PrzygodnoÅłÄ⁄ mapy w globalnym Åłwiecie - post

Transkrypt

PrzygodnoÅłÄ⁄ mapy w globalnym Åłwiecie - post
Przygodność mapy w globalnym świecie
Anna Wieczorkiewicz
1.
Bolek i Lolek z tego serialu to post-turyści avant la lettre. Za takich pozwala ich uznać użytek,
jaki czynią z globusa i ze swojej wyobraźni. Znamienny jest też obraz globu, obracającego się
przed oczyma i zatrzymującego się wtedy, gdy zdecyduje o tym wola podróżnika. Te kadry
streszczają w sobie przemiany, jakie dokonały się już po tym, gdy powstał ten serial.
Bohaterem mojego opowiadania nie będzie jednak globus, lecz mapa. Globus dobrze
prezentował się w filmowym obrazie, pozwalał wyraźnie pokazać przypadkowość wyboru, ale
ówcześni podróżnicy zabierali ze sobą mapę - użyteczną, ale nader nieporęczną płachtę
zadrukowanego papieru. Taką mapę jeszcze niedawno rozkładałam w swym mieszkaniu,
planując podróż, a potem raz po raz w drodze sięgałam po nią. Dziś już jej nie zabieram - moja
mapa to aplikacja, którą wgrywam na tablet lub smartfona (razem ze słownikiem kraju, do
którego jadę i innymi aplikacjami, które wydają mi się przydatne). Czasem dociągam mapy już w
trakcie podróży – i cieszę się, że za mojego życia dokonała się ta ważna przemiana kulturowa,
której efektem są „nowe mapy”.
2.
Punktem wyjścia będzie fragment książki Moniki Warneńskiej „Tam, gdzie bogowie są wiecznie
młodzi”. Wydana ona została w latach 80-tych XX wieku w cyklu „Z reporterskich wędrówek”
(Warneńska 1984). Warneńska opisuje swoją podróż do Nepalu. Leci samolotem:
„Lecąc do Kathmandu, porządkuję w pamięci główne wiadomości z geografii Nepalu. Kraj, który
kształtem przypomina wydłużony, nieforemny prostokąt, od wschodu, zachodu i południa
graniczy z Indiami […]”„Patrzę na mapę. Gór jeszcze nie widać” [1].
Wydaje się, że, patrząc z góry, Warneńska nakłada na to, co widzi zapamiętaną mapę. Ostrość
widzenia nastawia tak, że zrazu nie dostrzega krajobrazu. Kontur z mapy przenosi się na
Ziemię; krajobraz kryje się za mapą, pojawia się chwilę po niej. Odpowiednie nazwy kładą się na
pasmach górskich, rysunek mapy zyskuje konkretność odniesiony do widoku roztaczającego się
przed podróżniczką. Stopniowo widok staje się coraz wyraźniejszy i w końcu topografia staje się
estetycznie nasyconym krajobrazem:
„Głęboko w dole migoczą srebrzyście drobne, ledwie dostrzegalne wężyki rzek. Ta część doliny
nosi nazwę: Terai wewnętrzny. A potem zaczynają się góry. Stalowoszare szczyty, miejscami
przybierające odcień sinego filetu są tak wysokie, że chwilami zdają się podchodzić prawie pod
skrzydła samolotu, oszałamiając swoim ogromem i bliskością. Są znakomicie widoczne: w słońcu
rysują się wyraźnie wąwozy, źleby, uskoki – i głęboko położone doliny z połyskującymi na dnie
lub na zboczach smugami rzek czy wodospadów. Nie są to jeszcze Himalaje, lecz łańcuch
wzniesień zwany Mahabharat” [2].
To oczywiście chwyt retoryczny - nie wiemy, czy autorka rzeczywiście w czasie lotu patrzyła na
mapę. Ważne jest jednak, że mapę potraktowała jako pewny grunt dla stworzenia płaszczyzny
porozumienia z czytelnikami. Założyła, że jej oglądanie to doświadczenie im znane, a także, że
jej znajomość najlepiej wprowadzi w teren. Kryje się za tym pewna koncepcja poznawcza:
poznawanie terenu wiąże się z aktualizowaniem relacji między mapą a terytorium.
3.
Ten cytat to świadectwo określonego stylu bycia w przestrzeni – pochodzi z czasów, gdy
spojrzenie wprawiane było do kadrowania wycinków rzeczywistości i do kontemplacji
zatrzymanych kadrów. To czasy panowania krajobrazu i mapy.
Przyjmuje się, że mapa i krajobraz wiążą się z określonymi praktykami kulturowymi.
Przedstawienie krajobrazowe jest oglądane, wywoływać ma postawę estetyczną; mapa zaprasza
do tego, byśmy usytuowali siebie w relacji do odwzorowanej w niej przestrzeni [3]
Mapa i krajobraz – dowodzą socjologowie Phil Macnaghten i John Urry – to „kulturowo
specyficzne strategie wizualne, które wsparły szczególny ‘zachodni’ obraz świata. Sprowadzają
one złożone wielozmysłowe doświadczenie do wizualnie zakodowanych rysów, a potem
organizuję je i syntetyzują w sensowną całość”. Te strategie przedstawiania pomagają ująć i
zrozumieć świat, orientować się w nim, podsuwają sposoby jego interpretacji. Cytat z książki
Warneńskiej mógłby być dla autorów świetnym przykładem – podróżniczka, opisując swoje
doświadczenie, w modelowy sposób wykorzystuje oba ujęcia.
Autorzy piszą dalej, że mapy są emblematyczne dla nowożytnego procesu kształtowania się
wizualnej abstrakcji „ujmują świat z lotu ptaka, a nie z perspektywy rzeczywistego lub
wyobrażonego ludzkiego podmiotu” [4]
W tym miejscu możemy zacząć się zastanawiać, czy stwierdzenie to wciąż pozostaje w mocy. Co
jest tym „rzeczywistym lub wyobrażonym ludzkim podmiotem” w czasach, gdy już dokonała się
kolonizacja świata przez Google Earth? (Na stronie Google Earth czytamy: “Google Earth lets
you fly anywhere on Earth to view satellite imagery, maps, terrain, 3D buildings, from galaxies
in outer space to the canyons of the ocean”, tłum. “Google Earth pozwala ci polecieć
gdziekolwiek na Ziemi, by zobaczyć zdjęcia satelitarne, mapy, teren, budynki 3D, od galaktyk w
kosmosie po kaniony w oceanie”.)
4.
Opisów takich jak Warneńskiej, przedstawiających zachwycający widok ujrzany z okna
samolotu, jest w literaturze sporo, ale przeważnie nie pochodzą z ostatnich lat. W nowszych
reportażach lot samolotem zdaje się czasem pustym; to technika translokacji z punktu A do
punktu B. Jakby zniknęła gdzieś świeżość doznania, jakby ulotniły się widoki za oknem
samolotu… [5]
Kolonizacja świata, jaka dokonała się za sprawą Google Earth, odwraca symulakryczne
porządki: widok błękitnych oceanów, zielono-brązowych lądów znamy z ekranów różnych
urządzeń; co więcej, wchodzimy z tym widokiem w interakcje – manipulujemy nim na różne
sposoby, zwiększamy i zmniejszamy lądy, obracamy glob ziemski. W jednej chwili zmienimy ten
obraz w mapę dojazdową, lub każemy mu się zaprezentować z perspektywy człowieka stojącego
na ziemi. Obrazy map, poddających się manipulacji, wpisują się w naszą codzienność.
Pojęcie symulakrum – w znaczeniu nadanym mu przez Jeana Baudrillarda – chwyta istotny
aspekt przemian mapy. Jak wiadomo, pojęcie to odnosi się do tej sytuacji kulturowej, w której
dochodzi do zatarcia granicy między światem rzeczywistym a przedstawieniem tego świata.
Znaki - za sprawą których to przedstawienie powstaje - uniezależniają się od tego, co ludzie
zwykli zwać „rzeczywistością” i tworzą tkankę, w której zanurzone są praktyki społeczne. Znak
odsyła nie tyle do twardej rzeczywistości, ale do innych znaków; współtworzą one uniwersum
odwzorowań i przekształceń. Te ostatnie stają się hiper-rzeczywiste, sprawiają wrażenie
„lepszych” – dokładniejszych, wyrazistszych i lepiej przystosowanych do tego, by posługiwać się
nimi i wśród nich się poruszać [6]
5.
Mapa tradycyjna jest użyteczna dzięki temu, że operuje ograniczonym, klarownym systemem
umownych znaków. Świat, który poznajemy na ekranach, w który wchodzimy po to, by
rozpoznać nasze potencjalne trasy i układy przestrzenne, jest informacyjnie otwarty. Pozwala
nam na wędrówkę przez różne poziomy informacji. Możemy przełączać widoki, kojarzyć je z
informacjami z Internetu, zaznaczać punkty, sprawdzać trasy. Odpowiednio orientując swoją
pozycję, możemy siebie uczynić centrum mapy, albo też przenieść się wirtualnie w inne miejsce,
czyniąc widok mapy jednym z elementów tego przeniesienia.
Oglądając tę mapę, nie muszę przesuwać wzroku; przesuwam przez ekran mapę tak, że
wędruje ona przed moimi oczami; ja zaś pozostaję w centrum swojego świata. Mapa jest
potencjalnie trasą – mogę iść za kursorem na ekranie, niemalże nie rozglądając się i nie
identyfikując topografii. Wskazówki są w medium, nie w przestrzeni. Mapa poprzedza teren w
inny sposób niż działo się to jeszcze całkiem niedawno.
6.
Dlatego też tożsamość mapy zdaje się rozmywać - mapa to okazjonalnie wywoływana wiązka
informacji odnoszących się do przestrzeni. Zawarte w niej informacje są potencjalnie gotowe
na różne asocjacje – każda z nich może otworzyć mapę na inny rodzaj symbolicznych
reprezentacji, a także na różnego rodzaju interakcje. Jeśli podróżnik wyśle informację o swojej
lokalizacji rodzinie i przyjaciołom, otworzy sytuację na ich wirtualne współuczestnictwo w
podróży. Za pomocą odpowiedniej aplikacji będzie mógł połączyć te dane z fotografiami i
wpisami tekstowymi, a następnie udostępnić je wybranym osobom. Co więcej, działania takie jak
zapis danych GPS, wybór fotografii, wpisywanie informacji o wrażeniach mogą pochłonąć go na
tyle, że będą stanowić dużą część tego, co nazywamy „treścią podróży”. Jeśli jednocześnie
uczestniczy się w świecie i układa o tym uczestnictwie narracje, przeżywanie świata okazuje się
zapośredniczone przez jego reżyserski projekt.
To prawda, że opracowywanie podróży poprzez tworzenie różnych o niej przekazów (na
przykład pisanie dzienników) nie jest zjawiskiem nowym; jednakże sposób, w jaki podróżnicze
blogowanie wtapia się w doświadczenie i fakt, że przekaz może być odbierany przez innych
niemal natychmiast po jego skomponowaniu, sprawia, że daje się tu zauważyć jakościową
zmianę. Czy adresaci tych przekazów nie są też współtwórcami doświadczenia? Czy nie są
również poniekąd towarzyszami podróży?
7.
Przy okazji zmienia się znaczenie „oddalenia”, „wyjazdu” – podróże dają się szeregować w
zależności od stopnia, w jakim „jest się w domu”; bycie rozumiem tu jako uczestnictwo w
codziennych relacjach – także za pośrednictwem mediów, niekoniecznie związane z fizyczną
obecnością.
W ten sposób urządzenie mobilne staje się wehikułem podróży – a ona jest realna i wirtualna
jednocześnie (podział ten traci w zasadzie sens). [7]. Przeszkody w przestrzeni nie mają tylko
charakteru topograficznego w ścisłym tego słowa znaczeniu – pojawiają się wtedy, gdy
urządzenie przestaje odbierać sygnał, lub gdy nie można go doładować. Innymi słowy –
topografia zyskuje dodatkowy wymiar. Jeśli urządzenie mobilne napotyka przeszkody, podróżnik
musi „przełączyć się” na inny tryb orientowania się w przestrzeni – i co innego musi stać się dla
niego mapą, a znaki topograficzne domagają się pewnej kompetencji interpretacyjnej.
Mapa – jak wspomniałam – to wiązka informacji, którą wywołujemy i którą wpisujemy w sieć
informacji tworzących swoistą tkankę naszej podróży. Z drugiej jednak strony, medium
(urządzenie mobilne) w swoim materialnym wymiarze uczestniczy w podróży. Dbamy o nie,
chronimy przed tym, co może mu zaszkodzić, dokarmiamy je energią, raz po raz sprawdzamy,
jakie informacje nam przekazuje, zlecamy mu przekazanie naszych wiadomości, prosimy o
chwile rozrywki… Nie jest jednak ono czymś w rodzaju zwykłego towarzysza podróży. Staje się
organem komunikacji i orientacji, dodatkową ręką, którą sięgamy po to, czego potrzebujemy –
naszą hybrydyczną częścią.
8.
Pojęcie hybrydy, która łączy w sobie elementy ludzkie i nie-ludzkie używane jest dziś nierzadko
w naukach humanistycznych i społecznych. Pomaga opisać kondycję różnych aktorów
społecznych w świecie współczesnych [8]). W przypadku rozważań nad współczesną mapą
pojęcie to wydobywa niezwykle ważny aspekt przemian w relacji miedzy człowiekiem,
przestrzenią oraz tymi reprezentacjami przestrzeni, które pozwalają orientować się w niej.
Podróżnik może stworzyć swoistą hybrydę z urządzeniem, które okazjonalnie przedstawia mu
różne jakościowo informacje – w tym także mapę. Kulturowo znaczący staje się też podróżniczy
gest odrzucenia hybrydycznej części siebie samego. Kiedy podróżnik decyduje, że nie bierze w
drogę smartfona, lub że nie będzie zachodzić do kafejek internetowych, jedzie „dalej” - udaje się
w świat nieobliczalny i niebezpieczny. Współczesna „dżungla” to teren, gdzie występuje brak
ścieżek informacyjnych.
9.
Nie znaczy to oczywiście, że z przestrzeni turystycznej znikają tradycyjne odwzorowania o
charakterze map. Wręcz przeciwnie - turystyczna przestrzeń jest nimi nasycona. Pojawiają się na
różnych ulotkach, na tablicach informacyjnych, są nieodłączne od materiałów turystycznych.
Bywają elementem krajobrazu, okazjonalnym przewodnikiem, który może nas oprowadzić po
okolicy, komentarzem do oglądanych widoków. Są to mapy pośród których wędrujemy, po które
sięgamy – nie poddają się hybrydyzacji takiej jak ta wskazana powyżej.
W tym miejscu pojawia się pytanie: Czy nadal możemy mówić po prostu o „czytaniu mapy”?
Określenie to sugeruje jednokierunkowy przepływ informacji ze źródła wiedzy do odbiorcy. W
przypadku map pojawiających się na ekranach bardziej adekwatne niż tradycyjny model
komunikacji wydają się koncepcje nowsze, takie na przykład jak teoria aktora-sieci
zaproponowana przez Bruno Latoura. W ujęciu Latoura aktorzy społeczni to zarówno ludzie jak i
nie-ludzie, powiązani sieciowymi układami, przy czym łącza pomiędzy tymi aktorami stanowią
niezbywalny element systemu. Sprawczość przypisana jest nie tylko aktorom ludzkim. (W tym
kontekście wyrażenia takie jak „urządzenie nie reaguje”, „telefon nie odpowiada” nabierają
nowego znaczenia.)
10.
To prawda, że jeśli przyjmiemy tę perspektywę, to określenie „czytanie mapy” okaże się ułomne
także w odniesieniu do tradycyjnej mapy – wszak odnosi się ono tylko do niewielkiego fragmentu
relacji, jaka tworzy się między mapą a podróżnikiem. Jak wiadomo, mapę trzeba zorientować w
stosunku do terenu; przedtem jednak trzeba ją wyjąć i rozłożyć. Papierowa mapa bywa
kapryśna – często ulega przedarciom, zaplamieniom, przeciera się na złożeniach (jeśli w porę
dorzucimy do bagażu taśmę klejącą, poprawimy naszą interakcję z mapą). Można mapę
indywidualizować, robiąc na niej różne znaki, zaznaczając własne trasy. Niektóre tradycyjne
mapy są zafoliowane – wtedy ich kapryśność polega na czym innym – nie pozwalają, by tak
łatwo stawiać na niej dodatkowe znaki. Tradycyjna mapa też wpływa na działania tych, którzy
wchodzą z nią w interakcje. Można więc zastanawiać się nad tym, czy to tylko różnica stopnia,
czy też mamy do czynienia ze zmianą jakościową.
Sądzę, że zmiana jest jakościowa, a pojęcia, które przydawały się do analizowania
podróżniczego doświadczenia sprzed kolonizacji Google Earth oraz jego świadectw takich jak
reportaże czy dzienniki podróży, wydają się niewystarczające do uchwycenia doświadczenia
dzisiejszego, albo też domagają się modyfikacji. Dzisiejsza mapa zanurzona jest w
społeczeństwie sieciowym - rozumianym według Manuela Castellsa. W społeczeństwie tym
relacje ludzkie tworzone i podtrzymywane są w dużym stopniu za sprawą sieci medialnych
(takich jak Internet czy telefonia komórkowa), a jego członkowie to swoiste „węzły sieci”. [9] .
Podróżnicze działania dają się opisać jako okazjonalne tworzenie lub aktualizowanie różnych
sieciowych układów. Taki charakter ma też relacja człowieka z wirtualnymi mapami.
11.
Oczywiście wiem, że określenie takie jak „tradycyjna mapa” jest umowne i niedokładne. Mapa,
o jakiej myślę, używając tych słów (czyli odwzorowanie przestrzeni w określonej skali,
przeważnie na siatce kartograficznej, zgodnie z umownymi znakami, wydrukowane na
papierze), to epizod w historii mapy. Na mapach średniowiecznych porządek przedstawień miał
wymiar duchowy i moralny. Nawiązywały one do historii, w ich centrum usytuowana była
Jerozolima. Mapę orientowano na wschód, ku Orientowi (pamięć tego faktu zawiera się w
samym wyrażeniu „orientować mapę”).
Na mapach z okresów tak zwanych odkryć geograficznych widzimy okręty, postacie, zwierzęta
– ewokują opowieści o podróżach, spotkaniach, przygodach [10]. Na przykład obraz żaglowca
przywoływał narrację o wyprawie, dzięki której poznano, a następnie przedstawiono na mapie
wybrzeże. Ten obrazek to - jak pisze Michel de Certeau - deskryptor trasy. Zanim mapa stała się
uabstrakcyjnionym obrazem była „efektem doświadczenia i praktycznej potrzeby coraz
intensywniej podróżujących ludzi średniowiecza, a nie efektem bezwzględnego, matematycznego
pomiaru” [11] .
Przemiany mapy odzwierciedlają przemiany wiedzy – zarówno w jej charakterze i sposobie
krążenia jak i w różnorodnych sposobach sięgania po nią. Jej cząstki, scalane są w konkretnych
praktykach użytkowania, wiązane z indywidualnym doświadczeniem – takim jak podróżowanie.
Chodzi tu zarówno o podróż w świecie realnym, jak i o tę wirtualną, kiedy mapa (a raczej to, co
w danej chwili jest mapą) prezentuje się post-turyście. Post-turysta nie wędruje bowiem palcem
po mapie – to ona wędruje przed jego oczami. (Dlatego między innymi obraz z Bolkiem, Lolkiem i
obracającym się globusem uznałam za prefigurację zjawisk post-turystycznych).
Mapa staje się bytem przygodnym. W filozoficznym tego słowa znaczeniu przygodność oznacza
niekonieczność istnienia czegoś. Byt przygodny nie zawiera w sobie racji swojego istnienia; ma
charakter czasowy – kiedyś się zaczyna i kiedyś kończy. Taka wydaje się natura mapy, która
pojawia się na ekranie i znika, która może mieć różne kontynuacje w kolejnych wiązkach
informacji.
[1] Książka Warneńska, M. (1984) Tam, gdzie bogowie są wiecznie młodzi, Warszawa, Krajowa Agencja
Wydawnicza. Str. 9
[2] Książka Warneńska, M. (1984) Tam, gdzie bogowie są wiecznie młodzi, Warszawa, Krajowa Agencja
Wydawnicza. Str. 11
[3] Książki Certeau de, M. (2008) Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, Kraków, Wydawnictwo Uniwersytetu
Jagiellońskiego, rozdz. 9; Frydryczak, B. (2013) Krajobraz. Od estetyki the picturesque do doświadczenia
topograficznego, Poznań, Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, str. 40.
[4] Książka Macnaghten, Ph., Urry, J. (2005) Alternatywne przyrody. Nowe myślenie o przyrodzie i społeczeństwie,
Warszawa, Wydawnictwo Naukowe Scholar, str 164
[5] Artykuł Problemy te poruszałam – korzystając z innego materiału i w nieco innym kontekście – w tekście
„Odzyskiwane miejsca podróży”, Kultura Współczesna nr 3.
[6] Książki Baudrillard, J (1996) Precesja symulakrów, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, red.; Eco, U.
(1998), Podróż do hiperrealności, [w:] Semiologia życia codziennego, Warszawa: Czytelnik
[7] Komentarz Warto zauważyć, że urządzenie mobilne łączy nas z różnymi środowiskami społecznymi – zarówno z
tymi, z którymi się identyfikujemy, jak i ze światem, w tym także z tym, które nazywamy domem i z innymi, z
którymi się identyfikujemy. (Jeśli w czasie okazjonalnego spotkania w podróży ludzie nie dysponują wspólnym
językiem werbalnym, który pozwoliłby im zadzierzgnąć bliższą znajomość, mogą wyjąć telefony komórkowe i zacząć
pokazywać sobie wzajemnie fotografie rodziny, przyjaciół, swojego domu… )
[8] Książki Haraway, D. (1998), Manifest cyborga, “Magazyn Sztuki”, 17, s. 206 – 213; Latour, B (2011) Nigdy nie
byliśmy nowocześni. Studium z antropologii symetrycznej, Warszawa, Oficyna Naukowa.
[9] Książka Castells, M. (2013) Społeczeństwo sieci, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN.
[10] Książka Certeau de, M. (2008) Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, Kraków, Wydawnictwo Uniwersytetu
Jagiellońskiego, str. 120
[11] Książka Frydryczak, B. (2013) Krajobraz. Od estetyki the picturesque do doświadczenia topograficznego,
Poznań, Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, str 31
Post-turysta.pl to największa w tej części Europy inicjatywa poświęcona odpowiedzialnemu i świadomemu
podróżowaniu. Tworzy ją kilkunastu specjalistów z różnych dziedzin, zajmujących się w swoich badaniach turystyką
i podróżami. Na stronie www.post-turysta.pl znajdziesz jeszcze kilkadziesiąt esejów na inne tematy związane z
odpowiedzialnym i świadomym podróżowaniem. Zapraszamy!
Projekt post-turysta.pl współfinansowany został w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa
Spraw Zagranicznych RP.
Esej ten jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Unported.

Podobne dokumenty