Głos nr. 9 (2016)

Transkrypt

Głos nr. 9 (2016)
Soros wyłożył wielkie pieniądze,
aby wpłynąć na papieża
GŁOS
Dlaczego Polska nas nie chce?
Tygodnik dla osób myślących
Nasze wartości:
BÓG
Rodzina
Ojczyzna
No. 9
Toronto
14-20.09.2016
Polacy! Spartanie schyliliby przed Wami czo³o
A
merykański fotograf, kierownik amerykańskiej ekspedycji
filmowej Mr. Bryan z Nowego Jorku, który był w Warszawie we
wrześniu 1939: „Polacy! Gdyby Spartanie odżyli i zobaczyli Wasz heroizm,
schyliliby przed Wami czoło. Będąc
7 miesięcy jako żołnierz pod Verdun
nie spotkałem się z taką postawą.”
Naród taki nie może być zwyciężony
- mówi o Polakach dziennikarz amerykański („Express Poranny”, Warszawa
16 września 1939 w nr 256).
Miły nasz gość, jak wiadomo, bawi
już od kilku dni w Warszawie, uwieczniając na taśmie filmowej barbarzyńskie i okrutne czyny najeźdźcy.
Taśma filmowa rośnie i wydłuża się
fragmentami zbombardowanych domów, szpitali, zamordowanych dzieci,
kobiet i mężczyzn. Pracowity, ciężki
i wysoce niebezpieczny jest każdy
dzień dzielnego Amerykanina.
- Byłem dziś w kilku zniszczonych
przez bomby domach. Wi-działem
zabite dzieci, kobiety, słyszałem jęki
rannych… - mówi Mr Bryan.
- Bohaterstwo ludności cywilnej nie da
się opisać słowami.
Jakże dzielni muszą
być Wasi żołnierze,
skoro społeczeństwo
przybrało postawę
godną najdzielniejszego żołnierza. Mówię to jako były żołnierz. Będąc 7 miesięcy na froncie pod Verdun, nie spotkałem się
nawet tam z tak godną postawą, z tak
wielkim heroizmem
i z tak wielkim samozaparciem się jak
w Warszawie. Przedziwne i wspaniałe
fakty mówią za Was.
Świst bomb, granaty rozrywają się, terkoczą karabiny maszynowe, kule padają
z góry, z dołu i z boku,
a wśród nich spokoj-
łosowałem na ciebie, ale dziś
stwierdzam, że... cię nie
znam.
Kampania wyborcza twoja była
cudowna wręcz… choć jak zapewniała
mnie pewna polonistka nie można
używać słowa cudowny, bo cudowny
jest tylko Obraz Matki Bożej na Jasnej
Górze, przed którym „wybłagiwałeś”
na kolanach „ratunek” dla Ojczyzny…
Jeśli już jesteśmy przy Matce Bożej,
to przypomnę ci pewne slogany, które
towarzyszyły tej kampanii. O błogosławionym łonie, które cię nosiło
i piersi, które ssałeś...
…czyniąc z twojej matki niemal
Matkę Boską, a ciebie niemal mesjaszem naszej Ojczyzny… śmieszne
to się zdaje rozpatrując dzisiaj twoją
prezydenturę.
Klęczałeś przed syryjską mistyczką
Myrną Nazzour w Zembrzycach…
…która namaściła cię, ale czy dziś
już dotarło do niej, że będąc prezydentem posłałeś w „dowód wdzięczności” kontyngent polskich żołnierzy,
aby podsycać awanturę wywołaną
przez twoich żydowskich przyjaciół
w jej ojczyźnie?
G
$1.50
nie i z powagą odbywa się nie tylko
normalne życie stolicy, ale usuwanie
zgliszcz, popiołów i rumowisk. Więcej
nawet! Warszawa sprząta chodniki
i ulice! Warszawa obecnie jest czysta!
To już jest nad wyraz godne podziwu.
Brutalność wojny jest wielka. Niszczą i palą domy zamieszkane przez
ludność cywilną, gnębią mieszkańców,
natomiast obiekty wojskowe są prawie
nieuszkodzone. Ba! Szpitale stały się
przedmiotem bombardowania. Byłem
akurat w jednym z nich podczas barbarzyńskiego bombardowania. Oprócz
przeraźliwego huku bomb, walących
się murów nic nie wskazywało, że
śmierć jest w sąsiedztwie. Lekarze pracowali spokojnie, operując rannych
i chorych, bez drżenia ręki posługiwali
się ostrym skalpelem.
- Straszny, a jednocześnie radosny to
był widok Waszego bohaterstwa.
Nawet dzieci zachowują się po męsku. Naród taki nie może być zwyciężony - zakończył miły gość braterskiego narodu.
Kim jesteœ… prezydencie Duda?
Jeśli już jesteśmy przy „żydowskich
przyjaciołach”, to oni najbardziej cieszyli się z twojej kandydatury.
Dlaczego? Przypomnę ci wiersze
twojego żydowskiego teścia… wiersz
o żołnierzach z orzełkami na czap-
kach, którzy ponoć mordowali żydowskie dziewczynki rurkami na odlew…
Ja wiem, teścia się nie wybiera, ale
sam w Kielcach w rocznicę pogromu
kieleckiego nie powiedziałeś opinii
publicznej dosadnie, że to była robota
ubeków, która miała za zadanie zrobić
z Polaków antysemitów…
Zostałeś też honorowym „Łapaczem
Hostii”… według mnie przez niedbalstwo kapłanów, którzy rozdają Komunię św. byle jak, na stojąco, byle
szybko… przy mnie dwa razy upadł
Chrystus na posadzkę kościoła, a był
i taki incydent, kiedy z kielicha wysypały się Hostie… dla mnie jest to absolutnie niedopuszczalne, ale dzięki tej
patologii ty stałeś się Honorowym Ratownikiem Hostii, wywołując ogólnopolski aplauz wśród katolików…
Ale może od początku. Memoriały
Marii Kaczyńskiej w Rabce- Zdrój…
cd. na str. 4
POLSKA - ŚWIAT
STRONA 2
G£OS nr 9
14-20.09.2016
„Washington Post”: W Watykanie szykuje się konserwatywny bunt
„The Washington Post” donosi
o kształtowaniu się w Watykanie
„oporu” konserwatywnych hierarchów, którzy zamierzają przeciwstawić się rewolucyjnym zmianom na
Synodzie o Rodzinie. Jako głównego
oponenta lewicująca gazeta wymienia
Amerykanina, kardynała Raymonda
Burke’a.
„Washington Post” twierdzi, że papież Franciszek stara się wprowadzić
zmiany, które umożliwią „bardziej
inkluzyjne traktowanie rozwiedzionych
katolików, jak i gejów i lesbijek”.
Gazeta przypomina słowa kard. Burke’a. – Władza papieska – przestrzegł
kilka miesięcy temu amerykański hierarcha – nie jest absolutna. Papież nie
ma uprawnień do zmiany nauczania.
Gazeta pisze o rosnącej sile konser-
watywnych duchownych, prowadzących „wojną kulturową” w Kościele,
jednocześnie zwracając uwagę na
postać samego papieża: „reformatora”
i „wielkiego rewolucjonisty”, jak go
mają określać jego „postępowi sojusznicy”. „Washington Post” przypomina także „postępowe decyzje” Franciszka i pisze o oporze duchownych,
z jakim Ojciec święty boryka się
w Kościele. Pisze o rosnącej grupie
kardynałów, jawnie krytykujących
jego posunięcia. Gazeta wskazuje na
kilkanaście wywiadów, w tym siedem
udzielonych przez wysokich rangą
urzędników kościelnych, którzy twierdzą, iż pontyfikat Franciszka „bardzo
podzielił Kościół”. Według jednej
z przytaczanych opinii, w Kościele
doszło do największej polaryzacji od
czasów soborowych.
„Konserwatywny bunt – jak czytamy
– widoczny jest na wielu polach,
w przypadku publicznych komentarzy,
ale również w rosnącej popularności
konserwatywnych katolickich stron
internetowych, promujących opozycję
wobec Franciszka; rosnącej liczbie
książek i materiałów promocyjnych
wspieranych przez konserwatywnych
duchownych, chcących przeciwdziałać
liberalnemu trendowi; w przypadku
medialnych przecieków wymierzonych
w watykańskich reformatorów”.
Gazeta przypomniała wypowiedzi
kard. Burke’a, twierdzącego, że pomimo ogromnej władzy, jaką ma papież,
doktryny Kościoła nie można zmienić.
Cytuje także słowa brytyjskiego liberała, ks. Timothy’ego Radcliffe’a,
który uważa, że Ojciec św. z zadowoleniem przyjął otwartą debatę, jaka
toczy się w Kościele. Duchowny niepokoi się jedynie, co z niej wyniknie.
Ks. Radcliffe przekonuje, że „zamiast
wytyczenia jasnego stanowiska, papież
jest bardziej subtelny i często w sposób
dorozumiany powstrzymuje liberalnych przywódców kościelnych, którzy
naciskają na radykalną zmianę, podczas gdy jednocześnie sugeruje i dozwala na otwartą debatę odnośnie
granic proponowanych reform”.
Gazeta wspomina, że „zachętę” papieża wykorzystali skrajni liberałowie
w Kościele do testowania zakresu
wolności, proponując niekiedy radykalne rozwiązania np. uznanie tzw.
małżeństw jednopłciowych.
O decyzji Komisji Europejskiej
poinformował wiceminister rolnictwa
Jacek Bogucki. Polska zapłaci za nieprawidłowe – zdaniem KE – wydatkowanie pieniędzy na wsparcie dla
grup producenckich z branży owocowo-warzywnej. Rząd w Warszawie
odwołuje się od tej decyzji.
Jak tłumaczył Bogucki podczas posiedzenia senackiej komisji rolnictwa,
grupy producenckie z branży owocowo-warzywnej nie stały się silnym
partnerem dla przemysłu mimo że na
pomoc dla nich w poprzednich latach
przeznaczono ok. 7,6 mld zł. Dodał, że
w ocenie resortu rolnictwa, grupy te
nieefektywnie wykorzystały środki.
Na niewłaściwe wykorzystanie unijnych funduszy na wsparcie grup producenckich wskazuje Komisja Europejska. Jej zdaniem były one niezgodne z prawem unijnym. Z tego tytułu na
Polskę została nałożona już kara
w wysokości ok. 700 mln zł, tj. 10
proc. przyznanej kwoty. – Pierwsza
kara było to 55 mln euro za lata 201011, za lata 2012-2013 – 110 mln euro –
wyliczał Bogucki. W tej chwili kara
polega na zmniejszeniu o 20 proc.
bieżącego finansowania grup produ-
cenckich. – Są to ogromne kary z tytułu przeprowadzonych przez ETO
kontroli – ocenił wiceminister.
Rząd w Warszawie w odwołaniu
zwraca uwagę, że nieprawidłowości
były nie po stronie polskiej, ale wynikały z nieprecyzyjnych przepisów
Unii Europejskiej w zakresie wdrażania i funkcjonowania tego programu.
Bogucki poinformował, iż realizowany jest program naprawczy, będący
warunkiem nienakładania kolejnych
kar.
KE zarzuciła Polsce, że środki były
przeznaczone niecelowo dla grup two-
rzonych przez osoby związane rodzinnie i powstawały w wyniku wcześniejszego podziału gospodarstw. Bogucki w reakcji na te zarzuty zauważył, że ani polskie, ani unijne
przepisy nie zakazywały tego wprost.
KE uważa, że te grupy w dużej
mierze niegospodarnie wykorzystywały środki poprzez zawieranie umów
na zakup środków produkcji i nieruchomości z członkami grupy. Zarzuciła im też zawyżanie kosztów
inwestycji. W przypadku kilkudziesięciu grup trwają postępowania
wyjaśniające.
Źródło: Kresy.pl.
Uchodźcy, którzy przeprowadzili się
do Tarnowa z ogarniętej wojną Syrii
uznali... że lepiej i łatwiej żyje się
w Damaszku. Spakowali więc walizki
i wrócili do Syrii - informuje Radio
Kraków.
Rodzina z Syrii, która od roku mieszka w Polsce uznała, że czas wracać.
I nie chodzi o to, że w Polsce spotkała
się z ostracyzmem, z niechęcią. Po
prostu rodzina miała problem z pracą,
nauką polskiego po prostu z adaptacją.
W Tarnowie mieszkali przez rok po
tym, jak konflikt zbrojny zmusił ich do
ucieczki z ojczyzny. "Dzisiejsza Syria
jest inna niż wtedy. Wtedy wydawało
się, że kraj upadnie, zostanie zniszczony. Nie było nadziei na zmiany. Dziś
sytuacja w centrum i w okolicy jest
w miarę stabilna" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Bartłomiej
Kapuściński z fundacji "Ziemia Obiecana". Jak dodał Kapuściński, Riyadowi i jego rodzinie ciężko było
zaaklimatyzować się w Tarnowie.
"W Syrii jest tak, że wystarczy, że
jedna osoba pracuje i może utrzymać
rodzinę. U nas jest inaczej. Otrzymywali też pomoc z MOPS. Natomiast te
środki są ograniczone. Są też obwarowane pewnymi zasadami. Trzeba
odwiedzać instytucje, chodzić na kursy, które trzeba samemu opłacać. Po
opłaceniu mieszkania niewiele im
zostawało. Funkcjonowali przy dużym
wsparciu społeczności chrześcijańskich w Tarnowie. Z tego, co się dowiedzieliśmy Riyad otrzymał ponownie
ofertę pracy w firmie, która wznowiła
swoją działalność w Syrii" - mówił
Kapuściński.
Druga rodzina uchodźców, która
także mieszkała w Tarnowie wyprowadziła się do Niemiec.
Polska powinna stanowić wzór dla
Europy jeśli chodzi o przyjmowanie
uchodźców. Otwieramy szeroko ramiona, czyli pomagamy, ale nie pozwalamy, by uchodźca dyktował prawa
Polsce.
UE: Polska zapłaci 700 mln zł za wspieranie producentów rolnych!
Uchodźcy nie chcą żyć w Polsce - wolą wracać do Syrii
GŁOS
Tygodnik dla myślących
52 Mabelle Ave. Unit 612
Toronto, Ontario M9A 4X9
tel. 416.993.3143
[email protected]
Wydawca: G³os Publishing
Redaktor naczelny:
Wies³aw Magiera
Publicyści:
Grzegorz Braun, Stefan Skulski, Aleksander Szycht, Piotr Jakucki, Maria Pyż, Stanisław Michalkiewicz, Małgorzata Todd,
Edward Dusza, Wiesław Cypryś, Jan
Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Władysław Korowajczyk, Aleksander Szumański.
Publikowane teksty niekoniecznie
odzwierciedlają stanowisko
redakcji.
Nie odpowiadamy za treść ogłoszeń
i publikowanych listów do redakcji.
Nie wszystkie nadesłane listy
są publikowane.
Nie zwracamy materiałów
nie zamówionych.
Materiały własne oraz agencyjne
i internetowe.
Prenumerata - subscription
Kanada -1 rok - $100, pół roku $ 50
Kanada -1 rok ekspresowo
$170
USA - 1 rok ekspresowo
$220
USA - pół roku ekspresowo $110
Internetem pdf - 1 rok - tylko $35
Proszę przesłać czek lub
Money Order na: Glos Publishing
52 Mabelle Ave. Unit 612
Toronto, Ontario M9A 4X9
G£OS nr 9
14-20.09.2016
POLSKA - ŚWIAT
STRONA 3
Neobanderowski parlament Ukrainy potępił polski
Sejm i Senat za upamiętnienie Rzezi Wołyńskiej
Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła
rezolucję nr 5095 potępiającą przyjęcie przez polski Senat i Sejm uchwał
z dn. 7 i 22 lipca bieżącego roku,
dotyczących upamiętnienia Rzezi
Wołyńskiej.
Ukraińscy deputowani wezwali
w przyjętej rezolucji swoich polskich
partnerów do zaprzestania upolityczniana tragicznych kart wspólnej,
ukraińsko-polskiej historii i skupienia
swoich wysiłków na budowaniu konstruktywnych relacji między Ukrainą
a Polską w celu wzmocnienia partnerstwa w demokratycznej Europie,
opartego na europejskich wartościach.
„Parlament Ukrainy uważa, że ustanowiony przez Sejm RP Narodowy
Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa
dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP (…) jest
przejawem upolitycznienia tragicznych stronic ukraińsko-polskiej his-
torii” – czytamy w uchwale. Rada
Najwyższa zwróciła uwagę, że Ukrainę i Polskę „jednoczą zarówno
szlachetne przykłady wspólnej walki
o wolność, jak i krwawe konflikty”.
Oświadczyła, że wszystkie ofiary tych
konfliktów powinny być traktowane
z należytym szacunkiem. Wyraziła też
żal z powodu przyjęcia przez polski
parlament wspomnianych wyżej
uchwał jako fałszujących rzeczywisty
obraz tamtych wydarzeń (?).
Ukraiński parlament uważa, że
przyjęcie przez polskich parlamentarzystów tych decyzji naraża na szwank
polityczny i dyplomatyczny potencjał
oraz wysiłki obydwu krajów i narodów
w kierunku wzajemnego przebaczenia,
pojednania i upamiętnienia niewinnych ofiar - zarówno po stronie
ukraińskiej, jak i polskiej.
Tym samym ukraińscy deputowani
uznają, że zbrodnie dokonywane na
Polakach przez Ukraińców są porównywalne z przypadkami zabicia
rezunów w samoobronie. Ponadto wydając dokument tej treści, a nie odcinając się od banderyzmu, który
krzewią i któremu hołdują, starają się
stworzyć wrażenie jakoby zbrodni na
Polakach dokonali wyznawcy zupełnie
innej ideologii niż tej, jaka panuje
obecnie na Ukrainie, a przecież tak nie
jest.
W tym kontekście mówienie o tym,
że Polska razem z Ukrainą ma się
jednoczyć w celu wzmocnienia partnerstwa w demokratycznej Europie,
opartego na europejskich wartościach
jest zwyczajnym pustosłowiem, jeżeli
nie zwykłym łgarstwem, jako że ideologia Bandery i Szuchewycza, tak
pielęgnowana obecnie na Ukrainie, ze
wspomnianymi wartościami nie ma
nic wspólnego.
Warto dodać, że w dokumencie Rada
Najwyższa Ukrainy zaznaczyła, że
przyjęcie przez polski Senat i Sejm
uchwał o upamiętnieniu ofiar Rzezi
Wołyńskiej nastąpiło wraz z antyukraińską kampanią, polegającą na
niszczeniu ukraińskich pomników
znajdujących się na terytorium Polski
(zapewne chodzi o te zbrodniarzy
z UPA, których w Polsce w ogóle nie
powinno być), atakach na uczestników
uroczystości religijnych (?), zakazie
prowadzenia działalności kulturalnej
(zapewne chodzi o banderowski
zespół, który nie został wpuszczony do
Polski) oraz szowinistycznej retoryce
(?).
Wbrew oczekiwaniom ukraińscy
deputowani nie zajęli się projektami
rezolucji, w których proponowano
m.in. upamiętnienie „ofiar ludobójstwa dokonanego przez państwo
polskie na Ukraińcach w latach 19191951″.
Ponad milion Meksykanów wyszło
na ulice, by zaprotestować przeciw
proponowanej przez władzę legalizacji
tzw. „małżeństw homoseksualnych”.
Lokalna prasa uważa protesty za
bezprecedensowe i porównuje je do
powstania Cristeros z lat 30. XX
wieku.
Polemiki na temat legalizacji homoślubów trwają w Meksyku już od
maja, kiedy prezydent Enrique Peńa
Nieto zapowiedział wniesienie po-
prawki do art. 4 meksykańskiej konstytucji, aby w ten sposób umożliwić
zawarcie „małżeństwa” jednopłciowym układom.
Propozycję prezydenta ma rozpatrzyć senat. Zaraz po jej wysunięciu
ukonstytuował się Narodowy Front na
rzecz Rodziny (hiszp. Frente Nacional
por la Familia).
Rzecznik prasowy Frontu Rodrigo
Ivan Cortes stwierdził, że małżeństwo
nie jest kwestią związku uczuciowego,
ale trzeba na nie patrzeć od strony
dzieci, a one, aby wzrastać, potrzebują
środowiska rodzinnego, w którym
obecni będą matka i ojciec. Cortes
dodał, że państwo świeckie, jakim jest
Meksyk, nie ma prawa naruszać
wolności religijnej ani narzucać
społeczeństwu ideologii.
Manifestacje przeciw legalizacji
tzw. „małżeństw homoseksualnych”
odbyły się 10 września w 122 miastach
Meksyku. Prasa określiła je jako
bezprecedensowe. Podkreśla się, że
tak masowych protestów nie było w
kraju od lat 30. ubiegłego wieku, czyli
od powstania tzw. Cristeros, którzy
bronili wiary katolickiej prześladowanej przez lewicowo-masońskie
władze.
Na 24 września zaplanowano już
krajowy marsz w bronie rodziny, który
przejdzie ulicami meksykańskiej stolicy.
W Krynicy-Zdroju zakończyło się
jedno z największych spotkań
biznesowych w Europie Środkowej –
XXVI Forum Ekonomiczne.
Jak mówił poseł Janusz Szewczak
wśród wielu podejmowanych zagadnień warto szczególnie zwrócić
uwagę na dwa wydarzenia. Pierwsze,
to wczorajsze spotkanie premiera
Węgier Viktora Orbana i byłego
premiera Jarosława Kaczyńskiego
oraz spotkanie Grupy Wyszehradzkiej.
– Niezwykle mocna i jasna deklaracja obu premierów Polski i Węgier
w kontekście Unii Europejskiej. Takiego apelu, ostatniego ostrzeżenia dla
euro-biurokratów, dla kanclerz Angeli
Merkel. Głos, że UE trzeba urządzać
na nowo, jeśli ona w ogóle ma
przetrwać. Trzeba wrócić do korzeni
[…] do zasady i idei Europy Ojczyzn, a
nie kolejnej europejskiej, niemieckiej
Rzeszy, jak wielu komentatorów
twierdzi – powiedział Janusz Szewczak. Drugim, jak zaznaczał pos.
Janusz Szewczak, niemniej ważnym
aspektem, była kwestia ekonomiczna.
Hasłem przewodnim tegorocznego
spotkania był patriotyzm gospodarczy,
czyli „coś co przez wiele ostatnich lat
było wyśmiewane, wyszydzane”.
– Przez ostatnie 26 lat mieliśmy do
czynienia z wyprzedażą majątku
narodowego i to często wyprzedażą za
bezcen w atmosferze skandali, afer.
A państwo, które nie ma własnych
banków, nie ma własnych sieci handlowych, nie ma mediów, ma niewiele
do zaoferowania własnemu obywate-
lowi i nie ma większego wpływu na to
co się dzieje – podkreślił ekonomista.
Na Forum, jak relacjonował parlamentarzysta, mówiło się o repolonizacji majątku narodowego, o odbudowie polskiego przemysłu, który
w większości został sprzedany kapitałowi zagranicznemu. Dotykano też
kwestii wsparciu dla eksportu, dla
inicjatyw inwestycyjnych, dla innowacyjnych przedsięwzięć.
– To wszystko pokazuje, że my
walczymy o odbudowę dochodów podatkowych, budżetowych, bo w minionych latach mieliśmy tutaj absolutnie
rabunek w biały dzień – zaznaczył
Janusz Szewczak.
W mediach społecznościowych
w przesłaniu skierowanym do Polaków mieszkających w Wielkiej
Brytanii, szefowa polskiego rządu
poinformowała, że rozmawiała przez
telefon ze swoją brytyjską odpowiedniczką Theresą May.
“Powtórzyłam jej to, o czym mówi-
łam jej już tutaj, kiedy była w Warszawie, że zależy nam na tym, żeby
bezpieczeństwo naszych rodaków mieszkających w Wielkiej Brytanii było
zapewnione. Pani premier zapewniła,
że nie tylko wyjaśnią to, co się wydarzyło, ale przede wszystkim dołożą
wszelkich starań, byście państwo byli
bezpieczni” - relacjonowała Beata
Szydło. Zwracając się do Polaków
Szydło podkreśliła, że mogą oni być
pewni, że ich bezpieczeństwo “dla
polskiego rządu, dla mnie osobiście
(…), bez względu na to, czy mieszkają
tutaj w Polsce, czy mieszkają poza
granicami naszego kraju, jest naj-
ważniejsze”.
“Zrobimy wszystko, ażeby nie tylko
wyjaśnić to, co wydarzyło się w Wielkiej Brytanii, ale aby przede wszystkim
Polacy, którzy mieszkają w Wielkiej
Brytanii, pracują w Wielkiej Brytanii,
czuli się bezpiecznie” – zapowiedziała
premier.
Meksykanie przeciw „małżeństwom homoseksualnym”
Pos. Szewczak o XXVI Forum Ekonomicznym w Krynicy
Premier May zapewniła, że dołoży starań, by Polacy w UK byli bezpieczni
STRONA 4
KOMENTARZE
G£OS nr 9
14-20.09.2016
Nie będziecie się tatuować. Ja jestem Pan!
J
Miros³aw Rucki
eśli czytamy Pismo Święte, wcześniej czy później zauważymy
zawarty w nim kategoryczny
zakaz wykonywania tatuaży. O co
chodzi? Przecież wszyscy to robią i to
„nic takiego”. Dlaczego Bóg nam tego
zabrania?
Sprawa jest absolutnie jednoznaczna
i w zasadzie nie podlega dyskusji: Prawodawca objawiający swoją wolę na
Synaju, wskazał na szereg praktyk
pogańskich, kategorycznie zabraniając
swojemu ludowi w to wchodzić. Nie
trzeba wielkiego wysiłku, by zauważyć, że w jednym szeregu z tatuażem
w wersetach Kpł 19,26-31 są zakazane
czary (magia), prostytucja (nierząd)
oraz okultyzm (wywoływanie duchów). Moc i kategoryczność tych zakazów wyraża kilkakrotnie powtórzona formułka „Ja jestem Pan!”, oznaczająca, że Bóg jest święty i nie toleruje tego typu praktyk powiązanych
z demonicznymi wierzeniami pogańskimi. Tym demonicznym praktykom
Bóg przeciwstawia nakaz: „Będziecie
zachowywać moje szabaty i szanować
mój święty przybytek. Ja jestem Pan!”
(Kpł 19,30).
Nie ma żadnej możliwości odczytania zakazu tatuażu na jakiś inny
sposób. Wprawdzie hebrajski wyraz
ka’aka nie występuje więcej w Biblii,
jednak egzegeci żydowscy mówią wyraźnie: „Chodzi o nieusuwalne znaki
wprowadzone w ciało za pomocą igły,
które zawsze pozostają widoczne”
(Raszi, Komentarz Wajikra 19,28).
Tłumaczenie greckie Starego Testamentu (Septuaginta), wykonane kilkaset lat przed Chrystusem używa wyrazu στικτὰ pochodzącego od στιζώ
(nakłuwam). Nie ma więc wątpli-
wości, że właśnie wykonywanie tatuażu jest absolutnie zakazane przez
Boga; jestem przekonany, że również
tzw. piercing (czyli przekłuwanie
warg, języka, pępka itp.) jest Bogu
niemiły.
Nieprzypadkowo obok zakazu tatuowania się Bóg umieścił wzmiankę
o swojej świątyni. Święty Paweł
poucza nas, uświęconych przez Krew
Chrystusa: „Czyż nie wiecie, żeście
świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś
zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg.
Świątynia Boga jest
świętą, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,16-17).
Przecież jasne jest, że
nakłuwanie na skórze
znaków (jakichkolwiek) lub wbijanie kolczyków, gdzie się da
jest niszczeniem naszego ciała, które jest
świątynią Boga. Tak
naprawdę chodzi o złamanie
pierwszego
przykazania - absolutnie święty Bóg pragnie
zamieszkać w nas i nie
życzy sobie, byśmy niszczyli swoje
ciało, które staje się Jego świątynią.
Ksiądz Peter R. Scott przypomina:
„Przykazanie, aby nie »uszkadzać
swojego ciała«, jest wymienione razem
z takimi zabronionymi czynami, jak
konsultowanie się z czarownikami czy
wróżbitami, wróżenie ze snów czy hańbienie swojej córki poprzez nakłanianie jej do nierządu. Chodzi więc o akt
buntu przeciwko nadprzyrodzonemu
porządkowi, gdyż tatuowanie się charakteryzuje człowieka trwającego
w swoich prawach do czynienia,
cokolwiek mu się podoba, bez oddawania czci swojemu Zbawicielowi. (...)
Symbolizuje odrzucenie świętości ciała człowieka” („The Angelus: Journal
of Roman Catholic Tradition”, Vol.
XXXII, No. 2, February 2009).
Katechizm Kościoła Katolickiego
jasno mówi: „Dobre i czyste sumienie
jest oświecane przez prawdziwą wiarę.
Albowiem miłość wypływa równocześnie »z czystego serca, dobrego
sumienia i wiary nieobłudnej« (1 Tm
1,5). Czy można mówić
o czystym sercu i dobrym
sumieniu, jeśli oszpecamy swoje ciało, stworzone przez Boga z wielką
miłością i odkupione
przez Krew Chrystusa?
Pan Jezus, prawdziwy
Bóg, w tajemnicy Wcielenia uświęcił ludzkie
ciało, stając się w pełni
człowiekiem. Jest absolutnie nie do pomyślenia,
by kiedykolwiek w jakichkolwiek okolicznościach pozwolił wytatuować jakiś znak na swoim
ludzkim ciele lub wbić
w nie jakiś kolczyk.
Podobnie nie do pomyślenia jest, by
którykolwiek z apostołów oszpecił
swe ciało w ten sposób. W Nowym
Testamencie temat tatuażu czy piercingu w ogóle się nie pojawia właśnie
dlatego, że w sposób absolutnie oczywisty wykonanie tej pogańskiej praktyki przez kogokolwiek z uczniów
Jezusa było nie do pomyślenia. W tym
kontekście mocno brzmią słowa św.
