Wyprawa do serca Syberii. Elżbieta Wichrowska. Claudia 01/2011

Transkrypt

Wyprawa do serca Syberii. Elżbieta Wichrowska. Claudia 01/2011
STYL ŻYCIA ❙ PODRÓŻE
wyprawa do serca
Być może gdzie indziej
krajobrazy są piękniejsze,
zabytki ciekawsze.
Jednak nigdzie indziej
nie spotkasz ludzi tak
otwartych i gościnnych,
choć prostych i biednych.
Nigdzie indziej
nie poczujesz takiej magii
i siły natury. Tutaj, nad
Bajkałem, to ona jest
wszechwładna.
Syberii
R
uszyliśmy zaopatrzeni jedynie w przewodnik, wizę turystyczną i bilet na kolej transsyberyjską. Niemalże bez planu i bez wielkich
przygotowań. Ta podróż do ostatniej chwili
wydawała nam się tak nierzeczywista jak lot
w kosmos. Była nas piątka: Ewa z Adamem,
Tomek, Paweł i ja. Nikt z nas dotąd nie zapuszczał się dotąd w tak odległe rejony świata. Pojęcie
o Syberii także mieliśmy dość nikłe. Najlepszy dowód:
w moim plecaku znalazła się duża butelka odżywki do
włosów i inne tego rodzaju „potrzebne” rzeczy. Uznaliśmy natomiast, że nie przydadzą się race na niedźwiedzie. – Przecież jedziemy w sierpniu, one chyba wtedy
nie są głodne – myśleliśmy, nie zdając sobie sprawy,
że w tajdze łatwiej spotkać niedźwiedzia niż człowieka.
Mieliśmy sporo szczęścia, żadnemu misiowi w drogę
nie weszliśmy. Spotykaliśmy natomiast ludzi: otwartych,
serdecznych i gościnnych tak, że wielokrotnie wprawiało nas to w zakłopotanie.
Ewa popławska
Wrocławianka,
ma 26 lat. Skończyła psychologię
na Uniwersytecie
Wrocławskim,
teraz pracuje jako
pilot wycieczek.
Większość z nich
to traperskie
wyprawy w najdalsze zakątki świata.
Przenosi na innych
to, czym sama
zaraziła się pięć
lat temu podczas
swojej wyprawy
nad Bajkał – bakcyla włóczęgi.
138 Claudia www.claudia.kobieta.pl
l
l
www.claudia.kobieta.pl
l
Claudia 139
l
STYL ŻYCIA ❙ PODRÓŻE
STYL ŻYCIA ❙ PODRÓŻE
1.
3
5.
2.
3.
4.
1. sklepik
w ułan ude
od czasu komunistów niewiele
się tu zmieniło.
2. ruska bania,
czyli rosyjska
łaźnia. Jej uroki
i dobro czynne dla
zdrowia działanie
docenić można
zwłaszcza zimą,
chłodząc rozgrzane ciało w śniegu
lub przeręblu.
3. serce syberii
Jezioro Bajkał.
Ziemia jest cały
czas zamarznięta.
W środku lata
wystarczy wykopać dół głęboki na
metr, by trafić na
warstwę lodu.
4. irkuck,
typowa, drewniana zabudowa
w jednym
z największych
miast w tym
regionie.
140 Claudia www.claudia.kobieta.pl
l
l
6.
Im bliżej Bajkału, tym na straganach więcej ryb, a atmosfera w wagonach coraz bardziej gęsta od ich
zapachu. Koła pociągu połykały
tysiące kilometrów, ogromne, prawie
puste płaskowyże, szarozieloną tajgę.
Przetaczały się po mostach nad Obem
i Jenisejem. Albo sprawił to ich monotonny stukot, albo ogromna przestrzeń za oknami – czułam się jak
zahipnotyzowana.
Wysiedliśmy w Irkucku. Tu trzeba
było załatwić meldunek, niezbędną
w Rosji formalność. Odsyłani od
okienka do okienka, karnie ustawialiśmy się się w tasiemcowych kolejkach. Zapowiadało się jeszcze wiele
godzin czekania, gdy podszedł do nas
jakiś Rosjanin. Torując drogę, zaprowadził na zaplecze. Tam od ręki
dostaliśmy pieczątkę. Dlaczego nam
pomógł? Ot tak, bezinteresownie.
Odetchnęliśmy, wreszcie wychodząc z urzędu na ulice miasta. Drewniane domki, ażurowe korony nad
oknami, urocze małe ogródki, które
zakrywały biedę. A obok tory tramwajów i uniwermagi przemianowane
na superamarkety. W końcu to metropolia. Przenocowaliśmy na plebanii, ugoszczeni przez polskiego
księdza. Polaków, potomków zesłańców syberyjskich, jest tutaj wielu. Ich
dziadowie przeklinali to miejsce.
My następnego dnia wyruszyliśmy,
by odkryć jego serce: Olchom, świętą wyspę Świętego Morza, jak o Bajkale mówią Buriaci.
Lało jak z radzieckiego cebra. Zanim uczynny kierowca rozklekotanej furgonetki zabrał nas do Portu
Bajkał, przemokliśmy do nitki. Wódka w portowym barze, w kieliszkach
z grubego szkła, na wyblakłej, lepkiej
ceracie, i mogliśmy ruszyć dalej. Promem, przez cieśninę zwaną Małym
Morzem. Deszcz ustał, nad wodą
w kolorze rtęci podniosła się mgła.
W oddali, a może całkiem blisko, majaczyły statki. Przez moment wydawało mi się, że to wraki, które cudem
zmartwychwstały z dna. Pogubiliśmy
się zupełnie w odległościach i w czasie, zaczęła działać na nas magia
tego miejsca. Bo Okholm czaruje
i mami wszystkich, którzy tu trafią.
Wyspę przemierzyliśmy z północy
na południe. Pomiędzy skalistym wybrzeżem od południa, a stepami
i piaszczystą plażą na północy są jedynie góry i uroczyska. Trudno tu
zobaczyć człowieka, łatwiej ducha.
W kompletnej głuszy napotykaliśmy
drzewa obwieszone wstążkami,
skrawkami materiałów. To hołd dla
T. PACHLEWSKI (2), E. RADZISZEWSKA (2), A.SIDOR / FORUM (3) M.DUSZENKO / AG, MEDIUM, BE&W, BULLS
Pierwszych Buriatów, rdzennych
mieszkańców Syberii, spotkaliśmy
w pociągu kolei transsyberyjskiej.
Wsiedliśmy do niego w Moskwie.
Okazało się, że słowo „plackarta” na
bilecie oznacza miejscówkę w wagonie sypialnym, w którym nie ma przedziałów. Wszyscy podróżują razem,
jest okazja, by się poznać, zaprzyjaźnić. Rosjanie częstowali nas słoniną,
chlebem w wielkich pajdach, przepysznymi omulami – bajkalskimi
rybami, i obowiązkowo gorzałką.
Ku naszemu zdumieniu, picie w pociągu to legalne urozmaicenie podróży. Swoistą rozrywkę stanowiły też
postoje. Gdy pociąg wjeżdżał na stację, perony zmieniały się w bazar,
na którym można kupić wszystko:
zabawki, kalosze, pierogi, sery, nawet
bombki choinkowe.
8.
7.
duchów przyrody. Buriaci wyznają
szamanizm, religię starszą niż buddyzm czy chrześcijaństwo. Zgodnie
z nią bóstwa mieszkają w lasach i górach, a szamani są pośrednikami
między ich i naszym światem.
W połowie wyprawy dotarliśmy
do stolicy Buriatii, Ułan Ude. Jak bardzo inne jest to miasto niż Irkuck!
Szare, betonowe budynki, które nie
zmieniły się od czasów Stalina. Tu postanowiliśmy się rozdzielić. Tomek,
zapalony wędkarz, przypomniał
sobie, że nad Bajkał wybrał się, by połowić ryby. Postanowił skorzystać
z zaproszenia pewnego rybaka, którego poznaliśmy w pociągu. Dojechał
do maleńkiego sioła nad rzeką Selengą, gdzie nigdy dotąd żaden obcy nie
trafił. Zapukał pod wskazany adres,
otworzyła zdumiona kobieta. Gospodarza w domu nie było, bo jeszcze
nie dotarł, pił w sąsiedniej wsi. Mimo
to Tomek został ugoszczony po królewsku. Spędził kilka dni w buriackiej
chacie, karmiony i pojony wódką
z całego serca. Tylko ryb nie łowił.
Trafił na jedyny miesiąc w roku, gdy
5. buriaci
mieszkający
nad Bajkałem
w ogromnej
większości rybacy.
„Morze Syberii”
słynie z mnóstwa
gatunków ryb,
które żyją tylko
tutaj.
6. chleb
ze słoniną
obowiązkowo
popijany jest
samogonem.
Wódki pije się
tutaj więcej
niż wody.
7. szamańskie
drzewo
na wyspie
Okholm. Takich
ołtarzyków
szamanistów
jest tu bardzo
dużo, więcej
niż stałych mieszkańców wyspy.
Na Okholmie
mieszka zaledwie
kilkanaście rodzin
w pięciu wsiach.
8. ryby
są prawdziwym
skarbem Bajkału.
tubylcy nie wypływają na rzekę. Zajęci są bowiem sianokosami.
My wyruszyliśmy w góry, na Munku Sardyk, najwyższy szczyt Syberii.
Nie ma tu szlaków turystycznych, trasy trzeba wyznaczać samemu. Szliśmy
korytami strumieni, nie wiedząc, że
bywają zdradliwe. W sierpniu potoczki zmieniają się w rwące rzeki, odcinając turystom drogę powrotną.
Uświadomili nas o tym dopiero spotkani po drodze Rosjanie, którzy jak
my wędrowali po górach tajgi. Nocowaliśmy wraz z nimi w zimowli – górskiej chatce, służącej za schronienie
dla myśliwych i wędrowców. I też zostaliśmy ugoszczeni. Gdy nasi towarzysze zobaczyli, że zamierzamy jeść
chińskie zupki z torebki, ze swoich
plecaków wyjęli suszone mięso niedźwiedzia, słoninę i kaszę. Nigdy wcześniej ani później nie jadłam czegoś tak
pysznego! Dotąd pamiętam ten smak,
choć minęło już kilka lat. I dotąd
pamiętam magię Olkhomu, gór, tajgi.
Bo Bajkał czaruje. Dosłownie. l
TEKST: elżbieta wichrowskA
[email protected]
www.claudia.kobieta.pl
l
Claudia 141
l

Podobne dokumenty