Łzy - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Łzy - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Łza dziecka jedna jest już wielkim zgorszeniem. Indywidualizm źródłem
socjalizmu rosyjskiego Bieliński. „Jest prekursorem rosyjskiego komunizmu,
w znacznie większym stopniu niż Hercen i wszyscy narodnicy. Znajdziemy u
niego ugruntowanie bolszewickiej moralności. Problem opozycji jednostki i
harmonii powszechnej wyrażony zostanie z genialną ostrością u
Dostojewskiego. Pisarza dręczyła szczególnie kwestia teodycei. Jak pogodzić
Boga i świat stworzony, pełen zła i cierpienia? Czy można przystać na taki
świat, w którym istnieje niewinne cierpienie, niezawinione cierpienie choćby
jednego dziecka? Iwan Karamazow w rozmowie z Aloszą przedstawia głęboką
dialektykę „łzy dziecka”. Przypomina to bardzo problem postawiony przez
Bielińskiego. Problem ten wyjątkowo ostro wyrażony został w Notatkach z
podziemia. Tutaj indywidualizm jednostki, nie godzącej się na status śrubki
w mechanizmie świata, części w obrębie całości, środka do celu ustanowienia
powszechnej harmonii, doprowadzony jest do szaleństwa. Tutaj Dostojewski
wypowiada genialne myśli, że człowiek nie jest istotą rozumną, dążącą, że
jest on istotą irracjonalną, mającą potrzebę cierpienia, że cierpienie jest
jedynym źródłem świadomości. Człowiek z podziemia nie godzi się na
kryształowy pałac, gdzie sam byłby tylko środkiem. […] Człowiek taki nie
akceptuje rezultatu postępu, zniewalającej harmonii powszechnej,
szczęśliwego mrowiska, gdzie miliony zaznawać będą szczęścia, wyrzekłszy
się wprzódy indywidualności i wolności. Motyw ten zostanie z największą siłą
rozwinięty w Legendzie o Wielkim Inkwizytorze. […] Sam Dostojewski był
rozdwojony. Z jednej strony, nie może pogodzić się ze światem opartym na
cierpieniu, na cierpieniu niezawinionym. Z drugiej strony, nie przyjmuje
również świata, który pragnąłby stworzyć „umysł euklidesowy”, tj. świata bez
cierpień, ale i bez walki. Wolność rodzi cierpienie” /Mikołaj Bierdiajew,
Rosyjska idea, wyd. 2, Warszawa 1999 (N.A. Bierdiajew, Russkaja Idieja.
Osnownyje probliemy russkoj mysli XIX i naczała XX wieka, Sud’ba Rassii,
Moskwa 1997), s. 82-83.
+ Łza każda otarta z oczu ludzi w niebie przez Boga. „Potem ujrzałem
czterech
aniołów
stojących
na
czterech
narożnikach
ziemi,
powstrzymujących cztery wiatry ziemi, aby wiatr nie wiał po ziemi ani po
morzu, ani na żadne drzewo. I ujrzałem innego anioła, wstępującego od
wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego. Zawołał on donośnym
głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i
morzu: Nie wyrządzajcie szkody ziemi ni morzu, ni drzewom, aż
opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego. I usłyszałem liczbę
opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze
wszystkich pokoleń synów Izraela: z pokolenia Judy dwanaście tysięcy
opieczętowanych, z pokolenia Rubena dwanaście tysięcy, z pokolenia Gada
dwanaście tysięcy, z pokolenia Asera dwanaście tysięcy, z pokolenia
Neftalego dwanaście tysięcy, z pokolenia Manassesa dwanaście tysięcy, z
pokolenia Symeona dwanaście tysięcy, z pokolenia Lewiego dwanaście
tysięcy, z pokolenia Issachara dwanaście tysięcy, z pokolenia Zabulona
dwanaście tysięcy, z pokolenia Józefa dwanaście tysięcy, z pokolenia
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Beniamina dwanaście tysięcy opieczętowanych. Potem ujrzałem: a oto wielki
tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń,
ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe
szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: Zbawienie u Boga
naszego, Zasiadającego na tronie i u Baranka. A wszyscy aniołowie stanęli
wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicza swe padli przed
tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: Amen. Błogosławieństwo i chwała, i
mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki
wieków! Amen. A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: Ci
przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli? I powiedziałem do niego:
Panie, ty wiesz. I rzekł do mnie: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i
opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem
Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na
tronie rozciągnie namiot nad nimi. Nie będą już łaknąć ani nie będą już
pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo paść ich będzie Baranek,
który jest pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę
otrze Bóg z ich oczu” (Ap 7, 1-17).
+ Łzy Boga powiązane z prochem w człowieku. „Rozwój poglądów na duszę.
W historii ludzkiej ma miejsce rozwój obrazu duszy, jej idei, pojęcia i ujęć
naukowych. I w sercu tego ogromnego strumienia tradycji znajduje się ziarno
objawienia o duszy. 1) O pradawnym, może sprzed 400 tysięcy lat,
wyobrażeniu duszy jako niezniszczalnego i nieśmiertelnego ośrodka życia
jednostki
świadczą
coraz
liczniejsze
znaleziska
i
odkrycia
paleoantropologiczne, a także sztuka w grotach sprzed kilkudziesięciu
tysięcy lat (w 1994 r. odkryto jedną z najstarszych, sprzed 40 tysięcy lat,
jaskinię w Cheveux). Według znalezisk istniał już wtedy kult zmarłych,
których grzebano w pozycji śpiącej, na plecach lub kucznej, z rękami
„gotowymi” do działania. Ciało przykrywano kamieniami, by trwało jako znak
danego człowieka, nieraz posypywano ochrą (kolor krwi) i gromadzono blisko
rodziny. Do ciała dodawano broń myśliwską, żywność, narzędzia pracy w
„tamtym świecie”, a nawet ozdoby dla ukazania godności „dalej żyjącego”.
Niekiedy gromadzono czaszki jako „siedliska” dusz. Dołączano też amulety
jako „określniki” stosunków z Bóstwami w „innym świecie”. Również rytuał
liturgiczny wyrażał przekonanie o wyższym pierwiastku w człowieku,
zarówno zmarłym, jak i żyjącym. Szczególnie pradawna sztuka na ścianach
grot dowodzi istnienia samoświadomości ludzkiej, jaźni, duchowej „samoidei”
i obrazu „istoty” człowieka, a przede wszystkim jego refleksyjnego „ja”
duchowego. Były to niezwykłe antropofanie i pneumatofanie religijne,
widoczne najlepiej na przebogatych obszarach pierwotnych religii, które
wymagają nowszych badań, a także dowartościowania. Przede wszystkim
statuetki i wizerunki Bóstw wskazywały na to, że człowieka pojmowano nie
tylko jako ciało, lecz także jako posiadającego duchowy obraz i odwzorowanie
Boga (A. Leroi-Gourhan, C. Clement, E. Patte, J. Maringer, B. Hałaczek). W
prastarych religiach i mitach antropogenetycznych człowiek jawił się sam
sobie (antropofania) jako misteryjne związanie człowieczeństwa z Bóstwem.
Było to oddawane w różnych ujęciach i obrazach: związanie ziemi i nieba,
materii i ducha, gliny i wizerunku Boga, wody i wina, gleby i ognia. Niekiedy
dochodzi do głosu wielka poetyka antropologiczna, według której człowiek
jest związkiem ciemności i światła, czasu i wieczności, prochu i łez boskich”
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 381.
+ Łzy bogów Anunnaków przynoszone przez Matkę wszystkich bogów do
boga Enki. „W prastarym micie sumerskim z IV tysiąclecia przed Chr. o
stworzeniu człowieka, bóg Enki zwraca się do Nammu, Przedwiecznego
Morza, „Matki wszystkich bogów”, która przyniosła mu łzy bogów
Anunnaków, aby uformował „służebników bogom”: Matko moja, stworzenie,
którego imię wymówiłaś, istnieje. Utwierdź na nim wizerunek bogów;
Zamieszaj serce gliny, która jest nad otchłanią, Dobrzy i znakomici
formierze, zagęszczają tę glinę [...]. Ninmah utwierdzi na nim wizerunek
bogów, Oto człowiek... Naukę o człowieku jako odwzorowaniu Boga posiada
również Biblia judeochrześcijańska. Oczywiście zasada „ikonalna” idzie od
strony Boga, determinując człowieka, a nie na odwrót: nic można pojmować
Boga „na obraz” człowieka (jak potem chciał Ludwig Feuerbach); nie wolno
było nawet sporządzać sobie obrazu Boga, bo to byłoby bałwochwalstwo (Wj
20, 3-4; Iz 40, 18). Człowiek, według Biblii, został stworzony „na obraz Boży”
(selem, eikon, imago) i „podobieństwo” (demuth, homoiosis, similitudo) (Rdz 1,
26-27; 5,1). Ze względów praktycznych mówi się tu zbiorczo o „obrazie”.
