Jonathan Swift „Podróże Guliwera”

Transkrypt

Jonathan Swift „Podróże Guliwera”
Jonathan Swift „Podróże Guliwera” - Guliwer w
krainie olbrzymów - streszczenie, opowiadanie
„Podróże Guliwera” to powieść Jonathana Swifta o przygodach
Lemuela Guliwera, Anglika, który uwielbia morskie wyprawy. Ten
żonaty mężczyzna wyrusza w morze w poszukiwaniu przygód i wrażeń.
Każdy rejs to nowe wyzwanie, główny bohater trafia do nieznanych
krain, całkowicie różniących się od jego ojczystego państwa. Podobnie
jest w czasie wyprawy na statku „Przygoda”, który ma dotrzeć do portu
w Suracie. Po strasznych burzach na Oceanie Indyjskim statek przybija
do nieznanej wyspy. Marynarze razem z Guliwerem płyną szalupą na
ląd, w poszukiwaniu wody pitnej. Guliwer oddala się od reszty załogi,
nagle widzi, że przerażeni marynarze odpływają, uciekając przez jakimś
olbrzymem. Okazuje się, że bohater trafił na wyspę, zamieszkaną przez
ludzi o gigantycznych rozmiarach. Dla nich jest karzełkiem, którego
łatwo skrzywdzić lub zgnieść.
Mieszkańcy wyspy mają po kilkanaście metrów wzrostu i są wysocy jak wieże kościelne w Anglii. Poruszanie się po takiej krainie jest dla
Guliwera olbrzymim wyzwaniem - uciekając przez żeńcami, koszącymi
zboże, bohater nie jest w stanie przedrzeć się przez wielką gęstwinę
powalonych kłosów, które na dodatek boleśnie kłują go przez ubranie.
W domu gospodarza majątku, dokąd zostaje przyniesiony przez
chłopów, potyka się o okruszki chleba. Sam nie może nigdzie pójść, bo
po pierwsze, nie mógłby zejść na przykład ze stołu czy krzesła,
wysokich na kilka metrów, bez ryzyka wypadku, a po drugie, nie
wiadomo, czy nie porwałoby go jakieś zwierzę lub ptak. Zresztą nawet
bez takich wypadków Guliwerowi jest niełatwo - raz w czasie spaceru
po ogrodzie wpada w dziurę, wykopaną przez kreta. Innym razem nie
udaje mu się przeskoczyć krowiego placka i brudzi się niemiłosiernie.
Guliwer musi prawie krzyczeć, by olbrzymi mieszkańcy wyspy
zrozumieli co mówi, natomiast ich słowa to dla niego ogłuszający huk,
podobnie jak mruczenie kota.
Bycie małym ma jednak swoje zalety - Guliwer staje się ulubieńcem
króla i królowej oraz swojej opiekunki, córki właściciela majątku, gdzie
został znaleziony. Ma swój domek, zbudowany przez stolarza,
drewniane pudełko, gdzie je i śpi. Ma też swoje własne jezioro - w
specjalnej rynnie, gdzie pływa skonstruowaną przez stolarza łodzią. Nie
potrzeba tam naturalnego wiatru, wystarczy, że damy dworu wachlują
się wachlarzami lub dmuchają w żagiel. Mizerny wzrost sprawia, że
Guliwer widzi wiele rzeczy precyzyjniej niż olbrzymy - obrzydliwe
muchy, za pomocą mazi przylepiające się do sufitu i ścian, robaki, osy,
które udaje mu się pokonać dzięki swojemu mieczowi.
Chwile grozy, jakie przeżywa bohater, związane są z postępkami
królewskiego karła, rozgoryczonego tym, że ktoś inny stał się
ulubieńcem dworu. Karzeł olbrzym, który ma kilkanaście metrów
wzrostu, mści się na Guliwerze, wrzucając go do miski ze śmietaną,
gdzie bohater omal nie tonie, czy wciskając go do kości, z jakiej
wyssano już szpik. Honorowy Guliwer nie donosi na swojego
prześladowcę, choć po jednym ze złośliwych kawałów karzeł zostaje
ukarany i przepędzony.
W krainie olbrzymów Guliwer pełni funkcję maskotki, atrakcji zamkniętej
w złotej klatce. Nic dziwnego, iż po pewnym czasie takie życie nudzi
bohatera. Tym bardziej, że kilkakrotnie przez zwykły przypadek nie
został pozbawiony życia, czy to przez złośliwość karła czy przez małpę,
która porwała go z jego domku i uniosła na dach. Raz też nieostrożny
dworzanin upuścił bohatera a upadek z ponad dwudziestu metrów byłby
dla Guliwera śmiertelny. Na szczęście zawisł na haftce stroju
dworzanina.
Bohater tęskni za domem i żoną, ale sam nie jest w stanie opuścić
wyspy. Na szczęście pudełko, w którym mieszka, porywa orzeł a potem
strąca do wody. Z drewnianego zamknięcia Guliwera uwalniają
marynarze angielskiego okrętu. Bohater nie może przyzwyczaić się do
ludzi jego wzrostu, przez pewien czasu mówi donośnym głosem, tak jak
to robił przez dwa lata, spędzone na wyspie olbrzymów. Kapitan nie
chce wierzyć dziwnym opowieściom człowieka, którego ocalił, na
szczęście Guliwer ma przy sobie przedmioty z wyspy olbrzymów - żądła
os, jakie zabił, gdy go zaatakowały, kawałek paznokcia królowej, z
jakiego zrobił sobie grzebień. Cały i zdrowy, bohater wraca do domu.
Pobyt w krainie olbrzymów przekonuje Guliwera, że wszystko jest
względne i zależy od punktu odniesienia - na wyspie Liliputów był
olbrzymem, na wyspie olbrzymów karzełkiem.

Podobne dokumenty