Współczesna agora – pdf do pobrania
Transkrypt
Współczesna agora – pdf do pobrania
marek kowicki współczesna agora: Agora w Dronten w Holandii to plac o wymiarach 50 m x 70 m, pokryty płaskim dachem i otoczony przeszklonymi ścianami. Cały obiekt przypomina w związku z tym wielkie pudło, niezbyt wyszukane jako bryła architektoniczna. Ta zadaszona przestrzeń zaprojektowana została tak, aby można było wynajmować ją rozmaitym użytkownikom, w całości lub w dowolnie wydzielanych „kawałkach”. Lista aktywności, jakie były tu realizowane, jest długa i zdumiewa swą różnorodnością: od targowisk przez wiece polityczne i zawody sportowe po koncerty. A także msze, gdy uczestniczyć miała duża liczba osób, oraz wyścig kolarski (peleton mknął przez środek budynku). Pod dachem innej agory – ‘t Karregat – mieściły się sklepy, szkoła i przedszkole. Rodzice mogli podczas zakupów zobaczyć swoje dzieci, a dzieciom obecność rodziców dawała przekonanie, że przedszkole i cała agora są jakby przedłużeniem domu. • Budowniczym tych i wielu innych współczesnych agor był jeden z prekursorów nowego podejścia do przestrzeni społecznej, znany z nowatorskich pomysłów holenderski architekt Frank van Klingeren. Agora miała być według niego miejscem ogniskującym życie społeczne mieszkańców miasta, dzielnicy, okolicy; takie funkcje wyznaczył van Klingeren projektowanym w latach 60. i 70. ośrodkom w Dronten, 4 Lelystad i Eindhoven. Słowo „agora” informuje o źródłach inspiracji architekta, który korzystał umiejętnie z ogromnego dorobku doświadczeń w kształtowaniu przestrzeni publicznych, takich jak forum, średniowieczny rynek, barokowy plac, targowisko, jarmark, promenada itd. Van Klingeren dorzucił do tego łańcucha nowe, istotne ogniwo. Trudno dziś wyobrazić sobie realizację współczesnego ośrodka społecznousługowego, która nie korzystałaby z jego zdobyczy i metod. Jeden z krytyków architektonicznych pisał: „Van Klingeren przywiódł ludzi do agory, gdzie wielu z nich zobaczyło po raz pierwszy na żywo spektakl teatralny, po raz pierwszy uczestniczyło w festiwalu muzyki poważnej. Co więcej, ci ludzie po raz pierwszy przyszli na spektakl teatralny i koncert z własnej woli, czyli w sposób dotychczas niebywały”. Prelegent: (...) wolność a odpowiedzialność, teatr artystyczny a teatr publicystyczny, wolna improwizacja a zdyscyplinowane rzemiosło... Głos z parteru: Co to jest, do cholery, zdyscyplinowane rzemiosło!? Głos z balkonu: Stul dziób! Głos z parteru: Odpieprz sie! Pytanie zadaję!... Głos z balkonu: Teraz on ma gadać! fot.: jan versnel fot.: jan versnel rynek pod dachem Oto opis fragmentu sympozjum „Teatr jako terapia”, zorganizowanego w agorze z Dronten. W pierwszych latach funkcjonowania agory takie incydenty były na porządku dziennym. Doszło nawet do interwencji policji z psami w trakcie koncertu „Rock round the clock”... Ale po pewnym czasie ludzie nauczyli się wspólnego korzystania z agory. W mieszczącym się tu teatrze ściany sięgały zaledwie do połowy wysokości wnętrza i hałas z zewnątrz przedostawał się do środka, jeśli więc był zbyt uciążliwy dla aktorów lub widzów, ktoś wychodził, by prosić o ciszę. I okazało się, że – o dziwo – prośby zaczynają być respektowane. Takie funkcjonowanie teatru jest jednym z przykładów realizacji stworzonej przez van Klingerena (niewykończenia, niedoskonałości). Była to świadoma rezygnacja architekta oraz inwestora ze starań o wysoki komfort użytkowania obiektu. Takie kontrolowane kolizje bywały dla wszystkich użytkowników agory okazją, aby zauważyć się nawzajem i nauczyć się sztuki kompromisu. W istocie imperfekcjonizm agory okazał się jednym z czynników budujących więź społeczną mieszkańców Dronten. Imperfekcjonizm oznacza także surowość, może nawet siermiężność materiałów. Podłoga fot.: marek kowicki zasady imperfekcjonizmu 5 agory to zwykła, betonowa posadzka, którą łatwo pozamiatać i umyć przy pomocy urządzenia stosowanego do sprzątania ulic. Nieprzeszklone fragmenty ścian wykonano z pustaków pobielonych farbą. Bez obaw można więc wbijać tu haki, swobodnie aranżować wnętrza, przesuwać i likwidować ścianki działowe. Wszystko to ma zachęcać użytkowników do uczestnictwa w urządzaniu wnętrz agory, realizowania w niej własnych pomysłów. fot.: marek kowicki • 6 W każdy powszedni dzień wnętrze agory w Dronten zajęte było przez stragany i odbywał się tam targ. Wczesnym popołudniem stragany składano i usuwano je do przygotowanych pomieszczeń magazynowych. Do budynku wjeżdżała uliczna polewaczka, która zmywała posadzkę i sprzątała śmieci pozostałe po targowisku. Na posadzce rozwijano wielką matę, zaczynał się trening siatkarzy. Po nim pojawiały się krzesła i pulpity dla amatorskiej orkiestry, która rozpoczynała próbę. Wieczorem agora wypełniała się uczestnikami dyskusji z zaproszonym politykiem. A nad ranem wyciągano z magazynu stragany i w agorze rozpoczynał się kolejny dzień... Poza rytmem codziennym realizowano tam plany weekendowe oraz specjalne programy doroczne: obchody świąt i rocznic, do których trzeba było przygotowywać specjalną aranżację wnętrza. Tak intensywne wykorzystanie agor było możliwe dzięki doskonałemu zarządzaniu, mobilności wyposażenia i dobrej technologii transportu. Obsługa techniczna agory dysponowała opracowanymi przez architekta schematami działań, od sposobu rozkładania krzeseł po plany rozmieszczania sprzętu w magazynach. Tu nie dopuszczano przypadkowości: improwizować mogli użytkownicy agory, obsługa techniczna musiała funkcjonować równie precyzyjnie, jak obsługa teatru przy zmianie dekoracji. Przeszklone ściany oraz halowe wnętrze umożliwiało każdemu przybyszowi szybką orientację co i w jakim miejscu agory aktualnie się odbywa. Jako przezroczyste obiekty bez zamkniętych drzwi ośrodki manifestowały i promowały otwartość działania, zapraszając przechodniów do korzystania z ich wnętrz i urządzeń. Architekt chciał, aby sztuka (czy szerzej – kultura) była wartością ogólnie dostępną, wolną od „terroru” reguł i przepisów. Sprzeciwiał się zwłaszcza rytualnemu, uroczystemu obrządkowi obcowania ze sztuką, który dla wielu osób i instytucji bywa istotniejszy niż sama sztuka. Co się dzieje z agorami van Klingerena dzisiaj? Niestety, już nie funkcjonują. Najradykalniej potraktowana została agora w Dronten, którą zburzono w 2002 r. Na jej miejscu powstaje właśnie nowe centrum De Nieuwe Meerpaal, w którym mieści się teatr i wszystko, co potrzebne do organizowania wielkich kongresów. Van Klingeren przewidywał taką sytuację. O agorach mówił rzeczowo, że są one jedynie narzędziami, które stracą swoje walory, jeśli przestaną nadążać za zmieniającymi się potrzebami społecznymi. Uważał, że wtedy należy zastąpić je rozwiązaniami lepiej dostosowanymi do aktualnych realiów. Nie nam oceniać, czy obecny stosunek mieszkańców Dronten, Lelystad i Eindhoven do idei fot.: marek kowicki, projekt: arch. marek kowicki marek kowicki - urodził się w 1945 r. w Krakowie, absolwent Liceum Nowodworskiego, architekt, profesor Politechniki Krakowskiej, kierownik Zakładu Architektury i Planowania Wsi PK, laureat konkursów architektonicznych. Odbył praktykę projektową w Polsce oraz we Francji (w pracowni arch. J. L. Latour’a) i Włoszech (w pracowni R. de Luca). Vis. Prof. w The Queen’s University of Belfast. Autor książki „Wieś przyszłości jako alternatywa osadnicza miasta” oraz przygotowanej do druku „Współczesna agora – idea ośrodka więzi społecznej dla małych społeczności lokalnych”. Autor licznych projektów modelowych ośrodków społeczno-usługowych dla gmin w Polsce południowej (nie zrealizowanych) oraz współautor kilku tego rodzaju obiektów zrealizowanych we Francji. fot.: marek kowicki, projekt: arch. marek kowicki van Klingerena jest racjonalny. Warto natomiast zwrócić uwagę, że podstawowe, sprawdzone w trakcie użytkowania walory ośrodków van Klingerena dobrze przystają do obecnych, polskich potrzeb. Agora jest bowiem przedsięwzięciem edukacyjno-wychowawczym niezwykle pomocnym w kształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Biorąc pod uwagę, jak niebezpieczne rozmiary osiąga w Polsce proces dezintegracji społecznej (zwłaszcza w gminach wiejskich, małych miasteczkach, a także wielkomiejskich dzielnicach blokowych), ośrodki tego rodzaju mogłyby okazać się narzędziem nieocenionym. Oczywiście nie chodzi tu o bierne kopiowanie pomysłów van Klingerena, lecz o projekty dostosowane do uwarunkowań gmin w Polsce. Autor niniejszego artykułu od kilku lat usiłuje zainteresować ideą agory samorządy gminne. Wystarczy, by choć w jednej gminie powstał tego typu ośrodek społeczno-usługowy, jako poligon doświadczalny i zachęta do działania dla innych społeczności lokalnych. Na razie projekty pozostają na papierze... 7