Lubię prawosławne anioły
Transkrypt
Lubię prawosławne anioły
Lubię prawosławne anioły O pani Stefanii Barańskiej dowiedziałam się przypadkiem. W mogileńskim kinie zobaczyłam przygotowania do wystawy i prześliczne ikony. Nie wierzyłam, Ŝe powstały tu i teraz, a nie w pracowniach mnichów, setki lat temu. I pomyślałam, Ŝe warto mówić o ludziach, którzy choć na pozór zwyczajni, Ŝyją w niezwyczajny sposób. O takich, jak pani Stefania, która od lat pisze ikony dokładnie tak, jak uczyli ją tego mnisi w prawosławnym klasztorze w Bułgarii. Miały być Hawaje Na początku lat osiemdziesiątych nastoletnia Stefania chciała studiować zootechnikę - od zawsze zakochana była w koniach. Ale jak to się zdarza, koleŜanka namówiła ją, by razem poszły na egzamin do Akademii Sztuk Pięknych. Zdała, dostała się na studia, więc zrezygnowała z wymarzonego kierunku. Została na ASP. Krótko potem dostała propozycję wyjazdu na wymianę studencką. Do wyboru miała ZSRR, NRD albo Bułgarię. - Wszyscy jechali wtedy do NRD, a ja nie chciałam tak, jak wszyscy - wspomina pani Stefania. - Związek Radziecki oznaczał duŜą odległość od domu, a Bułgaria kojarzyła mi się wtedy z czymś w rodzaju Hawajów. Wyjechałam więc do Sofii. Szkota mnichów Studia w Bułgarii wiązały się z plenerowymi wyjazdami w góry. Tam, w pręŜnie działających klasztorach, mnisi przyjmowali studentów na nocleg. Pokazywali im przepiękne księgi, rzeź- Maryja „Umiljenie" by ze srebra, ikony. Później podpisali umowę z akademią i przekazywali studentom swoje zbiory do konserwacji. - Bardzo mnie to interesowało - mówi pani Stefania. - Najpierw uczyliśmy się, pisząc własne ikony dawnymi metodami, dopiero potem otrzymywaliśmy do renowacji te stare i cenne, z cerkwi i klasztorów. Do dziś bardzo to lubię. Niektórzy, Ŝeby się uspokoić i wyciszyć, robią na drutach. Ja piszę ikony. Nie wiem, ile ich napisałam, bo Ŝadna nie zostaje w domu. Wszystkie rozdaję: prawosławni wierzą, Ŝe aby ikona przynosiła komuś błogosławieństwo, musi być podarowana. Świętość bez konkurencji - Ikony mają swoje ramy, w któ rych trzeba się zmieścić - tłumaczy pani Stefania. - Gdyby ktoś miał zro bić krzyŜ, nie zrobi go przecieŜ z pię cioma końcami, prawda? Podobnie jest z ikoną. Pisane koniecznie na de sce, temperą. Neutralne tło, Ŝadnych drzewek i ptaszków. Rzadko większe grupy osób. Postaci statyczne. To są najwaŜniejsze kanony, których trze ba przestrzegać. Wszystko po to, Ŝeby postać na ikonie nie miała Ŝadnej kon kurencji, Ŝeby zwracała uwagę na inną rzeczywistość. JuŜ bułgarscy mnisi uczyli studentów, Ŝe ikona powinna wywoływać w patrzącym poczucie bojaźni, tajemnicy. Prawosławie traktuje ikonę nie jak obraz, ale rzeczywistą obecność świętego czy samego Boga. Piszący je modlili się podczas pracy. Nigdy nie były sprzedawane - nie było cenniejszego podarunku, jak właśnie ikona. Stefania Barańska podczas wystawy ikon w Mogilnie zywana Eleusa lub Umiljenie, przytulająca Syna. Od lat obiecuję sobie, Ŝe taką właśnie napiszę dla siebie i nikomu juŜ nie oddam... Nie bardzo lubię pisać św. Jerzego, bo to trochę inna ikona: w ruchu, z koniem i smokiem... Wolę takie, gdzie najwaŜniejsze są oczy i twarz. Ale piszę w zasadzie wszystkie, jaką kto sobie wymarzył. Oczywiście z wymarzonej Maryi na tle róŜ nic nie będzie, bo to nie ikona. Pani Stefania bardzo pilnuje, Ŝeby zachować stałe elementy: kolory, proporcje, atrybuty. Jedynym jej odstępstwem bywa, Ŝe czasem nie pisze całości, a tylko fragment ikony: na przykład jednego anioła. - KoleŜanki się ze mnie śmiały, Ŝe lubię prawosławne anioły, bo od razu po nich widać, Ŝe to męŜczyźni - wspomina pani Stefania. - Ale proszę popatrzeć, czy rzeczywiście tak nie jest. Aniołki choćby u Rubensa są cudownie słodkie i nieokreślone. A na ikonach zawsze takie same: z surową, męską twarzą, nawet pochmurną. Zupełnie inne. Męskie anioły śółtko, mydło i oliwa - Moje ulubione ikony to Chrystus Pantokrator i Maryja z Jezusem, na- - Latem rozmawiałam z panem, który sprzedawał ikony - mówi pani Stefania. - Okazało się, Ŝe nie są