Polscy twórcy na międzynarodowej scenie, o kondycji sztuki

Transkrypt

Polscy twórcy na międzynarodowej scenie, o kondycji sztuki
Klątwa Juliana Klaczki
Przestrzenie kreatywne - seminarium „Kultura i rozwój” - Warszawa 9.06.2010
Dr Jan Sowa
Instytut Kultury, Uniwersytet Jagielloński
Spółdzielnia Goldex Poldex
„Tu jest niebo mniej błękitne i chłopi jacyś tacy nie umyci” tak krytyk sztuk i literatury
Julian Klaczko miał ponad 150 lat temu tłumaczyć dlaczego w Polsce nie ma sztuk
pięknych a Polacy charakteryzują się predylekcję do słowa i literatury. Sam Klaczko –
historyk sztuki i krytyk literacki, w zgodzie ze sobą zajmował się więc polską literaturą
wówczas współczesną (Mickiewiczem) ale sztuką włoską.
Po ponad 150 latach od napisania tych słów i po ponad 20 latach od upadku muru
berlińskiego klątwa Juliana Klaczki wydaje się być dawno zdjęta. Wydaje mi się, ze
nawet osób bezpośrednio niezaangażowanych w sztukę/niezainteresowanych sztuką
współczesną nie trzeba przekonywać, ze ona w Polsce jest. Pytanie na które wciąż
musimy sobie odpowiadać brzmi raczej: czy i jak bardzo jest nam potrzebna. A więc
muzea czy stadiony?
Po latach 90., kiedy to sztuka trafiała do szerokiej publiczności – raczej poprzez media
niż w naturze - wyłącznie przez słowo „skandal”, kiedy hasło „pieniądze podatnika”
miało służyć zdyscyplinowaniu niesfornych artystów, kuratorów i dyrektorów galerii, a
w okresie przedwyborczym dziennikarze i fotoreporterzy umawiali się (zapożyczając
języka z nomenklatury stadionowej) na tzw. ustawki z aktorami i politykami w Zachęcie,
przyszły lata 2000. Do tzw. szerokiej publiczności zaczęła docierać i dociera do dziś,
również poprzez media, seria komunikatów pozytywnych, często opartych zresztą na
liczbach mających uwiarygodniać i obiektywizować wymierność sukcesu :
1
- 400 tysięcy dolarów za obraz Samoloty Wilhelma Sasnala! (2007)
- 50 tysięcy widzów na wystawie Sasnala w Zachęcie (2007)
- nagroda Ordeal Prize – 100 tys. USD dla Artura Żmijewskiego (2009)
- Bałka, Althamer, Żmijewski w kolekcjach Tate, Szapocznikow w Centre Pompidou
- 2 mln. widzów na wystawie Mirosława Bałki w Turbin Hall w Londynie (2009)
- Złoty Lew – nagroda główna dla wystawy w Pawilonie Polonia na Biennale (2008)
itp.. itd.
Walka o widzialność sztuk wizualnych – odbyła się w Polsce w latach 90. Ale argumenty,
że sztuka współczesną jest ważna i łączy się z prestiżem przyjęliśmy (jako
społeczeństwo) dopiero z zagranicy, gdy polscy artyści, nawet mówiąc o naszych
„polskich” traumach i historii włączyli się tam „globalny” dyskurs kultury. I trzeba
przyznać, ze włączyli się głównie dzięki sobie oraz niewielkim nowopowstającym
prywatnym fundacjom i galeriom komercyjnym, polskim i zagranicznych, które na
przełomie lat 90 i 2000 przejęły na siebie obowiązek promocji kultury polskiej, podczas
gdy instytucje publiczne i agendy rządowe borykały się we wciąż niezreformowanej a
nawet do końca nierozpoznanej rzeczywistości kultury walcząc a później liżąc rany po
owej zimnej wojnie artystów ze społeczeństwem.
Wraz z sukcesami polskich artystów poza granicami nastał sprzyjający czas na próbę
przejęcie tych sukcesów i w Polsce. I przejęcie kapitału symbolicznego wytwarzanego
przez sztukę.
