Joanna Łuniewicz Halki sfinksa salonowego Na
Transkrypt
Joanna Łuniewicz Halki sfinksa salonowego Na
Joanna Łuniewicz Halki sfinksa salonowego Na przesłuchania przychodziła w białych rękawiczkach. Jej imieniem nazwano najsłynniejszą torebkę świata. Apaszek od Hermèsa używała jako temblaka podtrzymującego złamaną rękę. Z okazji powstania filmu biograficznego, w którym rolę księżnej Monako powierzono Nicole Kidman, warto przypomnieć, dlaczego jasnowłosą gwiazdę okrzyknięto ponadczasową ikoną stylu. Aby w pełni uzasadnić ten tytuł, wystarczyłaby jedna tylko scena z filmu Okno na podwórze (1954, A. Hitchcock), w której Lisa Fremont cicho wsuwa się do pokoju w wieczorowej toalecie prosto z Paryża. Jej cień pada na twarz Jeffa (James Stewart). Szeleszcząc białą spódnicą, za którą Edith Head otrzymała nominację do Oscara, zapala lampy, jedną po drugiej, jak reflektory na scenie swojego prywatnego monodramu. Grace Kelly – „królowa, która została księżną”. Nie byłoby kostiumów do filmu Okno na podwórze, gdyby nie wizja jednego twórcy. Słynny The New Look Diora, zapoczątkowany przez stworzoną w atmosferze skandalu kolekcję „Corolle”, zdominował modę do połowy lat 50. XX wieku. W swej śmiałej wizji francuski projektant promował powrót do sylwetki z lat 90. XIX wieku (każda paryżanka mogła wreszcie poczuć się jak wypoczywające na szezlongach bohaterki Guy de Maupassanta). Liczby mówią same za siebie: do uszycia sukni dziennej z tej kolekcji potrzebne było 15 metrów materiału, wieczorowej – aż 25 metrów. Czasy wojennej reglamentacji przyzwyczaiły społeczeństwo do rygorystycznego oszczędzania surowców. To wówczas z mody wyszły spodnie z mankietami, ponieważ były marnotrawstwem trudno dostępnej tkaniny, a do produkcji bielizny wykorzystywano jedwab pochodzący ze spadochronów, elegantki zaś malowały sobie na łydkach kreski naśladujące szwy pończoch. Dior „ogłosił koniec wojny”, choć politycy potępili go za rozrzutne szafowanie tkaniną, a oburzony tłum zdarł z jednej z paryskich modelek suknię. Najbardziej charakterystyczne dla stylu New Look w wydaniu dziennym były mocno wcięte w tali żakieciki z baskinką, obcisłe dzianinowe topy oraz sute, rozszerzające się ku dołowi spódnice, plisowane lub rozpięte na sztywnych halkach. Oprócz wrażenia obfitości i luksusu strój ten silnie podkreślał walory kobiecej figury: głębokie wycięcie dekoltu eksponowało biust, gorsety zapewniały talię osy, a poduszki na biodrach dodatkowo ją akcentowały. New Look to również powrót gorsetu, wcześniej wypartego z mainstreamowej mody przez orientalizującego geniusza mody Paula Poireta oraz najsłynniejszą rewolucjonistkę prêt-à-porter Coco Chanel. Gorset, fetysz i pancerz, wabik i więzienie jednocześnie, był jedną z najbardziej dosłownych metafor kobiecego zniewolenia – ograniczając sprawność fizyczną i eksponując walory reprodukcyjne, czynił z kobiety bierne trofeum. Dior, przywracając gorset, przywołał jednocześnie minione wzorce kobiecości, co w przyszłości miało zaowocować trwałym powiązaniem jego kultowego stylu z modelem wzorowej kobiecości lat 50. Niezwykle spójny ekranowy wizerunek Grace Kelly, z którego wyłamuje się właściwie tylko jedna jej rola w Dziewczynie z prowincji (1954, G. Seaton), jest związany z jasnym przekazem, jaki pochodzi od strojów w typie New Look. Nieodmiennie są one emblematem luksusu, wysokiej pozycji społecznej, elegancji, ale często również konkretnej roli. Zaznaczone jest to w filmie Mogambo (1953, J. Ford), gdzie wyzwolona awanturnica i podróżniczka Ellinor Kelly (Ava Gardner) podczas kolacji ma na sobie śmiałą suknię bez ramiączek, nawiązującą krojem i fakturą do damskiej bielizny (biała koronka, widoczne fiszbiny gorsetu, spódnica z kilku warstw przezroczystego tiulu), zaś Linda Nordley (Grace Kelly), delikatna i powściągliwa żona młodego naukowca, nosi elegancką kreację z zakrytymi ramionami i plisowaną szeroką spódnicą. Alfred Hitchcock, głęboko świadomy semantycznej potęgi kostiumu, z zapałem wdawał się ze swoja muzą w spory w rodzaju „Peniuar czy koszula nocna?”