Dobrosław Rodziewicz MUZEUM DZIEDZICTWA KRESÓW

Transkrypt

Dobrosław Rodziewicz MUZEUM DZIEDZICTWA KRESÓW
Dobrosław Rodziewicz
MUZEUM DZIEDZICTWA KRESÓW DAWNEJ RZECZYPOSPOLITEJ
26
sierpnia
2013
r.
(nr.XXXVII/711/13)
Sejmik
wyrażającą
Województwa
„intencję
Podkarpackiego
utworzenia
na
przyjął
terenie
uchwałę
województwa
podkarpackiego instytucji kultury, której celem będzie prowadzenie działalności na rzecz
ochrony, promocji, tworzenia i upowszechniania wiedzy na temat dziedzictwa Kresów
dawnej Rzeczypospolitej”. Na zlecenie Województwa Podkarpackiego eksperci Fundacji
Kolegium Wigierskie opracowali założenia koncepcji Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej
Rzeczypospolitej. Chociaż słowo „muzeum” w nazwie projektowanej instytucji kultury ma na
razie charakter roboczy, wydaje się dla niej najbardziej odpowiednie. Zarazem ma to być
muzeum niezwykłe, wręcz unikalne.
Inicjatorem i głównym organizatorem Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej
Rzeczypospolitej jest samorząd Województwa Podkarpackiego, jednak zasięg działania
Muzeum oraz krąg podmiotów partnerskich będzie miał charakter ponadregionalny, docelowo
zaś ogólnonarodowy, a nawet ponadnarodowy. Może mieć charakter „metamuzeum”, sieci,
unii, federacji muzeów oraz innych instytucji zajmujących się badaniem, ochroną
i popularyzacją dziedzictwa kresowego. Przewidywane jest jednak także powołanie instytucji
centralnej o nazwie utożsamiającej Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej,
której zadaniem byłoby tworzenie związków kooperacyjnych, integracja zasobów
muzealnych, digitalizacja i prezentacja w specjalnym serwisie internetowym wybranych
części zbiorów należących do sfederowanych muzeów, opracowanie i wdrażanie muzealnych
programów edukacyjnych
oraz organizacja współdziałania wszystkich zaangażowanych
podmiotów, w tym instytucji obywatelskich.
stanowiłaby natomiast
tworzone
zbiory.
Wspomniana instytucja centralna nie
konkurencji dla muzeów partnerskich w oparciu o samodzielnie
Wstępne
zainteresowanie
uczestnictwem
w
takim
pionierskim
przedsięwzięciu wyraziły: Muzeum – Zamek w Łańcucie, Muzeum Kresów w Lubaczowie,
Centrum Kulturalne w Przemyślu oraz główny autor koncepcji muzeum- Fundacja Kolegium
Wigierskie. Na jego niezwykłość, obok nie przesądzonych jeszcze w szczegółach
nowatorskich rozwiązań prawno-organizacyjnych, złożą się także oryginalne założenia
ideowo-programowe.
Prace
nad
tymi
ostatnimi
są
już
bardzo
zaawansowane.
W szczególności dokładnie przemyślany został dobór i sposób rozumienia pojęć, które
pojawią się w nazwie nowej instytucji muzealnej: „Kresy”, „dawna Rzeczpospolita”
i „dziedzictwo”. Można powiedzieć, że już w samej nazwie Muzeum streszcza się ogromna
część jego przesłania.
Kresy, czyli co, gdzie, kiedy?
Kresy - pojęcie tyleż dla koncepcji programowej Muzeum kluczowe, co sprawiające trudności
definicyjne i często poddawane zawężającym interpretacjom. Po Rzeczypospolitej okresu
międzywojennego odziedziczyliśmy wspomnienie i wyobrażenie Kresów (z wielkiej litery)
jako wschodnich województw Polski w jej granicach z lat 1918-1939. Rozróżniano wówczas
niekiedy Kresy Utracone (czyli dawne ziemie Rzeczypospolitej pod panowaniem sowieckim)
oraz Kresy (zwane niekiedy Wewnętrznymi), których przynależność do Polski potwierdził
traktat ryski. Obecnie, gdy nie istnieją już żadne inne Kresy prócz utraconych, wielu nazwę
Kresy nadal utożsamia wyłącznie z ziemiami zagarniętymi przez Związek Sowiecki po II
wojnie światowej, a dziś pozostającymi w granicach Ukrainy, Białorusi i Litwy. Z całym
szacunkiem i zrozumieniem dla osób i organizacji, które ze szczególnym sentymentem
podchodzą właśnie do ziem utraconych przez Rzeczpospolitą na wschodzie po 17 września
1939 r., przyszłe Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej obszar swoich
zainteresowań zakreśli o wiele szerzej i głębiej historycznie.
