Pobierz w pdf - Extrastory

Transkrypt

Pobierz w pdf - Extrastory
Kamienny anioł
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Arhodie
- Opowiem Ci pewną historię, chcesz?
- Mhm. A o czym będzie?
- O marmurowym aniele.
- Prawdziwa?
- To zależy jak na nią spojrzysz. I czy w nią uwierzysz. Jeśli tak, to wtedy będzie prawdziwa.
Bo będziesz kierowała się sercem...
- ...a nie rozumem.
- Właśnie. Chociaż niektórzy by się z tym nie zgodzili...
- Zacznij już opowiadać.
- Tylko słuchaj uważnie i nie przerywaj. Bo opowieść, którą nie opowiada się jednym
ciągiem, nie jest już tą samą historią. A więc...
Był to jeden z tych urokliwych, przy parafialnych cmentarzyków, które nie kojarzą się nam
negatywnie, ale wręcz odwrotnie. Przywodzą na myśl piękne, pełne refleksji i zadumy
spostrzeżenia. Sprawiają, że wciąż chcemy do nich wracać. Są niczym magnes. Cmentarzyk
ten, otoczony wysokimi, majestatycznymi drzewami, położony był tuż przy sosnowym
zagajniku. Kamienny płotek odgradzał od ciekawskich spojrzeń, pomagając utrzymać
prywatność, potrzebną do odrobiny refleksji i poukładania własnych myśli. Granitowe
nagrobki wtapiały się w spokojną zieleń, stojąc równiutko obok siebie, naprzeciw usłanej
listkami ścieżki. Żadnemu z nich nie było dane pójść w zapomnienie. Na prawie każdym stał
choćby jeden znicz, który skłaniał swym płomieniem do myślenia o upływającym czasie. Na
uboczu, niby na straży całego cmentarzyka, stał niewysoki, zbudowany z cegiełek kościółek.
Nad nim to trzymali pieczę bracia franciszkanie. Dbali oni sumiennie o swój mały dobytek,
pilnując aby żadna grzeszna ręka czegoś sobie nie przywłaszczyła.
Przez wszystkie cztery pory roku cmentarzyk olśniewał swym urokiem. Zimą, otulony
puchową pierzyną śniegu, skrzył się i migotał, odkrywając czasem krzyże i niektóre
nagrobne tablice. Wiosną, przybrany w zieloną szatę, cieszył uszy śpiewem ptaków i
zapachem pierwszych, wychylających się spod śniegu kwiatów. W lecie objawiało się całe
piękno cmentarza, składające się na przepiękną kompozycję z pochylającej się już wierzby,
wiewiórki skaczącej z gracją przez gałęzie, cichego dźwięczenia konwalii i rozmyślań
poetów oraz artystów, pragnących uwiecznić to miejsce w swoich dziełach. Jednak
zdecydowanie najbardziej urokliwą porą roku była jesień. Złote, czerwone i brązowe liście
opadały na alejki tworząc przepiękny dywan. Ostatni świergot ptaków, krzątanina zwierząt.
Trzeba jednak ujrzeć na własne oczy piękno jesiennej pory, bo żadne słowa nie są w stanie
jej opisać.
O tej właśnie cudownej porze roku zaczyna się ta historia. W najbardziej odosobnionym i
zacisznym miejscu, stał pewien grób. Zwykły, granitowy, ze startym przez szybko mknący
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
czas epitafium. Nikt dokładnie nie wiedział czyj on jest. Grób nie wyróżniał się niczym
spośród innych, jednak charakteryzowała go mianowicie jedna rzecz. Obok tego właśnie
grobu stała figura. Figura anioła... Wyrzeźbiona w marmurze, wydawała się pochodzić od
najzdolniejszego mistrza. Ukazywała całą piękność, dobroć i niewinność anielską. Złożone
niczym do modlitwy alabastrowe dłonie, wznoszące się ku niebu oczy. Piękne, duże skrzydła
opiekuńczym gestem ochraniały grób. Każde pióro wyrzeźbione wręcz z nadludzką precyzją
i dokładnością. Blada, idealna twarz została okolona burzą długich loków. Suknia,
pofalowana jakby od podmuchu wiatru, otaczała smukłe ciało i owijała się wokół bosych
stóp. Marmurowy posąg był dość wysoki, o wiele przewyższał nieduży grób. Pomimo tej
różnicy razem stanowili doskonałą kompozycję.
