wywiad - SolidarityWithPoland.info
Transkrypt
wywiad - SolidarityWithPoland.info
Artystyczne wizje komisji Millera | Gazeta Polska - Tygodnik szybszy niż dziennik Strona główna Reportaże W najnowszym numerze Wywiady Gospodarka Polska Świat Sprawy Społeczne Smoleńsk 2010 Nauka Literatura Kondominium Historia Nasi Felietoniści Media Nasza tożsamość Film-Teatr-Muzyka Artystyczne wizje komisji Millera Z prof. Wiesławem Biniendą z Uniwersytetu Akron w USA, ekspertem parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M, rozmawiają Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski. Eksperci komisji Millera, broniąc wyników swoich prac, twierdzą, że podobnie jak Pan przedstawili przebieg wydarzeń – wykonali animację katastrofy. Jaka jest różnica pomiędzy symulacją, którą Pan wykonał, a animacją, jaką pokazano na konferencjach prasowych MAK czy komisji Millera? (foto. Zbyszek Kaczmarek/GP) To, co przedstawili eksperci komisji Millera, to raczej przebieg katastrofy według ich wyobrażeń, artystyczna wizualizacja, nie zaś rzeczywisty przebieg wypadków. Te animacje nie mają żadnych naukowych podstaw, nie uwzględniają praw fizyki, zachowania materiałów poddanych w tym przypadku (rzekomemu) zderzeniu z brzozą. Symulację naukową natomiast tworzy komputer, zaprogramowany zgodnie z prawami fizyki i prawami materiałowymi, któremu dostarczono warunki początkowe. Następnie ten komputer analizuje te dane. To ogromna różnica. Czy metoda elementów skończonych, którą zastosował Pan w badaniu symulacyjnym hipotetycznego zderzenia skrzydła samolotu z brzozą oraz uderzenia kadłuba o powierzchnię ziemi, jest według Pana znana polskim naukowcom z Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej oraz Instytutu Lotnictwa? Z całą pewnością. Co więcej, polscy naukowcy są twórcami tej metody. Jako jeden z pierwszych zastosował ją i przyczynił się do jej rozwoju Olgierd Zienkiewicz, nieżyjący od trzech lat brytyjski inżynier i matematyk polskiego pochodzenia, członek PAN. Dlaczego w takim razie Pana zdaniem nikt z polskich ekspertów z komisji Millera jej nie zastosował przy badaniu katastrofy? Może koszty tej metody są ogromne? Nie jest to sprawa kosztów. O to, dlaczego eksperci w kraju nie zastosowali tej metody, trzeba by ich zapytać. Wśród ponad 80 naukowców, którzy utworzyli grupę niezależnych ekspertów i chcą doprowadzić do przeprowadzenia w Polsce badań naukowych w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, nie ma żadnego z profesorów wydziału MEiL Politechniki Warszawskiej oraz Wydziału Lotniczego Archiwum Idee Reklama Elity III RP Na ten temat Śledztwo smoleńskie w rękach czekistów 04-09-2012 | FSB/KGB, Smoleńsk 2010 Jak minister Miller „wydłużył” czas katastrofy w Smoleńsku 04-09-2012 | PO, Smoleńsk 2010 Amber bagno Tuska 30-08-2012 | Artykuł tygodnia, Donald Tusk, III RP, korupcja, Mafia, Służby PRL Wierzę, że to będzie uczciwe śledztwo 28-08-2012 | Antoni Macierewicz, Smoleńsk 2010 Krótka historia „układu warszawskiego” 28-08-2012 | Artykuł tygodnia, korupcja, Mafia, PO Moje rodowe srebra 28-08-2012 | Antoni Macierewicz, Cyngle, Smoleńsk 