327.0Kb

Transkrypt

327.0Kb
MARIA ZARĘBINA
(Kraków)
PRZYCZYNY ZMIAN W SYSTEMIE LEKSYKALNYM.
WZAJEMNY STOSUNEK WYRAZÓW WYCHODZĄCYCH
Z UŻYCIA I NOWO POWSTAŁYCH
Jest truizmem twierdzenie o otwartości systemu leksykalnego. Przez tę
otwartość rozumie się kilka zjawisk: 1) nieograniczoność ilościową elementów
składowych, 2) zmiany w składzie tegoż systemu, tj. wychodzenie z użycia
pewnych jednostek leksykalno-semantycznych i pojawianie się nowych1. Ta
druga właściwość może być rozumiana znów dwojako: albo jako zmiany
w obrębie podsystemu języka danego narodu czy społeczności etnicznej na
odcinku czasowym pokolenia, liczonego na lat 20 —30, albo też jako zmiany
tegoż typu z głównym naciskiem położonym na nabywanie nowych elementów
leksykalnych w ciągu życia jednostki, a więc na odcinku czasowym dłuższym
przynajmniej dwukrotnie. Zwykle większy nacisk kładzie się przy tym na lata
wcześniejsze, np. do progu szkoły, więc do wieku 6 —7 lat, potem do końca
szkoły, więc do lat 14—15, ale i dalej, zwłaszcza gdy młody człowiek studiuje
i poznaje nowe dziedziny wiedzy, a w związku z nimi nowe terminologie, czyli
na tych wcześniejszych odcinkach nabywanie nowych jednostek leksykalnych
pozostaje w związku z tzw. akwizycją języka w ogóle, a potem z zamierzoną,
zaplanowaną edukacją. Z tymi zagadnieniami kojarzą się Bemsteinowskie kody
ograniczone i rozwinięte, ale to już są sprawy nieco inne.
Jeśli teraz zapytamy o przyczyny zmian w podsystemie leksykalnym,
zmuszeni jesteśmy się odnieść do ustaleń ogólnych traktujących o zmianach
w języku. Nie uwzględniając chronologii tych ustaleń, przyczyny zmian
dzielimy na wewnętrzne i zewnętrzne za de Saussure’em, wskazującym na dzia­
łanie czynników wewnętrznych i zewnętrznych w języku2.
Jak dotąd udało się ustalić dwa prawa ogólne w zakresie mechanizmów
zmian. Są to „prawo najmniejszego wysiłku” oraz „prawo nieustalonej
równowagi systemu3” . Pierwsze dotyczy zjawisk nie tylko językowych, drugie
im wyłącznie jest poświęcone, ponieważ uwzględnia również sprzeczne interesy
nadawcy i odbiorcy (nadawca dąży do wypowiedzi jak najoszczędniejszej,
1 Por. Z. G o łą b . A. H ein z, K. P o la ń s k i, Słownik terminologii językoznawczej, Warszawa
1968; Handbuch der Linguistik. Allgemeine u. angewandte Sprachwissenschaft, Miinchen 1975;
Encyklopedia wiedzy o języku polskim, red. S. U rb a ń c z y k , Wrocław 1978.
2 Por. F. de S a u ssu re , Kurs językoznawstwa ogólnego. Warszawa 1961, s. 36 —38.
3 Por. R. W a rd h a u g h , Introduction to Linguistics, N. York 1977, s. 198 —217, 2nd ed.
24
Maria Zarębina
odbiorca chce uzyskać jak najwięcej, jak najdokładniejszej informacji4).
Jako mniej lub bardziej zewnętrzne przyczyny, powody, okoliczności wymienić
możemy przemiany w strukturze demograficznej, socjalnej, oświatowej, kultu­
ralnej społeczności, której członkowie są użytkownikami języka, dalej wojny,
najazdy, migracje na wielką skalę, kolonizację (teoria substratu Ascoliego),
urbanizację, industrializację i inne zjawiska o zbliżonym charakterze historycz­
nym, kulturalnym, socjalnym, wreszcie naukowym, takie jak rozwój technolo­
gii, rozwój środków komunikowania się zarówno przestrzennego, jak informa­
cyjnego, rozwój różnych dyscyplin naukowych, powstawanie nowych5.
