ALTERNATYWNE KONCEPCJE FIRMY Tradycyjne pojęcie celu

Transkrypt

ALTERNATYWNE KONCEPCJE FIRMY Tradycyjne pojęcie celu
ALTERNATYWNE KONCEPCJE FIRMY
Tradycyjne pojęcie celu działalności przedsiębiorstwa, czyli założenie dążenia do
maksymalizacji zysku jest często poddawane krytyce jako mało realistyczne i pomijające
wiele ważnych aspektów dotyczących aktywności gospodarczej firmy. Teorii tej zarzuca się,
że przyjmuje nierealne założenia nie tylko o samym celu działalności przedsiębiorstwa, ale
także o jej związkach z otoczeniem, motywach postępowania ludzi podejmujących w firmie
kluczowe decyzje, o procedurach i regułach podejmowania tych decyzji itd.
To krytyczne spojrzenie oraz wyniki analiz empirycznych stały się podstawą do
sformułowania wielu teorii i modeli podejmujących zagadnienia związane z działalności
przedsiębiorstw. Krytyka ta bywa mniej lub bardziej zdecydowana i dotyczy różnych
aspektów czy też obszarów analizy. Naszym celem będzie obecnie zapoznanie się z
podstawowymi koncepcjami oraz zorientowanie się w zakresie i złożoności występujących
zagadnień. Z tego względu prezentacja będzie ograniczona do podstawowych stwierdzeń, bez
podawania szerszej argumentacji.
Praktyczne zastosowanie reguły maksymalizacji zysku - krytyka
Zasadnicze kontrowersje w obrębie teorii przedsiębiorstw dotyczą głównego celu działania
tych podmiotów i związanego z tym podstawowego założenia tradycyjnej teorii o
maksymalizacji zysku. Nie można oczywiście kwestionować tego, że firmy w praktyce
starają się zazwyczaj osiągnąć jak największe zyski, jednak ich maksymalizacja jest w
rzeczywistości co najmniej w dwóch powodów niemożliwa.
Po pierwsze, w praktyce występuje bariera informacyjna. Firmy dysponują nieadekwatną
informacją, co powoduje, że nawet jeśli firma dąży do osiągnięcia maksymalnego zysku, to
niekoniecznie go osiąga. Bariera informacyjna uniemożliwia dokładne kalkulowanie kosztów
produkcji, przewidywanie wielkości popytu na wytwarzany towar oraz poziomu jego cen
rynkowych. Nie można też z góry założyć akcji i reakcji konkurencji oraz innych podmiotów
gospodarczych. W takich warunkach trudno jest dokładnie przewidzieć przebieg krzywych
kosztów i utargów, a zatem trudno jest maksymalizować zysk.
Po drugie, w praktyce przedsiębiorcy nie prowadzą kalkulacji opierając się na
wielkościach krańcowych, zaś zasadą maksymalizacji zysku jest zrównanie się kosztu
krańcowego z utargiem krańcowym. Ze względu na niepełną informację i inne czynniki
podręcznikowa reguła maksymalizacji zysku nie znajduje zastosowania w praktyce. Krytycy
teorii tradycyjnej powołują się często na niektóre badania empiryczne, z których wynika, że
przedsiębiorca przy ustalaniu cen swoich produktów kieruje się zazwyczaj tzw. regułą
pełnego kosztu. Zgodnie z tradycyjną teorią przedsiębiorstwa reagują na każdą, nawet
najdrobniejszą zmianę popytu na swoje wyroby, krańcowych kosztów produkcji itd.
odpowiednimi korektami cen tych produktów. Tymczasem w rzeczywistości firmy zmieniają
ceny dopiero wtedy, gdy następują znaczące zmiany kosztów przeciętnych. Zdaniem
krytyków tradycyjnej teorii, przedsiębiorcy mają zazwyczaj mgliste pojęcie o tym, jak
wygląda krzywa popytu na ich produkty., Mogą jedynie obliczyć, ile wynosi przybliżony
przeciętny koszt wytworzenia tych dóbr przy typowym (normalnym) wykorzystaniu
zdolności wytwórczych firmy. Zamiast porównywać utarg krańcowy z krańcowym kosztem
ustalają ceny dodają do kosztu przeciętnego pewien konwencjonalny narzut zysku np. 20 %.
Zwolennicy tradycyjne teorii, odpowiadając na tego typu zarzuty podkreślają, że ani
pełna informacja, ani też trudności z przewidywaniami przyszłego popytu na produkty
przedsiębiorstwa oraz z kalkulacją kosztów ich produkcji nie wystarczają do odrzucenia
założenia o maksymalizacji zysku. Niepełna informacja i wspomniane trudności z
przewidywaniem przyszłości są, oczywiście, realną cechą rzeczywistości gospodarczej.
Istnieją one i będą istniały zawsze, bez względu na to, jak teoria ekonomii formułuje główny
cel działania firmy i czy w ogóle zakłada jakiś główny cel tej aktywności. Tradycyjna teoria
nie była konstruowana po to, ażeby wyjaśnić, w jakim trybie i przy użyciu jakich technik
przedsiębiorstwa dochodzą do określonych decyzji. Natomiast pozwala wyjaśnić kierunek
reakcji przedsiębiorstw na pewne zmiany, które ich dotyczą,. I w tym właśnie kontekście
należy oceniać przydatność wielkości krańcowych. Jeżeli firmy dążą do maksymalizacji
zysku, to reagują w sposób, który za pomocą analizy marginalnej można przewidzieć, nawet
jeśli biznesmeni prowadzą swoje kalkulacje daleko mniej precyzyjnie niż czynią to
matematycy.
Zwolennicy tradycyjnej teorii wytykają często swoim adwersarzom, że ich krytyka
zawiera niejednokrotnie sformułowania, które w gruncie rzeczy spór dotyczący założenia o
maksymalizacji zysku sprowadzają do absurdu sugerując, że teoria tradycyjna stawia znak
równości między dążeniem firm do maksymalnych zysków i faktycznym osiąganiem
maksymalnych zysków w każdym przypadku. Tradycyjna teoria bowiem jedynie zakłada, że
przedsiębiorstwa zazwyczaj dążą do jak największej dodatniej różnicy miedzy utargami i
kosztami. Twórcy tej teorii nie twierdzą jednak, że realizowane przez firmy zyski są
faktycznie równe maksymalnym. Zdają sobie oni także doskonale sprawę a faktu, że w
rzeczywistym świecie zdarzają się zarówno tacy przedsiębiorcy, dla których zysk nie jest
najważniejszym motywem działania i którzy bankrutują właśnie z tego powodu, jak i tacy,
którzy bankrutują dążąc wyłącznie do maksymalizacji zysku.
Również argument dotyczący reguły pełnego kosztu nie przekonuje zwolenników teorii
tradycyjnej. Uważają oni, że ich oponenci przejawiają nadmiernie wybiórczy stosunek do
badań empirycznych tzn. powołują się tylko na te badania, które wydają się wspierać ich
argumentację, a bagatelizują inne, np. te, z których wynika, że w pewnych sytuacjach reguła
pełnego kosztu zmienia się w kierunku zgodnym z maksymalizacją zysku. Najważniejsze jest
jednak to, że zwolennicy reguły pełnego kosztu nie wyjaśniają zazwyczaj, dlaczego
dodawane do kosztów przeciętnych narzuty zysku są w praktyce bardzo zróżnicowane
wynoszą np. 8% w jednej dziedzinie aktywności gospodarczej, a 30 % w innej. W związku z
tym formułuje się pogląd, że w gruncie rzeczy podejście oparte na maksymalizacji zysku jest
dość zbieżne z podejściem opartym na regule pełnego kosztu, a to czy w ogóle jest
jakakolwiek różnica między tymi dwoma podejściami zależy przede wszystkim od
interpretacji sposobu ustalania owych narzutów zysku. Jeżeli założymy, że wysokość tych
narzutów w praktyce jest dostosowywana w miarę elastycznie do zmian sytuacji rynkowej w
poszczególnych dziedzinach aktywności gospodarczej, to na dobrą sprawę spór między
zwolennikami i przeciwnikami założenia o maksymalizacji zysku jest sporem jedynie z
nazwy. Według P.A. Samuelsona i W.D. Northausa można w zasadzie przyjąć, że ze względu
na rzeczywiste trudności z kalkulacją kosztów i przychodów krańcowych firmy traktują
regułę pełnego kosztu jako przybliżenie maksymalizacji zysku.
Niektórzy ekonomiści sądzą, że założenie, iż firmy maksymalizują zysk w okresie długim
jest bliższe rzeczywistości, niż założenie o maksymalizacji zysku w krótkim okresie. Ten
punkt widzenia uzasadniany jest najczęściej tym, że wiele działań przedsiębiorstw, zwłaszcza
firm dużych, obniża zyski krótkookresowe, a równocześnie sprzyja wzrostowi
długookresowych. Na przykład, po to, aby zwiększyć rozmiary przedsiębiorstwa lub jego
udział w danym rynku, potrzebne mogą być takie działania, jak choćby duże ( a tym samym i
kosztowne) akcje reklamowe czy też utrzymywanie cen produktów na niskim poziomie. Tego
typu działania na pewno obniżają krótkookresowe zysku firmy, mogą jednakże sprzyjać
wzrostowi jego zysków w przyszłości.
Pomysł zastąpienia założenia o maksymalizacji zysku w krótkim okresie założeniem o
maksymalizacji zysku w okresie długim ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Ci
pierwsi eksponują zazwyczaj występujące niewątpliwie w [praktyce zjawisko wydłużania się
tzw. horyzontu czasowego działalności wielu firm. Dotyczy to zwłaszcza przedsiębiorstw
działających w dziedzinach charakteryzujących się długim cyklem procesów produkcyjnych i
inwestycyjnych, a ogólnie firm dużych, które niejako z natury muszą przewidywać swoje
wydatki i dochody na wiele lat z góry. Budowa wielkiej kopalni czy stoczni nie miałaby
sensu, gdybyśmy oczekiwali zwrotu zainwestowanego kapitału już w pierwszym kwartale
czy nawet roku produkcji. Ci drudzy eksponują z kolei problemy o charakterze
metodologicznym, które pojawiają się nieuchronnie wraz z przyjęciem hipotezy o
maksymalizacji zysku długookresowego. Zwracają oni uwagę m.in. na niejednoznaczność
pojęcia zysk długookresowy. Jeśli chcemy, aby teoria firmy była użyteczna, powinniśmy
wiedzieć dokładnie jak długi jest ów „długi okres „, przy czym prawdopodobna odpowiedź,
że okres ten jest w każdym przypadku nieco inny, nie posuwa sprawy na przód. Nie możemy
bowiem mieć odrębnych teorii dla każdego pojedynczego przypadku ( tzn. dla każdej firmy i
każdej sytuacji, w której może ona się znaleźć).
Nawet gdybyśmy mogli je mieć, nie bylibyśmy w stanie korzystać z nich w sposób
sensowny. Teoria, którą możemy się na szerszą skalę posłużyć, musi być dostatecznie
ogólna. Musi też być stosunkowo prosta. I tu dochodzimy do zasadniczej kwestii
podnoszonej przez ekonomistów nastawionych sceptycznie do teorii opartej na założeniu o
maksymalizacji zysku w okresie długim, tzn. do kwestii złożoności ( stopnia
skomplikowania) tej teorii. Jest to zresztą kwestia odnosząca się do większości
alternatywnych teorii przedsiębiorstwa. Wiąże się ona bowiem m.in. z ogólniejszym
problemem realizmu teorii ekonomicznej. Mówiąc najkrócej chodzi o to, że w gruncie rzeczy
zawsze istnieją jakieś granice tego realizmu. Po ich przekroczeniu dalsze urealnianie teorii
( równoznaczne z uchylaniem kolejnym założeń upraszczających, stosowanych w każdej
analizie teoretycznej) powoduje, że staje się ona nadmiernie skomplikowana, a tym samym
niezbyt użyteczna. Według często spotykanej opinii, a tego typu niebezpieczeństwem mamy
do czynienia m.in.,. w przypadku teorii przyjmującej maksymalizację zysku
długookresowego za główny cel działania przedsiębiorstw.
Dobra teoria ekonomiczna powinna wyjaśniać główne reguły działania podmiotu
gospodarczego, w tym przypadku przedsiębiorstwa, a tym samym dostarczać pewnych
wskazówek przydatnych przy podejmowaniu przez ten podmiot zasadniczych decyzji. Znając
krzywe popytu, kosztów i utargi danej firmy, traktując je jako dane powinniśmy być w stanie
sformułować w miarę precyzyjne i zarazem proste reguły podejmowania takich decyzji jak
np. wysokość cen produktów tego przedsiębiorstwa czy też rozmiary jego produkcji. W
ramach tradycyjnej teorii, która zakłada, iż firma maksymalizuje zysk krótkookresowy, taką
prostą reguła jest zasada, że przedsiębiorstwo powinno zmierzać do punktu zrównania się
kosztu krańcowego z utargiem krańcowym.
Niechętny stosunek wielu ekonomistów do teorii zakładającej maksymalizację zysku
długookresowego bierze się przede wszystkim stąd, że teoria taka byłaby ich zdaniem, bardzo
skomplikowana, gdyż na przyszłe zyski ma wpływ wiele różnorodnych i działających z różną
natężeniem w czasie czynników, które należałoby jakoś uporządkować i wmontować do
teorii. Na przykład dzisiejsze ceny wpływają na przyszły popyt i przyszły utarg firmy, a
dzisiejsze inwestycje na jej przyszłe koszty. W rezultacie byłoby trudno określić kształt
krzywych przyszłego popytu na produkty tej firmy, krzywych jej [przyszłego utargu i
przyszłych kosztów. Z kolei bez znajomości tych krzywych bardzo trudno byłoby
sformułować klarowne reguły podejmowania zasadniczych decyzji przez firmę w sposób
zgodny z maksymalizacją zysku w długim okresie.
W sumie hipoteza o maksymalizacji zysku długookresowego spotyka się z dość dużym
sceptycyzmem, mimo iż wspierają ją poważne argumenty związane z kwestią wydłużonego
horyzontu czasowego działania wielu przedsiębiorstw w praktyce, a także, mimo iż wydaje
się ona godzić ze sobą wiele na pozór sprzecznych sądów i założeń. N Można np. twierdzić,
że firmy, które maksymalizują bieżący utarg ze sprzedaży, a tym samy zaniedbują bieżące
zyski, w gruncie rzeczy działają w kierunku maksymalizacji zysków długookresowych, gdyż
powiększanie sprzedaży to ekspansja ( wzrost) firmy, a ekspansja to klucz do przyszłych
zysków. Zdaniem krytyków hipotezy o maksymalizacji długookresowego zysku, tego typu
rozumowanie może nas jednak łatwo sprowadzić na manowce, gdyż wiele nawet ewidentnie
nieudolnych działań kierownictwa przedsiębiorstwa w krótkim okresie z dużym
powodzeniem można uzasadniać dążeniem do maksymalizacji zysku w okresie długim.
Przechodzimy teraz do prezentacji teorii, które uwzględniają inne niż zysk cele działania
przedsiębiorstwa
Koncepcja kontrolowania rynku przez firmę
W tradycyjnej teorii przedsiębiorstwa firmy dążą do osiągania zysków, które powstają
dzięki produkcji i sprzedaży wytworzonych produktów i usług. Zysk ten firma osiągnie
jedynie wtedy, gdy na jej towary będzie zgłaszany efektywny popyt, inaczej mówiąc, jeżeli
towar ten znajdzie na rynku nabywców.
Krzywa popytu rynkowego zdeterminowana jest poziomem dochodów i
indywidualnymi gustami oraz preferencjami osób zgłaszających na rynku efektywne
zapotrzebowanie. Czynniki te są w zasadzie niezależne od firm.
Wobec powyższego, wyłącznym źródłem zysku są pragnienia konsumentów.
Potrzeby a tym samym pragnienia ludzi są jednak zmienne, a konieczność reagowania przez
firmę na nie jest ważną częścią argumentacji za systemem wolnego rynku i swobody
przedsiębiorstw. Jeżeli firmy nie reagowałyby w ten sposób, nie byłoby uzasadnione
powierzanie im decyzji o alokacji zasobów kraju i wywierania zasadniczego wpływu na
gospodarkę.
Inną argumentację przytacza J.K. Galbtaith i R. Nader. Twierdzą oni, że to nie
zmiana gustów nabywców wpływają na decyzje przedsiębiorstwa, lecz duże korporacje same
oddziałują na swoich klientów.
Rynkowe sygnały, które z kolei dostarczają informacji o okazjach osiągnięcia
zysku, nie są tworzone zatem przez rzeczywiste pragnienia konsumentów; to raczej wielkie
korporacje mają olbrzymią siłę oddziaływania, pozwalająca im kreować popyt oraz
manipulować nim. Takie zachowanie się dużych korporacji wynika z warunków
niepewności, w jakich odbywa się proces gospodarowania i dążenia do jej zredukowania.
Przedsiębiorstwa muszą planować i inwestować kapitały w niepewną przyszłość
oraz podejmować związane z tym ryzyko. Powodzenie wielkich inwestycji, których
dokonują, i osiąganie z nich zysków jest zagrożone przez nieprzewidywalność zdarzeń.
Rozsądne jest zatem dążyć do uczynienia przyszłości mniej nieprzewidywalną i tym samym
do zmniejszenia niepewności.
Sposobem ograniczającym nieprzewidywalność zdarzeń jest aktywne
oddziaływanie na popyt. Firma ma możliwość tworzenia go i przekształcania, może również
neutralizować lub łagodzić reakcje rządowych agend, których zdaniem jest kontrolowanie
prawidłowości działania rynku.
Najważniejszym źródłem zagrożeń są nieprzewidziane zmiany krzywych
rynkowego popytu na nowe produkty. Wynikają one z decyzji pozacenowych
podejmowanych przez konsumentów. Można je jednak w pewien sposób ukierunkować
wydając duże sumy na reklamę i promocję sprzedaży, co pozwala sprzedawać raczej to, co
chce się produkować niż to, co konsumenci pragną nabyć. Zdarza się jednak i tak, że firmy
wycofują z rynku produkt, który konsumenci chcieli nabywać. Sytuacje takie występują w
przypadku zaistnienia możliwości, że nowy produkt mógłby zniszczyć rynek na istniejący
produkt. Poza tym zmniejsza to ryzyko inwestowania w całkowicie nową produkcję.
Podsumowanie jest niczym z „ Matrix’a „. Zgodnie z tą hipotezą konsumenci są
ofiarami korporacji, ze sztucznie tworzonymi potrzebami, i nie mają oni autonomii, co do
własnej konsumpcji.
Drugim rodzajem zagrożenia jest działanie władz, kontrolujących prawidłowość
działania rynku. Dlatego kooptuje się do zarządów i rad nadzorczych odpowiedzialnych
pracowników administracji państwowej. W ten sposób rząd, zamiast chronić interes
publiczny, staje się w pewnym stopniu partnerem korporacji. Dostarcza im wysoko
kwalifikowanych pracowników, ustala korzystne cła, podatki, subsydia, zamówienia itd.
Menadżerowie nowoczesnych, dużych firm mają, zatem wielką władzę. Firmy te osiągają
wielkie zyski, które mogą być inwestowane w osiągnięcia i wartości wspierające rządzące
grupy np. produkcję, szybki wzrost i materialistyczne aspiracje ( posiadanie materialnego
bogactwa) i jakość środowiska.
Zgodnie z koncepcją Galbraitha największe korporacje:
- zmierzają do zdominowania gospodarki
- raczej w znacznym stopniu kontrolują popyt ( panują nad nim ) niż muszą się do niego
dostosować
- kooptują ( wywołują korzystne dla siebie ) działania rządu zamiast przez nie być
ograniczone
- wykorzystują swą znaczną władzę przeciw interesom społeczeństwa
Praktyka amerykańska częściowo potwierdza hipotezę Galbraitha – są też fakty przeciw tej
hipotezie. Niemniej, wskazuje ona na istnienie tego rodzaju zagrożenia.
Hipoteza oddzielanie własności od kontroli
Klasyczna teoria przedsiębiorstwa traktowała przedsiębiorcę jako firmę, a firmę jako
przedsiębiorcę. Wynika stąd, że koncertowała się ona na dość prostej strukturze wewnętrznej
organizacji firmy.
W rzeczywistości jednak, dążenie do długookresowego wzrostu zmusza większość
prywatnych firm do emitowania ogólnodostępnych akcji. Powodem jest niezdolność
jednostki do zebrania dostatecznych funduszy, które gwarantowałyby długookresową
ekspansję przedsiębiorstw Dlatego też są one zmuszona do emitowania ogólnodostępnych
akcji.
Ponadto, coraz większe rozmiary firm oraz narastający stopień ich złożoności
uniemożliwiają jednej osobie realizowanie wszystkich funkcji zarządzania i konieczne staje
się zatrudnienie zawodowych menadżerów.
Z czasem liczba akcjonariuszy i menadżerów rośnie. W zasadzie menadżerowie
pozostają całkowicie odpowiedzialni przed akcjonariuszami, których własnością jest
przedsiębiorstwo, w zakresie jednak codziennego prowadzenia firmy muszą być
pozostawieni swojej pomysłowości.
Teoretycznie można by się spodziewać, że cele kierownictwa będą zbieżne z
celami akcjonariuszy, którzy ich zatrudniają. W praktyce jednak oddzielenie własności
( akcjonariuszy) od dyspozycji i kontroli (menadżerów ) pozwala kierownikom dążyć do
celów innych niż maksymalizacja zysku – zwykle z nią sprzecznych . W wyniku tego,
pragnienia akcjonariuszy stają się drugoplanowe w stosunku do życzeń menadżerów.
Akcjonariusze mogą pozostawać nieświadomi, że tak się dzieje lub nie są w stanie tego
zmienić. To ostatnie wiąże się ze sposobem działania korporacji. Przy dużej liczbie
akcjonariuszy niewielu bierze udział w zebraniach. Jeśli zatem dywidenda nie jest
skandalicznie niska, kierownictwo może uzyskać akceptację bilansu i wybór pożądanych
kandydatów do dyrekcji. Nawet jednak, jeśli wyniki są złe, to trudno zwolnić kierowników.
Mogłoby to przerwać ciągłość działania i stworzyć jeszcze trudniejsze problemy. W istocie
więc właściciele i menadżerowie są dwiema wyraźnymi grupami, z których każda ma inne
cele
Cele menadżerów są dominujące i poddane jedynie warunkowi, aby interesy
akcjonariuszy nie były nadmiernie i zbyt często naruszane. Jeżeli chodzi o wyniki firmy, to
nie można zapominać o istnieniu konkurencji, która jest wielką siłą wymuszającą
racjonalność działań.
Maksymalizacja sprzedaży jako cel firmy
Osiągnięcie zysku jest na pewno ważne, lecz można również założyć, tak jak
W.J.Baumol, że celem działania firmy jest maksymalizacja sprzedaży, poddana warunkowi
ograniczającemu, w postaci osiągnięcia zysku. Twierdził on, że kierownicy firm dają
pierwszeństwo pogoni za maksymalnym utargiem ze sprzedaży a nie zyskiem, ponieważ
wierzą, że ich płace, władza i pozycja zarówno wewnątrz firmy, jak i w społeczności
przemysłowej są ściśle powiązane z tym pierwszym. Punktem wyjścia opracowanego modelu
jest oddzielenie własności od kontroli. Kierownictwo nie może być jednak całkowicie wolne
od wpływu akcjonariuszy. Musi ono zawsze osiągać zyski wystarczające do wypłacenia
dywidend zadowalających akcjonariuszy – stąd postulat istnienia zysku jako ograniczenia.
Zysk jest równy różnicy między całkowitym utargiem a kosztem.
Można zatem na podstawie krzywych utargu całkowitego Uc i kosztu
całkowitego Kc, wyprowadzić krzywą całkowitego zysku ( Zc ). Przedstawia to poniższy
wykres.
Cena C
Uc
Zc max
Z
Wymagany zysk
Zc
0
B
C
D
Produkcja Q
Produkcja mniejsza od 0B i większa od OD nie przynosi zysków. Maksymalny
zysk jest osiągany przy produkcji OB. Z kolei utarg będzie maksymalny przy produkcji OD.
Wymaga się jednak, aby firma dawała zysk, co najmniej w wysokości OZ. Stąd największy
utarg spełniający ograniczenie wymaganego zysku osiągany jest przy produkcji OC. W tym
miejscu prosta oznaczający minimalny poziom wymaganego zysku styka się z funkcją zysku
całkowitego. Określenie poziomu wymaganego zysku nie jest precyzyjne. Mówi się, że ma
on być wystarczający do zadowolenia istniejących akcjonariuszy oraz do przyciągania
nowych. Nieprecyzyjne ustalenie wymagalnej wielkości zysku utrudnia określenie
optymalnej wielkości produkcji.
W modelu tym możliwe jest uwzględnienie reklamy stosowanej przez korporacje
w celu rozszerzenia sprzedaży. Podwyższając wydatki na reklamę, można zwiększać
sprzedaż po tej samej cenie. Zmieni to nieco kształt krzywych z naszego wykresu. Krzywa
Uc pozostanie rosnąca, krzywa Kc stanie się bardziej stroma zaś krzywa Zc będzie bardziej
spłaszczona, przy czym punkt jej przecięcia z poziomem wymaganego zysku przesunie się
nieco w prawo – będzie odpowiadał, zatem większej produkcji i sprzedaży.
Zasadniczym wnioskiem z analizy tego modelu jest to, że firma będzie
wytwarzała większą produkcję i ponosiła większe wydatki na reklamę niż firma
maksymalizująca zysk. Model ten został skrytykowany. Podważane było założenie dotyczące
interesów kierownictwa oraz atakowany brak precyzji w określeniu wymaganego zysku.
Znaczącym testem wartości modelu było uzyskanie dowodu na silniejsze powiązania płac
kierownictwa ze skalą działania niż z zyskiem. Badania potwierdziły istnienie takiej
zależności. Nie podważyły one oczywiście założenia o zainteresowaniu zyskiem.
Modele wzrostu
W.J. Baumol zmodyfikował swój model, wprowadzając zamiast maksymalizacji
bieżącego utargu, maksymalizację stopy wzrostu. Druga modyfikacja dotyczyła ograniczenia
w postaci wymaganego zysku. W nowym modelu wymagany zysk staje się środkiem
otrzymywania kapitału potrzebnego do finansowania rozwoju. Powyżej pewnego punktu
zyski konkurują jednak ze sprzedażą. Wobec tego optymalnym strumieniem zysku będzie
taki, który jest zgodny ( zapewnia) z najwyższą stopą wzrostu produkcji.
Model ten rozwinął J.H. Williamson, który poprawił hipotezę maksymalizacji wzrostu z
uzupełnieniem, że wzrost nigdy nie jest limitowany brakiem kapitału, który można uzyskać
ze źródeł zewnętrznych, lecz obawą przed przejęciem firmy. Zbyt intensywne inwestowanie
wzrost mogą bowiem stworzyć duże potrzeby na kapitał, ograniczyć płynność finansową i
zagrozić bankructwem. Przeprowadził on również obliczenia, na których podstawie
stwierdził, że przedsiębiorca maksymalizujący zysk wybierze taki poziom produkcji jak
maksymalizujący stopę wzrostu – maksymalizujący natomiast utarg wybierze większą
produkcję. Ponadto maksymalizujący zysk będą wypłacali zwykle wyższą dywidendę aniżeli
maksymalizujący wzrost.
R.L. Marris opracował model oparty na hipotezie, że menadżerowie są przede
wszystkim zainteresowani stopą wzrostu swoich firm, podlegającą minimalnemu
ograniczeniu zapewnienia bezpieczeństwa. Wskazał on, że jeśli menadżerowie byliby
zainteresowani samą wielkością, przenosiliby się z małych firm do dużych i dalej do jeszcze
potężniejszych. Większość menadżerów woli jednak pozostawać w swoich firmach. W
konsekwencji menadżerowie widzą wzrost swoich organizacji jako jedną z najlepszych
metod zaspokajania osobistych potrzeb i ambicji. Płaca, władza i prestiż wynikają z
osiąganego szybkiego wzrostu tak, że menadżerowie są motywowaniu do tego rodzaju
praktyk i działań. Wzrost i bezpieczeństwo są jednak celami konkurencyjnymi. Dążenie do
bezpieczeństwa wymaga konserwatywnych polityk finansowych i utrzymywania nadmiernej
płynności; dążenie do wzrostu wymaga podejmowania względnie ryzykownych inwestycji i
ryzykownych metod pozyskiwania kapitału. Istnieje zatem pewna zależność wymienna
pomiędzy bezpieczeństwem a wzrostem. Z modelu Marrisa wynika, że firmy prowadzone
przez właścicieli powinny osiągać niższą stopę zysku aniżeli firmy prowadzone przez
menadżerów. Przeprowadzone badania wskazują jednak, że firmy prowadzone przez
właścicieli miały zarówno wyższą stopę wzrostu, jak i wyższą rentowność.
Biologiczne teorie firmy
Można wyróżnić dwie grupy tych teorii. Do pierwszej zalicza się teorię homeostazy, które
podkreślają krótkookresowe zmiany. Do drugiej należą teorie żywotności eksponujące
długookresowe zmiany. W obu przypadkach podstawową analogią jest to, że firmy, podobnie
jak żywe organizmy, zaczynają jako małe, potem dojrzewają j dają odrośla, a następnie
ewentualnie giną.
Homeostaza jest synonimem stabilności. Twierdzi się, że organizmy żywe zawsze usiłują
prowadzić stabilne życie, gdyż zmiana jest zagrożeniem i wymaga, aby aktywizowały się one
aż do granic swoich możliwości – dla adaptacji do zmiennych okoliczności. K. Boulding
utrzymywał, że istnieje pewien stan organizmu – sposób, w jaki jest on zorganizowany, aby
utrzymać się – i każde jego zakłócenie uruchamia zachowania zmierzające do przywrócenia
pożądanego ( poprzedniego) stanu. W schemacie Bouldinga pojęcie równowagi jest bardziej
ogólne od maksymalizacji. Uznaje on też, że zawsze będą pewne firmy dążące do
maksymalizacji zysku, nawet, jeśli większość innych dąży do tego, co nazywał on „ linią
najmniejszego oporu „. Firma dążąca de homeostazy wymaga jedynie decyzji, co do zbioru
norm jej zachowania. Gdy normy te zostaną ustalone, każde odchylenie od nich
automatycznie uruchamia siły wewnątrz firmy, które koordynują odchylenia i przywracają
normę. Zbiór norm może być oryginalny bądź przejęty od innej firmy, która osiągnęła
sukces. Zwykle jednak obejmują pewne zależności między zmiennymi występującymi w
bilansie ( np. między kosztami a cenami ). Tam, gdzie firma stosuje jakieś nieelastyczne
zależności pomiędzy roboczymi zmiennymi, mało prawdopodobne jest, aby końcowym
wynikiem była maksymalizacja zysku. Taki wynik wymaga bowiem, aby firma bieżąco
zmieniała swe operatywne procedury i wykorzystywała nawet niewielkie zmiany w
warunkach rynkowych.
Żywotność – zgodnie z podejściem sugerowanym przez A.A. Alchiana – obejmuje
zasady biologicznej ewolucji i naturalnej selekcji przez interpretowanie ekonomicznego
systemu jako adaptacyjnego mechanizmu, który wybiera miedzy poszukiwawczymi
działaniami generowanymi przez dostosowawczą pogoń za sukcesem lub zyskiem. Alchian
zaczyna od akceptacji postulatu Tintera, że w niepewnym świecie maksymalizacja zysku nie
jest znaczącym przewodnikiem, który mógłby prowadzić do konkretnych działań. Już samo
osiągnięcie zysku jest znakiem żywotności i sukcesu. Większe zyski przypadają tym, którzy
są lepsi, niezależnie od tego, jak dobrzy lub źli są konkurenci. Stwierdza on, że im większa
niepewność świata, tym większa jest możliwość, że zyski przypadają raczej jednostkom
przedsiębiorczym i szczęśliwym niż logicznym, starannymi zbierającym fakty. Sugeruje to,
że przetrwanie jest zarówno sprawą szczęścia, jak i dobrej oceny – nie wystarcza natomiast
sama solidność, staranność i systematyczność.
Zazwyczaj zakłada się, że trwające firmy musiały adoptować się do otoczenia. Wyróżnia
się dwie formy adaptatywnego zachowania:
a. firmy starają się imitować zachowanie innych, osiągających powodzenie firm.