Anioł był chlubą cmentarza. Ludzie z pobliskich wiosek, bardzo dumni z figury dłuta
dorównującego najznamienitszym rzeźbiarzom, zostawali po niedzielnej mszy, by podziwiać
otoczony zielenią posąg. Jednak nikt nie podejrzewał, że nie była to zwykła rzeźba...
Nocą, gdy wszyscy już spali, z figury wyłaniał się prawdziwy anioł. Widoczny jedynie dla
ludzi o prawdziwie czystym sercu oraz... dla wszystkich dusz, których ciała zostały tu
pochowane. Nieważne czy były przesiąknięte złem, czy absolutnie dobre czy też trochę
grzeszne. Wszystkie, bez wyjątku, widziały anioła.
A skrzydlaty posłaniec rozmawiał z nimi, pokazywał im całe ich życie, a przede wszystkim
naprowadzał na właściwą, dalszą ścieżkę i skrzydłem wskazywał im drogę. Do piekła,
czyśćca bądź nieba.
Nie było to łatwe zadanie, gdy przyszło wysłać pełną pychy i zadufania w sobie duszę do
czyśćca, gdy ta uważała, że nadaje się do nieba. W takich wypadkach anioł jeszcze raz
wytykał błędy, które popełnił ów człowiek i spokojnie wszystko tłumaczył, aż do upadłego.
Tak więc płynął czas naszemu aniołowi. A gdy czasami zmarłych przestało przybywać,
siadał sobie na czyimś nagrobku i wsłuchiwał się w szum wiatru, śpiew ptaków lub pomagał
zwierzętom w ich drobnej krzątaninie.
Czasem też z tęsknotą spoglądał na niebo, szukając czegoś między gwiazdami, a gdy tego
nie znajdował, wzdychał głęboko. Bo dawno już nie zaznał słodyczy raju, by siedząc tu na
ziemi pomagać różnym duszom. Pełen dobroci i zrozumienia witał i żegnał przychodzącą na
palcach, cicho niczym mgła, zasłonę nocy. A z pierwszymi promieniami słońca chował się do
figury na spoczynek.
Pewnego dnia, w którym słońce schowało się za chmury, przepowiadając pierwsze, jesienne
deszcze, na cmentarzyk zajechało kilka samochodów, ciągnących się za karawanem. Sam
pojazd wyglądał niczym upiór. Czerń lśniła i połyskiwała złowrogo. Z karawanu wysiadło
kilku młodych ludzi, a po chwili na ich rękach spoczęła trumna. Była trochę mniejsza od
zwykłych, za to wyglądała bardziej posępnie i smutno od innych. Sznur ludzi zatrzymał się
przy starej wierzbie, naprzeciw świeżo wykopanego grobu. Zakonnik zaczął przemówienie.
Jedna z kobiet zaniosła się z płaczem, inni ukradkiem ocierali łzy. Gdy tylko trumna została
spuszczona do dołu, ludzie zaczęli się rozchodzić. Wkrótce jedynym po nich śladem zostały
kolorowe bukiety i naruszona ziemia wokół nagrobka. Cmentarz dalej żył własnym życiem,
jak gdyby nic się nie stało. Wiatr nadal bawił się złotoczerwonymi liśćmi. Groby nadal trwały
nieruchomo w posępnym milczeniu. Bo widzisz, moja droga, czas nie ogląda się za siebie,
nie przystaje. Jest w ciągłym biegu. Zmieniają się ludzie, zmienia się świat. A on dalej brnie
naprzód...
Nadeszła noc. Księżyc świecił dość jasno tylko od czasu do czasu przysłaniany przez chmury.
Anioł, jak zwykle o tej porze, wyszedł ze swej figury. W przeciwieństwie do roślin i zwierząt,
od razu zauważył, że coś się zmieniło. Obszedł swoim zwyczajem cmentarzyk pogrążony w
mroku. Na jednym z nagrobków, tym przy wierzbie, siedziała postać młodej dziewczyny,
wpatrującej się w nocne niebo. Nie zwracała na nic uwagi, jakby skupiona na jednym
punkcie – księżycu.
