"ostateczna odpowiedź" P. Rostka do PZA z 22.06.2010

Transkrypt

"ostateczna odpowiedź" P. Rostka do PZA z 22.06.2010
Witam Panowie,
Ponieważ dla znacznej części z Was mogą nie być znane przyczyny powstania tego maila, postaram się w miarę
zwięźle opisać, jak doszło do jego napisania.
Dnia 6.02.2010 dostałem od KWSk maila, w którym powołując się na anonimowych „wspinaczy z wieloletnim
doświadczeniem” wezwano mnie do, jak napisano: „...poprawy asekuracji...” na 5-ciu drogach. W mailu
wyrażono również ogólne niezadowolenie z mojej pracy społecznej dla środowiska, pouczono o ogólnych
zasadach ekipowania dróg i wyznaczono nieprzekraczalny termin wykonania żądanych poprawek.
Przypomniano mi również, że nie wymieniłem asekuracji na ok. 10 starych drogach, na Witkowych Skałach, co
było częścią mojego projektu ekiperskiego na 2009 rok. Tu również wyznaczono nieprzekraczalny termin
wykonania prac. Maila podpisali wszyscy trzej członkowie KWSk.
Jak nietrudno się domyślić, mail ów wywołał we mnie ogromne wzburzenie, gdyż tak się składa, że dobrze znam
wszystkich członków komisji i doskonale wiedziałem, że dwóch z trzech członków komisji nie tylko nie robiło
żadnej z tych dróg, ale nawet nie było w stanie wskazać, gdzie one się dokładnie znajdują (z wyjątkiem Superki
Płetwy). Przyznali to później zresztą obaj w prywatnych rozmowach. Wniosek był oczywisty, mail powstał za
inspiracją trzeciego członka – Miłosza Jodłowskiego, który jest ze mną prywatnie skonfliktowany. Później
dowiedziałem się również, że drugim głównym inspiratorem maila był Mariusz Biedrzycki, również ze mną
skonfliktowany. Umówiłem się na spotkanie z szefem komisji, Piotrem Drobotem, któremu podczas 4,5
godzinnej rozmowy w cztery oczy, przedstawiłem swoją opinię, wskazując m.in. na personalny podtekst;
absurdalność żądania wymiany asekuracji na Witkowych w świetle nie przyznania mi na ten cel ringów, co
komisja mogła sobie sprawdzić na stronach PZA, które sama kilka miesięcy wcześniej zredagowała oraz swoje
uwagi dotyczące Kodeksu Ekipera PZA. Wyraziłem mu również swój żal, że po tylu latach znajomości i wiedzy,
jaką posiada na temat mojego wkładu w ekipowanie skał Jury (ponad 600 dni pracy, ok. 2200 osadzonych
ringów) i faktycznej jakości tej pracy, nie raczył sprawdzić, co podpisuje, dając wiarę Jodłowskiemu i
Biedrzyckiemu, osobom o wielkich ambicjach, ale nie mającym pojęcia o ekipowaniu dróg na Jurze, gdyż żaden
z nich nie wkleił jednego nawet ringa w życiu. Mikser, jak wówczas sądziłem, w pełni zgodził się ze mną, co
potwierdził jego mail z 8.02.2010, który był również do mojej wiadomości, a w którym napisał: „...zadyma, jaką
wywołały Nasze Skały wobec Stefana tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że mój 1% wyślę do Wspinki, a
nie do Naszych Skał...”. Nigdy nie zdecydowałbym się na ujawnienie treści maila tego typu, gdyby nie to, co
potem się okazało, a mianowicie, że Mikser gra na dwa fronty, i że zostałem przez niego oszukany. Ale do tego
dojdziemy później.
W kolejnym mailu do mnie Mikser zapewnił mnie o swoim pełnym poparciu w KWSk i PZA oraz
zaproponował: „...na wiosnę razem objedziemy drogi wymienione w mailu do Ciebie i jeśli potwierdzimy
konieczność zmian, to razem od razu dokonamy poprawek...”. W sprawę następnie zaangażował się Piotr Xięski
– wiceprezes PZA, z którym wymieniłem kilka maili. Wszystkie otrzymywał też do wiadomości szef KWSk,
czyli Mikser. W mailach tych zapoznałem Piotra Xięskiego z moim stanowiskiem. Przekazałem mu również, że
będę miał kłopoty z dostępem do internetu i że tym czasie będę dostępny pod telefonem. Następnie, przez
telefon, umówiłem się z szefem KWSk na zaproponowany przez niego objazd po kwestionowanych drogach.
Miał się on odbyć w towarzystwie jeszcze kogoś kompetentnego, w połowie kwietnia, po moim powrocie z
zagranicy. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, usłyszałem po powrocie, w słuchawce telefonu: prezes Xięski
zdecydował, że objazd będzie bez ciebie i już się odbył. Teraz czekaj na raport. Nie wiem czy kolega Drobot
poinformował czy nie kolegę wiceprezesa o umowie, jaką ze mną zawarł, a którą wcześniej w mailu do mnie
wiceprezes popierał. Fakty są takie, że umowa ta została zerwana i kolega Drobot nawet nie raczył mnie o tym
poinformować.
Już w zasadzie w tym momencie należało „podziękować” za współpracę ludziom stosującym takie metody.
Ciekawiło mnie jednak, co znajdzie się w raporcie kolegów sprawdzających kwestionowane drogi. Liczyłem na
to, że kolega Michał Kajca, którego uważałem za mojego dobrego kursanta na kursie ekiperskim, zastosuje w
praktyce wiedzę jaką starałem się mu przekazać 3,5 roku wcześniej. Niestety, jak się później okazało, jako
instruktor poniosłem kompletną klapę. Po szczegóły odsyłam wszystkich, którzy dobrnęli do tego miejsca, do
załącznika „Wnioski z wizji lokalnej na kwestionowanych drogach”, których lista urosła w międzyczasie, w
raporcie, do ośmiu pozycji. Dla osób, które nie były wcześniej ze sprawą zaznajomione, dołączyłem również
raport kolegów powołanych przez kolegę wiceprezesa.
Jak łatwo zauważyć, pod raportem podpisały się 3 osoby. Oprócz wymienionego już Michała Kajcy, Marek
Kaliciński (o którego dokonaniach ekiperskich wiem jedynie tyle, że uczestniczył w kilku grupowych akcjach
ekipowania skał wokół Podlesic) oraz nie kto inny, jak sam szef KWSk – Piotr Drobot. I znowu historia się
powtarza. Kilkanaście dni po przesłaniu mi raportu, w rozmowie telefonicznej, Mikser mówi, że nawet nie czytał
tego raportu i stwierdził, że był tylko kierowcą. Kolejny raz, szef KWSk, jak bezwolna marionetka, podpisuje
coś, czego nie zna.
Wobec powyższego, nie pozostało mi nic innego, jak tylko zorganizować własną „komisję”, która
zweryfikowałaby zarówno zarzuty wobec asekuracji na kwestionowanych drogach, jak i sam raport.
W tym miejscu, chciałem bardzo serdecznie podziękować kolegom, którzy zgodzili się mi pomóc, poświęcając
swój czas i ryzykując podpadnięcie obecnie wpływowym w PZA osobom. Dziękuję zatem (w kolejności
alfabetycznej): Dominikowi Jańcowi, Mateuszowi Paradowskiemu, Wojciechowi Słowakiewiczowi i
Tadeuszowi Sokołowskiemu.
Wnioski z naszej wizji lokalnej dostępne są w ww. załączniku i są przygniatające, tak dla pierwotnych zarzutów
jak i raportu „doświadczonych” ekiperów. Potwierdziły one, że celem całej akcji, nie była dbałość pezety o
zdrowie i życie wspinających się, a tylko chęć rozegrania prywatnych porachunków przez wpływowe obecnie
osoby przy biernej postawie szefa KWSk, który co innego mówi jednej, a co innego drugiej stronie. Jeśli
rzeczywiście zależałoby Wam Panowie, na zapewnieniu maksimum bezpieczeństwa w skałach, to w pierwszej
kolejności zabralibyście się za powszechnie znane, niebezpieczne miejsca. Od lat, zwracałem szefowi KWSk
uwagę na zagrożenie jakie płynie ze strony pierwszych kilku metrów półki pod Sokolicą, na których brakuje
poręczówki. Już w 1995 roku zdarzył się tam wypadek na prowadzonym przez Niego kursie. Potem były
kolejne. W kategoriach cudu można rozpatrywać tylko to, że nikt tam jeszcze nie zginął. Idźmy dalej. Jedna z
najczęściej atakowanych i najbardziej śliskich w Polsce dróg – zakrzówkowy Freney. Ile to już lat upłynęło, gdy
Szymon Schab połamał nogę na tej obitej przez szefa KWSk drodze, z pierwszym ringiem na ok. 4-5 metrze?
Takie przykłady pracy KWSk można jeszcze długo wymieniać. Mój przypadek „profesjonalizacji” działań
KWSk możemy umieścić na końcu tej listy.
I tu przechodzimy do wniosków końcowych mojego pisma.
Stan absurdu przekroczył w KWSk wszelkie granice przyzwoitości. Szef komisji wielokrotnie podpisuje pisma,
z którymi albo się nie utożsamia, albo nie zna ich treści. Nie potrafi czy też nie chce przeciwstawić się kilku
szarym eminencjom - wschodzącym gwiazdom pezety (Biedrzycki, Jodłowski), które korzystając ze swoich
aktualnych wpływów (pełne poparcie wiceprezesa Xięskiego, który z góry odrzuca ich złą wolę) postanowili
rozegrać swoje prywatne porachunki. Wreszcie zwyczajnie mnie oszukuje zrywając umowę, o czym nawet nie
chce mu się mnie poinformować.
Stop Panowie! Tak dalej być nie może!
Przeczytanie mojego maila, wraz z załącznikami, zajmie pewnie do kilkunastu minut. Dla mnie jego napisanie to
wiele godzin w tygodniu i jedna nocka na koniec. Tym razem ostatnia. Takich nocek miałem kilka, dzięki
Waszej „uprzejmości”, w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie zamierzam więcej poświęcać czasu na
przekonywanie wiceprezesa Xięskiego, że nie jestem wielbłądem, skoro on i tak jedyne czego ode mnie
oczekuje, to przyznanie się do błędów, których nie popełniłem. Przyznanie się, które usatysfakcjonowałoby Jego
faworytów. Niestety Panowie – źle trafiliście. Nie boję się wielokrotnie przez Was powtarzanej groźby
odebrania mi licencji ekipera PZA.
Nie mam złudzeń i wiem, że mój mail będzie deprecjonowany przez niektórych zaangażowanych odbiorców
jako niezwykle emocjonalny, co będzie mu niby miało nadać bardzo niemerytoryczny charakter. O tych nie
dbam. Liczą się dla mnie jedynie Ci, którzy potrafią obiektywnie spojrzeć na całą sprawę.
Oświadczam zatem, że zawieszam swoją współpracę z działającą w taki sposób KWSk, od której po 7 latach
pracy, również na jej konto, nie doczekałem się elementarnego poszanowania moich: pracy, czasu i pieniędzy.
Rezygnuję oczywiście również ze wszystkich ringów o jakie wnioskowałem w moim projekcie ekiperskim na
rok 2010. Swoje plany ekiperskie będę realizował z innych środków.
Dziękuję za uwagę
Przemysław Rostek
PS. Ze względu na kłopoty z moją skrzynką mailową, pozwoliłem sobie skorzystać z adresu mojej żony.
PS2. Tego maila wysyłam do Zarządu PZA, KWSk jak i wybranych, znanych mi ekiperów i osób, tak by miały
wiedzę i ogląd na aktualną sytuację w KWSk.

Podobne dokumenty