Potwory i izobary - Portal Muskie.Pl

Transkrypt

Potwory i izobary - Portal Muskie.Pl
Portal Muskie.Pl
Potwory i izobary
Autor: Jacek Jóźwiak
O znakomitym łowcy sumów, o jego przygotowaniach do każdej wyprawy, o wielości
rzeczy, które uwzględnia on przed każdą sumową wyprawą. O znaczeniu "logistyki" w wędkarskiej
skuteczności.
Zaczyna się od tego, że Mundek coraz częściej zadziera głowę i buja w obłokach. Gapi się w niebo - co
jest niełatwe tu, w Stalowej Woli. Ale przez lata można nabrać wprawy i pogodę czytać ze smogu
zalegającego nad miastem. To wszystko i tak czekanie na front atmosferyczny.
Kiedy zaczyna się regularne wydzwanianie na wojskowe lotnisko i pielęgnowanie znajomości, które
Czosnowski zawarł był dzięki synowi pilotowi, pani Monika wie, że znów o kilka dni skróci się wspólny
urlop. Mundek znów "urwie się" z pracy, ona zaś powinna ostrzyć noże do sprawiania ryb i opróżniać
zamrażarkę. Jej stary szykuje się na wojnę. Kampania będzie trwać przez cały lipiec i pierwszą połowę
sierpnia.
Centralne miejsce w pokoju-pracowni Czosnowskiego zajmie sztabówka i kilka arkuszy folii pokrytych
siatką skalówką. Do łask wrócą mazaki podkradane wnukowi.
Dwa razy dziennie trwać będą kilkudziesięciominutowe rozmowy z wojskowymi meteorologami. I
śledzenie frontów atmosferycznych. Pani Monika zna się na izobarach tak dobrze, jak na kolumnach liczb
i księgowaniu. Mundek zaraził ją wędkarską pasją, choć jej rola w trakcie sumowych łowów ogranicza się
do piskliwego powrzaskiwania, biegania po brzegu z osęką i łagodnych rad w rodzaju:
- Nie puść go, Mundek, do cholery! Szczytówkę wyżej, wariacie! Hamulec, hamulec, ofermo!
Kiedy sumisko wygra bitwę, pani Monika klnie jak szewc, poniewiera wędkarski kunszt męża, ale po paru
chwilach jest gotowa użalić się nad nim, utulić i upieścić.
- Jeszcze go będziesz miał, sukinsyna - pociesza i cierpliwie wysłuchuje narzekań na zleżałą żyłkę,
pękające haki i rozginające się agrafki. Przegrupowanie
Potworówka Edmunda zaskoczyła mnie swoją delikatnością. Sześciometrowe wędzisko o parabolicznej
akcji nabite wręcz było przelotkami w partii szczytowej. Gdyby nie kewlarowy, diagonalny oplot,
wysłałbym Mundka na uklejkowe zawody podrzędnego koła PZW.
Kij przysłał mu szwagier z Ameryki. Kosztował blisko pięćset "bolców". Ulotka informuje, że jest to
wędzisko do połowu catfishów. Trzeba jednak pamiętać, że niektóre amerykańskie sumiki osiągają
wagę30 kg - są krótsze i bardziej dynamiczne od suma europejskiego. Paraboliczna akcja - większość
polskich wędkarzy mówi o "batowatości" - umożliwia powstrzymanie najbardziej agresywnych i siłowych
ataków wielkiej ryby. Kiedy Mundek nie miał jeszcze amerykańskiego cudeńka, z powodzeniem korzystał
z pięciometrowej karpióweczki D.A.M-a i delikatnego Mitchelowskiego kołowrotka.
Dziś ma ogromną katuchę firmy Zebco, na którą wchodzi 220 m trzydziestkipiątki. Najlepsze są zdaniem Mundka - profesjonalne żyłki francuskie, te na karpia, o wytrzymałości liniowej ok. 12 kg.
Miękko pracujące wędzisko, kołowrotek z bardzo precyzyjnym hamulcem i kuty hak o krótkim trzonie
pozwalają na niemal siłowy hol trzydziestokilogramowej ryby.
Po kolejnym telefonie na lotnisko Mundek zaciąga żonę do pracowni, maże pisakami po folii i opowiada o
ciepłych frontach atmosferycznych, o zderzeniach z chłodnymi, o "przewałach burzowych". Następuje
mobilizacja. Na sztabowej naradzie podejmowana jest decyzja - czy jadą do Dorotki położonej 25 km
poniżej Zawichostu, gdzie uchodzi ośmiokilometrowy skrót Wisły, czy do portu w Sandomierzu
słynącego z medalowych sumów, czy do Połańca, czy też do przeprawy promowej na Sanie w Pniowie.
