Untitled - Poezjem.pl
Transkrypt
Untitled - Poezjem.pl
Bartek (Fisz) Waglewski Warszafka płonie Wybór i posłowie Wojciech Bonowicz 3 Jesteście gotowi? Panowie, panie, pozwólcie, że przedstawię: Pan F, Hrabia Miód Cud, unikat jak numer pesel. Szanowne panie mówią: „Zestarzałeś się jak mój domowy pecet”. A oto moje dossier, więc wiesz już, skąd ten pośpiech. Tak pracuje pr, filar, co biznes w garści trzyma. Wiwat, wiwat Pan F, a nie Marcinkiewicz premier! Ja to wieczne dziecko, leciutkie jak piórko, jak balon nasiąknięty helem. Pan F, ale nie z Marillion, jeden na milion, płonie Bastylion gdzieś w centrum Warszawy. Duże dziecko, co taki ma nawyk, że strzela serią skojarzeń jak karabin. Kiedyś w zerówce mały, cwany łobuz, co mówi „przepraszam”, gdy narobi smrodu, a nie prymusik, ani synek mamusi, 5 nie omnibusik, co kabluje, donosi, by wśród grona belferów zdobyć podziw. Dziś dzieciaki witają się w zerówce: „Elo, ziomek”. Chcą być raperami, siedzieć non stop na ławce gdzieś przed domem. Bladzi od ekranów jak trupy, nasiąknięci sensacją jak ekranu pupil, non stop całą dobę jak tvn24, a tam świat elit krwawy jak Mary, świat inwektyw, jak Rutkowski detektyw, podupada na zdrowiu. Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali? Mamy granaty w ustach, co mogą nam wypalić! Powiedzcie, ludzie, jesteście gotowi? „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” Zimne nerwy, a serca jak prodiż. „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” Duże dzieciaki, mali chuligani! 6 „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” Granaty w ustach mogą nam wypalić! „Tak, tak! Tak, tak!” Ogromny tornister z Piotrusiem Panem, kluski lane, serca z marcepanem, mycie zębów, upierdliwe jak remanent (gumy „Turbo” to był na to patent). „Halo, halo” – przez walkie-talkie, skoki przez kozła, pierwsze kapsle, Wyścig Pokoju na wersalce. Sentymenty, takie tam… Bączki z saletry odpalam sam. To ja, Pan Wieczny Dzieciak, z plecakiem większym niż worek w ręku dziś. Świat Duplo, Kiddielandów, a nie Pana Tik-Taka i Peweksów. Tęczowy Music Box to był obciach. Beastie Boys, Sonic Youth, naszywki na kostkach (kostki to plecaki) – bestseller na rynku, jak polski hydraulik. Popatrz na te gadające głowy: 7 skowyt, lanie wody, kłody pod nogi. Ja wolę Kiddielandy, sentymenty gorące jak prodiż. Nie czytam gazet, nie oglądam telewizji, jak tam spojrzę przez ramię, to nie mogę się nadziwić. Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? W ustach mamy granaty, co mogą nam wypalić! Powiedzcie, ludzie, jesteście gotowi? „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” Zimne nerwy, a serca jak prodiż. „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” Duże dzieciaki, mali chuligani! „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” Granaty w ustach mogą nam wypalić! „Tak, tak! Tak, tak!” Pan Wieczny Duży Dzieciak z tornistrem na plecach. Dzieciaki krzyczą za mną: „Wyrośnięty ciulu, co tak się podniecasz?!”. 8 Kickflipy 180, noseslide’y na ławkach. Bez prawa do koloru, co wiązało ręce jak bezpieczeństwa kaftan. Pierwszy kolorowy telewizor Sanyo: Za chwilę dalszy ciąg programu, Cudowne lata, Strachy na lachy. Z deskorolką pod pachą mały człowiek, chudy jak patyk. „Proszę tu nie jeździć, bo hałas jak na produkcyjnej hali!” Oni mają paragrafy, a my mamy granaty w gębie, które mogą nam wypalić! Szemrane typy, co chcą czyścić nam morale, znowu wmawiać, że kolorowe znaczy – szare. Dzielić nas, jak nikt dotąd, leczyć swe kompleksy – ja mam tego potąd. Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? A my mamy granaty w ustach, które mogą nam wypalić! Powiedzcie, ludzie, jesteście gotowi? „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” Zimne nerwy, a serca jak prodiż. „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” 9 Duże dzieciaki, mali chuligani! „Tak, tak, jesteśmy gotowi!” Granaty w ustach mogą nam wypalić! „Tak, tak! Tak, tak!” 10 Krew Stoję na wielkiej górze, skąd widać Ochotę, Pragę i mój kraj, ulice, każdy dach, miasto, niewiele poza nim. Bankierzy świata czują głód, znają mój pin, kod dna. Mam cienką skórę, pod nią krew. Coś się wydarzy, tylko co i gdzie? Dobieraj słowa, każdy gest, bo tracą swój pierwotny sens. Gdy wszystko polityką jest, mam cienką skórę, pod nią krew. Moje podwórko, każdy krok, kolory, miejsca, każdy szept… Gdy wszystko polityką jest, mam cienką skórę, pod nią krew. Na termometrach rośnie rtęć, widzisz Ochotę, Pragę i 31 mój kraj, ulice, każdy dach, miasto, niewiele poza nim. Gazety świata czują głód, nadają pęd, wprawiają w ruch. Mam cienką skórę, pod nią krew. Coś się wydarzy, tylko co i gdzie? I każde miasto, cały kraj, cokolwiek teraz stanie się… Gdy wszystko polityką jest, mam cienką skórę, pod nią krew. Moje podwórko, każdy ruch, kolory, miejsca, każdy szept. Gdy wszystko polityką jest, mam cienką skórę, pod nią krew. 32 Zimno Idzie zimno chytro z lodem, kurze łapki chowa w kieszeń, bez niespodzianek, fajerwerków, kieszeń pełna ludożerców. Idzie głuche, niewiadome, w ciemnościach nocy niesie nam nagrodę. Choćbyś miał milionów setki, to nie wkupisz się w jej łaski. Idzie zimno chytro z lodem, wieść ogłasza wszem i wobec, bez niespodzianek, fajerwerków ogłasza najważniejsze święto. Idzie głuche, niewiadome, by dać początek na sam koniec. Powiedz temu, kogo spotkasz, że nie ma końca ta historia. 