Demokracja na tle kultury postmodernistycznej*

Transkrypt

Demokracja na tle kultury postmodernistycznej*
Zdzisława Kobylińska
Problem zawarty w temacie wymaga przede wszystkim dookreślenia, przynajmniej lapidarnego, dwóch podstawowych terminów przeze mnie użytych: demokracja i postmodernizm. Co więc rozumiem
przez te pojęcia, o jakiej „demokracji” myślę i co rozumiem, pisząc
„kultura postmodernistyczna”?
Mimo że etymologiczne znaczenie demokracji, której koncepcja
zrodziła się w Grecji, jest stosunkowo proste, bo oznacza dosłownie
władzę ludu (gr. demos – lud, zgromadzenie, krathos – władza), której pierwszym przykładem był w V w. przed Chrystusem ustrój Aten,
to jednak charakter demokracji jest złożony, gdyż nadaje się jej różne
sensy. I tak demokrację często postrzega się dość wąsko, utożsamiając ją jedynie z rządami większości (ang. majoritarianism), przez co
same rządy większości uzyskują stosunkowo duży walor. Jednakże,
jak się wydaje, tak rozumiana demokracja ma swoje znaczne ograniczenia z powodu dwóch poważnych przesłanek. Po pierwsze, w demokracji rządów większości nie powinno się rozumieć literalnie, to
znaczy przypisując im nieograniczone możliwości, od których nie
ma odwołania1. Większość, z racji bycia większością, nie może czynić wszystkiego, co jej się żywnie podoba. Demokracja powinna być
utożsamiana z ograniczeniami poczynań większości, co najmniej takimi samymi jak ograniczenia jej władzy. Dzieje się to choćby poprzez
wyrażenie poglądów i interesów pojedynczych osób, które nie zgadzają się z optyką większości, bowiem interesy jednej osoby powinny
być uwzględniane na równi z interesami innych2.
Po drugie, demokracja rozumiana jako majoritarianism nie sprawdza się w tych państwach, gdzie społeczeństwa są głęboko podzielone
i nie ma w nich konsensusu co do tożsamości wszystkich jej członków.
*
1
2
Publikowany tekst jest opracowanym zapisem wykładu wygłoszonego podczas XXI Bydgoskich Dni Społecznych – pod hasłem „Wyzwania współczesnej demokracji”.
V. van Dyke, Wprowadzenie do polityki, tłum. J.M. Stokłosa, Poznań 2000, s. 54.
Tamże, s. 444.
Studia Bydgoskie 2 (2008)
Demokracja na tle kultury postmodernistycznej*
363
Zdzisława Kobylińska
Studia Bydgoskie 2 (2008)
364
Aby demokracja mogła w miarę sprawnie funkcjonować, ludzi stanowiących społeczeństwo demokratycznie rządzone powinno łączyć coś
trwałego i niepodważalnego. Taką funkcję może pełnić język, tradycja, historia, religia i kultura3. Wystarczy przywołać choćby casus
byłej Jugosławii czy Związku Radzieckiego, gdzie obywatele nigdy
nie czuli się przynależni do tej samej grupy etnicznej bądź religijnej.
Wojny domowe i międzynarodowe wyraźnie pokazują elementarną
prawdę: ludzie muszą dojść najpierw do konsensu w ramach ustawy
podstawowej, muszą zdefiniować swoją przeszłość, aby potem dzielić te same teraźniejszość i przyszłość. Stany Zjednoczone, które są
przecież państwem narodowo, etnicznie i kulturowo nietożsamym,
zdając sobie sprawę z tego ograniczenia demokracji, i zarazem przeciwdziałając separatystycznym żądaniom rozmaitych grup, rozwiązały ten problem, maksymalnie decentralizując działania i decyzje.
