Kontrowersyjna pamiątka Kościoła

Transkrypt

Kontrowersyjna pamiątka Kościoła
Kontrowersyjna pamiątka Kościoła
© Copyright by Laurie Goodstein, „The New York Times”, [w:] „Onet.pl”, 11 kwietnia 2014.
Wyblakły skrawek papirusu, znany jako "Ewangelia żony Jezusa", którego odkrycie
przez uczoną z Harvard Divinity School wywołało w 2012 roku istną burzę, został
poddany testom przez badaczy. Ci zaś doszli do wniosku, że manuskrypt
najprawdopodobniej nie wyszedł spod ręki oszusta.
Fot. 1: Kontrowersyjny kawałek papirusu zapisany w języku koptyjskim.
Niewielki fragment materiału piśmienniczego potraktowano początkowo z wielkim
niedowierzaniem, z powodu zapisanego na nim zdania nieznajdującego potwierdzenia w żadnej
z Ewangelii: "Jezus rzekł do nich: moja żona (…)". Jakby na potwierdzenie tez głoszonych
przez niektórych, z papirusu odczytano jeszcze słowa: "ona może stać się moim uczniem",
obietnicę, która podgrzała debatę dotyczącą ewentualności święceń kapłańskich dla kobiet.
Fragment papirusu został teraz przebadany przez autorytety w dziedzinie elektrotechniki,
chemii i biologii z Uniwersytetów Columbia i Harvarda oraz z Massachusetts Institute of
Technology (MIT), którzy potwierdzili, że materiał przypomina inne papirusy datowane na okres
od IV do IX stulecia (badacze z University of Arizona, którzy początkowo uznali, że tekst
pochodzi sprzed narodzin Jezusa, odwołali swoje wioski jako nieuzasadnione).
Wyniki właśnie wykonanych analiz nie rozstrzygają, czy Jezus miał żonę bądź uczniów płci
żeńskiej. Udało się stwierdzić tylko tyle, że papirus prawdopodobnie jest strzępkiem bardzo
starego rękopisu, a nie falsyfikatem. Karen L. King, historyk z Harvard Divinity School, której
manuskrypt zawdzięcza swoje imię i sławę, również zaznacza, że nie należy postrzegać jej
odkrycia jako potwierdzenia dla tezy o małżeństwie Jezusa. Zapiski z papirusu świadczą co
najwyżej o tym, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa żywo dyskutowano na temat
związków między celibatem, seksem, małżeństwem i stanem duchownym.
– Bardzo poważnie potraktowałam zastrzeżenia, jakie budziła autentyczność papirusu wśród
tak wielu ludzi – powiedziała King w niedawno udzielonym wywiadzie. W tej chwili uczona ma
już mocne podstawy, by wierzyć w to, że materiał pochodzi sprzed wielu stuleci. – Wszystko na
to wskazuje i nawet jeśli nie mamy 100-procentowej pewności, to historia nie jest przestrzenią,
w której 100-procentowa pewność jest czymś często spotykanym – zauważyła historyk.
Nowe dane raczej nie przekonają badaczy i blogerów utrzymujących od początku, że tekst jest
1
owocem dość niechlujnie wykonanego fałszerstwa mającego wpłynąć na toczące się wśród
duchownych debaty. Czasopismo "Harvard Theological Review", które właśnie opublikowało na
swojej stronie internetowej długo oczekujący na naukową recenzję artykuł King, zamieściło
również krytykę pióra Leo Depuydta, profesora egiptologii z Brown University, w której uczony
stwierdza, że papirus jest w tak oczywisty sposób podrobiony jakby ktoś "przygotował go do
skeczu Monty Pythona".
King z wielką pompą zaprezentowała swoje odkrycie na konferencji w Rzymie we wrześniu 2012
roku, jednak spotkała się z ostrą krytyką. Wyrzucano jej, że treść manuskryptu jest wyjątkowo
kontrowersyjna, charakter pisma niechlujny, gramatyka pełna błędów, a samo pochodzenie
papirusu podejrzane, jako że właściciel przedmiotu zażyczył sobie anonimowości, zaś atrament,
jakim zapisano tekst, nie został przetestowany. Watykańska prasa również odmówiła papirusowi
wiarygodności. Badacze Ewangelii uznali, że test odnosi się do "oblubienicy Chrystusa", którą
jest Kościół – zdaniem King taka interpretacja prastarego zapisu jest w pełni uzasadniona.
Bardzo rzadko wykonuje się analizę papirusu o tak niewielkich rozmiarach – cztery na osiem
centymetrów – ponieważ przebadanie materiału i użytego przez autora atramentu grozi
uszkodzeniem rękopisu, zauważają papirolodzy. Autentyczność i czas powstania innych
manuskryptów ustalali zazwyczaj paleografowie na podstawie analizy charakteru pisma.
"Ewangelia żony Jezusa" została przebadana na Uniwersytecie Columbia z użyciem mikrospektroskopii Ramana pozwalającej ustalić chemiczny skład atramentu. James T. Yardley,
profesor elektrotechniki, poświadczył, że czarny barwnik użyty do sporządzenia tekstu
"doskonale odpowiada atramentowi zastosowanemu w 35-40 innych rękopisach, które
przeanalizowaliśmy". (…)
Profesor chemii z Center for Materials Science and Engineering, działającego w ramach MIT,
Timothy M. Swager wraz z dwoma studentami skorzystali ze spektroskopii w podczerwieni, by
ustalić, czy użyty do sporządzenia tekstu atrament nie wykazuje zmiennych właściwości i nie
budzi innego typu podejrzeń. – Chcieliśmy się przekonać, czy nie stoi za tym jakiś oszust –
powiedział Swager w wywiadzie. – I nie znaleźliśmy nic, co by na to wskazywało. Sfałszowanie
takiego materiału byłoby skrajnie trudnym zadaniem, a właściwie niemożliwością.
Z drugiej strony Depuydt, egiptolog z Brown University, uznał samą analizę papirusu za
absurdalną, ponieważ manuskryptu "nie należało nawet sprawdzać". Profesor opowiedział, jak
podważył wiarygodność odkrycia już na podstawie fotografii prasowej słynnego papirusu: tekst
zawierał "poważne błędy gramatyczne", zaś kolejne słowa do złudzenia przypominały
Ewangelię Tomasza, tekst z początków chrześcijaństwa znaleziony w 1945 roku w egipskim Nag
Hammadi, co raczej nie mogło być prostym zbiegiem okoliczności. Fałszerz mógł bez trudu
pozyskać czarny atrament węglowy, łącząc sadzę z oliwą. – Każdy student po pierwszym
semestrze nauki koptyjskiego potrafi zrobić pióro z trzciny i napisać parę linijek tekstu –
zauważa Depuydt.
Inni uczeni są jednak zdania, że współcześnie sporządzony atrament węglowy zostałby bez
trudu wykryty przez ich narzędzia badawcze. Zaś sama King określiła mianem "wielkiego
rozczarowania" fakt, że dotąd jej okrycie służyło tylko dyskusji na temat rzekomego fałszerstwa,
zamiast dać początek historycznej debacie.
2