Numer 4/2015 (66) Kwiecień 2015 Wydawnictwo
Transkrypt
Numer 4/2015 (66) Kwiecień 2015 Wydawnictwo
Numer 4/2015 (66) Kwiecień 2015 Wydawnictwo bezpłatne Wesołych Świąt 2 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be Bezpłatny miesięcznik firmowy Adres: Avenue E. Demolder 1, 1030 Bruksela, tel.: 0489 116 120, TVA BE 0824 080 128 www. nowinki.be, e-mail: [email protected], nakład 20 000 Wydawca: NOWINKI VZW, Administrator: Agnieszka Nowak, Alfred Materna - tel. 0498 22 32 19 Redaktor naczelny: Katarzyna Ligocka, Skład i łamanie: Redakcja Współpraca: Elżbieta Kuźma, Dominik Piotrowiak, Iwona Ścisłowska, Śnieżka Daleszak, Aneta Kubas, Jacek Rujna, Mariusz Narel Korekta: Dominik Piotrowiak, REKLAMA: Iwona Ścisłowska: tel. 0489 116 119 Księgowość: Hanna Jałbrzykowska, Ogłoszenia drobne (bezpłatne): tel. 0489 116 120 (wyłącznie sms’y) lub e-mail: [email protected] Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. Opracowania graficzne reklam są własnością redakcji. Wydarzenia nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 3 Wielki sukces polskiego kina Oscar dla „Idy” Pawła Pawlikowskiego 22 lutego 2015 r. okazał się wielkim dniem dla polskiego kina. Oto „Ida” w reżyserii Pawła Pawlikowskiego została nagrodzona Oscarem w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. W historii Oscara do tej nagrody było nominowanych dziewięć polskich filmów, wśród których znalazły się m.in. „Nóż w wodzie” Romana Polańskiego (1963r.), „Faraon” Jerzego Kawalerowicza (1967r.), „Noce i dnie” Jerzego Antczaka (1977r.), „Człowiek z żelaza” Andrzeja Wajdy (1982r.), „Gorzkie żniwa” Agnieszki Holland (1986r.) Tegoroczna gala odbyła się w Dolby Theatre w Hollywood. Polski reżyser był niezwykle wzruszony. Odbierając Oscara z rąk Nicole Kidman i Chiwetel Ejiofor, powiedział: „O Boże! Jak ja się tu znalazłem? Nakręciłem czarno-biały film o potrzebie ciszy, wycofania się ze świata i kontemplacji, a teraz jestem tutaj - w epicentrum hałasu i uwagi świata. Świetnie. Życie jest pełne niespodzianek”. Przemówienie jak na hollywoodzkie standardy trwało długo, czyli półtorej minuty, i mimo że realizatorzy dźwięku próbowali przerwać przemowę, Pawlikowski nie dał się zbić z pantałyku i dokończył mowę, mówiąc: „Aha! Mam już kończyć, no dobrze… Dziękuję moim polskim przyjaciołom (…), którzy teraz zapewne oglądają mnie w telewizji, mojej ekipie filmowej, która siedziała ze mną w okopach. Byliście fantastyczni (…), ponieśliście mnie przez cały film. Jesteście tym, co kocham w Polsce najbardziej. Prężni, odważni, zabawni i z mocną głową. Wypijcie moje zdrowie”. „Ida” to dramat będący opowieścią o Annie, która jest sierotą wychowywaną w klasztorze. Przed przyjęciem ślubów zakonnych ma udać się do ciotki Wandy, od której dowiaduje się o swoim żydowskim pochodzeniu. W rolach głównych wystąpiły: Agata Trzebuchowska (Ida Le- benstein – siostra Anna) i Agata Kulesza (Wanda Gruz, ciotka Anny). Oscar, czyli Nagroda Amerykańskiej Akademii Filmowej, jest przyznawana od 1927 r. i uznawana za najbardziej prestiżową nagrodę filmową. Początkowo wręczano to wyróżnienie w 13 kategoriach, a w tej chwili – w 24, m.in. za najlepszy film, dla najlepszego reżysera, za najlepszy scenariusz, dla najlepszego aktora pierwszo- i drugoplanowego, za najlepsze zdjęcia, za najlepszą muzykę, za najlepsze efekty specjalne, za najlepsze kostiumy i charakteryzację. Statuetka Oscara przedstawia opierającego się na dwuręcznym mieczu rycerza, który stoi na rolce filmu z pięcioma szprychami. Każda z nich symbolizuje jedną z grup zawodowych reprezentowanych w Akademii: aktorów, scenarzystów, reżyserów, producentów i techników. Statuetka Oscarowa zaprojektowana przez Cedrica Gibbons mierzy 35 cm, waży 3,9 kg i jest wykonana z brązu pokrytego 14-karatowym złotem. Zwycięzcy gratulujemy, życząc dalszych sukcesów! Iwona Ścisłowska Polscy zdobywcy Oscarów: 1942 Leopold Stokowski za muzykę do filmu animowanego "Fantazja" Walta Disneya 1954 Bronisław Kaper za muzykę do filmu „Lili” Charlesa Waltersa 1983 Zbigniew Rybczyński za krótkometrażowy film animowany „Tango” 1994 Janusz Kamiński za zdjęcia do filmu „Lista Schindlera” Stevena Spielberga 1994 Allan Starski i Ewa Braun za scenografię i dekorację wnętrz do filmu „Lista Schindlera” Stevena Spielberga 1999 Janusz Kamiński za zdjęcia do filmu „Szeregowiec Ryan” Stevena Spielberga 2000 Honorowy Oscar dla Andrzeja Wajdy za całokształt twórczości 2003 Roman Polański za reżyserię filmu „Pianista” 2005 Jan A.P. Kaczmarek za muzykę do filmu „Marzyciel” Marca Forstera 2008 Oscar dla polsko-brytyjskiego filmu „Piotruś i wilk” (reż. Suzie Templeton) w kategorii krótkometrażowy film animowany Źródło: tvn24.pl 4 4 nr nr 4 4 (66) (66) kwiecień kwiecień 2015 2015 Temat miesiąca nowinki.be nowinki.be Wielkanocne tradycje Dla Polaków bardzo ważne są dwa święta: Wielkanoc i Boże Narodzenie. Z każdym z nich wiążą się określone zwyczaje. A jako że Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, jest to doskonała okazja do przypomnienia najważniejszych zwyczajów związanych z tym świętem budzącej się wiosny. Palemki w Niedzielę Palmową Wielki Tydzień rozpoczyna Niedziela Palmowa. W Kościele katolickim święci się wówczas palmy upamiętniające wjazd Jezusa do Jerozolimy. Tego dnia, od czasów średniowiecza, wierni przynoszą do Kościoła palemki symbolizujące odradzające się życie. Palemki wykonywane są z gałązek wierzby, bukszpanu, malin i porzeczek, a następnie są ozdabiane kolorowymi kwiatkami, piórkami i mchem. na najdłuższą i najpiękniejszą palmę – rekordowe dzieło mierzyło 33,39 m i zostało wykonane w Lipnicy Murowanej w 2008 r. Według ludowych wierzeń poświęconą palmą należy pokropić rodzinę, aby zabezpieczyć ją przed chorobami i głodem, a dzieci uderzyć witką, aby zapewnić im tym samym zdrowie. Topienie (wieszanie) Judasza w Wielką Środę Ten zwyczaj ma swoje korzenie w pogańskim obrzędzie topienia Marzanny i sięga XVIII w. W niektórych regionach Polski (szczególnie na Podkarpaciu) został schrystianizowany i polega na topieniu kukły Judasza, czyli jednego z dwunastu apostołów, który zdradził i wydał Jezusa Chrystusa. Kukła zrobiona ze słomy i przyodziana w stare ubrania najpierw jest sądzona, potem wieszana na wieży kościelnej, a w Wielki Piątek strącona z wieży, włóczona po wsi i w końcu po podpaleniu wrzucona do rzeki. Pogrzeb żuru i śledzia w Wielki Piątek i Wielką Sobotę Ostatnie dwa dni postu to rozprawianie się ze znienawidzonymi w czasie postu potrawami: żurem i śledziem, które w przeszłości spożywano najczęściej, rezygnując z mięsa, tłuszczów, a nawet cukru. Pogrzeb żuru i śledzia jest więc widowiskowy: w krakowskiem polega na wylewaniu żuru lub zakopywaniu go w garnku oraz na przybijaniu śledzia do drzewa, co oznaczało jego symboliczne powieszenie. Opisanym zwyczajom towarzyszyły radosne przyśpiewki zwiastujące koniec postu. Święconka w Wielką Sobotę Wielka Sobota jest nieodłącznie związana ze święceniem pokarmów. Każdy przygotowuje koszyczek, w którym nie może zabraknąć: baranka symbolizującego Zmartwychwstałego Chrystusa, jajek oznaczających narodzenie, chleba, mięsa i wędlin, ciasta, a także chrzanu i soli. Poświęcone pokarmy stanowią podstawę śniadania spożywanego w Wielką Niedzielę. Świąteczne śniadanie w Wielką Niedzielę i Zajączek W Wielką Niedzielę, po mszy rezurekcyjnej, do stołu zasiada tradycyjnie cała rodzina, która rozpoczyna posiłek od dzielenia się jajkiem. Na stole nie może zabraknąć oczywiście baby Istnieje wiele regionalnych tradycji, które powodują, że pa- wielkanocnej i mazurka. lemki różnią się zarówno techniką wykonania, jak i wyglądem. Do najbardziej znanych należą palemki kurpiowskie i góralskie. Zajączek to zwyczaj obdarowywania się drobnymi prezentaTe pierwsze powstają na bazie ściętego pnia jodły lub świerka, mi, zazwyczaj czekoladowymi jajkami lub innymi słodyczami który zostaje opleciony na całej długości wrzosem, borówką w kształcie zajączka, które trzeba najpierw odnaleźć, zostały boi widłakiem, a następnie ozdobiony kwiatami z bibuły i wstąż- wiem ukryte przez rodziców. Ta tradycja jest popularna na Śląsku kami. Co ważne, czub drzewka pozostawia się zielony. i w zachodnich regionach Polski, a przywędrowała z Niemiec. Z kolei palemki góralskie wykonuje się z pęku witek wierzbo- Śmigus - Dyngus w Poniedziałek Wielkanocny wych, wiklinowych lub leszczynowych i wieńczy się je baziami, Śmigus-Dyngus, zwany też Lanym Poniedziałkiem, to trajedliną oraz barwnymi, bibułkowymi kwiatkami i wstążkami. dycja ciesząca się nieustającą popularnością. Polega, jak sama W Lipnicy i w Rabce tradycją stał się również coroczny konkurs nazwa mówi, na oblewaniu się wodą. Zwyczaj był w przeszłości nowinki.be nowinki.be Temat Tematmiesiąca miesiąca bardzo istotny, bo według wierzeń zmoczone tego dnia panny miały większe szanse na zamążpójście, a te, które się obraziły, miały nieprędko znaleźć męża. W powiecie limanowskim wodą oblewają Śmiguśnioki, czyli młodzież w słomianych kostiumach z maskami na twarzy. Z wiadrami pełnymi wody zaczepiają przechodniów i proszą o datki, polewając tych, którzy nie chcą się wykupić. W niektórych regionach Polski w ten dzień zwyczajem jest smaganie wierzbowymi witkami, a gdzieniegdzie - kropienie pól wodą święconą, aby zapewnić dobre plony. Symbolika święconych pokarmów: cukrowy baranek – symbol zmartwychwstania Chrystusa jajko – znak życia chleb – oznaka ciała Chrystusa chrzan- symbol bogactw i zdrowia bazie, bukszpan, borówki – oznaka budzącego się do życia świata przyrody ciasto - znak doskonałości Z kolei w Krakowie w Poniedziałek Wielkanocny urządza się od końca XVI w. emaus, czyli odpust przy klasztorze Norbertanek na Salwatorze. W tym dniu organizowany jest kiermasz zabawek ludowych, przygotowane są karuzele, strzelnice sportowe i loterie fantowe oraz stragany ze słodyczami. Tym, co wyróżnia krakowski emaus, są drewniane figurki żydowskich grajków i Żydów studiujących Torę. Siuda Baba w Poniedziałek Wielkanocny Siuda Baba to ludowy zwyczaj popularny w okolicach Krakowa wiążący się z legendą o pogańskiej świątyni w Lednicy koło Wieliczki. Według tego podania kapłanka strzegąca ognia raz w roku, wiosną, wychodziła w poszukiwaniu następczyni. Wybrana dziewczyna była zobowiązana do pilnowania ognia przez rok. Była zazwyczaj osmolona i nie mogła się myć. Obecnie w rolę Siudej Baby wciela się zazwyczaj mężczyzna w podartym ubraniu przebrany za usmoloną kobietę. Z krzyżem w dłoni, ze sznurem korali z kasztanów lub ziemniaków na szyi, z koszem na plecach i z batem brudnym od sadzy chodzi od domu do domu, zbierając datki, w towarzystwie drugiego mężczyzny przebranego za dziada. Obydwaj zaczepiają przechodniów, oblewając ich wodą z sikawki i czerniąc im twarze sadzą na szczęście. I właśnie szczęścia, radości, smacznego jajka, mnóstwo wiosennego słońca oraz samych sukcesów życzę wiernym Czytelnikom „Nowinek” z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych. Iwona Ścisłowska nr nr 4 4 (66) (66) kwiecień kwiecień 2015 2015 5 5 6 nr 4 (66) kwiecień 2015 Felieton nowinki.be Wielki powrót Żabic Sądziłam naiwnie, że to kiepski żart na Prima Aprilis, gdy dziewczyny z biura zadzwoniły z pytaniem, jak się czuję wiedząc, że Żabie Oczy wracają dziś do pracy po urlopie macierzyńskim. Najpierw zaczęłam się śmiać, że to świetny kawał, bo dałam się nabrać i aż ciarki mi po plecach przeszły. Po chwili okazało się jednak, że to wcale nie był żart na pierwszego kwietnia… chichot. Gdy wróciłam, koleżanka leżała jak kłoda, jedną ręką trzymając się za nos, a drugą za głowę. Z oczu ciekły jej łzy. Położyłam jej zimny okład na nos i chcąc pocieszyć powiedziałam, że nie ma się co przejmować, bo do wesela się zagoi. Na te słowa farbowana białogłowa z odrostami do pół głowy zaszlochała jeszcze bardziej. Ugryzłam się w język. Ale ze mnie idiotka – pomyślałam – przecież zamążpójście to kwestia wielce drażliwa dla mojej koleżanki, przeżywającej prawdziwe katusze z powodu statusu „panny z dzieckiem”. Słuchawkę wzięła szefowa i oznajmiła mi, że sama do końca nie wiedziała, kiedy dokładnie nastąpi powrót tej osoby do pracy, więc nie mogła mnie poinformować z odpowiednim wyprzedzeniem. Dowiedziała się dopiero w miniony piątek, ale nie chciała, żebym się zbytnio tym stresowała przez cały weekend, więc nic mi nie powiedziała. No tak, nie ma to jak terapia szokowa – pomyślałam, ale nic się nie odezwałam bliska omdlenia, zawału i apopleksji razem wziętych. Odłożyłam słuchawkę i poszłam do naszej toalety, żeby odrobinę ochłonąć. Byłam w takim szoku, że miałam nieodpartą chęć włożyć głowę pod kran z zimną wodą, żeby móc dojść do siebie. Opanowałam się jednak na myśl o tym, jak bym wyglądała z mokrą głową przed Żabimi Oczami zapewne jak zawsze wyfiokowanymi od stóp do głów. Ochlapałam jedynie nieco twarz, wytarłam w nasz firmowy ręcznik i postanowiłam stawić czoła tej niespodziewanej sytuacji, która spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie dam się tej wypindrzonej lalce żadną miarą ani na nowo wpędzić w kompleksy, ani dać się sprowadzić kochanicy szefa do podrzędnej roli współpracownicy. W końcu to mnie powierzono na nowo kierowanie biurem i to ja będę rządzić, a nie ta farbowana na biało małpa. Z tym właśnie postanowieniem i w bojowym nastroju wyszłam z łazienki, otwierając drzwi tak energicznie, że trzepnęłam nimi Żabie Oczy, które chwilę wcześniej przyszły do biura i zaniepokojone moją nieobecnością zamierzały zapukać do łazienki z pytaniem, czy wszystko w porządku. Na skutek uderzenia, moja koleżanka biurowa padła na podłogę jak długa, chwytając się rękoma za krwawiący nos. Upadając, dodatkowo pacnęła się głową o podłogę tak silnie, że aż zajęczała. Było mi strasznie głupio, bo choć jej nie lubię, to jednak nie nosiłam się z zamiarem fizycznego ataku i to tak brutalnego, że ślady krwi widać było na dopiero co wypastowanej posadzce. Pomogłam pozbierać się z podłogi Żabim Oczom i wybąkałam – choć z wielkim trudem – słowa przeprosin. Ciężko mi było ją przepraszać nie dlatego jednak, że nie chciałam, ale z powodu zbierającej we mnie nieodpartej chęci do śmiechu. Widząc bowiem koleżankę z rozkwaszonym nosem i pomierzwioną fryzurą, miałam ochotę zachichotać jak za dawnych szkolnych lat, gdy najbardziej śmieszyły głupoty opowiadane w trakcie lekcji, gdy śmiać się żadną miarą nie wolno było. Usadziłam Żabie Oczy na firmowej kanapie dla klientów i pobiegłam do łazienki namoczyć ręcznik na okład i wyrzucić z siebie duszący Postanowiłam okazać nieco serca cierpiącej kobiecie – mimo braku szczególnej dla niej sympatii – kładąc na jej obolałą głowę jeszcze jeden zimny ręcznik i proponując coś do picia. Żabie Oczy, ciągle jeszcze łkając i krwawiąc nadal odrobinę z rozbitego nosa, ze słabym uśmiechem przyjęły propozycję wypicia szklanki soku i małej kawy, bo rano nie miały czasu, żeby się nowinki.be Felieton ch Oczu czegoś napić, szykując bobasa do żłobka. Przygotowałam więc w kuchni skromny poczęstunek dla obolałej koleżanki, oddając jej nawet moją drożdżówkę przewidzianą na drugie śniadanie. Żabie Oczy wypiły i zjadły wszystko ze smakiem, po czym znów wyciągnęły na kanapie. Nie wiedziałam, czy zamierzała tak leżeć przez cały dzień, ale jasne było, że w takim stanie nie może zostać w biurze. Zadzwoniłam do szefowej i w skrócie opowiedziałam, co się stało. Czułam w słuchawce, że właścicielka firmy dusi w sobie śmiech, podobnie jak ja wcześniej. No tak, ona to dopiero ma powody, żeby tej babki od ubranek w kuse spódniczki à la pantera nie lubić. Nie dość, że jej uwiodła męża, to jeszcze musi znosić jej obecność we własnej firmie… Szefowa zachowała się jednak – jak zawsze – jak kobieta z klasą. Stwierdziła, że lepiej będzie, jeśli cierpiąca wróci do domu, dojdzie do siebie po szoku i pójdzie do lekarza, żeby upewnić się, czy nos nie jest złamany lub w inny sposób uszkodzony. Jeśli potrzeba, niech wystawią jej zwolnienie na dwa pozostałe do weekendu dni, to razem z Poniedziałkiem Wielkanocnym będzie mieć sporo czasu, żeby dojść do siebie. Rozłączyłam się z szefową i powtórzyłam Żabim Oczom otrzymane polecenia. Widząc ją w kiepskim stanie, całą pomierzwioną, z nosem napuchniętym jak kartofel i śladami płaczu na twarzy, zaproponowałam cierpiącej odwiezienie do domu. Dochodziło już południe, więc korzystając z przerwy na obiad, mogłam na pół godziny zamknąć biuro. Pochlipując jak dziecko, koleżanka zwlekła się z kanapy i zaczęła ubierać. Wtedy zobaczyłam, że wcale nie jest już taka chuda jak dawniej, a po talii osy nie zostało ani odrobiny śladu. Płaszczyk też miała starawy i wymiętolony jak – za przeproszeniem – psu z gardła wyjęty. Cała była jakaś taka zmęczona, pomarszczona i – no tak! – niewymalowana! Chyba po raz pierwszy, od kiedy zaczęłam pracę w biurze, widziałam koleżankę bez kosmetycznej tapety! Muszę przyznać, że prezentowała się niezbyt atrakcyjnie, z podkrążonymi oczami, pryszczami na nosie i policzkach oraz z bladym licem. Zrobiło mi się jej nieco żal… Sama zajmuje się dzieciakiem, którego może nawet nie chciała, na nic nie ma czasu, ani zbytniej pomocy znikąd, w stylu mamy, teściowej czy opiekunki. Nasz szef ponoć rzuca jej parę groszy na dziecko, ale widuje je rzadko i nigdy się nim nie zajmuje. Smutny los mają Żabie Oczy… Na razie, bo znając jej charakter, za jakiś czas się otrząśnie i przygrucha sobie jakiegoś przyjaciela, to pewne. Postanowiłam więc zbytnio jej nie dokuczać, bo w końcu powitałam ją w biurze w wyjątkowy – można by powiedzieć – sposób. Możemy uznać to za nieplanowany rewanż za moje omdlenie w piwnicy w ubiegłym roku, do którego Żabie Oczy przyłożyły rękę. A więc teraz jesteśmy kwita. Nie pozostaje nam nic innego, jak starać się zachować poprawne relacje zawodowe, bo przyjaciółkami z pewnością nigdy jednak już nie zostaniemy. Anna Karska nr 4 (66) kwiecień 2015 7 8 nr 4 (66) kwiecień 2015 Wspominki z PRL nowinki.be Herbata z kiszoną kapustą Jednym z symboli, które nierozerwalnie kojarzą się z kwietniem, jest prima aprilis. Dzień żartów, kawałów, dozwolonego kłamstwa obchodzony był już w średniowieczu i prawdopodobnie nawiązuje do starorzymskich praktyk. O ponurej karierze żartów w PRL specjalnie dla „Nowinek” wypowiada się dr Wiesław Kot, wykładowca uniwersytecki, publicysta, krytyk filmowy i autor – między innymi – książki: „PRL – Jak cudnie się żyło”. Panie doktorze, Polska Rzeczpospolita Ludowa zwana była „najweselszym barakiem” w obozie socjalistycznym. Oprócz żyjących swoim życiem kawałów dostępne były przecież przechodzące przez cenzurę, a przez to koncesjonowane gazety satyryczne. Było w nich rzeczywiście coś do śmiechu? Cóż, to zależy od poczucia humoru, mnie jakoś słabo to rozśmieszało. Flagowym tytułem na tym tynku były oczywiście „Szpilki” i nie wyrządzę nikomu krzywdy, gdy powiem, że były po prostu