plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)

Transkrypt

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)
FAUST HO RS E
www.fausthorse.pl
Damska bluza z kapturem w koniki
firmy
CENA:120,00
Ciepła bluza bawełniana z kapturem i nadrukiem wzoru z konikami, od wewnątrz
ciepły meszek z polarku. Gumka elastyczna
w pasie i mankiecie. Kieszenie z dwóch
stron. Zapinana na zamek błyskawiczny.
Dostępny kolor:
Brąz kawowy (rozm.34/36)
Kup teraz>>
Kalosze ogólnoużytkowe firmy
CENA:120,00zł
Modne kalosze z zapięciami. Pasują do
naszej sezonowej kolekcji ubrań! Wykonane z gumy z antypoślizgową podeszwą.
Dostępny kolor:
ciemnobrązowo-beżowy
Dostępne rozmiary:
37, 38, 39
Kup teraz>>
www.CzteryKopyta.pl
Str. 1
Redakcja
S P RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I
Witajcie!
Ten numer magazynu jest wydaniem jubileuszowym, ponieważ jesteśmy z Wami już
równy rok!
Przez ten czas magazyn zmieniał się i ewoluował,
tak aby wszyscy czytelnicy mogli być zadowoleni
z zawartej w nim treści. Mamy nadzieję, że udało
nam się to osiągnąć, niemniej jednak nie przestajemy się rozwijać i wciąż staramy się wprowadzić
udogodnienia zarówno na naszej stronie internetowej, jak i w samych comiesięcznych wydaniach.
Dziękujemy Wam za wszystkie maile z opiniami,
pochwałami i poradami! Wciąż jesteśmy otwarci
na współpracę ze wszystkimi miłośnikami koni.
Agata Obidowicz
SPIS TREŚCI
WS PÓ Ł P RACA
Sprzęt jeździecki: Lepiej Widoczni
Sport: Trójkolorowi Mistrzowie Świata
Weterynaria: Czynniki warunkujące...
Sport: Sex zwycięzcą, SO Bogusławice
Artysta: Shelly Asche
Sport: CSI*** Farma Sielanka
Instruktor jazdy...: Klucz do sukcesu
Sport: Powożenie
Rasy Koni: Florida Cracker Horse
Fundacja Pegasus
Arabski Świat: Aachen, WH Justice
Arabski Świat: Endurance
Horse English: English Saddle
Naturalna praca… : Bezpieczeństwo
Sławni ludzie: Gary Stevens
Recenzje: National Velvet
Pierwszy kamień
Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest
ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.
CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin poświęcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w tworzeniu magazynu napisz do nas na adres:
[email protected]
Str. 2
R E K LA MA
Osoby zainteresowane reklamą na łamach magazynu, lub na stronie internetowej proszę o kontakt pod adresem:
[email protected]
R E DA KCJA
Red. Naczelna i skład: Agata Obidowicz
Redaktorzy: Monika Piech, Piotr Dobrowolski, Karolina Motyl, Agnieszka Litwa, Anna Kuzio, Ashley i Kaja Walkowskie, Agnieszka i Olaf Maronowie, Oliwia Chmielewska, Katarzyna Nowak
Justyna Talaśka, Katarzyna Nowak
Korekta: Anna Popis-Witkowska
Projekt okładki: Agata Obidowicz, fot.
Anna Skrzypczak
www.CzteryKopyta.pl
Czyli światełko w mroku
Patrząc za okno, nie trudno się zorientować się, że
lato nas opuściło, a letnie
wypady w teren późnym popołudniem, kiedy nawet koło godziny 20.00 było jeszcze widno, muszą poczekać aż do nastania wiosny. Lato ustąpiło miejsca jesienno-zimowej szarudze, jednak miłośników wypadów w
teren szybko kończący się dzień raczej
nie zniechęci, dlatego warto pomyśleć
o bezpieczeństwie, zarówno swoim, jak
i wierzchowca. Odblaski – bo o nich
właśnie będzie ten artykuł – na Zachodzie są powszechnie stosowane w celu
zapewnienia ochrony nie tylko pieszym
i rowerzystom, ale także jeźdźcom. W
Polsce zwyczaj zakładania kamizelki
podczas wieczornych wypadów w teren
nie jest niestety aż tak bardzo popularny, a szkoda, bo wówczas mogłoby nie
być wielu wypadków. Niektórzy
jeźdźcy wychodzą
z założenia, że
żółta czy pomarańczowa kamizelka to po prostu zbędny dodatek czy wręcz
obciach. Jaką
mamy gwarancję, że gdy będziemy jechali poboczem ciemnej, nieoświetlonej drogi, nie nadjedzie samochód/
motor/rowerzysta? Możemy myśleć, że
świetnie panujemy nad koniem, jesteśmy znakomitymi jeźdźcami, i nic nam
się nie stanie, ale czy takie myślenie
zapewni nam bezpieczeństwo? Odpowiedz jest prosta – nie. Wyjątkowo
niebezpieczny jest okres jesiennozimowy, gdy szybko zapada zmierzch i
w warunkach niedosta-
S P RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I
tecznej
widoczności łatwo o nieszczęście. O ile jasne lub fluorescencyjne ubrania spełniają
swoją funkcję w ciągu dnia, o
tyle po zmroku ich widoczność
z pozycji kierującego jest niewystarczająca. Kierowca, mając włączone
światła, widzi „nieoznakowanego”
człowieka, będąc w odległości zaledwie ok. 20 metrów od niego, ma więc
mniej więcej 2-3 sekundy na reakcję.
Droga hamowania samochodu jadącego ze średnią prędkością 50 km/h
to ok. 40 m... Człowiek to niewielka
„przeszkoda”, więc w miarę łatwo ją
ominąć. Wyobraźmy sobie teraz, że
jedziemy na koniu, który jest jednak
nieco większy niż człowiek – nawet
siwego konia kierowca zobaczy, niemalże mając go przed samą maską…
nie wspominając o koniach maści
ciemnej. A wtedy ani panowanie nad
koniem, ani nasze umiejętności nic
nie pomogą. Do wypadku naprawdę
nie trzeba wiele, ale trzeba jeszcze
mniej, by mu zapobiec. Zatem wracając do powyższej sytuacji: gdy użyjemy odblasku, odległość, z jakiej widzi
nas osoba prowadząca pojazd, zwięk-
Str. 4
S P RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I
sza się do ok. 150-300 m (przy
jeździe na długich światłach nawet do 1 kilometra), zatem kierowca ma prawie 4 razy więcej
czasu na reakcję… To w zupełności wystarczy, aby nikomu nie
stała się krzywda. Widoczność
decyduje o czasie reakcji i drodze
hamowania pojazdu. W Polsce ginie rocznie na drogach ok. 6 tys. ludzi, okaleczonych w wypadkach
zostaje ok. 70 tys. Prawie 50% to
piesi i rowerzyści, coraz częściej do
tych tragicznych statystyk
dołączają także jeźdźcy i konie. Od zmroku do świtu
zdarza się 50% wszystkich śmiertelnych wypadków na drogach, chociaż
ruch jest wtedy dziesięciokrotnie
mniejszy. Żeby jednak zadbać o bezpieczeństwo, wystarczy udać się na
najbliższą stację
benzynową
–
można tam zakupić najzwyklejszą
odblaskową kamizelkę, a koszt
to ok. 10 zł. Także obecny rynek
końskiego sprzętu oferuję masę
różnych rodzajów
odblasków – i dla
człowieka, i dla
konia, zaczynając
od pasków na
nogi konia, fluorescencyjnych
www.CzteryKopyta.pl
czapraków, napierśników, strychulców czy derek, a kończąc na mrugającej rączce palcata czy światełku
mocowanym do strzemienia bądź buta. Wszystko w różnym przedziale cenowym, więc każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.
Bycie jeźdźcem, jak i sama jazda konna zobowiązuje do odpowiedzialności
nie tylko za siebie i konia, ale także
za innych znajdujących się w naszym
otoczeniu. Nie bądźmy zatem bezmyślnymi egoistami, którzy dla własnego widzimisię nie założą kamizelki
czy odblasku – bo tak i już. Może i
wygląda się w tym głupio i mało estetycznie, ale jazda konna – przynajmniej moim zdaniem – to nie rewia
mody, nie powinno chodzić o wygląd,
ale o to, żeby zrobić wszystko, aby nikomu nic się nie stało. A to, jak postąpicie, to już wasz wybór. I tutaj
najlepiej sprawdzą się słowa z pewnej reklamy karty płatniczej: kamizelka – 10 zł… Życie – bezcenne, zatem
wybierzcie sami swoje priorytety: jedni wolą wygląd, drudzy bezpieczeństwo. Ja zdecydowanie wybieram to
drugie.
Tekst: Monika Piech
Fot. Monika Piech
www.CzteryKopyta.pl
Str. 5
SPOR T
Fantastyczny siwek z fińskiej ekipy
Fot. Oliwia Chmielewska
wynik zostały pogrzebane na trasie maratonu, którego nie
ukończył Maciej Forecki, na którego akurat w tej konkurencji
wszyscy najbardziej
liczyli.
Trójkolorowi Mistrzowie Świata
Tegoroczne Mistrzostwa Świata w powożeniu zaprzęgami, podobnie jak w
roku ubiegłym, odbyły się w Polsce.
Najlepszych singlistów świata gościł
podkaliski klub jeździecko-strzelecki
JAKO Jarantów. Na starcie stanęło
blisko 70 zaprzęgów z kilkunastu krajów. W skład polskiej ekipy wchodzili: Adrian Kostrzewa i Erup, Bartłomiej
Kwiatek i Eliot oraz znany z fantastycznej jazdy w maratonie młodziutki Maciej Forecki z Modenarem.
Zmagania rozpoczęły się od konkurencji ujeżdżenia, rozgrywanej w
czwartek i piątek w strugach deszczu.
Str. 6
W pierwszej konkurencji zwyciężył
holender Jan Van Den Broek, który
prowadzenia nie oddał do końca mistrzostw. Najlepsza wśród Polaków
okazała się Weronika Kwiatek powożąca śląskim ogierem Nikiel (co ciekawe – jest on synem Eliota, który startuje w zaprzęgu brata Weroniki).
Po pierwszej konkurencji w klasyfikacji drużynowej prowadzili Holendrzy
przed Niemcami i Węgrami. Polska
ekipa zajmowała odległą 12 lokatę,
co jednak specjalnie nie dziwiło –
ujeżdżenie zawsze było bolączką polskich zawodników. Szanse na dobry
www.CzteryKopyta.pl
Ostatecznie
Polacy
Bartłomiej Kwiatek, og. Eliot old, najlepzostali sklasyfikowani
szy Polak w tegorocznych MŚ
na miejscu 9, co –
biorąc pod uwagę
choćby ubiegłoroczne miejsce 4 czy dywidualnie. Drugie miejsce zdobyli
nie tak odległy brąz na MŚ w 2002 – Niemcy, a trzecie Szwajcarzy. O pojest wynikiem słabym. Zwyciężyli do- ziomie świadczy fakt, że różnica posyć nieoczekiwanie Francuzi, którzy między medalem srebrnym a złotym
pojechali bardzo równo, a Ann Viola- była mniejsza niż 1 pkt (!), ciekawe
ine Brisou zdobyła srebrny medal in- jest również to, że choć Holendrzy
zdobyli dwa krążki indywidualnie
Paweł Andrzejewski powożący ogierem
(złoto i brąz), nie udało im się sięAtaman sp
gnąć po medal dla drużyny. Najlepszy
z Polaków, Bartłomiej Kwiatek, zajął
11 miejsce, godne pochwały jest zajęcie 2 miejsca w konkursie zręczności powożenia. Miłym akcentem było
także 3 miejsce (w tym samym konkursie) najstarszego naszego reprezentanta, Ryszarda Gila, który dzięki
temu awansował w klasyfikacji generalnej aż o 22 miejsca!
Uradowani medaliści, po odśpiewaniu
hymnów, odtańczyli na podium taniec
radości i we wspaniałych humorach
poprowadzili rundę honorową. Sama
ceremonia zamknięcia była niezwykła
– wzięły w niej udział wszystkie za-
Str. 7
S PO RT
przęgi, które ukończyły trzydniowe
zmagania.
Poziom mistrzostw i ich atmosfera były niesamowite, nieduże przestrzenie
między przeszkodami w maratonie
sprawiały, że liczna grupa polskich kibiców z bojowym okrzykiem na
ustach galopowała przez jarantowską
łąkę za polskimi zawodnikami. Pogoda dopisała tylko w 50%, w sobotę i
niedzielę było sympatycznie i słonecznie. Niestety, poziom organizacyjny
imprezy był niższy niż ubiegłorocznych MŚ w Warce – kiepskie nagłośnienie, słabe tłumaczenie (wybiórcze
W E T E RY N A R I A
– imprezy dodatkowe były tylko dla
Polaków?), w dodatku tylko w języku
angielskim, mizerne zaplecze gastronomiczne, stajnie dla koni i parking
dla koniowozów położone nad cuchnącym gnojówką rowem, a do tego
przeszkoda wodna oklejona banerami
PEPSI – to największe grzechy organizatorów.
Cz. 1
Mimo to MŚ pozostaną w mojej pamięci jako niesamowite wydarzenie,
niecierpliwie czekam na medale –
szansa już w przyszłym roku.
Tekst i zdjęcia:
Oliwia Chmielewska
Fot. Agata Obidowicz
Podstawą utrzymania w zdrowiu
konia jest czujność i wrażliwość
każdego właściciela. Zdolność do
rozpoznawania normalnego wyglądu, nastroju, i zachowania
oraz nawet najdrobniejszych ich
zmian jest szczególnym darem.
Dzięki temu można w porę zażegnać niebezpieczeństwo rozwoju
choroby.
Zdrowie to nie tylko brak
choroby, ale także stan ogólnego zadowolenia i pełni sił
witalnych. Oznacza to, że
zdrowy koń musi być zdolny
do tego, żeby dawać z siebie
wszystko, co najlepsze: dobre wyniki w zawodach, wyścigach lub rajdach, a klacz
Przemysław Sroka i Izer śl
Str. 8
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
co rok zdrowego źrebaka.
Zamknięcie w stajni w zasadniczy sposób zmieniło tryb i warunki życia zwierząt. Niemożność
zapewnienia realizacji podstawowych potrzeb właściwych dla gatunku sprzyja powstawaniu różnorodnych chorób, często nękających konie stajenne. Poprawa
warunków środowiska, w jakim
przyszło żyć im i rozwijać się, z
pewnością w znacznym stopniu
zmniejszy ryzyko występowania
chorób. Dotyczy to zarówno stajni, jak i padoków.
Podstawowymi czynnikami warunkującymi zdrowie każdego
konia są:
Str. 9
W E T E RY N A R I A
· powietrze,
· ruch
· ochrona przed niesprzyjającymi
warunkami atmosferycznymi,
· właściwa równowaga psychiczna.
Powietrze
Brak świeżego powietrza i przeciągi w stajni powodują choroby
układu oddechowego. Kurz i pył
prawie zawsze wywołują kaszel,
który, jeśli nie jest leczony, może prowadzić do groźnej choroby, jaką jest chroniczne obturacyjne zapalenie płuc (COPD).
Nieumiejętne zamiatanie korytarzy stajennych przynosi niestety
wiele szkód. A przecież wystarczy skropić podłogę wodą przed
zamiataniem, aby uniknąć wzbijania się pyłu. Niedostateczna
wymiana powietrza z winy niesprawnego systemu wentylacyjnego sprawia, że zawiera ono
zbyt dużo dwutlenku węgla,
amoniaku i siarkowodoru. Amoniak wpływa negatywnie na
funkcjonowanie układu oddechowego, a siarkowodór zmniejsza
zdolność krwi do nasycenia się
tlenem.
Oprócz wietrzenia również codzienne usuwanie odchodów i
systematyczna wymiana ściółki
Str. 10
W E T E RY N A R I A
skutecznie zmniejszają zawartość szkodliwych substancji w
powietrzu stajni.
Ruch
Na wolności konie poruszają się
spokojnie, ale stale, przez cały
dzień. Ruch w czasie wypasu
wystarcza, aby zapewnić sprawność krwiobiegu i procesów trawiennych. Dla koni chowu stajennego najlepsze byłoby spędzanie kilku godzin dziennie na
padoku, co jednak może być kłopotliwe, a nawet ryzykowne. Codzienny ruch pod siodłem lub w
ręce jest koniecznością. Dzień
wolny od pracy przypada tradycyjnie w poniedziałek, jednak
może to spowodować następnego dnia zaburzenia w metabolizmie mięśni, wywołujące objawy
tzw. poniedziałkowej choroby.
Należy pamiętać, że w czasie
ciężkiego treningu mięśnie, które
potrzebują więcej tlenu z krwi,
odbierają ją układowi trawiennemu. Szybka praca obciąża również przeponę, a więc przylegający do niej żołądek nie może
być zbyt wypełniony. Zwykle jazdę powinno zaczynać się co najmniej godzinę po posiłku. Trening powinien być także rozsądnie rozplanowany. Nowe zadania
powinno wprowadzać się stopniowo, aby koń mógł je wyko-
www.CzteryKopyta.pl
nać, nie tracąc sił. Każdy właściciel powinie znać możliwości
swojego konia, uwarunkowane
jego budową, zdolnościami, a
także rasą. Koniom potrzebny
jest
również
odpoczynek,
zwłaszcza po każdym posiłku.
Konie na wolności mniej więcej
co trzy godziny przerywają żerowanie na drzemkę, która trwa do
dwóch godzin. Taki rytm aktywności wpływa pozytywnie na trawienie i wykorzystanie pokarmu.
Ochrona przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi
Przez niesprzyjające warunki należy rozumieć silne nasłonecznienie, ulewny deszcz, duży
www.CzteryKopyta.pl
mróz oraz zmiany ciśnienia atmosferycznego. Konie wykazują
duży stopień tolerancji na zimno
oraz dużą zdolność przystosowawczą pod względem zmian
temperatury.
Zimno
Koniom przebywającym większość czasu na pastwisku należy
zapewnić schronienie, aby zminimalizować skutki zbyt intensywnego nasłonecznienia czy gwałtownych opadów deszczu. Funkcję naturalnego natłuszczenia
sierści, zredukowanego przez
częste mycie szamponem, zapewni ciepła derka oraz zadaszenie. W boksie jednak koń może
przejść na lepsze miejsce, gdy
Str. 11
W E T E RY N A R I A
stoi na mokrej ściółce. Bywa, że
podczas silnych mrozów zwierzęta stojące w skrajnych boksach,
tuż przy drzwiach wyjściowych,
nie są w stanie tak szybko przyspieszyć pracy swojego krwiobiegu, żeby nie poczuć przenikliwego zimna. Musi o tym pamiętać opiekun, gdyż na nim spoczywa obowiązek dbania o swoje
zwierzęta. Funkcję termostatu
pełnią receptory umieszczone w
skórze i przekazujące informację
o zewnętrznej temperaturze do
mózgu, a stamtąd do mięśni: im
miększe jest odczucie zimna,
tym bardziej są ukrwione mięśnie. Około 75% energii uzyskanej z przemiany materii służy
usprawnieniu obiegu krwi, a
25% zostaje zamienione w ruch.
Koń ma potężną masę mięśniową, więc zaczyna marznąć stosunkowo późno. Dzięki możliwości dostosowania ukrwienia mięśni do warunków atmosferycznych w jego
organizmie utrzymuje
się stała temperatura
37,5-38,5°C, niezbędna do sprawnego działania narządów wewnętrznych, w szczególności serca, mózgu,
wątroby. Temperatura
skóry jest znacznie
niższa niż temperatura
wewnątrz organizmu:
Str. 12
S PO RT
np. ciepłota kończyn może być o
parę stopni wyższa od zera.
Temperaturę powierzchni skóry
reguluje układ naczyń krwionośnych (kapilar), które stosownie
do potrzeb mogą się rozszerzać
lub zwężać. W czasie mrozu kapilary potrafią się tak zwężać, że
większość krwi spływa do wewnątrz organizmu, służąc ogrzaniu narządów wewnętrznych.
Pamiętajmy o tym, że im niższa
jest temperatura, tym większą
pracą są obciążone mięśnie. Dlatego podczas zimy trzeba dawać
koniom wysokoenergetyczne pasze: owies, kukurydzę, olej roślinny, siano bogate w proteiny.
Niektóre badania wykazały, że
konie wykazują zwiększenie apetytu w temperaturze -15 stopni.
Tekst: Justyna Talaśka
www.konie.wortale.net
www.CzteryKopyta.pl
Jasny Poranek
Fot. Oliwia Chmielewska
2-3 września, SO Bogusławice prezentowały się w ruchu i skokach luPonowne zwycięstwo ogiera
hodowli prywatnej, wyrównana
stawka, nowy element próby
dzielności.
zem. Popołudniu nastąpił pokaz pod
siodłem, dnia kolejnego zaś próba wytrzymałościowa – galop w terenie na
odcinku 2500 m z pięcioma niewielkimi przeszkodami stałymi. Po zakończeniu próby nastąpiła aukcja.
Do tegorocznej próby dzielności ogierów rasy małopolskiej w SO Bogusławice przystąpiło 20 zakwalifikowanych w maju ogierów. Licencję uzyskało 17 z nich – dwa otrzymały ocenę niedostateczną, zaś janowski og.
Drwal (Hebab o – Draga/Emir) nie
przystąpił do drugiego dnia próby ze
względu na kulawiznę.
Jeden ogier uzyskał ocenę wybitną,
trzy bardzo dobrą, trzy dobrą i dziesięć dostateczną.
Zwyciężył ubiegłoroczny pechowiec,
urodziwy Sex (First des Termes AA –
Sonia/Elam) hodowli p. Zdzisława
Szczepanka. Ten wszechstronny ogier,
obdarzony wspaniałymi możliwościami
skokowymi, uzyskał wszystkie indeksy
na poziomie wybitnym! Kolejno: ogólny 141, skokowy 149, ujeżdżeniowy
146. Najwyższe noty komisja przyznała mu za skoki luzem – 8,2, a także
galop wytrzymałościowy – 8,7. Jego
możliwości skokowe docenili także obPierwszego dnia przeprowadzono oce- cy jeźdźcy, którzy ocenili jego predysnę na płycie, ruchu w ręku na trójką- pozycje na 7,5 punkta (najlepiej w
cie, następnie w hali młode ogiery roczniku).
www.CzteryKopyta.pl
Str. 13
S PO RT
S PO RT
45
Należy mieć nadzieję, że ten wielce
utalentowany ogier pójdzie w ślady
dwóch bardzo dobrych synów Firsta
– Liwca (od Larisa/Judex xx), także
zwycięzcy ZT, i niestety padłego w
tym roku Hutora (od Haduda/
Hippies), które wspaniale radziły sobie w WKKW.
Miejsce drugie zajął walewicki Łowca
(Top Gun AA – Łoza/Czynel xx). Ten
kasztanowaty ogier wyróżnił się swoja wszechstronnością. Na pochwałę
zasługują jego bardzo dobre chody
podstawowe, a szczególnie galop, za
który Łowca otrzymał od komisji najwyższą ocenę – 8,3 pkt. Jego indeksy
ukształtowały się na poziomie oceny
bdb, odpowiednio: 136, 132, 132.
Biorąc pod uwagę fakt, że ogier ten
skakał pod jeźdźcem najlepiej w czasie próby – 8,3 pkt., oraz to, że po-
chodzi po ojcu koni takich jak Biały
Bór (od Baskonia/Judex xx) – skoki
na poziomie MR, czy Hatteria od Hatynka/Judex xx – skoki MR, teraz
WKKW, można liczyć, że występ ZT
jest udanym początkiem jego kariery
sportowej.
Trzecie miejsce zajął kolejny koń hodowli, gniady El Bonillo, który jest
przykładem ciekawego połączenia.
Otóż jest on po dzielnym i urodziwym
ogierze Berlin Bej (Elsing oo –
Berenika/Blagier) od klaczy Egzema
(Przedświt XIII – 4 x – Egzotyka/
Okół) w typie furioso-przedświt. Co
ważniejsze, klacz ta dała już uznanego og. Egzemus po Dryblas, na którym Jan Mossakowski z sukcesami
startuje w WKKW, a także ogierka El
Ejido po Emetyt, który w tym roku
zwyciężył w klasie ogierków rocznych
na wystawie w
Białce. Wygląda
Ghazallah
na to, że jego hodowca, pan Jan
Zuber ma klacz,
którą powoli można zacząć nazywać kurą znoszącą złote jaja.
Indeks ogólny i
ujeżdżeniowy El
Bonillo kształtuje
się na poziomie
oceny bdb – odpowiednio 123 i
Str. 14
www.CzteryKopyta.pl
126 pkt., zaś skokowy na poziomie
oceny db – 119
pkt. Najmocniejsze jego strony to
jezdność, oceniona na 6,8 pkt.,
która przy średniej ocenie 4,75
wydaje się być
bardzo
dobra,
oraz dobre chody
podstawowe,
szczególnie kłus i
galop. Skoki są poprawne, ale brakuje
jeszcze dojrzałości, choć uległy
ogromnej poprawie od czasu tzw. testu połówkowego, gdzie El Bonillo pokonywał korytarz zygzakiem, przy
kiepskiej ogólnej technice. Również
ocena za galop wytrzymałościowy na
poziomie 7,5 pkt. rokuje nadzieje na
dalszą karierę w WKKW bądź ujeżdżeniu.
Ostatnim ogierem, który uzyskał ocenę bdb, był drugi walewicki wychowa-
Elbonillo
Łowca
nek – og. Jasny Poranek (Jalienny AA
– Jutrznia po Elsing oo). Ten gniady
urodziwy ogier był moim zdaniem
najlepiej skaczącym ogierem w stawce. Jego indeksy prezentują się następująco: 121, 118, 124. Komisja
najwyżej oceniła jego skoki luzem, za
które otrzymał 8,3 pkt. Jasny Poranek
jest też wysoko zbonitowany – na 82
pkt., w tym 9/10 (!) za kłus. Również
i on powinien udanie zadebiutować w
sporcie jeździeckim – jego pełna siostra wygrała w tym roku próbę dzielności dla klaczy, a
po tym samym
ojcu og. Huzar
(od
Huanita/
Toledo xx) zajął 3
miejsce w MPMK
4-latków w skokach i 2 w MPMK
w WKKW!
Wśród
pozosta-
Str. 15
S PO RT
łych ogierów, które uzyskały licencję,
na wyróżnienie zasługuje siwy janowski Arsenał (Hebab o – Arizona/
Cynik xx) z dobrym indeksem ujeżdżeniowym 111 pkt. i dobrymi chodami podstawowymi, przy wspaniałym
charakterze – 10/10 pkt. Co ciekawe,
jego pełny brat (kasztanowaty) Arioso w ubiegłym roku zajął miejsce 3.
Na uwagę zasługuje też ciemnogniady Wezyr (Top Gun AA – Wakaya/
Kwartet AA) – najwyżej oceniony
pod kątem jezdności w tegorocznej
stawce. Jego hodowcą jest p. Jacek
Soska, którego inny wychowanek, Bre
Gun od Brednia/Oregon xx zajął w
2006 roku 2 miejsce, a obecnie startuje w konkurencji skoków. Prawie
tak wysoko za jezdność oceniono
ogiera Boston (Emetyt – Bona/
Oregon xx). Przyszłościowym koniem
Str. 16
A R TY S T A
w
konkurencji
Sex WKKW, ze względu
na swoją wszechstronność, może
być janowski Emanor (Vis Versa –
Eminencja/Szał
xxoo), który uzyskał ocenę dobrą.
Troszkę
zawiódł
ogier Topaz (Efekt
–
Tamaria/
Decoration
AA),
który niestety nie
dorównuje jak na
razie jakością skoków i urodą swojemu utytułowanemu ojcu.
Tegoroczną stawkę tworzyły wyrównane i w większości urodziwe młode
ogiery. Aż 13 na 20 z nich uzyskało
choć jeden z indeksów na poziomie
oceny dobrej (100 pkt.). Może cieszyć, że dwa ogiery, które nie zdały
próby, obdarzone były urodą, a w
czasie próby po prostu nie miały dnia
bądź komisja nie widziała ich w roli
reproduktorów. Wspaniale ze swojej
roli wywiązało się SO Bogusławice –
wysoki poziom pielęgnacji i doskonała
kondycja napawa optymizmem. Bez
zarzutu była także trójka jeźdźców,
szkoda, że czwarty znacząco obniżał
poziom.
Tekst i zdjęcia:
Oliwia Chmielewska
www.CzteryKopyta.pl
koszyku i szkicując swoje ulubione
konie wyścigowe.
Carol Corley, będący jej nauczycielem
plastyki w szkole średniej, przyczynił
się do rozwoju jej zainteresowania
sztuką poprzez ukazanie różnych materiałów i technik plastycznych, zaczynając od ołówka, a skończywszy
na farbach olejnych, rzeźbach, jednakże zawsze znalazł sposób, aby tematem swoich obrazów uczynić konie. Liczne nagrody, zdobyte w konkursach plastycznych, przyczyniły się
do tego, iż Shelly kontynuowała swoje zainteresowanie sztuką na studiach.
Dorastając jako córka trenera koni
wyścigowych, miłość do koni miała
we krwi, rysowała je, czytała o nich,
szczotkowała je, rozmawiała z nimi,
aż ostatecznie pokochała je. Można
powiedzieć, iż jej przygoda z końmi
zaczęła się w 1976, kiedy to czytając
należący do ojca Horse Journal, zobaczyła artykuł Art of Racing z ilustracjami wykonanymi przez Freda Stone’a, Richarda Stone’a Reeveas, Jenness Cortez oraz innych i zatlił się w
niej płomyk zainteresowania tą profesją. Od tego czasu Shelly wiedziała, iż chce zajmować się malowaniem, a w szczególności malowaniem
koni. Weekendy oraz okres letnich
wakacji spędzała na tyłach padoku w
Nebrasce, siedząc na przewróconym
www.CzteryKopyta.pl
Po uzyskaniu tytułu w zakresie sztuki
komercyjnej Shelly rozpoczęła swoją
karierę zawodową i zajęła się projektowaniem grafiki komputerowej
malej firmie. Długie godziny pracy i
naglące terminy nie pozostawiały jej
zbyt dużo czasu wolnego, który mogłaby poświęcić twórczości plastycz-
Str. 17
S PO RT
CIEKAWE KSIĄŻKI
www.mentis.pl
nej. Dopiero zakup emerytowanej klaczy AQHA zmienił wszystko. Aby zredukować wydatki hodowlane, zaczęła
sprzedawać obrazy ogierów, które
kryły jej klacz. Jeden z posiadaczy
ogierów, który mógł obserwować jej
talent, zachęcił Shelly, aby założyła
stoisko handlowe z obrazami w Heritage Place w Oklahoma City, które będzie prowadziło swoją działalność
podczas dorocznych aukcji. Reszta,
jak to mówią, jest oczywista.
Shelly obecnie wystawia swoje dzieła
w Remington Park, Louisiana Downs
oraz na terenie Stanów Zjednoczonych, Kanady. Zatem Shelly dopiero
teraz zaczyna żyć swoim snem.
Z języka angielskiego przełożyła:
Anna Kuzio
„Broszka”
Cena u nas: 23.41 zł
Cena rynkowa: 24.90 zł
Czas wysyłki:
2-4 dni
www.sasche.com
Str. 18
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Monika Przysada, Odmęt
Fot. Oliwia Chmielewska
A R TY S T A
Dobre warunki i niezła pula nagród nie
przyciągnęły niestety licznej rzeszy zawodników zagranicznych. Na starcie
stawiło się 3 reprezentantów Austrii,
„polski” Norweg John Gunvar Knutsen
oraz Walentyna Smirnowa z Ukrainy,
która jeździ w barwach polskiej stajni.
Dopisała za to prawie cała polska czołówka (w Warce nie pojawili się Jacek
Zagor i Andrzej Lemański, którzy wybrali równoległe zawody w rosyjskim
Czerniachowsku) z aktualnym mistrzem Polski Łukaszem Jończykiem na
czele. Przez trzy dni rozegrano dziesięć
konkursów o łącznej puli nagród wynoszącej 65 000 euro, z czego na konkurs Grand Prix przypadło 21 tysięcy
euro.
Równolegle z CSI odbywały się międzynarodowe zawody w rajdach dłu-
www.CzteryKopyta.pl
godystansowych, organizatorzy starali
się uatrakcyjnić zawody pokazami
akrobacji na rowerach i wesołym miasteczkiem, dopisała także pogoda.
Niestety, publiczność nie wypełniła
trybun nawet w czasie niedzielnego
GP, być może zaważył termin – był to
już przecież weekend „niewakacyjny”.
Same konkursy rozgrywane były
sprawnie, ale przy liczbie zgłoszonych
koni (w piątek w MR ok. 70!) przedłużało się i opóźniało rozgrywanie kolejnych.
Zwycięstwo w pierwszym półfinale
rundy młodych koni odniósł Sławomir
Szlachta na klaczy Fabia R przed
Mściwojem Kieconiem na Urbane. W
kolejnym konkursie, który był pierwszym konkursem MR, zwyciężył rów-
Str. 19
S PO RT
S PO RT
nież Polak – Krzysztof Połczyński na
Jurandzie, przed Piotrem Sikorskim
na siwym Prezencie, trzeci był również Piotr, ale Morsztyn, na również
siwym Dumolu. Cieszy, że przejazdy
bez zrzutek miała także trójka juniorów. W pierwszym półfinale Dużej
Rundy 5000 euro wywalczył Andrzej
Głoskowski dosiadający kasztanowatego Imequyla. Ten wspaniały ogier
jest godnym następcą swojego nieodżałowanego ojca – Lurona KWPN,
i należy mieć nadzieję, że w przyszłości będzie zdobywał medale na
MP seniorów. W ostatnim piątkowym konkursie bliski zwycięstwa był
Austriak Roland Engelbrecht dosiadający konia Lassergut Cinnamon –
do szczęścia zabrakło niespełna sekundy (!). Rozczarowała na pewno
eliminacja Łukasza Jończyka dosia-
Jarosław Skrzyczyński
i Godewind
Str. 20
dającego bardzo urodziwego Levantino L.
Drugiego dnia zmagania rozpoczął,
podobnie jak w piątek, konkurs dla
młodych koni (6- i 7-letnich). Tym razem Sławomir Szlachta musiał zadowolić się drugą pozycją, wyprzedził
go Marek Lewicki z nowym koniem –
Unisco. Rywalizacja była zacięta –
czternastu na trzydziestu trzech zawodników przejechało na czysto.
W kolejnym konkursie zwyciężyła mistrzyni polski koni sześcio- i siedmioletnich Trojka, której dosiadał Antoni
Tomaszewski, drugie miejsce ponownie zajął Sławomir Szlachta na efektownym
Admirale,
wyprzedzając
Mściwoja Kieconia na urodziwym,
choć nieco słabo pracującym przodem Claudiusie.
W sobotnim konkursie Dużej
Rundy Imequyl nie wystartował,
odpoczywając przed Grand Prix.
Zwycięstwo odniósł doświadczony Tomasz Klein na znanej ze
swojej waleczności i olbrzymiej
potęgi skoku klaczy o imieniu Larissa 644. Za nim uplasowały się
dwie bardzo przyszłościowe amazonki – mistrzyni Polski młodych
jeźdźców w roku 2007: Julia Zawada z siwym Key Largo III i juniorka Joanna Rosicka na niezwykle dzielnym Ilianie, z którym
zdobyła w tym roku na MPJ brązowy medal.
www.CzteryKopyta.pl
Upalna sobota zakończyła się więc kompletem zwycięstw Polaków.
W niedzielę rywalizacja
rozpoczęła się od zwycięstwa Austriaka –
Matthias Atzmüller na
klaczy Tamina 9 wyprzedził młodziutkiego
Antoniego Strzałkowskiego dosiadającego
bardzo walecznej, ale i
trudnej w prowadzeniu
małopolskiej klaczy Fascynacja. Trzecie miejsce, jednak ze stratą
ponad dwóch sekund,
zajął Stanisław Przedpełski
dosiadający
ogiera Carlon.
Piotr Morstzyn i Rubikon
W drugim niedzielnym konkursie
(młodych koni) ponownie zwyciężyła
para Fabia R i Sławomir Szlachta, a
kolejność do miejsca czwartego była
identyczna jak w konkursie nr 1(!). W
finale MR zwycięstwo odniósł Slawomir Uchwat na Sundance 38, który
wyprzedzi bardzo ładnie jeżdżącego
technicznie Łukasza Kozę z waleczną
gniadą Via Rami i wspomnianego już
wcześniej Claudiusa.
Wreszcie nadszedł czas rozpoczęcia
Grand Prix. Na starcie tego dwunawrotowego finału Dużej Rundy stanę-
www.CzteryKopyta.pl
ło 32 zawodników. Do drugiego
„etapu” dobrnęło piętnastu zawodników, z czego trzynastu stanowili Polacy. Zupełnie zawiódł utytułowany i
doświadczony Grzegorz Kubiak, który
po nieudanym początku zrezygnował
z kontynuowania przejazdu.
Pierwszym czystym przejazdem mogła się cieszyć Paulina Wielogórska i
małopolski Eremita, niestety, już po
zjeździe z parkuru sędziowie dopatrzyli się błędu na rowie i wynik skorygowano na 4 punkty. Zresztą tego
wieczoru rów był zdecydowanie naj-
Str. 21
S PO RT
trudniejszą przeszkodą. Do drugiego
nawrotu z zerowym kontem zakwalifikowało się zaledwie czterech zawodników – Łukasz Appel na karym Polytraum II, Aleksandra Lusina z siwym,
potężnym Castello, Grzegorz Psiuk i
kasztanowaty Sobieski Ambrosio oraz
siwy Fair Play Coudreau dosiadany
przez Łukasza Kozę.
W drugim nawrocie swoje szanse na
zwycięstwo zaprzepaściła Aleksandra
Lusina, robiąc dwie zrzutki, być może
wizja pierwszego miejsca zdeprymowała również reprezentanta Sielanki –
Łukasza Appla, który – mimo że jechał ostatni – zrobił dwie zrzutki i
ukończył na miejscu 9.
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
Podsumowując: można się cieszyć z
tak dobrze zorganizowanych zawodów, we wspaniałym ośrodku, jakim
jest Farma Sielanka w Warce. Szkoda
tylko, że nie udało się przyciągnąć
większej liczby zawodników zagranicznych – co niewątpliwie podniosłoby rangę zawodów i ułatwiło ocenę
polskich zawodników. Należy żałować, ze mimo starań organizatorów i
wspaniałej pogody nie dopisała publiczność, ale niestety o nią na imprezach jeździeckich w Polsce wciąż bardzo trudno.
Praca w szkółce jeździeckiej to tak
naprawdę ciężka, a czasem i niewdzięczna robota. Nauczanie w jakiejkolwiek dziedzinie jest zadaniem
szalenie trudnym (nie bez kozery jednym z najgorszych przekleństw jest:
„Obyś cudze dzieci uczył”). Jednakże
zadowolony, osiągający sukcesy uczeń
jest również wielką nagrodą, która ludzi do nauczania ciągnie. I nie mówię
tu jedynie o sukcesach sportowych,
ale takich na każdą miarę.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku
pojawi się szersze grono tak kibiców,
jak i zagranicznych zawodników.
Najszybciej, a co ważne – na czysto
pojechał Andrzej Głoskowski, który
wygrał w ubiegłym roku i niewątpliwie powtórzyłby ten
sukces, gdyby nie
pechowa zrzutka w
pierwszym nawrocie.
Ostatecznie zajął 3
miejsce. Co ciekawe,
zarówno zwycięzca,
jak i zdobywca drugiego miejsca mieli
po 1 punkcie za
przekroczenie normy
czasu.
Wygrał
z
przewagą 2 sekund
Grzegorz
Psiuk
przed Łukaszem Kozą.
Piotr Morsztyn i Dumol
Str. 22
KLUCZ DO SUKCESU
Tekst i zdjęcia:
Oliwia Chmielewska
www.CzteryKopyta.pl
Zadowolony uczeń powinien być dla
instruktora największą nagrodą. Ale
czy na pewno? Czy patrząc na takiego ucznia, nie czujecie czasem niedosytu? Ja czuję. Ponieważ dla mnie
idealnym zakończeniem instruktorskich wysiłków jest zadowolona, zgrana para: koń i jeździec. Dlaczego o
tym mówię? Ponieważ uważam, i
chcę zwrócić uwagę na fakt, iż koń
jest dla szkoły jeździeckiej podstawą,
bez której żadne nauczanie w tej
dziedzinie nie może się odbyć. Natomiast wiele osób zdaje się tego nie
rozumieć i traktuje „rekreantów” pogardliwie. I dlatego właśnie, chociaż
miało być w gruncie rzeczy o jeźdźcach – porozmawiamy najpierw o koniach.
„Koń jaki jest każdy widzi”. Czy aby
na pewno? Te piękne, płochliwe,
wrażliwe zwierzęta są przy okazji bardzo ufne. Właściwie należałoby powiedzieć – naiwne. Dzięki temu są
brutalnie wykorzystywane do generowania przychodów właścicielowi stajni. Najczęstszym obrazkiem kojarzonym z koniem „rekreantem” jest niedożywiony (bo ma za dużo energii)
nieszczęśliwiec z mętnym wzrokiem,
sztywno wykonujący zadane figury na
ujeżdżalni. I nie mówię tu wcale o zaniedbanych egzemplarzach, które niestety zdarzają się aż nazbyt często.
Mówię o przeciętnym koniu rekreacyjnym. Takim „końskim Kowalskim”.
Zwykle zajeżdżony zbyt wcześnie albo
wykupiony ze sportu, gdzie już się nie
sprawdzał, z różnymi przypadłościami
Str. 23
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
i często narowami. Jeżdżony, dokąd
się da, a potem sprzedawany byle komu i zastępowany innym. „To tylko
koń. Jak nie ten, to inny…”. Tak zwykle wygląda CV takiego „końskiego
Kowalskiego”. I ja w tym wszystkim
nie rozumiem jednego – jak można
uczyć kogokolwiek jazdy konnej, nie
wpajając mu absolutnej podstawy:
szacunku do konia?! Właśnie zastanawiałam się ostatnio, od czego zacząć
pisaninę. No bo na zdrowy rozum wypadałoby od początku. Ale łatwo powiedzieć. A gdzie jest ten początek?
Str. 24
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
W pierwszej chwili przyszło mi na
myśl rozluźnienie. Zarówno dla jeźdźca, jak i dla konia jest to absolutna
podstawa czegokolwiek. I to uświadomiło mi, jak rzadko, mówiąc o rekreacji, wspomina się o koniu. A w
końcu bez konia nie ma rekreacji jeździeckiej. Nie ma też sportu jeździeckiego. A więc koń. Fajnie! Zacznę od
konia… No i wdepnęłam! Bo okazało
się to, co powyżej. Zasadniczo najważniejszą rzeczą zarówno w sporcie,
jak i rekreacji jest szacunek dla końskiego partnera/nauczyciela. Większość z Was wzruszy ramionami na taką oczywistość.
Ale rozejrzyjcie się! To jest na
tyle „oczywista oczywistość”,
że zbyt wielu w ogóle jej nie
dostrzega! Zbyt często można usłyszeć, jak ktoś bardzo
„kofa” koniki. Zbyt często ta
„miłość” ogranicza się do kupowania konisiowi różowych
kantarków i innych pasujących kolorem dodatków. Zbyt
trudno jest zauważyć, że
„kofanemu konisiowi”, delikatnie mówiąc, wisi kolorek i
metka na kantarku. Zbyt wiele osób nie zauważa, że pięknie ubranemu konikowi doskwiera praca w upał, konieczność niekończącego się
spokojnego stania przy różnego rodzaju zabiegach kosmetycznych, które też służą
jeźdźcowi do uzyskania lep-
www.CzteryKopyta.pl
szego samopoczucia.
Przeszkadza
mu brudny boks,
brudne poidło, w
którym
pracuje
ciężko
laboratorium
intymnego
życia much, i brak
możliwości wybiegania się oraz nawiązania tak potrzebnych więzi towarzyskich z innymi
końmi.
A
przede wszystkim
słynny „dzień konia”, podczas którego to właśnie koń
jest zwykle zupełnie zapominaną istotą. Wcale nie mówię, że naukę jazdy
konnej należy zaczynać od czyszczenia boksów (choć pewnie nikomu by
to nie zaszkodziło). Ale porządna wiedza (również praktyczna) pozwoliłaby
młodym miłośnikom koni na świadome selekcjonowanie szkółek, czyli eliminowanie problemu miejsc kontrowersyjnych, o których czytamy potem
w prasie branżowej i nie tylko. Ale
zwykle dopiero wtedy, gdy coś się
tam stanie. Ktoś jednak musi o tym
mówić. Same reportaże TV, choćby
nie wiem jak dramatyczne, nie rozwiążą problemu. I tu docieramy do
instruktora. Bo to on jest zazwyczaj
pierwszym „mistrzem”, przewodnikiem. I to na nim spoczywa odpowiedzialność. To instruktor powinien postępowaniem, przykładem uczyć sza-
www.CzteryKopyta.pl
cunku do koni. Tylko teraz pojawia
się taka mała wątpliwość – mianowicie: kto tego szacunku nauczy instruktora?!
Powinnam się teraz zamknąć i czekać
na jakieś publiczne wyrzuty sumienia.
Mam jednak wrażenie, że mogłabym
się niczego nie doczekać – więc
szczekam dalej, mając nadzieję, że
chociaż jedna sztuka z karawany
zwróci na mnie uwagę. Bo od czego
zazwyczaj zaczyna się naukę jazdy
konnej? Od wrzucenia delikwenta na
lonżę, nakazania mu wykonania określonego zestaw ćwiczeń – i pa. A powinno się zacząć właśnie od nauczenia szacunku do konia. I do jego ciężkiej pracy. Najprostszym sposobem
jest po prostu właściwe dobieranie
par. Oczywiście na początku nie jest
to proste. Ale wypadałoby na przy-
Str. 55
25
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
kład przedstawić sobie konia i przyszłego jeźdźca. Opowiedzieć o koniu,
o jego charakterze, przyzwyczajeniach, co lubi, czego nie… Można to
robić w trakcie przygotowywania konia do pracy. Nie jest to rzecz, która
zabiera czas i przeszkadza w osiąganiu odpowiedniego „przemiału”. Ja
wiem. Dochodzimy wreszcie do tego,
że instruktor oprócz umiejętności jazdy konnej powinien posiadać odrobinę wiedzy i wyczucia psychologicznego i być trenerem dla koni. Umieć je
sobie do pracy przygotować. To
wszystko, aby uniknąć takich sytuacji,
jakiej byłam świadkiem na obozie jeździeckim w Sominach (na Mazurach,
dawne czasy). Stał tam koń imieniem
Dragon. Wielki, kanciasty, zamknięty
w sobie wałach. Głównie stał zakurzony w boksie. Dlaczego? Otóż Dra-
Str. 28
S PO RT
gon należał do tych
koni, które naturalnie posiadają bardzo
niewygodne
chody. Oprócz tego, że był kanciasty
i mocno wykłębiony, był po prostu
szalenie twardy. A
mimo to trafiał pod
bardzo „słabo średnio
zaawansowanych” na ćwiczenia
dosiadu. Kłus ćwiczebny.
Zwykle
kończyło się to tak,
że
po
dwóch,
trzech dniach Dragon na kolejne dwa
tygodnie lądował w boksie z ranami
kłębu. Bo nie dość, że chodził pod
początkującymi, to jeszcze nikt nie
dbał o ochronę kłębu. I czego, Waszym zdaniem, w takim miejscu i w
takiej sytuacji adepci jeździectwa mogliby się nauczyć? Czułam, że coś jest
nie tak, choć nie rozumiałam co. Teraz od kilku lat mam własne konie i
rozumiem. Dlatego chciałabym zwrócić na to uwagę – na nasze
(instruktorów) podejście do koni i na
to, że swoim przykładem przekazujemy uczniom nastawienie. Pilnujmy się
trochę. Bo potem wzdrygamy się na
widok zawodników okładających konie batem. A skąd im się to wzięło?
Tekst: Katarzyna Nowak
Powożenie uznaje się za jedną z
najstarszych dyscyplin w sporcie
jeździeckim...
Wszystko zaczęło się w 680 roku
p.n.e., kiedy podczas XXV Olimpiady
Greckiej pierwszy raz odbyły się wyścigi kwadryg. Ich późniejszą formą
były rzymskie wyścigi rydwanów. Do
Europy dyscyplina ta przywędrowała
dopiero w połowie XIX w. Powożenie
zostało zapoczątkowane przez króla
Anglii Jerzego IV, zaś współczesnym
prekursorem dyscypliny został książę
Filip. W latach 70.-80. był on zawodnikiem, który pełnił jednocześnie
funkcję Szefa Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej.
Grudzień 1968 to data zatwierdzenia
www.CzteryKopyta.pl
wniosku o utworzenie Sekcji Zaprzęgów na kongresie FEI w Brukseli. Do
powstania, a także rozwoju tej sekcji
przyczynił się Eryk Brabec – wieloletni
Sekretarz Generalnego Polskiego
Związku Jeździeckiego. Kolejny kongres to szczegółowo opracowane
przepisy, które określały i określają
zasady rozgrywania zawodów sportowych w powożeniu. Z polskiej strony konsultantem był inż. Czesław Matławski, ówczesny dyrektor Państwowego Stada Ogierów w Gnieźnie,
wielce zasłużony dla sportu zaprzęgowego oraz Pierwszy Przewodniczący
powstałej w 1969 r. komisji ds. powożenia PZJ. Obecnie celem zawodów
powożeniowych jest sprawdzanie
wartości użytkowej, wytrzymałości,
dzielności, temperamentu i charakte-
Str. 29
SPOR T
SPOR T
ru koni. Konkursy te
to również kultywowanie tradycji tego
sportu jako istotnego
elementu kultury narodowej.
wiązuje ten sam pojazd i ubiór zawodnika, co w pierwszym konkursie.
Zwycięzca zawodów to zawodnik,
który podczas trzydniowych zmagań
zgromadził najmniejszą liczbę punktów karnych.
Zawody w powożeniu
zaprzęgami to trzy
konkursy:
Oprócz typowych zawodów w powożeniu możemy również oglądać pokazy zaprzęgów. Do tego używane są
zazwyczaj lekkie pojazdy, które pozwalają łatwiej dostrzec wszystkie
walory konia.
Konkurs A – ujeżdżenie
W konkursie ujeżdżenia oceniana jest
swoboda regularności chodów, harmonia, impuls, elastyczność, lekkość, łatwość ruchu i
prawidłowe wygięcie konia w ruchu.
Zawodnicy dostają oceny za styl, dokładność i ogólną umiejętność powożenia zaprzęgiem. Punkty otrzymuje
się również za ubiór, stan uprzęży i
pojazdu oraz prezentację całego zaprzęgu.
Konkurs rozgrywany jest na czworoboku 100 m x 40 m, zaś zaprzęg wykonuje określony program, który składa się z figur w stępie i kłusie.
Konkurs B – maraton
Cel tego konkursu to sprawdzenie
przygotowania koni, ich sprawności,
wytrzymałości oraz zręczności powożenia i ogólnych umiejętności zawodnika w obchodzeniu się z koniem. Trasa maratonu to 3 lub 5 odcinków i nie
przekracza ona 22 km. W odcinku E,
Str. 30
Ostatnim „rodzajem” powożenia jest
powożenie rekreacyjne. W obecnych
czasach powstało i nadal powstaje
wiele stowarzyszeń, które zrzeszają
miłośników powożenia. Ludzie znajdujący się w takim stowarzyszeniu
traktują powożenie jako formę rozrywki. Na występy ubierają się w charakterystyczne stroje, które nawiązują
do czasów bryczek. Konie zaprzęgane
są najczęściej w pojazdy dwu- lub
czterokołowe.
Tekst: Karolina Motyl
Zdjęcia: Oliwia Chmielewska
który jest ostatni z całej trasy, znajdują się przeszkody, których liczba waha
się od 5 do 8. Zaprzęgi pokonują je w
dowolnym chodzie. Tutaj ważna jest
szybkość, precyzja i prawidłowość
jazdy. W maratonie obowiązuje konstrukcja
bryczki
typu
„maratonowego”, inna niż w konkursach A i C.
Konkurs C – zręczność powożenia
W tym konkursie komisja sprawdza i
ocenia kondycję, posłuszeństwo oraz
elastyczność koni po maratonie i precyzję powożenia zawodnika. Ten etap
zawodów rozgrywany jest na placu,
na którym ustawione są przeszkody
o ściśle określonych wymiarach. Dlatego w przepisach określona jest szerokość rozstawu tylnych kół dla każdego zaprzęgu. W konkursie C obo-
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 31
R A SY K O N I
R A SY K O N I
NAZWA: Florida Cracker Horse
ŚREDNI WZROST: 140 - 150 cm
RODZAJE MAŚCI: dowolna jednolita,
może być dereszowata
MIEJSCE POCHODZENIA: USA
TYP: półkrwi (ciepłokrwisty)
UŻYTKOWANIE: kłusak
CHARAKTER: przyjazny dla ludzi i innych koni
Rasa ma bardzo stare korzenie, lecz
jej własna księga stadna istnieje dopiero od 1989 roku. Florida cracker
horse pochodzi od oryginalnych hiszpańskich koni, które zostały przywiezione na teren Florydy przez konkwistadorów na początku XVI wieku.
Jest mieszanką tych właśnie wczesnych koni iberyjskich, jak również
późniejszych ras – sorraia, jennet,
berberyjskiej i andaluzyjskiej. Pierwszymi ludźmi używającymi crackera
byli Indianie, później ranczerzy zaczęli go wykorzystywać do wypasu bydła. Rasa jest obdarzona tzw. „krowim
zmysłem”, a jej odporność i wytrzymałość sprawia, że doskonale
sprawdza
się we wszelkich
Str. 32
pracach na ranczo. Zwierzęta te były
używane zarówno do jazdy wierzchem, ciągnięcia załadowanych wozów i wczesnych powozów, jak i do
prac rolnych. Stały się ulubionymi
wierzchowcami kowbojów, gdyż posiadały wspaniałą szybkość i zwrotność oraz były w stanie, pomimo niezbyt pokaźnych rozmiarów, nosić na
grzbiecie dużego mężczyznę przez cały dzień. Florida cracker horse były
dzieja, że zostanie on uchroniony
przed zagładą.
także wiernym kompanem w czasach
rycerskich, skąd prawdopodobnie
wzięła się tradycja wsiadania na konia z lewej strony – rycerz nosił miecz
przy lewym boku.
Nazwa craker wywodzi się od hałaśliwych długich batów, używanych
przez kowbojów do pędzenia stad
dziko wzrastającego hiszpańskiego
bydła. Warto jednak wiedzieć, że rasa
jest znana również pod innymi nazwami, takimi jak: seminole pony,
chickasaw pony, Florida horse lub
Florida cow-pony.
Eksterierowo to mały koń o wzroście
od 140 do 150 cm. Już na pierwszy
rzut oka widać jego pochodzenie,
szczególnie gdy spojrzy się na głowę
– jest w hiszpańskim typie, z prostym
lub lekko wypukłym profilem. Iberyjskich genów dowodzi też wspaniała,
długa grzywa i imponujący, dość nisko osadzony ogon. Szyja jest muskularna, a łopatki są dobrze uformowane. Klatka piersiowa – głęboka i
szeroka, zad opadający. Ogólnie cracker ma dobry charakter i jest ceniony
za niespotykaną wytrzymałość i dużą
szybkość. Wiele koni tej rasy zachowało niezwykły biegnący stęp.
Tekst: Ashley i Kaja Walkowskie
Chociaż zwierzęta te uznawane są za
część dziedzictwa kulturowego stanu
Floryda, ich liczba na przestrzeni lat
dramatycznie spadła. Od chwili powstania towarzystwa miłośników Florida cracker horse istnieje jednak na-
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 33
FU N DACJA P EGASUS
Drodzy Przyjaciele, okres wakacyjny się już zakończył, więc pragnęlibyśmy Wam opowiedzieć, co
wydarzyło się w naszych stajniach w ciągu tych dwóch miesięcy.
W lipcu…
Udało nam się uratować kucyka
spod Mińska Mazowieckiego. Kucyka, który w niewyjaśnionych okolicznościach stracił nogę. Po sprawnej
interwencji konik pojechał do Kliniki
FU N DACJA P EGASUS
dra Golonki. Od tego czasu trwa walka
o jego zdrowie i życie. Zwierzak jest
pełen chęci do życia, ale noga goi się
średnio. Po dokładnych badaniach
okazało się, że kucyk ma poważną
anemię. Jest pod doskonałą opieką lekarzy z Kliniki. Rozpoczęły się również
wstępne rozmowy z protetykami.
Parę dni przed odebraniem kucyka do
Klinki w Gliwicach pojechała nasza
„seniorka", kobyłka Fanny Morgan.
Od początku lata walczyliśmy z prawą
tylną nogą klaczy. Fanny od lat choruje ona na flegmonę. Okres letni jest
zawsze dla klaczy i dla nas czasem intensywniej opieki nad nogą. Niestety,
w tym roku stan nogi znacznie się pogorszył i koń musiał pojechać do Kliniki. Tam też został dokładnie przebadany i jest w trakcie leczenia kończyny.
Niebawem ma do nas wrócić. Już nie
możemy się doczekać.
W poniedziałek, 28.07.2008, późnym wieczorem uratowaliśmy kolejne
końskie życie. Tym razem jest to młodziutki ogierek (koń fryzyjski). Koń ma
pozrywane ścięgna. Trwa walka o jego
zdrowie. Przebywa w Klinice dra Golonki w Gliwicach.
Środa, 30.07.2008 – poważnie za-
Str. 34
www.CzteryKopyta.pl
kolkowała nasza klacz Mama. Mimo
interwencji lekarza weterynarii, podania leków rozkurczowych i sondy żołądka okazało się, że bez przewiezienia klaczy do Kliniki nie obejdzie się.
Nie chcieliśmy ryzykować. Ok. 2.00
nad ranem koń pojechał do Kliniki na
Służewcu. Tam też zespół lekarzy zapanował nad pogarszającym się stanem konia. Kolka ustąpiła i Mama
wróciła 31.07.2008 do naszej stajni.
A w sierpniu…
Stan kucyka bez przedniej nóżki
poprawia się. Kucyk nadal przebywa w Klinice dra Golonki w Gliwicach.
Kończyna pomału się goi. Anemia
ustąpiła.
Niestety nie przyjął się
przeszczep skóry na kikucie, ale będą
kolejne próby. Na razie kucyk w wielkim bandażu na nodze szaleje po wyznaczonym, niewielkim padoku. Jego
stan jest stabilny. Teraz trwa walka
o jego godne życie.
Stan fryza, o którym pisaliśmy Wam
w lipcowym podsumowaniu,
znacznie się poprawił. Koń przytył,
„zmężniał".
Stan
nogi
(ubytek ścięgna) wg lekarzy poprawił się w 66%. Ogierek jest
ulubieńcem lekarzy w Klinice.
kucyku bez nogi. Reportaż będzie
składał się z kilku etapów. Ukaże
walkę zwierzęcia z kalectwem oraz jego wielką chęć życia. Pokaże również
zmagania lekarzy, którzy każdego
dnia walczą o jego godne życie. Mamy nadzieję, że zamykającą reportaż
sceną będzie obraz kucyka z protezą,
brykającego ze stadem... Ale nie zapeszajmy... :-)
Przeprowadziliśmy badania krwi paru koni w Musułach: San Diego,
Klopsika, Borysa, Utah, Kanona. Okazało się, że Utah ma anemię, wyniki
pozostałych koni były w porządku.
Małemu ogierkowi witaminy i żelazo
na
anemię
podarowała
firma
Okser.pl. Dziękujemy! Za jakiś czas
badania powtórzymy, aby mieć pewność, że wyniki wróciły do normy.
Pożegnaliśmy również naszego
Klopsika. Trzy dni walczyliśmy o jego życie. Koń słabł z godziny na godzinę. Odszedł wieczorem w poniedziałek 18 sierpnia. Chociaż był u nas
Nasz wolontariusz wraz z ekipą
telewizyjną zawitał pod koniec
sierpnia w Szpitalu dla koni dra
Golonki, aby nakręcić reportaż o
Str. 35
FU N DACJA P EGASUS
niespełna 2 miesiące, strasznie nam
go brakuje. Pociesza nas tylko jedna
myśl, że przez chwilę miał „normalne"
życie. Nikt go nie bił, nie zmuszał do
katorżniczej pracy od świtu do nocy.
Był u nas głaskany, czyszczony, pieszczony, całe dnie pasł się na padoku...
Żegnaj, Klopsiku. Biegaj sobie do
woli na wiecznie zielonych pastwiskach.
Z Kliniki dra Golonki wróciła do nas
Fanny
Morgan.
Stan
nogi
(zaawansowana flegmona ze szczepami bakterii) znacznie się poprawił.
Nadal będzie wymagała szczególnej
opieki, ale wierzymy, że teraz będzie
już tylko lepiej.
Uratowane dzięki Wam dwa ogierki
otrzymały imiona: Borys i Utah. Borys (starszy ogierek) otrzymał swoje
imię po aktorze Borysie Szycu, który czynnie włączył
się
w ratowanie ogierków. Za to firma
Hill & Knowlton, której również los
koni nie był obojętny, zaadoptowała
wirtualnie „maluchy” oraz nadała
młodszemu ogierkowi imię Utah.
Dziękujemy!!!
Nowe domy znalazły trzy nasze konie: Kostek, Amigo i Kasztanka.
Kostek i Amigo pojechali do jednego,
wspólnego domu niedaleko naszej
stajni.
Kasztanka została adoptowana przez
Str. 36
A RA B S K I ŚW IAT
Rodzinę z Pabianic, która ma już jednego fundacyjnego konia – klacz Hawanę.
Mamy nową podopieczną – klacz
Dodę. Jej dom był u właściciela rzeźni. Kiedy okazało się, że Doda nie
może mieć źrebaków, jej los był przesądzony. Na szczęście w porę udało
nam się ją uratować. Jest przepiękną
zimnokrwistą klaczą.
Drodzy Przyjaciele, to oczywiście
skrót tego co wydarzyło się u nas w
lipcu i sierpniu. Prócz spraw stajennych pracujemy nad kolejnymi projektami dla szkół, zaczynamy planować
nasz udział w imprezach w przyszłym
roku (Dzień Ziemi, Dzień Dziecka
itp.), ustalamy kontrolne wizyty lekarzy weterynarii oraz potrzebne zabiegi
i rehabilitacje dla naszych koni. We
wrześniu czekają nas szczepienia, odrobaczenia oraz dwie kastracje: Cziko
i Tataraka.
Nadal trwa nabór do wolontariatu.
Wszelkich informacji udziela Karolina
(660 753 133, [email protected]).
Zapraszamy Was również do regularnego odwiedzania naszej strony internetowej: http://www.pegasus.org.pl,
gdzie możecie sprawdzać na bieżąco,
co słychać w naszych stajniach i u naszych podopiecznych.
Beata i Karola
www.CzteryKopyta.pl
Tekst: Urszula Łęczycka
www.polskiearaby.com
Już 27-28 września w Akwizgranie na
terenie Albert-Vahle-Halle odbędzie
się XXVI Puchar Narodów (relacja z
pokazów w kolejnym numerze
CK) – pierwszy z pokazów tytular-
nych otwierających tzw. potrójną koronę (razem z Czempionatem Europy
i Świata) i przez wielu hodowców
uważany za najciekawszy, najbardziej
prestiżowy, ale i najtrudniejszy z pokazów sezonu.
Zgłoszone konie będą walczyły nie
tylko o tytuły czempionów i Top Five,
ale będą również zbierać punkty dla
swoich krajów za uzyskane
miejsca i tytuły: do klasyfikacji w Pucharze Narodów (dla
kraju właścicieli koni) oraz
Pucharu Hodowców (dla kraju, w którym konie zostały
wyhodowane). Polska może
się poszczycić czterokrotnym
zdobyciem Pucharu Narodów
(drugie miejsce w rankingu
za Wielką Brytanią i Belgią,
które zdobyły trofeum aż
siedmiokrotnie) i dwukrotnym
Pucharu Hodowców, co daje
nam pierwsze miejsce w ran-
www.CzteryKopyta.pl
kingu ex aequo z Belgią. Szczególnie
szczęśliwy dla polskiej hodowli okazał
się rok ubiegły, kiedy nasza reprezentacja spektakularnie zdobyła obydwa
tytuły!
Czy sukces uda się powtórzyć i tym
razem? Z pewnością nie będzie to łatwe – w Pucharze Narodów mogą
uczestniczyć również konie wyhodowane poza Europą, a w tym roku zapowiedziano ich liczny udział. Głównym faworytem wśród ogierów młodszych będzie pewnie mocno promowany QR Marc (po Marwan Al
Shaqab) wyhodowany w USA, a własności Paula Gheysensa z Belgii.
Obok niego zjawić ma się jego rodak
QR Marc
Str. 37
H I POT E RA P IA
A RA B S K I ŚW IAT
sezonie z powodzeniem w Polsce i za
granicą i zdobywający sporo punktów,
zwłaszcza swym fenomenalnym ruchem.
Stival
i krewniak – urodziwy Stival (po Gazal Al Shaqab), hodowli i własności
USA, a przysłany do centrum treningowego Johanny Ullstrom. Podczas
tegorocznego sezonu QR Marcowi „po
piętach” deptał cały czas jego półbrat, bliskowschodni Baanderos (po
Marwan Al Shaqab), w tegorocznych
pokazach ma również brać udział
ubiegłoroczny czempion świata, również syn Marwana – Marajj oraz jego
syn, przysłany z USA, bardzo rozreklamowany Maharajja. Karierę pokazową bardzo udanie rozpoczął w tym
roku urodziwy wnuk FS Bengalego –
Aja Justified (po WH Justice). Ciekawe, jak na tym tle wypadnie Młodzieżowy Czempion Polski Kabsztad
(po Poganin), który prawdopodobnie
reprezentować będzie stadninę koni
Michałów jako najurodziwszy polski
młody ogier, zwycięzca młodzieżowego czempionatu w Białce i Czempionatu Polski w Janowie. Być może dołączy do niego efektowny kolega stajenny Drabant, pokazywany w tym
Str. 38
Wśród klaczy w polskiej reprezentacji
na pewno nie zabraknie kapitalnych
córek Gazala Al Shaqab – na czele z
niepobitą do tej pory Pianissimą,
która wraca na ringi Europy po kolejną potrójną koronę, tym razem w
grupie seniorek, i jest na pewno
ogromną faworytką wszystkich pokazów tytularnych sezonu. W swojej
grupie wiekowej spotka z pewnością
swoje świetne półsiostry po mieczu,
hodowli michałowskiej: Pistorię,
Normę, Ejrene i El Medinę. W tym
roku w czempionacie Polski kapitalnie
wypadła również towarzyszka stajenna Pianissimy – Pinga (także po Ga-
Aja Justified
zal Al Shaqab) więc niewykluczone,
że i ona pojawi się w Aachen.
Interesująco może wyglądać porównanie ze światową czołówką polskich
młodych klaczy po debiutujących w
Polsce reproduktorach – jako reprezentantka Janowa Podlaskiego powinna w Aachen wystąpić Młodzieżowa
Czempionka Polski, kapitalna Palabra (po Enzo), wśród tegorocznej
młodzieży uwagę zwracała też michałowska córka Al Maraama – Espinilla.
Pianissima
www.CzteryKopyta.pl
pionkę Polski Eksternę (po Ekstern)
z SK Falborek Arabians, Młodzieżowego Wiceczempiona Polski Lorda Bey
Shaha (po Psytadel) z Minnesota
Arabians oraz wysoko sklasyfikowane
w ostatnim czempionacie Polski: Melody (po Psytadel) z Minnesota Arabians, Espirię (po Psytadel) hod. i
wł. Lecha Błaszczyka oraz sprawdzonego showmana Etnodronsa Psyche (po Padrons Psyche) Pawła Redestowicza, w tym roku z nowym
prezenterem, Piotrem Stańczukiem. Z
nowymi, zagranicznymi trenerami,
poza Eksterną, zjawić się też mają
Psyche Victoria (po Ekstern) reprezentująca Chrcynno-Pałac oraz córki
WH Justice’a, Sotika i Wasa z Falborka.
Uruchomiono już oficjalną stronę tegorocznego pokazu: www.all-nationscup.org, organizatorzy zapowiedzieli
też przekaz live oraz rejestrację wideo udostępnianą w Internecie z kilkugodzinnym opóźnieniem.
Tekst: Urszula Łęczycka
www.polskiearaby.com
Silną stawkę koni do Pucharu Narodów zgłosili też polscy hodowcy prywatni – w Aachen w tym roku zobaczymy m.in. Młodzieżową Wiceczem-
www.CzteryKopyta.pl
Str. 39
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
stice’a. – Każdy może zarejestrować
się na naszej stronie www.whjustice.com (która wkrótce będzie gotowa). Zasady wytłumaczone będą w
sześciu językach: angielskim, francuskim, włoskim, niemieckim, hiszpańskim i polskim. Aukcja też będzie prowadzona w tych sześciu językach”.
Jak informują właściciele ogiera WH
Justice, Catherine Noel i Thierry Kerjean, stanówki tym reproduktorem na
sezon 2009 będzie można nabyć tylko
na aukcji internetowej. „Naszym celem jest ograniczenie liczby potomstwa WH Justice’a w Europie – tłumaczą polskimarabom.com. – Nie chcemy selekcjonować klaczy ani ustanawiać bardzo wysokiej ceny za stanówkę. Pragniemy dać każdemu europejskiemu hodowcy szansę krycia WH
Justice’em. Dlatego aukcja jest jedynym wyjściem”.
(2000, Harbin – Embola po Balon,
hod. Stanisława Redestowicza), która
65-kilometrową trasę pokonała w
tempie 17,41 km/h. Drugi był Piotr
Podczas gdy oczy większości arabia- Komosa na małopolskim Gaju po
rzy zwrócone były na Jesienny Pokaz ogierze czystej krwi Borek. Obie paKoni Arabskich w Janowie Podlaskim, ry o zwycięstwo walczyły w efektoww Warce odbywała się najważniejsza nym finiszu w pełnym galopie. Nieimpreza w rajdowym kalendarzu w stety, ten konkurs nie był przykładem
Polsce: Mistrzostwa Polski Seniorów rozważnej i świadomej jazdy. Pierwrozegrane w ramach zawodów mię- szą pętlę cztery konie pokonały w
dzynarodowych.
tempie prawie 25 km/h! Niestety, trzy
z nich potrzebowały na wejście na
W piątek, 5 września, w ośrodku jeź- bramkę weterynaryjną prawie 20 midzieckim Sielanka, rozegrano konkur- nut (w tym czasie ich tempo spadło
sy krajowe. W konkursie 1* triumfo- do około 18,5 km/h), po czym dwa
wała Alicja Sobieska na Empirze zostały wyeliminowane z powodu metabolizmu. Był to
Krzysztof Czarnota pomaga w serwisie Kamili Kart, doskonały pokaz,
punkt serwisowy na trasie jak nie należy jeździć
konkursów
rajdowych.
Aukcja rozpocznie się na początku listopada. Prawdopodobnie będą na
sprzedaż dwie stanówki tygodniowo,
przez szereg tygodni. Nie będzie możliwości
zakupu
stanówek
w
„tradycyjny” sposób. Ich sprzedaż została zawieszona w Europie już kilka
miesięcy temu. „Licytowanie jest łatwe – przekonują właściciele WH Ju-
W klasach stylowych z limitem
prędkości triumfowały odpowiednio: w klasie P –
55 km Katarzyna
Nyklewicz na czystej krwi Elpasie
(2002, Arzgir –
www.polskiearaby.com
WH Justice
Str. 40
www.CzteryKopyta.pl
Tekst: Maciej Kacprzyk
Zdjęcia: Mateusz Jaworski
www.polskiearaby.com
www.CzteryKopyta.pl
Str. 41
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
Kamila Kart na serwisie
Elema po Wermut, hod. Tarus Arabians) z wynikiem 34,71 pkt., a w klasie L – 30 km Iwona Mikulska na klaczy szlachetnej półkrwi o imieniu Diana (wynik 15,87 pkt.).
Sobota była dniem konkursów międzynarodowych. Na najdłuższym konkursie CEI 160 km triumfowała para
Kamila Kart – Cert (1997, Balon –
Certoza po Set, hod. Roberta Talarka)
z KJ Champion, zdobywając jednocześnie tytuł Mistrza Polski. Dodatkowo Cert otrzymał nagrodę Best Condition. Kolejne dwa miejsca zajęli zawodnicy z Czech. W sumie konkurs
ten ukończyły tylko trzy z dziesięciu
startujących koni, w tym siedem polskich par. Dla Kamili Kart to już
czwarty medal Mistrzostw Polski, w
tym drugie złoto. Pierwszy raz triumfowała jako osiemnastolatka w 2002
roku na półbracie Certa – Elbanie
(1995, Balon – Elekta po Palas, hod.
Str. 42
SK Janów Podlaski).
Wówczas nietypową
trasę 2 x 100 km (200
km w dwa dni) pokonała w tempie 20,36
km/h! Kolejne sukcesy
święciła
już
z
„Rudym”: brąz w 2002
na Mistrzostwach Polski Juniorów i Młodych
Jeźdźców (120 km)
oraz srebro w 2006 na
Mistrzostwach Polski
Seniorów (160 km).
W konkursie CEI 120 km wystartowało 6 par, w tym 3 polskie – niestety,
żadna para nie ukończyła tego dystansu. W konkursie CEIJYR 120 km
dla juniorów i młodych jeźdźców wystartowało 5 par, w tym 2 polskie.
Konkurs ukończyły 3 pary, niestety,
oba polskie konie zostały wyeliminowane. Wygrała Sophie Mauritsch z
Austrii na angloarabie Aledano w
tempie 15,99 km/h. Nagrodę Best
Condition otrzymała Arista, która na
mecie była trzecia pod zawodniczką z
Czech Kateriną Hemzalową (tempo
14,00 km/h) .
W konkursie CEI 80 km wystartowały
3 pary, wszystkie ukończyły konkurs.
Triumfował Jakub Kysely z Czech na
wałachu Woody w tempie 18,87 km/
h. Trzeci na mecie był Wojciech Kot
na Efezeuszu (1997, Ecaho – Efezja
po Falsyfikat, hod. SK Michałów), któ-
www.CzteryKopyta.pl
ry po szybkiej jeździe na pierwszej
pętli (tempo 19,46 km/h) zrezygnował ze ścigania się i zdecydowanie
zwolnił, uzyskując przeciętną 15,11
km/h. W konkursie CEIJYR 80 km
wystartowały 2 konie, oba ukończyły
konkurs. Zwyciężyła Petra Trojakova z
Czech na Emanie 1 (tempo 14,16 km/
h). Druga była Milena Kalata na Nokturnie (2002, Emigrant – Nowalia po
Pasat, hod. SK Janów Podlaski) –
tempo 13,69 km/h.
Podsumowując te zawody, przede
wszystkim należy wspomnieć o bardzo trudnych warunkach pogodowych: konie i zawodnicy musieli zmagać się z kilometrami w ponad 30stopniowym upale. Niewątpliwe był to
główny powód tak dużej liczby elimi-
Mistrzyni Polski seniorów (160 km)
- Kamila Kart (KJ Champion)
nacji za metabolizm. Polskie konie nie
mogły być przygotowane na szybką
jazdę przy takiej pogodzie, bo po prostu nie było im dane trenować w tak
wysokiej temperaturze. Sierpień był
raczej chłody i deszczowy. Ci, którzy
zaryzykowali szybką jazdę, wyszli na
tym nie najlepiej... W tych okolicznościach przyrody wynik Kamili Kart i
Certa nabiera jeszcze większej wartości. W historii Mistrzostw Polski dystans 160 km szybciej pokonali tylko
Kajusz Krzemieniecki na Nenufarze
(1991, Palas – Nejtyczanka po Banat,
hod. SK Kurozwęki) w 1999 roku –
tempo 15,47 km/h, oraz Lesław Gałka na Bajusie (1989, Partner – Bajeczka po Bandos, hod. SK Janów
Podlaski) w 2001 roku – tempo 16,92
km/h. W skali europejskiej wynik naszych tegorocznych mistrzów można
uznać za poprawny (uwzględniając
pogodę, nie teren). Jednak w skali
polskiej, szczególnie w odniesieniu do
kilku ostatnich lat, to naprawdę bardzo dobry rezultat. Smutne jest to, że
podium nie zostało w pełni obsadzone, ale obecnie tylko kilka polskich
par jest w stanie ukończyć 160 km. 6
września udało się to jednej, ale za to
w świetnym stylu.
Tekst: Maciej Kacprzyk
Str. 43
NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I
HORSE ENGLISH
Bezpieczeństwo przede wszystkim
– naturalnie!
Dzisiejsza przygoda skłoniła mnie do napisania na ten temat. Zaraz po „treściwej” jeździe pojechałam na niedaleki
stępikowy teren. Tego dnia jazda odbywała się na zwykłym
kantarze. Wszystko byłoby OK, jednak koń, chcąc schylić się
po trawę, mocniej naparł na wodzę, której nie odpuściłam
i... kantar pękł.
A właściwie poszły szwy tuż przy metalowym kółku. Pewnie większość
osób zsiadłaby – ja sprawdziłam, czy
bez kantara mogę konia zatrzymać.
Mogłam. Jechałam więc dalej. Wróciłam tak do stajni. Właściwie gdyby
koń poniósł, nie miałabym możliwości
zatrzymania go, ale... Czy gdyby kantar był cały – miałabym? A gdybym
miała wędzidło? Co tak naprawdę daje poczucie bezpieczeństwa i realne
bezpieczeństwo?
ENGLISH SADDLE - SIODŁO ANGIELSKIE
Pommel
Skirt
Centel
Girth
Str. 44
Przedni łęk
Tybinka
Tylny łęk
Popręg
Saddle Flap
Stirrup Leather
Stirrup Iron
Knee Pad
Podbicie siodła
Puślisko
Strzemię
Poduszka kolanowa
www.CzteryKopyta.pl
Jadąc, zdana na konia (jednocześnie
będąc w stanie nadać kierunek i
chód), swojego, znanego, czułam się
bezpiecznie. Nawet kiedy wiał wiatr i
w oddali jechało coś dużego. Nie czułam zagrożenia. Koń był posłuszny,
jeśli chciałam, zatrzymywał się momentalnie. Nie skłamię, jeśli powiem,
że było to bezpieczne. Jestem słabym
jeźdźcem i gdy coś nagle się pojawia,
wyskakuje z krzaków, koń ponosi i
świruje – dość szybko ląduję na ziemi
i zdecydowanie wolę unikać takich sytuacji, niż uczyć się utrzymywania w
www.CzteryKopyta.pl
siodle. Wracając do moich odczuć –
jadąc w otwartym terenie bez ogłowia
i kantara, czułam się bezpieczniej niż
na koniu znajomej, który miał na sobie ogłowie z wędzidłem i do tego byliśmy na ujeżdżalni. Tamtego konia
nie byłam w stanie zatrzymać tak momentalnie.
Według mnie bezpieczeństwo podczas
jazdy daje nam... możliwość zatrzymania konia zawsze i wszędzie. Koń
ponosi – potrafię go zatrzymać, znosi
w krzaki – też. Jak sprawić, aby koń
zawsze chętnie się zatrzymywał? Pracować! Albo klasycznymi metodami,
ćwicząc na ujeżdżalni i w terenie, wyrabiając sobie naprawdę posłusznego
wierzchowca, albo (jeśli niekoniecznie
ujeżdżenie jest Waszą mocną stroną,
zwłaszcza pracowanie nad koniem)
nauczyć się zgięć bocznych. Zaczynamy z ziemi – na kantarze. Stajemy z
boku konia i delikatnie pociągamy za
boczne kółko/węzełek kantara. Gdy
koń lekko oddaje głowę – odpuszczamy, puszczamy kantar, jakby był go-
Str. 45
NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I
NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I
rący. Powtarzamy. Na początku zadowalające jest lekkie, ale luźne i pozbawione oporu oddanie głowy. Ale
naszym celem jest mocne oddanie
głowy. Dlatego stopniowo prosimy o
mocniejsze zgięcie. Ważne jest, aby
odpuszczać, gdy koń jest luźny, nie
gdy na nowo zaczyna napierać. Powtarzamy z siodła. Rękę dociągamy
do naszego uda. Ważne jest też, aby
na chwilę zapomnieć o ujeżdżeniowej
zasadzie zawsze napiętej zewnętrznej
wodzy. To wyjątkowe ćwiczenie i
działamy tylko jedną wodzą. Ćwiczenie można wykonywać też na wędzidle, ale warto wtedy zaopatrzyć się w
skórkę pod wędzidłem, coś takiego
jak w hackamore, tylko luźno dopasowane. Wtedy nie przeciągniemy wędzidła przez koński pysk. Łatwo dostać skórkę w sklepie z akcesoriami
western lub zrobić samemu.
dziennej obsługi konia? Poza zasadami typu „nie przechodzić za zadem” (które oczywiście należy stosować zawsze przy nieznanych koniach)
warto skupić się na takim wychowaniu konia, aby był on bezpieczny.
Jak? Konsekwencja! Za każde przewinienie koń powinien ponieść karę.
Nie, nie o bicie chodzi, ale o cofnięcie
poza moją strefę osobista, o odsunięcie zadu, gdy chce kopnąć. Naprawdę
lepiej jest raz czy dwa odsunąć zad
konia stanowczo, niż ciągle męczyć
się z kopiącym koniem. Inna kwestia
to... To, na co koń nam pozwala. Jeśli
nie pozwala dotykać zadu, to dziwne,
żeby był zadowolony z podnoszenia
nogi! Dlatego warto jest skupić się na
No tak, koń w zgięciu bocznym nie
może biec, ponosić. Ale co, gdy – tak
jak u mnie – wykonanie zgięcia nie
będzie możliwe? Nauczyć zatrzymywania się na dosiad, ale u nas nie było paniki – gdyby była i Jasmina jednocześnie poniosłaby, niekoniecznie
zatrzymałabym ją tak szybko. A więc?
Magiczne „stój”. Można trochę oszukać i po każdym zatrzymaniu w ten
sposób dać koniowi smakołyk lub pozwolić pojeść trawę. Wtedy uda nam
się go zatrzymać zawsze.
Stanął Wam kiedyś koń na nogę i nie
chciał zejść? Zdarza się? Oj, nie. Koń
nie ma prawa tak zrobić. Oczywiście
w sytuacji, gdy potknie się lub coś
może się zdarzyć, ale od lekkiego nacisku lub sugestii dobrze wychowany
koń odsunie się. Już nie wspomnę o
ogólnym szanowaniu strefy osobistej
– koń nie ma prawa stanąć na moją
nogę i powinien za to być stanowczo
wycofany, a nie tłumaczony „bo on
nie chciał”. Tak samo prowadzenie konia – nie ma, że koń zagapił się i wyprzedził. Cofamy i już.
Chciałam zwrócić jeszcze uwagę na
siodłanie. Mało kto interesuje się, co
o siodle i siodłaniu myśli koń. A myśli
sporo. Kiedy zakładamy czaprak na
grzbiet – spina się? Kuli uszy? Czyli
myśli źle. A więc jak siodłać konia,
aby nabrał zaufania, a nie traktował
A co z bezpieczeństwem podczas co-
Str. 46
podstawach z ziemi. Na tym, abyśmy
mogli konia dotykać zawsze i wszędzie, przestawiać każdą część jego
ciała. I to wszystko w rozluźnieniu.
Warto nad tym pracować. Jak? To już
za bardzo obszerny temat na artykuł.
Do każdego konia trzeba podejść inaczej (cofam do poprzednich artykułów!), bo źródła tego samego problemu mogą być różne. Jeden koń będzie
kopal
z
braku
zaufania
(strachu!), inny z braku szacunku, a
jeszcze inny – bo nauczył się, że wtedy ludzie dają mu spokój. I w każdym
przypadku działa się inaczej.
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
tego jak zło, od którego nie da się
wykręcić? Przede wszystkim w miarę
możliwości konia nie wiązać, ale
uwiąz trzymać w ręce, pozwolić ruszać się. Konie to zwierzęta uciekające – możliwość ruchu daje im poczucie bezpieczeństwa. Niestety, zwykle
konie wiąże się krótko, żeby było
szybciej, czasem na 2 uwiązach. Najpierw zakładamy czaprak – na zmianę
zarzucamy go na grzbiet (delikatnie) i
ściągamy, a gdy koń odpręży się, zostawiamy na grzbiecie. Siodło dajemy
najpierw do obwąchania, potem zamaszystym ruchem sprawiamy, że
znajduje się nad grzbietem i DELIKATNIE układamy. Jeśli koń sprzeciwia się, ściągamy i powtarzamy.
Przed zapięciem popręgu pokazujemy
go wierzchowcowi, głaszczemy nim
po zadzie i pod brzuchem. Wtedy zapinamy. I też lekko. Na dociągnięcie
(rozłożone w czasie na tyle małych
kroczków, na ile się da) będzie czas.
Między dociąganiem dobrze jest konia
ruszyć – stępem, a nawet kłusem. Co
do kiełznania – też delikatnie.
Na koniec – jaki jest koń bezpieczny?
To taki koń, który liczy się z wolą
jeźdźca. Gdy ten prosi o przesunięcie
– robi to, gdy o stanie w miejscu –
też. To od nas zależy, czy nasze konie
będą nas szanować i jednocześnie
ufać nam, a więc bezpieczeństwo też
zależy od nas.
Tekst: Agnieszka Litwa
Str. 47
S ŁAW N I LU DZ I E
S ŁAW N I LU DZ I E
(1994), Victory Gallop (1998), Point
Given (2001). Od roku 1997 należy
do ekskluzywnego Racing Hall of Fame.
Dla miłośników kina sylwetka Stevensa musi wydać się znajoma – we
wspaniałym filmie „Seabiscuit” wcielił
się w rolę Georga Wolfa i chyba trudno było znaleźć lepszą osobę do zagrania tej roli.
Gary Stevens
Gary Stevens, urodzony 6 marca
1963 roku w Caldwell w Idaho w zasadzie skazany był na pracę z końmi
– jego ojciec, Ron, był trenerem,
brat, Scott, dżokejem. Zanim ukończył
14
lat,
wygrywał
już
„włościańskie” wyścigi quarter horse.
W wieku 16 lat wziął pierwszy raz
udział w gonitwie koni pełnej krwi w
Les Bois Park w Idaho – i wygrał.
Szybko wdarł się do czołówki amerykańskich jeźdźców. Miejsce w pierwszej dziesiątce „top money” w latach
1985-99 i 2001, trzykrotny sukces w
Kentucky Derby – Winning Colors
(1988), Thunder Gulch (1995), Silver
Charm (1997)), dwa zwycięstwa w
Preakness Stake – Silver Charm
(1997), Point Given (1998), trzy w
Belmont Stakes – Thunder Gulch
Str. 48
Słowo wstępne
Bill Shoemaker
Znam Gary’ego Stevensa, odkąd
pierwszy raz przyjechał do południowej Kalifornii. Był wtedy dzieciakiem
o wybuchowym usposobieniu, a przy
tym bardzo tęsknił za domem rodzinnym. Był wówczas dobrym jeźdźcem,
ale 5 lat później, gdy wrócił, był dużo
lepszy. Wyrósł trochę i wydoroślał.
Zawsze lubiłem z nim jeździć, bo zachowywał się fair w stosunku do innych. Jazda z doświadczonymi dżokejami pomogła mu stać się lepszym
jeźdźcem. Gdy się ścigasz, musisz nauczyć się korzystać z każdej sytuacji,
ale robić to uczciwie. Gary się tego
nauczył i robił to coraz lepiej, a
wreszcie nauczył się także kontrolować swój temperament. Wcześniej jedynym wyjściem z trudnej sytuacji,
gdy ktoś mu przeszkodził w wyścigu,
było „prawo pięści”. Dla każdego początkującego jeźdźca Gary jest wzorem ze względu na sposób zachowania, traktowania koni w wyścigu i po-
www.CzteryKopyta.pl
stawę jako jeźdźca. Stał się profesjonalistą w każdym znaczeniu tego słowa. Zna swoje konie, wie, kiedy należy zacząć finiszować, przekłada bat,
wyczuwa, czy danego konia należy
uderzyć, czy nie używać bata, i ma
świetne wyczucie tempa. Wszystko to
przychodzi z czasem, jest czymś, czego jeździec się uczy. Powiedziałbym,
że potrzeba 5 do 10 lat, aby stać się
świetnym dżokejem, a ci, którym uda
się to wcześniej, nie istnieją zbyt długo w czołówce. Gary był nieszczęśliwy, gdy musiał zrezygnować z jazdy.
Mówił, że nie wytrzyma na wyścigach,
nie mogąc uczestniczyć w gonitwach,
choć odradzano mu jazdę ze względu
www.CzteryKopyta.pl
na stan zdrowia. Kiedyś mu powiedziałem: „Jeśli czujesz, że jedynie to
chcesz robić i to właśnie sprawia, że
jesteś szczęśliwy, to wracaj. Nie próbuj być kimś, kim inni by chcieli cię
widzieć”. Dzisiaj sądzę, że osiągnął
wszystko – nauczył się dobrze wysławiać, z czym miał wcześniej kłopoty,
jest dżentelmenem i został czempionem. Nie ma lepszego dżokeja.
***
9 czerwca 2001 – dzień Belmont Stakes, 2400 m. Jechałem na Point
Given, którego występ zgromadził na
trybunach rekordową liczbę publiczności – 73 857 osób. Był taki hałas,
że asystent startera, odpowiedzialny
Str. 49
S ŁAW N I LU DZ I E
S ŁAW N I LU DZ I E
za nas przy maszynie startowej, nie
słyszał, co do niego mówię, choć stał
pół metra ode mnie. Na szczęście koń
dobrze przyjął start i mogłem ustawić
się w pobliżu AP Valentine, jedynego
konia, który mógł mi zagrozić. Na
przeciwległej prostej, 1600 m od celownika, wiedziałem, że wygram. Point Given szedł zrelaksowany na ręce,
przed nami były 3 konie dyktujące
tempo, a tuż za mną po zewnętrznej
AP Valentine. Przed wejściem w zakręt AP próbował zaatakować, popuściłem wodze i Point Given wydłużył
krok. Obejrzałem się, AP już był posyłany przez dżokeja, a ja miałem
„tonę konia” pod sobą. 600 m do celownika znów popuściłem wodze i
koń przyspieszył. Przed wyjściem na
prostą byłem już na froncie, podebrałem wodze, aby koń skoncentrował
się na tym, czego od niego wymagam. Na prostej dostał dwa baty, na
co odpowiedział przyspieszeniem. Nie
wiedziałem, jak daleko jest reszta koni, ale cały czas go posyłałem i pobudzałem batem, by nie próbował bawić się, nie widząc konkurencji. Nie
starałem się oszczędzać go, bo i tak
będzie długo odpoczywał po tym wyścigu. Stanęła mi przed oczami sytuacja z Belmont Stakes w 1997 na Silver Charm. Ścigałem się o trzecią koronę i – już pewny zwycięstwa –
przestałem go wysyłać. Wtedy pojawił się znikąd Touch Gold i pobił nas
na ostatnich 50 m. Za celownikiem
obejrzałem się – reszta koni była bar-
Str. 50
dzo daleko, a doping publiczności
ogłuszający. Point Given był pierwszym klasowym koniem, którego miałem dosiadać po powrocie na tor. Trener Bob Baffert wiązał z tym 2latkiem duże nadzieje i chciał, abym
ja był jego stałym jeźdźcem. Pierwszy
nasz wyścig to Breeders Cup Juvenile
w Kentucky 1700 m z pulą nagród 1
mln $. Niestety, dostałem nr 1 w maszynie startowej. Żeby nie zamęczyć
konia zabójczym tempem po starcie,
jak to było w jednym z poprzednich
przegranych wyścigów, ustaliłem z
trenerem, że wycofam się po starcie i
spróbuję zaatakować na prostej. W
Breeders Cup biegną najlepsze konie
świata i jeśli Point Given do nich należy, nie będzie łatwo utrzymać go po
starcie. Konie dobrze wytrenowane
kierują się nawykami, pamiętają
wszystko, co działo się wcześniej. Pokazujesz im coś, a one myślą, że w
następnym wyścigu trzeba zrobić to
samo. Point Given był trenowany
mocno przyjmować ze startu, a ja
musiałem
przekazać
mu, że tym
razem nie o
to
chodzi.
Folbluty hoduje się i trenuje,
aby
szybko biegały i wygrywały. Wyścig o 1
mln $ nie jest
www.CzteryKopyta.pl
momentem do nauki, ale to właśnie
miałem zrobić, wiedząc, że zmiana
taktyki może być przykra. Przytrzymałem go po starcie i zostaliśmy bardziej
z tyłu stawki, niż planowałem. Powinienem poprawić pozycję, ale było za
wcześnie na jakikolwiek ruch i powtarzałem sobie: „Siedź na tej pozycji i
czekaj do 600 m”. Uderzyłem go po
łopatce, przyspieszył bez problemu i
zaczęliśmy mijać konie. Przed wyjściem na prostą nie miałem przejścia i
musiałem finiszować daleko polem
(może będę piąty...). Na prostej uderzyłem go batem, a on mijał konie,
jakby stały w miejscu, i 200 m od celownika walczyłem o III pozycję, a
chwilę później zobaczyłem, że prowadzący Macho Uno zaczął słabnąć i wydawało mi się, że wygrałem o nos.
Niestety było odwrotnie! Była to jednak najpiękniejsza porażka w moim
życiu. Ten koń pokazał tak wspaniałe
przyspieszenie na finiszu, że zdobył
moje zaufanie i wiarę w jego możliwości. Wiedziałem, że to koń wyjątkowy. Jeśli jeździec nie ma zaufania
do konia, którego dosiada, i wiary w
niego, może to często oznaczać przegraną. Point Given wygrywał następne wyścigi łatwo, musiałem tylko pilnować go, aby finiszując na prostej,
koncentrował się i nie próbował wygłupiać, gdy konkurenci pozostali z
tyłu. Zużywał przy tym jedynie 70%
swoich możliwości przyspieszenia. Point Given miał około 170 cm w kłębie!
Kentucky Derby – tor o twardej na-
www.CzteryKopyta.pl
wierzchni, trudny do jazdy i nie każdemu koniowi pasujący. Point Given
trenował tam, żeby się zaaklimatyzować. Niby galopował dobrze, ale niektórzy twierdzili, że niezbyt płynnie
zmienia nogi w galopie. W USA konie
uczy się galopować z prawej nogi na
prostej, a z lewej nogi na zakrętach
(wyścigi są w lewą stronę). Jest za
dużym obciążeniem dla konia biec cały dystans bez zmiany nogi w galopie
i na ogół robią to same, ale czasem
wymagają pomocy od jeźdźca. Przy
wyjściu na prostą wykręcam lekko łeb
konia w lewo podczas jednej foule,
gdy akurat ma wszystkie nogi w powietrzu, ale bez zmiany toru jazdy,
potem szybko pociągam prawą wodzą
i to przesunięcie ciężaru ciała powoduje konieczność zmiany nogi w galopie. Niestety, Point Given w Kentucky
Derby był V, czas bliski rekordu, ale
tym razem miałem ostatni nr w maszynie startowej i przy 17 koniach w
wyścigu musiałem z miejsca zabrać
się bliżej frontu, a na finiszu koń nie
pokazał swojego zabójczego przyspieszenia. Po wyścigu weterynarz zbadał
go, ale zwierzę nie miało żadnej kontuzji. Czy to nawierzchnia toru mu nie
odpowiadała, czy duża wilgotność powietrza – nie wiadomo. Następne
dwie korony: Preakness wygrał o ponad dwie długości, a Belmont o 12
długości. Tym bardziej przykre było
wspomnienie o Derby. W wyścigach
często decyduje szczęście, wcześniej
czy później każdy koń musi przegrać.
Str. 51
S ŁAW N I LU DZ I E
S ŁAW N I LU DZ I E
Point Given przegrał w niewłaściwym
dniu.
***
Ból i radość stale towarzyszyły życiu i
karierze Gary’ego Stevensa. Gwiazda
torów wyścigowych przez dwie dekady, z 4512 wygranymi wyścigami i sumą nagród 187 mln $, nagle zadziwia
świat wyścigów oświadczeniem, że
kończy karierę dżokeja. Dziewięć miesięcy później wraca na tor z nadzieją,
że jeżdżąc wyścigi, nie będzie już czuł
bólu.
***
Rodzice Gary’ego Stevensa byli zawsze związani z końmi. Mama od dziecka jeździła konno, brała udział w zawodach western, a ojciec zaczął trenować konie appaloosa, potem quarter horse, a wreszcie folbluty. Początkowo był trenerem amatorem, jednocześnie pracował jako sprzedawca, a
ponieważ odnosił sukcesy na lokalnych torach, coraz więcej osób powierzało mu swoje konie do treningu.
Zrezygnował więc z pracy sprzedawcy
i poświęcił się koniom. Tak więc Gary
i jego starszy brat Scott od najmłodszych lat pomagali ojcu przy koniach.
Jedynie najstarszy z braci nie przejawiał zainteresowania tym sportem.
Kiedy Gary miał 6 lat, zaczął nagle
utykać. Lekarze stwierdzili u niego
rzadką chorobę zwyrodnieniową stawu biodrowego. Założono mu metalową szynę z wbudowanym butem o
podwyższonej podeszwie na lewą nogę i miał to nosić przez 2-3 lata, do-
Str. 52
póki kość się nie zregeneruje. Dzieci
bywają okrutne i Gary w szkole stał
się ofiarą, był nazywany Butem Frankensteina, źle się uczył, a metodą
obrony stało się dla niego prawo pięści. Zawsze był żywym dzieckiem, a
unieruchomiony i wyśmiewany przez
rówieśników – nie wiedział, co robić.
Rodzice znaleźli mu zajęcie: zaczął
uczyć się gry na perkusji i doszedł w
tym do perfekcji, jak zresztą we
wszystkim, co robił. Przed lekcjami
gry i potem, gdy trenował zapasy i
kiedy został dżokejem, miał zwyczaj
koncentrować się na tym, co będzie
robił, tak bardzo, że wyłączał się
kompletnie z otaczającej go rzeczywistości. Po półtora roku okazało się, ku
zdziwieniu lekarzy, że można zdjąć
szynę z nogi Gary’ego, potem nastąpił okres rehabilitacji, a chłopak
chciał być szybko zdrowy, więc ćwiczył godzinami. Jakieś pół roku później zaczął uprawiać zapasy pod opieką swego brata, Scotta, który należał
do reprezentacji szkoły. I w tej dziedzinie zaczął odnosić duże sukcesy,
aż kontuzja – zwichnięcie barku podczas finału zawodów okręgowych –
wykluczyła go z tego sportu. Po wyleczeniu kontuzji rehabilitacja polegała
na ćwiczeniu mięśni ramion przez
podnoszenie ciężarów oraz na jeździe
konnej.
Prawo w stanie Idaho mówi, że jeździec, który zawodowo galopuje konie na torze wyścigowym, musi mieć
www.CzteryKopyta.pl
licencję, a może ją otrzymać po skończeniu 16 lat. Nawet jeśli rodzice go
zatrudniają, nie ma prawa galopować
po torze. W wieku 14 lat Gary i Scott
byli podobnej postury i wykorzystali
to, aby Gary mógł galopować konie
na torze. Przebierał się za brata i w
ten sposób galopował codziennie około 16 koni swojego ojca. Niestety, po
jakimś czasie władze toru zorientowały się, że to Gary, a nie Scott jeździ na
torze. Wtedy znajomy ojca z Utah załatwił chłopakowi pracę na tamtejszym torze prowincjonalnym, gdzie
nie wymagano licencji. Po tygodniu
zapisano go do wyścigów. Zadzwonił
do brata po pomoc: „Co mam robić?
Jestem zapisany na 6 koni, a nigdy
nie startowałem z maszyny startowej!”. Na torze uważano, że Gary jest
czempionem uczniów w Boise, gdzie
www.CzteryKopyta.pl
jego ojciec trenuje konie. Ojciec i brat
natychmiast przyjechali do Utah, wytłumaczyli Gary’emu, jak się startuje,
a potem zdenerwowani patrzyli, jak
sobie poradzi. Dosiadał koni rasy
quarter horse, które z maszyny startują jak dynamit – i wygrał w tym
dniu 2 wyścigi! Po drugim wygranym
wyścigu urzędnik z zarządu toru zrewidował go w poszukiwaniu jakiegoś
urządzenia elektronicznego, które
miałoby pomóc jego koniom wygrać!
Zarówno Scott, jak i Gary byli tak utalentowani, że rodzice sfałszowali datę
urodzenia Scotta, aby mógł jeździć
wyścigi w wieku 15 lat. Z kolei Gary
zmienił pisownię nazwiska na Stephens i datę urodzenia, aby mógł dostać licencję i startować w dużych wyścigach na koniach, których po wygranych na torach prowincjonalnych
miał dosiadać w „prawdziwych wyścigach”. I pewnie nikt nie dowiedziałby
się prawdy, gdyby nie była dziewczyna Scotta, która doniosła na niego do
władz wyścigowych kilka lat później,
gdy Scott miał 18 lat i 4 razy wygrał
czempionaty dżokejskie. Ojciec musiał
zapłacić 500 $ kary i zagrożono mu
zabraniem licencji. Na szczęście oszustwo Gary’ego nie wyszło na jaw.
Rok 1979 był punktem zwrotnym w
karierze Gary’ego. Kontuzja barku zakończyła jego karierę zapaśniczą, a
także edukację. Chociaż uczył się dobrze, bo od wyników zależał jego
udział w zawodach zapaśniczych, zde-
Str. 53
RECENZJE
S ŁAW N I LU DZ I E
cydował się rzucić szkołę średnią dla
jazdy wyścigowej. Akurat wtedy zadzwonił do rodziców trener Chuck Taliafero z propozycją zatrudnienia Gary’ego w swojej stajni w Kalifornii.
Dwa lata wcześniej ta sama propozycja padła w stosunku do Scotta, ale
rodzice nie pozwolili mu na wyjazd.
(Taliafero wykreował Casha Asmussena i potem Steva Cauthena). Tym razem wyrazili zgodę – dzięki pomocy
Scotta, który wstawił się za młodszym bratem. I tak w kwietniu 1980
Gary dotarł do Los Angeles, gdzie zobaczył „prawdziwy” tor wyścigowy
Santa Anita, mogący pomieścić 50
000 osób, no i tak znanych trenerów,
jak D. Wayne Lukas czy Charles Whittingham. Taliafero i jego żona, razem
z nim prowadząca stajnię, zajęli się
Garym serdecznie, będąc również jego prawnymi opiekunami (Gary nie
miał jeszcze 18 lat), zakwaterowali go
w motelu, a nie w kwaterach dla personelu stajennego, aby nie wpadł w
nieodpowiednie towarzystwo i nie zaczął pić alkoholu i brać narkotyków.
Jeździć zaczął od razu, ale nie szło
mu najlepiej przez pierwsze dwa miesiące. Trener zasugerował mu znalezienie dobrego agenta, który go wypromuje. Każdy dobry dżokej ma
swojego agenta, aby wybierał mu dosiady, selekcjonował dobre konie, aby
trenerzy zatrudniali go do porannych
treningów, za które notabene dżokej
nie dostaje zapłaty. Gary, z pomocą
swojego trenera, znalazł wreszcie
Str. 54
agenta, emerytowanego trenera,
dzięki któremu zaczął dostawać po 8
dosiadów każdego dnia wyścigowego.
Nie wygrywał, ale płatnymi miejscami
zarabiał dużo więcej niż w rodzinnym
Boise w Utah. Mimo to był rozczarowany, że przez ponad 2 miesiące pobytu nie wygrał ani jednego wyścigu,
i chciał wracać do domu. Trener nie
pozwolił mu na to, zadzwonił do rodziców, mówiąc im, że Gary ma talent
i powrót do domu będzie największą
pomyłką w jego życiu, musi być tylko
cierpliwy, a sukcesy przyjdą. Miesiąc
później Gary wygrał nie jeden, ale
trzy wyścigi jednego dnia! Mimo to
następnego dnia spakował rzeczy i
wyjechał do domu. Dopiero po jakimś
czasie zrozumiał, że te 3 miesiące dały mu bardzo wiele. Ścigał się z najlepszymi dżokejami świata, a nawet
nie jeżdżąc, mógł obserwować ich
styl jazdy. Lafit Pincay, Bill Shoemaker, Darrel McHargue – to byli dżokeje, na których chciał się wzorować.
Sam wtedy nie miał dużej liczby koni
do jazdy, a także nie były to konie
wybitne, więc nie mógł się na nich za
dużo nauczyć w kwestii taktyki jazdy.
Tego można się nauczyć tylko na bardzo dobrych koniach.
Fragmenty biografii „Perfekcja jazdy”
– Gary Stevens, w tłumaczeniu
Małgorzaty Stelmach
Zdjęcia: www.garystevens.com
www.nova-racing.pl
www.CzteryKopyta.pl
Tytuł: National Velvet (1944)
Produkcja: USA gatunek: Dramat ,
Familijny / Przygodowy
Data premiery: 1944-12-14 (Świat)
Reżyseria: Clarence Brown
Scenariusz: Helen Deutsch, Theodore
Reeves
Zdjęcia: Leonard Smith
Muzyka: Herbert Stothart
Czas trwania: 124 min
Velvet Brown żyje na farmie z rodzicami Marthą i Herbertem. Dziewczynka od dawna marzy o swoim własnym
koniu, a przy tym, także o zdobyciu
wielkiego międzynarodowego mistrzostwa. Jej marzenia stopniowo zaczynają się spełniać,
kiedy to na swej
drodze
spotyka
początkowo niechętnie nastawionego do życia
włóczęgę, który
okazuje się znakomitym
trenerem. Emerytowany dżokej poma-
www.CzteryKopyta.pl
ga młodszej dziewczynce w treningu
konia i w przygotowaniach do startu
w wielkiej gonitwie Grand National
Steeplechase o Puchar Anglii. Cel
który oboje sobie wyznaczyli jest bardzo trudny do osiągnięcia i nie chodzi
tu o możliwości konia którym Velvet
się zajmie… Problemem jest to, że na
wyścigach nie wolno startować kobietom. Czy uda im się pokonać tą przeszkodę i spełnić marzenia? Znakomita
ekranizacja powieści Enid Bagnold.
Film familijny nagrodzony wieloma
nagrodami.
Tekst: Monika Piech
Str. 55
P I E R W S ZY K A M I E Ń
Największym
współczesnym
rynkiem są jeździectwo i wyścigi. O jego wartości przekonują
się wszyscy, którzy importują
konie, nie znajdując odpowiedniej oferty w Polsce. Czy zatem
jest możliwe, aby w Polsce hodowano konie sportowe i wyścigowe, które zdobędą rynek
światowy?
Uważam, że tak! Polskim atutem
może być partnerstwo pomiędzy
hodowlą prywatną a państwową,
polegające na tym, że hodowla prywatna produkuje konie na rynek, hodowla państwowa zaś utrzymuje i
rozwija narodowy potencjał genetyczny.
To nie przypadek, że w Polsce hoduje
się najlepsze konie arabskie. I chociaż nie ma u nas pustyń, gorącego
klimatu, nie było wielkich
pieniędzy, z jakimi rozpoczynała
się
Str. 56
P I E R W S ZY K A M I E Ń
większość współczesnych hodowli, to
źródłem sukcesu stał się mecenat
państwa, konsekwentny program hodowlany obejmujący pokolenia koni i
hodowców oraz dobry marketing.
Polskie konie arabskie podbiły świat.
Szkoda, że ta recepta na sukces pozostała niezauważona. Wręcz przeciwnie, obecny stan organizacji państwowej hodowli przypomina rozsypane kamienie domino. Nic nie pasuje do niczego i niczemu nie służy,
chociaż poszczególne elementy tej
układanki: stadniny, stada ogierów,
tory wyścigowe – same w sobie stanowią wartość, nie tworzą jednak
systemu, który produkowałby konie,
jakich oczekuje rynek.
Potrzeba wielu lat organicznej pracy,
ale warto domino ułożyć. Ministrowie
Aleksander Grad i Marek Sawicki
przejść mogą do historii, gdyż właśnie położyli pierwszy kamień. Jest
nim umowa pomiędzy Totalizatorem
Sportowym a Polskim Klubem Wyścigów Konnych o rewitalizacji Służewca. Uzdrowiony,
sprawnie
zarządzany
system
wyścigowy
zacznie ge-
www.CzteryKopyta.pl
nerować dochody, tak jak to się dzieje na świecie. Dobrze się stało, że totalizator konny pozostaje w rękach
Skarbu Państwa, gdyż kolejnym kamieniem układanki powinno być
określenie zasad redystrybucji dochodu wyścigowego na potrzeby polskiej
hodowli.
A kolejne kamienie już czekają. Trzeba organizować ośrodek zarządzający
hodowlą państwową, określić długofalowe cele hodowlane, ustanowić
zasady współpracy pomiędzy hodowlą prywatną a państwową, nadać
współczesne funkcje państwowym
stadninom i stadom ogierów, zbudować rynek aukcyjny, rozpocząć promocję jeździectwa i wyścigów w Polsce, prowadzić marketing polskiej hodowli na rynkach zagranicznych.
Tak już jakoś jest, że ważne dokonania powstają w marszu pod prąd.
Dwaj ministrowie, decydując o zaan-
www.CzteryKopyta.pl
gażowaniu kapitału Skarbu Państwa w misję odbudowy wyścigów, postąpili
wbrew doktrynie prywatyzowania wszystkiego i wycofywania państwa z gospodarki. Podobnie uczynił
prezydent
Aleksander
Kwaśniewski, oświadczając w 1998
r. na aukcji w Janowie, że państwowe
stadniny arabskie nie będą sprzedane, choć w tym czasie prywatny kapitał zagraniczny gotów był zapłacić
wielkie pieniądze za Janów czy Michałów. Dziś polskie konie z państwowych stadnin nadal dominują światowy rynek, zniknęło natomiast wiele
prywatnych, potężnych stadnin zagranicznych. W Polsce obok stadnin
państwowych rozwija się prywatna
hodowla i zaczyna odnosić sukcesy w
pokazach. Droga do wysokich cen została przetarta działaniami marketingowymi prowadzonymi wokół janowskiej aukcji. Być może nadszedł już
czas, aby stworzyć odrębną aukcję
dla hodowców prywatnych. Czy nie
jest to scenariusz, który powinien być
brany pod uwagę w odniesieniu do
hodowli półkrwi i pełnej krwi?
Tekst: Marek Grzybowski
www.polishprestige.pl
Str. 57

Podobne dokumenty

plik pdf

plik pdf Rekreacja - u hobbysty czy businessmana? W czym jeździć - buty Rasy koni: Nonius Naturalna praca z ziemi: odczulanie Polska kawaleria: końskie osobistości Kupno konia Tańczące białe konie Recenzje:...

Bardziej szczegółowo

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line) Hodowla: Polska może hodować lepsze konie niż Niemcy Jazda konna: Przejścia

Bardziej szczegółowo