Nr 10 - Głos Biznesu
Transkrypt
Nr 10 - Głos Biznesu
Numer 1 (10)• 2011• Magazyn gospodarczy •Dystrybuowany bezpośrednio do wielkopolskich przedsiębiorców / AKTUALNOŚCI / GMINA / / SAMORZĄDY / / GOSPODARKA / / NOWOŚCI / DOSSIER Ewy Łowżył WYWIAD NUMERU STANDARDY FAIRPLAY Rozmowa z Piotrem Nowakowskim i Piotrem Olewińskim, właścicielami firmy NOVOL ŚWIEŻA KREW dla biznesu DEBATA PRZEDSIĘBIORCÓW & AKTUALNOŚCI 6 Platforma dla biznesu 6 Wielkopolski Klaster Medyczny 7 Nastrojowo w Podstolicach 7 Spotkanie Noworoczne Pracodawców 8 Dobrze Widziane nominacje 8 Śpiewająca Kasia 9 BCC nagrodziło Liderów 10 Ławica rośnie w siłę 10 DOSSIER 11 Oryginalność nie jest w cenie Ewa Łowżył 12 ROZMOWY GŁOSU 12 Standardy Fair Play Rozmawiamy z Piotrem Nowakowskim i Piotrem Olewińskim, założycielami i właścicielami firmy Novol. ORGANIZACJE BIZNESOWE: DEBATA 17 Świeża krew dla biznesu 26 Rada redakcyjna: Anna Lisewska Bussines Centre Club – Loża Wielkopolska Iwona Marszałek Polsko-Niemieckie Koło Gospodarcze (DWK) Grzegorz Wichniarek Lech Business Club Kalina Kiser-Beyme Polska Izba Gospodarcza Importerów, Eksporterów i Kooperacji Karina Plejer Wielkopolski Klub Kapitału Małgorzata Animucka Wielkopolski Związek Pracodawców Redaktor naczelny: Artur Adamski [email protected] Redakcja i realizacja: Skivak Custom Publishing www.skivak.pl Redaktor prowadzący: Krzysztof Piech [email protected] Fotografie: Skivak Custom Publishing, Okładka: Tomasz Jurgielewicz Adres redakcji: Głos Biznesu ul. Głuchowska 1, 60-101 Poznań tel. + 48 061 625 61 15 fax + 48 061 625 61 21 www.glos-biznesu.pl Dołącz do nas na Facebook'u Redakcja „Głosu Biznesu” nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do skrótów i redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie odpowiada. C: 0, M: 75, Y: 100, K: 0 C: 0, M: 0, Y: 0, K: 100 4 Dyrektor wydawniczy: Damian Nowak [email protected] GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 Druk i oprawa: Drukarnia Classic www.classic.net.pl SPIS TREŚCI FELIETONY 23 Ilość kontra jakość „Okiem z Brukseli” Filipa Kaczmarka 32 34 24 Państwo tworzy coraz więcej złego prawa Porady prawne Jerzego Krotoskiego TECHNOLOGIE 25 Cloud Computing – czy warto o tym pomyśleć? GOSPODARKA 26 Efekt domina 30 Recepta na udany event WIELKOPOLSKIE GMINY 32 Aktywizowanie Buku LIFESTYLE 34 Strój na miarę człowieka 36 Sztuka palenia cygar KALENDARIUM 38 Wydarzenia biznesowe i kulturalne 36 KALENDARIUM Biznes, czyli człowiek 42 Wydarzenia biznesowe i kulturalne Co jest w biznesie najważniejsze? Tym fundamentalnym, pozornie bardzo nieskomplikowanym pytaniem zaprzątamy sobie głowę rzadko, bo odpowiedź wydaje się oczywista: rozwój przedsiębiorstwa i generowanie zysków. „W naszej firmie najważniejsza jest jakość” – deklarują Piotr Nowakowski i Piotr Olewiński z firmy Novol, bohaterowie okładkowego wywiadu tego wydania „Głosu Biznesu”. Z rozmowy tej wynika jednak, że w ich biznesie nie mniej ważny jest człowiek oraz akceptacja środowiska, w którym żyją i pracują. Banał? Pewnie tak, ale nie odnoszą Państwo wrażenia, że tych wartości – nie tylko w biznesie – jest wokół nas coraz mniej? Człowiekowi, bardzo młodemu, kończącemu dopiero naukę i szykującemu się do podjęcia pracy zawodowej, przyglądamy się też w naszej tradycyjnej debacie przedsiębiorców. Szkolnictwo wyższe to czynnik mocno stymulujący gospodarkę, dlatego nasz raport gospodarczy poświęciliśmy powstającym wokół Poznania centrom – badawczym, księgowym, obliczeniowym, komputerowym itp. Nie byłoby ich, gdyby nie akademicki charakter stolicy Wielkopolski. Życzymy przyjemnej lektury! Zespół redakcyjny „Głosu Biznesu” Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 5 AKTUALNOŚCI Platforma dla biznesu Polska Izba Gospodarcza Importerów, Eksporterów i Kooperacji od początku roku 2011, na zlecenie Krajowej Izby Gospodarczej, realizuje projekt „LEM – dyfuzja innowacji wśród MSP”. C elem projektu jest stworzenie elektronicznej platformy usługowej o charakterze społecznościowym, świadczącej wsparcie dla przedsiębiorców, instytucji naukowych oraz otoczenia biznesu ułatwiającej ich wzajemne kooperacje na płaszczyźnie biznesowej lub technologicznej. Projekt ma charakter ogólnopolski. Jego strategicznym zadaniem jest zapewnienie przedsiębiorcom – poprzez Instytucje Otoczenia Biznesu – dostępu do wysokiej jakości usług oraz infrastruktury służącej wzmocnieniu i wykorzystaniu ich potencjału innowacyjnego. Projekt ten jest współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, Działanie 5.2: Wspieranie instytucji otoczenia biznesu świadczących usługi proinnowacyjne oraz ich sieci o znaczeniu ponadregionalnym. Platforma jest dostępna pod adresem: www.innowacje.biz. Serdecznie zapraszamy do kontaktu z biurem Izby w celu poznania i skorzystania ze wszystkich możliwości, jakie niesie ze sobą projekt LEM (adres Izby: ul. Św. Marcin 80/82, 61-809 Poznań, tel. 61 851 78 48, e-mail: [email protected]). Wielkopolski Klaster Medyczny Z inicjatywy wielkopolskich przedsiębiorców zrzeszonych w Wielkopolskim Klubie Kapitału oraz Polskiej Izbie Importerów, Eksporterów i Kooperacji powstał w Poznaniu klaster medyczny. I nicjatorzy przedsięwzięcia, biorąc pod uwagę potencjał reprezentowanych podmiotów oraz zapotrzebowanie społeczne na podniesienie jakości i dostępności do świadczeń medycznych, postanowili zainicjować współpracę w formie porozumienia pod nazwą Wielkopolski Klaster Medyczny. Głównym celem Wielkopolskiego Klastra Medycznego będzie stworzenie platformy współpracy w obszarze praktyki i nauk medycznych, umożliwiającej efektywne połączenie i wykorzystanie potencjału osób, przedsiębiorstw, uczelni wyższych, jednostek naukowo-badawczych, instytucji otoczenia biznesu oraz władz lokalnych i regionalnych w Wielkopolsce. Klaster ma charakter otwarty i zaprasza do współpracy wszystkich, którzy chcą i potrafią wykorzystać posiadane kompetencje 6 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 do usprawnienia systemu opieki zdrowotnej w Wielkopolsce. Zapraszamy zatem wszystkich zainteresowanych współpracą w ramach WKM do aktywnego włączenia się w jego działalność. Dodatkowe informacje wraz z ankietą uczestnictwa znajdują się na stronie Wielkopolskiego Klubu Kapitału (www.wkk.poznan.pl, dział „Działalność – Wielkopolski Klaster Medyczny”). Lider Wielkopolskiego Klastra Medycznego: dr inż. Grzegorz Bigaj Prezes Zarządu Centrum Medycznego Św. Jerzego Sp. z o.o. w Poznaniu tel. +48 601 791 681 e-mail: [email protected] Koordynator Wielkopolskiego Klastra Medycznego: Wielkopolski Klub Kapitału 61-809 Poznań, ul. Św. Marcin 80/82 tel. +48 61 851 89 28, 96 53 fax +48 61 851 89 26 e-mail: [email protected] AKTUALNOŚCI Nastrojowo w Podstolicach Członkowie DWK z ogromną przyjemnością przyjęli 18 stycznia zaproszenie Konsula Honorowego Republiki Federalnej Niemiec, Mariana Kareńskiego-Tschurl, do odwiedzenia Dworu w Podstolicach. G oście rozkoszowali się stylową, a jednocześnie rodzinną atmosferą panującą w tej oddalonej o 40 km na wschód od Poznania posiadłości, która dzięki indywidualnie urządzonym pokojom gościnnym zachęca również do dłuższego odpoczynku od codzienności. Już wspólna podróż autobusem, udostępnionym na tę okoliczność przez firmę MAN, wprawiła wszystkich w doskonały nastrój. Otwarte i zażyłe rozmowy wywarły wpływ na klimat całego wieczoru, który przez wszystkich uczestników został uznany za doskonały początek nowego roku. Ogromną niespodziankę sprawiła gościom Anna Kareńska swoją wspaniałą interpretacją dwóch znanych kolęd. Tradycja śpiewania kolęd jeszcze w styczniu mocno zdziwiła wielu gości z Niemiec, ponieważ w ich rodzinach odbywa się to raczej w okresie adwentu, przed świętami Bożego Narodzenia. Tam, gdzie spotykają się różne kultury, ciągle dowiadujemy się czegoś nowego! Spotkanie Noworoczne Pracodawców Tegoroczne Spotkanie Noworoczne Pracodawców, organizowane przez Wielkopolski Związek Pracodawców (WZP), odbyło się 24 stycznia w Hotelu Meridian. W spotkaniu, tradycyjnie już, uczestniczyli przedstawiciele firm zrzeszonych w WZP, wielkopolskich władz, organizacji gospodarczych oraz parlamentarzyści. W tym roku, przed toastem noworocznym, zaproponowaliśmy gościom udział w debacie dotyczącej aktualnej sytuacji gospodarczej. Gośćmi honorowymi spotkania byli Wiceprezydent PKPP Lewiatan oraz Prezes Banku Handlowego SA w Warszawie, Sławomir Sikora, oraz Główny Ekonomista Banku Handlowego SA, Piotr Kalisz. Licznie zgromadzeni goście wysłuchali informacji Sławomira Sikory na temat planów PKPP Lewiatan na 2011 rok. W wystąpieniu Piotra Kalisza „Rok 2011 – Europa różnych prędkości” znalazły się informacje na temat prognozy makroekonomicznej na lata 2011-2012, sytuacji fiskalnej w UE, programów pomocowych dla strefy euro oraz sytuacji Polski. Wypowiedź dotyczącą Polski Piotr Kalisz zatytułował „Polska odporna na zawirowania” i ocenił, iż wskaźniki wyprzedzające koniunktury sugerują utrzymanie wzrostu PKB na wysokim poziomie w najbliższych kwartałach, zarówno dzięki rosnącym zamówieniom eksportowym, jak i krajowym. Dodał też, że Polska gospodarka funkcjonuje na wysokich obrotach dzięki dwucyfrowemu wzrostowi eksportu. Część spotkania dotycząca działalności WZP poświęcona została powitaniu w szeregach organizacji nowych Członków i Partnerów. Prezes Jacek Silski poinformował również o utworzeniu przez WZP Rady Mentorów, w skład której powołano Pawła Sudoła, Jerzego Kepela oraz Władysława Balickiego. Natomiast nowe inicjatywy WZP: „Klub Przedsiębiorców” oraz projekt „Poznań bez korków” zaprezentował Jarosław Kaźmierczak – Przewodniczący Klubu. Pismo zawierające pomysły Członków WZP, dotyczące rozwiązania problemu korków w mieście, zostało złożone na ręce reprezentującego Urząd Miasta Poznania Stanisława Tamma, Sekretarza Miasta Poznania. W ramach promowania przez WZP działalności kulturalnych jednostek regionalnych goście spotkania zostali obdarowani tomikiem wierszy Pani Kaliny Zioła, z autografem poetki. Kończące spotkanie rozmowy kuluarowe trwały jeszcze długo po zamknięciu programu imprezy. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 7 AKTUALNOŚCI Dobrze Widziane nominacje Grupa Kapitałowa ENEA, Schattdecor Sp. z o.o., Imperial Tobacco Polska SA, Kreisel Technika Budowlana Sp. z o.o. oraz Firma Karlik zostały nominowane w konkursie Firma Dobrze Widziana. F irma Dobrze Widziana to przedsięwzięcie ogólnopolskie organizowane przez Business Centre Club, współfinansowane ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Jego celem jest wyróżnienie firm, które w regionie są pozytywnie postrzegane dzięki prowadzeniu odpowiedzialnego biznesu. Spośród nadesłanych wniosków konkursowych kapituła w składzie: Marian Nickel, Kanclerz Loży Wielkopolskiej BCC, Przemysław Pacia, Wicewojewoda Wielkopolski, Beata Joanna Łozińska, Dyrektor Departamentu Gospodarki Wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego, oraz Joanna Jajus, Dyrektor Wydziału Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta Poznania, wyłoniła nominowanych w konkursie. Nominacje wręczono podczas seminarium dotyczącego Społecznej Odpowiedzialności Biznesu. Śpiewająca Kasia Lech Business Club ma przyjemność zarekomendować artystkę, piosenkarkę, miłośniczkę kultury francuskiej, Katarzyna Kasprzak. K asia upodobała sobie piosenkę literacką, jako najbliższą jej wrażliwości na słowo i to wszystko, co poezja ubrana w dźwięki ze sobą niesie. Jest artystką wszechstronnie utalentowaną, wrażliwie podchodzącą do świata i wyrażającą swoje przeżycia i emocje w sposób subtelny, a jednocześnie porywający. Kasia współpracuje z wieloma muzykami, także z zespołami rockandrollowymi i kabaretowymi. Czerpie inspirację z wielu źródeł muzycznych, obecnie zainteresowana jest piosenką francuską i pracuje nad swoim francuskojęzycznym recitalem w Paryżu. Katarzyna Kasprzak jest artystką koncertującą, jej energia i umiejętności najlepiej sprawdzają się na scenie. Dlatego z przyjemnością oferuje swoje usługi jako artystka recitalowa, jej znakomite wyczucie stylu powoduje, że jest w stanie skomponować recital z uwzględnieniem okazji, którą ma uświetnić. W swoim repertuarze ma utwory: piosenki literackiej, międzywojennej i francuskiej. Więcej informacji znajdą Państwo na stronie internetowej www.katarzynakasprzak.pl. 8 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 AKTUALNOŚCI BCC nagrodziło Liderów Wielka Gala Liderów Polskiego Biznesu, cykliczna impreza zorganizowana przez Business Centre Club, odbyła się 22 stycznia w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. FOTO (X2): BCC N a widowni zasiedli zarówno przedsiębiorcy – przedstawiciele elity gospodarczej Polski, jak i politycy, dziennikarze, ludzie nauki i kultury. Rozpoczynając część oficjalną Gali, prezes BCC Marek Goliszewski, powiedział: – Ubiegły rok zamknęliśmy aż 4-procentowym wzrostem gospodarczym i 33 miliardami zysków przedsiębiorstw niefinansowych. To rekord XX-lecia, którego autorami są firmy nominowane dzisiaj do tytułu Lidera Polskiego Biznesu. Do kasy państwa popłynęły większe podatki – wkład przedsiębiorców w służbę zdrowia, naukę, szkolnictwo. Głównymi bohaterami Gali byli laureaci konkursu Lider Polskiego Biznesu. Nominacje wręczono 23 przedsiębiorstwom. Złote Statuetki zabłysły w rękach przedstawicieli 11 firm – jedną z nich otrzymał Andrzej Pielaszkiewicz, prezes reprezentującej Wielkopolskę firmy Amitech Sp. z o.o. Nagrody wręczali prezes BCC, Marek Goliszewski, prof. Leszek Balcerowicz, przewodniczący Rady Organizatorów BCC, i przewodniczący Jury, Krzysztof Pawłowski, oraz przewodniczący Rady Głównej BCC, Maciej Grelowski. Ważną częścią uroczystości było wręczenie premierowi Leszkowi Millerowi Nagrody Specjalnej BCC. Nagrodę tę otrzymują wybitne osobistości spoza środowiska biznesu, które przyczyniają się do rozwoju przedsiębiorczości i gospodarki rynkowej w Polsce. Leszek Miller otrzymał ją za podjęcie w 2003 roku decyzji o obniżeniu podatku dla przedsiębiorców z 27 do 19 proc. zwiększającym wpływy do budżetu państwa, za doprowadzenie do uchwalenia pierwszej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz za wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej na warunkach