2010 Pojednanie w cieniu Smoleńska 21-08-2012 | Agentura, Katolicy, Polityka rosyjska, Smoleńsk 2010, Wasalizacja Prawdziwy kontekst wizyty Cyryla 21-08-2012 | Agentura, Artykuł tygodnia, FSB/KGB, Katolicy, Polityka rosyjska, Wasalizacja Opcja zerowa 14-08-2012 | Katolicy, Media, Smoleńsk 2010, USA-wewnątrz Polska nie będzie wolna, jeśli prawda o Smoleńsku nie wyjdzie na jaw 14-08-2012 | Smoleńsk 2010 1 z 41 ›› Politechniki Rzeszowskiej. A więc ekspertów, którzy posiadają najbardziej nowoczesną i profesjonalną wiedzę oraz możliwości w dziedzinie badań katastrof lotniczych. Czy taka sytuacja byłaby możliwa w USA? Absolutnie nie byłaby możliwa. W Stanach Zjednoczonych państwo od razu umożliwiłoby wszelkie niezbędne badania, a instytucje naukowe, które mają największe możliwości zbadania przyczyn katastrofy i najlepsze osiągnięcia w tej dziedzinie, otrzymałyby priorytet w zdobyciu potrzebnych dotacji na przeprowadzenie projektów badawczych. Ale być może w Polsce są naukowcy, którzy przeprowadzili taką symulację, jaką ja wykonałem, może nawet zrobili ją wcześniej niż ja. Niestety, jeśli tak było, to nic o tym nie wiemy, bo dotychczas publicznie tego nie ujawniono. Dane wyjściowe, których użyłem do mojej analizy, tj. warunki początkowe, wziąłem z oficjalnego raportu Millera, są więc ogólnodostępne. Myślę, że eksperci w Polsce mają wystarczające kontakty w kraju, by zdobyć jeszcze więcej danych niż te, z których ja korzystałem. Podczas wykładów w Polsce, wyjaśniając metodologię swoich badań, przedstawił Pan dowody świadczące o tym, że trajektoria ostatnich chwil lotu Tu-154M przedstawiona przez rosyjski MAK jest nierealistyczna. http://www.gazetapolska.pl/18997-artystyczne-wizje-komisji-millera[9/6/2012 4:19:00 PM] Szukaj Smoleńsk 2010 Śledztwo smoleńskie w rękach czekistów Artystyczne wizje komisji Millera | Gazeta Polska - Tygodnik szybszy niż dziennik Tak, ze względu na szalenie duże przeciążenia i gwałtowne wznoszenie się samolotu przedstawione w dokumentach MAK. Wiemy, że zamieszczona tam trajektoria pokazuje, iż przez pewien czas samolot leci poziomo, chwilę później już się wznosi, czyli wytwarza pewną prędkość, która umożliwia mu zmianę wysokości. Ponieważ mówimy o prędkości 80 m/s, ten skok zajął mu 1/3 sekundy. Takie wzniesienie się samolotu, a następnie powrót do prędkości pionowej równej zero – bo samolot znów zaczął lecieć poziomo – spowodowałyby, zgodnie z matematyką, przeciążenia o sile od 5 do 8 g. Gdyby wówczas pasażerowie byli bez pasów, wszyscy znaleźliby się na suficie i najprawdopodobniej straciliby przytomność, a część z nich mogłaby nawet tego nie przeżyć. Problem leży jednak przede wszystkim w tym, że tupolew zwyczajnie nie był w stanie spowodować przeciążenia większego niż 1 g. Przy masie stu ton, nawet gdyby piloci włączyli wszystkie silniki ustawiając je na pełną moc, w tak krótkim czasie samolot nie mógłby wykonać takiego skoku. A zarejestrowano, przypomnę, aż dwa takie wzloty, jeden za drugim, i to raptem w ciągu dwóch sekund. Wynika z tego, że trajektoria lotu zaprezentowana przez MAK jest już