czy kościół ma za dużo świętych?

Transkrypt

czy kościół ma za dużo świętych?
OBCOWANIE Z DUSZAMI CZYŚĆCOWYMI
O. Kornelian Dende (24 październik 1993)
Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki słowami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
O. Marcel Sokalski: Niektórzy ludzie pytają, dlaczego Bóg dopuszcza, by zmarli ukazywali się żyjącym? Z pewnością nie dla
zaspokojenia ciekawości! Jest to zawsze szczególny przejaw miłosierdzia Bożego i część Jego zbawczego planu. Nam powinno
to przynieść duchową korzyść; dla zmarłych zaś jest wielką pociechą w oczekiwaniu na zjednoczenie z Bogiem. To powinno
skłonić nas do modlitw i ofiar za dusze w czyśćcu cierpiące.
O. Kornelian: Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki słowami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Katolicka nauka o czyśćcu ma wielki wpływ na religijność wiernych. Pamięć o zmarłych nie jest zjawiskiem nowym, ani
nie jest wyłączną cechą naszego stulecia, w którym byliśmy tragicznymi świadkami masowej zagłady bezbronnych i
niewinnych ludzi. Pamięć o zmarłych sięga dalekiej przeszłości i jest wynikiem długiej tradycji. Kościół głosi nam prawdę
wiary o świętych obcowaniu i wzywa nas do nadprzyrodzonej solidarności z tymi ludźmi, którzy już zakończyli pielgrzymkę
doczesnego życia. Kościół katolicki formuje pobożność wiernych, by przez modlitwy prywatne, jałmużny, pokuty, zyskiwane
odpusty, a przede wszystkim przez zamawianie Mszy świętych spieszyli z pomocą duszom czyśćcowym.
Kościół głosi nam dogmatyczną naukę o czyśćcu, a mianowicie, że istnieje czyściec, i że my, żyjący na tym świecie,
możemy wspierać dusze czyśćcowe. Zdrowa nauka o czyśćcu zawsze znajduje swe miejsce w przepowiadaniu wiary.
Katechizm Kościoła Katolickiego poucza: Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są dostatecznie oczyszczeni,
cierpią po śmierci w czyśćcu, aby osiągnąć należytą świętość i wejść do radości nieba (1030). Kościół nazywa czyśćcem to
oczyszczenie końcowe wybranych, które całkowicie różne jest od cierpień potępionych.
Nieomylna nauka Kościoła sprowadza się do dwóch twierdzeń: istnieje czyściec i dusze w nim zatrzymane przed wejściem
do nieba mogą być wspierane modlitwami wiernych, zwłaszcza miłą Bogu ofiarą ołtarza. W nauce o czyśćcu Kościół pragnie
wyłączyć wszystko co nie służy do wzrostu pobożności, a więc opinie niepewne lub fałszywe i wszystko, co służy wyłącznie
ciekawości. Po takim wstępie podzielę się z Wami treścią popularnej broszury wydanej w wielu językach pod tytułem: „Moje
przeżycia z duszami czyśćcowymi” w pogadance pod tytułem: „Obcowanie z duszami czyśćcowymi”.
Apostołka dusz czyśćcowych Maria Agata Simma
Proboszcz niemiecki Alfons Matt pisał sprawozdanie do swego biskupa Franc Tschann w miejscowości Feldkirch w
południowo-zachodniej Austrii, w pobliżu granicy z księstwem Liechtenstainem o swej parafiance. Donosił mu o ubogiej Marii
Agacie Simma urodzonej w czasie pierwszej wojny światowej (w 1915). Po ukończeniu szkoły ludowej pragnęła wstąpić do
zakonu. Próbowała trzy razy, ale z każdego klasztoru po jakimś czasie ją oddalono z powodu słabego zdrowia. Nie zrażała się tą
odmową. Sama złożyła Matce Bożej ślub czystości według wskazania świętego Grignon’a de Montfort. Złożyła też ślub
zostania ofiarą miłości i zadośćuczynienia dla dusz czyśćcowych. Odtąd postanowiła służyć duszom pokutującym pomagając
im wyzwolić się z czyśćca. Po śmierci swego ojca Maria Simma została sama na gospodarstwie, a ponadto sprzątała kościół
parafialny. Z własnej gorliwości przygotowywała dzieci do pierwszej spowiedzi i komunii świętej. Udzielała też nauki
katechizmu starszym ludziom.