Monika rzuca się w wir zaprowiantowania, czternastoletni wnuk pełni funkcję szefa łączności - rozliczni
krewni z obu stron zarażeni są fiołem Mundkowego meteowędkowania. Czosnowski zaś przegląda i
dopieszcza przyczepę kempingową, poprawia coś w swoim polonezie. Oddział musi być gotów do
szybkiego przegrupowania. Uzbrojenie
Tylko dwie wędeczki - czterometrowa matchówka służyć będzie do łowienia kiełbi i uklejek. Innego
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:11
Portal Muskie.Pl
żywca Mundek nie uznaje. Trzymające się dna kiełbiki używane będą za dnia do penetrowania sumowych
ostoi, w nocy na haku "chodzić" będzie uklejka.
Więc sprawdzanie potężnego sadzyka i napowietrzającej pompki...
A później celebra z potworówką - kontrola każdej omotki, uchwytu kołowrotka, natarcie powierzchni
wazeliną, bardziej dla urody niż wodoodporności. Rozłożenie i przesmarowanie kołowrotka, zmatowienie
podkładek ciernych hamulca. I kontrola pięćdziesięciometrowego odcinka żyłki - staranna, metr po
metrze, między opuszkami palców.
Wybranie kilku spławików - głównie podłużnych firmy Snap, o dwunastocentymetrowej antenie
umożliwiającej zamocowanie - alternatywnie - "świetlików" o średnicy 4,5 mm lub czerwono-zielonej
kuleczki odblaskowej. Wyporność zróżnicowana, ale typowych dla Wisły arbuziastych bomb w
Mundkowym zestawie nie uświadczy. 15, 17,5, 20, 25 g - wszystko.
Przypony i haki. Zdaniem Edmunda zarzucenie stosowania wolframowego przyponu podczas połowu
sumów jest mitotwórcze. Stąd właśnie biorą się legendy o cetnarowych potworach zamieszkujących
rozlicznie polskie rzeki. Sześciokilowy małolat wali w kij w początkowej fazie holu niczym
trzydziestokilogramowy jego pradziadek. Tarcie zębiskami o żyłkę powoduje jej przerwanie - spróbuj
przejechać najdoskonalszym kevlarem po gruboziarnistym szmerglu, powtarza Mundek... A potem stoi
sobie wędkarzyna nad zerwanym zestawem i buduje opowieść o krokodylu, którego miał na haku.
Więc przypon, dość długi, ok. 20-25 cm. I niewielkie, mocne, krótkie haki ze szczytem grota wygiętym
lekko na zewnątrz. Numeracja - od 1/0 do 4/0, najbardziej pożądany typ - Perfect, Kirby.
Ostatnim etapem wyścigu zbrojeń jest zaopatrzenie się w raki, które pojadą sobie wygodnie w
przyczepie... Pole bitwy
Mundek twierdzi, że sum to partyzancki oddział kawalerii. Za dnia znika w dennej ostoi, ale żadnej
zdobyczy nie przepuści, jeśli tylko znajdzie się ona w zasięgu krótkiego wypadu. Trzeba więc znaleźć
dzienną ostoję drapieżnika i podsunąć mu pod nos coś kuszącego. W spokojnej toni najlepszy okazuje
się rak pręgowany. Bynajmniej nie w zalecanym przez literaturę gumkowym chomącie, a zahaczony za
trójkątny "dzióbek" między oczami. Przez spadnięciem przynęty zabezpieczy gumowy, maleńki stoperek.
Na nurcie najlepszy jest jednak tradycyjny kiełb zahaczony górna wargę.
Łowienie potworówką za dnia, to przede wszystkim przystawka z przeciążonym spławikiem i gruntem
większym o 1/3 od głębokości łowiska. Ale przystawka aktywna - zestaw zarzuca się dość daleko i mniej
więcej co 10-15 minut podciąga o dwa metry. Dokładne spenetrowanie zachęcającego miejsca zajmuje
wówczas dwie godziny. Potem należy wycofać się na inne, z góry upatrzone stanowisko. I abarot to
samo.