nie tyle dyskusyjna, ile po prostu nierealna. Skąd się zatem wzięła? Wszystko wskazuje na to, że została wykonana nie na podstawie czarnych skrzynek, tylko na potrzeby założonej z góry tezy o „pancernej” brzozie oraz teorii, że samolot przewrócił się podwoziem do góry. Stutonowy samolot, niezależnie od starań pilotów, w tak krótkim okresie nie był w stanie wykonać tak gwałtownych ruchów, jak wynika z trajektorii MAK. Trajektorię, jak z tego wynika, wzięto „z sufitu”. Prawdziwy tor lotu mogłaby pokazać symulacja, oparta na danych z czarnych skrzynek, ale jej też nie zrobiono. Zwróciliśmy się do przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, Macieja Laska, pytając o metodę elementów skończonych, według której robił Pan symulację zderzenia skrzydła tupolewa z brzozą. Pytaliśmy o symulacje. Pan Lasek nie chciał jednak nam odpowiedzieć, dlaczego w Polsce symulacji nie zrobiono. Czy będąc ekspertem lotniczym, można nie wierzyć w symulacje? Jak minister Miller „wydłużył” czas katastrofy w Smoleńsku Wierzę, że to będzie uczciwe śledztwo Cztery tysiące solidaryzują się z Macierewiczem Pojednanie w cieniu Smoleńska Polska nie będzie wolna, jeśli prawda o Smoleńsku nie wyjdzie na jaw Rosyjskie związki dyplomatów od Smoleńska Smoleńsk: zniknęło urządzenie zapisujące trasę Tu154 Jak wyeliminowano naszych sojuszników Jak Turowski przygotowywał lot do Smoleńska 1 z 24 ›› Grzegorz Wierzchołowski MSZ krył esbecką szajkę Jak minister Miller „wydłużył” czas katastrofy w Smoleńsku Wierzę, że to będzie uczciwe śledztwo Zaufani zausznicy Sikorskiego Pojęcia „wierzę”, „nie wierzę” nie powinny być w tym przypadku w ogóle używane. Dla naukowców takie słowo nie istnieje. Są obliczenia, dowody, wyniki. A przecież w czarnych skrzynkach są zapisane parametry, które takie obliczenia umożliwiają. Symulacja zaś to jedna z metod weryfikacji tzw. twardych dowodów, obok m.in. analizy mikroskopowej, chemicznej i bardzo wielu innych obserwacji służących metalurgom czy chemikom. Wszystko musi być spójne. Jeśli poszczególne badania ze sobą nie korelują, puzzle są nie do ułożenia. Trzeba próbować dalej. Dlatego podczas współpracy z dr. Grzegorzem Szuladzińskim i Kazimierzem Nowaczykiem pracujemy zupełnie niezależnie. Spotykamy się dopiero na końcu i okazuje się, że wyniki naszej pracy są ze sobą zbieżne, co gwarantuje wiarygodność tych badań. Np. według moich wyliczeń samolot musiał lecieć co najmniej na wysokości 26 m, gdy utracił skrzydło. Dr Nowaczyk, niezależnie od moich wyliczeń, określił trajektorię, według której samolot leciał 26 do 30 m nad ziemią. Finalnie wynik naszych badań był zbieżny, co czyni te wyliczenia wiarygodnymi. Dlaczego Pana zdaniem Tu-154 znalazł się na tak niskim pułapie, czyli 26 m, skoro piloci, co wiemy z zapisu rozmów w kokpicie, na pułapie 100 m podjęli decyzję o odejściu na drugi krąg? Według mnie fakt ten wskazuje, że doszło do jakiejś awarii – np. lotek, autopilota czy silnika. Na pewno nie było zamierzeniem pilota, by spowodować opadanie samolotu z przyspieszeniem mniej więcej 8 m/s. Samolot podczas lądowania opada z