Pawła: „Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą
Chrystusa” (1 Kor 11,1).
Kogo naśladujemy, kiedy chcemy
(Kpł 19,28)
umieścić nieusuwalny tatuaż na swoim
ciele lub przekłuć sobie wargę, język
lub pępek? Czyż nie robią tego popularne „gwiazdy”, żyjące rozpustnie
i przedkładające zmysłowość ponad
miłość? To jest pytanie o moralność,
czystość serca i o wiarę. Czy rzeczywiście te „modele” w prasie i telewizji,
które szpanują tatuażami, są postaciami godnymi naśladowania, a ich
tatuaż świadczy o moralności lub
o wierze? Wątpię. Dlatego też za św.
Janem apeluję do każdego: „Umiłowany, nie naśladuj zła, lecz dobro!
Ten, kto czyni dobrze, jest z Boga; ten
zaś, kto czyni źle, Boga nie widział” (3
J 10,11).
Na zakończenie podam dwa przykłady z życia. Miałem kolegę, który
w pewnym momencie dał się namówić
na tatuaż. Cieszył się z niego kilka lat,
po czym tak bardzo chciał się go
pozbyć, że wypalił sobie skórę na ręce.
Wolał mieć bliznę niż tatuaż, którego
się wstydził. A drugi przykład słyszałem od księdza egzorcysty. Chłopak,
z którego wypędzano demona, miał
tatuaż (jakiś tam wcale nie satanistyczny, zwykły wzorek). W czasie
egzorcyzmu ten tatuaż palił go jak
ogień i chłopak wiele by dał, by go nie
mieć na swoim ciele. Warto więc sto
razy się zastanowić, czy naprawdę będziemy przez całe życie chcieli mieć
coś nieusuwalnego na swojej skórze
i czy nie przeszkodzi nam to w spotkaniu się z Bogiem.
„Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby [Jezus] was zastał bez plamy i skazy - w pokoju” (2 P
3,14). Również bez plamy i skazy, które świadomie i dobrowolnie w sposób
nieusuwalny umieściliśmy na swoim
ciele.
Kim jesteœ… prezydencie Duda?
cd. ze str. 1
wiesz co mnie najbardziej wkurzyło?
Ano to, że Rabka jest ponoć miastem
dzieci i to dzieci miały generalnie
uczestniczyć w Memoriale. A tobie
pisowscy pretorianie zrobili kampanię
prezydencką według wytycznych posłanki… ta pokazówka z ratowaniem
posła Kwiatkowskiego… żenada.
Miałem tam być - zadać ci parę
pytań, ale jak widziałem, że nie ma
skąd wziąć kasy na kiełbaski dla
uczestniczących dzieci (to była „suma” około 200 zł, a wielka partia
krakowska nie rzuciła grosza), a dla
was w knajpce „hulaj dusza” nie mogło braknąć zakąszania i napitku, szlag
mnie wtedy po prostu trafił.
Na samym początku twojej prezydentury podpadłeś mi okrutnie, kontynuując zaczęte przez Komorowskiego forsowanie burdelowej szcze-
pionki przeciwko (HPV) rakowi szyjki
macicy, a która to szczepionka powoduje właśnie raka szyjki macicy. Od
tego czasu przestałeś być dla mnie
prezydentem…
Postanowiłem, że odtąd będę piętnował ciebie i twoją partię z której się
wywodzisz, głównie za obłudę, która
wyłazi zewsząd… choćby za paktowanie i szukanie kompromisu ze złem
w sprawie in vitro.
W pewnym momencie stwierdziłeś,
że „byłeś czeladnikiem Lecha Kaczyńskiego i musisz kontynuować jego
dzieło”… Zadam ci pytanie: czym
przebijesz swego mistrza Lecha Kaczyńskiego prezydencie Duda?
On podpisał Traktat Lizboński zaciągając Polskę w jasyr lewactwa europejskiego, zablokował ekshumację
w Jedwabnem, czym bezczelnie wystawił polskie plecy na smaganie
antysemickim pejczem i doprowadził
do otwarcia Muzeum kłamstwa żydowskiego o nazwie Polin, gdzie forsuje się temat, że żydzi na terenach
Polski byli od zawsze…
Czym przebijesz mistrza prezydencie Duda?
Może przytulaniem się do banderowskich Ukraińców? Wiele dla nich
zrobiłeś, a dla polskich repatriantów
nie ma kasy na powrót do Ojczyzny.
Dałeś Poroszence hojną ręką 4 miliardy złotych, tłumacząc to „wymianą
handlową”. Co nam Ukraińcy dadzą w
zamian: piły, siekiery i kosy...?
Jest i ciąg dalszy - twoi ziomale
z PiS, ten „rząd świątobliwy” zawarł
super umowę z Ukrainą na sprzedaż
gazu. Kupujemy od ruskich po $544,
a sprzedajemy Ukraińcom po $273. Po
prostu świetny interes!
Zabierać swoim i rzucać psom któ-
rzy odgrażają się, że zrobią Polakom
drugi Wołyń…
I jeszcze jedno… dowiaduję się, że
twoi rządowi pobratymcy chcą dać
Ukraińcom przebywającym na terenie
Rzeczypospolitej 500+ na dziecko…
Zapytam więc jakim prawem rozdajecie bez opamiętania pieniądze
podatników?
Pewnie nie dostanę odpowiedzi, bo
prezydencie Duda jesteś bardzo zajęty
płaszczeniem się przed Poroszenką,
zainstalowanym tam chwilowo ichnim
strażnikiem żyrandola, który ma tak
naprawdę w „głębokim poważaniu”
twoją wydumaną wizję „Trójmorza”.
Dla niego liczy się tak naprawdę tylko
kasa na wojnę domową, w której
wykrwawiają się Ukraińcy…
Więc zapytam… kim ty jesteś
prezydencie Duda?
Stanis³aw Trybeus
G£OS nr 9
14-20.09.2016
U
OPINIE
Lewacka międzynarodówka
jest w Polsce niemile widziana
Krystyna Paw³owicz
STRONA 5
nijne organy i Komisja Wenecka ruszyły na pomoc polskiej, peowskiej opozycji,
która skompromitowała się w oczach
opinii publicznej wypowiedziami sędziów na Nadzwyczajnym Kongresie
Sędziów Polskich („sędziowie to nadzwyczajna kasta ludzi”), oraz pogłębiającym się skandalem „reprywatyzacyjnego” złodziejstwa układu
prawniczo-politycznego w Warszawie,
też związanego z obecną opozycją,
a szczególnie z PO.
Lewacka Unia chce więc pilnie
ODWRÓCIĆ UWAGĘ Polaków od
rzeczywistych skandali, których
sprawcami są ich polscy lewaccy ulubieńcy, oraz od politycznego sukcesu
spotkania przywódców Europy Środkowo-Wschodniej na Forum Ekonomicznym w Krynicy, zwłaszcza
V. Orbana i J. Kaczyńskiego, którzy
chcą korzystać z pełnych praw członków UE, i przejmując inicjatywę
w bałaganie wytworzonym w Europie
przez Niemcy i Francję - przygotowują własne propozycje reformy zdegenerowanego,
upolitycznionego,
lewackiego słabego już molocha.
V. Orban i J. Kaczyński mimo złości
unijnych biurokratów wyrastają na
rzeczywistych przywódców europejskich, z którymi dotychczasowi uzurpatorscy „właściciele” Europy już
MUSZĄ się liczyć.
Kolejne unijne odezwy i połajanki
na nasze nowe, uzdrawiające Polskę
ustawy tylko kompromitują tę gromadę i jeszcze bardziej radykalizują
narody państw naszej części Europy,
które tym bardziej popierają swe
narodowe władze.
Nie dajmy jednak sobą manipulować, nie pozwólmy, by nasza duma
z odzyskiwania podmiotowości narodowej, została przez unijną i „wenecką” międzynarodówkę lewacką, ich
raporty o Polsce i kłamliwe apele
przemieniona w złość dla naszych
polskich demokratycznych władz.
Na nic nachalne wizyty nieproszonych „weneckich” gości w Polsce,
których władze polskie tylko dzięki
słynnej, choć już przesadnej polskiej
gościnności tolerują. Ale gościnność
dla wrogów Polski też ma swój kres.
Jako poseł RP uważam agresorów
„weneckich”, kłamliwie atakujących
konstytucyjne władze Polski oraz
bezczelnie, kolejny raz „wizytujących” moją Ojczyznę jak dawniej
Ruscy, za osoby NIEMILE w Polsce
WIDZIANE.
Atakowani przez muzułmanów
obywatele państw Europy Zachodniej, Grecji, Włoch, Niemiec, Francji,
Szwecji – pilnie czekają na „wenecką”
i unijną pomoc. Podobnie jak Polacy,
którym niemieckie Jugendamty kradną
dzieci.
akerzy włamali się do organizacji prowadzonych przez
multimiliardera George’a Sorosa i ściągnęli nielegalnie ponad 2,5
tys. plików zawierających dane o ich
działalności. Ich zawartość poraża organizacje te starały się bezpośrednio
ingerować w życie polityczne i społeczne, często działając na granicy
prawa.
Do ataku hakerskiego doszło w sobotę - wszystkie zdobyczne pliki zostały opublikowane. Zawierają one
dane z licznych departamentów grup
Sorosa, skupionych w ramach Open
Society Foundations. Znajdują się
w nich informacje dotyczące planów
działania, strategii, priorytetów oraz
ogólnie rzecz ujmując działalności
George’a Sorosa, w tym raportów
dotyczących wyborów do Parlamentu
Europejskiego, migracji i polityki azylowej w Europie.
Grupa, która odpowiada za atak na
Sorosa nazywa się DC Leaks i wydaje
się, że ma amerykańskie korzenie,
chociaż co do tego nie ma pewności.
To już nie pierwszy atak DC Leaks na
Open Society Foundation. Ostatni miał
miejsce w czerwcu. Wtedy również
hakerzy opublikowali pliki, które udało im się zdobyć.
Jeden z ujawnionych projektów Sorosa polegał na takiej stymulacji spo-
łeczeństwem, aby zapobiec wybraniu
w wyborach do europarlamentu w
2014 r. „ksenofobicznych”, „radykalnych” kandydatów (Chorwacja). Inny
miał monitorować i udzielać wsparcia
środowiskom LGBT we Włoszech.
Jeszcze inny, prowadzony w 16 krajach UE, EUObserver, miał za zadanie
obserwowanie trendów nie tylko
lokalnych, ale przede wszystkim transgranicznych, zatrudniając w tym celu
dziennikarzy.
Miał również za zadanie wpuszczać
do przekazu medialnego konkretne
treści w celu niedopuszczenia, aby
w wyborach zwyciężyli politycy opowiadający się przeciwko polityce
imigracyjnej a także tworzenie z
dziennikarzy agentów wpływu. Co
więcej, tworzono własne zaplecze
medialne, by za jego pośrednictwem
działać niczym agentura wpływu.
Inne projekty miały na celu zniechęcanie obywateli do głosowania na
partie prawicowe i eurosceptyczne.
Działalność w tym kierunku podjęła
przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego - jak wynika ze
zdobytych przez hakerów dokumentów - również Fundacja Stefana Batorego, prowadząc intensywną agitację
wśród Polonii w Irlandii i Wielkiej
Brytanii.
z Meksykiem, za który oczywiście ma
zapłacić południowy sąsiad Ameryki.
Ma wprowadzić zakaz wjazdu na terytorium USA dla muzułmanów, żeby
wyeliminować ryzyko ataków terrorystycznych, przeprowadzanych przez
obcokrajowców. Krytycznie wypowiadał się o kobietach, które głównie
stworzone są do... rodzenia dzieci.
Nic też dziwnego, że w sondzie
ulicznej, wysoce negatywnie oceniło
go 42 procent ankietowanych, a pozytywną notę dało mu zaledwie 16
procent.
Czy w związku z tym pozycja nominatki Partii Demokratycznej Hillary
Clinton jest lepsza? Przez chwilę tak
wyglądało, ale ciągle powracająca
sprawa używania prywatnego servera
poczty elektronicznej, przez który
przechodziły tajne dokumenty państwowe, gdy była sekretarzem stanu
i zaniedbań w zapewnieniu bezpieczeństwa personelowi dyplomatycznemu placówki w Banghazi, gdzie
w zamachu zginęło czterech Amerykanów, w tym ambasador Christopher
Williams, także jej nie faworyzuje.
Ogłoszona przez prokurator generalną Lorettę Lynch decyzja, że nie
będzie pociągana do odpowiedzialności karnej z tego tytułu, zamiast jej
pomóc, zaszkodziło bardziej niż
kiedykolwiek wcześniej. Społeczeństwo wścieka się na chronienie celebrytów, których wina jest niepodważalna. Zachodzi więc pytanie, czy
stoją oni ponad prawem? Na to
wygląda, bo w przypadku przeciętnego obywatela, na którym ciąży tyle
dowodów, dawno by trafił na ławę
sądową, gdzie udowodniono by mu
popełnione grzechy.
Uprawiając polityczną gimnastykę,
swoją reputację na szwank wystawił
dyrektor FBI James Comey, który
rekomendował prokurator generalnej
nie wystawianie aktu oskarżenia przeciw Clinton. Gdy ta przychyliła się do
jego wniosku, kongresowa komisja
H
Soros - zdobyli 2,5 tys. poufnych plików z porażającą zawartością!
KANDYDACI Z NEGATYWAMI
Wiesław Cypryś
P
o tym jak Trump w prawyborach zgarniał stan za stanem,
wykruszali się inni kandydaci.
Republikański establishment był
w szoku, odsuwał się od jego praktyk
biznesowych, dystansował od kontrowersyjnych poglądów, nie popierał
nierealnych obietnic, nie identyfikował się z programem.
Ekscentryczny miliarder reperezentując republikański elektorat, ma zapobiec rządom demokratów.
Trump prowadzi niespotykanie ohydną kampanię, nie przebierając w wyzwiskach, oskarżeniach, docinkach,
kłamstwach. Śledzę wybory prezydenckie w USA od czasu Ronalda Reagana i tak bezpardonowo atakującego
pretendenta do najwyższego urzędu
w państwie nie widziałem. Brakło by
tu miejsca, gdybym chciał ułożyć
tylko częściową listę, komu Trump
przyłożył, kogo opluł, kogo zbeształ.
Jeśli zdobędzie prezydenturę, zapowiedział zbudowanie muru na granicy
dok. na str. 9
BIEG Z PRZESZKODAMI
przepytywała go ponad cztery i pół
godziny. Przysłuchiwałem się jego
tłumaczeniom i nie miałem z wrażenia, jak bezpadronowo bez szczypty
refleksji wybielał kłamstwa byłej sekretarz stanu. Czyniąc to, dyrektor
Federalnego Biura Śledczego liczy na
to, że prezydent Clinton da mu ministerialną tekę w swoim gabinecie...
Sądzę, że to najgorszy duet w wyścigu z metą w Białym Domu od dziesięcioleci, a może w historii amerykańskiej państwowości. Na sumieniu
mają więcej złych uczynków niż dobrych i to winno wystarczyć, żeby
czym prędzej skerślić ich z listy kandydatów. Dysponują jednak najważniejszym elementem elekcji - poparciem wyborców. W drugi wtorek
listopada jedno z nich będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jak
sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Choć
mi się wydaje, że całą noc będę się
przewracał z boku na bok i nie zmrużę
oka.
STRONNICTWA NARODOWE
Narodowe Odrodzenie Polski
za katolickim tradycjonalizmem
STRONA 6
Wywiad portalu
konserwatyzm.pl
z Adamem
Gmurczykiem,
prezesem Narodowego
Odrodzenia Polski
K
onserwatyzm w ocenie
współczesności zajmuje stanowisko bliskie, a czasem
tożsame spojrzeniu nacjonalistycznemu. To cieszy, kiedy w media konserwatywnych można odnaleźć takie
same idee i oceny.
- W cieniu ubiegłorocznego Marszu
Niepodległości przebiegał Kongres
Narodowego Odrodzenia Polski, które
w tym roku obchodziło XXX-lecie swojego istnienia. „Gazeta Wyborcza”
podała, że na wspomnianym Kongresie pojawili się bliżej nieokreśleni
„rasiści”. Jak wobec tego przebiegał
Kongres i przedstawiciele jakich partii
w nim uczestniczyli?
- Obchody XXX-lecia NOP, poprzedzone wielotysięczną manifestacją
niepodległościową we Wrocławiu, nie
były organizowane w jakiejś kontrze
do manifestacji warszawskiej z tej
chociażby przyczyny, że wspieraliśmy
wszystkie akcje 11-listopadowe, a w
tej organizowanej w stolicy, jak i w
innych miejscach, wzięli też udział
członkowie NOP, także z kierownictwa krajowego. Rzecz jasna Kongres
zorganizowany w trzydziestolecie
powstania Narodowego Odrodzenia
Polski był dla nas sprawą ważną. Stąd
też nie zabrakło delegatów z całego
kraju a także gości zagranicznych. „G.
Wyborcza” określiła ich mianem
rasistów, terrorystów i ekstremistów no ale czego można spodziewać się po
tym piśmie? Gdyby napisali rzeczowo
– to dopiero byłby szok, a tak, wszystko w normie.
Kongres nie był, co mogłaby sugerować okoliczność jego zwołania,
wspominkowy. To była spora dawka
idei i koncepcji. Co zaś do gości zagranicznych. Nie przybył niestety,
złożony poważna chorobą, Derek Holland, ale znalazł na szczęście dosyć
siły, by przygotować własne wystąpienie, które zostało odczytane. Byli
zaś Włosi z Forza Nuova, oczywiście
ze swoim liderem, Roberto Fiore, byli
Hiszpanie z MSR, Flamandowie
z Nieuw-Solidaristisch Alternatif,
Szwedzi z Svenskarnas parti. Irlandczycy z Third Position. Nie dotarli
z prozaicznego powodu kłopotów komunikacyjnych przedstawiciele Parti
Anti Sioniste z Francji, dr David Duke
ze Stanów Zjednoczonych, delegacja
E.LA.M z Cypru, Greków ze Złotego
Świtu i BNP.
- Jakie cele stawia sobie NOP w
XXX roku swojego istnienia?
- Jesteśmy tu bardzo konserwatywni
- te same, co zawsze. Upowszechnienie zasad nacjonalizmu i płynących z nich rozwiązań, co chcemy
osiągnąć poprzez zintensyfikowanie
działań promocyjnych, tj wydawnictw
oraz akcji zewnętrznych. Ale i tak, to
co najciekawsze, pozostaje nieznane.
Życie jest dynamiczne, przynosi zaskakujące wydarzenia, a my opanowaliśmy w wysokim stopniu umiejęt-
chcecie Państwo przełamać ów
dychotomiczny podział?
- Nacjonalista.pl, dziennik internetowy, chociaż oczywiście jest projektem realizowanym w ramach NOP, to
jednak - podobnie jak nasze pisma
„Szczerbiec” czy „17” - jest wydawnictwem otwartym dla ludzi nie tylko
z naszego Ruchu. Stąd też tematyka
tam poruszana jest szersza i nie zawsze
odzwierciedlać musi stanowisko Narodowego Odrodzenia Polski. To gwoli
pewnego rozjaśniania. Natomiast jeśli
chodzi o ów magiczny podział na
lewicę i prawicę to faktycznie, my,
ność wykorzystywania tego do realizowania naszych podstawowych
celów.
ludzie NOP, uważamy go może nie
tyle za nieistotny, co za kompletnie
mylący. Jest to podział wewnętrzny
pewnego prądu politycznego, skrótowo nazywanego demoliberalizmem.
Możemy, tak na sportowo, kibicować
to jednym, to drugim, ale to nie nasza
dyscyplina. Nacjonalizm ma się do
demoliberalizmu jak hiszpańska liga
piłki nożnej do zespołu podwórkowych pstrykaczy kapsli od butelek
z piwem. Dlatego sporo miejsca poświęcane jest w naszych wydawnictwach właśnie na wskazanie różnicy
czasu, miejsca i idei - pomiędzy nami
a nimi. W tym sensie my nie przełamiemy tego podziału. On jest w ramach pewnego obozu. Ale to nie
jest nasz obóz.
- Do jakich polskich i europejskich
tradycji politycznych odwołuje się
Narodowe Odrodzenie Polski?
- Trudno byłoby wskazać jedno
środowisko polityczne z przeszłości,
w którym znajdują się nasze korzenie.
Nigdy nie mieliśmy tendencji do
skansenizmu, do ograniczania się do
getta historycznego jednego obozu.
Z tradycji czerpiemy to wszystko, co
jest dobre, co może być przydatne w
zrozumieniu zjawisk współczesności,
co może zasugerować dobre rozwiązania. Zapewne każdy z nas, ludzi
NOP, ma swoich „faworytów”, swoje
własne inspiracje. Dla mnie znaczące
i ważne są osiągnięcia tego prądu,
który nazwany został narodowo-radykalnym. Bezsprzecznie myśl narodowo-radykalna, ideowo pogłębiona
w stosunku do innych w Polsce przedwojennej, sprawnie realizowana ONR „ABC”, Służba Cywilna Narodu
w czasie wojny - budzi nie tylko
szacunek, ale i należytą uwagę.
- Często na portalu www.nacjona
lista.pl głosi się tezę o nieaktualność
podziału na prawicę i lewicę. Jak
należy to rozumieć? W jaki sposób
- Z jakimi europejskimi organizacjami politycznymi NOP utrzymuje
najbliższe relacje?
- Lista naprawdę jest długa. Ograniczę się więc do kilku. Na pierwszym
miejscu, z racji niemalże 20 letniej
przyjaźni osobistej i politycznej z liderem włoskich nacjonalistów, Roberto Fiore, przede wszystkim włoska
Forza Nuova. Ponadto brytyjska BNP,
hiszpański MSR, irlandzkie i walijskie
środowiska Third Position i wiele
innych. W naszych relacjach staramy
się kierować przede wszystkim zasa-
G£OS nr 9
14-20.09.2016
dami ideowymi a nie doraźną polityczną koniunkturą.
- Wiele zastrzeżeń wzbudziło nawiązanie w tym roku współpracy NOP
z ukraińskim nacjonalistami. Czy możecie Państwo podać jakie przesłanki
kryją się za nawiązaniem takiej
współpracy?
- Niektórym ludziom, nawet wypisanie komunikatów dużymi literami,
wielkości powiedzmy kartki A4, wzroku nie poprawi. W lipcu br., na prośbę
władz ukraińskiej „Swobody”, doszło
do roboczego spotkania przedstawicieli kierownictw naszych partii. Podkreślam słowo: roboczego, albowiem
niedowidzący i niepiśmienni najwyraźniej oponenci z uporem maniaka
mówili o nawiązaniu współpracy. Na
spotkaniu strona ukraińska przedstawiła swój punkt widzenia wzajemnych, narodowych relacji, my przedstawiliśmy stanowisko polskie. Porozmawialiśmy o możliwościach przełamania wynikłych z historii barier.
Ukraińcy zadeklarowali podjęcie
działań na rzecz stworzenia Polskiego
Domu we Lwowie. I tyle. Należy powiedzieć jednak, że nie odżegnujemy
się od ewentualnego nawiązania
bliższych stosunków. Jeśli intencje
będą szczere a działania konkretne,
czemu nie. Uważamy, że zadaniem
właśnie ruchu nacjonalistycznego jest
weryfikacja i ewentualne wypracowanie porozumienia ze środowiskami
zewnętrznymi, szczególnie tymi, które
reprezentują narody skonfli-ktowane z
naszym. Któż bowiem bardziej od
nacjonalistów
jest
bardziej
uwrażliwiony na polski interes? Partie
demoliberalne?
- Jaki jest Państwa stosunek do polskiego konserwatyzmu i monarchizmu
(mam tu na myśli głównie Klub
Zachowawczo-Monarchistyczny, portal www.konserwatyzm.pl oraz Organizację Monarchistów Polskich)?
- Polski konserwatyzm wniósł wiele
dobrego do polskiej tradycji i także
myśli nacjonalistycznej, że wspomnę
chociażby prof. Feliksa Młynarskiego,
który twórczo rozwinął koncepcje
korporacjonizmu. Jeśli zaś chodzi
o współczesne emanacje tej tradycji
nie sposób nie zauważyć, że konserwatyzm w ocenie współczesności zajmuje stanowisko bliskie, a czasem
tożsame spojrzeniu nacjonalistycznemu. To cieszy, kiedy w media konserwatywnych można odnaleźć takie
same idee i oceny. Dodam, że wiele lat
na łamach „Szczerbca” gościliśmy
Adama Wielomskiego, znanego wszak
reprezentanta tego nurtu.
- Jak Pan ocenia kondycję współ-
P
POLSKA - KANADA
Ona zrujnować polskie rolnictwo
G£OS nr 9
14-20.09.2016
olski rząd milczy w sprawie
przyjęcia umowy o wolnym
handlu z Kanadą. Jej przeciwnicy alarmują: może ona zrujnować
polskie rolnictwo. Obawiają się zalania rodzimego rynku produkowaną
masowo, niezdrową żywnością, z której cenami i promocją polskie jedzenie
nie da rady konkurować.
Już za niespełna dwa tygodnie rządy
państw UE zdecydują, czy w każdym
kraju Wspólnoty zacznie obowiązywać umowa o wolnym handlu z Kanadą. Za przyjęciem CETA (Canada EU Trade Agreement - Umowa Handlowa między UE a Kanadą) bez
udziału krajowych parlamentów opowiada się Komisja Europejska, a polski rząd w tej sprawie milczy. Nie
wiadomo, jakie będzie jego stanowisko. Tymczasem organizacje pozarządowe, związkowcy oraz PSL
i Kukiz'15 alarmują - CETA jest groźniejsza niż ACTA (Anti-Counterfeiting
Trade Agreement - Umowa handlowa
dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi). Ta druga w opinii
wielu znacząco ograniczała wolność
w sieci, zaś CETA może całkowicie
wykończyć polskie rolnictwo.
Zarówno PSL, jak Kukiz'15 kilka
miesięcy temu złożyły w Sejmie
projekty uchwał sprzeciwiających się
porozumieniom TTIP (umowa o wolnym handlu UE ze Stanami Zjednoczesnego Ruchu Narodowego?
- Pomijając to, że Ruchu Narodowego nie ma, to wszyscy czują się
świetnie. Jest w naszym kraju kilka
organizacji narodowych, nacjonalistycznych, ale Ruch Narodowy to coś
więcej - to prąd myślowy, upubliczniony, obecny w życiu. NOP od dziesiątków lat realizuje koncepcję odbudowy takiego Ruchu. Stąd w stanie
wojennym, mając własne zaplecze
i poligraficzne i dystrybucyjne pomagaliśmy powstawać czy rozwijać się
różnym narodowym inicjatywom.
Pierwsze polskie pismo narodowe
okresu powojennego, podziemne
„Jestem Polakiem”, pismo NOP,
skupiło wokół siebie ludzi twórczych
różnych przekonań, ale jednej idei;
taką rolę pełni od lat 90-tych „Szczerbiec”. Ale to wciąż za mało, by
o Ruchu Narodowym mówić.
- Jak Pan ocenia próby „ocieplenia”
wizerunku narodowców poprzez np.
publiczne odcinanie się od nacjonalizmu?
- To jakaś farsa. Ludzie, którzy
z nacjonalizmem nie mają nic wspólnego odcinają się od niego. Równie
dobrze ja mógłbym odciąć się od bycia
Indianinem. No nie jestem - co widać.
Tylko komu taka informacja do
szczęścia jest potrzebna?
- Jakie są relacje Narodowego Odrodzenia Polski z ONR, MW i Falangą?
czonymi) oraz CETA. Odzewu w ich
sprawie brak.
"Boję się konsekwencji
dla rolnictwa. Tym samym:
dla naszych żołądków"
Przyjęciu przez Unię Europejską
umowy o wolnym handlu z Kanadą
sprzeciwiają się nie tylko niektórzy
politycy i organizacje pozarządowe.
Na "nie" jest też coraz więcej "zwykłych obywateli". - Sprawa ACTA
pokazała, że wbrew obiegowym opiniom interesuje nas polityka globalna.
I wiemy, że ma ona przełożenie na
nasze codzienne życie - mówi Maria
Świetlik, ekspertka od dwustronnych
umów handlowych i działaczka fundacji "Akcja Demokracja".
- W przypadku CETA to przełożenie
będzie wyjątkowo silne. Powiem to
wprost - umowa o wolnym handlu
z Kanadą to wprowadzenie do Europy
Stanów Zjednoczonych, z całym ich
uprzemysłowieniem i rolnictwem na
skalę masową. Większość amerykańskich koncernów ma w Kanadzie swoje
spółki-córki. Choćby gigant żywnościowy Monsanto czy Exxon Mobile.
A to oznacza, że - mimo pozornej rezygnacji Unii z umowy TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership - Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji)
- Jak rozumiem chodzi tu o nowe
organizacje, które powstały stosunkowo niedawno i przyjęły nazwy nieistniejących już historycznych ruchów…
NOP nie ma jakiejś polityki współpracy z tymi stowarzyszeniami, jak
zresztą z innymi organizacjami. Natomiast co do tych wspomnianych…
Skupiają one przede wszystkim ludzi
młodych i bardzo młodych, w większości, nad czym szczerze ubolewam,
skoncentrowanych na formie a nie
treści nacjonalizmu. Te wszystkie
mundurki, berety, koalicyjki skansenizują nacjonalizm. Może nie jest to
i jakiś wielki problem, bo jest przecież
NOP, ruch stricte ideowo-polityczny,
ale w jakiś sposób osobiście mi szkoda
marnowanego potencjału tych ludzi..
Proszę zwrócić uwagę, że organizacje
te nie tworzą kadr dla organizacji narodowych, nacjonalistycznych serio
zajmujących się polityką. Większość
z nich po pewnym czasie znika ze
sfery publicznej, albo - jak to obserwujemy szczególnie w wypadku jednej z
nich - daje adeptów do PiS, PO czy
SLD. Szkoda, bo niewątpliwie wielu
członków tych wspomnianych przez
Państwa formacji to wartościowi
ludzie.
- W jaki sposób chcecie Państwo
zdobyć „dusze” młodych Polaków?
- Może zabrzmi to sucho i nieciekawie, ale nie zamierzamy nic zmieniać ze stylu dotychczasowych metod
- ona faktycznie, przez pośrednika,
wejdzie w życie. Usiłuje nam się
wmówić, że rezygnujemy z umowy
z Ameryką, bo była zła, ale kanadyjska
CETA to zupełnie coś innego. A to
przecież nieprawda, Kanada wprowadza Stany "drzwiami od kuchni" wyjaśnia Świetlik.
Co mogłoby to oznaczać dla Polski?
Tu zdaniem ekspertki perspektywy nie
są optymistyczne. - Najbardziej bałabym się konsekwencji dla rolnictwa,
a tym samym: dla naszych żołądków.
Podejście do żywności u nas i za
oceanem jest skrajnie różne. W Europie, aby produkt został dopuszczony,
trzeba udowodnić, że jest bezpieczny.
Jeśli dowodów brak, na rynek nie
trafia - wyjaśnia.
Świetlik tłumaczy, że w Stanach i w
Kanadzie, by zabronić dystrybucji,
choćby jabłek modyfikowanych genetycznie, trzeba z naukową ścisłością
dowieść, że są szkodliwe. Na dziś
takich dowodów brak, więc takie
jabłka w Kanadzie są na porządku
dziennym. - Tymczasem potencjalna
szkodliwość ich jedzenia może wyjść
na jaw za np. piętnaście lat. Podobnie
jak równie popularnych w Kanadzie
modyfikowanych genetycznie łososi.
I co wtedy powiemy ludziom, którzy je
jedli i źle się to dla nich skończyło? Że
przepraszamy? Nie wiedzieliśmy?
Chyba trochę za mało - mówi.
i form działania. Rzecz jasna będziemy je intensyfikować, natomiast uważam, że sposób, w jaki NOP od początku swojego istnienia prowadzi promocję idei jest najlepszy. Bezpośredniość,
szczerość, jasność przekazu, zdecydowana publiczna walka o swojej racje są najlepszym sposobem na dotarcie
do ludzi, w każdym wieku. Oczywiście nie wszystkich, kretynów nie
przyciągniemy. Ale to akurat żadna
strata.
- Czy program gospodarczy NOP
zawiera się w dystrybucjonizmie
i korporacjonizmie?
- Opowiadamy się bezwzględnie za
takim modelem stosunków społecznogospodarczych, które dają wolność
ekonomiczną przeciętnemu człowiekowi i jego rodzinie. Wierzymy, co
zresztą pokazała historia i to bynajmniej nie starożytna, że możliwym jest
swobodne funkcjonowanie systemu
ekonomicznego, w którym ludzie nie
są najemnikami a właścicielami. Tam
gdzie jest wolność ekonomiczna, jest
każda inna wolność. Tego nie gwarantuje ani socjalizm/komunizm ani liberalizm. Oba prądy proletaryzują człowieka. Remedium na to jest dystrybucjonizm i - w wypadku dużych przedsiębiorstw - rozwiązania korporacjonizmu.
- Jaki jest stosunek NOP-u i portalu
nacjonalista.pl wobec katolickiego
STRONA 7
PSL uderza w Krzysztofa
Jurgiela. "Minister śpi!"
Jej zdaniem, gdyby CETA, czyli
umowa z Kanadą, weszła w życie,
polskie rolnictwo nie miałoby przed
sobą długich perspektyw. - W konkurencji z tańszą, masowo sprowadzaną żywnością zza oceanu polscy rolnicy nie mieliby szans. Co prawda wcale
nie wiemy, czy to "nowe jedzenie"
byłoby dużo tańsze. Wszystko zależałoby od umów z pośrednikami. Ale na
pewno byłoby go bardzo dużo, zapewne miałoby też dobrą promocję. I tak,
produkty rodzime mogłyby polec w tej
konkurencji. I nagle okazałoby się, że
mamy na głowie cały polski sektor
rolniczy, który pozostał bez źródeł
utrzymania. I co wtedy zrobiłby polski
rząd? - pyta ekspertka. I przytacza
przykłady.
- Podobna do CETA umowa weszła
w życie na terenie Korei Południowej.
Tamtejsza, rodzima hodowla wołowiny
padła w ciągu czterech lat. Tak po
prostu przestała istnieć. Podobnie było
w Meksyku, gdzie wprowadzono umowę NAFTA, czyli porozumienie o wolnym handlu między Stanami, Kanadą
i Meksykiem. Całe rolnictwo padło,
obecnie praktycznie nie istnieje. U nas
mogłoby być tak samo - argumentuje
Świetlik.
część 2 za tydzień
tradycjonalizmu? Bliżej jest Państwu
do Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X
czy może do „indultowców” lub sedewakantystów?
- Narodowe Odrodzenie Polski opowiada się, co jest treścią naszego
nacjonalizmu, za katolickim tradycjonalizmem. Jednakże nie wprowadzamy „ustawowego” przymusu określenia się po stronie któregoś z nurtów
w Kościele. To są już sprawy osobiste.
- W przeszłości „Szczerbiec” poruszał wiele interesujących wątków
i przypominał nieznane polskiemu
Czytelnikowi ruchy polityczne. Jakie
macie Państwo najbliższe plany
wydawnicze?
- Zdominowanie rynku wymiany
myśli przez internet nieco zmieniło
strategię wydawniczą. Teraz informacja, komentarz, archiwalia, dyskusja
trafiają przede wszystkim „do sieci” naszym flagowym dziennikiem internetowym jest nacjonalista.pl. Analiza,
idea, koncepcje - do wydawnictw tradycyjnych, papierowych. Plany wydawnicze mają to do siebie, że często
lubia ulegać zmianom, ale na pewno
jest w planach kontynuowanie
„Szczerbca” i „17”. Mamy przygotowane do wydania sporo pozycji
z dziedziny ekonomii narodowej,
dystrybucyjnej. To się na pewno ukaże, być może jako numery specjalne
„Szczerbca”.
WAŻNE ROZMOWY
Soros wy³o¿y³ wielkie pieni¹dze,
aby wp³yn¹æ na papie¿a
STRONA 8
Z
Adam Sosnowski
G£OS nr 9
14-20.09.2016
dokumentów platformy Wikileaks wynika, że lewicowy
miliarder George Soros - jeden
z najważniejszych sponsorów Hillary
Clinton w wyborach o fotel prezydenta
USA - wyłożył wiele pieniędzy, aby
papież Franciszek podczas swej zeszłorocznej pielgrzymki do Stanów
Zjednoczonych nie mówił o aborcji
czy małżeństwach homoseksualnych,
lecz skupił się na nierówności w zarobkach oraz ociepleniu klimatu.
Sorosowi udało się zinfiltrować
najbliższe otoczenie Ojca Świętego
(do niego samego oczywiście nie
dotarł), w tym dwóch biskupów z USA
oraz jednego kardynała z Ameryki
Południowej.
Plan zrodził się w 2015 r. w Fundacji
Społeczeństwa Otwartego, poprzez
którą George Soros prowadzi swoją
działalność propagandową. Zarząd
fundacji przyznał grant w wysokości
650 tys. dolarów (ok. 2,5 mln złotych)
dwóm organizacjom.
Jedna z nich to PICO, organizacja
określająca się jako postępowa i zwalczająca ubóstwo. Z ujawnionych dokumentów wynika, że PICO miało
dostać pieniądze, aby „wykorzystać
ten moment i spowodować, żeby papież skupił się na tematach ekonomicznych i sprawiedliwości rasowej,
wykorzystując w tym celu wpływ kard.
Rodrigueza, czołowego doradcy papieża oraz wysyłając wiosną lub latem
delegację do Watykanu, aby Franciszek sam mógł usłyszeć o mało
zarabiających katolikach w USA.”
Dalej można przeczytać, że miało to
wpłynąć „na historyczne przemówienie papieża Franciszka przed amerykańskim Kongresem i ONZ”.
Wspomniany kard. Oscar Rodriguez
Maradiaga to honduraski purpurat,
arcybiskup Tegucigalpa, prezes globalnego Caritasu oraz przewodniczący
Rady Kardynałów, ekskluzywnego
grona doradczego papieża Franciszka.
Mało kto może pochwalić się większymi wpływami w Kurii.
Druga grupa, która otrzymała pieniądze, to organizacja Faith in Public
Life (FPL, Wiara w Życiu Publicznym), której szefową jest „kapłanka”
protestancka Jennifer Butler, radykalna zwolenniczka aborcji. W dokumencie można przeczytać, że „grant
wesprze także działania FPL w obszarze mediów i opinii publicznej, włączając w to zorganizowanie sondażu
(sic!), który pokaże, iż katolicy dobrze
odbierają naukę papieża odnośnie
niesprawiedliwości,
nierówności
w zarobkach, a także to, że bycie
prorodzinnym oznacza skupienie się na
zwalczaniu wzrastających nierówności”.
Fundacja Sorosa chciała wpłynąć
w ten sposób nie tylko na Ojca Świętego, lecz również wypaczyć wynik
tegorocznych wyborów prezydenckich
w USA. W dokumentach można
bowiem przeczytać: „PICO oraz FPL
stworzą pomost ku szerszym rozmowom o prostej, podstawowej ekonomii,
aby w ten sposób zmienić narodowe
paradygmaty oraz priorytety przed
kampanią wyborczą wyborów prezydenckich w 2016 r.”. Do debaty
publicznej miały zostać wprowadzone
poprzez papieża postulaty socjalistyczne, które z kolei miały pomóc
Hillary Clinton.
Wg tego dokumentu udało im się
także spenetrować amerykańskie media poprzez „stworzenie zaawansowanej kampanii medialnej z udziałem
katolickiego dyrektora FPA jako czołowego komentatora w prestiżowych
środkach społecznego przekazu takich
jak USA Today, Newsweek, CNN,
NBC, Boston Globe, Washington Post
i Guardian”.
Czy Sorosowi udało się osiągnąć
swój cel? Wikileaks przechwyciło
także dokument fundacji Sorosa podsumowujący ich wysiłki. Byli zadowoleni i szczególnie podkreślali, że
„udało się kupić niektórych biskupów
wspierających tematykę ekonomii
i sprawiedliwości rasowej, tak, aby
zacząć tworzyć krytyczną grupę
biskupów powiązanych z papieżem”.
Redaktor prowadzący miesięcznika
„Wpis”
1 sierpnia 2016 w £odzi na Skwerze
Powstania Warszawskiego odsłonięto
pomnik poświęcony Powstańcom
Warszawy. Inicjatorem monumentu
byli profesorowie Maria i Henryk Gołębiowscy. Pani Maria przeżyła rzeź
50 tysięcy mieszkańców Woli, a pan
Henryk walczył w Powstaniu jako żołnierz AK. Autorem pomnika jest artysta rzeźbiarz prof. Michał Gałkiewicz. Usytuowanie pomnika jest bardzo dobre. Znajduje się on u zbiegu
ulic Grzegorza Palki i Wojska Polskiego, w miejscu wjazdu z Warszawy
do £odzi. Uroczystość odsłonięcia pomnika była zorganizowana przez prezydenta £odzi i Oddział £ódzki IPN.
Bryła pomnika, wielki nieregularny
głaz jest interesująca i może się podobać. Natomiast tablica przy monumencie budzi ostry sprzeciw. Jest rzeczą niedopuszczalną, a nawet skandaliczną, użycie sformułowania, że przeciw powstańcom walczyli "naziści",
a Powstanie "zakończyło się klęską".
Kto jest odpowiedzialny za taką skan-
daliczną inskrypcję!!!
Polityka historyczna Niemiec od lat
relatywizuje zbrodnie niemieckie na
narodzie polskim. Zamiast Niemcy - ta
propaganda, mająca doskonałe wzorce
w Goebbelsie, powiela kłamstwa, że
zbrodni Drugiej Wojny dokonali jacyś
naziści czy hitlerowcy. Co to za naród
ci naziści? Kto słyszał o takiej rasie?
W jakiej części świata zamieszkuje naród nazistów? Prawdę historyczną rozmydla się. W Niemczech pojawiają się
coraz częściej "prawdy", że to Polacy
wywołali Drugą Wojnę Światową.
Kłamstwa historyczne, o jakiś nazistach i "polskich obozach konsentracyjnych" powielane jest przede wszystkim przez media lewackie. Niemieckie kłamstwa historyczne z aprobatą
podtrzymuje "Gazeta Wyborcza".
A może jest odwrotnie i źródła kłamliwej propagandy często wychodzą
z Czerskiej? Pamiętamy parszywy
artykuł Michała Cichego, który oskarżył Powstańców o wymordowanie 16
tys. Żydów. A prawdą jest fakt, że
z Gęsiówki żołnierze AK odbili 300
więźniów przeważnie żydowskiego
pochodzenia.
Polacy walczą z tymi kłamstwami,
ale ta walka nie zawsze jest skuteczna.
Tym większą hańbą są kłamstwa,
który podsycane są nad Wisłą. Haniebnym jest, to kiedy niemieckie kłamstwa podsycane są z Czerskiej.
Takie kłamstwa są powielane nie
tylko przez media, ale forsują je również politycy. Warto tu przypomnieć
wypowiedź prezydenta Obamy, kiedy
w czasie wręczania pośmiertnego Medalu Karskiemu, wspomniał o polskich
obozach koncentracyjnych. Uczestniczący w tamtej uroczystości Adam
Rotfeld, jako przedstawiciel Rządu III
RP, nie potrafił właśnie w tym momencie ostro zaprotestować na kłamstwa prezydenta USA.
Pozostaje zadać pytanie: kogo reprezentował wówczas Adam Rotfeld?
Z całą pewnością nie bronił polskiej
racji stanu. Trudno mówić, że były
minister spraw zagranicznych repre-
Po tych szokujących informacjach
pojawiają się pytania co do encykliki
papieża Franciszka „Laudato Si”,
która w głównej mierze była poświęcona ekologii i zagrożeniom globalnego ocieplenia. Możliwe, że środowisko Sorosa miało na to wpływ. Z tego
powodu martwi także bliski związek
Jeffreya Sachsa z Watykanem, ekonomisty i bankiera o zabarwieniu ekologicznym, który walczył o to, aby
wprowadzenie aborcji zapisać jako
jeden z Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ, co zresztą się udało. Wg
ONZ do 2030 r. kobiety wszędzie
powinny mieć dostęp do bezpiecznej
i legalnej aborcji.
Do Narodów Zjednoczonych Sachsa
zaprosił abp Marcelo Sanchez Sorondo, bliski doradca papieża Franciszka.
Zaś papieski nuncjusz abp Bernardito
Auza stwierdził, że Kościół i papież te
cele wspierają.
Adam Sosnowski
Łódzkie kłamstwo historyczne
zentował interes Polski. I tacy ludzie
są desygnowani do reprezentowania
Polski. Stanowisko Rotfelda nie powinno dziwić, tak jak nie zaskakują
różne brednie jakie można wyczytać
w "Gazecie Wyborczej". Przecież to te
same opcje polityczne.
Powstanie Warszawskie było dramatem Polski, ale na inskrypcjach
pomnikowych nie wolno używać sformułowania "klęska Powstania". No
cóż dyletantów nad Wisłą nie brakuje,
czy aby to tylko niewiedza...? Gorzej
gdybyto byłoświadome stosowanie
tzw. poprawności politycznej.
Nie udało się nam ustalić kto jest
autorem skandalicznej inskrypcji na
Pomniku Powstania Warszawskiego.
Niezależnie od tego, kto popełnił ten
kardynalny błąd, powinien zmienić
całkowicie całą tablicę i to na własny
koszt. Niedopuszczalnym jest bowiem
zakłamywać naszą polską historię.
W³adys³aw
Trzaska - Korowajczyk
Masakra w Koniuchach
G£OS nr 9
14-20.09.2016
część 2
Nie przepuścili nikomu...
W 2001 roku Kongres Polonii Kanadyjskiej (KPK) przekazał dostępne
materiały historyczne do IPN, którego
pion śledczy wszczął w tej sprawie
śledztwo. Po nagłośnieniu sprawy
w prasie polskiej (oraz polonijnej,
także w Wilnie) zaczęły ukazywać się
liczne relacje naocznych świadków
zbrodni, zawierające istotne szczegóły: „O świcie 29 stycznia [mieszkańcy] usłyszeli strzały ze wszystkich
stron i zobaczyli ogień palących się
zabudowań. Wyskoczyli z domu, zobaczyli partyzantów sowieckich mordujących ich sąsiadów, podpalających domy wraz z pozostającymi tam rannymi
i dziećmi. Udało im się uciec lub schować i pozostać przy życiu, jak mówią,
dzięki Opatrzności Bożej. Zginęło na
miejscu 45 osób, 12 zostało rannych,
z których część zmarła w szpitalu
w Bieniakoniach. Wśród zamordowanych byli dorośli i dzieci z rodzin:
Parwickich, Tubinów, Marcinkiewiczów, Woronisów, Bobinów, Wojsznisów, Bandalewiczów, Łaszakiewiczów,
Pilżysów, Wojtkiewiczów, Molisów,
Jankowskich. Spłonęła prawie cała
wieś z dobytkiem wielu pokoleń.
Zostały z 85 tylko 4 domy rodzin:
Aleksandrowiczów, Bandalewiczów,
Radzikowskich, Łaszkiewiczów" [Czesław Malewski, „Masakra w Koniuchach", „Nasza Gazeta" (Wilno), 8-14
marca 2001 ]. Następnie ustalono
imienną - lecz niepełną - listę 38 ofiar,
w tym kobiet i małych dzieci.
Wszystkie dostępne źródła: polskie,
żydowskie, sowieckie, litewskie i niemieckie potwierdzają, że w Koniuchach doszło do masakry bezbronnej
polskiej ludności cywilnej. W jej trakcie napastnicy wykazali się niezwykłym okrucieństwem i bestialstwem,
co utrwaliło się w pamięci dzieci,
które to wówczas przeżyły.
Na przykład Edward Tubin, wówczas 13-letni mieszkaniec wsi, tak to
zapamiętał: „Nie było różnicy, kogo
złapali, to wszystkich bili. Nawet
kobietę jedną, uciekała tam w las ku
cmentarzu, to nie strzelali, ale ka-
FAKTY MAŁO ZNANE
mieniem zabili, kamieniem w głowę.
Jak mamę zabili, to może z 8 kul po
piersiach puścili [...]. Wojtkiewicza
żona była w ciąży i chłopak był, nie
miał nawet 2 latka. Zabili ją, a chłopak
został żywy. Przynieśli słomę, na nią
rzucili, zapalili. Temu chłopaczkowi
nogi poopalało - paluszki jemu odpadły. Przeżył pod tą matką. Jak zapalili,
to tylko nogi mu się spaliły. Było
strasznie, było strasznie, nie przepuścili nikomu"
(„Nie przepuścili nikomu).
Nie ma tu mowy o koloryzowaniu
zbrodni, albowiem potwierdzili to
także byli partyzanci, m.in. Abraham
Zeleznikow (członek tzw. Brygady
Litewskiej): „Wszystkich mieliśmy wybić. Zabroniono nam zabierać czegokolwiek z wioski. Partyzanci okrążyli
wioskę, wszystko podpalono, każde
zwierzę, każdego człowieka zabito.
A jeden z moich kolegów, znajomych,
partyzant, wziął kobietę, położył jej
głowę na kamień, i zabił ją kamieniem". Tak samo napisał Paul Bagriansky: „Gdy dotarłem do swego oddziału, zobaczyłem, jak jeden z naszych ludzi trzymał głowę kobiety
w średnim wieku na dużym kamieniu
i uderzał ją innym kamieniem".
Śmiech w dzikim szaleństwie
Dzięki staraniom i badaniom KPK
ustalono listę około 40 uczestników
masakry w Koniuchach, byłych partyzantów żydowskich ze zgrupowań
w Puszczy Rudnickiej, wymienianych
imiennie w publikacjach i dokumentach, którą przekazano IPN.
Wszystkich mieliśmy wybić. Partyzanci okrążyli wioskę, wszystko podpalono, każde zwierzę, każdego człowieka zabito. Jeden z moich kolegów
wziął kobietę, położył jej głowę na
kamień i zabił ją kamieniem
Sprawą tej masakry zajęło się również litewskie Centrum Ludobójstwa
i Oporu w Wilnie, które w czasopiśmie
„Genocidas ir rezistencija" [nr 1 (11)
2002] opublikowało bardzo obszerny i
bogato udokumentowany raport historyka Rimantasa Zizasa, poziomem
i objętością przewyższający wszystko,
co w tej sprawie ustalił polski IPN.
Mimo skali popełnionej zbrodni
i niezwykłego okrucieństwa, z jakim ją
popełniono, ta sprawa nie stała się
jednak przedmiotem takich roztrząsań
naukowych, publicystycznych i moralnych, jak inne zbrodnie, nawet nieudokumentowane do końca. Jej sprawcy nie zostali objęci ściganiem, co
więcej, cały czas są pod ochroną tych
uczonych i publicystów, którzy wiernie trzymają się oficjalnej wersji
sowieckiej, jakoby masakra była uzasadnionym aktem odwetu na kolaborantach.
A przecież naoczny świadek i uczestnik masakry Paul Bagriansky zapamiętał: „Gdy dotarłem do oddziału,
aby przekazać nowe rozkazy, zobaczyłem straszny, przerażający obraz. [...]
Na małej polance w lesie leżały półkolem ciała sześciu kobiet w różnym
wieku i dwóch mężczyzn. Ciała były
rozebrane i położone na plecach.
Padało na nie światło księżyca. Jeden
po drugim partyzanci strzelali trupom
między nogi. Gdy kule dosięgały nerwów, trupy reagowały jak żywe.
Drgały i wykrzywiały się przez kilka
sekund. Trupy kobiet reagowały w bardziej gwałtowny sposób niż mężczyzn.
Wszyscy partyzanci z tego oddziału
brali udział w tej okrutnej zabawie,
śmiejąc się w dzikim szaleństwie.
Najpierw przestraszyłem się tym
przedstawieniem, ale potem zaczęło
mnie ono w chory sposób interesować.
[...] Im się nie spieszyło i dopiero jak
trupy przestały reagować na kule,
przemieścili się na nową pozycję".
Dzięki relacji Bagriansky'ego wiemy, że jednak różne były reakcje
uczestników pacyfikacji po popełnionym mordzie. Obok niczym nieskrywanej radości pojawiały się nieliczne
wyrzuty sumienia i poczucie winy:
„Wioska Koniuchy stała się tylko
wspomnieniem pełnym popiołów i trupów. Dostała nauczkę. Dowódca
zebrał wszystkie oddziały, podziękował
im za ich dobrze spełnione zadanie
oraz rozkazał przygotować się do
powrotu do bazy. Ludzie byli zmęczeni,
ale z ich twarzy wyzierała satysfakcja
i szczęście z wykonanego zadania.
Tylko niewielu zdawało sobie sprawę,
STRONA 9
że popełniono straszliwy mord w ciągu
godziny. Ci nieliczni wyglądali ponuro, smutno i mieli poczucie winy. [...]
Dotarliśmy do bazy późno w nocy.
Byłem zmęczony i zmordowany, a więc
zasnąłem od razu, tak jak większość
z naszego oddziału. Jak się dowiedzieliśmy następnego dnia, pozostałe
oddziały zostały przywitane jak bohaterowie za zniszczenie Koniuchów.
Pili, jedli i śpiewali całą noc. Sprawiło
im przyjemność zabijanie i niszczenie,
a najbardziej picie. Trzy tygodnie
później otrzymaliśmy wiadomość od
Sztabu Partyzanckiego w Moskwie
z reprymendą dla ludzi, którzy zainicjowali i kierowali zniszczeniem wsi
Koniuchy"
[Paul Bagriansky, „Koniuchi", „Pirsumim. Publications of the Museum of
the Combatants and Partisans, Tel
Awiw", nr 65–66 (grudzień 1988 roku),
s. 120–124].
Virtuti dla mordercy
Dziś już nie bardzo jest kogo ścigać,
zresztą przez ponad dekadę nie
zdołano nawet przesłuchać żadnego ze
sprawców. Genrikas Zimanas (Henoch
Ziman), wówczas I sekretarz Południowego Obwodowego Komitetu KP
Litwy, a jednocześnie dowódca tzw.
Południowej Brygady Partyzanckiej
(zmarły w 1985 roku), otrzymał od
władz PRL Krzyż Wojenny Orderu
Virtuti Militari. Także za tę zbrodnię...
Wielu uczestników masakry, byłych
partyzantów, zajmowało się nią po
wojnie jako historycy i zasłużeni
kombatanci, pokazując ją jako ważną
akcję bojową, którą można i należy się
publicznie chwalić.
Dziś na miejscu zbrodni stoi tylko
krzyż, reszta zaciera się w ludzkiej pamięci. Koniuchy nie stały się przedmiotem publicznego, poważnego
dyskursu, bogactwo jednoznacznych
źródeł historycznych nie ma w tym
przypadku, jak widać, żadnego znaczenia.
Autorka jest przewodniczącą
Komitetu Obrony i Propagowania
Dobrego Imienia Polaka i Polski przy
Kongresie Polonii Kanadyjskiej.
Soros - zdobyli 2,5 tys. poufnych plików z porażającą zawartością!
cd. ze str. 5
Pojawił się również projekt mający
na celu wyszydzanie i publiczne
obśmiewanie polityków sprzeciwiających się patologiom w postaci
LGBT oraz stosujących „mowę nienawiści”.
Migration Policy Group (MPG),
aktywna także w Polsce, miała za
zadanie sprowadzać do Polski i innych
krajów unijnych, w tym m.in. Czech,
Francji, Belgii, Niemiec, muzułmańskich imigrantów, skłaniać ich do
naturalizacji, a później udziału w wyborach. Udział w tym miały mieć
także inne organizacje pozarządowe.
Pieniądze szły także na projekty
mające na celu doprowadzenie do
uprawnienia do udziału w wyborach
do PE kobiet o korzeniach imigran-
ckich. 40 tys. dolarów w okresie
marzec 2014 - kwiecień 2015 otrzymała muzułmańska organizacja
Migrant Voice, działająca również
w obszarze mediów.
Pełna lista organizacji pozarządowych Sorosa i ich działań całej UE
znajduje się na stronie:
http://linkis.com/sli.mg/a/Dvev5
Warto dodać, że Open Society
Foundation prowadzi finansowanie dla
Międzynarodowego
Konsorcjum
Dziennikarstwa Śledczego, które znalazło się pod ostrzałem, kiedy światło
dzienne ujrzały tzw. Panama Papers.
Anna Wiejak
Zaprenumeruj G£OS!
RELACJE
Największy od lat protest Indian w USA
STRONA 10
P
odczas gdy media głównego
nurtu starają się przekonać
swoich odbiorców, że wszystko
w Stanach Zjednoczonych toczy się
wokół tegorocznych wyborów prezydenckich, na Wielkich Równinach
rozgrywa się dramat o zachowanie
suwerenności politycznej, gospodarczej i ekologicznej rdzennych mieszkańców. W 1868 r. we Forcie Laramie
zawarto traktat pomiędzy różnymi
indiańskimi plemionami i narodami
oraz rządem Stanów Zjednoczonych.
Dokument podpisany między innymi
przez historycznego wodza Siuksów
Czerwoną Chmurę - choć honorowany
następnie ze zmienną dowolnością gwarantował Indianom ziemię, suwerenność oraz prawa łowieckie, podtrzymując przyrzeczenie, że obszar
będzie „zamknięty dla wszystkich białych”. Zapisy traktatowe z XIX wieku
oraz podstawowe prawa ludności
tubylczej w USA właśnie zrzucono ze
stołu i pojawiła się realna groźba, że
ponownie będą deptane.
Wszystko za sprawą kontrowersyjnego rurociągu Dakota Acces Pipeline
(DAPL), który licząc sobie 1172 mil
długości pobiegnie od formacji Bakkena w Północnej Dakocie przekraczając granice Południowej Dakoty, by
stamtąd przejść przez stan Iowa - gdzie
sprzeciw wobec niego zgłosiły plemiona Meskwaki (Fox) i Iowa z Kansas i Nebraski. Ścieżka rurociągu zakłada osiągnięcie stanu Illinois, by
inną prawie już ukończoną nitką transportu przesyłać surowce wprost do
Zatoki Meksykańskiej. Zwolennicy
projektu podkreślają, że umożliwi on
transfer 470 tysięcy baryłek ropy naftowej dziennie, wykonawcy przedsięwzięcia deklarują możliwości przesyłowe nawet w granicach 570 tysięcy
dla tego samego odcinka czasowego.
Ścieżka rurociągu pobiegnie w pobliżu rezerwatu Standing Rock, zamieszkanego przez Indian Lakota
i Dakota w odległości zaledwie pół
mili od jego granic, na północ od rzeki
Cannon Ball. Rurociąg ma przejść pod
rzeką Missouri i jest to jeden z powodów budzących szczególny niepokój.
Rzeka odgrywa ważną rolę w społecznym i gospodarczym życiu plemienia.
„Jeżeli rurociąg się zepsuje, to dostanie się ropy do naszego systemu poboru wody zajmie tylko pięć minut” przestrzega Bobbi Jean Three Legs
z pobliskiej wspólnoty. Na ten sam
aspekt zwraca uwagę Dallas Goldtooth
pisząc, że “gdyby nastąpił wyciek a historia uczy nas, że nie jest on
kwestią słowa jeśli, lecz raczej kiedy to stanowić będzie on zagrożenie
egzystencjalne dla kultury i sposobu
życia plemienia”.