Rozwinęła się cała teologia obrazu, zwłaszcza pod wpływem platonizmu. Przy
tym Ojcowie zachodni na ogół tłumaczyli selem i demuth jako synonimy,
paralelizmy, z akcentem na selem. Ojcowie wschodni (oraz św. Augustyn) zaś
selem (eikon) tłumaczyli przeważnie jako obraz ontologiczny, trwający nadal i
po grzechu, natomiast demuth (homoiosis) jako podobieństwo charytologiczne
(nadprzyrodzone), moralne i działaniowe, zniszczone przez grzech całkowicie.
Początek temu rozróżnieniu dał Św. Ireneusz z Lyonu, który przeciwstawił się
monizmowi gnozy i rozróżnił „obraz naturalny” oraz „podobieństwo
nadprzyrodzone” (Adversus haereses IV, 16)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 306.
+ Łzy Jezusa płynące z powodu przyszłych losów Jerozolimy i śmierci
Łazarza. Człowieczeństwo Chrystusa wyrażało moc Bożą, ponieważ Jezus jest
osobą Bożą. Wszelkie działanie Jezusa jako człowieka było działaniem osoby
Bożej. „Bóstwo i człowieczeństwo Zbawiciela, na które „wchodzili i zstępowali
aniołowie Boży”, jest drabiną, którą widział we śnie Jakub: anielskie zadanie
duchów niebieskich polega głównie na tym, by stało się osiągalne
podstawowe orędzie historii, że Słowo stało się ciałem i mieszka pośród ludzi
(por. J 1, 51). Oznacza to, że niebiosa stoją otworem. Sołowjow określił
terminem teandria hipostazę. Według definicji chalcedońskiej, objawiło się to
na obliczu, które wczuwa się w położenie osób i rzeczy i zostało poorane
łzami płynącymi z powodu przyszłych losów Jerozolimy i śmierci Łazarza;
smuci się też z powodu swych bliskich, ponieważ musi ich pozostawić, idąc
na śmierć. Był Synem Dawida i domagał się od tych, którzy szli za Nim, aby
powierzyli Mu swe życie z nadzieją otrzymania stokroć więcej: takie jest życie
wieczne, które zaczyna się już tutaj na ziemi. W żadnej części świata nie
rozumie się tak, jak w Ziemi Świętej, że życie wieczne zaczyna się już na
ziemi”. Jezus uzdrawia z paraliżu grzechu. „Człowiek sparaliżowany był
znakiem paraliżu, który dotknął koła rządzące, gubiące się w formalizmie
szkodliwym dla człowieka. W takiej sytuacji oblicze Chrystusa wyraża
energię, którą Bóg posługuje się wobec grzesznika aż do wyzwolenia go z
paraliżu grzechu. Anioł Pański, który od czasu do czasu zstępował tam i
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
poruszał wody, był figurą Mesjasza” /N. Bux, Oglądać oblicze Jezusa w Ziemi
Świętej, w: Tajemnica Trójcy Świętej, Kolekcja „Communio” 13, Pallotinum
2000, 259-273, s. 265.
+ Łzy leją się z oka urażonego, kto urazi serce, odkrywa uczucie. „Leniwiec
przyrównany będzie do obłoconego kamienia, a każdy zagwiżdże nad jego
hańbą. Leniwiec przyrównany będzie do krowiego nawozu, każdy, kto go
podniesie, otrząśnie rękę. Hańba dla ojca, jeśli ma syna źle wychowanego, a
jeśli córkę, to wstyd mu ona przyniesie. Córka roztropna jest bogactwem dla
swego męża, a córka, która wstyd przynosi, zgryzotą dla swego ojca.
Nieobyczajna córka zawstydza ojca i męża i przez obydwóch będzie
wzgardzona. Jak muzyka w czas smutku, tak nauka w niewłaściwym czasie,
natomiast chłosta i upomnienie są zawsze mądre. Uczyć głupiego – to kleić
skorupy lub budzić śpiącego z głębokiego snu. Nauczać głupiego – to jakby
nauczać drzemiącego, który jeszcze w końcu zapyta: A o co chodzi? Płacz nad
zmarłym, stracił bowiem światło, płacz nad głupim, bo rozum zgubił. Ciszej
płacz nad zmarłym, bo znalazł odpoczynek, życie zaś głupiego gorsze jest od
śmierci. Żałoba po zmarłym trwa siedem dni, po głupim i bezbożnym zaś
przez wszystkie dni jego życia. Nie wdawaj się z głupim w długie rozmowy i
nie chodź do tego, kto nie ma rozumu. Strzeż się go, byś nie miał przykrości i
byś się nie splamił przez zetknięcie z nim. Unikaj go, a znajdziesz
wytchnienie i nie doznasz rozgoryczenia z powodu jego nierozumu. Cóż jest
cięższego nad ołów? a jak mu na imię? Głupi. Piasek, sól i bryłę żelaza
łatwiej unieść, niż znieść człowieka nierozumnego. Jak drewniana belka,
wprawiona w budowę, nie rozpadnie się w czasie trzęsienia ziemi, tak serce
umocnione dojrzałym zastanowieniem, gdy nadejdzie chwila, nie stchórzy.
Serce wsparte na mądrym myśleniu jest jak ozdoba z piasku na murze
wygładzonym. Postawione na szczytach gór cienkie tyczki nie oprą się
wiatrowi, tak serce zalęknione przez niemądre myśli nie ostoi się wobec byle
jakiego strachu. Kto urazi oko, wyciska łzy, kto urazi serce, odkrywa uczucie.
Kto rzuca kamieniem na ptaki, wypłasza je, a kto lży przyjaciela, zrywa
przyjaźń. Jeślibyś wyciągnął miecz na przyjaciela, nie martw się, jest bowiem
droga powrotu; jeślibyś otworzył usta na niego, nie martw się, jest bowiem
możność pojednania; wyjąwszy obelgę, wzgardę, wyjawienie tajemnicy i cios
zdradliwy - to wszystko oddali każdego przyjaciela. Zachowaj wierność
bliźniemu twemu w biedzie, abyś z nim razem wzbogacił się w jego
pomyślności. W czasie niepowodzenia trwaj przy nim, abyś, gdy przyjdzie do
dziedziczenia, i ty miał w nim udział. Przed ogniem – para w piecu i dym, a
przed wylaniem krwi – obelgi. Nie będę się wstydził osłonić przyjaciela i nie
będę się przed nim ukrywał; a jeśliby mnie nawet coś złego spotkało z jego
przyczyny, to każdy, kto o tym usłyszy, strzec się jego będzie. Któż postawi
straż na moich ustach i położy na wargach pieczęć przemyślną, abym nie
upadł przez nie, aby nie zgubił mnie mój język?” (Syr 22, 1-27).
+ Łzy Maryi Opisy rozwlekłe scen maryjnych Kaznodzieje średniowieczni
lubują się w rozwlekłych opisach łez Maryi, westchnień, cierpień. „Figury
Maryi przedstawiają sobą pełne wdzięku, modnie ustrojone dziewczęta;
malowane są też teatralne sceny, jak np. Maryja mdlejąca na Golgocie.
Kaznodzieje lubują się w rozwlekłych opisach Jej łez, westchnień, cierpień.
Wynaturzenia nie mogły oczywiście przeszkodzić głębszej refleksji
teologicznej. Od XII wieku rozważa się funkcję Matki Chrystusa w
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wydarzeniu pod krzyżem. Prowadzi to do wniosku, że trzeba Jej tu przyznać
współudział. Na Golgocie Maryja złożyła prawdziwą ofiarę. Przez to stała się
duchową Matką wszystkich chrześcijan. Słowa Chrystusa w J 19, 26: „Oto
Matka twoja”, zostają odniesione do wszystkich ochrzczonych. Jedynie Ona
między Wielkim Piątkiem a Niedzielą Zmartwychwstania wierzyła w
Chrystusa, zatem jedynie Ona była w owe dni Kościołem – mówi wielu
średniowiecznych autorów. Stąd pojawia się – po raz pierwszy u Bernarda z
Clairvaux – myśl o pośrednictwie. Maryja nieustannie oręduje za członkami
Kościoła. Jest jakby akweduktem, którym spływają ku nam łaski. Szczytowy
okres scholastyki powraca do tematu wolności od grzechu pierworodnego.
Bardzo wybitni teologowie, m.in. Tomasz z Akwinu, negują niepokalane poczęcie. Z całą mocą opowiada się za nim Duns Szkot. W XV wieku karta się
odwraca. W roku 1439 Sobór Bazylejski uznał tę tezę za dogmat – jednakże
bezskutecznie, w tym czasie bowiem nie pozostawał już w łączności z papieżem i wskutek tego nie miał już mocy prawnej. Pod koniec tegoż wieku
Sykstus W zatwierdza w Rzymie odnośne święto” /W. Beinert, Drogi i
bezdroża mariologii, przeł. Juliusz Zychowicz, Wyd. Księży Marianów,
Warszawa 1993, s. 46/. „Pomimo to w trakcie trwającej nadal kontrowersji
szala ponownie przechyla się na stronę przeciwników tezy o niepokalanym
poczęciu. Sobór Trydencki z powodu braku zgodnej opinii ojców definitywnie
tej sprawy nie rozstrzygnął. W XVII wieku spory nabrały w końcu takiej
ostrości, że w roku 1661 papież Aleksander VII uznał się zmuszonym
interweniować na rzecz tej tezy” /Tamże, s. 47.
+ Łzy nawrócenia obmywają stopy Jezusa „Jeden z faryzeuszów zaprosił Go
do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za
stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne,
dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik
alabastrowy olejku, i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami
oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego
stopy i namaszczała je olejkiem. Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił,
mówił sam do siebie: Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka
jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą. Na to Jezus rzekł do
niego: Szymonie, mam ci coś powiedzieć. On rzekł: Powiedz, Nauczycielu!
Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset
denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował
obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował? Szymon
odpowiedział: Sądzę, że ten, któremu więcej darował. On mu rzekł: Słusznie
osądziłeś” (Łk 7, 36-43).
+ Łzy nieprzyjaciela są fałszywe. „Jeśli chcesz dobrze czynić, zważ, komu
masz czynić, a będą ci wdzięczni za twe dobrodziejstwa. Czyń dobrze
bogobojnemu, a otrzymasz nagrodę, jeśli nie od niego, to na pewno od
Najwyższego. Dobroczynność nie jest dla tego, kto trwa w złu, ani kto nie
udziela jałmużny. Dawaj bogobojnemu, a nie wspomagaj grzesznika. Dobrze
czyń biednemu, a nie dawaj bezbożnemu, odmów mu chleba swego i nie
użyczaj mu, aby przypadkiem nie wziął góry nad tobą. Znajdziesz w
dwójnasób zło za wszystko dobro, które byś mu wyświadczył. Gdyż i u
Najwyższego budzą odrazę grzesznicy, wymierzy On też karę bezbożnym.
Dawaj dobremu, a nie pomagaj grzesznikowi. Przyjaciela nie poznaje się w
pomyślności, wróg zaś nie zdoła się ukryć w czasie niepowodzenia. Wobec
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pomyślności człowieka nawet wrogowie są mu przyjaciółmi, a w
niepowodzeniu oddala się nawet przyjaciel. Nie wierz nigdy twemu
nieprzyjacielowi, jak bowiem spiż śniedzieje, tak i jego przewrotność.
Chociażby się uniżył i chodził schylony, uważaj na siebie i strzeż się go. Bądź
względem niego jak ten, co wyczyścił zwierciadło, a poznasz, że nie do końca
było zardzewiałe. Nie stawiaj go przy sobie, aby cię nie odepchnął, a sam nie
stanął na twym miejscu. Nie sadzaj go po twojej prawej stronie, aby nie
starał się zająć twego miejsca, dopiero wówczas zrozumiałbyś mowy moje, a z
powodu słów moich doznałbyś wyrzutów. Któż się litować będzie nad
zaklinaczem ukąszonym przez żmiję i nad tymi wszystkimi, którzy się
zbliżają do dzikich zwierząt? Podobnie – nad tym, który przebywa z
grzesznikiem i bierze udział w jego grzechach. Przez pewien czas trwa z tobą,
a jeśli się potkniesz, nie wytrwa. Nieprzyjaciel ma słodycz na swoich
wargach, a w sercu zamyśla wtrącić cię do dołu; nieprzyjaciel łzy będzie miał
w oczach, a jeśli znajdzie sposobność, krwią się nie nasyci. Jeżeli
przeciwności przyjdą na ciebie, znajdziesz go wtedy pierwszego przy sobie i
niby pomagając, podbije ci piętę. Głową potrząsać będzie, klaskać rękami,
wiele szeptać i zmieniać wyraz twarzy” (Syr 12, 1-18).
+ Łzy oblewające stopy Jezusa „Potem zwrócił się do kobiety i rzekł
Szymonowi: Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi
wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie
dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg
moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje
nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ
bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. Do niej zaś
rzekł: Twoje grzechy są odpuszczone. Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić
sami do siebie: Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza? On zaś rzekł do
kobiety: Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!” (Łk 7, 44-50).
+ Łzy ocierane z oczu naszych przez Ojca (Ap 21, 4). „Tabernakulum powinno
być umieszczone „w kościele... w najbardziej godnym miejscu, z największą
czcią”. Godna forma, właściwe umieszczenie i zabezpieczenie tabernakulum
powinny sprzyjać adoracji Pana, rzeczywiście obecnego w Najświętszym
Sakramencie ołtarza. Święte krzyżmo (myron), służące do namaszczania, jest
znakiem sakramentalnym pieczęci daru Ducha Świętego; tradycyjnie jest
przechowywane i czczone w jakimś bezpiecznym miejscu świętym. Można do
niego dołączyć olej katechumenów i olej chorych” (KKK 1183). „Katedra
biskupa lub krzesło prezbitera „powinny podkreślać jego funkcję jako
przewodniczącego zgromadzenia i kierującego modlitwą”. Ambona. „Godność
słowa Bożego wymaga, by w kościele było ono głoszone z miejsca, na którym
w czasie liturgii słowa spontanicznie skupia się uwaga wiernych” (KKK
1184). „Chrzest zapoczątkowuje zgromadzenie Ludu Bożego, dlatego
świątynia powinna posiadać miejsce do celebracji chrztu (chrzcielnica) oraz
sprzyjać pamięci o obietnicach chrzcielnych (woda święcona). Odnowa życia
chrzcielnego wymaga pokuty. Świątynia powinna zatem posiadać miejsce
służące wyrażaniu skruchy i otrzymywaniu przebaczenia, dostosowane do
przyjmowania penitentów. Świątynia powinna także stanowić przestrzeń
zachęcającą do skupienia i cichej modlitwy, która przedłuża i uwewnętrznia
wielką Modlitwę eucharystyczną” (KKK 1185). „Świątynia ma wreszcie
znaczenie eschatologiczne. Aby wejść do domu Bożego, trzeba przekroczyć
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
próg, symbol przejścia ze świata zranionego grzechem do świata nowego
Życia, do którego są powołani wszyscy ludzie. Świątynia widzialna
symbolizuje dom ojcowski, do którego zdąża Lud Boży i w którym Ojciec
„otrze z ich oczu wszelką łzę” (Ap 21, 4). Dlatego też świątynia jest szeroko
otwartym i gościnnym domem wszystkich dzieci Bożych” (KKK 1186).
+ Łzy oczyszczają świątynię Ducha Świętego. Sakramenty według Cyryla
Turowskiego. „Chrzest oczyszcza nie tylko od „zmazy praojcowskiej” […], ale
również obmywa brud każdego grzechu. Jest nie tylko oczyszczeniem, ale
także oświeceniem, dzięki któremu rodzą się dzieci światłości. […] W swoich
pouczeniach ascetycznych Cyryl ukazuje Chrystusa jako tego, który „podaje
wszystkim wiernym swoje czcigodne Ciało na odpuszczenie grzechów oraz
swoją świętą Krew na życie wieczne”. Równocześnie jednak przestrzega przed
niegodnym przyjmowaniem Komunii w myśl apostoła Pawła (1 Kor 11, 2729). Każdy musi kierować się własnym sumieniem […], oczyścić z grzechów
przez pokutę, aby móc godniej przyjąć „życiodajny kielich”. […] Na uwagę
zasługuje w tym kontekście moment pneumatologiczny i trynitarny. Cyryl
wyjaśnia, iż na tych, którzy godnie przyjmują Komunię „spoczywa Duch
Święty”, gdyż znalazł w nich szlachetne naczynia, w których może
zamieszkać. To On właśnie wieńczy duchowy wysiłek człowieka, który
oczyszcza Mu świątynię łzami, ozdabia wytrwałą modlitwą i cnotą. Wysiłek
ten znajduje pochwałę u Ojca, budzi radość u Chrystusa i aniołów. Kto zaś
niegodnie przystępuje do uczestnictwa w świętych misteriach, ten ponownie
krzyżuje Chrystusa. W Słowie ku czci Ojców Soboru Nicejskiego Cyryl
dwukrotnie podkreśla ich uczestnictwo w misterium Eucharystii. Sam Syn
Boży, którego bóstwa byli mężnymi obrońcami, dał im „swoje czcigodne Ciało
i świętą Krew na żywot bez końca”. Spożywali je ze czcią i dlatego „żyją na
wieki”. W ten sposób wyrażona została bardzo dobitnie eschatologiczna
celowość Eucharystii w życiu człowieka” W. Hryniewicz, Staroruska teologia
paschalna w świetle pism św. Cyryla Turowskiego, Verbinum, Warszawa
1993, s. 127.
+ Łzy otarte na zawsze Eucharystia zadatek przyszłej chwały „W starożytnej
modlitwie Kościół sławi tajemnicę Eucharystii: O sacrum convivium in quo
Christus sumitur. Recolitur memoria passionis eius; mens impletur gratia et
futurae gloriae nobis pignus datur – „O święta Uczto, na której przyjmujemy
Chrystusa, odnawiamy pamięć Jego Męki, duszę napełniamy łaską i
otrzymujemy zadatek przyszłej chwały”. Jeśli Eucharystia jest pamiątką
Paschy Pana, jeśli przyjmując Komunię z ołtarza, otrzymujemy „obfite
błogosławieństwo i łaskę”, to Eucharystia jest także zapoczątkowaniem
niebieskiej” (KKK 1402). „Podczas Ostatniej Wieczerzy sam Pan zwrócił
uwagę uczniów na spełnienie się Paschy w Królestwie Bożym: „Powiadam
wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia,
kiedy pić go będę z wami nowy, w Królestwie Ojca mojego” (Mt 26, 29). Za
każdym razem, gdy Kościół celebruje Eucharystię, przypomina sobie tę
obietnicę, a jego wzrok kieruje się do Tego, „Który przychodzi” (Ap l, 4). Woła
on w modlitwie o to przyjście Pana: „Maranatha!” (1 Kor 16, 22), „Przyjdź,
Panie Jezu!” (Ap 22, 6); „Niech przyjdzie Twoja łaska, a przeminie ten świat!””
(KKK 1403). „Kościół wie, że już teraz Pan przychodzi w Eucharystii, i przez
nią jest obecny pośród nas. Jednak ta Jego obecność jest zakryta. Dlatego
sprawujemy Eucharystię, „oczekując obiecanej nagrody i przyjścia naszego
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” i prosząc, byśmy mogli „wiecznie radować się
Twoją chwałą, gdy otrzesz z naszych oczu wszelką łzę, bo widząc Ciebie,
Boże, jaki jesteś, przez wszystkie wieki będziemy do Ciebie podobni i chwalić
Cię będziemy bez końca przez naszego Pana Jezusa Chrystusa” (KKK 1404).
„Nie mamy pewniejszego zadatku i wyraźniejszego znaku wielkiej nadziei na
nowe niebo i nową ziemię, w której zamieszka sprawiedliwość, niż
Eucharystia. Istotnie, ile razy celebruje się to misterium, „dokonuje się dzieło
naszego odkupienia” i „łamiemy jeden chleb, który jest pokarmem
nieśmiertelności, lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć
wiecznie w Jezusie Chrystusie” (KKK 1405). „Jezus mówi: „Ja jestem
chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył
na wieki... Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne... trwa
we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 51. 54. 56)” (KKK 1406). „Eucharystia jest
centrum i szczytem życia Kościoła, ponieważ Chrystus włącza Kościół i
wszystkie jego członki do swojej ofiary uwielbienia i dziękczynienia, złożonej
raz na zawsze Ojcu na krzyżu. Przez tę ofiarę Chrystus rozlewa łaski
zbawienia na swoje Ciało, którym jest Kościół” (KKK 1407). „Celebracja
Eucharystii obejmuje zawsze: głoszenie słowa Bożego, dziękczynienie
składane Bogu Ojcu za wszystkie Jego dobrodziejstwa, a zwłaszcza za dar
Jego Syna; konsekrację chleba i wina oraz uczestniczenie w uczcie
liturgicznej przez przyjmowanie Ciała i Krwi Pana. Elementy te konstytuują
jeden i ten sam akt kultu” (KKK 1408).
+ Łzy otarte w niebieskim Jeruzalem „W tym nowym świecie, w niebieskim
Jeruzalem, Bóg będzie miał swoje mieszkanie pośród ludzi. „I otrze z ich oczu
wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu
już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21, 4)” (KKK 1044).
„Dla człowieka to wypełnienie będzie ostatecznym urzeczywistnieniem
jedności rodzaju ludzkiego zamierzonej przez Boga od stworzenia, a której
Kościół pielgrzymujący był „niejako sakramentem”. Ci, którzy będą
zjednoczeni z Chrystusem, utworzą wspólnotę odkupionych, „Miasto Święte”
Boga (Ap 21, 2), „Oblubienicę Baranka” (Ap 21, 9). Nie będzie ona już
zraniona przez grzech, nieczystość, miłość własną, które niszczą lub ranią
ziemską wspólnotę ludzi. Wizja uszczęśliwiająca, w której Bóg ukaże się w
sposób niezgłębiony przed wybranymi, będzie nie kończącym się źródłem
radości, pokoju i wzajemnej komunii” (KKK 1045). „W odniesieniu do
kosmosu Objawienie potwierdza głęboką wspólnotę losu świata materialnego
i człowieka: Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów
Bożych... w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia...
Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach
rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze
dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując...
odkupienia naszego ciała (Rz 8, 19-23)” (KKK 1046). „Wszechświat widzialny
jest więc również przeznaczony do przemienienia, „by... przywrócony do
pierwotnego stanu, służył już bez żadnej przeszkody sprawiedliwym”,
uczestnicząc w ich chwale w Jezusie Chrystusie Zmartwychwstałym” (KKK
1047).
+ Łzy otarte z oczu zbawionych definitywnie. „I ujrzałem niebo nowe i ziemię
nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I
Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga,
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem
donośny głos mówiący od tronu: Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka
wraz z nimi, i będą oni jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi. I otrze z ich
oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni
trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł
Zasiadający na tronie: Oto czynię wszystko nowe. I mówi: Napisz: Słowa te
wiarygodne są i prawdziwe. I rzekł mi: Stało się. Jam Alfa i Omega, Początek
i Koniec. Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia. Zwycięzca to
odziedziczy i będę Bogiem dla niego, a on dla mnie będzie synem. A dla
tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy,
bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i
siarką. To jest śmierć druga. I przyszedł jeden z siedmiu aniołów, co trzymają
siedem czasz pełnych siedmiu plag ostatecznych, i tak się do mnie odezwał:
Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka” (Ap 21, 1-9).
+ Łzy Pawła służącemu Panu z całą pokorą wśród doświadczeń, które go
spotkały z powodu zasadzek żydowskich. Pożegnanie Pawła Apostoła z
Efezjanami. „Kiedy spotkał się z nami w Assos, zabraliśmy go. Przybyliśmy
do Mityleny. Odpłynąwszy stamtąd, znaleźliśmy się nazajutrz naprzeciw
Chios, a następnego dnia przybyliśmy do Samos; dzień później dotarliśmy do
Miletu, gdyż Paweł postanowił ominąć Efez, aby nie tracić czasu w Azji.
Śpieszył się bowiem, aby, jeśli to możliwe, być na dzień Pięćdziesiątnicy w
Jerozolimie. Z Miletu posłał do Efezu i wezwał starszych Kościoła. A gdy do
niego przybyli, przemówił do nich: Wiecie, jakim byłem wśród was od
pierwszej chwili, w której stanąłem w Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą
wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek
żydowskich. Jak nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak
że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując
zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana
naszego Jezusa. A teraz, przynaglany Duchem, udaję się do Jerozolimy; nie
wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o
czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście. Lecz ja zgoła nie cenię
sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem
od Pana Jezusa: [bylebym] dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej. Wiem
teraz, że wy wszyscy, wśród których po drodze głosiłem królestwo, już mnie
nie ujrzycie. Dlatego oświadczam wam dzisiaj: nie jestem winien niczyjej
krwi, bo nie uchylałem się tchórzliwie od głoszenia wam całej woli Bożej.
Uważajcie na samych siebie i na całe stado, nad którym Duch Święty
ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył
własną krwią” (Dz 20, 14-28).
+ Łzy pokuty Środek otrzymania przebaczenia grzechów. „Podobnie jak u
Proroków, wezwanie Jezusa do nawrócenia i pokuty nie ma na celu najpierw
czynów zewnętrznych, „wora pokutnego i popiołu”, postów i umartwień, lecz
nawrócenie serca, pokutę wewnętrzną. Bez niej czyny pokutne pozostają
bezowocne i kłamliwe. Przeciwnie, nawrócenie wewnętrzne skłania do
uzewnętrznienia tej postawy przez znaki widzialne, gesty i czyny pokutne”
(KKK 1430). Pokuta wewnętrzna jest radykalną przemianą całego życia,
powrotem, nawróceniem się do Boga całym sercem, zerwaniem z grzechem,
odwróceniem się od zła z odrazą do popełnionych przez nas złych czynów.
Pokuta wewnętrzna zawiera równocześnie pragnienie i postanowienie zmiany
9
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
życia oraz nadzieję na miłosierdzie Boże i ufność w pomoc Jego łaski. Temu
nawróceniu serca towarzyszy zbawienny ból i smutek, który Ojcowie Kościoła
nazywali smutkiem duszy (animi cruciatus) i skruchą serca (compunctio
cordis)” (KKK 1431). „Serce człowieka jest ociężałe i zatwardziałe. Trzeba, by
Bóg dał człowiekowi serce nowe. Nawrócenie jest najpierw dziełem łaski
Boga, który sprawia, że nasze serca wracają do Niego: „Nawróć nas, Panie,
do Ciebie wrócimy” (Lm 5, 21). Bóg daje nam siłę zaczynania od nowa.
