Pocz ta „Ma ga zy nu In sta la to ra”
Transkrypt
Pocz ta „Ma ga zy nu In sta la to ra”
miesięcznik informacyjno-techniczny 11 (183), listopad 2013 Poczta „Magazynu Instalatora” Kask i cylinder W „MagazynieInstalatora” 10/2013 opublikowaliśmy list mistrza kominiarskiego, Pana Janusza Rękasa („Komin do kontroli”, s. 64-66). Dziś zamieszczamy odpowiedź Pana Macieja Ryskalczyka, który z przyczyn od siebie niezależnych nie był w stanie przesłać swojej opinii wcześniej. Szanowny Panie! Moją odpowiedź chciałbym zacząć od pewnej opowieści, która rzeczywiście miała miejsce. Osoba ważna dla mnie mieszka w mieszkaniu znajdującym się w bloku zbudowanym na przełomie lat 1962/63. To już 50 lat! A siedem lat temu ta, dziś już starsza, osoba zrobiła remont kuchni. W zeszłym roku powiedziała mi, że strasznie „tłuszczą” się jej meble w kuchni, nie nadąża z myciem. Poprosiła, żebym sprawdził dlaczego. Co ujrzałem? Z kratki wentylacyjnej ktoś robiący remont nie zdjął foli! Tak, tak mam na to świadka. Ale ciągu nadal nie było. Sprawdziłem postponowanym przez Pana „wiatraczkiem”. Stał! Tak więc, jako „ginekolog-amator”, wkładam łapę w szyb wentylacyjny. Jest, siedzi! A w środku... gazeta, znany tytuł, wydanie z 1961 r.! 50 lat to 50 przeglądów, nie licząc odbioru. Dwa czyszczenia w roku to już razem 150 wizyt „faceta w cylindrze”. Bardzo dobrze pamiętam, że przeglądy się odbywały, bo mieszkałem w tym mieszkaniu 30 lat, a teraz tam bywam i zdarza się, że ludzie, znając mnie, proszą, bym w czasie przeglądów wpuścił kominiarza, bo ich nie będzie w tym czasie w domu. Jasne, że przez 50 lat przeglądy robił jeden kominiarz słaby i nierzetelny. Tylko jest to sprzeczne z Pana twierdzeniem, że komisje kominiarskie z łatwością odsiewają książkowych teoretyków. A może zrobił to mieszkaniec po ostatnim przeglądzie, by wrobić kominiarza lub zatłuszczać kuchnie, bo lubi, a sypiącą się w rekach gazetę ukradł z archiwum, by uwiarygodnić mistyfikację? Sprawę wykrył niekompetentny, nieuprawniony teoretyk mgr inż. Maciej Ryskalczyk. A może od 50 www.instalator.pl lat zakradali się tam instalatorzy sanitarni, oszukując „niekompetentnego” zarządcę? Tylko że taka możliwość istnieje od około 15-17 lat. Nie wiem, co jest prawdą. Pan wie, jacy są wszyscy instalatorzy sanitarni i co wiedzą o kominach. Ja nie wiem, jacy są kominiarze, pewnie - jak to ludzie - różni. Proponuję trochę mniej „poczucia misji”, trochę więcej dystansu do swojego „cylindra”. Trochę takiego dystansu, jak ja mam do swojego kasku. Mam jeszcze dużo takich historyjek o, jak to wynika z Pana listu, jedynych uczciwych przy przetargach, mądrzejszych od MSWiA, lepiej wiedzących od GUNB, co wolno i co ma na myśli nadzór budowlany. Tu mała uwaga! Logika to trudny przedmiot. Spytałem się, co znaczy to „oraz” w interpretacji GUNB. I tu muszę utrzymać swoje zdanie. Z logiką trzeba uważać. Nie można takich słówek jak: „powinien”, „należy”, „lub”, „albo”, „oraz” interpretować w tekście prawnym czy matematyce na podstawie potocznego ich znaczenia. Ja dowiaduję się u tych, co znają logikę tekstów prawnych. Inaczej można „się przejechać”. Odniosę się w tym miejscu do fragmentu artykułu pt. „Kominy i kominiarze” zamieszczonego w Poradniku ABC „Magazynu Instalatora” 11/2010, gdzie kominiarz napisał: „wszelkie interpretacje dokonywane przez urzędników czy to nadzoru budowlanego, czy też innych są nieuprawnione, jako że nie posiadają legitymizacji w ustawie”. W mojej opinii jest kompletnym brakiem zrozumienia zasad działania GUNB i tego, czym właściwie są i czemu służą takie interpretacje. Mam, jak mówiłem, jeszcze wiele takich historyjek jak ta z gazetą. Przy- kładem może być belka konstrukcyjna więźby w kominie „dzień” po odbiorze i zerowe kłopoty kominiarza, a ogromny kłopot i wydatki właściciela. Są i tacy kominiarze, bo właściwie dlaczego środowisko kominiarzy miałoby być od nich wolne? Ludzie są ludźmi, są różni, i instalatorzy i kominiarze. Ponieważ nie ustosunkował się Pan do moich argumentów prawnych zawartych w artykule „Aluspiro i paragrafy”, mniemam, że się Pan z nimi zgadza albo nie umie ich obalić. Proszę się nie przejmować. Jeżeli nie umiemy obalić argumentów adwersarza, to nie znaczy, że ma on rację. Po prostu czegoś nie umiemy i to też jest ludzkie. Przeraziło mnie oskarżenie o namawianie do łamania Ustawy Zasadniczej. Nie dostrzegam w swoich poglądach i działaniach dążności do deregulacji, nie dereguluję nawet centralnego ogrzewania. Ale jestem za demonopolizacją! Ucywilizuję tekst Franza Maurera z filmu „Psy” i powiem: „Nie chce mi się prowadzić tej dyskusji”. Mam wrażenie, że jest z tym przepisem, jak z definicją konia w encyklopedii staropolskiej: „koń jaki jest każdy widzi”. Z wyrazami szacunku, kolega po fachu, Maciej Ryskalczyk PS Spór - teoria czy praktyka - prowadzą, moim zdaniem, tyko niedouczeni teoretycy i praktycy z cyklu „przyjdzie kit i będzie git”. Jeżeli nie ma spójnej teorii i praktyki, to nasza wiedza jest żadna. Czasami z praktyki wynika teoria. Tak było z teorią grawitacji Newtona. Najpierw spadło Newtonowi jabłko na głowę, potem powstała teoria grawitacji. Odwrotnie jest z tegoroczną nagrodą Nobla z fizyki. Bozon Higgsa najpierw postulowano teoretycznie, a teraz dopiero potwierdziło jego istnienie doświadczenie. Teoria wyprzedziła praktykę o prawie 50 lat, a w tym czasie praktyczna gazeta siedziała w kominie, czekając na „książkowego teoretyka”. 63