27 stycznia 2007 - Marzena Chełminiak
Transkrypt
27 stycznia 2007 - Marzena Chełminiak
Marzena Chełminiak 27 stycznia 2007 WIECZOREM Jadę zakopianka (nawet Bob Budowniczy nie dal rady) i nie mogę się nadziwić, ze w centrum Europy nie mamy dróg umożliwiających nam szybkie przemieszczanie się. Ale ponieważ rozwój multimediów na szczęście nie jest w zarządzie Krajowej Dyrekcji Dróg, to mogę ten wydłużony czas podróży wykorzystać na pisanie. Ja osoba pióra i notatnika dałam się oczarować możliwościom telefonów. O ile telefonem można nazwać to mini biuro, które mam w ręku. Piszę zatem zachwycając się kształtami śnieżynek, zasypanym bezkształtem drzew, wizja ferii pod moim ulubionym niebem na Cyrhli. I to powoduje, że wybaczam wszystkim kierowcom, którzy wybrali się w góry na letnich oponach, kubkowi z gorąca herbata, który okazał się dziurawy i wylewał mi zawartość na spodnie, a nawet mononukleozie, która opóźni przyjazd J. Zaczęłam urlop! RANO Nasze czasy cierpią na powierzchowność. Dotarło to do mnie z całą mocą, teraz po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego. Nagle okazało się, że media zaczęły mówić innym głosem. Wiadomości nabrały innej perspektywy. Z telewizji dobiegał do mnie spokojny , zrównoważony głos człowieka, który na nasze sprawy potrafił spojrzeć z ogromnego dystansu. Odnosiłam wrażenie, że to ktoś, kto dzięki podróżom, doświadczeniu i wiedzy jaką posiadł widzi znacznie więcej. Nie było wygodnie słuchać o tym, że 80% ludzkości jest „marginesem”, żyjącym w poczuciu niespełnienia. Nie było komfortowo wiedzieć, że panowanie Zachodu dobiega końca, że świat się zmienia i tylko my pozostajemy zawężeni do naszej małej ciasnej perspektywy. Ale kiedy o tym pisał, czy mówił bardzo wyraźnie docierało do nas jak miałkie są newsy, którymi żyjemy na co dzień. W komercyjnej telewizji, komercyjnym radiu zrobiło się mądrzej. Chociaż przez jeden dzień. Tak było po śmierci człowieka, dla którego najcenniejszy w życiu był czas. Pewnie odszedł w przekonaniu, że w tak wielu miejscach nie był i tylu własnych myśli nie zapisał. To kolejna lekcja dla mnie. Ważności każdej minuty. Powierzchowność jest wszędzie wokół nas. Mogę się na nią nie godzić. Zawsze mam wybór. http://www.mchelminiak.pl/new Kreator PDF Utworzono 9 March, 2017, 00:43