Jak opozycja wspiera PiS

Transkrypt

Jak opozycja wspiera PiS
Niezależny serwis społeczności blogerów
Jak opozycja wspiera PiS
Husky, 31.01.2017 22:01
Raz za razem myślę, że już nic bardziej absurdalnego niż to, co wygadują różni
opozycyjni eksperci, analitycy, aktorzy i celebryci - ciekawe, że mimo różnicy stopnia
wykształcenia i wiedzy jedną śpiewają melodię - o polskiej polityce powiedzieć się nie da.
A jednak wciąż bywam zaskakiwany. Tak, jakby szerzyła się tajemnicza epidemia, która
niemal codziennie pochłania kolejne ofiary. Jakby istniała swoista konkurencja, wyścig o
to, kto mocniej (czytaj najgłupiej) dołoży rządzącym.
W Pabianicach na spotkaniu z działaczami miejscowego KOD okazało się, że jedną z ofiar
jest profesor Leszek Balcerowicz. "Proszę się nie sugerować, że niektórzy z tych ludzi z
PiS-u mają tytuły profesorów. Za PRL-u też byli różni profesorowie. A jak popatrzy się
kto wielbi Mussoliniego, i Hitlera... Także nie można się opierać tylko na tym, że to są
profesorowie czy eksperci" - powiedział Balcerowicz, komentując działania władz. Cóż,
różne można mieć refleksje po przeczytaniu takich słów.
Pierwsza jest najbardziej banalna - otóż wypada się z profesorem Balcerowiczem zgodzić i
powiedzieć, że faktycznie tytuł naukowy mądrym nikogo jeszcze nie czyni. Tym bardziej
w polityce, gdzie wykształcenie może być tyleż pożyteczne, co szkodliwe. Tam, gdzie
często ważniejsza jest stanowczość i zdecydowanie, gdzie liczy się rozpoznanie nastrojów
społecznych, umiejętność doprowadzenia do współpracy różnych grup ludzi, gdzie tak
ważny jest refleks i zdolność podjęcia ryzyka, wiedza ma ograniczoną wartość. Sam
Balcerowicz byłby tego zresztą najlepszym przykładem, o czym świadczyłaby jego
niezbyt udana kariera polityczna.
strona 1 / 3
Niezależny serwis społeczności blogerów
Wydaje się wszakże, że byłemu szefowi NBP i liderowi Unii Wolności nie o to chodziło.
Nie tyle chciał on powiedzieć o tym, że różni profesorowie mogą się mylić, ale raczej, że
mylą się profesorowie wspierający PiS. Nie byłoby w tym zresztą nic nadzwyczajnego,
gdyby nie osobliwe porównanie, najpierw do czasów PRL a potem do tych, którzy wielbią
Hitlera i Mussoliniego. Na miejscu profesora Balcerowicza, który zaczynał swoją karierę
w PRL i zdążył nawet zapisać się i działać w PZPR byłbym bardziej wstrzemięźliwy w
używaniu tego pierwszego argumentu. Jednak tym, co naprawdę szokujące, jest
oczywiście pojawienie się Mussoliniego i Hitlera. Najwyraźniej profesor Balcerowicz
chciał powiedzieć, że obecna Polska pod rządami PiS przypomina faszystowskie Włochy i
nazistowską Trzecią Rzeszę.Nie wiem, jak takie sugestie nazywać. Że to przejaw głupoty
już wiele razy napisałem. W Polsce nikogo nie prześladuje się z powodów politycznych,
działają swobodnie partie polityczne, panuje wolność słowa i prasy. Życia publicznego nie
kontrolują paramilitarne bojówki, a polski rząd nie głosi żadnych imperialnych planów.
Nawet najbardziej pobieżne porównanie współczesnej Polski i reżimów lat 30. pokazuje,
że nie da się tu znaleźć żadnych punktów stycznych.
Po jaką więc cholerę znany autorytet, człowiek, który obecnie jest jednym z głównych
doradców ukraińskiego rządu, publicznie obraża polskie władze? Co dzięki temu osiąga?
