Stary wyga kontra młody szczaw

Transkrypt

Stary wyga kontra młody szczaw
Stary wyga kontra młody szczaw
21.12.2011
Niejeden z pracodawców stanął przed dylematem, kogo
z kandydatów ubiegających się o pracę zatrudnić. Na
jednej szali był młody, wykształcony, pełny zapału
i inicjatywy, aczkolwiek nieposiadający wielkiego
doświadczenia, pretendent do stanowiska. Z drugiej zaś,
stateczny, znający ten biznes od podszewki, lecz może już
nie tak lotny i szybki, starszy aspirant. Decyzja trudna tym bardziej, że oboje posiadają zarówno mocne, jak
i słabe strony. Jakie? Na to pytanie postaramy się
odpowiedzieć w poniższym artykule.
Na pierwszy ogień
Weźmy więc pod lupę pierwszego kandydata, zwanego potocznie: świeża krew, narybek, młodziak,
nowicjusz, żółtodziób, młody wilk. Na pierwszy rzut oka młody wysuwa się na prowadzenie. Jest
atrakcyjny, uśmiechnięty, zdrowy, elegancki i nowoczesny. W oczach ma to coś - ten błysk, który
mówi, a wręcz krzyczy do pracodawcy - „Mogę wszystko! Jestem mobilny, dyspozycyjny, szybko się
uczę i mam mnóstwo pomysłów!”. No tak - myśli pracodawca - ten to na pewno będzie umiał zjednać
sobie klientów. Ma tyle zapału do pracy. Jego wydajność i szybkość wykonywania zleceń na pewno
będzie lepsza. Spójrzmy teraz na jego papiery. Wykształcenie, naturalnie, wyższe. Studia skończone
na dwóch kierunkach i w dalszym ciągu się kształci. Do tego skończył liczne kursy, zna biegle dwa
języki, obsługę komputera ma w jednym palcu. „Jest coraz lepiej” - myśli pracodawca, analizując
krok po kroku dokumenty. Kandydat ma czynne prawo jazdy, zna specjalistyczne oprogramowanie
potrzebne do pracy. Nagle czar pryska - „A gdzie tu jakiekolwiek doświadczenie? - zastanawia się
pracodawca i jednocześnie kalkuluje, ile czasu i pieniędzy będzie musiał włożyć, by przeszkolić
młodziaka do pracy. Z ust rekrutującego przedstawiciela firmy pada pierwsze pytanie dotyczące
aspiracji zawodowych i planów na przyszłość. Odpowiedź nie pozostawia złudzeń - kandydat chce
w dalszym ciągu się rozwijać i nie wiadomo, jak długo zagrzeje miejsce w firmie. Pada kolejne
pytanie dotyczące zarobków. W tym przypadku odpowiedź mrozi pytającemu krew w żyłach.
W dalszym etapie dyskusji zszokowany pracodawca siedzi cichutko po swojej stronie biurka, zaś
pytany wymienia litanie wydatków - tych dużych, jak zakup mieszkania, samochodu, odłożenie na
edukację dzieci oraz tych małych, na które z zaproponowanej pensji chciałby odłożyć. W końcu,
chcąc przerwać ten potok słów płynących z ust rekrutanta, zdezorientowany pracodawca rzuca
pytanie na temat konieczności pracy po godzinach, w dni wolne lub świąteczne. Teraz sytuacja
zmienia się o 180 stopni. Kandydat nie tylko zgadza się na proponowane warunki, ale i wydaje się
jakby, nie miał nic przeciwko temu. Młody nie ma rodziny i dzieci, które czekałyby na niego w domu.
Praca jest dla niego bardzo ważna i nie widzi nic niestosownego w pytaniu rekrutującego go
przedstawiciela firmy.