Doprowadziło to, jak twierdzi, Alchian, do szerokiego upowszechnienia
konwencjonalnych zachowań, jak: ustalanie cen na podstawie kosztu z narzutem,
cenowego przywództwa, stosowanie wskaźników rachunkowych. W niepewnym świecie
imitacja wydaje się mniej ryzykowna niż wprowadzenie nie sprawdzonych koncepcji.
Imitujące zachowanie nie może jednak gwarantować powodzenia, dla którego osiągnięcia
często konieczne jest, – gdy zmieniły się warunki – porzucenie starych schematów
b. firmy mogą adaptować się przez proces prób i błędów, wybierając te polityki, które, jak
się wydaje, przybliżyły je do optymalnej sytuacji. Jest to jednak proces krótkookresowy,
ponieważ w świecie niepewności firma nie może przewidzieć pełnego następstwa
zastosowanych polityk i czy będą one prowadziły do maksymalizacji zysku. Firmy uważa
się zatem za względnie pasywne. Mimo to wiele firm adaptuje się do otoczeni i trwa.
Biologiczne teorie były silnie krytykowane. Przede wszystkim twierdzono, że
pozostawianie rozwoju firm „ prawom natury „ odwraca uwagę od ważności ludzkich decyzji
i motywów działania oraz od problemów etyki i społecznej polityki. Cały problem rozwoju
firm otacza się aurą naturalności, a nawet nieuchronności. Ludzkość jednak, inaczej niż inne
gatunku, ma zdolności adaptowania otoczenia tak, aby je służyło lub uniezależniania się od
niego, a nie tylko dostosowywania się.
Maksymalizacja użyteczności
Główną teza modeli zaliczanych do tej grupy jest, że menadżerowie mogą działać tak,
aby maksymalizować raczej swoją własną użyteczność ( interes) niż akcjonariuszy. Zakłada
się, że akcjonariusze czerpią użyteczność prawie wyłącznie z zysków, menadżerowie
natomiast mogą czerpać użyteczność z dążenia do szeregu możliwych celów. Najbardziej
oczywiste jest, że menadżerowie mogą usiłować maksymalizować swoje wynagrodzenia
pieniężne. Alternatywnie mogą działać tak, aby zwiększać swój wolny czas i uczynić swe
życie możliwie najłatwiejszym. Włączenie różnych modeli do tej grupy jest nieco arbitralne.
W praktyce można uzasadniać, że każda teoria firmy nie maksymalizująca zysku jest
modelem maksymalizacji użyteczności. Ponadto, istnieje znaczne pokrywanie się tych
modeli z teoriami zadowalającego zachowania się. Wynika to z faktu, że niezależnie od
celów grupy kierowniczej istnieje potrzeba osiągania zysków wystarczających do utrzymania
spokoju akcjonariuszy.
Modele maksymalizacji użyteczności cierpią na brak ogólności. Wynika to z faktu, że
menadżerowie są ludźmi i mają tendencję do przywiązywania różnej wagi do różnych celów,
jak wynagrodzenia, władza, prestiż. Do tej grupy modeli należy tez przeciwstawienie
dochodu wolnemu czasowi. J.R.Hicks stwierdził, że najlepszym ze wszystkich
monopolowych zysków jest spokojne życie. Sugestia ta została później włączona do teorii
zachowania menadżerów. Zakłada się, że menadżerowie są ciągle stawiani przed wyboremwięcej zysku czy więcej wolnego czasu. Uznaje się, że atrakcyjność posiadani więcej
wolnego czasu staje się coraz większa w miarę wzrostu firmy i jej zysków. Sugeruje się, że
menadżerowie nie zawsze pracują wystarczająco usilnie, aby maksymalizować zysk. Dążenie
takie mogłoby występować, gdyby na pragnienie osiągania większego zysku nie wywierał
wpływu dotychczas osiągany jego poziom. Istnieje też kontrowersja, czy to przedsiębiorca,
czy płatny menadżer byłby bardziej skłonny poświęcać zyski na korzyść łatwiejszego życia.
Przedsiębiorca może niewątpliwie więcej uzyskać, jeżeli zyski sa maksymalizowane. Z
drugiej strony, dochód menadżera nie jest tak łatwo wymienialny na wolny czas.
Maksymalizacja funkcji preferencji
Koncepcję maksymalizacji funkcji preferencji sformułował A.G. Papndreou. Rozpatruje on
firmę jako pewien system współdziałania. Zadania kierownicze wykonywane są przez
naczelnego koordynatora. Na firmę wywierają silny wpływ zarówno siły wewnętrzne, jak i
zewnętrzne. System preferencji firmy wynika ze wszystkich wpływów, które dotyczą
przesłanek wartościowych wyboru strategii. Do czynników, które mają tendencję do
wchodzenia w funkcję preferencji firmy należą: pragnienie spokojnego życia, posiadanie
władzy, kontroli, prestiżu itd. Wybór strategii uwzględnia przesłanki płynące z systemu
preferencji oraz przesłanki taktyczne. Naczelny koordynator formułuje operatywną strategię
firmy, zadania, budżetu itp. Przez cały czas jest on poddawany zmieniającej się strukturze
świadomych wpływów, które powstają głównie na skutek oddzielenie własności od kontroli
oraz powstania związków zawodowych. W takiej sytuacji uznaje się, że firma poszukuje
raczej maksymalizacji ogólnej funkcji preferencji niż zysku. Naczelny koordynator realizuje
ustalone cele i zadania przez racjonalną alokację zasobów oraz kontrolowanie działań. W tym
celu prowadzi :
- planowanie rzeczowe ( opracowanie budżetu firmy )
- planowanie proceduralne ( tworzenie systemów komunikacji, zwierzchności i kontroli )
- wykorzystywanie opracowanych planów
W ramach tego modelu istnieją trudności kwantyfikowania funkcji preferencji i poważne
trudności nadawania mu empirycznego znaczenia. Model daje ogólną analizę firmy z punktu
widzenia teorii organizacji, bez precyzyjnej specyfikacji, jak można by go wykorzystać w
ekonomice.
Maksymalizacja życiowego dochodu
Ekstremalny pogląd na skutki swobody menadżerów wyrazili R.J. Monsens i A. Downs.
Sugerują oni, że gdy właściciele dążą do maksymalizacji zysków, to kierownicy działają tak,
by maksymalizować swoje życiowe dochody ( które mogą osiągnąć w czasie całego życia ).
Uważa się ogólnie, że akcjonariusze nie są skłonni przenosić się z akcji jednego
przedsiębiorstwa na akcje innego. Powodem tego jest niepewność, co do skutków takiej
zmiany oraz fakt opodatkowania zysków.
Z tych względów akcjonariusze są skłonni akceptować zadowalający poziom zysków bez
większych protestów. Menadżerowie są świadomi możliwości protestu akcjonariuszy, jeśli
wyniki będą szczególnie niekorzystne. Z drugiej strony – są świadomi, że optymalne wyniki
nie zostaną współmiernie nagrodzone. Kara za poważne błędy jest zatem większa aniżeli
nagroda za wybitny sukces. Wobec tego menadżerowie, uwzględniając potrzebę osiągnięcia
zadowalających zysków dla akcjonariuszy, dążą do maksymalizacji swoich życiowych
dochodów. Brak jest niestety empirycznego uzasadnienia tej teorii.
Preferencje wydatku
Wszechstronny model kierowniczej swobody opracował J.H. Williamson. Sercem
tego modelu jest koncepcja preferencji wydatku. Uznaje się, że kierownictwo nie ma
neutralnej postawy wobec kosztów. Z pewnymi klasami wydatków, bezpośrednio lub
pośrednio są powiązane pozytywne wartości. Szczególnie wydatki na wynagrodzenia
pracowników sztabowych ( zarządu) oraz fundusze dostępne na dowolne inwestycje mają
dodatkową wartość. Szczególnie trudna do zahamowania jest ekspansja sztabu, która jest nie
tylko pośrednim środkiem osiągnięcia płacy, lecz również źródłem niebezpieczeństwa,
władzy, statuty, prestiżu, jak i zawodowych osiągnięć. Przez pojęcie wydatków na
wynagrodzenie sztabu Williamson rozumie dowolne wypłaty i świadczenia, także te, które
przekraczają to co potrzebne, aby zapewnić usługi menedżerskie i wobec tego tworzą część
organizacyjnego nadmiaru; może on być tworzony w formie dodatkowych płac lub
niepieniężnych świadczeń. W tym drugim wypadku mniejsze jest prawdopodobieństwo
dotknięcia akcjonariuszy czy robotników.
W celu zapewnienia wolnego od ingerencji działania firmy, konieczne jest jednak
osiąganie zadowalających zysków. Kierownictwo może uznać także za pożądane osiąganie
zysków przekraczających akceptowany poziom. Menadżerowie bowiem osiągają satysfakcję
z samorealizacji i osiągnięć organizacyjnych, a zyski są jedną z miar tego sukcesu.
Williamson łączy różne cele kierownicze w funkcji użyteczności twierdząc, że cel
maksymalizacji użyteczności jest nadrzędny nad maksymalizacją zysku.
Firma maksymalizująca zysk nie będzie poruszona opodatkowaniem zysków, gdyż nie
może ona przenieść go na klientów. Ponadto, z definicji takiej firmy wynika, że nie ma w niej
dostępnego nadmiaru, który mogłaby wyeliminować dla zwiększenia zysku, Nałożenie
podatku od zysków stanowi jednak jakby karę za wykazane zyski.
Firma maksymalizująca użyteczność może w takim przypadku zareagować,
przekształcając część tego, co mogłoby być zyskiem, w różnego rodzaju organizacyjne
nadmiary. W przypadku podatku od ogólnej sumy zysku występuje konieczność zwiększenia
kwoty przed opodatkowaniem, którą firma maksymalizująca użyteczność musi wytworzyć,
aby sprostać minimalnym ograniczeniom kwoty zysku po opodatkowaniu. Z tego względu
taka firma musi podejmować działania, aby zwiększyć zysk przed opodatkowaniem; może to
osiągnąć, eliminując część organizacyjnego nadmiaru. Oznacza to, że w przeciwieństwie do
firmy maksymalizującej zysk, której kombinacje cen i produkcji nie są naruszane w krótkim
okresie przez zmianę stałych kosztów ( do tej kategorii można z uzasadnieniem włączyć
podatek od ogólnej sumy zysku), firma maksymalizująca użyteczność będzie musiała
modyfikować swoje zachowania, aby sprostać ograniczeniu w postaci minimum zysku.
Można jeszcze odnotować, że zarówno do firmy maksymalizującej zysk, jak i od firmy
maksymalizującej użyteczność, można oczekiwać zwiększania produkcji oraz przyjęcia
większej liczby pracowników do sztabu, gdy popyt rośnie oraz zmniejszenia produkcji i
zwolnienia pracowników, gdy popyt spada. Różnica miedzy oboma typami firm polega na
tym, że, podczas gdy firma maksymalizująca zysk nigdy nie twory nadmiaru, to firma
maksymalizującą użyteczność stworzy dodatkowy nadmiar w okresie prosperity, a
eliminować go będzie, gdy sytuacja rynkowa pogorszy się.
Na podstawie badań i statystycznej analizy Williamson daje empiryczne dowody
potwierdzające implikacje podejścia przyjmującego maksymalizację użyteczności.
Teoria rozwagi
Wyjściową przesłanką I. Margolisa jest, że firma w swym działaniu napotyka znaczną
niepewność. W wyniku tego może ona, często rozmyślnie, ignorować okazje dające
perspektywę większej zyskowności od tych, które zamiast nich przyjmuje. Wynika to z tego,
że firma przyjęła wzorzec dążenia do rosnących zysków. Nie znaczy to, że teoretycy powinni
wykluczać wyobrażanie sobie firmy jako działającej na chybił trafił ( losowo ) lub imitująco.
Zamiast jednak zakładania ekstremów – albo całkowitego braku dążenia do maksymalizacji,
albo istnienia doskonałego przewidywania – lepiej byłoby realistycznie zakładać, że
kierownictwo ma nadzieję osiągać coraz większe zyski. Ponadto, działając w warunkach
niepewności, musi ono przyjmować zasady i narzędzia zupełnie inne od właściwych dla
warunków doskonałego przewidywania. Menadżerowie są raczej rozważnymi liderami firmy,
którzy, ze względu na brak informacji niezbędnej do pełnej racjonalności, przyjmują
odpowiednie reguły i procedury postępowania, niż wszechwiedzącymi – na jednym biegunie
– lub mechanicznie losowymi – na drugim.
W porównaniu z tradycyjną teorią, model rozważnej firmy Morgolisa nakłada dużo
mniej wymagań dotyczących niezbędnej wiedzy. Firma jest motywowana do szukania
lepszych rozwiązań problemów przez przyjęcie poziomów aspiracji, które muszą:
- być wystarczająco wysokie, aby zapewnić długookresowe przetrwanie firmy
- być równe lub większe niż normalne bieżące osiągnięcia ( zyski )
Firmy traktują decyzje sekwencyjnie, dobierając politykę, która – raczej głównie na
podstawie bieżącej informacji ( będącej wynikiem informacji gromadzonej dzięki wdrażaniu
poprzednich polityk), a nie domysłów dotyczących przyszłości 0 zadowala istniejący poziom
aspiracji. Wobec tego, według kryteriów tradycyjnego modelu, firma jest nieefektywna.
Nieefektywność ta jednak jest po prostu „ kosztem płaconym dla zredukowania niepewności
Teoria zadawalającego zachowanie
Teoria zadowalania jest ściśle związana z pracą I. Simona. Przedstawia on istotę swojego
stanowiska, stwierdzając, że celami firmy nie jest maksymalizowanie zysków, lecz osiąganie
pewnego poziomy lub stopy zysków, utrzymanie się na rynku albo pewien poziom sprzedaży.
Firma będzie próbowała raczej „ zadowolić „ niż „ maksymalizować „. Jego zdaniem, istnieją
znaczące dowody empiryczne, że cele przedsiębiorstw są ustalane w kategoriach
zadowolenia. Powołuje się on na badania wykazujące, że firmy często ustalają ceny,
opierając się na kosztach, dodając do nich narzut zysku. Wskazuje na inne źródła
wykazujące, że firmy o malejącym udziale w rynku działają bardziej aktywnie, aby
zwiększyć sprzedaż, niż firmy o ustabilizowanej bądź rosnącej pozycji. Potwierdza to tezę o
braku powszechnego dążenia do maksymalizacji.
Wcześnie, pojęcie zadowalania dość jasno wyraził R.A. Gordon, twierdząc, że w istotny
sensie podstawowym celem przedsiębiorcy jest utrzymanie się w branży. Przy danej
niepewności, w której musi działać, ograniczonej liczbie zmiennych, które jego umysł może
jednocześnie wykorzystywać i jego pragnieniu bezpiecznego grania, nie byłoby zadziwiające,
gdyby przyjął on zbiór miar obiecujących godziwe, zadowalające zyski w długim okresie
oraz maksimum stabilizacji w jego stosunkach z klientami, dostawcami i konkurentami
Rozważania te sugerują, że wielu przedsiębiorców zastąpi zasadę maksymalizacji zysku
zasadą zadowalających zysków. Sugerują one również, że mogą oni raczej używać ogólnego
kosztu przeciętnego niż krańcowego – jako podstawy od ustalania cen.
Ważna jest sugestia R.A. Gordona, że standardowe procedury w przedsiębiorstwie
wpływają na zawartość ( treść decyzji. Jego badania odkrywają stosowanie pewnych
hasłowych, ogólnych zasad postępowania. Mają one charakter zaleceń np. , że nie można
dopuścić, aby udział firmy w rynku spadł poniżej 10 %. Ponieważ relacje między takimi
zaleceniami a maksymalizacją zysku są niejasne, a imperatyw optymalizacji jest mniej od
nich operacyjny, uzasadnione jest oczekiwać, że to one będą przesądzać o treści decyzji –
przynajmniej w krótkich okresach. R.A. Gordnon formułuje również pewne komentarze
dotyczące teorii. Uważa on, że :
- teoria powinna odzwierciedlać sposób rzeczywistego wykorzystywania kosztów w firmie
- traktowanie niepewności w teorii jest w dużym stopniu niezgodne ze sposobem
rzeczywistego reagowania na nią przez firmy
- istnieje zasadnicza rozbieżność między czasem teoretycznym a czasem realnym
- kierownik w firmie zajmuje się jedynie podzbiorem ( częścią ) zmiennych decyzyjnych
specyfikowanych w teorii – wykorzystanie innych jest w zasadzie poza jego zasięgiem
Przetrwanie
Prawie wszystkie teorie nawiązuj, otwarcie lub milcząco, do pragnienia kierowników
przetrwania ich firm. W pewnych przypadkach przetrwanie zostało awansowane do
odgrywania nadrzędnego celu firmy. Np. J.K. Galbraith sugeruje, że dla każdej organizacji,
tak jak dla każdego organizmu, celem, który z natury dominuje jest jej własne przetrwanie.
