Rafał Fudala Czytać, czy oglądać? Czyli o wpływie nowych mediów

Transkrypt

Rafał Fudala Czytać, czy oglądać? Czyli o wpływie nowych mediów
Rafał Fudala
Czytać, czy oglądać? Czyli o wpływie nowych mediów i technologii na współczesnego
człowieka.
Rzeczywistość, w której żyjemy, zdominowana jest przez rozwijającą się w rosnącym
tempie technikę. Przejawy tej dominacji dostrzec możemy, bez żadnego praktycznie wysiłku,
w każdej niemalże sferze ludzkiego funkcjonowania. Żadnego wrażenia nie robią na nas
współcześni młodzi – zazwyczaj – ludzie, rozmawiający ze sobą w pubie lub kawiarni,
wpatrzeni jednocześnie w monitory swych laptopów i wystukujący smsy na dotykowych
ekranach błyszczących smartfonów. Obecność najnowszych technologii przestaje już
zadziwiać, nawet w najbardziej niespodziewanych miejscach. Jedna z wspólnot wyznaniowych
w stanie Michigan, w USA, udostępniła swym członkom możliwość wysyłania wiadomości za
pomocą Twittera, które wyświetlane są jako komentarze na dużych ekranach w trakcie kazań.
Jedna z wiadomości brzmiała ponoć: „Trudno mi jest dostrzec Boga po środku tego
wszystkiego”1.
Jeszcze kilkanaście lat temu osoba rozmawiająca przez telefon komórkowy na rynku
małego miasteczka, stanowiła główną – choć ulotną – jego atrakcję. Dziś prawdopodobnie start
rakiety zabierającej burmistrza w pierwszą, okołoziemską podróż, zostałby skomentowany
beznamiętnym: „No przecież kiedyś to musiało nastąpić”. Przyspieszający wciąż
niewiarygodnie rozwój nowych technologii, zabrał nam więc jedno z wspanialszych ludzkich
odczuć – zdziwienie. Od teraz - prawdopodobnie - wszystko będzie przewidywalne, nieciekawe
– po prostu nudne, a jeśli fascynujące – to zaledwie przez krótką chwilę.
Trudnym, lub wręcz niemożliwym zadaniem, byłaby próba odpowiedzi na pytanie: Czy
to dobrze, czy źle, że żyjemy w czasie tak daleko rozwiniętej techniki? Jednak, nawiązując do
słów Leszka Kołakowskiego2, wybitnego polskiego filozofa, moglibyśmy stwierdzić, że mimo
pełnej świadomości, o niemożliwości udzielenia odpowiedzi na to pytanie, nie powinniśmy
zaprzestać poszukiwania odpowiedzi.
W ciągu ostatnich kilku lat, na polskim rynku wydawniczym ukazało się wiele
publikacji dotyczących negatywnego oddziaływania nowych mediów i technologii na
różnorodne sfery ludzkiej działalności (na m.in. funkcje poznawcze, relacje interpersonalne czy
zaangażowanie społeczno-polityczne)3. Jak trafnie zauważył Neil Postman, światowej sławy
medioznawca i krytyk kultury, [b]ardzo wątpliwe, czy można znaleźć choć jedną technologię,
która nie zrodziła nowych problemów w wyniku rozwiązania starego problemu4. Czy więc
bezgraniczna fascynacja tym, co nowe, jaka niejednokrotnie emanuje z wypowiedzi
populistycznych polityków (zajmujących się również sferą edukacji) nie przyniesie w
przyszłości więcej szkody niż pożytku?
Ludzki mózg jest narządem bardzo plastycznym, co oznacza, że w wyniku
oddziaływania różnorodnych (zewnętrznych i wewnętrznych) bodźców, podlega nieustannemu
Za: N. Carr, Płytki umysł. Jak Internet wpływa na nasz mózg, Wydaw. Helion, Gliwice 2013, s. 122.
L. Kołakowski powiedział: (...) rola filozofii nie polega na dostarczaniu prawdy, ale na pielęgnowaniu ducha
prawdy. L. Kołakowski, Moje słuszne poglądy na wszystko, Wydaw. Znak, Kraków 2011, s. 14.
3
M.in.: M. Spitzer, Cyfrowa demencja, Wydaw. Dobra Literatura, Słupsk 2013; N. Carr, Płytki umysł. Jak
Internet wpływa na nasz mózg, Wydaw. Helion, Gliwice 2013; M. Desmurget, Teleogłupianie, Wydaw. Czarna
Owca, Warszawa 2012; G. Small, G. Vorgan, iMózg, Wydaw. Vesper, Poznań 2011.
4
N. Postman, W stronę XVIII stulecia, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2001, s. 52.
1
2
kształtowaniu. Nieprawdą jest, że mózgi osób dorosłych, w przeciwieństwie do dziecięcych, są
w pełni ukształtowane i nie mogą zmienić swej struktury. Jednak zmiany w tym
najdoskonalszym ludzkim organie po okresie dojrzewania zachodzą znacznie wolniej niż w
dzieciństwie. Dlatego też dzieci znacznie szybciej uczą się, nabywają nowe umiejętności i
wiedzę.
Plastyczność ludzkiego mózgu posiada znaczące implikacje dla procesów uczenia się,
następujących obecnie w środowisku przepełnionym nowoczesnymi technologiami. W wyniku
ich oddziaływania, utraciliśmy pewne kluczowe umiejętności, składające się na tradycyjny,
niezmącony, spokojny i skoncentrowany umysł linearny. Jego miejsce zajął - powstały w skutek
przebudowy sieci neuronalnej mózgu, umysł potrzebujący nieustannych bodźców - krótkich,
chaotycznych i nieprzerwanych strumieni informacji, które są na tyle uproszczone, że nie
wymagają jakiegokolwiek przetworzenia5. Co więcej, zmiana ta zaszła w niespotykanie
krótkim okresie czasu, praktycznie na przestrzeni jednego pokolenia. Można więc stwierdzić,
że trwająca wciąż rewolucja technologiczna przyspieszyła ewolucję ludzkiego mózgu6.
Wdrażanie do upraszczania, unikania jakiegokolwiek wysiłku, jest jednym z
największych zarzutów formułowanych wobec nowych mediów i technologii. Komputery i
dostęp do Internetu sprawiły, że większość czynności, które wcześniej wymagały sporego
nakładu intelektualnej pracy, można dziś wykonać łatwo i szybko. Zmienia się przez to
podejście do uczenia się, zapamiętywania - tworzone są nowe teorie pedagogiczne, oparte o
twierdzenie „nie muszę pamiętać, wystarczy, że będę w stanie odszukać potrzebną
informację”7. Tego typu hasła są bardzo nośne i z łatwością trafiają do młodych ludzi,
„cyfrowych tubylców”, nie będących w stanie wyobrazić sobie świata bez YouTube,
Facebooka, czy Google. Niestety takie podejście może wywołać w przyszłości poważne
konsekwencje społeczne, będące skutkiem degradacji intelektualnej pokoleń wstępujących.
Mózg, podobnie jak mięsnie, aby rozwijać się i prawidłowo funkcjonować, potrzebuje zadań o
zwiększającym się stopniu trudności. Jak dowodzą badania naukowe, rozwiązywanie trudnych
zadań zapobiega obumieraniu nowopowstałych komórek nerwowych w hipokampie - części
odpowiedzialnej między innymi za pamięć i uczenie się. Proste zadania nie hamują tego
procesu8. Możemy więc stwierdzić – za Manfredem Spitzerem, wybitnym niemieckim
neurobiologiem i psychiatrą – że mózg rośnie wraz z zadaniami. Widać w tym przypadku
pewną analogię z przypowieścią o talentach, zawartą w Ewangelii św. Mateusza, której
podsumowanie zawiera się w słowach: Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że
nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma9. Im więcej wysiłku
będziemy inwestować w nasz rozwój, tym więcej otrzymamy (intelektualnych) zysków.
Unikanie trudu, wysiłku, na rzecz upraszczania i powierzchowności, łatwo zauważyć
można w doborze przez ludzi mediów, jako nośników informacji. Z badań opublikowanych w
marcu 2013 roku wynika, że tylko 11,1% Polaków powyżej 15 roku życia to „prawdziwi”
czytelnicy, deklarujący przeczytanie w ciągu całego roku siedmiu lub więcej książek. Ponad
N. Carr, Płytki umysł. Jak Internet wpływa na nasz mózg..., s. 21.
G. Small, G. Vorgan, iMózg..., s. 14.
7
Por.: G. Siemens, Connectivism: A Learning Theory for the Digital Age,
http://www.ingedewaard.net/papers/connectivism/2005_siemens_ALearningTheoryForTheDigitalAge.pdf
(dostęp: 14.11.2013).
8
M. Spitzer, Cyfrowa demencja..., s. 54.
9
Mt 25, 29.
5
6
60% procent Polaków, we wskazanym wieku, nie przeczytało jednak w tym okresie ani jednej
książki (a w badaniach za taką uznano również poradniki, przewodniki, słowniki i
encyklopedie)10. W badaniach z 2015 r. statystyki te nie wyglądają dużo lepiej, choć negatywny
trend zaniku czytelnictwa został zatrzymany. Książki niestety stały się zbyt trudne, wymagają
dłuższego skupienia uwagi, rozpraszanej na każdym kroku przez znacznie łatwiejsze w
konsumpcji media, takie jak telewizja czy Internet. Tam informacje podawane są w krótkich,
przetworzonych porcjach, nie wymagających od odbiorcy żadnego – w zasadzie –
zaangażowania. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, na który wskazują obecnie coraz
liczniejsze doniesienia naukowe - czytanie, czynność aktywna i wymagająca wysiłku, rozwija
sieć neuronalną naszego mózgu, przyczyniając się do rozwoju intelektualnego11. Oglądanie
telewizji, lub odczytywanie krótkich, prostych porcji informacji w Internecie, przyczynia się
do wielu zaburzeń funkcji poznawczych. Za Manfredem Spitzerem można powiedzieć, że
mózgi poszczególnych jednostek marnieją12, co przekłada się na spadek poziomu
wykształcenia całej społeczności13.
Jak łatwo przewidzieć, przeciwko przedstawionym powyżej wynikom badań,
sprzeciwiło się wielu ludzi, na co dzień związanych z największymi koncernami medialnymi i
technologicznymi. Uzależnienie wielu – nie tylko młodych – ludzi od gier komputerowych,
telewizji czy surfowania po Internecie, jest bowiem niezwykle intratnym i dochodowym
interesem. Przyjmują oni zazwyczaj stanowisko zapatrzonych w przyszłość technofilów,
bezgranicznie zafascynowanych każdym, bez względu na jego wartość, osiągnięciem techniki.
Za ich racjami przemawia scena, ukazana w platońskim Fajdrosie, w której Teut zaprezentował
królowi Tamuzowi swój najnowszy wynalazek - pismo. Reakcją Tamuza były następujące
słowa: Ten wynalazek niepamięć w duszach ludzkich posieje, bo człowiek, który się tego
wyuczy, przestanie ćwiczyć pamięć; zaufa pismu i będzie sobie przypominał wszystko z
zewnątrz, a nie z własnego wnętrza, z samego siebie14. Co prawda obawy Tamuza, co do
wynalazku pisma, okazały się mocno przesadzone, jednak - jak sugeruje N. Postman - lepiej
abyśmy w stosunku do nowinek technicznych popełnili błąd tamuzjańskiego sceptycyzmu, niż
zafascynowani technologią pozwolili jej nami zawładnąć15.
Jak zatem powinniśmy postępować, wdrażając dzieci w świat nowych technologii?
Często spotykamy się z postawą rodziców, którzy od najmłodszych lat usiłują rozpalić w
sercach dzieci zamiłowanie do tabletów, komputerów, smartfonów. „Przecież dziś bez tego
sobie w życiu nie poradzą” – argumentują. Oczywiście, nie poradzą, nie przeczymy temu,
jednak dziecko obsługi komputera, bardzo skomplikowanych aplikacji, nauczy się w mgnieniu
oka, nawet jeśli zetknie się z nim dopiero w szkole podstawowej. Natomiast cierpliwości,
umiejętności wyczekiwania na efekty pracy, które nawet w dzisiejszym zabieganym świecie są
nadal niezbędne, komputery mogą tylko oduczyć. Siadając przed komputerowym ekranem z
aplikacją do rysowania dziecko uczy się, że każdą czynność można cofnąć (ctrl+z). Zmiana
R. Chymkowski, Społeczny zasięg książki, http://www.bn.org.pl/download/document/1362741578.pdf (dostęp:
14.11.2013).
11
N. Carr, Płytki umysł. Jak Internet wpływa na nasz mózg..., s. 68-69.
12
M. Spitzer, Cyfrowa demencja..., s.37.
13
Tamże, s. 129.
14
Za: N. Postman, Technopol, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995, s. 12.
15
Tamże, s. 13.
10
koloru stworzonego z prostych figur domku to jedno kliknięcie, które niczego nie uczy, nie
rozwija funkcji poznawczych, motoryki czy choćby estetyki dziecka. Natomiast dając dziecku
czystą kartkę papieru i zestaw porządnych kredek, stwarzamy – w bardzo prosty sposób –
niezwykle owocną sytuację edukacyjną. Wówczas dziecko rysując domek eksperymentuje,
rozwija motorykę rąk i dłoni biorąc kolejne kartki i zaczynając od nowa. Uczy się cierpliwości,
żmudnie pracując nad kształtem każdego detalu, dopóki nie osiągnie satysfakcji. Rozwija
również poczucie estetyki łącząc i dobierając kolory, testując ich zestawienia – za każdym
razem zaczynając dzieło od nowa. Nie ma tu funkcji „cofnij”. Popełniony błąd skutkuje
rozpoczynaniem pracy od nowa, a więc wdrażamy również do odpowiedzialności za każdą,
najdrobniejszą czynność. Podobnie sprawa ma się ze wspólnym czytaniem bajek i oglądaniem
ich przez dziecko (najczęściej w samotności) na ekranie telewizora lub komputera. Czytając
wspólnie stwarzamy przestrzeń wyobraźni, tworzymy więź, bardzo mocno nacechowaną
pozytywnymi emocjami relację. Ukazujemy wartość książki i czytelnictwa, możemy wszcząć
dialog, dyskusję, wyjaśnić niezrozumiały fragment, a często również sami spojrzeć na banalne
dla nas zagadnienie z zupełnie innej, zaskakującej perspektywy. Zostawiając dziecko samo
przed ekranem, pozbawiamy je tych wszystkich korzyści, często w imię „świętego spokoju”.
Drodzy rodzice, opiekunowie, babcie dziadkowie i ciocie, zachęcam Was dziś do
sceptycyzmu, do chłodnego spojrzenia na nowinki technologiczne którymi jesteśmy
bombardowani i zastanowienia się, czy są dla naszych pociech rzeczywiście dobre. Pamiętajcie,
że często kawałek drewna może być dla dziecka bardziej atrakcyjną, niepowtarzalną i
rozwijającą zabawką niż najnowsze, modne, drogie i błyszczące cacko. Nic nie zastąpi naszej
uwagi, czasu i obecności przy dziecku w procesie wspomagania jego rozwoju i poznawania
świata. Zamknijcie więc teraz komputer, wyłączcie telewizor i sięgnijcie na kredki i farby,
proponując wspólne spędzenie wieczoru plastycznej ekspresji.