zawieszone w sieci
Transkrypt
zawieszone w sieci
OPINIE zawieszone w sieci Począwszy od tego wydania „NBS”, w rubryce „Opinie zawieszone w sieci” będziemy publikować cytaty z najciekawszych wypowiedzi dotyczących sektora bankowego zamieszczanych na profesjonalnie prowadzonych portalach i forach internetowych. EURO… ZŁUDZENIA Forbes.pl Robert Nejman, zarządzający aktywami: Szczególnie istotne w obecnej sytuacji jest dostosowywanie się kursów walutowych do realiów rynkowych, możliwe dzięki temu, że wciąż mamy własną walutę. Sądzę, że w tej chwili wszystkie słabsze gospodarczo kraje strefy euro, w tym i najmłodszy jej członek – Słowacja, zazdroszczą nam tego, co się dzieje z naszym złotym (bardzo silne osłabienie). Pozornie wygląda to oczywiście niemiło, szczególnie podczas zagranicznych wyjazdów, ale dla gospodarki jest to niezmiernie korzystne. Prawdopodobnie dzięki temu w znacznie mniejszym stopniu odczujemy ten kryzys niż takie kraje, jak Portugalia, Włochy, Grecja czy Hiszpania. UPADŁY KONSUMENT PORTAL ZBP Jerzy Bańka, dyrektor zespołu legislacyjno-prawnego ZBP: Ustawa w obecnym kształcie mówi o dobrodziejstwie upadłości dla dłużników. My żadnego dobrodziejstwa, nie licząc syndyków, którym przybędzie pracy, nie widzimy. Jaki jest sens zlicytowania dłużnika do ostatniej koszuli? To nie jest oddłużenie, lecz wypychanie człowieka na margines społeczny. Uważamy, że lepiej nie pozbawiać go osiągniętego statusu materialnego i społecznego. Niech 32 Nowoczesny B a n k S p ó ł d z i e l c z y zachowa mieszkanie i inne części majątku i wspólnie z wierzycielami ustali terminarz spłat długu. Dopiero gdyby nie wywiązał się z przyjętego planu, wtedy sąd mógłby ogłosić likwidację majątku. NA CHŁOPSKI ROZUM Pierwszy Portal Rolny.pl Anonimowy rolnik: Przez dziadowskie przygotowanie agencji (ARiMR – red.) do programu i rozpatrywanie wniosku przez półtora roku, ceny realizacji inwestycji wzrosły o kilkadziesiąt procent, co obciąża rolnika. W moim przypadku sprzęt polski wzrósł o 10 proc., a zachodni rośnie równo z kursem euro. Ciągnik wartości 70 000 euro netto kosztuje mnie 70 000 zł więcej. Kwoty we wniosku nie mogę zmienić pomimo, że nie wykorzystuję maksymalnego limitu dofinansowania 300 tys. zł. Wprawdzie mogę rozłożyć inwestycję na dwa lata, ale w grudniu zapłaciłem zaliczkę, zamówiłem sprzęt i muszę go odebrać w marcu po umówionej cenie. Wystarczyłoby rozporządzenie ministra umożliwiające zmianę dofinansowania maksymalnie do kwoty przysługującego limitu, oraz wypłata dotacji na konto dostawcy po potwierdzeniu przelewu środków na wkład własny. Tymczasem muszę szukać w bankach finansowania na 100 proc. inwestycji, co nie jest ani łatwe, ani tanie, uiszczać prowizje i odsetki, by po trzech miesiącach spłacić 50 proc. wartości kredytu Opinie zawieszone w sieci z dotacją. Niestety proste rozwiązania nie mieszczą się w głowach naszych rządzących… RAZ NA STO LAT Portal „Studio Opinii” Andrzej Lubowski: Samoregulacja to najlepszy sposób na dobre funkcjonowanie rynku – zapewniał naród i Kongres, który słuchał go z rozdziawionymi od zachwytu ustami. Dziś Alan Greenspan ma inne zdanie. Dziś nie widzi alternatywy dla silniejszego nadzoru państwa nad bankami i innymi instytucjami finansowymi. Więcej. Robi krok, gigantyczny krok dalej: „Może powstać potrzeba, by na pewien czas znacjonalizować banki, aby ułatwić szybką i uporządkowaną restrukturyzację” – powiada Maestro. Raz na sto lat może zajść taka potrzeba, dodał. „Raz na sto lat” przewijało się niczym refren w wystąpieniu Greenspana. Bo przecież tylko zdarzenie tak niesłychanie rzadkie usprawiedliwia, że szef banku centralnego nie zauważył, co się kroiło.