Dave Archambault II, przewodniczący rezerwatu Standing Rock podkreśla swoją głęboką wiarę w prawo
jego ludu do bycia wysłuchanym
w sprawie projektu. “Rurociąg stanowi zagrożenie dla naszej ziemi, naszych świętych miejsc i wody, a także
ludzi, którzy będą mieć wpływ jeśli
zostaną usłyszani. Pokojowe demonstracje mogą być w tym względzie
bardzo silne i skuteczne” - ocenił Archambault. Jednocześnie Indianie
z rezerwatu Standing Rock złożyli
wniosek do sądu o cofnięcie zgody
wydanej przez Korpus Inżynieryjny
Armii Stanów Zjednoczonych (USA
CE) na realizację projektu.
Już wcześniej w kwietniu, jak tylko
wiadomość o projekcie zaczęła się
rozprzestrzeniać, Indianie założyli
Obóz Świętych Kamieni, by stawić
opór przedsięwzięciu ingerującemu
w ich życie. W najgorętszych dniach
sierpnia kiedy próbowano rozpocząć
Standing Rock jako federalnie uznanego plemienia” - powiedział Joe
Byrd, marszałek ciała ustawodawczego narodu Czirokezów dodając, że
“rurociąg może stworzyć zagrożenie
dla środowiska rdzennych mieszkańców, jak i na ziemiach przodków”.
Swoich rodaków wsparli przedstawiciele wszystkich Siedmiu Ogni
Rady Wielkiego Narodu Siuksów, którzy w jedności zebrali się w duchowych obozach 20 sierpnia - co najmniej 4000 przeciwników rurociągu
uczestniczyło wówczas we wspólnym
oporze. Utworzono również wodną
flotyllę na rzece Cannon Ball, symbolicznie odzwierciedlając zagrożenia
związane z projektem.
3 września pracownicy prywatnej
firmy wojskowo-ochroniarskiej G4S,
wstępne prace do obozu przybyły początkowo setki, a następnie tysiące
osób, w tym Indianie z różnych ludów
oraz ich sympatycy, by powstrzymać
przedsięwzięcie przypominające samowolę budowlaną - i nie jest to określenie na wyrost - władze stanowe
w konsultacji określonych w Konwencji Międzynarodowej Organizacji
Pracy ILO’169. We wrześniu 2016
wystąpienie przeciw DAPL osiągnęło
status największego pojedynczego
zgromadzenia rdzennych mieszkańców USA od ponad 100 lat.
W ciągu kilku dni protestów policjanci oddelegowani w sporne miejsce
aresztowali dwudziestu ośmiu demonstrantów za rzekome zakłócanie budowy rurociągu. Wśród zatrzymanych
znalazł się przewodniczący Lakotów
ze Standing Rock - Dave Archambault
II. Uchwały solidarnościowe z Indianami z rezerwatu Standing Rock wydało ponad 100 plemion z całego
“Kraju Indian”, przez który to termin
rozumiemy wszystkie tubylcze ludy
zamieszkujące terytorium USA.
Podczas Kongresu Indian Amerykańskich Narodowa Rada Czirokezów,
Naród Oneida z Wisconsin, a także
Centralna Rada Indian Tlingit i Haida
z Alaski w towarzystwie innych plemion oraz organizacji plemiennych
wsparły kampanię anty-rurociągową.
“Oni nie postrzegają Siuksów ze
a także firmy specjalizującej się w
szkoleniu psów Frost Kennels pracujący na zlecenie wykonawcy projektu Dakota Acces Pipeline - Energy
Transfer Partners - zaatakowali demonstrujących przy użyciu gazu pieprzowego, szczując ich jednocześnie
psami. Według plemiennego rzecznika, Steve’a Sitting Beara 30 osób
spryskano pieprzem, a 6 zostało ugryzionych przez psy.
Przedstawiciele i przywódcy różnych odłamów Wielkiego Narodu
Siuksów, do którego należą narody
Lakota, Nakota i Dakota, wysłali swoje listy do prezydenta Baracka Obamy
podtrzymującego w tej sprawie swoje
milczenie. Przewodniczący Siuksów
z Cheyenne River, Harold Frazier
zwrócił się do prezydenta USA powołując się na jego własne słowa:
“Zobowiązałeś się do współpracy
z naszymi indiańskimi narodami
i plemionami na zasadzie naród vs
naród, w celu rozwiązania problemów,
które stają przed nami każdego dnia.
Przyszedłeś do rezerwatu Standing
Rock w Dakocie Północnej cytując
naszego wielkiego wodza Siedzącego
Byka: “Złóżmy nasze umysły razem
i zobaczmy, co możemy zrobić dla
naszych dzieci”. Z całym szacunkiem,
prosimy o połączenie Twojego umysłu
z naszymi i zobaczmy co możemy
G£OS nr 9
14-20.09.2016
zrobić dla ochrony zdrowia i życia
naszych dzieci bez zatrutej wody”.
Frazier zwrócił uwagę na to, że rzeka Missouri znajduje się w granicach
traktatowych z 1868 r. jaki rząd USA
podpisał z sojuszem “Oceti Sakowin”
jednoczącym Lakotów, Nakotów
i Dakotów znanych także jako Wielki
Naród Siuksów. Na przestrzeni kolejnych lat Korpus Inżynieryjny Armii
Stanów Zjednoczonych (USACE)
zwrócił się do Indian o oddanie setek
tysięcy akrów wzdłuż rzeki Missouri
na rzecz ochrony przeciwpowodziowej. Teraz wojsko odwróciło się
od “plemion i planuje zatwierdzić
DAPL bez konsultacji z Sekretarzem
Spraw Wewnętrznych i Sekretarzem
Rolnictwa, którzy są naszymi partnerami”. Frazier ocenił, że USACE
narusza prawa traktatowe i ustawowe,
a także politykę zrównoważonego
rozwoju narodów indiańskich aprobowaną dotychczas przez Obamę.
Swój głos do prezydenta skierował
również przewodniczący Siuksów
z rezerwatu Rosebud, William Kindle:
“Rurociąg może potencjalnie uszkodzić i zniszczyć miejsca o dużym znaczeniu historycznym, religijnym i kulturowym, przecinając ziemie przodków
Wielkiego Narodu Siuksów. Sicangu
Lakota z rezerwatu Rosebud stoją
w solidarności z Hunkpapami, naszymi
krewnymi ze Standing Rock w ich
wysiłkach mających na celu ochronę
ziemi i zasobów, tak istotnych dla
naszych ludzi”. Do Baracka Obamy
o zablokowanie projektu zaapelowało
też 30 grup związanych z ochroną
środowiska, w tym Sierra Club i
Greenpeace.
W przeciwieństwie do milczącego
Obamy głos w sprawie wartego 3,8
mld dolarów amerykańskich rurociągu
zabrał senator z Vermont i były kandydat na prezydenta, Bernie Sanders,
który porównał Dakota Acces Pipeline
do kontrowersyjnego projektu rurociągu Keystone XL, zablokowanego
przez administrację Obamy w zeszłym
roku. “Jako naród, naszym zadaniem
jest przełamanie naszego uzależnienia
od paliw kopalnych, a nie zwiększanie
zależności od ropy naftowej” - podkreślił Sanders oświadczając, że łączy
się z Siuksami ze Standing Rock i wieloma plemiennymi narodami walczącymi z tym “niebezpiecznym rurociągiem”. Strategię zbieżną z Barackiem
Obamą wybrała zwycięska rywalka
Sandersa o mandat wyborczy z ramienia Partii Demokratycznej, Hillary
Clinton, która nie odniosła się do
trwającego blisko miesiąc kryzysu.
Simon Moya Smith, członek plemienia
Siuksów Oglala skomentował postawę
Clinton jako “milczenie pośród waśni
wokół rurociągu”.
część 2 za tydzień
Elie Wiesel - oszust stulecia?
G£OS nr 9
14-20.09.2016
P
oczątkiem lipca 2016 r. świat
obiegła wiadomość o śmierci
Elie Wiesela, żydowskiego
szowinisty, twórcy terminu Holocaust,
jednocześnie laureata Pokojowej Nagrody Nobla, którą otrzymał w 1986
roku, znanego również z wprowadzanych w swoich książkach kłamliwych
wersji wydarzeń II Wojny Światowej.
„Urodził się 1928 roku w Rumunii
w ortodoksyjnej rodzinie chasydów.
W czasie II wojny światowej - pisze
dale „Onet” - był więźniem obozów
koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau
i Buchenwald. W Auschwitz zginęły
jego matka i najmłodsza z trzech jego
sióstr. Po wojnie wyjechał do Francji,
gdzie studiował na Sorbonie i rozpoczął pracę dziennikarską, jako współpracownik czasopism francuskich
i izraelskich. Był również przewodniczącym amerykańskiej Komisji ds.
Holokaustu przy prezydencie USA
i inicjatorem budowy Muzeum Holokaustu w Stanach Zjednoczonych.
Najbardziej znanym dziełem Wiesela
jest powieść „Noc”. To napisana prostym językiem relacja z tego, co działo
się w Auschwitz-Birkenau”.
Wszystkie relacje i wspomnienia
pośmiertne podkreślają, że Elie Wiesel
był więźniem obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Buchenwaldzie.
Czy rzeczywiście Elie Wiesel był
więźniem obozów koncentracyjnych?
Wątpliwości, co do prawdziwości
relacji Elie Wiesela zgłaszają sami
Żydzi, którzy przebywali w tym
samym czasie w Auschwitz, i którzy
trafili tam w 1944 roku z terenu
Węgier. Jednym z nich jest Miklos
(Nikolaus) Gruner. Miklos Grüner,
były więzień Auschwitz i Buchenwaldu, twierdzi, że książka Elie
Wiesela „Noc” jest „w 87 procentach
słowo-w-słowo plagiatem” książki pt.
„Milczenie świata”, wydanej w jidysz
w Paryżu w 1956 r., której autorem był
jego przyjaciel z obozu w Auschwitz,
Lazar Wiesel. Ale to nie wszystko.
Miklos Gruner twierdzi również, że
Wiesel nie tylko skradł książkę, ale
5DGLR &KU\VWXVD .UyOD MHVW ZROQ\P L
SUDZG]LZ\P JáRVHP Z QDV]\FK GRPDFK
-HGQRF]\P\ 3RODNyZ Z 3UDZG]LH L 0LáRĞFL
SRG6]WDQGDUHP&KU\VWXVD.UyOD
: F]DVDFK ]DPĊWX L ZV]HFKREHFQHM
manipulacji i propagandy - PyZLP\
3UDZGĊ - MDNR ]JRGQRĞü P\ĞOi z realnym
ĞZLDWHP *G\ F]\QLRQH Vą ]DELHJL DE\
SU]\VWRVRZDü .RĞFLyá GR ĞZLDWD - my
PyZLP\ WR ĞZLDW PD VLĊ GRVWRVRZDü GR
Ewangelii.
*G\ OLEHUDOQ\ GXFK ODQVXMH ELHUQRĞü
UH]\JQDFMĊ - my dajemy prawdziwego
GXFKD RGZDJL *G\ WDN ZLHOX FKFH XVXQąü
ChrystXVD L .RĞFLyá ] REV]DUyZ Ī\FLD
publicznego - P\ MHV]F]H Z\ĪHM Z]QRVLP\
&KU\VWXVRZ\ .UyOHZVNL 6]WDQGDU 7R
MHG\QHWDNLHUDGLRUD]HPPRĪHP\XF]\QLü
ZLHOHGOD%RJD.RĞFLRáDL2MF]\]Q\
7R 5$',2 SU]\SRPLQD OXG]LRP ĪH Vą
75=< 262%< %26.,( %yJ 2MFLHF -Hzus
&KU\VWXVL'XFKĝZLĊW\
IDEE i MY
i tożsamość jego przyjaciela. Aby
dobrze to zrozumieć poświęcić musimy kilka zdań pobytowi w obozie
samego Miklosa Grunera.
Kiedy Grüner miał 15 lat został
w maju 1944 r. deportowany z Węgier
do Auschwitz-Birkenau wraz z matką
i ojcem oraz dwoma braćmi. Matka
i młodszy brat po przybyciu do obozu
zostali natychmiast zagazowani, a jemu, starszemu bratu i ojcu wytatuowano numery i skierowano do katorżniczej pracy w fabryce paliw synte-
przyjaciół rozeszły się.
W 1986 roku w Sztokholmie w hotelu „Savoy” odbyło się spotkanie z laureatem Nagrody Nobla, Elie Wieselem. Szwedzka gazeta „Syd-Svenska
Dagbladet” skontaktowała się z Grünerem i zaprosiła go na spotkanie
z dawnym przyjacielem o nazwisku
Elie Wiesel, gdyż obaj byli ponoć na
słynnym zdjęciu z Buchenwaldu.
Miklos Gruner miał wątpliwości
i powiedział gazecie, że nie zna nikogo o tym imieniu (Elie). Wtedy gazeta
tycznych IG Farben. Ojciec zmarł
sześć miesięcy później, a starszego
brata wysłano do Mauthausen. Miklos
został sam. Spotkał tam dwóch starszych żydowskich więźniów, również
z Węgier, którzy przyjaźnili się z jego
zmarłym ojcem. Byli to bracia Wiesel
- Lazar i Abraham, którzy otoczyli 15letniego Grunera swoją opieką. Miklos
nigdy nie zapomniał wytatuowanego
numeru Lazara - A-7713.
W styczniu 1945 r., kiedy nadchodziła armia sowiecka, więźniów
wypędzono z Auschwitz i po dojściu
do dworca w Gliwicach załadowano
do wagonów i przewieziono do Buchenwaldu. W czasie tej zimowej ewakuacji obozu zginęła ponad połowa
więźniów, wśród nich Abraham,
starszy brat Lazara Wiesela. W kwietniu (8.4.1945 r.) armia USA wyzwoliła
Buchenwald, a Miklos Gruner i Lazar
Wiesel byli wśród tych, którzy przeżyli obóz. Po wyzwoleniu drogi obu
poinformowała go, że to ten sam,
którego znał w obozie o imieniu Lazar,
z wytatuowanym numerem A-7713.
Ponieważ Miklos dobrze pamiętał ten
numer, był zatem przekonany, że spotka swojego starego przyjaciela Lazara.
Przyjął zaproszenie na spotkanie
w hotelu „Savoy”, które miało miejsce
w dniu 14.12.1986 r. Lazar Wiesel,
który urodził się w 1913 r., na spotkaniu w 1986 r. miałby 73 lata, natomiast
Elie Wiesel urodzony w 1928 roku,
miał wtedy 58 lat.
Miklos wspomina: „Byłem bardzo
szczęśliwy na myśl o spotkaniu z Lazarem, ale kiedy stanąłem naprzeciwko tzw. „Eli Wiesela”, byłem oszołomiony tym, że widzę człowieka,
którego w ogóle nie rozpoznałem, i
który nawet nie mówił ani po węgiersku, ani jidysz (Gruner i bracia Wieselowie byli przywiezieni z Węgier przp.aut.), ale po angielsku z silnym
francuskim akcentem. Dlatego nasze
spotkanie skończyło się po około
dziesięciu minutach. Jako pożegnalny
prezent mężczyzna dał mi książkę
zatytułowaną „Noc” i stwierdził, że
jest jej autorem. Przyjąłem książkę,
której wtedy nie znałem, ale wszystkim
obecnym powiedziałem, że ten człowiek nie jest tym, za kogo się podawał!“
Miklos stanowczo podkreśla, że
podczas tego spotkania, Elie Wiesel
odmówił pokazania wytatuowanego
numeru, stwierdzając, że nie chce
pokazywać swojego ciała. Miklos
wspomina, że Wiesel miał pokazać
swój wytatuowany numer izraelskiemu dziennikarzowi, którego Miklos
spotkał i dziennikarz powiedział mu,
5DGLR &KU\VWXVD .UyOD PRĪQD VáXFKDü
QD FDá\P ĞZLHFLH JáyZQLH Z ,QWHUQHFLH na
stronie
www.radiochrystusakrola.pl
naGDMHP\]3ROVNLJRG]LQ\QDGREĊGOD
3ROVNL 3RODNyZ L 3RORQLL UR]VLDQHM QD
FDá\PĞZLHFLH
: &KLFDJR L RNROLFDFK PRĪQD QDV VáXFKDü
QD F]ĊVWRWOLZRĞFL .+] RG JRG]LQy
12:00 - 1:00 PM czasu chicagowskiego a
w Polsce o godzinie 19:00.
3RZWyUND SURJUDPX GOD VáXFKDF]\ Z
Chicago i Kanadzie o 23:00 i 4:00 rano
czasu polskiego na stronie internetowej
www.radiochrystusakrola.pl
Archiwum audycji z Chicago:
www.radiochrystusakrola.com
Kontakt do radia, telefon:
Studio w Chicago: (1) 708-433-9095
6WXGLRZàRG]L-47-98
EMAIL: [email protected]
STRONA 11
że nie miał czasu, by zidentyfikować
numer, ale … był pewien, że to nie był
tatuaż. Miklos mówi: „Po tym spotkaniu z Elie Wieselem spędziłem 20 lat
na poszukiwaniach i dowiedziałem się,
że mężczyzna nazywający się Elie
Wiesel nigdy nie był w obozie koncentracyjnym, gdyż nie było go na
żadnej oficjalnej liście zatrzymanych”.
Efektem tych poszukiwań jest książka autorstwa Grunera pt. „The stolen
identity. Auschwitz number: A-7713”.
Co zawiera ta książka?
1. Miklos Gruner ustalił i uzyskał
z Muzeum Auschwitz-Birkenau potwierdzenie wpisu do ewidencji obozowej Lazara Wiesela ur.4.09.1913 r.
nr. obozowy A-7713. Podobne poszukiwania czyniła p. Ewa Kor z USA
i otrzymała z Państwowego Muzeum
Oświęcim-Brzezinka potwierdzenie,
że pod numerem A-7713 wpisany był
Lazar Wiesel ur. 4.09.1913. (Pismo
z dnia 15.05.1987 nr. IV-8520-104/
1241/87-podpisane przez Dyrektora
mgra Kazimierza Smolenia).
2. Nie znaleziono w żadnym spisie
więźniów nikogo o nazwisku Elie
Wiesel urodzonego w 1928 roku. Nie
było tego nazwiska również w spisie
więźniów młodocianych.
Trudno przyjąć, że skrupulatni
Niemcy mogli Elie Wieselowi wpisać
datę urodzenia o 15 lat wcześniej.
Ponadto mamy słynne zdjęcie z Buchenwaldu. Otóż Miklas Gruner jest
nas tym zdjęciu pierwszy z lewej na
dolnej pryczy. Miał wówczas 16 lat,
a Elie Wiesel twierdził, że jest także na
tym zdjęciu i wskazał w środkowym
rzędzie siódmą osobę. Szkopuł w tym,
że osoba ta jest o wiele lat starsza niż
mający wówczas 17 lat Elie Wiesel.
Czyżby to była kolejna mistyfikacja
żydowska dotycząca Holocaustu? Nie
jest to nic nowego, bo znamy nazwiska
mistyfikatorów takich jak: Misha Defonseca, Benjamin Wiłkomirski, Jan
Tomasz Gross czy Herman Rosenblat,
autor książki „Anioł przy płocie”.
Stale powiększa się grupa żydowskich i nie tylko żydowskich fałszerzy
historii, którzy korzystając ze społecznej aury nadawanej tzw. ocalałym
z Holokaustu, piszą książki, jeżdżą
z pogadankami, występują w radio,
telewizji i opowiadają najczęściej
zmyślone historie o czasach wojny
i swoim w niej udziale. Ich działalność
jest nagłaśniana przez Przemysł
Holokaustu, który nie interesując się
prawdziwym przebiegiem II Wojny
Światowej, ale dąży do całkowitej
kontroli nad debatą historyczną i do
czerpania różnego rodzaju korzyści,
w tym roszczeń finansowych. Jako że
temat mistyfikatorów Holocaustu jest
powszechny postaram się przybliżyć
go w szerszym zakresie czytelnikom.
Ireneusz T. Lisiak
POLACY
GŁOS nr 9
14-20.09.2016
Dlaczego Polska nas nie chce?
C
STRONA 12
o ja mogę dać Polsce? Swoje
pomysły, ręce do pracy, a jeżeli zajdzie taka potrzeba,
oddać życie w jej obronie - mówi
drżącym ze wzruszenia głosem Antoni
Woszczatyński, młody Polak z Ozierska w obwodzie kaliningradzkim. Jego
rodzina przeprowadziła się tam z Kazachstanu po tym, jak nie udało się jej
uzyskać zgody na repatriację do
Polski. Chcieli być bliżej Ojczyzny.
W Polsce Antoni skończył studia, po
czym znów musiał wrócić do Rosji.
Dla Polaków żyjących w Kazachstanie
Polska jest utraconą ziemią obiecaną.
Niestety, z roku na rok spada liczba
tych, którym udaje się powrócić do
Ojczyzny. - Czy to oznacza, że Polska
nas nie chce? - pytają rozgoryczeni.
Cierpieli przez wiele lat jako ofiary
ludobójczej polityki Związku Sowieckiego, przemocą wyrwani ze swojej
ziemi, traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Mimo przeciwności
dbali o to, aby zachować język, kulturę
i swoją wiarę. I wciąż czekają. Ci,
którzy jeszcze nie stracili nadziei.
W kolejce po polski paszport rodzina Antoniego od lat stara się o powrót
do Polski w ramach programu repatriacji. Jak dotąd – bezskutecznie. Ale on
nie zamierza ustać w swoich staraniach. Chciałby przekonać polskie
władze, żeby na sprawę repatriacji
Polaków mieszkających w Kazachstanie nie patrzono tylko przez pryzmat wydatków, ale jak na inwestycję.
– Marzę o chwili, kiedy będę mógł
powiedzieć, że jestem Polakiem nie
tylko w sercu, ale że mam również polski paszport – wyznaje. Przodkowie
Antoniego, tak jak prawie wszyscy
żyjący w Kazachstanie Polacy, znaleźli się tam jako ofiary przeprowadzonej w latach 1936-1939 przez Stalina ludobójczej akcji deportacyjnej
ludności polskiej zamieszkującej zachodnie republiki sowieckie – Ukrainę
i Białoruś. Wygnańcy zostali skazani
na życie w nadzwyczaj ciężkich warunkach materialnych i klimatycznych,
tym bardziej że rozmieszczono ich na
terytorium, gdzie wcześniej nie było
żadnych osad. Tam zostali poddani
surowemu reżimowi – mieli zakaz
swobodnego poruszania się, zabroniono im korespondowania z najbliższymi, cierpieli głód.
Wśród przesiedleńców szerzyły się
choroby. Polacy przetrwali dzięki
wierze katolickiej, olbrzymiemu hartowi ducha i pomocy Kazachów, którzy dzielili się tym, co mieli, i uczyli
ich, jak przeżyć w surowym klimacie.
Obecnie w Kazachstanie żyje około 34
tysięcy Polaków. Lepsze warunki
panują w miastach. Na wsiach szerzy
się bezrobocie - jedynie 20 procent
mieszkańców jest zatrudnionych,
część żyje z pracy we własnych gospodarstwach rolnych.
W ciągu całego okresu trwania programu repatriacyjnego od początku lat
90. do Polski ze Wschodu powróciło
zaledwie 7 tys. naszych rodaków,
z czego ok. 4,5 tys. z Kazachstanu.
A lista oczekujących jest bardzo
długa. Ustawa repatriacyjna, na którą
repatrianci czekali przez wiele lat,
a która wreszcie weszła w życie
w 2000 r., nie spełniła pokładanych
w niej nadziei i oczekiwań, a jej kilkakrotne nowelizacje nie przyniosły
żadnego skutku. Częścią składową tej
ustawy jest tzw. baza „Rodak” wyznaczająca kolejność osób czekających na
repatriację. Jak wskazują osoby zaangażowane w pomoc polskim repa-
problemów, z jakimi muszą borykać
się Polacy mieszkający w Kazachstanie, jest brak nauczycieli języka
ojczystego. Długie dziesięciolecia,
kiedy nauczanie języka polskiego było
całkowicie zabronione, zrobiły swoje.
– Teraz trudno nadrobić wieloletnie
zaległości – przyznaje Witalij Chmielewski, prezes Polskiego Stowarzyszenia w Karagandzie. Duża odległość od
Polski oraz znaczne rozproszenie
Polaków również bardzo utrudniają
dbałość o język. W tej chwili w całym
Kazachstanie pracuje zaledwie dwunastu nauczycieli języka polskiego
triantom, baza ta jest bardzo niewydolna i nieprzejrzysta.
– Temat repatriacji to dla nas bolesny problem – mówi Katarzyna
Ostrowska, zastępca szefa prezesa
Związku Polaków w Kazachstanie.
Głównymi celami związku łączącego
trzynaście organizacji polonijnych jest
nauka języka polskiego, promowanie
kultury polskiej oraz właśnie sprawa
repatriacji. Jak mówi pani Ostrowska,
ten ostatni temat pojawia się na
każdym ze zjazdów związku. Według
danych Urzędu ds. Cudzoziemców,
w latach 1997-2010 wydano 2540 wiz
repatriacyjnych. Niestety, ta liczba
z roku na rok maleje. Dla porównania:
w 1997 roku przyznano 316 wiz,
natomiast w roku 2010 już tylko 84.
Dzieje się tak pomimo tego, że wniosków ciągle przybywa. Od czasu do
czasu w mediach pojawiają się informacje, że Polacy mieszkający w Kazachstanie nie chcą już wracać do
Polski.
– To nieprawda. Te pogłoski biorą
się stąd, że wielu nie wierzy już
w możliwość powrotu. Oni po prostu
stracili nadzieję i przestali czekać –
prostuje Katarzyna Ostrowska. Pomimo organizowanych konferencji i zjazdów poświęconych Polakom w Kazachstanie repatriacja zamiera. Rocznie wraca do Macierzy zaledwie kilka,
góra kilkanaście rodzin. Polskość jak
cenny skarb Jednym z największych
i z każdym rokiem przybywa problemów związanych z ich przyjazdem.
Główną przyczyną takiego stanu
rzeczy jest brak odpowiedniej umowy
między Polską a Kazachstanem –
ostatnia wygasła w 2002 roku. Polskie
prawo umożliwia przyjazd nauczycielom tylko na jeden rok szkolny.
Jakby tego było mało, nauczyciele
przyjeżdżają z miesięcznym opóźnieniem, z wizami bez prawa do pracy,
przez co nie mogą być zatrudnieni
w szkole.
Od wielu lat zmniejsza się również
liczba dzieci przyjeżdżających do
Polski na kolonie. Witalij Chmielewski nie może zrozumieć takiego
rozwoju wydarzeń oraz malejącej
liczby repatriacji. – Dlaczego każdy
Niemiec, jeżeli tylko tego chciał, mógł
powrócić do swojego kraju, a Polacy
tego nie mogą? – pyta rozgoryczony.
Jak przekonuje, polskie rodziny
z Kazachstanu mogą być ratunkiem
dla Polski w tragicznej sytuacji demograficznej. – Dzieci z tych rodzin uczą
się bardzo dobrze, uczestniczą w różnych konkursach, olimpiadach i kółkach zainteresowań. Dlaczego Polska
ich nie chce? – dopytuje Chmielewski.
Aleksander Suchowiecki, przewodniczący Związków Obwodowych
Polaków w Kazachstanie, reprezentuje
liczną grupę Polaków mieszkających
na północy Kazachstanu. W ich imie-
niu mówi: – Polska jest naszym krajem
i ten rząd musi traktować nas jak
Polaków. Pan Aleksander wzywa władze naszego kraju do podjęcia wszelkich możliwych starań, które umożliwią im powrót do Ojczyzny. – Jeżeli
nie chcecie przyjąć Polaków z Kazachstanu, jeżeli nie uważacie nas za
prawdziwych Polaków, to powiedzcie
o tym głośno, żebyśmy nie mieli już
nadziei, której i tak zostało bardzo
niewiele – wyznaje z żalem. – Jeżeli
Ojczyzna rezygnuje ze swoich dzieci,
to jaka to jest Ojczyzna? Jaka to jest
Matka? – pyta.
Wśród uchwał IV Zjazdu Polonii
i Polaków z zagranicy, który odbył się
w dniach 24-26 sierpnia 2012 r. na
Zamku Królewskim w Warszawie,
znalazł się adresowany do posłów
i senatorów RP wniosek o przyjęcie
nowej ustawy repatriacyjnej opartej na
projekcie Obywatelskiego Komitetu
„Powrót do Ojczyzny”, której inicjatorami są Wspólnota Polska oraz
Związek Repatriantów RP. Ustawa ta
przenosi odpowiedzialność za sprowadzanie repatriantów z samorządów na
państwo polskie. – I tak powinno być –
komentuje Aleksandra Ślusarek, prezes Związku Repatriantów Rzeczypospolitej Polskiej. Jej zdaniem, obecna
praktyka pokazuje, że gminy nie są
zainteresowane zapraszaniem do siebie Polaków z Kazachstanu. Wskazuje
na dwie zasadnicze przyczyny takiego
stanu rzeczy: zbyt małą świadomość
historyczną oraz ryzyko, jakie bierze
na siebie burmistrz, który zaprasza
rodzinę z Kazachstanu i przekazuje jej
mieszkanie, podczas gdy na lokal
oczekuje cała kolejka mieszkańców
jego własnej gminy. – Dość już tego.
Państwo polskie, jak każdy cywilizowany kraj, musi zadbać o swoje dzieci
rozrzucone po świecie, a zwłaszcza
o te, które wbrew własnej woli zostały
deportowane i zesłane – podkreśla
Aleksandra Ślusarek. Przykładem samorządowca niezwykle wyczulonego
na sprawy polskich repatriantów jest
Władysław Diakun, burmistrz Polic.
