Mapa Kultury
Transkrypt
Mapa Kultury
Pobrano z portalu Mapa Kultury 08.12.2010 Teatr poza teatrem ____________________________ autor: Karolina Krawczyk Teatr od dawna eksperymentował z przestrzeniami pozateatralnymi. Co najmniej od czasów Wielkiej Reformy Teatru, czyli od przełomu XIX i XX wieku, nieustannie szuka inspiracji, nowych i niekonwencjonalnych rozwiązań oraz twórczych, „żywych” przestrzeni, by mogły zmienić się skostniałe relacje między sceną pudełkową a publicznością oraz między sceną a aktorem. Artyści wciąż nie ustają w wysiłkach, by powstawał niepowtarzalny i zaskakujący język teatru i żeby rzeczywistość przedstawiana zyskała nowy wymiar. Plener, plac publiczny, dworzec kolejowy, klub, biurowiec, hala fabryczna, supermarket, kotłownia, prywatne mieszkanie – teatr, szczególnie intensywnie od czasów kontrkultury lat 60. XX wieku, kiedy to zerwał radykalnie z instytucjonalną przestrzenią sztuki, stopniowo zagarniał coraz to nowe miejsca i obszary. Wszędzie, dosłownie wszędzie, od szeroko dostępnych miejsc publicznych po hermetycznie zamknięte zakątki dla wybrańców, zaczęły docierać rozmaite akcje teatralne i tzw. działania performatywne. Z teatrem jest dziś trochę tak jak ze ślubem – artyści (niczym nowożeńcy) wciąż szukają nowych terytoriów i sytuacji, by mógł zaistnieć zupełnie wyjątkowy i oryginalny akt twórczy i żeby tę konkretną teatralną chwilę zapamiętać i zatrzymać w sercach. Nawet instytucjonalne, konwencjonalne teatry, te z dużymi możliwościami sceny i maszynerii teatralnej, wychodzą dziś często poza swoje „bezpieczne” i rutynowe mury, bo nawet najlepsza scenografia nie zastąpi „prawdy”. Z drugiej strony, poza teatrem szukają miejsca artyści „bezdomni” i grupy bez własnej przestrzeni, które – by tworzyć i być oglądanymi – często nie mają wyboru – po prostu anektują, co tylko mogą, żeby robić to, w co wierzą. Na ulicy Najbardziej oczywistym miejscem wykorzystywanym teatralnie, a leżącym poza siedzibą teatru, jest po prostu przestrzeń otwarta (open air) – plener, plac, miejsce publiczne, najczęściej – ulica. Tradycja teatrów ulicznych sięga średniowiecza, kiedy to minstrele i kuglarze wędrowali z miasta do miasta, bawiąc lud. Spektakle uliczne to dziś osobna kategoria widowisk, rządząca się zupełnie innymi prawami niż scena zamknięta pod dachem. Realia ulicy wymuszają zmianę priorytetów przy dokonywaniu wyborów artystycznych i prowokują do własnych poszukiwań środków teatralnego wyrazu. Istotniejsze od słowa i wymiaru teatru literackiego, zdają się tu: fizyczność, cielesność, ruch i gest, a także interakcyjność, przypadek i gotowość do improwizacji. Trudno osiągnąć na ulicy intymność i skupienie, dlatego dominujące stają się: widowiskowość, wyrazistość, plakatowość. Mocne makijaże, efektowne kostiumy, ognie, szczudła, body painting – to najczęstsze, ale tylko niektóre możliwości. Sztuka ulicy jest dziś odrębną kategorią, która odkryła i rozwinęła nowy potencjał widowiska teatralnego. Żeby zrozumieć, o czym mowa i przekonać się o imponujących możliwościach takiego teatru, wystarczy w lipcu pojechać do Poznania na międzynarodowy festiwal Malta, odbywający się już od 20 lat, odwiedzić młodszy, siedmioletni festiwal Sztuka Ulicy w Warszawie, lub festiwal FETA w Gdańsku, istniejący od 1997 roku. Mnogość gatunków i wielość estetyk jest na tym obszarze imponująca i zaskakująca. Wyjść poza teatralne mury Teatry uliczne to jedno, lecz ciekawym zjawiskiem są także sceny zawodowe wychodzące w przestrzeń publiczną z nieco bardziej tradycyjnymi, opartymi na dramacie, formami teatru. Na przykład na strona 1 / 4 Pobrano z portalu Mapa Kultury warszawskim placu Konstytucji, już od kilku sezonów, w okresie wakacyjnym, ale zawsze w godzinach szczytu, swoje spektakle prezentuje Teatr Polonia. Odbywa się to między bardzo ruchliwą ulicą Marszałkowską z przystankiem autobusowym i mnóstwem przechodniów a socrealistycznym molochem, w którym mieszczą się liczne sklepy i sklepiki. Widzów jest zawsze mnóstwo. Część z nich patrzy z zaciekawieniem, ale