głupie. Wyjątkiem może być okres, kiedy naczelnym był K.T. Toeplitz. Ale to nie było dno, bo „Karuzela” była jeszcze głupsza. O ile to możliwe. Więc leciało tam w kółko o kelnerach i meteorologach, którym nigdy nic nie zgadzało się w rachunkach. Cha, cha, cha… Pisma te miały małe wzięcie, ale głównie przez zeszytowy format. Bo, przykładowo, taki „Żołnierz Wolności” – kiedy byłem w wojsku – cieszył się w koszarach wprost obłędną popularnością. Zwłaszcza w gronie na wpół niepiśmiennych tzw. szwejów. Powód? „Żołnierz Wolności” był ogromnego formatu, więc jak taki szwej zmył podłogi na rejonie i pozyskał gazetę, żeby rozścielić na posadzce, nim mu robotę zadepczą, był zostawał zaprzysięgłym fanem tego pisma do końca służby. Zresztą takich koncesjonowanych satyryków było więcej. Weźmy sołtysa Kierdziołka z „Podwieczorku przy mikrofonie”. Raz po raz chlapnął coś na granicy cenzuralności. I nie wiadomo było – z głupoty własnej czy raczej cenzora. Wiesław Kot (ur. 1959) – polski publicysta, wykładowca uniwersytecki, od lutego 2007 do 2008 roku zastępca redaktora naczelnego tygodnika Wprost. Jest doktorem nauk humanistycznych z zakresu literatury współczesnej. Wykłada m.in. na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zajmuje się publicystyką związaną z filmem i literaturą oraz innymi obszarami kultury. Jest autorem audycji filmowej „Kino Kota” w Radiu TOK FM, oraz programu „Seans sensacji” w stacji Kino Polska. Przez pewien czas prowadził program publicystyczny „Pogromcy hitów” emitowany na antenie TV4. Jest autorem wielu książek. Co ma pan na myśli mówiąc o granicy cenzuralności? A choćby takie kwiatki o dniu powszednim w PRL-u: „Człowiek czuje się jak w samolocie. Niby fajnie się leci, lecz rzygać się chce”. Albo: „U nas się ciężko żyje, ale przynajmniej nie żal umierać”. I Polska w detalu: „Na zebranie poszliśmy do remizy. Do sali pompejańskiej”. I – „Podano koktajl z okazji inauguracji kampanii buraczanej”. I jeszcze: „Różne wnioski zgłaszali dyskutanci na obradach sztabu, ale jeden to chyba był dobry. Chodzi o to, żeby wszyscy ludzie w Polsce wstawali o dwie godziny wcześniej. Wtedy będziemy mogli dłużej nic nie robić”. Dziś, ale i wówczas śmieszyły zwykłe postawy i obyczaje z tamtych czasów o czym zaświadczają choćby filmy Stanisława Barei. Absurd unosił się w powietrzu przez okrągły rok! Świetnie to wyłapywał również Marek Piwowski w swoim „Rejsie”. A całość sprowadzała się do tego, co powiedział pewien emerytowany prokurator wojskowy, którego reżyser zaangażował – jako naturszczyka – na plan filmu. Facet zupełnie poważnie chciał na statku wycieczkowym od razu organizować trybunał z prawem karania wycieczkowiczów śmiercią za palenie papierosów w miejscach niedozwolonych. Ciąg dalszy na str. 11 nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 9 10 nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 www.polski-smak.be Świąteczna promocja 5,95 /kg Biała kiełbasa AGRYF 1 2 1,75/l Żurek KRAKUS Wesołych Świąt, smacznego jajka i obfitego Dyngusa życzy ekipa sklepów Polski Smak Av. Chazal 55, 1030 Schaerbeek, tel. 0475 97 84 55 Av. De Celtes 15, 1040 Etterbeek, tel. 0489 64 20 41 TYLKO U NAS możesz płacić kartą sodexo, kartą monizze, czekami repas i Ticket Restaurant® Ceny promocyjne obowiązują do wyczerpania zapasów nowinki.be Wpominki z PRL nr 4 (66) kwiecień 2015 11 Dokończenie ze str. 8 Herbata z kiszoną kapustą O krytyce wykładał: „Więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być... tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było... tylko aplauz i zaakceptowanie tych naszych postulatów…”. Nie wiadomo, czy jest to bardziej absurdalne, śmieszne, czy też w swojej głupocie ponure! W czasach stalinowskich za opowiadanie nieprawomyślnych kawałów można było trafić za kratki. Bierut na żartach się nie znał. Później nieco zelżało... Tu warto przywołać krytykanta władzy, śpiewaka-amatora Kazimierza Grześkowiaka, który lansował tezę, iż „Chłop żywemu nie przepuści”. Albo: „Może to wszystko bez te atomy, że waryjota momy”. Władysław Gomułka, jak go słyszał w radiu, toczył z ust pianę. Bo on tu modernizuje wieś (jego: „Rolnicy! Budujcie silosy!” do dziś budzi mnie po nocach), a tam jakiś wypierdek swoimi durnymi śpiewkami godzi w sojusz robotniczo-chłopski. I Grześkowiak szybko dostał szlaban w mediach i skończył karierę satyryka. Żarty z Pierwszego Sekretarza PZPR? Sam się prosił! Gomułka został bohaterem niekończącego się żartu taśmowego. Jak potrafi ględzić, wiedzieli wszyscy. Więc – co za problem kontynuować. Mówiło się bez wstępów: „Za sanacji na jednego rolnika przypadało zero, przecinek, zero, zero traktora. A teraz, dzięki naszy parti, na jednego rolnika przypada zero, przecinek, zero, zero, zero trzy.” Gomułka uwielbiał też cytować rocznik statystyczny, choć ostatni przygłup w kraju wiedział, że ten rocznik jest pisany wyłącznie dla niego. Więc: „Na dowód, że dzięki naszy parti, nastąpiła znacząca poprawa warunków życia, przytoczę kilka cyfr: siedem, osiemnaście, czterdzieści jeden, trzydzieści dwa. I liczba dodatkowa: dwanaście”. Schodzi nam wciąż rozmowa na Gomułkę, wygląda pan na jego wielbiciela! Wszyscy wiedzieli, że to „kościany dziadek”, imbecyl, który nauczył się czytać dopiero pod trzydziestkę. Cóż, tokarz spod Krosna, sanacja. Takie były czasy… A pierwsze i jedyne, co przeczytał, to była komunistyczna bibuła. W partii miał zresztą ksywę: „towarzysz Bibuła”. I za bibułę poszedł siedzieć, co go w partii wywindowało. Kiedy jednak po wojnie został pierwszym sekretarzem, próbował w KC lansować kaszankę. Wchodził do stołówki i dysponował od progu: „Czarną, dobrze podsmażoną, towarzyszu!” Kucharz – naturalnie wiedział, że uczestniczy w teatrzyku dla jednego ciasnego idioty – już gonił z dymiącą kiszką. A towarzysze, którzy objadali się na co dzień po daczach kawiorem, tylko cudem opanowywali rechot. Zresztą ten sam Gomułka, jak mu donosili, że statek z cytrusami z Kuby znów nie dopłynie przed Gwiazdką (nikt nie śmiał wymówić: „Boże Narodzenie”), uspokajał, że wcale nie szkodzi. „W kiszonej kapuście jest tyle samo witamin, co w cytrynie”. Że nie sposób wydusić skisłą kapustę nad herbatą, nikt się nie śmiał się zająknąć… Jak widać, siedzi w panu głęboko słusznie miniony system. Żywi go pan wciąż w sobie?! Ba, jasne! Jak na przykład przychodzą do mnie na wódeczkę kumple, którzy pięćdziesiątkę już od paru lat mają za sobą, to wcale nie włączam muzyczki. Wrzucam po prostu stare przemówienia towarzysza Wiesława czyli Gomułki. Nie te agresywne, z 1968 roku. Ale na przykład taki sobie półtoragodzinny referat, wygłoszony w Sochaczewie na otwarcie kampanii buraczanej w roku 1964… I robi się bardzo przyjemnie. Dlaczego? Bo znowu jest rok 1964… Z radia leci Gomułka, a ja znowu mam pięć lat… Dziękuję za rozmowę, pozdrowienia z Belgii! (jr) W krajach anglojęzycznych 1 kwietnia jest nazywany „Dniem Głupców” (April Fools’ Day lub All Fools’ Day). W Wielkiej Brytanii, Australii i RPA wzajemne żartobliwe oszukiwanie jest uprawiane tylko do południa. W innych krajach germańskojęzycznych dzień ten jest nazywany po prostu „1 kwietnia”, a żart zrobiony tego dnia Aprilscherz lub np. Aprilskämt (szw.). We Francji Prima aprilis jest określany jako „Dzień kwietniowej ryby” (Jour du poisson d’avril), a pierwszokwietniowe żarty nazywane są „kwietniową rybą” (Poisson d’avril). W Szkocji znany jest jako „polowanie na głupca” (Hunt the gowk Day), na Litwie - „Dzień kłamcy” (Melagio diena), w Portugalii - „Dzień kłamstwa” (Dia da mentira), a w Rosji - „Dzień śmiechu” (Dien smiecha). 12 nr 4 (66) kwiecień 2015 Hobby nowinki.be Piwne festiwale w Belgii Gdziekolwiek będziemy w Belgii – zawsze gdzieś trafimy na festiwal piwa. Może on mieć bardzo lokalny charakter, ale może też być wydarzeniem przyciągającym turystów i pasjonatów piwa nie tylko z Belgii, ale i z całego świata. Warto się przyjrzeć z bliska różnym odsłonom tych imprez. Prawie co weekend w Belgii odbywa się festiwal piwa, więc okazji, by skosztować wielką różnorodność piw belgijskich, a czasem także zagranicznych, nie brakuje. Festiwale są dobrą okazją do integracji wolontariuszy i stworzenia lokalnych wydarzeń o charakterze turystycznym. Oprócz wielkich pasjonatów odwiedzających festiwale, szukających limitowanych serii piw, są także i okazjonalni turyści chcący poznać różnorodność piw. rynku w Brukseli. Służy on stowarzyszeniu browarów belgijskich W wielu przypadkach rodzinny charakter imprez może być do- i miastu jako swoista witryna belgijskiego piwa. Na weekend skonałą okazją, by stworzyć miłe więzi z innymi uczestnikami. zjeżdżają się turyści, dziennikarze i handlowcy z całego świata. Różnorodność festiwalów jest dostosowana do różnorodności Festiwale piwa jako wizytówka piw, jakie można spotkać w Belgii, oraz miejsc, w jakich się Belgia jest kojarzona z piwem, więc pokazanie różnorod- odbywają. Część imprez odbywa się pod dachem w historyczności piw także stało się ważnym punktem dla różnych władz, nych budynkach (np. w Tournai, Anthisnes) lub w halach (np. by promować się poprzez ten napój tworzący przyjazne więzi w Brugii, Liège) bądź na otwartym powietrzu – jak w Brukseli, Antwerpii i Tongeren. Uzupełnieniem różnych festiwalów są i miłą atmosferę. Najbardziej znanym i widocznym festiwalem jest Belgian Beer także dni otwarte browarów. Weekend, który odbywa się na początku września na głównym Konsumenci + pasjonaci = Udany festiwal Duża ilość festiwalów w Belgii jest prowadzona na poziomie lokalnym poprzez wolontariuszy, w wielu przypadkach należących do różnych bractw lub klubów piwnych. Dzięki zaangażowaniu lokalnej społeczności zabawa zawsze jest udana, a wybór piw również wszystkich zadowoli. Zawsze są chętni, by pomóc przy obsłudze oraz sprzedaży żetonów dla uczestników. Wiele z imprez mających początkowo charakter lokalny z czasem zyskało sławę, która zaczęła przekraczać granice Belgii. Na przykład festiwal w Bruges na początku lutego stał się dobrym nowinki.be spotkaniem na początek roku, pozwalającym zwiedzić historyczne miasto i wybrać coś z szerokiej panoramy belgijskich piw. Tworzenie programu na bazie specjalnych piw może być także magnesem dla publiczności. Organizatorzy festiwalów piw świątecznych i zimowych w Essen, na północ od Antwerpii, starają się mieć piwa tego rodzaju ze wszystkich belgijskich browarów, dlatego festiwal wpisał się na stałe w kalendarz pasjonatów. Podobnie jest z festiwalami promującymi lambiki pod koniec sierpnia w Alsemberg, piwa specjalne w Sohier w lutym czy saison w Namur pod koniec marca. Sukcesy na rodzimym terenie pozwoliły organizacji konsumenckiej Zythos stworzyć festiwal piw belgijskich za granicą, jak to było w Treviso we Włoszech, na początku czerwca. Belgijskie piwa to za mało Wobec coraz ciaśniejszego rynku i chęci bycia oryginalnym, wiele nowych wydarzeń chce uzyskać międzynarodowy charakter. Jednymi z pionierów tej filozofii byli organizatorzy festiwalu Brassigaume w Marbehan, którzy na festiwal lokalnych piw zaczęli zapraszać gości z Francji i Włoch. Obecnie festiwal stał się modnym miejscem pokazującym małe browary z innych krajów. W marcu w Vichte odbywa się Alvinne Craft Beer Festival, impreza gromadząca zagraniczne i belgijskie browary. Zainspirowani tymi przykładami, podobną drogę zaczęli obierać inni piwowarzy, dzięki kontaktom za granicą. 2 maja tego roku browar Tilquin będzie gościł browary z Wielkiej Brytanii, a w Leuven 24-25 maja będzie miał miejsce międzynarodowy Leuven Beer Innovation Festival. Do zobaczenia na jednym z festiwali! Jan Lichota Zdjęcia 4x: (© Belgian Brewers) Zythos Bier Festival W dniach 25-26 kwietnia 2015 Leuven ponownie będzie gościć amatorów belgijskiego piwa z całego świata. Festiwal jest organizowany przez belgijskie stowarzyszenie klubów piwnych Zythos. Rosnący z roku na rok festiwal odbędzie się w hali Brabanthal na przedmieściach Leuven. Także bary w mieście będą uczestniczyć w tym święcie, by pozwolić miastu Leuven być przez jeden weekend stolicą piwa. Więcej informacji - http://www.zbf.be (również po polsku) nr 4 (66) kwiecień 2015 13 14 nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 NV ROSSIGNOL S.A. VERZEKERINGEN-ASSURANCES-INSURANCES N. V. ROSSIGNOL S.A. UBEZPIECZENIA Jesteśmy do Państwa dyspozycji od poniedziałku do piątku od 8h do 12h30 i od 13h30 do 16h30 SYLWIA KOBYLECKA ALEKSANDRA BALICKA KRYSTYNA JAROSZ 0488.60.59.06 [email protected] 0479.64.69.29 [email protected] 0479.90.96.76 [email protected] (kolizje, wypadki, odszkodowania ) w ramach ubezpieczenia oferujemy OC (RC+PJ) oraz AC (OMNIUM) a także ubezpieczenie domów, mieszkań, firm, personelu … rejestrujemy tablice tranzytowe w szybkim terminie akceptujemy zniżki z Polski bez tłumaczenia i przenosimy je z innych towarzystw ubezpieczeniowych, oferujemy możliwość dokupienia ochrony dodatkowej (szyby, kradzież, pożar, katastrofy naturalne, wandalizm), oferujemy dogodne formy płatności, a polisę otrzymasz pocztą zapewniamy szeroka ochronę w wielu sytuacjach na drodze NOWOŚĆ!!! W CELU ODZYSKANIA POJAZDU Z POLICJI OFERUJEMY UBEZPIECZENIE NA DWA TYGODNIE!!! Av. Charles Quint 374, 1083 Ganshoren Tel . : 0032 (0)2/469.15.00, Fax : 0032 (0)2/469.16.10 [email protected] Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół ekipa ROSSIGNOL nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 15 Kulinarny wieczór na Titanicu Nazywany „Ósmym cudem świata”. Otrzymał imię starożytnych mieszkańców Olimpu – Tytanów. TITANIC. Owoc ludzkiej pychy. Jeden z najbardziej luksusowych statków, który przegrał walkę z Oceanem i ludzką bezmyślnością. Cieszył się swoją świetnością 5 dni. Zatonął w 160 min. Minęły już 103 lata, odkąd ten luksusowy parowiec spoczywa 4 km pod powierzchnią wody. Jednak wciąż budzi podziw i nasze zainteresowanie. Gdy Titanic wyruszył z portu w swój dziewiczy rejs, mała dziewczynka (trzyletnia Lorraine Alison) z Montrealu, wyciągała ze srebrnego koszyczka karteczki z nazwami dań. W ten sposób dokonano losowania, które wzbogaciło i tak już bardzo wytworny jadłospis. Tym sposobem na stoły jadalni pierwszej klasy trafiła potrawka z indyczek w sosie rakowym, proponowana przez słynnego londyńskiego wydawcę i spirytystę Williama Steada, który widocznie za bardzo zajęty był jedzeniem, by móc przewidzieć nadchodzącą tragedię. Harald Bjorsterem Stefensson szwedzki dyplomata, polecał cielęcinę z truflami, Kim byli ludzie, którzy zapłacili około 200 tysięcy dolarów (przeliczając na dzisiejsze czasy), za luksusowy rejs i wykwintne menu? Czym ich chciano zadziwić i jak spełniano ich zachcianki kulinarne? Wielcy magnaci i ich ulubione dania… Jakiś czas przed wyruszeniem Titanica w rejs, przedstawiciele White Star Line (właściciel) poprosili swoich najdostojniejszych i najbogatszych pasażerów, aby przysłali im propozycje swoich ulubionych potraw. Proponowane dania, drogą losowania miały urozmaicić menu pierwszej klasy liniowca. amerykański bankier Washington Dodge – wołowe befsztyki po irlandzku. Będąca w podróży poślubnej 17-letnia hiszpańska hrabina Maria del Pilar de Satode Penasco, poleciła na deser połówkę melona napełnioną świeżymi poziomkami i malinami pokropionymi kastylijskim winem. Wokół melona uformowano kulki z lodów waniliowych polanych czekoladą i alkoholem. Deser podawano płonący. Trzyletnia Lorraine wyciągnęła też z koszyczka propozycję z zupą żółwiową, której smakoszem był czterdziestoletni milioner John Jacob Astor. Był najbogatszym pasażerem Titanica. Jego majątek szacowano na 450 mil dolarów w złocie. Podróżował z nowo poślubioną 19-letną aktoreczką, dla której rozwiódł się z żoną. Żeby załagodzić skandal, wybrał się z młodziutką żoną w podróż po Afryce i właśnie tej feralnej nocy wracali do domu. Nikt nie wiedział, że młodziutka żona Astora spodziewa się dziecka. Kierujący akcją ratunkową oficer zagrodził Astorowi drogę, kiedy próbował wsiąść z Madelaine do szalupy, informując go, że „żaden mężczyzna nie ma prawa zejść do łodzi, dopóki na pokładzie są kobiety i dzieci”. Trzeba przyznać, że Astor miał wyjątkowego pecha, gdyż na przeciwnej burcie, oficer kompletował skład z ludzi wyłącznie zamożnych i bez względu na płeć. Ślicznej jasnowłosej Lorraine nie udało się uratować. Mała dziewczynka była tak bardzo wystraszona wyciem syren i zamieszaniem, że kurczowo trzymając się spódnicy matki, bezwzględnie odmawiała wejścia do szalupy. W łodzi już siedziała jej niania z kilkumiesięcznym braciszkiem. Matka dziewczynki odmówiła wejścia do łodzi, nie chcąc zostawiać męża i pozwoliła córce zostać na pokładzie. Zatonęli trzymając się w objęciach. Dokończenie na str. 16 16 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be Dokończenie ze str. 15 Kulinarny wieczór na Titanicu Przepych i raj dla smakoszy… Zaproponowane przez pasażerów dania nie były bardziej wyrafinowane niż te, które przewidziała dla pasażerów pierwszej klasy White Star Line. Z niebywałym przepychem urządzono jadalnie dla dystyngowanych podróżnych. Sam personel liczył kilkaset osób, wśród których znajdował się artysta - malarz, Gerard Fresnay, odpowiedzialny za zaprojektowanie i wykonanie kart jadłospisu, a także dbający o estetykę stołów. Nie mogło zabraknąć również żywych kwiatów na stołach. Zaprojektowano specjalną oranżerięw której hodowano głównie róże, lilie i orchidee. Ukwiecone wazony i wazy pełne owoców miały towarzyszyć pasażerom do końca podróży. Do obiadu zasiadano o godzinie 18:00. Menu z dnia 14 kwietnia 1912 r. wyglądało nad wyraz ekskluzywnie i apetycznie… Na początek na stoły podano ostrygi i małe francuskie przystawki, zwane houers d’euvre. Następnie serwowano dwie zupy do wyboru: zupę krem jęczmienny i consomme „Olga” – delikatny i bogato przyprawiony bulion. Główne dania mogły przyprawić o lekki zawrót głowy, zwłaszcza pasażerów trzeciej klasy. Na suto zastawionych stołach wiodły prym potrawy iście królewskie. Podano: łososia gotowanego na parze w muślinowym sosie, polędwiczki wieprzowe z wątróbką i truflami, kurczaka po liońsku, kotlet jagnięcy w sosie miętowym oraz pieczona młoda kaczkę w sosie jabłkowym. Dodatkowo można było raczyć się do woli ziemiczkami „chateaux”, marchewką w śmietanie, zielonym groszkiem, szparagami na zimno w sosie winegret i selerami. Falę przysmaków ukoronowały desery – pudding „Waldorff”, brzoskwinie w galaretce chartreuse, czekoladowo-waniliowe eklery, lody francuskie. Żeby dodać jeszcze więcej patosu luksusowemu wydarzeniu, jakim było spożywanie posiłków na Titanicu, w sali jadalnej przygrywała orkiestra pod dyrekcją Wallace’a Gartleya. Było to siedmiu doskonałych muzyków i każdy pochodził z innego miasta – od Paryża po Sankt Petersburg. Żaden z nich nie nowinki.be przeżył. Owej nocy przenieśli się z jadalni na wielkie schody i grali do końca. Jeszcze tylko kolacja… Około