korzystnych dla polskiej gospodarki i pracodawców. – Marzenie europejskie było realizowane przez kilka rządów, mój był ostatnią zmianą w tej sztafecie – mówił, dziękując za nagrodę, premier Leszek Miller. – Ale sztafeta biegnie dalej, teraz jej celem jest zmniejszenie dystansu w stosunku do bogatszych państw Unii, tego nie da się zrealizować bez aktywności przedsiębiorców. Tylko trwały wzrost gospodarczy może to zapewnić. Andrzej Pielaszkiewicz odbiera nagrodę Lidera Polskiego Biznesu W czasie uroczystości wręczono też Medale Solidarności Społecznej, którymi wyróżniane są osoby stanowiące wzór wrażliwości społecznej. Laureatami zostali Agnieszka Świergiel, prezes i dyrektor generalny Imperial Tobacco Polska, businessman Karol Cebula, Paweł Łukasiak, prezes Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce oraz Fundacji Moje Stypendium, Roman Nowicki, założyciel i donator powstałej w 1990 roku Fundacji Bezdomnych, oraz Wielkopolanin, Maciej Owczarek, prezes ENEA SA i szef Rady Holdingowej Grupy ENEA. Medale wręczył kardynał Kazimierz Nycz. W czasie koncertu galowego największe przeboje Glenna Millera wykonał Zbigniew Namysłowski Band z udziałem Anny Serafińskiej. Po części oficjalnej goście Gali spotkali się w teatralnym foyer, gdzie odbył się uroczysty koktajl. Były rozmowy, toasty i gratulacje. Uczestnicy Gali mogli także, dzięki aukcjom charytatywnym, wesprzeć chore i potrzebujące pomocy dzieci. Pamiątkowe zdjęcie wszystkich laureatów i jurorów konkursu Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 9 AKTUALNOŚCI Ławica rośnie w siłę Aż o 10 proc. wzrósł w styczniu ruch pasażerski w Porcie Lotniczym Poznań-Ławica w porównaniu z analogicznym okresem 12 miesięcy wcześniej. Wydatnie wzrosła też liczba pasażerów na Ławicy w całym 2010 roku. Z usług poznańskiego lotniska skorzystało w styczniu 83 534 pasażerów. W porównaniu z ruchem pasażerskim w styczniu 2010 roku, kiedy na Ławicy odprawiono 75 518 podróżnych, wzrost ruchu osiągnął 10,6 proc. Łącznie w zeszłym roku odprawiono 1 419 121 osób, czyli o 11,6 proc. więcej niż w roku 2009, w którym z Ławicy skorzystało 1 271 757 pasażerów. W najbliższej przyszłości Port Lotniczy Poznań-Ławica zacznie finalizować inwestycje mające na celu podniesienie przepustowości lotniska. Kluczowe zadania to rozbudowa terminala pasażerskiego oraz płaszczyzn lotniskowych, czyli budowa równoległej do pasa startowego drogi kołowania i nowych miejsc postojowych dla samolotów. Ich realizacja pozwoli na pełne wykorzystanie potencjału regionu, jak również przyniesie poprawę jakości usług oferowanych pasażerom oraz współpracownikom. Równolegle z dużymi lotniskowymi inwestycjami infrastrukturalnymi, rozwijana jest koncepcja budowy tzw. Airport City. Jest to popularny na świecie trend otaczania lotnisk nowoczesnymi kompleksami hotelarsko-gastronomiczno-konferencyjnymi. Jednym z kluczowych elementów poznańskiego Airport City będzie elegancki i komfortowy hotel na terenie lotniska. Preferowanymi formami realizacji tej inwestycji będą: wieloletnia dzierżawa gruntu pod hotel, zarządzanie obiektem przez operatora hotelowego oraz realizacja inwestycji wspólnie z inwestorem branżowym. Do realizacji tej inwestycji Port Lotniczy Poznań-Ławica zaprasza inwestorów, operatorów sieci hotelarskich, firmy konsultingowe oraz wszystkich zainteresowanych współpracą przy planowaniu, budowie i zarządzaniu przyszłym hotelem na Ławicy. Analizy przedmiotowej inwestycji dowodzą, że dzięki wspólnemu zaangażowaniu możliwy jest inwestycyjny sukces. Zainteresowanych prosimy o kontakt z Działem Komunikacji, na wszelkie pytania odpowiedzą pracownicy Działu Rozwoju i Planowania Inwestycji w Porcie Lotniczym PoznańŁawica. reklama DOSSIER Oryginalność nie jest w cenie O sztuce pełnej stereotypów, zachwycie nad ludzką naturą i polskiej fotografii XXI wieku rozmawiamy z niepokorną i pełną pasji Ewą Łowżył, poznańską fotografką. ROZMAWIAŁA | Sylwia Włodarczyk Mariaż komercji i sztuki jest… zjawiskiem ambiwalentnym, jeśli komercja zainspiruje się sztuką jako medium szukającym prawdy i empatii – to świetnie, natomiast gdy komercja użyje sztuki niczym alfons nieświadomej nastolatki, to jest to grzech ciężki. O tym zjawisku mówi najnowszy film Banksy’ego „Wyjście przez sklep z pamiątkami”, który gorąco polecam! Polska fotografia XXI wieku charakteryzuje się… bogactwem ścieżek tematycznych. Każdy coś znajdzie dla siebie, jednak martwi mnie, że niewielu jest twórców oryginalnych, a i sama wartość oryginalności jest ignorowana. Bycie oryginalnym jest „podejrzane”. Za to promuje się „kopistów”, jest jak z piosenkami – lubimy, bo znamy. Współpraca z teatrami daje mi… namiastkę światowego fashion, gdzie wszystko może się zdarzyć, gdzie modelką może być chudzielec, grubaska, piękny brzydal – jak u Alexandra McQueena. W teatrze nikogo nie zdziwi ka- pelusz z wielkimi chrabąszczami (mój projekt z „Walki Postu z Karnawałem” Polskiego Teatru Tańca). Lubię teatr, w którym nie ma nudy i pruderii. Stereotypy kobiece... pielęgnujemy same. Od nas zależy, czy w życiu chcemy być Pippi Langstrumpf, czy Syrenką Arielką. Mity i archetypy… niezmącone cały czas siedzą w naszych głowach, właściwie one kierują naszymi działaniami i wyborami. Trzeba mieć wiele odwagi i „niepokory”, żeby uniezależnić się od wyrytych w naszych umysłach ścieżek myślenia i kojarzenia. To ciągła walka z bagażem kultury. W moich fotografiach odnaleźć można… moje doświadczenia, mój stosunek do świata, zdziwienie i zachwyt nad ludzką naturą. Niedawno oglądałam film o nowej teorii ewolucjonistów i biologów badających DNA. Twierdzą oni, że człowiek to prawie czysta mutacja, coś, co genetycznie wymknęło się spod kontroli natury. Ta teoria bardzo mi odpowiada i wiele tłumaczy. Poznań to dla mnie miejsce… pełne przyjaciół i znajomych, których lubię. Artystyczne działania w przestrzeni miejskiej… pozwalają rozwijać się wyobraźni artystów i mieszkańców, przełamywać narosłe w społeczeństwie tabu, łamać system hermetycznego świata sztuki, dawać do myślenia mieszczuchom, wzbogacać duszę miasta. Chciałabym, żeby moja wystawa „Plemiona_Poznań”… była alternatywą dla ideologii „celebrytów”, żeby była oryginalną wizytówką Poznania, żeby pobudziła zainteresowanie ludzi sobą nawzajem i żeby skłoniła do refleksji nad stereotypami i oziębłością społeczną. W fotografii najważniejsza jest… wiarygodność, nawet podawana w formie kłamstwa. Kiedy nie pracuję… słucham muzyki, piję wino, śpiewam w chórku z koleżankami żałobne i weselne pieśni, bawię się z psem, patrzę na świat z optymizmem, ale bywa, że leżę z rezygnacją i pomstuję na ludzką głupotę. Ewa Łowżył Artystka, zajmuje się fotografią kreacyjną. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu (Wydział Fotografii). Jej prace prezentowane były na wielu wystawach w Polsce i za granicą, m.in. wspólnie z Kobasem Laksą. Kostiumografka, współpracowała m.in. z Teatrem Usta-Usta i z Polskim Teatrem Tańca Ewy Wycichowskiej. Pomysłodawczyni i współorganizatorka projektu KontenerART. Laureatka Nagrody Pracy Organicznej przyznanej przez „Polska The Times Głos Wielkopolski”. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 11 ROZMOWY GŁOSU Standardy FAIR PLAY Pierwsze szpachlówki ze znakiem Novol powstawały w garażu przy użyciu prostej, drewnianej kopyści. Dziś Novol to potentat na rynku materiałów dla lakiernictwa, a produkcja odbywa się w ultranowoczesnym zakładzie w podpoznańskich Komornikach. Rozmawiamy z PIOTREM NOWAKOWSKIM I PIOTREM OLEWIŃSKIM – założycielami i właścicielami Novolu. ROZMAWIAŁ | Krzysztof Piech ZDJĘCIA | Tomasz Jurgielewicz NIE BYŁO ŁATWO PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO ROZMOWY Z PANAMI, W MEDIACH O NOVOLU I JEGO WŁAŚCICIELACH NIEWIELE SIĘ PISZE. UNIKAJĄ PANOWIE PUBLICZNYCH WYSTĄPIEŃ? P. NOWAKOWSKI: To zawsze było w naszej firmie bardzo ważne. Staraliśmy się nie stać w świetle reflektorów. Był moment w historii firmy, gdy konkurencja nie powinna wiedzieć o nas nic, bo mogła nas wówczas zmieść z rynku, wykonując kilka prostych ruchów marketingowo-sprzedażowych. Tak się, na szczęście, nie stało. COFNIJMY SIĘ WIĘC DO POCZĄTKU. PODOBNO NOVOL POWSTAŁ DZIĘKI PRZYPADKOWI? P. OLEWIŃSKI: Był rok 1978, kiedy znajomej przytrafiła się stłuczka. Blacharz nie był w stanie wykonać naprawy, bo zabrakło szpachlówki. Koleżanka poprosiła mnie, z wykształcenia inżyniera od przetwórstwa tworzyw sztucznych, abym przygotował coś podobnego. Chodziło o szpachlówkę importowaną z Niemiec. To była nowość, wcześniej lakiernictwo opierało się na wyrobach celulozowych, które długo trzeba było nakładać, po pół milimetra dziennie. Nagle na rynku pojawiło się coś, co samo się utwardzało i po krótkim czasie można było szlifować – to była rewolucja. Pracując na uczelni, zajmowałem się żywicami, ale stosowanymi w zupełnie innej dziedzinie. Przypadek sprawił, że zacząłem mieć kontakt z żywicami w przemyśle samochodowym, a blacharze dość entuzjastycznie przyjęli to, co udało mi się wyprodukować. GDYBY NIE TEN PRZYPADEK, GDZIE BY PANOWIE DZIŚ BYLI? P. OLEWIŃSKI: Ja być może pracowałbym wciąż na uczelni, a wspólnik byłby pewnie wysoko w hierarchii firmy, do któ- 12 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 rej trafił zaraz po studiach, czyli Fabryki Płyt Warstwowych. To był dopiero co uruchomiony i bardzo nowoczesny zakład. P. NOWAKOWSKI: Mogło też być inaczej. Przelotnie znaliśmy się jeszcze w liceum, a bliżej poznaliśmy się podczas studiów. Byliśmy na jednym roku, na tej samej specjalności – przetwórstwie tworzyw sztucznych. Jednocześnie razem pracowaliśmy w spółdzielni studenckiej Akademik. Praca tam, oprócz pieniędzy, dała nam bardzo cenną wiedzę, że potrafimy ze sobą współdziałać. Po studiach wspólnik został asystentem, a ja poszedłem do przemysłu. Nasze kariery jakoś funkcjonowały, ale ja miałem przykre poczucie, że pracuję dla niewłaściwego celu: w państwowej firmie, mało efektywnej i nastawionej na sukces do wpisania w tabelki, a nie na rzeczywisty sukces rynkowy. Powstała w naszych głowach myśl, by zrobić coś dla siebie i dzięki temu lepiej żyć. Wymyśliliśmy pieczarki, bardzo dobry wówczas biznes. Kupiliśmy nawet poradnik hodowcy pieczarek i... doszliśmy do wniosku, że to nie to. Krótko potem zdarzył się ten przypadek z samochodem. Czuliśmy, że motoryzacja to biznes z przyszłością. Ludzie pożądali wówczas jakiegokolwiek samochodu, a czasy były takie, że wydawało się, że w Polsce może się coś zmienić na lepsze. Powiedzieliśmy więc sobie: „róbmy”. I trwa to do dziś. P. OLEWIŃSKI: Przez długi czas firma jedynie „pączkowała”, byliśmy w niej my i jeden pracownik. Nigdy bym wtedy nie pomyślał, że dojdziemy do miejsca, w którym jesteśmy dziś. To było możliwe tylko dzięki zmianom systemowym. JAK NA PRZEŁOMIE LAT 70. I 80. ROZWIJAŁA SIĘ PRODUKCJA W OBLICZU BRAKU SUROWCÓW, ZWŁASZCZA DLA PRYWATNEJ INICJATYWY? P. NOWAKOWSKI: To był największy problem: co zrobić na tym rynku pustym zarówno po stronie odbiorcy, jak i nabywcy. ROZMOWY GŁOSU Z jednej strony chcieliśmy sprzedawać, z drugiej musieliśmy kupować surowce. Realizowaliśmy to przez sklepy detaliczne, w których można było kupić substytut talku. Potrzebowaliśmy talku jako wypełniacza, a nie mogliśmy go kupić w Przedsiębiorstwie Handlu Chemikaliami „Chemia”, bo ono z takimi jak my nie rozmawiało. Substytut kupowaliśmy więc w detalu w opakowaniach jednokilogramowych, na początki firmy to wystarczało. Dziś w godzinę zużywamy więcej wypełniaczy mineralnych, niż wtedy przez rok kupowaliśmy w detalu. Trzeba było pokonywać najróżniejsze bariery administracyjne, które piętrzyły się przed nami. U dystrybutorów państwowych przedstawiciel rzemiosła traktowany był jak wrzód, który należy usunąć, bo przeszkadza w tworzeniu potęgi państwa socjalistycznego. „Panienka z okienka” w przedsiębiorstwie handlującym tkaninami technicznymi, kiedy zobaczyła, że składane jest zamówienie sygnowane przez zakład przetwórstwa tworzyw sztucznych, zapytała: „Prywaciarz? Ja z prywaciarzami nie rozmawiam”. Dziś to nie do pomyślenia. Młodzi ludzie, którzy przejmują dziś zarządzanie firmami, tego nie znają. Mają zupełnie inaczej ukształtowaną świadomość. Nasza ukształtowana była tak, że musimy pokonać trudności – jakie by one nie były. Dyplomy wyższych uczelni musieliśmy schować do szuflady, wspólnik zrobił w Izbie Rzemieślniczej papiery czeladnicze. Inaczej się nie dało – ktoś, kto skończył studia, za które płaciło państwo, musiał pracować dla tego państwa, a nie dla prywatnego biznesu. Takich sytuacji było wiele. P. OLEWIŃSKI: Byliśmy młodzi. Musieliśmy nauczyć się żyć w tamtych realiach, bo przecież innych nie było. Dziś też zdarzają się sytuacje trudne i potrafimy się w nich odnaleźć. Może nie są to problemy rozwiązywane książkowo, ale mamy pewną przewagę nad młodymi menedżerami, którzy tamtych czasów nie pamiętają. Pierwsze szpachlówki ze znakiem Novol powstały przy użyciu bardzo prostych narzędzi. Dziś można je obejrzeć w nowoczesnej siedzibie Novolu w Komornikach. U dystrybutorów państwowych przedstawiciel rzemiosła traktowany był jak wrzód, który należy usunąć, bo przeszkadza w tworzeniu potęgi państwa socjalistycznego. P. NOWAKOWSKI: Przed rokiem 1989 mieliśmy rynek dostawcy, który dyktował warunki. Teraz mamy rynek odbiorcy. Dziś, kupując cokolwiek, pytamy dostawców o cenę i o jakość. Wtedy pytania o jakość nie było, a i tak wszystko sprzedawało się od razu. Obrót był tak szybki, że producenci nie mieli problemu ze zbytem nawet przeterminowanych surowców, rynek przyjmował wszystko. P. OLEWIŃSKI: Według dzisiejszych kryteriów jakość naszych produktów była w tamtym czasie średnia. Ale biorąc pod uwagę, z czego mogliśmy je robić, była to jakość fantastyczna. Dziś, aby podnieść jakość naszych wyrobów, sprowadzamy surowce aż z Australii, wtedy używało się nawet północnokoreańskiego talku, jeśli tylko pojawił się w sprzedaży. CO JESZCZE ZMIENIŁO SIĘ PO 1989 ROKU? P. NOWAKOWSKI: Żeby produkować wyroby jakościowe, trzeba mieć technologię, czyli wiedzieć „jak”. Po drugie, trzeba mieć odpowiednie surowce o stabilnej, powtarzającej się z partii na partię jakości, a polskie wyroby nie zawsze spełniały wówczas ten warunek. Klient jest zadowolony, kiedy dostaje zawsze to samo, a nie produkt na przemian zły i dobry, to dlatego tak zależało nam na powtarzalnej jakości. Rok 1989 dał firmom takim jak nasza możliwość nabycia dewiz, dzięki którym mogliśmy kupić coś za granicą. Otworzyły się ścieżki dostępu do zachodnich koncernów. Wprawdzie dyktowali tam wysokie ceny i kazali płacić z góry, ale mieliśmy wreszcie te stabilne jakościowo surowce. To pozwoliło nam w końcu naprawdę postawić na jakość, czyli na to, co zawsze było w Novolu priorytetem. P. OLEWIŃSKI: Wymieniając pierwszy raz złotówki na dewizy, nie wierzyłem, że tak już zostanie, zastanawiałem się, kiedy władza cofnie ten przywilej. Po pół roku było jasne, że w kraju wszystko się zmienia, a my jesteśmy na te zmiany przygotowani. Jeszcze nie technologicznie, ale na pewno jakościowo. P. NOWAKOWSKI: W sytuacji, w której jakość i stabilność naszych produktów poszły w górę tak, że zbliżyliśmy się do poziomu zachodniej konkurencji, staliśmy się poważnym konkurentem na rynku. Rywalizowaliśmy z dystrybutorami, którzy za granicą kupowali produkty i sprzedawali je w Polsce. Ich ceny były wysokie, my natomiast mogliśmy sprzedawać taniej, zdobywać rynek i potwierdzać opinię, że Polacy też mogą stworzyć jakościowo dobry produkt. Lakiernik dostawał to, czego potrzebował, ale tańsze. To była nasza przewaga konkurencyjna. P. OLEWIŃSKI: Mieliśmy szczęście, bo byliśmy przygotowani do zmiany i potrafiliśmy tę zmianę wykorzystać. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 13 ROZMOWY GŁOSU Piotr Nowakowski – prezes zarządu Novol. 14 CZY ZDARZAŁO SIĘ, BY KONKURENCJA ZAGRAŻAŁA ISTNIENIU FIRMY? P. NOWAKOWSKI: Wspomniałem już o sytuacji, w której bardzo nam pomogło to, że staliśmy w cieniu. Kiedy budowaliśmy zakład w Komornikach, wzięliśmy kredyt na 3,5 mln zł. To było duże obciążenie dla małego przedsiębiorstwa – stawialiśmy 10-krotnie większy obiekt w stosunku do potencjału, jakim ówcześnie dysponowaliśmy. Gdyby konkurencja spróbowała nas wtedy zdusić ceną, prawdopodobnie nie byłoby Novolu, bo nie bylibyśmy w stanie spłacić kredytu. Udało nam się może właśnie dlatego, że byliśmy w cieniu. Propozycje odsprzedania udziałów pojawiły się natomiast później. W pierwszej połowie lat 90. przedstawiciele dużej zachodniej firmy zapytali wprost: „Ile to ma kosztować?”. Odpowiedzieliśmy, że Novol nie jest na sprzedaż. Wiele razy rozmawialiśmy też z koncernami. Propozycje były różne: odkupienia całej firmy albo tylko jej części. Z punktu widzenia zrobienia interesu życia byłoby to bardzo ciekawe. Od kilku lat nie musielibyśmy pracować, a zasoby finansowe i tak znacznie przekraczałyby nasze potrzeby. Ale pieniądze nie są jedyną wartością życiu. Wartością jest to, że mamy satysfakcję z wykonywanej pracy i że jesteśmy akceptowani przez otoczenie, zwłaszcza przez współpracowników. Funkcjonowanie w społeczeństwie daje nam poczucie wartości. Dlatego odpowiedź brzmiała zawsze „nie”, aczkolwiek przyznaję, że z jedną firmą negocjacje były już daleko posunięte. GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 P. OLEWIŃSKI: Bardzo, bardzo daleko... Za każdym razem długo zastanawialiśmy się nad ludźmi, którzy tu pracują. Sprzedając firmę, nigdy nie wiadomo, jak będzie później prowadzona. Czy kontrahent kupuje ją, żeby coś tu produkować i dalej wypełniać rynki, czy tylko po to, aby zlikwidować konkurencję i przejąć nazwę? Deklaracja utrzymania zatrudnienia to za mało. SPOŁECZNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ BIZNESU TO DLA PANÓW WAŻNE ZAGADNIENIE? P. NOWAKOWSKI: To wynika z faktu, że firma generuje dość dobre dochody. Te pieniądze starczają na bieżącą działalność, ale również na to, byśmy mogli powiedzieć: podzielmy się tym, co potrafimy wypracować, z innymi potrzebującymi. Nie ma dnia, by do firmy nie docierały aplikacje o wsparcie finansowe niezbędne na leczenie kogoś. To wnioski z różnych fundacji. Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, ale wielu przekazujemy pieniądze. To jeden element. Drugi to otoczenie lokalne – ludzie, między którymi żyjemy, ludzie, którym nasza działalność przemysłowa może się nie podobać, bo to jest chemia, która może być szkodliwa. Staramy się więc tworzyć przychylną atmosferę zarówno w środowisku, w którym pracujemy, jak i w relacjach z lokalną władzą. Nie wkupiamy się w łaski władzy, bo jesteśmy apolityczni. Chodzi raczej o reprezentantów lokalnej społeczności, o dobre sąsiedztwo. ROZMOWY GŁOSU Z takiego widzenia świata wziął się następujący fakt. Mamy w tej chwili w firmie 60 osób niepełnosprawnych umysłowo. W pewnym okresie działalności byliśmy zakładem pracy chronionej. Dziś nie jesteśmy, ponieważ utrudnienia administracyjne przy prowadzeniu takiego zakładu spiętrzyły się tak bardzo, że straciło to sens. Straciliśmy więc wsparcie finansowe, a mimo to zatrudniamy tych ludzi, choć ich praca nie przynosi dochodu, wręcz generuje małą stratę. Będziemy ich zatrudniać także w przyszłości, takie zobowiązanie podjęliśmy 10 lat temu. P. OLEWIŃSKI: Szczęśliwie nie mamy takich problemów jak ludzie, którzy piszą do nas z prośbą o pomoc. To są często nieprawdopodobne historie i zwykle wszystko rozbija się o kwestię materialną. Dostajemy takich próśb mnóstwo, może działa jakaś poczta pantoflowa, że Novol daje? Pieniądze nie są jedyną wartością w życiu. Wartością jest to, że mamy satysfakcję z wykonywanej pracy i że jesteśmy akceptowani przez otoczenie, zwłaszcza przez współpracowników. duktami. W Azerbejdżanie mamy natomiast 50 proc. udziałów w zakładzie produkcyjnym, który jest właśnie uruchamiany. To mały kraj, liczy 5 mln mieszkańców, i uruchamianie tam produkcji może wydawać się dziwnym posunięciem. Ale nasz plan jest inny. My z Polski, ze strefy „nie-islamskiej”, nie jesteśmy w stanie wejść na rynki islamskie, takie jak Afganistan, Iran, część Turcji. A produkując w Azerbejdżanie jesteśmy w stanie pozyskać klientów z tych krajów. Inwestycja wydaje nam się więc bardzo przyszłościowa i powinna osiągnąć spory sukces. Naszym celem jest też zwiększenie sprzedaży w krajach byłego Związku Radzieckiego, bo to duże, bogate i szybko rozwijające się rynki. Musimy umocnić pozycję na Dalekim Wschodzie. Na razie jest ona słaba: w Chinach mamy czterech dystrybutorów, sprzedaż jest mała, choć z widokami na poprawę. To kwestia różnicy mentalności między Polakami a Chińczykami. W Komornikach zatrudniliśmy Chińczyka specjalnie po to, żeby rozumiał się ze swoimi rodakami. Chcemy również rozwinąć takie rynki, jak Malezja i kraje ościenne, a w kolejnym etapie widzimy początki działalności w Ameryce Południowej. NIE KUSIŁO PANÓW NIGDY, ABY POCHWALIĆ SIĘ TĄ DOBROCZYNNOŚCIĄ? P. NOWAKOWSKI: W zeszłym roku już po raz dziesiąty dostaliśmy tytuł Firmy Fair Play. Nigdy nie użyliśmy tego znaku towarowego w naszych materiałach promocyjnych czy w dokumentach, chociaż mamy do tego prawo, jedynie na stronie internetowej jest wzmianka. Byliśmy też bardzo zaskoczeni, kiedy otrzymaliśmy nagrodę Ernst&Young za społeczną odpowiedzialność biznesu. Nie spodziewaliśmy się tego. Tym niemniej nie bardzo mieści się nam w głowie, że moglibyśmy się tym chwalić. P. OLEWIŃSKI: To powinno być zasadą! ALE NIE JEST, INNE FIRMY BARDZO SIĘ CHEŁPIĄ PODOBNYMI NAGRODAMI... P. NOWAKOWSKI: Cóż... Mamy własne standardy. WRÓĆMY DO BIZNESU. KIEDY FIRMA OKRZEPŁA NA KRAJOWYM PODWÓRKU, ROZPOCZĘŁA SIĘ EKSPANSJA NA OBCE RYNKI. TO BYŁ UDANY KROK? P. NOWAKOWSKI: Największy problem tkwi w tym, by po drugiej stronie mieć przyjaznych ludzi, z którymi można rozpocząć działalność. Do tej pory w żadnym z państw, w których mamy firmę, nie mamy 100-proc. własności. Zwykłe wejście z kapitałem nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Zawsze naszym udziałowcem jest partner, który zna miejscowe stosunki, relacje, potrafi się po tamtejszym rynku poruszać i rozmawiać językiem tamtejszych urzędników. A przy tym pracuje tak, jakby pochodził z Polski. W Rosji mamy 51 proc. udziałów, na Ukrainie 60 proc., w Niemczech 50 proc. – to firmy, które handlują naszymi pro- Piotr Olewiński – wiceprezes zarządu Novol. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 15 ROZMOWY GŁOSU DO FIRMY NOVOL NALEŻY OD KILKU LAT EKSKLUZYWNY OŚRODEK, JAKIM JEST PAŁAC W MIERZĘCINIE. SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ NA TĘ DZIAŁALNOŚĆ? P. NOWAKOWSKI: Zakład pracy chronionej generował kiedyś spore środki, które mógł spożytkować w określony sposób. Przyszedł nam do głowy pomysł, aby stworzyć ośrodek wypoczynkowy i rekreacyjny, zwłaszcza dla pracowników niepełnosprawnych. Koncepcje były różne: kupić i wyremontować stary ośrodek FWP nad morzem, postawić obiekt ze szkła i aluminium gdzieś wśród zieleni lub wreszcie znaleźć obiekt historyczny i przystosować go do nowych funkcji. Wybraliśmy to ostatnie rozwiązanie. P. OLEWIŃSKI: Oficjalny przetarg na Pałac w Mierzęcinie wraz z parkiem wygraliśmy w 1998 roku, a rok później rozpoczęliśmy inwestycje. Otwarcie obiektu nastąpiło 15 lipca 2001 roku, a jednymi z pierwszych gości byli nasi niepełnosprawni pracownicy. Piotr Nowakowski i Piotr Olewiński już dziesięć razy otrzymali tytuł „Firmy Fair Play”, odebrali też pięć statuetek, które są najważniejszym wyróżnieniem w tym konkursie. Zdecydowaliśmy się kupić Mierzęcin w bardzo dobrym okresie, pałac kosztował nas równowartość średniej klasy samochodu osobowego. Natomiast zdecydowanie większe były koszty remontu, bo do wymiany nadawało się praktycznie wszystko. Począwszy od stropów na drugim i trzecim piętrze pałacu, przez całą stolarkę, instalacje itp. Inwestycja trwała dwa lata i tylko systematyczny rozwój naszej firmy pozwalał na kolejne nakłady w Mierzęcinie. Mogliśmy sobie pozwolić na dokupienie folwarku o powierzchni 3,5 ha z różnymi obiektami gospodarczymi – oborą, stodołą, chlewnią itp. Rok po roku każdy kolejny obiekt poddawaliśmy renowacji, tak powstały choćby centrum konferencyjne czy pokoje nad stajniami dla poszerzenia bazy noclegowej, chlewnię przeznaczyliśmy na tory do bowlingu. Obecnie trwa ostatni etap prac, czyli przerabianie dawnej stodoły na następne pokoje hotelowe i kolejne sale konferencyjne. P. NOWAKOWSKI: Ciekawostką Mierzęcina jest to, że mamy tam winnicę. W tym roku nasze wino zostanie po raz pierwszy oficjalnie wprowadzone do sprzedaży. Koleje tej winnicy były różne, niemniej to ciekawa działalność. Pobudza wyobraźnię. Na obszarze 6 ha uprawiamy 27 tys. krzaków winorośli. 16 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 WINIARSTWO TO JEDNAK RACZEJ HOBBY, NIŻ BIZNES? P. OLEWIŃSKI: Cały Mierzęcin jest naszym hobby. To nie jest działalność dochodowa. JESZCZE NIE. SĄDZĄC JEDNAK PO TYM, JAK WIELE OSÓB TAM JEŹDZI I CHWALI OŚRODEK, TO SIĘ MOŻE WKRÓTCE ZMIENIĆ. P. NOWAKOWSKI: Naszym zamiarem było stworzenie miejsca, do którego goście będą chętnie przyjeżdżać, a później wracać. Do tego nie wystarczy piękna okolica, lasy, pola, dzikie zwierzęta. Potrzebna jest baza, w której można dobrze wypocząć. Obecnie mamy tam spa, z salami do fitness, sauny, basen. Niewiele brakuje, aby ośrodek potrafił zaspokoić wszelkie potrzeby wymagającego klienta. Z drugiej strony, to miejsce szczególne. Wyremontowany ośrodek FWP gdzieś nad morzem byłby jednym z wielu. Pałac w Mierzęcinie, z jego historią i architekturą, jest jedyny i niepowtarzalny. P. OLEWIŃSKI: Ale nadal jest przede wszystkim ośrodkiem wypoczynkowym dla naszych pracowników. Mogą na bardzo korzystnych warunkach finansowych korzystać z wszystkich atrakcji. PRACUJĄ PANOWIE RAZEM JUŻ PRAWIE TRZY I PÓŁ DEKADY. CZY JEST MOŻLIWE, TEORETYCZNIE, ŻE ROZSTAJĄ SIĘ PANOWIE JAKO PARTNERZY BIZNESOWI? P. OLEWIŃSKI: Każda sytuacja jest możliwa, chociaż w naszym przypadku chyba za mało czasu zostało, by do tego doprowadzić. Wydaje się też, że wyniki naszej pracy są na tyle pozytywne, że choć różnimy się czasem, inaczej widzimy pewne sprawy, to mamy do siebie zaufanie. Wiemy, że odmienne zdanie wspólnika jest spowodowane troską o firmę. P. NOWAKOWSKI: Zaufanie jest podstawą każdego współdziałania, a my do siebie mamy głębokie zaufanie. To podstawa, żeby budować wspólne, efektywne działanie. Wyobrażam sobie natomiast sytuację, że z jakiegoś powodu któryś z nas zostanie sam. Dlatego dla bezpieczeństwa firmy trzeba tworzyć scenariusze awaryjne, pozwalające na zastąpienie drugiego wspólnika. My takie nieformalne scenariusze mamy opracowane. Bardziej w świadomości niż w dokumentach, ale zdajemy sobie też sprawę, że niedługo będziemy odchodzili z firmy. Obaj jesteśmy w wieku przedemerytalnym. Proces sukcesji w firmie już się rozpoczął, aby nowe pokolenie mogło przejąć Novol w pełni działania i żeby nie spowodować jego zahamowania w trakcie przejmowania obowiązków. P. OLEWIŃSKI: Mamy świadomość, że to dotyczy nie tylko nas, ale i ludzi, którzy tu pracują. Zatrudniamy 400 osób w Komornikach, a 700 w całej grupie kapitałowej, każda z nich ma rodzinę na utrzymaniu. Ważne jest więc, aby pewne procesy odbywały się w sposób bezpieczny. WRACAMY WIĘC NA KONIEC DO ZAGADNIENIA ODPOWIEDZIALNOŚCI W BIZNESIE... P. OLEWIŃSKI: Tak zostaliśmy wychowani, tak od lat pracujemy, to się z dnia na dzień nie zmieni... P. NOWAKOWSKI: Szybkie interesy często nie są związane z fair play, natomiast długofalowe współdziałanie na innych zasadach nie jest możliwe. Jeśli nie będziemy lojalni wobec partnera w biznesie, to za chwilę on podziękuje za współpracę. Ale jeśli stworzymy dobre więzi, to – mimo ewentualnych potknięć – firma będzie dobrze funkcjonowała. ORGANIZACJE BIZNESOWE: DEBATA A T A Świeża krew DEB dla biznesu P oznań od dawna jest miastem akademickim (choć precyzyjniej byłoby napisać „uniwersyteckim”, bo większość „akademii” przemianowano niedawno na „uniwersytety”), a w ostatnim czasie nawet notujemy pod tym względem tendencję zwyżkową – zwiększa się liczba zarówno wyższych uczelni, jak i studentów. Czy ilość przechodzi w jakość? Zdania na ten temat są mocno podzielone, ale że coś jest na rzeczy świadczy tempo, w jakim parlamentarzyści pracują nad reformą szkolnictwa wyższego. Rozwój przedsiębiorczości jest ściśle związany z napływem nowych kadr, dlatego przedstawicieli wielkopolskiego biznesu poprosiliśmy o udział w debacie poświęconej poznańskim szkołom i uczelniom. Jak