Bilans czarno na białym

Transkrypt

Bilans czarno na białym
06.07.2013
Bilans czarno na białym
Katarzyna Durjasz przejęła działającą już restaurację Telepizzy. Miała więc wgląd w wyniki
finansowe pizzerii.
Kiedy kilka lat temu otrzymała od Telepizzy propozycję współpracy na zasadzie franczyzy, była sześć
lat menedżerem jednej z restauracji sieci. Miała doświadczenie oraz wiedzę na temat zarządzania
lokalem gastronomicznym. Jej placówka generowała wysokie obroty i zwiększała liczbę klientów.
Katarzyna Durjasz znała się na swojej profesji. Telepizza postanowiła to docenić, przekazując jej w
dzierżawę pizzerię w Łomiankach pod Warszawą. – Umowę franczyzową podpisałam w 2003 roku.
Telepizza zaskoczyła mnie swoją propozycją. Wiedziałam, że firma zadowolona jest z mojej pracy. Nie
zdawałam sobie jednak sprawy, że na tyle by przekazać mi jedną ze swoich restauracji! Nie
zastanawiałam się długo nad ofertą. Postanowiłam spróbować sił jako przedsiębiorca i do dzisiaj nie
żałuję – mówi Katarzyna Durjasz.
Według Durjasz całkowity koszt
inwestycji w restaurację Telepizzy to
wydatek między 150 tys. zł a 200 tys.
zł. Tyle wystarczy, aby wyposażyć
placówkę w sprzęt kuchenny,
wentylację, meble oraz zapłacić
pracownikom wynagrodzenie w
pierwszym miesiącu działalności.
Fot. PROFIT system, Marek Relich
Dużym ułatwieniem dla Katarzyny Durjasz było przejęcie istniejącej już restauracji. Dzięki temu
franczyzobiorczyni wiedziała, na co się decyduje. Miała wgląd w wyniki finansowe placówki od
momentu jej otwarcia. Posiadała więc wiedzę na temat jej kondycji oraz sprzedaży w poszczególnych
miesiącach. Jedynym warunkiem przystąpienia do sieci był wydatek 80 tys. zł, który uprawniał do
korzystania ze znaku towarowego Telepizzy. Reszta kosztów została rozłożona jej na raty. Katarzyna
Durjasz niecały rok później, w 2004 roku, została właścicielem drugiej pizzerii, tym razem w
Wołominie. Lokal znajdował się w budynku Carrefour. Interes szedł dobrze. Generowane obroty
potwierdzały słuszność decyzji inwestycji w drugą restaurację. Podobnie jak lokal w Łomiankach,
pizzeria w Wołominie nie była nowa. Funkcjonowała na rynku od czterech lat. Była więc znana na
lokalnym rynku i miała stałych klientów.
Dobra passa Katarzyny Durjasz trwała pięć lat, do stycznia 2008 roku. – Któregoś wieczoru zadzwoniła
do mnie ochrona Carrefoura i poinformowała, że wybuchł pożar. Podczas rozmowy przez telefon
wydawało mi się, że sytuacja nie jest groźna. Kiedy jednak dotarłam na miejsce, zobaczyłam zgliszcza
pizzerii. Nie było co ratować. Gdyby nie pomoc ludzi z Telepizzy, nie otworzyłabym kolejnej
restauracji. Wtedy myślałam tylko o tym, ile straciłam – mówi Katarzyna Durjasz.
Telepizza stanęła jednak na wysokości zadania. Ludzie z centrali zorganizowali otwarcie pizzerii w
Kobyłce. W Wołominie nie było wówczas atrakcyjnych lokalizacji.
– To był trudny okres. Bazowałam na klientach z Wołomina, których obsługa ze względu na odległość
generowała większe koszty. W Kobyłce sprzedaż była mniejsza. Chciałam wrócić do Wołomina.
Szukałam odpowiedniej lokalizacji, ale nie było łatwo. Wszystkie atrakcyjne miejsca były zajęte.
Zależało mi na lokalu w centrum miasta, gdzie jest największy przepływ klientów. W końcu się udało.
Znalazłam pusty budynek przy głównej ulicy w Wołominie. Jego właściciel zgodził się zrobić remont na
swój koszt, ja natomiast musiałam zapłacić za wyposażenie i adaptację wnętrza zgodnie ze
standardami Telepizzy – mówi Katarzyna Durjasz. Otwarcie drugiej pizzerii w Wołominie było
trudniejszym przedsięwzięciem. Franczyzobiorczyni musiała wszystko zorganizować od zera. Nie
przejmowała jak poprzednio gotowej restauracji. Otwierała zupełnie nową placówkę, na miejscu
której nie funkcjonował wcześniej żaden inny lokal gastronomiczny. – Postępowałam zgodnie z
wytycznymi centrali. Miałam gotowy projekt wnętrza. Nie działałam w ciemno. Od wielu lat pracuję w
gastronomii, jednak nigdy wcześniej nie urządzałam restauracji. Nie zdawałam sobie sprawy, ile
wysiłku wymaga to przedsięwzięcie – mówi Katarzyna Durjasz.
Według Durjasz całkowity koszt inwestycji w restaurację Telepizzy to wydatek między 150 tys. zł a
200 tys. zł. Tyle wystarczy, aby wyposażyć placówkę w sprzęt kuchenny, wentylację, meble oraz
zapłacić pracownikom wynagrodzenie w pierwszym miesiącu działalności. Podstawą w kuchni są
m.in.: piece, lada chłodnicza, zmywarka, chłodnia oraz naczynia, sztućce i pozostałe akcesoria. Część
jadalną należy wyposażyć w meble. Telepizza realizuje również zamówienia telefoniczne z dostawą
do klienta co generuje dodatkowy koszt w postaci zakupu samochodu lub skutera.
Aktualnie Katarzyna Durjasz zatrudnia ok. 20 osób. Wśród nich są pizzerzy, czyli osoby, które
przygotowują pizzę i przyjmują zamówienia oraz dostawcy, i szefowie zmiany.
– Mimo zaufanych osób, sama pilnuję obu restauracji. Uważam, że właściciel najlepiej zadba o swój
biznes. Postępuję zgodnie z powiedzeniem: „pańskie oko konia tuczy”. Znana marka i know-how to
nie wszystko. Trzeba samemu dopilnować, by wszystko w biznesie działało jak w szwajcarskim
zegarku – mówi Katarzyna Durjasz.
Durjasz twierdzi, że inwestycja w restaurację Telepizzy zwraca się po ok. 3-4 latach . Mimo to nie
zamierza w najbliższym czasie inwestować w kolejny lokal. – Chcę skupić się na rozwoju obecnych.
Zresztą dochody, jakie osiągam z prowadzonych restauracji, satysfakcjonują mnie. Otwarcie trzeciej
pizzerii zapewne jeszcze zwiększyłoby czerpane zyski, ale też pochłonęło mój wolny czas. A już teraz
nie mam go zbyt wiele – dodaje.
(mk)

Podobne dokumenty