Uwaga! Tu Gliwice
Transkrypt
Uwaga! Tu Gliwice
„Uwaga! Tu Gliwice” Muzeum w Gliwicach, Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej, Dom Współpracy PolskoNiemieckiej zapraszają na premierę filmu dokumentalnego Teresy Kudyby „Uwaga! Tu Gliwice”. Premiera odbędzie się: 30 sierpnia: Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej w Gliwicach: godz. 18.00 4 września: Teatr EKO Studio w Opolu: godz. 18.00 Prowadzenie: Tomasz Zacharewicz Fragment filmowej narracji: „Rozpoczyna się ostatnia noc sierpnia 1939 roku. Za kilka godzin pancernik SchleswigHolstein rozpocznie ostrzał polskiego wybrzeża Bałtyku, co da początek jednej z najbardziej krwawych wojen dwudziestego wieku. Ale zanim na okręcie padną salwy, kilkaset kilometrów na południe, w niemieckim Gleiwitz grupa siedmiu mężczyzn zmierza w stronę wieży radiostacji. To przebrani za powstańców śląskich esesmani. Ktoś tej nocy zginie...”. 31 sierpnia 1939 roku o godz. 20.00 do niemieckiej radiostacji w Gliwicach wtargnęła grupa uzbrojonych esesmanów w ubraniach cywilnych, udających powstańców śląskich. Mieli nadać w świat wiadomość, że Sender Gleiwitz został przejęty przez Polskę. Ta informacja wprawdzie nie poszła w eter, ale propaganda III Rzeszy parę godzin później nadała oficjalne komunikaty prasowe, że oto Polska poprzez prowokacyjne incydenty przygraniczne i atak powstańców na niemiecką radiostację wszczęła konflikt na Górnym Śląsku. Pod tym pretekstem następnego dnia Niemcy napadły na Polskę. 70 lat po tym wydarzeniu, 30 sierpnia 2009 roku, na terenie Radiostacji Gliwickiej zabrzmiała "Missa pro Pace" Wojciecha Kilara oraz odbyła się premierowa iluminacja wieży, rozświetlonej tysiącami sterowanych komputerowo diod. Gliwice mają zatem „swoją wieżę Eiffla” - wprawdzie nie tak słynną jak ta paryska, ale jakże ważną dla dziedzictwa kulturowego Europy. W budynku technicznym Radiostacji mieści się obecnie oddział Muzeum w Gliwicach. Kompleks obiektów Radiostacji Gliwickiej zbudowała w latach 1934-35 niemiecka firma Lorenz. 111-metrowa wieża nadawcza, wykonana z drewna modrzewiowego, jest najwyższą budowlą drewnianą na świecie. Zadziwia kunsztem wykonania i geniuszem inżynierskim. Tu się wszystko zaczęło Propagandowe obarczenie Polski winą za wszczęcie konfliktu miało zagwarantować Niemcom bezpieczeństwo, neutralność militarną ze strony Francji i Anglii. Prowokacja Gliwicka była adresowana także do niemieckiej generalicji, Stalina i światowej opinii publicznej. Prowokacja się nie powiodła, bowiem napastnicy, niezorientowani w terenie, wtargnęli do niewłaściwego budynku. Oto, jak doszło do pomyłki: Radiostacja Gliwicka składała się z dwóch obiektów, oddalonych od siebie o 4 km, połączonych podziemnym kablem teletechnicznym via poczta (przy Rundfunkstrasse 2 oraz przy Tarnowitzer Landstrasse). W jednym było studio radiowe z mikrofonami, w drugim obiekcie - przekaźnikowym - znajdował się jedynie mikrofon burzowy. Anteny musiały być oddalone od mikrofonów, a nadajniki instalowano blisko anteny – aby uniknąć szumów, zakłóceń, sprzężeń. Napastnicy nie wiedzieli, że budynki są dwa, o różnym przeznaczeniu. Kierowali się na „to wysokie”. Z pomocą mikrofonu burzowego udało się Niemcom nadać w najbliższy eter jedynie dwa zdania: „Uwaga! Tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w rękach polskich”... Wprawdzie lektor czytał dalej, ale nikt go nie usłyszał. W odbiornikach pojawiły się jedynie szumy i trzaski, charakterystyczne dla usterek technicznych. Mimo, że świat nie usłyszał prowokacyjnego tekstu, niemieckie agencje prasowe nadały po dwóch godzinach od napadu komunikaty z Berlina i Wrocławia o wszczęciu konfliktu na Górnym Śląsku. Następnie wiadomość tę nadały wszystkie gazety, radia i agencje telegraficzne na całym świecie: Oto fragment komunikatu z Wrocławia: „W czwartek, około godziny 20.00, w wyniku polskiego napadu zajęto stację nadawczą w Gliwicach. Polacy siłą wtargnęli do pomieszczeń stacji. Napad na radiostację w Gliwicach był