W pierwotnym, staropolskim użyciu Kresy oznaczały najdalsze południowowschodnie rubieże Rzeczypospolitej, obszar wyznaczony obecnością jej placówek
wojskowych, oddzielający państwowość i cywilizację Rzeczypospolitej od ziemi niczyjej, od
Dzikich (dosłownie i w przenośni) Pól. Te najbardziej „kresowe” Kresy stopniowo kurczyły
się - wraz z terytorium Rzeczypospolitej - już od Pokoju Grzymułtowskiego z końca XVII
wieku, by pod koniec wieku XVIII stać się już tylko wspomnieniem lub częścią niepamięci.
W połowie wieku XIX do tego pierwotnego rozumienia Kresów nawiązał twórczo Wincenty
Pol. W jego poemacie „Mohort” z 1858 roku, kreującym patriotyczną, rycerską legendę
Szymona Mohorta, uczestnika wojny polsko-rosyjskiej w obronie Konstytucji 3 maja,
znajdujemy taki fragment wspomnień jej bohatera:
Kiedy mnie ojciec z Dubiecka wyprawiał
W drogę na kresy, nie długo zabawiał:
„Idź w dzikie pola, kędy życie chrobre
I exercitium dla młodego dobre,
Zawdy na koniu i zawdy w obozie,
W służbie, w posłuchu i w hetmańskiej grozie!”
Wprawdzie zamiast przygód na „dzikich polach” Szymona Mohorta czekało tragiczne
zderzenie z przygniatającą potęgą moskiewskiej machiny wojennej, ale zacytowany ustęp
oddaje szlachecki sposób myślenia o Kresach ukształtowany przez doświadczenia
Rzeczypospolitej XVI i XVII wieku, a nie realia wojny 1792 roku.
Jest wiele powodów, dla których życie i twórczość Wincentego Pola zasługują na
większe zainteresowanie Polaków niż to, jakim zdają się współcześnie cieszyć. Poeta,
podróżnik, geograf, odznaczony orderem Virtuti Militari powstaniec listopadowy, syn
Niemca i spolonizowanej Francuzki, lublinianin, tarnopolanin, lwowiak, leszczanin,
gorliczanin, krakus, miłośnik Karpat i Tatr – Wincenty Pol był żywym świadectwem siły
takiej polonizacji, za którą nie stał żaden przymus urzędowy, gdyż Pol (jako Pohl) urodził się
i zmarł w niemieckojęzycznym cesarstwie Habsburgów. Zarazem urodził się jednak
w świecie przesiąkniętym pamięcią, kulturą, dorobkiem cywilizacyjnym, zwyczajami
stanowiącymi dziedzictwo, także kresowe, wymazanej z mapy Rzeczypospolitej.
I właśnie Wincentemu Polowi zawdzięczamy ponowne odkrycie i odświeżenie
w czasach zaborów takiego rozumienia słowa „kresy”, które autorzy koncepcji programowej
Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej uznali za inspirujące i obiecujące.
Dla jego Mohorta „kresy” to (dosłownie i metaforycznie) - kierunek podróży. Prócz obecnej
w poetyckiej narracji podróży bohatera na kresowy front wojny z Moskalem, mamy tam – na
głębszym poziomie - do czynienia z Kresami jako kierunkiem podróży pamięci, podróży
myśli i wyobraźni. Wincenty Pol to dobry przewodnik w takiej „drodze na Kresy”, do jakiej
będą zachęcać twórcy Muzeum. Do odkrywania, ochrony i upamiętniania na utraconych
Kresach jest o wiele więcej niż żyjące dziś pokolenia pamiętają i przeżywają jako utracone.
Dlaczego „dziedzictwo”? Dlaczego „dawnej”?