Przed wieczorem - jak ci kawalerzyści - sum wygrzebuje się z ostoi, przechodzi pod brzegi. Poluje przede
wszystkim tuż przy powierzchni. Cała sztuka polega wówczas nie na szukaniu suma - choć bełtanie przez
niego wody podczas ataku może mieć znaczenie - lecz na znalezieniu miejsc nocnego odpoczynku ławic
uklei. Wędkarskie paradoksy są dobrze znane, więc poszukiwania uklei zaczynają się od wieczornej
obserwacji żerujących boleni. Rapy przemieszczają się za stadami wierzchówek - za dnia tłuką w nie
głównie w pobliżu nurtu, o zmierzchu idą za nimi w powolne tonie, za przykosami, na meandrowe
wypłycenia, do rozmaitych zatoczek, wcięć brzegowych i wejść na łachy. Bolenie wycofują się godzinę
po zachodzie słońca, pozostawiając pole sumom i sandaczom, którym czasem odbija.
Przed zastawieniem sumowej żywcówki Edmund zawzięcie łowi uklejki. Służy to dwóm celom - po
pierwsze, zapewnia zapas świeżego żywca, po drugie, dokładnie określa głębokość, na której szykują się
do spędzenia nocy delikatne rybki. Mundek lokuje swojego żywca kilkadziesiąt centymetrów poniżej
ławicy. Sum zawsze atakuje od dna, bije zazwyczaj w dolne partie stada, choć nie wzbrania się przed
długimi pościgami. W przeciwieństwie do innych drapieżników, sum aktywnie ugania się za zdobyczą.
Preferuje małe rybki, więc by się nasycić, musi ich zgarnąć do paszczy czasem nawet kilkanaście.
Potworówka nocą to przyklejenie się wzrokiem do zielonego światełka na szczycie anteny spławika. Nie
ma co kombinować, ciągać żywca w "tę i nazad". Trzeba cierpliwie czekać.
Sum jest rybą, która zupełnie nie zważa na delikatność zestawu i nie patrzy na dodatki na zestawie.
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:11
Portal Muskie.Pl
Żeby więc zapobiec splątywaniu żyłki - co ukleja potrafi uczynić bez miłosierdzia - dobrze jest stosować
dwupunktowe obciążenie. Przed krętlikiem przyponu jedna oliwka, druga tuż przed hakiem. Konieczny
jest wówczas półcentymetrowy amortyzator ze zwykłego wentylka. Bitwa
Jeśli sum zdecyduje się połknąć naszą niewielką przynętę, nie ma co czekać. Żabka, raczek, żywiec są
dosłownie wciągane do przepastnej gęby czarniawego drapieżcy. Wystarczy jedno zdanie pacierza i
można - nawet trzeba - zacinać. Przekonałem się sam do Mundkowej potworówki i od trzech sezonów
używam miękkich wędzisk. Tnę więc jak prawdziwy Wiślak - szeroko, mocno, bez oporów. A potem
czekam przez moment i po pierwszym pochyleniu szczytówki korzystam z rybiego szoku, i holuję
zawzięcie. Suma do "dychy" udaje się niekiedy doprowadzić do brzegu w kilkanaście sekund, z większym
trzeba się posiłować.
Podstawową zasadą jest zmuszenie ryby, by szła w górę rzeki. Nie jest to trudne - zawsze ciągnie w
odwrotnym kierunku niż wędkarz. Należy więc pamiętać o tym, by tuż po zacięciu skierować szczytówkę
w dół rzeki, choć wydaje się to wbrew naturze. Większość ludzi, którzy działają naturalnie, wygląda dość
żałośnie, sprowadzana przez suma w dół rzeki.
Podczas holu dużego suma - jeśli dysponujemy sprawną potworówką - nie oszczędzamy ani siebie, ani
sprzętu. Kręcenie korbą powstrzymujemy tylko podczas szczególnie agresywnych ataków z odjazdami, a
i to na moment. Zerwaniu zestawu zapobiega wszystko - miękkie wędzisko, żyłka, wyregulowany z
głowa hamulec. Kręcimy więc i kręcimy i staramy się trzymać suma jak najdalej od dna - patyki,
kamienie, blachy i inne świństwa lubiące leżeć w polskich rzekach, błyskawicznie ucinają żyłkę. Jeśli
jednak ryba przymuruje, nie stosujmy ludowych pomysłów, tych krótkich szarpnięć, pukania w dolnik to tylko zirytuje rybę i spowoduje, że będzie bobrować pyskiem po dnie. W takich wypadkach trzeba po
prostu wybrać żyłkę, doprowadzić do maksymalnego wygięcia kija i tak trzymać. Sum musi ustąpić,
jakkolwiek by był ogromny.
Aha, kiedy spytałem Edmunda o te wszystkie fronty, o te izobary, wzruszył ramionami i powiedział:
- Kiedy przechodzi front atmosferyczny, to sum zachowuje się tak, jak rota ułanów po opanowaniu
gorzelni. Głupieje!
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:11

Podobne dokumenty