Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Transkrypt
Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Pismo dedykowane ukochanemu Bhagawanowi Śri Sathya Sai Babie Kochaj wszystkich, wszystkim służ Stowarzyszenie Sathya Sai w Polsce „SAI RAM” jest oficjalnym biuletynem Organizacji Sathya Sai w Polsce. Ukazuje się cztery razy w roku jako kwartalnik. Ze względu na konieczność utrzymania poprawności językowej pisma, a także z powodów technicznych zastrzegamy sobie prawo dokonywania zmian i skrótów w nadsyłanych tekstach. Wszelkie listy i artykuły prosimy kierować na adres redakcji: e-mail: [email protected] Wpłaty na prenumeratę należy dokonywać na konto wydawcy: „Stowarzyszenie Sathya Sai” ul. Osadników 29 a, 72-020 Trzebież PEKAO S.A. 58 1240 4432 1111 0000 4734 2235 Adres sekretariatu Organizacji Sathya Sai w Polsce oraz Stowarzyszenia Sathya Sai: Stowarzyszenie Sathya Sai ul. Osadników 29a, 72-020 Trzebież tel. (091) 480 86 19 Oficjalna strona internetowa Organizacji Sathya Sai w Polsce www.sathyasai.org.pl Cena 1 egz. „Sai Ram” – 8,00 zł (wraz z kosztami wysyłki) Nakład – 300 szt. Magazyn redagują: Izabela Szaniawska, Bogusław Posmyk, Jarosław Karwowski. Stała współpraca: Anna Dobosz, Marta Dobosz, Iwona Pilch, Maria Quoos, Ewa Serwańska. Sai Ram – lato 2010 Spis treści Od Redakcji. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 „Jesteśmy jednością” – relacja. . . . . . . . . . . . 6 Spójrz w swoje wnętrze i zobacz tam Boga – dyskurs . . . 8 Nieskazitelność jest cechą kobiet – dyskurs . . . . . . 12 Boskość jest jednością myśli, słów i czynów – dyskurs. . 15 Cały świat zmieni się w Prasanthi Nilayam – dyskurs . . 22 Ja jestem Ja – dyskurs . . . . . . . . . . . . . . . 31 Girlanda boskich imion – prof. Kasturi . . . . . . . . 38 Opanować umysł – P.P. Arja. . . . . . . . . . . . . 41 Naprawdę jesteś Bogiem – prof. A. Kumar . . . . . . . 44 Cudowne dziecko – prof. Kasturi. . . . . . . . . . . 50 Byłem tam jako czysta świadomość – dr J. Hislop. . . . 56 Jesteśmy jednością – relacja . . . . . . . . . . . . 65 Idealna organizacja Sai – M. Meyer. . . . . . . . . . 68 Wspomnienie o Torbjoernie – M. Meyer. . . . . . . . 73 Zajęcia dla dzieci Sobieszewo 2010 – relacja . . . . . . 79 Co słychać w ośrodkach Sai – aktualności . . . . . . . 85 Zdarzyło się w Prasanthi – aktualności . . . . . . . . . 91 Pasażer na gapę – J. Marczak. . . . . . . . . . . . 93 Patrycja i Promyczek – J. Marczak. . . . . . . . . . 99 3 Sai Ram – lato 2010 Słowo wstępne Od Redakcji Bardzo dużo działo się tego lata w polskiej Organizacji Sai, ale tylko o jednym z trzech wielkich wydarzeń informujemy szeroko w tym Sai Ramie – o Międzynarodowym Spotkaniu Sai w Gdańsku-Sobieszewie w dniach 3-6 czerwca. Poświęciliśmy temu wydarzeniu z udziałem wielbicieli z Polski, Estonii, Litwy i Łotwy aż cztery artykuły, z których dwa to zapisy wystąpień Marianne Meyer – gościa zjazdu. Zachęcamy zwłaszcza do lektury Wspomnień o Torbjernie, jej zmarłym mężu, wieloletnim koordynatorze Organizacji Sai w Północnej Europie. Kolejnym wydarzeniem był w dniach 25 czerwca do 3 lipca szósty już obóz „Sai służba bez granic” – tradycyjnie na Podlasiu w Dubeninkach, Żytkiejmach i okolicach. Wzięli nim udział lekarze, masażyści i wielbiciele z wielu krajów, m.in. z Niemiec, Indii, Norwegii, Belgii, Bośni i Chorwacji. Była też spora grupa zagranicznej młodzieży zachęcona do przyjazdu prezentacją naszej młodzieży o obozie podczas kwietniowych spotkań młodzieży Sai w Mediolanie. Zajmowali się oni głównie pracą z dziećmi. Lekarze i masażyści przyjmowali pacjentów w ośrodkach zdrowia, w szkole i w domach. Brygada remontowa wykonała dach oraz sufit w zniszczonym budynku. Trzecie i chyba najważniejsze wydarzenie to pielgrzymka do Prasanthi Nilayam wielbicieli z 12 krajów Północnej Europy, którzy utworzyli ponad 300-osobowy chór. Po ośmiu dniach prób, 7 sierpnia, chór z udziałem sześćdziesięcioosobowej polskiej grupy wystąpił przed Swamim i wielotysięczną publicznością. Występ spotkał się z dużym aplauzem i chyba podobał się Swamiemu, bo zmaterializował naszyjnik dla śpiewaczki Gizeli i słuchał z uwagą, z radością a nawet ze wzruszeniem. Był taki, jakim pamiętamy go z dawnych lat. Może dlatego, że większość z 17 piosenek była deklaracją miłości i oddania dla Baby. Nieco wcześniej były występy chórów z Południowej Europy 4 Sai Ram – lato 2010 i z Wielkiej Brytanii, których przyjęcie było chłodniejsze. Relację z występu, ze strony www.sssbpt.org zamieszczamy obok. Cały koncert wraz z poprzedzającym go darszanem można zobaczyć na stronie www.saicast.org. Program zatytułowany był „We are one” (Jesteśmy jednością) i tytuł ten oddawał dobrą współpracę i ciężką pracę wszystkich chórzystów, a zwłaszcza organizatorów. Była to pierwsza wspólna pielgrzymka europejska do Swamiego i zostały po niej niezapomniane przeżycia i zapewne u wielu z nas – osobista przemiana. Każdy miał swoje indywidualne spotkanie ze Swamim, które stanowiło ważny etap w rozwoju duchowym. Przed nami dalsza praca, tym razem w polskim chórze, który być może w przyszłym roku zaprezentuje się przed Swamim. Bogusław Posmyk 5 Sai Ram – lato 2010 Północnoeuropejski chór w Prasanthi „Jesteśmy jednością” Relacja z koncertu chóru pielgrzymów z 12 krajów północnoeuropejskich zamieszczona na stronie internetowej www.sssbpt.org i sathyasai.org wraz ze zdjęciami oraz kilkuminutowym filmem. Za Południową Europą i Wielką Brytanią do Prasanthi przybyła Północna Europa. 7 sierpnia wieczorem północnoeuropejski chór przedstawił w boskiej obecności program zatytułowany „Jesteśmy jednością”. Chór składał się z przedstawicieli 12 krajów: Estonii, Litwy, Łotwy, Danii, Holandii, Belgii, Niemiec, Czech, Austrii, Węgier, Polski i Szwecji, należących do 7 strefy Organizacji Sathya Sai. Ponad trzystu wielbicieli z tego regionu wzięto udział w 10-dniowej pielgrzymce do Prasanthi Nilayam – w dniach 1-10 sierpnia. Bhagawan po 15 minutowym darszanie (na fotelu), o 17.10 zasiadł na scenie i wraz z tysiącami ludzi w Sai Kulwant Hall słuchał Wed. W tym czasie kilka osób z chóru za Jego pozwoleniem podchodziło i rozmawiało ze Swamim, prosząc o pozwolenie na występ. Szczególną łaskę uzyskała Gisela Sebastian z Niemiec, śpiewaczka znana m.in. z występów w chórze podczas Bożego Narodzenia w Prasanthi. Bhagawan zmaterializował dla niej złoty naszyjnik, przy dużym aplauzie zgromadzonych. O 17.35 po zapowiedzi programu przez koordynatora, chórzyści rozpoczęli swą „podróż” wedyjską inkantacją do Pana Ganeszy: „Ganesha prathana”. Dwie następne pieśni ten europejski chór zaśpiewał również w sanskrycie. Najpierw fragment Bhagawad Gity, a potem „Bhumi Mangalam” (pieśń pochwalna żywiołów, całej natury, człowieka i atmy). Kolejne pieśni śpiewano po angielsku i w kilku regionalnych językach: niemieckim, litewskim, francuskim i polskim. 6 Sai Ram – lato 2010 Przy akompaniamencie doskonałej muzyki, tworzącej harmonijny rytm, czasem podkreślany synchronicznymi oklaskami, chórzyści stworzyli musical o poświęceniu i oddaniu, którym zachwycili liczną publiczność. Chórem zręcznie dyrygowała Alma Badings z Holandii, prowadząca w Prasanthi chóry dziecięce z okazji Bożego Narodzenia – z pomocą Giseli Sebastian, głównej śpiewaczki, dodatkowo grającej na harmonium. W programie były również utwory klasyczne, jak Hallelujah z „Mesjasza” Haendla, „Oda do radości” Beethowena. Wiele pieśni zawierało interesujące refreny, w których zwracano się wprost do Niego, a niektóre z nich robiły duże wrażenie, ze względu na charakterystyczny sposób wykonania, głośny, szybki i z nagłym zakończeniem oraz niosły z sobą wielki entuzjazm i radość. Finałowy utwór („We believe”) mówił o jedności, a po nim zaśpiewano jeszcze „We wish you a happy days” – życzenia dla najdroższego Pana. Po 50-minutowym programie chórzyści zaśpiewali przez 20 minut sześć badżanów. Potem Bhagawan przez dotknięcie ręką pobłogosławił prasadam, który rozdano wszystkim zgromadzonym. Po arathi Bhagawan spędził jeszcze 5 minut na scenie, patrząc na chórzystów i błogosławiąc dwóch mężczyzn, w tym chłopca grającego na gitarze. O 18.55 Bhagawan opuścił podium i udał się do swojej siedziby – Jadżur mandiru. 7 Sai Ram – lato 2010 Dyskurs Spójrz w swoje wnętrze i zobacz tam Boga Fragmenty dyskursu Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszonego 16 marca 2010 r. w Prasanthi Nilayam podczas święta Ugadi. W tym kraju Bharatu narodziło się wiele szlachetnych kobiet. Sawitri, która wskrzesiła swojego zmarłego męża, Czandramati, która stłumiła szalejący ogień mocą prawdy, Sita, która udowodniła swoją niewinność, gdy nietknięta wyszła z płomieni i Damajanti, która spopieliła nikczemnego myśliwego mocą swej cnoty. Ten kraj ludzi pobożnych i szlachetnych osiągnął dostatek i pomyślność dzięki takim nieskazitelnym kobietom i stał się nauczycielem wszystkich narodów świata. Kobietę, która zawsze podąża za swoim mężem i doświadcza szczęścia służąc mu, nazywa się patiwratą (kobietą czystą). To mocą tej czystości Sawitri mogła wskrzesić Satjawana, swojego zmarłego męża. Czandramati w pełni wspierała swego męża Hariśczandrę, który w darze miłosierdzia oddał całe swe królestwo mędrcowi Wiśwamitrze. Stała się wtedy biedna – nie miała nawet jednego paisa. Kiedy mędrzec Wiśwamitra po otrzymaniu królestwa poprosił Hariśczandrę o dakszinę (ofiarę pieniężną), ten poprosił go, by dał mu trochę czasu na zebranie pieniędzy. Opuściwszy swe królestwo Hariśczandra udał się do Kaszi (Waranasi) ze swą żoną i synem Lohitaswą, by zdobyć pieniądze i zapłacić mędrcowi dakszinę. Nie znalazłszy innego sposobu na zdobycie pieniędzy na dakszinę, sprzedał swą żonę i syna braminowi. Jako królowa, Czandramati nigdy nie wykonywała żadnych prac domowych, ale poprosiła o to, by mogła być służącą i zmywać naczynia i sprzątać dom bramina. Hariśczandra przyjął pracę stróża miejsca kremacji, którego właściciel przydzielił mu zadanie zbierania opłat od osób, które chciały spalić zwłoki. 8 Sai Ram – lato 2010 Pewnego razu bramin wysłał Lohitaswę z innymi dziećmi do lasu w celu zbierania darbhy (trawy używanej w ceremoniach ofiarnych). W lesie Lohitaswę ukąsił wąż, na skutek czego Lohitaswa zmarł. Dzieci przyniosły Czandramati jego ciało. Ponieważ musiała ona zakończyć prace domowe, dopiero w nocy zaniosła ciało syna na miejsce kremacji. Gdy stróż tego miejsca, jej mąż Hariśczandra, poprosił ją o zapłacenie za kremację ich syna, odpowiedziała, że nie ma pieniędzy. Widząc mangalsutrę (naszyjnik małżeński, hinduski odpowiednik obrączki) na jej szyi, Hariśczandra powiedział: „Dlaczego mówisz, że nie masz pieniędzy? Widzę, że nosisz mangalsutrę”. Słysząc to pomyślała: „Tylko mój mąż może zobaczyć moją mangalsutrę, nikt inny”. Zapytała go: „Czyż nie jesteś moim mężem Hariśczandrą?”. A on potwierdził, że jest nim. Mimo smutku po śmierci syna powiedział jej, że może pozwolić na skremowanie jego zwłok dopiero po wniesieniu opłaty. Ponieważ nie miała pieniędzy, zdjęła swą mangalsutrę, aby mu ją dać. W tym momencie pojawił się Pan Śiwa. Pochwalił Hariśczandrę za jego wierność prawdzie i powiedział mu, że to wszystko było tylko boską grą, by pokazać ludziom, że są na świecie wzniosłe osoby, które nieustannie i w każdych okolicznościach trwają przy prawdzie. Przywrócił też do życia ich syna. Pojawił się r.ównież Wiśwamitra, który zwrócił Hariśczandrze królestwo i wytłumaczył, że był to test sprawdzający jego wierność prawdzie. W ten sposób Hariśczandra zademonstrował boską wartość prawdy. Prawda jest Bogiem. Ludzie szukają Boga i pytają: „Gdzie jest Bóg, gdzie jest Bóg?”. Bóg jest wszędzie. Sarwatah panipadam tat sarwathokszi siromukham sarwatah śruthimalloke sarwamawruthja tiszthati – poprzez ręce, stopy, oczy, głowy, usta i uszy Bóg przenika wszystko. Ogarnia cały wszechświat. Bóg nie ma początku ani końca. Nie dotyczą Go narodziny ani śmierć. Ludzkie ciało jest przemijające i nietrwałe niczym bańka wodna. Ale jest ono siedzibą Boga, który jest wieczny. Bóg jest wewnątrz ciebie, a nie na zewnątrz. Ta sama atma jest obecna we wszystkich istotach, łącznie z ptakami, zwierzętami i owadami. Bóg nie ma jakiejś szczególnej postaci. Brahma, Wisznu i Maheśwara nie różnią się od siebie. Bóg przejawia się w po9 Sai Ram – lato 2010 staci swych wielbicieli, którzy Go kontemplują. Jeśli kobieta uważa swego męża za Boga, może urzeczywistnić w nim Boga. Bóg może pojawić się przed tobą w sposób stosowny do uczuć, z jakimi o Nim myślisz. Daiwam manusha rupena – Bóg przyjął formę ludzkiej istoty. Wszyscy są ucieleśnieniami Boga. Tak więc odpowiedź na pytanie: „Gdzie jest Bóg?” brzmi: „Bóg jest wszędzie”. Atma, która jest obecna w was jako świadomość, znajduje się we wszystkich. Nie możecie mówić, że świadomość jest tu, a tam już jej nie ma. Ona jest wszędzie. Bóg jest wszechobecny. Nie musicie szukać Boga, który jest wszędzie, we wszystkich i w każdym miejscu. Dlatego bardzo łatwo jest poznać Boga. Spróbuj zrozumieć, że wszystko we wszechświecie wypełnione jest Bogiem. Celem całej twojej edukacji jest doświadczenie Boga, który jest wszędzie i w każdej istocie. Osiągnięcie tego ideału powinno być celem twojego życia. Zamknij oczy i kontempluj taką formę Boga, jaką lubisz. Bóg objawi się przed tobą w każdej postaci, w jakiej Go kontemplujesz. Nigdy nie myśl, że Bóg jest gdzieś w odległym albo w jakimś szczególnym miejscu, a w innym Go nie ma. On jest wszędzie i przenika każdy atom we wszechświecie. Dziś jest święto Ugadi, pierwszy dzień Czaitra-masy (pierwszego miesiąca w kalendarzu indyjskim). To początek Nowego Roku. Ugadi oznacza początek nowej ery. Ale święto Ugadi nie jest prawdziwym początkiem nowej ery. Rzeczywista nowa era zacznie się, gdy ludzie będą mieć nowe, szlachetne myśli. Dlatego skup się na swoim wnętrzu i doświadczaj Boga, który jest obecny wszędzie. Bóg jest jeden, choć ludzie czczą Go pod różnymi imionami. Są różnorodne słodycze, jak gulab dżamun, majsor pak, dżilebi, ale cukier we wszystkich jest taki sam. Ludzie mają różne imiona i wygląd, ale boskość jest we wszystkich ta sama. Ekam sat wiprah bahudha wadanti – prawda jest jedna, ale mędrzec widzi ją pod różnymi imionami. Patrzycie na podobizny Kriszny w koronie z pawim piórem albo Śiwy z trzecim okiem. Ale są to zwykłe obrazki Boga. Bóg nie ma formy, jest poza wszelkimi imionami i kształtami. Nie ograniczaj więc Boga do żadnego imienia i formy. Pozbądź się 10 Sai Ram – lato 2010 fałszywego przekonania, że Bóg znajduje się tylko w tym czy tamtym miejscu. Kontempluj Boga, który obecny jest w twoim sercu i zyskaj Jego łaskę. Od tego świętego dnia Ugadi powinniście widzieć Boga w każdym. Każdemu, kogo spotkasz, przekaż swoje pozdrowienia i traktuj go jak wcielenie Boga. Oto prawdziwa medytacja: Bóg jest w tobie, ty sam jesteś Bogiem. Gdzie chcesz iść, by znaleźć Boga? Czy ktoś idzie gdziekolwiek, by odnaleźć siebie? Jeśli sam jesteś Bogiem, czy może być jeszcze jeden Bóg? Zajrzyj do swego wnętrza i zobacz tam Boga. Gdy mówisz: „To jest moje ciało”, to kim jest ten, co mówi „moje”? Najwyraźniej ty i ciało jesteście odrębni. Zrozum tę prawdę. To jest prawdziwa pobożność. (Bhagawan zawołał jednego z uczniów i zapytał go) Skąd jesteś? (Gdy chłopiec odpowiedział, że przyjechał z Bombaju, Baba rzekł:) Twoje ciało rzeczywiście przybyło z Bombaju, ale ty nie. Zrozum prawdę: „Ja jestem Ja”. Gdy mówisz, jestem taki a taki, co w ten sposób wyrażasz? Imię otrzymałeś od swoich rodziców. Nie urodziłeś się z tym imieniem. Nie myśl, że twoje ciało jest trwałe. Fizyczne ciało przetrwa tylko przez ograniczony czas. W końcu musi odejść. (Swami zawołał innego chłopca i zapytał go: „Czego chcesz?”. Chłopiec odparł: „Swami, chcę ciebie, chcę twojej miłości, bądź zawsze z nami”. Wtedy Swami rzekł: Jestem z wami zawsze. Wszyscy należycie do mnie. Gdy będziecie kontemplować mnie w swoich sercach, ja objawię się przed wami. Dzisiaj jest Nowy Rok. Bądźcie szczęśliwi. tłum. Bogusław Posmyk Źródło:www.sssbpt.org © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 11 Sai Ram – lato 2010 Dyskurs Nieskazitelność jest cechą kobiet Fragmenty dyskursu wygłoszonego przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę 18 maja 2010 r. w Prasanthi Nilayam Każdy obawia się Jamy, boga śmierci. Dociera on do każdego zakątka na świecie i zabiera pierwiastek życia tym, których pobyt na ziemi dobiegł końca. Gdy Jama zabrał życie Satjawanowi, mężowi Sawitri, pogrążyła się ona w bólu i prosiła, by Jama przywrócił mu życie. Mówiła: „Albo zwrócisz życie mojemu mężowi, albo zabierz też moje – nie mogę żyć bez niego; jesteśmy jednym”. Gdy Jama mimo to chciał odejść, Sawitri zagrodziła mu drogę. Jama nie miał wyboru i musiał wysłuchać jej prośby. Zapytał: „Matko, czego chcesz?”. „Zwróć mi męża, gdyż nie mogę żyć bez niego” – odpowiedziała. W końcu Jama uległ jej prośbom i ożywił Satjawana. Nie tylko przywrócił go do życia, ale zapewnił również wiele dobrodziejstw obojgu małżonkom, zadowolony z nieskazitelności i determinacji Sawitri. To jej siła niewinności przywróciła zmarłego męża do życia. Ćandramati to inna wielka kobieta świętego kraju Indii, która daje światu przykład swojej świętości. Gdy szła przez las wraz z synem i mężem Hariśczandrą, otoczył ich ogień, który zagroził ich życiu. Wtedy Ćandramati zaczęła się modlić: „Jeśli naprawdę jestem nieskazitelna i przez całe życie trzymam się dharmy, niech ogień ten zgaśnie”. Ogień zgasł w mgnieniu oka, a cały las stał się cichy i spokojny. Tak wielka jest moc pokuty i czystości cnotliwych kobiet. Ale ona była zawsze skromna i wyraziła wdzięczność Bogu mówiąc: „To dzięki łasce Boga mogłam przestrzegać dharmy czystej ko12 Sai Ram – lato 2010 biety”. Zawsze towarzyszyła swemu mężowi i nie mogła znieść nawet chwilowej z nim rozłąki. To znak cnotliwych kobiet. Mąż i żona powinni żyć razem w harmonii przez całe wspólne życie. (Tu Bhagawan opowiedział inną historię o królu Hariśczandrze i jego cnotliwej żonie Ćandramati, która pomimo nieopisanych cierpień trwała przy cnotach prawdy i prawości i świeciła przykładem cnotliwego życia.) W tym kraju Bharatu narodziło się wiele szlachetnych kobiet, jak Damajanti, która mocą swej czystości spopieliła podłego myśliwego i Sita, która udowodniła swoją czystość wychodząc bez szwanku z szalejącego ognia. Gdy Sita przechodziła próbę ognia, sam bóg ognia objawił się i powiedział do Ramy: „Sita jest kobietą wielkiej cnoty”. W świętym Bharacie było wiele nieskazitelnych kobiet jak Sita, Ćandramati, Damajanti i Sawitri. Ludzie obawiają się Jamy, boga śmierci, ale Jama obawia się cnotliwych kobiet. Tak jak Sawitri ożywiła zmarłego męża mocą swej czystości, tak Sitę nieskazitelność ochroniła przed ogniem. Wszystkie te przykłady czystych kobiet w Indiach tworzą ideał, że dla kobiety jej mąż jest Bogiem. Ideały stworzone przez takie nieskazitelne istoty czynią z Indii nauczyciela świata i lidera wszystkich narodów. W jakim kraju, poza Indiami, znajdziecie przykłady kobiet, które przywracają życie zmarłemu mężowi? Nawet gdy przeszukacie cały świat, nie znajdziecie takich nieskazitelnych kobiet. Tak wielka jest świętość Bharatu. To dlatego Bóg kocha inkarnować się w Bharacie. Tak jak kobiety powinny przestrzegać patriwrata-dharmy (dharmy nieskazitelnych kobiet), tak mężczyźni powinni trzymać się satiwrata-dharmy (dharmy idealnych mężów). Kobieta musi być patiwratą (nieskazitelną żoną), a jej mąż powinien być satiwratą (idealnym mężem). Żona nigdy nie powinna przeciwstawiać się poleceniom męża, podobnie mąż powinien prowadzić się zgodnie z oczekiwaniami swej żony i opiekować się nią z wielką miłością. Niestety, tylko niewielu mężczyzn przestrzega dziś satiwrata-dharmy, natomiast wiele kobiet trzyma się patiwrata-dharmy. Bóg jest z nich zadowolony. Gdy jest jedność 13 Sai Ram – lato 2010 między mężem a żoną, mogą razem osiągnąć wszystko i znaleźć spełnienie w życiu. Draupadi miała pięciu mężów i uważała ich za swoje pięć tchnień życiowych. Dzisiejsze kobiety powinny przestrzegać czystości tak jak Sita, Sawitri, Draupadi i Damajanti. Tylko w świętym kraju Bharatu żyje tak wiele kobiet patiwrata. Nigdzie indziej. Ludzie, którzy porzucają ten święty kraj i zamieszkują w innych krajach, marnują swoje życie. Mówicie: moje ciało, moja chusteczka, itd. Ale kim jest ten, co mówi „mój”? To jaźń albo Ja. Ja to atma. Bez zrozumienia atmy, wszystkie duchowe praktyki, jak jadżnie i jagi nic nie dają. Mówisz, że to jest moje, a tamto twoje. Jaką korzyść mogą przynieść duchowe praktyki, jeśli nie porzucisz poczucia „moje” i „twoje”? Porzuć te ciasne wyobrażenia i zrozum, że ty i ja jesteśmy jednym. tłum. Bogusław Posmyk Źródło: www.sssbpt.org © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam Modlitwa do Sai Bez Twej pomocy, Sai Babo, jestem jak kwiat na pustyni. Spoglądam w rozpalone niebo i wołam „Pomóż mi”. W pragnieniu mym proszę o wodę – źródlanej wody łyk mi daj. Zawieś nad moją głową palmowy liść. Chcę wytrwać w znoju dnia. O siłę proszę Ciebie Sai, pomóż mi iść przez życie. Ucz mnie prawdy i miłości, bym dotarła do Twoich stóp. Te słowa są modlitwą moją do Ciebie Ojcze Sai. Proszę Cię z głębi serca o boską opiekę Twą. Anna Wiśniewska 14 Sai Ram – lato 2010 Dyskurs Boskość jest jednością myśli, słów i czynów Dyskurs Bhagawana Sathya Sai Baby wygłoszony 29 kwietnia 1997 r. w Kodaikanal. Bhakti to główna droga do wyzwolenia Bhakti to droga zwycięstwa nad smutkiem Bhakti to esencja wszystkich puran i Wed Bhakti to droga do wyzwolenia. Ucieleśnienia Boskiej Miłości! Właściwą ścieżką dla tych, którzy aspirują do najwyższych osiągnięć w duchowości, jest bhakti – ścieżka oddania. Droga ta jest również odpowiednia dla osób dążących do pokonania smutku i do życia w błogości – w tym świecie zbudowanym z pięciu żywiołów. Również wtedy, gdy ktoś chce praktykować ze świętymi księgami, epikami i mitologiami – oddanie jest właściwą dla niego ścieżką. Oddanie jest drogą do wyzwolenia, które jest uwolnieniem od smutku i osiągnięciem stanu radości oraz błogości. Indie od niepamiętnych czasów zapewniały pokój i bezpieczeństwo całemu światu. Tradycją Indii, czyli Bharatu, jest: pozwól każdemu być szczęśliwym i pełnym radości. Jednak dzisiaj w tym kraju, który jest duchową skarbnicą, znajdujemy niepokój, niesprawiedliwość i nieprawdę, które wciąż narastają. Jaka jest tego przyczyna? Głównym powodem jest to, że poświęcenie i oddanie zanikło w człowieku. Człowiek przez cały czas walczy, aby osiągnąć materialny dostatek i światowe przyjemności, a jego celem powinien być wieczny pokój i błogość. Człowiek zawsze walczy o doczesne, przemijające szczęście, a nie o wieczną błogość 15 Sai Ram – lato 2010 i atmę. By otrzymać cokolwiek na świecie, musicie zapłacić odpowiednią cenę. Jeśli chcesz otrzymać w sklepie chusteczkę, musisz zapłacić 10 rupii. Bez zapłaty chusteczki nie dostaniesz. Jeśli płacisz za rzeczy przemijające, to za wieczną błogość też musisz zapłacić. Jaką ceną? Ta cena to świętość, boskość i czysta, zawsze odnawiająca się miłość. Nie światowa ani nie egzaltowana, lecz taka, która nigdy się nie ginie ani nie więdnie. Wypełnia serce człowieka, wciąż daje i nigdy nie bierze. Człowiek musi zrozumieć różnicę między miłością światową a boską. Światowa miłość bierze i nic nie daje. Boska miłość daje i nic nie bierze. Pewnego razu Narada poszedł na darszan do Narajany (Boga), który zapytał go: – Z pięciu żywiołów tworzących świat, który jest największy? – Ziemia jest największa – odrzekł Narada. – Ziemia jest bez wątpienia bardzo duża, ale trzy czwarte niej zakrywa woda.. – O, Panie, woda jest większa. – Ale całą tę wodę wypił mędrzec Agastja. Czy Agastja jest większy, czy woda? – O tak, Swami, Agastja jest większy. – Agastja jest małą gwiazdą na niebie. Czy gwiazda jest większa, czy niebo? – Swami, niebo jest większe. – Kiedy Bóg inkarnował jako Wamana, cały świat zakrył jedną stopą. Nie było miejsca na drugą stopę Pana ani na niebo. Czy stopa Pana jest większa czy niebo? – Jeśli stopa Boga jest tak wielka – odparł Narada – o ile większa musi być Jego postać? Postać Boga jest tak wielka. – Lecz ta wielka postać może być otoczona przez serca wyznawców, więc wyznawca musi być większy niż Bóg. Czy Bóg jest większy, czy Jego wyznawca? – Wyznawca jest większy, Swami – przyznał Narada. W ludzkim życiu obowiązuje następująca boska zasada. Człowiek musi dociekać znaczenia wszystkiego co robi, myśli i mówi. Ale ludzie nie mogą tego zrozumieć. 16 Sai Ram – lato 2010 Czym jest grzech, a czym jest zasługa? Pewnego razu Adi Śankara wraz ze swymi trzynastoma uczniami przybył, w ramach pielgrzymki dookoła Indii, , do Kaszi (Waranasi). Stanął przed Panem Wiśweśwarą i powiedział: – Popełniłem trzy grzechy. Powiedz mi, jak mam je odpokutować. Przede wszystkim powiedziałem, że Bóg jest wszechobecny, wszechprzenikający, że zamieszkuje w każdym sercu, a przebyłem długą drogę do Kaszi, żeby zobaczyć Boga. Powiedziałem jedno, a zrobiłem coś innego. Czyż nie jest to grzechem? Po drugie, cały czas głoszę, że przebywasz w sercach wszystkich ludzi. Czyż nie jesteś w moim sercu? Jesteś. Więc po co przybyłem do Kaszi? Nie mam pełnej wiary, czyli popełniłem drugi grzech. Po trzecie, twierdziłem, że Bóg ma cały świat jako swoją formę i jest przyczyną wszystkiego. W tym świecie, który jest rezultatem przyczyny i skutku, nie ma nic, co by nie było Twoim imieniem. Ale ja śpiewam tylko imię Śankara. Wszystkie imiona są Twoje, wszystkie formy są Twoje, a ja śpiewam tylko jedno imię, więc popełniam grzech. Proszę, pokaż mi drogę do zmazania tych grzechów. Myśleć jedno, mówić drugie, a robić jeszcze coś innego – to nie jest właściwe postępowanie. Śankara został obwołany wielkim świętym. Imię Mahatma (wielka dusza) wypełni się w tobie, gdy twoje myśli, słowa i czyny będą jednym. U dobrych ludzi nie może być różnic między myślami, słowami i czynami. Jest to wielki sekret oddania i poddania się Bogu. Jeśli macie doskonałą wiarę i miłość do Boga i zmierzacie ku głębinom tej miłości, to znacie ten sekret. Nawet gdy sam Bóg przychodzi w ludzkiej postaci, przebywa z wami i mówi do was, ludzie nie potrafią rozpoznać w nim boskiego pierwiastka. W tym świecie ludzie mają wiele rodzajów edukacji. Wielka liczba intelektualistów dostrzega wielość w jedności, lecz brakuje wielkich ludzi, którzy widzieliby jedność w wielości, czym charakteryzuje się zasada atmy. Studiujemy pisma święte, śpiewamy Wedy, epiki, lecz nie znamy ich wewnętrznego znaczenia. Powtarzamy jak magnetofon, nie znając prawdziwego znaczenia tego, 17 Sai Ram – lato 2010 co recytujemy. Myślimy, że światowe szczęście jest wszystkim. W tym świecie, aby przeżyć, potrzebujemy materialnej edukacji, lecz dla rozwoju wartości duchowych potrzebujemy edukacji duchowej. Po jednej stronie jest ścieżka dharmy, a po drugiej bhramy (ułudy). Ludzkie życie zbudowane jest z obu. Po jednej stronie: gniew, chciwość, pożądanie etc. Po drugiej dobre cechy: prawda, miłość, prawość, pokój, niekrzywdzenie. Życie jest jak boisko futbolowe, gdzie piłkę kopie się w obie strony. Musi być kopana ostro, aby dało się strzelić gola. Czym jest gol, czym jest cel? Gdzie powinna polecieć piłka, aby możliwe było zwycięstwo? Piłka powinna znaleźć się między dwoma słupkami – dwoma obszarami edukacji: światowej i duchowej. Ale jeśli piłka wypadnie poza te słupki: dharma margi i karma margi, możesz się pogubić. Ludzie mówią, że Bóg jest androgyne (obupłciowy) Nie tylko Bóg, człowiek też jest androgyne. Co to jest androgyne? Androgyne jest połączeniem materii i energii. Czym jest materia, a czym energia? Czym jest natura? Ciało jest naturą, a atma jest boską mocą. Każdy człowiek posiada ciało i atmę. Ciało to Parwati, a atma to Iśwara. Każdy człowiek zbudowany jest z Parwati i z Iśwary. Bóg jest androgyne i każdy człowiek też jest androgyne. Bóg nie żyje w odległym kraju, ale w twoim ciele. Nie powinniście zastanawiać się, gdzie jest Bóg. Jest On tutaj, tam i wszędzie. To jedyna prawda, skryta pod wieloma nazwami. Możesz ją nazywać, jak chcesz: Ramą, Kriszną, Jezusem, Nanakiem, Allahem. Imiona i formy są różne, lecz boskość jest ta sama. Niech nikt nie myśli, że w Bogu są różnice. Bóg jest tobą i ty jesteś Bogiem. On jest w tobie i wokół ciebie. Musisz kontemplować Boga ze świętym oddaniem. Zapomniałeś kim jesteś. Prawdziwa sadhana to wgląd we własne serce. Jeśli widzisz swoje odbicie w lustrze serca, widzisz swoją prawdziwą jaźń. Musimy widzieć różnice między mądrością, a ignorancją. Ktoś wszedł do pokoju o ścianach z luster. W którekolwiek lustro patrzy, widzi swoje odbicie. Jest zadowolony, że jest wszystkim. To jest mądrość. 18 Sai Ram – lato 2010 Pies w tym pokoju widzi kilka psów. Sądzi, że chcą z nim walczyć. Atakuje je, rozbijając lustra, przez co psów jest jeszcze więcej. Zaczyna się bać. Walczy z psami, walczy ze sobą. Kiedy zobaczy drzwi, szczęśliwy ucieka. Jest to ignorancja. Człowiek myśli, że różni się od swojej jaźni. Będąc atmą, myśli, że jest ciałem. Ścieżki miłości i oddania egzystują obok siebie. Człowiek jest łańcuchami przywiązany do życia. Aby uwolnić się od tych łańcuchów i osiągnąć wyzwolenie, ma dwie drogi. Drogę mądrości i drogę oddania. Możesz skruszyć kajdany i uciec lub przecisnąć się przez kajdany i wtedy uciec. Ścieżka mądrości jest łamaniem kajdan, gdyż wzrastasz, nabierasz sił, mówiąc: „Jestem Śiwą, jestem Śiwą – Śiwoham, Śiwoham”. To ścieżka mądrości. Natomiast ścieżka oddania polega na tym, że stajesz się bardzo mały i uciekasz z niewoli. Powtarzając: „Jestem sługą, jestem sługą – dasoham, dasoham”, stajesz się coraz mniejszy i mniejszy, aż w końcu przeciskasz się przez kajdany. Mądrość nie jest łatwa, podczas gdy oddanie jest bardzo łatwe, jest pełną miłością. Kiedy macie silną wiarę w sercach i wypełniacie swoje życie miłością, to nie ma dla was drogi lepszej niż ta. Ucieleśnienia Boskiej Miłości Życie ludzkie jest pełne trudności, kłopotów i wszelkiego rodzaju nieszczęść. Bez nich człowiek nie może osiągnąć spokoju. Kłopoty są w każdym narodzie i w każdej jednostce, lecz dzięki nim wzrastamy. Przyjemność jest zawsze tylko przerwą między dwoma bólami. Każdy mędrzec i święty doświadczają trudności. Kiedy ciało przedrze się przez liczne kłopoty, możecie zdobyć diament. Wszystko to przenosi nas na wyższy poziom. Zwycięża się po walce z trudnościami. Diament jest piękny dopiero po oszlifowaniu. Musi być dobrze oszlifowany. Nie powinniście tak modlić się do Boga: „Powierzam Ci moje życie, lecz oszczędź mi zmartwień.” Powinniście znosić wszystkie kłopoty i wierzyć, że prowadzą was na wyższy poziom. Osiągnąwszy go będziecie szczęśliwi i w waszych umysłach zagości spokój. Jeżeli jednak martwicie się z powodu kłopotów, to wasze kłopoty będą narastać. Kiedy przyjdą trudności, nie myślcie o nich. 19 Sai Ram – lato 2010 Pandawowie, gdy poszli na wygnanie do lasu, przez rok żyli incognito. Kriszna, współczując, chciał poznać ich los. To nie było tak, że nie wiedział. On wiedział wszystko. Chodziło o to, żeby przenieść ich na wyższy poziom. Dharmaradża powiedział braciom, by zostali, a on pójdzie z Kriszną. Wtedy był taki zwyczaj, że młodsi bracia słuchają starszych. Dharmaradża i Kriszna poszli na spacer. – Kriszno, my mężczyźni dajemy sobie radę z trudnościami, lecz Draupadi cierpi. Ona nie może być nawet muśnięta przez światło słoneczne. Nie mogę tego znieść. Daj Kriszno swoje błogosławieństwo, a by jej pomóc – poprosił Dharmaradża i zaczął śpiewać: „Om Namo Narajana, Om Nama Śiwaja, Om Namo Wasudewaja”. Kriszna rzekł: „Nie musisz tego robić. Weź ten liść”. Kriszna zerwał liść z drzewa, coś na nim cierniem napisał, złożył go i wręczył Dharmaradży, mówiąc: „Kiedy będziesz miał poważne kłopoty, zobacz, co zostało napisane na liściu”. Gdy przybył Durwasa i trudności zaczęły się mnożyć, Dharmaradża otworzył liść i przeczytał: „Trudności nie będą trwały wiecznie”. W każdym słowie Boga jest ogromna siła. Mówimy o wielu listach, a konieczny jest tylko list miłości. Każdy list jest mantrą. Jakiekolwiek słowa zostaną napisane, zostaną na zawsze. W słowie akszaram, „aksza” znaczy niezniszczalny, „a” oznacza pierwiastek atmy, a „szaram” to przemijająca indywidualność. „Aksza” jest połączeniem przemijającej indywidualności i Boga. Każdy list i każdy człowiek są androgyne, więc nie ma konieczności otrzymywania specjalnej mantry. Staraj się poznać to, co rzeczywiste. Ucieleśnienia Boskiej Miłości. Dżapa, joga, medytacja, tapas (asceza) i poświęcenie – są to tylko praktyki pomocnicze. Miłość musi być podskórnym prądem wszystkiego. Z miłością każda praktyka jest skuteczna. Mamy 9 ścieżek oddania Bogu: śpiewanie, słuchanie, pamiętanie, czczenie stóp, modlitwa, czołobitność, służenie, przyjaźń, całkowite poddanie. Przed ostatnią fazą pełnego poddania 20 Sai Ram – lato 2010 konieczna jest przyjaźń z Bogiem. Poprzez przyjaźń staniecie się jednością. A wtedy poddanie jaźni będzie łatwe. Powinniście robić wszystko, by osiągnąć przyjaźń z Bogiem, który jest prawdziwym przyjacielem. Świat jest książką, czas jest nauczycielem. Ucieleśnienie czasu – Bóg – jest guru i prawdziwym przyjacielem. Dzisiejsi przyjaciele gromadzą się wokół ciebie, gdy masz pieniądze, siłę i pozycję społeczną. Jeśli je straciłeś, nikt z tobą nie rozmawia. Kiedy masz pieniądze mówią: „Hello, hello, chodźmy do hotelu albo do kina.” Kiedy twoja kieszeń jest pusta, przyjaciele odchodzą. Taka jest natura dzisiejszych przyjaźni. Krewni również tak się zachowują, towarzyszą ci do pogrzebu. Ale Bóg nigdy cię nie opuści. Rozwijaj z nim przyjaźń. Przyjaźń powinna być trwała, nie powinniście być przyjaciółmi na odległość. Dzisiejszym przyjaciołom powiedz: Hello,hello, good bye”, a z Bogiem zawrzyj wieczną przyjaźń. Bóg nigdy cię nie zostawi i nie opuści. Idź za Nim i połącz się z Nim. Wszyscy jesteśmy awatarami zstępującymi na ziemię, Wszyscy jesteśmy inkarnacjami Boga. Macie wiele imion i form. Jesteście bardzo ważnymi osobami, jesteście boscy. Wielu ludzi nie może uwierzyć w Boskość. Nazywają się ateistami. Nie krytykuj ich. Oni mówią „Nie ma Boga”, ale pierwsze ich słowa to „There is”. Mówią „God is nowhere”( Bóg jest nigdzie). Cztery słowa. Jeśli literę „w” połączysz ze słowem „no”, otrzymasz: „God is now here” (Bóg jest tu i teraz). To takie proste. Ateiści i teiści są równie blisko Boga, bo wszyscy są boską kreacją. Każdy człowiek powinien kochać Boga. Bóg jest miłością. Miłość jest Bogiem. Żyj w miłości. Wszystko, co czynisz bez miłości jest zupełnie bezużyteczne. Kontempluj Boga z miłością. Wiedz, że jesteś samym Bogiem i Bóg jest w tobie. Tłum. Bogusław Posmyk Źródło: Discourses In Kodaikalal 1977 © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 21 Sai Ram – lato 2010 Sathya Sai mówi o sobie Cały świat zmieni się w Prasanthi Nilayam Fragmenty dyskursów Bhagawana Sathya Sai Baby z lat 70. i 80. w których mówi o swojej misji. 11 maja 1975 r. w Dharmakszetrze w Bombaju Bhagawan powiedział m.in. W waszej mocy jest sprawienie, aby wasza ziemska droga była drogą kwiatów, a nie drogą kolców. Rozpoznajcie Sai jako mieszkańca wszystkich serc, a wszystko pójdzie gładko, miękko i słodko. Sai będzie fontanną miłości w waszych sercach i w sercach wszystkich, z którymi nawiążecie kontakt. Wiedzcie, że Sai jest wszechobecny, więc jest obecny w każdej żywej istocie i jeżeli adorujecie Sai, czcicie też każdego z was. Pozwól drugiemu człowiekowi na tyle wolności, jaką sam chciałbyś się cieszyć. Rób dla niego to, co sam chciałbyś, by dla ciebie robiono. Nie czyń mu niczego, czego nie chciałbyś, aby tobie czyniono. Oto istota sadhany. Obowiązki wasze zwiększają się, gdy odpowiedzialni jesteście za drugą osobę i trwają, dopóki ta osoba zasługuje na to, co dla niej robicie. Obowiązki muszą być wykonywane umiejętnie, szczerze i z miłością. Jest to łatwe, jeśli czujecie, że sami jesteście częścią tej czci, jaką obdarzacie Sai w innej osobie. Zdradzasz Sai, jeżeli odwlekasz wypełnianie obowiązków albo wykonujesz je źle lub połowicznie. Przemawiając w Bangalore 1 sierpnia 1976 r. Bhagawan z całą mocą oświadczył: Próby zaciemnienia blasku Sai nigdy się nie powiodą, poza jednym przypadkiem. Przypuśćmy, że splendor Sai określany jest przez linię pewnej długości. Wysiłki, by skrócić ją przez starcie jej, nie przyniosą efektu. Ale jeżeli narysujecie obok linię dłuższą, wtedy tamta automatycznie stanie się krótsza. Tak więc róbcie to, co Sai, ale na większą i bardziej 22 Sai Ram – lato 2010 imponującą skalę, a wtedy sława Sai z pewnością zblednie. Jest to bardziej efektywna droga niż fabrykacja zmyślonych faktów. Rzecz jasna, trzeba mieć kwalifikację i autorytet, by podjąć taką próbę. Jak może mrówka zmierzyć głębię oceanu? Pomimo to wielu ryzykuje, jakby nie mieli nic innego do roboty. Odnoszą sukces jedynie w zakłócaniu spokojnej atmosfery w kraju. Jezus był ukoronowany koroną cierniową. Drzewo, dzięki ochronie płotu z drutu kolczastego, daje obfitość jadalnych owoców. Cenny czas nie powinien być marnowany na takie gry. Lepiej spędzić go na urzeczywistnianiu w sobie Boga i na służbie społeczeństwu. Wszystkie czyny Sai są święte, nieegoistyczne i zbawienne. Sai nigdy nie był powodem czyjejś krzywdy. Ustanowił drogę prawdy, moralności, świętą ścieżkę zjednoczenia z Bogiem. Tak, praca Sai rozwija się zwycięsko. Osoba, która mogłaby spowodować zaniechanie tego zadania jeszcze się nie narodziła i nigdy się nie narodzi. Prawda jest niewzruszona i musi tryumfować. Pies szczeka na swoje odbicie widząc w nim przeciwnika. Inne psy, nie znając powodu, przyłączają się i cała okolica rozbrzmiewa szczekaniem. Niektóre psy szczekają do gwiazd, lecz gwiazd to nie wzrusza. Nie powinniście więc tracić równowagi z powodu tego pustego hałasu. Kontynuujcie z entuzjazmem swą misję służenia. Nigdy nie ulegajcie wezwaniom fanatyzmu. Starajcie się kontrolować emocje. Przestrzegajcie swego najwyższego obowiązku, trzymając się czterech „F”. Podążaj (follow) za mistrzem, przeciwstawiaj się (face) złu, walcz (fight) do końca i zakończ (finish) grę. Wtedy zdobędziesz w pełni moją miłość. Miłość jest bowiem moim największym cudem. Ona wywoła u was poczucie jedności z całą ludzkością. Miłość nie toleruje żadnych egoistycznych celów. Kochaj Boga, żyj w Bogu. Rozszerz swe serce tak, by współczuciem objęło wszystkich. Mówi się, że próbuję przyciągnąć ludzi poprzez cuda. Cuda jednak nie służą do pokazywania mocy. Sai potępia niewłaściwe wykorzystywanie mocy: fizycznych, umysłowych, ekonomicznych czy duchowych. Moc Sai nie może być poddana naukowym badaniom. Sai jest ograniczony tylko przez swoją własną wolę. Ale gdy zostanie nawiązany z nim bliski i serdeczny związek, 23 Sai Ram – lato 2010 wtedy można zstąpić głębiej w misterium Sai. Jest to osiągnięcie najwyższe z możliwych. Podczas dyskursu w Prasanthi Nilajam 13 sierpnia 1978 r. Swami stwierdził: Wiedzcie, że SOHAM połączone z OM to Sai Tatwa. Sai symbolizuje wedyjskie Tat Twam Asi (Ty jesteś Tym). Na pierwszym stopniu rozwoju sadhaka (duchowy aspirant) mówi: „jestem w Sai”, na drugim stopniu: „Sai jest we Mnie”, a na trzecim, ostatnim stopniu: „Sai i ja to jedno”. Wtedy dualizm znika. Gdy prawda uderzy w kogoś – jak błyskawica światła spomiędzy czarnych chmur – i pozostanie w nim, pojawia się błogostan a OM, w tej chwili iluminacji, objawia się w całej swej wspaniałości. Podczas uroczystości urodzinowych, 23 listopada 1978 r., Swami rzekł: To samo boskie współczucie, które błogosławiło Dhruwę, uratowało Gajendrę i pomagało Prahladzie przybyło na ziemię jako schronienie dla pozbawionych schronienia, jako Pan pokoju, harmonii i prawości, jako Pan wszystkich światów, jako Sat-ćit– anandamurti, jako Puttaparthi Sathya Sai Sath-Ćakrawati, król królów. Nie mam żadnej potrzeby obchodzenia moich urodzin. Tak pospolite myśli nigdy mnie nie nachodzą. Moim jedynym pragnieniem jest dzielenie się z wami moją anandą (błogością) i zachęcanie was do prowadzenia życia pełnego anandy. Świętuję urodziny wtedy, gdy wy otrzymujecie anandę. Moja misja to Loka samasta sukino bhawantu – niech wszystkie światy będą szczęśliwe i pełne dobrobytu. Bądźcie świadomi tego, że ludzkość jest jednością. Do jedności prowadzi szerzenie miłości, służenia, radości i zadowolenia oraz napełnianie serc tęsknotą do Boga. Wtedy powstanie prawdziwa świątynia Sai. Podczas obchodów Bożego Narodzenia w Prasanthi Nilajam, 25 grudnia 1978 r. Swami stwierdził: Jezus był uznawany za Chrystusa, gdyż nie dostrzegano w jego czynach, słowach i myślach ani śladu ego. Nie było w nim zazdrości czy nienawiści, był pełen miłości, miłosierdzia, pokory i sympatii. Prawdziwe imię Jezusa brzmiało Isa, które tak jak Sai znaczy Iśwara – Pan, Wieczny Absolut, Sat-Ćit-Ananda (Byt-Świadomość, 24 Sai Ram – lato 2010 Szczęśliwość). W tybetańskim manuskrypcie, w klasztorze, gdzie Isa spędził kilka lat, jego imię zapisano jako Isha, co oznacza Pana wszystkich żyjących istot. 23 listopada 1979 r., podczas obchodów urodzin, Bhagawan Baba stwierdził: Odkąd wpływ Sathya Sai Baby stał się światowy, wielu ludzi, cierpiących z powodu zazdrości i chciwości próbuje snuć złośliwe opowieści umniejszające i zniesławiające kulturę Indii. Zawistne umysły angażują się w czynienie zła. Tak było zawsze, gdy Bóg zstępował między ludzi. Lecz mimo to, praca awatara nie ulegnie zakłóceniu, a jej tryumf się nie opóźni. Nie ma nikogo, kto mógłby znaleźć w Sai jakiekolwiek splamienie. Bardzo mało jest osób, które mogłyby zagłębić się w znaczenie zasady premy (czystej miłości), której Sathya Sai jest wcieleniem. Ta prema jest całkowicie nieegoistyczna, czysta oraz święta i szerzy się na wszystkich kontynentach. Marsz tej transformującej miłości obserwują zazdrośni ludzie i próbują go zahamować za pomocą kłamstw. Wielu ludzi o ograniczonych umysłach, widząc, że coraz więcej poszukiwaczy i aspirantów duchowych oddanych jest kulturze i spuściźnie Indii, próbuje rzucać na nich oszczerstwa. Sukces misji, dla której tu przybyłem, wkrótce rozbrzmiewać będzie na całym świecie. Prawda, że wszystkie religie są różnymi aspektami Jednego i że wszystkie drogi prowadzą do tego samego celu, jest prowokacją dla niektórych osób. Przykładem tego jest rozgrywanie przez liderów religijnych nauk Jezusa, który uczył podstawowych prawd związanych z czynieniem dobra i dobrym życiem. Były one przez nich źle interpretowane, gdyż starali się ukryć swoje własne wady poprzez oszczerstwa i kłamstwa. Ukartowali nawet to, że Jezusa poddano torturom. Wszystkie czyny Jezusa były czyste i święte, wypełnione nieegoistyczną miłością. Można wyznawać jedną religię, ale nie można czuć nienawiści do innych wierzeń. Trzeba raczej zaangażować się w doświadczanie świętości i podtrzymywanie strumienia boskiej miłości, co powinno przynieść trwałą anandę. Era Kali jest najbardziej korzystna z czterech er, gdyż w niej dostąpiliście obecności odwiecznego ucieleśnienia anandy 25 Sai Ram – lato 2010 w postaci, do której możecie się zbliżyć, czcić i od niej się uczyć. Śpiewacie ze mną, rozmawiacie i napełniacie swoje oczy, uszy i serca moimi słowami i czynami. Ani to nie jest zwykłe fizyczne ciało złożone z pięciu elementów, ani ten dzień nie jest moimi urodzinami, gdyż ja się nie narodziłem, choć możecie tak ten dzień nazywać. To ciało może mieć urodziny, ale ja nie mam urodzin. Mówicie, że mam 54 lata, ale ja nie mam wieku, który mógłby być policzony. Wieczność bez początku i końca Jeden, który był, jest i będzie Nieśmiertelny, bez narodzin i śmierci Zawsze promienny Atman, który jest Sai Adoracja awatara rośnie jak Himalaje, ale oszczerstwa gromadzą się z drugiej strony, jak inne pasmo Himalajów. Ja jestem nieporuszony zarówno przez jedne, jak i drugie. Tak jak przed paroma minutami mówił Gokala, na obu tych pasmach kładę swoje ręce, rozsiewając moje błogosławieństwa, po równo dla przeciwstawnych stron. Tam gdzie jest dzień, musi być i noc, ale to samo słońce jest ich przyczyną. Zachowaj równowagę. Dołóż starań, by jak najwięcej skorzystać z tego dobra, które niesie los. Bierzcie udział w duchowej praktyce sewy, dzięki której powstaje najwięcej dobra. Ze wszystkich metod sewy, służba dla zaniedbanej wiejskiej społeczności jest najlepsza. Poświęć swe zdolności i energię dla poprawy bytu swoich braci i sióstr we wioskach. Służba jest Bogiem. Dlaczego Bóg obdarzył człowieka ciałem, umysłem i intelektem? Czujesz dzięki umysłowi, planujesz dzięki inteligencji, ale ciała używaj, by służyć tym, którzy potrzebują pomocy. Ofiaruj je jako służbę Bogu, ofiaruj Mu ten kwiat. Ideały, które