Kresy postrzegane tak, jak widział i rozumiał je Pol, są utracone nie tylko dla współczesnej
Polski i współcześnie żyjących Polaków. One są utracone dla wszystkich narodów, które były
współtwórcami i beneficjentami dawnej Rzeczypospolitej – Rzeczpospolitej jako wspólnoty
Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tamto wielonarodowe,
wieloreligijne, wielokulturowe państwo, a właściwie cywilizacja, dawno nie istnieje. Tym
samym nie istnieją Kresy, bo były one kresami dawnej Rzeczypospolitej. Tym, co istnieje, co
może wzbogacać teraźniejszość i wpływać na tożsamość narodową współczesnych Polaków,
jest dziedzictwo Kresów – wszelkie zrodzone na Kresach lub dzięki ludziom Kresów dobra
materialne i niematerialne, które przetrwały upadek dawnej Rzeczypospolitej i kres jej
Kresów. Nieruchomości i dobra ruchome, zabytki architektury i wytwory techniki, dzieła
sztuki profesjonalnej i ludowej, technologie i obyczaje, języki, dialekty, gwary,
udokumentowane dokonania naukowe i artystyczne, rękopisy i druki, obrazy i fotografie,
plany, mapy, projekty, epika, liryka i dramat, literatura piękna, kroniki, pamiętniki, poradniki,
kalendarze, księgi parafialne, spisy inwentarzowe, dokumenty urzędowe i dokumentacja
techniczna, broń, militaria i sztuka wojenna, przepisy prawa i przepisy kulinarne, paramenty
liturgiczne i przedmioty użytku codziennego , owoce rękodzieła i produkcji przemysłowej,
kompozycje i instrumenty muzyczne,
odmiany roślin uprawnych i rasy zwierząt
hodowlanych, akcesoria i techniki łowieckie, sposoby zagospodarowania czasu wolnego,
rozrywki, gry, gazety, czasopisma, afisze, druki ulotne…
To, co z dziedzictwa materialnego i duchowego Kresów gdziekolwiek pozostało,
może być również odkrywane, badane, chronione i kultywowane
przez wszystkich
dziedziców kresowego dziedzictwa – obywateli państw znajdujących się obecnie w całości
lub części na obszarze dawnej Rzeczypospolitej: Polaków, Ukraińców, Białorusinów,
Litwinów, Niemców, Ormian, Żydów, Tatarów, Karaimów…
Podkreślenie w nazwie projektowanego Muzeum, że chodzi o kresowe dziedzictwo
„dawnej Rzeczypospolitej” jest zabiegiem przemyślanym i niezbędnym. Należy bowiem
wyraźnie odróżnić Rzeczpospolitą zrodzoną przez Unię Horodelską od późniejszych postaci
polskiej państwowości, począwszy od powstałej w roku 1918 Rzeczpospolitej Polskiej,
zwanej dziś już oficjalnie II RP.
Zarówno ona, jak i jej następczynie były państwami
unitarnymi, w których narodowości inne niż Polacy miały i mają status mniejszości, podczas
gdy ich przodkowie w dawnej Rzeczypospolitej byli „u siebie”. Jeśli Muzeum Dziedzictwa
Kresów Dawnej Rzeczypospolitej ma (a powinno) stać się wiarygodnym i atrakcyjnym
partnerem dla instytucji naukowych i kulturalnych Ukrainy, Białorusi i Litwy, powinno także w samej swej nazwie - nieść przesłanie wspólnotowe. Dawna Rzeczpospolita była
dobrem wspólnym naszych narodów, zatem badanie i ochrona Jej wspólnego dziedzictwa
mogą być naszą wspólną troską i ambicją, wspólnym, ponadnarodowym interesem.
Uprawianie przez polskie podmioty dyplomacji kulturalnej, zwłaszcza w relacjach z Litwą
i Ukrainą, nie jest łatwe. Nie wolno czynić go łatwiejszym za cenę przemilczania lub
bagatelizowania „spraw trudnych”, jak nazywa je eufemizm w nazwie polsko-rosyjskiej
komisji historycznej. Jednak tym bardziej warto uświadamiać sobie i wschodnim sąsiadom, że
dziedzictwo dawnej Rzeczypospolitej, w tym nasze wspólne dziedzictwo kresowej, jest
w ogromnej mierze dziedzictwem wielkości, powodem do dumy, zachętą do współdziałania.
Jakich Kresów Polacy potrzebują?
Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej ma stać się – niczym „wieść gminna”
Mickiewicza - swego rodzaju „arką przymierza” między kresowym dziedzictwem
Rzeczypospolitej Obojga Narodów a współcześnie żyjącymi potomkami jej mieszkańców,
poczynając od współczesnych Polaków. Wielu z nich – na skutek polityki karnej, cenzorskiej
i edukacyjnej władz PRL – przez dziesięciolecia żyło z częściowo amputowaną pamięcią.
Kiedy zaś z narodzinami dzisiejszej Rzeczypospolitej tematyka kresowa mogła swobodnie
zaistnieć w życiu publicznym, zaistniała przede wszystkim w postaci pielęgnowania pamięci
i sentymentu do przedwojennych Kresów „wewnętrznych” oraz dyskutowania o polityce
polskiego rządu wobec Litwy, Białorusi i Ukrainy w kontekście sytuacji i praw
zamieszkującej te państwa mniejszości polskiej, sporów o politykę „repatriacyjną”, itp.
Wszystko są to kwestie wielkiej wagi, ale obecność Kresów w polskim życiu publicznym nie
może się do nich ograniczać.
Przez dziesięciolecia Polacy żyjący w PRL obcowali z dziełami i życiorysami
Mickiewicza, Słowackiego, Sienkiewicza, Orzeszkowej, Grottgera, Moniuszki, ConradaKorzeniowskiego, Paderewskiego, hetmanów Żółkiewskiego i Chodkiewicza, króla Jana III
Sobieskiego i wielu innych postaci historycznych oraz twórców, nie mogąc w sposób legalny
i jawny dopełnić tego obcowania refleksją nad ich kresowością. Uczyli się o wojnach
„z Turkiem”, o Chocimiu i Kamieńcu Podolskim, orientalnym pochodzeniu szabli, kontusza,
żupana i pasa słuckiego, ale wszystko to bez żadnej wzmianki o Kresach jako „miejscu akcji”
lub pośredniku w udostępnianiu reszcie Rzeczypospolitej tureckich czy ormiańskich inspiracji.
Ofiarą traktowania Kresów jako politycznego i językowego tabu ze względu na kłopotliwy
dla władz PRL kontekst zagrabienia przez ich sowieckich patronów wschodnich rubieży II
Rzeczypospolitej padła duża część głębszej zbiorowej pamięci kresowej w ogóle, a poczucie
tożsamości narodowej zostało zubożone i okulawione. Minione ćwierćwiecze wolności
mówienia i pisania o Kresach naprawiło w tej mierze mniej szkód niżby można oczekiwać,
także z powodu zbagatelizowania (lub zgoła kwestionowania) wagi problemu przez
większość polskiej klasy politycznej i elit opiniotwórczych. Sama swoboda publikacji i debat
bez państwowej strategii w dziedzinie polityki kulturalnej i edukacji, to stanowczo za mało.
Budowanie pogłębionej i wielowymiarowej świadomości „kresowej”, szczególnie młodych
pokoleń Polaków, powinno być jednym z najważniejszych zadań polityki kulturalnej
i edukacyjnej polskiego państwa (w tym także, a może zwłaszcza wspólnot samorządowych).
Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej będzie zatem tworzyć i poddawać
praktycznym sprawdzianom nowatorskie rozwiązania w dziedzinie popularyzacji wiedzy
i budzenia wrażliwości na dziedzictwo Kresów.
Dlaczego Podkarpacie?
Wbrew spotykanym niekiedy wyobrażeniom województwa polskiej „ściany wschodniej”,
w tym województwo podkarpackie, nie należą geograficznie ani historycznie do Kresów,
nawet tych mocno okrojonych, przedwojennych. Ich położenie samo w sobie nie daje im
szczególnego tytułu do zakładania instytucji zajmujących się kresowym dziedzictwem. Te
mogą powstawać (i powstają) także w innych regionach Polski, zwłaszcza tych, gdzie po II
wojnie światowej masowo „repatriowano” (czyli przymusowo przesiedlano) Polaków
z Kresów. Jednak Podkarpacie – samo do Kresów nie należąc – w kresowym dziedzictwie ma
znaczący udział, którego istotną częścią są rody, których dzieje są częścią historii
Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a których siedziby oraz inne ślady dokonań można
znaleźć zarówno na obszarze dawnych Kresów, jak i na Podkarpaciu. Lubomirscy, Potoccy,
Sapiehowie, Czartoryscy, Dzieduszyccy… to tylko kilka z wielu historycznych nazwisk
łączących Podkarpacie z Kresami, a pamiętających nierzadko czasy Unii Horodelskiej.