Drugi nie oznacza gorszy
Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/918/page/58/stary-wyga-kontra-mlody-szczaw/
Zmieszany pracodawca przenosi swój wzrok na drugiego z kandydatów, określanego też
pieszczotliwie: wyjadacz, papcio, ojczulek, stary. W końcu nadeszła jego kolej. Mimo, że w pierwszej
kolejności nie zwrócił on jego uwagi - pewnie z powodu przyprószonych siwizną włosów i wydatnego
brzuszka ukrytego pod nieco staromodną marynarką - pracodawca jest ciekawy, jak on odpowie na
zadane wcześniej młodziakowi pytania. Słuchając odpowiedzi, przegląda dokładnie przekazane mu
dokumenty aplikacyjne. Krzywi się na widok średniego wykształcenia i podstawowej umiejętności
posługiwania się komputerem. Przyszły pracownik ma co prawda prawo jazdy, ale z językami obcymi
jest już krucho. W CV uczciwie przyznaje się do znajomości podstawowych zwrotów w języku
rosyjskim. Twarz pracodawcy rozjaśnia się dopiero po przejściu do podpunktu zatytułowanego
„kariera zawodowa”. Widać, że kandydat z niejednego pieca jadł chleb i jest w tym biznesie
obeznany. Pracodawca nie tylko nie będzie musiał dodatkowo inwestować w pracownika, ale i wiele
będzie mógł się od niego nauczyć. Plusem jest także to, że kandydat nie ma też tak wygórowanych
wymagań finansowych jak „ten pierwszy”. Niestety, pytany o pracę wieczorami i w dni wolne
przecząco kręci nosem. „No, co pan” - mówi - „przecież ja mam rodzinę!”
Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo
Naturalnie, problem przedstawiony został w dość przerysowany sposób. Niemniej jednak fakty są
takie, że wielu pracodawców ma tego typu dylematy. Jak wykazują badania rynku, część
pracodawców ceni osoby starsze ze względu na ich stabilizację życiową, doświadczenie. Często
osoby starsze mają za sobą lata praktyki, są specjalistami w swojej dziedzinie. Co więcej, w sposób
poważny i odpowiedzialny pochodzą do życia, i świadczonej przez nich pracy, są lojalni wobec swoich
zwierzchników, silnie identyfikują się z firmą, w której pracują, i rzadziej odchodzą na własną prośbę.
Ponadto są bardziej ostrożni przy obsłudze urządzeń, rzadziej ulegają wypadkom i na zwolnienie idą
dopiero, gdy poważnie zachorują. W dodatku inwestując w osoby 50+, pracodawca może wiele
zyskać. Po pierwsze, nie ma obowiązku opłacania składek na Fundusz Pracy i Fundusz
Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych za osoby, które osiągnęły wiek o 5 lat niższy od
ustawowego wieku emerytalnego. Po drugie, gdy pracownik powyżej 50 roku życia idzie na
zwolnienie chorobowe, wynagrodzenie za czas choroby już po 14 dniach zaczyna wypłacać ZUS (a
nie po 33 - jak u pozostałych pracowników). Przeciwnicy zatrudniania osób starszych głównie
podkreślają ich słabe wykształcenie, brak kreatywności, przestarzały sposób myślenia, małą
mobilność.
Inni pracodawcy stawiają na młodych głównie ze względu na ich wykształcenie, umiejętności
aklimatyzacyjne, odwagę, przebojowość, determinację i elastyczność. Młodzi szybciej się uczą,
chętnie biorą udział w kursach i szkoleniach. Dobrze też znają języki obce i nowoczesne technologie.
Z drugiej jednak strony uważa się ich za niestabilnych, nieobliczalnych, krnąbrnych,
nieodpowiedzialnych i mało doświadczonych.
Reasumując, liczba posiadanych w dowodzie wiosen nijak ma się do tego, czy dana osoba jest do
pracy mniej lub bardziej przydatna. Wszystko zależy od specyfiki danej branży bądź zawodu, czy też
subiektywnych oczekiwań pracodawców. Liczą się przede wszystkim nasze kwalifikacje
i predyspozycje zawodowe. W wyścigu o upragnioną posadę każdy ma szanse, a więc gotowi, do
biegu, start!
Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/918/page/58/stary-wyga-kontra-mlody-szczaw/
Anna Piękoś
Ocena:
5/6
Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/918/page/58/stary-wyga-kontra-mlody-szczaw/