Te czynniki wzajemnie się z sobą wiążą, ich zewnętrzność czy wewnętrzność
też nie zawsze daje się wyraźnie oddzielić. B. Wardhaugh w swoim Introduction to Linguistics zwraca uwagę jeszcze na jeden, dla nas bardzo ważny
czynnik: każda nowa generacja uczy się języka na nowo (nie wchodzę tu
w dyskusję z teorią natywizmu Chomskiego) i przy tym uczeniu (się) powstają
pewne zmiany czy odmiany językowe6. Według R. Jakobsona ontogeneza
języka powtarza jego filogenezę7, a według J. Baudouina de Courtenay
w ontogenezie występują też zapowiedzi (antycypacje) zmian, jakie się w języ­
ku większej zbiorowości dokonać mogą czy dokonają8.
Mówiąc o zmianach w języku, lingwiści raczej mają na myśli zmiany
w podsystemach: fonetyczno-fonologicznym i gramatycznym (i dla tych zmian
szukają uzasadnień), podczas gdy zmiany w posystemie leksykalnym określa
się najczęściej jako „rozwój” . W podsystemach mniej lub bardziej zamkniętych
zarówno liczba elementów, jak liczba reguł są ograniczone; potrzeba lat,
a niekiedy nawet wieków na zmiany tego typu, co przejście w dwuwargowego
w v wargowo-zębowe czy zanik samogłosek pochylonych albo wycofanie się
z obiegu takich końcówek, jak np. -a w pl. rzeczowników męskich, -ę
w rzeczownikach rodzaju nijakiego, a w związku z tym wycofanie się typu
deklinacyjnego (i zarazem derywacyjnego) kurczę, kurczęcia, zastąpionego
przez typ kurczak; wprowadzenie nowych, skrótowych struktur składniowych
(np. pozbawione składników zespolenia zdania podrzędne) odbywa się na
naszych oczach, ale nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa.
Przydatny do celu przedstawienia wzajemnego stosunku podsystemów
wydaje się model Hocketta9 wprowadzający w budowie języka rozróżnienie
podsystemów centralnych i peryferycznych. „Centralne to: gramatyczny, fonologiczny i morfologiczny, nie mają one bezpośredniego kontaktu ze światem
pozajęzykowym, w którym rozgrywa się proces mówienia”. Peryferyczne są
4 Por. A. M a r tin e t, A functional View of Language, Oxford 1961, s. 134—160.
5 Por. A. Z a rę b a , Tendencje rozwojowe we współczesnym języku polskim, Jużnoslovenski
Filolog XXXV, 1979, s. 99—111, oraz M. Zarębina, Powojenne zmiany w polszczyźnie. Rocznik
Nauk.-Dyd. WSP w Krakowie. Prace Jęz. V, 1986, s. 217-250.
6 Op. cit., s. 215-217.
7 R .J a k o b son, Child Language. Aphasia and Phonological Universals. The Hague 1968, s. 93.
8 Por. E. M a ła c h o w s k a , Profesor J. Baudouin de Courtenay jako badacz rozwoju języka
dziecka, PF XVIII/4, 1965, s. 277-282.
9 Ch. F. H o c k e tt, Kurs językoznawstwa współczesnego, Warszawa 1968, cytaty ze s. 160.
Przyczyny zmian w systemie leksykalnym
25
dwa: fonetyczny i semantyczny. One to „oddziaływają zarówno na świat
pozajęzykowy, jak na podsystemy centralne. System semantyczny z jednej
strony wpływa na podległy bezpośredniej obserwacji świat fizyczny i społeczny,
w którym żyjemy, z drugiej zaś na gramatyczny system języka” . Oczywiście
możemy to zakwestionować pytając, dlaczego drugi peryferyczny podsystem,
fonetyczny, nie ma takiej możliwości rozwoju, nie jest otwarty. I jakkolwiek
nie należy to bezpośrednio do tematu, odpowiem, że ograniczoność tego
systemu leży w czynnikach zewnętrznych, w ograniczeniach, jakie nakłada
budowa aparatu artykulacyjnego u człowieka.