Jego gmina umożliwiła powrót do
Polski siedmiu rodzinom z Kazachstanu i Kresów Wschodnich. – Podań
jest bardzo dużo i niezwykle trudno
jest spośród nich kogoś wybrać –
komentuje burmistrz. Nie może pogodzić się z tym, że Polska do tej pory
wzorem innych krajów nie umożliwiła
powrotu do kraju kilkudziesięciu
tysiącom swoich rodaków z Kazachstanu. – Oni wszyscy już dawno
powinni być z nami – podkreśla.
Ludmiła Mirzojan z Kokczetawu na
północy Kazachstanu przyjechała do
Polski na studia. Mieszka w Krakowie
i mimo usilnych starań wciąż nie może
uzyskać polskiego obywatelstwa.
– Cały czas jestem na jakichś
wizach, kartach pobytu – skarży się.
Jak mówi, w tej chwili nie ma ani
pracy, ani środków na godne życie.
GŁOS nr 9
14-20.09.2016
NASZE DZIEJE
STRONA 13
Chocim 1621 - ma³o znane oblicze bitwy
T
urcy uszykowali swoje szyki,
[…] 15.000 ludzi ponownie
wyciągnęło w pole i z wielką
siłą, i gwałtownością ruszyło prosto
w kierunku bramy polskiego obozu,
gdzie stacjonował hetman polny [Stanisław Lubomirski], jako że były tam
2 bramy od strony tureckiej. Przy innej
bramie stał hetman [Jan Karol Chodkiewicz]. W bramie hetmana [Chodkiewicza], jako dzienna straż stały
3 roty [husarii], które niczego się nie
spodziewały. Ale widząc, że niewierni
poszli prosto na bramę hetmana polnego [Lubomirskiego], w mgnieniu
oka hetman [Chodkiewicz] ruszył
konno przeciwko nim. Wtedy owe
3 roty [husarii], widząc wielki zapał
hetmana [Chodkiewicza], nie dopuściły, aby ruszył on [samotnie] do
walki. Ale naprzód kasztelan połocki
i Prokop Sieniawski zaatakowali nieprzyjaciela swoimi chorągwiami,
zrobiła to również chorągiew [husarska] hetmana [Chodkiewicza], która
była tam jako rezerwa. Wzywając
Boga na pomoc, 300 ludzi [husarzy]
rzuciło się do walki tak, że żadna z ich
kopii nie pozostała pusta, ponieważ
mocnymi dłońmi potkali się jedni
z drugimi, od razu [uderzając] ze
skrzydła a nie z frontu. I każdy z nich
powalił 2-3 ludzi, gdyż taki tam był
ścisk. Potem wyciągnęli pałasze
i zabili tylu ilu chcieli. Kiedy niewierni
[Turcy] to zobaczyli, ratowali się
ucieczką, tratując się nawzajem.
A nasi ludzie ścigali ich aż do obozu
Turków, bijąc ich i zabijając. […]
Wśród Turków poległo mniej więcej
1200.
w książce "Niezwykłe bitwy i szarże
husarii".
Był to bardzo spektakularny moment, jednak ta batalia, to przede
wszystkim ciche zmagania o przetrwanie zgromadzonych na polach chocimskich ludzi i koni, a nie spektakularne
akcje militarne. I o tym jest niniejszy
artykuł. Zanim jednak opowiem, jak
rzeczywistej. Cóż z tego, że wiemy, iż
na przykład jeden z rejestrów wojska
walczącego pod Chocimiem, wyliczając jego skład, podaje liczbę 72.510,
skoro ma się ona nijak do rzeczywistej
liczby żołnierzy? Tę ostatnią, Albrycht
Stanisław Radziwiłł, który będąc podkanclerzym litewskim, w czasie bitwy
towarzyszył polskiemu królowi Zyg-
7 września 1621 roku, szarża około 600 husarzy rozbiła i spędziła
z pola około 10.000 żołnierzy Imperium Osmańskiego, na widok
czego młody sułtan Osman II... rozpłakał się z bezsilności.
Tak o szarży husarii 7 września 1621
roku pisał Auxent, ormiański tłumacz
i uczestnik bitwy. W rzeczywistości
szarżowały 4 chorągwie husarii
o liczebności do 600 koni, spędzając
z pola około 10 tys. nieprzyjaciół.
Starcie to szczegółowo opisałem
zmieniała się sytuacja aprowizacyjna
wojsk Rzeczpospolitej, warto kilka
słów powiedzieć o jej liczebności.
Jak liczne było wojsko Rzeczypospolitej, zablokowane w chocimskim obozie, na ówczesnej granicy
Polski i Mołdawii? W źródłach spotyka się wiele, dość znacznie różniących się od siebie liczb, które jednak
wcale nie muszą być ze sobą sprzeczne. Rzecz w tym, że ówczesną armię
można opisać na kilka sposobów. I tak,
najczęściej podawało się etatową liczbę wojska, czyli liczbę stawek żołdu
przeznaczonych na opłacenie tej armii.
Tyle, że etatowa liczebność wojska
nigdy nie odpowiadała jej wielkości
muntowi III Wazie, szacował na zaledwie 40.000. Z drugiej strony, rzeczywista liczba żołnierzy nie była równa
liczbie ludzi w obozie. Ta, ze względu
na obecność luźnej czeladzi, a także
ciągnących z wojskiem dzieci i kobiet,
była znacznie wyższa. Wydaje się, że
rację mają te źródła, które całkowitą
liczebność wojsk Rzeczypospolitej
zamkniętych w obozie chocimskim
szacują na 100.000.
100.000 - tyle ludzi trzeba było
wykarmić w zablokowanym przez
wojska osmańskie obozie Chodkiewicza. Nie wszyscy jednak weszli do
obozu w jednym dniu. Koncentracja
wojsk trwała nieco ponad miesiąc,
Udaje jej się przeżyć głównie dzięki
wsparciu rodziny oraz osób prywatnych. Już kilkanaście lat temu
składała dokumenty potrzebne do
uzyskania statusu repatrianta.
– Niestety, wszystko toczy się bardzo
powoli. Nie pozostaje nam nic innego,
jak tylko czekanie – dodaje. Dlaczego
tak bardzo chce wrócić? – Jestem
Polką. Tę polskość rozwijano i pielęgnowano we mnie przez całe dzieciństwo. W domu obchodziliśmy
wszystkie święta narodowe i religijne.
To chyba normalne, że człowieka,
który mieszka na odludziu, ciągnie do
jego Ojczyzny – konstatuje. W grudniu
w Warszawie odbył się zjazd Polaków
z Kazachstanu oraz repatriantów. Jego
celem było zwrócenie uwagi na
przeciągające się prace nad nową
ustawą repatriacyjną, na problemy
Polaków mieszkających w Kazachstanie oraz największe bolączki repatrian-
tów. Niestety, mimo starań organizatorów spotkał się on z niewielkim zainteresowaniem mediów i polityków.
Gdy marzenia się spełniają Sergiusz
Kuzionny promienieje. Znalazł się
wśród tych szczęśliwców, którzy wraz
z całą rodziną w najbliższych miesiącach będą mogli przeprowadzić się do
Polski. W Polsce skończył studia.
Tutaj studiuje jego młodsze rodzeństwo. Aktualnie Sergiusz opiekuje się
grupą polskiej młodzieży z Kazachstanu, która przyjechała do Polski na
roczny kurs języka polskiego przy
Uniwersytecie Warszawskim.
– Rodzina czeka, jeszcze tylko muszą
zostać zakończone sprawy formalne.
Marzeniem mojej prababci wysiedlonej w 1936 r. z Kresów był powrót do
Ojczyzny. Ona, niestety, tego nie
doczekała, ale to marzenie właśnie się
spełnia – mówi Sergiusz. Wiele lat
zajęły mu starania o to, aby jakaś
gmina zgodziła się przyjąć jego rodzinę. – Wysyłałem różnego rodzaju
podania, prośby, a także życiorysy
członków mojej rodziny. Przez długi
okres byłem odsyłany z niczym. Aż
wreszcie się udało – cieszy się chłopak. Niedługo on i cała jego rodzina
zamieszkają w Warszawie.
Jednak i tym Polakom, którym udało
się wrócić, wcale nie jest łatwo
odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. Głównym problemem jest brak
środków potrzebnych do godnego
funkcjonowania. Dotyczy to szczególnie ludzi starszych oraz małżeństw
mieszanych. Józefa Ślęzak mieszka
w Polsce już 12 lat. Biorąc pod uwagę
aspekt finansowy, jest jej bardzo
ciężko. Dostała mieszkanie, ale na
opłatę czynszu brakuje jej pieniędzy.
Na dodatek jest osobą schorowaną, co
wiąże się z warunkami, w jakich
musiała żyć w Kazachstanie – suro-
gdyż pierwsze oddziały zajęły teren
przyszłego obozu już 1 sierpnia, a ostatnie dotarły tam dopiero w pierwszych dniach września. Zanim doszło
do walk, sytuacja już była niezadowalająca. Brakowało żywności i paszy.
Jedni żołnierze głodowali, inni dojadali przywieziony na wozach prowiant, wielu chorowało na dyzenterię,
niektórzy umierali. Naturalnym w tej
sytuacji sposobem uzupełnienia braków byłoby splądrowanie podległej
sułtanowi Mołdawii. I rzeczywiście,
jedna z czat, która opuściła obóz 10
sierpnia, powróciła doń trzy dni później prowadząc kilkaset sztuk zrabowanego bydła. Ale 18 sierpnia Chodkiewicz surowo zakazał nękać mieszkańców chrześcijańskiej Mołdawii, co
spotkało się z niezadowoleniem wojska.
W trakcie oblężenia sytuacja aprowizacyjna uległa pogorszeniu, choć
próbowano temu przeciwdziałać na
różne sposoby. I tak na przykład Kozacy płynęli w górę Dniestru (Chocim
leży nad tą rzeką) i spławiali stamtąd
do swojego obozu tratwy z żywnością.
Stało się to w pewnym momencie
powodem problemów reszty wojska,
bo 25 września tratwy te zerwały most
łączący obóz wojsk litewsko-polskich
z polskim brzegiem Dniestru.
Innym sposobem uzupełnienia braków żywnościowych, były próby sprowadzenia jej z oddalonego o ponad 20
km Kamieńca Podolskiego. W trakcie
bitwy zorganizowano kilka wypraw do
tego miasta. Lecz dopiero ostatnia,
która rozpoczęła się 23 września,
zakończyła się częściowym sukcesem.
Mikołaj Kossakowski, któremu powierzono tę misję, niepostrzeżenie dla
nieprzyjaciela, który zajęty był odpieraniem ataku Kozaków, nocą opuścił
obóz pod Chocimiem. Szło z nim 3000
ludzi - tak żołnierzy, jak i luźnej
czeladzi.
część 2 w numerze 10
wym klimatem, ciężką pracą i zanieczyszczeniem powietrza. – 300 km od
miasta, w którym mieszkałam, znajdował się poligon atomowy – twierdzi
pani Józefa. – Czy my mogliśmy wyjść
z tego całkiem zdrowi? – pyta. Bardzo
niska emerytura, jaką otrzymuje
w Polsce, nie pozwala związać końca
z końcem. Gdy pani Józefa podaje
kwotę swojego świadczenia i wylicza
comiesięczne wydatki, aż ciężko
uwierzyć, że udaje jej się przeżyć
z miesiąca na miesiąc. Ratuje ją to, że
jest zielarką, przez co nie wydaje ani
grosza na lekarstwa, oraz poczucie
humoru. A przede wszystkim świadomość, że wreszcie może żyć w kraju
swoich przodków. – Najważniejsze, że
jestem tutaj – dodaje, uśmiechając się.
Bogusław Rąpała.
ND
STRONA 14
POLITYKA GLOBALNA
G£OS nr 9
14-20.09.2016
Rozk³ad i degradacja „elity światowej”
prof. Artur Śliwiński
U
część 2 z numeru 8
względniając historię powstania oligarchii rosyjskiej za
rządów Borysa Jelcyna oraz
jej mocne powiązania finansowe
i etniczne z „elitą światową”, z dużym
stopniem pewności można uznać, że
jest ona częścią globalnych sieci finansowych znajdujących się pod kontrolą „elity światowej”. Z tego punktu
widzenia agresja „elity światowej”
wobec Rosji staje się niezrozumiała,
jeśli nie uwzględnimy schizofrenicznego charakteru tej elity. Ostrość
konfliktu międzynarodowego wobec
Rosji dzieli światową oligarchię na
dwie strony konfliktu.
Nie ulega wątpliwości, że u źródeł
konfliktu „elity światowej” z Rosją
leżą wzmagające się dążenia Rosji do
wydostania się spod jej kurateli, zaś w
przypadku dalszych niepowodzeń
„elity” w dążeniu do hegemonii światowej jej „rosyjski” odłam chętnie
zwiększy już podejmowane starania,
aby Rosja stała się dla tego odłamu
cichą przystanią. Od pewnego czasu
pojawiają się sygnały, że lokowanie
kapitału przez rosyjskich oligarchów
za granicą jest wysoce ryzykowne
(doświadczenie Cypru, kwestionowanie legalności źródeł kapitału w Wielkiej Brytanii itp.).
Trzeci aspekt dotyczy sprzeczności
wywołującej pęknięcie „elity światowej” w samych Stanach Zjednoczonych. Obecnie rozwijająca się kampania, dotycząca wyborów prezydenckich, nie ułatwia odkrycia tej sprzeczności. Obydwie wiodące partie polityczne demonstrują zarówno przyjazny stosunek do amerykańskiego społeczeństwa, jak też pełną lojalność
wobec „elity światowej”. W praktyce
jednak nastawienie wpływowych polityków do społeczeństwa w USA jest
wysoce dwuznaczne. Za kulisami wyborów prezydenckich walczą bowiem
ze sobą dwie koncepcje hegemonii
globalnej.
Pierwszą z nich możemy w przybliżeniu określić jako tradycyjną koncepcję „hegemonii globalnej Stanów
Zjednoczonych”, w której (jak do
niedawna) potęga USA (polityczna,
technologiczna, ekonomiczna i militarna) była trwałym fundamentem tej
hegemonii. Zaś w przypadku niesprzyjającego hegemonii obrotu spraw
światowych chodziłoby o zapewnienie
sobie istotnego udziału w nowym
ładzie światowym. Jest to koncepcja
odznaczająca się ostrożnością, a także
dużą dozą realizmu. Wymaga jednak
odbudowy autorytetu i pozycji USA
w świecie, co jest w obecnych warun-
kach niezwykle trudne. Znajduje wyraz w wypowiedziach niektórych kandydatów republikańskich na prezydenta USA, a także wyraża się w cichym
poparciu ze strony specjalistów od
zagadnień wojskowych i wywiadowczych. £ączy się ona z powrotem do
polityki wyrażającej prymat interesów
wewnętrznych USA, mającej bogate
tradycje w amerykańskiej myśli politycznej. Jakkolwiek powrót do takiej
polityki oznacza zwrot ku izolacjonizmowi (a nie tylko sposób wzmocnienia słabnącej hegemonii globalnej),
jest on znacznie bliższy koncepcji
„hegemonii globalnej Stanów Zjednoczonych”, aniżeli rywalizującej
z nią koncepcji „rządu światowego”.
Nurt ten coraz częściej wyraża powrót
do izolacjonizmu.
Druga ze wspomnianych koncepcji
globalistycznej jest ukierunkowana na
stworzenie rządu światowego. Rola
przywódcza „elity światowej” jest
w tym wariancie bliska władzy absolutnej. Nie jest to jednak nurt jednolity,
przynajmniej w niektórych kwestach
politycznych, co znacznie utrudnia
identyfikację. W jego ramach dostrzegamy dwa kierunki o charakterze strategicznym. Pierwszy tworzą tzw. neokonserwatyści stanowiący szczególny
odłam ekspansywnego liberalizmu,
posługującego się patriotyczną i proamerykańską retoryką. Drugi kierunek
określamy mianem „internacjonalistycznego liberalizmu”. W ramach tego
kierunku rola Stanów Zjednoczonych
jest „wyczerpana” jako przejściowy
instrument dążeń hegemonistycznych.
Zwolennicy tej koncepcji (Stiglitz,
Soros, Gates i inni) destrukcję państw
narodowych stawiają na pierwszym
miejscu, zaś powstający dzięki temu
chaos traktują raczej jako czynnik
wzmagający pragnienie porządku
światowego. Nie można zapominać, że
takie „wyzwolone” przez chaos pragnienie stanowi milczącą zgodę na
odrzucenie iluzji wolnego rynku i demokracji. Niektórzy komentatorzy dopatrują się w tym kierunku znamion
lewicowości, chociaż z pewnością ich
koło ratunkowe dla ludzkości, zwłaszcza dla ludzi ubogich, nie utrzyma się
na wodzie.
W łagodnej (lub naiwnej) wersji
było ono promowane przez papieży
Benedykta XVI i szczególnie przez
Franciszka.
Doktryną wspierającą drugi kierunek koncepcji globalistycznej, nie
zorientowanej na USA, lecz raczej na
ONZ, jest neomaltuzjanizm skompilowany z poglądów Malthusa, Darwina,
Marksa i Schumpetera. Jest to najbardziej zbrodnicza doktryna ludobójstwa, która dość słabo jest kamuflowana „ograniczeniami wzrostu” oraz
fałszywą troską o środowisko naturalne. Jest to doktryna dająca zielone
światło dla wszelkich, nawet skrajnie
zbrodniczych, metod ograniczenia populacji światowej.
Jak wspomnieliśmy, obydwie koncepcje cechuje pełny lojalizm wobec
„elit światowych” . Najlepiej wyraża
się on w opiniach polityków obydwu
partii amerykańskich. Nawet zwolennicy odzyskania hegemonistycznej
pozycji Stanów Zjednoczonych składają deklaracje, że są przeciwnikami
wprowadzenia politycznej kontroli
nad działalnością FED.
Czwarty aspekt odnosi się do sprzeczności między dwiema głównymi
technikami spekulacji finansowej. Nie
będziemy tutaj szerzej omawiać znaczenia spekulacji finansowej w rozwoju „elity światowej”, ani też wyolbrzymiać tej sprzeczności. Wystarczy
podkreślić, że spekulacja finansowa
jest współcześnie głównym źródłem
gromadzenia kapitału finansowego.
Mamy tu na myśli dwie techniki.
Pierwsza dotyczy spekulacji opartej na
kontroli emisji pieniądza i wykorzystania zmienności stopy procentowej
(dzisiaj wzmocnionej „ukrytą” kontrolą ryzyka stopy procentowej). Druga
dotyczy spekulacji opartej na wahaniach kursów walut, które także podlegają podobnej kontroli. Z teoretycznego punktu widzenia obydwie techniki mogą być zharmonizowane i stosowane łącznie. Jednak praktyka
dowodzi, iż w ramach globalnych sieci
finansowych ukształtował się specyficzny podział pracy, zakładający odmienne kompetencje zawodowe.
Sprzeczność tę szerzej omawia rosyjski ekonomista Michaił Hazin.
Wyodrębnia on w łonie światowej oligarchii finansowej dwie najbardziej
wpływowe grupy. Jednej z nich nadaje
kodową nazwę „alchemików” (tworzących jednostki pieniężne „in vitro”
przy pomocy prasy drukarskiej).Hazin
wskazuje, że jest to grupa najbardziej
zainteresowana utrzymaniem globalnego systemu finansowego opartego
na dolarze. Kontrolując emisję dolara
i szereg wpływowych międzynarodowych instytucji finansowych może ona
rościć sobie prawa do hegemonii
globalnej. Drugą grupę Hazin określa
mianem „kantorów”, ze względu na jej
roszczenia do kontroli rozliczeń międzywalutowych. Grupa ta jest żywotnie zainteresowana istnieniem przynajmniej kilku obszarów walutowych,
gdyż zintegrowanie tych obszarów
pozbawia ją jakiegokolwiek znaczenia
i olbrzymich korzyści.
Piąty aspekt sprzeczności związany
jest z wyodrębnieniem się dwóch
głównych węzłów z globalnej sieci
finansowej, które zgodnie z popularnymi poglądami na temat oligarchii
finansowej są umownie określane jako
„Wall Street” oraz „London City”.
Wielu publicystów woli jednak
personifikować owe węzły sieci, nadając im określenia od nazwisk liderów
dwóch największych klanów: Rockefellera i Rothschilda. Tego rodzaju personalizacja wprowadza kilka nowych
wątków, przede wszystkim wątek dotyczący różnic historycznych między
wspomnianymi klanami. To przede
wszystkim działająca na korzyść klanu
Rothschildów różnica czasu i doświadczenia, ale także rozległości
wpływów na świecie. Różnice są istotne, gdyż prowadzą do zgoła sprzecznych koncepcji geopolitycznych.
Z dużym uproszczeniem różnica
między obydwoma klanami daje się
ująć jako podział na „parweniuszy”
i „arystokrację”.
Rozkład interesów nie jest zerojedynkowy. Obydwa wspomniane klany uczestniczą we wszystkich procesach zachodzących w globalnej sieci
finansowej i aktywnie działają w tych
samych instytucjach międzynarodowych. Mają także ścisłe powiązania
personalne, etniczne, a nawet rodzinne. Jednak po stronie „Rockefellerów”
dominuje zainteresowanie kapitałem
pieniężnym, zaś po stronie „Rothschildów” znacznie bardziej rozbudowana jest własność o charakterze
materialnym (klub Isles), a także większe zainteresowanie złotem i operacjami walutowymi. Z pewnością klan
Rothschildów jest bardziej zachowawczy.
Ewolucja globalnej
sieci finansowej
Współcześnie „elita światowa” funkcjonuje w strukturze, która nie przypomina tradycyjnych struktur organizacyjnych. Jest to struktura sieciowa,
obejmująca różne, często nawet przeciwstawne elementy. Mówiąc o „elicie
światowej” mamy na myśli główne
węzły globalnej sieci finansowej, które
kontrolują całą strukturę sieciową.
Osoby nie przywiązujące żadnej wagi
do tego stosunkowo nowego rozwiązania organizacyjnego nie mają szansy
zrozumienia charakteru „elity światowej”. Najczęściej przyjmują, że tkwi
ona w mniej lub bardziej niesformalizowanej, tradycyjnej strukturze o charakterze hierarchicznym. Tymczasem
w strukturze sieciowej z reguły występują dwa lub trzy główne węzły, które pozostają ze sobą w specyficznych
powiązaniach. Nie są to zwykłe powiązania kooperacyjne, ale też nie są
to zwykle powiązania konkurencyjne.
G£OS nr 9
14-20.09.2016
W szerokim zakresie są wobec siebie neutralne, co umożliwia zachowanie znacznej autonomii, w innym
zakresie ściśle kooperują ze sobą, zaś
w jeszcze innym ostro konkurują. Taka
sytuacja istotnie u wielu analityków
sytuacji światowej może wywołać ból
głowy. W tej szczególnej sytuacji
jednoznaczne określenie, czy „elita
światowa” jest spójna i zwarta, czy
rozdarta konfliktami musi być trudne
do określenia. Jeśli dodamy, iż większość tych powiązań ma niejawny
charakter, trudno się dziwić, że
przeważają domysły i podejrzenia.
Z tego punktu widzenia sygnalizowane wcześniej sprzeczności wcale
nie muszą oznaczać rozłamu w „elicie
światowej”, skoro mogą być one naturalnym przejawem tylko jednego
wymiaru wzajemnych stosunków
między głównymi węzłami globalnej
sieci finansowej, a mianowicie konkurencji. Warto to podkreślić, gdyż w
wielu publikacjach niektóre z tych
sprzeczności uznaje się ad hoc za
wyraz ukrytego antagonizmu między
głównymi odłamami elity światowej.
Zarzut wobec tych publikacji jest
łatwy do sformułowania; pomija się
bowiem drugi wymiar stosunków między tymi węzłami, czyli kooperację.
Dla ilustracji warto przypomnieć
specyficzny i powodujący liczne
nieporozumienia charakter konfliktów
pomiędzy Rosją i Ukrainą. Obydwie
strony konfliktu są zaangażowane militarnie i politycznie w obecnie toczącą
się wojnę. Jednocześnie prowadziły
one intensywną wymianę handlową,
normalne stosunku finansowe oraz
współpracowały w zakresie obsługi
energetycznych i gazowych linii przesyłowych.
Pozornie związek tego konfliktu
z analizą „elity światowej” jest bardzo
luźny. Jeśli jednak funkcjonowanie
owej „elity” rozpatrujemy przez pryzmat funkcjonowania globalnej sieci
finansowej, problem znacznie zyskuje
na wyrazistości. Zarówno w Rosji, jak
też na Ukrainie najważniejszymi
ośrodkami władzy ekonomicznej
i politycznej są krajowe grupy oligarchów, które stanowią właśnie
elementy tej sieci. Nie są do jednak
główne węzły sieci globalnej, lecz
raczej ich kreacje. Analizując konflikt
między Rosją i Ukrainą można
zauważyć, że w pierwszych latach
tego konfliktu stosunki gospodarcze
(odzwierciedlające interesy obydwu
współpracujących ze sobą grup oligarchów, ukształtowanych po rozpadzie
Związku Sowieckiego) podlegały
słabym zakłóceniom, zaś spory polityczne często miały wręcz teatralny
charakter.
Istotne zmiany zaszły dopiero w
2016 roku, kiedy rząd moskiewski od
1 stycznia 2016 roku wprowadził
embargo na produkty ukraińskie
(mięso, ryby, nabiał i warzywa). Jak
wiadomo, wcześniejsze embargo na te
produkty z krajów UE (stanowiące
reakcję na sankcje wobec Rosji) Ukrainy nie obejmowały. W ślad za tym
POLITYKA GLOBALNA
nastąpiła także blokada przywozu
rosyjskich towarów do Ukrainy. W następnym miesiącu rząd w Kijowie
zablokował powrót ok. 500 rosyjskich
ciężarówek, na co rząd moskiewski
zareagował również ostro.
Do 2015 roku Rosja była najważniejszym i najbardziej spolegliwym
kredytodawcą Ukrainy, co doprowadziło do powstania wobec Rosji ponad
3 mld długu, stawiającego Ukrainę
w sytuacji finansowego bankructwa.
W październiku 2014 roku Rosja
oferowała Ukrainie elastyczny program spłaty 3,1 mld dolarów zadłużenia i dalej podtrzymywała preferencyjne ceny gazu. To się jednak
zmieniło.
nabrały ostrości (przed głosowaniem
Rosja uprzedziła Kijów o zamrożeniu
aktywów ukraińskich na swym terytorium).
W tym fragmencie naszej analizy
interesuje nas przykład narastania
sprzeczności wewnątrz globalnej sieci
finansowej, a ściślej biorąc – pojawienie się przewagi konkurencji nad
kooperacją. Takich przykładów jest
więcej. Sytuacja wymaga wnikliwego
rozpatrzenia.
Dopiero analiza ewolucji wzajemnych stosunków między głównymi
figurami „elity światowej” może
rzucić światło na to, co się dzieje wewnątrz tej elity (zwłaszcza pod wpływem głębokiego kryzysu globalnego).
Może się wydawać, że te fragmentaryczne przejawy narastania konfliktu
Rosja-Ukraina nie dotyczą oligarchii
obydwu krajów. Wszak mają oni ważniejsze interesy niż budki z warzywami. Jednak warto zauważyć, że stopniowo wzajemne restrykcje dotykają
obydwu grup oligarchii, wyrosłych z
byłego Związku Sowieckiego. Do
2015 roku w Rosji dobrze prosperowały zakłady przemysłowe należące
do oligarchów ukraińskich. Spore
wrażenie sprawiło zamknięcie przez
Rosjan w marcu 2014 roku zakładów
cukierniczych „Roshen” Petro Poroszenki, lecz nie na długo („Roshen”
jakoby przeszedł pod kontrolę korporacji Prime Assets Capital). Wtedy na
Ukrainie rozległy się głosy: dlaczego
prezydent Poroszenko „płaci podatki
krajowi-agresorowi”? Zaś w Rosji
pojawiły się podobne zastrzeżenia:
dlaczego zwalczający Rosję oligarchowie ukraińscy mogą w tym kraju
swobodnie prowadzić interesy? Jednak w połowie 2015 roku rozpoczęła
się akcja konfiskaty mienia rosyjskich
oligarchów, jakoby w odwecie za
szkody wyrządzone przez Rosjan za
nacjonalizację przedsiębiorstw na
Krymie. Chociaż projekt ustawy
z kwietnia 2015 roku o „O nacjonalizacji majątku państwa agresora
i jego rezydentów” przez Radę Najwyższą Ukrainy nie został przyjęty,
roszczenia majątkowe wobec Rosji
Jedną z okazji do rozpoznania zmian
w relacjach między tymi figurami jest
kampania poprzedzająca wybory
prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, która się właśnie toczy. Ujawnia
ona zarówno obowiązujące główne
partie polityczne „niepodważalne
zasady”, jak też – co jest jeszcze ważniejsze – łamanie owych „niepodważalnych zasad”. Nie chodzi jednak
tylko o zasady konstytucyjne, lecz
również o zasady niepisane. Obydwie
partie – demokratyczna i republikańska – promują interesy wielkich korporacji, co stanowi elementarny warunek
sukcesu wyborczego. Dlatego aktywiści tych partii jednym tchem
zastrzegają, że nie myślą o poddaniu
Funduszu Rezerwy Federalnej państwowej kontroli, a tym bardziej
o nacjonalizacji banku centralnego.
Z uderzających podobieństw polityki George’a Busha i polityki Baraka
Obamy na szczególną uwagę zasługuje „wojna z terrorem”, stanowiąca
ideologiczne uzasadnienie dla interwencji międzynarodowych. Ten aspekt
„niepodważalnych zasad” wyraża
inercyjne dążenie do hegemonii globalnej w jego najbardziej agresywnej
wersji. Jednocześnie jednak w ramach
amerykańskiej elity światowej podejmowane są próby przewartościowania
tych dążeń.
