Pobierz mały rozmiar tutaj.

Transkrypt

Pobierz mały rozmiar tutaj.
K onn a C aFe
arz
www.konnacafe.pl
kwiecien 2013
darmowy e-miesięcznik dla miłośników koni numer 13
Zostać
ZAKLINACZEM
Słowo o
RAJDACH
Zrób to sam...
NASZYWKI
Konie czystej krwi
Klasy ujeżdżeniowe
Obuwie jeździeckie
tekst
EDYTORIAL
.
Mój przyjaciel spacerowy
Wywiązała się ostatnio dyskusja między mną a
moją znajomą. Ubolewałyśmy nad tym, że wobec
nas i naszych koni społeczeństwo koniarskie cały
czas ma jakieś „wąty”. Słyszałam już zarzuty, że:
mój koń nie chodzi na wędzidle na co dzień, a
powinien. Nie chodzi w konkretnym stylu, a powinien. Zwykle nie reaguje na 1 fazę, a powinien.
Nie robi symetrycznych trawersów, ba, w ogóle
nie zawsze je robi, bo czasem zamiast trawersu
wychodzi nam chód boczny: koślawiec. Ma nierówną grzywę i jakiś słaby ogon, za mało kasy w
tę kitę wtarłam i za rzadko ją piorę. Prawe kopyto jakby mniejsze od lewego, ale czemu na siłę
muszą być identyczne? Ja też mam jedną stopę
mniejszą i nie próbuję jej na siłę rozepchać, dla
samej idei idealnie równych stóp.
Znajoma dorzuciła inne „zażalenia” społeczeństwa wobec jej klaczy xx. Najciekawsze
brzmiało: „skoki 80cm to nie skoki, więc albo kobyła ma skakać więcej, albo w ogóle, i nie bawcie się w jakieś żałosne pseudo sportowe gierki”.
Ludzie, powariowaliście?!
Podpisuję się pod odwieczną prawdą:
staraj się jeździć i pracować z koniem tak, by
wam obu to na dobre wyszło. A jeśli chcesz kogoś
skrytykować, popatrz najpierw na konia i zapytaj
sam siebie pięć razy: czy zwierzęciu dzieje się
krzywda? Nie: „czy w znanej ci teorii czegoś nie
powinno się robić”. Popatrz na zwierzaka i oceń
sam przed sobą, czy jest mu w tym zaaranżowanym przez człowieka życiu dobrze. Może się
okazać, że lichy ogon i niskie skoki nie są wskaźnikami dobrostanu.
Tak sobie jeszcze pomyślałyśmy, a obie z Natalią
mamy podobny staż jeździecki, że jeszcze parę
lat temu czułyśmy presję by osiągnąć jakiś etap,
ciągle porównywałyśmy się do innych. Nie myślałyśmy: o, fajnie, pojechałam ujeżdżenie P i przeżyłam. Myślałyśmy: o Boże, ledwo jadę P, jeszcze
tak dużo przede mną do CS, kiedy ja osiągnę
ten etap? Nie myślałyśmy: o, mój koń zrobił się
bardzo uważny w pracy z ziemi i płynniej nam
idą ćwiczenia. Za to oglądałyśmy co wyprawiają
Honza z Gastonem i porykiwałyśmy w poduszki
jakże nam do tego daleko.
Obie mamy ten etap za sobą. Natka cieszy się, że ma regularnie zbudowanego, umięśnio-
2
www.KonnaCafe.pl
KonnaCafe.pl
nego i zrównoważonego xx, który może nie jest
Olimpijczykiem, ani Gastonem, ale za to można
na nim pojechać zawody towarzyskie na luzie i z
klasą. Ja się cieszę, że moje konisko jest zdrowe i
jest świetnym koniem spacerowym.
Więc zanim się zdołujecie, że Wasz koń
(lub Wy sami) nie spełniacie jakichś wymagań
(czy to tych narzuconych przez innych koniarzy,
czy przez Was samych) zastanówcie się, czy spełniacie swoje własne wymagania minimum. Nie to,
co jest w sferze planów i marzeń. Tylko to, co jest
tu teraz: czy to jest zadowalające?
Mnie cieszy niezwykle, że mój zwierz jest
ze mną bardzo zgrany, świetnie sam się niesie i
żaden wiatrołom mu nie straszny. Wiem też, że
naprawdę czerpie radochę z naszych wspólnych
terenowych wypadów. Mam więc nieźle ujeżdżonego, zdrowego i zadowolonego konia. To moje
wymagania minimum. Jeśli udaje mi się sprawić,
że mój koń spełnia te trzy warunki, to możecie
sobie biadolić nad naszymi trawersami do woli –
a mnie to nie ruszy.
Apropo’s wymagań minimum, to samo
warto zrobić z pogodą. Wiosennym wymaganiem
minimum jest brak dwudziestostopniowych mrozów. Skoro więc takich mrozów nie ma, pogoda
jest OK.
Pozytywne, lekko rozleniwione spojrzenie
na życie warto przećwiczyć właśnie teraz – na
początku wiosny, gdy pogoda daje w kość, a
choróbska chodzą po ludziach i koniach. I w tym
pozytywnym wiosennym rozleniwieniu – pozdrawiam wszystkich czytelników Konnej!
Gabriela Jóźwiak, redaktor naczelna
a
K onn a C aFe
arz
2.
6.
10.
16.
18.
26.
32.
36.
42.
44.
46.
52.
56.
66.
Edytorial
listy
Misz masz
DIY - filcowe naszywki
Zapętleni
Klasy ujeżdżeniowe
WK: Przygotuj się na zmiany!
Siodlarnia: Obuwie
Czemu nie warto rezygnować z wędzidła?
Wasze pytania, Nasze odpowiedzi
Konie i praca? Zaklinacze
Wege wśród mięsożerców
Rasy: czysta krew arabska
Kolorowe konie: myszy
42
NA OKŁADCE. Autorką kwietniowego
zdjęcia okładkowego jest
EWA ORĘZIAK
Serdecznie zapraszamy Was do uczestniczenia w comiesięcznym Konkursie Okładkowym. Jak to działa? Ot, po
prostu – spośród nadesłanych zdjęć będziemy wybierać
to, które pójdzie na okładkę. Wymagania, poza dobrą
jakością zdjęcia i „tym czymś” co łapie za oko – przede
wszystkim zdjęcie spionizowane oraz wysokiej rozdzielczości. Zachęcamy do udziału w konkursie! Zdjęcia nadsyłajcie tradycyjnie na: [email protected]
4
www.KonnaCafe.pl
KonnaCafe.pl
!
FaceBook
/KonnaCafe
E-mail
[email protected]
WWW
KonnaCafe.pl
26
16
Nie zapomnij nas
odwiedzić na Facebooku!
KC
r
STOPKA REDAKTORSKA Numer kwietniowy 13 (4/2013) redagował zespół: Gabriela Jóźwiak (redaktor naczelna), Katarzyna Szereda, Dominika Ruth, Aleksandra Piotrowska, Agnieszka Litwa, Damian
Kostrzycki, Anna Białata, Małgorzata Jurczak, Patrycja Nowakowska. Dziękuję za zaangażowanie: Martynie Chmiel (FaceBook), Elżbiecie Kossak-Główczewskiej, Izabeli Drażbie i innym.
Strona internetowa: Wojciech Jóźwiak (www.taraka.pl). Reklama: [email protected]
Z chwilą otrzymania artykułu przez redakcję następuje przeniesienie praw autorskich na Wydawcę, który ma odtąd prawo do korzystania z utworu, rozporządzania nim i zwielokrotniania go dowolną
techniką. Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów oraz zastrzega sobie prawo do skrótów i redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do publikacji. Redakcja nie odpowiada za treść materiałów
reklamowych i promocyjnych.
tekst
.
Kontrowersyjny Skaryszew
Instytucja koń, instytucja chłopak
Witam! Chciałabym zacząć od tego, że uwielbiam Waszą gazetkę i bardzo się cieszę,
że coś takiego powstało. Chciałabym powiedzieć parę słów, na temat ostatnio bardzo
głośny – temat koniny.
Nie uważam, by w jedzeniu koni było coś niewłaściwego. Nie jestem wegetarianką, i tak, mam psy. Jednocześnie uważam, że w jedzeniu psów jest coś niewłaściwego.
Aha, zaraz odezwą się wszyscy obrońcy koni. „HIPOKRYTKA!”
Otóż nie do końca. Uważam, że jedzenie psów jest niewłaściwe ze względu na
ich ewentualny chów. Jeśli ktoś chciałby trzymać psy na mięso, raczej nie poświęcałby
im tyle uwagi i miłości co psom domowym. A pies, żeby czuć się szczęśliwy, potrzebuje: jedzenia, przemierzania wielokilometrowych przestrzeni, stada z przywódcą. Czy
przy chowie psów na mięso można to zrealizować? Tak, żeby było to opłacalne? Nie.
Możliwe, że dałoby się konstruować stada dobrze dobrane, ale nie dałoby się zapewnić
psom odpowiedniej przestrzeni i wątpię, by taki chów byłby w czymś lepszy od chowu
zwierząt futerkowych.
W przypadku koni natomiast jest inaczej. Konie również potrzebują przestrzeni –
by trochę pobiegać, ale to może być przestrzeń zamknięta, np. padok. Poza tym uwielbiają jeść i poświęcają temu większość doby. Pies, być może, też poświęca większość
dnia na zdobywanie pokarmu, ale tu jest właśnie ta różnica – koń w naturze ma pokarm
tuż przy sobie, pies musi go znaleźć. Dlatego koniom nie przeszkadza zamknięcie na
płaskim hektarze bez żadnych rozrywek oprócz trawy, a psy, nawet mieszkając w domu
z ogrodem, pozbawione spacerów czują się jak ptak w klatce.
W chowie koni na mięso nie ma nic niewłaściwego. Koń do szczęścia potrzebuje:
jedzenia, stada, poczucia bezpieczeństwa. To pierwsze mu zapewniamy, w tym drugim
żyje, a to trzecie łatwo osiągnąć, będąc łagodnym i szczególnie dużo od zwierzęcia nie
wymagając. Konie sportowe w początkowym treningu i podczas zawodów muszą mieć
znacznie mniejsze poczucie bezpieczeństwa od koni mięsnych.
Więc co właściwie takiego jest kontrowersyjnego w Skaryszewie, symbolu rzezi
koni? Może nie perfekcyjna organizacja. Może to, że w jednym miejscu znajduje się
naraz tyle mięsnych koni, a wiadomo, że sprzedaż na mięso jednego konia zrobi na nas
mniejsze wrażenie, niż sprzedaż setki. W każdym razie uważam, że koń mięsny, szczególnie, gdy zadbamy, aby był hodowany w jeszcze lepszych warunkach, może się śmiało ścigać z końmi sportowymi i rekreacyjnymi w konkursie na najszczęśliwszego konia.
Nawet, gdy to szczęście przeliczymy na lata życia, może się okazać, że nasz trzyletni
ziemniak miał fajniejsze życie od wymuskanego dreażysty.
~Anonimka z innym punktem widzenia
Przeczytałam artykuł o namawianiu rodziców i aż mi się miło zrobiło – sama prawda! Ja
swojego konia już dostałam. Nie do końca dostałam, bo też na niego trochę zarobiłam.
Nie mam 16 lat, więc oczywiście nie było to super legalne. Rodzice postawili mi ultimatum, że koń ma być dla mnie szkołą samodzielności, więc muszę najpierw… napisać
„businessplan”. Nie do końca taki biznes, bo oczywiście koń to wydatki, nie zyski. Ale
musiałam napisać dokładnie: gdzie będę szukać konia, jakiego konia, co zrobię przed
kupnem, gdzie go umieszczę, proponowany kalendarz zabiegów weterynaryjnych i
kowalskich, nawet skład proponowanych paszy. Dostałam niewielki budżet – 4 tysiące
na konia i cały sprzęt. Do tego dołożyłam swoje zaoszczędzone pieniądze. Podpisałam
cyrograf, że pozwolę sprzedać konia w określonych sytuacjach. Po dwóch miesiącach
znalazłam prawie wymarzone zwierzę i tak już od roku jestem jego szczęśliwą posiadaczką.
Uważam, że „urabianie” rodziców powinno być dla przyszłych właścicielek koni
pierwszą próbą kontaktów biznesowych. Trzeba przekonać rodzica, że koniec końców
ten duży i regularny wydatek będzie się opłacał. I nie można tylko gadać, ale także
prezentować konkrety i pokazywać, że nasza instytucja pod tytułem „koń” rozwinie się
niezależnie od wsparcia rodziców-sponsorów.
Moim konkretem był świetny kontakt z rodzicami koleżanki. Współdzierżawi mojego konia. Jeden dzień w tygodniu jest dla Pumy, trzy dni jeżdżę ja, a trzy dni koleżanka, której rodzice podpisali dwuletnią umowę. Jasne, że to trochę umowa dla picu,
ale dla moich rodziców było ważne, że potrafię dopiąć swego. I tak, płacimy dwukrotnie mniej za utrzymanie, koń jest w formie, ja mam czas i na szkołę i dla przyjaciół i
na pomoc mamie w domu i na konia. Rodzice dodatkowo są fałszywie spokojni o moje
życie towarzyskie. Chyba uważają, że jeśli przez trzy dni wracam do domu śmierdząca
stajnią, to już nigdy sobie
nie znajdę chłopaka… A jak
raz i na niego czas znalazłam. Teraz muszę tylko wymyśleć, co zrobić, by rodzice
zaakceptowali instytucję pod
tytułem „chłopak”…
/fot. Klaudia Wojtiuk
6
listy
LISTY
Kochani! Uwielbiamy dostawać od Was listy. Jeszcze bardziej lubimy je
publikować :) Jeśli chcesz się czymkolwiek podzielić, skomentować artykuł, albo powiedzieć parę słów od siebie, pisz do nas od razu.
[email protected] -> wiecie co robić!
www.KonnaCafe.pl
Misz masz
8
www.KonnaCafe.pl
Od nowego prezesa zarządu PZJ, Łukasza Abgarowicza, wszyscy koniarze związani ze sportem
oczekują wielu zmian w Związku. Część z nich
już widzimy, inne są zapowiadane. Nowe logo
PZJ, stworzone przez Leszka Chwastka, choć jest
zmianą najmniej istotną, stanowi afirmację pozytywnych przemian. „Logo przedstawia literę P,
stylizowaną na głowę konia - o szlachetnej, ale
łagodnej linii szyi, w delikatny sposób nawiązuje
też do kształtu serca. Taki styl pokazuje dobrą,
nową energię, symbolizuje pozytywne zmiany
w związku i otwarcie na wielką grupę jeźdźców -amatorów” – czytamy na stronie pzj.pl.
Poprzednie logo zostało uznane za staromodne,
nie podkreślające
narodowego charakteru Związku, mało
charakterystyczne
oraz trudne do reprodukcji w różnych
technikach druku.
Jednak nie zniknie
ono z tradycji PZJ –
zostanie zachowane
jako herb.
tekst
Misz masz
NOWE LOGO PZJ
SPŁONĘŁY TRZY KONIE
W nocy z 22 na 23 marca, około godziny 22:30 spaliła się Stajnia Ranczo w
Deskurowie (koło Wyszkowa). Ogień pochłonął wszystko: budynki, pasze,
rząd jeździecki i trzy z paru koni.