prędkością 3 m/s. A więc coś się musiało stać, że nagle zaczął opadać, i to z tak dużym przyspieszeniem, nie wiemy jednak co, ponieważ nikt dotąd tego nie zbadał. Polskie konsulaty zarabiały na prostytucji Pojednanie w cieniu Smoleńska Czy Tusk odwoła Sikorskiego? Smoleńscy adiutanci Rosyjskie związki dyplomatów od Smoleńska Konsulat w Łucku – bezprawie i samowola 1 z 13 ›› Nr 22 z 30 maja 2012 Dokumenty ws. Wałęsy w czeskich archiwach Rozłam w rodzinie Kultura katharsis i antykultura przekroczenia Potrzeba fighterów Udokumentował Pan, że brzoza nie mogła urwać skrzydła Tu-154. Czy wynik Pana badań był kwestionowany w środowisku naukowców? Nie ma to jak sąsiedzka pomoc niemiecka Przeciwnie – obecnie podczas pobytu w Polsce profesorowie z Uniwersytetu Jagiellońskiego czy Politechniki Warszawskiej powiedzieli mi, że dla nich po zapoznaniu się z moimi badaniami problem brzozy w ogóle przestał istnieć. Od Hitlera do Euro 2012 Niektórzy bez sprawdzenia kwestionują wyniki Pana badań. Chodzi nam o prof. Pawła Artymowicza z Toronto, który skrytykował Pana model, twierdząc, że jest on błędny metodologicznie i że Pana symulacja jest sprzeczna z zasadami dynamiki Newtona. Władza ma nakaz Przyjmę krytykę, jeśli będzie merytoryczna. Pan Artymowicz zaś specjalizuje się, jak sam określa, w tematach dotyczących początku wszechświata. Na mojej stronie internetowej można znaleźć odnotowane wszystkie moje publikacje naukowe, prezentacje, konferencje, prace moich doktorantów. Pan Artymowicz umieścił w swoim dorobku pięć wybranych publikacji, przy tym wszystkie dotyczą pyłów gwiezdnych, a nie wytrzymałości materiałów czy aerodynamiki. Ale jeśli pan profesor uważa się za eksperta w dziedzinie badania przyczyn katastrof lotniczych, może wykonać własne symulacje i przedstawić je publicznie. Co zdecydowało, że zaczął Pan mieć wątpliwości co do tez komisji MAK i Millera? Katastrofa w Smoleńsku wydarzyła się, gdy byłem na konferencji bezpieczeństwa lotnictwa w Stanach Zjednoczonych. W trakcie obrad dowiedzieliśmy się o tej strasznej tragedii. Ponieważ był to zlot ekspertów od bezpieczeństwa lotów, siłą rzeczy ta sprawa stała się tematem ponadkonferencyjnym. Podczas lunchów i rozmów w kuluarach o niczym innym się wtedy nie mówiło. A ponieważ byłem w tym gronie jedynym Polakiem, miałem orzełka przy klapie marynarki, wszyscy http://www.gazetapolska.pl/18997-artystyczne-wizje-komisji-millera[9/6/2012 4:19:00 PM] Akslop Kiedy powiedzą prawdę i poczują ulgę? 30 maja 2012 1 z5 ›› Artystyczne wizje komisji Millera | Gazeta Polska - Tygodnik szybszy niż dziennik składali mi kondolencje. Przeżyłem tę tragedię bardzo. Słuchałem informacji o czterech podejściach, o błędzie pilotów, o głosie prezydenta, który miał być rzekomo słyszalny, a potem dowiadywałem się, że nie było czterech podejść, żadnego głosu prezydenta itd. To zasiało we mnie niepokój – czy Rosjanie i powtarzający bezkrytycznie ich tezy Polacy mówią prawdę. Ale naukowo zająłem się wyjaśnianiem katastrofy dopiero po opublikowaniu raportów MAK i Millera. Gdy przeczytałem w raporcie, że skrzydło urwała brzoza grubości 30–40 cm, co oznacza, że nawet średnicy drzewa eksperci nie potrafili dokładnie określić, był to dla mnie sygnał, że jest w tym jakiś fałsz. W jakim stopniu były Panu pomocne w badaniach plany konstrukcyjne oskrzydlenia Tu-154 wersji Military, czyli takiej wersji samolotu, jaki rozbił się pod Smoleńskiem, które zdobyliśmy z kręgów wojskowych 36. Specpułku i przekazaliśmy do zespołu Antoniego Macierewicza? Bardzo mi pomogły. Dzięki nim mogłem bardziej precyzyjnie zbudować konstrukcję wewnętrzną tego samolotu, co miało swoje odzwierciedlenie w wynikach badań. W raportach MAK i Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych nie podano, jak Pan podkreślał, metodologii badań i weryfikowalnych metod analizy poszczególnych etapów katastrofy; dane odczytane z instrumentów samolotu zostały poddane nieuzasadnionym korekcjom, a część z nich (np. alarmy TAWS i FMS) nie zostały uwzględnione w końcowych wnioskach. Czy w takim razie raporty MAK i PKBWL mają jakąkolwiek wartość naukową? Bardzo małą. Aby raport miał wartość naukową, musi być oparty na uporządkowanych badaniach. Nie może być mowy, jak to miało miejsce w przypadku raportów MAK i Millera, aby w naukowym opracowaniu arbitralnie przesuwano czas katastrofy bez uzasadnienia. Co więcej, w jednym dokumencie ten czas przesunięto do tyłu, w drugim do przodu. Dlatego, gdy mnie zapytano, jakie informacje z tych raportów można uznać za niekwestionowane, odpowiedziałem, że mam wątpliwości, czy znalazłyby się takie fragmenty. Czy w badaniu katastrofy zachowano podstawowe standardy? Mógłby Pan wymienić, jakie najważniejsze standardy w badaniu tej katastrofy powinny być zachowane? Wszystkie fragmenty samolotu i czarne skrzynki powinny być bezzwłocznie przewiezione do Polski, należycie zabezpieczone w strzeżonej hali. Teren katastrofy powinien być jeszcze raz dokładnie przeszukany. Powinno się ocenić, jaka część samolotu została rozkradziona bądź zniszczona. Wszystkie odzyskane fragmenty należałoby przeanalizować przy pomocy mikroskopu, aby zrozumieć dynamikę pękania materiału, następnie fragmenty te powinny być użyte do rekonstrukcji samolotu, aby móc ocenić kolejność rozpadu, która może wskazać przyczynę katastrofy. To wszystko są wymogi określone w załączniku 13 konwencji chicagowskiej, jaką w wyjaśnianiu katastrofy przyjęły obie strony – polska i rosyjska. Gdyby przyjęto jako podstawę umowę dwustronną polsko-rosyjską z 1993 r., te wymogi też powinny być zachowane, bo są one podstawą w badaniu katastrof. Co więcej, w przypadku katastrofy smoleńskiej nie tylko nie zachowano podstawowych standardów w jej badaniu, ale jeszcze niszczono dowody w sprawie, m.in. poprzez pocięcie wraku. Ten, kto niszczy dowody, musi mieć w tym cel. Jak z perspektywy eksperta pracującego za oceanem ocenia Pan sposób wyjaśniania tej katastrofy? Czy jest wyobrażalne, by podobna sytuacja miała miejsce na gruncie amerykańskim? W Stanach Zjednoczonych politycy, którzy podjęliby decyzje osłabiające ich pozycje w śledztwie, przestaliby reprezentować ten kraj. W przypadku badania katastrofy smoleńskiej widać