MUZEUM HISTORII FOTOGRAFII
Transkrypt
MUZEUM HISTORII FOTOGRAFII
MUZEUM HISTORII FOTOGRAFII Andrzej Rottermund Uomini Famosi Krzysztofa Gierałtowskiego Potrzeba utrwalenia wizerunków sławnych ludzi, sięga najodleglejszych czasów naszej śródziemnomorskiej cywilizacji. Najwybitniejsi rzeźbiarze antyczni tworzyli serie portretowe wyróżniających się mężów stanu, pisarzy czy historiografów. Później rzeźbiarskie i malarskie galerie sławnych ludzie odradzała myśl humanistyczna w okresie renesansu, w epoce Oświecenia oraz w całym, przesiąkniętym historyzmem, wieku XIX. W seriach portretowych zwanych często galeriami określanymi nazwą virii illustre lub uomini famosi zestawiano osobistości dawniej i współcześnie żyjące, które wynoszono w ten sposób, jako ludzi godnych podziwu i sławy. Kult sławnych ludzi wynikał zawsze z uznania indywidualności ludzi wyjątkowych, z potrzeby głoszenia ich ponadczasowej sławy, a także z wiary w odradzenia się cnót i talentów w przyszłych pokoleniach ludzkości. Humanistyczny ideał otaczania kultem „sławnych ludzi” podejmuje szeroko sztuka dwudziestego wieku łącząc go często, podobnie jak w wieku Oświecenia z inną, chociaż w swej genezie również antyczną, ideą spotkań sławnych ludzi na Polach Elizejskich. Wiek XX, zachowując głęboko humanistyczną ideę utrwalenia środkami artystycznymi wizerunków sławnych ludzi, dokonuje, zgodnie z przyjętymi kanonami artystycznymi i możliwościami technologicznymi zasadniczego przeredagowania antycznego toposu. Miejsce malarstwa portretowego zajmować zaczęła fotografia portretowa. Przekonujemy się o tym przeglądając obficie zachowane archiwa mistrzów fotografii końca XIX i XX wieku. To fotografia utrwalać ma pamięć o ludziach poprzez przekazywanie przyszłym generacjom podobizn tych ludzi. Podobieństwo, a więc wierność w przedstawieniu rysów twarzy, które było jednym z najważniejszych kryteriów oceny poziomu malowanego dzieła portretowego znalazło w fotografii najznakomitszy sposób realizacji. Jednak dla współczesnej fotografii portretowej kryterium podobieństwa nie jest wystarczające dla oceny tworzonego przez fotografika portretu. Znacznie ważniejszym zadaniem artystycznym staje się umiejętność uchwycenia przez artystę złożoności charakteru osoby portretowanej, oceniana nie tylko na podstawie ekspresji twarzy czy dłoni modela, lecz także wyboru pozy, tonacji walorów, uchwycenia relacji osoby portretowanej z otaczającą go scenerią. Jestem przekonany, że wszystkie trudności i zawiłości stojące przed portrecistą fotografikiem są podobne do tych, które przed dwustu laty, w stosunku do malarstwa, opisał znakomicie angielski pisarz, eseista i krytyk William Hazlitt (1778-1830) w swoim eseju On a Portrait of an English Lady by Vandyck : „Ludzka twarz nie jest czymś stałym, jednorodnym, jak to sugerują osoby pospolite, ani też nie pozostaje cały czas taka sama. Przyjmuje ona niezliczone odmiany... Zakomunikowanie tego wszystkiego co dostrzegasz w tej mieszaninie kolejnych, dokuczliwych, sprzecznych wrażeń, nigdy nie mogłaby być dokonane w sposób uproszczony…Portret musi ujmować to wszystko, i to w zarówno w sensie duchowym (jaki i w dosłownym), rozwikłać zamieszanie i przeprowadzić cię poprzez labirynt zmieniających się mięśni i rysów twarzy. Musisz odczuwać co to znaczy i nurkować w ukrytą duszę…Malarstwo portretowe jest więc malowaniem z pamięci, i to malowaniem wyobrażonego sobie charakteru, z (umiejscowioną) przed nami osobą portretowaną, po to by pomagała naszej pamięci i naszej inteligencji” [cyt. za The Dictionary of Art, vol. 25, New York 1996, s.283, artykuł: Portraiture (L.Campbell)]. Umiejętność artysty fotografika nurkowania w ukrytą duszę modela stanowi niewątpliwie o niezwykłej sile twórczości portretowej Krzysztofa Gierałtowskiego, który bogatszy o doświadczenia sztuki wieku XIX i XX wieku tak scharakteryzuje swój stosunek do sztuki portretowania: „Każdy ma oczy, usta i nos, ale dopiero utrwalony grymas, błysk oka, struktura twarzy czy obecność przedmiotu magicznego, skrzyżowanie z kątem spojrzenie kamery, perspektywą obiektywu, kadrem, oświetleniem i kolorem pozwalają stworzyć portret subiektywny. Portret subiektywny nie ma roszczeń do prawdy obiektywnej, jest raczej autorską impresją zaangażowanego fotografa. Spór o istotę portretu, o proporcje obecności w nim autora i modela jest jednym z najistotniejszych”. Portretowa Teka uomini famosi Krzysztofa Gierałtowskiego liczy 44 portrety. Miejsce poczesne zajmują w niej ludzie kultury, aktorzy, pisarze, malarze, reżyserzy, muzycy. Mężów stanu i polityków jest zaledwie trzech, ale za to takich, jak Jan Paweł II, Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki. Większość portretów wykonana została w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Większość też sfotografowanych przez Gierałtowskiego wybitnych Polaków odeszła już od nas i prowadzi swe dysputy na Elizejskich Polach- pozaziemskim, mitycznym miejscu spotkań sławnych ludzi. Wyboru osobistości dokonał sam artysta, tak jak robili to przed wiekami twórcy galerii sławnych ludzi. Był to trud nie mały o czym przekonać się możemy przeglądając na przykład notatki naszego ostatniego monarchy króla Stanisława Augusta, kiedy tworzył swoją galerię zasłużonych Polaków w Sali Narodowej, nazwanej później salą Rycerską, w Zamku Królewskim w Warszawie. Król skreślał nazwiska kandydatów do Panteonu Narodowego, dodawał, raz jeszcze skreślał, by ostatecznie spośród blisko pięćdziesięciu, których brał pod uwagę, wybrać ostatecznie trzydziestu dwóch. Zapewne podobne dylematy miał przy ostatecznym wyborze wspomnianych 44 portretów Krzysztof Gierałtowski. Król zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności swojego wyboru, bowiem wybra- 2 ny przez niego poczet osobistości, poprzez publiczną ich ekspozycję, stawał się zbiorem wzorców osobowych, do których odwoływać miało się społeczeństwo. Rolę monarchy spełnia w naszych czasach bezpośrednio artysta. To on, poprzez swój wybór, a dzięki współczesnej technologii, dającej możliwość znacznie szerszego niż niegdyś upowszechnienia, wskazuje wzory osobowe, godne szczególnego polecenia i utrwalania. Co łączy wybrane przez Krzysztofa Gierałtowskiego osobistości, prócz niewątpliwej sławy? Wydaje mi się, że tym wspólnym, artystycznym mianownikiem jest pasja Gierałtowskiego odkrywania najgłębiej ukrywanych uczuć, pragnień, a nawet marzeń wybranych przez niego postaci. Artysta nie ujawnia jednak kryteriów wyboru fotografii do swojej Teki. Komentuje natomiast samo zdarzenie artystycznego spotkania, opisuje atmosferę, którą znalazł, albo szukał, i jej nie znalazł. Fascynuje mistrzostwo Krzysztofa Gierałtowskiego w dobieraniu języka artystycznej wypowiedzi. Podejrzewam, że każda z wybranych przez niego do fotografowania osób, w momencie kiedy ostatecznie do spotkania fotograficznego dochodziło, musiała Go nie tylko inspirować, ale też prowokować, być może swym zachowaniem, świadomym czy podświadomym gestem, może nieraz słowem, a może sposobem reakcji na jakieś opowiedziane wydarzenie. Artysta z pasją taką sytuację wykorzystywał. Często jednak sam reżyserował i „prowadził swojego aktora” i sam swego modela prowokował. W tym znaczeniu możemy mówić o celowym dramatyzowaniu swoich fotograficznych spektakli. Najczęściej po to by znaleźć wyrazistą, ekspresyjną formę dla złożenia hołdu, wyrażenia podziwu lub „tylko” oczarowania fotografowanym człowiekiem, a często tylko po to by osiągnąć radość ze stworzenia udanej, pozwalającej wniknąć w głąb psychiki modela, artystycznej sytuacji. Gierałtowski stara się, poprzez dobór środków formalnych, środków technicznych, dobór rekwizytów czy też spontanicznie zaaranżowany spektakl, tworzyć „warunki sceniczne”, w których możliwe byłoby uchwycenie, fotograficznym ujęciem, zjawisk niematerialnych, a więc sfotografować utracony czas, niepokój , smutek, oczekiwanie, czy rozterkę. Portretując aktorkę Kalinę Jędrusik fotografuje życie w ekscytacji, tak dla tej artystki charakterystyczne. Z kolei fotografując wybitnego ekonomistę Edwarda Lipińskiego starał się przekazać stan osoby , która nie widzi wyjścia z gmatwaniny polskiej sytuacji. Wychwytuje kamerą stany psychiczne fotografowanej osoby – nurkuje w duszę modela. W swych poszukiwaniach inspiruje się często malarstwem: włoskim, polskim, dawnym, współczesnym. W swoich komentarzach do portretów wyraża Krzysztof Gierałtowski także swoje tęsknoty, poszukiwania i rozterki artystyczne. Pięknie pisze o nich komentując portret reżysera teatralnego Jerzego Grzegorzewskiego, przyznając, że pogoń za niespełnionalną tęsknotą jest dla portrecisty fascynująca. Nie mam wątpliwości, że spotkania artystyczne Krzysztofa Gierałtowskiego z Jego modelami były dla obu stron, artysty i jego modeli, fascynującymi przygodami intelektualnymi, o czym świadczy między innymi zapisana przez foto- 3 grafika podczas sesji zdjęciowej z Witoldem Lutosławskim w styczniu 1977 roku myśl wyrażona przez kompozytora: Artyści popełniają zasadniczy błąd moralny, uważając dar natury za swoją własność. Tymczasem ja uważam to za przywilej i jednocześnie ciężki obowiązek. Ten obowiązek zmusza mnie i każdego uczciwego artystę do dojścia do najrzetelniejszego i najuczciwszego wyrażenia wewnętrznej prawdy, jaka w każdym twórcy egzystuje. Co to znaczy? To znaczy do tworzenia takiej sztuki, którą się uważa samemu za najlepszą, nie opierając się na gustach, czy potrzebach kogokolwiek innego. Jestem przekonany, że myśl Witolda Lutosławskiego w pełni odpowiada postawie twórczej Krzysztofa Gierałtowskiego. Krzysztof Gierałtowski jest jednym z najwybitniejszych współczesnych portrecistów. Stworzył wiele tysięcy portretów polskiej inteligencji. Swoje prace pokazywał na licznych wystawach w najważniejszych muzeach i galeriach Europy. Wydano dziesiątki książek przedstawiających Jego portrety. Doczekał się licznych opracowań i komentarzy dotyczących swojej twórczości, autorstwa wybitnych historyków sztuki, krytyków i pisarzy. Jednym z nich jest pisarz Ryszard Kapuściński, który wyjątkowo celnie pisał o Gierałtowskim, że Jest wybitnym portrecistą wybitnych Polaków. Jest jednym z nielicznych w Polsce, a także jednym z nielicznych w świecie, który poświęcił się portretowi tak świadomie i z taką konsekwencją. Człowiek jest jego pasją wyłączną. I to nie człowiek w stosunku do innych ludzi, ale w stosunku do samego siebie, sam w sobie ciekawy i ważny. Tak potraktowany, tak wyodrębniony, ten człowiek osobny wypełnia cały obraz. Oddawane do rąk Państwa portretowe portfolio, stanowiące muzealną Tekę „Indywidualności Polskie” jest zbiorem wyjątkowych dzieł sztuki fotograficznej. Teka ta jest hołdem autora dla elity polskiego narodu. Prof. Andrzej Rottermund Dyrektor Zamku Krolewskiego 4