rozpowszechnia Sathya Sai wprowadź do codziennej praktyki i staraj się, by były znane na całym świecie, poprzez żywe przykłady ich wielkości. W Święto Widżajadasami 8 pażdziernika1981 r. Swami powiedział: Opowiem wam dzisiaj pewne zdarzenie, które da wam dużo radości. Sai jest zawsze pełen radości. Lęk, smutek i niepokój 26 Sai Ram – lato 2010 nie mogą zbliżyć się do Sai nawet na odległość milionów mil. Uwierzcie w to lub nie, ale Sai nigdy nie miał najmniejszego doświadczenia związanego z lękiem, gdyż jest zawsze świadomy powstawania rzeczy i ich przemiany, uwarunkowań czasu, przestrzeni i zdarzeń. Ci, którzy nie mają tej wiedzy i podlegają uwarunkowaniom, dotykani są przez smutek. Wpadając w spiralę czasu i przestrzeni stali się ofiarami nieszczęść. Choć Sai też jest wplątany w zdarzenia uwarunkowane przez czas i przestrzeń, zawsze znajduje się w rzeczywistości poza czasem i przestrzenią, nie jest więc zależny od czasu, miejsca i okoliczności. Musicie więc uświadomić sobie unikalność Sai sankalpy, czyli woli Sai. Wiedzcie, że ta sankalpa to wadźrasankalpa – wola nieodparta. Możecie uważać, że wyraża się słabo, w mało znaczący sposób, ale gdy już zacznie działać, nie podlega już zmianie. Przed 15 laty, podczas inauguracji koledżu w Ananthapur, mówiłem, że z czasem stanie się on uniwersytetem. Ludzie myśleli, że Sai Baba użył takich słów, by wzbudzić w ludziach więcej entuzjazmu. Założyliśmy w zeszłym roku koledż w Prasathi Nilajam. Otwierając go, powiedziałem: Zmienimy go w przyszłym roku w uniwersytet, więc musimy to dobrze przygotować. Gdy to powiedziałem Bhagawantham zauważył: „To niemożliwe. Instytucje pracują przez 20-30 lat, zdobywają wiele odznaczeń, tworzą kształcenie pomaturalne i nie mogą zrealizować tego celu, a Swami to zadeklarował”. Jaki kierunek przybiera ta sankalpa – myślał. Wątpił w to, że koledż może stać się uniwersytetem po roku działalności. Rozpoczynamy drugi rok koledżu Prasanthinilajam. Ponieważ wola Swamiego jest wolą Wszechmocnego, rząd Indii zgodził się na powstanie u nas uniwersytetu. Tak więc w święto Widżajadasami, czyli dzisiaj, koledże w Prasanthinilajam i w Ananthapur uzyskały status uniwersytetu. Ten uniwersytet nie będzie wykładał jedynie zwykłej, botanicznej wiedzy o drzewach, ale też przekazywał będzie wiedzę o drzewie życia w prawdzie. Nie będzie wykładał tylko zwykłej wiedzy ekonomicznej, ale też wiedzę o boskiej etyce. Nie będzie tylko nauczał chemii, ale też 27 Sai Ram – lato 2010 wiedzy o najwyższym wcieleniu słodyczy – atmie. Nie tylko będzie uczył o świecie materialnym, ale także o niematerialnym. Nie będzie tam rozdziału na to, co materialne i niematerialne ani traktowania niematerialnego jako nie związanego z tym, co materialne. Zdecydowaliśmy, że na tym właśnie będzie polegać wyjątkowość tej uczelni. Kilka minut przed moim przyjściem odprawiałem bumipudżę (poświęcenie miejsca) dla budynku administracji uniwersytetu. Tam, na wzgórzach, ze wspaniałym widokiem na piękno natury, wkrótce rozpocznie działalność wspaniałe centrum uniwersyteckie, w którym pomagać się będzie umysłom w osiągnięciu „haji”(stanu spokoju), a ciału – „reji” (opanowanie) i delikatność, a dla naszego życia: „saji”, czyli prawdziwą rzeczywistość. Już za rok wasze oczy cieszyć się będą widokiem wspaniałego budynku. Nasze plany nie są tworzone na pięć czy dziesięć lat. Mamy plany pięcio– i dziesięciodniowe. Ponieważ musimy dostosować się do reguł i ograniczeń rządowych, są czasem opóźnienia. W przeciwnym razie plany mogłyby realizować się natychmiast, gdyż moje postanowienia oparte są na prawdzie i służą prawdzie. Celem jest wspieranie ludzkiej pomyślności, dobrobytu całego świata, który skażony jest ideami posiadania i wywyższania się. Nie należy wątpić w to, że wola Sai musi zaowocować w odpowiednim czasie. Wszyscy możecie czerpać korzyści i radość z tych przemian. Podczas obchodów Bożego Narodzenia w 1981 r. Swami m.in. rzekł: Jezus był miłością. Sathya Sai również jest miłością. To wyjaśnia, dlaczego gromadzą się tu chrześcijanie wszystkich wyznań. Dziś w Rzymie katolicy zbierają się, by celebrować adwent Jezusa, protestanci świętują po swojemu w swoich kościołach. Żydzi nie są nigdzie mile witani. Ale w obecności Sai wszyscy są witani jednakowo. Żydzi oskarżyli Jezusa i zażądali ukarania Go, ale tutaj Żydzi wielbią prawdziwego Jezusa. Obecność Sai spowodowała transformację ich pamięci i pozwoliła zrozumieć, że jest tylko jedna kasta – ludzkości i jedna religia – miłości. 28 Sai Ram – lato 2010 Przed chwilą Al Drucker mówił nam o Jezusie. Obecność Swamiego dała mu odwagę i mądrość, by złożyć hołd Chrystusowi. Zrozumiał, że jest tylko jeden Bóg i jest On wszechobecny. Nazwy i formy są różne, ale wszystkie są aspektami Jedynego. Miłość musi połączyć wszystkich wierzących. Nie tylko ich, bo niewierzących też trzeba kochać i im służyć, gdyż są obrazem Boga. Podczas celebracji urodzin, 23 listopada1982 r. Bhagawan oznajmił: Pierwiastek miłości nie ma najmniejszego śladu ego lub wad. Jest całkowicie wolny od egoistycznych przywiązań. Cokolwiek Sai robi, myśli i mówi, to wszystko jest dla was, nie dla Sai. Moim jedynym pragnieniem jest wasza radość, ananda. Wasza ananda jest moją anandą. Nie mam żadnej anandy, prócz waszej. Dla siebie, wierzcie lub nie, nie wydaję nawet grosza. Cokolwiek robię, robię tylko dla społeczeństwa. Choć minęło już 56 lat, nie dostałem nawet jednej koszuli lub szaty szytej specjalnie dla Mnie. Teraz noszę to, co podarował student Radhakrisznan, z królestwa Sathya Sai. Nigdy nie powstała we mnie myśl: „muszę mieć to czy tamto” i nigdy nie powstanie. Myśli, które się we mnie rodzą, służą pokojowi i pomyślności świata, rozwojowi i przemianie ludzkości. Musicie poświecić się entuzjastycznej służbie ludziom z całego świata, rozumiejąc, że pierwiastek Sai nie ma egoistycznych pragnień. Postanowiłem rozprzestrzenić anandę przez ustanowienie odnowionego, tradycyjnego indyjskiego sposobu życia. Tak się stanie. Dharma Indii może być z pewnością zaoferowana innym krajom. Nie należy poddawać się rozpaczy lub samokrytyce. Dni zwycięstwa nadejdą. Jeszcze usłyszymy fanfary. Ucieleśnienia Boskiej Atmy. Nie możecie tego zobaczyć, lecz ja widzę to przed moimi oczami. W przyszłości nawet ci, którzy teraz nie mogą poznać prawdy o Swamim, zbliżą się ze łzami i będą mogli mnie doświadczać. Już niedługo nabierze to charakteru światowego. Swami obecnie wstrzymuje ten rozwój. Gdy wreszcie pozwolę na pełną manifestację, cały świat zmieni się w Prasanthi Nilayam. Tak więc podążajcie naprzód, codzien29 Sai Ram – lato 2010 nie praktykując ideały, które stoją przed wami. W przyszłości możecie nie uzyskać szansy, którą teraz macie. Nie będziecie mogli być tak blisko. Miliony pośpieszą na ten plac i będą się tu gromadzić. Tak będzie. Staraj się więc poprzez sewę zasłużyć na miłość i współczucie Swamiego i nadać sens swojemu życiu. Diamenty szlifuje się tworząc liczne ścianki, a ich cena wzrasta z każdą dodatkową ścianką, gdyż coraz bardziej lśni piękno klejnotu. Ci, którzy nie mogą znieść rozwoju organizacji Sai, będącej Jego ucieleśnieniem, mogą oczerniać lub zniesławiać, ośmieszać i przeszkadzać, lecz ruch Sai od tego się nie zachwieje. Im większe będą przeszkody, tym lepiej będzie się rozwijał. To tylko przyspiesza szerzenie się chwały Sai. Nienawiść pochodzi z asuja (zazdrości). Ale ruch Sai opiera się na braku zazdrości. Nie przywiązuj do tego wagi. Przyrzeknij sobie, że będziesz trzymać się ideałów i obowiązków, które ci przekazano i poświęć się dla organizacji, dla jej rozwoju. Przychodząc tu i korzystając ze stworzonych ci możliwości zachowaj w sercu rzeczy, które widziałeś i słyszałeś i zdecyduj się wykorzystać to w praktyce. Twoje postanowienie i praktyka muszą zaistnieć jednocześnie. Przygotuj plan i rozpocznij od jutra przygotowanie programu, radząc się innych. Tak musi dziać się we wszystkich krajach. Nie myśl, że tylko ten stan należy do Sai. Wszystko należy do Sai. Wszystko jest jednym. Musimy zabiegać o urzeczywistnienie tego wszelkimi środkami i prawdę tę ustanowić w tej kalijudze. Oto przesłanie, które wam daję. Spełniam wasze pragnienia, tak więc i wy musicie wypełnić to jedno moje pragnienie. Tłum. Bogusław Posmyk © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 30 Sai Ram – lato 2010 Przed Światową Konferencją Sathya Sai Ja jestem Ja „Bóg jest”, „Ja jestem Ja”, „Kochaj wszystkich, służ wszystkim”– to tematy Światowej Konferencji Sai, która odbędzie się 23 listopada w Prasanthi Nilajam. Przedstawiamy wybór wypowiedzi Bhagawana na temat „Ja jestem Ja” spolszczony przez zespół tłumaczy. „Ja” to pierwsze imię Boga Mówisz, to jest „moje ciało”, „mój umysł”, „mój intelekt -buddhi”, „moja noga”, itp. Kim więc jesteś? Dociekając w ten sposób zrozumiesz, że żadna z tych rzeczy nie jest twoim prawdziwym ja. Twoje ciało związane jest z formą (akara), podczas gdy twoje prawdziwe ja – z błogością (ananda). Ludzie codziennie posługują się słowem „ja” bez zastanowienia, co ono tak naprawdę oznacza. Czy to biedak, czy milioner, zasada „ja” jest taka sama dla wszystkich. Isawasjam idam sarwam (Bóg przenika cały wszechświat). Bóg jest obecny w każdym jako „Ja”. Tam gdzie jest „ja” tam jest Bóg. Uwierz w to. Kiedy mówisz Aham Brahmasmi (Ja jestem Brahmanem), ‘Ja’ poprzedza słowo Brahman. Więc „Ja” jest pierwszym imieniem Boga. Sathya Sai Speaks (SSS), tom 35; rozdział 14: dyskurs „‘Ja’ (Aham) jest Brahmanem” Bóg nie jest odrębny od ciebie „Nie jestem ciałem, nic nie jest moje”. To jest to, co powinieneś wiedzieć. Pytaj siebie, „Kim jestem”? Uzyskasz odpowiedź „Ja jestem Ja”. Kiedy zrozumiesz i doświadczysz tej prawdy, nikt nie będzie w stanie zadać ci żadnego cierpienia. Nie możesz uciec od cierpienia, dopóki jesteś pogrążony w dualistycznym poczuciu, że jesteś zwykłym śmiertelnikiem i że Bóg jest odrębny od ciebie. Poczucie: „Jestem oddzielony od Ciebie” jest twoim własnym wyobrażeniem. Kiedy ‘ja” i „ty” połączą się, stają się „my”. Jednakże „my” + „On” (Bóg) stają się tylko „On”, który jest niezmienny. Natomiast „ja” i „ty” zmieniają się nieustannie. „Jesteś Bogiem” – dyskurs z 25 grudnia, 2003 r. 31 Sai Ram – lato 2010 Urzeczywistnij maksymę: „Ja jestem Ja” – bądź wolny od lęku i zmartwień Wiele ludzi wykonuje praktyki duchowe (sadhany ), takie jak powtarzanie imion Boga (dżapa) i medytacja (dhjana) ale niewiele im one dają. Mogą przynieść chwilowe rezultaty, ale nie mogą zapewnić wiecznej błogości. Nie powinieneś się martwić przemijającymi rezultatami. Poczucie „ja” i „moje” jest główną przyczyną zmartwień. Zmartwienia będą cię prześladować, dopóki nie urzeczywistnisz Hari (Boga). Martwisz się, bo identyfikujesz się z ciałem. Ale gdy utożsamisz się z jaźnią (Bogiem), będziesz wolny od wszelkich zmartwień. Powinieneś więc dołożyć wszelkich starań, aby odkryć swoje prawdziwe Ja. W żadnych okolicznościach nie roń łez smutku. Będziesz wolny od smutku, gdy uwolnisz się od przywiązania do ciała. Aby pozbyć się zmartwień oraz lęku i osiągnąć wieczny pokój, musisz zrozumieć, że „Ja jestem Ja”. Jeśli twoja wiara w tę maksymę będzie mocna, nic nie wytrąci cię z równowagi. Będziesz zbawiony jedynie wtedy, gdy będziesz prowadził życie w duchu poświęcenia. To co powinieneś osiągnąć to thjaga (poświęcenie) a nie bhoga (przyjemność). Uważanie czegoś za swoje jest bhogą. Zrozumienie, że nic nie jest twoje jest jogą. „Ty sam jesteś Bogiem” – dyskurs z 25 grudnia, 2003 r. Bądź zawsze w świadomości „Ja jestem Ja” Kiedy analizujesz maksymę Tattwamasi (Ty jesteś Tym), zaprowadzi cię ona do świadomości „Ja jestem Tym” i „Tym jestem”. Kiedy uświadomisz sobie tę prawdę, odkryjesz, że zasada „Ja” leży u podłoża wszystkiego we wszechświecie jako zasada jedności. Musisz sobie uświadomić, że „Ja jestem Brahmanem”. Kiedy ktoś cię pyta, kim jesteś, prawidłowa odpowiedź to „ja jestem Ja”. Ta zasada „Ja” jest ponad imionami i formami. (…) Nie powinniście identyfikować się z ciałem i mówić: „Jestem dzieckiem”, „Jestem młody”, „Jestem stary” itp. Te różnice odnoszą się do wieku. Jaki jest następny etap po starości? Nikt tego nie wie. Ale zasada „Ja” istnieje w dziecku i w podeszłym wieku. To fundamentalna i niezmienna zasada.. „Kim jesteś? Ja jestem Ja” – dyskurs z 20 października 2004 r. 32 Sai Ram – lato 2010 Bóg zawsze się tobą zaopiekuje Bóg jest twoim jedynym prawdziwym przyjacielem. Jest twoją matką, ojcem, guru, itp. Rozwiń w sobie takie przekonanie. Wtedy Bóg zawsze zaopiekuje się tobą. Wszystkie boskie cechy zamanifestują się w tobie. Będziesz ideałem dla świata. Będziesz wolny od cierpienia. Nie dotknie cię śmierć ani kara. Odkryjesz swoją prawdziwą tożsamość. Jeśli ktoś zada pytanie, „kim jesteś?” odpowiedz z pełnym przekonaniem, „ja jestem Ja.” Nigdy nie identyfikuj się z ciałem. Ten, kto urzeczywistni tę prawdę, jest błogosławiony. (…) Uważaj się za istotę boską. Mów z całkowitym przekonaniem, „ja jestem Ja.” Kiedy żyjesz z takim świętym uczuciem, boskość na pewno zamanifestuje się w tobie. Nigdy nie pozostawaj pod wpływem błędnego przekonania że Bóg jest gdzie indziej. On jest zawsze w tobie. Twoje odbicie jest odbiciem Boga. Twoja reakcja jest Jego reakcją. Wszystko jest boskie z natury. To Bóg sprawia, że grasz swoją rolę w tym kosmicznym teatrze, że śpiewasz, tańczysz itp. On jest reżyserem tego kosmicznego przedstawienia. Możesz Go wzywać każdym imieniem, ale On jest tylko jeden. „Miej wiarę w Boga, Jedynego Prawdziwego Przyjaciela” – dyskurs z17 października, 2004 r. Bóg nie jest odrębny od ciebie; urzeczywistnij zasadę jedności w wielości Błędem jest uważanie siebie za odrębnego od Boga. Jest to wynik błędnego postrzegania. Kiedy naprawisz ten defekt w swoim postrzeganiu, urzeczywistnisz „ja jestem Ja”. Kiedy identyfikujesz Sai Babę z fizyczną formą, oddzielasz się od niego. Poczucie identyfikacji z formą fizyczną jest jedyną rzeczą, jaka tworzy różnicę między ludźmi. Poczucie „ja” i „moje” stoi za tą różnorodnością form. Kiedy stoisz przed lustrem, widzisz swoje odbicie. Nawet jeśli jest wiele luster. Pomimo że luster jest wiele, odbicie jest jedno. Powinieneś odkryć tę jedność ukrytą za różnorodnością. „Odkryj tę Fundamentalną Zasadę Jedności” – dyskurs z 21 marca, 2004 r. 33 Sai Ram – lato 2010 Urzeczywistnienie swojej wrodzonej boskości to educare Tę wrodzoną boskość wielu ludzi rozumie jako atmę. Bez zrozumienia natury atmy nie można zrozumieć natury ciała. Educare polega na urzeczywistnieniu w sobie natury atmy. Kiedy ktoś zapyta ciebie o znaczenie słowa „jaźń”, odpowiadasz „Ja”. Ale to nie jest właściwe znaczenie jaźni. Nie należy identyfikować „Ja” z „jaźnią”, związaną z ciałem. „Ja” dotyczy aham (duszy indywidualnej). Tak długo jak utożsamiamy się z „Ja”, z osobowością, nie możemy zrozumieć prawdziwego znaczenia „Ja”. Jedynie kiedy porzucimy przywiązanie do osobowości i uzyskamy spokój umysłu, będziemy możemy pojąć naturę atmy. Ta atma tattwa (zasada atmy) jest jednakowo obecna w każdej istocie. To jest podstawowa zasada, która każdej żyjącej istocie nadaje wartość. „Porzuć przywiązanie do ciała” – dyskurs z 3 września, 2005r. Prawdziwa mądrość polega na postrzeganiu jedności Gautama (Budda) stawiał czoła wszystkim próbom z cierpliwością i determinacją. Jego rodzice byli pogrążeni w cierpieniu, nie mogąc znieść rozłąki z synem. Siddhartha (Budda) również przeżywał wiele udręk, ale podążał naprzód ku samorealizacji. Na swej drodze spotkał świętego człowieka, który powiedział mu, że przyczyna jego cierpienia tak naprawdę jest w nim, a jego udręka jest przeszkodą do jego samourzeczywistnienia. Mówiąc to, wręczył mu talizman ochronny i poprosił, by nosił go na szyi. (Bhagawan zmaterializował ten talizman i pokazał go zgromadzonym). Kiedy Siddhartha założył go na szyję, całe jego cierpienie zniknęło. Do ostatnich dni swojego pobytu na ziemi Buddha nosił ten talizman, który zniknął, kiedy porzucił swoje śmiertelne ciało. Siddhartha zaczął intensywną pokutę. Przez długi czas pytał siebie samego, „Kim jestem?, Czy jestem tym ciałem?, Czy jestem umysłem?, Czy jestem buddhi (intelektem)? Czy jestem ćittą (tworzywo umysłu)?” Doszedł do wniosku, że nie jest niczym z tych rzeczy. Wedy głoszą, Aham Brahmasmi (Ja jestem Brahmanem) oraz Tattwamasi (Ty jesteś Tym). Nawet te wedyjskie maksymy mó34 Sai Ram – lato 2010 wią o dwóch rzeczach. Prawdziwa mądrość polega na widzeniu jedności. Widzenie dualizmu jest oznaką ignorancji. W ten sposób Budda głęboko dociekał i ostatecznie doświadczył, że „ja jestem Ja.” Jest to prawdziwe urzeczywistnienie. Możesz odprawiać pokutę przez wiele lat, medytować oraz wykonywać wiele ćwiczeń jogicznych, ale te duchowe praktyki dają jedynie chwilową satysfakcję, nie przynoszą wiecznej błogości. Niektórzy rozmawiają o medytacji. Budda był zwolennikiem praktykowania medytacji. Prawdziwą medytacją jest kontemplowanie zasady „Ja jestem Ja”. Żadna inna sadhana (duchowa praktyka) nie może się z tym równać. Tak długo jak odczuwasz dualistyczny podział: „ty” i „ja”, nie możesz doświadczyć jedności. Budda pod kierownictwem wielu joginów, wykonywał rożnego rodzaju medytacje i pokuty, ale ostatecznie stwierdził, że są one tylko stratą czasu, ponieważ żadna z nich nie była w stanie go doprowadzić do fundamentalnego doświadczenia jedności. Żałował, że stracił czas. Powinno się znaleźć spełnienie w życiu przez właściwe wykorzystanie czasu. To podstawowy obowiązek człowieka. „Osiągnięcie oświecenia poprzez wyrzeczenie się pragnień” – dyskurs z 13 maja 2006 r. z okazji święta Budda Purnima. Nie ma potrzeby szukania Boga, sam jesteś Bogiem Nie jesteś zwyczajną osobą, jesteś samym Bogiem. Nie ma potrzeby szukania Boga. Gdziekolwiek spojrzysz, tam jest Bóg. To ubranie jest Bogiem, ten kwiatek jest Bogiem, ten stół jest Bogiem, wszystko jest Bogiem. Jedynie przez swoją ignorancję tworzysz takie różnice, jak „ja” i „ty”. Nie jesteś odrębnym istnieniem. Ja jestem Ja. Nie jestem Sathya Sai Babą. Sathya Sai Baba jest imieniem danym temu ciału. Ja nie mam żadnego konkretnego imienia. Ciało jest darem od twoich rodziców. To ciało jest wyposażone w pańczabhuty (pięć żywiołów), pańczendrije (pięć zmysłów), oraz panczaprany (pięć zasad życia). Te pańczaprany to prana, apana, wjana, udana, oraz samana. Są one takie same w każdym. Dlatego nie różnisz się od innych. Ci, którzy nie są 35 Sai Ram – lato 2010 świadomi tej duchowej zasady, stają się ofiarami ignorancji oraz są przedmiotem złudzenia. „Jedynie miłość do Boga jest prawdziwą miłością – dyskurs z 26 lipca 2007r. Prawdziwa boskość to „Ja” w każdej istocie Boskość zwana „Ja” jest obecna w każdej ludzkiej istocie. Ta boskość „Ja” nie powinna być intepretowana jako Brahma, Wisznu, lub Sziwa. Wszystkie te imiona, są przypisywane boskości przez ludzi, aby ją rozpoznać. Imiona nie są tak istotne. Prawdziwą boskością jest „Ja”. „Ja jestem Ja.” Uważamy Brahmę za twórcę, Wisznu za tego który podtrzymuje życie, a Śiwę za niszczyciela. Bóg obdarza darśanem (widzeniem świętej osoby) każdego z nas w tej formie boskiej, którą każdy z nas kontempluje. „Zrezygnuj z ego oraz przywiązań i stań się wielki – dyskurs z 17 lutego 2007r. Wznieś się ponad „ja” i „moje” – jesteś naprawdę Bogiem Bóg jest jedynym źródłem wszechświata i podtrzymuje cały wszechświat. Wszystko inne jest iluzją. Smutki i trudności, straty i zyski, choroby – traktuj to wszystko jako boską wolę. Wtedy okaże się, że wszystko jest dla twojego dobra. Mówisz, „To jest moje ciało”, ale kim jesteś? Mówisz „moje ciało,” ale nie jesteś ciałem.” Podobnie, mówisz „mój umysł,” ale nie jesteś umysłem. Kiedy ktoś pyta ciebie, jak się nazywasz, nie odpowiadaj, „Jestem Rama lub Kriszna.” Powiedz „Ja jestem Ja.” Jakiekolwiek imię powiesz, jest to jedynie imię dane ci przez twoich rodziców. Nie jest to twoje prawdziwe imię. Tak naprawdę, nic nie należy do ciebie na tym świecie. „Ja” jest twoją jedyną własnością. Oto dlaczego mówimy „ja”, „ja”, „ja” na wszystko. Jesteś doprawdy Bogiem, musisz tylko pozbyć się „ja”– ego oraz „ moje” – przywiązań. Wtedy będziesz naprawdę sobą , swoją prawdziwą jaźnią! Kiedy mówisz „mój dom, moi ludzie” itp., wzrastają twoje pragnienia. To przywiązanie do ciała rodzi ego. Dopiero gdy wzniesiesz się ponad „ja” i „moje” oraz będziesz prowadził właściwe życie, będziesz mógł czerpać wielką radość. „Prowadź szczęśliwe życie z uczuciem przyjaźni i braterstwa” – dyskurs z 23 listopada 2008 r. 36 Sai Ram – lato 2010 Rozwijaj widzenie wewnętrzne Wielbiciele podejmują różnego rodzaju sadhany, ale one nie są sadhanami w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Jeśli chcesz zobaczyć „rzeczywistość”, musisz rozwinąć wewnętrzne widzenie. Jeśli otworzysz oczy i spostrzeżesz zewnętrzny świat, zobaczysz pewną liczbę głów. Z drugiej zaś strony, zamknij oczy i zajrzyj do wnętrza. Wtedy będziesz widział tylko siebie samego. Rozwijaj więc wewnętrzne widzenie. Pytasz siebie, „kim jestem?” Natychmiast przychodzi odpowiedź z wnętrza, „Ja jestem Ja.” To jest prawidłowa odpowiedź. Ludzie mówią, „Jestem taki lub taki; Jestem Amerykaninem, itp. To nie są prawdziwe odpowiedzi na pytanie, „Kim jestem?”