godziny dwudziestej na Titanicu rozpoczęła się wystawna kolacja, wydawana przez amerykańskiego milionera Widenera. Honorowym gościem był sam kapitan liniowca, Smith. Miał być to jego ostatni kurs (i był), gdyż kończył swoją karierę i zamierzał przejść na zasłużoną emeryturę. Po prawie dwugodzinnej biesiadzie, ociekającej bogactwem smaków, panie udały się do swoich kabin, a panowie skierowali się tradycyjnie do palarni, by raczyć się luksusowymi trunkami i markowymi cygarami. Chwilę później parowiec lekko zadrżał, wstrząs był ledwo wyczuwany. Na pokład posypały się gródki lodu, słuchać było, jak umawiano się na poranną zabawę w śnieżki. Czy w tamtym momencie pasażerowie pierwszej klasy domyślali się, co ich czeka…? Co było dalej…? Wszyscy wiemy… A co w trzeciej klasie… Titanic na swoim pokładzie gościł wszystkie grupy społeczne, choć nie należy zapominać, że były one od siebie starannie oddzielone. Każda z tych grup – nawet stojąca na najniższym szczeblu drabiny społecznej, czyli emigranci, byli szanowanymi pasażerami. Traktowano ich w sposób wyjątkowy, oczywiście współmierny do przynależności klasowej. Kilka lat wcześniej emigranci musieli zabierać ze sobą w podróż prowiant na czas rejsu. Na Transatlantyku White Star Line wyżywienie było wliczone w koszt biletu. Arystokraci z pewnością kręciliby nosem na widok menu i jakości potraw w trzeciej klasie. Nie były one tak wyrafinowane i wykwintne, ale dla wielu podróżujących tą klasą był to luksus, o którym nie mogli nawet marzyć w codziennym życiu. Sam fakt, że mogli być obsługiwani przez kelnerów, powodował, że czuli się wyjątkowi. Większość źródeł informacyjnych donosi, że w momencie, gdy Titanic tonął, pasażerowie trzeciej klasy zostali zamknięci pod pokładem, żeby zapobiec większej panice i przeludnieniu na pokładzie szalupowym. W książce Buttlera „Niezatapialny” jest napisane, że nikt ich specjalnie nie więził, po prostu o nich zapomniano… Ocenię to po swojemu… W sytuacji ekstremalnej pasażerów trzeciej klasy potraktowano również „wyjątkowo”… Niezatapialny biznes kulinarny… Film Jamesa Camerona „Titanic”, w którym to wiernie odtworzono wnętrza liniowca oraz losy niektórych pasażerów, stał się wzorem na doskonały biznes. Po premierze filmu w USA wybuchł boom na ekskluzywne restauracje. Do dziś serwuje się w nich dania, które były podawane na Transatlantyku. Wnętrza lokali są dokładną kopią jadalni z Titanica. Zamożna klientela wybierając się na kolację do takiego lokalu, na ten jeden wieczór zamienia swoje codzienne ubrania na wytworne suknie i smokingi. Raczą się szampanem, ostrygami, łososiem w muślinowym sosie, panowie palą markowe cygara. Nie zapomniano również o orkiestrze, która towarzyszy wytwornej kolacji i przygrywa ku zadowoleniu klientów hymn „Bliżej do Ciebie, Boże”. Ocenę tej ekstrawagancji pozostawiam czytelnikom „Nowinek”. Proszę pamiętać, że tego wieczoru ocean pochłonął ponad 1500 ofiar (głównie z trzeciej klasy), przeżyło zaledwie 730 osób… nr 4 (66) kwiecień 2015 17 18 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Aktualności nr 4 (66) kwiecień 2015 19 Holandia: import kryminalistów! Specjaliści mawiają, że są trzy rodzaje kłamstwa: kłamstwo, cholerne kłamstwo i statystyka. Nie jest wykluczone, że mają stuprocentową rację; wystarczy zaznajomić się z projektem rządów holenderskiego i norweskiego. Oto norwescy więźniowie będą odbywali odsiadkę (jeśli parlamenty się zgodzą) w krainie wiatraków, krów i sera Gouda! Nie jest wykluczone (po sukcesie eksperymentu holenderskiego), że zamorscy więźniowie zasiedlą także belgijskie kryminały. Najpierw trochę wspomnianej statystyki: Norwegia jest drugim najrzadziej zaludnionym państwem Europy. Na kilometrze kwadratowym średnio mieszka w tym skandynawskim kraju 13 osób. W Holandii jest zgoła inaczej, na kilometrze kwadratowym mieści się dość zgodnie... 405 osób. Nie można więc twierdzić, że w Norwegii dla więźniów nie ma miejsca. Ale Holandia ma gest – przyjmie około 1000 norweskich kryminalistów! – To historyczne wydarzenia dla Norwegii. Pierwszy raz podpisaliśmy podobne porozumienie z innym krajem – pochwalił się publicznie Anders Anundsen, minister sprawiedliwości Norwegii. Pochwalił się, bo jego służby wyszperały informację o tym, że Holandia jest właśnie w trakcie zamykania 10 placówek więziennych. Spojrzał w swoje dane i stwierdził, że u niego w Norwegii ponad 1000 kryminalistów nie może odsiedzieć swojej kary, bo więzień jest za mało i brak miejsc! Norweskie klimaty zapanują zatem niebawem w Norgerhaven (północna Holandia) i w Veenhuizen. Wypada wspomnieć o pieniądzach – oto Norwegia zapłaci 25,5 miliona euro rocznie za pierwszy transport 242 wikingów. Oczywiście w samej Norwegii podniosły się głosy oburzenia opozycji, że „za taką kasę można było spokojnie wybudować porządny kryminał”. Jednak grochem o ścianę – Holandio, szykuj się na napływ świeżej krwi! (jr) 20 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Aktualności nr 4 (66) kwiecień 2015 21 Sodoma i Charleroi! Charleroi zdenerwowało się do białości! Sam burmistrz Paul Magnette wytoczył armaty. A wszystko z powodu cyklu zdjęć Giovanniego Troilo pod tytułem „Mroczne Serce Europy”. Burmistrz uznał, że szarga się dobre imię Charleroi i że wcale nie jest ono siedliskiem perwersji seksualnych, skupiskiem grubasów, gniazdem rasizmu i narkomanii. Zaczęło się od tego, że fotograf zrealizował cykl zdjęć i nie byłoby zamieszania, gdyby ich nie wysłał na konkurs World Press Photo. Na dodatek dostał za nie nagrodę w kategorii „Problemy współczesności”! Tego było za wiele, burmistrz się oburzył i należy się domyślać, że nie mniej poruszona jest sama społeczność Charleroi. W oficjalnym stanowisku burmistrz wnioskuje o odebranie nagrody, bo fotograf zakłamuje rzeczywistość, bo Charleroi wcale nie jest siedliskiem rozpusty i patologii, bo wreszcie: „nie znajdzie się ani jednego mieszkańca Charleroi, który w tych zdjęciach rozpozna swoje miasto!” Fotograf, jak to artysta, tylko się ucieszył z takiej reklamy. Półgębkiem przyznał, że niektóre z jego prac były stylizowane, ale wyłącznie w celu pokazania typowego dla Charleroi klimatu, a na dodatek trzeba na rzecz patrzeć szerzej niż pan burmistrz, bo sprawa dotyczy całej Europy, a nie tylko Charleroi. A tak w ogóle, to niech burmistrz przyzna, że „cały ten region doświadczył naprawdę załamania produkcji, wzrostu wskaźników bezrobocia i przestępczości, nie mówiąc już o pladze narkomanii” i obecnie kojarzony jest głównie z peryferyjnym lotniskiem. Tymczasem redakcja „World Press Photo” przyjęła skargę burmistrza i oczywiście poinformowała, że nad sprawą się pochyli. Przy okazji warto nadmienić, że w eliminacjach konkursu każdego roku około 25% prac jest odrzucanych ze względu na komputerową obróbkę fotografii. Jest to surowo zabronione, a fotografowi, któremu udowodni się „upiększanie”, grozi środowiskowa infamia. Jakim werdyktem sprawa się zakończy – na razie nie wiadomo; pewnym jest jednak, że zarówno samo Charleroi, jak i fotograf zyskały swoje pięć minut sławy. – Nie jest ważne: co opowiadają, ważne, żeby w ogóle gadali – stanowi jeden z podstawowych kanonów marketingu. A na marginesie pytanie do czytelników „Nowinek” – jak to jest naprawdę w Charleroi? Nakłamał fotograf w swoich pracach czy nie?! (jr) 22 Alinka polski sklep nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be h c y ł o s e W t ą i w Ś Rue Eloi 77 Chée de Mons 583 To samo miejsce, 1070 Anderlecht 1070 Anderlecht ale nowy wystrój, tel. 0486 50 88 03 tel. 0486 92 74 75 większa powierzchnia i bogatszy asortyment. czynne: Przyjdź i sprawdź! wtorek - niedziela w godz. 10:00 - 20:00 piątek 10:00 - 21:00 nowinki.be Z życia wzięte nr 4 (66) kwiecień 2015 23 Narzeczonym pod rozwagę! Prawdopodobnie dla nas jest już za późno, ale warto pomyśleć o dzieciach, by zabezpieczyć im w miarę stabilną przyszłość. Oto całkiem niedawno socjologowie po wnikliwych badaniach postanowili podzielić się ze światem swoją wiedzą. Wzięli pod lupę historię małżeństw i sporządzili listę najbardziej stabilnych uczuciowo zawodów. A także „czarną” listę tych zawodów, których przedstawiciele byli najbardziej podatni na rozwody. Uczciwie jednak trzeba powiedzieć, że podane zestawienia mają ten mankament, że dokumentują stan rzeczy przeszły; nikt nie chce (bo nie może) pokusić się o prognozowanie przyszłości. Pierwsza tabela zawiera zawody, których przedstawiciele w poszczególnych dziesięcioleciach byli najlepszymi partiami małżeńskimi. I spójrzmy; z całą pewnością nie idzie tu wyłącznie o zarobki, bo przecież konduktor w pociągach (pierwsze miejsce w latach 80-tych) nie winduje przecież płacy kominowej. Warto przy okazji zwrócić uwagę na dentystów - ci wydają się być najlepszymi kandydatami na żonę/męża! Druga tabela to oczywiście zawody, których przedstawiciele są najbardziej narażeni na rozwód. Że artysta, aktor czy reżyser, to żadna nowość. Także barman. Ale dlaczego pielęgniarki? No i kuriozalnym wydaje się najgroźniejszy szkodnik małżeński, czyli tapeciarz. Rzecz jest mocno zagadkowa i niewykluczone, że ma swoje drugie dno. I na koniec dwie sprawy nazwy zawodów umieściliśmy najczęściej w formie męskoosobowej, np. laborant, artysta, konduktor. Oczywiście to rzecz czysto umowna, bo zestawienie obejmuje zarówno panie jak i panów. Poza tym należy pamiętać, że to tylko statystyka. Zatem - ze spokojem przy analizie tych tabelek! JR 24 nr 4 (66) kwiecień 2015 Społeczeństwo nowinki.be Czy nasze dzieci są skazane następną generacją elektron Apokalipsa zombie to nie tylko temat przewodni licznych filmów, seriali, książek czy gier komputerowych. Dla wielu ludzi stanowi ona sens istnienia, gdyż uważają, że właśnie taka przyszłość czeka nas nieuchronnie. Ludzie ci poświęcają więc swój czas, energię i pieniądze na przygotowania do tego wydarzenia, miarkując, że to właśnie ci nieprzygotowani na katastrofę zasilą szeregi zombie. Choć nie da się ze stuprocentową pewnością wykluczyć powyższej wersji wydarzeń, warto zauważyć, że zombie już teraz są wśród nas – snują się po ulicach nieświadomi otaczającego świata, ze wzorkiem zatopionym w ekran smartfona czy tabletu. A długofalowe efekty tego zjawiska są odczuwalne już teraz… Niedawne badanie wykazało, że rosnąca grupa dzieci nie jest w stanie wykonać prostych, codziennych czynności na skutek nadużywania tabletów i innych urządzeń elektronicznych. Dzieci tracą zdolność wykonywania prostych funkcji motorycznych, takich jak np. układanie klocków jeden na drugim, ze względu na nadmierny kontakt z różnymi komputerowymi gadżetami. Efekt jest taki, że trzylatek wie, jak odblokować iPada, ale poza tym w swych rączkach nie ma praktycznie jakiejkolwiek zręczności. Eksperci alarmują, że wzrastanie w obecnej epoce cyfrowej ma poważne konsekwencje dla społecznego i fizycznego rozwoju dzieci. Często zauważa się, że doskonałe umiejętności komputerowe wielu uczniów nie idą w parze z dobrymi wynikami osiąganymi w szkole, gdyż podczas standardowych testów, przy użyciu kartki i pióra, dziecko nie może liczyć na pomoc komputera i nie potrafi zastosować tego, czego powinno było się nauczyć z podręcznika. Nowa generacja zombie Chyba już każdy miał okazję widzieć ludzi siedzących przy pełnym stole z głowami pochylonymi nad ekranem telefonu i nieobecnym wzrokiem, albo dzieci siedzące przed telewizorem i walczące o to, które ma grać na tablecie, zamiast po prostu bawić się ze sobą. Osobiście widywałem już ludzi siedzących przy tym samym stole w restauracji, ale zupełnie nie rozmawiających ze sobą, gdyż woleli zajmować się swoją komórką. Musimy zdać sobie sprawę, że sami bierzemy udział w procesie tworzenia nowej generacji elektronicznych zombie, która będzie kompletnie uzależniona od Internetu i elektronicznych gadżetów, których zresztą nadużywanie często prowadzi do agresywnych i antyspołecznych zachowań, a także licznych efektów ubocznych, takich nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 e na zostanie nicznych zombie? 25 Ważne telefony AMBASADA RP W KRÓLESTWIE BELGII Rue Stevin 139, 1000 Bruksela, Tel. +32 (0) 2 7804 200 Tel. +32 (0) 2 7390 101, Fax +32 (0)2 736 18 81 www.bruksela.msz.gov.pl WYDZIAŁ KONSULARNY AMBASADY RP W KRÓLESTWIE BELGII Rue des Francs 28, 1040 Bruksela, tel. +32 (0)2 739 01 21 Tel. dyżurny +32 (0) 492 727 405 (po godzinach pracy urzędu) wyłącznie w sprawach pilnych takich jak nagłe zgony, wypadki, zagrożenia życia jak kiepskie wyniki w szkole, tycie, agresja w codziennym zachowaniu, ospałość lub ciągłe zmęczenie czy problemy z cieśnią nadgarstka (zwyrodnienie związane z ciągłym pisaniem na klawiaturze i korzystaniem z myszki). Co więcej, ryzykujemy, że naszych dzieci nie będą obchodziły obecne wydarzenia, które dotyczą ich osobiście lub kształtują świat, w którym żyją. Przyszła generacja nie będzie potrafiła wykazywać empatii względem innych, nie będzie mieć ukształtowanego światopoglądu czy – co chyba najgorsze – mieć ochoty, by aktywnie uczestniczyć we własnym życiu. A więc co możemy zrobić, by tego uniknąć? Będąc rodzicami, to na nas spoczywa odpowiedzialność za to, czy nasze dzieci korzystają z dobrodziejstw nowych technologii w sposób mądry i rozważny. Pod żadnym pozorem nie powinny one spędzać większości dnia przed tabletem, komputerem czy telewizorem. Sam jestem tak samo winny, jak i każdy inny. Choć starałem się unikać pułapek epoki cyfrowej, moje dzieci są niemalże przyrośnięte do elektronicznych gadżetów. A ponieważ elektronika jest dziś wszechobecna – konsole, telewizja, Internet, tablety, komórki – ograniczenie ich używania może być skomplikowane. Choć może to być trudne, w głębi duszy wiem, że jeśli nie uda mi się nad tym zapanować, może to mieć negatywny wpływ na moje dzieci. W końcu one same nie mają pojęcia, jak niebezpieczny może być Internet czy w jaki sposób wielogodzinne przebywanie w sieci może wypaczyć nasze spojrzenie na świat. Moje rozwiązanie jest proste – dzieci mogą spędzać godzinę, korzystając z mediów po powrocie ze szkoły, potem jest zaś czas na odrabianie lekcji i naukę, a także obowiązki domowe. Jeśli się ze wszystkim uporają, pozwalam im na dodatkowe 30-60 minut elektronicznej zabawy po kąpieli i przygotowaniu się do kolejnego dnia. Wiem, że to więcej niż zaleca większość ekspertów, ale w moim domu się sprawdza. Co ważne, żadnych gadżetów przy stole. W końcu to praktycznie jedyna okazja, by usiąść i porozmawiać jak na rodzinę przystało. To samo dotyczy wyjść do restauracji. Wiem, na ile zdolne są moje dzieci i jeśli widzę, że ich oceny zaczynają się podejrzanie obniżać, odbieram im wszelkie elektroniczne urządzenia, aż do odwołania. Może to trochę drastyczna metoda, ale w końcu mają się uczyć, a nie grać w „Minecrafta” aż zmorzy je sen. Co ciekawe, jakiś czas temu moje dzieci oszalały na punkcie „Farmville”. Jednak czy myślicie, że z równie wielkim entuzjazmem odniosły się do mojej propozycji związanej z pomocą w ogrodzie? Ależ skąd! Wolą sadzić swoje cybermarchewki zamiast siać prawdziwe nasiona, z których wyrosną jak najbardziej prawdziwe i pożyteczne rośliny. Nadszedł czas, by stanąć na wysokości zadania i zawalczyć o przyszłe dobro naszych dzieci. Nauczyć je, jak odpowiedzialnie korzystać z komputera czy tabletu, jakie mogą być długofalowe konsekwencje nadużywania różnych elektronicznych gadżetów. Jeśli Twoje dzieci są małe, nie dawaj im – na miłość boską – tabletu czy komórki do grania w gry – daj im puzzle, klocki, plastelinę czy kredki! Co więcej, im wcześniej uświadomimy dzieciom zagrożenia czające się w Internecie, tym lepiej. Dopóki są małe, filtr rodzicielski powinien dość dobrze spełniać swoją rolę, ale, niestety, nastolatki j potrafią już zazwyczaj dość skutecznie obchodzić tego typu zabezpieczenia. Masz jakieś swoje sposoby na skuteczną kontrolę nad tym, jak Twoje dzieci korzystają z elektroniki? Chcesz się nimi podzielić? Zapraszamy na www.facebook.com/nowinki.be. DP Fax +32 (0)2 736 44 59, www.bruksela.msz.gov.pl WYDZIAŁ PROMOCJI HANDLU I INWESTYCJI AMBASADY RP W BRUKSELI Avenue de l’Horizon, 18 -1150 Bruxelles tel: 02/771 67 54 fax: 02/771-18-39 POLSKA MACIERZ SZKOLNA W BELGII Rue du Parc 19, 4180 Comblain-la-Tour tel. 04 369 13 89, 0496 94 01 71 SZKOLNY PUNKT KONSULTACYJNY IM. J.LELEWELA PRZY AMBASADZIE RP W BRUKSELI Adres do korespondencji: Av. des Gaulois 29, 1040 Etterbeek Tel./fax: 02 772 35 80 SZKOLNY PUNKT KONSULTACYJNY, FILIA IM. JANA PAWLA II W BRUKSELI Rue d’Angleterre 43, 1060 Bruksela tel. 02 537 25 82 POLSKIE CENTRUM KSZTAŁCENIA IM. JANA PAWŁA II W BRUKSELI Rue du Radium 5, 1030 Bruksela, tel. 02 705 61 18, www.szkola.be POLSKA MISJA KATOLICKA Rue Jourdan 80, 1060 Saint-Gilles tel. 02 538 30 87 POLSKA MISJA KATOLICKA NA SCHAERBEEK Kościół Św. Elżbiety Rue Portaels 24, 1030 Schaerbeek tel. 02 242 56 50, ks. Stanisław Dziura BIBLIOTEKA POLSKA Rue A.Campenhout 72/7, 1050 Ixelles Tel.: 02/648 82 34 ZESPÓŁ SZKÓŁ IM. GEN. ST. MACZKA W ANTWERPII PRZY KONSULACIE GENERALNYM RP Sin-Jan Berchmanscollege Jodenstraat 15, 2000 Antwerpia, tel.: (0032) 144 782 32 Polska Misja Katolicka r.des Anglais 33 4000 Liege ks. Stanislaw Heller tel.04 223 39 10 Sobotnia Polska Szkoła dla dzieci w Liege kontakt tel. 04 223 39 10 Lekarze polskojęzyczni w Belgii Czerucki Rafał - anestezjolog; Av. Jupiter 191 bte 2, 1190 Bruxelles, tel. 02/ 345 18 87 Dr Katarzyna Zakrzewska-Jagiello, pediatra, konsultacje prywatne tel: 0/496.94.74.19 Rys Donata- alergolog, internista, Av.Pierre Vander Biest 56, 1150 Woluwe Saint Pierre, Bruxelles, tel. 0032 495 318 801 Weiss Waldemar - chirurgia estetyczna; Le Medicale Mongomery, Av. De Trevuren 148, 1150 Bruxelles, tel. 02/ 771 92 51 Olszewski Raphael - chirurg twarzowo- szczękowy; Cliniques Universitaires St Luc, Av. Hippocrate 10, 1200 Bruxelles, tel.02/ 764 57 02 lub 02/ 764 57 18 Waskiewicz Witold - kardiolog; Sq. Maurice Wiser 15/21, 1040 Etterbeek, tel.02/ 231 11 21 lub GSM: 0476 24 62 94 Halama Andrzej- laryngolog; Av. Montjoie 83, 1180 Uccle; tel. 02/770 77 56 Fijałkowski Waldemar - lekarz ogólny; 0475 76 73 94 Gronikowska Danuta - lekarz ogólny, Chaussee d’ Alsemberg 243, 1190 Bruxelles, tel. 02/ 345 48 21 Surma Justyna - lekarz ogólny; Av. Des Eperviers 90, 1150 Bruxelles, tel. 0266060 60 Kossakowska Bogna - onkolog; Centre Hospitalier Universitaire, Saint Pierre Rue Haute 322, 1000 Bruxelles, tel. 02/ 535 31 11 Stelmaszyk Janusz - ortopeda; Av. Charles Quint 124, 1083 Ganshoren, tel RdV 0475 91 21 88 Linkowski Paul - neuropsychiatra; Hopital Erasme, Route de Lennik 808, 1070 Bruxelles, tel. 02/ 555 35 06 Gadomski Bernard - lekarz ogólny rue C. Demblon 190, 4040 Herstal tel.042404222 0495230705 P. Handerek - dentysta Hors Chateau 4, 4000 Liege tel.042224349 Pogotowie pogrzebowe w Belgii 24h/7 dni tel.0487-103-778 26 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Tekst