GŁOS SOWY

Transkrypt

GŁOS SOWY
GŁOS SOWY
Wielkanoc 2013
TRIUMF ZMARTWYCHWSTANIA I NASZA RADOŚĆ
Przed wielu laty w Stanach Zjednoczonych nakręcono film
pt. „Świat w zaćmieniu”. Fabuła filmu mówi o badaniach
archeologa, który w okolicach Golgoty dokonał wielkiego odkrycia.
Znalazł grób, a nim zabalsamowane ciało. Sensacja polegała na tym,
iż uznano, że ten właśnie grób, to grób Jezusa Chrystusa.
A zatem nie było zmartwychwstania. Nawiązując do myśli
św. Pawła: Gdyby nie było zmartwychwstania próżna byłaby nasza
wiara (1 Kor 15,14) oraz biorąc pod uwagę powyższe odkrycie,
konsekwencje byłyby niewyobrażalne. Ewangelia traci swoją
wartość. Ludzie żyją po swojemu, bez zasad.
Film jednak ma swoje szczęśliwe zakończenie. Badacz przyznaje, iż znalazł pusty
grób. Okłamał świat, bo chciał widzieć reakcję na taką wiadomość. Ludzie odetchnęli z ulgą.
Światło powróciło w ich życie. Pan prawdziwie zmartwychwstał i życie nabiera sensu.
Ewangelia nie kłamie. Pusty grób jest dowodem na Zmartwychwstanie Pana, ale i nie
tylko. Sam Jezus przepowiedział swoją śmierć i zmartwychwstanie. I dokonało się wszystko
jak zapowiedział.
Historia od momentu Zmartwychwstania zaczęła jednak biec inaczej, dokonało się
nowe stworzenie. Czas pokazał, że wielkie monumenty, mające za zadanie unieśmiertelnić
swoich twórców, runęły w gruzy, przyszli następni, oni także pogrążyli się w niepamięci
dziejów, a pusty grób nieprzerwanie od tysiącleci obwieszcza wszystkim radosną wieść
o triumfie Chrystusa, Boga-Człowieka nad śmiercią.
Zmartwychwstanie jest jedynym wyjaśnieniem faktu spotkań Pana Jezusa ze swoimi
uczniami. Po zmartwychwstaniu Jezus ukazał się przynajmniej dziesięć razy tym, którzy go
znali. Pan wykazał, że Jego pojawienie się nie było halucynacją; przecież jadł i rozmawiał
z nimi, a oni go dotykali.
Zmartwychwstanie nie jest prawdą abstrakcyjną, lecz życiem Boga z człowiekiem
i człowieka z Bogiem. Zmartwychwstały Jezus wchodzi w nasze życie nie tylko przez wiedzę,
co przez świętowanie.
Zmartwychwstanie Pańskie to największe chrześcijańskie święto,
które łączymy z wielką radością wypływającą z faktu, że Chrystus umarł
i zmartwychwstał! Umarł również z powodu naszych dzisiejszych
2
grzechów i zmartwychwstał również po to, by odkupić nasze obecne dzieje.
Radujmy się, bo Pan zmartwychwstał, bo jest obecny w białej Hostii, bo pragnie nas
przemienić w Siebie. Obyśmy przeżywając największe święto chrześcijańskie, mogli z żywą
wiarą powiedzieć za św. Pawłem: Teraz już nie ja żyję, lecz żyję we mnie Chrystus (Ga 2,20).
Chrystus Zmartwychwstały. Niech rezurekcyjne dzwony przypominają nam o wielkim dniu,
który „Pan uczynił”! I niech radość wielkanocna w nas trwa na zawsze.
Marcin Budzyński n-l religii
Z cyklu: Galeria jednego obrazu
Wielu artystów tworzyło znakomite dzieła związane z tematyką pasyjna i wielkanocną.
Jednym z najwspanialszych jest rzeźba Michała
Anioła.
MICHAŁ ANIOŁ – PIETA WATYKAŃSKA
Przedstawienie Piety, czyli Marii trzymającej na
kolanach martwe ciało Chrystusa, pojawiło się
pierwszy raz w dziejach sztuki w czasach
gotyku. Piety malowano i rzeźbiono, by ukazać
ideę
współcierpienia
Marii
i
wzbudzić
w wiernych pobożne uczucia.
Natomiast renesans, jako czas zainteresowania się człowiekiem, charakteryzował się
harmonią, doskonałością, statyką i idealizacją. Pieta Watykańska została stworzona z białego
marmuru w latach 1498-99, kiedy to artysta dostał zlecenie na wykonanie rzeźby do Bazyliki
św. Piotra w Rzymie, gdzie dzieło znajduje się do dziś.
Michała Anioła możemy, w jego wczesnej twórczości, scharakteryzować, jako typowego
przedstawiciela włoskiego renesansu, kierującego się harmonią i idealizacją. Na twarzy Marii
widoczny jest jedynie nieznaczny smutek, a jej oblicze o idealizowanych rysach nie zdradza
oznak upływającego czasu. Natomiast ciało Chrystusa jest heroizowane, bez widocznych ran
czy jawnych oznak cierpienia. Świadczy to o tym, że Michał Anioł przy tworzeniu dzieła,
3
kierował się założeniami filozofii neoplatońskiej, według których piękno cielesne obrazuje
i prowadzi do piękna duszy. Artysta obrał za cel jedynie wydobycie piękna, nie pokazanie
męki i cierpienia. Można również wspomnieć o filozofii stoicyzmu odnosząc się do
przedstawienia Marii, która w obliczu cierpienia własnego syna zachowuje powagę i spokój.
Pieta Watykańska, wykonana przez najsłynniejszego rzeźbiarza swojej epoki, jest jednym
z najznamienitszych przedstawień tego tematu i świadczy o geniuszu i kunszcie Michała
Anioła.
Weronika Grzyl kl.II LO
Zaproszenie
Jak co roku, zapraszamy na wykład o sztuce związany z Wielkim Tygodniem.
W Wielki Czwartek, 28 marca 2013 roku o godz. 10.oo w sali widowiskowej Pałacu
Młodzieży, pan Wojciech Kieler wygłosi wykład pt. Zdjęcie z Krzyża w sztuce”.
Zapraszamy rodziców, uczniów i wszystkich zainteresowanych.
WIOSNA I KOLORY
Po długiej zimie w naszym życiu znowu zawita wiosna, a wraz z nią
pojawią się żywe, jasne kolory. Wśród nich dominować będą zieleń, żółć,
czerwień, róż oraz inne ciepłe pastele. Domy i mieszkania udekorujemy pięknymi
kwiatowymi stroikami, dla których inspiracji
poszukamy w otaczającym nas wiosennym
krajobrazie.
Różowe
hiacynty,
czerwone
tulipany, fioletowe krokusy i żółte żonkile
włożymy do wiklinowych koszy lub szklanych
wazonów i postawimy je wyeksponowane
w różnych miejscach naszego domu, aby
w każdym momencie przypominały nam
o urokach wiosny. Innym zabiegiem niewymagającym dużego nakładu pracy będzie
wprowadzenie do wnętrz ożywiających dodatków kolorystycznych kojarzących się nam
4
z nadejściem wiosny. Mogą to być kolorowe poduszki dekoracyjne, jasne obrusy, nowe firany
czy zasłony w żywych barwach, a na nich przywieszki, np. w kształcie motyli. Wiosna,
to także świetny moment na przewietrzenie naszej szafy i odświeżenie garderoby. W tym
sezonie wracamy do lat 60,więc modne obecnie stroje z pewnością dodadzą nam energii.
Geometryczne wzory i soczyste kolory odzwierciedlą optymizm, który towarzyszy nam
zawsze wraz z nadejściem wiosny. Po miesiącach stonowanych i spokojnych kolorów nowe
kolekcje powitają nas feerią barw. Radość i energia objawią się w niezwykłych kombinacjach
pomarańczu, cyklamenowego różu, turkusu i błękitu. Cieszmy się tym nagłym ożywieniem
barw i wybierzmy dla siebie taki zestaw, który wywoła uśmiech i zadowolenie na naszej
twarzy, bo jak wiadomo, lepsze samopoczucie pozwoli przywitać wiosnę z radością i nową
energią.
Jeśli jednak wciąż będziemy odczuwali niedosyt szczęścia i miłości,
to spróbujmy nacieszyć nasze oczy barwami wiosennymi, a serca pięknymi
emocjami, podziwiając kolory w dziełach wybitnych malarzy. Pastelowe,
ciepłe barwy pojawiają się miedzy innymi na obrazie Vincenta van Gogh
Słoneczniki, czy Augusta Renoira Róże w wazonie. Dzieła te z pewnością
poruszą naszą wyobraźnię i wywołają uśmiech na twarzy. A może pobiegniemy do najbliższej
kwiaciarni i sprawimy sobie prezent w postaci bukietu kwiatów, aby na żywo cieszyły nasze
zmysły i przypominały o zbliżającej się wiośnie?
Hania Januszewska kl.II gimnazjum
MOJA NIEDZIELA
Zbliża się wiosna, a ja zaczynam sezon wystaw psów. Trwa on
od kwietnia do listopada.
Razem z moimi rodzicami, bratem i psami jeździmy między innymi
do Szczecina, Warszawy, Wrocławia, Łodzi, Sopotu, Poznania, Leszna itd.
Opiszę Wam jak wygląda jedna niedziela na wystawie psów.
Wstaję najczęściej o godz. 4 rano. Karmię psy, mama robi szybkie śniadanie, a tata i brat
pakują bagaże do auta. Kiedy wszyscy są gotowi, wsiadamy do samochodu, a psy wskakują
z tyłu. Wyjazd następuje o godz. 500. Jazda trwa zwykle około czterech godzin bez
przystanku.
Około godz. 9 jesteśmy już na miejscu. Jak zwykle tata i Maciej wyjmują niezbędny
sprzęt, mama stoi z psami i zarządza, ja natomiast idę do sekretariatu wystawy załatwić
5
formalności. W dalszej kolejności szukamy na stadionie miejsca, gdzie będziemy rozstawiać
nasz „malutki obóz”. Kiedy już wszystko zostaje zainstalowane, a psy odpoczywają, czas
przywitać znajomych. Nasze spotkania wyglądają jakbyśmy nie widzieli się miesiącami, a tak
naprawdę od poprzedniego dzieli nas tylko tydzień.
Wybija godzina 10, czas otwarcia wystawy przez organizatorów. Na Ringu Honorowym
Przewodniczący Oddziału Związku Kynologicznego w Polsce z danego miasta przedstawia
wszystkich sędziów oceniających psy. Następnie sędziowie udają się na wyznaczone ringi
i rozpoczynają ocenę poszczególnych zgłoszonych psów.