przygotowują młodych ludzi do pracy, a z drugiej strony – czego oczekują od absolwentów wielkopolscy pracodawcy. Czy ci, którzy dziś wstępują dopiero na ścieżkę kariery są dobrze przygotowani do pracy pod względem teoretycznym i jaka jest ich wiedza o faktycznym funkcjonowaniu przedsiębiorstw, nabyta (bądź nie) podczas praktyk czy staży studenckich. Co uczelnie powinny zmienić w programach studiów, aby lepiej przygotować absolwentów do płynnego wejścia w karierę zawodową. Zapraszamy do lektury! reklama A T A DEB ORGANIZACJE BIZNESOWE: DEBATA Przedstawiciel BCC Ucz się i pracuj W oparciu o autorski program Volkswagen Poznań daje duże możliwości rozwoju i szanse zdobycia doświadczenia zarówno na poziomie szkoły zawodowej, jak i wyższej uczelni. TEKST | Jolanta Musielak, Członek Zarządu ds. Personalnych Volkswagen Poznań Sp. z o.o. S półka Volkswagen Poznań, będąca wiodącą firmą branży motoryzacyjnej w Polsce i jednocześnie największym pracodawcą regionu, potrzebuje wysoko wykwalifikowanej kadry pracowniczej różnych specjalności i na różnych poziomach kształcenia. Z punktu widzenia potrzeb przedsiębiorstwa produkcyjnego na rynku panuje jednak niedobór wykwalifikowanych pracowników, będących absolwentami szkół zawodowych. W tej sytuacji firma VW Poznań, uwzględniając aktualne tendencje rozwojowe i potrzeby przyszłości, rozpoczęła w 2005 roku realizację współpracy z Zespołem Szkół nr 1 w Swarzędzu w zakresie kształcenia w zawodzie monter mechatronik. Każdego roku tworzona jest 24-osobowa klasa, której uczniowie są równocześnie młodocianymi pracownikami VWP. Drugim partnerem VW Poznań w realizacji tego programu kształcenia jest Poznańskie Centrum Edukacji Ustawicznej i Praktycznej (PCEUiP), w którym realizowana jest część praktyk. Zajęcia praktyczne w firmie rozpoczynają się w II klasie i realizowane są w dziale Utrzymania Ruchu. Program kształcenia wspiera również, od samego początku jego istnienia, Starostwo Powiatowe w Poznaniu. Zwieńczeniem praktyki jest zbudowanie modelu mechatronicznego w PCEUiP i zdanie egzaminu państwowego. Najlepszym uczniom VW Poznań stwarza możliwość przystąpienia do egzaminu przed Polsko-Niemiecką Izbą Przemysłowo-Handlową; po zdaniu egzaminu absolwent uzyskuje międzynarodowy certyfikat, uprawniający do wykonywania zawodu w UE. Po ukończeniu szkoły najlepsi absolwenci mają szansę (dalszego) zatrudnienia w spółce Volkswagen Poznań. Do tej pory firma VWP zaproponowała wszystkim absolwentom dalszą współpracę. Ponadto najlepszy z nich zapraszany jest na międzynarodowy zjazd absolwentów uczestniczących w programach kształcenia zawodowego, prowadzonych przez poszczególne spółki koncernu VW. Kontynuując swój zawodowy roz- 18 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 wój, absolwent może wziąć udział w programie „Wędrowiec”, polegającym na rocznej pracy w jednym z zagranicznych zakładów koncernu. VW Poznań planuje rozszerzyć współpracę o nowe kierunki kształcenia zawodowego – w tym roku w specjalnościach mechanika i elektromechanika pojazdów samochodowych, natomiast w przyszłości – operatora maszyn i urządzeń odlewniczych. Jeżeli natomiast chodzi o szkolnictwo wyższe, partnerami VW Poznań są poznańskie uczelnie, które kształcą przyszłych inżynierów, finansistów, logistyków i innych potencjalnych pracowników wielu działów. Ze względu na profil firmy naszym głównym partnerem jest Politechnika Poznańska. W trosce o polepszenie modelu kształcenia menedżerowie i specjaliści z VW Poznań biorą udział w cyklicznych spotkaniach panelowych kadry Politechniki Poznańskiej z przedstawicielami przedsiębiorstw – forum tych spotkań jest Konwent Politechniki Poznańskiej. VW Poznań daje duże możliwości rozwoju i szanse zdobycia doświadczenia już w trakcie studiów. Co roku w okresie wakacyjnym spółka VWP przyjmuje praktykantów, którzy mają okazję sprawdzenia swojej wiedzy w praktyce, a także realizacji projektów we współpracy ze specjalistami branży motoryzacyjnej. Od kilku lat funkcjonuje program Best From The Best, będący mecenatem firmy VW Poznań. Studentom Politechniki Poznańskiej, Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, którzy osiągają najlepsze wyniki w nauce oraz angażują się w działalność pozanaukową, spółka przyznaje roczne stypendia. Firma prowadzi także programy stypendialne – Stypendium Doktoranckie oraz Engineer Development Program – skierowane do studentów Politechniki Poznańskiej. Oprócz możliwości odbycia praktyk, pisania prac dyplomowych w oparciu o materiały dostępne w firmie, stypendysta wyjeżdża na semestralny pobyt na Uniwersytecie Technicznym w Cottbus. Do tej pory wszyscy stypendyści po jego zakończeniu zostali zatrudnieni w VW Poznań. ORGANIZACJE BIZNESOWE: DEBATA Przedstawiciel DWK Teoria to nie wszystko Absolwenci poznańskich uczelni reprezentują zazwyczaj wysoki poziom przygotowania teoretycznego. Nie musi to jednak oznaczać, że będą dobrymi pracownikami. TEKST | Wojciech Skrudlik, Członek Zarządu MAN Accounting Center Sp. z o.o. S zybkie i sprawne wdrożenie nowego pracownika do codziennych obowiązków to marzenie każdego przedsiębiorcy. Wprowadzenie obowiązkowych, kilkumiesięcznych praktyk na pewno przełożyłoby się na lepsze przygotowanie absolwentów do rozpoczęcia pracy. Taka praktyka powinna być w miarę możliwości zbliżona zakresem obowiązków do zadań, jakie ma etatowy pracownik, powinna dać możliwość poznania specyfiki pracy, poziomu stresu czy stosunków interpersonalnych, jakie funkcjonują w korporacjach. MAN Accounting Center ściśle współpracuje z uczelniami, oferując możliwość odbycia praktyk. Nam, jako pracodawcy, daje to możliwość poznania potencjalnych pracowników, a dla studentów stanowi świetny start i rozpoznanie na rynku pracy. Uważam, że pracodawcy mogą (a wręcz powinni) mieć również czynny udział w kształceniu studentów i przygotowaniu ich do płynnego wejścia na rynek pracy. Przeprowadzanie wykładów otwartych na uczelniach wyższych, z którymi współpracujemy (Uniwersytet Ekonomiczny czy Wyższa Szkoła Bankowa), przez pracowników MAN Accounting Center jest, moim zdaniem, świetną szansą dla studentów na poszerzanie zdobywanej wiedzy o spojrzenie praktyków. Innym trafnym przykładem takiej współpracy biznesu i uczelni wyższych jest firma Infosys z Łodzi, która ściśle współpracuje z uczelniami wyższymi i jest nawet współautorem specjalnego kierunku studiów przygotowującego do pracy w centrach finansowo-księgowych. Myślę, że byłoby świetnie, gdyby w Poznaniu podobna inicjatywa spotkała się z przychylnością władz szkół wyższych. Nie bez znaczenia jest przecież fakt, iż studenci w ten sposób mogą się skonfrontować z wykładowcami, którzy mają codzienny kontakt z praktyczną stroną prowadzenia biznesu. W ten sposób pierwsze kroki w pracy byłyby dużo łatwiejsze. Ważnym aspektem, na który uczelnie powinny zwrócić uwagę, jest poziom i zakres nauczania języków obcych na uczelniach ekonomicznych czy technicznych, bo praktyczna znajomość przynajmniej jednego języka obcego w stopniu bardzo do- brym jest dziś warunkiem zdobycia dobrej pracy. Bardzo często absolwenci, którzy podejmują pierwszą pracę w branży, jaką reprezentuje MAN Accounting Center, są zupełnie niezorientowani w kwestiach standardów obsługi klienta, różnic międzykulturowych, czyli obszarach kluczowych na większości stanowisk pracy, jakie oferujemy. Nie mają wiedzy odnośnie przysługujących im, jako pracownikom, praw i obowiązków. Dodanie powyższej tematyki do programu studiów również uważam za celowe i cenne. Absolwenci poznańskich uczelni reprezentują zazwyczaj wysoki poziom przygotowania teoretycznego. Niestety, niekoniecznie oznacza to, że rozpoczynający pracę będzie dobrym pracownikiem. Większość studentów cechuje się dużą otwartością i umiejętnością przyswajania sobie nowych wiadomości, międzynarodowe środowisko pracy też zwykle nie stanowi dla nich problemu. Absolwentom brakuje jednak podstawowej wiedzy z zakresu funkcjonowania przedsiębiorstw. Podczas procesu rekrutacji wielu z nich prezentuje dwie diametralnie różne postawy (obie negatywnie postrzegane przez pracodawców). Pierwsza grupa jest bardzo pewna siebie i wykazuje postawę roszczeniową, zapominając, że swoją teoretyczną wiedzę będzie musiała dopiero nauczyć się wykorzystywać w praktyce i że pracodawca zwykle poszukuje dobrze wyszkolonych, lojalnych pracowników, jakimi mają szansę zostać po pewnym czasie, a nie jedynie kadry zarządzającej. Druga grupa powątpiewa w swoje umiejętności, co też blokuje u takich osób możliwości poznawcze. Poznań jest zarówno ważnym ośrodkiem akademickim, jak i regionem o wysoko rozwiniętej gospodarce, dlatego warto pielęgnować ścisłe związki lokalnych uczelni z biznesem. Będąc w zarządzie ABSL, organizacji zrzeszającej największe centra typu SSC/BPO, aktywnie spotykam się z władzami lokalnymi i przedstawicielami uczelni wyższych największych miast w Polsce, by przekazać nasze spostrzeżenia oraz nakłonić do modyfikacji oferty edukacyjnej do istniejących potrzeb rynkowych. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 19 ORGANIZACJE BIZNESOWE: DEBATA Przedstawiciel WZP Dopasować rynki pracy Polskie firmy są coraz bardziej świadome wagi kapitału intelektualnego pracowników, wywołując popyt na pracę w zakresie kwalifikacji potrzeb dla rynku pracy. TEKST | Jacek Kulik, wiceprezes Wielkopolskiego Związku Pracodawców K ompetencje poszukiwane na rynku pracy są wskaźnikiem trafności dopasowania potrzeb pracodawców do kwalifikacji absolwentów szkół. Rynek pracy nie jest jednorodny – mamy zarówno do czynienia z rynkiem pracownika, jak i pracodawcy – zależnie od kategorii zawodów. Miarą dopasowania obu rynków jest okres poszukiwania pracy po zakończeniu kształcenia. Jak wynika z „Raportu Uczelnia Przyjazna Pracodawcom”, w 2010 roku 9 proc. absolwentów poszukiwało pracy po ukończeniu studiów rok lub dłużej, tylko 23 proc. krócej niż trzy miesiące, byli też absolwenci (16 proc.), którzy dotychczas nie znaleźli pracy. Spośród absolwentów, którzy po zakończeniu nauki znaleźli zatrudnienie, 57 proc. podjęło pracę zgodną z kierunkiem kształcenia. Nie zawsze oznaczało to koniec nauki – z badań wynika bowiem, że większość absolwentów (65 proc.) zmuszona była do podnoszenia swoich kwalifikacji zawodowych po ukończeniu nauki. Oznacza to, że oferta edukacyjna zarówno szkół wyższych, jak i zawodowych w Polsce nie odpowiada wymogom rynku pracy. Tworzenie warunków rozwoju zwłaszcza nowoczesnego szkolnictwa zawodowego jest zadaniem pilnym i wymagającym współdziałania władz oświatowych, przedsiębiorców i samych szkół. Zapoczątkowana w 1999 roku reforma systemu edukacji wymaga pogłębionej refleksji i oceny. Głównym powodem zapaści w kształceniu zawodowym była rezygnacja rządu z jakiegokolwiek wpływu na sieć Zasadniczych Szkół Zawodowych oraz nauczane tam zawody i specjalności. Od roku 2000 o 43 proc. zmalała liczba uczniów ZSZ kształcących się na poziomie robotnika i o 48 proc. liczba uczniów osiągających tytuł zawodowy technika. Kształcenie zawodowe należy uznać za priorytet w działaniach doskonalących system oświaty, tak na poziomie szkół ponadgimnazjalnych jaki i szkół wyższych. Główne problemy szkolnictwa zawodowego w Polsce to dziś przede wszystkim: niedostosowanie oferty do potrzeb rynku pracy (odczuwalny brak pracowników budownictwa, a gospodarka coraz bardziej będzie potrzebować zawodów związanych z ob- 20 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 sługą maszyn w modernizujących się technologicznie przemysłach), niska jakość kształcenia (egzamin z kwalifikacji zawodowych w roku 2010 zdało jedynie 66,4 proc. przystępujących) i wreszcie deprecjacja szkolnictwa zawodowego w oczach społeczeństwa – ZSZ stały się symbolem marginalizacji kulturowej, społecznej i zawodowej. W zakresie szkolnictwa wyższego w ciągu ostatnich 20 lat dokonała się w Polsce rewolucja: liczba studentów zwiększyła się z 400 tys. do 2 mln, jednak prawie połowa studentów kształci się na kierunkach społecznych, ekonomicznych i pedagogicznych, a pracodawcy najczęściej szukają pracowników z wykształceniem technicznym. Dane te są porażające. Mamy najwięcej w Europie (publicznych i niepublicznych) szkół wyższych i jeden z najwyższych wskaźników skolaryzacji na świecie, a mimo to zajmujemy dopiero 19. miejsce w UE pod względem stopnia dostosowania systemu edukacyjnego do potrzeb gospodarki. Bez gruntownej reformy szkolnictwa i powiązania go z biznesem tracić będą nie tylko absolwenci. Wolniej będzie się też rozwijać nasza gospodarka. Do tej pory w Polsce udział pracodawców w szkolnictwie zawodowym dotyczył głównie realizacji praktyk zawodowych. Obecne kłopoty, jakie pracodawcy mają z zatrudnieniem fachowców, aktywizują to środowisko. Niestety, kluczowe zmiany w szkolnictwie zawodowym planowane są zza ministerialnych biurek z pominięciem opinii przedsiębiorców. Zmiany te powinny koncentrować się wokół wpisania do strategii regionów współpracy szkół i przedsiębiorstw, wspierania firm, które uczestniczą w organizowaniu i finansowaniu praktycznego kształcenia zawodowego poprzez rekompensaty lub zwolnienia podatkowe, oraz aktualizacji i uszczegółowienia podstaw prawnych warunkujących współpracę szkół i pracodawców. Sytuacja szkolnictwa zawodowego w Polsce wymaga więc programu naprawy zarówno na szczeblu centralnym, regionalnym, jak i lokalnym. Trwają prace nad wielkimi reformami zarówno w szkolnictwie zawodowym, jak i wyższym. Czy będą to zmiany rozsądne – czas pokaże. Uważam jednak, że przy konsekwentnym wprowadzaniu reform jakość naszego kształcenia zawodowego poprawi się. ORGANIZACJE BIZNESOWE: DEBATA Przedstawiciel PIGIEiK Stażyści mają przewagę Poprawienie przygotowania absolwentów wyższych uczelni do kariery zawodowej to proces, który nie wymaga wielkich nakładów finansowych. I TEKST | Stanisław Ziółkiewicz, Zastępca Dyrektora ds. Wdrożeń i Innowacji Instytutu Obróbki Plastycznej nstytut Obróbki Plastycznej (INOP) w Poznaniu jest instytutem podległym Ministerstwu Gospodarki i realizuje prace badawcze (zgodnie z priorytetowymi kierunkami strategicznymi państwa i Europejskiej Przestrzeni Badawczej), rozwojowe i wdrożeniowe w obszarze pozahutniczej obróbki plastycznej. Z uwagi na specyfikę działania Instytutu mój głos w debacie opiera się na doświadczeniach z absolwentami głównie uczelni technicznych. Pracodawca oczekuje od kandydata takiego przygotowania, aby ponieść jak najniższe koszty jego przygotowania do efektywnej pracy. Z takiego punktu widzenia absolwenci uczelni zaraz po zakończeniu edukacji stają na znacznie gorszej pozycji od kandydatów z choćby jednorocznym stażem pracy. Ten jeden rok stażu to czas weryfikacji wiedzy absolwenta i przygotowanie do specyfiki pracy w zawodzie. Można wiec postawić pytanie: czego oczekują od absolwentów pracodawcy? Moim zdaniem pracodawcy poddają kandydata ocenie w zakresie zdolności psychomotorycznej, posiadanej wiedzy oraz zachowań socjologicznych. Zdolności psychomotoryczne są cechą osobową człowieka. Wiele stanowisk pracy wymaga określonych umiejętności, np. zdolności manualnych i cierpliwości na montażu prototypów czy systematyczności i samodzielności w poszukiwaniu rozwiązań na stanowiskach badawczych. Umiejętność rozpoznania i przedstawienia takich zdolności przez absolwenta potencjalnemu pracodawcy oraz powiązania z określonym stanowiskiem pracy może być kluczem w dobrym doborze pracownika i jego rozwoju. A o to chodzi w symbiozie pracodawca-pracownik. Wiedza absolwentów uczelni technicznych (inżynierów mechaników) jest często teoretyczna. W rozmowie z przedstawicielami przemysłu bardzo często powtarza się zarzut, że poziom wykształcenia inżynierów jest coraz słabszy. Przyszli in- żynierowie mają problemy z rysunkiem technicznym – językiem inżynierów na całym świecie – wiedzą ogólnoinżynierską, często słabo znają też procesy technologiczne, co jest wynikiem przygotowania głównie teoretycznego. Ważny z punktu widzenia pracodawcy jest również brak znajomości reguł rynkowych i powiązania poszczególnych technologii z ekonomią. Podkreślić należy, że wiedzę o faktycznym funkcjonowaniu przedsiębiorstwa, jaką można zdobyć np. na praktykach studenckich, zależy w gruncie rzeczy od zaangażowania studenta. Niestety, większość studentów lekceważy tę formę nauki. Z punktu widzenia zachowań socjologicznych istotnymi zaletami są umiejętność pracy zespołowej, odpowiedzialność za podjęte działania oraz zachowanie zasad etyki. Wiele z tych cech kształtowanych jest w całym procesie wychowania, od zasad wynoszonych z domu rodzinnego, przez szkołę podstawową, średnią, po środowisko. Podsumowując, posłużę się opinią prezesa jednego z większego zakładów w Polsce: jeżeli chce się mieć dobrze wyszkolonego pracownika, to trzeba go samemu wychować. Co w takim razie uczelnie powinny zmienić w programach studiów, aby lepiej przygotować absolwentów do płynnego wejścia w karierę zawodową? Moim zdaniem uczelnie powinny spełnić cztery warunki: powrócić do rzetelnego przygotowania wiedzy studentów z jej utrwaleniem poprzez interdyscyplinarne, zespołowe projekty semestralne; poszerzyć współpracę z przedsiębiorcami, by poznać ich potrzeby, opinie i systematycznie modyfikować program nauczania w oparciu o zmiany na rynku; powiązać prace inżynierskie, licencjackie i magisterskie z projektami wdrażanymi w przedsiębiorstwie oraz wprowadzić kilkumiesięczne, obowiązkowe staże zawodowe. Myślę, że większość z powyższych działań uczelnie mogłyby zrealizować przy minimalnych kosztach, a w sposób zasadniczy poprawiłoby to przygotowanie absolwentów do kariery zawodowej. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 21 ORGANIZACJE BIZNESOWE: DEBATA Przedstawiciel WKK Czas na zmiany w szkolnictwie Otwartość myślenia, zdolność ogólnej syntezy oraz wnikliwej analizy, połączonej z umiejętnościami szybkiej adaptacji – to kluczowe oczekiwania wobec nowych pracowników. TEKST | dr Szczepan Gawłowski, prezes Kreisel Technika Budowlana T rwają prace rządu nad przyszłym kształtem systemu polskiego szkolnictwa, dlatego należy w tym aspekcie uwzględnić szkolenie z naciskiem na dostosowanie studentów do współczesnych realiów rynku pracy. W związku z tym praktyczny głos środowisk biznesowych ma wielkie znaczenie w ukształtowaniu tego systemu. Obecnie wykształcenie studenta mocno odbiega od wymagań pracodawców, tak na płaszczyźnie programu, jak i w zakresie pragmatycznej wiedzy. Odbycie miesięcznej praktyki studenta to zbyt mało, by skutecznie uzupełnić braki wynikające z systemu kształcenia, a sama praktyka studencka pozwala co najwyżej poznać organizację, strukturę i sposób funkcjonowania przedsiębiorstwa oraz pobudzić aktywność zawodową studenta. Trudno oczekiwać od pracodawców, aby weryfikowali niepraktyczne umiejętności i wiedzę studenta. Natomiast wdrażanie go w pracę zespołów firmy w krótkim okresie praktyk, powoduje w pewnym stopniu spowolnienie bieżących działań firmy, student z kolei zdobywa doświadczenie zaledwie połowiczne. Dlatego uczelnia powinna przede wszystkim dostosować system szkolenia do sugestii pracodawców oraz stworzyć na uczelni program kształcenia z wykorzystaniem kadry menedżerskiej środowisk biznesowych. Takim rozwiązaniem są również zajęcia dydaktyczne na zasadzie wykładów fakultatywnych z zaliczeniem praktycznym w przedsiębiorstwie. Program studiów powinien obejmować w większym stopniu zajęcia grupowe, wymagające od studenta pracy zespołowej opartej na aktywności, inicjatywie, zaradności i pomysłowości, a także zwiększenie nacisku na kształtowanie kompetencji absolwentów, szczególnie z zakresu umiejętności miękkich oraz wiedzy stosowanej. Otwartość myślenia, zdolność ogólnej syntezy oraz wnikliwej analizy, połą- 22 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 czonej z umiejętnościami szybkiej adaptacji – to kluczowe oczekiwania wobec nowych pracowników. Bardzo pomocne w tym zakresie są tzw. parki naukowo-technologiczne, stanowiące pomost pomiędzy wykształceniem akademickim a realnymi działaniami w przedsiębiorstwie i dające duże możliwości rozwojowe intelektu w praktyce. Połączenie praktycznego biznesu z teoretyczną wiedzą to kluczowe działanie, jakie należy przeprowadzić w celu zreformowania szkolnictwa wyższego. Otwartość myślenia, zdolność ogólnej syntezy oraz wnikliwej analizy, połączonej z umiejętnościami szybkiej adaptacji – to kluczowe oczekiwania wobec nowych pracowników. Bardzo pomocne w tym zakresie są tzw. parki naukowo-technologiczne, stanowiące pomost pomiędzy wykształceniem akademickim a realnymi działaniami w przedsiębiorstwie. Należy docenić starania poznańskich wyższych uczelni, które przez kontakty ze środowiskami gospodarczymi w sposób praktyczny dają studentom możliwość weryfikacji wiedzy oraz zdobywanie doświadczenia zawodowego. Doskonały przykład stanowią chociażby „Klub Partnera” Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu czy też „Konwent Politechniki Poznańskiej”. OKIEM Z BRUKSELI Ilość kontra jakość Poznań jest najbardziej akademickim miastem w Polsce. Na 1000 mieszkańców przypada aż 222 studentów. To niewątpliwie dobra sytuacja, korzystna dla rozwoju miasta. Aby jednak nasza gospodarka odnosiła z tego powodu realne korzyści, warto postawić na jakość kształcenia. TEKST | Filip Kaczmarek P oznań cieszy się ze swojego akademickiego statusu i wspiera rozwój uczelni wyższych. Warto to robić. Trzeba jednak pamiętać, że wzrost ilościowy nie musi automatycznie oznaczać wzrostu jakościowego. Upowszechnienie edukacji na poziomie wyższym spowodowało, w naturalny sposób, trudności w utrzymaniu jakości kształcenia. W rezultacie poziom, jaki reprezentują absolwenci szkół wyższych, jest bardzo zróżnicowany. Oczekiwania pracodawców wobec absolwentów są inne niż uczelni. W dużym skrócie istota problemu polega na tym, że uczelnia oczekuje, aby student „zaliczył”, a pracodawca oczekuje konkretnych umiejętności i kwalifikacji. Studenci coraz częściej koncentrują się na zdobyciu samego dyplomu ukończenia szkoły, a nie realnej wiedzy czy umiejętności. Tymczasem w pracy zawodowej dyplom – sam w sobie – nie ma żadnego znaczenia. Można go oprawić i powiesić na ścianie. W pracy zarobkowej liczy się to, co dana osoba potrafi zrobić albo czego ewentualnie potrafi się nauczyć robić. Sam jestem nauczycielem akademickim i z własnego doświadczenia znam postawy studentów. W dużym uproszczeniu można podzielić studentów na kilka grup. Pierwsza, niestety najmniejsza, to jednostki wybitne – uzdolnione i pracowite. To oni będą mieli największy wpływ na przyszłość. Druga to studenci, którzy chcą się czegoś nauczyć, ale z różnych powodów (obiektywnych i subiektywnych) nie realizują wszystkich celów kształcenia. Trzecia to tacy, którzy chcą uzyskać dyplom, przy możliwie jak najmniejszym wysiłku. Część z nich rzeczywiście ukończy studia, ale niektórzy będą mieli problemy nawet z tak prostą czynnością jak czytanie. Ostatnia grupa to tacy, którzy znaleźli się na studiach przez przypadek. Z drugiej strony trzeba przyznać, że wielu pracodawców popełniło w ostatnich latach sporo błędów w procesach rekrutacyjnych. Wraz ze wzrostem bezrobocia w procedurach rekrutacyjnych zawyżano formalne wymogi dotyczące wykształcenia kandydatów do pracy. W rezultacie oczekiwane kwalifikacje były często zbyt wysokie w stosunku do rze- Upowszechnienie edukacji na poziomie wyższym spowodowało, w naturalny sposób, trudności w utrzymaniu jakości kształcenia. W rezultacie poziom, jaki reprezentują absolwenci szkół wyższych, jest bardzo zróżnicowany. czywistej charakterystyki danego stanowiska pracy. Uczniowie i studenci odpowiedzieli na taką taktykę żmudnym zbieraniem dokumentów potwierdzających ich kwalifikacje i tak zwanym „budowaniem życiorysu”. Właśnie dlatego spotykamy osoby, które „na papierze” wypadają rewelacyjnie, a po krótkiej rozmowie okazuje się, że tak naprawdę nic nie potrafią. Nawet w czasach PRL-u pracodawcy nieformalnie ostrzegali się nawzajem przed słabymi pracownikami. W oficjalnej opinii o pracowniku najczęściej nie można było być otwarcie krytycznym. To mogło ściągnąć kłopoty na kogoś, kto nie doceniał przedstawicieli wiodącej klasy społecznej. W związku z tym używano swoistego kodu. Gdy nie chciało się chwalić pracownika, a jednocześnie dać do zrozumienia, że nie jest zbyt dobry, to pisało się w opinii, że dana osoba jest... punktualna. Należało to interpretować tak, że jedyną zaletą pracownika jest formalne wypełnianie podstawowych obowiązków. Dziś oczywiście nie ma żadnych powodów do tworzenia tego typu kodów, ale każdy pracodawca doświadczył tego, jak trudnym procesem jest rekrutacja. Nie ulega wątpliwości, że jakość kształcenia leży w interesie nie tylko samych uczniów, ale również w interesie gospodarki. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 23 PORADY PRAWNE Państwo tworzy coraz więcej złego prawa Zalewa nas masa niejasnych i skomplikowanych przepisów. Praktycy prawa mają coraz większy problem z jego stosowaniem. TEKST | mecenas Jerzy Krotoski O gromna liczba przepisów to pierwsza poważna bolączka polskiego systemu prawnego. Drugą jest jego jakość. Przepisy tworzone są w ekspresowym tempie, często przez osoby o marnej wiedzy i umiejętnościach legislacyjnych. Układają się w błędne koło: przepisy są złe, więc się je szybko i często poprawia, czego skutkiem są kolejne wadliwe regulacje. Do tego dochodzi złudne przeświadczenie tworzących prawo, iż uchwalenie normy prawnej likwiduje problem. Jako praktyk na co dzień stosujący prawo, z niepokojem obserwuję coraz większą liczbę tworzonych aktów prawnych. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, iż w 2010 roku opublikowano ponad 18 tys. stron ustaw, rozporządzeń, umów międzynarodowych. Przyczyny tworzenia nowego prawa związane są z potrzebami społecznymi czy gospodarczymi lub dopasowaniem do unijnych standardów. Często jednak wynikają także ze słabości procesu prawodawczego. Szereg luk oraz niespójności, które skutkują dalszymi nowelizacjami, wynika z braku pełnego rozeznania, czy w konkretnej sytuacji rzeczywiście potrzebna jest zmiana prawa. Ponadto w toku oddawania się lekturze nowych ustaw wielokrotnie zastanawiam się, czy ustawodawca przeprowadził rzetelną ocenę możliwych następstw związanych z wprowadzeniem określonej normy. Niejednokrotnie, analizując przepisy, odnoszę wrażenie, że o tym zapomniał. Problem dla polskiej przedsiębiorczości stanowią niejasne i stale modyfikowane przepisy, których interpretacja może budzić (i budzi) uzasadnione wątpliwości. Analizując nowy akt prawny, wielokrotnie spotykam się z sytuacją, w której przepisy są wewnętrznie sprzeczne, a nawet wzajemnie się 24 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 wykluczają. Widoczny jest brak spójności przepisów z coraz bardziej rozbudowanym system prawnym. Takim przykładem jest chociażby sprawa pewnego przedsiębiorstwa, które mam przyjemność reprezentować. Prowadzona inwestycja uznana za priorytetową dla województwa wielkopolskiego została wpisana na listę przedsięwzięć Euro 2012. Status ten umożliwia realizowanie procesu inwestycyjnego w oparciu o szczególne normy uregulowane tzw. ustawą o Euro 2012, które mają na celu ułatwienie rozbudowy niezbędnej na mistrzostwa Europy infrastruktury. Regulacja ta między innymi wyznacza przesłanki, kiedy sąd administracyjny nie może wyeliminować z obrotu prawnego decyzji o pozwoleniu na budowę. W omawianej sprawie warunki te zostały spełnione. Jednak gdy sprawa w wyniku licznych odwołań trafiła przed oblicze sądu administracyjnego, sąd ten uznał, iż decyzja – pomimo że merytorycznie słuszna – nie może się ostać z powodu błędów formalnych popełnionych przez urzędnika. I decyzję uchylił, argumentując, iż przepisy wprowadzonej Ustawy o Euro 2012 są niespójne i sprzeczne z zapisami konstytucji. Inwestor pozostał z wybudowaną inwestycją, jednak nie ma „ważnej” decyzji. W tej sprawie złożyliśmy już skargę do sądu wyższej instancji, która – mam nadzieję – odniesie pożądany skutek i zmieni sposób rozumowania składu orzekającego. Jednak przykład ten, niestety nieodosobniony, pokazuje, jak trudno poruszać się przedsiębiorcom, a przede wszystkim „zwykłym” obywatelom wśród gąszczów przepisów, które tworzone są szybko i często bezmyślnie. Państwo powinno gwarantować pewność prawa, jednak dziś wymaga to radykalnej poprawy procedury legislacyjnej. Wierzę, że zmiany w tym zakresie są możliwe, czego życzę Państwu i sobie. TECHNOLOGIE Cloud