Kochaj wszystkich, wszystkim służ

Transkrypt

Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Pismo dedykowane ukochanemu Bhagawanowi
Śri Sathya Sai Babie
Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Stowarzyszenie Sathya Sai w Polsce
„SAI RAM” jest oficjalnym biuletynem Organizacji Sathya Sai w Polsce.
Ukazuje się cztery razy w roku jako kwartalnik.
Ze względu na konieczność utrzymania poprawności językowej pisma,
a także z powodów technicznych zastrzegamy sobie prawo
dokonywania zmian i skrótów w nadsyłanych tekstach.
Wszelkie listy i artykuły prosimy kierować na adres redakcji:
e-mail: [email protected]
Wpłaty na prenumeratę należy dokonywać na konto wydawcy:
„Stowarzyszenie Sathya Sai”
ul. Osadników 29 a, 72-020 Trzebież
PEKAO S.A. 58 1240 4432 1111 0000 4734 2235
Adres sekretariatu Organizacji Sathya Sai w Polsce
oraz Stowarzyszenia Sathya Sai:
Stowarzyszenie Sathya Sai
ul. Osadników 29a, 72-020 Trzebież
tel. (091) 480 86 19
Oficjalna strona internetowa Organizacji Sathya Sai w Polsce
www.sathyasai.org.pl
Cena 1 egz. „Sai Ram” – 8,00 zł (wraz z kosztami wysyłki)
Nakład – 300 szt.
Magazyn redagują: Izabela Szaniawska, Bogusław Posmyk, ­Jarosław Karwowski.
Stała współpraca: Anna Dobosz, Marta Dobosz, Iwona Pilch, Maria Quoos,
Ewa Serwańska.
Sai Ram – lato 2010
Spis treści
Od Redakcji. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4
„Jesteśmy jednością” – relacja. . . . . . . . . . . . 6
Spójrz w swoje wnętrze i zobacz tam Boga – dyskurs . . . 8
Nieskazitelność jest cechą kobiet – dyskurs . . . . . . 12
Boskość jest jednością myśli, słów i czynów – dyskurs. . 15
Cały świat zmieni się w Prasanthi Nilayam – dyskurs . . 22
Ja jestem Ja – dyskurs . . . . . . . . . . . . . . . 31
Girlanda boskich imion – prof. Kasturi . . . . . . . . 38
Opanować umysł – P.P. Arja. . . . . . . . . . . . . 41
Naprawdę jesteś Bogiem – prof. A. Kumar . . . . . . . 44
Cudowne dziecko – prof. Kasturi. . . . . . . . . . . 50
Byłem tam jako czysta świadomość – dr J. Hislop. . . . 56
Jesteśmy jednością – relacja . . . . . . . . . . . . 65
Idealna organizacja Sai – M. Meyer. . . . . . . . . . 68
Wspomnienie o Torbjoernie – M. Meyer. . . . . . . . 73
Zajęcia dla dzieci Sobieszewo 2010 – relacja . . . . . . 79
Co słychać w ośrodkach Sai – aktualności . . . . . . . 85
Zdarzyło się w Prasanthi – aktualności . . . . . . . . . 91
Pasażer na gapę – J. Marczak. . . . . . . . . . . . 93
Patrycja i Promyczek – J. Marczak. . . . . . . . . . 99
3
Sai Ram – lato 2010
Słowo wstępne
Od Redakcji
Bardzo dużo działo się tego lata w polskiej Organizacji Sai,
ale tylko o jednym z trzech wielkich wydarzeń informujemy
szeroko w tym Sai Ramie – o Międzynarodowym Spotkaniu Sai
w Gdańsku-Sobieszewie w dniach 3-6 czerwca. Poświęciliśmy
temu wydarzeniu z udziałem wielbicieli z Polski, Estonii, Litwy
i Łotwy aż cztery artykuły, z których dwa to zapisy wystąpień
Marianne Meyer – gościa zjazdu. Zachęcamy zwłaszcza do lektury Wspomnień o Torbjernie, jej zmarłym mężu, wieloletnim
koordynatorze Organizacji Sai w Północnej Europie.
Kolejnym wydarzeniem był w dniach 25 czerwca do 3 lipca
szósty już obóz „Sai służba bez granic” – tradycyjnie na Podlasiu w Dubeninkach, Żytkiejmach i okolicach. Wzięli nim udział
lekarze, masażyści i wielbiciele z wielu krajów, m.in. z Niemiec,
Indii, Norwegii, Belgii, Bośni i Chorwacji. Była też spora grupa
zagranicznej młodzieży zachęcona do przyjazdu prezentacją
naszej młodzieży o obozie podczas kwietniowych spotkań młodzieży Sai w Mediolanie. Zajmowali się oni głównie pracą z dziećmi. Lekarze i masażyści przyjmowali pacjentów w ośrodkach
zdrowia, w szkole i w domach. Brygada remontowa wykonała
dach oraz sufit w zniszczonym budynku.
Trzecie i chyba najważniejsze wydarzenie to pielgrzymka
do Prasanthi Nilayam wielbicieli z 12 krajów Północnej Europy,
którzy utworzyli ponad 300-osobowy chór. Po ośmiu dniach
prób, 7 sierpnia, chór z udziałem sześćdziesięcioosobowej polskiej grupy wystąpił przed Swamim i wielotysięczną publicznością. Występ spotkał się z dużym aplauzem i chyba podobał
się Swamiemu, bo zmaterializował naszyjnik dla śpiewaczki
Gizeli i słuchał z uwagą, z radością a nawet ze wzruszeniem.
Był taki, jakim pamiętamy go z dawnych lat. Może dlatego, że
większość z 17 piosenek była deklaracją miłości i oddania dla
Baby. Nieco wcześniej były występy chórów z Południowej Europy
4
Sai Ram – lato 2010
i z Wielkiej Brytanii, których przyjęcie było chłodniejsze. Relację
z występu, ze strony www.sssbpt.org zamieszczamy obok. Cały
koncert wraz z poprzedzającym go darszanem można zobaczyć
na stronie www.saicast.org. Program zatytułowany był „We are
one” (Jesteśmy jednością) i tytuł ten oddawał dobrą współpracę
i ciężką pracę wszystkich chórzystów, a zwłaszcza organizatorów.
Była to pierwsza wspólna pielgrzymka europejska do Swamiego
i zostały po niej niezapomniane przeżycia i zapewne u wielu
z nas – osobista przemiana. Każdy miał swoje indywidualne
spotkanie ze Swamim, które stanowiło ważny etap w rozwoju
duchowym. Przed nami dalsza praca, tym razem w polskim
chórze, który być może w przyszłym roku zaprezentuje się przed
Swamim.
Bogusław Posmyk
5
Sai Ram – lato 2010
Północnoeuropejski chór w Prasanthi
„Jesteśmy jednością”
Relacja z koncertu chóru pielgrzymów z 12 krajów
północnoeuropejskich zamieszczona na stronie internetowej
www.sssbpt.org i sathyasai.org wraz ze zdjęciami
oraz kilkuminutowym filmem.
Za Południową Europą i Wielką Brytanią do Prasanthi
przybyła Północna Europa. 7 sierpnia wieczorem północnoeuropejski chór przedstawił w boskiej obecności program zatytułowany „Jesteśmy jednością”. Chór składał się z przedstawicieli
12 krajów: Estonii, Litwy, Łotwy, Danii, Holandii, Belgii, Niemiec,
Czech, Austrii, Węgier, Polski i Szwecji, należących do 7 strefy
Organizacji Sathya Sai. Ponad trzystu wielbicieli z tego regionu
wzięto udział w 10-dniowej pielgrzymce do Prasanthi Nilayam
– w dniach 1-10 sierpnia.
Bhagawan po 15 minutowym darszanie (na fotelu), o 17.10
zasiadł na scenie i wraz z tysiącami ludzi w Sai Kulwant Hall słuchał Wed. W tym czasie kilka osób z chóru za Jego pozwoleniem
podchodziło i rozmawiało ze Swamim, prosząc o pozwolenie na
występ. Szczególną łaskę uzyskała Gisela Sebastian z Niemiec,
śpiewaczka znana m.in. z występów w chórze podczas Bożego
Narodzenia w Prasanthi. Bhagawan zmaterializował dla niej
złoty naszyjnik, przy dużym aplauzie zgromadzonych.
O 17.35 po zapowiedzi programu przez koordynatora, chórzyści rozpoczęli swą „podróż” wedyjską inkantacją do Pana
Ganeszy: „Ganesha prathana”. Dwie następne pieśni ten europejski chór zaśpiewał również w sanskrycie. Najpierw fragment
Bhagawad Gity, a potem „Bhumi Mangalam” (pieśń pochwalna
żywiołów, całej natury, człowieka i atmy). Kolejne pieśni śpiewano po angielsku i w kilku regionalnych językach: niemieckim,
litewskim, francuskim i polskim.
6
Sai Ram – lato 2010
Przy akompaniamencie doskonałej muzyki, tworzącej harmonijny rytm, czasem podkreślany synchronicznymi oklaskami,
chórzyści stworzyli musical o poświęceniu i oddaniu, którym
zachwycili liczną publiczność. Chórem zręcznie dyrygowała Alma Badings z Holandii, prowadząca w Prasanthi chóry dziecięce
z okazji Bożego Narodzenia – z pomocą Giseli Sebastian, głównej
śpiewaczki, dodatkowo grającej na harmonium.
W programie były również utwory klasyczne, jak Hallelujah z „Mesjasza” Haendla, „Oda do radości” Beethowena. Wiele
pieśni zawierało interesujące refreny, w których zwracano się
wprost do Niego, a niektóre z nich robiły duże wrażenie, ze
względu na charakterystyczny sposób wykonania, głośny, szybki
i z nagłym zakończeniem oraz niosły z sobą wielki entuzjazm
i radość. Finałowy utwór („We believe”) mówił o jedności, a po
nim zaśpiewano jeszcze „We wish you a happy days” – życzenia
dla najdroższego Pana.
Po 50-minutowym programie chórzyści zaśpiewali przez 20
minut sześć badżanów. Potem Bhagawan przez dotknięcie ręką
pobłogosławił prasadam, który rozdano wszystkim zgromadzonym. Po arathi Bhagawan spędził jeszcze 5 minut na scenie,
patrząc na chórzystów i błogosławiąc dwóch mężczyzn, w tym
chłopca grającego na gitarze. O 18.55 Bhagawan opuścił podium
i udał się do swojej siedziby – Jadżur mandiru.
7
Sai Ram – lato 2010
Dyskurs
Spójrz w swoje wnętrze
i zobacz tam Boga
Fragmenty dyskursu Bhagawana Śri Sathya Sai Baby
wygłoszonego 16 marca 2010 r. w Prasanthi Nilayam
podczas święta Ugadi.
W tym kraju Bharatu narodziło się wiele szlachetnych kobiet.
Sawitri, która wskrzesiła swojego zmarłego męża, Czandramati,
która stłumiła szalejący ogień mocą prawdy, Sita, która udowodniła swoją niewinność, gdy nietknięta wyszła z płomieni
i Damajanti, która spopieliła nikczemnego myśliwego mocą swej
cnoty. Ten kraj ludzi pobożnych i szlachetnych osiągnął dostatek i pomyślność dzięki takim nieskazitelnym kobietom i stał
się nauczycielem wszystkich narodów świata. Kobietę, która
zawsze podąża za swoim mężem i doświadcza szczęścia służąc
mu, nazywa się patiwratą (kobietą czystą). To mocą tej czystości
Sawitri mogła wskrzesić Satjawana, swojego zmarłego męża.
Czandramati w pełni wspierała swego męża Hariśczandrę,
który w darze miłosierdzia oddał całe swe królestwo mędrcowi
Wiśwamitrze. Stała się wtedy biedna – nie miała nawet jednego
paisa. Kiedy mędrzec Wiśwamitra po otrzymaniu królestwa poprosił Hariśczandrę o dakszinę (ofiarę pieniężną), ten poprosił
go, by dał mu trochę czasu na zebranie pieniędzy. Opuściwszy
swe królestwo Hariśczandra udał się do Kaszi (Waranasi) ze
swą żoną i synem Lohitaswą, by zdobyć pieniądze i zapłacić
mędrcowi dakszinę. Nie znalazłszy innego sposobu na zdobycie
pieniędzy na dakszinę, sprzedał swą żonę i syna braminowi.
Jako królowa, Czandramati nigdy nie wykonywała żadnych prac
domowych, ale poprosiła o to, by mogła być służącą i zmywać
naczynia i sprzątać dom bramina. Hariśczandra przyjął pracę
stróża miejsca kremacji, którego właściciel przydzielił mu zadanie zbierania opłat od osób, które chciały spalić zwłoki.
8
Sai Ram – lato 2010
Pewnego razu bramin wysłał Lohitaswę z innymi dziećmi do
lasu w celu zbierania darbhy (trawy używanej w ceremoniach
ofiarnych). W lesie Lohitaswę ukąsił wąż, na skutek czego Lohitaswa zmarł. Dzieci przyniosły Czandramati jego ciało. Ponieważ
musiała ona zakończyć prace domowe, dopiero w nocy zaniosła
ciało syna na miejsce kremacji. Gdy stróż tego miejsca, jej mąż
Hariśczandra, poprosił ją o zapłacenie za kremację ich syna, odpowiedziała, że nie ma pieniędzy. Widząc mangalsutrę (naszyjnik
małżeński, hinduski odpowiednik obrączki) na jej szyi, Hariśczandra powiedział: „Dlaczego mówisz, że nie masz pieniędzy?
Widzę, że nosisz mangalsutrę”. Słysząc to pomyślała: „Tylko mój
mąż może zobaczyć moją mangalsutrę, nikt inny”. Zapytała go:
„Czyż nie jesteś moim mężem Hariśczandrą?”. A on potwierdził,
że jest nim. Mimo smutku po śmierci syna powiedział jej, że
może pozwolić na skremowanie jego zwłok dopiero po wniesieniu
opłaty. Ponieważ nie miała pieniędzy, zdjęła swą mangalsutrę,
aby mu ją dać. W tym momencie pojawił się Pan Śiwa. Pochwalił
Hariśczandrę za jego wierność prawdzie i powiedział mu, że to
wszystko było tylko boską grą, by pokazać ludziom, że są na
świecie wzniosłe osoby, które nieustannie i w każdych okolicznościach trwają przy prawdzie. Przywrócił też do życia ich syna.
Pojawił się r.ównież Wiśwamitra, który zwrócił Hariśczandrze
królestwo i wytłumaczył, że był to test sprawdzający jego wierność prawdzie. W ten sposób Hariśczandra zademonstrował
boską wartość prawdy. Prawda jest Bogiem.
Ludzie szukają Boga i pytają: „Gdzie jest Bóg, gdzie jest
Bóg?”. Bóg jest wszędzie. Sarwatah panipadam tat sarwathokszi
siromukham sarwatah śruthimalloke sarwamawruthja tiszthati – poprzez ręce, stopy, oczy, głowy, usta i uszy Bóg przenika
wszystko. Ogarnia cały wszechświat. Bóg nie ma początku ani
końca. Nie dotyczą Go narodziny ani śmierć. Ludzkie ciało jest
przemijające i nietrwałe niczym bańka wodna. Ale jest ono siedzibą Boga, który jest wieczny. Bóg jest wewnątrz ciebie, a nie
na zewnątrz. Ta sama atma jest obecna we wszystkich istotach,
łącznie z ptakami, zwierzętami i owadami.
Bóg nie ma jakiejś szczególnej postaci. Brahma, Wisznu
i Maheśwara nie różnią się od siebie. Bóg przejawia się w po9
Sai Ram – lato 2010
staci swych wielbicieli, którzy Go kontemplują. Jeśli kobieta
uważa swego męża za Boga, może urzeczywistnić w nim Boga.
Bóg może pojawić się przed tobą w sposób stosowny do uczuć,
z jakimi o Nim myślisz. Daiwam manusha rupena – Bóg przyjął
formę ludzkiej istoty. Wszyscy są ucieleśnieniami Boga. Tak więc
odpowiedź na pytanie: „Gdzie jest Bóg?” brzmi: „Bóg jest wszędzie”. Atma, która jest obecna w was jako świadomość, znajduje
się we wszystkich. Nie możecie mówić, że świadomość jest tu,
a tam już jej nie ma. Ona jest wszędzie. Bóg jest wszechobecny.
Nie musicie szukać Boga, który jest wszędzie, we wszystkich
i w każdym miejscu. Dlatego bardzo łatwo jest poznać Boga.
Spróbuj zrozumieć, że wszystko we wszechświecie wypełnione
jest Bogiem. Celem całej twojej edukacji jest doświadczenie
Boga, który jest wszędzie i w każdej istocie. Osiągnięcie tego
ideału powinno być celem twojego życia. Zamknij oczy i kontempluj taką formę Boga, jaką lubisz. Bóg objawi się przed tobą
w każdej postaci, w jakiej Go kontemplujesz. Nigdy nie myśl, że
Bóg jest gdzieś w odległym albo w jakimś szczególnym miejscu,
a w innym Go nie ma. On jest wszędzie i przenika każdy atom
we wszechświecie.
Dziś jest święto Ugadi, pierwszy dzień Czaitra-masy (pierwszego miesiąca w kalendarzu indyjskim). To początek Nowego
Roku. Ugadi oznacza początek nowej ery. Ale święto Ugadi nie
jest prawdziwym początkiem nowej ery. Rzeczywista nowa era
zacznie się, gdy ludzie będą mieć nowe, szlachetne myśli. Dlatego
skup się na swoim wnętrzu i doświadczaj Boga, który jest obecny wszędzie. Bóg jest jeden, choć ludzie czczą Go pod różnymi
imionami. Są różnorodne słodycze, jak gulab dżamun, majsor
pak, dżilebi, ale cukier we wszystkich jest taki sam. Ludzie
mają różne imiona i wygląd, ale boskość jest we wszystkich ta
sama. Ekam sat wiprah bahudha wadanti – prawda jest jedna,
ale mędrzec widzi ją pod różnymi imionami.
Patrzycie na podobizny Kriszny w koronie z pawim piórem
albo Śiwy z trzecim okiem. Ale są to zwykłe obrazki Boga. Bóg
nie ma formy, jest poza wszelkimi imionami i kształtami. Nie
ograniczaj więc Boga do żadnego imienia i formy. Pozbądź się
10
Sai Ram – lato 2010
fałszywego przekonania, że Bóg znajduje się tylko w tym czy
tamtym miejscu. Kontempluj Boga, który obecny jest w twoim
sercu i zyskaj Jego łaskę. Od tego świętego dnia Ugadi powinniście widzieć Boga w każdym. Każdemu, kogo spotkasz, przekaż
swoje pozdrowienia i traktuj go jak wcielenie Boga. Oto prawdziwa medytacja: Bóg jest w tobie, ty sam jesteś Bogiem. Gdzie
chcesz iść, by znaleźć Boga? Czy ktoś idzie gdziekolwiek, by
odnaleźć siebie? Jeśli sam jesteś Bogiem, czy może być jeszcze
jeden Bóg? Zajrzyj do swego wnętrza i zobacz tam Boga.
Gdy mówisz: „To jest moje ciało”, to kim jest ten, co mówi
„moje”? Najwyraźniej ty i ciało jesteście odrębni. Zrozum tę prawdę. To jest prawdziwa pobożność. (Bhagawan zawołał jednego
z uczniów i zapytał go) Skąd jesteś? (Gdy chłopiec odpowiedział,
że przyjechał z Bombaju, Baba rzekł:) Twoje ciało rzeczywiście
przybyło z Bombaju, ale ty nie. Zrozum prawdę: „Ja jestem Ja”.
Gdy mówisz, jestem taki a taki, co w ten sposób wyrażasz?
Imię otrzymałeś od swoich rodziców. Nie urodziłeś się z tym
imieniem. Nie myśl, że twoje ciało jest trwałe. Fizyczne ciało
przetrwa tylko przez ograniczony czas. W końcu musi odejść.
(Swami zawołał innego chłopca i zapytał go: „Czego chcesz?”.
Chłopiec odparł: „Swami, chcę ciebie, chcę twojej miłości, bądź
zawsze z nami”. Wtedy Swami rzekł: Jestem z wami zawsze.
Wszyscy należycie do mnie. Gdy będziecie kontemplować mnie
w swoich sercach, ja objawię się przed wami. Dzisiaj jest Nowy
Rok. Bądźcie szczęśliwi.
tłum. Bogusław Posmyk
Źródło:www.sssbpt.org
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
11
Sai Ram – lato 2010
Dyskurs
Nieskazitelność
jest cechą kobiet
Fragmenty dyskursu wygłoszonego przez Bhagawana Śri Sathya
Sai Babę 18 maja 2010 r. w Prasanthi Nilayam
Każdy obawia się Jamy, boga śmierci. Dociera on do każdego zakątka na świecie i zabiera pierwiastek życia tym, których
pobyt na ziemi dobiegł końca.
Gdy Jama zabrał życie Satjawanowi, mężowi Sawitri, pogrążyła się ona w bólu i prosiła, by Jama przywrócił mu życie.
Mówiła: „Albo zwrócisz życie mojemu mężowi, albo zabierz też
moje – nie mogę żyć bez niego; jesteśmy jednym”. Gdy Jama mimo to chciał odejść, Sawitri zagrodziła mu drogę. Jama nie miał
wyboru i musiał wysłuchać jej prośby. Zapytał: „Matko, czego
chcesz?”. „Zwróć mi męża, gdyż nie mogę żyć bez niego” – odpowiedziała. W końcu Jama uległ jej prośbom i ożywił Satjawana.
Nie tylko przywrócił go do życia, ale zapewnił również wiele
dobrodziejstw obojgu małżonkom, zadowolony z nieskazitelności i determinacji Sawitri. To jej siła niewinności przywróciła
zmarłego męża do życia.
Ćandramati to inna wielka kobieta świętego kraju Indii,
która daje światu przykład swojej świętości. Gdy szła przez las
wraz z synem i mężem Hariśczandrą, otoczył ich ogień, który
zagroził ich życiu. Wtedy Ćandramati zaczęła się modlić: „Jeśli
naprawdę jestem nieskazitelna i przez całe życie trzymam się
dharmy, niech ogień ten zgaśnie”. Ogień zgasł w mgnieniu oka,
a cały las stał się cichy i spokojny.
Tak wielka jest moc pokuty i czystości cnotliwych kobiet. Ale
ona była zawsze skromna i wyraziła wdzięczność Bogu mówiąc:
„To dzięki łasce Boga mogłam przestrzegać dharmy czystej ko12
Sai Ram – lato 2010
biety”. Zawsze towarzyszyła swemu mężowi i nie mogła znieść
nawet chwilowej z nim rozłąki. To znak cnotliwych kobiet. Mąż
i żona powinni żyć razem w harmonii przez całe wspólne życie.
(Tu Bhagawan opowiedział inną historię o królu Hariśczandrze
i jego cnotliwej żonie Ćandramati, która pomimo nieopisanych
cierpień trwała przy cnotach prawdy i prawości i świeciła przykładem cnotliwego życia.)
W tym kraju Bharatu narodziło się wiele szlachetnych
kobiet, jak Damajanti, która mocą swej czystości spopieliła
podłego myśliwego i Sita, która udowodniła swoją czystość
wychodząc bez szwanku z szalejącego ognia.
Gdy Sita przechodziła próbę ognia, sam bóg ognia objawił
się i powiedział do Ramy: „Sita jest kobietą wielkiej cnoty”.
W świętym Bharacie było wiele nieskazitelnych kobiet jak Sita,
Ćandramati, Damajanti i Sawitri. Ludzie obawiają się Jamy,
boga śmierci, ale Jama obawia się cnotliwych kobiet. Tak jak
Sawitri ożywiła zmarłego męża mocą swej czystości, tak Sitę
nieskazitelność ochroniła przed ogniem. Wszystkie te przykłady
czystych kobiet w Indiach tworzą ideał, że dla kobiety jej mąż
jest Bogiem. Ideały stworzone przez takie nieskazitelne istoty
czynią z Indii nauczyciela świata i lidera wszystkich narodów.
W jakim kraju, poza Indiami, znajdziecie przykłady kobiet, które
przywracają życie zmarłemu mężowi? Nawet gdy przeszukacie
cały świat, nie znajdziecie takich nieskazitelnych kobiet. Tak
wielka jest świętość Bharatu. To dlatego Bóg kocha inkarnować
się w Bharacie.
Tak jak kobiety powinny przestrzegać patriwrata-dharmy
(dharmy nieskazitelnych kobiet), tak mężczyźni powinni trzymać się satiwrata-dharmy (dharmy idealnych mężów). Kobieta
musi być patiwratą (nieskazitelną żoną), a jej mąż powinien być
satiwratą (idealnym mężem). Żona nigdy nie powinna przeciwstawiać się poleceniom męża, podobnie mąż powinien prowadzić się zgodnie z oczekiwaniami swej żony i opiekować się nią
z wielką miłością. Niestety, tylko niewielu mężczyzn przestrzega
dziś satiwrata-dharmy, natomiast wiele kobiet trzyma się patiwrata-dharmy. Bóg jest z nich zadowolony. Gdy jest jedność
13
Sai Ram – lato 2010
między mężem a żoną, mogą razem osiągnąć wszystko i znaleźć
spełnienie w życiu. Draupadi miała pięciu mężów i uważała ich
za swoje pięć tchnień życiowych. Dzisiejsze kobiety powinny
przestrzegać czystości tak jak Sita, Sawitri, Draupadi i Damajanti. Tylko w świętym kraju Bharatu żyje tak wiele kobiet
patiwrata. Nigdzie indziej. Ludzie, którzy porzucają ten święty
kraj i zamieszkują w innych krajach, marnują swoje życie.
Mówicie: moje ciało, moja chusteczka, itd. Ale kim jest ten,
co mówi „mój”? To jaźń albo Ja. Ja to atma. Bez zrozumienia
atmy, wszystkie duchowe praktyki, jak jadżnie i jagi nic nie
dają. Mówisz, że to jest moje, a tamto twoje. Jaką korzyść mogą
przynieść duchowe praktyki, jeśli nie porzucisz poczucia „moje” i „twoje”? Porzuć te ciasne wyobrażenia i zrozum, że ty i ja
jesteśmy jednym.
tłum. Bogusław Posmyk
Źródło: www.sssbpt.org
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
Modlitwa do Sai
Bez Twej pomocy, Sai Babo, jestem jak kwiat na pustyni.
Spoglądam w rozpalone niebo i wołam „Pomóż mi”.
W pragnieniu mym proszę o wodę
– źródlanej wody łyk mi daj.
Zawieś nad moją głową palmowy liść.
Chcę wytrwać w znoju dnia.
O siłę proszę Ciebie Sai, pomóż mi iść przez życie.
Ucz mnie prawdy i miłości, bym dotarła do Twoich stóp.
Te słowa są modlitwą moją do Ciebie Ojcze Sai.
Proszę Cię z głębi serca o boską opiekę Twą.
Anna Wiśniewska
14
Sai Ram – lato 2010
Dyskurs
Boskość jest jednością myśli,
słów i czynów
Dyskurs Bhagawana Sathya Sai Baby wygłoszony
29 kwietnia 1997 r. w Kodaikanal.
Bhakti to główna droga do wyzwolenia
Bhakti to droga zwycięstwa nad smutkiem
Bhakti to esencja wszystkich puran i Wed
Bhakti to droga do wyzwolenia.
Ucieleśnienia Boskiej Miłości!
Właściwą ścieżką dla tych, którzy aspirują do najwyższych
osiągnięć w duchowości, jest bhakti – ścieżka oddania. Droga
ta jest również odpowiednia dla osób dążących do pokonania
smutku i do życia w błogości – w tym świecie zbudowanym
z pięciu żywiołów. Również wtedy, gdy ktoś chce praktykować
ze świętymi księgami, epikami i mitologiami – oddanie jest
właściwą dla niego ścieżką. Oddanie jest drogą do wyzwolenia,
które jest uwolnieniem od smutku i osiągnięciem stanu radości
oraz błogości.