pisane, Ŝe to tylko kalkomanie pokryte bejcą... Trzeba uwaŜać, bo pełno teraz bylejakości... Dobrze napisana ikona przez długie lata nie zmieni koloru, a deska się nie odkształci. Pani Stefania do dziś dodaje do farb Ŝółtko, Ŝeby kolor był trwały. I odrobinę mydła, które ściąga farbę. Nakłada równieŜ złoto w płatkach, przywiezione jeszcze z Bułgarii. Podstawowym tonem maluje najpierw twarz i ręce, potem nakłada ton ciemniejszy i cienie. Na samym końcu delikatnymi kreseczkami podcieniowuje oczy, szyję, włosy, dzięki czemu kaŜda ikona jest inna. Ikonę po napisaniu trzeba jeszcze zabezpieczyć. Najlepiej nadaje się do tego oliwa z oliwek. Wciera się ją ręcznie, nakładając kilkanaście cieniutkich warstw i czekając, aŜ wsiąkną. Ten sposób konserwacji zabezpiecza nie tylko sam malunek, ale i całą deskę. Praca nad jedną ikoną trwa około trzech miesięcy. - MoŜe niektórzy potrafią to zrobić w ciągu tygodnia. Ale ikona powinna spokojnie i w naturalny sposób wysychać - mówi pani Stefania. - Kiedyś bawiłam się w ręczne szlifowanie gruntu, to dawało jeszcze większą satysfakcję. Teraz najtrudniej jest o deski, które leŜały gdzieś latami, i które dają gwarancję, Ŝe farba nie zacznie na nich pękać i odpadać. Ulubione „męskie" anioty Nauczyć innych Chrystus Pantokrator Ikona z bufetu Wśród znajomych pani Stefanii trwa nieustanna akcja poszukiwania suchych desek. Ktoś wyrzuca stary bufet i oddaje drzwiczki, inny odkrywa, Ŝe ma starą deskę do prasowania, jeszcze komuś po starej desce samochód wjeŜdŜa do garaŜu. Deska musi być szeroka i nieklejona. - PrzecieŜ nie wiem, czym jest sklejona i jak długo to klejenie wytrzyma - tłumaczy pani Stefania. - Bywało, Ŝe znajomi z Gdyni załatwiali mi deski uŜywane do robienia jachtów, więc wiedziałam, Ŝe będą trwałe. Innym klejeniom nie bardzo dowierzam. Trudno się dziwić ograniczonemu zaufaniu pani Stefanii do desek niewiadomego pochodzenia. Kiedyś konsul w Warnie zamówił u niej ikonę na ślub córki. Kupiona deska miała być sucha - niestety tuŜ przed wręczeniem prezentu farba zaczęła z niej odchodzić całymi płatami. I choć konsul był zachwycony efektem naturalnie postarzonej ikony i chciał za nią zapłacić, pani Stefania napisała drugą, tym razem trwałą. Stefania Barańska pracuje w szkole podstawowej jako nauczycielka plastyki. Mówi, Ŝe dla dzieci pisanie ikon jest nieco monotonne. MłodzieŜ jest bardziej chętna, ale ma coraz mniejsze zdolności manualne. Dwie lekcje plastyki w miesiącu nie słuŜą ich rozwijaniu. - To nie chodzi o talent - mówi pani Stefania. - Ale jak dziecko ma ładnie pisać, skoro nie potrafi kółka narysować? Kiedyś było duŜo ćwiczeń, wyklejanek, lepienia z plasteliny, teraz w szkole nie ma na to czasu. A przecieŜ pisania ikon moŜe się nauczyć kaŜdy, kto ma sprawne ręce i jest dobrym obserwatorem. - Zwłaszcza początki takiej nauki po legają na odwzorowaniu oryginału - tłumaczy artystka. - MoŜna ćwi czyć na małych elementach: twarzy, dłoniach. Wystarczy się przełamać. Akwarela jest trudna, nie moŜna w niej nic poprawić, ale farby olejne do skonale nadają się do nauki! Wszyst ko moŜna nimi zamalować i popra wić. Człowiek nie wie, Ŝe czegoś nie umie, dopóki nie spróbuje. Ikona niezgody? Choć ikona ma swoje początki w czasach, kiedy w Kościele nie istniał jeszcze podział na katolicyzm i prawosławie, wielu zdaje się kojarzyć wyłącznie z prawosławiem. I wzbudzać nieuzasadnioną agresję. - Zdarza się, Ŝe ktoś mnie pyta, czy ksiądz, który by dostał w prezencie ikonę, byłby obraŜony. Albo reaguje oburzeniem na to, Ŝe zgadzam się napisać kopię Matki Boskiej Częstochowskiej, nazywając ją ikoną. A to przecieŜ klasyczna ikona, pisana temperą na desce, w typie hodegetria! Rzeczywiście nieco róŜnimy się z prawosławiem w okazywaniu czci ikonom: nie całujemy ich, są dla nas bardziej fotografią niŜ Ŝywą obecnością - ale przecieŜ Kościół ich nie odrzuca! Samo słowo „ikona" oznacza przecieŜ „obraz". Nie dyskutuję, kiedy ktoś nie chce tego zrozumieć: ale ikony są przecieŜ naszym wspólnym dziedzictwem i bogactwem! Monika Białkowska