(…) SPÓŁDZIELCY GÓRĄ! Portal „Studio Opinii” Stefan Bratkowski: Dwa razy w swojej wcześniejszej historii wielkie banki niemieckie próbowały wejść na rynek drobnego kredytu i dwa razy się wycofały, bo nie sprostały konkurencji, a co istotniejsze – okazywało się to mało zyskowne. Obsługa operacji na kontach z drobnymi oszczędnościami, jakie się gromadzą w kasach oszczędności, jest dla wielkiego banku nieopłacalna (w Polsce prowadzenie konta kosztuje dziś klienta drożej niż na Zachodzie). Z kolei rozpoznanie tzw. wiarygodności kredytowej drobnego kredytobiorcy kosztuje – rzecz zrozumiała – drożej niż wielkiego przedsiębiorcy, wymaga więcej zachodu i więcej miejsca na gromadzone informacje. Musi więc kosztować. Kredyt wypada drożej, jest wyżej oprocentowany. Jeśli tak, oznacza to po prostu eliminowanie konkurencji, która udzielałaby tańszego kredytu, to działanie sprzeczne z zasadami wolnego rynku. Lokalna kasa oszczędności pracuje taniej, bo nie potrzebuje ogólnokrajowej biurokracji „centralnego” zarządu, dziś bez umiaru pożerającego pieniądze (sprawdźcie, po ile brali w Commerzbanku!). POLONEZ JAKO LIMUZYNA Portal Ministerstwa Gospodarki Waldemar Pawlak, wicepremier: Wygląda to mniej więcej tak, jakby sprzedawca z banku przyszedł do klienta i powiedział: słuchaj, ubezpieczymy twojego poloneza. Prowadzisz małą działalność gospodarczą, masz poloneza, my go ubezpieczymy, ale, wiesz, w zasadzie kradną koła i wybijają szyby, więc nie ma potrzeby ubezpieczać całego samochodu. Wobec tego wprowadzimy opcję wyłączającą. Jeżeli ukradną ci koła albo wybiją szyby, to my zapłacimy ci odszkodowanie, ale żeby ciebie to nic nie kosztowało, proponujemy ci, że ty z kolei podpiszesz z nami umowę, że ubezpieczysz samochód naszego szefa. To jest duża, luksusowa limuzyna, parę razy więcej warta niż polonez, ale przecież wiadomo, że jest ochrona, nasze raporty pokazują, że kradną tylko koła od polonezów i wybijają w nich szyby, a te duże limuzyny nie cieszą się takim zainteresowaniem, wobec tego praktycznie nie ma ryzyka, masz pewny zysk. No i teraz przedsiębiorca znalazł się w takim położeniu, że musi zapłacić za tę limuzynę, ponieważ okazało się, że takie zdarzenie, które nie było przewidywane w raportach, zaistniało. BOŻE CHROŃ BANKI Tomasz F. Urbaś, blog. Onet.pl: Po powzięciu informacji o niewypłacalności europejskiego systemu bankowego nie daje nam spokoju skala strat na tzw. toksycznych aktywach. Kwota 18,2 bln euro jest olbrzymia i na pierwszy rzut oka nieprawdopodobna. Na dzień 31 grudnia 2008 r. instytucje monetarne Unii udzieliły 19,8 bln euro kredytów i pożyczek (łącznie z aktywami eurosystemu). Już tylko na tej podstawie możemy powątpiewać, że zagrożonymi aktywami są głównie kredyty. Owszem depresja postępuje, przedsiębiorstwa i konsumenci popadają w kłopoty płatnicze, ale na początku depresji jest mało prawdopodobne aby zagrożone były wszystkie kredyty i pożyczki. Ponadto kredyty i pożyczki powinny być stale monitorowane w zakresie spłaty i w przypadku popadania dłużników w zwłokę banki przystępują do tworzenia rezerw. W bilansie kredyty i pożyczki występują w kwocie netto już po odjęciu utworzonych rezerw. Sądzimy, że te rezerwy są tworzone, o czym świadczą oficjalne komunikaty o stratach banków. W przeciwnym wypadku doszłoby do masowego nieprzestrzegania przez banki podstawowych norm nadzorczych, co wydaje się mało prawdopodobne. Zastanawia nas dysproporcja pomiędzy oficjalnie podawanymi stratami banków, a pomocą finansową adresowaną do banków przez poszczególne rządy. Grupa ING oficjalnie poniosła straty rzędu 1 mld euro, a otrzymała od rządu holenderskiego 10 mld euro pomocy. Może to świadczyć, że zasadnicze straty eurobanków mają charakter pozabilansowy i dlatego nie zostały na razie poddane do oficjalnej wiadomości. 