. W pierwszej scenie filmu M jak morderstwo (1954), zanim sieć zarzucona przez męża – geniusza zbrodni – zacznie się zaciskać, Grace ma na sobie wspaniałą suknię z czerwonej koronki. Symbolika czerwonej kreacji, noszonej przez buntowniczki, jawnogrzesznice i Scarlett O’Harę rzuconą przez Rhetta na pożarcie lwom, kontrastuje z konserwatywną wymową diorowskiego fasonu. Jakby bohaterka jednocześnie odgrywała rolę posłusznej, ślepej na fakty żony i chciała przed nią uciec, rzucając wyzwanie światu i traktując jako pretekst poczciwego kochanka i jego szlachetne zapały. Później okropne stroje w kolorze cegły, popiołu i butwiejących liści zaczynają pętać Margot jak zły czar, współtworząc przejmujący portret kobiety osaczonej, czekającej z poszarzałą twarzą na cios, którego nie może uniknąć. Zmiana tożsamości inaczej przebiega w Oknie na podwórze. Od oszałamiającego pierwszego wejścia bohaterki w czarno-białej kreacji haftowanej paciorkami, delikatnym jak mgła tiulowym szalu i wieczorowych sandałkach na wysokim obcasie – ewolucja stylu odzwierciedla ewolucję postawy. Lisa, predestynowana przez zatrudnienie w branży modowej do roli biernego przedmiotu pożądania, podejmuje grę z genderową rolą. Podając unieruchomionemu ukochanemu drinki i homary, spełniając jego wszelkie kaprysy, pozornie ulega społecznym wymogom, ale szybko przejmuje inicjatywę i jednocześnie zmienia kostium – kolejno na pistacjową garsonkę i bawełnianą kwiecistą sukienkę, co znacznie lepiej nadaje się do wdrapywania na schody przeciwpożarowe i balkonowych akrobacji. Na początku filmu miała, zgodnie z wolą reżysera, przypominać „laleczkę z drezdeńskiej porcelany, której lepiej nie dotykać”, i rzeczywiście, nawet w scenie pocałunku jest tak bezcielesna i nierealna, aż zapiera dech w piersiach. W ostatniej scenie widzimy ją w mokasynach. Nic lepiej nie rozwiewa mgły otaczającej zstępującego z nieba anioła (dla równowagi można jeszcze raz pozwolić się zaczarować i powrócić do wizerunku Lisy w najpiękniejszej chyba koszuli nocnej w historii kina, choć niepoprawna aktorka twierdziła stanowczo, że wygląda w niej jak beza). W pewnym sensie niemal każda bohaterka kreowana przez Grace Kelly jest przeciwieństwem seksbomby o nieskomplikowanej psychice, ekspresywnej osobowości i żywiołowym temperamencie – składa się z samych paradoksów. Stanowi własność mężczyzny (np. dzięki małżeńskiemu kontraktowi), ale jednocześnie jest niedostępna, ponieważ jej życie wewnętrzne pozostaje tajemnicą, rodzajem własnego schronu. Przyjmuje reguły męskiego świata i pozostaje z nimi w zgodzie, jej bunt nie narusza podstaw systemu – nawet nie drażni męskiego ego. Jednocześnie jednak odnosi ciche zwycięstwo, jak przedtem w ciszy przeżywała zwątpienie, strach i upokorzenie. W bastionie diorowskiego kostiumu jest jednocześnie wystawiona na pożądliwe spojrzenia i chroniona przed świętokradczym dotykiem przez jego oficjalną formę i ciężar społecznego statusu. Ten model kobiecości, pomimo licznych obyczajowych rewolucji nadal silnie oddziałujący na zbiorową wyobraźnię, powraca w wielu współczesnych dziełach, których twórcy świadomie grają z konserwatywnym mitem. Wystarczy wspomnieć Betty Draper (January Jones) z serialu Mad Men (2007–) albo Cathy Whitaker (Julianne Moore) w filmie Daleko od nieba (2002, T. Haynes). Łatwo zauważyć, że ich salonowe monodramy, skrywające często głębokie tragedie, również odbywają się w legendarnych kostiumach z wąską talią, szeroką spódnicą i szeleszcząca halką.