Anioł podszedł do niej po cichu i przysiadł, tak jak ona, na sąsiednim grobie. Razem przez
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
dłuższy czas spoglądali w milczeniu ponad korony drzew. W końcu dziewczyna go
zauważyła. Nie wydawała się być specjalnie zaskoczona, jedynie na twarzy malowała się
jeszcze nieufność. Mogła mieć najwyżej szesnaście lat, gdy umarła. Nie będę mówiła o jej
wyglądzie, bo przecież przyziemne sprawy stają się po śmierci nieistotne.
- Ach, więc jesteś aniołem – powiedziała, a jej głos wyzuty był z wszelkich uczuć.
- Wskażę ci dalszą drogę... – odrzekł spokojnie nasz anioł.
- Nie chcę nigdzie iść – przerwała mu zdecydowanie, wbijając w posłańca przenikliwy wzrok.
Anioł nie odpowiedział, w dużej mierze z zaskoczenia i zdumienia. Widział wiele różnych
przypadków, ale nigdy takich jak ten. Księżyc schował się za chmurami, ukrywając jego
zmieszanie.
- Na pewno? – spytał cicho.
Nie odwracając się, odparła.
- Żyłam krótko. Wcale nie chciałam umierać... – zająknęła się. – Nie jestem gotowa by
opuścić ziemię.
- Więc co będziesz robić? – anioł spytał bezradnie.
- Zostanę tu. A później... Później zobaczę – odparła z namysłem.
Dziewczyna zeskoczyła z nagrobka i zaczęła się oddalać. Rozmowa dobiegła końca.
- Poczekaj... Jak masz na imię? – zawołał za nią anioł.
Odwróciła się.
- Jestem Megan. Mów do mnie Meg – odpowiedziała, po czym zniknęła w ciemnościach.
Meg... Powinien dać jej trochę czasu, widocznie ciągle jest w szoku. Może jutro będzie lepiej
– tak właśnie myślał nasz anioł. Jednak ani następnej, ani kolejnych nocy nie było lepiej.
Dziewczyna ciągle stawiała na swoim, twierdząc, że nie dostała swojej szansy podczas życia.
Tu jej dobrze, upierała się.
Tymczasem deszczowe chmury zwiastowały rychły koniec słonecznych dni. Coraz rzadziej
zwierzęta wychodziły z norek, drzewa pogubiły gdzieś połowę swoich liści.
Przygnębiony pogodą i własnymi myślami anioł, spacerował po ścieżkach. Nie miał pojęcia,
co robić. Minęły cztery dni, a dziewczyna ani myślała odejść. Nie znał jej życia, więc nie
mógł nawet z przymusu jej wypędzić. A czas mijał...
Meg podeszła do błądzącego gdzieś w innym świecie anioła.
- Zdecydowałam się.
Anioł odwrócił się z zaskoczeniem w jej stronę. Przez chwilę nie dotarły do niego jej słowa.
- Proszę? – spytał uprzejmie.
- Zdecydowałam się – powtórzyła – Chcę przejąć twoje obowiązki. Wysyłać dusze do nieba i
takie tam. Będziesz mógł odpocząć...
- Nie ma mowy – odpowiedział stanowczo. – To jest moje miejsce i mój obowiązek. Wymyśl
coś innego.
- Dlaczego? – spytała zaskoczona. Widząc, że anioł się oddala, podbiegła do niego.
- Posłuchaj, obserwowałam cię przez te kilka dni. Tęsknisz za niebem. Pomyśl, gdybym cię
zastąpiła, mógłbyś spokojnie tam wrócić. Skoro nie mogę już żyć moim życiem, zostanę
tutaj.
Anioł nadal milczał, patrząc przed siebie.
- Przekonasz się, że się nadaję. Poddaj mnie jakiejś próbie. Na przykład zatroszczę się o
pierwszą duszę, która się zjawi. Co ty na to? – spytała wyczekująco.
W głowie anioła kłębiło się tysiąc pytań. Pozwolić czy nie? Zostać tu na zawsze czy nie?
- Zgadzam się – odparł.
- Świetnie –ucieszyła się.
- Ale stawiam warunek. Jeśli ci się nie powiedzie, ukażesz mi swoją duszę i opuścisz
cmentarz – spokojnie powiedział.
Meg namyślała się przez chwilę.
- W porządku.