W poprzedniej części naszej analizy
STRONA 15
sygnalizowaliśmy pękniecie „elity
światowej” w Stanach Zjednoczonych,
rzucając światło na sprzeczności
występujące między jej dwoma odłamami:
entuzjastami
hegemonii
globalnej USA oraz entuzjastami rządu światowego. Długotrwały kryzys
globalny sprawił, że entuzjazm zdecydowanie opadł. Miejsce dążenia do
hegemonii globalnej USA stopniowo
wypełnia tradycyjny izolacjonizm,
którego najbardziej wyrazistym zwolennikiem, lecz nie jedynym, jest
Donald Trump. Już nie chodzi o amerykańską politykę opartą na przekonaniu o potędze, lecz o politykę
odzyskania przez USA siły słabnącej
pod ciężarem kryzysu globalnego.
Również dają się dostrzec zmiany na
drugim biegunie politycznym, w którym ambicje były znacznie większe:
panowania na światem. Do niedawna
biegun ten tworzyły dwa konkurujące
ze sobą nurty: neokonserwatywny oraz
liberalno-internacjonalistyczny.
Od wydarzeń 9/11 neokonserwatyzm był najbardziej kontrowersyjnym
i najbardziej wpływowym nurtem
w polityce amerykańskiej. Neoliberałowie krążą między republikanami
i demokratami, więc ich linia polityczna nie jest jasna. Z nurtem liberalnointernacjonalistycznym łączy go
wspólna podstawa: internacjonalizm.
Ale sztandarowe cechy internacjonalizmu w nurcie neokonserwatywnym –
krzewienie demokracji i wolności
w świecie – w obliczu kryzysu globalnego również straciły na znaczeniu,
zaś agresywne działania na Bliskim
Wschodzie i na Ukrainie obnażyły
czysto instrumentalne traktowanie
tych wartości.
Pierwotnie zasadnicza różnica między nurtem neokonserwatywnym
i internacjonalistycznymi liberałami
sprowadzała się do dwóch zagadnień.
Pierwszym była bezprzykładna agresywność nurtu neokonserwatywnego,
przeciwstawna „pokojowemu” nastawieniu (w terminach walki o pokój
światowy) internacjonalistycznych
liberałów. John Ehreman traktuje tę
agresywność jako poważną ułomność
psychiczną, pisząc: „Jeśli neokonserwatystom można zarzucić jakieś wady,
to jedną z nich byłaby nadmierna
zapalczywość. Swych wrogów nierzadko postrzegali oni jako wcielenie
zła, które trzeba zniszczyć, nie zaś jako
przeciwników, z którymi należy
dyskutować lub przekonać ich do
swego punktu widzenia”. W istocie
rzeczy ich konserwatyzm sprowadzał
się do powierzchownego popierania
tradycji , z silnym eksponowaniem liberalizmu ekonomicznego, skrajnie
zaangażowanej postawy proizraelskiej
i wspierania „jastrzębi”. Do tego
doszły inklinacje sekciarskie.
Są to te same charakterystyki, które
w Polsce znalazły uznanie w Prawie
i Sprawiedliwości.
część 3 w numerze 10
IDEE ZŁA W DZIAŁANIU
Masoneria, islam, uchodŸcy czy czeka nas wielka apokalipsa?
STRONA 16
dr Stanis³aw Krajski
- polski historyk filozofii,
nauczyciel akademicki, publicysta.
C
część 24
i muzułmanie, którzy dziś
przybywają do Europy, a nie
są najeźdźcami, to w większości intruzi, którzy chcą skorzystać
z tego, co wypracowali inni. Dla nich
nie ma miejsca w Europie. Ci, którzy
uciekają przed prześladowaniami nie
mogą być zostawieni sami sobie,
wypędzeni, ale oni uciekają w efekcie
wojny i obowiązkiem Europy jest pomóc im dopóki wojna się nie skoliczy
i pomóc im w tym, by skończyła się
jak najszybciej i by mogli wrócić do
swoich krajów i domów, pomóc im
utworzyć armię, która wyzwoli ich
ziemie, wesprzeć ich zbrojnie. Ci
młodzi mężczyźni, którzy przybywają
do Europy powinni walczyć o swoje
ziemie, a nie zajmować nasze.
My Polacy możemy, i powinniśmy,
pomóc chrześcijanom ze Wschodu, ale
musimy też pamiętać, że ciąży na nas
o wiele większy obowiązek pomocy
Polakom, również chrześcijanom, zza
wschodniej granicy, Polakom, którzy
też, w znacznej części, zagrożeni są
wojną. Jeśli zaś nawet nie są nią
zagrożeni, zamieszkują Rosję, Kazachstan czy choćby Białoruś mają
niezbywalne prawo do tego, by zamieszkać w Polsce i na dodatek, jak powinniśmy sobie to teraz już uświadamiać, są nam potrzebni, brakuje ich
w Polsce.
Na nas ciąży też obowiązek, gdy
przyjdzie co do czego, przyjęcia
uchodźców, którzy nie są Polakami,
zza wschodniej granicy. Tacy uchodźcy mogą się w każdej chwili pojawić, nie dziś to jutro czy za kilka lub
kilkanaście lat. To nasi sąsiedzi,
bracia-słowianie. Większość z nich to
będą dzieci czy wnuki tych, którzy
mieli obywatelstwo polskie i z niego
nie zrezygnowali, i Polska im go nie
odebrała.
Stajemy wobec wielkiego, nowego
zagrożenia, zagrożenia dla nas i dla
całej Europy. Bardzo prawdopodobne,
że Europa sobie z nim nie poradzi.
Będziemy musieli nie tylko obronić
siebie, ale, być może, gdy nabierzemy
siły, pomóc i Europie, tak jak to
zrobiliśmy pod Wiedniem.
A więc jeszcze raz: musimy się
obudzić w polskości, musimy obudzić
ducha Narodu Polskiego, wskrzesić
polską wierność Królowej - Matce Bożej, zbudować silną Polskę - dla
Chrystusa, dla Kościoła, dla siebie, dla
Europy.
Terroryzm islamski
i rewolucja francuska
Zamachy terrorystyczne dokonane
przez wyznawców islamu w Paryżu
w dniu 13 listopada 2015 r. zostały
przez polityków francuskich i Francuzów określone jako nieludzkie, barbarzyńskie akty ludobójstwa. Mówiono, że takich zbrodni nie było jeszcze
w historii Francji, że to bezprecedensowe, niesłychane, niezrozumiałe.
Mówiono, że Francuzi będą bronić
swojego stylu życia i wartości, z których on wyrasta: wolności, równości,
braterstwa.
Pamięć francuska jest krótka i wybiórcza, brak też wyraźnie w ich
świadomości zbiorowej pewnych narzucających się wprost, wydawałoby
się, że naturalnych skojarzeń.
Dzień 14 lipca to największe święto
we Francji. "To właśnie wtedy - jak
czytamy na portalu "Strefa.pl" - w
1789 roku paryscy mieszczanie zdobyli
Bastylię, co uznaje się za symboliczny
początek Rewolucji Francuskiej.
I choć od tego czasu minęło już 224
lata Francuzi nadal hucznie obchodzą
swoje narodowe święto".
Tego dnia Francuzi z całego kraju
zjeżdżają się do Paryża, by oglądać
słynną defiladę wojskową w alejach
Charnps-Elysćes. Jest to również wielkie święto rodzinne. Wielu Francuzów
spotyka się z rodzinami i ze znajomymi na wspólne biesiadowanie.
"Od południa do wieczora - jak czytamy na tym samym portalu - trwa
słynny obiad rodzinny gdzie pomiędzy
aperitifem, głównym daniem, serami
i obowiązkowym deserem wszyscy
rozmawiają, wymieniają informacje.
Dla wielu 14 lipca to bardzo dobra
okazja do spotkania się po wielu
miesiącach czy nawet latach. W święto
wypadające w wakacje o wiele łatwiej
się spotkać i zorganizować.
Przebywający w tym czasie na wakacjach i campingach Francuzi również świętują. Przy aperitifie, pastisie,
winie, biesiada trwa często od południa do późnego wieczora. W całej
Francji organizowane są wtedy koncerty i pokazy sztucznych ogni. Francja bawi się zakrapiając obowiązkowo
alkoholem to narodowe święto. Być
może dzisiaj, po 224 latach od Rewolucji w tym stanie spożycia alkoholowego trudno by było dokonać
takiego wysiłku jak zdobycie Bastylii,
ale na szczęście takiej potrzeby już nie
ma... Została za to potrzeba świętowania i kultywowania równości, wolności i braterstwa”.
Czy Francuzi nie powinni sobie do
końca uświadomić czym była rewolucja francuska? Rocznice jakich
wydarzeń obchodzą tak uroczyście?
Co upamiętniają, w jakimś sensie
czczą, a nie odrzucają i potępiają? Do
jakich wartości (a może antywartości)
G£OS nr 9
14-20.09.2016
w istocie się odwołują?
Rewolucja francuska była zbrodniczym wydarzeniem. W jej trak- cie
miało miejsce ludobójstwo - zamordowano setki tysięcy ludzi, w tym przede
wszystkim katolików (w samej Wandei wymordowano ich ponad 100 tys.,
niektórzy twierdzą, że nawet 200 tys.).
W jej trakcie zezwierzęcenie i bestialstwo osiągnęły swoje, niespotykane
dotąd w historii, apogeum. Wyzwoliło
się wręcz i dosłownie demoniczne zło.
Wyzwoliła się pogarda i nienawiść,
nienawiść do człowieka, do Chrystusa,
do Kościoła, którą potem masoneria
francuska rozniosła po świecie zasiewając ją szczególnie w Hiszpanii,
Włoszech, Ameryce Południowej, Meksyku, Rosji.
Świetnie ujmuje to ks. Michał Poradowski w swej pracy pt. "Dziedzictwo
Rewolucji Francuskiej" - przyjmując
za Josephem de Maistre taką jej charakterystykę: była to "obecność szatana w działalności ludzi opętanych nienawiścią, zazdrością, rozpustą, żądzą
zabijania i upijania się krwią ludzką",
"ślepy gwałt, skandaliczna pogarda
wszystkiego co było szanowane przez
ludzi (....) a przede wszystkim bezwstydna prostytucja myślenia i wszystkich słów, które wyrażają sens sprawiedliwości i cnoty". Rewolucja Francuska "ma charakter szatański, który
ją odróżnia od wszystkiego, co już się
widziało i być może wszystkiego, co
zobaczy się w przyszłości”, jest "szatańska w swojej istocie".
Odwołajmy się jeszcze do materiału
autorstwa Jacka Kowalskiego pt.
"Przed Auschwitz i Kołymą była
Wandea”, który poświęca w znacznej
mierze prezentacji fragmentów doku-
POLSKI DOM SENIORA
Położony w pięknej, spokojnej
dzielnicy w Mississauga
zaprasza...
Spędź złotą jesień swojego życia u nas
Zapewniamy:
- prywatne pokoje z łazienkami
- opiekę pielęgniarską 24 godziny
na dobę
- regularne, cotygodniowe wizyty
lekarzy
- smaczne domowe posiłki
z uwzględnieniem diety
- katolicki serwis religijny
- codzienny, atrakcyjny program
zajęć i rozrywki dla każdego
Dodatkowe us³ugi:
- usługi fryzjerskie
- pedicure
- pranie bielizny osobistej
- dostarczanie lekarstw
i ekwipunku medycznego
- posiłki dostarczane do pokoju
- serwis taksówkowy
- telefon w pokoju
Po więcej informacji proszę dzwonić, tel: 905.823.3650
880 Clarkson Rd. South, Mississauga, ON L5J 4N4
www.wawel.org
Kilka uwag o sądownictwie
G£OS nr 9
14-20.09.2016
P
Kazimierz Krasiczyński
Z POLSKI
STRONA 17
o wojnie Stalin wysłał do okupowanej Polski 200.000 komunistów, przede wszystkim narodowości żydowskiej, którzy zajęli
główne stanowiska w administracji,
sądownictwie, prokuraturze, UB i w
mediach. Mieli oni zmienić nazwiska
na polskobrzmiące (prawdopodobnie
wiele nazwisk rodów dawno i bezpowrotnie wymarłych jak Jagiełło czy
Zawisza ma takie pochodzenie), nauczyć się polskiego i udawać Polaka.
Wśród tych wysłanników Stalina
wielu zostało zbrodniarzami w prokuratorskich i sędziowskich togach, którzy żądali i ferowali tysiące haniebnych oraz bezprawnych wyroków
śmierci i wieloletnich więzień dla
bezkarnie i okrutnie torturowanych
bohaterów walczących o wyzwolenie
Polski z okupacji radzieckiej. Żaden
z tych zbrodniarzy nie poniósł zasłużonej kary, o co postarali się ich
potomkowie z pierwszego i drugiego
pokolenia. Wnukowie i prawnukowie
desantu Stalina ferowali surowe wyroki dla patriotów stanu wojennego na
podstawie nieprawomocnego dekretu.
Do dziś nie ponieśli za to kary.
Utworzone w latach powojennych
ustawy okołosądowe dawały sędziom
status ludzi nietykalnych, żyjących
ponad prawem. Tak jest do dziś, bo
o to dba czwarte pokolenie ludzi wysłanych przez Stalina do Polski dla
utrzymania okupacji radzieckiej. Dziś
nie ma Stalina ani ZSRR, ale kasta
nietykalnych chce utrzymać przywileje, immunitety niespotykane nigdzie
poza państwami komunistycznymi
i faszystowskimi oraz władzę. Dlatego
różne sądy nie chcą działać zgodnie
z ustawami uchwalonymi przez przedstawicieli Narodu, lecz w oparciu
o wiernopoddańczą, upokarzającą
konstytucję państwa kolonialnego,
przedstawioną przez syna enkawudzisty, radzieckiego mordercy patrio-
tów na Wybrzeżu.
Wydaje się jednak, że zmiana tej
konstytucji, na którą nieustannie powołują się wrogowie Polski, nastąpi
w tej lub przyszłej kadencji Sejmu,
o ile niektóre ugrupowania zaczną
reprezentować wreszcie interesy wyborców, z których nikt rozsądny nie
chce rozgrabienia do reszty Polski,
oddania suwerenności i swego majątku międzynarodówce socjalistycznej
czyli UE, czyli Niemcom, którzy do
dziś są nam winni biliony dolarów
reparacji wojennych.
Nie wspominamy tu o TK, który
powstał z inicjatywy komunistycznego zdrajcy, który ma chronić władzę
postkomunistów, skupionych częściowo w organizacjach wrogich Narodowi. Dziś TK stara się szkodzić Polsce
jak może. Po zmianie konstytucji TK
powinien być rozwiązany, albo trzeba
zastosować opcję zerową, podobnie
jak w całym sądownictwie. Póki co
należałoby ustawowo wykluczyć z TK
osoby nie będące sędziami. Sędzią
w najwyższym sądzie może być ktoś,
kto nie był nigdy i nigdzie sędzią
i nawet nie ma zdolności właściwej
oceny sytuacji. Przecież to jest
nonsens!
domienie sądowe uważa się za dostarczone. Dwukrotnie nieodebrane zawiadomienie, które nie zostało doręczone w wyniku wszystkich działań
określonych w kpk należy dostarczyć
przez policję po bezskutecznym telefonicznym lub przez pocztę internetową wezwaniu zainteresowanego do
osobistego odbioru korespondencji
sądowej w sądzie.
Zanim jednak nastąpi zmiana konstytucji, należałoby sprawdzić, czy jest
możliwość wprowadzenia już obecnie
zmian ograniczających samowolę
i bezkarność sędziów.
Do zmian tych należy:
1. Ustawowy obowiązek prowadzenia i uzupełniania ankiet dla sędziów przez Ministerstwo Sprawiedliwości, z uwzględnieniem zmiany nazwiska przodków zwłaszcza w latach
1944-1947. Ankietę w tym zakresie
wypełniają zainteresowani pod odpowiedzialnością karną. Ankietę taką dla
osób kandydujących do stanowisk
wybieralnych i wszystkich posłów
prowadzi Komisja Wyborcza, a dla
osób zajmujących lub mających zająć
ważne stanowiska w administracji UOP.
2. Sędzią może zostać 30-letnia
osoba narodowości polskiej od czterech pokoleń, obywatelstwa polskiego,
o nienagannej moralności, nie karana,
po dziennych studiach prawniczych za
zdaną logiką z wynikiem co najmniej
dobrym, z ilorazem inteligencji IQ
101-110, sprawdzanym co 5 lat, pozwalającym ukończyć studia z trudnościami, z aplikacją sędziowską, z kilkuletnią praktyką adwokacką lub prokuratorską. Sędzia jest mianowany przez
Prezydenta RP i może być odwołany
oraz pozbawiony prawa wykonywania zawodu sędziego lub zawodu
prawniczego przez Prezydenta RP na
wniosek Ministra Sprawiedliwości.
3. Sędzia wydający rażąco niesprawiedliwewyroki lub orzeczenia wbrew
przepisom określonym jednoznacznie
w obowiązujących kodeksach np.
w kodeksach postępowania karnego,
cywilnego i w innych ustawach może
być oskarżony przez prokuratora
o popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązku lub przekroczenia
uprawnień po zawiadomieniu przez
zainteresowanego. Podjęcie postępowania prokuratorskiego jest tu obowiązkowe i ma na celu poprawę stanu
sądownictwa w Polsce.
4. Obowiązek wykonywania postanowień kpk w zakresie zawiadomień
od sądu. W wyniku braku zawiadomienia ze sądu o posiedzeniu i nie
dostarczenia zainteresowanemu postanowienia czy wyroku z powodu niedbalstwa i lekceważenia obowiązków
sędziego może dojść do bezprawnej
i bezpodstawnej egzekucji komorniczej. W tych przypadkach powinien
wkraczać prokurator, a sędzia dopuszczający się tego karygodnego zaniedbania powinien w wyniku wyroku
skazującego zapłacić za szkody wyrządzone wskutek egzekucji komornika oraz odszkodowanie i zadośćuczynienie dla niesłusznie poszkodowanego.
Należy też zlikwidować bezsensowne i dlatego nieważne postanowienie,
że dwukrotnie nieodebrane zawia-
mentów z czasów rewolucji francuskiej, które znalazły się w pracy Reynalda Sechera pt. "Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea - departament zemsty" (Iskry, Warszawa 2003):
"Oto deputowany Konwentu JeanBaptiste Carrier, jeden z pomysłodawców i wykonawców masakry roku
1793, powiadał: Niech więc nie mówią
nam o humanizmie wobec tych okrutnych Wandejczyków; wszyscy zostaną
wytępieni (...) nie wolno pozostawić
przy życiu ani jednego buntownika
[Secher, op. cit., s. 245]"; "W rezultacie generał Turreau otrzymuje zadanie: Wandeę spalić i wyludnić. Nim
to uczyni, będzie się listownie upewniał, czy rzeczywiście uczynić ma to,
co mu uczynić kazano - i dostanie
oficjalną carte blanche. W liście z 17
stycznia 1794 napisze zatem: “Moim
zamiarem jest palić wszystko, tak aby
zachować tylko niezbędne punkty dla
rozkwaterowania oddziałów zdolnych
unicestwić buntowników, po czym 19
stycznia 1794 wyda rozkaz: Wszyscy
bandyci, którzy zostaną schwytani
z bronią w ręku lub dowiedzie się im
tego, za bunt przeciw ojczyźnie
zostaną oddani pod bagnety. W ten
sam sposób należy postępować wobec
dziewcząt, kobiet i dzieci. Osoby
podejrzane nie będą również oszczędzone [Secher, op. cit., s. 140-141]";
"Utrwalony w tych wszystkich źródłach repertuar zdziczeń przypomina
jako żywo wydarzenia wołyńskie czasów ostatniej wojny światowej; jest
pod tym względem, niestety, klasyczny.
Różni się jednym faktem: został
zadekretowany przez republikański
Konwent, choć oczywiście Konwent
nie nakazał organizować męczarni a tylko, bagatela! wyciąć w pień
ludność departamentu. Skończyło się
gwałtami, rozpruwaniem brzuchów
ciężarnym kobietom, nabijaniem dzieci
na bagnety... Czytamy o tym wszystkim, przypominam!, nie w odblaskach
wieści gminnej czy literackich wywodach, ale w dokumentach, z konkretnymi datami, miejscami i nazwiskami!".
W raporcie oficera policji Garmeta
ze stycznia 1794 roku znajduje się
następujący akapit: Amey [dowódca
jednej z dywizji] nakazuje rozpalić
w piecach i gdy sq już dobrze rozpalone, wrzuca tam kobiety i dzieci.
Posłaliśmy do niego naszą delegację;
odpowiedział nam, że w ten sposób
Republika chce piec swój chleb. Początkowo skazano na ten rodzaj śmierci kobiety-bandytki, i nie mieliśmy nic
do powiedzenia; ale dziś krzyki tych
nieszczęśliwych tak bardzo rozochociły żołnierzy i Turreau, że chcieli
pozwolić na kontynuowanie tych
zabaw. Z braku żon rojalistów zabrali
się do żon prawdziwych patriotów.
Dotąd, według naszej wiedzy, dwadzieścia trzy kobiety poddano już tej
straszliwej męczarni (...) chcieliśmy
odwołać się do naszej powagi, jednak
żołnierze zagrozili nam tym samym
losem [Secher, op. cit., s. 144).
Niektóre relacje budzą trwogę nie
tylko opisami mordów, ale i stosunkiem do tychże.
Józef Sieluk
Dopiero wtedy, po wyczerpaniu podanych tu działań sąd może zawiadomić komornika o zamiarze wydania
klauzuli wykonalności. Komornik ma
mieć obowiązek zawiadomienia zainteresowanego o możliwości wydania
tej klauzuli, o ile nie wyjaśni sprawy
w sądzie. Jeżeli po upływie 7 dni od
dostarczenia zawiadomienia przez komornika zainteresowany nie zgłosi
zastrzeżeń co do niedostarczenia korespondencji od sądu, klauzula wykonalności może być wydana, a komornik może przystąpić do egzekucji. Ten
punkt powstał na podstawie trwających osobistych przygód z SR.
5. Inicjatywa ustawodawcza co do
pozamaterialnej troski dla żyjących
jeszcze Żołnierzy Wyklętych.
Wujek Przewodniczącego Kapituły
Odznaczeń Fundacji Internowanych
i Więźniów Politycznych - Henryk Sadowski, dziś prawie 90-letni członek
AK walczył po wojnie z komunistami.
Ale czy syn Józefa Sadowskiego,
żołnierza Legionów Piłsudskiego, który na zachowanym zdjęciu siedzi na
koniu w maciejówce, przy szabli i w
polskim mundurze mógł postąpić inaczej, gdy Ojczyzna była w potrzebie?
Za to został uwięziony, okrutnie torturowany i skazany na karę śmierci.
Przesiedział w najgorszych kazamatach PRL parę najlepszych lat swego
życia, ale nie doczekał się należytego
uznania i wdzięczności ze strony poprzednich władz za swój młodzieńczy,
żarliwy patriotyzm okupiony karą
śmierci. Ale dziś przecież Polska pamięta o tych, którzy rzucili swój życia
los na stos.
część 25 w n-rze 10
KRONIKA KATOLICKA
G£OS nr 9
14-20.09.2016
105 lat temu Pius X nakaza³ sk³adanie
przysięgi antymodernistycznej
STRONA 18
P
rezentujemy tekst przysięgi
antymodernistycznej, składanej
przez biskupów, księży i nauczycieli seminaryjnych („Przegląd
Powszechny”, Tom CX, Kraków 1911,
s. 179-188).
Ja…….. niezachwianie przyjmuję
tak w ogólności, jak w każdym szczególe wszystko to, co nieomylny nauczający Kościół określił, orzekł
i oświadczył, a przede wszystkim
poddaję się tym orzeczeniom, które się
wprost sprzeciwiają błędom obecnych
czasów.
Nasamprzód więc wyznaję, że Boga,
początek i koniec wszechrzeczy, przyrodzonym światłem rozumu przez
rzeczy uczynione, tj. przez widzialne
dzieła stworzenia, jako przyczynę
przez skutki z pewnością poznać można, a zatem i dowieść Jego istnienia.
Po wtóre: zewnętrzne dowody Objawienia, tj. sprawy Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa przyjmuję
i uznaję za całkiem pewne oznaki
Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej i mam je za najzupełniej
odpowiednie do rozumienia wszystkich
czasów i ludzi, nie wyłączając ludzi
współczesnych.
Po trzecie: mocno też wierzę, że
Kościół, stróż i nauczyciel objawionego słowa, został wprost i bezpośrednio
założony przez samego prawdziwego
i historycznego Chrystusa, kiedy
pośród nas przebywał, i że tenże
Kościół zbudowany jest na Piotrze,
głowie hierarchii apostolskiej, i na
jego po wszystkie czasy następcach.
Po czwarte: naukę wiary od Apostołów przez prawowiernych Ojców
w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu nam przekazaną, szczerze przyjmuję; przeto jako herezję całkowicie
odrzucam zmyśloną teorię ewolucji
dogmatów, które z jednego znaczenia
przechodziłyby w drugie, różne od
tego, jakiego Kościół trzymał się
poprzednio; potępiam również wszelki
Słowo Pańskie na Niedzielę
błąd, który w miejsce Boskiego depozytu wiary, jaki Chrystus powierzył
swej Oblubienicy na wierne przechowanie, podstawia wymysły filozoficzne
lub płody świadomości ludzkiej, które
wysiłkiem ludzi z biegiem czasu zrodzone, nadal w nieokreślonym postępie doskonalić się mają.
Po piąte: z wszelką pewnością
pienia, orzeczeniom i wszystkim przepisom zawartym w encyklice “Pascendi” i w dekrecie “Lamentabili”, - osobliwie co się tyczy tzw. historii
dogmatów.
Również odrzucam błąd tych, którzy
twierdzą, że wiara przez Kościół
podana może się sprzeciwiać historii
i że katolickich dogmatów, tak jak je
1 września 1910 roku święty Pius X wydając motu proprio
„Sacrorum antistitum” dał Kościołowi przysięgę antymodernistyczną.
Jak trzy lata wcześniej tłumaczył święty papież, „zwolenników błędów należy
dziś szu-kać nie już wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym
Kościele” (Encyklika „Pascendi dominici gregis”).
uznaję i otwarcie wyznaję, że wiara nie
jest ślepym uczuciem religijnym,
wyłaniającym się z głębin podświadomości, pod wpływem serca i pod
działaniem dobrze usposobionej woli,
lecz prawdziwym, rozumowym uznaniem prawdy z zewnątrz ze słuchania
przyjętej, mocą którego wszystko, co
Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz
powiedział, zaświadczył i objawił, za
prawdę uznajemy dla powagi najprawdomówniejszego Boga.
Poddaję się też z należnym uszanowaniem i całą duszą wyrokom potę-
Ewangelia wg św. Łukasza Łk 16, 10-13
Nie możecie służyć Bogu i Mamonie
Jezus powiedział do uczniów:
«Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie
wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej
nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie
okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli
w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam
da wasze?
Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie
nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym
wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
obecnie rozumiemy, nie można pogodzić z prawdziwymi dziejami początków chrześcijaństwa.
Potępiam również i odrzucam zdanie tych, którzy mówią, że wykształcony chrześcijanin odgrywać musi podwójną rolę, jedną człowieka wierzącego a drugą historyka, jak gdyby
wolno było historykowi trzymać się
tego, co się sprzeciwia przekonaniom
wierzącego, - albo stawiać przesłanki,
z których wynikałaby konkluzja, że
dogmaty są albo błędne albo wątpliwe,
byleby im tylko wprost nie przeczył.
Potępiam też ten sposób rozumienia
i wykładania Pisma św., który, pomijając tradycję kościelną, analogię wiary
i normy podane przez Stolicę Apostolską, polega na wymysłach racjonalistów i krytykę tekstu zarówno
niedozwolenie jak nierozważnie uznaje
za jedyne i najwyższe prawidło.
Odrzucam prócz tego zdanie tych,
którzy twierdzą, że ten, co wykłada
historię teologii lub o tym przedmiocie
pisze, powinien wprzód złożyć wszelkie
uprzedzenia tak co do nadprzyrodzonego początku katolickiej tradycji, jak
co do obiecanej przez Boga pomocy
w dziele przechowania wszelkiej objawionej prawdy; nadto że pisma poszczególnych Ojców należy wykładać
wedle samych tylko zasad naukowych
z pominięciem wszelkiej powagi nad-
przyrodzonej i z taką swobodą sądu,
z jaką zwykło się badać inne zabytki
świeckie.
W końcu ogólnie oświadczam, iż jestem zupełnie przeciwny błędowi
modernistów, twierdzących, że w św.
Tradycji nie ma nic Bożego albo, co
daleko gorsze, pojmujących pierwiastek Boży w znaczeniu panteistycznym,
tak iż nic nie pozostaje z tradycji
katolickiej, jak ten goły i prosty fakt,
na równi z innymi podległy dociekaniom historycznym, że byli ludzie,
którzy swą przemyślnością, skrzętnością i sprytem szkołę przez Chrystusa
i Jego Apostołów założoną, przez
następne wieki rozwijali.
Przeto silnie się trzymam i do
ostatniego tchu trzymać się będę wiary
Ojców w niezawodny charyzmat
prawdy, który jest, był i zawsze pozostanie w następcach Apostołów na
biskupim urzędzie; stąd wyznaję, że
Kościół nie tego się trzyma, co może
się wydać lepszym i odpowiedniejszym
do stopnia kultury danego wieku, ale
trzyma się absolutnej i niezmiennej
prawdy, od początku głoszonej przez
Apostołów, prawdy, w którą inaczej
wierzyć, albo inaczej rozumieć jej nie
wolno.
Ślubuję, iż to wszystko wiernie, nieskażenie i szczerze zachowam i nienaruszenie tego przestrzegać będę, i że
nigdy od tego nie odstąpię, czy to
w nauczaniu, czy w jakikolwiek inny
sposób mową lub pismem. Tak ślubuję,
tak przysięgam, tak mi dopomóż Bóg
i ta święta Boża Ewangelia.
Od red.:
W lipcu 1967 r., papież Paweł VI
zniósł obowiązek składania przysięgi
antymodernistycznej.
GŁOS
wierny naszej
religii,
kulturze
i historii
Poprzyj nas!
Kupuj lub
zaprenumeruj
G£OS nr 9
14-20.09.2016
KRONIKA POLSKA
STRONA 19
W³asny naród ma zawsze pierwszeñstwo!
F
prof. Feliks Koneczny
część 2
rancuskie poczucie narodowe
datuje się dopiero od św. Joanny d’Arc (1429-1431). Był
jednak geniusz, który nosił w sobie
ideał narodowy wcześniej: Dante
(1265-1321), a ideał jego szerzył się
na Półwyspie Apenińskim. Nie spełnił
się jednak i Włosi dopiero w XIX
wieku stawali się narodem. Przyczyny
tego szczególnego opóźnienia sięgają
w głąb kwestii o stosunek społeczeństwa a państwa tak dalece, iż należy
się im chwila uwagi.
Włosi w XV wieku byli już świadomi tego, jako stanowią jeden naród
i dążyli do zjednoczenia wytrwale,
ofiarnie, często namiętnie. Wmawiano
w siebie, że ten i ów ród kondotierski,
powołany jest do tego, ażeby pokonawszy współzawodników, rozszerzając własne panowanie, dokonał wreszcie zjednoczenia Italii. Wybaczali
chętnie upatrzonemu kondotierowi
najohydniejsze zbrodnie, rozgrzeszali
go w imię Ojczyzny; nawet go kochali,
delektowali się zbrodniarzem, jeżeli
w nim upatrywali zbawcę Włoch.
Wybitni mężowie kryli zbrodnie takiego księcia-kondotiera, a gdy się
zataić nie dały, usprawiedliwiali je.
Jakżeż im bowiem zależało na tym,
ażeby ten, którego mieli za męża
opatrznościowego, miał zwolenników
w całych Włoszech! Szły w ten sposób
w służbę kondotierów silne charaktery,
tęgie umysły i wielkie serca Włoch;
a za przykładem tych najlepszych, szły
tym chętniej, śmielej i dalej rzesze
karierowiczów i żołdaków kondotiera,
dzielące się łupami w opanowanej
dzielnicy. A kiedy po pewnym czasie
zadomowił się system kondotierskoksiążęcy, wtedy owi najlepsi stawali
się książętom niepotrzebni. Książęta
przestali też udawać patriotów.
Bezsilnym jest zło w życiu zbiorowym, dopóki nie urządzi z siebie
imitacji dobra, ażeby wyłudzać współpracę przyjaciół dobra. Nie ma też
takiego sobka w życiu publicznym,
który by nie udawał ofiarnika; nie ma
gwałtownika, który by nie chciał uchodzić za szafarza wyższej sprawiedliwości. Zdzierstwo, bezprawie, terror,
każą się uważać za zrządzenia i zarządzenia opatrznościowe; powodzenie ich zależy zaś od tego, czy imitacja
się uda. Klasycznym krajem i okresem
tych prawd jest renesans włoski.
Odkąd uksiążęceni kondotierowie
nie potrzebowali niczego udawać,
nastały typowe rządy niesumiennych
zdobywców. Doszło do tego, iż ludności stawało się obojętnym, czy swój
czy obcy panuje prawem miecza.
Gdybyż to tylko o miecz chodziło! To
byli truciciele, zbóje, skrytobójcy. Na
miejscu ideału zjednoczenia Włoch
wyrósł z czasem legitymizm dynastyczny potomków kondotierów. Zbrodnią polityczną stawała się dążność do
zjednoczenia. Nie było zresztą na
całym półwyspie nigdzie hufca
zbrojnego, który by chciał służyć idei
przebrzmiałej. Siły zbrojne we Włoszech nie były włoskimi. Najpierw
stanowiły wojska prywatne, osobiste
wojska kondotierów, potem składały
się w znacznej części z cudzoziemców,
aż w końcu górę wzięli pod Apeninami
cudzoziemscy władcy. Kto miał wojs-
ko swoje własne, mógł sobie na
półwyspie wykroić państwo. Włochy
stały się dla Europy pojęciem geograficznym, w narodowość włoską
niekt nie wierzył. I tak zostało aż do
wielkiego Cavoura, aż do pierwszego
uczciwego statysty.
Zbawieniem dla Włochów stał się
rozkwit literatury i sztuki, bo inaczej
nie mieliby na czym oprzeć ducha
i byliby może już w XV w., znikczemnieli. Pomimo jednak tylu i tak
wielkich artystów i poetów, ogół
włoski wykoleił się tylko wolniej
i później. Przez szereg pokoleń
żołnierz we Włoszech przywykł mieć
tylko wodza, a od wodza oczekiwał
zysków materialnych. Co za horrenda,
czyta się o tym w źródłach historycznych! W życiu cywilnym odpowiednikiem tego było dworactwo i szał
zmysłowego użycia. Zbrodniczość
zaś, ustaliwszy się z góry, spopularyzowała się i przeszła na ogół. Trucizna
i sztylet najpierw zyskiwały prawo
obywatela na dworach książęcych
kondotierów, dopiero znacznie później
dotarły do „brigantów”. Przykład szedł
z góry, aż wreszcie i „prywatnemu”
człowiekowi zechciało się poprawić
sobie los tą samą drogą, na jakiej
panujący doszedł kiedyś do tronu,
a dynastia utrzymywała się przy
władzy. Terroru władców i zbirów
„państwowych” prostym potomstwem
był terror zbirów niższego szczebla,
którzy już nie troszczyli się o władzę.
Wreszcie bandytyzm miał się stać na
przeszło sto lat plagą i hańbą Włoch,
a zaczął się od kondotierów na
tronach, którzy byli pierwszymi
bandytami.
W dalszym rozwoju myśli politycznej włoskiej wyłania się u nich
„egoizm narodowy”. Nie Włosi go
jednak wymyślili, chociaż powszechnie uważa się to hasło za włoski
pomysł, gdyż Włosi najgłośniej je
wywoływali, najgłośniej z nim wojowali. Ci, którzy to obmyślili, sprawowali się przy tym po cichu, a za to
stosowali zasadą wszechstronnie,
a bezlitośnie od dawna, zanim ją
opiewał d’Annunzio. Egoizm narodowy jest wynalazkiem angielskim.
Anglicy go jednak nie popularyzowali
przed Europą; to przypadło Włochom.
Nasz Adam Czartoryski biadał
jednak już w r. 1823 na tym, że miłość
Ojczyzny wyradza się w egoizm
narodowy.
Z całym zapałem do idei narodowej
trzeba sobie powiedzieć, że naród nie
może zamienić na cnotę niczego, co
mamy za złe społeczeństwu lub państwu. Nie może przeto być wszechwładnym, ani też nie może być
zwolnionym od etyki. Błędnym jest
hasło egoizmu narodowego. Nader
łatwo przemienić je na zasadę, że dla
pewnego narodu dobrem jest wszystko, co szkodliwe dla drugiego,
a nawet dla wielu innych narodów. Na
tle patriotyzmu obmyślać, co by
wyrządzić złego innym narodom?
Gdyby we wszystkich narodach
zakwitnęła ta specjalność, musiałoby
się to skończyć zniszczeniem powszechnym, ruiną naszej cywilizacji łacińskiej, a zatem także zanikiem poczucia
narodowego. Jeżeli narody będą wzajemnie czyhać na swe istnienie, muszą
w końcu przestać istnieć.
Ten sam atoli byłby skutek, gdyby
jeden naród zdołał narobić wszystkim
innym tyle złego, iż osłabione, zdeptane, oddane w niewolę, nie tylko nie
mogłyby tworzyć własnych państw,
lecz ani społecznie się rozwijać, ani
pielęgnować swych właściwości narodowych. Gdyby mogło się zdarzyć, iż
by jeden naród pobił wszystkie inne,
ów zwycięski zapadłby ciężko na
rozstrój społeczny i obniżyłby swój
poziom umysłowy. Taki naród musiałby się zamienić cały w żołnierzy i w
urzędników-gnębicieli. Ani nawet
najliczniejszy nie byłby dość licznym,
żeby wydać z siebie w należytej ilości
adeptów tych dwóch zawodów, niezbędnych do utrzymywania podbojów.
Musiałoby zabraknąć, i to po krótkim
czasie, głów i rąk do wszelkich zawodów prodkukcyjnych - a zatem nastąpiłby koniec społeczeństwa.
Tym samym - zwycięscy tacy przestaliby sami być narodem. Tą drogą
doszłoby się również do ruiny cywilizacji łacińskiej. Mogłaby się wytworzyć jakaś nowa kultura cywilizacji turańskiej, obozowej, opartej wyłącznie na sprzęcie wojennym.
Z jakiejkolwiek strony traktowalibyśmy „il sacro egoismo”. Zawsze
w rezultacie wyjdzie ruina. Stosunki
między narodami nie mogą polegać na
egoizmach narodowych. Ponieważ
w każdej bajce jest coś prawdy, starajmy się wyłuszczyć ziarno prawdy
z bajki samolubstwa narodów. Jest się
obowiązanym służyć swemu własnemu narodowi i nigdy nie może zachodzić obowiązek, żeby służyć innemu. Naród własny ma zawsze i bezwarunkowo pierwszeństwo. Wynika
z tego, że nadać się na służbę innego
można dopiero natenczas, gdy już
zaspokojone będą wszystkie możliwe
potrzeby wszelkiego rodzaju i we
wszystkich kategoriach bytu wśród
cd. na str. 20
STRONA 20
Szanowny
Panie Redaktorze,
Rzecz dotyczy naczelnego “Gazety
Polskiej” red. Sakiewicza. Kieruję do
niego pytanie - panie Sakiewicz, czy
pan ma złote serce czy też robi pan
“złote żniwa”? Nalatując na młodzież
ONR-u i narodowców w kraju, robisz
pan wszystko, aby koalicja z PiS-em
przegrała następne wybory!
Zasadniczo nie odbiega pan wcale
od żydowskiej gazety Michnika. Pana
ataki na Warszawską Gazetę “minęły
się z celem”. Niedawno atakowałeś
pan Ojca Rydzyk, na innyhc wysyłałeś
listy do Watykanu.
Ten ukraiński medal nie pasuje ci do
twarzy. Kim pan właściwie jest? Dwa
i pół miliona podpisów za cyfrową
telewizją Trwam było systematycznie
“odraczanych”, a pan i kolesie otrzymaliście pozwolenie na program telewizji Republika. Jakie mieliście układy
z poprzednim rządem, że was tak
dobrze traktowali w tej materii?
Dla więźnia politycznego “Starucha” wysłaliśmy z Kanady pieniądze.
Z więzienia nie otrzymaliśmy potwierdzenia, że dostarczono je Piotrowi
Staruchowiczowi. Nazywacie się Gazetą “Polską”, a na korespondencję
w tej sprawie nie raczyliście odpisać
FORUM
LISTY DO REDAKCJI
do Kanady. Mój znajomy z więzienia
prosił pana telefonicznie o adres w/w
zgodnie z panba zaleceniem, by zadzwonić za dwie godziny. Pańska żona
odpowiedziała: “Mamy dwoje dzieci,
mąż zmęczony i już śpi”. Czy nie mógł
pan jak mężczyzna odpowiedzić na
listy i telefony?
Pana “propaganda” obchodów rocznicy Niepodległości Państwa Polskiego w Krakowie, nie przyniosła
sukcesu. W Warszawie na tych obchodach było kilkakrotnie więcej Polaków.
Zachowuje się pan jak “młoda prostytutka” z ZMS-u. “Gazeto Polska” jest mi przykro z tego powodu.
Panie Sakiewicz - czy chcesz być
dyktatorem mediów w kraju - zachowujesz się jak “polityczny homoseksualista”.
Mieczysław Leonard Bona
Prezes Zrzeszenia Niezależnego
b. Żołnierzy NSZ w Kanadzie,
Edmonton, 10.09.2016
Beatyfikacja ks. Władysława Bukowińskiego
Beatyfikacja bohaterskiego apostoła Kazachstanu, więźnia
sowieckich łagrów, ks. Władysława
Bukowińskiego odbyła się 11 września
br. w Karagandzie - mieście, w którym
pełnił swą duszpasterską posługę
w czasach Związku Radzieckiego i
gdzie został pochowany. Drogę do
beatyfikacji ks. Bukowińskiego otworzyło uznanie w grudniu 2015 r. przez
Kongregację Spraw Kanonizacyjnych
cudu za jego wstawiennictwem.
Urodził się 22 grudnia 1904 r. w
Berdyczowie. W 1920 r. rodzina przeniosła się do Święcicy. W latach 19211931 studiował prawo, a następnie
teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Święcenia kapłańskie otrzymał
28 czerwca 1931 z rąk abp. księcia
Adama Sapiehy. Po kilku latach pracy
duszpasterskiej w Rabce i Suchej
Beskidzkiej wyjechał na Kresy i został
wykładowcą w Seminarium Duchownym w Łucku. Od września 1939 r. był
proboszczem katedry w Łucku. W 1940
r. został uwięziony przez NKWD.
Cudem uniknął śmierci w likwidowanym przez Sowietów łuckim więzieniu
po rozpoczęciu wojny niemiecko-radzieckiej w 1941 r. Pomagał uciekinierom i jeńcom podczas niemieckiej,
ponad narodową, powoduje widoczne
zmechanizowanie się ustroju narodowego. Jest to wykolejenie, a przeciwnie narodowi tak dalece, iż zawiera
w sobie na przyszłość groźbę upadku
idei narodowej.
Wszakżeż państwo może bez niej
istnieć i trwać w powodzeniu! Lecz
w takim razie nastąpiłoby wycofywanie się z cywilizacji łacińskiej, a zatem
ogólny rozwój wstecz. Państwo jest
z natury swojej samolubne, gdyż jest
zrzeszeniem do celów materialnych.
Kiedy Polska w XV wieku przystępowała do lig antytureckich, nie łączyło
się to wprawdzie z widokiem żadnych
aneksji, lecz opanowanie osad kupieckich od ujścia Dunaju otwarłoby dla
nas Morze Czarne i bylibyśmy narodem bogatym, mogącym państwu
dostarczać środków do rozwinięcia
potęgi. A kiedy potem Jan III ruszał
„ocalić Wiedeń i chrześcijaństwo”, nie
wiódł pod sobą armii państwa polskiego, lecz wojsko ochotnicze rycer-
stwa przejętego pewną ideą. Przytoczyłem umyślnie przykłady takie,
które mogłyby służyć doskonale za
przykłady bardzo wysoko rozwiniętego altruizmy międzynarodowego.
Tym dobitniej zaznacza się i w tej
dziedzinie różnica społeczeństwa
a państwa.
Szczególna rzecz, że hasła egoizmu
narodowego i totalizmu państwowego
szerzyły się równocześnie. Na ich dnie
tkwią pewne zapatrywania na stosunek
etyki a prawa. Obłęd wszechmocy
państwowej oparty jest na zastąpieniu
moralności przez prawo ustawodawcze. Zamiast, żeby prawo oparte było
na etyce, zaczyna się coraz częściej
etykę wywodzić z prawa; to będzie
moralnym, co w prawie jest przepisane. W mieszance cywilizacyjnej pomieszały się te pojęcia, a w rezultacie
cierpią i moralność i prawo, prawość
i prawność. Egoizm narodowy wiedzie
łatwo do pewnego nadużycia, mianowicie służyć może za wymówkę przy
G£OS nr 9
14-20.09.2016
a następnie radzieckiej okupacji. W latach 1945-1954 przebywał w radzieckich wię-zieniach i obozach pracy
w Kijowie, Czelabińsku i Dżezkazganie. Tam, po wyczerpującej, kilkunastogodzinnej pracy odwiedzał chorych
w więziennym szpitalu, umacniał
współwięźniów w wierze, udzielał sakramentów i prowadził rekolekcje w
różnych językach. Napisał i potajemnie wykładał w łagrze historię
Polski. W 1954 został zesłany do Kazachstanu, do Karagandy, z obowiązkiem podjęcia pracy stróża. Praca ta
umożliwiała mu dalszą tajną pracę
duszpasterską wśród zesłańców.
Chrzcił, spowiadał i błogosławił małżeństwa zesłanych tam Polaków,
Niemców, Rosjan, Ukraińców i przedstawicieli innych narodowości.
Dobrowolnie przyjął obywatelstwo
Związku Radzieckiego, aby mógł pozostać wśród powierzonych swej opiece wiernych. Odbył wyprawy misyjne
m.in. do Tadżykistanu, Ałmaty, Semipałatyńska, Aktiubińska. W 1958 r.
został ponownie uwięziony na trzy lata
i zesłany do łagrów na Syberii: w Czumie w obwodzie irkuckim oraz obozie
dla „religiozników” w Sosnówce.
W sumie spędził w łagrach i więzieniach 13 lat, 5 miesięcy i 10 dni.
W³asny naród ma zawsze pierwszeñstwo!
cd. ze str. 19
własnego narodu: słowem, gdy wśród
własnego narodu zabraknie już sposobności, żeby móc być pożytecznym
i nie będzie nic do roboty dla patrioty.
Kiedyż to może nastać? Doprawdy
dopiero nazajutrz po sądzie ostatecznym!
Nikt nie ma obowiązku poświęcać
się dla dobra innego narodu. Nie będzie to egoizmem, że się pracuje około
dobra własnego narodu. Grzech zaniedbania istnieć może tylko względem
narodu własnego. W tak brzmiącym
prawidle będzie „egoizmu narodowego” w sam raz.
Il sacro egoismo jest prawdziwie
deprawacją narodu. Gdzie zachodzi
fakt tego rozdziału, nastąpiło zarażenie
się społeczeństwa od państwa, które
zawsze bywało samolubem. Jakieś
przeniesienie natury państwowej na
społeczeństwo (naród) pewien rodzaj
wywyższenia organizacji państwowej
ZAKŁAD POGRZEBOWY świadczy us³ugi dla
TORONTO, ETOBICOKE I MISSISSAUGA
PEEL CHAPEL
2180 Hurontario Street (Hwy, 10 North of Q.E.W)
Mississauga, ON Tel.: (905) 279-7663
BUTLER CHAPEL
4933 Dundas Street West (at Burnhamthorpe)
Etobicoke, ON Tel.: (416) 231-2283
YORKE CHAPEL
2357 Bloor Street West
(at Windermere)
Toronto, ON Tel.: (416) 767-3153
dr
zaniedbywaniu etyki. A tymczasem
mija powaga prawa, o słuszności przestaje się myśleć, a do krzywd, wyrastających z braku moralności w życiu
publicznym, tak się już przyzwyczajono, iż coraz więcej osób przestaje je
nawet odczuwać. Egoizm narodowy
udzielił jakby sankcji najwyższej
wszystkiemu, co ktoś zechce przedstawić, jakoby korzystne np., dla
polskości. Pomysłów może być ilość
nieograniczona i gdyby uznawano
wszędzie „patriotyczną dyspensę”,
skończyłoby się to na wyrzuceniu
w ogóle etyki z życia publicznego a więc na tym samym, co wydaje
z siebie państwo totalne. Tą czy tamtą
drogą (więc tym bardziej obiema
równocześnie) dochodzi się do bezetyczności tak w państwie jako też
w społeczeństwie, a zatem wprowadza
się upadek moralności w narodzie. Tak
przy najlepszych nawet intencjach
schodzi się na bezdroża.
prof. Feliks Koneczny
Lucyna Poloczek
GABINET
DENTYSTYCZNY
35 King Street East, Unit 21
Mississauga (Hurontario & Dundas)
tel. 905. 896.1148
DZWON NA TRWOGÊ
POWIEŚĆ
G£OS nr 9
14-20.09.2016
Kazimierz Braun
część 5
- Prawda, panie profesorze. I oczywiście dzisiejsza ekspansja Islamu
gwałtownie przyspiesza właśnie dzięki
współczesnym środkom komunikacyjnym. Więc i ten element trzeba dodać
do tego ogólnego rachunku. Muzułmanie posługują się dzisiaj internetem
znacznie bardziej celowo i skutecznie
od rozpieszczonych zachodnich dzieciaków, które czerpią z niego głównie
odurzenie - muzyką i seksem.
- A ja to widzę zupełnie inaczej, proszę ojca - powiedział profesor z przekornym uśmiechem - i widzę to znacznie prościej. Mam pewną prywatną
hipotezę: To zapewne już nie są ludzie.
Te istoty, które ucinają ludziom głowy,
palą ich w żelaznych klatkach. Takie
jest moje straszne przypuszczenie.
Musiało nastąpić coś jakby zerwanie
kodu genetycznego. To są jakieś inne
istoty. To nie są ludzie. To są bestie.
Bestie. Odcinać człowiekowi głowę
rzeźnickim nożem? Topić powoli, albo
spalać powoli w żelaznej klatce?
Człowiek by tego człowiekowi nie
zrobił.
- Od zarania ludzkości ludzie popełniali czyny nieludzkie. Niech pan wróci myślą, choćby w niedawne czasy, do
tego, co Amerykanie robili Amerykanom w obozach jenieckich w czasie
swojej wojny domowej w XIX wieku,
albo Japończycy Amerykanom w czasie II wojny światowej. Niech pan
zobaczy w pamięci i wyobraźni ofiary
sowieckiego głodu na Ukrainie i sposób traktowania więźniów w obozach
koncentracyjnych przez Niemców.
A także metody śledcze stosowane
przez komunistów wobec polskich
patriotów. To wszystko sploty warkocza tego samego czarnego prądu
w wielkiej rzece ludzkich istnień
i ludzkich cierpień. Terrorystów też
stworzył Pan Bóg. Też mają zakodowane w duszach dążenie do niego. Mają
szansę na niebo. To ludzie, a nie zwierzęta.
- No, chyba, że ojciec przyjmie teologię, pożal się Boże, papieża Franciszka, zażartował profesor. Pożal się Boże
teologię i pożal się Boże papieża.
Panie profesorze, możemy porozmawiać poważnie o papieżu Franciszku, ale nie możemy z niego żartować - skarcił go gwardian.
- Ja już wolę żartować niż płakać. Bo
bardzo wiele z tego co robi i mówi ten
papież napawa głębokim smutkiem powiedział profesor.
- A jednak - replikował zakonnik został wybrany z asystencją Ducha
Świętego. Obaj w to przecież wierzymy.
- Z trudem - uśmiechnął się profesor.
Według tego papieża wszystkie zwierzęta kroczą prosto do królestwa Bożego, no, tylko o krok za człowiekiem.
A może nawet człowieka wyprzedzając. Bo człowiek, obciążony tobołem
swoich grzechów, idzie wolniej. A
zwierzaki tego ciężaru nie niosą. Nie,
nie, nie, proszę ojca, człowiek został
stworzony i ukształtowany na obraz
Boga i wyposażony w nieśmiertelną
duszę. A to wynosi go wysoko ponad
zwierzęta. Sytuuje w zupełnie innym
wymiarze. Tak uczy święty Tomasz.
A papież Franciszek, budując na fałszywym fundamencie Teilharda de
Chardin, prowadzi do destrukcji tego
obrazu, nie tylko przemalowania go,
ale destrukcji właśnie. Do pojmowania
człowieka tylko jako cząstki świata natury, a nie jej ukoronowania i wywyższenia. Na dodatek, ten zdegradowany
człowiek jest, wedle Papieża Franciszka, tak samo jak wedle manipulatora
Gora i jego akolitów, śmiertelnie zagrożony zmianami klimatycznymi.
- Naczytał się pan profesor w internecie blogerskich wpisów oskarżających papieża o ekofaszyzm, czy też
udział w spisku promującym fałsz ocieplenia globu. A może ten papież zaleca
po prostu zrobienie rachunku sumienia
w materii grzechu pychy? Pychy człowieka, który wywyższa się ponad całe
stworzenie.
- Został wywyższony już w raju przez
samego Stwórcę - ojcze gwardianie!
- Stwórca zlecił człowiekowi panowanie nad naturą, ale i troskę o nią! nie poddawał się zakonnik.
- To trzebaby - co? – upierał się profesor - narzucić całej ludzkości wegetarianizm, aby nie zabijać i nie spożywać zwierząt? Zakazać iluminacji na
Boże Narodzenie, aby nie marnować
energii? O, i jeszcze w ogóle zakazać
hodowli, sprzedaży i ustawiania w domach choinek, bo to zbrodnia na lasach, na zbrodniach wobec środowiska, zamilczeć o mającej globalny wymiar zbrodni aborcji?
- Dobrze - powiedział zakonnik teraz rozmawiamy o papieżu i jego
nauczaniu poważnie, a nie żartujemy.
Tak możemy rozmawiać.
- Dziękuję za łaskawe zezwolenie zażartował znowu profesor.
PROTEZY DENTYSTYCZNE
Kasia Dorman, DD
280 The Queensway, Etobicoke
tel. (416) 251-6147
- Więc poważnie, tak, poważnie wracając do papieża: w ostatniej encyklice wyliczył skrupulatnie jakie gatunki
zwierzaków i roślinek giną. A nie zająknął się nawet o milionach, tak, milionach, dzieci, które giną każdego
roku w łonach matek, a nawet jeszcze
po ich opuszczeniu. Wie ojciec naturalnie o zbrodniach tego przemysłu
„produkującego” na sprzedaż części
ciał nienarodzonych dzieci, a nawet
całe ich organizmy. To są doprawdy
zbrodnicze praktyki. A papież o tym
milczy.
- To wielki ból - powiedział krótko
gwardian. - Ubolewam nad tym. Trudno mi to zrozumieć, zwłaszcza, że
wycofuję się przed podsuwanymi przez
niektórych publicystów, teoriami o celowym i świadomym włączaniu się
papieża Franciszka w spiski masońskie przeciwko Kościołowi. Nie mogę
sobie z tym dać rady.
- On nawet nie klęka przed tabernaculum! Czemu? Czyżby nie wierzył
w Obecność Chrystusa? - prawie zawołał profesor.
- To wszystko wymaga jeszcze wielu
przemyśleń, długich medytacji - powiedział pojednawczo zakonnik.
- Wyboje tej szosy temu nie sprzyjają. Trzeba będzie do tego wrócić. Na
razie zmieńmy temat. Wyszliśmy od
pytań na temat terroryzmu, który dotknął, dosłownie dotknął, a nawet dotkliwie zranił pana dzisiaj. Wróćmy do
tej sprawy.
- Do zrozumienia współczesnego terroryzmu potrzeba zarówno starych narzędzi teologicznych jak i nowych noarzędzi intelektualnych - powiedział
profesor. Starych, więc tradycyjnych.
Tak, tradycja, powrót do tradycji! Do
starej tradycji! Potrzeba też nowego
myślenia. Właśnie - nowych narzędzi
intelektualnych. Ale jeszcze ich nie
mamy, choć wielu eksperymentatorów
stara się je tworzyć. A przy tym uwaga:
nowe podróbki starej teologii są jeszcze gorsze niż nowe teologiczne łamańce.
- Wystarczy prosta wiara w Boże
Miłosierdzie, które....
Zakonnik przerwał nagle i gwałtownie zahamował, bowiem za kolejnym
zakrętem ukazał się stojący w poprzek
drogi policyjny samochód. Na jego
dachu pulsowały czerwone i niebieskie błyski. Z przodu i z tyłu stali
uzbrojeni mundurowi z pistoletami
automatycznymi skierowanymi w ich
STRONA 21
prof. Kazimierz Braun
- polski reżyser teatralny, pisarz,
profesor nauk humanistycznych.
stronę.
- A cóż to takiego? - wyszeptał
gwardian.
- Zatrzymać pojazd. Wyłączyć silnik.
Wysiadać z podniesionymi rękami usłyszeli z głośnika. - Podchodzić.
Pospieszyć się!
- To wygląda niedobrze, panie profesorze. Musimy posłuchać. Przykro
mi, że tak zaczyna się pana pobyt
w kraju. Terroryści na lotnisku. Teraz ta policja. Czy to jest w ogóle policja?
Wysiedli z samochodu z podniesionymi rękami. Z tyłu, za nimi, zaczął
narastać łomot silnika. Aż do ogłuszenia. Ogarnął ich wirujący podmuch
wiatraka helikoptera. Maszyna musiała wychynąć z doliny, z której wyjechali i zatrzymać się w powietrzu tuż
nad nimi. Szli powoli ku policyjnemu
samochodowi i grupie mundurowych
z wycelowaną w nich bronią.
- Zatrzymać się! Paść na ziemię!
Ręce założyć do tyłu! - odezwał się
głośnik. Niezgrabnie wykonali polecenia.
Po chwili dwóch zbrojnych oderwało się od grupy i ruszyło wolno w ich
stronę, wciąż z bronią gotową do strzału, obchodząc ich z dwóch stron. Obaj
poczuli gwałtowne szarpnięcia wykręconych rąk i zimno stali kajdanków
na przegubach. Profesora zamroczyło
na chwilę uderzenie bólu w karku. Leżąc tak, z twarzami na asfalcie, zostali
błyskawicznie obszukani. Jakieś ręce
wyciągnęły im z kieszeni portfele
i opróżniły kieszenie.
9 września AD 2016 przyszedł na świat
Aleksander Wincenty Braun - syn Grzegorza
i Jego Żony Aleksandry Braun z domu Gruziel,
wnuk Kazimierza i Zofii Braunów.