Indie od niepamiętnych czasów zapewniały pokój i bezpieczeństwo całemu światu. Tradycją Indii, czyli Bharatu, jest:
pozwól każdemu być szczęśliwym i pełnym radości. Jednak
dzisiaj w tym kraju, który jest duchową skarbnicą, znajdujemy
niepokój, niesprawiedliwość i nieprawdę, które wciąż narastają.
Jaka jest tego przyczyna?
Głównym powodem jest to, że poświęcenie i oddanie zanikło
w człowieku. Człowiek przez cały czas walczy, aby osiągnąć
materialny dostatek i światowe przyjemności, a jego celem
powinien być wieczny pokój i błogość. Człowiek zawsze walczy
o doczesne, przemijające szczęście, a nie o wieczną błogość
15
Sai Ram – lato 2010
i atmę. By otrzymać cokolwiek na świecie, musicie zapłacić
odpowiednią cenę. Jeśli chcesz otrzymać w sklepie chusteczkę,
musisz zapłacić 10 rupii. Bez zapłaty chusteczki nie dostaniesz.
Jeśli płacisz za rzeczy przemijające, to za wieczną błogość też
musisz zapłacić. Jaką ceną?
Ta cena to świętość, boskość i czysta, zawsze odnawiająca
się miłość. Nie światowa ani nie egzaltowana, lecz taka, która
nigdy się nie ginie ani nie więdnie. Wypełnia serce człowieka,
wciąż daje i nigdy nie bierze. Człowiek musi zrozumieć różnicę
między miłością światową a boską. Światowa miłość bierze i nic
nie daje. Boska miłość daje i nic nie bierze.
Pewnego razu Narada poszedł na darszan do Narajany (Boga), który zapytał go:
– Z pięciu żywiołów tworzących świat, który jest największy?
– Ziemia jest największa – odrzekł Narada.
– Ziemia jest bez wątpienia bardzo duża, ale trzy czwarte
niej zakrywa woda..
– O, Panie, woda jest większa.
– Ale całą tę wodę wypił mędrzec Agastja. Czy Agastja jest
większy, czy woda? – O tak, Swami, Agastja jest większy.
– Agastja jest małą gwiazdą na niebie. Czy gwiazda jest
większa, czy niebo?
– Swami, niebo jest większe.
– Kiedy Bóg inkarnował jako Wamana, cały świat zakrył
jedną stopą. Nie było miejsca na drugą stopę Pana ani na niebo.
Czy stopa Pana jest większa czy niebo?
– Jeśli stopa Boga jest tak wielka – odparł Narada – o ile
większa musi być Jego postać? Postać Boga jest tak wielka.
– Lecz ta wielka postać może być otoczona przez serca wyznawców, więc wyznawca musi być większy niż Bóg. Czy Bóg
jest większy, czy Jego wyznawca?
– Wyznawca jest większy, Swami – przyznał Narada.
W ludzkim życiu obowiązuje następująca boska zasada.
Człowiek musi dociekać znaczenia wszystkiego co robi, myśli
i mówi. Ale ludzie nie mogą tego zrozumieć.
16
Sai Ram – lato 2010
Czym jest grzech, a czym jest zasługa? Pewnego razu Adi
Śankara wraz ze swymi trzynastoma uczniami przybył, w ramach pielgrzymki dookoła Indii, , do Kaszi (Waranasi). Stanął
przed Panem Wiśweśwarą i powiedział:
– Popełniłem trzy grzechy. Powiedz mi, jak mam je odpokutować. Przede wszystkim powiedziałem, że Bóg jest wszechobecny,
wszechprzenikający, że zamieszkuje w każdym sercu, a przebyłem długą drogę do Kaszi, żeby zobaczyć Boga. Powiedziałem
jedno, a zrobiłem coś innego. Czyż nie jest to grzechem?
Po drugie, cały czas głoszę, że przebywasz w sercach wszystkich ludzi. Czyż nie jesteś w moim sercu? Jesteś. Więc po co
przybyłem do Kaszi? Nie mam pełnej wiary, czyli popełniłem
drugi grzech.
Po trzecie, twierdziłem, że Bóg ma cały świat jako swoją
formę i jest przyczyną wszystkiego. W tym świecie, który jest
rezultatem przyczyny i skutku, nie ma nic, co by nie było Twoim imieniem. Ale ja śpiewam tylko imię Śankara. Wszystkie
imiona są Twoje, wszystkie formy są Twoje, a ja śpiewam tylko
jedno imię, więc popełniam grzech. Proszę, pokaż mi drogę do
zmazania tych grzechów.
Myśleć jedno, mówić drugie, a robić jeszcze coś innego –
to nie jest właściwe postępowanie. Śankara został obwołany
wielkim świętym. Imię Mahatma (wielka dusza) wypełni się
w tobie, gdy twoje myśli, słowa i czyny będą jednym. U dobrych
ludzi nie może być różnic między myślami, słowami i czynami.
Jest to wielki sekret oddania i poddania się Bogu. Jeśli macie
doskonałą wiarę i miłość do Boga i zmierzacie ku głębinom tej
miłości, to znacie ten sekret. Nawet gdy sam Bóg przychodzi
w ludzkiej postaci, przebywa z wami i mówi do was, ludzie nie
potrafią rozpoznać w nim boskiego pierwiastka.
W tym świecie ludzie mają wiele rodzajów edukacji. Wielka
liczba intelektualistów dostrzega wielość w jedności, lecz brakuje
wielkich ludzi, którzy widzieliby jedność w wielości, czym charakteryzuje się zasada atmy. Studiujemy pisma święte, śpiewamy
Wedy, epiki, lecz nie znamy ich wewnętrznego znaczenia. Powtarzamy jak magnetofon, nie znając prawdziwego znaczenia tego,
17
Sai Ram – lato 2010
co recytujemy. Myślimy, że światowe szczęście jest wszystkim.
W tym świecie, aby przeżyć, potrzebujemy materialnej edukacji,
lecz dla rozwoju wartości duchowych potrzebujemy edukacji
duchowej. Po jednej stronie jest ścieżka dharmy, a po drugiej
bhramy (ułudy). Ludzkie życie zbudowane jest z obu. Po jednej
stronie: gniew, chciwość, pożądanie etc. Po drugiej dobre cechy:
prawda, miłość, prawość, pokój, niekrzywdzenie.
Życie jest jak boisko futbolowe, gdzie piłkę kopie się w obie
strony. Musi być kopana ostro, aby dało się strzelić gola. Czym
jest gol, czym jest cel? Gdzie powinna polecieć piłka, aby możliwe było zwycięstwo? Piłka powinna znaleźć się między dwoma
słupkami – dwoma obszarami edukacji: światowej i duchowej.
Ale jeśli piłka wypadnie poza te słupki: dharma margi i karma
margi, możesz się pogubić.
Ludzie mówią, że Bóg jest androgyne (obupłciowy) Nie tylko
Bóg, człowiek też jest androgyne. Co to jest androgyne? Androgyne jest połączeniem materii i energii. Czym jest materia,
a czym energia? Czym jest natura?
Ciało jest naturą, a atma jest boską mocą. Każdy człowiek
posiada ciało i atmę. Ciało to Parwati, a atma to Iśwara. Każdy
człowiek zbudowany jest z Parwati i z Iśwary. Bóg jest androgyne
i każdy człowiek też jest androgyne. Bóg nie żyje w odległym
kraju, ale w twoim ciele. Nie powinniście zastanawiać się, gdzie
jest Bóg. Jest On tutaj, tam i wszędzie. To jedyna prawda, skryta
pod wieloma nazwami. Możesz ją nazywać, jak chcesz: Ramą,
Kriszną, Jezusem, Nanakiem, Allahem. Imiona i formy są różne,
lecz boskość jest ta sama. Niech nikt nie myśli, że w Bogu są
różnice. Bóg jest tobą i ty jesteś Bogiem. On jest w tobie i wokół
ciebie. Musisz kontemplować Boga ze świętym oddaniem.
Zapomniałeś kim jesteś. Prawdziwa sadhana to wgląd we
własne serce. Jeśli widzisz swoje odbicie w lustrze serca, widzisz
swoją prawdziwą jaźń.
Musimy widzieć różnice między mądrością, a ignorancją.
Ktoś wszedł do pokoju o ścianach z luster. W którekolwiek lustro
patrzy, widzi swoje odbicie. Jest zadowolony, że jest wszystkim.
To jest mądrość.
18
Sai Ram – lato 2010
Pies w tym pokoju widzi kilka psów. Sądzi, że chcą z nim
walczyć. Atakuje je, rozbijając lustra, przez co psów jest jeszcze
więcej. Zaczyna się bać. Walczy z psami, walczy ze sobą. Kiedy
zobaczy drzwi, szczęśliwy ucieka. Jest to ignorancja.
Człowiek myśli, że różni się od swojej jaźni. Będąc atmą,
myśli, że jest ciałem. Ścieżki miłości i oddania egzystują obok
siebie. Człowiek jest łańcuchami przywiązany do życia. Aby
uwolnić się od tych łańcuchów i osiągnąć wyzwolenie, ma dwie
drogi. Drogę mądrości i drogę oddania.
Możesz skruszyć kajdany i uciec lub przecisnąć się przez
kajdany i wtedy uciec. Ścieżka mądrości jest łamaniem kajdan,
gdyż wzrastasz, nabierasz sił, mówiąc: „Jestem Śiwą, jestem Śiwą
– Śiwoham, Śiwoham”. To ścieżka mądrości. Natomiast ścieżka
oddania polega na tym, że stajesz się bardzo mały i uciekasz
z niewoli. Powtarzając: „Jestem sługą, jestem sługą – dasoham,
dasoham”, stajesz się coraz mniejszy i mniejszy, aż w końcu
przeciskasz się przez kajdany. Mądrość nie jest łatwa, podczas
gdy oddanie jest bardzo łatwe, jest pełną miłością. Kiedy macie
silną wiarę w sercach i wypełniacie swoje życie miłością, to nie
ma dla was drogi lepszej niż ta.
Ucieleśnienia Boskiej Miłości
Życie ludzkie jest pełne trudności, kłopotów i wszelkiego rodzaju nieszczęść. Bez nich człowiek nie może osiągnąć spokoju.
Kłopoty są w każdym narodzie i w każdej jednostce, lecz dzięki
nim wzrastamy. Przyjemność jest zawsze tylko przerwą między
dwoma bólami. Każdy mędrzec i święty doświadczają trudności.
Kiedy ciało przedrze się przez liczne kłopoty, możecie zdobyć
diament. Wszystko to przenosi nas na wyższy poziom. Zwycięża
się po walce z trudnościami. Diament jest piękny dopiero po
oszlifowaniu. Musi być dobrze oszlifowany. Nie powinniście tak
modlić się do Boga: „Powierzam Ci moje życie, lecz oszczędź mi
zmartwień.” Powinniście znosić wszystkie kłopoty i wierzyć, że
prowadzą was na wyższy poziom. Osiągnąwszy go będziecie
szczęśliwi i w waszych umysłach zagości spokój. Jeżeli jednak
martwicie się z powodu kłopotów, to wasze kłopoty będą narastać. Kiedy przyjdą trudności, nie myślcie o nich.
19
Sai Ram – lato 2010
Pandawowie, gdy poszli na wygnanie do lasu, przez rok żyli
incognito. Kriszna, współczując, chciał poznać ich los. To nie
było tak, że nie wiedział. On wiedział wszystko. Chodziło o to,
żeby przenieść ich na wyższy poziom.
Dharmaradża powiedział braciom, by zostali, a on pójdzie
z Kriszną. Wtedy był taki zwyczaj, że młodsi bracia słuchają
starszych. Dharmaradża i Kriszna poszli na spacer.
– Kriszno, my mężczyźni dajemy sobie radę z trudnościami,
lecz Draupadi cierpi. Ona nie może być nawet muśnięta przez
światło słoneczne. Nie mogę tego znieść. Daj Kriszno swoje błogosławieństwo, a by jej pomóc – poprosił Dharmaradża i zaczął
śpiewać: „Om Namo Narajana, Om Nama Śiwaja, Om Namo
Wasudewaja”. Kriszna rzekł: „Nie musisz tego robić. Weź ten liść”.
Kriszna zerwał liść z drzewa, coś na nim cierniem napisał, złożył
go i wręczył Dharmaradży, mówiąc: „Kiedy będziesz miał poważne kłopoty, zobacz, co zostało napisane na liściu”. Gdy przybył
Durwasa i trudności zaczęły się mnożyć, Dharmaradża otworzył
liść i przeczytał: „Trudności nie będą trwały wiecznie”.
W każdym słowie Boga jest ogromna siła. Mówimy o wielu
listach, a konieczny jest tylko list miłości. Każdy list jest mantrą.
Jakiekolwiek słowa zostaną napisane, zostaną na zawsze.
W słowie akszaram, „aksza” znaczy niezniszczalny, „a” oznacza pierwiastek atmy, a „szaram” to przemijająca indywidualność. „Aksza” jest połączeniem przemijającej indywidualności
i Boga.
Każdy list i każdy człowiek są androgyne, więc nie ma konieczności otrzymywania specjalnej mantry. Staraj się poznać
to, co rzeczywiste.
Ucieleśnienia Boskiej Miłości.
Dżapa, joga, medytacja, tapas (asceza) i poświęcenie – są to
tylko praktyki pomocnicze. Miłość musi być podskórnym prądem wszystkiego. Z miłością każda praktyka jest skuteczna.
Mamy 9 ścieżek oddania Bogu: śpiewanie, słuchanie, pamiętanie, czczenie stóp, modlitwa, czołobitność, służenie, przyjaźń, całkowite poddanie. Przed ostatnią fazą pełnego poddania
20
Sai Ram – lato 2010
konieczna jest przyjaźń z Bogiem. Poprzez przyjaźń staniecie
się jednością. A wtedy poddanie jaźni będzie łatwe. Powinniście robić wszystko, by osiągnąć przyjaźń z Bogiem, który jest
prawdziwym przyjacielem. Świat jest książką, czas jest nauczycielem. Ucieleśnienie czasu – Bóg – jest guru i prawdziwym
przyjacielem. Dzisiejsi przyjaciele gromadzą się wokół ciebie, gdy
masz pieniądze, siłę i pozycję społeczną. Jeśli je straciłeś, nikt
z tobą nie rozmawia. Kiedy masz pieniądze mówią: „Hello, hello,
chodźmy do hotelu albo do kina.” Kiedy twoja kieszeń jest pusta,
przyjaciele odchodzą. Taka jest natura dzisiejszych przyjaźni.
Krewni również tak się zachowują, towarzyszą ci do pogrzebu.
Ale Bóg nigdy cię nie opuści. Rozwijaj z nim przyjaźń. Przyjaźń
powinna być trwała, nie powinniście być przyjaciółmi na odległość. Dzisiejszym przyjaciołom powiedz: Hello,hello, good bye”,
a z Bogiem zawrzyj wieczną przyjaźń. Bóg nigdy cię nie zostawi
i nie opuści. Idź za Nim i połącz się z Nim.
Wszyscy jesteśmy awatarami zstępującymi na ziemię, Wszyscy jesteśmy inkarnacjami Boga. Macie wiele imion i form. Jesteście bardzo ważnymi osobami, jesteście boscy.
Wielu ludzi nie może uwierzyć w Boskość. Nazywają się
ateistami. Nie krytykuj ich. Oni mówią „Nie ma Boga”, ale
pierwsze ich słowa to „There is”. Mówią „God is nowhere”( Bóg
jest nigdzie). Cztery słowa. Jeśli literę „w” połączysz ze słowem
„no”, otrzymasz: „God is now here” (Bóg jest tu i teraz). To takie proste. Ateiści i teiści są równie blisko Boga, bo wszyscy są
boską kreacją. Każdy człowiek powinien kochać Boga. Bóg jest
miłością. Miłość jest Bogiem. Żyj w miłości.
Wszystko, co czynisz bez miłości jest zupełnie bezużyteczne.
Kontempluj Boga z miłością. Wiedz, że jesteś samym Bogiem
i Bóg jest w tobie.
Tłum. Bogusław Posmyk
Źródło: Discourses In Kodaikalal 1977
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
21
Sai Ram – lato 2010
Sathya Sai mówi o sobie
Cały świat zmieni się
w Prasanthi Nilayam
Fragmenty dyskursów Bhagawana Sathya Sai Baby
z lat 70. i 80. w których mówi o swojej misji.
11 maja 1975 r. w Dharmakszetrze w Bombaju Bhagawan
powiedział m.in.
W waszej mocy jest sprawienie, aby wasza ziemska droga
była drogą kwiatów, a nie drogą kolców. Rozpoznajcie Sai jako
mieszkańca wszystkich serc, a wszystko pójdzie gładko, miękko i słodko. Sai będzie fontanną miłości w waszych sercach
i w sercach wszystkich, z którymi nawiążecie kontakt. Wiedzcie, że Sai jest wszechobecny, więc jest obecny w każdej żywej
istocie i jeżeli adorujecie Sai, czcicie też każdego z was. Pozwól
drugiemu człowiekowi na tyle wolności, jaką sam chciałbyś
się cieszyć. Rób dla niego to, co sam chciałbyś, by dla ciebie
robiono. Nie czyń mu niczego, czego nie chciałbyś, aby tobie
czyniono. Oto istota sadhany. Obowiązki wasze zwiększają się,
gdy odpowiedzialni jesteście za drugą osobę i trwają, dopóki
ta osoba zasługuje na to, co dla niej robicie. Obowiązki muszą
być wykonywane umiejętnie, szczerze i z miłością. Jest to łatwe,
jeśli czujecie, że sami jesteście częścią tej czci, jaką obdarzacie
Sai w innej osobie. Zdradzasz Sai, jeżeli odwlekasz wypełnianie
obowiązków albo wykonujesz je źle lub połowicznie.
Przemawiając w Bangalore 1 sierpnia 1976 r. Bhagawan
z całą mocą oświadczył: Próby zaciemnienia blasku Sai nigdy
się nie powiodą, poza jednym przypadkiem. Przypuśćmy, że
splendor Sai określany jest przez linię pewnej długości. Wysiłki,
by skrócić ją przez starcie jej, nie przyniosą efektu. Ale jeżeli narysujecie obok linię dłuższą, wtedy tamta automatycznie stanie
się krótsza. Tak więc róbcie to, co Sai, ale na większą i bardziej
22
Sai Ram – lato 2010
imponującą skalę, a wtedy sława Sai z pewnością zblednie. Jest
to bardziej efektywna droga niż fabrykacja zmyślonych faktów.
Rzecz jasna, trzeba mieć kwalifikację i autorytet, by podjąć taką
próbę. Jak może mrówka zmierzyć głębię oceanu? Pomimo to
wielu ryzykuje, jakby nie mieli nic innego do roboty. Odnoszą
sukces jedynie w zakłócaniu spokojnej atmosfery w kraju.
Jezus był ukoronowany koroną cierniową. Drzewo, dzięki
ochronie płotu z drutu kolczastego, daje obfitość jadalnych
owoców. Cenny czas nie powinien być marnowany na takie gry.
Lepiej spędzić go na urzeczywistnianiu w sobie Boga i na służbie
społeczeństwu. Wszystkie czyny Sai są święte, nieegoistyczne
i zbawienne. Sai nigdy nie był powodem czyjejś krzywdy. Ustanowił drogę prawdy, moralności, świętą ścieżkę zjednoczenia
z Bogiem. Tak, praca Sai rozwija się zwycięsko. Osoba, która
mogłaby spowodować zaniechanie tego zadania jeszcze się nie
narodziła i nigdy się nie narodzi. Prawda jest niewzruszona
i musi tryumfować. Pies szczeka na swoje odbicie widząc w nim
przeciwnika. Inne psy, nie znając powodu, przyłączają się i cała
okolica rozbrzmiewa szczekaniem. Niektóre psy szczekają do
gwiazd, lecz gwiazd to nie wzrusza. Nie powinniście więc tracić
równowagi z powodu tego pustego hałasu. Kontynuujcie z entuzjazmem swą misję służenia. Nigdy nie ulegajcie wezwaniom
fanatyzmu. Starajcie się kontrolować emocje. Przestrzegajcie
swego najwyższego obowiązku, trzymając się czterech „F”. Podążaj (follow) za mistrzem, przeciwstawiaj się (face) złu, walcz
(fight) do końca i zakończ (finish) grę. Wtedy zdobędziesz w pełni
moją miłość. Miłość jest bowiem moim największym cudem. Ona
wywoła u was poczucie jedności z całą ludzkością. Miłość nie
toleruje żadnych egoistycznych celów. Kochaj Boga, żyj w Bogu.
Rozszerz swe serce tak, by współczuciem objęło wszystkich.
Mówi się, że próbuję przyciągnąć ludzi poprzez cuda. Cuda
jednak nie służą do pokazywania mocy. Sai potępia niewłaściwe
wykorzystywanie mocy: fizycznych, umysłowych, ekonomicznych czy duchowych. Moc Sai nie może być poddana naukowym
badaniom. Sai jest ograniczony tylko przez swoją własną wolę.
Ale gdy zostanie nawiązany z nim bliski i serdeczny związek,
23
Sai Ram – lato 2010
wtedy można zstąpić głębiej w misterium Sai. Jest to osiągnięcie
najwyższe z możliwych.
Podczas dyskursu w Prasanthi Nilajam 13 sierpnia 1978
r. Swami stwierdził: Wiedzcie, że SOHAM połączone z OM to
Sai Tatwa. Sai symbolizuje wedyjskie Tat Twam Asi (Ty jesteś
Tym). Na pierwszym stopniu rozwoju sadhaka (duchowy aspirant) mówi: „jestem w Sai”, na drugim stopniu: „Sai jest we
Mnie”, a na trzecim, ostatnim stopniu: „Sai i ja to jedno”. Wtedy
dualizm znika. Gdy prawda uderzy w kogoś – jak błyskawica
światła spomiędzy czarnych chmur – i pozostanie w nim, pojawia
się błogostan a OM, w tej chwili iluminacji, objawia się w całej
swej wspaniałości.
Podczas uroczystości urodzinowych, 23 listopada
1978 r., Swami rzekł: To samo boskie współczucie, które błogosławiło Dhruwę, uratowało Gajendrę i pomagało Prahladzie
przybyło na ziemię jako schronienie dla pozbawionych schronienia, jako Pan pokoju, harmonii i prawości, jako Pan wszystkich
światów, jako Sat-ćit– anandamurti, jako Puttaparthi Sathya
Sai Sath-Ćakrawati, król królów.
Nie mam żadnej potrzeby obchodzenia moich urodzin.
Tak pospolite myśli nigdy mnie nie nachodzą. Moim jedynym
pragnieniem jest dzielenie się z wami moją anandą (błogością)
i zachęcanie was do prowadzenia życia pełnego anandy. Świętuję urodziny wtedy, gdy wy otrzymujecie anandę. Moja misja
to Loka samasta sukino bhawantu – niech wszystkie światy
będą szczęśliwe i pełne dobrobytu. Bądźcie świadomi tego, że
ludzkość jest jednością. Do jedności prowadzi szerzenie miłości,
służenia, radości i zadowolenia oraz napełnianie serc tęsknotą
do Boga. Wtedy powstanie prawdziwa świątynia Sai.
Podczas obchodów Bożego Narodzenia w Prasanthi
Nilajam, 25 grudnia 1978 r. Swami stwierdził: Jezus był
uznawany za Chrystusa, gdyż nie dostrzegano w jego czynach,
słowach i myślach ani śladu ego. Nie było w nim zazdrości czy
nienawiści, był pełen miłości, miłosierdzia, pokory i sympatii.
Prawdziwe imię Jezusa brzmiało Isa, które tak jak Sai znaczy
Iśwara – Pan, Wieczny Absolut, Sat-Ćit-Ananda (Byt-Świadomość,
24
Sai Ram – lato 2010
Szczęśliwość). W tybetańskim manuskrypcie, w klasztorze, gdzie
Isa spędził kilka lat, jego imię zapisano jako Isha, co oznacza
Pana wszystkich żyjących istot.
23 listopada 1979 r., podczas obchodów urodzin, Bhagawan Baba stwierdził: Odkąd wpływ Sathya Sai Baby stał
się światowy, wielu ludzi, cierpiących z powodu zazdrości i chciwości próbuje snuć złośliwe opowieści umniejszające i zniesławiające kulturę Indii. Zawistne umysły angażują się w czynienie
zła. Tak było zawsze, gdy Bóg zstępował między ludzi. Lecz mimo
to, praca awatara nie ulegnie zakłóceniu, a jej tryumf się nie
opóźni. Nie ma nikogo, kto mógłby znaleźć w Sai jakiekolwiek
splamienie. Bardzo mało jest osób, które mogłyby zagłębić się
w znaczenie zasady premy (czystej miłości), której Sathya Sai
jest wcieleniem. Ta prema jest całkowicie nieegoistyczna, czysta
oraz święta i szerzy się na wszystkich kontynentach. Marsz tej
transformującej miłości obserwują zazdrośni ludzie i próbują go
zahamować za pomocą kłamstw. Wielu ludzi o ograniczonych
umysłach, widząc, że coraz więcej poszukiwaczy i aspirantów
duchowych oddanych jest kulturze i spuściźnie Indii, próbuje
rzucać na nich oszczerstwa.
Sukces misji, dla której tu przybyłem, wkrótce rozbrzmiewać
będzie na całym świecie. Prawda, że wszystkie religie są różnymi aspektami Jednego i że wszystkie drogi prowadzą do tego
samego celu, jest prowokacją dla niektórych osób. Przykładem
tego jest rozgrywanie przez liderów religijnych nauk Jezusa,
który uczył podstawowych prawd związanych z czynieniem
dobra i dobrym życiem. Były one przez nich źle interpretowane,
gdyż starali się ukryć swoje własne wady poprzez oszczerstwa
i kłamstwa. Ukartowali nawet to, że Jezusa poddano torturom.
Wszystkie czyny Jezusa były czyste i święte, wypełnione nieegoistyczną miłością. Można wyznawać jedną religię, ale nie można
czuć nienawiści do innych wierzeń. Trzeba raczej zaangażować
się w doświadczanie świętości i podtrzymywanie strumienia
boskiej miłości, co powinno przynieść trwałą anandę.
Era Kali jest najbardziej korzystna z czterech er, gdyż w niej
dostąpiliście obecności odwiecznego ucieleśnienia anandy
25
Sai Ram – lato 2010
w postaci, do której możecie się zbliżyć, czcić i od niej się uczyć.
Śpiewacie ze mną, rozmawiacie i napełniacie swoje oczy, uszy
i serca moimi słowami i czynami. Ani to nie jest zwykłe fizyczne
ciało złożone z pięciu elementów, ani ten dzień nie jest moimi
urodzinami, gdyż ja się nie narodziłem, choć możecie tak ten
dzień nazywać. To ciało może mieć urodziny, ale ja nie mam
urodzin. Mówicie, że mam 54 lata, ale ja nie mam wieku, który
mógłby być policzony.
Wieczność bez początku i końca
Jeden, który był, jest i będzie
Nieśmiertelny, bez narodzin i śmierci
Zawsze promienny Atman, który jest Sai
Adoracja awatara rośnie jak Himalaje, ale oszczerstwa
gromadzą się z drugiej strony, jak inne pasmo Himalajów. Ja
jestem nieporuszony zarówno przez jedne, jak i drugie. Tak jak
przed paroma minutami mówił Gokala, na obu tych pasmach
kładę swoje ręce, rozsiewając moje błogosławieństwa, po równo
dla przeciwstawnych stron. Tam gdzie jest dzień, musi być i noc,
ale to samo słońce jest ich przyczyną. Zachowaj równowagę.
Dołóż starań, by jak najwięcej skorzystać z tego dobra, które
niesie los.
Bierzcie udział w duchowej praktyce sewy, dzięki której powstaje najwięcej dobra. Ze wszystkich metod sewy, służba dla
zaniedbanej wiejskiej społeczności jest najlepsza. Poświęć swe
zdolności i energię dla poprawy bytu swoich braci i sióstr we
wioskach. Służba jest Bogiem. Dlaczego Bóg obdarzył człowieka
ciałem, umysłem i intelektem? Czujesz dzięki umysłowi, planujesz dzięki inteligencji, ale ciała używaj, by służyć tym, którzy
potrzebują pomocy. Ofiaruj je jako służbę Bogu, ofiaruj Mu ten
kwiat. Ideały, które rozpowszechnia Sathya Sai wprowadź do
codziennej praktyki i staraj się, by były znane na całym świecie,
poprzez żywe przykłady ich wielkości.