sponsorowany nr 4 (66) kwiecień 2015 27 Pierwsza rocznica istnienia polskiego sklepu wędkarskiego HENGELSPORT Weekend 11-12 kwietnia zostanie przygotowany przez właścicieli sklepu Hengelsport specjalnie z myślą o fanach wędkarstwa. Okazja jest podwójna: pierwsza rocznica istnienia sklepu oraz przeniesienie do nowego, większego lokalu przy Dambrestraat 5 w Sint-Pieters -Leeuw, który dysponuje miejscami parkingowymi. I właśnie w ten wiosenny weekend na odwiedzających będą czekały: grill, piwo i oczywiście rabaty. Wędkarstwo to hobby, zajęcie rekreacyjne i sport zarazem. Najpopularniejszymi jego odmianami są wędkarstwo morskie, spinningowe, spławikowe, gruntowe, muchowe i podlodowe. Każdy wędkarz powinien posiadać kartę wędkarską, którą w Belgii można kupić na poczcie lub zamówić przez Internet. Wyróżnia się dwa typy licencji: kategorii A (zezwolenie na łowie- nie z brzegu) i kategorii B (zezwolenie na łowienie z przystani lub ławki obejmujące również połów raków). Ale do łowienia niezbędny jest stosowny sprzęt. Jak wspomina prowadząca Hengelsport, Marzena Skarżyńska –„Pomysł otworzenia sklepu wędkarskiego od dawna chodził mężowi po głowie. Został jednak wprowadzony w życie wówczas, gdy dostałam wypowiedzenie z pracy. Był to moment przełomowy: postanowiliśmy wówczas z mężem zrobić coś dla siebie. Zaczęliśmy od uzyskania zgody od administracji na prowadzenie takiej działalności w naszym domu. Kolejnym krokiem była rejestracja i przyznanie numeru TVA. Potem przyszedł czas za zaopatrzenie sklepu we wszystko, co potrzebne zapalonym wędkarzom” W sklepie kupuje wielu Polaków, ale coraz częściej pojawiają się także Belgowie, którzy trafiają do Hengelsport z polecenia znajomych. Na dzień dzisiejszy największą popularnością cieszy się sprzęt morski: wędki, kołowrotki, pilkery (przynęty morskie głębinowe kształtem przypominające małe rybki), przewieszki morskie i gumy. Wśród belgijskich karpiarzy bardzo popularne są też polskie zanęty. Pani Marzena ze śmiechem podkreśliła w czasie rozmowy, że cały czas uczy się od męża i klientów, a także czyta fora wędkarskie, wszak wędkarstwo nie jest domeną zarezerwowaną tylko i wyłącznie dla mężczyzn. Iwona Scislowska 28 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be Czekolada, W dzisiejszych czasach czekolada jest powszechnie dostępnym produktem i występuje w wielu postaciach: w kostkach, kremie czy w proszku. Jednak jeszcze do niedawna czekolada była dobrem luksusowym i dostępna była jedynie w formie napoju. Produkcja czekolady stanowi dziś pokaźną gałąź przemysłu. Światowy rynek czekolady wart jest 50 mld dolarów rocznie, a najbardziej dochodowa w tym względzie jest Europa (45% całkowitych przychodów). Co ciekawe, najważniejszy składnik czekolady – kakao, jest obecnie produkowany na niezwykle ograniczonym obszarze geograficznym, co sprawia, że cena tego surowca bywa bardzo niestabilna. 2/3 światowej produkcji pochodzi z Afryki Zachodniej (gdzie jeszcze niedawno szalał wirus Ebola), co więcej 43% jest produkowane w jednym państwie – Wybrzeżu Kości Słoniowej. Wystarczy więc drobny kataklizm lub zwykła susza, by ceny czekolady poszybowały w górę. Co ciekawe, hodowcy kakao i pracownicy plantacji (często dzieci) nie mają pojęcia, do czego używa się zbieranych ziaren. Większość z nich nigdy nie miało czekolady w ustach. Kakao, główny składnik czekolady, jest produkowane z ziaren kakaowca, drzewa rosnącego dziko w Ameryce Południowej i Centralnej. Bazując na analizie chemicznej znalezionych szczątków, początki konsumpcji tej rośliny szacuje się na 1400-1100 lat p.n.e. Na tym etapie nie używano jednak ziaren kakaowca, lecz miąższu owoców. A konkretnie, słodkiej pulpy z owoców używano w procesie fermentacji w celu uzyskania alkoholowego trunku. Dopiero później uwagę ludzi zwróciły pożywne nasiona. Jednak w dalszym ciągu otrzymywany produkt daleki był od tego, co nazywamy dziś czekoladą. Gdy hiszpańscy konkwistadorzy odkryli cywilizację Azteków, szybko poznali też ich kakaowy napój. Słowo „czekolada” wywodzi się zresztą od „xocolātl”, co w języku Azteków oznaczało „gorzką wodę”. I choć czekolada ma swoje źródła w kulturze Azteków, to prawdopodobnie oni sami odziedziczyli przepis na kakaowy napój po swych mezoamerykańskich przodkach, jak Majowie czy Olmekowie. Ziarna kakaowca były fermentowane, palone i przecierane na pastę. Ta pasta kakaowa była następnie mieszana z wodą lub winem, mieloną kukurydzą i różnymi dodatkami smakowymi. Mogło to być chili, wanilia, ziele angielskie czy miód. Tak przyrządzona mikstura była następnie poddawana procesowi zwanemu „spienianiem” – była ona przelewana z jednego naczynia w drugie, aż na wierzchu utworzyła się warstwa gęstej piany. Choć napój ten nie był przeznaczony do codziennej konsumpcji, kakao miało ogromne znaczenie, zarówno symboliczne, jak i ekonomiczne. Owoce kakaowca były używane w handlu, do tego stopnia, że czasem je podrabiano, wypełniając ich wnętrze ziemią. „Gorzka woda” była spożywana przez wyższe sfery oraz wojowników podczas specjalnych rytuałów w podniosłej atmosferze. Kakaowiec uważano za dar bogów i związany był z azteckim bogiem Quetzalcoatlem. nowinki.be dar bogów Gdy kakao zostało sprowadzone do Europy przez Hiszpanów, kakaowy napój został zmieniony przy użyciu składnika niedostępnego dla Azteków – cukru. To sprawiło, że smak napoju znacząco się poprawił i stał się on niezwykle popularny wśród hiszpańskiej szlachty i zwierzchników kościoła katolickiego. Dopiero znacznie później czekolada zaczęła być popularna na innych europejskich dworach, gdyż Hiszpanie przez długi czas strzegli owego napoju niczym największego sekretu. Na przykład we Francji czekolada została spopularyzowana wśród arystokracji na ślubie Anny Austriaczki z Ludwikiem XIII w 1615 roku, jako że królowa była właśnie fanką czekolady. Czekolada przez długi czas nie mogła się za to przyjąć w Anglii, gdyż protestanci kojarzyli ją z papiestwem, zbytkiem i nieróbstwem. W końcu jednak zawitała i do Londynu, gdzie powstało kilka „czekoladowych domów”, gdzie elity mogły się raczyć czekoladą, dekadencją i nieodpowiednim zachowaniem. Dopiero podczas rewolucji przemysłowej w XVIII i XIX wieku zmienił się sposób, w jaki ludzie spożywali czekoladę. Po pierwsze – wynaleziono hydrauliczne i parowe młyny we Francji w XVIII w., co pozwoliło wytwarzać czekoladę szybciej i taniej. Następnie, w 1828 r., Coenraad Johannes Van Houton wynalazł prasę do kakao. Pozwoliło to na oddzielenie z ziaren kakaowca tłuszczu (tzw. masło kakaowe) i produkcję kakao w proszku, które jest podstawowym składnikiem większości dzisiejszych czekolad. Dzięki tej zmianie w procesie produkcji, czekolada mogła w końcu przybrać formy, które znamy dzisiaj. Te zmiany technologiczne sprawiły również, że zapotrzebowanie na kakao w Europie nagle wzrosło. W efekcie powstało mnóstwo bardzo opłacalnych plantacji kakaowca w brytyjskich, francuskich i holenderskich koloniach niedaleko równika, gdzie warunki naturalne były odpowiednie dla jego uprawy. Jak można przypuszczać, pracownicy owych plantacji byli często niewolnikami. To, co może być jednak zaskakujące, to to, jak niewiele się od tamtych czasów zmieniło. Podobny model nadal obowiązuje w przypadku przemysłu czekoladowego – na plantacjach kakaowca w Zachodniej Afryce (zwłaszcza dotyczy to Wybrzeża Kości Słoniowej i Ghany, gdzie kakao jest głównym towarem eksportowym) często pracują dzieci – w warunkach, które niczym nie różnią się od niewolnictwa. W końcu zbierane przez nich kakao trafia do czekolad, które zalegają u nas na półkach sklepów i supermarketów. Czasem, ciesząc się urokami belgijskiej czekolady trudno jest uwierzyć w to, ile ciężkiej, niewolniczej pracy musiały w to włożyć afrykańskie dzieci, byśmy mogli się delektować słodkim smakiem kakaowego daru bogów. DP nr 4 (66) kwiecień 2015 29 30 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Felieton nr 4 (66) kwiecień 2015 31 Sto muzeów, czyli kultura troszkę bliżej narodu Od tak dawna przymierzam się do napisania tego artykułu - liczba instytucji kulturalnych, które można odwiedzać bezpłatnie wzrosła przynajmniej do 130, ale przejdźmy do rzeczy. Ogólnie mówiąc, w Belgii żyje się dobrze, aby nie powiedzieć dostatnio. Na chleb codzienny każdemu wystarczy, na cukiernicze wypieki w niedzielę też. Inaczej mają się sprawy z dostępem do kultury i rozrywki. Wyślij dzieciaki do Plopsalandu czy do innego Aquaparku, colę i hamburgera każdemu postaw i Cię człowieku po kieszeni trzaśnie! O cenach biletów na koncerty i spektakle po prostu szkoda mówić. Wiem, bo ostatnio regularnie bywałam, ale - na szczęście – zaproszona. Podobnie wygląda dostęp do tradycji, a zatem do oświaty, bo muzea, jak wiadomo, uczą i rozwijają intelektualnie młodzież (a i dorosłym również krzywdy nie wyrządzą). Wstęp na niektóre wystawy kosztuje po 15 euro na osobę, co może publiczność odstraszyć. Od lat mnożą się krytyczne głosy wzywające do przybliżenia sztuki ludowi. Kapitalizm – kapitalizmem, ale teoretycznie żyjemy w „najbardziej socjalistycznym kraju zachodniej Europy” (nie wiem już, kto to powiedział, ale sformułowanie mi się spodobało). I tak od lat przeróżni działacze tłuką się, aby przybliżyć nieco kulturę do narodu, znosząc tym samym jej „elitarny” charakter. Rezultatem tych „bojów egalitarystycznych” jest wprowadzenie przez dużą liczbę placówek muzealnych bezpłatnego wstępu w określonym terminie. Stało się praktycznie regułą, iż większość muzeów na terenie Walonii i Brukseli proponuje zwiedzanie gratis w pierwszą niedzielę miesiąca. Co miesiąc również, jedno z powyższych oferuje specjalny program – tzw. „musée en fête”, w ramach którego możemy załapać się darmowo na wizytę z przewodnikiem lub jakieś inne dodatkowe atrakcje typu quizy, zgadywanki, „biegi z (intelektualnymi) przeszkodami” itp. Lista placówek, która jest teoretycznie aktualizowana, znajduje się na stronie internetowej: http://artsetpublics.be/media/ GUIDE-AVRIL2014.pdf Świadomie używam słowa „teoretycznie”, gdyż mimo licznych poszukiwań w sieci, nie znalazłam kompletnej listy zredagowanej w 2015 roku. Swoją drogą, lepiej zasięgnąć informacji w Biurze Obsługi Ruchu Turystycznego, w Internecie lub u samego źródła, gdyż istnieją muzea proponujące bezpłatny wstęp jedynie do ekspozycji stałych. Z tym, co się tyczy wystaw czasowych, bywa różnie, ale często należy sięgnąć do portfela. Z własnego doświadczenia mogę jedynie powiedzieć, iż wystawa prac Vincenta Van Gogha w BAM jest w pierwszą niedzielę miesiąca zupełnie bezpłatna (trzeba się pospieszyć, gdyż trwa tylko do maja!). Według broszurek dystrybuowanych przez stowarzyszenie „Arts & Publics”, inne udostępnione darmowo w tym terminie miejsca w (lub w pobliżu) Europejskiej Stolicy Kultury 2015 to: dom Van Gogha w Cuesmes; skarbiec kolegiaty pod wezwaniem Świętej Waldetrudy; wystawy organizowane w Anciens Abattoirs („Starej Rzeźni”), Salle Saint-Georges (kapliczce Świętego Jerzego), Magasin de Papier, muzeum Vieux Nimy i muzeum Route de Casemates. W kwietniu tego roku, czyli akuratnie teraz, do powyższych powinny dołączyć zupełnie nowo otwarte instytucje w samym mieście Mons jak i w okolicach, takie jak: SILEX w Spiennes – utworzone na miejscu neolitycznych kopalni krzemienia, zapisanych na liście UNESCO jako pierwszy „przemysł ludzki” na terenie obecnej Belgii; muzeum Doudou, w którym będziemy się mogli dowiedzieć wszystkiego o montejskich tradycjach oraz o legendarnej walce Świętego Jerzego ze smokiem; Arthotèque w dawnym klasztorze sióstr Urszulanek (niedaleko dworca kolejowego); Beffroi, czyli wieża miejska, która jest w remoncie od bodaj… trzydziestu lat; Mons Mémorial Museum – poświęcone historii miasta, ze szczególnym uwzględnieniem wojen. Nie chcę się rozpisywać na temat Brukseli i Flandrii, gdyż tematu dobrze nie znam. Wiem jedynie, iż w stolicy i na północy kraju, część placówek otwiera darmowo swe podwoje w środy po południu. Tak zwane „złe języki” mówią, że ma to na celu uniemożliwienie bezpłatnego zwiedzania grupom szkolnym. Powstrzymam się od komentarza. Jak to mawiają w naszej ojczyźnie – „jak dają, to bierz, jak biją – uciekaj”. Jeżeli dana jest nam możliwość poznania nowych (starych) rzeczy bez rujnowania domowego budżetu – to czemu nie skorzystać? I nawet, jeśli historia czy sztuka nie są naszą życiową pasją, kto wie - może to się jeszcze zmienić. Śnieżka Daleszak 32 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Kryminalna opowieść nr 4 (66) kwiecień 2015 33 Ciąg dalszy strrrasznej historii Obudziłem się nagle; wyrwany ze snu usiadłem na łóżku, zrzucając z siebie trzymanego laptopa. Zajęło mi dłuższą chwilę nim zorientowałem się, gdzie jestem. W hotelowym pokoju nadal paliło się światło, a w kącie cichutko pobrzękiwał telewizor, wyświetlając jakiś nocny program, którego nikt nie ogląda. Spojrzałem na leżącego obok laptopa i umieściłem go na kolanach. Na ekranie nadal otwarty był email od mojego „informatora” oraz załącznik z planem owego piekielnego domu, na temat którego chciałem się jak najwięcej dowiedzieć. Starałem się sobie przypomnieć, na czym to skończyłem poprzedniego wieczoru. Zegar wskazywał 03:37, a ja nie pamiętałem nawet momentu, w którym zachciało mi się spać. Stwierdziłem, że to pewnie ze zmęczenia. Wstałem i udałem się do łazienki, by chociaż przemyć twarz i umyć zęby, zanim na nowo położę się i tym razem wygodnie rozmoszczę w pościeli. Nie zrobiłem jednak nawet pełnego kroku, gdy nagle zamarłem. Pod drzwiami pokoju leżał biały obiekt, który nie mógł być niczym innym jak kopertą. Nie, to nie może być prawda! W tętnicach poczułem uderzenie adrenaliny, a mój umysł natychmiast otrzeźwiał. Pulsujące skronie i galopada myśli: Jak on mnie tu odnalazł?! Co to może być tym razem? Czego on ode mnie chce? A może to po prostu rachunek, który obsługa wrzuca pod drzwiami gościom, którzy mają się wymeldować następnego ranka? No ale o tej godzinie? Drżącymi rękoma sięgnąłem po kopertę. Była lekka i płaska – czyli żadnej kasety, żadnej płyty! Na myśl przyszła mi od razu maleńka karta SD, więc czym prędzej otworzyłem kopertę i zajrzałem do środka. Była tam jednak tylko złożona na wpół kartka. A na niej było napisane: „Jutro, 18:30, 50.871708, 4.376553. Przyjdź sam. Strzeż się, jesteś w niebezpieczeństwie”. Choć odetchnąłem z ulgą, że nie jest to kolejne nagranie, to niemniej byłbym znacznie szczęśliwszy, gdyby był to jednak zwykły rachunek. Kto mi zostawił tę wiadomość? Mój informator? Skąd miałby niby wiedzieć, że tu właśnie jestem? A może to zakapturzona postać? Ale po co miałby mnie ostrzegać o niebezpieczeństwie? W końcu doszedłem do wniosku, że to jednak informator – może po prostu bał się, że email nie jest bezpiecznym medium na umawianie się na spotkanie, a mógł mnie wyśledzić, bo dzwoniłem do niego ze swojego nowego telefonu. Tylko po co zadał sobie tyle trudu? Wpisałem współrzędne GPS do map Googla i zdębiałem: toż to lokalizacja owego piekielnego domu, z którego wyniosłem pamiętne kasety wideo i od którego zaczął się cały ten koszmar! Nie wiedziałem co o tym myśleć. Oczywiście do rana nie zmrużyłem już oka. Około ósmej zwlokłem się z łóżka, wziąłem prysznic i udałem się na śniadanie. Zapytałem recepcjonisty – niby od niechcenia – czy nie było dla mnie żadnych wiadomości. Ten powiedział że nie, choć przyznał, że dopiero co zaczął swoją zmianę. Postanowiłem, że zanim udam się na tajemnicze spotkanie o 18:30, poobserwuję budynek na który wskazywały współrzędne. Wsiadłem więc w samochód i udałem się do Brukseli. Zaparkowałem nieopodal, pod osłoną drzew, i czekałem. Jednak przez dwie godziny nic się nie wydarzyło, a budynek wydawał się całkowicie pusty. Wyciągnąłem więc laptopa i zacząłem dalej przeglądać dokumentację przesłaną przez mojego informatora. Ciekawiło mnie zwłaszcza to, że na nowszych planach budynku nie ma wspomnianego gdzie indziej „rozbudowanego systemu piwnic”. Przeglądając kolejne akty notarialne dostrzegłem, że w trzech przypadkach brakuje podpisu poprzednich właścicieli (zostały one zastąpione deklaracją i podpisem prawnika). Wróciłem do przeglądania wycinków z prasy. Rok 1886 – „rodzina przepada bez wieści”. Kolejny właściciel otwiera w budynku piwiarnię „Brasserie Des Légendes”, zamkniętą następnie w 1898 r. ze względu na złą sławę (kilkoro osób, które rzekomo tam się wybrały, nigdy nie wróciło do domu). 