Pozostaje jeszcze sprawa udziału podsystemu słowotwórczego, derywacyjnego, który styka się wewnątrz systemu jako centralny z leksykalno-semantycznym i z tego powodu uchodzi za bardziej otwarty wśród gramatycznych.
Powiedziałabym, że jest to stanowisko niesłuszne: mechanizmy derywacyjne,
modele derywacyjne, kategorie, typy nie zmieniają się przecież tak prędko, nie
prędzej niż np. system fonologiczny czy fleksyjny. Te modele, typy są rodzajem
sztancy, kliszy, która powiela te same struktury w nowym materiale. Nowe
egzemplarze ftależą do leksyku, sama sztanca do słowotwórstwa. Czy mamy
nowe modele? Tak, np. skrótowce. Ale one przecież istniały już przed wojną,
teraz tylko „produkcja” się wzmogła. W historii możemy przytoczyć np.
derywację ujemną czy wyrazy złożone. Ale czy to naprawdę tak wiele? Czy
mamy obecnie jakieś nowe formanty? Wiem o jednym, powojennym, jak się
zdaje, -ol, np. robol, głupol.10
Widzimy więc, że w zmianach zwanych ogólnie rozwojem podsystemu
leksykalnego biorą udział zarówno czynniki wewnętrzne, jak zewnętrzne, tyle
że zewnętrzne z natury rzeczy są bardziej spektakularne. Do tych spraw będę
jeszcze wracać. Co do już zaaprobowanych ogólnie mechanizmów, jak prawo
najmniejszego wysiłku, widzę ich obecność w poszczególnych wypadkach, np.
nowo tworzonych skrótowców czy wyrazów, w których się dokonuje derywacja ujemna, ale z zastrzeżeniem, że można to odnieść do samej derywacji,
w miejszym stopniu do systemu leksykalnego.
Przejdę teraz do wzajemnego stosunku wyrazów zanikających i nowo
powstałych. Jesteśmy skłonni twierdzić, że tych drugich jest więcej, wierzymy
w rozwój, w postęp. Rozwija się nauka i technika, nowe obiekty wymagają
nowych nazw, wymagają ich nowe stosunki społeczne, ekonomiczne, polityczne,
i takie nazwy, wyrazy (neologizmy właściwe) tworzymy; zmieniamy też znaczenie
już istniejących (neologizmy semantyczne) lub zapożyczamy z języków obcych.
Nawiązując do Wardhaugha pragnę przypomnieć- tworzenie neologizmów
przez dzieci. Zostało to stwierdzone u dzieci polskich, głównie w wieku 3 —5
lat. Poświęciła temu zagadnieniu obszerną monografię M. Chmura-Klekotowa11. Znalazła 5000 wyrazów u dzieci w wieku od 3 do 12 lat. Możemy teraz
się zastanowić, czy wchodzą takie wyrazy do ogólnego zasobu leksykalnego.
10 Por. L. B e d n a rc z u k , Pochodzenie i kariera przyrostka -ol. Rocznik Nauk.-Dyd. WSP
w Krakowie. Prace Jęz. V, 1986, s. 143—150.
11 M. C h m u ra -K le k o to w a , Neologizmy słowotwórcze w mowie dzieci, PF XXI, 1971, s.
99-235.
26
Maria Zarębina
Wydaje się, że nie wchocizą wcale lub w znikomej mierze. Nawet w języku
poszczególnych dzieci zanikają, niektóre z nich utrzymują się w słowniku
domowym. Przypomnijmy jednak, że w każdym języku, więc i w polskim,
istnieje pewna grupa wyrazów powszechnie znanych, określona mianem słowni­
ctwa dziecięcego. Są to wyrazy typu mama, tata, niania, niuniu, caca, których
zasadą derywacyjną jest reduplikacja sylaby, najczęściej z prymarną samogłoską a.
Dalej przypomnijmy, że część neologizmów dziecięcych przez słowniki domowe
wchodzi do literatury (przykładem nie odosobnionym Wańkowicz), która stwarza
warunki upowszechnienia. Okazuje się następnie, że twórczość dziecięca bynaj­
mniej nie wygasa z chwilą pójścia do szkoły dziecka, jak to wykazała praca H.
Synowiec12. Przytoczę tu przykłady neologizmów szkolnych, takich jak mówliwy,
czy śmiechowa, które mają szanse przyjąć się nie tyko w środowisku szkolnym.
Możemy się- też odwoływać do Słownika gwary studenckiej13, w którym
znajdujemy np. neosemantyzmy w rodzaju stary 'rektor’ czy teksas 'stan napięcia
psychicznego [...], zamętu myśli przed egzaminem’. Nie ma potrzeby udowadniać,
że wyrazy młodzieżowe (w tym studenckie) rozpowszechniają się jako składnik
słownictwa potocznego, ekspresywizmy czy inne wyrazy nacechowane, a od
kilkunastu lat są obecne w literaturze w nasilającym się stopniu. My sami, bywa, że
używamy ich czynnie, a jeśli nie, to przynajmniej znamy wyrażenia frazeologizmy
w rodzaju nie mogę się wyrobić, być do tylu itp.
Jako zatem czynnik wewnętrzny, powodujący zmiany w systemie leksykal­
nym, występuje „twórczość językowa” w sensie, jaki temu pojęciu daje
Chomsky jako twórca teorii natywizmu14. Czynnik zewnętrzny wynika z ukła­
du, w jakim znajduje się podsystem leksykalno-semantyczny, mający bezpo­
średnią styczność ze światem pozajęzykowym, z realną rzeczywistością. Stamtąd
przychodzą bodźce w postaci wymienianych już poprzednio czynników, stymu­
lujące powstawanie nowych wyrazów. Stąd wszystkie przemiany dokonujące się
w świecie pozajęzykowym znaleźć mogą swój językowy wyraz w postaci
neologizmów słowotwórczych, semantycznych czy zapożyczeń różnego rodzaju.
Czynniki wewnętrzne zaniku wyrazów łączą się z tymi, które powodują
powstawanie. O ile neologizmy nie zostały rozpowszechnione i należą do
idiolektu, giną śmiercią naturalną, przegrywając z odpowiednimi wyrazami
z języka ogólnego. Odnosi się to do neologizmów dziecięcych, młodzieżowych
i studenckich jako przykładów środowiskowych. Tak czynnik psycholingwistyczny splata się z socjolingwistycznym. Znane są też wyrazy efemerydy ze
słownika studenckiego, wyrazy na jeden sezon15.
12 H. S y n o w iec, Rozwój słownictwa nazywającego cechy osobowości w języku dzieci
i młodzieży, Katowice 1985.
13 L. K a c z m a re k , T . S k u b a l a n k a , S. G ra b ia s , Słownik gwary studenckiej, 1974
(brak miejsca wydania).
14 N. C h o m sk y , Recenzja z Yerbal Behavior B. F. Skinnera, [w:] Lingwistyka a filozofia,
red. B. Stanosz, Warszawa 1977, s. 23 —81; tenże, Nowy przyczynek do teorii idei wrodzonych,
[w:] jw., s. 257 —269.
15 Por. M. Z a r ę b in a , Słownictwo studenckie, [w;] Dialektologia, onomastyka, stylistyka,
Kraków 1984, s. 189—199. Tytułowe zagadnienie było przedmiotem opracowania S. S z o b e ra ,
Życie wyrazów. I Powstawanie wyrazów (Nowotwory swojskie i zapożyczenia), II Zamieranie
i przemiany wyrazów, Kraków 1929—1930.
Przyczyny zmian w systemie leksykalnym
27
Czynniki dotyczące zanikania wyrazów ze słownictwa szerszych środowisk
czy społeczności mają charakter raczej zewnętrzny. Zmienia się świat pozajęzykowy, tzn. nie tylko powstają nowe przedmioty, zjawiska, ujęcia i pojęcia,
a z nimi określające je wyrazy, ale też te nowe przedmioty i wyrazy współżyją
przez pewien czas obok starych, ale po jakimś czasie wypierają stare
przedmioty wraz z ich nazwami. Wyrazy te zrazu mieszczą się jeszcze
w biernym słowniku pewnych środowisk lub jednostek, ale z czasem nawet ich
znaczenie ulega zatarciu: zamierają. W słownikach spotyka się je opatrzone
kwalifikatorami chronologicznymi. W ten sposób ginie słownictwo gwarowe
np. w zakresie tkactwa czy kowalstwa, a nawet gwary jako całość mają coraz
mniej użytkowników w zetknięciu z językiem ogólnym. Sytuacja gwar, w co
szczegółowo tu wchodzić nie mogę, daje nam powody do zamyślenia się nad
możliwymi rozmiarami zaniku słownictwa w języku ogólnym.
Z polszczyzny ogólnej za życia mego pokolenia zniknęło wiele wyrazów,
których pokolenie naszych dzieci już nawet nie rozumie. Np. (choć wiele z tu
przytoczonych to wyrazy obce, a wiemy, jaka dziś moda na zapożyczenia) nie
są już używane i znane wyrazy takie, jak tercjan 'woźny w szkole5 czy janitor
'portier na uniwersytecie5, bona 'wychowawczyni do dzieci5 czy nursa 'kwalifi­
kowana opiekunka małych dzieci5, nawet służąca jest dziś wyrazem wychodzą­
cym z użycia, bo któż ma służącą, a jeśli ma, to nazywa ją gosposią albo
pomocą domową. Podobnie ginie stróż, zastąpiony najpierw wyrazem z wyższe­
go stylu dozorcą, a następnie przemianowany na gospodarza domu. Ileż nazw
z dziedziny mody przeminęło, niektóre już za powojennych czasów: jakieś
trumniaki 'buty na cienkiej podeszwie, bez obcasów5, bliźniaki 'swetry parzys­
te5, fryzury na Simonę, na głupiego Jasia, na Fanfana, nazwy materiałów typu
loden czy gremplina; baskinka nazywa się dziś karczkiem (w spódnicy).
Pamiętam nazwy mebli z mojego dzieciństwa: jakieś trema, komódki, trymutki,
konsolki, kozetki, a dziś segmenty, półkotapczany, meblościanki, wersalki.
Zmieniają się również nazwy żywności (co niekiedy producenci wykorzystują
do zmiany ceny): karczek nazywa się dziś baleronem, a salcesonem — głowizna.
Przytaczam na chybił trafił. W czasie kryzysu mięsnego kursował dowcip na
temat, jak to nasze dzieci będą się przysłuchiwały opowiadaniu (bajce)
rodziców o szynce i zapytają: A co to takiego szynka?
Zastanawiając się nad właściwymi sposobami poszukiwania dziedzin nowe­
go słownictwa, które by się dało określić ilościowo w swoich przemianach,
zwróciłam się do terminologii zawodów. Mamy to słownictwo opracowane
teoretycznie przez S. Jodłowskiego, D. Moszyńską, M. Szymczaka16, mamy
też zbiory nazw takie, jak np. Słownik nazw zawodów w siedemnastu tomach,
mamy Nomenklaturę zawodów-specjalności z różnych lat. Miałam nadzieję, że
za ich pomocą potrafię obliczyć w ciągu jakiegoś czasu nowe terminy
i wskazać, które wyszły z użycia. Ale to mi się nie udało, bo choć znalazłam
16
Por. S. J o d ło w s k i, Substantywizacja przymiotników w języku polskim, Wrocław 1964;
D. M o sz y ń sk a , Formant -owy w nazwach zawodowych typu gajowy, motorowy, JP XL, 1960,
s. 121 —127; M. S zy m c za k , Uwagi słowotwórczo-semantyczne o polskim współczesnym słownic­
twie technicznym, PJ 1961/6, s. 269 —278.