i dystansem. Część zaś, bez skrępowania przysiada gdzieś w pobliżu i ogląda spektakl do końca, choć wyjścia do teatru wcale nie planowała. Sztandarowym przykładem wyjścia teatru w przestrzeń miasta były spektakle Jacka Głomba w Legnicy, która niemal cała zamieniła się w teatr, stała się jednym z bohaterów. Akcje legnickich przedstawień zawsze rozgrywały się w koszarach, magazynach, fabrykach, a najgłośniejsza Ballada o Zakaczawiu (2000 rok) była grana w starym, zrujnowanym legnickim kinie. Nieco inne założenia, choć podobne w skutkach, miał projekt „Teren Warszawa”, który zainicjował Grzegorz Jarzyna w 2003 roku. Poczekalnia Dworca Centralnego (Zaryzykuj wszystko), czy nowoczesny biurowiec w wieżowcu Liberty Corner (Electronic city) stanowiły próbę poszukiwań związków wielkiego miasta z rzeczywistością i teatrem. Podobną linię poszukiwań obrał Piotr Cieplak, wystawiając Historię o narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym (2003 rok) – w samym centrum naszego, polskiego TU i TERAZ, wśród gorączkowych świątecznych zakupów, migracji podróżnych, migających reklam i dworcowych barów. Takich przykładów jest coraz więcej, także wśród teatrów zawodowych, które coraz chętniej sięgają po scenerię „naturalną”, chcą eksplorować to, co bardziej ryzykowne, przypadkowe, a więc „reżysersko” niebezpieczne, ale jednocześnie ciekawsze i bardziej użyteczne twórczo. Bardzo chętnie poza tradycyjnymi murami teatralnymi prezentuje się współczesny teatr tańca. Teatr tańca jest odrębnym gatunkiem teatralnym, czerpiącym po trosze z technik tanecznych, a po trosze z innych form artystycznych – teatru, opery, filmu, literatury, plastyki, happeningu itp. Może czerpać też po prostu z sytuacji codziennych, jego centrum i podstawową materię działania stanowi bowiem ciało oraz relacje ciała z otoczeniem. Przestrzeń jest w teatrze tańca kategorią podstawową i często występuje w roli partnera tancerzy. Dlatego współczesny teatr tańca lubi eksplorować terytoria specyficzne, znaczące i otwierające nowe możliwości interpretacyjne – bardzo często wykorzystuje przestrzenie postindustrialne, takie jak hale lub fabryki, a także przestrzenie publiczne: miasto, kluby czy miejsca handlowe. W elektrociepłowni i w supermarkecie Podczas corocznej Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego w Bytomiu, organizowanej przez Śląski Teatr Tańca, część spektakli odbywa się przeważnie na scenie Elektrociepłowni Szombierki. To znane miejsce na mapie kulturalnej Śląska. Ta zabytkowa elektrociepłownia, niedoszła fabryka prochu to – jak mówią sami jej właściciele – „miejsce przyjazne dla muz, enklawa postindustrialnej architektury, która rozkwita nowym życiem. Jest naszą dumą i wizytówką, symbolem postindustrialnego Bytomia i może stanowić o jego genius loci”. Także warszawski festiwal Ciało/Umysł korzysta często z przestrzeni pozateatralnych – hotelu (np. Hotelu Mercure Grand), kawiarni Nowy Wspaniały Świat (nawiasem mówiąc, miejsca bardzo otwartego na działania teatralne i performatywne) i przestrzeni miasta. Sami artyści też ingerują w miejsca „nieteatralne”, czego dobrym przykładem może być interaktywna instalacja Beaty Sosnowskiej Ból trzeba przeboleć z udziałem Magdy Jędry i Filipa Szatarskiego, prezentowana w gdańskim supermarkecie. Projekt miał badać, jak daleko sięga potrzeba manipulacji, gdzie jest granica humanitarnego traktowania drugiej istoty ludzkiej i czemu może służyć technologia. Tancerz, uwięziony w foliowej klatce, musiał reagować na to, co dyktuje mu widz. Supermarket został również użyty w performatywnej akcji Teatru Strefa Ciszy z Poznania Postscriptum 2 (2001 rok) Była to, zrealizowana w konwencji promocji handlowych, „świąteczna promocja przyjaźni”, w czasie której można było kupić sobie przyjaciela „z osobowością, wolną wolą i moralnością”. strona 2 / 4 Pobrano z portalu Mapa Kultury Ale czasem wyjście poza mury teatralne to także chęć zbliżenia i osobistego spotkania z widzem, odartego z konwencji anonimowej i zimnej obserwacji z ciemności, z