Tu zaczyna się moja rola, jako wystawcy. Muszę pupila przygotować, co oznacza dokładne
uczesanie i wprowadzenie psa w dobry nastrój. Prezentowane na wystawach psy bardzo lubią
ten swoisty „show”, więc to nie jest trudne. Nieco więcej pracy należy włożyć
w przygotowaniu debiutanta.
Wywołani wchodzimy na ring. Musimy się zaprezentować jak najlepiej, aby uwidocznić
cechy rasy i pokazać sędziemu zgryz pupila. Do tego potrzebna jest umiejętność współpracy
z psem i brak strachu. Po tej ocenie następuje coś najważniejszego. Bez względu na wynik
musimy pokazać psu nasze zadowolenie, bo w przeciwnym wypadku nie będzie chciał jeździć
na następne wystawy. Po skończeniu występu na ringu czas na życie towarzyskie. Przy okazji
można coś zjeść, bo przecież od czwartej rano nie było na to
czasu.
Kiedy dobiega godzina 13 nadchodzi czas, gdy rozpoczynają
się dla mnie eliminacje do konkursu „Młody Prezenter”. Polega
on na rywalizacji w zakresie umiejętności prezentacji psa przez
dzieci i młodzież.
O godzinie 14 zaczynają się największe
emocje. Są to konkurencje finałowe. Moje doświadczenie
umożliwia mi kilkukrotny pokaz przed gremium wszystkich
sędziów i widownią. Najczęściej cieszę się zakwalifikowaniem
do Finału Konkursu „Młodego Prezentera”, na którym prezentuję psy swoje i znajomych.
O godzinie 16 zostają wybrani zwycięzcy i kończy się impreza. Wszyscy sobie gratulujemy
wygranej i życzymy szerokiej drogi powrotnej do domu i wiary, że zobaczymy się na
następnej wystawie.
W samochodzie rozmawiamy o minionych wydarzeniach, a psy już zasypiają. Po dwóch
godzinach podróży zmęczenie bierze górę i też zaczynam drzemkę. Droga powrotna jest
bardzo często dłuższa, ze względu na duży ruch na drodze. Około godziny 21 dojeżdżamy do
domu. Wtedy pozostaje szybka kąpiel i marzenie o łóżeczku, w którym już leżą zmęczone
6
i szczęśliwe psy. Zasypiam błyskawicznie, bo przecież już o 6 należy wstać do szkoły.
Mam nadzieję, że będzie mi się śnił mój wyjazd do Budapesztu na Światową Wystawę Psów,
która odbędzie się w maju tego roku.
Elżbieta Jedlińska kl.II LO
DO CENTRUM PO ZDROWIE
Dnia 11 lutego 2013r. w ramach zajęć wychowania do życia w rodzinie uczniowie klasy III
gimnazjum i I liceum naszej szkoły odwiedzili Centrum Promocji Zdrowia przy
Szpitalu Onkologicznym im. Prof. F. Łukaszczyka w Fordonie. Zajęcia prowadzone
były przez panią mgr Teresę Wierzchucką pielęgniarkę z wieloletnim stażem.
Tematem wykładu była profilaktyka, ze szczególnym uwzględnieniem nowotworowej.
Profilaktyką nazywamy działania mające na celu zapobieganie chorobom, poprzez ich
wczesne wykrycie i leczenie.
Zajęcia podzielone były na dwie części praktyczną i teoretyczną. Podczas części teoretycznej
dowiedzieliśmy się, że każdy z nas ma wpływ na swoje zdrowie, a od wyborów, których
dokonujemy każdego dnia zależy jego stan. W profilaktyce (nawet tej nowotworowej)
czynnikiem bezprecedensowym pozostaje nasz styl życia.
rozumiemy
zarówno
poprawne
Poprzez zdrowy styl życia
odżywianie,
jak również codzienną aktywność fizyczną, która
stanowi podstawę piramidy zdrowia. Podczas wykładu
istotnym
elementem
zapoznaliśmy
się
była
z
kwestia
nowotworów,
zastraszającymi
danymi
dotyczącymi zachorowań w Polsce i na świecie.
Dowiedzieliśmy się jak można zapobiegać i jak
przeciwdziałać temu, aby nie zachorować na raka.
Podczas części praktycznej prowadząca zajęcia pokazała nam, jakie w ramach profilaktyki,
należy wykonywać badania. Nauczyliśmy się również, jak należy skomponować prawidłową
dietę.
Dziewczyny miały okazję zwiedzić gabinet ginekologiczny i spotkać się z lekarzem, aby
zadać nurtujące młodą kobietę pytania. Dzięki tej wizycie żadna z nas nie będzie czuła
strachu przed kontrolnymi badaniami.
Na koniec otrzymaliśmy interesujące i niesamowicie przydatne materiały (płyty, książeczki,
broszury).
7
Spotkanie w Centrum dało nam możliwość zaczerpnięcia przydatnej wiedzy i zrozumieliśmy
jak prawdziwe jest powiedzenie, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Mam nadzieję,
że nadchodząca wiosna da nam wiele okazji do dbania o zdrowie, a po tych zajęciach
chętniej, niż zwykle wsiądziemy na rower, wybierzemy się na spacer a ulubione słodycze
zamienimy na owoce i warzywa – czego sobie i wam życzę.
Ja, ze swej strony, mam nadzieję na możliwość uczestniczenia w takich zajęciach
w przyszłości.
Marta Trepińska KL. I LO
WRAŻENIA Z ZAJĘĆ LITERACKICH
Od września zaczęłam chodzić na zajęcia literackie. Bardzo mi się
spodobały, ponieważ od razu przypadła mi do gustu forma, w jakiej
są prowadzone. Zajęcia zaczynają się o 8.00 w sali 214. Po przyjściu
do sali odstawiamy plecaki i złączamy ławki po to, żeby móc siedzieć
blisko siebie. Potem wyjmujemy coś do pisania oraz zeszyt
i czekamy, aż Pani prowadząca zajęcia powie nam, o czym mamy pisać i jaką formę
wypowiedzi wybrać.
Po wysłuchaniu instrukcji, a czasem również krótkiej opowieści
o literaturze, piszemy opowiadanie na podany temat. Czasem jest to inna forma literacka np.
opis. Kiedyś tworzyliśmy nawet dramat. Potem każdy uczeń czyta to, co napisał, a Pani
komentuje oraz poprawia błędy. Nie zawsze są to krytyki. Pani Kładź-Kocot umie dostrzec
mocne i słabe strony swoich uczniów.
Zawsze mamy jakiś temat. Jeśli Pani powie nam, że akurat dzisiaj możemy pisać co
chcemy (choć forma zupełnie dowolna zdarza się rzadko), to i tak podpowie, kiedy nie mamy
pojęcia, jak zacząć i prosimy o dodatkowe wskazówki. Na ostatnich zajęciach Pani
podyktowała nam 5 słów: kamień, woda, ogień, walka i ruch . Następnie musieliśmy dopisać
do nich swoje skojarzenia, a potem stworzyć opowiadanie, w którym zawarte miało być każde
z tych pięciu słów. W wyniku tego powstały naprawdę ciekawe teksty.
Z kolei na jednych z naszych pierwszych zajęć Pani powiedziała, że mamy stworzyć
opis przestrzeni, w której dominującym punktem jest okno. Efektem były bardzo różne
opowiadania, ponieważ każdy miał inne wyobrażenie tego okna oraz scenerii, w której ono
się znajduje. Na koniec semestru każdy uczestnik warsztatów musi napisać opowiadanie
8
semestralne. Jest to dłuższy tekst, które większość uczniów pisze na komputerze. Czasu
mamy bardzo dużo, gdyż opowiadanie na pierwszy semestr mogliśmy zacząć pisać już od
września, choć i tak większość uczniów zaczęła dopiero pod koniec semestru. Opowiadanie
na drugi semestr również mogliśmy zacząć pisać już zimą.
Zajęcia literackie są bardzo ciekawe. Od początku roku szkolnego, kiedy powiedziano
nam o rozpoczęciu zajęć artystycznych, nie miałam wątpliwości, na które chcę uczęszczać.
Gdybym za rok miała możliwość wybrania zajęć artystycznych, nie miałabym żadnego
problemu, ponieważ absolutnie nie żałuję swojej decyzji.
Klaudia Zielińska kl. I gimnazjum
WRAŻENIA Z ZAJĘĆ TEATRALNYCH
W naszej szkole uczniowie mają wpływ na to, jakich przedmiotów pragną się uczyć.
Doskonałym wyborem są obowiązkowe zajęcia artystyczne. W trakcie tych magicznych chwil
można się wiele nauczyć a nawet przełamać swoje
lęki i fobie.
Moja bardzo dobra koleżanka miała kiedyś tremę
przed publicznymi wystąpieniami. Teraz w ogóle
się nie wstydzi mówić do szerokiego audytorium,
wręcz przeciwnie – bardzo to lubi i by mogła to
robić na okrągło.
Zajęcia są poświęcone nie tylko dobrej
zabawie, lecz także nauce. Dzięki ćwiczeniom
teatralnym uczymy się poprawnej dykcji i nie stresujemy się tak, jak dawniej. Nie mamy
tremy przed publicznymi wystąpieniami. Udział w zajęciach pozwala na opanowanie
wrodzonej nieśmiałości. Umiejętność grania, szczególnie poważnych ról, pomaga też później
chociażby przy odpowiedziach ustnych.
Nasze zajęcia teatralne zaczynamy od rozgrzewki, trochę podobnie jak na zajęciach
wychowania fizycznego, z tym, że rozgrzewka dotyczy ust: „robimy konika”, podwyższamy
i ściszamy ton naszego głosu, zmieniamy intonację. Po rozgrzewce nauczyciel prowadzący,
pan Jacek Małachowski dzieli nas na grupy, w których będziemy grać. Każda grupa ma za
zadanie, opierając się na zarysowanym przez nauczyciela planie wydarzeń, opracować krótki
9
scenariusz. Czasami naszym zadaniem jest improwizacja, czyli wyjście na scenę bez
uprzednich przygotowań. Sygnałem do rozpoczęcia gry jest zawsze światło zapalane przez
nauczyciela. Musimy się bardzo starać i pobudzać naszą fantazję by przedstawić ciekawą
scenkę. Jest to zabawne i ciekawe doświadczenie. Młodzież lubi taką zabawę.
Zabawę w teatr.
Gdy zbliża się koniec roku szkolnego wystawiamy spektakl zapadający w pamięć
widzów, niosący jakieś ważne przesłanie.
Zarówno ja, jak i wielu moich znajomych, przez obcowanie ze sztuką na teatralnych
deskach, pozbyło się nieśmiałości, otworzyło swój umysł na dramat i rozbudziło wyobraźnię.
Gorąco polecam każdemu, by nabrał odwagi, spróbował „zabawy w teatr” i dołączył do
naszej grupy.