1914 r. i 1926 r. – mieszkające tam rodziny jakby wyparowały z powierzchni ziemi. W budynku nigdy nie znaleziono żadnych ciał ani rzeczy osobistych zaginionych osób – ludzie po prostu znikali bez śladu. Miejsce to cieszyło się tak złą sławą lokalnej społeczności, że po II wojnie już nikt nie chciał tam mieszkać. Władze dzielnicy próbowały skusić potencjalnych lokatorów do zamieszkania w wyremontowanym w latach 60. na koszt gminy budynku, jednak nikt nie wytrzymywał tam dłużej niż pół roku. Budynek został następnie przekształcony na tymczasowe mieszkania komunalne, jednak od lat 90. już nikt tam nie mieszkał. Historia tego miejsca okazała się mroczniejsza niż przypuszczałem. Targały mną sprzeczne uczucia – z jednej strony zżerała mnie ciekawość, by poznać, jakież to tajemnice skrywa budynek, z drugiej jednak doskonale pamiętałem, co też widziałem na nagraniach. Przerażającej, zakapturzonej postaci i wygiętych w pałąk szkieletów obleczonych skórą, które potrafiły chodzić po ścianach niczym upiorne insekty, nie da się tak po prostu zapomnieć. Jednak, czy niebezpiecznie było tam tylko nocą, czy również za dnia? Chyba jedyną możliwością pozostawało przekonać się na własnej skórze... Stwierdziłem, że jedynym sposobem na przezwyciężenie strachu to skonfrontować to, czego się boimy. Dokończenie na str. 35 34 nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 Dienstencheques Batist [email protected], www.batist.be Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych składamy najserdeczniejsze życzenia: dużo zdrowia, radości, smacznego jajka, mokrego dyngusa, mnóstwo wiosennego słońca oraz samych sukcesów. ekipa Batist Léopold Courouble 51 1030 Schaerbeek tel. 028809941 gsm. 0485876488 [email protected] Chaussée de Waterloo 6 1060 Saint-Gilles Tel: +32 (0) 2 880 99 45 Fax: +32 (0) 2 880 82 04 gsm: +32 (0) 485 87 64 16 [email protected] Rue de Mons 155, 7301 Hornu gsm 470 97 82 20 Grote Steenweg 83 2600 Berchem tel.: 03 281 66 86 fax: 02 880 82 04 gsm.: 0485 87 64 18 [email protected] Rue de la Riviérette 4C, 7333 Tertre gsm 0494 16 82 83 Sint Jozefstraat 82 2018 Antwerpen tel. 03 500 93 47 fax 02 880 82 04 gsm 0485 87 64 24 [email protected] Frankrijklei 58 2000 Antwerpen tel. 03 555 98 75 fax 02 880 82 04 gsm 0485 87 64 21 [email protected] Chaussée de Grammont 8 7860 Lessines Kryminalna opowieść nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 35 Dokończenie ze str. 33 Ciąg dalszy strrrasznej historii Nie wiedziałem, czego się mogę spodziewać we wnętrzu tego domu, jednak fakt, że mój prześladowca nawiedzał mnie już wcześniej w moim własnym domu, gdy spałem i fakt, iż nadal żyję, sprawiał, że wewnętrznie się nieco uspokoiłem. Wyciągnąłem ze schowka broń, oczywiście zdobytą nielegalnie, i umieściłem za paskiem spodni. Wygrzebałem też dwie latarki – jedną zakładaną na głowę, a drugą normalną, ale o niezwykle silnym świetle. Sprawdziłem, czy działają i ruszyłem w drogę. To, co mnie zdziwiło, to to, że drzwi wejściowe do budynku były lekko uchylone. Nie pamiętałem, w jakim stanie ja sam je zostawiłem, ale przecież do budynku wchodził też zaginiony policjant. Przez głowę przebiegła mi szybka myśl – czy on również wszedł tu za dnia, czy też nocą? Otworzyłem drzwi na oścież, nie przejmując się tym razem za bardzo tym, co mogą pomyśleć sąsiedzi. Słup światła dziennego rozświetlił nieco mrok przytłaczającego hallu. Niepewnym krokiem przestąpiłem próg domu i znalazłem się w jego wnętrzu. Założyłem na głowę latarkę oraz włączyłem tę trzymaną w ręku. U podnóża schodów dostrzegłem porozrzucane kasety wideo, tak jak je uprzednio zostawiłem, uciekając z tego domu strachów. Skierowałem latarki na poszczególne piętra oraz w rogi hallu, nie dostrzegłem jednak żadnego ruchu czy kamer. Zbliżyłem się do schodów prowadzących do piwnicy i oświetliłem dół. Tu również nie było śladów kamery, która jednak z pewnością tu była tamtej pamiętnej nocy. W dole majaczyły też dwie pary drzwi, co mnie nieco zdziwiło, gdyż na nagraniach widoczne były tylko jedne; zresztą plan budynku również przewidywał tylko jedno wejście do piwnicy. Zaintrygowany, postanowiłem zejść na dół. Powoli stawiałem stopy na kolejnych stopniach, te jednak i tak trzeszczały niczym skrzypce Janko Muzykanta. Gdy byłem już w połowie schodów, nagle sparaliżował mnie huk zatrzaskiwanych drzwi wejściowych. Odruchowo chciałem odwrócić głowę, by zobaczyć, co się stało, nim jednak mi się to udało, poczułem silne uderzenie w potylicę, po czym straciłem równowagę i runąłem w dół schodów. Jak przez mgłę pamiętałem tylko daleki odgłos powolnych kroków i uczucie, że ktoś mnie łapie za rękę i ciągnie po podłodze niczym bezwładny worek ziemniaków. Obudziło mnie zimno posadzki, a może nieznośny chrobot przesuwanych po ścianie pazurów. Pamiętałem go doskonale z nagrań, które wcześniej widziałem. Dlatego nawet nie chciałem otwierać oczu, łudząc się, że to tylko kolejny koszmar i za chwilę się po prostu obudzę we własnym łóżku. Może jeśli nadal będę udawał nieprzytomnego, to dadzą mi spokój? Wtedy też usłyszałem znajome, powolne kroki zbliżające się w moim kierunku. Zakapturzona postać przystanęła przy moim ramieniu i pochyliła się nade mną, ja zaś usłyszałem jak jej chropowata skóra napina się przy tym na jej wystających kościach. – Już nie śpisz... – wysyczała przejmująco, i było to zdecydowanie twierdzenie, a nie pytanie. Zebrałem się w sobie i otworzyłem oczy. Zamaskowana twarz wisiała nade mną, a złowrogi wzrok przeszywał mnie niczym lodowa iglica. – K... k... kim jesteś? – wykrztusiłem z siebie, a postać zniżyła się jeszcze bardziej, aż mogłem poczuć na twarzy jej świszczący oddech, którego zapach nieodłącznie kojarzył mi się ze śmiercią. – Jak to kim? – wyszeptała. – Naprawdę mnie nie poznajesz? Jestem Twoim przeznaczeniem... – wycedziła i zaniosła się diabolicznym śmiechem. DP Ogłoszenia drobne SPRZEDAM Sprzedam w Polsce działkę budowlano-leśną w Zalesiu Dolnym (Piaseczno k/Warszawy) o pow. 2628 m2, zalesiona starodrzewiem i ogrodzona siatką. Okolica willowa, w najbliższym sąsiedztwie lasy i zalew, atrakcyjne tereny rekreacyjne. Sprzedaż bezpośrednia. Do obejrzenia na stronach internetowych http://users.skynet.be/fc222383, szczegółowe info: [email protected] tel. 0497/150259 (Belgia)”. Sprzedam tanio opiekacz-grill, tel. 0487 439 126 Sprzedam tanio srebrne męskie łańcuszki waga 60 – 120 gr piękny wzór, tel. 0487 439 126 Sprzedam rewelacyjny aparat do wybielania zębów, tel. 0487 439 126 Sprzedam tanio vouchery hotelowe do Berlina, Budapesztu, Wiednia, możliwość rezerwacji terminówtel. 0487 439 126 Sprzedam tanio 3 sznury pereł Majorka, tel. 0487 439 126 Sprzedam Renault Traffic podwójna kabina 2007r. stan dobry pierwszy właściciel, tel. 0485 450 742 Sprzedam Kia Sportag rok 2010 przebieg 57 tys. Pierwszy właściciel, tel. 048 54 50 742 Sprzedam nową kanapę skóra, tel. 0465 565 236 Sprzedam pianino w średnim stanie, cena 100 euro tel. 0475 92 66 79 PRACA Doświadczony elektryk do wynajęcia. Pełen zakres prac, elektryka automatyka, systemy domotiki, domofony, systemy alarmowe i komputerowe. Narzędzia i samochód Minimum dniówka, tel. 0473 304 901 Szukam pracy, sprzątanie, prasowanie, tel. 0485 384 762 Sprzątanie mieszkań, restauracji, obszary po remontach, tel. 0489 374 780 RÓŻNE Tanio na lotniska, tel. 0487 439 126 Nauczę perfekcyjnie jeździć i parkować, Jan, tel. 0487 439 126 Tanio na lotniska, nauka jazdy i inne usługi własnym autem, Jan, tel. 0487 439 126 Wynajmę uczciwej kobiecie mieszkanie z tarasem, tel. 0465 565 236 Do wynajęcia pl. Albert, rue Garibaldi mieszkanie na 3 p, kuchnia, salon sypialnia łazienka z wanną balkon, wszystkie media, liczniki indywidualne, dla pary lub osoby samotnej 720 euro, tel. 0477 58 92 03, 047681 45 41 Masz auto i uprawnienia? Boisz się samodzielnie jeździć? Emerytowany instruktor z doświadczeniem, tel. 0491 11 14 36 36 nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 SKLEP SPOŻYWCZY E Z S W O Z A M sze.eu www.sklepmazow 18 Antwerpia, Isabellalei 26, 20 : od 11 do 20 godziny otwarcia te w środy zamknię tel.: 0473917030, et.eu sklepmazowsze@on sze.eu biuro@sklepmazow C Z YC H, W Y Ż O P S W Ó A RT Y K U Ł DUŻY WYBÓR WARZYW , T S IA C , IN L D M IĘ S A, W Ę M O C J E. O R P E N J Y C K TRA C O T Y D Z IE Ń A z Polski! to s ro p ć ś o k ja z wieżość ora Gwarantujemy ś miłości, i i ie z d a n e łn e p , ne życzenie Niechaj wielkanoc olenie w o d a z u c r se e si ie Przyn ści! dzisiaj i w przyszło k , przesyłe w ó d o h c o sam , towarów y z c e z miejscu. r a , n b ó z s a r o o z ó a Przew lgia-Polsk 3917030 Polska-Be 7 4 0 , 0 5 3 010 tel. 0483 nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 Zwycięzcy w konkursie EUROPEAN FITNESS CLUB WATERLOO: Abonament na 6 miesięcy - Agnieszka Homowska Abonament na 3 miesiące – Paulina Malinowska 3 abonamenty na 1 miesiąc: Beata Komosa Sylwia Sidorczuk Pawel Pykało Gratulujemy! Laureatów prosimy o kontakt z redakcją. 37 38 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 39 40 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Hobby nr 4 (66) kwiecień 2015 41 Sezon 2015 czas zacząć! Nudny okres zimowy już niemal za nami, chociaż w tym roku był bardzo łagodny. Wreszcie nadszedł czas na pierwsze wyjazdy, choć ja – jak już często wspominałem – łowię 12 miesięcy w roku i mnie urlopy wędkarskie nie dotyczą. Jak zacząć dobrze sezon? – na pewno zastanawia się niejeden z nas. Każdy doświadczony łowca dużych okazów wie, że podstawą jest przegląd sprzętu, gdyż wędkarskie klamoty odłożone do garażu lub na strych na kilka miesięcy na pewno nie są w takiej samej kondycji, w jakiej je tam złożyliśmy. Podstawą jest oczywiście sprawdzenie, czy żyłka nie ma przetarć, bo szkoda byłoby zacząć sezon od stracenia ryby z powodu naszego lenistwa i braku odpowiedzialności. Dobrym rozwiązaniem, które stosuję, jeżeli znajduję dziwnie wyglądające miejsca na żyłce, jest przewinięcie jej na drugą stronę. Ponieważ kołowrotki karpiowe liczą około 200-500 metrów i nigdy nie wykorzystujemy w pełni całej szpuli, zmniejsza się szansa na przerwanie żyłki. zadowoleni, gdyż kolejni zainteresowani ludzie mieszkający w Belgii chcą zacząć łowić z nami i przeżyć przygodę swojego życia właśnie w ten sposób, w doborowym towarzystwie, na zasiadkach karpiowych. Auto też czeka na nowy sezon Kolejną ważną rzeczą i elementem naszego zestawu są przypony. Każdy z nas – karpiarzy – posiada w swoich klamotach tzw. piórniki czy przyborniki, w których znajdują się przypony zrobione na kolejne wyjazdy. One także potrzebują przeglądu. Osobiście pozbywam się wszystkich starych przyponów i – jeżeli trzeba – ostrzę haki, aby na nowo móc je uzbroić w plecionkę. Na pewno po udanym i pełnym wyjazdów sezonie należy uzupełnić drobne przybory, jak np. haki, krętliki, materiały przyponowe czy chociażby ołów. Coś smacznego dla karpi Nowy zakup Wiosna to także czas na uzupełnienie karpiowych smakołyków, bo nie wiadomo, jak przetrwały zimę nasze kulasy, oraz pelety z poprzedniego sezonu. Każda ryba – tak jak i my – lubi dobre jedzenie, a nie spleśniałe, które tylko zakwasza wodę. Ostatnim krokiem, aby dobrze zacząć sezon i aby móc szczęśliwie trwać, jest znalezienie kompanów do naszych długich wyjazdów karpiowych, ponieważ każdy z nas wie, że nie jest niczym miłym spędzenie całego tygodnia w samotności, z dala od cywilizacji. W tym roku jesteśmy Testowe kulki Ja także w nowym sezonie 2015 postawiłem sobie kilka celów, do których będę dążył podczas wyjazdów na karpie. Jednym z nich są testy nowych kulek, które otrzymaliśmy od firmy Bandit Carp i to naszym zadaniem będzie sprawdzenie ich na wielu łowiskach, zanim trafią do Was. Więc wędki w dłoń, koniec domowego lenistwa i do zobaczenia nad wodą! Czekamy wciąż na WAS, aby wspólnie dążyć do nowych celów i wspólnie cieszyć się tym pięknym sportem, jakim jest karpiarstwo. Dzwońcie do mnie, jeżeli macie pytania lub jeśli już podjęliście decyzję, aby to ten sezon był tym, w którym zaczniecie łowić okazy. Mariusz Narel tel. 0486/18.63.32 lub email: [email protected] Żyłka na nowy sezon 42 nr 4 (66) kwiecień 2015 Sport nowinki.be Polonijny kącik sportowy Domek.nl Winter Cup Turniej pełen atrakcji, emocji i radości Tilburg, 28 luty 2015. Nieprawdopodobne emocje związane z ceremonią otwarcia oraz autentyczna radość i ogromne zaangażowanie sztabu Fundacji Białe Orły – tego wszystkiego nie brakowało podczas IV Finału Halowego turnieju piłki nożnej Domek.nl Winter Cup w Tilburgu. wieczoru był znany artysta sceny disco-polo Czadoman, który zaśpiewał takie przeboje jak „Ruda tańczy jak szalona” i „Chodź na kolana”. Podczas tej imprezy prowadzona była loteria z nagrodami o dużej wartościMożna było wygrać wycieczki do Paryża, Londynu, a także rower, telewizor i sprzęt AGD. Organizator przeprowadził licytację koszulki przekazanej przez znanego reprezentanta Polski, Waldemara Soboty, zawodnika Club Brugge. Zgromadzone na licytacji pieniądze zostaną przeznaczone na projekt „Spełniamy Marzenia”, za który odpowiedzialna jest Fundacja Białe Orły. Projekt ten ma na celu zorganizowanie tygodniowego obozu sportowego dla dzieci z ubogich polskich rodzin. Turniej wygrała drużyna Białe Orły, na drugim miejscu znalazła się drużyna FC CRUZ, trzecie miejsce zajęła drużyna FC Sokół Bruksela, a na miejscu czwartym znalazł się Zeewolde Team. Organizator już zapowiedział następną imprezę, IV Edycję Summer Cup, która odbędzie się 4 lipca w Tilburgu. Serdecznie zapraszamy. Marcin Sieroń Foto 3x: Amblyline.com Bardzo udana impreza odbyła się niedawno w hali sportowej T-Kwadrat Arena. Organizatorem wydarzenia był Marcin Sieroń, prezes Fundacji Białe Orły. Impreza ta jest jedynym tak wielkim przedsięwzięciem w Holandii. W IV edycji byliśmy świadkami ceremonii otwarcia z pokazem laserowym, koncertem na żywo i prezentacją 24 finałowych drużyn, które musiały przejść kwalifikacje, aby się tu dostać. Impreza ta była doskonałą okazją do integracji i wspólnej zabawy, także dla najmłodszych uczestników, dla których organizator przygotował specjalną strefę prowadzoną przez Panią Annę Lewandowską i jej koleżanki. W tym dniu zaprezentowanoprogram artystyczny z udziałem takich wykonawców jak Sona Trio, Vranky, DJ Cris S, DJ Górski, DJ Gabriel Delgado, a gwiazdą nowinki.be Sport nr 4 (66) kwiecień 2015 43 W poszukiwaniu godnego przeciwnika… Końcówka lutego oraz początek marca to dosłownie spacerek drużyny FC Polonia Bruksela pomiędzy ligowymi rywalami. Jezus-Eik – Polonia: 0-2, Polonia-De Vissers: 6-0, FC Depot-Polonia: 0-2. Nikt już sobie nie zadaje pytania, czy Polonia wygra następny mecz, lecz jaką różnicą bramek wygra. Trener Piekarski na dobre wdrożył swój system gry. W każdym meczu widać maksymalne zaangażowanie oraz coraz większe porozumienie pomiędzy zawodnikami. Drużyna wręcz przypomina maszynkę do strzelania goli. Dwadzieścia meczów, w czym aż osiemnaście zwycięstw i tylko dwa remisy. Najlepszy atak w lidze, z pięćdziesięcioma dziewięcioma trafieniami na koncie, a zarazem najlepsza obrona z siedmioma straconymi bramkami. Dwanaście punktów przewagi nad wiceliderem. Czego chcieć więcej? Ta komfortowa sytuacja pozwala trenerowi na rotacje w składzie oraz wypróbowanie coraz to nowych założeń taktycznych. W ostatnich meczach zespół wychodzi w ustawieniu 3-4-3 lub 4-3-3 zamiast klasycznego 4-4-2 i mimo tego daje sobie radę z kolejnymi rywalami. Jednak co najważniejsze, drużyna utrzymuje bardzo dobrą równowagę i nie ma tu miejsca na nonszalancję. FC Polonia wytrwale dąży do zdobycia po raz piąty z rzędu mistrzostwa amatorskiej federacji KAVVV, co tym bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że decyzja o przejściu do Piłkarskiej Federacji Belgijskiej (a co za tym idzie podniesienia poziomu gry) była jak najbardziej słuszna. Wszelkie formalności zostały dopełnione. Teraz pozostaje tylko jedno – czekać na decyzję komisji URBSFA. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to już w sierpniu Polonia stanie do walki o puchar Belgii!!! Więcej informacji na oficjalnej stronie www.fcpolonia.be. Zapraszamy! Paweł Sidorczuk Kwestionariusz drużynowy: Imię: Jakub Nazwisko: Gajek Ksywa: Kuba Funkcja/Pozycja: Napastnik Data urodzenia: 21.03.1987. Poprzednie kluby: Wisła Kraków, Wanda Kraków, Hutnik Kraków, Tramwaj Kraków, Partyzant Dojazdów, FC Mazur Bruksela Jestem z: Krakowa Kibicuje: Wisła Kraków Chciałbym grać jak: zawsze tak, jak umiem Piłka nożna to: miłość, życie, pasja 44 nr 4 (66) kwiecień 2015 Historia nowinki.be nowinki.be Porady nr 4 (66) kwiecień 2015 45 Auta na polskich tablicach rejestracyjnych w Belgii Liczba samochodów na polskich tablicach rejestracyjnych w Belgii wciąż wzrasta. Przyjeżdzający do Królestwa króla Philippa i królowej Matyldy powinni wiedzieć, jakie są obowiązujące przepisy. Przypadek I: Pan Tomek przyjeżdża na miesiąc, a może i dłużej, aby odwiedzić syna w Belgii. Przyjeżdża swoim polskim samochodem i nie chciałby płacić mandatów. Zastanawia się, czy może jeździć autem na polskich tablicach rejestracyjnych w Belgii. Według prawa istnieje wymóg rejestracji samochodu wobec wszystkich rezydentów Królestwa. Oznacza to, że przepis obowiązuje już po 48 godzinach pobytu tych, którzy są zameldowani w urzędzie miasta. Ten wymóg rejestracji aut jest rzadko karany i niezbyt przestrzegany z oczywistego powodu – czas jest za krótki. Poza tym, istnieją pewne wyjątki od tego wymogu. Przykładem są pojazdy zarejestrowane za granicą przez nie więcej niż 6 miesięcy. Jeśli Pan Tomek nie jest zameldowany w Belgii i będzie tam spędzał wakacje, może nie zmieniać rejestracji, jeżeli jego samochód spełnia następujące warunki: pojazd jest zarejestrowany w państwie członkowskim UE lub w państwie, które podpisało Międzynarodową Konwencję Ruchu; pojazd posiada tablice, które są obowiązujące w kraju, w którym jest zarejestrowany; na tyle pojazdu jest widoczny kod państwa, w którym pojazd został zarejestrowany; samochód jest odpowiednio ubezpieczony. Przypadek II: Pan Bartek pracuje w Belgii. I co wtedy? Musi wystąpić o kartę pobytu (karta E - la carte E) i zarejestrować samochód w biurze DIV (Direction pour immatriculation des véhicules) przy Ministerstwie Transportu. Dlaczego? - pyta się pan Bartek. Znajomy mi mówił, że wiele ludzi jeździ na polskich rejestracjach i w ogóle się nie meldują w urzędzie miasta. Polskie ubezpieczenie samochodowe i zdrowotne jest dużo tańsze, więc oczywiście, i ja wolałbym tak robić. Bardzo wielu Polaków żyje w Belgii bez meldunku i bez belgijskiego ubezpieczenia. Nie mają problemu, dopóki wszystko idzie dobrze. To prawda, że na terenie Belgii kontrole na drodze czy w pracy są dosyć rzadkie i wiele osób ma wrażenie, że niewypełnienie tych wymogów niczym nie grozi. Jednakże w razie wypadku na drodze pan Bartek może być narażony na duże kłopoty i kary. Dlaczego? Przecież Polska należy do Europy. Otóż różnice podatkowe między krajami są duże. W Belgii istnieje podatek drogowy, którego nie ma w Polsce (chodzi o „taxe de criculation”). Jeśli zatrzymają pana Bartka celnicy zwabieni zagranicznymi tablicami i sprawdzą na swoim komputerze, iż nie jest zapisany w urzędzie miasta i jeśli dowiedzą się, że pracuje nielegalnie na budowie, dostanie dużą karę i będzie musiał zapłacić ten podatek drogowy w ciągu 96 godzin, a jego samochód będzie zatrzymany do czasu zapłaty. Belgijscy urzędnicy państwowi coraz częściej zwracają uwagę na zagraniczne rejestracje samochodowe. Bardzo ważne! Równocześnie z meldunkiem w gminie wyrabia się belgijskie tablice w DIV. Kiedy chce się wrócić do kraju na dłużej, trzeba przed powrotem wypisać się w urzędzie miasta, mówiąc, że definitywnie opuszczamy Belgię i poprosić o dowód wypisu, który zostanie w dokumentach samochodu. Inaczej po powrocie do Belgii po kilku latach można mieć niemiłą niespodziankę celną, gdyż auto może jeszcze pozostawać w centralnej bazie danych. Anna Cieślar Radca prawny Informacje : SPF Mobilité et Transport Direction Circulation routière - DIV , City Atrium , Rue du Progrès 56 , 1210 Bruxelles (Saint-Josse-ten-Noode) 46 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Psychologia nr 4 (66) kwiecień 2015 47 ESY FRAZESY – o komunałach w nas zamieszkałych Ewa Kampelmann polska psycholożka międzykulturowa, pracująca od kilku lat w Brukseli. Specjalizuje się w tematyce gender i psychologii pozytywnej. Dla czytelników „Nowinek” co miesiąc stawia pod znakiem zapytania utarte myśli, kwestionując wszechobecne mądrości, często prowadzące do naszych automatycznych zachowań. Frazesu „Niedaleko pada jabłko od jabłoni” najczęściej używamy w negatywnym wydźwięku, na przykład porównując zachowanie syna z tym, co zwykł robić jego ojciec. „Pije i nie może utrzymać pracy? Jaki ojciec taki syn - przecież niedaleko pada jabłko od jabłoni!”- słyszymy gotową diagnozę. To prawda - istnieje pewnego rodzaju zależność między domem rodzinnym, wychowaniem czy wzrocami, jakie otrzymaliśmy od naszych rodziców oraz naszym aktualnym widzeniem świata. Wracając do jabłoni - to rodzice są trzonem, drzewem wydającym na świat owoce. Rodzice, wspólnie ze środowiskiem, pełnią równie ważną rolę w dostarczaniu wszelkich składników niezbędnych do prawidłowego wzrostu i rozwoju swoich „owoców”. Czasem widoczne są wyraźnie skutki braku najważniejszych elementów: miłości, poczucia bezpieczeństwa, prowadzące do „zepsucia jabłka” od środka. Czasem to środowisko - brak słońca, obecność szkodników nie sprzyja poprawnemu rozwojowi. W nielicznych przypadkach, mimo słabej struktury drzewa, jabłka rosną zaskakująco okazale. W psychoterapii jednym z ważnych elementów jest zrozumienie przeszłości, jak i jej akceptacja. Nie możemy jej zmienić, nie cofniemy krzywd, które się nam przydarzyły. Jesteśmy dziećmi naszych rodziców, proces wychowania już się odbył i nie mamy absolutnie żadnego wpływu na naszą przeszłość. Jednak ona ma czasem dość silny wpływ na nas. Wiele osób sądząc, że już i tak „wszystko jest z góry przesądzone”, poddaje się w pewien sposób losowi i samokieruje na ścieżkę podobną do swoich rodziców. Nie jest jednak prawdą, że nasze życie musi przypominać ich wybory. Często mamy tendencję do szukania tłumaczenia teraźniejszości tym, co miało miejsce w przeszłości. Na szczęście to my kierujemy swoim życiem. Nigdy nie jest za późno na uporanie się z przeszłością, wcielenie w życie zmian i świeży start, nowe spojrzenie. Sami decydujemy, jaki bagaż niesiemy ze sobą. Zamiast dźwigać niepotrzebny balast, zróbmy wiosenne porządki i znajdźmy miejsce na gromadzenie nowych doświadczeń, doceniając to, że przeszłość doprowadziła nas tu, gdzie jesteśmy. Dalej idziemy sami. Ewa Kampelmann Natura zaprogramowała rozrzucanie nasion przez ptaki w taki sposób, by trafiły na lepszej jakości glebę. Jeśli spadną pod samą jabłoń, obecne tam korzenie nie pozwolą na wykształcenie się odrębnego drzewa. Odległość jest zwyczajnie za mała, a grunt wykorzystany już do wsparcia istniejącej jabłoni. Ważne jest zatem, by rodzice - dojrzałe jabłonie - zachęcali swoje „nasiona” do jak najdalszych poszukiwań odpowiedniego terenu do rozwoju, odkrywania nieznanych lądów, by na żyźniejszej glebie zapuścić korzenie. Kontakt/konsultacje: Ewa Kampelmann, Rue Antoine Bréart 82, 1060 Saint-Gilles, T: 0471/67.19.02, [email protected], www.psypositive.com. rys. Justyna Kuklo (www.justynakulko.eu) W naturze nic nie dzieje się bez przyczyny. Nawet przypadkowość jest dokładnie zaplanowana. Gdy ptak zjada kawałek jabłka wraz z jego pestką, tak naprawdę zachodzi znacznie więcej - to proces reprodukcji. Ptak bowiem po przetrawieniu wydali nasionko w zupełnie innym miejscu, gdzie prawdopodobnie po jakimś czasie, przy sprzyjających warunkach, powstanie nowa jabłoń. 48 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be Porady nowinki.be 49 nr 4 (66) kwiecień 2015 Sylwetka typu X Panie o tym typie sylwetki są szczęśliwymi posiadaczkami tzw. „talii osy” i uznawane są za niesamowicie seksowne. Panie o figurze X mają wcięcie w talii, często większy biust i szersze biodra. Zazwyczaj ramiona i biodra są podobnej szerokości, a proporcje pomiędzy górną i dolną częścią ciała są równe. Do figury X możemy zaliczyć sylwetki typu: KLEPSYDRA – symbol kobiecości. Proporcjonalnie zarysowane ramiona i biust oraz biodra z zaznaczona talią. WAZON – szczyci się wydatnym biustem. WIOLONCZELA- posiada spory biust, wcięcie w talii, masywne uda i pośladki, ładne łydki. Znane celebrytki o figurze typu X: Nigella Lawson – klepsydra, Kate Winslet – wazon, Adele – wiolonczela. Rozszerzana, prosta, zwężana – większość fasonów spódnic nadaje się, o ile fason współgra z kształtami. Unikaj: Podwijania spodni. Optycznie skracają i pogrubiają sylwetkę. Spódnic, które źle leżą w talii, będą przesuwać się w miarę chodzenia. Mężczyźni typu X mają idealne proporcje ciała i atletyczną sylwetkę. Ramiona i klatka piersiowa są zgrabne, jednak odpowiednio rozbudowane, podobnie jak biodra, pupa i nogi. Brzuch jest umięśniony i szczupły. Mężczyźni o tej budowie ciała mogą pozwolić sobie na wiele krojów i fasonów, lecz muszą zwrócić uwagę, aby nie dodawać sobie zbędnej objętości poprzez źle dobraną kreację. W swoich stylizacjach powinni unikać zbyt opiętych lub zbyt szerokich ubrań, aby nie zaburzyć proporcji sylwetki. Przykładem mężczyzny o tej budowie ciała jest Sylvester Stallone. Aneta Zugaj www.atenastudio.com CO KUPIĆ? Na górę wybierz: Dopasowane topy, kurtki i marynarki, kobieco uwydatniające talię. Fason dopasowany, jednak nie może być zbyt obcisły. Topy powinny sięgać tuż poniżej talii. Unikaj: Szerokich tunik i męskich koszuli. Ukrywają Twoją piękną talię i psują efekt całości. Ta sama zasada dotyczy prostych żakietów i kurtek. Na dół wybierz: W miarę przylegające spodnie w jednym kolorze o nieco rozszerzanej nogawce i umiarkowanych detalach. FITNESS CLUB NA ETTERBEEK! PIERWSZY POLSKI FITNESS CLUB W BRUKSELI! - SIŁOWNIA - TRENINGI GRUPOWE DLA KOBIET www.spartanpro.be, tel. 02 735 52 78 , Cours Saint Michel 97, 1040 Bruxelles (Shopping Saint Michel obok metra Thieffry) pn. - pt. 7.00 - 22.00 sob. i nd. 9.00-18.00 , , - SUPLEMENTY DIETY - DORADZTWO W ZAKRESIE TRENINGU, ZYWIENIA I SUPLEMENTACJI Z nami poprawisz kondycje, ujedrnisz ciało, wyszczuplisz sylwetke! , Total Muscle Training Bodu Sculpt Fit Ball , Zdrowy kregoslup Yoga Stretch ce krót w ż Ju ef y Ś Ć! m2 str O go W N O owe 55 nalne atk unkcjo ntu! f d od me ngu abona i n nie tre w ce 50 nr 4 (66) kwiecień 2015 Porady nowinki.be Jakich witamin i mikroelement Aby rosnąć, być mocne i lśniące, włosy potrzebują witamin i mikroelementów. Każda z nich odpowiada za inną cechę włosa i jest niezbędna do tego, by włosy były zdrowe, piękne i zadbane. Gdzie znajdziemy każdą z tych witamin? Czym grozi ich niedobór? Jakie witaminy i mikroelementy są potrzebne włosom? Witamina A, czyli tzw. retinol Jest bardzo ważnym składnikiem dla naszych kosmyków, gdyż je wzmacnia. Ta witamina wpływa na prawidłowy metabolizm komórek rogowego nabłonka skóry, do których należą także zrogowaciałe komórki macierzy włosa. Brak retinolu objawia się bardzo suchymi, słabymi i łamliwymi włosami. Dłuższe utrzymywanie się takiego stanu może doprowadzić do zahamowania wzrostu włosów oraz ich wypadania. Główne źródło witaminy A stanowią tkanki ostu włosów. Chronią je również przed chorobami, a także niekorzystnym oddziaływaniem czynników zewnętrznych. Witaminy z grupy B: Witaminę B1, czyli tiaminę, znajdziemy w kurzej piersi, ziarnach słonecznika, kotlecie schabowym. Witaminy B2, czyli ryboflawiny, należy szukać w brokułach, mleku, jogurtach lub wieprzowinie. Dwie powyższe witaminy regulują pracę gruczołów łojowych, uczestniczą w procesach regeneracji komórek i tkanek, zabezpieczają przed powstawaniem łupieżu. Witamina B3, czyli niacyna, współzarządza pracą układu krwionośnego, jest potrzebna do wytworzenia odpowiedniej ilości czerwonych krwinek oraz wpływa na rozszerzenie naczyń krwionośnych. Dzięki niej składniki pokarmowe i tlen dostarczane są do wszystkich tkanek i komórek, w tym również do włosów, zapewniając im odpowiednie odżywienie. Witamina B5, inaczej zwana kwasem pantotenowym, bardzo dobrze wpływa na włosy. Poprawia ich pigmentację. Jest naturalnym lekiem na siwienie. Odgrywa ogromną rolę w procesach regeneracyjnych. Możemy znaleźć ją w brokułach, a także pieczarkach. Witaminę B6, czyli pirydoksynę, dostarczymy włosom jedząc sardynki, banany, wątrobę. Jest ona niezbędna w procesie produkcji włosa, gdyż bierze udział w podziale komórek w mieszkach włosowych. Zatem niedobór tej witaminy może zahamować wzrost włosów. Witamina B9, czyli kwas foliowy, jest odpowiedzialny za wzrost włosów. Witamina B12, czyli cyjanokobalamina, wzmacnia włosy i zapobiega ich wypadaniu, znajduje się w kurzych wątróbkach oraz wołowinie. Niedobór tych witamin może prowadzić do nadmiernego łojotoku. Witamina E Jeżeli do powyższych witamin dołączymy jeszcze witaminę E, włosy odwdzięczą się nam pięknym połyskiem oraz jedwabistym wyglądem. Poza tym pomaga ona zapewnić dobre krążenie krwi do głowy, dzięki zwiększeniu absorp- cji tlenu. Chroni włosy i mieszki włosowe przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Witaminę E znajdziemy w zbożach, migdałach, oleju szafranowym, oleju kukurydzianym, oleju sojowym, zielonej rzepie. Powodem niedoboru tej witaminy jest zwykle niezdolność do wchłaniania olejów i tłuszczów. Witamina H przeciw łysieniu i siwieniu Również biotyna, znana jako witamina H, wpływa na prawidłowe funkcjonowanie włosów. Zapobiega ich siwieniu oraz łysieniu. Bogate w witaminę H są: wątróbka, mąka sojowa, orzechy włoskie i ziemne, sardynki, m i g d a ł y, g r z y b y, szpinak, kraby, pom i d o r y, marchew. Witamina C by nie zabrakło kolagenu Dla mocnych włosów niezbędny jest kolagen, za którego dostarczanie odpowiedzialna jest witamina C. Wpływa on na kondycję włosów. Szukać jej należy przede wszystkim w cytrusach, owocach kiwi, gujawy, papryce. nowinki.be Porady nr 4 (66) kwiecień 2015 51 tów potrzebują nasze włosy? Ochronę włosom zapewni witamina F Witamina F to zespół nienasyconych kwasów tłuszczowych. Działają one na organizm ochronnie i stymulująco. Są niezbędne dla każdej komórki, w tym także włosom. Mikroelementy To od nich zależy to, czy włosy będą rosły. Cynk, żelazo i miedź należy dostarczać w codziennej diecie. Szczególnie polecane są osobom, które pragną zapuścić włosy. Mikroelementy przyspieszą ich wzrost. Niedobór cynku w organizmie wywołuje hiperkeratozę skóry i zwiększa wypadanie włosów. Niestety, cynk jest słabo przyswajalny przez nasz organizm. Dokładniej mówiąc, to co dostajemy z pokarmem, wchłania się zaledwie w 1/6. Pozostałą część wydalamy z potem, kałem i moczem. Najlepszym źródłem cynku są ostrygi. W 100 g wędzonych ostryg można znaleźć aż 120 mg cynku. Znacznie mniej cynku zawierają taka sama ilość wątróbki (10 mg), mięsa indyczego, mąki razowej, chleba razowego, owsianki i żółtek jaj – 8 mg. Cynk można też znaleźć w pestkach słonecznika, dyni czy w kiełkach pszenicy. Niedobór miedzi prowadzi do odbarwień i zmian strukturalnych we włosach. Produktami bogatymi w miedź są: wątroba, zarodki i otręby pszenne, płatki owsiane, orzechy, kakao, nasiona słonecznika. Zawartość miedzi w wodzie pitnej zależy od jej kwasowości i materiału, z jakiego są zrobione rury. Woda miękka ma więcej miedzi. Niedobór żelaza odpowiada za łysienie. U kobiet może wystąpić sideropenia, która z czasem przekształca się w rozległe łysienie. Głównym i najlepszym źródłem żelaza w żywności są produkty zwierzęce. Wchłania się z nich około 25% żelaza. Są to: chude mięso wołowe, indyk, drób, tłuste ryby, wątroba zwierząt i żółtko jaja. Z produktów roślinnych wchłania się o wiele mniej tego pierwiastka, bo niepełne 5%. Roślinnym źródłem żelaza są rośliny strączkowe, zielone, świeże warzywa (brokuły, papryka, szpinak, natka), owoce (suszone figi), nasiona (sezam) i płatki śniadaniowe. Aminokwasy Witaminy na włosy i paznokcie, połączone z aminokwasami powodują, że włosy rosną, wydłużają się. Niedobór aminokwasów może powodować uczucie suchości i łamliwości, łysienie rozlane lub utratę połysku na włosach. Węglowodany Wpływ witamin na włosy jest niepodważalny. Jednak by włosy miały energię, potrzebne są węglowodany. Dlatego w codziennych posiłkach nie powinno ich zabraknąć. Dzięki nim włosy charakteryzują się szybkim wzrostem. Wartościowe źródła węglowodanów to: owsianka, pełnoziarniste płatki na mleku, pełnoziarniste pieczywo, brązowy ryż, pełnoziarnisty makaron, rośliny strączkowe (w tym fasola, groszek), kasza (gryczana, quinoa, kuskus),warzywa i owoce. Zażywanie suplementów diety bądź preparatów witaminowych może poprawić stan naszych kosmyków i pomóc im w prawidłowym wzroście. Szczególnie należy w nie zainwestować jesienią i wiosną, kiedy nasze włosy narażone są na nadmierne wypadanie. Warto także zadbać o codzienny jadłospis, aby był urozmaicony. Nasze kosmyki potrzebują witamin i mikroelementów z pożywienia. Włosy odpowiednio odżywione od wewnątrz będą mocne i błyszczące, a wtedy będą także szybciej rosły. K.R. 52 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Porady nr 4 (66) kwiecień 2015 53 E-gotowanie Coraz więcej osób decyduje się na zmianę swojej diety z powodów zdrowotnych lub ideologicznych. Popularność zyskują diety wegetariańska, wegańska, bezglutenowa czy też bezpszeniczna. potraw i umieszczać je na swoim blogu. Jej profil to dieta skłaniająca się ku kuchni wegetariańskiej, bez pszenicy, z ograniczeniem glutenu, nabiału i z całkowitą eliminacją cukru (nie oznacza to jednak diety bez słodkości). Myślę, że osoby z celiakią znajdą tam dla siebie mnóstwo przepisów. Na rynku istnieje mnóstwo książek poświęconych poszczególnym rodzajom diet, ale nie każdy może sobie pozwolić na zakup drogich książek. W Internecie zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu różne strony i blogi o treści kulinarnej. Autorki niektórych blogów kulinarnych zdobyły sławę, nie wychodząc z kuchni. Oprócz tego ich pasja zmieniła się w pasjonującą pracę. Niektóre z tych osób wydały nawet swoje książki kulinarne, mają swoje programy kulinarne w telewizji, piszą artykuły do gazet i prowadzą warsztaty kulinarne. Poniżej opiszę najbardziej popularne strony kulinarne z uwzględnieniem blogów z przepisami diety eliminacyjnej jak np. dieta bezglutenowa (dla osób z celiakią) czy też dieta wegetariańska. www.kuchniaagaty.pl Blog istnieje od 2009 roku i jest prowadzony przez Agatę Jędraszczak. Autorka blogu wydała w roku 2013 swoją książkę kucharską pt. „Dieta Agaty”. Ponadto autorka bloga prowadzi dwa programy na stacji kuchnia+. Potrawy publikowane na stronie nie są zbyt skomplikowane, ale smaczne. www.jadlonomia.com Strona ta jest poświęcona roślinnym przepisom na wegańskie śniadania, obiady i desery. Od jakiegoś już czasu autorka bloga, Marta Dymek, zrezygnowała również z publikowania przepisów z produktami pochodzenia zwierzęcego jak mleko, jajka itp. Strona jest uzupełniana na bieżąco przez autorkę i zagladając na nią regularnie, znajdziemy zawsze coś nowego. W roku 2014 część przepisów ze strony internetowej doczekała się publikacji w książce kulinarnej pt. „Jadłonomia. Kuchnia roślinna. 100 przepisów nie tylko dla wegan”. www.smakoterapia.pl Autorką bloga jest Iwona Zasuwa, osoba która jest zafascynowana leczeniem za pomocą naturalnego żywienia. Przez wzgląd na specjalne potrzeby żywieniowe dziecka postanowiła zapisywać przepisy przygotowywanych www.kwestiasmaku.com Autorka bloga przedstawia tam zróżnicowane przepisy nie tylko na potrawy polskie, ale także dania z kuchni zagranicznej: włoskiej, hiszpańskiej, francuskiej czy typowo orientalnej. Do niektórych przepisów dołączono materiał wideo. www.kotlet.tv Strona ta jest prowadzona przez kucharkę amatorkę, Paulinę Stępień i zawiera sprawdzone przepisy na tradycyjne dania, jak również przepisy na potrawy bezglutenowe, wegetariańskie czy też przepisy na dania z innych zakątków świata. Blog wyróżnia się na tle innych stron, ponieważ autorka nie tylko publikuje swoje przepisy, ale również demonstruje je krok po kroku w materiale wideo. Stronę odwiedziło już ponad milion osób. Powyższe strony internetowe oferują bardzo duży wybór przepisów kulinarnych i uważam, że każdy znajdzie coś dla siebie. Wioletta Chabowska -Komisarczuk 54 L nr 4 (66) kwiecień 2015 o RIEN nowinki.be INSTITUT DE BEAUTE Av. Georges Henri 433, 1200 Bruxelles, tel . 0473 79 81 86 Zapraszamy do Instytutu Urody Lorien – autoryzowanego salonu ekskluzywnych francuskich firm kosmetycznych Thalgo i Ella Baché. Ella Baché Paris Pragniemy Państwu przedstawić miejsce, które powstało z myślą o Was – naszych klientach Aby sprostać Państwa wymaganiom i oczekiwaniom proponujemy szeroką gamę profesjonalnych zabiegów na twarz, ciało, kompleksową pielęgnację dłoni, stóp i paznokci oraz skuteczne rozwiązania odmładzające, które zadowolą każdego, kto do nas zawita. Naszym priorytetem jest profesjonalizm, mający zapewnić najwyższy poziom świadczonych przez nas usług! Poznaj prawdziwą alternatywę dla bolesnego i kosztownego ostrzykiwania się kwasem hialuronowym MEZOTERAPIĘ MIKROIGŁOWĄ - zabieg który pozwala przywrócić młodość Twojej skórze, osiągnąć efekt liftingu, wzmocnić strukturę i elastyczność skóry. Nasza oferta Kosmetyka twarzy Mikrodermabrazja Peeling kawitacyjny Drenaż limfatyczne Masaż Depilacja Terapia antycellulitowa Pedicure Manicure Manicure hybrydowy Manicure japoński Przedłużanie paznokci metodą żelową - 15% Polecamy szczególniezabieg oxybrazji - dotleniający - efekt krioterapii (również dla cer wrażliwych) rozjaśniający, redukujący zmarszczki i przebarwienia Nowość marki THALGO urządzenie I BEAUTY już w naszym salonie Urządzenie łączy trzy zaawansowane technologie sono wibracje ultradźwięki sekwencyjne fale radiowe tri polarne nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 Ella Baché 55 CELLULIFT PRO najnowszy przepis na piękne ciało Paris GA UWA CJA MO PRO ietniu W kw %! - 10 Poznaj innowacyjną metodę: połączenie technologii masażu urządzeniem CELLULIFT.PRO z zastosowaniem kosmetyków THALGO, modelującą sylwetkę, niwelującą cellulit, doskonale rzeźbiącą ciało. Zabieg idealny na uporczywe złogi tkanki tłuszczowej (uda, brzuch, pośladki), poprawiający mikrokrążenie, pobudzający procesy limfatyczne . Suplementy diety rmy THALGO wspomagające walkę z CELLULITEM i zbędnymi kilogramami 56 Porady nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be Architekt radzi Kocia kawiarnia Niedawno do naszego biura zgłosiła się właścicielka bardzo oryginalnego miejsca. Okazało się, że od jakiegoś już czasu prowadzi w Saint-Gilles niewielką kawiarnię, ale bardzo niezwykłą. W tym lokalu, oprócz kawy, pysznych smakołyków i cudownej atmosfery, znajdziemy również koty! Zwierzęta należą do właścicielki lokalu i są w nim obecne właściwie bez przerwy. Idea polega na tym, że goście kawiarni mogą nie tylko zjeść pyszny posiłek, ogrzać się przy aromatycznej kawie, ale również pobawić się lub po prostu poob- stan istniejący bar serwować zwierzęta. Pomysł otwarcia kawiarni o takim charakterze wziął się z krajów azjatyckich, gdzie podobne miejsca są bardzo popularne. I mimo że mógłby wydawać się zaskakujący, a może nawet odrobinę dziwny jak na nasze, europejskie standardy, okazało się, że lokal znalazł szerokie grono zwolenników. miały one dostęp do miejsca, w którym przyrządzane są posiłki i napoje oraz składowane produkty i naczynia. Dlatego wprowadzono obudowy z siatki dla strefy barowej oraz drzwi wejściowych, które miały uniemożliwić kotom ucieczkę oraz wtargnięcie do kuchni. Krata chroniąca drzwi bardzo dobrze spełnia swoje zadanie, niestety, obudowa baru znacznie ogranicza W czym więc problem? Właścicielka obecnie jego powierzchnię, a przez to praca sama przyznała, że na otwarcie lokalu przy wydawaniu dań jest dość uciążliwa. miała niewiele czasu i miało się ono wiązać z minimalnym kosztem. Niewiele więc we Poza tym w kawiarni należy zapewnić wnętrzu zrobiono, a nie wszystkie decyzje zwierzętom odpowiednie miejsce do zababyły dobrze przemyślane. Koniecznością wy i odpoczynku tak, aby kontakt z klienw takim miejscu jest zapewnienie bez- tami nie był nieprzyjemny dla żadnej ze pieczeństwa zwierzętom. Ze względów stron. Wprowadzono więc do pomieszczesanitarnych nie można też pozwolić, aby nia półki dla kotów zawieszone na ścianie na różnych wysokościach tak aby mogły stan projektowany się one po nich swobodnie przemieszczać lub znaleźć dla siebie cichy kąt, gdy nie mają ochoty na zabawę. Niestety, półek jest obecnie niewiele, a ich lokalizacja bar powoduje, że niektóre niesforne kociaki chcąc się przemieścić, muszą wskoczyć na stoliki, co nie zawsze cieszy siedzących przy nich klientów. Właścicielka kawiarni B poprosiła więc stworzenie koncepcji takiej aranżacji wnętrza, by udoskonalić lokal i ułatwić sobie pracę. półki dla kotów półki dla kotów Pierwsze co postanowiono zmienić, to zabezpieczenie baru. Projektanci „przedłużyli” frontową ścianę klatki oraz zmienili lokalizację drzwi, dzięki czemu uzyskali dodatkową przestrzeń niedostępną dla kotów. Dzięki temu właścicielka będzie miała więcej miejsca i łatwiej i będzie wydawać posiłki. A kawiarnia cafe menu kawiarnia widok A kawiarnia bar widok B bar Zdecydowano również o wprowadzeniu większej ilości półek dla kotów. Zlokalizowano je na powierzchni tylko jednej ze ścian, lecz na różnych wysokościach i w takich odległościach od siebie, że zwierzaki będą mogły się po nich swobodnie przemieszczać lub odpocząć. Miejsca dla klientów odsunięto od ściany, dzięki czemu, żadnemu z nich nie grozi już nagły „atak” kota wskakującego do talerza. nowinki.be Porady Ladę znajdującą się pod oknem przedłużono wzdłuż sąsiadującej ściany, co umożliwia wprowadzenie większej ilości miejsc siedzących. Nad nowym fragmentem lady, na wprost wejścia zdecydowano wprowadzić tablicę menu informującą o wydawanych w lokalu posiłkach i napojach oraz ewentualnych nowościach czy wydarzeniach. Dzięki temu klienci już od wejścia będą mogli poznać kulinarne propozycje lokalu. Ostatnią zmianą, dość znaczącą, którą wprowadzili projektanci, jest kolor ścian. Obecnie ściany pomalowane są na bardzo ciemny odcień zieleni, przez co to dość długie i wąskie pomieszczenie (3 x 10 m) wydaje się jeszcze węższe, a przez to ciasne. Odcień ścian gryzie się też z czerwienią sof dla klientów, które zdecydowano się zachować. Dlatego projektanci zdecydowali o pomalowaniu powierzchni na kolor szary, który jest neutralną, jasną barwą, a jednocześnie uwydatni czerwień sof i biel pozostałych mebli. Jasny odcień powinien również optycznie powiększyć pomieszczenie. Propozycje projektantów powinny przypaść do gustu właścicielce, klientom restauracji oraz kotom. Jak widać, pracownicy D44 nie boją się podejmować takich niezwykłych wyzwań. Jeśli planują Państwo remont w swoim domu lub mieszkaniu lub macie Państwo problem z aranżacją i wykończeniem miejsca pracy prosimy o kontakt na adres mailowy: [email protected] lub telefonicznie: +32497458154. Projektanci biura D44 chętnie udzielą Państwu specjalistycznej porady. Prosimy o wysłanie krótkiej charakterystyki pomieszczenia, lokalu lub mieszkania oraz kilku zdjęć. Wybrane przypadki zostaną opisane i zilustrowane w kolejnych artykułach. Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony internetowej: www.d44.be. autorzy: Agnieszka Gansiniec, Dorota Wełna, Małgorzata Łukaszek nr 4 (66) kwiecień 2015 57 58 nr 4 (66) kwiecień 2015 Sport nowinki.be CM-MediKo Plan Codzienne koszty medyczne rosną szybko. Aby ich uniknąć stworzyliśmy CM-MediKo Plan, ubezpieczenie pokrywające wydatki pozaszpitalne. Twoje dziecko potrzebuje aparatu ortodontycznego? Przyszedł czas na nowe okulary? Umówiłeś się z fizjopterapeutą? W każdej z tych sytuacji koszty leczenia mogą szybko przekroczyć Twoje możliwości finansowe. Z naszym ubezpieczeniem dodatkowym CM-MediKo Plan zapanujesz nad medycznymi wydatkami. CM-MediKo Plan • CM-MediKo Plan pokrywa szeroki zakres wszystkich pozaszpitalnych kosztów leczenia, ktore mogą pojawić się w przyszłości. • Opieka stomatologiczna, aparaty słuchowe, optyka, szczepienia przed podróżami, koszty wizyt u lekarza specjalisty, dentysty, koszty obsługi pielęgniarskiej, zabiegów fizjoterapeutycznych i innych - zwrot: 75 % do 1500 EUR • Periodontologia - zwrot do 500 EUR • Protezy zębowe oraz implanty - zwrot do 500 EUR • Ortodoncja dzieci i dorosłych - zwrot do 500 EUR • Stała kwota związana z porodem - 250 EUR • Problemy ze słuchem (np. aparat słuchowy) - zwrot do 500 EUR • Szczepionki - zwrot do 25 EUR • Żywienie i porady dietetyczne (na rok) - zwrot do 40 EUR • Okulary i aparatura okulistyczna - zwrot do 100 EUR Taka sama premia przez całe życie (z wyjątkiem indeksacji). Gwarancja dla wszystkich grup wiekowych. Wysokie zwroty za np. opiekę stomatologiczną (Uwaga! Istniejące zagrożenia nie są objęte ubezpieczeniem, np. leczenie ortodontyczne rozpoczęte przed lub w trakcie okresu oczekiwania). CM-MediKo Plan połączony jest z innymi naszymi ubezpieczeniami CM Hospitaalplan i CM MediKo-plan to 5% rabatu na składki ubezpieczenia szpitalnego Okres oczekiwania Po zawarciu umowy z ubezpieczycielem musi upłynąć czas oczekiwania na pełną realizację świadczeń. • 3 miesiące: na zwroty w ramach zwykłego leczenia, szczepienia i porady dietetyczne • 6 miesięcy: na leczenie oczu • 12 miesięcy: na opiekę stomatologiczną, aparaty słuchowe i premię macierzyńską Jeśli miałeś już podobne ubezpieczenie, czas oczekiwania zostanie zredukowany z uwzględnianiem stażu u poprzedniego ubezpieczyciela. Kto może wejść w posiadanie CM-MediKo Plan? Każdy opłacający na bieżąco składki członek CM. Ubezpieczenie wchodzi w życie od pierwszego dnia miesiąca następującego po przystąpieniu. Polski konsultant w CM Sint-Michelsbond Chrześcijańska Kasa Chorych Doradztwo osobiste: W każdą środę i czwartek od 8.30 do 17.30 Adres: Lakensestraat 156, 1000 Bruksela Każdy drugi czwartek miesiąca, od 16.00 do 18.30 Adres : Pletinckxstraat 19, 1000 Bruksela nowinki.be Porady nr 4 (66) kwiecień 2015 59 Nabycie spadku Wiele osób po śmierci bliskiej im osoby zastanawia się, co trzeba zrobić, aby nabyć spadek i co w ogóle oznacza nabycie spadku po zmarłym spadkodawcy. Śmierć wywołuje określone skutki w sferze cywilnoprawnej, spadkobierca nabywa spadek z chwilą otwarcia spadku. Otwarcie spadku następuje z chwilą śmierci spadkodawcy. Mamy zatem do czynienia z nabyciem z mocy prawa, czyli następującym niezależnie od woli spadkobiercy. Innymi słowy, kiedy spadkodawca umiera, całość jego praw i zobowiązań, które nadają się do dziedziczenia, staje się spadkiem. W wyniku tego nieuchronnego zdarzenia możemy stać się zatem podmiotem praw i obowiązków, które niekoniecznie chcemy. Zanim zadecydujemy, czy warto dziedziczyć, powinniśmy zapoznać się ze składem majątkowym spadku, czy czasami długi nie stanowią jego większej części. Miejsce otwarcia spadku W chwili otwarcia spadku należy zadać sobie pytanie, gdzie został on otwarty. Następuje ono w miejscu, w którym zmarły miał swoje ostatnie miejsce zamieszkania w dniu śmierci. Je- żeli więc stało się to w Polsce, trzeba będzie stosować polskie przepisy prawne, jeżeli w Belgii - to belgijskie przepisy prawne będą miały zastosowanie. Jeśli w skład spadku wchodzi nieruchomość, to w zakresie dotyczącym tej nieruchomości należy stosować prawo miejsca, w którym się ona znajduje. Jak przyjąć lub odrzucić spadek zapisany w Polsce? Osoba, która wyjechała za granicę i otrzymała w Polsce spadek, może załatwić wszystkie związane z nim sprawy bez konieczności powrotu do kraju. Sprawy związane z przyjęciem spadku albo odrzuceniem (w razie dużego zadłużenia), a także w sądzie stwierdzenie nabycia go oraz podzielenia można załatwić bez potrzeby przyjazdu do kraju. Nie trzeba również wracać po to, aby po objęciu spadku sprzedać odziedziczoną nieruchomość. Niektóre sprawy związane z objęciem spadku mogą zostać załatwione, nawet nie udzielając pełnomocnictwa krewnym pozostawionym w kraju. Oświadczenie jest konieczne Aby objąć spadek pozostawiony w kraju, należy wykonać następujące czynności: złożyć oświadczenie o przyjęciu spadku tzw. prostym albo z dobrodziejstwem inwentarza lub o odrzuceniu spadku. Oświadczenie o przyjęciu albo o odrzuceniu spadku składa się w ciągu sześciu miesięcy od dnia, w którym spadkobierca dowiedział się, że został powołany do dziedziczenia. Przyjęcie proste polega na tym, że spadkobierca odpowiada bez ograniczeń za długi spadkowe. Natomiast w razie przyjęcia spadku z dobrodziejstwem inwentarza spadkobierca odpowiada za długi spadkowe tylko do wartości ustalonego w inwentarzu stanu czynnego spadku. Spadkobierca, który w ciągu tych sześciu miesięcy nie złożył żadnego oświadczenia, odpowiada bez ograniczeń za długi spadkowe. Gdyby więc wysokość zadłużenia przekraczała wartość masy spadkowej, to najbardziej korzystne dla spadkobiercy byłoby odrzucenie spadku. Pełnomocnictwa Osoba mieszkająca za granicą musi udzielić osobie przebywającej w kraju pełnomocnictwa do złożenia w jej imieniu oświadczenia. Dokończenie na str. 61 60 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Porady nr 4 (66) kwiecień 2015 61 Dokończenie ze str. 57 Nabycie spadku Pod rygorem nieważności pełnomocnictwo powinno być sporządzone na piśmie, a złożony na nim podpis – urzędowo poświadczony przez konsula w tym państwie, w którym przebywa dana osoba. Pełnomocnictwo udzielone bez takiego urzędowego świadczenia podpisu nie będzie ważne. Natomiast żadne pełnomocnictwo nie jest potrzebne do tego, aby w sądzie odbyła się sprawa o stwierdzenie nabycia spadku. Najczęściej oprócz osoby przebywającej za granicą są jeszcze inni spadkobiercy. Wtedy każdy z nich może złożyć w sądzie rejonowym wniosek o stwierdzenie nabycia spadku. Pozostali spadkobiercy, w tym również osoba mieszkająca za granicą, zostaną w nim wskazani jako uczestnicy postępowania. Uczestnik postępowania nie musi być obecny w sądzie, gdy będzie on rozpoznawał wniosek. Wy- starczy, że o terminie rozprawy w sądzie zostanie powiadomiony prawidłowo. Dlatego spadkobierca, składając w sądzie wniosek o stwierdzenie nabycia spadku i wyszczególniając w nim wszystkich uczestników postępowania, powinien podać dokładny adres osoby mieszkającej za granicą. Powinien to być adres, pod którym dana osoba odbierze korespondencję z sądu, a nie np. adres w kraju, pod którym już dawno nie mieszka. Sąd wysyła zawiadomienie o terminie rozprawy z tzw. zwrotnym poświadczeniem odbioru. Jeżeli poświadczenie wróci do sądu jeszcze przed rozprawą, zostanie ono dołączone do akt. Oznaczać to będzie, iż przebywający za granicą uczestnik postępowania został powiadomiony o rozprawie w sposób właściwy. Natomiast jeśli jego obecność nie jest obowiązkowa, to nie musi przyjeżdżać do kraju specjalnie po to, aby w niej uczestniczyć. Podział spadku Odziedziczony spadek spadkobiercy mogą podzielić u notariusza albo w sądzie. Pozasądowy podział spadku polega na zawarciu umowy między wszystkimi spadkobiercami. Jeżeli osoba mieszkająca za granicą nie chce osobiście uczestniczyć w zawarciu tej umowy, może udzielić pełnomocnictwa osobie, która będzie go reprezentowała. W sporządzeniu pełnomocnictwa pomoże mu konsul. Można również sprzedać odziedziczoną nieruchomość, działając przez pełnomocnika. W tym celu należy udzielić pełnomocnictwa ze wskazaniem do zawarcia umowy sprzedaży. W celu sporządzenia pełnomocnictwa należy udać się do polskiego konsulatu. Odrzucenie spadku Jeżeli dana osoba postanowiła odrzucić spadek, musi ona udać się do konsula, który sporządza poświadczenie podpisu na sporządzonym oświadczeniu o odrzuceniu spadku. Musi ono zawierać dane osobowe i adresowe emigranta oraz dane pozostałych spadkobierców (trzeba wylegitymować się ważnym dokumentem tożsamości – paszportem lub dowodem osobistym). Chcąc w Belgii odrzucić spadek, który otworzył się w Polsce, w imieniu małoletniego rodzic musi złożyć w belgijskim sądzie rodzinnym wniosek o udzielenie zezwolenia na dokonanie czynności przekraczającej zwykły zarząd majątkiem dziecka. Sąd rozpatrując sprawę, ocenia między innymi legalność czynności i jej celowość, to znaczy czy na odrzuceniu spadku nie ucierpi majątek dziecka. Należy zatem dostarczyć dowodów na to, iż spadek jest bardzo zadłużony i dla dziecka nie będzie korzystne jego przyjęcie. Kiedy już sąd rodzinny udzieli takiej zgody, można bez problemu złożyć oświadczenie za małoletniego w trakcie trwania postępowania spadkowego, u notariusza lub przed konsulem. Różnica pomiędzy dziedziczeniem oraz zrzeczeniem się W kwestii dziedziczenia, należy odróżnić pojęcie zrzeczenia się dziedziczenia i odrzucenia spadku. Jedynie w Polsce można zrzec się dziedziczenia za życia spadkodawcy. W Belgii umowy dotyczące dziedziczenia są zabronione. W Polsce niezbędna jest umowa sporządzona przez notariusza, między spadkodawcą a spadkobiercą. Osoba taka traktowana jest tak, jakby nie dożyła otwarcia spadku i jej udział przypadnie pozostałym spadkobiercom. Już po śmierci spadkodawcy nie można się zrzec dziedziczenia, gdyż nie jest możliwe zawarcie stosowanej umowy. Spadek może zostać przez spadkobierców jedynie przyjęty lub odrzucony według wyżej wymienionych zasad. Dagmara Dubiel 62 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Porady nr 4 (66) kwiecień 2015 Zakup mieszkania 63 – gwarancja, przedwstępna umowa sprzedaży i wadium – pułapki w umowach I. Zakup mieszkania na licytacji (w Belgii – vente publique Sprzedaż mieszkania/domu przez licytacje musi być obwieszczona (najczęściej czerwonymi) afiszami zawieszanymi na nieruchomości. Afisze te zawierają podstawowe informacje o nieruchomości. Sprzedaż taka jest przeprowadzana przez notariusza. Zanim jednak dojdzie do samej licytacji, notariusz zbiera potrzebne informacje o mieszkaniu/domu nazywane cahier de charges. Jest to kompleksowa dokumentacja, która daje kupującemu tak ważne informacje, jak między innymi: cena wywoławcza nieruchomości, stan faktyczny, lokatorzy i zadłużenie, oraz wiele innych. Następnie notariusz ustala daty wizyt w nieruchomości oraz datę pierwszej licytacji. Sama licytacja przebiega w bardzo klasyczny sposób – na podstawie wyceny eksperta ustalona jest cena, od której zaczyna się licytacja oraz minimalna kwota postępowania (podbicia), która nie może być niższa niż 250 EUR ani wyższa niż 6200 EUR. Przy kupnie nieruchomości przez licytację należy pamiętać, że proces kupna mieszkania podlega innym normom prawnym niż zakup mieszkania na wolnym rynku. Podstawowa różnica polega na braku klauzuli zawieszającej wykonalność transakcji kupna do momentu otrzymania potwierdzenia przyznania kredytu w banku. W praktyce oznacza to, że jeśli podajemy na licytacji cenę, jaką jesteśmy w stanie zaoferować za daną nieruchomość, to istnieje domniemanie, że dysponujemy bezwarunkowo kwotą, którą podaliśmy w licytacji. W przypadku gdy bank odmówi nam udzielenia kredytu, już po tym, jak wygraliśmy licytację mieszkania, nie będziemy mieli odwrotu od zakupu, chyba że zrezygnujemy z gwarancji, którą wpłacamy przed licytacją – zazwyczaj 5-10% wartości nieruchomości. II. Zakup mieszkania na wolnym rynku Przy zakupie mieszkania na wolnym rynku, jeśli tylko ogłoszona jest cena mieszkania, mamy do czynienia z ofertą. Poinformowanie sprzedającego, choćby słownie, że „zgadzamy się” / „kupujemy mieszkanie” / „bierzemy”, jest równoznaczne z aktem zakupu. Tyle w teorii. W praktyce jednak, zwyczajowo, podpisuje się przedwstępną umowę sprzedaży. Podpisanie tej umowy wiąże się z wpłatą wadium w wysokości 5 - 10% wartości nieruchomości. Podpisanie tego dokumentu jest de facto podpisaniem umowy zakupu nieruchomości. Wskazana jest duża ostrożność przy podpisywaniu jakichkolwiek dokumentów dotyczących sprzedaży mieszkania. Warto bowiem zauważyć, że w owym dokumencie musi się znajdować cały szereg informacji o nieruchomości, łącznie z informacjąo jej zadłużeniu. Większość umów przedwstępnych zawiera warunek zawieszający wykonalność. Tym warunkiem jest najczęściej otrzymanie kredytu na finansowanie zakupu nieruchomości. W praktyce oznacza to, że podpisując umowę przedwstępną i wpłacając wadium, dokonujemy de facto zakupu nieruchomości, jedynie pod warunkiem otrzymania kredytu. Jeśli nie dostaniemy kredytu, wadium wraca na nasze konto. Jeśli natomiast sprzedający zrezygnuje ze sprzedaży, jest on zobowiązany do wypłacenia nam równowartości wadium. Z drugiej strony, jeśli to my rezygnujemy po podpisaniu umowy przedwstępnej, z zakupu nieruchomości, nasze wadium przepada na korzyść sprzedającego. Wskazana ostrożność jest zatem, bowiem 10% wartości mieszkania to często kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy euro! III.Zakup mieszkania na rynku pierwotnym Kupując nieruchomość na rynku pierwotnym, należy zwrócić uwagę, na najistotniejszą kwestię, jaką jest cena. Od niedawna, cena podana w folderach informacyjnych, na stronach internetowych nowych projektów budowlanych, jest ceną, która nie obejmuje podatku VAT, ani innych podatków i kosztów związanych z zakupem mieszkania czy domu. Podatek VAT od zakupu nowych nieruchomości wynosi w Belgii 21% od ceny nieruchomości. Dodatkowo trzeba mieć na uwadze koszta notarialne i podatek od zakupu nieruchomości w wysokości 5% - 12% wartości nieruchomości. Zanim podejmiemy tę ważną decyzję o zakupie wymarzonego mieszkania czy domu, warto przemyśleć wszystkie „ukryte koszta”, warto dokładnie przeanalizować umowy kupna i sprzedaży – może nam to oszczędzić sporo problemów i pieniędzy. Michał Drab 64 nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 s.p.r.l j owane anej. r k u l y w o, bab głowy pole j g e n z s obfite j! ngusa rka py Mazu łtego, w dy , święconki ole należyte rzy st jnego aka żó kurcz ajączka ho i zabawy p o Z ą roweg k życzy ytas z ekip u c a k r n Ra bara firmy l e i c i właśc e usse Cha n i N e d y od szam Zapra 0 0 3 e ov zia ponied łku d ty od o sobo 9d nied w , 0 2 o zie ięta le i św 9-16 nowinki.be Porady nr 4 (66) kwiecień 2015 65 Zawieszenie umowy o pracę z powodu choroby pracownika Umowa o pracę może być zawieszona z różnych powodów. Jednym z nich jest choroba pracownika, czyli niemożność kontynuowania stosunku pracy z powodu niedyspozycji fizycznej czy też psychicznej pracownika. Powiadomienie pracodawcy o chorobie oraz dostarczenie zwolnienia lekarskiego Pracownik niezdolny do pracy w wyniku choroby powinien natychmiast powiadomić o tym swojego pracodawcę (art. 31§2 kodeksu pracy). Można to zrobić telefonicznie, pisemnie, pocztą elektroniczną czy faksem. Niekiedy pracodawca określa w regulaminie pracy, kiedy i w jaki sposób pracownik zobowiązany jest do powiadomienia o swojej niedyspozycji. Należy oczywiście zastosować się do tych wytycznych i najlepiej tak, aby móc w razie potrzeby odtworzyć tę wiadomość lub uzyskać dowód przekazanej informacji. Doskonałym środkiem takiego przekazu jest poczta elektroniczna z opcją potwierdzenia otrzymania przed odbiorcę maila. Oprócz tego trzeba dostarczyć pracodawcy zwolnienie lekarskie. w ciągu 48 godzin (dwóch dni roboczych) licząc od pierwszego dnia niezdolności do pracy, chyba że branżowy lub zakładowy układ zbiorowy bądź regulamin pracy przewidują inne terminy. Zwolnienie lekarskie najlepiej jest dostarczyć listem poleconym lub za potwierdzeniem odbioru (data odbioru i podpis pracodawcy na kopii zwolnienia). Można ewentualnie przesłać zeskanowane przez mail lub nadać faksem z potwierdzeniem odbioru. W ten sposób, w razie wątpliwości czy problemów ze strony pracodawcy pracownik będzie mógł udowodnić, że wywiązał się w terminie z dostarczenia zwolnienia. Uwaga! Niepowiadomienie pracodawcy czy niedostarczenie zwolnienia oznacza nieprzestrzeganie warunków umowy o pracę. W takiej sytuacji pracodawca może wstrzymać wynagrodzenie za okres choroby lub nawet zwolnić pracownika z pracy (również w trybie dyscyplinarnym), uznając jego nieobecność za nieusprawiedliwioną lub za porzucenie pracy. W niektórych przypadkach pracodawca może żądać wynagrodzenia za zerwanie umowy o pracę. Płaca gwarantowana pracowników umysłowych przysługuje zasiłek chorobowy wypłacany również przez kasę chorych. Wypłata płacy gwarantowanej oraz zasiłku chorobowego kształtuje się następująco w zależności od statusu pracowniczego (tabela). Pracownicy umysłowi zatrudnieni na Pracownicy fizyczni Od 1-7 dnia choroby 100% płacy (płaci pracodawca) Od 8-14 dnia choroby 85,88% płacy (płaci pracodawca) Od 15-30 dnia choroby Zasiłek chorobowy z kasy chorych: 60% płacy + dodatek od pracodawcy: 25,88% płacy Od 31 dnia choroby Zasiłek z kasy chorych: 60% płacy Pracownicy umysłowi Od 1-30 dnia choroby 100% płacy (płaci pracodawca) Od 31 dnia choroby Zasiłek z kasy chorych: 60% płacy oraz zasiłek chorobowy Za okres choroby pracownik ma prawo do płacy gwarantowanej, którą wypłaca pracodawca. Od 1/01/2014 zgodnie z przepisami kodeksu pracy – w celu zrównania statusu pracownika fizycznego z umysłowym – tzw. carenzdag – niepłatny pierwszy dzień choroby – został zniesiony i oznacza to, że pracownikowi przysługuje prawo do płacy gwarantowanej od pierwszego dnia choroby. Pracownik nie ma prawa do płacy gwarantowanej jeśli choroba wystąpi podczas pierwszego miesiąca pracy w przedsiębiorstwie, chyba że branżowe lub zakładowe zbiorowe układy pracy przewidują dogodniejsze warunki. Jeśli pracownikowi w pierwszym miesiącu zatrudnienia nie przysługuje płaca gwarantowana może zgłosić chorobę do kasy chorych, gdzie – jeśli spełni warunki stażowe – otrzyma zasiłek chorobowy. Jeśli pracownik otrzymuje płacę gwarantowaną, ale choroba się przedłuża, to od 15 dnia choroby w przypadku pracowników fizycznych i 3.0 dnia choroby w przypadku okres krótszy niż 3 miesiące otrzymują płacę gwarantowaną i zasiłek chorobowy na podobnych zasadach jak pracownicy fizyczni. Uwaga! O chorobie należy powiadomić kasę chorych samemu – najlepiej jak najszybciej, jednak najpóźniej w czternastym dniu choroby. W przypadku pracowników agencji pracy tymczasowej (interim) kasę chorych należy powiadomić w ciągu 48 godzin. Kontrola lekarska i okres dyspozycyjności pracownika dla kontroli lekarskiej Pracodawca ma prawo wysłać do pracownika lekarza kontrolnego w celu potwierdzenia jego niezdolności do pracy i długości tego okresu. Jeśli lekarz nie zastanie chorego pracownika w domu, zostawi informację o wizycie i swoje dane kontaktowe. Dokończenie na str. 67 66 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 67 Dokończenie ze str. 65 Zawieszenie umowy o pracę z powodu choroby pracownika W tym celu pracownik powinien trzy razy dziennie sprawdzić skrzynkę pocztową, która oczywiście musi być oznaczona danymi osobowymi pracownika. Należy jak najszybciej skontaktować się z lekarzem kontrolnym i umówić się na wizytę. W przeciwnym razie można stracić prawo do wynagrodzenia za okres od momentu wizyty lekarza do momentu zgłoszenia się do niego lub też całkowicie utracić prawo do płacy gwarantowanej. Niektóre branżowe lub zakładowe zbiorowe układy pracy bądź też regulamin pracy przewidują przepis o dyspozycyjności pracownika przez dany okres w ciągu dnia w celu poddania się kontroli lekarskiej. Oznacza to, że pracownik musi w ciągu tego okresu pozostać w domu i być gotowym do poddania się kontroli lekarskiej. Nieobecność nieusprawiedliwiona oznacza uchylanie się od kontroli i może spowodować utratę płacy gwarantowanej. Okres dyspozycyjności nie może przekroczyć 4 godzin w ciągu dnia między 7:00 a 20:00. Nieobecność spowodowana pobytem w szpitalu, na badaniach lub np. w aptece w celu zakupu niezbędnych leków jest nieobecnością usprawiedliwioną i nie może być powodem utraty pensji gwarantowanej. Zakaz wykonywania innej pracy w trakcie choroby Pracownik przebywający na zwolnieniu lekarskim jest zobowiązany do powstrzymania się od wykonywania wszystkich prac przez siebie wykonywanych, z wyjątkiem sytuacji, gdy jest zatrudniony również na innym etacie lub u innego pracodawcy i wykaże, że był zdolny do tej pracy. Okres zwolnienia lekarskiego to okres jego rekonwalescencji w celu odzyskania zdrowia i zdolności do wykonywania pracy. Pracownik jest zobowiązany do optymalnego wykorzystania tego okresu. Zabronione jest też wykonywanie ciężkich prac na terenie własnego domu. Ponowna niezdolność do pracy Jeśli pracownik ponownie zachoruje w ciągu 14 dni od powrotu do pracy po zwolnieniu lekarskim, a wykorzystał uprzednio już 30 dni zwolnienia, to w tym przypadku nie przysługuje mu płaca gwarantowana. Pracownik zwraca się więc do kasy chorych o wypłatę zasiłku chorobowego. Jeśli poprzednia niezdolność do pracy była krótsza niż 30 dni, to pracodawca zobowiązany jest do wypłaty pozostałych z sumy 30 dni jako płaca gwarantowana, a jeśli choroba dalej się przedłuża, to resztę dni pokrywa zasiłek z kasy chorych. Zwolnienie pracownika z pracy podczas choroby Prawo pracy w Belgii przewiduje możliwość rozwiązania stosunku pracy z pracownikiem podczas zwolnienia lekarskiego pod pewnymi warunkami: pracodawca musi dobrze uargumentować zwolnienie pracownika i albo wypłacić przysługujący mu okres wypowiedzenia lub też zlecić przepracowanie okresu wypowiedzenia, ale dopiero po powrocie do pracy po okresie niezdolności. Wtedy to dopiero rozpocznie się dany okres wypowiedzenia. Choroba nie może być przyczyną rozwiązania stosunku pracy przez pracodawcę. Tylko w przypadku stałej niezdolności do pracy z powodu stanu zdrowia obie strony rozwiązują umowę z przyczyn medycznych. Więcej informacji można uzyskać w lokalnych oddziałach ACV-CSC. Adresy na stronach: http://adressen.acv-online.be, http://adresses.csc-en-ligne.be, wystarczy wpisać swój kod pocztowy. Iwona Cieszyńska 68 nr 4 (66) kwiecień 2015 Hobby nowinki.be Trening i praktyka Po przeliczeniu – jest to już nasze 20 spotkanie, czyli ponad półtora roku goszczę już na łamach „Nowinek“, a za ich pośrednictwem w Waszych domach. Mam nadzieję, że pilnie śledzicie i studiujecie artykuły. Niestety, muszę Was zmartwić – od samego czytania i posiadania podstaw teoretycznych nie zrobicie dobrego zdjęcia bez treningu i praktyki. Proponuję Wam na początek proste ćwiczenie. Sfotografujcie korytarz, przejście, stańcie pod filarami jakiegoś budynku. Zacznijcie od ustawienia się centralnie na środku i od kompozycji prostej. Uzyskamy proste, symetryczne zdjęcie. Następnie powtórzcie to samo zdjęcie w pozostałych dwóch perspektywach. Zaobserwujcie, jak zmienia się wygląd tego samego miejsca. Kiedy kucniemy, szpaler lamp zawieszonych na suficie – z perspektywy żabiej, będzie tworzył długą linię Sporo czytelników pyta, jak wykonać szybko dobre zdjęcie. Kiedy odpisuję z zapytaniem, jak często dana osoba fotografuje, zazwyczaj dostaję odpowiedź, że okazjonalnie. Niestety, nie tędy droga - wiedza to jedno, praktyka to drugie. Chcąc mieć smukłą sylwetkę -ćwiczymy, chcąc dobrze tańczyć – ćwiczymy, chcąc dobrze fotografować – ćwiczymy! Ćwicząc fotografię, nie będę Wam kazał się jakoś nadmiernie pocić. Podkreślam jednak wagę systematyczności, czasu spędzonego z aparatem w ręku, pogłówkowania, zastanowienia się i rozsądnego naciśnięcie spustu migawki. Nie mówię tutaj o wykonaniu tysiąca zdjęć w tygodniu, wystarczy codziennie wykonać po 10 zdjęć. po sam horyzont zdjęcia. Zmieni się nam przestrzeń i przekaz zdjęcia. Z perspektywy bocianiej powstanie nam długa droga, jaką musimy pokonać. Następnie postarajmy się powtórzyć zdjęcia, stając po prawej i lewej stronie korytarza czy przejścia. Zmiana punktu, z jakiego fotografujemy zmieni przekaz i informację, jaką chcemy przekazać naszą fotografią. Pamiętajmy także o wypełnianiu kadru. Plastyka Kolejne ciekawe i dobre ćwiczenie, do jakiego zachęcam, to opanowanie głębi ostrości oraz światła. Światło nadaje plastyczność i grzechem jest nie korzystać z tego. To możemy spokojnie poćwiczyć w domu. Perspektywa i kadr Jak? Weźmy jabłko, pomarańcz, dowolny przedmiot. Użyjmy Pierwsze ćwiczenie, do jakiego Was zachęcam, jest związane zwykłej lampki na biurko. Postawmy nasz przedmiot, ustawmy z perspektywą. Przestrzeń i kadr na zdjęciu ma kluczowe zna- lampkę centralnie z przodu - uzyskamy równomierne oświetlenie, czenie. Możemy sfotografować najciekawsze wydarzenie, zrobić ale niestety płaskie. Nie mamy trójwymiarowości, przedmiot zdjęcie, jakiego nikt inny nie będzie posiadał, ale wykonując je jest dobrze oświetlony, ale płaski, nie widzimy tego, że jest źle, nikogo ono nie zachwyci. Mamy trzy perspektywy, dodatkowo wypukły. Przestawmy teraz lampkę z boku. Oświetlając z prawej od kilku lat jeszcze perspektywę psią, a zazwyczaj korzystamy czy lewej strony, przedmiot nabiera kształtu. Światło i cienie z jednej lub dwóch. Mamy świadomość o jej istnieniu, tylko jak są naszymi najlepszymi przyjaciółmi w fotografii. Dzięki nim ona wpływa na nasz obraz? Wiemy o mocnych punktach kadru, wiemy czy obiekt, jaki fotografujemy, to kartka papieru, czy a główną kompozycją jest układ centralny. trójwymiarowy obiekt. nowinki.be Hobby nr 4 (66) kwiecień 2015 69 z nich 30. Ograniczając się do małej ilości zdjęć, wykonujemy je bardziej rozważnie, bardziej skupiamy się przed naciśnięciem spustu migawki. Wiem i zdaję sobie sprawę z tego, że na początku będziecie się irytować, kasować zdjęcia i robić kolejne, aby mieścić się w 36 klatkach, ale biorąc pod uwagę, że przez kilka miesięcy będziecie fotografować jednym i do tego stało ogniskowym obiektywem, mamy trochę czasu. Jednak nawet jeśli mamy ochotę tak ćwiczyć, to jak się do tego zmotywować? Zrobienie zdjęcia, następnie skasowanie i wykonanie innego nic nie kosztuje? Postawcie sobie koło komputera skarbonkę. Koszt rolki filmu to około 5 euro. Za każdą wielokrotność 36 zdjęć wkładajcie do skarbonki po 5 euro. Da Wam to motywację do przemyślanego wciskania spustu migawki, a po pewnym czasie uzbierana suma pozwoli na zakup ciekawego obiektywu lub zmiany puszki aparatu na lepszą. Spojrzenie Ważne jest to, jak patrzymy, ile jesteśmy w stanie dojrzeć i co zaobserwować. Sposobów na to jest wiele i każdy poradnik mówi inaczej. Powiem, jak ja nauczyłem się patrzeć. Jest to stara szkoła z czasów, kiedy fotografowało się analogowo – na filmie i każde klapnięcie aparatu kosztowało, i to niemało w latach 90’. Mając aparat i kilka obiektywów, mój mistrz dał mi jedną radę: „Zobacz kadr zdjęcia zanim podniesiesz aparat do oka”. Kazał mi zrezygnować z obiektywów z zoomem, wybrać sobie jeden, najlepiej 50 mm. Pamiętajmy, że ludzkie oko ma ogniskową 43,2 mm. Ćwiczenie to polegało na kilkumiesięcznej fotografii jednym obiektywem. Z każdym tygodniem, miesiącem dochodziłem do wprawy, aż do momentu, kiedy zanim przyłożyłem oko do wizjera, wiedziałem już, jaki będę miał kadr, co będę widział i tak na dobrą sprawę mogłem fotografować, nie patrząc w wizjer. Dla osób nieposiadających pełnej klatki polecam obiektywy o ogniskowej 35 mm – mając przelicznik będzie nam dawał ogniskową zbliżoną do ludzkiego oka. Może wygląda skomplikowanie i wiele osób myśli, że bredzę. Mogę jednak zagwarantować, że jeśli przez kilka miesięcy będziecie tak ćwiczyć, Wasze spojrzenie na otaczający nas świat ulegnie zmianie. Będziecie w stanie dojrzeć to, czego nie widzą inni i wykonać lepsze niż inni zdjęcia. Nie mówiłem, że będzie łatwo. Ćwiczenie z jednym obiektywem i niekorzystanie z zoomu na początku sprawia pewne komplikacje, ale trening czyni mistrza. Pamiętajmy tutaj także o planach, nie róbmy wszystkiego z daleka. Zoom nożny – podejście i oddalenie się daje nam dodatkową chwilę aby się zastanowić i przemyśleć ujęcie. 36, 24, 12, 6 Magiczna liczba 36, kiedyś także 24, 12 lub 6. Jest to ilość zdjęć, jakie mogliśmy wykonać na klasycznym filmie fotograficznym. 36 oraz 24 jest liczbą zdjęć na małym obrazku, 12 oraz 6 dla filmu średnioformatowego. Teraz w zależności od pojemności karty pamięci możemy wykonać nawet tysiąc zdjęć – do kiedy mamy miejsce na karcie. A jak zbraknie, to kasujemy to, co nam się nie podoba. Niestety, rozwiązanie to jest bardzo zgubne i rozleniwiające. Nie sztuką jest wykonać tysiąc zdjęć, i wybrać z tego dwa. Sztuką jest wykonać 36 zdjęć i wybrać Łam zasady To będzie jedno z najtrudniejszych ćwiczeń. Wiem to po sobie. Kiedy jestem nauczony i mam wypracowane nawyki, to należy je łamać, aby fotografować wbrew wiedzy i zasadom. Co to daje? Odświeżenie spojrzenia, zrobienie czegoś innego – nieostrego zdjęcia, prześwietlonego lub niedoświetlonego pozwala nam dostrzec inne elementy, pozwala spojrzeć w inny sposób na otaczającą nas rzeczywistość. Każde nowe doświadczenie poszerza nasze horyzonty, naszą wiedzę i sposób myślenia. Zasada na udane zdjęcie Rozczaruję Was – nie ma takiej zasady. Udane zdjęcie to składowa wielu elementów. mozolne długotrwałe ćwiczenie, codzienne zdobywanie nowych doświadczeń, a przede wszystkim fotografowanie. Nie musimy codziennie biegać z aparatem – co prawda zachęcam do tego i gorąco namawiam. Możemy po powrocie do domu wziąć do ręki aparat, poćwiczyć w domu, wyjść na ulicę, do parku. Odetchniemy po całym dniu pracy, świeże powietrze nas dotleni, będziemy się lepiej czuć. Nie jest ważne, że pada deszcz, że jest zimno czy nie świeci słońce. Mając wiedzę i szkoląc warsztat, zawsze jesteśmy w stanie wykonać ciekawe i dobre zdjęcie. Łukasz Kobus Brussels School of Photography Brussels School of Photography Brussels School of Photography prowadzi zajęcia stanowiące skondensowaną wiedzę na temat fotografii. Są one przeznaczone zarówno dla osób rozpoczynających przygodę z fotografią, jak i bardziej zaawansowanych, znających już podstawy fotografii, a chcących się doskonalić w tej formie sztuki. Zajęcia są podzielone na panele, warsztaty cykliczne oraz zajęcia indywidualne, na których poznajecie Państwo różne techniki fotografowania. Na naszych zajęciach zdobędą Państwo wiele użytecznych informacji, które pomogą w zrozumieniu zasad fotografii, ułatwią oraz zachęcą do robienia zdjęć i poszerzenia grona miłośników fotografii. Informacje: +32 476/08.39.96 e-mail: [email protected] www.facebook.com/BrusselsSchoolOfPhotography 70 nr 4 (66) kwiecień 2015 nowinki.be nowinki.be Rozrywka nr 4 (66) kwiecień 2015 BARAN 21.03.-20.04. KRÓL PUCHARÓW WAGA 24.09.-23.10. PIĄTKA PUCHARÓW Jeśli przechodzisz burzę emocjonalną, bądź pewien, że ją przetrzymasz. Zwróć się o pomoc do jakiegoś doświadczonego, mądrego i wrażliwego mężczyzny. Nie dopatruj się samych strat, samych złych stron zaistniałej sytuacji. Przed Tobą nowe szanse i nowe nadzieje. Myśl pozytywnie. BYK 21.04.-21.05. KRÓL BUŁAW SKORPION 24.10.-22.11. SIÓDEMKA MIECZY Zacznij działać. Broń swego honoru i ambicji. Nie możesz dać się poniżać ani obrażać. Strata będzie Twoją wygraną. BLIŹNIĘTA 22.05.-21.06. AS PUCHARÓW Nie rozwiązuj problemów na siłę. Bądź cierpliwy i poczekaj na rozwój wypadków. Możesz się zakochać. Dobry czas na poczęcie dziecka. RAK 22.06.-22.07. GIERMEK DENARÓW Przyjrzyj się poważnym propozycjom i twórczo je wykorzystaj. Nie zachwycaj się wyłącznie materialnymi korzyściami. Otrzymasz dobrą wiadomość. LEW 23.07.-23.08. SIÓDEMKA PUCHARÓW Dobry czas na marzenia, wyznaczanie nowych celów. Warto im się przyjrzeć, by ustalić priorytety. Przy podejmowaniu decyzji bądź rozważny. PANNA 24.08.-23.09. ÓSEMKA MIECZY Nie poddawaj się zwątpieniu. Rozejrzyj się dookoła. Jest gdzieś wyjście. Znajdziesz je. Miej nadzieję na pozytywne zakończenie. Jakieś oszustwo krąży wokół Ciebie. Sam też nikogo nie próbuj oszukać. Nie unikaj rozmowy mającej na celu wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. STRZELEC 23.11.-20.12. UMIARKOWANIE Czeka Cię okres spokoju, stabilizacji, harmonii. Okres wolny od napięć, niepokojów, pojednania, przebaczenia, zaufania. KOZIOROŻEC 21.12.-20.01. SŁOŃCE Dostrzeżesz słoneczną stronę życia. Dokuczliwe wątpliwości odejdą w przeszłość. Twoja szczerość przyniesie Ci wiele sympatii i satysfakcji. WODNIK 21.01.-19.02. DWÓJKA BUŁAW Przyjrzyj się swojemu życiu. Nie zamykaj się w swoim świecie poglądów i przekonań. Otwórz się na wszystko, co nowe. RYBY 20.02.-20.03. AS BUŁAW Dostaniesz prezent od losu. Bierz się za pracę! Działaj! Jeśli nie masz w planach potomstwa, uważaj! WRÓŻKA HENRY 71 72 nr 4 (66) kwiecień 2015 Rozrywka nowinki.be WIELKANOCNY KRZYZÓW nowinki.be Rozrywka nr 4 (66) kwiecień 2015 WKOWY ZAWRÓT GŁOWY 73 74 nowinki.be nr 4 (66) kwiecień 2015 Znajdź 7 różnic między obrazkami Ile zajączków i marchewek znajdziesz Dopasuj cień do obrazka z? nowinki.be nr44(66) (66)kwiecień kwiecień 2015 nr Połącz kropki i pokoloruj obrazek 75 Pomóż pisankom trafić do koszyka Odszukaj 10 jajek i pokoloruj obrazek P i Ę k n o w Tw o i m D o m u Kupując w Déco Ligot, w Kupując w Déco Ligot, jesteś pewny, że znalazłeś PIĘKNO: kolorów, szlachetnych materiałów obiciowych, tapet, farb, firan, zasłon, dywanów, wykładzin i ozdobnych przedmiotów. Tw o i m D O M U b ę d z i e piękniej dzięki specjalistom, którzy doradzą, wysłuchają i zap reze ntuj ą bog actw o towarów najbardziej prestiżowych firm zaprezentowane na 1000m² powierzchni. www.decoligot.be www.decoligot.be Zbierz 500 punktów (*), kupując farby Sinova merę w Déco Ligot i wygraj ka GOPRO HD HERO3 Blanc o wartości 249 €. Naszym najsłynniejsz ym klientem był Gustave Eiffel! va (*) 1 punkt : 1 l farby Sino y o wartości 0,50 € tow raba on kup = kt 1 pun ia 2015. bez możliwości eśn wrz 30 do Promocja ważna i. łączenia z innymi rabatam www.decoligot.be 65€ 12,5l w cenie 10l Matowa farba wewnętrzna do ścian i sufitów bez rozpuszczalników i plastyfikatorów www.decoligo C haus see de Wavre 1310-1314 - 1160 Bruxelles Tel. + 32 (0)2 672 14 36 Fax + 32 (0)2 67 2 80 17 Sklep otwarty od poniedziałku do piatku w godz.: 8h30 - 12h30 i 13h30 - 18h00 t.be