teatralnego fotela. Niektóre formy teatralne, takie jak stand-up comedy czy teatr impro szczególnie potrzebują zniszczenia tego dystansu, dlatego tak często – zarówno na Zachodzie, jak i w Polsce – można spotkać tego typu zjawiska w klubach, pubach i kawiarniach. Na kulturalnej mapie Polski sporo pojawiło się klubów otwartych na działania teatralne i artystyczne w ogóle. Od kilku lat można w kilku warszawskich klubach – na przykład klubie Chłodna 25, Śnie Pszczoły, Powiększeniu czy Indeksie obejrzeć Improwizowany Teatr Klancyk. Ta pionierska w Polsce grupa, składająca się głównie ze studentów i absolwentów Akademii Teatralnej, lubi urozmaicać widzom wieczór, płynący w swobodnej atmosferze, w towarzystwie przyjaciół lub/i zimnego piwa, pokazując improwizowane ad hoc etiudy i skecze, które są inspirowane przez publiczność. To widzowie wymyślają postaci, miejsca i sytuacje, według których grupa improwizuje teatralnie. Często widzowie są włączani w akcję, ale wszystko w bezpiecznej i nieskrępowanej atmosferze dobrej zabawy i rozrywki, choć nie brakuje cytatów z wybitnych dzieł literackich, filmowych czy teatru zawodowego. Podobnie sytuacja wygląda z rozwijającym się właśnie w Polsce gatunkiem stand-up comedy, w którym nieco mniej jest żywiołu improwizacji, a więcej przygotowanego wcześniej komentującego rzeczywistość, jednoosobowego show, ale atmosfera jest tu podobna. W obu przykładach teatr wkracza w naszą „prywatną” codzienność, wychodzi do widza, by być blisko niego, a nawet prowokuje interakcje. Performans Jeszcze bardziej radykalnym wkroczeniem w przestrzeń widza, tym razem przypadkowego i często nieświadomego, są performatywne działania realizowane w przestrzeni miejskiej. Wyobraźmy sobie miasto jako wielką scenę teatralną, co – nota bene – jest zgodne z koncepcją świata jako teatru sformułowaną przez Shakespeare’a. Grupa performerów, artystów i aktywistów, złożona głównie ze studentów kulturoznawstwa Uniwersytetu Warszawskiego regularnie ożywia i eksploruje przestrzeń miasta pod szyldem Performerii Warszawy. Mają na swoim koncie kilka akcji, m.in. interwencję Uwolnić Puchatka, która stanowiła protest przeciwko monopolizacji postaci Kubusia Puchatka przez koncern Disneya. Termin akcji zbiegł się z przyjazdem do Polski widowiska Kubuś Puchatek na lodzie. Spektakl ten był jedyną okazją do obejrzenia przygód bohaterów książek A.A. Milnego na scenie, jednak oferuje przesłodzony i skomercjalizowany obraz postaci uwielbianej przez wiele pokoleń. Parę lat wcześniej koncern Disneya zmonopolizował prawa do inscenizacji serii książek o Kubusiu Puchatku, wskutek czego wiele wybitnych spektakli opartych na motywach tej książki zdjęto ze scen w całej Polsce. Działania Performerii skupiły się na oddaniu głosu zabawkom z dzieciństwa. Razem ze swoimi właścicielami pluszowe misie Performerii Warszawy wyszły na ulicę, zbierając od mieszkańców ich wspomnienia o zabawach i zabawkach, rejestrując ich zmagania z Puchatkowymi Mruczankami oraz przeprowadzając głosowanie, który wizerunek Kubusia jest tym prawdziwym? Wszyscy uczestnicy zostali zaproszenia na finał na ulicę Puchatka w Warszawie. Odbyły się tam prezentacje nagrań z akcji ulicznej, wystawa zabawkowych portretów oraz przegląd sposobów jedzenia żelkowych miśków. Każdy mógł usiąść na fotelu Krzysia i opowiedzieć o swoich wspomnieniach z dzieciństwa, zmierzyć się z puchatkową poezją na żywo oraz wziąć udział w zbiorowym tworzeniu stumilowego muralu. Performeria czerpie z „teatrów naturalnych” życia codziennego i pokazuje, że granica między sztuką a rzeczywistością nie jest jasna i oczywista… A przy tym wytrąca przechodnia z jego – często bezrefleksyjnego – biegu między prozaicznymi, codziennymi problemami, zachęcając do miłej i mądrej zabawy w teatr. strona 3 / 4 Pobrano z portalu Mapa Kultury Teatr można spotkać wszędzie i nie zawsze trzeba w tym celu ubrać się elegancko i kupić drogi bilet, bo czasem teatr może nas zaskoczyć niemal wszędzie. I wówczas może wywrzeć na nas nawet większe wrażenie… strona 4 / 4