widocznie sygnałem do powszechnego ataku polskich ochotników na terytorium niemieckie...” Fragment nadany z Berlina: „Polscy powstańcy określili siebie przez mikrofon jako Polska Radiostacja Gliwice i przemawiali w imieniu polskiego oddziału powstańców górnośląskich. Oświadczyli, że miasto i radiostacja Gliwice znajdują się w rękach polskich. Państwo niemieckie obrzucali ordynarnymi wyzwiskami, mówiono o polskim Wrocławiu i polskim Gdańsku...” Po prowokacji Niemcy sformułowali i ogłosili przez radio słynne „16 punktów - umiarkowane żądania” wobec Polski. Słowa Hitlera: „Potrzebowałem alibi, zwłaszcza przed narodem niemieckim; wykazania mu, że zrobiłem wszystko dla utrzymania pokoju”. I rzeczywiście: przeciętny obywatel Niemiec nie pojmował, dlaczego Polska odrzuca tak wspaniałomyślne propozycje i wszczyna wojnę. Akcją dowodził Alfred Helmut Naujocks, oficer służb tajnych SS. Dopiero jego zeznania na procesie norymberskim ujawniły, iż cała akcja została sfingowana z rozkazu Adolfa Hitlera. Prowokacja Gliwicka zmieniła dzieje Europy i świata. Tego wieczoru, parę minut po napadzie, na teren Radiostacji gestapo podrzuciło ciało Ślązaka Franciszka Honioka, pojmanego dzień wcześniej i przywiezionego tu jako „konserwę”. Ten powstaniec śląski był pierwszą ofiarą II wojny światowej. W służbie narodowi i propagandzie Radiostację można było przez kilkadziesiąt powojennych lat oglądać tylko zza ogrodzenia, z odległości kilkuset metrów. Została ponownie uruchomiona przez przybyłych do Gliwic inżynierów Polskiego Radia Lwów. Inauguracja nadawania programu Polskiego Radia Katowice odbyła się 6 marca 1949 roku. Po wojnie radiostacja służyła nie tylko jako nadajnik radiowy. Wykorzystywał ją Centralny Zarząd Radiostacji jako zagłuszarkę obcego propagandowo Radia Wolna Europa i innych stacji zagranicznych. Z małej kartki, ocalałej i przez przypadek znalezionej parę lat temu przez ówczesnego kierownika oddziału Radiostacji pod dyktą w szufladzie biurka dowiadujemy się, że przykładowo 21 stycznia 1952 roku o godz. 20.15-20.30 zagłuszano Watykan, potem Belgrad, następnie rozgłośnię niemiecką. Nadajnik zakończył pracę w roku 1962. Dyrektor Centralnego Zarządu Radiostacji i Telewizji, Mieczysław Jędrychowski wydaje wówczas zarządzenie w sprawie „demontażu nadajnika 10 kW i częściowego demontażu wieży. Rok później nadajnik został wysłany do Radiofonicznego Ośrodka Nadawczego w Murowanej Goślinie i ślad po nim zaginął. W roku 1963 zlikwidowana miała zostać także wieża. Fakt, że stoi do dziś, jest zasługą ówczesnego kierownika radiostacji Ludomira Wierzbiańskiego, który sprzeciwił się nakazowi, pojechał do Ministerstwa Łączności, położył głowę na stole i powiedział: „Ciąć razem z wieżą!” Radiostację Gliwicką w 1964 roku wpisano na listę zabytków. Samorząd Gliwic kupił obiekt od Telekomunikacji Polskiej za ponad 700 tys. zł jesienią 2002 roku. TP oddała miastu gołe ściany. Wywieziono wszystkie meble, nawet suche belki modrzewiowe ze strychu, które niemieccy budowniczy pozostawili na potrzeby remontu wieży w przyszłości. Do kotłowni trafiły dziesiątki kilogramów cennej dokumentacji. Unikalne materiały starał się po kryjomu ratować wieloletni pracownik radiostacji, Leszek Karzełek. W ostatnich latach udało się odzyskać część oryginalnych mebli dzięki przychylności zarządu Telekomunikacji w Gliwicach. W roku 2010 Miasto Gliwice poddało gruntownej modernizacji teren otaczający zabytkową wieżę, przeznaczając na ten cel blisko 7 mln zł. Zagospodarowanie terenu wokół Radiostacji Gliwickiej uznano za najlepszą przestrzeń publiczną na Śląsku w konkursie organizowanym przez marszałka województwa śląskiego. W uzasadnieniu werdyktu jury konkursowego czytamy, że nagrodę przyznano „(…) za udostępnienie w formie przestrzeni publicznej założenia o wartości historycznej, zdyscyplinowaną i czytelną kompozycję, wyważone i szlachetne środki wyrazu, odpowiednie do skali i charakteru założenia, za poszanowanie przekazu historycznych treści i powagi miejsca”.