Rozmowa RZGW_akceptacja

Transkrypt

Rozmowa RZGW_akceptacja
Wodne konsultacje: Nie wszystkie inwestycje mają sens...
Więcej odnawialnej energii z... RZGW?
Z dr. Jerzym Grelą, dyrektorem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w
Krakowie rozmawia Sylwester Wolak
(„Energia Gigawat” – czerwiec 2009)
- Panie Dyrektorze! Konsultacje społeczne projektu „Planu gospodarowania wodami do
r. 2015” kończą się juŜ 22 czerwca br. ZałoŜeniem tego „Planu” jest osiągnięcie dobrego
stanu wód w naszych rzekach. Ale przywrócenie rzekom stanu naturalnego, wręcz
dzikiego, nie wszędzie jest realne, a w wielu przypadkach wręcz uniemoŜliwi
człowiekowi i gospodarce funkcjonowanie. Czy załoŜenia „Planu” da się pogodzić z
koniecznością zaspokojenia najwaŜniejszych potrzeb ludzkich?
- Sądzę, Ŝe prawdopodobnie faktycznie nie wszędzie uda nam się doprowadzić rzeki do
dobrego stanu. Tym niemniej powinniśmy się starać pogodzić te wszystkie zadania.
Współczesna polityka gospodarki wodnej stawia sobie trzy cele. Pierwszy z nich, stawiany
przez Ramową Dyrektywę Wodną, to zapewnienie dobrego stanu wód rzek i potoków. Drugi
– zaspokojenie potrzeb ludności i gospodarki w zakresie zaopatrzenia w wodę. Trzeci:
ochrona przed zjawiskami ekstremalnymi. Zasada zrównowaŜonego rozwoju odnosi się
równieŜ do gospodarki wodnej. Rozumiem to w ten sposób, Ŝe wymóg doprowadzenia wód
do dobrego stanu nie jest wymogiem bezwzględnym poniewaŜ RDW pozwala nam
realizować nowe inwestycje, obwarowując je tylko koniecznością dokonania pewnych analiz.
Sądzę więc, Ŝe w konkretnych przypadkach, które dotyczą zamiarów budowy obiektów
hydrotechnicznych dla potrzeb Ŝeglugi, zaopatrzenia w wodę, energetyki wodnej czy ochrony
powodziowej – a więc celów nadrzędnych społecznie, z pewnością nie będzie tak, Ŝe
przywracanie ciekom wodnym ich naturalnego stanu będzie priorytetowe. Jestem przekonany,
Ŝe w takich przypadkach wspomniane wyŜej obiekty będą budowane.
- WdraŜana w Unii Europejskiej Ramowa Dyrektywa Wodna widzi rzeki jako naturalne
cieki wodne bez śladów ingerencji człowieka. Tymczasem Bruksela lansuje równieŜ
wytwarzanie energii elektrycznej w małych elektrowniach wodnych, a tego się nie da
osiągnąć bez budowania progów, piętrzeń i innych obiektów hydrotechnicznych. Da się
pogodzić tę sprzeczność?
- Rzeczywiście jest pewna sprzeczność. Myślę jednak, Ŝe i tu jest moŜliwość pogodzenia
interesów. Gdybyśmy dowiedzieli się od energetyki wodnej, jaką ilość megawatów chce ona
wytwarzać - wtedy bylibyśmy w stanie wskazać rzeki o określonym potencjale
energetycznym, który moŜna by było do tego celu wykorzystać. Wówczas staralibyśmy się
wskazać rzeki, których przegrodzenie nie musiałoby się negatywnie odbijać na migracji ryb.
Ale niestety. śeby tak się stało – to trzeba chcieć...
- Trzymając się zaleceń Ramowej Dyrektywy Wodnej, stanie się Pan wrogiem licznych
inwestorów planujących inwestycje w małe elektrownie wodne. A przecieŜ na
administrowanym przez krakowski RZGW obszarze mamy bardzo dobre warunki do
wytwarzania energii w MEW...
- Jest dość sporo rzek z duŜym potencjałem energetycznym, ale jednocześnie mają one
stosunkowo duŜą wartość przyrodniczą i środowiskową. Jeszcze niedawno w Wisłoce,
Dunajcu czy Sanie pływały ryby dwuśrodowiskowe, wpływające tu z Bałtyku. Powinniśmy
więc podchodzić do tego problemu rozumnie i rozpatrywać – z jednej strony – kwestię
zachowania walorów przyrodniczych tych rzek, a z drugiej – ich energetycznego
wykorzystania. Na tym przecieŜ polega strategia zrównowaŜonego rozwoju...