Z Łańcutem (i tamtejszym pałacem, a wcześniej zamkiem) wiążą się dzieje rodów
Lubomirskich i Potockich, z Krasiczynem – dzieje Potockich, Pnińskich i Sapiehów,
z Pełkiniami – obecność Czartoryskich, z Zarzeczem – Dzieduszyckich. Do kulturowego
potencjału tradycji wielkich kresowych rodów i materialnych śladów ich obecności na
Podkarpaciu (siedziby rodowe, fundacje, eksponaty muzealne, dokumenty) nawiązał wprost
marszałek Województwa Podkarpackiego Władysław Ortyl rekomendując w roku 2013
radnym sejmiku uchwałę o intencji powołania Muzeum. Zorganizowane miejsca pamięci po
dawnych rodach kresowych znajdują się także w województwach lubelskim i podlaskim.
Współpraca z nimi stanie się dzięki temu jeszcze bardziej oczywistą częścią działalności
Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej. Równie oczywista jest i będzie
potrzeba współpracy z żyjącymi współcześnie przedstawicielami słynnych kresowych rodów,
które mają swoją własną pamięć i wielowiekowy nawyk kształtowania własnej tradycji. Taka
współpraca już faktycznie trwa. Jubileusz Jana Potockiego z okazji 200 rocznicy śmierci tej
wybitnej postaci został zorganizowany przez Muzeum Zamek w Łańcucie wspólnie z rodziną
Potockich. Już dziś działalność programowa Muzeum Zamek w Łańcucie zaczyna skupiać się
na tradycji rodu Potockich i ich siedzibach tworzących wspólnotę Łańcut – Lwów. Jubileusz
Jana Potockiego stał się okazją do odbycia w Łańcucie rodowego zjazdu. Nietrudno sobie
wyobrazić udział Potockich także w niektórych przedsięwzięciach Muzeum Dziedzictwa
Kresów Dawnej Rzeczypospolitej, gdy to już powstanie. W Zarzeczu działa Muzeum
Dzieduszyckich stworzone ze wspólnej inicjatywy rodu Dzieduszyckich i powiatowego
muzeum w Jarosławiu. Muzeum nie tylko upamiętnia dzieje tej rodziny, ale mobilizuje ją do
udziału w życiu społecznym i kulturalnym Podkarpacia. Ród Dzieduszyckich podpisał też
porozumienie z władzami ukraińskiej gminy Pieniaki, która jako pierwsza wyszła
z inicjatywą
powołania
muzeum
Włodzimierza
Dzieduszyckiego,
marszałka
sejmu
galicyjskiego i ordynata, z okazji 190 rocznicy jego urodzin. Z punktu widzenia inicjatorów
Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej przedstawiciele kresowych rodów
mogą okazać się istotnymi pośrednikami w kontaktach polsko-ukraińskich, polskobiałoruskich, a może i polsko-litewskich.
Podkarpackie siedziby kresowych rodów wraz z muzeami i innymi instytucjami
kultury pamięci w Łańcucie i Lubaczowie, Krasiczynie, Zarzeczu, Przeworsku, Rozwadowie,
Baranowie Sandomierskim, Sieniawie i Pełkiniach czynią z województwa podkarpackiego
naturalnego gospodarza takiego przedsięwzięcia muzealnego, jakim zamierza być Muzeum
Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej. Jest też wysoce prawdopodobne, że znajdzie
się w nim odpowiednia siedziba dla jednostki centralnej Muzeum, choć kwestia jej dokładnej
lokalizacji nie została jeszcze rozstrzygnięta. Na pewno będzie to miejsce stwarzające
dogodne warunki do pracy twórczej, ale jednocześnie nie dominujące nad żadnym
z ośrodków współtworzących unię muzealną.
Za kandydaturą Podkarpacia na dobrego
patrona muzealnej wyprawy na Kresy dawnej Rzeczypospolitej przemówić może też
szlachetny i odważny Szymon Mohort, którego ojciec z Dubiecka wyprawiał w drogę na
kresy… Wówczas Dubiecko należało administracyjnie do ziemi sanockiej w województwie
ruskim, dziś jest ozdobą powiatu przemyskiego w województwie podkarpackim.
Resursa, czyli muzealnictwo uspołecznione
Słowo „resursa”, dziś mocno zapomniane, dla wielu naszych przodków żyjących w wieku
XIX i okresie międzywojennym było częścią ich codzienności. Nie sposób żadnym
pojedynczym współczesnym terminem oddać istotę resursy. Słowa takie, jak „stowarzyszenie”
czy „klub” dają tylko pewne jej przybliżenie. Resursa to było pewne środowisko zawodowe
lub obywatelskie wraz z miejscem (budynkiem), w którym przedstawiciele tego środowiska
się regularnie spotykali „w celach wspólnej, godziwej rozrywki i towarzyskich zebrań, na tle
muzykalnych produkcyj oraz rozmów o sprawach zawodowych i potocznych" – jak to było
w Warszawskiej Resursie Kupieckiej, ale istniały także resursy rzemieślnicze, rolnicze i różne
inne, w których ujawniały się towarzyskie – w najszerszym sensie tego słowa, a więc także
obywatelskie – potrzeby i zdolności uczestników resursowej zbiorowości. Przestrzeń resursy
wypełniały klubowe pogawędki i poważne dyskusje, odczyty i recytacje, recitale i koncerty,
wieczorki taneczne i bale, spektakle trup amatorskich... Kwitła także zazwyczaj działalność
gastronomiczna - dla członków resursy w specjalnych, korzystnych cenach. Nietrudno się
domyślić, że resursy były w czasach zaborów jednymi z nielicznych miejsc, gdzie mogły
kształtować się umiejętności i nawyki obywatelskie, gdzie mogła się rozwijać działalność
samokształceniowa i samopomocowa. Swej użyteczności dowiodły jednak również w czasach
II RP, zwłaszcza w społecznościach żyjących z dala od wielkich miast. Kres ich istnieniu
położyły dopiero II wojna światowa i zainstalowanie w Polsce sowieckiego komunizmu.
Czy w wieku XXI instytucja resursy powiatowej może przeżyć swoje odrodzenie, to
temat na osobną, na pewno ciekawą dyskusję. Eksperci Kolegium Wigierskiego są natomiast
przekonani, że jedna z postaci resursy obywatelskiej może stać się zarazem „twórcą
i tworzywem” autentycznej więzi pomiędzy instytucjami muzealnymi a ich społecznym
otoczeniem. Jedną ze słabości współczesnych muzeów publicznych, nawet najlepszych, jest
ich społeczne wyobcowanie, którego nie należy mylić z mierzoną liczbą odwiedzających
popularnością ich zbiorów. Są to podległe określonym władzom publicznym (ministrowi,
marszałkowi, staroście, czy burmistrzowi) instytucje kultury, które bardzo często funkcjonują
jak quasi-administracje, zajmujące się gromadzeniem, ochroną i eksponowaniem tego, co
zgromadziły lub w co zostały wyposażone przez swoich darczyńców i mecenasów.
Obywatele występują wobec nich tylko w roli widzów kupujących bilety wstępu. Taki model
relacji odpowiada konsumencko zorientowanej części publiczności oraz wielu muzealnikom,
bo tym drugim zapewnia „święty spokój”, który wchodzenie w
pozasłużbowe
i pozaprofesjonalne relacje z otoczeniem mogłoby zakłócić. W rezultacie niewiele muzeów
może poszczycić się posiadaniem klubu przyjaciół muzeum czy podobnych form partnerstwa
ze środowiskami skądinąd im przyjaznymi, a co najmniej zainteresowanymi ich istnieniem.
Zdarzają się jednak w Polsce takie inicjatywy jak wilanowski program „Pochwała
inteligencji” wraz z dedykowanym mu klubem debaty obywatelskiej, czy powołana niedawno
z inspiracji tego programu Łańcucka Resursa Kultury Pamięci. Ta ostatnia, w intencji jej
współtwórcy, dyrektora Muzeum Zamek w Łańcucie Wita Karola Wojtowicza „ma służyć
stworzeniu centrum promocji kultury i solidarności” a także być „miejscem debaty
obywatelskiej dla mieszkańców powiatów łańcuckiego i leżajskiego”. Społecznemu
zakorzenieniu Muzeum Pałacu w Wilanowie już obecnie nie tylko działalność Klubu
„Pochwała Inteligencji”, ale także szeregu innych inicjatyw edukacyjnych i promocyjnych,
które wprost prowadzą do ich instytucjonalizacji w przyszłości w postaci muzealnej resursy
kultury pamięci. Taki zamiar został już zresztą zadeklarowany przez dyrektora Muzeum
Pałacu Króla Jana III w Wilanowie i jest realizowany w ramach wspólnego, autorskiego
przedsięwzięcia Muzeum i Instytutu Przestrzeni Obywatelskiej Pro Publico Bono.
Muzeum
Dziedzictwa
Kresów
Dawnej
Rzeczypospolitej
będzie
pierwszą
współcześnie tworzoną instytucją muzealną z przypisaną do niej statutowo resursą
obywatelską. Tworzone zatem wokół programu Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej
Rzeczypospolitej obywatelskie resursy kultury pamięci powinny zainicjować istnienie
muzealnego forum debaty obywatelskiej, jako instrumentu promocji idei dziedzictwa Kresów
dawnej Rzeczypospolitej, ale przede wszystkim jako instrument społecznej komunikacji;
dialogu i integracji. Chodzi zarówno o dialog ze społecznościami zamieszkującymi miejsca
działalności muzeów należących do tej sieci, jak i z szerokim, mocno zróżnicowanym gronem
osób i społeczności zainteresowanych kresowym dziedzictwem, tak w Polsce, jak i na świecie.
Są wśród nich ludzie pochodzący z Kresów i kultywujący swoją kresowość, ale także ludzie
interesujący się tematyką kresową z pobudek innych niż osobiste czy rodzinne: naukowcy
i artyści, dziennikarze, publicyści, hobbyści.
Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej
Rzeczypospolitej musi mieć spójny program, ale jednocześnie program ten powinien
uwzględniać rozmaite motywacje zainteresowania kresowym dziedzictwem. Zanim dojdzie
do zorganizowania samego Muzeum, powinna się dokonać „organizacja” społeczności, która
będzie jego powstaniem i programem zainteresowana.
Z kolei Muzeum, mając oparcie
w resursach obywatelskich, skuteczniej będzie służyć integracji społecznej wokół dziedzictwa
Kresów.
Dziedzictwo obywatelsko
Tarnopolskie
ocalone.
Studium
przypadku:
Archiwum
W 2002 roku zbiory Biblioteki Jagiellońskiej wzbogaciły się o unikalny nabytek - Archiwum
Tarnopolskie Rodziny Blicharskich. Major Czesław Blicharski, kresowianin urodzony
w Tarnopolu w roku 1918, student Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie, więzień
łagrów sowieckich, żołnierz armii gen. Andersa, lotnik dywizjonu 300 w RAF, absolwent
Oxfordu. W roku 1956 mjr Czesław Blicharski zdecydował się na przyjazd do przeżywającej
okres „odwilży” PRL, zamieszkał w Zabrzu-Biskupicach wraz z żoną Kazimierą, również
Tarnopolanką.
W latach 1976-2002 Państwo Blicharscy zgromadzili imponujący pod
względem rozmiarów i wartości historycznej zbiór pamiątek kresowych ocalających od
zapomnienia polską obecność w Tarnopolu i jego okolicach w wiekach XIX i XX. Przez
ponad ćwierć wieku małżonkowie niestrudzenie wyszukiwali i pozyskiwali dokumenty,
fotografie, wspomnienia, publikacje dotyczące nie tylko ich własnych rodzin i miejsc, ale
wszelkie fragmenty dziedzictwa ich tarnopolskiej „małej ojczyzny”, jak mawiał sam mjr
Blicharski.
Archiwum
Tarnopolskie
Rodziny
Blicharskich
zostało
wymyślone
i zorganizowane nie z pobudek kolekcjonerskich, tylko muzealniczych w najlepszym sensie
tego słowa. Nie jest luźnym zbiorem pamiątek, tylko uporządkowanym, kompletnym obrazem
przeszłości, budowanym wedle świadomie stosowanej metody z elementów pochodzących
z wielu zakątków Polski i świata.
Wysiłek skierowany na ocalanie od zapomnienia tarnopolskiego dziedzictwa mjr
Czesław Blicharski pojmował jako jeszcze jedną w swoim życiorysie „służbę Ojczyźnie,
Polakom”. Miał na myśli zwłaszcza pokolenia młodsze i przyszłe, dla których świat Kresów
Rzeczypospolitej będzie dostępny już tylko we wspomnieniach i muzeach, poprzez
uczestnictwo w kulturze pamięci.
Ostatnim aktem, zwieńczeniem bezinteresownego,
obywatelskiego dzieła Państwa Blicharskich było przekazanie Archiwum Tarnopolskiego
w zarząd Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, aby zawarta w nim pamięć o miejscu
i ludziach stała się częścią Narodowego Zasobu Bibliotecznego. Niezwykle cenne zbiory
trafiły w miejsce, gdzie są przedmiotem fachowej ochrony, naukowych badań, a także mogą
być udostępniane szerszej publiczności dzięki wystawom. Bezpośrednią pieczę nad
Archiwum sprawuje wyspecjalizowana w tego typu zadaniach- powołana przez Uniwersytet
Jagielloński- Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego. Major Czesław
Blicharski za swoje dokonania został uhonorowany Nagrodą Pro Publico Bono im. Mirosława
Dzielskiego oraz przyznawanym przez Instytut Pamięci Narodowej tytułem: Kustosz Pamięci
Narodowej. Wcześniej, 2011 roku – otrzymał odznaczenie Ministra Kultury i Dziedzictwa
Narodowego Zasłużony Kulturze- Gloria Artis. Z pewnością ten wybitny Polak znajdzie się
w gronie duchowych patronów Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej.
Z punktu widzenia instytucji i środowisk zaangażowanych w tworzenie Muzeum
proces
powstawania
i
zagospodarowania
Archiwum
Tarnopolskiego
jako
dzieła
obywatelskiego jest niezwykle inspirującym studium przypadku. Wypracowany przez mjra
Blicharskiego sposób gromadzenia pamiątek i ich archiwizacji może okazać się cennym
know-how podczas budowania innych kolekcji tego rodzaju. Majorowi Blicharskiemu i jego
żonie Kazimierze udało się coś więcej niż zgromadzenie imponującego zbioru kresowych
pamiątek, ale także zintegrowanie wokół tak pojmowanej „służby Ojczyźnie” wielu ludzi, nie
tylko z kręgu ofiarodawców czy osób mających rodzinne związki z Kresami. Czerpiąc z tego
wzoru współtwórcy Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej chcą zadbać, by
w proces budowania jego zbiorów, których lwia część będzie istniała w internecie w formie
zdygitalizowanej – na różnych zasadach, także jako wolontariusze – włączyło się jak
najszersze grono osób zainteresowanych dziedzictwem Kresów. W ten sposób osoby te,
a nawet całe społeczności, będą mogły włączyć się w budowanie kolekcji, zbieranie
materiałów, nagrywanie relacji.
Źródłem cennych doświadczeń i wzorców postępowania może okazać się także sposób,
w jaki doszło do przekazania Archiwum Tarnopolskiego Bibliotece Jagiellońskiej. Jest rzeczą
prawdopodobną, że Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczypospolitej w oczach
posiadaczy osobistych czy rodzinnych kolekcji będzie również postrzegane jako instytucja,
której warto przekazać lub wypożyczyć tego rodzaju zbiory jako komuś, kto może dokonać
ich naukowego opracowania i profesjonalnego udostępnienia publiczności.
Wreszcie sama Biblioteka Jagiellońska może się dla Muzeum Dziedzictwa Kresów
Dawnej Rzeczypospolitej, zwłaszcza w początkowym okresie jego działalności,
okazać
kluczowym partnerem w zakresie metod gromadzenia, przechowywania, konserwacji,
badania i udostępniania zasobów archiwalnych oraz ich digitalizacji. Ta ostatnia kwestia
będzie miała szczególne znaczenie, ponieważ Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej
Rzeczypospolitej będzie instytucją „sieciową” w dwojakim sensie. Po pierwsze, samo z siebie
będzie rozrastającą się siecią złożoną z pokrewnych placówek muzealnych, a po drugie,
będzie to swego rodzaju „cybermuzeum”, gdzie uczestnictwo w jego działalności będzie
miało także charakter wirtualny.