K.N. Rotschild uważa, że pragnienie bezpiecznych zysków ma prawdopodobnie zbliżone
znaczenie jak pragnienie maksymalnych zysków.
Bezpieczeństwo zakłada unikanie ryzyka, podczas gdy wysokie zyski będą w większości
przypadków wynikały ze średnio lub wysoce ryzykownych przedsięwzięć. Stąd pragnienie
bezpieczeństwa nie może być synonimem długookresowej maksymalizacji zysków. K.N.
Rotschild wskazuje też, że firma dążąca do maksymalizacji zysku będzie angażować
pieniądze w te projekty, które oferują najwyższe dochody, bez względu na to, czy są one
wewnętrzne czy zewnętrzne. Firma natomiast dążąca do bezpieczeństwa będzie zawsze
reinwestować wewnątrz większość swych zysków. J.K. Galbraith widzi taki podział, jako
logiczny; wynika on z faktu, że przy niskich zyskach i stratach firma staje się wrażliwa na
zewnętrzne wpływy i traci swoją autonomię; powyżej pewnego poziomu większe zyski
dodają niewiele lub nic do jej bezpieczeństwa. Pragnienie bezpieczeństwa będzie prowadziło
do reinwestowania zysku. Można to również uznać za pragnienie uniknięcia kryzysu
płynności. M.W. Reder dowodzi, że kierownictwo może musieć akceptować pewien
kompromis między płynnością a zyskownością, gdy firma dąży do finansowania rozwoju z
własnych zysków. J. Dean wskazuje, że wiele firm woli względnie płynne lokaty nawet
kosztem utraty zysków. R.A. Gordon twierdzi, że ekonomiści są skłonni nie doceniać tego,
co może być nazwane motywem płynności – wypłacalności przedsiębiorstwa. Obawa
bankructwa, a jeszcze bardziej rozpowszechniona obawa krótkookresowych trudności
finansowych są prawdopodobnie silniejszym bodźcem niż pragnienie absolutnego maksimum
zysku. Powołuje się on również na „ bankierską mentalność „, która prowadzi w dużych
firmach do poświęcenia prawdopodobnych zysków dla nie zachwianej pozycji finansowej.
Koncepcja efektywności X i nieefektywności X
Konwencjonalna mikroekonomia zajmuje się głównie efektywnością alokacyjną.
Badania przedsiębiorstw ujawniły jednak, że istnieje jeszcze inna efektywność i
nieefektywność, które nazwano X.
Okazało się, że przedsiębiorstwa, mogą uzyskiwać przyrosty produkcji i efektywności
bez dopływu dodatkowego kapitału i zmian techniki,. Świadczy to o suboptymalnym
wykorzystaniu posiadanych zasobów. Istnienie takiego stanu rzeczy potwierdzają różnice w
wynikach osiąganych przez podobne przedsiębiorstwa, jak również fakty poprawy wyników
na skutek działania konsultantów i doradców, a następnie powrotów do stanu poprzedniego
po ich odejściu. Wynika stąd, że przy właściwej motywacji pracowników przedsiębiorstwa
mogłyby osiągać wyniki bliższe optymalnym. W praktyce bowiem ludzie nie w pełni
wykorzystują swoje możliwości intelektualne oraz posiadane zasoby, nie działają więc „ na
pełnych obrotach „.
Różnice pomiędzy osiąganą efektywnością a efektywnością optymalną stanowi
nieefektywność X. Przyrost wyników ( produkcji, zysków) osiągany dzięki lepszemu
wykorzystaniu możliwości ludzkich i zasobów nazywany jest efektywnością X.
Ani przedsiębiorstwa, ani poszczególni ludzie nie działają w kierunku efektywności tak,
jakby mogli, jeśli nie są do tego zmuszeni. Znaczenie motywacji i jej powiązanie ze stopniem
wysiłku bierze się stąd, że relacja między nakładami a efektami nie jest zupełnie ściśle
określona. Do przyczyn uniemożliwiających przeobrażenie danych nakładów w ściśle
określone wyniki – ilości produktu zalicza się: niekompletną umowę o pracę. Poza tym nie
wszystkie nakłady są przedmiotem transakcji rynkowych np. kwalifikacje kadry
kierowniczej. Dalej funkcja produkcji nie jest w pełni wyspecyfikowana ani znana, wzajemne
uzależnienia i niepewność skłaniają konkurujące przedsiębiorstwa do cichego współdziałania
oraz w pewnym stopniu do naśladownictwa w dziedzinie techniki. Wszystko to świadczy o
celowości podejścia do teorii przedsiębiorstwa nie tylko przy uwzględnieniu założeń
maksymalizacji zysku czy minimalizacji kosztów, lecz i innych, pełniej uwzględniających
rzeczywistość.
Teoria selektywnej racjonalności
Teoria ta opiera się na założeniach psychologicznych. Jednostka ludzka dąży do kompromisu
między chęcią postępowania, według własnych upodobań, a wzorcami zachowań nabytymi z
racji jej pochodzenia i w wyniku oddziaływania otoczenia. Wszystkie jednostki podlegają
wpływom innych, a uwarunkowania psychiczne skłaniają je do poszukiwania pewnej
równowagi między sprzecznymi dążeniami.
Konwencjonalne podejście ujmuje racjonalność jako, w pełni świadome warunków
ograniczających, kalkulowanie w procesie realizowania ściśle zdefiniowanych celów –
zwykle utożsamiane z maksymalizacją czy optymalizacją. Możliwe jest jednak odmienne
podejście do tej kategorii. Racjonalność może być rozumiana jako skłonność do
kalkulowania, przy czym może być ono ścisłe ( rygorystycznie) lub luźne ( przybliżone).
Kalkulowanie jest zatem traktowane jako zmienna o pewnym wymiarze i przedziale. W
zróżnicowanych warunkach ludzie mogą przywiązywać różną wagę do rodzaju kalkulowania
– mogą wobec tego wybierać różne stopnie racjonalności. W przypadku wybory zbyt luźnego
kalkulowania, nie uwzględniającego istniejących warunków ograniczających, następuje
uruchomienie wewnętrznych lub zewnętrznych presji, zmuszających do zmiany zachowania.
Ludzie mają zatem możliwość wyboru stopnia racjonalności swego działania. H. Leibenstein
wymienia również inne, jak nazywa wymiary racjonalności. Zalicza do nich:
- celowość, którą można rozumieć jako zmienną mieszczącą się w pewnym przedziale, w
którym daje się uporządkować jako „ mniej lub więcej „
- świadomość ograniczeń, gdyż przeciętne jednostki starają się określić, jaki stopień
świadomości ograniczeń jest dla nich wygodny - zależy od ich osobowości.
Następnie wymieniane są : realizm w ocenie sytuacji, zdolność do niezależnego zachowania (
nienaśladowanie), wrażliwość na skalę wielkości, reagowanie na czas, uczenie się na
doświadczeniach, skłonność do irracjonalnych wyborów. Jednostki wybierają pewien typ
selektywnej racjonalności i zachowują się zgodnie z nim.
Leibensteinowska koncepcja przedsiębiorstw
Biorąc pod uwagę koncepcję efektywności i nieefektywności X, teorię racjonalności
selektywnej oraz obszarów inercji, zarysowano teorię przedsiębiorstwa. Zakłada ona, że
współczesne, duże przedsiębiorstwo jest prowadzone przez najemnych pracowników
( wykonawców). Nie zawsze utożsamiają się oni z interesem właścicieli – zwierzchników.
Dla wykonawców zwykle typowa jest niechęć do ryzyka. W umowach o pracę przewidziane
są zwykle kary za wyniki gorsze o minimalnych; brak natomiast nagród za lepsze. Istnieje
zatem niebezpieczeństwo, że wykonawców cechuje nieefektywność X. W takiej sytuacji
konieczna jest kontrola i nadzór. W przeciwnym razie pracownicy przestają podejmować
uciążliwe zadania i przechodzą na bardziej wygodne pozycje wysiłku. Ustalanie produkcji i
cen odbywa się na zasadach racjonalności selektywnej i racjonalności wytorowanej
( powtarzanie decyzji, które poprzednio dały dobre wyniki). Występuje zatem zachowanie
nie maksymalizujące. Zachowanie i procedury mogą być zmieniane pod wpływem presji
powodowanych przez niepowodzenia. Mniejsze odchylenia mogą się mieścić w granicach
obszaru inercji.
Uznaje się, że firma nie podejmuje równocześnie wszystkich decyzji, co do ceny, ilości i
kosztów. Raczej aktualne warunki działania przedsiębiorstwa, oraz pozycje wysiłku jego
członków, wyznaczają koszt jednostkowy – koszt plus narzut dają cenę. Ilość produkcji
zależy od popytu. Każda zmiana wysiłku prowadzi do powstania pewnego efektu, który
wywiera na kogoś wpływ, określany jako „ szok”. Ten, kogo dotyka to najpierw, jest
pierwszym odbiorcą szoku. Jeśli mieści się on w jego obszarze inercji, o może go wchłonąć –
kończy to sprawę; jeśli nie, to postara się go przenieść na kogoś innego – aż do ostatecznego
(końcowego) odbiorcy szoku. W teorii rozpatruje się zagadnienie równowagi wysiłku
przedsiębiorstwa. Dla małego przedsiębiorstwa określone zostały trzy warunki:
wszystkie pozycje wysiłku leżą w granicach przecinających się ze sobą obszarów inercji
wszystkich osób i grup
- wszystkie pozycje wysiłku leżą w granicach przecinających się ze sobą pozycji
obronnych ( sytuacja obawy przed porzuceniem pozycji wysiłku )
- wszystkie „ szoki” mieszczą się w granicach obszarów inercji końcowych odbiorców
W odniesieniu do dużego przedsiębiorstwa przyjęto, że decyzyjne grupy określają
umowne, zbiorcze wskaźniki efektów pracy ( produkcja, wydajność, koszt, zysk itp.).
Osiąganie pewnego przedziału wielkości tych wskaźników nie wymaga decyzji ich
zmieniania. Można powiedzieć, że osiągając te wskaźniki, firma znajduje się w stanie
równowagi. Posługując się podstawowymi założeniami i kategoriami H. Leibenstien
rozpatruje modele konkurencji, monopolu i niedoskonałej konkurencji.
-
Koncepcja obszarów inercji
Wysiłek jest zawsze, do pewnego stopnia, wielkością zmienną. Dotyczy to zarówno
pracującego u siebie, jak i zatrudnionego u kogoś. H. Leibenstein wyodrębnia w wysiłku
cztery fazy – wiązka APQT:
A – wybór działań składających się na wysiłek
P – tempo wykonania każdego działania na jednostkę czasu
Q – jakość każdego działania
T – schemat czasowy – rozkład w czasie i czas trwania działania
Każde zadanie wymaga doboru wiązki APQT, ustalonej przez technologię lub
przełożonego, może też być wybierana przez pracownika. Dobór bodźców skłaniających do
efektywnego wyboru jest bardzo ważny, ale i wolny ( swobodny wybór). Możliwość wyboru
pozwala ludziom tak interpretować swoje zadania, aby nie wytwarzały nadmiernych stresów.
W stabilnej, znanej sytuacji pracownik będzie kojarzył daną wiązkę APQT z użytecznością
( danym stopniem użyteczności). Dokonany przez niego wybór określonej wiązki wyznacza
wartość dodawaną do produktu przedsiębiorstwa. Istnieje związek między wysiłkiem i
uzyskiwanymi kosztami, czyli użytecznością. Reakcja między użytecznością a wysiłkiem
odzwierciedla osobowość jednostki. Istnieje pewien „ wygodny przedział wysiłku „, w
którego ramach ludziom nie robi różnicy czy pracują trochę więcej czy trochę mniej.
Na poniższym rysunku przedstawiono funkcję użyteczności wysiłku UE
U
UE
W1
W0
W2
W
Na krzywej mieszczą się punkty wysiłku W. Ludzie nie postrzegają swego wysiłku bardzo
precyzyjnie. Dlatego nieznaczne zwiększenie czy zmniejszenie wysiłku w danym wymiarze
nie robi im większej różnicy. Z tego względu celowe jest wprowadzenie pojęcia pozycji
wysiłku, która obejmuje zbiór punktów wysiłku; w obrębie tego zbioru jednostka jest gotowa
modyfikować swój wysiłek bez istotnej zmiany motywacji. Obszar inercji jest zbiorem takich
punktów wysiłku, w których odpowiadające im poziomy użyteczności U nie są sobie równe,
ale takie, że z ewentualnym działaniem potrzebnym do przejścia na wyższy poziom
użyteczności łączy się koszt ( wysiłek) nie kompensowany przez przyrost użyteczności.
Przedział W1 – W2 jest obszarem inercji. Osobie znajdującej się w pewnym punkcie tego
przedziału nie opłaca się przesuwanie do innych punktów, gdyż zmiany użyteczności są
niewspółmierne do zmian wysiłku.
Transakcje i ich koszty
Ostatnio rozwija się kierunek koncentrujący uwagę na transakcjach – zawieranych
kontraktach i stosunkach przy wymianie. Przedsiębiorstwo rozpatrywane jest jako sieć
transakcji – kontraktów. Transakcje zawierane są zarówno wewnątrz firmy ( między
zwierzchnikami a podwładnymi, między różnymi komórkami organizacyjnymi), jak i
otoczeniem ( transakcje rynkowe, transakcje z różnymi organizacjami, agencjami rządowymi
itp.). Podstawą transakcji są procesy natury informacyjnej.
Stąd, aby transakcje były możliwie korzystne, potrzebna jest dobra informacja a
jej zdobycie pociąga za sobą koszty. Mimo starań, niemożliwe jest w praktyce uzyskanie
pełnej informacji. Z tego względu kontrakty są niekompletne. Występuje asymetria
informacji, strony nie wiedzą wszystkiego o sobie. Niezbędne są też działania obronne
zabezpieczające przed ryzykiem. Istotnym zagadnieniem jest negocjowanie umów i dążenie
do ich możliwej kompletności – pociąga to za sobą koszty. Ważną kategorią są koszty
transakcji, obejmujące zarówno koszty pozyskania informacji, jak i zawarcia kontraktów i
zabezpieczania się przed ryzykiem, nazywane czasami kosztami utrzymania systemu w
ruchu. Rozwija się również system instytucji, których zadaniem jest obniżanie kosztów
transakcji. Rozwija się także nowa dziedzina wiedzy zwana ekonomiką kosztów transakcji.
Kierunek ten rozpatruje rynek jako zespół instytucji i form organizacyjnych
umożliwiających zawieranie transakcji. Przedsiębiorstwo jest również formą organizowania
transakcji. W szczegółowych rozważaniach podejmuje się zagadnienia wyboru rodzaju
transakcji, partnera itp. Wybór zależy głównie od kosztów – na przykład czy kupić na rynku,
czy wyprodukować w przedsiębiorstwie?
Rozróżnia się transakcje proste np. zakup istniejącego na rynku towaru oraz
transakcje wymagające wyspecjalizowanych inwestycji. Zawsze istnieje możliwość wyboru,
którego główny, kryterium są koszty. Zakłada się, że koszty transakcji wpływają również na
wielkość przedsiębiorstwa, przy czym im większy udział kosztów transakcji wymagających
wyspecjalizowanych inwestycji, tym większe prawdopodobieństwo powstawania dużych
przedsiębiorstw.
