Głos nr. 9 (2016)
Transkrypt
Głos nr. 9 (2016)
Soros wyłożył wielkie pieniądze, aby wpłynąć na papieża GŁOS Dlaczego Polska nas nie chce? Tygodnik dla osób myślących Nasze wartości: BÓG Rodzina Ojczyzna No. 9 Toronto 14-20.09.2016 Polacy! Spartanie schyliliby przed Wami czo³o A merykański fotograf, kierownik amerykańskiej ekspedycji filmowej Mr. Bryan z Nowego Jorku, który był w Warszawie we wrześniu 1939: „Polacy! Gdyby Spartanie odżyli i zobaczyli Wasz heroizm, schyliliby przed Wami czoło. Będąc 7 miesięcy jako żołnierz pod Verdun nie spotkałem się z taką postawą.” Naród taki nie może być zwyciężony - mówi o Polakach dziennikarz amerykański („Express Poranny”, Warszawa 16 września 1939 w nr 256). Miły nasz gość, jak wiadomo, bawi już od kilku dni w Warszawie, uwieczniając na taśmie filmowej barbarzyńskie i okrutne czyny najeźdźcy. Taśma filmowa rośnie i wydłuża się fragmentami zbombardowanych domów, szpitali, zamordowanych dzieci, kobiet i mężczyzn. Pracowity, ciężki i wysoce niebezpieczny jest każdy dzień dzielnego Amerykanina. - Byłem dziś w kilku zniszczonych przez bomby domach. Wi-działem zabite dzieci, kobiety, słyszałem jęki rannych… - mówi Mr Bryan. - Bohaterstwo ludności cywilnej nie da się opisać słowami. Jakże dzielni muszą być Wasi żołnierze, skoro społeczeństwo przybrało postawę godną najdzielniejszego żołnierza. Mówię to jako były żołnierz. Będąc 7 miesięcy na froncie pod Verdun, nie spotkałem się nawet tam z tak godną postawą, z tak wielkim heroizmem i z tak wielkim samozaparciem się jak w Warszawie. Przedziwne i wspaniałe fakty mówią za Was. Świst bomb, granaty rozrywają się, terkoczą karabiny maszynowe, kule padają z góry, z dołu i z boku, a wśród nich spokoj- łosowałem na ciebie, ale dziś stwierdzam, że... cię nie znam. Kampania wyborcza twoja była cudowna wręcz… choć jak zapewniała mnie pewna polonistka nie można używać słowa cudowny, bo cudowny jest tylko Obraz Matki Bożej na Jasnej Górze, przed którym „wybłagiwałeś” na kolanach „ratunek” dla Ojczyzny… Jeśli już jesteśmy przy Matce Bożej, to przypomnę ci pewne slogany, które towarzyszyły tej kampanii. O błogosławionym łonie, które cię nosiło i piersi, które ssałeś... …czyniąc z twojej matki niemal Matkę Boską, a ciebie niemal mesjaszem naszej Ojczyzny… śmieszne to się zdaje rozpatrując dzisiaj twoją prezydenturę. Klęczałeś przed syryjską mistyczką Myrną Nazzour w Zembrzycach… …która namaściła cię, ale czy dziś już dotarło do niej, że będąc prezydentem posłałeś w „dowód wdzięczności” kontyngent polskich żołnierzy, aby podsycać awanturę wywołaną przez twoich żydowskich przyjaciół w jej ojczyźnie? G $1.50 nie i z powagą odbywa się nie tylko normalne życie stolicy, ale usuwanie zgliszcz, popiołów i rumowisk. Więcej nawet! Warszawa sprząta chodniki i ulice! Warszawa obecnie jest czysta! To już jest nad wyraz godne podziwu. Brutalność wojny jest wielka. Niszczą i palą domy zamieszkane przez ludność cywilną, gnębią mieszkańców, natomiast obiekty wojskowe są prawie nieuszkodzone. Ba! Szpitale stały się przedmiotem bombardowania. Byłem akurat w jednym z nich podczas barbarzyńskiego bombardowania. Oprócz przeraźliwego huku bomb, walących się murów nic nie wskazywało, że śmierć jest w sąsiedztwie. Lekarze pracowali spokojnie, operując rannych i chorych, bez drżenia ręki posługiwali się ostrym skalpelem. - Straszny, a jednocześnie radosny to był widok Waszego bohaterstwa. Nawet dzieci zachowują się po męsku. Naród taki nie może być zwyciężony - zakończył miły gość braterskiego narodu. Kim jesteœ… prezydencie Duda? Jeśli już jesteśmy przy „żydowskich przyjaciołach”, to oni najbardziej cieszyli się z twojej kandydatury. Dlaczego? Przypomnę ci wiersze twojego żydowskiego teścia… wiersz o żołnierzach z orzełkami na czap- kach, którzy ponoć mordowali żydowskie dziewczynki rurkami na odlew… Ja wiem, teścia się nie wybiera, ale sam w Kielcach w rocznicę pogromu kieleckiego nie powiedziałeś opinii publicznej dosadnie, że to była robota ubeków, która miała za zadanie zrobić z Polaków antysemitów… Zostałeś też honorowym „Łapaczem Hostii”… według mnie przez niedbalstwo kapłanów, którzy rozdają Komunię św. byle jak, na stojąco, byle szybko… przy mnie dwa razy upadł Chrystus na posadzkę kościoła, a był i taki incydent, kiedy z kielicha wysypały się Hostie… dla mnie jest to absolutnie niedopuszczalne, ale dzięki tej patologii ty stałeś się Honorowym Ratownikiem Hostii, wywołując ogólnopolski aplauz wśród katolików… Ale może od początku. Memoriały Marii Kaczyńskiej w Rabce- Zdrój… cd. na str. 4 POLSKA - ŚWIAT STRONA 2 G£OS nr 9 14-20.09.2016 „Washington Post”: W Watykanie szykuje się konserwatywny bunt „The Washington Post” donosi o kształtowaniu się w Watykanie „oporu” konserwatywnych hierarchów, którzy zamierzają przeciwstawić się rewolucyjnym zmianom na Synodzie o Rodzinie. Jako głównego oponenta lewicująca gazeta wymienia Amerykanina, kardynała Raymonda Burke’a. „Washington Post” twierdzi, że papież Franciszek stara się wprowadzić zmiany, które umożliwią „bardziej inkluzyjne traktowanie rozwiedzionych katolików, jak i gejów i lesbijek”. Gazeta przypomina słowa kard. Burke’a. – Władza papieska – przestrzegł kilka miesięcy temu amerykański hierarcha – nie jest absolutna. Papież nie ma uprawnień do zmiany nauczania. Gazeta pisze o rosnącej sile konser- watywnych duchownych, prowadzących „wojną kulturową” w Kościele, jednocześnie zwracając uwagę na postać samego papieża: „reformatora” i „wielkiego rewolucjonisty”, jak go mają określać jego „postępowi sojusznicy”. „Washington Post” przypomina także „postępowe decyzje” Franciszka i pisze o oporze duchownych, z jakim Ojciec święty boryka się w Kościele. Pisze o rosnącej grupie kardynałów, jawnie krytykujących jego posunięcia. Gazeta wskazuje na kilkanaście wywiadów, w tym siedem udzielonych przez wysokich rangą urzędników kościelnych, którzy twierdzą, iż pontyfikat Franciszka „bardzo podzielił Kościół”. Według jednej z przytaczanych opinii, w Kościele doszło do największej polaryzacji od czasów soborowych. „Konserwatywny bunt – jak czytamy – widoczny jest na wielu polach, w przypadku publicznych komentarzy, ale również w rosnącej popularności konserwatywnych katolickich stron internetowych, promujących opozycję wobec Franciszka; rosnącej liczbie książek i materiałów promocyjnych wspieranych przez konserwatywnych duchownych, chcących przeciwdziałać liberalnemu trendowi; w przypadku medialnych przecieków wymierzonych w watykańskich reformatorów”. Gazeta przypomniała wypowiedzi kard. Burke’a, twierdzącego, że pomimo ogromnej władzy, jaką ma papież, doktryny Kościoła nie można zmienić. Cytuje także słowa brytyjskiego liberała, ks. Timothy’ego Radcliffe’a, który uważa, że Ojciec św. z zadowoleniem przyjął otwartą debatę, jaka toczy się w Kościele. Duchowny niepokoi się jedynie, co z niej wyniknie. Ks. Radcliffe przekonuje, że „zamiast wytyczenia jasnego stanowiska, papież jest bardziej subtelny i często w sposób dorozumiany powstrzymuje liberalnych przywódców kościelnych, którzy naciskają na radykalną zmianę, podczas gdy jednocześnie sugeruje i dozwala na otwartą debatę odnośnie granic proponowanych reform”. Gazeta wspomina, że „zachętę” papieża wykorzystali skrajni liberałowie w Kościele do testowania zakresu wolności, proponując niekiedy radykalne rozwiązania np. uznanie tzw. małżeństw jednopłciowych. O decyzji Komisji Europejskiej poinformował wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki. Polska zapłaci za nieprawidłowe – zdaniem KE – wydatkowanie pieniędzy na wsparcie dla grup producenckich z branży owocowo-warzywnej. Rząd w Warszawie odwołuje się od tej decyzji. Jak tłumaczył Bogucki podczas posiedzenia senackiej komisji rolnictwa, grupy producenckie z branży owocowo-warzywnej nie stały się silnym partnerem dla przemysłu mimo że na pomoc dla nich w poprzednich latach przeznaczono ok. 7,6 mld zł. Dodał, że w ocenie resortu rolnictwa, grupy te nieefektywnie wykorzystały środki. Na niewłaściwe wykorzystanie unijnych funduszy na wsparcie grup producenckich wskazuje Komisja Europejska. Jej zdaniem były one niezgodne z prawem unijnym. Z tego tytułu na Polskę została nałożona już kara w wysokości ok. 700 mln zł, tj. 10 proc. przyznanej kwoty. – Pierwsza kara było to 55 mln euro za lata 201011, za lata 2012-2013 – 110 mln euro – wyliczał Bogucki. W tej chwili kara polega na zmniejszeniu o 20 proc. bieżącego finansowania grup produ- cenckich. – Są to ogromne kary z tytułu przeprowadzonych przez ETO kontroli – ocenił wiceminister. Rząd w Warszawie w odwołaniu zwraca uwagę, że nieprawidłowości były nie po stronie polskiej, ale wynikały z nieprecyzyjnych przepisów Unii Europejskiej w zakresie wdrażania i funkcjonowania tego programu. Bogucki poinformował, iż realizowany jest program naprawczy, będący warunkiem nienakładania kolejnych kar. KE zarzuciła Polsce, że środki były przeznaczone niecelowo dla grup two- rzonych przez osoby związane rodzinnie i powstawały w wyniku wcześniejszego podziału gospodarstw. Bogucki w reakcji na te zarzuty zauważył, że ani polskie, ani unijne przepisy nie zakazywały tego wprost. KE uważa, że te grupy w dużej mierze niegospodarnie wykorzystywały środki poprzez zawieranie umów na zakup środków produkcji i nieruchomości z członkami grupy. Zarzuciła im też zawyżanie kosztów inwestycji. W przypadku kilkudziesięciu grup trwają postępowania wyjaśniające. Źródło: Kresy.pl. Uchodźcy, którzy przeprowadzili się do Tarnowa z ogarniętej wojną Syrii uznali... że lepiej i łatwiej żyje się w Damaszku. Spakowali więc walizki i wrócili do Syrii - informuje Radio Kraków. Rodzina z Syrii, która od roku mieszka w Polsce uznała, że czas wracać. I nie chodzi o to, że w Polsce spotkała się z ostracyzmem, z niechęcią. Po prostu rodzina miała problem z pracą, nauką polskiego po prostu z adaptacją. W Tarnowie mieszkali przez rok po tym, jak konflikt zbrojny zmusił ich do ucieczki z ojczyzny. "Dzisiejsza Syria jest inna niż wtedy. Wtedy wydawało się, że kraj upadnie, zostanie zniszczony. Nie było nadziei na zmiany. Dziś sytuacja w centrum i w okolicy jest w miarę stabilna" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Bartłomiej Kapuściński z fundacji "Ziemia Obiecana". Jak dodał Kapuściński, Riyadowi i jego rodzinie ciężko było zaaklimatyzować się w Tarnowie. "W Syrii jest tak, że wystarczy, że jedna osoba pracuje i może utrzymać rodzinę. U nas jest inaczej. Otrzymywali też pomoc z MOPS. Natomiast te środki są ograniczone. Są też obwarowane pewnymi zasadami. Trzeba odwiedzać instytucje, chodzić na kursy, które trzeba samemu opłacać. Po opłaceniu mieszkania niewiele im zostawało. Funkcjonowali przy dużym wsparciu społeczności chrześcijańskich w Tarnowie. Z tego, co się dowiedzieliśmy Riyad otrzymał ponownie ofertę pracy w firmie, która wznowiła swoją działalność w Syrii" - mówił Kapuściński. Druga rodzina uchodźców, która także mieszkała w Tarnowie wyprowadziła się do Niemiec. Polska powinna stanowić wzór dla Europy jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców. Otwieramy szeroko ramiona, czyli pomagamy, ale nie pozwalamy, by uchodźca dyktował prawa Polsce. UE: Polska zapłaci 700 mln zł za wspieranie producentów rolnych! Uchodźcy nie chcą żyć w Polsce - wolą wracać do Syrii GŁOS Tygodnik dla myślących 52 Mabelle Ave. Unit 612 Toronto, Ontario M9A 4X9 tel. 416.993.3143 [email protected] Wydawca: G³os Publishing Redaktor naczelny: Wies³aw Magiera Publicyści: Grzegorz Braun, Stefan Skulski, Aleksander Szycht, Piotr Jakucki, Maria Pyż, Stanisław Michalkiewicz, Małgorzata Todd, Edward Dusza, Wiesław Cypryś, Jan Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Władysław Korowajczyk, Aleksander Szumański. Publikowane teksty niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcji. Nie odpowiadamy za treść ogłoszeń i publikowanych listów do redakcji. Nie wszystkie nadesłane listy są publikowane. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych. Materiały własne oraz agencyjne i internetowe. Prenumerata - subscription Kanada -1 rok - $100, pół roku $ 50 Kanada -1 rok ekspresowo $170 USA - 1 rok ekspresowo $220 USA - pół roku ekspresowo $110 Internetem pdf - 1 rok - tylko $35 Proszę przesłać czek lub Money Order na: Glos Publishing 52 Mabelle Ave. Unit 612 Toronto, Ontario M9A 4X9 G£OS nr 9 14-20.09.2016 POLSKA - ŚWIAT STRONA 3 Neobanderowski parlament Ukrainy potępił polski Sejm i Senat za upamiętnienie Rzezi Wołyńskiej Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła rezolucję nr 5095 potępiającą przyjęcie przez polski Senat i Sejm uchwał z dn. 7 i 22 lipca bieżącego roku, dotyczących upamiętnienia Rzezi Wołyńskiej. Ukraińscy deputowani wezwali w przyjętej rezolucji swoich polskich partnerów do zaprzestania upolityczniana tragicznych kart wspólnej, ukraińsko-polskiej historii i skupienia swoich wysiłków na budowaniu konstruktywnych relacji między Ukrainą a Polską w celu wzmocnienia partnerstwa w demokratycznej Europie, opartego na europejskich wartościach. „Parlament Ukrainy uważa, że ustanowiony przez Sejm RP Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP (…) jest przejawem upolitycznienia tragicznych stronic ukraińsko-polskiej his- torii” – czytamy w uchwale. Rada Najwyższa zwróciła uwagę, że Ukrainę i Polskę „jednoczą zarówno szlachetne przykłady wspólnej walki o wolność, jak i krwawe konflikty”. Oświadczyła, że wszystkie ofiary tych konfliktów powinny być traktowane z należytym szacunkiem. Wyraziła też żal z powodu przyjęcia przez polski parlament wspomnianych wyżej uchwał jako fałszujących rzeczywisty obraz tamtych wydarzeń (?). Ukraiński parlament uważa, że przyjęcie przez polskich parlamentarzystów tych decyzji naraża na szwank polityczny i dyplomatyczny potencjał oraz wysiłki obydwu krajów i narodów w kierunku wzajemnego przebaczenia, pojednania i upamiętnienia niewinnych ofiar - zarówno po stronie ukraińskiej, jak i polskiej. Tym samym ukraińscy deputowani uznają, że zbrodnie dokonywane na Polakach przez Ukraińców są porównywalne z przypadkami zabicia rezunów w samoobronie. Ponadto wydając dokument tej treści, a nie odcinając się od banderyzmu, który krzewią i któremu hołdują, starają się stworzyć wrażenie jakoby zbrodni na Polakach dokonali wyznawcy zupełnie innej ideologii niż tej, jaka panuje obecnie na Ukrainie, a przecież tak nie jest. W tym kontekście mówienie o tym, że Polska razem z Ukrainą ma się jednoczyć w celu wzmocnienia partnerstwa w demokratycznej Europie, opartego na europejskich wartościach jest zwyczajnym pustosłowiem, jeżeli nie zwykłym łgarstwem, jako że ideologia Bandery i Szuchewycza, tak pielęgnowana obecnie na Ukrainie, ze wspomnianymi wartościami nie ma nic wspólnego. Warto dodać, że w dokumencie Rada Najwyższa Ukrainy zaznaczyła, że przyjęcie przez polski Senat i Sejm uchwał o upamiętnieniu ofiar Rzezi Wołyńskiej nastąpiło wraz z antyukraińską kampanią, polegającą na niszczeniu ukraińskich pomników znajdujących się na terytorium Polski (zapewne chodzi o te zbrodniarzy z UPA, których w Polsce w ogóle nie powinno być), atakach na uczestników uroczystości religijnych (?), zakazie prowadzenia działalności kulturalnej (zapewne chodzi o banderowski zespół, który nie został wpuszczony do Polski) oraz szowinistycznej retoryce (?). Wbrew oczekiwaniom ukraińscy deputowani nie zajęli się projektami rezolucji, w których proponowano m.in. upamiętnienie „ofiar ludobójstwa dokonanego przez państwo polskie na Ukraińcach w latach 19191951″. Ponad milion Meksykanów wyszło na ulice, by zaprotestować przeciw proponowanej przez władzę legalizacji tzw. „małżeństw homoseksualnych”. Lokalna prasa uważa protesty za bezprecedensowe i porównuje je do powstania Cristeros z lat 30. XX wieku. Polemiki na temat legalizacji homoślubów trwają w Meksyku już od maja, kiedy prezydent Enrique Peńa Nieto zapowiedział wniesienie po- prawki do art. 4 meksykańskiej konstytucji, aby w ten sposób umożliwić zawarcie „małżeństwa” jednopłciowym układom. Propozycję prezydenta ma rozpatrzyć senat. Zaraz po jej wysunięciu ukonstytuował się Narodowy Front na rzecz Rodziny (hiszp. Frente Nacional por la Familia). Rzecznik prasowy Frontu Rodrigo Ivan Cortes stwierdził, że małżeństwo nie jest kwestią związku uczuciowego, ale trzeba na nie patrzeć od strony dzieci, a one, aby wzrastać, potrzebują środowiska rodzinnego, w którym obecni będą matka i ojciec. Cortes dodał, że państwo świeckie, jakim jest Meksyk, nie ma prawa naruszać wolności religijnej ani narzucać społeczeństwu ideologii. Manifestacje przeciw legalizacji tzw. „małżeństw homoseksualnych” odbyły się 10 września w 122 miastach Meksyku. Prasa określiła je jako bezprecedensowe. Podkreśla się, że tak masowych protestów nie było w kraju od lat 30. ubiegłego wieku, czyli od powstania tzw. Cristeros, którzy bronili wiary katolickiej prześladowanej przez lewicowo-masońskie władze. Na 24 września zaplanowano już krajowy marsz w bronie rodziny, który przejdzie ulicami meksykańskiej stolicy. W Krynicy-Zdroju zakończyło się jedno z największych spotkań biznesowych w Europie Środkowej – XXVI Forum Ekonomiczne. Jak mówił poseł Janusz Szewczak wśród wielu podejmowanych zagadnień warto szczególnie zwrócić uwagę na dwa wydarzenia. Pierwsze, to wczorajsze spotkanie premiera Węgier Viktora Orbana i byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego oraz spotkanie Grupy Wyszehradzkiej. – Niezwykle mocna i jasna deklaracja obu premierów Polski i Węgier w kontekście Unii Europejskiej. Takiego apelu, ostatniego ostrzeżenia dla euro-biurokratów, dla kanclerz Angeli Merkel. Głos, że UE trzeba urządzać na nowo, jeśli ona w ogóle ma przetrwać. Trzeba wrócić do korzeni […] do zasady i idei Europy Ojczyzn, a nie kolejnej europejskiej, niemieckiej Rzeszy, jak wielu komentatorów twierdzi – powiedział Janusz Szewczak. Drugim, jak zaznaczał pos. Janusz Szewczak, niemniej ważnym aspektem, była kwestia ekonomiczna. Hasłem przewodnim tegorocznego spotkania był patriotyzm gospodarczy, czyli „coś co przez wiele ostatnich lat było wyśmiewane, wyszydzane”. – Przez ostatnie 26 lat mieliśmy do czynienia z wyprzedażą majątku narodowego i to często wyprzedażą za bezcen w atmosferze skandali, afer. A państwo, które nie ma własnych banków, nie ma własnych sieci handlowych, nie ma mediów, ma niewiele do zaoferowania własnemu obywate- lowi i nie ma większego wpływu na to co się dzieje – podkreślił ekonomista. Na Forum, jak relacjonował parlamentarzysta, mówiło się o repolonizacji majątku narodowego, o odbudowie polskiego przemysłu, który w większości został sprzedany kapitałowi zagranicznemu. Dotykano też kwestii wsparciu dla eksportu, dla inicjatyw inwestycyjnych, dla innowacyjnych przedsięwzięć. – To wszystko pokazuje, że my walczymy o odbudowę dochodów podatkowych, budżetowych, bo w minionych latach mieliśmy tutaj absolutnie rabunek w biały dzień – zaznaczył Janusz Szewczak. W mediach społecznościowych w przesłaniu skierowanym do Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, szefowa polskiego rządu poinformowała, że rozmawiała przez telefon ze swoją brytyjską odpowiedniczką Theresą May. “Powtórzyłam jej to, o czym mówi- łam jej już tutaj, kiedy była w Warszawie, że zależy nam na tym, żeby bezpieczeństwo naszych rodaków mieszkających w Wielkiej Brytanii było zapewnione. Pani premier zapewniła, że nie tylko wyjaśnią to, co się wydarzyło, ale przede wszystkim dołożą wszelkich starań, byście państwo byli bezpieczni” - relacjonowała Beata Szydło. Zwracając się do Polaków Szydło podkreśliła, że mogą oni być pewni, że ich bezpieczeństwo “dla polskiego rządu, dla mnie osobiście (…), bez względu na to, czy mieszkają tutaj w Polsce, czy mieszkają poza granicami naszego kraju, jest naj- ważniejsze”. “Zrobimy wszystko, ażeby nie tylko wyjaśnić to, co wydarzyło się w Wielkiej Brytanii, ale aby przede wszystkim Polacy, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii, pracują w Wielkiej Brytanii, czuli się bezpiecznie” – zapowiedziała premier. Meksykanie przeciw „małżeństwom homoseksualnym” Pos. Szewczak o XXVI Forum Ekonomicznym w Krynicy Premier May zapewniła, że dołoży starań, by Polacy w UK byli bezpieczni STRONA 4 KOMENTARZE G£OS nr 9 14-20.09.2016 Nie będziecie się tatuować. Ja jestem Pan! J Miros³aw Rucki eśli czytamy Pismo Święte, wcześniej czy później zauważymy zawarty w nim kategoryczny zakaz wykonywania tatuaży. O co chodzi? Przecież wszyscy to robią i to „nic takiego”. Dlaczego Bóg nam tego zabrania? Sprawa jest absolutnie jednoznaczna i w zasadzie nie podlega dyskusji: Prawodawca objawiający swoją wolę na Synaju, wskazał na szereg praktyk pogańskich, kategorycznie zabraniając swojemu ludowi w to wchodzić. Nie trzeba wielkiego wysiłku, by zauważyć, że w jednym szeregu z tatuażem w wersetach Kpł 19,26-31 są zakazane czary (magia), prostytucja (nierząd) oraz okultyzm (wywoływanie duchów). Moc i kategoryczność tych zakazów wyraża kilkakrotnie powtórzona formułka „Ja jestem Pan!”, oznaczająca, że Bóg jest święty i nie toleruje tego typu praktyk powiązanych z demonicznymi wierzeniami pogańskimi. Tym demonicznym praktykom Bóg przeciwstawia nakaz: „Będziecie zachowywać moje szabaty i szanować mój święty przybytek. Ja jestem Pan!” (Kpł 19,30). Nie ma żadnej możliwości odczytania zakazu tatuażu na jakiś inny sposób. Wprawdzie hebrajski wyraz ka’aka nie występuje więcej w Biblii, jednak egzegeci żydowscy mówią wyraźnie: „Chodzi o nieusuwalne znaki wprowadzone w ciało za pomocą igły, które zawsze pozostają widoczne” (Raszi, Komentarz Wajikra 19,28). Tłumaczenie greckie Starego Testamentu (Septuaginta), wykonane kilkaset lat przed Chrystusem używa wyrazu στικτὰ pochodzącego od στιζώ (nakłuwam). Nie ma więc wątpli- wości, że właśnie wykonywanie tatuażu jest absolutnie zakazane przez Boga; jestem przekonany, że również tzw. piercing (czyli przekłuwanie warg, języka, pępka itp.) jest Bogu niemiły. Nieprzypadkowo obok zakazu tatuowania się Bóg umieścił wzmiankę o swojej świątyni. Święty Paweł poucza nas, uświęconych przez Krew Chrystusa: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,16-17). Przecież jasne jest, że nakłuwanie na skórze znaków (jakichkolwiek) lub wbijanie kolczyków, gdzie się da jest niszczeniem naszego ciała, które jest świątynią Boga. Tak naprawdę chodzi o złamanie pierwszego przykazania - absolutnie święty Bóg pragnie zamieszkać w nas i nie życzy sobie, byśmy niszczyli swoje ciało, które staje się Jego świątynią. Ksiądz Peter R. Scott przypomina: „Przykazanie, aby nie »uszkadzać swojego ciała«, jest wymienione razem z takimi zabronionymi czynami, jak konsultowanie się z czarownikami czy wróżbitami, wróżenie ze snów czy hańbienie swojej córki poprzez nakłanianie jej do nierządu. Chodzi więc o akt buntu przeciwko nadprzyrodzonemu porządkowi, gdyż tatuowanie się charakteryzuje człowieka trwającego w swoich prawach do czynienia, cokolwiek mu się podoba, bez oddawania czci swojemu Zbawicielowi. (...) Symbolizuje odrzucenie świętości ciała człowieka” („The Angelus: Journal of Roman Catholic Tradition”, Vol. XXXII, No. 2, February 2009). Katechizm Kościoła Katolickiego jasno mówi: „Dobre i czyste sumienie jest oświecane przez prawdziwą wiarę. Albowiem miłość wypływa równocześnie »z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nieobłudnej« (1 Tm 1,5). Czy można mówić o czystym sercu i dobrym sumieniu, jeśli oszpecamy swoje ciało, stworzone przez Boga z wielką miłością i odkupione przez Krew Chrystusa? Pan Jezus, prawdziwy Bóg, w tajemnicy Wcielenia uświęcił ludzkie ciało, stając się w pełni człowiekiem. Jest absolutnie nie do pomyślenia, by kiedykolwiek w jakichkolwiek okolicznościach pozwolił wytatuować jakiś znak na swoim ludzkim ciele lub wbić w nie jakiś kolczyk. Podobnie nie do pomyślenia jest, by którykolwiek z apostołów oszpecił swe ciało w ten sposób. W Nowym Testamencie temat tatuażu czy piercingu w ogóle się nie pojawia właśnie dlatego, że w sposób absolutnie oczywisty wykonanie tej pogańskiej praktyki przez kogokolwiek z uczniów Jezusa było nie do pomyślenia. W tym kontekście mocno brzmią słowa św. Pawła: „Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa” (1 Kor 11,1). Kogo naśladujemy, kiedy chcemy (Kpł 19,28) umieścić nieusuwalny tatuaż na swoim ciele lub przekłuć sobie wargę, język lub pępek? Czyż nie robią tego popularne „gwiazdy”, żyjące rozpustnie i przedkładające zmysłowość ponad miłość? To jest pytanie o moralność, czystość serca i o wiarę. Czy rzeczywiście te „modele” w prasie i telewizji, które szpanują tatuażami, są postaciami godnymi naśladowania, a ich tatuaż świadczy o moralności lub o wierze? Wątpię. Dlatego też za św. Janem apeluję do każdego: „Umiłowany, nie naśladuj zła, lecz dobro! Ten, kto czyni dobrze, jest z Boga; ten zaś, kto czyni źle, Boga nie widział” (3 J 10,11). Na zakończenie podam dwa przykłady z życia. Miałem kolegę, który w pewnym momencie dał się namówić na tatuaż. Cieszył się z niego kilka lat, po czym tak bardzo chciał się go pozbyć, że wypalił sobie skórę na ręce. Wolał mieć bliznę niż tatuaż, którego się wstydził. A drugi przykład słyszałem od księdza egzorcysty. Chłopak, z którego wypędzano demona, miał tatuaż (jakiś tam wcale nie satanistyczny, zwykły wzorek). W czasie egzorcyzmu ten tatuaż palił go jak ogień i chłopak wiele by dał, by go nie mieć na swoim ciele. Warto więc sto razy się zastanowić, czy naprawdę będziemy przez całe życie chcieli mieć coś nieusuwalnego na swojej skórze i czy nie przeszkodzi nam to w spotkaniu się z Bogiem. „Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby [Jezus] was zastał bez plamy i skazy - w pokoju” (2 P 3,14). Również bez plamy i skazy, które świadomie i dobrowolnie w sposób nieusuwalny umieściliśmy na swoim ciele. Kim jesteœ… prezydencie Duda? cd. ze str. 1 wiesz co mnie najbardziej wkurzyło? Ano to, że Rabka jest ponoć miastem dzieci i to dzieci miały generalnie uczestniczyć w Memoriale. A tobie pisowscy pretorianie zrobili kampanię prezydencką według wytycznych posłanki… ta pokazówka z ratowaniem posła Kwiatkowskiego… żenada. Miałem tam być - zadać ci parę pytań, ale jak widziałem, że nie ma skąd wziąć kasy na kiełbaski dla uczestniczących dzieci (to była „suma” około 200 zł, a wielka partia krakowska nie rzuciła grosza), a dla was w knajpce „hulaj dusza” nie mogło braknąć zakąszania i napitku, szlag mnie wtedy po prostu trafił. Na samym początku twojej prezydentury podpadłeś mi okrutnie, kontynuując zaczęte przez Komorowskiego forsowanie burdelowej szcze- pionki przeciwko (HPV) rakowi szyjki macicy, a która to szczepionka powoduje właśnie raka szyjki macicy. Od tego czasu przestałeś być dla mnie prezydentem… Postanowiłem, że odtąd będę piętnował ciebie i twoją partię z której się wywodzisz, głównie za obłudę, która wyłazi zewsząd… choćby za paktowanie i szukanie kompromisu ze złem w sprawie in vitro. W pewnym momencie stwierdziłeś, że „byłeś czeladnikiem Lecha Kaczyńskiego i musisz kontynuować jego dzieło”… Zadam ci pytanie: czym przebijesz swego mistrza Lecha Kaczyńskiego prezydencie Duda? On podpisał Traktat Lizboński zaciągając Polskę w jasyr lewactwa europejskiego, zablokował ekshumację w Jedwabnem, czym bezczelnie wystawił polskie plecy na smaganie antysemickim pejczem i doprowadził do otwarcia Muzeum kłamstwa żydowskiego o nazwie Polin, gdzie forsuje się temat, że żydzi na terenach Polski byli od zawsze… Czym przebijesz mistrza prezydencie Duda? Może przytulaniem się do banderowskich Ukraińców? Wiele dla nich zrobiłeś, a dla polskich repatriantów nie ma kasy na powrót do Ojczyzny. Dałeś Poroszence hojną ręką 4 miliardy złotych, tłumacząc to „wymianą handlową”. Co nam Ukraińcy dadzą w zamian: piły, siekiery i kosy...? Jest i ciąg dalszy - twoi ziomale z PiS, ten „rząd świątobliwy” zawarł super umowę z Ukrainą na sprzedaż gazu. Kupujemy od ruskich po $544, a sprzedajemy Ukraińcom po $273. Po prostu świetny interes! Zabierać swoim i rzucać psom któ- rzy odgrażają się, że zrobią Polakom drugi Wołyń… I jeszcze jedno… dowiaduję się, że twoi rządowi pobratymcy chcą dać Ukraińcom przebywającym na terenie Rzeczypospolitej 500+ na dziecko… Zapytam więc jakim prawem rozdajecie bez opamiętania pieniądze podatników? Pewnie nie dostanę odpowiedzi, bo prezydencie Duda jesteś bardzo zajęty płaszczeniem się przed Poroszenką, zainstalowanym tam chwilowo ichnim strażnikiem żyrandola, który ma tak naprawdę w „głębokim poważaniu” twoją wydumaną wizję „Trójmorza”. Dla niego liczy się tak naprawdę tylko kasa na wojnę domową, w której wykrwawiają się Ukraińcy… Więc zapytam… kim ty jesteś prezydencie Duda? Stanis³aw Trybeus G£OS nr 9 14-20.09.2016 U OPINIE Lewacka międzynarodówka jest w Polsce niemile widziana Krystyna Paw³owicz STRONA 5 nijne organy i Komisja Wenecka ruszyły na pomoc polskiej, peowskiej opozycji, która skompromitowała się w oczach opinii publicznej wypowiedziami sędziów na Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich („sędziowie to nadzwyczajna kasta ludzi”), oraz pogłębiającym się skandalem „reprywatyzacyjnego” złodziejstwa układu prawniczo-politycznego w Warszawie, też związanego z obecną opozycją, a szczególnie z PO. Lewacka Unia chce więc pilnie ODWRÓCIĆ UWAGĘ Polaków od rzeczywistych skandali, których sprawcami są ich polscy lewaccy ulubieńcy, oraz od politycznego sukcesu spotkania przywódców Europy Środkowo-Wschodniej na Forum Ekonomicznym w Krynicy, zwłaszcza V. Orbana i J. Kaczyńskiego, którzy chcą korzystać z pełnych praw członków UE, i przejmując inicjatywę w bałaganie wytworzonym w Europie przez Niemcy i Francję - przygotowują własne propozycje reformy zdegenerowanego, upolitycznionego, lewackiego słabego już molocha. V. Orban i J. Kaczyński mimo złości unijnych biurokratów wyrastają na rzeczywistych przywódców europejskich, z którymi dotychczasowi uzurpatorscy „właściciele” Europy już MUSZĄ się liczyć. Kolejne unijne odezwy i połajanki na nasze nowe, uzdrawiające Polskę ustawy tylko kompromitują tę gromadę i jeszcze bardziej radykalizują narody państw naszej części Europy, które tym bardziej popierają swe narodowe władze. Nie dajmy jednak sobą manipulować, nie pozwólmy, by nasza duma z odzyskiwania podmiotowości narodowej, została przez unijną i „wenecką” międzynarodówkę lewacką, ich raporty o Polsce i kłamliwe apele przemieniona w złość dla naszych polskich demokratycznych władz. Na nic nachalne wizyty nieproszonych „weneckich” gości w Polsce, których władze polskie tylko dzięki słynnej, choć już przesadnej polskiej gościnności tolerują. Ale gościnność dla wrogów Polski też ma swój kres. Jako poseł RP uważam agresorów „weneckich”, kłamliwie atakujących konstytucyjne władze Polski oraz bezczelnie, kolejny raz „wizytujących” moją Ojczyznę jak dawniej Ruscy, za osoby NIEMILE w Polsce WIDZIANE. Atakowani przez muzułmanów obywatele państw Europy Zachodniej, Grecji, Włoch, Niemiec, Francji, Szwecji – pilnie czekają na „wenecką” i unijną pomoc. Podobnie jak Polacy, którym niemieckie Jugendamty kradną dzieci. akerzy włamali się do organizacji prowadzonych przez multimiliardera George’a Sorosa i ściągnęli nielegalnie ponad 2,5 tys. plików zawierających dane o ich działalności. Ich zawartość poraża organizacje te starały się bezpośrednio ingerować w życie polityczne i społeczne, często działając na granicy prawa. Do ataku hakerskiego doszło w sobotę - wszystkie zdobyczne pliki zostały opublikowane. Zawierają one dane z licznych departamentów grup Sorosa, skupionych w ramach Open Society Foundations. Znajdują się w nich informacje dotyczące planów działania, strategii, priorytetów oraz ogólnie rzecz ujmując działalności George’a Sorosa, w tym raportów dotyczących wyborów do Parlamentu Europejskiego, migracji i polityki azylowej w Europie. Grupa, która odpowiada za atak na Sorosa nazywa się DC Leaks i wydaje się, że ma amerykańskie korzenie, chociaż co do tego nie ma pewności. To już nie pierwszy atak DC Leaks na Open Society Foundation. Ostatni miał miejsce w czerwcu. Wtedy również hakerzy opublikowali pliki, które udało im się zdobyć. Jeden z ujawnionych projektów Sorosa polegał na takiej stymulacji spo- łeczeństwem, aby zapobiec wybraniu w wyborach do europarlamentu w 2014 r. „ksenofobicznych”, „radykalnych” kandydatów (Chorwacja). Inny miał monitorować i udzielać wsparcia środowiskom LGBT we Włoszech. Jeszcze inny, prowadzony w 16 krajach UE, EUObserver, miał za zadanie obserwowanie trendów nie tylko lokalnych, ale przede wszystkim transgranicznych, zatrudniając w tym celu dziennikarzy. Miał również za zadanie wpuszczać do przekazu medialnego konkretne treści w celu niedopuszczenia, aby w wyborach zwyciężyli politycy opowiadający się przeciwko polityce imigracyjnej a także tworzenie z dziennikarzy agentów wpływu. Co więcej, tworzono własne zaplecze medialne, by za jego pośrednictwem działać niczym agentura wpływu. Inne projekty miały na celu zniechęcanie obywateli do głosowania na partie prawicowe i eurosceptyczne. Działalność w tym kierunku podjęła przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego - jak wynika ze zdobytych przez hakerów dokumentów - również Fundacja Stefana Batorego, prowadząc intensywną agitację wśród Polonii w Irlandii i Wielkiej Brytanii. z Meksykiem, za który oczywiście ma zapłacić południowy sąsiad Ameryki. Ma wprowadzić zakaz wjazdu na terytorium USA dla muzułmanów, żeby wyeliminować ryzyko ataków terrorystycznych, przeprowadzanych przez obcokrajowców. Krytycznie wypowiadał się o kobietach, które głównie stworzone są do... rodzenia dzieci. Nic też dziwnego, że w sondzie ulicznej, wysoce negatywnie oceniło go 42 procent ankietowanych, a pozytywną notę dało mu zaledwie 16 procent. Czy w związku z tym pozycja nominatki Partii Demokratycznej Hillary Clinton jest lepsza? Przez chwilę tak wyglądało, ale ciągle powracająca sprawa używania prywatnego servera poczty elektronicznej, przez który przechodziły tajne dokumenty państwowe, gdy była sekretarzem stanu i zaniedbań w zapewnieniu bezpieczeństwa personelowi dyplomatycznemu placówki w Banghazi, gdzie w zamachu zginęło czterech Amerykanów, w tym ambasador Christopher Williams, także jej nie faworyzuje. Ogłoszona przez prokurator generalną Lorettę Lynch decyzja, że nie będzie pociągana do odpowiedzialności karnej z tego tytułu, zamiast jej pomóc, zaszkodziło bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Społeczeństwo wścieka się na chronienie celebrytów, których wina jest niepodważalna. Zachodzi więc pytanie, czy stoją oni ponad prawem? Na to wygląda, bo w przypadku przeciętnego obywatela, na którym ciąży tyle dowodów, dawno by trafił na ławę sądową, gdzie udowodniono by mu popełnione grzechy. Uprawiając polityczną gimnastykę, swoją reputację na szwank wystawił dyrektor FBI James Comey, który rekomendował prokurator generalnej nie wystawianie aktu oskarżenia przeciw Clinton. Gdy ta przychyliła się do jego wniosku, kongresowa komisja H Soros - zdobyli 2,5 tys. poufnych plików z porażającą zawartością! KANDYDACI Z NEGATYWAMI Wiesław Cypryś P o tym jak Trump w prawyborach zgarniał stan za stanem, wykruszali się inni kandydaci. Republikański establishment był w szoku, odsuwał się od jego praktyk biznesowych, dystansował od kontrowersyjnych poglądów, nie popierał nierealnych obietnic, nie identyfikował się z programem. Ekscentryczny miliarder reperezentując republikański elektorat, ma zapobiec rządom demokratów. Trump prowadzi niespotykanie ohydną kampanię, nie przebierając w wyzwiskach, oskarżeniach, docinkach, kłamstwach. Śledzę wybory prezydenckie w USA od czasu Ronalda Reagana i tak bezpardonowo atakującego pretendenta do najwyższego urzędu w państwie nie widziałem. Brakło by tu miejsca, gdybym chciał ułożyć tylko częściową listę, komu Trump przyłożył, kogo opluł, kogo zbeształ. Jeśli zdobędzie prezydenturę, zapowiedział zbudowanie muru na granicy dok. na str. 9 BIEG Z PRZESZKODAMI przepytywała go ponad cztery i pół godziny. Przysłuchiwałem się jego tłumaczeniom i nie miałem z wrażenia, jak bezpadronowo bez szczypty refleksji wybielał kłamstwa byłej sekretarz stanu. Czyniąc to, dyrektor Federalnego Biura Śledczego liczy na to, że prezydent Clinton da mu ministerialną tekę w swoim gabinecie... Sądzę, że to najgorszy duet w wyścigu z metą w Białym Domu od dziesięcioleci, a może w historii amerykańskiej państwowości. Na sumieniu mają więcej złych uczynków niż dobrych i to winno wystarczyć, żeby czym prędzej skerślić ich z listy kandydatów. Dysponują jednak najważniejszym elementem elekcji - poparciem wyborców. W drugi wtorek listopada jedno z nich będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Choć mi się wydaje, że całą noc będę się przewracał z boku na bok i nie zmrużę oka. STRONNICTWA NARODOWE Narodowe Odrodzenie Polski za katolickim tradycjonalizmem STRONA 6 Wywiad portalu konserwatyzm.pl z Adamem Gmurczykiem, prezesem Narodowego Odrodzenia Polski K onserwatyzm w ocenie współczesności zajmuje stanowisko bliskie, a czasem tożsame spojrzeniu nacjonalistycznemu. To cieszy, kiedy w media konserwatywnych można odnaleźć takie same idee i oceny. - W cieniu ubiegłorocznego Marszu Niepodległości przebiegał Kongres Narodowego Odrodzenia Polski, które w tym roku obchodziło XXX-lecie swojego istnienia. „Gazeta Wyborcza” podała, że na wspomnianym Kongresie pojawili się bliżej nieokreśleni „rasiści”. Jak wobec tego przebiegał Kongres i przedstawiciele jakich partii w nim uczestniczyli? - Obchody XXX-lecia NOP, poprzedzone wielotysięczną manifestacją niepodległościową we Wrocławiu, nie były organizowane w jakiejś kontrze do manifestacji warszawskiej z tej chociażby przyczyny, że wspieraliśmy wszystkie akcje 11-listopadowe, a w tej organizowanej w stolicy, jak i w innych miejscach, wzięli też udział członkowie NOP, także z kierownictwa krajowego. Rzecz jasna Kongres zorganizowany w trzydziestolecie powstania Narodowego Odrodzenia Polski był dla nas sprawą ważną. Stąd też nie zabrakło delegatów z całego kraju a także gości zagranicznych. „G. Wyborcza” określiła ich mianem rasistów, terrorystów i ekstremistów no ale czego można spodziewać się po tym piśmie? Gdyby napisali rzeczowo – to dopiero byłby szok, a tak, wszystko w normie. Kongres nie był, co mogłaby sugerować okoliczność jego zwołania, wspominkowy. To była spora dawka idei i koncepcji. Co zaś do gości zagranicznych. Nie przybył niestety, złożony poważna chorobą, Derek Holland, ale znalazł na szczęście dosyć siły, by przygotować własne wystąpienie, które zostało odczytane. Byli zaś Włosi z Forza Nuova, oczywiście ze swoim liderem, Roberto Fiore, byli Hiszpanie z MSR, Flamandowie z Nieuw-Solidaristisch Alternatif, Szwedzi z Svenskarnas parti. Irlandczycy z Third Position. Nie dotarli z prozaicznego powodu kłopotów komunikacyjnych przedstawiciele Parti Anti Sioniste z Francji, dr David Duke ze Stanów Zjednoczonych, delegacja E.LA.M z Cypru, Greków ze Złotego Świtu i BNP. - Jakie cele stawia sobie NOP w XXX roku swojego istnienia? - Jesteśmy tu bardzo konserwatywni - te same, co zawsze. Upowszechnienie zasad nacjonalizmu i płynących z nich rozwiązań, co chcemy osiągnąć poprzez zintensyfikowanie działań promocyjnych, tj wydawnictw oraz akcji zewnętrznych. Ale i tak, to co najciekawsze, pozostaje nieznane. Życie jest dynamiczne, przynosi zaskakujące wydarzenia, a my opanowaliśmy w wysokim stopniu umiejęt- chcecie Państwo przełamać ów dychotomiczny podział? - Nacjonalista.pl, dziennik internetowy, chociaż oczywiście jest projektem realizowanym w ramach NOP, to jednak - podobnie jak nasze pisma „Szczerbiec” czy „17” - jest wydawnictwem otwartym dla ludzi nie tylko z naszego Ruchu. Stąd też tematyka tam poruszana jest szersza i nie zawsze odzwierciedlać musi stanowisko Narodowego Odrodzenia Polski. To gwoli pewnego rozjaśniania. Natomiast jeśli chodzi o ów magiczny podział na lewicę i prawicę to faktycznie, my, ność wykorzystywania tego do realizowania naszych podstawowych celów. ludzie NOP, uważamy go może nie tyle za nieistotny, co za kompletnie mylący. Jest to podział wewnętrzny pewnego prądu politycznego, skrótowo nazywanego demoliberalizmem. Możemy, tak na sportowo, kibicować to jednym, to drugim, ale to nie nasza dyscyplina. Nacjonalizm ma się do demoliberalizmu jak hiszpańska liga piłki nożnej do zespołu podwórkowych pstrykaczy kapsli od butelek z piwem. Dlatego sporo miejsca poświęcane jest w naszych wydawnictwach właśnie na wskazanie różnicy czasu, miejsca i idei - pomiędzy nami a nimi. W tym sensie my nie przełamiemy tego podziału. On jest w ramach pewnego obozu. Ale to nie jest nasz obóz. - Do jakich polskich i europejskich tradycji politycznych odwołuje się Narodowe Odrodzenie Polski? - Trudno byłoby wskazać jedno środowisko polityczne z przeszłości, w którym znajdują się nasze korzenie. Nigdy nie mieliśmy tendencji do skansenizmu, do ograniczania się do getta historycznego jednego obozu. Z tradycji czerpiemy to wszystko, co jest dobre, co może być przydatne w zrozumieniu zjawisk współczesności, co może zasugerować dobre rozwiązania. Zapewne każdy z nas, ludzi NOP, ma swoich „faworytów”, swoje własne inspiracje. Dla mnie znaczące i ważne są osiągnięcia tego prądu, który nazwany został narodowo-radykalnym. Bezsprzecznie myśl narodowo-radykalna, ideowo pogłębiona w stosunku do innych w Polsce przedwojennej, sprawnie realizowana ONR „ABC”, Służba Cywilna Narodu w czasie wojny - budzi nie tylko szacunek, ale i należytą uwagę. - Często na portalu www.nacjona lista.pl głosi się tezę o nieaktualność podziału na prawicę i lewicę. Jak należy to rozumieć? W jaki sposób - Z jakimi europejskimi organizacjami politycznymi NOP utrzymuje najbliższe relacje? - Lista naprawdę jest długa. Ograniczę się więc do kilku. Na pierwszym miejscu, z racji niemalże 20 letniej przyjaźni osobistej i politycznej z liderem włoskich nacjonalistów, Roberto Fiore, przede wszystkim włoska Forza Nuova. Ponadto brytyjska BNP, hiszpański MSR, irlandzkie i walijskie środowiska Third Position i wiele innych. W naszych relacjach staramy się kierować przede wszystkim zasa- G£OS nr 9 14-20.09.2016 dami ideowymi a nie doraźną polityczną koniunkturą. - Wiele zastrzeżeń wzbudziło nawiązanie w tym roku współpracy NOP z ukraińskim nacjonalistami. Czy możecie Państwo podać jakie przesłanki kryją się za nawiązaniem takiej współpracy? - Niektórym ludziom, nawet wypisanie komunikatów dużymi literami, wielkości powiedzmy kartki A4, wzroku nie poprawi. W lipcu br., na prośbę władz ukraińskiej „Swobody”, doszło do roboczego spotkania przedstawicieli kierownictw naszych partii. Podkreślam słowo: roboczego, albowiem niedowidzący i niepiśmienni najwyraźniej oponenci z uporem maniaka mówili o nawiązaniu współpracy. Na spotkaniu strona ukraińska przedstawiła swój punkt widzenia wzajemnych, narodowych relacji, my przedstawiliśmy stanowisko polskie. Porozmawialiśmy o możliwościach przełamania wynikłych z historii barier. Ukraińcy zadeklarowali podjęcie działań na rzecz stworzenia Polskiego Domu we Lwowie. I tyle. Należy powiedzieć jednak, że nie odżegnujemy się od ewentualnego nawiązania bliższych stosunków. Jeśli intencje będą szczere a działania konkretne, czemu nie. Uważamy, że zadaniem właśnie ruchu nacjonalistycznego jest weryfikacja i ewentualne wypracowanie porozumienia ze środowiskami zewnętrznymi, szczególnie tymi, które reprezentują narody skonfli-ktowane z naszym. Któż bowiem bardziej od nacjonalistów jest bardziej uwrażliwiony na polski interes? Partie demoliberalne? - Jaki jest Państwa stosunek do polskiego konserwatyzmu i monarchizmu (mam tu na myśli głównie Klub Zachowawczo-Monarchistyczny, portal www.konserwatyzm.pl oraz Organizację Monarchistów Polskich)? - Polski konserwatyzm wniósł wiele dobrego do polskiej tradycji i także myśli nacjonalistycznej, że wspomnę chociażby prof. Feliksa Młynarskiego, który twórczo rozwinął koncepcje korporacjonizmu. Jeśli zaś chodzi o współczesne emanacje tej tradycji nie sposób nie zauważyć, że konserwatyzm w ocenie współczesności zajmuje stanowisko bliskie, a czasem tożsame spojrzeniu nacjonalistycznemu. To cieszy, kiedy w media konserwatywnych można odnaleźć takie same idee i oceny. Dodam, że wiele lat na łamach „Szczerbca” gościliśmy Adama Wielomskiego, znanego wszak reprezentanta tego nurtu. - Jak Pan ocenia kondycję współ- P POLSKA - KANADA Ona zrujnować polskie rolnictwo G£OS nr 9 14-20.09.2016 olski rząd milczy w sprawie przyjęcia umowy o wolnym handlu z Kanadą. Jej przeciwnicy alarmują: może ona zrujnować polskie rolnictwo. Obawiają się zalania rodzimego rynku produkowaną masowo, niezdrową żywnością, z której cenami i promocją polskie jedzenie nie da rady konkurować. Już za niespełna dwa tygodnie rządy państw UE zdecydują, czy w każdym kraju Wspólnoty zacznie obowiązywać umowa o wolnym handlu z Kanadą. Za przyjęciem CETA (Canada EU Trade Agreement - Umowa Handlowa między UE a Kanadą) bez udziału krajowych parlamentów opowiada się Komisja Europejska, a polski rząd w tej sprawie milczy. Nie wiadomo, jakie będzie jego stanowisko. Tymczasem organizacje pozarządowe, związkowcy oraz PSL i Kukiz'15 alarmują - CETA jest groźniejsza niż ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement - Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi). Ta druga w opinii wielu znacząco ograniczała wolność w sieci, zaś CETA może całkowicie wykończyć polskie rolnictwo. Zarówno PSL, jak Kukiz'15 kilka miesięcy temu złożyły w Sejmie projekty uchwał sprzeciwiających się porozumieniom TTIP (umowa o wolnym handlu UE ze Stanami Zjednoczesnego Ruchu Narodowego? - Pomijając to, że Ruchu Narodowego nie ma, to wszyscy czują się świetnie. Jest w naszym kraju kilka organizacji narodowych, nacjonalistycznych, ale Ruch Narodowy to coś więcej - to prąd myślowy, upubliczniony, obecny w życiu. NOP od dziesiątków lat realizuje koncepcję odbudowy takiego Ruchu. Stąd w stanie wojennym, mając własne zaplecze i poligraficzne i dystrybucyjne pomagaliśmy powstawać czy rozwijać się różnym narodowym inicjatywom. Pierwsze polskie pismo narodowe okresu powojennego, podziemne „Jestem Polakiem”, pismo NOP, skupiło wokół siebie ludzi twórczych różnych przekonań, ale jednej idei; taką rolę pełni od lat 90-tych „Szczerbiec”. Ale to wciąż za mało, by o Ruchu Narodowym mówić. - Jak Pan ocenia próby „ocieplenia” wizerunku narodowców poprzez np. publiczne odcinanie się od nacjonalizmu? - To jakaś farsa. Ludzie, którzy z nacjonalizmem nie mają nic wspólnego odcinają się od niego. Równie dobrze ja mógłbym odciąć się od bycia Indianinem. No nie jestem - co widać. Tylko komu taka informacja do szczęścia jest potrzebna? - Jakie są relacje Narodowego Odrodzenia Polski z ONR, MW i Falangą? czonymi) oraz CETA. Odzewu w ich sprawie brak. "Boję się konsekwencji dla rolnictwa. Tym samym: dla naszych żołądków" Przyjęciu przez Unię Europejską umowy o wolnym handlu z Kanadą sprzeciwiają się nie tylko niektórzy politycy i organizacje pozarządowe. Na "nie" jest też coraz więcej "zwykłych obywateli". - Sprawa ACTA pokazała, że wbrew obiegowym opiniom interesuje nas polityka globalna. I wiemy, że ma ona przełożenie na nasze codzienne życie - mówi Maria Świetlik, ekspertka od dwustronnych umów handlowych i działaczka fundacji "Akcja Demokracja". - W przypadku CETA to przełożenie będzie wyjątkowo silne. Powiem to wprost - umowa o wolnym handlu z Kanadą to wprowadzenie do Europy Stanów Zjednoczonych, z całym ich uprzemysłowieniem i rolnictwem na skalę masową. Większość amerykańskich koncernów ma w Kanadzie swoje spółki-córki. Choćby gigant żywnościowy Monsanto czy Exxon Mobile. A to oznacza, że - mimo pozornej rezygnacji Unii z umowy TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership - Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji) - Jak rozumiem chodzi tu o nowe organizacje, które powstały stosunkowo niedawno i przyjęły nazwy nieistniejących już historycznych ruchów… NOP nie ma jakiejś polityki współpracy z tymi stowarzyszeniami, jak zresztą z innymi organizacjami. Natomiast co do tych wspomnianych… Skupiają one przede wszystkim ludzi młodych i bardzo młodych, w większości, nad czym szczerze ubolewam, skoncentrowanych na formie a nie treści nacjonalizmu. Te wszystkie mundurki, berety, koalicyjki skansenizują nacjonalizm. Może nie jest to i jakiś wielki problem, bo jest przecież NOP, ruch stricte ideowo-polityczny, ale w jakiś sposób osobiście mi szkoda marnowanego potencjału tych ludzi.. Proszę zwrócić uwagę, że organizacje te nie tworzą kadr dla organizacji narodowych, nacjonalistycznych serio zajmujących się polityką. Większość z nich po pewnym czasie znika ze sfery publicznej, albo - jak to obserwujemy szczególnie w wypadku jednej z nich - daje adeptów do PiS, PO czy SLD. Szkoda, bo niewątpliwie wielu członków tych wspomnianych przez Państwa formacji to wartościowi ludzie. - W jaki sposób chcecie Państwo zdobyć „dusze” młodych Polaków? - Może zabrzmi to sucho i nieciekawie, ale nie zamierzamy nic zmieniać ze stylu dotychczasowych metod - ona faktycznie, przez pośrednika, wejdzie w życie. Usiłuje nam się wmówić, że rezygnujemy z umowy z Ameryką, bo była zła, ale kanadyjska CETA to zupełnie coś innego. A to przecież nieprawda, Kanada wprowadza Stany "drzwiami od kuchni" wyjaśnia Świetlik. Co mogłoby to oznaczać dla Polski? Tu zdaniem ekspertki perspektywy nie są optymistyczne. - Najbardziej bałabym się konsekwencji dla rolnictwa, a tym samym: dla naszych żołądków. Podejście do żywności u nas i za oceanem jest skrajnie różne. W Europie, aby produkt został dopuszczony, trzeba udowodnić, że jest bezpieczny. Jeśli dowodów brak, na rynek nie trafia - wyjaśnia. Świetlik tłumaczy, że w Stanach i w Kanadzie, by zabronić dystrybucji, choćby jabłek modyfikowanych genetycznie, trzeba z naukową ścisłością dowieść, że są szkodliwe. Na dziś takich dowodów brak, więc takie jabłka w Kanadzie są na porządku dziennym. - Tymczasem potencjalna szkodliwość ich jedzenia może wyjść na jaw za np. piętnaście lat. Podobnie jak równie popularnych w Kanadzie modyfikowanych genetycznie łososi. I co wtedy powiemy ludziom, którzy je jedli i źle się to dla nich skończyło? Że przepraszamy? Nie wiedzieliśmy? Chyba trochę za mało - mówi. i form działania. Rzecz jasna będziemy je intensyfikować, natomiast uważam, że sposób, w jaki NOP od początku swojego istnienia prowadzi promocję idei jest najlepszy. Bezpośredniość, szczerość, jasność przekazu, zdecydowana publiczna walka o swojej racje są najlepszym sposobem na dotarcie do ludzi, w każdym wieku. Oczywiście nie wszystkich, kretynów nie przyciągniemy. Ale to akurat żadna strata. - Czy program gospodarczy NOP zawiera się w dystrybucjonizmie i korporacjonizmie? - Opowiadamy się bezwzględnie za takim modelem stosunków społecznogospodarczych, które dają wolność ekonomiczną przeciętnemu człowiekowi i jego rodzinie. Wierzymy, co zresztą pokazała historia i to bynajmniej nie starożytna, że możliwym jest swobodne funkcjonowanie systemu ekonomicznego, w którym ludzie nie są najemnikami a właścicielami. Tam gdzie jest wolność ekonomiczna, jest każda inna wolność. Tego nie gwarantuje ani socjalizm/komunizm ani liberalizm. Oba prądy proletaryzują człowieka. Remedium na to jest dystrybucjonizm i - w wypadku dużych przedsiębiorstw - rozwiązania korporacjonizmu. - Jaki jest stosunek NOP-u i portalu nacjonalista.pl wobec katolickiego STRONA 7 PSL uderza w Krzysztofa Jurgiela. "Minister śpi!" Jej zdaniem, gdyby CETA, czyli umowa z Kanadą, weszła w życie, polskie rolnictwo nie miałoby przed sobą długich perspektyw. - W konkurencji z tańszą, masowo sprowadzaną żywnością zza oceanu polscy rolnicy nie mieliby szans. Co prawda wcale nie wiemy, czy to "nowe jedzenie" byłoby dużo tańsze. Wszystko zależałoby od umów z pośrednikami. Ale na pewno byłoby go bardzo dużo, zapewne miałoby też dobrą promocję. I tak, produkty rodzime mogłyby polec w tej konkurencji. I nagle okazałoby się, że mamy na głowie cały polski sektor rolniczy, który pozostał bez źródeł utrzymania. I co wtedy zrobiłby polski rząd? - pyta ekspertka. I przytacza przykłady. - Podobna do CETA umowa weszła w życie na terenie Korei Południowej. Tamtejsza, rodzima hodowla wołowiny padła w ciągu czterech lat. Tak po prostu przestała istnieć. Podobnie było w Meksyku, gdzie wprowadzono umowę NAFTA, czyli porozumienie o wolnym handlu między Stanami, Kanadą i Meksykiem. Całe rolnictwo padło, obecnie praktycznie nie istnieje. U nas mogłoby być tak samo - argumentuje Świetlik. część 2 za tydzień tradycjonalizmu? Bliżej jest Państwu do Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X czy może do „indultowców” lub sedewakantystów? - Narodowe Odrodzenie Polski opowiada się, co jest treścią naszego nacjonalizmu, za katolickim tradycjonalizmem. Jednakże nie wprowadzamy „ustawowego” przymusu określenia się po stronie któregoś z nurtów w Kościele. To są już sprawy osobiste. - W przeszłości „Szczerbiec” poruszał wiele interesujących wątków i przypominał nieznane polskiemu Czytelnikowi ruchy polityczne. Jakie macie Państwo najbliższe plany wydawnicze? - Zdominowanie rynku wymiany myśli przez internet nieco zmieniło strategię wydawniczą. Teraz informacja, komentarz, archiwalia, dyskusja trafiają przede wszystkim „do sieci” naszym flagowym dziennikiem internetowym jest nacjonalista.pl. Analiza, idea, koncepcje - do wydawnictw tradycyjnych, papierowych. Plany wydawnicze mają to do siebie, że często lubia ulegać zmianom, ale na pewno jest w planach kontynuowanie „Szczerbca” i „17”. Mamy przygotowane do wydania sporo pozycji z dziedziny ekonomii narodowej, dystrybucyjnej. To się na pewno ukaże, być może jako numery specjalne „Szczerbca”. WAŻNE ROZMOWY Soros wy³o¿y³ wielkie pieni¹dze, aby wp³yn¹æ na papie¿a STRONA 8 Z Adam Sosnowski G£OS nr 9 14-20.09.2016 dokumentów platformy Wikileaks wynika, że lewicowy miliarder George Soros - jeden z najważniejszych sponsorów Hillary Clinton w wyborach o fotel prezydenta USA - wyłożył wiele pieniędzy, aby papież Franciszek podczas swej zeszłorocznej pielgrzymki do Stanów Zjednoczonych nie mówił o aborcji czy małżeństwach homoseksualnych, lecz skupił się na nierówności w zarobkach oraz ociepleniu klimatu. Sorosowi udało się zinfiltrować najbliższe otoczenie Ojca Świętego (do niego samego oczywiście nie dotarł), w tym dwóch biskupów z USA oraz jednego kardynała z Ameryki Południowej. Plan zrodził się w 2015 r. w Fundacji Społeczeństwa Otwartego, poprzez którą George Soros prowadzi swoją działalność propagandową. Zarząd fundacji przyznał grant w wysokości 650 tys. dolarów (ok. 2,5 mln złotych) dwóm organizacjom. Jedna z nich to PICO, organizacja określająca się jako postępowa i zwalczająca ubóstwo. Z ujawnionych dokumentów wynika, że PICO miało dostać pieniądze, aby „wykorzystać ten moment i spowodować, żeby papież skupił się na tematach ekonomicznych i sprawiedliwości rasowej, wykorzystując w tym celu wpływ kard. Rodrigueza, czołowego doradcy papieża oraz wysyłając wiosną lub latem delegację do Watykanu, aby Franciszek sam mógł usłyszeć o mało zarabiających katolikach w USA.” Dalej można przeczytać, że miało to wpłynąć „na historyczne przemówienie papieża Franciszka przed amerykańskim Kongresem i ONZ”. Wspomniany kard. Oscar Rodriguez Maradiaga to honduraski purpurat, arcybiskup Tegucigalpa, prezes globalnego Caritasu oraz przewodniczący Rady Kardynałów, ekskluzywnego grona doradczego papieża Franciszka. Mało kto może pochwalić się większymi wpływami w Kurii. Druga grupa, która otrzymała pieniądze, to organizacja Faith in Public Life (FPL, Wiara w Życiu Publicznym), której szefową jest „kapłanka” protestancka Jennifer Butler, radykalna zwolenniczka aborcji. W dokumencie można przeczytać, że „grant wesprze także działania FPL w obszarze mediów i opinii publicznej, włączając w to zorganizowanie sondażu (sic!), który pokaże, iż katolicy dobrze odbierają naukę papieża odnośnie niesprawiedliwości, nierówności w zarobkach, a także to, że bycie prorodzinnym oznacza skupienie się na zwalczaniu wzrastających nierówności”. Fundacja Sorosa chciała wpłynąć w ten sposób nie tylko na Ojca Świętego, lecz również wypaczyć wynik tegorocznych wyborów prezydenckich w USA. W dokumentach można bowiem przeczytać: „PICO oraz FPL stworzą pomost ku szerszym rozmowom o prostej, podstawowej ekonomii, aby w ten sposób zmienić narodowe paradygmaty oraz priorytety przed kampanią wyborczą wyborów prezydenckich w 2016 r.”. Do debaty publicznej miały zostać wprowadzone poprzez papieża postulaty socjalistyczne, które z kolei miały pomóc Hillary Clinton. Wg tego dokumentu udało im się także spenetrować amerykańskie media poprzez „stworzenie zaawansowanej kampanii medialnej z udziałem katolickiego dyrektora FPA jako czołowego komentatora w prestiżowych środkach społecznego przekazu takich jak USA Today, Newsweek, CNN, NBC, Boston Globe, Washington Post i Guardian”. Czy Sorosowi udało się osiągnąć swój cel? Wikileaks przechwyciło także dokument fundacji Sorosa podsumowujący ich wysiłki. Byli zadowoleni i szczególnie podkreślali, że „udało się kupić niektórych biskupów wspierających tematykę ekonomii i sprawiedliwości rasowej, tak, aby zacząć tworzyć krytyczną grupę biskupów powiązanych z papieżem”. Redaktor prowadzący miesięcznika „Wpis” 1 sierpnia 2016 w £odzi na Skwerze Powstania Warszawskiego odsłonięto pomnik poświęcony Powstańcom Warszawy. Inicjatorem monumentu byli profesorowie Maria i Henryk Gołębiowscy. Pani Maria przeżyła rzeź 50 tysięcy mieszkańców Woli, a pan Henryk walczył w Powstaniu jako żołnierz AK. Autorem pomnika jest artysta rzeźbiarz prof. Michał Gałkiewicz. Usytuowanie pomnika jest bardzo dobre. Znajduje się on u zbiegu ulic Grzegorza Palki i Wojska Polskiego, w miejscu wjazdu z Warszawy do £odzi. Uroczystość odsłonięcia pomnika była zorganizowana przez prezydenta £odzi i Oddział £ódzki IPN. Bryła pomnika, wielki nieregularny głaz jest interesująca i może się podobać. Natomiast tablica przy monumencie budzi ostry sprzeciw. Jest rzeczą niedopuszczalną, a nawet skandaliczną, użycie sformułowania, że przeciw powstańcom walczyli "naziści", a Powstanie "zakończyło się klęską". Kto jest odpowiedzialny za taką skan- daliczną inskrypcję!!! Polityka historyczna Niemiec od lat relatywizuje zbrodnie niemieckie na narodzie polskim. Zamiast Niemcy - ta propaganda, mająca doskonałe wzorce w Goebbelsie, powiela kłamstwa, że zbrodni Drugiej Wojny dokonali jacyś naziści czy hitlerowcy. Co to za naród ci naziści? Kto słyszał o takiej rasie? W jakiej części świata zamieszkuje naród nazistów? Prawdę historyczną rozmydla się. W Niemczech pojawiają się coraz częściej "prawdy", że to Polacy wywołali Drugą Wojnę Światową. Kłamstwa historyczne, o jakiś nazistach i "polskich obozach konsentracyjnych" powielane jest przede wszystkim przez media lewackie. Niemieckie kłamstwa historyczne z aprobatą podtrzymuje "Gazeta Wyborcza". A może jest odwrotnie i źródła kłamliwej propagandy często wychodzą z Czerskiej? Pamiętamy parszywy artykuł Michała Cichego, który oskarżył Powstańców o wymordowanie 16 tys. Żydów. A prawdą jest fakt, że z Gęsiówki żołnierze AK odbili 300 więźniów przeważnie żydowskiego pochodzenia. Polacy walczą z tymi kłamstwami, ale ta walka nie zawsze jest skuteczna. Tym większą hańbą są kłamstwa, który podsycane są nad Wisłą. Haniebnym jest, to kiedy niemieckie kłamstwa podsycane są z Czerskiej. Takie kłamstwa są powielane nie tylko przez media, ale forsują je również politycy. Warto tu przypomnieć wypowiedź prezydenta Obamy, kiedy w czasie wręczania pośmiertnego Medalu Karskiemu, wspomniał o polskich obozach koncentracyjnych. Uczestniczący w tamtej uroczystości Adam Rotfeld, jako przedstawiciel Rządu III RP, nie potrafił właśnie w tym momencie ostro zaprotestować na kłamstwa prezydenta USA. Pozostaje zadać pytanie: kogo reprezentował wówczas Adam Rotfeld? Z całą pewnością nie bronił polskiej racji stanu. Trudno mówić, że były minister spraw zagranicznych repre- Po tych szokujących informacjach pojawiają się pytania co do encykliki papieża Franciszka „Laudato Si”, która w głównej mierze była poświęcona ekologii i zagrożeniom globalnego ocieplenia. Możliwe, że środowisko Sorosa miało na to wpływ. Z tego powodu martwi także bliski związek Jeffreya Sachsa z Watykanem, ekonomisty i bankiera o zabarwieniu ekologicznym, który walczył o to, aby wprowadzenie aborcji zapisać jako jeden z Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ, co zresztą się udało. Wg ONZ do 2030 r. kobiety wszędzie powinny mieć dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji. Do Narodów Zjednoczonych Sachsa zaprosił abp Marcelo Sanchez Sorondo, bliski doradca papieża Franciszka. Zaś papieski nuncjusz abp Bernardito Auza stwierdził, że Kościół i papież te cele wspierają. Adam Sosnowski Łódzkie kłamstwo historyczne zentował interes Polski. I tacy ludzie są desygnowani do reprezentowania Polski. Stanowisko Rotfelda nie powinno dziwić, tak jak nie zaskakują różne brednie jakie można wyczytać w "Gazecie Wyborczej". Przecież to te same opcje polityczne. Powstanie Warszawskie było dramatem Polski, ale na inskrypcjach pomnikowych nie wolno używać sformułowania "klęska Powstania". No cóż dyletantów nad Wisłą nie brakuje, czy aby to tylko niewiedza...? Gorzej gdybyto byłoświadome stosowanie tzw. poprawności politycznej. Nie udało się nam ustalić kto jest autorem skandalicznej inskrypcji na Pomniku Powstania Warszawskiego. Niezależnie od tego, kto popełnił ten kardynalny błąd, powinien zmienić całkowicie całą tablicę i to na własny koszt. Niedopuszczalnym jest bowiem zakłamywać naszą polską historię. W³adys³aw Trzaska - Korowajczyk Masakra w Koniuchach G£OS nr 9 14-20.09.2016 część 2 Nie przepuścili nikomu... W 2001 roku Kongres Polonii Kanadyjskiej (KPK) przekazał dostępne materiały historyczne do IPN, którego pion śledczy wszczął w tej sprawie śledztwo. Po nagłośnieniu sprawy w prasie polskiej (oraz polonijnej, także w Wilnie) zaczęły ukazywać się liczne relacje naocznych świadków zbrodni, zawierające istotne szczegóły: „O świcie 29 stycznia [mieszkańcy] usłyszeli strzały ze wszystkich stron i zobaczyli ogień palących się zabudowań. Wyskoczyli z domu, zobaczyli partyzantów sowieckich mordujących ich sąsiadów, podpalających domy wraz z pozostającymi tam rannymi i dziećmi. Udało im się uciec lub schować i pozostać przy życiu, jak mówią, dzięki Opatrzności Bożej. Zginęło na miejscu 45 osób, 12 zostało rannych, z których część zmarła w szpitalu w Bieniakoniach. Wśród zamordowanych byli dorośli i dzieci z rodzin: Parwickich, Tubinów, Marcinkiewiczów, Woronisów, Bobinów, Wojsznisów, Bandalewiczów, Łaszakiewiczów, Pilżysów, Wojtkiewiczów, Molisów, Jankowskich. Spłonęła prawie cała wieś z dobytkiem wielu pokoleń. Zostały z 85 tylko 4 domy rodzin: Aleksandrowiczów, Bandalewiczów, Radzikowskich, Łaszkiewiczów" [Czesław Malewski, „Masakra w Koniuchach", „Nasza Gazeta" (Wilno), 8-14 marca 2001 ]. Następnie ustalono imienną - lecz niepełną - listę 38 ofiar, w tym kobiet i małych dzieci. Wszystkie dostępne źródła: polskie, żydowskie, sowieckie, litewskie i niemieckie potwierdzają, że w Koniuchach doszło do masakry bezbronnej polskiej ludności cywilnej. W jej trakcie napastnicy wykazali się niezwykłym okrucieństwem i bestialstwem, co utrwaliło się w pamięci dzieci, które to wówczas przeżyły. Na przykład Edward Tubin, wówczas 13-letni mieszkaniec wsi, tak to zapamiętał: „Nie było różnicy, kogo złapali, to wszystkich bili. Nawet kobietę jedną, uciekała tam w las ku cmentarzu, to nie strzelali, ale ka- FAKTY MAŁO ZNANE mieniem zabili, kamieniem w głowę. Jak mamę zabili, to może z 8 kul po piersiach puścili [...]. Wojtkiewicza żona była w ciąży i chłopak był, nie miał nawet 2 latka. Zabili ją, a chłopak został żywy. Przynieśli słomę, na nią rzucili, zapalili. Temu chłopaczkowi nogi poopalało - paluszki jemu odpadły. Przeżył pod tą matką. Jak zapalili, to tylko nogi mu się spaliły. Było strasznie, było strasznie, nie przepuścili nikomu" („Nie przepuścili nikomu). Nie ma tu mowy o koloryzowaniu zbrodni, albowiem potwierdzili to także byli partyzanci, m.in. Abraham Zeleznikow (członek tzw. Brygady Litewskiej): „Wszystkich mieliśmy wybić. Zabroniono nam zabierać czegokolwiek z wioski. Partyzanci okrążyli wioskę, wszystko podpalono, każde zwierzę, każdego człowieka zabito. A jeden z moich kolegów, znajomych, partyzant, wziął kobietę, położył jej głowę na kamień, i zabił ją kamieniem". Tak samo napisał Paul Bagriansky: „Gdy dotarłem do swego oddziału, zobaczyłem, jak jeden z naszych ludzi trzymał głowę kobiety w średnim wieku na dużym kamieniu i uderzał ją innym kamieniem". Śmiech w dzikim szaleństwie Dzięki staraniom i badaniom KPK ustalono listę około 40 uczestników masakry w Koniuchach, byłych partyzantów żydowskich ze zgrupowań w Puszczy Rudnickiej, wymienianych imiennie w publikacjach i dokumentach, którą przekazano IPN. Wszystkich mieliśmy wybić. Partyzanci okrążyli wioskę, wszystko podpalono, każde zwierzę, każdego człowieka zabito. Jeden z moich kolegów wziął kobietę, położył jej głowę na kamień i zabił ją kamieniem Sprawą tej masakry zajęło się również litewskie Centrum Ludobójstwa i Oporu w Wilnie, które w czasopiśmie „Genocidas ir rezistencija" [nr 1 (11) 2002] opublikowało bardzo obszerny i bogato udokumentowany raport historyka Rimantasa Zizasa, poziomem i objętością przewyższający wszystko, co w tej sprawie ustalił polski IPN. Mimo skali popełnionej zbrodni i niezwykłego okrucieństwa, z jakim ją popełniono, ta sprawa nie stała się jednak przedmiotem takich roztrząsań naukowych, publicystycznych i moralnych, jak inne zbrodnie, nawet nieudokumentowane do końca. Jej sprawcy nie zostali objęci ściganiem, co więcej, cały czas są pod ochroną tych uczonych i publicystów, którzy wiernie trzymają się oficjalnej wersji sowieckiej, jakoby masakra była uzasadnionym aktem odwetu na kolaborantach. A przecież naoczny świadek i uczestnik masakry Paul Bagriansky zapamiętał: „Gdy dotarłem do oddziału, aby przekazać nowe rozkazy, zobaczyłem straszny, przerażający obraz. [...] Na małej polance w lesie leżały półkolem ciała sześciu kobiet w różnym wieku i dwóch mężczyzn. Ciała były rozebrane i położone na plecach. Padało na nie światło księżyca. Jeden po drugim partyzanci strzelali trupom między nogi. Gdy kule dosięgały nerwów, trupy reagowały jak żywe. Drgały i wykrzywiały się przez kilka sekund. Trupy kobiet reagowały w bardziej gwałtowny sposób niż mężczyzn. Wszyscy partyzanci z tego oddziału brali udział w tej okrutnej zabawie, śmiejąc się w dzikim szaleństwie. Najpierw przestraszyłem się tym przedstawieniem, ale potem zaczęło mnie ono w chory sposób interesować. [...] Im się nie spieszyło i dopiero jak trupy przestały reagować na kule, przemieścili się na nową pozycję". Dzięki relacji Bagriansky'ego wiemy, że jednak różne były reakcje uczestników pacyfikacji po popełnionym mordzie. Obok niczym nieskrywanej radości pojawiały się nieliczne wyrzuty sumienia i poczucie winy: „Wioska Koniuchy stała się tylko wspomnieniem pełnym popiołów i trupów. Dostała nauczkę. Dowódca zebrał wszystkie oddziały, podziękował im za ich dobrze spełnione zadanie oraz rozkazał przygotować się do powrotu do bazy. Ludzie byli zmęczeni, ale z ich twarzy wyzierała satysfakcja i szczęście z wykonanego zadania. Tylko niewielu zdawało sobie sprawę, STRONA 9 że popełniono straszliwy mord w ciągu godziny. Ci nieliczni wyglądali ponuro, smutno i mieli poczucie winy. [...] Dotarliśmy do bazy późno w nocy. Byłem zmęczony i zmordowany, a więc zasnąłem od razu, tak jak większość z naszego oddziału. Jak się dowiedzieliśmy następnego dnia, pozostałe oddziały zostały przywitane jak bohaterowie za zniszczenie Koniuchów. Pili, jedli i śpiewali całą noc. Sprawiło im przyjemność zabijanie i niszczenie, a najbardziej picie. Trzy tygodnie później otrzymaliśmy wiadomość od Sztabu Partyzanckiego w Moskwie z reprymendą dla ludzi, którzy zainicjowali i kierowali zniszczeniem wsi Koniuchy" [Paul Bagriansky, „Koniuchi", „Pirsumim. Publications of the Museum of the Combatants and Partisans, Tel Awiw", nr 65–66 (grudzień 1988 roku), s. 120–124]. Virtuti dla mordercy Dziś już nie bardzo jest kogo ścigać, zresztą przez ponad dekadę nie zdołano nawet przesłuchać żadnego ze sprawców. Genrikas Zimanas (Henoch Ziman), wówczas I sekretarz Południowego Obwodowego Komitetu KP Litwy, a jednocześnie dowódca tzw. Południowej Brygady Partyzanckiej (zmarły w 1985 roku), otrzymał od władz PRL Krzyż Wojenny Orderu Virtuti Militari. Także za tę zbrodnię... Wielu uczestników masakry, byłych partyzantów, zajmowało się nią po wojnie jako historycy i zasłużeni kombatanci, pokazując ją jako ważną akcję bojową, którą można i należy się publicznie chwalić. Dziś na miejscu zbrodni stoi tylko krzyż, reszta zaciera się w ludzkiej pamięci. Koniuchy nie stały się przedmiotem publicznego, poważnego dyskursu, bogactwo jednoznacznych źródeł historycznych nie ma w tym przypadku, jak widać, żadnego znaczenia. Autorka jest przewodniczącą Komitetu Obrony i Propagowania Dobrego Imienia Polaka i Polski przy Kongresie Polonii Kanadyjskiej. Soros - zdobyli 2,5 tys. poufnych plików z porażającą zawartością! cd. ze str. 5 Pojawił się również projekt mający na celu wyszydzanie i publiczne obśmiewanie polityków sprzeciwiających się patologiom w postaci LGBT oraz stosujących „mowę nienawiści”. Migration Policy Group (MPG), aktywna także w Polsce, miała za zadanie sprowadzać do Polski i innych krajów unijnych, w tym m.in. Czech, Francji, Belgii, Niemiec, muzułmańskich imigrantów, skłaniać ich do naturalizacji, a później udziału w wyborach. Udział w tym miały mieć także inne organizacje pozarządowe. Pieniądze szły także na projekty mające na celu doprowadzenie do uprawnienia do udziału w wyborach do PE kobiet o korzeniach imigran- ckich. 40 tys. dolarów w okresie marzec 2014 - kwiecień 2015 otrzymała muzułmańska organizacja Migrant Voice, działająca również w obszarze mediów. Pełna lista organizacji pozarządowych Sorosa i ich działań całej UE znajduje się na stronie: http://linkis.com/sli.mg/a/Dvev5 Warto dodać, że Open Society Foundation prowadzi finansowanie dla Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarstwa Śledczego, które znalazło się pod ostrzałem, kiedy światło dzienne ujrzały tzw. Panama Papers. Anna Wiejak Zaprenumeruj G£OS! RELACJE Największy od lat protest Indian w USA STRONA 10 P odczas gdy media głównego nurtu starają się przekonać swoich odbiorców, że wszystko w Stanach Zjednoczonych toczy się wokół tegorocznych wyborów prezydenckich, na Wielkich Równinach rozgrywa się dramat o zachowanie suwerenności politycznej, gospodarczej i ekologicznej rdzennych mieszkańców. W 1868 r. we Forcie Laramie zawarto traktat pomiędzy różnymi indiańskimi plemionami i narodami oraz rządem Stanów Zjednoczonych. Dokument podpisany między innymi przez historycznego wodza Siuksów Czerwoną Chmurę - choć honorowany następnie ze zmienną dowolnością gwarantował Indianom ziemię, suwerenność oraz prawa łowieckie, podtrzymując przyrzeczenie, że obszar będzie „zamknięty dla wszystkich białych”. Zapisy traktatowe z XIX wieku oraz podstawowe prawa ludności tubylczej w USA właśnie zrzucono ze stołu i pojawiła się realna groźba, że ponownie będą deptane. Wszystko za sprawą kontrowersyjnego rurociągu Dakota Acces Pipeline (DAPL), który licząc sobie 1172 mil długości pobiegnie od formacji Bakkena w Północnej Dakocie przekraczając granice Południowej Dakoty, by stamtąd przejść przez stan Iowa - gdzie sprzeciw wobec niego zgłosiły plemiona Meskwaki (Fox) i Iowa z Kansas i Nebraski. Ścieżka rurociągu zakłada osiągnięcie stanu Illinois, by inną prawie już ukończoną nitką transportu przesyłać surowce wprost do Zatoki Meksykańskiej. Zwolennicy projektu podkreślają, że umożliwi on transfer 470 tysięcy baryłek ropy naftowej dziennie, wykonawcy przedsięwzięcia deklarują możliwości przesyłowe nawet w granicach 570 tysięcy dla tego samego odcinka czasowego. Ścieżka rurociągu pobiegnie w pobliżu rezerwatu Standing Rock, zamieszkanego przez Indian Lakota i Dakota w odległości zaledwie pół mili od jego granic, na północ od rzeki Cannon Ball. Rurociąg ma przejść pod rzeką Missouri i jest to jeden z powodów budzących szczególny niepokój. Rzeka odgrywa ważną rolę w społecznym i gospodarczym życiu plemienia. „Jeżeli rurociąg się zepsuje, to dostanie się ropy do naszego systemu poboru wody zajmie tylko pięć minut” przestrzega Bobbi Jean Three Legs z pobliskiej wspólnoty. Na ten sam aspekt zwraca uwagę Dallas Goldtooth pisząc, że “gdyby nastąpił wyciek a historia uczy nas, że nie jest on kwestią słowa jeśli, lecz raczej kiedy to stanowić będzie on zagrożenie egzystencjalne dla kultury i sposobu życia plemienia”. Dave Archambault II, przewodniczący rezerwatu Standing Rock podkreśla swoją głęboką wiarę w prawo jego ludu do bycia wysłuchanym w sprawie projektu. “Rurociąg stanowi zagrożenie dla naszej ziemi, naszych świętych miejsc i wody, a także ludzi, którzy będą mieć wpływ jeśli zostaną usłyszani. Pokojowe demonstracje mogą być w tym względzie bardzo silne i skuteczne” - ocenił Archambault. Jednocześnie Indianie z rezerwatu Standing Rock złożyli wniosek do sądu o cofnięcie zgody wydanej przez Korpus Inżynieryjny Armii Stanów Zjednoczonych (USA CE) na realizację projektu. Już wcześniej w kwietniu, jak tylko wiadomość o projekcie zaczęła się rozprzestrzeniać, Indianie założyli Obóz Świętych Kamieni, by stawić opór przedsięwzięciu ingerującemu w ich życie. W najgorętszych dniach sierpnia kiedy próbowano rozpocząć Standing Rock jako federalnie uznanego plemienia” - powiedział Joe Byrd, marszałek ciała ustawodawczego narodu Czirokezów dodając, że “rurociąg może stworzyć zagrożenie dla środowiska rdzennych mieszkańców, jak i na ziemiach przodków”. Swoich rodaków wsparli przedstawiciele wszystkich Siedmiu Ogni Rady Wielkiego Narodu Siuksów, którzy w jedności zebrali się w duchowych obozach 20 sierpnia - co najmniej 4000 przeciwników rurociągu uczestniczyło wówczas we wspólnym oporze. Utworzono również wodną flotyllę na rzece Cannon Ball, symbolicznie odzwierciedlając zagrożenia związane z projektem. 3 września pracownicy prywatnej firmy wojskowo-ochroniarskiej G4S, wstępne prace do obozu przybyły początkowo setki, a następnie tysiące osób, w tym Indianie z różnych ludów oraz ich sympatycy, by powstrzymać przedsięwzięcie przypominające samowolę budowlaną - i nie jest to określenie na wyrost - władze stanowe w konsultacji określonych w Konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy ILO’169. We wrześniu 2016 wystąpienie przeciw DAPL osiągnęło status największego pojedynczego zgromadzenia rdzennych mieszkańców USA od ponad 100 lat. W ciągu kilku dni protestów policjanci oddelegowani w sporne miejsce aresztowali dwudziestu ośmiu demonstrantów za rzekome zakłócanie budowy rurociągu. Wśród zatrzymanych znalazł się przewodniczący Lakotów ze Standing Rock - Dave Archambault II. Uchwały solidarnościowe z Indianami z rezerwatu Standing Rock wydało ponad 100 plemion z całego “Kraju Indian”, przez który to termin rozumiemy wszystkie tubylcze ludy zamieszkujące terytorium USA. Podczas Kongresu Indian Amerykańskich Narodowa Rada Czirokezów, Naród Oneida z Wisconsin, a także Centralna Rada Indian Tlingit i Haida z Alaski w towarzystwie innych plemion oraz organizacji plemiennych wsparły kampanię anty-rurociągową. “Oni nie postrzegają Siuksów ze a także firmy specjalizującej się w szkoleniu psów Frost Kennels pracujący na zlecenie wykonawcy projektu Dakota Acces Pipeline - Energy Transfer Partners - zaatakowali demonstrujących przy użyciu gazu pieprzowego, szczując ich jednocześnie psami. Według plemiennego rzecznika, Steve’a Sitting Beara 30 osób spryskano pieprzem, a 6 zostało ugryzionych przez psy. Przedstawiciele i przywódcy różnych odłamów Wielkiego Narodu Siuksów, do którego należą narody Lakota, Nakota i Dakota, wysłali swoje listy do prezydenta Baracka Obamy podtrzymującego w tej sprawie swoje milczenie. Przewodniczący Siuksów z Cheyenne River, Harold Frazier zwrócił się do prezydenta USA powołując się na jego własne słowa: “Zobowiązałeś się do współpracy z naszymi indiańskimi narodami i plemionami na zasadzie naród vs naród, w celu rozwiązania problemów, które stają przed nami każdego dnia. Przyszedłeś do rezerwatu Standing Rock w Dakocie Północnej cytując naszego wielkiego wodza Siedzącego Byka: “Złóżmy nasze umysły razem i zobaczmy, co możemy zrobić dla naszych dzieci”. Z całym szacunkiem, prosimy o połączenie Twojego umysłu z naszymi i zobaczmy co możemy G£OS nr 9 14-20.09.2016 zrobić dla ochrony zdrowia i życia naszych dzieci bez zatrutej wody”. Frazier zwrócił uwagę na to, że rzeka Missouri znajduje się w granicach traktatowych z 1868 r. jaki rząd USA podpisał z sojuszem “Oceti Sakowin” jednoczącym Lakotów, Nakotów i Dakotów znanych także jako Wielki Naród Siuksów. Na przestrzeni kolejnych lat Korpus Inżynieryjny Armii Stanów Zjednoczonych (USACE) zwrócił się do Indian o oddanie setek tysięcy akrów wzdłuż rzeki Missouri na rzecz ochrony przeciwpowodziowej. Teraz wojsko odwróciło się od “plemion i planuje zatwierdzić DAPL bez konsultacji z Sekretarzem Spraw Wewnętrznych i Sekretarzem Rolnictwa, którzy są naszymi partnerami”. Frazier ocenił, że USACE narusza prawa traktatowe i ustawowe, a także politykę zrównoważonego rozwoju narodów indiańskich aprobowaną dotychczas przez Obamę. Swój głos do prezydenta skierował również przewodniczący Siuksów z rezerwatu Rosebud, William Kindle: “Rurociąg może potencjalnie uszkodzić i zniszczyć miejsca o dużym znaczeniu historycznym, religijnym i kulturowym, przecinając ziemie przodków Wielkiego Narodu Siuksów. Sicangu Lakota z rezerwatu Rosebud stoją w solidarności z Hunkpapami, naszymi krewnymi ze Standing Rock w ich wysiłkach mających na celu ochronę ziemi i zasobów, tak istotnych dla naszych ludzi”. Do Baracka Obamy o zablokowanie projektu zaapelowało też 30 grup związanych z ochroną środowiska, w tym Sierra Club i Greenpeace. W przeciwieństwie do milczącego Obamy głos w sprawie wartego 3,8 mld dolarów amerykańskich rurociągu zabrał senator z Vermont i były kandydat na prezydenta, Bernie Sanders, który porównał Dakota Acces Pipeline do kontrowersyjnego projektu rurociągu Keystone XL, zablokowanego przez administrację Obamy w zeszłym roku. “Jako naród, naszym zadaniem jest przełamanie naszego uzależnienia od paliw kopalnych, a nie zwiększanie zależności od ropy naftowej” - podkreślił Sanders oświadczając, że łączy się z Siuksami ze Standing Rock i wieloma plemiennymi narodami walczącymi z tym “niebezpiecznym rurociągiem”. Strategię zbieżną z Barackiem Obamą wybrała zwycięska rywalka Sandersa o mandat wyborczy z ramienia Partii Demokratycznej, Hillary Clinton, która nie odniosła się do trwającego blisko miesiąc kryzysu. Simon Moya Smith, członek plemienia Siuksów Oglala skomentował postawę Clinton jako “milczenie pośród waśni wokół rurociągu”. część 2 za tydzień Elie Wiesel - oszust stulecia? G£OS nr 9 14-20.09.2016 P oczątkiem lipca 2016 r. świat obiegła wiadomość o śmierci Elie Wiesela, żydowskiego szowinisty, twórcy terminu Holocaust, jednocześnie laureata Pokojowej Nagrody Nobla, którą otrzymał w 1986 roku, znanego również z wprowadzanych w swoich książkach kłamliwych wersji wydarzeń II Wojny Światowej. „Urodził się 1928 roku w Rumunii w ortodoksyjnej rodzinie chasydów. W czasie II wojny światowej - pisze dale „Onet” - był więźniem obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau i Buchenwald. W Auschwitz zginęły jego matka i najmłodsza z trzech jego sióstr. Po wojnie wyjechał do Francji, gdzie studiował na Sorbonie i rozpoczął pracę dziennikarską, jako współpracownik czasopism francuskich i izraelskich. Był również przewodniczącym amerykańskiej Komisji ds. Holokaustu przy prezydencie USA i inicjatorem budowy Muzeum Holokaustu w Stanach Zjednoczonych. Najbardziej znanym dziełem Wiesela jest powieść „Noc”. To napisana prostym językiem relacja z tego, co działo się w Auschwitz-Birkenau”. Wszystkie relacje i wspomnienia pośmiertne podkreślają, że Elie Wiesel był więźniem obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Buchenwaldzie. Czy rzeczywiście Elie Wiesel był więźniem obozów koncentracyjnych? Wątpliwości, co do prawdziwości relacji Elie Wiesela zgłaszają sami Żydzi, którzy przebywali w tym samym czasie w Auschwitz, i którzy trafili tam w 1944 roku z terenu Węgier. Jednym z nich jest Miklos (Nikolaus) Gruner. Miklos Grüner, były więzień Auschwitz i Buchenwaldu, twierdzi, że książka Elie Wiesela „Noc” jest „w 87 procentach słowo-w-słowo plagiatem” książki pt. „Milczenie świata”, wydanej w jidysz w Paryżu w 1956 r., której autorem był jego przyjaciel z obozu w Auschwitz, Lazar Wiesel. Ale to nie wszystko. Miklos Gruner twierdzi również, że Wiesel nie tylko skradł książkę, ale 5DGLR &KU\VWXVD .UyOD MHVW ZROQ\P L SUDZG]LZ\P JáRVHP Z QDV]\FK GRPDFK -HGQRF]\P\ 3RODNyZ Z 3UDZG]LH L 0LáRĞFL SRG6]WDQGDUHP&KU\VWXVD.UyOD : F]DVDFK ]DPĊWX L ZV]HFKREHFQHM manipulacji i propagandy - PyZLP\ 3UDZGĊ - MDNR ]JRGQRĞü P\ĞOi z realnym ĞZLDWHP *G\ F]\QLRQH Vą ]DELHJL DE\ SU]\VWRVRZDü .RĞFLyá GR ĞZLDWD - my PyZLP\ WR ĞZLDW PD VLĊ GRVWRVRZDü GR Ewangelii. *G\ OLEHUDOQ\ GXFK ODQVXMH ELHUQRĞü UH]\JQDFMĊ - my dajemy prawdziwego GXFKD RGZDJL *G\ WDN ZLHOX FKFH XVXQąü ChrystXVD L .RĞFLyá ] REV]DUyZ Ī\FLD publicznego - P\ MHV]F]H Z\ĪHM Z]QRVLP\ &KU\VWXVRZ\ .UyOHZVNL 6]WDQGDU 7R MHG\QHWDNLHUDGLRUD]HPPRĪHP\XF]\QLü ZLHOHGOD%RJD.RĞFLRáDL2MF]\]Q\ 7R 5$',2 SU]\SRPLQD OXG]LRP ĪH Vą 75=< 262%< %26.,( %yJ 2MFLHF -Hzus &KU\VWXVL'XFKĝZLĊW\ IDEE i MY i tożsamość jego przyjaciela. Aby dobrze to zrozumieć poświęcić musimy kilka zdań pobytowi w obozie samego Miklosa Grunera. Kiedy Grüner miał 15 lat został w maju 1944 r. deportowany z Węgier do Auschwitz-Birkenau wraz z matką i ojcem oraz dwoma braćmi. Matka i młodszy brat po przybyciu do obozu zostali natychmiast zagazowani, a jemu, starszemu bratu i ojcu wytatuowano numery i skierowano do katorżniczej pracy w fabryce paliw synte- przyjaciół rozeszły się. W 1986 roku w Sztokholmie w hotelu „Savoy” odbyło się spotkanie z laureatem Nagrody Nobla, Elie Wieselem. Szwedzka gazeta „Syd-Svenska Dagbladet” skontaktowała się z Grünerem i zaprosiła go na spotkanie z dawnym przyjacielem o nazwisku Elie Wiesel, gdyż obaj byli ponoć na słynnym zdjęciu z Buchenwaldu. Miklos Gruner miał wątpliwości i powiedział gazecie, że nie zna nikogo o tym imieniu (Elie). Wtedy gazeta tycznych IG Farben. Ojciec zmarł sześć miesięcy później, a starszego brata wysłano do Mauthausen. Miklos został sam. Spotkał tam dwóch starszych żydowskich więźniów, również z Węgier, którzy przyjaźnili się z jego zmarłym ojcem. Byli to bracia Wiesel - Lazar i Abraham, którzy otoczyli 15letniego Grunera swoją opieką. Miklos nigdy nie zapomniał wytatuowanego numeru Lazara - A-7713. W styczniu 1945 r., kiedy nadchodziła armia sowiecka, więźniów wypędzono z Auschwitz i po dojściu do dworca w Gliwicach załadowano do wagonów i przewieziono do Buchenwaldu. W czasie tej zimowej ewakuacji obozu zginęła ponad połowa więźniów, wśród nich Abraham, starszy brat Lazara Wiesela. W kwietniu (8.4.1945 r.) armia USA wyzwoliła Buchenwald, a Miklos Gruner i Lazar Wiesel byli wśród tych, którzy przeżyli obóz. Po wyzwoleniu drogi obu poinformowała go, że to ten sam, którego znał w obozie o imieniu Lazar, z wytatuowanym numerem A-7713. Ponieważ Miklos dobrze pamiętał ten numer, był zatem przekonany, że spotka swojego starego przyjaciela Lazara. Przyjął zaproszenie na spotkanie w hotelu „Savoy”, które miało miejsce w dniu 14.12.1986 r. Lazar Wiesel, który urodził się w 1913 r., na spotkaniu w 1986 r. miałby 73 lata, natomiast Elie Wiesel urodzony w 1928 roku, miał wtedy 58 lat. Miklos wspomina: „Byłem bardzo szczęśliwy na myśl o spotkaniu z Lazarem, ale kiedy stanąłem naprzeciwko tzw. „Eli Wiesela”, byłem oszołomiony tym, że widzę człowieka, którego w ogóle nie rozpoznałem, i który nawet nie mówił ani po węgiersku, ani jidysz (Gruner i bracia Wieselowie byli przywiezieni z Węgier przp.aut.), ale po angielsku z silnym francuskim akcentem. Dlatego nasze spotkanie skończyło się po około dziesięciu minutach. Jako pożegnalny prezent mężczyzna dał mi książkę zatytułowaną „Noc” i stwierdził, że jest jej autorem. Przyjąłem książkę, której wtedy nie znałem, ale wszystkim obecnym powiedziałem, że ten człowiek nie jest tym, za kogo się podawał!“ Miklos stanowczo podkreśla, że podczas tego spotkania, Elie Wiesel odmówił pokazania wytatuowanego numeru, stwierdzając, że nie chce pokazywać swojego ciała. Miklos wspomina, że Wiesel miał pokazać swój wytatuowany numer izraelskiemu dziennikarzowi, którego Miklos spotkał i dziennikarz powiedział mu, 5DGLR &KU\VWXVD .UyOD PRĪQD VáXFKDü QD FDá\P ĞZLHFLH JáyZQLH Z ,QWHUQHFLH na stronie www.radiochrystusakrola.pl naGDMHP\]3ROVNLJRG]LQ\QDGREĊGOD 3ROVNL 3RODNyZ L 3RORQLL UR]VLDQHM QD FDá\PĞZLHFLH : &KLFDJR L RNROLFDFK PRĪQD QDV VáXFKDü QD F]ĊVWRWOLZRĞFL .+] RG JRG]LQy 12:00 - 1:00 PM czasu chicagowskiego a w Polsce o godzinie 19:00. 3RZWyUND SURJUDPX GOD VáXFKDF]\ Z Chicago i Kanadzie o 23:00 i 4:00 rano czasu polskiego na stronie internetowej www.radiochrystusakrola.pl Archiwum audycji z Chicago: www.radiochrystusakrola.com Kontakt do radia, telefon: Studio w Chicago: (1) 708-433-9095 6WXGLRZàRG]L-47-98 EMAIL: [email protected] STRONA 11 że nie miał czasu, by zidentyfikować numer, ale … był pewien, że to nie był tatuaż. Miklos mówi: „Po tym spotkaniu z Elie Wieselem spędziłem 20 lat na poszukiwaniach i dowiedziałem się, że mężczyzna nazywający się Elie Wiesel nigdy nie był w obozie koncentracyjnym, gdyż nie było go na żadnej oficjalnej liście zatrzymanych”. Efektem tych poszukiwań jest książka autorstwa Grunera pt. „The stolen identity. Auschwitz number: A-7713”. Co zawiera ta książka? 1. Miklos Gruner ustalił i uzyskał z Muzeum Auschwitz-Birkenau potwierdzenie wpisu do ewidencji obozowej Lazara Wiesela ur.4.09.1913 r. nr. obozowy A-7713. Podobne poszukiwania czyniła p. Ewa Kor z USA i otrzymała z Państwowego Muzeum Oświęcim-Brzezinka potwierdzenie, że pod numerem A-7713 wpisany był Lazar Wiesel ur. 4.09.1913. (Pismo z dnia 15.05.1987 nr. IV-8520-104/ 1241/87-podpisane przez Dyrektora mgra Kazimierza Smolenia). 2. Nie znaleziono w żadnym spisie więźniów nikogo o nazwisku Elie Wiesel urodzonego w 1928 roku. Nie było tego nazwiska również w spisie więźniów młodocianych. Trudno przyjąć, że skrupulatni Niemcy mogli Elie Wieselowi wpisać datę urodzenia o 15 lat wcześniej. Ponadto mamy słynne zdjęcie z Buchenwaldu. Otóż Miklas Gruner jest nas tym zdjęciu pierwszy z lewej na dolnej pryczy. Miał wówczas 16 lat, a Elie Wiesel twierdził, że jest także na tym zdjęciu i wskazał w środkowym rzędzie siódmą osobę. Szkopuł w tym, że osoba ta jest o wiele lat starsza niż mający wówczas 17 lat Elie Wiesel. Czyżby to była kolejna mistyfikacja żydowska dotycząca Holocaustu? Nie jest to nic nowego, bo znamy nazwiska mistyfikatorów takich jak: Misha Defonseca, Benjamin Wiłkomirski, Jan Tomasz Gross czy Herman Rosenblat, autor książki „Anioł przy płocie”. Stale powiększa się grupa żydowskich i nie tylko żydowskich fałszerzy historii, którzy korzystając ze społecznej aury nadawanej tzw. ocalałym z Holokaustu, piszą książki, jeżdżą z pogadankami, występują w radio, telewizji i opowiadają najczęściej zmyślone historie o czasach wojny i swoim w niej udziale. Ich działalność jest nagłaśniana przez Przemysł Holokaustu, który nie interesując się prawdziwym przebiegiem II Wojny Światowej, ale dąży do całkowitej kontroli nad debatą historyczną i do czerpania różnego rodzaju korzyści, w tym roszczeń finansowych. Jako że temat mistyfikatorów Holocaustu jest powszechny postaram się przybliżyć go w szerszym zakresie czytelnikom. Ireneusz T. Lisiak POLACY GŁOS nr 9 14-20.09.2016 Dlaczego Polska nas nie chce? C STRONA 12 o ja mogę dać Polsce? Swoje pomysły, ręce do pracy, a jeżeli zajdzie taka potrzeba, oddać życie w jej obronie - mówi drżącym ze wzruszenia głosem Antoni Woszczatyński, młody Polak z Ozierska w obwodzie kaliningradzkim. Jego rodzina przeprowadziła się tam z Kazachstanu po tym, jak nie udało się jej uzyskać zgody na repatriację do Polski. Chcieli być bliżej Ojczyzny. W Polsce Antoni skończył studia, po czym znów musiał wrócić do Rosji. Dla Polaków żyjących w Kazachstanie Polska jest utraconą ziemią obiecaną. Niestety, z roku na rok spada liczba tych, którym udaje się powrócić do Ojczyzny. - Czy to oznacza, że Polska nas nie chce? - pytają rozgoryczeni. Cierpieli przez wiele lat jako ofiary ludobójczej polityki Związku Sowieckiego, przemocą wyrwani ze swojej ziemi, traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Mimo przeciwności dbali o to, aby zachować język, kulturę i swoją wiarę. I wciąż czekają. Ci, którzy jeszcze nie stracili nadziei. W kolejce po polski paszport rodzina Antoniego od lat stara się o powrót do Polski w ramach programu repatriacji. Jak dotąd – bezskutecznie. Ale on nie zamierza ustać w swoich staraniach. Chciałby przekonać polskie władze, żeby na sprawę repatriacji Polaków mieszkających w Kazachstanie nie patrzono tylko przez pryzmat wydatków, ale jak na inwestycję. – Marzę o chwili, kiedy będę mógł powiedzieć, że jestem Polakiem nie tylko w sercu, ale że mam również polski paszport – wyznaje. Przodkowie Antoniego, tak jak prawie wszyscy żyjący w Kazachstanie Polacy, znaleźli się tam jako ofiary przeprowadzonej w latach 1936-1939 przez Stalina ludobójczej akcji deportacyjnej ludności polskiej zamieszkującej zachodnie republiki sowieckie – Ukrainę i Białoruś. Wygnańcy zostali skazani na życie w nadzwyczaj ciężkich warunkach materialnych i klimatycznych, tym bardziej że rozmieszczono ich na terytorium, gdzie wcześniej nie było żadnych osad. Tam zostali poddani surowemu reżimowi – mieli zakaz swobodnego poruszania się, zabroniono im korespondowania z najbliższymi, cierpieli głód. Wśród przesiedleńców szerzyły się choroby. Polacy przetrwali dzięki wierze katolickiej, olbrzymiemu hartowi ducha i pomocy Kazachów, którzy dzielili się tym, co mieli, i uczyli ich, jak przeżyć w surowym klimacie. Obecnie w Kazachstanie żyje około 34 tysięcy Polaków. Lepsze warunki panują w miastach. Na wsiach szerzy się bezrobocie - jedynie 20 procent mieszkańców jest zatrudnionych, część żyje z pracy we własnych gospodarstwach rolnych. W ciągu całego okresu trwania programu repatriacyjnego od początku lat 90. do Polski ze Wschodu powróciło zaledwie 7 tys. naszych rodaków, z czego ok. 4,5 tys. z Kazachstanu. A lista oczekujących jest bardzo długa. Ustawa repatriacyjna, na którą repatrianci czekali przez wiele lat, a która wreszcie weszła w życie w 2000 r., nie spełniła pokładanych w niej nadziei i oczekiwań, a jej kilkakrotne nowelizacje nie przyniosły żadnego skutku. Częścią składową tej ustawy jest tzw. baza „Rodak” wyznaczająca kolejność osób czekających na repatriację. Jak wskazują osoby zaangażowane w pomoc polskim repa- problemów, z jakimi muszą borykać się Polacy mieszkający w Kazachstanie, jest brak nauczycieli języka ojczystego. Długie dziesięciolecia, kiedy nauczanie języka polskiego było całkowicie zabronione, zrobiły swoje. – Teraz trudno nadrobić wieloletnie zaległości – przyznaje Witalij Chmielewski, prezes Polskiego Stowarzyszenia w Karagandzie. Duża odległość od Polski oraz znaczne rozproszenie Polaków również bardzo utrudniają dbałość o język. W tej chwili w całym Kazachstanie pracuje zaledwie dwunastu nauczycieli języka polskiego triantom, baza ta jest bardzo niewydolna i nieprzejrzysta. – Temat repatriacji to dla nas bolesny problem – mówi Katarzyna Ostrowska, zastępca szefa prezesa Związku Polaków w Kazachstanie. Głównymi celami związku łączącego trzynaście organizacji polonijnych jest nauka języka polskiego, promowanie kultury polskiej oraz właśnie sprawa repatriacji. Jak mówi pani Ostrowska, ten ostatni temat pojawia się na każdym ze zjazdów związku. Według danych Urzędu ds. Cudzoziemców, w latach 1997-2010 wydano 2540 wiz repatriacyjnych. Niestety, ta liczba z roku na rok maleje. Dla porównania: w 1997 roku przyznano 316 wiz, natomiast w roku 2010 już tylko 84. Dzieje się tak pomimo tego, że wniosków ciągle przybywa. Od czasu do czasu w mediach pojawiają się informacje, że Polacy mieszkający w Kazachstanie nie chcą już wracać do Polski. – To nieprawda. Te pogłoski biorą się stąd, że wielu nie wierzy już w możliwość powrotu. Oni po prostu stracili nadzieję i przestali czekać – prostuje Katarzyna Ostrowska. Pomimo organizowanych konferencji i zjazdów poświęconych Polakom w Kazachstanie repatriacja zamiera. Rocznie wraca do Macierzy zaledwie kilka, góra kilkanaście rodzin. Polskość jak cenny skarb Jednym z największych i z każdym rokiem przybywa problemów związanych z ich przyjazdem. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak odpowiedniej umowy między Polską a Kazachstanem – ostatnia wygasła w 2002 roku. Polskie prawo umożliwia przyjazd nauczycielom tylko na jeden rok szkolny. Jakby tego było mało, nauczyciele przyjeżdżają z miesięcznym opóźnieniem, z wizami bez prawa do pracy, przez co nie mogą być zatrudnieni w szkole. Od wielu lat zmniejsza się również liczba dzieci przyjeżdżających do Polski na kolonie. Witalij Chmielewski nie może zrozumieć takiego rozwoju wydarzeń oraz malejącej liczby repatriacji. – Dlaczego każdy Niemiec, jeżeli tylko tego chciał, mógł powrócić do swojego kraju, a Polacy tego nie mogą? – pyta rozgoryczony. Jak przekonuje, polskie rodziny z Kazachstanu mogą być ratunkiem dla Polski w tragicznej sytuacji demograficznej. – Dzieci z tych rodzin uczą się bardzo dobrze, uczestniczą w różnych konkursach, olimpiadach i kółkach zainteresowań. Dlaczego Polska ich nie chce? – dopytuje Chmielewski. Aleksander Suchowiecki, przewodniczący Związków Obwodowych Polaków w Kazachstanie, reprezentuje liczną grupę Polaków mieszkających na północy Kazachstanu. W ich imie- niu mówi: – Polska jest naszym krajem i ten rząd musi traktować nas jak Polaków. Pan Aleksander wzywa władze naszego kraju do podjęcia wszelkich możliwych starań, które umożliwią im powrót do Ojczyzny. – Jeżeli nie chcecie przyjąć Polaków z Kazachstanu, jeżeli nie uważacie nas za prawdziwych Polaków, to powiedzcie o tym głośno, żebyśmy nie mieli już nadziei, której i tak zostało bardzo niewiele – wyznaje z żalem. – Jeżeli Ojczyzna rezygnuje ze swoich dzieci, to jaka to jest Ojczyzna? Jaka to jest Matka? – pyta. Wśród uchwał IV Zjazdu Polonii i Polaków z zagranicy, który odbył się w dniach 24-26 sierpnia 2012 r. na Zamku Królewskim w Warszawie, znalazł się adresowany do posłów i senatorów RP wniosek o przyjęcie nowej ustawy repatriacyjnej opartej na projekcie Obywatelskiego Komitetu „Powrót do Ojczyzny”, której inicjatorami są Wspólnota Polska oraz Związek Repatriantów RP. Ustawa ta przenosi odpowiedzialność za sprowadzanie repatriantów z samorządów na państwo polskie. – I tak powinno być – komentuje Aleksandra Ślusarek, prezes Związku Repatriantów Rzeczypospolitej Polskiej. Jej zdaniem, obecna praktyka pokazuje, że gminy nie są zainteresowane zapraszaniem do siebie Polaków z Kazachstanu. Wskazuje na dwie zasadnicze przyczyny takiego stanu rzeczy: zbyt małą świadomość historyczną oraz ryzyko, jakie bierze na siebie burmistrz, który zaprasza rodzinę z Kazachstanu i przekazuje jej mieszkanie, podczas gdy na lokal oczekuje cała kolejka mieszkańców jego własnej gminy. – Dość już tego. Państwo polskie, jak każdy cywilizowany kraj, musi zadbać o swoje dzieci rozrzucone po świecie, a zwłaszcza o te, które wbrew własnej woli zostały deportowane i zesłane – podkreśla Aleksandra Ślusarek. Przykładem samorządowca niezwykle wyczulonego na sprawy polskich repatriantów jest Władysław Diakun, burmistrz Polic. Jego gmina umożliwiła powrót do Polski siedmiu rodzinom z Kazachstanu i Kresów Wschodnich. – Podań jest bardzo dużo i niezwykle trudno jest spośród nich kogoś wybrać – komentuje burmistrz. Nie może pogodzić się z tym, że Polska do tej pory wzorem innych krajów nie umożliwiła powrotu do kraju kilkudziesięciu tysiącom swoich rodaków z Kazachstanu. – Oni wszyscy już dawno powinni być z nami – podkreśla. Ludmiła Mirzojan z Kokczetawu na północy Kazachstanu przyjechała do Polski na studia. Mieszka w Krakowie i mimo usilnych starań wciąż nie może uzyskać polskiego obywatelstwa. – Cały czas jestem na jakichś wizach, kartach pobytu – skarży się. Jak mówi, w tej chwili nie ma ani pracy, ani środków na godne życie. GŁOS nr 9 14-20.09.2016 NASZE DZIEJE STRONA 13 Chocim 1621 - ma³o znane oblicze bitwy T urcy uszykowali swoje szyki, […] 15.000 ludzi ponownie wyciągnęło w pole i z wielką siłą, i gwałtownością ruszyło prosto w kierunku bramy polskiego obozu, gdzie stacjonował hetman polny [Stanisław Lubomirski], jako że były tam 2 bramy od strony tureckiej. Przy innej bramie stał hetman [Jan Karol Chodkiewicz]. W bramie hetmana [Chodkiewicza], jako dzienna straż stały 3 roty [husarii], które niczego się nie spodziewały. Ale widząc, że niewierni poszli prosto na bramę hetmana polnego [Lubomirskiego], w mgnieniu oka hetman [Chodkiewicz] ruszył konno przeciwko nim. Wtedy owe 3 roty [husarii], widząc wielki zapał hetmana [Chodkiewicza], nie dopuściły, aby ruszył on [samotnie] do walki. Ale naprzód kasztelan połocki i Prokop Sieniawski zaatakowali nieprzyjaciela swoimi chorągwiami, zrobiła to również chorągiew [husarska] hetmana [Chodkiewicza], która była tam jako rezerwa. Wzywając Boga na pomoc, 300 ludzi [husarzy] rzuciło się do walki tak, że żadna z ich kopii nie pozostała pusta, ponieważ mocnymi dłońmi potkali się jedni z drugimi, od razu [uderzając] ze skrzydła a nie z frontu. I każdy z nich powalił 2-3 ludzi, gdyż taki tam był ścisk. Potem wyciągnęli pałasze i zabili tylu ilu chcieli. Kiedy niewierni [Turcy] to zobaczyli, ratowali się ucieczką, tratując się nawzajem. A nasi ludzie ścigali ich aż do obozu Turków, bijąc ich i zabijając. […] Wśród Turków poległo mniej więcej 1200. w książce "Niezwykłe bitwy i szarże husarii". Był to bardzo spektakularny moment, jednak ta batalia, to przede wszystkim ciche zmagania o przetrwanie zgromadzonych na polach chocimskich ludzi i koni, a nie spektakularne akcje militarne. I o tym jest niniejszy artykuł. Zanim jednak opowiem, jak rzeczywistej. Cóż z tego, że wiemy, iż na przykład jeden z rejestrów wojska walczącego pod Chocimiem, wyliczając jego skład, podaje liczbę 72.510, skoro ma się ona nijak do rzeczywistej liczby żołnierzy? Tę ostatnią, Albrycht Stanisław Radziwiłł, który będąc podkanclerzym litewskim, w czasie bitwy towarzyszył polskiemu królowi Zyg- 7 września 1621 roku, szarża około 600 husarzy rozbiła i spędziła z pola około 10.000 żołnierzy Imperium Osmańskiego, na widok czego młody sułtan Osman II... rozpłakał się z bezsilności. Tak o szarży husarii 7 września 1621 roku pisał Auxent, ormiański tłumacz i uczestnik bitwy. W rzeczywistości szarżowały 4 chorągwie husarii o liczebności do 600 koni, spędzając z pola około 10 tys. nieprzyjaciół. Starcie to szczegółowo opisałem zmieniała się sytuacja aprowizacyjna wojsk Rzeczpospolitej, warto kilka słów powiedzieć o jej liczebności. Jak liczne było wojsko Rzeczypospolitej, zablokowane w chocimskim obozie, na ówczesnej granicy Polski i Mołdawii? W źródłach spotyka się wiele, dość znacznie różniących się od siebie liczb, które jednak wcale nie muszą być ze sobą sprzeczne. Rzecz w tym, że ówczesną armię można opisać na kilka sposobów. I tak, najczęściej podawało się etatową liczbę wojska, czyli liczbę stawek żołdu przeznaczonych na opłacenie tej armii. Tyle, że etatowa liczebność wojska nigdy nie odpowiadała jej wielkości muntowi III Wazie, szacował na zaledwie 40.000. Z drugiej strony, rzeczywista liczba żołnierzy nie była równa liczbie ludzi w obozie. Ta, ze względu na obecność luźnej czeladzi, a także ciągnących z wojskiem dzieci i kobiet, była znacznie wyższa. Wydaje się, że rację mają te źródła, które całkowitą liczebność wojsk Rzeczypospolitej zamkniętych w obozie chocimskim szacują na 100.000. 100.000 - tyle ludzi trzeba było wykarmić w zablokowanym przez wojska osmańskie obozie Chodkiewicza. Nie wszyscy jednak weszli do obozu w jednym dniu. Koncentracja wojsk trwała nieco ponad miesiąc, Udaje jej się przeżyć głównie dzięki wsparciu rodziny oraz osób prywatnych. Już kilkanaście lat temu składała dokumenty potrzebne do uzyskania statusu repatrianta. – Niestety, wszystko toczy się bardzo powoli. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekanie – dodaje. Dlaczego tak bardzo chce wrócić? – Jestem Polką. Tę polskość rozwijano i pielęgnowano we mnie przez całe dzieciństwo. W domu obchodziliśmy wszystkie święta narodowe i religijne. To chyba normalne, że człowieka, który mieszka na odludziu, ciągnie do jego Ojczyzny – konstatuje. W grudniu w Warszawie odbył się zjazd Polaków z Kazachstanu oraz repatriantów. Jego celem było zwrócenie uwagi na przeciągające się prace nad nową ustawą repatriacyjną, na problemy Polaków mieszkających w Kazachstanie oraz największe bolączki repatrian- tów. Niestety, mimo starań organizatorów spotkał się on z niewielkim zainteresowaniem mediów i polityków. Gdy marzenia się spełniają Sergiusz Kuzionny promienieje. Znalazł się wśród tych szczęśliwców, którzy wraz z całą rodziną w najbliższych miesiącach będą mogli przeprowadzić się do Polski. W Polsce skończył studia. Tutaj studiuje jego młodsze rodzeństwo. Aktualnie Sergiusz opiekuje się grupą polskiej młodzieży z Kazachstanu, która przyjechała do Polski na roczny kurs języka polskiego przy Uniwersytecie Warszawskim. – Rodzina czeka, jeszcze tylko muszą zostać zakończone sprawy formalne. Marzeniem mojej prababci wysiedlonej w 1936 r. z Kresów był powrót do Ojczyzny. Ona, niestety, tego nie doczekała, ale to marzenie właśnie się spełnia – mówi Sergiusz. Wiele lat zajęły mu starania o to, aby jakaś gmina zgodziła się przyjąć jego rodzinę. – Wysyłałem różnego rodzaju podania, prośby, a także życiorysy członków mojej rodziny. Przez długi okres byłem odsyłany z niczym. Aż wreszcie się udało – cieszy się chłopak. Niedługo on i cała jego rodzina zamieszkają w Warszawie. Jednak i tym Polakom, którym udało się wrócić, wcale nie jest łatwo odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. Głównym problemem jest brak środków potrzebnych do godnego funkcjonowania. Dotyczy to szczególnie ludzi starszych oraz małżeństw mieszanych. Józefa Ślęzak mieszka w Polsce już 12 lat. Biorąc pod uwagę aspekt finansowy, jest jej bardzo ciężko. Dostała mieszkanie, ale na opłatę czynszu brakuje jej pieniędzy. Na dodatek jest osobą schorowaną, co wiąże się z warunkami, w jakich musiała żyć w Kazachstanie – suro- gdyż pierwsze oddziały zajęły teren przyszłego obozu już 1 sierpnia, a ostatnie dotarły tam dopiero w pierwszych dniach września. Zanim doszło do walk, sytuacja już była niezadowalająca. Brakowało żywności i paszy. Jedni żołnierze głodowali, inni dojadali przywieziony na wozach prowiant, wielu chorowało na dyzenterię, niektórzy umierali. Naturalnym w tej sytuacji sposobem uzupełnienia braków byłoby splądrowanie podległej sułtanowi Mołdawii. I rzeczywiście, jedna z czat, która opuściła obóz 10 sierpnia, powróciła doń trzy dni później prowadząc kilkaset sztuk zrabowanego bydła. Ale 18 sierpnia Chodkiewicz surowo zakazał nękać mieszkańców chrześcijańskiej Mołdawii, co spotkało się z niezadowoleniem wojska. W trakcie oblężenia sytuacja aprowizacyjna uległa pogorszeniu, choć próbowano temu przeciwdziałać na różne sposoby. I tak na przykład Kozacy płynęli w górę Dniestru (Chocim leży nad tą rzeką) i spławiali stamtąd do swojego obozu tratwy z żywnością. Stało się to w pewnym momencie powodem problemów reszty wojska, bo 25 września tratwy te zerwały most łączący obóz wojsk litewsko-polskich z polskim brzegiem Dniestru. Innym sposobem uzupełnienia braków żywnościowych, były próby sprowadzenia jej z oddalonego o ponad 20 km Kamieńca Podolskiego. W trakcie bitwy zorganizowano kilka wypraw do tego miasta. Lecz dopiero ostatnia, która rozpoczęła się 23 września, zakończyła się częściowym sukcesem. Mikołaj Kossakowski, któremu powierzono tę misję, niepostrzeżenie dla nieprzyjaciela, który zajęty był odpieraniem ataku Kozaków, nocą opuścił obóz pod Chocimiem. Szło z nim 3000 ludzi - tak żołnierzy, jak i luźnej czeladzi. część 2 w numerze 10 wym klimatem, ciężką pracą i zanieczyszczeniem powietrza. – 300 km od miasta, w którym mieszkałam, znajdował się poligon atomowy – twierdzi pani Józefa. – Czy my mogliśmy wyjść z tego całkiem zdrowi? – pyta. Bardzo niska emerytura, jaką otrzymuje w Polsce, nie pozwala związać końca z końcem. Gdy pani Józefa podaje kwotę swojego świadczenia i wylicza comiesięczne wydatki, aż ciężko uwierzyć, że udaje jej się przeżyć z miesiąca na miesiąc. Ratuje ją to, że jest zielarką, przez co nie wydaje ani grosza na lekarstwa, oraz poczucie humoru. A przede wszystkim świadomość, że wreszcie może żyć w kraju swoich przodków. – Najważniejsze, że jestem tutaj – dodaje, uśmiechając się. Bogusław Rąpała. ND STRONA 14 POLITYKA GLOBALNA G£OS nr 9 14-20.09.2016 Rozk³ad i degradacja „elity światowej” prof. Artur Śliwiński U część 2 z numeru 8 względniając historię powstania oligarchii rosyjskiej za rządów Borysa Jelcyna oraz jej mocne powiązania finansowe i etniczne z „elitą światową”, z dużym stopniem pewności można uznać, że jest ona częścią globalnych sieci finansowych znajdujących się pod kontrolą „elity światowej”. Z tego punktu widzenia agresja „elity światowej” wobec Rosji staje się niezrozumiała, jeśli nie uwzględnimy schizofrenicznego charakteru tej elity. Ostrość konfliktu międzynarodowego wobec Rosji dzieli światową oligarchię na dwie strony konfliktu. Nie ulega wątpliwości, że u źródeł konfliktu „elity światowej” z Rosją leżą wzmagające się dążenia Rosji do wydostania się spod jej kurateli, zaś w przypadku dalszych niepowodzeń „elity” w dążeniu do hegemonii światowej jej „rosyjski” odłam chętnie zwiększy już podejmowane starania, aby Rosja stała się dla tego odłamu cichą przystanią. Od pewnego czasu pojawiają się sygnały, że lokowanie kapitału przez rosyjskich oligarchów za granicą jest wysoce ryzykowne (doświadczenie Cypru, kwestionowanie legalności źródeł kapitału w Wielkiej Brytanii itp.). Trzeci aspekt dotyczy sprzeczności wywołującej pęknięcie „elity światowej” w samych Stanach Zjednoczonych. Obecnie rozwijająca się kampania, dotycząca wyborów prezydenckich, nie ułatwia odkrycia tej sprzeczności. Obydwie wiodące partie polityczne demonstrują zarówno przyjazny stosunek do amerykańskiego społeczeństwa, jak też pełną lojalność wobec „elity światowej”. W praktyce jednak nastawienie wpływowych polityków do społeczeństwa w USA jest wysoce dwuznaczne. Za kulisami wyborów prezydenckich walczą bowiem ze sobą dwie koncepcje hegemonii globalnej. Pierwszą z nich możemy w przybliżeniu określić jako tradycyjną koncepcję „hegemonii globalnej Stanów Zjednoczonych”, w której (jak do niedawna) potęga USA (polityczna, technologiczna, ekonomiczna i militarna) była trwałym fundamentem tej hegemonii. Zaś w przypadku niesprzyjającego hegemonii obrotu spraw światowych chodziłoby o zapewnienie sobie istotnego udziału w nowym ładzie światowym. Jest to koncepcja odznaczająca się ostrożnością, a także dużą dozą realizmu. Wymaga jednak odbudowy autorytetu i pozycji USA w świecie, co jest w obecnych warun- kach niezwykle trudne. Znajduje wyraz w wypowiedziach niektórych kandydatów republikańskich na prezydenta USA, a także wyraża się w cichym poparciu ze strony specjalistów od zagadnień wojskowych i wywiadowczych. £ączy się ona z powrotem do polityki wyrażającej prymat interesów wewnętrznych USA, mającej bogate tradycje w amerykańskiej myśli politycznej. Jakkolwiek powrót do takiej polityki oznacza zwrot ku izolacjonizmowi (a nie tylko sposób wzmocnienia słabnącej hegemonii globalnej), jest on znacznie bliższy koncepcji „hegemonii globalnej Stanów Zjednoczonych”, aniżeli rywalizującej z nią koncepcji „rządu światowego”. Nurt ten coraz częściej wyraża powrót do izolacjonizmu. Druga ze wspomnianych koncepcji globalistycznej jest ukierunkowana na stworzenie rządu światowego. Rola przywódcza „elity światowej” jest w tym wariancie bliska władzy absolutnej. Nie jest to jednak nurt jednolity, przynajmniej w niektórych kwestach politycznych, co znacznie utrudnia identyfikację. W jego ramach dostrzegamy dwa kierunki o charakterze strategicznym. Pierwszy tworzą tzw. neokonserwatyści stanowiący szczególny odłam ekspansywnego liberalizmu, posługującego się patriotyczną i proamerykańską retoryką. Drugi kierunek określamy mianem „internacjonalistycznego liberalizmu”. W ramach tego kierunku rola Stanów Zjednoczonych jest „wyczerpana” jako przejściowy instrument dążeń hegemonistycznych. Zwolennicy tej koncepcji (Stiglitz, Soros, Gates i inni) destrukcję państw narodowych stawiają na pierwszym miejscu, zaś powstający dzięki temu chaos traktują raczej jako czynnik wzmagający pragnienie porządku światowego. Nie można zapominać, że takie „wyzwolone” przez chaos pragnienie stanowi milczącą zgodę na odrzucenie iluzji wolnego rynku i demokracji. Niektórzy komentatorzy dopatrują się w tym kierunku znamion lewicowości, chociaż z pewnością ich koło ratunkowe dla ludzkości, zwłaszcza dla ludzi ubogich, nie utrzyma się na wodzie. W łagodnej (lub naiwnej) wersji było ono promowane przez papieży Benedykta XVI i szczególnie przez Franciszka. Doktryną wspierającą drugi kierunek koncepcji globalistycznej, nie zorientowanej na USA, lecz raczej na ONZ, jest neomaltuzjanizm skompilowany z poglądów Malthusa, Darwina, Marksa i Schumpetera. Jest to najbardziej zbrodnicza doktryna ludobójstwa, która dość słabo jest kamuflowana „ograniczeniami wzrostu” oraz fałszywą troską o środowisko naturalne. Jest to doktryna dająca zielone światło dla wszelkich, nawet skrajnie zbrodniczych, metod ograniczenia populacji światowej. Jak wspomnieliśmy, obydwie koncepcje cechuje pełny lojalizm wobec „elit światowych” . Najlepiej wyraża się on w opiniach polityków obydwu partii amerykańskich. Nawet zwolennicy odzyskania hegemonistycznej pozycji Stanów Zjednoczonych składają deklaracje, że są przeciwnikami wprowadzenia politycznej kontroli nad działalnością FED. Czwarty aspekt odnosi się do sprzeczności między dwiema głównymi technikami spekulacji finansowej. Nie będziemy tutaj szerzej omawiać znaczenia spekulacji finansowej w rozwoju „elity światowej”, ani też wyolbrzymiać tej sprzeczności. Wystarczy podkreślić, że spekulacja finansowa jest współcześnie głównym źródłem gromadzenia kapitału finansowego. Mamy tu na myśli dwie techniki. Pierwsza dotyczy spekulacji opartej na kontroli emisji pieniądza i wykorzystania zmienności stopy procentowej (dzisiaj wzmocnionej „ukrytą” kontrolą ryzyka stopy procentowej). Druga dotyczy spekulacji opartej na wahaniach kursów walut, które także podlegają podobnej kontroli. Z teoretycznego punktu widzenia obydwie techniki mogą być zharmonizowane i stosowane łącznie. Jednak praktyka dowodzi, iż w ramach globalnych sieci finansowych ukształtował się specyficzny podział pracy, zakładający odmienne kompetencje zawodowe. Sprzeczność tę szerzej omawia rosyjski ekonomista Michaił Hazin. Wyodrębnia on w łonie światowej oligarchii finansowej dwie najbardziej wpływowe grupy. Jednej z nich nadaje kodową nazwę „alchemików” (tworzących jednostki pieniężne „in vitro” przy pomocy prasy drukarskiej).Hazin wskazuje, że jest to grupa najbardziej zainteresowana utrzymaniem globalnego systemu finansowego opartego na dolarze. Kontrolując emisję dolara i szereg wpływowych międzynarodowych instytucji finansowych może ona rościć sobie prawa do hegemonii globalnej. Drugą grupę Hazin określa mianem „kantorów”, ze względu na jej roszczenia do kontroli rozliczeń międzywalutowych. Grupa ta jest żywotnie zainteresowana istnieniem przynajmniej kilku obszarów walutowych, gdyż zintegrowanie tych obszarów pozbawia ją jakiegokolwiek znaczenia i olbrzymich korzyści. Piąty aspekt sprzeczności związany jest z wyodrębnieniem się dwóch głównych węzłów z globalnej sieci finansowej, które zgodnie z popularnymi poglądami na temat oligarchii finansowej są umownie określane jako „Wall Street” oraz „London City”. Wielu publicystów woli jednak personifikować owe węzły sieci, nadając im określenia od nazwisk liderów dwóch największych klanów: Rockefellera i Rothschilda. Tego rodzaju personalizacja wprowadza kilka nowych wątków, przede wszystkim wątek dotyczący różnic historycznych między wspomnianymi klanami. To przede wszystkim działająca na korzyść klanu Rothschildów różnica czasu i doświadczenia, ale także rozległości wpływów na świecie. Różnice są istotne, gdyż prowadzą do zgoła sprzecznych koncepcji geopolitycznych. Z dużym uproszczeniem różnica między obydwoma klanami daje się ująć jako podział na „parweniuszy” i „arystokrację”. Rozkład interesów nie jest zerojedynkowy. Obydwa wspomniane klany uczestniczą we wszystkich procesach zachodzących w globalnej sieci finansowej i aktywnie działają w tych samych instytucjach międzynarodowych. Mają także ścisłe powiązania personalne, etniczne, a nawet rodzinne. Jednak po stronie „Rockefellerów” dominuje zainteresowanie kapitałem pieniężnym, zaś po stronie „Rothschildów” znacznie bardziej rozbudowana jest własność o charakterze materialnym (klub Isles), a także większe zainteresowanie złotem i operacjami walutowymi. Z pewnością klan Rothschildów jest bardziej zachowawczy. Ewolucja globalnej sieci finansowej Współcześnie „elita światowa” funkcjonuje w strukturze, która nie przypomina tradycyjnych struktur organizacyjnych. Jest to struktura sieciowa, obejmująca różne, często nawet przeciwstawne elementy. Mówiąc o „elicie światowej” mamy na myśli główne węzły globalnej sieci finansowej, które kontrolują całą strukturę sieciową. Osoby nie przywiązujące żadnej wagi do tego stosunkowo nowego rozwiązania organizacyjnego nie mają szansy zrozumienia charakteru „elity światowej”. Najczęściej przyjmują, że tkwi ona w mniej lub bardziej niesformalizowanej, tradycyjnej strukturze o charakterze hierarchicznym. Tymczasem w strukturze sieciowej z reguły występują dwa lub trzy główne węzły, które pozostają ze sobą w specyficznych powiązaniach. Nie są to zwykłe powiązania kooperacyjne, ale też nie są to zwykle powiązania konkurencyjne. G£OS nr 9 14-20.09.2016 W szerokim zakresie są wobec siebie neutralne, co umożliwia zachowanie znacznej autonomii, w innym zakresie ściśle kooperują ze sobą, zaś w jeszcze innym ostro konkurują. Taka sytuacja istotnie u wielu analityków sytuacji światowej może wywołać ból głowy. W tej szczególnej sytuacji jednoznaczne określenie, czy „elita światowa” jest spójna i zwarta, czy rozdarta konfliktami musi być trudne do określenia. Jeśli dodamy, iż większość tych powiązań ma niejawny charakter, trudno się dziwić, że przeważają domysły i podejrzenia. Z tego punktu widzenia sygnalizowane wcześniej sprzeczności wcale nie muszą oznaczać rozłamu w „elicie światowej”, skoro mogą być one naturalnym przejawem tylko jednego wymiaru wzajemnych stosunków między głównymi węzłami globalnej sieci finansowej, a mianowicie konkurencji. Warto to podkreślić, gdyż w wielu publikacjach niektóre z tych sprzeczności uznaje się ad hoc za wyraz ukrytego antagonizmu między głównymi odłamami elity światowej. Zarzut wobec tych publikacji jest łatwy do sformułowania; pomija się bowiem drugi wymiar stosunków między tymi węzłami, czyli kooperację. Dla ilustracji warto przypomnieć specyficzny i powodujący liczne nieporozumienia charakter konfliktów pomiędzy Rosją i Ukrainą. Obydwie strony konfliktu są zaangażowane militarnie i politycznie w obecnie toczącą się wojnę. Jednocześnie prowadziły one intensywną wymianę handlową, normalne stosunku finansowe oraz współpracowały w zakresie obsługi energetycznych i gazowych linii przesyłowych. Pozornie związek tego konfliktu z analizą „elity światowej” jest bardzo luźny. Jeśli jednak funkcjonowanie owej „elity” rozpatrujemy przez pryzmat funkcjonowania globalnej sieci finansowej, problem znacznie zyskuje na wyrazistości. Zarówno w Rosji, jak też na Ukrainie najważniejszymi ośrodkami władzy ekonomicznej i politycznej są krajowe grupy oligarchów, które stanowią właśnie elementy tej sieci. Nie są do jednak główne węzły sieci globalnej, lecz raczej ich kreacje. Analizując konflikt między Rosją i Ukrainą można zauważyć, że w pierwszych latach tego konfliktu stosunki gospodarcze (odzwierciedlające interesy obydwu współpracujących ze sobą grup oligarchów, ukształtowanych po rozpadzie Związku Sowieckiego) podlegały słabym zakłóceniom, zaś spory polityczne często miały wręcz teatralny charakter. Istotne zmiany zaszły dopiero w 2016 roku, kiedy rząd moskiewski od 1 stycznia 2016 roku wprowadził embargo na produkty ukraińskie (mięso, ryby, nabiał i warzywa). Jak wiadomo, wcześniejsze embargo na te produkty z krajów UE (stanowiące reakcję na sankcje wobec Rosji) Ukrainy nie obejmowały. W ślad za tym POLITYKA GLOBALNA nastąpiła także blokada przywozu rosyjskich towarów do Ukrainy. W następnym miesiącu rząd w Kijowie zablokował powrót ok. 500 rosyjskich ciężarówek, na co rząd moskiewski zareagował również ostro. Do 2015 roku Rosja była najważniejszym i najbardziej spolegliwym kredytodawcą Ukrainy, co doprowadziło do powstania wobec Rosji ponad 3 mld długu, stawiającego Ukrainę w sytuacji finansowego bankructwa. W październiku 2014 roku Rosja oferowała Ukrainie elastyczny program spłaty 3,1 mld dolarów zadłużenia i dalej podtrzymywała preferencyjne ceny gazu. To się jednak zmieniło. nabrały ostrości (przed głosowaniem Rosja uprzedziła Kijów o zamrożeniu aktywów ukraińskich na swym terytorium). W tym fragmencie naszej analizy interesuje nas przykład narastania sprzeczności wewnątrz globalnej sieci finansowej, a ściślej biorąc – pojawienie się przewagi konkurencji nad kooperacją. Takich przykładów jest więcej. Sytuacja wymaga wnikliwego rozpatrzenia. Dopiero analiza ewolucji wzajemnych stosunków między głównymi figurami „elity światowej” może rzucić światło na to, co się dzieje wewnątrz tej elity (zwłaszcza pod wpływem głębokiego kryzysu globalnego). Może się wydawać, że te fragmentaryczne przejawy narastania konfliktu Rosja-Ukraina nie dotyczą oligarchii obydwu krajów. Wszak mają oni ważniejsze interesy niż budki z warzywami. Jednak warto zauważyć, że stopniowo wzajemne restrykcje dotykają obydwu grup oligarchii, wyrosłych z byłego Związku Sowieckiego. Do 2015 roku w Rosji dobrze prosperowały zakłady przemysłowe należące do oligarchów ukraińskich. Spore wrażenie sprawiło zamknięcie przez Rosjan w marcu 2014 roku zakładów cukierniczych „Roshen” Petro Poroszenki, lecz nie na długo („Roshen” jakoby przeszedł pod kontrolę korporacji Prime Assets Capital). Wtedy na Ukrainie rozległy się głosy: dlaczego prezydent Poroszenko „płaci podatki krajowi-agresorowi”? Zaś w Rosji pojawiły się podobne zastrzeżenia: dlaczego zwalczający Rosję oligarchowie ukraińscy mogą w tym kraju swobodnie prowadzić interesy? Jednak w połowie 2015 roku rozpoczęła się akcja konfiskaty mienia rosyjskich oligarchów, jakoby w odwecie za szkody wyrządzone przez Rosjan za nacjonalizację przedsiębiorstw na Krymie. Chociaż projekt ustawy z kwietnia 2015 roku o „O nacjonalizacji majątku państwa agresora i jego rezydentów” przez Radę Najwyższą Ukrainy nie został przyjęty, roszczenia majątkowe wobec Rosji Jedną z okazji do rozpoznania zmian w relacjach między tymi figurami jest kampania poprzedzająca wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, która się właśnie toczy. Ujawnia ona zarówno obowiązujące główne partie polityczne „niepodważalne zasady”, jak też – co jest jeszcze ważniejsze – łamanie owych „niepodważalnych zasad”. Nie chodzi jednak tylko o zasady konstytucyjne, lecz również o zasady niepisane. Obydwie partie – demokratyczna i republikańska – promują interesy wielkich korporacji, co stanowi elementarny warunek sukcesu wyborczego. Dlatego aktywiści tych partii jednym tchem zastrzegają, że nie myślą o poddaniu Funduszu Rezerwy Federalnej państwowej kontroli, a tym bardziej o nacjonalizacji banku centralnego. Z uderzających podobieństw polityki George’a Busha i polityki Baraka Obamy na szczególną uwagę zasługuje „wojna z terrorem”, stanowiąca ideologiczne uzasadnienie dla interwencji międzynarodowych. Ten aspekt „niepodważalnych zasad” wyraża inercyjne dążenie do hegemonii globalnej w jego najbardziej agresywnej wersji. Jednocześnie jednak w ramach amerykańskiej elity światowej podejmowane są próby przewartościowania tych dążeń. W poprzedniej części naszej analizy STRONA 15 sygnalizowaliśmy pękniecie „elity światowej” w Stanach Zjednoczonych, rzucając światło na sprzeczności występujące między jej dwoma odłamami: entuzjastami hegemonii globalnej USA oraz entuzjastami rządu światowego. Długotrwały kryzys globalny sprawił, że entuzjazm zdecydowanie opadł. Miejsce dążenia do hegemonii globalnej USA stopniowo wypełnia tradycyjny izolacjonizm, którego najbardziej wyrazistym zwolennikiem, lecz nie jedynym, jest Donald Trump. Już nie chodzi o amerykańską politykę opartą na przekonaniu o potędze, lecz o politykę odzyskania przez USA siły słabnącej pod ciężarem kryzysu globalnego. Również dają się dostrzec zmiany na drugim biegunie politycznym, w którym ambicje były znacznie większe: panowania na światem. Do niedawna biegun ten tworzyły dwa konkurujące ze sobą nurty: neokonserwatywny oraz liberalno-internacjonalistyczny. Od wydarzeń 9/11 neokonserwatyzm był najbardziej kontrowersyjnym i najbardziej wpływowym nurtem w polityce amerykańskiej. Neoliberałowie krążą między republikanami i demokratami, więc ich linia polityczna nie jest jasna. Z nurtem liberalnointernacjonalistycznym łączy go wspólna podstawa: internacjonalizm. Ale sztandarowe cechy internacjonalizmu w nurcie neokonserwatywnym – krzewienie demokracji i wolności w świecie – w obliczu kryzysu globalnego również straciły na znaczeniu, zaś agresywne działania na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie obnażyły czysto instrumentalne traktowanie tych wartości. Pierwotnie zasadnicza różnica między nurtem neokonserwatywnym i internacjonalistycznymi liberałami sprowadzała się do dwóch zagadnień. Pierwszym była bezprzykładna agresywność nurtu neokonserwatywnego, przeciwstawna „pokojowemu” nastawieniu (w terminach walki o pokój światowy) internacjonalistycznych liberałów. John Ehreman traktuje tę agresywność jako poważną ułomność psychiczną, pisząc: „Jeśli neokonserwatystom można zarzucić jakieś wady, to jedną z nich byłaby nadmierna zapalczywość. Swych wrogów nierzadko postrzegali oni jako wcielenie zła, które trzeba zniszczyć, nie zaś jako przeciwników, z którymi należy dyskutować lub przekonać ich do swego punktu widzenia”. W istocie rzeczy ich konserwatyzm sprowadzał się do powierzchownego popierania tradycji , z silnym eksponowaniem liberalizmu ekonomicznego, skrajnie zaangażowanej postawy proizraelskiej i wspierania „jastrzębi”. Do tego doszły inklinacje sekciarskie. Są to te same charakterystyki, które w Polsce znalazły uznanie w Prawie i Sprawiedliwości. część 3 w numerze 10 IDEE ZŁA W DZIAŁANIU Masoneria, islam, uchodŸcy czy czeka nas wielka apokalipsa? STRONA 16 dr Stanis³aw Krajski - polski historyk filozofii, nauczyciel akademicki, publicysta. C część 24 i muzułmanie, którzy dziś przybywają do Europy, a nie są najeźdźcami, to w większości intruzi, którzy chcą skorzystać z tego, co wypracowali inni. Dla nich nie ma miejsca w Europie. Ci, którzy uciekają przed prześladowaniami nie mogą być zostawieni sami sobie, wypędzeni, ale oni uciekają w efekcie wojny i obowiązkiem Europy jest pomóc im dopóki wojna się nie skoliczy i pomóc im w tym, by skończyła się jak najszybciej i by mogli wrócić do swoich krajów i domów, pomóc im utworzyć armię, która wyzwoli ich ziemie, wesprzeć ich zbrojnie. Ci młodzi mężczyźni, którzy przybywają do Europy powinni walczyć o swoje ziemie, a nie zajmować nasze. My Polacy możemy, i powinniśmy, pomóc chrześcijanom ze Wschodu, ale musimy też pamiętać, że ciąży na nas o wiele większy obowiązek pomocy Polakom, również chrześcijanom, zza wschodniej granicy, Polakom, którzy też, w znacznej części, zagrożeni są wojną. Jeśli zaś nawet nie są nią zagrożeni, zamieszkują Rosję, Kazachstan czy choćby Białoruś mają niezbywalne prawo do tego, by zamieszkać w Polsce i na dodatek, jak powinniśmy sobie to teraz już uświadamiać, są nam potrzebni, brakuje ich w Polsce. Na nas ciąży też obowiązek, gdy przyjdzie co do czego, przyjęcia uchodźców, którzy nie są Polakami, zza wschodniej granicy. Tacy uchodźcy mogą się w każdej chwili pojawić, nie dziś to jutro czy za kilka lub kilkanaście lat. To nasi sąsiedzi, bracia-słowianie. Większość z nich to będą dzieci czy wnuki tych, którzy mieli obywatelstwo polskie i z niego nie zrezygnowali, i Polska im go nie odebrała. Stajemy wobec wielkiego, nowego zagrożenia, zagrożenia dla nas i dla całej Europy. Bardzo prawdopodobne, że Europa sobie z nim nie poradzi. Będziemy musieli nie tylko obronić siebie, ale, być może, gdy nabierzemy siły, pomóc i Europie, tak jak to zrobiliśmy pod Wiedniem. A więc jeszcze raz: musimy się obudzić w polskości, musimy obudzić ducha Narodu Polskiego, wskrzesić polską wierność Królowej - Matce Bożej, zbudować silną Polskę - dla Chrystusa, dla Kościoła, dla siebie, dla Europy. Terroryzm islamski i rewolucja francuska Zamachy terrorystyczne dokonane przez wyznawców islamu w Paryżu w dniu 13 listopada 2015 r. zostały przez polityków francuskich i Francuzów określone jako nieludzkie, barbarzyńskie akty ludobójstwa. Mówiono, że takich zbrodni nie było jeszcze w historii Francji, że to bezprecedensowe, niesłychane, niezrozumiałe. Mówiono, że Francuzi będą bronić swojego stylu życia i wartości, z których on wyrasta: wolności, równości, braterstwa. Pamięć francuska jest krótka i wybiórcza, brak też wyraźnie w ich świadomości zbiorowej pewnych narzucających się wprost, wydawałoby się, że naturalnych skojarzeń. Dzień 14 lipca to największe święto we Francji. "To właśnie wtedy - jak czytamy na portalu "Strefa.pl" - w 1789 roku paryscy mieszczanie zdobyli Bastylię, co uznaje się za symboliczny początek Rewolucji Francuskiej. I choć od tego czasu minęło już 224 lata Francuzi nadal hucznie obchodzą swoje narodowe święto". Tego dnia Francuzi z całego kraju zjeżdżają się do Paryża, by oglądać słynną defiladę wojskową w alejach Charnps-Elysćes. Jest to również wielkie święto rodzinne. Wielu Francuzów spotyka się z rodzinami i ze znajomymi na wspólne biesiadowanie. "Od południa do wieczora - jak czytamy na tym samym portalu - trwa słynny obiad rodzinny gdzie pomiędzy aperitifem, głównym daniem, serami i obowiązkowym deserem wszyscy rozmawiają, wymieniają informacje. Dla wielu 14 lipca to bardzo dobra okazja do spotkania się po wielu miesiącach czy nawet latach. W święto wypadające w wakacje o wiele łatwiej się spotkać i zorganizować. Przebywający w tym czasie na wakacjach i campingach Francuzi również świętują. Przy aperitifie, pastisie, winie, biesiada trwa często od południa do późnego wieczora. W całej Francji organizowane są wtedy koncerty i pokazy sztucznych ogni. Francja bawi się zakrapiając obowiązkowo alkoholem to narodowe święto. Być może dzisiaj, po 224 latach od Rewolucji w tym stanie spożycia alkoholowego trudno by było dokonać takiego wysiłku jak zdobycie Bastylii, ale na szczęście takiej potrzeby już nie ma... Została za to potrzeba świętowania i kultywowania równości, wolności i braterstwa”. Czy Francuzi nie powinni sobie do końca uświadomić czym była rewolucja francuska? Rocznice jakich wydarzeń obchodzą tak uroczyście? Co upamiętniają, w jakimś sensie czczą, a nie odrzucają i potępiają? Do jakich wartości (a może antywartości) G£OS nr 9 14-20.09.2016 w istocie się odwołują? Rewolucja francuska była zbrodniczym wydarzeniem. W jej trak- cie miało miejsce ludobójstwo - zamordowano setki tysięcy ludzi, w tym przede wszystkim katolików (w samej Wandei wymordowano ich ponad 100 tys., niektórzy twierdzą, że nawet 200 tys.). W jej trakcie zezwierzęcenie i bestialstwo osiągnęły swoje, niespotykane dotąd w historii, apogeum. Wyzwoliło się wręcz i dosłownie demoniczne zło. Wyzwoliła się pogarda i nienawiść, nienawiść do człowieka, do Chrystusa, do Kościoła, którą potem masoneria francuska rozniosła po świecie zasiewając ją szczególnie w Hiszpanii, Włoszech, Ameryce Południowej, Meksyku, Rosji. Świetnie ujmuje to ks. Michał Poradowski w swej pracy pt. "Dziedzictwo Rewolucji Francuskiej" - przyjmując za Josephem de Maistre taką jej charakterystykę: była to "obecność szatana w działalności ludzi opętanych nienawiścią, zazdrością, rozpustą, żądzą zabijania i upijania się krwią ludzką", "ślepy gwałt, skandaliczna pogarda wszystkiego co było szanowane przez ludzi (....) a przede wszystkim bezwstydna prostytucja myślenia i wszystkich słów, które wyrażają sens sprawiedliwości i cnoty". Rewolucja Francuska "ma charakter szatański, który ją odróżnia od wszystkiego, co już się widziało i być może wszystkiego, co zobaczy się w przyszłości”, jest "szatańska w swojej istocie". Odwołajmy się jeszcze do materiału autorstwa Jacka Kowalskiego pt. "Przed Auschwitz i Kołymą była Wandea”, który poświęca w znacznej mierze prezentacji fragmentów doku- POLSKI DOM SENIORA Położony w pięknej, spokojnej dzielnicy w Mississauga zaprasza... Spędź złotą jesień swojego życia u nas Zapewniamy: - prywatne pokoje z łazienkami - opiekę pielęgniarską 24 godziny na dobę - regularne, cotygodniowe wizyty lekarzy - smaczne domowe posiłki z uwzględnieniem diety - katolicki serwis religijny - codzienny, atrakcyjny program zajęć i rozrywki dla każdego Dodatkowe us³ugi: - usługi fryzjerskie - pedicure - pranie bielizny osobistej - dostarczanie lekarstw i ekwipunku medycznego - posiłki dostarczane do pokoju - serwis taksówkowy - telefon w pokoju Po więcej informacji proszę dzwonić, tel: 905.823.3650 880 Clarkson Rd. South, Mississauga, ON L5J 4N4 www.wawel.org Kilka uwag o sądownictwie G£OS nr 9 14-20.09.2016 P Kazimierz Krasiczyński Z POLSKI STRONA 17 o wojnie Stalin wysłał do okupowanej Polski 200.000 komunistów, przede wszystkim narodowości żydowskiej, którzy zajęli główne stanowiska w administracji, sądownictwie, prokuraturze, UB i w mediach. Mieli oni zmienić nazwiska na polskobrzmiące (prawdopodobnie wiele nazwisk rodów dawno i bezpowrotnie wymarłych jak Jagiełło czy Zawisza ma takie pochodzenie), nauczyć się polskiego i udawać Polaka. Wśród tych wysłanników Stalina wielu zostało zbrodniarzami w prokuratorskich i sędziowskich togach, którzy żądali i ferowali tysiące haniebnych oraz bezprawnych wyroków śmierci i wieloletnich więzień dla bezkarnie i okrutnie torturowanych bohaterów walczących o wyzwolenie Polski z okupacji radzieckiej. Żaden z tych zbrodniarzy nie poniósł zasłużonej kary, o co postarali się ich potomkowie z pierwszego i drugiego pokolenia. Wnukowie i prawnukowie desantu Stalina ferowali surowe wyroki dla patriotów stanu wojennego na podstawie nieprawomocnego dekretu. Do dziś nie ponieśli za to kary. Utworzone w latach powojennych ustawy okołosądowe dawały sędziom status ludzi nietykalnych, żyjących ponad prawem. Tak jest do dziś, bo o to dba czwarte pokolenie ludzi wysłanych przez Stalina do Polski dla utrzymania okupacji radzieckiej. Dziś nie ma Stalina ani ZSRR, ale kasta nietykalnych chce utrzymać przywileje, immunitety niespotykane nigdzie poza państwami komunistycznymi i faszystowskimi oraz władzę. Dlatego różne sądy nie chcą działać zgodnie z ustawami uchwalonymi przez przedstawicieli Narodu, lecz w oparciu o wiernopoddańczą, upokarzającą konstytucję państwa kolonialnego, przedstawioną przez syna enkawudzisty, radzieckiego mordercy patrio- tów na Wybrzeżu. Wydaje się jednak, że zmiana tej konstytucji, na którą nieustannie powołują się wrogowie Polski, nastąpi w tej lub przyszłej kadencji Sejmu, o ile niektóre ugrupowania zaczną reprezentować wreszcie interesy wyborców, z których nikt rozsądny nie chce rozgrabienia do reszty Polski, oddania suwerenności i swego majątku międzynarodówce socjalistycznej czyli UE, czyli Niemcom, którzy do dziś są nam winni biliony dolarów reparacji wojennych. Nie wspominamy tu o TK, który powstał z inicjatywy komunistycznego zdrajcy, który ma chronić władzę postkomunistów, skupionych częściowo w organizacjach wrogich Narodowi. Dziś TK stara się szkodzić Polsce jak może. Po zmianie konstytucji TK powinien być rozwiązany, albo trzeba zastosować opcję zerową, podobnie jak w całym sądownictwie. Póki co należałoby ustawowo wykluczyć z TK osoby nie będące sędziami. Sędzią w najwyższym sądzie może być ktoś, kto nie był nigdy i nigdzie sędzią i nawet nie ma zdolności właściwej oceny sytuacji. Przecież to jest nonsens! domienie sądowe uważa się za dostarczone. Dwukrotnie nieodebrane zawiadomienie, które nie zostało doręczone w wyniku wszystkich działań określonych w kpk należy dostarczyć przez policję po bezskutecznym telefonicznym lub przez pocztę internetową wezwaniu zainteresowanego do osobistego odbioru korespondencji sądowej w sądzie. Zanim jednak nastąpi zmiana konstytucji, należałoby sprawdzić, czy jest możliwość wprowadzenia już obecnie zmian ograniczających samowolę i bezkarność sędziów. Do zmian tych należy: 1. Ustawowy obowiązek prowadzenia i uzupełniania ankiet dla sędziów przez Ministerstwo Sprawiedliwości, z uwzględnieniem zmiany nazwiska przodków zwłaszcza w latach 1944-1947. Ankietę w tym zakresie wypełniają zainteresowani pod odpowiedzialnością karną. Ankietę taką dla osób kandydujących do stanowisk wybieralnych i wszystkich posłów prowadzi Komisja Wyborcza, a dla osób zajmujących lub mających zająć ważne stanowiska w administracji UOP. 2. Sędzią może zostać 30-letnia osoba narodowości polskiej od czterech pokoleń, obywatelstwa polskiego, o nienagannej moralności, nie karana, po dziennych studiach prawniczych za zdaną logiką z wynikiem co najmniej dobrym, z ilorazem inteligencji IQ 101-110, sprawdzanym co 5 lat, pozwalającym ukończyć studia z trudnościami, z aplikacją sędziowską, z kilkuletnią praktyką adwokacką lub prokuratorską. Sędzia jest mianowany przez Prezydenta RP i może być odwołany oraz pozbawiony prawa wykonywania zawodu sędziego lub zawodu prawniczego przez Prezydenta RP na wniosek Ministra Sprawiedliwości. 3. Sędzia wydający rażąco niesprawiedliwewyroki lub orzeczenia wbrew przepisom określonym jednoznacznie w obowiązujących kodeksach np. w kodeksach postępowania karnego, cywilnego i w innych ustawach może być oskarżony przez prokuratora o popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązku lub przekroczenia uprawnień po zawiadomieniu przez zainteresowanego. Podjęcie postępowania prokuratorskiego jest tu obowiązkowe i ma na celu poprawę stanu sądownictwa w Polsce. 4. Obowiązek wykonywania postanowień kpk w zakresie zawiadomień od sądu. W wyniku braku zawiadomienia ze sądu o posiedzeniu i nie dostarczenia zainteresowanemu postanowienia czy wyroku z powodu niedbalstwa i lekceważenia obowiązków sędziego może dojść do bezprawnej i bezpodstawnej egzekucji komorniczej. W tych przypadkach powinien wkraczać prokurator, a sędzia dopuszczający się tego karygodnego zaniedbania powinien w wyniku wyroku skazującego zapłacić za szkody wyrządzone wskutek egzekucji komornika oraz odszkodowanie i zadośćuczynienie dla niesłusznie poszkodowanego. Należy też zlikwidować bezsensowne i dlatego nieważne postanowienie, że dwukrotnie nieodebrane zawia- mentów z czasów rewolucji francuskiej, które znalazły się w pracy Reynalda Sechera pt. "Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea - departament zemsty" (Iskry, Warszawa 2003): "Oto deputowany Konwentu JeanBaptiste Carrier, jeden z pomysłodawców i wykonawców masakry roku 1793, powiadał: Niech więc nie mówią nam o humanizmie wobec tych okrutnych Wandejczyków; wszyscy zostaną wytępieni (...) nie wolno pozostawić przy życiu ani jednego buntownika [Secher, op. cit., s. 245]"; "W rezultacie generał Turreau otrzymuje zadanie: Wandeę spalić i wyludnić. Nim to uczyni, będzie się listownie upewniał, czy rzeczywiście uczynić ma to, co mu uczynić kazano - i dostanie oficjalną carte blanche. W liście z 17 stycznia 1794 napisze zatem: “Moim zamiarem jest palić wszystko, tak aby zachować tylko niezbędne punkty dla rozkwaterowania oddziałów zdolnych unicestwić buntowników, po czym 19 stycznia 1794 wyda rozkaz: Wszyscy bandyci, którzy zostaną schwytani z bronią w ręku lub dowiedzie się im tego, za bunt przeciw ojczyźnie zostaną oddani pod bagnety. W ten sam sposób należy postępować wobec dziewcząt, kobiet i dzieci. Osoby podejrzane nie będą również oszczędzone [Secher, op. cit., s. 140-141]"; "Utrwalony w tych wszystkich źródłach repertuar zdziczeń przypomina jako żywo wydarzenia wołyńskie czasów ostatniej wojny światowej; jest pod tym względem, niestety, klasyczny. Różni się jednym faktem: został zadekretowany przez republikański Konwent, choć oczywiście Konwent nie nakazał organizować męczarni a tylko, bagatela! wyciąć w pień ludność departamentu. Skończyło się gwałtami, rozpruwaniem brzuchów ciężarnym kobietom, nabijaniem dzieci na bagnety... Czytamy o tym wszystkim, przypominam!, nie w odblaskach wieści gminnej czy literackich wywodach, ale w dokumentach, z konkretnymi datami, miejscami i nazwiskami!". W raporcie oficera policji Garmeta ze stycznia 1794 roku znajduje się następujący akapit: Amey [dowódca jednej z dywizji] nakazuje rozpalić w piecach i gdy sq już dobrze rozpalone, wrzuca tam kobiety i dzieci. Posłaliśmy do niego naszą delegację; odpowiedział nam, że w ten sposób Republika chce piec swój chleb. Początkowo skazano na ten rodzaj śmierci kobiety-bandytki, i nie mieliśmy nic do powiedzenia; ale dziś krzyki tych nieszczęśliwych tak bardzo rozochociły żołnierzy i Turreau, że chcieli pozwolić na kontynuowanie tych zabaw. Z braku żon rojalistów zabrali się do żon prawdziwych patriotów. Dotąd, według naszej wiedzy, dwadzieścia trzy kobiety poddano już tej straszliwej męczarni (...) chcieliśmy odwołać się do naszej powagi, jednak żołnierze zagrozili nam tym samym losem [Secher, op. cit., s. 144). Niektóre relacje budzą trwogę nie tylko opisami mordów, ale i stosunkiem do tychże. Józef Sieluk Dopiero wtedy, po wyczerpaniu podanych tu działań sąd może zawiadomić komornika o zamiarze wydania klauzuli wykonalności. Komornik ma mieć obowiązek zawiadomienia zainteresowanego o możliwości wydania tej klauzuli, o ile nie wyjaśni sprawy w sądzie. Jeżeli po upływie 7 dni od dostarczenia zawiadomienia przez komornika zainteresowany nie zgłosi zastrzeżeń co do niedostarczenia korespondencji od sądu, klauzula wykonalności może być wydana, a komornik może przystąpić do egzekucji. Ten punkt powstał na podstawie trwających osobistych przygód z SR. 5. Inicjatywa ustawodawcza co do pozamaterialnej troski dla żyjących jeszcze Żołnierzy Wyklętych. Wujek Przewodniczącego Kapituły Odznaczeń Fundacji Internowanych i Więźniów Politycznych - Henryk Sadowski, dziś prawie 90-letni członek AK walczył po wojnie z komunistami. Ale czy syn Józefa Sadowskiego, żołnierza Legionów Piłsudskiego, który na zachowanym zdjęciu siedzi na koniu w maciejówce, przy szabli i w polskim mundurze mógł postąpić inaczej, gdy Ojczyzna była w potrzebie? Za to został uwięziony, okrutnie torturowany i skazany na karę śmierci. Przesiedział w najgorszych kazamatach PRL parę najlepszych lat swego życia, ale nie doczekał się należytego uznania i wdzięczności ze strony poprzednich władz za swój młodzieńczy, żarliwy patriotyzm okupiony karą śmierci. Ale dziś przecież Polska pamięta o tych, którzy rzucili swój życia los na stos. część 25 w n-rze 10 KRONIKA KATOLICKA G£OS nr 9 14-20.09.2016 105 lat temu Pius X nakaza³ sk³adanie przysięgi antymodernistycznej STRONA 18 P rezentujemy tekst przysięgi antymodernistycznej, składanej przez biskupów, księży i nauczycieli seminaryjnych („Przegląd Powszechny”, Tom CX, Kraków 1911, s. 179-188). Ja…….. niezachwianie przyjmuję tak w ogólności, jak w każdym szczególe wszystko to, co nieomylny nauczający Kościół określił, orzekł i oświadczył, a przede wszystkim poddaję się tym orzeczeniom, które się wprost sprzeciwiają błędom obecnych czasów. Nasamprzód więc wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, przyrodzonym światłem rozumu przez rzeczy uczynione, tj. przez widzialne dzieła stworzenia, jako przyczynę przez skutki z pewnością poznać można, a zatem i dowieść Jego istnienia. Po wtóre: zewnętrzne dowody Objawienia, tj. sprawy Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa przyjmuję i uznaję za całkiem pewne oznaki Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej i mam je za najzupełniej odpowiednie do rozumienia wszystkich czasów i ludzi, nie wyłączając ludzi współczesnych. Po trzecie: mocno też wierzę, że Kościół, stróż i nauczyciel objawionego słowa, został wprost i bezpośrednio założony przez samego prawdziwego i historycznego Chrystusa, kiedy pośród nas przebywał, i że tenże Kościół zbudowany jest na Piotrze, głowie hierarchii apostolskiej, i na jego po wszystkie czasy następcach. Po czwarte: naukę wiary od Apostołów przez prawowiernych Ojców w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu nam przekazaną, szczerze przyjmuję; przeto jako herezję całkowicie odrzucam zmyśloną teorię ewolucji dogmatów, które z jednego znaczenia przechodziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał się poprzednio; potępiam również wszelki Słowo Pańskie na Niedzielę błąd, który w miejsce Boskiego depozytu wiary, jaki Chrystus powierzył swej Oblubienicy na wierne przechowanie, podstawia wymysły filozoficzne lub płody świadomości ludzkiej, które wysiłkiem ludzi z biegiem czasu zrodzone, nadal w nieokreślonym postępie doskonalić się mają. Po piąte: z wszelką pewnością pienia, orzeczeniom i wszystkim przepisom zawartym w encyklice “Pascendi” i w dekrecie “Lamentabili”, - osobliwie co się tyczy tzw. historii dogmatów. Również odrzucam błąd tych, którzy twierdzą, że wiara przez Kościół podana może się sprzeciwiać historii i że katolickich dogmatów, tak jak je 1 września 1910 roku święty Pius X wydając motu proprio „Sacrorum antistitum” dał Kościołowi przysięgę antymodernistyczną. Jak trzy lata wcześniej tłumaczył święty papież, „zwolenników błędów należy dziś szu-kać nie już wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele” (Encyklika „Pascendi dominici gregis”). uznaję i otwarcie wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z głębin podświadomości, pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym, rozumowym uznaniem prawdy z zewnątrz ze słuchania przyjętej, mocą którego wszystko, co Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz powiedział, zaświadczył i objawił, za prawdę uznajemy dla powagi najprawdomówniejszego Boga. Poddaję się też z należnym uszanowaniem i całą duszą wyrokom potę- Ewangelia wg św. Łukasza Łk 16, 10-13 Nie możecie służyć Bogu i Mamonie Jezus powiedział do uczniów: «Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!» obecnie rozumiemy, nie można pogodzić z prawdziwymi dziejami początków chrześcijaństwa. Potępiam również i odrzucam zdanie tych, którzy mówią, że wykształcony chrześcijanin odgrywać musi podwójną rolę, jedną człowieka wierzącego a drugą historyka, jak gdyby wolno było historykowi trzymać się tego, co się sprzeciwia przekonaniom wierzącego, - albo stawiać przesłanki, z których wynikałaby konkluzja, że dogmaty są albo błędne albo wątpliwe, byleby im tylko wprost nie przeczył. Potępiam też ten sposób rozumienia i wykładania Pisma św., który, pomijając tradycję kościelną, analogię wiary i normy podane przez Stolicę Apostolską, polega na wymysłach racjonalistów i krytykę tekstu zarówno niedozwolenie jak nierozważnie uznaje za jedyne i najwyższe prawidło. Odrzucam prócz tego zdanie tych, którzy twierdzą, że ten, co wykłada historię teologii lub o tym przedmiocie pisze, powinien wprzód złożyć wszelkie uprzedzenia tak co do nadprzyrodzonego początku katolickiej tradycji, jak co do obiecanej przez Boga pomocy w dziele przechowania wszelkiej objawionej prawdy; nadto że pisma poszczególnych Ojców należy wykładać wedle samych tylko zasad naukowych z pominięciem wszelkiej powagi nad- przyrodzonej i z taką swobodą sądu, z jaką zwykło się badać inne zabytki świeckie. W końcu ogólnie oświadczam, iż jestem zupełnie przeciwny błędowi modernistów, twierdzących, że w św. Tradycji nie ma nic Bożego albo, co daleko gorsze, pojmujących pierwiastek Boży w znaczeniu panteistycznym, tak iż nic nie pozostaje z tradycji katolickiej, jak ten goły i prosty fakt, na równi z innymi podległy dociekaniom historycznym, że byli ludzie, którzy swą przemyślnością, skrzętnością i sprytem szkołę przez Chrystusa i Jego Apostołów założoną, przez następne wieki rozwijali. Przeto silnie się trzymam i do ostatniego tchu trzymać się będę wiary Ojców w niezawodny charyzmat prawdy, który jest, był i zawsze pozostanie w następcach Apostołów na biskupim urzędzie; stąd wyznaję, że Kościół nie tego się trzyma, co może się wydać lepszym i odpowiedniejszym do stopnia kultury danego wieku, ale trzyma się absolutnej i niezmiennej prawdy, od początku głoszonej przez Apostołów, prawdy, w którą inaczej wierzyć, albo inaczej rozumieć jej nie wolno. Ślubuję, iż to wszystko wiernie, nieskażenie i szczerze zachowam i nienaruszenie tego przestrzegać będę, i że nigdy od tego nie odstąpię, czy to w nauczaniu, czy w jakikolwiek inny sposób mową lub pismem. Tak ślubuję, tak przysięgam, tak mi dopomóż Bóg i ta święta Boża Ewangelia. Od red.: W lipcu 1967 r., papież Paweł VI zniósł obowiązek składania przysięgi antymodernistycznej. GŁOS wierny naszej religii, kulturze i historii Poprzyj nas! Kupuj lub zaprenumeruj G£OS nr 9 14-20.09.2016 KRONIKA POLSKA STRONA 19 W³asny naród ma zawsze pierwszeñstwo! F prof. Feliks Koneczny część 2 rancuskie poczucie narodowe datuje się dopiero od św. Joanny dArc (1429-1431). Był jednak geniusz, który nosił w sobie ideał narodowy wcześniej: Dante (1265-1321), a ideał jego szerzył się na Półwyspie Apenińskim. Nie spełnił się jednak i Włosi dopiero w XIX wieku stawali się narodem. Przyczyny tego szczególnego opóźnienia sięgają w głąb kwestii o stosunek społeczeństwa a państwa tak dalece, iż należy się im chwila uwagi. Włosi w XV wieku byli już świadomi tego, jako stanowią jeden naród i dążyli do zjednoczenia wytrwale, ofiarnie, często namiętnie. Wmawiano w siebie, że ten i ów ród kondotierski, powołany jest do tego, ażeby pokonawszy współzawodników, rozszerzając własne panowanie, dokonał wreszcie zjednoczenia Italii. Wybaczali chętnie upatrzonemu kondotierowi najohydniejsze zbrodnie, rozgrzeszali go w imię Ojczyzny; nawet go kochali, delektowali się zbrodniarzem, jeżeli w nim upatrywali zbawcę Włoch. Wybitni mężowie kryli zbrodnie takiego księcia-kondotiera, a gdy się zataić nie dały, usprawiedliwiali je. Jakżeż im bowiem zależało na tym, ażeby ten, którego mieli za męża opatrznościowego, miał zwolenników w całych Włoszech! Szły w ten sposób w służbę kondotierów silne charaktery, tęgie umysły i wielkie serca Włoch; a za przykładem tych najlepszych, szły tym chętniej, śmielej i dalej rzesze karierowiczów i żołdaków kondotiera, dzielące się łupami w opanowanej dzielnicy. A kiedy po pewnym czasie zadomowił się system kondotierskoksiążęcy, wtedy owi najlepsi stawali się książętom niepotrzebni. Książęta przestali też udawać patriotów. Bezsilnym jest zło w życiu zbiorowym, dopóki nie urządzi z siebie imitacji dobra, ażeby wyłudzać współpracę przyjaciół dobra. Nie ma też takiego sobka w życiu publicznym, który by nie udawał ofiarnika; nie ma gwałtownika, który by nie chciał uchodzić za szafarza wyższej sprawiedliwości. Zdzierstwo, bezprawie, terror, każą się uważać za zrządzenia i zarządzenia opatrznościowe; powodzenie ich zależy zaś od tego, czy imitacja się uda. Klasycznym krajem i okresem tych prawd jest renesans włoski. Odkąd uksiążęceni kondotierowie nie potrzebowali niczego udawać, nastały typowe rządy niesumiennych zdobywców. Doszło do tego, iż ludności stawało się obojętnym, czy swój czy obcy panuje prawem miecza. Gdybyż to tylko o miecz chodziło! To byli truciciele, zbóje, skrytobójcy. Na miejscu ideału zjednoczenia Włoch wyrósł z czasem legitymizm dynastyczny potomków kondotierów. Zbrodnią polityczną stawała się dążność do zjednoczenia. Nie było zresztą na całym półwyspie nigdzie hufca zbrojnego, który by chciał służyć idei przebrzmiałej. Siły zbrojne we Włoszech nie były włoskimi. Najpierw stanowiły wojska prywatne, osobiste wojska kondotierów, potem składały się w znacznej części z cudzoziemców, aż w końcu górę wzięli pod Apeninami cudzoziemscy władcy. Kto miał wojs- ko swoje własne, mógł sobie na półwyspie wykroić państwo. Włochy stały się dla Europy pojęciem geograficznym, w narodowość włoską niekt nie wierzył. I tak zostało aż do wielkiego Cavoura, aż do pierwszego uczciwego statysty. Zbawieniem dla Włochów stał się rozkwit literatury i sztuki, bo inaczej nie mieliby na czym oprzeć ducha i byliby może już w XV w., znikczemnieli. Pomimo jednak tylu i tak wielkich artystów i poetów, ogół włoski wykoleił się tylko wolniej i później. Przez szereg pokoleń żołnierz we Włoszech przywykł mieć tylko wodza, a od wodza oczekiwał zysków materialnych. Co za horrenda, czyta się o tym w źródłach historycznych! W życiu cywilnym odpowiednikiem tego było dworactwo i szał zmysłowego użycia. Zbrodniczość zaś, ustaliwszy się z góry, spopularyzowała się i przeszła na ogół. Trucizna i sztylet najpierw zyskiwały prawo obywatela na dworach książęcych kondotierów, dopiero znacznie później dotarły do „brigantów”. Przykład szedł z góry, aż wreszcie i „prywatnemu” człowiekowi zechciało się poprawić sobie los tą samą drogą, na jakiej panujący doszedł kiedyś do tronu, a dynastia utrzymywała się przy władzy. Terroru władców i zbirów „państwowych” prostym potomstwem był terror zbirów niższego szczebla, którzy już nie troszczyli się o władzę. Wreszcie bandytyzm miał się stać na przeszło sto lat plagą i hańbą Włoch, a zaczął się od kondotierów na tronach, którzy byli pierwszymi bandytami. W dalszym rozwoju myśli politycznej włoskiej wyłania się u nich „egoizm narodowy”. Nie Włosi go jednak wymyślili, chociaż powszechnie uważa się to hasło za włoski pomysł, gdyż Włosi najgłośniej je wywoływali, najgłośniej z nim wojowali. Ci, którzy to obmyślili, sprawowali się przy tym po cichu, a za to stosowali zasadą wszechstronnie, a bezlitośnie od dawna, zanim ją opiewał dAnnunzio. Egoizm narodowy jest wynalazkiem angielskim. Anglicy go jednak nie popularyzowali przed Europą; to przypadło Włochom. Nasz Adam Czartoryski biadał jednak już w r. 1823 na tym, że miłość Ojczyzny wyradza się w egoizm narodowy. Z całym zapałem do idei narodowej trzeba sobie powiedzieć, że naród nie może zamienić na cnotę niczego, co mamy za złe społeczeństwu lub państwu. Nie może przeto być wszechwładnym, ani też nie może być zwolnionym od etyki. Błędnym jest hasło egoizmu narodowego. Nader łatwo przemienić je na zasadę, że dla pewnego narodu dobrem jest wszystko, co szkodliwe dla drugiego, a nawet dla wielu innych narodów. Na tle patriotyzmu obmyślać, co by wyrządzić złego innym narodom? Gdyby we wszystkich narodach zakwitnęła ta specjalność, musiałoby się to skończyć zniszczeniem powszechnym, ruiną naszej cywilizacji łacińskiej, a zatem także zanikiem poczucia narodowego. Jeżeli narody będą wzajemnie czyhać na swe istnienie, muszą w końcu przestać istnieć. Ten sam atoli byłby skutek, gdyby jeden naród zdołał narobić wszystkim innym tyle złego, iż osłabione, zdeptane, oddane w niewolę, nie tylko nie mogłyby tworzyć własnych państw, lecz ani społecznie się rozwijać, ani pielęgnować swych właściwości narodowych. Gdyby mogło się zdarzyć, iż by jeden naród pobił wszystkie inne, ów zwycięski zapadłby ciężko na rozstrój społeczny i obniżyłby swój poziom umysłowy. Taki naród musiałby się zamienić cały w żołnierzy i w urzędników-gnębicieli. Ani nawet najliczniejszy nie byłby dość licznym, żeby wydać z siebie w należytej ilości adeptów tych dwóch zawodów, niezbędnych do utrzymywania podbojów. Musiałoby zabraknąć, i to po krótkim czasie, głów i rąk do wszelkich zawodów prodkukcyjnych - a zatem nastąpiłby koniec społeczeństwa. Tym samym - zwycięscy tacy przestaliby sami być narodem. Tą drogą doszłoby się również do ruiny cywilizacji łacińskiej. Mogłaby się wytworzyć jakaś nowa kultura cywilizacji turańskiej, obozowej, opartej wyłącznie na sprzęcie wojennym. Z jakiejkolwiek strony traktowalibyśmy „il sacro egoismo”. Zawsze w rezultacie wyjdzie ruina. Stosunki między narodami nie mogą polegać na egoizmach narodowych. Ponieważ w każdej bajce jest coś prawdy, starajmy się wyłuszczyć ziarno prawdy z bajki samolubstwa narodów. Jest się obowiązanym służyć swemu własnemu narodowi i nigdy nie może zachodzić obowiązek, żeby służyć innemu. Naród własny ma zawsze i bezwarunkowo pierwszeństwo. Wynika z tego, że nadać się na służbę innego można dopiero natenczas, gdy już zaspokojone będą wszystkie możliwe potrzeby wszelkiego rodzaju i we wszystkich kategoriach bytu wśród cd. na str. 20 STRONA 20 Szanowny Panie Redaktorze, Rzecz dotyczy naczelnego “Gazety Polskiej” red. Sakiewicza. Kieruję do niego pytanie - panie Sakiewicz, czy pan ma złote serce czy też robi pan “złote żniwa”? Nalatując na młodzież ONR-u i narodowców w kraju, robisz pan wszystko, aby koalicja z PiS-em przegrała następne wybory! Zasadniczo nie odbiega pan wcale od żydowskiej gazety Michnika. Pana ataki na Warszawską Gazetę “minęły się z celem”. Niedawno atakowałeś pan Ojca Rydzyk, na innyhc wysyłałeś listy do Watykanu. Ten ukraiński medal nie pasuje ci do twarzy. Kim pan właściwie jest? Dwa i pół miliona podpisów za cyfrową telewizją Trwam było systematycznie “odraczanych”, a pan i kolesie otrzymaliście pozwolenie na program telewizji Republika. Jakie mieliście układy z poprzednim rządem, że was tak dobrze traktowali w tej materii? Dla więźnia politycznego “Starucha” wysłaliśmy z Kanady pieniądze. Z więzienia nie otrzymaliśmy potwierdzenia, że dostarczono je Piotrowi Staruchowiczowi. Nazywacie się Gazetą “Polską”, a na korespondencję w tej sprawie nie raczyliście odpisać FORUM LISTY DO REDAKCJI do Kanady. Mój znajomy z więzienia prosił pana telefonicznie o adres w/w zgodnie z panba zaleceniem, by zadzwonić za dwie godziny. Pańska żona odpowiedziała: “Mamy dwoje dzieci, mąż zmęczony i już śpi”. Czy nie mógł pan jak mężczyzna odpowiedzić na listy i telefony? Pana “propaganda” obchodów rocznicy Niepodległości Państwa Polskiego w Krakowie, nie przyniosła sukcesu. W Warszawie na tych obchodach było kilkakrotnie więcej Polaków. Zachowuje się pan jak “młoda prostytutka” z ZMS-u. “Gazeto Polska” jest mi przykro z tego powodu. Panie Sakiewicz - czy chcesz być dyktatorem mediów w kraju - zachowujesz się jak “polityczny homoseksualista”. Mieczysław Leonard Bona Prezes Zrzeszenia Niezależnego b. Żołnierzy NSZ w Kanadzie, Edmonton, 10.09.2016 Beatyfikacja ks. Władysława Bukowińskiego Beatyfikacja bohaterskiego apostoła Kazachstanu, więźnia sowieckich łagrów, ks. Władysława Bukowińskiego odbyła się 11 września br. w Karagandzie - mieście, w którym pełnił swą duszpasterską posługę w czasach Związku Radzieckiego i gdzie został pochowany. Drogę do beatyfikacji ks. Bukowińskiego otworzyło uznanie w grudniu 2015 r. przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych cudu za jego wstawiennictwem. Urodził się 22 grudnia 1904 r. w Berdyczowie. W 1920 r. rodzina przeniosła się do Święcicy. W latach 19211931 studiował prawo, a następnie teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Święcenia kapłańskie otrzymał 28 czerwca 1931 z rąk abp. księcia Adama Sapiehy. Po kilku latach pracy duszpasterskiej w Rabce i Suchej Beskidzkiej wyjechał na Kresy i został wykładowcą w Seminarium Duchownym w Łucku. Od września 1939 r. był proboszczem katedry w Łucku. W 1940 r. został uwięziony przez NKWD. Cudem uniknął śmierci w likwidowanym przez Sowietów łuckim więzieniu po rozpoczęciu wojny niemiecko-radzieckiej w 1941 r. Pomagał uciekinierom i jeńcom podczas niemieckiej, ponad narodową, powoduje widoczne zmechanizowanie się ustroju narodowego. Jest to wykolejenie, a przeciwnie narodowi tak dalece, iż zawiera w sobie na przyszłość groźbę upadku idei narodowej. Wszakżeż państwo może bez niej istnieć i trwać w powodzeniu! Lecz w takim razie nastąpiłoby wycofywanie się z cywilizacji łacińskiej, a zatem ogólny rozwój wstecz. Państwo jest z natury swojej samolubne, gdyż jest zrzeszeniem do celów materialnych. Kiedy Polska w XV wieku przystępowała do lig antytureckich, nie łączyło się to wprawdzie z widokiem żadnych aneksji, lecz opanowanie osad kupieckich od ujścia Dunaju otwarłoby dla nas Morze Czarne i bylibyśmy narodem bogatym, mogącym państwu dostarczać środków do rozwinięcia potęgi. A kiedy potem Jan III ruszał „ocalić Wiedeń i chrześcijaństwo”, nie wiódł pod sobą armii państwa polskiego, lecz wojsko ochotnicze rycer- stwa przejętego pewną ideą. Przytoczyłem umyślnie przykłady takie, które mogłyby służyć doskonale za przykłady bardzo wysoko rozwiniętego altruizmy międzynarodowego. Tym dobitniej zaznacza się i w tej dziedzinie różnica społeczeństwa a państwa. Szczególna rzecz, że hasła egoizmu narodowego i totalizmu państwowego szerzyły się równocześnie. Na ich dnie tkwią pewne zapatrywania na stosunek etyki a prawa. Obłęd wszechmocy państwowej oparty jest na zastąpieniu moralności przez prawo ustawodawcze. Zamiast, żeby prawo oparte było na etyce, zaczyna się coraz częściej etykę wywodzić z prawa; to będzie moralnym, co w prawie jest przepisane. W mieszance cywilizacyjnej pomieszały się te pojęcia, a w rezultacie cierpią i moralność i prawo, prawość i prawność. Egoizm narodowy wiedzie łatwo do pewnego nadużycia, mianowicie służyć może za wymówkę przy G£OS nr 9 14-20.09.2016 a następnie radzieckiej okupacji. W latach 1945-1954 przebywał w radzieckich wię-zieniach i obozach pracy w Kijowie, Czelabińsku i Dżezkazganie. Tam, po wyczerpującej, kilkunastogodzinnej pracy odwiedzał chorych w więziennym szpitalu, umacniał współwięźniów w wierze, udzielał sakramentów i prowadził rekolekcje w różnych językach. Napisał i potajemnie wykładał w łagrze historię Polski. W 1954 został zesłany do Kazachstanu, do Karagandy, z obowiązkiem podjęcia pracy stróża. Praca ta umożliwiała mu dalszą tajną pracę duszpasterską wśród zesłańców. Chrzcił, spowiadał i błogosławił małżeństwa zesłanych tam Polaków, Niemców, Rosjan, Ukraińców i przedstawicieli innych narodowości. Dobrowolnie przyjął obywatelstwo Związku Radzieckiego, aby mógł pozostać wśród powierzonych swej opiece wiernych. Odbył wyprawy misyjne m.in. do Tadżykistanu, Ałmaty, Semipałatyńska, Aktiubińska. W 1958 r. został ponownie uwięziony na trzy lata i zesłany do łagrów na Syberii: w Czumie w obwodzie irkuckim oraz obozie dla „religiozników” w Sosnówce. W sumie spędził w łagrach i więzieniach 13 lat, 5 miesięcy i 10 dni. W³asny naród ma zawsze pierwszeñstwo! cd. ze str. 19 własnego narodu: słowem, gdy wśród własnego narodu zabraknie już sposobności, żeby móc być pożytecznym i nie będzie nic do roboty dla patrioty. Kiedyż to może nastać? Doprawdy dopiero nazajutrz po sądzie ostatecznym! Nikt nie ma obowiązku poświęcać się dla dobra innego narodu. Nie będzie to egoizmem, że się pracuje około dobra własnego narodu. Grzech zaniedbania istnieć może tylko względem narodu własnego. W tak brzmiącym prawidle będzie „egoizmu narodowego” w sam raz. Il sacro egoismo jest prawdziwie deprawacją narodu. Gdzie zachodzi fakt tego rozdziału, nastąpiło zarażenie się społeczeństwa od państwa, które zawsze bywało samolubem. Jakieś przeniesienie natury państwowej na społeczeństwo (naród) pewien rodzaj wywyższenia organizacji państwowej ZAKŁAD POGRZEBOWY świadczy us³ugi dla TORONTO, ETOBICOKE I MISSISSAUGA PEEL CHAPEL 2180 Hurontario Street (Hwy, 10 North of Q.E.W) Mississauga, ON Tel.: (905) 279-7663 BUTLER CHAPEL 4933 Dundas Street West (at Burnhamthorpe) Etobicoke, ON Tel.: (416) 231-2283 YORKE CHAPEL 2357 Bloor Street West (at Windermere) Toronto, ON Tel.: (416) 767-3153 dr zaniedbywaniu etyki. A tymczasem mija powaga prawa, o słuszności przestaje się myśleć, a do krzywd, wyrastających z braku moralności w życiu publicznym, tak się już przyzwyczajono, iż coraz więcej osób przestaje je nawet odczuwać. Egoizm narodowy udzielił jakby sankcji najwyższej wszystkiemu, co ktoś zechce przedstawić, jakoby korzystne np., dla polskości. Pomysłów może być ilość nieograniczona i gdyby uznawano wszędzie „patriotyczną dyspensę”, skończyłoby się to na wyrzuceniu w ogóle etyki z życia publicznego a więc na tym samym, co wydaje z siebie państwo totalne. Tą czy tamtą drogą (więc tym bardziej obiema równocześnie) dochodzi się do bezetyczności tak w państwie jako też w społeczeństwie, a zatem wprowadza się upadek moralności w narodzie. Tak przy najlepszych nawet intencjach schodzi się na bezdroża. prof. Feliks Koneczny Lucyna Poloczek GABINET DENTYSTYCZNY 35 King Street East, Unit 21 Mississauga (Hurontario & Dundas) tel. 905. 896.1148 DZWON NA TRWOGÊ POWIEŚĆ G£OS nr 9 14-20.09.2016 Kazimierz Braun część 5 - Prawda, panie profesorze. I oczywiście dzisiejsza ekspansja Islamu gwałtownie przyspiesza właśnie dzięki współczesnym środkom komunikacyjnym. Więc i ten element trzeba dodać do tego ogólnego rachunku. Muzułmanie posługują się dzisiaj internetem znacznie bardziej celowo i skutecznie od rozpieszczonych zachodnich dzieciaków, które czerpią z niego głównie odurzenie - muzyką i seksem. - A ja to widzę zupełnie inaczej, proszę ojca - powiedział profesor z przekornym uśmiechem - i widzę to znacznie prościej. Mam pewną prywatną hipotezę: To zapewne już nie są ludzie. Te istoty, które ucinają ludziom głowy, palą ich w żelaznych klatkach. Takie jest moje straszne przypuszczenie. Musiało nastąpić coś jakby zerwanie kodu genetycznego. To są jakieś inne istoty. To nie są ludzie. To są bestie. Bestie. Odcinać człowiekowi głowę rzeźnickim nożem? Topić powoli, albo spalać powoli w żelaznej klatce? Człowiek by tego człowiekowi nie zrobił. - Od zarania ludzkości ludzie popełniali czyny nieludzkie. Niech pan wróci myślą, choćby w niedawne czasy, do tego, co Amerykanie robili Amerykanom w obozach jenieckich w czasie swojej wojny domowej w XIX wieku, albo Japończycy Amerykanom w czasie II wojny światowej. Niech pan zobaczy w pamięci i wyobraźni ofiary sowieckiego głodu na Ukrainie i sposób traktowania więźniów w obozach koncentracyjnych przez Niemców. A także metody śledcze stosowane przez komunistów wobec polskich patriotów. To wszystko sploty warkocza tego samego czarnego prądu w wielkiej rzece ludzkich istnień i ludzkich cierpień. Terrorystów też stworzył Pan Bóg. Też mają zakodowane w duszach dążenie do niego. Mają szansę na niebo. To ludzie, a nie zwierzęta. - No, chyba, że ojciec przyjmie teologię, pożal się Boże, papieża Franciszka, zażartował profesor. Pożal się Boże teologię i pożal się Boże papieża. Panie profesorze, możemy porozmawiać poważnie o papieżu Franciszku, ale nie możemy z niego żartować - skarcił go gwardian. - Ja już wolę żartować niż płakać. Bo bardzo wiele z tego co robi i mówi ten papież napawa głębokim smutkiem powiedział profesor. - A jednak - replikował zakonnik został wybrany z asystencją Ducha Świętego. Obaj w to przecież wierzymy. - Z trudem - uśmiechnął się profesor. Według tego papieża wszystkie zwierzęta kroczą prosto do królestwa Bożego, no, tylko o krok za człowiekiem. A może nawet człowieka wyprzedzając. Bo człowiek, obciążony tobołem swoich grzechów, idzie wolniej. A zwierzaki tego ciężaru nie niosą. Nie, nie, nie, proszę ojca, człowiek został stworzony i ukształtowany na obraz Boga i wyposażony w nieśmiertelną duszę. A to wynosi go wysoko ponad zwierzęta. Sytuuje w zupełnie innym wymiarze. Tak uczy święty Tomasz. A papież Franciszek, budując na fałszywym fundamencie Teilharda de Chardin, prowadzi do destrukcji tego obrazu, nie tylko przemalowania go, ale destrukcji właśnie. Do pojmowania człowieka tylko jako cząstki świata natury, a nie jej ukoronowania i wywyższenia. Na dodatek, ten zdegradowany człowiek jest, wedle Papieża Franciszka, tak samo jak wedle manipulatora Gora i jego akolitów, śmiertelnie zagrożony zmianami klimatycznymi. - Naczytał się pan profesor w internecie blogerskich wpisów oskarżających papieża o ekofaszyzm, czy też udział w spisku promującym fałsz ocieplenia globu. A może ten papież zaleca po prostu zrobienie rachunku sumienia w materii grzechu pychy? Pychy człowieka, który wywyższa się ponad całe stworzenie. - Został wywyższony już w raju przez samego Stwórcę - ojcze gwardianie! - Stwórca zlecił człowiekowi panowanie nad naturą, ale i troskę o nią! nie poddawał się zakonnik. - To trzebaby - co? – upierał się profesor - narzucić całej ludzkości wegetarianizm, aby nie zabijać i nie spożywać zwierząt? Zakazać iluminacji na Boże Narodzenie, aby nie marnować energii? O, i jeszcze w ogóle zakazać hodowli, sprzedaży i ustawiania w domach choinek, bo to zbrodnia na lasach, na zbrodniach wobec środowiska, zamilczeć o mającej globalny wymiar zbrodni aborcji? - Dobrze - powiedział zakonnik teraz rozmawiamy o papieżu i jego nauczaniu poważnie, a nie żartujemy. Tak możemy rozmawiać. - Dziękuję za łaskawe zezwolenie zażartował znowu profesor. PROTEZY DENTYSTYCZNE Kasia Dorman, DD 280 The Queensway, Etobicoke tel. (416) 251-6147 - Więc poważnie, tak, poważnie wracając do papieża: w ostatniej encyklice wyliczył skrupulatnie jakie gatunki zwierzaków i roślinek giną. A nie zająknął się nawet o milionach, tak, milionach, dzieci, które giną każdego roku w łonach matek, a nawet jeszcze po ich opuszczeniu. Wie ojciec naturalnie o zbrodniach tego przemysłu „produkującego” na sprzedaż części ciał nienarodzonych dzieci, a nawet całe ich organizmy. To są doprawdy zbrodnicze praktyki. A papież o tym milczy. - To wielki ból - powiedział krótko gwardian. - Ubolewam nad tym. Trudno mi to zrozumieć, zwłaszcza, że wycofuję się przed podsuwanymi przez niektórych publicystów, teoriami o celowym i świadomym włączaniu się papieża Franciszka w spiski masońskie przeciwko Kościołowi. Nie mogę sobie z tym dać rady. - On nawet nie klęka przed tabernaculum! Czemu? Czyżby nie wierzył w Obecność Chrystusa? - prawie zawołał profesor. - To wszystko wymaga jeszcze wielu przemyśleń, długich medytacji - powiedział pojednawczo zakonnik. - Wyboje tej szosy temu nie sprzyjają. Trzeba będzie do tego wrócić. Na razie zmieńmy temat. Wyszliśmy od pytań na temat terroryzmu, który dotknął, dosłownie dotknął, a nawet dotkliwie zranił pana dzisiaj. Wróćmy do tej sprawy. - Do zrozumienia współczesnego terroryzmu potrzeba zarówno starych narzędzi teologicznych jak i nowych noarzędzi intelektualnych - powiedział profesor. Starych, więc tradycyjnych. Tak, tradycja, powrót do tradycji! Do starej tradycji! Potrzeba też nowego myślenia. Właśnie - nowych narzędzi intelektualnych. Ale jeszcze ich nie mamy, choć wielu eksperymentatorów stara się je tworzyć. A przy tym uwaga: nowe podróbki starej teologii są jeszcze gorsze niż nowe teologiczne łamańce. - Wystarczy prosta wiara w Boże Miłosierdzie, które.... Zakonnik przerwał nagle i gwałtownie zahamował, bowiem za kolejnym zakrętem ukazał się stojący w poprzek drogi policyjny samochód. Na jego dachu pulsowały czerwone i niebieskie błyski. Z przodu i z tyłu stali uzbrojeni mundurowi z pistoletami automatycznymi skierowanymi w ich STRONA 21 prof. Kazimierz Braun - polski reżyser teatralny, pisarz, profesor nauk humanistycznych. stronę. - A cóż to takiego? - wyszeptał gwardian. - Zatrzymać pojazd. Wyłączyć silnik. Wysiadać z podniesionymi rękami usłyszeli z głośnika. - Podchodzić. Pospieszyć się! - To wygląda niedobrze, panie profesorze. Musimy posłuchać. Przykro mi, że tak zaczyna się pana pobyt w kraju. Terroryści na lotnisku. Teraz ta policja. Czy to jest w ogóle policja? Wysiedli z samochodu z podniesionymi rękami. Z tyłu, za nimi, zaczął narastać łomot silnika. Aż do ogłuszenia. Ogarnął ich wirujący podmuch wiatraka helikoptera. Maszyna musiała wychynąć z doliny, z której wyjechali i zatrzymać się w powietrzu tuż nad nimi. Szli powoli ku policyjnemu samochodowi i grupie mundurowych z wycelowaną w nich bronią. - Zatrzymać się! Paść na ziemię! Ręce założyć do tyłu! - odezwał się głośnik. Niezgrabnie wykonali polecenia. Po chwili dwóch zbrojnych oderwało się od grupy i ruszyło wolno w ich stronę, wciąż z bronią gotową do strzału, obchodząc ich z dwóch stron. Obaj poczuli gwałtowne szarpnięcia wykręconych rąk i zimno stali kajdanków na przegubach. Profesora zamroczyło na chwilę uderzenie bólu w karku. Leżąc tak, z twarzami na asfalcie, zostali błyskawicznie obszukani. Jakieś ręce wyciągnęły im z kieszeni portfele i opróżniły kieszenie. 9 września AD 2016 przyszedł na świat Aleksander Wincenty Braun - syn Grzegorza i Jego Żony Aleksandry Braun z domu Gruziel, wnuk Kazimierza i Zofii Braunów. Rodzicom, także i Dziadkom, gratulujemy a młodemu Polakowi - katolikowi życzymy zdrowia, rozwijania odziedziczonej mądrości oraz ŁASKI - czyli ŻYCZLIWOŚCI u Boga i u ludzi na tym łez padole, na którym to Aleksander właśnie się znalazł. część 6 za tydzień STRONA 22 Szanowny Panie Redaktorze, Pięknie dziękuję za przypomnienie Czytelnikom - w numerze 8 "Głosu" postaci śp. Księdza profesora Michała Poradowskiego. Od powrotu Księdza Michała do kraju - w 1993 r., do jego śmierci w 2003 r. byłem w stałym kontakcie z Księdzem. Odwiedzałem go w zawsze gościnnym domu śp. Pani Wandy Poradowskiej we Wrocławiu, wdowy po bracie Księdza Michała Szymonie Poradowskim (w okresie okupacji niemiecko-sowieckiej w Polsce działaczu Narodowo-Ludowej Organizacji Wojskowej, po wojnie, podczas swej wyprawy do Kraju zatrzymał się w domu Szymona Poradowskiego Adam Doboszyński. Szymon Poradowski, po aresztowaniu przez bezpiekę Adama Doboszyńskiego został również aresztowany). Dzieki współpracy i przyjaźni jaka się między Księdzem Michałem a mną zawiązała, poznańskie Wydawnictwo WERS opublikowało w latach 90-tych XX w. kilka książek Księdza: "Nowy Światowy Ład", 1994, "Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego", 1996, "Aktualizacja marksizmu przez trockizm", 1998, "Talmud czy FORUM LISTY DO REDAKCJI Biblia", 1998, "Dziedzictwo Rewolucji Francuskiej", 1998, "Wizyta pasterska Jana Pawła II w Chile", 1999, "Upadek filozofii przyczyną upadku teologii", 1999. Już po śmierci Księdza Michała, dla uczczenia i utrwalenia pamięci po nim opublikowałem skromną broszurkę: "Ks. Michał Poradowski (1913-2003), Przyczynek do biografii", Poznań 2005. Nakład jej został szybko wyczerpany, myślę o jej nowym, uzupełnionym wydaniu. Postać Księdza Michała dane mi było przedstawić (a raczej przypomnieć) Polonii Ameryki Łacińskiej i delegatom Polonii z całego świata w wystąpieniu w dniu 25 listopada 2007 r. na XIII Walnym Zebraniu USOPAŁ w Punta del Este, w Urugwaju. Gościłem tam na zaproszenie Pana Jana Kobylańskiego, Prezesa USOPAŁ (nb. uczestnikiem tego Zjazdu był również Pan Redaktor Wiesław Magiera, od tego czasu datuje się nasza znajomość i przyjaźń). Co warto dodać do artykułu o Księdzu Michale opublikowanym w 8 numerze "Głosu": w 1986 roku śp. Józef Jankowiak, emigracyjny działacz Stronnictwa Narodowego w USA, przetłumaczył na angielski i własnym sumptem wydał "Kościół od wewnątrz zagrożony" (Rev. Michał Poradowski, The Church Threatened from Within, Elmwood Park, IL, USA 1986). Książka ta niekiedy jest do zdobycia w amerykańskich antykwariatach i portalach antykwarycznych: amazon, abebooks. Warto polecić ją anglojęzycznym znajomym i przyjaciołom zainteresowanym tragiczną sytuacją Kościoła Katolickiego naszych czasów. Pan Józef Jankowiak przetłumaczył również na angielski - jak mi się wydaje - najwybitniejszą i najbardziej dzisiaj aktualną książkę Księdza Michała - "Talmud czy Biblia". Zacytujmy może jedno zdanie z tej książki: "Nie można mówić, że chrześcijanie i żydzi wierzą w tego samego Boga, a kto tak twierdzi jest - z punktu widzenia wiary katolickiej - albo ignorantem, albo heretykiem". Wiele rozdziałów tej wybitnej, teologicznej książki mówi dobitnie o dzisiejszej judaizacji chrześcijaństwa, w post scriptum Ksiądz Michał pisze o skan- chce, aby „poszerzona współpraca włączyła rządy” do zajęcia się Internetem. Na terenie USA, 10 sierpnia 2016 grupa prawników z koalicji TechFreedom w skład której wchodzi Heritage Action for America, czy Americans for Tax Reform, protestują w kwestii ICANN, że zagraża Pierwszej poprawce do konstytucji USA (mówi m. in. o wolności wypowiedzi). Na tym wpływ Sorosa się nie kończy, bo m. in. za pomocą fundacji Gamaliela, uczył lewicowych liderów socjotechnik, czyli jak manipulować odbiorcą, aby akceptowali marksizm. Odkąd w 2003, Soros utworzył Shadow Party, zajął się tworzeniem sieci sympatyków Demokratów. Stąd rodzi się wyjaśnienie, dlaczego Obama, popiera oddanie kontroli nad Internetem w inne ręce. Soros, zajął się tutaj promowaniem „Neutralności sieci”. Na łamach National Review, John Fund zauważył, że dla jej urzeczywistnienia wyłożył 196. milionów dolarów. Narzędziem zaś, ochrony tej neutralności, była w teorii, Federalna Komisja Komunikacji (FCC). Analityk, Phil Kerper, zaproponował biurokratyzację Internetu, jako dobra użyteczności publicznej. Dziennikarz Seton Motley, wyjaśnił, że jednym ze sposobów cenzury, miała być regulacja pasma dostępnego dla stron internetowych. Oprócz uderzania G£OS nr 9 14-20.09.2016 dalicznych, wprowadzonych przez Episkopat Polski "Dniach Judaizmu"... Tłumaczenie tej książki od lat "leżakuje" w archiwum Wydawnictwa WERS i czeka na swoje wydanie. Podczas pobytów w USA (Nowy Jork, Chicago, Kalifornia) wielokrotnie rozmawiałem z tamtejszymi prominentnymi działaczami niepodległościowymi Polonii - czy znalazł by się ktoś (osoba, instytucja, środowisko) które zachciało by sfinansować wydanie "Talmudu czy Biblii" i rozpowszechnić tę książkę w obszarze języka angielskiego. Bez rezultatu... Teraz podobny apel - zapytanie pozwalam sobie skierować - za pośrednictwem Redakcji "Głosu" - do Polonii Kanadyjskiej. Wdzięczny będę Czytelnikom "Głosu" za wszelką okazaną pomoc w tej jakże ważnej - dla nas Polaków i Katolików sprawie. Serdecznie pozdrawiam Pana Redaktora i wszystkich Czytelników "Głosu". Zbigniew Rutkowski, Poznań Ps. pozwalam sobie podać adres do ew. kontaktu: ul. Nowowiejskiego 32 m. 6 61-733 Poznań, e-mail: [email protected] Soros chce “regulacji” Internetu cd. ze str. 24 Ze strony ONZ, proces ten określa się jako WSIS+10 (skrót od World Summit on the Information Society). W ramach fazy genewskiej, nastąpiła promocja nowoczesnych technologii komunikacyjnych, jako usług związanych z rozwojem. Następnie Tunis Agenda, utworzyła Internet Governance Forum (IGF). Zgromadzenie Ogólne ONZ, w rezolucji 68/302, wskazało, że rozwój wymaga zniesienia „cyfrowego wykluczenia”. Wraz z przejęciem zadań, IANA Organizacja Narodów Zjednoczonych, wprowadza nacisk na Cele Zrównoważonego Rozwoju. Tym sposobem np. pojawia się promocja aborcji, czy feminizmu, jako walki klasowej płci, ale sprzedawana pod hasłami Społeczeństwa Informacyjnego i Otwartego Społeczeństwa, w czym łączy się z działaniami Sorosa (np. ów dał 100 milionów dolarów na rzecz proaborcyjnego Human Right Watch w 2010, jak doniósł redaktor Steven Ertelt). Wspomniana wyżej Deklaracja Genewska z 2003, w punkcie B1 wskazała, że rządy, przez tworzenie Społeczeństwa Informacyjnego, będą narzucały swą wizję świata. Porozumienie utworzonej w 1964 grupy państwa tzw. G77 i Chin, zakładała kontrolę Internetu przez rządy. Pekin chce, aby ICANN, był umiędzynarodowiony. Zdaniem Bergman, za tym kryje się wzrost znaczenia organizacji pozarządowych. Z kolei Rosja: „popiera działalność UNESCO w ramach rozwoju etycznego korzystania z Internetu”. Arabia Saudyjska George Soros, w książce „Open Society Reforming Global Capitalism Reconsidered” na 120 stronie wyjaśnia, co to jest Społeczeństwo Otwarte, jest to: „odrzucenie wartości uniwersalnych”. W tłumaczeniu zaś, uważa, że nie istnieje dobro i zło, czyli etyka jaką wprowadziło w Cywilizacji Zachodu chrześcijaństwo. To właśnie późniejszy prezydent, Open Society Foundation George’a Sorosa - Aryeh Neier, założył w latach 60. Students for a Democratic Society (SDS). Z kolei zaś, SDS, było jednym z trzonów Rewolucji 1968 roku, czyli inwazji Nowej Lewicy na kulturę Zachodu przez jej instytucje. Neier, był związany z amerykańskim ACLU, organizacji o powiązaniach z Komunistyczną Partią USA. Później, został dyrektorem wykonawczym Human Right Watch. Nie był to odosobniony przypadek. Jak podał redaktor Paul Sperry, jeden z dyrektorów Open Society Foundation, Morton Halperin, był podejrzany o bycie agentem komunistów. James L. Tyson, w „Targen America”, zarzucał mu, że m. in. ignorował działalność KGB. w biznes, jaki stoi za infrastrukturą techniczną Internetu, idzie za tym decydowanie, jakie treści mogą być dostępne. Problematyka cenzury Internetu, pokazuje, że łącznikiem akcji ograniczania wolności Internautów, jest antychrześcijaństwo. Wyraża się ono w uznaniu, że nie ma wartości uniwersalnych. Konsekwencją tego, jest uderzenie w człowieka z kilku stron jednocześnie, za pomocą ONZ, organizacji pozarządowych, jak OSF Sorosa oraz lewicowych polityków. Tylko powrót do wartości chrześcijaństwa i jego szerzenie w Internecie, da wolność Internautom. Bez nich, jest niemożliwe, określenie jakie zachowania w sieci, uderzają w godność człowieka. Tym zaś, tłumaczy się potrzebę cenzury. Jacek Skrzypacz Fundusz Prasowy “G³osu” Mamy wiele wydatków, mimo oszczędzania. Dziękujemy za każde wsparcie! Wiesław Magiera Na Fundusz Prasowy “Glos Publishing” wp³acam $.................... Imię i nazwisko................................................................................. Adres.................................................................................................. Tel. lub e-mail.................................................................................... Podziękowania dla Czytelników Serdecznie dziękuję za kolejne wpłaty na Fundusz Wydawniczy na “G£OS Publishing”: M. Leonard Bona $100, Joanna i Jacek Pobóg-Wieczorek $50. G£OS nr 9 14-20.09.2016 SZLACHETNE ZDROWIE Jak wyleczyć prawie każdy nowotwór How to CURE Almost Any CANCER at Home for $5.15 a Day część 8 Bill Henderson Andrew Scholberg Stuart więcej o tym nie myślał. Ale 3 lata później – około miesiąc przed moją rozmową z nim – Stuart dostał niespodziewany telefon od tego właściciela. Powiedział Stuartowi: „Chciałbym ci podziękować z głębi serca za pomoc mojej żonie w pozbyciu się raka”. Jego żona była tak chora, że nie mogła nawet chodzić. A teraz wrócili z wyprawy do Europy! Amerykański przemysł nowotworowy milczy o różnych metodach leczenia raka, takich jak ta o partnerze Stuarta i jego żonie. Ludzie dowiadują się o tych metodach z rozmów i książek takich jak moja. Możesz uratować życie tylko przekazując informacje o tym jak pozbyć się raka naturalnymi, nie toksycznymi sposobami. Wyleczony z raka w Palm Beach ujawnia tajemnicę Rebecca K. i jej mąż mieszkają w Palm Beach, Floryda. Podczas huraganu prawdopodobnie spotkasz ich w ich jacht-klubie w Gloucester, Massachusetts. Są tak wdzięczni za moją pomoc, że niedawno gościli nas – mnie i żonę, przez 3 noce w ich klubie. Są absolutnie przekonani, że uratowałem życie Rebeki. Prawie 10 lat temu Rebecca zaczęła mieć obfite krwawienia miesiączkowe. Miała wtedy prawie 50 lat. Krwawienia stawały się coraz gorsze i lekarze nie mogli ich zatrzymać. Kiedy wykryli rak macicy, zalecili histeroktomię, wycięcie jajowodów, jajników – wszystkiego. Trzy lata temu Rebecca przeszła tę operację. Lekarze chcieli by po niej poddała się radioterapii, żeby się upewnić, iż komórki rakowe są mar- ADWOKACI KRZYSZTOF PREOBRAŻEÑSKI ANITA KOCUŁA SPECJALIŚCI W SPRAWACH KRYMINALNYCH I RODZINNYCH Sheraton Centre, Suite 414 Richmond Tower 100 Richmond Street West Toronto, ON M5H 3K6 416.964 -1717 tel. samochodowy 416.580-1408 twe. Powiedziała im: „Nie, dziękuję”. Wolała znaleźć naturalną metodę pozbycia się raka. Na targach zdrowia natknęła się na biuletyn, który wymienił moją książkę „Bez raka.” Przeczytała ją i wynajęła mnie jako swojego doradcę. Zastosowała mój 6-punktowy program opisany w rozdziale 5 niniejszego raportu. Ściśle go przestrzega. Na przykład codziennie stosuje mieszankę olejowo-twarogową. Dodaje czarne jagody i banany. Mówi, że dodaje co tylko ma pod ręką. Niekiedy ananas i miesza go blenderem. Czy whiskey pomaga leczyć raka? Ale zrobiła coś co może was zdziwić - wypiła drinka! Zwykle nie zalecam alkoholu pacjentom z rakiem, bo on karmi raka. Ale Rebecca mówi, że to ma swoje zalety. Rebecca rozpoczyna od funta miodu (ok. 0.5 kg), podkreśla, że miód ma być surowy. Dodaje troszkę whiskey + 3 świeże liście aloesu (po usunięciu ostrych końcówek), miesza blenderem. Oboje piją taki drink. Kiedy rozmawiałem z nią ostatnio, powiedziała: „Bill, dałeś mi to co najcenniejsze na świecie: kolejny dzień - i dużo więcej!” Lubię słyszeć takie świadectwa, dostaję je cały czas. To dlatego mówię, że to jest największe spełnienie jakiego doświadczyłem w całym życiu. Nic nie może sprawiać takiej satysfakcji niż to co teraz robię. Codziennie mam okazję komuś pomóc. I co może być lepsze od tego? W tym rozdziale powiem wam dokładnie co bym zrobił gdybym miał raka. Faktycznie, ja już stosuję w większości swój 6-punktowy program, żeby zachować zdrowie. I to działa, straciłem na wadze i ważę tyle samo od lat, jestem aktywny fizycznie, energiczny, dobry psychicznie, a mój system odpornościowy jest tak silny jak żelazo. Sukces rodzi sukces. A chcę byście wy i wasi ukochani odnosili sukces w zdrowiu. Prosty program który mam opisać potwierdził na przestrzeni wielu lat, że działa na każdy rodzaj raka. Tak, każdy rodzaj. Poniżej ogólny zarys tych 6 punktów: 1. Wzmocnienie słabnącego systemu odpornościowego - najlepszy jest Transfer Point’s Beta Glucan 2. Metoda dr Budwig: olej lniany z twarożkiem - do zreformowania przyjmowania twoich komórek 3. Wit. C + l-Lysine/l-Proline z Green Tea Extract [ekstrakt z zielonej herbaty] - dla zatrzymania wzrostu raka 4. Warzywa + enzymy - dla uzasadowienia organizmu i zapewnienia potrzebnych enzymów 5. Dieta zwalczająca raka -detoksykacja organizmu i przywrócenie mu STRONA 23 raka, czy jego wyleczenie, wzmocnienie systemu odpornościowego. Suplementy są tu kluczowe. Później omówię dietę, ale żadna dieta nie jest adekwatna w hamowaniu raka. Skuteczny program leczenia raka wymaga suplementów odżywczych, kropka. Rozdzia³ 5 Bill Henderson równowagi 6. Suplementy witaminowo-mineralne - zapewnienie niezbędnej ilości. I to wszystko. Nic bardzo skomplikowanego. Każdy może to zrobić. I jest tak tani, że nawet ci, którzy nie mają ubezpieczenia mogą sobie pozwolić na tych 6 punktów. Krótko mówiąc, jest to terapia Rolls Royce’a dla tych na budżecie Forda. Wierz lub nie, znam ludzi którzy pozbyli się raka stosując tylko jeden z 6 punktów tego programu. Ale jeśli zastosujesz wszystkie 6, rak nie ma szansy. Czy zagwarantuję, że zadziałają? Przykro mi, żadnych gwarancji. W każdym razie to wasza decyzja, i wy macie wziąć za nią całkowitą odpowiedzialność. A kiedy wasze zdrowie stanie się silniejsze, rak się osłabi. Rak jest jak huśtawka: rak na jednym końcu, wasze zdrowie na drugim. Kiedy zastosujecie mój program, jest normalne, że wasze zdrowie się poprawi, a rak osłabnie, nawet jeśli wasz lekarz wydał na was wyrok śmierci. Zachęcam was do omówienia tego programu z waszym lekarzem. Ale zanim to zrobicie, musicie się przekonać, że on zadziała. W przeciwnym razie lekarz powie wam, że to strata czasu. A jeśli wasz lekarz nie jest przynajmniej sympatyczny czy tolerancyjny, powinniście rozważyć znalezienie innego lekarza. Jak wzmocnić system odpornościowy i zmusić raka do ucieczki i ukrycia się Żaden rak ani nie wystąpi, ani nie będzie się rozwijał, kiedy silny jest wasz system odpornościowy. A zatem waszym priorytetem, niezależnie od tego czy jest to prewencja Co zrobiłbym gdybym miał raka: skorzystałbym z 6-punktowego programu dla każdego rodzaju raka Jest kilka opcji, ale przedstawię wam moją pierwszą, to ją stosuję. Produkt nazywa się Beta-1, 3D Glucan. Produkuje go Transfer Point, firma w Columbia, Płd Karolina. On bije wszystkie inne produkty wzmacniające odporność. Jeśli masz raka, bierzesz na czczo 1 kapsułkę na każde 23 kg wagi ciała. Oto niektóre z powodów dlaczego Beta-1, 3D Glucan jest najlepszym produktem: • Prawie wszystkie wzmacniacze odporności są rozpuszczalne. Oznacza to, że trudno jest kontrolować gdzie się rozpuściły w organizmie i gdzie będą miały skutek. Ale Beta-1, 3D Glucan podróżuje tam gdzie uczyni najwięcej dobra - a mianowicie z żołądka do jelita cienkiego. Tu się rozpuszcza żeby móc wejść do systemu limfatycznego. Stąd poprzez skomplikowany proces dostaje się do krwiobiegu. • Beta-1, 3D Glucan “każe” neutrofilowym komórkom odpornościowym odszukać komórki rakowe i je zabić. Komórki neutrofilowe stanowią połowę albo więcej komórek twojego systemu odpornościowego. Beta-1, 3D Glucan umieszcza receptor w błonie zewnętrznej tych komórek. Dzięki niemu one „widzą” komórki rakowe jako wrogie i je zabijają! • Biorąc odpowiednią dawkę Beta-1, 3D Glucan (zależnie od wagi ciała) można podwoić moc systemu odpornościowego. To proste. Inaczej mówiąc, nie ma potrzeby brać tego produktu kilka razy dziennie. Nic nie zyskujesz biorąc więcej niż jest zalecane. • Niektóre z konkurencyjnych produktów używają beta glucan z grzybów, albo ze zboża, albo z obu. Ale te produkty są dużo mniej skuteczne niż Beta-1, 3D Glucan, produkowany z drożdży. ciąg dalszy za tydzień “Jak wyleczyć prawie każdy nowotwór” „How to CURE Almost Any CANCER” Bill Henderson, Andrew Scholberg Najważniejsze części książki po polsku - 30 str. maszynopisu, cena $10 plus $3 koszty przesyłki (razem $13) można zamawiać w wydawnictwie G£OS Publishing, 614-52 Mabelle Ave., Toronto, Ontario, M9A 4X9, Canada FORUM G£OS nr 9 14-20.09.2016 Soros chce “regulacji” Internetu STRONA 24 P rzy wsparciu Baracka Obamy, Chin, Rosji, Arabii Saudyjskiej i innych, Soros chce kontroli Internetu. W ramach Open Society Foundations (Fundacja Otwartego Społeczeństwa - OSF) działa Open Society Justice Initiative (Inicjatywa Sprawiedliwości Otwartego Społeczeństwa - OSJI). Promuje rozwiązania prawne na rzecz promocji zasad i działań OSF. Jak podaje oficjalna strona, dba ona m. in. o „promocję wolności informacji oraz ekspresji”. Grupa ta, stworzyła „2014 Proposed strategy”, co ujawnili haktywiści z DCLeaks. OSJI Sorosa na łamach tego dokumentu wskazała, że Internet łączy się z prawami organizacji pozarządowych i „wolną ekspresją”, bo jest „kluczem do promocji wolności ekspresji i wolnych społeczeństw”. OSJI problem widzi w braku regulacji prywatnych operatorów Internetu i tym samym decydowania przez nich, a nie biurokratyczne agencje, jakie informacje mogą być publikowane w sieci. Inicjatywa Sprawiedliwości Sorosa zakłada „balans między prywatnością i wolnością ekspresji/wartościami [?] transparentności w obszarze zainteresowań OSF i Inicjatywy Sprawiedliwości [OSJI], włączając w to wypowiedzi online [w] interesie publicznym, dostęp do danych etnicznych, statystyk zdrowotnych, korzyści korporacji z tytułu własności, oświadczenia aktywów osób publicznych i prawa organizacji pozarządowych, do utrzymania informacji prywatnymi”. Zakłada również walkę z nierówHrabia po dłuższym pobycie za granicą wraca do swoich posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan: - No i cóż tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności Janie? - Nic nowego Jaśnie Panie... no może tylko to że Azorek zdechł. - Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to się stało? - Ano nażarł się końskiej padliny to i zdechł. - A skąd we dworze końska padlina? - Konie się poparzyły to zdechły. - Jak to konie się poparzyły??... Od czego? - Od ognia Panie, jak się stajnia paliła. - A kto podpalił stajnie? - Nikt od płonącego dworu się zajęła. - Na miłość boską to i dwór spłonął? Jakim sposobem? - Ano po prostu. Świeczka przy trumnie teścia Pana hrabiego się przewróciła i firany się zajęły. - Och! A czemu mój teść umarł? - Bo dostał zawału z powodu, Jaśnie Pani. - Bo, Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem co się z nim od trzech lat nością, co w języku lewicy, oznacza usuwanie opinii spoza kręgu marksistów. Propozycja OSJI zakłada, że firmy będą podlegały międzynarodowej kontroli rządów z uwzględnieniem praw człowieka. W przypadku ostatniej ich generacji (za podziałem Karela Vasaka są cztery), w praktyce sprowadza się m. in. do promocji gender, czyli np. umacniania w sieci ko- 1 października. Za tym kryje się określenie kto ma władzę nad technologią Internetu, czyli m. in. systemem DNS (Domain Name System), adresami sieciowymi (IP). Oficjalna strona NTIA podaje, że za tą zmianą kryje się „globalne zarządzanie” Internetem. Dyskusję, jak ma to wyglądać, dzieją się w ramach Internet Governance Forum (IGF), którego sekreta- rzystnych informacji dla transeksualistów, optyki feministycznej w rozumieniu kwestii społecznych itp. Jak zauważa Judith Bergman z Gatestone Institute, kontrola Internetu kryje się pod „globalnym zarządzaniem”. Na chwilę obecną siecią zarządza amerykańska National Telecommunications and Information Administration (NTIA). Ma ona przejść w ręce Internet Corporation for Assigned Names and Numbers (ICANN) od riat jest w Szwajcarii w ramach ONZ. Wedle oświadczenia rządu USA z 10 czerwca 1998, zarządzanie DNS przez amerykański rząd miało być tymczasowe. Oficjalnie zmiana od października 2016, prowadzi do międzynarodowego wsparcia dla Internetu. Zarazem 12 grudnia 2003, ONZ w dokumencie WSIS-03/GENEVA /DOC/4-E odnośnie tworzenia społeczeństwa informacyjnego, zawarła cele do jakich dąży. Wprowadzanie spotykała. - Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego! - Właśnie mówiłem Jaśnie Panie, że nie zdarzyło się nic nowego. czeka już wybitny internista, chirurg, dentysta, ksiądz, notariusz i adwokat z dwoma świadkami. Na podjeździe stoi karawan, a w grobowcu rodzinnym czterech robotników wybiera ziemię pod trumnę! Czas na... uœmiech! Pewien bardzo oszczędny w słowach arystokrata zatrudnił nowego lokaja. Obejmując obowiązki sługa otrzymał od pana szczegółowe instrukcje: - Kiedy wołam "kąpiel!", potrzebna mi woda, mydło, ręczniki, płaszcz kąpielowy, szlafrok, świeża bielizna, ubranie, herbata i gazeta. Kiedy wołam "śniadanie!", mam dostać kawę, mleko, cukier, jajka, szynkę, masło i gazetę, a krzesło trzeba przysunąć do kominka. Lokaj skinął głową na znak, że zrozumiał. Jeszcze tego samego wieczora arystokracie robi się niedobrze i woła: - Lekarza! Po stosunkowo niedługim czasie zdyszany lokaj wraca do swego pana i z dumą w głosie oświadcza: - Myślę że będzie pan ze mnie zadowolony, milordzie. W przedsionku Dzieci podchodzą do hrabiego spacerującego po parku i wskazując na zamek pytają: - Czy pan mieszka w tym zamku? - Tak. - A czy tam nie ma żadnego straszydła? - Nie ma. Jestem jeszcze kawalerem. Tańczy hrabia z jakąś baronową na balu. W pewnym momencie odzywa się: - Pani Baronowo, czy oddałaby mi się Pani za milion dolarów? Baronowa "oburzona": - No jak to, Panie Hrabio? infrastruktury technicznej, miało służyć przemianie ludzi, aby zaakceptowali to, co jest teraz rozumiane jako prawa człowieka i zrównoważony rozwój (za tym np. kryje się gender). W miejsce wartościowania przez optykę chrześcijańską, wprowadziła ona: „Komunikację jako fundamentalny proces społeczny”. Za tym zaś, idzie zmiana oceny czynu ludzkiego, czyli brak odnoszenia go do dobra i zła. Społeczeństwo informacyjne, zakłada m. in. wedle tej Deklaracji z Genevy, również położenia nacisku na uchodźców, mniejszości czy „równość gender”. W praktyce, za tym stoi wprowadzanie wielokulturowości Nowej Lewicy, przez uciszanie tych, co się jej sprzeciwiają (np. walka z „mową nienawiści”). Miejsce jednostki, zastępuje społeczeństwo, co powoduje, że potrzeby indywidualne, wbrew deklaracjom o różnorodności, sprowadzają się do uczynienia z ludzi, masy, wedle dyrektyw ideologicznych marksizmu. Społeczeństwo informacyjne, opiera się wedle tych założeń na zmianie systemów: finansowego, pracy, czy edukacji zgodnego ze Szkołą Frankfurcką. Wynika z tego, odrzucenie patriotyzmu na rzecz „różnorodności kulturowej”. Zakłada również digitalizację dzieł kultury, co łączy się z umacnianiem wielokulturowości, a nie ochrony tożsamości narodowej. Kto zaś nie podlega indoktrynacji za pomocą technologii, ulega „cyfrowemu wykluczeniu” (digital divide) i wymaga uwagi. cd. na str. 22 Hrabia: - Niech Pani pomyśli, chodzi o milion dolarów. Baronowa po chwili: - Za milion dolarów oddałabym się Panu, Panie Hrabio... Hrabia po chwili zagaduje:- A czy oddałaby mi się Pani za jednego dolara? Baronowa oburzona: - Ależ Panie Hrabio, za kogo mnie pan ma? Hrabia: - To już ustaliliśmy, teraz się targujemy... Do pokoju hrabiego wchodzi lokaj i mówi: - Panie hrabio znowu przyszedł ten żebrak który twierdzi, że jest pana bliskim krewnym i że może tego dowieść. - To chyba jakiś idiota? - Ja też tak pomyślałem, ale to jeszcze nie dowód! - Janie, kiedy to ostatnio polowaliśmy na jelenia? - Wczoraj, Jaśnie Panie. - No widzisz! To dlaczego dziś na obiad znowu jest konina? - Proszę wybaczyć, ale kucharz serwuje tylko to, co Jaśnie Pan raczy trafić!