cały ciąg patologii. Skąd one się biorą, nie umiem odpowiedzieć. Jest to niezrozumiałe nie tylko dla mnie, ale też dla ludzi na całym świecie. Wystarczyłoby, żeby książkę „Musieli zginąć” panów autorstwa przetłumaczyć i rozpowszechnić w świecie, a wszyscy po jej lekturze byliby przerażeni ogromem patologii, jaka została tam opisana. Jest to wręcz trudne do uwierzenia, wprost niewyobrażalne, że to wszystko miało miejsce. Wyniki badań Pana oraz dr. Nowaczyka są argumentem do powołania międzynarodowej komisji eksperckiej. Bez zgody rządu nie wiemy, czy i kiedy poznamy prawdę o Smoleńsku. Co jeszcze możemy zrobić, by wymusić zbadanie okoliczności tej tragedii? Jakie badania są możliwe do wykonania na podobnej zasadzie jak prace Pana, dr. Nowaczyka, dr. Szuladzińskiego oraz innych ekspertów sejmowego zespołu Antoniego Macierewicza? Myślę, że najważniejsze, by zachęcić jak największą liczbę naukowców, aby zajęli się badaniem różnych aspektów tej katastrofy. Im więcej będzie wyników rzetelnych analiz, tym większy będzie nacisk na władze, a upowszechnienie sprawy w społeczeństwie spowoduje, że nie da się jej zagłuszyć. W Polsce zakłamane jest nie tylko wyjaśnianie katastrofy przez oficjalne instytucje państwa, ale także informowanie o tym, co dotyczy okoliczności tej tragedii i przebiegu śledztwa. Jeden z największych portali internetowych w Polsce, wp.pl, zatytułował news dotyczący Pana występu w TVP1: „Ekspert Macierewicza: możliwe, że zrobiłem błąd”. Wyrwał przy tym te słowa z kurtuazyjnego kontekstu, w jakim ich Pan użył. Do społeczeństwa poszedł jednak przekaz, że ekspert zespołu Macierewicza nie jest pewny swoich ustaleń. http://www.gazetapolska.pl/18997-artystyczne-wizje-komisji-millera[9/6/2012 4:19:00 PM] Artystyczne wizje komisji Millera | Gazeta Polska - Tygodnik szybszy niż dziennik Staram się być otwarty, nie narzucać swoich racji, zachęcać do dyskusji i badań, które weryfikowałyby moje obliczenia. To zacytowane zdanie miało właśnie taki kontekst, przecież powiedziałem: „Może inni eksperci zrobili błąd, może ja zrobiłem błąd”. Tego typu informowanie jest nie tylko dla mnie przykre, ale nie pomaga w wyjaśnianiu prawdy o Smoleńsku, raczej burzy mosty, które ja chciałbym budować. Widocznie ktoś chce w tym przeszkadzać i sprawić, byśmy my, Polacy, byli podzieleni. Kategorie: Autor: Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski Gazeta Polska: Smoleńsk 2010 Rocznik: Nr 22 z 30 maja 2012 Tagi: Smoleńsk 2010, Artykuł tygodnia Kliknij "Poleć" i promuj artykuł na swojej tablicy lub "Wyślij" do znajomego Poleć 16 Wyślij +2 Poleć to w Google Dodaj komentarz Polska TV USA www.polishtvusa.com 35 kanałów bez anteny i kabla. Zamówienia w USA (630) 366 1420 Visit Sacred Places www.holyland-pilgrimage.org Come to Discover the Roots of Christian Faith RainCode PL/1 for .NET pl1.raincode.com PL/1 compiler to rehost mainframe code to the .NET platform Polska-Najtansze rozmowy www.mojewdt.com/zadzwo Najniższa cena – najwyższa jakość. Tylko 1.5 centa za minutę do Polski Odpowiedzi Proste rozumowanie Uwazam, ze trzech inzynierow