. Są to wszystko zewnętrzne nazwy służące do identyfikacji w świecie zewnętrznym. One nie są ważne. To, co jest istotne to badanie siebie samego. Wtedy odkryjesz prawdę. „Rozwijaj educare i stań się jednością” – boski dyskurs wygłoszony 20 lipca 2008 r. w Prasanthi Nilajam podczas Światowej Konferencji Edukacyjnej. Brahman przenika cały świat Nawet jeśli cały świat zapyta Boga, „Kim Jesteś ?, „On odpowie: „Ja jestem Ja”, „Aham Brahmasmi” (Jestem Brahmanem). Brahman przenika cały świat. Nie można znaleźć nikogo na świecie, w kim Brahman nie jest obecny. Kiedy kogoś krytykujesz lub chwalisz, dociera to do Boga. Kiedy krytykujesz Boga, nie możesz uciec przed konsekwencjami tego, co robisz. Dlatego nigdy nie krytykuj Boga. Cokolwiek ktoś powie o tobie, pozwól mu na to. Pomyśl, że krytykują oni siebie samych, a nie ciebie. Cokolwiek oni powiedzą, pójdzie to w powietrze. Po co reagować na słowa, które giną w powietrzu? „Człowiek bez moralności jest zaiste demonem” – dyskurs z 1 maja 2008 r. Źródło:: www.sathyasai.org.pl © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 37 Sai Ram – lato 2010 Duchowość Sai Girlanda boskich imion Dalsze fragmenty książki „Aśtotara Sathanama Rathnamala – girlandy 108 cennych klejnotów” zawierającej 108 boskich imion Śri Sathya Sai Baby i komentarze do nich prof. Kasturiego. Om Śri Sarwa Siddhi Pradaja Namah Dawca wszelkich osiągnięć Siddhi to osiągnięcie cudownych zdolności lub umiejętności. Sarwasiddhi pradaja znaczy „Ten, który obdarza wszelkimi zdolnościami”. Dzięki łaskom Baby ślepy widzi, niemowa mówi, chromy chodzi, przykuty do łóżka wstaje, a opóźniony umysłowo staje się inteligentny. Tak, jest On energią stojącą za każdym czynem. Siddhi oznacza również szczególne, nadludzkie moce, osiągalne dzięki radża jodze, jak twierdzi Patańdżali w „Jogasutrach”. Siddhi można też posiadać, według Patańdżalego, już od urodzenia albo zdobyć za pomocą mantr, ascezy, samadhi i substancji narkotycznych. Siddhi, które można zdobyć dzięki ascezie, to te same, które zapewnia Bhagawan Śri Sathya Sai Baba. On może obdarzyć nas nimi ze swej własnej woli, aktem łaski. Baba, oczywiście, ma wszystkie siddhi, gdyż jest On źródłem wszelkich mocy, ludzkich i nadludzkich. Tak więc, kiedy ktoś pyszni się, że opanował jakąś nadludzką moc, mówi tylko to, że uzyskał łaskę Baby. Baba jest ich dawcą, choć biorca może o tym nie wiedzieć ani tego nie uznawać. Jego łaska (anugraha) może przezwyciężyć przeznaczenie zapisane w układzie dziewięciu planet (nawagraha) i przemienić człowieka (manawa) w Boga (Madhawa). 38 Sai Ram – lato 2010 Om Śri Apanniwarine Namah Zapobiegający zmartwieniom Słowo apad oznacza nieszczęście, zmartwienie, niedolę lub niepomyślność. Apaniwarine znaczy: „Ten, który chroni nas przed nieszczęściem”. Szczęście lub nieszczęście to nieuniknione skutki naszych czynów. Baba chroni nas przed nimi na różne sposoby: 1. wzmacniając nas, byśmy mogli je znieść, 2. redukując ich wpływ dzięki naszemu oddaniu Babie (bhakti), które oddziela nas od nieszczęść, jak parasol albo jak buty chroniące stopy przed zranieniem, 3. ucząc nas traktowania jednakowo szczęścia i nieszczęścia jako iluzorycznych i bez znaczenia, 4. biorąc na siebie choroby i całkowicie zabezpieczając nas przez nimi -„Muszę cierpieć dla was, by usunąć wasze cierpienia” – rzekł Sai Baba, 5. objawiając się osobiście lub w innej postaci, aby zapobiec nieszczęściu. Przykładem jest próba samobójstwa Bhopala. Baba pojawił się wtedy jako trzy osoby przychodzące kolejno, nie dopuszczając w ten sposób do samobójstwa. Również w trzech osobach zjawił się ratując dziecko od śmierci. W pociągu w stanie Uttar Pradesh pojawił się jako pracownik pociągu, który wymienił bezpiecznik wentylatora, by zapobiec pożarowi. Jego oczy i uszy są wszędzie. On chroni i ratuje tych, którzy wzywają go i ufają mu – na wszystkich kontynentach, na wodzie, na ziemi i w powietrzu. Powiedział, że zapewnienie bezpieczeństwa wielbicielom jest jednym z jego zadań. Om Śri Arthiharaja Namah Niszczyciel cierpień Arthi oznacza fizyczne lub mentalne cierpienie albo ból. Hara to czynnik destrukcji, zniszczenia. Baba niszczy nasze udręki. W poprzedniej inkarnacji w Shirdi powiedział: „Jeśli wielbiciel jest bliski upadku, wyciągam ku niemu dłonie moich czterech 39 Sai Ram – lato 2010 rąk (cztery, gdyż jest On Panem Wisznu – wszechobecnym). Nie pozwolę mu upaść.” W Puttaparthi Baba powiedział: „Gdybym miał jakieś pragnienie, to tylko takie, by przynosić ulgę w nieszczęściu i uczynić wszystkich ludzi szczęśliwymi – fizycznie, umysłowo i duchowo”. Łaskę Baby uzyskało wielu wielbicieli. Niektórzy nie odczuwali bólu podczas operacji, których kilka On sam przeprowadził. Zjawiał się też przy stole operacyjnym w szpitalu, by pocieszać i dodawać sił. Zdarzyło się to w Nowym Jorku, w Kuwejcie i w Muzaffarnagar. Wiele razy uchronił ludzi od ran i bólu, choć ich samochody zostały zmiażdżone w czołowych zderzeniach! Baba wszystko wie, zmienia swą wolę w czyn, ratuje nas, ale musimy zdobyć Jego łaskę czyniąc wysiłki wypełnienia ludzkich wartości: dharmy, satji, śanti i premy. Gdy mówi przy chorym: „Niech odejdzie” – choroba znika. Gdy powiedział: „Wstań i idź”, Tara (17 lat) z Bhadrawati, która nie stawiała stóp na ziemi od 6 lat, trzy razy przeszła dookoła Prasanthi Nilajam i odtąd mogła już chodzić. Dr Bhagawantham oznajmił podczas Mahaśiwaratri 1969, że Baba fizycznie wszedł do sali operacyjnej w Bangalore, gdzie był on operowany, mimo że drzwi były zamknięte. Tłum. Bogusław Posmyk 40 Sai Ram – lato 2010 Duchowość Sai Opanować umysł Dalsze fragmenty książki „Śri Sathya Sai Gita – wszystko o duchowości w pytaniach i odpowiedziach” skomponowanej z wypowiedzi Baby przez P.P. Arję. Jak osiągnąć stan oświeconego umysłu? Zacznij praktykować miłość i dzielić się tą miłością z coraz większą liczbą ludzi. Gdy będziesz dzielić się swą miłością z każdym, cały świat stanie się jedną rodziną. Gdy już w ten sposób rozszerzysz swoją miłość, opanuj swoje zewnętrzne myśli i skieruj się do wnętrza. Gdy nie będziesz miał absolutnie żadnych myśli ani poruszeń, osiągniesz stan oświeconego umysłu. Na tym poziomie umysł ulega wielkim zmianom i zyskuje subtelne moce trzech rodzajów: pranaśakti, manośakti i widżńanaśakti. Umysł przekracza doczesne myśli i uczucia i znajduje się na poziomie ciała przyczynowego. Nie ma w nim ani śladu pragnień, gniewu, chciwości, ego, pychy, zazdrości itd. Oświecony umysł anihiluje dualizm dobra i zła. W duchowym języku – jest to stan samadhi. Sathya Sai Speaks, t.33, str 307-308 Jaką sadhaną można opanować umysł? Wszystkie sadhany wykonywane są przez umysł dla jego własnej satysfakcji. Jak mógłby umysł kontrolować sam siebie? Czy złodziej może sam siebie aresztować? Podobnie umysł nie może opanować i pokonać sam siebie. Musimy osiągnąć stan a-manaskam – bez umysłu. Brak myśli to właśnie a-manaskam. Powinniśmy powstrzymać myśli. Każda myśl, jaka powstanie, musi być skierowana ku atmie. Nazywa się to sajudżia – połączenie z Bogiem. Gdy wszystkie myśli spłyną do atmy, staniemy się atmą. Znawca Brahmana jest Brahmanem. Summer Showers 1991 41 Sai Ram – lato 2010 Umysł można opanować, choć to trudne zadanie. Poprzez systematyczną praktykę, nieustanne dociekania (wićara) i pozbycie się przywiązań (wairagja) Gita Wahini Czym jest ćaitanja? Atma jest synonimem Brahmana, który jest ćajtanją (świadomością) wypełniającą każdą ludzką istotę. Ćajtanja nie ma formy. Gdy jest obecna w ludzkim ciele, nazywa się sumieniem. Wszystko przenikająca ćaitanja to świadomość. Gdy ktoś zrozumie zasadę jedności w różnorodności, jego sumienie przekształci się we wszechprzenikającą świadomość. Sanathana Sarathi, luty 2003 Czego doświadcza dusza indywidualna podczas snu? Dżiwi (ucieleśniona dusza) to bóstwo znajdujące się w świątyni ciała. Dżiwi (dusza, jednostka) doświadcza wszystkiego, co dochodzi do niej poprzez zmysły. Poza tym dżiwi może doświadczać i tworzyć w snach przeżycia z przeszłych żywotów. W trakcie głębokiego snu dusza przebywa w sferze błogości. Ale nie jest to doświadczenie trwałe. Sutra Wahini Czym jest duchowość? Ludzie wyobrażają sobie, że duchowość oznacza medytację o Bogu, kąpiel w świętych wodach i uczęszczanie do świątyń. To nie jest właściwe rozumienie. Duchowość oznacza pokonanie zwierzęcej natury w człowieku i urzeczywistnienie boskiej świadomości. Duchowość nie oznacza też podążania człowieka w stronę Boga. Jest bowiem odkrywaniem Boga w człowieku. Nie oznacza drogi od świata do Boga, ale jest przejawianiem boskości w człowieku. Duchowość to urzeczywistnienie atmy w codziennym życiu. Jest drogą życia. Nie oznacza samotnego i izolowanego życia. Najważniejsze jest wyeliminowanie zwierzęcej natury. Bez tego i bez pozbycia się negatywnych uczuć, żadne religijne rytuały, śpiewanie badżanów ani czyny miłosierdzia nic nie dadzą. Śpiewak badżanów, który nie pokonał zwierzęcej natury, jest nadal grzesznikiem. Duchowość to życie zgodne 42 Sai Ram – lato 2010 z prawdą. Dopóki w życiu dominują zmysłowe przyjemności, nie można mówić, że ktoś rozpoczął życie duchowe. Teraz wielu opowiada o doświadczeniach duchowej błogości, ale naprawdę doświadcza jej bardzo niewielu, bo inni są za słabi, by wyrwać się z władzy zmysłów. Musicie czuć, że każda chwila życia jest krokiem ku Bogu. Dedykuj Bogu wszystko, co robisz, kieruj wszystko do Niego. Sprawdzaj swoje słowa, myśli i czyny kamieniem probierczym pytania: „Czy Bóg to aprobuje?”. Tłum. Bogusław Posmyk Tęsknota duszy za Bogiem Dziś Ciebie pytam Matko Sai: dlaczego milczysz, choć Cię wołam? Tęsknotą płacze moje serce w poszumie wiatru wokół mnie. Serce promieniem Cię wzywa! W szeleście liści i strumieni wciąż nasłuchuję Twoich słów i wołam Twoje imię Sai. Lecz Ty wciąż milczysz Panie mój, choć słońce świeci wśród błękitu i ptaki dla Ciebie śpiewają. Obiecaj, że jutro Cię usłyszę. Gdy ranek wstanie różem nieba, promień słońca mi podpowie: życie jest jak piękna róża, ciesz się życiem, idź do celu. A gdy przejdziesz tęczowy most, będę czekał na ciebie do swego domu cię zaproszę, z miłością do ciebie przemówię. Anna Wiśniewska 43 Sai Ram – lato 2010 Duchowość Sai Naprawdę jesteś Bogiem Fragmenty książki „Satjopaniszad” prof. Anila Kumara, tłumacza Swamiego, zawierającej odpowiedzi Baby na pytania zadawane głównie przez studentów podczas letnich spotkań w Kodaikanal. Swami! W zaawansowanym wieku nasza pamięć więdnie i nie możemy zapamiętać wszystkiego, co powinniśmy. Co robić? Jesteś w błędzie. Nigdy nie mów, że twoja pamięć więdnie. Mówisz, że jesteś stary. To tylko wymówka. Pamiętasz swoją datę urodzenia oraz kiedy się ożeniłeś, kiedy urodziły się dzieci lub wnuki, kiedy odszedłeś na emeryturę. Gdybyś stracił pamięć, jak mógłbyś pamiętać te fakty. To miłość do rodziny kazała ci zapamiętać te daty. Byłeś nimi zainteresowany. Ponieważ nie ma w tobie takiej intensywnej miłości ani zainteresowania duchowością, traktujesz swój zaawansowany wiek jako wymówkę i skarżysz się na słabą pamięć. Swami! Jakie są źródła naszego spokoju, szczęścia, bogactwa i wygód. Jak zdobyć to wszystko i dlaczego są przeciwwskazania dla tych najbardziej pożądanych rzeczy? Niczego w życiu nie dostajesz za darmo. Otrzymuje się te rzeczy z trzech powodów. Weźmy prosty przykład. Potrzebujesz trochę pieniędzy z banku. Co robisz? Idziesz do banku i je wypłacasz. Ale musisz mieć w tym banku pieniądze na koncie. Jeśli ich nie masz, możesz zastawić swoje dobra, np. złoto czy mieszkanie i na tej podstawie dostać kredyt. Jeśli nie masz nic wartościowego, może pomóc ci bogaty człowiek jako żyrant, który daje bankowi gwarancje wypłacalności. Wyobraźmy sobie, że pieniądze to łaska boża. Jeśli robisz obecnie dobre rzeczy, to tak, jakbyś zbierał pieniądze na koncie. I w przyszłości możesz wypłacić pieniądze łaski bożej. Jeśli nie masz takiego kredytu, to możesz skorzystać z majątku dobrych uczynków, jakie uczy44 Sai Ram – lato 2010 niłeś w przeszłości i zastawić je pod kredyt. Jeśli nie masz takich dóbr, możesz uzyskać pieniądze łaski, jeśli bogacz, czyli Bóg, awatar, sadguru zostanie twoim żyrantem. Czyli, podsumowując, możesz uzyskać łaskę Boga z powodu obecnych lub przeszłych zasług albo jeśli ktoś się wstawi za tobą. Nie ma innej drogi. Takie są źródła ludzkiego powodzenia, szczęścia i luksusu. Swami, często mówisz do nas: „jesteś Bogiem”. Jeśli jestem Bogiem, to po co mam się modlić i wykonywać duchowe ćwiczenia? Możesz wierzyć lub nie, ale naprawdę jesteś Bogiem. Mamaiwamso dżiwaloke, mówi Kriszna w Bhagawadgicie, co znaczy, „jesteś mną, iskrą mojej boskości”. Wszystkie trzy atrybuty Boga: sat (byt), cit (świadomość) i ananda (szczęśliwość) są w tobie. Pradźnia, sumienie w tobie też jest boskie. Dzisiaj mamy wielu inteligentnych ludzi, którzy widzą różnorodność w jedności Ale dobrzy, szlachetni i pobożni ludzie, którzy odnaleźli jedność w wielości, należą do rzadkości. To tak, jak z małym tygrysiątkiem, które wychowuje się wśród owiec i myśli, że jest jedną z nich. Pewnego razu owce atakuje tygrys. Widząc go tygrysiątko drży i prosi: „Nie zabijaj mnie, jestem taką słabą owcą”. A tygrys odpowiada: „Czego się boisz. Jesteś tygrysem, a nie owcą. Chodź ze mną. Spójrz na swoje odbicie wźwodzie i porównaj je ze mną. Mój drogi. Zapomniałeś o swojej prawdziwej naturze”. Podobnie na polu duchowym, guru dzięki swej upadeszy, boskiej nauce, przypomni ci twoją prawdziwą naturę. Gdy oddzielisz się od wszystkiego, co nie jest twoją prawdziwą jaźnią, duchem lub atmą, doświadczysz swej prawdziwej istoty, czyli atmy. Dlatego wewnętrzne dociekania są bardzo ważne. Mówię, „jesteś Bogiem”, ale ta prawda nie należy do twojego doświadczenia. Musisz kontynuować swoje praktyki duchowe, np. medytację czy badżany, aż jej doświadczysz. Swami! Już bardzo dużo wiemy o boskości. Czego jeszcze potrzebujemy na tym świecie? Jesteś w błędzie. Nie wystarczy, że po prostu wiesz. Ważne jest doświadczenie, a nie książkowa wiedza. Gita mówi o trzech 45 Sai Ram – lato 2010 krokach w duchowości: dźnatum – wiedza, drastum – wgląd i prawestum – doświadczenie. Wyobraź sobie, że chcesz zjeść kokosowe chutney. Co robisz? Musisz zebrać wszystkie składniki niezbędne do jego przygotowania, jak kurma i pulao. Następnie musisz je podać na talerzu. Nie wystarczy wiedza i widzenie potrawy, musisz ją jeszcze zjeść – to doświadczenie. Wiedza o potrawie jest bezużyteczna. Doświadczenie jej smaku to mądrość. Natomiast według Brahmasutry zebranie wszystkich składników chutney to karma dżidżńasa, połączenie wszystkich składników to dharma dżidżńasa, a jedzenie, błogość smakowania i zdobyta wiedza, że chutney jest dobre, właściwie przygotowane to brahma dżidżńasa, doświadczanie Boga. Swami, wykonujemy zarówno dobre, jak i złe czyny. Czy te dobre kasują negatywne efekty naszych złych czynów? Jako student handlu myślisz w kategoriach kredytu i debetu. Ale Bóg jest super-księgowym. Jego saldo jest inne. Dobro może dodawać do dobra, a zło do zła. On jednak wcale nie dodaje konsekwencji twoich czynów do salda ani ich odejmuje. Mały przykład. Przypuśćmy, że masz nasiona kolczastych krzewów i drzew owocowych. Gdy je zasiejesz, co się dzieje? Jedne nasiona wyrastają w kolczaste krzaki, a drugie w drzewa owocowe. Muszą wykiełkować w ten sposób, a nie odwrotnie. Podobnie jest z grzesznymi i dobrymi czynami. Są osoby, które przyrzekają, że ofiarują 10 tys. rupii Panu Wenkateśwarze, jeśli wygrają na loterii milion rupii. Czy nie rozumieją, ze Bóg, który może dać im milion rupii nie potrzebuje tych dziesięciu tysięcy. Ludzie nie myślą rozumnie i logicznie, ale według swych doczesnych standardów. A Swami chce, żebyście uduchowili również wasze doczesne działania. Swami, czy nie wystarczy, że jesteśmy po prostu dobrzy? Bo czyż możemy poznać Boga? Usuń literę „o” ze słowa „Good” (ang. dobro). Jeśli to „o”, czyli prakriti (świat materialny) albo identyfikację z ciałem się usunie, to pozostanie God (Bóg). Znacie literę „w” (ang. double you – podwójne „ty”). Podwójne „ty” to dusza indywidualna – dżiwatma 46 Sai Ram – lato 2010 oraz dusza kosmiczna – paramatma. To maja (iluzja) nie pozwala ci zrozumieć ich jedności. Jeśli powtarzasz „my”, moje wiele razy, zaczyna to brzmieć jak „maja”. To właśnie poczucie „moje” i „twoje” odpowiedzialne jest za wszystkie nieszczęścia tego świata. Nie porusza cię zbytnio, gdy samochód sąsiada zostanie uszkodzony. Ale wystarczy mała rysa na twoim aucie, żebyś się zdenerwował i bardzo zmartwił. Jeśli sąsiad sprzeda lub rozbierze swój dom, ciebie to nie dotyka. Ale jeśli zniszczy się twój dom będziesz bardzo smutny. Dlaczego? Poczucie – „to jest mój dom” czyni cię smutnym. Poczucie „moje” jest mają. Jeśli maja odejdzie, będziesz doświadczać jedności w różnorodności. Swami, mówi się, że nie możemy uciec od konsekwencji swoich czynów. Dlaczego widzimy, że nikczemni ludzie są szczęśliwi, mimo ich okropnych czynów? Mówisz, że nikczemni ludzie są szczęśliwi. Oni mogą dokonywać przestępstw z uśmiechem, ale później cierpią i płaczą. Konsekwencje niektórych czynów przychodzą natychmiast, innych później, a jeszcze innych – po długim czasie. Przykłady? Gdy zranisz się nożem, krew tryska natychmiast. Gdy doimy krowę, mleko z wymienia popłynie po chwili. Pokarm zostanie strawiony dopiero po wielu godzinach. Podobnie ziarno wykiełkuje dopiero po dłuższym czasie. Ale to tylko kwestia czasu. Nikt nie uniknie konsekwencji swoich czynów. Bóg jest stworzycielem i powinien stwarzać tylko szczęście. Dlaczego stworzył trudności i zmartwienia? Przepraszam Swami za to pytanie? Bez trudności nigdy nie odczujesz szczęścia. Bez trudności nigdy nie poznasz wartości przyjemności. Na przykład, spędzasz czas w tym klimatyzowanym pokoju. Jeśli nie znasz wartości klimatyzacji musisz wyjść na zewnątrz i poczuć palące promienie słońca. W pomarańczy gorzka skóra chroni słodki sok. Dobro i zło koegzystują. Coś co daje ci szczęście teraz, może później sprawić, ze będziesz nieszczęśliwy. I odwrotnie. Tak, nic nie da wam absolutnego szczęścia lub nieszczęścia. Wełniany płaszcz daje nam zimą szczęście, a latem jest nieszczęściem. Podobnie piec. Tak więc szczęście i nieszczęście 47 Sai Ram – lato 2010 zależą od czasu, okoliczności i sytuacji. Przyjemność to przerwa między bólami. Ból to przerwa między przyjemnościami. Jeśli w smutku myślisz o trudnościach i cierpieniu, ból się podwaja. W złym okresie powinieneś myśleć o tych dniach, gdy byłeś szczęśliwy. Wtedy cierpienie się zmniejsza. Powinieneś traktować wszystkie trudności jako test Boga. Wielbiciele powinni witać trudności jako testy ich oddania i wiary. Czy student może zdać do wyższej klasy bez zaliczenia testu? Czy lekarz przepisze lekarstwo bez zbadania pacjenta? Czy diament osiągnie pełny blask bez obróbki przez jubilera. Glina musi być wypalona i przetworzona, by powstał z niej dzban. Nie powinniście więc martwić się trudnościami w życiu. W Mahabharacie Kunti prosi Krisznę, by dał jej i jej synom jak najwięcej trudności, by nieustannie i gorliwie o Nim myśleli. Tak więc, dobro i zło zostały stworzone przez Boga dla waszego odkupienia i wyzwolenia. Skąd bierze się zło? Czy umysł jest jego źródłem? Co przekracza dobro i zło? Jak wyeliminować zło? Oświeć nas Swami. Zło nie jest związane z umysłem. Raczej wywodzi się z samskar, wcześniejszych działań. Umysł jest pełen myśli. To dlatego mówi się sankalpawi kalpatmakam manah. Umysł jest z natury zdeterminowany i negatywny. Jest twardy jak wosk i mięknie od niewielkiego nawet ciepła. W tym stanie wszystko się do niego przylepia. Gdy wosk wrzuci się do ognia, topi się on całkowicie. Przywiązanie i nienawiść przylepia się do umysłu, gdy jest miękki. Gdy się całkowicie stopi, nic do niego się nie przylepi. Tak jak ogień całkowicie topi wosk, tak dźńana, najwyższa mądrość, roztapia umysł. Atma jest ponad dobrem i złem i nic nie jest w stanie jej dotknąć ani zranić. Będąc świadkiem, atma przekracza dualizm. Kwiat lotosu rozkwita w wodzie i błocie, ale ani woda ani błoto do niego się nie przylepiają. Błoto to samskary z wcześniejszych żywotów, a woda to konsekwencje obecnych czynów. Kwiat duszy jest ponad przeszłością i teraźniejszością. Pragnienia, które są ograniczone w czasie, tworzą nerpu (w telugu) – umiejętności, zdolności, kunszt, podczas gdy boskość wydobyta z zakamarków 48 Sai Ram – lato 2010 serca to kurpu – porządek lub synteza. Innymi słowy, nerpu jest prawritti, skierowane na zewnątrz, a kurpu jest niwritti – skierowane do wewnątrz. Nerpu to materia umysłu, a kurpu – materia serca. Każda gra wymaga pola do gry, każda pieśń – rytmu. Ptak wykluwa się z jajka, a drzewo z nasienia. Podobnie natura atmy i człowieka są podobne i uzupełniają się wzajemnie. Niepamiętanie o złu, to droga do pozbycia się zła. Zapamiętajcie to, a wszystko będzie dobrze. Tłum. Bogusław Posmyk Ślepcy To nie dziwne, że ślepcom ciemność nie przeszkadza idą pewnie potykając się o Nic i Nic ich nie zastanawia Na planecie niewiedzy ślepców kraina w której codzienność kalectwem jest Jeden z drugiego szydzi katolicy z hindusów z muzułmanów żydzi pytają: kto winny, kto wierny? wszyscy Podaj mi światła laskę białą Panie bym zasłużył na Twą łaskę Oczom wzrok przywróć nieśmiertelny Błagam cię! Ja-niewierny Aneta Gawlicka 49 Sai Ram – lato 2010 Literatura Sai Cudowne dziecko Fragmenty I tomu „Satjam, śiwam, sundaram” (Prawda, dobro i piękno) – biografii Sathya Sai Baby napisanej przez prof. Kasturiego. Dwudziestego trzeciego listopada 1926 roku urodził się ów syn. Było to o świcie. Mieszkańcy wioski śpiewali imiona Śiwy, pamiętając, że jest to przecież dzień Kartika Somawara – poniedziałek świętego miesiąca Kartika, poświęcony pudży i oddawaniu czci Śiwie. Dzień był szczególnie pomyślny dla wielbienia Śiwy, ponieważ gwiazdą wschodzącą była wtedy Ardra [której bóstwem przewodnim jest Rudra – forma Śiwy]. W takich rzadkich sytuacjach, kiedy spotykają się: dzień, miesiąc i gwiazda, w świątyniach celebrowane są szczególne pudże. Był wtedy rok Akszaja – „nigdy nie zmniejszający się, zawsze pełny!” Matka również dopiero co skończyła, zgodnie ze swymi ślubami, pudżę do Satjanarajany. Śpieszyła się, bowiem kiedy dopełniała końcowych obrzędów, pojawiły się bóle porodowe. Kiedy Iśwaramma oznajmiła, że bóle nadeszły, posłano po teściową, Lakszammę – starszą, pobożną panią domu. Okazało się jednak, że ta udała się do domu kapłana, aby wykonać pudżę do Satjanarajany, więc posłańcy pospieszyli tam i ponaglili ją do powrotu. Kobieta jednak była tak bardzo ufna w łaskę Satjanarajany, tak stała w swoim oddaniu, tak zdyscyplinowana w pełnieniu przypisanych przez religię czynności, że nie pozwoliła się popędzać! Odesłała ich z wieścią, że przyniesie Iśwarammie święte ofiary z pudży i w żadnym wypadku nie przerwie swoich modlitw! Dokończyła cały obrzęd w pełnym skupieniu, wróciła do domu i dała synowej kwiaty oraz świętą wodę. Iśwaramma zaś dzięki temu uzyskała błogosławieństwo Pana. A w następnej chwili Pan się narodził, gdy słońce wzeszło nad horyzont. 