Computing – czy warto o tym pomyśleć? Czy jest możliwe solidne rozwinięcie obsługi informatycznej firmy przy jednoczesnym ograniczeniu kosztów tej obsługi do niezbędnego minimum? Okazuje się, że tak. TEKST | Marcin Bąkowski i Tomasz Stępski S potykając się z osobami pracującymi w branży infor matycznej, na pewno zastanawialiście się Państwo nad fenomenem języka, jakim się one posługują. Każdego roku pojawiają się nowe, tajemnicze, angielsko brzmiące określenia dotyczące rewolucyjnych rozwiązań. Rozwiązania te mają odmienić oblicza wielu działalności biznesowych i przyczynić się do uzyskiwania większych korzyści. Zwłaszcza finansowych. Jesteśmy zalewani informacjami na temat zjawiska nazwanego Cloud Computing (CC). Poniżej postaramy się Państwu przybliżyć to zjawisko i przekonać, że warto o nim poważnie pomyśleć w przyszłości. CLOUD COMPUTING – CO TO JEST? Obecny, dynamiczny, model prowadzenia działalności zmusza do szukania optymalizacji kosztów, opiera się też na budowie i utrzymaniu szerokiej sieci powiązań biznesowych. Utrzymanie obu trendów wymaga zaangażowania wydajnych technologii informatycznych. Na szczęście, coraz tańsze i szybsze łącza internetowe w połączeniu z nowymi rozwiązaniami przetwarzania danych umożliwiają łatwe dzielenie się informacją oraz szybkie nawiązywanie relacji. Powszechny jest trend zakupu kompletnych środowisk informatycznych (oprogramowania, serwerów, procesorów, pamięci masowych) jako usług, a nie jako dóbr inwestycyjnych. Wśród przedsiębiorców pojawiają się coraz częściej opinie, iż korzystnym rozwiązaniem byłaby możliwość zakupu informatyki jako usług w modelu abonamentu, bez dużych inwestycji początkowych. Idealnie byłoby płacić tylko za realne zużycie. Formą przypomina to zakup prądu z gniazdka – prawda? W tym kierunku będzie ewoluować informatyka i odpowiedzią na te potrzeby jest Cloud Computing. CC, nazywany także przetwarzaniem w chmurze, to taki sposób dystrybucji zasobów informatycznych, gdzie użytkownik płaci za wykorzystanie usługi i nie musi kupować ani instalować oprogramowania. Obecnie na rynku istnieją Chmury prywatne, realizowane poprzez wewnętrzne serwerownie i wewnętrzne sieci organizacji, oraz Chmury publiczne, działające w oparciu o wielkie zewnętrzne serwerownie (Datacenter) i ogólnodostępną sieć Internet. CC umożliwia dostęp na żądanie do niemal nieograniczonych zasobów informatycznych na zasadzie dostępnych dla wszystkich usług. Każdy zainteresowany może wybrać samodzielnie usługę oferowaną w Chmurze i z niej korzystać. Oferta CC jest na tyle uniwersalna, że odpowiada na potrzeby zarówno wielkich korporacji, o rozbudowanych działach informatycznych, jak i stosunkowo niedużych firm. Nowy model jest bardzo dobrze dostosowany do wy- mogów w zakresie bezpieczeństwa przetwarzania danych. Bardzo wyraźne staje się zjawisko korzystania z outsourcingu informatycznego. Jak przewidują analitycy, do 2012 roku ponad 20 proc. przedsiębiorstw nie będzie posiadało własnych zasobów IT. CLOUD COMPUTING – CZTERY ASY W RĘKU Pierwsza zaleta CC to unowocześnienie i optymalizacja posiadanych zasobów informatycznych. Firmy zastępują indywidualne rozwiązania informatyczne usługami dostępnymi w sieci. Korzyści to gotowa „od zaraz” funkcjonalność i umiarkowane opłaty obejmujące tylko wykorzystywane funkcje oraz czas ich użytkowania. Zaletą drugą jest zastąpienie kosztów inwestycyjnych ponoszonych na rozwój i utrzymanie środowisk informatycznych (ludzie, sprzęt, oprogramowanie, bezpieczeństwo) kosztami operacyjnymi. Skala kosztów jest wprost proporcjonalna do skali realizowanych działań. Trzecią zaletę stanowi ograniczenie nakładów przeznaczanych na wewnętrzną infrastrukturę, a czwartą – odciążenie wewnętrznych zasobów. Uwolnione w ten sposób rezerwy mogą zostać przeznaczone do realizacji innych zadań. CLOUD COMPUTING – CZY WARTO MYŚLEĆ O PRZYSZŁOŚCI? Obecnie bardzo wielu z nas wykorzystuje usługi przetwarzania w Chmurze, czasami nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Przechowujemy i przetwarzamy zdjęcia, materiały wideo, korespondencję, bazy kontaktów a nawet informacje biznesowe czy dane osobiste. Portale społecznościowe, takie jak Facebook czy poczta Google, to przykłady usług CC. W przyszłości taki sposób wykorzystania usług przetwarzania w Chmurze będzie się bardzo szybko pogłębiać Podsumowując, CC przyczyni się do zmiany modelu dostarczania rozwiązania informatycznego z inwestycyjnego, w którym użytkownik nabywa aktywa informatyczne (infrastruktura, oprogramowanie, ludzie) i musi dbać o ich ciągły rozwój oraz modernizację, na usługowy, w którym rozwiązanie jest dostępne jak prąd w gniazdku, a Klient ma pełną kontrolę nad tym, kiedy z niego korzysta, a także ile płaci. A to od samego początku informatyki było marzeniem każdego z nas, jej użytkowników. Autorzy tworzą Zarząd spółki SINERSO Polska będącej aktywnym inicjatorem i propagatorem rozwiązań CC na rynku polskim. SINERSIO Polska jest dostawcą zaawansowanych rozwiązań informatycznych. Świadczy usługi doradcze, szkoleniowe oraz hostingu i administracji systemów wspomagania zarządzania czołowych światowych firm. Więcej informacji pod adresem www.sinersio.com, mail: [email protected]. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 25 GOSPODARKA Efekt domina Z roku na rok przybywa w Poznaniu firm, które właśnie tutaj chcą zainwestować swój kapitał. Ten mechanizm działa na zasadzie efektu domina – raz rozpoczęty proces toczy się już samoistnie, a kolejni inwestorzy tylko zwiększają atrakcyjność tego obszaru. TEKST | Anna Solak N ie inaczej jest w przypadku wszelkiego rodzaju centrów, które w stolicy Wielkopolski wyrastają jak grzyby po deszczu. Centra badawcze, księgowe, obliczeniowe czy komputerowe – wszystkie mają za zadanie obsługiwać konkretny dział firmy, dla której powstają. Swoją funkcjonalność zawdzięczają temu, że skupione na wypełnianiu ściśle określonej roli, stają się wyspecjalizowanymi jednostkami w swojej dziedzinie. Ich pracownicy to najczęściej osoby wykształcone w konkretnej dziedzinie, ukierunkowane właśnie na tego typu pracę. Poznań jako ośrodek akademicki, łączący w sobie kilkanaście wyższych uczelni, nie 26 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 jest zatem miejscem przypadkowym. To właśnie stąd co roku na rynek pracy trafiają rzesze absolwentów. Ludzi młodych, władających obcymi językami, posiadających szereg umiejętności z zakresu najnowocześniejszych technologii, a przede wszystkim o otwartych umysłach. Grzechem byłoby niewykorzystanie takich warunków i zagraniczni inwestorzy dobrze o tym wiedzą. Uczelnie również, dlatego biorą udział w projektach unijnych, takich jak na przykład projekt tzw. kierunków zamawianych, to znaczy kierunków, wobec których badania rynkowe wykazały większe zapotrzebowanie, jeśli chodzi o specjalistów wykształconych w danej dziedzinie. W Poznaniu udział w projekcie biorą dwa Wydziały UAM: Chemia GOSPODARKA oraz Matematyka i Informatyka. Na pierwszym z nich funkcjonuje dualistyczny podział: „Poczuj chemię do chemii” to wersja projektu zarezerwowana dla studentów studiów pierwszego stopnia, a „Chemia warta Poznania” – dla studiów drugiego stopnia. Co, oprócz większych szans na znalezienie pracy na konkurencyjnym rynku, skłania młodych ludzi do podjęcia takiego kierunku? – Studenci mogą uczestniczyć w różnych certyfikowanych kursach, m.in. kursie ISO, kursach poprawiających motywację, szkolących jak zbudować własne przedsiębiorstwo, a także kursach języka angielskiego w biznesie i chemii – wylicza Bogusława Łęska z Wydziału Chemii. – Myślę, że warto z tego skorzystać – dodaje. Zachętą dodatkową jest natomiast program stypendialny, który za dobre wyniki w nauce gwarantuje stypendium motywacyjne w wysokości 1000 zł na miesiąc, przy czym studenci mogą łączyć je z innymi świadczeniami, np. stypendium socjalnym i naukowym. Nie bez znaczenia są także ćwiczenia prowadzone przez specjalistów z konkretnych dziedzin. Tego typu zajęcia nie tylko umożliwiają nabycie najświeższej wiedzy, ale mogą posłużyć także jako droga do odbycia w nich stażu, a w przyszłości – nawet znalezienia pracy. – Mamy ofertę zajęć prowadzonych przez specjalistów ze sfery biznesu czy z SAPA. W przyszłym semestrze będziemy mieli zajęcia prowadzone przez pracowników IBM. W tej chwili prowadzone są takie, które dotyczą programowania urządzeń mobilnych, telefonów komórkowych itd. przez Samsunga – wymienia Marek Nawrocki, dziekan Wydziału Matematyki i Informatyki UAM i koordynator projektu kierunków zamawianych. Zapytany o praktykę nabywaną przez swoich studentów, wyjaśnia: – Prowadzimy program współpracy z IBM czy Microsoft i stąd w różnych firmach nasi studenci znajdują oferty praktyk. PLUS SAM W SOBIE W Poznaniu swoją siedzibę ma już Centrum Innowacji Microsoft (w skrócie MIC, od angielskiej nazwy Microsoft Innovation Center), które jest efektem współpracy firmy Microsoft, Poznańskiego Centrum Superkomputerowo-Sieciowego oraz Instytutu Informatyki Politechniki Poznańskiej. Zadaniem tego centrum jest doradztwo w zakresie technologii komputerowych, obsługi aplikacji Microsoft czy tworzenia oprogramowania spełniającego wymogi bezpieczeństwa. Głównym kierunkiem, w jakim rozwija się MIC, jest właśnie wspieranie rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa informatycznego, a także usług outsourcingowych. Te ostatnie polegają na zlecaniu podmiotom zewnętrznym zadań, które nie należą do ścisłych kompetencji firmy, która z nich korzysta. Pozwala to zleceniodawcy zaoszczędzić czas i energię, a jednocześnie zyskać fachowe wykonanie usługi przez podmiot zewnętrzny. Kolejnym polem działalności MIC jest współpraca z jednostkami rządowymi, samorządowymi, uczelniami wyższymi czy przedsiębiorstwami, prowadzącymi badania naukowe i projekty związane z tworzeniem nowych, bezpiecznych technologii informatycznych. Pozwala to na zoptymalizowanie wyników tych badań i bezpieczne zastosowanie określonych projektów. Inne ośrodki związane z usługami informatycznymi to np. Centrum Usług Informatycznych Roche, w którym docelowo zatrudnienie znaleźć ma 300 osób, czy choćby takie samo Centrum amerykańskiej firmy z branży IT – Ciber (Centrum Usług Informatycznych Service Desk). Ostatnie z nich obecnie zatrudnia około 20 pracowników obsługujących pięć firmklientów, lecz wraz z ich rozwojem może zaoferować pracę dla blisko 200 osób. To jednocześnie pierwsze Centrum tej firmy w Europie Wschodniej. Siedziba Ciber, której roczne obroty sięgają 1,1 mld dolarów, znajduje się w Londynie, a oddziały firmy – w kilkunastu krajach. O wyborze Poznania pod budowę Centrum zadecydował szereg czynników, w tym dogodne przepisy, dobrze wykształcona kadra i stosunkowo niskie koszty inwestycji. Centrum jest otwarte na młodych ludzi z odpowiednim wykształceniem i w związku z tym planuje podjąć współpracę z UAM i Politechniką Poznańską, aby pozyskiwać najlepiej przygotowanych do pracy absolwentów. Jego usługi opierają się na wspomaganiu klientów w dziedzinie informatyki, np. zdalnym wsparciu klienta korporacyjnego, u którego wystąpił jakikolwiek problem z komputerem. Centra badawcze, księgowe, obliczeniowe czy komputerowe – wszystkie mają za zadanie obsługiwać konkretny dział firmy, dla której powstają. Swoją funkcjonalność zawdzięczają temu, że skupione na wypełnianiu ściśle określonej roli stają się wyspecjalizowanymi jednostkami w swojej dziedzinie. Ich pracownicy to najczęściej osoby wykształcone w konkretnej dziedzinie, ukierunkowane właśnie na tego typu pracę. W tym celu potencjalny pracownik Centrum musi posługiwać się językiem angielskim oraz innym dużym językiem europejskim (lub jednym z głównych języków azjatyckich) w stopniu komunikatywnym oraz znajomością informatyki przynajmniej w stopniu średniozaawansowanym biurowo. Co otrzyma w zamian? – W skali całej firmy pracujemy z bardzo dużą liczbą klientów, oferujemy więc wszelkiego rodzaju treningi przydatne w prowadzeniu tego rodzaju usług, np. związane z językiem angielskim, komunikatywnym prowadzeniem rozmowy przez telefon czy nawet dotyczące technik opanowania zdenerwowanego klienta. Dodatkowo, sukcesywnie kształcimy swoich pracowników. Obecnie do użytku wchodzi nowy system operacyjny Windows 7, który już przyswajamy. Musimy być na bieżąco z wszystkimi aplikacjami – tłumaczy Piotr Sawiński, Center Manager Ciber Polska. – Znajomość dużej liczby aplikacji jest zresztą plusem samym w sobie, a ponieważ nasi analitycy znają łącznie 11 języków, w obsłudze klientów od Japonii po Amerykę Południową, żywy kontakt z językiem Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 27 GOSPODARKA jest u nas na porządku dziennym – dodaje. Możliwość awansu w Ciber także wzrasta, zważywszy na fakt, że firma zatrudnia ogółem przeszło 8 tys. pracowników we wszystkich większych krajach świata. STUDENCI MILE WIDZIANI Centrum usług w dziedzinie zarządzania inwestycjami to z kolei pomysł Franklin Tempelton Investments na wejście na poznański rynek. Ta amerykańska firma już od 1997 roku jest obecna w Polsce, zajmując się wspomaganiem inwestycji o globalnym zasięgu. Swoją siecią obejmuje 150 państw, a jej siedziby mieszczą się już w przeszło 30 z nich. Działa w oparciu o grupy funduszy Franklin, Tempelton i Mutual Series, w ramach których realizowane są strategie inwestycyjne. Klientami FTI mogą być zarówno osoby fizyczne, jak i instytucje. Centra księgowe z kolei założyły w Wielkopolsce takie firmy, jak Carlsberg, Lorenz czy MAN Nutzfehrzeuge AG. Firma piwowarska z Danii swoje Centrum Usług Finanso- Poznań jako ośrodek biznesowy z każdym rokiem będzie przyciągał kolejnych inwestorów. Jest to ogromna szansa na rozwój, zarówno dla samego miasta, jak i jego mieszkańców. Zwłaszcza ludzi młodych, którzy po ukończeniu poznańskich szkół wyższych trafiają na konkurencyjny rynek pracy. wych (Accounting Service Centre) uaktywniła już w listopadzie 2006 roku. Z każdym miesiącem klientów przybywało, a obecnie Carlsberg ASC obsługuje swoje spółki w takich krajach, jak Szwecja, Norwegia, Niemcy, Wielka Brytania czy Szwajcaria. W poznańskim centrum pracuje ponad 200 osób (na 45 tys. pracowników, jakie posiada Carlsberg Group na całym świecie). Są to