Trzy konie spłonęły, ale pozostałych pięć ocalało z pożaru dzięki
pomocy stajennego. Przyczyna nie jest wciąż znana. Podejrzewa się zwarcie starej instalacji elektrycznej bądź podpalenie, co już wcześniej miało
miejsce w Deskurowie. Sprawę bada policję. W gaszeniu pożaru uczestniczyło sześć jednostek straży pożarnej, jednak drewniana stajnia spaliła
się doszczętnie. Niezależnie od przyczyn, właściciel stajni prosi o pomoc.
Potrzebne są ręce do pomocy przy sprzątaniu pogorzeliska, pasza dla koni,
sprzęt jeździecki, ale też taki jak łopaty, wadra czy rękawiczki.
Pomoc można też przekazać w formie przelewu na konto 18 10 20 38 02 00
00 18 02 00 24 28 75 (Kuśmierczyk Jerzy) z dopiskiem „POMOC DLA STAJNI”.
Źródlo: tubawyszkowa.pl
SZUKAJ INSPIRACJI NA...
crochet.pl
Odrywając się na chwilę od koni, można przerzucić się
na DIY – choćby na szydełkowanie.
10 www.KonnaCafe.pl
permakultura.net
Jeśli chcesz rozszerzyć swoją wiedzę na temat diety,
chowu koni, ekologii, rolnictwa – blog pisany lekkim piórem!
boskawola.blogspot.com
Blog Jacka Kobusa. Kto czyta gazety inne niż KC, wie o
kim mowa!
KALENDARIUM 10 KWIETNIA - 27 KWIETNIA
10 kwietnia – 30 czerwca
• Wystawa w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa, pt. „Zwierzę – inspiracja, symbol czy
pretekst?”
• Konsultacje skokowe z Andrzejem Lemańskim w K.J. Aromer
23 kwietnia
• Dzień Świętego Jerzego, otwarcie sezonu
jeździeckiego
12-14 kwietnia
• „Jak stworzyć ufnego konia”, warsztaty w
Nasielsku
26-28 kwietnia
• Konsultacje w Centrum Jeździeckim w Zakrzowie z Janem Bemelmansem
• „Końskie SPA”, warsztaty na terenie LKS
Stragona Strzegom
14 kwietnia
17-22 kwietnia
• Dni Ułana - Święto 15. Pułku Ułanów Poznańskich
10-11 kwietnia
13-14 kwietnia
• Pokaz orki konnej i wiosennych prac polowych, Muzeum Wsi Lubelskiej, LZHK Lublin
27 kwietnia
• Gala Galoppo, otwarcie sezonu wyścigowego
na Służewcu
Pod koniec marca do księgarń trafiła nowa książka Ewy Bagłaj. „Prymuska” to kontynuacja przygód bohaterki poprzednich książek – „Broszki” i „Dublerki”.
Nowe przygody bohaterki Broszki i Dublerki - dziewczyny obdarzonej talentem do wplątywania się w zagadkowe historie,
którą polubiły nie tylko nastoletnie czytelniczki. Broszka spełnia swoje wielkie marzenie i
zostaje wolontariuszką na obozie dla niepełnosprawnych. Razem z nią do malowniczej
stadniny na Podlasiu trafia tytułowa prymuska:
zdolna, śliczna i bogata jedynaczka. Ona ma
wszystko, także pewną tajemnicę. Zresztą nie
tylko ona, sensacyjnych odkryć będzie tu więcej. Także chłopak Broszki ma jej do powiedzenia coś, co wystawi ich związek na ciężką
próbę. Powieść dla tych, którzy (nie) boją się
zaufać.
Więcej przeczytacie tutaj: http://www.
konserwatyzm.pl/artykul/9842/ewa-baglajprymuska
Prymuska/ Ewa Bagłaj. – Wydawnictwo
„MUZA”, 2013, cena: 17-25zł
www.PZJ.pl, www.PZHK.pl, www.PLWIR.pl
NAGŁA ŚNIERĆ ANDRZEJA KUROWSKIEGO
Andrzej Kurowski (16.02.1951-2.04.2013) był byłym
członkiem Kadry Narodowej w skokach przez przeszkody. Pracował jako hodowca koni, zawodnik i trener.
Uczestniczył w licznych klinikach, które wzbogaciły go
jako koniarza. Najpierw pracował jako instruktor i trener młodych koni sprzedawanych na eksport. W 1976
został przydzielony do Kadry Narodowej w skokach.
Startował w latach 1976-1981 w skokach i WKKW w
zawodach CSI i CSIO. W 1980 był zawodnikiem rezerwowym na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie. Do 1986
roku był właścicielem własnej stajni. W 1987 roku wyemigrował do Stanów. Znalazł tam pracę jako trener
młodych koni w skokach, WKKW, powożeniu. Pracował
głównie w Kalifornie, Północnej Karolinie i New Jersey.
Poważany trener o olbrzymim dorobku i wyczuciu w stosunku do zwierząt. O sobie mówił, że „urodził się pod
żłobem na czapraku”.
http://andrzejkurowski.webstarts.com
Fot. Nancy Jaffer/for The Star-Ledger
12 www.KonnaCafe.pl
RANDON WE KRWI
Miejmy nadzieję, że takich sytuacji nie tylko będzie
jak najmniej, ale, że w ogóle nie będą się zdarzać.
31 marca na Ukrainie odbywał się Finał Pucharu Świata Ligi Europy Centralnej w Ujeżdżeniu. Brali z nim
udział między innymi Michał Rapcewicz na Randonie
(sp, ur. 1997r. po Czuwaj, od Rafa). Zawodnik jednak
został wyeliminowany w konkursie Grand Prix Freestyle, po tym gdy otrzymał żółtą kartkę od szefa komisarzy Jana Posłusznego. Po tym Sędzia Główny, Larysa
Velyka, nałożyła eliminację na polskiego zawodnika.
Michał Rapcewicz został już zawieszony w możliwości
starów na dwa miesiące.
Przyczyną otrzymania żółtej kartki jak i eliminacji były krwawe ślady od ostróg na obu bokach ciała
Randona wykryte po przejeździe zawodnika. Dresażyści starają się realizować ideał konia „szczęśliwego
atlety”. Randon z pewnością jest atletyczny. Tylko co
do szczęścia możemy mieć wątpliwości.
tekst
Misz masz
PRYMUSKA
miejsce
na Twoją
reklamę
Jeszcze do niedawna, aby uniknąć wspierania barbarzyńskiego zwyczaju testowania kosmetyków na zwierzętach, trzeba było robić staranne „śledztwa”, która
z firm jest pro-zwierzęca i kosmetyków nie testuje. Niestety, znaczki z zielonym
króliczkiem, nie były gwarancją braku testów. Dlatego każdy, kto chciał uniknąć
kupienia takich kosmetyków, musiał wcześniej sprawdzić na stronach pro-zwierzęcych, które z firm zbojkotowały testy.
Jednak od 11 marca tego roku testy kosmetyków na zwierzętach zostały na
terenie UE wyeliminowane. Komisja Europejska uznała, że potrzeba rozwoju kosmetyków nie usprawiedliwa przeprowadzania testów na zwierzętach. Przepisy
weszły w życie już cztery lata temu, ale eliminacja testów następowała powoli i
stopniowo i trwała koniec końców aż 10 lat – było to konieczne, aby firmy zdołały
się przystosować do zmian. Teraz takich kosmetyków nie wolno wprowadzać na rynek UE. Dotyczy to także kosmetyków, które zostały wyprodukowane poza krajami
członkowskimi.
Badania nad alternatywnymi metodami testowania kosmetyków pochłonęły 238mln euro w
latach 2007-2011 z kieszeni Komisji Europejskiej.
Wprowadzony zakaz powinien być wyraźnym dowodem na to, że pozytywne zmiany w
prawodawstwie dotyczące praw zwierząt są jak
najbardziej możliwe. Być może kiedyś doczekamy się także zakazu transportu na duże odległości, co znacząco skróciłoby cierpienia koni i
innych zwierząt gospodarskich.
ZBIERAMY ZDJĘCIA…
Poszukujemy zdjęć koni pełnej krwi angielskiej. Tradycyjnie już,
ilustrowanie artykułu o rasach oddajemy w Wasze ręce. Zdjęcia
anglików, wraz z zaznaczeniem jak podpisać autora, prosimy dosyłać na [email protected].
W ZESZŁYM ROKU…
Rok minął naprawdę szybko. To już drugi numer
kwietniowy! Czas więc przypomnieć o czym pisaliśmy w zeszłym roku. Pierwszy numer KonnejCafe
był naprawdę „wypasiony”: cała masa bardzo ciekawych tematów! Warto zajrzeć i poczytać: dlaczego
nie warto kuć konia, tradycje związane ze Świętym
Jerzym i Jarułą, czy spacery mogą być remedium na
wszystko, jak się ubrać na pierwszą jazdę, jak przygotować się na wiosnę czy wywiad z zawodniczką
dyscypliny trail. Miesięcznik do pobrania znajdziecie w zakładce „Archiwum” na stronie Konnej!
14 www.KonnaCafe.pl
tekst
Misz masz
ZAKAZ TESTOWANIA NA ZWIERZĘTACH
Niestety nie wszyscy z nas mają to szczęście i posiadają grzecznego konia, który nie wdaje się w żadne bójki czy zabawy padokowe.
Większość przy sprowadzaniu konia do stajni, staje w obliczu zadowolonego z siebie rumaka i derki ozdobionej mniejszą, lub większą
dziurą. Nie zawsze da się ją ładnie zaszyć, czasem rozmiary lub rodzaj uszkodzeń sprawiają, że derka naznaczona jest rzucającymi się
w oczy szwami. Wtedy też, zastanawiamy się czy mamy wydawać
pieniądze na nową derkę, czy używać starej, choć brzydkiej.
DIY,
czyli ...
ZRÓB TO SAM
Lekarstwem na taką sytuację mogą stać się ozdobne łaty z
filcu. Ich forma jest różnorodna, mogą być jednokolorowe i bardzo
proste, o kształtach geometrycznych lub bardziej złożone, przedstawiające postaci z bajek, koniki nici czy chociażby podobiznę naszego czterokopytnego.
Łaty takie mogą także stanowić ciekawą ozdobę, np. starego
czapraka. W ten sposób czaprak, który już dawno nam się znudził,
może znowu być interesujący i nabrać nowego życia. Łata może stanowić także „podpis” sprzętu.
FILCOWE
NASZYWKI
BĘDZIESZ POTRZEBOWAĆ...
kartkę papieru i
miękki ołówek
nożyczek
igłę i nitkię
Tekst i zdjęcia: Aleksandra Piotrowska
16 www.KonnaCafe.pl
arkuszy
filcu
JAK WYKONAĆ NASZYWKI?
Krok 1: Rysujemy na papierze całą, wybraną przez nas figurkę, a także jej poszczególne części
Krok 2: Odbijamy na filcu narysowany
przez nas wzór i wycinamy poszczególne elementy
Krok3: Zszywamy razem wszystkie elementy, pamiętając o mocnych zakończeniach i równych szwach
Krok4: Skończoną łatkę przyszywamy
na czaprak, derkę lub kamizelkę.
Izabela Drażba jest młodą, dziewiętnastoletnią zawodniczką rajdów długodystansowych – dyscypliny, która w
Polsce wciąż jest mało popularna. Właśnie wróciła z zawodów w Weissenhorn
(Niemcy), gdzie zajęła ze swoim koniem
Gajem (Borek oo - Galia/Glif hod. P. Komosa) trzecie miejsce w konkursie CEIYJ 2*. Do tej pory startowała na dystansie
120km, między innymi w Niemczech i
Estonii. Choć niewiele wiem o rajdach,
po rozmowie z Izą nabrałam niezwykłej
ochoty na wypróbowanie swoich sił w
tej dyscyplinie…
Wracacie właśnie z Waszych pierwszych w tym sezonie zawodów…
Rajdy kojarzą mi się z sierpniową
pogodą. Nie wiedziałam, że już o
tej porze organizowane są rajdy.
- Cóż, w planach miała być wiosna… Tydzień wcześniej zapowiadali,
że na czas zawodów ma być ciepło. W
Niemczech pogoda była tak samo beznadziejna jak tutaj. Wciąż padał śnieg
albo śnieg z deszczem, rzadkie przebłyski słońca. Najgorsze, że przez to trasa
miała paskudne podłoże – błoto, ślisko,
grząsko. Uf, dobrze, że udało nam się
ukończyć… My wciąż narzekamy na pogodę, a tacy Skandynawowie regularnie
organizują rajdy „na śniegu”, zimą. My
trenujemy do sezonu od stycznia.
Ile zrobiliście kilometrów?
18 www.KonnaCafe.pl
- 120 w rajdzie. Plus 2800
samochodem…
Ale tych 120 kilometrów nie robi się
w jeden dzień, prawda?
wywiad
Zapętleni
- Oczywiście, że w jeden dzień!
Nam zajęło prawie 8 godzin przy tempie
15,32 km/h. Ale byliśmy zupełnie bez
formy na te zawody. No i ta pogoda…
Ok. Dla mnie to jest niesamowite, bo
najdłuższe trasy jakie jeżdżę, zresztą
na rosłym wałachu półkrwi arabskiej,
mają maksymalnie 35 kilometrów. A
Wy zasuwaliście przez 8 godzin kłusem i galopem!
Mileks (2004, Leksykon - Miluza / Hippies, hod. własnej)
- Rajd jest podzielony na pętle. To
dosłownie pętle – wracasz do punktu z
którego wyjechałaś. Pętle mają po 20-40
kilometrów, po nich następują tak zwane bramki weterynaryjne. Tam następuje
„zamknięcie czasu”, kontrola weterynaryjna, czyli pomiar tętna, kontrola regularności ruchu, sztywności mięśni, wypełnienia naczyń włosowatych (dziąsło) i
stanu błon śluzowych (oko), odwodnienia i
perystaltyki, a także odpoczynek.
Po pozytywnym przejściu kontroli następuje odpoczynek, który trwa
około pół godziny, bo przysługuje nam
minimum minuta na każdy jeden kilometr rajdu. Więc nie jest do końca tak,
że wsiadam i jedziemy non stop przez 8
godzin.
Stęp daje tempo 6-7km/h,
kłus 13-16km/h, a galop więcej. Wybór
tempa jazdy zależy od konia, trasy, celu
jaki sobie stawiamy, czynników losowych.
W wyższych klasach jest to zwykle kłus i
galop, a w porywach sam galop. Konkursy
kl. L-N, gdzie jest dużo młodych koni i początkujących jeźdźców, dominuje kłus z
krótkimi odcinkami stępa i galopu. Często
spotykaną praktyką jest stęp przed samą
bramką weterynaryjną, dla uspokojenia
tętna.
cięższym typie małopolskim. Zastanawialiśmy się tylko
„Co my tu robimy?”. Okazuje się, że wypasiony sprzęt
czy koń „z dobrym papierem” w rajdach to nie wszystko
– najważniejszy jest trening, zdrowe podejście do konia i
odpowiednia taktyka jazdy. Niuanse mają znaczenie dopiero w wysokich konkursach przy dużych prędkościach.
- Nie da się ukryć! Po rajdzie bolą
Myślę, że „pierwszy start” to ciekawy temat, do
mnie chyba wszystkie mięśnie. Teraz
osobnego omówienia. Chyba zainteresuje czytelników?
można ponarzekać, ale w trakcie rajdu
najgorszą rzeczą dla konia jest zmęczony Chętnie podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat
przygotowania konia do pierwszego rajdu.
jeździec. Koń zamiast biec swobodnie,
musi nadrabiać niedomagania jeźdźca.
Ale na samej bramce weterynaryj- Byłoby świetnie! A swoją drogą, taki trening rajdonej zmęczenie jeźdźca nie ma właściwie wy bardzo różni się od treningów do innych dyscyplin?
żadnego znaczenia. Po rajdzie my mo- Choć może być to zaskakujące, to nie różni się aż
żemy być obolali, zziajani, ‘umierający’. tak bardzo. Fakt, że jest nastawiony na trening innych
Natomiast koń musi przejść kontrolę, to
grup mięśni, niż ujeżdżeni owy czy skokowy, poza tym
jego parametry są sprawdzane.
przygotowanie konia do każdego rodzaju użytkowania
wymaga odpowiedniej infrastruktury, poświęcenia czasu
A tak sobie myślę: czy ja, amator,
i zgłębienia tematu. Oczywiście nigdy na treningach nie
rekreant, też mogłabym startować?
jeżdżę tyle co podczas rajdu. Nasze jazdy trwają maksyMam swojego konia, 150cm w kłęmalnie ok. dwóch godzin. Dłuższe jazdy są zbyt obciążająbie, oo/wlkp. Nie jest z pewnością
ce dla końskiego organizmu, nóg w szczególności. Czasem
szczupły tak jak Twoje konie… ale po
cały trening przeprowadzam w terenie, ale jeśli pozwala
3 godzinach dość intensywnego terena to pogoda, rozgrzewka odbywa się na ujeżdżalni. Moje
nu nie wygląda na zmęczonego. Czy konie są ujeżdżone na poziomie klasy N. Uważam, że to
mogę wystartować w rajdach długo- bardzo ważne, aby koń był prosty, dobrze reagował na
dystansowych?
pomoce. Praca w chodach bocznych świetnie rozluźnia,
- Jeśli tylko masz brązową odznakę.
uczy konia wyczucia własnego ciała. A poza tym trening
Uważam, że bez problemu dalibyście
w dużej mierze zależy od kondycji konia, etapu przygotoradę nawet z dłuższą trasą. Koń, który
wań do zawodów. I pogody.
chodzi 3-4 razy w tygodniu po 1-2 godziny i jest zdrowy, nie powinien mieć proCzyli ćwiczycie kondycję i zgranie.
blemów z ukończeniem 30km, a nawet
- W rajdach także niezwykle ważna jest taktyka! To
60km. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że dyscyplina wybitnie strategiczna. Sama „para w nogach”
każdy koń bez predyspozycji rajdowych, nie wystarcza. Ważna jest strategia treningu, choćby po
charakteryzujący się dobrym zdrowiem,
to, by zwierzęcia nie przetrenować, a utrzymać w formie,
odpowiednio przygotowany, nie miałby
nie doprowadzić do jakichkolwiek kontuzji. Ważne jest
problemów ze stukilometrowym rajdem. serwisowanie na trasie rajdu. Serwisowanie, czyli „obsłuTaki koń rekreacyjny, który bez problemy ga” konia, polewanie, karmienie. Ale taktyka jest związaśmiga w parogodzinne tereny, ma dobrą
na przede wszystkim z tym, na ile koń jest wytrenowany
bazę do treningu rajdowego i naprawi jakie ma cechy indywidualne. Są konie lepiej kłusujące,
dę może bez wstydu startować. Ba! Nie
lepiej galopujące, dobrze schodzące z tętna i te, które
powiedziane, że jest na przegranej popotrzebują chwili stępa przed przekroczeniem mety odzycji! Pamiętam nasze pierwsze starty z
cinka. Te z lepszymi nogami, lepszym finiszem itd.
Mileksem – wśród tych profesjonalnych
Najważniejsza jest równa jazda, bez „zrywów” i
rajdowych ekip my z koniem w raczej
nagłego przyśpieszania. To ważne, by mięśnie nie przeszły
Mileks (2004, Leksykon - Miluza / Hippies, hod. własnej)
wywiad
Łał. To wciąż 30 kilometrów non stop
kłusem i galopem, krótka przerwa i
dalej to samo… Próbuję to sobie wyobrazić. Przecież to musi być niesamowicie męczące także dla jeźdźca!
nie licząc koni 4-letnich i młodszych.
Któryś jest Twoim koniem?
- To znaczy...?
Zwykle jest tak, że nawet
gdy ma się dużo koni, to któryś jest tym ukochanym, nie
na sprzedaż. Zwykle jest to
pierwszy koń, miłość z dzieciństwa…
- A… Pierwszy koń na którym jeździłam w życiu to był piekielny kucyk Baryłka. A pierwszy
koń, z którym przecierałam szlaki w sporcie to Mileks. Ale chyba
nie mam takiego „swojego” konia.
No wiesz co…
- Na pewno Gaj nie jest na
sprzedaż, ale to nie przez sentyment. Po prostu nikt go nie kupi
tego paraolimpijczyka :). Klacze
-matki mają zapewnioną emeTwoje konie są czystej krwi?
ryturę. Ale moja rodzina hoduje
- Ależ koń rajdowy nie musi być koniem arabskim!
konie właśnie po to, by potem
Rajdy długodystansowe są dla tej rasy dobrą próbą dzielmogły iść w świat i odnosić sukności, ale to nie znaczy, że araby nie mają sobie równych.
cesy. Moje konie są dla mnie jak
Poza tym, nie każdy koń musi być przygotowywany do najdzieci. To dobre porównanie – nie
dłuższych dystansów. Na tych krótszych radzi sobie więkmam nic przeciwko, by któregoś
szość ras. Pamiętam jak parę lat temu w Kuźni Nowowiejdnia wyleciały z gniazda, poszły
skiej startował fiord na dystansie 90 kilometrów – ukończył
na „studia”, żyły nowym życiem
bez problemu. A w krajowych konkursach w miniony weekprzy innym jeźdźcu i właścicielu.
end (Weissenhorn) startowały konie pogrubione, na dystansach 40 i 60 km.
Któreś z Twoich koni poszły
Ja natomiast jeżdżę na koniach małopolskich, są
już „w świat”? Masz jakąś
naprawdę świetne w rajdach.. Mamy 16 koni, a w tym
roku przygotowuję do startów cztery-pięć koni. Wszystkie szczególną historię związaną
ze sprzedażą koni? Któryś z
są angloarabami, małopolakami. Właściwie tylko Gaj nie
Twoich wychowanków trafił
spełnia warunków wpisu do działu angloarabskiego księdo arabskiego szejka?
gi stadnej. Nie widzi na jedno oko, co nie przeszkadza
- Prawie! W zeszłym roku
mu być dobrym koniem rajdowym. Mileks i Gaj to konie,
po udanych zawodach naszymi
które już startowały, reszta to młodziaki i trudno je ocenić. Debiut zapowiada się nieźle, zobaczymy co pokaże na końmi zainteresowali się ludzie z
dystansie 80 kilometrów. Jest jeszcze Dublon i Charyzma, Bahrajnu.
22 www.KonnaCafe.pl
wywiad
na pracę beztlenową. Takie ryzyko szybkiej jazdy można
w ostateczności podjąć na ostatniej pętli, kierując się
znajomością organizmu konia i jego psychiki, choć mimo
to perspektywa eliminacji po przejechaniu np. 120km nie
nastraja pozytywnie.
Dopiero teraz, kiedy przygotowuję drugiego w życiu
konia do dystansów 120km, widzę jak bardzo ta technika
jazdy i treningu zależy od konia. Mileks i Gaj to dwa zupełnie różne światy! Mileks ma to koń o stalowych nogach
i aparacie ruchu bez zarzutu, ale bez „serca” i ze słabymi
wejściami na bramki. Zalety Gaja to z kolei mocne serce,
duża wola walki. Nawet w jego oczach widać, że chce się
ścigać i na trasie nie może się doczekać kiedy mu na to
pozwolę, nawet kiedy jest zmęczony.
Jakby nie patrzeć, przygotowanie konie do rajdów
zaczyna się już w wieku źrebięcym… Koń, który nie widział łąki jako młodziak nie będzie dobrym koniem rajdowym. Serio, ostrzegam przed kupnem takiego konia z
myślą o rajdach! Tak samo koń, który został przeforsowany w młodości głupim, przesadnym treningiem. Zajeżdżone 2-latki?! To musi się odbić na zdrowiu. Bardzo
łatwo o odnawiające się kontuzję, nieregularność ruchu…
Jest poważna szansa, że taki koń mimo ogromnych chęci i
wspólnej pracy nie będzie w stanie być naszym rajdowym
kompanem.
Gaj (Borek oo - Galia / Glif, hod. Piotr Komosa)
Bahrajn? Wstyd się przyznawać, ale
nie jestem dobra z geografii...
- To takie maciupkie państewko w
Zatoce Perskiej. Z tym Arabem to całkiem
ciekawa historia. Przyjechał ze swoją
ekipą do Zakrzowa na zawody w zeszłym
roku. Mieli 8 różnych koni. Startowali w
niedzielę na 120km, a my dzień wcześniej
na 80km.
Poznaliśmy ich w sobotę przed naszym startem. Jakoś tak wyszło, że się
zaprzyjaźniliśmy, myślę, że posmakowała
im polska kawa :) Kibicowali nam w czasie rajdu, dawali wskazówki. Jak się potem okazało, na ostatniej pętli wyrobiłam
prędkość 24 km/h. To świetny wynik, jaki
częściej spotyka się na zawodach na pustyni niż w Europie! Nasi nowi kibice oszaleli,
cieszyli się naszym zwycięstwem i zaprosili na kawę i ciastko do swojego namiotu
– namiotu szejka. Kupili nasze dwa młode
konie, ale najlepsze jest to, że jesteśmy w
stałym kontakcie i mogę śledzić ich postępy!
W każdym razie na drugi dzień w Zakrzowie wyeliminowali im wszystkie osiem
przywiezionych koni. Kulawizny, problemy
z metabolizmem. Nabrali dużego respektu
do par, którym udało się ukończyć te zawody, a swoje niepowodzenie tłumaczyli
trudnymi warunkami. Być może kiedyś
Polska będzie słynęła nie tylko z wyśmienitych pokazowych arabów, ale także ze
świetnych rajdowych angloarabów?
Mam nadzieję! Ale mam też nadzieję,
że rajdy staną się w Polsce bardziej
popularne i bardziej znane. To wciąż
niszowa dyscyplina.
24
- Z tym akurat raczej nic nie zrobimy. Rajdy na całym świecie są niszowe.
Nawet na duże zawody przyjeżdżają zwykle zaawansowani koniarze związani z
rajdami i przyjaciele startujących zawodników. Dla laików to nie jest fascynujący
sport: nie towarzyszymy zawodnikom podczas ich przejazdu, który zresztą potrafi
www.KonnaCafe.pl
trwać nawet 10 godzin. Wyścigi, ujeżdżenie, skoki – tu przejazd trwa parę minut.
Dlatego trzeba się skupić raczej na promowaniu rajdów wśród koniarzy, w tym osób
jeżdżących rekreacyjnie.
Uważam, że zacząć w rajdach jest
dużo łatwiej niż w skokach czy w ujeżdżeniu. Ot, chociażby przez brak bezpośredniej publiczności, która powoduje duży
stres zawodnika.
Startujesz już nie tylko w Polsce, ale
także zagranicą, na zawodach międzynarodowych. Widzisz różnicę między
rajdami „tam” a rajdami „tu”?
- Największa różnica leży w atmosferze zawodów. Najmilej wspominam wypad
na zawody do Estonii. Niesamowicie sympatyczni ludzie, świetny , która ma bardziej rodzinny charakter.
U nas chyba najbardziej brakuje mi „ogniska i gitary”, takiej bliskości zawodników,
rozmów do późnej nocy, przyjacielskości.
Wszyscy starają się być na siłę profesjonalni i chyba nie zauważają, kiedy tworzą
granicę między sobą. Wszyscy trzymają się
własnych ekip. A można uprawiać wysoki
sport i zachować miłe relacje z konkurencją.
Na sam koniec chciałabym wypytać
Cię o plany na przyszłość.
- Plany na przyszłość… Może kiedyś
będę mogła zbudować sobie bardzo dobrą
halę. Kupię sobie wtedy konika do ujeżdżenia i będę hobbystycznie deptać kapuchę. Zaczynałam od ujeżdżenia i cały czas
mam ogromny sentyment do tej dyscypliny.
Jeśli chodzi o rajdy, to bardzo chciałabym wystartować w pewnym rajdzie
organizowanym na Słowacji, trzy dni po
90km, to dopiero wyzwanie! No i nagroda
niebagatelna – nawet 35tys euro. Ale na
razie nie mam takiego konia, by móc wystartować w takim rajdzie. Może kiedyś..?
Debiut (2007, Banita - Dara / Fez oo, hod. własnej)
klasy
klasy ujeżdżeniowe
! Pytacie się czasem, o co dokładnie chodzi w tych klasach.
Podczas zawodów sportowych zawodnicy konkurują ze sobą
w obrębie klas, to znaczy, zbliżonych poziomów trudności.
Dzięki temu konie wyszkolone na podobnym poziomie mogą
uczciwie z innymi realizować. Ale klasy mają też inne cele.
Wyznaczają kolejność treningową. Wskazują, że zanim zabierzesz się do nauki swojego konia piaffu, musisz nauczyć
go niezliczonej ilości innych ruchów. Podobnie w skokach –
zanim zaczniesz skakać 160cm, musisz nauczyć się ze swoim
koniem skakać 100 (klasa L), 110 (klasa P) i tak aż do 160.
Dzięki klasom hodowcy i trenerzy mogą też weryfikować
sukcesy. Gdyby istniała tylko jedna najtrudniejsza klasa,
trening konia i jeźdźca trwałby dobre parę lat, nim hodowca
dowiedziałby się, czy jego koń ma predyspozycje do sportu,
a środowisko jeździeckie by się dowiedziało, czy trener i jeździec są kompetentni.
Zilustrowała Martyna Chmiel, FB
KLASA L
UMIEJĘTNOŚCI: Sprawdzian podstawowego wyszkolenia konia (który powinien reprezentować każdy młody koń, który zakończył etap zajeżdżania i podstawowej pracy pod jeźdźcem):
rytmiczność i równowagę w chodach roboczych, rozluźnienie,
spokojne przyjęcie kiełzna, płynność przejść. Ze względu na
sprawdzian podstawowego wyszkolenia konia lub jeźdźca dopuszczalne jest anglezowanie w kłusie.
CHODY I RUCHY: stęp swobodny, stęp pośredni , kłus
roboczy i koło 15 i 20 metrowe , galop roboczy i 20
metrowe koła , proste przejścia + przejście stoj-kłusstój, rzucie z ręki ,. W kłusie można jechać w dosiadzie ćwiczebnym lub anglezować.
SĘDZIA… Będzie zwracał szczególną uwagę na równowagę,
spokój i płynność przejść, jakość chodów w odniesieniu do
wymagań stawianych w klasie L, regularność dużego, 20 metrowego koła.
26 www.KonnaCafe.pl
! Jaka rasa do ujeżdżenia?
Każda rasa nadaje się do ujeżdżenia, ponieważ celem ujeżdżenia jest perfekcyjne wyszkolenie
wierzchowca. Jednak jeśli marzy Ci się medal olimpijski, konieczny jest precyzyjny wybór koni.
Koń, którego wybierzemy, najpewniej będzie półkrwi angloarabskiej (choć zdarzają się także inne
rasy – np. rasy hiszpańskie). W ostatnich IO najliczniej brały udział konie ras: KWPN i hanowerskiej. Pozostałe rasy były hodowli krajów biorących udział w Igrzyskach. I tak pojawiły się takie
rasy jak: duński koń gorącokrwisty, koń westfalski, polski koń szlachetny półkrwi (Ekwador, Randon, Wag), koń wielkopolski (Martini), oldenburski, PRE, fiński gorącokrwisty.
UMIEJĘTNOŚCI: Klasa P to przygotowanie do trudniejszych elementów. Budujemy tutaj lepszą równowagę, siłę,
przepuszczalność i wygimnastykowanie, uczymy konia, że
łydki nie są pomocą tylko popędzającą. Klasa P to rozwinięcie klasy L.
CHODY I RUCHY: stęp i kłus pośredni , koła w stępie
swobodnym, kontrgalop, galop pośredni , wydłużenia
i skrócenia (w kłusie – dopuszczalne anglezowanie),
ustępowanie od łydki , koło 10m (kłus), koło 15m
(galop), rzucie z ręki , łopatką do wewnątrz, zwykła
zmiana nogi przez stęp. A także kłus zebrany, galop
zebrany.
SĘDZIA… Zwróci szczególną uwagę na równowagę, wydłużenia ram i kroków (czy nasz koń porusza się chodem pośrednim, czy tylko przyśpiesza?), czy jakość chodu w ustępowaniu od łydki jest zachowana, czy nasz koń pozostaje w
równowadze psychicznej i fizycznej – jest przygotowany do
klasy.
28 www.KonnaCafe.pl
klasy
KLASA P
! Ujeżdżenie ma
sprawdzać poprawność wyszkolenia konia. Takie
elementy, jak stęp
swobodny na luźnej
wodzy, kontrgalop
czy rzucie z ręki to
elementy mało efektowne, ale sprawdzające, czy nasz
trening jest mądrze
i poprawnie prowadzony.
! Choć mogłoby się
wydawać, że w ujeżdżeniu jest niewiele
miejsca na własną
inwencję, bardzo dużo
zależy od naszej interpretacji przejazdu,
aktualnej mody w ocenianiu koni czy stylu
sędziów. Na przykład,
gdy mamy zaprezentować „łopatką do
wewnątrz” nie jest
sprecyzowane, czy ma
być to ruch na trzech
czy czterech śladach.
Możemy pojechać zachowawczo, na trzech
śladach, wybrać taki
sposób, jaki lepiej
nam wychodzi, lub
zaprezentować oba
ruchy. Takich przykładów jest w ujeżdżeniu
multum.
KLASA N
UMIEJĘTNOŚCI: Klasa N kończy podstawowe wyszkolenie konia.
Wszystkie te umiejętności powinien móc zaprezentować każdy koń
i jeździec klasyczny. Potrafimy już zebrać konia, który jest dobrze
wygimnastykowany, silny, zrównoważony i prosty.
CHODY I RUCHY: stęp wyciągnięty, kłus zebrany i wyciągnięty, galop zebrany i wyciągnięty , chody boczne w
kłusie (łopatką do wewnątrz, trawers, ciąg), półpiruety w
stępie , cofanie , zwykła zmiana nogi , wolta 10 metrów,
kontrgalop na półkolach .
SĘDZIA… Zwróci szczególną uwagę na nowe elementy (trawers,
nowe przejścia). W trakcie wykonywania trawersu będzie patrzył
na ustawienie konia względem ruchu i jego równowagę. W półpiruecie popatrzy na regularność stępa przed i po ruchu, w kontrgalopie będzie wymagał większego wygimnastykowania niż w klasie
P. Cofanie musi być regularne i spokojne, a małe koła wykonane
symetrycznie i w odpowiednim wygięciu.
klasy
! W każdej klasie mogą się zdarzyć umiejętności z klas niższych. Np. w
klasie CC pojawiają się nowe elementy: półpiruety w galopie czy lotna
zmiana nogi co 4 foule. I, oczywiście, w programie pojawiają się elementy klas niższych, choćby N (np. kłus zebrany) czy C (ciąg w galopie).
KLASA C
UMIEJĘTNOŚCI: Koń rozwija umiejętności poruszania się chodami
bocznymi, jest przygotowany do prawidłowych lotnych zmian nóg w
galopie. Najważniejszą zmianą w stosunku do poprzednich klas jest
zmiana wędzidła na kiełzno munsztukowe.
CHODY I RUCHY: Pojedyncza lotna zmiana nogi , chody
boczne w galopie .
kiełz
CHODY I RUCHY: ćwierć piruety, pół piruety i piruety w galopie , zmiana nogi co 2, 3, 4 tempa , wolta
8m, wszelkie możliwe przejścia.
na
ni
nsz
mu
Od
kla
UMIEJĘTNOŚCI: Potwierdzenie sprostania wymaganiom
poprzednich klas i zademonstrowanie coraz trudniejszych
elementów wymagających wysokiego zebrania i świetnego
wyszkolenia.
e
SĘDZIA… Sędzia będzie zwracał szczególną uwagę na jakość nowych
ruchów i płynność przejść między nimi, ale niezwykle ważna jest solidna „baza” czy bardzo dobre opanowanie elementów z klas niższych
na munsztuku oraz rzetelne przygotowanie do klasy C. W ciągach będzie sprawdzana regularność, ustawienie i zgięcie, równowaga, stopień zebrania. W lotnych zmianach nogi ważny będzie brak skrzywiewiązuje
nia, równoważność w zaangażowaniu przy zmianach na
o
b
o
C
prawo i na lewo, poprawność zmian (zmiana „na raz”,
sy
bez podrzucania zadem).
KLASA CC
tukowe!
KLASA CS
UMIEJĘTNOŚCI: P Demonstrowanie najtrudniejszych ruchów. Klasa CS kończy ujeżdżeniowe wyszkolenie konia.
30 www.KonnaCafe.pl
CHODY I RUCHY: lotna zmiana nogi co tempo, piaff,
pasaż, wielokrotne piruety w galopie , wszystkie
możliwe przejścia.
Moja instruktorka powiedziała mi kiedyś, że dobrze przygotowanego przyszłego właściciela konia nie czekają żadne zmiany. Dużo
w tym prawdy, ale i nie do końca.
tekst
fot. Zuzanna Bosa
CZAS...
Własny koń
przygotuj się na zmiany!
Tekst: Dominika Ruth
32 www.KonnaCafe.pl
Konia trzeba odwiedzać często. Co to znaczy „często”? Jeśli trzymasz
konie w przydomowej stajni, często oznacza minimum dwa razy dziennie, rano
i wieczorem (nakarmić, wyprowadzić, sprowadzić z padoku, wyczyścić boks,
skontrolować stan zdrowia). Jeśli Twój koń jest sportowcem lub intensywnie
pracującym rekreantem, wizyta musi odbywać się codziennie (pojeździć, polonżować, wrzucić do karuzeli). Im delikatniej jeździsz konno, tym rzadziej
musisz w stajni bywać, pod warunkiem, że codzienną pielęgnacją zajmie się
personel stajni. Ale chyba nie po to kupujesz konia, by stać się „niedzielnym
jeźdźcem”, prawda?
Uznajmy więc, że konia odwiedzasz 4-5 razy w tygodniu. Jeśli stajnia
leży w odległości od Twojego domu/szkoły/pracy nie dalej niż 10 minut drogi,
sprawa jest prosta: koń zabierze Ci dziennie godzinę do dwóch. Te dwie godziny (dojechać, wziąć konia z padoku, wyczyścić, pojeździć, odstawić na padok,
poplotkować, wrócić do domu) to może i nie tak dużo, ale od teraz będziesz
musiała je znaleźć prawie każdego dnia!
A co, jeśli stajnia leży dalej? Jeśli dysponujesz autem (lub dyspozycyjnym rodzicem z autem…), a stajnia i Twój dom leży w rejonie wiejskim lub
podmiejskim, czas dojazdu wydłuża się do 30 minut w jedną stronę, czyli łącznie godzinę. Niektórzy dojeżdżają rowerem nawet godzinę w jedną stronę.
Jeśli stajnia leży godzinę drogi rowerem, albo w lżejszej wersji – 30 minut – to
u konia spędzisz już trzy godziny dziennie w najlepszym wypadku (dojechać,
odpocząć, wziąć konia itd…).
Wbrew pozorom, miastowicze nie mają lekko, nawet jeśli ich stajnia
leży nie tak daleko od domu. Komunikacja miejska i pozorna bliskość domu od
stajni to czasowa pułapka. Jeśli stajnia leży na terenie miasta (np. warszawska
pierwsza strefa biletowa) możesz pożegnać się z szybkim dojazdem (korki).
Nie daj Boże stajnia miałaby leżeć pod Warszawą (2 strefa biletowa, linie podmiejskie), wtedy, nawet gdy dojazd jest sprawny, autobusy kursują rzadko i
to one wyznaczają czas spędzony w stajni. Przyjeżdżasz, jeździsz konno, odstawiasz konia – i musisz czekać jeszcze godzinę, bo autobus akurat odjechał.
Zarezerwuj sobie 4 godzinki i to liczone lekką ręką!
Nie piszę tego, aby Was wystraszyć. Ten tekst jest zatytułowany: „przygotuj się na zmiany”, a nie „na koniec świata”. Tak, 4 godziny wyjęte z doby
to dużo. Jeśli dojeżdżasz autobusami, albo musisz w stajni czekać na transport
do domu, koniecznie bierz ze sobą materiały do nauki. Nie ma lepszego miejsca do odrabiania prac domowych niż pociąg. Przy wyborze stajni koniecznie
bierz pod uwagę nie tylko dobre warunki dla konia i do jazdy, ale też dojazd,
ponieważ może mieć kluczowe znaczenie.
...PIENIĄDZ...
Czytelniczką tego artykułu jest najpewniej młoda amazonka. Wśród młodych właścicielek koni działają trzy systemy „rozliczania się z konia” z rodzicami. „Pełen koszt przejmują rodzice” oraz „pełen koszt przejmuje dziecko”
Anna Białata, wychowawczyni kolonijna na obozach jeździeckich miała kiedyś swojego konia. Mówi o
tym tak: „moi rodzice zobowiązali się płacić stałe koszta, czyli utrzymanie konia, wizyty kowalskie, szczepienia i odrobaczania, a także obiecali, że przy dużych
kosztach weterynaryjnych mogę na nich liczyć. Kupili
mi też cały podstawowy rząd jeździecki, a mój strój
uzupełnili o kamizelkę ochronną i nowy kask. Do konia
nie miałam daleko, bo jakieś dwadzieścia minut spacerkiem, więc akurat kosztów transportu nie ponosiłam.
Ale miałam ambicję startować czasem w zawodach, a
34
to nie tylko wpisowe, ale i dodatkowe lekcje z instruktorem (rodzice płacili za jedną jazdę w tygodniu, a
to za mało!). Poza tym oczywiście czasem się zerwały
wodze czy kantar, czaprak był już stary, albo zmieniała
się budowa konia i potrzebowałam podkładek korekcyjnych. W pewnym momencie podkładki nie wystarczały
i musiałam zbierać na siodło, a to wydatek minimum
1000zł. Miałam wtedy zaledwie 14 lat. Chodziłam więc
po sąsiadach z koleżanką ze stajni i oferowałyśmy pomoc w ogrodzie albo sprzątanie w domu. Brałyśmy 5zł
za godzinę, ale czasem dostawałyśmy nawet i 15zł za
godzinę. Czasem udało mi się namówić właściciela stajni i w zamian za zastępstwo za stajennego miałam darmowe jazdy, a raz start w zawodach. Dwa lata później
dawałam korki z historii i matematyki dzieciom z podstawówki. Brałam się za prace sezonowe, mycie okien,
jakieś dorywcze pracki, zaczęłam pracować w weekendy jako kelnerka. Bardzo wiele się nauczyłam, przede
wszystkim samodzielności. Swojego konia sprzedałam
koleżance, zastrzegając prawo pierwokupu. Najzwyczajniej na studiach nie starczyło mi czasu. Doszłam do
wniosku, że po co mam pracować na konia, którego i
tak nie widzę na oczy, bo pracuję by go utrzymać. Trafił w ręce nawet lepsze od moich, mogę go odwiedzać
kiedy chcę. Jeśli piszesz tekst o „przygotowaniu się na
zmiany” napisz, że mając konia trzeba być na te zmiany stale gotowym. Bo koń może zachorować, bo trzeba
będzie go sprzedać, albo poszukać mu luzaka”.
Czasem jest tak, że rodzice opłacają wszystko,
ale wymagają
zwiększonej pomocy w domu, bo w
związku z kosztami
utrzymania konia
trzeba zrezygnować z pomocy: pani
do sprzątania czy
ogrodnika. Jeśli
zgadzasz się na taki
układ, zapytaj się
rodziców ile godzin
pracy wymagają od
Ciebie dziennie czy
tygodniowo. Poproś
ich o tę liczbę, bo
jest wymagana do
zaplanowania sobie
planu tygodnia czy
fot. Wiki
dnia. Weź więc pod uwagę, że np. 2 godziny dziennie
pomocy w domu+3 godziny u konia to już solidne nadwyrężenie czasowe. Jeśli kończysz lekcje o 15, oznacza
to, że wolna będziesz o 20, lub będziesz musiała danego
dnia zrezygnować z wizyty w stajni.
„Dawałam korki z historii i matematyki
dzieciom z podstawówki. Brałam się za prace sezonowe, mycie okien, jakieś dorywcze
pracki, zaczęłam pracować w weekendy jako
kelnerka. Bardzo wiele się nauczyłam, przede
wszystkim samodzielności.”
... I ZABAWA
To właściwie wypadkowa tych dwóch omówionych
elementów – czasu i pieniędzy. Można by podejrzewać,
że przy tak dużych obciążeniach czasowych i pieniężnych, ucierpi na tym nasz czas wolny: albo go nie będzie, albo nie będzie finansowej możliwości fajnego
spędzania czasu. Jednak znam bardzo mało przypadków
dzieci i młodzieży, może poza najbardziej zaangażowanymi sportowo jeźdźcami, których życie towarzyskie
znacznie ucierpiało po zakupie konia. Może się zdarzyć,
że nie będziesz mogła pojechać na ulubiony obóz jeździecki, albo obóz w ogóle, czasem nie jest łatwo pojechać na białą czy zieloną szkołę (dotyczy w szczególności sportowców). Nagła konieczność naprawy sprzętu
może utrudnić wypad do kina.
Doświadczenie jednak podpowiada, że jednak rozrywka bardzo mało ucierpi przy obecności konia. Jeśli
zechcesz, znajdziesz i codziennie czas na spotkania z
przyjaciółmi, czy wypad do pizzerii. Rzadki koncert ulubionego zagranicznego zespołu jest nie do opuszczenia
i nie ma znaczenia jaki będzie koszt – uda się zebrać i
pieniądze i wygospodarować czas. Może czasem trampki
będą solidnie sfatygowane, spodnie dziurawe, a nowa
bluzka za 80zł nie będzie się już wydawać taką okazją.
Ale jaka to zmiana w porównaniu z najważniejszą? Własny koń to przede wszystkim stała, olbrzymia radocha i
dobry humor nawet przy zimnej, deszczowej, kwietniowej pogodzie.
Przygotuj się więc na zmiany:
koń to przede wszystkim stała, olbrzymia radocha.
Bądź więc gotowa na wiecznie dobry humor!
własny koń
stosuje się rzadko. W tym pierwszym wypadku nie zauważysz zmian, ponieważ koszt utrzymania konia, leczenia, wymiany sprzętu i ewentualnych zawodów w
pełni pokrywają rodzice i nawet nie obcinają kieszonkowego. Jeśli należysz do tej grupy szczęśliwców, nie
masz co oczekiwać zmian. Jeśli natomiast to Ty masz w
pełni utrzymać swoje zwierzę, sprawa bardzo się komplikuje i zasługuje właściwie na osobny artykuł, czy bardziej wywiad z młodymi właścicielkami, którym udaje
się taka sztuka jak utrzymanie swojego konia.
Standardowy sposób dzielenia kosztów mówi, że rodzice fundują konia, podstawowy sprzęt, comiesięczne
utrzymanie i ewentualne leczenie. Czasem, w związku
z nowymi kosztami, tną kieszonkowe. Zawody, nowy
sprzęt czy naprawa starego, dodatki paszowe, kosmetyki, ubiór jeździecki czy dojazd – to już kwestia młodej
właścicielki konia.
Obuwie na pierwszą jazdę
Idąc na pierwszą jazdę powinniśmy wybrać wygodne, niezbyt szerokie buty,
najlepiej posiadające twardą, płaską podeszwę z niewielkim obcasem (2-3cm). Jeśli
buty są krótkie, warto założyć do nich wyższe skarpetki lub bawełniane podkolanówki. Jeśli ubieramy coś z dłuższą cholewką, powinna ona być możliwie najwęższa.
W idealnej sytuacja stajnia dysponuje kilkoma parami sztybletów, które za
niewielką dopłatą możemy pożyczać na czas pierwszych jazd. Niestety, jest to rzadkość.
Często początkujący wybierają na swoje pierwsze jazdy adidasy, lub inne sportowe
buty. Jest to zrozumiałe, bo takie buty często mamy pod ręką, są dość tanie i nie
żal nam ich zabrudzić. Instruktor może pozwolić na takie obuwie na pierwszej jeździe. Niestety, wielu jeźdźców decyduje się (a instruktorzy na to pozwalają) jeździć
w nieodpowiednich butach jeszcze przez wiele jazd. Nie rób tego – jeśli jazda konna cię wciągnęła, kup jeździeckie obuwie.
Buty na pierwszą jazdę: kalosze, kozaki na niskim obcasie,
kowbojki (przy jeździe western)
Oficerki
nowego typu
Dostępne w wielu wariacjach: od
skrojonych na podobieństwo klasycznych z zamkiem, przez sznurowane z
przodu, bogato zdobione, udogodnieniami (gumami, ściągaczami, zamkami). Wygodne, powstają z miękkich
i delikatnych materiałów, czasem
podatnych na zniszczenia, niekoniecznie skóry.
36 www.KonnaCafe.pl
obuwie
OBUWIE
Siodlarnia. Tekst: Aleksandra Piotrowska
Oficerki
klasyczne
Zrobione z grubszej i twardszej
skóry, przez co są bardziej trwałe,
Brak zamka utrudnia zakładanie i zdejmowanie. Oficerki te są również dość
wysoko skrojone na stawie skokowym
i zazwyczaj poszczególne modele
wizualnie niewiele różnią się od
siebie. Obuwie tradycyjne.
Czemu obuwie jeździeckie jest prawie tak samo
ważne jak kask?
Bardzo ważne jest, by odpowiednie buty jeździeckie były
jak najszybszych zakupem – podobnie jak kask. To nie tylko fanaberia mody, profesjonalnego wyglądu. To nawet nie kwestia tego,
że w takich butach znacznie łatwiej o prawidłową jazdę, a tym
samym o szybszą naukę (Odpowiednie buty jeździeckie są bardzo
ważne w kształtowaniu się prawidłowej postawy i dosiadu. Szczególnie ważną rolę odgrywa w nich podeszwa i obcas ułatwiające
utrzymanie prawidłowej pozycji nogi w strzemieniu, co wpływa
na wszystkie nasze działania na koniu.).
Ale buty jeździeckie to przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa – minimalizują ryzyku wpadnięcia naszej nogi w strzemię i zablokowania się. Kto oglądał „Niepokonanego Suisbiscuita”
ten wie, co się dzieje, gdy noga zablokuje się w strzemieniu.
Oficerki
gumowe - kalosze
Przydatne podczas deszczowej
pogody; świetne do pracy w stajni
i na padokach. Zimą można dokupić
wkładki neoprenowe. Nie nadają się do
jazdy. Utrudniają prawidłowe ustawienie nogi, a także ocenę ułożenia nogi
przez instruktorów. Przegrzewają
i przepacają stopy.
Sztyblety
skórzane
W połączeniu ze sztybletami imitują oficerki. Wymagają dokładnego
dobrania, szycia na miarę. Zdarza się
iż są niedopasowane, szczególnie w
okolicy kostek, co tworzy efekt zupełnie przeciwny do zamierzonego –
nieelegancki i niepraktyczny.
Można spotkać zwykłe - gładkie, z
gumową wstawką ułatwiającą zakładanie, a także bardziej eleganckiesznurowane z przodu i z zamkiem. Są
bardzo praktyczne, łatwe do utrzymania w czystości, jednak, oczywiście,
jak każde skórzane buty, potrzebują odpowiedniej konserwacji.
Oficerki: wady
Oficerki
czy szty
blety?
- Stosunkowo drogie
- Trudno dobrać (często konieczność szycia na miarę)
- Stosunkowo niewielka różnorodność
- Trudno kupić używane, niewielki rynek wtórny
- Nie można ich nosić do jodpurów
- Mniej wygodne latem, nie nadają przy pracach stajennych
Oficerki: zalety
+ Tradycyjne, bardziej reprezentacyjne
+ Dobrze dobrane zapewniają najlepszy kontakt z koniem
+ Łatwiej je dopasować do nogi (szyte na miarę)
Kalosze: wady
-
Sztylpy
treningowe
materiałowe
Bardzo wygodne. Niektóre wykonane
z przepuszczalnych materiałów, więc
bardzo przyjaznych latem. Bardzo tanie i łatwo dostępne, niestety niezbyt
eleganckie. Dobrze sprawdzają się
jako wyposażenie szkółki.
Sztylpy
treningowe
skórzane
Wybierając je stawiamy na
wygodę i funkcjonalność. Ten
typ sztylpów ma bardzo ciekawe, często unikatowe kroje,
gdzie skóra zazwyczaj łączy się
z gumowymi lub sztucznymi
dodatkami.
38 www.KonnaCafe.pl
przegrzewają i przepacają stopę
uniemożliwiają prawidłowe ułożenie stopy w strzemieniu
utrudniają instruktorowi ocenę ułożenia nogi
tym samym praktycznie nie nadają się do jazdy konnej
Kalosze: zalety
Sztyblety
gumowe
Najtańsze ze wszystkich dostępnych na rynku modeli. Bardzo popularne wśród młodych jeźdźców, niestety nie nadają się na bardziej regularne
jazdy. Latem noga się w nich poci,
zimą marznie. Mimo swej wodoodporności są mało praktyczne jesienią - sięgają tylko do kostki, co nie chroni w pełni
przed błotem.
+
+
+
+
+
+
sprawdzają się przy pracach stajennych i naziemnych
dobre na pogodę w kratkę
tanie
modne (np. Huntery), można je nosić poza stajnią
łatwo dostępne (sprzedawane w Decathlonie, Go Sport)
stosunkowo bezpieczne
(dobre rozwiązanie na pierwszą lekcję jazdy)
Sztyblety + sztylpy: wady
- Trudniej dobrać idealne pod względem rozmiaru
- Mniej profesjonalne
- Konieczne sztylpy lub specjalne spodnie
Sztylety + sztylpy: zalety
+
+
+
+
+
+
Niższa cena
Możemy je nosić bez sztylp do jodpurów
Przeróżnorodne materiały i fasony
Duży wtórny rynek
Duża różnorodność
Praktyczne latem, przy pracach stajennych
obuwie
Sztylpy
oficerkowe
Pierwotna nazwa na „ochraniacze na łydki” to dopinane
cholewy, czy po prostu ochraniacze. Oba określenia są bardzo
prawidłowe, jednak „ochraniaczami” zbyt często nazywamy
ochraniacze na końskie, nie ludzkie nogi, a określenie „cholewy”
wyszło z użycia.
Zapożyczeniem niemieckim jest określenie „sztylpy”. Tego
określenia używamy powszechnie i jest ono jednoznaczne.
Słowo „czapsy” pojawiło się w polskim jeździectwie niedawno – paręnaście lat temu. Początkowo było używane tylko
przez jeźdźców westernowych na określenie ich długich ochraniaczy na uda i łydki przy pracy z bydłem. Ponieważ w języku polskim nie ma specyficznego określenia na westernowe ochraniacze
na nogi, jest uzasadnione by używać tego zapożyczenia.
Z drugiej strony, „chaps’y” są używane także przez jeźdźców angielskich. To angielskie określenie na nasze sztylpy. Czemu
zaczęliśmy nazywać nasze sztylpy w nowy sposób, i to zarezerwowany dla kowboi? Zawinił Internet. A konkretnie, sklepy internetowe, które sprowadzając produkty zza granicy nazywały je
podobnie jak w języku eksporterów. I tak, coraz więcej sklepów
zaczęło sprzedawać „czapsy”, chyba po prostu z niewiedzy i nieznajomości polskiej branży jeździeckiej.
Określenie „czapsy” na „sztylpy” jest bardzo mylące i nie
należy go używać. Jak już powiedzieliśmy, mamy dwa, bardzo
konkretne określenia – cholewy oraz sztylpy. Natomiast czapsy to
długie ochraniacze na łydki używane w jeździe western. Zwracaj
pilną uwagę, czy nie popełniasz tego błędu.
Czapsy
robocze
Ochraniacze kowbojskie na całe
uda i łydki, wykonane z bardzo grubej skóry, zakładane na dżinsy, zapinane w pasie. Mają za zadanie chronić
nogi jeźdźca podczas pracy z bydłem,
a czasem też przed warunkami pogodowymi.
Termobuty
skórzane
oficerkowe
Termobuty
gumowo
materiałowe
ZMało popularne w Polsce, bardzo
wygodne i dobrze prezentujące się na
nodze. Z wierzchu wyglądają jak zwykłe oficerki skórzane, w środku zaopatrzone są we wkładkę z naturalnego
futra lub rzadziej z neoprenu.
Nnajpopularniejsze w Polsce. Część
obejmująca stopę zbudowana jest z
gumy, góra jest z neoprenu,
zapinana na rzepy. Jeśli
termobuty mają szeroką, grubą
podeszwę z „traktorami”,
to niestety nie nadają się do
jazdy.
Termobuty
sztuczne
oficerkowe
Wyściółka jest podobna jak we
wszystkich termobutach (futro naturalne, sztuczne lub neopren), za to materiał zewnętrzny jest dużo bardziej
praktyczniejszy niż prawdziwa skóra. Są eleganckie i bezpieczne,
ponieważ nie mają szerokiej
podeszwy.
Czapsy
pokazowe
Kowbojki
Tradycyjne i bezpieczne obuwie westernowe. Wykonane z
grubej skóry, zazwyczaj bogato
zdobionej i w przeróżnych kolorach.
Charakteryzuje je wysoki obcas, zapobiegający wpadaniu nogi w strzemię i
umożliwiający mocniejsze ułożenie
nogi w strzemieniu.
Wykorzystywane podczas zawodów jako tradycyjny element stroju, z
frędzelkami, zdobieniami, w różnorodnych kolorach, także ornamentacją,
nabłyszczeniami.
40
Źródła: Oficerki klasyczne: Kelledstyle, Oficerki nowego typu: no name, Oficerki skórzane: Ariat Bromont, Oficerki gumowe (kalosze): Dublin, Sztyblety skórzane: Harry Hall Buxton, Sztyblety gumowe:. Dublin, Sztylpy oficerkowe: Konig, Sztylpy treningowe skórzane: All Around, Sztylpy treningowe materiałowe:.
Marshall, Termobuty oficerkowe skórzane: Bally , Termobuty oficerkowe sztuczne: Treadstone, Termobuty gumowo-materiałowe: HKM, Kowbojki: Women’s Ariat® 11 inch Rawhide Square Toe Western Boots, Czapsy robocze: Shotgun, Czapsy pokazowe: no name
obuwie
Czapsy, sztylpy, ochraniacze, cholewy
wędzidła?
W numerze styczniowym (nr. 10) Kasia Ruth
przedstawiła argumenty „za bezwędzidłówką”
i jednocześnie „przeciw wędzidłu”. W tym numerze przypominamy, że wędzidło jest najpopularniejszym kiełznem nie bez powodu.
Tekst: Małgorzata Jurczak - licencjonowany szkoleniowiec PZJ. Elementy pisane kursywą – dopisek redakcji.
Wędzidło – dla większości jeźdźców to niezbędne wyposażenie konia, dla niektórych
wyrafinowane narzędzie tortur. Ci, którzy uważają wędzidło za „samo zło”, często rezygnują z użycia tego kiełzna na rzecz… innego. Najczęściej jest to mechaniczne hackamore, kantar sznurkowy czy bosal. Zapominają przy tym, że wszystkie te wynalazki
nie gwarantują łagodnej ani „naturalnej” jazdy, jeśli więc mamy problem z koniem w
trakcie jazdy, nie w kiełźnie powinniśmy szukać przyczyny. Wszystko co zakładamy na
końską głowę (czy to ogłowie munsztukowe, wędzidłowe, czy bezwędzidłowe) zostało
wymyślone przez człowieka do skutecznej komunikacji z koniem. Nie bez przyczyny
najpopularniejszym narzędziem jest wędzidło.
Nieliczni jeźdźcy potrafią powodować poprawnie koniem bez użycia jakiegokolwiek kiełzna. Powodować poprawnie – to znaczy jeździć na koniu, który będzie ustawiony w sposób pozwalający mu na pracę pod jeźdźcem bez zaburzenia swojej równowagi, bez bólu i przeciążenia mięśni. Jako pomoc do osiągania tej równowagi jeźdźcy
używają kiełzna, najczęściej w postaci ogłowia wędzidłowego.
Po co w ogóle wkładać koniowi coś do pyska? Otóż okazuje się, że ta bardzo
wrażliwa część ciała jest bardzo podatna na bodźce przekazywane za pośrednictwem
ręki jeźdźca – oczywiście działającej prawidłowo i z wyczuciem. Prawidłowe użycie
wędzidła zapewnia nacisk rozłożony na kąciki ust konia, na żuchwę i język oraz w niewielkim stopniu na podniebienie. Czuła ręka jeźdźca w powiązaniu z dosiadem i łydką
potrafi sprowokować konia do opuszczenia głowy, zaokrąglenia szyi i grzbietu, zaangażowania zadu, a także do zebrania. (Sprowokować, zachęcić, ale nie zmusić – wędzidło
nie jest rozwiązaniem siłowym! To narzędzie porozumienia!). Bez wędzidła dojście do
pozycji, w której koń porusza się w zaokrągleniu zajęłoby nam o wiele więcej czasu.
Jak wiemy, jest to jeden z warunków utrzymania wierzchowca w zdrowiu.
Sama obecność metalu w pysku konia prowokuje go do odruchu żucia, który powoduje rozluźnienie żuchwy, a co za tym idzie do rozluźnienia potylicy, szyi i grzbietu.
42 www.KonnaCafe.pl
(Metal wędzidła, w połączeniu ze śliną, poprzez lekkie wyładowania elektryczne miło
łaskocze wnętrze pyska konia, ale najważniejszym elementem całego systemu jest
ludzka ręka). Odruch żucia wprowadza konia w stan rozluźnienia również psychicznego
– postawa konia z opuszczoną głową i rozluźnionymi mięśniami to pozycja podobna do
tej, jaką przyjmuje koń pasący się na pastwisku. Z takiej rozluźnionej pozycji, do której osiągnięcia bardzo przyczyniło się wędzidło, łatwiej będzie nam przejść do pozycji
zebranej, bez utraty spokoju i psychicznego rozluźnienia.
Dlaczego zatem wędzidło ma taką złą sławę? To kiełzno najczęściej używane,
więc najwięcej mamy przykładów jego nieprawidłowego użycia. Najsmutniejsze jest
to, że w szkółkach jeździeckich prawie wcale nie uczy się prawidłowego użycia wodzy.
Dla większości uczących się wędzidło i wodze to synonim hamulca. O potrzebie prawidłowego ustawienia ciała konia, a nie tylko jego głowy, praktycznie w rekreacji się
nie wspomina. Ale to już nie wina wędzidła, ale ludzi, którzy je stosują lub co gorsza –
uczą jak go używać… nieprawidłowo.
Nóż może służyć do krojenia chleba, ale może też być narzędziem zbrodni. Czy
zło leży po stronie noża, czy człowieka, który go używa? Chyba warto się nad tym zastanowić zanim zrezygnujemy z wędzidła na rzecz innych wynalazków.
3
2
1
Zastanawiałyście się kiedyś, czemu tak właściwie wędzidło DZIAŁA? Nie chodzi tylko o
to, że leży ono we wrażliwym miejscu. W
końcu nos konia też jest bardzo wrażliwy!
Kwintesencją działania wędzidła (różowy
punkt 1) jest oddziaływanie na żuchwę (zaznaczona na różowo 2), przez co oddziałujemy na staw skroniowo-żuchwowy (3). Jeśli
wodze są trzymane przez wprawnego jeźdźca, wędzidło prowadzi do rozluźniania i sprężystości „żuchwy”, czyli mięśni znajdujących
się w okolicach stawu skroniowo-żuchwowe-
go. Jak widzisz, od stawu skroniowo-żuchwowego (3) jest bardzo niedaleko do kolejnych
stawów: szczytowo-potylicznego (głowa-szyja), szczytowo-obrotowego (1 krąg szyjny-2
krąg szyjny) i dalszych międzykręgowych.
Wpływając na staw skroniowo-żuchwowy (3)
mamy blisko do stawów łączących głowę z
szyją i między kolejnymi kręgami. Między
innymi dlatego konie tak chętnie odpowiadają na działanie wędzidła – o ile drugi koniec
wodzy trzyma delikatna ręka.
wędzidło
Czemu nie warto rezygnować z
Jeśli chcesz, by Twoje pytanie trafiło do kolejnego numeru, zadaj je pisząc na adres: [email protected]. W tytule
maila napisz: „Wasze pytania, nasze odpowiedzi”. Zaznacz,
jak chcesz być podpisany (podaj swój nick/imię/imię i nazwisko/’anonim’ itd). Jeśli pytanie dotyczy zdjęcia, dołącz
zdjęcie jak najlepszej jakości. Pamiętaj, że musi być ono twojego autorstwa, a jeśli nie jest, potrzebujesz zgody autora.
44 www.KonnaCafe.pl
UWAGA! Zadajecie wiele pytań w
różnych miejscach: na czacie, pod
zdjęciami na fotoblogu, na gg, w
różnych portalach społecznościowych
i forach. Jeśli chcecie na pewno dostać odpowiedź, pytania przesyłajcie
prosto na adres: [email protected].
jak wskazuje nazwa, czasem bywają np.
bardzo długie. Niektórzy twierdzą, że po
wicherkach można poznać charakter konia. Na przykład koń o wicherku poniżej
oczu na nosie może mieć nieprzeciętną
wyobraźnię, natomiast konie o dwóch
wicherkach na czole mogą być szczególnie
ulegające emocjom. Teoria wicherkowa
nie została jednak udowodniona naukowo.
pytania
Wasze Pytania, Nasze Odpowiedzi
i sprawdziła, czy nie palnęłaś jakiejś bzdurki :) Niestety, trudno jest
uniknąć błędów w tekście i to jedno
z największych wyzwań dziennikarstwa. Następnie zrób zdjęcia do
Najlepiej zacząć od pisania i składaPYTANIE OLI: Droga redakcjo! Czytam so- artykułu, poproś koleżankę by je zrobiła,
nia
pojedynczych
artykułów.
Czy
da
się
zabie Wasz magazyn i najbardziej ciekawi
a w ostateczności możesz skorzystać ze
łożyć gazetkę bez wcześniejszej praktyki?
zdjęć z Internetu, ale tylko takich, które
mnie jednak kwestia – co zrobić, by także Nie odpowiem na to pytanie, ale własna
można wykorzystywać bez zapytania auzałożyć gazetkę? Na stronie doczytałam, mała gazetka będzie wymagać od Ciebie
tora. Najprostszym źródłem takich zdjęć
że to miesięcznik studencki. Ja jestem
umiejętności interpersonalnych, zdolności
jest Wikipedia.
dopiero w gimnazjum, ale również uwiel- ładnego pisania, poprawności językowej, Potem czeka cię skład artykułu w
znajomości
tematu,
na
który
się
wypobiam konie i język polski i naprawdę
programie do składu, lub najprościej – w
wiadasz, umiejętności łamania i składu
chciałabym założyć gazetkę. Mam nawet (czyli nadawania tekstowi ładnej graficz- Wordzie. Co dalej zrobić z artykułem? Możesz go wydrukować i powiesić w stajni w
dla niej nazwę: „Łoł!” :) Czy mogę liczyć nej formy), czasem także podstawowych
której jeździsz. Staraj się co dwa tygodnie
umiejętności fotograficznych, graficznych,
na Waszą pomoc w kwestii zakładania
lub co miesiąc wymieniać stary artykuł na
umiejętności
tworzenia
stron
internetogazetki? Pozdrowienia dl wszystkich konowy. Możesz powiesić w szkole – może
wych poza tym niezłej organizacji. Dlanamówisz kogoś do jazdy konnej? Możesz
niarzy śle Ola!
tego najlepiej nie rzucać się od razu na
też puścić artykuł w Internet. W tym celu
głęboką wodę i nie zakładać od razu regunie musisz mieć własnej strony interneNASZA ODPOWIEDŹ: Olu! Nie jesteś
larnego miesięcznika dyktowanego całemu
towej. Są specjalne strony, na których
pierwszą, która o to pyta i obiecuję, że
Internetowi. Więc jak zacząć?
możesz opublikować swój artykuł i dać go
w najbliższym czasie pojawi się poradnik
Najlepiej zacząć od pisania pojeinnym do ściągnięcia.
o zakładaniu gazetki. Własna gazetka to
dynczych artykułów. Pójdź do polonistki i
Z czasem rozbudujesz tę podstawoświetny pomysł, szczególnie gdy chcesz
zapytaj się, czy zgodzi się sprawdzić tekwą bazę: zaczniesz się uczyć trudniejszych
zdobyć 1001 przydatnych umiejętności.
sty, które napiszesz. Poproś ją o rzetelną,
programów, pisać więcej tekstów i znajdo
Na szczęście jej założenie nie musi
czy wręcz surową ocenę pracy – dodaj,
wać innych chętnych do pisania. Nauczysz
być aż tak bardzo trudne, ani nie muszą
że marzy ci się praca dziennikarza i to
się masy rzeczy – tak jak ja nauczyłam się
się z tym wiązać żadne koszta. Najważsą twoje pierwsze próbki artykułów. Nazakładając Konną! Powodzenia! /Gabrysia
niejsze jest: znalezienie paru ludzi, którzy stępnie musisz znaleźć temat na artykuł.
Jóźwiak
pomogą nam w prowadzeniu gazetki (przy Bardzo dobrze, jeśli temat będzie „pod
czym licz się z tym, że jeśli zakładasz
ręką”: możesz zrobić wywiad z instruktoPYTANIE KINGI: Czym tak właściwie są
gazetkę, to najwięcej pracy przypadnie
rami z ośrodka jeździeckiego, wypytać o
właśnie Tobie), nauczenie się programu
wicherki? Czy to element maści konia?
coś koleżankę, która ma konia itd. Wardo składu (ale najprostszą gazetkę możto, by doświadczony koniarz sprawdził
na robić nawet w Wordzie!) i utrzymanie
merytoryczną poprawność tekstu. Poproś
NASZA ODPOWIEDŹ: Wicherki to znaki
entuzjazmu do jej prowadzenia.
instruktorkę, by przeczytała twój tekst
szczególne na ciele konia. To charakte-
wicherek
rystyczne ułożenie sierści, zazwyczaj
tam, gdzie spotyka się sierść rosnąca w
innych kierunkach. Są niezmienne przez
całe życie konia, dlatego stanowią jeden
ze sposobów na identyfikację konia – ich
ułożenie jest zaznaczane w paszporcie.
Wicherki nie mają związku z maścią konia. Są po prostu sposobem ułożenia sierści, zresztą nie zawsze mają taką formę
fot. Beata Gan/FB
konie i tekst
praca
Konie i praca (?)
ZAKLINACZ
, może trochę
„Witam. Mam takie dziwne
zrobić by stać się
ba
ze
tr
Co
e.
ni
ta
py
e,
pi
głu
ba skończyć jazaklinaczem koni? Czy trze
e się odbywają?
kiś kurs? Jeśli tak, to gdzi
Monika”
Pozdrawiam KonnąCafe!
fot. Justyna Królak
Bardziej zaawansowanym koniarzom może się to
wydać zabawne – pisanie o zaklinaczach w dziale „konie i praca”. Mimo to, otrzymaliśmy już parę
pytań dotyczących zaklinaczy – kim są, jak się nim
stać i czy na zaklinaniu wierzchowców można zarobić. Określenie „zaklinacz” jest dziś uważane za
nieprofesjonalne, za to bardzo romantyczne. Niesie
za sobą nutkę mistycyzmu (w końcu zaklinanie to
dział magii!), głębokiego zrozumienia natury zwierzęcia oraz… niezrozumienia przez ludzi. Choć już
mało który z zaklinaczy uważa się za takowego,
często stosują to określenie, bo jest medialne i chwytliwe – zapewnia większy rozgłos. W rzeczywistości zaklinacze to po prostu trenerzy koni, stosujący
niekonwencjonalne techniki zgodne z psychologią
koni. Jeśli „pachnie ci to naturalem” to nic dziwnego – metody naturalne to „zaklinanie” w formie,
którą każdy może praktykować.
Tekst: Anna Białata/Hanna Kozłowska
46 www.KonnaCafe.pl
„Zaklinacz koni” to określenie, która wśród
polskich koniarzy pojawiło się bardzo późno. Właściwie chyba dopiero za sprawą książki o tymże tytule!
Ale zacznijmy od początku – od udomowienia konia. Zanim konie stały się wierzchowcami, były
zabijane dla mięsa. Teraz jest dla nas oczywiste, że
na koniu można jeździć, ale dla pierwotnych ludzi
była to szaleńcza idea. Dawne konie nie były zbyt
rosłe (wielkości konika polskiego lub nawet niższe!),
ale wciąż pozostawały szybkimi zwierzętami, potrafiącymi kopać, gryźć, wierzgać i nijak nie dało się
nimi sterować. Wymyślenie i sprawienie, by zwierzę
było uległe i niosło jeźdźca na swym grzbiecie, było
naprawdę trudne! Koń bardzo szybko stał się wielorakim symbolem i stworzeniem otoczonym szczególnym kultem. Zwierzęciem mistycznym. Bywało (i
to wcale nie w tak zamierzchłych czasach – mówimy
już o 17 wieku!), że zbyt utalentowany trener był
palony na stosie wraz z koniem – ot, jeśli ktoś za
dobrze dogadywał się ze zwierzęciem, najwyraźniej
robił to za pomocą czarów i diabelskich sztuczek.
Więc z jednej strony, jeśli ktoś wyjątkowo
dobrze dogadywał się z końmi bez stosowania siły i
przymusu, mógł być napiętnowany jako czarownik.
Ale z drugiej strony, nie trzeba było wcale takiego piętna, by być uznanym za dziwaka i szaleńca.
Wystarczy przypomnieć sobie biografię Monty’ego
Roberts’a. Już jako młodzieniec potrafił zajeździć
dzikie konie, bez barbarzyńskiej brutalności. Nie
spotkał się, tak jak wtedy oczekiwał, z zachwytem i
zaciekawieniem, a z olbrzymią wrogością ze strony
starszych koniarzy.
Jeśli więc w przeszłości ktoś odkrył, że z koniem da się dogadać bez przemocy lub poza klasycznymi konwenansami, lepiej było po prostu siedzieć
cicho i nie dzielić się swoimi odkryciami. Zaklinacze
nie byli ludźmi głośnymi. Mamy więc ludzi, którzy
byli cisi, a ich poczynania były tajemnicze i wręcz
mistyczne – już krok dzielił od nazwania ich „zaklinaczami”. Dziś nikt już nie pali nikogo na stosie za
zrozumienie końskich mechanizmów zachowania,
więc przemysł „naturalowy” kwitnie. Aura mistycyzmu pozostała. Przyciąga przeciwników, ale jeszcze
częściej – zwolenników. I ich pieniądze!
Wróćmy jednak do historii zaklinaczy. Znana jest postać Daniela Sullivana z Mallow w Irlandii (zm. 1810r.). Historia o Danie mówi, że potrafił
on każdego krnąbrnego konia przemienić w bardzo
posłuszne zwierzę, a to tylko po wyszeptaniu kilku
słów do końskiego ucha. Podobno technikę tę sprzedał mu jakiś żołnierz, który nauczył się tego z kolei
w Indianch, gdzie służył. Tylko, że technika Dana
obejmowała coś więcej niż tylko szeptanie koniowi
paru słów do ucha. Sullivan zabierał konia jeszcze w
konie itekst
praca
miejsce z dala od ludzkich oczu, choćby do oddalonej stodoły.
A tam na nieposłusznego konia czekało coś więcej niż delikatne
szeptanie… I tak konie, które dobrze zachowywały się sterroryzowane przy Danie Sullivanie, po powrocie do swoich właścicieli
znów stawały się krnąbrne. Niezależnie od tego, jak okrutnie
traktował konie Dan Sullivan, to jemu zawdzięczamy ukuty termin
„zaklinacz koni” (angielskie: „horse whisperer”, „szeptacz”).
Historia zna wielu innych szarlatanów, oszustów czy osób,
które swoją brutalność skutecznie tuszowały i określały mianem
„zaklinania”. Niemniej jednak, każdy z ludzi jest indywidualnością i różni się od innych. Niektórzy z nas rodzą się nadzwyczaj
szybcy, niektórzy bardzo empatyczni, fascynują się lotnictwem,
ekscytują się chirurgią, zawzięcie grają w piłkę nożną czy oddadzą wszystkie swoje pieniądze za możliwość zwiedzania świata.
W całej naszej ludzkiej zbiorowości czasem rodzą się ludzie, których naturalnym talentem jest porozumiewanie się z końmi. To
nigdy nie są czary – to zwykle mieszanina empatii, cierpliwości,
wyczucia czasu, zmysłu obserwacyjnego. Tacy ludzie stają się nie
tylko dobrymi koniarzami, ale, jeśli nie stronią od ludzi i rozgłosu,
także wybitnymi trenerami i szkoleniowcami. Dziś nurt „zaklinaczy koni” przerodził się w nurt „jeździectwa naturalnego”. I choć
nie każdy może zostać wybitnym trenerem, każdy może czerpać z
technik, które powstały w oparciu nie o militarną czy ranczerską
tradycję, a w oparciu o obserwację dzikich koni i ich naturalnych
zachowań.
**********************************************************************
Anna Białata: Kim jest współczesny zaklinacz?
Hanna Kozłowska: Współcześnie zaklinaczy koni już właściwie
nie ma – ponieważ ich wiedza przestała być wiedzą „tajemną”, a
ludzie ich otaczający chętnie się od nich uczą. Wobec tego „zaklinacze koni” stali się po prostu trenerami koni, a czasem też i
trenerami ludzi. Pozostałością po dawnym „zaklinaniu” jest umiejętność dotarcia do koni najtrudniejszych: zepsutych przez człowieka i zrażonych do jeźdźców, znarowionych, a także ogierów,
koni młodych, koni dzikich, koni po wypadkach. Praca z
takimi końmi wciąż pozostaje dla wielu koniarzy zagadką, a wielu
szkoleniowców, nawet bardzo doświadczonych, taka praca przerasta. „Zaklinacze”, czy też po prostu wybitni trenerzy koni, stają
się ostatnią deską ratunku dla znarowionych zwierząt oraz źródłem wiedzy o prawidłowym postępowaniu ze zwierzętami. Ważne też, by „zaklinacz” nie pracował odtwórczo stosując skopiowane od innych techniki. Jeśli ktoś zasługuje na miano „zaklinacza”,
to tylko osoba, której techniki są niezrozumiałe dla innych. A
niezrozumiałe dlatego, że nowe, odkryte właśnie przez tę osobę!
48 www.KonnaCafe.pl
fot. Martyna Głowacka
„Zaklinacze” to jednostki wybitne, które urodziły się z takimi predyspozycjami. Każdy może stać się bardzo dobrym koniarzem, ale wybitnym trzeba
się już urodzić. „Zaklinaczem” nikt z nas się nie stanie tylko dlatego, że postanowił nim zostać. Trzeba poświęcić całe swoje życie koniom, uczyć się od
doświadczonych mentorów, „mistrzów”, fascynować się końmi, obserwować
je, analizować ich zachowania i zachowania ludzi, próbować różnych technik porozumiewania z końmi.
Nie można stać się „zaklinaczem” po skończeniu szkoły, kursów czy
praktyk. Po prostu – pracujesz z końmi, uczysz się od nich i od innych ludzi.
I, jeśli jest się wybitnym, któregoś dnia, być może, jest się docenionym
przez innych koniarzy i okrzykniętym wybitnym talentem. Ale nie licz na to,
że jest jakaś konkretna droga do osiągnięcia tego – tak jak nie ma konkretnej drogi gwarantującej otrzymanie Oskara, Nobla, stania się szamanem,
Papieżem, legendą rocka. „Zaklinacz” to termin kulturowy, nie zawód.
konie i tekst
praca
Jak stać się „zaklinaczem” – wybitnym znawcą końskiej
psychiki?
Ok., więc jak stać się dobrym znawcą końskiej psychiki?
Już zostało to powiedziane – gdy Twoje życie kręci się wokół koni, stale się
dokształcasz, uczysz się nie tylko z książek i obserwacji zwierząt, ale także od innych wybitnych, pracujesz z wieloma końmi przez wiele lat, jesteś
żądna wiedzy i doświadczeń i naprawdę kochasz te zwierzaki – masz szanse
stać się nie tylko dobrym jeźdźcem, ale też dobrym koniarzem. Uwaga – aby
stać się taką osobą, którą konie szanują i słuchają się jej mimo, że dla innych osób nie bywają już tak miłe – potrzeba też dużo czasu liczonego nie w
latach, a dziesiątkach lat.
No tak, ale Amy z „Heartlandu” jest nastolatką i już jest
„zaklinaczką”… - tak by skomentowała moja młodsza
siostra.
Tak. Z pewnością można być wybitnym piętnastoletnim trenerem najtrudniejszych koni, tak samo jak można być młodym czarodziejem walczącym
z Voldemortem. Pamiętajcie, że „Heartland” to fikcja! Dzieci i młodzież
faktycznie często osiągają wielkie sukcesy ze swoimi końmi. Wiek nie ma
dużego znaczenia przy kontaktach z końmi – liczy się wyczucie, „timing”,
uczenie się na własnych doświadczeniach, zmysł obserwacyjny i wiele wiele
innych elementów, które kryją się pod hasłem „doświadczenie”. Ale piętnastolatka może mieć max. 7 lat realnego doświadczenia w pracy z końmi i to
jest znacznie mniej niż doświadczenie 50-cio letnie. Mając 15 lat możemy
osiągnąć z końmi wiele, ale to tylko szczyt góry lodowej, która narośnie,
gdy będziemy u schyłku życia.
Zaklinacz koni to takie pojęcie kulturowe. Coś jak „wirtuoz”. I naprawdę
trzeba sobie na nie zasłużyć.
50 www.KonnaCafe.pl
fot. Patrycja Niesyto
wege
tekst
Jak przeżyć wśród
mięsożerców?
W życiu każdego wege następuje moment, gdy zada sobie to pytanie. Nie zawsze rodzina i znajomi są nastawieni pozytywnie do naszej
diety. Możemy usłyszeć różne „argumenty”, od „bez mięsa? Jak tak można!”, poprzez „ja bym tak nie umiał”, kończąc na „przecież to
niezdrowe!”. Czasem to przykre, jak mało tolerancyjni jesteśmy i jak bardzo zamknięci w ramach tego co uznaje się za „normalne”.
Tekst: Agnieszka Litwa
„Ale bez mięsa?”
Mięso w naszej kulturze uznawane jest za normę. Wszyscy jedzą mięso, które wręcz wyznacza status społeczny. Na ważnym przyjęciu wypada podać kaczkę, gęsinę,
przepiórkę, egzotyczną rybę, albo wręcz całego barana
czy świniaka. Kurczak stanowi podstawę diety przeciętnego studenta. Obiad bez mięsa to już fanaberia, a co
dopiero całe życie!
Rozumiem to podejście. Tak nas wychowano, nauczono, że mięso jest i już, że jest zdrowe i niezbędne.
Rozumiem, że przyzwyczajenia są silne, zakorzenienie
w kulturze i naszej świadomości również. Jednak mamy
prawo domagać się szacunku i tolerancji. Dlatego polecam ucinać dyskusje. Jeśli ktoś chce się z Tobą pokłócić
o Twoją dietę, po prostu odpuść taką „rozmowę”. Jeśli
ktoś jest otwarty i faktycznie chce i mówić i słuchać (a
nie tylko słuchać), możesz przedstawić mu swój punkt
widzenia. Tylko nie nawracaj na siłę! Jednak będąc jedynym dziwakiem w grupie mięsożerców, z doświadczenia
wiem, jak łatwo zostać stłamszonym.
52 www.KonnaCafe.pl
„To już niezdrowe...”
To usłyszałam gdy przyznałam się znajomemu, że ograniczam nabiał i jajka (czyli nie jem ich na co dzień, jedynie
okazyjnie). Jego argumenty? Ewentualny niedobór B12 to
jedyny solidny, choć też nie do końca. A poza tym? Rzekomy brak białka, witamin A,D,E, żelaza... O witaminach
już mówiłam, A i E to jak najbardziej roślinne witaminy
(lub prowitaminy) i przy dobrze zbilansowanej diecie nie
należy zupełnie się nimi martwić. Wit. D może być niedoborowa ale tez nie jest to istotny problem, zwłaszcza
wiosną i latem. Zimą ewentualna suplementacja może
mieć sens. To samo z żelazem, zapomina się, że do jego
wchłaniania potrzebna jest min. wit C, której w mięsie
nie ma, za to w pokarmach roślinnych - całe mnóstwo. Są
rośliny, gdzie żelaza jest całkiem sporo. A białko? Obiad
złożony z pełnoziarnistego makaronu i soczewicy (przykładowo) zawiera wszystkie aminokwasy egzogenne. Tak
więc – dieta wegetariańska to zdrowa opcja, jeśli się ją
odpowiednio zaplanuje. Tak samo wegańska. Dlatego
jeśli ktoś zarzuca Ci, ze Twoja dieta jest niezdrowa, zapytaj wprost - czego nie ma w roślinach, a jest w mięsie?
Poza wyżej wymienioną kobalaminą nie ma żadnej takiej
substancji.
„Co cię do tego skłoniło...”
Skoro mięso to norma, a Ty nie jesz mięsa, pewnie musisz kierować się przynajmniej jakąś ideologią, religią...
Czymkolwiek, bo ot tak nikt „normalny” nie staje się
„nienormalny”. Często to słyszę. Co odpowiadam? Że to
złożona sprawa, dla mnie jedzenie zabitych zwierząt jest
nieetyczne, dlatego staram się nie wspierać przemysłu
mięsnego. Mięso mnie odrzuca, nie smakuje mi. Więc
dlaczego mam jeść mięso?
Tutaj zwykle pada argument, że mięso jest smaczne. Nie dla mnie! Zobaczcie do czego dochodzimy.
„Normalni” nie są w stanie podać żadnego sensownego
wyjaśnienia (poza kwestią smaku, która jest bardzo subiektywna) dlaczego jedzą ubite zwierzęta, a ja jestem
w stanie wymienić naprawdę sporo argumentów przemawiających za niejedzeniem mięsa. I kto tu jest normalny?
tekst
wege
„Gdybyś musiała, żeby przeżyć, zjadłabyś mięso?”
Tak, zjadłabym. Żyję w świecie, w którym mam wybór.
Nie ma żadnego kataklizmu, nie walczę o przetrwanie.
Mam wręcz nieograniczony wybór produktów spożywczych i pełne prawo rezygnować z któregoś z nich. Jeśli coś zmieni się na świecie i będę musiała zabijać by
przeżyć, pewnie to zrobię. To jak reagujemy w skrajnych
sytuacjach nijak ma się do tego co i jak chcemy robić na
co dzień.
„Warzywa są droższe, nie stać mnie...”
I tu zwykle pada przykład najdroższych w sezonie warzyw. A co z ziemniakami? Droższe niż mięso? A z soczewicą? Płaciłam ostatnio 8zł za kilogram i wyszło z tego 3 kg
kotletów po namoczeniu i ugotowaniu... Fasola, buraki,
ciecierzyca... Mięso nie jest tańsze. To nawet nie jest
logiczne. Krowa, albo kurczak, żeby „wyprodukować”
masę musi zjeść, masowo i objętościowo więcej, niż ma
końcowy produkt. Tak jest zawsze. Świnia je dużo, tyl-
54 www.KonnaCafe.pl
ko część z tego buduje jej masę. Co z resztą? Ucieka w
postaci ciepła, zużywana jest np. na ruch... To wychodzi
drugi aspekt słuszności wegetarianizmu, to nie produkty
odzwierzęce mogą pomóc w walce z głodem, ale rośliny!
Zamiast paść zbożami bydło i świnie, sami to zjedzmy;)
Może i przetworzone produkty, jak mleko sojowe lub tofu, są droższe od „tradycyjnych” odpowiedników, jednak w ostatecznym rozrachunku i przy zakupach
z głową to rośliny są tańsze.
„Nie będę dla ciebie robić drugiego
obiadu!”
Ulubiony argument rodziców. Czy faktycznie potrzebny
jest drugi obiad? Wystarczy zamiast kotleta mięsnego
zrobić warzywny (soczewicowe- uwielbiam je!) i już.
Można zrobić ich więcej i zamrozić, tak aby inny obiad
faktycznie nie był problemem dla rodziców. Trzeba jednak pamiętać o bilansowaniu diety. Niestety, w mojej
rodzinie obiady dalekie są od idealnych, ziemniaki nie
mają takiej wartości odżywczej aby jeść je codziennie.
Dlatego fajnie, kiedy mama pójdzie nam na rękę, częściej będzie podawać kaszę, brązowy ryż i zamieni zwykły makaron na pełnoziarnisty.
Dieta wege to idealny moment by nauczyć się gotować i bilansować dietę. Odciążymy w gotowaniu rodziców
i wprowadzimy nowe produkty i potrawy. Możemy poeksperymentować - może uda nam się na stałe wprowadzić
rośliny strączkowe albo szpinak do diety rodziny?
Trochę bardziej problematyczne są zupy na mięsnym wywarze. Zastąpienie go bulionem warzywnym jest
możliwe przy ugodowej i otwartej mamie kucharce. Jeśli
się nie uda możemy albo robić więcej „naszej” zupy i
mrozić. Tego nauczyłam się na studiach – robiąc na zapas
oszczędzam masę czasu!
Na zakończenie dodam, że na pewno spotkacie się
z wieloma innymi dziwnymi tekstami ze strony mięsożerców. Niesamowite, jak innych może bulwersować czyjaś
dieta. Jeśli chcesz uniknąć kolejnej dyskusji (ile można!)
powiedz, że nie jesz mięsa, bo ci nie smakuje. Dziwnym
trafem, spotyka się to z dużym zrozumieniem.
RASY KONI
Tekst: Damian Kostrzycki
Głowa o kształcie “trójkąta”: duże ganasze, pojemna czaszka, mały pysk.
Wzrost 145 – 155 (z wyjątkami)
Krótki grzbiet
Prosty, horyzontalny zad
Długa łabędzie
szyja jest wysoko
i dobrze osadzona
Silne, suche nogi
Nazwa rasy: ....Koń czystej krwi
arabskiej
Zdrobniale: ......Arab
W skrócie: ..........(oo)
Po angielsku: ...Arabian horse
Po niemiecku: ..Arabes
Typ: .......................Gorącokrwisty
Pochodzenie: ...Półwysep Arabski
Znana stadnina: Janów Podlaski
Księga stadna: Zamknięta
Wzrost: ................145-155cm
56 www.KonnaCafe.pl
Waga ...................360-500kg
Maść: ....................Kasztan, gniady,
siwy, kary
Charakter: ..........Dzielny
Zalety: .................inteligencja,
dzielność, wytrzy
małość, zdrowie
Mocna strona: .rajdy, wyścigi,
konkurencje
szybkościowe
Oba zdjęcia pochodzą z archiwum Elżbiety Kossak-Główczewskiej
tekst
rasy
Czysta Krew
Nie trzeba być koniarzem by kojarzyć niektóre z ras koni. Większości z nas obiły im
się o uszy takie nazwy jak kuc szetlandzki, konik polski czy kłusak. Ale nie ma chyba
osoby, która nie słyszałaby o koniach pełnej krwi angielskiej i czystej krwi arabskiej.
Szczególnie, że konie czystej krwi są naszym powodem do narodowej dumy!
Wzorzec rasy
„Araba łatwo poznać po wklęsłym profilu głowy i podnieHistoria to temat na osobny artykuł. Konie czystej krwi
sionym ogonie” – taki mit krąży wśród początkujących kokształtował surowy klimat pustynny oraz człowiek, wyma- niarzy. W rzeczywistości nie każdy koń czystej krwi może
gający od koni dzielności i wytrzymałości i ceniący sobie się pochwalić szczupaczym profilem, a podniesiony ogon
ich urodę. Uznaje się, że protoplaści koni arabskich żyli
to nie cecha rasy, a ekscytacji i wyszkolenia.
na Półwyspie Arabskim już 3-2 tysiące lat przed naszą
U koni czystej krwi obserwujemy: u niektórych:
erą, a ich międzynarodową popularność zawdzięczamy
mniej liczne kręgi odcinka lędźwiowego (5 zamiast 6), 17
między innymi… podbojom muzułmańskim z VII wieku.
par żeber (zamiast 18) = krótki grzbiet. Ogon wysoko osaZa moment, w którym zaczęto w Polsce hodować konie
dzony. Głowa sucha, urodziwa, duża w porównaniu do inarabskie możemy uznać 1803 rok, kiedy to Kajetan Bunych ras. Oczy wyraziste, przedstawiające temperament,
ski sprowadził z Imperium Osmańskiego pierwsze konie
szeroko rozstawione, głowa o kształcie “trójkąta”: duże
o udokumentowanym pochodzeniu. Stadnina w Janowie
ganasze, pojemna czaszka, mały pysk. Długa łabędzie
Podlaskim została założona w 1817 przez Jana Ritz’a, a
szyja jest wysoko i dobrze osadzona. Prosty, horyzontalpo IIWŚ stała się najważniejszą i najbardziej znaną na
ny zad. Waga 360-500 (z wyjątkami), wzrost 145 – 155
świecie polską stadniną koni arabskich.
(z wyjątkami). Kłus z wyraźną fazą zawieszenia, szybki
galop. A do tego ważne jest zdrowia, ogólna poprawność
budowy, siła i wytrzymałość, dzielny charakter.
Maść
tekst
rasy
Historia
Konie czystej krwi występują najczęściej maści siwej,
kasztanowej i gniadej. Rzadkie, a przez to szczególnie
pożądane, są konie kare. Jeszcze rzadsze bywają konie
rabikano i sabino – jedyne dopuszczalne wzory maści białej.
Jeśli widzisz srokatego, tarantowatego czy izabelowatego araba, to znaczy, że nie jest on czystej krwi.
Szczególnie Amerykanie lubują się w krzyżowaniu koni
czystej krwi z innymi rasami tak, aby osiągnąć zwierzę
identyczne fenotypowo z koniem arabskim, ale o niespotykanej maści. Szczególnie cenią sobie właśnie srokate
araby półkrwi.
fot. z archiwum Elżbiety
Kossak-Główczewskiej
Janów Podlaski. Fot. Małgorzata Jurczak
58 www.KonnaCafe.pl
się już od 86 lat!). Choć koń arabski nie może dorównać szybkością koniowi pełnej krwi, jest również bardzo
zrywny i wytrzymały. Wielu miłośników tej rasy zauważa
Słyszeliście taką opinię, że arab nie nadaje się do sporjednak, że wyścigi nie zawsze są dobrym sprawdzianem
tu? Bzdura! Zauważcie, że FEI wyróżnia siedem dyscyplin
dla koni czystej krwi, ponieważ rasa ta tradycyjnie była
jeździeckich. Jedna z nich jest wręcz stworzona dla koni
wykorzystywana do wypraw i podróży, wymagano od niej
czystej krwi – są to rajdy długodystansowe. Jest przy
nie tylko krótkiej zrywności (ucieczka, atak), ale też intym przykre, że mamy tak bogatą tradycję hodowlaną i
teligencji, zgrania, współdziałania i zdrowia (podróż).
tak obłędne tereny do organizowania rajdów, a przy tym
Ze względu na niezliczoną rzeszę miłośników,
sport rajdowy wciąż jest mało popularny. Choć z końmi
jeźdźców i hodowców tej rasy, prawie każda dyscyplina
czystej krwi mogą konkurować inne rasy, rajdy stanowią
jeździecka jest też rozgrywana w kategorii „konie arabperfekcyjną okazję do sprawdzenia dzielności konia.
skie” – dedykowanej tylko dla przedstawicieli rasy, tak,
Tradycyjnym i najpopularniejszym sposobem sprawaby konkurencja i ocenianie było wyrównane. W Polsce
dzania tejże dzielności są wyścigi (w Polsce araby ścigają
takie zawody dopiero raczkują. Pojawiają się zwykle z
okazji zawodów westernowych, a także na dorocznych
Sportowych Mistrzostwach Polski Koni Arabskich.
Konie czystej krwi z sukcesami uczestniczą w konkurencjach szybkościowych (barrel racing, pole bendig;
polskie konie Wirchan czy Haxan), pleasure (western i
english pleasure). Mają także swoich miłośników wśród
dresażystów oraz skoczków, przy czym ze względu na
niewielki wzrost skaczą zwykle jako „kuce” pod dziećmi
i młodzieżą. Bywają też zaprzęgane do małych, lekkich
„damskich” dwukółek.
fot. A.Piotrowska
60 www.KonnaCafe.pl
fot. M.Jurczak
tekst
rasy
Sport
uniesiona ręka oznacza skręt w najbliższą drogę, którą
ręka wskazuje. Jazda na nim była czystą przyjemnością:
dopasowywał tempo do terenu, szybko dopasowywał się
Koń arabski jest inteligentny, dzielny, odważny. Czy
do jeźdźca i świetnie z nim współpracował, żywo obserjest pobudliwy, albo, jak to niektórzy określają wprost:
wował otoczenie i odpowiednio na nie reagował.
„świrnięty”? Olbrzymia ilość koni arabskich przechodzi
Konie arabskie stają się nadpobudliwe, tak samo
przez trening wyścigowy, inne z kolei są układane i zajeżjak kuce stają się złośliwe – tylko wtedy, gdy są niewładżane przez niekompetentne osoby. Do tego nie zapewściwie traktowane lub nieodpowiednio prowadzone.
nia im się dostatecznej ilości ruchu (tak jak nie bierzesz
setera do mieszkania w bloku, tak samo nie zamykasz
araba w stajni i nie oczekujesz od niego spokoju przez
godzinę lekkiej jazdy…!), przekarmia, zakłada niedopasowany sprzęt. To prosta droga do tego, by zwierzę dzielne O typach na pewno jeszcze kiedyś napiszemy. Jest
i odważne stało się nadpobudliwe, krnąbrne czy wręcz
ich pięć najważniejszych i podstawowych – utworzonych
agresywne!
pod koniec XIX wieku. Saklavi są opisywane jako „kobie
Inteligencja koni arabskich objawia się między ince”. Ich uroda jest delikatniejsza, mają dłuższą głowę i
nymi szybką nauką (jeśli przeprowadza ją wprawny koszyję, są lekkie, delikatne, „zwiewne”. Charakteryzuje
niarz!). Przykład? Jeden z koni, na których jeździłem jako je szczupaczy pysk. Przerastają inne z koni arabskich urojeździec czołowy, w ciągu dwóch terenów nauczył się, że
Typy
62 www.KonnaCafe.pl
fot. Justzna Krlak
tekst
rasy
Charakter
dą – to właśnie z ich hodowli słyną Polacy i to przedstawiciel saklavi staje nam przed oczami, gdy słyszymy hasło
„koń arabski”. W Polsce możemy często spotkać także
konie w typie koheilów i manaków.
Kuhailan – „koheil” - to drugi z kolei najsłynniejszy
typ. Wyróżnia się użytkowością. Jego pysk nie zawsze
jest szczupaczy, częściej bywa prosty. Jest większy, wyższy, o większej, ale krótszej głowie, czujnych uszach,
pojemnej klatce piersiowej. Jego budowa jest bardziej
„zrównoważona”, a typ urody uznany za „męski”. Bywa
spokojniejszy od innych typów. Idealny koń rajdowy.
Kuhailan i saklavi są najczęściej spotykanymi typami w
Polsce.
Munighi – „manaki” są końmi przede wszystkim
wyścigowymi: długonogie, o grubszym kośćcu, przy jednoczesnej muskularnej, „sportowej” budowie. Podobnie
jak kuhailany są wysokie, a ich pyski nie zawsze są szczupacze. Ich grzbiet bywa stosunkowo „wklęsły”.
fot. A.Piotrowska
Konie czystej krwi mają olbrzymie rzesze wielbicieli pośród
miłośników jazdy rekreacyjnej. To
bardzo dobrze, ponieważ „produkcja” koni czystej krwi jest olbrzymia i nie każdy koń nadaje się do
hodowli. Część idzie do sportu,
który jest także częścią hodowli, jednak koniec końców, koń ma
służyć człowiekowi, być dobrym
towarzyszem jazdy. I araby tutaj
świetnie się sprawdzają!
Każdy właściciel araba potwierdzi, że to koń o silnym charakterze. Silny charakter ma zalety
– jeśli pozyskasz sympatię i szacunek konia czystej krwi, będzie się
niezwykle starał i zrobi dla Ciebie
wszystko. Z drugiej strony, jeśli jesteś niewprawnym, początkującym
jeźdźcem, istnieje ryzyko, że znajomość z koniem arabskim obróci
się przeciw Tobie.
Konie arabskie są wrażliwe
na dotyk. Znasz taki widok – koń
czystej krwi pod jeźdźcem niesie głowę wysoko, szyję ma krótką i spiętą, grzbiet zapadnięty, a
kroczki krótkie, „na szpilkach”? To
widok częsty, bo choć koń arabski
jest wyśmienitym koniem rekreacyjnym, jest raczej koniem dla
średniozaawansowanych i zaawansowanych jeźdźców.
Dzielność i oddanie konia
arabskiego najsilniej widać w terenie. Koń, który został stworzony do
pokonywania dziesiątków kilometrów dziennie kłuso-galopem jest
niestrudzonym kompanem dynamicznych terenów, jest odważny,
inteligentny i szybko się uczy –
świetny materiał na Konia Przyjaciela!
64 www.KonnaCafe.pl
fot. Polestrokrotek FB
fot. Wiki
fot. A.Piotrowska
tekst
rasy
Rekreacja
Myszate
Tekst: Patrycja Nowakowska
Foto: windstoneeditions.com
ZASADY UBIERANIA MYSZY
Zastanawiasz się jakiego koloru wybrać czaprak, owijki czy derkę? Właściwie, wszystko jedno. Cokolwiek wybierzesz, twojemu koniowi będzie w tym dobrze. Konie myszate należą do tej grupy szczęśliwców, które można ubrać w każdy prawie kolor.
Może unikaj tylko szarości i stonowanego brązu – by nie wyglądać zbyt monochromatycznie.
1
Koń myszaty jest w pewnym stopniu podobny do bułanka. Różnica jest jakby
na minus – „myszy” wzbudzają odrobinę
mniej sympatii od bułańców. Bułane są akceptowane jako konie sportowe – ot, taki
dziwaczny gniadosz z pręgą na grzbiecie.
Natomiast myszate kojarzą się jednoznacznie z konikami polskimi. A wiadomo,
że jeśli ktoś ubóstwia koniki polskie i inne
myszate stwory, to musi być coś na rzeczy...
66
Właściciel myszatego konia jest wybitnym
indywidualistą, pewnym siebie, z mocnym charakterem. Ceni sobie przyrodę,
ekologię, ochronę środowiska – w końcu
maść jego konia to wręcz symbol natury!
Jest także miłośnikiem wszystkiego co niszowe, oryginalne, zapomniane, niedowww.KonnaCafe.pl
cenione. Przewertowałam ponad tysiąc
obrazów Kossaków i znalazłam tylko trzy
obrazy przedstawiające konie myszate. I
taki jest też właściciel myszy - trochę na
uboczu.
Czym się będzie różnić właściciel myszy od
właściciela bułanka? Ten drugi może okazać się cieplejszy w kontakcie, bardziej
towarzyski, nie stroniący od tłumów, podczas gdy miłośnik koni myszatych będzie
bardziej introwertyczny i zatopiony we
własnych myślach. Nutka marzycielstwa i
skłonność do zatapiania się we własnych
myślach to nieodłączny element właściciela myszatego konia, szczególnie miłośnika mustangów czy utrzymywanych pół
dziko sorraia.
2
POMARAŃCZ
Szary konik ubrany z radosny pomarańcz będzie wyglądał jak jesienna pogoda. Z jednej strony nostalgicznie, z drugiej – ekstra pozytywnie. Perfekcyjny czaprak będzie obszyty grubą, czarną lamówką.
ZIELENIE
Koń myszaty to symbol natury, jest więc oczywiste, że możemy sięgnąć po zieleń! Ale nie każdą. Sztuczny, zbyt intensywny kolor nie będzie
dobrze współgrał, tak samo jak nie każda zgniła zieleń czy oliwkowy. Najlepiej
wybrać kolor oliwkowy, lub każdą zieleń, która jest tylko trochę stonowana, lub
tylko trochę ocieplona. Znakomitym pomysłem jest też czarny czaprak, obszyty
jasnozieloną lamówką!
tekst
maści
Kolorowe konie:
Grafikę utworzono z wykorzystaniem programu dostępnego TUTAJ.
Jeśli szukasz „elektrycznego” koloru, a pomarańcz cię nie satysfakcjonuje, sięgnij po wyrazisty fiolet, szczególnie ten ciemniejszy. Wybierz za to materiał, który będzie „świetlisty”, który będzie trochę
odbijał światło. Innym dobrym pomysłem jest morski niebieski, w którym konie
myszate wyglądają bardzo profesjonalnie!
4
5
68 www.KonnaCafe.pl
BEŻE
Jeśli szukasz koloru na zawody, a nie czujesz się zbyt pewnie, postaw
na beże. Wypucowany myszaty koń w zadbanym rzędzie z beżowymi dodatkami
będzie wyglądał elegancko i stonowanie. Forma nie przesłoni treści! Do tego beż
jest kolorem bardzo praktycznym.
BORDO I RÓŻ
tekst
maści
3
FIOLET I MORSKI
Do myszatych koni czerwień nie bardzo pasuje, choć
oczywiście każdemu koniowi jest ładnie w każdym kolorze, o ile i koń i rząd jest
zadbany. Jeśli potrzebujesz czegoś, co jest skierowane w stronę czerwieni, zrezygnuj z intensywnych barw. Bordo to kolor często występujący w przyrodzie wraz
z szarością – tak samo jak zieleń, pomarańcz czy zgaszony niebieski. Jednak jeśli
chcesz rozświetlić swojego konia, wybierz róż – szczególnie ten delikatny!

Podobne dokumenty