Odkrywając wielkość miłości Boga, nasze serce zostaje wstrząśnięte grozą i
ciężarem grzechu; zaczyna obawiać się, by nie obrazić Boga grzechem i nie
oddalić się od Niego. Serce ludzkie nawraca się, patrząc na Tego, którego
zraniły nasze grzechy. Spójrzmy na Krew Chrystusa i przekonajmy się, jak
jest drogocenna dla Jego Ojca; przelana dla naszego zbawienia, przyniosła
całemu światu łaskę skruchy (KKK 1432). „Od dnia Paschy Duch Święty
„przekonuje świat o grzechu” (J 16, 8), to znaczy, że świat nie uwierzył w
Tego, którego posłał Ojciec. Ten sam Duch, który ujawnia grzech, jest także
Pocieszycielem, udzielającym ludzkiemu sercu łaski skruchy i nawrócenia”
(KKK 1433). Wewnętrzna pokuta chrześcijanina może wyrażać się w bardzo
zróżnicowanych formach. Pismo święte i Ojcowie Kościoła kładą nacisk
szczególnie na trzy formy: post, modlitwę i jałmużnę. Wyrażają one
nawrócenie w odniesieniu do samego siebie, do Boga i do innych ludzi. Obok
radykalnego oczyszczenia, jakiego dokonuje chrzest lub męczeństwo,
wymienia się jako środek otrzymania przebaczenia grzechów: wysiłki
podejmowane w celu pojednania się z bliźnim, łzy pokuty, troskę o zbawienie
bliźniego, wstawiennictwo świętych i praktykowanie miłości, która „zakrywa
wiele grzechów” (1 P 4, 8)” (KKK 1434).
+ Łzy skruchy wywołane u Piotra nieskończonym miłosierdziem Jezusa (Łk
22, 61-62). „Zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana
naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego” (1 Kor 6, 11). Trzeba
uświadomić sobie wielkość daru Bożego, jaki otrzymaliśmy w sakramentach
wtajemniczenia chrześcijańskiego, by zrozumieć, do jakiego stopnia grzech
powinien zostać wyeliminowany z życia tego, kto „przyoblekł się w
Chrystusa” (Ga 3, 27). Św. Jan Apostoł przypomina nam: „Jeśli mówimy, że
nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1 J
1, 8). Sam Pan nauczył nas modlić się: „Przebacz nam nasze grzechy” (Łk 11,
4), łącząc razem wybaczanie sobie nawzajem win z przebaczeniem grzechów,
jakiego udzieli nam Bóg” (KKK 1425). „Nawrócenie do Chrystusa, nowe
narodzenie przez chrzest, dar Ducha Świętego, Ciało i Krew Chrystusa
otrzymane jako pokarm sprawiły, że staliśmy się „święci i nieskalani przed
Jego obliczem” (Ef 1, 4), jak sam Kościół oblubienica Chrystusa, jest „święty i
nieskalany” (Ef 5, 27). Nowe życie otrzymane w sakramentach
wtajemniczenia chrześcijańskiego nie wyeliminowało jednak kruchości i
słabości natury ludzkiej ani jej skłonności do grzechu, którą tradycja nazywa
pożądliwością. Pozostaje ona w ochrzczonych, by podjęli z nią walkę w życiu
chrześcijańskim z pomocą łaski Chrystusa. Tą walką jest wysiłek
nawrócenia, mający na uwadze świętość i życie wieczne, do którego Pan
nieustannie nas powołuje” (KKK 1426). „Jezus wzywa do nawrócenia. To
wezwanie jest istotnym elementem głoszenia Królestwa: „Czas się wypełnił i
bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk
1,15). W przepowiadaniu Kościoła to wezwanie jest skierowane najpierw do
10
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tych, którzy nie znają jeszcze Chrystusa i Jego Ewangelii. W ten sposób
chrzest jest głównym miejscem pierwszego i podstawowego nawrócenia. Przez
wiarę w Dobrą Nowinę i przez chrzest człowiek wyrzeka się zła i uzyskuje
zbawienie, to znaczy odpuszczenie wszystkich grzechów i dar nowego życia”
(KKK 1427). „Wezwanie Chrystusa do nawrócenia nadal jednak rozbrzmiewa
w życiu chrześcijan. To drugie nawrócenie jest nieustannym zadaniem dla
całego Kościoła, który obejmuje „w łonie swoim grzeszników” i który będąc
„święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie
pokutę i odnowienie swoje”. Ten wysiłek nawrócenia nie jest jedynie dziełem
ludzkim. Jest on poruszeniem „skruszonego serca” (Ps 51, 19), pociągniętego
i dotkniętego łaską, pobudzającą do odpowiedzi na miłosierną miłość Boga,
który pierwszy nas umiłował” (KKK 1428). „Świadczy o tym nawrócenie św.
Piotra po jego trzykrotnym zaparciu się Nauczyciela. Pełne nieskończonego
miłosierdzia spojrzenie Jezusa wywołuje u niego łzy skruchy (Łk 22, 61-62),
a po zmartwychwstaniu Pana trzykrotnie wyznaje, że Go kocha. Drugie
nawrócenie ma także wymiar wspólnotowy. Jest to widoczne w wezwaniu
Pana skierowanym do całego Kościoła: „Nawróć się!” (Ap 2, 5. 16)” (KKK
1429). Święty Ambroży mówi o dwóch rodzajach nawrócenia w Kościele:
„Kościół ma wodę i łzy: wodę chrztu i łzy pokuty”.
+ Łzy skruchy wywoływane oczekiwaniem na paruzję. Mistyka ciemności
ustępuje u Symeona Nowego Teologa mistyce światłości. Kontempluje on
„coś na wzór obłoku bez kształtu i konturu, przesyconego światłem i pełnego
niepojętej chwały Bożej”. Zjednoczenie przebóstwiające dokonuje się przez
kontemplację, podczas której człowiek zatopiony jest w świetle, które zlewa
się nie tylko z duszą, ale i z ciałem człowieka. „Grzech jest zapomnieniem o
Bogu i snem duszy. Czuwanie ascezy budzi świadomość, zwracając ją ku
poznaniu Boga. Musimy zdać sobie sprawę, że życie wieczne zaczyna się na
tej ziemi. Oczekiwanie paruzji jest już sądem i wydobywa na jaw brak
podobieństwa do Boga, wywołując łzy skruchy” B10 65. „Symeon posługuje
się antynomiami, mówiąc na przykład o widzialności „światła
niewidzialnego”. Rzeczywistość Boża wykracza poza umysł i zmysły, dlatego
też jest postrzegana przez integralnego człowieka, nie zaś przez jedną z
władz” B10 66. Kontemplacja nieba nie oznacza adaptacji rzeczy duchowych
do prymitywnych zmysłów ludzkich, lecz przeciwnie, jakąś doczesną
świadomość tego, że człowiek zostanie wyniesiony do chwały razem z całą
rzeczywistością
materialną,
bez
utraty
jakiegokolwiek
elementu.
„Uwrażliwienie człowieka współczesnego na Zmartwychwstanie Chrystusa i
obecność Królestwa, umieszczenie wewnątrz historii i uczynienie jej osią,
przeszywającą dzieje w ich dążeniu do Paruzji, to być może najcenniejszy
wkład prawosławia w świadomość chrześcijaństwa […] w VII wieku, mistrz
ascezy, św. Izaak Syryjczyk, streszczając nauczanie patrystyczne, zarysowuje
fenomenologię grzechu: pośród niezliczonej liczby grzechów mało ważnych w
oczach Bożych, jeden grzech, grzech w najwyższym znaczeniu tego słowa,
polega na obojętności wobec Zmartwychwstałego. Jakże trafne proroctwo dla
naszych czasów!” B10 79.
+ Łzy skutkiem daru człowieka zazdrosnego. „Synu, do dobrych uczynków
nie dodawaj przygany ani przykrego słowa do każdego daru. Czyż upału nie
łagodzi rosa? Tak lepsze jest słowo niż podarunek. Oto, czy nie jest lepsze
słowo niż dobry datek? A jedno z drugim łączy się u człowieka życzliwego.
11
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Nierozumny zaś robi wymówki niezgodnie z miłością, a dar zazdrosnego
wyciska łzy z oczu. Uczy się, zanim ci przyjdzie przemawiać, i miej staranie o
siebie, zanim zasłabniesz. Zanim sąd wydasz, zbadaj siebie samego, a w
godzinę obrachunku znajdziesz przebaczenie. Nim wpadniesz w chorobę,
upokórz się, a gdy zgrzeszysz, daj dowód nawrócenia! Niech ci nic nie stanie
na przeszkodzie, by wykonać ślub w należnym czasie, ani nie czekaj aż do
śmierci, by z długów się uiścić. Zanim złożysz ślub, przygotuj siebie, a nie
bądź jak człowiek, który Pana wystawia na próbę. Pamiętaj o gniewie Jego w
dniach ostatnich, o chwili pomsty, gdy odwróci oblicze. Pamiętaj o chwili
głodu, gdy jesteś w obfitości, o biedzie i niedostatku – w dniach pomyślności.
Od rana do wieczora okoliczności się zmieniają i wszystko prędko biegnie
przed Panem. Człowiek mądry we wszystkim zachowa ostrożność, a w
dniach, kiedy grzechy panują, powstrzyma się od błędu. Każdy rozumny
uzna mądrość, a temu, kto ją znalazł, wyrazi uznanie. Rozumni w mowach
sami jako mędrcy wystąpią i niby deszcz wyleją przysłowia doskonałe. Nie idź
za twymi namiętnościami: powstrzymaj się od pożądań! Jeżeli pozwolisz
duszy swej na upodobanie w namiętnościach, uczynisz z siebie pośmiewisko
dla twych nieprzyjaciół. Nie miej upodobania w życiu wystawnym, abyś się
nie uwikłał w jego wydatki. Nie czyń się biednym, urządzając uczty za
pożyczone pieniądze, gdy nie masz nic w kieszeni” (Syr 18, 15-33).
+ łzy skutkiem grzechu pierwszych rodziców. Kiedy rodzi się Chrystus,
przyjmuje ciało, staje się człowiekiem, takim, jak ludzie po grzechu.
Akceptuje antropologiczne konsekwencje grzechu, ale nie sam grzech.
Dlatego cierpi ograniczenia swego ciała, smutek i ból, łzy i śmierć. Jego
narodziny nie były tak radosne jak narodziny Adama. Zadaniem Chrystusa
jest odnowienie narodzin, aby narodziny ludzi były takie, jak narodziny
Adama. Chrystus chce dać narodzinom nową formę. Dokonuje się to w
nowych, drugich narodzinach człowieka, przez które człowiek przezwycięża i
transcenduje krąg czasowości i potęgę śmierci. W nowym narodzeniu ciało
otrzymuje boską formę ciała zmartwychwstałego Chrystusa. Z hotelu
przechodzi do „świątyni”, do „własnego domu”. W1.1 131
+ Łzy szacunku wylewane przez św. Franciszka wymawiającego imię Jezus.
Jezus Chrystus jest ikoną Boga. „Ojciec pozostałby Bogiem nieznanym,
gdyby Logos nas o Nim nie pouczył (por. J 1, 18), i postawilibyśmy Mu ołtarz
jak Ateńczycy. Ale Ojciec wypowiedział Słowo: jest nim Jezus Chrystus,
Obraz Boga niewidzialnego (por. Kol 1, 15), „który jest odblaskiem Jego
chwały i odbiciem Jego istoty” (Hbr 1, 3). Nikt nie może iść do Ojca inaczej,
jak tylko przez Niego: kto Go zna, zna również Ojca, kto Jego widzi, widzi
także Ojca, ponieważ On i jego Ojciec są jedno. W tym sensie, który jest jak
najbardziej wzniosły i głęboki, Chrystus jest ikoną niewidzialnego Światła,
jedyną Boską formą uchwytną zmysłami ludzkimi i jedyną postrzegalną
substancją tego, który umyka wszelkiej percepcji. W Jerozolimie i w całej
Ziemi Świętej ten obraz Syna Bożego i Syna Człowieczego przyjmuje postać
widzialnych jeszcze do dziś śladów Jego obecności. To właśnie tam mają swe
korzenie podziały, czynione przez egzegetów zachodnich, na Jezusa i
Chrystusa (większość woli mówić o „Chrystusie”), a zwłaszcza na słowo
Pisma świętego i Słowo Wcielone. Dla chrześcijanina bowiem Słowo Boże
stało się ciałem, a nie księgą, jak dla muzułmanina; Pismo święte jest
materialną postacią Słowa Jezus: obecnie katolicy używają tego imienia
12
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rzadko i z pewnym zakłopotaniem, chyba że jest połączone z tytułem
Chrystusa, tak bardzo wciąż oddziałuje podział na tzw. Jezusa historii i
Chrystusa wiary. Jezus: to imię, które św. Paweł wymawiał klękając na
kolano, a św. Franciszek niemal ze łzami, podczas gdy wykształceni
kaznodzieje w swych homiliach boją się wymówić go osobno” /N. Bux,
Oglądać oblicze Jezusa w Ziemi Świętej, w: Tajemnica Trójcy Świętej, Kolekcja
„Communio” 13, Pallotinum 2000, 259-273, s. 259.
+ Łzy szczęścia człowieka oglądającego dzieło sztuki. Piękno „jak uzasadnia
[…] Władysław Tatarkiewicz, jest pojęciem nieostrym. „W znaczeniu szerszym
oznacza wszystko, co kto chce, jest wyrazem zachwytu czy upodobania raczej
niż określeniem. W znaczeniu zaś węższym sprowadza się do rozwagi,
jasności, przejrzystości form: «Piękne jest to, co harmonijne» (pulchrum est
quod commensuratum est), jak określano w szesnastym wieku. Takie
określenie piękna odpowiada sztuce klasycznej, wątpliwe natomiast jest, czy
odpowiada sztuce gotyckiej, manierycznej, barokowej, znacznej części sztuki
dwudziestym wieku; nie może więc definiować całej sztuki” /W. Tatarkiewicz,
Dzieje sześciu pojęć, PWN, Warszawa 2004, s. 41/. […]. W jaki sposób zatem
kategoria piękna staje się źródłem przywołującym, krystalizującym czy też
zatrzymującym przelotne doświadczenie o charakterze numinotycznym? W
mniemaniu Platona piękno mieściło się w szeroko rozumianym pojęciu
dobra; było pierwszym stopniem na drodze wznoszenia się od piękna
fizycznego poprzez intuicyjnie percypowane piękno duchowe i intelektualne
aż do prawie mistycznej jedności z najwyższym pięknem, boską iluminacją.
Pogląd ten kontynuowało chrześcijaństwo, widząc w Bogu najwyższe piękno,
w pięknie ziemskim zaś odbicie Jego doskonałości. Niezwykłość piękna
polega na tym, że zawsze „objawia zarówno swą niepełność, jak i swoje
«więcej», na które się każdorazowo otwiera” /W. Stróżewski, Wokół piękna,
Universitas, Kraków 2002, s. 222/. Jego elementem konstytutywnym jest
bowiem doskonałość, a ta – jak twierdzi Mircea Elide – „nie należy do
naszego świata” i przeraża /M. Eliade, Traktat o historii religii, tłum. J.
Wierusz-Kowalski, Książka i Wiedza, Warszawa 1966, s. 20/. Władysław
Stróżewski tak opisuje oddziaływanie piękna: {Zwróćmy także uwagę na
pewne cechy charakterystyczne doświadczenia doskonałości, a w konsekwencji i piękna. Pierwszy rys tego doświadczenia to poczucie własnej
małości, więcej, nicości wobec tego, z czym dane nam jest obcować. Wielkie
dzieła sztuki porażają nas, rzucają na kolana, a zarazem napawają nas
uczuciem wyciskającym łzy szczęścia z oczu, że znaleźliśmy się w szczególnym stanie „łaski” obcowania z nimi. Tego stanu umniejszenia czy
unicestwienia nas samych nie odczuwamy w żadnym razie jako degradacji,
lecz jako konieczny warunek przeżycia tej niezwykłej, przekraczającej nas i
wszystko, co możemy pomyśleć, wartości. Czujemy się umniejszeni i
wywyższeni, unicestwieni i porwani ku górze, a przecież to wydaje się nam
czymś zupełnie naturalnym w sytuacji, w jakiej się znajdujemy.
Doskonałość, piękno wywołują więc takie sam reakcje, jak mysterium
tremendum /Stróżewski, op. cit., s. 223/. /M. Krupa, Duch i litera, Liryczna
ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach polskich
Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 27.
+ Łzy szukającego nawrócenia nie gwarantują go, być może będzie za późno,
być może ostatnia okazja do nawrócenia jest teraz. „I my zatem mając dokoła
13
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, [a przede
wszystkim] grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w
wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze
przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano,
przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu
Boga. Zastanawiajcie się więc nad Tym, który ze strony grzeszników taką
wielką wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie ustawali, złamani na
duchu. Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw
grzechowi, a zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was, jako
do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy
On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego,
którego za syna przyjmuje. Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami
jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Jeśli
jesteście bez karania, którego uczestnikami stali się wszyscy, nie jesteście
synami, ale dziećmi nieprawymi. Zresztą, jeśliśmy cenili i szanowali ojców
naszych według ciała, mimo że nas karcili, czyż nie bardziej winniśmy
posłuszeństwo Ojcu dusz, a żyć będziemy? Tamci karcili nas według swej
woli na czas znikomych dni. Ten zaś czyni to dla naszego dobra, aby nas
uczynić uczestnikami swojej świętości. Wszelkie karcenie na razie nie wydaje
się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli,
błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana!
Proste czyńcie ślady nogami, aby kto chromy nie zbłądził, ale był raczej
uzdrowiony. Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego
nikt nie zobaczy Pana. Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby
jakiś korzeń gorzki, który rośnie w górę, nie spowodował zamieszania, a
przez to nie skalali się inni, i aby się nie znalazł jakiś rozpustnik i bezbożnik,
jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał swoje pierworodztwo. A wiecie, że
później, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł
bowiem miejsca na nawrócenie, choć go szukał ze łzami” (Hbr 12, 1-17).
+ Łzy uciśnionych pozostają bez pocieszenia. „A dalej widziałem wszystkie
uciski, jakie pod słońcem się zdarzają. I oto: łzy uciśnionych, a nie ma, kto
by ich pocieszył: ręka ciemięzców twarda, a nie ma pocieszyciela. Więc za
szczęśliwych uznałem umarłych, którzy dawno już zeszli, od żyjących,
których życie jeszcze trwa; za szczęśliwego zaś od jednych i drugich uznałem
tego, co jeszcze wcale nie istnieje ani nie widział spraw niegodziwych, jakie
się dzieją pod słońcem. Zobaczyłem też, że wszelki trud i wszelkie
powodzenie w pracy rodzi u bliźniego zazdrość. I to jest marność i pogoń za
wiatrem. Głupiec zakłada swe ręce i zjada swe własne ciało. Lepsza jest
jedna garść pokoju niż dwie garści bogactw i pogoń za wiatrem. I inną jeszcze
widziałem marność pod słońcem: oto jest ktoś sam jeden, a nie ma drugiego,
i syna nawet ni brata nie ma żadnego – a nie ma końca wszelkiej jego pracy, i
oko jego nie syci się bogactwem: Dla kogóż to się trudzę i duszy swej
odmawiam rozkoszy? To również jest marność i przykre zajęcie. Lepiej jest
dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swej pracy. Bo gdy upadną,
jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie, a nie ma
drugiego, który by go podniósł. Również, gdy dwóch śpi razem, nawzajem się
grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje? A jeśli napadnie ich jeden, to
dwóch przeciwko niemu stanie; a powróz potrójny niełatwo się zerwie. Lepszy
młodzieniec ubogi, lecz mądry, od króla starego, ale głupiego, co już nie umie
14
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
korzystać z rad. Wszak i król wyszedł z łona matki, i mimo swej godności
królewskiej urodził się biednym. Widziałem, jak wszyscy żyjący, co chodzą
pod słońcem, stanęli przy młodzieńcu, drugim po królu, który miał zająć jego
miejsce. Nieprzeliczony był cały lud, na którego czele on stanął. Ale późniejsi
też nie będą z niego zadowoleni. Bo także i to jest marność i pogoń za
wiatrem. Zważaj na krok swój, gdy idziesz do domu Bożego. Zbliżyć się, aby
słuchać, jest rzeczą lepszą niż ofiara głupców, bo ci nie mają rozumu, dlatego
źle postępując” (Koh 4, 1-17.
+ Łzy wdowy spływające po jej policzkach widzi Bóg. „Kto zachowuje Prawo,
mnoży ofiary, a kto zważa na przykazania, składa ofiary dziękczynne. Kto
świadczy dobrodziejstwa, przynosi ofiary z najczystszej mąki, a kto daje
jałmużnę, składa ofiarę uwielbienia. Oddalenie się od zła jest upodobaniem
Pana, a oddalenie się od niesprawiedliwości jest jak ofiara przebłagalna. Nie
ukazuj się przed Panem z próżnymi rękami, wszystko to bowiem dzieje się
według przykazania. Dar ofiarny sprawiedliwego namaszcza ołtarz tłustością,
a przyjemny jej zapach unosi się przed Najwyższego. Ofiara męża
sprawiedliwego jest przyjemna, a pamięć o niej nie pójdzie w zapomnienie.
Chwal Pana hojnym darem i nie zmniejszaj ofiary z pierwocin rąk twoich!
Przy każdym darze twarz twoją rozpogódź i z weselem poświęć dziesięcinę!
Dawaj Najwyższemu tak, jak On ci daje, hojny dar według swej możności!
ponieważ Pan jest tym, kto odpłaca, i siedmiokroć razy więcej odda tobie. Nie
staraj się przekupić Go darem, bo nie będzie przyjęty, ani nie pokładaj
nadziei w ofierze niesprawiedliwej, ponieważ Pan jest Sędzią, który nie ma
względu na osoby. Nie będzie miał On względu na osobę przeciw biednemu,
owszem, wysłucha prośby pokrzywdzonego. Nie lekceważy błagania sieroty i
wdowy, kiedy się skarży. Czyż łzy wdowy nie spływają po policzkach, a jej
lament nie świadczy przeciw temu, kto je wyciska? Kto służy Bogu, z
upodobaniem będzie przyjęty, a błaganie jego dosięgnie obłoków. Modlitwa
biednego przeniknie obłoki i nie ustanie, aż dojdzie do celu. Nie odstąpi ona,
aż wejrzy Najwyższy i ujmie się za sprawiedliwymi, i wyda słuszny wyrok.
Pan nie będzie zwlekał i nie będzie dłużej okazywał tym cierpliwości, aż zetrze
biodra tych, co są bez litości, weźmie pomstę na poganach, wytraci tłum
pyszałków i skruszy berła niesprawiedliwych; odda człowiekowi według jego
czynów, dzieła zaś ludzi osądzi według ich zamiarów, wyda sprawiedliwy
wyrok swojemu ludowi i uraduje go swym miłosierdziem. Piękne jest
miłosierdzie przychodzące w czasie utrapienia, jak chmury deszczowe - w
czasie posuchy” (Syr 35, 1-24).
+ Łzy wdzięczności wylewane przy grobie św. Jadwigi, wspominając jej wiarę,
cierpliwość, miłość i anielską prostotę. Cel pielgrzymki to odzyskanie radości
życia chrześcijańskiego i budowanie wspólnoty wiary, nadziei i miłości (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 1125. Kazanie pielgrzymkowe o świętej Jadwidze,
s. 1). Ks. Spiske cieszy się, że tak wielu mieszkańców Wrocławia udało się do
grobu św. Jadwigi w 600 lecie jej narodzin do nieba. Pielgrzymi umocnili tę
samą „starą, świętą katolicką wiarę, która uduchawiała św. Jadwigę aż do
świętości i wzniosła ja do miana patronki naszego pięknego Śląska. […]
czynna wiara, wierzący duch św. Jadwigi, który tak wielu grzeszników
doprowadził już do pokuty i skruchy (Tamże, s. 2). Znane są słowa
wypowiedziane przez ks. Spiske dotyczące nazwy miasta, w którym znajduje
się grób św. Jadwigi: „nasze serce zaprawdę odczuwało znaczenie słowa
15
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Trzebnica. Na wzór tych pobożnych mnichów, których Henryk Brodaty
przywiódł ze sobą do tej miejscowości, a którzy od swojego polskiego okrzyku
trzeba nic, nie potrzebujemy niczego, nadali nazwę miastu” (Tamże, s. 3).
Miejsce uświęcone życiem św. Jadwigi emanuje miłością, która udziela się
pielgrzymom. Kazanie kończy się słowami: „W ponurym, zimnym stuleciu
oświeciło nas twoje światło, płomienie twojej miłości nas ogrzały. Przyjęłaś
nas, a myśl o tobie wlała w nas pokój. Bądź pochwalona za wspaniałe łzy,
które wylaliśmy przy twoim grobie wspominając twą wiarę, twą cierpliwość,
twoją miłość i anielską prostotę. Za tak wiele trudów i wędrówek, w których
byłaś ochraniającym nas przewodnikiem, za tyle ponurych i samotnych dni,
które ożywia jedynie myśl o tobie, bądź pochwalona i pobłogosław również i
nas w godzinę naszej śmierci” (Tamże, s. 4). / Jadwiga Trzebnicka
porównana została przez ks. Roberta Spiske do Abrahama, który opuścił
swój kraj rodzinny, aby rozsławiać imię Boga. Są to postacie, które mogą być
wzorem dla wszystkich ludzi, zarówno żyjących w środowisku grzechu, aby
się z niego uwolnili, jak i powołanych do głoszenia słowa Bożego na całym
świecie. Czasem trzeba opuścić swój kraj „ponieważ mieszka w nim ohyda
grzechu”, trzeba opuścić rodzinę „ponieważ uległa grzechowi”. Celem
pielgrzymki nie jest tylko pozostawienie za sobą życia w grzechu, lecz
podjęcie nowego zadania i zdobywanie wielkich darów Bożych. Bóg chciał św.
Jadwigę „pobłogosławić i imię Twoje okryć sławą” (Ks. Robert Spiske,
Kazanie nr 1126. Na uroczystość świętej Jadwigo patronki Śląska, s. 1).
Najpełniej słowa skierowane do Abrahama wypełnił Syn Boży, który opuścił
swoją o ojczyznę – niebo i swoją rodzinę – wiecznie wiernych aniołów. Św.
Jadwiga naśladowała Abrahama, ale przede wszystkim naśladowała Jezusa.
W ten sposób stała się „perłą, którą Bóg posiał na niwie naszej pięknej
śląskiej ziemi” (Tamże, s. 2). W ten sposób stała się patronką Śląska. Ks.
Spiske przypomina chrześcijanom, że ten świat nie jest naszą ojczyzną: „Dom
naszego życia, ziemskiego życia, nie jest domem, w którym będziemy
mieszkać wiecznie. Wszyscy bez wyjątku pójdziemy do innego kraju, do innej
rodziny, do domu Ojca” /Tamże, s. 3.
+ Łzy wspólnoty chrześcijan w Koryncie z powodu ich grzechów. „Mając
przeto takie obietnice, najmilsi, oczyśćmy się z wszelkich brudów ciała i
ducha, dopełniając uświęcenia naszego w bojaźni Bożej. Otwórzcie się dla
nas! Nikogośmy nie skrzywdzili, nikogo nie uwiedli, nikogo nie oszukali. Nie
mówię tego, żeby was potępiać. Powiedziałem już, że pozostajecie w sercach
naszych na wspólną śmierć i wspólne z nami życie. Z wielką ufnością
odnoszę się do was, chlubię się wami bardzo. Pełen jestem pociechy,
opływam w radość w każdym ucisku. Kiedyśmy przybyli do Macedonii, nasze
ciało nie doznało żadnej ulgi, lecz zewsząd byliśmy dręczeni: zewnątrz walki,
wewnątrz obawy. Lecz Pocieszyciel pokornych, Bóg, podniósł i nas na duchu
przybyciem Tytusa. Nie tylko zresztą jego przybyciem, ale i pociechą, jakiej
doznał wśród was, gdy nam opowiadał o waszej tęsknocie, o waszych łzach, o
waszym zabieganiu o mnie, tak że radowałem się jeszcze bardziej. A chociaż
może i zasmuciłem was moim listem, to nie żałuję tego; nawet zresztą
gdybym i żałował, widząc, że list ów napełnił was na pewien czas smutkiem,
to teraz raduję się – nie dlatego, żeście się zasmucili, ale żeście się zasmucili
ku nawróceniu. Zasmuciliście się bowiem po Bożemu, tak iż nie ponieśliście
przez nas żadnej szkody. Bo smutek, który jest z Boga, dokonuje nawrócenia
16
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ku zbawieniu, którego się [potem] nie żałuje, smutek zaś tego świata sprawia
śmierć. To bowiem, że zasmuciliście się po Bożemu – jakąż wzbudziło w was
gorliwość, obronę, oburzenie, bojaźń, tęsknotę, zapał i potrzebę wymierzenia
kary! We wszystkim okazaliście się bez nagany. Dlatego też choć napisałem
wam, to nie z powodu tego, który dopuścił się niesprawiedliwości, ani nie
przez wzgląd na pokrzywdzonego, lecz by okazać nasze wobec Boga
zatroskanie o was. Tak więc doznaliśmy pociechy. A radość nasza
spotęgowała się jeszcze bardziej tą radością, jakiej doznał Tytus, przez was
wszystkich podniesiony na duchu. Przeto jeśli się wami chlubiłem przed nim,
nie doznałem zawstydzenia. Podobnie jak wszystko mówiliśmy wam zgodnie z
prawdą, tak też prawdziwą jest nasza chluba wobec Tytusa. Serce zaś jego
jeszcze bardziej lgnie ku wam, gdy wspomina wasze posłuszeństwo i to, jak
przyjęliście go z bojaźnią i drżeniem. Cieszę się, że we wszystkim mogę wam
ufać” (2 Kor 7, 1-16).
+ Łzy wylewane podczas pisania poezji mistycznej. Pierwotny biegun
mistyczny, w którym niemałą rolę odgrywała Janowa wrażliwość liryczna, w
sposób naturalny zaowocował twórczością artystyczną, natomiast biegun
teologiczny – systematycznym opisem doktrynalnym. Który z tych wytworów
Jan bardziej doceniał? Trudno dziś odpowiedzieć na to pytanie w sposób
jednoznaczny, jednak znamienne jest to, jak on sam reagował na lirykę
biblijną, czy też lirykę w ogóle. Crisógono de Jesús Sacramentado opisuje w
swojej biografii Jana od Krzyża dwa bardzo znane epizody z jego życia, które
mogą nam służyć jako swoisty wyznacznik preferencji Świętego” /M. Krupa,
Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w
przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 67/. „Pierwszy
z nich łączy się w wizytą Jana w Beas, niedługo po tym, jak uciekł z
więzienia ” /Crisógono de Jesús Sacramentado, Vida de San Juan de la Cruz,
Bibliteca de Autores Cristianos, Madrid 1991, s. 180-181/. Jego widok
poruszał jeszcze wówczas najgłębsze pokłady współczucia, ponieważ był wyraźnie wycieńczony, słaby, wychudzony i blady. Dlatego też tamtejsza
przeorysza karmelitanek, Anna od Jezusa, której później Jan zadedykuje
strofy Pieśni duchowej, przyjmując go w swej wspólnocie, poprosiła dwie
młodsze podopieczne, aby rozweseliły go śpiewem nabożnych pieśni. Kiedy w
półmroku rozmównicy rozbrzmiały wersy: „Quien no sabe de penas / en este
valle de dolores, / no sabe de cosas buenas, / ni ha gustado de amores, /
pues penas es traje de amadores”, Jan od Krzyża zaczął odczuwać tak silne
emocje, że aby znieść doznawane wzruszenie, musiał wesprzeć się o kraty.
Następnie podniósł rękę na znak, aby mniszki zaprzestały śpiewu. Trzymając
się krat obiema rękami, z oczami przepełnionymi łzami, w bezruchu i milczeniu trwał przez godzinę. Kiedy odzyskał siły, opowiedział, jak wiele mądrości
wlał w niego Bóg, doświadczając go cierpieniem, i jak warto jest cierpieć dla
Niego. Drugi epizod, o jakim warto wspomnieć, opisuje ostatnie chwile życia
Jana od Krzyża /Tamże, s. 403/. Na parę chwil przed śmiercią poprosił on
przeora klasztoru w Úbeda, aby przeczytał mu wersy Pieśni nad Pieśniami,
które tak bardzo przypominały mu momenty przepełnionego czystą miłością
obcowania z Bogiem. Kiedy je usłyszał, w uniesieniu i zachwycie powiedział:
„Oh, qué preciosas margaritas!” (Och, cóż to za piękne perły!)” /Tamże, s. 68.
+ Łzy zraszają stopy Chrystusa, łzy Magdaleny po jej nawróceniu. Modlitwa
Roberta Spiske: „Święty męczenniku, święty Szczepanie, któryś wyprzedził
17
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wszystkich, również apostołów, powiedz nam, jak osiągnąłeś zrozumienie,
miłość, tęsknotę i pragnienie męczeństwa oraz siłę znamienną tylko dla
męczennika”? (Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 130. Na święto św. Szczepana.
1866, s. 6). Do tej siły duchowej prowadzi troska o ubogich, następnie:
kontemplacja, w wreszcie troska o prowadzenie ducha ludzkiego do Boga
(Tamże, s. 7). Kazanie kończy się słowami: „święty krzyżu Chrystusa, o
święte męczeństwo Chrystusa, w tobie pragnę odnaleźć jedynego ziemskiego
przyjaciela; nie chcę, aby mnie za życia od ciebie oddzielono, w tobie pragnę
żyć, przy tobie chcę umrzeć, poprzez ciebie chcę dostąpić wiecznego
zbawienia, ty przekażesz ducha mego Chrystusowi, na tobie zasnę w Panu”
(Tamże, s. 8). Kościół triumfujący wspominany jest przez ks. Spiske dwa razy
w roku liturgicznym. Wspomina o świętych 1 listopada i wspomina o nich w
dniu zesłania Ducha Świętego. To, co zostało rozpoczęte na ziemi pięćdziesiąt
dni po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, otrzymało swoją pełnię w niebie
(Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 336. Na niedzielę Pięćdziesiątnicy, trzecie
kazanie odpustowe, s. 1). Zielone gałązki symbolizują palmy zwycięstwa.
Przyjście Ducha Świętego ma znaczenie eschatologiczne, jest dniem przyjścia
Pana, dniem sądu nad światem. On przekonuje wszystkich o grzechu i daje
moc zwycięstwa. Dzień ten jest przychodzeniem do ludzi Jezusa umęczonego
na krzyżu, oznajmującego miłosierdzie Boże. Jezus, w mocy Ducha, objawia
miłość Ojca, oczekującego na powrót syna marnotrawnego. „Dziś rozpoczął
się dzień powszechnego sądu, powszechnego sądu miłosierdzia” (Tamże, s.
2). Największą przeszkodą dla działania łaski jest obłuda. Bóg chce
przebaczyć wszystkim, którzy mają szczere serce, którzy naprawdę mają w
sercu miłość. „Pan przebaczył już wszystkie grzechy Magdalenie, ku
wielkiemu oburzeniu pogrążonych w żałobie faryzeuszów, lecz widzimy, że
odtąd nie zboczyła już ze ścieżki Pana, odtąd podążała za Nim, nie przestając
zraszać łzami Jego stóp i osuszać ich swoimi włosami. […] Odpuszczono jej
liczne grzechy, bo bardzo miłowała” (Tamże, s. 5). Kazanie poświęcone
odpustom wyjaśnia ich ewangeliczny rodowód i opisuje warunki konieczne
dla jego uzyskania. Kaznodzieja nawołuje i przekonuje, by ludzie zechcieli je
uzyskiwać.
18

Podobne dokumenty