Na Warmii zaznałem spokoju ducha

Transkrypt

Na Warmii zaznałem spokoju ducha
Na Warmii zaznałem spokoju ducha
O niemych świadkach historii Warmii, wewnętrznym spokoju i monotonnym Mazowszu,
rozmawiamy z Mirosławem „Micią" Bojenko, który wydał przepiękną książkę „Warmińskie
kapliczki/Ermlandische Kapellen".
- W jaki sposób trafiłeś na Warmię, bo słyszałem, że pochodzisz ze Szczecina?
- Całe życie wędruję, mieszkałem w wielu dużych miastach, sporo podróżowałem, aż ponad 20 lat temu
trafiłem na Warmię. To był przypadek, ale z drugiej strony przecież to właśnie przypadki rządzą życiem.
Przyjechałem do kolegi, który kupił dom na Warmii. Posiedziałem u niego, wyluzowałem się, zaznałem
spokoju ducha. Po kolejnych wizytach na Warmii stwierdziłem, że miasta, biznesy i inne tego typu rzeczy
nie są mi potrzebne do życia. Odnowiłem dom i oborę w Głotowie koło Dobrego Miasta i jest dobrze. Z
perspektywy czasu uważam, że to była najsensowniejsza decyzja w moim życiu.
- Jak Ci się żyje na Warmii? Co Cię kręci, a co denerwuje?
- Nic mnie nie wkurza. Siedzę samotnie na kolonii, nie patrzę w telewizor i podobne historie. Raduję się
przyrodą, spokojem, jestem szczęśliwym człowiekiem.
- Dlaczego zainteresowałeś się kapliczkami? Wcześniej byłeś znany jako fotograf chmur i
warmińskiego nieba, dorobiłeś się nawet przydomku Łowcy Chmur…
- Kapliczki dały mi świadomość terytorialną Warmii. Ci którzy żyją na Warmii nie zauważali tych skarbów na
co dzień. Jako człowiek z zewnątrz „zobaczyłem" je z ich przebogatą formą i różnorodnością. Zresztą
pierwszym skarbem, który zauważyłem były przydrożne aleje drzew. Wiele razy wracałem na Warmię
wieczorami i nocą, magia alei chwyciła mnie z całych sił. Z czasem zacząłem wnikać w temat kapliczek,
podróżować i odkrywać kolejne ciekawe obiekty. Kapliczki to dla mnie niemi świadkowie wielkiej historii
Warmii i mijających czasów.
- Od kilku lat daje się zauważyć zwiększone zainteresowanie Warmią i warmińskością. Ludzie
coraz częściej zagłębiają się w ten temat. Czy zauważasz to?
- Tak naprawdę w obecnym świecie wszystko można wykreować. Podobają mi się tablice informacyjne,
które pokazują historyczne granice Warmii i Mazur. Sam czuję się Warmiakiem z wyboru, identyfikuję się z
tą krainą. Warto podkreślić, że skarb jakim są kapliczki są osadzone w pięknym krajobrazie. Gdy jestem np.
na Mazowszu to duszę się płaskim, monotonnym krajobrazem, ale gdy tylko mijam Mławę to znowu
zaczynam oddychać. Kocham ten zróżnicowany teren z pagórkami, dolinami, wąwozami i wzniesieniami.
- Album „Warmińskie kapliczki" ukazał się miesiąc temu. Jest przepiękny. Jak doszło do jego
wydania, jak długo trwała praca?
- Książka wpędziła mnie w niebyt finansowy, z którego mam nadzieję wkrótce wyjść. Sama praca trwała
praktycznie od momentu osiedlenia się na Warmii, gdy robiłem pierwsze zdjęcia kapliczek. Na Warmii tak
naprawdę około jedna trzecia roku nadaje się do robienia zdjęć, gdy zabawa ze światłem, kontrastem i
przestrzenią jest efektywna. Przez kilka ostatnich lat jeździłem więc po Warmii, odnajdywałem kapliczki,
robiłem zdjęcia. Zdarzało się, że do niektórych kapliczek podchodziłem po dwa, trzy razy. Traktuję książkę
jako podatek za to, co otrzymałem na Warmii. Albumem chcę otworzyć oczy mieszkańcom na skarby, które
mamy pod bokiem. W Ameryce już dawno ten potencjał zostałby wykorzystany. U nas jest z tym różnie,
kapliczki niszczeją, a niektóre wręcz się rozpływają. Niedawno trafiłem na fenomenalną kapliczkę z 1607
roku, pod którą leżał stary kineskop od telewizora i śmieci. W książce są np. dwie kapliczki, których już
dzisiaj nie ma. To smutne. Inną kwestią jest też nieumiejętne wykonywanie remontów i renowacji kapliczek
przez mieszkańców, którzy może chcą dobrze, ale wychodzi to różnie. Kapliczki są malowane farbami
olejnymi, obrzucane tynkiem, a to też prowadzi do ich degradacji.
LINK do elektronicznej wersji książki "Warmińskie kapliczki" (kliknij, żeby obejrzeć)
- Jak dobierałeś kapliczki do albumu?
- Intencją było stworzenie podróży po Warmii szlakiem kapliczek. Centralnym punktem jest oczywiście
moje Głotowo i kolejne podróże, które rozkładają się promieniście od tego miejsca. Chciałem stworzyć
swoisty przewodnik, żeby każdy mógł wsiąść na rower, czy w samochód i ruszyć śladem kapliczek
warmińskich. Nigdzie poza Warmią nie ma kapliczek w tak bogatej i różnorodnej formie. Choć kapliczki są
w wielu miejscach m.in. w Bieszczadach, na Śląsku, Mazowszu, Bawarii, czy Libanie, który miałem okazję
odwiedzić jakiś czas temu.
- W jaki sposób można nabyć album?
- Skierowałem ofertę do warmińskich samorządów, które mogą dalej to szerzyć do szkół i bibliotek. Dla
osób prywatnych jedynym sposobem jest kontakt mailowy ze mną (e-mail do Mici to: [email protected]).
- Która kapliczka jest Twoją ulubioną? Którą darzysz szczególnym sentymentem?
- To skromna kapliczka w Różynce z rozłożystymi klonami po obu stronach, które obejmują ją niczym
dłonie. Zresztą fotografować ją lubił Ryszard Czerwiński, a ostatnio w dodatku architektonicznym do
tygodnika „Polityka" pokazał ją Piotr Sarzyński.
Drukuj