Szkoła behawioralna
Szkoła behawioralna wyrosła na gruncie nowoczesnej teorii organizacji a jej głównymi
przedstawicielami są: H.A.Simon, J.G.March, R.M. Cyert. Jest ona najbardziej radykalną
alternatywą tradycyjnej teorii przedsiębiorstwa. Szkoła ta wprowadza oryginalne pojęcia ( np.
poziom aspiracji czy luz organizacyjny) i formułuje szereg oryginalnych a zarazem
kontrowersyjnych tez. Postuluje ona w szczególności realizm w opisie procesu
podejmowania decyzji w przedsiębiorstwie i konieczność uwzględnienia wpływu czynników
wewnątrzorganizacyjnych na jego zachowanie, a także odrzuca przyjęte powszechnie w teorii
ekonomii założenie, zgodnie, z którym działanie ekonomiczne polega na poszukiwaniu
rozwiązań optymalnych. Pozytywne propozycje przedstawicieli teorii behawioralnej
odnoszone są przede wszystkim do przedsiębiorstw dużych i wielkich. Firmy tego typu
podlegają, ich zdaniem, pewnym prawidłowościom charakterystycznym dla wszelkich
organizacji które teoria ekonomii powinna uwzględniać.
Krytyka tradycyjnej teorii przedsiębiorstwa.
Podstawą do formułowania omawianej koncepcji była krytyczna analiza istniejących teorii.
Stwierdzono, że konwencjonalna ( tradycyjna) teoria firmy jest przede wszystkim teorią
rynków, która zmierza do wyjaśnienia sposobu alokowania zasobów poprzez system cen. Jest
ona normatywna w tym znaczeniu, że postuluje, jak powinna zachowywać się firma, jeśli
chce maksymalizować zysk. Na podstawie badań wykazano, że przy podejmowaniu decyzji
dotyczących cen i produkcji firmy wcale nie zrównują kosztów krańcowych z utargiem
krańcowym. Stosują one raczej pewne podejścia oparte na doświadczeniu. Nie dążą także do
maksymalizacji jednego celu, a realizują zwykle pewne ich zbiory. Zachowanie to jest zatem
niezgodne z postulowanym przez tradycyjną teorię.
Zwrócono także uwagę, że tradycyjna teoria utożsamia w pewnym sensie
przedsiębiorstwo z przedsiębiorcą, pomijając fakt istnienia współcześnie dużych jednostek, o
złożonych strukturach organizacyjnych, zatrudniających różne grupy pracowników, mające
często własne interesy i cele, między którymi mogą występować konflikty. Podejmowanie
decyzji w takich organizacjach jest bardziej złożone niż w przypadku jednego, decydującego
o wszystkim przedsiębiorcy.
Teoria tradycyjna jest, zdaniem twórców teorii behawioralnej, adekwatna jedynie do
warunków wysoce konkurencyjnego rynku, gdyż przyjmuje maksymalizację zysku za cel
działania przedsiębiorstwa de facto, iż tylko rynek determinuje jego decyzje. We
współczesnych warunkach, zwłaszcza w przypadku przedsiębiorstw dużych, takie założenie
nie może być podtrzymywane. Aby ustalić, jakie cele są faktycznie realizowane, należy
odrzucić przekonanie, że zachowanie przedsiębiorstwa może być wyedukowane z
apriorycznie przyjmowanych założeń i badać procesy podejmowania decyzji w rzeczywiście
funkcjonujących organizacjach gospodarczych.
Przedsiębiorstwo jako koalicja.
Szkoła behawioralna odchodzi o koncepcji hierarchicznej struktury organizacyjnej, której
cele są identyczne z celami przedsiębiorcy i traktuje przedsiębiorstwo jako specyficzną
koalicję członków ( uczestników) o konfliktowych oczekiwaniach. Oczekiwania te trzeba
pogodzić, o ile koalicja ma dalej trwać. Członkami koalicji są w szczególności
menadżerowie, pracownicy, udziałowcy, dostawcy, dystrybutorzy i konsumenci.
Ideę traktowania przedsiębiorstwa jako koalicji zaczerpnięto z tzw. teorii równowagi
organizacyjnej, której głównymi przedstawicielami byli H.A.Simon oraz C.I.Barnard. Teoria
ta zakłada m.in., że każdy z uczestników danej organizacji otrzymuje od niej zachętę ( np.
pracownik – pracę, inwestor – dochód a klient – towar lub usługę) w zamian, za co wnosi do
niej pewien wkład ( np. pracowni pracę, inwestor – kapitał, klient należność za towar czy
usługę), przy czym dany uczestnik będzie należał do organizacji dopóki otrzymywana
przezeń zachęt jest równa lub większa wymaganego odeń wkładu. Wobec zmienności
warunków działania oraz zmienności innych czynników, nie można określić trwałych granic,
ani trwałego składu koalicji. W danym momencie można jednak zidentyfikować jej głównych
członków. Jeżeli chodzi o pewne rodzaje decyzji ( np. dotyczące rynków, wyrobów, techniki)
można dla względnie długich okresów, określić główne klasy członków koalicji. Dzięki
temu, można dla krótkich okresów opracować modele podejmowania decyzji w organizacji,
które jedynie w niewielkim stopniu uwzględnia proces zmian koalicji.
Aby zrozumieć współczesne podejmowanie decyzji gospodarczych należy przede
wszystkim uzupełnić kontekst czynników rynkowych badaniem wewnętrznego
funkcjonowania firmy. Chodzi o ustalenie wpływu struktur organizacyjnych oraz aktualnej
praktyki na kształtowanie celów i dokonywanie wyborów. Uzasadnieniem takiego podejścia
jest fakt, że współczesna firma jest dużą, kompleksową organizacją. Jej główne funkcje są
wykonywane przez różne jednostki wymagające koordynacji działań i mające różne interesy.
Firma produkuje zwykle wiele wyrobów oraz kupuje i sprzedaje na wielu różnych rynkach.
Otoczenie firmy składa się w większości z innych firm i porównywalnych cechach. W
otoczeniu i wewnątrz firmy są generowane informacje. Są one wewnątrz firmy obrabiane
( selekcjonowane, wartościowane, grupowane) a następnie przetwarzane w decyzje.
Podejmowane przez firmy decyzje są wynikiem pewnych procesów – określonej sekwencji
zachowań. Na procesy te mają wpływ istniejące wewnątrz przedsiębiorstwa grupy. Podobnie
jest z wartościowaniem wyników i ich oceną. Nowoczesne przedsiębiorstwo ma pewien
wpływ na rynek i może go w określonym zakresie kształtować. Robi to poprzez odpowiednie
działania podejmowane w wyniku dokonanych wyborów – decyzji. Wewnętrzne procesy
decyzyjne mają zatem wpływ na sytuację zewnętrzną. Problemu tego nie byłoby, gdyby
rynek całkowicie wyznaczał ekonomiczne zachowanie się firmy – jednak tak nie jest.
Przedsiębiorstwo ujmowane jest jako koalicja koalicji, mających zróżnicowane cele i
często sprzeczne interesy. W takim układzie niezbędne jest rozwiązywanie wewnętrznych
konfliktów, które muszą występować przy ustalaniu wspólnych celów dla każdej firmy.
Następuje to w procesach przetargów i uczenia się. Zgodność działań z tymi celami jest
kupowana za wypłaty ( płace, dywidendy) i pomocnicze płatności ( nagrody, ekstra wypłaty,
korzystnie z firmowego samochodu, prestiż i inne) dokonywane przez przedsiębiorstwo oraz
przez system wewnętrznej kontroli i informacji.
Przyjmuje się zatem, że większość członków koalicji nie przejawia większego
zainteresowania celami działalności firmy oraz ich realizacją pod warunkiem, że otrzymują
zadowalające płatności. Pasywność większości członków koalicji nie wyklucza
potencjalnych konfliktów ( np. między naczelnym kierownictwem a kierownictwem
wydziałów czy między wydziałami). Przy rozwiązywaniu tych konfliktów również możliwe
jest wykorzystanie płatności. Praktyka wskazuje, że menadżerowie współczesnych korporacji
mogą kupować niemieszanie się akcjonariuszy, pracowników, odpowiednio za to płacąc.
Istnienie pomocniczych płatności było milcząco zakładane w tradycyjnej teorii firmy, gdyż
przedsiębiorca kupował neutralizację ( niewtrącanie się) grup interesów, płacą odpowiednio
wysokie płace i dywidendy, spłacając wierzycieli, zadowalając odbiorców itp.
Cele działalności przedsiębiorstwa.
Badania empiryczne, według behawiorystów, prowadzą do wniosku, że przedsiębiorstwa
realizują różne cele. Na podstawie obserwacji rzeczywistości można przyjąć, że głównymi
celami przedsiębiorstwa są najczęściej:
-
produkcja ( cele produkcji dotyczą wydziałów produkcyjnych. Obejmują one ilości
poszczególnych wyrobów i terminy wykonania. W interesie firmy jest dostosowanie
produkcji do wymagań odbiorców. W interesie wydziałów leży, aby ilości produkcji
zapewniały utrzymanie zatrudnienia, aby w możliwie w pełni były wykorzystywane
urządzenia, aby serie produkcyjne były możliwie jak najdłuższe, – co pozwala unikać
kosztów przestawiania produkcji i zakłóceń w pracy. Możliwe są konflikty interesów
wydziałów z interesem przedsiębiorstwa w zakresie dostosowywania produkcji do
zamówień, utrzymywania stałego poziomu produkcji mimo okresowych wahań
zamówień. )
zapasy ( dotyczy ilości materiałów do produkcji oraz ilości wyrobów gotowych. W
interesie wydziałów produkcji leży utrzymanie zapasów zapewniających ciągłość
produkcji; w interesie działów sprzedaży leży utrzymanie zapasów wyrobów gotowych
umożliwiających szybkie realizowanie napływających zamówień odbiorców. Interesy te
kolidują z interesami kierownika finansów, gdyż utrzymywanie zapasów kosztuje, a
jednocześnie wiąże bezproduktywnie kapitał ) .
- sprzedaż ( cele sprzedaży mogą być określane w kategoriach wartości i ilości. Możliwe
konflikty z działem finansowym – większa sprzedaż po niższych cenach i przy niższych
zyskach – wydziałami produkcji, gdy zmienna jest liczb zamówień itp. )
- udziały w rynku ( udział w rynku odzwierciedla pozycję firmy na rynkach w stosunku do
konkurentów. Przy realizacji tego celu mogą występować konflikty podobne do
powstających przy celu sprzedaży )
- zysk ( cel ten jest konieczny dla trwałego istnienia firmy, gdyż trzeba płacić dywidendy
tworzyć fundusze rozwojowe. Zysk jest też miernikiem osiągnięć firmy.
W pewnym stopniu wszyscy menadżerowie są zainteresowani zyskiem, w większości
jednak przypadków mogą oni być skłonni poświęcać zysk dla osiągnięcia innych celów. Na
przykład, utrzymywanie nadmiernego zatrudnienia, dopuszczanie do nadmiernych kosztów
pośrednich, o pozwala unikać nieprzyjemnych decyzji lub dodatkowego wysiłku.
Cele te powstają jako rezultat nacisku wywieranego przez różnego rodzaju członków
koalicji. Ponieważ układ sił wewnątrz koalicji jest różny w różnych przedsiębiorstwach, a
ponadto zmienny w czasie, różne cele przedsiębiorstwa są forsowane z różnym natężeniem,
przy czym możliwe są nawet różnice w samym zestawie celów. Gradacja celów i ich
konkretny wyraz kształtują się w procesie podejmowania decyzji. Ze względu na
niejednakowy udział poszczególnych członków koalicji w decyzjach oraz ich niejednakowy
dostęp do informacji jedne grupy członków koalicji mają większy wpływ na cele niż inne.
Największy wpływ mają oczywiście ci, którzy są najgłębiej wciągnięci w sprawy firmy i
którzy na co dzień nią kierują, tzn. czołowi menadżerowie.
Zysk, w świetle omawianej teorii, należy zawsze do głównych celów przedsiębiorstwa.
Odzwierciedla on bowiem nacisk ze strony większości uczestników koalicji, a przede
wszystkim ze strony udziałowców ( gdyż o zysku zależą dywidendy oraz rynkowa wartość
udziałów), czołowych menadżerów ( dla których zysk jest podstawowym wyznacznikiem
osiągnięć i źródłem finansowania ekspansji), kredytodawców oraz tych
„ części „ przedsiębiorstwa, które liczą na inwestycje.
Uznaje się, że rzeczywiste cele firmy nie mogą być opisane w kategoriach ustalania
wspólnej preferencji koalicji. Badania celów organizacji sugerują, że osiągana zgoda
( porozumienie) jest zwykle uzgodnieniem bardzo ogólnym i niejasnym. Takie uzgodnienie
uznaje się za niewątpliwie ważne dla dokonywania wyborów wewnątrz organizacji, są one
jednak dalekie od zakładanego zwykle jasnego ustalenia preferencji. Badania sugerują dalej,
że poza tymi ogólnymi uzgodnieniami istnieje znaczna niezgodność i niepewność na temat
celów odcinkowych. Okazuje się, że organizacje dążą w tym samym czasie do osiągania
różnych, często rozbieżnych celów. Badania wskazują też, że większość celów organizacji
przyjmuje raczej formę poziomu aspiracji niż imperatywnego ustalenia „ maksymalizować
„ czy „ minimalizować „ oraz, że poziom aspiracji zmienia się stosownie do doświadczenia.
Ponieważ istnienie nie rozwiązanego konfliktu jest wyraźną cechą organizacji, niezwykle
trudno jest zbudować użyteczną, pozytywną teorię podejmowania w niej decyzji, jeżeli
kładzie się nacisk na wewnętrzną spójność celów. Z tego względu ostatnio formułowane
teorie opisują cele organizacji jako wynik ciągłego procesu przetargu i uczenia się. Taki zaś
proces niekonieczne tworzy wspólne cele. W procesach formowania celów można rozróżnić
pewne warstwy działań. Jako zasadniczy wymienia się proces przetargu, w którym są
ustalane składy i ogólne warunki koalicji. Istotnym zagadnieniem w tym procesie jest
-
manipulowanie pomocniczymi płatnościami. Są one oferowane i dokonywane w różnych
formach: pieniężnych, traktowania ludzi, władzy, polityki organizacji itd. Uznaje się, że
pomocnicze płatności nie spełniają wymagań nieograniczonej transferowalności, a
użyteczność poszczególnych płatności jest różna dla różnych grup. W skład koalicji wchodzą
zarówno jednostki aktywne, jak i pasywne. Druga warstwa dotyczy określania celów. Są one
kształtowane w przetargu aktywnej grupy; grupa pasywna akceptuje je ( godzi się na nie i nie
przeciwdziała) w zamian za otrzymane płatności. Znaczna część pomocniczych płatności dla
aktywnej grupy ma formę zobowiązań politycznych ( prestiż, pozycja, władza).
Zobowiązania te są ważną częścią metod formowania koalicji.
W wyniku przetargu generowane są dwa zbiory celów:
- cele kwalitatywne
- cele kwantytatywne
Pierwsze – nie mają operacyjnej zwartości, czyli nie wymagają podejmowania
konkretnych działań. Mogą też mieć formę stwierdzeń typu: firma będzie produkować
wyłącznie dobra wysokiej jakości, firma specjalizuje się w produkcji określonych wyrobów
itp. Takie ogólne, hasłowe stwierdzenia pozwalają wierzyć kierownikom, że mają oni swój
udział w realizacji wspólnie uzgodnionych celów. Zmniejsza to napięcia konfliktowe.
Firmie niezbędne są również cele kwantytatywne, które można przełożyć na szczegółowe
kierunki działania i zadania operacyjne ( cele produkcji, sprzedaży, udziału, zysku, zapasu).
System kontroli.
Proces przetargu trwa ciągle, prowadząc do powstania zbiorów zobowiązań. Cele firmy są
jednak bardziej stabilne niż sugeruje przetargowy model ich tworzenia. Członkowie koalicji
są niewątpliwie motywowani do działań zgodnych z umowami, jak też do wzajemnej
kontroli. W tym celu są tworzone pewne wspólne systemy kontrolne, poprzez które możliwe
jest także wymuszanie uzgodnionych działań.
Jednym z takich wspólnych systemów kontroli jest budżet danej jednostki. Stanowi on
wyraźne sprecyzowanie uprzednio uzgodnionych ustaleń i zobowiązań, obejmuje zarówno
stronę efektów ( przyjęte do wykonania zadania), jak i nakładów. Wiążą się z nimi także
określone korzyści oraz kary w przypadku nie wywiązywania się w obowiązków. Mimo, że
budżet jest uważany zwykle jako asymetryczne urządzenie kontrolne, jest to środek kontroli.
Z tego względu budżety mają tendencję do samopotwierdzania się – ustalone, są zwykle
realizowane.