50 Sai Ram – lato 2010 Baba powiedział, że w tym boskim przejawieniu szczególne jest to, że inkarnacja ta nigdzie się nie przeniosła z miejsca narodzin swego ciała, gdyż właśnie to miejsce wybrała na ośrodek swojej misji ulżenia cierpieniom na świecie. Zatem Puttaparthi musiało być podwójnie szczęśliwe tamtego listopadowego poranka, gdyż Awatar wybrał tę wioskę na miejsce swoich narodzin i zamieszkania. Doprawdy, wioska nosząca nazwę „Obfitość mrowisk” zgotowała temu dziecku niezwykłe powitanie! W izbie, gdzie leżało niemowlę, znalazł się wąż! Kobiety przez długi czas go nie widziały, ale kiedy noworodkiem, leżącym na posłaniu z ubrań, coś zaczęło spod spodu, poruszać w górę i w dół, zaparło im dech. Szukając przyczyny znalazły pod owym posłaniem kobrę! Wąż ten odgrywał rolę Seszy [kosmicznego węża, na którym spoczywa Wisznu] dla Sesza-Sai! Dziecko było nieopisanie czarujące, co nie powinno dziwić. Bowiem już w kolebce miało wszystkie jogiczne siddhi [nadludzkie moce], które, jak mówi Patańdżali, przychodzą wraz z narodzinami. Baba oświadczył, że już przed swoim narodzeniem wiedział, gdzie się urodzi. Powiedział też, że urodził się z tymi wszystkimi cudownymi mocami, które potem, z własnej woli, przejawiał jedną po drugiej, gdy uznał, że może je ujawnić. Wspaniałość dziecka przejawiała się też w aureoli wokół głowy, a jego uśmiech odznaczał się pięknem nie z tego świata i niebiańską mocą urzekania serc. Parę lat temu Baba powiedział mi: „Ja nie śpię w nocy. Przypominam sobie wtedy zdarzenia ze swych przeszłych przejawień i śmieję się do siebie, gdy przepływają obrazy wspomnień.” Można więc założyć, że lilijki śmiechu i czerwone pączki róż radości, które zdobiły kołyskę owego dziecka, rozkwitały wspomnieniami poprzednich inkarnacji i przygód! Dziecku nadano imię Satjanarajana, gdyż związek pomiędzy pudżą do Boga Narajany i spełnieniem pragnienia, jakie żywiła, wydał się matce bardzo ważny. Kiedy dokonano namakaranam (obrzęd nadawania imienia dziecku), a imię wyszeptano mu do ucha, wydawało się, że dziecko uśmiechnęło się, gdyż sugestia 51 Sai Ram – lato 2010 nadania mu tego imienia musiała wypłynąć od niego samego! Jak inaczej wyjaśnić to, że podstawowym warunkiem duchowego rozwoju jest, w naukach Baby, właśnie satja [prawda]? Ten wyraziciel prawdy, będący jej ucieleśnieniem, nie mógł nadać sobie bardziej trafnego imienia. Dziecko stało się ulubieńcem całej wsi Puttaparthi. Wieśniacy wraz z pasterzami prześcigali się w pieszczeniu i karmieniu go. Bawili się jego cudnymi, jedwabistymi loczkami, a czarujący uśmiech tego dziecka przyciągał wszystkich. Dom Peddy Wenkapy Radżu był zawsze pełen odwiedzających, którzy przychodzili pod byle pretekstem i gromadzili się wokół kołyski, śpiewając kołysanki i obsypując dziecko pieszczotami. Zapominali o swym monotonnym życiu. Wkrótce powietrze wypełnił zapach jaśminu. Satja rozświetlał dom jak lampa, a jego śmiech rozbrzmiewał na ulicy, kiedy gaworzył, tworząc swój słodki słownik dźwięków. Wszyscy zauważyli ze zdziwieniem, że uwielbiał nosić szerokie znaki wibhuti na czole i nalegał, aby robiono mu nowe, kiedy tamte się starły. Lubił też mieć kropkę z kumkum na środku swego szerokiego czoła, choć z obawy przed „złym okiem” matka rzadko spełniała to pragnienie. Musiał więc odnajdywać odpowiednie pudełeczko w przyborach toaletowych swoich sióstr i sam nakładał sobie kumkum. On jest Śiwą, On jest Śakti – musi więc mieć zarówno wibhuti jak i kumkum ( biały popiół i czerwony proszek z kurkumy lub szafranu). Satja trzymał się z dala od miejsc, gdzie zabijano lub męczono świnie, owce, bydło czy drób lub łowiono ryby. Unikał kuchni oraz naczyń używanych do gotowania mięsa lub drobiu. Kiedy jakiś ptak został wybrany ze stada z przeznaczeniem na obiad, Satjanarajana, mały chłopczyk, biegł ku niemu, przyciskał go do piersi i pieścił, jakby ta dodatkowa ilość miłości jaką nań wylał, miała skłonić starszych, by zmiękli i oszczędzili go. Sąsiedzi nazwali chłopca „Brahmadżniani”, z uwagi na tę niechęć do zabijania i miłość do stworzeń. Chłopczyk często odwiedzał dom Karnama, gdzie mieszkali bramini i wegetarianie i jadł to, co przygotowała Subbamma, mieszkająca tam starsza pani. 52 Sai Ram – lato 2010 Rzadko odpłacał się, kiedy został szorstko potraktowany przez towarzyszy zabaw. Wieści o takim złym traktowaniu docierały do jego rodziców od innych malców, nigdy od Satji, który zdawał się nie odczuwać w najmniejszym stopniu bólu ani zmieszania. Zawsze mówił prawdę i nigdy nie uciekał się do wykrętów, którymi przestraszone dzieci próbują ukryć swoje błędy. Jego zachowanie tak wyróżniało się na tle innych dzieci, że pewien żartowniś nadał mu przydomek „dziecka-bramina!” Tak, było to stosowne określenie. Ów żartowniś nie zdawał sobie sprawy z tego, że w poprzednim wcieleniu to dziecko, z którego tak się obecnie śmiano, powiedziało w Śirdi: „Ten bramin wprowadzi setki tysięcy ludzi na białą ścieżkę i poprowadzi ich ku ich przeznaczeniu!” W dziecięcym wieku trzech czy czterech lat, ten „bramin” zachowywał się tak, jakby jego serce topniało na widok ludzkiego cierpienia. Gdy w drzwiach pojawiał się jakiś żebrak wołając o pomoc, Satja przerywał zabawę i pędził, by zmusić swe siostry do wsparcia tego człowieka ziarnem zbóż czy posiłkiem. Dorośli byli rozdrażnieni tą ciągłą procesją wyciągniętych dłoni. Łatwo wpadali w złość i czasem odpędzali żebraka krzykiem, zanim Satja zdołał mu pomóc. Dziecko płakało wówczas tak długo i głośno, że można było uciszyć je tylko w jeden sposób – przyprowadzając żebraka z powrotem. Czasem, aby zatrzymać tę, zdaniem dorosłych, „kosztowną i źle skierowaną” dobroczynność , matka chwytała dziecko i ostrzegawczo podnosząc palec, mówiła: „Słuchaj, możesz dać mu jedzenie, ale pamiętaj, że wtedy sam będziesz głodować.” To nie odstraszało dziecka. Nadal wynosił z domu pożywienie dla głodnych. A potem sam nie jadł obiadu czy kolacji. Nikt nie mógł namówić go do jedzenia. Dziecko było jednak odwiedzane przez jakiegoś tajemniczego przybysza, który je karmił! Kiedy bowiem Satja odmawiał jedzenia i trwał w tej odmowie przez całe dni, nie sprawiał wrażenia, że głoduje. Jak mówiła Iśwaramma, twierdził, że jest najedzony – bo jakiś thata (starzec) suto go karmił kulkami ryżu gotowanego na mleku. Dowodem był pełen żołądek dziecka, które pokazywało też inny dowód. Wyciągało do mamy prawą rączkę, aby ją 53 Sai Ram – lato 2010 powąchała i oto wdychała z malutkiej dłoni zapach masła ghi, mleka i twarogu tak wspaniały, że nigdy nie rozkoszowała się podobnym. To zadziwiające. Kto był tym thatą, niewidzialnym przybyszem i tajemniczym żywicielem tego dzieciątka? Kiedy Satja zaczął już biegać po ulicy, wyszukiwał osoby kalekie, ślepe, zniedołężniałe, chore i przyprowadzał je za rękę na próg domu rodziców. Siostry musiały znaleźć w spiżarni czy kuchni trochę zboża lub jedzenia i włożyć do miski żebraczej, podczas gdy „mały mistrz” przyglądał się temu z zadowoleniem. Satjanarajana wskazywany był innym dzieciom jako wzór przez ich rodziców. I to tak często, że dzieci zaczęły nazywać go „guru”! Dowiedziano się o tym w dziwnych okolicznościach. Było to w święto Ramanawami (urodziny Pana Ramy). Późnym wieczorem ulicami wioski wyruszyła procesja. Ogromny obraz Śri Ramy umieszczono na przybranym kwiatami wozie, ciągniętym przez woły. Jechał nim też kapłan, który wieszał na obrazie girlandy kwiatów ofiarowywane przez głowy rodzin i dbał o to, by kamfora odpowiednio płonęła przed obrazem. Dźwięki piszczałek i bębnów obudziły śpiących mieszkańców wioski, a wóz posuwał się po nierównych drogach Puttaparthi. Nagle obie siostry małego Satji odkryły, że nie ma go domu. Nakazano poszukiwania. Mężczyźni gorączkowo go szukali, bo było już po północy. Ich uwagę przyciągnęło przybycie przed drzwi domu owego wozu zaprzężonego w woły. Kiedy mieszkańcy domostwa Peddy Wenkapy Radżu wyszli na próg, zobaczyli zadziwieni pięcioletniego Satję, pięknie ubranego, siedzącego z powagą na wozie pod obrazem! Zapytali, dlaczego tam siedzi, zamiast iść, jak inni, pieszo. Szybko nadeszła odpowiedź: „On jest naszym guru!” Tak... On jest guru dzieci ze wszystkich krajów i wszystkich czasów! W wiosce Puttaparthi znajduje się mała szkoła podstawowa i Satja chodził do niej ze swymi rówieśnikami, aby zyskać coś szlachetniejszego niż nauka ortografii i pisania. W tamtych czasach był w tej szkole ciekawy system karania, w celu nauki punktualności. Szczęśliwe dziecko, które wchodzi do szkoły 54 Sai Ram – lato 2010 jako pierwsze i pozdrawia nauczyciela, oraz to, które przybywa jako drugie, jest zwolnione od kary, ale każdy dzieciak, który z jakiegoś powodu, uzasadnionego czy nie, spóźnia się, musi posmakować rózgi. Przy czym ilość uderzeń zależy od jego miejsca na liście spóźnialskich – im przyszło się później, tym więcej rózg. Aby uciec od tej męki, dzieci zbierały się pod okapem budynku szkoły na długo przed wschodem słońca, w deszczu czy we mgle. Satja poczuł solidarność z towarzyszami zabaw drżącymi z zimna. Przyniósłszy z domu koszule, ręczniki i dhoti, pookrywał nimi chłopców. Rodzice odkryli to i nie mogąc zrobić nic innego, zamknęli w skrzyniach wszystkie ubrania, na stratę których nie mogli sobie pozwolić. Satjanarajana był przedwcześnie rozwiniętym dzieckiem, przyswajającym więcej, niż ktokolwiek mógł Go nauczyć i o wiele szybciej niż większość dzieci. Potrafił śpiewać wszystkie piosenki i hymny, które powtarzano w domu podczas przygotowań do wiejskich oper, a nawet ułożył, w wieku siedmiu czy ośmiu lat, kilka poruszających serce pieśni, które zostały przyjęte z zadowoleniem i włączone do publicznego przedstawienia. Tłum. Grzegorz Leończuk Tajemnica Płochliwy umysł o zamarzniętą taflę oczu uderza nie może się wydostać, bo nie wie dokąd zmierza Powabna materia, jak panny młodej suknia tak lśniąca i tak ułudna Potargane myśli dekoncentracji najemnicy strzegą największej życia tajemnicy Bóg Człowiek- Człowiek Bóg Wszechmogący Aneta Gawlicka 55 Sai Ram – lato 2010 Duchowość Sai Byłem tam jako czysta świadomość Fragment książki „Seeking Divinity”(Szukając boskości) dr. Johna Hislopa, poszukiwacza duchowego i wieloletniego wielbiciela Sai Baby, zawierającej zapisy spotkań z nim zarejestrowane w różnych krajach. Przedstawiamy kolejny jego wykład nieco skrócony podczas Krajowego Spotkania Wielbicieli Sai w Mt. Eden Center w Nowej Zelandii, 22-25 października 1993 r. Gdy zostałem zaproszony do Nowej Zelandii odpowiedziałem, że na zagraniczne spotkania jeżdżę tylko wtedy, gdy Swami mi na to pozwoli. Zapytano mnie wtedy, jak zapytam o to Swamiego. Myślę, że przypuszczali, że wchodzę w trans, przenoszę się do Prasanthi i pytam Swamiego. Ale odpowiedziałem: „Po prostu piszę do Swamiego list, że zostałem zaproszony i żeby dał mi jakoś znać, jeżeli nie powinienem jechać”. Ponieważ nic takiego mi Swami nie przekazał, uznałem, że mogę do was przyjechać. I jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Boże Narodzenie Pewnego razu została mi wyznaczona rola osoby odpowiedzialnej za obchody świąt Bożego Narodzenia w Prasanthi Nilajam. Po przygotowaniach poszliśmy na werandę, aby zaprosić Swamiego, by zagrał swą rolę w tym, co przygotowaliśmy. Zapukaliśmy do Jego drzwi i...cisza. Otworzyłem drzwi i zajrzałem. Był tam jego pomocnik, który powiedział, że powie Swamiemu o naszym przyjściu. Gdy Baba przyszedł, powiedziałem: „Swami, jesteśmy gotowi”. Baba odparł: „Nie przyjdę”. Co się stało? Otóż, zapomniałem go zaprosić. Zawsze zaprasza się Swamiego na święta, gdy ma być wielka ceremonia. Ale On mi wybaczył. Upadłem do Jego stóp i poprosiłem o wybaczenie i wzięcie udziału w święcie. I tak się stało. 56 Sai Ram – lato 2010 Swami ma wiele różnych twarzy i niektóre z nich mogą wydawać się nam dziwne. Pewnego dnia, gdy siedziałem na werandzie w Prasanthi, Swami zbliżył się i słońce mocno zaświeciło na jego twarz. Zobaczyłem wtedy trzy szerokie pręgi wibhuti. Nie na Jego skórze, ale pod skórą. Posiłek ze Swamim Opowiem wam teraz o zdarzeniu w w Bombaju, w Dharmakszetrze – wielkim budynku wybudowanym dla Swamiego. Gdy Swami przyjeżdża, tysiące ludzi wypełniają wielki amfiteatr i czekają na Jego słowa. Obok dharmakszetry stoi dom, w którym nocują goście Swamiego. W domu tym jest korytarz i pokoje po obu stronach, a poniżej jest jadalnia. Goście schodzą do niej i siadają na podłodze. Swami zasiada przy małym stole i hostessy podają mu jedzenie, a potem gościom. Zapewne chcecie zapytać się o błogosławieństwo Swamiego przed jedzeniem. Wiecie, że zanim weźmiemy pierwszy kęs, powinniśmy poświęcić posiłek Swamiemu, mówić na przykład: „Najdroższy panie, Ty jesteś pożywieniem oraz Tym, który daje nam pokarm i który go konsumuje. Oddaję Tobie to jedzenie i wszystkie moje czyny”. Swami mówi, że modlitwa przed jedzeniem jest bardzo ważna, gdyż mózg jest odżywiany przez najbardziej subtelne elementy pożywienia. Gdy jemy mięso, to w nim te subtelne składniki są skażone przez silne emocje zwierząt. Dlatego jest ono niekorzystne dla mózgu. Podkreśla też, że nie możemy być pewni co do czystości osób przygotowujących jedzenie, których myśli i emocje mogą nas dotknąć. Swami opowiedział mi przypowieść ilustrującą ten fakt. Pewien prawdziwy jogin mieszkał w sąsiedztwie bogacza, który go bardzo szanował. Zaprosił go na obiad, który podano w złotych naczyniach. Po obiedzie bogacz zauważył brak kilku złotych naczyń. Pomyślał, że jogin musiał je zabrać. Poszedł do niego i zapytał czy nie wziął złotych naczyń. Jogin odpowiedział: „Tak, tak, są tutaj”. Swami wyjaśnił, że kucharz bogacza był był złodziejem. Skaził swoją osobowością pożywienie, które wpłynęło negatywnie na umysł i naturę jogina. 57 Sai Ram – lato 2010 Swami powiedział też, że zawsze możemy trafić na niewłaściwe pożywienie. Być może źli ludzie nim handlują. Dlatego zawsze oddawaj to, co jesz, Bogu, a wtedy pożywienie będzie czyste. I nic ci w tym pożywieniu nie zaszkodzi. Wiedziałem, że zawsze należy błogosławić jedzenie, ale wtedy w jadalni w Dharmakszetrze podniosłem łyżkę do ust i dopiero wtedy o tym sobie przypomniałem. Powiedziałem: „Dzięki Ci Boże, że sobie przypomniałem”. Swami spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem. Złota aureola Tego samego dnia po kolacji poszliśmy do innego pomieszczenia, gdzie Swami wygłaszał mowę. Stał przy ścianie, a my siedzieliśmy. Myślę, że byłem jedynym człowiekiem z Zachodu. Wpatrywałem się w Swamiego bardzo intensywnie, po prosu gapiłem się. Patrząc tak, zobaczyłem za jego głową złotą aureolę. Nie była kolista, tak jak na obrazkach, ale otaczała kontur głowy i włosów. Była to bardzo błyszcząca i całkiem gruba aureola. Ale na ścianie, za Swamim, była druga, okrągła aureola, jak wielki, złoty półmisek. Gdy Swami ruszał głową, aureola wokół włosów ruszała się wraz z nią, ale ta okrągła, na ścianie nie ruszała się. Hindusi zauważyli, że się gapię i zapytali o to. Odpowiedziałem, że patrzę na aureolę. Nie mogąc jej zobaczyć, zapytali o to Swamiego. Baba odparł: „Jeśli będziecie patrzeć intensywnie, z prawdziwym wysiłkiem, zobaczycie aureolę”. Później w Brindawan rozmawiałem z młodą kobietą z Zachodu. Ta dziewczyna powiedziała, że widziała również aureolę wokół głowy Swamiego i większą, okrągłą na ścianie, która się nie poruszała. Listy do Swamiego Gdy piszemy list do Swamiego możemy mieć wątpliwości czy Swami czyta te listy. Mogę was zapewnić, że niezależnie jak dużo jest tych listów, Swami wszystkie je czyta. Głównie wieczorem i w nocy. On nie śpi, bo czyż pełna świadomość mogłaby być nieświadoma? On odpoczywa w swoim pokoju, ale nie śpi. Zasłania okna, żeby światło nie przyciągało ludzi, którzy widząc, 58 Sai Ram – lato 2010 że Swami czuwa, przychodzą pod Jego dom i patrzą w okna. I czyta listy. Rano pomagający mu chłopcy palą te listy. Nikt nie czyta tych listów poza Swamim. Czasami listów jest zbyt dużo i Swami czyta je też następnego ranka. Pewnego dnia siedziałem na ławce i wszedł Swami. Zamiast usiąść, jak zwykle na krześle i otworzyć listy, usiadł na podłodze. Zwykle, gdy siedzi na krześle i czyta listy, na całej podłodze leżą skrawki papieru. Ale teraz siedział na podłodze, a ja na ławce, czyli wyżej. Natychmiast więc usiadłem na podłodze. Swami zapytał: „Hislop, czemu usiadłeś na podłodze?”. Odpowiedziałem: „Swami, wielbiciel nigdy nie powinien siedzieć wyżej niż guru”. Swami odpowiedział: „Nonsens, siadaj na ławce”. Tak też zrobiłem. Zaczął otwierać listy. Spojrzał na mnie i powiedział: „Wiem, o czym myślisz. O tym, że tak naprawdę nie czytam tych listów”. Swami obchodzi się z listami w szczególny sposób. Jeden może otworzyć, wyjąć do połowy, spojrzeć i odrzucić. Następny może tylko dotknąć i nawet nie otworzyć. Inny znów może wyjąć z koperty i spędzić 2-3 minuty na uważnym czytaniu. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem. „Pokażę ci Hislop, że jest inaczej” dodał Baba. „Usiądź obok mnie”. Gdy tak zrobiłem, wziął kilka listów i powiedział: „Ten list przyszedł z pewnego miejsca, ma pewną datę i zaczyna się tak...”. Powiedział to wszystko, zanim go otworzył, po czym podał mi ten list. Mogłem przeczytać, że wszystko, co mówił, było prawdą. Podobnie zrobił z pozostałymi listami. Wszechobecny opiekun Swami ma, oczywiście, nieskończoną moc. Słyszymy różne opowieści i wiemy, że są prawdziwe. Opowiem wam o pewnym zdarzeniu w czasach, gdy wielu hippisów włóczyło się po Indiach. Ich rodzice pisywali do Swamiego i prosili o pomoc w powrocie ich syna czy córki do domu. Czasami Swami pomagał. Pewna zaginiona córka została w ten sposób odnaleziona i jej rodzice przyjechali po nią z Nowego Jorku. Dojechali taksówką z Bangalore do Whitefield o szóstej wieczorem i po wieczornym darszanie 59 Sai Ram – lato 2010 nie mogli znaleźć taksówki, by wrócić. Zapytali mnie i moją żonę czy mogą jechać z nami. I pojechaliśmy razem. Taksówkarz bardzo się spieszył. Wybrał starą drogę, która była krótsza, ale bardzo kręta. Jechał za autobusem i chciał go wyprzedzić. Zobaczył przed sobą odległe światło w dużej odległości. Przyspieszył i gdy znalazł się obok autobusu okazało się, ze to światło należało do szybko zbliżającego się samochodu. Normalnie w takiej sytuacji jeden z kierowców powinien ustąpić i zjechać na pobocze. Ale tu nie było takiej możliwości, bo naprawiano drogę i wokół niej leżały materiały budowlane. Nic nie dało się zrobić. Zamknęliśmy oczy czekając na śmierć. Ale nic się nie stało. Gdy otworzyliśmy oczy, jechaliśmy dalej. Obejrzeliśmy się i zobaczyliśmy w tyle światła tamtego auta. Następnego ranka pojechaliśmy do Brindawan. Swami był na werandzie. Upadłem do Jego stóp i podziękowałem za uratowanie życia. Odpowiedział: „Tak, tak, to byłby poważny wypadek, nieprawdaż?”. I dodał: „Byliście w takim szoku, że nawet nie wezwaliście Swamiego. Ale Swami i tak was uratował”. Zapytałem: „Swami, jak to zrobiłeś? Musiałeś chyba wyprzedzić czas i przestrzeń. Swami zaśmiał się i nic nie powiedział. Żeby nas uratować musiał tam być. To właśnie jest wszechobecność. Narasimhan to dziennikarz miesięcznika Sanathana Sarathi. Przed kilku laty pojechał do Rzymu i zapomniał okularów, bez których prawie nic nie widział. Jak więc miał pisać artykuły i przesyłać je do czasopisma w Indiach. Był zrozpaczony i zaczął modlić się do Swamiego, gdy nagle okulary spadły mu na kolana. Gdy wrócił do Indii, tam jego okularów już nie było, bo przeniosły się do Rzymu. Narasimhan siedział ze mną na werandzie w Prasanthi. Swami zwykł wołać go, by porozmawiać o kolejnym wydaniu Sanathana Sarathi, a wraz z nim wzywał i mnie. Mieliśmy więc okazję być długo sam na sam ze Swamim. Ale zdarzyło się, że Narasimhan popełnił poważny błąd i Swami powiedział mu „wyjdź” i nie wzywał go przez 3 lata, a nawet do niego się nie odzywał. Ale Narasimhan miał mocny charakter. Mimo tej banicji wydawał bez przerwy Sanathana Sarathi. Teraz wrócił do łask i znów Baba wzywa go na rozmowy. 60 Sai Ram – lato 2010 Pewnego razu, po sesji pytań i odpowiedzi dla zagranicznych gości, poszedłem razem z Narasimhanem do Swamiego, który powiedział: „Hislop, twoja dzisiejsza mowa spowodowała dużo zamieszania u słuchaczy”. „Co masz namyśli Swami?”, zapytałem. „Oni zadawali pytania, a ty odpowiadałeś z punktu widzenia adwajty, czego nie rozumieli, więc zadawali dalsze pytania i wcale nie było zrozumienia”, wytłumaczył Baba. „Przepraszam, Swami”, odpowiedziałem, po czym zapytałem: „Swami, skąd to wiesz? Skąd wiesz, co mówiłem i co mówili i myśleli słuchacze? Sala wykładowa była daleko stąd. Czy poszedłeś tam jako Bóg, jako Iśwara?”. Swami odparł: „Czyż nie wiesz, że Bóg ma tysiące oczu i uszu?”. „Tak, Swami, ale chciałbym wiedzieć, jak wchodzisz do tej sali i słyszysz wszystko?”, odpowiedziałem. „Byłem tam jako czysta świadomość”, brzmiała odpowiedź. Czyli Swami jest w pełni świadomy wszystkiego, co się dzieje. Następnego dnia Włosi poprosili mnie, bym do nich przemówił. Spotkanie było w „szedzie”. Daleko od Swamiego. Po wykładzie poszedłem z Narasimhanem do Swamiego i zapytałem: „Czy dziś poradziłem sobie lepiej?”. Swami odparł: „Tak. Mówiłeś o naukach Swamiego, ale miałeś problemy z językiem”. „Tak, Swami, mówili po włosku, ale mieliśmy tłumacza”. „Hislop, odparł Baba, nie dałeś zbyt dobrej odpowiedzi temu młodemu człowiekowi, który pytał o Chrystusa”. Tak, Swami jest świadomy wszystkiego, co się dzieje. Opowiem wam jeszcze jedną historię, by przekonać was, że Swami jest w każdym miejscu i o każdym czasie. Również w tej sali stoi za każdym z was. Po trzech latach pobytu w Prasanthi Nilayam wróciłem do USA i czułem wszędzie obecność Swamiego. Czułem, jakby głowa i ramiona Swamiego odcisnęły się na moich. To wrażenie utrzymywało się przez trzy lata. Gdzie nie poszedłem, wszędzie czułem Swamiego, widziałem go za każdą osobą w ośrodku Sai, a pod ścianą stał rząd Swamich. Gdy te wizje skończyły się, zapytałem o to Swamiego. Odpowiedział: „Wszystkie zjawiska kiedyś się kończą. Miałeś tę wizję Swamiego 61 Sai Ram – lato 2010 bez wysiłku z twojej strony. Teraz musisz świadomie i z rozmysłem starać się widzieć Swamiego wszędzie, gdzie spojrzysz”. Tak też robię. Historia psa Powinniście myśleć, że Swami jest zawsze z wami. Czy macie dla niego krzesło w swoim domu? On jest w waszych domach. Gdy prowadzicie samochód, czy wyznaczyliście dla niego siedzenie? On jest w aucie z wami. A teraz posłuchajcie. Pan i pani McDowell mieszkali w Kentucky na południu USA, na małej farmie, cztery mile od miasta. Zazwyczaj medytowali wieczorem całą rodziną. Mieli psa, bardzo pobudliwego. Pewnego dnia pies zniknął. Kilka dni później znaleźli przed domem nowego psa. Ten pies był przyjacielski, lizał ich dłonie. Zdecydowali się go zatrzymać. Nie chcieli psa szczekającego, gdy medytują. Pan McDowell zamknął psa w garażu, żeby nie mógł wyjść i przystąpili do medytacji. Gdy skończyli medytować i wyszli z domu, zobaczyli, że pies jest na dworze, na schodach. Pan McDowell patrzył zdumiony i powiedział cicho: To musi być Swami”. Rodzina usłyszała, co powiedział, ale nie przywiązała do tego wagi. Trzy lata później, państwo McDowell pojechali po raz pierwszy do Indii. Byłem też wtedy z żoną w Prasanthi i razem z nimi zostaliśmy wezwani na audiencję. Ci z was, którzy mieli interview ze Swamim, wiedzą, że Swami stara się, żeby ludzie czuli się swobodnie i byli zrelaksowani, więc chodzi po pokoju i zadaje ludziom różne pytania, np. czy masz dzieci, jak się nazywasz, skąd przyjechałeś. Powiedział też coś do McDowellów, a po nich rozmawiał z trzema Hinduskami. Schylił się i coś im szeptem powiedział. Pani McDowell pomyślała, że powiedział im coś na temat jej rodziny. Po audiencji podeszła do nich i zapytała, co Swami im powiedział. Odpowiedziały: „Powiedział o was, że myślicie, że jest On psem”. To drobne zdarzenie na małej farmie zostało przez wszystkich zapomniane, tylko nie przez Swamiego, który był świadkiem tego, co działo się trzy lata temu na farmie. Nie myślcie 62 Sai Ram – lato 2010 więc o Swamim jako o mieszkańcu Prasanthi Nilayam, ale jako o mieszkańcu naszych domów, towarzyszu naszego życia. Swami jest z wami i jest to sekret ścieżki oddania, którą każdy z was może podążać. Wyzwolenie Chcemy samorealizacji, wyzwolenia, a Swami mówi, że możemy zyskać je natychmiast lub bardzo szybko. Ale to znaczy, że musimy przykładać taką samą wagę do tego pragnienia, jak do światowych rzeczy, których pragniemy. Jeśli moglibyście dostać milion dolarów dzięki nieustannym pamiętaniu o nich przez tydzień, gwarantuję, że nie byłoby chwili w dzień i w nocy, w której nie myślelibyście o tych dolarach. Dlaczego nie robimy tego samego dla samorealizacji, dla zjednoczenia z Bogiem? Jeśli poświęcimy temu każdą sekundę naszego życia, odłożymy wszystko poza potrzebami życiowymi i w każdej chwili będziemy skupieni na wyzwoleniu, na samorealizacji, na jedności z Panem, wtedy to osiągniemy. Możemy być wolni, całkowicie wyzwoleni. W rzeczywistości Swami mówi, że już jesteśmy wyzwoleni, że już jesteśmy boscy. To znaczy, że pierworodnym grzechem człowieka jest myślenie, że popadł w niełaskę, że jest odseparowany od Boga. Angażujemy się w nasze drobne kłótnie, problemy rodzinne, kłopoty w pracy i to wszystko przyciąga naszą uwagę, która powinna w stu procentach skupić się na Swamim, na samorealizacji. Jeśli tak zrobimy, dostąpimy samorealizacji. Kriszna mówił Ardżunie, że są dwie ścieżki zjednoczenia z Nim: oddania i mądrości. Swami mówi to samo, dokładnie tłumacząc, jak iść każdą z tych ścieżek. Adi Śankara, wielki wyzwolony mędrzec, żyjący przed setkami lat, mówił tak jak Swami, że samowiedza połączona z nieprzywiązaniem przynosi wyzwolenie. Co oznacza nieprzywiązanie? To, że człowiek nie identyfikuje się z tym, co się wokół dzieje, bo jest tylko świadkiem. I nie przywiązuje się do tego, czego jest świadkiem. Droga nieprzywiązania nazywana jest też ścieżką dociekania wewnętrznego. 63 Sai Ram – lato 2010 Baba często mówi: „Nie ma różnicy między tobą a mną, jesteśmy tym samym. To znaczy, że nie ma różnicy między Bogiem a dżiwą, która jest odbiciem Boga”. Ale my myślimy, że jesteśmy ciałem i nie wierzymy w to, że jesteśmy Bogiem. Jeśli będziecie obserwować siebie, zauważycie, że niezależnie co dzieje się z ciałem, istnieje świadomość tego, co się dzieje. Jeśli zagłębicie się w tę świadomość, zobaczycie, że jest taka sama przed doświadczeniem, podczas niego oraz po doświadczeniu. Czyli doświadczenie zdarza się na filmie świadomości, ale świadomość jest odrębna od czynu. To „istota”, która nie jest dotykana przez doświadczenie. Swami mówi, że zwierzę nie jest w stanie dostąpić samorealizacji, gdyż nie może oddzielić „istoty” od jej doświadczenia. Zwierzęta doświadczają, ale nie mogą wejrzeć w siebie, doświadczyć siebie. Dlatego też nigdy nie urzeczywistnią Boga. Jedynie człowiek ma taką możliwość. Tłum. Bogusław Posmyk 64 Sai Ram – lato 2010 Relacja Jesteśmy jednością XVIII Ogólnopolskie Spotkanie Wielbicieli Sai i Spotkanie Regionu 73 Krajów Bałtyckich Tegoroczne spotkanie wielbicieli Sai po raz siódmy odbyło się w Gdańsku-Sobieszewie i po raz trzeci w ośrodku „Relax”. Ale było wyjątkowe, bo po raz pierwszy miało charakter międzynarodowy. Było również pierwszym spotkaniem Regionu 73, do którego należy Polska, Litwa, Łotwa, Estonia oraz Finlandia. Od roku przewodniczącą regionu 73 jest Maria Quoos, poprzednia przewodnicząca Organizacji Sai w Polsce. Odwiedziła ośrodki Sai w tych krajach i zaprosiła wszystkich do Polski na spotkanie w dniach 3-6 czerwca. Po to, by nawzajem się poznać, zaprezentować, ale też przygotować do sierpniowej pielgrzymki do Prasanthi Nilajam. Uczestnicy pielgrzymki tworzą ponad 300osobowy międzynarodowy chór z krajów północnoeuropejskich tworzących Strefę 7 – w sumie 18 krajów. Dlatego codziennie w Sobieszewie odbywały się próby chóru z udziałem uczestników z czterech krajów – z Finlandii nikt nie dojechał. Podobne próby odbywały się w tym samym czasie w Niemczech i w Austrii. Z Litwy, Łotwy i Estonii przyjechało w sumie ponad 20 osób, które miały okazję opowiedzieć o pracy ośrodków Sai w ich krajach i zaprezentować kulturę swoich krajów, pieśni i... tańce. Właśnie tańce były imprezą najbardziej integrującą uczestników, bo wszystkie kraje prezentowały swoje ludowe tańce i uczyły ich pozostałych. Radości i śmiechu było co niemiara. Finał zaś był podniosły – wspólny taniec-marsz w kręgu utworzonym przez szarfy z flagami krajów do melodii „Asatoma” w zachodniej transkrypcji. Ta zabawa w piątkowy wieczór była finałem międzynarodowego spotkania, bo nazajutrz goście wyruszyli w powrotną drogę. Ale w sobotę i w niedzielę pozostałych 65 Sai Ram – lato 2010 uczestników chóru czekały dalsze próby oraz spotkanie przedpielgrzymkowe, na którym omawiano zasady obowiązujące podczas duchowej pielgrzymki, z których najważniejszą jest jedność. Ale też dyscyplina. Wróćmy jednak do początku, czyli do czwartku, 3 czerwca. Spotkanie rozpoczął przegląd polskich aktywności, przede wszystkim wzruszająca relacja z ubiegłorocznego obozu „Sai służba bez granic”, który, jak okazało się na zjeździe europejskiej młodzieży Sai w Mediolanie, stał się inspiracją dla innych krajów. I na tegoroczny obóz przyjechało dużo młodzieży z Europy. Piękna była również prezentacja Leszka Pawlikowskiego z grupy z Grudziądza na temat budowy domu dla rodziny Gracjana bez rączek (SR nr 66) i Darka Hebisza z ośrodka wrocławskiego o akcji „Statek pokoju”. A artystycznym wydarzeniem kończącym pierwszy dzień zjazdu był koncert gongów Roberta Usewicza, podczas którego można było wrażenia estetyczne połączyć z medytacją na podstawowym dźwięku Om. Piątkowy program rozpoczęli nasi goście, prezentując działalność Organizacji Sai w ich krajach. W Estonii są tylko dwie grupy. W Parnu grupa istnieje od czterech lat. W Tallinie dłużej, rozwija się i jest to już właściwie ośrodek. Mają pomieszczenia wynajęte na 5 lat i prowadzą działalność przez cały tydzień. Mają spotkania medytacyjne, badżanowe, kółka studyjne i Sai cafe. Organizują letnie obozy i konferencje. Na Łotwie Organizacja Sai działa skromniej niż przed laty. Są dwa ośrodki: główny w Rydze oraz w Liepai, gdzie wykonuje się dużo sewy. Od lat, raz w tygodniu gotują posiłki rozdają potrzebującym. Ośrodek w Rydze organizuje obozy letnie, w których uczestniczy dużo dzieci i młodzieży, przygotowującej samodzielnie takie obozy. Ostatni poświęcony był światłu. Na Litwie początki ruchu Sai sięgają 1990 roku, a w 1994 została zarejestrowana organizacja. Ośrodki są w Wilnie, Kownie i Kłajpedzie. Główną sewę, od 10 lat, świadczą w szpitalu-hospicjum. Kąpią i pielęgnują starszych ludzi. Pomagają też w schronisku dla samotnej matki. Prowadzą akcje ekologiczne, np. sprzątania parku. Wydają literaturę Sai – 6 tomów Sathya Sai Speaks, kilka książek z serii Wahini 66 Sai Ram – lato 2010 i inne oraz kwartalnik Ścieżka Sai. Książki sprzedają w normalnych księgarniach. Przypuszczają, że na Litwie jest ponad tysiąc wielbicieli Sai. Tego samego dnia młodzież przedstawiła relację z Mediolanu (SR 67), a następnie Marianne Meyer, specjalny gość zjazdu, przedstawiła wykład „Idealna Organizacja Sai”, którego fragmenty prezentujemy obok. Był też wykład Ani Dobosz, przewodniczącej polskiej Organizacji Sai na przewodni temat zjazdu, czyli „Jesteśmy jednością”. W sobotę rano było bardzo wzruszające spotkanie z Marianne, poświęcone jej zmarłemu mężowi, które również opisujemy w innym miejscu. A potem były warsztaty poświęcone jedności, których rezultaty prezentowaliśmy również poprzez przedstawienia czy raczej skecze ilustrujące tę wartość i stawiające pytania. Przedstawienia pokazywały też dzieci wraz z Iwoną Pilch, która świetnie spisywała się w roli narratora. Jej relacja – w sąsiednim artykule. Oczywiście były też codzienne badżany, a także relacje z wyprawy do Indii, film oraz Walne Zebranie Stowarzyszenia Sai połączone ze spotkaniem liderów. Spotkaniom towarzyszyła wspaniała atmosfera, a zakończyły je cudowne zjawiska na niebie, które dostrzegły osoby już sprzątające po zjeździe. Była to niezwykła tęcza wokół słońca oraz trzy ogromne białe koła na niebie – zjawisko, o jakim nigdy nie słyszałem. Czyżby Baba dał nam znaki? Dziękujemy Swami. Bogusław Posmyk Ogonek W kolejce po miłość przebieram nogami Dostał już ten pan i tamta pani Serce jak miskę, otwarte trzymam w dłoni mam nadzieje, że to nie komunistyczny ogonek Aneta Gawlicka 67 Sai Ram – lato 2010 Wykład Idealna organizacja Sai Skrót wykładu Marianne Meyer, prowadzącej Instytut Edukacji w Wartościach Ludzkich ESSE w Danii, wygłoszonego podczas XVII Spotkań Wielbicieli Sai w Gdańsku-Sobieszewie. Idealna organizacja Sai to główny temat prekonferencji i przyszłej światowej konferencji w Prasanthi Nilayam. Taka organizacja to marzenie nas wszystkich. Ona musi opierać się na miłości. Wszystko, co robimy w organizacji powinno wzmacniać naszą miłość. Ale mamy różne problemy, nieporozumienia, kłótnie. Nie tego oczekiwaliśmy wstępując do organizacji Sai. Dlaczego tak się dzieje? Celem organizacji jest nasza transformacja i doświadczanie miłości, a następnie dzielenie się tą miłością. Wszystko po to, aby pójść jeszcze dalej i odkryć naszą prawdziwą naturę, prawdę o sobie. Zrozumiemy wtedy, że wszystkie te wyzwania i problemy były po to, byśmy mogli uczynić kolejny krok naprzód. Rozwój grupy Gdy ludzie łączą się w grupy, powstaje między nimi specyficzna energia, dynamika grupy. W zespoły łączy nas wspólna idea, chcemy współdziałać, by ją realizować, ale później zaczynają się ścierać nasze poglądy. Walczymy o słuszność własnych idei i pojawiają się problemy. Ale na tym etapie możemy się dużo nauczyć. Wcześniej bowiem udajemy, nie pokazujemy różnic, chcemy być razem. Ale po pewnym czasie, gdy lepiej się poznamy, przestajemy udawać, maski spadają i zaczynamy mówić, o co nam naprawdę chodzi. I zaczynają się konflikty i pytania, czy naprawdę chcę być w tej organizacji, czy dobrze wybrałam. Takim procesom ulegają wszystkie grupy i niektórzy wtedy odchodzą. W końcu zostaje grupa, która się dobrze rozumie. Następny etap to kooperacja i kreacja. Zaczynamy jasno 68 Sai Ram – lato 2010 widzieć, co chcemy robić. Nasz projekt i nas w tym projekcie. Budujemy wzajemne zaufanie, które jest niezwykle ważne dla pracy grupy, dla wspólnego projektu. Na tym etapie grupa może już efektywnie pracować nad realizacją swoich celów. Gdy cel zostanie osiągnięty, grupa kończy działalność, ludzie się rozstają. Ale w Organizacji Sai tak się nie dzieje, bo rodzą się następne projekty, a podczas nich następna sposobność do samorealizacji, do samopoznania. Pojawiają się kolejne wyzwania i nowi ludzie w organizacji. I znów wraca etap ścierania się, a gra toczy się na nowo. I nawet jeśli opanujemy zasady gry, to i tak dostaniemy nowe wyzwania, które zmienią reguły gry. Gdy zmierzymy się z nimi to poprowadzą nas dalej. I znów się czegoś nauczymy i będziemy coraz skuteczniej wcielać w życie ludzkie wartości, które powoli staną się dla nas normą, a nie tylko ideami. Walczmy o te wartości, które powinny stać się też naszymi osobistymi wartościami, realizowanymi w codziennym życiu. Jeśli uczymy innych o wartościach, a sami nie realizujemy ich w wystarczającym stopniu, pojawia się konflikt. On również jest szansą na dalszy rozwój, na wewnętrzną zmianę. Gdy coś w organizacji czy poza nią nas irytuje, jest to znak – nasz wewnętrzny budzik, który budzi nas do dalszej pracy nad sobą. Śpiąca królewna Gdy jesteśmy pełni pięknych idei, których nie realizujemy, jesteśmy jak śpiąca królewna. I czekamy na księcia, który obudzi nas pocałunkiem ze snu. A mężczyźni na księżniczkę. Różne wyzwania życiowe potrząsają nami i budzą nas. Zaczynamy rozumieć, że nasze dotychczasowe zachowanie było iluzją, koszmarem sennym, nieprawdą. I zbliżamy się do naszej wewnętrznej prawdy. Zadajemy sobie pytania: „kim naprawdę jestem, jak wprowadzić więcej jasności, zrozumienia i prawdy w swoje życie?”. Nie chcemy już koszmarnych snów. I naprawdę zaczynamy naszą praktykę duchową, która krok po kroku prowadzi nas do prawdy. I coraz lepiej rozumiemy i częściej powtarzamy słowa: „jestem Bogiem, nie różnię się niczym od Boga, jestem bytem, świadomością, błogością, jestem zawsze zadowolona, niczego się nie lękam”. Kiedyś poczujemy to w swoim wnętrzu 69 Sai Ram – lato 2010 i doświadczymy. I gdy ta świadomość się wzmocni, opuszczą nas senne koszmary i przebudzimy się. Budzenie boskości Głównym celem Organizacji Sai jest obudzenie w człowieku jego wewnętrznej boskości. Wszystkie nasze działania mają ten jeden cel, który powinien przyświecać nam w codziennym życiu. Musimy żyć chwilą bieżącą – „tu i teraz”. Wówczas nadajemy naszemu życiu sens duchowy. Świadomość, że wszystko się zmienia, ale ja jestem w tej właśnie chwili i przyjmuję, co ta chwila przynosi, jest świadomością duchową. W ciągu rozwoju duchowego musimy też dojść do świadomości, że zło nie istnieje na zewnątrz, ale w nas. Swami mówi, podążaj za mistrzem. Kto jest tym mistrzem? To sumienie. Dzięki niemu rozpoznajemy swoich wewnętrznych wrogów. Swami mówi też, walcz do końca, nie poddawaj się. Na końcu tej drogi jest miłość, która jest naszą prawdziwą naturą. Miłość nie jest na zewnątrz Przychodząc do Organizacji Sai chcemy doświadczyć miłości. I jesteśmy rozczarowani, bo chcemy tej miłości doświadczyć od innych. Ale miłość nie jest na zewnątrz. Jest wewnątrz nas. Musimy ją wydobyć z siebie i wtedy możemy się nią dzielić. Dopiero gdy to zrozumiemy, będziemy mogli doceniać nasze wyzwania, które dają nam możliwość doświadczania i wydobywania na nowo naszej wewnętrznej miłości. Potrzebujemy do tego duchowej dyscypliny. Duchowość, mówi Swami, powinna łączyć się z wdzięcznością Bogu za wszystko, co w życiu otrzymujemy. Nie tylko za spełnienie naszych pragnień, za pomyślne wydarzenia, ale za wszystko, co nas spotyka. Za problemy, za testy, które otrzymujemy. Wdzięczni musimy też być innym ludziom. Musimy im pomagać, nawet gdy nie podziękują nam za to. Musimy też odczuwać wdzięczność do siebie, za dobro, jaki uczyniliśmy, bo nasze wnętrze jest boskie. 70 Sai Ram – lato 2010 Dyscyplina miłości Gdy w Organizacji źle się dzieje, zaczynamy szukać zasad, reguł, regulaminów, które nam pomogą w tej sytuacji. Ale takie zasady przydatne są tylko do czasu. Stanowią tylko szkielet, z którego nie wygeneruje się miłości. Szkielet potrzebny jest ciału i organizacji, by dobrze funkcjonowała, ale nie należy tych zasad używać przeciwko komuś. Zasady i reguły są dla nas, żebyśmy według nich mogli ćwiczyć naszą własna dyscyplinę, podążać za naukami Swamiego, a nie pouczać innych. Dyscyplina bez miłości to musztra. Nie chcemy tego w Organizacji Sai. Ale zasady są bardzo potrzebne. My, wielbiciele jesteśmy duszą tej organizacji i naszym zadaniem jest emanować miłością, która powinna być widoczna i przyciągać innych. My wszyscy nadajemy jakość Organizacji Sai. Swami podkreśla też konieczność wewnętrznej introspekcji, analizy tego, co nas spotyka. Zadawania sobie pytań typu: „kim jestem, po co żyję?”. Gdy znajdujemy na nie odpowiedzi w naszym wnętrzu, rozpoczyna się prawdziwy proces naszego rozwoju. Gdy my się zmieniamy, zmienia się też organizacja zmierzając w kierunku idealnej Organizacji Sai. Nowa jakość naszego życia stworzy nową jakość organizacji. Odpowiedzialność Odpowiedzialność w Organizacji Sai oznacza moją odpowiedź na to, co się wydarzy. Ta odpowiedź powinna wypływać z poziomu duchowego. Gdy staniesz przed problemem, zadaj sobie pytanie, kto reaguje na to, co się przydarza, z jakiego poziomu reaguję? Czy z poziomu „ego”, czyli jak sam siebie widzę, czy z poziomu, jak inni mnie widzą, powodowany pragnieniem, by się im spodobać, czy też z poziomu, kim naprawdę jestem. Musimy zawsze szukać motywacji kryjącej się za każdym naszym czynem. W Organizacji Sai nie tylko liderzy są odpowiedzialni. Każdy ma swoją odpowiedzialność i odpowiada z poziomu, na jakim się znajduje. W naszej dyscyplinie duchowej nie chodzi tylko o śpiewanie badżanów, służbę, ale o każdą chwilę, w której mamy okazję przejawiać naszą odpowiedzialność. 71 Sai Ram – lato 2010 Padać i wstawać Gdy tylko znajdziemy się w trudnej sytuacji, spróbujmy wykonać bardzo dobre ćwiczenie. Skoncentruj się na sercu i głęboko oddychaj, ze świadomością, że oddychasz sercem. I przypomnij sobie coś dobrego, ciepłego, i spróbuj to znów przeżyć. To naprawdę pomaga. Liderzy Organizacji Sai to ci, którzy inspirują i dają przykład, którzy mają wizję działania. Wszyscy potrzebujemy wizji marzenia, jak iść duchową drogą. Naszą wizją możemy zainspirować innych. Wszyscy jesteśmy liderami. Prawdziwa inspiracja odbywa się na poziomie serca. Wyobraźmy sobie, że dzisiaj jest pierwszy dzień naszego nowego życia. Spróbujmy wejść do serca i posłuchać jego głosu. Pozwólmy Bogu działać przez nas, żeby miłość wypłynęła z nas. To doprowadzi do idealnej Organizacji Sai. Swami mówi, że powinniśmy mieć wiarę. Aby wejść w proces duchowy, aby wypełnić nasze zadania. Ale Swami dodaje: wierz w siebie, wierz w pracę, którą postanowiłeś wykonać. Kiedyś pewna kobieta zapytała Swamiego: „Jak to się dzieje, że Twoje nauki są tak proste do zrozumienia, a tak trudne do zastosowania?”. Swami odpowiedział: „To tak, jak z małym dzieckiem. Małe dziecko uczy się chodzić, wstaje i pada, ale nie rezygnuje. I któregoś dnia już się nie przewraca. Ma potężną, wewnętrzną motywację”. Tak silną motywację powinniśmy w sobie znaleźć, aby osiągnąć cel naszego życia. Na naszej drodze będziemy przewracać się i wstawać, ale któregoś dnia wszyscy będziemy chodzić normalnie. Sai Ram. Tłum. Maria Quoos, oprac. Bogusław Posmyk 72 Sai Ram – lato 2010 XVII Spotkania Wielbicieli Sai Wspomnienie o Torbjoernie Marianne Meyer, wdowa po zmarłym przed rokiem Torbjoernie Meyer, byłym przewodniczącym Organizacji Sai w Północnej Europie, czyli strefie 7, wspomina wspólne spotkania z Babą. Jesteśmy jednością, a to znaczy, że chociaż fizycznie Torbjoerna już nie ma, to jednak jest z nami. Maria Quoos prosiła mnie, żebym opowiedziała o książce, jaką napisałam wspólnie z Torbjoernem. Idea tej książki powstała przed wielu laty. Chodziło o spisanie licznych duchowych opowieści, które przytaczaliśmy podczas seminariów nauczania ludzkich wartości (WWL), o co prosili nas słuchacze. Torbjoern się na to zdecydował i zaczął spisywać te historie oraz wspomnienia związane ze Swamim. Zaczęliśmy dyskutować, czy łączyć te historyjki z osobistymi wspomnieniami. Ja uważałam, ze powinny być w odrębnej książce. Na dwa tygodnie przed odejściem powiedział, że może rzeczywiście powinny to być dwie książki. I tak też będzie. Ta pierwsza książka, czyli opowieści, już jest prawie skończona, przy współpracy z Iwoną Pilch z Polski, która pracuje nad ilustracjami. Doświadczeń związanych ze Swamim mieliśmy bardzo dużo. Przedstawię wam te najprostsze, które nie dotykają mnie bardzo głęboko, bo nie jestem jeszcze na to gotowa. Będziecie mogli przeczytać je w książce. Wszystko zaczęło się w latach 70. Słyszałam już wtedy o Sai Babie, ale właśnie skończyliśmy kurs Medytacji Transcendentalnej, po którym pomyślałam: „Nie chcę już żadnego hinduskiego guru”. Miałam przed sobą czasopismo, w którym pisano o Swamim, ale odłożyłam je. Zadzwoniła mama i powiedziała, żebym posłuchała radia, bo jest tam program, który mnie zainteresuje. Występował tam reżyser filmowy, który robiąc film 73 Sai Ram – lato 2010 o Indiach odwiedził Sai Babę i dokładnie relacjonował swój pobyt w aszramie. Torbjoern ignorował te informacje, bo pochodziły od teściowej. Ale po pewnym czasie zaczął słuchać i całkowicie się zaangażował. Po programie napisał list do Swamiego, że chce Go poznać i żeby został jego mistrzem. Ale odpowiedź listowna nie przychodziła. Przyszła inna odpowiedź – 10 dni później. Cały dom wypełnił się zapachem jaśminu, którego wcale nie hodowaliśmy. Następnego dnia spotkaliśmy znajomego, który właśnie wrócił od Swamiego, a kolejnego dnia – kolejną osobę. W ciągu pięciu dni spotkaliśmy pięć osób, które były u Swamiego. Od jednego dostaliśmy wibhuti, od innego książki itd. Torbjoern zdecydował, że jedzie do Indii. Nasz najmłodszy syn miał 5 lat i nie odważyłam się zabrać go do Indii, więc maż pojechał beze mnie, ale z grupą ludzi. To, co mu się przydarzyło, przeczytacie w książce. Miał kilka interview, dostał szatę Swamiego i polecenie stworzenia Centrum Sai w Kopenhadze. Spotkania zaczęły się w naszym mieszkaniu, lecz po pewnym czasie zaczęliśmy szukać miejsca na ośrodek. Daliśmy nawet ogłoszenie do gazety. Spotkaliśmy wielbicielkę z Malmoe, która przyjeżdżała uczyć nas badżanów. Po pół roku przeprowadziła się i przestała przyjeżdżać. Torbjoern bardzo się zmartwił i zaczął się modlić do Swamiego. Gdy skończył modlitwę, zadzwonił telefon. Hindus od 20 lat mieszkający w Danii zapytał, czy to prawda, że w Kopenhadze powstaje ośrodek Sai. Zauważył w gazecie nasze ogłoszenie, które daliśmy pół roku wcześniej. Był niewidomy i odzyskał wzrok dzięki Swamiemu, a cała jego rodzina wielbiła Babę. Jego żona była nauczycielką badżanów. I tak było cały czas. Gdy tylko pojawiały się jakieś problemy, Baba nam pomagał. Pół roku później poleciałam z mężem i synem do Indii. Mieliśmy kilka audiencji. Już wyjeżdżaliśmy i pakowałam nasze rzeczy i nagle nasz mały synek bardzo zachorował. Miał ponad 40 stopni gorączki. Torbjoern poszedł z nim do szpitala. Do mnie zapukał sewak i powiedział, że Swami chce nas widzieć. I poszedł po Torbjoerna i synka do szpitala. Swami zawołał nas i zapytał Torbjoerna: „Czemu się spóźniłeś?”