65 Kółko – Jestem niedomyty glon, dręczydło, co się pastwi. – Jestem kwiat, leciutki puch, wykonuję zwiewny ruch. – Jestem trójkąt. – Jestem kółko. – Jestem słoń. – Jestem piórko. – Jestem smród. – Jestem woń. – Jestem czerń. – Jestem róż. – Jesteś pyłek, a ja kurz. – Jestem farba, a ty tusz. – Jestem wielkie, kolorowe bum. Jestem defekt, czeski film. – Jestem sen, czysty tlen. – Jestem blisko, a ty hen. – Jestem blisko, a ty hen. 72 Chodź, chodź, chodź do moich ust, by z siłą tłuc w jednej z najważniejszych żył. – Jestem motto, deklaracja. – Jestem piękny wyraz. – Jestem frazes, truizm, bełkot. – Jestem kolor. – Jestem sraka. – Jestem piórko. – Jestem muł. – Jestem pół. – Drugie pół. – Jestem sufit. – Jestem stół. Jestem defekt, czeski film. – Jestem sen, czysty tlen. – Jestem blisko, a ty hen. – Jestem blisko, a ty hen. Chodź, chodź, chodź do moich ust, by z siłą tłuc w jednej z najważniejszych żył. 73 Sznurowadła Tęsknię, choć wiem, nie powinienem. Zostałem sam, jak stoję z rozsznurowanymi butami. Mam pełen słoik słonych wspomnień o tobie. O tobie. Nie ufam więcej tak głęboko, nie będę stroił miny, wierność trudna jest widocznie, zdrada krótkowzroczna boli tak okropnie. Tak okropnie. Tęsknię, choć wiem, nie powinienem. Zostałem sam, jak stoję z rozsznurowanymi butami. Mam pełen słoik słonych wspomnień o tobie. O tobie. Piję wino, palę skręty z kolegami. Wpadnij kiedyś poniszczyć się z nami. Jesteś zła, zła, ja to wiem… Sucho mi w gardle. Ty jesteś mój tlen. Kocham ciebie i patrzę na ręce, 77 chwile miłe i nie ma ich więcej. Nieważne, co było. Co było. Tęsknię, choć wiem, nie powinienem. Zostałem sam, jak stoję z rozsznurowanymi butami. Mam pełen słoik słonych wspomnień o tobie. O tobie. Pełen słoik słonych wspomnień o tobie. 78 Spis treści Jesteście gotowi? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Napoleon . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Heavi metal . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dynamit . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bla, bla, bla . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Majty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Goryl . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Szczur . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Krew . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Warszafka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Imitacje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pan Mruk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pani Bum Bum . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kawa i papierosy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czerwona sukienka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Najpiękniejsza kobieta w mieście . . . . . . . . . . . . . . . . Nielegalny towar . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zimno . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 666 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 117 5 11 14 16 19 24 26 30 31 33 37 42 45 48 51 57 61 65 66 Polepiony . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kółko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nie bo nie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sznurowadła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Urojenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mokry pies . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Moje piórko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Aj gary glu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Furiat . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dziecko we mgle . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tak to robimy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Aaa! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Szef kuchni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jesteś tam? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69 72 74 77 79 82 84 86 88 91 94 98 100 103 Nic nie dodać (taki mix) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107 118 33 . pio s e n k i n a pa pi e r z e 03 Bartek (Fisz) Waglewski Warszafka płonie Na okładce • Mateusz Nasternak (zdjęcie), Bartosz Waglewski (rysunek) Redakcja serii i projekt typograficzny • Artur Burszta Korekta • Dawid Skrabek Skład • Mateusz Martyn Druk i oprawa • Wrocławska Drukarnia Naukowa pan Wydane przy wsparciu • Miasta Wrocław i Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu Copyright © by Bartosz Waglewski, 2013 Copyright © by Wojciech Bonowicz, 2013 Copyright © for the photo by Reebok Classic Copyright © by Biuro Literackie, 2013 Biuro Literackie Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław tel. 71 346 01 42, [email protected] www.biuroliterackie.pl isbn 978-83-63129-36-1 119