JAZDA BEZ TRZYMANKI

Transkrypt

JAZDA BEZ TRZYMANKI
20
21 kwietnia 2006 r.
OPOWIEŚCI ŁÓDZKICH INSTRUKTORÓW
JAZDA BEZ TRZYMANKI
Najgorszy jest wielki jak dąb facet około czterdziestki.
Jak się taki zestresuje i wczepi tymi wielkimi łapami
w kierownicę – instruktor jest bezsilny. Skorygować toru
jazdy, choćby gość w drzewo mierzył, nie można. Klapki
na oczach, jedzie...
MAŁGORZATA TRZUSKOWSKA
FOT. PAWEŁ ŁACHETA
W
tedy trzeba wrzasnąć, nawet zabluźnić, żeby mu
ten stres odpuścił – mówią instruktorzy jazdy.
Z takim wielkim kursantem
jest dodatkowo ten problem,
że buty ma również wielkie
i szerokie. Prawą nogą wciska jednocześnie hamulec
i gaz!
A spięty jest niezwykle, bo
będąc człowiekiem nie najmłodszym ma wciąż przed
oczami obrazy najbardziej dramatycznych konsekwencji jazdy samochodem, podsuwane
przez nabytą z latami wyobraźnię...
KURSANTOWI
JEST ZAWSZE
GORĄCO
Instruktor Stanisław Pasiak
wspomina kursanta około
czterdziestki, który na pierwszej jeździe... wszystko w aucie pourywał. Na początek została mu w ręce gałka od zmiany biegów.
Gdy telepali się na dwójce
z powrotem do bazy, okazało
się, że nie można wyłączyć
długich świateł, o co gestami
prosili inni kierowcy, bo nieszczęśnik właśnie urwał przełącznik.
Na koniec chciał odsunąć
siedzenie, by łatwiej mu było
wysiąść (duży był), i wyrwał
fotel.
Tak zadziałał stres. Z jego
też powodu początkującemu
kierowcy jest zawsze gorąco.
– Choćby nie wiem jak mroźna była zima, kursant rozbie-
Szkoleniowa jazda obfituje
w zdarzenia mrożące krew
w żyłach, ale też, na szczęście,
takie, że boki zrywać. f x
f – Następuje okrzyk: „O matko, pies!”, i kursant zabiera ręce z kierownicy
– instruktor Zbigniew Wiszniewski opowiada, co się dzieje,
gdy jego uczeń zobaczy psa wędrującego spokojnie chodnikiem.
ra się do T-shirta i każe
otwierać okna, a ja obok
marznę w kurtce! – mówi
instruktor Zbigniew Wiszniewski.
SPACYFIKOWAĆ
– JEDYNA RADA
Łódzcy instruktorzy zauważyli, że przez ostatnie lata relacje kursant–instruktor się
zmieniły. Instruktor, podobnie jak nauczyciel w szkole,
przestał być tym, który ma zawsze rację, a kursant teraz
płaci i wymaga.
– Najgorszy jest taki „klient
nasz pan” w wieku lat 18–19,
który zaczyna od zbesztania
instruktora, bo „on tu przyszedł pojeździć, a nie się potoczyć” – twierdzi Stanisław Pasiak.
Na taką okoliczność pan
Stanisław ma przygotowane
w pamięci aparatu fotograficznego kilka zdjęć wypadków.
Pokazuje więc chojrakowi zdjęcie i opowiada o smutnym losie młodego kierowcy, który
przez swą brawurę spowodował tragiczne zdarzenie.
– Dziewiętnaście lat chłopak
– mówi ze współczuciem.
– I wiesz, on teraz pójdzie siedzieć. Zmarnowane życie...
Szkoda.
Potem należy się „zakumplować” z zadziornym kursantem, np. „Palisz? No to może
przerwa na papierosa?”. Kursant jest spacyfikowany.
KURSANT
INACZEJ
ZBUDOWAŁBY
AUTO
Samochód skonstruowany jest źle,
nieergonomicznie, niezgodnie
z naturalnymi odruchami człowieka – do takiego wniosku dochodzi się obserwując zmagania kursantów.
Co do lewego kierunkowskazu – przełącznik jest we
właściwym miejscu. Natomiast
przed skrętem w prawo uczący się jeździć nagminnie włączają... wycieraczki – to chyba by było naturalne, żeby wajcha od prawego migacza znajdowała się z prawej strony kierownicy!
– Jeden pan natomiast tak
bardzo chciał zasygnalizować,
że będzie skręcał w lewo, że
wystawił rękę przez okno
– wspomina Robert Pasiak swojego kursanta z nawykami rowerzysty.
Konstrukcja samochodu
nie ułatwia bynajmniej ważc Podczas pierwszej jazdy
nie wiadomo, jak złapać
dźwignię zmiany
biegów i co zrobić
ze stopami.
f W którym kierunku pojedzie tyłem
samochód, pod wpływem jakiego ruchu kierownicą
– to w mniemaniu kursantów sprawa niezbadana.
Na zdjęciu instruktor Robert Pasiak.
nego zadania egzaminacyjnego – jazdy w tzw. rękawie.
– Nie wiadomo, dlaczego
podczas jazdy do tyłu, gdy kursant już prostuje koła po łuku, noga na sprzęgle zawsze
idzie mu w górę – zauważył
Zbigniew Wiszniewski. – Samochód wtedy przyspiesza
i panowanie nad nim diabli
biorą.
SZALONE STOPY
Szkoła jazdy niczym nie różni się od zwykłej szkoły. Kwitnie tu lizusostwo, a nawet są
skarżypyty! Podczas praktycznej nauki jazdy skarżą się na
kolegów z grupy.
– A ten to na pana mówił
tak i tak, a na Iksińkiego to
trzeba uważać... Najbardziej
donoszą i plotkują, wbrew powszechnym opiniom, mężczyźni – uważa Stanisław Pasiak.
Kobiety mają inną zabawną przypadłość. Częściej niż
panom zdarza im się mylić
kierunki – lewy z prawym. Nawet jeśli kursantka skręca
w stronę zgodną z poleceniem,
bywa że włącza kierunkowskaz nie ten, który powinna.
No i nogami, prawą i lewą, też
przebierają panie jak szalone. Kursantka, pragnąc zahamować, przenosi np. lewą stopę znad sprzęgła na pedał hamulca, prawej nie zdejmując
z gazu. W ten sposób hamuje
i ciśnie na gaz jednocześnie!
Niezależne od płci jest natomiast popularna reakcja na
widok psa, choćby stworzenie biegło sobie spokojne
chodnikiem i wcale nie zamierzało rzucić się pod samochód.
– Następuje krzyk: „O matko, pies!” – opowiada Zbigniew
Wiszniewski. – I kursant zabiera ręce z kierownicy. •