nie tylko osoby profesjonalnie zajmu- 28 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 jące się księgowością, lecz także niewykształcone w tym kierunku, ale opanowujące księgowość już w praktyce. Co daje im praca w Carlsberg ATC? Prócz zdobywania doświadczenia w prowadzeniu księgowości dużej firmy i znajomości branży piwowarskiej, centrum oferuje im zapoznanie się z międzynarodowymi standardami rachunkowości, takimi jak MSR i MSSF, poznanie systemu SAP, a także udział w projektach zakładających współpracę na poziomie kilku krajów, w których obecna jest firma. W tej chwili limit miejsc pracy jest tu wyczerpany, ale warto wiedzieć, że pod względem wykształcenia Centrum nie stawia rygorystycznych wymogów, zaznaczając jednak, ze najbardziej pożądani są pracownicy z wykształceniem ekonomicznym (najlepiej, by skończonym kierunkiem były finanse i rachunkowość). Rzecz jasna, kwalifikacje potencjalnego kandydata muszą obejmować także język angielski i dodatkowy język obcy, najlepiej pokrywający się z krajem, w którym Carlsberg ma swoje siedziby. Nie ma przy tym znaczenia dotychczasowy staż pracy w dziedzinie księgowości, z tą różnicą, że osoby o bogatszym CV mogą liczyć na objęcie stanowiska Accountant i Senior Accountant oraz Team Leader, natomiast absolwenci bez doświadczenia – Junior Accountant lub Accountant Assistant. Dalkia Services z siedzibą w Warszawie to kompleksowe Centrum Usług (zwane także Centrum Usług Wspólnych), świadczonych dla odbiorców grupy kapitałowej Dalkia Polska SA. Swoją działalność Centrum prowadzi od października 2006 roku, a swoje biuro – oprócz Poznania – ma jeszcze w Łodzi. Działalność opiera się na łączeniu usług, takich jak księgowość, wprowadzanie nowych technologii, opracowywanie i wdrażanie długoterminowych projektów czy integracja podmiotów w Grupie. Koncern farmaceutyczny GlaxoSmithKline także w stolicy Wielkopolski postanowił umieścić swoje Centrum IT (Global IT Centre), a więc ośrodek zajmujący się zdalną obsługą zasobów informatycznych firmy. Funkcjonuje ono w skali globalnej, obsługując ponad 100 krajów, w których mieszczą się oddziały GSK. Centra o równie dużym zasięgu koncern posiada jeszcze tylko w USA, Wielkiej Brytanii i Malezji. Obecnie pracuje tu około 200 osób, ale do końca 2011 roku planowane jest zapełnienie dodatkowych kilkudziesięciu stanowisk. Centrum IT wspiera też rozwój zawodowy studentów i absolwentów poznańskich uczelni wyższych, z którymi współpracuje. Zapewnia im bowiem płatny staż. – Do pracy w Centrum poszukujemy specjalistów z różnych obszarów IT i z różnym doświadczeniem. Bardzo chętnie zatrudniamy absolwentów uczelni wyższych i osoby nadal studiujące. Duża część zespołu Centrum to również Menedżerowie Projektów, osoby odpowiedzialne za zarządzanie usługami IT, procesami IT, konsultanci czy autorzy dokumentacji technicznej – mówi Anna Falbogowska z Centrum Technologicznego IT. – Od wszystkich kandydatów wymagamy bardzo dobrej znajomości języka angielskiego, ponieważ w tym języku prowadzimy znaczną część komunikacji operacyjnej i organizacyjnej – dodaje. Zapewnia też, że osoby studiujące, pracując w Centrum, z łatwością mogą łączyć rozwój zawodowy z nauką. Wszystko dzięki elastycznej organizacji pracy na zmiany. Bardzo powszechne jest zresztą zjawisko nawiązywania dłuższej współpracy już po odbyciu stażu. – Praca w Centrum to przede wszystkim GOSPODARKA możliwość zdobycia doświadczenia w międzynarodowej organizacji, która funkcjonuje zgodnie z najlepszymi standardami zarządzania firmą. Oprócz wiedzy z obszarów technicznych, daje możliwość rozwoju kompetencji w obszarze komunikacji biznesowej w języku angielskim, poznania wielu kultur, ze względu na bardzo bliską współpracę z zespołami IT i klientami na całym globie oraz zdobycie doświadczenia w zarządzaniu projektami i zarządzaniu zespołem – podkreśla Falbogowska. CO NOWEGO? Telcordia Technologies ze swoim Centrum Badawczo-Rozwojowym jest pionierskim ośrodkiem tego typu w skali Europy dla tej firmy. Centrum rozwojowe o wąskiej specyfikacji (dotyczącej płynnych produktów żywnościowych) ma w Poznaniu także inna firma – Unilever. Open Text zarządza bazami danych swoich klientów – najczęściej innych firm, a Mentor Graphics jest światowym liderem w dziedzinie projektowania sprzętu i oprogramowania urządzeń elektronicznych. Do grona nowych podmiotów gospodarczych ulokowanych na rynku poznańskim już wkrótce, bo wiosną, dołączy Centrum Księgowo-Rozliczeniowe szwedzkiej firmy meblarskiej IKEA. Na początek przyjmie blisko 30 pracowników i obsługiwać będzie jedynie polskie oddziały koncernu, lecz w planach jest zatrudnienie od 500 do 700 osób na poczet obsługi pozostałych europejskich spółek. W styczniu tego roku przy ul. Mrągowskiej otwarto także Europejskie Centrum Szkolenia Kadr, działające w ramach Grupy ATC. – Pomysł zro- dził się już kilka lat temu – mówi Andrzej Nowakowski, były wojewoda Wielkopolski. – Mamy świetnych wykładowców, tworzymy kursy i szkolenia na wysokim poziomie, brakowało tylko odpowiedniego miejsca w Poznaniu, gdzie można było w szerokim zakresie realizować program. Udało się – dodaje. Grupa jest konsorcjum zrzeszającym powiązane kapitałowo firmy ATC s.c., ATC Grupa Sp. z o.o. oraz Aberos s.c., które w swojej ofercie prezentują szkolenia i kursy zawodowe oraz darmowe szkolenia z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, współfinansowane ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. – Grupa od kilku lat systematycznie rozbudowuje swoją ofertę, począwszy od szkoleń i kursów zawodowych dla przemysłu i transportu, a także z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, a kończąc na szkoleniach tzw. „miękkich”, z zakresu negocjacji, sprzedaży czy wizerunku w biznesie dla firm, które dają pole do działań PR – wylicza Agnieszka Stanisławska z Grupy ATC. – Równolegle przeprowadzane są kursy prawa jazdy, które były pierwotną działalnością firmy – dodaje. Projekty szkoleń są planowane i realizowane przy współpracy Politechniki Poznańskiej. Wygląda zatem na to, że efekt domina działa bez zarzutu i Poznań jako ośrodek biznesowy z każdym rokiem będzie przyciągał kolejnych inwestorów. Jest to ogromna szansa na rozwój, zarówno dla samego miasta, jak i jego mieszkańców, zwłaszcza ludzi młodych, którzy po ukończeniu poznańskich szkół wyższych trafiają na konkurencyjny rynek pracy, gdzie – w przypadku pomyślnego rozwoju tego scenariusza – będą mogli w pełni wykorzystać nabytą wiedzę i umiejętności. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 29 GOSPODARKA Recepta na udany event Sukces wydarzenia czy imprezy promocyjnej jest zawsze proporcjonalny do poniesionych nakładów. I nie chodzi tu wcale o ilość przeznaczonych nań pieniędzy. K ażda impreza jest przede wszystkim spotkaniem. W naszym prywatnym życiu spotykamy się chętnie i często. Robimy to w wielu sprawach i z różnych powodów. Wymieniamy się informacjami, omawiamy z przyjaciółmi zachodzące zmiany. Przedstawiamy swoje plany, dzielimy się doświadczeniami. Razem spędzamy czas. Event to także spotkanie. Od zapraszającego zależy jednakże, jaki będzie jego charakter, jakiemu celowi posłuży. Od wielu już lat wydarzenia i specjalnie organizowane imprezy w znaczący sposób wspomagają procesy rynkowe. Wzbogacanie wizerunku marek czy produktów odbywa się dzięki odpowiednio zaaranżowanym eventom. Do organizacji tak postrzeganej imprezy przygotować się trzeba bardzo dokładnie. Perfekcyjna organizacja to zadowoleni goście i osiągnięcie zamierzonego celu. Każdy event bowiem powinien mieć cel. Wszystkie nasze towarzyskie spotkanie takowy mają. Widujemy się czasem, myśląc „bez powodu”, jednak nawet w takim przypadku chodzi o podtrzymanie istniejących już kontaktów. Na początku określmy zatem jasno: dlaczego organizujemy i – co za tym idzie – finansujemy daną imprezę? Musimy wiedzieć, co chcemy przy tym osiągnąć i u kogo. Jakich ludzi chcemy zaprosić? Gdy poznamy odpowiedzi na te pytania, czas na naczelną zasadę: „przygotować całość co najmniej tak, jak sami chcielibyśmy być przyjmowani”. Pamiętajmy zwłaszcza o tak ważnych kwestiach, jak dogodna lokalizacja i dojazd. Niebagatelną rolę pełni dobrze dobrany termin, ogłoszony oczywiście odpowiednio wcześniej. Urządzając event, stajemy się gospodarzami. Dobry gospodarz przede wszystkim dba o gości, o sobie myśląc na końcu. Bądźmy zatem pewni, że wszystko zostało zapięte na przysłowiowy ostatni guzik. Oczywiście, przy złożoności organizowanych dziś imprez, jest to bardzo trudne. Mnogość prac przygotowawczych, nadzór nad kilkoma, a często kilkunastoma, podwykonawcami, koordynacja pracy rzeszy ludzi to odpowiedzialne i nierzadko również stresujące zajęcie. Nie do przecenienia jest zatem udział kogoś, kto weźmie na siebie ciężar przygotowań i komu można zaufać. Kogoś, kto pilnuje każdego szczegółu wieczoru, podczas gdy my witamy naszych gości. Warto zdać się na sprawnego 30 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 i doświadczonego ORGANIZATORA. Coraz częściej jego rolę pełnią agencje specjalizujące się w marketingu wydarzeń. Rozdzielają zadania na etapie przygotowawczym, koordynują realizację, a także... sprzątają, gdy goście są już w domach. Co szczególnie ważne: firmy te zapewniają sprawny przepływ informacji. Dbają o odpowiednią komunikację między swoimi pracownikami, ale również miedzy zleceniodawcą i jego ludźmi. Organizator dba o przebieg imprezy zgodny ze scenariuszem, a w przypadku nieoczekiwanych wydarzeń (deszcz, awaria sprzętu) umiejętnie pokieruje jej dalszym rozwojem. Firma taka może również przejąć pieczę nad organizacją działań podwykonawców – również tych jej wskazanych. Może zapewnić catering, atrakcję wieczoru, wynająć osobę prowadzącą, nagłośnienie, oświetlenie, transport czy ochronę. Dzisiejsze eventy są starannie zaplanowanymi przedsięwzięciami. O ich ostatecznym odbiorze nie decydują jednak tylko scenariusz, pyszne potrawy czy udział zaproszonych gwiazd. Podobnie jak w stroju najważniejsze są dodatki. To drobiazgi pozostają w pamięci: piękne zaproszenia, niebanalne nakrycie stołu, charakter pisma w podziękowaniu, białe rękawiczki odźwiernego.... Warto też zdać sobie sprawę, że tak małe z pozoru błędy i zaniechania, jak zbyt mała szatnia, plama na obrusie czy mokra trawa – a w konsekwencji zniszczone buty – mogą zostać jedynym wspomnieniem eventu. Praca z profesjonalistami daje tę przewagę, że ci nie dopuszczają do takich sytuacji. Mają gotowe rozwiązania także na problemy, które – miejmy nadzieję – nigdy nie wystąpią. Jaki powinien być zatem dobry organizator? Musi przede wszystkim słuchać, ale również podsuwać zleceniodawcy gotowe rozwiązania. Jego ludzie muszą wiedzieć i widzieć wszystko, sami będąc niewidzialnymi. Musi zapewnić dokładną realizację scenariusza wydarzenia, ale również podejmować szybkie i często improwizowane decyzje. Powinien być wreszcie gwarantem, że event pozostanie niezapomniany, a na kolejny goście przyjdą z nie mniejszą chęcią. Każdy event jest przede wszystkim spotkaniem. To, z kim i gdzie chcemy się spotkać, w dużej mierze zależy tylko od nas. Przebieg spotkania – już nie zawsze. Warto zdać się na kogoś, kto nam to zagwarantuje, zbyt wiele jest do stracenia. WIELKOPOLSKIE GMINY Aktywizowanie H istoria Buku, jedynego miasta w gminie, jest bardzo długa – sięga XI wieku. Dziś miasto liczy 6 tys. mieszkańców, a drugie tyle zamieszkuje pozostały obszar gminy (na powierzchni 90 km kw.). Jeszcze kilkanaście lat temu gmina miała tradycyjny w Wielkopolsce, rolniczy charakter, obecnie natomiast uważana jest za jedno z najatrakcyjniejszych w regionie miejsc dla rozwoju biznesu. Kluczowe znaczenie dla tego zjawiska ma rozwój infrastruktury drogowej. Buk leży na skrzyżowaniu dróg wojewódzkich 306 i 307, a od kilku lat przez gminę przebiega autostrada A2. Po zakończeniu budowy lubuskiego odcinka autostrady, z Buku będzie można w dwie godziny dojechać do Berlina, a jakby tego było mało, już za kilkanaście miesię- 32 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 TEKST | Krzysztof Piech FOTO (x3): ARCH. UMiG W BUKU Buku Tylko 3 km do autostrady A2, 25 km do lotniska w Poznaniu i niewiele więcej do centrum miasta. Świetne położenie to największy – choć nie jedyny – atut miejsko-wiejskiej gminy Buk. cy nieopodal granicy gminy otwarta zostanie zachodnia obwodnica Poznania, stanowiąca fragment drogi krajowej S11. Trwająca przebudowa ul. Bukowskiej w Poznaniu oraz drogi wojewódzkiej nr 307 usprawni wkrótce dojazd do lotniska i centrum stolicy Wielkopolski. Przez gminę przebiega także linia kolejowa z Berlina do Warszawy i Moskwy. Mieć w ręku takie atuty to jedno, ale umieć je wykorzystać – to zupełnie inna sprawa. Władze gminy Buk poradziły sobie z tym tworząc Strefę Aktywizacji Gospodarczej (SAG) w Niepruszewie, tuż przy węźle autostradowym „Buk”. Uchwalone plany zagospodarowania przestrzennego umożliwiają budowę na obszarze 206 ha szerokiego wachlarza obiektów przemysłowych, usługowych, handlowych oraz centrów logistycznych. Gmina konsekwentnie prowadzi i inicjuje rozwój infrastruktury technicznej na tym terenie. SAG uzbrojona jest WIELKOPOLSKIE GMINY Strefa Aktywizacji Gospodarczej (SAG) w Niepruszewie, przy węźle autostrady A2. w utwardzone drogi dojazdowe, a także w sieci: gazową, wodociągową oraz teleinformatyczną. Samorząd lokalny z powodzeniem ubiega się o środki unijne na przygotowanie terenów inwestycyjnych, a komunalne działki inwestycyjne przeznaczane do sprzedaży mają uregulowany status prawny. Obecnie na terenie SAG działa już 17 firm zarówno z polskim, jak i zagranicznym kapitałem, reprezentujących branże: farbiarską, motoryzacyjną, logistyczną, poligraficzną, medyczną, rolniczą, budowlaną i przetwórstwo tworzyw sztucznych (m.in. Hempel Manufacturing Poland, Univeg Logistics Poland, Trans-Poz, Claas, Wool Star, Banken Polska, Connector, KIE, CID Line IHS, Building Plastics Polska, Lehmann Agrotechnika, Davex, Elcom-Propack, Winkiel, DBS i inne). Z kilkoma kolejnymi podmiotami prowadzone są negocjacje. Ale choć SAG jest „oczkiem w głowie” władz samorządowych, to trzeba wspomnieć także o innych firmach, które z powodzeniem działają w gminie Buk. Jest ich łącznie