- Powstał Narodowy Program Znaki Czasu mający na celu umożliwienie tworzenia
regionalnych instytucji o charakterze obywatelskim (stowarzyszenia) odpowiedzialnych
za kolekcjonowanie dzieł sztuki (2003)
- Minister kultur lewicowego rządu podpisał z prawicowym prezydentem miasta decyzje
o budowie w Warszawie Muzeum Sztuki Nowoczesnej! (2005)
- Manufaktura - nowa siedziba Muzeum Sztuki w Łodzi budowana dzięki unijnym
funduszom otworzyła się dla publiczności (2008)
- wybudowano CSW Znaki Czasu w Toruniu – pierwszą nową przestrzeń dla sztuki
współczesnej (2008)
2
Jest rok 2010, co prawda mamy kryzys ekonomiczny ale podobno na tle mapy
ekonomicznej Europy jesteśmy zielona wyspą. I czy pożytkujemy ten kapitał, czy mamy
jakąś wizje na przyszłość co z nim chcemy zrobić?
Nowopowołane instytucje (MSN w Warszawie i CSW Znaki czasu w Torunie), podobnie
jak i inne muzea borykają się z przekleństwem budżetów historycznych, arbitralnie
narzuconych przez organizatora, bez żadnego związku z zaakceptowaną (czy nawet
wyznaczoną) przez tego samego organizatora misją. Pierwsza z tych instytucji walczy
też o siedzibę, druga o lepsze kontakty z miejscową władzą i o publiczność. Część
regionalnych kolekcji zrodzonych ze „Znaków czasu” upadła, część - lepiej lub gorzej kontynuuje swą działalność ale wszystkie skupiły się na tworzeniu kolekcji sztuki
polskiej, jakby w imię „odzyskania” (odwojowania) dla Polaków Bałki, Sasnala i Kozyry.
Idea, że przyciągną one pieniądz prywatny okazała się fikcją. Państwo – poprzez
ministerialne programy operacyjne lub dotacje samorządowe - dotuje więc prywatne
stowarzyszenia wspierając ich kolekcje (nie pokazywane, bez stałej ekspozycji i nadziei
na nią), podczas gdy powoływane do tego narodowe instytucje publiczne, mające w swej
misji zbieranie, opracowywane i upowszechnianie dzieł sztuki z dostępu do tych
funduszy z niewyjaśnionych powodów są wyłączane.
Polscy artyści wizualni ciągle współtworzą najbardziej reprezentatywne kolekcje sztuki
współczesnej w świecie, ich dzieła są kupowane m.in. do tak znaczących instytucji jak:
Tate Modern w Londynie, Centre Pompidou w Paryżu, MACBA w Barcelonie (Museu
d'Art Contemporani de Barcelona) MUMOK (Muzeum Moderener Kunst) w Wiedniu i in.
ale sami Polacy takich kolekcji są pozbawieni. Za to mimo braku sukcesów – i
drużynowych i jednostkowych w piłce nożnej budujemy narodowe stadiony w imię
zbliżającego się Euro 2012. A więc muzea czy stadiony?
Sztuka współczesna może służyć jako narzędzie edukacji społecznej. Ze względu na
swoją specyfikę – innowacyjność (zarówno w ideach, formach jak i wykorzystywanych
technologiach), gotowość do podejmowania ryzyka, otwartość na różnorodność –
wspiera rozwój tych cech, które pozwalają jednostce lepiej funkcjonować w
nowoczesnym społeczeństwie i coraz szybciej zmieniającym się świecie. Sztuka dociera
do nas czasem niemal podprogowo w tzw. codziennym życiu (poprzez grafikę, dizajn,
3
architekturę, modę), czasem poprzez świadome uczestnictwo (wystawy, festiwale).
Wciąż jeszcze brak nam stałej infrastruktury, pewnego stałego punktu odniesienia jakim
– zarówno dla widzów jak i twórców i przemysłów kreatywnych mogą stać się
międzynarodowe w profilu i dostępne dla szerokiej publiczności kolekcje. Kolekcje
sztuki współczesnej dające możliwość bezpośredniego kontaktu z dziełami i zarazem
umożliwiające rozwój tych – tak bardzo pożądanych choćby przez raport Polska 2030
cech.
Gdy więc czytam w RAPORCIE POLSKA 2030 o budowaniu podstaw przyszłych przewag
konkurencyjnych poprzez:
- rozwój innowacyjności i kreatywności – sił napędzających także gospodarkę
- rozwój kapitału intelektualnego
- wspieraniu systemu edukacji w wypełnianiu funkcji egalitarnych i elitarnych
- wspieraniu mobilności i adaptacyjności człowieka
to myślę „Panie Ministrze Boni, wolny dostęp do kultury zagwarantuje rozwój tych
cech!!!”
Aktualnym wymogiem, dotyczącym nowoczesnych społeczeństw, jest zmiana polityki
przeszłości na politykę przyszłości. Jutro jest teraz – future is now – jak głoszą już od
dawna społeczeństwa bardziej rozwinięte. W tym kontekście budowa muzeów sztuki i
kolekcjonowanie sztuki współczesnej (sztuki traktowanej jako nowoczesne narzędzie
komunikacji społecznej), powinny stać się impulsem do rozwoju. Oczywiście pod
warunkiem, że kultura i sztuka nie będą traktowane wyłącznie jako element promocji
(„piaru”) ale też jako kapitał symboliczny. A polityka kulturalna z zarządzania eventami
(od rocznic, poprzez festiwale do pojedynczych wystaw i wydarzeń) przestawi się na
cele mniej doraźne ale strategiczne z punktu widzenia społecznego. Nowe muzea sztuki
współczesnej prezentujące swe kolekcje mogą się wtedy stać nową przestrzenią
publiczną, wolną, dostępną dla szerokiej publiczności, gwarantującą choćby bezpłatny
dostęp do stałych kolekcji. Dla mieszkańców miast – alternatywą w spędzani wolnego
czasu dla centrów i galerii handlowych i szansą na zetknięcie z aktualną sztuką
współczesną ze świata bez konieczności wyjazdu poza granice Polski. Dla turystów elementem przyciągającym, dla inwestorów – potwierdzającym trafność wyboru
atrakcyjnego miejsca odwiedzin/ inwestycji. Dla wykładowców, nauczycieli edukatorów
4
– dystrybutorem wiedzy i pomocy naukowych choćby poprzez dostępność wizerunków
dzieł w internecie z możliwością wykorzystania ich do działań edukacyjnych. Dla
systemu mniejszych galerii i biur wystaw artystycznych w Polsce – punktem odniesienia
lub dyskusji ale tez wyznacznikiem pewnych standardów w systemie ekspozycji i
przechowywania dzieł. Dla raczkującego rynku sztuki stabilizującym punktem
odniesienia.
Sztuka współczesna jest obecnie najbardziej żywą częścią kultury polskiej, która nie
tracąc swych cech lokalnych, bierze udział w globalnym i uniwersalnym dyskursie
kultury współczesnej. Ten „kruchy” moment równowagi należy wykorzystać do
rozpoczęcia długofalowej polityki kulturalnej, której znakiem czasu może być inwestycja
w swoistą ”infrastrukturę sztuki” zbudowania reprezentatywnych kolekcji sztuki
współczesnej w Polsce, które podobnie jak Tate, Pompidou, czy też powołane wcześniej
muzea, jak Luwr czy MoMA oddziaływałyby na kulturę nie tylko kraju ale całego
regionu. Kolekcji, które nie ograniczałyby się jedynie do sztuki polskiej, ale – adekwatnie
do współczesności – przedstawiały ją w międzynarodowym kontekście. O ile nie
jesteśmy w stanie „nadrobić” braków w substancjach kolekcji sztuki dawnej, a nawet
nowoczesnej, tak, aby mogły równać się z najlepszymi kolekcjami zagranicznymi, tak
poprzez „ucieczkę do przodu” jesteśmy w stanie zbudować znaczące kolekcje sztuki
aktualnej.
Muzea czy stadiony? Pewnie w imię zrównoważonego rozwoju i to i to. Ale w Wielkiej
Brytanii, więcej osób rocznie odwiedza tam galerie i muzea niż stadiony, choć liga jest
tam na o wiele wyższym poziomie. A niebo tak samo mało błękitne….
5