Prof. Binienda, dr Nowaczyk i dr Szuladzinski jako niezalezni naukowcy legitymujący sie uznanym w swiecie naukowym dorobkiem wystarczająco przypieczetowali zacofanie edukacyjne komisji MAK i Millera w dziedzinie dynamiki ruchu i wytrzymalosci materialow....i w uczciwosci. Prof. Binienda, rzecz naturalna, nic by nie zrobil, gdyby nie raporty MAK i Millera, ktore dostarczyly mu danych (wejsciowe wielkosci fizyczne i zdjecia fotograficzne) do analizy i podania wyniku. Jako szanujący sie naukowiec pominąl wiesci z zaswiatow, ktorymi tak namietnie szafowaly obie komisje. Jeszcze raz wyraznie: Do wyjasnienia katastrofy Prof. Binienda PRZYJĄŁ TE SAME DANE FIZYCZNE co komisje MAK i Millera. Tylko te komisje, w sumie kilkadziesiąt specow, truchlalo przed zlamaną brzozą, od ktorej tajemne rozkazy zmienialy nawet odwieczne prawa fizyki (zas sposob podania raportow sugeruje, ze analiza nie wyszla poza elektroniczną kalkulacje i komputerową rysunkowosc). Podpisy z odpowiednimi tytulami mialy nadac tym raportom glebokie powazanie. Prof. Binienda rzecz jasna nie reprezentuje poziomu epoki krola Ćwieczka. Nie zabawia sie w tzw "odkrywanie Ameryki", ktore jest domena ludzi opoznionych w przyswajaniu postepu naukowego. Prof. Binienda ma w swej pracowni komputery, w nich zainstalowal programy, ktore dają wyniki analizy na podstawie danych wejsciowych wybranego zdarzenia identycznego z tym, ktore mialo miejsce w katastrfie rządowego TU-154M w Smolensku. Skrotowe wyjasnienie: Program komputerowy dotyczący danego problemu jest to caly ciąg resept obliczeniowych opartych na sprawdzonych prawach nauk przyrodniczych, rozwiązujących problem po podaniu koniecznych danych wejsciowych; zostają one przeksztalcone na jezyk komputerowy i zainstalowane do komputera, przez co mogą jeszcze dodatkowo korzystac z innych programow wprowadzonych do tegoz komputera -- co daje najscislejszy z prawdą wynik w postaci liczbowej i/lub graficznej. Te wysoce specjalistyczne programy opracowują zespoly skladające sie z doswiadczonych naukowcow, inzynierow i technikow, ktorzy jeszcze przed ich uzyciem wyprobowują je w laboratoriach i konfrontują je z adekwatnymi zdarzeniami exploatacyjnymi, a w czasie ich uzytkowania sprawują kontrole aktualizacyjną. Koszty z tym związane to miliony dolarow. Prof. Binienda jako szanujący sie naukowiec nie mogl sobie pozwolic na przedkladanie swej wiedzy ponad http://www.gazetapolska.pl/18997-artystyczne-wizje-komisji-millera[9/6/2012 4:19:00 PM] Artystyczne wizje komisji Millera | Gazeta Polska - Tygodnik szybszy niż dziennik skumulowaną wiedze setek wybitnych specjalistow z roznych dziedzin, ktorzy te programy opracowali i sprawdzili na realnych zdarzeniach. Nie marnotrawil pieniedzy i czasu na wysilanie sie w "odkrywaniu na nowo Ameryki". Po prostu dane zawarte w raportach MAK-u i k.Millera wprowadzal do adekwatnych programow ulokowanych w komputerze i czekal na wyniki,.... i po tym podal je do publicznej wiadomosci. A jakiz wplyw mial on na to, ze analiza wykazala ciemnote naukową cwieczkowych dociekinierow "prawdy" (czytaj: propagandy) obu komisji . I to tyle, tylko tyle.... Czy cwieczkowi naukowcy to zrozumieli? Jak widac nie stac ich na logiczne myslenie tylko na prymitywne obszczekiwanie Prof.Biniendy, ktory de facto byl tylko posrednikiem tych badan. De facto podane przez Profesora wyniki badan to rezultat pracy naukowcow o swiatowym autorytecie, ich inzynierow i technikow. To wszystko nie tylko wzmacnia autorytat naukowy PROFESORA BINIENDY, ale ukazuje jego wspaniałe cechy skromności, szlachetności i odwagi. Oby stał się on ziarnem odrodzenia POLSKICH elit w naszym kraju. Szczęść Boże, Profesorze! Barycz (niezweryfikowany), ndz., 2012-06-03 18:59 powtórz Nigdy nie uwierze w to by Nigdy nie uwierze w to by brzuska (ugory to chlubka) byla twardsza od skrzydla samolotu. No lotnie to pewnie by uszkodzila-ze sa tacy co wierza w te bzdury. obserwator (niezweryfikowany), ndz., 2012-06-03 15:22 Redaktor naczelny: Tomasz Sakiewicz Z-ca red. naczelnego: Katarzyna Gójska-Hejke Sekretarz redakcji: Katarzyna Rzuczkowska Kierownicy działów: Kraj – Piotr Lisiewicz Świat – Olga Doleśniak-Harczuk Kultura – Bohdan Urbankowski Historia – Piotr Ferenc – Chudy Gospodarka – Maciej Pawlak Publicystyka – Anita Gargas Członkowie redakcji: Przemysław Harczuk, Maciej Marosz, Filip Rdesiński, Grzegorz Wierzchołowski, Teresa Wójcik, Antoni Zambrowski (kraj), Maciej Parowski, Filip Rdesiński, Marcin Wolski (kultura), Jan Żaryn (historia), Krystyna Grzybowska, Rafał Kotomski, Paweł Paliwoda, Andrzej Waśko (publicystyka). Kluby GP – Ryszard Kapuściński, layout – Mariusz Troliński, logotyp – Marianna Jaromska, grafika i zdjęcia: Mariusz Troliński, Krzysztof Lach, ilustracje – Mirosław Andrzejewski, DTP – Paweł Chrzanowski, Aleksander Razcwarkow. powtórz Adres redakcji: ul. Filtrowa 63/43, 02-056 Warszawa (+48 22) 290-29-58 Tel.: Fax.: (22) 825-12-25 redakcja(at)gazetapolska.pl listy(at)gazetapolska.pl , Sekretariat red. Naczelnego: Joanna Jenerowicz sekretarat(at)gazetapolska.pl Kontakt z czytelnikami: Paweł Piekarczyk pawel.piekarczyk(at)gazetapolska.pl Tel.: 501 618 977 Wydawca: Niezależne Wydawnictwo Polskie Sp. z o. o. Reklama i ogłoszenia: Agnieszka Warzocha 519 353 511 Tel. agnieszka.warzocha(at)gazetapolska.pl Regulamin SMS W tym numerze publikują: Moje konto http://www.gazetapolska.pl/18997-artystyczne-wizje-komisji-millera[9/6/2012 4:19:00 PM] Wojciech Wencel | Wojciech Mucha | WIS | Tomasz Łysiak | Tomasz Terlikowski | Tomasz Sakiewicz | Tomasz Pompowski | Teresa Stylińska | Tadeusz Święchowicz | Ryszard Czarnecki | Robert Tekieli | Rafał Ziemkiewicz | Rafał Kotomski | Piotr Lisiewicz | Paweł Paliwoda | Marcin Wolski | Marcin Mastalerek | Maciej Parowski | Maciej Marosz | Leszek Misiak | Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski | Krzysztof Wyszkowski | Krzysztof Głowacki | Krystyna Grzybowska | Katarzyna Gójska-Hejke | Józef Darski | Joanna Lichocka | Grzegorz Wierzchołowski | Grzegorz Broński | Filip Rdesiński | Dorota Kania | Dominik Tarczyński | Damian Szymczak | Barbara Fedyszak-Radziejowska | Antoni Łepkowski | Antoni Rybczyński | Andrzej Zybertowicz | Aleksander Ścios