Marta Wójcik kl. II gimnazjum
WOSKOWA MOZAIKA – By utworzyć taką mozaikę
potrzebujemy tylko kolorowych świeczek.
Kapiemy woskiem po jajku, aż będzie całe pokryte.
Mogę zapewnić z własnego doświadczenia, że tak
ozdobiona pisanka może wytrzymać nie jeden upadek ;)
Podobny efekt możemy uzyskać za pomocą plasteliny
lub modeliny.
10
WESOŁE UŚMIESZKI – Za pomocą zwykłych
pisaków możemy narysować buźki, emotikony
lub klasyczne wzory. Osobiście uważam,
że rzadko kiedy możemy spotkać pisankę która
wywoła uśmiech na naszej twarzy więc warto
spróbować pomyśleć nad czymś zaskakującym.
TĘCZOWE JAJKA – Do ich zrobienia potrzebujemy kleju
i kolorowych koralików. Po prostu smarujemy jajko klejem
i obtaczamy w kolorowych koralikach. Jeśli mamy dużo
cierpliwości możemy przy pomocy pęsety zrobić różne
wzory: kwiaty, zawijasy itp.
Bardzo podobny efekt daje brokat perełkowy.
KLASYCZNE DRAPANKI – Jajka wrzucamy
do barwników przeznaczonych do pisanek lub
domowego wywaru (np. z cebuli) i czekamy
aż się zabarwią. Później za pomocą igły możemy
wydrapywać rozmaite wzory.
Jeśli chcemy mieć większe, mniej szczegółowe wzory
to przed wrzuceniem jajka do barwnika obklejamy
je w miejscach gdzie ma zachować swój kolor
poczym odklejamy taśmę.
Weronika Ciesielska kl.II gimnazjum
11
RELACJA Z ZAKOPANEGO
W tym roku bardzo szybko doczekaliśmy się ferii zimowych, bo
już 12 stycznia. Kontynuując tradycję I Prywatnego Gimnazjum
i
Liceum
ponownie
zamierzaliśmy
zdobyć
Tatry.
Wypakowaliśmy z plecaków książki i zapakowaliśmy rzeczy
niezbędne na turystyczną wyprawę do Zakopanego. Pierwszy
oddech wolności zaczerpnęliśmy na Dworcu Głównym PKP
w Bydgoszczy. Ciekawe czy pociąg jest na nas przygotowany?
Perspektywa jedenastu godzin podróży nie nastrajała nas
optymistycznie, ale byliśmy na to przygotowani: komórki
z muzyką, tablety, słuchawki i oczywiście zapasy żywności. Podróż
zajęła nam całą noc, ale widok gór wynagrodził nam udrękę.
Ferie zimowe 2013 w Zakopanem zapowiadały się bardzo ciekawie!
Nasi opiekunowie to: pani wicedyrektor Beata Błaszczyk, pani Henryka
Teliżyn
i
pan
Marek
Król.
Zamieszkaliśmy
w
Schronisku
Młodzieżowym PTSM „Szarotka”, które gości naszą szkołę w ferie
zimowe już od 20 lat. Kilkuosobowe pokoje sprawiły, że nie mogliśmy
narzekać na nudę. Po śniadaniu udaliśmy się na spacer po pięknej Dolinie Strążyskiej, nad
którą górował Giewont. Już wczesnym wieczorem świeże powietrze i nieprzespana noc
w pociągu podziałały na nas usypiająco. Drugiego dnia wreszcie ruszyliśmy na narty.
Pierwszym stokiem do pokonania była Głodówka, idealna dla początkujących i dobra dla
przypomnienia sobie jazdy narciarskiej. W kolejnych dniach udawaliśmy się na stoki: Małe
Ciche, Witów i Szymoszkowa. Zakopane bez Krupówek? Niemożliwe! Bywaliśmy tam
codziennie. Poza przyjemnością jazdy na nartach i napawania się świeżym, górskim
powietrzem mieliśmy okazję odwiedzić Muzeum Stylu Zakopiańskiego im. Stanisława
Witkiewicza, w którym poznaliśmy architekturę góralską. Szczególnie spodobał nam się
wystrój, drewniane meble i obrazy oraz rzeźby licznych góralskich artystów. Naszym
przystankiem było niecodzienne Muzeum Lego. Wróciliśmy do czasów dzieciństwa, kiedy
całymi godzinami składaliśmy modele. Ta wystawa przenosiła nas w różne zakątki świata,
zobaczyliśmy Luwr, wieżę Eiffla, słynne katedry, zamki i ratusze. Do Bydgoszczy wróciliśmy
zadowoleni, wypoczęci i nie możemy się już doczekać wyjazdu na następny obóz.
Jan Gajownik, Denis Szłapiński kl.III gimnazjum
12
Pochodzę z Ukrainy, gdzie większa część narodowości
wyznaje prawosławie. Religia ta, podobnie jak katolicyzm jest
częścią chrześcijaństwa. Wielkanoc u nas nazywana jest Paschą.
Należy do świąt ruchomych w zależności od kalendarza
juliańskiego.
Jest
najstarszym
i
najważniejszym
świętem
chrześcijańskim.
W tym roku akurat święto to wypada 5 maja, natomiast post
zaczyna się 6 tygodni wcześniej. Tydzień przed Wielkanocą jest
Niedziela Palmowa. W tym dniu podczas nabożeństwa święcimy
gałązki wierzby.
W pierwszym dniu Wielkanocy, w niedzielę, witając się z innymi, mówimy „Chrystos
Woskresie”(tzn. Jezus Chrystus Zmartwychwstał) i odpowiadamy „Woistino Woskresie”
(stwierdzamy Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa). Niestety, na wschodzie nie ma tradycji
śmigusa dyngusa. W dniu święta robimy pisanki, dekorujemy mieszkania ozdobami
wielkanocnymi oraz przygotowujemy koszyk, z którym idziemy do cerkwi na Nabożeństwo
Wielkanocne, zaczynające się o godz.23:00 i trwające około czterech godzin, podczas którego
święcimy koszyk z jedzeniem. Najczęściej w koszyku znajdują się pisanki, wędliny, woda
święcona bądź też słodycze udekorowane gałązkami wierzby.
Jest możliwość również
przyjścia do cerkwi kolejnego dnia, przed południem. Nabożeństwo to trwa przeciętnie
2 godziny.
W pierwszy czwartek po Wielkanocy obchodzi się Zaduszki. Tego dnia odbywa się
nabożeństwo w cerkwi, następnie wszyscy zgromadzeni wyruszają na cmentarz prawosławny,
na którym zapalają znicze oraz pozostawiają poświęcone jedzenie z koszyka.
Następnie Batiuszka (ksiądz prawosławny) święci nagrobki. Święta Wielkanocne
obchodzimy w rodzinnym kręgu, przy świątecznym stole.
Należą do jednych z najważniejszych tradycji kultywowanych wśród prawosławnych
rodzin. Oby tradycja ta trwała zawsze.
Tatiana Chomko kl.II LO
13
NIE TYLKO W SZKOLE NAS WIDAĆ
Uczniowie naszego liceum i gimnazjum chętnie biorą udział w różnych konkursach.
W ostatnich tygodniach mogliśmy cieszyć się sukcesami Weroniki Ciesielskiej i Kingi
Kiełboń, które wzięły udział w konkursie „My Little Comic Book”. Edycję tegoroczną
pt. „Drzwi do przyszłości” wygrała Weronika, natomiast Kinga otrzymała wyróżnienie. Olga
Bańkowska i Szymon Paczkowski wzięli udział w konkursie o Bydgoszczy w języku
angielskim „My Home Town”. Czekamy na wyniki. Ogromnie cieszymy się z sukcesu
Krzysztofa Furmana, który właśnie został laureatem konkursu przedmiotowego z języka
angielskiego. Może nie wszyscy wiedzą, że Krzysztof jest również mistrzem Polski juniorów
w taekwondo olimpijskim. Gratulujemy!
Nasi uczniowie upodobali sobie konkurs fotograficzny im. Leona Wyczółkowskiego,
w którym co roku biorą udział. W tegorocznej edycji zatytułowanej „Śladami Leona
Wyczółkowskiego – motywy wodne w twórczości artysty” został wyróżniona Agata Radziun
z klasy 3 gimnazjum.
„Głos Sowy”: Agato, opowiedz naszym czytelnikom, gdzie i w jakich okolicznościach
zrobiłaś nagrodzone zdjęcia.
Agata: Wyróżnione zdjęcia zostały zrobione podczas
malowniczej podróży po Polsce. Zainspirowała mnie
otaczająca
zarówno
Jestem
przyroda.
z
Mazur,
szczególnie
Moje
jak
i
zdjęcia
pochodzą
znad
Bałtyku.
zadowolona
z
pomysłu
sfotografowania falochronów „lekko od dołu”,
co dało efekt głębi, tzw. perspektywy powietrznej.
Najważniejsze, poza zrobieniem samych zdjęć, było
nadanie im tytułów, dzięki którym mogłam pokazać
myśl przewodnią. W ten sposób ze zwykłych
falochronów powstała „Droga na Bornholm”.
14
„Głos Sowy”: Gratuluję i dziękuję za rozmowę.
Nagrodzone zdjęcia Agaty oraz wyróżnione prace innych uczniów: Kingi Kiełboń,
Julii Śnieg, Łukasza Wojtaszewskiego, Mateusza Drozdowskiego, Eli Jedlińskiej,
Denisa Szłapińskiego, Hani Januszewskiej i Marty Wójcik można było obejrzeć na wystawie
pokonkursowej w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy.
Michał Olszewski, uczeń klasy drugiej liceum wziął udział w Wojewódzkim
Konkursie im. gen. bryg. prof. Elżbiety Zawackiej „Oni tworzyli naszą historię”.
Michał napisał pracę, która zdobyła trzecią nagrodę.
„Głos Sowy”: Michale, opowiedz naszym czytelnikom, dlaczego zainteresowałeś
się tym konkursem?
Michał: Od zawsze interesuję się historią, szczególnie XX wiekiem. Nie tylko czytam
o tym okresie, ale też słucham opowieści tych, którzy mieli okazję brać udział w ważnych
wydarzeniach z historii Polski. Zauważyłem, że wiele informacji o dziejach mojej rodziny już
bezpowrotnie utraciliśmy, bo nikt nie spisał opowieści, a ludzie już odeszli. Dlatego,
gdy przeczytałem o konkursie „Oni tworzyli naszą historię”, pomyślałem o znajomym moich
rodziców, panie Marianie, którego traumatyczne przeżycia z okresu II Wojny Światowej były
mi znane. Postanowiłem spisać jego historię, dla Niego, dla mnie i dla innych.
Konkurs został zorganizowany przez Urząd Marszałkowski w Toruniu. Dowiedziałem
się o nim od mojego wychowawcy. Spędziłem przy tworzeniu tej pracy wiele czasu, miałem
dużo różnych źródeł od archiwum państwowego po muzeum Saturn w Czeladzi.
Cztery miesiące ciężkiej pracy opłaciły się.
„Głos Sowy”: Gratuluję sukcesu i dziękuję za rozmowę.
Uroczyste wręczenie nagród laureatom V edycji Wojewódzkiego Konkursu im. gen. bryg.
prof. Elżbiety Zawackiej odbędzie się w dniu 19 marca 2013 w sali Wielkiej Dworu Artusa
w Toruniu, Michał został zaproszony na tę uroczystość wraz z panią dyrektor Urszulą Kieler i
wychowawcą, panem Tomaszem Mąką.
Agata Radziun, Michał Olszewski i redakcja „Głosu Sowy”
15
Czy nasz puchacz Bubo bubo żyje?
Żyje i ma się bardzo dobrze.
Wyjątkowe zimno i niekorzystna pogoda uniemożliwiła nam w tym roku
odwiedziny naszego puchacza. Wizytę w zoo odłożyliśmy na później.
Ale jakże wydać gazetkę pt. „Głos Sowy” bez jakiejkolwiek wiadomości
o sowie? Aby tradycji stało się zadość, bo przecież zawsze nasza
wielkanocna gazetka przynosiła wieści o Bubo bubo, zatelefonowaliśmy do Ogrodu Fauny
Polskiej w Myślęcinku.
„Dzień dobry, dzwonię z I Prywatnego Gimnazjum i Liceum. Jesteśmy sponsorami puchacza.
Czy możemy się dowiedzieć, co u niego słychać?”
Cieszymy się, że od razu nas rozpoznano, jako dobroczyńców Bubu bubo. Rozmowę z nami
przeprowadziła z ramienia zoo sama pani dyrektor Tamara Samsonowicz.
My: Ile lat ma nasz puchacz?
Pani Dyrektor: Około piętnastu. Puchacze żyją nawet do 30 lat.
My: Czy nadal nasz pupil ma dwójkę towarzyszy w klatce?
Pani Dyrektor: Tak, ma przyjaciel i przyjaciółkę. Samica jest większa. Niestety, nie wysiaduje
jaj.
My: Czy nasz Bubo bubo ma apetyt?
Pani Dyrektor: Tak, ma szalony apetyt. Oto jadłospis puchaczy:
- poniedziałek – 9 szczurów
- wtorek – 20 kurczaków
- środa – głodówka
- czwartek – 15 kurczaków i 3 szczury
- piątek – 20 kurczaków
- sobota – 9 szczurów
- niedziela - głodówka
My: Cieszymy się, że otrzymuje swój ulubiony przysmak – szczurki, ale dlaczego dwa dni
w tygodniu pości?
Pani Dyrektor: jest to potrzebne dla jego zdrowia.
My: Kto opiekuje się Bubo bubo?
Pani Dyrektor: Od dawna ta sama osoba, pani Asia Beger - Haszcz, która z pewnością gdyby
była obecna przy tym wywiadzie przekazałaby pozdrowienia i podziękowania od naszego
16
pięknego puchacza, należącego do największych w naszym kraju sów (ok.70 cm długości,
ok.165 cm rozpiętości skrzydeł).
My zaś poprosiliśmy, aby sowa wspierała na egzaminach naszych maturzystów
i gimnazjalistów z klasy trzeciej, bo przecież „sowa - mądra głowa” i widzi nawet
w ciemności.
Usłyszeliśmy okrzyk „UHU!”, i już wiemy, że będzie dobrze…
Z cyklu: Nasi absolwenci
JESTEM ZADOWOLONY Z TEGO, CO ROBIĘ
Wywiad z absolwentem naszej szkoły, panem Michałem Michalskim – lekarzem weterynarii.
Rozmowę przeprowadziły uczennice: Marta Trepińska ( kl.I LO) i Olga Bańkowska (kl.I
gimnazjum).
Marta Trepińska: Jest pan absolwentem I Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego z roku
1999. Jak Pan wspomina naszą szkołę?
Michał Michalski: Bardzo dobrze. Lubiłem kameralną atmosferę tej szkoły, nieduże klasy,
dobrą komunikację między uczniami i między uczniami i nauczycielami.
Olga Bańkowska: Czy utrzymuje Pan kontakt ze swoimi kolegami z klasy?
M.M.: Tak, mimo studiów, które kończyłem w Olsztynie i mimo pracy, którą początkowo
podjąłem na wsi, niedaleko Żnina, widywałem się i nadal widuję z kolegami z klasy,
zwłaszcza z jednym. Zdarzają się też spotkania przypadkowe w trakcie mojej pracy, kiedy
przychodzą dawni znajomi lub ich rodziny ze swoimi pupilami do lecznicy. Zawsze są
to miłe spotkania.
M.T.: Czy pamięta Pan, jakie zwierze jest w logo naszej szkoły i w jakich okolicznościach to
logo powstało?
M.M.: Oczywiście, konkurs na logo naszej szkoły wygrał mój kolega z klasy – Grześ
Piestrzyński. I tak, sowa i jej mądrość stały się symbolem szkoły.
O.B.: Od kiedy zaczął Pan myśleć o zawodzie weterynarza jako o swojej drodze życiowej?
Co skłoniło Pana do podjęcia tej decyzji?
M.M. O tym, że mogę studiować weterynarię pomyślałem na krótko przed maturą. Wcześniej
swą przyszłość raczej wiązałem z dziedzinami technicznymi i studiowaniem na Politechnice.
17
Dlatego uważam, że nie warto ograniczać się tylko do nauki wybieranego przedmiotu. Osoba,
która kończy liceum powinna posiadać wykształcenie ogólne im wszechstronne.
Weterynarzem często chce się być od początku życia, a czasem dopiero na końcu szkoły
średniej. Ja należałem do tej drugiej grupy.
M.T.: Czy w zawodzie weterynarza, podobnie jak lekarza, wybiera się specjalizację? Jeżeli
tak, to czy Pan już jest specjalistą i to z jakiej dziedziny?
M.M.: Skończyłem specjalizację we Wrocławiu z dziedziny: choroby psów i kotów i pracuję
zajmując się przede wszystkim tymi zwierzętami. O specjalizację można się ubiegać po dwu
latach pracy.
M.T.: Jaka była Pana droga zawodowa?
M.M.: Zanim trafiłem do bydgoskiej lecznicy, pracowałem na wsi. Leczyłem krowy, świnki
i zwierzęta hodowlane. Sympatia do krów pozostanie mi na zawsze.
O.B.: Czy będąc dzieckiem miał Pan zwierzęta w domu? Jeżeli tak, to jakie?
M.M.: U mnie w domu zawsze były zwierzęta: psy i koty. Na początku był owczarek
niemiecki, potem dog niemiecki i kot pers. Aktualnie mam suczkę boksera Santa (z Fundacji
„Pomoc Bokserom”) i kota Zygmunta (pamiątka ze studiów).
M.T.: Czy pamięta Pan swojego pierwszego pacjenta?
M.M.: Pamiętam. Było to na fermie, podawałem kroplówkę krowie.
O.B.: Czy ma Pan jakieś sprawdzone metody, które nasi czytelnicy mogliby zastosować, aby
pod jednym dachem żył w zgodzie pies i kot?
M.M.: Zdecydowanie nie, to każdy musi sam przećwiczyć.
M.T.: Jakie cechy osobowości powinien mieć weterynarz i czy one w jakiś sposób wpływają
na to, jak zwierzęta zachowują się podczas wizyty w klinice?
M.M.: Na pewno powinien mieć właściwe podejście do zwierząt i je lubić, a nie bać się.
O.B.: Są jakieś choroby, które mogą przechodzić ze zwierząt na ludzi?
M.M.: Tak, tzw. zoonozy; wścieklizna, zarobaczenie, grzybica, jest ich wiele.
M.T.: Pańska praca może być niebezpieczna, jak Pan sobie radzi z groźnymi zwierzętami?
M.M. To właściciel przede wszystkim powinien panować nad swoim podopiecznym.
O.B.: Najdziwniejsze zwierze, jakie Pan leczył…
M.M.: Była to wiewiórka i bocian…
M.T.: Jakie działania profilaktyczne powinno stosować się w stosunku do zwierząt, aby nie
chorowały?
M.M.: Regularnie szczepić i odrobaczać.
18
O.B.: Wiele się ostatnio mówi, i słusznie, o przemocy wobec zwierząt. Jak powinniśmy
reagować, gdy jesteśmy świadkami takiego zachowania?
M.M.: Przede wszystkim należy reagować, nie być obojętnym i np. powiadamiać Straż
Miejską. Jeżeli zwierzę jest niebezpieczne to lepiej odejść i nie patrzeć mu w oczy, nie
wykonywać gwałtownych ruchów.
M.T.: Mówi się, że ludzie dzielą się na tych, co kochają psy i tych, którzy kochają koty,
inaczej psiarzy i kociarzy. Do jakiej grupy Pan się zalicza?
M.M.: Moja sympatia jest po obu stronach i psy i koty kocham jednakowo.
O.B.: Zbliżają się święta, podczas których wiele osób będzie podróżować, zasiadać przy suto
zastawionych stołach. Czy ma Pan jakieś rady dotyczące opieki w tym czasie nad
zwierzętami?
M.M.: Po pierwsze okres świąt to czas wzmożonej pracy weterynarza, dlatego nie należy
przekarmiać zwierząt. Po drugie, chorobę lokomocyjną zwierząt można dzięki lekom
minimalizować.
M.T., O.B.: Dziękujemy za rozmowę. Życzymy dużo zadowolenia z wykonywanej pracy.
W Polsce weterynarię można studiować na 5 uczelniach:
 SGGW (Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego) w Warszawie
 Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
 Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
 Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu
 Uniwersytet Rolniczy w Krakowie (razem z UJ) od 2012 roku
Aby dostać się na weterynarię trzeba mieć minimalnie 76% z matury na poziomie
rozszerzonym z biologii i chemii. Studia trwają 5 lat i 6 miesięcy i składają się z 11
semestrów.
Jest to bardzo trudny zawód. Zwierzak nie powie Ci, co mu dolega. Sam musisz
to wiedzieć.
19
Wesołych Świąt Wielkanocnych,
wypełnionych nadzieją budzącej się do życia
wiosny i wiarą w sens życia.
Pogody w sercu i radości płynącej z faktu
Zmartwychwstania Pańskiego
oraz smacznego Święconego w gronie
najbliższych osób
życzy
Urszula Kieler z nauczycielami oraz zespół redakcyjny gazetki
Dochód z gazetki, zgodnie z życzeniem uczniów, zostanie przeznaczony
na fundację Jasia Meli „POZA HORYZONTY”.
20

Podobne dokumenty