Drugim wspólnym systemem kontroli jest alokacja ( podział) funkcji. Określając zakresy
odpowiedzialności i uprawnień, ustala się także granice swobody działania jednostek i grup.
Poza tymi granicami działania ich są ograniczone. Jednocześnie jednak ogranicza się
działania wszystkich pozostałych członków koalicji w obszarach ustalonych dla
poszczególnych i grup. Podobnie, jak alokacja zasobów przez budżet, również alokacja
odpowiedzialności i uprawnień jest w dużym stopniu samopotwierdzająca się.
W istniejących organizacjach wiele z obowiązujących uzgodnień przyjmuje się jako stałe
np. podziały organizacyjne, zasady budżetowania; eliminuje to potrzebę nowych uzgodnień i
ogranicza pole przetargu. Ponadto wyniki poprzednich przetargów stanowią zwykle podstawę
bieżących. Poprzednie budżety określają wyjściowe wielkości do nowych; dokonane alokacje
funkcji są podstawą alokacji bieżących i przyszłych. W ustabilizowanych warunkach
aktualne umowy koalicji stają się zinstytucjonalizowane w prawie stałe urządzenia kontrolne.
Następujące, istotne zmiany warunków mogą i z reguły prowadzą do zmian układów koalicji,
zmian celów oraz zmian systemów kontroli. Jeżeli chodzi o bieżące dostosowania, to dotyczą
one zwykle zmian celów kwantytatywnych i są uzgadniane między członkami koalicji.
Poziom aspiracji.
Poziom aspiracji oznacza pragnienie grupy kierowniczej poprawienia, powtórzenia lub
zmniejszenia wyniku roku poprzedniego w roku następnym. Poziom aspiracji wiążą się z
każdym celem kwantytatywnym.
Przy określonej zmienności otoczenia, w którym działa firma, można by oczekiwać, że
poziomy aspiracji będą się znacznie zmieniały w czasie. Badania nie potwierdzają jednak
takiej tendencji. Wyjaśnia się, że stabilność aspiracji wynika głównie z metod podejmowania
decyzji w korporacjach. Obserwowana jest tendencja do biurokratyzowania się korporacji i
ustalania sformalizowanych zbiorów zasad i reguł dotyczących prowadzenia znacznych
obszarów działania firm. Zbiory te są opracowane przez komisję, a raz ustalone mają
tendencję do pozostawania w mocy, bez względu na fakt, że otoczenie może przechodzić
szybkie zmiany.
Reguły te często mają formę zasad budżetowania i standardów działania, które znacznie
ograniczają niekonwencjonalne zachowanie się kierownictwa. Ustalanie ograniczeń
finansowych ma kilka korzyści. Po pierwsze umożliwia dowolnemu szczeblowi hierarchii
ścisła obserwację wyników podwładnych. Po wtóre, o wiele łatwiejsze jest dla wszystkich
zainteresowanych, przestrzeganie czegoś, co zostało poprzednio ustalone, niż ciągłe ciągłe
sprawdzanie przydatności wczorajszych reguł do dzisiejszych warunków. Istnieje zatem
tendencja do zakładania, że co zostało uzgodnione, nie powinno być zmienione w bieżącym
okresie. W takich warunkach można oczekiwać, że poziom aspiracji będzie się zmieniać
raczej powoli i stale niż szybko i zmiennie.
Nie oznacza to oczywiście, że aspiracje są nierealistyczne. W praktyce żaden kierownik
nie będzie chciał się angażować w realizację celów, które, prawie na pewno, są poza jego
zasięgiem. Z drugiej strony, żadne wyższe kierownictwo nie pozwoli podwładnym
ograniczać się do zadań, które nie przedstawiają realnego wyzwania. Stąd, jeśli firma osiąga
niezwykle dobre lub złe wyniki, podejmowane będą starania zmierzające do odpowiedniego
dostosowania poziomu aspiracji. Ma to szczególnie duże znaczenie, gdy firma nie osiąga
pewnych celów kwantytatywnych. W takich sytuacjach inicjowane będą poszukiwania dla
wykrycia przyczyn niepowodzenia. Jeśli są nimi niewłaściwe działania ludzi, to łatwo można
na nie znaleźć sposób. Tam jednak, gdzie niepowodzenia powstają na skutek niekorzystnej
zmiany w otoczeniu, niezbędne może być odpowiednie obniżanie aspiracji, aby utrzymywać
je w zgodności z rzeczywistością. Takie reakcje będą miały miejsce jedynie w przypadku,
gdy wyniki spadają znacznie poniżej poziomu zadań.
Mało prawdopodobne jest natomiast, że firma będzie poszukiwać sposobów poprawienia
efektywności, gdy zadania są wykonywane mimo faktu, że aspiracje kształtują się na
poziomie znacznie niższym od tego, co mogłoby być osiągnięte, gdyby firma reagowała na
mniejsze zmiany warunków otoczenia. Takie metody dostosowywania ( zmieniania) poziomu
aspiracji mają jeszcze inną ujemną cechę. Będą one następowały w sposób umożliwiający
utrzymanie spójności celów. Początek sytuacji prowadzącej do zakłóceń wystąpi wtedy, gdy
jedyne cele są osiągane ( np. wielkości sprzedaży czy udziału w rynku ), a inne nie ( np.
rentowność ). Będzie to prowadzić do zmian aspiracji, które nie będą spójne z osiągnięciami;
trudno bowiem oczekiwać, aby firma zmieniała swoje aspiracje względem zadań, które
zostały zrealizowane – w tym samym stopniu, jak do zadań przekraczających znacznie to, co
zostało osiągnięte w praktyce.
Jako pewne przybliżenie modelu poziomu aspiracji. Można przyjąć następujący zbiór
założeń :
- przy realizowanych stałych zadaniach poziom aspiracji przewyższa w niewielkim stopniu
osiągnięcia
-
gdy osiągnięcia rosną we wzrastającym tempie, poziom aspiracji będzie wykazywać
krótkookresowe opóźnienie w stosunku do osiągnięć
gdy osiągnięcia maleją, poziom aspiracji będzie powyżej aktualnych osiągnięć
Przesłankami do tego zbioru założeń są stwierdzenia uznające, że bieżące aspiracje są
optymistyczną ekstrapolacją przyszłych osiągnięć i aspiracji. Ważne przy tym są dwie grupy
osiągnięć. Pierwsza, to osiągnięcia danej osoby – zarówno przyszłe, kształtujące jego
doświadczenie, jak i bieżące. Druga, to osiągnięcia jego zespołu – grupy, z którą pracuje oraz
jej możliwości.
Każdy członek organizacji – pracownik firmy – zna nie uporządkowany raczej zbiór
wymagań o słabo zarysowanej i często zmiennej ich hierarchii. W dowolnym punkcie czasu
człowiek uwzględnia jedynie niewielką część swoich wymagań. Liczba tych wymagań i ich
różnorodność zależą w znacznym stopniu od zaangażowania w działalność organizacji, jak
również od innych zobowiązań zajmujących jego uwagę. Ponieważ nie wszystkie wymagania
są uwzględnione w różnych okresach, jedną z ważnych celów teorii organizacji jest
przewidywanie, kiedy poszczególne jednostki będą przywiązywały wagę o poszczególnych
celów firmy.
Nadmiar w przedsiębiorstwie.
W sytuacjach, w których poziom aspiracji zmieni się powoli, a otoczenie firmy ulega
znacznym przekształceniom można by oczekiwać, że osiągane wyniki będą albo znacznie
lepsze, albo znacznie gorsze od przewidywanych. W związku z tym nasuwają się pewne
pytania. Przede wszystkim, jeśli firma osiąga znacznie lepsze wyniki niż zakładała, to jak
absorbuje nadwyżki uzyskiwanych dochodów? Jeżeli natomiast wyniki są znacznie gorsze od
przewidywanych, to skąd firm uzyskuje środki na utrzymanie zasobów na wyrównanie
powstających luk?
Koalicja jest zdolna do życia, jeżeli płatności dla różnych jej członków są wystarczające
do utrzymania ich w organizacji. Stwierdza się, że członkowie koalicji są często nadmierni
opłacani w stosunku do ich kosztów okazji. Płace i zyski są zwykle wyższe niż potrzebne,
aby utrzymać zadowolenie kierowników, robotników i akcjonariuszy. Ponadto wierzyciele
mogą być spłacani niepotrzebnie szybko, a ceny utrzymywanego poniżej tego, co
akceptowałby rynek. Wynika to częściowo z trudności dokładnej oceny prawidłowego
poziomu, na którym powinny być ustalane różne wielkości finansowe; może również
odzwierciedlać obojętność firmy na utrzymanie możliwie najniższego poziomu kosztów.
Zatem może istnieć w praktyce kilka nie wykorzystanych źródeł zysku :
- nadmierne płatności dla członków koalicji
- niepełne bądź nie w pełni efektywne wykorzystanie nakładów
- suboptymalne strategie cenowe, produkcyjne lub rynkowe
W okresach, gdy firma ma wyniki lepsze aniżeli oczekiwane, dopuszcza ona do tworzenia
nadmiaru tak, by wchłaniać różnice między aspiracjami a rzeczywistymi osiągnięciami.
Będzie dopuszczać np. do wzrostu płac, nieefektywnych inwestycji itd.
Gdy jednak firma znajdzie się w trudnościach, może wyrównywać różnice między
aspiracjami a aktualnymi wynikami przez eliminowanie uprzednio nagromadzonego
nadmiaru. Np. może likwidować dodatkowe dochody kierowników, racjonalizować płace i
odrzucać żądania ich wzrostu, podnosić ceny, wprowadzać środki dla wzrostu
produktywności itd.
Jednym z trudnych zagadnień jest skłonność firmy di dopuszczania znalezienia się w
dwuznacznej sytuacji związanej z powstaniem nadmiaru. Z jednej strony oznacza on, że
firma działa przy niepotrzebnie wysokim poziomie kosztów i poniżej potencjalnych zysków;
z drugiej jednak strony, nie może sobie pozwolić na wyeliminowanie nadmiaru w obawie, co
może się zdarzyć w przypadku powstania mniej korzystnych warunków. Nadmiar bowiem
działa jak poduszka amortyzująca, którą można użyć w przypadku niekorzystnych zmian
warunków. Np. gdy nie osiąga się założonego zysku możliwe jest zainicjowanie zachowania
poszukiwawczego dla wykrycia i wyeliminowania nadmiaru tak, aby został powiększony
zysk, zgodnie z aspiracjami. Podjęty wysiłek będzie jednak ograniczony do wyeliminowania
tylko tyle nadmiaru, ile jest konieczne dla osiągnięcia ustalonej wielkości zysku.
Nadmiar stabilizuje zatem system dwoma sposobami:
- przez absorbowanie nadmiernych zasobów hamuje wzrost aspiracji we względnie
dobrych okresach
- przez dostarczanie zasobów środków w trudniejszych okresach, czy krytycznych
sytuacjach, co pozwala utrzymywać poziom aspiracji.
Przedsiębiorstwo jako system adaptacyjny.
Firma traktowana jest jako system racjonalnie aktywny, czyli przekształcający się i
dostosowujący się do warunków w sposób zapewniający przetrwania i zaspokojenie aspiracji
kierowników. Jako podstawy takiego systemu wymienia się kilka założeń:
a. przedsiębiorstwo stanowi element większego systemu koalicji, z których każdy realizuje
swoje cele. Zakres tego systemu nie jest ograniczony i obejmuje on wszystkie koalicje, z
którymi styka się firma, tworzy koalicje, bądź, których interesy musi uwzględniać w
swoim działaniu oraz przy ustalaniu celów
b. zbiory celów przedsiębiorstwa ą kształtowane w drodze przetargu i osiągania konsensusu.
Istnieje pewna liczba możliwych stanów systemu. W dowolnym punkcie czasu system, w
pewnym sensie, preferuje określone stany; inaczej mówiąc, ceni je bardziej od innych;
woli znajdować się raczej w tych stanach niż innych
c. istnieją zewnętrzne źródła zakłóceń lub wstrząsów dla systemu. Wstrząsy te nie mogą być
kontrolowane przez firmę. Należą do nich np. zmiany sytuacji rynkowej, zmiany
obowiązujących regulacji prawnych. Oznaczają one przekształcenia i powstanie nowych
warunków działania.
d. istnieje pewna liczba zmiennych decyzyjnych wewnętrznych dla systemu. Należą do nich
m.in.: struktura produkcji, kierunki sprzedaży, kombinacje nakładów itd. Zmienne te są
manipulowane stosowanie do pewnych zasad decyzyjnych
e. każda kombinacja – zewnętrznych wstrząsów i wewnętrznych zmiennych decyzyjnych w
systemie – zmienia stan systemu; przy danym stanie zewnętrzny wstrząs i wewnętrzna
decyzja determinują następny stan systemu
f. zasada decyzyjna prowadząca w dowolnym punkcie czasu do preferowanego stanu będzie
prawdopodobnie bardziej wykorzystywana w przyszłości niż była w przeszłości. Z kolei
zasada decyzyjna, która w dowolnym punkcie czasu prowadzi do niepreferowanego
stanu, będzie prawdopodobnie mniej wykorzystywana niż w przeszłości.
Ze zbioru tego wynika, że firma reaguje przede wszystkim na wstrząsy zewnętrzne. Robi
to wykorzystując wewnętrzne zasady decyzyjne. Stara się przy tym opierać na zasadach,
które prowadziły do osiągnięcia stanów preferowanych, a pomijać zasady dające mniej
korzystne efekty. Oznacza to, że firma uczy się na swoim doświadczeniu.
Uznaje się, że dopóki otoczenie firmy jest niestale ( i nieprzewidywalnie niestałe )
głównym przedmiotem zainteresowania teorii musi być proces krótkookresowych reakcji
adaptacyjnych. Krótkookresowe dostosowanie wymaga szybkiego podejmowania wielu
różnych decyzji Aby to było możliwe i aby podejmowane decyzje były trafne, niezbędne jest
istnienie pewnych standardowych procedur określających sposoby postępowania.
Standardowe procedury działania są pamięcią organizacji, Zostały one ukształtowane w
wyniku procesu gromadzenia doświadczeń i wskazują, jak działać i jak dochodzić do
określonych decyzji, przy występowaniu zakłóceń. W związku z tym, postulowane jest nowe
spojrzenie na standardowe procedury i sposoby ich zmian. Na podstawie badań stwierdza się,
że procedury te zmieniają się w różnym tempie, w pewnych okresach częściej, a w innych
rzadziej. Ogólnie uznaje się, że w krótkim okresie adaptacja będzie ograniczona głównie do
zmian w celach kwantytatywnywnych oraz opartej na zasadach i standardowych procedurach
reakcji na sprzężenie zwrotne. Adaptacja w długim okresie dotyczy zmian układu preferencji,
zmian celów kwantytatywnych i kwalitatywnych oraz zmian zasad i standardowych procedur
postępowania.
Podsumowanie szkoły behawioralnej.
Najmocniejszym punktem szkoły behawioralnej jest, zapewne, umiejętne wkomponowanie
czynników wewnątrzorganizacyjnych, w tym pewnych procedur związanych z
podejmowanie decyzji. Czynniki tego typu są bardzo ważne przypadku przedsiębiorstw
dużych, działających na niezbyt konkurencyjnym rynku, przy czym mają one wręcz
kluczowe znaczenia z punktu widzenia ewentualnej analizy kwestii alokacji zasobów
wewnątrz przedsiębiorstwa.
Największe kontrowersje wzbudza bezpardonowy atak twórców szkoły behawioralnej na
głęboko zakorzenioną w teorii ekonomii koncepcji optymalizacji ( a tym samym i
maksymalizacji). Można przyjąć, że to właśnie ten atak i forowana przez behawiorystów
koncepcja zadowalającego minimum są zasadniczym powodem sceptycznego stosunku
większości przedstawicieli tzw. głównego nurtu ekonomii do behawioralnej teorii
przedsiębiorstwa. Broniąc teorii tradycyjnej zarzucają oni zwykle szkole behawioralnej, że
nie docenia wpływu ograniczoności zasobów na procesy gospodarowania i wyraźnie
bagatelizuje zależność firmy od rynku. Już samo istnienie ograniczoności zasobów i
ograniczonego czasu korzystania z efektów działalności gospodarczej rodzi, ich zdaniem,
tendencję do poszukiwania rozwiązań optymalnych. Tendencja ta jest potęgowana przez
konkurencyjne otoczenie formy, Nawet największe i najsilniejsze korporacje amerykańskie
nie są samowystarczalne w zakresie zasobów i nie sprawują pełnej kontroli nad rynkiem.