Większość w skali całego państwa może i czyni niewiele. To właśnie
większość względna w poszczególnych pięćdziesięciu stanach, potem w hrabstwach i miastach czyni dużo więcej. Tak więc w nowożytnych państwach, ze względów pragmatycznych, demokracja po
prostu musi być pośrednia (demokracja bezpośrednia sprawdza się
jedynie w małych grupach, nieprzekraczających kilku tysięcy członków)4. W demokracji pośredniej wybiera się w głosowaniu swoich
przedstawicieli, którzy następnie sprawują władzę ustawodawczą oraz
powołują organa władzy wykonawczej i sądowniczej. Takie rozwiązanie eliminuje większość potencjalnych problemów, które związane
byłyby z demokracją rozumianą li tylko jako majoritarianism, a więc
de facto jako „tyrania większości”.
Demokracji nie należy rozumieć też jako ustroju państwa sprowadzonego tylko do politycznej procedury w sensie teorii J. Schumpetera,
który utożsamiał demokrację jako: instytucjonalną strukturę służącą
podejmowaniu politycznych decyzji, w ramach której jednostki uzyskują moc decyzyjną w wyniku konkurencyjnej walki o głosy ludzi5 i to
bynajmniej nie wszystkich ludzi (może to być równie dobrze tylko
wybrana grupa). Nie powinno nas to dziwić, skoro RPA w 1993 roku
(posiadająca wyłącznie biały elektorat) jest demokratyczna w sensie
3
4
5
J. Byrska, Ułudy demokracji, w: Odczarowania. Człowiek w społeczeństwie, red. A. Gielarowski, T. Homa, M. Urban, Kraków 2008, s. 15.
Por. M. Król, Słownik demokracji, Warszawa 1999, s. 7.
J. Schumpeter, Capitalism, Socialism, and Democracy, London 1943, s. 269.
Schumpetera, stalinowska Rosja byłaby zaś demokratyczna, gdyby
mogli głosować tylko członkowie partii komunistycznej6.
Inne rozumienie demokracji to definiowanie jej przez pryzmat społecznego funkcjonowania, a więc poprzez równość szans i aktualizowania różnorakich potencjalności wszystkich obywateli. Ten postulat
jest najczęściej podnoszony przez większość obywateli w obiegowym
sloganie „wszyscy mamy takie same żołądki”. Jednak to populistyczne
mniemanie należałoby rozwiać stwierdzeniem, iż nie wszyscy mają
takie same umysły, zdolności, chęci, aspiracje, ambicje, środki ekonomiczne do dyspozycji et cetera. Demokracja może tylko minimalizować te różnice, ale nigdy ich nie zniweluje i nie zniesie7.
W kontekście demokracji często powtarza się za W. Churchillem,
iż nie jest ona systemem doskonałym, jednak – jak dotąd – lepszego
ludzie nie wymyślili wśród istniejących. Stwierdzenie to, w kontekście tego, co zostało podkreślone wyżej, oczywiście ma sens, jednakże
wydaje się, że wymaga ono ważnego dopowiedzenia, które sformułował Jan Paweł II: demokracja przede wszystkim musi opierać się na
wartościach. W związku z tym należy zauważyć, że w sytuacji, w której nie istnieje żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla
działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie sobie stawia władza. Historia
uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub
zakamuflowany totalitaryzm8. Słowa te zostały później powtórzone
w trakcie bezprecedensowej wizyty papieża w polskim parlamencie.
Tę samą myśl wyrażał pół wieku wcześniej Sługa Boży ks. Luigi Sturzo9, wielki orędownik łączenia polityki i demokracji z etyką10. I właśnie tę demokrację, opartą na podstawowych, uniwersalnych, a przez
to fundamentalnych wartościach, nieredukowalną do żadnej z wyżej
wymienionych, ale zawężonych koncepcji, mam na myśli w tytule
wystąpienia. Demokracja: tak!, ale...
6
A. Gutman, Demokracja, w: Przewodnik po współczesnej filozofii politycznej, red. R.E.
Goodin i P.H. Pettita, tłum. C. Cieśliński, Warszawa 1998, s. 532.
7 Oczywiście nie w sensie tzw. demokracji socjalistycznej, polegającej na tzw. „równaniu
w dół”, a więc równości mechanicznej, gdyż ta „filozofia równości”, jak uczy historia, doprowadziła do likwidowania dobrych, renomowanych szkół, niszczenia prywatnej inicjatywy, gaszenia indywidualnych zdolności i wielu innych przejawów wysokiej kultury.
