Decyzja
Transkrypt
Decyzja
Sprawozdanie z Wymiany studenckiej w Valenciennes (Francja) Cześć. Nazywam się Piotr. Na wymianie studenckiej w Valenciennes we Francji spędziłem 6 miesięcy od września 2014 do końca lutego 2015 roku. W niniejszym sprawozdaniu postaram się wam, tj. przyszłym erazmusom, opisać krótko jak wyglądał mój wyjazd i może pomóc wahającym się zdecydować czy i gdzie jechać. Decyzja A więc. Na początku muszę przyznać się, że na wcześniejszych semestrach studiów miałem nijaki stosunek do ludzi jadących na wymiany studenckie a ludzi przyjeżdżających do Białegostoku po prostu nie mogłem zrozumieć, dlaczego to robią i co może być dla nich interesujące w Białymstoku skoro od urodzenia żyli w ciepłych krajach takich jak Portugalia czy Turcja. Nie można również zaprzeczyć, że na uczelni od zawsze wśród studentów i wykładowców panowało i panuje nadal przekonanie, że na wymianę erazmus jadą ludzie olewający naukę i chcący jedynie miło spędzić czas spychając gdzieś na drugi plan zaliczenie semestru. Ponadto krążą również plotki o ludziach przyjeżdżających z wymiany z niezaliczonymi przedmiotami co skutecznie komplikuje studenckie życie po powrocie do kraju. Plotki te skutecznie odstraszyły mnie od wyjazdu na wcześniejszych semestrach. Moje studia natomiast zaczęły zbliżać się ku końcowi i uświadomiłem sobie, że niedługo nie będę miał już szansy skorzystać z możliwości studiowania za granicą. Postanowiłem więc aplikować o wyjazd nie zważając na to co mówią inni. Zgodziłem się też ze wszystkimi niedogodnościami jakie mogły by mnie spotkać na wyjeździe jak i po. Erazmus taki jest. To kwestia opuszczenia swojej strefy komfortu (dom, uczelnia, znajomi, rodzina, język ojczysty itp.) i zaryzykowanie, bo kto w życiu nie ryzykuje nie może potem narzekać, że nic od życia nie dostał. Przy wyborze kraju i uczelni na wyjazd moim głównym kryterium było znalezienie uczelni, gdzie wykłady były by w pełni po angielsku, uczelnia miała renomę i by faktycznie chciała czegoś ciekawego nauczyć. W pierwszej kolejności odrzuciłem kraje takie jak Portugalia, Hiszpania i Włochy. Zostały Dania i Francja. Z dwojga to Francja wydała się bardziej interesująca a kontakt mailowy z osobami odpowiedzialnymi z Francji był naprawdę bardzo dobry. Wybór więc został dokonany. Nie wybrałem Francji dlatego, że jestem fanem Francji lub dlatego, że zawsze marzyłem o zobaczeniu Francji. Był to dla mnie kraj raczej nijaki, kolejny na mapie Europy, jeden z ostatnich, które chciałbym zobaczyć a tym bardziej mieszkać. Wybór zapadł bardziej na zasadzie „chybił-trafił” chociaż z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że był on bardziej „trafił” niż „chybił”. Formalności przed wyjazdem Kolejną ważną sprawą jest załatwienie wszystkich potrzebnych formalności przed wyjazdem. Tyczy się to zarówno uczelni wysyłającej jak i odbierającej. Po zakwalifikowaniu mnie na wyjazd byłem pewny, że nie będzie to trudne i szybko się z tym uporam. Niestety. Począwszy od zakwalifikowania należy wypełnić stosy dokumentów. Dla strony francuskiej w języku angielskim jak i francuskim. Część dokumentów jak dokumenty związane z zakwaterowaniem były wyłącznie po francusku. Na szczęście dobry kontakt mailowy ze stroną francuska i jako taki papierowy i pdf-owy poradnik przesłany z ich strony sporo ułatwił. Jeżeli chodzi o stronę polską formalności załatwia się w trzech miejscach tj. koordynator wydziałowy, wydziałowe biuro ds. wymiany studenckiej i uczelniane biuro wymiany studenckiej. Sprawa załatwienia formalności na tym etapie była bardzo skomplikowana ponieważ naprawdę można było się pogubić co należy wypełnić, jak wypełnić, kto ma to podpisać, gdzie to zanieść, co mam jeszcze donieść, co mam poprawić itp. Przypominało to odrobinę przysłowiowe „chodzenie od Annasza do Kajfasza” z tym ze Kajfasz nie zawsze był