Również bardzo sugestywna analogia z poszukiwanie igły w stogu siana nie przekonuje
zwolenników tradycyjnej koncepcji optymalizacji. Można się zastanawiać czy analogia ta jest
rzeczywiście trafna. Przyszycie przypadkowo urwanego guzika nie wymaga zapewne
szczególnego dobierania igły. Może się zdarzyć, że zadowoli nas pierwsza znaleziona igła,
choć nie może być np. gruba i musi być wystarczająco ostra, aby można nią było w ogóle
szyć. Ale czy w takiej sytuacji znajdują się np. duże firmy odzieżowe, które kontraktują ze
sobą dążąc do zdominowania rynku? W każdej a nich przyszywa się rocznie miliony
guzików i oczywiście, nie może to być robione „ byle jak”. Jak wtedy zdefiniować
„ wystarczająca ostrość igły „? A co z jej grubością? Czy przypadkiem nie istnieje wówczas
trwała relacja między ostrością igieł ( a także ich wielkością i trwałością) a efektywnością
szycia? Jeśli tak, to tradycyjne założenie o dążeniu podmiotów gospodarczych do rozwiązań
optymalnych w tej sytuacji lepiej odzwierciedla wybory dokonywane w przedsiębiorstwie niż
behawioralna koncepcja rozwiązań satysfakcjonujących.
Inny zarzut formułowany często w stosunku do szkoły behawioralnej odnosi się od
przytoczonej wyżej listy podstawowych celów firmy ( produkcja, zapasy, sprzedaż, udział w
rynku). Zdaniem krytyków tej szkoły, jej twórcy, zakładając istnienie tych celów, traktują je
w gruncie rzeczy jaki równorzędne i niezależne od siebie. Stoi to jednak w dość wyraźnej
sprzeczności z ich ( tzn. behawiorystów) własną analizą układu sił w koalicji, gdyż
wskazując na dominującą pozycję w niej członków menadżerów nie wyciągają z tego
żadnych wniosków, co do bardziej trwałej gradacji celów firmy.
Jest to być może paradoks, ale s podstawy, by sądzić, że szkoła behawioralna, mimo dość
ostrej krytyki kierowanej pod jej adresem, wywarła o wiele większy wpływ na teorię
przedsiębiorstwa i w ogóle na teorię ekonomii niż może się to na pozór wydawać, a także niż
skłonni są przyznać jej krytycy. Wpływ ten jest wyraźny w przypadku takich koncepcji, jak
np., koncepcja ograniczonej racjonalności, która jest bardzo zbliżona do behawiorystycznej
koncepcji luzu organizacyjnego a także tzw. ewolucja teorii firmy, która powstała na gruncie
omówionych wyżej koncepcji pełnego kosztu i powiązań zadowalających. Wpływ ten
widoczny jest również w przypadku niektórych koncepcji menedżerskich, do prezentacji
których właśnie przechodzimy.
Koncepcje menedżerskie
Do głównych twórców tzw. menażerskich koncepcji teorii przedsiębiorstwa zaliczani są
najczęściej W.J. Baumowl. O.E.Williamson i J.K.Galbraith oraz R. Marris. Autorzy ci
nawiązują z reguły do znacznie wcześniejszych prac takich autorów amerykańskich jak A.A.
Berle i G.C. Means oraz R.A. Gordon. Wykorzystują tez dorobek szkoły behawioralnej
( mimo krytyki niektórych założeń). Eksponują oni w swoich pracach znany nam już z
poprzednich rozważań proces profesjonalizacji zarządzania ( oddzielenia własności od
kontroli). Ich zdaniem proces ten, postępujący głównie w wielkich spółkach akcyjnych o
rozproszonej własności oznacza, że realna władza czy też kontrola w tego typu firmie
faktycznie przeszła z rąk głównych właścicieli ( udziałowców) w ręce zawodowych
menadżerów, w zasadzie pracowników najemnych, niewłaścicieli, a sytuacje, gdy władza ta
ciąż pozostaje w rękach właścicieli należy do wyjątków.
Twórcy i zwolennicy teorii menedżerskich krytykują tradycyjną teorię przedsiębiorstwa
przede wszystkim za to, że przyjmuje nierealistyczne założenia dotyczące układu sił w
przedsiębiorstwie oraz motywacji ludzi podejmujących w nim kluczowe decyzje. Ta
aprioryczne przyjmowane założenie dobrze odpowiadałoby, ich zdaniem, jedynie warunkom,
jakie panowały w okresie klasycznego kapitalizmu wolnokonkurencyjnego z połowy XIX
wieku. Należy więc z nich zrezygnować i uwzględnić w teorii zmiany, jakie zaszły od tego
czasu.
Po pierwsze należy uwzględnić dominującą pozycję w wielkich spółkach czołowych
menadżerów ( kierowników), a także to, że – ze względu na takie czynniki, jak rozproszenie
udziałów w tych spółkach, wzrost stopnia opanowania przez nie rynku oraz ich stosunkowo
niewielką zależność od zewnętrznych źródeł finansowania rozwoju – ich współcześnie
kierownicy korzystają z daleko posuniętej swobody działania.
Po drugie, należy uwzględnić rzeczywiste motywy, którymi się oni kierują. Obserwacja
rzeczywistości wskazuje, że do najważniejszych motywów działania zawodowych
menadżerów należą m.in.: wynagrodzenia, władza, bezpieczeństwo, pozycja społeczna i
prestiż oraz doskonałość zawodowa. Motyw zysku w ich przypadku nie ma większego
znaczenia, co nie oznacza, że znika on z pola ich zainteresowania całkowicie. Pewne
minimum zysku jest bowiem niezbędne zarówno dla spółki, jak i dla menadżerów. Spółka
musi zagwarantować sobie egzystencję. W związku z tym musi osiągać jakiś zysk, aby
uniknąć bankructwa finansowego, pokryć przynajmniej w części roszczenia udziałowców w
zakresie dywidend oraz zapewnić sobie środki na finansowanie rozwoju. Zdolność spółki do
wygospodarowania zysku dalszym ciągu jest tez istotnym kryterium oceny sprawności jej
kierownictwa, dokonywanej przez udziałowców i kredytodawców. Dbałość o własny prestiż i
bezpieczeństwo uniemożliwia więc czołowym kierownikom całkowite zaniedbywanie
zysków.
Posługując się tego typu argumentacją twórcy głównych koncepcji menedżerskich,
podobnie jak twórcy szkoły behawioralnej, postulują konieczność rewizji przyjmowanego
tradycyjnie założenia o maksymalizacji zysku jako zasadniczym celu działania wielkiej
współczesnej spółki akcyjnej. Rewizja ta nie wygląda jednakowo u wszystkich autorów,
Propozycje są różne, poczynając od maksymalizacji tzw. menedżerskiej funkcji użyteczności,
a kończąc na maksymalizacji długookresowego tempa ekspansji spółki. Ich wspólną cechą
jest to, że – w odróżnieniu od teorii behawioralnej - nie odrzucają tradycyjnej koncepcji
maksymalizacji ( optymalizacji), a zazwyczaj także innych, wypracowanych przez teorię
tradycyjną narzędzi analizy ( np. wielkości krańcowych). Różnica w stosunku do teorii
tradycyjnej polega głownie na tym, że koncepcja tych maksymalizacji podlega nie zysk, lecz
inny cel przedsiębiorstwa.
W ramach omawianych tu teorii sformułowano wiele modeli. Łączy je m.in. to, że
zakładają istnienie poważnych rozbieżności interesów między zawodowymi kierownikami
wielu dużych spółek a ich udziałowcami. Są też między nimi różnice. Spośród tego typu
modeli omawianych krótki tylko kilka najbardziej charakterystycznych i zarazem
oryginalnych, przy czym jako pierwszy prezentujemy model stosunkowo najbardziej
zbliżony do teorii behawioralnej.
Maksymalizacja menedżerskiej funkcji użyteczności.
W 1963 roku O.E. Willimason zaprezentował model, w którym funkcję celu współczesnej
korporacji wyraził w formie maksymalizacji funkcji użyteczności menedżerów, obejmującej
zysk i kilka innych zmiennych. Model ten zakłada, że akcjonariusze wiążą swoją użyteczność
przede wszystkim lub wyłącznie z zyskiem, podczas gdy użyteczność zarządzających spółką
menedżerów może wiązać się z realizacją różnych celów. Te cele, wobec których
menedżerowie przejawiają pozytywną preferencję, wchodzą, obok zysku, jako zmienne
składowe do menedżerskiej funkcji użyteczności. Ponieważ menedżerowie dysponują
znaczną swobodą działania, stopień realizacji poszczególnych celów w dużej mierze zależy
od ich uznania. Dziki temu, że do zaspokajania roszczeń akcjonariuszu wystarcza zwykle
tylko pewne minimum zysku, mogą oni realizować własne cele, niekonieznie zbieżne z
celami właścicieli spółki. Zdaniem Williamsona, może tu chodzić np. o wynagrodzenia
samych menedżerów oraz inne, także pozapieniężne, świadczenia na ich rzecz, o realizacje
pewnych inwestycji ( zwiększających prestiż menedżerów, ale niekoniecznie zyski spółki), o
zatrudnienie i wyposażenie miejsc pracy dodatkowego personelu pomocniczego itp.
Realizacja tego typu celów wiąże się, oczywiście, z koniecznością ponoszenia określonych
wydatków, a to z kolei oznacza wzrost kosztów. W sumie z omawianego tu modelu wynika,
że przedsiębiorstwa kontrolowane przez menedżerów osiągają mniejsze zyski i działają przy
wyższych kosztach, niż firmy kontrolowane przez tradycyjnych menedżerów, łączących
własność z zarządzaniem.
Model Williamsona spotkał się z niejednoznacznym przyjęciem w literaturze
ekonomicznej. Z jednej strony, poddawano go krytyce. Zwracano uwagę np. na dość
arbitralny dobór zmiennych wchodzących w skład menedżerskiej funkcji użyteczności, na to,
że nie ma w gruncie rzeczy podstaw do jednakowego traktowania zysku z kwestią jego
podziału ( gdyż od zysku zależy stopień realizacji pozostałych celów). Z drugiej strony,
omawiany model znalazł trwałe miejsce w literaturze. Nawiązywało do niego wielu autorów,
którzy zbogacając koncepcję Williamsona dochodzili ostatecznie do zbliżonych wniosków.
Interesujące jest, że sam twórca omawianego modelu w swoich późniejszych publikacjach
zajął stanowisko znacznie bliższe teorii tradycyjnej niż zajmował pierwotnie.
Maksymalizacja sprzedaży.
Stosunkowo duży rozgłos uzyskał model W.J. Baumola, sformułowany w końcu lat 50 –
tych. Bazował on na założeniu, że zawodowi menedżerowie bardziej są zainteresowani
maksymalizacją sprzedaży, a mówiąc ściślej maksymalizacją utargu ze sprzedaży, aniżeli
maksymalizacją zysku. W przekonaniu twórcy modelu maksymalizacja sprzedaży ułatwia
menedżerom realizację ich własnych celów, takich jak np. wzrost wynagrodzeń czy też
umocnienie prestiżu i władzy. Przekonanie to wydawało się owym czasie wspierać wyniki
niektórych badań empirycznych sugerujące, że wynagrodzenie czołowych kierowników
wielu spółek było silniej skorelowane ze sprzedażą aniżeli z zyskiem. Z tego prostego
modelu wynika, jeden zasadniczy wniosek: przedsiębiorstwo maksymalizujące sprzedaż
będzie produkowało więcej i być może sprzedawało nieco taniej niż firma maksymalizująca
zysk. Niższe ceny pobierane przez firmę maksymalizującą sprzedaż nie są jednak pewne,
gdyż zwiększonej sprzedaży towarzyszą z reguły zwiększone wydatki na promocję np.
reklamę. Zależności między utargiem ze sprzedaży a wielkością produkcji zaprezentujemy
graficznie w ramach podsumowani omawianych koncepcji.
Argumentacja W.J. Baumola było później dość często krytykowana. Ponadto sporą
popularnością zyskał pogląd, zgodnie, z którym maksymalizację sprzedaży można traktować
jako środek prowadzący do maksymalizacji przyszłych zysków. Z kolei sam Baumol w
następnym wydaniu swojej książki doszedł do wniosku, że lepszym przybliżeniem
rzeczywistości jest maksymalizacji nie poziomu sprzedaży, lecz tempa jej wzrostu.
Maksymalizacja wzrostu
Relatywnie największy oddźwięk w literaturze ekonomicznej uzyskały te koncepcje
menedżerskie, które ujmują cel działania spółki akcyjnej ( korporacji) w postaci
maksymalizacji długookresowe tempa wzrostu jej rozmiarów, mierzonych np. wartością
utargu, czyli przychodu ze sprzedaży ( koncepcje Baumola i Galbritha ) lub majątku
( koncepcja Marrisa ). Wzrost ( ekspansja) spółki jest, w przekonaniu wielu autorów, tym
celem, z którym menedżerowie identyfikują są najczęściej i którego realizacja jest
najlepszym sposobem powiększania ich wynagrodzeń oraz umacniania władzy, prestiżu,
pozycji społecznej itp. Ponieważ jednak ekspansja wymaga nakładów, menedżerowie w
trosce o własne bezpieczeństwo muszą dobierać takie sposoby ekspansji, które nie powodują
spadku bieżącej stopy zysku poniżej pewnego bezpiecznego poziomu. Wyjaśnimy tę kwestię
nieco bliżej.
Istnieją dwie możliwe ścieżki ekspansji spółki:
Pierwsza to ekspansja wewnętrzna, odbywająca się przez dywersyfikację działalności
gospodarczej w tym produkcji, czyli uruchamianie działalności różnego typu w tej samej
firmie
Druga to ekspansja zewnętrzna, czyli różnego typu fuzje z innymi firmami Mogą to być
w praktyce fuzje poziome, gdy łączą się ze sobą firmy z tej samej branży i tej samej fazy
produkcji np., fabryki montujące samochody. Może też być to fuzja pionowa, gdy łączą się
firmy z tej samej branży, ale z różnych faz ( stadiów) produkcji np. fabryka montująca
samochody z fabryką produkującą częścią i podzespoły do samochodów. Istnieje też rodzaj
fuzji tak zwane, konglomeratowe, gdy łączą się firmy z całkowicie różnych branż np. fabryka
samochodów z hotelem.
Fuzje mogą być mniej lub bardziej dobrowolne. Jeśli jedna spółka wykupi udziały ( akcje
) drugiej, to mówimy o przejęciu tej pierwszej spółki przez inną firmę lub tez o przejęciu
kontroli nad tą pierwszą, gdyż kontrola nad spółką przejmowaną przechodzi w ręce
właścicieli i / lub kierownictwa spółki przejmującej. W ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci w
krajach wysoko rozwiniętych wyraźnie rośnie udział fuzji typu konglomeratowego wśród
ogółu fuzji, a także nasilają się przejęcia jednych spółek przez inne, przy czym coraz częściej
zdarza się, że spółka stosunkowo nieduża przejmuje – zwykle przy wsparciu zewnętrznych
instytucji finansowych – spółkę wyraźnie od niej większą.
Zauważmy, że z punktu widzenia danej spółki fuzje ( z innymi spółkami) oznaczają
dywersyfikację jej działalności gospodarczej. Można więc powiedzieć, że podstawową
metodą czy tez strategią, która umożliwi ciągły wzrost rozmiarów spółki, jest dywersyfikacja.
Inne metody mają raczej ograniczony zasięg.
Jest oczywiste, że dywersyfikacja kosztuje. Np. dywersyfikacja produkcji polegająca na
zwiększeniu udziału produktów i asortymentu nowych w całości produkcji danego
przedsiębiorstwa wymaga zwykle nakładów na inwestycje, prace badawczo – rozwojowe ( B
+ R ) i reklamę. W sumie forsowanie ekspansji firmy, bez względu na to czy odbywa się to
przez dywersyfikację, czy przy użyciu innych metod, podnosi koszty i wcześniej czy później
prowadzi do bardziej do konfliktu z bieżącą stopą zysku i stopą dywidendy. To głównie,
dlatego do bardziej sformalizowanych modeli menedżerskich wprowadza się zazwyczaj
ograniczenie w postaci konieczności osiągania przez maksymalizującą wzrost spółkę
pewnego minimum zysku.