W Święto Widżajadasami 8 pażdziernika1981 r. Swami
powiedział:
Opowiem wam dzisiaj pewne zdarzenie, które da wam dużo
radości. Sai jest zawsze pełen radości. Lęk, smutek i niepokój
26
Sai Ram – lato 2010
nie mogą zbliżyć się do Sai nawet na odległość milionów mil.
Uwierzcie w to lub nie, ale Sai nigdy nie miał najmniejszego
doświadczenia związanego z lękiem, gdyż jest zawsze świadomy
powstawania rzeczy i ich przemiany, uwarunkowań czasu, przestrzeni i zdarzeń. Ci, którzy nie mają tej wiedzy i podlegają uwarunkowaniom, dotykani są przez smutek. Wpadając w spiralę
czasu i przestrzeni stali się ofiarami nieszczęść. Choć Sai też jest
wplątany w zdarzenia uwarunkowane przez czas i przestrzeń,
zawsze znajduje się w rzeczywistości poza czasem i przestrzenią,
nie jest więc zależny od czasu, miejsca i okoliczności.
Musicie więc uświadomić sobie unikalność Sai sankalpy,
czyli woli Sai. Wiedzcie, że ta sankalpa to wadźrasankalpa –
wola nieodparta. Możecie uważać, że wyraża się słabo, w mało
znaczący sposób, ale gdy już zacznie działać, nie podlega już
zmianie.
Przed 15 laty, podczas inauguracji koledżu w Ananthapur,
mówiłem, że z czasem stanie się on uniwersytetem. Ludzie
myśleli, że Sai Baba użył takich słów, by wzbudzić w ludziach
więcej entuzjazmu. Założyliśmy w zeszłym roku koledż w Prasathi Nilajam. Otwierając go, powiedziałem: Zmienimy go w przyszłym roku w uniwersytet, więc musimy to dobrze przygotować.
Gdy to powiedziałem Bhagawantham zauważył: „To niemożliwe.
Instytucje pracują przez 20-30 lat, zdobywają wiele odznaczeń,
tworzą kształcenie pomaturalne i nie mogą zrealizować tego celu,
a Swami to zadeklarował”. Jaki kierunek przybiera ta sankalpa
– myślał. Wątpił w to, że koledż może stać się uniwersytetem po
roku działalności.
Rozpoczynamy drugi rok koledżu Prasanthinilajam. Ponieważ wola Swamiego jest wolą Wszechmocnego, rząd Indii zgodził
się na powstanie u nas uniwersytetu. Tak więc w święto Widżajadasami, czyli dzisiaj, koledże w Prasanthinilajam i w Ananthapur uzyskały status uniwersytetu. Ten uniwersytet nie będzie
wykładał jedynie zwykłej, botanicznej wiedzy o drzewach, ale
też przekazywał będzie wiedzę o drzewie życia w prawdzie. Nie
będzie wykładał tylko zwykłej wiedzy ekonomicznej, ale też
wiedzę o boskiej etyce. Nie będzie tylko nauczał chemii, ale też
27
Sai Ram – lato 2010
wiedzy o najwyższym wcieleniu słodyczy – atmie. Nie tylko będzie uczył o świecie materialnym, ale także o niematerialnym.
Nie będzie tam rozdziału na to, co materialne i niematerialne
ani traktowania niematerialnego jako nie związanego z tym, co
materialne. Zdecydowaliśmy, że na tym właśnie będzie polegać
wyjątkowość tej uczelni.
Kilka minut przed moim przyjściem odprawiałem bumipudżę
(poświęcenie miejsca) dla budynku administracji uniwersytetu.
Tam, na wzgórzach, ze wspaniałym widokiem na piękno natury,
wkrótce rozpocznie działalność wspaniałe centrum uniwersyteckie, w którym pomagać się będzie umysłom w osiągnięciu
„haji”(stanu spokoju), a ciału – „reji” (opanowanie) i delikatność,
a dla naszego życia: „saji”, czyli prawdziwą rzeczywistość. Już
za rok wasze oczy cieszyć się będą widokiem wspaniałego budynku.
Nasze plany nie są tworzone na pięć czy dziesięć lat. Mamy
plany pięcio– i dziesięciodniowe. Ponieważ musimy dostosować
się do reguł i ograniczeń rządowych, są czasem opóźnienia.
W przeciwnym razie plany mogłyby realizować się natychmiast,
gdyż moje postanowienia oparte są na prawdzie i służą prawdzie.
Celem jest wspieranie ludzkiej pomyślności, dobrobytu całego
świata, który skażony jest ideami posiadania i wywyższania
się. Nie należy wątpić w to, że wola Sai musi zaowocować w odpowiednim czasie. Wszyscy możecie czerpać korzyści i radość
z tych przemian.
Podczas obchodów Bożego Narodzenia w 1981 r. Swami
m.in. rzekł: Jezus był miłością. Sathya Sai również jest miłością.
To wyjaśnia, dlaczego gromadzą się tu chrześcijanie wszystkich
wyznań. Dziś w Rzymie katolicy zbierają się, by celebrować
adwent Jezusa, protestanci świętują po swojemu w swoich kościołach. Żydzi nie są nigdzie mile witani. Ale w obecności Sai
wszyscy są witani jednakowo. Żydzi oskarżyli Jezusa i zażądali
ukarania Go, ale tutaj Żydzi wielbią prawdziwego Jezusa. Obecność Sai spowodowała transformację ich pamięci i pozwoliła
zrozumieć, że jest tylko jedna kasta – ludzkości i jedna religia
– miłości.
28
Sai Ram – lato 2010
Przed chwilą Al Drucker mówił nam o Jezusie. Obecność
Swamiego dała mu odwagę i mądrość, by złożyć hołd Chrystusowi. Zrozumiał, że jest tylko jeden Bóg i jest On wszechobecny.
Nazwy i formy są różne, ale wszystkie są aspektami Jedynego.
Miłość musi połączyć wszystkich wierzących. Nie tylko ich, bo
niewierzących też trzeba kochać i im służyć, gdyż są obrazem
Boga.
Podczas celebracji urodzin, 23 listopada1982 r. Bhagawan oznajmił:
Pierwiastek miłości nie ma najmniejszego śladu ego lub wad.
Jest całkowicie wolny od egoistycznych przywiązań. Cokolwiek
Sai robi, myśli i mówi, to wszystko jest dla was, nie dla Sai. Moim
jedynym pragnieniem jest wasza radość, ananda. Wasza ananda
jest moją anandą. Nie mam żadnej anandy, prócz waszej.
Dla siebie, wierzcie lub nie, nie wydaję nawet grosza. Cokolwiek robię, robię tylko dla społeczeństwa. Choć minęło już 56 lat,
nie dostałem nawet jednej koszuli lub szaty szytej specjalnie
dla Mnie. Teraz noszę to, co podarował student Radhakrisznan,
z królestwa Sathya Sai. Nigdy nie powstała we mnie myśl: „muszę mieć to czy tamto” i nigdy nie powstanie. Myśli, które się
we mnie rodzą, służą pokojowi i pomyślności świata, rozwojowi
i przemianie ludzkości. Musicie poświecić się entuzjastycznej
służbie ludziom z całego świata, rozumiejąc, że pierwiastek Sai
nie ma egoistycznych pragnień. Postanowiłem rozprzestrzenić
anandę przez ustanowienie odnowionego, tradycyjnego indyjskiego sposobu życia. Tak się stanie. Dharma Indii może być
z pewnością zaoferowana innym krajom. Nie należy poddawać
się rozpaczy lub samokrytyce. Dni zwycięstwa nadejdą. Jeszcze
usłyszymy fanfary.
Ucieleśnienia Boskiej Atmy. Nie możecie tego zobaczyć, lecz
ja widzę to przed moimi oczami. W przyszłości nawet ci, którzy
teraz nie mogą poznać prawdy o Swamim, zbliżą się ze łzami
i będą mogli mnie doświadczać. Już niedługo nabierze to charakteru światowego. Swami obecnie wstrzymuje ten rozwój. Gdy
wreszcie pozwolę na pełną manifestację, cały świat zmieni się
w Prasanthi Nilayam. Tak więc podążajcie naprzód, codzien29
Sai Ram – lato 2010
nie praktykując ideały, które stoją przed wami. W przyszłości
możecie nie uzyskać szansy, którą teraz macie. Nie będziecie
mogli być tak blisko. Miliony pośpieszą na ten plac i będą się tu
gromadzić. Tak będzie. Staraj się więc poprzez sewę zasłużyć na
miłość i współczucie Swamiego i nadać sens swojemu życiu.
Diamenty szlifuje się tworząc liczne ścianki, a ich cena wzrasta z każdą dodatkową ścianką, gdyż coraz bardziej lśni piękno
klejnotu. Ci, którzy nie mogą znieść rozwoju organizacji Sai,
będącej Jego ucieleśnieniem, mogą oczerniać lub zniesławiać,
ośmieszać i przeszkadzać, lecz ruch Sai od tego się nie zachwieje.
Im większe będą przeszkody, tym lepiej będzie się rozwijał. To
tylko przyspiesza szerzenie się chwały Sai. Nienawiść pochodzi
z asuja (zazdrości). Ale ruch Sai opiera się na braku zazdrości.
Nie przywiązuj do tego wagi. Przyrzeknij sobie, że będziesz trzymać się ideałów i obowiązków, które ci przekazano i poświęć
się dla organizacji, dla jej rozwoju. Przychodząc tu i korzystając
ze stworzonych ci możliwości zachowaj w sercu rzeczy, które
widziałeś i słyszałeś i zdecyduj się wykorzystać to w praktyce.
Twoje postanowienie i praktyka muszą zaistnieć jednocześnie.
Przygotuj plan i rozpocznij od jutra przygotowanie programu,
radząc się innych. Tak musi dziać się we wszystkich krajach.
Nie myśl, że tylko ten stan należy do Sai. Wszystko należy do
Sai. Wszystko jest jednym. Musimy zabiegać o urzeczywistnienie
tego wszelkimi środkami i prawdę tę ustanowić w tej kalijudze.
Oto przesłanie, które wam daję. Spełniam wasze pragnienia, tak
więc i wy musicie wypełnić to jedno moje pragnienie.
Tłum. Bogusław Posmyk
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
30
Sai Ram – lato 2010
Przed Światową Konferencją Sathya Sai
Ja jestem Ja
„Bóg jest”, „Ja jestem Ja”, „Kochaj wszystkich, służ wszystkim”– to
tematy Światowej Konferencji Sai, która odbędzie się 23 listopada
w Prasanthi Nilajam. Przedstawiamy wybór wypowiedzi Bhagawana
na temat „Ja jestem Ja” spolszczony przez zespół tłumaczy.
„Ja” to pierwsze imię Boga
Mówisz, to jest „moje ciało”, „mój umysł”, „mój intelekt -buddhi”, „moja noga”, itp. Kim więc jesteś? Dociekając w ten sposób
zrozumiesz, że żadna z tych rzeczy nie jest twoim prawdziwym
ja. Twoje ciało związane jest z formą (akara), podczas gdy twoje
prawdziwe ja – z błogością (ananda). Ludzie codziennie posługują się słowem „ja” bez zastanowienia, co ono tak naprawdę
oznacza. Czy to biedak, czy milioner, zasada „ja” jest taka sama
dla wszystkich. Isawasjam idam sarwam (Bóg przenika cały
wszechświat). Bóg jest obecny w każdym jako „Ja”. Tam gdzie
jest „ja” tam jest Bóg. Uwierz w to. Kiedy mówisz Aham Brahmasmi (Ja jestem Brahmanem), ‘Ja’ poprzedza słowo Brahman.
Więc „Ja” jest pierwszym imieniem Boga.
Sathya Sai Speaks (SSS), tom 35; rozdział 14:
dyskurs „‘Ja’ (Aham) jest Brahmanem”
Bóg nie jest odrębny od ciebie
„Nie jestem ciałem, nic nie jest moje”. To jest to, co powinieneś wiedzieć. Pytaj siebie, „Kim jestem”? Uzyskasz odpowiedź
„Ja jestem Ja”. Kiedy zrozumiesz i doświadczysz tej prawdy, nikt
nie będzie w stanie zadać ci żadnego cierpienia. Nie możesz
uciec od cierpienia, dopóki jesteś pogrążony w dualistycznym
poczuciu, że jesteś zwykłym śmiertelnikiem i że Bóg jest odrębny
od ciebie. Poczucie: „Jestem oddzielony od Ciebie” jest twoim
własnym wyobrażeniem. Kiedy ‘ja” i „ty” połączą się, stają się
„my”. Jednakże „my” + „On” (Bóg) stają się tylko „On”, który jest
niezmienny. Natomiast „ja” i „ty” zmieniają się nieustannie.
„Jesteś Bogiem” – dyskurs z 25 grudnia, 2003 r.
31
Sai Ram – lato 2010
Urzeczywistnij maksymę: „Ja jestem Ja” – bądź wolny od
lęku i zmartwień
Wiele ludzi wykonuje praktyki duchowe (sadhany ), takie
jak powtarzanie imion Boga (dżapa) i medytacja (dhjana) ale
niewiele im one dają. Mogą przynieść chwilowe rezultaty, ale
nie mogą zapewnić wiecznej błogości. Nie powinieneś się martwić przemijającymi rezultatami. Poczucie „ja” i „moje” jest
główną przyczyną zmartwień. Zmartwienia będą cię prześladować, dopóki nie urzeczywistnisz Hari (Boga). Martwisz się,
bo identyfikujesz się z ciałem. Ale gdy utożsamisz się z jaźnią
(Bogiem), będziesz wolny od wszelkich zmartwień. Powinieneś
więc dołożyć wszelkich starań, aby odkryć swoje prawdziwe
Ja. W żadnych okolicznościach nie roń łez smutku. Będziesz
wolny od smutku, gdy uwolnisz się od przywiązania do ciała.
Aby pozbyć się zmartwień oraz lęku i osiągnąć wieczny pokój,
musisz zrozumieć, że „Ja jestem Ja”. Jeśli twoja wiara w tę maksymę będzie mocna, nic nie wytrąci cię z równowagi. Będziesz
zbawiony jedynie wtedy, gdy będziesz prowadził życie w duchu
poświęcenia. To co powinieneś osiągnąć to thjaga (poświęcenie)
a nie bhoga (przyjemność). Uważanie czegoś za swoje jest bhogą.
Zrozumienie, że nic nie jest twoje jest jogą.
„Ty sam jesteś Bogiem” – dyskurs z 25 grudnia, 2003 r.
Bądź zawsze w świadomości „Ja jestem Ja”
Kiedy analizujesz maksymę Tattwamasi (Ty jesteś Tym),
zaprowadzi cię ona do świadomości „Ja jestem Tym” i „Tym jestem”. Kiedy uświadomisz sobie tę prawdę, odkryjesz, że zasada
„Ja” leży u podłoża wszystkiego we wszechświecie jako zasada
jedności. Musisz sobie uświadomić, że „Ja jestem Brahmanem”.
Kiedy ktoś cię pyta, kim jesteś, prawidłowa odpowiedź to „ja
jestem Ja”. Ta zasada „Ja” jest ponad imionami i formami. (…)
Nie powinniście identyfikować się z ciałem i mówić: „Jestem
dzieckiem”, „Jestem młody”, „Jestem stary” itp. Te różnice odnoszą się do wieku. Jaki jest następny etap po starości? Nikt
tego nie wie. Ale zasada „Ja” istnieje w dziecku i w podeszłym
wieku. To fundamentalna i niezmienna zasada..
„Kim jesteś? Ja jestem Ja” – dyskurs z 20 października 2004 r.
32
Sai Ram – lato 2010
Bóg zawsze się tobą zaopiekuje
Bóg jest twoim jedynym prawdziwym przyjacielem. Jest
twoją matką, ojcem, guru, itp. Rozwiń w sobie takie przekonanie. Wtedy Bóg zawsze zaopiekuje się tobą. Wszystkie boskie
cechy zamanifestują się w tobie. Będziesz ideałem dla świata.
Będziesz wolny od cierpienia. Nie dotknie cię śmierć ani kara.
Odkryjesz swoją prawdziwą tożsamość. Jeśli ktoś zada pytanie,
„kim jesteś?” odpowiedz z pełnym przekonaniem, „ja jestem Ja.”
Nigdy nie identyfikuj się z ciałem. Ten, kto urzeczywistni tę
prawdę, jest błogosławiony. (…) Uważaj się za istotę boską. Mów
z całkowitym przekonaniem, „ja jestem Ja.” Kiedy żyjesz z takim
świętym uczuciem, boskość na pewno zamanifestuje się w tobie.
Nigdy nie pozostawaj pod wpływem błędnego przekonania że
Bóg jest gdzie indziej. On jest zawsze w tobie. Twoje odbicie jest
odbiciem Boga. Twoja reakcja jest Jego reakcją. Wszystko jest
boskie z natury. To Bóg sprawia, że grasz swoją rolę w tym kosmicznym teatrze, że śpiewasz, tańczysz itp. On jest reżyserem
tego kosmicznego przedstawienia. Możesz Go wzywać każdym
imieniem, ale On jest tylko jeden.
„Miej wiarę w Boga, Jedynego Prawdziwego Przyjaciela”
– dyskurs z17 października, 2004 r.
Bóg nie jest odrębny od ciebie; urzeczywistnij zasadę jedności w wielości
Błędem jest uważanie siebie za odrębnego od Boga. Jest
to wynik błędnego postrzegania. Kiedy naprawisz ten defekt
w swoim postrzeganiu, urzeczywistnisz „ja jestem Ja”.
Kiedy identyfikujesz Sai Babę z fizyczną formą, oddzielasz
się od niego. Poczucie identyfikacji z formą fizyczną jest jedyną
rzeczą, jaka tworzy różnicę między ludźmi. Poczucie „ja” i „moje” stoi za tą różnorodnością form. Kiedy stoisz przed lustrem,
widzisz swoje odbicie. Nawet jeśli jest wiele luster. Pomimo że
luster jest wiele, odbicie jest jedno. Powinieneś odkryć tę jedność
ukrytą za różnorodnością.
„Odkryj tę Fundamentalną Zasadę Jedności” – dyskurs z 21 marca, 2004 r.
33
Sai Ram – lato 2010
Urzeczywistnienie swojej wrodzonej boskości to educare
Tę wrodzoną boskość wielu ludzi rozumie jako atmę. Bez
zrozumienia natury atmy nie można zrozumieć natury ciała.
Educare polega na urzeczywistnieniu w sobie natury atmy.
Kiedy ktoś zapyta ciebie o znaczenie słowa „jaźń”, odpowiadasz „Ja”. Ale to nie jest właściwe znaczenie jaźni. Nie należy
identyfikować „Ja” z „jaźnią”, związaną z ciałem. „Ja” dotyczy
aham (duszy indywidualnej). Tak długo jak utożsamiamy się
z „Ja”, z osobowością, nie możemy zrozumieć prawdziwego
znaczenia „Ja”. Jedynie kiedy porzucimy przywiązanie do osobowości i uzyskamy spokój umysłu, będziemy możemy pojąć
naturę atmy. Ta atma tattwa (zasada atmy) jest jednakowo obecna w każdej istocie. To jest podstawowa zasada, która każdej
żyjącej istocie nadaje wartość.
„Porzuć przywiązanie do ciała” – dyskurs z 3 września, 2005r.
Prawdziwa mądrość polega na postrzeganiu jedności
Gautama (Budda) stawiał czoła wszystkim próbom z cierpliwością i determinacją. Jego rodzice byli pogrążeni w cierpieniu,
nie mogąc znieść rozłąki z synem. Siddhartha (Budda) również
przeżywał wiele udręk, ale podążał naprzód ku samorealizacji.
Na swej drodze spotkał świętego człowieka, który powiedział
mu, że przyczyna jego cierpienia tak naprawdę jest w nim, a jego
udręka jest przeszkodą do jego samourzeczywistnienia. Mówiąc
to, wręczył mu talizman ochronny i poprosił, by nosił go na szyi.
(Bhagawan zmaterializował ten talizman i pokazał go zgromadzonym). Kiedy Siddhartha założył go na szyję, całe jego
cierpienie zniknęło. Do ostatnich dni swojego pobytu na ziemi
Buddha nosił ten talizman, który zniknął, kiedy porzucił swoje
śmiertelne ciało.
Siddhartha zaczął intensywną pokutę. Przez długi czas
pytał siebie samego, „Kim jestem?, Czy jestem tym ciałem?, Czy
jestem umysłem?, Czy jestem buddhi (intelektem)? Czy jestem
ćittą (tworzywo umysłu)?” Doszedł do wniosku, że nie jest niczym z tych rzeczy.
Wedy głoszą, Aham Brahmasmi (Ja jestem Brahmanem) oraz
Tattwamasi (Ty jesteś Tym). Nawet te wedyjskie maksymy mó34
Sai Ram – lato 2010
wią o dwóch rzeczach. Prawdziwa mądrość polega na widzeniu
jedności. Widzenie dualizmu jest oznaką ignorancji.
W ten sposób Budda głęboko dociekał i ostatecznie doświadczył, że „ja jestem Ja.” Jest to prawdziwe urzeczywistnienie.
Możesz odprawiać pokutę przez wiele lat, medytować oraz wykonywać wiele ćwiczeń jogicznych, ale te duchowe praktyki dają
jedynie chwilową satysfakcję, nie przynoszą wiecznej błogości.
Niektórzy rozmawiają o medytacji. Budda był zwolennikiem
praktykowania medytacji. Prawdziwą medytacją jest kontemplowanie zasady „Ja jestem Ja”. Żadna inna sadhana (duchowa
praktyka) nie może się z tym równać.
Tak długo jak odczuwasz dualistyczny podział: „ty” i „ja”,
nie możesz doświadczyć jedności. Budda pod kierownictwem
wielu joginów, wykonywał rożnego rodzaju medytacje i pokuty,
ale ostatecznie stwierdził, że są one tylko stratą czasu, ponieważ
żadna z nich nie była w stanie go doprowadzić do fundamentalnego doświadczenia jedności. Żałował, że stracił czas. Powinno
się znaleźć spełnienie w życiu przez właściwe wykorzystanie
czasu. To podstawowy obowiązek człowieka.
„Osiągnięcie oświecenia poprzez wyrzeczenie się pragnień”
– dyskurs z 13 maja 2006 r. z okazji święta Budda Purnima.
Nie ma potrzeby szukania Boga, sam jesteś Bogiem
Nie jesteś zwyczajną osobą, jesteś samym Bogiem. Nie ma
potrzeby szukania Boga. Gdziekolwiek spojrzysz, tam jest Bóg.
To ubranie jest Bogiem, ten kwiatek jest Bogiem, ten stół jest
Bogiem, wszystko jest Bogiem. Jedynie przez swoją ignorancję
tworzysz takie różnice, jak „ja” i „ty”. Nie jesteś odrębnym istnieniem.
Ja jestem Ja. Nie jestem Sathya Sai Babą. Sathya Sai Baba
jest imieniem danym temu ciału. Ja nie mam żadnego konkretnego imienia.
Ciało jest darem od twoich rodziców. To ciało jest wyposażone w pańczabhuty (pięć żywiołów), pańczendrije (pięć zmysłów), oraz panczaprany (pięć zasad życia). Te pańczaprany to
prana, apana, wjana, udana, oraz samana. Są one takie same
w każdym. Dlatego nie różnisz się od innych. Ci, którzy nie są
35
Sai Ram – lato 2010
świadomi tej duchowej zasady, stają się ofiarami ignorancji oraz
są przedmiotem złudzenia.
„Jedynie miłość do Boga jest prawdziwą miłością – dyskurs z 26 lipca 2007r.
Prawdziwa boskość to „Ja” w każdej istocie
Boskość zwana „Ja” jest obecna w każdej ludzkiej istocie. Ta
boskość „Ja” nie powinna być intepretowana jako Brahma, Wisznu, lub Sziwa. Wszystkie te imiona, są przypisywane boskości
przez ludzi, aby ją rozpoznać. Imiona nie są tak istotne. Prawdziwą
boskością jest „Ja”. „Ja jestem Ja.” Uważamy Brahmę za twórcę,
Wisznu za tego który podtrzymuje życie, a Śiwę za niszczyciela.
Bóg obdarza darśanem (widzeniem świętej osoby) każdego z nas
w tej formie boskiej, którą każdy z nas kontempluje.
„Zrezygnuj z ego oraz przywiązań i stań się wielki
– dyskurs z 17 lutego 2007r.
Wznieś się ponad „ja” i „moje” – jesteś naprawdę Bogiem
Bóg jest jedynym źródłem wszechświata i podtrzymuje cały wszechświat. Wszystko inne jest iluzją. Smutki i trudności,
straty i zyski, choroby – traktuj to wszystko jako boską wolę.
Wtedy okaże się, że wszystko jest dla twojego dobra. Mówisz,
„To jest moje ciało”, ale kim jesteś? Mówisz „moje ciało,” ale nie
jesteś ciałem.” Podobnie, mówisz „mój umysł,” ale nie jesteś
umysłem.
Kiedy ktoś pyta ciebie, jak się nazywasz, nie odpowiadaj,
„Jestem Rama lub Kriszna.” Powiedz „Ja jestem Ja.” Jakiekolwiek
imię powiesz, jest to jedynie imię dane ci przez twoich rodziców.
Nie jest to twoje prawdziwe imię. Tak naprawdę, nic nie należy
do ciebie na tym świecie. „Ja” jest twoją jedyną własnością. Oto
dlaczego mówimy „ja”, „ja”, „ja” na wszystko.
Jesteś doprawdy Bogiem, musisz tylko pozbyć się „ja”– ego
oraz „ moje” – przywiązań. Wtedy będziesz naprawdę sobą , swoją prawdziwą jaźnią! Kiedy mówisz „mój dom, moi ludzie” itp.,
wzrastają twoje pragnienia. To przywiązanie do ciała rodzi ego.
Dopiero gdy wzniesiesz się ponad „ja” i „moje” oraz będziesz prowadził właściwe życie, będziesz mógł czerpać wielką radość.
„Prowadź szczęśliwe życie z uczuciem przyjaźni i braterstwa”
– dyskurs z 23 listopada 2008 r.
36
Sai Ram – lato 2010
Rozwijaj widzenie wewnętrzne
Wielbiciele podejmują różnego rodzaju sadhany, ale one
nie są sadhanami w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Jeśli
chcesz zobaczyć „rzeczywistość”, musisz rozwinąć wewnętrzne
widzenie. Jeśli otworzysz oczy i spostrzeżesz zewnętrzny świat,
zobaczysz pewną liczbę głów. Z drugiej zaś strony, zamknij oczy
i zajrzyj do wnętrza. Wtedy będziesz widział tylko siebie samego.
Rozwijaj więc wewnętrzne widzenie.
Pytasz siebie, „kim jestem?” Natychmiast przychodzi odpowiedź z wnętrza, „Ja jestem Ja.” To jest prawidłowa odpowiedź.
Ludzie mówią, „Jestem taki lub taki; Jestem Amerykaninem, itp.
To nie są prawdziwe odpowiedzi na pytanie, „Kim jestem?”. Są to
wszystko zewnętrzne nazwy służące do identyfikacji w świecie
zewnętrznym. One nie są ważne. To, co jest istotne to badanie
siebie samego. Wtedy odkryjesz prawdę.
„Rozwijaj educare i stań się jednością”
– boski dyskurs wygłoszony 20 lipca 2008 r. w Prasanthi Nilajam
podczas Światowej Konferencji Edukacyjnej.
Brahman przenika cały świat
Nawet jeśli cały świat zapyta Boga, „Kim Jesteś ?, „On odpowie: „Ja jestem Ja”, „Aham Brahmasmi” (Jestem Brahmanem).
Brahman przenika cały świat. Nie można znaleźć nikogo na
świecie, w kim Brahman nie jest obecny.
Kiedy kogoś krytykujesz lub chwalisz, dociera to do Boga.
Kiedy krytykujesz Boga, nie możesz uciec przed konsekwencjami
tego, co robisz. Dlatego nigdy nie krytykuj Boga. Cokolwiek ktoś
powie o tobie, pozwól mu na to. Pomyśl, że krytykują oni siebie
samych, a nie ciebie. Cokolwiek oni powiedzą, pójdzie to w powietrze. Po co reagować na słowa, które giną w powietrzu?
„Człowiek bez moralności jest zaiste demonem” – dyskurs z 1 maja 2008 r.
Źródło:: www.sathyasai.org.pl
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
37
Sai Ram – lato 2010
Duchowość Sai
Girlanda boskich imion
Dalsze fragmenty książki „Aśtotara Sathanama Rathnamala –
girlandy 108 cennych klejnotów” zawierającej 108 boskich imion
Śri Sathya Sai Baby i komentarze do nich prof. Kasturiego.
Om Śri Sarwa Siddhi Pradaja Namah
Dawca wszelkich osiągnięć
Siddhi to osiągnięcie cudownych zdolności lub umiejętności. Sarwasiddhi pradaja znaczy „Ten, który obdarza wszelkimi
zdolnościami”. Dzięki łaskom Baby ślepy widzi, niemowa mówi,
chromy chodzi, przykuty do łóżka wstaje, a opóźniony umysłowo
staje się inteligentny. Tak, jest On energią stojącą za każdym
czynem. Siddhi oznacza również szczególne, nadludzkie moce,
osiągalne dzięki radża jodze, jak twierdzi Patańdżali w „Jogasutrach”.
Siddhi można też posiadać, według Patańdżalego, już od
urodzenia albo zdobyć za pomocą mantr, ascezy, samadhi
i substancji narkotycznych. Siddhi, które można zdobyć dzięki
ascezie, to te same, które zapewnia Bhagawan Śri Sathya Sai
Baba. On może obdarzyć nas nimi ze swej własnej woli, aktem
łaski. Baba, oczywiście, ma wszystkie siddhi, gdyż jest On źródłem wszelkich mocy, ludzkich i nadludzkich. Tak więc, kiedy
ktoś pyszni się, że opanował jakąś nadludzką moc, mówi tylko
to, że uzyskał łaskę Baby. Baba jest ich dawcą, choć biorca
może o tym nie wiedzieć ani tego nie uznawać. Jego łaska (anugraha) może przezwyciężyć przeznaczenie zapisane w układzie
dziewięciu planet (nawagraha) i przemienić człowieka (manawa)
w Boga (Madhawa).
38
Sai Ram – lato 2010
Om Śri Apanniwarine Namah
Zapobiegający zmartwieniom
Słowo apad oznacza nieszczęście, zmartwienie, niedolę lub
niepomyślność. Apaniwarine znaczy: „Ten, który chroni nas
przed nieszczęściem”. Szczęście lub nieszczęście to nieuniknione skutki naszych czynów. Baba chroni nas przed nimi na
różne sposoby:
1. wzmacniając nas, byśmy mogli je znieść,
2. redukując ich wpływ dzięki naszemu oddaniu Babie (bhakti),
które oddziela nas od nieszczęść, jak parasol albo jak buty
chroniące stopy przed zranieniem,
3. ucząc nas traktowania jednakowo szczęścia i nieszczęścia
jako iluzorycznych i bez znaczenia,
4. biorąc na siebie choroby i całkowicie zabezpieczając nas
przez nimi -„Muszę cierpieć dla was, by usunąć wasze cierpienia” – rzekł Sai Baba,
5. objawiając się osobiście lub w innej postaci, aby zapobiec
nieszczęściu. Przykładem jest próba samobójstwa Bhopala.
Baba pojawił się wtedy jako trzy osoby przychodzące kolejno,
nie dopuszczając w ten sposób do samobójstwa.
Również w trzech osobach zjawił się ratując dziecko od
śmierci. W pociągu w stanie Uttar Pradesh pojawił się jako
pracownik pociągu, który wymienił bezpiecznik wentylatora,
by zapobiec pożarowi. Jego oczy i uszy są wszędzie. On chroni
i ratuje tych, którzy wzywają go i ufają mu – na wszystkich
kontynentach, na wodzie, na ziemi i w powietrzu. Powiedział,
że zapewnienie bezpieczeństwa wielbicielom jest jednym z jego
zadań.
Om Śri Arthiharaja Namah
Niszczyciel cierpień
Arthi oznacza fizyczne lub mentalne cierpienie albo ból. Hara
to czynnik destrukcji, zniszczenia. Baba niszczy nasze udręki.
W poprzedniej inkarnacji w Shirdi powiedział: „Jeśli wielbiciel
jest bliski upadku, wyciągam ku niemu dłonie moich czterech
39
Sai Ram – lato 2010
rąk (cztery, gdyż jest On Panem Wisznu – wszechobecnym). Nie
pozwolę mu upaść.”
W Puttaparthi Baba powiedział: „Gdybym miał jakieś pragnienie, to tylko takie, by przynosić ulgę w nieszczęściu i uczynić
wszystkich ludzi szczęśliwymi – fizycznie, umysłowo i duchowo”.
Łaskę Baby uzyskało wielu wielbicieli. Niektórzy nie odczuwali
bólu podczas operacji, których kilka On sam przeprowadził.
Zjawiał się też przy stole operacyjnym w szpitalu, by pocieszać
i dodawać sił. Zdarzyło się to w Nowym Jorku, w Kuwejcie
i w Muzaffarnagar. Wiele razy uchronił ludzi od ran i bólu, choć
ich samochody zostały zmiażdżone w czołowych zderzeniach!
Baba wszystko wie, zmienia swą wolę w czyn, ratuje nas, ale
musimy zdobyć Jego łaskę czyniąc wysiłki wypełnienia ludzkich
wartości: dharmy, satji, śanti i premy. Gdy mówi przy chorym:
„Niech odejdzie” – choroba znika. Gdy powiedział: „Wstań i idź”,
Tara (17 lat) z Bhadrawati, która nie stawiała stóp na ziemi
od 6 lat, trzy razy przeszła dookoła Prasanthi Nilajam i odtąd
mogła już chodzić.
Dr Bhagawantham oznajmił podczas Mahaśiwaratri 1969,
że Baba fizycznie wszedł do sali operacyjnej w Bangalore, gdzie
był on operowany, mimo że drzwi były zamknięte.
Tłum. Bogusław Posmyk
40
Sai Ram – lato 2010
Duchowość Sai
Opanować umysł
Dalsze fragmenty książki „Śri Sathya Sai Gita – wszystko
o duchowości w pytaniach i odpowiedziach” skomponowanej
z wypowiedzi Baby przez P.P. Arję.
Jak osiągnąć stan oświeconego umysłu?
Zacznij praktykować miłość i dzielić się tą miłością z coraz większą liczbą ludzi. Gdy będziesz dzielić się swą miłością
z każdym, cały świat stanie się jedną rodziną. Gdy już w ten
sposób rozszerzysz swoją miłość, opanuj swoje zewnętrzne
myśli i skieruj się do wnętrza. Gdy nie będziesz miał absolutnie żadnych myśli ani poruszeń, osiągniesz stan oświeconego
umysłu. Na tym poziomie umysł ulega wielkim zmianom i zyskuje subtelne moce trzech rodzajów: pranaśakti, manośakti
i widżńanaśakti. Umysł przekracza doczesne myśli i uczucia
i znajduje się na poziomie ciała przyczynowego. Nie ma w nim
ani śladu pragnień, gniewu, chciwości, ego, pychy, zazdrości itd.
Oświecony umysł anihiluje dualizm dobra i zła. W duchowym
języku – jest to stan samadhi.
Sathya Sai Speaks, t.33, str 307-308
Jaką sadhaną można opanować umysł?
Wszystkie sadhany wykonywane są przez umysł dla jego
własnej satysfakcji. Jak mógłby umysł kontrolować sam siebie?
Czy złodziej może sam siebie aresztować? Podobnie umysł nie
może opanować i pokonać sam siebie. Musimy osiągnąć stan
a-manaskam – bez umysłu. Brak myśli to właśnie a-manaskam.
Powinniśmy powstrzymać myśli. Każda myśl, jaka powstanie,
musi być skierowana ku atmie. Nazywa się to sajudżia – połączenie z Bogiem. Gdy wszystkie myśli spłyną do atmy, staniemy
się atmą. Znawca Brahmana jest Brahmanem.
Summer Showers 1991
41
Sai Ram – lato 2010
Umysł można opanować, choć to trudne zadanie. Poprzez
systematyczną praktykę, nieustanne dociekania (wićara) i pozbycie się przywiązań (wairagja)
Gita Wahini
Czym jest ćaitanja?
Atma jest synonimem Brahmana, który jest ćajtanją (świadomością) wypełniającą każdą ludzką istotę. Ćajtanja nie ma
formy. Gdy jest obecna w ludzkim ciele, nazywa się sumieniem.
Wszystko przenikająca ćaitanja to świadomość. Gdy ktoś zrozumie zasadę jedności w różnorodności, jego sumienie przekształci
się we wszechprzenikającą świadomość.
Sanathana Sarathi, luty 2003
Czego doświadcza dusza indywidualna podczas snu?
Dżiwi (ucieleśniona dusza) to bóstwo znajdujące się w świątyni ciała. Dżiwi (dusza, jednostka) doświadcza wszystkiego,
co dochodzi do niej poprzez zmysły. Poza tym dżiwi może doświadczać i tworzyć w snach przeżycia z przeszłych żywotów.
W trakcie głębokiego snu dusza przebywa w sferze błogości. Ale
nie jest to doświadczenie trwałe.
Sutra Wahini
Czym jest duchowość?
Ludzie wyobrażają sobie, że duchowość oznacza medytację
o Bogu, kąpiel w świętych wodach i uczęszczanie do świątyń.
To nie jest właściwe rozumienie. Duchowość oznacza pokonanie zwierzęcej natury w człowieku i urzeczywistnienie boskiej
świadomości. Duchowość nie oznacza też podążania człowieka
w stronę Boga. Jest bowiem odkrywaniem Boga w człowieku.
Nie oznacza drogi od świata do Boga, ale jest przejawianiem
boskości w człowieku. Duchowość to urzeczywistnienie atmy
w codziennym życiu. Jest drogą życia. Nie oznacza samotnego
i izolowanego życia. Najważniejsze jest wyeliminowanie zwierzęcej natury. Bez tego i bez pozbycia się negatywnych uczuć, żadne
religijne rytuały, śpiewanie badżanów ani czyny miłosierdzia
nic nie dadzą. Śpiewak badżanów, który nie pokonał zwierzęcej
natury, jest nadal grzesznikiem. Duchowość to życie zgodne
42
Sai Ram – lato 2010
z prawdą. Dopóki w życiu dominują zmysłowe przyjemności,
nie można mówić, że ktoś rozpoczął życie duchowe. Teraz wielu
opowiada o doświadczeniach duchowej błogości, ale naprawdę
doświadcza jej bardzo niewielu, bo inni są za słabi, by wyrwać
się z władzy zmysłów. Musicie czuć, że każda chwila życia jest
krokiem ku Bogu. Dedykuj Bogu wszystko, co robisz, kieruj
wszystko do Niego. Sprawdzaj swoje słowa, myśli i czyny kamieniem probierczym pytania: „Czy Bóg to aprobuje?”.
Tłum. Bogusław Posmyk
Tęsknota duszy za Bogiem
Dziś Ciebie pytam Matko Sai:
dlaczego milczysz, choć Cię wołam?
Tęsknotą płacze moje serce
w poszumie wiatru wokół mnie.
Serce promieniem Cię wzywa!
W szeleście liści i strumieni
wciąż nasłuchuję Twoich słów
i wołam Twoje imię Sai.
Lecz Ty wciąż milczysz Panie mój,
choć słońce świeci wśród błękitu
i ptaki dla Ciebie śpiewają.
Obiecaj, że jutro Cię usłyszę.
Gdy ranek wstanie różem nieba,
promień słońca mi podpowie:
życie jest jak piękna róża,
ciesz się życiem, idź do celu.
A gdy przejdziesz tęczowy most,
będę czekał na ciebie
do swego domu cię zaproszę,
z miłością do ciebie przemówię.
Anna Wiśniewska
43
Sai Ram – lato 2010
Duchowość Sai
Naprawdę jesteś Bogiem
Fragmenty książki „Satjopaniszad” prof. Anila Kumara, tłumacza
Swamiego, zawierającej odpowiedzi Baby na pytania zadawane
głównie przez studentów podczas letnich spotkań w Kodaikanal.
Swami! W zaawansowanym wieku nasza pamięć więdnie
i nie możemy zapamiętać wszystkiego, co powinniśmy. Co
robić?
Jesteś w błędzie. Nigdy nie mów, że twoja pamięć więdnie.
Mówisz, że jesteś stary. To tylko wymówka. Pamiętasz swoją datę
urodzenia oraz kiedy się ożeniłeś, kiedy urodziły się dzieci lub
wnuki, kiedy odszedłeś na emeryturę. Gdybyś stracił pamięć,
jak mógłbyś pamiętać te fakty. To miłość do rodziny kazała ci
zapamiętać te daty. Byłeś nimi zainteresowany. Ponieważ nie
ma w tobie takiej intensywnej miłości ani zainteresowania duchowością, traktujesz swój zaawansowany wiek jako wymówkę
i skarżysz się na słabą pamięć.
Swami! Jakie są źródła naszego spokoju, szczęścia, bogactwa
i wygód. Jak zdobyć to wszystko i dlaczego są przeciwwskazania dla tych najbardziej pożądanych rzeczy?
Niczego w życiu nie dostajesz za darmo. Otrzymuje się te
rzeczy z trzech powodów. Weźmy prosty przykład. Potrzebujesz
trochę pieniędzy z banku. Co robisz? Idziesz do banku i je
wypłacasz. Ale musisz mieć w tym banku pieniądze na koncie.
Jeśli ich nie masz, możesz zastawić swoje dobra, np. złoto czy
mieszkanie i na tej podstawie dostać kredyt. Jeśli nie masz
nic wartościowego, może pomóc ci bogaty człowiek jako żyrant,
który daje bankowi gwarancje wypłacalności. Wyobraźmy sobie,
że pieniądze to łaska boża. Jeśli robisz obecnie dobre rzeczy, to
tak, jakbyś zbierał pieniądze na koncie. I w przyszłości możesz
wypłacić pieniądze łaski bożej. Jeśli nie masz takiego kredytu,
to możesz skorzystać z majątku dobrych uczynków, jakie uczy44
Sai Ram – lato 2010
niłeś w przeszłości i zastawić je pod kredyt. Jeśli nie masz takich
dóbr, możesz uzyskać pieniądze łaski, jeśli bogacz, czyli Bóg,
awatar, sadguru zostanie twoim żyrantem. Czyli, podsumowując,
możesz uzyskać łaskę Boga z powodu obecnych lub przeszłych
zasług albo jeśli ktoś się wstawi za tobą. Nie ma innej drogi.
Takie są źródła ludzkiego powodzenia, szczęścia i luksusu.
Swami, często mówisz do nas: „jesteś Bogiem”. Jeśli jestem
Bogiem, to po co mam się modlić i wykonywać duchowe
ćwiczenia?
Możesz wierzyć lub nie, ale naprawdę jesteś Bogiem. Mamaiwamso dżiwaloke, mówi Kriszna w Bhagawadgicie, co znaczy,
„jesteś mną, iskrą mojej boskości”. Wszystkie trzy atrybuty Boga:
sat (byt), cit (świadomość) i ananda (szczęśliwość) są w tobie.
Pradźnia, sumienie w tobie też jest boskie.
Dzisiaj mamy wielu inteligentnych ludzi, którzy widzą różnorodność w jedności Ale dobrzy, szlachetni i pobożni ludzie,
którzy odnaleźli jedność w wielości, należą do rzadkości. To tak,
jak z małym tygrysiątkiem, które wychowuje się wśród owiec
i myśli, że jest jedną z nich. Pewnego razu owce atakuje tygrys.
Widząc go tygrysiątko drży i prosi: „Nie zabijaj mnie, jestem
taką słabą owcą”. A tygrys odpowiada: „Czego się boisz. Jesteś
tygrysem, a nie owcą. Chodź ze mną. Spójrz na swoje odbicie
wźwodzie i porównaj je ze mną. Mój drogi. Zapomniałeś o swojej
prawdziwej naturze”.
Podobnie na polu duchowym, guru dzięki swej upadeszy,
boskiej nauce, przypomni ci twoją prawdziwą naturę. Gdy oddzielisz się od wszystkiego, co nie jest twoją prawdziwą jaźnią,
duchem lub atmą, doświadczysz swej prawdziwej istoty, czyli
atmy. Dlatego wewnętrzne dociekania są bardzo ważne. Mówię,
„jesteś Bogiem”, ale ta prawda nie należy do twojego doświadczenia. Musisz kontynuować swoje praktyki duchowe, np. medytację
czy badżany, aż jej doświadczysz.
Swami! Już bardzo dużo wiemy o boskości. Czego jeszcze
potrzebujemy na tym świecie?
Jesteś w błędzie. Nie wystarczy, że po prostu wiesz. Ważne
jest doświadczenie, a nie książkowa wiedza. Gita mówi o trzech
45
Sai Ram – lato 2010
krokach w duchowości: dźnatum – wiedza, drastum – wgląd
i prawestum – doświadczenie. Wyobraź sobie, że chcesz zjeść
kokosowe chutney. Co robisz? Musisz zebrać wszystkie składniki
niezbędne do jego przygotowania, jak kurma i pulao. Następnie
musisz je podać na talerzu. Nie wystarczy wiedza i widzenie
potrawy, musisz ją jeszcze zjeść – to doświadczenie. Wiedza o potrawie jest bezużyteczna. Doświadczenie jej smaku to mądrość.
Natomiast według Brahmasutry zebranie wszystkich składników chutney to karma dżidżńasa, połączenie wszystkich składników to dharma dżidżńasa, a jedzenie, błogość smakowania
i zdobyta wiedza, że chutney jest dobre, właściwie przygotowane
to brahma dżidżńasa, doświadczanie Boga.
Swami, wykonujemy zarówno dobre, jak i złe czyny. Czy te
dobre kasują negatywne efekty naszych złych czynów?
Jako student handlu myślisz w kategoriach kredytu i debetu.
Ale Bóg jest super-księgowym. Jego saldo jest inne. Dobro może
dodawać do dobra, a zło do zła. On jednak wcale nie dodaje
konsekwencji twoich czynów do salda ani ich odejmuje.
Mały przykład. Przypuśćmy, że masz nasiona kolczastych
krzewów i drzew owocowych. Gdy je zasiejesz, co się dzieje?
Jedne nasiona wyrastają w kolczaste krzaki, a drugie w drzewa
owocowe. Muszą wykiełkować w ten sposób, a nie odwrotnie.
Podobnie jest z grzesznymi i dobrymi czynami.
Są osoby, które przyrzekają, że ofiarują 10 tys. rupii Panu
Wenkateśwarze, jeśli wygrają na loterii milion rupii. Czy nie rozumieją, ze Bóg, który może dać im milion rupii nie potrzebuje
tych dziesięciu tysięcy. Ludzie nie myślą rozumnie i logicznie, ale
według swych doczesnych standardów. A Swami chce, żebyście
uduchowili również wasze doczesne działania.
Swami, czy nie wystarczy, że jesteśmy po prostu dobrzy? Bo
czyż możemy poznać Boga?
Usuń literę „o” ze słowa „Good” (ang. dobro). Jeśli to „o”, czyli
prakriti (świat materialny) albo identyfikację z ciałem się usunie,
to pozostanie God (Bóg). Znacie literę „w” (ang. double you – podwójne „ty”). Podwójne „ty” to dusza indywidualna – dżiwatma
46
Sai Ram – lato 2010
oraz dusza kosmiczna – paramatma. To maja (iluzja) nie pozwala
ci zrozumieć ich jedności. Jeśli powtarzasz „my”, moje wiele
razy, zaczyna to brzmieć jak „maja”. To właśnie poczucie „moje”
i „twoje” odpowiedzialne jest za wszystkie nieszczęścia tego
świata. Nie porusza cię zbytnio, gdy samochód sąsiada zostanie
uszkodzony. Ale wystarczy mała rysa na twoim aucie, żebyś się
zdenerwował i bardzo zmartwił. Jeśli sąsiad sprzeda lub rozbierze swój dom, ciebie to nie dotyka. Ale jeśli zniszczy się twój
dom będziesz bardzo smutny. Dlaczego? Poczucie – „to jest mój
dom” czyni cię smutnym. Poczucie „moje” jest mają. Jeśli maja
odejdzie, będziesz doświadczać jedności w różnorodności.
Swami, mówi się, że nie możemy uciec od konsekwencji
swoich czynów. Dlaczego widzimy, że nikczemni ludzie są
szczęśliwi, mimo ich okropnych czynów?
Mówisz, że nikczemni ludzie są szczęśliwi. Oni mogą dokonywać przestępstw z uśmiechem, ale później cierpią i płaczą.
Konsekwencje niektórych czynów przychodzą natychmiast, innych później, a jeszcze innych – po długim czasie. Przykłady?
Gdy zranisz się nożem, krew tryska natychmiast. Gdy doimy
krowę, mleko z wymienia popłynie po chwili. Pokarm zostanie
strawiony dopiero po wielu godzinach. Podobnie ziarno wykiełkuje dopiero po dłuższym czasie. Ale to tylko kwestia czasu.
Nikt nie uniknie konsekwencji swoich czynów.
Bóg jest stworzycielem i powinien stwarzać tylko szczęście.
Dlaczego stworzył trudności i zmartwienia? Przepraszam
Swami za to pytanie?
Bez trudności nigdy nie odczujesz szczęścia. Bez trudności
nigdy nie poznasz wartości przyjemności. Na przykład, spędzasz
czas w tym klimatyzowanym pokoju. Jeśli nie znasz wartości klimatyzacji musisz wyjść na zewnątrz i poczuć palące promienie
słońca. W pomarańczy gorzka skóra chroni słodki sok. Dobro
i zło koegzystują. Coś co daje ci szczęście teraz, może później
sprawić, ze będziesz nieszczęśliwy. I odwrotnie.
Tak, nic nie da wam absolutnego szczęścia lub nieszczęścia. Wełniany płaszcz daje nam zimą szczęście, a latem jest
nieszczęściem. Podobnie piec. Tak więc szczęście i nieszczęście
47
Sai Ram – lato 2010
zależą od czasu, okoliczności i sytuacji. Przyjemność to przerwa
między bólami. Ból to przerwa między przyjemnościami. Jeśli
w smutku myślisz o trudnościach i cierpieniu, ból się podwaja.
W złym okresie powinieneś myśleć o tych dniach, gdy byłeś
szczęśliwy. Wtedy cierpienie się zmniejsza.
Powinieneś traktować wszystkie trudności jako test Boga.
Wielbiciele powinni witać trudności jako testy ich oddania i wiary. Czy student może zdać do wyższej klasy bez zaliczenia testu?
Czy lekarz przepisze lekarstwo bez zbadania pacjenta? Czy
diament osiągnie pełny blask bez obróbki przez jubilera. Glina
musi być wypalona i przetworzona, by powstał z niej dzban. Nie
powinniście więc martwić się trudnościami w życiu.
W Mahabharacie Kunti prosi Krisznę, by dał jej i jej synom
jak najwięcej trudności, by nieustannie i gorliwie o Nim myśleli.
Tak więc, dobro i zło zostały stworzone przez Boga dla waszego
odkupienia i wyzwolenia.
Skąd bierze się zło? Czy umysł jest jego źródłem? Co przekracza dobro i zło? Jak wyeliminować zło? Oświeć nas Swami.
Zło nie jest związane z umysłem. Raczej wywodzi się z samskar, wcześniejszych działań. Umysł jest pełen myśli. To dlatego
mówi się sankalpawi kalpatmakam manah. Umysł jest z natury
zdeterminowany i negatywny. Jest twardy jak wosk i mięknie od
niewielkiego nawet ciepła. W tym stanie wszystko się do niego
przylepia. Gdy wosk wrzuci się do ognia, topi się on całkowicie. Przywiązanie i nienawiść przylepia się do umysłu, gdy jest
miękki. Gdy się całkowicie stopi, nic do niego się nie przylepi.
Tak jak ogień całkowicie topi wosk, tak dźńana, najwyższa
mądrość, roztapia umysł.
Atma jest ponad dobrem i złem i nic nie jest w stanie jej dotknąć ani zranić. Będąc świadkiem, atma przekracza dualizm.
Kwiat lotosu rozkwita w wodzie i błocie, ale ani woda ani błoto
do niego się nie przylepiają. Błoto to samskary z wcześniejszych
żywotów, a woda to konsekwencje obecnych czynów. Kwiat duszy
jest ponad przeszłością i teraźniejszością. Pragnienia, które są
ograniczone w czasie, tworzą nerpu (w telugu) – umiejętności,
zdolności, kunszt, podczas gdy boskość wydobyta z zakamarków
48
Sai Ram – lato 2010
serca to kurpu – porządek lub synteza. Innymi słowy, nerpu
jest prawritti, skierowane na zewnątrz, a kurpu jest niwritti –
skierowane do wewnątrz. Nerpu to materia umysłu, a kurpu
– materia serca. Każda gra wymaga pola do gry, każda pieśń –
rytmu. Ptak wykluwa się z jajka, a drzewo z nasienia. Podobnie
natura atmy i człowieka są podobne i uzupełniają się wzajemnie.
Niepamiętanie o złu, to droga do pozbycia się zła. Zapamiętajcie
to, a wszystko będzie dobrze.
Tłum. Bogusław Posmyk
Ślepcy
To nie dziwne, że ślepcom ciemność nie przeszkadza
idą pewnie potykając się o Nic
i Nic ich nie zastanawia
Na planecie niewiedzy ślepców kraina
w której codzienność kalectwem jest
Jeden z drugiego szydzi
katolicy z hindusów
z muzułmanów żydzi
pytają: kto winny, kto wierny?
wszyscy
Podaj mi światła laskę białą Panie
bym zasłużył na Twą łaskę
Oczom wzrok przywróć nieśmiertelny
Błagam cię!
Ja-niewierny
Aneta Gawlicka
49
Sai Ram – lato 2010
Literatura Sai
Cudowne dziecko
Fragmenty I tomu „Satjam, śiwam, sundaram” (Prawda, dobro
i piękno) – biografii Sathya Sai Baby napisanej przez prof.
Kasturiego.
Dwudziestego trzeciego listopada 1926 roku urodził się ów
syn. Było to o świcie. Mieszkańcy wioski śpiewali imiona Śiwy,
pamiętając, że jest to przecież dzień Kartika Somawara – poniedziałek świętego miesiąca Kartika, poświęcony pudży i oddawaniu czci Śiwie. Dzień był szczególnie pomyślny dla wielbienia
Śiwy, ponieważ gwiazdą wschodzącą była wtedy Ardra [której
bóstwem przewodnim jest Rudra – forma Śiwy]. W takich rzadkich sytuacjach, kiedy spotykają się: dzień, miesiąc i gwiazda,
w świątyniach celebrowane są szczególne pudże. Był wtedy rok
Akszaja – „nigdy nie zmniejszający się, zawsze pełny!”
Matka również dopiero co skończyła, zgodnie ze swymi
ślubami, pudżę do Satjanarajany. Śpieszyła się, bowiem kiedy
dopełniała końcowych obrzędów, pojawiły się bóle porodowe.
Kiedy Iśwaramma oznajmiła, że bóle nadeszły, posłano po teściową, Lakszammę – starszą, pobożną panią domu. Okazało się
jednak, że ta udała się do domu kapłana, aby wykonać pudżę
do Satjanarajany, więc posłańcy pospieszyli tam i ponaglili ją do
powrotu. Kobieta jednak była tak bardzo ufna w łaskę Satjanarajany, tak stała w swoim oddaniu, tak zdyscyplinowana w pełnieniu przypisanych przez religię czynności, że nie pozwoliła
się popędzać! Odesłała ich z wieścią, że przyniesie Iśwarammie
święte ofiary z pudży i w żadnym wypadku nie przerwie swoich
modlitw! Dokończyła cały obrzęd w pełnym skupieniu, wróciła
do domu i dała synowej kwiaty oraz świętą wodę. Iśwaramma
zaś dzięki temu uzyskała błogosławieństwo Pana. A w następnej
chwili Pan się narodził, gdy słońce wzeszło nad horyzont.
50
Sai Ram – lato 2010
Baba powiedział, że w tym boskim przejawieniu szczególne
jest to, że inkarnacja ta nigdzie się nie przeniosła z miejsca narodzin swego ciała, gdyż właśnie to miejsce wybrała na ośrodek
swojej misji ulżenia cierpieniom na świecie. Zatem Puttaparthi
musiało być podwójnie szczęśliwe tamtego listopadowego poranka, gdyż Awatar wybrał tę wioskę na miejsce swoich narodzin
i zamieszkania.
Doprawdy, wioska nosząca nazwę „Obfitość mrowisk” zgotowała temu dziecku niezwykłe powitanie! W izbie, gdzie leżało
niemowlę, znalazł się wąż! Kobiety przez długi czas go nie widziały, ale kiedy noworodkiem, leżącym na posłaniu z ubrań,
coś zaczęło spod spodu, poruszać w górę i w dół, zaparło im
dech. Szukając przyczyny znalazły pod owym posłaniem kobrę!
Wąż ten odgrywał rolę Seszy [kosmicznego węża, na którym
spoczywa Wisznu] dla Sesza-Sai!
Dziecko było nieopisanie czarujące, co nie powinno dziwić.
Bowiem już w kolebce miało wszystkie jogiczne siddhi [nadludzkie moce], które, jak mówi Patańdżali, przychodzą wraz
z narodzinami. Baba oświadczył, że już przed swoim narodzeniem wiedział, gdzie się urodzi. Powiedział też, że urodził się
z tymi wszystkimi cudownymi mocami, które potem, z własnej
woli, przejawiał jedną po drugiej, gdy uznał, że może je ujawnić.
Wspaniałość dziecka przejawiała się też w aureoli wokół głowy,
a jego uśmiech odznaczał się pięknem nie z tego świata i niebiańską mocą urzekania serc.
Parę lat temu Baba powiedział mi: „Ja nie śpię w nocy. Przypominam sobie wtedy zdarzenia ze swych przeszłych przejawień
i śmieję się do siebie, gdy przepływają obrazy wspomnień.” Można
więc założyć, że lilijki śmiechu i czerwone pączki róż radości,
które zdobiły kołyskę owego dziecka, rozkwitały wspomnieniami
poprzednich inkarnacji i przygód!
Dziecku nadano imię Satjanarajana, gdyż związek pomiędzy
pudżą do Boga Narajany i spełnieniem pragnienia, jakie żywiła,
wydał się matce bardzo ważny. Kiedy dokonano namakaranam
(obrzęd nadawania imienia dziecku), a imię wyszeptano mu do
ucha, wydawało się, że dziecko uśmiechnęło się, gdyż sugestia
51
Sai Ram – lato 2010
nadania mu tego imienia musiała wypłynąć od niego samego!
Jak inaczej wyjaśnić to, że podstawowym warunkiem duchowego rozwoju jest, w naukach Baby, właśnie satja [prawda]? Ten
wyraziciel prawdy, będący jej ucieleśnieniem, nie mógł nadać
sobie bardziej trafnego imienia.
Dziecko stało się ulubieńcem całej wsi Puttaparthi. Wieśniacy wraz z pasterzami prześcigali się w pieszczeniu i karmieniu
go. Bawili się jego cudnymi, jedwabistymi loczkami, a czarujący
uśmiech tego dziecka przyciągał wszystkich. Dom Peddy Wenkapy Radżu był zawsze pełen odwiedzających, którzy przychodzili
pod byle pretekstem i gromadzili się wokół kołyski, śpiewając
kołysanki i obsypując dziecko pieszczotami. Zapominali o swym
monotonnym życiu.
Wkrótce powietrze wypełnił zapach jaśminu. Satja rozświetlał dom jak lampa, a jego śmiech rozbrzmiewał na ulicy, kiedy
gaworzył, tworząc swój słodki słownik dźwięków. Wszyscy zauważyli ze zdziwieniem, że uwielbiał nosić szerokie znaki wibhuti
na czole i nalegał, aby robiono mu nowe, kiedy tamte się starły.
Lubił też mieć kropkę z kumkum na środku swego szerokiego
czoła, choć z obawy przed „złym okiem” matka rzadko spełniała
to pragnienie. Musiał więc odnajdywać odpowiednie pudełeczko
w przyborach toaletowych swoich sióstr i sam nakładał sobie
kumkum.
On jest Śiwą, On jest Śakti – musi więc mieć zarówno wibhuti
jak i kumkum ( biały popiół i czerwony proszek z kurkumy lub
szafranu).
Satja trzymał się z dala od miejsc, gdzie zabijano lub męczono świnie, owce, bydło czy drób lub łowiono ryby. Unikał kuchni
oraz naczyń używanych do gotowania mięsa lub drobiu. Kiedy
jakiś ptak został wybrany ze stada z przeznaczeniem na obiad,
Satjanarajana, mały chłopczyk, biegł ku niemu, przyciskał go
do piersi i pieścił, jakby ta dodatkowa ilość miłości jaką nań
wylał, miała skłonić starszych, by zmiękli i oszczędzili go. Sąsiedzi nazwali chłopca „Brahmadżniani”, z uwagi na tę niechęć
do zabijania i miłość do stworzeń. Chłopczyk często odwiedzał
dom Karnama, gdzie mieszkali bramini i wegetarianie i jadł to,
co przygotowała Subbamma, mieszkająca tam starsza pani.
52
Sai Ram – lato 2010
Rzadko odpłacał się, kiedy został szorstko potraktowany
przez towarzyszy zabaw. Wieści o takim złym traktowaniu
docierały do jego rodziców od innych malców, nigdy od Satji,
który zdawał się nie odczuwać w najmniejszym stopniu bólu
ani zmieszania. Zawsze mówił prawdę i nigdy nie uciekał się
do wykrętów, którymi przestraszone dzieci próbują ukryć swoje
błędy. Jego zachowanie tak wyróżniało się na tle innych dzieci,
że pewien żartowniś nadał mu przydomek „dziecka-bramina!”
Tak, było to stosowne określenie. Ów żartowniś nie zdawał sobie
sprawy z tego, że w poprzednim wcieleniu to dziecko, z którego
tak się obecnie śmiano, powiedziało w Śirdi: „Ten bramin wprowadzi setki tysięcy ludzi na białą ścieżkę i poprowadzi ich ku
ich przeznaczeniu!”
W dziecięcym wieku trzech czy czterech lat, ten „bramin”
zachowywał się tak, jakby jego serce topniało na widok ludzkiego
cierpienia. Gdy w drzwiach pojawiał się jakiś żebrak wołając
o pomoc, Satja przerywał zabawę i pędził, by zmusić swe siostry
do wsparcia tego człowieka ziarnem zbóż czy posiłkiem. Dorośli
byli rozdrażnieni tą ciągłą procesją wyciągniętych dłoni. Łatwo
wpadali w złość i czasem odpędzali żebraka krzykiem, zanim
Satja zdołał mu pomóc. Dziecko płakało wówczas tak długo
i głośno, że można było uciszyć je tylko w jeden sposób – przyprowadzając żebraka z powrotem. Czasem, aby zatrzymać tę,
zdaniem dorosłych, „kosztowną i źle skierowaną” dobroczynność
, matka chwytała dziecko i ostrzegawczo podnosząc palec, mówiła: „Słuchaj, możesz dać mu jedzenie, ale pamiętaj, że wtedy sam
będziesz głodować.” To nie odstraszało dziecka. Nadal wynosił
z domu pożywienie dla głodnych. A potem sam nie jadł obiadu
czy kolacji. Nikt nie mógł namówić go do jedzenia.
Dziecko było jednak odwiedzane przez jakiegoś tajemniczego
przybysza, który je karmił! Kiedy bowiem Satja odmawiał jedzenia i trwał w tej odmowie przez całe dni, nie sprawiał wrażenia,
że głoduje. Jak mówiła Iśwaramma, twierdził, że jest najedzony –
bo jakiś thata (starzec) suto go karmił kulkami ryżu gotowanego
na mleku. Dowodem był pełen żołądek dziecka, które pokazywało też inny dowód. Wyciągało do mamy prawą rączkę, aby ją
53
Sai Ram – lato 2010
powąchała i oto wdychała z malutkiej dłoni zapach masła ghi,
mleka i twarogu tak wspaniały, że nigdy nie rozkoszowała się
podobnym. To zadziwiające. Kto był tym thatą, niewidzialnym
przybyszem i tajemniczym żywicielem tego dzieciątka?
Kiedy Satja zaczął już biegać po ulicy, wyszukiwał osoby
kalekie, ślepe, zniedołężniałe, chore i przyprowadzał je za rękę
na próg domu rodziców. Siostry musiały znaleźć w spiżarni czy
kuchni trochę zboża lub jedzenia i włożyć do miski żebraczej,
podczas gdy „mały mistrz” przyglądał się temu z zadowoleniem.
Satjanarajana wskazywany był innym dzieciom jako wzór
przez ich rodziców. I to tak często, że dzieci zaczęły nazywać
go „guru”! Dowiedziano się o tym w dziwnych okolicznościach.
Było to w święto Ramanawami (urodziny Pana Ramy). Późnym
wieczorem ulicami wioski wyruszyła procesja. Ogromny obraz
Śri Ramy umieszczono na przybranym kwiatami wozie, ciągniętym przez woły. Jechał nim też kapłan, który wieszał na obrazie
girlandy kwiatów ofiarowywane przez głowy rodzin i dbał o to,
by kamfora odpowiednio płonęła przed obrazem. Dźwięki piszczałek i bębnów obudziły śpiących mieszkańców wioski, a wóz
posuwał się po nierównych drogach Puttaparthi.
Nagle obie siostry małego Satji odkryły, że nie ma go domu.
Nakazano poszukiwania. Mężczyźni gorączkowo go szukali, bo
było już po północy. Ich uwagę przyciągnęło przybycie przed
drzwi domu owego wozu zaprzężonego w woły. Kiedy mieszkańcy domostwa Peddy Wenkapy Radżu wyszli na próg, zobaczyli
zadziwieni pięcioletniego Satję, pięknie ubranego, siedzącego
z powagą na wozie pod obrazem! Zapytali, dlaczego tam siedzi,
zamiast iść, jak inni, pieszo. Szybko nadeszła odpowiedź: „On
jest naszym guru!” Tak... On jest guru dzieci ze wszystkich
krajów i wszystkich czasów!
W wiosce Puttaparthi znajduje się mała szkoła podstawowa
i Satja chodził do niej ze swymi rówieśnikami, aby zyskać coś
szlachetniejszego niż nauka ortografii i pisania. W tamtych
czasach był w tej szkole ciekawy system karania, w celu nauki
punktualności. Szczęśliwe dziecko, które wchodzi do szkoły
54
Sai Ram – lato 2010
jako pierwsze i pozdrawia nauczyciela, oraz to, które przybywa
jako drugie, jest zwolnione od kary, ale każdy dzieciak, który
z jakiegoś powodu, uzasadnionego czy nie, spóźnia się, musi
posmakować rózgi. Przy czym ilość uderzeń zależy od jego
miejsca na liście spóźnialskich – im przyszło się później, tym
więcej rózg. Aby uciec od tej męki, dzieci zbierały się pod okapem
budynku szkoły na długo przed wschodem słońca, w deszczu
czy we mgle.
Satja poczuł solidarność z towarzyszami zabaw drżącymi
z zimna. Przyniósłszy z domu koszule, ręczniki i dhoti, pookrywał nimi chłopców. Rodzice odkryli to i nie mogąc zrobić nic
innego, zamknęli w skrzyniach wszystkie ubrania, na stratę
których nie mogli sobie pozwolić.
Satjanarajana był przedwcześnie rozwiniętym dzieckiem,
przyswajającym więcej, niż ktokolwiek mógł Go nauczyć i o wiele
szybciej niż większość dzieci. Potrafił śpiewać wszystkie piosenki
i hymny, które powtarzano w domu podczas przygotowań do
wiejskich oper, a nawet ułożył, w wieku siedmiu czy ośmiu lat,
kilka poruszających serce pieśni, które zostały przyjęte z zadowoleniem i włączone do publicznego przedstawienia.
Tłum. Grzegorz Leończuk
Tajemnica
Płochliwy umysł o zamarzniętą taflę oczu uderza
nie może się wydostać, bo nie wie dokąd zmierza
Powabna materia, jak panny młodej suknia
tak lśniąca i tak ułudna
Potargane myśli dekoncentracji najemnicy
strzegą największej życia tajemnicy
Bóg Człowiek- Człowiek Bóg Wszechmogący
Aneta Gawlicka
55
Sai Ram – lato 2010
Duchowość Sai
Byłem tam jako czysta
świadomość
Fragment książki „Seeking Divinity”(Szukając boskości) dr. Johna
Hislopa, poszukiwacza duchowego i wieloletniego wielbiciela Sai
Baby, zawierającej zapisy spotkań z nim zarejestrowane w różnych
krajach. Przedstawiamy kolejny jego wykład nieco skrócony
podczas Krajowego Spotkania Wielbicieli Sai w Mt. Eden Center
w Nowej Zelandii, 22-25 października 1993 r.
Gdy zostałem zaproszony do Nowej Zelandii odpowiedziałem,
że na zagraniczne spotkania jeżdżę tylko wtedy, gdy Swami mi
na to pozwoli. Zapytano mnie wtedy, jak zapytam o to Swamiego.
Myślę, że przypuszczali, że wchodzę w trans, przenoszę się do
Prasanthi i pytam Swamiego. Ale odpowiedziałem: „Po prostu
piszę do Swamiego list, że zostałem zaproszony i żeby dał mi
jakoś znać, jeżeli nie powinienem jechać”. Ponieważ nic takiego
mi Swami nie przekazał, uznałem, że mogę do was przyjechać.
I jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.
Boże Narodzenie
Pewnego razu została mi wyznaczona rola osoby odpowiedzialnej za obchody świąt Bożego Narodzenia w Prasanthi Nilajam. Po przygotowaniach poszliśmy na werandę, aby zaprosić
Swamiego, by zagrał swą rolę w tym, co przygotowaliśmy. Zapukaliśmy do Jego drzwi i...cisza. Otworzyłem drzwi i zajrzałem.
Był tam jego pomocnik, który powiedział, że powie Swamiemu
o naszym przyjściu. Gdy Baba przyszedł, powiedziałem: „Swami,
jesteśmy gotowi”. Baba odparł: „Nie przyjdę”. Co się stało? Otóż,
zapomniałem go zaprosić. Zawsze zaprasza się Swamiego na
święta, gdy ma być wielka ceremonia. Ale On mi wybaczył. Upadłem do Jego stóp i poprosiłem o wybaczenie i wzięcie udziału
w święcie. I tak się stało.
56
Sai Ram – lato 2010
Swami ma wiele różnych twarzy i niektóre z nich mogą
wydawać się nam dziwne. Pewnego dnia, gdy siedziałem na
werandzie w Prasanthi, Swami zbliżył się i słońce mocno zaświeciło na jego twarz. Zobaczyłem wtedy trzy szerokie pręgi
wibhuti. Nie na Jego skórze, ale pod skórą.
Posiłek ze Swamim
Opowiem wam teraz o zdarzeniu w w Bombaju, w Dharmakszetrze – wielkim budynku wybudowanym dla Swamiego.
Gdy Swami przyjeżdża, tysiące ludzi wypełniają wielki amfiteatr i czekają na Jego słowa. Obok dharmakszetry stoi dom,
w którym nocują goście Swamiego. W domu tym jest korytarz
i pokoje po obu stronach, a poniżej jest jadalnia. Goście schodzą
do niej i siadają na podłodze. Swami zasiada przy małym stole
i hostessy podają mu jedzenie, a potem gościom. Zapewne chcecie zapytać się o błogosławieństwo Swamiego przed jedzeniem.
Wiecie, że zanim weźmiemy pierwszy kęs, powinniśmy poświęcić
posiłek Swamiemu, mówić na przykład: „Najdroższy panie, Ty
jesteś pożywieniem oraz Tym, który daje nam pokarm i który go
konsumuje. Oddaję Tobie to jedzenie i wszystkie moje czyny”.
Swami mówi, że modlitwa przed jedzeniem jest bardzo
ważna, gdyż mózg jest odżywiany przez najbardziej subtelne
elementy pożywienia. Gdy jemy mięso, to w nim te subtelne
składniki są skażone przez silne emocje zwierząt. Dlatego jest
ono niekorzystne dla mózgu. Podkreśla też, że nie możemy być
pewni co do czystości osób przygotowujących jedzenie, których
myśli i emocje mogą nas dotknąć.
Swami opowiedział mi przypowieść ilustrującą ten fakt. Pewien prawdziwy jogin mieszkał w sąsiedztwie bogacza, który go
bardzo szanował. Zaprosił go na obiad, który podano w złotych
naczyniach. Po obiedzie bogacz zauważył brak kilku złotych
naczyń. Pomyślał, że jogin musiał je zabrać. Poszedł do niego
i zapytał czy nie wziął złotych naczyń. Jogin odpowiedział: „Tak,
tak, są tutaj”. Swami wyjaśnił, że kucharz bogacza był był złodziejem. Skaził swoją osobowością pożywienie, które wpłynęło
negatywnie na umysł i naturę jogina.
57
Sai Ram – lato 2010
Swami powiedział też, że zawsze możemy trafić na niewłaściwe pożywienie. Być może źli ludzie nim handlują. Dlatego
zawsze oddawaj to, co jesz, Bogu, a wtedy pożywienie będzie
czyste. I nic ci w tym pożywieniu nie zaszkodzi. Wiedziałem,
że zawsze należy błogosławić jedzenie, ale wtedy w jadalni
w Dharmakszetrze podniosłem łyżkę do ust i dopiero wtedy
o tym sobie przypomniałem. Powiedziałem: „Dzięki Ci Boże, że
sobie przypomniałem”. Swami spojrzał na mnie i wybuchnął
śmiechem.
Złota aureola
Tego samego dnia po kolacji poszliśmy do innego pomieszczenia, gdzie Swami wygłaszał mowę. Stał przy ścianie, a my
siedzieliśmy. Myślę, że byłem jedynym człowiekiem z Zachodu.
Wpatrywałem się w Swamiego bardzo intensywnie, po prosu
gapiłem się. Patrząc tak, zobaczyłem za jego głową złotą aureolę.
Nie była kolista, tak jak na obrazkach, ale otaczała kontur głowy
i włosów. Była to bardzo błyszcząca i całkiem gruba aureola.
Ale na ścianie, za Swamim, była druga, okrągła aureola, jak
wielki, złoty półmisek. Gdy Swami ruszał głową, aureola wokół
włosów ruszała się wraz z nią, ale ta okrągła, na ścianie nie
ruszała się.
Hindusi zauważyli, że się gapię i zapytali o to. Odpowiedziałem, że patrzę na aureolę. Nie mogąc jej zobaczyć, zapytali o to
Swamiego. Baba odparł: „Jeśli będziecie patrzeć intensywnie,
z prawdziwym wysiłkiem, zobaczycie aureolę”. Później w Brindawan rozmawiałem z młodą kobietą z Zachodu. Ta dziewczyna
powiedziała, że widziała również aureolę wokół głowy Swamiego
i większą, okrągłą na ścianie, która się nie poruszała.
Listy do Swamiego
Gdy piszemy list do Swamiego możemy mieć wątpliwości czy
Swami czyta te listy. Mogę was zapewnić, że niezależnie jak dużo
jest tych listów, Swami wszystkie je czyta. Głównie wieczorem
i w nocy. On nie śpi, bo czyż pełna świadomość mogłaby być
nieświadoma? On odpoczywa w swoim pokoju, ale nie śpi. Zasłania okna, żeby światło nie przyciągało ludzi, którzy widząc,
58
Sai Ram – lato 2010
że Swami czuwa, przychodzą pod Jego dom i patrzą w okna.
I czyta listy. Rano pomagający mu chłopcy palą te listy. Nikt
nie czyta tych listów poza Swamim.
Czasami listów jest zbyt dużo i Swami czyta je też następnego ranka. Pewnego dnia siedziałem na ławce i wszedł Swami.
Zamiast usiąść, jak zwykle na krześle i otworzyć listy, usiadł
na podłodze. Zwykle, gdy siedzi na krześle i czyta listy, na całej
podłodze leżą skrawki papieru. Ale teraz siedział na podłodze,
a ja na ławce, czyli wyżej. Natychmiast więc usiadłem na podłodze. Swami zapytał: „Hislop, czemu usiadłeś na podłodze?”.
Odpowiedziałem: „Swami, wielbiciel nigdy nie powinien siedzieć
wyżej niż guru”. Swami odpowiedział: „Nonsens, siadaj na ławce”. Tak też zrobiłem.
Zaczął otwierać listy. Spojrzał na mnie i powiedział: „Wiem,
o czym myślisz. O tym, że tak naprawdę nie czytam tych listów”.
Swami obchodzi się z listami w szczególny sposób. Jeden może
otworzyć, wyjąć do połowy, spojrzeć i odrzucić. Następny może
tylko dotknąć i nawet nie otworzyć. Inny znów może wyjąć z koperty i spędzić 2-3 minuty na uważnym czytaniu.
Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem. „Pokażę ci Hislop, że jest
inaczej” dodał Baba. „Usiądź obok mnie”. Gdy tak zrobiłem,
wziął kilka listów i powiedział: „Ten list przyszedł z pewnego
miejsca, ma pewną datę i zaczyna się tak...”. Powiedział to
wszystko, zanim go otworzył, po czym podał mi ten list. Mogłem
przeczytać, że wszystko, co mówił, było prawdą. Podobnie zrobił
z pozostałymi listami.
Wszechobecny opiekun
Swami ma, oczywiście, nieskończoną moc. Słyszymy różne
opowieści i wiemy, że są prawdziwe. Opowiem wam o pewnym
zdarzeniu w czasach, gdy wielu hippisów włóczyło się po Indiach.
Ich rodzice pisywali do Swamiego i prosili o pomoc w powrocie
ich syna czy córki do domu. Czasami Swami pomagał. Pewna
zaginiona córka została w ten sposób odnaleziona i jej rodzice
przyjechali po nią z Nowego Jorku. Dojechali taksówką z Bangalore do Whitefield o szóstej wieczorem i po wieczornym darszanie
59
Sai Ram – lato 2010
nie mogli znaleźć taksówki, by wrócić. Zapytali mnie i moją żonę
czy mogą jechać z nami. I pojechaliśmy razem.
Taksówkarz bardzo się spieszył. Wybrał starą drogę, która
była krótsza, ale bardzo kręta. Jechał za autobusem i chciał
go wyprzedzić. Zobaczył przed sobą odległe światło w dużej odległości. Przyspieszył i gdy znalazł się obok autobusu okazało
się, ze to światło należało do szybko zbliżającego się samochodu. Normalnie w takiej sytuacji jeden z kierowców powinien
ustąpić i zjechać na pobocze. Ale tu nie było takiej możliwości,
bo naprawiano drogę i wokół niej leżały materiały budowlane.
Nic nie dało się zrobić. Zamknęliśmy oczy czekając na śmierć.
Ale nic się nie stało. Gdy otworzyliśmy oczy, jechaliśmy dalej.
Obejrzeliśmy się i zobaczyliśmy w tyle światła tamtego auta.
Następnego ranka pojechaliśmy do Brindawan. Swami był
na werandzie. Upadłem do Jego stóp i podziękowałem za uratowanie życia. Odpowiedział: „Tak, tak, to byłby poważny wypadek,
nieprawdaż?”. I dodał: „Byliście w takim szoku, że nawet nie
wezwaliście Swamiego. Ale Swami i tak was uratował”. Zapytałem: „Swami, jak to zrobiłeś? Musiałeś chyba wyprzedzić czas
i przestrzeń. Swami zaśmiał się i nic nie powiedział. Żeby nas
uratować musiał tam być. To właśnie jest wszechobecność.
Narasimhan to dziennikarz miesięcznika Sanathana Sarathi. Przed kilku laty pojechał do Rzymu i zapomniał okularów,
bez których prawie nic nie widział. Jak więc miał pisać artykuły i przesyłać je do czasopisma w Indiach. Był zrozpaczony
i zaczął modlić się do Swamiego, gdy nagle okulary spadły mu
na kolana. Gdy wrócił do Indii, tam jego okularów już nie było,
bo przeniosły się do Rzymu. Narasimhan siedział ze mną na
werandzie w Prasanthi. Swami zwykł wołać go, by porozmawiać
o kolejnym wydaniu Sanathana Sarathi, a wraz z nim wzywał
i mnie. Mieliśmy więc okazję być długo sam na sam ze Swamim.
Ale zdarzyło się, że Narasimhan popełnił poważny błąd i Swami
powiedział mu „wyjdź” i nie wzywał go przez 3 lata, a nawet do
niego się nie odzywał. Ale Narasimhan miał mocny charakter.
Mimo tej banicji wydawał bez przerwy Sanathana Sarathi. Teraz
wrócił do łask i znów Baba wzywa go na rozmowy.
60
Sai Ram – lato 2010
Pewnego razu, po sesji pytań i odpowiedzi dla zagranicznych
gości, poszedłem razem z Narasimhanem do Swamiego, który
powiedział: „Hislop, twoja dzisiejsza mowa spowodowała dużo
zamieszania u słuchaczy”. „Co masz namyśli Swami?”, zapytałem. „Oni zadawali pytania, a ty odpowiadałeś z punktu widzenia adwajty, czego nie rozumieli, więc zadawali dalsze pytania
i wcale nie było zrozumienia”, wytłumaczył Baba. „Przepraszam,
Swami”, odpowiedziałem, po czym zapytałem: „Swami, skąd to
wiesz? Skąd wiesz, co mówiłem i co mówili i myśleli słuchacze?
Sala wykładowa była daleko stąd. Czy poszedłeś tam jako Bóg,
jako Iśwara?”.
Swami odparł: „Czyż nie wiesz, że Bóg ma tysiące oczu
i uszu?”. „Tak, Swami, ale chciałbym wiedzieć, jak wchodzisz
do tej sali i słyszysz wszystko?”, odpowiedziałem.
„Byłem tam jako czysta świadomość”, brzmiała odpowiedź.
Czyli Swami jest w pełni świadomy wszystkiego, co się dzieje.
Następnego dnia Włosi poprosili mnie, bym do nich przemówił. Spotkanie było w „szedzie”. Daleko od Swamiego. Po
wykładzie poszedłem z Narasimhanem do Swamiego i zapytałem: „Czy dziś poradziłem sobie lepiej?”. Swami odparł: „Tak.
Mówiłeś o naukach Swamiego, ale miałeś problemy z językiem”.
„Tak, Swami, mówili po włosku, ale mieliśmy tłumacza”. „Hislop,
odparł Baba, nie dałeś zbyt dobrej odpowiedzi temu młodemu
człowiekowi, który pytał o Chrystusa”. Tak, Swami jest świadomy wszystkiego, co się dzieje.
Opowiem wam jeszcze jedną historię, by przekonać was, że
Swami jest w każdym miejscu i o każdym czasie. Również w tej
sali stoi za każdym z was. Po trzech latach pobytu w Prasanthi
Nilayam wróciłem do USA i czułem wszędzie obecność Swamiego. Czułem, jakby głowa i ramiona Swamiego odcisnęły się na
moich. To wrażenie utrzymywało się przez trzy lata. Gdzie nie
poszedłem, wszędzie czułem Swamiego, widziałem go za każdą
osobą w ośrodku Sai, a pod ścianą stał rząd Swamich. Gdy te
wizje skończyły się, zapytałem o to Swamiego. Odpowiedział:
„Wszystkie zjawiska kiedyś się kończą. Miałeś tę wizję Swamiego
61
Sai Ram – lato 2010
bez wysiłku z twojej strony. Teraz musisz świadomie i z rozmysłem starać się widzieć Swamiego wszędzie, gdzie spojrzysz”.
Tak też robię.
Historia psa
Powinniście myśleć, że Swami jest zawsze z wami. Czy macie
dla niego krzesło w swoim domu? On jest w waszych domach.
Gdy prowadzicie samochód, czy wyznaczyliście dla niego siedzenie? On jest w aucie z wami. A teraz posłuchajcie.
Pan i pani McDowell mieszkali w Kentucky na południu
USA, na małej farmie, cztery mile od miasta. Zazwyczaj medytowali wieczorem całą rodziną. Mieli psa, bardzo pobudliwego.
Pewnego dnia pies zniknął. Kilka dni później znaleźli przed
domem nowego psa. Ten pies był przyjacielski, lizał ich dłonie.
Zdecydowali się go zatrzymać. Nie chcieli psa szczekającego,
gdy medytują. Pan McDowell zamknął psa w garażu, żeby nie
mógł wyjść i przystąpili do medytacji. Gdy skończyli medytować
i wyszli z domu, zobaczyli, że pies jest na dworze, na schodach.
Pan McDowell patrzył zdumiony i powiedział cicho: To musi być
Swami”. Rodzina usłyszała, co powiedział, ale nie przywiązała
do tego wagi. Trzy lata później, państwo McDowell pojechali po
raz pierwszy do Indii. Byłem też wtedy z żoną w Prasanthi i razem z nimi zostaliśmy wezwani na audiencję. Ci z was, którzy
mieli interview ze Swamim, wiedzą, że Swami stara się, żeby
ludzie czuli się swobodnie i byli zrelaksowani, więc chodzi po
pokoju i zadaje ludziom różne pytania, np. czy masz dzieci, jak
się nazywasz, skąd przyjechałeś. Powiedział też coś do McDowellów, a po nich rozmawiał z trzema Hinduskami. Schylił się
i coś im szeptem powiedział.
Pani McDowell pomyślała, że powiedział im coś na temat
jej rodziny. Po audiencji podeszła do nich i zapytała, co Swami
im powiedział. Odpowiedziały: „Powiedział o was, że myślicie,
że jest On psem”.
To drobne zdarzenie na małej farmie zostało przez wszystkich zapomniane, tylko nie przez Swamiego, który był świadkiem tego, co działo się trzy lata temu na farmie. Nie myślcie
62
Sai Ram – lato 2010
więc o Swamim jako o mieszkańcu Prasanthi Nilayam, ale
jako o mieszkańcu naszych domów, towarzyszu naszego życia.
Swami jest z wami i jest to sekret ścieżki oddania, którą każdy
z was może podążać.
Wyzwolenie
Chcemy samorealizacji, wyzwolenia, a Swami mówi, że możemy zyskać je natychmiast lub bardzo szybko. Ale to znaczy,
że musimy przykładać taką samą wagę do tego pragnienia, jak
do światowych rzeczy, których pragniemy. Jeśli moglibyście
dostać milion dolarów dzięki nieustannym pamiętaniu o nich
przez tydzień, gwarantuję, że nie byłoby chwili w dzień i w nocy,
w której nie myślelibyście o tych dolarach. Dlaczego nie robimy
tego samego dla samorealizacji, dla zjednoczenia z Bogiem?
Jeśli poświęcimy temu każdą sekundę naszego życia, odłożymy
wszystko poza potrzebami życiowymi i w każdej chwili będziemy skupieni na wyzwoleniu, na samorealizacji, na jedności
z Panem, wtedy to osiągniemy. Możemy być wolni, całkowicie
wyzwoleni.
W rzeczywistości Swami mówi, że już jesteśmy wyzwoleni,
że już jesteśmy boscy. To znaczy, że pierworodnym grzechem
człowieka jest myślenie, że popadł w niełaskę, że jest odseparowany od Boga. Angażujemy się w nasze drobne kłótnie, problemy
rodzinne, kłopoty w pracy i to wszystko przyciąga naszą uwagę,
która powinna w stu procentach skupić się na Swamim, na
samorealizacji. Jeśli tak zrobimy, dostąpimy samorealizacji.
Kriszna mówił Ardżunie, że są dwie ścieżki zjednoczenia
z Nim: oddania i mądrości. Swami mówi to samo, dokładnie
tłumacząc, jak iść każdą z tych ścieżek. Adi Śankara, wielki
wyzwolony mędrzec, żyjący przed setkami lat, mówił tak jak
Swami, że samowiedza połączona z nieprzywiązaniem przynosi wyzwolenie. Co oznacza nieprzywiązanie? To, że człowiek
nie identyfikuje się z tym, co się wokół dzieje, bo jest tylko
świadkiem. I nie przywiązuje się do tego, czego jest świadkiem.
Droga nieprzywiązania nazywana jest też ścieżką dociekania
wewnętrznego.
63
Sai Ram – lato 2010
Baba często mówi: „Nie ma różnicy między tobą a mną, jesteśmy tym samym. To znaczy, że nie ma różnicy między Bogiem
a dżiwą, która jest odbiciem Boga”. Ale my myślimy, że jesteśmy
ciałem i nie wierzymy w to, że jesteśmy Bogiem.
Jeśli będziecie obserwować siebie, zauważycie, że niezależnie
co dzieje się z ciałem, istnieje świadomość tego, co się dzieje.
Jeśli zagłębicie się w tę świadomość, zobaczycie, że jest taka
sama przed doświadczeniem, podczas niego oraz po doświadczeniu. Czyli doświadczenie zdarza się na filmie świadomości,
ale świadomość jest odrębna od czynu. To „istota”, która nie
jest dotykana przez doświadczenie. Swami mówi, że zwierzę nie
jest w stanie dostąpić samorealizacji, gdyż nie może oddzielić
„istoty” od jej doświadczenia. Zwierzęta doświadczają, ale nie
mogą wejrzeć w siebie, doświadczyć siebie. Dlatego też nigdy nie
urzeczywistnią Boga. Jedynie człowiek ma taką możliwość.
Tłum. Bogusław Posmyk
64
Sai Ram – lato 2010
Relacja
Jesteśmy jednością
XVIII Ogólnopolskie Spotkanie Wielbicieli Sai
i Spotkanie Regionu 73 Krajów Bałtyckich
Tegoroczne spotkanie wielbicieli Sai po raz siódmy odbyło się w Gdańsku-Sobieszewie i po raz trzeci w ośrodku
„Relax”. Ale było wyjątkowe, bo po raz pierwszy miało charakter międzynarodowy. Było również pierwszym spotkaniem Regionu 73, do którego należy Polska, Litwa, Łotwa,
Estonia oraz Finlandia.
Od roku przewodniczącą regionu 73 jest Maria Quoos, poprzednia przewodnicząca Organizacji Sai w Polsce. Odwiedziła
ośrodki Sai w tych krajach i zaprosiła wszystkich do Polski na
spotkanie w dniach 3-6 czerwca. Po to, by nawzajem się poznać,
zaprezentować, ale też przygotować do sierpniowej pielgrzymki
do Prasanthi Nilajam. Uczestnicy pielgrzymki tworzą ponad 300osobowy międzynarodowy chór z krajów północnoeuropejskich
tworzących Strefę 7 – w sumie 18 krajów. Dlatego codziennie
w Sobieszewie odbywały się próby chóru z udziałem uczestników
z czterech krajów – z Finlandii nikt nie dojechał. Podobne próby
odbywały się w tym samym czasie w Niemczech i w Austrii.
Z Litwy, Łotwy i Estonii przyjechało w sumie ponad 20
osób, które miały okazję opowiedzieć o pracy ośrodków Sai
w ich krajach i zaprezentować kulturę swoich krajów, pieśni
i... tańce. Właśnie tańce były imprezą najbardziej integrującą
uczestników, bo wszystkie kraje prezentowały swoje ludowe
tańce i uczyły ich pozostałych. Radości i śmiechu było co niemiara. Finał zaś był podniosły – wspólny taniec-marsz w kręgu
utworzonym przez szarfy z flagami krajów do melodii „Asatoma”
w zachodniej transkrypcji. Ta zabawa w piątkowy wieczór była
finałem międzynarodowego spotkania, bo nazajutrz goście wyruszyli w powrotną drogę. Ale w sobotę i w niedzielę pozostałych
65
Sai Ram – lato 2010
uczestników chóru czekały dalsze próby oraz spotkanie przedpielgrzymkowe, na którym omawiano zasady obowiązujące
podczas duchowej pielgrzymki, z których najważniejszą jest
jedność. Ale też dyscyplina.
Wróćmy jednak do początku, czyli do czwartku, 3 czerwca. Spotkanie rozpoczął przegląd polskich aktywności, przede
wszystkim wzruszająca relacja z ubiegłorocznego obozu „Sai
służba bez granic”, który, jak okazało się na zjeździe europejskiej
młodzieży Sai w Mediolanie, stał się inspiracją dla innych krajów.
I na tegoroczny obóz przyjechało dużo młodzieży z Europy. Piękna była również prezentacja Leszka Pawlikowskiego z grupy
z Grudziądza na temat budowy domu dla rodziny Gracjana bez
rączek (SR nr 66) i Darka Hebisza z ośrodka wrocławskiego
o akcji „Statek pokoju”. A artystycznym wydarzeniem kończącym pierwszy dzień zjazdu był koncert gongów Roberta Usewicza, podczas którego można było wrażenia estetyczne połączyć
z medytacją na podstawowym dźwięku Om.
Piątkowy program rozpoczęli nasi goście, prezentując działalność Organizacji Sai w ich krajach. W Estonii są tylko dwie
grupy. W Parnu grupa istnieje od czterech lat. W Tallinie dłużej,
rozwija się i jest to już właściwie ośrodek. Mają pomieszczenia
wynajęte na 5 lat i prowadzą działalność przez cały tydzień. Mają
spotkania medytacyjne, badżanowe, kółka studyjne i Sai cafe.
Organizują letnie obozy i konferencje. Na Łotwie Organizacja
Sai działa skromniej niż przed laty. Są dwa ośrodki: główny
w Rydze oraz w Liepai, gdzie wykonuje się dużo sewy. Od lat,
raz w tygodniu gotują posiłki rozdają potrzebującym. Ośrodek
w Rydze organizuje obozy letnie, w których uczestniczy dużo
dzieci i młodzieży, przygotowującej samodzielnie takie obozy.
Ostatni poświęcony był światłu. Na Litwie początki ruchu Sai
sięgają 1990 roku, a w 1994 została zarejestrowana organizacja.
Ośrodki są w Wilnie, Kownie i Kłajpedzie. Główną sewę, od 10
lat, świadczą w szpitalu-hospicjum. Kąpią i pielęgnują starszych
ludzi. Pomagają też w schronisku dla samotnej matki. Prowadzą akcje ekologiczne, np. sprzątania parku. Wydają literaturę
Sai – 6 tomów Sathya Sai Speaks, kilka książek z serii Wahini
66
Sai Ram – lato 2010
i inne oraz kwartalnik Ścieżka Sai. Książki sprzedają w normalnych księgarniach. Przypuszczają, że na Litwie jest ponad
tysiąc wielbicieli Sai. Tego samego dnia młodzież przedstawiła
relację z Mediolanu (SR 67), a następnie Marianne Meyer, specjalny gość zjazdu, przedstawiła wykład „Idealna Organizacja
Sai”, którego fragmenty prezentujemy obok. Był też wykład Ani
Dobosz, przewodniczącej polskiej Organizacji Sai na przewodni
temat zjazdu, czyli „Jesteśmy jednością”.
W sobotę rano było bardzo wzruszające spotkanie z Marianne, poświęcone jej zmarłemu mężowi, które również opisujemy
w innym miejscu. A potem były warsztaty poświęcone jedności,
których rezultaty prezentowaliśmy również poprzez przedstawienia czy raczej skecze ilustrujące tę wartość i stawiające pytania.
Przedstawienia pokazywały też dzieci wraz z Iwoną Pilch, która
świetnie spisywała się w roli narratora. Jej relacja – w sąsiednim
artykule. Oczywiście były też codzienne badżany, a także relacje
z wyprawy do Indii, film oraz Walne Zebranie Stowarzyszenia
Sai połączone ze spotkaniem liderów. Spotkaniom towarzyszyła wspaniała atmosfera, a zakończyły je cudowne zjawiska na
niebie, które dostrzegły osoby już sprzątające po zjeździe. Była
to niezwykła tęcza wokół słońca oraz trzy ogromne białe koła
na niebie – zjawisko, o jakim nigdy nie słyszałem. Czyżby Baba
dał nam znaki? Dziękujemy Swami.
Bogusław Posmyk
Ogonek
W kolejce po miłość przebieram nogami
Dostał już ten pan i tamta pani
Serce jak miskę, otwarte trzymam w dłoni
mam nadzieje, że to nie komunistyczny ogonek
Aneta Gawlicka
67
Sai Ram – lato 2010
Wykład
Idealna organizacja Sai
Skrót wykładu Marianne Meyer, prowadzącej Instytut Edukacji
w Wartościach Ludzkich ESSE w Danii, wygłoszonego podczas
XVII Spotkań Wielbicieli Sai w Gdańsku-Sobieszewie.
Idealna organizacja Sai to główny temat prekonferencji
i przyszłej światowej konferencji w Prasanthi Nilayam. Taka
organizacja to marzenie nas wszystkich. Ona musi opierać się
na miłości. Wszystko, co robimy w organizacji powinno wzmacniać naszą miłość. Ale mamy różne problemy, nieporozumienia,
kłótnie. Nie tego oczekiwaliśmy wstępując do organizacji Sai.
Dlaczego tak się dzieje? Celem organizacji jest nasza transformacja i doświadczanie miłości, a następnie dzielenie się
tą miłością. Wszystko po to, aby pójść jeszcze dalej i odkryć
naszą prawdziwą naturę, prawdę o sobie. Zrozumiemy wtedy,
że wszystkie te wyzwania i problemy były po to, byśmy mogli
uczynić kolejny krok naprzód.
Rozwój grupy
Gdy ludzie łączą się w grupy, powstaje między nimi specyficzna energia, dynamika grupy. W zespoły łączy nas wspólna
idea, chcemy współdziałać, by ją realizować, ale później zaczynają się ścierać nasze poglądy. Walczymy o słuszność własnych idei i pojawiają się problemy. Ale na tym etapie możemy
się dużo nauczyć. Wcześniej bowiem udajemy, nie pokazujemy
różnic, chcemy być razem. Ale po pewnym czasie, gdy lepiej
się poznamy, przestajemy udawać, maski spadają i zaczynamy
mówić, o co nam naprawdę chodzi. I zaczynają się konflikty
i pytania, czy naprawdę chcę być w tej organizacji, czy dobrze
wybrałam. Takim procesom ulegają wszystkie grupy i niektórzy
wtedy odchodzą. W końcu zostaje grupa, która się dobrze rozumie. Następny etap to kooperacja i kreacja. Zaczynamy jasno
68
Sai Ram – lato 2010
widzieć, co chcemy robić. Nasz projekt i nas w tym projekcie.
Budujemy wzajemne zaufanie, które jest niezwykle ważne dla
pracy grupy, dla wspólnego projektu. Na tym etapie grupa może
już efektywnie pracować nad realizacją swoich celów. Gdy cel zostanie osiągnięty, grupa kończy działalność, ludzie się rozstają.
Ale w Organizacji Sai tak się nie dzieje, bo rodzą się następne
projekty, a podczas nich następna sposobność do samorealizacji,
do samopoznania. Pojawiają się kolejne wyzwania i nowi ludzie
w organizacji. I znów wraca etap ścierania się, a gra toczy się na
nowo. I nawet jeśli opanujemy zasady gry, to i tak dostaniemy
nowe wyzwania, które zmienią reguły gry. Gdy zmierzymy się
z nimi to poprowadzą nas dalej. I znów się czegoś nauczymy
i będziemy coraz skuteczniej wcielać w życie ludzkie wartości,
które powoli staną się dla nas normą, a nie tylko ideami. Walczmy o te wartości, które powinny stać się też naszymi osobistymi
wartościami, realizowanymi w codziennym życiu. Jeśli uczymy
innych o wartościach, a sami nie realizujemy ich w wystarczającym stopniu, pojawia się konflikt. On również jest szansą na
dalszy rozwój, na wewnętrzną zmianę. Gdy coś w organizacji
czy poza nią nas irytuje, jest to znak – nasz wewnętrzny budzik,
który budzi nas do dalszej pracy nad sobą.
Śpiąca królewna
Gdy jesteśmy pełni pięknych idei, których nie realizujemy,
jesteśmy jak śpiąca królewna. I czekamy na księcia, który obudzi
nas pocałunkiem ze snu. A mężczyźni na księżniczkę. Różne
wyzwania życiowe potrząsają nami i budzą nas. Zaczynamy
rozumieć, że nasze dotychczasowe zachowanie było iluzją, koszmarem sennym, nieprawdą. I zbliżamy się do naszej wewnętrznej prawdy. Zadajemy sobie pytania: „kim naprawdę jestem,
jak wprowadzić więcej jasności, zrozumienia i prawdy w swoje
życie?”. Nie chcemy już koszmarnych snów. I naprawdę zaczynamy naszą praktykę duchową, która krok po kroku prowadzi
nas do prawdy. I coraz lepiej rozumiemy i częściej powtarzamy
słowa: „jestem Bogiem, nie różnię się niczym od Boga, jestem
bytem, świadomością, błogością, jestem zawsze zadowolona,
niczego się nie lękam”. Kiedyś poczujemy to w swoim wnętrzu
69
Sai Ram – lato 2010
i doświadczymy. I gdy ta świadomość się wzmocni, opuszczą
nas senne koszmary i przebudzimy się.
Budzenie boskości
Głównym celem Organizacji Sai jest obudzenie w człowieku
jego wewnętrznej boskości. Wszystkie nasze działania mają ten
jeden cel, który powinien przyświecać nam w codziennym życiu.
Musimy żyć chwilą bieżącą – „tu i teraz”. Wówczas nadajemy
naszemu życiu sens duchowy. Świadomość, że wszystko się
zmienia, ale ja jestem w tej właśnie chwili i przyjmuję, co ta
chwila przynosi, jest świadomością duchową. W ciągu rozwoju
duchowego musimy też dojść do świadomości, że zło nie istnieje
na zewnątrz, ale w nas. Swami mówi, podążaj za mistrzem. Kto
jest tym mistrzem? To sumienie. Dzięki niemu rozpoznajemy
swoich wewnętrznych wrogów. Swami mówi też, walcz do końca, nie poddawaj się. Na końcu tej drogi jest miłość, która jest
naszą prawdziwą naturą.
Miłość nie jest na zewnątrz
Przychodząc do Organizacji Sai chcemy doświadczyć miłości.
I jesteśmy rozczarowani, bo chcemy tej miłości doświadczyć od
innych. Ale miłość nie jest na zewnątrz. Jest wewnątrz nas. Musimy ją wydobyć z siebie i wtedy możemy się nią dzielić. Dopiero
gdy to zrozumiemy, będziemy mogli doceniać nasze wyzwania,
które dają nam możliwość doświadczania i wydobywania na
nowo naszej wewnętrznej miłości. Potrzebujemy do tego duchowej dyscypliny.
Duchowość, mówi Swami, powinna łączyć się z wdzięcznością Bogu za wszystko, co w życiu otrzymujemy. Nie tylko za
spełnienie naszych pragnień, za pomyślne wydarzenia, ale za
wszystko, co nas spotyka. Za problemy, za testy, które otrzymujemy. Wdzięczni musimy też być innym ludziom. Musimy
im pomagać, nawet gdy nie podziękują nam za to. Musimy też
odczuwać wdzięczność do siebie, za dobro, jaki uczyniliśmy, bo
nasze wnętrze jest boskie.
70
Sai Ram – lato 2010
Dyscyplina miłości
Gdy w Organizacji źle się dzieje, zaczynamy szukać zasad,
reguł, regulaminów, które nam pomogą w tej sytuacji. Ale takie
zasady przydatne są tylko do czasu. Stanowią tylko szkielet,
z którego nie wygeneruje się miłości. Szkielet potrzebny jest ciału
i organizacji, by dobrze funkcjonowała, ale nie należy tych zasad
używać przeciwko komuś. Zasady i reguły są dla nas, żebyśmy
według nich mogli ćwiczyć naszą własna dyscyplinę, podążać
za naukami Swamiego, a nie pouczać innych. Dyscyplina bez
miłości to musztra. Nie chcemy tego w Organizacji Sai. Ale
zasady są bardzo potrzebne. My, wielbiciele jesteśmy duszą tej
organizacji i naszym zadaniem jest emanować miłością, która
powinna być widoczna i przyciągać innych. My wszyscy nadajemy jakość Organizacji Sai. Swami podkreśla też konieczność
wewnętrznej introspekcji, analizy tego, co nas spotyka. Zadawania sobie pytań typu: „kim jestem, po co żyję?”. Gdy znajdujemy
na nie odpowiedzi w naszym wnętrzu, rozpoczyna się prawdziwy
proces naszego rozwoju. Gdy my się zmieniamy, zmienia się też
organizacja zmierzając w kierunku idealnej Organizacji Sai.
Nowa jakość naszego życia stworzy nową jakość organizacji.
Odpowiedzialność
Odpowiedzialność w Organizacji Sai oznacza moją odpowiedź na to, co się wydarzy. Ta odpowiedź powinna wypływać
z poziomu duchowego. Gdy staniesz przed problemem, zadaj
sobie pytanie, kto reaguje na to, co się przydarza, z jakiego poziomu reaguję? Czy z poziomu „ego”, czyli jak sam siebie widzę,
czy z poziomu, jak inni mnie widzą, powodowany pragnieniem,
by się im spodobać, czy też z poziomu, kim naprawdę jestem. Musimy zawsze szukać motywacji kryjącej się za każdym naszym
czynem. W Organizacji Sai nie tylko liderzy są odpowiedzialni.
Każdy ma swoją odpowiedzialność i odpowiada z poziomu, na
jakim się znajduje. W naszej dyscyplinie duchowej nie chodzi
tylko o śpiewanie badżanów, służbę, ale o każdą chwilę, w której
mamy okazję przejawiać naszą odpowiedzialność.
71
Sai Ram – lato 2010
Padać i wstawać
Gdy tylko znajdziemy się w trudnej sytuacji, spróbujmy
wykonać bardzo dobre ćwiczenie. Skoncentruj się na sercu i głęboko oddychaj, ze świadomością, że oddychasz sercem. I przypomnij sobie coś dobrego, ciepłego, i spróbuj to znów przeżyć.
To naprawdę pomaga.
Liderzy Organizacji Sai to ci, którzy inspirują i dają przykład, którzy mają wizję działania. Wszyscy potrzebujemy wizji
marzenia, jak iść duchową drogą. Naszą wizją możemy zainspirować innych. Wszyscy jesteśmy liderami. Prawdziwa inspiracja
odbywa się na poziomie serca.
Wyobraźmy sobie, że dzisiaj jest pierwszy dzień naszego
nowego życia. Spróbujmy wejść do serca i posłuchać jego głosu.
Pozwólmy Bogu działać przez nas, żeby miłość wypłynęła z nas.
To doprowadzi do idealnej Organizacji Sai.
Swami mówi, że powinniśmy mieć wiarę. Aby wejść w proces
duchowy, aby wypełnić nasze zadania. Ale Swami dodaje: wierz
w siebie, wierz w pracę, którą postanowiłeś wykonać. Kiedyś
pewna kobieta zapytała Swamiego: „Jak to się dzieje, że Twoje
nauki są tak proste do zrozumienia, a tak trudne do zastosowania?”. Swami odpowiedział: „To tak, jak z małym dzieckiem.
Małe dziecko uczy się chodzić, wstaje i pada, ale nie rezygnuje.
I któregoś dnia już się nie przewraca. Ma potężną, wewnętrzną
motywację”. Tak silną motywację powinniśmy w sobie znaleźć,
aby osiągnąć cel naszego życia. Na naszej drodze będziemy
przewracać się i wstawać, ale któregoś dnia wszyscy będziemy
chodzić normalnie. Sai Ram.
Tłum. Maria Quoos, oprac. Bogusław Posmyk
72
Sai Ram – lato 2010
XVII Spotkania Wielbicieli Sai
Wspomnienie o Torbjoernie
Marianne Meyer, wdowa po zmarłym przed rokiem Torbjoernie
Meyer, byłym przewodniczącym Organizacji Sai w Północnej
Europie, czyli strefie 7, wspomina wspólne spotkania z Babą.
Jesteśmy jednością, a to znaczy, że chociaż fizycznie Torbjoerna już nie ma, to jednak jest z nami. Maria Quoos prosiła mnie,
żebym opowiedziała o książce, jaką napisałam wspólnie z Torbjoernem. Idea tej książki powstała przed wielu laty. Chodziło
o spisanie licznych duchowych opowieści, które przytaczaliśmy
podczas seminariów nauczania ludzkich wartości (WWL), o co
prosili nas słuchacze. Torbjoern się na to zdecydował i zaczął
spisywać te historie oraz wspomnienia związane ze Swamim.
Zaczęliśmy dyskutować, czy łączyć te historyjki z osobistymi
wspomnieniami. Ja uważałam, ze powinny być w odrębnej
książce. Na dwa tygodnie przed odejściem powiedział, że może
rzeczywiście powinny to być dwie książki. I tak też będzie. Ta
pierwsza książka, czyli opowieści, już jest prawie skończona,
przy współpracy z Iwoną Pilch z Polski, która pracuje nad ilustracjami.
Doświadczeń związanych ze Swamim mieliśmy bardzo
dużo. Przedstawię wam te najprostsze, które nie dotykają mnie
bardzo głęboko, bo nie jestem jeszcze na to gotowa. Będziecie
mogli przeczytać je w książce.
Wszystko zaczęło się w latach 70. Słyszałam już wtedy o Sai
Babie, ale właśnie skończyliśmy kurs Medytacji Transcendentalnej, po którym pomyślałam: „Nie chcę już żadnego hinduskiego guru”. Miałam przed sobą czasopismo, w którym pisano
o Swamim, ale odłożyłam je. Zadzwoniła mama i powiedziała,
żebym posłuchała radia, bo jest tam program, który mnie zainteresuje. Występował tam reżyser filmowy, który robiąc film
73
Sai Ram – lato 2010
o Indiach odwiedził Sai Babę i dokładnie relacjonował swój pobyt
w aszramie. Torbjoern ignorował te informacje, bo pochodziły od
teściowej. Ale po pewnym czasie zaczął słuchać i całkowicie się
zaangażował. Po programie napisał list do Swamiego, że chce
Go poznać i żeby został jego mistrzem. Ale odpowiedź listowna
nie przychodziła. Przyszła inna odpowiedź – 10 dni później. Cały
dom wypełnił się zapachem jaśminu, którego wcale nie hodowaliśmy. Następnego dnia spotkaliśmy znajomego, który właśnie
wrócił od Swamiego, a kolejnego dnia – kolejną osobę. W ciągu
pięciu dni spotkaliśmy pięć osób, które były u Swamiego. Od
jednego dostaliśmy wibhuti, od innego książki itd.
Torbjoern zdecydował, że jedzie do Indii. Nasz najmłodszy
syn miał 5 lat i nie odważyłam się zabrać go do Indii, więc maż
pojechał beze mnie, ale z grupą ludzi. To, co mu się przydarzyło, przeczytacie w książce. Miał kilka interview, dostał szatę
Swamiego i polecenie stworzenia Centrum Sai w Kopenhadze.
Spotkania zaczęły się w naszym mieszkaniu, lecz po pewnym
czasie zaczęliśmy szukać miejsca na ośrodek. Daliśmy nawet
ogłoszenie do gazety. Spotkaliśmy wielbicielkę z Malmoe, która
przyjeżdżała uczyć nas badżanów. Po pół roku przeprowadziła
się i przestała przyjeżdżać. Torbjoern bardzo się zmartwił i zaczął się modlić do Swamiego. Gdy skończył modlitwę, zadzwonił telefon. Hindus od 20 lat mieszkający w Danii zapytał, czy
to prawda, że w Kopenhadze powstaje ośrodek Sai. Zauważył
w gazecie nasze ogłoszenie, które daliśmy pół roku wcześniej.
Był niewidomy i odzyskał wzrok dzięki Swamiemu, a cała jego
rodzina wielbiła Babę. Jego żona była nauczycielką badżanów.
I tak było cały czas. Gdy tylko pojawiały się jakieś problemy,
Baba nam pomagał.
Pół roku później poleciałam z mężem i synem do Indii. Mieliśmy kilka audiencji. Już wyjeżdżaliśmy i pakowałam nasze
rzeczy i nagle nasz mały synek bardzo zachorował. Miał ponad
40 stopni gorączki. Torbjoern poszedł z nim do szpitala. Do
mnie zapukał sewak i powiedział, że Swami chce nas widzieć.
I poszedł po Torbjoerna i synka do szpitala. Swami zawołał nas
i zapytał Torbjoerna: „Czemu się spóźniłeś?”. „Byłem w szpitalu,
74
Sai Ram – lato 2010
synek jest chory”. „Chory, on jest chory?”. Dotknął go i spojrzał
na nas, jak na dziwaków i powiedział: „On jest zupełnie zdrowy”. Dotknęłam go i rzeczywiście miał normalną temperaturę.
Powiedział potem, że gdy Swami dotknął jego dłoni, poczuł
zimny powiew powietrza, który ogarnął całe jego ciało. A Swami
zapytał Torbjoerna: „Po co szedłeś do szpitala, gdy ja jestem tu”.
Torbjern odpowiedział: „Nie było Ciebie, a szpital jest przecież
Twoim dziełem”. Swami odparł” „Szpital jest dla tych, którzy
wierzą w szpital, a ja jestem dla tych, którzy wierzą we mnie”.
Chciał nam pokazać, że mamy bardziej w Niego wierzyć.
Fantastyczne było to, że Swami często sobie z nas żartował.
Podczas tej audiencji zmaterializował dla nas różne przedmioty,
a my fruwaliśmy w różowych chmurach. Gdy wyjeżdżaliśmy
z aszramu poprosiliśmy taksówkarza, by zatrzymał się przed
domem Swamiego. Usłyszeliśmy, że Swami przemawia przez mikrofon w Purnaczandrze. Modliliśmy się intensywnie, dziękując
Mu za opiekę i nagle Jego głos zamilkł. Po modlitwie otworzyliśmy oczy i zobaczyliśmy, że Swami stoi przed Purnaczandrą
i macha do nas ręką. Usłyszał naszą modlitwę i przerwał wykład. Rozpłakaliśmy się ze wzruszenia. Potem mieliśmy jeszcze
bardzo dużo audiencji, ponad 60. Na jednym z interview w 1982
roku byliśmy z naszym małym synkiem. Miał on problemy
z jedzeniem, bo była tylko kantyna południowoindyjska, gdzie
wszystko było bardzo ostre. Gdy pytałam go, co chciałby zjeść,
odpowiedział: frytki. Potem, gdy zjawiliśmy się w hinduskiej
kantynie i okazało się, ku naszemu zdumieniu, że są...frytki.
I były przez cały tydzień, do naszego wyjazdu. Nigdy czegoś takiego nie widziałam w tej kantynie. Swami bardzo rozpieszczał
naszego synka.
W 1983 r. byliśmy na pięknym seminarium dla nauczycieli.
Swami spędzał z nami cztery godziny dziennie, ucząc nas. To
było niewyobrażalne doświadczenie, cudowna energia, która
nas wypełniła. Ale wiedzy było tyle, że już czułam, że nie mogę
więcej przyswoić, a Torbjoern zaczął narzekać na ostre jedzenie. I nagle Swami zaprosił nas na lunch. Jedzenie było pyszne
i wcale nie ostre. Swami stanął przed Torbjoernem pałaszują75
Sai Ram – lato 2010
cym z apetytem i powiedział: „Przecież nie lubisz hinduskiego
jedzenia”. „Ależ nie, Swami, te tutaj jest bardzo smaczne”. Swami
opiekował się nami jak ojciec, a dla naszych synów był wspaniałym dziadkiem i rozpieszczał ich.
Torbjoern miał brata, starszego od niego 2 lata i 3 miesiące.
Urodziny brata były latem i mogły być wyprawianie w parku
rozrywki Tivoli w Kopenhadze. A Torbjoern miał urodziny w czasie, gdy było zimno i Tivoli było już zamknięte. Torbjoern jako
dziecko bardzo zazdrościł bratu. Kiedyś, podczas audiencji Baba
zapytał, „ile masz lat”. Torbjoern podał datę. A Baba powiedział
takim tonem, jak mówił jego brat: „Phi, ja jestem dokładnie
2 lata i trzy czwarte roku starszy”. Swami nieustannie dawał
nam dowody, że zna wszystkie sekrety naszego życia.
Zawsze jeździliśmy do Puttaparthi razem, poza tym pierwszym wyjazdem Torbjoerna. Drugi raz Torbjoern pojechał sam
w 1996 roku. Pewien biznesmen chciał poznać Swamiego i namówił Torbjoerna na wspólną podróż. Torbjoern miał wtedy kilka
interview i wiele łask od Swamiego. Codziennie zdawał mi relację
przez telefon. A ja w domu miałam poważne problemy. Zepsuła
się pralka, potem zmywarka, ogrzewanie, nie było też ciepłej wody. Zaczęłam narzekać na niesprawiedliwość Swamiego. „Ja tu
cierpię, a Torbjoernowi dajesz jedno interview za drugim”. W tym
czasie Swami zaprosił znów Torbjoerna i mówi mu, że jego żona
ma ogromny temperament i trudny charakter. Torbjoern zaczął
mnie bronić, że jestem wspaniała i „nie mam z nią problemów”.
„Ale ja mam”, odpowiedział Baba. Następnym razem znów pojechaliśmy razem i podczas interwiev Swami powiedział mi: „za
duży temperament”. Ale powiedział to bardzo ciepło. Wiedziałam, że mnie akceptuje, ale muszę bardziej nad sobą pracować.
Torbjoern też starał się pracować nad swoim temperamentem,
ale nieporozumienia wciąż się zdarzały. Przechodziliśmy długi
proces i Swami nas uczył na różnych poziomach. Żeby pokonać nasze słabości, nasze wady musimy je wyraźnie zobaczyć
i zmierzyć się z nimi, a nie udawać, że ich nie ma. Musimy też
zaakceptować i pokochać siebie ze wszystkimi swoimi ograniczeniami. Swami też kocha nas takimi, jakimi jesteśmy. Trzeba
76
Sai Ram – lato 2010
pracować nad wydobyciem swoich słabości. W pracy nad moimi
słabościami bardzo pomaga mi śpiewanie badżanów.
Na początku lat 80. Torbjoern miał ogromne pragnienie –
chciał mieć w aszramie mieszkanie. Napisał list do Swamiego,
ale pomyślał, że to egoistyczna prośba i podarł go. Trzy raz
pisał i darł kolejne listy. W 1985 r. Swami powiedział do niego:
„Napisałeś do mnie trzy listy i nie wysłałeś ich?”. Torbjoern
potwierdził i powiedział, jak by to dobrze było, gdybyśmy mieli
tu mieszkanie, bo tak często przyjeżdżamy. Swami spojrzał
na niego z miłością i powiedział: „Ale masz przecież cały czas
mieszkanie w moim sercu”. Po pewnym czasie, po jakimś święcie, Swami powiedział: „dostaniecie mieszkanie”. Okazało się,
że było już dużo wcześniej dla nas przygotowane. Tak, Swami
zna wszystkie nasze życzenia i czasami je spełnia.
Pewien Amerykanin zakochał się w pięknej kobiecie i przejechał do Puttaparthi, by poprosić o akceptację Swamiego dla
tego związku. Swami długo na niego patrzył milcząc i w końcu
powiedział, możesz się ożenić. Szczęśliwy wrócił do USA, ożenił
się, ale małżeństwo okazało się katastrofą. Kłócili się strasznie
i ona go rzuciła dla innego. Rozczarowany wrócił do Swamiego
z pretensjami: „dlaczego pobłogosławiłeś to małżeństwo?”. Swami odpowiedział ciepło: „bo tak bardzo tego chciałeś”. Czasami
nasze pragnienia są tak potężne, że musimy doświadczyć ich
negatywnych skutków, żeby czegoś się nauczyć.
Swami może wszystko. Uzdrowić, przywrócić do życia. Miałam poważną wadę kręgosłupa, cierpiałam bóle. Kiedyś Swami
stanął za mną, poczułam ciepło w kręgosłupie i bóle znikły.
Lekarze po obejrzeniu zdjęcia nie mogli uwierzyć w to, co się
stało. Przypomniała mi się inna historia pokazujące ogromne
współczucie Swamiego. Mówiłam o parze z Kopenhagi, Hindusie
i kobiecie, która uczyła nas badżanów. Ona miał brata, który
uczył się na Uniwersytecie Swamiego i miał astmę. Po jednym
z ataków zmarł w szpitalu. Po godzinie posłaniec powiedział
o tym Swamiemu. Swami nalał z termosa trochę kawy do
kubka i powiedział, żeby kilka kropel wlał mu do ust. Wbrew
lekarzom tak zrobili i chłopiec otworzył oczy. Wtem pojawił się
77
Sai Ram – lato 2010
Swami i zażartował z lekarzy: „Wasza medycyna nie skutkuje,
a moja kawa tak”.
Nie opowiadaliśmy na seminariach tych historii, bo przekazywaliśmy tylko nauki Swamiego. Mieliśmy bardzo dużo spotkań
ze Swamim, bo bardzo tego potrzebowaliśmy. Wam być może
wystarczy tylko inspiracja takich, jak te opowiadań, by zacząć
działać. Działajcie więc i rozprzestrzeniajcie miłość Baby.
Tłum. Maria Quoos, oprac. Bogusław Posmyk
78
Sai Ram – lato 2010
Relacje
Zajęcia dla dzieci
Sobieszewo 2010
Przygotowując się do ogólnopolskiego zjazdu, jak co roku
planowałyśmy zajęcia Wychowania w Wartościach Ludzkich
dla dzieci. Jednak pojawił się problem. Tegoroczny zjazd był
równocześnie międzynarodowym spotkaniem regionu, połączonym z próbami chóru, co wymagało od nas większego zaangażowania w inne zajęcia. Było wiadome, że nie będziemy mogły
poprowadzić dziecięcych zajęć. Mogłyśmy, jak zawsze, liczyć
na Ewę i Irenkę, ale nie chciałyśmy obarczać ich wszystkimi
spotkaniami.
Zastanawiałyśmy się, kto mógłby pomóc w prowadzeniu
zajęć. Wybór padł na Iwonkę z Warszawy oraz Kasię i Piotra
z Krakowa. Wiedziałyśmy jak bardzo zależy im, aby w Polsce
realizowany był program WWL dla najmłodszych.
Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Wprawdzie nasi (czy
na pewno nasi?) wybrańcy mieli obawy, ale nie odmówili. Przygotowywali się do zajęć sumiennie i z oddaniem i poprowadzili
je z wielką miłością. Dzieci były bardzo zadowolone, a ci z was,
którzy byli na zjeździe, widzieli ich występ i wołali „bis”.
Iwonka, Kasia i Piotr podzielili się z nami swoimi spostrzeżeniami i odczuciami, co zamieszczamy poniżej.
Dziękuję wszystkim prowadzącym zajęcia dla dzieci i osobom wspomagającym (w tym mamom Kuby z Krakowa i Adriana z Gdańska). Zachęcam kolejne osoby do podjęcia wyzwania
w przyszłym roku.
Pamiętajcie też, że jesienią ruszamy z programem WWL dla
dzieci w całej Polsce. Jeżeli ktoś jeszcze o tym nie słyszał, zgłaszajcie się do liderów lub nauczycieli WWL w swoich grupach.
Beata Jezierska – koordynator ds. edukacji
79
Sai Ram – lato 2010
Poszukiwanie skarbów
Nigdy wcześniej nie prowadziliśmy tego typu zajęć. Był to
dla nas, przynajmniej na początku, ogromny stres, który później stopniowo topniał. Zastanawialiśmy się, czy dzieci przyjdą
na zajęcia, czy się zaangażują? Jak wypadnie występ przed
publicznością?
Przed każdymi zajęciami modliliśmy się wspólnie, całą rodziną, aby Bóg je prowadził, aby przez nas mówił, śpiewał, grał,
aby wypełniła nas Jego miłość, światło, pokój i radość.
Okazało się, że dzieci przychodziły na zajęcia, mimo że
pogoda sprzyjała raczej spacerom nad morze, przychodziły
i śpiewały, a na końcowym występie zostały nawet poproszone
o bis. Zorganizowaliśmy dzieciom także zabawę w poszukiwanie
skarbów. Wspaniale było widzieć , jak podchwyciły tą zabawę
i później same się w nią bawiły.
Bycie z dziećmi pokazało nam, jaki ogromny potencjał energii w nich drzemie, jakie są wspaniałe, ufne, otwarte i dobre,
ile dobrych rzeczy można im przekazać, oświadczając przy tym
ogromnej radości.
Kasia i Piotr
Nieproszony gość
Zaledwie „wczoraj” dostałam propozycję, aby poprowadzić
zajęcia z dziećmi na zjeździe w Sobieszowie, a już dzielę się
z Wami moimi wspomnieniami i doświadczeniami. Tak szybko mija czas, że ledwie nadążam zrywać kartki z kalendarza.
Uśmiecham się do wspomnień z tych kilku dni. Tyle cudownej
pracy i niezapomnianych wrażeń.
Miałam sama wybrać temat do pracy z dziećmi. Przeglądam
różne materiały, aż w końcu decyduję się na temat „odwaga”. Im
więcej o nim myślę, tym bardziej mi się podoba. Czuję, jakbym
stawała się trochę większa, potężniejsza, bowiem temat sam
w sobie taki…wyzwalający siłę. Plecy mi się prostują, wzrok
nabiera blasku. Pomysły przepychają się radośnie. Tyle ich kłębi
się w głowie. Tak więc, najpierw opowiadanie, potem rozmowa,
zabawy i oczywiście śpiew. Szybko siadam i pracuję nad pio80
Sai Ram – lato 2010
senką. Na koniec – myślę – wezmę dzieci na scenę i zaśpiewamy
ją razem, aby poczuły odwagę w działaniu. Ach, co za pomysł!
Zacieram z zapałem ręce. Nagle, dreszcz niepokoju przelatuje
przez moje ciało. Czy mi się zdaje? Czy ktoś prócz mnie, jest
w pokoju? A może to przewidzenie? Ale nie, nie mylę się. To tylko stary znajomy. Lęk! Wypełzł gdzieś z kąta, przeciągając się
leniwie jak kot i z niewinnym uśmiechem na twarzy przysiada
się obok, poklepując mnie po ramieniu. Bez obaw – mruczy –
pomogę ci. Coś we mnie jęknęło, coś się skurczyło. Plecy opadły,
wzrok zmętniał. Nie potrzebuję twojej pomocy. Idź sobie stąd!–
krzyczę bezradnie. Zobacz, coś narobił, wszystkie moje pomysły
pouciekały! Ale on wcale nie chce sobie pójść. Wygląda nawet na
to, że całkiem mu dobrze w moim towarzystwie. No, cóż, chyba
muszę się pogodzić z nową sytuacją. Jakoś to będzie – myślę.
Może z czasem uda mi się go jakoś pozbyć. Najtrudniejsze w naszej wspólnej relacji jest jednak to, że on mówi równocześnie
ze mną i na domiar złego, zawsze ma odmienne zdanie. Można
powiedzieć, że mówimy nieustannie w duecie. Moje uskrzydlone
inspiracje robią się jakieś ociężałe, markotne i coraz częściej
zdezorientowane, w którą stronę mają lecieć. No cóż, mój gość
dysponuje godną podziwu siłą perswazji. Mimo to praca, choć
mozolnie, posuwa się do przodu. Jednym z punktów programu
jest moje opowiadanie historyjki, przy akompaniamencie na
pianinku. Ktoś ofiarowuje się, że je przywiezie do Sobieszewa.
Następny punkt spotkania, to prace plastyczne, aby dzieci mogły przelać na papier swój naturalny potencjał twórczy, malując
„odwagę” farbami. Piosenkę zaśpiewamy w chórze dziecięcym
przygotowywanym przez Kasię i Piotra. Wszystko w końcu zaplanowane, zapięte na ostatni guzik. Tylko ten mój nieproszony
„gość” pokazuje mi coś na migi. Skupiam wzrok, nastawiam
uszu a on mi mówi, że…on też jedzie. Wypraszam sobie! Miejsca
w samochodzie dla ciebie nie ma! – wrzeszczę – Jadę sama!!
Nagle telefon. Skruszony głos, pełen ciepła, oznajmia mi, że
pianinko nie mieści się w samochodzie i niestety nie dojedzie
na zjazd. Upss – zaczynają się niespodzianki? Czuję, jak mój
„gość” powoli podchodzi i obejmuje mnie. Nie martw się – szepcze – pomogę ci…
81
Sai Ram – lato 2010
Sobieszewo, ach, Sobieszewo! Jak zwykle, w nocy dzwonimy
zębami, ale za to w dzień, czysta poezja. Słońce, ptaki, chmurki,
lekki wietrzyk. Razem z Kasią i Piotrem przygotowujemy dzieci do występu. Dzięki Ci Panie za tak cudowne towarzystwo.
W nich całe Niebo się odbija. To aniołowie, którzy w swej dobroci
opiekują się dziećmi i jak na boskie istoty przystało, równie
pięknie grają i śpiewają. Tyle w nich ciepła, spokoju i skromności.
Siadamy na trawie wśród drzew. Dzieci szybko uczą się tekstów
i melodii. Jak miło z nimi śpiewać. Ile w nich naturalnego piękna
i jasności. Tak mi z nimi dobrze, że dopiero po chwili zauważam,
iż opodal siedzi mój nieproszony „gość”. Cichy jakiś i spokojny.
Co on tam robi?... Opala się!
Następnego dnia mam prowadzić zajęcia. Pogoda nadal
dopisuje.
Iwonko – słyszę strapiony głos mojej Beatki „znad jezior”.
Kupiliśmy farby, ale nie możemy ich odnaleźć! Kolejna niespodzianka?! – myślę. Mój „gość” uśmiecha się i jakby nigdy nic,
zmierza w moim kierunku. Jeszcze do tego pogwizduje moją piosenkę. Bezczelny! Nagle przypominam sobie słowa – ”Pokochaj
moją niepewność”. Patrzę na niego. Zatrzymuje się. Mocujemy się
przez chwilę spojrzeniami. W końcu daje za wygraną i odchodzi.
Nie myśl sobie, że ci tak łatwo ze mną pójdzie – mruczę do siebie
z nutką triumfu. No to, co zrobimy?– pytam – Zajęcia tuż, tuż.
W myślach śpiewam już z całym anielskim chórem – „W Twoje
ręce Panie, oddaję życie moje…!!”. Są jakieś kredki – mówi Beatka. Uff, niech i tak będzie – wzdycham pogodzona już z losem.
Skoro nie ma instrumentu ani farb, to usiądziemy na trawie
pod drzewami. Przynajmniej będzie tak... wakacyjnie. A może
to i lepiej? – myślę. Może tak właśnie będzie najlepiej?
„Odwagi można uczyć, tak jak uczy się dziecko mowy.” –
mawiał Eurypides.
Dzieci powoli schodzą się. Wybieramy najdogodniejsze miejsce. Trochę cienia i trochę słońca. Rozwijamy koce. Przedstawienie czas zacząć. Aż tu prawdziwa niespodzianka, dostaję od
jednej z dziewczynek trzy żółte kwiatki. Co za radość i pocieszenie. Kurtyna idzie w górę. Moja opowieść snuje się powoli, akcja
82
Sai Ram – lato 2010
rozwija się stopniowo. Wnikam w nią, wczuwam się w role moich
bohaterów i nagle… spada na mnie, jak jastrząb na upatrzoną
ofiarę, moja sympatyczna współlokatorka. Robi mi „burę”, bowiem klucz od domu leży w mojej kieszeni, a ona ani mnie, ani
klucza znaleźć nie mogła. Zwalam się ze sceny… włączam tryb
„awaryjne lądowanie”. Tłumaczę się, że recepcja zamknięta, że
przepraszam, że nie chciałam. Moje przedstawienie zmienia trochę swój charakter i treść. Wkrada się niespodziewanie pewien
element…happeningu. Mimo wszystko śmiejemy się. Jastrząb
odlatuje z kluczem. Kątem oka widzę mojego „gościa”, który
tarza się ze śmiechu. Prawdę mówiąc, wcale mu się nie dziwię,
też bym się pośmiała. Publiczność na szczęście cierpliwie czeka.
Kurtyna znowu idzie w górę. Przychodzi mój kochany Anioł Stróż
– Beatka. Siada pod drzewem i po prostu… jest. To wystarczy.
Mój „gość” ziewa i mówi z żalem, że mu nudno i idzie na plażę.
Co to jest odwaga?– pytam. Czy tam, gdzie nie ma lęku, może
zaistnieć to, co nazywamy odwagą? Zastanawiamy się, rozmawiamy. Dzieci są szczere, mądre i dowcipne. W końcu bierzemy
kredki, a młodzi twórcy przelewają na papier swoje pełne piękna
a czasem i humoru inspiracje. Potem chwila zabawy w odwagę
i nasze spotkanie dobiega końca. „…Nawet za chmurne, deszczowe dni. Za wszystko, Panie, dziękuję Ci…”.
Przychodzi kolejny dzień. Dzień występu. Dzieci stoją na
scenie pełne niepowtarzalnego uroku. Śpiewają, ktoś gra na
patykach, a z jasnych twarzy bije radosne światło. „…My idziemy w świetle Boga”. Widownia klaszcze do rytmu. Na koniec
śpiewam z dziećmi moją piosenkę. Mikrofon w ręku i już nie
ma ani mnie, ani chóru ani widowni. Jesteśmy jednym. Oklaski, oklaski, a wszystkim nam śmieją się oczy. Czuję ogromną
wdzięczność i niezapomnianą radość.
„W sercu mym, mieszka Przyjaciel mój,
Razem z Nim, wygram największy bój,
Każdy trud, lekki jest, gdy On niesie go…”
Patrzę na widownię i oczom nie wierzę. Mój „gość” też tam
jest i bije brawo razem z innymi! W sumie, to całkiem miły
z niego „gość”– myślę. Ale co to, znowu daje mi jakieś znaki.
83
Sai Ram – lato 2010
O co mu tym razem chodzi? Ach, już widzę. Obok niego siedzą
inni „niechciani goście”! Uśmiechamy się do siebie. Rozumiemy
się bez słów.
„Odwaga nie jest przeciwieństwem strachu, lecz jego przezwyciężeniem”– Karol Bunsch.
Idziemy razem plażą, morze lekko rozkołysane. Słońce miękko gładzi nas po głowach. Dobrze, że przyjechałeś – mówię – bez
ciebie nie byłoby tej lekcji.
On spogląda łagodnie, potakuje i oddala się. Patrzę przez
jakiś czas za nim, aż znika pomiędzy światłem a cieniem tańczących chmur. Tylko wiatr nuci jeszcze tę moją piosenkę…
„Razem z Nim przez życie popłynę,
Z odwagą wejdę na najwyższy szczyt.
Dzięki niemu me skrzydła rozwinę,
On moją tarczą i siłą, On – Bóg.”
Iwona Pilch
84
Sai Ram – lato 2010
Co słychać w ośrodkach Sai
Informacje o działalności Organizacji Sai w różnych krajach,
na podstawie tegorocznych wydań, z kwietnia, maja i czerwca,
miesięcznika Sanathana Sarathi.
HAITI
Po potężnym trzęsieniu ziemi na Haiti w styczniu 2010 r.
Organizacja Sathya Sai od 19 stycznia codziennie niesie tam
pomoc. Poza usługami zdrowotnymi skupiła się na dostarczaniu
wody pitnej i schronienia.
Woda pitna jest dostarczana otoczeniu centrum Sathya Sai
z samochodowej cysterny na wodę o pojemności 6 tys. galonów
(3.78 litra) poprzez sieć rur. Ten system obsługuje ok. 500 rodzin. Pożywienie jest przyrządzane i rozdzielane potrzebującym
każdego dnia – dwa tysiące posiłków wegetariańskich dziennie.
Dodatkowo 200-300 paczek niegotowanej żywności wegetariańskiej przygotowuje się codziennie dla 200-300 rodzin. Dwustu
rodzinom rozdano kuchenki i naczynia. Dzieciom rozdawano
ubrania. Podarowano też kilka dużych namiotów.
Usługi zdrowotne świadczono w dwóch kościołach. W ciągu
3 miesięcy przyjęto ponad 20 tysięcy pacjentów. Dostarczono
im lekarstwa. W marcu – ponad 10 tys. pacjentów z chorobami
ostrymi i przewlekłymi. Ponieważ trzęsienie ziemi zniszczyło
ośrodki zdrowia i szpitale, wielu ludzi od stycznia nie było u lekarza ani nie otrzymało leków. W dodatku, przy braku publicznej
opieki zdrowotnej, wzrosła ilość chorób wywołanych złą jakością
wody i żywności. Przewidując to, ochotnicy Sai przynieśli kilka
kartonów leków, a kilka zostało zaś wysłanych do Port-au-Prince
dla pacjentów w klinikach. Okulista leczył uszkodzenia rogówki
oczu i sprawdzał wzroku, dostarczając ponad 300 par okularów.
Psychiatra i psycholog pracowali z cierpiącymi z powodu napięć
pourazowych. Studenci z Uniwersytetu Państwowego na Haiti
85
Sai Ram – lato 2010
przybyli jako obserwatorzy , a dziewięciu zostało przeszkolonych,
aby mogli poprowadzić dalej tę pracę. Młodzież pracowała przy
oczyszczaniu ulic.
Stworzona została strona internetowa dla wielbicieli Sathya
Sai, www.sathyasaihumanitarianrelief.org/haiti, gdzie mogą się
rejestrować i pomagać ofiarom trzęsienia ziemi. INDONEZJA
Tendźolaja – Ciłidej to górska wioska, leżąca pośród plantacji
herbaty, 35 km od Bandung, stolicy Zachodniej Jawy. 23 lutego
2010 r. ulewy spowodowały osunięcie się zwałów ziemi blisko tej
wsi. Ziemia pogrzebała domy, wytwórnię herbaty, ośrodek zdrowia, meczet. Powódź została uznana za najgorsze nieszczęście
w Indonezji od 20 lat. Wody podniosły się o 3 metry, zalewając
ok. 5 tysięcy domów. Rada Sathya Sai w Indonezji rozdzielała
wśród poszkodowanych pożywienie, poprzez kuchnię polową,
wzniesioną i prowadzoną przez miejscowe władze.10 i 19 marca
grupa Sai z Bandung, we współpracy z grupą z Dźakarty, rozdała ponad 800 paczek z naczyniami kuchennymi, środkami
czystości i odzieżą uchodźcom w obozach. Żeby dotrzeć do ofiar
powodzi, ochotnicy Sathya Sai podróżowali na drewnianych
tratwach i pontonach. Miejscowa telewizja przeprowadziła z nimi
wywiady i doceniła ich pełną miłości służbę.
USA
9 stycznia 2010 r. ośrodki Sathya Sai w Arkadii i Glendale
dostarczyły żywność i środki czystości ponad 500 rodzinom
wiejskim w Moorpark, Oxnard i Santa Paula. Są w nich duże
skupiska robotników gospodarskich. W każdej torbie był ryż,
fasola, cukier, olej, masło orzechowe i płatki śniadaniowe. Rozdawnictwo prowadzono pod wielkimi proporcami z napisem „Organizacja Śri Sathya Sai Baby w Ameryce – Kochaj Wszystkich,
Służ Wszystkim; Pomagaj Zawsze, Nigdy Nie Rań.”
16 stycznia młodzież Sathya Sai z Seattle zapoczątkowała
pomoc uchodźcom z Somali udzielając raz w tygodniu lekcji 25
młodym Somalijczykom.
86
Sai Ram – lato 2010
Targi Zdrowotne Sathya Sai zostały zorganizowane w St.
Petersburgu, na Florydzie 30 stycznia 2010 r. 60 lekarzy, 20
pielęgniarzy i 330 ochotników służyło 715 osobom. Porad udzielali specjaliści chorób wewnętrznych, kardiologii, stomatologii,
dermatologii, endokrynologii, laryngologii, gastroenterologii,
ginekologii, pediatrii, psychiatrii, medycyny płucnej i pediatrii.
Wykonywano badania krwi, płuc, słuchu i wzroku, na obecność
jaskry, raka piersi, HIV i zapalenia wątroby typu C. Wręczano
również dary w postaci śpiwora itp. Przy jednym ze stanowisk
targów odwiedzający mogli dowiedzieć się o Bhagawanie i Jego
naukach. Jeden z odwiedzających, ze łzami w oczach zauważył:
„Wy wszyscy przyjechaliście tu z całego kraju... tylko na ten jeden dzień... po prostu, żeby nam pomagać. Musiał was wysłać
Bóg!” Akcja ta organizowana jest na Florydzie od sześciu lat.
Burmistrz St. Petersburga podziękował Organizacji Sai za jej
służbę.
FRANCJA
Podczas kilku ostatnich lat zimy w Paryżu były bardzo
zimne i bezdomnym trudno było je przetrwać. 10 stycznia roku
wolontariusze Sathya Sai z czterech ośrodków Sai w Paryżu
rozdawali z miłością żywność, koce, śpiwory, ciepłą odzież i piecyki namiotowe potrzebującym osobom. Następnego tygodnia,
zespoły ochotników Sai odwiedzały bezdomnych.
WŁOCHY
23 Narodowe Mistrzostwa Łucznicze Niepełnosprawnych zostały zorganizowane 20 i 21 lutego 2010 r. w ośrodku Matki Sai
w Varallo Pombia przez Włoskie Zrzeszenie Łuczników. Przybyło
63 niepełnosprawnych zawodników. Trzydziestu ochotników
Sai pełniło służbę, przyjmując i witając zawodników, przewożąc
ich z lotniska i na lotnisko, (...) podając jedzenie i zmywając
naczynia.
GRECJA
15 i 16 stycznia ochotnicy Sathya Sai odnawiali i naprawiali
dom biednej rodziny, położony na wzgórzu, do którego nie było
87
Sai Ram – lato 2010
drogi dojazdowej. Rodzina otrzymała również pożywienie, ubrania i paliwo do generatora prądu.
26 i 27 lutego dorośli oraz dzieci uczestniczyli w akcji sadzenia drzew w Markopoulou Attiki, nawiedzonym przez dotkliwą
suszę.
NEPAL
22 listopada 2009 roku młodzież Sai -ok. 300 osób ruszyło
ulicami w 35. różnych miejscach kraju w poszukiwaniu ludzi
narażonych na dotkliwe zimno. Młodzież okrywała ich ciepłymi
kocami, pozostawiała też zdjęcie Bhagawana i paczuszkę wibhuti koło głowy każdego, nie budząc ich. Służbę taką spełniono
wobec 644 osób. Można wyobrazić sobie uczucia obdarowanych
ludzi, kiedy obudzili się po twardym śnie, wywołanym przez
ciepło koca, przesyconego nieskończoną miłością i współczuciem
Bhagawana. Rok wcześniej obdarowano tak 300 osób. Do dziś
wielu z nich mówi: „Sai Baba dał nam koce”.
TRINIDAD I TOBAGO
Grama Sewa (służba we wioskach) została zorganizowana
1 listopada 2009 r. jako część obchodów 84 urodzin Bhagawana.
84 kosze, zawierające środki toaletowe, koc, ręcznik i gorące
posiłki zostały rozdane 84 rodzinom. 84 urodziny Bhagawana
obchodzone były w Longdenville. Około 500 osób uczestniczyło w tych uroczystościach. Grupa ochotników Sai wykonała
złoty tron, który niesiono w pochodzie do Sai Nilajam, ośrodka
Sai w Trinidadzie i Tobago. Wielbiciele gromadzili się od rana
w ośrodku Premy Sai, gdzie oddano cześć poświęconym padukom
(sandałom) Bhagawana. Podczas bhadźanów tron Bhagawana
został uroczyście postawiony na rydwanie a paduki umieszczone
na podnóżku. Pochód udał się do Sai Nilajam, wśród śpiewów
wedyjskich, pieśni bhadźanowych i dźwięków bębnów tassa.
W uroczystości wystąpił kooordynator Indii Zachodnich, śri
Radźhdeo Ramdhan, były też śpiewy i przedstawienia.
88
Sai Ram – lato 2010
ARABIA SAUDYJSKA
Boże Narodzenie obchodzono w Ośrodku Sai w Rijadzie.
Około 80 osób uczestniczyło w tym wydarzeniu. Sai Madźlis
(taras Ośrodka Sai) został wspaniale ozdobiony. Uroczystość
rozpoczął Omkar, potem śpiewano badżany, m.in. przez chór
w czapkach św.Mikołaja. Potem przedstawiono satyrę o ograniczaniu pragnień, następnie dzieci śpiewały kolędy. Podczas
ostatniej wszedł Św. Mikołaj i obdarzył każde dziecko świątecznym podarunkiem.
WĘGRY
22 listopada 2009 r. 30. wielbicieli Sai służyło75. mieszkańcom dwóch domów starców w Pilisworoswar i Pliscsabie. A także
50. mieszkańcom zakładu zdrowia psychicznego w Esztergom.
Rozdawano ręcznie wykonane podarki, np. lampkę nocną,
woreczki z lekarstwami i zakładki do książek z cytatami słów
Jezusa i Bhagawana. Mówili wiersze, dzielili się opowieściami
i śpiewali pieśni. Słuchacze nagrodzili ich oklaskami na stojąco. Łzy oddania wezbrały w oczach wielu mieszkańców. Jeden
z gości podziękował grupie, mówiąc: „Widziałem w życiu różne
chóry, ale nigdy nie widziałem chóru, promieniejącego taką
miłością”.
FILIPINY
10 rocznica Filipińskiej Szkoły Śri Sathya Sai odbyła się
20 marca 2010 roku. Znajduje się w mieście Pililla, ok. 70 km
od Manili. W uroczystości wziął udział m.in. dr Dżumsai z Tajlandii, Utsaw Kumar, ambasador Indii i Selweradźah, ambasador
Singapuru.
REPUBLIKA POŁUDNIOWEJ AFRYKI (RPA)
Konferencja Młodzieży Sai RPA odbyła się w Ośrodku Sathya
Sai Phoenix Educare 20 marca 2010 r. Uczestniczyło w niej około
400 osób. Dr Madurai, zastępca przewodniczącego Rady Głównej RPA i kierownik programowy tej narady oznajmił w swojej
przemowie, że młodzież Sai wywoła przemianę na świecie.
89
Sai Ram – lato 2010
ZJEDNOCZONE EMIRATY ARABSKIE (ZEA)
Od czterech lat Organizacja Służebna Sathya Sai z Dubaju
uczestniczy w akcji sprzątania środowiska pod nazwą „Oczyść
ZEA”, w siedmiu emiratach ZEA. 12 grudnia 2009 r. wzięło w niej
udział ok. 140 wielbicieli Sai z Dubaju, Abu Dabi i Śarjahu.
Od 12 lat Grupa Sai z Dubaju przygotowuje obozy honorowego krwiodawstwa, trzykrotnie w roku, współdziałając z Bankiem
Krwi Szpitala Al Wasl. Ministerstwo zdrowia wręczyły Organizacji Sai z Dubaiu świadectwo uznania za tę służbę.
W tym roku wielbiciele Sai z Dubaju rozdawali 22 stycznia
żywność 550 ludziom w obozie robotniczym Saleh w Sonapur, gdzie mieszkają 3 tysiące robotników różnej narodowości.
5 lutego 2010 roku przeprowadzili tam akcję pomocy medycznej
z udziałem lekarzy, pielęgniarzy i farmakologów. Sprawdzano
poziom cukru we krwi, przeprowadzano ogólne badania stanu
zdrowia oraz rozdawano leki.
Tłum. Grzegorz Leończuk, opr. Bogusław Posmyk
Medytacja
Gdy już z rana czuję się jak nekrolog
gdy mam dość i nikogo obok
gdy już nie mogę...
zatrzaskuję drzwi przed moją osobą
i jestem z Tobą Boże Sobą
Aneta Gawlicka
90
Sai Ram – lato 2010
Zdarzyło się w Prasanthi
9 maja
Na początku swojego darszanu Swami poprosił Adżita
Popata o wygłoszenie przemówienia. Popat mówił o związkach
między Swamim a Jego matką Iśwarammą. Następnie B. N.
Narasimhamurthy z Uniwersytetu Sai mówił o życiu Baby,
o tym, że żywot awatara ma swoje cztery fazy, podobne do
czterech faz modlitwy. Na początku wielbiciele modlą się,
a Bóg słucha. Następnie Bóg mówi, a wielbiciele słuchają.
W trzeciej fazie Bóg i Jego wielbiciele mówią do siebie nawzajem, m.in. poprzez Uniwersytet Sai i Organizację Sai i trwa
dialog między Bogiem a człowiekiem. W ostatniej, obecnej
fazie, obie strony słuchają.
18 maja
Swami niespodziewanie poprosił o mikrofon. Nie było
tłumacza Swamiego. Gdy o tym powiedziano, Swami odpowiedział: „To co mam robić, chcę mówić”. Posłano po prof.
Nanjundaiaha, byłego tłumacza Swamiego, który miał jednak
trudności ze zrozumieniem, ze względu na wiek i słaby słuch,
a Swami mówił cicho. Baba powtarzał niektóre kwestie, gdy
słyszał, że tłumaczenie jest nieprawidłowe. Studenci Swamiego pomogli w ten sposób, że chórem powtarzali słowa
Swamiego, dzięki czemu tłumacz teraz już je dobrze słyszał.
Swami bawił się tą boską grą. Śmiał się wiele razy i poprawiał tłumacza. Skrót dyskursu – w numerze.
10 czerwca
Uniwersytet Sai ma nowego, ósmego wicerektora (rektorem jest Swami). To prof. Wiśwanath Pandit. Uroczystość jego
powołania odbyła się w audytorium Uniwersytetu. Przemawiali
m.in. byli prorektorzy.
29 czerwca
Wielbiciele z USA, którzy przyjechali w liczbie ok. 500, przedstawili 45-minutowy program muzyczny, a następnie przez 15
minut śpiewali badżany. Rozpoczęli hymnem wedyjskim do
Ganeszy i Sai Gajatri, a następnie była składanka 12 pieśni
religijnych. m.in. tradycyjnych chrześcijańskich (np. Adoramus
91
Sai Ram – lato 2010
Te Christi), trzy pieśni żydowskie, a także winnych językach,
np. w hiszpańskim.
3-4 lipca
Giridżanie – „ludzie z gór” ze wschodniego Godawari mieli
swoje dni, podczas których śpiewali i tańczyli przedstawiając
swą kulturę.
8-9 lipca
Dwa przedstawienia i tradycje swojej kultury pokazali wielbiciele z Radżastanu.
10 lipca
Wystąpił chór z USA z bardzo różnorodnym programem,
który zakończyła pieśń „Alleluja” Haendla. Po występie Swami
poprosił o zaśpiewanie badżanów, a dla jednej z solistek zmaterializował złoty łańcuch.
11 lipca
Wieczorem dzieci z USA pokazały przedstawienie „Wszystkie
nasze związki” o rdzennych Amerykanach, czyli Indianach i o ich
mądrości. Dzieci miały wielobarwne stroje ludzi i zwierząt.
12-13 lipca
Po dniach amerykańskich zaczęły się dni krajów, w których mówi się po rosyjsku. Pierwszego dnia, wieczorem odbyła
się procesja w strojach ludowych i z flagami dwunastu krajów.
Następnie wystąpił chór z programem pieśni, a potem śpiewano
bhadżany. Po występie Swami zmaterializował złoty łańcuch dla
dyrygentki. Uśmiech często gościł na twarzy Swamiego.
Następnego dnia zagrali sztukę, która mówiła o wyprawie
młodych Rosjan wędrujących po różnych krajach w poszukiwaniu pieśni Boga. Śpiewali pieśni z Kazachstanu, Ukrainy
i innych krajów i dziwili się, że Swami rozumie, co śpiewają.
Po spektaklu pięknie śpiewały rosyjskie dzieci. Potem Swami
zmaterializował złoty pierścień dla jednego z chłopców. Następnie ofiarował kobietom sari, a mężczyznom – ubrania safari. Po
arati Swami poprosił panie o zaśpiewanie badżanów, więc potem
było kolejne arati. Swami wezwał też koordynatora rosyjskich
krajów i pobłogosławił go.
92
Sai Ram – lato 2010
Aszram literacki
Pasażer na gapę
Pociąg relacji Kraków – Warszawa zatrzymał się na stacji
w jakimś małym miasteczku. Podróżni siedzący w jednym
z przedziałów zobaczyli biegnącego chłopca i odetchnęli z ulgą,
gdy w ostatniej chwili zdążył wsiąść do pociągu. Tak się złożyło,
że w ich przedziale było jeszcze jedno wolne miejsce i chłopiec
właśnie z niego skorzystał. Pociąg ruszył i zaraz do przedziału
wkroczył konduktor.
– Poproszę bileciki do kontroli. Wszyscy podali bilety, a gdy
przyszła kolej na chłopca, ten zaczął szukać po kieszeniach
i w końcu stwierdził, że jak biegł to pewnie wypadł mu portfel,
w którym miał bilet i pieniądze.
– Niestety bez biletu nie możesz jechać dalej, wysiądziesz
na następnej stacji.
– Ale moi rodzice będą się niepokoić, gdy nie wrócę wieczorem do domu. Pozostali pasażerowie naradzili się ze sobą i pani
siedząca naprzeciwko chłopca zwróciła się do konduktora.
– Panie konduktorze, my zapłacimy za tego młodego człowieka. A dokąd jedziesz?
– Do Warszawy.
– O, to tak jak my wszyscy.
– Bardzo państwu dziękuję. Gdy konduktor wyszedł, właśnie
ta pani zaproponowała, żeby każdy opowiedział coś ciekawego.
– Zacznę od siebie. Jestem nauczycielką w jednej z warszawskich szkół. Można powiedzieć, że to nie jest taka zwyczajna
szkoła, bo wprowadziliśmy program wychowania w wartościach
ludzkich. Najpierw nauczyciele musieli przejść odpowiednie
przygotowanie, aby móc tego nauczać. Dzieci bardzo chętnie
chodzą do tej szkoły i pilnie się uczą, gdyż czują, że są kochane, potrzebne i same też pomagają sobie wzajemnie. Uczą się
93
Sai Ram – lato 2010
również prawd duchowych i wprowadzania w życie wartości
ludzkich; prawdy, prawości, miłości, pokoju wewnętrznego
i niekrzywdzenia. Co jest wspaniałe, uczą tego również swoich
rodziców. Niedawno przyszedł do naszej szkoły chłopiec, który
miał duże kłopoty z nauką. W domu wszyscy mu wmawiali, że
nie ma żadnych zdolności, że jest ciamajdą, a on po prostu był
nieśmiały. Tu w naszej szkole okazało się, że pięknie śpiewa,
maluje, pisze wspaniałe wypracowania; z pozostałymi przedmiotami też nieźle sobie radzi. Otoczony ciepłem i miłością
uwierzył w siebie i widzi, że nawet to, że się troszkę jąka, nie
przeszkadza jego nowym kolegom i koleżankom. Teraz jego rodzice nie mogą poznać swojego syna i są z niego dumni. Sami
też się dużo nauczyli.
– Ja jestem kierownikiem w dużym kombinacie odzieżowym.
Produkujemy piękną, zdrową odzież. Wykorzystujemy len, bawełnę, wełnę i konopie. Nasze ubiory są wygodne, zdrowe i piękne
kolorystycznie. Kobiety wyglądają w nich jak kwiaty na łące.
Również dla mężczyzn mamy piękną odzież. Najważniejsze, że
znika szarzyzna z naszych ubrań, a przez to i z naszego życia.
Każdy z naszych pracowników może zaprojektować strój, dzięki czemu możemy zaoferować dużą różnorodność ubiorów. Nie
uznajemy pojęcia mody, gdyż uważamy, że jest to ograniczanie
naszej osobowości, a każdy może nosić to, w czym czuje się dobrze i jaki kolor lubi – nie zaś podług tego, co dyktuje aktualna
moda. Obuwie produkujemy ciepłe, wygodne, z ekologicznych
materiałów – nie ma u nas obuwia skórzanego. Nasi pracownicy
czują się jak w rodzinie, atmosfera w pracy jest pełna przyjaźni,
ciepła, wyrozumiałości, dlatego produkty wychodzące z naszego kombinatu są pełne dobrej energii. Pracę rozpoczynamy
wspólną modlitwą i medytacją. Przy tym nie ma u nas pracy
po godzinach. Produkujemy zaś tyle, ile możemy, stawiając na
dobra jakość, bo przecież każdy z nas chce nosić dobre ubrania.
A nasze wyroby rozchodzą się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki
i, co najważniejsze, wcale nie są drogie. Sekret zaś polega na
tym, że nie mamy prezesów zarabiających krocie: wszyscy mamy podobne wynagrodzenia, bo każda para rąk jest tak samo
potrzebna. Wszystkie soboty mamy wolne, więc często jeździmy
94
Sai Ram – lato 2010
na wycieczki, a latem po prostu na zieloną trawkę – oczywiście
z całymi rodzinami. Nie ma u nas picia alkoholu ani palenia
papierosów, a nasi pracownicy są wegetarianami. Słyszałem, że
powstaje więcej takich kombinatów.
– A ja jestem lekarzem i pracuję w dużej przychodni. Zarówno ja, jak i moi koledzy i koleżanki, stosujemy różne techniki
leczenia, staramy się przepisywać jak najmniej chemicznych
lekarstw. Propagujemy zioła, zdrowe odżywianie i zdrowy tryb
życia. Uważamy, że bardzo ważne jest zapobieganie chorobom,
w związku z tym często wygłaszamy pogadanki w świetlicach
osiedlowych. Już widać rezultaty, gdyż coraz mniej starszych
ludzi przychodzi do przychodni, chociaż jeszcze nieraz muszę
tłumaczyć jakiejś starszej pani, żeby lepiej poszła na spacer,
zamiast siedzieć przed telewizorem. Tłumaczymy, że bardzo
ważna jest sprawność fizyczna, a także umysłowa. Oczywiście
to, czego uczymy naszych pacjentów, sami stosujemy w swoim
życiu.
– Ja mam też dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Pracuję jako kierownik na budowie. Budujemy duże kompleksy –
nazywamy je rodzinnymi. Polega to na tym, że na tym samym
piętrze mieszka młode małżeństwo, często z dziećmi, a zaraz
obok starsi rodzice. Jest to bardzo wygodne, bo rodziny mogą
sobie wzajemnie pomagać i dziadkowie mogą cieszyć się wnukami, które mają pod bokiem. W takim kompleksie znajdują się
również mieszkania dla samotnych ludzi, którzy też doświadczają opieki ze strony sąsiadów. Wszyscy żyją jak w jednej dużej
rodzinie i nikt nie czuje się samotny. Na parterach znajdują się
sklepy, przychodnia, bank, przedszkole – żłobków zaś nie ma,
bo wszystkie matki nie pracują do trzeciego roku życia dziecka.
Bardzo ważna jest świetlica, gdzie skupia się życie towarzyskie.
Chciałbym jeszcze dodać, że nie są to mieszkania własnościowe;
każdy ma takie, jakie potrzebuje i bardzo łatwo jest zamienić się
na inne. Z przeprowadzką też nie ma problemów, bo wtedy jest
przecież wiele osób chętnych do pomocy. Przede wszystkim są
to mieszkania ciepłe, zdrowe i niedrogie. Ja też z moją rodziną
mieszkam w takim kompleksie.
95
Sai Ram – lato 2010
– Ja właśnie mam sklep ze zdrową żywnością na takim
osiedlu. Mamy dużo klientów, bo coraz więcej ludzi jest wegetarianami. I, co najważniejsze, w naszym sklepie żywność jest
tańsza, bo nie musimy wydawać pieniędzy na drogie reklamy,
a nasi dostawcy nie muszą produkować roślin na paszę dla
zwierząt, tylko to co jest przeznaczone dla ludzi.
Dostajemy wszystko bezpośrednio od rolników, dlatego mamy świeże warzywa i owoce bez konserwantów. Nasi pracownicy
pracują po 8 godzin; soboty i niedziele mamy wolne. W naszym
sklepie również szeroko propagujemy wegetarianizm; zawsze
są wyłożone ulotki z różnymi przepisami. Zresztą nasi klienci
chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami.
– Ja jestem emerytką i też mieszkam na takim osiedlu.
Muszę dodać, że mamy dużo zieleni, sami sadzimy drzewa
i kwiaty i dbamy, żeby było czysto. Jest dużo ławeczek. Latem
mamy gdzie posiedzieć i wygrzać stare kości na słoneczku. Ale
najwspanialsza jest nasza świetlica. Możemy tam obejrzeć dobry
film, taki bez przemocy, porozmawiać z przyjaciółmi, pośpiewać,
potańczyć. Mamy spotkania z różnymi interesującymi osobami,
np. z przedstawicielami różnych religii, a także – jak właśnie
mówił pan doktor – pogadanki na temat zdrowia. Śpiewamy
pieśni duchowe i medytujemy. Możemy również skorzystać
z nauki języków obcych, bo mamy emerytów, którzy za darmo
chętnie dzielą się swoją wiedzą. My kobiety przynosimy ze sobą
swoje robótki na drutach czy szydełku, żeby nie siedzieć bezczynnie. Ostatnio nawet jeden z mężczyzn pokazał, że potrafi
pięknie robić na drutach. Potem te nasze szaliczki, czapeczki
i sweterki dajemy do rodzinnego domu dziecka. Mamy też salę
z przyrządami do ćwiczeń, ale to wolą panowie, zaś my kobiety lubimy pospacerować. I tu muszę pochwalić administrację
naszego osiedla, która sprawiła, że wspólnymi siłami powstała
ścieżka przyjaźni – chyba będzie miała około pięciu kilometrów – przy której już posadziliśmy dużo drzew i krzewów, a na
wiosnę posiejemy nasze ulubione kwiaty. Zwłaszcza w niedzielę
jest bardzo przyjemnie wybrać się na spacer, gdyż można wtedy spotkać wielu znajomych. Zresztą wszyscy się pozdrawiają
96
Sai Ram – lato 2010
i uśmiechają do siebie – człowiek czuje się wtedy o wiele młodszy.
Coraz więcej młodych ludzi przychodzi do naszej świetlicy, bo
chcą się uczyć od nas, a także przychodzą na ścieżkę przyjaźni.
Dziękuję Bogu, że tak wspaniale zaczyna się dziać w naszym
kraju, jak również na całym świecie.
– Teraz kolej na mnie. Znacie mnie pewnie państwo z ekranów telewizorów, bo często występuję w różnych programach.
Jak sami wiecie, moje piosenki są spokojne, refleksyjne i łatwo
wpadają w ucho, tak że każdy może je zanucić. Najbardziej
jednak lubię śpiewać pieśni duchowe na koncertach, gdy mam
kontakt z publicznością i widzę, jak otwierają się serca, co mnie
bardzo cieszy, bo wtedy czuję się potrzebna. Ostatnio zauważyłam, że zaczynają się zmieniać programy telewizyjne i jest w nich
coraz mniej reklam, bo ludzie nie chcą kupować reklamowanych
towarów, gdyż wiedzą, że jest to po prostu naciąganie klienta.
Jest coraz więcej pozytywnych reportaży, w filmach nie ma już
przemocy, można zobaczyć piękno naszego kraju, a także piękne
zakątki na całym świecie. Wszędzie też pokazują coraz więcej
szczęśliwych ludzi.
A ty młodzieńcze co chciałbyś nam opowiedzieć?
– Ja, ja skłamałem, nie zgubiłem portfela, a te pieniądze
chciałem sobie zostawić, bo widziałem na wystawie w księgarni
książkę , którą chciałem sobie kupić. Lubię fantasy, bo bohaterowie potrafią tak wiele. Tak prawdę mówiąc, żyję w świecie
marzeń, bo nie potrafię żyć w tym realnym świecie. Moi rodzice
ciągle narzekają, mają coraz więcej pragnień, koledzy też interesują się tylko stroną materialną i po prostu nie widziałem sensu
życia. Po tym, co dzisiaj usłyszałem, narodziłem się na nowo,
bo przecież tak naprawdę, to ja o tym wszystkim marzyłem.
W tym roku zdaję maturę i chciałbym iść na medycynę i zostać
takim lekarzem, jak opowiadał pan doktor. Dziękuję bardzo za
te wspaniałe wiadomości, a tu, proszę, są pieniądze za bilet, bo
ja już nie chcę tej książki, a to co tu usłyszałem jest piękniejsze
od wszystkich fantasy. Tak mi wstyd, że państwa okłamałem.
Chciałbym mieć takich wspaniałych przyjaciół.
97
Sai Ram – lato 2010
– Jesteś moim przyjacielem i pewnie pozostali pasażerowie
tego przedziału też tak uważają? – stwierdził doktor.
Wszyscy wstali i uściskali chłopca, życząc mu wszystkiego
najlepszego i zapewniając o swojej przyjaźni.
Jadwiga Marczak
98
Sai Ram – lato 2010
Sai-Ramek
Patrycja i Promyczek
Pewnej pięknej majowej niedzieli Patrycja pojechała z rodzicami do babci Hani na wieś. Lubiła tam jeździć, bo mogła
wyjść na podwórko, no i babcia zawsze miała dla niej jakieś
smakołyki.
Po obiedzie mama pozwoliła jej pobawić się na podwórku
w piasku. Właśnie dostała od babci wiaderko, szpadelek, grabki
i foremki.
Gdy zaczęła robić babki z piasku pomyślała sobie, że o wiele
przyjemniej jest bawić się z dziećmi w przedszkolu. Tutaj na wsi
nie miała koleżanek, a Wiki, córeczka cioci Beaty i wuja Pawła
była jeszcze za mała na taką zabawę.
– Dzień dobry, Patrycjo, czy chcesz się ze mną pobawić?
Zaskoczona Patrycja uniosła głowę i zobaczyła przed sobą
śliczną dziewczynkę, ubraną w piękną sukienkę i taką jakąś
świetlistą.
– Naprawdę chcesz się ze mną bawić? To wspaniale. Jak się
nazywasz? Jestem Promyczek.
To mówiąc wzięła Patrycję za rękę i znalazły się w innym
świecie. Ich oczom ukazała się słoneczna leśna polana. Tyle tam
było pięknych kwiatów i różnokolorowych motyli. A pośrodku
polanki tańczyły dzieci podobne do Promyczka. Oczywiście
poprosiły nowo przybyłe do wspólnej zabawy. I wszyscy razem
zaśpiewali.
Cieszmy się, radujmy
Rozsiewajmy światło dookoła
Szczęśliwy świat budujmy
By wszystkim było wesoło
I choć deszczyk nieraz pada
Jest zawsze na to rada
Przecież miłość w sercach mamy
Żadnym smutkom się nie damy
99
Sai Ram – lato 2010
A później Patrycja patrzyła, jak te dziwne dzieci dotykały
kwiatków, a one pięknie rozkwitały. A to wyprostowały źdźbła
trawy, a to nakierowały gałązkę na drzewie w stronę słońca
i widać było, że to sprawia im dużą przyjemność.
W tym cudownym świecie Patrycja czuła się wspaniale, lecz
pomyślała, że powinna wrócić do mamusi i tatusia.
– Promyczku, czy jeszcze kiedyś cię zobaczę?
– Tak Patrycjo, gdy się obudzisz rano i ujrzysz promyczki
słońca, to będę ja, a wtedy uśmiechnij się do mnie. Gdy będziesz
radosna i pełna miłości, też będziesz promyczkiem, rozświetlającym całe swoje otoczenie.
I wtedy dziewczynka zobaczyła, że znowu siedzi na podwórku u babci. Lecz już teraz nie było jej smutno, bo promyczki
słońca się do niej uśmiechały.
Jadwiga Marczak
100

Podobne dokumenty