Ksiądz proboszcz w swym sprawozdaniu do biskupa zaświadcza, że Marię, która złożyła ślub służenia pomocą duszom
czyśćcowym, od roku 1940 nawiedzają dusze pokutujące. Zgłaszają się do niej pojedynczo dusze zmarłych, którzy żyli w
różnych wiekach i w różnych krajach, z różnych stanów i zawodów. Przyszedł na przykład pewien kapłan zmarły w Kolonii w
Niemczech w 555 roku. Prosił ją o pomoc, gdyż w przeciwnym razie będzie musiał cierpieć aż do Sądu Ostatecznego. Maria
Simma przyjęła za niego cierpienie. Od tego dnia zaczęła się dla niej prawdziwa udręka. W podobny sposób przyjęła również
cierpienia za oficera zmarłego w 1660 roku w austriackiej krainie Karyntia leżącej w pobliżu granicy włoskiej. Maria modliła
się za te dusze, odmawiała różaniec, robiła wyrzeczenia, ofiary, ofiarowywała Msze święte…
Najcięższe były dla niej cierpienia zastępcze, które brała na siebie. W normalnych warunkach, bez pomocy łaski Bożej,
nigdy by nie mogła ich znieść. Odnosiła nieraz wrażenie jakby wszystkie jej członki ciała były rozrywane, co sprawiło jej wielki
ból. Za niespłacone przez kogoś długi, krzywdzący testament i tym podobne niesprawiedliwości, musiała prosić ludzi o
jałmużnę… Zmarli podawali jej nazwiska krewnych, którzy dopuścili się tych niegodziwości, żądając od nich, żeby pieniądze
źle zarobione przeznaczyli na wsparcie misji. Przyjmowała na siebie cierpienia do odpokutowania za wielokrotne łamanie
wierności małżeńskiej, odstępstwo od wiary czyli apostazję, niegodne przyjmowanie Komunii świętej, za zabicie dzieci nie
narodzonych, za popełnioną nieczystość, za oziębłość religijną…
Początkowo modlitwy, ofiary wypełniała sama, kiedy jednak zlecenia stały się liczne, prosiła o pomoc innych ludzi, o ile
była przekonana, że przyjęte modlitwy sumiennie odprawią.
Zjawienie się dusz czyśćcowych
Dusze czyśćcowe zjawiały się Marii Simma nagle. Niektóre ukazywały się w ludzkiej postaci jasno i wyraźnie, tak jak
wyglądały za życia, inne pozostawały mgliste i niejasne. Niektóre dusze robiły wrażenie przerażające.
Im więcej zostawały przez cierpienia, modlitwy, ofiary, jałmużny oczyszczone, tym stawały się jaśniejsze i milsze. Często
opowiadały jak dopuściły się grzechu i jak przez Miłosierdzie Boże uniknęły potępienia w piekle. Nieraz dodawały pouczenia i
przestrogi.
Chociaż prędzej czy później dusze czyśćcowe dostaną się do nieba, to jednak szatan robi wszystko, aby to spotkanie z
Bogiem i wieczną szczęśliwość opóźnić. W tym też celu szatan szukał każdej sposobności, by zemścić się na apostołce dusz
czyśćcowych; pragnął doprowadzić do tego, aby pod wpływem bojaźni złamała ślub oddania się Matce Bożej i zerwała
łączność z duszami czyśćcowymi. Swą złość okazywał w różny sposób. Hałasował okropnie, jak gdyby cały dom palił się i
walił wśród strzelaniny. Kiedy słyszała ów piekielny hałas, ogarniała ją trwoga. Słyszała też wypowiadane złorzeczenia. „Było
to straszne – mówiła Maria Simma - wpadłam w rozpacz, czułam się przez Boga zapomniana, a co było najgorsze, nie mogłam
się modlić i myślałam, że zostałam ofiarą szatana”. Ale po jakimś czasie zniknęły cierpienia, niepokój i straszna bojaźń przed piekłem.
Widok czyśćca
Matka Boża ukazywała w wizji piekło lub czyściec dzieciom z Fatimy i Medjugorie. Simma zapytywana o to, czy widziała
czyściec, odpowiedziała, że czyściec jest w wielu miejscach, i że dusze przychodzą nie z czyśćca, ale z czyśćcem, tak jakby nie
chodziło o miejsce, lecz o stan oczyszczenia, jaki przeżywają. W ogóle dużo jest dusz w czyśćcu; istnieje tam ustawiczny ruch
przychodzących i odchodzących. Simma widziała różne grupy ludzi: księży, zakonników, zakonnice, katolików, protestantów i
pogan. Nawet niektóre dzieci trafiają do czyśćca. Każda dusza podlega karze oczyszczenia stosownie do swoich uchybień i do
uczucia, z jakim grzech popełniła.
Natężenie cierpienia jest różne. W czyśćcu dusze znoszą swoją pokutę z cudowną cierpliwością i wielbią Miłosierdzie
Boże, przez które uniknęły piekła, wiedzą, że na tę karę zasłużyły i żałują za grzechy popełnione. Modlą się do Maryi, Matki
miłosierdzia. Simma widziała wiele dusz doznających pomocy od Matki Najświętszej.