Analizując zależności między wzrostem a zyskiem nie możemy zapominać o odwrotnej
stronie medalu, tzn. o wpływie bieżącego zysku na ekspansję firmy. Nie ulega wątpliwości,
że firma osiągająca duże zyski ma większe potencjalne możliwości wzrostu, niż firma
osiągająca małe zyski. Większy zysk oznacza większe możliwości finansowania wzrostu
firmy, gdyż może ona np. więcej przeznaczyć na reinwestycje, ponadto korzystniej sprzedać
swoje akcje i łatwiej uzyskać kredyt bankowy.
Spośród koncepcji eksponujących wzrost jako cel spółki najczęściej komentowana jest
koncepcja J.K. Galbraitha, mimo że nie przedstawił on jej w postaci sformalizowanego
modelu. Wszyscy autorzy tego typu koncepcji zakładają, że realna władza w zdecydowanej
większości wielkich spółek należy do zawodowych menedżerów. Specyfika podejścia
Galbraitha polega na tym, że przyjmuje on bardzo rozsądną interpretację managementu i
silnie akcentuje kolektywny charakter podejmowanych decyzji. W jego ujęciu władza w
dojrzałej korporacji należy do tzw. technostruktury, w skład której wchodzą wszyscy, którzy
podejmują decyzje, przygotowują je lub dostarczają informacji niezbędnych do ich podjęcia.
Jest to zatem bardzo szeroki kolektyw, obejmujący oprócz zawodowych menedżerów także
ekspertów i specjalistów ( inżynierów, ekonomistów, naukowców itp.) a nawet personel
pomocniczy. Dzięki nieustannej ekspansji korporacji technostruktura może realizować
własne specyficzne cele, także niematerialne. Ekspansja, czyli powiększanie rozmiarów
firmy, umożliwia też technostrukturze większą kontrolę nad rynkowym otoczeniem. Kontrola
rynku, według Galbraitha, jest niezbędna zarówno dla technostruktury, jak i dla wielkich
korporacji, które uwagi na zaangażowanie wielkich kapitałów, skomplikowaną technologię,
wydłużony horyzont czasu i inne czynniki nie mogą sobie pozwolić na ryzyko
niepowodzenia.
Do koncepcji najbardziej „ dopracowanych „ pod względem formalnym należy koncepcja
R. Marrisa. W opublikowanym na początku lat 60 – tych modelu autor ten zakłada, podobnie
jak Baumol i Galbraith, ze powiększenie rozmiarów spółki przyjmuje wartość jej łącznych
aktywów. Przywiązuje też dużą uwagę do motywu bezpieczeństwa menedżerów. Podkreśla,
że maksymalizacja wzrostu jest ryzykowna dla kierownictwa spółki, gdyż prowadzi do
wzrostu stopy, reinwestycji ( a tym samym spadku stopy dywidend) i stopy zadłużenia,
( czyli stosunku zadłużenia do aktywów), co obniża wysokość współczynnika rynkowej
oceny udziałów ( stosunek zagregowanej wartości rynkowej udziałów do zagregowanej
wielkości aktywów u rezerw), a w konsekwencji powoduje obniżenie zdolności spółki do
mobilizowania dodatkowych środków finansowych, napięcia w stosunkach z udziałowcami i
wzrost niebezpieczeństwa przejęcia kontroli nad spółką przez kogoś z zewnątrz.
Z uwagi n te wszystkie czynniki menedżaerowie zainteresowani będą na ogół, zdaniem
Marrisa, nie zwiększaniem za wszelką cenę tempa ekspansji spółki, lecz utrzymaniem
stosunkowo wysokiego poziomu tego tempa w dłuższym okresie np. w ciągu 5 lat przy
założeniu, że bieżąca stopa zysku nie spada poniżej pewnego bezpiecznego poziomu. W
rezultacie R. Morris dochodzi do modelu zrównoważonego wzrostu spółki, zakładającego
stałość w dłuższym okresie stopy reinwestycji, współczynnika rynkowej oceny udziałów.
Przy tych założeniach, jak sądzi twórca modelu, maksymalizacja tempa wzrostu aktywów
( kapitału ) spółki jest równoznaczna z maksymalizacją tempa wzrostu globalnego utargu ze
sprzedaży a także z maksymalizacją tempa wzrostu globalnej kwoty zysku. Innymi słowy,
właściwości modelu są jednakowe zarówno wtedy, gdy operujemy globalnym utargiem czy
globalnym zyskiem. W tej sytuacji uznanie, co jest celem spółki, zależy od stanowiska w
kwestii motywacji zawodowej menedżerów.
Podsumowanie.
Podsumowując, na zakończenie, główne wnioski wynikające omówionych koncepcji
menedżerskich, zwróćmy uwagę na niektóre kwestie podnoszone przez krytyków tych
koncepcji.
Zacznijmy od zależności między alternatywnymi celami przedsiębiorstwa a wielkością
jego produkcji. Zależności te ilustruje wykres, na którym zaznaczono krzywe całkowitego
utargu (przychodu) ze sprzedaży Uc, całkowitego kosztu Kc i całkowitego zysku Zc, a
ponadto prostą wyznaczającą minimalny poziom zyski Z min, zakładany z reguły w
prezentowanych wyżej koncepcjach.
Ponieważ zysk jest różnicą między utargiem a kosztem, krzywą całkowitego zysku
wykreślamy odkładając od osi poziomej odległości między odpowiednimi punktami
krzywych całkowitego utargu i zysku.
Z punktu widzenia przedsiębiorstwa, które – jak to zakłada np. szkoła behawioralna – nie
dąży do maksymalizacji zysku i które zadowala się zyskiem minimalnym ( Z min.), każdy
poziom produkcji z przedziału ( Q1 , Q3 ) jest równie dobry. Przedsiębiorstwo takie ma więc
stosunkowo dużą swobodę w zakresie wyboru wielkości produkcji i może ją ewentualnie
dostosować do pożądanego stopnia realizacji innych niż zysk celów. Jak wynika z rysunku,
swoboda ta jest tym większa, im mniejszy jest ów minimalny poziom zysku?
Z punktu widzenia przedsiębiorstwa maksymalizującego zysk optymalna jest tylko
wielkość produkcji Q2, przy której odległość między krzywymi całkowitego utargu i
całkowitego kosztu jest największa.
Z kolei, z punktu widzenia przedsiębiorstwa maksymalizującego sprzedaż, a dokładniej
utarg, optymalna jest tylko wielkość produkcji Q4, wyznaczona przez górny punkt krzywej
utargu. Widzimy więc, że przy danych krzywych utargu i kosztu przedsiębiorstwo
maksymalizujące utarg produkuje i sprzedaje więcej niż firma maksymalizująca zysk ( Q4 >
Q2). Ta większa produkcja i sprzedaż uzasadniana jest zwykle większymi wydatkami na
reklamę, na które nie może pozwolić sobie firma maksymalizująca zysk. Jeśli do modelu
przedsiębiorstwa maksymalizującego utarg wprowadzimy ograniczenie w postaci
konieczności osiągania zysku w wysokości Z min, to przy przyjętych założeniach optymalna
będzie wielkość produkcji Q3, niższa niż Q4, ale ciągle wyższa niż Q2. Jest oczywiste, że przy
produkcji Q3, utarg przedsiębiorstwa jest niższy niż przy produkcji Q4. Jest to oczywiście, że
im wyższy jest ów minimalny poziom zysku uznawany przez kierownictwo przedsiębiorstwa
za niezbędny, tym mniejsza jest różnica między maksymalizacją sprzedaży a maksymalizacją
zysku.
Model przedsiębiorstwa maksymalizującego wzrost ( ekspansję) nie pozwala
jednoznacznie wyznaczyć wielkości produkcji. Wszystko zależy od horyzontu czasu analizy i
założeń dotyczących postępowania menedżerów. W okresie stosunkowo krótkim mogą oni
przyjąć nawet strategię identyczną jak przy maksymalizacji zysku po to, aby zgromadzić jak
największe środki potrzebne do sfinansowania wzrostu. Mogą też postąpić zupełnie inaczej.
Jednakże mówienie o maksymalizacji wzrostu ma sens tylko w odniesieniu do okresu
długiego, ale wówczas można sobie wyobrazić wiele bardzo różnych strategii menedżerów.
Jeśli chodzi o produkcję, będzie musiało na dłuższą metę dywersyfikować produkcję, tzn.
zmieniać jej strukturę, zwiększyć udział produktów i asortymentów nowych, opanowywać
nowe rynki itp.
Menedżerskie modele przedsiębiorstwa sugerują, że przedsiębiorstwa kontrolowane przez
zawodowych menedżerów osiągają niższą stopą zysku i przeznaczają relatywnie mniej zysku
na dywidendy dla akcjonariuszy oraz więcej na reinwestycje, niż przedsiębiorstwa
kontrolowane przez właścicieli. Prawidłowości te powinny być widoczne przede wszystkim
w przedsiębiorstwach wielkich, w których proces oddzielenia własności od kontroli jest
stosunkowo najbardziej zaawansowany.
Koncepcje menedżerskie uznawane są zwykle za duże intelektualne osiągnięcie.
Nawiązują one do istotnych zmian zachodzących w przedsiębiorstwach i warunkach ich
funkcjonowania. Ich twórcy mają obecnie wielu kontynuatorów i zwolenników. Mimo to w
ramach tzw. głównego nurtu ekonomii dominuje tradycyjne spojrzenie na przedsiębiorstwo, a
zwłaszcza na cele jego działania.
Współcześnie krytycy menedżerskich modelu przedsiębiorstwa stosunkowo rzadko
podważają wewnętrzną logikę tych modeli. Zwracają raczej uwagę na dyskusyjność założeń
tkwiących u ich podstaw. Kwestionowane są zwłaszcza założenia, zgodnie, z którymi:
zawodowi kierownicy wielkich spółek nie napotykają w swych działaniach poważniejszych
ograniczeń oraz motywy ich działania i interesy są bardzo rozbieżne z motywami i interesami
udziałowców.
Jeśli chodzi o pierwsze z tych założeń, to często zwraca się uwagę na czynniki
ograniczające swobodę działania menedżerów. Chodzi m.in., o takie czynniki jak: wpływ
wielkich udziałowców na dobór personelu kierowniczego spółki. Konkurencję, rynek
kapitałowy, procesy instytucjonalizacji własności akcji, wspieranie przez instytucje
finansowe różnego rodzaju fuzji spółek i batalii o przejęcie kontroli nad nimi itp. O
występowaniu tych czynników świadczą dowody empiryczne. Ze względu na tego typu
czynniki krytycy koncepcji menedżerskich, zamiast tez o niemal pełnej niezależności
menedżerów od udziałowców oraz ich niezależność od rynku i zewnętrznych źródeł
zasilania, skłonni są raczej przyjmować tezy o kontrolowaniu menedżerów przez rynek, który
stwarzając groźbę utraty przez nich stanowisk, wymusza na nich zachowania zbliżone do
zachowań „ tradycyjnych „ przedsiębiorstw, będących głównymi właścicielami i zarazem
kierownikami firm.
Założenie, że motywy działania i interesy czołowych menedżerów są zasadniczo
rozbieżne z motywami i interesami udziałowców jest, jak się wydaje, kluczowym założeniem
wszystkich menedżerskich teorii przedsiębiorstwa. Jest ono poddawane krytyce głownie przy
użyciu takich argumentów o charakterze empirycznym. Analizowane są z tego punktu
widzenia w szczególności dane o źródłach dochodów menedżerów, ale także dane dotyczące
równego typu powiązań menedżerów z głównymi udziałowcami, ich rodowodu społecznego
itp. Są to przede wszystkim dane pochodzące z korporacji amerykańskich, które mają
ustawowy obowiązek udostępniania stosunkowo wszechstronnej informacji o
wynagrodzeniach i innych korzyściach uzyskiwanych przez członków zarządów spółek i ich
rad nadzorczych, posiadanych przez nich udziałach oraz pełnionych funkcjach w radach
nadzorczych innych spółek. Dane na ten temat w innych krajów są praktycznie niedostępne.
Trzeba stwierdzić, że tego typu dane nie dostarczają zbyt wielu jednoznacznych argumentów
na rzecz koncepcji menedżerskich. Z jednej strony sugerują one, że kierownicy wielkich
korporacji amerykańskich uzyskują bardzo wysokie wynagrodzenia nawet wtedy, gdy
kierowane przez nich spółki nie osiągają wysokich zysków, co mogłoby świadczyć o tym, że
ich interesy niekoniecznie są zbieżne z interesami udziałowców. Z drugiej jednak strony, z
tych samych danych wynika, że czołowi menedżerowie nie mogą być traktowani jako tylko
pracownicy najemni, gdyż posiadają z reguły pokaźne ( a często bardzo duże ) pakiety akcji
spółek, którymi kierują, a ich dochody w dużym stopniu są powiązane z wynikami
ekonomicznymi spółek oraz rynkowymi cenami ich akcji. To z kolei świadczyłoby, że
doszukiwanie się jakichś większych rozbieżności między interesami udziałowców i
czołowych menedżerów jest pozbawione podstaw. Nawiasem mówiąc, dla wielu
ekonomistów jest to sprawa dość oczywista: dane o dochodach kierowników wielkich spółek
i ich związku z wynikami ekonomicznymi tych spółek, świadczą nie o tym, że kierownicy nie
za bardzo kwapią się do działania zgodnego z interesami udziałowców, lecz jedynie o tym, że
nie zawsze im się to udaje.
Również dane o osiąganych w praktyce przez spółki stopach zysku oraz podziel zysku na
reinwestycje i dywidendy nie pozwalają na formułowanie zbyt kategorycznych sądów. Dane
te, wbrew koncepcjom menedżerskim, świadczą raczej o tym, że wielkie spółki, które w
przekonaniu twórców tych koncepcji niemal w stu procentach są kontrolowane przez
menedżerów, w dłuższych okresach osiągają wyższe stopy zysku i relatywnie więcej
przeznaczają na dywidendy, a mniej na reinwestycje, niż spółki stosunkowo małe,
kontrolowane przez właścicieli.
Z analizy alternatywnych teorii firmy można wyprowadzić wnioski dotyczące polityki
ekonomicznej państwa ( rządu, banku centralnego itp.). Nawet przeciwnicy tych teorii
przyznają, że w praktyce przedsiębiorstwa nie działają aż tak precyzyjnie, jak to sugeruje
teori tradycyjna. Można przyjąć, że firmy nie są w stanie reagować na każdą najdrobniejszą
zmianę w ich otoczeniu, że reagują tylko na większe zakłócenia popytu lub kosztów,
podobnie jak i na większe zmiany w polityce rządu. Wynika z tego, że przesadnie finezyjna
polityka ekonomiczna, nawet gdyby urzędnicy centralni potrafili ją prowadzić, jest
niewskazana, gdyż będzie po prostu mało skuteczna.
Zaprezentowana wyżej analiza ułatwia, jak się wydaje, odpowiedź na pytanie, dlaczego
krytykowana przez wielu ekonomistów tradycyjna teoria przedsiębiorstwa przez wielu
innych jest traktowana jako mimo wszystko jako najlepsza. R.G. Lipsey, autor znanego
brytyjskiego podręcznika ekonomii, uważa np., że z punktu widzenia zdolności do
przewidywania przyszłego biegu zdarzeń nie zaproponowano dotychczas żadnej teorii
alternatywnej, która byłaby przynajmniej tak dobra w połowie jak teoria tradycyjna. Jego
zdaniem, jest całkiem możliwe, że z czasem teoria tradycyjna zostanie wzbogacona o
elementy teorii alternatywnych lub tez ukształtuje się jakaś bardziej zmodyfikowana teoria
przedsiębiorstwa, ale tak czy inaczej ta nowa teoria będzie teorią zorientowaną na zysk, gdyż
wszystko wskazuje na to, że nawet, jeśli firmy nie potrafią dokładnie maksymalizować
zysku, to przy innych takich samych warunkach wolą zysk wyższy niż niższy, a ponadto nie
dą się zaprzeczyć, że dążenie do zysku jest potężną siła sprawczą w gospodarce.
Wykorzystana literatura
Wiszniewski
Milewski i inni Podstawy ekonomii
Marks i Samuelson Ekonomia Menedżerska

Podobne dokumenty