Rodzicom, także i Dziadkom, gratulujemy
a młodemu Polakowi - katolikowi życzymy
zdrowia, rozwijania odziedziczonej mądrości
oraz ŁASKI - czyli ŻYCZLIWOŚCI u Boga i u ludzi na tym łez padole, na którym
to Aleksander właśnie się znalazł.
część 6 za tydzień
STRONA 22
Szanowny
Panie Redaktorze,
Pięknie dziękuję za przypomnienie
Czytelnikom - w numerze 8 "Głosu" postaci śp. Księdza profesora Michała
Poradowskiego. Od powrotu Księdza
Michała do kraju - w 1993 r., do jego
śmierci w 2003 r. byłem w stałym
kontakcie z Księdzem. Odwiedzałem
go w zawsze gościnnym domu śp. Pani
Wandy Poradowskiej we Wrocławiu,
wdowy po bracie Księdza Michała Szymonie Poradowskim (w okresie
okupacji niemiecko-sowieckiej w Polsce działaczu Narodowo-Ludowej Organizacji Wojskowej, po wojnie, podczas swej wyprawy do Kraju zatrzymał
się w domu Szymona Poradowskiego
Adam Doboszyński. Szymon Poradowski, po aresztowaniu przez bezpiekę
Adama Doboszyńskiego został również
aresztowany).
Dzieki współpracy i przyjaźni jaka
się między Księdzem Michałem a mną
zawiązała, poznańskie Wydawnictwo
WERS opublikowało w latach 90-tych
XX w. kilka książek Księdza: "Nowy
Światowy Ład", 1994, "Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego", 1996, "Aktualizacja marksizmu
przez trockizm", 1998, "Talmud czy
FORUM
LISTY DO REDAKCJI
Biblia", 1998, "Dziedzictwo Rewolucji
Francuskiej", 1998, "Wizyta pasterska
Jana Pawła II w Chile", 1999, "Upadek filozofii przyczyną upadku teologii", 1999.
Już po śmierci Księdza Michała, dla
uczczenia i utrwalenia pamięci po nim
opublikowałem skromną broszurkę:
"Ks. Michał Poradowski (1913-2003),
Przyczynek do biografii", Poznań
2005. Nakład jej został szybko wyczerpany, myślę o jej nowym, uzupełnionym wydaniu.
Postać Księdza Michała dane mi było przedstawić (a raczej przypomnieć)
Polonii Ameryki Łacińskiej i delegatom Polonii z całego świata w wystąpieniu w dniu 25 listopada 2007 r. na
XIII Walnym Zebraniu USOPAŁ
w Punta del Este, w Urugwaju. Gościłem tam na zaproszenie Pana Jana
Kobylańskiego, Prezesa USOPAŁ (nb.
uczestnikiem tego Zjazdu był również
Pan Redaktor Wiesław Magiera, od
tego czasu datuje się nasza znajomość
i przyjaźń).
Co warto dodać do artykułu o Księdzu Michale opublikowanym w 8 numerze "Głosu": w 1986 roku śp. Józef
Jankowiak, emigracyjny działacz
Stronnictwa Narodowego w USA,
przetłumaczył na angielski i własnym
sumptem wydał "Kościół od wewnątrz
zagrożony" (Rev. Michał Poradowski,
The Church Threatened from Within,
Elmwood Park, IL, USA 1986). Książka ta niekiedy jest do zdobycia
w amerykańskich antykwariatach i
portalach antykwarycznych: amazon,
abebooks. Warto polecić ją anglojęzycznym znajomym i przyjaciołom zainteresowanym tragiczną sytuacją Kościoła Katolickiego naszych czasów.
Pan Józef Jankowiak przetłumaczył
również na angielski - jak mi się
wydaje - najwybitniejszą i najbardziej
dzisiaj aktualną książkę Księdza Michała - "Talmud czy Biblia". Zacytujmy może jedno zdanie z tej książki:
"Nie można mówić, że chrześcijanie
i żydzi wierzą w tego samego Boga,
a kto tak twierdzi jest - z punktu widzenia wiary katolickiej - albo ignorantem, albo heretykiem". Wiele
rozdziałów tej wybitnej, teologicznej
książki mówi dobitnie o dzisiejszej
judaizacji chrześcijaństwa, w post
scriptum Ksiądz Michał pisze o skan-
chce, aby „poszerzona współpraca
włączyła rządy” do zajęcia się Internetem.
Na terenie USA, 10 sierpnia 2016
grupa prawników z koalicji TechFreedom w skład której wchodzi
Heritage Action for America, czy
Americans for Tax Reform, protestują
w kwestii ICANN, że zagraża Pierwszej poprawce do konstytucji USA
(mówi m. in. o wolności wypowiedzi).
Na tym wpływ Sorosa się nie
kończy, bo m. in. za pomocą fundacji
Gamaliela, uczył lewicowych liderów
socjotechnik, czyli jak manipulować
odbiorcą, aby akceptowali marksizm.
Odkąd w 2003, Soros utworzył Shadow Party, zajął się tworzeniem sieci
sympatyków Demokratów. Stąd rodzi
się wyjaśnienie, dlaczego Obama,
popiera oddanie kontroli nad Internetem w inne ręce.
Soros, zajął się tutaj promowaniem
„Neutralności sieci”. Na łamach National Review, John Fund zauważył, że
dla jej urzeczywistnienia wyłożył 196.
milionów dolarów. Narzędziem zaś,
ochrony tej neutralności, była w teorii,
Federalna Komisja Komunikacji
(FCC). Analityk, Phil Kerper, zaproponował biurokratyzację Internetu,
jako dobra użyteczności publicznej.
Dziennikarz Seton Motley, wyjaśnił,
że jednym ze sposobów cenzury, miała
być regulacja pasma dostępnego dla
stron internetowych. Oprócz uderzania
G£OS nr 9
14-20.09.2016
dalicznych, wprowadzonych przez Episkopat Polski "Dniach Judaizmu"...
Tłumaczenie tej książki od lat "leżakuje" w archiwum Wydawnictwa
WERS i czeka na swoje wydanie.
Podczas pobytów w USA (Nowy Jork,
Chicago, Kalifornia) wielokrotnie
rozmawiałem z tamtejszymi prominentnymi działaczami niepodległościowymi Polonii - czy znalazł by się ktoś
(osoba, instytucja, środowisko) które
zachciało by sfinansować wydanie
"Talmudu czy Biblii" i rozpowszechnić
tę książkę w obszarze języka angielskiego. Bez rezultatu... Teraz podobny
apel - zapytanie pozwalam sobie skierować - za pośrednictwem Redakcji
"Głosu" - do Polonii Kanadyjskiej.
Wdzięczny będę Czytelnikom "Głosu"
za wszelką okazaną pomoc w tej jakże ważnej - dla nas Polaków
i Katolików sprawie.
Serdecznie pozdrawiam
Pana Redaktora
i wszystkich Czytelników "Głosu".
Zbigniew Rutkowski, Poznań
Ps. pozwalam sobie podać adres do
ew. kontaktu:
ul. Nowowiejskiego 32 m. 6
61-733 Poznań,
e-mail: [email protected]
Soros chce “regulacji” Internetu
cd. ze str. 24
Ze strony ONZ, proces ten określa
się jako WSIS+10 (skrót od World
Summit on the Information Society).
W ramach fazy genewskiej, nastąpiła
promocja nowoczesnych technologii
komunikacyjnych, jako usług związanych z rozwojem. Następnie Tunis
Agenda, utworzyła Internet Governance Forum (IGF). Zgromadzenie Ogólne ONZ, w rezolucji 68/302, wskazało, że rozwój wymaga zniesienia
„cyfrowego wykluczenia”. Wraz
z przejęciem zadań, IANA Organizacja Narodów Zjednoczonych, wprowadza nacisk na Cele Zrównoważonego
Rozwoju. Tym sposobem np. pojawia
się promocja aborcji, czy feminizmu,
jako walki klasowej płci, ale sprzedawana pod hasłami Społeczeństwa
Informacyjnego i Otwartego Społeczeństwa, w czym łączy się z działaniami Sorosa (np. ów dał 100 milionów dolarów na rzecz proaborcyjnego
Human Right Watch w 2010, jak
doniósł redaktor Steven Ertelt).
Wspomniana wyżej Deklaracja Genewska z 2003, w punkcie B1 wskazała, że rządy, przez tworzenie Społeczeństwa Informacyjnego, będą
narzucały swą wizję świata.
Porozumienie utworzonej w 1964
grupy państwa tzw. G77 i Chin, zakładała kontrolę Internetu przez rządy.
Pekin chce, aby ICANN, był umiędzynarodowiony. Zdaniem Bergman,
za tym kryje się wzrost znaczenia
organizacji pozarządowych. Z kolei
Rosja: „popiera działalność UNESCO
w ramach rozwoju etycznego korzystania z Internetu”. Arabia Saudyjska
George Soros, w książce „Open
Society Reforming Global Capitalism
Reconsidered” na 120 stronie wyjaśnia, co to jest Społeczeństwo Otwarte, jest to: „odrzucenie wartości
uniwersalnych”. W tłumaczeniu zaś,
uważa, że nie istnieje dobro i zło, czyli
etyka jaką wprowadziło w Cywilizacji
Zachodu chrześcijaństwo. To właśnie
późniejszy prezydent, Open Society
Foundation George’a Sorosa - Aryeh
Neier, założył w latach 60. Students
for a Democratic Society (SDS).
Z kolei zaś, SDS, było jednym z trzonów Rewolucji 1968 roku, czyli inwazji Nowej Lewicy na kulturę Zachodu przez jej instytucje.
Neier, był związany z amerykańskim
ACLU, organizacji o powiązaniach
z Komunistyczną Partią USA. Później,
został dyrektorem wykonawczym
Human Right Watch. Nie był to
odosobniony przypadek. Jak podał
redaktor Paul Sperry, jeden z dyrektorów Open Society Foundation,
Morton Halperin, był podejrzany
o bycie agentem komunistów. James
L. Tyson, w „Targen America”, zarzucał mu, że m. in. ignorował działalność
KGB.
w biznes, jaki stoi za infrastrukturą
techniczną Internetu, idzie za tym
decydowanie, jakie treści mogą być
dostępne.
Problematyka cenzury Internetu,
pokazuje, że łącznikiem akcji ograniczania wolności Internautów, jest
antychrześcijaństwo. Wyraża się ono
w uznaniu, że nie ma wartości uniwersalnych. Konsekwencją tego, jest
uderzenie w człowieka z kilku stron
jednocześnie, za pomocą ONZ, organizacji pozarządowych, jak OSF
Sorosa oraz lewicowych polityków.
Tylko powrót do wartości chrześcijaństwa i jego szerzenie w Internecie, da wolność Internautom. Bez
nich, jest niemożliwe, określenie jakie
zachowania w sieci, uderzają w godność człowieka. Tym zaś, tłumaczy się
potrzebę cenzury.
Jacek Skrzypacz
Fundusz Prasowy “G³osu”
Mamy wiele wydatków, mimo oszczędzania.
Dziękujemy za każde wsparcie! Wiesław Magiera
Na Fundusz Prasowy “Glos Publishing” wp³acam $....................
Imię i nazwisko.................................................................................
Adres..................................................................................................
Tel. lub e-mail....................................................................................
Podziękowania dla Czytelników
Serdecznie dziękuję za kolejne wpłaty na Fundusz Wydawniczy na “G£OS
Publishing”: M. Leonard Bona $100, Joanna i Jacek Pobóg-Wieczorek $50.
G£OS nr 9
14-20.09.2016
SZLACHETNE ZDROWIE
Jak wyleczyć prawie każdy nowotwór
How to CURE Almost Any
CANCER at Home for $5.15 a Day
część 8
Bill Henderson
Andrew Scholberg
Stuart więcej o tym nie myślał. Ale
3 lata później – około miesiąc przed
moją rozmową z nim – Stuart dostał
niespodziewany telefon od tego właściciela. Powiedział Stuartowi:
„Chciałbym ci podziękować z głębi
serca za pomoc mojej żonie w pozbyciu się raka”. Jego żona była tak
chora, że nie mogła nawet chodzić.
A teraz wrócili z wyprawy do Europy!
Amerykański przemysł nowotworowy milczy o różnych metodach leczenia raka, takich jak ta o partnerze
Stuarta i jego żonie. Ludzie dowiadują
się o tych metodach z rozmów i książek takich jak moja. Możesz uratować
życie tylko przekazując informacje
o tym jak pozbyć się raka naturalnymi,
nie toksycznymi sposobami.
Wyleczony z raka w Palm Beach
ujawnia tajemnicę
Rebecca K. i jej mąż mieszkają
w Palm Beach, Floryda. Podczas huraganu prawdopodobnie spotkasz ich
w ich jacht-klubie w Gloucester, Massachusetts. Są tak wdzięczni za moją
pomoc, że niedawno gościli nas –
mnie i żonę, przez 3 noce w ich klubie.
Są absolutnie przekonani, że uratowałem życie Rebeki. Prawie 10 lat
temu Rebecca zaczęła mieć obfite
krwawienia miesiączkowe. Miała wtedy prawie 50 lat. Krwawienia stawały
się coraz gorsze i lekarze nie mogli ich
zatrzymać. Kiedy wykryli rak macicy,
zalecili histeroktomię, wycięcie jajowodów, jajników – wszystkiego. Trzy
lata temu Rebecca przeszła tę operację. Lekarze chcieli by po niej
poddała się radioterapii, żeby się
upewnić, iż komórki rakowe są mar-
ADWOKACI
KRZYSZTOF
PREOBRAŻEÑSKI
ANITA KOCUŁA
SPECJALIŚCI W SPRAWACH
KRYMINALNYCH I RODZINNYCH
Sheraton Centre, Suite 414
Richmond Tower
100 Richmond Street West
Toronto, ON M5H 3K6
416.964 -1717
tel. samochodowy
416.580-1408
twe. Powiedziała im: „Nie, dziękuję”.
Wolała znaleźć naturalną metodę pozbycia się raka. Na targach zdrowia natknęła się na biuletyn, który wymienił
moją książkę „Bez raka.” Przeczytała
ją i wynajęła mnie jako swojego doradcę. Zastosowała mój 6-punktowy
program opisany w rozdziale 5 niniejszego raportu. Ściśle go przestrzega.
Na przykład codziennie stosuje mieszankę olejowo-twarogową. Dodaje
czarne jagody i banany. Mówi, że
dodaje co tylko ma pod ręką. Niekiedy
ananas i miesza go blenderem.
Czy whiskey pomaga
leczyć raka?
Ale zrobiła coś co może was zdziwić
- wypiła drinka! Zwykle nie zalecam
alkoholu pacjentom z rakiem, bo on
karmi raka. Ale Rebecca mówi, że to
ma swoje zalety. Rebecca rozpoczyna
od funta miodu (ok. 0.5 kg), podkreśla,
że miód ma być surowy. Dodaje
troszkę whiskey + 3 świeże liście aloesu (po usunięciu ostrych końcówek),
miesza blenderem. Oboje piją taki
drink. Kiedy rozmawiałem z nią ostatnio, powiedziała: „Bill, dałeś mi to co
najcenniejsze na świecie: kolejny
dzień - i dużo więcej!” Lubię słyszeć
takie świadectwa, dostaję je cały czas.
To dlatego mówię, że to jest największe spełnienie jakiego doświadczyłem w całym życiu. Nic nie może
sprawiać takiej satysfakcji niż to co
teraz robię. Codziennie mam okazję
komuś pomóc. I co może być lepsze
od tego?
W tym rozdziale powiem wam
dokładnie co bym zrobił gdybym miał
raka. Faktycznie, ja już stosuję w większości swój 6-punktowy program,
żeby zachować zdrowie. I to działa,
straciłem na wadze i ważę tyle samo
od lat, jestem aktywny fizycznie, energiczny, dobry psychicznie, a mój system odpornościowy jest tak silny jak
żelazo.
Sukces rodzi sukces. A chcę byście
wy i wasi ukochani odnosili sukces w
zdrowiu. Prosty program który mam
opisać potwierdził na przestrzeni
wielu lat, że działa na każdy rodzaj
raka. Tak, każdy rodzaj. Poniżej ogólny zarys tych 6 punktów:
1. Wzmocnienie słabnącego systemu
odpornościowego - najlepszy jest
Transfer Point’s Beta Glucan
2. Metoda dr Budwig: olej lniany
z twarożkiem - do zreformowania
przyjmowania twoich komórek
3. Wit. C + l-Lysine/l-Proline
z Green Tea Extract [ekstrakt z zielonej herbaty] - dla zatrzymania
wzrostu raka
4. Warzywa + enzymy - dla uzasadowienia organizmu i zapewnienia potrzebnych enzymów
5. Dieta zwalczająca raka -detoksykacja organizmu i przywrócenie mu
STRONA 23
raka, czy jego wyleczenie, wzmocnienie systemu odpornościowego. Suplementy są tu kluczowe. Później omówię
dietę, ale żadna dieta nie jest adekwatna w hamowaniu raka. Skuteczny program leczenia raka wymaga suplementów odżywczych, kropka.
Rozdzia³ 5
Bill Henderson
równowagi
6. Suplementy witaminowo-mineralne - zapewnienie niezbędnej ilości.
I to wszystko. Nic bardzo skomplikowanego. Każdy może to zrobić.
I jest tak tani, że nawet ci, którzy nie
mają ubezpieczenia mogą sobie
pozwolić na tych 6 punktów. Krótko
mówiąc, jest to terapia Rolls Royce’a
dla tych na budżecie Forda.
Wierz lub nie, znam ludzi którzy
pozbyli się raka stosując tylko jeden
z 6 punktów tego programu. Ale jeśli
zastosujesz wszystkie 6, rak nie ma
szansy. Czy zagwarantuję, że zadziałają? Przykro mi, żadnych gwarancji.
W każdym razie to wasza decyzja,
i wy macie wziąć za nią całkowitą
odpowiedzialność. A kiedy wasze
zdrowie stanie się silniejsze, rak się
osłabi. Rak jest jak huśtawka: rak na
jednym końcu, wasze zdrowie na
drugim. Kiedy zastosujecie mój program, jest normalne, że wasze zdrowie
się poprawi, a rak osłabnie, nawet jeśli
wasz lekarz wydał na was wyrok
śmierci. Zachęcam was do omówienia
tego programu z waszym lekarzem.
Ale zanim to zrobicie, musicie się
przekonać, że on zadziała. W przeciwnym razie lekarz powie wam, że to
strata czasu. A jeśli wasz lekarz nie jest
przynajmniej sympatyczny czy tolerancyjny, powinniście rozważyć
znalezienie innego lekarza.
Jak wzmocnić system
odpornościowy i zmusić raka
do ucieczki i ukrycia się
Żaden rak ani nie wystąpi, ani nie
będzie się rozwijał, kiedy silny jest
wasz system odpornościowy.
A zatem waszym priorytetem, niezależnie od tego czy jest to prewencja
Co zrobiłbym gdybym miał raka:
skorzystałbym z 6-punktowego
programu dla każdego
rodzaju raka
Jest kilka opcji, ale przedstawię
wam moją pierwszą, to ją stosuję. Produkt nazywa się Beta-1, 3D Glucan.
Produkuje go Transfer Point, firma
w Columbia, Płd Karolina. On bije
wszystkie inne produkty wzmacniające odporność. Jeśli masz raka, bierzesz
na czczo 1 kapsułkę na każde 23 kg
wagi ciała.
Oto niektóre z powodów dlaczego
Beta-1, 3D Glucan jest najlepszym
produktem:
• Prawie wszystkie wzmacniacze
odporności są rozpuszczalne. Oznacza
to, że trudno jest kontrolować gdzie się
rozpuściły w organizmie i gdzie będą
miały skutek. Ale Beta-1, 3D Glucan
podróżuje tam gdzie uczyni najwięcej
dobra - a mianowicie z żołądka do
jelita cienkiego. Tu się rozpuszcza
żeby móc wejść do systemu limfatycznego. Stąd poprzez skomplikowany
proces dostaje się do krwiobiegu.
• Beta-1, 3D Glucan “każe” neutrofilowym komórkom odpornościowym
odszukać komórki rakowe i je zabić.
Komórki neutrofilowe stanowią połowę albo więcej komórek twojego
systemu odpornościowego. Beta-1, 3D
Glucan umieszcza receptor w błonie
zewnętrznej tych komórek. Dzięki
niemu one „widzą” komórki rakowe
jako wrogie i je zabijają!
• Biorąc odpowiednią dawkę Beta-1,
3D Glucan (zależnie od wagi ciała)
można podwoić moc systemu odpornościowego. To proste. Inaczej mówiąc, nie ma potrzeby brać tego produktu kilka razy dziennie. Nic nie
zyskujesz biorąc więcej niż jest zalecane.
• Niektóre z konkurencyjnych produktów używają beta glucan z grzybów, albo ze zboża, albo z obu. Ale te
produkty są dużo mniej skuteczne niż
Beta-1, 3D Glucan, produkowany
z drożdży.
ciąg dalszy za tydzień
“Jak wyleczyć prawie każdy nowotwór”
„How to CURE Almost Any CANCER”
Bill Henderson, Andrew Scholberg
Najważniejsze części książki po polsku - 30 str. maszynopisu, cena $10
plus $3 koszty przesyłki (razem $13) można zamawiać w wydawnictwie
G£OS Publishing, 614-52 Mabelle Ave., Toronto, Ontario, M9A 4X9, Canada
FORUM
G£OS nr 9
14-20.09.2016
Soros chce “regulacji” Internetu
STRONA 24
P
rzy wsparciu Baracka Obamy,
Chin, Rosji, Arabii Saudyjskiej
i innych, Soros chce kontroli
Internetu. W ramach Open Society
Foundations (Fundacja Otwartego
Społeczeństwa - OSF) działa Open
Society Justice Initiative (Inicjatywa
Sprawiedliwości Otwartego Społeczeństwa - OSJI). Promuje rozwiązania prawne na rzecz promocji zasad
i działań OSF. Jak podaje oficjalna
strona, dba ona m. in. o „promocję
wolności informacji oraz ekspresji”.
Grupa ta, stworzyła „2014 Proposed
strategy”, co ujawnili haktywiści
z DCLeaks. OSJI Sorosa na łamach
tego dokumentu wskazała, że Internet
łączy się z prawami organizacji pozarządowych i „wolną ekspresją”, bo jest
„kluczem do promocji wolności ekspresji i wolnych społeczeństw”.
OSJI problem widzi w braku regulacji prywatnych operatorów Internetu
i tym samym decydowania przez nich,
a nie biurokratyczne agencje, jakie
informacje mogą być publikowane
w sieci. Inicjatywa Sprawiedliwości
Sorosa zakłada „balans między
prywatnością i wolnością ekspresji/wartościami [?] transparentności
w obszarze zainteresowań OSF i Inicjatywy Sprawiedliwości [OSJI], włączając w to wypowiedzi online [w] interesie publicznym, dostęp do danych
etnicznych, statystyk zdrowotnych,
korzyści korporacji z tytułu własności,
oświadczenia aktywów osób publicznych i prawa organizacji pozarządowych, do utrzymania informacji prywatnymi”.
Zakłada również walkę z nierówHrabia po dłuższym pobycie za granicą wraca do swoich posiadłości.
Na dworcu czeka na niego zaprzęg
koni i wierny sługa Jan:
- No i cóż tam zdarzyło się nowego
we dworze podczas mojej nieobecności Janie?
- Nic nowego Jaśnie Panie... no może tylko to że Azorek zdechł.
- Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to
się stało?
- Ano nażarł się końskiej padliny to
i zdechł.
- A skąd we dworze końska padlina?
- Konie się poparzyły to zdechły.
- Jak to konie się poparzyły??... Od
czego?
- Od ognia Panie, jak się stajnia
paliła.
- A kto podpalił stajnie?
- Nikt od płonącego dworu się
zajęła.
- Na miłość boską to i dwór spłonął?
Jakim sposobem?
- Ano po prostu. Świeczka przy
trumnie teścia Pana hrabiego się
przewróciła i firany się zajęły.
- Och! A czemu mój teść umarł?
- Bo dostał zawału z powodu, Jaśnie
Pani.
- Bo, Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem co się z nim od trzech lat
nością, co w języku lewicy, oznacza
usuwanie opinii spoza kręgu marksistów. Propozycja OSJI zakłada, że
firmy będą podlegały międzynarodowej kontroli rządów z uwzględnieniem praw człowieka. W przypadku
ostatniej ich generacji (za podziałem
Karela Vasaka są cztery), w praktyce
sprowadza się m. in. do promocji gender, czyli np. umacniania w sieci ko-
1 października. Za tym kryje się
określenie kto ma władzę nad technologią Internetu, czyli m. in. systemem DNS (Domain Name System),
adresami sieciowymi (IP). Oficjalna
strona NTIA podaje, że za tą zmianą
kryje się „globalne zarządzanie” Internetem. Dyskusję, jak ma to wyglądać,
dzieją się w ramach Internet Governance Forum (IGF), którego sekreta-
rzystnych informacji dla transeksualistów, optyki feministycznej w rozumieniu kwestii społecznych itp.
Jak zauważa Judith Bergman z Gatestone Institute, kontrola Internetu kryje
się pod „globalnym zarządzaniem”.
Na chwilę obecną siecią zarządza
amerykańska National Telecommunications and Information Administration (NTIA). Ma ona przejść w ręce
Internet Corporation for Assigned
Names and Numbers (ICANN) od
riat jest w Szwajcarii w ramach ONZ.
Wedle oświadczenia rządu USA z 10
czerwca 1998, zarządzanie DNS przez
amerykański rząd miało być tymczasowe. Oficjalnie zmiana od października 2016, prowadzi do międzynarodowego wsparcia dla Internetu.
Zarazem 12 grudnia 2003, ONZ
w dokumencie WSIS-03/GENEVA
/DOC/4-E odnośnie tworzenia społeczeństwa informacyjnego, zawarła
cele do jakich dąży. Wprowadzanie
spotykała.
- Spotykała się od trzech lat?! To
przecież nic nowego!
- Właśnie mówiłem Jaśnie Panie, że
nie zdarzyło się nic nowego.
czeka już wybitny internista, chirurg,
dentysta, ksiądz, notariusz i adwokat
z dwoma świadkami. Na podjeździe
stoi karawan, a w grobowcu rodzinnym czterech robotników wybiera
ziemię pod trumnę!
Czas na... uœmiech!
Pewien bardzo oszczędny w słowach arystokrata zatrudnił nowego
lokaja. Obejmując obowiązki sługa
otrzymał od pana szczegółowe instrukcje:
- Kiedy wołam "kąpiel!", potrzebna
mi woda, mydło, ręczniki, płaszcz
kąpielowy, szlafrok, świeża bielizna,
ubranie, herbata i gazeta. Kiedy wołam "śniadanie!", mam dostać kawę,
mleko, cukier, jajka, szynkę, masło
i gazetę, a krzesło trzeba przysunąć do
kominka.
Lokaj skinął głową na znak, że zrozumiał. Jeszcze tego samego wieczora
arystokracie robi się niedobrze i woła:
- Lekarza!
Po stosunkowo niedługim czasie
zdyszany lokaj wraca do swego pana
i z dumą w głosie oświadcza:
- Myślę że będzie pan ze mnie zadowolony, milordzie. W przedsionku
Dzieci podchodzą do hrabiego
spacerującego po parku i wskazując
na zamek pytają:
- Czy pan mieszka w tym zamku?
- Tak.
- A czy tam nie ma żadnego straszydła?
- Nie ma. Jestem jeszcze kawalerem.
Tańczy hrabia z jakąś baronową na
balu. W pewnym momencie odzywa
się: - Pani Baronowo, czy oddałaby mi
się Pani za milion dolarów?
Baronowa "oburzona":
- No jak to, Panie Hrabio?
infrastruktury technicznej, miało
służyć przemianie ludzi, aby zaakceptowali to, co jest teraz rozumiane jako
prawa człowieka i zrównoważony
rozwój (za tym np. kryje się gender).
W miejsce wartościowania przez
optykę chrześcijańską, wprowadziła
ona: „Komunikację jako fundamentalny proces społeczny”. Za tym zaś,
idzie zmiana oceny czynu ludzkiego,
czyli brak odnoszenia go do dobra
i zła. Społeczeństwo informacyjne,
zakłada m. in. wedle tej Deklaracji
z Genevy, również położenia nacisku
na uchodźców, mniejszości czy
„równość gender”. W praktyce, za tym
stoi wprowadzanie wielokulturowości
Nowej Lewicy, przez uciszanie tych,
co się jej sprzeciwiają (np. walka
z „mową nienawiści”).
Miejsce jednostki, zastępuje społeczeństwo, co powoduje, że potrzeby
indywidualne, wbrew deklaracjom
o różnorodności, sprowadzają się do
uczynienia z ludzi, masy, wedle dyrektyw ideologicznych marksizmu.
Społeczeństwo informacyjne, opiera
się wedle tych założeń na zmianie systemów: finansowego, pracy, czy edukacji zgodnego ze Szkołą Frankfurcką.
Wynika z tego, odrzucenie patriotyzmu na rzecz „różnorodności kulturowej”. Zakłada również digitalizację
dzieł kultury, co łączy się z umacnianiem wielokulturowości, a nie
ochrony tożsamości narodowej. Kto
zaś nie podlega indoktrynacji za pomocą technologii, ulega „cyfrowemu
wykluczeniu” (digital divide) i wymaga uwagi.
cd. na str. 22
Hrabia:
- Niech Pani pomyśli, chodzi o milion dolarów.
Baronowa po chwili:
- Za milion dolarów oddałabym się
Panu, Panie Hrabio...
Hrabia po chwili zagaduje:- A czy
oddałaby mi się Pani za jednego
dolara?
Baronowa oburzona: - Ależ Panie
Hrabio, za kogo mnie pan ma?
Hrabia: - To już ustaliliśmy, teraz się
targujemy...
Do pokoju hrabiego wchodzi lokaj
i mówi:
- Panie hrabio znowu przyszedł ten
żebrak który twierdzi, że jest pana
bliskim krewnym i że może tego
dowieść.
- To chyba jakiś idiota?
- Ja też tak pomyślałem, ale to
jeszcze nie dowód!
- Janie, kiedy to ostatnio polowaliśmy na jelenia?
- Wczoraj, Jaśnie Panie.
- No widzisz! To dlaczego dziś na
obiad znowu jest konina?
- Proszę wybaczyć, ale kucharz
serwuje tylko to, co Jaśnie Pan raczy
trafić!

Podobne dokumenty