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Nasz anioł jeszcze długo się zastanawiał, czy postąpił dobrze i czy przypadkiem nie zostawi
bez opieki wszystkich dusz, jeśli dziewczynie przypadkowo się powiedzie. Postanowił na
razie się nie wtrącać. Wkrótce nadszedł dzień próby.
Megan nie miała szczęścia. Trafiła się jej wyjątkowo paskudna dusza. Anioł obserwował całą
scenę z daleka, lecz w końcu postanowił odejść na jakiś czas. Jego obecność mogła bardziej
zaszkodzić niż pomóc.
Gdy wrócił, było już po wszystkim. Jednak nigdzie nie widział Meg. Zaniepokoił się. Po
jakimś czasie odnalazł dziewczynę w najodleglejszym zakątku cmentarza. Siedziała skulona
na czyimś nagrobku.
Anioł przystanął w pobliżu. Trwał nieruchomo, w milczeniu, ponad godzinę. W końcu Meg
podniosła ku niemu zapłakaną twarz.
- Wskazałam mu niebo... Niebo! Rozumiesz? – zaszlochała. – Boże, co ja zrobiłam.
Zasługiwał najwyżej na piekło... Zaprzepaściłam swą szansę, wiem. Możesz teraz zrobić ze
mną co zechcesz... – załkała, znów chowając twarz w ramiona.
Anioł podszedł do niej bez słowa i przytulił.
- Cicho... Cicho... – szeptał.
Ukojona słowami anioła (och, moja kochana, głos anioła ma cudowną moc), szumem drzew
i ciszą nocy, uspokoiła się. Anioł wypuścił ją z objęć.
- Nie zrobiłaś źle, Meg. Widocznie dostrzegłaś w tym człowieku cząstkę dobra i miłości,
której nie dostrzegli inni. Gdyby to była błędna decyzja, owa dusza wróciła by z powrotem.
Widzisz ją tu gdzieś?
Meg rozejrzała się niespokojnie. Nikogo prócz nich nie było.
- Zdałaś, moja mała – uśmiechnął się anioł.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdumienia. Przez moment próbowała coś powiedzieć,
jednak z gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Rzuciła się aniołowi na szyję. Po policzkach
spływały jej łzy szczęścia.
- Dziękuję, dziękuję... – szeptała gorączkowo.
- To ja dziękuję... – szepnął anioł i popatrzył ponad jej głową na rozgwieżdżone niebo.
***
Jako pierwszy brak figury zauważył zakonnik.
- Zabrali go! Przeklęci dewastatorzy! Na co im nasz anioł – lamentował zrozpaczony. Nie
tylko on był oburzony tym incydentem.
- Niedopuszczalne. Trzeba koniecznie złapać złodziei, należy im się tęga kara – zapowiedział
ze smutkiem wójt.
Cała wieś łącznie z klasztorem załamała ręce nad stratą. Gdy po kilku dniach nadal nie było
posągu, ktoś zadecydował.
- Najpewniej już go nie odzyskamy. Trzeba zrobić nową rzeźbę. Może będzie i brzydsza, ale
zapełni puste miejsce.
Tak też zrobili. Nowa figura, świeżo przywieziona z zakładu rzeźbiarskiego, stanęła,
trzeciego dnia od kradzieży, na cmentarzu.
Wokół posągu zebrał się spory tłumek gapiów. Wszyscy milczeli, nikt nie chciał na głos
wyrazić swojego poglądu. A były one we wszystkich przypadkach takie same. W końcu
wyręczył ich w tym mały chłopczyk, który razem z mamą przyszedł popatrzeć na rzeźbę.
- Ten anioł wygląda jak dziewczyna! – rozległ się głos dziecka.
Była to prawda. Figura, choć ładna, bardziej przypominała dziewczynę niż anioła. Zaś
kamienne skrzydła jak gdyby zupełnie nie pasowały do reszty.
- Cicho, cicho. Widocznie w zakładzie trochę się pomylili – zganiła chłopca mama.
Jednak po kilku dniach nikt się już nie czepiał, ba, ta nowa figura zaczęła im się coraz
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
bardziej podobać.
Moja mała, wiesz chyba, że nie był to przypadek, ani pomyłka. Bowiem nie był to zwyczajny
posąg i nocą, gdy wszyscy spali, z figury wyłaniała się pewna postać...
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty