Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora

Transkrypt

Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE
nr 18/2012
Joanna BOCHEŃSKA
Turecka scena polityczna
– teatr jednego aktora
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 1
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
Z dala od głównych wydarzeń skupiających uwagę społeczności międzynarodowej,
na marginesie wydarzeń w Syrii i w cieniu narastającego konfliktu Turcji z reżimem
Assada, odbył się IV Nadzwyczajny Kongres rządzącej w Turcji od 2002 roku Partii
Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Mimo, że nie dokonano na nim żadnych przełomowych
ustaleń, istotnych dla wewnętrznej czy zagranicznej polityki tego kraju, to pod wieloma
względami wart jest on uwagi, gdyż bez wątpienia odegrany na nim „spektakl jednego
aktora” określi program tureckiej polityki na najbliższe lata.
Erdoğan – ojciec odzyskanej tureckiej wielkości
Mimo, że z europejskiej perspektywy wydarzenia dziejące się na turecko- syryjskiej
granicy wydają się najbardziej godne uwagi, to jednak warto zdać sobie sprawę, że IV
Nadzwyczajny Kongres AKP, który odbył się w Ankarze na przełomie września i
października br., w tureckiej przestrzeni medialnej przyćmił wszystkie inne wydarzenia. Już
kilka tygodni wcześniej było wiadomo, że dla rządzącej partii kongres będzie wydarzeniem
szczególnym, mającym na celu nie tylko promocję tej siły politycznej, ale też, a może przede
wszystkim, jej głównego lidera – premiera Recepa Tayyipa Erdogana.
Coraz głośniej mówi się w Turcji o tym, że planowane w najbliższym czasie zmiany
konstytucyjne mają na celu wzmocnienie władzy prezydenckiej i przygotowanie jej dla
obecnego premiera. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że Erdogan jest duszą Partii
Sprawiedliwości i Rozwoju i patronem wielu pozytywnych przemian, jakie dokonały się w
Turcji w ostatnim dziesięcioleciu. Jego wizja „szczęśliwej Republiki” różni się jednak od
wizji ojca Turków sprzed niecałych stu lat. W przeciwieństwie do Mustafy Kemala, który
zarządził odgórną westernizację, Erdogan szuka wartości i sensu tureckiej tożsamości w
tradycjach regionu, inspirując się islamem i historią seldżuckiego, czy osmańskiego
imperium.
Premier Erdogan określa dziś swoją partię jako „konserwatywną demokrację”
przeciwstawiając się przyklejonej na Zachodzie łatce islamizmu. Nie przypadkiem data 2023
– setna rocznica powstania Republiki – stała się symbolicznym wyznacznikiem programu
AKP na najbliższe lata. Dowodzić ma ona solidnych podstaw i poważnych zamiarów tej partii
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 2
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
względem Turcji, choć niejeden obserwator z drżeniem serca zdać sobie musi sprawę, że
jeżeli tureckiej sceny politycznej nie spotka w najbliższym czasie jakieś trzęsienie ziemi, to w
istocie partia ta rządzić będzie przez co najmniej 20 lat. Trudno nie zgodzić się, że opozycja
nie przedstawia sobą poważnego zagrożenia, głównie dlatego, że nie bardzo podąża za
zmianami dotykającymi tureckie społeczeństwo w ostatnich latach, albo odwraca się od nich
przyjmując je wyłącznie za złą monetę – owoc rzekomej dyktatury AKP.
Paradoksalnie, pełna i nieograniczona władza jest dla AKP niemałym zagrożeniem.
Jak podkreśla Emre Kocaoğlu na łamach gazety „Taraf” – kongres stał dla Erdoğana
poważnym egzaminem, gdyż z braku zagrożenia ze strony opozycji, głównym jego rywalem
staje się on sam, jego własne „ego”. Władza upaja być może nawet bardziej niż zakazane
wino, którego premier – jako prawowierny muzułmanin – nigdy nie tyka. Wyreżyserowany
pod Erdoğana spektakl dowodzi, że od jakiegoś czasu nie mamy już do czynienia z całkiem
trzeźwym myśleniem, którego premierowi w pierwszych latach rządów wcale nie brakowało.
Przede wszystkim uwagę obserwatorów – obok wymownej daty 2023 – zwrócić
musiało słowo büyük – po turecku „wielki” – które zawisło nad mapą świata i kongresową
areną niczym kat nad ofiarą. Jak można było zrozumieć z zawieszonych sloganów, celem
partii AKP do 2023 roku jest zbudowanie wielkiego narodu i wielkiej siły. Ta graficznoliteracka wizja kłóci się z dotychczasowym, znacznie skromniejszym, ale racjonalnie i
zdroworozsądkowo zaprojektowanym symbolem AKP – żarówką elektryczną. Mimo, że na
niejednej zachodniej twarzy wywoływała ona ironiczny uśmiech, była jednak dowodem
trzeźwości myślenia tej partii. Porównana z logo innych tureckich formacji politycznych
świadczyła o znajomości potrzeb mieszkańców Turcji i pewnym zdrowym pragmatyzmie –
przeciwwadze dla królujących wcześniej ideologii. Wizja zaprezentowana na ankarskiej
arenie w czasie kongresu jest niestety powrotem do kompleksów, budowanych z jednej strony
na marzeniu odbudowania utraconej imperialnej potęgi (Imperium Osmańskiego), z drugiej –
na tęsknocie za wielkością i potęgą współczesnego państwa, która – trzeba zdawać sobie z
tego sprawę – tkwi w sercach bardzo wielu mieszkańców Turcji. Stworzyć siłę, z którą będzie
się liczył cały świat, stać się w końcu akceptowanym i podziwianym bohaterem
międzynarodowej areny – oto wizja, która niczym Polat Alemdar (postać z niesłychanie
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 3
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
popularnego tureckiego filmu sensacyjnego „Dolina Wilków” z 2005 roku) zdominowała
trzeźwe myślenie AKP.
Taka wizja potrzebuje swojego głównego ideologa i ojca, który by podjął się jej
realizacji. Podobnie jak w przypadku Atatürka i jego sześciu strzał, określających ideologię
kemalizmu, pomysłodawcą idei neoimperium nie jest sam Erdoğan, ale towarzysząca mu od
lat,
dość
niezmienna,
świta.
Erdoğan,
ze
swoją
charyzmą,
bezpośredniością
i
spontanicznością zjednującą sympatię rzeszy obywateli, jest w tym wypadku jedynie
doskonałym wykonawcą. Dlatego też w opinii wielu członków i zwolenników AKP nie ma
nic złego w tym, że planowane zmiany konstytucyjne wzmocnią pozycję prezydenta „z
myślą” o Erdoğanie. Jak twierdzi Yalçin Akdoğan, parlamentarzysta AKP i jeden z doradców
premiera – trudno wyobrazić sobie współczesne przywództwo Turcji bez Erdoğana.
Deklaracja taka, mimowolnie, odmawia prawa samodzielności zarówno tureckiej polityce, jak
i obywatelom i świadczy raczej o wciąż nieuzyskanej dojrzałości.
Erdoğan – ojciec Bliskiego Wschodu i opiekun świata muzułmańskiego
Promocja premiera Erdoğana na przyszłego prezydenta wymagała też zaproszenia
zagranicznych gości. Ich zestaw nie wydawał się przypadkowy. Przede wszystkim, za
wyjątkiem byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera, nie było tam żadnych
przedstawicieli europejskiej sceny politycznej. Przybyli natomiast między innymi: prezydenci
Egiptu – Muhammed Mursi, Kirgizji – Almazbek Atambajew, Regionu Kurdystanu w Iraku –
Mesud Barzani, a także były prezydent Pakistanu, doradcy prezydenta Iraku i Sudanu.
Żywiołowe emocje w postaci długich owacji wzbudził przywódca Hamasu Halid Meşal.
Na uwagę zasługuje także szczególne wystąpienie Mesuda Barzaniego. Prezydent
Regionu Kurdystanu (RK) wystąpił po kurdyjsku (w języku do niedawna jeszcze w Turcji
zabronionym), a w jego przemówieniu aż roiło się od pochlebstw pod adresem premiera
Erdoğana. Barzani podkreślił, że rozwiązaniem problemu kurdyjskiego nie jest przemoc, ale
dialog i przestrzeń działań politycznych. Wystąpienie to musiało bez wątpienia nie spodobać
się wielu tureckim Kurdom, zwolennikom prokurdyjskiej partii BDP i partyzantki z PKK, bo
to właśnie ich Erdoğan oskarża w ostatnich latach o przywiązanie do rozwiązań siłowych i
kontynuowanie terroru dla utrzymania monopolu władzy. Choć oskarżenia te na pewno nie są
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 4
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
wyssane z palca, to trudno jednak powiedzieć, by polityczne działania AKP zaspokajały
choćby połowę kurdyjskich postulatów. Wśród Kurdów na wschodzie Turcjı widać wręcz
coraz większe zniechęcenie i brak wiary w politykę AKP, co prowadzi do pogłębiającej się
polaryzacji kurdyjsko-tureckich relacji. Zapowiedzi premiera o ponownym rozpoczęciu
rozmów z PKK wydają się niepoważne w sytuacji, gdy w więzieniach znalazło się w
ostatnich latach wielu przedstawicieli kurdyjskiej sceny politycznej. Jak podkreśla były
przywódca BDP – Ahmet Türk, który dla przeciwwagi gościł na przełomie września i
października u irackiego prezydenta Dżalala Talabaniego – tego rodzaju „polityka kija i
marchewki” jest z góry skazana na niepowodzenie.
Obecność bliskowschodnich przywódców miała dodać kongresowi AKP splendoru.
Tak się niewątpliwie stało, warto jednak zastanowić się, co kierowało przybyłymi gośćmi.
Czy była to wyłącznie sympatia wobec Erdoğana i AKP? Dla Mesuda Barzaniego,
wytrawnego polityka, który z terrorysty stał się uznanym prezydentem autonomicznego
regionu, obecność na tureckich salonach jest niewątpliwie sposobem wzmocnienia pozycji
Regionu Kurdystanu na Bliskim Wschodzie, również w stosunkach z władzą centralną Iraku
(zwłaszcza premierem Malikim). Nieoczekiwanie to właśnie Turcja jest głównym
sojusznikiem RK w drodze do emancypacji i niezależności. Póki co widzi w tym bowiem
swój intratny interes gospodarczy i polityczny. Rodzina Barzanich jest jej ważnym
sojusznikiem, wspierając raczej taktykę tureckiego soft power niż irańską, czy syryjską
politykę tajnych intryg i zbrojnej konfrontacji. Słodko brzmiące pochlebstwa z ust
kurdyjskiego prezydenta są zatem pragmatyczną polityką mającą na celu wzmocnienie i
ustabilizowanie własnego quazi-państewka. Wizyta Ahmeta Türka w Bagdadzie, niemal w
tym samym czasie, świadczy jednak o tym, że liderzy kurdyjskich partii (w tym prezydent
Iraku Dżalal Talabani, wciąż niekwestionowany lider partii PUK) nie zapomnieli o interesach
swoich rodaków mieszkających po tureckiej stronie granicy. Trudno zatem jednoznacznie
określić, kto zbił na wizycie w Turcji lepszy kapitał: przyjemnie połechtane „ego” AKP czy
sami bliskowschodni przywódcy, którzy mają pod adresem Turcji swoje wymierne
oczekiwania.
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 5
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
Obecność takich, a nie innych zagranicznych gości świadczy jednak przede wszystkim
o kursie polityki zagranicznej, jaki zamierza obrać AKP w najbliższych latach. W skrócie,
plany te można określić jako wzmocnienie regionalnego potencjału. Obserwując źródła
tureckich inspiracji historycznych nie można wykluczyć, że marzeniem Ankary byłoby
stworzenie pod turecką egidą czegoś na kształt Unii Bliskiego Wschodu. Twór taki, niczym
dawny sułtanat, jednoczyłby muzułmanów, w rzeczywistości jednak przede wszystkim
muzułmanów sunnitów.
Wiele zależy od tego, jak Turcji uda się rozegrać „kampanię syryjską” i jak poradzi
sobie z kryzysem w stosunkach z Iranem, który do niedawna wiódł prym jako „obrońca
prawowitej wiary” przed zakusami „zachodnich niewiernych”. Wydaje się, że opierająca się
na polityce gospodarczego zysku oraz kulturalnych i religijnych więzi Turcja zdołała odebrać
mu monopol w tej dziedzinie. Model asertywnego muzułmanina, który potrafi dogadywać się
z całym światem wydaje się dziś znacznie ciekawszy, niż polityka izolacji, konfrontacji i
represji konsekwentnie wyznawana przez Teheran. „Arabska Wiosna” przyniosła jednak
zmiany na całym Bliskim Wschodzie i raczej nie należy zakładać, że kraje takie jak Egipt
będą zadowolone z patronatu Turcji, nawet jeśli w początkowym etapie chętnie wykorzystają
pewne tureckie wzorce.
Pa, pa Europo!
Nie jest oczywiście przypadkiem, że podczas kongresu nie wspomniano nawet o
tureckim członkostwie w UE, nie mówiąc już o nieobecności unijnych polityków. Również
krytyczny raport UE w sprawie Turcji, jaki trafił na stoły tureckich polityków jakiś czas przed
kongresem, został przyjęty z pogardą i lekceważeniem. Już słowa szefa tureckiego MSZ
Ahmeta Davutoğlu z przełomu roku wskazywały na to, że w istocie Turcja uważa się za
znacznie doskonalszą, jeśli chodzi o rozumienie i egzekwowanie praw człowieka. Jego
zdaniem targana kryzysem Europa zapomniała o nich już dawno. W swoim felietonie na
łamach „Todays Zaman” İhsan Dağı wskazuje, że partia rządząca dawno przestała oglądać się
na Unię Europejską i traktować ją jako autorytet. Przyczyn tego zjawiska Dağı dopatruje się
w zniecierpliwieniu tureckich polityków wobec ciągłej krytyki ze strony Unii i jej
niezdecydowania w tureckiej sprawie. Ale w istocie – jak sam przyznaje – wielu Turków, na
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 6
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
czele z AKP traktowało Unię zawsze w sposób instrumentalny, wykorzystując jej wpływy i
znaczenie w celu przełamania hegemonii armii i wprowadzenia niezbędnych reform. Sam cel
ostateczny – członkostwo w Unii – wydawały się w tej perspektywie drugoplanowe.
Wzmocnienie AKP i brak konieczności opierania się na europejskich wskazówkach
doprowadziły, w zaistniałych okolicznościach, do zerwania więzi. Zdaniem wielu tureckich
analityków, okazać się to może dla Turcji zwodnicze. Nie znaczy to jednak, że członkostwo
Turcji w UE traktować należy jako jedyny miernik pozytywnych przemian, a zaniechanie
procesu akcesyjnego musi doprowadzić do nieuchronnego upadku demokracji w tym kraju.
Znacznie groźniejszy wydaje się wspominany już kilkukrotnie brak politycznej trzeźwości,
który karze partii rządzącej myśleć o tureckiej przyszłości przez pryzmat własnych wizji, a
nie realnych potrzeb.
Turecka buńczuczność jest wyrazem idei „bycia wielkim i najdoskonalszym” we
wszystkim. Nawet niedawne incydenty turecko-syryjskie zostały przez premiera Erdoğana
podsumowane stwierdzeniem, że „wielki naród powinien być gotowy do wojny”. Ów brak
pokory, który cechuje turecką politykę zagraniczną, jest wyrazem wspominanych wyżej
tureckich kompleksów i marzeń o wielkości. W istocie jednak nikt nie zastanawia się, czym
owa nowa „wielkość” ma być. W opinii AKP jest nią duma, honor i odpowiednio wysoki
wzrost gospodarczy. Strona internetowa partii informuje, że zgodnie z planem, w 2023 roku
Turcja stanie się jedną z 10 największych gospodarek świata, a roczny dochód na głowę
mieszkańca osiągnie 25 tysięcy dolarów. Wklejone obok tabelki i wykresy, mimo że w istocie
pobrzmiewają demagogiczną utopią, zdają się tak realne i uśmiechnięte jak sam Erdoğan.
Osiągnięcie wysokiego, bo 9% poziomu wzrostu PKB, w dobie światowego kryzysu
było niewątpliwie wartością dodającą wiatru w żagle tureckim politykom, ale nawet oni są
zgodni, że w nadchodzącym roku Turcję czeka spowolnienie, a planowane w najbliższym
czasie podwyżki cen energii boleśnie dotkną niejedną kieszeń. Rozwiązywanie istniejących
problemów etnicznych czy społecznych nie jest niewątpliwie celem spektakularnym, trudno
nazwać go „wielkim”. W opinii kadry przywódczej AKP Turcja zamiotła już swoje podwórko
i może swobodnie rozpocząć polityczną ekspansję. Ale czy nie jest ona czasem remedium na
wciąż nierozwiązane, a często nawet pieczołowicie skrywane problemy? Obserwując turecką
dynamikę przemian w ostatnich latach konsekwentnie wierzę w tureckie społeczeństwo, które
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 7
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
po latach izolacji coraz chętniej podróżuje i otwiera się na świat zewnętrzny. Dlatego też
należy mieć nadzieję, że sen o odbudowie utraconej wielkości nie śni się wszystkim tureckim
obywatelom. Być może mają jakieś bardziej barwne i bliskie ludzkim potrzebom idee, które
w następnych latach zdołają otrzeźwić trochę tureckich polityków.
Rekomendacje i wskazówki dla UE oraz Polski
• Zmiana tureckiej orientacji politycznej wymaga zmiany stosunku do tego kraju, który z
pozycji kandydata do UE przekształcił się w zwykłego, acz nieco aroganckiego sąsiada. Nie
wymaga już zatem taryf ulgowych, ale zdecydowanej, choć mądrze prowadzonej polityki.
• Na pewno nie należy rezygnować ze wspierania społeczeństwa obywatelskiego w Turcji,
wymiany akademickiej i podtrzymywania kontaktów Turków z Europą.
• W ostatnich latach dał się zauważyć pewien wzrost zainteresowania Turcji Polską, jako
krajem, który „poradził sobie gospodarczo w kryzysie”. Potencjał ów warto wykorzystać,
wzmacniając istniejącą wymianę gospodarczą i kulturalną oraz inicjując nowe projekty.
• Godzien uwagi jest również konflikt tureckich i rosyjskich interesów w regionie Bliskiego
Wschodu. Choć Turcja nie może pozwolić sobie na poważny konflikt, to jednak decyzja
sprowadzenia na ziemię lecącego do Syrii rosyjskiego samolotu, tuż przed wizytą w Turcji
prezydenta Władimira Putina, była działaniem dość ryzykownym, świadczącym o poczuciu
pewności siebie w stosunkach z Rosją. Turcja tradycyjnie była i zapewne wciąż będzie
rosyjskim rywalem, o czym Polska nie powinna zapominać. Być może warto więc z większą
uwagą i determinacją wesprzeć tureckie projekty handlu azjatyckimi
surowcami
energetycznymi.
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 8
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
________________________
Tezy przedstawiane w serii „Biuletyn OPINIE” Fundacji Amicus Europae
nie zawsze odzwierciedlają jej oficjalne stanowisko !
Kontakt
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Fundacja Aleksandra Kwaśniewskiego
„Amicus Europae”
Turecka scena polityczna
– teatr jednego aktora
Aleja Przyjaciół 8/5
00-565 Warszawa
Autor: Joanna Bocheńska
Tel. +48 22 622 66 33
Tel. +48 22 622 66 03
Fax:+48 22 629 48 16
email: [email protected], www.fae.pl
Analityk Zespołu Analiz Fundacji Amicus
Europae, ekspert Fundacji Pułaskiego.
Doktor nauk humanistycznych, współtwórca
Pracowni Studiów Kurdyjskich w Instytucie
Filologii Orientalnej UJ.
Pracownik Fundacji Znak. Zajmuje się
problematyką
Kurdów
i
Kurdystanu.
Współpracuje m.in. z Kurdyjskim Centrum
Informacji i Dokumentacji w Krakowie.
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 9
Turecka scena polityczna – teatr jednego aktora
Biuletyn OPINIE FAE nr 18/2012
Joanna Bocheńska
Nadrzędną misją Fundacji AMICUS EUROPAE jest popieranie integracji
europejskiej, a także wspieranie procesów dialogu i pojednania, mających na celu rozwiązanie
politycznych i regionalnych konfliktów w Europie.
Do najważniejszych celów Fundacji należą:
● Wspieranie wysiłków na rzecz budowy społeczeństwa obywatelskiego, państwa prawa
i umocnienia wartości demokratycznych;
● Propagowanie dorobku politycznego i konstytucyjnego Rzeczypospolitej Polskiej;
● Propagowanie idei wspólnej Europy i upowszechnianie wiedzy o Unii Europejskiej;
● Rozwój Nowej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej, ze szczególnym uwzględnieniem
Ukrainy i Białorusi;
● Wsparcie dla krajów aspirujących do członkostwa w organizacjach europejskich
i euroatlantyckich;
●
Promowanie
współpracy
ze
Stanami
Zjednoczonymi
Ameryki,
szczególnie
w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego i rozwoju gospodarki światowej;
● Integracja mniejszości narodowych i religijnych w społeczności lokalne;
● Propagowanie wiedzy na temat wielonarodowej i kulturowej różnorodności oraz historii
naszego kraju i regionu;
● Popularyzowanie idei olimpijskiej i sportu.
Warszawa, 2012-10-26 | Strona 10

Podobne dokumenty