28
Maria Zarębina
odpowiednie publikacje dla roku 1965 i potem dla 197317, okazało się, że
zmieniły się zakresy pewnych zawodów i nastąpiło przestylizowanie terminów,
ich wymijanie się i zazębianie, terminów, których treść i tak nie zawsze była dla
mnie jasna. Jako efekt tych usiłowań mogę jedynie przytoczyć garść osobliwoś­
ci w zakresie tej nomenklatury, zwłaszcza gdy idzie o terminy wielowyrazowe
lub homonimiczne. Np.: konfekcjoner wyrobów chemicznych, ciągacz rur,
wykończalnik garbowania, hydromonitorzysta na odkrywce, rabunkarz, wiertacz
wierceń pod ziemią, maszynista monitora posadzki, wydawca (!) materiałów
wybuchowych, gardzielowy (to jeden z wytapiaczy), zbrylaczowy minerałów,
tekturówkarz tektury falistej (to jeden z papierników), aż po niemal już
sławnego dzwonkowacza jaj, o którym pisze J. Wróblewski w artykule
zatytułowanym znamiennie: „Nieestetyczne nazwy osób wykonujących zawo­
dy” 18.
Ponieważ tą metodą poszukiwań do niczego nie doszłam, postanowiłam
znaleźć w poszczególnych tomach SJPDor19 wyrazy, które wyszły z użycia
(według kwalifikatorów: dawn., przestarz. ewentualnie hist. Co do tego
ostatniego mam wątpliwości, ponieważ nie figuruje on w objaśnieniach
wstępnych odnoszących się do kwalifikatorów chronologicznych i można go
zatem dwojako rozumieć, albo jako synonim dawnego, albo jako dziś używany
termin w naukach historycznych).
Na literę T znalazłam 538 takich wyrazów, a dla kontroli wzięłam część
litery AT — 221 wyrazów, i część litery P — 301 wyrazów, razem 1060 wyrazów
wyszłych z użycia na 800 stronach tekstu SJPDor. Jeśli doliczymy hasła
z kwalifikatorem hist., będzie ich 1164. Zatem średnio na stronę słownika,
którego całość obejmuje (10 tomów) 13874 strony, 1,325 albo 1,455, co daje
dla tomów od I do X 18383 wyrazy wyszłe z użycia, a razem z historycznymi
20187. W tomie XI mówi się o tym, że wymienionych 10 tomów zawiera 17000
neologizmów (haseł odnotowanych po raz pierwszy)20; wynikałoby z tego, że
liczba haseł wyszłych z użycia może nawet przewyższać liczbę nowo po­
wstałych, a w każdym razie w jakiś sposób jej dorównuje. Jeśli nawet nasze
obliczenia są tylko szacunkowe, podczas gdy podane przez redaktora liczby
odpowiadają faktycznej liczbie neologizmów, to i tak porównanie tych danych
daje nam jakieś wyobrażenie co do wzajemnego stosunku tych dwóch grup
wyrazowych. Nie mogę uwzględniać danych z XI tomu, który ma nieco inny
sposób ekscerpcji niż pozostałe.
17 Słownik nazw zawodów, t. I —XVII, Skrypt Instytutu Ekonomiki i Organizacji Przemysłu.
Zakład Taryfikacji, Warszawa —Kraków 1953—1954, oraz Nomenklatura specjalności szkolnic­
twa zawodowego, Warszawa 1951; Nomenklatura zawodów-specjalności, Warszawa 1965; Nomen­
klatura zawodów-specjalności szkolnictwa zawodowego. Warszawa 1973; Nomenklatura zawo­
dów-specjalności, Warszawa 1970, Komitet Pracy i Płacy.
