Ocena inteligencji w „Weselu” - Stanisław Wyspiański „Wesele”

Transkrypt

Ocena inteligencji w „Weselu” - Stanisław Wyspiański „Wesele”
Ocena inteligencji w „Weselu” - Stanisław
Wyspiański „Wesele”
W „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego pojawia się przekrój
społeczeństwa polskiego z końca XIX w. Nie brakuje oczywiście
przedstawicieli inteligencji, do której należeli chociażby Pan Młody,
Gospodarz, Poeta, Radczyni. Warto zastanowić się, jak autor ocenia tę
– kontrastującą z chłopami – warstwę.
Motywem dla zawarcia związku małżeńskiego przez mężczyzną
wywodzącego się z inteligencji ze zwykłą chłopką była, panująca w tym
czasie pośród uczonych, chłopomania. Korzenie tego zjawiska sięgają
sielankowych przedstawień wsi (chociażby w „Laurze i Filonie”
Karpińskiego). Ogarnięci stagnacją i marazmem mieszkańcy miast
widzieli poprawę swojej sytuacji w bliższym obcowaniu z wiejskim
krajobrazem oraz kulturą. Oczyma wyobraźni dosięgali pięknych
pejzaży, w których powrócą im siły witalne i twórcze. Pan Młody, który
jest poetą, postąpił dokładnie według tego schematu. „Teraz ci mnie nic
nie zwiedzie,/ Takem pragnął, zboża, słońca…”. Te słowa,
wypowiedziane przez Pana Młodego, są wyrazem nadziei, jakie wiąże
on z przyjazdem na wieś.
Chłopomania, chociaż mogła wydawać się czymś pozytywnym, miała
drugie dno. Fascynacja życiem na wsi wywodziła się z idyllicznej jego
wizji. Był to oczywiście obraz wyidealizowany. „Rozpływano się” nad
zaletami życia na łonie natury, w ogóle nie biorąc pod uwagę
jego ciemnych stron. Pomijano zwykle towarzyszące mu ciężką prace,
często doskwierający głód, utrudniony dostęp do edukacji itd.
Pożądanym uosobieniem wsi był chłop na wzór Piasta Kołodzieja: silny,
witalny, umiejący wszystko doskonale zorganizować. Nie przypuszczano, że realny obraz będzie bardzo odmienny. „Niech na
całym świecie wojna,/ byle polska wieś zaciszna,/ byle polska wieś
spokojna” – słowa Dziennikarza najpełniej oddają oczekiwania i
marzenia ludzi pochodzących z miasta. Wypływa z nich wielka
niedojrzałość i niezrozumienie otaczającego świata. Wieś oraz
mieszkający tam ludzie mogą być, jak zdaje się chłopomanom,
doskonałym zapleczem dla rozwijającego się państwa, a także wielką
siłą w walce.
Autor przedstawia też nieumiejętność nawiązania kontaktu między tymi
dwoma stanami. Dzieląca ich przepaść wywodzi się, ze strony
inteligencji, z niewiedzy o realiach życia na wsi i ciągłej pamięci o
rabacji galicyjskiej, jakiej dopuścili się w 1846 r. chłopi pod
przywództwem Jakuba Szeli.
„Radczyni: Cóż ta, gosposiu, na roli?/ Czyście sobie już posiali?;
Klimina: „Tym ta casem sie nie siwo”. Cała rozmowa Radczyni z
Kliminą (Akt I, scena 7) to nietrafiona wymiana słów. Pani z miasta
zadaje głupie, z punktu widzenia Kliminy, pytania, na które padają
lakoniczne odpowiedzi. Silnie zaakcentowane zostaje także pełne
wyższości i swoistej pogardy podejście pewnej części inteligencji do
chłopów. Mieszkańcy wsi traktowani są w sposób złośliwy, nie szczędzi
się im cynizmu, co przejawia się choćby w słowach Dziennikarza: „Ja
myślę, że na waszej parafii/ świat dla was aż dosyć szeroki (…)”.
Uwypuklanie ograniczeń, niedouczenia, braku szerokich horyzontów,
okraszone rezerwą i dystansem – to stosunek części mieszczan do
chłopów.
Kiedy przed bronowicką chatą zbiera się już oddział kosynierów,
przedstawiciele inteligencji zupełnie nie wykazują zainteresowania
walką zbrojną. Poeta rozmarza się nad pięknymi widokami, wszystko
rozpatruje jako sen, marzenie, temat na nowe dzieło. Gospodarz
przyjmując od Wernyhory złoty róg, bierze na siebie obowiązek
poprowadzenia ludzi do walki. Szybko jednak oddaje go Jaśkowi,
samemu pogrążając się we śnie. Zdejmuje odpowiedzialność ze swoich
barków, spychając ją na chłopów. Stosunek potomków szlachty do
Polski najlepiej określają słowa Poety wypowiedziane do Panny Młodej:
„Po całym świecie/ możesz szukać Polski, panno młoda,/ i nigdzie jej
nie najdziecie”.
Inteligencja została przedstawiona przez kontrast z chłopami, gdyż to
ona miała stać na czele narodu. W „Weselu” oceniona zostaje ona
negatywnie. Powierzchowna wiedza, niemożność wejścia w
autentyczne kontakty z ludnością wiejską, zapatrzenie w dawne ideały,
bierność w stosunku do możliwości poprawy losu ludzi żyjących poza
miastem, to największe z wad. Ich patriotyzm był niedojrzały – chcieli
kontynuować tradycję, która siłą rzeczy odchodziła w zapomnienie.
Marzyli o powrocie pięknych czasów, malowniczych bohaterów, dawno
pochłoniętych przez mroki historii. Walka o wolną ojczyznę była dla nich
rzeczą niemożliwą. Nie chcieli wziąć na siebie tej odpowiedzialności,
skupiając się na swoich marzeniach. To wszystko składa się na obraz
ludzi nieudolnych, nierealnie myślących, niewystarczająco
odpowiedzialnych, aby poprowadzić zjednoczony naród.