uchwytny. Formalności „przed” są pierwszym egzaminem z samodzielności i wytrzymałości. Jeżeli uda się wam pozytywnie przez to przejść możecie kupować bilety i cieszyć się na wasz wyczekiwany wyjazd. Dojazd do Valenciennes Do Valenciennes istnieje kilka możliwości dojazdu. Tradycyjnie można dolecieć samolotem lub wybrać autobus. Pierwsze rozwiązanie jest zdecydowanie szybsze i może nawet tańsze. Autobus linii np. Sindbad zabierze nas za około 300 zł do Lille skąd możemy przedostać się pociągiem do Valenciennes. Biorąc pod uwagę natomiast samolot możemy używając tanich linii lotniczych dolecieć do lotniska Bruksela Charleroi lub do lotniska Paryż Beauvais. Ja osobiście skorzystałem z połączenia do Brukseli, które jest mniej skomplikowane. Koszt biletu odpowiednio wcześniej zabukowanego może osiągnąć nawet 40 zł + 120zl za 20kg bagaż co jest niezłą ceną. Następnym etapem jest przejazd autobusem transferowym do Lille bezpośrednio z lotniska. Autobus jest linii Flibco.com i to tam kupimy bilety w cenie 5-16E max. Z Lille przechodzimy piechotą jakieś 500 m do dworca Lille Flandres i wsiadamy do pociągu SNCF jadącego do Valenciennes (7 E). Bilet można kupić w automacie o każdej porze (zniżka dla studentów – june <24 tarif 25%). Pamiętajcie, że we Francji płaci się głównie kartą. Pociąg zabierze was bezpośrednio do dworca Gare Valenciennes. W pobliżu dworca łapiecie tramwaj w kierunku rezydencji gdzie będziecie mieszkać, stacja docelowa Chemin Vert. Bilet w automacie na przystanku 1.6 E. I jeszcze jedna rada. Nie bierzcie samolotu lecącego wieczorem. Na pewno nie zdążycie dojechać do Lille by złapać ostatni pociąg do Valenciennes i będzie was czekać noc na dworcu lub lotnisku, gdzie już zdarzyło mi się nocować. No chyba, że lubicie… Nocka na lotnisku Brussel Charleroi (to nie ja tu śpię) Akademik Bezpośrednio po przyjeździe zaopiekowała się mną i moim kolegą Pani Tiphanie, która jest pracownicą naszej uczelni docelowej a jej zadaniem była pomoc w zakwaterowaniu, prezentacja szkoły i pierwsze wytyczne. Tiphanie zawiozła nas do rezydencji Joules Mousseron i tam pomogła nam się zakwaterować. Była niestety niezbędna ponieważ praktycznie nikt z pracowników rezydencji nie mówi po angielsku. Przy zakwaterowaniu trzeba przedstawić komplet dokumentów wymienionych w poradniku, opłacić kaucję i pierwszy miesiąc tj. około 500 E. Pamiętajcie by mieć je najlepiej na karcie ponieważ gotówka nie była mile widziana. Rezydencja jest zbudowana z kilku budynków od A do F. Zdecydowanie polecam budynek A, który jest odnowiony i gdzie mieszka największa liczba studentów erazmusa. Budynek ma 4 piętra i windę. Mi akurat popadło 4 piętro. Każdy pokój jest jednoosobowy i ma około 10 m2, własną łazienkę z prysznicem, toaletą i umywalką. W zasadzie łazienka to dosyć ciasna wbudówka z formatki z tworzywa ale spełnia swoje zadanie. Pokoje na piętrze 0 są dodatkowo wyposażone w lodówkę i palniki elektryczne. Pokoje na pozostałych piętrach mają zbiorowe kuchnie i dzielone zamykane na kluczyk przegrody w ogólnej dużej lodówce. W pokojach jest biurko szafka regał i materac. Pościeli nie ma. Należy jak najszybciej ją sobie kupić. Od siebie mogę dodać, że należy dokładnie sprawdzić po zakwaterowaniu czy w pokoju wszystko działa, czy są jakieś rysy ubrudzenia, dziury w firankach itp. Każdy najmniejszy szczegół należy kazać wpisać w protokół ponieważ pod koniec możecie zostać posądzeni, ze to wy zniszczyliście pokój i zostaniecie obciążeni finansowo. Dodać mogę też, że dla mnie wspólna kuchnia okazała się najlepsza, ponieważ pomogła mi nawiązać nowe przyjaźnie z sąsiadami z piętra i nie żałuję, że zostałem tam skierowany. Fajną sprawą jest również stół do tenisa stołowego stojący w piwnicy. Owy stół w piwnicy szybko stał się miejscem wieczornych spotkań większości studentów erazmusa z rezydencji. Mój pokój Uczelnia