3/2009 33 OSZCZĘDZANIE NA KARCIE STOCKWATCH.pl Internauta kozaczek78: Jeśli ktoś zbyt często kompulsywnie używa karty kredytowej, polecam taki patent: kartę kredytową wkładamy do szklanki napełniamy wodą i wkładamy do zamrażarki. Za każdym razem, gdy chcemy coś kupić, musimy poczekać, aż woda rozmarznie (włożenie do mikrofali rozwali kartę). NBPnews.pl Dariusz Gątarek, doradca prezesa NBP w rozmowie z Erykiem Kazanowskim: Jeśli chodzi o momenty przełomowe dla rynku walutowego, to jednym z nich było powstanie euro, kiedy zniknęło kilkanaście walut. Zostały one zamienione na euro, więc w naturalny sposób wygasł obrót między np. marką niemiecką a francuskim frankiem. Ukształtowały się trzy silne waluty: dolar amerykański, euro i jen. I rynki związane z tymi parami walut stały się w ostatnich latach miejscem gigantycznych obrotów. Przełomowy był też proces strukturyzacji rynku walutowego. Polegał on na tym, że na początku mieliśmy tzw. rynek spotowy, czyli transakcje natychmiastowej wymiany walut. Później coraz więcej notowano operacji terminowych, czyli handel walutą na termin, umówiony między inwestorami. Dziś można zawrzeć transakcje nawet na kilka lat, a najbardziej płynne instrumenty to operacje kilkudniowe, kilkutygodniowe lub kilkumiesięczne. W takich warunkach zaczął rozwijać się rynek opcji, które pojawiły się około 10–15 lat temu i bardzo szybko rynek opcji stał się rynkiem bardzo istotnym i wpływającym na rynek spotowy. Z upływem czasu rynek opcji stał się rynkiem coraz bardziej wyrafinowanym, tzn. zaczęło się od prostych instrumentów typu opcje put-call, a dziś mamy także czasami niezwykle skomplikowane wytwory inżynierii finansowej pod względem technicznym, a pod względem nazw – czysta poetyka, np. opcja o trójkolorowej tęczy. (…) Czy może być prawdą to, o czym mówią niektórzy ekonomiści, że poprzez spekulacje na walutach banki inwestycyjne rekompensują swoje straty związane z kryzysem i błędnie podjętymi decyzjami inwestycyjnymi? Nie mam żadnych dowodów o charakterze sądowym, natomiast jestem tego raczej pewien. Dzieje się tak dlatego, że sytuacja jest bardzo nieprzyjemna. Sektor finansowy poniósł gigantyczne straty, dziesiątki tysięcy osób już straciło pracę lub ją straci w najbliższych miesiącach. Wśród dużych inwestorów i spekulantów, którzy pozostali 34 Nowoczesny B a n k S p ó ł d z i e l c z y Fot. www.photos.com GROMADZIMY CENNĄ WIEDZĘ na rynku, trwa walka o przetrwanie, o to, kto będzie dalej pracował, a dealerzy robią rzeczy, do których w normalnych czasach nie posunęliby się. Czy zgodzi się Pan, że winę za dzisiejszy kryzys trzeba by podzielić – między tych, którzy tworzyli skomplikowane instrumenty finansowe i tych, którzy z nich korzystali, bo ulegali pokusie krociowych zysków bez uwzględnienia ryzyka? Tak. Tylko że zabawna rzecz jest taka, że przewróciliśmy się na instrumencie stosunkowo prostym i (jak się wydawało) bezpiecznym. Instrumenty hipoteczne, które były uznawane za instrumenty proste i nieryzykowne okazały się instrumentami ryzykownymi. Dlatego, że człowiek, który bawi się granatem i ma tego świadomość, krzywdy sobie nie zrobi, natomiast kiedy nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi – może wyrządzić krzywdę. W polskim przypadku tak właśnie było z opcjami. Wykorzystywanie instrumentów skonstruowanych w celu zabezpieczania się przed ryzykiem do spekulacji i zarabiania kwot wielokrotnie przewyższających sumy zabezpieczające, było skrajną nieodpowiedzialnością i brakiem elementarnej wiedzy finansowej. Możemy się także zastanawiać nad odpowiedzialnością bankowców, bo zachowaniem skrajnie nieetycznym było sprzedawanie takich produktów komuś nieświadomemu. (…)