Jaki jest efekt takich porównań? Tak, wiem, jest grupa internetowych głównie hejterów,
którzy takich słów potrzebują jak kania dżdżu. Którzy tak bardzo nienawidzą PiS-u, że
łykają każdy idiotyzm, którzy napawają się i karmią takimi porównaniami. Dzięki temu
symbolicznie poniżają przeciwników oraz zyskują sami szczególny status. Walcząc z
absolutnym złem kaczyzmu nagle rosną we własnych oczach, staja się bohaterami i
nosicielami wolności.
Dobrze rozumiem taki mechanizm kompensacyjny. Podobnie, jak pojmuję, że kiedy się
kogoś nie znosi - na przykład Jarosława Kaczyńskiego - to tego kogoś, wyładowując
złość, obrzuca się wyzwiskami. Tylko, że to są spostrzeżenia dość, przyznaję, banalne.
Jeśli na tym miałaby polegać polityka, na wykrzykiwaniu obelg pod adresem nielubianych
przedstawicieli władz, to byłaby ona działaniem dziecinnym i niedojrzałym. I tu jest pies
pogrzebany: wygadując takie rzeczy Balcerowicz sobie i innym opozycjonistom odbiera
wszelką powagę, sprowadza się sam do poziomu niesfornych dzieciaków. Kogoś takiego
już nie traktuje się poważnie, nie warto z nim rozmawiać ani go słuchać.
Ale jest jeszcze jedna, fatalna wręcz z punktu widzenia ogółu konsekwencja takich
wystąpień. Efektem tego nagłego zdziczenia języka i brutalności retoryki jest to, że
opozycja traci szansę na faktyczną kontrolę rządzących. To jest ten właśnie skutek,
którego różnej maści retorycznie pobudzeni radykałowie nie chcą dostrzec. Tak bardzo
strona 2 / 3
Niezależny serwis społeczności blogerów
pławią się w samozadowoleniu, tak bardzo cieszą się z tego, że udało im się wyzwać
Kaczyńskiego od najgorszych (Hitler, Mussolini, Stalin, Kim Dzong Il, nazista, faszysta,
bolszewik), że nie zauważają, że tymi tyradami i wystąpieniami dokonują nie tylko
autokompromitacji, ale zapewniają władzy rosnące poparcie. Tak, paradoksalnie, im
mocniej PiS-owi dokopują, tym bardziej bezkarnie władza może popełniać błędy i tym
dłużej będzie rządzić. Postępujący radykalizm opozycji jest najlepsza gwarancją długich
rządów PiS.
Po pierwsze buduje determinację rządzących - skoro opozycja widzi w nich niemal
nazistów, to muszą robić wszystko, by władzy nie stracić, inaczej zacznie się przecież
„denazyfikacja” (depisyzacja). Po drugie sprawia, że władza może nie przykładać wagi do
szczegółów i detali zmian: skoro każdy projekt polityczny jest zamachem na demokrację i
nazizmem, to wolno zmieniać wszystko, nie oglądając się na krytykę. Po trzecie zaś,
skutecznie odpycha od opozycji wszelkich wątpiących czy zniechęconych do PiS: może i
rząd nie radzi sobie najlepiej, myślą, ale przecież nikt o zdrowych zmysłach nie powierzy
swoich losów oszalałym antyhitlerowcom.
Przez osiem lat swoich rządów Platforma Obywatelska doskonale umiała wykorzystywać
radykalizm PiS, po 2010 roku skutecznie grała też strachem przed radykalną retoryką
smoleńską. Jednak uczucia przemijają i stare paliwo się wyczerpało. Dziś to samo ze
swymi oponentami robi PiS: im głośniej wołają oni faszyzm, nazizm, dyktatura, koniec
demokracji tym bardziej przyczyniają się do sukcesów wyborczych partii Jarosława
Kaczyńskiego.
Paweł Lisicki
http://opinie.wp.pl/pawel-lisicki-jak-opozycja-wspiera-pis-6086072795133057a
strona 3 / 3
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty