gdy mocniej oparł się o drzwi i unieruchomił ręce za
Transkrypt
gdy mocniej oparł się o drzwi i unieruchomił ręce za
– Skoro tak – odparłam, z ulgą stwierdzając, że głos wcale mi nie drży – chyba lepiej będzie, jeśli dokończymy zwiedzanie. To go chyba uspokoiło. Uśmiechnął się, wyciągnął klucze z kieszeni dżinsów i otworzył drzwi. Kiedy weszliśmy do środka, oparł się o zamknięte drzwi, krzyżując ręce za plecami, i badawczo potoczył wzrokiem po wnętrzu. – Hm, ciekawe – mruknął. – Co takiego? – zapytałam. – Wystrój. Rozejrzałam się. Był to pokój o typowym akademickim standardzie, z dwoma łóżkami, biurkami, komodami i dwiema półkami na książki. Jedna strona pokoju wyglądała bardziej niechlujnie niż druga i założyłam, że należy do współlokatora, który prawdopodobnie nie spodziewał się odwiedzin. Do nielicznych ozdób należał niebieski dywanik, transparent z logo uczelni i… zdjęcie w ramce przedstawiające dziewczynę w czerwonej łódce. – Wiedziałem, że czegoś tu brakowało – podjął łagodnie – a nawet domyślałem się czego. I teraz widzę, że się nie myliłem. Nasze spojrzenia się spotkały. Nie poruszył się, gdy podeszłam bliżej, nie spuszczając z niego wzroku. Czekał, by nabrać pewności, że cokolwiek się zaraz stanie, stanie się, ponieważ tego chcę. Minęły dwa miesiące, ale czas niczego nie zmienił. Gdyby upłynął rok, a nawet dwadzieścia lat, moje uczucia byłyby takie same. Stanęłam najbliżej, jak mogłam, ale tak, żeby nasze ciała nie stykały się ze sobą. Czułam zapach mydła na jego skórze i widziałam, jak jego pierś unosi się i natychmiast opada. Zacisnął szczęki, a jego szerokie ramiona wyprostowały się, gdy mocniej oparł się o drzwi i unieruchomił ręce za plecami. – Vanesso… – W porządku – wyszeptałam, pochylając się ku niemu. – Wszystko dobrze. Ledwie musnęłam wargami jego policzek, kiedy chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie, likwidując dzielące nas centymetry. Jego dłonie przesunęły się z mojej talii na szyję, skąd niespiesznie powędrowały dalej, na twarz, a wtedy ujął ją tak delikatnie, jakby była zrobiona ze szkła. Zanim pochylił się, by przywrzeć wargami do moich ust, znów utkwiliśmy w sobie wzrok, co trwało wystarczająco długo, bym mogła poczuć na sobie ciepło jego spojrzenia. Gonitwa myśli ustała. Umysł miałam teraz jasny. Liczyła się tylko ta chwila, my, on. Simon. Mój Simon. Pierwszy pocałunek był delikatny, pełen słodyczy, jakby po długiej rozłące nasze usta poznawały się na nowo. Ale wkrótce przywarły do siebie mocniej, poruszając się bardziej gorączkowo. Obiema rękami uczepiłam się koszulki Simona, podczas gdy jego wargi wędrowały po moim policzku, wokół ucha, w dół na kark. Zatrzymał się tylko raz, bo zabrakło mu nagiego ciała do całowania. Nie chcąc, by przestawał, puściłam jego koszulkę i zdjęłam przez głowę bluzę. Zanim jeszcze rzuciłam ją na podłogę, był znów przy mnie. Wsparł czoło na moim ramieniu, a jego dłonie, które powoli przesuwały się w dół po moich plecach, dotarły aż do krawędzi dżinsów. Nie przestając się całować, podeszliśmy do łóżka, a kiedy Simon się położył, usiadłam na nim okrakiem i udami objęłam go w pasie. 12 13