. „Byłem w szpitalu, 74 Sai Ram – lato 2010 synek jest chory”. „Chory, on jest chory?”. Dotknął go i spojrzał na nas, jak na dziwaków i powiedział: „On jest zupełnie zdrowy”. Dotknęłam go i rzeczywiście miał normalną temperaturę. Powiedział potem, że gdy Swami dotknął jego dłoni, poczuł zimny powiew powietrza, który ogarnął całe jego ciało. A Swami zapytał Torbjoerna: „Po co szedłeś do szpitala, gdy ja jestem tu”. Torbjern odpowiedział: „Nie było Ciebie, a szpital jest przecież Twoim dziełem”. Swami odparł” „Szpital jest dla tych, którzy wierzą w szpital, a ja jestem dla tych, którzy wierzą we mnie”. Chciał nam pokazać, że mamy bardziej w Niego wierzyć. Fantastyczne było to, że Swami często sobie z nas żartował. Podczas tej audiencji zmaterializował dla nas różne przedmioty, a my fruwaliśmy w różowych chmurach. Gdy wyjeżdżaliśmy z aszramu poprosiliśmy taksówkarza, by zatrzymał się przed domem Swamiego. Usłyszeliśmy, że Swami przemawia przez mikrofon w Purnaczandrze. Modliliśmy się intensywnie, dziękując Mu za opiekę i nagle Jego głos zamilkł. Po modlitwie otworzyliśmy oczy i zobaczyliśmy, że Swami stoi przed Purnaczandrą i macha do nas ręką. Usłyszał naszą modlitwę i przerwał wykład. Rozpłakaliśmy się ze wzruszenia. Potem mieliśmy jeszcze bardzo dużo audiencji, ponad 60. Na jednym z interview w 1982 roku byliśmy z naszym małym synkiem. Miał on problemy z jedzeniem, bo była tylko kantyna południowoindyjska, gdzie wszystko było bardzo ostre. Gdy pytałam go, co chciałby zjeść, odpowiedział: frytki. Potem, gdy zjawiliśmy się w hinduskiej kantynie i okazało się, ku naszemu zdumieniu, że są...frytki. I były przez cały tydzień, do naszego wyjazdu. Nigdy czegoś takiego nie widziałam w tej kantynie. Swami bardzo rozpieszczał naszego synka. W 1983 r. byliśmy na pięknym seminarium dla nauczycieli. Swami spędzał z nami cztery godziny dziennie, ucząc nas. To było niewyobrażalne doświadczenie, cudowna energia, która nas wypełniła. Ale wiedzy było tyle, że już czułam, że nie mogę więcej przyswoić, a Torbjoern zaczął narzekać na ostre jedzenie. I nagle Swami zaprosił nas na lunch. Jedzenie było pyszne i wcale nie ostre. Swami stanął przed Torbjoernem pałaszują75 Sai Ram – lato 2010 cym z apetytem i powiedział: „Przecież nie lubisz hinduskiego jedzenia”. „Ależ nie, Swami, te tutaj jest bardzo smaczne”. Swami opiekował się nami jak ojciec, a dla naszych synów był wspaniałym dziadkiem i rozpieszczał ich. Torbjoern miał brata, starszego od niego 2 lata i 3 miesiące. Urodziny brata były latem i mogły być wyprawianie w parku rozrywki Tivoli w Kopenhadze. A Torbjoern miał urodziny w czasie, gdy było zimno i Tivoli było już zamknięte. Torbjoern jako dziecko bardzo zazdrościł bratu. Kiedyś, podczas audiencji Baba zapytał, „ile masz lat”. Torbjoern podał datę. A Baba powiedział takim tonem, jak mówił jego brat: „Phi, ja jestem dokładnie 2 lata i trzy czwarte roku starszy”. Swami nieustannie dawał nam dowody, że zna wszystkie sekrety naszego życia. Zawsze jeździliśmy do Puttaparthi razem, poza tym pierwszym wyjazdem Torbjoerna. Drugi raz Torbjoern pojechał sam w 1996 roku. Pewien biznesmen chciał poznać Swamiego i namówił Torbjoerna na wspólną podróż. Torbjoern miał wtedy kilka interview i wiele łask od Swamiego. Codziennie zdawał mi relację przez telefon. A ja w domu miałam poważne problemy. Zepsuła się pralka, potem zmywarka, ogrzewanie, nie było też ciepłej wody. Zaczęłam narzekać na niesprawiedliwość Swamiego. „Ja tu cierpię, a Torbjoernowi dajesz jedno interview za drugim”. W tym czasie Swami zaprosił znów Torbjoerna i mówi mu, że jego żona ma ogromny temperament i trudny charakter. Torbjoern zaczął mnie bronić, że jestem wspaniała i „nie mam z nią problemów”. „Ale ja mam”, odpowiedział Baba. Następnym razem znów pojechaliśmy razem i podczas interwiev Swami powiedział mi: „za duży temperament”. Ale powiedział to bardzo ciepło. Wiedziałam, że mnie akceptuje, ale muszę bardziej nad sobą pracować. Torbjoern też starał się pracować nad swoim temperamentem, ale nieporozumienia wciąż się zdarzały. Przechodziliśmy długi proces i Swami nas uczył na różnych poziomach. Żeby pokonać nasze słabości, nasze wady musimy je wyraźnie zobaczyć i zmierzyć się z nimi, a nie udawać, że ich nie ma. Musimy też zaakceptować i pokochać siebie ze wszystkimi swoimi ograniczeniami. Swami też kocha nas takimi, jakimi jesteśmy. Trzeba 76 Sai Ram – lato 2010 pracować nad wydobyciem swoich słabości. W pracy nad moimi słabościami bardzo pomaga mi śpiewanie badżanów. Na początku lat 80. Torbjoern miał ogromne pragnienie – chciał mieć w aszramie mieszkanie. Napisał list do Swamiego, ale pomyślał, że to egoistyczna prośba i podarł go. Trzy raz pisał i darł kolejne listy. W 1985 r. Swami powiedział do niego: „Napisałeś do mnie trzy listy i nie wysłałeś ich?”. Torbjoern potwierdził i powiedział, jak by to dobrze było, gdybyśmy mieli tu mieszkanie, bo tak często przyjeżdżamy. Swami spojrzał na niego z miłością i powiedział: „Ale masz przecież cały czas mieszkanie w moim sercu”. Po pewnym czasie, po jakimś święcie, Swami powiedział: „dostaniecie mieszkanie”. Okazało się, że było już dużo wcześniej dla nas przygotowane. Tak, Swami zna wszystkie nasze życzenia i czasami je spełnia. Pewien Amerykanin zakochał się w pięknej kobiecie i przejechał do Puttaparthi, by poprosić o akceptację Swamiego dla tego związku. Swami długo na niego patrzył milcząc i w końcu powiedział, możesz się ożenić. Szczęśliwy wrócił do USA, ożenił się, ale małżeństwo okazało się katastrofą. Kłócili się strasznie i ona go rzuciła dla innego. Rozczarowany wrócił do Swamiego z pretensjami: „dlaczego pobłogosławiłeś to małżeństwo?”. Swami odpowiedział ciepło: „bo tak bardzo tego chciałeś”. Czasami nasze pragnienia są tak potężne, że musimy doświadczyć ich negatywnych skutków, żeby czegoś się nauczyć. Swami może wszystko. Uzdrowić, przywrócić do życia. Miałam poważną wadę kręgosłupa, cierpiałam bóle. Kiedyś Swami stanął za mną, poczułam ciepło w kręgosłupie i bóle znikły. Lekarze po obejrzeniu zdjęcia nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Przypomniała mi się inna historia pokazujące ogromne współczucie Swamiego. Mówiłam o parze z Kopenhagi, Hindusie i kobiecie, która uczyła nas badżanów. Ona miał brata, który uczył się na Uniwersytecie Swamiego i miał astmę. Po jednym z ataków zmarł w szpitalu. Po godzinie posłaniec powiedział o tym Swamiemu. Swami nalał z termosa trochę kawy do kubka i powiedział, żeby kilka kropel wlał mu do ust. Wbrew lekarzom tak zrobili i chłopiec otworzył oczy. Wtem pojawił się 77 Sai Ram – lato 2010 Swami i zażartował z lekarzy: „Wasza medycyna nie skutkuje, a moja kawa tak”. Nie opowiadaliśmy na seminariach tych historii, bo przekazywaliśmy tylko nauki Swamiego. Mieliśmy bardzo dużo spotkań ze Swamim, bo bardzo tego potrzebowaliśmy. Wam być może wystarczy tylko inspiracja takich, jak te opowiadań, by zacząć działać. Działajcie więc i rozprzestrzeniajcie miłość Baby. Tłum. Maria Quoos, oprac. Bogusław Posmyk 78 Sai Ram – lato 2010 Relacje Zajęcia dla dzieci Sobieszewo 2010 Przygotowując się do ogólnopolskiego zjazdu, jak co roku planowałyśmy zajęcia Wychowania w Wartościach Ludzkich dla dzieci. Jednak pojawił się problem. Tegoroczny zjazd był równocześnie międzynarodowym spotkaniem regionu, połączonym z próbami chóru, co wymagało od nas większego zaangażowania w inne zajęcia. Było wiadome, że nie będziemy mogły poprowadzić dziecięcych zajęć. Mogłyśmy, jak zawsze, liczyć na Ewę i Irenkę, ale nie chciałyśmy obarczać ich wszystkimi spotkaniami. Zastanawiałyśmy się, kto mógłby pomóc w prowadzeniu zajęć. Wybór padł na Iwonkę z Warszawy oraz Kasię i Piotra z Krakowa. Wiedziałyśmy jak bardzo zależy im, aby w Polsce realizowany był program WWL dla najmłodszych. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Wprawdzie nasi (czy na pewno nasi?) wybrańcy mieli obawy, ale nie odmówili. Przygotowywali się do zajęć sumiennie i z oddaniem i poprowadzili je z wielką miłością. Dzieci były bardzo zadowolone, a ci z was, którzy byli na zjeździe, widzieli ich występ i wołali „bis”. Iwonka, Kasia i Piotr podzielili się z nami swoimi spostrzeżeniami i odczuciami, co zamieszczamy poniżej. Dziękuję wszystkim prowadzącym zajęcia dla dzieci i osobom wspomagającym (w tym mamom Kuby z Krakowa i Adriana z Gdańska). Zachęcam kolejne osoby do podjęcia wyzwania w przyszłym roku. Pamiętajcie też, że jesienią ruszamy z programem WWL dla dzieci w całej Polsce. Jeżeli ktoś jeszcze o tym nie słyszał, zgłaszajcie się do liderów lub nauczycieli WWL w swoich grupach. Beata Jezierska – koordynator ds. edukacji 79 Sai Ram – lato 2010 Poszukiwanie skarbów Nigdy wcześniej nie prowadziliśmy tego typu zajęć. Był to dla nas, przynajmniej na początku, ogromny stres, który później stopniowo topniał. Zastanawialiśmy się, czy dzieci przyjdą na zajęcia, czy się zaangażują? Jak wypadnie występ przed publicznością? Przed każdymi zajęciami modliliśmy się wspólnie, całą rodziną, aby Bóg je prowadził, aby przez nas mówił, śpiewał, grał, aby wypełniła nas Jego miłość, światło, pokój i radość. Okazało się, że dzieci przychodziły na zajęcia, mimo że pogoda sprzyjała raczej spacerom nad morze, przychodziły i śpiewały, a na końcowym występie zostały nawet poproszone o bis. Zorganizowaliśmy dzieciom także zabawę w poszukiwanie skarbów. Wspaniale było widzieć , jak podchwyciły tą zabawę i później same się w nią bawiły. Bycie z dziećmi pokazało nam, jaki ogromny potencjał energii w nich drzemie, jakie są wspaniałe, ufne, otwarte i dobre, ile dobrych rzeczy można im przekazać, oświadczając przy tym ogromnej radości. Kasia i Piotr Nieproszony gość Zaledwie „wczoraj” dostałam propozycję, aby poprowadzić zajęcia z dziećmi na zjeździe w Sobieszowie, a już dzielę się z Wami moimi wspomnieniami i doświadczeniami. Tak szybko mija czas, że ledwie nadążam zrywać kartki z kalendarza. Uśmiecham się do wspomnień z tych kilku dni. Tyle cudownej pracy i niezapomnianych wrażeń. Miałam sama wybrać temat do pracy z dziećmi. Przeglądam różne materiały, aż w końcu decyduję się na temat „odwaga”. Im więcej o nim myślę, tym bardziej mi się podoba. Czuję, jakbym stawała się trochę większa, potężniejsza, bowiem temat sam w sobie taki…wyzwalający siłę. Plecy mi się prostują, wzrok nabiera blasku. Pomysły przepychają się radośnie. Tyle ich kłębi się w głowie. Tak więc, najpierw opowiadanie, potem rozmowa, zabawy i oczywiście śpiew. Szybko siadam i pracuję nad pio80 Sai Ram – lato 2010 senką. Na koniec – myślę – wezmę dzieci na scenę i zaśpiewamy ją razem, aby poczuły odwagę w działaniu. Ach, co za pomysł! Zacieram z zapałem ręce. Nagle, dreszcz niepokoju przelatuje przez moje ciało. Czy mi się zdaje? Czy ktoś prócz mnie, jest w pokoju? A może to przewidzenie? Ale nie, nie mylę się. To tylko stary znajomy. Lęk! Wypełzł gdzieś z kąta, przeciągając się leniwie jak kot i z niewinnym uśmiechem na twarzy przysiada się obok, poklepując mnie po ramieniu. Bez obaw – mruczy – pomogę ci. Coś we mnie jęknęło, coś się skurczyło. Plecy opadły, wzrok zmętniał. Nie potrzebuję twojej pomocy. Idź sobie stąd!– krzyczę bezradnie. Zobacz, coś narobił, wszystkie moje pomysły pouciekały! Ale on wcale nie chce sobie pójść. Wygląda nawet na to, że całkiem mu dobrze w moim towarzystwie. No, cóż, chyba muszę się pogodzić z nową sytuacją. Jakoś to będzie – myślę. Może z czasem uda mi się go jakoś pozbyć. Najtrudniejsze w naszej wspólnej relacji jest jednak to, że on mówi równocześnie ze mną i na domiar złego, zawsze ma odmienne zdanie. Można powiedzieć, że mówimy nieustannie w duecie. Moje uskrzydlone inspiracje robią się jakieś ociężałe, markotne i coraz częściej zdezorientowane, w którą stronę mają lecieć. No cóż, mój gość dysponuje godną podziwu siłą perswazji. Mimo to praca, choć mozolnie, posuwa się do przodu. Jednym z punktów programu jest moje opowiadanie historyjki, przy akompaniamencie na pianinku. Ktoś ofiarowuje się, że je przywiezie do Sobieszewa. Następny punkt spotkania, to prace plastyczne, aby dzieci mogły przelać na papier swój naturalny potencjał twórczy, malując „odwagę” farbami. Piosenkę zaśpiewamy w chórze dziecięcym przygotowywanym przez Kasię i Piotra. Wszystko w końcu zaplanowane, zapięte na ostatni guzik. Tylko ten mój nieproszony „gość” pokazuje mi coś na migi. Skupiam wzrok, nastawiam uszu a on mi mówi, że…on też jedzie. Wypraszam sobie! Miejsca w samochodzie dla ciebie nie ma! – wrzeszczę – Jadę sama!! Nagle telefon. Skruszony głos, pełen ciepła, oznajmia mi, że pianinko nie mieści się w samochodzie i niestety nie dojedzie na zjazd. Upss – zaczynają się niespodzianki? Czuję, jak mój „gość” powoli podchodzi i obejmuje mnie. Nie martw się – szepcze – pomogę ci… 81 Sai Ram – lato 2010 Sobieszewo, ach, Sobieszewo! Jak zwykle, w nocy dzwonimy zębami, ale za to w dzień, czysta poezja. Słońce, ptaki, chmurki, lekki wietrzyk. Razem z Kasią i Piotrem przygotowujemy dzieci do występu. Dzięki Ci Panie za tak cudowne towarzystwo. W nich całe Niebo się odbija. To aniołowie, którzy w swej dobroci opiekują się dziećmi i jak na boskie istoty przystało, równie pięknie grają i śpiewają. Tyle w nich ciepła, spokoju i skromności. Siadamy na trawie wśród drzew. Dzieci szybko uczą się tekstów i melodii. Jak miło z nimi śpiewać. Ile w nich naturalnego piękna i jasności. Tak mi z nimi dobrze, że dopiero po chwili zauważam, iż opodal siedzi mój nieproszony „gość”. Cichy jakiś i spokojny. Co on tam robi?... Opala się! Następnego dnia mam prowadzić zajęcia. Pogoda nadal dopisuje. Iwonko – słyszę strapiony głos mojej Beatki „znad jezior”. Kupiliśmy farby, ale nie możemy ich odnaleźć! Kolejna niespodzianka?! – myślę. Mój „gość” uśmiecha się i jakby nigdy nic, zmierza w moim kierunku. Jeszcze do tego pogwizduje moją piosenkę. Bezczelny! Nagle przypominam sobie słowa – ”Pokochaj moją niepewność”. Patrzę na niego. Zatrzymuje się. Mocujemy się przez chwilę spojrzeniami. W końcu daje za wygraną i odchodzi. Nie myśl sobie, że ci tak łatwo ze mną pójdzie – mruczę do siebie z nutką triumfu. No to, co zrobimy?– pytam – Zajęcia tuż, tuż. W myślach śpiewam już z całym anielskim chórem – „W Twoje ręce Panie, oddaję życie moje…!!”. Są jakieś kredki – mówi Beatka. Uff, niech i tak będzie – wzdycham pogodzona już z losem. Skoro nie ma instrumentu ani farb, to usiądziemy na trawie pod drzewami. Przynajmniej będzie tak... wakacyjnie. A może to i lepiej? – myślę. Może tak właśnie będzie najlepiej? „Odwagi można uczyć, tak jak uczy się dziecko mowy.” – mawiał Eurypides. Dzieci powoli schodzą się. Wybieramy najdogodniejsze miejsce. Trochę cienia i trochę słońca. Rozwijamy koce. Przedstawienie czas zacząć. Aż tu prawdziwa niespodzianka, dostaję od jednej z dziewczynek trzy żółte kwiatki. Co za radość i pocieszenie. Kurtyna idzie w górę. Moja opowieść snuje się powoli, akcja 82 Sai Ram – lato 2010 rozwija się stopniowo. Wnikam w nią, wczuwam się w role moich bohaterów i nagle… spada na mnie, jak jastrząb na upatrzoną ofiarę, moja sympatyczna współlokatorka. Robi mi „burę”, bowiem klucz od domu leży w mojej kieszeni, a ona ani mnie, ani klucza znaleźć nie mogła. Zwalam się ze sceny… włączam tryb „awaryjne lądowanie”. Tłumaczę się, że recepcja zamknięta, że przepraszam, że nie chciałam. Moje przedstawienie zmienia trochę swój charakter i treść. Wkrada się niespodziewanie pewien element…happeningu. Mimo wszystko śmiejemy się. Jastrząb odlatuje z kluczem. Kątem oka widzę mojego „gościa”, który tarza się ze śmiechu. Prawdę mówiąc, wcale mu się nie dziwię, też bym się pośmiała. Publiczność na szczęście cierpliwie czeka. Kurtyna znowu idzie w górę. Przychodzi mój kochany Anioł Stróż – Beatka. Siada pod drzewem i po prostu… jest. To wystarczy. Mój „gość” ziewa i mówi z żalem, że mu nudno i idzie na plażę. Co to jest odwaga?– pytam. Czy tam, gdzie nie ma lęku, może zaistnieć to, co nazywamy odwagą? Zastanawiamy się, rozmawiamy. Dzieci są szczere, mądre i dowcipne. W końcu bierzemy kredki, a młodzi twórcy przelewają na papier swoje pełne piękna a czasem i humoru inspiracje. Potem chwila zabawy w odwagę i nasze spotkanie dobiega końca. „…Nawet za chmurne, deszczowe dni. Za wszystko, Panie, dziękuję Ci…”. Przychodzi kolejny dzień. Dzień występu. Dzieci stoją na scenie pełne niepowtarzalnego uroku. Śpiewają, ktoś gra na patykach, a z jasnych twarzy bije radosne światło. „…My idziemy w świetle Boga”. Widownia klaszcze do rytmu. Na koniec śpiewam z dziećmi moją piosenkę. Mikrofon w ręku i już nie ma ani mnie, ani chóru ani widowni. Jesteśmy jednym. Oklaski, oklaski, a wszystkim nam śmieją się oczy. Czuję ogromną wdzięczność i niezapomnianą radość. „W sercu mym, mieszka Przyjaciel mój, Razem z Nim, wygram największy bój, Każdy trud, lekki jest, gdy On niesie go…” Patrzę na widownię i oczom nie wierzę. Mój „gość” też tam jest i bije brawo razem z innymi! W sumie, to całkiem miły z niego „gość”– myślę. Ale co to, znowu daje mi jakieś znaki. 83 Sai Ram – lato 2010 O co mu tym razem chodzi? Ach, już widzę. Obok niego siedzą inni „niechciani goście”! Uśmiechamy się do siebie. Rozumiemy się bez słów. „Odwaga nie jest przeciwieństwem strachu, lecz jego przezwyciężeniem”– Karol Bunsch. Idziemy razem plażą, morze lekko rozkołysane. Słońce miękko gładzi nas po głowach. Dobrze, że przyjechałeś – mówię – bez ciebie nie byłoby tej lekcji. On spogląda łagodnie, potakuje i oddala się. Patrzę przez jakiś czas za nim, aż znika pomiędzy światłem a cieniem tańczących chmur. Tylko wiatr nuci jeszcze tę moją piosenkę… „Razem z Nim przez życie popłynę, Z odwagą wejdę na najwyższy szczyt. Dzięki niemu me skrzydła rozwinę, On moją tarczą i siłą, On – Bóg.” Iwona Pilch 84 Sai Ram – lato 2010 Co słychać w ośrodkach Sai Informacje o działalności Organizacji Sai w różnych krajach, na podstawie tegorocznych wydań, z kwietnia, maja i czerwca, miesięcznika Sanathana Sarathi. HAITI Po potężnym trzęsieniu ziemi na Haiti w styczniu 2010 r. Organizacja Sathya Sai od 19 stycznia codziennie niesie tam pomoc. Poza usługami zdrowotnymi skupiła się na dostarczaniu wody pitnej i schronienia. Woda pitna jest dostarczana otoczeniu centrum Sathya Sai z samochodowej cysterny na wodę o pojemności 6 tys. galonów (3.78 litra) poprzez sieć rur. Ten system obsługuje ok. 500 rodzin. Pożywienie jest przyrządzane i rozdzielane potrzebującym każdego dnia – dwa tysiące posiłków wegetariańskich dziennie. Dodatkowo 200-300 paczek niegotowanej żywności wegetariańskiej przygotowuje się codziennie dla 200-300 rodzin. Dwustu rodzinom rozdano kuchenki i naczynia. Dzieciom rozdawano ubrania. Podarowano też kilka dużych namiotów. Usługi zdrowotne świadczono w dwóch kościołach. W ciągu 3 miesięcy przyjęto ponad 20 tysięcy pacjentów. Dostarczono im lekarstwa. W marcu – ponad 10 tys. pacjentów z chorobami ostrymi i przewlekłymi. Ponieważ trzęsienie ziemi zniszczyło ośrodki zdrowia i szpitale, wielu ludzi od stycznia nie było u lekarza ani nie otrzymało leków. W dodatku, przy braku publicznej opieki zdrowotnej, wzrosła ilość chorób wywołanych złą jakością wody i żywności. Przewidując to, ochotnicy Sai przynieśli kilka kartonów leków, a kilka zostało zaś wysłanych do Port-au-Prince dla pacjentów w klinikach. Okulista leczył uszkodzenia rogówki oczu i sprawdzał wzroku, dostarczając ponad 300 par okularów. Psychiatra i psycholog pracowali z cierpiącymi z powodu napięć pourazowych. Studenci z Uniwersytetu Państwowego na Haiti 85 Sai Ram – lato 2010 przybyli jako obserwatorzy , a dziewięciu zostało przeszkolonych, aby mogli poprowadzić dalej tę pracę. Młodzież pracowała przy oczyszczaniu ulic. Stworzona została strona internetowa dla wielbicieli Sathya Sai, www.sathyasaihumanitarianrelief.org/haiti, gdzie mogą się rejestrować i pomagać ofiarom trzęsienia ziemi. INDONEZJA Tendźolaja – Ciłidej to górska wioska, leżąca pośród plantacji herbaty, 35 km od Bandung, stolicy Zachodniej Jawy. 23 lutego 2010 r. ulewy spowodowały osunięcie się zwałów ziemi blisko tej wsi. Ziemia pogrzebała domy, wytwórnię herbaty, ośrodek zdrowia, meczet. Powódź została uznana za najgorsze nieszczęście w Indonezji od 20 lat. Wody podniosły się o 3 metry, zalewając ok. 5 tysięcy domów. Rada Sathya Sai w Indonezji rozdzielała wśród poszkodowanych pożywienie, poprzez kuchnię polową, wzniesioną i prowadzoną przez miejscowe władze.10 i 19 marca grupa Sai z Bandung, we współpracy z grupą z Dźakarty, rozdała ponad 800 paczek z naczyniami kuchennymi, środkami czystości i odzieżą uchodźcom w obozach. Żeby dotrzeć do ofiar powodzi, ochotnicy Sathya Sai podróżowali na drewnianych tratwach i pontonach. Miejscowa telewizja przeprowadziła z nimi wywiady i doceniła ich pełną miłości służbę. USA 9 stycznia 2010 r. ośrodki Sathya Sai w Arkadii i Glendale dostarczyły żywność i środki czystości ponad 500 rodzinom wiejskim w Moorpark, Oxnard i Santa Paula. Są w nich duże skupiska robotników gospodarskich. W każdej torbie był ryż, fasola, cukier, olej, masło orzechowe i płatki śniadaniowe. Rozdawnictwo prowadzono pod wielkimi proporcami z napisem „Organizacja Śri Sathya Sai Baby w Ameryce – Kochaj Wszystkich, Służ Wszystkim; Pomagaj Zawsze, Nigdy Nie Rań.” 16 stycznia młodzież Sathya Sai z Seattle zapoczątkowała pomoc uchodźcom z Somali udzielając raz w tygodniu lekcji 25 młodym Somalijczykom. 86 Sai Ram – lato 2010 Targi Zdrowotne Sathya Sai zostały zorganizowane w St. Petersburgu, na Florydzie 30 stycznia 2010 r. 60 lekarzy, 20 pielęgniarzy i 330 ochotników służyło 715 osobom. Porad udzielali specjaliści chorób wewnętrznych, kardiologii, stomatologii, dermatologii, endokrynologii, laryngologii, gastroenterologii, ginekologii, pediatrii, psychiatrii, medycyny płucnej i pediatrii. Wykonywano badania krwi, płuc, słuchu i wzroku, na obecność jaskry, raka piersi, HIV i zapalenia wątroby typu C. Wręczano również dary w postaci śpiwora itp. Przy jednym ze stanowisk targów odwiedzający mogli dowiedzieć się o Bhagawanie i Jego naukach. Jeden z odwiedzających, ze łzami w oczach zauważył: „Wy wszyscy przyjechaliście tu z całego kraju... tylko na ten jeden dzień... po prostu, żeby nam pomagać. Musiał was wysłać Bóg!” Akcja ta organizowana jest na Florydzie od sześciu lat. Burmistrz St. Petersburga podziękował Organizacji Sai za jej służbę. FRANCJA Podczas kilku ostatnich lat zimy w Paryżu były bardzo zimne i bezdomnym trudno było je przetrwać. 10 stycznia roku wolontariusze Sathya Sai z czterech ośrodków Sai w Paryżu rozdawali z miłością żywność, koce, śpiwory, ciepłą odzież i piecyki namiotowe potrzebującym osobom. Następnego tygodnia, zespoły ochotników Sai odwiedzały bezdomnych. WŁOCHY 23 Narodowe Mistrzostwa Łucznicze Niepełnosprawnych zostały zorganizowane 20 i 21 lutego 2010 r. w ośrodku Matki Sai w Varallo Pombia przez Włoskie Zrzeszenie Łuczników. Przybyło 63 niepełnosprawnych zawodników. Trzydziestu ochotników Sai pełniło służbę, przyjmując i witając zawodników, przewożąc ich z lotniska i na lotnisko, (...) podając jedzenie i zmywając naczynia. GRECJA 15 i 16 stycznia ochotnicy Sathya Sai odnawiali i naprawiali dom biednej rodziny, położony na wzgórzu, do którego nie było 87 Sai Ram – lato 2010 drogi dojazdowej. Rodzina otrzymała również pożywienie, ubrania i paliwo do generatora prądu. 26 i 27 lutego dorośli oraz dzieci uczestniczyli w akcji sadzenia drzew w Markopoulou Attiki, nawiedzonym przez dotkliwą suszę. NEPAL 22 listopada 2009 roku młodzież Sai -ok. 300 osób ruszyło ulicami w 35. różnych miejscach kraju w poszukiwaniu ludzi narażonych na dotkliwe zimno. Młodzież okrywała ich ciepłymi kocami, pozostawiała też zdjęcie Bhagawana i paczuszkę wibhuti koło głowy każdego, nie budząc ich. Służbę taką spełniono wobec 644 osób. Można wyobrazić sobie uczucia obdarowanych ludzi, kiedy obudzili się po twardym śnie, wywołanym przez ciepło koca, przesyconego nieskończoną miłością i współczuciem Bhagawana. Rok wcześniej obdarowano tak 300 osób. Do dziś wielu z nich mówi: „Sai Baba dał nam koce”. TRINIDAD I TOBAGO Grama Sewa (służba we wioskach) została zorganizowana 1 listopada 2009 r. jako część obchodów 84 urodzin Bhagawana. 84 kosze, zawierające środki toaletowe, koc, ręcznik i gorące posiłki zostały rozdane 84 rodzinom. 84 urodziny Bhagawana obchodzone były w Longdenville. Około 500 osób uczestniczyło w tych uroczystościach. Grupa ochotników Sai wykonała złoty tron, który niesiono w pochodzie do Sai Nilajam, ośrodka Sai w Trinidadzie i Tobago. Wielbiciele gromadzili się od rana w ośrodku Premy Sai, gdzie oddano cześć poświęconym padukom (sandałom) Bhagawana. Podczas bhadźanów tron Bhagawana został uroczyście postawiony na rydwanie a paduki umieszczone na podnóżku. Pochód udał się do Sai Nilajam, wśród śpiewów wedyjskich, pieśni bhadźanowych i dźwięków bębnów tassa. W uroczystości wystąpił kooordynator Indii Zachodnich, śri Radźhdeo Ramdhan, były też śpiewy i przedstawienia. 88 Sai Ram – lato 2010 ARABIA SAUDYJSKA Boże Narodzenie obchodzono w Ośrodku Sai w Rijadzie. Około 80 osób uczestniczyło w tym wydarzeniu. Sai Madźlis (taras Ośrodka Sai) został wspaniale ozdobiony. Uroczystość rozpoczął Omkar, potem śpiewano badżany, m.in. przez chór w czapkach św.Mikołaja. Potem przedstawiono satyrę o ograniczaniu pragnień, następnie dzieci śpiewały kolędy. Podczas ostatniej wszedł Św. Mikołaj i obdarzył każde dziecko świątecznym podarunkiem. WĘGRY 22 listopada 2009 r. 30. wielbicieli Sai służyło75. mieszkańcom dwóch domów starców w Pilisworoswar i Pliscsabie. A także 50. mieszkańcom zakładu zdrowia psychicznego w Esztergom. Rozdawano ręcznie wykonane podarki, np. lampkę nocną, woreczki z lekarstwami i zakładki do książek z cytatami słów Jezusa i Bhagawana. Mówili wiersze, dzielili się opowieściami i śpiewali pieśni. Słuchacze nagrodzili ich oklaskami na stojąco. Łzy oddania wezbrały w oczach wielu mieszkańców. Jeden z gości podziękował grupie, mówiąc: „Widziałem w życiu różne chóry, ale nigdy nie widziałem chóru, promieniejącego taką miłością”. FILIPINY 10 rocznica Filipińskiej Szkoły Śri Sathya Sai odbyła się 20 marca 2010 roku. Znajduje się w mieście Pililla, ok. 70 km od Manili. W uroczystości wziął udział m.in. dr Dżumsai z Tajlandii, Utsaw Kumar, ambasador Indii i Selweradźah, ambasador Singapuru. REPUBLIKA POŁUDNIOWEJ AFRYKI (RPA) Konferencja Młodzieży Sai RPA odbyła się w Ośrodku Sathya Sai Phoenix Educare 20 marca 2010 r. Uczestniczyło w niej około 400 osób. Dr Madurai, zastępca przewodniczącego Rady Głównej RPA i kierownik programowy tej narady oznajmił w swojej przemowie, że młodzież Sai wywoła przemianę na świecie. 89 Sai Ram – lato 2010 ZJEDNOCZONE EMIRATY ARABSKIE (ZEA) Od czterech lat Organizacja Służebna Sathya Sai z Dubaju uczestniczy w akcji sprzątania środowiska pod nazwą „Oczyść ZEA”, w siedmiu emiratach ZEA. 12 grudnia 2009 r. wzięło w niej udział ok. 140 wielbicieli Sai z Dubaju, Abu Dabi i Śarjahu. Od 12 lat Grupa Sai z Dubaju przygotowuje obozy honorowego krwiodawstwa, trzykrotnie w roku, współdziałając z Bankiem Krwi Szpitala Al Wasl. Ministerstwo zdrowia wręczyły Organizacji Sai z Dubaiu świadectwo uznania za tę służbę. W tym roku wielbiciele Sai z Dubaju rozdawali 22 stycznia żywność 550 ludziom w obozie robotniczym Saleh w Sonapur, gdzie mieszkają 3 tysiące robotników różnej narodowości. 5 lutego 2010 roku przeprowadzili tam akcję pomocy medycznej z udziałem lekarzy, pielęgniarzy i farmakologów. Sprawdzano poziom cukru we krwi, przeprowadzano ogólne badania stanu zdrowia oraz rozdawano leki. Tłum. Grzegorz Leończuk, opr. Bogusław Posmyk Medytacja Gdy już z rana czuję się jak nekrolog gdy mam dość i nikogo obok gdy już nie mogę... zatrzaskuję drzwi przed moją osobą i jestem z Tobą Boże Sobą Aneta Gawlicka 90 Sai Ram – lato 2010 Zdarzyło się w Prasanthi 9 maja Na początku swojego darszanu Swami poprosił Adżita Popata o wygłoszenie przemówienia. Popat mówił o związkach między Swamim a Jego matką Iśwarammą. Następnie B. N. Narasimhamurthy z Uniwersytetu Sai mówił o życiu Baby, o tym, że żywot awatara ma swoje cztery fazy, podobne do czterech faz modlitwy. Na początku wielbiciele modlą się, a Bóg słucha. Następnie Bóg mówi, a wielbiciele słuchają. W trzeciej fazie Bóg i Jego wielbiciele mówią do siebie nawzajem, m.in. poprzez Uniwersytet Sai i Organizację Sai i trwa dialog między Bogiem a człowiekiem. W ostatniej, obecnej fazie, obie strony słuchają. 18 maja Swami niespodziewanie poprosił o mikrofon. Nie było tłumacza Swamiego. Gdy o tym powiedziano, Swami odpowiedział: „To co mam robić, chcę mówić”. Posłano po prof. Nanjundaiaha, byłego tłumacza Swamiego, który miał jednak trudności ze zrozumieniem, ze względu na wiek i słaby słuch, a Swami mówił cicho. Baba powtarzał niektóre kwestie, gdy słyszał, że tłumaczenie jest nieprawidłowe. Studenci Swamiego pomogli w ten sposób, że chórem powtarzali słowa Swamiego, dzięki czemu tłumacz teraz już je dobrze słyszał. Swami bawił się tą boską grą. Śmiał się wiele razy i poprawiał tłumacza. Skrót dyskursu – w numerze. 10 czerwca Uniwersytet Sai ma nowego, ósmego wicerektora (rektorem jest Swami). To prof. Wiśwanath Pandit. Uroczystość jego powołania odbyła się w audytorium Uniwersytetu. Przemawiali m.in. byli prorektorzy. 29 czerwca Wielbiciele z USA, którzy przyjechali w liczbie ok. 500, przedstawili 45-minutowy program muzyczny, a następnie przez 15 minut śpiewali badżany. Rozpoczęli hymnem wedyjskim do Ganeszy i Sai Gajatri, a następnie była składanka 12 pieśni religijnych. m.in. tradycyjnych chrześcijańskich (np. Adoramus 91 Sai Ram – lato 2010 Te Christi), trzy pieśni żydowskie, a także winnych językach, np. w hiszpańskim. 3-4 lipca Giridżanie – „ludzie z gór” ze wschodniego Godawari mieli swoje dni, podczas których śpiewali i tańczyli przedstawiając swą kulturę. 8-9 lipca Dwa przedstawienia i tradycje swojej kultury pokazali wielbiciele z Radżastanu. 10 lipca Wystąpił chór z USA z bardzo różnorodnym programem, który zakończyła pieśń „Alleluja” Haendla. Po występie Swami poprosił o zaśpiewanie badżanów, a dla jednej z solistek zmaterializował złoty łańcuch. 11 lipca Wieczorem dzieci z USA pokazały przedstawienie „Wszystkie nasze związki” o rdzennych Amerykanach, czyli Indianach i o ich mądrości. Dzieci miały wielobarwne stroje ludzi i zwierząt. 12-13 lipca Po dniach amerykańskich zaczęły się dni krajów, w których mówi się po rosyjsku. Pierwszego dnia, wieczorem odbyła się procesja w strojach ludowych i z flagami dwunastu krajów. Następnie wystąpił chór z programem pieśni, a potem śpiewano bhadżany. Po występie Swami zmaterializował złoty łańcuch dla dyrygentki. Uśmiech często gościł na twarzy Swamiego. Następnego dnia zagrali sztukę, która mówiła o wyprawie młodych Rosjan wędrujących po różnych krajach w poszukiwaniu pieśni Boga. Śpiewali pieśni z Kazachstanu, Ukrainy i innych krajów i dziwili się, że Swami rozumie, co śpiewają. Po spektaklu pięknie śpiewały rosyjskie dzieci. Potem Swami zmaterializował złoty pierścień dla jednego z chłopców. Następnie ofiarował kobietom sari, a mężczyznom – ubrania safari. Po arati Swami poprosił panie o zaśpiewanie badżanów, więc potem było kolejne arati. Swami wezwał też koordynatora rosyjskich krajów i pobłogosławił go. 92 Sai Ram – lato 2010 Aszram literacki Pasażer na gapę Pociąg relacji Kraków – Warszawa zatrzymał się na stacji w jakimś małym miasteczku. Podróżni siedzący w jednym z przedziałów zobaczyli biegnącego chłopca i odetchnęli z ulgą, gdy w ostatniej chwili zdążył wsiąść do pociągu. Tak się złożyło, że w ich przedziale było jeszcze jedno wolne miejsce i chłopiec właśnie z niego skorzystał. Pociąg ruszył i zaraz do przedziału wkroczył konduktor. – Poproszę bileciki do kontroli. Wszyscy podali bilety, a gdy przyszła kolej na chłopca, ten zaczął szukać po kieszeniach i w końcu stwierdził, że jak biegł to pewnie wypadł mu portfel, w którym miał bilet i pieniądze. – Niestety bez biletu nie możesz jechać dalej, wysiądziesz na następnej stacji. – Ale moi rodzice będą się niepokoić, gdy nie wrócę wieczorem do domu. Pozostali pasażerowie naradzili się ze sobą i pani siedząca naprzeciwko chłopca zwróciła się do konduktora. – Panie konduktorze, my zapłacimy za tego młodego człowieka. A dokąd jedziesz? – Do Warszawy. – O, to tak jak my wszyscy. – Bardzo państwu dziękuję. Gdy konduktor wyszedł, właśnie ta pani zaproponowała, żeby każdy opowiedział coś ciekawego. – Zacznę od siebie. Jestem nauczycielką w jednej z warszawskich szkół. Można powiedzieć, że to nie jest taka zwyczajna szkoła, bo wprowadziliśmy program wychowania w wartościach ludzkich. Najpierw nauczyciele musieli przejść odpowiednie przygotowanie, aby móc tego nauczać. Dzieci bardzo chętnie chodzą do tej szkoły i pilnie się uczą, gdyż czują, że są kochane, potrzebne i same też pomagają sobie wzajemnie. Uczą się 93 Sai Ram – lato 2010 również prawd duchowych i wprowadzania w życie wartości ludzkich; prawdy, prawości, miłości, pokoju wewnętrznego i niekrzywdzenia. Co jest wspaniałe, uczą tego również swoich rodziców. Niedawno przyszedł do naszej szkoły chłopiec, który miał duże kłopoty z nauką. W domu wszyscy mu wmawiali, że nie ma żadnych zdolności, że jest ciamajdą, a on po prostu był nieśmiały. Tu w naszej szkole okazało się, że pięknie śpiewa, maluje, pisze wspaniałe wypracowania; z pozostałymi przedmiotami też nieźle sobie radzi. Otoczony ciepłem i miłością uwierzył w siebie i widzi, że nawet to, że się troszkę jąka, nie przeszkadza jego nowym kolegom i koleżankom. Teraz jego rodzice nie mogą poznać swojego syna i są z niego dumni. Sami też się dużo nauczyli. – Ja jestem kierownikiem w dużym kombinacie odzieżowym. Produkujemy piękną, zdrową odzież. Wykorzystujemy len, bawełnę, wełnę i konopie. Nasze ubiory są wygodne, zdrowe i piękne kolorystycznie. Kobiety wyglądają w nich jak kwiaty na łące. Również dla mężczyzn mamy piękną odzież. Najważniejsze, że znika szarzyzna z naszych ubrań, a przez to i z naszego życia. Każdy z naszych pracowników może zaprojektować strój, dzięki czemu możemy zaoferować dużą różnorodność ubiorów. Nie uznajemy pojęcia mody, gdyż uważamy, że jest to ograniczanie naszej osobowości, a każdy może nosić to, w czym czuje się dobrze i jaki kolor lubi – nie zaś podług tego, co dyktuje aktualna moda. Obuwie produkujemy ciepłe, wygodne, z ekologicznych materiałów – nie ma u nas obuwia skórzanego. Nasi pracownicy czują się jak w rodzinie, atmosfera w pracy jest pełna przyjaźni, ciepła, wyrozumiałości, dlatego produkty wychodzące z naszego kombinatu są pełne dobrej energii. Pracę rozpoczynamy wspólną modlitwą i medytacją. Przy tym nie ma u nas pracy po godzinach. Produkujemy zaś tyle, ile możemy, stawiając na dobra jakość, bo przecież każdy z nas chce nosić dobre ubrania. A nasze wyroby rozchodzą się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki i, co najważniejsze, wcale nie są drogie. Sekret zaś polega na tym, że nie mamy prezesów zarabiających krocie: wszyscy mamy podobne wynagrodzenia, bo każda para rąk jest tak samo potrzebna. Wszystkie soboty mamy wolne, więc często jeździmy 94 Sai Ram – lato 2010 na wycieczki, a latem po prostu na zieloną trawkę – oczywiście z całymi rodzinami. Nie ma u nas picia alkoholu ani palenia papierosów, a nasi pracownicy są wegetarianami. Słyszałem, że powstaje więcej takich kombinatów. – A ja jestem lekarzem i pracuję w dużej przychodni. Zarówno ja, jak i moi koledzy i koleżanki, stosujemy różne techniki leczenia, staramy się przepisywać jak najmniej chemicznych lekarstw. Propagujemy zioła, zdrowe odżywianie i zdrowy tryb życia. Uważamy, że bardzo ważne jest zapobieganie chorobom, w związku z tym często wygłaszamy pogadanki w świetlicach osiedlowych. Już widać rezultaty, gdyż coraz mniej starszych ludzi przychodzi do przychodni, chociaż jeszcze nieraz muszę tłumaczyć jakiejś starszej pani, żeby lepiej poszła na spacer, zamiast siedzieć przed telewizorem. Tłumaczymy, że bardzo ważna jest sprawność fizyczna, a także umysłowa. Oczywiście to, czego uczymy naszych pacjentów, sami stosujemy w swoim życiu. – Ja mam też dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Pracuję jako kierownik na budowie. Budujemy duże kompleksy – nazywamy je rodzinnymi. Polega to na tym, że na tym samym piętrze mieszka młode małżeństwo, często z dziećmi, a zaraz obok starsi rodzice. Jest to bardzo wygodne, bo rodziny mogą sobie wzajemnie pomagać i dziadkowie mogą cieszyć się wnukami, które mają pod bokiem. W takim kompleksie znajdują się również mieszkania dla samotnych ludzi, którzy też doświadczają opieki ze strony sąsiadów. Wszyscy żyją jak w jednej dużej rodzinie i nikt nie czuje się samotny. Na parterach znajdują się sklepy, przychodnia, bank, przedszkole – żłobków zaś nie ma, bo wszystkie matki nie pracują do trzeciego roku życia dziecka. Bardzo ważna jest świetlica, gdzie skupia się życie towarzyskie. Chciałbym jeszcze dodać, że nie są to mieszkania własnościowe; każdy ma takie, jakie potrzebuje i bardzo łatwo jest zamienić się na inne. Z przeprowadzką też nie ma problemów, bo wtedy jest przecież wiele osób chętnych do pomocy. Przede wszystkim są to mieszkania ciepłe, zdrowe i niedrogie. Ja też z moją rodziną mieszkam w takim kompleksie. 95 Sai Ram – lato 2010 – Ja właśnie mam sklep ze zdrową żywnością na takim osiedlu. Mamy dużo klientów, bo coraz więcej ludzi jest wegetarianami. I, co najważniejsze, w naszym sklepie żywność jest tańsza, bo nie musimy wydawać pieniędzy na drogie reklamy, a nasi dostawcy nie muszą produkować roślin na paszę dla zwierząt, tylko to co jest przeznaczone dla ludzi. Dostajemy wszystko bezpośrednio od rolników, dlatego mamy świeże warzywa i owoce bez konserwantów. Nasi pracownicy pracują po 8 godzin; soboty i niedziele mamy wolne. W naszym sklepie również szeroko propagujemy wegetarianizm; zawsze są wyłożone ulotki z różnymi przepisami. Zresztą nasi klienci chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami. – Ja jestem emerytką i też mieszkam na takim osiedlu. Muszę dodać, że mamy dużo zieleni, sami sadzimy drzewa i kwiaty i dbamy, żeby było czysto. Jest dużo ławeczek. Latem mamy gdzie posiedzieć i wygrzać stare kości na słoneczku. Ale najwspanialsza jest nasza świetlica. Możemy tam obejrzeć dobry film, taki bez przemocy, porozmawiać z przyjaciółmi, pośpiewać, potańczyć. Mamy spotkania z różnymi interesującymi osobami, np. z przedstawicielami różnych religii, a także – jak właśnie mówił pan doktor – pogadanki na temat zdrowia. Śpiewamy pieśni duchowe i medytujemy. Możemy również skorzystać z nauki języków obcych, bo mamy emerytów, którzy za darmo chętnie dzielą się swoją wiedzą. My kobiety przynosimy ze sobą swoje robótki na drutach czy szydełku, żeby nie siedzieć bezczynnie. Ostatnio nawet jeden z mężczyzn pokazał, że potrafi pięknie robić na drutach. Potem te nasze szaliczki, czapeczki i sweterki dajemy do rodzinnego domu dziecka. Mamy też salę z przyrządami do ćwiczeń, ale to wolą panowie, zaś my kobiety lubimy pospacerować. I tu muszę pochwalić administrację naszego osiedla, która sprawiła, że wspólnymi siłami powstała ścieżka przyjaźni – chyba będzie miała około pięciu kilometrów – przy której już posadziliśmy dużo drzew i krzewów, a na wiosnę posiejemy nasze ulubione kwiaty. Zwłaszcza w niedzielę jest bardzo przyjemnie wybrać się na spacer, gdyż można wtedy spotkać wielu znajomych. Zresztą wszyscy się pozdrawiają 96 Sai Ram – lato 2010 i uśmiechają do siebie – człowiek czuje się wtedy o wiele młodszy. Coraz więcej młodych ludzi przychodzi do naszej świetlicy, bo chcą się uczyć od nas, a także przychodzą na ścieżkę przyjaźni. Dziękuję Bogu, że tak wspaniale zaczyna się dziać w naszym kraju, jak również na całym świecie. – Teraz kolej na mnie. Znacie mnie pewnie państwo z ekranów telewizorów, bo często występuję w różnych programach. Jak sami wiecie, moje piosenki są spokojne, refleksyjne i łatwo wpadają w ucho, tak że każdy może je zanucić. Najbardziej jednak lubię śpiewać pieśni duchowe na koncertach, gdy mam kontakt z publicznością i widzę, jak otwierają się serca, co mnie bardzo cieszy, bo wtedy czuję się potrzebna. Ostatnio zauważyłam, że zaczynają się zmieniać programy telewizyjne i jest w nich coraz mniej reklam, bo ludzie nie chcą kupować reklamowanych towarów, gdyż wiedzą, że jest to po prostu naciąganie klienta. Jest coraz więcej pozytywnych reportaży, w filmach nie ma już przemocy, można zobaczyć piękno naszego kraju, a także piękne zakątki na całym świecie. Wszędzie też pokazują coraz więcej szczęśliwych ludzi. A ty młodzieńcze co chciałbyś nam opowiedzieć? – Ja, ja skłamałem, nie zgubiłem portfela, a te pieniądze chciałem sobie zostawić, bo widziałem na wystawie w księgarni książkę , którą chciałem sobie kupić. Lubię fantasy, bo bohaterowie potrafią tak wiele. Tak prawdę mówiąc, żyję w świecie marzeń, bo nie potrafię żyć w tym realnym świecie. Moi rodzice ciągle narzekają, mają coraz więcej pragnień, koledzy też interesują się tylko stroną materialną i po prostu nie widziałem sensu życia. Po tym, co dzisiaj usłyszałem, narodziłem się na nowo, bo przecież tak naprawdę, to ja o tym wszystkim marzyłem. W tym roku zdaję maturę i chciałbym iść na medycynę i zostać takim lekarzem, jak opowiadał pan doktor. Dziękuję bardzo za te wspaniałe wiadomości, a tu, proszę, są pieniądze za bilet, bo ja już nie chcę tej książki, a to co tu usłyszałem jest piękniejsze od wszystkich fantasy. Tak mi wstyd, że państwa okłamałem. Chciałbym mieć takich wspaniałych przyjaciół. 97 Sai Ram – lato 2010 – Jesteś moim przyjacielem i pewnie pozostali pasażerowie tego przedziału też tak uważają? – stwierdził doktor. Wszyscy wstali i uściskali chłopca, życząc mu wszystkiego najlepszego i zapewniając o swojej przyjaźni. Jadwiga Marczak 98 Sai Ram – lato 2010 Sai-Ramek Patrycja i Promyczek Pewnej pięknej majowej niedzieli Patrycja pojechała z rodzicami do babci Hani na wieś. Lubiła tam jeździć, bo mogła wyjść na podwórko, no i babcia zawsze miała dla niej jakieś smakołyki. Po obiedzie mama pozwoliła jej pobawić się na podwórku w piasku. Właśnie dostała od babci wiaderko, szpadelek, grabki i foremki. Gdy zaczęła robić babki z piasku pomyślała sobie, że o wiele przyjemniej jest bawić się z dziećmi w przedszkolu. Tutaj na wsi nie miała koleżanek, a Wiki, córeczka cioci Beaty i wuja Pawła była jeszcze za mała na taką zabawę. – Dzień dobry, Patrycjo, czy chcesz się ze mną pobawić? Zaskoczona Patrycja uniosła głowę i zobaczyła przed sobą śliczną dziewczynkę, ubraną w piękną sukienkę i taką jakąś świetlistą. – Naprawdę chcesz się ze mną bawić? To wspaniale. Jak się nazywasz? Jestem Promyczek. To mówiąc wzięła Patrycję za rękę i znalazły się w innym świecie. Ich oczom ukazała się słoneczna leśna polana. Tyle tam było pięknych kwiatów i różnokolorowych motyli. A pośrodku polanki tańczyły dzieci podobne do Promyczka. Oczywiście poprosiły nowo przybyłe do wspólnej zabawy. I wszyscy razem zaśpiewali. Cieszmy się, radujmy Rozsiewajmy światło dookoła Szczęśliwy świat budujmy By wszystkim było wesoło I choć deszczyk nieraz pada Jest zawsze na to rada Przecież miłość w sercach mamy Żadnym smutkom się nie damy 99 Sai Ram – lato 2010 A później Patrycja patrzyła, jak te dziwne dzieci dotykały kwiatków, a one pięknie rozkwitały. A to wyprostowały źdźbła trawy, a to nakierowały gałązkę na drzewie w stronę słońca i widać było, że to sprawia im dużą przyjemność. W tym cudownym świecie Patrycja czuła się wspaniale, lecz pomyślała, że powinna wrócić do mamusi i tatusia. – Promyczku, czy jeszcze kiedyś cię zobaczę? – Tak Patrycjo, gdy się obudzisz rano i ujrzysz promyczki słońca, to będę ja, a wtedy uśmiechnij się do mnie. Gdy będziesz radosna i pełna miłości, też będziesz promyczkiem, rozświetlającym całe swoje otoczenie. I wtedy dziewczynka zobaczyła, że znowu siedzi na podwórku u babci. Lecz już teraz nie było jej smutno, bo promyczki słońca się do niej uśmiechały. Jadwiga Marczak 100