Ocena objawień
Czy objawienia te są prawdziwe czy też są przywidzeniami, fantazją, sztucznie wywołane życzeniami i odpowiednią
lekturą? Różne fakty przemawiają za prawdziwością tych objawień i znoszonych zastępczych cierpień.
Od wczesnej młodości Maria Simma żywiła pragnienie niesienia pomocy duszom czyśćcowym. Po złożeniu ślubu
dobrowolnego przyjmowania na siebie cierpień, niekiedy była u kresu sił i prosiła dusze czyśćcowe, by ja rzadziej nawiedzały,
by po bezsennych nocach nie mogła pracować w dzień. Otrzymywała odpowiedź, że złożyła przecież ślub oddania się na służbę
duszom pokutującym. One zaś same chętnie jej pomagały wykonać dzienną pracę. U Marii Simmy nie widać stanów
chorobowych. Cierpienia, jakie przeżywa, są jej z góry zapowiedziane i po upływie oznaczonych godzin ustają.
Grupa młodych ludzi bacznie ją obserwowała, żeby się dowiedzieć, czy jej świadectwa o duszach czyśćcowych są
prawdziwe. Młodzi obserwatorzy słyszeli jak Simma jęczała w czasie swoich cierpień, jak płakała i ocierała łzy, jak rozmawiała
z duszami czyśćcowymi, jak stawiała im pytania i jak robiła notatki, co ma przekazać żyjącym krewnym. Zjaw jednak nie
widzieli, ani też nic nie słyszeli.
Kiedy rozeszła się wiadomość o pomocy duszom czyśćcowym okoliczna ludność zaniepokoiła się. Było to coś nowego i
obcego dla nich. Mówiono, że nikt przecież jeszcze z zaświatów nie wrócił. Niektórzy uwierzyli natychmiast, inni mieli
zastrzeżenia, jeszcze inni wszystkiemu zaprzeczali. Niektórym stała na przeszkodzie wielka prostota i ubóstwo Marii Simmy.
Wydawała się im bez znaczenia. Ksiądz Alfons Matt, proboszcz w Sonntag zna od lat Marię jako osobę zrównoważoną,
uczciwą, oddaną ludziom i parafii i bardzo pobożną. Złożył on swemu biskupowi Franciszkowi Tschann w Feldkirch
sprawozdanie pisemne o apostolstwie Marii dla dusz w czyśćcu cierpiących.
Ktoś może wierzyć w objawienia dusz czyśćcowych, albo też może nie wierzyć. Zjawiska, które były i są udziałem Marii
Simma, nie są niczym nowym, przeciwnie, w czasach gdy religijność była gorętsza, niż to jest dzisiaj, bywało ich wiele.
Przyjmowano je często za prawdę bezkrytycznie z niemałą szkodą dla wiary. Nie tylko jednak z tego powodu Kościół odnosi
się dziś z wielką ostrożnością do wszelkich zjawisk „nie z tego świata”. Ważnym powodem tej ostrożności jest również
nowoczesna wiedza, która powiada nam, że w naturze człowieka jest wiele tajemnic i stąd różne zjawiska pozornie
nadprzyrodzone, mogą takimi nie być.
Istnienie czyśćca jest dogmatem wiary katolickiej. Cierpienia czyśćcowe są prawdą. O czyśćcu poucza nas Kościół i
zachęca do niesienia pomocy duszom w czyśćcu przez modlitwy, Msze święte, odpusty, ofiary, jałmużny i znoszone
cierpienia… Pomaganie duszom skazanym na cierpienia w czyśćcu jest nie mniejszym obowiązkiem wierzących, niż uczynki
miłosierdzia spełniane wobec żyjących. Czyściec jest miejscem lub stanem ostatecznym doskonalenia się, by dusze mogły
oglądać Boga „twarzą w twarz”, „jest ostatecznym przeobrażeniem miłości, aby stała się dostatecznie czysta i zdolna znieść
spojrzenie Boga. Nie można patrzeć na Boga twarzą w twarz, nie osiągnąwszy pewnego stopnia czystości miłości…” (Renẻ
Voillanume).
Przez cały listopad jednoczmy się na modlitwie za zmarłych. Miłosierny Boże, chwało wiernych i życie sprawiedliwych.
Twój Syn Jezus Chrystus odkupił nas przez swoją śmierć i przez zmartwychwstanie otworzył bramy życia wiecznego dla
wszystkich ludzi; zmiłuj się nad tymi zmarłymi, którzy są drodzy mojemu sercu… Daj im, proszę, udział w chwale życia
wiecznego. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego,
Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci. Niech
odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen.