Where does the tradition finish? Gypsy rules and Romany reality

Transkrypt

Where does the tradition finish? Gypsy rules and Romany reality
Jerzy Norbert
Grzegorek
GDZIE KOŃCZY SIĘ TRADYCJA WŁADZY
CYGAŃSKIE PRAWA A ROMSKA RZECZYWISTOŚĆ
1
Spis treści
Oczami ludzi
Wstęp
Więź społeczna
ROZDZIAŁ I
Ojczyzna jako korelat tożsamości
1.1 Wizje świata i koncepcje wierzeń
ROZDZIAŁ II
Kultura głęboka – rodzina romska
2.1 Intymność narodzin
2.2 Małżeństwo
2.3 Śmierć
ROZDZIAŁ III
Normy moralne . Natura interakcji symbolicznej
3.1 Czyste i nieczyste
3.2 Władza i autorytet
3.3 Skalania i przysięgi jako partykularyzm kultury romskiej. Różnice
międzygrupowe na poziomach podsystemów aksjo - normatywnych
3.4 Gdzie kończy się tradycja władzy
Podsumowanie
Lista osób, z którymi zostały przeprowadzone wywiady biograficzne
Bibliografia
2
Oczami ludzi
W powyższej pracy wykorzystane zostały fragmenty wywiadów biograficznych
zebranych podczas badań własnych. Osoby, z którymi przeprowadzone zostały wywiady to
Romowie z różnych grup takich jak Roma Polska, Xaladytka Roma i Bergitka Roma.
Wywiady przeprowadzone zostały również z nie-Romami 1 w celu uzyskania kontrastu, jaki
występuje pomiędzy dwoma odrębnymi społecznościami.
Łącznie analizie poddano wywiady z 17 kobietami i 19 mężczyznami z różnych
regionów Polski. Celem, dla którego wybrane zostały osoby pochodzące z różnych grup
romskich, było uzyskanie pełnego spektrum obrazu etniczno-kulturowego występującego na
terenie Polski. Porównanie odmienności zachowań i treści kulturowych poszczególnych
społeczności romskich spowodowało możliwość konfrontacji a w konsekwencji weryfikację
cech wspólnych i odmiennych. W tekście znajdują się skrótowe miana osób. Przykładowy
skrót [M/R2.X.Przem.72.M.H.] oznacza mężczyznę – Roma w wieku 72 lat, należącego do
grupy Xaladytka Roma, pochodzącego z Przemyśla. Natomiast skrót [M/P9.P.79.J.W.]
oznacza mężczyznę nie-Roma, pochodzącego z Polesia, w wieku 79 lat. Niekiedy brakuje
informacji określającej wiek respondenta. Nie wynika to z przyczyny niechęci podania tej
informacji, lecz z powodu braku autentycznych dokumentów 2 mogących ten wiek
potwierdzić. Respondent w takiej sytuacji określał swój wiek w przybliżeniu, co zostało
oznaczone nawiasem np.[K/R3.RP.W.[85].H.W.]. Pełen spis respondentów znajduje się w
indeksie biograficznym.
Pracując nad tą pracą uznałem, iż użyte wypowiedzi, traktowane jako materiał
empiryczny o charakterze jakościowym, będą stanowiły pomoc oraz cenne uzupełnienie.
1
Określeniem nie- Romów traktujemy potocznie wszystkich nie będących pochodzenia romskiego. Bardziej
trafnym byłoby określenie Polacy z tym, że Romowie, z którymi zostały przeprowadzone wywiady również są
Polakami.
2
Zwłaszcza starsi Romowie nie posiadają wiarygodnych dokumentów. Dowody osobiste lub tez inne
dokumenty wystawiano im dopiero w latach pięćdziesiątych, do których wpisywano orientacyjną datę urodzenia
często niezgodną ze stanem faktycznym.
3
WSTĘP
Drogi czytelniku
sięgając po tę książkę zapewne nurtują cię pytania dotyczące zasad życia ludzi, o
których pisane są pieśni, opowiadania i legendy wzbogacone nutą tajemnicy miłości czy
zdrady. Niejednokrotnie mogłeś się spotkać z opowieściami o Cyganach, których celem było
wywołanie lęku lub niechęci. Opowieści takie zazwyczaj ubierane bywały w dramatyczne i
nieprawdziwe wydarzenia. Jednak nie będziemy tutaj zajmować się stricte stroną poetycką
lecz zagadnieniem opisującym kulturę „narodu” przez wieki budującego swoją tożsamość.
Moim celem jest intrygujący temat wzbudzający zainteresowanie nie tylko
socjologów, etnologów czy kulturoznawców, ale również ludzi żyjącymi po sąsiedzku z
Romami na „tej samej ulicy” czy w tym samym bloku mieszkalnym. Romowie jako sąsiedzi
wzbudzają zaciekawienie a niekiedy kontrowersję swoim zachowaniem czy sposobem
ubierania się. Jak wiemy społeczność romska przez wieki chroniła przed okiem świata nie –
romskiego swój kodeks etyczno – moralny. Zamknięta przed światem zewnętrznym
wspólnota romska, kultywująca swe tradycyjne obyczaje, rządzące się własnymi prawami,
porozumiewająca się sobie tylko znanym językiem, nie dopuszczała do poznania sekretów ich
życia. Również w obecnej w dobie globalizmu Romowie nie są otwarci na uzewnętrznianie
się i obnoszenie z sobie tylko znanymi problemami i waśniami wewnątrz wspólnoty. Jak
zatem wygląda struktura wewnętrzna tej społeczności? W jaki sposób przejawia się wizja
świata i poczucie własnej tożsamości? Na czym opiera się wewnętrzne prawo i czy stanowi
niezłomny kanon społecznej struktury? Kim jest przywódca Romów? Czym są przysięgi i
skalania obowiązujące Romów tylko przed nimi samymi i ich przywódcą? Czy w
egzekwowaniu prawa jest miejsce na przekonania jednostki? Jaką formę obrała władza nad
Romami? Wreszcie, gdzie kończy się granica tradycji prawa?
4
Więź społeczna
Gdy będziemy rozpatrywać społeczność w ramach jej struktury wewnętrznej chcąc
poznać zasady współistnienia na poziomie podejmowanych decyzji dotyczących jednostek i
grup, musimy przyjrzeć się treściom płynącym z więzi moralnych, skupiających jednostki i
grupy w całość funkcjonującej społeczności.
Więź moralna spaja strukturę społeczną przede wszystkim w aspekcie kulturowym.
Jest ona relacją jednostki i stosunkiem do poszczególnych jej członków, rozpatrywaną w
kilku kategoriach. Ramy te nazywać będziemy powinnościami moralnymi. Aby zaistniała
grupowa więź moralna niezbędnym jest wytworzenie „zaufania” jednych wobec innych.
Zaufanie jest pewnego rodzaju oczekiwaniem honorowego postępowania członków grupy
wobec nas. Równie ważną powinnością jest „lojalność” będąca odzwierciedleniem zaufania.
Lojalność innych wobec nas i nas wobec innych, określa nienaruszalność zaufania. Jednym z
jej elementów stanowi wywiązywanie się z powierzonych nam obowiązków i zobowiązań,
jakie na nas nałożono, wobec statusu przynależności do grupy. Naturą zachowania spójności
życia społecznego, i nie oddzielnym elementem więzi moralnej, będzie „solidarność”.
Solidarnością nazywamy dbałość o interesy wszystkich członków społeczności, której
stanowimy składnię. Natomiast najbardziej interesującym nas aspektem solidarności jest to, iż
gdy naruszane zostają interesy ogółu, niejako nacechowani moralnie, stajemy w jego obronie,
nawet kosztem naruszenia własnych interesów. Poświęcenie to, wobec społeczności, w której
współegzystujemy
umiejscawia
nas
w
przestrzeni
społecznej,
nacechowując
nas
autoidentyfikacją, wyłaniając własne „ja”. Tym samym własne „ja” określa naszą tożsamość,
czyli przynależność wpisującą się w istnienie całej społeczności. Więź moralna indywidualnej
społeczności, czyli takiej, która posiada swoistość cech o właściwych sobie tylko walorach
kulturowych i historycznych a tym samym posiadającej własną tożsamość, dysponuje
niewymierną siłą nacechowaną emocjonalnie. Czym innym będzie wówczas stawanie w
obronie członków własnego społeczeństwa a czym innym udzielanie pomocy członkom
innego, nawet wówczas, gdy łączą nas z nimi więzi partnerstwa. Przykładem najprostszego
zobrazowania takiej sytuacji może być Europa, której wspólne korzenie cywilizacyjne
stanowiące o wspólnej historii, religii mogłyby wskazywać, iż w razie ataku na któregoś z
sąsiadów wszyscy inni staną w obronie poszkodowanego. W przypadku gdy zostaje
zaatakowana suwerenność społeczności, w której żyjemy (nasz kraj) stajemy bezwarunkowo
w jej obronie w pospolitym ruszeniu nie patrząc na koszty. Innym natomiast będzie rodzaj
5
więzi moralnej i jej elementu jaką jest solidarność. Nawet wtedy, gdy podpisany zostaje pakt
o bezwarunkowej pomocy jednego państwa wobec drugiego, w razie napaści pomoc innego
państwa jest ograniczona. Brany jest pod uwagę interes własny. Nie będziemy ryzykować
utraty życia członków naszej społeczności. Nie mówimy wtedy o poświęceniu się nas wobec
innych bezgranicznie i bezwarunkowo. Co zatem spaja nas w zbiorze społecznym i
wyodrębnia nas na tyle, abyśmy poświęcali się sobie kosztem najwyższym?
Spróbujmy przeanalizować najważniejsze elementy, stanowiące o tożsamości Romów,
będące elementami więzi moralnej tej społeczności.
6
1. Wizje świata i koncepcje wierzeń
„Rajput, Romano Chavo nie mogą żyć jak tylko będąc wolnymi” 3 , gdyż jak twierdzą
bez wolności nie ma miłości, które jest słońcem ogrzewającym ich duszę. Według Romów,
gdyby istniał tylko jeden jedyny człowiek, który miłowałby Boga, sam Bóg zrealizowałby
swój zamysł miłości. Romowie przekonani są, że rola dobra musi być o wiele większa niż zła,
ponieważ inaczej świat a tym samym człowiek już dawno przestałby istnieć. Patrząc z tego
punktu widzenia świata, Romowie zachowali wiarę w Boga, mimo przeciwności losu i
prześladowań. Wolność i tolerancja jaką wykazują Romowie wyjaśnia także ich koncepcję
miłości i małżeństwa oraz oddania wobec drugiego z partnerów, gdzie dominuje równość
oparta na współistnieniu a nie na dominacji jednego tylko z partnerów jako głowy rodziny.
Gdyby ta symbioza na poziomie pary, najmniejszej komórki społecznej, była przyjęta przez
inne narody i ludy, ludzie lepiej by się rozumieli 4 .
Romowie wierzą, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz. Czy jest to wpływ
kościoła katolickiego, czy po prostu indoeuropejski antropomorfizm? Jednak dla samych
zainteresowanych nie jest to tak bardzo istotne. Najistotniejszym jest, bowiem sposób
pojmowania wyrażenia „na obraz”. Wyobrażenie i jego pojęcie objawia się przez wolność
świadomości. Człowiek w nieskończenie wielkim wszechświecie jest nieskończenie mały.
Jednakże pomimo swojej małości jest jedynym świadomym bytem tego wszechświata;
stanowi, w sensie fizycznym, jego integralną część. Domena Boga w świadomości Romów
jest wszechobecna i wszechmocna. Jeśli przyjmiemy, iż Stwórca jest taki, jakim Go sobie
wyobrażamy, to musi być nieskończenie kreatywny; w dalszym zaś rozrachunku, poprzez tę
boską cząstkę – myśl jego współtworzenia, także i my tacy jesteśmy. W ten sposób każda
myśl, która przechodzi przez umysł człowieka, jest myślą bądź to twórczą bądź niszczącą,
która z całą pewnością zostanie zrealizowana, niezależnie od tego, kiedy - w danej czy też w
innej chwili. Fakt ten znajduje potwierdzenie w ludowych baśniach.
Owa koncepcja wielkości człowieka i jego powołania jest dodatkowo wzmocniona
przez zasadę naturalną, gdyż według Romów, każda filozofia, każda religia, która jest
sprzeczna z naturą człowieka, jego godnością, jest nieludzka. Prawo przecież ustanowione
jest dla człowieka a nie odwrotnie.
3
4
Kochanowski J., Histoire, culture et langue du peuple tsigane, Paris 1994., s. 71
Ibidem
7
Koncepcja świata wyrażana przez Romów, wyjaśnia płynność, z jaką potrafili oni
zintegrować się w religiach lokalnych, zarówno w Indiach jak i w Europie.
Analizując
myśl
orientalistów,
w
szczególności
zagadnienia
związane
z
religią
mezopotamską, narzuca się pewne sprecyzowanie odnośnie dwóch głównych pytań, które
zawierają się w każdej religii i w każdej koncepcji świata. Pierwsze pytanie dotyczy celu i
sensu życia na ziemi. Drugie zaś życia po życiu ziemskim – materialnym a precyzując, czego
możemy się w tym drugim spodziewać?
Celem i sensem życia człowieka to stawać się coraz bardziej człowiekiem, rozwijać
się we wszystkich kierunkach (ekonomicznym, społecznym, moralnym) to znaczy stawać się
coraz bardziej wolnym i szczęśliwym, coraz bardziej świadomym siebie samego i świata,
który nas otacza. Ewoluując człowiek wyposażał groby przodków we wszystko, co konieczne
(broń, narzędzia) na przyszłe życie. Gdy poznał Boga kontynuował tę ewolucję, lecz by być
bliżej Boga, którego symbolem religii jest słońce. On tworzy jedność z rodzicami,
przyjaciółmi i wszystkimi ludźmi; który zdaje się być źródłem nieskończonej miłości i przy
Jego boku będzie dzielił drugie życie. Wcześniej jednak musi się do tego przygotować
znosząc trudy i cierpienia padołu ziemskiego.
Romowie, wyznający niegdyś hinduski sposób życia, zetknęli się w Turcji z Islamem,
a w Europie z Chrześcijaństwem. Niektórzy zostali gorliwymi wyznawcami tych wielkich
religii. Wiadomo jednak, iż jeśli nawet ulegali z jednej strony wpływom lokalnej kultury, to z
drugiej - przejmowanie religii danego kraju nie wiązało się z całkowitym porzuceniem
własnych wierzeń. W ogólnym zarysie, Cyganie wyznają wiarę jedynie w Baro Devel 5 ,
dlatego też nigdy nie byli uważani za prawdziwych Chrześcijan czy Muzułmanów.
W religii Romów, podobnie jak w innych, występuje obok Boga także i diabeł.
Uważają, że istnieje on przez wzgląd na wolność człowieka. Człowiek jest wolny w tym, co
robi natomiast każde naruszenie tej wolności, zarówno w dziedzinie ekonomicznej,
politycznej, socjalnej czy moralnej, wywołuje przemoc. Silne poczucie wolności jest oknem
do całokształtu zachowań społeczności cygańskiej. Analizując to podejście do religii i jej
znaczenia słusznie Romowie uważani są za symbol wolności.
Istota ludzka od wieków zadaje sobie pytanie odnoszące się do istnienia Boga. Wielu
odpowiada, że nie, gdyż jeśli tak, to diabeł nie powinien istnieć. Innej zgoła odpowiedzi
udzielają romscy szowiniści; wychodzą oni z założenia, że należy inaczej precyzować
zagadnienie – trzeba raczej dopytywać się, czy Bóg, obdarzając rodzaj ludzki „niebezpieczną
5
Baro Devel - Wielki Bóg
8
wolnością”, nie popełnił błędu. Jak pisał Vania Kochanowski: „(...) diabeł istnieje, ponieważ
człowiek jest wolny a nie, dlatego, że nie ma Boga[...]Romowie wierzą, że nie pomylił się,
ponieważ uważają Wolność za najcenniejszy dar, najprawdziwszy dobytek człowieka”. 6
Natomiast, jeśli w całym świecie znajduje się choćby jedna dusza, doświadczająca aktu
miłości, Bóg nie może się mylić.
Żeby przetrwać, Romowie zwykli akceptować dominującą religię kraju, w którym
żyli; był to jedyny możliwy i skuteczny sposób na uniknięcie religijnych prześladowań.
Nawrócenie nie urastało do rangi przeszkody; o ile jednak z jednej strony odbywało się w
szybkim tempie, to z drugiej pozostawało wyłącznie w płaszczyźnie fikcji - było
nieprawdziwe. Na gruncie powyższych rozważań można postawić pytanie czy ewangelizacja,
jeżeli będzie wymuszona indoktrynacją, nie doprowadzi do zniszczenia liberalizmu tolerancji,
który jest nierozłączny w pran – cygańskiej duszy?
Chcąc nadmienić kwestię wiary Romów w Kościół, warto odwołać się do
powszechnego wśród nich porzekadła: Cygan idzie dwa razy do kościoła; pierwszy raz - żeby
być ochrzczonym, drugi - żeby być pochowanym. Romowie są sceptyczni, co do niektórych
aspektów Chrześcijaństwa; typowym ich wyróżnikiem jest fakt, iż nie darzą zbytnią sympatią
księży i sióstr zakonnych. Według wielu człowiek jest istotą tak przez Boga skonstruowaną,
dla której konieczne a zarazem niezbędne jest małżeństwo, wobec czego celibat jest czymś
nienaturalnym, pozorowanym.
Niezależnie od wiary w Kościół, Romowie uroczyście obchodzą dni niektórych
Świętych. Czas ten celebrują zwykle specjalnymi posiłkami - daniami oraz napojami;
zapraszając
naturalnie,
do
wspólnego
świętowania
krewnych
i
przyjaciół.
Charakterystycznym motywem jest skupienie się na zewnętrznej oprawie święta, spośród
których to motywów wątek strawy bierze górę nad pozostałymi; przygotowuje się, bowiem
całe mnóstwo przeróżnych rodzajów dań. Znamiennym obrzędem, obchodzonym ku czci
jednego z obwołanych Świętych, jest Dzień Św. Mikołaja; wyprawiany w połowie grudnia.
Wśród starszych Romów wzorcowym przykładem jest, iż zwykle nie pamiętają oni wręcz
prawidłowych dat różnorakich uroczystości obchodzonych przez własne społeczeństwo, stąd
nie obchodzą także własnych urodzin, nawet, jeśli by chcieli. W zamian za, poniekąd jako
rekompensatę, służy im owe coroczne święto, które mogą traktować jako swoje urodziny i
jako takie obchodzić.
6
Vania de Gila Kochanowski., Gypsy Studies, New Delhi, 1963
9
Badania antropologów oraz etnologów dowodzą, że religia Romów jest bardzo bliska
hinduizmowi i pogaństwu. Nawiązując do hinduskiej mitologii i boskiej historii, główne
aryjskie bóstwa to: Indra (bóg Burzy), Varuna (pan wody), Mitra (przyjaciel, personifikacja
przedstawiciela Słońca), Agni (ogień). Ich wrogami albo też demonami są Dasyus, Ahi, Susna,
Vritra, które próbuje się zwyciężyć.
Według M. I. Kaunavine 7 , rosyjskiej badaczki, rosyjscy Romowie zachowali legendy
o Brahmie, Indra, Vishnu, Agni, Lakhsmi, Prithvi. Ostatnie bóstwo nazywają Matta (matka).
Romowie w Skopii (poprzednia Republika Macedońska) zwą ją Mautia. Bóg Brahma jest
stwórcą, Vishnu – ciągłością, Siva zabija niegodziwość i diabła. Lokesh Chandra opisuje
pogaństwo w kontekście wiary uniwersalnej: „(...) pogaństwo jest strumieniem duchowej
kultury i materialnej cywilizacji w rytmie uniwersum przekształcającym się w całokształt
wewnętrznej jedności. Pogańskie poszukiwanie jest wieczne, nawet poza naszą możliwością
postrzegania. Wędrujemy przez wszystkie zewnętrzne światy żeby dotrzeć na końcu do
wewnętrznej świątyni. Jesteśmy Religiami Kosmosu, pielgrzymami do źródła. Człowiek i
natura są jednym - skazani na złudzenie bycia różnymi. W starożytnym indo-europejskim
świecie uświadomienie, spełnienie było celem przemiany, tak różnym od objawienia w
Judaistycznej tradycji”. 8 Natomiast W. R. Rishi zauważa, że: „(...) w starożytnych legendach,
mitologiczne elementy oznaczają się silniej i charakterystyczne cechy hinduskiej mitologii są
tak wyraźne, że nawet imiona spotykane poza tymi opowieściami przypominają analogiczne
bóstwa w hinduskiej teologii jak np. Brahma, Yag(agni), Jandra(indra), Mata“. 9 Stwierdza,
że cygański kaznodzieja stworzony jest dla Om, co nawiązuje do hinduizmu. Om to cały
świat, przeszłoś, teraźniejszość i przyszłość; wszystko zaś to Brahma. Ta mistyczna
monosylaba jest przedmiotem religijnych medytacji, najwyższej skuteczności będącej
atrybutem nie tylko całego świata, ale także elementem Om. Romański Barma (hinduski
Brahma) jest widziany w bóstwie Omoni - wiecznym świecie, transfiguracji Brahmy, w
którym się zawiera, tak jak Brahma w Triune.
Cygańska pisarka Agnes Vranxy, odnotowała w swoich zapiskach: „Romskie religijne
uczucia mają różne korzenie. Z jednej strony, pojawia się symbol Słońca, ogrzewającego i
oświecającego każdą istotę i każdego człowieka, bez dyskryminacji, wszędzie tam gdzie jest
wielka miłość, tolerancja i wspaniałomyślność. Nawet dziś, w niektórych grupach, obecne są
pozostałości modlitw wielbiących Słońce. Z drugiej strony, i prawdopodobnie starszej, jest
7
8
9
Por.: Shyam Singh Shashi., Roma Culture and Heritage,EGE, New Delhi 2001, s. 32
Ibidem
R. Rishi., Multi-Lingual Romani Dictionary – India, Roma Publishers, Chadigarth, 1974, s. 21
10
wyższość Trójcy, indiańskiego ‘Trimurti’, z której pochodzi symbol, ’Trushul’, który w
chrześcijańskiej formie stał się romańskim słowem oznaczającym Krzyż. Krzyż reprezentuje
spotykanie się liniowego czasu i przestrzeni. Uniwersum Trójcy to dla człowieka system, gdzie
nieskończoność rzeczy może być wymieniona na perfekcyjną równowagę”. 10 Kochanowski
zaś opisuje religię i filozofię Romów w formie apelu: „Celem zaprezentowania religii
szowinistycznych Romów, która prawdopodobnie była religią naszych europejskich przodków,
jest nie pokazanie, nie postępowanie w doktrynie czy teologii, ale wołanie do wszystkich ludzi
o dobrą wolę, tolerancję i szacunek dla ideologii sąsiadów, zauważanie naczelnych zasad w
ludzkich relacjach. Nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna się innych. Przede wszystkim,
cała ‘naga prawda’ może przynieść wkład w obronę indywidualności, więc zarazem ludziom i
narodom wszelkich nacji, przed manipulacjami, których celem jest wykorzystywanie się
wzajemnie, ograniczanie wolności, co z kolei oznacza przemoc”. 11 Idąc dalej, autor rozpisuje
się na temat Boga jako źródła życia i oświecenia istoty ludzkiej: „Na stepach Centralnej Azji,
gdzie my, Europejczycy żyjemy, zgrupowani w wojskowych państwach, mamy jednego Boga –
Słońce; symbol Miłości i absolutnej Tolerancji: On dba o wszystkie stworzenia i oświeca
wszystko bez dyskryminacji. Ta absolutna Tolerancja objawiła się później za panowania
Ashoka i Kanishka. Tylko temu drugiemu udało się zrealizować ten ideał. To był właśnie ten
okres indo-europejskiej historii, w którym sięga się do samych korzeni, piętna duszy
Wolności-Tolerancji, tak charakterystycznych dla szowinistycznych Romów. To podstawa ich
etyki, ich koncepcji świata [...] Rajput nie może żyć bez swobody. Idąc dalej, bez wolności nie
ma Miłości - Słońca, które porusza i ogrzewa dusze. Jeśli byłaby tylko jedna istota, która
kochałaby Boga, mógłby On realizować swój cel- Miłość. A jak wiele milionów i miliardów
kocha i wielbi Go, w swój własny sposób bez zrozumienia diabła i jego różnych form. Z
pewnością, myśląc o romskich szowinistach, dobra część musi być o wiele większa niż zła, w
przeciwnym razie uniwersum dawno by się rozpadło”. 12 W takim odniesieniu religia
stanowiła ostoję i zarazem ochronę wiary Romów w Boga.
Prowadząc badania porównawcze nad wierzeniami Romów trudno jest określić
jednoznacznie ich proweniencję. Etnolodzy doszukują się podobieństw do wierzeń indyjskich.
Czy jednak możemy odnieść wszystkie wierzenia Romów do jednego tylko kraju? Gdy
spojrzymy na rozproszenie kulturowe Romów, a tym samym na obecność prawie we
wszystkich krajach świata, dojdziemy do wniosku, iż część ich dziedzictwa kulturowego,
10
. Shyam Singh Shashi., Roma Culture..., op.cit., s. 36
Vania de Gila Kochanowski,, Gypsy Studies, New Delhi, 1963, część 1 i 2
12
Ibidem
11
11
jakim niewątpliwie jest taniec, muzyka czy literatura przekazywana ustnie, będzie posiadała
tyleż dialektów i form, ile jest krajów zamieszkanych przez Romów. Jednakże nawet
wszystkie te dialekty zebrane w jedną całość nie mówią wiele na temat autentyczności danej
cechy cygańskiej kultury. Trzeba by było owe dialekty porównać z tymi, które na nie
wpływają, a zatem kulturę romską z kulturami, wśród których Romowie żyją. Jako przykład
można podać temat występujący w wielu opowiadaniach: człowiek przekształcony w orła, lub
taki, który sam się w orła przeistacza. Aby uznać czy powyższy wątek jest cygański czy nie,
czy też jest dziedzictwem wspólnym dla całej ludzkości, trzeba byłoby zbadać go we
wszystkich dialektach cygańskich i we wszystkich dialektach autochtonicznych - np.
amerykańskim, rosyjskim, francuskim itp.. Dopiero wówczas można było by hipotetycznie 13
wysnuć, którą społeczność można uznać za jego kolebkę. Czekając na studia porównawcze
między dialektami narracyjnymi cygańskimi i dialektami narodowymi, należy zadowolić się
tym, co zapewni o autentyczności baśni i opowiadań cygańskich - ich szczególnej technice.
Jest to jakby pieczęć, która naznacza osobowość romską. Na pierwszym miejscu jawi się tu
realizm romski 14 . W artykule Verkedirgo; „(...) bajarz europejski nigdy nie opuszcza świata
wyobraźni, podczas gdy bajarz cygański nie przestaje opierać cudownego wydarzenia na
elementach czystego realizmu lub współczesnej nauce”. 15
Poza autentyzmem baśni cygańskich, Kochanowski porusza cechę ich mobilności a
mianowicie, analogicznie jak w tańcu i muzyce cygańskiej, nic nie jest w baśni ustalone
sztywno. Temat muzyczny albo narracyjny nigdy nie będzie opowiadany w taki sam sposób
gdyż będzie przybierać swoisty wymiar w zależności od osobowości wykonującego lub
opowiadającego. Tematy traktować narracyjne są jakby kurtyną, na której Romowie malują
najdziwniejsze zjawiska życia. Dla hindusów, którzy czytali baśnie cygańskie, tak naprawdę
są to baśnie indyjskie. Rajatananda Dasgupta z Kolegium Indologii Uniwersytetu Benares
Hindu oświadczył: „(...) jako badacz historii i kultury hinduskiej, szczególnie zajmujący się
lingwistyką, uważam te baśnie za bardzo interesujące. Wspaniale pokazują powiązanie
Cyganów europejskich z Hindusami, jak to jest już zapisane w ich podświadomości etnicznej.
Bardzo dużo nazwisk i słów z języka codziennego Romane pochodzi z Indii. Kali jest imieniem
wielu dziewcząt hinduskich a historia Nagaraja’i, króla węży i Mathury, jest tą samą, którą
opowiadają babcie hinduskie. Wieki izolacji od swojej ojczyzny i swojej kultury zmieniły bez
wątpliwości sposób życia Cyganów europejskich. Jeżeli chodzi o ich serce to wciąż
13
14
15
Bo nie wiadomo, czy udałoby się dotrzeć do praźródeł motywu
Por.: J. Kochanowski,, Histoire, culture…, op.cit., s. 68 i dalej.
Vekerdi,, Gypsy folklore, New Hungarian Quaterly, nr 30, wrzesień 1968, str. 150-153.
12
znajdujemy tam wpływy hinduskie. Gdy czytałem te baśnie to miałem wrażenie, że czytam
baśnie rodzinne, które słyszałem w dzieciństwie”. 16
Idąc w ślad za powyższymi rozważaniami, przyznając, że oryginalna baśń cygańska
zmieniła się poprzez kontakt z baśniami autochtonicznymi, wyróżnia się ona poprzez swoją
szczególną technikę o wiele bardziej niż te same baśnie w europejskich wersjach. W ten
sposób, jak skonstatował Dasgupta: „(...) mimo wpływów obcych kultura cygańska jest w
swojej esencji hinduska, bo jeżeli nasza muzyka, tańce, legendy są podobne do tych w innych
folklorach, to oznacza to też, że są podobne do tych, co są w Indiach”. 17
Cyganie szczególnie wierzą w wampiry. Wierzenia i sposoby na udobruchanie czy
egzorcyzmy stosowane na wampiry i duchy są tak różne jak wiele jest cygańskich rodzin. Jak
w wielu kulturach, tak i w cygańskiej, wierzenia i zwyczaje ewoluowały w związku z
zewnętrznymi wpływami. Idea wampira i ducha rozwijała się z cygańskiego wierzenia w
zjawę znaną jako mullo. Swego czasu mullo był jednocześnie zjawą i duchem. W tym
przedziale duch był niczym diabeł i bał się wampira; później, pod wpływem innych
różnorakich kultur, duch stał się osobną zjawą. Duchom przypisuje się też wielką ruchliwość,
tzn. wędrowanie razem z rodziną. Zwiększanie się życzliwości ducha mullo głęboko
wczepione jest, a tym samym pokazane innym kulturom, w zwyczaju szwedzkich Cyganów,
którzy wzywają duchy zmarłych krewnych, aby broniły ich przed policją lub by uczyniły ją
niezdolną do ich złapania. Znamienne jest, że duch mullo wydaje się pojawiać dużo częściej
w przypadkach miłosnych niż dla mściwych, nienawistnych czy też pożądliwych powodów.
H. Von Wilislocki podaje, że: „(...) wampir mullo jest gatunkiem, który przychodzi do martwo
urodzonych dzieci. Niemowlęcy mullo rośnie do wieku lat 13, kiedy to jest w stanie wkroczyć
w rzeczywistość śmierci. Jak wampir, dziecko mullo nie ma w swym ciele kości, brakuje mu
również środkowego palca u obu rąk, ponieważ zostawił go w grobie”. 18
Istnieje wiele opinii na temat pochodzenia cech przypisywanych wampirom i duchom.
Na przykład brak kości spowodowany jest tym, że dowiedziano się, iż w grobie po zmarłym
pozostają tylko kości; stąd wywodzi się pogląd, że kości w dalszej drodze nie są już
potrzebne. Wierzenie to jest jednym z najstarszych i nieustannie towarzyszy kulturze
Irańczyków oraz Hindusów. J. Jesim 19 , w swojej książce używa przymiotnika bikokalengro -
16
17
18
19
Kochanowski Jan,, Histoire, culture cyt...., op.cit;. s. 70
Ibidem
Por.: Shyam Singh Shashi, Roma Culture...., op.cit. ,.s. 27
J. Jesim., Romani Cib., Lipsk 1889
13
bezkostny, który wydaje się określać tą samą ideę wampira bez środkowego palca; a która
obecna jest tak wśród Cyganów Bohemii jak i w Indiach czy w Iranie. Brak środkowego palca
może mieć swoje źródło w zwyczaju, który miał miejsce jeszcze w 1953 r. w Nowej Gwinei,
przy składaniu przez matkę ofiary z palca jej martwego dziecka. B. Giliat Smith uważa, że
obyczaj ten mógł być przyczyną odnalezienia wielkiej ilości rysunków „okaleczonych dłoni”,
znalezionych w jaskiniach w Południowej Europie, datowanych na epokę Kamienia.
Przedstawiona poniżej opowieść ilustruje magiczny wpływ kości palca: „Kiedy moja
przybrana matka była jeszcze młodą dziewczyną poszła razem z siostrą do miejsca gdzie
wieszano ludzi. Starzec powiedział im: ”jak to by było gdyby wziąć jakąś rzec od
powieszonego człowieka na szczęście?” Więc poszły czegoś poszukać i znalazły małą kość,
która wyglądała jak palec. Wzięły ją i zatrzymały przy sobie. Gdy musiały przejść przez
cmentarzysko poczuły strach. Młodsza powiedziała: ”Rzućmy palec na cmentarz” W drodze
powrotnej znów szły przez cmentarz i wtedy zobaczyły wiszący w powietrzu palec. Kiwał na
nie żeby wziąć go z powrotem. Ale one uciekały już szybko do domu, tak szybko jak tylko
potrafiły 20 . Opowieść wskazuje dalej rozciągające się treści - niekonsekwencję odnalezioną w
mieszaniu dwóch postaw, w przypadku ortodoksyjnych Chrześcijan i starych wierzeń
indiańskich, jeśli chodzi o świat duchowy i reinkarnację”. 21
Indyjski bhuta, wampir znany w zachodnich Indiach, jest duszą mężczyzny, który
umarł przedwczesną śmiercią. Urodził się zdeformowany i spędził niewinne życie. Włóczący
się zwykle między północą a wczesnym rankiem, pojawia się jako cienie, migoczące światła
albo mistyczne zjawy na moczarach. Wchodzi w ludzkie ciało i powoduje straszne choroby
lub nawet śmierć. Co gorsza jest w stanie ożywić ludzkie ciało i wówczas zjeść żywego
człowieka 22 . Wśród wielu indyjskich Cyganów, wampiry te przedstawiane są z żółtymi lub
nawet płonącymi włosami. Cała istota może mieć kolor krzepnącej krwi, zaś z zagrzybiałych
ust wystają kły. Duchowa aktywność tych stworów zaczyna pojawiać się przed śmiercią –
naznacza ich jako zwiastunów śmierci. Najważniejszym zwiastunem jest ptak śmierci – sowa.
Jest ona najbardziej związana ze śmiercią 23 . Angielscy i walijscy Romowie wierzą, że sowa
20
Za: Shyam Singh Shashi., Roma Culture cyt...., op.cit. ,.s. 28
Romowie zaczerpnęli swoje wierzenia w wampiry prawdopodobnie z Indii, gdzie wiara na temat reinkarnacji
w człowieka lub zwierzę istnieje do dziś.
21
22
Podobna istota, o takich samych zwyczajach, występuje w północnych Indiach, zwana Brahmapurusha;
przedstawiana jest z wieńcem z jelit wokół głowy, spijająca krew z czaszki.
23
Romowie uważają ją za swoiste uosobienie-wcielenie diabła. Określana bywa również w ich języku jako
rogata sowa i oznacza wiedźmę. Niektóre amerykańskie plemiona Indian uważają pojawienie się sowy za
szczególny znak diabła.
14
pojawia się kilka dni przed śmiercią, a w sąsiedztwie miejsca, do którego ma przybyć, słychać
jej pohukiwanie. Wśród polskich Cyganów - Romów panuje przekonanie, że naznaczonej
śmierci można zapobiec - łapiąc sowę i piekąc ją żywcem; nierzadko też zdarzały się
przypadki zwykłego zabijania ptaka; zwyczaj ten nie jest znany Kelderari, którzy sów nie
uśmiercają. Szwedzcy Cyganie twierdzą, natomiast, że jeśli ktoś jest chory a usłyszy się sowę
trzy razy, człowiek ten umrze. Po śmierci sowa odezwie się znów trzykrotnie, lecz tym razem
będzie to trzykrotny płacz. Odmiennie postrzegany jest nietoperz – ten zwiastuje szczęście –
zwany w różnych dialektach lilijako, bachtali. Największe szczęście zwiastuje wówczas,
kiedy znajdzie się go martwego i uschniętego (nie w fazie gnicia). Skryty do mieszka
zapewnia dobrobyt. Śmierć mogą zwiastować również inne gatunki ptactwa czy zwierząt. I
tak, węże oraz żmije (sap) są zwierzętami ‘nietykalnymi; jeżeli ktoś gada uśmierci – spadnie
na niego sroga kara – umrze on albo ktoś z jego rodziny, albo czeka go jeszcze fala plag i
dopiero w ostateczności śmierć. Co więcej, już sam sen powiązany z owym gadem nie wróży
nic dobrego. Cyganom nie wolno nadto, pod groźbą srogiej zemsty losu, zabijać żab (bheka) i
łasic (phurdyńi)
Wielu Romów wierzy, że po śmierci dusza opuszcza ciało, ale wraca na pogrzeb i
mieszka w nim dalej. Panuje także przekonanie, że każdy ma dwie dusze: jedną, która
podróżuje oraz drugą, która pozostaje w ciele. Jeśli zdarzy się sytuacja, że obie dusze
opuszczają organizm, człowiek umiera i jego duch nie zaznaje spokoju. W tym miejscu
ponownie pojawia się motyw z powyżej omówionego wierzenia - w bezkostne zjawy.
Romowie ściśle trzymają się zasady, by po śmierci człowieka ciało zmarłego było
precyzyjnie strzeżone przed wszystkim, co mogłoby spowodować przeobrażenie go w
wampira. Jest przy tym szeroko rozpowszechniony wśród Cyganów wielu krajów
światopogląd, że do owej przemiany może doprowadzić skaczące wokół zmarłego zwierzę
np. pies, kot, wąż, kura wół czy baran. Nieboszczyk może stać się jednak wampirem także i w
inny sposób – niejako z własnej winy - jeśli za życia nie postępował jak należy, pędził żywot
przestępczy albo był nieczysty. Wampirami mogą stać się, zatem osoby dorosłe z własnej
winy 24 lub też niczym nie zawiniając, pod wpływem działania sił zewnętrznych; ale nie tylko,
bowiem wzorem dorosłych, również i dzieci mogą przeistoczyć się w strzygę. Ponadto
znamienne są wierzenia Romów Moslem w mieście Urosevak, którzy przyjmują za dogmat,
24
Nieczystości ciała lub ducha
15
że wampirami stają się również skąpiec oraz ofiara morderstwa; prócz tego, w Voks i
Dukadjur Metohija Cyganie uważają wampira za cień kogoś, kto ukradł coś za swego życia.
Wygląd ludzkiego wampira, jest zwykle podobny do żywego człowieka, z którego ten
powstał. Ortodoksyjni Cyganie z Kosova Metohija, Stari Ras i Novopazarski Sadzak wierzą,
że ciało, które ma przeznaczenie zostać wampirem, czernieje jeszcze przed pogrzebem. Ciało
wampira to prawie sama galareta z krwią; we wszystkich przypadkach bezkostne. W
zależności od wierzeń, co do ścisłego związku wampira z diabłem, wskazuje się, że może on
zionąć ogniem a ponadto mieć inne diabelskie cechy. W Kosovie, ortodoksyjni Romowie
Moslem uznają, że wampir jest podobny do wiatru w tym jak oddycha i wtedy odchodzi.
Ciało zaś staje się wampirem wtedy, gdy przed pogrzebem puchnie 25 . Gdy zmarły raz stanie
się wampirem, jego przeznaczeniem jest przebywać na ziemi przez pewien czas. Okres ten
różny jest w różnorakich wierzeniach. Powszechnie uważa się, że krwiożerca może
pokazywać się tylko wtedy, gdy słońce jest poza horyzontem; jednakże Cyganie Moslem, w
Mamusa wierzą także w jego obecność za dnia, a zatem niezależnie od tego, czy słońce
znajduje się na tarczy niebios czy też go nie ma. Cyganie Moslem w Pristina wierzą, że
wampiry powstają ze swego grobu w ściśle określone dni - we wtorki i czwartki - i zaczynają
szkodzić oraz krzywdzić. Romowie w Novopazarski Sadzak i Wyższej Morawii przyjmują na
wiarę, że zjawa wampira włóczy się od północy aż do piania koguta lub do świtu, kiedy to
wraca do swojego grobu. W Nocks i Dukadijn mówi się, że widmo pojawia się przez
pierwsze siedem dni po pogrzebie w porze od zmierzchu do piania koguta; zaś ortodoksyjni
Cyganie w Novopazarski Sadzak twierdzą, że jest obecny wręcz czterdzieści dni po
pogrzebie. W Prizrenski Podgor i Podrima wampir wstaje w każdy dzień oprócz soboty przez
sześć tygodni po pogrzebie. Ludzie z tego terenu wierzą, że zjawy nie ma dopóki szczekają
psy; gdy przychodzi – milkną. W Drenika upiór wyłania się wyłącznie między północą a
godziną pierwszą w nocy. W Stari Ras wampir, w siedem dni po śmierci i pochowaniu
pokazuje się swojej żonie i odwiedza ją każdej nocy od zmierzchu do świtu. Może też, w
zależności od okoliczności, zamieniać się w różne zwierzęta jak pies, wół, czy baran; a
odzyskując swą dawna postać może udać się w dowolnie przez siebie obrane miejsce – idzie,
gdzie chce. Po sześciu tygodniach wędrówki staje się nadzwyczaj silny i wówczas może być
groźny. Większość Cygan wierzy, że moc ta spada na niego w ciągu jego pobytu na ziemi.
Nie odnosi się to wszakże do przypadków, gdy widmo pozostaje w posiadłościach ziemskich
dłużej niż czterdzieści dni; po tym bowiem czasie nie trzeba się go już bać. Cyganie Moslem
25
Zewnętrzna powłoka stwora jest jakby z mgły, włosy zaś ma długie do samej ziemi.
16
w Lesani i ich sąsiedzi Serbowie a także Albańczycy wierzą, że jeśli wampir w ciągu
trzydziestu lat takiej egzystencji nie ulegnie destrukcji, przeobraża się ponownie w człowieka,
z tym, że po świecie wędruje już pod innym imieniem.
2. Kultura głęboka – rodzina romska
Rodzina jest najmniejszą komórką społeczną i może być traktowana jako podstawa,
fundament społeczeństwa cygańskiego. Należy nadmienić, iż bardzo ważnym elementem jest
koncepcja małżeństwa. Spojrzenia na małżeństwo cygańskie, na czystość przedmałżeńską
romskich dziewcząt, zależą przede wszystkim od znajomości samych Romów oraz środowisk
i krajów, w których żyli.
Romowie dopuszczają instytucję rozwodu, lecz nie cudzołóstwo, ponieważ jest ono
nie zrozumiałe dla prawdziwego Cygana: miłość jest uczuciem najwspanialszym, wyłącznym.
W związku z tym, że każdy członek romskiej społeczności ma wolny wybór - zostać przy
partnerze lub go opuścić - zdrada nie jest konieczna, jako że w każdej chwili ma możliwość
odejścia. W polskiej rzeczywistości para małżeńska, której związek został przypieczętowany
w urzędzie stanu cywilnego, podejmując decyzję o rozwodzie musi się zwrócić do tajże
instytucji. Pomimo stworzonej u Romów opcji rozwodu, który może zdarzyć się podczas
pierwszych lat małżeństwa (cały ten okres może być wśród chrześcijan, hindusów i
muzułmanów rozumiany jako narzeczeństwo lub też wśród innych ludów jako małżeństwo na
próbę) podkreśla się, że rodzina romska jest najbardziej stabilna ze wszystkich rodzin
europejskich. Rozumie się przez to oczywiście stabilność uczuciową a nie materialną.
-
Prawdopodobnie dzięki owej stabilności uczuciowej, bardzo rzadkie są morderstwa
wśród Romane Chave dokonywane w afekcie. Co więcej, dzięki rygorystycznie
przestrzeganej egzogamii, nie spotyka się wśród nich chorób genetycznych.
Tak samo jak u Radźputowie w Indiach, tak i u Cyganów słowiańskich, zabronione
jest małżeństwo członków tego samego klanu, niezależnie od liczby danego klanu. Różnica
między Radźputami i Cyganami słowiańskimi polega na tym, iż wśród tych drugich, nawet
wewnątrz szczepu, nie jest dopuszczalna możliwość pobierania się; dozwolone jest to dopiero
w czwartym pokoleniu, tłumacząc dokładnie między braćmi i siostrami czwartego „kolana” 26 .
26
pokolenia
17
2.1. Intymność narodzin
Przyjście na świat dziecka jest, w świecie cygańskim, świętem budzącym radość i
szczęście; chociaż z drugiej strony sam poród oraz czas poporodowy uważane są za jeden z
najbardziej „nieczystych”, kalających przejawów życiowych: (...) u nasz to, - wie pan,
naprawdę powiedzieć, to myśmy się takich rzeczy wstydzili. Jak się dziecko urodziło, jak
kobieta urodziła dziecko, to one musiało być w namiocie schowane [KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Po
porodzie pomagała najczęściej jedna kobieta z najbliższej rodziny: (...) mama pomagała,
siostra. Mężczyzn to nie interesowało i ona się wstydziła z namiotu wyjść. Przez parę dni ona
była w namiocie [KR2.RP.S.63.K.Ch]. Istotnym jest fakt, iż mężczyźni unikali kontaktu z
żoną i dzieckiem przez długi czas:... dzieciaka męzcyzna wziął na ręce jak miał dopiero
chyba trzy, cztery miesiące [MR2.RP.S.60.J.Ch.]. Czas ten różnił się w zależności od chęci
samego mężczyzny, niekiedy: (...) do roku czasu trudno było wziąć tego dzieciaka na ręce
(...), lub też od czasu określonego przez prawa grupy; (...) u nas było dwa lata. Matka cy tam
siostra pomagała, ale męzcyzna nie brał [MR18.RP.B.63.C.B.].
Zarówno przed, jak i po porodzie – matka wraz z dzieckiem jest, jako osoba kalająca,
odseparowywana od reszty rodziny. Pomimo, że Cyganie cieszą się z każdej nowonarodzonej
jednostki, większą radością napawa ich przyjście na świat osobnika płci męskiej.
Poród odbywa się w odosobnionym miejscu (w osobnym namiocie bądź w osobnej
izbie). Do pomocy rodzącej może być zawołana osoba z nie-cygańskiej społeczności;
dotrzymywać towarzystwa może także starsza Cyganka. W Królestwie Polskim w I połowie
XIX w. odbywało się to następująco: „Cyganki częstokroć kryją się z rozwiązaniem, a
przynajmniej nie dozwalają do siebie przystępu. [...] Dla położnicy wyścielają łoże z szuwaru
za szałasem taboru swego, w jakimś miejscu pod brzozą albo dębem, których gałęzie
przygiąwszy wkoło do ziemi tworzą z nich budę dla rodzicielki osobną. Przypadają zaś
urodziny w zimie, tedy ustępują rodzicielce osobny kącik szałasu, obsłaniają go gałązkami
sosny lub jodły, albo czym innym, co się zieleni, mchem, barwinkiem itp. Kobiety tymczasem
wszystkie rozbiegają się po wioskach sąsiednich na żebry gałganów i pieluch, a mężowie
rozpalają ognie w chacie, ale strzegą jak najusilniej, ażeby płomień nie pierw buchnął, aż po
odbytym rozwiązaniu, Wtedy dopiero podsycają go łuczywem i smolakami”. 27
27
Za: Ficowski J., Cyganie w Polsce – dzieje i obyczaje, Warszawa 1989. s. 73
18
W związku z przyjściem na świat nowego członka cygańszczyzny, w niektórych
grupach Cyganów w Polsce utrzymywał się charakterystyczny zwyczaj; otóż krótko po
narodzinach jedna z młodych dziewcząt, wywodząca się z tego samego taboru, co położnica,
nabiera wody do dzbana a jednocześnie z niewielkich gałązek sporządza coś na wzór
kropidła; w następstwie obchodzi kolejno, jeden po drugim, wszystkie namioty kropiąc je,
uprzednio zaczerpniętą wodą; przy całości odbywanego rytuału padają z jej ust słowa
życzenia szczęścia „naznaczanym” domownikom; formuła brzmi – Tje avjen bachtale
(obyście byli szczęśliwi). Świadkowie owego zdarzenia zdają sobie sprawę z zaistniałej
sytuacji, że obrządek jest oznaką przyjścia na świat nowego członka wspólnoty, składają
świeżo powitemu moc dobrodziejstw i pomyślności w przyszłym życiu.
Typowa rodzina cygańska charakteryzuje się dużą ilością dzieci; według maksymy:
dużo dzieci – dużo szczęścia. W związku z tym, im więcej dzieci ma dana rodzina, tym
wydaje się szczęśliwsza; odwrotnie zaś - jeśli potomstwa jest niewiele, bądź, co gorsza, brak
– jest to oznaką nieszczęścia i wszystkich życiowych niepowodzeń.
Miłość macierzyńska jest wśród Romów przysłowiowa, nakazuje pielęgnować
dzieci i otaczać je opieką nie tylko członkom danej rodziny - matkom, ojcom, rodzeństwu, ale
nadto swoistym duchom opiekuńczym. Wiara w owe duchy, ‘wieszczki losu’, występuje do
dziś w szczepach Kelderari i Lovari. W obyczajowości cygańskiej wymienia się trzy siostry
zwane Sułbotara, porównywalne z greckimi Parkami. W kilka dni po narodzinach
niemowlęcia (w trzecią noc lub w trzeci wieczór) wyłaniają się ze swoich siedlisk i
przybywają do nowonarodzonego ze specjalną posługą przepowiedzenia przyszłości: „(...)
jedna wróży mu zdrowie i szczęście, mówi o czekającym je powodzeniu w życiu; druga siostra
przepowiada dobre przypadki, które mają mu się zdarzyć, pomyślne koleje losu; siostra
trzecia wymienia zło, które znajdzie w przyszłym życiu dziecka”. 28 Swego czasu rodzina,
spodziewając się ich wizyty, zachowywała obyczaj przedwstępnego ugoszczenia duchów
jadłem i napojem; przed udaniem się na spoczynek zostawiano w namiocie naczynie
wypełnione strawą, wkładając do niego obligatoryjnie trzy łyżki. Ów rytualny poczęstunek
składał się tradycyjnie z wody, soli i upieczonego na ognisku placuszka-rogalika, zwanego
kovrygo. Rytuał miał na celu zyskanie przychylności wieszczek, a tym samym wpłynięcia w
pewien sposób na pozytywny wyrok, co do optymistycznej przyszłości potomka; bowiem
chociaż sułbotara nie mylą się nigdy i wróżba zawsze się sprawdza, można niekiedy zapobiec
hipotetycznym nieszczęściom.
28
Ibidem, s. 74
19
W obecnym czasie nie zauważa się już ciągłości owej tradycji, chociaż – jeszcze przed
drugą wojną światową – zwyczaj ten można było, w niektórych polskich rodzinach
cygańskich, zaobserwować. Abstrahując wszakże od zaniku praktykowania obrzędu, wiara w
odwiedziny trzech sióstr utrzymała się do dzisiaj; mówi się, że są one niewidzialne, ale
niekiedy nocą można usłyszeć, jak prorokują przyszłe losy niemowlęcia. Każdy, komu uda się
posłyszeć wróżbę, musi zachować ją dla siebie, nie wolno jej nikomu powtarzać.
Egzemplifikację mocy przepowiedni „duchów-proroków”, głoszonej przez polskich
Kelderari, podaje J. Ficowski; otóż pewnego razu starsza Cyganka siedziała przy ognisku u
wejścia do rozłożonego namiotu; kiedy nadeszła nocna pora rzekomego przybycia „sióstrwieszczek”, Cyganka posłyszała ich wyciszoną medytację nad losami dziecka, które razem z
matką spało wewnątrz namiotu. Przepowiednia nie przydawała nowonarodzonemu ni
szczęścia ni zdrowia; pozostawanie przy życiu skorelowane zostało przez duchy z długością
„egzystencji płomieni”: „Dziecko będzie żyć dopóty, dopóki ogień w tym ognisku będzie
płonąć”. 29 Przestraszona tak srogą przepowiednią, Cyganka zdecydowała nie dopuścić do
wygaśnięcia płomieni; w tym celu podłożyła chrustu do ognia; czynność miała ponawiać;
jednakże, gdy wieszczki odeszły i ona, znużona snem, zasnęła; ognisko wygasło. Rano
okazało się, że, stosownie do wróżby, dziecko już nie żyje.
Co interesujące i przygnębiające zarazem, nigdy nie rozmija się z prawdą to, co
sułbotara ostatecznie przepowiedzą; wydany wyrok zawsze się sprawdza. Także pozostałe
(poza polskimi) ugrupowania Kelderari wierzą w moc przepowiedni wieszczek, odmiennie je
tylko nazywając – Vorzitori.
Inaczej sytuacja wygląda u polskich Cyganów nizinnych, którzy nie znają zwyczaju
nawiedzania nowonarodzonego przez, decydujące o jego losach, duchy, w tradycyjnej formie.
Zdaje się jednak, że i u nich, choć w bardzo zrębowej formie, wierzenie to przetrwało.
Podobnie, jak u wyżej opisywanych Romów, trzeciej nocy po urodzeniu dziecka namiot
położnicy odwiedza duch, który ustala przyszłe koleje losu noworodka. W związku z tymi
odwiedzinami istnieje zwyczaj, aby w ciągu tej pamiętnej nocy, matce wraz z dzieckiem
towarzyszyła w namiocie starsza Cyganka, jako że: zbyt straszno byłoby samej matce
oczekiwać odwiedzin z tamtego świata.
Jednym ze środków zapewnienia szczęścia i odpędzania nieszczęść są amulety i
talizmany, które przydają się zwłaszcza młodym jednostkom, jako istotom szczególnie
narażonym na wpływ czyjegoś „złego spojrzenia”, zadającego urok.
29
Ibidem
20
Cyganie, wierzą, że dziecko rodzi się „spętane”, wobec czego, aby nie dopuścić do
jego ułomności i kalectwa należy odstraszać złe, powite wespół z nim, moce. Jednym z
obrzędów, usuwających nieczystości niemowlęcia jest chrzest. Obecnie kojarzony jest z
tradycją chrześcijańską, gdzie symbolizuje oczyszczenie z grzechu. Religijny obrządek
mający charakter inicjacji i polegający na symbolicznym oczyszczeniu przy użyciu wody
rozpowszechniony jest wśród religii całego świata. Wiadomo jednak, że chrzest wodą nie
ograniczał się do chrześcijaństwa, co mając na względzie może doprowadzić do założenia na
istnienie także rodzaju chrztu pogańskiego 30 . Istniał dawniej zwyczaj „cygańskiego chrztu”,
który zachował się gdzieniegdzie na Bałkanach, a kiedyś znany był również i w Polsce.
Zachowała się relacja litewsko-cygańskiego chrztu, przedstawiona w początkach XIX w.
przez historyka Narbutta: „Skoro się dziecię urodzi, popowiadają, że kąpią je w wodzie
zimnej, nalewanej w dołek zrobiony w ziemi, jednakże od naszych Cyganów nic o tym
dowiedzieć się nie mogłem”. 31 Meritum rytuału stanowiło obmycie wodą. Inicjację z użyciem
wody można spotkać w bardzo różnych rytuałach religijnych jak i magicznych; panuje
bowiem powszechna wiara, że symboliczne obmycie uświęconą wodą zmyje wszystkie złe
uczynki i zmieni życie „wiernego” na lepsze. Istnieją w ramach cygańszczyzny świadectwa,
że obrzędowa kąpiel noworodka stosowana jest jeszcze wśród Cyganów w krajach
południowo-wschodniej Europy; dziecko cygańskie kąpane było nie w jakiejkolwiek wodzie,
a zazwyczaj w wodzie bieżącej w rzece, jako że wody stojące należą do kategorii nieczystych.
Znaczenie zaś rzeki w wielu cygańskich obrzędach jest ogromne. W romskiej społeczności
rytuał ten odbywa się przeróżnie w zależności od ugrupowania oraz stopnia sytuowania danej
rodziny. Polscy Cyganie wyżynni chrzczą dziecko z reguły w dwa miesiące po urodzeniu.
Zdarzają się oczywiście wyjątki od tej ogólnej zasady; obrządek ochrzczenia wyprawia się
wcześniej, kiedy niemowlę jest schorowane, umierające. Tradycyjnie, z okazji chrztu
urządzane są przyjęcia dla gości; jednakże w sytuacji, gdy dziecko zostaje ochrzczone
wcześniej, biesiady nie ma, jako że nie upłynął jeszcze okres „karencji” matki, która nadal
pozostaje „nieczysta”. Cygańskie przyjęcie chrzcielne wiąże się z szeregiem tradycji;
Cyganka piecze ciasto, przyrządza mięso, zaopatruje się w alkohol (zwykle wódkę i piwo);
uczta winna być bogata, adekwatnie do ogromu szczęścia z narodzin nowego członka
wspólnoty. Okazałość przyjęcia zależy w dużej mierze od stopnia zamożności rodziny; u
dobrze sytuowanych Cyganów przyjęcia bywają wykwintne i obfite, opatrzone muzyką i
tańcami; niekiedy trwają nawet kilka dni; rodziny uboższe, które nie dysponują pokaźną
30
31
Por.: P. B. Ellis, Druidzi, Warszawa 1998, s. 109-110
Norbutt T., Rys historyczny ludu cygańskiego, Wilno 1830, s. 48
21
ilością środków finansowych, by wyprawić sowitą biesiadę, wspierane są przez zaproszonych
gości, którzy składają się na zakup dodatkowych produktów potrzebnych do świętowania. W
gronie polskich Cyganów nizinnych, Kelderari i Lowari chrzciny mają miejsce z reguły dużo
później niż u Cyganów wyżynnych, gdy dziecko liczy sobie już kilka wiosen. Rytuał
rozpoczyna się przybyciem do chrześniaka rodziców chrzestnych, (mającego zostać
poddanym obrządkowi) którzy w tym celu mają zabrać go do kościoła. Aby tradycji stało się
zadość, jeszcze przed wyjściem do świątyni, na miejsce, z którego wzięli dziecko, rzucają
garść monet, aby cieszyło się w życiu bogactwem. Wśród polskich Cyganów nizinnych
Polska Roma, w celu zapewnienia dziecku w życiu powodzenia finansowego, wedle obyczaju
wkładany jest pod jego poduszkę pieniążek. Do czasu, kiedy dziecko nie zostanie ochrzczone,
nie wolno mu chodzić tak do kościoła jak i na cmentarz. Podobnie, jak u Cyganów
wyżynnych, u Kelderari i Lowari wyprawiają po chrzcie przyjęcie. W zwyczaju jest, że
najważniejszymi gośćmi są chrzestni rodzice, którzy przyjęli na siebie wszystkie grzechy
chrześniaka oraz sprawują, obok rodziców, dodatkową pieczę nad nim. Także w ciągu
przyszłego życia młodego osobnika są oni „wyróżniani”; otóż zwyczajowo wyróżniane są
dwa święta odprawiane młodym a poświęcone właśnie rodzicom chrzestnym; dwa razy w
roku przez całe życie chrześniaka, świętowane są uroczyście: patradźi (Wielkanoc, święto
wiosenne) i krućuno (Boże Narodzenie, święto zimowe); rodzice dziecka chcą przez to
odwdzięczyć się chrzestnym za wzięcie na siebie „nieczystości” ich potomka. Celebrowany
jest także drugi dzień owych świąt, zwany przez Kelderari dniem kumów - o dźes le
ćirviengo; zatem nie tylko święta właściwe (wiosenne, zimowe) obchodzone są dwukrotnie w
ciągu roku, ale nadto dwukrotnie też świętowany jest dzień kumów, którzy przez całe swoje
życie otrzymują wyrazy wdzięczności tak ze strony rodziców chrześniaka jak i ich samych;
otrzymują też podarki.
Roma Polska pielęgnuje w dalszym ciągu przestrzeganie zasady zbiorowego
spędzania świąt: (...) jak są u nas święta, czy Boże Narodzenie, czy Wielkanoc, czy chrzciny,
to zawsze bierzemy sobie jakieś sale, żeby być w kupie. Wtedy wszystkie Cyganie są razem.
Wszystkie się składamy, pieniądze razem i kupuje się wszystko tak, że uczta ładna jest
[KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Tradycja obowiązuje również zasady okazywania szacunku: (...) na
przykład, jak się przychodzi, jak się życzenia składa - to młode obowiązkowo - każdy młody
człowiek, podchodzi, – że ma żonę, dzieci – a do starszych podchodzi, jak winszuje - to musi
każdy jeden w rękę całować. Starszych się w rękę całuje. U was tego nie ma, żeby w rękę
całować. Kiedyś tak było i u Polaków. U nas obowiązkowo. W kolejkę się układają – młodzież
- i winszując w rękę całują. Dzieci moje jak do mnie przychodzą w wigilię, czy na Wielkanoc,
22
to już wpierw w domu się wszystkie dzielimy jajkiem, to oni powinszują i każden jeden w rękę
całuje. Ja już przecież, też jestem starsza osoba, ale są tu jeszcze takie Cyganki, co są starsze
kobiety, ponad osiemdziesiąt lat – ja nawet ich całuję w rękę. Na te lata, co już ten starszy
człowiek ma, – się oddaje ten szacunek dla tego człowieka i dla jego lat, co się doczekał
[KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Niespotykanym u Romów jest zachowanie w postaci całowania w
policzki: (…) pewnie, jak to można dojść do starszego i winszować mu i całować go po
policzkach – starszy jest w rękę, żeby go całować[KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Romowie dumni są z
kontynuowania tradycji i jak to mówią: (...) zeby wsędzie tak robili, jak u Romów, jest ta
tradycja romska, – żeby tak było wsędzie u Polaków, to naprawdę by się ludzie sanowali, –
dobze by było, – inacej całkiem. Bardzo dobze by było. Nie było by tych zabijań, tych
kradziezy by nie było [MR2.RP.S.60.J.Ch.].
Powracając do najmłodszych, zdarzały się, do niedawnych czasów, przypadki, że
Cyganka chrzciła dziecko kilkakrotnie, zapraszając w kumy, żądnych egzotyki, „wielkich
panów”, którzy nie omieszkali obdarowywać chrześniaka. Podobny do powyższego, zwyczaj
„wiecznego” dziękowania za zesłane łaski, można odnaleźć w wypadkach ciężkiej choroby
dziecka. W krytycznych schorzeniach Cyganie składają uroczysty ślub, że jeśli Bóg
przywróci mu zdrowie, będą, jako dziękczynienie, obchodzić, co rok specjalne święto
(prazniko). Najczęściej, gdy dziecko wyzdrowieje, uroczystość taka obchodzona jest podczas
Zielonych Świąt, w dniu Matki Boskiej Zielnej tudzież w dniu święta św. Piotra i Pawła. I tu,
analogicznie jak przy uczcie na rzecz rodziców chrzestnych, dopóki dziecko jest małe, ucztę
organizują rodzice, gdy zaś dorośnie – on sam. Znamienne jest, że Romowie przykładają
szczególnie duże znaczenie do spraw tego pokroju; Cygan, który został uzdrowiony, ma
„zakodowywane” to przez rodziców jako swoiste wyzwolenie go od śmierci i nieczystości;
fakt ten urasta do symbolu, o którym należy pamiętać do końca życia.
Powszechnie panującym zwyczajem jest nadawanie chrzczonym dzieciom imion,
którymi będą się oficjalnie posługiwały, jako prawnie potwierdzonymi w „papierach” (liła).
Jednakże każda romska rodzina, niezależnie od urzędowych imion, nadaje swojemu dziecku
imię-przezwisko/imię-przydomek, którym posługiwać się będzie wewnątrz wspólnoty przez
całe swoje życie. To właśnie autonomiczne, choć niepisane, nazewnictwo jest niezmienne,
podczas gdy oficjalne podlegają często zmianom. Wśród cygańskiej społeczności typowe jest
nadawanie imion symbolizujących coś czy kogoś. Przykładowe imiona podaje J. Ficowski: u
polskich Cyganów nizinnych spotyka się: Kało (Czarny), Kali (Czarna), Nango (Goły),
Dando (od słowa dand- dąb), Phabuj (Jabłko), Bakro (Baran) Łołodźi (Kwiat), Mura
(Jagoda), Parno (Biały) Koro (Ślepy), Ćirikło (Ptak); u Kelderari występują nadto imiona
23
sensu stricte cygańskie: Łułudźi (Kwiat), Maśo (Ryba) Bango (Krzywy) oraz imiona w
głównej mierze pochodzenia rumuńskiego i węgierskiego, jak Papusza, Łajosz, Dźurka,
Szandor 32 . Bywa też, że na wybór imienia wpływa religijność Cyganów, tak, jak w
poniższym przykładzie: Przeważnie te imiona to takie wybierają – takie, jak to w telewizji,
tam takie rozmaite z tych filmów też sobie wybierają. Ja na przykład wybrałam dla swojej
wnuczki takie imię więcej jak religijne – nazywa się Jacynta, druga wnuczka - Afrodyta,
chłopczyk znów Samuel – takie religijne imiona [KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Cyganie nie
przykładają większej wagi do formalnych imion; na ogół nie obchodzą ani imienin ani
urodzin; mało też, kto pamięta datę swego urodzenia.
Innym, obok celebry chrztu, sposobem zmazania nieczystości noworodka jest tzw.
magiczne „przecinanie pęt”. Romowie, zwłaszcza Kelderari, wierzą, że dziecko rodząc się
jest od razu „spętane”; jeśli owe niewidzialne pęta nie zostaną wyeliminowane w najbliższym,
po urodzeniu, czasie, dziecko może do końca życia pozostać „spętane w chodzie”, koślawe,
kulawe, niezręczne, skłonne do potknięć i upadków. Oczyszczenia dziecka dokonuje się
rytualnie poprzez „rozwiązanie pęt” (w dialekcie polskich Kelderari: Tje śineł o łumpyns
(przeciąć więzy); w tym celu poszukiwana jest stara Cyganka o „dobrej ręce”, która dokonuje
obrządku: „Bierze ona pióro ptaka, jako symbol zwinnej lekkości, lotu, zakreśla tym piórem
kręgi wokół nóżek dziecka, wymawiając przy tym formułę zaklęcia: „‘Tje phires vuszoro sar o
porori’ – obyś chodził leciutko jak piórko”. 33 Zwyczaj ten jest coraz rzadziej praktykowany;
poddawany przez czas, jak wiele innych cygańskich tradycji obyczajowych, procesowi
obumierania.
Przyjście na świat potomka płci męskiej jest daleko bardziej wynoszone, niż urodzenie
dziewczynki. Także w ciągu cyklu wychowania chłopcy są w rodzinie bardziej
uprzywilejowani niż dziewczynki; otaczani są na ogół większą troskliwością rodziców.
Rozpowszechnione w tym względzie jest porzekadło, że jeśli matka wiąże synowi wstążkę we
włosach to, gdy już dorośnie, będzie spadał z konia. Dzieci cygańskie karmione są piersią
przez relatywnie długi czas. Powszechnie jest wydłużanie przez matki okresu karmienia do
tego stopnia, że jeszcze pięcio-, sześcio-, a nawet siedmioletnie dzieci mają w nawyku ssanie
piersi ‘na deser’ np. po zjedzonym posiłku. Niekiedy jednak Cyganki celowo skracają okres
karmienia (z różnych powodów) uciekając się do zabiegu, polegającego na posypaniu sutki
solą, papryką lub pieprzem, aby zniechęcić dziecko do ssania; operacja zwana jest wśród
Kelderari - cyrkosar.
32
33
J.Ficowski, Cyganie..., op.cit., s. 75
Ibidem, s. 76
24
Od najwcześniejszych lat dziecko poznaje nie tylko cygański, ale też drugi język –
kraju, w którym mieszkają jego rodzice; stąd każdy Rom może poszczycić się co najmniej
dwujęzycznością. I tak w Polsce dziecko cygańskie przyswaja sobie jednocześnie rodowy
język cygański oraz język polski.
Z reguły dzieciństwo nie trwa długo, jest „skąpe”; już bowiem dwu-, trzynastoletnia
dziewczynka uważana jest za zdolną do pracy gospodarskiej, do wróżbiarskiego
zarobkowania, czy wręcz do ożenku. Wychowywanie dzieci już od ich najmłodszych lat
nakierowane jest na przyuczanie ich do pracy w przyszłych cygańskich zawodach; dlatego
też, poniektóre zabawy, z pozoru dziecięce, są pewną formą przekupstwa, oferując beztroską
zabawę z jednej strony, a zmuszając do poznawania zasad nieprzypadkowych zajęć,
wykonywanych przez dorosłych - z drugiej. Dziewczynki, obserwując i naśladując matkę,
wnikają w sferę profesji wróżbiarskiej; chłopcy przyuczani są do praktyk w rzemiośle ojców.
Od wczesnych lat dziewczynki uczone są obrządku gospodarskiego – gotowania, prania,
opieki nad młodszym rodzeństwem; zajęcia te wykonują nie bez chęci. Z reguły matka,
parająca się wróżbą bądź innymi zajęciami poza domem pozostawia młodsze potomstwo
opiece starszej córki, która pielęgnuje młodsze rodzeństwo podczas jej nieobecności; jeśli
jednak nie ma z kim pozostawić niemowlęcia, idzie na wróżby wraz z nim, wtedy umieszcza
je w chuście na plecach: „(...) jakby w małym tobołku ściśle przywiązanym do kibici i
ramienia (...). W ten sposób uczestniczy niejako w matczynych wyprawach wróżbiarskich, aby
już po kilkunastu latach brać w nich czynny udział z własnym dzieckiem w chuście”. 34
Gdy dziecko ulega chorobie, pierwszą czynnością rodziców jest rytualny obrzęd
wzywania Boga na pomoc; w zamian zobowiązują się do „wieczystego” wychwalania Jego
imienia. Jeśli dzieci „nie chowają” się prawidłowo, Cyganka podejmuje wszelkie kroki, by
wytrzebić fatum. W wypadku, gdy niemowlę urodzi się po śmierci dziecka poprzedniego,
rodzice przekłuwają mu jedno ucho; zabieg ten ma zapewnić dziecku zdrowie a z drugiej
strony uchronić go od losu poprzedniego zmarłego dziecka. Niegdyś, dla skuteczności
egzorcyzmu, wkładano maleństwu, w tak przekłute ucho, kolczyk; współcześnie wystarcza na
ogół samo akt przekłucia bez biżuterii. Drugim zwyczajem chroniącym potomstwo przed
popadnięciem w „szpony” śmierci jest jego „sprzedawanie”. Jest to jednak wyłącznie akt
pozorny, nie zaś rzeczywista transakcja sprzedaży. Matka, która decyduje się na dokonanie
tego obrzędu, jest przeświadczona, że zgon poprzedniego był konsekwencją złego fatum
obciążającego ją samą, w związku, z czym przyszłe potomstwo dziedziczyć będzie kolejno jej
34
Ibidem, s. 76
25
życiową nieczystość. Musi zatem, poszukać „nowej” matki, która udzieli mu swojego
szczęścia, chroniąc je przed złym wpływem losu, którego rodzicielką jest rodzona matka. Aby
przeciwstawić się złym mocom i tym samym „z góry” sparaliżować mogące pojawić się
zwyrodnienia realizuje umowną „odsprzedaż” dziecka; cały proceder polega na tym, że
przekazuje je jakiejś innej Cygance płacąc jej za to symboliczną – groszową kwotę, nie
rozstając się przy tym z dzieckiem ani na moment. Gdy wymiana została dokonana, Cyganka
wraca spokojnie do domu wierząc, że tym samym odpędziła zły los mającego się narodzić
dziecka. Nie rzadkie są przypadki, że po ozdrowieniu chorego malca, rodzice dokonują
zmiany jego imienia, chcąc w ten sposób jakby przeszczepić jego tożsamość, ażeby niemoc
gnębiąca je pod uprzednią nazwą więcej nie powróciła 35 .
2.2. Małżeństwo
Przechodząc od okresu narodzin i związanych z nimi cygańskich tradycji, nie można
nie dać się zwieść pokusie przeniknięcia w materię dalszego życia młodych jednostek,
rozpoczynających życie w związkach małżeńskich. Kochać to po cygańsku te kameł;
oznaczenie tego wyrazu jest o wiele starsze, znaczy: chcieć, pragnąć, mieć na coś ochotę.
Urobiony od tego czasownika rzeczownik kamlipen lub kamavipen (miłość) znaczy też: chęć,
pragnienie, żądza itp. Nie istnieje w języku cygańskim słowo oznaczające ściśle uczucie
miłości. „Kocham ciebie” znaczy tyleż, co „chcę ciebie”. Romowie, dla wyrażenia swoich
uczuć, używają wewnętrznych, im tylko znanych zwrotów odpowiadających wyrażeniu
„kocham” powyższymi określeniami. Jeden z takich zwrotów, na określenie słowa „kocham
cię” można odnaleźć w piosence polskich Cyganów wyżynnych: ćarav tri vodźori; jego ścisłe
tłumaczenie nakreśla zgoła inne brzmienie – „liżę twoje serduszko”. Polscy Cyganie nizinni
używają na określenie miłości wyrażenia: me chav tre jakha – „jem twoje oczy” czy też: piav
tro mujoro – „piję twoją twarz” (buzię, usta)
36
. Romowie stoją ściśle na straży zasady
monogamii, a zatem obcowania z jednym partnerem przez całe życie, chyba, że między
małżonkami dopuszczony został rozwód (o tym poniżej). Aczkolwiek w pamięci starych
Cyganów przechowywane są wspomnienia czasów, jakoby poligamia nie była wzbroniona.
35
36
Ibidem, s. 77
Ibidem
26
Sam akt miłości fizycznej jest „brudny”; nawet w małżeństwie w czasie całego
wspólnego pożycia para musi stosować surowe zasady mycia się czy odpowiedniego
zachowywania. Poprzez fakt, że jest to sfera nie tylko, że „nieczysta” ale także wstydliwa, jest
rzeczą w dużej mierze nieznaną; w związku z tym bez wątpienia można zawyrokować o
faktycznie istniejącym tu prymitywizmie. „Cyganka rekompensuje sobie niedostatki w tej
dziedzinie życia wielodzietnością, która pozwala wyżywać się silniej bardzo rozwiniętemu
instynktowi macierzyńskiemu. Ta surowość obyczajowa dyktowana jest przez kodeks
tabuicznych skalań, którego przepisy obwarowują ściśle najintymniejsze nawet dziedziny
życia”. 37
Fakt, iż ogół Romów uważa życie erotyczne za głęboko kalające nie przesądza
wszakże o tym, iż nie zdarzają się także i w tej społeczności przypadki ‘nieprawego’
obcowania, prostytucji – czy to z innymi, stanu wolnego, kobietami, czy mężatkami. Nie jest
to jednak, podobnie jak w krajach cywilizowanych, nagminne. W większości przypadki tzw.
zawodowej prostytucji, dotyczą Cyganek, które wraz z rodzinami zostały usunięte ze
wspólnoty cygańskiej albo też same się z niej wyalienowały.
W zwyczaju zawierania związku małżeńskiego Cyganów nizinnych nie ma w tradycji
konieczności wyboru kościoła jako miejsca „uświęcającego”. Sam fakt zawarcia związku
małżeńskiego stanowi dla Cyganów formalność, do której nie przykładają większej wagi, w
związku, z czym miejsce nie odgrywa znaczącej roli. Jeśli jednak zdarzy się w świątyni, to ze
zwyczaju bardziej podyktowanego powszechnością. Zasadniczo wystarczający jest w istocie
cygański ślub, czyli wesele – bijav. Zaślubiny odbywają się porównywalnie jak w polskiej
kulturze. Do rodziców przyszłej kandydatki na żonę przychodzą swaty; jeśli zrękowiny
przebiegły pomyślnie i druga strona wyraziła zgodę, to w niedługim czasie odbywa się
wesele. Sam akt cygańskiego obrządku weselnego polega na tym, iż na początku stary Cygan,
na podobieństwo katolickiego kapłana, kieruje do panny młodej pytanie, czy na ślub decyduje
się z własnej i nieprzymuszonej woli; następnie obowiązuje chustą ręce młodych i wygłasza
standardową na tę okazję formułę. Wzór słów wygłaszanych przez udzielającego ślub jest w
różnych szczepach nieco odmienny, treść pozostaje wszak stała: „Rzucam klucz do wody. Tak
jak nikt go z niej nie wydobędzie i nic nim nie otworzy, tak i was nic już nie rozłączy”. 38 Jak
na przykład te młode przychodzili robili te przyjęcie, te wesele takie, to dla tych młodych
starszy, – najstarszy jakiś mężczyzna, tylko musiał być starszy człowiek, – jak one
przychodziły, – to była panienka, on kawaler – u nas nie było tak, – tylko był kawaler i
37
38
Ibidem
Ibidem, s. 78
27
panienka – no, musieli być jak się należy. Wtedy ten starszy brał chustkę, – taką dużą chustkę
jakąś ładną, ręce tak mieli związane no i wtedy im ręce związali, no i później im takie
życzenia składali [KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Po dokonaniu ceremonii zaślubin, zaproszeni goście
udają się z nowożeńcami na weselne przyjęcie, które z reguły jest długie i huczne, stoły zaś
suto zastawione: No i później do góry rzucali, na ręce szampana czy wino leli, no i do góry
rzucali. Ją rzucali – panienkę, a jego - chłopaki. No, który poszedł wyżej, – wiadomo zawsze
mężczyzna wyżej poszedł niż kobieta. I takie było u nas wesele. I później bawili się tańczyli
[KR2.RP.S.63.K.Ch.]. A tak pamięta zaślubiny i wesele w swoim taborze, dziś już
osiemdziesięcioletnia Cyganka: (...) jak wesele – ona, ta matka nie chce, ten ojciec nie chce, a
on chce. I weźmie teraz te moje córkę – tak się mówi – ‘ja nie dam, ach, mówię...„nie żeń się,
może on nie dobry, czy coś...”, tak ja jej tłumaczę – a on złapie ją i ucieknie. No i przychodzą,
no i żona i mąż. Później pogadają;...”no, co zrobimy, teraz odebrać nie odbierzemy. Oni
uciekli, my nie wiemy, przecie oni nie powiedzą, co spali ze sobą, a może spał”, – no tak się
mówi. Teraz biorą, zaprzęgają konie, jadą do miasta, – te wesele chcą zrobić. Przyniosą, te
trzy piwa, te beczkami kiedyś, co były. Tamten kupił, ten kupił, a ich jest po pięćdziesiąt,
sześćdziesiąt wozy w lesie – dużo ich jest. Przyniosą - proszę pana - tam kiełbasy. Już tam
wzięli świniaka ze wsi. Tam pieczą gdzieś tego świniaka, takie mięso, takie kupują. Jak
zrobili, przynieśli, płachtę się rozkłada, – taki obrus, taki duży, – no i te szklanki tu, tu każdy
kładzie te szklanki. Te piwa stoją, te trzy,– wiele tam, cholera wie, – no i każdy idzie i leje i
pije sobie te piwo. No teraz wołają ich, tych młodych. Ten starszy Cygan Roma „niech
przyjdą te młode! te, co się ożenili”. No i oni idą, całują w rękę tamtego ojca, tego starszego i
trzymają wódkę - ta butelkę i ten stary Cygan - zawiązują dla nich te ręce. Biorą chusteczkę –
jej ręka i jego ręka - i zawiązują; no i teraz ten stary winszuje - „żeby żyli” – tak jak ksiądz
gada, żeby żyli, żeby w zgodzie byli, ta rodzina jej i jego, żebyśmy wszystkie byłyśmy
zadowolone – gadają tak. No i zawiązali i później z tej prawej strony chłopaki stoją i z tej
lewej strony i rzucają ją do góry, – jego i ją; te wódkę na tych rękach na te głowy dla nich
leją, – co się wyrabia Boże kochany. No i poszedł pocałować, on tego starszego, co te ręce
powiązał, poszedł do swego ojca, matki, wszystkie stoją w gromadzie, no te matki idą, całują
te dziewuchę, te całuje, te całuje, mamę, siostrę – no i teraz żeby byli razem w zgodzie i żeby
ta rodzina była zadowolona [KR3.RP.W.[85].H.W.]. Dopiero po oficjalnych zaślubinach
młodzi otrzymywali kawałek własnego kąta z wyprawką: (...) no i już pałatkę mają robione osobno, już nie z rodziną. Bo to ma pan trzy pokoje, czy tam będzie leżeć, - proszę pana, mieszkanie ma, – pałatka, poduszki już tam okładzione mają. Pościel, - czyściusieńko - i idzie
z nią lulu – i żonata. No i później ojciec dla niego daje konia, jej matka pościel
28
[KR3.RP.W.[85].H.W.]. Najczęściej poznawanie z miejscową społecznością pobliskich wsi i
miasteczek odbywało się podczas wesel u Cyganów, gdzie następowało zawiązywanie
nowych znajomości niekiedy o charakterze ekonomicznym: (...) no i piją tam, śpiewają,
tańczą, grają te młode, co się wyrabia – ludzie tutaj przychodzili ze wsi, z miasta - też częstują
ich, też piją. Kiedyś to, co ja panu powiem, jeden Pan Bóg tylko naprawdę, że myśmy się
cieszyli [KR3.RP.W.[85].H.W.].
Niekiedy można spotkać się jeszcze z rytualnym sprawdzaniem czystości (dziewictwa)
panny młodej; aczkolwiek obyczaj ten przechodzi z każdym wiekiem coraz bardziej do
historii. Odbywa się to jak następuje: po weselu, a jeszcze przed pierwszą wspólną nocą
młodej pary, starsze Cyganki układają w namiocie młodej pary czystą pościel, a rano
weryfikują jej stan; jeśli rezultat hospitacji poświadcza o niewinności świeżo poślubionej
kobiety (gdy odnaleziono ślady potwierdzające panieńską cnotę aż do zaślubin), następowała
promiennie druga część ucztowania, a na wierzchołku małżeńskiego namiotu zawieszano
szkarłatne chusty lub tasiemki. Gdyby jednak wynik obdukcji okazał się zgoła niepomyślny
(brak śladów), młoda mężatka staje się przedmiotem drwin; weselnicy rzucają pod jej
adresem szydercze wyzwiska, po czym rozchodzą się do domów i tym samym uroczystości
zostają zakończone bez kolejnej części biesiady. Niekiedy, dla „pogorszenia” położenia
„nieporządnej” dziewczyny, zawiesza się na kołku jej namiotu niesprawny, dziurawy garnek,
na oznaczenie jej nieczystości. Obyczaj ten dziś nie posiada racji bytu. Druga wojna światowa
oraz kolejne lata zapisały się w historii cygańszczyzny bez mała negatywnie; głównymi
przejawami było stopniowe zatracanie własnej obyczajowości, a poprzez to i tożsamości;
wiele praktykowanych z pradziada obrzędów podległo częściowemu, lub, co gorsza,
całkowitemu zatraceniu.
Nieco odmienne obyczaje związane z aktem zaręczyn oraz instytucją zaślubin
zachowali Lowari i Kelderari. Jeszcze do niedawna praktykowany (do ok.1950 r.) był przez
nich to stary cygański obyczaj „kupowania żony”; dziś już całkowicie przeszedł on do
historii. Nieraz płacono za dziewczynę 300 a nawet 500 dolarów (złotych rubli lub dolarów);
swego czasu zdarzały się ceny wyższe. Wielkość kwoty podyktowana była w każdym
konkretnym wypadku urodą i inteligencją obranej na przyszłą żonę, panny. J. Ficowski
podaje, że w 1908 r. w lesie w okolicach Piotrkowa odbył się ślub cygański między
uderzająco piękną Cyganką a Cyganem, którego ojciec zgodził się zapłacił za synową 3000
rubli. Kwotę wyznaczył, ze względu na niezwykłą urodę panny młodej, ówczesny przywódca
Kelderari w Piotrkowskiem. W 1910 r. natomiast, w obozie Kelderaszów w okolicach
29
Krakowa zapłacono za żonę aż 10 000 rubli w złocie 39 . Sprawa ‘kupna’ żony nie była jednak
tak prosta, jak np. transakcja ‘sprzedaży dziecka (jak wyżej); wiązała się bowiem z
obrzędowością ceremonii. Zwyczajowo, wstępnie odbywały się zaręczyny, a właściwie ich
próba, której efekt nie był nigdy z góry wiadomy. Obrazowo przedstawił to J. Ficowski: „Do
rodziny Cyganki – upatrzonej na narzeczoną, bez oficjalnego uprzedzenia przychodzą rodzice
lub inni przedstawiciele rodziny chłopca. Witają się nie zdradzając celu przybycia. Goście
zachowują się jak we własnym domu: gospodarują, rozścielają obrusy, rozstawiają nakrycia
stołowe, podają jadło. Choć nie napomyka się o zaręczynach, rodzice dziewczyny, którzy w
tych przygotowaniach nie biorą wcale udziału, zaczynają się drożyć, podawać w wątpliwość
sens tych wszystkich zabiegów: ‘Nic z tego, szkoda waszego zachodu i pieniędzy’. Goście nie
rezygnują, nie zrażają się tymi przestrogami ani wyrazami dezaprobaty. Tymczasem
gospodarze nie chcą zasiąść do stołu, ociągają się, wzdragają i tym zwlekaniem podnoszą
wartość swojej córki. Bywa, że aż trzy dni przemijają na takim ucztującym wyczekiwaniu.
Wreszcie zjawia się ‘ploska’. Przynoszą ją przedstawiciele rodziny chłopca. Wstępne obrzędy
zaręczynowe nie doprowadziły do celu; teraz zaczyna się obrzęd nowy. Płoska jest to butelka
wina lub wódki owiązana czerwonym fularem przez matkę lub ojca chłopca, ozdobiona
jakimiś kosztownościami: złotą broszką, kolczykami lub naszyjnikiem z talarów. Kiedy
‘płoska’ stanie już na obrusie, rodzina chłopca namawiać zaczyna ojca dziewczyny, aby się z
niej napił.. Jeśli to zrobi, wyrazi tym samym zgodę i będzie można przystąpić do pertraktacji,
do ustalenia ceny, jaką przyjdzie zapłacić za narzeczoną. Skoro się to stanie, z ust ojca padają
sakramentalne słowa: Tjawel bachtali o terno hai terńi (niechaj będą szczęśliwi młody i
młoda). Następnie ojciec dziewczyny zwraca się do swatów (chanamića) i oświadcza, jakiej
kwoty żąda za córkę, jakiej zaś na pokrycie kosztów wesela. Rozpoczynają się targi i jeśli obie
strony nie dojdą do porozumienia, i ojciec dziewczyny zrezygnuje z wydania jej za mąż, musi
zwrócić pieniądze wydane na ucztę zaręczynową. Jeśli zaś zawarta zostanie zgoda, bez zwłoki
ustala się dzień zaślubin, dzień wesela, którego organizacja i opłacenie wszystkich
związanych z nim wydatków należą do rodziny chłopca”. 40
Zwyczaj kupna żony został wyparty przez dawniej istniejący zwyczaj porywania
dziewczyny, kiedyś rzadki, dziś praktykowany chętniej. Częściej mamy do czynienia z
porywaniem, bez aktu przemocy i zaskoczenia, a młoda para umawia się na wspólną, zwykle
krótką, ucieczkę: (...) robili na przykład zabawy przy ognisku. I jak jakaś panienka się
podobała dla kawalera a kawaler dla niej, no to już tam się zmówili trochę z innymi
39
40
Ibidem, s. 79
Ibidem
30
koleżankami, ona odeszła dalej trochę, – on ją złapał za rękę i poszły w las. Nie było ich
nieraz dwa dni, nieraz przez noc [KR13.RP.K.59.R.Z.]. Po powrocie do swoich, nawet już po
upływie 24 godzin, młodzi oświadczali, że spędzili ze sobą noc, co zgodnie z cygańskim
obyczajem jest równoznaczne z wejściem w związek małżeński: (...) na drugi dzień
przychodzili, no, rodzice trochę pokrzyczeli, niektóre to i tak specjalnie to robili, że
pokrzyczeli, niektóre nie byli zadowoleni. No i później konie zaprzęgli do wozu, pojechali do
miasta, do spółdzielni, nakupowali picia, wszystkiego [KR2.RP.S.63.K.Ch.]. A jak rodzina nie
chce, żeby odebrać – to odbierze dziewuchę i nie da żyć i już. I nie da żyć, jak się dla niego
nie podoba dla rodziny on. Jaki taki fajny chłop - to tak. A coś matka, ojciec nie podoba się,
nie bardzo, to nie chcą. I znów wesele i znów chrzciny. Podobał się jakiś dla Cyganki, młody
Roma – Cygan to złapie, ucieknie i koniec. A jak? No później odbierze pan? No jak pan
odbierze – jak śpi z nią. Jak ja odbiorę to i tak ona pójdzie do niego [KR3.RP.W.[85].H.W.].
Niekiedy jednak dziewczyna nie zostaje poinformowana o planowanym porwaniu. Rodziny
obojga młodych, rad nierad, muszą pogodzić się z faktem i uznać małżeństwo młodej pary,
niezależnie od faktu porwania z użyciem- czy bez użycia przemocy. Dawniej porwania
odbywały się na łonie natury, w lasach, na spienionych koniach; w dzisiejszych czasach
zdarza się, że za leśną scenerię służy taksówka, prowadzona przez, zwykle przekupionego
przez Cygana-porywacza, kierowcę. W ten sposób zawierane związki małżeńskie (coraz
częściej u Kelderari), jeśli z jednej strony przyspieszają akt małżeństwa, z drugiej stanowią
żywy pomnik nietrwałości; w związku z tym, że nietrudno taki związek zerwać, coraz
częściej cygańskie małżeństwa ulegają rozpadowi.
U Kelderari i Lowari można też spotkać, aktualny do dziś, obyczaj, podobny polskim
oczepinom. Woda, która tak ważną odgrywa rolę w obrzędach cygańskich – chrzcielnych,
urodzinowych, żałobnych i innych, jest również niezbędna przy ceremonii zaślubin. Kiedy
młodzi drużbowie wprowadzają dziewczynę do domu lub namiotu męża, polewają ją wodą.
Poprzez ten fakt otrzymuje ona miano bakri (owca), przysługujący jej przed połączeniem się
z przyszłym mężem; bakri nie jest obraźliwe, lecz zaszczytne. Następnego zaś dnia zwie się
już inaczej - bori (synowa); na dowód porzucenia stanu panieńskiego wkłada na głowę chustę
– na tyle jaskrawą (zwykle czerwoną) na ile zdoła takową znaleźć. Od chwili włożenia
chustki Cyganka musi ją już nosić przez całe życie.
Małżeństwa wśród Romów zawierane są w bardzo młodym wieku; z reguły
mężczyzna w wieku lat 16-tu, zaś dziewczyna mając 13-14-ście lat już nadaje się na
kandydatkę na żonę: (...) to było tak – jak już były panienki na przykład młode, no przeważnie
szesnaście, siedemnaście lat, w takich latach - piętnaście lat - niektóre młode – u nas było
31
takie wesele [KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Na ogół, wstępując w związek małżeński w tak młodym
wieku, nie od razu idą na „swój chleb” – przez pewien okres pozostają jeszcze pod pieczą
rodziny – ze strony rodziców Cygana; przedział czasu, jaki spędzają pod opieką,
uwarunkowany jest konkretną sytuacją nowożeńców; i trwać może od kilku dni nawet do
kilku lat; tak czy inaczej, wcześniej czy później, para poprzenosi się na swoją ziemię. Ów
przełomowy moment w życiu młodych małżonków nazywany jest dabeszka; wiąże się z tym
wyrażenie idą na dabeszka - dźińe pje dabeszka, który oznacza, że małżeństwo rozpoczyna
samodzielne życie. W chwili, kiedy młodzi wkraczają na nową drogę życia, wszyscy życzą
im szczęścia i pomyślności; m.in.: Će grecon tumie le devleske hai le manuszenge atunći,
kana grecoła pje o łont hai manro -(żebyście obrzydli Bogu i ludziom wtedy, kiedy obrzydnie
sól i chleb).
Od dnia zaślubin rozpoczyna się wspólne życie dwojga młodych. Charakterystyczne
jest, że pieczę nad domowym ogniskiem przejmuje kobieta; spada na nią gro obowiązków
rodzinnych, gospodarskich i zarobkowych, podczas gdy mężczyźni nie służą im w tym
pomocą. Wykonywanie praktycznie wszystkich obowiązków nie idzie wszakże w parze z jej
uprawnieniami; jako z natury swej istota nieczysta, gorsza od mężczyzny, musi się zadowolić
swoją podrzędną pozycją w rodzinie; dopiero w podeszłym wieku ma szansę poszanowania
oraz równouprawnienia należnego phuri daj – (matronie) 41 .
Niekiedy zdarzają się małżeństwa mieszane – Cygan żeni się z Polką tudzież Cyganka
z Polakiem; ten drugi rodzaj związków małżeńskich jest rzadszy: Polak z Cyganką gorzej
było. No nie bardzo, ale trzeba było się pogodzić [KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Jak wspomina
[KR1.RP.K.63 Z.S.] jeszcze do lat pięćdziesiątych, społeczność Romów wędrownych nie
miała dostatecznej styczności z Polakami na tyle, aby doprowadzało to do nagminnych
koligacji par mieszanych: (...) w lesie byliśmy, to cłowiek tak nie zapoznał te młode tych
Polaków, a tera wszystko jak się osiedlili, młodzież żeni się z Polakami. Kiedyś rzadko było,
teraz codziennie to jest. Każdy jest cłowiekiem.
Podejście Romów do kwestii małżeństw mieszanych charakteryzuje się dużo
mniejszym antagonizmem niż wśród społeczeństwa polskiego. Jeszcze w latach
sześćdziesiątych XX w. związki kobiet polskich z Romami nie wszędzie były akceptowane.
Przekonywano się do nich z upływem pewnego czasu. Polka związana z Romem tak opisuje
zapoznanie męża – Cygana: (...) ja byłam na bufecie – wchodzą i grają , panie on skrzypek,
muzyk – nie wiem czy tak miało być – on się na mnie spojrzał, no co tu dużo mówić. Ja myślę,
41
Ibidem, s. 80-81
32
że najgorszy nie był. On na mnie spojrzał. No i ja się z nim przespała. Ja mówię do koleżanki,
„żebym tylko zarażona nie była”, a ona – „…a, mówili, że to trzy dni - to poczekaj”. Ja
mówiłam, że on mi się podobał, a nie wiedziałam, że on był już żonaty. No jak to się mówi jak
już się z nim przespałam to już wtedy odstępu nie było. A kierowniczka płakała. No dziwnie
się stało, ale się stało, po prostu był dobry taki, sama nie wiem jak to się stało. Zresztą i
kierowniczka ta przełożona moja ostrzegała i inni faceci ubiegali się – a mnie się on spodobał
ten człowiek. Był bardzo ładny. Młody, piękny, włosy kruczo – czarne, falowane, dobry był –
panie – ten wzrok taki zrównoważony, szlachetny – no od razu mi się ten chłopak spodobał.
No i tak się stało [KP14.C.57.Z.H.]. Ciężko było przekonać rodzinę, zwłaszcza matkę, która
miała już wyrobione zdanie na temat Cyganów oparte na stereotypach: (...) moja siostra list
mi napisała, że mam tego nie robić – już po tym jak się z nim przespałam. No stało się. No i
mamusia, tatuś - nie. Moje córki, – bo wakacje były – zaniosłam do rodziców A moja
mamusia z Urszulką – ta młodsza - nie, bo ta starsza to przeżywała niesłychanie. No i
mamusia nie była przyjazna, że ja Cygana, bo „Cygan cię zabije, powiesi”, – bo to wie pan
dawniej taka gadka była, że to Cyganie biją kobiety, że źli są. Mamusia się rozpłakała a
ojciec mój powiedział tak – ‘nie wtrącaj się’, no i tak pozostało. No i później go tak wszyscy
polubili lepiej jak innego [KP14.C.57.Z.H.]. Jednak najtrudniejsze przejścia jak wspomina
[KP14.C.57.Z.H.] były w pracy: (...) on był dla mnie niesamowity – a kierowniczka cuda
robiła – mnie z pracy potrafiła zwolnić - mówiła; (...) albo Cygan, albo praca. Trudno, nie
poszłam do pracy. Z powodu tego, że Cygan. Ona mówiła, że ja mam wielkie szanse, po
prostu, że ja mogę innego człowieka znaleźć. No, ale weź człowieku jak człowiek się zakochał.
No i wie pan później na drugi dzień krzyczy „…do pracy” – ona taka oryginalna była,
„…przecież pani mnie zwolniła?, - „…a tam, już nie wiem co z tobą zrobić, dawaj do
roboty”. Do dnia dzisiejszego [KP14.C.57.Z.H.] nie jest pewna czy mąż był wcześniej żonaty
czy żył tylko w związku wolnym: (...) no on mówił, że był żonaty, tam ksiądz dokuczał, bo
Sławno małe, to podobno wzięli ja nie widziałam. No i dzieci miał, nie miał pierwszej
młodości żonę, bo on sierotą był, a już mężatka była ta osoba – Cyganka oczywiście, i że tam
ze czworo dzieci już miała, – ale on młody był. On nie kochał ją ani nic – tylko ciotka kazali,
bo podobno taka gospodarna, ale mówił, że bez żadnej miłości - tylko taka sytuacja była. Dziś
[KP14.C.57.Z.H.] ma mieszane uczucia, co do tego czy warto było wyjść za Cygana: (...)
może i nie żałuję – tylko żałuję że grzech mam, – bo jak się dowiedziałam, to mogłam się
rozstać – tylko głupi człowiek. Powiem panu szczerze, mój mąż nie żył, byłam wdowa, dwoje
dzieci miałam, które chodziły do podstawówki, pracowałam od świtu do nocy – proszę pana –
cieszyłam się, myślałam, że pana Boga za nogi złapałam, że człowiek dobry i dom i dziecko
33
moje – proszę pana – ma opiekę, – bo nie pracował jakby nie było i ta zupa ugotowana jak
dzieciak przyjdzie ze szkoły. Jak to się stało? Po prostu już jak się dowiedziałam, – wie pan
człowiek młody – dzisiaj bym tego nie zrobiła. Pomimo tych słów zauważalne jest
poszanowanie i duma z męża: (…) mój mąż jest bardzo porządny człowiek, ma wielki
szacunek, milicja, każdy mu rączkę podaje. Panie ja się aż zastanawiałam nieraz - mówię –
„jak to? To ciebie kobiety w rękę całują?”. Ma poważanie, szczery jest. Gacie by panu dał,
jakby pan nie miał. On wyjątkowy człowiek, - tak szczerze panu mówię. Mąż
[KP14.C.57.Z.H.] po rozstaniu się z byłą żoną w dalszym ciągu pomagał jej i dzieciom
wspólnie z nową towarzyszką życia: (...) no staraliśmy się płacić później na te dzieci, tam te
parę groszy, ale żona szybko zmarła jego, – była chorowita, przecież to starsza kobieta była.
Romowie nadzwyczaj surowo przestrzegają zwyczaju, by czystość małżeńska
cygańskiej kobiety była nienaruszona; wprost przeciwnie prawo traktuje mężczyzn, którym
zdrada uchodzi na ogół bezkarnie, byle tylko nie utrzymywali kontaktów z kobietami lekkich
obyczajów. Przestrzeganie zakazu cudzołóstwa nie oznacza bynajmniej, że kobiety cygańskie
nie zdradzają swoich mężów; w obrębie w tej społeczności, jak w każdej innej, zdarza się to
również: (...) mężczyzna jak zdradził, niektóra kobieta to tam machnie ręką, a niektóra sobie
nie pozwoli na to: „no to idź ty sobie, ja sobie”. Dzieci zostają przy niej - matka dziecka nie
da. [KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Kobiety zazwyczaj honorowo poświęcały się samotnie
wychowywując dzieci; (...) niektóre to jakoś poświęcali same, nawet młode. Niektóre to
miały po osiemnaście lat i do tej pory same zostali. Myśmy przecie w jednym roku się żenili,
ja w styczniu a ona w marcu. I pokłócili się tam o coś, też za przeproszeniem dziecko miała
mieć. Też rozeszły się i na to się stało i ona do tej pory jest sama. Rodzice jej powymierali, a
ona jest sama z tym dzieckiem swoim [KR2.RP.S.63.K.Ch.].
Zdarzało się, że schwytanej na zdradzie czy na ucieczce z kochankiem, zamężnej
Cygance mąż pozostawiał trwały ślad okaleczenia, jak np. okaleczenie ucha, policzka itp., by
przez resztę swojego życia dźwigała za sobą owo pogardliwe piętno. Czasem, miast zadawać
ranę na ciele, zadawał mężczyzna „ranę na honorze” – poprzez obcięcie niewiernej włosów.
Według cygańskiego kodeksu norm obyczajowych, Cygan ma prawo porzucić żonę, jeśli
czyn taki podyktowany jest uzasadnionymi argumentami, przemawiającymi za tym, że dłużej
z nią obcować nie może. Oprócz zdrady małżonki, innym motywem porzucenia jej może stać
się bezpłodność; czasami wystarczy nawet błahostka, wymyślona przez mężczyznę, chcącego
pozbyć się Cyganki; motywem przewodnim zaś może się stać pomówienie, że kobieta źle
dbała o męża, czy też nie umiała gospodarzyć. Z reguły mężczyźni potrafią ubarwić zaistniałą
34
sytuację w taki sposób, że ostatecznie, podany przez nich powód porzucenia zaślubionej,
okazuje się wiarygodny, a następnie – potwierdzony prawomocnym orzeczeniem. Znamienne
jest przy tym, że pokrzywdzone Cyganki (niezależnie od winy) przyjmują z reguły tak
zaistniały fakt bez ubiegania się o jakiekolwiek odszkodowanie w tym zakresie; takie
rozumowanie wypływa głównie z, głęboko zakorzenionego w świadomości Romów,
przekonania, że każda próba zakwestionowania mężowskiego zdania jest dla Cyganki aktem
samym w sobie kalającym, hańbiącym. Kobieta wygnana (rozwódka) ma w gruncie rzeczy
możliwość ponownego wyjścia za mąż tylko za rozwodnika lub wdowca. Po rozejściu się
kobiety wyznają zasadę: (...) jeżeli ja jego nie chcę, to nie chcę jego pomocy. Mam dziecko ja
sobie sama wychowam. Ja ciebie nie chcę to, po co ja twoje pieniądze będę brała, na co mi to
potrzebne. Jak ja wzięłam dziecko. Nie chcę ciebie i nie chcę twoje pieniądze, sama sobie
dziecko wychowam [KR2.RP.S.63.K.Ch.].
Nietrwałość cygańskich związków małżeńskich jest zjawiskiem nowym, nie
spotykanym w takiej rozpiętości wśród starszego pokolenia Cyganów. Oczywiście i w
dawniejszych czasach zdarzały się przypadki rozpadu pożycia małżeńskiego, jednakże nie
były tak częste jak obecnie i zasadniczo podyktowane były wiarygodnymi powodami (np.
zdradą). Już sam akt kupowania przyszłej żony, przypieczętowany dużymi kwotami, stanowił
hamulec przed swawolnym porzuceniem tak cennego nabytku. Istniała, zatem naturalna
gwarancja trwałości związku: U nas nie biorą rozwodów. To byłby już jakiś wyjątek, nie
pamiętam ja. To kiedyś powiedzieć, to tam ślubu nie było. Kiedyś tam nie wiedzieli, co ślub
tam. Jak osiedlili nas, to dopiero z żoną wziąłem ślub [MR2.RP.S.60.J.Ch.]. Rzadko się
zdarza i dziś żeby nastąpiło rozstanie; (...) zawsze razem, a nawet jak się rozchodzą, to ona w
swoje stronę on w swoje. Ich sprawa.[KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Zazwyczaj jest tak, iż: (...)
rozchodzą się, jakieś miesiąc, dwa - i znowu się schodzą [MR3,RP.S.67.R.B]. W skrajnych
tylko przypadkach: (...) niektóre się nie schodzą w ogóle [KR2.RP.S.63.K.Ch.]. Lecz jak
mówi były wójt taboru cygańskiego: (...) musiał być naprawdę taki powód, żeby tam
zdradziła, nie było tych zdradów, musiałaby zdradzić - to wtedy to. Ale już był potępiony ten
cłowiek, co zawinił to, ze oni się rozchodzili, to już jeden musiał być coś winny
[MR3,RP.S.67.R.B.].
Jednakże, jak wiadomo, instytucja rozwodów od niedawnych czasów została
wprowadzona; jako pewne umocnienie związku małżeńskiego miało być wprowadzenie aktu
ślubu cywilnego, a w wypadku chęci rozejścia się małżonków odwoływaliby się oni do
urzędów - w praktyce jednak należy to do rzadkości. W wypadku jednak, gdyby małżonkowie
chcieli się rozejść, a zawarcie związku nastąpiło uprzednio przed kierownikiem urzędu stanu
35
cywilnego, rozwód muszą przeprowadzić w oparciu o przepisy prawne - muszą zwrócić się
do sądu. Znamienne, że sami Cyganie muszą odwoływać się w tym celu do jurysdykcji
polskiej, podczas gdy dawniej kontakty Cyganów polskich z sądownictwem nie wynikały z
cygańskiej inicjatywy, ograniczając się do wykrywanych przez policję ich konfliktów z
prawem. W związku z tym, że uzyskanie rozwodu napotyka barierę, małżonkowie, w takim
stanie rzeczy, niejednokrotnie rozstają się bez przeprowadzenia sprawy rozwodowej; następne
zamążpójście któregoś z nich nie będzie zalegalizowane. Jak to może widzimy tylko w
telewizji, że one za byle co pokłócą się i już się rozchodzą [KR2.RP.S.63.K.Ch.].
2.3. Śmierć
Znamienna, silna obyczajowość romska, przejawia się, obok obrzędu chrztu czy
zaślubin, również w sferze żałobnej, „grobowej”. Kultura związana z pogrzebami i żałobne
obrzędy, uprawiane i podtrzymywane we wszystkich cygańskich orientacjach w Polsce, w
największej mnogości form pozostały w lowarskim i kelderarskim folklorze. Prawdopodobnie
większa część ich kultury posiada bałkański (mołdawski) rodowód; część z nich zdaje się
świadczyć wszak o historycznie odleglejszych źródłach. Z pewnością także niektóre żałobne
formy obrzędowe zostały przez Kelderari przejęte od innych ludów; niewątpliwe jest jednak,
że nie spotyka się w tychże całej obfitości specyficznie cygańskich obrzędów zadusznych,
jakie do dziś przetrwały w Polsce wśród Kelderari 42 . Istota dawnej zwyczajowości przetrwała
pośród polskich Cyganów wyżynnych i nizinnych w postaci znacznie skróconej; a i w tej jest
lekko ‘spolonizowana’, na pograniczu zatracenia spoistości kultu i rytuału. Podobnie jak
Cyganie wyżynni, Polska Roma także ożywiają-karmią dusze zmarłych: (...) my jak
psychodzimy na groby nasych starsych, to psynosimy owoce, jedzenie no i wódkę. Zawse
oblewamy pomnik ta wódką, potem pijemy za umarłych [M19.RP.O.[64].E.P.].
Cygan umiera; przekracza granice ziemskiej egzystencji dosięgając bramy umarłych;
pozostali przy życiu maja natomiast sprowadzać na niego moc chroniącą go w zaświatach od
uczucia łaknienia i pragnienia. Dopóki Cygan jest pośród żywych, podlega cygańskiemu
kodeksowi norm obyczajowych, gdy jednak odejdzie ‘na tamten świat’ wszystko, co posiadał
w życiu doczesnym – tak dobra materialne jak i duchowe - przestają się liczyć; nie mają
42
Ibidem, s. 86
36
żadnego wpływu na jego pośmiertne losy. Zmarłego nie czeka ani nagroda, ani kara, jako że
wszystko, co zdołał dokonać przy życiu ściśle przynależy do sfery doczesnej. Dusza zmarłego
odchodzi w nieznane; w swojej podróży potrzebuje zarówno wsparcia duchowego
pozostałych przy życiu, jak i materii ożywczej – wody, która dostarczana jest jej w czasie
obrządku żałobnego; elementu tego brak u polskich Cyganów. Wszelkie przedmioty, które
pozostały po nieboszczyku, według tradycji, były skrzętnie palone; ogień urastał do rangi
symbolu mającego ogrzewać duszę w jej wędrówce przez zimne obszary zaświatów. Zwyczaj
ten, jeszcze do niedawna, kultywowany był również w grupach Polska Roma; możliwe też, że
utrzymuje się jeszcze tu i ówdzie. Zgromadzone etnograficzne przekazy źródłowe tyczące się
Cyganów bałkańskich wskazują jeszcze zręby folklorystycznych wizji cygańskich o
barierach, jakie napotyka dusza w pośmiertnej pielgrzymce; mówi się tam o obszarach
mroźnych wichrów i o strefach pustynnej spiekoty. Ostatnimi słowami umierającego Cygana,
o ile zdolny jest jeszcze mówić, powinno być błogosławieństwo, życzenie szczęścia rodzinie i
bliskim, którzy, pogrążeni w rozpaczy, zgromadzili się wokół łoża śmierci. To ostatnie
błogosławieństwo stanowi u polskich Cyganów jedyną pozostałość po zwyczajach
związanych z umieraniem; jest ono na tyle istotne, że jego brak uważany jest za niepomyślny
omen.
Pozostające
na
ziemskim
padole
ciało
zmarłego
wymaga
odpowiedniego
przyodziewku. O staranny ubiór do trumny stara się rodzina; w tym celu obmierza długość
ciała przy pomocy specjalnej taśmy z centymetrową podziałką, zwanej mesura i chustą
podwiązuje szczękę: Jak kto umze to musi dobze wyglądać. Nie można w łachach do trumny
położyć. Kupuje się nowy garnitur, koszulę i ubiera się, co by wszedł na tamten świat jak się
należy[M19.RP.O.[64].E.P.]. Duch zmarłego, który „zatacza kręgi” wokół domostwa, nie ma
widzialnej postaci; z reguły cygańskie duchy pojawiają się jedynie w charakterze mgły czy
woalu; zwykle dostrzega się tylko ich działanie. Cyganie twierdzą, że dzieje się tak dzięki
temu, że twarz zmarłego okryta była w trumnie ową chustą, a więc spoza tej chusty nie widać
jej również i wtedy, gdy zmarły zjawia się w postaci ducha. Zarówno chusta jak i mesura
urastają następnie do rangi symbolu talizmanów przynoszących szczęście; magiczna moc
drzemiąca w nich pochodzi bezpośrednio od zmarłego. Co więcej, mesura ma moc chronienia
przed wszelkimi zagrożeniami; czyni „niewidzialnym” tego, kto chce uchronić się przed
niebezpieczeństwem; chroni zwłaszcza przed policją - sprawia, że np. zdobycze pochodzące z
kradzieży nie zostaną, w przypadku rewizji, wykryte przez władze. W związku z powyższym
rodzina winna oba eksponaty skrzętnie przechowywać.
37
Tradycyjnie, domownicy układają w trumnie określone przedmioty przynależące do
zmarłego za życia, jako że mogą mu się przydać tam, dokąd wywędrował jego duch. W
większości przypadków wkładana jest papierośnica wraz z papierosami czy też fajka z
tytoniem; oprócz tego pomocą mają mu służyć - grzebień, lusterko, zegarek, pierścień itp. Nie
wszystkie jednak rzeczy można wkładać; Cyganie wyszczególniają jako przedmioty
„niedopuszczalne” - zapałki, z uwagi na fakt, iż psyche zmarłego przez najbliższy okres po
śmierci (zwykle przez sześć tygodni) kołuje wokół domostwa – mogłaby, zatem wykorzystać
owe draski do wzniecenia pożaru. Ponadto, do trumny wkładane są pieniądze; kiedy, celem
czuwania, do domu zmarłego przybywają jego bliscy, każdy z nich wtyka mu do kieszeni
monety, czy inne kosztowności jako swego rodzaju łapówką, by mógł sobie coś kupić i
jednocześnie nie trzymał urazy w stosunku do pozostałych przy życiu. Charakterystyczne, że
Cyganie, którzy słyną z ogromnego przywiązania do biżuterii, złota i pieniędzy, nie żałują
nieboszczykom
tych
doczesnych
dóbr.
Fakt
darowizny
nie
oznacza
bynajmniej
nieposzanowania czy pogardy dla owej ‘cennej’ materii; wynika raczej z przekonania, że
pieniądze, czy klejnoty będą zmarłemu potrzebne na tamtym świecie; nie wolno mu ich
odbierać pod groźbą powrotu w postaci straszącego ducha, który odtąd może już stale
powracać i mścić się za nieposzanowanie i wyrządzoną w ten sposób krzywdę.
Po dokonaniu całego obrządku związanego z „prawidłowym” ułożeniem ciała
zmarłego w trumnie, rodzina oraz znajomi przystępują do czuwania przy zmarłym. Ów okres
czuwania – od chwili zgonu do dnia pogrzebu jest sztywny - zawsze trwa trzy dni i trzy noce;
jest to podyktowane wierzeniem, że w tym czasie dusza może jeszcze odwrócić swój los i
powrócić do ciała. Aby zatem: „(...) ułatwić jej ewentualny powrót, twarz umarłego
przykrywana jest chustą-welonem rozciętym pośrodku, rozcięcie chusty wskazuje duszy drogę,
którędy może na powrót wniknąć w opuszczone przez nią ciało. Ostatnie tchnienie
umierającego jest właśnie odlotem duszy uchodzącym przez usta i nozdrza. Tylko tą samą
drogą może ona powrócić”. 43 Zasadniczo wszyscy przybyli na czas czuwania zasiadają w
izbie, w której nieboszczyk został złożony; przystępu do zmarłego nie mają wyjątkowo
małżeństwa, od których ślubu nie minął jeszcze rok. Cały okres skupienia przy ciele
zmarłego, oprócz pokrzepiania się jadłem, wypełniony jest opowieściami, baśniami,
legendami itp. Żałobnicy nie mogą rozmawiać głośno, muszą posługiwać się niemalże
szeptem, stąd wszelkie bajdy opowiadane są dyskretnie. W tradycji cygańskiego obrządku
żałoby nie istnieją żadne religijne pieśni, ponieważ muzyka kłóci się z zasadą żalu; toteż
43
Ibidem, s. 82
38
Cyganom nie wolno przy zmarłym śpiewać, jako że tym samym zakłóciliby spokój
odchodzącej w zaświaty duszy, która w konsekwencji, zgodnie z zasadą regresu, mogłaby
zmącić żyjącym spokój. Cyganie wierzą, że po śmierci dusza zmarłego krąży wokół
domostwa, aby straszyć w postaci mgły czy woalu, jak to mogła czynić dotychczas (dopóki
się nie zakończy roczny obrządek żałobny). W związku z powyższym porządek obrządku jest
surowo przestrzegany; czasem, bowiem wystarczy chwila nierozwagi i na domostwo
nadciągną złowrogie moce: „(...) na przykład, jeśli w czasie czuwania przy zmarłym ktoś
kichnie, musi natychmiast naderwać coś ze swej odzieży, aby zapobiec nieszczęściom”. 44
Czuwający praktycznie nie odstępują zmarłego na krok; czują w pobliżu obecność
ducha. Oczywiście jedni wychodzą - drudzy powracają; nie może jednak zdarzyć się sytuacja,
żeby wszyscy oddalili się jednocześnie - zawsze ktoś musi czuwać przy zmarłym. Znamienne
jest, że w tym trzydniowym czasie mężczyźni nie golą się, a kobiety chodzą nieuczesane;
czynności te są de facto zakazane - nie wolno używać grzebienia ani mydła, bowiem „piana
idzie od zmarłego” – „(...) aven le spumi pa o muło – jest czymś w rodzaju przejrzystej tkanki
jego duszy, która wypełnia ją jak powietrze”. 45 Czasami rodzina zmarłego, na znak głębokiej
żałoby, nie używa obu przedmiotów przez dłuższy okres – zwykle przez dziewięć dni. W
pomieszczeniu zapalane są świece – zawsze w nieparzystej liczbie; także, jeżeli spożywany
jest alkohol (wódka, wino, piwo) – liczba butelek musi być nieparzysta. Ogarki, pozostałości
świec oraz wosk, który z nich spłynął i zastygł, jest dokładnie zbierany; owe pozostałości
wrzucane są podczas pogrzebu do grobu; dopiero później można zasypać trumnę ziemią.
O duszy zmarłego wiadomo, że w głównej mierze brak jej wody - cierpi z powodu
pragnienia. W związku z powyższym, po okresie czuwania, kiedy przychodzi kolej na
pogrzeb, zaczyna się rytualny obrządek z wodą, mający na celu zaspokojenie pragnienia
duszy. Strzegący nieboszczyka Cyganie wynoszą z pomieszczenia trumnę i wylewają nań,
uprzednio przygotowaną w naczyniach, wodę, ażeby spragniona dusza nie powróciła, chcąc
się jej napić. Cyganie też, lękając się, że duch powróci (a taki wówczas ‘straszy’) pozbywają
się z mieszkań zasobów wody. Następnego dnia, po pogrzebie, rozpoczyna się kolejny
„wodny” zabieg mający doprowadzić do ‘spokojnego’ odejścia ducha - obrzęd pojenia.
Przedstawia się on następująco: rodzina zmarłego kupuje, potrzebne do obrządku, naczynia dzban oraz szklankę, a następnie wybiera spośród cygańszczyzny dowolnego chłopca - w
przypadku, gdy nieboszczykiem jest mężczyzna lub dziewczynkę - gdy zmarła kobieta;
następnie wręczają mu (jej) owe rekwizyty. Wyselekcjonowana z tłumu jednostka, codziennie
44
45
Ibidem
Ibidem
39
w południe nabiera do dzbana czystej wody i przelewając ją do szklanki, częstuje nią
wszystkich spotykanych Cyganów; zabieg powtarza przez sześć tygodni, aż do dnia, w
którym dusza ostatecznie opuszcza ziemski świat. Każdego dnia, na znalezionym uprzednio
patyku, zostawia ślad-nacięcie, aby bezbłędnie przeprowadzić cały rytuał. Po upływie
sześciotygodniowego cyklu, młoda osoba udaje się nad rzekę 46 , skrzętnie przelicza pozostałe
na patyku blizny, po czym przecina go na dwie równe części; następnie obie połówki opasuje
pośrodku na kształt krzyża przymocowując doń pięć drobnych świeczek – jedną w środku a
pozostałe na obrzeżach, które to zapala. Tak skonstruowany płonący krzyżyk puszcza się na
wodę. Osoba, jak przez uprzednie sześć tygodni, nabiera do szklanki wodę, z tym, że miast
częstować nią napotykanych rodaków, wylewa jej zawartość do rzeki - tyle razy ile znamion
ma drążek. Po dokonaniu tego zabiegu, ostatni już raz napełnia dzban i szklankę wodą i
ostatecznie oba naczynia zatapia w rzece. „Wodna” ceremonia jest zakończa, aczkolwiek do
finalizacji całości rytuału rodzina zmarłego musi odwdzięczyć się za usługi (zapłatą w
pieniądzach bądź w formie upominku); gdyby transakcja nie doszła do skutku, poprzednie
czynności powiązane z rozdawaniem wody są daremne i nie odnoszą skutku, jako że zmarły
nadal nie ma przystępu do rozczęstowanej wody. Dopiero po dokonaniu zapłaty dusza
rozpoczyna zaspokajanie swego pragnienia 47 .
Równolegle z zainicjowaniem „wodnego obrzędu” rodzina zmarłego podejmuje inny
obrządek - stypę (pomana). Wyraz pomana znany jest na Bałkanach, jest on używany także
przez lud rumuński w podobnym, co u Cyganów, znaczeniu. W trzy dni po śmierci zmarłego,
zaraz po pogrzebie odbywa się pierwsza z nich, zwana trine dźesengi pomana. Zwykle na
miejsce celebry obierany jest lokal poza domem (karczma lub restauracja), znajdujący się
możliwie niedaleko cmentarza. Na poczęstunek zaproszeni zostają wszyscy, którzy
uczestniczyli w ceremonii pogrzebowej. Kiedy przemija dziewiąty dzień od śmierci, odbywa
się druga stypa – eńja dźesengi pomana; tym razem nie w lokalu, a w domu zmarłego. Na tę
uroczystość żałobną zaproszeni zostają krewni i przyjaciele; uczta odbywa się za duszę
zmarłego, jako że spożywając przygotowane potrawy, uczestnicy stypy karmią i poją w ten
sposób pośrednio także ducha. Ale – przewidziany jest kodeks postępowania; otóż: nie wolno
pojedynczo wstawać od stołu; wszyscy uczestnicy uroczystości powinni uczynić to
jednocześnie gdyby jednak zdarzyła się taka sytuacja, delikwentowi nie wolno powrócić do
stołu; dalej – nic „jadalnego” nie może pozostać; jeśli dochowają się resztki jedzenia, należy
46
Kult wody, zwłaszcza w postaci rzek, jako wód ‘czystych’ ma wyraźne paralele w wierzeniach indyjskich;
najprawdopodobniej z tej właśnie kultury został przez Romów zaczerpnięty motyw.
47
J.Ficowski., Cyganie..., op.cit., s. 81-82
40
je wynieść z domu przed zachodem słońca i koniecznie wyrzucić na bieżącą wodę, do rzeki,
albo też nie wyrzucając – można je komuś oddać; nie wolno przy tym karmić nimi zwierząt psów, kotów, ani ptaków, jako że (według wierzeń płynących z bałkańskiej cygańszczyzny),
dusza zmarłego mogłaby się wcielić w któreś z owych zwierząt. Powyższe zakazy wypływają
z obawy przed potencjalnym powrotem ducha, który, w ich przekonaniu, zwabiony jadłem,
mógłby powrócić nocą by się posilić. Noc jest, bowiem „ulubioną” porą nawiedzania
żyjących przez duchy; dlatego szczególnie o tej porze strzec się trzeba jego wizyty. Aby się
zabezpieczyć, Cyganie wymawiają magiczne zaklęcie: Tje avjen leske droma phandadźe, aj
ćohara puterde. - (Niechaj w nocy wszystkie jego drogi będą zamknięte, a jutro dopiero będą
otwarte.)
Cyganie czują płynącą z zaświatów grozę, że jeśli uczynią coś, co wędrującej duszy
się nie spodoba, mogą zostać srodze ukarani (albo oni albo przyszłe potomstwo).
Wystarczające jest „pośrednie karmienie ducha” – poprzez spożywanie posiłków przez nich
samych; duch wzmacnia wówczas swoje siły w myśl formuły: Tje avjeł angła leśće (oby to
było przed nim - tzn. niechaj to jedzenie będzie dla zmarłego).
W sześć tygodni po śmierci odbywa się trzecia, najbardziej uroczysta, stypa – szovje
kurkengi pomana - jako zakończenie całego rytuału zaspokajania duszy, by ta w ostateczności
odeszła. Tego właśnie dnia następuje zatopienie dzbana i szklanki przez rozdającego wody, a
krzyżyk ze świeczkami odpływa z nurtem rzeki. Kolejny raz wybiera się którąś z osób
(analogicznie: kobietę – po śmierci Cyganki, mężczyznę – po śmierci Cygana). Wybraniec
musi być dorosły; jeśli więc Cygan zmarł w młodym wieku, obrzędów z „wybrańcami” się
nie urządza. Osoba ta ma wcielić się niejako w rolę zmarłego; powierza się jej rozmaite
przedmioty (m.in. grzebień, maszynkę do golenia, nakrycie stołowe na jedną osobę oraz
całkowite ubranie), które tym sposobem wejdą w posiadanie nieboszczyka. Jeśli wybraną
osobą jest mężczyzna, trzeba mu kupić nowy garnitur; jeśli jest to kobieta – potrzebna jej
będzie odpowiednia kreacja - rankiem należy szybko kupić potrzebne tkaniny i uszyć z nich
kreację (spódnicę, koszulę, bluzkę itd.); strój musi być gotowy do południa. Można też nabyć
materiał dnia poprzedniego, lecz wówczas musi on pozostać w sklepie aż do dnia następnego
albo też przeczekać przez noc u nie-Cyganów; wypływa to ze zwyczaju, że nie wolno
materiału przeznaczonego na taki cel przetrzymywać nocą w cygańskim domu.
Kiedy wszystko jest przygotowane (pokarmy i odzież dla obranych osób) i zarazem
nastało południe – Cyganie przystępują do kolejnej fazy żałobnego obrządku. W pobliżu
stołu, na rozgrzanych węgielkach umieszczane jest kadzidło; wybrańcy przebierają się w
przygotowaną dla nich odzież. Rozpoczyna starsza osoba, najbliższa zmarłemu – matka, żona,
41
ojciec; całuje stół i naczynia sprezentowane wybrańcowi, wypowiadając przy każdym
pocałunku życzenie: Tje avjeł angła leśće. - (Oby to było przed nim). Ktoś z gospodarzy
przynosi misę z wodą, własnoręcznie myje nogi wybrańcowi i czesze mu włosy darowanym
grzebieniem. Dopiero teraz można rozpocząć ucztowanie; charakterystyczne, że przy
napoczynaniu każdej potrawy powtarza się zapoczątkowane, przez inicjatora obrzędu, słowa:
Tje avjeł angła leśće. Kiedy uczta przeminie, wszyscy wstaną od stołu, wybraniec za swoje
pieniądze stawia, zgromadzonym na uroczystości, wódkę lub piwo. Wszyscy piją życząc mu,
aby ubranie „zdrowo się nosiło”. Wybraniec zatrzymuje ubranie, które może nosić do dnia
kolejnej – czwartej stypy, podczas której to pozbywa się go poprzez wyrzucenie na bieżącą
wodę, do rzeki.
To wszak nie koniec całości rytuału; choć zmarły jest już daleko, jego „drogi są
jeszcze otwarte”, a powrót nie jest niemożliwy. Po upływie pół roku od dnia śmierci odbywa
się czwarta pomana, półroczna – dopaszberszeski pomana. Analogicznie do poprzednich styp,
tak i tym razem wybiera się osobę, przyodziewa ją w nowy strój; ceremonia się powtarza.
Cygan (Cyganka) może nosić darowaną tym razem odzież aż do dnia uroczystości
kończącego okres żałoby - pierwszą rocznicę śmierci; to zarazem piąta z kolei roczna
uroczystość – berszeski pomana. Po raz trzeci i ostatni obiera się Cygana (Cygankę),
przyodziewa i daje się różne przedmioty; dodatkowo myje się jej nogi. Kostium podarowany
tym razem wybraniec może nosić przez czas nieograniczony, „aż do zdarcia” 48 .
Każdy dorosły Cygan (Cyganka) może być wybrańcem najwyżej trzy razy w życiu;
niedopuszczalny jest wybór tej samej osoby po raz kolejny. W czasie kolejnych trzech
ostatnich uroczystości pomana za każdym razem wybierana jest inna osoba.
Okres rocznej żałoby chyli się, w radosnych nastrojach, ku końcowi. Celem finalizacji
rytuału starszy Cygan ogłasza: Już jego drogi są zamknięte. Oby to było dla niego! Teraz
będziemy śpiewać, tańczyć! Kończę żałobę! Dopiero wraz z tym momentem drogi zmarłego
zamykają się i jego powrót jest już niemożliwy; odchodzi definitywnie. Nie ma żadnej obawy,
że mógłby nawiedzać bliskich, ponieważ uroczystości pomana zamknęły mu drogę powrotną.
Jednak pamięć o zmarłych nie ginie, a wręcz przeciwnie - trwa i przejawia się stale, przy
różnych sposobnościach.
„Kiedy wiosną kupuje się świeże jarzyny, a później pierwsze owoce, kiedy latem je się
po raz pierwszy lody, czy kupuje pierwsze kwiaty, kiedy Cyganie upieką pierwszego w tym
roku jeża – pamięć o zmarłym i dbałość o jego pośmiertne losy dają o sobie znać. Zanim
48
Ibidem, s. 85
42
Cygan spróbuje nowalijki, częstuje nią kogoś, kupuje komuś i ‘dając mu z ręki’ – dźeł anda
vast – obdarza w ten sposób duszę zmarłego. Czasem - przed podarowaniem np. jabłka –
obdarza w ten sposób duszę zmarłego. Tje avjeł angła leśće (niechaj to będzie dla zmarłego,
niech i on się posili). Przez tego rodzaju podarunki i poczęstunki anda vast (z ręki) zmarły jest
zaopatrywany w niezbędną mu strawę, pierwszy próbuje nowych potraw. Cyganie czynią to
nie tylko do ‘swojego’ zmarłego, ale także w stosunku do cygańskich zmarłych w ogóle. W ten
sposób mogą korzystać z pokarmu również i ci zmarli, których bliscy już nie żyją, nie mogą
się, więc już troszczyć o ich pozagrobowe losy”. 49
W cygańskiej obyczajowości żałoba trwa zwykle rok. Podkreśla się dobitnie, że
dłuższa niż roczna nie jest wskazana, gdyż mogłaby doprowadzić do zatracenia żałobnika,
bądź, co gorsza, do jego śmierci. Skrócenie żałoby, jak sam obrządek żałobny, także podlega
specjalnemu rytuałowi. Żałobnik zdejmuje symbol żałoby (np. czarne odzienie) i polewa go
wodą lub piwem - nazywa się to „polał” (śordźas) i oznacza koniec żałoby. Jeśli okres
lamentu zostanie skrócony zgodnie z obrządkiem, duch – ćochano – nie powinien już
powracać i niepokoić żyjących.
Dominuje przekonanie, że każdy dzień zwiększonego, ponad rok, żalu stanowi
poniekąd zadatek na następną żałobę, sprowadza nową śmierć. J. Ficowski opisuje losy
pewnej Cyganki, Jordany Kwiek, pogrążonej w głębokiej rozpaczy po śmierci córki, która
tkwiła w żałobie przez prawie półtora roku. Znajomi, z obawy przed mogącymi pojawić się
konsekwencjami odstępstwa od „świętego obyczaju”, namawiali ją do przerwania żałoby;
Cyganki doradzały, by porzuciła szarzyznę i zaczęła ubierać się w barwne stroje „(...) ale
Jordana nie chciała ich usłuchać; schowała radio, wyłączyła światło, siedziała po ciemku – i
umarła. Cyganie twierdzą, że sama ściągnęła na siebie śmierć przedłużeniem żałoby”. 50
Zdarzają się też odstępstwa od owej rocznej zasady w odwrotnym kierunku, kiedy żałoba
ulega skróceniu i rodzina kończy ją wcześniej niż po upływie roku – czasem może trwać do
pół roku, a czasem zaledwie do sześciu tygodni. Owe anomalie nie są bynajmniej przychylnie
postrzegane przez cygańską opinię. Przyczyny skrócenia okresu żałoby, mogą być rozmaite;
bywało, że bliski krewny zmarłego przez roztargnienie, nie pamiętając o zakazie, zaczął
śpiewać, a tym samym pogwałcił zasadę obrządków żałobnych. Zdarzyło się także, iż przed
paru laty masowe wykupywanie produktów żywnościowych obudziło wśród Cyganów
obawę, że zanosi się na wojnę i skłoniło obchodzących żałobę do jej przedwczesnego
zakończenia.
49
50
Ibidem
Ibidem, s. 83
43
W romskiej tradycji odnaleźć można także naleciałości uroczystych obchodów dnia
Wszystkich Świętych. Analogicznie, jak w tradycji chrześcijańskiej, schodzą się Cyganie na
groby swoich bliskich w dniu 1 listopada. Na warszawskim cmentarzu na Bródnie (tam też
odbywa się pierwsza uroczystość żałobna pomana), gdzie jest niemało cygańskich grobów,
rokrocznie w tym właśnie dniu odbywają się tzw. ‘cygańskie dziady’. Cyganie zasiadają na,
wyścielonych chustami, grobach, jedząc i pijąc. Częstują również tym jadłem przygodnych
przechodniów. Przytaczają wszystkie zaklęcia; m.in.: Oby to było przed nim. Po zakończeniu
ucztowania, kiedy już wszyscy są nasycą głód, przychodzi kolej na nasycenie zmarłego; w
tym celu zraszają mogiłę przyniesioną ze sobą wodą, oranżadą lub piwem. Tradycja ta i
wszystkie inne powyżej opisane trwają do dziś.
Tylko, że mało się chowało. Ja naprawdę powiedzieć za swojej pamięci między
tym, jak po lasach jeździliśmy, to nie słyszałam żeby jakiś Cygan zmarł czy Cyganka.
Wszystko żyło długo. A tera, co się dzieje młode ludzie, młode kobity umierają. W ogóle nie
umierali prawdę powiedzieć. Jak mieli umierać jak żeśmy w lesie byli. Przyszedł przecież maj,
w lesie kwiaty, cały czas na powietrzu. No jak te ludzie mieli chorować. Jadło się skromnie,
jedzenie było wszystko, nie jak teraz, było wszystko naturalne [KR2.RP.S.63.K.Ch.].
3. Normy moralne.
Natura interakcji symbolicznej
3.1. Czyste i nieczyste
Przy omawianiu zarówno religii jak i magii nie sposób ominąć studium cygańskiego
konceptu „marime, prikaza, romania”, albowiem wyrażenia te jawią się jako priorytetowe dla
ich religii; a także instytucji skalań i rytualnych przysiąg kluczowych dla zagadnienia magii.
Szczegóły wierzeń i praktyk różnią się w poszczególnych grupach. Każda „natsia” i „vitsia”
ma swe własne zwyczaje oraz interpretacje ogólnych zasad.
Idee „zanieczyszczenia” (marime) są bardziej złożone niż inne wierzenia, ponieważ
ustalone są formalnie, podczas gdy inne, dotyczące pomyślności i niepomyślności, dobrego
44
czy złego losu, duchów i marzeń są w większości sporadyczne, specyficzne i fatalistyczne.
Romowie sami nazywają je przesądami.
Wierzenia związane z zanieczyszczeniem są mniej zależne od indywidualnego i
sytuacyjnego doświadczenia; są oficjalnie ilustrowane w rytualnych zwyczajach. Wszyscy
Romowie dzielą powszechną tradycję określonych praktyk takich jak pranie czy handlowanie.
Chociaż prawdą jest, że wierzenia inne niż te związane z zanieczyszczeniem są mniej
namacalne z powodu słabszej formalizacji w rytuałach, nie mogą one być opuszczone jak
przesądy, choć sami Romowie tak robią. Wiara w to, że zdrowie, choroba, śmierć, dobro, zło,
duchy, diabeł, wnętrze, zewnętrze nie wiążą się tylko między sobą, ale też w strukturze
wspólnoty i bardziej sformalizowanych ideach o zanieczyszczeniu.
Uważa się, że „marime" ma trzy znaczenia:
•
pierwsze - jako forma społecznej kontroli;
•
drugie – jako nazwa tzw. systemu sex-status-respekt- kobiety przede wszystkim muszą
okazywać szacunek mężczyznom i są od nich bardziej zbezczeszczone. Z drugiej strony
zagrożenie zanieczyszczeniem poprzez obecność kobiety jest dla niej ochroną. Jeśli jest
maltretowana, może skorzystać z „marime” i wnieść sprawę do sądu. Ale chociaż kobieta
jest potencjalnie bardziej zbezczeszczona niż mężczyzna, może być chroniona poprzez
zasady moralności osiągnięcia czystszego statusu niż mężczyzna;
•
trzecie
-
jako
środek
w
zmianie
statusu
w
ciągu
życia.
Status wieku: niemowlę, dziecko, dorosły, starszy - jest oznaczony i rytualnie
zaakcentowany przez dyskryminację w statusie zbezczeszczenia. Dzieciństwo jest
związane ze statusem „wuzho”. W małżeństwie niższe ciało staje się „marime” i od tej
chwili para ma tendencję do odrzucania pomocy w utrapieniu. W starszym wieku
mężczyzna ważniejszy jest od kobiety w tym samym wieku. Starsi uważani są zresztą za
dobrych i czystych, w odróżnieniu od złej moralnej opinii młodego wieku.
Wierzenia Romów dotyczą ich wewnętrznych stosunków jak i tych poza domem.
Uważają, że domy, w których zamieszkują Gadźe 51 czy ubrania przez nich noszone są też
„brudne”, ale nie w dosłownym znaczeniu. Na przykład dom może być świeżo pomalowany,
wybielony; na ścianach mogą być tapety, a na podłodze dywan. Unika się pożywienia
przygotowanego przez Gadźe; na ogół Romowie nie jadają w ich domach. Jeśli muszą
kupować podczas podróży gotowane jedzenie, wolą żywność opakowaną w czysty papier czy
51
Nie-Romowie
45
plastikowe torby niż tę serwowaną na talerzach. W restauracjach Romowie unikają
konsumpcji sztućcami i zwykle jedzą palcami; proszą też o plastikowe czy papierowe kubki
do picia.
Zagrożenie zanieczyszczeniem pochodzącym od Gadźe jest także związane z
chorobami. Gadźe są źródłem wielu chorób; powszechna obawa najbardziej dotyczy chorób
wenerycznych. Osoba, która jest w seksualnych związkach z Gadźe jest nie tylko „marime” w
obu znaczeniach zanieczyszczenia i odrzucenia, ale ponadto, aby mogła powrócić do grupy,
musi być zbadana na obecność chorób wenerycznych.
Nawiązując do Carol Milller,52 relatywny status Machwaya i Kalderash są
symbolizowane w micie, gdzie Machwaya są związani ze słońcem (z powodu większej mocy)
a Kalderasha z gwiazdami. Kuneshti zajmują pozycję porównywalną z Kalderash i
Machways, Churara powiązani są z nienawiścią 53 .
Zanieczyszczające związki ze społecznymi granicami i społeczną hierarchią:
„Wuzho”
Rom
Machwaya
wysoki status
„Marime”
nie-Rom
Kalderash
średni status
„Melalo”
nie-Rom
Kuneshti
niższy status
Po narodzinach matka i dziecko są „marime” i są izolowane od mężczyzn przez 6
tygodni. Po tym czasie dziecko staje się „wuzho” i w następstwie uważane jest za wolne od
zbezczeszczenia, wstydu czy społecznej odpowiedzialności.
Trzeba określić jak Romowie dzielą ciało i jak je kontrolują, aby utrzymywać
czystość. Ciało dzieli się w pasie (mashkar). 54 Górna i dolna część mają przeciwstawną
pozycję zanieczyszczenia „wuzho” i” marime” i muszą być utrzymywane osobno. Ręce
wyśrodkowane pomiędzy tymi dwoma mogą stać się „wuzho”, „melalo”, „marime”’ w
zależności od tego, z czym miały ostatnio kontakt. Ręce, które właśnie dotykały genitaliów,
są „marime” i muszą być umyte mydłem przed dotknięciem czegokolwiek czystego. W
wypadku, gdy pierze się dolne części ubrania, również należy umyć ręce. Zwyczaj
konsumpcji rękoma eliminuje potrzebę ustalania czystości sztućców. Z górną częścią ciała
52
Carol Miller- autorka tez na temat konceptu Machwaya wygłoszonych w 1968 r., por.: Shyam Singh Shashi,
Roma Culture cyt...., op.cit., s. 22
53
Symbolizowaną przez nóż
54
Termin określa też specjalny środek
46
powiązany jest brak wstydu (lashav), podczas gdy z dolną wiążę się wielki wstyd (baro
lashav); z tego taż względu kobieta może każdemu pokazać piersi, ale widok jej nóg jest
wielkim wstydem i tym samym utratą szacunku dla niej. Kobiety używają biustonoszy jako
torebek czy portfeli, więc powszechne jest, gdy mąż, syn, ojciec, czy też nieznajomy sięgnie
do jej stanika po papierosy czy pieniądze. Znamienne jest również wśród kobiet, że gdy przez
dłuższy okres czasu nie mają ze sobą żadnego kontaktu (nie widzą się), przy pozdrawianiu
się, ściskają sobie nawzajem piersi. Czysty dom sprzyja dobremu zdrowiu. Częścią
zanieczyszczenia domu jest podłoga, która jest „marime”; ponadto każdy przedmiot
(„wuzho”), który spadnie na nią należy wyrzucić, dokładnie umyć, albo stosować tylko do
celów „marime”. Podłoga jest obszarem „marime”, ponieważ dotykają jej stopy. Aczkolwiek
bardzo powszechnym zwyczajem jest siedzenie na niej, ponieważ dotyka jej wtedy „yulko” dolna część ciała. Nie można natomiast spać na gołej podłodze; w tym celu niezbędne są
koce. Zwyczajowe, aczkolwiek niepisane prawo zakazów obyczajowych, których
nieprzestrzeganie zagrożone jest „tabuicznym” skalaniem (mageripen) – stanowi fundament
przestrzegania, szanowania oraz nadzorowania wewnątrzspołecznej praworządności w
grupach polskich Cyganów nizinnych (Polska Roma). Tak swoiście skonstruowane cygańskie
zasady prawne, są - uświęconym przez tradycję oraz wyrosłym na gruncie długoletniego
doświadczenia społecznego - zbiorem nie tyle przepisów postępowania, ile konsekwentnym
wyliczeniem, co jest niedozwolone - czego Cyganom robić nie wolno. J. Ficowski w swoich
rozważaniach na temat „mageripen” stwierdza, iż: „(...) w braku takich elementów
zespalających cygańską społeczność, utrwalających jej odrębność i tożsamość, jak np.
wspólna, im tylko właściwa religia, ‘kodeks’ ów określa na użytek Cyganów najistotniejsze
wzorce postępowania, normy współżycia, przyczynia się do zachowania społecznej spoistości
w obrębie jednorodnej obyczajowo grupy, dozwala i nakazuje samorządność i
samowystarczalność prawno-obyczajową - bez odwoływania się do obcych, pozacygańskich
władz. Oczywiście ‘kodeks’ – mageripen odnosi się jedynie do wykroczeń dokonanych w
obrębie Polska Roma, stanowiących jej ‘sprawę wewnętrzną”. 55 Nie dotyczy to wszakże
żadnych sporów, niezgodności powstałych na gruncie społeczności cygańskiej z
niecygańskim otoczeniem; nie tyczy się to również jakiegokolwiek naruszenia prawa
dokonanego ze szkodą dla „obcych” (gadźe); reguluje wszakże sprawy wewnątrz cygańskie,
obramowując ogrom swoich zakazów wyłącznie do nich. Przeszkody te (normy zakazujące)
są przez samych Cyganów - Romów podzielone hierarchicznie na dwie kategorie: „wielkich
55
Za: J.Ficowski, Cyganie..., op.cit., s.59
47
skalań” (bare mageripena) i „małych skalań” (tykne mageripena). Mogą one podlegać
wyłącznie wewnętrznej jurysdykcji cygańskiej; poza nią nie miałyby żadnych znamion
wykroczeń przeciw prawu. Strach i trwoga przed skalaniami tego rodzaju jest wciąż żywa, a
praktyczne przestrzeganie zakazów w tym zakresie jak i karanie wykroczeń pozostaje
nienaruszoną domeną wewnątrz cygańskich sędziów. Powyższa kategoria „skalań
tabuicznych” nie może immanentnie, z natury rzeczy stać się przedmiotem jakichkolwiek
dochodzeń; klasa nadal stanowi materię rozkładu ciężaru dowodowego (orzeczeń)
egzekwowanego przez Szero-Rom 56 - naczelnego sędziego polskich Cyganów nizinnych.
3.2. Władza i autorytet
Władza posiada znaczenie szczególne wśród społeczeństwa romskiego. Rządy
objawiają się poprzez autorytet moralny wynikający z kultywowania odwiecznych zasad.
Legitymizacja władzy będzie miała tutaj znaczenie tradycyjnej formy jej sprawowania. Swoje
umocowanie zawiera w tradycji i z niej wyłonionego kodeksu, jednakże kodeks ten nie
stanowi tylko ścisłe przepisy prawne lecz olbrzymią wiedzę i to na jej podstawie wybierany
jest przywódca. Rządy zatem
usankcjonowane są swoją trwałością, wybór zaś tradycją
realizowania władzy. To z tradycji płynie moc władzy. Cała społeczność podporządkowana
jest ocenie i słuszności podejmowanych decyzji w imię świętości praw i tradycji.
Spośród
przechowywanych,
w
pamięci
Cyganów
-
Romów,
wspomnień
funkcjonalnego obrazu naczelnego wodza wszystkich współplemieńców, zachowały się
znikome i niewiele mówiące szczątki, niemal całkowicie reliktowe, odwołujące się zaledwie
do kilku pokoleń wstecz; a i tych nawet można doszukać się praktycznie tylko w pamięci
starszej generacji Cyganów. Ze zgromadzonych z różnych źródeł zapisków, w tym między
innymi jednego z pierwszych badaczy tego zagadnienia Jerzego Ficowskiego 57 wynika, że
owa kluczowa cygańska instytucja powierzana była – co najmniej w ciągu trzech, wyrytych
jeszcze trwale w pamięci Romów, pokoleń – na zasadzie dynastycznej; aczkolwiek oficjalnie
dokonywano każdorazowo wyboru Wielkiej Głowy na niecodziennym specjalnym zjeździe
elekcyjnym – Romano Celo. Jeszcze do całkiem niedawna następującymi w kolei Szere-Roma
56
57
Szero Rom - Baro-Szero – określenie przywódcy „ Wielkiej Głowy”
Ibidem
48
byli: dziad, ojciec i syn; owo założenie, ów porządek obowiązującej sukcesji, ustanowiony
przez pradziadów, został nie tak dawno bezpowrotnie naruszony.
Wybór Szero-Rom związany jest ze specjalną tradycją; Zwierzchnik wybierany jest
(jak wyżej) na specjalnym zjeździe Romano Celo. Każda frakcja zgłasza swojego kandydata;
rozpoczyna się ich prezentacja. Poszczególni uczestnicy zabierają głos wytaczając argumenty
popierające taki a nie inny wybór. Definitywny werdykt należy do Jonkare, którzy kierując
się wskazówkami celowościowymi wyboru, uwzględniają wypowiedzi dominujące. SzeroRom funkcję wykonywał z pomocą obranych zastępców - Jonkare-Nyny i Rupuno, którzy
dopomagali mu w sprawowaniu urzędu; z niewiadomych powodów, tak jeden jak i drugi,
posiadając niegdyś wysoki status, bezpowrotnie go utracili.
Omawiając trzy wymienione pokolenia zapamiętanych Szero-Rom, należy rozpocząć
od pierwszego z nich, który, jak opisują Cyganie, znany był pod imieniem Daderuszo.
Zebrane wiadomości tyczące się osoby przywódcy poświadczają, iż piastował on stanowisko
sędziowskie; obowiązki urzędu przejął pod koniec XIX w. i pełnił je jeszcze w pierwszym
dziesięcioleciu XX w.; później najprawdopodobniej zaprzestał jego sprawowania. Nie
wiadomo dokładnie, kiedy zmarł, jednakże hipotezy oscylują wokół okresu przed I wojną
światową lub niedługo po niej. Nie uchowały się o nim nadto w cygańskiej świadomości
żadne wieści, opisy sprawowania władzy, z pominięciem wszakże powszechnie panującej
opinii potwierdzającej jego dobrą reputację, że rządził i sądził uczciwie i sprawiedliwie. Jego
sukcesorem-spadkobiercą był jego potomek Baśo. Przywołany jest w pamięci zgoła
odmiennie niż ojciec, głównie przez wzgląd na posiadane dobra; i tak był on właścicielem
pięciu wozów konnych, wyposażonych stosownie do piastowanej godności; co więcej oficjalnie zamężny jedynie z dwiema kobietami (według relacji starych Cyganów) małżonek
miał ich dokładnie pięć. Kobiety te zajmowały się wróżbiarstwem; słynęły z odpowiednich
umiejętności przy wykonywaniu zajęcia. Szpaler wozów prowadzony był z reguły w
następującej kolejności: w pierwszym zaprzęgu jechał sam Baśo w towarzystwie swojej
najważniejszej żony oraz jej dzieci; za nimi zaś w pewnej odległości jechały furmanki
przewożące pozostałe połowice także wespół z potomstwem. Do dziś po Wielkiej Głowie
pozostała (podobnie jak po poprzedniku) niewielka wzmianka: „To był mądry Cygan –
opowiadają starzy – i bardzo bogaty, bo każda żona była dobrą wróżką i pieniądze mu nosiła.
Dziś już Cyganie nie wiedzą o nim prawie nic i to wszystko wygląda jak jakaś bajka”. 58
58
Za: J. Ficowski, Cyganie...,op.cit., s. 60
49
Prawdopodobnie Baśo zmarł w okresie międzywojennym; po jego śmierci, jeszcze przed
wybuchem II wojny światowej, Szero-Rom został jego syn Feluś.
Okres rządów Felusia znany jest z uwagi na specyficzne okoliczności sprawowania
władzy, jako że przypadło mu działać w krytycznych, dla tradycjonalistycznej
cygańszczyzny, latach – w komunistycznym przedziale czasowym Polski Ludowej. Feluś
odziedziczonego urzędu nie piastował samodzielnie; przez pewien czas w sprawowaniu
władzy wyręczał go inny Baro-Szero zwany Zoga vel Dzoga; w całokształcie działań pomocą
służył mu ponadto obecny Woči. Oprócz bieżących spraw, jakim przywódca musiał sprostać,
pojawiało się dodatkowo wiele nowych trudności i problemów wynikających bezpośrednio z
centralnego zarządzania państwem przez komunistyczne władze PRL-u, z którymi cygańska
władza musiała się uporać. Jednakże nawet te przejściowo pojawiające się nastręczające
trudności nie doprowadziły bynajmniej do tego, by urząd Szero–Rom (Baro–Szero) stracił
choćby częściowo swoje znaczenie; wręcz przeciwnie – uwarunkowania zewnętrzne,
zagrażające Cyganom stopniowym wynarodowieniem - zamiast (teoretycznie) doprowadzić z
czasem instytucję wielkiego przywódcy cygańskiego do upadku – zabezpieczały i
wzmacniały pozycję Wielkiej Głowy; przede wszystkim w zakresie aktywizowania
wewnętrznych przedsięwziąć obronnych, integrujących społeczność Polska Roma, a
jednocześnie zabezpieczających ją przed unicestwieniem ich odrębności i tożsamości.
Niepisane prawidła, na jakich bazuje tabuiczna kategoria kodeksu skalań
„mageripen”; umiejętność ich stosowania w praktyce, a także fachowość ich odpowiedniej
interpretacji, to – jednocześnie z całym rytuałem towarzyszącym – domena Wielkiej Głowy.
Stabilność i pewność zakazów tak skonstruowanego prawa, korzystnie wpływająca na
zachowanie cygańskiej odrębności etnicznej, czy wręcz ją potęgująca, jest w dużej mierze
konsekwencją wielowiekowej obecności egzekutywy, którą stanowi zarówno pozycja Szero–
Rom jak i sztab jego vice-przedstawicieli, zastępców, tytułowanych Jonkary. Ujednolicone i
unormowane wyłącznie w tradycji ustnej - zasady prawa „mageripen” - utrzymały się przy
życiu jako obowiązująca romska pragmatyka społeczna, pomimo że ich bazą wypadową
(płaszczyzną obowiązywania) są jedynie ustalenia dotyczące czynów zakazanych; w związku,
z czym poza sferą działania pozostawiają szkielet przykazań czy zaleceń. Najcięższe
wykroczenia dokonane z naruszeniem cygańskich kanonów wyrastają ponad pojęcie
zwykłego skalania; są przedmiotem szczególnego rodzaju kary - potępienia, które w gruncie
rzeczy nie jest skorelowane z obowiązującymi w czasie sankcjami karnymi (istnieje
niezależnie od kary), a zatem nie podlegają też cygańskiej amnestii. Uchybienia wymierzone
50
w prawnie potwierdzone istnienie romskości sprowadzają na winowajcę, znaczonego jako
famuso 59 , dożywotnie i całkowite wykluczenie z cygańskiej wspólnoty, a niekiedy prowadzą
wręcz do tajemniczego zniknięcia potępionej osoby z padołu ziemskiego. Cyganie stworzyli,
zatem definicję-wzorzec występków przeciw cygańszczyźnie, przy których sądzeniu nie
istnieje instytucja złagodzenia kary czy ułaskawienia, które nie podlegają wybaczeniu. Są
dwie kategorie owych niewybaczalnych uchybień:
- uchybienia, w którym sprawcy to „phukane romengre” - cygańscy zdrajcy; do tej
kategorii zaliczani są wszelkiego pokroju donosiciele na Cyganów do władz niecygańskich,
„cygańscy kapusie”, agenci policji działający na szkodę Cyganów itp.;
- uchybienia, w którym sprawcy to „czorachane romengre” – to różnego asortymentu
cyganokradcy, cyganobójcy itp.; to wszyscy Cyganie, którzy okradają, oszukują lub zabijają
współbraci, popełniając w ten sposób zbrodnię przeciwko zasadzie solidarności społecznej.
Powyższe dwie kategorie naruszenia zasad wymierzonych w istotę cygańskości należą
do głównych wykroczeń w hierarchii ustalonego prawa; dopiero na następnych, niższych
poziomach, znajdują się zarówno wielkie jak i małe skalania. Zarówno o „obciążeniu”
winowajcy wielkim skalaniem, a także o „zdjęciu” z niego owego obciążenia, decyduje
wyłącznie Szero-Rom. Rytuał związany z orzekaniem o nałożeniu czy „zdjęciu” skalania nie
wymaga w obu przypadkach identycznego i ściśle restrykcyjnego obrządku; małe skalania,
przy wydawaniu decyzji czy też przy ceremoniach z nimi związanych, nie egzekwują
obligatoryjnego uczestnictwa Wielkiej Głowy – wystarczy obecność Jonkary, który w
założeniu pełni nie tylko rolę pomocnika cygańskiego wodza, ale zarazem występuje
poniekąd w charakterze „vice-sędziego”, pomimo ograniczenia jego zakresu kompetencji i
przyznania mu pomniejszych kategorii uprawnień.
59
Infamis - skazany za utratę czci i praw; niegodziwiec, nikczemnik; okryty hańbą
51
3.3. Skalania i przysięgi jako partykularyzm kultury
romskiej. Różnice międzygrupowe na poziomach
podsystemów aksjo - normatywnych
Nieczystość
pojmowana
jest
jako
tkanka
quasi-magiczna,
niewymagająca
zdroworozsądkowej argumentacji, wsparta jedynie emocjonalnym odruchem lęku lub odrazy.
Przegląd zasadniczych typów skalań, rozpoczniemy od kategorii „wielkich” – „bare
mageripen”. Przedmiotem rozważań jednego z nich jest kobiece skalanie (od cyg. Dźuvli –
kobieta) – „dźuvlitko mageripen” oraz ściśle z nim związane, pochodne odeń: skalanie
spódnicowe, trzewikowe i porodowe – „podźitko”, „terachitko” i „mamitko” vel „mamiakro
mageripen”. Zarówno pierwsze jak i drugie odnoszą się do „nieczystości” kobiety oraz
kalającej mocy poniektórych segmentów jej odzieży – z reguły od pasa w dół; będą to, zatem
w głównej mierze: spódnica i pantofle.
„Dźuvlitko mageripen” stoi na straży surowości obyczajów, obowiązującej polskich
Cyganów nizinnych. Nieczystość nie dotyczy wszystkich romskich przedstawicieli płci
pięknej w ogólności, czy też wszystkich w jednakowym zakresie; nie odnosi się bowiem do
Cyganek starych, ani do dziewcząt przed okresem dojrzewania. Wyszczególnia się, że
wszystkie odchylenia od normy (różnego rodzaju anomalie, zwyrodnienia), przyjęte i ściśle
respektowane przez samych Cyganów, w stosunkach płciowych sankcjonowane są zgodnie z
zakazami „dźuvlitko mageripen”. W literaturze 60 wymienia się, co więcej jeden z przykładów
typowego gatunku pohańbienia, i tak na przykład odchyleniem od normy jest całowanie żony
w szczególnie „nieczyste” miejsca. Zagrożenie tym skalaniem nie jest nazbyt duże, ponieważ
zakaz dotyczy sfery życia najbardziej ukrytej przed obcymi oczyma. Dopiero gdyby ktoś takie
przewinienie podejrzał, ewentualnie gdyby sama małżonka Cygana zameldowała o
zaistniałym fakcie innym – oskarżony Cygan mógłby zostać uznany za skalanego.
Porównywalne do kobiecego skalania są tabu dotyczące poniektórych części
niewieściej garderoby. Spośród różnorakich rodzajów tego typu skalań jednym z bardziej
podstawowych, powszechnych jest „podźitko mageripen” (od podźa – spódnica). Ten element
kobiecego ubrania poczytuje się za wyjątkowo nieczysty, posiadający przeogromną moc
kalejącą. Z drugiej jednak strony -patrząc z płaszczyzny kobiecego punktu widzenia 60
Por.: J.Ficowski., Cyganie..., op.cit.,. s.61
52
spódnica tworzy dla płci pięknej, tak odmiennej od męskiej, swoistą odmianę broni i jako taka
może być w niecodziennych okolicznościach w szczególny sposób zastosowana przez
pokrzywdzoną Cygankę w zamiarze samoobrony. Aspekt ten wydaje się mieć, w społeczności
cygańskiej, znaczącą rangę, albowiem kobieta jest tu traktowana jako istota kaleka, ułomna,
niepełnoprawna.
Przyjmując
założenie,
że
na
przykład
Cygan
uwiódł
swoją
współplemienniczkę i pragnie prócz tego pojąć ją za żonę, wówczas może ona go skalać
poprzez zarzucenie mu na głowę własnej spódnicy. W takim wypadku, gdyby skalanie
zbytnio ciążyło owemu Romowi i gdyby chciał się oczyścić, ma do wyboru dwie możliwości
– w zależności od uznania Baro-Szero – albo może przyjąć uwiedzioną Cygankę na swoją
żonę, albo – w razie gdyby wykluczył pierwszą opcję -winien, co najmniej zapłacić jej
odpowiednio słuszne odszkodowanie pieniężne za doznane krzywdy. A zatem swoistym
przywilejem-prawem kobiety cygańskiej jest to, iż może ona zarzucać spódnicę na głowę
Cygana; jednakże może to czynić w wyjątkowych sytuacjach - kiedy działa w obronie swych
słusznych, powszechnie uznawanych przez Romów, praw.
Z przynależącym do „wielkich” kobiecym skalaniem ściśle powiązane jest skalanie
spódnicowe, trzewikowe i porodowe. Idąc w ślad za rozważaniami o nieczystości
spódnicowej, można zastąpić ją na tej płaszczyźnie pantoflem czy trzewikiem. Występuje
wówczas „terachitko mageripen” (terach – pantofel). Znamienne jest, że cygański osobnik
męski uderzony pantoflem po głowie staje się „skalany” – „magerdo”; oczyścić się może
wyłącznie w wyniku usunięcia w pewnym stopniu wyrządzonej krzywdy – a zatem wskutek
jej naprawienia, przez zadośćuczynienie. Z całą pewnością sam fakt istnienia perspektywy
użycia takowej „pantoflowej” czy „spódnicowej” obrony własnej stwarza kobietom
potencjalną możliwość samoobrony w sytuacjach zagrożenia; z innej płaszczyzny patrząc paraliżuje swobodę samowolnych, nieprawych poczynań mężczyzn w stosunku do kobiet oraz
stwarza z góry określone hamulce powstrzymujące ich przed aktami bezprawia wobec kobiet
w ramach cygańskiego społeczeństwa.
Omawiając niniejsze kobiece tabu „spódnicowe” czy „pantoflowe” nie można
pominąć aspektu odniesienia owego zagadnienia do czasów współczesnych; a mianowicie bez
trudu można zawyrokować, iż nie zanikło, ale nadal jest obecne w obyczajowości romskiej.
Fakt ten jest tym dziwniejszy po uzmysłowieniu sobie, że warunki, w jakich od całkiem
niedawnych czasów egzystują Romowie, a więc warunki życia osiadłego, pociągają za sobą
szereg nieznanych dotychczas trudności i komplikacji w poszanowaniu prawa, a ściślej – w
przestrzeganiu zakazów określanych przez daną obyczajowość.
53
Nieobce są wypadki, że osiedlający się na ziemiach polskich Cyganie nizinni szumnie
sprzeciwiali się przyjmowaniu przydzielonych im kwater w piętrowych blokach, czy
kamienicach;
jeśli
wszak
zaaprobowali
koncept
zamieszkania
w
gmachu
wielokondygnacyjnym, to conditio sine qua non stawianym przez nich władzom lokalnym,
był przydział lokalu wyłącznie na najwyższym piętrze. Ciekawostką jest, jaki owym
poczynaniom przyświecał cel? Odpowiedź zdaje się nie nastręczać większych perturbacji,
jeśli wystarczająco głęboko wejrzeć w etiologię cygańskiej obyczajowości; wiąże się z
omawianym konglomeratem tabuicznych skalań. Męska część romskiej społeczności
obsesyjnie wierzy, że kobieta jako „istota nieczysta” kala nie tyle wszystko, czego się
dotknie, ale ponadto, jeśli znalazłaby się fizycznie nawet odrobinę powyżej mężczyzny, a tym
samym on niżej niż kobieta - będzie skutecznie narażony na skalanie. Wobec tego nie chcą
Cyganie przystać na to, by na wyższej kondygnacji, a zatem ponad nimi, mieszkały dźuvli.
Zatrzymując się na moment przy rozważaniach na temat skalań kobiecych, nie można
opuścić tezy, iż zasadniczo „nieczysta” jest jedynie niewiasta cygańska, nie zaś kobiety obce,
spoza społeczności romskiej – gadźi; jako że pojęcie skalania i nieczystości kobiecej nie
wykracza poza obręb cygańszczyzny. Jednakże pomimo powyższego stwierdzenia
oscylującego wyłącznie wokół romskiej płci pięknej, trzymają Cyganie ściśle porzekadła, że
„(...) pod żadną kobietą nie jest miło się znaleźć”. 61
Etiologii zaistniałej sytuacji należy zacząć szukać już u zarania cygańskich dziejów, w
czasach ich wielkiej tułaczki. Jak wiadomo był to okres, kiedy to Romowie pomieszkiwali w
wozach czy namiotach; nie było, zatem innej sposobności jak wspólne zakwaterowanie na
jednej płaszczyźnie. Jednakże pewne perturbacje w tej sferze mogły się przejściowo pojawiać
u konkretnej grupy osiedleńców, czy też, w przypadku wędrowców, w okresie zimowym;
niemniej jednak tak zaistniałe trudności mieszkaniowe nie sprawiały wrażenia kwestii nie do
przejścia. Cyganie pielgrzymujący, na przełomie pór roku jesieni i zimy, zawieszali swoje
pielgrzymki i przenosili się do wynajętych mieszkań, by pozostać w niej aż do początków
wiosny. Już wtedy musieli chronić się przed zagrożeniem kobiecego skalania, na które
narażał ich sam fakt zamieszkiwania w budynku, nie zaś pod płótnem namiotu. W tym
miejscu należy nadmienić o modelowych cechach kultury cygańskiego budownictwa. Otóż
klasyczny romski dom jest tak zaprojektowany, by zarówno pod- jak i nad nim, znajdowało
się dodatkowe pomieszczenie; a zatem, jeśli nawet chaty, w których zimowali, były
jednokondygnacyjne, zawsze nad izbą musiało być poddasze, strych, zaś pod nią – komórka,
61
J. Ficowski., Cyganie...,op.cit., s. 62
54
piwniczka. Wobec tego Cygankom nie wolno było samopas chodzić na strychy – po uprzęże,
części namiotów, czy po rozwieszoną do suszenia bieliznę, ponieważ mężczyznom,
znajdującym się w mieszkaniu, a więc de facto pod nimi, groziłoby to splamieniem. Skoro tak
- zagłębiając się jeszcze głębiej w rozważaniach - samo rozwieszanie kobiecej bielizny na
poddaszu było i jest niedopuszczalne. Z analogicznych pobudek w komórkach pod domami
zamieszkanymi przez Cyganów nie może być przetrzymywana żywność (marchew, kartofle
itp.); gdyby, bowiem tak się stało i prowiant znalazłby się w niższym poziomie, pod
mieszkaniem, w którym przebywają Cyganki, byłoby to równoznaczne z tym, że stał się
„niejadalny”. W celu uniknięcia pokalania, w siedzibach cygańskich zauważyć można, iż z
reguły zapasy żywności przechowywane są w izbie lub w kuchni, niekiedy na balkonie, w
piwniczce ogrodowej, lub w domowej piwnicy, która jednak nie może się znajdować pod
cygańskim mieszkaniem. Nie tylko jednak w pomieszczeniu Cygan może ulec skalaniu;
sytuacja może być dla niego niebezpieczna także we własnym samochodzie. Jeśli Cygan
razem z żoną, tudzież innymi Cygankami, wybrał się w podróż samochodową, a w drodze
przytrafi się jakaś awaria, w związku, z którą mężczyzna musi zajrzeć pod wóz, nakazuje
siedzącym wewnątrz Cygankom, aby wysiadły, jako że w przeciwnym razie mógłby zostać
skalany. Cygan, który został skalany (magerdo), zostaje wydalony ze wspólnoty,
odizolowany nawet od najbliższej rodziny; nie wolno mu jadać przy wspólnym stole wraz z
rodziną ani ze znajomymi. Tak ustalony kodeks, izolując go od partycypacji we wspólnocie
(derogacja praw obywatelskich), i oddając wrogo nastawionemu niecygańskiemu środowisku,
pozbawia go tym samym nadziei i skazuje na bolesną samotność. Może odejść od „swoich”
bądź też ma możliwość pozostania; w tym drugim jednakże przypadku, chociaż pozostaje, ma
ściśle ograniczane prawa; m.in. musi przebywać w osobnym namiocie, czy w innej izbie (w
mieszkaniu); nie wolno mu jadać wespół z rodziną. Aby wyzwolić się ze skalania, musi udać
się do Szero-Rom lub Jonkary, którzy wyznaczają warunki oczyszczenia oraz datę ceremonii
przywracającej skalanemu prawa obywatelskie. Charakterystyczne jest, że zwierzchnik, przy
rytualnym zdejmowaniu z niego grzechów, uderza go po twarzy oraz przemawia tymi
słowami: Możesz już jeść i pić z Cyganami 62 . W ten sposób obrzęd, w części przywrócenia
Cygana do społeczności, zostaje zakończony; uroczystość trwa jednak nadal, jako że nowowyzwolony ma za zadanie zorganizować biesiadę (piben). Czyni to na swój koszt w podzięce
dla Szero-Rom za uwolnienie od zhańbienia.
62
Ibidem, s. 66
55
Kończąc wątek „kobiecego skalania” oraz cygańskiego sposobu pojmowania niewiast
jako z zasady „nieczystych”, nie można pominąć egzemplifikacji „męskiego pojmowania
sytuacji”, które powoduje niekiedy bezradne zaskoczenie nawet wśród samych wyznawców
cygańskich praw. Rzecz miała miejsce w początkach lat 60-tych tego stulecia, kiedy to pewna
Cyganka wybrała się w podróż do Krakowa samolotem. W chwili, gdy maszyna
przemieszczała się ponad miastem, starszyzna cygańska, poinformowana o tej wyprawie,
wprawiona w ogromne oburzenie słała ku niebu najrozmaitsze obelgi; m.in.: „Nie miała, co
robić, tylko latać nam nad głowami. Niech ją Bóg bije”. 63
„Mamitko (mamiakro) mageripen” odnosi się również do wzmożonej i szczególnie
kalającej „nieczystości” kobiety w czasie menstruacji, a zwłaszcza w czasie porodu oraz przez
pewien okres po nim. Obyczajowość cygańska związana z tym drugim aspektem nakierowana
jest na dokumentne odseparowanie ciężarnej od reszty rodziny; żadnemu z Cyganów,
niezależnie od płci, nie wolno przy porodzie pomagać, dotykać rodzącej bądź jej
niemowlęcia, spożywać z nią posiłków czy też z nią spać. Jeśli poród odbywa się w domu i
rodzącej potrzebna jest pomoc, w tym celu wzywana jest akuszerka (mami) albo jakakolwiek
inna „obca” kobieta (gadźi), która mogłaby odebrać mające przyjść na świat dziecko.
Niezależnie od tego, czy do pomocy zostanie zawołana pierwsza czy druga kobieta, czy też
poród odbierany będzie przez lekarza w szpitalu, każdego z nich tyczy się analogiczny, jak
wobec członków rodziny, zakaz podawania pacjentce ręki czy jedzenia w jej towarzystwie.
Wiąże się to z macierzyńską nieczystością (nieczystość poporodowa), której standardowy
cykl wyznaczony został w romskiej tradycji na trzy tygodnie od chwili urodzenia dziecka; w
wyjątkowych wszakże wypadkach, gdy dobro rodziny uzasadnione jest usprawiedliwionymi
okolicznościami (np. zarobkowymi obowiązkami matki) – czas nieczystości macierzyńskiej
może zostać skrócony do minimum dwóch tygodni. W dobie obecnej coraz rzadsze są porody
domowe, a coraz częściej zdarza się, że Cyganki rodzą w szpitalach.
Cygańskie tabu, podyktowane racjonalną, higieniczno-zdrowotną motywacją zakazów,
„mamitko mageripen” jest na ogół rygorystycznie przestrzegane. Niemniej jednak zdarza się,
że zasady te nie są aż tak surowo przyjmowane; odstępstw od surowości „mamitko” należy
szukać w niektórych szczepach polskich Cyganów nizinnych; jeśli bowiem zdarzy się, że
rodząca potrzebuje nagłej pomocy a nie ma nikogo odpowiedniego (akuszerki, nie-Cyganki)
w pobliżu i nie ma czasu by osobę taką przywołać, można rodzącej pośpieszyć z pomocą.
63
Ibidem, s. 63
56
W okresie nieczystości poporodowej nie tylko, że nie wolno z kobietą po porodzie
jadać czy jej dotykać, ale nadto jej samej wzbroniony jest jakikolwiek kontakt ze wspólnie
używanymi naczyniami, głównie ze sprzętem kuchennym; musi, zatem
spożywać z osobnych, dla niej tylko przeznaczonych mis i sztućców, które dopiero wraz z
nią, po upływie dwóch czy trzech tygodni (w zależności od czasu trwania nieczystości) staje
się „czyste”.
Do kategorii wielkich skalań (obok kobiecych) należy również kuszfałytko mageripen
(kuszfało – hycel, rzeźnik); dotyczy gatunku spożywanych produktów mięsnych. Tradycja
cygańska zabrania spożywania psiego oraz końskiego mięsa. Nie wynika to bynajmniej z,
podobnego wegetarianom tłumaczenia, iż produkty mięsne szkodzą zdrowiu tak fizycznemu,
jak i psychicznemu, ani też nie wynika z poczucia wstrętu do tego rodzaju produktów.
Wydaje się, że pierwotnego motywu „kuszfałytko mageripen” należy doszukiwać się w u
zarania pierwotnej wspólnoty cygańskiej i związanych z tym pierwotnych, a obecnych do
dziś, podstaw zarobkowania Cyganów ściśle powiązanych z psami oraz z końmi; zwierzęta
jawiły się jako niezbędne, skorelowane były z wykonywanymi profesjami (m.in. handel
końmi). Mówi się o „odwiecznym związku” Cyganów z tymi właśnie dwoma gatunkami
zwierząt, które otoczone są szczególną „nietykalnością”. Aktualnie Cyganie twierdzą po
prostu, że jest to „mięso wstrętne” i że żaden „prawowity” Cygan nie weźmie go do ust. Co
więcej, skalanie obejmuje nie tylko potencjalnie mogących spożywać ten gatunek mięs, moc
kalającą mają w sobie nadto: hycel zajmujący się łapaniem zwierząt, sprzedawca psiny czy
koniny, a także rzeźnik trudniący się ubojem koni; z żadną z powyżej wymienionych grup
osób nie wolno, pod groźbą skalania, mieć kontaktu fizycznego np. przez podanie ręki, ani
nawet kontaktu na odległość – poprzez spożywanie w jego towarzystwie posiłków.
Do działu małych skalań należą m.in. „łubńitko mageripen” (od łubńi – prostytutka,
kobieta lekkich obyczajów), wiążące się z zakazem utrzymywania jakichkolwiek stosunków
przez Cyganów z takim pokrojem kobiet; zakaz rozciąga się nadto na Cyganki „nieporządne”,
tzn. prowadzące nieskrępowany (zbyt swobodny) tryb życia. Co więcej, w przypadku, gdy
Cygan został uwięziony i przebywa w zakładzie karnym, a w tym czasie ktoś uwiódł jego
żonę, skalaniu podlega nieuchronnie tak złoczyńca, jak i niewierna żona uwięzionego. Norma
moralna zakazująca powyższych kategorii spraw zawiera się w obrębie „sztaribńitko
mageripen” (od sztariben – więzienie). Zdarzają się wszakże wypadki, że do więzienia trafia
niesłusznie oskarżony (i w następstwie skazany) Cygan, podczas gdy przestępca pozostaje na
wolności. Istnieje niepisany zwyczaj artykułujący, iż w takiej sytuacji nie wolno uwięzionemu
57
złożyć donosu do władz sądowych, kto jest właściwym sprawcą przestępstwa. Okoliczności te
prowadzą w rezultacie do sytuacji, w której niewinnie skazany musi odbyć tak nałożoną za
niego karę. Nie zostaje to wszak bez oddźwięku ze strony władz cygańskich;
poszkodowanemu należy się bowiem od Cygana, który zdołał uchylić się od kary, regres w
postaci żądania finansowej rekompensaty. Gdyby w ten sposób zobligowany do zapłaty
należnego świadczenia uchylał się od tej powinności, zostanie skazany przez Szero-Rom na
odizolowanie od społeczeństwa aż do chwili, kiedy sprawiedliwości stanie się zadość i spłaci
ustalone odszkodowanie. Czhuritko, toverytko, sasterytko mageripen (od czhuri – nóż, tover –
siekiera, saster – żelazo) zaliczany jest do kategorii małych skalań. Ustalone zasady tyczą się
narzędzi, które jako niedozwolone grożą skalaniem osoby używającej któreś z nich przeciwko
drugiemu. Owy fakt potwierdza się w w przeprowadzonych badaniach. Na pytanie - czego
Rom by nie zrobił? padła odpowiedź jednoznaczna; (…) nie zabiłby, noza nie złapałby, noza
nie wolno, broń Boze! To już nie wolno było [MR3,RP.S.67.R.B]. 64 Jak by się król dowiedział,
to by takiego cłowieka król zara jego wykloł. To by ten człowiek do domu nie weszedł
[KR2.RP.S.63.K.Ch]. Pobił, tak ręką cy coś, ale noza, cy zelaza - nie wolno
tego[MR2.RP.S.60.J.Ch]. Niniejsze „mageripen” zalicza się do „małych”, z uwagi na fakt, iż
stanowi przewinienia mniej hańbiące i w związku z tym zagrożone niższą sankcją karną.
Typowe jest, że zasadniczo podczas bójki (dotyczy wyłącznie bójek pomiędzy Cyganami) nie
wolno używać noży, siekier, ani też żadnych żelaznych przedmiotów. Od zasady tej
przewidziano jednak wyjątek - na rzecz obrony koniecznej, w celu ratowania własnego
zagrożonego życia; warunkiem conditio sine qua non jest nadto konieczność ataku przez nie
mniej niż dwie osoby; zatem w wypadku gdyby Cygan został zaatakowany przez dwóch lub
więcej napastników, powyższy kanon nie wiąże. Potencjalne zagrożenie wystąpienia
zatargów czy bójek istnieje na cygańskich przyjęciach ślubnych (między weselnikami) bądź
na innych okazjonalnych biesiadach. Aby prewencyjnie zażegnać mogące pojawić się
niebezpieczeństwo, gospodarz przed rozpoczęciem uczty wygłasza słowo wstępne: Kon
hadeła mariben, dava chała... (Kto wywoła bijatykę, ten zje...) i w tym miejscu wylicza cały
szereg kalających przedmiotów, które delikwenci będą musieli spożyć, o ile dopuszczą się
sprzeniewierzenia. W ten sposób, jako że przypuszczalne wybryki zostają a priori obarczone
klątwą skalania, ryzyko narażenia się na niepożądane konsekwencje jest na tyle duże, iż staje
się skutecznym hamulcem. Tabu „mageripen” wykorzystywane jest, zatem jako środek
profilaktyczny, zapobiegający niepożądanym wypadkom i ekscesom.
64
W nawiasie kwadratowym podano numerację respondentów. Pełen opis znajduje się w załączniku Nr 1 do
niniejszej pracy
58
Żelazne „mageripen” wiążą się niejako z poprzednią kategorią skalań – z
„nietykalnością” koni i psów; otóż reglamentacja używania noży, siekier czy obiektów
żelaznych tyczy się tych właśnie gatunków zwierząt; nie można, zatem ani uderzyć ani wręcz
zranić psa czy konia którymś z nich. Historia pokazała wręcz, że już nawet samo akt
zamierzenia się na przeciwnika czy zwierzę żelaznym narzędziem stanowiło niepodważalną
podstawę do tego, by ściągnąć na siebie „żelazne skalanie”. Ciekawostką jest, że, pomimo, iż
owe żelazne narzędzia mają negatywny wydźwięk w romskiej kulturze, to w innym
przypadku mogą zwiastować pomyślność. W tradycji Kelderari panuje zwyczaj, że małym
dzieciom wiesza się na szyi woreczek-talizman, w środku zaś umieszczany jest kawałek
żelaza wespół z suszonym ziele – oba rekwizyty mają zapewniać młodym osobnikom zdrowie
i szczęście.
Ponad to, co wyżej opisane, figuruje jeszcze wiele innych rodzajów skalań; niejedno z
nich zatraciło już swoją cygańską terminologię. Te najbardziej znane wymienię pokrótce
poniżej:
•
wzbronione są kontakty seksualne z chorymi wenerycznie;
•
zakazane jest ostrzenie o próg noża używanego do krajania żywności;
•
nie wolno płukać żywności w naczyniu, które używane było do prania bielizny lub do
mycia;
•
nie wolno używać do picia ani do gotowania potraw wody ze stawu (stojącej), gdyż
kąpią się w niej ludzie i bydło; za wyjątkiem wody z rzeki.
•
nie wolno przykrywać się pierzyną „opacznie”, tzn. stroną od nóg do twarzy; w celu
eliminacji pomyłki Cyganki z rozmysłem znakowały niegdyś owo obrzeże kołdry (czy
innego przykrycia), które powinno znajdować się od strony głowy;
•
nie wolno obcinać włosów w piątek, z uwagi na fakt, że uznawany jest on za dzień
szatana; a także podczas żałoby czy też w czasie chorowania na ospę; kobiety mają
obowiązek obcinania jednego kosmyka każdego piątku, prawdopodobnie na szczęście;
•
genitalia są obszarem maksymalnego „marime”; zanieczyszczenie dotyczy nawet
najdrobniejszej z ich sfery; wchodzi głęboko w obszar „marime”;do tego stopnia, iż
każda choroba, przypadłość którejś z części powoduje, że osoba staje się „marime”;
•
nie wolno mężczyznom załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych w domu;
ekskrementy (mahrimos), zwłaszcza ludzkie należą do grupy nieczystości; w tym celu
muszą wychodzić na zewnątrz; dotyczy to zwłaszcza sytuacji, kiedy w odwiedziny
59
przychodzą goście; niechętnie instalują toalety w mieszkaniach, a jeśli nawet się tak
zdarzy - wejście umieszczają na zewnątrz domu.
Przeciwnie - łzy i ślina - zbierane są i uważane jako czyste; toteż ani płacz ani
ślinienie się nie są uważane za wstydliwe. Ślina jest nadto dodatkowo wykorzystywana w
lecznictwie, a mianowicie używa się jej do kuracji, gojenia, skaleczeń.
Romowie duży nacisk kładą na higienę osobistą; szczególnie czyste muszą być: twarz
i ręce. Ronald Lee 65 podkreśla, że nie można myć dzieci i naczyń oraz prać ubrań w jednej i
tej samej misce; w związku, z czym każdy Rom ma swój własny komplet naczyń, ręcznik i
mydło. Inne naczynia i przybory kuchenne są trzymane osobno dla gości i jeszcze inne dla
kobiet w ciąży. W higienie osobistej, jedne ręczniki i mydło używane są do górnej części
ciała, inne natomiast do dolnej. Rzeczy, przyrządy używane do stóp nie mogą być myte razem
z innymi. Nawet dom cygański podzielony jest na obszary „wuzho” i „marime”. Jego przednia
część zarezerwowana dla Gadźio, tył natomiast dla rodziny.
Obok utrzymywania czystości rąk i twarzy także produkty spożywcze muszą być
czyste; głównie z uwagi na fakt, iż stykają się z górną częścią ciała. Przed gotowaniem,
pieczeniem itp. ręce muszą zostać oczyszczone z wszelkich zanieczyszczeń; podobnie
wszystkie urządzenia potrzebne i służące przyrządzaniu posiłków. Nie wolno nadto płukać
prowiantu w naczyniu, które używane było do prania bielizny lub do mycia; toteż każda
rodzina musi mieć, co najmniej trzy miski: jedną do mycia mięsa, kartofli itp., drugą do mycia
się i prania – dla mężczyzn, trzecią zaś – dla kobiet, nie można, bowiem prać męskiej i
kobiecej garderoby w tym samym naczyniu; u ortodoksyjnych Romów misek jest więcej.
Obok podziału ręczników wymienia się również podział wśród mydeł; nie dość,
bowiem, że każdy winien mieć własne mydło, to jeszcze charakterystyczne jest posiadanie
różnokolorowych mydeł – każde o innym przeznaczeniu. Rytuał mycia rąk i twarzy odgrywał
tak kluczową rolę, ponieważ panowała powszechnie (w czasach obozowania) żelazna zasada,
że nie można było rozmawiać z kimś, kto miał nie umyte niniejsze części ciała; taki sposób
myślenia wiązał się z przekonaniem, iż do czasu, gdy osoba taka nie ukończyła porannego
rytuału mycia, nie była członkiem społeczności romskiej. W Barvale do dziś jest to pierwsza
czynność, którą wykonuje się po wstaniu.
Podstawą dla rytuałów, gdzie czystość jest najważniejsza są nowe ubrania.
Jest 6 kategorii rzeczy, które trzeba prać lub myć osobno (osobne mydło do każdej z
poniższych kategorii):
65
Ronald Lee., Goddam Gypsy, Montreal, 1971
60
•
rzeczy służące żywności (wuzho\melalo) - obrusy, ścierki do naczyń i naczynia;
•
męska odzież górna (wuzho\melalo) - koszule, krawaty, podkoszulki, chusteczki,
swetry, marynarki, męskie ręczniki do twarzy;
•
męska odzież dolna (marime) - bielizna spodnie skarpety, męskie ręczniki kąpielowe;
•
damska odzież górna (wuzho\melalo) - bluzki, biustonosze, szale, fartuchy, i damskie
ręczniki do twarzy;
•
damska odzież dolna (marime) - rajstopy, bielizna, skarpetki, damskie ręczniki
kąpielowe;
•
rzeczy służące dzieciom (wuzho\melalo) – wszystko.
Każda z tych grup rzeczy musi być prana osobno, w oddzielnych miskach; w związku, z czym
kobiety unikają zwykle pralek na rzecz wanien i misek. Pomimo jednak takiej odrębności
mydeł, ręczników, misek itp. nie dają się w ten sposób zmyć „nieczystości”. Znamienne jest,
że Cygan, który został skalany kala wszystko, czego się dotknie; powinien, przeto unikać
lokali publicznych (barów, knajp itp.), aby nie „zanieczyszczać” swym dotykiem ogólnie
używanych naczyń, które pomimo ciągłości czyszczenia nie mają mocy usunięcia skalania. J.
Ficowski podaje próbkę zanieczyszczenia lokalu publicznego: „Zdarzyło się niedawno, że
skalany Cygan pił piwo z kufli w restauracji Powiadomiono więc pospiesznie Cyganów, że
lokal został skalany, ostrzegając wszystkich przed nim. Od tej chwili żaden Cygan nie
odważył się wejść do ‘Baru Krakowskiego’ w Gliwicach; bar stał się mahrimje”. 66
Wszystkie poważne choroby i niedomagania powodowane są przez Mamioro - (Mała
Babcia) - jest to duch, chociaż kiedyś była osobą.
Tak w dość pobieżnym skrócie przedstawiają się zarysy kodeksu marime/mageripen w
jego specyficznie cygańskim, tabuicznym zakresie.
Do czynności i obowiązków Szero-Rom poza wyrokowaniem o „nałożeniu” bądź
„zdjęciu” skalania należy także: „(...) rozsądzanie zatargów międzycygańskich o bardziej
uniwersalnym charakterze, niewynikających już bezpośrednio z przejawów cygańskiego
folkloru – tak, aby wszelkie sprawy sporne, konflikty rodzinne, obwinianie o
niesprawiedliwość, krzywdy lub gwałt mogły być rozstrzygane przez cygańską władzę bez
konieczności uciekania się do instancji „obcych”. Wymaga to od Szero-Rom dużego
doświadczenia w tej mierze, dokładnego rozeznania skomplikowanych spraw cygańszczyzny.
Wymaganiom tym sprostać umieli ci właśnie kolejni Szero-Roma, którzy jako synowie
66
J. Ficowski., Cyganie...,op.cit.,. s. 72
61
Wielkich Głów od dzieciństwa mieli możność asystować przy tego rodzaju rozprawach,
przesłuchaniach stron, przyuczając się w ten sposób do popełnienia w przyszłości urzędu po
ojcach, przejmując tradycyjną wiedzę i umiejętności przekazywane z pokolenia na
pokolenie”. 67 Z bardzo niewielu rozmów przeprowadzonych podczas badań można było się
dowiedzieć jak przedstawiała się rola Wielkiej Głowy. Opowiadanie o tym Romowie traktują
z wielką powagą i niechętnie zdradzają szczegóły: (…) u nas był król ten jeden, cały cas, od
dziada pradziada, tak królem nazwaliśmy go Cygańskim, ze jego już każdy musiał słuchać,
podporządkować się, co on powie... I do tej pory jest. W Warszawie i w Kutnie. Wsyskie tam
musą jechać do niego, jak by cos tam nie tak wysło, u nas jest sanowany on, ten cłowiek, jak
on powie to wsysko - tak musi być. Którzy tam źle coś zrobił, cy, co to już tamten go
pociągnął, żeby tam jechać - do króla jedziemy. Jeśli taki cłowiek źle ucyni, jakiś zły ucynek,
no to, coś nie w nasej Cygańskiej tradycji nie wchodzi to, no to może być i wygardzony taki
clowiek. Są tacy ludzie usunięci [MR3,RP.S.67.R.B]. W wypowiedziach widoczne jest
wielkie zaufanie do podejmowanych przez niego decyzji: (…) Król zawsze tak załatwi żeby
było dobrze. Który źle zrobił to musi troszkę pocierpieć. Karę taką daje, cygańską karę. Nie
wolno zabijać. Jak można zabić? Cłowieka udezyc? Tego nie ma u nas [KR2.RP.S.63.K.Ch].
Gdy przewinienie jest duże wtedy człowiek ten: (...) nie ma sansy zadnej. - To już jest – nie
zna życia w ogóle – to wyrzucony jest od razu. Dlatego to u nas tak ścisło wszystko jest, – bo
młodzież się boi, bo wie, że jak on będzie wyrzucony... [MR2.RP.S.60.J.Ch]. Reguły te są
bardzo surowe, lecz wydają się uczciwe: (...) jak brat brata wyda to on już odsunięty jest. U
nasz nie ma, zabić drugiego nie ma, okraść jeden drugiego – nie ma, żeby okraść Cygan –
cygana? O mój Boże. Ten człowiek zostaje od razu wykluczony. Do mieskania nie wróci
[KR2.RP.S.63.K.Ch].
Będąc przy wątku wielkich naczelników cygańskich, nie można nie wspomnieć o
strategicznej, niosącej im niezastąpioną pomoc w sprawowaniu urzędu, instytucji sołvacha –
rytualnych przysiąg: „(...) weryfikująca zarzuty a stanowiąca obrzędową formę zwracania się
do Boga, odwoływania się do boskiej sprawiedliwości”. 68 Stanowi ona merytoryczne
wsparcie dla Szero-Rom w podejmowaniu decyzji sędziowskich, czy w orzekaniu o winie lub
niewinności pozwanego Cygana. Wielka Głowa zarządza złożenie przysięgi, gdy w
wątpliwość poddawana jest prawdomówność oskarżonego Cygana a brak dowodów winy;
przysięga ma, zatem znaczenie rozstrzygające. Samo przyrzeczenie nie wywiera na ogół w
większości cywilizacji aż tak wielkiego wpływu na toczący się proces; nie jest też instytucją
67
68
Ibidem, s. 65-65
Ibidem, s. 65
62
rzetelną, wiarygodną. W społeczeństwie romskim jest zgoła inaczej; Romowie bowiem
głęboko wierzą w uczciwość osoby poddawanej przysiędze, dowodząc, iż w razie
wypowiedzianego, w majestacie ceremoniału, kłamstwa, odwróci się ono ponad wszelką
wątpliwość przeciwko wiarołomcy i zakończy sprawiedliwą karą bożą. W przysiędze
znamienna jest formuła zaklęcia, która zawiera żądanie, aby Bóg ukarał kłamcę śmiercią.
Zdarzają się oczywiście sytuacje, kiedy słusznie oskarżony sprawca próbuje się wykręcić od
złożenia przyrzeczenia na swoją niewinność albo przy jej złożeniu oszukuje. Zdarza się także,
że winowajca stara się zatuszować swoją winę, kierując ją w innym kierunku, np. podrzucając
narzędzia zbrodni innemu Cyganowi. Znamienne jest, zatem, że nawet blagier nie jest
pozbawiony braku świadomości, że za krzywoprzysięstwo niechybnie czeka go potępienie
boże; jest, zatem gotów zrobić wszystko, nie widząc ucieczki przed przysięgą, by rzekomo
zmazać swoją winę; nawet kosztem pobratymca. Toteż podkreśla się, że jeśli Cygan w istocie
jest „czysty”, to nawet niesłusznie oskarżony, nie będzie uchylał się od złożenia przysięgi.
W niektórych rodzajach przysiąg, dla spotęgowania ich działania i magicznej
efektywności, nieodzowne są rekwizyty kościelne: gmach świątyni, krucyfiks, woda
święcona; w innych także, symbolizująca śmierć, ludzka czaszka. Podobnie jak to ma miejsce
przy skalaniach, różnicuje się przysięgi - w zależności od wagi sprawy – na lekkie (łokhe) i
ciężkie (phare). Jedną z najbardziej podniosłych jest przysięga kościelna - sołvach
khangeriakri (od khangeri - kościół). Jej osobniczym wyróżnikiem jest duże podobieństwo
(większe niż w winnych rodzajach przysiąg) do pewnych zewnętrznych form katolickiego
kultu religijnego; odbywana jest w kościele podczas nabożeństwa. Czasem wzmacniającą rolę
odgrywa pokropienie święconą wodą; w sytuacji, gdy kapłan odprawia rytuał namaszczenia
nią wiernych, osoba składająca przysięgę na prawdomówność, w celu wzmożenia
skuteczności magicznych zaklęć, poddaje się również temu obrządkowi. Przy pomocy
sołvach khangeriakri, odsunięty od sprawowania władzy, Baro-Szero Feluś oczyścił się w
1949 r, z „mageripen”, które dotknęło go z powodu oskarżeń żony. Jeden z cygańskich
świadków owej ceremonii opisywał: Kościół był pełen Cyganów. Ksiądz pokropił Felusia
wodą święconą. Wszyscy Cyganie, którzy się tam zeszli, byli bardzo wzruszeni, a niektórzy
płakali. 69 Niekiedy praktykowany jest specyficzny rodzaj przysięgi, która dla swej
skuteczności wymaga, ucieleśniającego śmierć, magicznego eksponatu, jakim jest ludzka
czaszka – „przysięga z trupiej głowy” (sołvach mulikane szerestyr; przynależy do kategorii
„przysiąg ciężkich”. Pojawia się w tym miejscu pytanie o autentyczny scenariusz owego
69
Ibidem
63
obrządku. Otóż w samą czaszkę zaopatrują się Cyganie u grabarza bądź stróża cmentarnego w
zamian za ekwiwalent (z reguły finansowy). Podczas obrządku, do czerepu nalewana jest
woda; następnie Cygan składający przysięgę podnosi ją do góry i pijąc z niej proklamuje
słowa konkretnej magicznej formuły, która ma oczyścić go z zarzutów: „Biorę tę wodę z
trupiej głowy w usta moje i piję (na dowód), że nie jestem kłamcą. A jeśli jestem kłamcą, to
połam mnie Boże.” 70 „Sołvach mulikane szerestyr” , jako szczególnego charakteru ceremonia
nie była prawdopodobnie zjawiskiem stereotypowym czy nagminnym; wiadomo jednak, z
uzyskanych przez badaczy folkloru, informacji, że jeszcze w ostatniej dekadzie można się
było na nią niekiedy natknąć.
Oprócz powyższej „przysięgi z trupiej głowy” znana jest także inna, również oparta na
scenerii „cmentarnej”, nazywana „przysięgą z grobu” sołvach grobostyr. Specyfiką tej
ceremonii jest „stworzenie”; specjalnie na cel ślubowania wykopywany jest dół grobowy,
który spełnia funkcję symbolicznego grobowca dla obłudnika. Przy grobie ustawiany jest
krucyfiks albo też, posiadający magiczną moc, „święty obraz”. Wchodząc do grobu, osobnik
poddawany obrzędowi nie może być ubrany, wchodzi owinięty jedynie prześcieradłem.
Jednakże i wówczas nie ma stuprocentowej pewności, czy poddawany próbie nie będzie
próbował oszukiwać; cały rytuał jest, więc dodatkowo zabezpieczany poprzez dokładne
skontrolowanie przez asystujących Cyganów, czy nie ukrył w powłoce lub we włosach
jakiegokolwiek przedmiotu mogącego unicestwić moc odprawianej przysięgi; chodzi o
rekwizyty z metalu (szpilki, agrafki, kolczyki), jako że metal ma moc „wchłaniania
przysięgi”, w związku, z czym oszust bez trudu mógłby obrócić w niwecz tak jej moc, jak i
wynikające zeń skutki. Ścisła kontrola na obecność metalu dotyczy nie tylko sołvach
grobostyr, ale także wszystkich pozostałych sołvach. Po zejściu do dołu, Cygan kładzie się w
nim; następnie rozpoczyna się meritum rytuału - wypowiedzenie zaklęcia: „Boże ty widzisz
prawdę moją, że ja tego nie zrobiłem. A jeśli nie zrobiłem, to pokaż mi, Boże, cud od trzech
dni, trzech miesięcy, trzech lat, połam mnie, wysusz mnie, abym leżał w tym grobie”. 71
Obok „ciężkich” współistnieją także „lekkie przysięgi”. Jedną z nich jest przysięga
„ze świecy” – sołvach momelatyr. Polega na tym, że podejrzany zapala taką ilość świec, aby
odpowiadała ogólnej liczbie osób wmieszanych w spór; po czym rozbiera się i rozpoczyna
rytuał; w trakcie wypowiadania zaklęcia przełamuje na pół rozpłomienione świece i rzuca na
ziemię. Ten rodzaj sołvach nie należy do skomplikowanych i nie wymaga tylu rekwizytów,
70
71
Ibidem
Ibidem, s. 66
64
co poprzednie, w związku, z czym odbywał się też częściej, niż inne. Tego rodzaju „sądy
boże”, aby były uznane za ważne, musiały dokonywać się w obecności innych Cyganów. Z
reguły, przy lżejszych kategoriach przysiąg, wystarcza obecność samych świadków;
jednakże, gdy składane są one w szczególnie istotnych sprawach, tudzież gdy dotyczą
prominentów, odbywają się przed w obecności samego Szero-Rom, który posiadanym
prestiżem podnosi wymowę uroczystości. Sołvacha, nakierowane na odwoływanie się do
osądu samego Stwórcy, są medium szukającym przynależności winy; w wielu wypadkach
służą pomocnym doświadczeniem przy ustaleniu sprawcy bez konieczności wszczynania i
prowadzenia postępowania dochodzeniowego.
Poniżej opiszemy niektóre przykłady skalań nałożonych na - oraz przysiąg
złożonych przez- Wielkie Głowy.
Pierwszym powojennym Szero-Rom został obrany Feluś, syn Baśa. W 1947 r. z relacji
Cyganów wiadomo, że władza zwierzchnicza została mu odebrana; miało to miejsce po tym,
jak jego małżonka oskarżyła go (podobno chcąc się zemścić) o „niedozwolone pieszczoty”.
Zgromadzeni na Romano Celo, przedstawiciele cygańszczyzny, osądzili, że Feluś de facto
uległ skalaniu. Chociaż kwestia nie została do końca wyjaśniona, decyzja zjazdu dała asumpt
do wyznaczenia nowego Szero-Rom, którym został (około 80-letni) Zoga vel Dzoga,
wywodzący się z rodu wielkomiejskich Cyganów Bareforytka Roma. Jednakże w związku z
faktem, iż nie zdobył poparcia ogółu społeczeństwa, które wolałoby na tym stanowisku
widzieć zdetronizowanego poprzednika, urząd Szero-Rom sprawował niejako zastępczo.
Jednakże Feluś nie dał za wygraną i w 1949 r. poddał się rytualnej „przysiędze kościelnej”,
którą w rezultacie został oczyszczony. Decyzją zjazdu, zwołanego w 1950 r. powrócił na
krótko na poprzednie stanowisko; niedługo utrzymał się przy władzy, ponieważ część
Cyganów, ponawiając dawne oskarżenia, nie uznawała go za swojego zwierzchnika. W tym
celu w 1952 r. ponownie odbyło się zebranie; w efekcie burzliwych rozmów powtórnie
pozbawiono Felusia tak godności jak i władzy stawiając mu zarzut, iż ‘zanadto lubił różne
kobiety’. Wielką Głową ponownie obwołano starego Zogę, który po dziewięciu latach zmarł
(w 1961 w okolicach Szczecina). Kolejny zjazd – to kolejne kandydowanie Felusia, który tym
razem objął władzę już dożywotnio. W czasie swojego urzędowania przeżył, w 1974 r.,
dokonany na nim zamach; jak się okazało napastnikiem okazała się Cyganka, która zadając
mu kilka silnych ciosów kamieniem, tak nadwątliła zdrowie starego już wodza, że w niedługi
czas po tym zdarzeniu zmarł. Jak powiadają starsi Cyganie, powodem napaści była chęć
zemsty za wyrok wydany przezeń na kogoś z jej rodziny. Cyganka została schwytana i w
65
zamian, jak powiadają, pobita. Bezpośrednio po tym zdarzeniu, po dojściu do zdrowia Feluś
zwołał do Łodzi na dzień 2 sierpnia 1974 sąd publiczny Ćaćipen (prawda, prawo). Wielka
Głowa, biorąc czynny udział w obradach, był nie tylko głównym sędzią, ale nadto
jednocześnie wystąpił w roli tak oskarżyciela jak i poszkodowanego. Wydany wyrok
obejmował zarówno ją samą jak też całą jej rodzinę i opiewał, jak niesie wieść, na dożywotnie
skalanie w kategorii infamii (mageripen famuso). „Sam fakt pobicia naczelnego sędziego
Cyganów polskich, gwałt dokonany na nim przez członka tej społeczności jest czymś
dotychczas niespotykanym i świadczy niewątpliwie o rozprzęganiu się rygorów tradycyjnej
obyczajowości cygańskiej, jest objawem – odosobnionym wprawdzie – zachwiania się
odwiecznych hierarchii i osłabienia autorytetu władzy w cygańszczyźnie”. 72
Sprawa napaści na Felusia nie zakończyła się jednak wydaniem wyroku na
winowajczynię; co więcej, Szero-Rom rozpoczął burzliwy okres w swojej kadencji
charakteryzujący
się
wprowadzeniem
szeregu
restrykcji
w
cygańskie
niepisane
ustawodawstwo. Rozpoczął od publicznego ogłoszenia szeregu szczegółowych zakazów,
dotyczących ochrony tradycji przed obyczajowymi nowinkami przenikającymi z zewnątrz;
m.in. noszenie obcisłych spodni, krótkich spódnic, krótkich włosów itp. W tych pozornie
błahych rzeczach widział zagrożenie cygańskiej odrębności obyczajowej poprzez społeczne
rozprzężenie. Nawoływanie do społeczności cygańskiej do tego stopnia zajęło wodza, że
nawet na łożu śmierci ożywiał tkankę dbałości o zachowanie rodzinnych tradycji i
przeciwstawianie się zagrożeniom płynącym z, zewnątrz, które się stanowią istotne
niebezpieczeństwo dla wspólnoty.
Silne wrażenie wywarła na cygańskiej opinii ostatnia wola wielkiego wodza, która
stanowi monument: „(...) poczucia odpowiedzialności odchodzącego z tego świata
zwierzchnika za losy swojego ludu, przeżywającego wyjątkowo krytyczny okres zagrożenia
odrębności swej egzystencji”. 73 Na łożu śmierci podniósł Feluś również ideę obowiązku
samorządności cygańskiej; nadto zatwierdził, w wyjątkowych wypadkach podyktowanych
koniecznością pewne odstępstwa od powszechnie przyjętych prawideł. Oznajmił, że zakaz
niewłaściwego ubierania się czy farbowania włosów można ominąć wyłącznie w wypadkach:
„(...) gdy taka zmiana wyglądu jest pożądana i praktycznie pożyteczna w związku z
wykonywaną pracą, ze szczególnymi zajęciami kobiet cygańskich. Chodzi to przede wszystkim
o tancerki i śpiewaczki występujące zarobkowo w zespołach artystycznych. Wróżki cygańskie
72
73
Ibidem, s. 67
J. Ficowski., Cyganie...,op.cit. s. 68
66
nadal z natury rzeczy obowiązuje strój i wygląd w tradycyjnej postaci”. 74 Oprócz zaleceń
przestrzegania norm dotyczących wyglądu zewnętrznego Szero-Rom ogłosił nadto
powszechną depenalizację wszystkich ciążących wówczas na Cyganach skalań - umorzenie
wyroków będących w mocy. Ową amnestię przyrównywali Cyganie, ze względu na jej
rozpiętość, do powojennego manifestu amnestycyjnego, w którym Wielka Głowa „zdjął”,
nałożone na Cyganów w czasie wojennej eksterminacji, zanieczyszczenia, z wyjątkiem
zaciągniętych długów, które nie podlegały umorzeniu, oraz kilku kategorii najcięższych
występków: phukane romengre (donosicielstwa, zdrady cygańskich spraw obcym, kolaboracji
z policją na szkodę Cyganów itp.) oraz czorachane romengre (cyganokradztwa i
cyganobójstwa, tzn. krzywd zadawanych cygańskim współbraciom); także chochane
romengre tyczące się oszustów - Cyganów, którzy oszukują własnych pobratymców.” 75
Kak Feluś - Kororo zmarł w Opolu w 1975 r., przeżywszy - jak wnioskują Cyganie –
92 lata. Pomimo braku ciągłości w sprawowaniu urzędu, przetrwała o nim pamięć „mądrego
obrońcy cygańszczyzny”.
Kolejne Romano Celo odbyło się w 1976 r., po rocznej żałobie po Felusiu; BaroSzero obwołano (omijając Lidkę - syna Felusia, odsiadującego w więzieniu karę), kuzyna
Felusia Woći. Jego wyznacznikiem było ostudzenie zapędów wspólnoty od uciekania się do
nie-cygańskich sądów przy rozsądzaniu wewnętrznych spraw. J. Ficowski podaje przykład
piosenkarki cygańskiej Randii, która w latach 60-tych pozwała do sądu młodego Cygana,
który to podstępnie porwał ją z zamiarem zatrzymania przy sobie; porywacz wywodził się z
obcego szczepu. 76 Tak więc, zauważalny staje się proces powolnego, stopniowego
wychodzenia Cyganów z ich etnicznej enklawy, który niepokoi cygańską starszyznę i skłania
do różnych form przeciwdziałania. Nowy Szero-Rom, jak i jego poprzednicy, z urzędu
powołany jest do hamowania wszelkich tego rodzaju tendencji dezintegracyjnych i
asymilacyjnych. Nadal Szero-Rom i bliskie mu kręgi stanowią jedyną władzę aprobowaną
przez Cyganów, którzy jej podlegają. Te autentyczne cygańskie władze nie tylko nie
zabiegają o szeroki rozgłos wśród obcego otoczenia (w przeciwieństwie do samozwańczych
królów cygańskich ze szczepu Kelderasza, którzy starali się bezustannie o reklamę), lecz
przeciwnie, kryją się rozmyślnie w cieniu cygańszczyzny, nieznani niewtajemniczonym,
niedostrzegani dotychczas przez nikogo z zewnątrz. Niebezpieczeństwo dla ich władzy i stanu
74
75
76
Ibidem
Ibidem, s. 68
Ibidem, s. 69
67
rzeczy, którego bronią, tkwi nie w nieudolnie montowanych „akcjach” i innych nielegalnych
poczynaniach biurokracji państwowej.
Przedstawione działania Baro-Szero oraz sołvacha obowiązują właściwie tylko
polskich Cyganów nizinnych – Polska Roma. Kelderasza również znają skalania i przysięgi;
nieznana jest im jednostkowa władza Wielkiej Głowy. Gros skalań zatraciła u nich swoje
miano; nie uznają niektórych tabu Cyganów nizinnych - m.in. nie znają „żelaznego skalania”,
a co za tym idzie – używanie noża w bójce nie jest u nich w zasadzie zabronione.
Rygorystycznym prawom skalania nie podlega nadto zakaz jedzenia koniny, choć i oni stronią
od tego gatunku mięsa.
Różnice można odnaleźć także w sferze ilości odrębnych naczyniach do mycia się,
prania itp. - Polska Roma używają do tych celów minimum trzech mis, natomiast u Kelderari
prawo wymaga pięciu czy sześciu (jak wyżej). Wielcy kotlarze posiadają dwa określenia
tabuicznej „nieczystości”: pikilimje (osoba skalana, nieczystość - jako skutek skalania) oraz
mahrimje (przedmiot kalający, np. nieczystość kobiety, spódnicy, oraz sama czynność
skalania).
Krewni
skalanego
zawiadamiają
przedstawicieli
rodów
o
wypadku
zanieczyszczenia; wybierają też czas i miejsce rozpoznawania sprawy. Osądzenie
obwinionego o skalanie odbywa się na Romano Kris (Kris - rada starszych). Kelderari także
trzymają się tradycji ceremonii przysiąg (sołach) na prawdomówność. W pierwszym rzędzie
następuje odseparowanie podejrzanego (gdy posiada rodzinę – to wraz z nią) od reszty
społeczności cygańskiej. Romano Kris jest obarczone obligatoryjnym udziałem starszyzny
rodu, która ma nadto kompetencję, połączoną z wolnością wyboru, w sferze „zdjęcia”
nałożonej na Cygana nieczystości. Rada starszych ma charakter cygańskiego sądu; spełnia
porównywalną rolę do Baro-Szero; jako ciało kolegialne liczy sobie od kilkunastu do
kilkudziesięciu uczestników, którym może zostać każdy starszy Cygan (płci męskiej) cieszący
się u rodaków poważaniem; decydujący głos należy do przewodniczącego. Kris wyznacza
także termin, w którym ma nastąpić oczyszczenie się ze skalania. Instytucje Baro-Szero i Kris
podtrzymują pradawną obyczajowość cygańszczyzny; stanowią zaporę dla wynaradawiania
się.
Poza ferowaniem wyroków wydalających skazanego z cygańskiej grupy społecznej,
Kelderari stosują także instytucję samoistnej kary grzywny - ustalanej w przypadku
wykroczeń względem współtowarzyszy. Z zasady uiszczane są one w złocie; ich wysokość
określana jest w głównej walucie obiegowej kotlarzy - w dukatach gałby (złotych dolarach
bądź rublach). Jednakże złoto nie jest warunkiem koniecznym wykonania kary; wystarczy
68
równowartość w polskim pieniądzu (oczywiście w polskich warunkach). Wpłacona przez
oskarżonego kwota zostaje odprowadzona na „konto” poszkodowanego; nie może on jednak
wykorzystać całości podle własnej woli, jako że tak spełnione świadczenie obciąża go
obowiązkiem zorganizowania, dla członków Kris, gościny.
Współcześnie tradycja zwoływania Romano Kris wśród poskich Kelderari została
mocno nadszarpnięta. Do tego stanu rzeczy mocno przyczynił się okres powojenny - burzliwy
czas antycygańskich ustaw mających na celu stłamszenie cygańszczyzny, który rozproszył
kotlarskie rodziny, masowo migrujące w miejsca potencjalnej ostoi. Z czasem mniejsze
zbiorowiska przerodziły się w wielkie aglomeracje cygańskich osiedleńców (m.in. w
Szwecji), którzy od podstaw rozpoczynali odbudowę świadomości narodowej. Wśród nich
znalazło się wielu przedstawicieli starszyzny, którzy odgrywali w Polsce niemałą rolę wśród
Kelderari; skutkiem, czego trwałość cygańskiej obyczajowości ulega poważnej destabilizacji.
Relatywnie trwałą więź, opartą na poszanowaniu ustalonego prawa obyczajowego
podtrzymują jeszcze Lowari; szczególnie ci, którzy zamieszkują obszary Wrocławia i
Szczecina oraz peryferii.
Porównywalnie jak u Polska Roma, skalania u Kelderari dzielą się na duże i małe, co
w ich odrębnym dialekcie brzmi: bare mahrimota i cygńe mahrimota. Głównym źródłem
skalań u Kelderari, podobnie jak u innych Cyganów, jest femina 77 . Wierzą, że każda „czysta”
rzecz, którą przekroczy Cyganka, staje się skalana; dotknięcie jej wówczas grozi
nieuniknionym skalaniem. Szczególna nieczystość kobiety występuje w czasie porodu, jak i
po nim; jest dwa razy dłużej niż u Polska Roma - utrzymuje się, bowiem przez sześć tygodni
od momentu urodzenia dziecka. Novum u Kelderari jest przekonanie, że dojrzała dziewczyna
niewliczana jest w poczet gros rzeczy kalających. Duża dziewczyna (szej bari) - dziewica,
zdolna do zawarcia małżeństwa, nie jest jeszcze de facto zanieczyszczona; „(...) może ona np.
tańczyć na stole, a jedzenie nie zostanie przez to skalane. Dopiero od chwili zamążpójścia
wstępuje w stan nieczystości, który trwa aż do przekwitnięcia, a podźi (menstruacja)
nieczystości tej nie potęguje”. 78 Szczególną moc kalającą mają także, u Kelderari, spódnica
oraz pantofel, a także miotła, jako przyrząd mający największy kontakt, styczność z
wszelkimi nieczystościami. W tym szczepie, inaczej, niż u Cyganów nizinnych, Cyganka
chcąc obrzucić kogoś skalaniem wystarczy, że ciśnie któryś z „nieczystych” przedmiotów np. spódnicę (tu: roća) na dach domu zamieszkiwanego przez Cygana, ewentualnie na jego
77
78
Z łac. kobieta
J.Ficowski., Cyganie..., op.cit., s. 71
69
namiot; nie musi (jak u Polska Roma) targać się na potraktowanie takowym przedmiotem
ofiary (uderzenie w głowę). W rezultacie wszyscy Cyganie znajdujący się „pod spódnicą”
stają się skalani. Zdarzają się niekiedy sytuacje zgoła nieoczekiwane, przybierające odwrotny
do napastnika kierunek; otóż bywały przypadki, że „świeżo-skalani” odpłacili sprawczyni
ciosem podobnego pokroju; tak wywołaną zwadę rozstrzygnął Kris z pomocą ceremonii
przysiąg. Przy całokształcie kobiecych rzeczy zawierających u Kelderari z zasady moc
kalającą, pojawia się wyłom; otóż za kalający nie uchodzi kobiecy fartuch. „Można go użyć w
lesie jako obrus, rozłożyć na nim jedzenie, a Cygan może bez żadnej obawy wytrzeć się
fartuchem po myciu”. 79 Kelderari wielką wagę przywiązują do „nieczystości” – „mahrimos”
– ludzkich ekskrementów. W związku z tym ubikacje znajdują się na ogół poza obszarem
mieszkań, bądź, jeśli już są wewnątrz – z reguły wejście jest od zewnątrz. J. Ficowski podaje
ilustrację silnego oddziaływania mocy kalającej „mahrimos”; „Rodzina cygańska w pobliżu
Warszawy kupiła sobie okazyjnie ‘dom’ w postaci starego wozu cyrkowego. Jacyś Cyganie
rozgłosili, że wóz ten służył w cyrku jako ubikacja dla pracowników, a zatem Cyganie, którzy
w nim zamieszkali są skalani. Po wielu perypetiach zwołano Kris i okazało się, że
oskarżyciele nie mieli racji – wóz był czysty”. 80 Skalany Cygan kala wszystko, czego się
dotknie. Powinien, więc unikać lokali publicznych, restauracji, aby nie „zanieczyszczać”
swym dotknięciem naczyń, które podawane są potem innym gościom, a więc i Cyganom,
którzy by tam przyszli. Wprawdzie naczynia stalowe są myte, ale skalania nie można zmyć
nawet mydłem.
Jak widać, w kodeksach „mageripen” i „mahrimos” (marime) jest wiele podobieństw,
są też pewne różnice. Przysięgi (sołvacha – sołacha) odbywają się i tu i tam podobnie;
Kelderasza znają przysięgi z czaszką, z grobem, z ikoną; stosują też inne przysięgi – bez
rekwizytorów. Zasadnicza różnica w samym wygłaszaniu formuły przysiąg, zaklęcia, polega
na tym, że mówi ją nie sam obwiniony, lecz druga osoba, skalany zaś potwierdza jej słowa
cygańskim - amen – bateh. Tekst przysięgi składa się, podobnie jak u Cyganów nizinnych, z
wyliczanych gróźb-przekleństw, np. „(...) żebyś nosiła czarną chustę po twoich dzieciach i
mężu, żeby szpitale gniły od ciebie, żeby ci oczy wyskoczyły na piersi”. 81 Tak jak u Cyganów
nizinnych władza Wielkiej Głowy obejmuje – poza sprawami skalania – także i inne sprawy
sporne między Cyganami. U Kelderaszów Kris rozstrzyga także głaba - wszelkie
oszczerstwa, obrazy, plotki przynoszące ujmę, tudzież sprawy o pobicie; nadto w ich obręb
79
Ibidem
Ibidem, s. 72
81
Ibidem
80
70
wchodzi deprawacja dobrego imienia umarłych. Za wyliczone i podobne przewinienia te
przewidziana jest sankcja grzywny. Wbrew pozorom (jak niektórzy sądzą) cygańskie prawa
są nadzwyczaj surowe; bezwzględnie obowiązują wszystkich członków wspólnoty. One to
sprawiają, że zachowana zostaje linia tradycjonalizmu cygańskiego; że członkowie wspólnoty
czują respekt przed karami (zwykłymi i bożymi), co skłania ich do szanowania i
przestrzegania prawa; że w związku z tym mają siły, by chronić własne społeczeństwo przed
groźbą wynarodowienia. Ścisłe przestrzeganie praw i zamknięcie się wewnątrz własnej grupy,
podyktowane wielowiekowym, pejoratywnym doświadczeniem stanowią skuteczną zaporę
przed obcymi i zabezpieczają prawnie wywalczoną tożsamość.
Inną mentalność polscy Cyganie wyżynni osiadli na podkarpackich wsiach; nie uznają
oni instytucji Baro-Szero; nie znają „mageripen” czy też mahrimos. Jednakże w związku z
tym, że są Cyganami, zatem i u nich można dostrzec szczątkowe przejawy cygańskiej
obyczajowości; zręby powszechnych zasad skalań. Cygan „nieczysty” to łabanc. Mają także
„nieczysty” okres izolowania kobiet poporodowych, który trwa on u nich najdłużej ze
wszystkich omawianych, – bo około dwóch miesięcy od narodzin dziecka; w tym czasie nie
wolno wyżynnej Cygance gotować, obierać kartofli i innych, podobnego pokroju, robót. W
ich miejsce wchodzą pozostali członkowie rodziny, którzy wykonują kobiece zajęcia. Gdyby
zdarzyło się, że Cyganka zakazu nie przestrzega i wykonuje niedozwolone czynności, a tym
samym małżonek na to zezwala, to oboje nazywani są łabanca - nieczystości, albo phuj
manuśa – „wstrętni ludzie”. Łabanca dotyczy również Cyganów, którzy spożywają koninę
tudzież mięso z psów. Tak zanieczyszczeni są przedmiotem odizolowania się od nich innych
„czystych” rodaków; nie wolno z nimi jadać, czy podawać im ręki na przywitanie. Cyganie
wyżynni znają dużo mniej rodzajów skalań, zakazów tabuicznych; te zaś, które mają, są
słabsze, niż u pozostałych cygańskich szczepów. Z uwagi na brak powagi władzy naczelnej
oraz słabszego wymiaru sankcjonowania, nie są też ściśle przestrzegane. nie ma tu już,
bowiem jakichkolwiek sankcji, które mogłaby stanowić zagrożenie.
Substrat pierwotnych wierzeń przetrwał wszystkie zmiany religii i wiary. Chociaż w
pewnym stopniu obyczajowość cygańska uległa zatarciu, bądź podlega zmianom, trwa
nieustannie w swym własnym obrębie pomimo pojawiających się perturbacji. Trudno znaleźć
choćby jedną stronę dawnego cygańskiego życia, która nie zawierałaby wzmianki o Cyganach
dysponujących magiczną mocą. Wiara w rzucanie uroku czy czarów, tak powszechna wśród
cygańskich rodów, stanowi przekonujący dowód ich stosowania już w czasach pogańskich i
rzuca światło na ich charakter.
71
3.4. Gdzie kończy się tradycja władzy
Władzę można zdefiniować jako swoistego rodzaju relację zachodzącą między
jednostkami (bądź grupami), w której jedna ze stron tego stosunku dysponuje możliwościami,
popartymi różnego rodzaju narzędziami nacisku aby w trwały i uprawniony sposób narzucać
własną wolę drugiej stronie. Opór stawiany przez drugą stronę jest rewidowany poprzez
środki kontroli, którymi dysponuje jednostka (bądź grupa) sprawująca władzę. Tak
zdefiniowane stosunki władzy występują w każdej grupie społecznej; zawsze ktoś wydaje
polecenia, a ktoś inny je wykonuje. Na uwagę zasługuje fakt, że nawet jeśli polecenia grupy,
bądź jednostki trzymającej potocznie zwany „ster władzy” nie są wykonywane, nadal mamy
do czynienia z istnieniem władzy.
Władza stanowi pewnego rodzaju odmianę nierówności społecznej. Posiada wspólne
cechy, które możemy odnaleźć w nierównościach dychotomicznych i gradacyjnych. Władza
jako przejaw prestiżu społecznego nabywa prawo dostępu do przywilejów materialnych, a co
za tym idzie dysponuje szerszym zakresem dostępności
np. do usług medycznych czy
edukacyjnych. Jako czynnik podziałów dychotomicznych, władza dysponuje istotnym
wpływem na relacje pomiędzy warstwami społecznymi.
Przywództwo dzielimy na trzy wyodrębnione style. Pierwszy to przywódca
autokratyczny, który kieruje się samodzielnym podejmowaniem decyzji. Jako jednoosobowa
władza stoi ponad wszystkimi. Rozdziela role wykonawcze lecz nie doradcze. Drugi to
przywódca demokratyczny, który pełni role: doradczą i koordynującą w społeczeństwie.
Trzeci przywódca nie ingerujący, który pełni rolę realizatora a nie decydenta.
Społeczności potrzebują przywódców i autorytetów dzierżących władzę, aby
funkcjonować. Niektóre z nich domagają się od osoby sprawującej władzę, nierozerwalnego
połączenia obydwu tych cech. Człowiek z natury pragnący pewnego ładu i porządku w
swoim życiu, musi być podporządkowany aby móc czuć się bezpiecznym. A zatem potrzeba
władzy będzie wynikać z kilku elementów składowych funkcjonowania społeczeństwa.
Każda z istniejących społeczności posiada cele, do których realizacji jest potrzebny
koordynator. Po wtóre aby społeczność mogła funkcjonować, niezbędne są normy, zasady
współżycia dla koherentności społeczności. Zatem władza spełnia zadanie organizacyjne i
rozdzielcze powinności członków społeczności oraz odgrywa rolę egzekutora wzorców
postępowania. I wreszcie członkowie społeczności poszukują wzorców do naśladowania,
72
czyli autorytetu moralnego, który poprzez afirmacje i odzwierciedlenie prawa, daje sygnał
powszechności działania systemu.
Władza związana jest z dysproporcją w zakresie posiadania, zarówno w obrębie
nierówności gradacyjnych jak i dychotomicznych, a co za tym idzie umożliwia tym samym
wywieranie wpływu na warstwy lub poszczególnych członków warstw podległych władzy.
Wokół władzy zazwyczaj wyłaniają się grupy elit, posiadające pewien rodzaj wpływów,
realizujące wspólne interesy swoje i władzy. Warstwy te mają większy wpływ na realizację
swoich interesów oraz na skuteczne formułowanie zadań wobec innych warstw lub ich
pojedynczych członków. Mówimy tutaj o nierówności zasobu społecznego. Kiedy występuje
asymetria w relacjach pomiędzy władzą a poszczególnymi warstwami społecznymi i ich
członkami, w istocie mówimy o dominacji. Skoro jedni posiadają większą dostępność do dóbr
materialnych oraz, co nas najbardziej interesuje - prawnych, kosztem drugich, może to
doprowadzać w konsekwencji do narzucenia swoich racji, pomimo oporu innych. Przejawem
władzy są również relacje pomiędzy pozycjami społecznymi poszczególnych członków
społeczności, ujęte w ramy obowiązków i statusu. Prawa i obowiązki określone w
posiadanym statusie społecznym, zawierają dla jednych nakaz podporządkowania się wobec
innych, dla których status określa prawo decydowania. Przy sprawowaniu władzy może
dochodzić do nadużyć. Nadużycia władzy wyłaniają się poprzez realizowanie jej poza
zakresem przypisanych jej kompetencji. Szczególnym niebezpieczeństwem wystąpienia
nadużycia władzy jest sytuacja niestabilności lub niedookreślenia prawa. W przypadku
Romów prawo tworzone przez wieki zazwyczaj nie było spisywane na papierze, lecz
przekazywane z pokolenia na pokolenie w przekazie ustnym. Pewien znaczny zakres prawa
jest stabilny, lecz istnieje duże prawdopodobieństwo różnej interpretacji tego prawa przez
sukcesorów. W większości członkowie społeczności podlegający takiemu prawu będą
przyjmować postawę legalistyczną. Społeczność uznaje wtedy taką władzę w imię praw
tradycji, podporządkowując się jej dla samej zasady, ufając podejmowanym decyzjom i ich
sensowności niekiedy bezgranicznie. Społeczność ufającą i podlegającą takim zasadom
rządów nazywamy konformistyczną. Istnieją jednak dwa rodzaje jednostek, które wyłamują
się ze sposobu takiego podejścia do sprawowanej władzy lub nie akceptują słuszności
podejmowanych decyzji. Oportuniści, którzy pomimo świadomości o błędach decyzyjnych i
niesłuszności prawa, będą się jednak świadomie tej władzy podporządkowywać. Podległość
ta wynikać będzie z poczucia lęku przed sankcją związaną z brakiem podporządkowania się;
w przypadku Romów będzie to lęk przed groźbą „skalania”, wykluczenia ze społeczności.
73
Groźba ostracyzmu czyli skazania na osamotnienie, jest skutecznym motywem zaniechania
wszelkich działań wyłamujących się poza granice współzależności. Są jednak i anarchiści,
którzy nie zgadzają się z decyzjami władzy, w pełni świadomie narażając się na najgorszą
nawet karę. W przypadku społeczności romskiej nie istnieje lub też nie sposób zauważyć
tolerowania postawy nonkonformistycznej. Nie sposób nie stosować się do prawa i podważać
merytoryczności jego stosowania, w taki sposób jak to ma miejsce w typowo
demokratycznych ustrojach, gdzie jednostki lub całe grupy społeczne tworzą ruchy
opozycyjne.
Sprawujący władzę zazwyczaj podlegają jej ocenie, czyli legitymizacji władzy,
otrzymując tym samym autorytet swojej pozycji. Dokonuje się to na dwa sposoby:
legitymizacji - prawnej lub tradycyjnej oraz poprzez akceptację członków społeczeństwa formalnej lub merytorycznej 82 . W przypadku Romów możemy mówić o obydwóch formach
legitymizacji władzy. Z jednej strony władza, jak wcześniej wspomniałem, wyłania się z
tradycji. W tym przypadku większość uznaje merytoryczność sprawowanej władzy poprzez
„zaufanie dziejowe”. Z drugiej zaś podporą władzy będą legaliści wyłaniający się z elit
warstw bliskich władzy, dla których podważenie władzy uderza we własny interes.
Otrzymując poparcie w takim zakresie władza nie musi stosować przymusu, gdyż zostaje
utrzymana poprzez dobrowolną aprobatę. Obydwie strony popierając słuszność władzy,
eliminują jakikolwiek przejaw wyłomu. Każdy, kto będzie sprzeciwiał się decyzji większości,
spotyka się z presją uznających autorytet.
Dla władzy nonkonformizm jest bardzo niebezpieczny. Wszelkie przejawy innego
myślenia, a tym samym podważania autorytetu, mogą doprowadzić do zmiany władzy.
Dlatego też wszelkie przejawy oportunizmu a w szczególności anarchizmu muszą być
natychmiast eliminowane. Władza, której odebrano autorytet, aby zachować kontynuację,
zmuszona jest do używania form przymusu dla uzyskania posłuszeństwa. W momencie braku
legitymizacji, jedynie przymus skłania podwładnych do podporządkowania się, wytwarzając
swoisty syndrom strachu wyłaniającego się z prośby użycia sankcji. W środowisku
społeczności romskiej taka sytuacja zdarzyć się raczej nie może. Władza w tym przypadku
posiada bardziej skuteczną metodę ograniczania postaw nonkonformistycznych, nie
dopuszczając do wyłonienia się form anarchistycznych pod groźbą nałożenia sankcji
kulturowych. Groźba wykluczenia wyłoniona właśnie z tradycji, przykazań, norm
82
Sztompka P., Socjologia – Analiza społeczeństwa, Kraków 2002. s. 378
74
społecznych i odnoszenia się do władzy, jest wystarczającym powodem do rezygnacji z
postaw nieakceptowanych przez tradycję.
Wzmocnienie pozycji władzy uzależnione jest również w pojęciu „charyzmatycznego
przywódcy”. Przywódcą może zostać człowiek nie posiadający cech charyzmatycznych.
Może to nastąpić np. z racji sukcesji władzy po ojcach. Jednak i człowiek posiadający pewne
wartości i walory intelektualne lub organizatorskie wyróżniające go spośród całości
społeczeństwa, nie zawsze będzie naznaczony charyzmatycznością. Cechy te muszą zostać
spotęgowane, wzmocnione. Dostrzeżenie tych cech przez innych, poprzez posłuch i zaufanie,
rodzi charyzmę i możność realizowania cech przywódczych. Człowiek taki może
doprowadzić swoich zwolenników do bezwarunkowego oddania i posłuszeństwa jego
decyzjom. W tym przypadku legitymizacja władzy jest największa. W historii Romów jak i
innych
społeczności
charyzmatycznym
można
rządom.
odnaleźć
Tym
przywódców
bardziej
zasadnym
porywających
jest
właśnie
kultywowanie
swoim
tradycji
podporządkowywania się władzy i tradycji prawa.
Gdy uzyskana władza utwierdzi poddanych w trafnym wyborze, będzie to
wystarczające do utrwalenia tej władzy, a niekiedy i do jej poszerzania. Jak już wspomniałem
wcześniej, władza posiada możliwości manipulowania warstwami społecznymi. Powszechną
metodą manipulacji jest nagradzanie i karanie. Nagradzaniem zwiększa się grono
popleczników. System kar i nagród stwarza możliwość ograniczania lub nawet niwelowania
jednostek przeciwnych. Taki proceder umożliwia przywódcy znaczny czynnik swobody
regulacyjnej i reformatorskiej w obrębie prawa. Przywódca dokonując analizy sytuacji
dotyczącej informacji na temat swojego działania w oparciu o zdanie członków społeczności
przychylnych jego działaniom, może unikać nieprzychylnych mu decyzji. Ten mechanizm
przynosi konsolidację jego wpływów wraz z wzmocnieniem pozycji władzy.
75
PODSUMOWANIE
Omawiając i poddając analizie jak mniemam najważniejsze aspekty życia
społeczności romskiej …możemy sformułować tezę, iż głównym elementem składającym się
na tożsamość i identyfikację kulturową społeczności romskiej jest rozbudowany system
wierzeń, symboli i tradycji. Można je ująć w ramy podsystemów aksjo – normatywnych, do
których zaliczamy: zwyczaje, moralność i prawo. W przypadku społeczności romskiej,
charakter podsystemów aksjo – normatywnych, odzwierciedlają normy moralne określone
jako system przysiąg i skalań, nacechowanych zakazami i nakazami współżycia społecznego.
Naruszenie owych norm spotyka się z silną reakcją całej społeczności, przejawiającą się w
postaci izolacji, napiętnowania a nawet skazania na banicję winowajcy.” 83 Z powyższego
obrazu wynika, iż Romowie XXI wieku funkcjonują w swoistym dualizmie, gdyż podlegają
dwóm rodzajom władzy, funkcjonującym niezależnie od siebie. Z jednej strony determinującą
osobą w odniesieniu do codziennego ich życia w społeczności romskiej jest król romski –
przywódca usankcjonowany między innymi poprzez tradycję i charyzmę, z drugiej, będąc
członkami społeczności danego kraju, podlegają prawu w nim ustanowionemu.
Uprzednio w swoich opisach romskiej rzeczywistości 84
mocno podkreślałem
wyodrębniające się ojczyzny istniejące w świadomości Romów. Jednocześnie uzasadniałem,
iż ojczyzny te różnią się pod względem odbioru rzeczywistości i uzależnione są …„ również
od innych aspektów związanych z odwiecznym stylem życia – przepełnionym rozmaitością
form tradycjonalizmu.” 85 Dualizmu, o którym mówimy, możemy doszukiwać się w
klasyfikacji ojczyzn, wśród których wyodrębniłem:
OJCZYZNĘ ELIT – Romów stojących u szczytu całej społeczności. Mimo podzielenia na
frakcje różnych interesów, starają się wprowadzić świadomość narodową i historyczną
poprzez budowanie nowej tożsamości w odniesieniu do narodu bez ziemi. Tworzą
organizacje scentralizowane będące władnym decydować o funkcjonowaniu danej
społeczności romskiej.
OJCZYZNĘ ADAPTANTÓW – posiadających łatwość w odnalezieniu się w każdej sytuacji.
Ojczyzna szybkiej adaptacji do nowych warunków mieszkaniowych. Ojczyzna łatwej pracy i
szybkiego zarobku nie koniecznie zgodnych z prawem.
83
Grzegorek Jerzy Norbert., Romowie –..., op.cit., s. 16
Grzegorek Jerzy Norbert., Romowie – kulturowe postrzeganie innych etnicznych, Szczecinek 2007.
85
Grzegorek Jerzy Norbert., Romowie –..., op.cit., s. 16
84
76
OJCZYZNĘ MŁODEGO POKOLENIA – ojczyznę perspektyw nie koniecznie zgodnych z
zasadami, jakie określa starsze pokolenie. Ojczyzna oddzielenia się od stereotypów i życia
wśród nie - Romów na obowiązujących tam zasadach. Jednocześnie ojczyzna wahań.
Niekiedy konieczność nauki jest hamulcem powstrzymującym to oddzielenie.
OJCZYZNĘ ALOCHTONÓW – odsuniętych przez prawo. Żyjących na pograniczu
wizerunku Roma a jednocześnie nie będących nim. Ojczyzna tęsknoty za powrotem do grupy,
klanu, rodziny, która jest blisko lecz, która wymazała wizerunek skalanego. Ojczyzna życia
między dwoma światami w „zawieszeniu” pomiędzy Romami a nie – Romami. Są nimi
sprawcy cygańskiej zdrady - phukane romengre – (donosiciele na Cyganów do władz
niecygańskich, cygańscy „kapusie”, agenci policji działający na szkodę Cyganów itp.) Są
nimi również ci, którzy dopuścili się najcięższych zbrodni przeciwko swojej społeczności
tzw; czorachane romengre – (cyganokradcy, cyganobójcy) - to wszyscy Cyganie, którzy
okradają, oszukują lub zabijają współbraci, popełniając w ten sposób zbrodnię przeciwko
zasadzie solidarności społecznej.
OJCZYZNĘ ZAPOMNIANYCH TABORÓW – najbardziej interesująca wszystkich badaczy
społeczności romskiej. Ojczyzna charakteryzująca się poczuciem obcości wśród przestrzeni
narzuconej im przez tych, co nie doznali „smaku wolności bez granic”. Jest to ojczyzna
pokolenia żyjącego w ciągłej nostalgii za minionym okresem ich życia. Ojczyzna wspomnień
i konserwatywnego podejścia do zachowania systemu wartości i tradycji. Ojczyzna żyjących
pomników kodeksu moralnego, do śmierci podtrzymująca poczucie własnej tożsamości.
Ojczyzna przepełniona pięknem przeżyć nie zawartych na skrawku papieru, lecz w pieśni,
tańcu i treści kołysanki śpiewanej wnukom przed snem - opowieściach uznawanych za bajki.
Ta próba wyodrębnienia ojczyzn wskazuje na zmienność pokoleniowego wyobrażenia
otaczającego świata zewnętrznego z równoczesnym nacechowaniem tradycją własnej
społeczności. Na ową zmienność nakładać się będzie wpływ odmienności tradycjonalizmu
społeczeństw przyjmujących - społeczeństw większościowych, narzucających własne formy
kulturowe i prawne, jednocześnie najczęściej negujących tradycjonalizm społeczeństw
mniejszościowych. Prowadzi to w efekcie do wytworzenia się form opozycyjnych, które
można z łatwością zauważyć w starszym pokoleniu, nazwanym przeze mnie „ojczyzną
tęsknoty za utraconą wolnością”.
Specyficzną formę opozycyjną możemy wyodrębnić również z młodej romskiej elity
twórczej, na której funkcjonowanie i przejawy kreatywnego myślenia wywiera wpływ
omawiany przez nas dualizm, obrazujący niezgodność interesów tych, którzy chcą zgodnie z
prawem społeczeństwa większościowego działać na rzecz własnej społeczności.
77
Efektów dualizmu doświadczają przede wszystkim jednostki aktywne, wychodzące w swoim
działaniu poza obszar społeczności romskiej. Nie zawsze bowiem działanie w zgodzie z
prawem obowiązującym w danym kraju, którego Romowie są społecznością, jest zgodne z
tradycjami i interesami romskich elit. Jednostka zatem staje przed trudnym wyborem, a
podjęcie jakiejkolwiek decyzji jest związane z ryzykiem wykluczenia. W działaniu jednostek
aktywnych społeczności romskiej, zawsze pojawi się bowiem moment zetknięcia romskich
norm moralnych, tradycji, zwyczajów z funkcjonującym na terenie danego kraju prawem. W
działaniu jednostek aktywnych społeczności romskiej, taki moment jest swoistego rodzaju
punktem kulminacyjnym, przesileniem, albowiem musi ona podjąć decyzję, co jest
ważniejsze, a tym samym podjąć decyzję jakiej władzy „bardziej podlega”. Elementem
nieodzownym takiej sytuacji jest samotność i alienacja.
Działanie w zgodzie z prawem, czyli uznanie jako „priorytetowej” władzy danego
kraju, może narazić jednostkę na wykluczenie ze społeczności romskiej (skalanie). Z kolei
pełne poddanie się władzy króla romskiego i wpływom elit romskich (nie rzadko w celu
zaspokojenia ich interesów) narazić może jednostkę na sankcje przewidziane prawem danego
kraju, czyli na wykluczenie z grupy obywateli żyjących w zgodzie z ustanowionym prawem.
Niestety w świetle obecnie obowiązujących romskich norm tradycji, połączenie w zgodzie
wyżej wymienionych elementów jest dzisiaj niemożliwe.
Społeczności zamknięte, pomimo swojej alienacji opartej silnie na kultywowanej
tradycji, nie pozostają obojętne na działanie pozostałej części społeczeństwa, którego są
zbiorem. Owe społeczności doświadczają bowiem masowej produkcji dóbr i komercjalizacji
świata. Dlatego też pojawi się moment, w którym dojdzie do procesu ujednolicania kultury na
obszarze danego społeczeństwa – tzw. homogenizacja kultur. Z czasem prawdopodobnie
pewne elementy kulturowe zaczną się do siebie całkowicie upodabniać (np. moda).
Homogenizacji do pewnego stopnia ulegną prawdopodobnie wzorce, świadomość,
zachowanie i wartości kultywowane, czy obowiązujące w społeczeństwie romskim. Wtedy
być może tradycyjne wartości i prawa ich obowiązujące zostaną poddane autoanalizie. Być
może część z nich zostanie zmieniona, a jednostka aktywna nie będzie już musiała
dokonywać samotnego wyboru pomiędzy tym co bliskie jej sercu (romskie) a tym, czemu i
tak podlega.
78
Bibliografia
1. Ellis P. B., Druidzi, Warszawa 1998.
2.
Ficowski J., Cyganie w Polsce – dzieje i obyczaje, Warszawa 1989.
3. Grzegorek Jerzy Norbert., Romowie – kulturowe postrzeganie innych etnicznych,
Mniejszość Romska na Pomorzu Zachodnim. Problem identyfikacji w społeczeństwie
większościowym, Szczecinek 2007.
4. J. Jesim., Romani Cib., Lipsk 1889
5. Kochanowski J., Histoire, culture et langue du peuple tsigane, Paris 1994.
6. Kochanowski Vania de Gila., Gypsy Studies, New Delhi, 1963.
7. Norbutt T., Rys historyczny ludu cygańskiego, Wilno 1830.
8. Rishi R., Multi-Lingual Romani Dictionary – India, Chadigarth 1974.
9.
Ronald L., Goddam Gypsy, Montreal, 1971.
10. Shyam Singh Shashi, Roma Culture and Heritage, New Delhi 2001.
11. Sztompka P., Socjologia – Analiza społeczeństwa, Kraków 2002.
12. Vekerdi, Gypsy folklore, New Hungarian Quaterly, nr 30, 1968.
79
Lista osób, z którymi zostały przeprowadzone wywiady biograficzne
KOBIETY
• KR1, Polska Roma, Kielecczyzna, 63 lata
[KR1.P.R.K.63 Z.S.]
• KR2, Polska Roma, Białostocczyzna, 63 lata
[KR2.P.R.S.63.K.Ch]
• KR3, Polska Roma, Małopolska, [85] lat
[KR3.P.R.W.[85].H.W]
• KR4, Bergitka Roma, Limanowa, 59 lat
[KR4.B.L.59. K.R]
• KR5, Bergitka Roma, Białostocczyzna, 61 lat
[KR5.X.B.61.M.K]
• KR6, Polska Roma, Warszawa, 64 lata
[KR6.P.R.W.64.M.K]
• KR7, Polska Roma, Olsztyńskie, 62 lata
[KR7.P.R.O.62.K.Ł]
• KR8, Polska Roma, Lubuskie, 67 lat
[KR8.P.R.L.67.J.R]
• KR9, Xaladytka Roma, Nowosądeckie, 65 lat
[KR9.X.N.65.M.F]
• KR10, Bergitka Roma, Śląskie, 58 lat
[KR10.B.K.58.M.A]
• KR11, Bergitka Roma, Opolskie, 69 lat
[KR11.B.O.69 S.T.]
• KR12, Polska Roma, Tarnów, 52 lata
[KR12.RP.T.52.M.O]
• KR13, Polska Roma, Koszalin, 59 lat
[KR13.P.R.K.59.R.Z]
• KP14, Polka, Ciechanowiec, 57 lat
[KP14.C.57.Z.H]
• KP15, Polka, Sówalszczyzna, 61 lat
[KP15.S.61.Z.M]
• KP16, Polka, Koszalin, 53 lata
[KP16.K.53.J.Z]
• KR17, Bergitka Roma, Koszalińskie, 51 lat
[KR17.B.K.51.S.W]
80
MĘŻCZYŹNI
• MR1, Xaladytka Roma, Sanok, 72 lata
[MR2.X.S.72.M.H]
• MR2, Polska Roma, Białostocczyzna, [60] lat
[MR2.P.R.S.[60].J.Ch]
• MR3, Polska Roma, Sinołęka, 67 lata
[MR3.P.R.S.67.R.B]
• MP4, Polak, Koszalińskie, 74 lata
[MP4.K.74.M.W]
• MP5, Polak, Opolszczyzna, 64 lata
[MP5.O.64.P.Z]
• MR6, Polska Roma, Łódzkie, 64 lata
[MR6.P.R.Ł.64.B.L]
• MP7, Polak, Lubuskie, 71 lat
[MP7.L.71.T.R]
• MR8, Bergitka Roma, Tarnów, [68] lat
[MR8.B.T.[68].R.L]
• MP9, Polak, Polesie.79 lat
[MP9.P.79.J.W]
• MR10, Bergitka Roma, Koszalińskie, 54 lata
[MR10.B.K. 54.P.B]
• MP11, Polak, Opolskie, 73 lata
[MP11.O.73.K.J]
• MP12, Polak, Bukowiec, 70 lata
[MP12.B.70.M.Z]
• MP13, Polak, Baligród, 69 lat
[MP13.B.69.T.R]
• MP14, Polak, Lidzbark, 58 lat
[MP14.L.58.W.CH]
• MR15, Polak, Wielkopolskie, 62 Lata
[MP15.P.79.R.C]
• MR16,Polak, Limanowa, 61 lat
[MP16.L.61. T.K]
• MP17, Polak, Łódź, 72 lata
[MP17.Ł.72.P.K]
• MR18, Polska Roma, Białystok, 63 lata
[MR18.P.R.B.63.C.B]
• MR19, Polska Roma, Opole, [64] lata
[MR19.P.R.O.[64].E.P]
81
82

Podobne dokumenty