- RZGW w Krakowie, administrując dorzeczem górnej Wisły, mógłby równieŜ sam
zainwestować w wytwarzanie energii w rzekach na własnym terenie. Wiem, Ŝe
rozwaŜaliście Państwo taki pomysł...
- Oczywiście. Zresztą mamy juŜ 2 elektrownie wodne na zbiornikach Niedzica i Klimkówka i
te elektrownie pracują na naszą rzecz, a zyski z ich eksploatacji, sprzedaŜy energii
elektrycznej do sieci są – poprzez nasze gospodarstwo pomocnicze – przeznaczane na bieŜącą
działalność RZGW i na cele statutowe. Czyli – mówiąc prościej – reinwestujemy pozyskane
środki w rzeki i potoki – tam, gdzie jest to konieczne. Mówiąc o powstawaniu nowych
hydroelektrowni, uwaŜam iŜ dla tych celów powinniśmy w pierwszej kolejności
wykorzystywać juŜ istniejące liczne progi i piętrzenia w rzekach. Dziś takie, zbudowane
wcześniej, przegrody nie są wykorzystywane, a przecieŜ istnieją, uniemoŜliwiając rzekom
zbliŜenie się do stanu naturalnego, więc moŜna by je spokojnie wykorzystać jako lokalizacje
pod małe elektrownie wodne. Zresztą w tej chwili przygotowujemy się do tego by tego typu
obiekty zagospodarować na cele energetyczne.
- Wy, czyli Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie?
- Tak.
- W dorzeczu górnej Wisły funkcjonują równieŜ duŜe elektrownie wodne m.in. w Solinie
czy RoŜnowie. Czy te duŜe zbiorniki wodne i istniejące przy nich hydroelektrownie – w
kontekście wdraŜania Ramowej Dyrektywy Wodnej – traktujecie Państwo jak drzazgi
pod paznokciem, które winno się jak najszybciej usunąć, czy teŜ ich istnienie da się jakoś
uzasadnić i z dyrektywą pogodzić?
- Moim zdaniem, to co juŜ zostało zbudowane, absolutnie powinno funkcjonować i nikt nie
myśli o wyburzaniu, co byłoby kompletnym bezsensem. Ramowa Dyrektywa Wodna tylko
kwalifikuje takie odcinki rzek jako silnie zmienione przez człowieka, a nie zaleca
przywracania stanu naturalnego na tych odcinkach. Te duŜe zapory, elektrownie teŜ powinny
funkcjonować. Powinniśmy tylko dbać o dobry potencjał tych rzek, a to jest równoznaczne z
dbałością o właściwy skład chemiczny wód i o utrzymanie Ŝycia biologicznego w takich
ciekach.
- Czyli nie musimy się obawiać ani o dalsze istnienie duŜych hydroelektrowni, ani
małych elektrowni wodnych czy urokliwych, choć coraz rzadszych młynów wodnych...
Pewno będzie za to troszkę trudniej uzyskać zgodę na nowe inwestycje tego typu...
- Tak. Jeśli chodzi o nowe obiekty, to inwestorzy będą z pewnością musieli sporządzić
dokumentację, uwzględniającą oddziaływanie przyszłych obiektów na środowisko. KaŜda
inwestycja, która się nie będzie „bronić” taką dokumentacją, nie będzie mogła być
zrealizowana.
- Przywrócenie rzekom naturalnego stanu w wielu przypadkach uniemoŜliwi ich
funkcjonowanie jako dróg wodnych. A przecieŜ działające w okolicy Krakowa zakłady
wytwórcze energii cieplnej i elektrycznej od pewnego czasu rozwaŜają budowę nabrzeŜa
rozładunkowego, do którego mogłyby przybijać barki z węglem z kopalń znajdujących
się w górze Wisły. Co na to autorzy RDW? PrzecieŜ dzięki reaktywacji wybudowanych
za duŜe pieniądze dróg wodnych, uniknęlibyśmy wielu składów kolejowych czy tysięcy
wyładowanych węglem cięŜarówek, rozjeŜdŜających resztki tego, co zwykliśmy nazywać
drogami czy torami kolejowymi...
- JeŜeli jest taki pomysł to tylko mu trzeba przyklasnąć. Z bólem obserwuję, Ŝe ta droga
wodna na Wiśle jest ostatnio utrzymywana tylko po to by mogły nią pływać statki turystyczne
i kajaki, a w ogóle nie odbywa się nią transport masowy. JeŜeli jednak są takie plany – to z
pewnością je będziemy wspierać, bo ta droga wodna po to została wybudowana. I dobrze by
było, gdyby udało się wykazać, iŜ jest ona potrzebna do wodnego transportu paliw i innych
produktów masowych.
- Powiedział Pan, Ŝe w przypadku, gdy na jakimś odcinku rzeki nie da się osiągnąć
dobrego stanu wód, to zawsze moŜna zaliczyć go do silnie zmienionych i skorzystać z
dobrodziejstwa derogacji czyli moŜliwości odstępstwa od zaleceń dyrektywy.
Zastanawiam się nad tym, czy nie doprowadzimy do sytuacji, w której Ŝadna z rzek nie
zostanie przywrócona do dobrego stanu bo dzięki derogacjom będzie moŜna utrzymać
dzisiejsze status quo. Czy nie będzie tak, Ŝe teraz sobie poplanujemy gospodarkę wodną,
pogadamy, podebatujemy, a na polepszanie stanu wód braknie juŜ sił, środków i chęci –
bo i po co się starać, skoro moŜna skorzystać z derogacji i – de facto – nie zrobić nic? Nie
obawia się Pan, Ŝe mogę mieć rację i Ŝe – zamiast w poprawianie stanu wód w rzekach –
cała para pójdzie w gwizdek?
- Unia Europejska będzie nam bardzo patrzeć na ręce i tych derogacji naprawdę nie moŜe być
zbyt wiele. Musimy je kaŜdorazowo dobrze uzasadnić, i jestem przekonany, Ŝe derogacje nie
mogą być regułą lecz nielicznymi wyjątkami. Będzie to trzeba jak najmocniej przemyśleć i
wskazać moŜliwie niewiele tych punktów derogacyjnych bo im więcej ich będzie – tym
wnikliwiej UE będzie na nie patrzeć.
- Czy kończące się w czerwcu konsultacje społeczne w terenie zdały egzamin, jako
narzędzie do pozyskania opinii i uwag na temat projektowanego „Planu
gospodarowania wodami”? Czy nie będzie tak, Ŝe przedstawiciele lokalnych środowisk
przychodzili na konsultacje, przekazywali uwagi, wykazywali błędy zawarte w
projekcie, ale ich uwag i tak nikt nawet nie weźmie pod uwagę?
- Generalnie uwaŜam, Ŝe konsultacje zdały egzamin, gdyŜ – jako RZGW – bardzo duŜo się
dowiedzieliśmy od osób, które wyraŜały swoje opinie w tym zakresie. Myślę, Ŝe zgłoszone
przez uczestników konsultacji uwagi będą wnikliwie rozpatrzone przez autorów „Planu
gospodarowania wodami”. W kaŜdym razie deklaruję, iŜ RZGW będzie tego pilnować, by
wszystkie, zebrane przez nas wnioski i uwagi zostały przeanalizowane. Nie obiecuję, Ŝe
wszystkie będą uwzględnione, ale z pewnością zostaną rozpatrzone. To jest waŜne równieŜ z
psychologicznego punktu widzenia. Bo gdyby np. okazało się, iŜ zebrane w terenie uwagi
trafią w niebyt - bez ich rozpatrzenia, to prawdopodobnie ktoś, kto brał udział w tych
konsultacjach, juŜ nigdy więcej nie wziąłby udziału w społecznym konsultowaniu
czegokolwiek. Przegralibyśmy wówczas porozumienie społeczne dla niektórych inwestycji w
gospodarce wodnej.
- Uczestnicy konsultacji nie raz krytykowali ujęte w projekcie „Planu”, a chybione bądź
niepotrzebne inwestycje, wskazywali z kolei zadania, których w projekcie nie ma, a – w
ich opinii – powinny być. Jeśli ich uwagi zostaną uwzględnione, to – być moŜe – uda się
wskazać inwestycje, które nie są niezbędne na danym terenie, a dzięki temu, będzie
moŜliwość zaoszczędzenia pieniędzy w wyniku porzucenia projektów zbędnych choć
ujętych w projektowanym i obecnie konsultowanym „Planie”...
- Oczywiście. Zresztą mamy teraz sporo takich przykładów, Ŝe w gminach są planowane
róŜnego rodzaju inwestycje w gospodarkę wodną, choć tak naprawdę – np. jak w przypadku
planowanych zbiorników wodnych Niewistka, czy Chęciny – ich sens – z naszego punktu
widzenia - wydaje się być wątpliwy...
- Dziękuję za rozmowę.