blisko 2000, a największym pracodawcą jest Wavin-Metalplast, od prawie pół wieku związany z Bukiem. Przeważają małe i średnie firmy rodzinne, trudniące się handlem, usługami oraz produkcją. Obok nich działają duże zakłady przemysłowe z kapitałem polskim i zagranicznym. Wiele z nich, jak Bukowianka, czy Plast-Opal-Buk wrosło już w historię miasta. Gospodarczy krajobraz gminy uzupełniają takie firmy, jak Kreis Pack, Engcon, Awak i BMM, a warto jeszcze wspomnieć o firmach z sektora rolnego – wśród których prym wiedzie stale rozwijająca się bukowska mleczarnia – ZPM Mlecz Sp. z o.o. Dynamicznie rozwijający się przemysł pozwala bukowskim samorządowcom na prowadzenie w gminie polityki zrównoważonego rozwoju. W zeszłym roku oddano do użytku nowoczesny budynek Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych (w ramach którego działa Zasadnicza Szkoła Zawodowa, kształcąca kadry na potrzeby SAG). Stale rozbudowuje się infra- strukturę techniczną w gminie. Sieć wodociągowa obejmuje swoim zasięgiem 100 proc. gospodarstw domowych, a gaz dociera do 80 proc. mieszkańców. Dzięki funduszom unijnym rozwijana jest sieć kanalizacji sanitarnej w gminie. W 2008 roku zakończyła się budowa nowoczesnej oczyszczalni ścieków w Niepruszewie. Gmina prowadzi też własne ekologiczne składowisko odpadów oraz uczestniczy w programie segregacji surowców wtórnych. Nieopodal węzła autostradowego „Buk” w miejscowościach Otusz i Niepruszewo oraz w samym Buku czekają na inwestorów gotowe plany zagospodarowania przestrzennego, umożliwiające rozwój budownictwa jednorodzinnego. Ponadto w Buku powstają budynki wielorodzinne. Gmina Buk ma dziś wszystko, co potrzebne jest zarówno do prowadzenia interesów, jak i do życia po prostu. Spokojna okolica, coraz lepsza komunikacja z Poznaniem, rozwój strefy przemysłowej oraz rynku pracy, bliskość jezior i terenów zielonych to niewątpliwe atuty tych terenów. Bo choć w herbie miasta widnieje gałązka buku zwyczajnego, to Buk zwyczajnym miastem nie jest! W 2010 roku w Buku oddano do użytku nowoczesny budynek Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 33 LIFESTYLE STRÓJ na miarę człowieka Garnitur – męskie ubranie wizytowe, dwu- lub trzyczęściowe. Spodnie, marynarka i kamizelka. Teoria bardzo prosta, natomiast w praktyce, jak zawsze, sprawa nieco się komplikuje... R odzajów jest niby niewiele: dwu- i trzyczęściowe. Można je dzielić również, mając na uwadze rodzaje marynarek. Te, ze względu na krój i liczbę guzików, są jedno- lub dwurzędowe. Garnitury z dwurzędowymi marynarkami przeznaczamy na szczególnie uroczyste okazje. To również zestawy, w których szczególnie dobrze prezentują się wysocy i szczupli mężczyźni. Dziś częściej wybierane są garnitury jednorzędowe, w wersjach z kamizelką lub bez. W końcu jeszcze jeden, trzeci już podział: gotowe i te szyte na miarę. Jak by ich nie dzielić, o jakości ubrania świadczą użyte materiały oraz dopasowanie do sylwetki i szczegóły wykonania. Dzisiaj garnitur to jedno z podstawowych narzędzi pracy. Nie można pozwolić sobie na pogniecione plecy czy wypchane kolana. Nasz wygląd świadczy wszak o nas. Materiał wysokiej jakości to zawsze podstawa. W wyborze pomaga prosty test. Wystarczy ściskać materiał przez kilkanaście sekund mocno w dłoni. Powstałe zgniecenia powinny szybko zniknąć. Najlepsza będzie wełna. Zapewnia odpowiednie odprowadzenie wilgoci na zewnątrz, jest naturalna i dzięki niej cały strój „oddycha”. Gramatura tkaniny powinna być wyszczególniona na metce ubioru (z reguły od 100 wzwyż). Im wyższa liczba, tym lepszy splot i grubszy materiał. Powszechnie zakłada się, iż lepiej mieć jeden garnitur z wysokogatunkowego materiału niż dwa, trzy z tanich i sztucznych tkanin. 34 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 LIFESTYLE Najbardziej ekskluzywne garnitury powstają ręcznie. Krawiec ma kontrolę nad każdym etapem powstawania ubioru; od pierwszej miary po wszycie wybranej przez klienta podszewki. Garnitur wydaje się konserwatywnym strojem, ale i on podlega zmianom i modom. Nie zmienia się natomiast zasada: w szytym ręcznie i na miarę zawsze wyglądać będzie się lepiej niż w gotowym z salonu, nawet najdroższego. Dobry krawiec zapyta bowiem nie tylko o preferencje dotyczące kształtu klap, rodzajów kieszeni i liczby dodatkowych par spodni (a warto zadbać o minimum dwie), ale również może interesować go, czy klient zamierza w najbliższym czasie przejść na dietę i jakie buty lubi nosić – wysokość obcasów ma przecież wpływ na sylwetkę. W ten sposób pracują najlepsi. Tak szyte są garnitury w najdroższych i najbardziej ekskluzywnych pracowniach. W atelier z tradycjami powstają ubrania luksusowe, lecz nie ostentacyjne. Z tego słynie londyńska Savile Row. To właśnie ta ulica w dzielnicy Mayfair jest od 200 lat adresem najlepszych pracowni. Jest także synonimem męskiego krawiectwa najwyższej światowej jakości. I, niestety, również najwyższych cen… Na szczęście od pewnego czasu na rynku funkcjonują atrakcyjne alternatywy. Firma Jonathan Jefferson proponuje trzecie rozwiązanie. Wymagający klienci otrzymują wsparcie doradcze znanej już na rynku marki oraz doświadczenie i indywidualne podejście zaczerpnięte z najlepszych tradycji angielskiego krawiectwa. Jonathan Jefferson zapewnia indywidualne spotkanie z klientem i przygotowanie dlań garnituru skrojonego na miarę. Oferuje przy tym ogromny wybór tkanin, krojów i form wykończenia. Takie rozwiązanie skutkuje korzystną ceną, a przede wszystkim ubraniem przygotowanym podług najlepszych prawideł sztuki i przy użyciu najlepszych materiałów. W naszym języku garnitur to nie tylko ubranie, ale również zespół przedmiotów służących do jednego celu i stanowiących pewną całość. Angielskie „suit” to nie tylko garnitur, ale również słowo „pasować”. Jonathan Jefferson zdaje się doskonale o tym wiedzieć. Przy takiej filozofii działania produkt sygnowany tą marką po prostu musi spełniać wszystkie stawiane mu oczekiwania. Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 35 LIFESTYLE Sztuka Szanowni Czytelnicy, prezentowany poniżej artykuł o szlachetnej sztuce palenia cygar zamieściliśmy w poprzednim wydaniu „GB”, jednak z przyczyn technicznych jego kolorystyka okazała się wówczas niesatysfakcjonująca. Przepraszamy za ten błąd naszych Czytelników oraz firmę TTI Poland i zapraszamy do zapoznania się z poprawionym materiałem. Redakcja palenia cygar Z pozoru to rzecz prosta. Ale jest kilka zasad i niuansów, które sprawiają, że delektowanie się tytoniem nabiera innego wymiaru. D egustacja cygar to sztuka sama w sobie. Sposób ich palenia jest sprawą indywidualnych preferencji. Aby jednak w pełni móc docenić walory, jakie oferuje nam cygaro, podczas jego degustacji powinniśmy kierować się kilkoma prostymi, ale istotnymi zasadami. OTWIERANIE CYGAR Specjalną gilotynką odcinamy kapturek (końcówkę) cygara. Istotne jest jednak, by nie odciąć całego kapturka, ponieważ może to spowodować rozwijanie się okrywy, a co za tym idzie – zniszczenie cygara. Jeśli natomiast obetniemy zbyt mało – nie osiągniemy odpowiedniego „ciągu”. Najlepiej dokonać cięcia w połowie kapturka. Otwieranie cygara wymaga pewnej wprawy, ale warto się postarać, gdyż zależy od niego nasz komfort i przyjemność palenia. PIERŚCIEŃ Pierścienia nie zdejmujemy na początku palenia, ponieważ możemy uszkodzić liść okrywający. Najlepiej poczekać, aż ciepło i wilgoć 36 GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 rozmiękczą klej w trakcie palenia, co pozwoli na łatwe usunięcie pierścienia. ZAPALANIE CYGARA W przypadku cygar nie każde źródło ognia jest odpowiednie. O tradycyjnych, zwykłych zapałkach powinniśmy zapomnieć – palą się zbyt krótko, by prawidłowo zapalić cygaro. Znakomicie sprawdzają się za to zapałki drewniane długie, zwłaszcza z drzewa cedrowego. Zapalniczka benzynowa też się nie nadaje, ponieważ psuje smak cygara, w odróżnieniu od zapalniczek napełnionych bezwonnym gazem. LIFESTYLE Markowe cygara to niestandardowy i bardzo ciekawy pomysł na prezent świąteczny dla konesera tytoniu. Oto nasze propozycje. Davidoff Entreacto zostało stworzone z myślą o tych, którzy mają bardzo niewiele wolnego czasu, ale nie chcą rezygnować z przyjemności palenia najwyższej jakości cygar. By podkreślić ideę powstania tych cygar, nazwano je po hiszpańsku Entreacto – co w świecie teatru oznacza krótką przerwę między kolejnymi aktami sztuki. Tytonie wykorzystane do stworzenia tej kompozycji są stosunkowo łagodne, ale jednocześnie mocno aromatyczne. Dzięki niewielkiemu formatowi [short Corona] Entreacto gwarantuje zbalansowane, ale pełne smaku palenie, od samego początku aż do końca. Aromatyczne cygara Primeros są lekkie i delikatne w smaku. Doskonałe dla osób, które preferują łagodny tytoń lub dopiero rozpoczynają swoją przygodę z cygarami. Dzięki nim mogą poczuć przedsmak przyjemności płynącej z całej rodziny cygar Davidoff. Primeros to także idealny wybór dla tych, którzy mają niewiele czasu, ale nie chcą rezygnować z przyjemności palenia marki Davidoff. Dodatkowym atutem tego cygara o formacie Petit Panetela jest jego wypełnienie – ręcznie komponowane liście tytoniu wykorzystywane przede wszystkim w Davidoff No. 2 zapewniają szczególnie aromatyczny oraz harmonijny smak. Cygara Davidoff «Primeros» Maduro są bardzo aromatyczne i nieco mocniejsze niż Davidoff «Primeros». Cechą charakterystyczną wariantu «Maduro» jest ciemniejszy i odrobinę połyskujący liść okrywający Ecuador Special Sungrown, który nadaje cygaru korzenny i pełny smak. Wypełnienie skomponowane zostało z krótszych fragmentów dobieranych ręcznie liści tytoniu, wykorzystywanych w cygarze Davidoff No. 2. I tak właśnie powstało arcydzieło w małym formacie. Cygaro idealne dla tych, którzy mają niewiele czasu, ale nie chcą rezygnować z przyjemności palenia marki Davidoff. Cygaro trzymamy w jednej ręce, źródło ognia – w drugiej. Ogień nie powinien bezpośrednio dotykać cygara. Istotne jest powolne obracanie trzymanego w ręku cygara i delikatne, równomierne rozgrzewanie go. Po kilku chwilach ogrzewania wkładamy je do ust, cały czas delikatnie obracając. Rozgrzane cygaro powinno się „zająć” od samej temperatury. Jeśli nic takiego się nie stanie, należy delikatnie zbliżyć płomień do cygara. Żar powinien obejmować równomiernie całą stopę cygara, jeśli nie – trzeba spróbować zapalić miejsce, które jeszcze się nie żarzy. JAK PALIĆ? Cygaro palimy delikatnie. Jego smak powinien być wyczuwalny w ustach, a nie w płucach. Wciągamy dym krótkimi i płytkimi pociągnięciami. Zbyt mocne zaciąganie się cygarem powodu- je zwiększenie temperatury, co z kolei przyspiesza proces palenia i zwiększa temperaturę dymu, pozbawiając nas przyjemności palenia. KIEDY ZAKOŃCZYĆ PALENIE CYGARA? Część koneserów twierdzi, że należy wypalić cygaro jedynie w 2/3 jego długości, inni mówią, że granicą jest umiejscowienie pierścienia, a jeszcze inni, że cygaro samo nam wskaże, kiedy nadejdzie koniec palenia, i zgaśnie. Tak naprawdę zależy to od indywidualnych preferencji. Jeśli chcemy sami zakończyć palenie, a cygaro nie wygasa, nie wolno go gasić tak jak papierosa (rozgniatać w popielniczce). Takie gaszenie spowoduje wydzielenie się wyjątkowo nieprzyjemnego zapachu i dużej ilości dymu. Po zakończeniu palenia należy odłożyć cygaro na popielniczkę i poczekać, aż samo zgaśnie. Więcej na temat produktów i marki Davidoff dowiesz się na www.tobacco.pl Nr 1│2011 │ GŁOS BIZNESU 37 KALENDARIUM KALENDARIUM 2011 LUTY 15.02. Seminarium Wielkopolskiego Związku Pracodawców zatytułowane „Składki i zasiłki w 2011 roku”, z udziałem przedstawicieli Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Spotkanie odbędzie się w godz. 9.30-14 w siedzibie ZUS przy ul Dąbrowskiego 12. proszenie Członka Klubu Dariusza Bońkowskiego – Właściciela Autoryzowanego Dealera Toyota Bońkowski. Spotkanie odbędzie się w salonie Toyota Bońkowscy w Komornikach, a jego tematem przewodnim będą technologie ekologiczne w transporcie. 15.02. Spotkanie Członków Wielkopolskiego Związku Pracodawców, z udziałem Eksperta WZP Mariana Kryłowicza, dotyczące bezpieczeństwa osób i mienia w firmach. Spotkanie odbędzie się w godz. 15-17 w siedzibie firmy Hardsoft Telekom. MARZEC 15.02. Forum specjalistyczne Polsko-Niemieckiego Koła Gospodarczego poświęcone budownictwu. W programie prelekcje i forum dyskusyjne dotyczące rozwoju regionalnego. Początek o godz. 18. 16.02. Konferencja pod patronatem Wielkopolskiego Związku Pracodawców „Efektywne zarządzanie pracownikiem w kontekście procesów adaptacyjnych i modernizacyjnych”, organizowana w ramach projektu „Outplacement w czasie zmiany” firmy Betterfield. Spotkanie odbędzie się w godz. 10.30-15.45 w Pałacu w Kobylnikach. 24.02. Spotkanie Kierowników Działów Personalnych DWK, temat przewodni: „Struktura wiekowa pracowników i sposoby zarządzania”. Początek o godz. 15. 24.02. Spotkanie Członków Wielkopolskiego Klubu Kapitału na za- 10.03. Spotkanie Członków Wielkopolskiego Klubu Kapitału na zaproszenie Członka Klubu Jacka Bobińskiego – Prezesa Zarządu firmy Athena Sp. z o.o. 15.03. Spotkanie Członków Wielkopolskiego Związku Pracodawców w ramach „Klubu Przedsiębiorców WZP”, dotyczące zarządzania zasobami ludzkimi. Spotkanie odbędzie się w godz. 1517 w siedzibie jednej z firm członkowskich WZP. 15.03. Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia DWK. Początek o godz. 18. reklama TWORZYMY CZASOPISMA Dzięki własnemu periodykowi możesz kształtować lepsze relacje ze swoimi pracownikami/klientami, zwiększyć zyski i skutecznie budować wizerunek firmy. 38 Więcej zalet znajdziesz na www.skivak.pl GŁOS BIZNESU │ Nr 1│2011 2011 16.03. Konferencja Wielkopolskiego Związku Pracodawców, podsumowująca projekt PO KL „Diagnoza potrzeb edukacyjnych w obszarze szkolnictwa zawodowego w Wielkopolsce w kontekście zapotrzebowania regionalnego rynku pracy”. Spotkanie odbędzie się w godz. 10.30-14 w sali konferencyjnej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. classic
Podobne dokumenty
Nr 9 - Głos Biznesu
Rada redakcyjna: Anna Lisewska Bussines Centre Club – Loża Wielkopolska Iwona Marszałek Polsko-Niemieckie Koło Gospodarcze (DWK) Grzegorz Wichniarek Lech Business Club Kalina Kiser-Beyme Polska Izb...
Bardziej szczegółowo