Lady zanurza się w lekturze - Lista marzeń

Transkrypt

Lady zanurza się w lekturze - Lista marzeń
Lady zanurza się w lekturze - Lista marzeń
Są książki, które mają w sobie to coś, co sprawia, że nie możemy oderwać się od ich czytania. Taka właśnie jest
„Lista marzeń” Lori Nelson Spielman. To prawdziwie kobieca proza, która urzeka – ze strony na stronę coraz
bardziej.
Tekst: Marta Siudak
Fot. Materiały prasowe
Co w niej takiego niezwykłego? Autorka doskonale połączyła kilka elementów (ciekawy pomysł w postaci starej
listy marzeń nastolatki, interesujący bohaterowie, zwroty akcji, a do tego powieść jest ciepła i optymistyczna) ,
przy czym warto zdać sobie sprawę, że te same elementy pod niewprawnym piórem stałyby się zwyczajną,
tendencyjną romantyczną opowiastką.
Na szczęście „Listę marzeń” czeka inny los.
Tak jak i bohaterkę powieści, trzydziestokilkuletnią Brett. Poznajemy ją w dniu pogrzebu jej ukochanej mamy. I tu
zaczyna się nasza wspaniała historia.
W życiu trzydziestokilkuletniej Brett Bohlinger wszystko jest poukładane: ma dobrą pracę, jej partnerem jest
ambitny, przystojny prawnik, a po śmierci matki ma odziedziczyć pakiet większościowy firmy wraz ze
stanowiskiem dyrektora. Jednak testament zmienia całe jej życie. Okazuje się, że matka zaplanowała dla niej
zupełnie nową drogę życiową. No, może nie całkiem nową, bo zgodną z listą idealistycznych dziewczęcych
postanowień, którą Brett spisała kiedyś jako nastolatka. Przyglądamy się Brett, widzimy jak cierpi po śmierci matki, jak uczy się życia na nowo, smakuje je, poznaje. W jej
życiu pojawiają się nowi ludzie, nowe doświadczenia. Jest i miłość (wcale nieoczywista! za co autorce serdecznie
dziękuję), przyjaźń, przekraczanie granic własnego lęku i ograniczeń.
Szczerze dopingowałam bohaterkę w jej zmaganiach z przedziwnymi marzeniami, które musi zrealizować. „Lista marzeń” będzie się Wam podobała, jestem tego pewna. Dlaczego? Bo to przede wszystkim piękna historia.
Co więcej – odwołuje się do naszych skrytych marzeń, pragnień. Bo czy gdzieś w głębi duszy nie kryje się w nas
mała dziewczynka, która chciałaby, aby w trudnych chwilach mama wzięła ją za rękę i przeprowadziła przez
meandry życia? Lista, którą spisała Brett równie dobrze może być listą każdej z nas – tylko ile z nas będzie miało
odwagę zabrać się za jej realizację punkt po punkcie? Bohaterce z pomocą przychodzi mama i jej ostatnia wola. I
jakoś to wszystko zaczyna się dziać, zmieniać.
Najważniejsze jednak jest to, że Brett w pewnym momencie zrozumie, że motywacja, jaką było wypełnianie woli
mamy, była tylko siłą napędową. Za wszystkie działania odpowiedzialna jest Brett. A że kto próbuje, ten ma
szanse zrealizować swoje marzenia, krok po kroku życie bohaterki składa się w całość.
Mam nadzieję, że wśród czytelniczek znajdą się takie, które odważą się na zmiany. I uwierzą, że życie ma na nas
dobry pan, trzeba się tylko zdecydować i dać mu szansę działać.
„Lista marzeń” wzrusza i cieszy. To historia o poszukiwaniu szczęścia i o tym, że w każdej chwili można odmienić
swoje życie.
- Mam nadzieję, że moja książka pomoże komuś podjąć decyzję o zmianie pracy, o zakończeniu nieudanego
związku, o przeprowadzce w inne miejsce… że doda moim czytelnikom odwagi, jeśli im jej brakuje - mówi autorka
Listy marzeń. Pytana o inspiracje dodaje, że kilka lat temu trafiła na stare cedrowe pudełeczko, w którym oprócz
różańca babci i jej pierwszej książeczki bankowej znalazła złożoną na pół, pożółkłą karteczkę z notesu. Na samej
górze, wypisany pięknym, ozdobnym pismem pewnej czternastolatki, widniał tytuł: Lista Lori, a poniżej 27 celów,
które chciała wtedy w życiu osiągnąć. Zaczęła czytać i przypominać sobie swoje marzenia z tego okresu niektóre spełnione, inne nie.” Zdałam sobie sprawę, że moje życie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby
udało mi się spełnić każde z nich. Właśnie wtedy w mojej głowie narodził się pomysł na powieść – historia
kobiety, którą zmuszono do osiągnięcia każdego celu z podobnej listy. Listy pragnień sprzed wielu lat, które nie
wydają się jej już teraz takie ważne lub warte osiągania.
A ja przyznaję, że książkę wręcz pochłonęłam – czytałam na przystankach, w poczekalni u lekarza, w autobusie,
a nawet w kolejce do kasy w sklepie… Czy Wam też się tak spodoba? Jestem bardzo ciekawa.
"Lista marzeń" Lori Nelson Spielmann, Wydawnictwo REBIS