niewiele więcej niż torebka cukru (1137 gramów) spina
Transkrypt
niewiele więcej niż torebka cukru (1137 gramów) spina
niewiele więcej niż torebka cukru (1137 gramów) spina mocniej wodze fantazji i nakazuje umiar. Rower jedzie jak przyklejony. Szybkie, strome, przecinane korzeniami ścieżki pokonuje pewnie i stabilnie dzięki idealnie umieszczonemu suportowi (305 mm) i sporej bazie kół (1080 mm). Niewielki ruch kierownicą sprawia błyskawiczną, ale całkowicie kontrolowaną zmianę kierunku i bezbłędny wybór linii przejazdu. Po kilkaset metrach ufałem mu całkowicie, nawet przy znacznej prędkości - do tego stopnia, że na technicznym zjeździe do Bystrej jedynie cienka czerwona linia dzieliła mnie od przekroczenia granic zdrowego rozsądku i rzucenia w wir być może zakończony przepaścią… konsekwencji. Na dole rower był cały, a ja szczęśliwy i zachwycony jego prowadzeniem. Odmiennie do tępych konstrukcji, które niemal interpolują nierówności (przenoszą każdy kamień i dziurę, z całą amplitudą), KTM zapewnia idealną niemal aproksymację terenu. Odczuwalna rzeźba terenu jest wyraźnie wygładzana, niczym wielomian wykazujący najmniejsze odchylenie kwadratowe wobec punktów bazowych. Ma to decydujący wpływ na podniesienie granicy ryzyka, a przede wszystkim komfortu. Szybkie zjazdy pokonuje jak zaklęty, pozwala idealnie złożyć się i wyjść z każdego zakrętu bez względu na jego krzywiznę. Napompowany do 100 PSI SID doskonale wspiera pracę ramy, nie pomija żadnych nierówności. Progresja twardości przypada idealnie na tę awaryjną końcówkę skoku. Dzięki dobrej sztywności kół, nawet na wyjątkowo technicznych odcinkach, pozwolił zachować dostateczną sterowność, pomimo wyczuwalnego na kamienistych pasażach deficytu sztywności. Lokalna górka obfitującą w ścieżki rodem z dobrej i selektywnej pętli XC ukazała doskonałą skrętność KTM, która w parze z dziecinną wręcz skocznością pozwala pokonać każdy ostry i ciasny zakręt z niebywałą precyzją. Niesamowita zdolność przyspieszenia wydatnie wspiera w płynnym przejściu ze stromych, maksymalnie dohamowywanych zjazdów w ostre nawrotki zapoczątkowujące sztywne podjazdy, gdy nie czas na zabawę przednią manetką. Kręte, pełne muld odcinki nie stanowią problemu nawet przy agresywnej jeździe na stojąco. Sum Up: przed pierwszą jazdą bałem się, czy to nie jedynie chwilowe zauroczenie i czy cały czar nie pryśnie na pierwszym podjeździe. Nic z tego, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Dla wyglądu straciłem głowę, a dla jazdy nogi i płuca. Ile dałbym, by zapomnieć, że KTM-a już niedługo oddać muszę… Tej klasy rower nie jest wyłącznie dobrze wyglądającą zabawką i marketingowym chwytem. Kilkaset kilometrów w różnym terenie zweryfikowało własne możliwości, ale i umocniło przekonanie o niebanalnej roli, jaką odgrywa sprzęt w rywalizacji na najwyższym poziomie. Po kilku sezonach na aluminiowym twardzielu i kilkudziesięciu wyścigach zakończonych z bagażem doświadczeń, obserwacji i siniaków na tyłku, wiem już skąd między innymi biorą się te grube minuty przewagi chłopaków z czołówki. Ten rower sam nie pojedzie. Mocny zawodnik wygra na nim niejeden wyścig, a takiemu średniakowi jak ja być może pomógłby zniwelować część straty na mecie. Szkoda że nie było okazji się przekonać na własnej skórze jak sporej części. Zawodnik z kontraktem dylematu nie ma. Zaawansowanemu amatorowi pozostaje jedynie ocenić, czy warta jest skórka Tekst: Jarek Hałas, na zdjeciu Radosław wyprawki za niemal 20 kawałków. Zieliński Więcej zdjęć akcji oraz detale roweru na www.bikeBoard.pl. Od redakcji Drodzy Czytelnicy, nie martwcie się! Autor tekstu mógł już odstawić leki, choć nadal przebywa pod troskliwą opieką specjalistów. Cieszymy się, że dzielnie stawia czoła rzeczywistości i chce wrócić do społeczności maratońskiej. Najważniejsze, że udało mu się pokonać niepohamowane stany euforyczne na widok węgla w dowolnej postaci. Nawet tabletek. Po 3-4 jazdach czyli około 300 km przerzutka tylna działała z większym opóźnieniem niż na początku, być może już wtedy występowała większa elastyczność haka, przekroczenie stanu sprężystego i postępujący stan plastyczny. Odciągnięcie przerzutki podczas wkładania koła jedynie dobiło wylightowany hak, materiał został najpewniej naruszony przy ostrej zmianie pod obciążeniem. Efekt karbu zrobił resztę. Być może karb ten wziął się z krawędzi litery K? - oceńcie sami.