8 CA, 46.
9 Na temat Sługi Bożego: ks. L. Sturzo, Wybór myśli o polityce, wstęp i tłum. Z. Kobylińska,
Olsztyn 1997. Z. Kobylińska, Polityka. Jak z nią żyć?, Olsztyn – Poznań 2001.
10
Solo nell’armonia tra
politica e etica, e non nella loro
sta la soluzione completa, sana e progresiva
del problema politico democratico e delle sue crisi. Z. Kobylińska, Ethos politico nello stato
democratico secondo Luigi Sturzo, „Forum Philosophicum” 10 (2005), s. 221.
Studia Bydgoskie 2 (2008)
Demokracja na tle kultury postmodernistycznej
365
Zdzisława Kobylińska
Studia Bydgoskie 2 (2008)
366
Co zatem rozumiem przez te podstawowe wartości leżące u podstaw demokracji? Są to wartości ogólnoludzkie, bez których trudno
wyobrazić sobie jakiekolwiek należycie funkcjonujące społeczeństwo.
Jak formułuje to J. Mariański: Wśród wartości podstawowych wymienia się najczęściej: wolność, życie (także nienarodzonych), równość,
sprawiedliwość, prawdę, solidarność, pokój, pluralizm, tolerancję,
patriotyzm itp. […] W odróżnieniu od wartości ostatecznych, których poszukują jednostki, wartości podstawowe mają przede wszystkim wymiar społeczny, połączony niekiedy z kontekstem instytucjonalnym. Tworzą one w świadomości ludzkiej zasadnicze elementy
i podstawy społeczeństwa obywatelskiego. Wartości podstawowe nie
tylko kształtują sumienie jednostek i rozwijają ich osobowość, ale
przenikają do struktury społecznej11. Ten więc rodzaj wartości jest
niezbędny do budowania autentycznego porządku demokratycznego, o którym pisał i mówił Jan Paweł II. A zatem pojęcie demokracji
użyte w tytule wystąpienia jest terminem konsolidującym, odwołującym się do wartości podstawowych jak i do charakteru prawno-politycznego demokracji12.
Drugi termin wymagający doprecyzowania to postmodernizm,
który jest nową filozofią, charakteryzującą się przede wszystkimi takimi cechami, jak: pluralizm, heterogeniczność, regionalizm, ambiwalencja, antyfunadmentalizm, dekonstrukcjonizm, mieszanie doktryn
i stylów, podporządkowanie wszystkiego komercji13. Do tego katalogu
należałoby jeszcze dorzucić: pierwszorzędną rolę mediów, chaos, zakwestionowanie możliwości poznania prawdy, sytuacjonizm etyczny, sekularyzm czy choćby opacznie rozumianą tolerancję14. Mówiąc
zaś bardziej obrazowo, postmodernizm to taki wytwór mentalny, który można określić prezentyzmem, ukazujący całą rzeczywistość jako
zbiór momentów nie związanych z sobą i kosmosem, w której panuje
wszechmocny przypadek, nie można natomiast odnaleźć głębszego
sensu15. Tę rzeczywistość, którą nazywam też „kulturą pokus”, a która dominuje w postmodernistycznym świecie i przechodzi, niestety,
11
12
13
14
15
J. Mariański, Kościół zagrożeniem czy szansą, w: Problemy współczesnego Kościoła, Lublin
1997, s. 89. Zob. także: T. Czarnik, Status wartości w czasach przemian współczesnych, w:
Moralność i etyka w czasach ponowożytności, Warszawa 1996, s. 55–61.
Por. także: Z. Kobylinska, Reflections on Democracy in Luigi Sturzo’s Writings, w: Philosophia vita alere. Prace dedykowane Księdzu Profesorowi Romanowi Darowskiemu SJ z okazji
70-lecia urodzin, red. S. Ziemiański SJ, Kraków 2005, s. 241.
Cz.S. Bartnik, Historia filozofii, Lublin 2001, s. 501.
Na temat postmodernizmu pisali m.in.: Z. Sareło, J. Mariański, P. Bortkiewicz, P. Góralczyk,
H. Skorowski, I. Werbiński, Z. Kobylińska.
J. Życiński, Odyseusz czy playboy. Kulturowa odyseja człowieka, Kraków 2005, s. 44.
z fazy zachęty do fazy realizacji, prowadzącej do wychowawczego
nihilizmu, aksjologicznej pustki i moralnej pustyni16. Kultura postmoderny zanegowała zatem możliwość sformułowania jednolitego
i trwałego ładu moralnego, a w konsekwencji przekreśliła szansę na
ufundowanie go na niezmiennych i uniwersalnych zasadach i normach
etycznych. Rzeczywistość oparta na Bogu i deontologia z niej wynikająca zostały uznane za przejaw obskuranctwa, intelektualnego zacofania i ciasnego, bezkrytycznego dogmatyzmu. To, co niegdyś było
cnotą, dziś jest wyśmiewane, a to, co było wstydliwie skrywane, dziś
jest otwarcie manifestowane. Dokonała się swoista rewolucja myślenia i działania, która w swych skutkach jest groźna dla ogólnego ładu
aksjonormatywnego17, a więc także dla demokracji. Bo czyż biorąc
pod uwagę choćby pobieżnie zarysowany obraz współczesnej kultury ponowożytnej, można być spokojnym o demokrację? Czy zatem
demokracja uwikłana w postmodernistyczne rozczarowanie racjonalnością, klasyczną koncepcją prawdy, uniwersalizmem Dekalogu, wiarą w istnienie Absolutu, wrzucona w chaotyczną, labilną i popękaną
rzeczywistość współczesnego świata, ma jeszcze szansę na funkcjonowanie? A może to pytanie jest jednak źle postawione? Może istnieją po prostu różne definicje demokracji, rozmaite jej propozycje, tak
jak istnieje pluralizm koncepcji prawdy, człowieka, miłości, rodziny,
(dez)orientacji seksualnych, tożsamości płciowej etc.
Aby odnieść się do tych pytań, nie można jednak odpowiedzi szukać na drodze teoretycznych spekulacji, lecz najlepiej odwołać się do
pragmatyki rzeczywistości i na konkretnych przykładach zobaczyć,
jak demokracja stosowana jest w świecie postmodernistów. Czy jest
ona wyznacznikiem podejmowanych działań w państwach demokratycznych, czy raczej bywa stosowana instrumentalnie, jako rodzaj
apologii dla rozmaitych patologii? Czy do demokracji podchodzi się
jako do mechanizmu najsprawiedliwiej i najsprawniej dysponującego
rzeczywistością, czy używa się jej, z ukrytą intencją, do usprawiedliwiania naruszania ładu moralnego i porządku publicznego?
Pierwszy przykład, który się narzuca, to kwestia nowego wymiaru
demokracji, a więc kwestia tzw. czwartej władzy: mediów i ich roli
w budowaniu demokracji. Nikt oczywiście nie zaprzeczy, że wol-
16
17
Por. Z. Kobylińska, Wychowanie moralne w „kulturze pokus”, w: Odczarowania. Człowiek
w społeczeństwie, red. A. Gielarowski, T. Homa, M. Urban, Kraków 2008, s. 228.
Por. Z. Kobylińska, Moralność jako supermarket w kulturze postmoderny”, w: Pro animarum salute. Księga pamiątkowa z okazji siedemdziesiątych urodzin Ks. Prof. Tadeusza
Rogalewskiego, red. E. Wiszowaty, Olsztyn 2007, s. 180.
Studia Bydgoskie 2 (2008)
Demokracja na tle kultury postmodernistycznej
367
Zdzisława Kobylińska
Studia Bydgoskie 2 (2008)
368
ne media stanowią element pozytywny życia społecznego. Ale czyż
obecnie nie jest często tak, że kto ma media, ten ma władzę, przez co
wpływa na ludzkie, takie, a nie inne wybory (w ramach podejmowanych decyzji, z pozoru przecież demokratycznych)? Czy, korzystając
z podpowiedzi mediów, często nachalnych, naprawdę dokonujemy
prawdziwie demokratycznych wyborów, które powinny być równe,
powszechne, bezpośrednie, proporcjonalne i tajne? Niestety, kampanie wyborcze jednoznacznie odsłaniają, z jaką łatwością obywatele
poddają się wpływom mediów, które przy pomocy sobie wiadomych
praktyk kreują taką wizję polityki, polityków i partii, jaka jest po prostu dla nich lub dla ich polityczno-ekonomicznych mocodawców korzystna. Przy użyciu sprytnego „pijaru”, socjotechniki i marketingu
politycznego18 wybiera się tę większość, mającą reprezentować naród,
która, jakże często, nie należy do tej najmądrzejszej, najmoralniejszej
i najbardziej kompetentnej części społeczeństwa.
Kolejne niedomaganie systemu z pozoru tylko demokratycznego,
który, używając sformułowania Luigiego Sturza: celebruje się słowami, a zdradza faktami, to forsowanie rozmaitych rozwiązań prawnych jako obowiązujących (bez względu na tradycje, obyczaje, religię) w państwach skupionych w Unii Europejskiej.
Przykład najświeższy: Rada Europy przygotowała raport Dostęp do
bezpiecznej i legalnej aborcji w Europie. Jego autorką jest Austriaczka G. Wurm, socjalistka, która przedstawiła go na forum Komitetu ds.
Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (projekt ma być głosowany 14–18 kwietnia 2009 r.).
G. Wurm ubolewa w tym raporcie, że Polska, Irlandia, Andora i Malta
nie mają ustawowo zagwarantowanej aborcji na życzenie. Ponadto,
wzywa się 27 państw członkowskich do zagwarantowania wszystkim
kobietom prawa do aborcji, jeśli tego nie uczyniły, i zaoferowania kobietom warunków do podjęcia wolnego i światłego wyboru, ulepszenia
środków antykoncepcyjnych i wszesnoporonnych, i refundowania ich
z narodowych budżetów. Ta propozycja, w istocie dyrektywa, wpisuje się zresztą w szerszą filozofię proaborcyjną, której celem jest uzupełnienie katalogu praw człowieka wolnym i nieskrępowanym prawem do aborcji. W tym kontekście pytanie o demokrację narzuca się
samo. Dlaczego pozwala się (pozwalamy) podmywać fundament, na
którym osadzony jest od wieków ład publiczny wymienionych przez
18
Na temat rozmaitych technik i sposobów manipulacji i propagandy zob.: A. Lepa, Świat
propagandy, Częstochowa 1994; tenże, Świat manipulacji, Częstochowa 1995.
G. Wurm państw? Czy narody te mają w imię pseudodemokracji rozmyć się, jak inne państwa, w mieszaninie permisywizmu, sekularyzmu, liberalizmu i dechrystianizacji?
Inny przykład z polskiej sceny politycznej. Lider partii, której
program aspiruje do bycia koherentnym z katolicką nauką społeczną, w imię „demokracji” tak lawiruje wokół inicjatywy mającej na
celu konstytucyjną ochronę życia poczętego, aż tę inicjatywę niszczy.
Oznacza to, że w zamian za jakąś część poparcia społecznego przy
pomocy „demokratycznych” mechanizmów eliminuje mniejszość i jej
poglądy na tę sprawę (reszta poddana jest partyjnej dyscyplinie). Tak
więc demokracja znów została zakwestionowana w imię wyższości
celów partyjnych ponad ochronę konkretnych wartości19.
Innymi produktami demokratycznopodobnymi, a więc wytworami
odwołującymi się pozornie do demokracji, mówiąc językiem Platona,
„cieniami” czy jej „niejasnymi odbiciami”, są sytuacje nadużywania
kategorii demokracji, tym razem przez mniejszość żyjącą wśród większości. Te karygodne incydenty, przywoływane wielokrotnie, weszły
już na stałe do katalogu zdarzeń opisywanych przez wnikliwych obserwatorów współczesnego świata. I tak, za wyrażenie poglądu, iż
homoseksualizm jest dewiacją i grzechem, prof. R. Buttiglione, znakomity filozof, nie został komisarzem Unii Europejskiej, a szwedzki pastor zielonoświątkowców, . Green, za wyrażenie tego samego
zdania podczas kazania, otrzymał miesiąc aresztu (nota bene, prokurator żądał pół roku).
Inny przykład działania demokracji pozbawionej fundamentu wartości to decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Luksemburgu, który wyrokiem z 22 stycznia 2008 r. orzeka, że francuski sąd
dopuścił się dyskryminacji kobiety lesbijki, odmawiając tej kobiecie
prawa do adopcji dziecka. Jak na razie, Francja nie dawała możliwości adopcji dzieci przez osoby homoseksualne. Zdemoralizowani sędziowie w Luksemburgu stwierdzili, że sąd francuski powinien wziąć
pod uwagę tylko chęć adopcji, a nie orientację seksualną20.
19
20
Konstruktywnym elementem tegoż zdarzenia politycznego z 2007 r. stało się świadectwo
garstki obrońców autentycznej demokracji (m.in. marszałka Sejmu RP – M. Jurka), którzy
uznali, że demokracja nie może być sprowadzona do narzędzia w ręku lidera partii, którego
używa wyłącznie do własnych doraźnych celów utrzymania władzy i zdobycia populistycznego aplauzu.
Na szczęście, pewne akty, jak uchwały Rady Europy, nie są wiążące, ale już orzecznictwo
Trybunału niestety tak, a w praktyce wyrok ten może wpłynąć na orzecznictwo sądów krajowych w podobnych przypadkach, także w Polsce, która w ramach demokracji może aprobować podobne decyzje.
Studia Bydgoskie 2 (2008)
Demokracja na tle kultury postmodernistycznej
369
Zdzisława Kobylińska
Studia Bydgoskie 2 (2008)
370
Widać więc, nawet bez szczególnych analiz filozoficzno-socjologicznych, że w imię demokracji dochodzi do najrozmaitszych nadużyć, które odczytywane są pozytywnie, jako poszerzanie granic tolerancji leżącej u podstaw systemu demokratycznego. Tymczasem,
owo poszerzanie granic oznacza na ogół promocję patologii moralnej, demoralizacji, etycznego cynizmu, alogiki, nieliczenia się z faktami, utożsamiania czyjejś woli z obiektywną racją, a nawet pospolitej głupoty21.
Dochodzi więc do niebywałego wynaturzenia człowieka i deprecjacji jego działań, do erozji zabijającej ludzką wrażliwość moralną.
Z jednej strony, człowiek chce w obliczu prawa niszczyć życie ludzkie i domaga się tego publicznie, z drugiej zaś – pochyla się z troską nad bocianami, które trzeba należycie chronić, podobnie jak i ich
gniazda22.
Katalog przykładów opisujących nadużywanie demokracji do partykularnych celów wciąż rośnie. Frenetyczni propagatorzy filozofii
postmodernistycznej skutecznie bowiem pracują nad dostarczaniem
zarówno politykom, jak i przeciętnym obywatelom pseudointelektual­
nej pożywki, atrakcyjnie opakowanej, koniecznej do uzasadniania
i usensownienia wątpliwych poglądów i działań. Te „didaskalia postmoderny” stają się dla demokracji nowym fundamentem. W poszukiwaniu alternatywnej etyki łatwo można bronić dowolnej patologii.
Kulturę łatwiej jest zniszczyć niż fizykę, która ostatecznie wybroni
się mocą swej wewnętrznej logiki niepodatnej na patologiczne zniekształcenia23. Niestety, osłabiona kultura pod wpływem falangi miłośników nieskrępowanej postmodernistycznej wizji świata połknęła
także i demokrację, nadając jej własny, specyficzny wydźwięk. I nie
jest to z pewnością demokracja, o jakiej myśleli Ojcowie Założyciele
21
22
23
Trudno inaczej nazwać wypowiedź jednego z posłów SLD, delegata do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, który z właściwym sobie kontenansem stwierdza na forum publicznym, iż dyskusja nad życiem ludzkim nie interesuje go, jego interesują… fakty. A tym
jest ustawodawstwo danego kraju i jeśli prawodawstwo pozwala zabijać dzieci nienarodzone
nawet w szóstym miesiącu, jak to obecnie przegłosowano w Wielkiej Brytanii, to wszystko
jest zgodne z prawem. Natomiast, jeśli nawet danego prawa nie można jeszcze dopuścić
w Polsce, to z czasem, gdy wytworzy się „sprzyjającą atmosferę”, będzie to możliwe. Wystarczy mówić o „postępie”, o „nowoczesności”.
Nota bene, Szwecja doszła już do tego poziomu, że aborcja jest swobodnie dozwolona, jak
i dopuszczalne jest adoptowanie dzieci przez pary homoseksualne, a z drugiej strony, jak
wynika z 15-stronicowego dokumentu wypuszczonego przez tamtejsze Ministerstwo Rolnictwa, w którym szczegółowo omawia ochronę praw zwierząt, m.in. nakładając obowiązek pogłaskania dwa razy dziennie kota, naturalnie pod sankcją kary. Podaję za A. Przybył,
Terror domowych zwierząt w Szwecji, „Polska” 8 kwietnia 2008, s. 8.
J. Życiński, dz. cyt., s. 23.
Zjednoczonej Europy, europejscy święci24; nie jest to też demokracja,
o jakiej mówił i pisał Jan Paweł II, ani demokracja, której definicję
znajdziemy w dokumentach katolickiej nauki społecznej. Taka demokracja w dzisiejszych realiach wydaje się już być pia desideria.
Biorąc pod uwagę mechanizmy społeczne, polityczne i gospodarcze, patrząc na rankingi najbardziej wpływowych osób świata
(vide P. Singer), wiedząc, jakimi zasadami kierują się dochodzący do
władzy, jakie gremia dopuszczane są do głosu i faworyzowane, kto
otrzymuje nagrody Nobla, jakie osoby są premiowane, kto wygrywa
wybory, kim są właściciele koncernów medialnych kształtujących
opinię publiczną, czy możemy się dziwić, że demokracja, do jakiej
zachęcał Jan Paweł II, jest trudno realizowalnym postulatem? Zwłaszcza gdy te fakty osadzone są w świecie dywergencyjnego myślenia
i sytuacjonizmu etycznego, w którym istnieje tyle prawd, ilu ludzi,
świecie dyktatu wszechwładnej i wykoślawionej tolerancji, w imię
której akceptuje się wszystkich, z wyjątkiem tych, którzy czegoś nie
akceptują; w świecie zsekularyzowanym, którego niebo jest puste
(Herbert); w świecie, w którym do dobrego tonu należy obśmiewanie chrześcijaństwa, wyszydzanie, deprecjonowanie, spychanie do
podziemia; w świecie hedonizmu i konsumpcjonizmu, dążącego do
nasycenia wiecznie głodnego ciała i do uśmiercenia duszy, w świecie antysensu, antyuniwersalności, antyinstytucjonalizmu. Czy w obliczu tego neoimperializmu antywartości może istnieć nadal system
demokratyczny zakorzeniony w uniwersalizmie Dekalogu, oparty na
wartościowaniach etycznych, zanurzony w duchowym dziedzictwie
europejskiego kontynentu?
Dlatego gdy ktokolwiek zaczyna powoływać się na demokrację, to
najpierw należałoby zapytać, nawiązując do św. Tomasza z Akwinu25:
1. czy owa koncepcja demokracji jest naprawdę przyporządkowana
dobru wspólnemu? 2. czy powołujący się na demokrację jest sprawiedliwy i nie przekracza swoich kompetencji? 3. czy forma demokracji,
do której się odnosi, jest jednakowa dla wszystkich?
Jeśli bowiem demokracja ma służyć jednej tylko strukturze państwowo-politycznej, wybranej ideologii, elicie, jednemu ugrupowaniu,
a nawet jednemu liderowi; jeśli powołujący się na demokrację prze-
24
25
Por. Z. Kobylińska, Wkład Sługi Bożego Luigiego Sturzo w przyszłość Europy, w: Teologiczne inspiracje w procesie integracji europejskiej, red. A. Jucewicz, M. Machinek, Olsztyn
2007, s. 130.
Summa Theologiae, I-II q. 96 a. 4. Św. Tomasz pyta w tym artykule: Czy prawo ludzkie
w sumieniu wiąże koniecznościowo?
Studia Bydgoskie 2 (2008)
Demokracja na tle kultury postmodernistycznej
371
Zdzisława Kobylińska
Studia Bydgoskie 2 (2008)
372
kracza swoje kompetencje, ingerując w wolność sumienia, przekonań
religijnych i światopoglądowych; jeśli ma na uwadze tylko pewną grupę osób, której interes chce zabezpieczyć, naruszając tym samym powszechny ład moralny, wówczas bez żadnych wątpliwości mamy do
czynienia, jeśli nie wprost z zakamuflowanym totalitaryzmem, to z podrobioną demokracją, jej falsyfikatem, karykaturą, którą po prostu należy demaskować, piętnować, ośmieszać. Sądzę, iż obecnie nadużywa
się demokracji jako wygodnego kostiumu, maski, którą się przybiera,
aby przesłonić prawdziwe motywy działań. Co jednak pozostaje? Nadzieja, że nie wszyscy dadzą się zwieść powabom i urokom pozornej
demokracji i że za jakiś czas wygra jednak w kulturze, a i w polityce
także, racjonalny system oparty niekoniecznie na głosach większości
(bo ta może też błądzić), ale na głosach (choćby mniejszości), które
powrócą do źródła uniwersalnej prawdy i godziwego dobra. A źródłem tych wartości, nie zapominajmy, jest po prostu Chrystus i Jego
nauka, która była i jest najbardziej konstruktywną, całościową propozycją religijno-intelektualno-etyczną26, mogącą stanowić, nie tylko
dla jej wyznawców i zwolenników, lecz dla wszystkich ludzi, solidny
fundament, na którym zbudować można autentyczną demokrację, dającą rękojmię wspólnotowych i solidarnych działań na rzecz ochrony
człowieka i jego kulturowych osiągnięć.
Riassunto
Presente articolo prende in esame la situazione della democrazia in
cultura postmoderna. La democrazia (etimologicamente governo di popolo) caratterizzata dalla libera ricerca, dal pluralismo delle opzioni
e
popolare.
, nella prospettiva dei tempi moderni,
la democrazia soprattutto deve essere considerata come sistema che
si fonda sui principi morali e sulle
democratiche.
Il termine
chiave impiegato a descrivere
l’air du temps, ad esprimere i profondi cambiamenti in diversi campi
della cultura dell’uomo oggi. La
si caratterizza per un
impeto critico di natura antitetica, trasgressiva, docostruzionista e si
26
Podobną myśl wyraża A. Kobyliński w kontekście doktryny R. Guardiniego, który katolicyzm ujmuje jako Weltanschauung, przynoszący nadzieję i dający rozwiązania palących
problemów współczesności. Zob. w:
L’interpretazione cristiana
dell’esistenza al tramonto dei tempi moderni nel pensiero di Romano Guardini, Roma 1998,
s. 507–512.
rivolge contro le idee portanti della cultura classica quali ad esempio, la persona, la natura umana, i valori oggettivi, la
oggettiva,
l’etica. In questa dimensione di cultura senza certezze necessario un
ripensamento dei fondamenti e delle
morali della democrazia,
la democrazia senza il rispetto dei valori della persona e senza un conseguente orientamento saldamente radicato in essi, diventa,
come suggerisce la Centesimus Annus, un larvato totalitarismo. Di
conseguenza la democrazia non
concepirsi senza dei valori morali.
Dobbiamo, quindi, prendere sul serio la sfida del postmoderno postulando l’elaborazione di un nuovo ethos della democrazia che
all’uomo di salvare la propria
e la sua cultura. La visione
cristiana della
: vita e cultura, anche come sistema di pensiero
per la
cont emporanea una chance. Anche se la democrazia
caduta realmente in una crisi, la stessa crisi significa l’inizio di un
possibile superamento. La riscoperta della dottrina della Chiesa Cattolica come sistema di pensiero, dovrebbe aiutare a “salvare” anche
la democrazia nel mondo postmoderno.
Studia Bydgoskie 2 (2008)
Demokracja na tle kultury postmodernistycznej
373