Moją uczelnią okazała się szkoła inżynierska ENSIAME mieszcząca się na kampusie niedaleko rezydencji. Jest to stosunkowo nieduża szkoła, na której uczy się około 800 studentów. Jeżeli chodzi jednak o zaplecze sprzętowe, kadrę profesorską i finansowanie mogę bez wahania powiedzieć, że jest bardzo dobre. Kadra jest młoda, mówi po angielsku a ich umiejętności są wysokie. Szkoła natomiast słynie z nauczania mechaniki płynów i inżynierii pojazdów. Szeroko również współpracuje z różnymi przedstawicielami firm pomagając studentom zdobywać staże i prace w kraju jak i zagranicą. Podsumowując jest to naprawdę dobra szkoła o wysokiej renomie. Moim kierunkiem okazał się kierunek o nazwie Transport i Energia. W rzeczywistości był to pilotażowy pierwszy rok nowo otwartego płatnego kierunku dla obcokrajowców prowadzonego w całości w języku angielskim. Niestety nie zgłosiło się wiele studentów i zajęcia odbywały się w 4 osoby, codziennie od godziny 9-12 i od 14-17 z jedną przerwą 10 minutową. Jest to wyraźnie inny system niż w PL więc było dosyć ciężko przystosować się do zajęć trwających po 3 godziny. Obecność na zajęciach obowiązkowa. Na nieszczęście dla mnie kierunek okazał się połączeniem głównie mechatroniki, programowania, mechaniki płynów i metody elementów skończonych, które to nie były przedmiotem moich wcześniejszych studiów. Do zaliczenia było około 20 przedmiotów. Część była zaliczana projektowo a cześć poprzez egzaminy. Egzaminy pisaliśmy po 3 jednego dnia, jeden za drugim. W międzyczasie trzeba było pracować nad projektami, które również zabierały większość wolnego czasu. Jak widać kierunek nie jest dla kogoś kto nastawił się na odpoczynek lub zwiedzanie. By zaliczyć należy uzyskać 50% punktów dostępnych na każde zaliczenie. Liczba punktów do uzyskania 1-20, gdzie naprawdę ciężko uzyskać wynik większy niż 15. Jeżeli chcesz wybrać ENSIAME bądź przygotowany na ciężką pracę. Podróże Chciałbym napisać, że Valenciennes jest dobrym punktem wypadowym do podróżowania i zwiedzania. Niestety nie mogę. We Francji transport publiczny nie jest dobrze rozwinięty z racji tego, że istnieje tam kultura poruszania się własnymi samochodami zawsze i wszędzie. Po prostu. Mogą sobie na to pozwolić. Autobusy natomiast jeżeli istnieją są drogie podobnie jak pociągi. Nie łatwo jest też je znaleźć. Jeżeli chodzi o pociągi ciężko znaleźć tanie połączenia z Valenciennes. Z Lille znajdziemy znacznie więcej ciekawych połączeń. Ciekawą alternatywa do podróżowania jest tanie współpodróżowanie przy pomocy strony BlaBlacar.fr co jest we Francji dosyć popularne. Trzeba natomiast uważać z kim się podróżuje. Jeżeli chodzi o dalsze podróże lotnicze dojazd do lotniska Brussel Charleroi jest również utrudniony i wygląda jak opisałem to w poprzednich rozdziałach. Jest dosyć drogi i często trzeba spędzić noc na lotnisku bo po prostu nie ma innej możliwości. Tu znowu kłania się brak samochodu, gdyż jest to tylko 100km a jadąc autobusem i pociągiem w kilka osób pozbywamy się naprawdę solidnej sumy pieniędzy. Jeżeli o mnie chodzi zwiedziłem oczywiście Francję – Paryż, Lille i sąsiednie miasta. Nie były to natomiast jedyne kraje. Udało nam się zorganizować wycieczkę do Portugalii, Belgii Oraz Gracji w gronie studenckim. Trzeba wydać trochę pieniędzy ale naprawdę polecam. Takie wspomnienia zostaną w głowie na zawsze. Nie żałuje ani grosza, ale to fakt, boli strasznie gdy wydaje się ciężko zarabiane pieniądze w Polsce po zachodnim przeliczniku. Paryż Porto Ateny Życie studenckie Życie studenckie w Valenciennes jest dobrze rozwinięte. Każdy znajdzie to na co ma ochotę. Są tu kluby, restauracje, kręgielnie, lodowisko. Dla mnie najbardziej spodobała się kręgielnia i bywaliśmy też tam dosyć często. Jeżeli chodzi o kluby, problem pojawia się natomiast z powrotem do domu, ponieważ po 21.30 transport publiczny kończy pracę a do rezydencji jest około 6km piechotą. Każdy student może też nieodpłatnie zapisać się na dowolną sekcję sportową taką jak np. piłka nożna halowa, siatkówka, badminton, judo, siłownia, pływanie, jazda konna i inne. Ja uczęszczałem 2 razy w tygodniu na siatkówkę. Jak już wspomniałem, w piwnicy rezydencji znajduje się stół do tenisa, na którym każdy może grać a szybko stał się on miejscem wieczornych spotkań. Wspólne kuchnie również ułatwiają wspólne spotkania z przyjaciółmi lecz tu trzeba pamiętać, że są one zamykane o 23. Koszty Koszty życia we Francji są zdecydowanie większe niż w Polsce i jest ona chyba jednym z najdroższych państw w Europie. Jak wiadomo możemy liczyć na 500E na miesiąc z funduszu erazmus. Dodatkowym źródłem jest zasiłek mieszkaniowy wypłacany przez francuski urząd i wynosi on dokładnie 93 E. Trzeba natomiast liczyć się z tym, że Francuzi nie lubią wypłacać pieniędzy obcokrajowcom i skutecznie uprzykrzą nam życie każąc dostarczać po kilka razy dokumenty, które już zanieśliśmy. Mimo to nie należy się zniechęcać a w końcu wypłacą nam to co się należy. Nie macie też co liczyć, że w urzędzie panie będą mówić po angielsku :) Podsumowując jest to około 600 E na miesiąc gdzie za akademik zapłacimy 250. Łatwo obliczyć, że ciągle pozostaje jakieś 350 E. Jeżeli nie jesteście wybredni, sami gotujecie obiady i potraficie powstrzymać się od zbędnych wydatków, spokojnie utrzymacie się. Jeżeli natomiast chcecie podróżować, musicie zabrać ze sobą swoje pieniądze. Moje przemyślenia Podsumowując mogę śmiało powiedzieć, że nie żałuję niczego. Nie żałuje, że się zdecydowałem. Nie żałuję, że wybrałem Valenciennes. Nie żałuję też problemów, które mam teraz na macierzystej uczelni. Każdemu powiem, że było warto. Wypełniłem, moje życie wspomnieniami, które będę pamiętał całe życie. Pojechałem tam w jasnych celach. Chciałem podszkolić język angielski, porównać jak wygląda nauka „za granicą” i przede wszystkim sprawdzić się, czy dam radę przetrwać za granicą. Miałem obawy bo nie należę do osób zamożnych ani nawet średnich więc porwanie się na wyjazd do Francji było dla mnie wyzwaniem podwójnym. Chciałem tylko osiągnąć moje cele a osiągnąłem znacznie więcej. Poznałem dziesiątki wspaniałych ludzi ze wszystkich kontynentów, kliku na których zależy mi szczególnie i jedną osobę z którą szczególnie ciężko było mi się pożegnać. Przed wyjazdem nigdy nie latałem samolotem. Lądując po powrocie z wymiany mój licznik dobił do 8 lotów a do listy krajów, które odwiedziłem mogę dopisać kraje takie jak Francja, Belgia, Portugalia i Grecja. Nauczyłem się zarządzać własnym budżetem i czasem. Nauczyłem się gotować nowe potrawy i spróbowałem potraw innych kultur. Wskoczyłem na nowy poziom języka angielskiego i poznałem trochę francuski. Dałem radę studiować i zaliczać w języku angielskim również wygłaszając publicznie prezentacje w obcym języku. To więcej niż mogłem sobie wyobrażać. To umiejętności i wspomnienia, których nie kupi się za żadne pieniądze. Poznałem Francję i Francuzów i nie uważam już, że jest nijaka. Wręcz przeciwnie, mieni się kolorami różnorakich kultur ludzi w niej mieszkających i bogatą historią na której opiera się dzisiejsza Francja. To piękny i bardzo zróżnicowany kraj, który jest rozpoznawany na mapie, liczy się na świcie i długo taki pozostanie. Podsumowując wiec, jeżeli zainteresowało cię to odrobinę, chcesz spróbować swoich sił, godzisz się na pewne niedogodności, potrafisz o siebie zadbać, potrafisz zorganizować sobie finanse, jesteś gotowy ciężko pracować i się uczyć, potrafisz bez problemu zostawić przyjaciół i rodzinę najpierw w Polsce a potem dobrze zniesiesz rozłąkę w przyjaciółmi z wymiany a posterazmusowa depresja ci niestraszna, to erazmus we Francji jest właśnie dla Ciebie czytelniku. Pozdrawiam, Piotr, Zadowolony student z wymiany we Francji