18 Kieleckie Studia Filologiczne III, 1986, s. 53 —74.
19 SJPDor = Słownik języka polskiego, red. W. Doroszewski, t. I —XI, Warszawa
1958-1969.
20 Op. cit., t. XI, 1969, s. IX.
Przyczyny zmian w systemie leksykalnym
29
Przykładów neologizmów (zwłaszcza z ostatniego tomu) nie będę przyta­
czać, wystarczy sięgnąć do opracowań T. Smółkowej i D. Tekiel21, natomiast
podam kilka przykładów starszych wyrazów dziś nie używanych, kałużny,
dawn., przym. od kałuża', każolować, przestarz. 'schlebiać komu; troskliwie
opiekować się kim; głaskać, pieścić’; parokroć, przestarz., dziś książkowe
'parokrotnie’; pawa dawn. 'pawica’; trafika, przestarz. 'sklep z wyrobami
tytoniowymi’; tranować dawn. 'trwonić’; tretzler hist. 'podskarbi zakonu
krzyżackiego’; trójlojalizm hist. 'kierunek polityczny, rozpowszechniony po r.
1864 wśród polskich klas posiadających; głosił ugodę i lojalność wobec trzech
zaborców...’; tenuta hist. 'dzierżawa dóbr królewskich’.
Na koniec pragnę przytoczyć poglądy J. Aitchisona na zmiany w języku.
Już tytuł pracy wskazuje na wnioski: Language Change: Progress or Decay22.
A wnioski te są następujące: 1. Język zmienia się stale, ale to nie jest ani
postęp, ani regres (rozpad); 2. Języki zmieniają się powoli w różnych, niekiedy
przeciwnych kierunkach; 3. Zmiana w języku nie jest czymś złym, choć
niekiedy może być niepożądana (np. zbytnia liczba zapożyczeń; uwaga moja —
M.Z.); 4. Choć zakazy i upomnienia autorytetów nie zatrzymają zmian,
potrzebne jest planowanie w języku.
PRIĆINY ZMIEŃ V LEXIKALNOM SYSTEME.
YZAJOMNY VZT’AH ZANIKAJUCICH A NOYOYZNIKAJUCICH YYRAZOY
R esu m e
Autorka sa zaobera prićinami zmień v jazyku, vonkajśimi i vnutornymi ćinitetmi spósobujucimi tieto zmeny (de Saussure), prikladajuc osobitu dóleżitost' zmenam zavadzanym novymi
generacjami (Wardhaugh, Chomsky). Nasledne sa dotyka problematiky zmień v lexikalnom
podsysteme (najma slovotvomom) a uvażuje o vzajomnom kvantitativnom vzt'ahu vyvinu
a zaniku vyrazov.
V htadani realizaćnych metod vymedzenych uloh sa pokusa ukazat' problematiku na
tematicky upravenom lexikalnom okruhu (nazvy zamestnani), ćo sa v praxi ukazuje ako
neuskutoćnitel'ne. Druhym pokusom je a) najdenie, vo vybranych zvazkoch Slovnika jazyka
pol'skeho (SJPDor.), vyrazov s chronologickymi kvalifikatormi a b) hruby odhad rozmerov
zanikajucej lexiky v 10 dieloch slovnika v porovnani s redakciou udanym mnożstvom 17000
neologizmov v rozsahu celeho diela.
Ukazuje sa (hoci prirodzene możno navrhnut i ine vypoćetne metody), że poćet ubytkov
v slovnej zasobe sa prinajmenśom vyrovna prirastku, ak ho dokonca neprevyśi.
21 Por. T. S m ó ik o w a , Nowe słownictwo polskie. Badania rzeczowników, Wrocław 1976,
oraz T. S m ó łk o w a , D. T e k ie l, Nowe słownictwo polskie. Przymiotniki i przysłówki, Wrocław
1977.
22 [W:] Language. Introductory Readings, N. York 1985, 4th ed., s. 612 —623.

Podobne dokumenty