Cyprian Kamil Norwid „Białe kwiaty”

Transkrypt

Cyprian Kamil Norwid „Białe kwiaty”
Cyprian Kamil Norwid „Białe kwiaty” interpretacja i analiza dzieła
„Białe kwiaty” to starannie wybrane fragmenty zapisków Norwida,
stanowiące rodzaj polemiki z krytyką literacką. Po ukazaniu się cyklu
„Czarne kwiaty”, publikowanym w dodatku do „Czasu”, podniosły się
liczne głosy krytyki pod adresem norwidowskiego stylu. Prosta,
niepoetycka proza zastosowana do przedstawienia ostatnich spotkań z
wielkimi romantykami budziła oburzenie, jako niestosowna. I choć we
wstępie do „Czarnych kwiatów” pisarz uzasadnia zabieg „unikania
stylu”, będący sposobem na ukazanie prawdy, po fali krytyki dostarcza
szerszych wyjaśnień, przedstawiając swój program literacki w „Białych
kwiatach”.
„Białe kwiaty” mają więc charakter teoretycznoliteracki, poruszają
kwestię nowego stylu, opartego na prostocie i „przemilczeniach”, stylu,
którym Norwid mistrzowsko posłużył się w „Czarnych kwiatach”.
Zasadniczą rolę w literaturze, zdaniem autora, odgrywa cisza.
Przemilczenie jest tak samo istotne dla słowa pisanego, jak samo
słowo. Pisarz kategorycznie stwierdza: „(...) nie ma nigdzie
prawdziwego dramatu”, to znaczy zarówno w polskiej jak i światowej
literaturze. Żaden z polskich twórców nie stworzył „skończonego typu
kobiety”. Postaci kobiece w dramacie istnieją, ale brak im
autentyczności. Grażyna - główna bohaterka, heroina, bohater
romantyczny: „w hełmie swym zamkniętym nic a nic już nie mówi
nawet”, Maria (tytułowa bohaterka dramatu Malczewskiego): „kochanką
nie śmiała być jeszcze, żoną nie miała i nie mogła”; Aldona z, żona
Konrada Wallenroda: „jest to wieża śpiewająca”. Bez kobiety, zdaniem
autora, dramat nie może istnieć. Ale to dotyczy rodzimej literatury, w
sztuce europejskiej powstały postaci kobiece na miarę dramatu, a
jednak dramat prawdziwy powstać nie może, dopóki twórcy nie docenią
znaczenia ciszy.
Cisza jest kluczowym pojęciem dla poetyki Norwidowskiej. To jej przede
wszystkim poświęca autor „Białe kwiaty”. Biel zawarta w tytule jest
właśnie oznaczeniem ciszy, jak wyjaśnia autor: „Dramy prawdziwej nie
może być, ilekroć się zatraci pojęcie dramatyczne ciszy i pojęcia jej
natur - czyli, jaśniej tłumacząc, albo raczej szerzej tłumacząc założenie
powyższe: kiedy się zatraci basso w muzyce, a kolor biały na palecie
malarza, a pion w rysunku”. Cisza jest więc tak samo niezbędna w
słowie pisanym, jak biel w malarstwie. Biel i cisza są tylko pozornym
zaprzeczeniem koloru i słowa, w rzeczywistości umożliwiają jego
istnienie.
„Białe kwiaty”, podobnie jak wcześniej „Czarne kwiaty”, napisane są
prozą unikającą metaforyki i ozdobników stylu, „wywikłaną z fałszów
estetyki schorzałej formułek”. Norwid postuluje nowy styl w literaturze,
zupełnie odmienny od szczytowych osiągnięć polskiego romantyzmu.
Chce, by literatura polska jako pierwsza wprowadziła go w życie: „zdaje
mi się, koniecznie prawie, aby sztuka polska, pod tym względem
pierwszą się w europejskiej dzisiejszej literaturze jawiąc, słupy swe
żelazne zakopywała stanowczo i wyraźnie. Nowego budynku estetyki
niebezpieczna jest systematami, najbezpieczniejsza prostotliwą
parabolą, z życia bezstronnie przyjętą, uczuciem utwierdzać...”.
W „Czarnych kwiatach” Norwid opisywał swe spotkania z wybitnymi
romantykami, w „Białych kwiatach” pojawiają się nieznani ludzie, z
którymi zetknął go los. Oba cykle łączy sposób przedstawienia zdarzeń,
drobiazgowy, prosty, dążący do prawdy. Pozornie zwykłe zdarzenia
opowiedziane prostą prozą mogą zawierać więcej prawdy o życiu, niż
wyszukane wiersze, pełne metafor i patosu.

Podobne dokumenty