Vol. IV - SKNH UŁ

Transkrypt

Vol. IV - SKNH UŁ
VADE NOBISCUM IV
VADE NOBISCUM
MATERIAŁY STUDENCKIEGO KOŁA
NAUKOWEGO HISTORYKÓW
UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO
VOL. IV
„NIESAMOWITA SŁOWIAŃSZCZYZNA”
ŁÓDŹ 2010
© Copyright by Uniwersytet Łódzki, Łódź 2010
RECENZENCI NAUKOWI
prof. zw. dr hab. Maria Magdalena Mączyńska (UŁ)
prof. zw. dr hab. Wiesław Pusz (UŁ)
prof. nadzw. dr hab. Dorota Gil (UJ)
prof. nadzw. dr hab. Barbara Sienkiewicz (UAM)
prof. nadzw. dr hab. Tatiana Stepnowska (UŁ)
prof. nadzw. dr hab. Krystyna Szcześniak (UG)
prof. nadzw. dr hab. Anna Warda (UŁ)
prof. nadzw. dr hab. Teresa Wolińska (UŁ)
prof. nadzw. dr hab. Jerzy Grobis (UŁ)
prof. nadzw. dr hab. Jacek Kaczmarek (UŁ)
prof. nadzw. dr hab. Jarosław Kita (UŁ)
prof. nadzw. dr hab. Georgi Minczew (UŁ)
prof. nadzw. dr hab. Mieczysław Smoleń (UJ)
dr hab. Andrzej Dudek (UJ)
dr hab. Maciej Janowski (PAN)
dr hab. Władysław Kryzia (UŁ)
dr hab. Wawrzyniec Popiel-Machnicki (UAM)
dr Anetta Buras-Marciniak (UŁ)
dr Anna Chudzińska-Parkosadze (UAM)
dr Anna Gawarecka (UAM)
dr Małgorzata Kwietniewska (UŁ)
dr Małgorzata Skowronek (UŁ)
dr Agnieszka Zatorska (UŁ)
dr Adam Barabasz (UAM)
dr Jerzy Borowczyk (UAM)
dr Roman Madecki (MU Brno)
dr Henadzi Siemianczuk (UJK Grodno)
REDAKCJA TECHNICZNA
mgr Zofia Brzozowska
mgr Piotr Kręzel
Barbara Nowak
PROJEKT OKŁADKI I OPRACOWANIE GRAFICZNE TOMU
mgr Zofia Brzozowska
Elżbieta Myślińska-Brzozowska
Publikacja dofinansowana ze środków przyznanych przez Prorektora UŁ ds. Studenckich
prof. zw. dr hab. Pawła Maślankę
4
SPIS TREŚCI
Słowo wstępne
9
SLAVIA OCCIDENTALIS
Andrzej Grzegorczyk
Pierwotne siedziby Słowian w świetle ustaleń archeologicznych
13
Izabella Goldstein, Piotr Goldstein
Wpływy orientalne w muzyce Żydów aszkenazyjskich
23
Sylwia Karolak
Apokryf dla młodszego brata, którego prapoczątki giną w niepamięci. Opowieść o Królu Pól
Isaaca Bashevisa Singera
27
Justyna E. Klorek
Czech Influences on Polish Language and Culture from the Xth to the XVIth Century
33
Michał Przeperski
Radical Nationalism and Mass Politics in Czech Lands. Česká strana národně sociální
1897–1914
39
Ilona Gwóźdź-Szewczenko
W krainie białych pończoch. Tragiczna tożsamość obywateli ziemi hulczyńskiej
w zwierciadle prozy Ludmily Hořkiej
49
Urszula Kowalska
Bunt emigranta? Literackie obrazy czeskiej emigracji po 1968 r. w odniesieniu do
wybranych postaci z utworów Milana Kundery i Josefa Škvoreckiego
63
Łukasz Słaby
„A potem wracał i zasypiał”. Słowiański mistrz? Wokół Dwanaście Marcina Świetlickiego 73
Emilia Figura-Osełkowska
Omówienie tajnej noty dyplomatycznej do konsulatu RP w Kłajpedzie z 28 VI 1939 r.
dotyczącej sprawy niemieckiej w Europie
79
SLAVIA MERIDIONALIS
Paweł Kowalski
Początki państwowości słoweńskiej na tle faktów językowych
85
Malwina Bednarek
Bizantyjskie i słowiańskie teksty hagiograficzne opisujące życie i cuda św. Mikołaja
89
5
Karolina Krzeszewska
Refleksy tabu w nazwach własnych bohaterów bułgarskich bajek zwierzęcych z rejonu
Sakaru
97
Elżbieta Manuiło
Kukułeczka kuka – obraz kukułki na tle kultury Słowiańszczyzny – co ma Malowany ptak
do Górskiego Wieńca
105
Piotr Kręzel
Rola i udział Serbów w powstaniu Franciszka II Rakoczego
111
Damian Kubik
Fantazmat wspólnoty: historia a literatura. Miejsce idei wspólnotowej w literaturze
chorwackiej pierwszej połowy XIX w.
121
Sylwia Michalak
Rozwój przestrzenny Belgradu po II wojnie światowej
127
Paweł Luzak
Czynniki integrujące i przyczyny rozpadu Jugosławii po II wojnie światowej
135
Aleksandr Chawanski
Rosja, Republika Serbska i Serbia w czasie kryzysu w Bośni i Hercegowinie
(1992–1995)
145
Marta Przybylska
Świat, którego nie ma. Bałkany w oczach południowosłowiańskich pisarzy
151
Katarzyna Knapik-Gawin
Kokodżambo i do przodu – kulturowe i społeczne aspekty języka młodzieży urodzonej
na przełomie lat 80. i 90. – na materiale polskim i serbskim
161
Jakub Banasiak
O Bułgarach banackich i ich języku
167
SLAVIA ORIENTALIS
Zofia Brzozowska
Święci książęta Rusi – Olga i Włodzimierz
173
Anna Dominik
Maryna Mniszchówna, jedyna Polka na carskim tronie – prawda i legenda
183
Anna Wrońska
Problem zła w rosyjskich ludowych bajkach magicznych i obyczajowych
201
6
Daria Domarańczyk
Idea panslawizmu i Związku Słowiańskiego w twórczości Nikołaja Danielewskiego
211
Joanna Bernatowicz
O inteligencji w znaczeniu polskim, rosyjskim i białoruskim. Wizja inteligencji Maksima
Bohdanowicza
219
Andrej Karacz
Kultura polsko-białoruskiego pogranicza w pracach Michała Federowskiego
(1853–1923)
225
Antoni Murawski
Białogwardziści na Ukrainie. Polityka skazana na porażkę?
231
Anna Stępniak
Души начинают видеть. Судьба переписки 1922–1936 гг. Марины Цветаевой
и Бориса Пастернака
241
Jędrzej M. Paulus
Америка с точки зрения эмигранта. Жизнь русских эмигрантов „третьей волны”
в творчестве Сергея Донатовича Довлатова
247
Katarzyna Sobijanek
Koncept wódki jako komponentu mentalności rosyjskiej rytuału i mitu w kontekście
kulturowym
255
Adam Karpiński
Rosja Putina oczami polskiej dziennikarki Any Uzelac (na przykładzie utworu
Dzieci z Putino)
263
7
SŁOWO WSTĘPNE
Wraz z początkiem roku akademickiego 2010/2011 wychodzi drukiem kolejny, czwarty
już, tom cyklicznej publikacji naukowej, wydawanej przez Studenckie Koło Naukowe Historyków Uniwersytetu Łódzkiego – VADE NOBISCUM. Jest on w całości poświęcony
tematyce słowiańskiej, gdyż na jego treść złożyły się artykuły, opracowane na bazie referatów, wygłoszonych w trakcie obrad panelu Niesamowita Słowiańszczyzna, zorganizowanego
przez SKNH UŁ w dniach 19–21 III 2010 r. w ramach III Łódzkiej Wiosny Młodych Historyków – Międzynarodowej Konferencji Studencko-Doktoranckiej, we współpracy
z Kołem Naukowym Slawistów UŁ im. św. św. Cyryla i Metodego, działającym przy Katedrze Slawistyki Południowej UŁ.
W tym miejscu warto nadmienić, że panel ten – obejmujący swym zasięgiem tematycznym, w myśl hasła zaczerpniętego z tytułu monografii prof. M. Janion, całokształt zagadnień związanych z dziejami i kulturą Słowian, zamieszkujących południe, wschód oraz zachód Europy – znalazł niezwykle szeroki odzew w kręgach młodych badaczy. Otrzymaliśmy nieprawdopodobną wprost ilość zgłoszeń (66) od studentów, doktorantów i pracowników naukowych, zajmujących się problematyką słowiańską na gruncie historycznym, archeologicznym, filologicznym, kulturoznawczym i socjologicznym. Co więcej, na nasze zaproszenie odpowiedzieli też młodzi humaniści z ośrodków zagranicznych: gościliśmy m.in.
grupę studentów z Uniwersytetu im. Janki Kupały w Grodnie (Białoruś) oraz reprezentantów uczelni z Brna. Można więc śmiało stwierdzić, że to właśnie wprowadzenie do programu III Łódzkiej Wiosny Młodych Historyków panelu słowiańskiego zadecydowało o jej
niebywałym sukcesie organizacyjnym – skupiwszy ponad 100 uczestników z 16 europejskich ośrodków akademickich została ona uznana za największą konferencję studenckodoktorancką, odbywającą się w murach Instytutu Historii UŁ od czasu XV Ogólnopolskiego Zjazdu Historyków Studentów (2007).
Tak szeroko zakrojone przedsięwzięcie, jak też wydanie niniejszego tomu, nie mogłoby
oczywiście dojść do skutku bez pomocy wielu osób i instytucji. Dlatego też w tym miejscu
składam najserdeczniejsze podziękowania Panu prof. Pawłowi Maślance, Prorektorowi UŁ
ds. Studenckich za okazane III Łódzkiej Wiośnie Młodych Historyków i publikacji VADE
NOBISCUM wsparcie finansowe. Osobne podziękowania należą się również władzom
Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ, Instytutu Historii UŁ oraz łódzkiego oddziału
Polskiego Towarzystwa Historycznego za przychylne nastawienie do inicjatyw naukowych
naszego Koła. Wyrazy wdzięczności kieruję także pod adresem pracowników Katedry Historii Bizancjum UŁ oraz Katedry Slawistyki Południowej UŁ, którzy okazali się dla zarządu SKNH nieocenionym wsparciem w pracach organizacyjnych poprzedzających konferencję. W końcu – last but not least – dziękuję wszystkim członkom SKNH i KNS za czas i trud
poświęcony III Łódzkiej Wiośnie Młodych Historyków.
Miło mi również poinformować, że artykuły składające się na niniejszy tom nie wyczerpują bogactwa tekstów, które napłynęły do redakcji VADE NOBISCUM w związku
z III ŁWMH. Materiały z dwóch pozostałych paneli: Podróże, pielgrzymki, peregrynacje oraz
Religie świata zostaną opublikowane w kolejnym wolumenie, którego wydanie planowane jest
na grudzień 2010 r.
mgr Zofia Brzozowska
9
SLAVIA OCCIDENTALIS
11
Andrzej Grzegorczyk
Uniwersytet Łódzki
PIERWOTNE SIEDZIBY SŁOWIAN W ŚWIETLE USTALEŃ ARCHEOLOGICZNYCH
Zasygnalizowany w tytule pracy problem zajmuje w rodzimej literaturze naukowej ważne
miejsce. Związane jest to przede wszystkim z potrzebą poznania najwcześniejszych dziejów
własnej grupy etnicznej, jak również wielością ujęć tego zagadnienia. Badania nad pierwotnymi siedzibami Słowian trwają bez mała 100 lat, jednak nie doprowadziły do przyjęcia
jednego stanowiska przez całe grono naukowe. Rozważania dotyczące najwcześniejszych
dziejów Słowian nie stanowią domeny jednej dyscypliny naukowej, należy jednak uznać za
wiodące w tej kwestii: archeologię, historię, językoznawstwo oraz w mniejszym stopniu
antropologię1.
Ze względu na dużą ilość publikacji traktujących o tym temacie, celem tej pracy jest jedynie zasygnalizowanie osiągnięć w tym względzie archeologii, a to z powodu, jak się wydaje, jej kluczowego znaczenia w toczącej się debacie. Należy jednak stwierdzić, że źródła
archeologiczne pomimo swojej wagi, w kwestii etnicznej nie mogą być interpretowane
w oderwaniu od źródeł pisanych2. Jedynie ich korelacja z przekazami historycznymi oraz,
jeśli to możliwe, z danymi językoznawczymi daje podstawy do wnioskowania nad charakterem etnicznym danej kultury archeologicznej3.
Do czasów nam współczesnych w ramach badań archeologicznych skrystalizowało się
kilka poglądów dotyczących etnogenezy lub w węższym ujęciu topogenezy Słowian. Od lat
20. XX w. kształtowała się koncepcja o autochtonizmie słowiańskim na ziemiach między
Odrą a Wisłą, której najlepszy wyraz dał jej twórca, nestor polskiej archeologii, Józef Kostrzewski, określając ciągłość zaludnienia na obecnych ziemiach polskich od połowy II tys.
p.n.e.4 Ludność lokalną zamieszkującą te tereny starano się powiązać z Neurami i Budynami5, wymienionymi przez Herodota, następnie z Wenedami Ptolemeusza6, których siedziby
„wzdłuż całej zatoki Wenedzkiej”7 miały by się pokrywać, w starszym ujęciu tego zagadnienia, w okresie lateńskim i rzymskim z archeologicznymi kulturami przeworską i oksywską8.
H. P o p o w s k a-Ta b o r s k a, Wczesne dzieje Słowian w świetle ich języka, Wrocław 1991, s. 24.
J. K o l e n d o, W sprawie metod badań nad źródłami pisanymi dotyczącymi etnogenezy Słowian, „Barbaricum”, vol. 1
(1989), s. 5-11; J. S t r z e l c z y k, Etnogeneza Słowian w świetle źródeł pisanych, [w:] Archeologia o początkach Słowian,
red. P. K a c z a n o w s k i, M. P a r c z e w s k i, Kraków 2005, s. 19.
3 M. M ą c z y ń s k a, O dwóch modelach kulturowych – późnorzymskim i wczesnosłowiańskim, [w:] Cień Światowita czyli
pięć głosów w sprawie etnogenezy Słowian, red. A. K o k o w s k i, Lublin 2002, s. 76.
4 J. K o s t r z e w s k i, Zagadnienie ciągłości zaludnienia ziem polskich w pradziejach (od połowy II tys. p.n.e. do
wczesnego średniowiecza), Poznań 1961, passim.
5 Z. G o ł ą b, Etnogeneza Słowian w świetle językoznawstwa, [w:] Studia nad etnogenezą Słowian i kulturą Europy
średniowiecznej, red. G. L a b u d a, S. T a b a c z y ń s k i, t. 1, Wrocław 1987, s. 77.
6 K. J a ż d ż e w s k i, Jak patrzeć na zasiedlenie i na rozprzestrzenienie Słowian w Europie Środkowo-Wschodniej
w starożytności i w początkach wczesnego średniowiecza?, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego w Łodzi. Seria
Archeologiczna”, vol. 27 (1980), s. 200.
7 K. P t o l e m e u s z, Geographia, III, 7, red. M. P l e z i a, [w:] Greckie i łacińskie źródła do najstarszych dziejów
Słowian, cz. I, Do VIII w., Poznań – Kraków 1952, s. 42.
8 K. J a ż d ż e w s k i, Pradzieje Europy Środkowej, Wrocław – Warszawa 1981, s. 587.
1
2
13
Czołowi przedstawiciele tego nurtu, jak K. Jażdżewski, L. Leciejewicz, J. Żak, Z. i S. Kurnatowscy oraz W. Hensel9 w swoich badaniach starali się pogłębiać to studium. Ostatni
z wymienionych badaczy zmodyfikował teorię J. Kostrzewskiego, rozciągając pierwotne
siedziby Słowian również na wschód od Bugu, tworząc oryginalną koncepcję „kulturowej
szachownicy”, w której nie da się jasno wydzielić słowiańskiego i germańskiego etnosu10.
Poza archeologią znaczną rolę w ukształtowaniu końcowego wizerunku autochtonizmu
odegrali: antropolog J. Czekanowski, językoznawcy T. Lehr-Spławiński i M. Rudnicki, oraz
historyk K. Tymieniecki11.
Pierwszym badaczem, który wskazywał na zupełnie inną praojczyznę Słowian, był znakomity polski etnolog K. Moszyński12, upatrujący w źródłach archeologicznych klucz do
rozwiązania tego problemu13. Na gruncie badań archeologicznych do przewrotu na miarę
„rewolucji kopernikańskiej” doszło za sprawą, opublikowanej w 1979 r., pracy K. Godłowskiego14, w której to ciężar krystalizacji etnosu słowiańskiego został przesunięty na tereny
wschodniej Europy, a pogląd ten określony został koncepcją allochtoniczną.
Pierwszym krokiem podważającym autochtoniczność Słowian w dorzeczu Wisły i Odry
są przekazy pisane. Znamienny jest fakt, że w źródłach antycznych przed połową I tys. n.e
brak jest wzmianek o tak dużym ludzie, jakim byli Słowianie i jego obecności na terenach
obecnej Polski15. Badania historyczne H. Łowmiańskiego16 zanegowały możliwość wiązania
Słowian z Lugiami, występującymi u Tacyta oraz Ptolemeuszowymi Wenedami. Późniejsze
studia J. Kolendo17 doprowadziły zarazem do jednoznacznej lokalizacji Wenetów na terenach wschodniej Europy.
Pierwsze pewne źródła pisane dotyczące Słowian pochodzą dopiero z połowy VI w. za
sprawą Prokopiusza z Cezarei i Jordanesa18. Pierwszy z nich tak oto pisze: „Także i imię
mieli z dawien dawna jedno Sklawinowie i Antowie; jednych i drugich bowiem zwano dawniej Sporami, sądzę że dlatego, ponieważ rozproszeni, z dala od siebie zamieszkują swój
kraj”19. Podobnie wzorujący się na Prokopiuszu20 Jordanes:
9 M. P a r c z e w s k i, Stan dyskusji polskich archeologów nad etnogenezą Słowian, [w:] Archeologia o początkach
Słowian..., s. 503.
10 W. H e n s e l, Etnogeneza Słowian – niektóre problemy, „Slavia Antiqua”, vol. 20 (1973), s. 1-14.
11 K. G o d ł o w s k i, Spór o Słowian, [w:] Narodziny średniowiecznej Europy, red. H. S a m s o n o w i c z,
Warszawa 1999, s. 57.
12 K. M o s z y ń s k i, Badania nad pochodzeniem i pierwotną kulturą Słowian, Kraków 1925; i d e m, Pierwotny zasięg
języka prasłowiańskiego, Wrocław 1956; K. G o d ł o w s k i, Wkład K. Moszyńskiego do problematyki etnicznej
interpretacji źródeł archeologicznych, [w:] Pierwotne siedziby Słowian. Wybór pism, red. M. P a r c z e w s k i, Kraków 2000,
s. 58-65.
13 K. M o s z y ń s k i, Pierwotny zasięg..., s. 264-265.
14 K. G o d ł o w s k i, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia Słowian w V–VII w. n.e., Kraków 1979;
i d e m, Wkład K. Moszyńskiego..., s. 107-169.
15 Ibidem, s. 7.
16 H. Ł o w m i a ń s k i, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tys. n.e., t. 1, Warszawa 1963, s. 161-165, 191-196;
i d e m, Zagadnienie słowiańskich i bałtyjskich nazw plemiennych w Sarmacji europejskiej Ptolemeusza, „Acta BalticoSlavica”, vol. 1(1964), s. 37-47.
17 J. K o l e n d o, Wenetowie w Europie Środkowej i Wschodniej. Lokalizacja i rzeczywistość etniczna, „Przegląd
Historyczny”, vol. 75 (1984), z. 4, s. 637-653; i d e m, Wenetowie w Europie Środkowej i Wschodniej. Lokalizacja
i rzeczywistość etniczna, [w:] Świat antyczny i Barbarzyńcy. Teksty, zabytki, refleksje nad przeszłością, red. A. B u r s c h e,
R. C h o w a n i e c, W. N o w a k o w s k i, t. 1, Warszawa 1998, s. 95-106.
18 J. S t r z e l c z y k, op. cit., s. 22.
19 P r o k o p i u s z z C e z a r e i, De bello Gothico, IV, 14, red. M. P l e z i a, [w:] Greckie i łacińskie źródła...,
s. 69.
20 G. L a b u d a, Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachodniej, Poznań 2002, s. 43.
14
Ujęta w sieć tych rzek, leży Dacja, którą osłaniają na kształt wieńca strome Alpy. Wzdłuż ich lewego
skłonu, który zwraca się w kierunku północnym, od źródeł rzeki Vistuli na niezmierzonych przestrzeniach usadowiło się ludne plemię Wenetów, którzy chociaż teraz przybierają różne miana od rodów
i miejsc, w zasadzie są nazywani Sklawenami i Antami. Sklawenowie siedzą na obszarze od grodu Nowioduńskiego i jeziora określanego jako Mursjańskie, po rzekę Danaster, a na północ po Wisclę, mając
błota i lasy zamiast grodów. Ziemie Antów zaś (...) ciągną się nad zakrętem morza Pontyjskiego od Danastru po Danaper (...) Wenetowie zaś, jak podałem w wykazie szczepów na początku mojego wykładu,
pochodzą z jednego pnia (...) występują dziś pod trzema nazwami: Wenetów, Antów i Sklawenów21.
Na podstawie tych źródeł należy stwierdzić, iż ok. połowy VI w. tereny słowiańskie rozciągały się od górnej Wisły, poprzez zewnętrzny łuk Karpat Wschodnich i Południowych,
następnie po dolny Dunaj, osiągając na wschodzie lewobrzeżny Dniepr22. W tym czasie
możemy wyróżnić jednostki archeologiczne funkcjonujące na tych terenach, identyfikowane
z horyzontem wczesnosłowiańskim, do których zalicza się w głównej mierze kulturę praską
i pieńkowską23 oraz pokrewne z nimi kultury Kołoczyn i Bancerowszczyzna-Tuszemla24.
Genezy tych kultur należy doszukiwać się w kulturze kijowskiej oraz późnych grupach zarubinieckich, które w III–IV w. zamieszkiwały szeroki obszar między Dunajem i Morzem
Czarnym, sięgając Bałtyku25. Zbieżność terytorialna oraz ciągłość chronologiczna, jak również w pewnej mierze typologiczna, tych zjawisk upoważnia nas do doszukiwania się poprzedników Słowian na terenach wschodnioeuropejskich strefy leśnej26. Umożliwia również
przeprowadzenie hipotetycznej korelacji ze źródłami pisanymi, wskazującej, iż kulturze
praskiej odpowiadałby etnonim Sklawinów, kulturze pieńkowskiej – Antów, zaś Wenetowie
reprezentowali by kulturę Kołoczyn27.
W materiale archeologicznym rysują się bardzo wyraźne zbieżności między wymienionymi kulturami, a kulturą słowiańską, obserwowaną w trakcie jej ekspansji w VI–VII w.28,
dostrzegalne m.in. w:
a) przewadze zespołów ceramicznych o chropowatych naczyniach garnkowatych;
b) małej różnorodności form naczyń, szczególnie widocznej w konfrontacji z zestawami
ceramicznymi innych kultur, jak choćby najbliższej terytorialnie kultury
czerniachowskiej;
c) nieznajomości koła garncarskiego, powszechnie używanego na terenach ościennych
kultury czerniachowskiej i przeworskiej;
d) dominacji niewielkiej wielkości osad otwartych, lokalizowanych najczęściej na
terasach nadrzecznych lub w dolinach rzek;
e) typie domostw tj. niewielkich rozmiarów kwadratowych półziemiankach;
f) w ciałopalnym bezpopielnicowym obrządku pogrzebowych wraz z jego ubogim
wyposażeniem.
W świetle teorii allochtonicznej kolebka Słowian znajduję się na terenach od podnóży
wschodnich Karpat, aż po Prypeć i na lewobrzeżu środkowego Dniepru29. Z terenów tych
21 J o r d a n e s, Getica, 34-35, [w:] E. Z w o l s k i, Kasjodor i Jordanes. Historia gocka czyli scytyjska Europa, Lublin
1984, s. 96, 111.
22 M. P a r c z e w s k i, Podstawy lokalizacji pierwotnych siedzib Słowian, [w:] Archeologia o początkach Słowian...,
s. 70.
23 K. G o d ł o w s k i, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 20.
24 M. P a r c z e w s k i, Podstawy lokalizacji pierwotnych siedzib..., s. 70.
25 K. G o d ł o w s k i, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 21.
26 Ibidem, s. 25.
27 M. P a r c z e w s k i, Podstawy lokalizacji pierwotnych siedzib..., s. 69.
28 K. G o d ł o w s k i, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 10, 21.
29 Ibidem, s. 20.
15
rozpoczęła się również ich migracja, wpisująca się w wielki ruch ludnościowy schyłku starożytności, zapoczątkowany przybyciem Hunów do Europy30.
Najwcześniejsze, bo datowane już na pierwszą połowę V w., znaleziska archeologiczne
świadczące o migracji pochodzą z terenów Podola i północnej Bukowiny (górnego dorzecza Prutu, Dniestru i Bohu)31. Związane są z ekspansją kultury pieńkowskiej na tereny dotychczas zajmowane przez kulturę czerniachowską, której kres w 375 r. przyniósł najazd
koczowniczych Hunów32. Niewykluczone, że w tym czasie doszło za sprawą kontaktów
z grupami post-czerniachowskimi do asymilacji przez kulturę pieńkowską ceramiki o garnkowatych formach i esowatym profilu, określanej mianem „ceramiki typu praskiego”33.
Obserwacja dalszej ekspansji na tereny południowe i zachodnie jest ograniczona możliwością dokładnego datowania znalezisk archeologicznych. Za najbardziej reprezentatywny
w tej mierze uważany jest obrządek pogrzebowy, będący zarazem jednym z najważniejszych
wyznaczników odrębności kulturowej, oddający możliwą odrębność etniczną34. Jednakże
charakterystyczny dla wczesnej kultury Słowian ciałopalny obrządek pogrzebowy35 ogranicza te możliwości. Brak jest również dobrze datowanych form przewodnich, na podstawie
których można byłoby dokonać uściślenia chronologii. Pośrednio o przemieszczaniu się
Słowian można wnioskować na podstawie dobrze udokumentowanych faz zaniku poszczególnych kultur, których tereny zajmują kultury praska i pieńkowska36.
Wiek V to czas gwałtownej destabilizacji oraz załamania się części funkcjonujących kultur archeologicznych. Proces ten ominął tereny kultur bałtyjskich oraz europejskiej strefy
leśnej, jednak z całą siłą ogarnął tereny od stepów nadczarnomorskich po dorzecze Łaby.
Bezpośrednio pod naporem koczowników jeszcze pod koniec IV w. upadła kultura czerniachowska, a jej los (choć nie w wyniku bezpośredniego oddziaływania Hunów) podzieliły
najbardziej dominujące w tej części Europy kultury wielbarska i przeworska37.
Siedziby obydwu znajdowały się głównie na terenach obecnych ziem polskich. Naturalna
granica w okresie późnorzymskim przebiegała na środkowej Wiśle, od której na zachód
rozciągały się siedziby kultury przeworskiej, zaś na wschód – kultury wielbarskiej38. Na
przełomie IV i V w. możemy dostrzec znaczne załamanie struktur osadniczych na Mazowszu i Podlasiu39, co nie oznacza definitywnego zaniku kultury wielbarskiej, odzwierciedla
jednak postępujący regres demograficzny. Podobnie rzecz ma się na ludnych do tej pory
terenach Małopolski i Śląska, zajmowanych przez kulturę przeworską. Zmniejsza się ilość
osad i cmentarzysk, a za ostateczną cezurę czasową załamania osadnictwa możemy przyjąć
M. M ą c z y ń s k a, Wędrówki ludów. Historia niespokojnej epoki IV i V w., Warszawa – Kraków 1996, passim.
K. G o d ł o w s k i, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 19.
32 I d e m, Spór o Słowian..., s. 75.
33 I d e m, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 25-26.
34 H. Z o l l-Ad a m i k o w a, Wczesnośredniowieczny obrządek pogrzebowy a zróżnicowanie etniczne na pograniczu
polsko-ruskim, [w:] Początki sąsiedztwa. Pogranicze etniczne polsko-rusko-słowackie w średniowieczu. Materiały z konferencji –
Rzeszów 9–11 V 1995 r., red. M. P a r c z e w s k i, M. C z o p e k, Rzeszów 1996, s. 81.
35 E a d e m, W kwestii genezy słowiańskich praktyk pogrzebowych, [w:] Miscellanea archaeologica Thaddaeo Malinowski
dedicata, red. F. R o ż n o w s k i, Słupsk 1993, s. 377.
36 K. G o d ł o w s k i, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 28.
37 I d e m, Przemiany kulturowe i osadnicze w południowej i środkowej Polsce w młodszym okresie przedrzymskim
i w okresie rzymskim, „Prace Komisji Archeologicznej PAN. Odział w Krakowie”, vol. 23 (1985), s. 123.
38 I d e m, Ziemie polskie w okresie wędrówek ludów. Problem pierwotnych siedzib Słowian, „Barbaricum”, vol. 1
(1989), s. 23.
39 A. K o k o w s k i, Goci. Od Skandzy do Campi Gothorum (od Skandynawii do Półwyspu Iberyskiego), Warszawa
2008, s. 193.
30
31
16
pierwszą połowę V w. na Śląsku oraz drugą połowę V w. w Małopolsce. Do końca V w.
lub początków VI w. funkcjonuje jeszcze enklawa w Polsce środkowej40. Najdłużej, bo do
pierwszych dziesięcioleci VI w. trwa związane z okresem wpływów rzymskich osadnictwo
na Pomorzu41.
Ważne jest ustalenie momentu przybycia Słowian na ziemie polskie. Najwcześniejszy
dobrze datowany materiał zabytkowy pochodzić może już z drugiej połowy V w. z terenów
Małopolski, Mazowsza, Śląska, zachodniej Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej, przy czym największy przyrost materiału wczesnosłowiańskiego przypada na przełom VI/VII w. i pierwszą połowę VII w.42 Brak jest jednak materiałów, świadczących o równoczesnej obecności
przedstawicieli obydwu etnosów na danym terenie43. Przytaczane niekiedy przykłady takich
równoczasowych osad, np. Złota, st. 3 pow. Sandomierz44, w świetle nowych ustaleń zostały zanegowane45. Wyjątek stanowią tu tereny północno-wschodniej Polski, na których nie
obserwujemy zaniku kultury okresu rzymskiego, a które w VI–VII w. zajęte zostały przez
grupę olsztyńską kultury zachodniobałtyjskiej, w ramach której dochodziło do kontaktów
z ludnością słowiańską46. Stanowi to jednak wciąż różnicę ok. 100–150 lat od zaniku poprzednich kultur do przybycia Słowian na inne tereny.
Konfrontacja sytuacji archeologicznej z przekazami Prokopiusza z Cezarei, opisującego
rozległe pustki, które musieli przebyć Herulowie w 512 r. po przejściu „w poprzek przez
wszystkie ludy Sklawinów”47 w rejonie Kotliny Karpackiej i świadectwa trzech jeńców bizantyjskich o obecności Słowian nad Bałtykiem w końcu VI w.48, upoważnia do wskazania
na problem tzw. pustki osadniczej, pomiędzy zanikiem kultur okresu rzymskiego, a przybyciem Słowian. Sytuacja ta nie wyklucza pozostania pewnych, lecz niewielkich grup związanych z przemijającymi kulturami, jednak sądzić należy, że resztki tej ludności zostały szybko
wchłonięte przez słowiańskich przybyszów49.
Powyższe wnioski przeczą głównej tezie zwolenników autochtonizmu Słowian, mówiącej o ciągłości etnicznej pomiędzy schyłkiem starożytności a wczesnym średniowieczem.
Zasadnicze różnice w materiale archeologicznym (wytwórczości ceramicznej, obrządku
pogrzebowym, budownictwie, rzemiośle metalowym) przeczą takiej interpretacji50. Nie
upoważnia do jej utrzymania wysuwany argument o zbieżności niektórych form ceramicznych (garnkowatych o brzuścu jajowatym i dwustożkowym, mis, czarek itp.), podobnym
M. M ą c z y ń s k a, Zanik kultury przeworskiej, [w:] Archeologia o początkach Słowian..., s. 158-159.
K. G o d ł o w s k i, Okres wędrówek ludów na Pomorzu, „Pomorania Antiqua”, vol. 10 (1981), s. 118.
42 M. P a r c z e w s k i, Najstarsza faza kultury wczesnosłowiańskiej w Polsce, Kraków 1988, s. 53.
43 M. B r z o s t o w i c z, Elementy kultur okresu rzymskiego w zespołach wczesnośredniowiecznych północno-zachodniej
Polski, „Slavia Antiqua”, vol. 34 (1994), s. 43-76.
44 K. J a ż d ż e w s k i, Uwagi o chronologii ceramiki zachodniosłowiańskiej z wczesnego średniowiecza, „Przegląd
Archeologiczny”, vol. 10 (1958), s. 164.
45 A. U r b a n i a k, Osada kultury przeworskiej i kultury wczesnosłowiańskiej na stanowisku 3 w Złotej, powiat
Sandomierz, „Monografie Instytutu Archeologii UŁ”, vol. 6 (2008), s. 90.
46 J. O k u l i c z, Problem ceramiki typu praskiego w grupie olsztyńskiej kultury zachodniobałtyjskiej (VI–VII w. n.e.),
„Pomorania Antiqua”, vol. 13 (1988), s. 125; W. W r ó b l e w s k i, T. N o w a k i e w i c z, Ceramika „pruska”
i „słowiańska” we wczesnośredniowiecznej Galindii, [w:] Słowianie i ich sąsiedzi we wczesnym średniowieczu, red.
M. D u l i n i c z, Warszawa – Lublin 2003, s. 169.
47 P r o k o p i u s z z C e z a r e i, De bello Gothico, II, 15, s. 64.
48 T e o f y l a k t S i m o k a t t a, Historia, VI, 2, 10-16, red. M. P l e z i a, [w:] Greckie i łacińskie źródła...,
s. 102-103.
49 M. M ą c z y ń s k a, O etnogenezie Słowian, [w:] Polska na przełomie I i II tys. Materiały Sesji Stowarzyszenia
Historyków Sztuki, red. S. S k i b i ń s k i, Poznań 2001, s. 22.
50 M. M ą c z y ń s k a, O dwóch modelach kulturowych..., s. 71-72.
40
41
17
sposobie przyrządzania masy ceramicznej lub wyrobów metalowych (radlic, kroju do radeł,
sierpów, młotów, toporów, okuć łopat, noży, itp.)51, ponieważ wszystkie wymienione formy
przedmiotów uwarunkowane są względami funkcjonalnymi i w przeważającej ilości powtarzają się na bardzo rozległych obszarach, niezależnie od chronologii czy kultury52.
Na temat ekspansji Słowian na tereny Kotliny Karpackiej niewiele można powiedzieć na
podstawie źródeł pisanych. Pośrednio o sytuacji w tym regionie informują te z nich, które
nie wymieniają udziału Słowian w konflikcie longobardzko-gepidzkim przed 568 r.53 Brak
jest również materiałów archeologicznych, pochodzących z terenów Słowacji, a datowanych
na VI w., lecz można liczyć się z obecnością grup wczesnosłowiańskich na tym terenie
w tym stuleciu, ze względu na osiedlenie się grup słowiańskich już w pierwszej połowie
VI w. w niedalekich regionach nad górną Cisą i na obszarze obecnej Ukrainy Zakarpackiej54. Przekazy pisane wskazują, że przekroczenie linii Dunaju przez Słowian nastąpiło przy
okazji współdziałania z Awarami w trakcie najazdów na Cesarstwo Bizantyjskie55. Metrykę
obecności Słowian na południe od Dunaju w VI–VII w. potwierdzają archeologiczne ślady
w postaci przede wszystkim ceramiki typu pieńkowskiego i praskiego oraz charakterystycznych fibuli palczastych. W tym też okresie należy się już liczyć ze stałym przenikaniem
i osadnictwem Słowian na Półwyspie Bałkańskim56.
Od momentu opublikowania pracy na temat wschodnich siedzib Słowian słuszność tej
koncepcji była poddawana w wątpliwość. Należy jednak stwierdzić, iż z perspektywy przeszło 30 lat, na gruncie archeologii, tezy K. Godłowskiego utrzymały swoją pełną zasadność.
Rozliczne późniejsze badania źródłoznawcze w różnych regionach Słowiańszczyzny nad
tym zagadnieniem potwierdziły wnioski polskiego badacza. O słuszności powyższych hipotez świadczy również niewielka krytyka ze strony środowiska archeologicznego, która – jeśli
do niej dochodzi – często nie polemizuje z materiałem źródłowym (jego datowaniem, rozprzestrzenieniem), a co za tym idzie – z wnioskami wypływającymi z jego analizy, skupiając
się na podaniu w wątpliwość możliwości dociekań etnicznych na gruncie archeologii57 lub
stosując tzw. „luz metodologiczny”58, zniekształcając teorię allochtoniczną59, lub też skupiając się na krytyce personalnej oponentów60. Jedynie niewielka grupa archeologów wciąż jest
sceptycznie nastawiona, jej obiekcje wynikają jednak bardziej z przekonań, jak w przypadku
L. Leciejewicza: „słowiańscy mieszkańcy ziem polskich we wczesnym średniowieczu nawiązują zbyt wiernie do dorobku swych poprzedników w tej części antycznego barbaricum, by
nie mówić o rodzimych korzeniach ich kultury”61.
K. J a ż d ż e w s k i, Jak patrzeć na zasiedlenie i na rozprzestrzenienie..., s. 209.
K. G o d ł o w s k i, W sprawie lokalizacji siedzib Słowian przed ich wielką wędrówką w V–VII w., „Prace
i Materiały Muzeum Archeologicznego w Łodzi. Seria Archeologiczna”, vol. 30 (1983), s. 367.
53 P a w e ł D i a k o n, Historia Longobardów, I, 27, red. I. L e w a n d o w s k i, [w:] Historia rzymska. Historia
Longobardów, Warszawa 1995; K. G o d ł o w s k i, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 50.
54 I d e m, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 52-53.
55 H. Ł o w m i a ń s k i, Początki Polski..., t. 2, Warszawa 1963, s. 404-408.
56 Z. K u r n a t o w s k a, Słowianie Południowi, [w:] Wędrówka i etnogeneza w starożytności i średniowieczu, red.
M. S a l a m o n, J. S t r z e l c z y k, Kraków 2004, s. 206-207.
57 H. M a m z e r, Problem etniczny w archeologii, „Slavia Antiqua”, vol. 40 (1999), s. 169-201.
58 M. P a r c z e w s k i, Współczesne poglądy w sprawie etnogenezy oraz wielkiej wędrówki Słowian, [w:] Wędrówka
i etnogeneza w starożytności..., s. 200.
59 P. U r b a ń c z y k, Władza i polityka we wczesnym średniowieczu, Wrocław 2000, passim.
60 W. N o w a k o w s k i, Telegraf bez drutu – powracający problem pochodzenia Słowian, [w:] Cień Światowita...,
s. 173-199.
61 L. L e c i e j e w i c z, Starożytna spuścizna kulturowa na ziemiach polskich w początkach średniowiecza, [w:] Opera
selecta. Z dziejów kultury średniowiecznej Polski i Europy, Wrocław 2006, s. 36.
51
52
18
Teoria allochtoniczna jest również krytykowana przez część przedstawicieli innych nauk,
do których w głównej mierze zaliczają się antropolodzy i językoznawcy, biorący udział
w dyskusji nad początkami kultury słowiańskiej.
Czyniona przez część antropologów analiza szczątków kostnych, związanych z ludnością
okresu rzymskiego i wczesnego średniowiecza z terenów Słowiańszczyzny, dowiodła licznych związków cech morfologicznych między obiema populacjami. Cechy te miały świadczyć o ciągłości genetycznej między ludnością zamieszkującą w obydwu okresach ziemie
między Odrą a Wisłą, przy wyraźnym braku dyskontynuacji osadniczej na tych terenach62.
Mówiąc o zasiedziałości Słowian na tych terenach na podstawie postulowanego braku
zbieżności między ludnością skandynawską a przedstawicielami germańskiej kultury wielbarskiej, badacze ci wykluczają ich obecność na tych terenach63 i to wbrew ustaleniom historycznym i archeologicznym. Zarazem niektórzy badacze nie tylko dostrzegają ciągłość
w obrębie interesującego nas okresu, ale wprost wywodzą ludność wczesnosłowiańską z ugrupowań wczesnoneolitycznych64.
Słabą stroną tego rodzaju wniosków jest dobór materiału badawczego65, zbyt skromnego
pod względem ilościowym, narażonego na niereprezentatywność, np. zestawienie kości
pochodzących z okresu rzymskiego z materiałami z X–XIII w., a nawet z XIV–XVIII w.,
tworzące kilkusetletnią lukę w podstawach wnioskowania66. Z drugiej strony niektórzy badacze dostrzegają różnice morfologiczne między daną ludnością, jednakże dystansują się od
jednoznacznych i kategorycznych sądów, wskazując na brak wyraźnych przyczyn zaistniałego rezultatu, dopuszczając zróżnicowanie terytorialne badanego materiału67. Tak duże rozbieżności w analizie tych samych materiałów muszą zwrócić uwagę na elementarną kwestię
skuteczności wnioskowania wyłącznie w oparciu o badania antropologiczne, które obecnie
nie wyjaśniają etnogenezy ludów Europy, w tym Słowian, zadowalająco68.
Próby lokalizacji siedzib Słowian w szerokim pasie od Odry po Dniestr czynione na
gruncie paleodemografii69 również nie przyniosły pożądanych efektów70. Wskazując na
wysoki odsetek ludności słowiańskiej w kontekście jej późniejszej migracji, opierają się jednak na zbyt dużej ilości niepewnych danych i czysto teoretycznych założeniach, dotyczących gęstości zaludnienia, nie uwzględniając licznych mechanizmów rządzących rozwojem
populacji w trakcie gwałtownej migracji71.
J. P i o n t e k, B. I w a n e k, S. S e g e d a, Antropologia o pochodzeniu Słowian, „Monografie Instytutu
Antropologii UAM”, vol. 12 (2008), s. 78; R. D ą b r o w s k i, Populacje ludzkie z dorzecza Odry i Wisły w okresie
wpływów rzymskich i we wczesnym średniowieczu, Poznań 2007, s. 89.
63 J. P i o n t e k, Etnogeneza Słowian w świetle nowych badań antropologicznych, „Slavia Antiqua”, vol. 47 (2006),
s. 177.
64 S. S e g e d a, Najstarsze słowiańskie materiały antropologiczne. Wstęp do problematyki. Przez pradzieje i wczesne
średniowiecze. Księga jubileuszowa na 75. urodziny doc. dr J. Gurby, red. J. L i b e r a, A. Z a k o ś c i e l n a, Lublin 2004,
s. 286.
65 Etnogeneza Słowian. Rzeczywistość badawcza – emocje – odbiór społeczny, [w:] Cień Światowita..., s. 132-134.
66 M. D u l i n i c z, Antropologia fizyczna, archeologia, etnogeneza Słowian, „Archeologia Polski”, vol. 53 (2008),
z. 1, s. 124-125.
67 H. S t o l a r c z y k, W. L o r k i e w i c z, Wysokość ciała ludności terytorium Polski od neolitu do współczesności, [w:]
Miscellanea archaeologica..., s. 329.
68 A. M a l i n o w s k i, Problemy stosowania badań antropologicznych w archeologii, [w:] ibidem, s. 257.
69 S. K u r n a t o w s k i, Nowsze teorie na temat pierwotnych siedzib Słowian w świetle analizy paleodemograficznej,
„Slavia Antiqua”, vol. 24 (1977), s. 17-38; J. P i o n t e k, Zastosowanie modelu paleodemograficznego do rekonstrukcji
historycznego procesu etnogenezy Słowian, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Archaeologica”, vol. 16 (1992), s. 285.
70 E. P i a s e c k i, Cmentarzyska w aspekcie demograficznym, „Przegląd Archeologiczny”, vol. 37 (1990), s. 5-51.
71 K. G o d ł o w s k i, Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia..., s. 6.; M. D u l i n i c z, op. cit., s. 115-117.
62
19
Obecnie jednak najbardziej krytyczny głos w stosunku do koncepcji allochtonicznej zabiera językoznawstwo. Nauka ta, operując reliktami językowymi, poddaje je komplementarnej analizie, mającej doprowadzić do wykazania zbieżności lub jej braku z późniejszym
językiem danego etnosu. Ewentualne analogie w tym ujęciu stają się podstawą do uznania
danej grupy za kontynuatorów określonej zbiorowości ludzkiej z przeszłości. W ciągu przeszło pół wieku badań zaproponowano wiele wzajemnie wykluczających się teorii językowych, które w różnych ujęciach lokalizują pierwotne siedziby Słowian w szerokim pasie
środkowo-wschodniej Europy72. Najbardziej radykalne koncepcje, na podstawie dociekań
językowych, jednoznacznie lokalizują praojczyznę Słowian na ziemiach polskich73, odmawiając jednocześnie zasadności archeologicznej teorii o allochtonizmie Słowian74, używając
argumentów językowych i to mimo iż znaczna część środowiska zanegowała zasadność
stosowanych przez nich metod75.
Abstrahując od krytyki ze strony innych dyscyplin naukowych warto zauważyć, że sama
teoria allochtoniczna jest atrakcyjna ze względu na możliwość interdyscyplinarnego spojrzenia na zagadnienie historyczne. Na skutek korelacji źródeł pisanych z materiałem archeologicznym dochodzimy do ustalenia miejsca pierwotnych siedzib Słowian, tj. dorzecza
Prypeci i lewobrzeża środkowego Dniepru. Pozwala to na ustalenie konkretnego momentu
(III–V w.) uformowania się kultury wczesnosłowiańskiej, identyfikowanej przez archeologię
jako kultury: praska, pieńkowska oraz pokrewne im kultury Kołoczyn i Bancerowszczyzna–
Tuszemla. Ustalenia te wyłączają z terenów krystalizacji słowiańskiego etnosu ziemie między Odrą a Wisłą, które nie dostarczyły odpowiednich argumentów, pozwalających na przyjęcie takiej optyki. W świetle przytoczonych argumentów należy uznać, wysuniętą przez
K. Godłowskiego, teorię lokalizującą pierwotne siedziby Słowian we wschodniej Europie za
komplementarne i jak do tej pory bezkonkurencyjne wytłumaczenie miejsca, z którego
wywodzą się Słowianie76.
72 K. M i o d o w i c z, Współczesne koncepcje lokalizacji pierwotnych siedzib Słowian. Dane językoznawcze, „Zeszyty
Naukowe UJ. Prace Etnograficzne”, vol. 19 (1984), s. 7-49.
73 W. M a ń c z a k, Praojczyzna Słowian, Wrocław – Warszawa 1981, s. 127.
74 I d e m, Przedhistoryczne migracje Słowian i pochodzenie języka staro-cerkiewno-słowiańskiego, „Rozprawy Wydziału
Filologicznego PAU”, vol. 75 (2004), s. 36-41.
75 H. P o p o w s k a-Ta b o r s k a, op. cit., s. 34-35.
76 M. P a r c z e w s k i, Badania nad kulturą wczesnosłowiańską, [w:] Archeologia i prahistoria polska w ostatnim
półwieczu, red. M. K o b u s i e w i c z, S. K u r n a t o w s k i, Poznań 2000, s. 413-421.
20
ANEKS*
Mapa nr 1: Mapa etniczna Europy Środkowej i Wschodniej w połowie VI w. w świetle źródeł pisanych
a) północna granica Cesarstwa Bizantyńskiego
b) przypuszczalny szlak wędrówki Herulów
Mapa nr 2: Rozmieszczenie kultur archeologicznych w początkach VI w. na w/w obszarze
a)
b)
c)
d)
e)
f)
g)
h)
i)
j)
k)
kultura praska
kultura pieńkowska
kultura Kołoczyn
kultura Bancerowszczyzna–Tuszemla
kultura moszczińska
kultura merowińskich cmentarzysk rzędowych i inne współczesne cmentarzyska szkieletowe
datowane w sposób pewny na V w. stanowiska archeologiczne, należące do kultury
wczesnosłowiańskiej niewątpliwie (1–8) lub z wysokim prawdopodobieństwem (9–17)
zasięg kultury kijowskiej w IV w.
zasięg kultury bałtyjskiej
granica strefy leśnostepowej
północna granica strefy leśnej
* Mapy opracowano w oparciu o publikację: M. P a r c z e w s k i, Najstarsza faza kultury wczesnosłowiańskiej
w Polsce, Kraków 1988.
21
Izabella Goldstein
Akademia Muzyczna im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi
Piotr Goldstein
The University of Manchester
WPŁYWY ORIENTALNE W MUZYCE ŻYDÓW ASZKENAZYJSKICH1
Artykuł ten składa się z trzech części: pierwsza dotyczy teorii migracji Żydów w diasporze, druga – elementów charakterystycznych muzyki orientalnej, w trzeciej natomiast pokazujemy, jak niektóre z tych elementów przeniknęły do muzyki aszkenazyjskiej. Może to
potwierdzać tezę, iż muzyka Żydów środkowo i wschodnioeuropejskich miała pierwotnie
typowo orientalny charakter.
Migracje
Żydów zamieszkałych na terenach Polski, Litwy oraz wśród naszych wschodnich sąsiadów zalicza się, w ogromnej większości, do grupy Żydów aszkenazyjskich. Słowo aszkenaz,
pochodzenia biblijnego, we wczesnośredniowiecznych tekstach było tłumaczone jako
„Germania” i od tej pory mówi się, że oznacza kraje niemieckie. Stąd częste przekonanie, że
Żydzi po zburzeniu drugiej świątyni Jerozolimskiej w 70 r. n.e. ruszyli najpierw na zachód,
na pewien czas osiedlili się w Italii i południowej Francji, a następnie część z nich ruszyła na
Półwysep Iberyjski, czyli do Sefaradu, a część na tereny dzisiejszych Niemiec, czyli do Aszkenazu. W kolejnych stuleciach, najczęściej na skutek wypędzeń i prześladowań, Żydzi
przemieszczali się głównie na wschód – Sefardyjczycy na Bałkany i do Turcji, Aszkenazyjczycy do Polski i dalej. Taki jest obraz uproszczony (choć nie kompletnie fałszywy) żydowskich migracji w Europie. Niemniej dla zrozumienia kultury aszkenazyjskich Żydów słowiańskich (nazywanych czasami Żydami aszkenazyjskimi wschodnimi) warto spojrzeć na
sprawę migracji bardziej szczegółowo.
Pierwsze sprostowanie musi dotyczyć już momentu opuszczenia ziemi Izraela – po zburzeniu drugiej świątyni, choć tak naprawdę również po zburzeniu pierwszej (po którym
nastąpiła tzw. Niewola Babilońska). Wbrew intuicji i nieco stereotypowemu przekonaniu, że
Żydzi trzymają się razem, Żydzi razem wcale się nie trzymali i migrowali we wszystkich
możliwych kierunkach. Żywym dowodem są zachowujące prastare tradycje i oderwane
niejako od reszty żydowskiego świata społeczności żydowskie w Azji i Afryce, jak np. Żydzi
południowoindyjscy, etiopscy czy Żydzi jemeńscy, będący we współczesnym Izraelu uosobieniem biblijnej autentyczności – mówiący najbardziej biblijnym hebrajskim, śpiewający
najbardziej biblijne melodie, itd.
Wracając na tereny północnosłowiańskie – według bardziej szczegółowych badań,
pierwszymi żydowskimi przybyszami na te ziemie byli nie Żydzi niemieccy, lecz Żydzi
orientalni z Persji i Kaukazu (tzw. Mizrahi) oraz potomkowie Żydów, zamieszkujących
greckie kolonie na wybrzeżach Morza Czarnego. Osiedlali się tu również Żydzi krymscy
1 Artykuł ten, w zmienionej formie, stał się częścią pracy magisterskiej Izabelli Goldstein pt. Chazanut – śpiew
operowy w żydowskiej muzyce liturgicznej, obronionej w Akademii Muzycznej im. G. i K. Bacewiczów w Łodzi
w kwietniu 2010 r.
23
oraz do pewnego stopnia tatarscy Chazarowie, którzy przyjęli judaizm i z czasem zmieszali
się z ludnością żydowską wschodniej Europy2. Mieszkający tu Żydzi posługiwali się na ogół
językami tatarskimi bądź słowiańskimi3 (w tym żydo-słowiańskim językiem knaan, który
odnajdujemy na monetach Mieszka III). Dopiero później, zwłaszcza od XIV w., gdy na
tereny te zaczęli napływać Żydzi niemieccy, lokalne języki zostały wyparte przez dialekt
przybyszów, uważany za historyczną podstawę języka jidysz. Co istotne, według badaczy,
swego rodzaju wyparcie kultury lokalnej przez kulturę napływową nie nastąpiło na skutek
przeważającej liczby nowoprzybyłych, lecz ze względu na ich lepsze religijne i „ogólnożydowskie” wykształcenie, dzięki któremu mogli oni stać się nauczycielami i duchowymi
przywódcami gospodarzy. Przekazywane nauki obejmowały również tradycyjne melodie,
a zwłaszcza melodie używane w muzyce liturgicznej.
Tu należy dodać, że muzyka Żydów niemieckich była w tym czasie mocno zgermanizowana i według historyków muzyki była na skraju utraty swojego wyjątkowego „żydowskiego
charakteru”4. Dobrym przykładem może być, pochodzący właśnie z tego obszaru i czasu,
znany chanukowy hymn Maoz Cur, charakterem przypominający kolędę5.
A jak modlili się Żydzi północnosłowiańscy przed przybyciem swoich rodaków z zachodu? Nie ma żadnych zachowanych źródeł, lecz można założyć, iż mieli oni swoją własną
tradycję śpiewu synagogalnego i miał on charakter orientalny6.
Śpiew orientalny
Po pierwsze: muzyka orientalna opiera się na wzorcach melodycznych nazywanych
z arabskiego maqam, składających się z różnych motywów7 wewnątrz skali. Motywy te posiadają różne funkcje. Wyróżniamy motywy rozpoczynające, kończące, łączące
i oddzielające. Melodie opierają się na maqamach (czyli wyżej wspomnianych wzorcach),
układanych według uznania i pomysłu kompozytora. Ilość kombinacji jest ograniczona. Po
drugie: muzyka orientalna wykorzystuje system ćwierćtonowy. Oznacza to podział oktawy
na 24 ćwierćtony w odróżnieniu od europejskiego systemu 12-półtonowego. Zdarzają się
również melodie, których skala składa się tylko z ośmiu dźwięków. Natomiast piosenki
ludowe budowane są zazwyczaj zaledwie z trzech do pięciu dźwięków. Po trzecie: muzyka
orientalna posiada rytm nieregularny, mówi się o niej, że jest arytmiczna. Najczęściej wykonawca śpiewa a cappella, czyli solo lub z akompaniamentem jednego, ewentualnie dwóch
instrumentów. Akompaniator wykonuje wariacje melodii śpiewanej przez solistę. Warto
również zauważyć, iż muzyka orientalna jest przede wszystkim muzyką wokalną. Muzyka
instrumentalna pełni rolę wyłącznie towarzyszącą, ubarwiającą i ubogacającą śpiew. Gra na
instrumentach nie jest uważana za sztukę samą w sobie. Kolejną istotną cechą wyróżniającą
śpiew orientalny jest mocno ograniczona harmonia w zachodnim tego słowa znaczeniu.
Ewentualny akompaniament dubluje melodię. Niekiedy poprzedza ją lub następuje tuż po
niej. Wykonawcy muzyki orientalnej stosują w sposób mistrzowski ornamenty, które nadają
melodiom żywy charakter. Długie nuty są ozdabiane na różne sposoby – ornamentami lub
2 A. Z. I d e l s o h n, The Features of the Jewish Sacred Folk Song in Eastern Europe, “Acta Musicologica”, vol. 4
(1932), s. 17.
3 Loc. cit.
4 A. Z. I d e l s o h n, Jewish Music. Its Historical Development, New York 1992, s. 182-183.
5 Ze względów technicznych Czytelnika odsyłamy do zasobów Internetu, np. serwisów YouTube czy
chabad.org. W tym przypadku angielska transkrypcja to: Maoz Tzur.
6 A. Z. I d e l s o h n, Jewish Music…, s. 183.
7 Motyw – składa się przynajmniej z dwóch dźwięków stanowiących pewnego rodzaju całość. Zazwyczaj na
melodię składa się kilka motywów.
24
tremolem. Ponadto w muzyce tej stosuje się improwizacje tworzone na tradycyjnych motywach. Do improwizacji przywiązuje się dużą wagę. Częste są recytatywy (fragmenty,
w których najważniejszy jest tekst, tzw. śpiewna mowa) oraz śpiew responsorialny (na
przemienny). Wiele utworów ma ludowy charakter i prostą formę składająca się z kilku fraz
o schemacie ronda a – b – a – c – a, gdzie a jest swego rodzaju refrenem, a części b i c to
zwrotki o różnych melodiach. Skala molowa, w zachodnioeuropejskiej muzyce utożsamiana
ze smutkiem, w muzyce orientalnej stanowi podstawę, na której są tworzone bardzo radosne melodie, podczas gdy na skali durowej, na Zachodzie kojarzonej z radością, komponuje
się często melodie bardzo poważne. Nastrój buduje przede wszystkim rytmiczna konstrukcja motywów. Oczywiście muzyka Żydów orientalnych również może być różna
w charakterze: wesoła, smutna, szybka, wolna, słodka czy mocna. Inny jest tylko sposób
wyrażania odczuć niż w muzyce europejskiej. Jeszcze jedną cechą, o której warto wspomnieć, jest nosowość czyli śpiewanie całkiem lub częściowo przez nos. Taki sposób śpiewania uważa się za niedopuszczalny w zachodnich kanonach muzycznego piękna, natomiast
w wielu tradycjach orientalnych jest on swego rodzaju standardem. Na zakończenie trzeba
dodać, iż muzyki orientalnej właściwie nie zapisuje się – jest przekazywana drogą ustną
z pokolenia na pokolenie – dokładnie tak, jak działo się to przez wiele wieków
w społecznościach żydowskich w środkowej i wschodniej Europie.
Elementy orientalne w muzyce Żydów aszkenazyjskich
Pisaliśmy wcześniej o orientalnym najprawdopodobniej, pierwotnym charakterze muzyki
liturgicznej Żydów północno-słowiańskich. Powiedzieliśmy, że pierwotne tradycje, w tym
tradycje muzyczne, zostały tu zdominowane przez tradycje zachodnie. Niemniej lokalna
muzyka żydowska zachowała wiele elementów typowo orientalnych.
Można tu wymienić:
1. wykorzystywanie skal – ogromna większość aszkenazyjskich melodii, zwłaszcza liturgicznych, opiera się na jednej z czterech skal, z których dwie mają rodowód orientalny;
2. arytmiczność – często prosta forma, składająca się z kilku powtarzających się fraz;
3. wyjątkowo częste, zwłaszcza w muzyce synagogalnej, recytatywy;
4. mała rola akompaniamentu;
5. akompaniament wokalny dublujący melodię, następujący chwilę wcześniej bądź później – jest to szczególnie wyraźne w wielu synagogach ortodoksyjnych, w których pozorna „asynchronizacja” kongregacji może brzmieć dla „zachodniego ucha” jak chór
niesłyszących bądź co najmniej niezgranych osób;
6. przywiązanie do improwizacji opieranych na tradycyjnych motywach;
7. częste stosowanie śpiewu responsorialnego;
8. stosowanie ornamentów – ozdobników, melizmatów, koloratur.
Podsumowując: o współczesnym śpiewie Żydów aszkenazyjskich, czy to wschodnich
czy zachodnich, nie można powiedzieć, iż ma wyraźnie orientalny charakter. Niemniej muzyka Żydów aszkenazyjskich, zwłaszcza liturgiczna, jest różna od muzyki zachodnioeuropejskiej i można powiedzieć, że elementy nadające jej specyficzny charakter mają rodowód
orientalny. Zdaje się to potwierdzać tezę, że Żydzi pierwotnie zamieszkujący tereny ziem
północnych Słowian posiadali własną tradycję śpiewu synagogalnego, który miał charakter
orientalny. Co więcej, o ile przejęli oni język oraz wiele elementów kultury, w tym muzyki,
swoich zachodnich rodaków, można powiedzieć, że znacząco wpłynęli na ich muzykę,
przez co odzyskała ona swój żydowski, pierwotnie orientalny charakter.
25
Sylwia Karolak
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
APOKRYF DLA MŁODSZEGO BRATA, KTÓREGO PRAPOCZĄTKI GINĄ
W NIEPAMIĘCI1. OPOWIEŚĆ O KRÓLU PÓL ISAACA BASHEVISA SINGERA
Legendarna władczyni Czech, założycielka Pragi, księżna Libusza już ok. 735 r.2 przepowiedziała, iż wnuk jej będzie miał możliwość przyjęcia na ziemię czeską „wielce uciemiężonego, małego narodu, który wyznaje wiarę w jedynego Boga”3. Wedle tej legendy Żydzi
przybyli do Pragi po dziesięciu latach tułaczki, do której zmusił ich najazd, jaki Wenedowie
zorganizowali na Litwę i okoliczne kraje. Gościwit, który przyjął utrudzonych wędrowców
oraz ofiarował im ziemie na lewym brzegu Wełtawy, był księciem pogańskim. Chrzest Czesi
przyjęli dopiero ok. 900 r. lub w 871 r.4 Żydzi wspierali dobrego pana podczas walk
z Niemcami, a także odparli czyniących szkody biczowników. Za swą wierność byli wielokrotnie hojnie nagradzani:
Gminie żydowskiej podarowano rozległy obszar (…) Później w pobliżu Żydowskiego Miasta przydzielono Żydom duży plac na cmentarz. Budowa Żydowskiego Miasta rozpoczęła się w 907 r. Pierwszym
rabinem praskiej gminy żydowskiej został Malchi. Urodził się on w Krakowie i był wielkim uczonym5.
V. V. Tomek tak tłumaczy „polskie korzenie” rabina:
Według późniejszych historyków czeskich, m.in. Vaclava Hajka z Libocan (zm. 1553 r.), autora Kroniki
czeskiej i Dawida Gansa (1541–1613), autora żydowskiej kroniki Cemach Dawid, na stałe Żydzi osiedlili się
w Pradze najprawdopodobniej dopiero w 995 r., a więc za panowania Bolesława Pobożnego. Wątpliwe
jest też, by przybyli do Pragi z Krakowa. Przypuszczalnie było odwrotnie: pierwsi Żydzi krakowscy byli
uciekinierami z Czech. Kronikarz Kosmas wspomina, że w wyniku pierwszej krucjaty część praskich Żydów zbiegła do Polski i na Węgry6.
Pierwsza krucjata rozpoczęła się w 1096 r. i trwała do 1099 r. Koniec XI w. byłby zatem
czasem, kiedy liczna grupa wyznawców judaizmu pojawiła się i osiadła w Krakowie. Gmina
żydowska istniała wówczas także w Przemyślu i jest to prawdopodobnie pierwszy przykład
żydowskiego osadnictwa na terenach Polski7. Nie ulega natomiast wątpliwości, że już wcześniej, bo na przełomie IX i X w. pierwsi Żydzi odwiedzali ziemie polskie. Mieli to być radanici, kupcy, pochodzący z Francji i Hiszpanii8. Handlowali przyprawami, bronią, futrami
oraz niewolnikami, których pozyskiwali na terenach Słowian, zaś sprzedawali głównie na
1 J. S z c z ę s n a, I. B. Singer, Opowieść o Królu Pól, „Gazeta Wyborcza”, http://wyborcza.pl/1,75517,1082955.
html [dostęp z dn. 19 III 2010].
2 Rok ten uznał za datę zgonu księżnej czeski kronikarz z XVI w. Vaclav Hajek z Libocan.
3 V. V. T o m e k, Przybycie Żydów do Pragi, [w:] i d e m, Praskie podania i legendy żydowskie, Warszawa 2008, s. 14.
4 Wszystkie informacje, dotyczące żydowskiego osadnictwa w Czechach, podaję za: V. V. T o m e k, op. cit.,
s. 14-19.
5 Ibidem, s. 17.
6 Loc. cit.
7 Historycy wnioskują tak na podstawie zapisków Jehudy ha-Kohena z Moguncji.
8 A. C a ł a, H. W ę g r z y n e k, G. Z a l e w s k a, Osadnictwo żydowskie w Polsce, [w:] Historia i kultura Żydów
polskich. Słownik, Warszawa 2000.
27
Wschodzie. Członkiem jednej z takich wypraw był Ibrahim ibn Jakub, który spisał relację
z podróży, którą w latach 965–966 odbył do krajów słowiańskich.
Bernard Weinryb, zajmujący się historią Żydów w Polsce, odkrył uderzające podobieństwo, łączące legendy o pochodzeniu i początku (origin) różnych diaspor żydowskich9. Po
pierwsze: Żydzi osiedlają się po raz pierwszy w danym regionie zwykle u zarania dziejów.
Po drugie: zostają przyjęci do danego kraju przez jego mieszkańców lub samych władców
z powodu korzyści, jakie mogą z tego osadnictwa wyniknąć. Po trzecie: Żydzi ratują region
od katastrofy – jest to ich wkład w dobro ogółu. Po czwarte: w odległej przeszłości Żydzi
cieszyli się równymi z pozostałymi ludźmi prawami, zaś pogorszenie ich sytuacji przyszło
później. Po piąte wreszcie: pierwsi żydowscy osadnicy przynieśli ze sobą ugruntowane już
tradycje, co zapewniało całej gminie wyznawców judaizmu prestiż i poważanie wobec nieukształtowanej tradycji miejscowej. Widać niezwykle wyraźnie, iż w schemat ten wpisuje się
z pewnością przytoczona na początku legenda czeska. Wkrótce okaże się, że śmiało można
weń umieścić także te powstałe w Polsce.
W podaniach żydowskich, dotyczących tego okresu, odnajdujemy następującą opowieść,
spisaną przez Dov-Ber Birkenthala:
Kiedy Żydzi przybyli na te tereny, Polska była krajem wyludnionym, pozbawionym atrakcyjnych towarów, złota i srebra. Przywieźli ze sobą wiele drobiazgów, ale i wiele skarbów. Osiągnęli porozumienie
z panami, z księciem i z radnymi Krakowa, ponieważ nie było w Polsce wówczas żadnego króla. Rządy
sprawowało czterech wojewodów, ci zaś przyjęli Żydów, pokazali im wszystko, a także pożyczyli od nich
30 mln w złocie… Postawili też warunek, by nowo przybyli zawsze nosili strój, w którym przybyli do
Polski. Tak pozostało aż do naszych czasów. W żaden sposób Żydzi nie mieszali się z poganami w tym
kraju: odrzucili nie tylko ich strój, ale i język10.
Piękna żydowska legenda wyjaśnia etymologię nazw plemienia Polan oraz stworzonego
przez nich państwa – Polski. Opisana sytuacja może dotyczyć wspomnianej na wstępie
ucieczki Żydów z Pragi do Krakowa w 1097–1098 r.:
I widział Izrael, jak ciągle powtarzają się jego cierpienia, jak mnożą się zakazy, wzmagają prześladowania,
jak wielka staje się niewola, jak z powodu panującego zła nieszczęście goni nieszczęście, jak mnożą się
akty wypędzenia i nie mógł już dłużej wytrzymać z powodu tych, którzy go nienawidzili. Wyszedł więc
na drogę, patrzył i pytał o ścieżki tego świata, która jest słuszna, którą powinien pójść, aby znaleźć
wreszcie spokój. Wtedy z nieba spadła kartka: „Idźcie do Polski!”
Poszli więc do Polski i ofiarowali królowi całą górę złota, a król przyjął ich z wielkimi honorami. Bóg
ulitował się nad nimi i pozwolił im zaznać łaski od króla i książąt (...) Istnieje jednak także przesłanka ku
temu, że Izrael zamieszkiwał w polskim kraju od pradawnych czasów i rozkwitał tam w uczoności i prawie. Gdy przybyli bowiem z królestwa Franków, znaleźli w Polsce las, którego drzewa były pokryte napisami, a na każdym drzewie był traktat z Talmudu. To las kawęczyński, który ciągnie się od Lublina.
Są też tacy, którzy wierzą, że również nazwa kraju pochodzi ze świętego źródła, z języka Izraela. Gdy
Izrael bowiem tam dotarł, powiedział: po-lin, co oznacza: „tu przenocuj!” I mieli na myśli: „tu chcemy
przenocować, zanim Bóg znowu pozwoli zebrać się rozproszonemu ludowi Izraela”.
Tak opowiadali nam nasi dziadkowie11.
Natomiast z pewnością najważniejszą i najpopularniejszą z legend jest ta, która mówi
o Abrahamie Prochowniku, pochodząca prawdopodobnie z XIII w. lub XIV w. (albo też
z XVIII w. lub XIX w. – zdania historyków są podzielone). Jak podaje Hayak Bar-Yitshak,
9 Tu i dalej ustalenia B. Weinryba referuję za: H. B a r-Yi t s h ak, Jewish Poland – legends of origin: ethnopoetics and
legendary chronicles, Wayne 2001, s. 27.
10 Cyt. za: H. B a r-Yi t s h a k, op. cit., s. 47.
11 S. J. A g n o n, A. E l i a s b e r g, Polen. Die Legende von der Ankunft, [w:] Das Buch von den polnischen Juden,
Berlin 1916, s. 3-8, http://www.izrael.badacz.org/zydzi_w_polsce/dzieje.html [dostęp z dn. 19 III 2010].
28
najstarsza zachowana jej wersja, zachowująca elementy ludowe, spisana została przez Hermana Sternberga w 1860 r.:
Po śmierci króla Popiela tron królewski w Polsce pozostawał pusty. Zebrani na zjeździe w Kruszwicy
elektorzy nie mogli dojść do porozumienia co do osoby następcy. Najstarsi spośród zebranych zasugerowali, by królem został ten, który pierwszy wejdzie w bramy miasta po nastaniu świtu. Czworo strażników ustawionych zostało w narożnikach mostu, wiodącego do miasta, z rozkazem stawienia się do raportu, jak tylko pojawi się pierwszy przechodzień.
Stało się tak, że tego dnia Żyd imieniem Abraham, handlujący prochem, spieszył do miasta o świcie.
Strażnicy powitali go uroczyście i zawiedli do miasta, gdzie ogłoszony został królem. Niespodziewanie
jednak Abraham odmówił przyjęcia proponowanej mu korony. Kiedy spostrzegł, że elektorzy trwają
uparcie przy swoim postanowieniu, poprosił o jeden dzień zwłoki, by mógł sprawę przemyśleć i poprosić Boga o radę. Stanowczo zakazał, by ktokolwiek przeszkadzał mu w rozmyślaniu i modlitwie.
Minęły dwa dni i dwie noce, a Abraham nie ukazywał się. Kiedy nie pojawił się także trzeciego dnia
o poranku, oczekujący stracili cierpliwość. Jeden z rolników – Piast zawołał głośno: „Bracia, nie możemy
kroczyć dalej tą drogą. Kraj nie może funkcjonować bez swego zwierzchnika i skoro Abraham nie przychodzi do nas, sam się po niego udam”. Parę zręcznych ruchów siekiery umożliwiło Piastowi wejście do
domu, w którym przebywał Abraham.
„Polacy” – powiedział Żyd wychodząc – „czy widzicie tego rolnika, Piasta? Wybierzcie go na króla.
Jest inteligentny. Dostrzegł, że kraj nie może zbyt długo funkcjonować w bezkrólewiu. Jest też dzielny,
bo nie przestrzegał mojego zakazu w trosce o dobro ziemi ojczystej. Oddajcie mu koronę i złóżcie podziękowania Bogu i Abrahamowi Prochownikowi”.
Tak to Piast obrany został królem12.
Tymczasem na gruncie polskim odnaleźć możemy jej o trzy lata młodszy (1857 r.), skrócony zapis w dziele Michała Czajkowskiego (Sadyka Paszy) Kozaczyzna w Turcyi:
Na dobitek pan Z…… powiada: że niedawno odkryli literaci, iż w Kruszwicy, jeszcze przed Piastem, był
obrany Królem Abraham prochownik Żyd; lecz że on na swojem miejscu Piasta dał Polakom – że dotąd
w Kruszwicy stoi dom Abrahamka; a dokumenta wszystkie są spisane po hebrajsku – i że stądby należało wnosić, ze jakiś Izraelita będzie znowu wybrany jednomyślnością, i da ze swojej ręki Polakom Króla13.
Tajemnicze sześć kropek, które pojawia się po literze „Z”, można łatwo uzupełnić. Janusz Tazbir stwierdza bowiem, że początek legendzie dał Roman Zmorski w szkicu Abraham Prochownik. Rodzinne podanie żydowskie, opublikowanym w 1854 r.14
Już na wstępie sięgnęłam po legendy, które jedynie uzupełniłam faktami, ponieważ
trudno o jakiekolwiek inne informacje na temat okresu, o którym historycy piszą, iż pozostaje ukryty wśród historycznych cieni. Również powieść, która stała się inspiracją do rozważań o żydowsko-polskich początkach, to historia bajeczna, osadzona w realiach „Polski
mitycznej, prahistorycznej krainy”15. Joanna Szczęsna pisze, że:
Nie trzeba być specjalistą od pradziejów Słowian, by stwierdzić, że puszczając swobodnie wodze wyobraźni, nie przejął się Singer żadnymi realiami czy archeologiczno-historycznymi ustaleniami. Powiem
więcej: zlekceważył je w sposób ostentacyjny16.
Jak wynika z informacji, które Chone Shmeruk otrzymał od samego Singera, podczas pisania Opowieści... jej autor korzystał ze Starej baśni Józefa Ignacego Kraszewskiego oraz
Cyt. za: H. B a r-Yi t s h a k, op. cit., s. 90-91. Tłumaczenie własne.
M. C z a j k o w s k i, Kozaczyzna w Turcyi. Dzieło w trzech częściach, Paryż 1857, s. 205. W całym tym
fragmencie zachowuję pisownię oryginału.
14 J. T a z b i r, Utkani z legendy, „Polityka”, nr 51 (2585), 23 XII 2006, s. 100-103.
15 Określenie, jakiego w odniesieniu do realiów powieści użyła Maria Janion. M. J a n i o n, Niesamowita
Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury, Kraków 2007, s. 30.
16 J. S z c z ę s n a, op. cit..
12
13
29
z książek antropologa Carletona Stevensa Coona, zwłaszcza z The Hunting People17. Natomiast nie można odrzucić domysłu, że inspiracją mogły być przekazy legendarne.
Opowieść o Królu Pól jest jedną z siedmiu powieści historycznych Issaca Bashevisa Singera,
a jednocześnie ostatnim przedśmiertnym dziełem tego autora. Opowiedziana przez niego
historia jest tak skonstruowana, że zdawać by się mogło, iż Ben Dosa jest jedynym Żydem
na terenach należących wówczas do Polan i Leśników. Na pewno jest jedynym w mieście,
do którego przybywają Cybula i Nosek. Przemawia za tym fakt jego samotnej egzystencji
w małym zakładzie szewskim oraz ochota, by wyruszyć do obozu, w którym włada Król
Rudy. Cybula nigdy wcześniej Żyda nie spotkał, pyta zatem: „Co to jest Żyd?” I zadaje
mniej lub bardziej naiwne pytania, dotyczące życia i wierzeń wyznawców judaizmu. Chone
Shmeruk, pisząc o historycznych powieściach Singera, wskazuje, że „powieści te przekraczają zamkniętą sferę żydowską, obejmując środowiska nieżydowskie i dotyczą często nietypowych kontaktów wzajemnych Żydów i Polaków”18.
Ben Dosa pochodzi z Sury, z krainy Babilonu, gdzie została jego rodzina: żona i dzieci.
Był kupcem, jednak podczas jednej z wypraw został ograbiony i trafił do niewoli Kananejczyków. Na ich statku dotarł w okolice Zalewu Wiślanego („dojechaliśmy tam, gdzie Wisła
wpada do morza”19). Tam został sprzedany i w końcu trafił do Miasta20.
W obozie Ben Dosa zostaje nauczycielem. Potrafi pisać, zna żydowskie święte księgi, ma
dar snucia opowieści. To właśnie stanowi wartość, dobro, kulturę, które wnoszą Żydzi, a co
odnotowane zostało w przekazie legendarnym. Ponadto Ben Dosa ściśle przestrzega zasad
i ograniczeń, jakie nakłada na niego judaizm: nie je niekoszernego mięsa, nie pracuje w szabat, zachowuje czystość, nie wchodząc w relacje z kobietami. Leon Poliakov uznaje, iż logicznym następstwem owej izolacji, wynikającej z wierności przepisom religijnym, a zarazem skazującym na permanentne trwanie w mniejszości, jest nieufność i szczególna nienawiść otoczenia21.
Jednak Ben Dosa nie doświadcza w obozie przejawów agresji. Jest szanowany i ceniony.
Nie stanowi obiektu żadnych ataków, choćby słownych. Opowiada o wyznawanej przez
siebie religii, jednak nie nakłania nikogo do jej przyjęcia. Kiedy Kosooka postanawia zostać
Żydówką, Ben Dosa wpada w konsternację, mówiąc jej na początku, że jest to niemożliwe.
Nie ma zatem Ben Dosa skłonności misjonarskich, choć nie kryje się z tym, że swego Boga
uznaje za Jedynego prawdziwego. Co ciekawe, owa postawa wierności nakazom religijnym
nie doprowadza do izolacji i niechęci, ale staje się punktem wyjścia dla podziwu i szacunku,
jakim zostaje obdarzony.
Wedle legend Żydzi byli akceptowani pomimo swej odmienności lub właśnie ze względu
na nią. Tymczasem badania oparte na źródłach i innych przekazach piśmienniczych dowodzą, iż było zupełnie inaczej. Legendy budowałyby zatem pewien mityczny obraz pierwszej
wspólnej egzystencji w krajach osiedlenia. Być może miały charakter kompensacyjny.
17 C. S h m e r u k, Stosunki polsko-żydowskie w powieściach historycznych, [w:] Świat utracony. O twórczości Isaaca
Bashevisa Singera, red. M. A d a m c z y k-Ga r b o w s k a, Lublin 2003, s. 143.
18 Ibidem, s. 131-132.
19 I. B. S i n g e r, Opowieść o Królu Pól, Warszawa 2003, s. 86.
20 Osada ta nosi miano Miasta. Nie ma innej nazwy. Zabieg taki sugeruje, iż może to być każda
z ówczesnych większych osad pierwszych Polan. Zapewne tym miastem był Kraków. Wiadomo jedynie na
pewno, że leżący kilka dni drogi od Miasta obóz, położony był przy masywie górskim, za którym, według
wiedzy Leśników, mieszkali Czesi.
21 L. P o l i a k o v, Antysemityzm w czasach starożytności pogańskiej, [w:] i d e m, Historia antysemityzmu. Epoka wiary,
Kraków 2008, s. 5.
30
Sytuacja Ben Dosy zmienia się diametralnie w chwili, gdy w obozie pojawia się przybysz
o płowych włosach – Biskup Mieczysław, który naucza:
Żydzi zabili Boga. Powiesili go na krzyżu (...) Są przeklęci tu na ziemi i nigdy nie odziedziczą królestwa
niebieskiego (...) Nim Bóg posłał swego syna, wszystkie narody oddawały cześć bałwanom (...) Lecz kiedy ujrzeli prawdę, wielu z nich zniszczyło ołtarze, na których składali ofiary z ludzi, wygnali ladacznice
i fałszywych proroków ze świątyń i strzaskali bałwany. Tylko jeden naród zaparł się i zbuntował – Żydzi
(...) to naród krnąbrny. Dlatego Bóg rozproszył ich po wszystkich krainach i przegnał od swojego oblicza. Pokazać im wieszczby ich własnych proroków, a oni przeinaczą je i wykoślawią22.
Przybycie biskupa oraz ataki, których obiektem staje się Kosooka, zmuszają Ben Dosę
do ucieczki. Podejmuje wyprawę do Rzymu. Gdy odchodzi, mieszkańcy obozu tęsknią za
nim, dzieci próbują go naśladować, udzielając lekcji pisania i czytania.
W świetle powieści Singera pierwszy kontakt mieszkańców ziem polskich z przedstawicielem judaizmu trudny jest do jednoznacznej oceny. Po stronie pozytywnej wymienić należy z pewnością szacunek, jakim Cybula i pozostali Leśnicy darzą Ben Dosę, a także jego
dobry wpływ na życie wspólnoty: nie tylko szyje buty, łagodzi także spory i służy radą np.
podczas budowy muru, kopania studzien23. Po negatywnej zaś – sam fakt rozstania Ben
Dosy z Leśnikami, konieczność jego ucieczki z obozu.
Ponadto zaraz po wysłuchaniu nauk Mieczysława, zwłaszcza w chwili walki o życie Kosooki, Leśnicy, niepomni zasług Ben Dosy, krzyczą, że jest zabójcą Boga24. Maria Janion
pisze:
Konflikt religii, wywodzących się wszak z jednego źródła, oraz postulat szczególnie rozumianej jedności
narodowej owocują u Singera pra-antysemityzmem, którego nie da się już odłączyć od polskich dziejów25.
Historyczną ciągłość pewnych opisanych przez Singera postaw, a nawet możliwość czytania Opowieści „jako prefiguracji zdarzeń wieku XX”, wskazuje także Chone Shmeruk26.
W języku jidysz termin bube-meises (grandmother’s tales) odnosi się do historii, których nie
powinniśmy traktować zbyt serio – opowieści niewiarygodnych, bajek. Snucie tychże opowieści ma jeden nadrzędny cel: obudzić ludzkiego ducha i wskazać mu nowe możliwości.
Chasydzi uczą, że dzięki powtarzaniu opowieści i recytowaniu tekstu, możemy wziąć udział
w wydarzeniach odległych w czasie i przestrzeni. Nawiązujemy w ten sposób swego rodzaju
dialog z przeszłością, który może przynieść światu i nam samym odrobinę odkupienia27.
Rodzajem bube-meises jest powieść Singera. Ponieważ ma swoje możliwe źródła w legendarnych opowieściach, dotyczących prehistorii osadnictwa żydowskiego i pierwszych kontaktów polsko-żydowskich, zapewnia ciągłość tychże historii.
Singer opiera się na legendach, które są jak opowieści babci, np. o początkach rodu.
Podania wyznaczały początek „złotego wieku” dobrego sąsiedztwa Żydów i Polaków. SinI. B. S i n g e r, op. cit., s. 162, 163, 164.
„Ten mały szewc o śniadej twarzy, ciemnej brodzie i łyskających czarnych oczach mówił nie tylko o Bogu,
niebiosach i Jerozolimie, lecz także o sprawach, które pojąć mogli wszyscy. Przekonywał dla przykładu, że co
inni uczynili w Mieście, można też uczynić w obozie i nawet obóz może stać się miastem. Mają tu wszystko,
czego im potrzeba: ziemię pod uprawy, pastwiska dla bydła i owiec, ogrody warzywne, sady owocowe. Ibidem,
s. 143.
24 Ibidem, s. 180, 191.
25 M. J a n i o n, op. cit., s. 31.
26 C. S h m e r u k, op. cit., s. 145-146.
27 Znaczenie bube-meises referuję za: B. L. S h e r w i n, Grandmother’s Tales, [w:] i d e m, Sparks Amidst the Ashes.
The Spiritual legacy of Polish Jewry, Oxford 1997, s. 10.
22
23
31
ger zaś prowadzi tę opowieść dalej, wskazując źródła późniejszego, niezbyt odległego momentu załamania się tych dobrosąsiedzkich stosunków za sprawą przyjęcia przez Polan
chrześcijaństwa i stawania się tej religii dominującą. Singer zatem bardzo precyzyjnie wskazuje przyczyny prześladowania Żydów w Polsce. Żydzi stali się ofiarami niewinnymi i bezbronnymi. Być może dlatego w publikacji książkowej usunął Singer fragment, w którym
Ben Dosa, uciekając od swych polskich gospodarzy, przeklina ich „egipskimi plagami”28.
28
C. S h m e r u k, op. cit., s. 145.
32
Justyna E. Klorek
Masarykova univerzita v Brně
CZECH INFLUENCES ON POLISH LANGUAGE AND CULTURE FROM THE XTH
TO THE XVITH CENTURY
Proto-Slavic language and his influences on both languages
Poland and the Czech Republic have been neighbours since such a long time. On
account of their close geographic proximity, the two countries had been under the mutual
influence extending over various aspects of the everyday life.
Linguistic interdependences appeared before the VIIth century when all the Slavic
peoples were speaking Proto-Slavic language. Since that time Polish language has
assimilated ca. 1700 words (without any changes – there are words like: noc, smutek, co, starch,
len), whereas our neighbours have incorporated ca. 2000 words. The vast majority of those
terms were common for both languages. More terms from Proto-Slavic language is
occuring now in Czech language. The overwhelming majority, approximately 50% of the
assimilated words, are nouns. Adjectives represent 10% of those words and other parts of
speech represent the remaining 40%1.
Teresa Z. Orłoś argues, firstly, that only 124 words of those which have survived in
Czech language do not have their counterparts in our national language, there are: (Czech)
játra – (Polish) wątroba, (Czech) skvrna – (Polish) plama, (Czech) sever – (Polish) północ and
secondly, that 112 words from Polish language do not find their counterparts in modern
Czech language, there are: (Polish) bocian – (Czech) čáp, (Polish) tęcza – (Czech) duha,
(Polish) smok – (Czech) drak 2.
A lot of words which sound exactly the same in both languages have completely
different meanings. It is because of their different semantic development. Here there are
some examples of the words assimilated during the Proto-Slavic period: (Polish) miłość –
(Czech) láska, (Polish) łaska – (Czech) milost, (Polish) sklep – (Czech) obchod, (Czech) sklep –
(Polish) piwnica.
The Xth century – the beginning of Czech influences on Polish language & culture
Czech influences on Polish language structures started in the Xth century when Czech
country was a more stabilized civilization than Poland. In that century the first historical
lord of Poland – Mieszko I established the relations with Czechs through the marriage with
the Czech princess Dobrawa (or Dąbrówka, in Czech called Doubravka). By marrying the
Czech princess, Mieszko I brought Christianity from our neighbours, who had been
baptized more than 100 years before Poland. The baptism of Poland took place in 966.
After the adoption of Christianity we did not create new religious terminology. The
reason for that was simple – Czech terminology, which had been brought to our country by
Czech missionaries, has been easily assimilated by Polish people. The religious terms used
in Czech language were in great measure linguistic calques from Latin and Greek. Polish
1
2
T. O r ł o ś, Polsko-czeskie związki językowe, Kraków 1980, s. 7.
Ibidem, s. 6.
33
language took over them from Czech. There are some examples: pacierz, diabeł, apostoł,
kościół, ołtarz, chrzest. In that time differences between both languages were not significant.
Polish religious terminology in the Middle Ages in 70% consisted of the terms taken over
from Czech language.
The fact that Poland had been baptized resulted in the Czech influences exerted not only
over the religious terminology, but also over sacral architecture. Following the Czech example, the buildings in rotunda shape appeared also in Poland, i.e. Saint Felix and Adaukt
Rotunda built on Wawel Hill was inspired by Saint Vitus Rotunda in Prague.
The next important time of Czech influences on Poland
Next waves of Czech influences on Poland occurred in the XIVth and the XVth century.
The Czechs developed literature in their language earlier than Polish. The Czech language
of literature developed from a cultural dialect in the second half of the XIIIth century.
Nonetheless, Czech traces were to be found earlier, i.e. in Chronicle of Bohemians written by
Cosmas of Prague in 1125. In this Czech Chronicle, which is written in Latin, there are a lot
of Czech personal and local terms. It is possible to find whole sentences in Czech language
there.
During the reign of Charles IV in the Czech land literature written in the mother tongue
flourished. At that time Polish literature was only in its initial phase of development. The
first Polish literary texts were the translations from Latin and they were mostly of
a religious character. The translators employed Czech translations, which led to the
appearance of the Czech borrowings in Polish texts.
Important people who have helped to spread Czech influences
There were two people who have helped to spread Czech influences over the Polish
vocabulary: Saint Adalbert (in Polish called Wojciech, in Czech called Vojtěch), who has
been respected in Poland and in Bohemia, because of the fact that he was a Bishop of
Prague and he became a missionary in Prussia (and he pass truth Poland and was welcomed
by duke of Poland Boleslaus the Brave – Bolesław Chrobry, who sent a soldiers with St.
Wojciech to Prussia) and was murdered by Prussians in their territory, and his half-brother
Saint Radim Gaudentius (in Polish called Gaudenty Radzim in Czech called Radim) who
came with St. Adalbert to Prussians territory and after the death of his half-brother became
(on year 1000) a Bishop of Gniezno.
We have to remember that those borrowings from Czech language came firstly with the
missionaries Saints Cyril and Methodius (in Polish called Cyryl and Metody, in Czech called
Konstantin (Cyril) and Metoděj), who initiated of Slavic literature and introduced OldChurch-Slavonic language to religious ceremonies by translating the most important
liturgical books into this language. For some time in the history of Great Moravia state OldChurch-Slavonic language was used even in a written sphere. After the fall of Great
Moravia empire in the Xth century, Old-Church-Slavonic language had not a status of the
written language anymore, but still was – together with Latin – a liturgical language. That
period left some permanent traces in the Czech vocabulary, especially within the
ecclesiastical dimension.
34
The oldest antiquities of Polish written language and thier dependence on Czech
translations written before
The oldest antiquities of Polish written language were not free from Czech borrowings.
The first religious hymn Bogurodzica contained Czech vocal influences in words like: sławiena
and zwolena. In Polish these words should be written sławiona and zwolona. For a long period
of research the suggestions have been made that the hymn‘s author was Saint Adalbert
(Wojciech) or his brother Radim Gaudentius. Until now the author of the hymn is
unknown.
Other old Polish texts, like Psałterz floriański, Psałterz puławski and Biblia królowej Zofii
show their big dependence on Czech translations written before. In Polish translations we
can find a lot of borrowings from the Czech translations. The most frequent phenomena of
Czech translation influences are forms without Polish ablaut and the appearance of the
Czech vovel changes from a to e in a syllable coda after a palatal consonant.
Moreover, in those oldest texts semantic borrowings appeared (most of them can be
found in Biblia szaroszpatacka), i.e. błazen, biskup, takowy, zwłaszcza. As S. Urbańczyk1 noticed,
in his book, in Biblia szaroszpatacka a lot of Czech borrowings appear, among them there
are: cesta, brzo, jestli. In that period, the Czech influences were present not only in the Polish
literature. It has been broadly known that the Czechs were under the influence of European
culture sooner than Poland. It resulted in the faster cultural development of this country.
The Prague Academy & her influence on organisation Studium generale in Cracow
In the Czech land in the XIVth century not only literature has flourished, but also the
development and organisation of education. On the 7 IV 1348 the King Charles IV
Luksemburg founded the University in Prague – the oldest university in Central Europe,
which, in his honour, was named Charles University. The academy has been based on the
Sorbonne model. It had four departaments, of arts liberales, law, medicine and theology.
There were many Polish people among the university professors and students. One of the
residential halls for poor Polish and Lithuanian students has been founded by Queen
Jadwiga of Poland.
The King of Poland Casimir III the Great (in Polish called Kazimierz Wielki) acquainted
himself with the structure of Prague Academy during one of his visits in Prague. After
returning to Poland he started to organise the academy in Cracow. On the 12 V 1364 in
Cracow Studium generale with the departaments of law, medicine and arts liberales was
opened.
After the establishment of the academy in Cracow a lot of students from Poland
abandoned their studies in Prague. However, after the death of King Casimir III the Great,
who was the principed organ which remained the academy (in contrast with Charles
University, which has been remained by pristhood) the university did not survive and Polish
youth had to go back to Prague. Once again the cultural-language relations between Poland
and Bohemia were strengthened. Owing to Queen Jadwiga and her financial support (she
devoted her jewels for that purpose) in 1400 the academy was reopened. The prestige of the
academy had increased by creating the departament of theology. The professors were
mostly the graduates of Prague University.
1 S. U r b a ń c z y k, Z dawnych stosunków językowych polsko-czeskich, t. 1, Biblia królowej Zofii a staroczeskie
przekłady Pisma Świętego, Kraków 1946.
35
The Hussites movement in Bohemia and his influences on Polish texts
Another crucial period of Polish-Czech and Czech-Polish interactions was the period of
Hussites movement. It is widely known that Czech militaries had helped Polish militaries in
the war against Tentonick Knights (one of the famous knights was Jan Žižka who had
fought in the Battle of Grunwald and Jan Hus sent a congratulatory letter to our lord) and
in another battle in 1430 year and that Polish militaries had taken part in the Czech civils
wars. That period has left it traces not only on a war style, but also on the language. From
that period there come a lot of asimilated war terms like tabor, rusznica, porucznik, hetman,
hasło.
In Poland a lot of people supported the Hussites. It was connected with the interest of
Czech Brothers in theological texts. A lot of translations from Czech language appeared.
With them there came new Czech borrowings. Many borrowings of fleeting character have
survived in our language to these days.
The biggest promoter was Jan Sandecki-Malecki and also his son Hieronim. Czech
borrowings appeared in his texts. He thought that we should insert Czech borrowings
because of the fact that Polish language stemmed from Czech language. Son of Jan
Sandecki-Malecki – Hieronim thought that everyone should know the language of our
neighbours because Polish and Czech languages were only the dialects of one language.
The XVIth century. The peak period of Czech influences on Polish language, culture
The peak period of Czech influences on Polish language and culture was the XVIth
century when Czech influences reigned not only in Polish literature but also in Polish
speech. The members of court often used Czech language in their conversations. The
members of court, who used Czech language, considered it to be the indication of the
belonging to the high strata of society, often put in mather tongue Czech words, which
from fleeting borrowings come to Polish language for good. They are among other words
like: hańba, serce, obywatel, wesele, okrutny.
Not only Czech writing but also spelling system exerted influences on the formation of
Polish spelling – by putting diacritic above the letters which in Czech spelling was used for
first time by Jan Hus, who in his sermons and religious texts fixed so-called diacritical
spelling. Assimilation of new words from Czech language was easier because of the
propagation of print. In that period people were interested not only in religious literature,
like before, but also in secular literature.
So-called doba temna in Czech land and the fall of Czech language and culture
Czech influences had a really big effect on Polish language and culture. It is not
a surprise that Czech influences carry big significance with regard to the development of
our language, because period of this influences lasted for few centuries, when Czech
language and culture were of a very high standard in Europe.
After the Battle of White Mountain on 8 XI 1620 the Czech culture and language were
falling. Almost no one in Czech land is speaking in Czech language (only the people in the
villages were used this dialect, in the towns everyone spoke in German). In that period
when Czech culture and literature was falling in Poland literature in mother tongue
flourished. That’s why Czechs in the so-called period doba temna, like Poles before, followed
texts in Polish language. In that time Czechs even translated Polish poetry (i.e. Mickiewicz’s
poetry).
36
In the period of National Revival of Czech our neighbours have incorporated ca. 1200
borrowings from Polish language. Till those days the words like: budova, odvaha, vzor, zdroj,
podlý are existed and are considered to be Czech words. That period of Polish influences on
Czech language was short but was really important in revival process of Czech language.
Justyna E. Klorek
WPŁYW CZESKI NA JĘZYK I KULTURĘ POLSKĄ W X–XVI W.
Artykuł zawiera rozważania na temat czeskich oddziaływań na język i kulturę polską począwszy od X w.,
kiedy to pierwszy historyczny władca Polski – Mieszko I – poprzez ślub z czeską księżniczką Dobrawą
(Dąbrówką) zacieśnił stosunki polsko-czeskie; przez wiek XIV, kiedy to w Czechach miał miejsce prawdziwy
rozkwit piśmiennictwa narodowego, kultury oraz nauki; aż do XVI stulecia, kiedy to wpływy czeskie były
widoczne nie tylko na obszarze polszczyzny pisanej, ale również mówionej.
37
Michał Przeperski
Uniwersytet Warszawski
RADICAL NATIONALISM AND MASS POLITICS IN CZECH LANDS.
ČESKÁ STRANA NÁRODNĚ SOCIÁLNÍ 1897–1914
Radical nationalism and mass politics constitute a pair of concepts that are difficult to
separate from each other during the last years of the Habsburg monarchy. I believe that
a case study of Czech politics in that era may serve as a good example of this notion. Therefore, in this paper I would like to present a couple of aspects of the activities of the Czech
National Social Party (Česká strana národně sociální)1 during those last days of the Habsburg Empire. I will focus on the inspirations as well as the sociopolitical conditions that
allowed such a party to come into being; on the theory (by which I mean the programs
developed by the party) and practice (so the exact methods of policy making by National
Socialists). All this phenomena are to be presented against the background of the allAustrian politics of that time, with a special concern towards the radical Pan-German populist movement led by the iconic figure of Georg Ritter von Schönerer.
Three problems
Essentially, the reasons for emergence of the National Social movement in Czech lands
may be analyzed on three different levels which are: Czech-German national conflict, industrialization and fierce development of the workers’ movement and inner conflict within the
scope of the Czech politics.
In fact, the historical writings of František Palacký The History of the Czech Nation in Bohemia and Moravia2 shaped the Czech political discourse in the second half of the XIXth c. It
was Palacký who had suggested the fundamental interpretation of Czech history as the
perpetual conflict between Czechs and Germans, which reached its height during the Hussite period3. This interpretation fitted very well to the reality in which the Habsburg monarchy found itself after the Austro-Hungarian agreement (Ausgleich) in 1867, when Czechs
waited for the practical realization of the Article 19 of the Austrian Constitution from
21 XII 1867. The provision assured equality for every nation as it came to “maintaining and
cultivating its nationality and language”4. However, this policy was perpetually breached.
The long-lasting conflicts were caused by the problematic situation in education, administration or in the military sectors of society. During the last decades of XIXth c. Czechs
1 Official terminology used to describe the party changed very often. For the details see: J. H a r n a, O vývoji
programů českého národního socialismu, [in:] Politické programy českého národního socialismu 1897–1948, ed. i d e m, Praha
1998, p. 13.
2 Initially it was published only in German: F. P a l a c k ý, Die Geschichte von Böhmen,grösstentheils nach Urkunden
und Handschriften, Prag 1836–1867. The first volumes in Czech appeared only in 1848 under the title Dějiny národu
českého v Čechách i v Moravě.
3 F. G. H e y m a n n, The Hussite Movement in the historiography of the Czech Awakening, [in:] The Czech Renascence
of the XIXth c., ed. P. B r o c k, G. S k i l l i n g, Toronto 1970, p. 231-235.
4 Staatsgrundgesetz vom 21 XII 1867 (R.G.Bl. 142/1867), über die allgemeinen Rechte der Staatsbürger für die im
Reichsrate vertretenen Königreiche und Länder. http://www.verfassungen.de/at/stgg67-2.htm [8 III 2010].
39
gained some important concessions from the central government, among others reestablishment of the Czech University in Prague and favourable change in the electoral law
that gave them majority in the provincial diet5. The most important demand of Czech liberals at the time was the idea of state rights (státní právo). It was about the recognition of
Czech lands as the separate legal unit within the boarders of Habsburg monarchy and Vienna consequently refused to fulfill this postulate.
The social issues brought another scope of problems for the Habsburg Empire. As
A. Whiteside put it succinctly: “Austria in 1914 was indubitably an advanced industrial state,
and its economy was by no means so rural and backward as it has often been represented”6.
Therefore, having been a developed industrial country, Austria faced also the issue of the
rising power of labour movement that also was believed to be one of the most developed in
the world7. The migration caused by the industrial boom within the Czech lands, especially
in Bohemia, had also crucial impact on the national relations between Czechs and Germans.
A lot of the areas that were so far inhabited mostly by Germans turned into more mixed
ones during 1880s and 1890s8. This was the way in which social and national issues merged
into one extremely complex problem.
Finally, the issue of inner-Czech political problems was very important for the emergence of National Social party. The liberal parties: Old Czech and Young Czech parties
consisted primarily of the intellectuals who advocated the interests of the whole nation
rather than any particular social group9. In the late XIXth c. it appeared to be not enough,
and it was the reason why the parties representing interests of particular social groups
started to come into being. Thus, Social Democratic and Agrarian movement arose in the
last decades of XIXth c. Those parties were indeed the parties of the new style, which
sought the sovereignty in the mass support rather than in the old historical rights, as the old
liberal parties used to do. Given the fact that in 1897 the fifth curia of common voting was
introduced to the Austrian electoral system, it seemed that the future would belong to those
mass parties. The Czech National Social Party appeared on the political scene in 1898 as
one of them.
The Trigger
The language conflict placed itself in the midst of Czech-German conflict from the late
1870s. It was only in 1880s when the Prime Minister of Austria, Count Eduard Taaffe decided to solve the conflict by issuing the law commonly referred to as “Stremayr ordinances” (Stremayrsche Sprachenverordnungen), after the minister of justice in Taaffe’s ministry.
This law came along the Czech demands and stated that both German and Czech were the
languages of the land10. It meant, practically, that German language was no longer recognized as the only language with respect to the official dealings in the Czech Lands and Austrian bureaucracy in the ethnically mixed areas of Czech Lands was obliged to respond in
the language that was used by the supplicant.
T. M i l l s-Ke l l y, Without Remorse: Czech National Socialism in Late-Habsburg Austria, Boulder 2006, p. 36.
A. G. W h i t e s i d e, Austrian National Socialism Before 1918, Hague 1962, p. 21.
7 Ibidem, p. 31.
8 H. R a u c h b e r g, Der Nationale Besitzstand in Böhmen, vol. 1, Leipzig 1905, p. 87-94.
9 J. F. N. B r a d l e y, Czech Nationalism in the XIXth c., Boulder 1984, p. 32.
10 R. A. K a n n, The multinational empire. Nationalism and National Reform in the Habsurg Monarchy 1848–1918,
vol. 1, Empire and Nationalities, New York 1983, p. 201.
5
6
40
The solution employed by Taaffe was good enough for its time. Yet, the influences that
nationalists gathered on both sides of the conflict led directly to stiffening of national positions. Other Prime Minister of Cislethania, Count Casmir Badeni undertook critical effort
of the reform. In spring 1897 he introduced ordinance that claimed that both Czech and
German languages should be treated as the languages of the “inner service” in Czech
lands11. It meant precisely that all the civil servants in the Czech lands are obliged to know
both those languages; most of the educated Czechs knew German but rather few Germans
knew Czech. Effectively, it equaled the elimination of the majority of Germans from partaking in the civil life of the province. German inhabitants of the Austrian Empire welcomed the Badeni’s ordinance introduced with anger and riots. All the German parties
jointly decided to obstruct the Parliamentary work and among those especially active was
the leader of Pan-German party Georg von Schönerer12. It seemed that all class differences
among German population suddenly vanished: all of them supported nationalist in protests
against the Badeni’s concession to Czech demands13. Cislethania at the time was like a pot
of boiling oil.
Shortly before the time when nationalistic moods reached its apex, Social Democrats
had made a serious mistake. Namely, they refused to join all other Czech members of
Reichsrat in their appeal to Emperor Franz Joseph for the reintroduction of “state rights”.
Actually, they did on the contrary, issuing a statement (protistátoprávní prohlášení) arguing that
“as the Czechs and Social Democrats they protest against the excavation of this already
dead idea”14. The Social Democrats’ leaders seemed to act according to the principle of
internationalism rather to the national interest. They refused to follow the line of policy that
was commonly recognized as the patriotic and truly Czech. That was the exact trigger that
caused the creation of the Czech National Social Party. Already in the early spring 1897
nationally minded workers started to organize meeting on which they protested against the
anti-State’s Rights claim of the Czech Social Democrats’. With a glove maker František
Kváča and a young journalist Václav Klofáč as the leaders, the first Congress of the Party
took place on 9 IV 189815.
Radical Programme
The first programme of the Czech National Social Party was issued on 15 IV 1898, right
after the congress. Especially visible emphasis was placed, not surprisingly, on the problems
concerning mainly workers. They were at that time the biggest group within the scope of
Czech nation – and they were excluded from full participation in politics and education16.
Therefore, they constituted the target group for party membership as National Socialists. At
the very beginning of the programme, the party stated that its starting point was to fight
11 Verordnung mehrerer Ministerien über die sprachliche Qualifikation von. Beamten, 5 IV 1897, [in:] Quellen zu den
deutsch-tschechischen Beziehungen 1848 bis heute, ed. M. A l e x a n d e r, Darmstadt 2005, p. 68.
12 E. P i c h l, G. Schönerer und die Entwicklung des Alldeutschumes in der Ostmark, vol. 5, Oldenburg 1938, p. 16.
13 A. G. W h i t e s i d e, op. cit., p. 59.
14 Protistátoprávní prohlášení socialně demokratických poslanců v němž se pranýřoval reakčni postoj české buržoazie a šlechty.
http://www.historie.upol.cz/dokumenty/sylaby/S-5-Protistatopravni%20prohlaseni%20soc-dem-%20-%20189
7_(331) [8 III 2010].
15 D. B r a n d e s, Die tschechoslowakischen National-Sozialisten, [in:] Die Erste Tschechoslowakische Republik als
multinationaler Parteienstaat, ed. K. B o s l, München 1979, p. 102.
16 B. G a r v e r, Václav Klofáč and the Czechoslovak National Socialist Party, [in:] The Czech and Slovak experience: selected papers from the IV World Congress for Soviet and East European Studies, ed. J. M o r i s o n, New York 1992,
p. 107.
41
“the political, economic and social abuses of our day”. The political abuses were the superiority of Germans based on the false premises, bureaucratic centralism and the exclusion of
a considerable part of the people from the partaking in the public affairs; the economic
abuses consisted in growing exploitation and inequality and social abuse equaled deprivation of the working class of the means of subsistence17.
As a good number of the members of the newly established party were former members
of Social Democrats, it was clear that the social issues would be in the very midst of interest
of the new political force. It also equalized that both parties were to become harsh political
enemies, because the programmatic differences between them were very slight as it came to
the social issues. The difference between these two parties began to be visible with respect
to the nationality issues. The National Socialists rejected in their programme the concept of
class struggle and essentially the whole theory by Marx, arguing that the divisions within the
one nation were of an artificial nature. Instead of utopian and internatonalistic socialism of
Social Democrats, National Socials were to introduce national and realistic socialism. What
was it supposed to be? It was exactly an opposition towards the theory that in the opinion
of National Socials was in the midst of interest of Social Democrats. “Politics is the matter
of practice… it must be an outcome of life not only of the books”, wrote Václav Klofáč in
190018. National and realistic socialism was about active action, based on the national solidarity, which was on the contrary to the Marxian principles; a social self-help (pro sociální
svépomoc) may serve as good example of such an action19.
It seems quite likely that the personal background of Václav Klofáč shaped that dimension of the National Socialist program20. Klofáč was under the influence of Josef Barák the
representative of democratic plebeian radicalism in the 1860s and 1870s21. Barák himself
was an inheritor of the revolutionary tradition of 1848, and preached the importance of
both social and national struggle. The radical methods and theories presented in Barák’s
work were initially meant to fight the influences of the Old Czech party, that had been seen
as the relatively conservative and too moderate for the time being by the creators of the
Young Czech Party. Surprising as it may seem, the National Socialists used the radical discourse of Barák almost three decades later in order to fight the dominatory political position held by the Young Czechs within the scope of politics in Czech Lands. In the mid1890s these Young Czechs preached the program of positive politics, instead of resistance
against the government in Vienna simultaneously being against any radical action22. In contrast, National Socials claimed in their programme openly: “we will be all
alone…[because]…we will not be satisfied with half-concessions”23. The Young Czechs
also strongly opposed further democratization of the electoral system, which appeared to
be one of the key issues at the time, because they themselves still hoped for representing
the whole nation instead of representing any particular social group. The Young Czechs
were the most important programmatic opponent for the National Social Party on the right
wing of Czech politics until the end of the Habsburg Empire.
17
První program národně-sociální strany (tzv. Klofáčův) přijatý na I řádnem sjezdu strany v Praze, [in:] Politické programy...,
p. 36.
V. J. K l o f á č, Proč jsme národními socialisty, [in:] ibidem, p. 54.
Ibidem, p. 55.
20 T. M i l l s-Ke l l y, op. cit., p. 56.
21 S. B. W i n t e r s, The Young Czech Party (1874–1914). An Appraisal, “Slavic Review”, vol. 28 (1969), p. 442.
22 B. G a r v e r, op. cit., p. 105.
23 První program národně-sociální strany..., p. 36.
18
19
42
In my opinion the fact that the National Socialist programme focused on the outcomes
of three main crises in Czech politics at that time was of a crucial importance. In short, the
main ideas of the National Socials were: anti-Germanism, anti-capitalism and anti-elitism
(the idea of independence was not mentioned24). Additionally, the anti-Semitism has to be
taken as one of the fundaments of the National Socialist programme. Jews became the
target of the attacks, having been identified with the capital holders and the embodiment of
centralization, and as “Jew-Germans” (židovsko-německé komando), so as the ethnic strangers
and agents of Viennese court25. B. Garver argued, that Czech Lands lacked an indigenous
anti-Semitic movement26, but given the example of the National Social Party it does not
seem true. One should remember that it was at that time, when the phrase “Anti-Semitism
is the socialism of fools” was coined by August Bebel with respect to the Lueger’s political
role in Vienna27. Bebel, a scientific Marxist, believed that anti-Semitism was a simplified,
vulgar version of populist struggle for mass support. Visibly, this was so easy and efficient
a way that none of the populist political movements at that time could have abandoned it.
The phenomenon of the mass politics in Czech was not separate within Cisleithania,
though. The beginnings of the new-style movements may be found in the socialist and
nationalist mass movements in the German party of Austria. That is why, as the inevitably
new style populist movement, Czech National Socialists brought the political demands
preached also by the representatives of the “politics in a new key” in Vienna28. It was already in 1879, when Georg von Schönerer wrote in the Pan-German Party programme the
demands of: “1. [U]niversal and direct suffrage; 2. [T]he substitution of the present Ausgleich with Hungary by a purely dynastic union; 3. [E]conomic and political union with
Germany”. Moreover, “the interests of landed property and of productive hands are in
future to be resolutely promoted and opposed to... the hitherto Semitic dominance of
money and words”29; these statements were soon developed in the infamous Linz Program
of 188230.
Visibly, the demands of Czech National Socials and Pan-Germans were of an identical
nature. Both parties stood for the universal suffrage and the improvement of the social
conditions for their peoples; both movements were emancipatory ones, seeking for the
legitimization through the mass support and the expression of the masses’ interest. Both
interpreted Ausgleich as the mistake and wanted it to be revised in their own favour. Finally,
Jews were for them important obstacle on the way to the homogenized nation. By and
large, those two currents of mass politics represented by Lueger and, even more, Schönerer
on one side and by National Socialists were at the same time contradictory and supplementary, serving as counterparts for each other.
The realm of radical politics was to a major extent limited to urban and industrialized areas. Therefore, from the very beginning National Socials were trying to address their pro-
J. K ř e n, Konfliktní společenství: Češi a Němci 1780–1918, Praha 1990, p. 272.
V. J. K l o f á č, op. cit., p. 52; T. M i l l s-Ke l l y, op. cit., p. 51-52.
26 B. G a r v e r, The Young Czech Party 1874–1901 and the Emergence of a Multi-Party System, New Haven 1978,
p. 302.
27 L. P o l i a k o v, The History of Anti-Semitism, vol. 1, Philadelphia 2003, p. 24.
28 C. E. S c h o r s k e, Politics in a New Key: An Austrian Triptych, “The Journal of Modern History”, vol. 39
(1967), p. 345.
29 E. P i c h l, Georg Schönerer und die Entwicklung des Alldeutschumes in der Ostmark, vol. 1, Wien 1921, p. 84-85.
30 P. P u l z e r, The rise of political anti-Semitism in Germany & Austria, London 1988, p. 144-145.
24
25
43
gram mostly to the workers31 and petty bourgeoisie32. Yet, some concern was also given to
the question of the ownership of the land, which should be kept in Czech hands33. Only in
1902, so-called Choc Programme (Chocův Program) brought a bit broader offer addressed
also to the peasants–smallholders and agricultural workers. This program was consisted e.g.
of demands of introduction of new courts and the reform of taxes34. Similar postulates with
respect to the needs of peasants were repeated in 1911, when the official program was
slightly modified35. The elements of programs devoted to convince peasants that the National Socials were the best options for them were not very developed, first of all because
the leaders of the party were not the specialist in the field and had no idea what were the
problems of peasants at that time. Moreover, the Agrarian Party was at the time indisputably dominatory political force among peasants, hence the National Socials had little chances
to win any of the non-urban votes. Finally, National Socials successfully collaborated with
Agrarians in Reichsrat, hence there was no urgent need for both parties to fight each other.
To be honest, it was not the programme that changed most often in the history of the
party. Actually, it was on the contrary: the practice of the action as well as the political allies
changed depending on current moods of the masses and other reasons. The programme
established in the first period of the activity of the party (1897–1902) was regarded as valid
still in the years of the First Czechoslovak Republic36.
Making Politics
The new-style mass politics demanded also the complex backing by the press and the associated organisations, as it was in case of Lueger and Schönerer37. All this parties faced
from the very beginning the same problem, namely, how to impact current policy being
outside parliament. Even after the representatives of German radical parties succeeded in
getting to the parliamentary politics, they were still unsatisfied with numbers, because they
still perceived themselves as the true representatives of the nation. This belief was not unfounded, though. In 1897, after the Badeni’s reform, the Reichsrat contained an unprecedented number of members who represented the new radical parties38. Yet, the Czech National Socials did not take part in 1897 election and had no parliamentary representation at
all. Hence, the party had to seek to engage in politics outside of the parliamentary framework in order to prove how powerful it was. What were the most efficient means to do it?
The answer was mass mobilization. The National Social Party used every possible reason
to strengthen its influences and massive support. Essentially, I believe that three factors
were crucial for the employment of the radical means of making politics by the National
Socialists. First, taking to the streets with the politics distinguished them from much more
moderate elite nationalists, which was especially important because of the accusations that
the National Socials are the front organization of the Young Czechs. Secondly, as I mentioned already the National Socials were to act bravely, hence constituting an alternative
Provolání iniciativní skupiny národních dělníků k českému dělnictvu, [in:] Politické programy..., p. 35.
O. U r b a n, Česká společnost 1848–1918, Praha 1982, p. 488.
33 První program národně-sociální strany..., p. 37.
34 Program České strany národně-sociální (Chocův) upravený a doplněný na pražském III sjezdě strany, [in:] Politické programy..., p. 64-65.
35 Program České strany národně-sociální upravený a doplněný na pražském sjezdě strany 7 I 1911, [in:] ibidem, p. 69.
36 B. G a r v e r, Václav Klofáč..., p. 107.
37 C. E. S c h o r s k e, op. cit., p. 363.
38 A. G. W h i t e s i d e, op. cit., p. 58.
31
32
44
also for Social Democrats, who were the leaders in organizing street protest, but preferred
peaceful protests rather than violent. Thirdly, the National Socials perceived themselves as
revolutionaries; hence, mass mobilization was a must in such a situation.
Generally, in short, the mobilizatory campaigns by the Czech National Social Party
could be divided into two basic categories: purely mobilizatory campaigns and electoral
mobilizatory campaigns. The first kind of the campaign was meant to enhance the popularity of the movement and to create the foundation for the long-lasting mass support. The
obvious purpose of the electoral campaigns was to win as many mandates in Reichsrat (or
in diets) as possible.
It is worth reminding that there were the German Austrian radicals who incited the riots
after the announcement of Badeni’s projected language reform, which I have mentioned
already. As a matter of fact the first riots of a similar nature can be traced back as far as to
186839. The Czech National Socials could, to certain extent, imitate the radical politics employed by German radicals. Only a year after the fall of Badeni’s government, they started
big campaign, known as the Hier/Zde (here) campaign. It started in fall 1898, when a couple
of Czech reservists refused to use German language during the military service, pleading the
19 article of 1867 Austrian Constitution as the ground for using Czech language during the
military service. Because they were punished, they started to seek for a broader support and
found the defender in Klofáč. He himself knew that the attack against the army is simultaneously the attack on German domination within the Austrian state as well as against moderate program of Young Czechs. The radicalism of National Socials’ action was embodied
by riots and very aggressive discourse in press.
More complex and long lasting action was so called Svůj k svému (each to his own) action,
which was the element of the campaign of economic nationalism. It consisted in encouraging the Czechs to buy only in Czech shops and to make use only of the services offered by
the Czechs. The means of this action were generally more complex and long lasting. The
campaign was more about educating the Czechs why it is important to support their own
national substance, and it was the main stress that was put by the press at the time of the
campaign. It is worth remembering, however, that the Bohemian Germans undertook similar actions, and both of them were quite successful40.
Finally, the most complex action undertook by the National Social Party was the campaign for the introduction of the universal manhood suffrage. Actually, there were Social
Democrats who started this idea and initially led the campaign but the radical methods of
the National Socials soon made them visible among the party preaching universal manhood
suffrage. Especially in the situation before 1901, when National Socials did not have any
representatives in Viennese Reichsrat, they had to be radical in order to show their commitment in the national struggle. Among the radical means of action were slogans of total
democratization of the Czech politics. This democratization was meant to fulfill the national expectations on the contrary to the Czech Social Democrats, who were preaching
democracy on the false premises of internationalism41. The protests and demonstration for
the universal manhood suffrage lasted between 1901 and 1906 and often turned into riots
or violent incidents which included destroying German or Jewish property.
Ibidem, p. 51.
P. M. M a j e w s k i, „Niemcy Sudeccy” 1848–1948. Historia pewnego nacjonalizmu, Warszawa 2007, p. 98.
41 V. J. K l o f á č, op. cit., p. 53-57.
39
40
45
Yet, the electoral campaigns played the most important role in the politics of the Habsburg monarchy at the turn of the century. To be honest, the history of the electoral struggle
of National Socials could be a subject of a lenghty monograph. Thus, I decided to present
very briefly the cases of three electoral campaigns to Reichsrat conducted by the National
Socials in the years 1901, 1907 and 1911.
The Reichsrat electoral campaign in 1901 was the first in the history of Czech National
Social Party. They created the electoral coalition with two progressive radical parties and
together won five seats in Reichsrat: four in Bohemia, one in Moravia42. The party focused
on the 5th curia of universal suffrage as the one in which mass popularity among the workers could bring the biggest number of mandates. Again, the slogans of democratization
were raised and they supposedly helped very much in winning aforementioned seats. Really
aggressive campaign, however, stated only after Reichsrat gathered in Vienna after the elections. Radical action undertaken by National Socials included mainly a severe parliamentary
obstruction43. This campaign of the obstruction was strikingly similar to the means undertaken by Schönerer in 1897. One way or another that element of policy making by the party
was spotted not only by the workers of Czech lands but also by whole Cislethania.
Because of the fact that the elections of 1907 were the first in which the universal manhood suffrage was introduced, the radicalism of National Socials and their allies was to be
even more accented. Indeed it was so. The Young Czechs became the main target of the
attacks, having been described as the reactionaries and not enough nationalistic, patriotic.
Simultaneously, National Socials described themselves as the only real patriots and the leaders of the movement of change. The press organ of National Socials went as far as to the
statement that “National Socialism is not just a political party, but also a movement of
moral renewal”44. Radical action was, as usually, also directed against Germans and Jews,
including destruction of their property and simple tussles. Riots, therefore, were a must.
The last Reichsrat elections took place in 1911, in the times described by Czech historian
J. Křen as the era of marasm45. This was not necessary true in terms of political fight but
the radicalism of this campaign was truly diminished to certain extent. Moreover, 1911 was
just the time of visible shift to the right done by the whole political scene in the Czech
lands. This was one of the important reasons for the National Socials to attack mainly Social Democrats during this campaign as well as one of the triggers for the creation of the
common electoral block with the archenemy, the Young Czech Party. As the consequence
of the last electoral campaign to Reichsrat, National Socials won 16 seats46, which could
have been regarded as the success, given the fact that a long-lasting cooperation with Czech
Progressives ended before those elections.
Generally, the National Social party became the most popular and the most important of
the nationalistic parties in the Czech political scene in the late years of the Austrian Empire.
Yet, it did not achieve visible success in gaining popularity apart from the first line of the
national conflict that is heavily industrialized parts of northern Bohemia and Prague. It
failed to find massive support e.g. among the peasant as well as it was not very popular in
Mittelungen des Statistichen Lanesamtes des Köningreiches Böhmen, 4/2, 1903, [in:] T. M i l l s-Ke l l y, op. cit., p. 79.
O. U r b a n, op. cit., p. 512-513; Stenographische Protokolle über die Sitzungen des Hauses der Abgeordneten
Österreichischen Reichsrates, p. 17258. http://alex.onb.ac.at/cgi-content/anno-plus?apm=0&aid=spa&datum=
00170003&zoom=2&seite= 00017258& x=11&y=2 [13 III 2010].
44 “České slovo”, 1 III 1907.
45 J. K ř e n, op. cit., p. 329.
46 T. M i l l s-Ke l l y, op. cit., p. 168.
42
43
46
Moravia and Czech Silesia. Although that fact limited the influences of the party to a large
extent, one have to remember that from the very beginning those mentioned areas were not
the most important in the party’s strategy of expansion. Nevertheless, the Czech National
Social party was a model example of the new-style political movement, the representative of
the mass politics, the emergence of which changed the nature of politics totally and shaped
the history of last century. The importance of mass politics and the programs proclaimed
by mass parties may scarcely be contested.
Yet, the legacy of Czech National Socials of the last years of Austrian Empire is to certain extent ambiguous. The paradox of history caused that it may be found in both democratic and liberal Czechoslovakia of the interwar period and the early programs of small Bavarian party, later known as NSDAP.
Michał Przeperski
RADYKALNY NACJONALIZM A POLITYKA MASOWA NA ZIEMIACH CZESKICH
ČESKÁ STRANA NÁRODNĚ SOCIÁLNÍ: 1897–1914
Radykalny nacjonalizm pojawił się na politycznej scenie Monarchii Habsburskiej w końcu lat 70. wraz z rozpoczęciem szerszej działalności przez Georga Rittera von Schönerera. Po pewnym czasie partia wszechniemiecka doczekała się swego czeskiego odpowiednika, Czeskiej Partii Narodowosocjalistycznej. Partia ta czerpała
inspiracje w pewnej mierze właśnie z działalności Wszechniemców i Chrześcijańskich Socjalistów Karla Luegera, prócz tego jednak nawiązywała do tradycji Wiosny Ludów oraz do radykalnego dyskursu młodoczeskiego
z przełomu lat 60. i 70. XIX w. To właśnie wówczas młodoczeski działacz Josef Barák formułował program,
który dzisiaj nazwalibyśmy pierwocinami solidaryzmu narodowego.
Na powstanie Czeskiej Partii Narodowosocjalistycznej wpływ miały trzy zasadnicze procesy przebiegające
ówcześnie na ziemiach czeskich: narastanie narodowościowego antagonizmu niemiecko-czeskiego, gwałtowna
industrializacja (i związane z nią pojawienie się proletariatu), a także wypalenie się liberalnego modelu uprawiania
polityki. W takiej sytuacji przyszłość należała do partii masowych. Oprócz Narodowych Socjalistów w ostatniej
ćwierci XIX w. na scenie politycznej pojawili się jeszcze Socjaldemokraci oraz Partia Agrarna. Wszystkie te
partie już w początku XX w. skutecznie podważyły dominację liberałów w polityce czeskiej.
Na tym tle czescy radykalni nacjonaliści nie wyróżniali się największymi wpływami czy największą ilością
zdobytych w wyborach mandatów. Ich cechą szczególną były niezwykle radykalne i wcześniej niespotykane
metody uprawiania polityki, na czele z wszczynaniem masowych zamieszek i nader cynicznym podsycaniem
antagonizmów narodowościowych. Oprócz radykalnych działań, warto zwrócić uwagę na czeskich Narodowych
Socjalistów ze względu na ich ideologiczno-programowe powiązania z Niemiecką Partią Robotniczą (DAP),
która już po I wojnie światowej przeewoluowała w niesławne NSDAP.
47
Ilona Gwóźdź-Szewczenko
Uniwersytet Wrocławski
W KRAINIE BIAŁYCH POŃCZOCH. TRAGICZNA TOŻSAMOŚĆ OBYWATELI
ZIEMI HULCZYŃSKIEJ W ZWIERCIADLE PROZY LUDMILY HOŘKIEJ
W niniejszych rozważaniach naszkicowane zostaną dzieje Hlučínska, jednego z mikroregionów Śląska, przybliżona zostanie także problematyczna tożsamość jego mieszkańców
widziana oczyma Ludmily Hořkiej, pisarki, której twórczość jest organicznie z tym regionem związana. Hlučínsko (ziemia hulczyńska, kraik hulczyński, Hultschiner Ländchen) leży
pomiędzy dwoma śląskimi miastami: Opavą i Ostravą. O ile geograficzne umiejscowienie
tego kraiku nie nastręcza trudności (obszar należący do Niziny Śląskiej, stanowiący dziś
skromną część województwa morawsko-śląskiego), o tyle jego przynależność geopolityczna
na przestrzeni wieków nie jest już tak nieskomplikowana.
Początkowo rejon, jak cały Śląsk, znajdował się pod zmiennym panowaniem Czechów
i Polaków. Na długi okres do Czech przyłączył go Jan Luksemburski. Jednak w 1742 r.
pruski król Fryderyk II Hohenzollern wykorzystał słabość cesarzowej Marii Teresy, zagarniając znaczną część Śląska. Protokół regulujący nowe granice, podpisany na zamku w miejscowości Bílá Voda (Biała Woda, Weißwasser) obok Javorníka, pozostawił w granicach
Czech tylko księstwo cieszyńskie, część księstwa opawskiego, krnowskiego i nyskiego. Przez
20 lat trwały jeszcze wyniszczające wojny, ale ostatecznie region pozostał w rękach Prus,
a w 1871 r., po zjednoczeniu państewek niemieckich, stał się częścią Rzeszy Niemieckiej.
Hlučínsko było więc częścią Królestwa Pruskiego, a potem Rzeszy, podczas gdy reszta
czeskiego terytorium należała do Austrii (granicę stanowiła rzeka Opava). Powoli zaczęły
rysować się coraz większe różnice dotyczące nie tylko kultury, ale także standardów życia.
Zjawisko to przypomina – choć rzecz jasna w skali mikro – sytuację społeczeństwa Polski
rozdartego pomiędzy zaborami. Podobnie jak w każdym z zaborów borykano się z innymi
problemami, inaczej też rozwijało się społeczeństwo.
Sama nazwa Hlučínsko zrodziła się dopiero po I wojnie światowej, kiedy to na mocy
traktatu wersalskiego z 28 VI 1919 r. region ten został przekazany Czechosłowacji, w której
od 1927 r. stanowił część składową nowego województwa morawsko-śląskiego (Země
moravskoslezská)1. Na mocy układu monachijskiego2 (Mnichovská dohoda) w 1938 r. całe
1 R. K a c z m a r e k, K. N o w a k, Pojęcie i granice Górnego Śląska w ujęciu historiograficznym. Próba uporządkowania, [w:] Kronikarz a historyk. Atuty i słabości regionalnej historiografii. Materiały z konferencji naukowej, red. J. S p y r a,
s. 260. Twór określany jako ziemia morawsko-śląska powstał w 1782 r. w wyniku połączenia Moraw i Śląska
Austriackiego (Rakouské szelsko, Österreichisch Schlesien) w ramach Monarchii Habsburskiej w jedną całość
administracyjną. Powstała w ten sposób gubernia morawsko-śląska, która składała się z ośmiu okręgów (Brněnský, Olomoucký, Znojemský, Jihlavský, Hradišťský, Přerovský, Opavský a Těšínský) ze stolicą w Brnie.
W 1850 r. zlikwidowano ten kształt administracyjny i rozdzielono region na Margrabstwo Moraw (Markrabství
moravské, Markgrafschaft Mähren) oraz Śląsk. Obie ziemie zostały znów połączone na krótki czas (od 5 XI
1860 r. do 29 III 1861 r.). Powstała 28 X 1918 r. Pierwsza Republika Czechosłowacka (První republika) przejęła
w zmodyfikowanej formie administrację z czasów Austro–Wegier. W skład Czechosłowacji weszły ziemie
byłego Cesarstwa Austriackiego: Czechy, Morawy, Śląsk Opawski, Królestwa Węgier: Słowacja (tzw. Górne
Węgry) i Ruś Zakarpacka oraz Cesarstwa Niemieckiego: Śląsk Hulczyński. Na podstawie ustawy z 4 VII 1927 r.
obie ziemie – morawska i śląska – zostały scalone 1 XII 1928 r. http://www.kirk.webzdarma.cz/Zakon_125_
49
Hlučínsko zostało oddane z powrotem w ręce Niemiec i stało się częścią administracyjną
rejonu Racibórz w prowincji Górny Śląsk. Trzeba dodać, że ku zadowoleniu większości
mieszkańców regionu, którzy swoją narodowość definiowali jako niemiecką (w trakcie wojny w większości stali przeciwko „zdeklarowanym” Czechom i niechętnie odnosili się do
działań na rzecz wyzwolenia narodowego)3. Godny wspomnienia jest fakt, że pozostała
część przygranicznego terytorium należała do Sudetów.
Koniec II wojny światowej oznacza powtórny powrót do Czechosłowacji. Jednakże był
on bardzo problematyczny i bolesny, a dla wielu hulczyńskich rodzin niejednokrotnie traumatyczny. Po 1945 r. odżyły bowiem kwestie narodowościowe. Rozpoczęły się konfiskaty
majątku i usuwanie z tych terytoriów obywateli deklarujących narodowość niemiecką. Dopiero w latach 50. spory narodowościowe zostały wyciszone.
Termin Sudety4 (który pierwotnie był semantycznie neutralny, nienacechowany i oznaczał pasmo północnych łańcuchów górskich znajdujących się na pograniczu Czech i Moraw) to pojęcie bardzo pojemne znaczeniowo w czeskiej przestrzeni kulturowej i politycznej, podobnie jak w polskiej Kresy (czy też: Kresy Wschodnie)5. Analogicznie jak Kresy,
Sudety też bywają interpretowane w kategoriach pogranicza (jest to zjawisko tak samo dynamiczne w sensie socjo-etnograficznym6). Podobnie jak pojęcie Kresów charakteryzuje
obszar styku państw i narodów. Jednakże ma zdecydowanie negatywny, traumatyczny wręcz
wydźwięk, w przeciwieństwie do polskich Kresów, które w potocznym, obiegowym rozumieniu często mają wymowę pozytywną, a nierzadko wręcz ewokują obraz utraconej Arkadii7. Polska nazwa Sudety (jako określenie geograficzne bez konotacji geopolitycznych),
określająca pasmo górskie, nie oddaje ładunku semantycznego swego czeskiego odpowiednika. In margine warto dodać, że od lat 90. XX w. w Czechach coraz częściej słyszalne są
głosy nawołujące do rehabilitacji i „odstereotypizowania” nazwy Sudety8.
Pogmatwane losy geopolitycznie i kulturowe tego malowniczego regionu znajdującego
się między rzekami: Opawą (czes. Opava; niem. Oppa; śl. Opawica, Opavica, Opavice,
Černá Opavice, Opa), Odrą i Psiną (niem. Zinna; śl. Cyna; czes. Cina, Pština) obrazuje ję1927_o_organisaci_politicke_spravy.pdf. Przyczyną takiego posunięcia miał być relatywnie mały obszar Czeskiego Śląska. Jednak bezpośrednim, acz nieoficjalnym, powodem było ograniczenie wpływów politycznych
Niemców sudeckich oraz tzw. Polaków cieszyńskich. Nowopowstałe województwo morawsko-śląskie, istniejące
od 1 XII 1928 r. do 31 XII 1948 r. (obok regionów: czeskiego, słowackiego oraz podkarpackiego) miało powierzchnię 26 807,55 km². http://www.kirk.webzdarma.cz/statisticke_udaje_za_Zemi_Moravskoslezskou_k
_roku_1930.pdf. Połączenie Moraw i Śląska w ramy jednej administracji wywołało protesty śląskich Czechów,
Niemców i Polaków. M. G a w r e c k á, Československé Slezsko mezi světovými válkami 1918 –1938, Opava 2004,
s. 96.
2 Warto nadmienić, że owo wrześniowe „porozumienie” między Niemcami i Włochami a Wielką Brytanią
i Francją, zostało zawarte bez udziału Czechosłowacji, chociaż podejmowano tam decyzje dotyczące jej
rozbioru.
3 20 III 1921 r. przeprowadzono plebiscyt na Górnym Śląsku. W Raciborzu 25 336 (87,98%) głosujących
opowiedziało się za włączeniem miasta do Niemiec, natomiast 2 227 (8,79%) za przyłączeniem do Polski.
4 L. J e l e č e k, Sudety a sudetští Němci. Etymologie, historickogeografické a geopolitické aspekty vývoje obsahu pojmů,
„Geografické rozhledy”, 2004/2005, nr 5, s. 118-119.
5 Współcześnie termin Kresy Wschodnie oznacza dawne wschodnie tereny II Rzeczypospolitej. Kresy –
pojęcie i rzeczywistość, red. K. H a n d k e, Warszawa 1997; W. O l s z e w s k i, Kulturowy i geograficzny zakres pojęcia
Kresy Wschodnie, [w:] i d e m, Tożsamość kulturowa Kresów w humanistycznym nurcie polskiej myśli etnologicznej do roku
1939. Studium z zakresu antropologii stosowanej, Toruń 2007, s. 224-232.
6 S. C i e s i e l s k i, Kresy Wschodnie – dynamika przemian narodowościowych, [w:] Kresy Wschodnie II Rzeczypospolitej.
Przekształcenia struktury narodowościowej 1931–1948, red. i d e m, Wrocław 2005, s. 7-12.
7 J. K o l b u s z e w s k i, Kresy. Arkadia literatury popularnej, „Kresy”, 1994, nr 18, s. 101-116.
8 V. K r á l, Rehabilitujme název Sudety, „Geografické rozhledy”, 1992/1993, nr 4, s. 105.
50
zyk, jakim posługiwało się (i posługuje) jego obywatelstwo. Diagnostyczna jest również
sama autocharakterystyka mieszkańców i ich poczucie przynależności narodowej. Obywatele Hlučínska żyjący na geograficznym Śląsku, którzy swą narodowość określali jako pruską
(nazwa regionalna brzmiała Prajzáci9), posługiwali się z całą pewnością językiem słowiańskim. Jednakże był to język dziwaczny, nie zawsze dla Czechów zrozumiały10. Tzw. moravština (j. morawski, morawszczyzna), będąca dialektem języka czeskiego, jest ciekawym konglomeratem czeskich, polskich i niemieckich cech, a tym samym doskonałą ilustracją specyfiki kulturalnej tego regionu.
Mieszkańcy ziemi hulczyńskiej określi siebie jako Moravci (Morawcy), co przywodzi na
myśl nazwę innego historycznego regionu, znajdującego się w granicach Republiki Czeskiej
– Moraw. Związane to było z tym, że do 1742 r. Hlučínsko stanowiło część Moraw. Morawcy to specyficzna grupa narodowa żyjąca na terytorium ziemi raciborskiej. Zaczęła się
formować po 1742 r., kiedy ziemia, którą zamieszkiwali, stała się częścią Królestwa Prus.
Pierwotnie byli to Morawianie, którzy jednakże przez 180 lat pruskiego zwierzchnictwa
zostali zgermanizowani i stali się właściwie Niemcami o morawskich korzeniach.
Tożsamość narodowa Hulczynian jest sprawą niezwykle skomplikowaną. Bo choć, jak
już wspomniałam, używali moravštiny, czyli dialektalnej odmiany języka czeskiego, to jednak
mentalnie i narodowościowo bliżej im było do Niemców (czego nie taili i z czym się wręcz
obnosili). Jednak ta swoista przynależność do narodu niemieckiego była wysoce problematyczna i niejasna. Pomimo, iż uważali się za obywateli Prus, to jednak (paradoksalnie) posiadali poczucie własnej odrębności, świadomość swoistej nieprzystawalności do Prus.
Badania świadomości narodowej nie należą do zadań łatwych, dlatego, że często uwikłane są w kontekst rozlicznych interesów państwowych, zamówień społecznych czy propagandy politycznej11. W niniejszych rozważaniach przyjmuję ustalenia wysunięte przez
T. Lewowickiego12, który wyróżnia następujące elementy tożsamości:
1. losy historyczne, identyfikacja z określoną grupą społeczną i terytorium, kreowanie
instytucji, jako podstawy organizmu państwowego;
2. odrębność kultury, języka, obyczaju, przekazu tradycji oraz wiedzy o dorobku duchowym i materialnym danej społeczności;
3. swoista genealogia i cechy grupy oraz funkcjonujące w niej stereotypy;
4. kondycja gospodarczo-ekonomiczna, standardy życia grup, będące zarazem wyznacznikami zachowań tożsamościowych i odpowiednich orientacji wartościujących;
5. dynamika dążeń społecznych, uwarunkowana zmieniającymi się potrzebami jednostek13.
9 Jednakże należy dodać, że dzisiejsza starsza generacja obywateli ziemi hulczyńskiej odnosi się z dużą rezerwą do określenia Prajz lub Prajzula, czasami nawet uważając je za obraźliwe. Historyk V. Plaček w swej monografii poświęconej dziejom tego regionu podkreśla, że jego mieszkańcy zaczęli być określani za pomocą nazwy
Prajzáci dopiero po przyłączeniu tego terytorium do Czechosłowacji. V. P l a č e k, Prajzáci aneb k osudům Hlučínska 1742–1960, Hlučín – Kravaře 2000, passim.
10 O. B l á h a, Moravský jazykový separatismus: zdroje, cíle, slovanský kontext, „Studia Moravica. Acta Universitatis
Palackianae Olomucensis Facultas Philosophica”, 2005, nr 3, s. 293-299; A. S t i c h, O spisovné moravštině a jiných
„malých” jazycích, „Naše řeč”, 2000, nr 5, s. 260-264.
11 T. L e w o w i c k i, O badaniach społeczności pogranicza – od parcjalnych opisów ku elementom teorii zachowań tożsamościowych, [w:] Edukacja międzykulturowa – w kręgu potrzeb, oczekiwań i stereotypów, red. J. N i k i t o r o w i c z, Białystok
1995, s. 18-22.
12 I d e m, Problemy tożsamości narodowej – w poszukiwaniu sposobów uogólnionych ujęć kwestii poczucia tożsamości
i zachowań z tym poczuciem związanych, [w:] Edukacja a tożsamość etniczna, red. M. M a r t a, Toruń 1995, s. 54-56.
13 Loc. cit.
51
Tzw. tożsamość regionalna jest pojęciem bardzo skomplikowanym i interpretowanym na
wiele sposobów. Jak konstatuje D. Chmielewski, opierając się na definicji regionu zaczerpniętej z rozważań K. Kwaśniewskiego14:
region stanowi (...) na różne sposoby wyodrębnianą całość – najczęściej z większej części terytorium narodowego; co ważniejsze jest on formą funkcjonowania i organizowania się zbiorowości społecznej charakteryzującej się poczuciem odrębności kulturowej, której członkowie jednocześnie uważają się za
spadkobierców szerzej pojętej ojczyzny narodowej15.
Hulczynianie posiadali silnie rozwiniętą świadomość regionalną wyrażającą się w tym, że
w pierwszym rzędzie podkreślali swą przynależność do regionu, zaś w drugim dopiero – do
państwa. Jednak owa „świadomość regionalna” także nie była klarowna. Stanowiła skomplikowaną wypadkową zasygnalizowanych powyżej czynników polityczno-społecznych,
a co za tym idzie, także kulturowych. Czynnikiem dodatkowo komplikującym tożsamość
Hulczynian jest fakt, iż region zamieszkiwany przez nich był terenem pogranicznym. Jak
podaje A. Sadowski, pogranicze to przestrzeń, gdzie „współżyją dwie lub więcej grupy etniczno-kulturowe. Formy tego współżycia kształtowane są stycznością i wzajemnymi kontaktami miedzy tymi grupami często skrajnej odrębności społecznej świadomości”16.
Zagmatwane i tragiczne losy tego szarpanego wydarzeniami politycznymi i targanego
problemami społeczno-tożsamościowymi regionu doskonale obrazuje twórczość Ludmily
Hořkiej, której osobowość twórcza wykrystalizowała się na tym gruncie i jest organicznie
z tym regionem związana. Ponadto działalność artystyczna Hořkiej, jak i jej życie, są żywą
ilustracją egzystencji na „trudnym pograniczu”.
Ludmila Hořká to pseudonim artystyczny pisarki, której prawdziwe imię i nazwisko
brzmiało: Marie Šindelářová. Sama autorka, pytana o przyczyny obrania takiego nazwiska
odpowiadała: „Proč jsem si dala jméno Hořká? Hořký život – hořké jméno”17.
M. Šindelářová była, mówiąc bez ogródek, prostą kobietą ze wsi, a zarazem literackim samoukiem, osobą o dużej intuicji artystycznej i wielkiej wrażliwości twórczej. Przystępując
do kreślenia jej profilu literackiego, nie można pominąć aspektu biograficznego, który miał
decydujący wpływ na uformowanie się jej osobowości twórczej i stanowi swoistą konkretyzację literackiej spuścizny Hořkiej, bez której rzetelna interpretacja jej dorobku nie jest możliwa.
Marie Šindelářová urodziła się w okolicach Opawy. Ze względu na ubóstwo i warunki
socjalne nie otrzymała wykształcenia, czego tak bardzo pragnęła (w debiucie prozatorskim
o wyraźnych rysach autobiograficznych napisze: „Sbohem, śkolo! Jen ty hodiny, strávené ve
škole, měly pro mne skutečnou cenu”18). Wpierw uczęszczała do niemieckiej szkoły
w Kravařach (czeskiej szkoły tam nie było), potem ukończyła dwuroczną szkołę powszechną w miejscowości Štítin. Wykształcenia Šindelářovej nie można więc określić nawet
K. K w a ś n i e w s k i, Integracja społeczności regionalnej. Śląsk Opolski, Opole 1987.
D. C h m i e l e w s k i, Rozważania o tożsamości regionalnej, [w:] Człowiek i społeczeństwo, t. 26, Kłopoty
z tożsamością, red. M. G o l k a, Poznań 2006, s. 180.
16 Cyt. za: D. C h m i e l e w s k i, op. cit., s. 181. A. S a d o w s k i, Socjologia pogranicza, [w:] Wschodnie pogranicze
w perspektywie socjologicznej, red. i d e m, Białystok 1995, s. 12-19.
17 „Dlaczego nazwałam się Gorzka? Gorzkie życie – gorzkie nazwisko”. Fakt ten wyeksponowała w swej
monografii Šindelářovej D. Vlašínová. Cyt. za: D. V l a š í n o v á, Ludmila Hořká. „Hořký život – hořké jméno”:
portrét spisovatelky Ludmily Hořké, Opava 2008. Wszystkie tłumaczenia, o ile nie podano inaczej, pochodzą od
autorki artykułu.
18 „Żegnaj szkoło! Tylko te godziny spędzone w szkole miały dla mnie prawdziwą wartość”. L. H o ř k á,
Doma, Praha 1943, s. 119.
14
15
52
mianem podstawowego. Jej ojciec prowadził miejscową gospodę, a kiedy umarła mu żona
(Marie miała wtedy dziewięć lat), ożenił się powtórnie. Po jego nowym ożenku zamieszkała
z ciotką. Mając jedenaście lat zaczęła pomagać ojcu w prowadzeniu gospody, a po jego
śmierci sama zaczęła ją prowadzić. Hořká żyła więc zupełnie inaczej niż większość współczesnych pisarzy, odróżniało ją nie tylko pozostawiające wiele do życzenia wykształcenie,
ale także praca zawodowa oraz warunki socjalne panujące wtedy na tym terenie.
Hořká od najmłodszych lat wykazywała zainteresowanie regionem, była wrażliwa na
wszelkie przejawy kultury w swoim otoczeniu, jakby próbowała uchwycić, opisać i ocalić od
zapomnienia tożsamość kulturową swojej małej ojczyzny, jednocześnie ją wzbogacając19.
Łączyła ciężką pracę w karczmie (nierzadko z powodu bezrobocia męża była jedynym żywicielem rodziny) z działalnością zbieraczki ludowego folkloru. Lubiła słuchać podań
i legend związanych z Hlučínskem, zwłaszcza w przekazie ciotki i babki. Wszystko skrupulatnie zapisywała, tak jakby czuła, że ten zawarty w nich świat mija bezpowrotnie, jakby
chciała coś, według niej najwartościowszego, z tego świata ocalić. Co ciekawe, punkt ciężkości jej zainteresowań oscylował wokół spraw „czeskich” i „czeskości”. Raziło to jej krajan w większości mających poczucie przynależności do narodowości niemieckiej.
W związku z czym niejednokrotnie bojkotowano jej gospodę, co było ogromnym ciosem
dla kobiety mającej na utrzymaniu wielodzietną rodzinę. Sytuację te opisała potem następująco:
V roce 1929 jsem musela hostinec pronajmout, ztratila jsem všechny hosty. Že pišu do českých novin
(...) Pronajala jsem hostinec osobě smyšlením Němce – hospoda jako kouzelným proutkem była plná
hostu. Měla jsem velikou bidu. Nevypsatelnou20.
W związku ze swoją działalnością kulturalną była wielokrotnie przesłuchiwana, a nawet
więziona w więzieniu w Opawie. Na początku lat 20. stała się członkiem, a później także
kierownikiem oddziału stowarzyszenia etnografów „Sedlišťaně” v Kravařach. Pod wpływem etnografów Jana Vyhlídala i Františka Myslivca rozpoczęła swą działalność zbieractwa
pieśniowego i literackiego folkloru. Założyła także zespół taneczny, który wspierała nie
tylko swym nazwiskiem, ale także jeździła z nim na występy i propagowała swój region
występując w regionalnym stroju hulczyńskim. Przedstawienia cieszyły się dużym zainteresowaniem i okazały się wielkim sukcesem. W programie dominował folklor hulczyński (co
warto pokreślić, zespół istnieje do dnia dzisiejszego). A. Satke podsumował jej starania
następująco:
Lidová píseň, veselá povídka, lidový kroj a tanec se stávají nástrojem, který má pomoci v boji za národní
věc, neboť vlažnost, s níž přijal nové připojený kraj nové státní zřízení, nelze změnit přes noc. Je zde třeba na každém kroku obětavé práce lidí, kteří by ne umdlévali, neboť německý živel má v tomto kraji stále ještě dost živné půdy21.
19 Tożsamość kulturowa bowiem to nic innego jak „obrona tradycji, historii i moralności, duchowych
i etycznych wartości, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie mogą jednak oznaczać nieograniczonej wierności wobec tradycji i przeszłości, nie mówiąc o stagnacji” (ustalenia poczynione na Światowej Konferencji Polityki Kulturalnej w Meksyku w 1984 r.). B. B a r t z, Wzrost ruchu migracyjnego jako wyzwanie dla pedagogiki
interkulturowej w kontekście niemieckim, [w:] Edukacja międzykulturowa..., s. 139-140.
20 „W roku 1929 musiałam gospodę wynająć, straciłam wszystkich gości. Bo piszę do czeskich gazet (...)
Wynajęłam karczmę osobie narodowości niemieckiej – gospoda jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki była
pełna gości. Miałam ogromną biedę. Nie do opisania”. Cyt. za: D. V l a š í n o v á, op. cit., s. 14. Zachowano
pisownię oryginalną.
21 „Pieśń ludowa, wesołe opowiadanie, strój ludowy i taniec stawały się narzędziem, który ma pomóc
w walce o kwestię narodową, ponieważ obojętności, z jaką przyjął nowo przyłączony region nowy porządek
53
Profil artystyczny Hořkej kształtował się w okresie dwudziestolecia międzywojennego,
począwszy od pierwszych publikacji w 1925 r. aż do początku II wojny światowej. Pisać do
czasopism zaczęła w połowie lat 20. Przede wszystkim drukowała zanotowane przez siebie
ludowe piosenki, baśnie oraz inną twórczość ludową, a także własne poezje22. Publikowała
głównie w opawskich czasopismach, takich jak: „České slovo”, „Náš domov”, „Naše Slezsko”, „Radostná země”, ale także w brneńskim piśmie „Moravská orlice” czy najbliższym
jej ze względu na region hulczyńskim periodyku „Moravec”. Jak zauważa J. Svoboda: „časopisecky tištěná tvorba Hořké se vyznačuje žánrovou i tematickou pestrostí; drobné verše,
říkanky, básně, pohádka nebo pověst, příběhy o zbojnících (často veršované), o hastrmanech, popis zvyklostí vánočních nebo velikonočních působí někdy až chaoticky”23. Nie
wszystkie płody jej działalności zostały wydrukowane. W rękopisie zachowała się spora
część nieopublikowanych z ponad stu ludowych pieśni z rodzinnych stron Hořkiej oraz
kronika osady Dvořisko.
Autorka rozpoczyna swą działalność w niezwykle ciężkim dla regionu czasie. Jej debiuty
literackie na łamach czasopisma „Český domov” sąsiadują z komunikatami dotyczącymi
trudów ówczesnego życia na Hlučínsku. Analiza ówczesnych numerów tego czasopisma
daje smutny obraz życia w latach kryzysu, nie tylko gospodarczego, ale także kryzysu wartości. Zobrazowane są także brutalne tarcia czesko-niemieckie. Autorem dobitnych w treści
artykułów antyniemieckich był robotnik i krajan Hořkiej, Čeněk Trunčík, który później
zapłacił za to życiem w obozie koncentracyjnym24.
W „Našem domově” drukowała teksty, które można podzielić na dwie grupy. Pierwszą
tworzą zapisy opowiadań i podań ludowych oraz zwyczajów i obrzędów charakterystycznych dla wsi okolic Hlučína, drugą zaś oryginalne wiersze Hořkiej. Dopiero w jej własnej
twórczości widać, jak ważny był aspekt socjo-etnograficzny w jej twórczości. A. Satke określa ją wręcz jako „básnířka zrozená lidovou písní”25. Hořká opanowała do perfekcji paradygmat poetologiczny pieśni ludowej. A. Satke w swym studium Poezie Ludmily Hořké26 podkreśla, że budowa jej utworów bazuje na strukturze konkretnych pieśni ludowych.
Jej liryka pisana w duchu pieśni ludowej nie stanowi jednakże tylko jej parafrazy, ale jest
swoistą transformacją, rozwinięciem linii twórczości ludowej. Poezja ludowa jest dla pisarki
obszarem poszukiwań artystycznych i stanowi źródło inspiracji. Ludowy aspekt tej liryki
eksponuje w swych rozważaniach J. Svoboda27. Zauważa też pokrewieństwo literackie
z Jaromírem Erbenem (np. w balladach Pašijová, Černé oči28).
państwowy, nie można zmienić przez jedną noc. Na każdym kroku potrzebna jest pełna poświęceń praca ludzi,
którzy nie będą się poddawać, ponieważ żywioł niemiecki ma w tym regionie podatny grunt”. A. S a t k e, Božena
Němcová a Ludmila Hořká – podobnost dvou osudů v životě a v tvorbě, „Český lid”, 1972, nr 1, s. 2
22 Pośmiertnie wydano wybór liryki opublikowanej w czasopismach. L. H o ř k á, Trnité cesty, b.m.w. 1975.
23 „Twórczość Ludmily Hořkiej drukowana w czasopismach odznacza się gatunkową i tematyczną różnorodnością; krótkie wiersze, rymowanki, poezje, bajki i opowiadania, historie o zbójnikach (często wierszowane),
o wodnikach, opisy zwyczajów bożonarodzeniowych i wielkanocnych wydaje się być nieraz chaotyczny”.
J. S v o b o d a, Baladické příběhy v nevšedních časech, [w:] i d e m, Tvorba a region. Sedm kapitol o literatuře na Ostravsku,
Ostrava 1974, s. 152.
24 Z. M a l ý, Ludmila Hořká. Příspěvek k portrétu spisovatelky a problematice literatury v oblasti, „Slezský sborník”,
1968, nr 1, s. 79.
25 „Poetka zrodzona przez pieśń ludową”. A. S a t k e, Básnířka zrozená lidovou písní, [w:] L. H o ř k á, Tesknice,
Opava 1992, s. 40-43.
26 I d e m, Poezie Ludmily Hořké. K nedožitým 75. narozeninám spisovatelky, „Slezský sborník”, 1968, nr 3,
s. 342-359.
27 J. S v o b o d a, Baladické příběhy..., s. 158.
28 Ibidem, s. 159.
54
Literacki przekaz nie zamyka się tylko w twórczości poetyckiej. Widać, że poetyka pieśni
ludowej zaczyna powoli ograniczać hulczyńską pisarkę. Pomału inklinuje ku prozie. Widoczne jest to w latach 30. i zaskakująco zbieżne z drogą twórczą wielu ówczesnych literatów. Wpisuje się więc w ogólną tendencję, o której istnieniu nie mogła wiedzieć. Z biegiem
czasu poetyka folkloru zostaje przełamana, Hořká wchodzi w nowe obszary literackie. Jeżeli
twórczość liryczna zahacza o baśniowy świat ludowych zaświatów, to twórczość prozatorska jest aż boleśnie realna. Jednakże tu również aspekt socjo-etnograficzny jest kluczowy.
Materiał do swych próz czerpie z życiowych doświadczeń zdobytych w rodzinnej miejscowości Štítin i jego okolicach. Zadziwia głównie jej przenikliwość artystyczna i wirtuozeria
stylistyczna. Autorka wplata w swe teksty ludowe zwroty i wyrażenia, co wzmacnia realizm
iautentyczność postaci, których idiolekt zdradza pochodzenie, a co ważniejsze: obrazuje
sposób myślenia o świecie, pojmowania świata. W mowie niezależnej stosuje rzeczywisty
język mieszkańców Hlučínska.
Koniec Pierwszej Republiki Czechosłowackiej wytworzył na tym skrawku Śląska niezwykle złożoną sytuację i był ciosem dla działalności Hořkiej. Sympatyzowała bowiem
wyraźnie z antyfaszystami i występowała otwarcie przeciwko faszystom. Biorąc pod uwagę
fakty z jej biografii można rzec, że nie mogła sobie wówczas znaleźć miejsca. Odeszła na
Morawy, potem jednak wróciła z powrotem do swojej małej ojczyzny. Wtedy też rozpoczęła pracę nad pierwszą powieścią. Debiut prozatorski, pt. Doma, o wyraźnych elementach
autobiograficznych obrazuje życie miejscowej społeczności śląskiej wioski, leżącej na granicy między Austro–Węgrami a Niemcami do początków I wojny światowej.
Z perspektywy tematyki niniejszych rozważań ważny jest zwłaszcza drugi rozdział książki, pt. Zahrajte mi, muzikanti!29, w którym widoczne jest metaforyczne pożegnanie ze światem
młodości, z całą jego „lirycznością”. Następuje zmiana optyki. Magiczny świat legend
i baśni ustępuje dokumentalnemu ujęciu rzeczywistości, przywołane zostają autentyczne
postaci, które Hořká rzeczywiście poznała w gospodzie ojca. W tym miejscu należy otworzyć nawias, by uzmysłowić jak wielkie znaczenie dla obserwacji hulczyńskiej pisarki miała
instytucja karczmy, gospody, szynku (czes. hospoda).
Gospoda jest znakiem niezwykle pojemnym i znaczącym w kulturze czeskiej (a tym samym także w literaturze). Tu spotykają się miejscowi, tu dyskutuje się o problemach okolicy, tu komentuje się także „wielką” politykę, która choć rozgrywa się niejako „poza” regionem, to jednak nie pozostaje bez wpływu na jego losy. Ciekawą analizę fenomenu gospody
w czeskiej przestrzeni kulturowej przynosi refleksja J. Vinopala30. Ów zwraca uwagę na
pewien niezwykle istotny aspekt: „Z mikrosociologického úhlu pohledu lze prostředí hospod sledovat ve dvou rovinách. Jednak se zřetelem na roli, jakou hospoda hraje na úrovni
lokální komunity, jednak s ohledem na sociální prostředí samotného hospodského zařízení,
tedy skupinu návštěvníků a personálu”31. Gospoda była dla pisarki pewnym „oknem na
świat” i znakomitym polem do swoistej wiwisekscji swoich krajan, ich zachowań, mentalności, przyzwyczajeń. Jak zauważa S. Urbanová:
„Zagrajcie mi, muzykanci!”.
J. V i n o p a l, Instituce hospody v české společnosti, „Naše společnost”, 2005, nr 1, s. 31-37.
31 „Z punktu widzenia mikrosocjologii przestrzeń gospody można badać na dwóch poziomach. Można ją
badać pod kątem roli, jaką odgrywa na poziomie lokalnej społeczności, bądź przez pryzmat środowiska bywającego w gospodzie, a więc gości i personelu”. Loc. cit.; Hospody a pivo v české společnosti, red. V. N o v o t n ý, Praha
1997, s. 28-38, 138-148, 233-238.
29
30
55
Hořká dovedla pozorně besedovat s návštěvníky otcova hostince byla tolerantní, trpělivá, snášenlivá
a uměla tvořivě rozvíjet to, co bohatě folklorní zázemí poskytovalo. Nebránila se vlivu lidových písní,
balad, měla ráda vzpomínková vyprávění, anekdotické příběhy, autentické záznamy kronikářského typu32.
Gdy nadchodzi rok 1945, przynosi ze sobą walkę o kształt nowego świata i państwa. Aktywna jest również Hořká, która zadziwiająco szybko reaguje, jakby miała gotowy plan. Już
w pierwszych dniach po wojnie kontynuuje swą etnograficzną działalność i rozpoczyna
pracę nad organizacją kółka etnograficznego.
Kronika Doma kończy się na tragicznym roku 1914, a zarazem inauguruje twórczość
prozatorską Hořkiej. Akcja większości jej próz toczyć się będzie właśnie między wojnami.
Punktem ciężkości, swoistą osią konstrukcyjną kolejnej powieści, zatytułowanej Řeka, jest
koegzystencja czy wręcz symbioza mieszkańców wsi z rzeką Opawicą. Řeka bywa oznaczana jako swobodna kontynuacja debiutu Doma. Proza jest bardzo interesująca z powodu swej
budowy, a zwłaszcza sposobu prowadzenia narracji, barwnej i emotywnej. Obserwujemy
też wirtuozerską innowację techniczną. Autorka oddała tu głos rzece, co spowodowało
ustawienie się narratora niejako „poza” i dało wrażenie obiektywizacji prozy. Z całą pewnością inspiracją był tu magiczny świat twórczości ludowej, w którym nieożywiona przyroda
jest upersonifikowana i obdarzona darem mowy. W omawianej powieści są całe pasaże
zaczerpnięte z twórczości i rzeczywistości ludowej: zapiski tekstów piosenek, przyśpiewek
oraz powiedzeń i przysłów ludowych, a także dziecięcych wyliczanek, bajek tetky Kovalky33
itp. Řeka jest dla etnografów prawdziwą skarbnicą wiedzy o Hlučínsku. Hořka zbliża się
w niej intuicyjnie do poszukiwań współczesnych antropologów kultury34. W książce widać
zbieżność z niektórymi pasażami jej innych prozatorskich dzieł, zwłaszcza z późniejszą
Doliną.
Również kolejna pozycja stanowi swobodne nawiązanie do książki Doma. Powieść–
kronika zatytułowana Dolina (pod względem czasowym sięgająca do końca II wojny światowej) opisuje postępującą germanizację regionu, a także brak zainteresowania ze strony
rodaków oraz „mateczki Pragi” trudną sytuacją terenów przygranicznych oraz poświęcenie
i żmudną pracę od podstaw czeskich patriotów zamieszkujących ten region. Podobnie jak
w poprzednich prozach, również w Dolinie wplecionych zostało wiele elementów kultury
ludowej, np. porzekadeł, opowiadań ludowych itp. Jednocześnie książkę cechuje duża subiektywizacja świata przedstawionego. Dolina jest bardzo wysoko oceniana przez krytyków
32 „Hořká potrafiła biesiadować z gośćmi gospody ojca, a jednocześnie ich obserwować. Była tolerancyjna,
cierpliwa, wyrozumiała i umiała twórczo rozwijać to, co oferował miejscowy folklor. Nie wzbraniała się wpływowi pieśni ludowej, ballad, lubiła wspomnienia, historyjki i anegdoty, autentyczne zapisy o charakterze kronikarskim.” S. U r b a n o v á, Trojí reflexe ženy a krajiny (Příspěvek ke studiu vztahových vazeb autora a regionu), „Sborník
prací filozofické fakulty Ostravské univerzity. Literární věda”, vol. 169 (1997), nr 3, s. 17.
33 „ciotki Kowalki”.
34 Na uwagę zasługują wydane w 1948 r. przez Slezský studijní ústav v Opawie Národopisné paběrky z Hlučínska. Publikacja nie stanowi ani novum, ani też ważnego punktu w rozwoju literackim hulczyńskiej pisarki. Jest
raczej obrazem jej zainteresowań materiałowych, wskazówką do interpretacji jej dorobku literackiego. Pozycja ta
ma dla zrozumienia twórczości Hořkej miejsce szczególne. Wskazuje teksty, które zainteresowały autorkę,
a także pośrednio zdradza metodę, wg której je zbierała. Interesujący jest sam rozkład materiału. Paběrky są
podzielone na sześć części (Zvyky a obyčeje, Slezská hapatyka, O našem kroji, Říkanky a hry, Pověsti a povědačky, Přísloví
a pořekadla). Bardzo ciekawy z punktu widzenia etno-socjografii jest rozdział pierwszy, w którym pokazany
został bieg życia hulczynian zgodny z rytmem przyrody. Ukazuje zwyczaje związane z pracą (profanum) i obrzędy
świąteczne (sacrum), uporządkowane chronologicznie, zgodnie z kalendarzem świąt kościelnych. L. H o ř k á,
Národopisné paběrky z Hlučínska, Opava 1948.
56
i historyków literatury ze względu na swe walory artystyczne. Przede wszystkim za doskonałe włączenie wątków ludowych w materię prozy.
Najpełniej rozwinęła swą filozofię życiową w powieściach Bejatka35 i Mezivodky. Te dwie
kolejne pozycje koncentrują się na przekazie życiowej filozofii autorki, a jednocześnie tak
jak poprzednie stanowią ilustrację jej zainteresowań regionem. Jak twierdzą badacze jej
twórczości, nigdy nie mogła by napisać Bejatki i innych nowel, gdyby nie znała tak dokładnie socjalnych i kulturowych problemów tych czasów36.
W Bejatce tak oczywistego powiązania z folklorem, jak w poprzednich książkach, już nie
ma. Bezpośrednie cytacje wyparte są przez stylizację literacką socjolektu (właśnie socjolektu,
a nie idiolektu) postaci. Hořká wspięła się tu na wyżyny swych artystycznych możliwości.
Można rzec, że doszła do wirtuozerii w posługiwaniu się zebranym przez siebie materiałem.
Dla badaczy – literaturoznawców, kulturoznawców i historyków – nie jest istotne w przypadku tej prozy, co mówi w swym monologu główna bohaterka, ale najważniejszy jest sam
styl wypowiedzi, czyli to jak mówi. Sposób posługiwania się językiem obnaża sposób myślenia hulczynian, ich codzienność, problemy, zapatrywanie się na świat. Interesująca jest
zwłaszcza problematyka sygnalizowana poprzez losy dzieci tytułowej Bejatki, która jest
symptomatyczna dla tego regionu. Bejatka była matką bliźniąt. Intrygujące jest to, że obaj
stanęli po przeciwnych stronach barykady37: pierwszy został stracony na wojnie ze względu
na dezercję38, drugi, który był członkiem SS i pełnił funkcję strażnika w obozie koncentracyjnym, potem zniknął gdzieś w świecie, ponieważ miał na sumieniu śmierć wielu ludzi.
Wymowna jest rozpacz matki, która odkrywa, że jej syn jest wielokrotnym mordercą, początkowo nie może w to uwierzyć, jednak nadchodzi dzień, kiedy ma okazję przekonać się
o tym naocznie:
Pewnego wieczoru, kiedy sprzątałam izdebkę, niechcący potrąciłam walizkę syna. Zawsze była zamknięta. Podczas jego ostatniej bytności jednak, wskutek przeoczenia lub pośpiechu, syn po prostu zapomniał
ją zamknąć. Stwierdziłam to, gdy kuferek spadł na podłogę i otwarł się. Wypadło z niego kilka różnych
flakoników po perfumach, jakieś dokumenty, kilka listów oraz mała skórzana kasetka. Cieszyłam się, ze
męża nie ma w domu, ponieważ chciałam się dowiedzieć, co zawiera owa mała kasetka. Pieniądze? Nie!
Lecz coś, wskutek czego oniemiałam ze zgrozy! W pudełku było kilka złotych zębów, dwa cieniutkie
złote łańcuszki, złoty pierścionek ze lśniącym oczkiem i kilka obrączek ze złota. Zgroza mroziła mi krew
w żyłach. Bezdenne przerażenie rodziło głęboką pogardę dla syna.
Więc i ty, synu, należysz do tych, którzy po śmierci okradają swoje ofiary – powtarzałam po tysiąc
razy w swej beznadziejnej, nieopisanej rozpaczy. Schowałam głowę w dłonie i płakałam bez końca, bez
łez39.
Zaakcentowane tym samym zostają problemy tożsamościowe ludzi zamieszkujących
ziemię hulczyńską i ich nierzadko tragiczne konsekwencje. Bejatka biadając nad śmiercią
drugiego z synów wypowiada symptomatyczne słowa: „Oj, jak biedna jest ta moja rozdwojona rodzina!”40.
L. H o ř k á, Miałam dwóch synów, Ostrava 1961.
Z. M a l ý, op. cit., s. 79; J. S v o b o d a, Baladické příběhy..., s. 162-164.
37 Podobny motyw braci bliźniaków reprezentujących odmienne poglądy wystąpił w dramacie Karla Čapka
Matka. K. Č a p e k, Matka: hra o třech dějstvích, Praha 2004. Wspomina o tym Ivan Klíma. I. K l í m a, Jít na smrt,
to by uměl každý, [w:] i d e m, Velký věk chce mít též velké mordy: život a dílo Karla Čapka, Praha 2001, s. 197-203.
38 L. H o ř k á, Miałam dwóch synów..., s. 137.
39 Ibidem, s. 143-144.
40 Ibidem, s. 137.
35
36
57
Interesujące są zwłaszcza pasaże dotyczące problemów językowych hulczynian, np. nazwisko tytułowej Bejatki jest przekręcane na różne sposoby: „Beata Jarcab”41, „Bejataka
Jarzabka”42, „Beatka Jerabka”43, „Beatka Jarabka”44, „Beate Ircik, geboren Jarcab”45. Bohaterka niejednokrotnie zastanawia się, kim w ogóle jest i jak powinno brzmieć jej nazwisko,
równocześnie podkreślając, że chciałaby się nazywać tak jak jej matka „Bejata Jarzabka”46.
Początkowo (w latach szkolnych) nie rozumie, dlaczego jej nazwisko przybiera różne formy, zaburza to w pewien sposób poczucie jej tożsamości, w wymiarze najprostszym jako
przynależności do rodziny, jak i w wymiarze najszerszym: przynależności narodowopaństwowej. Interesujący w tym kontekście jest pasaż prezentujący sytuację po zakończeniu
wojny:
I znowu byliśmy obywatelami Czechosłowacji (...) Wkrótce po wyzwoleniu naszej wsi skończyła się wojna. Codziennie wracali do swych zburzonych domostw wynędzniali uciekinierzy. Wszyscy przyznawali
się naraz do morawskiej narodowości47.
Co istotne, Hořká nie traktuje kraju rodzinnego jako Arkadii, nie idealizuje też jego
mieszkańców. Pisze o pijaństwie całych rodzin, z detalami przedstawiając rozkład rodziny,
zwłaszcza gdy pije matka48. Nie stroni od brutalnych, drastycznych scen, np. przemocy
wobec dzieci49 czy przemocy wśród dorosłych50. Eksponuje również problemy ekonomiczne zmuszające ludzi pogranicza do parania się przemytem. Wyśmienitym przemytnikiem
była np. leniwa baba Moszkula:
Wiedziano o tym na wsi i dlatego niektórzy, co trudnili się przemytem, wynajmowali ją do śledzenia granicy (...) Żaden celnik, a było ich w tej naszej przygranicznej wiosce dość dużo, nie wiedział, że ta wałęsająca się stara baba, która codziennie zbiera pod wodą szuwary, jest właściwie „szpiegiem”. Moszkula
zawsze potrafiła dokładnie wyśledzić miejsce, gdzie patrolowali celnicy i w porę ostrzec przemytników.
Chrząkanie na przykład oznaczało wolną drogę. W tym momencie przemytnicy potrafili przepędzić nawet całe dziesiątki sztuk bydła z austriackiego, na nasz, pruski brzeg rzeki (...)
Za te usługi Moszkula zebrała dużo pieniędzy, które nocą przechowywała pod poduszką na wezgłowiu, w dzień zaś ukrywała je w starej pończosze. Były tam „troniki”, „czeskie”, i „grosze” – tak bowiem
nazywano drobny bilon niemiecki. Prócz tego miała tam „pięcioki”, „szóstki” i mniejsze banknoty. Były
to znowu pieniądze austriackie51.
W obu książkach – Bejatka i kolejnej, Mezivodky – istotny jest także wątek wspomnieniowy. Punkt ciężkości spoczywa tu na ukazaniu scen z przeszłości widzianej oczyma dziecka,
ale nie naiwnie i bez ich idealizacji. Mamy więc obraz dzieciństwa radosnego, ale nieodrealnionego. Opisy kraju lat dziecinnych obfitują w szczegóły pozwalające odtworzyć atmosferę
życia na ziemi hulczyńskiej w tamtych latach. Interesujące są też wysuwane przez Hořką
próby diagnozy współczesnej sytuacji w regionie. Autorka odrzuca perspektywę przyjmowaną przez większość pisarzy opisujących lata dzieciństwa jak Arkadię. Nie stosuje konwencji, którą można by zawrzeć w sformułowaniu „kiedyś było lepiej”, ale pyta, co w tym
Ibidem, s. 36.
Ibidem, s. 40.
43 Ibidem, s. 82.
44 Ibidem, s. 114.
45 Ibidem, s. 102.
46 Ibidem, s. 36.
47 Ibidem, s. 146-147.
48 Ibidem, s. 8, 11-12.
49 Ibidem, s. 16-18.
50 Ibidem, s. 18-19.
51 Ibidem, s. 15-16.
41
42
58
„kiedyś” było nie tak, co spowodowało, że teraz na Hlučínsku życie jest tak skomplikowane
i pełne ustawicznych tarć na różnych płaszczyznach. Zwłaszcza symptomatyczne są tu
Mezivodky, opisywane jako kawałek ziemi, który jest miejscem codziennej egzystencji,
a jednocześnie – co Hořká akcentuje szczególnie ostro – jest to również przestrzeń, gdzie
okrutnie zaznaczyła się granica prusko-austriacka, która bezsensownie, ale i bezlitośnie
oddzielała od siebie zżyte społeczeństwo: najbliższe rodziny, sąsiadów itp. W prozie eksponowana jest silna nuta antyniemiecka oraz przeświadczenie, że sytuacja tego regionu odbija
się na życiu jego obywateli, jest wręcz dla nich fatalna.
Podobny aspekt został poruszony w antywojennej prozie Bílé puňčochy (Białe pończochy),
która obrazuje zagmatwane losy jednego z obywateli opisywanego regionu. Są to wspomnienia umierającego niemieckiego żołnierza. Interesujące jest już samo wyeksponowanie
w tytule „białych pończoch”. Jest to celowy zabieg oparty na figurze pars pro toto. Jednocześnie jest to symbol tak istotny dla atmosfery tamtych czasów, tak semantycznie nabrzmiały,
że pozwoliłam go sobie wyeksponować w tytule niniejszych rozważań. Utwierdził mnie
w tej decyzji, artykuł z czerwca 1938 r. zamieszczony w „Gońcu Częstochowskim”. W artykule W krainie białych pończoch autor podpisujący się inicjałami L.W. konstatuje:
Gdy członkom Sudeten Deutsche Partei na przygraniczu czeskim w Eger, Asch i Karlsbadzie zabroniono nosić wysokie buty, młodzież niemiecka zaczęła się ubierać w białe pończochy. Na ulicach miast,
miasteczek i wsi sudeckich pojawili się chłopcy, a nawet i starsi panowie w tyrolskich kapelusikach, szamerowanych kurtkach, krótkich skórzanych spodenkach i nieodzownych białych pończochach.
Moda białych pończoch ogarnęła szybko całą Czechosłowację, gdzie znajdują się skupienia mniejszości niemieckiej – nawet w Pradze i Brnie pełno na ulicach białych pończoch, jakby na weekend zjechał tu co najmniej cały Tyrol z Bawarią.
Zamiłowanie Niemców do mundurów znalazło swoje ujście w stroju narodowym, który obecnie nie
jest już w Czechosłowacji oznaką przynależności do partii sudeckiej, ale jawnym manifestowaniem niemieckości 52.
W powieści na zasadzie retrospekcji przywołana jest przeszłość wojaka nieuchronnie
związana z miejscem jego egzystencji. Powieść jest swoistym bilansem skomplikowanej
drogi życiowej jednego z obywateli ziemi hulczyńskiej. Jednak tę opowieść należy traktować
w szerszym wymiarze. Losy głównego bohatera, Maxa, są bowiem ilustracją losów wielu
młodych hulczynian. Interesujące są zwłaszcza pasaże traktujące o dzieciństwie i młodości
Maxa. Dla podjętego w niniejszych rozważaniach wątku interesująca jest postać jego babki,
która go wychowała. Staruszka mówiła i czytała „po morawsku”, inaczej nawet nie potrafiła, ale nikt jej nigdy nie powiedział wprost, że jest Czeszką53. W takim otoczeniu, zanurzony
w języku morawskim i morawskiej kulturze wyrasta Max. Jak trafnie zauważa D. Vlašínová54
– lata dojrzewania upływają mu już pod znakiem białych pończoch, które ubierają ludzie
z jego bezpośredniego otoczenia, w związku z czym wiedzie im się o wiele lepiej niż innym,
dostają lepszą pracę w głębi Niemiec albo u niemieckich fabrykantów na Śląsku. Nosi je
również Grétka, miłość Maxa i właśnie te białe pończochy będą przyczyną ich rozejścia.
Jednak gdy zaczyna się wojna, główny bohater stwierdza: „Najednou jsem był Němec
a jako każdy jiný Němec – był jsem voják”55.
52
L.W., W krainie białych pończoch, „Goniec Częstochowski”, 1938, nr 129, s. 7. Zachowano pisownię orygi-
nalną.
D. V l a š í n o v á, op. cit., s. 73.
Loc. cit.
55 „Nagle stałem się Niemcem i jak każdy inny Niemiec – stałem się żołnierzem”. L. H o ř k á, Bílé puňčochy,
Ostrava 1964, s. 100. Podobna scena występuje w innej powieści Hořkiej. Syn tytułowej Bejatki, młodziutki
Hanysek, stwierdza: „Każdy żołnierz, który straci życie na polu chwały za cesarza jest bohaterem, więc nie mam
53
54
59
Na wspomnienie zasługuje również książka Hanysové (Hanysi). Tytułowi Hanysi opowiadający o swoich losach to mężczyźni zamieszkujący okoliczne wioski. W tych opowieściach
zawarte są losy regionu, w którym panowała – jak stwierdza narrator będący z całą pewnością porte-parole Hořkiej –„niewyobrażalna bieda”56, dzięki której łatwo było podburzyć hulczynian. Szerzona więc była natarczywa propaganda, że za zwierzchnictwa Prus było lepiej
niż za Czechosłowacji, co odzwierciedlało się w słowach: „Die Czechaj nebude dlouho vaší
vlastí”57. Również w Bejatce te głosy są bardzo wyraźne, pisarka bardzo plastycznie unaocznia te problemy:
Na wsi można spotkać kobiety stojące w grupkach po dwie, po trzy. Z ich twarzy znikł uśmiech. Domyślacie się od razu, o czym rozmawiają. Praca się kończy, nowej nie widać, z czego będziemy żyć?
Takie zmartwienie męczy prawie każdą rodzinę robotniczą. Do Ostrawy odjeżdżały kiedyś robotnicze pociągi, przepełnione ludźmi. Dzisiaj – idźcie zobaczyć. Tu siedzi jeden robotnik, tam drugi a właściwie wagon jest pusty! (...) Było słychać narzekanie: Czesi chcieli Hulczyńskie, ale o pracę dla ludzi nie
umieją się postarać58.
Za pomocą gawęd Hanysów prezentuje Hořká okres wojny na terytorium ziemi hulczyńskiej. Czytelnik dowiaduje się, jak ówcześni obywatele tego kraiku zmierzyli się z wojną,
jak ją przeżywali. Hořká dzieli ich na „ludzi i ludziska”. Ludziska to część obywateli, którzy
poddali się ideologii. Pisarka nie charakteryzuje bohaterów swoich próz bezpośrednio. Postaci prezentują się same, bardzo diagnostyczny jest ich socjolekt:
– Co to? co się stało? Wojna? Dlaczego wojna? – pytali prości ludzie.
– Nieder mit Serbien – odpowiadali ludziska59.
Hulczynianka opisując losy swych krajan, opisuje losy ludzi, którzy nie wiedzieli, do kogo
należą i kim tak naprawdę są60. Hulczyńska pisarka wychodzi w tej powieści poza wąskie
ramy regionalizmu. Ta proza to bardzo przejmująca refleksja nad losem człowieczym, nad
przynależnością człowieka do danej struktury społeczno-politycznej. Hořká jednakże nie
mówi o tym wprost. Jak słusznie zauważa A. Satke: „Hanysové už nejsou utkány z etnografické příze, jsou to – alespoň v některých povídkách – oduševnělé a umělecky hluboce
zpodobené osudy nejrůznějších typů hlučinského lidu”61.
Często wskazuje się na pokrewieństwo artystyczne (i życiowe) Hořkej z B. Němcową62.
Trzeba dodać, że to podobieństwo dotyczy również etnograficznych zainteresowań obu
pisarek oraz szczególnej wrażliwości na los kobiet. Postaci kobiet zajmują bowiem w twórczości Hořkej miejsce szczególne63, co pozwala na rekonstrukcję roli kobiety, problemów,
z jakim się borykała oraz stosunków panujących w ówczesnych rodzinach zamieszkujących
region. Pisze o tym aspekcie S. Urbanová:
się czego bać”. E a d e m, Miałam dwóch synów..., s. 79.
56 D. V l a š í n o v á, op. cit., s. 58.
57 „Die Czechaj nie będzie długo waszym państwem”.
58 L. H o ř k á, Miałam dwóch synów..., s. 99.
59 Ibidem, s. 79.
60 D. V l a š í n o v á, op. cit., s. 60.
61 „Hanysi już nie są utkani z etnograficznej przędzy, są to – przynajmniej w niektórych opowiadaniach –
uduchowione i z artyzmem oddane losy najróżniejszych typów ludzi zamieszkujących ziemię hulczyńską”.
A. S a t k e, Božena Němcová..., s. 3.
62 Podkreślał ten fakt głównie A. Satke. A. S a t k e, Božena Němcová a Ludmila Hořká. Dva osudy plné bolesti
a tragiky, „Ostravský večerník”, 1972, nr 81, s. 4-5; i d e m, Božena Němcová..., s. 1-4.
63 S. U r b a n o v á, op. cit., s. 15-26; D. V l a š í n o v á, Počátky ženské emancipace a její projekce v literární produkci
na Moravě a ve Slezsku, „Sborník prací Filozoficko-přírodovědecké fakulty SU v Opavě”, 2002, s. 26-40.
60
U Hořké dominoval prožitek mateřství, vazba dítěte a matky a také zkušenost matky–hospodyně jako
sjednocujícího prvku velké rodiny. Jej postaveni je shodné s postavením ženy z patriarchální vesnice, kdy
hospodyně měly jasnou, důstojnou, pevně vymezenou roli64.
Minimalne wykształcenie Hořkiej, którego nie można określić nawet podstawowym, nie
odzwierciedla jej faktycznych osiągnięć na polu literatury, interesująca jest też niezwykła
wrażliwość językowa pisarki. Całokształt piśmiennictwa Hořkiej ma ogromną wartość, nie
tylko dla badacza literatury, ale także dla historyka, etnologa i antropologa kultury. Usiłowaniem Hořkiej było oddanie wiernego obrazu hulczynian w okresie Pierwszej Republiki
Czechosłowackiej oraz po II wojnie światowej. To przesłanie, mniej lub bardziej wyeksponowane, towarzyszyło całej działalności pisarki.
Wybitny antropolog, Claude Lèvi-Strauss65 definiuje etnografię jako pierwszą fazę pracy
badawczej, na której opiera się etnologia i antropologia kulturowa. Etnografia to przede
wszystkim obserwacja i opis, praca w terenie66. Właściwym typem badania etnograficznego
jest monografia, dotyczącą grupy ograniczonej, aby autor mógł zgromadzić większą cześć
swych informacji dzięki doświadczeniu osobistemu. Całokształt pracy twórczej Hořkej
składa się właśnie na taką swoistą monografię, której tematem są dzieje małego narodu,
przedstawione na tle ważnych i przełomowych wydarzeń historycznych. W początkach swej
twórczości Hořká nawet nie sądziła, że oto „pisze literaturę”, a jednak jej opera omnia są
swoistą epopeją rodzinnej krainy. „Folklór znamenal pro ni více než literatura, lidová pověst a pohádka ji provázely od dětství. Přistupovala k literatuře jinak, než bývá zvykem”67.
Jej dzieło to wierna ilustracja złożonych stosunków, panujących na Hlučínsku, połączona z filologiczną zaciętością i znawstwem kultury ludowej, obyczajów i socjografii68. Wplata
także nieliczne uwagi dotyczące bardzo przyziemnych aspektów życia na ziemi hulczyńskiej,
pozaliterackich aspektów folkloru: opisuje ze szczegółami szeroko pojętą kulturę bytowania
(warunki mieszkaniowe, nawyki żywieniowe mieszkańców, itp.). W swych dziełach nie
ogranicza się więc tylko do duchowego wymiaru jednostki ludzkiej, ale interesuje ją także
materialny faktor ludzkiej egzystencji. Stąd tak dużo w jej dziełach opisów pracy, zwłaszcza
na roli, co daje obraz stanu rolnictwa na przełomie XIX i XX w. oraz początków XX w.
Zwraca również uwagę na niebezpieczeństwo postępującej zależności od pruskiej gospodarki. Opisy te stanowią nieoceniony materiał w badaniach socjologicznych nad stosunkami
i atmosferą kulturową ówczesnej ziemi hulczyńskiej. Hořká nakreśliła jego wewnętrzną
strukturę, przybliżyła aktualne społeczne postawy i opinie wobec różnych aspektów hulczyńskiej rzeczywistości oraz ważnych zdarzeń ogólnoeuropejskich. Prezentując hulczynian
opisała nie tylko ich problemy, ale również aktualne zachowania społeczne, kładąc nacisk
na drażliwy aspekt „prawego i lewego brzegu Opawy”.
Prezentowała skomplikowane, pogmatwane losy hulczynian na tle przemian ogólnoeuropejskich, które miały ogromny wpływ na ich losy w czasie dwóch wojen światowych,
64 „U Hořkiej dominowały przeżycia macierzyńskie, aspekt więzi dziecka z matką, a także doświadczenia
matki–gospodyni jako elementu jednoczącego dużą rodzinę. Jej położenie było zgodne z sytuacją kobiety zamieszkującą patriarchalną wioskę, w której właśnie gospodynie miały klarowną, poważaną, jasno określoną
rolę”. S. U r b a n o v á, op. cit., s. 16.
65 C. L è v i-St r a u s s, Miejsce antropologii wśród nauk społecznych, [w:] Antropologia kultury: zagadnienia i wybór tekstów, red. A. M e n c w e l, Warszawa 2001, s. 50-57.
66 Ibidem, s. 51
67 „Folklor znaczył dla niej więcej niż literatura, ludowa powieść i bajka towarzyszyły jej od dzieciństwa. Miała inne podejście do literatury niż to zazwyczaj bywa”. J. S v o b o d a, Baladické příběhy..., s. 149.
68 Rozważania C. Lèvi-Straussa dotyczące roli folklorystki w etnografii i antropologii kulturowej: C. L è v iSt r a u s s, op. cit., s. 55.
61
a także po nich (ponieważ „svět se toči a lude s nim”69). Te rozważania prowokują ją do
ogólniejszych, uniwersalnych wniosków, dotyczących wiedzy o człowieku. Pod koniec swej
drogi twórczej wychodzi z wąskiego „regionalnego” ujęcia człowieka, a tym samym wchodzi w zagadnienia szeroko pojętej antropologii kulturowej. S. Urbanová konstatuje
„V prózách L. Hořké jsou zachovávány jisté stabilní struktury, které působí v lidském
podvědomí a jsou vlastní každému člověku. Představují například trvalou emotivní vazbu
na místo bezpečí – na domov, dětství a matku”70.
Hlučínsko jako specyficzny region czeskiego Śląska zaczęło się formować dość późno,
bo dopiero po lutym 1920 r. Atmosfera w latach 20. przypominała czasy odrodzenia narodowego, ponieważ na tym skrawku Śląska dopiero teraz nastały czasy „uświadamiania narodowego” jego mieszkańców. Była to swoista praca u podstaw. Hořká przeżyła całe swoje
życie „wewnątrz” tych problemów, w koegzystencji z miejscową ludnością w wiejskiej przestrzeni. Jako socjolożka–amatorka zapisuje wszystko, co się obok niej dzieje, z czym spotyka się na co dzień. Jak konstatuje W. Czaja, tłumacz powieści Bejatka:
Wartość opowieści Miałam dwóch synów podnosi znacznie autentyczność przedstawionych w książce wydarzeń oraz częściowa socjologiczna analiza hulczyńskiej wsi w okresie przed I wojną światową i latach
międzywojennych, analiza ekonomiczno-polityczna tej wsi, na której z całą ostrością występowały nie
tylko przyczyny i skutki walki klasowej, lecz i narodowościowej. Wiadomo bowiem, że Śląsk Opawski
był w okresie pierwszej republiki przedmonachijskiej terenem zaciętych swarów narodowościowych,
wywołanych przez miejscowych nacjonalistów niemieckich71.
Fakt, że w swych prozach ograniczała się do znanego jej regionu nie jest niczym dziwnym. Była zrośnięta z tym kawałkiem ziemi, z jego tradycjami, mentalnością, językiem.
Kontynuowała (być może nie do końca świadomie) tradycje odrodzeniowe, ponieważ
w XX w. próbowała ocalić od zapomnienia czeskie zwyczaje, czeską mentalność, czeskie
„myślenie narodowe” i czeskie poczucie narodowej odrębności. Wg A. Satkego „dílo
L. Hořké (...) má mnoho rysů, které nám připomínají v nejednom směru buditelské snahy
našich obrozenských spisovatelů, snahy, jimiž i etnografická oblast byla mnohostranně
obohacena”72. Hořka wyznaczyła sobie to zadanie już u progu swej twórczości. Już w swoim debiucie prozatorskim postawiła bardzo przejmujące pytanie: „Lidičky, proč jen my
o našem kraji víme tak málo? Proč?”73. Te „zapisy przeszłości” były także pretekstem do
ukazania tarć narodowościowych na ziemi hulczyńskiej, które nierzadko kończyły się tragicznie. Co najważniejsze, Hořká posiadała niewiarygodną intuicję artystyczną, nie popadła
w fanatyzm patriotyczny i patetyczną gloryfikację własnej kultury, ale rzetelnie i dokumentarnie naświetlała problematykę egzystencji na Hulčínsku.
„Świat się kręci, a ludzie z nim”. L. H o ř k á, U šušedy, „Náš domov”, 1932, nr 13, s. 3-4.
„W twórczości prozatorskiej L. Hořkiej zachowane są pewne stabilne struktury, które zakodowane są
w podświadomości i są właściwe dla każdego człowieka. Obrazują np. stałą więź emocjonalną z bezpiecznym
miejscem – z domem, dzieciństwem i matką”. S. U r b a n o v á, op. cit., s. 18.
71 W. C z a j a, Nota końcowa, [w:] L. H o ř k á, Miałam dwóch synów..., s. 153-154.
72 „Dzieło L. Hořkiej (...) ma wiele cech, które nam przypominają na wielu płaszczyznach dążenia budzicielskie naszych pisarzy doby odrodzenia narodowego, dążenia, którymi była wzbogacona także dziedzina etnografii”. A. S a t k e, Božena Němcová a Ludmila Hořká..., s. 3.
73 „Ludzie, dlaczego tylko my o naszej krainie wiemy tak mało? Dlaczego?” L. H o ř k á, Doma..., s. 164.
69
70
62
Urszula Kowalska
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
BUNT EMIGRANTA? LITERACKIE OBRAZY CZESKIEJ EMIGRACJI PO 1968 R.
W ODNIESIENIU DO WYBRANYCH POSTACI Z UTWORÓW MILANA KUNDERY
I JOSEFA ŠKVORECKIEGO
– A tutaj dostaję furii, sprzedając sukienki.
– Nie – mówi on. – Sukienki nie stanowią problemu. Tylko niedziele.
Niedziela nie jest najlepszym dniem w tygodniu emigranta1.
Mówi się, że niebezpieczny jest ktoś, kto nie zapomina.
Pamięć człowieka jest czymś równie zuchwałym, jak rozpalenie ognia (...)
Pamięć to bunt2.
Ponowne odkrywanie emigracji, rozumiane jako analizowanie, wyciąganie wniosków,
określanie jej charakteru, celu, podstaw i motywacji, może okazać się zadaniem trudnym.
Wiek XX, w dużej mierze zdeterminowany przez dwa rodzaje emigracji: antykomunistyczną
i antyfaszystowską3, pozwolił na głębokie badania problemu uchodźstwa, wnikliwe wejście
w jego strukturę, zinterpretowanie wiążących się z tym zjawiskiem zmian społecznych, politycznych, kulturalnych i psychologicznych. Otworzył poniekąd szansę na wywołanie nowych dyskursów, rozpoczęcie całej serii badań, skupiających uwagę na przemianach społecznych oraz zagadnieniach, związanych z tożsamością jednostki w kontekście tożsamości
całego narodu. K. Dybciak w artykule Historyczne znaczenie środkowoeuropejskich emigracji, pisząc o różnorodnym definiowaniu Europy Środkowej, stwierdza:
Nasz region starano się definiować na rozmaite sposoby (...) w tym szkicu proponuję kolejny – w epoce
nowoczesnej: „Centralna Europa to zbiór zagrożonych w swym bycie narodów wytwarzających emigracje”. Parafrazując, nieco żartobliwie, formuły filozofii chrześcijańskiej, można powiedzieć, że dowód (typu a posteriori, przykładowo kosmologiczny) na istnienie Europy Środkowej można przeprowadzić z istnienia diaspor4.
Stwierdzenie powyższe można uznać za zbyt uogólniające, jednocześnie deprecjonujące
w dużym stopniu wszelkie światowe migracje. Emigracja, wraz z całym „bagażem” pojęć
z nią związanych, nie jest oczywiście „wynalazkiem” środkowoeuropejskim, a tym bardziej
XX-wiecznym. Jednak definicyjność, wpisana w to pojęcie i rozumiana jako możliwość
włożenia do „emigracyjnego worka” jak największej ilości stwierdzeń, systematyzujących
losy ludzi, którzy z jakichś przyczyn musieli opuścić swoją ojczyznę, wydaje się wyjątkowo
kusząca. By zobaczyć wielość emigracyjnych asocjacji można przywołać pojęcia synoniP. R o t h, Praska orgia, Warszawa 1988, s. 12.
G. K o n r á d, Przyszłość potrzebuje pamięci, „Kafka. Kwartalnik środkowoeuropejski”, 2001, nr 1, s. 12.
3 K. Dybciak wskazuje na różne strategie tych emigracji, podkreślając nacisk emigracji antyfaszystowskiej na
„wyzwalanie ofiar Historii” oraz „militarne zlikwidowanie Imperium Zła”, zaś charakter emigracji antykomunistycznej definiując poprzez stosowanie „metody aksjologicznej kontrrewolucji”. K. D y b c i a k, Historyczne
znaczenie środkowoeuropejskich emigracji, [w:] Krainy utracone i pozyskane. Problem w literaturach Europy Środkowej, red.
K. K r a s u s k i, Katowice 2005, s. 45-46.
4 Ibidem, s. 36-37.
1
2
63
miczne, takie jak: diaspora, uchodźstwo, wygnanie, banicja i równie mocno utrwalone
w kulturze: wędrówka, pielgrzymka, błądzenie. Czy też synonimy, odnoszące się do konkretnej osoby5: imigrant, emigrant, uchodźca, egzul... Definiowanie emigracyjności zdaje się
najczęściej bazować na układach binarnych, pewnych ugruntowanych opozycjach (wchodzących w swoisty spór aksjologiczny), wśród których na pierwszym miejscu pojawić się
muszą, podobnie brzmiące i przez to jeszcze chętniej wykorzystywane w emigracyjnych
dyskursach, ojczyzna i obczyzna. Zaraz za nimi kryją się kolejne pary: powrót – opuszczenie, zakorzenienie – wykorzenienie, wybór – konieczność, wędrówka – stabilizacja, obcy –
swój, pozyskanie – utracenie.
Te antynomie widoczne są jednak nie tylko przy próbie zdefiniowania losu emigranta.
Truizmem jest już dzisiaj mówienie o konieczności asymilacji czy też, działającej w obie
strony, transkulturacji, które wynikają w dużej mierze z istnienia ogromnych różnic, dzielących dwie geograficzne przestrzenie: tę „starą” oraz tę „nową”, nabytą. Zdaje się, że pełna
asymilacja, tzn. sytuacja, w której emigrant przestaje być emigrantem, następuje z chwilą
zniknięcia czy też zdyskredytowania wskazanych opozycji. W momencie, kiedy przestaje
być istotna różnica między „ob” i „oj” przed „czyzną”, kiedy powrót „gdzieś” nie oznacza
opuszczenia innego miejsca, kiedy wykorzenienie staje się początkiem zakorzenienia, a konieczność wyborem, obcy zaczyna mówić jak swój, a utracenie rodzi możliwość pozyskania.
Istotna jest również podwójność znaczeń, wynikająca często z eufemistycznej funkcji
niektórych sformułowań. O takim problemie stylistycznym, związanym z problemem moralnym, pisał dobitnie J. Andruchowycz:
Mówiąc umownie świat dzieli się na kraje, z których się ucieka i na takie, do których się ucieka (...) Mija
któryś rok z rzędu, jak zadaję sobie wciąż te same pytania: co ma robić pisarz w kraju, z którego wszyscy
uciekają? Zostać na nic nie zważając, czy też raczej, niczego „nie zauważając”? Czy też uciec samemu,
dumnie nazywając tę ucieczkę „wygnaniem”? Która z porażek będzie mniejsza? Która z porażek jest
zwycięstwem?6
Kolejne, przywołane w powyższym fragmencie opozycje (ucieczka – wygnanie, porażka
– zwycięstwo), pozwalają dostrzec tragizm sytuacji wykorzenienia, niemożność zdefiniowania siebie po obydwu stronach granicy czy, mówiąc ściślej, po obydwu stronach żelaznej
kurtyny7.
Pozostaje jeszcze jeden zestaw słów, których pojawienie się jest zdeterminowane tematem tej pracy. Pamięć i zapomnienie. Pojęcia, których zakres znaczeniowy jest podobny, co
nie oznacza możliwości jednoznacznego ich wartościowania.
Győrgy Konrád w eseju Przyszłość potrzebuje pamięci wspomina o niebezpieczeństwie nadmiernego pamiętania, jednocześnie podkreślając jego istotę, wagę, stwierdzając, iż „pamiętać
jest rzeczą ludzką (...) człowieczeństwem samym w sobie”8. Nazywając osobowość „odbitą
pamięcią”, podkreśla rolę wspomnień, doświadczeń i przeżyć w kształtowaniu tożsamości
każdego człowieka. Ale czy sytuacja emigranta nie powoduje skomplikowania tych prostych, wydawałoby się, zależności? Czy emigrant jest „każdym” człowiekiem i jak „każdy”
człowiek powinien oddawać się dobrowolnej retrospekcji, by w ten sposób ochronić swoją
5 Istotne jest rozróżnianie tych pojęć w dyskursie emigracyjnym. Nie są one traktowane jako proste synonimy – różnią się pewnymi cechami, uściślającymi znaczenie.
6 J. A n d r u c h o w y c z, Gra w Germaszkę, „Kafka. Kwartalnik środkowoeuropejski”, 2002, nr 6, s. 17.
7 „Mówi się, że uciekinier wybiera nogami, natomiast emigrant rozumem i sercem”. M. K a b e l a, Psychické
problémy emigrantů; cyt. za: J. C z a p l i ń s k a, Tożsamość banity. Problematyka autoidentyfikacji w młodej czeskiej prozie
emigracyjnej po 1968 r., Szczecin 2006, s. 10.
8 G. K o n r á d, op. cit., s. 12.
64
osobowość? Pamięć bywa określana jako „magazyn i gwarant tożsamości”9, jako przechowalnia miejsc i ludzi, jako kategoria zapewniająca możliwość powrotu do małych i wielkich
ojczyzn utraconych, nawet jeśli nie będzie to powrót fizyczny, który da się umieścić w określonej przestrzeni i rozpisać według konkretnych długości i szerokości geograficznych.
Pamięć przestrzenna, terytorialna jest jednocześnie (w większości przypadków) pamięcią
mentalną, psychiczną. Czy w takim razie nie byłoby bezpieczniej i wygodniej zapominać,
ułatwiając sobie w ten sposób przyjemną asymilację bez niepotrzebnego bagażu niewygodnych wspomnień, najczęściej idealizujących ojczyznę utraconą? Nie sposób uniknąć porównywania, co znowu konotuje pewną podwójność w postrzeganiu rzeczywistości. Świat
„tam” oraz świat „tu” są nierozerwalnie połączone emigracyjnym losem konkretnego człowieka i wiele wysiłku kosztuje nabycie umiejętności oddzielenia tych światów, zyskanie,
o czym pisał C. Miłosz w Notach o wygnaniu, „nowych oczu, nowej myśli i nowego dystansu”, które i tak nie gwarantują pokonania „swojego dawnego ja”10, często zapewniając po
prostu „podwójność widzenia”, pomnożenie perspektyw11. J. Hansen, pisząc o twórczości
Josefa Škvoreckiego, przywołuje sformułowanie A. Acimana „przymusowa retrospekcja”,
tj. „czynność właściwa każdemu uchodźcy, wykonywana przezeń niemal instynktownie”12.
Rzeczywiście bohater powieści J. Škvoreckiego Danny Smirzicki, interpretowany jako porte
parole autora, sam o sobie mówi krytycznie, że za dużo wspomina, uznając tę wschodnioeuropejską właściwość za przeszkodę w wyzbytym z nadmiernej nostalgii świecie atlantyckiej
cywilizacji. Zablokowanie wspominania (lub po prostu zapominanie), swoista lobotomia,
pozwala jednak często na zmianę perspektywy z tej wyuczonej w totalitarnych warunkach
na taką, która nie wymaga pewnych, przypisanych komunistycznemu reżimowi, zachowań.
Emigracja staje się zatem szansą na odnalezienie zagubionej normalności, wyzbycie się strachu i towarzyszących mu przyzwyczajeń. Kanada Smirzickiego jest „krajem bez przeszłości”13, gdzie „człowiekowi jest dobrze, gdzie już niczego nie odkłada na przyszłość, bo nie
musi (...) Gdzie wyzbył się strachu, bo nie ma się czego bać”14. To również kraj, gdzie „nie
mogą mu nawet wlepić mandatu”, jeśli będzie jeździł w miarę ostrożnie. Kontrolowane
zapominanie niektórych faktów, zachowań i zdarzeń pozwala w spokoju przeżywać rzeczywistość, w której po prostu „jest dobrze”:
Piękna, zimowa, bezpieczna, kanadyjska, przedbożonarodzeniowa noc, nie do podrobienia w Europie,
w tej części Europy, skąd pochodzę. Przede mną noc, w której nic mi się nie może stać, najwyżej powali
mnie zawał – spóźniony efekt wielu nocy w ojczyźnie15.
Bohater Škvoreckiego z uporem powtarza zdania, w których przekonanie o bezpieczeństwie, szczęściu, spokoju, poczucie ulgi i podkreślanie co chwilę, że „jest dobrze”, staje się
zaklinaniem rzeczywistości, pełnym zdziwienia, że są na świecie kraje, w których tak naturalny stan rzeczy nie ma racji bytu. Odzwyczajenie jest niewątpliwie formą zapominania16,
B. T o k a r z, Na styku kultur, [w:] Krainy utracone..., s. 108.
C. M i ł o s z, Noty o wygnaniu, [w:] i d e m, Zaczynając od moich ulic, Warszawa 1987, s. 46.
11 „Przy ustawicznie przeciążonej pamięci uchodźcy wszystko widzą w dwójnasób, egzystują podwójnie”.
J. H a n s e n, Pamięć i narracja w dwóch powieściach Škvoreckiego, „Literatura na świecie”, 2007, nr 3-4, s. 272.
12 A. A c i m a n, Letters of Transit. Reflections on Exile, Identity, Language and Loss, New York 1999, s. 13.
13 J. Š k v o r e c k ý, Przypadki inżyniera ludzkich dusz. Entertainment ze starymi tematami życia, kobiet losu, marzeń,
klasy robotniczej, tajniaków, miłości i śmierci, Sejny 2008, s. 10.
14 Ibidem, s. 11.
15 Ibidem, s. 50.
16 „Po siedmiu latach pobytu na Zachodzie człowiek odzwyczaja się od przydatnej cechy, którą towarzysz
prezydent K. Gottwald wbił w podświadomość narodu pod nazwą czujności albo baczności”. Ibidem, s. 61.
9
10
65
charakterystyczną dla emigrantów z wszystkich krajów i epok, łagodną i potrzebną, jeśli
wziąć pod uwagę nowy wymiar banalnych, codziennych czynności:
Jeszcze parę miesięcy i, przyklękając na ulicy, aby zawiązać sznurowadło, / uświadamiasz sobie, że robisz
to, aby zawiązać sznurowadło, / nie po to, aby rutynowo zerknąć przez ramię, / czy ktoś za tobą nie
idzie17.
Przywołanie tej jaśniejszej strony „puszczania w niepamięć” nie może jednak przysłonić
zagrożenia, które się z nim wiąże. Zapominanie jest niebezpieczne, tak samo jak niepokojący i podejrzany wydaje się nadmierny, emigracyjny spokój, któremu, oprócz notorycznego
zdziwienia, towarzyszy oczekiwanie na katastrofę. Niebezpieczeństwo zapominania jest
jednak dużo poważniejsze, przynajmniej w Kunderowskim ujęciu opozycji pamięć – niepamięć. W Księdze śmiechu i zapomnienia pojawia się przecież wielokrotnie, jakże istotne dla
Kunderowskiego słownika pojęć, zdanie: „Walka człowieka z władzą jest walką pamięci
z zapomnieniem”. Kundera nie pozostawia wątpliwości, niejako zamykając dyskusję wartościującą pamięć i zapominanie, przynajmniej w kontekście reżimów totalitarnych: „Narody
likwiduje się najpierw odbierając im pamięć (...) Naród nie przejdzie żywy przez pustynię
zorganizowanego zapomnienia”18.
Oczywiście, można spierać się, czy pamięć emigracyjna jest tym samym, co pamięć „krajowa”, czy istnieje jakaś równość wspomnień, doświadczeń i historii, która pozwoliłaby
jednakowo osądzić zapominanie w kraju i za granicą. Można toczyć spory wokół pytania,
kogo to „zorganizowane zapominanie” obejmuje, czy nie jest po prostu tworzeniem „białych plam” historii, będącym specjalizacją polityki Wielkiego Brata – wymazywaniem zdarzeń, wykreślaniem, wyskrobywaniem, wycinaniem słów, chwil i ludzi, ograniczonym jednak
poprzez zasięg oddziaływania Związku Radzieckiego, tzn. nieobejmującym „Mekk” środkowoeuropejskich emigrantów. Dla Kundery, o czym szerzej pisał J. Zarek19, historia jest
istotna w jednym konkretnym znaczeniu – wtedy, gdy stanowi pamięć przeszłości, która
jako jedyna z trzech możliwych, czasowych punktów odniesienia (przeszłości, teraźniejszości i przyszłości) wydaje się ważna. Pamięć historyczna u Škvoreckiego, będąca jednocześnie
pamięcią prywatną, pamięcią poszczególnych bohaterów, pozwala na zestawienie mentalności Wschodu i Zachodu. Przenoszenie własnych doświadczeń Smirzickiego na doświadczenia młodzieży akademickiej, która w pewnym stopniu rozumie faszyzm (choć jest to rozumienie „telewizyjne” i raczej powierzchowne), za to w żadnym wypadku nie rozeznaje się
w prawach marksizmu czy leninizmu, często prowadzi do rozpaczliwych, wypowiadanych
przez bohatera w duchu, stwierdzeń typu: „Ach, Wendy, ty niewybaczalny grzechu zaatlantyckiej cywilizacji!”20 Škvorecký obarcza swojego bohatera ciekawie pojętym wdziękiem
emigranta, który staje się dla studentów (a w szczególności studentek) wyjątkowo atrakcyjny, dzięki „aureoli faceta, który przeżył życie w policyjnych dyktaturach”21.
W jaki sposób można objąć i zamknąć w sensownej ramie twórczość dwóch (być może
najważniejszych, a prawdopodobnie najbardziej znanych) czeskich emigrantów – Milana
Kundery i Josefa Škvoreckiego? Czy wciąż są emigrantami, a jeżeli nie, to kiedy przestali
nimi być? W którym momencie proces asymilacji pozwala na radykalną zmianę statusu
z „obcego” na „znanego”, z „innego” na „swojego”? Czy z pisarzy emigracyjnych stali się
S. B a r a ń c z a k, Druga natura, [w:] i d e m, Wiersze zebrane, red. R. K r y n i c k i, Kraków 2007, s. 302.
M. K u n d e r a, Księga śmiechu i zapomnienia, Warszawa 1993, s. 65.
19 J. Z a r e k, Czas i historia w prozie Milana Kundery, „Literatura na świecie”, 1990, nr 9, s. 162-167.
20 J. Š k v o r e c k ý, op. cit., s. 97.
21 Ibidem, s. 21.
17
18
66
po prostu pisarzami, bez skądinąd martyrologicznej etykiety? Czy przestali się buntować?
A jeżeli tak, czy w związku z tym przestali pamiętać, skoro „pamięć to bunt”?22 Czy odnaleźli swoją nową tożsamość, czy zakorzenili się, czy są obywatelami „ojczyzn wielokrotnych”?23 Czy zyskali „nową pamięć”, skoro z pewnością mają nowe wspomnienia? Ale
przede wszystkim – czym w swojej emigracyjności różnią się od innych środkowoeuropejskich egzulantów? Pewne jest, że w różny sposób kształtował się ich literacki, „kanadyjski”
i „francuski” sprzeciw. Zupełnie inne środki służyły opisom czechosłowackiej rzeczywistości, widzianej „z oddali francuskiej wieży” oraz obserwowanej przez pryzmat „zielonego
kanadyjskiego nieba”. Zdarzenia roku 1968 w Czechosłowacji stały się początkiem nowych
życiorysów wielu pisarzy, artystów, publicystów, ludzi nauki i polityki. Kolejna data z ósemką na końcu, cyfrą, która zawsze miała jakiś magiczny wpływ na losy narodu czeskiego,
stała się datą graniczną, cezurą oddzielającą dwa światy. Świat pierwszy, sprzed sierpnia’68,
przesiąknięty był karnawałową atmosferą Praskiej Wiosny, wydarzenia bezprecedensowego,
przynajmniej na skalę krajów satelickich Związku Radzieckiego. Stwarzał pozory odzyskiwanej normalności, wprowadzał zapowiedź czegoś, co swojsko nazwane zostało „socjalizmem z ludzką twarzą”, zezwalał na takie ekstrawaganckie (w mniemaniu jedynie słusznej
ideologii) działania, jak ograniczenia cenzury, legalizowanie organizacji społecznych oraz
uniezależnienie od aparatu państwowego. Świat drugi, to rzeczywistość normalizacyjnych
działań, zapoczątkowany, jak pisał P. Kohout, „maleńką bratnią demonstracją sił” dwudziestoletni proces wzmożonych represji wobec obywateli, przywracania starego porządku. Jak
pisał M. Kundera: „Pijane święto nienawiści się skończyło – nadszedł powszedni dzień
poniżenia”. Ironiczne i, z pozoru przynajmniej, zdystansowane spojrzenie Škvoreckiego na
rzeczywistość 1968 r. oraz lat późniejszych nie ma wiele wspólnego z encyklopedycznym
odnotowywaniem przez Kunderę totalitarnych, czechosłowackich zjawisk. Czytelnik Škvoreckiego zostaje wprowadzony w zawiłości roku 1968 niejako „kuchennymi schodami”,
bardziej domyślając się znaczenia przywoływanych skojarzeń, nazwisk, sytuacji. Kundera,
pisząc Nieznośną lekkość bytu, w ciało tekstu wprowadza przypisy, tłumaczące, kim byli poszczególni ludzie, co oznaczały określone sformułowania, jak wyglądały przywoływane
zdarzenia. Może mieć to związek z emigracyjną sytuacją obydwu pisarzy, a raczej z ich emigracyjną świadomością. Kundera, określany jako zachodni czeski pisarz, twierdzi, że „człowiek jest zawsze na emigracji”. Stąd też może pewne pogodzenie z tym stanem, zakorzenienie, poniekąd wymuszone, ale również na swój sposób wygodne. Škvorecký zdaje się
wnikliwiej problematyzować podział świata, więcej uwagi również poświęca spojrzeniu
socjologicznemu czy nawet politologicznemu, podczas gdy aktywność Kundery pozostaje
w dużej mierze twórczością egzystencjalną. Pisma Škvoreckiego implikują, że każde zdarzenie, każdą sytuację, postawę człowieka, jego wybór można interpretować na dwa sposoby, wykorzystując perspektywę zachodnią oraz wschodnią, demokratyczną i komunistyczną24.
Po wstępnych rozważaniach na temat pamięci i zapomnienia, wykorzenienia i zakorzenienia, uchodźstwa oraz trwania należałoby przywołać fragmenty powieściowych rzeczywistości, świadczące o wadze oraz powadze emigracyjnych losów nie tylko w pisarstwie obyG. K o n r á d, op. cit., s. 12.
Sformułowanie E. Balcerzana, pojawiające się w książce Peryhenia i słoneczniki. Szerzej pisze o tym:
B. T o k a r z, op. cit., s. 107-108.
24 „Nieustanne oscylowanie między Wschodem i Zachodem, Europą i Ameryką uniemożliwia dotarcie do
wspólnego mianownika; w miejsce dialogu pojawia się metalog, jak go nazywa V. Bělohradský”. M. K o t á s e k,
Ta powieść jest powieścią. Jest to wielkie dzieło, bo ma formę książki, „Literatura na świecie”, 2007, nr 2-4, s. 252.
22
23
67
dwu emigracyjnych autorów, ale również w ich życiu. W Nieznośnej lekkości bytu pojawia się
zdanie: „Postacie mych powieści są możliwościami mnie samego, które nie doszły do skutku”25. Żal nie wykorzystać takiej wskazówki, chociaż może ona być przekorna i myląca.
Niech osią refleksji będą kobiety. Trzy dziewczyny, bohaterki powieści, które po roku
1968, na mocy decyzji podjętej przez autora Kunderę i autora Škvoreckiego, wysłane zostały na emigrację. Sabina z Nieznośnej lekkości bytu oraz Veronika i Debilinka z Przypadków
inżyniera ludzkich dusz J. Škvoreckiego. Bohaterki, które łączą życiowe losy i dzielą życiowe
postawy.
Sabina. W wiecznym „nie-miejscu”
Sabina dała się namówić na odwiedzenie rodaków.
Znów dyskutowali o tym, czy należało, czy też nie należało
przeciwstawić się Rosjanom z bronią w ręku.
Oczywiście tutaj, w bezpiecznym zaciszu emigracji,
wszyscy oświadczali, że należało walczyć. Sabina powiedziała:
– No to wracajcie i walczcie!26
Postawa Sabiny, która po 1968 r. znajduje się we Francji, jest zdeterminowana w dużej
mierze przez bunt – fakt ten nie dziwi, Sabina, jako artystka nie stroni od sprzeciwów
i kontrowersyjnych zachowań. Te jednak, na emigracji, na płaszczyźnie uchodźczej wspólnoty nie są mile widziane. Postawa Sabiny, jeżeli nie jest uważana za zdradę, to przynajmniej
za próbę rozbijania „emigracji”. Sabina zastanawia się, „dlaczego właściwie miałaby się
spotykać z Czechami? Co ją z nimi łączy? Krajobraz?”27 Wspólnota sierpniowych doświadczeń zdaje się być wystarczającym spoiwem, jednak dla Sabiny – większość rodaków, z którymi styka się na obczyźnie, to ludzie zupełnie obcy. Ta przymusowa, emigracyjna bliskość,
zdeterminowana jedynie jednakowym pochodzeniem, wspólnymi korzeniami, wydaje się
Sabinie niesprawiedliwa. „Tych ludzi łączy tylko klęska i wyrzuty, które sobie nawzajem
robią”28. Sabina, jako wyzwolona artystka, powinna doskonale odnajdować się w światku
paryskiej bohemy. Jednak tak samo, jak obca pozostaje wśród rodaków (głównie poprzez
swoje wybuchy nienawiści i szczerości), tak napotyka na mur niezrozumienia w nowym,
pozyskanym, zachodnim towarzystwie.
Rok czy dwa po odjeździe z Czech znalazła się przypadkiem w Paryżu, akurat w rocznicę rosyjskiej inwazji. Odbywała się demonstracja protestacyjna, a ona nie mogła się oprzeć, by nie wziąć w niej udziału
(...) Hasła jej się podobały, ale naraz stwierdziła z zaskoczeniem, że nie jest w stanie krzyczeć wraz z innymi. Wytrzymała w pochodzie zaledwie kilka minut. Zwierzyła się z tego swym francuskim przyjaciołom. Dziwili się: „Więc nie chcesz walczyć przeciwko okupacji swego kraju?”29
Sabina pozostaje zawieszona między dwoma środowiskami, właściwie w żadnym z nich
nie odnajdując miejsca dla siebie. Jest wiecznie w drodze, wiecznie ucieka, zarówno od ludzi
(do innych ludzi), jak i od kochanka, który okazał się zbyt zaangażowany i chciał zbyt wiele
zrozumieć, choć dostrzegał, że żyją „obydwoje w zupełnie innych wymiarach”, a Sabina
weszła w jego życie „jak Guliwer do krainy Liliputów”. Ucieka też z konkretnej przestrzeni.
Przeprowadzki Sabiny mają jeden cel – przenieść się „jeszcze dalej na zachód, jeszcze dalej
od Czech”. Niezrozumienie czeskich realiów przez francuskich przyjaciół zdaje się grzechem wybaczalnym, w przeciwieństwie do tego, popełnianego przez „napuszoną” czeską
M. K u n d e r a, Nieznośna lekkość bytu, Londyn 1984, s. 151.
Ibidem, s. 64.
27 Ibidem, s. 65.
28 Loc. cit.
29 M. K u n d e r a, Nieznośna lekkość..., s. 68.
25
26
68
emigrację. Škvorecký w Przypadkach inżyniera pisze o barierze nieprzekraczalnej jak żelazna
kurtyna. Ta bariera mentalna wynika z prostych uwarunkowań geograficznych i politycznych. Nikogo nie można nauczyć właściwego rozumienia totalitaryzmu, bo kluczowym
elementem tej nauki może być tylko własne doświadczenie. Dlatego Sabinę irytuje (czy
może smuci) postawa Franza, który podziwia jej ojczyznę, czując pewien rodzaj zazdrości
o groźny dźwięk tych wszystkich niebezpiecznych słów, jakimi są: czołg, cenzura, emigracja, zakaz, ulotki. Sabinie czechosłowacka rzeczywistość wydaje się mniej romantyczna,
podobnie jak Danny Smirzicki, bohater Przypadków inżyniera dostrzega, ale nie do końca
rozumie tę emigracyjną aureolę, która zwiększa jej atrakcyjność na Zachodzie: „Sabina nie
kochała tego dramatu. Słowa: więzienie, prześladowanie, zakazane książki, okupacja, czołgi
są dla niej paskudnymi słowami bez najmniejszego zapachu romantyzmu”30.
To niesprecyzowane bycie Sabiny, ani „tam” (w Czechosłowacji), ani „tu” (na emigracji)
wprowadza ją w nieprzyjemny stan nieprzynależności. Skoro nie ma jej nigdzie, tak naprawdę nie jest przypisana do żadnego konkretnego miejsca na ziemi, pozostaje w ciągłym ruchu. Nie oswaja przestrzeni31, nie określa na nowo kierunków świata i punktów odniesienia,
nie ogranicza swojej rzeczywistości do konkretnych miejsc, co z jednej strony nie pozwala
jej się zadomowić, z drugiej zaś – tęsknić. Jest w wiecznym „nie-miejscu”, chociaż określenie to w dyskursie emigracyjnym zarezerwowane jest dla przestrzeni tymczasowych, służących przetrwaniu, przeczekaniu, także przemieszczeniu się z jednego punktu do drugiego,
takich jak dworce, lotniska, pociągi32. Cała emigracyjna przestrzeń Sabiny jawi się, jako jedno wielkie „nie-miejce”, jako przestrzeń eksterytorialna, wielka poczekalnia. Nie do końca
tylko wiadomo, w jakim celu się czeka. Podstawowym pojęciem zdaje się być wieczna „niewiedza”, kolejne ważne dla Kundery słowo. Sabina znajduje się w jakimś nieustannym „nie
wiem”, dotyczącym czasu, przestrzeni, swojego w niej miejsca, swojej postawy względem
siebie i innych. Czekanie Sabiny kończy się chyba wraz z otrzymaniem wiadomości o śmierci Teresy i Tomasza. Jedyna nić, łącząca Sabinę z ojczyzną zostaje zerwana, chociaż nie była
wcześniej specjalnie dostrzegana. Sabina pozostanie jeszcze bardziej w „nie-miejscu”,
w „nie-powrocie” i w „niewiedzy”. Es muss sein.
Veronika – w stanie nieważkości. Między Ojczyzną a Obczyzną
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?33
Bohaterką na pozór zupełnie odmienną od Sabiny jest Veronika z Przypadków inżyniera
ludzkich dusz J. Škvoreckiego. Podstawowa różnica dotyczy emigracyjnych kontaktów
z Czechami. Veronika, ufając idealistycznie w pewien rodzaj duchowej, narodowej wspólnoty, dąży do nich. Jest blisko związana z głównym bohaterem powieści, Dannym Smirzickim,
Ibidem, s. 70.
Dla wygnańca „jedynym sposobem przeciwko utracie orientacji jest ustanowić na nowo swoje północ,
wschód, zachód i południe, i w tej nowej przestrzeni umiejscowić swój Witebsk czy Dublin podniesione, by tak
rzec, do drugiej potęgi”. K. C z y ż e w s k i, Linia powrotu. Zapiski z pogranicza, Sejny 2008, s. 35.
32 „Nie-miejsca” to perony, hale dworcowe, poczekalnie, kawiarnie – przestrzeń tymczasowa, pozbawiona
aury, do której nikt się nie przywiązuje i w której każdy znajduje się tylko przejazdem, w drodze z miejsca do
miejsca, traktując je jako etap przejściowy – nigdy pierwszy i nigdy ostatni, niegenerujący emocji, prócz tych
związanych z uzyskaniem czegoś. W pamięci pozostają jako indeks, przywołujący obraz tego, co czeka nas na
końcu trasy lub po powrocie z niej”. R. Ł u k a s i e w i c z, Współczesna emigracja polska. Profil i wprowadzenie do
problematyki asymilacji, [w:] Dom i ojczyzna. Dylematy wielokulturowości, red. D. L a l a k, Warszawa 2008, s. 310.
33 S. B a r a ń c z a k, Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka, [w:] i d e m, Wiersze..., s. 218.
30
31
69
który dzięki niej zaczyna wierzyć w charakter narodowy, a nawet stwierdza: „Jesteśmy tej
samej krwi, ona i ja, Czesi. Trzymamy się razem. Przynajmniej za granicą”34.
Veronika jest studentką, inteligencją i doświadczeniem życiowym przewyższającą raczej
większość anglojęzycznych znajomych. Dodatkowo nie potrafi, a właściwie nie chce uciec
od swojej czechosłowackiej przeszłości. W kanadyjskim świecie poszukuje Czechów, nawet
specjalnie nie próbuje się przystosować, jest ponad, czuje się lepsza, cały czas myśli o powrocie do ojczyzny, potrzebuje bliskości doświadczeń, losów, przeżyć. Ma również świadomość ułomności cywilizacji zachodniej, ale z drugiej strony w dramatycznej rozmowie
z chłopakiem, który zarzuca jej brak emigracyjnej (czy wręcz uciekinierskiej) wdzięczności,
przyznaje, że kocha tę swoją nową ojczyznę, bo czuje się w niej bezpiecznie. Ta ucieczka
przed strachem jest jednocześnie niemożnością oderwania myśli od swojej tożsamości. We
wszelkich zestawieniach ojczyzny i obczyzny, to ojczyzna wygrywa jako kraj wyższych wartości, miejsce, do którego warto wrócić, za którym należy tęsknić. Patriotyzm Veroniki,
nieraz rozdmuchany i przesadnie patetyczny, stoi jakby w opozycji do wyuczonego kosmopolityzmu Sabiny. Veronika w każdym miejscu i czasie deklaruje, gdzie przynależy, gdzie
jest jej miejsce.
Związek Veroniki z Percym, jednym z kanadyjskich, ładnych i miłych chłopaków, jawi
się jako rozpaczliwa próba zapewnienia sobie jakiejkolwiek przynależności. Veronika ma
wszelkie predyspozycje, by zostać „dobrą” emigrantką – jest ładna, inteligentna, świetnie
mówi po angielsku, nawet jej imię i nazwisko (oczywiście po nacechowanym znaczeniowo
przekształceniu czeskiego Perstová na Perst) pozwalają na łagodną asymilację w nowym,
niemarksistowskim środowisku. Jej chłopak Percy momentami przypomina Franza Sabiny,
chociaż jego niezawiniona ignorancja przeraża Veronikę, nazywającą dzielącą ich barierę
„żelazną kurtyną głupoty”. Percy stara się odnosić doświadczenia Veroniki do własnej rzeczywistości, jednak jego nieudolne próby pocieszenia, że kanadyjski raj wcale nie jest tak
niebiański, tylko irytują kobietę, która powoli traci zapał, by tłumaczyć niewytłumaczalne.
Zderzenie dwóch rzeczywistości, ciągłe porównywanie, tęsknota za utraconą ojczyzną nie
pozwalają Veronice normalnie żyć. Jej postać charakteryzuje głęboki, niepokonywalny smutek, nostalgia, rozumiana jako ciągłe uczucie bólu, pustki, pragnienie powrotu do ojczyzny,
nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bywa cierpliwa w tłumaczeniu Percy'emu siebie
i swojej historii, ale cierpliwość ta nie jest wystarczająca, by mogła zostać w Kanadzie35.
Veronika wraca do Czechosłowacji, a komentarzem, co do słuszności tego wyboru jest
wysłany przez nią do Kanady telegram o wymownej treści: „JA IDIOTA STOP VERONIKA”.
Powrót Veroniki jest próbą odnalezienia domu. Veronika, podobnie jak Sabina, pozostaje zawieszona, bo okazuje się, że jej wyidealizowana, pomimo doświadczeń, ojczyzna nie
jest już tym samym miejscem, a droga powrotu w żadnej mierze nie może się równać
z drogą opuszczania:
więc po co wraca
pytają przyjaciele
z lepszego świata...36
J. Š k v o r e c k ý, op. cit., s. 199.
„Zerkam na Veronikę o smutno zaróżowionych policzkach. Po raz pierwszy odkąd ją znam, nie wygląda
na bardzo smutną. Odpowiada niemal wesoło: /– I’m not an emigrant. I’m in exile. /– A jaka to różnica? –
tokuje Percy. /– Elementary, my dear Watson – oświadcza dobrze literacko wykształcona Veronika. – Ja nie
mogę jechać do kraju, a emigracyjne dziewczyny mogą”. Ibidem, s. 282.
36 Z. H e r b e r t, Pan Cogito – powrót, [w:] i d e m, Wiersze zebrane, Kraków 2008, s. 459.
34
35
70
Debilinka – zaklęta w języku
Debilinka, to żartobliwe przezwisko wymyślone przez autora Przypadków inżyniera37 dla
jednej z bohaterek powieści, fundamentalnie różnej od dwóch poprzednich kobiet. Debilinkę tworzy język i koszulki z dziwnymi nadrukami, opinające jej wydatny biust, „kreacje
pochodzące częściowo z magazynu Armii Zbawienia i proletariacko-włoskiego Jarmarku
Uczciwego Eddy’ego, a częściowo z murzyńskich sklepów w Buffalo”38.
„Człowiek na emigracji musi od nowa budować swoją tożsamość”39, co Debilince nie
sprawia żadnych trudności. Debilinka jest znajomą z emigracyjnych kręgów Danny'ego
Smirzickiego. Swoją postawą zaprzecza wszelkim martyrologicznym wyobrażeniom emigranta. Jest odrobinę ironicznie, ale również ciepło nakreślonym obrazem kobiety „przystosowywalnej”, nieuznającej komplikacji. Kobiety, która przede wszystkim zamierza żyć wygodnie, „odbijając sobie wszystko, czego pozbawił ją komunizm”, na przekór wszelkim
sierpniom, Husákom i bratnim pomocom.
Debilinka, jako jedna z niewielu osób w towarzystwie, przebywa w Kanadzie legalnie.
Dzięki małżeństwu z pewnym hippisem poznanym w Pradze, zyskała status imigrantki, zaś
wykształcenie podstawowe pozwoliło jej, bez zbędnych formalności i dość tanio, pozbyć
się obywatelstwa czechosłowackiego. Debilinka korzysta z możliwości powrotów do ojczyzny, podczas których na Placu Wacława może szokować kiczowatym, ekstrawaganckim
w szarej rzeczywistości komunizmu, strojem. Brak obywatelstwa nie napawa jej smutkiem,
a raczej dumą, że jest kimś innej kategorii, że jest z Zachodu, zza Atlantyku, z lepszego
świata.
Istna rozkosz wolności wystawionej na podziw w państwie policyjnym, a jej szczytem jest, jak twierdzi
[Debilinka], gdy jakiś pechowy policjant zwróci się do niej z typową odzywką: „Obywatelko, to nie maskarada!” W tym momencie przepadł. Płynna kanadyjszczyzna Debilinki zapiera mu dech w piersiach.
Czasem mam wrażenie, że Debilinka wyemigrowała głównie dla tych powrotów. Ale zawsze potem
wraca, odświeżona, i znów rozpoczyna wielkie polowanie, aby wreszcie złapać na lasso jakiegoś bogacza.
Nachalne deklarowanie przynależności Debilinki do kanadyjskiej długości geograficznej
realizuje się przede wszystkim w języku oraz w podpatrzonym, głośnym, bezkonfliktowym
i chyba wyzbytym głębszej refleksji stylu życia. Debilinka nie ma problemów z mężczyznami, nie zajmuje się tłumaczeniem im swojej ojczyźnianej historii. Zresztą mężczyźni, których wybiera, raczej nie są pokroju Franza Sabiny czy nawet Percy’ego Veroniki. Mają być
przede wszystkim jak najbardziej zachodni, jak najbardziej nie „jej”, jak najmniej rozumieć
i żyć w czasie teraźniejszym. Debilinka, przemieszczająca się w „srebrnych potwornościach
z gejowskich kramików” oraz koszulkach umiejętnie łączących napisy LOVE, DEAR,
HEART, DOVE z nierzucającym się w oczy FUCK OFF, zdaje się być emigracyjnym tworem w pełni zasymilowanym, a przynajmniej w pełni przekonanym, że jest zasymilowany:
Hej, Danny! Co jest, że cię tak dawno nie widziałam? To jesteś taki lejzy, że nawet nie zadzwonisz? Ja
będę rili engry, jak do mnie kiedyś nie dropniesz. Anforcznetly teraz jestem akurat bizy, a enyłej, ty masz
w środku jakiś dejt, rajt? No to baj, baj i nie chcę słyszeć żadnych ekskjuzów!40
Konstrukcja słownych wypowiedzi Debilinki, absolutne mistrzostwo językowe w wykonaniu Škvoreckiego, zwraca oczywiście uwagę na rolę języka w kształtowaniu tożsamości.
W oryginale Blběnka.
J. Š k v o r e c k ý, op. cit., s. 56.
39 D. L a l a k, Emigracja jako doświadczenie biograficzne, [w:] Dom..., s. 60.
40 J. Š k v o r e c k ý, op. cit., s. 55.
37
38
71
„Język stanowi ogromną, misterną sieć, w której mieści się rzeczywistość”41. Debilince absolutnej pewności siebie dodają wszelkie, wypowiadane nawet w sąsiedztwie czeskich słów
„szkotki”, „paterny”, „łajnosy na skidroł” i „pejpery”. Jednak zestawienie tych dwóch języków w rozmowach z innymi emigrantami pozostawia jeszcze jedno wrażenie – znaczenie
języka ojczystego nie do końca zostaje przykryte zachwytem nad językiem nabytym. Język
czeski wciąż pozostaje narzeczem naturalnym, czego jeszcze nie można powiedzieć o natrętnych Debilinkowych anglicyzmach. Język modeluje świat czy też wyobrażenie o świecie,
ale także na odwrót – świat, w którym odnalazła się Debilinka modeluje jej język, będący
w rezultacie interesującą hybrydą różnych słów, tradycji, kultur i przyzwyczajeń.
Emigracja bywa określana jako krok w pustkę, jako posunięcie samobójcze z punktu widzenia przywiązania do kultury, języka, tradycji narodowej i wiążącego się z nimi poczucia
tożsamości. Jednocześnie jest jednak przecież sposobem na uratowanie siebie, na ucieczkę –
z jednej strony przed zorganizowanym zapominaniem, z drugiej zaś – przed nadmiernym
pamiętaniem, które każe mieć się wiecznie na baczności, być w stanie niekończącego się
podejrzenia. Charakterystyczne dla każdego uchodźcy nawiązywanie do własnych wspomnień wiąże się ze szczególnym (np. dla pokolenia sierpnia’68 właściwie nierozerwalnym)
powiązaniem pamięci prywatnej z pamięcią historyczną.
Los emigranta to zwykle, w potocznym mniemaniu, los tułacza. Czy emigracja jest buntem? To chyba kwestia wciąż nierozstrzygnięta, ale biorąc pod uwagę cierpiętniczy wymiar
emigracji na pewno stanowi ona rodzaj poświęcenia. Może jednak nie należy na fakt
uchodźstwa spoglądać tak jednowymiarowo. Może rację ma inny czeski emigrant, O. Filip,
pisząc:
Dlaczego cały czas gadacie o korzeniach i wykorzenieniu? Nie jestem przecież żadnym drzewem czy
krzakiem, ani nawet śliczną roślinką, skazaną na podlewanie i nawożenie waszym współczuciem. Nie potrzebuję korzeni ani zakorzeniania. Jestem współczesnym koczownikiem, wędrującym pomiędzy dwoma
europejskimi narzeczami i dwoma europejskimi krajami42.
B. T o k a r z, op. cit., s. 106.
O. F i l i p, O ty můj milý cizojazyčný domove! http://www.otafilip.homepage.t-online.de/O.ty.muj.htm
[dostęp z dn. 13 III 2010].
41
42
72
Łukasz Słaby
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
„A POTEM WRACAŁ I ZASYPIAŁ”. SŁOWIAŃSKI MISTRZ? WOKÓŁ
DWANAŚCIE MARCINA ŚWIETLICKIEGO
powinno to nastąpić
możliwie szybko
zanim nadejdzie
powalenie bezwładem
zwyczajna śmierć bez glorii
uduszenie bezkształtem
Z. Herbert, Potwór pana Cogito
Rozstać się z Polską?
Tytuł zaczerpnięty jest z książki Marii Janion Niesamowita Słowiańszczyzna. Autorka
w ostatnim rozdziale pod znamiennym tytułem (Rozstać się z Polską?1) podejmuje próbę
nowego zdefiniowania polskości. Chodzi jej o zarysowanie nowych horyzontów myślowych, które mają wypracować postawę Polaków wobec Unii Europejskiej i współczesnego
świata. Kontekstem społeczno-politycznym są w tej części: okoliczności przystąpienia do
Unii Europejskiej i towarzysząca temu fala emigracji. Autorka wymienia dwa podstawowe
hamulce rozwoju w sferze idei: obecność „zbanalizowanego paradygmatu romantycznego”,
a także rozwój Kościoła katolickiego. M. Janion uważa, że: „monopol romantycznych stereotypów «Polaka–katolika» dokonał swoistego zablokowania w sferze idei”2, powołuje się
na B. Łagowskiego: „Kościół ma swoją wersję historii Polski – dawnej i najnowszej. Ta
wersja obowiązuje w podręcznikach szkolnych”3. Opinie te zdradzają co najmniej zaniepokojenie rolą Kościoła katolickiego w życiu społecznym Polaków.
Z tego mocnego wpływu wynika zagrożenie dla tolerancji Polaków, bo „dusza małego
narodu europejskiego nie potrafi istnieć bez wielkiego ciemiężyciela, na którego mogłaby
zrzucić winę za swoje niepowodzenia, ani bez mniejszości narodowej, tego kozła ofiarnego,
na którym mogłaby się wyżyć, dając upust nagromadzonemu w trakcie codziennych porażek nadmiarowi nienawiści i resentymentów” – to słowa Kertésza, opisujace Węgrów.
M. Janion uważa, że ta opinia doskonale pasuje do Polaków4. Uderzające w tym cytacie jest
zrównanie nienawiści i resentymentów. Oznacza to, że powrót do dawnych pojęć i obsesji
jest równie negatywny, jak uczucie nienawiści czy wręcz prowadzi do nienawiści. Oczywiście możemy się domyślać, że autorce chodzi o legendarny już antysemityzm Polaków, którzy (jej zdaniem) nie potrafią przyznać się do zbrodni, jakie popełniali obywatele dawnej
II RP w czasie II wojny światowej, równocześnie ciągle źle myślą i mówią o Żydach. Wielkim ciemiężycielem jest dla Polaków Rosja.
W dalszej części książki M. Janion komentując „polskie zblokowanie w sferze idei”
zwraca uwagę na trzy powieści współczesne, które diagnozują rzeczywistość: „silną stroną
M. J a n i o n, Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury, Kraków 2007, s. 303-337.
Ibidem, s. 307.
3 Ibidem, s. 308.
4 Ibidem, s. 308-309.
1
2
73
takich powieści jak Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną Masłowskiej, Czwarte niebo Sieniewicza, Gnój Kuczoka jest wręcz brutalistyczny obraz współczesnej Polski. To są realia.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że mamy tu do czynienia nie z naturalistycznymi reportażami, lecz z symbolicznymi konstrukcjami powieściowymi. Niemniej w ich centrum tkwi
wiedza o realiach życia i poglądów, którą teraz w skrócie omówię, wiedza podbudowana
lękiem przed koszmarem rujnującego kapitalizmu i stagnacją narodowych mitów”5. Nie
chciałbym zastanawiać się nad słusznością wyboru tekstów literackich, raczej zauważyć, że
zdaniem autorki w symbolicznych konstrukcjach powieściowych może tkwić wiedza o realiach życia w Polsce. Do tego wątku jeszcze powrócę.
W zakończeniu książki M. Janion desygnuje wzorzec, oddaje głos autorce powieści Małż,
Marcie Dzido, której postawa daleka jest od resentymentu. Pozwalam sobie zacytować
fragment jej wypowiedzi, z wywiadu dla „Gazety wyborczej”:
Marta Dzido: Ale Polska też mnie nie rusza. Nie określam się przez narodowość.
Wojciech Staszewski: Jak to? A flaga, a hymn, orzeł, reprezentacja piłkarska?
M.D: W ogóle mnie to nie kręci. Ani hymn, ani Legia, ani papież. Od dziecka przytłaczało mnie to
całe „Bóg, honor, ojczyzna”. Jezus wiszący na krzyżu, przybity gwoździami. Wiersze z podstawówki,
obozy, martyrologia, 123 lata walki narodowowyzwoleńczej. To tylko część naszej historii, jest choćby
wycinanie wsi ukraińskich. Ale mówi się tylko, że nas grabili, dręczyli. Jak człowiek ma 12 lat i czyta
wiersze w stylu Warkoczyka [Różewicza], to mu się robią dreszcze na całe życie.
Oto spowiedź dziecięcia wieku, którym jest, co nie bez znaczenia, młoda wykształcona dziewczyna6.
Trzeba przyznać, że intrygujące jest to oddanie głosu komuś z młodego pokolenia. Na
pewno M. Janion traktuje głos M. Dzido jako ważny. Zatem „nowa polskość” miałaby być
określana przez kogoś, „kto nie określa się przez narodowość”. Zaiste brzmi to bardzo
kontrowersyjnie, wypada postawić pytanie: jakie może przynieść skutki?
Przyznaję, że od razu szukam jakiegoś kontrapunktu, innego głosu na temat procesów
modernizacyjnych Polski. Z. Krasnodębski w artykule Tradycja i nowoczesność7 zauważa, że
„procesy rutynizacji i tradycjonalizacji należą do istoty życia społecznego i modernizacja nie
oznacza zaniku tradycji. Posttradycyjne społeczeństwo jest raczej lewicową utopią niż
czymś, co występuje w rzeczywistości”. W przeciwieństwie do M. Janion autor artykułu
zwraca uwagę, że „problemem Polski jest nie silna, lecz zbyt słaba świadomość narodowa
(której nie należy rozumieć jako ideologicznego, ksenofobicznego nacjonalizmu, stanowiącego często kompensację tej słabości) oraz słaba, a nie zbyt silna, więź narodowa między
obywatelami RP”. Z. Krasnodębski spogląda na modernizację jak na proces, w którym
obecne jest to, co odziedziczone. Mówiąc o „słabej świadomości narodowej” zdaje się
wskazywać na doświadczenie historyczne Polaków.
Wydaje się, że ma on na myśli doświadczenie PRL-u, które było przerwą w polskiej historii, dziurą, po której wróciliśmy do kontynuacji. Zresztą nieprzypadkowe jest określenie
III RP – wskazuje ono na kontynuację II RP. Słaba świadomość wynika z niewiedzy o tym,
co zostało przerwane przez powojenne traktaty, które wykluczyły Polskę na kilkadziesiąt lat
ze wspólnoty europejskiej. Niski poziom życia, kompromitujące zachowania warstw rządzących, ale także zwykłych ludzi, wśród których byli tacy, którzy donosili, współpracowali
z organami „bezpieki”. Wszystko to musiało utkwić w pamięci, przez osobiste doświadczenie lub historyczne obrazy (książki, kino, relacje ludzi) i może nadal powodować nieufność
Ibidem, s. 309.
Ibidem, s. 331-332.
7 Z. K r a s n o d ę b s k i, Tradycja a nowoczesność, [w:] Jaka Polska? Czyja Polska? Diagnozy i dyskusje, Warszawa
2006, s. 117-126.
5
6
74
do Polaka, który jest obok. Zatem dla Z. Krasnodębskiego kluczowe jest przezwyciężenie
zbyt głęboko tkwiącego dziedzictwa PRL-u.
Kto ma rację? M. Janion, pisząca o blokadzie idei czy Krasnodębski, który mówi o słabych więziach? Czy może prawda jest gdzieś pośrodku? Jaka jest nowoczesna Polska? Będę
chciał odpowiedzieć na to pytanie przyglądając się powieści Marcina Świetlickiego Dwanaście, która moim zdaniem wiele mówi o najnowszej Polsce. Pragnę przede wszystkim zbadać
relacje, zachodzące między głównym bohaterem a rzeczywistością współczesnego Krakowa.
Miasto i On
Chcąc pisać o powieści M. Świetlickiego Dwanaście, warto mieć świadomość istnienia
przynajmniej kilku płaszczyzn, które eksploruje książka jednego z najlepszych poetów
ostatnich lat. Pierwszą z nich jest gra z konwencją kryminału. Niewiele trudniej dostrzec, że
mamy do czynienia z powieścią skoncentrowaną na konkretnym zjawisku – środowisku
szeroko pojętej kultury Krakowa. Spoglądając dalej możemy zauważyć nieustanny kontakt
powieści z rzeczywistością współczesnej Polski – pojawiają się wydarzenia z 2005 r. (to czas
powieściowej akcji): śmierć Jana Pawła II, kampanie wyborcze, pijackie najazdy Anglików
na Kraków, dobiegające do Krakowa echa koncertu Jeana Michela Jarre΄a. Świetlicki nie
stroni od wprowadzania w powieść faktów i sądów o postaciach z pierwszych stron polskich gazet. Jednak to nie one stanowią siłę napędową potencjału zdarzeniowego. Główną
rolę odgrywają postacie całkowicie fikcyjne: Mistrz, Mango Głowacki, Patrycja Twardowska, Ćma, Małgorzata Malinowska.
Mango Głowacki jest właścicielem pubu „Biuro”, w którym rozgrywa się akcja znacznej
części powieści. Ten dobrze sytuowany materialnie czterdziestoparolatek to prawdziwy
kobieciarz, niestroniący od alkoholu, człowiek, o którym można powiedzieć, że lubi się
dobrze bawić. O Patrycji, Ćmie, Małgorzacie śmiało można rzec, że są to kobiety odważne,
niezależne, dążące do celu. Nie są związane z jednym mężczyzną, raczej potrafią posługiwać
się przedstawicielami płci przeciwnej, by zrealizować swoje plany. Patrycja Twardowska to
popularna postać polskiej kultury, „tylko o niej pisze się w kolorowych pismach, i w warszawskich, i ogólnopolskich, a nawet w „Wyborczej” w zeszłym roku nominowano ją na
największe wydarzenie artystyczne”8, to performerka, zajmująca się plastyką, muzyką, literaturą, filmem. Reprezentuje Polskę na imprezach międzynarodowych od Tokio do Bukaresztu. Ćma uwielbia się bawić, ciągle szuka facetów, którzy sfinansują jej alkohol i inne potrzeby za „seksualną przysługę”. Małgorzata Malinowska to redaktor magazynu zbrodni
i przemocy w telewizji „66 TV”. Jest dziennikarką, która za wszelką cenę zrealizuje swój
projekt, nie waha się (za plecami swojego ówczesnego chłopaka Manga) w tym celu przespać z Mistrzem, by później móc go szantażować. Jej życie nie jest jednak łatwe, wielką
przeszkodą jest „bezpośredni przełożony, zarozumiały mężczyzna o piskliwym głosie, lecz
posturze olbrzyma, człowiek z wieloletnią peerelowską praktyką”9.
Nie chciałbym stać się spóźnionym recenzentem powieści szeroko już komentowanej
i posiadającej równie udane kontynuacje: Trzynaście i Jedenaście. Jak już wspomniałem, pragnąłbym zwrócić uwagę na kreację, moim zdaniem, najważniejszą: postać głównego bohatera – Mistrza i relacji, jakie zachodzą między nim a rzeczywistością. Wydaje się to ważne,
bowiem pozwala uchwycić stosunek głównej postaci Dwanaście do „nowoczesnej rzeczywi8
9
M. Ś w i e t l i c k i, Dwanaście, Kraków 2006, s. 50.
Ibidem, s. 85.
75
stości Krakowa”. Narrator wprowadza bohatera już na samym początku powieści. Dowiadujemy się, że Mistrza porzuca kobieta, która nie wierzyła w zmianę jego trybu życia:
Jak można wierzyć czterdziestoczteroletniemu człowiekowi, który od dawna nie posiada dowodu osobistego, pracy, paszportu, który nie posiada telefonu, komputera, samochodu, karty do bankomatu, pretensji do bycia zdrowym, pogodnym i zapobiegliwym?10
Cytat ten w najlepszy możliwy sposób uświadamia czytelnikowi, że Mistrz jest postacią
nieszanującą norm życia społecznego. Ad hoc staje się też jasne, że bohater powieści nie jest
taki jak każdy i już od początku widać, że płaci za to wysoką cenę – zostaje porzucony
przez kobietę, z którą mieszkał. W dalszych partiach powieści narrator wyjaśnia cały mechanizm relacji Mistrza z kobietami: jest on bohaterem serialu z lat 70. Mały mistrz na tropie –
swojej jedynej roli, która sprawia, że nadal sporo ludzi o nim pamięta. Kobiety rozpoznają
go, zauważają, że „spuchł, utył, posiwiał” i mają nadzieję, że jeszcze da się go ocalić. Po
jakimś czasie okazuje się jednak, że Mistrz jest niezmienialny i opuszczają go. Nie jest przesadą nazwanie Mistrza „krakowskim outsiderem”. Takie określenie posiada co najmniej dwa
znaczenia: bycie na szarym końcu hierarchii społecznej i co ważne – bycie osobą poza, kimś
niebiorącym udziału w życiu miasta.
Warto jednak zwrócić uwagę na komplikację „outsiderstwa” Mistrza, bo jest jednak coś,
co wiąże go ze środowiskiem Krakowa: zamiłowanie do picia alkoholu. Można stwierdzić,
że picie w „Biurze”, „Dymie”, „Pięknym Psie” i „Zwisie” wyznacza plan dnia. Dodam, że
nie jest to picie samotne – Mistrz ciągle spotyka ludzi, którzy go znają i chcą z nim pić. Co
więcej, jego przyjaciel, właściciel „Biura” – Mango Głowacki udostępnia mu stolik i alkohol
za darmo. Mistrz staje się uczestnikiem życia miasta dopiero po przekroczeniu drzwi baru.
Warto dodać, że jest to uczestnictwo szczególne, Mistrz pełni rolę (biernego) detektywa.
Nie wnikając w kryminalny element fabuły i dokonujące się tajemnicze morderstwa, możemy powiedzieć, że Mistrz wzbudza szczególne emocje u mieszkańców Krakowa, co wyraził
Mango Głowacki: „Ludziom w głowie się nie mieści, wkurwia ich, że można żyć tak jak ty,
nienawidzą cię, bo nie jesteś taki jak oni, bo nigdzie nie robisz, nie masz samochodu, paszportu, dowodu osobistego, telefonu, pijesz jak smok”11.
Właściciel „Biura” wypowiada się w imieniu społeczności Krakowa, ludzi, którzy nie
mogą znieść, że mistrz żyje inaczej. Wydaje się, że jest to ważny fragment, bo słowa, które
wypowiada pozornie wyluzowany, mający powodzenie u kobiet i w interesach, Głowacki
zdradzają całe pokłady nietolerancji miasta. Okazuje się, że pozorna swoboda, nieskrępowanie ideą wcale nie musi prowadzić do tolerancji. Mango wypowiada się w imieniu podmiotu zbiorowego, czyli także odrzucających patriarchalny model społeczny kobiet – Malinowskiej, Twardowskiej, Ćmy. Oznacza to, że w jakimś stopniu Mistrzowi odbiera się prawo do decydowania o własnym życiu.
Jaka rzeczywistość?
Struktura powieści znacznie się zapętla, gdy dostrzeżemy, jaki stosunek do Mistrza ma
narrator. Nie jest on łatwy do rozpoznania, można natomiast odnaleźć kilka fragmentów
powieści, w których wypowiada się on na temat miasta, obserwowanego oczyma Mistrza:
10
11
Ibidem, s. 5.
Ibidem, s. 136.
76
I zastał w „Biurze” Mistrz Ćmę pijaną i smutną, Manga pijanego i wesołego, i jeszcze kilku znajomych,
którzy nie są bohaterami tej historii, toteż nie warto ich wprowadzać na scenę, historia ich życia zaciemniłaby jeszcze bardziej i tak już ciemny obraz całości12.
W innym fragmencie sam narrator nieco ironicznie: „Miasto miało wszak również redakcję „Tygodnika Powszechnego”, Adama Zagajewskiego i wielu innych prawych i szlachetnych. Miasto nie było takie złe, jak sugeruje ta historia”13.
Te fragmenty dowodzą, że narrator kreuje obraz miasta. Stwarza Kraków. Możemy się
również zastanawiać, czemu służy ukazywanie „mroków”? Nie byłoby błędem doszukiwanie się w takim obrazie tła dla konwencji kryminału, ale nie jest to z pewnością jedyny powód. Mam wrażenie, że Kraków w powieści M. Świetlickiego uzasadnia postawę życiową
Mistrza. Bo w Dwanaście miasto to cały świat. Jego tylko częściowe uczestnictwo w realnym
świecie wydaje się być świadomą postawą. Mistrz całą swoją postacią stwarza dysonans,
psuje obraz miasta zadowolonego z siebie, wzbudza niepokój tych, którzy żyją „tak jak
trzeba”. Życie według obowiązującej normy, oglądane oczyma Mistrza, jest często żenujące.
Zajrzyjmy do „Pięknego Psa”:
W „Psie” jednak znajdował się tłum młodzieży oraz byli i obecni pracownicy TVN, takiej komercyjnej
telewizji, którzy rozmawiali o tej komercyjnej, bardzo popularnej podówczas w Polsce telewizji TVN,
a także iluś tam przyszłych pracowników telewizji TVN, którzy wypytywali byłych i obecnych pracowników TVN, czy warto pracować dla TVN i czy to aby nie jest zdrada ideałów. Wiadomo było, że i tak
wszyscy wylądują w TVN, tylko się krygują14.
Trudno o lepszy komentarz nad to, co ujawnia narrator. Wypada zwrócić uwagę na fakt,
że telewizja TVN to wyznacznik mody, trendu, któremu ulegają Polacy. Sześciokrotne pojawienie się nazwy (TVN) w cytowanym fragmencie sprawia, że odczuwalne jest przytłoczenie jej obecnością. Można wysnuć wniosek, że wpływ TVN-u jest przemożny. Warto
tropić mocne językowo (i semantycznie) zdania w Dwanaście, przecież nie wolno zapominać,
że autor powieści to świetny poeta. Można odnieść wrażenie, że powieść w jakiś sposób
wyraża zaniepokojenie stanem społecznym. Drwina, ironia, demaskatorski charakter wielu
zdań w powieści, a także uwypuklenie nietolerancji „ludzi nowoczesnych” wobec Mistrza
mogą skłaniać do sądu, że M. Świetlicki pisząc quasi-kryminał, stworzył powieść moralnego
niepokoju. Gdyby szukać poetyckiego kontekstu dla powieści Dwanaście to najbardziej stosowny wydaje się wiersz Doprawdy z Niskich pobudek M. Świetlickiego:
Jestem
wyrafinowanym kloszardem
doprawdy.
Piję drinki,
na które ty
sobie nie pozwolisz, bowiem
zbierasz pieniądze
na zagraniczne
luksusowe wakacje15
W tym fragmencie uderza opozycja między mówiącym „ja” a jego odbiorcą. Podmiot
wiersza jest wolny od troski, której ulega zabiegający o wyjazd na wakacje. Zbieranie pieniędzy na zagraniczną wyprawę zostaje przeciwstawione piciu drinków. Kluczowym, w pewIbidem, s. 164.
Ibidem, s. 88.
14 Ibidem, s. 18.
15 M. Ś w i e t l i c k i, Doprawdy, [w:] i d e m, Niskie pobudki, Kraków 2009, s. 10.
12
13
77
nym sensie nobilitowanym, pojęciem staje się „wyrafinowany kloszard”. Ulegający modzie,
zbierający na zagraniczny wyjazd może przypominać tych, którzy chcą pracować w TVN-ie.
Zestawienie kloszarda z kimś, kto ulega modzie, rzuca niepokojące światło na powieść
Dwanaście.
Niezmiernie ważne zdają się być fragmenty mówiące o tym, jak Mistrz znika z powieści
w jednym rozdziale, by później powrócić. Ta przejściowa absencja pozwala mu trzeźwo
spojrzeć na miasto:
Z nowymi siłami wróciłem do miasta. Jakiego zresztą miasta? W zasadzie teraz, po powrocie, stwierdzam, że to przecież duża wieś jest. Duża wieś z kilkoma podstawowymi punktami topograficznymi16.
Cytowane fragmenty rzucają światło na rzeczywistość, wobec której Mistrz i narrator
przyjmują określoną postawę. Nie mam wątpliwości, że narrator całkowicie akceptuje
głównego bohatera. Aprobata dla Mistrza wyostrza sąd o tych, którzy, jak mawiał Mango,
„nienawidzą go, bo nie jest taki jak oni”17. Trzeba jednak pamiętać, że ocenę tę należy wyłuskać z lektury. Wówczas staje się ona surowym werdyktem w sądzie nad współczesnością,
która wcale nie musi oznaczać nowoczesności, ponieważ to, co wydawało się miastem może okazać się wsią, natomiast outsider zamiast być zerem okazuje się inteligentnym obserwatorem, prowokatorem, dzięki któremu ujawnia się dysonans rzeczywistości. Zatem nie
bez znaczenia w Dwanaście jest fakt, że Mistrz ostatecznie rozwiązuje zagadkę kryminalną.
Jak to... mistrz.
M. Janion wskazała na katolicko-narodowe zblokowanie Polaków, Z. Krasnodębski zauważa, że problemem jest brak silnych więzi społecznych. W świetle powieści M. Świetlickiego obydwa sądy wydają się niepełne, nie trafiają w sedno. Tytułowy Mistrz nie zalicza się
do piętnowanych przez M. Janion narodowców–katolików, nie jest również zakochanym
w nowoczesnych tendencjach kosmopolitą, daleko mu też do mentalnej więzi z PRL-em.
Jest postacią, która wyraża sprzeciw wobec codzienności. Generalizujące sądy nikną
w rzeczywistości konkretnej, w życiu Krakowa, z którym boleśnie rozlicza się Świetlicki.
Okazuje się, że nie trzeba być narodowcem–katolikiem, by być nietolerancyjnym, brutalnym
człowiekiem. Również bezideowość potrafi być groźna. Bohaterowie Dwanaście pragną żyć
w swoim zdeterminowanym hedonizmem świecie i są gotowi zniszczyć tych, którzy staną
im na drodze. Gotowość do „okrutnych poświęceń” zbiorowości Krakowa, która chce
osiągać sukcesy, zostaje zderzona z wolnym życiem Mistrza. To zetknięcie zdaje się pokazywać, że nie ma pewnej recepty na udaną codzienność, należy jej szukać, a na rzeczywistość spoglądać krytycznym wzrokiem.
Mam wrażenie niepełności moich sądów. Jestem przekonany, że temat wymaga dalszych, głębszych badań i uruchamiania kolejnych kontekstów. Mówiąc „głębsze” kieruję
myśl w stronę poezji M. Świetlickego, która wiele mówi o kondycji współczesnego Polaka–
Słowianina, na tle zmieniającego się świata. Kolejnym kontekstem mógłby być Andrzej
Stasiuk, który choćby w Jadąc do Babadag ujawnia sieć skomplikowanych paradoksów Europy, która wyszła zza żelaznej kurtyny. Widać w niej rozłam na to, co nowe i stare, napięcie
między tradycją i nowoczesnością. Niewątpliwie żyjemy w wyjątkowo ciekawej części świata, która może zapładniać umysły literatów i badaczy. Słowiańszczyzna jest bardziej niesamowita niż kiedykolwiek wcześniej. Dlatego trzeba o niej pisać.
16
17
Ibidem, s. 130.
Ibidem, s. 136.
78
Emilia Figura-Osełkowska
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
OMÓWIENIE TAJNEJ NOTY DYPLOMATYCZNEJ DO KONSULATU RP
W KŁAJPEDZIE Z 28 VI 1939 R. DOTYCZĄCEJ SPRAWY NIEMIECKIEJ
W EUROPIE1
Po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech sytuacja polityczna w Europie zaczęła pogarszać się w coraz szybszym tempie. Hitler jako metodę powiększania potęgi Niemiec
wybrał rozwój terytorialny kraju kosztem państw ościennych. Pewności w działaniu dodawała mu ustępliwość Francji i Wielkiej Brytanii, które obawiając się o własny los nie zgłaszały sprzeciwu wobec kolejnych niemieckich grabieży. Polsko-niemiecki układ o nieagresji
zawarty w 1934 r. miał trwać 10 lat, co dawało stabilniejsze podstawy dla polityki równowagi prowadzonej przez J. Piłsudskiego. Dążył on do uniknięcia starcia na dwóch frontach
(wschodnim i zachodnim), gdyż ze względu na rozległość granic ciężko byłoby zorganizować ich wystarczającą obronę. W obawie przed atakiem Niemiec Piłsudski chciał możliwie
szybko i efektywnie wzmocnić kraj pod względem gospodarczym. Niestety po jego śmierci
kontakty na osi Berlin–Warszawa pogarszały się. Po przyłączeniu Austrii w 1938 r. Niemcy
rozbiły Czechosłowację, podstępem przyłączając Czechy i uzależniając od siebie Słowaków.
Kolejnym podbojem niemieckim była litewska Kłajpeda. Następnie, gdy Hitler zajął się
staraniami o przyłączenie Rumunii, w marcu 1939 r. Anglia i Francja udzieliły Polsce jednostronnych gwarancji niepodległościowych. Rząd polski nieco uspokojony i wsparty układami brytyjsko-francuskimi, odrzucił niemieckie „propozycje”. Polacy liczyli, że dzięki poparciu sojuszników nie staną się ofiarą agresji niemieckiej. Alianci podpisali podobne układy
z Rumunią, Grecją i Turcją. Hitler zinterpretował te porozumienia jako podburzanie do
wojny. Stało się to powodem zerwania wcześniejszych układów z Anglią i Polską, a następnie wydania rozkazu przygotowania ataku na Polskę.
Gdy nota ta dotarła do polskiego konsulatu w Kłajpedzie, zaczynały się właśnie francusko-angielsko-rosyjskie dyskusje o powstrzymaniu Hitlera. W tym samym czasie Niemcy
zwróciły się do Rosji z propozycją poprawy wspólnych kontaktów i interesów, co zaowocowało w sierpniu podpisaniem paktu Ribbentrop–Mołotow, który przesądził o tragicznym
losie Polski i jej mieszkańców.
Lata między I a II wojną światową były na tyle burzliwe, że zrodziła się potrzeba tworzenia polskich placówek konsularnych dla zapewnienia opieki rodakom za granicą. Początkowo zaczęły one powstawać w latach 20. XX w., gdy Polacy jako jeńcy powojenni, albo
też przymusowi robotnicy znaleźli się poza granicami kraju i potrzebowali pomocy. Często
placówki konsularne otwierano nie dzięki działaniom odgórnym, lecz jako inicjatywę społeczną tam, gdzie akurat było takie zapotrzebowanie. Wtedy z większymi lub mniejszymi
oporami powstały konsulaty m.in. w Berlinie, Opolu, Olsztynie, Kwidzynie, Hamburgu,
Essen, Szczecinie, a także w Kłajpedzie. Ze względu na losy tych ziem – konsulat w Kłajpedzie był dość szczególną placówką wysuniętą najdalej na wschód – polskim przyczółkiem
1
Archiwum Akt Nowych, sygn. 5, Konsulat RP w Kłajpedzie, s. 1-8.
79
na obcej ziemi. W ciągu pierwszej połowy XX w. teren ten kilkakrotnie zmieniał swoich
tzw. zarządców. Okręg Kłajpedzki to przecież nic innego jak teren nad Niemnem pod rządami państwa polskiego, który przeszedł w ręce Niemiec pod nazwą Memelgebiet i stał się
częścią Prus Wschodnich. Od traktatu wersalskiego Kłajpeda została mianowana wolnym
miastem pod kontrolą Ligi Narodów, do 1923 r., gdy znów stała się litewskim okręgiem
kłajpedzkim. 21 III 1939 r. Niemcy ponownie przejęli ją jako Memelgebiet i użytkowali aż
do 1945 r., kiedy po II wojnie światowej Kłajpeda została ostatecznie wcielona do Litwy.
Jest to więc teren o bardzo złożonej historii z wieloma problemami m.in. o podłożu narodowościowym.
W dniu wpłynięcia tej noty do polskiego konsulatu w Kłajpedzie, czyli 6 VII 1939 r.,
ziemie te od niespełna czterech miesięcy należały do Niemiec. Polska nie mogąc pogodzić
się z ich utratą, rozesłała okólnik, w którym żywo sprzeciwiała się agresywnej polityce Niemiec w Europie. Zgodnie z adnotacją zamieszczoną u dołu strony tytułowej, pismo to
otrzymały „wszystkie placówki etatowe RP”, także konsulat polski w Kłajpedzie.
Dokument ten został wystosowany 28 VI 1939 r. przez Wydział Prasowy Departamentu
Politycznego MSZ RP i opatrzony dopiskiem „tajne”. Dlaczego akurat tę notę utajniono?
Za wytłumaczenie mogą posłużyć pierwsze słowa Podsekretarza Stanu M. Arciszewskiego:
„przesyłam w załączeniu do wykorzystania materiał stanowiący ogólny zarys naszych tez
propagandowych w odniesieniu do zagadnienia niemieckiego w Europie. Rozpatrywać je
trzeba nie tylko na tle dzisiejszej sytuacji politycznej, ale i jej tendencyj rozwojowych –
w płaszczyźnie międzynarodowej, ogólnoeuropejskiej”. Dokument ten zawierał stanowisko
rządu polskiego wobec obecności i działalności Niemiec w Europie, a „załączony materiał
stanowić winien temat do rozmów tak w stosunkach z przedstawicielami kół politycznych
i gospodarczych, jak i lokalnej opinii publicznej. Należy zapoznać z nim również i dziennikarzy polskich – wskazane jest bowiem, by tezy ujęte w skróty myślowe, a zawarte w załączonej notatce, mogły przeniknąć jak najszerzej do świadomości obcych społeczeństw i to
zarówno do ich sfer kierujących, jak również – drogą powszechnie pojętej propagandy – do
jak najszerszych warstw”. Ze względu na swoje znaczenie oraz wskazówki zawarte chociażby we wstępie, nie powinien dziwić fakt, że pismo to nie mogło dostać się wcześniej oraz
w formie nieprzetworzonej do opinii publicznej. Wciąż jeszcze pełny nadziei rząd polski nie
chciał tracić ostatnich szans na pokój z Niemcami. Ale wkrótce stało się jasne, że główną
intencją nadawcy owej noty stało się raczej rozpowszechnienie buntowniczego stanowiska
Polski wobec Niemiec i rzeczywiste nawoływanie do walki przeciwko nim.
Treść noty podzielona została na 16 punktów, które odnosiły się do różnych zagadnień
odzwierciedlając m.in. sytuację polityczną i gospodarczą państw europejskich, prezentując
kontakty polsko-niemieckie, pozycję i znaczenie Polski, Niemiec i Rosji w Europie oraz na
świecie. Na początku rząd polski wypowiedział się na temat dążeń Niemiec do hegemonii
w Europie. Jego zdaniem stały się one nie tyle mankamentem danego ustroju, co cechą
ogólnie niemiecką, niezależną od rządu czy formy tych dążeń. Zdaniem Polski nie można
walczyć z konkretnym ustrojem państwa, lecz z ciągłą chęcią posiadania przez nie władzy.
W kolejnym akapicie w dalszym ciągu mowa jest o walce z Niemcami, które dały się
„sprusaczyć” w 1870 r. i przez to pozostały w nich imperialne aspiracje do władania nie
tylko Europą, ale całym światem. Tym razem antidotum na wrogie zachowanie Niemiec ma
się okazać walka z cechami prusactwa, „będącego źródłem imperialistycznego pangermanizmu”. Trzeci punkt wskazuje na pewną prawidłowość w ekspansji Niemiec – najpierw
wzmacnianie się od Wschodu, czyli zaopatrywanie się kosztem wschodnich sąsiadów, by
ruszać później na wyprawy do krajów na Południu i Zachodzie.
80
W następnej części przytoczono przykłady na to, że przez wiele lat granica polskoniemiecka była pewna i niezmienna, a dopiero polskie „nie”, wypowiedziane wiosną 1939 r.
przeciwko rozszerzającym się wpływom niemieckim w Europie, dało możliwość państwom
zachodnim do przygotowania odparcia niemieckiego ataku. Piąty punkt jest swego rodzaju
deklaracją Polski, że w razie zbrojnego ataku, ona także odpowie użyciem broni. Należy
zwrócić tu uwagę na stwierdzenia, że jeśli któreś z państw nie zamierza stanąć do walki i nie
popiera zdania Polski, znaczy to, że zgadza się ono na „ostateczną hegemonię Niemiec
w Europie”.
Kolejny akapit mówi o zależności Rumunii, Węgier oraz państw bałtyckich, a także
o stanowisku Polski i realizacji przez Rzeszę jej zapowiedzi budowy osi Rzym–Berlin, która
zdecyduje „o losach całej Europy”. W dalszej części noty okazuje się, że na opór Polski
liczą także państwa bałtyckie i skandynawskie, które mają nadzieję na dobroczynny wpływ
Polski, mający zatrzymać proces wchłaniania innych państw przez Rzeszę i Rosję. Zawarta
jest tu jednak obawa, że w razie odsunięcia Polski od morza zagrożone wchłonięciem stają
się pozostałe tereny wschodniego wybrzeża Bałtyku (Ryga i Talin).
Dlaczego akurat w Kłajpedzie kwestia aneksji do innych krajów była postrzegana szczególnie emocjonalnie? Otóż dlatego, że właśnie okręg kłajpedzki trzy miesiące wcześniej
(21 III 1939 r.) ponownie został wcielony do Rzeszy Niemieckiej, co w dalszym ciągu budziło sporo kontrowersji, także wśród Polaków.
Ósmy punkt zawierał opis sytuacji na Półwyspie Bałkańskim, a właściwie pochwałę postawy Polski, która była „ryglem, zamykającym drzwi Bałkan dla hegemonii Niemiec”, za co
naród węgierski i rumuński żywiły przyjaźń dla narodu polskiego. Punkt dziewiąty to obawy
gospodarcze, że jeśli powstałaby planowana przez Rzeszę oś Rzym–Berlin, wtedy Francja
i Wielka Brytania straciłyby dotychczasowe rynki zbytu i odwołując zamówienia musiałyby
zacząć „pracować dla Niemiec i ich kolosalnego i stotalizowanego organizmu gospodarczego”. Z pewnością chciały tego uniknąć, gdyż „konsekwencją tego musiałyby być groźne
wstrząsy ekonomiczne i gruntowne załamanie się gospodarki Wielkiej Brytanii i Francji”.
Rząd polski za konsekwencje tego działania uważał wielki kryzys finansowy w całej Europie, a nawet poza nią. Następnie przewidywał, że w obliczu zubożenia społeczeństwa europejskiego i jego ogólnego niezadowolenia, łatwo doszłoby do ruchów rewolucyjnych wywołanych nawet niewielką przyczyną.
Kolejny punkt to dalsze snucie hipotez, o słabych warunkach życia w krajach opanowanych przez Niemcy: „pod względem życia społecznego reszta Europy i świata zmieniona by
została w koszary, w których zniknęłyby swobody obywatelskie, a życie tam musiałoby się
ustabilizować na poziomie odpowiadającym potrzebom obrony przed Niemcami i ich wyzyskiem”. Sytuacja tych państw porównana została do warunków panujących w Czechach.
W punkcie dwunastym Polska wypowiada się o upodabnianiu się Niemiec do Rosji Sowieckiej. Zbliża je do siebie nie tylko forma, ale i duch przemian. Niemcy „opierają swe
życie, nawet osobiste, na przemocy i kontroli z góry, co przy równoczesnej walce z chrystianizmem i wolnością osobistą, a nawet duchową oraz standaryzacją życia coraz bardziej
upodabnia je do Sowietów”. Wydaje się, że dalsze przemiany Niemiec w tym kierunku są
nieuniknione, co przybliża je do socjalizmu sowieckiego, a kto wie, czy nawet nie do komunizmu.
Kolejna część noty dotyczy Prus Wschodnich, które zdaniem rządu polskiego powstały
jako zależna od Niemiec kolonia, „do której Niemcy dopłacają stale grube miliardy, a której
gospodarkę utrzymują sztucznymi zamówieniami. Dzieje się to zarówno na skutek odcięcia
Prus Wschodnich od ich naturalnego zaplecza, jakim jest Polska, a częściowo i Litwa, jak
81
i podobieństwa klimatycznego, gospodarczego i demograficznego Prus do tych państw”.
Rząd polski zauważa ciągły odpływ ludności z Prus Wschodnich do Rzeszy, którego nie
udało się władzom niemieckim w żaden sposób zahamować, podważa tu więc sens bezpośredniego terytorialnego dostępu Rzeszy do Prus, przytaczając przykłady zbędnego bezpośredniego dostępu Francji do Algieru oraz Hiszpanii do Maroka.
W punkcie czternastym jest mowa o pozycji i znaczeniu Rosji, której główne interesy leżały zazwyczaj poza Europą. „Dzisiejsza Rosja jest ponadto o wiele słabsza od Rosji
z 1914 r. i to zarówno wojskowo, jak politycznie, gospodarczo, transportowo i morsko.
Sowiety są zdolne do walki jedynie obronnej i to na własnym terytorium”. Dlatego będą oni
zwlekali z opowiedzeniem się po którejś ze stron konfliktu, aby drogo sprzedać swój udział
i wpłynąć na zakończenie sporu. Następnie dość krótki, ale znaczący akapit: „linia obrony
państw zachodnich od wschodu, to granica Polski, Rumunii i Turcji, a nie Sowietów”. Polska nie traktuje Rosji jako sprzymierzeńca, lecz woli się od niej odgrodzić.
Ostatni punkt jest wręcz hymnem na cześć Polski i jej znaczenia w Europie: „Polska jest
wreszcie jedynym mocarstwem w środkowo-wschodniej Europie, w którego najżywotniejszym interesie leży istotna niezawisłość i integralność terytorialna mniejszych państw w tej
części naszego kontynentu”. Rząd polski podkreśla, że zdanie się tych krajów na Polskę
„jest jedyną gwarancją utrzymania ich statutu polityczno-terytorialnego, a zatem przejście
lub zmuszenie Polski do przejścia na stronę bloku niemieckiego powoduje takie same konsekwencje dla wszystkich mniejszych państw we wschodniej Europie od Finlandii aż po
Grecję”. Polski rząd twierdził, iż cały świat może uniknąć „katastrofy wojny i jej konsekwencji, jeżeli nieustępliwość państw frontu pokoju wobec dalszych zakusów imperializmu
niemieckiego będzie równie zdecydowana, jak stanowisko, jakie zajęła Polska, mówiąc Rzeszy kategorycznie: nie”.
Nota ta szczególnie po latach nabiera znaczenia ważnego dokumentu, w którym zawarto
wiele prognoz na przyszłość. Niestety nie wszystkie porady, jakich udzielał rząd polski znalazły posłuch i zastosowanie. Termin i sytuacja polityczna w Europie, kiedy opublikowano
stanowisko Polski, nie były dla niej zbyt korzystne. Z perspektywy czasu i wydarzeń, które
nastąpiły tuż po podaniu tego pisma do opinii publicznej wiemy, iż nie osiągnęło ono
głównego zamierzonego skutku, tzn. nie zjednoczyło uciemiężonych państw przeciwko
niemieckiej ekspansji. Jednak nie można powiedzieć, że dokument ten wydano bez sensu,
na próżno, gdyż dotarł on do wszystkich placówek rządowych RP i spełnił swoją rolę przypominając rodakom, także tym poza granicami, o wartościach, za które wkrótce przelali
krew. Poniekąd okólnik ten dał nadzieję i znak, że Polska zna swoją cenę i do końca walczy
o swoją niepodległość. Kto wie jak potoczyłyby się losy Europy, gdyby inne kraje także
postawiły Rzeszy twardy opór, być może do II wojny światowej by nie doszło, a może wydarzyłoby się coś innego, co jednak nieuchronnie by do niej doprowadziło? Dziś nota ta
znajduje się w zasobach Archiwum Akt Nowych w Warszawie.
82
SLAVIA MERIDIONALIS
83
Paweł Kowalski
Uniwersytet Łódzki
POCZĄTKI PAŃSTWOWOŚCI SŁOWEŃSKIEJ NA TLE FAKTÓW JĘZYKOWYCH
Rozważania na temat państwa i państwowości sięgają czasów antycznych. Począwszy od
filozofów greckich, zajmujących się tym zagadnieniem, jak Platon czy Arystoteles, poprzez
myślicieli renesansu jak Leonardo da Vinci, po współczesnych historyków, politologów czy
filozofów. Próby ujęcia w ramy pojęć „państwo” i „państwowość”, zdefiniowania czym jest
państwo i czym być powinno, pochłaniają czas i rozpętują dyskusje różnych środowisk
naukowych.
Z punktu widzenia obywatela państwo stanowi pożyteczny produkt rozwoju cywilizacji,
w obliczu spustoszeń i cierpień wojny reprezentuje czysty zysk społeczeństwa. Rozpatrując
definicje, które ukształtowały się na gruncie politycznym i prawnym, państwo to organizacja
terytorialna, społeczna i administracyjna. Jest to organizacja narzucona, wyposażona w atrybuty władzy zwierzchniej po to, by ochraniać ład przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Ma na celu zapewniać zasiedlającej jego terytorium społeczności, składającej
się ze współzależnych grup o zróżnicowanych interesach, warunki egzystencji korzystne
odpowiednio do siły ich ekonomicznej pozycji i politycznych wpływów. Na gruncie prawnym wyróżniono trzy podstawowe kategorie państwowości (ustalone w 1933 r. w Montevideo). Państwo powinno posiadać stałą ludność, suwerenną władzę oraz określone terytorium. Zazwyczaj najsprawniejsze i najsilniejsze państwo składa się z pojedynczego narodu,
którego członkowie mają wspólny język, obyczaje i instytucje.
O Słowenii jako niezależnym, suwerennym państwie, biorąc pod uwagę wszystkie wyznaczniki państwowości przedstawione w definicjach, możemy mówić dopiero od czasów
odłączenia się jej od Jugosławii w 1991 r. Pewne próby stworzenia tworu państwowego,
podejmowane z bałkańskimi sąsiadami – Chorwacją i Serbią, spowodowały utworzenie na
krótko Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców po I wojnie światowej, przemianowanego w 1929 r. na Królestwo Jugosławii. Były to jednak próby niesamodzielne i wynikające
głównie z tendencji panslawistycznych, szerzących się już od XIX w.
Zwykło się przyjmować, że przodkowie obecnej ludności słoweńskiej napłynęli na Półwysep Bałkański w VI w. n.e., poprzez Bramę Morawską i Nizinę Panońską, tzw. zachodnią falą migracyjną. Do czasu wtargnięcia Węgrów na Nizinę Panońską, Słowiańszczyzna
Południowa nie była rozdzielona ze Słowiańszczyzną Północną. Panował swobodny przepływ ludności, a co się z tym wiąże – nie dochodziło jeszcze do znacznych różnic językowych.
Należy zwrócić szczególną uwagę na język, jako czynnik kształtujący silną więź społeczną i czynnik, bez którego nie funkcjonowałoby żadne państwo. To właśnie język jest
pierwszą i dystynktywną cechą, którą przyswajamy od dziecka. Dlatego też właśnie fakty
językowe stanowić będą główne tło rozważań na temat początków kształtowania się słoweńskiej świadomości językowej i wiążącej się z nią świadomości państwowej mieszkańców
terytorium dzisiejszej Słowenii. Zarówno językoznawcy, jak i archeolodzy oraz wszyscy
badacze początków Słowiańszczyzny, próbujący ustalić pierwotne siedziby Słowian, ich
85
pochodzenie i genezę rozwoju języków słowiańskich, napotykają na ogromne trudności.
Przykładem może być do dziś tak naprawdę nierozstrzygnięta kwestia pochodzenia samej
nazwy „Słowianie”. Trudności te występują również przy wyznaczaniu początkowej cezury
słoweńskiej świadomości językowej. Każda z prac jednak korzysta głównie z osiągnięć jednej dziedziny naukowej, posiłkując się w większym lub mniejszym zakresie ustaleniami pozostałych1.
O początkach kształtowania się języka słoweńskiego, który należy do grupy języków południowosłowiańskich, możemy mówić od VIII–IX w. Najstarszymi cechami, zarówno
fonetycznymi jak i morfologicznymi, różnicującymi Słowiańszczyznę w pierwszej fazie na
zachód i wschód wraz z południem, były cechy związane z drugą palatalizacją, czyli utrzymanie na zachodzie grupy kv’, gv’ w opozycji do grup cv, zv, oraz przejście spółgłoski tylnej
h w š (na zachodzie: wszyscy, všytki, w opozycji do vsi, svi). Trzecią najstarszą cechą był rozwój grup tl, dl, zachowany na zachodzie (plótł, modlitwa), w opozycji do wschodu i południa,
gdzie doszło do uproszczeń (plela, ralo, milo). Zmiany te musiały nastąpić już po napływie
Słowian na Półwysep Bałkański, a wspólne cechy z grupą wschodnią świadczą o tym, że
kontakt między wschodem a południem nie został jeszcze wtedy na dobre przerwany.
W okresie postępującego różnicowania się Słowiańszczyzny na południu tworzy się Państwo Samona, które przetrwało kilkadziesiąt lat. Najprawdopodobniej po rozpadzie tego
tworu państwowego ziemie na północy dzisiejszej Słowenii i na południu Austrii, tzw. Celovška dolina (Celovec to słoweńska nazwa Klagenfurtu) zachowały swoją niezależność,
jako państwo Karantania. W zasadzie te ziemie pojawiają się, wg Rigera, w źródłach historycznych już w 595 r., tak więc najprawdopodobniej już przed powstaniem Państwa Samona możemy mówić o tzw. Sclaborum provincia, czyli państwie Słowian, kraju Słowian.
Najstarszym słowiańskim, a także słoweńskim, zachowanym zabytkiem piśmienniczym,
napisanym alfabetem łacińskim są Zabytki Fryzyńskie (Brižinski spomeniki), których
powstanie szacuje się na przełom X i XI w. (972–1039). Stanowią pierwszy zachowany
dowód tworzącej się słoweńskiej indywidualności, nazywany przez Słoweńców również
„aktem narodzenia słoweńskiej kultury” (rojstni list slovenske kulture). Zabytki składają się
z trzech części. Pierwsza i trzecia to modlitwy spowiedzi powszechnej. Natomiast druga to
kazanie o grzechu i pokorze. Język Zabytków Fryzyńskich najprawdopodobniej pochodzi
z czasów o sto lat wcześniejszych, kiedy zaczęły powstawać różne modlitwy w języku
Słowian dla germańskich misjonarzy, działających na obszarze Karantanii za czasów
biskupa Modesta. Zachowane dokumenty mogą więc być odpisem, a nie oryginałem. Słowa
modlitw najprawdopodobniej ukształtowały się do końca VIII w., potem zaś były już tylko
przepisywane i uzupełniane przez duchownych kopistów. Mimo to, obok wielu
słowiańskich archaizmów, mających swe źródło w języku staro-cerkiewno-słowiańskim,
dostrzec możemy typowe cechy języka słoweńskiego. Od momentu znalezienia zabytków
w 1807 r. w Bawarskiej Bibliotece Narodowej toczyły się dyskusje na temat tego, czy
występujące w zabytku cechy moga być traktowane jako słoweńskie. Obecnie przyjmuje się,
że rzeczywiście są to cechy języka słoweńskiego i możemy świadomie mówić o Zabytkach
Fryzyńskich jako o pierwszym słoweńskim dokumencie językowym.
Innowacją na tle ówczesnej Słowiańszczyzny była w paradygmacie rzeczowników rodzaju męskiego końcówka gen. plur. –ov, w opozycji do jeru (greh – grehov). Co ciekawe,
w zabytkach dochodzi do mieszania obu końcówek, co świadczyć może o jeszcze nie do
1 Wyczerpujące omówienie tego zagadnienia znajduje się w pracach J. Kostrzewskiego, J. Jażdżewskiego
i J. Czekanowskiego.
86
końca utrwalonej zasadzie pisowni w tamtym okresie. I tebe, bosi rabe, choku biti izpovueden
uzeh moih greh – widzimy tu zachowanie starej końcówki gen. plur., zaś dwa wersy dalej mamy
przykład: imeti mi ie otpuztic moih grechou. A zaraz obok: Bose milostiuvi primi moiv izpovued moih
greh i Gospodi miloztivi, Tebe ze mil tuoriv od zih postenih greh. Przykładów szerzenia się już nowszych końcówek jest więcej w II i III zabytku: Da potomu, zinzi, bosie rabe prizzuause tere im
grechi vuasa postete i im izpovvedni bodete grechov uuasih. III zabytek: Da mi rasite na pomoki biti ki
Bogu moih grechou. Kolejną ważną innowacją jest generalnie zanik jerów, choć czasem pojawiają się jeszcze w pozycji słabej. Z archaizmów należy jeszcze wymienić brak uwzględnienia rodzaju żywotnego w II zabytku: uueruiu u bog uzemogoki i u iega zin i u zuueti duh oraz
zachowanie formy wołacza: bose milostivi, bose gospodi (III zabytek).
I. Grafenauer stwierdza: „Jezik vseh treh spomenikov je nedvomno čista zgodnja
slovenščina, brez izposojenk iz tujih jezikov (razen za nekaj krščanskih pojmov), tudi brez
sledov kakršnegakoli stcksl. vpliva”. Ze stwierdzeniem tym jednak można polemizować,
bowiem widoczne wpływy języka scs pokazują wyżej wymienione przykłady archaizmów,
jak np. jeszcze zachowanie grupy dl (modlim ze im, i zesti ich), co jest w rzeczy samej archaizmem ogólnosłowiańskim.
Dlatego też najlepiej chyba rolę i charakter tego pierwszego słoweńskiego zabytku oddają słowa jednego z najwybitniejszych słoweńskich badaczy F. Ramovša: „Jezik v Brižinskih
spomenikih kaže v vseh svojih značilnostih izrazite začetne slovenske poteze, s katerimi se
je slovenščina pričela pretvarjati v samostojno slovansko jezikovno obliko (...) Kakih izrazitih dialektičnih potez v jeziku Brižinskih spomenikov še ni najti“. Zwrócić trzeba uwagę na
czasownik pričela je oznaczający, że j. słoweński dopiero zaczął przekształcać się w samoistny ukonstytuowany język.
Pomimo posiadania tak starego zabytku piśmienniczego Słoweńcy przez kolejne wieki
nie tworzą nic w swym ojczystym języku. Pojawiają się piśmiennicze dokumenty po łacinie.
Jest to spowodowane przynależnością do peryferyjnego obszaru Półwyspu Bałkańskiego,
który nie został objęty misją Cyryla i Metodego i przyjęciem chrztu z rąk germańskich duchownych w 745 r. bądź 746 r. na tzw. gosposvetskim polju. Kolejnym fragmentem napisanym
w języku słoweńskim jest pochodzące dopiero z 1515 r. zdanie, a w zasadzie appelativ: le
vkup, le vkup uboga gmajna. Są to słowa, które pojawiły się przy agitacji do buntów chłopskich, szerzących się w XVI w. przeciwko władzy na całym terytorium dzisiejszej Słowenii.
Po Zabytkach Fryzyńskich aż do czasu reformacji, kiedy dochodzi do rozkwitu języka słoweńskiego, zachowane są więc jedynie pojedyncze zapiski, glossy, które nie były w stanie dać
podstaw tradycji piśmienniczej. Dopiero XVI w. przynosi rozwój słoweńskiego języka
i pierwsze książki spisane w tym języku. Największym pisarzem i twórcą tamtego okresu na
terenach obecnej Słowenii był Primoż Trubar, autor dwóch pierwszych drukowanych książek w języku słoweńskim, pisanych alfabetem łacińskim (łacinką) – Catechismus i Abecedarium
(książki pisane pismem gotyckim)2.
Mimo iż Słowenia nie istniała na mapie Europy aż do 1991 r., to od czasów zasiedlenia
wschodnich stoków Alp Julijskich możemy mówić o postępującej narodowej świadomości,
2 Zainteresowany problematyką Czytelnik dodatkowe informacje znajdzie w: W. K r y z i a, Drugi zabytek fryzyński jako pierwsza słowiańska homilia spisana alfabetem łacińskim, „Południowosłowiańskie Zeszyty Naukowe”, vol.
2 (2005); L. M o s z y ń s k i, Terminologia religijna Zabytków Fryzyjskich – najstarsza znana terminologia religijna Słowian,
[w:] Zbornik Brižinski Spomeniki, Ljubljana 1996; F. S ł a w s k i, Języki słowiańskie, [w:] Języki indoeuropejskie, t. 2,
Warszawa 1988.
87
której pierwszą oznaką mogą być Zabytki Fryzyńskie, a następnie spuścizna okresu reformacji. Do wykształcenia się współczesnej normy językowej, a w zasadzie standardu literackiego, który jest na tle słoweńskiego języka mówionego odrealnionym, językowym, literackim tworem, Słoweńcy poczekają jednak aż do XIX w.
88
Malwina Bednarek
Uniwersytet Łódzki
BIZANTYJSKIE I SŁOWIAŃSKIE TEKSTY HAGIOGRAFICZNE OPISUJĄCE ŻYCIE
I CUDA ŚW. MIKOŁAJA
Jedną z najbardziej charakterystycznych dziedzin piśmiennictwa, na której tradycja biblijna i antyczna odcisnęła ogromne piętno, stanowi hagiografia. Martyria uznaje się za prototypy późniejszych żywotów świętych. Początkowo ograniczały się one do surowych, skąpych w formie i treści protokołów z procesów i wyroków pierwszych chrześcijan. Z czasem
uległy procesowi fabularyzacji, przekształcając się w żywoty, jako apologie wiary chrześcijańskiej, aby w końcu uzyskać status formy literackiej i na stałe wpisać się w kanon literatury1.
Możemy wyróżnić trzy zasadnicze typy żywotów. Pierwszy wywodzi się z mów pochwalnych Isokratesa (V/IV w.) – tzw. biografia pochwalna, następnie biografia charakterologiczna, zwana perypatetycką, której podstaw można upatrywać w sofistycznej (potem
arystotelesowskiej) myśli antropologicznej. „W końcu zaś wielką popularność zdobywa tzw.
biografia antykwaryczna, tj. podręcznikowa, najbardziej istotna dla chrześcijańskiego żywotopisarstwa, ponieważ ugruntowana była w aleksandryjskiej szkole filologicznej (III/II w.
p.n.e.). Bohaterami tego typu biografii są wybitni ludzie świata nauki, literatury i sztuki”2.
Najwybitniejszymi twórcami tego typu utworów byli: Ksenofont, Plutarch i Swetoniusz.
Starożytne, świeckie biografie stanowią literacki zaczątek dla późniejszych chrześcijańskich,
religijnych w swym charakterze żywotów.
Każdy z żywotów składa się z trzech podstawowych części: opisu życia świętego (vita),
męczeństwa (passio) i cudów (miracula), które można uzupełnić trzema kolejnymi. Są nimi:
prolog, opis narodzin świętego i opuszczenie domu rodzinnego przez ascetę – święci rodzili
się przeważnie w bogatych domach, co było poniekąd symptomem ich szczególnej łaski,
musieli też mieć co porzucać, aby ich ofiara była znacząca. W prologu opisane są przyczyny
powstania żywotu. Autor zwraca się z prośbą o natchnienie do Boga, łaskę i oczyszczenie
z grzechów. W tym początkowym fragmencie dzieła autor potwierdza swoją wiarygodność
oraz zachęca czytelników do lektury swojego utworu.
Dla tego gatunku charakterystyczne jest również słownictwo wartościujące, pokazujące
w jak najlepszym świetle głównego bohatera – nie ma tu mowy o obiektywizmie. Celem
hagiografii jest nakłonienie człowieka do wzorowania się na świętym.
Wschodniemu żywotopisarstwu nie w pełni odpowiada zachodnioeuropejskie. Na
Wschodzie charakter żywotu w dużej mierze zależał od głównego bohatera, którego życie,
cnotliwe czyny i zasłużoną śmierć opisywano. Różnice między zachodnimi i wschodnimi
żywotami zaznaczają się również na płaszczyźnie kompozycji, stylu i perspektywy: „pierwsze należą do utworów o dość wysokim stopniu dynamiczności, w których autor relacjonuje
wydarzenia z pozycji obserwatora, podczas gdy tłem narracji jest cała ziemska wędrówka do
1 I. L i s, Święci w kulturze duchowej i ideologii Słowian prawosławnych w średniowieczu (do XV w.), Kraków 2004,
s. 19.
2 Ibidem, s. 32-33.
89
Królestwa Niebieskiego. Natomiast tradycja Wschodnia stosuje odwrotną perspektywę”3.
Przy całej różnorodności typów żywotów wciąż jednolita jest jego funkcja, żywot jest bowiem nośnikiem nauki Chrystusa, służącym jednocześnie powstaniu i rozwojowi kultu
określonego świętego.
Święty Mikołaj urodził się ok. 270 r. prawdopodobnie w okolicach Patary i Miry w Licji
– starożytnej krainie w Azji Mniejszej, należącej wówczas do Cesarstwa Rzymskiego (dziś
południowo-zachodnia część Turcji). Zgodnie z legendami cuda towarzyszyły Mikołajowi
jeszcze przed narodzinami: już „w łonie matki zawsze przyjmował pozycję nogami na
wschód, a głową na zachód; gdy był chrzczony sam stanął na swoich nogach i stał tak przez
trzy godziny w imię Św. Trójcy, jako niemowlę odmawiał karmienia w środy i w piątki”4.
Był upragnionym, długo oczekiwanym i wymodlonym dzieckiem zamożnych małżonków.
Od młodości wyróżniał się nie tylko pobożnością, ale także wyczuleniem na niedolę bliźnich. Był nad wiek dojrzały. Rodzice osierocili Mikołaja, gdy był jeszcze młodzieńcem.
Jeszcze za ich życia uzyskał zgodę na wybór stanu duchownego. „Dowody bohaterskiej
ofiarności złożył ok. roku 300, gdy straszna zaraza zabierała tysiące ofiar. Pomagał, pocieszał i przynosił ulgę według własnej możności. Także wtedy, w wyniku tej zarazy, zmarli
jego rodzice”5. Po ich śmierci Mikołaj odziedziczył wielki majątek, którym chętnie dzielił
się z potrzebującymi.
Najstarszy znany nam żywot św. Mikołaja datuje się na ok. 800 r. Został on spisany
w Bizancjum, przez archimandrytę Michała. Wiele informacji w nim zawartych nie odpowiada jednak realiom III w., co można tłumaczyć nieznajomością historii czy też uleganiem
pewnej konwencji pisarskiej. W tym żywocie znalazł się opis obdarowania przez Mikołaja
posagiem trzech niezamężnych córek zubożałego szlachcica. Legenda mówi, iż Mikołaj
potajemnie, w środku nocy, podrzucał węzełki ze złotem na posag pannom, które ojciec
był zmuszony wysyłać na ulicę, aby w ten sposób, za cenę swojej hańby, zdobywały pieniądze. Ta historia prawdopodobnie wpłynęła na późniejszy zwyczaj obdarowywania prezentami dzieci i biednych właśnie w dniu poświęconemu św. Mikołajowi. Legenda ta upowszechniła kilka cnót świętego, przede wszystkim otaczanie opieką wiernych i niesienie
pomocy potrzebującym.
Żywot autorstwa Michała zawiera też jeden z najpopularniejszych motywów: opis uratowania trzech młodzieńców niesłusznie oskarżonych przez namiestnika Eustacjusza i skazanych na śmierć. W żywocie tym czytamy również o uratowaniu przez Mikołaja wkrótce
potem trzech dowódców, przez wstawiennictwo świętego u samego cesarza Konstantyna
Wielkiego6.
W drugiej połowie IX w. powstał kolejny żywot świętego, autorstwa patriarchy Konstantynopola Metodego. Nie można oczywiście wykluczyć istnienia innych utworów ku czci
Mikołaja, które krążyły w chrześcijańskim świecie w odpisach, tłumaczeniach, kompilacjach, przeróbkach i które w takiej postaci przedostawały się do kanonu.
Słowo pochwalne na święto przeniesienia relikwii św. Mikołaja autorstwa Klemensa Ochrydzkiego, datowane na początek wieku X, może zmylić czytelnika swym tytułem, który sugeruje,
iż zostało ono napisane na święto przeniesienia relikwii, podczas gdy nie wspomina się tu
o tym wydarzeniu ani słowem. Utwór, jak sama nazwa wskazuje, jest pochwałą świętego.
3
Ibidem, s. 35.
4 http://www.bulgaricus.com/tradycje/nikulden-6-grudnia.html
[dostęp z dn. 3 VII 2010].
http://mojadroga.urs.pl/d17.htm [dostęp z dn. 3 VII 2010].
6 J. N a u m o w i c z, Św. Mikołaj. Rzeczywistość czy legenda, „Społeczeństwo Otwarte”, vol. 12 (1997), s. 3-4.
5
90
Z tekstu dowiadujemy się, że św. Mikołaj już od „wieku dziecięcego zaczął świat cały zadziwiać: [jednych] chorych uzdrawiał, a innych opętanych przez duchy nieczyste ocalał (...)
Od dzieciństwa bowiem wypływała z niego łaska Boża, [a] z ust jego płynęła słodka nauka,
niczym woń przyjemna z lampy oliwnej”7. Na uwagę według mnie zasługuje również powtarzający się w tekście kilkakrotnie zwrot do czytelnika, mający charakter prośby:
Pamiętajmy o tym bracia, abyśmy się chronili od wszelkiego nieszczęścia, życia rozpustnego i wszelkiej
nieczystości: chciwości, oszczerstwa, zawiści, obłudy, kradzieży, oszustwa, wróżb i czarów, tańca – rzeczy te bowiem radość duchom nieczystym sprawiają (...) Zachowajmy, bracia, te czcigodne przykazania
Syna Bożego, który powiada: nie zabijaj, nie kradnij albo nie kłam8.
W XI w. kult św. Mikołaja osiągnął szczególną popularność na Rusi, do dziś uznawany
jest on za patrona i opiekuna narodu rosyjskiego. Wśród niezliczonej ilości odpisów żywotów greckich, ok. czterdziestu było ruskich, za najpopularniejsze uważa się dwa: tłumaczenie Metafrastowego żywotu oraz tzw. Inny żywot. Pierwszy z żywotów zyskał popularność
w XV w. i zawiera następujące wątki z życia świętego: cud podczas narodzin, opowieść
o trzech dziewicach, uratowanie statku przed zatonięciem, nadanie godności biskupiej, męczeństwo Mikołaja podczas prześladowań Dioklecjana, zniszczenie pogańskiej świątyni
Artemidy, udział w pierwszym soborze w Nicei w 325 r., sprowadzenie statków ze zbożem
podczas głodu w Licji, opowieść o trzech mężczyznach i o trzech żołnierzach Konstantyna
Wielkiego, niesłusznie skazanych na śmierć9. Do tego żywotu dołączone były opowieści
o dokonanych pośmiertnie cudach świętego, m.in. o wybawieniu od nieczystego ducha
dziewicy i młodzieńca – syna pewnego księcia, o przeniesieniu relikwii do Barii, o Wasylu
synu Agrika, o pewnym Saracenie, o trzech ikonach, o Piotrze, którego Mikołaj wybawił od
kary więzienia, o Dymitrze, którego uratował przed utopieniem, o przywróceniu wzroku
serbskiemu królowi Stefanowi10.
Inny żywot11 pojawił się na Rusi ok. XI w., w tłumaczeniu Efrema Perejasławskiego. Opisuje on życie Mikołaja Syjońskiego, zmarłego w 564 r., a nie Mikołaja z Miry, przez co jest
potwierdzeniem połączenia kultów dwóch świętych w jeden – Mikołaja Cudotwórcy.
Postać Mikołaja z klasztoru Syjon (Pinarskiego) zajmuje bardzo istotne miejsce w rozwoju kultu św. Mikołaja Cudotwórcy, ponieważ z biegiem czasu biografia tego opata znacząco wpłynie na fabułę żywotów
Cudotwórcy, a także legend i podań. Mikołaj z Syjonu (...) również słynął w tamtejszych stronach z cudotwórczej mocy, przywracał zdrowie i uciszał morze, zajmował się odprawianiem egzorcyzmów (...) Są
to fakty znane nam również z żywotów biskupa Mikołaja, które powstały po IX w., kiedy – jak przyjmują badacze – nastąpiła kontaminacja tych dwóch postaci12.
Szczególnie ważnym elementem w rozwoju kultu świętego było wpisanie go
w grono Wielkich Ojców, obradujących podczas soboru w Nicei w 325 r., zwołanego przez
cesarza Konstantyna Wielkiego, który zaprosił biskupów, by w ten sposób rozpocząć obchody dwudziestolecia swego panowania13.
Kiedy żył jeszcze na tym świecie i [zasiadał] na tronie [biskupim] w mieście Mirze, za panowania wielkiego cesarza Konstantyna, zebrał się pierwszy sobór powszechny przeciw Ariuszowi – nędznemu i prze-
A. D e j n o w i c z, Kult Świętego Mikołaja w tradycji prawosławnej, Gniezno 2004, s. 11.
s. 43.
9 Ibidem, s. 13.
10 Loc. cit.
11 Inny żywot, red. M. S k o w r o n e k, [w:] A. D e j n o w i c z, op. cit., s. 36-39.
12 Ibidem, s.10.
13 Dokumenty soborów powszechnych, red. A. B a r a n, H. P i e t r a s, Kraków 2001, s. 21.
7
8 Ibidem,
91
klętemu wrogowi Chrystusowemu. Było na tym pierwszym soborze trzystu i osiemnastu świętych ojców,
a wśród nich był i święty Mikoła14.
Święci Ojcowie osądzili, potępili i przez anatemę wykluczyli z Kościoła herezję ariańską.
„Jej twórca, kapłan z Aleksandrii udowodnił, że Chrystus nie mógł być Bogiem równym
Bogu Ojcu, a jedynie stworzonym przezeń Synem Bożym, a co za tym idzie, nie wyznawał
wiary w Trójcę Świętą”15. Ojcowie wyklęli z Kościoła Ariasza i ogłosili wiernym, że Jezus
Chrystus jest Bogiem z Boga Ojca i współistotnym Ojcu.
W żywocie Świętego ojca naszego Mikołaja, arcybiskupa mirlicyjskiego, żywot i [słowo] o wędrówkach i pogrzebie jego. Pobłogosław, Ojcze16 czytamy:
A gdy ów Ariasz, heretyk niegodziwy, nieustannie bluźnił przeciwko Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, Synowi Bożemu, święty Mikołaj wstał i uderzył go w twarz. Wówczas wszyscy święci ojcowie zaczęli szemrać z wielkim gniewem na świętego Mikołaja, [ganiąc go] za to uderzenie, i całym tym soborem zaczęli zdejmować z niego godność biskupia, a rozżarzywszy cegłę, zaczęli przypalać mu brodę,
mówiąc: „Nie godzi się nam, świętymi będąc, mieć rękę śmiałą, a ponieważ znane nam jest święte Pismo
Boże, to ono musi nam wystarczyć w zwalczaniu niegodziwych heretyków”.
I dokończywszy sobór, dowiedli błędnej nauki nędznego Ariasza, wyłączyli [go] z Cerkwi i wyklęli,
a następnie całym [tym] zgromadzeniem chcieli świętego Mikołaja pozbawić godności biskupiej. Już zamierzali do niego przystąpić, gdy nagle sam cesarz Konstantyn i wszyscy świeci ojcowie zobaczyli, [jak]
z obłoku Pan nasz Jezus Chrystus podaje świętemu Mikołajowi Ewangelię, a z drugiej strony z obłoku
Przeczysta Matka Chrystusa, Boga naszego, podaje [mu] Swój omoforion. Gdy cesarz i wszyscy święci ojcowie tego soboru zobaczyli cud tak wspaniały, błogosławili go i nie zdjęli z niego godności jego biskupiej, lecz sami poprosili go o błogosławieństwo17.
Źródła historyczne podają, że w soborze brali udział m.in. Hozjusz z Kordoby, Eustacjusz z Antiochii, Aleksander z Aleksandrii, legaci papiescy Wit i Wincenty i Euzebiusz
z Cezarei18. W tekstach ani razu nie zostało wspomniane imię św. Mikołaja, można więc
sądzić, że nie brał on udziału w obradach.
Przyjęcie św. Mikołaja w łaciński krąg kulturowy zostaje potwierdzone przeniesieniem
jego relikwii z Miry do włoskiego miasta Bari, datowane na 9 V 1087 r. i podniesienie tego
dnia, dwa lata później przez papieża Urbana II, do rangi święta kościelnego19. Tak opisuje
to wydarzenie Efrem, biskup Presławia Południowego w tekście Opowieść o przeniesieniu relikwii błogosławionego ojca naszego Mikołaja, arcybiskupa miasta Miry. O błogosławionym ojcu naszym
i wielkim arcybiskupie świętym Mikołaju, datowanym na XIV w.:
W mieście Bari żył pewien pobożny prezbiter i zaprawdę był on mężem cnotliwym. Jemu objawił się
nocą we śnie święty Mikołaj i powiedział: „Idź i powiedz ludziom swoim i całemu soborowi cerkiewnemu, aby pojechali zabrać moje relikwie z miasta Miry i tu w mieście Bari je złożyli. Nie mogę bowiem
pozostać tam, w miejscu opustoszałym. Tak też postanowił mój Pan” (...) I tak niebawem przygotowano
trzy statki. I pojechali po relikwie wielkiego ojca bogobojni duchowni i inni pobożnie żyjący (...) Załadowali na statki pszenicę, przeznaczoną na sprzedaż. I wyruszyli do Antiochii20.
14 Świętego ojca naszego Mikołaja, arcybiskupa mirlicyjskiego, żywot i [słowo] o wędrówkach i pogrzebie jego.”, red.
J. S t r a d o m s k i, [w:] A. D e j n o w i c z, op. cit., s. 31.
15 A. D ę b o w s k i, Mikołaj Święty nieznany, Kraków 2006, s. 39.
16 Świętego ojca naszego Mikołaja..., s. 25-35.
17 Ibidem, s. 31-32.
18 Dokumenty soborów powszechnych..., s. 22.
19 Ibidem, s.14.
20 Opowieść o przeniesieniu relikwii błogosławionego ojca naszego Mikołaja, arcybiskupa miasta Miry. O błogosławionym
ojcu naszym i wielkim arcybiskupie świętym Mikołaju, red. A. D e j n o w i c z, [w:] i d e m, op. cit., s. 45.
92
Tam też dotarła do nich wiadomość, że Wenecjanie byli przed nimi, udając się także do
Miry po relikwie świętego. Baryjczycy niezwłocznie popłynęli w stronę Licji i przybyli do
tamtejszej przystani:
Wzięli swą broń i weszli do świątyni świętego Mikołaja, i [w środku] zastali czterech mnichów i zapytali
ich, gdzie leżą relikwie świętego Mikołaja. Wówczas mnisi otworzyli przeczysty skarbiec i pokazali grób,
w którym spoczywały relikwie świętego. I rozkopali świątynną posadzkę i odkopali trumnę świętego wypełnioną mirrą, którą napełnili swoje naczynia. I relikwiom świętego z radością się pokłonili i duchownych rękami na swój statek przenieśli. I dokonawszy tego wielce dobrego targu, udali się w podróż powrotną do miasta Bari (...) Wyruszyli z Miry jedenastego dnia miesiąca kwietnia i dotarli do miasta Bari
w niedzielę, w dziewiąty dzień miesiąca maja, w wieczornych godzinach21.
Wszyscy mieszkańcy Bari ze światłem i kadzidłami poszli przywitać w porcie relikwie św.
Mikołaja. Odprowadzili je do kościoła św. Jana Chrzciciela nad morzem śpiewając hymny
i psalmy. Już na drugi dzień w poniedziałek zostało uzdrowionych 47 osób. We wtorek
zanotowano 22 osoby uzdrowione, a w środę 29. W czwartek został uzdrowiony głuchoniemy, chory już od pięciu lat22.
Szczątki świętego początkowo złożono w kościele św. Jana Chrzciciela, ponieważ był
blisko morza. „Lud miasta Bari, widząc przedziwne cuda świętego ojca Mikołaja, wzniósł
świątynię murowaną nazwaną jego imieniem, wielką i przesławną, i wszelkimi drogocennymi przedmiotami ją ozdobił. Zbudował mu także trumnę posrebrzaną i szlachetnymi wielokolorowymi kamieniami ozdobił”23. W trzecią rocznicę przeniesienia relikwii Baryjczycy
wysłali do Rzymu prośbę do papieża Urbana24, aby przybył do Bari i poświęcił nowo wybudowany kościół p.w. św. Mikołaja i aby „relikwie jego czcigodne do nowej trumny swoimi świętymi rękami przełożył, tak, aby wszystko dokonało się zgodnie z błogosławioną
regułą”25. I papież tak też uczynił.
Co do drogi, jaką przebyły relikwie świętego, zdania wśród naukowcowi są podzielone.
T. Jasiński26 twierdzi, że Wenecjanie ze swoją zdobyczą „drogą przez Cypr, Jaffę, dotarli do
Jerozolimy, aby później wziąć udział w oblężeniu i zwycięskim szturmie Hajfy. Po tym zwycięstwie powrócili do domu, a relikwie świętego złożyli w klasztorze św. Mikołaja na Lido”27. Sam klasztor w Lido możemy powiązać z jeszcze jedną znakomitą postacią – Gallem
Anonimem, spod pióra którego wyszła Kronika polska i być może Historia o translacji św. Mikołaja Wielkiego, sławnego cudami na morzu i ziemi, jego wuja, innego Mikołaja oraz męczennika Teodora Wspaniałego z miasta Myry do klasztoru św. Mikołaja na Lido przy Wenecji28. D. Borowska29
zauważyła, że oba dzieła napisane są z zastosowaniem rymu dwuzgłoskowego i form kursusowych. Cechą charakterystyczną obu dzieł jest też „częste przytaczanie listów, mów
i odezwań z zastosowaniem oratio recta”30. Badaczka w podsumowaniu stwierdza, że uderza-
Ibidem, s.45.
D ę b o w s k i, op. cit., s. 103.
23 Opowieść o przeniesieniu relikwii..., s. 46.
24 W tekście występuję imię German, ale autor utworu bądź kopista musiał się pomylić.
25 Opowieść o przeniesieniu relikwii..., s. 46.
26 T. J a s i ń s k i, O pochodzeniu Galla Anonima, Kraków 2008, passim.
27 Ibidem, s. 32.
28 Monachus Anonymus Littorensis, Historia de translatione Sanctorum Magni Nicolai, terra marique miraculis
gloriosi, ejusdem avunculi, alterius Nicolai, Theodorique, martyris pretiosi, de civitate Mirea in Monasterium S. Nicolai de littore
Venetiarum, [w:] Recueil des Historiens des Croisades, Historiens Occidentaux, vol. 5, Paris 1895, s. 253-292.
29 D. B o r o w s k a, Gallus, b.m.w., s. 117.
30 Loc. cit.
21
22 A.
93
jące podobieństwo między oboma dziełami wskazuje na to, iż jeżeli nie zostały one napisane przez jedną osobę, to z całą pewnością pochodziły z tego samego wąskiego kręgu.
Nieodzownym elementem wszystkich żywotów były opowieści o cudach, czyli zjawiskach niewynikających – według wierzeń religijnych – z praw przyrody, lecz dających się
wytłumaczyć tylko interwencją Boga. Miały one na celu potwierdzenie świętości danego
człowieka. Cuda, które znalazły się w żywotach ku czci świętego, podkreślają jego chrześcijański heroizm i przeznaczenie do służby Bogu. Obok opisu typowych cech świętego, np.
skromności, pomocy bliźnim, porzucenia sławy i bogactwa, napotykamy w tekstach opisy
jego niezwykłej zewnętrzności, której towarzyszyły zjawiska paranormalne:
Oblicze jego i ręce jaśniały, a z twarzy jego, z rąk i z nóg spływała święta mirra, [tak że] całe miasto wypełniło się cudowną wonią mirry i wszyscy chorzy zdrowie odzyskiwali, ślepi wzrok, głusi zaczynali słyszeć, chromi chodzić, trędowaci doznawali oczyszczenia, a [ci] którzy byli opętani przez duchy nieczyste
– tych biesy opuściły31.
Z tekstów dowiadujemy się również, że podczas pierwszej kąpieli Mikołaj stał na własnych nogach przez dwie godziny (tzw. cud z misą). Jeszcze w innym wariancie czytamy, że
„od dziecka mięsa i wina nie spożywał; od soboty do soboty był tylko o chlebie i wodzie,
a kiedy zdarzało się wielkie święto, wówczas spożywał owoce”32.
Kiedy czytam o cudach Mikołaja często przychodzą mi na myśl sceny z Biblii, których
bohaterem był sam Jezus. Mam na uwadze dokładnie dwie opowieści: Cud z winem, które
święty pobłogosławił i rozmnożył33 i Cud z rozmnożeniem okruszyn chleba34:
Duchowni, widząc dzbanek łagodnego wina, oburzyli się i powiedzieli, że mało się w nim rozsmakują.
Sługa Boży Mikołaj, widząc oburzenie duchownych, podszedł do nich mówiąc: „Dziś ja wam będę usługiwać”. I wziął dzban z refektarza i nalewał wszystkim, ile chcieli, aż wszyscy się rozweselili35.
Wspomniałam tu tylko o nielicznych cudach, będących udziałem Mikołaja (są jeszcze
m.in. opowieści o tym, jak święty wypędzał złe biesy z domów36, z drzewa37 czy ze studni38,
o ożywieniu utopionego dziecka, o pewnym Saracenie, którego Mikołaj wraz ze św. Jerzym
wybawił z pęt i ciemnicy) i stanowiących niewątpliwie uzupełnienie tekstów hagiograficznych. Poza tym opisy cudów miały na celu pokazać nam, jakie cechy świętemu przypisywali
wierni i Kościół, w jakich okolicznościach proszono go o pomoc. Do niezwykłych właściwości świętego należało niewątpliwie udzielanie pomocy ludziom, znajdującym się na morzu, pomoc niewinnie skazanym i biednym.
Święty Mikołaj uczynił także wiele innych, podobnych do wspomnianych powyżej, cudów na morzu i na lądzie. Wybawiał od utonięcia39 i wynosił na stały ląd z morskich głębin.
Wyswobadzał ludzi z niewoli, z więzienia i bronił przed mieczem katowskim. Chronił od
niebezpieczeństwa śmierci, udzielał ludziom łaski uzdrowienia duszy i ciała. Ślepi przy jego
relikwiach odzyskiwali wzrok, a niemi otrzymywali dar słowa. „Znanych jest wiele przypadków, gdy w czasie jednej z wojen w Rosji św. Mikołaj ratował ludzi od zamarznięcia i od
Świętego ojca naszego Mikołaja..., s. 30.
Loc. cit.
33 Cud z winem, które święty pobłogosławił i rozmnożył, red. A. N a u m o w, [w:] A. D e j n o w i c z, op. cit., s. 52.
34 Cud z rozmnożeniem okruszyn chleba, [w:] ibidem, s. 54-55.
35 Cud z winem..., s. 52.
36 Cud z wygnaniem biesa z chaty, red. M. S k o w r o n e k, [w:] A. D e j n o w i c z, op. cit., s. 53-54.
37 Cud z drzewem, z którego św. Mikołaj wypędził biesa, [w:] ibidem, s. 48-50.
38 Cud ze studnią, którą [święty] oczyścił z siły nieczystej, [w:] ibidem, s. 50-52.
39 A. D ę b o w s k i, op. cit., s. 58-61.
31
32
94
śmierci głodowej”40. W każdej potrzebie był szybkim pomocnikiem, nic więc dziwnego, że
szybko zasłynął w całym świecie chrześcijańskim. Znały go wszystkie Kościoły, modlili się
do niego bogobojni imperatorzy, królowie, wojsko, marynarze, rybacy, kupcy i dzieci.
Nie sposób spisać cudów uczynionych przez św. Mikołaja za jego życia na ziemi i po
śmierci. Opisy wielu z nich były przechowywane ustnie i spisywane w różnych wersjach np.
w formie pieśni, apokryfów czy też legend. Te dawne zniknęły w mrokach historii, ale są
przecież i nowe, które dokonały się w bardziej współczesnych czasach, czyli w XX w.
i nawet XXI w.41
40
Ibidem, s. 67.
Николай чудотвори и днес, София 2003, passim.
41 Св.
95
Karolina Krzeszewska
Uniwersytet Łódzki
REFLEKSY TABU W NAZWACH WŁASNYCH BOHATERÓW BUŁGARSKICH
BAJEK ZWIERZĘCYCH Z REJONU SAKARU
Tabu1 było zakazem kultowym, przestrzeganym w społeczeństwach pierwotnych, dotyczącym np. dotykania wybranych przedmiotów, kontaktowania się z określonymi osobami,
unikania pewnych potraw, wypowiadania szczególnych słów. Przekroczenie zakazu miało
się wiązać z karą ze strony sił nadprzyrodzonych, sprowadzeniem nieurodzaju na plony,
choroby czy nawet śmierci na istoty żywe, w tym ludzi. Tabu we współczesnym rozumieniu
wiąże się z czymś zakazanym, nietykalnym, dotyczącym zasad moralnych, obyczajowych,
ogólnie przyjętych przez daną wspólnotę. Naruszenie tabu uważa się obecnie po prostu za
niewłaściwy, nieprzyzwoity, niegodny postępek, za który nie przewiduje się żadnej kary2.
Pozostając przy pierwotnym znaczeniu tabu można zauważyć, że pozostałości wierzeń
społeczeństw dzikich funkcjonują do dziś w różnych obszarach życia cywilizowanego. Czasem trudno wytyczyć granicę między tabu a pewnymi, bliskimi do zabobonu, przyzwyczajeniami społeczeństwa, np. kulturowy zakaz witania się lub żegnania przez próg, religijny
zakaz wykonywania prac zawodowych i domowych w święta. W sferze języka funkcjonują
zwroty „licho nie śpi”, „nie wywołuj wilka z lasu” i inne, zgodnie z przesłaniem których
pewnych rzeczy nie należy wypowiadać na głos, aby nie stały się prawdą.
Bułgarska proza ludowa jest skarbnicą, w której przetrwały ślady archaicznych wierzeń
i rytuałów, a fakt współczesnego istnienia tradycji opowiadania bajek sprawia, że ten właśnie gatunek wciąż jest wdzięcznym materiałem do badań. Niniejsza praca, dotycząca interpretacji stosowania specyficznych nazw własnych w stosunku do bohaterów bułgarskich
bajek zwierzęcych, oparta została na badaniach terenowych, przeprowadzonych w latach
80. XX w., a więc stosunkowo niedawno, w rejonie Sakaru, niewielkiego masywu gór niskich w południowo-wschodniej Bułgarii. Od zachodu Sakar graniczy ze wschodnimi Rodopami, od wschodu znajduje przedłużenie w górach Strandża, od północy opada w Nizinę
Górnotracką, a od południa – w Nizinę Ergene. Masyw ograniczają doliny Tundży od
wschodu, Maricy od południa i południowego zachodu, Sazlijki i Sokolicy od wschodu
i północy. Największą miejscowością w górach Sakar jest wieś Topołowec w północnej
części masywu.
Od XIV w. historia regionu była bardzo burzliwa – grabieżcze najazdy, lokalne spory
mieszczan, wreszcie tureckie jarzmo, spalone wsie i podbita, wzięta w niewolę ludność.
Koszmar wojny rejon Sakaru przeżył ponownie w 1913 r., kiedy Turcy najechali świeżo
oswobodzoną ludność. Wydarzenia historii najnowszej wciąż pozostają żywe w pamięci
mieszkańców.
W latach 1981–1984 w rejonie Sakaru miała miejsce wyprawa badawcza sześciu osób
pod przewodnictwem prof. Todora Iwanowa Żiwkowa z Instytutu Folklorystyki BAN. Jej
Od polinezyjskiego tapu – silnie naznaczony, święty, poświęcony, przeklęty.
W. K o p a l i ń s k i, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, Warszawa 1970; i d e m, Koty w worku czyli
z dziejów pojęć i rzeczy, Warszawa 2007.
1
2
97
celem było jak najszersze objęcie kultury ludowej miejscowej ludności, przy czym pod
uwagę wzięto opowiadanie, śpiew i grę na instrumentach muzycznych, obrzędowość
(zarówno praktyki, jak i rekwizyty), wytwory materialne (jak np. tkaniny, części odzieży),
a nawet posiadany światopogląd, wyobrażenia o świecie, stosunki rodzinne i społeczne3.
Ekspedycja objęła 31 wsi, a więc 75% wszystkich wsi istniejących w rejonie, ankietom
zostało poddanych ponad 200 osób, kobiet i mężczyzn w wieku od 40 do 99 lat, głównie
rolników, ale także pracowników okolicznych kopalni, rzemieślników i innych, w większej
części bez wykształcenia.
Badania udowodniły, że cechą regionu jest stosunkowo dobrze zachowana tradycja
związana z opowiadaniem bajek, poświadczona odnotowaniem setek tekstów, z których
spora część znalazła się w pierwszej części 62. tomu Zbioru bułgarskiej twórczości ludowej
(SbNU). Publikacja ta zawiera pełen przegląd prozy ludowej Sakaru, wraz z całym bogactwem tematów, wątków i motywów. Według relacji badaczy, w żadnej z odwiedzonych wsi
nie było sytuacji, w której nie natrafiliby na informatora chętnego do współpracy i opowiadania. Narratorzy, chociaż zaskoczeni przybyciem badaczy, chętnie brali udział w ankietach,
opowiadali śmiało, historiom towarzyszyły liczne szczegóły, a repertuar regionu okazał się
ciekawy i zróżnicowany tematycznie. Niestety, rzadko zdarzało się, aby informator znał
więcej, niż 7–8 bajek, do 10. Teksty opowiadanych historii zostały nagrane na taśmy magnetofonowe, a następnie zapisane, niestety bez użycia alfabetu fonetycznego, ale z zachowaniem dialektalnych cech języka, osobistych uwag i wtrąceń narratorów, które dają czasami
nowe spojrzenie na historię i stosunek opowiadającego do niej.
Spisane w rejonie Sakaru typy bajek zwierzęcych lokują się w grupie opowiadań o zwierzętach dzikich i domowych, o przygodach sprytnej lisicy4, o wyratowaniu się zwierząt
z jamy, o głupim wilku, o starych, wypędzonych przez ludzi zwierzętach, o kłamliwym koźle, o nieporadnej niedźwiedzicy i o przyjaźni człowieka z gadami. Spośród opublikowanych
21 historii, przydatnymi do rozważań okazało się 11 z nich. Przyczyną, dla której wyekscerpowano akurat te warianty, był pojawiający się i podkreślany w fabule fakt istnienia związków między człowiekiem a zwierzęciem – mianowicie włączenie pewnych gatunków fauny
do systemu ludzkiego pokrewieństwa poprzez określone nazewnictwo, które zawiera nawiązania do kultywowanych wierzeń i przesądów przekazywanych w obrębie kręgu kulturowego.
Otwierająca tom bajka O dziadku, rybie i lisicy5 opowiada szereg przygód, jakie przydarzają
się Kumie Lisicy i Kumowi Wilkowi. I tak, lisica kradnie dziadkowi złowione ryby, a winę
zrzuca na wilka, pozbawiając go przy okazji ogona. Następnie wmawia mu, że jest ciężko
chora: „Ale zobacz, co mi się stało! Mózg mi wypłynął!”6, a w rzeczywistości lisica wysmarowała sobie głowę kaszą. Kiedy wilk niesie ją na swoim grzbiecie, ta otwarcie z niego szydzi. Narrator nazywa zwierzęta „kumami” konsekwentnie, zarówno wtedy, kiedy na arenie
3 Informacje dotyczące badań terenowych w rejonie Sakaru: Сборник за народни умотворения и народопис, кн.
62, Фолклор от Сакар, ч. 1, Разказен фолклор, ред. Е. М и ц е в а, София 2002, с. 13-21.
4 W języku bułgarskim większość nazw gatunków zwierząt jest rodzaju żeńskiego – lisica, niedźwiedzica,
kotka itd. Polskie ich odpowiedniki są rodzaju męskiego: lis, niedźwiedź, kot. W przypadku przekładu
literackiego rodzaj zwierzęcia powinien być zmieniony, zaadoptowany do uwarunkowań kulturowych języka,
w jakim przekład będzie funkcjonować. W niniejszej pracy, skoncentrowanej na zapisie folklorystycznym, jest to
zabieg zupełnie zbędny.
5 Przekład bajki na j. polski autorstwa A. Kaweckiej został umieszczony w zbiorze: Złota moneta za słowo.
Bułgarskie bajki i legendy ludowe, red. G. M i n c z e w, Łódź 2006, s. 148-149.
6 Ibidem, s. 149.
98
zdarzeń występują tylko one, jak i kiedy pojawiają się ludzie: „Zobaczyli go ludzie i ruszyli
w jego stronę wołając: A kysz, Kumie Wilku, a kysz!”7
Bajka Chory zdrowego niesie to właściwie odmienny w detalach wariant O dziadku, rybie i lisicy, po raz kolejny Kuma Lisica okrutnie oszukuje Kuma Wilka, wywołując tym samym
uśmiech na twarzy narratora. Co ciekawe, w pierwszych zdaniach historii zwierzęta nie są
nazywane „kumami”, tylko wilkiem i lisicą. Przydomki otrzymują, kiedy ich działania wysuwają się na pierwszy plan opowieści.
Z kolei bajka Lisica i wilk kradną wprowadza nowy plan zdarzeń: oto Kum Wilk i Kuma
Lisica są wspólnikami w przestępstwie. Kiedy wilk, wyłącznie z powodu swojego łakomstwa, zostaje schwytany, lisica nie spieszy mu z pomocą, ale udaje, że też nie wyszła cało
z okradanego sklepu. Powtarza się znany już epizod; chory wilk niesie zdrową lisicę na plecach, a ta mu podgaduje: „Zbity niezbitego niesie! Zbity niezbitego niesie!”8 Na końcu wilk,
napiwszy się wody, pęka i umiera. Podczas opowiadania tej historii, narratorka jest nieco
niekonsekwentna, raz nazywa zwierzęta kumami, innym razem używa tylko nazw pospolitych.
Bajka Zwierzęta w jamie otwiera nowy cykl historii i wprowadza nowych bohaterów. Kumie Lisicy i Kumowi Wilkowi towarzyszą Babcia Niedźwiedzica, Pan9 Zając, a także kogut
i kos10. Zwierzęta przebywają w jamie, a kiedy zaczyna dokuczać im głód, wzajemnie się
pożerają. Na końcu zostaje tylko Kuma Lisica i kos, który w pobliżu uwił swoje gniazdo.
Ptak poskarżył się kawce, że lisica zabiera mu jajka, a tej udało się przechytrzyć lisicę i wyłupić jej oczy. Autorka nie nadaje żadnej nazwy własnej kogutowi, a po chwili, w toku
opowiadania, zapomina o nim. Podobnie i kawka, która odgrywa niemałą rolę w historii, nie
otrzymuje przydomku.
Kolejna bajka to właściwie jeden z epizodów wcześniejszej historii – Kuma Lisica nachodzi wysiadującą jajka sikorkę i zmusza ją do oddawania jaj. Z pomocą przychodzi pies.
W dowód wdzięczności sikorka leczy psa ze świerzbu. Narratorka podczas opowiadania
używa wyłącznie nazw pospolitych w stosunku do zwierząt, natomiast kiedy sikorka rozmawia z psem, określają lisicę „kumą”.
Następna bajka Bej11 Kocur i lisica to interesująca historia o tym, jak lisica bierze sobie kota
za narzeczonego, karmi go i pielęgnuje tak, aby stał się postrachem innych dzikich zwierząt.
Jedynie kot jest określany przez informatora mianem Beja i to w wypowiedzi jego „narzeczonej”, natomiast w stosunku do innych zwierząt: lisicy, wilka, niedźwiedzia, dzika i zająca
używa się nazw pospolitych.
Bohaterem bajki Głupi wilk12 jest znany już wcześniej Kum Wilk, który na próżno próbuje znaleźć coś do zjedzenia – oszukują go kolejno: prosię, kobyła, koza, owca i osioł. Historia kończy się śmiercią wilka, którą jednak poprzedza ciekawy epizod – wilk ma wydać za
mąż miejscową pannę i być kumem na weselu. Od początku historii narrator nie używa
w stosunku do wilka innego zwrotu, jak „Kum Wilk”.
7 Polski przekład jest tutaj mniej konsekwentny i podaje: „Zobaczyli go ludzie i ruszyli w jego stronę
wołając: A kysz, wilku, a kysz!” Złota moneta za słowo..., s. 149.
8 Tłumaczenie własne.
9 W tytulaturze ludowej baj – pan.
10 Kos jest nazywany w większości bajek Bosym Kosem, jednak to określenie nie podlega kategorii tabu.
11 Bej – tytuł turecki, wielmoża.
12 Przekład bajki na język polski autorstwa A. Kaweckiej został umieszczony w zbiorze Złota moneta za
słowo..., s. 156.
99
W bajce Babcine jagniątko również pojawia się Kum Wilk, pukający do domów, w których
są młode zwierzęta. Udaje mu się pożreć jagnię, ale jego właścicielka, babcia, mści się
straszliwie i pali wilka żywcem. Wilk jest nazywany tutaj kumem zarówno przez narratora,
jak i przez bohaterów opowieści. W historii Babcia i wilk Kum Wilk znów daje się oszukać
starej kobiecie i nie dość, że jest głodny, to jeszcze zostaje zastrzelony przez leśniczego.
Wydaje się, że w kolejnej bajce, Głupia lisica, zamiast oszukanej i zabitej przez domowe
ptactwo Kumy Lisicy równie dobrze mógłby wystąpić Kum Wilk, ponieważ lisica rzadko
daje się tak omamić. Najpierw próbuje ściągnąć z drzewa i pożreć kurę, kaczora, indyka
i koguta, następnie wierzy im, że zbliżają się myśliwi i pozwala zapakować się do worka,
w którym zostaje pobita i umiera. Miаnem „kumy” określa ją jedynie kogut.
W historii Obdarty ze skóry pojawia się szereg postaci, znanych już z innych bajek: Kuma
Lisica, Kum Wilk, Babcia Niedźwiedzica, Pan Zając. Ustępują jednak one miejsca kozłowi,
który nie ma nazwy własnej, podobnie jak pojawiające się w toku wydarzeń muchy, wiewiórka i chrabąszcz. Bohaterem jest tutaj kozioł – postrach wszystkich zwierząt, któremu
udało się uciec przed obdarciem ze skóry. Zwierzęta używają przydomków, kiedy ze sobą
rozmawiają, a narrator używa w stosunku do nich nazw pospolitych.
Wilk i lisica są dość konsekwentnie określane w bułgarskich bajkach ludowych kumami,
niedźwiedzica – babcią, zając – panem (bejem), co przywodzi na myśl skojarzenie z totemiczną organizacją społeczną, która wierzyła w pochodzenie swego rodu od określonego
gatunku zwierzęcia. Totemizm w swojej istocie wyrażał fascynację człowieka pierwotnego
otoczeniem, dążenie do ustalenia pokrewieństwa i pochodzenia oraz sprawowanie władzy
nad niektórymi elementami rzeczywistości. Geneza totemizmu łączyła się z kultem przyrody i poszukiwaniem praprzodków klanu, a przede wszystkim z przemianami w pierwotnych
organizacjach społecznych, podziale plemion na klany, szczepy, fratrie i inne wspólnoty
rodowe: patriarchalne (wspólnota pokrewieństwa w linii męskiej) i matriarchalne (wspólnota
pokrewieństwa w linii żeńskiej). Członków klanu obowiązywało tabu endogamiczne, tj.
zakaz zawierania małżeństw pomiędzy sobą, a sposobem zapobiegania przekraczania tego
zakazu miał być totem – symbol zwierzęcia: rysunek wilka, niedźwiedzia, w początkowym
okresie również rośliny (pozostałości animizmu), wzmacniający poczucie jedności, bratersko-siostrzanych więzi, jako jedynych, które mogą łączyć członków klanu. Organizacja
klanowa upatrywała w totemie praojca lub pramatkę. Klan wraz z symbolem zwierzęcia
przyjmował też jego nazwę, a więc jego członkowie nazywali się „wilkami”, „niedźwiedziami” itd.13 W początkowej fazie totemizmu kult niedźwiedzia czy tura nie przeszkadzał
człowiekowi pierwotnemu polować na dane zwierzę i spożywać jego mięso. Ograniczenia te
powstały później, gdy rozwinęło się tabu pokarmowe, które właściwie przetrwało do dziś –
mięso niedźwiedzie czy lisie nie jest powszechnie spożywane14.
Bułgarskie bajki ludowe o zwierzętach stanowią zamkniętą, w porównaniu do chociażby
bajek magicznych, niezbyt liczną grupę utworów, realizujących, wg Katalogu bułgarskiej bajki
ludowej, ok. 126 typów z 299 miejsc przeznaczonych gatunkowi przez katalog AarnegoThompsona. Kompozycja tych historii jest nieskomplikowana, opiera się na jednym lub
kilku wydarzeniach, powiązanych osobą bohatera. Cechą charakterystyczną bajek są dialogi
prowadzone między postaciami, w których dochodzi do ostrej wymiany replik, na ogół
z zachowaniem grzecznościowej formy zwracania się do interlokutora. Bułgarska bajka
zwierzęca nie zawiera również wyodrębnionego morału.
13
14
T. M a r g u l, Zwierzę w kulcie i micie, Lublin 1996.
A. S z y j e w s k i, Etnologia religii, Kraków 2001, s. 111-130.
100
Kuma Lisica, Kum Wilk i Babcia Niedźwiedzica są stałymi bohaterami bułgarskich bajek
zwierzęcych, przedstawianymi stereotypowo, ale konsekwentnie. Lisicę wyróżnia spryt
i przebiegłość, dzięki którym zawsze odnosi zwycięstwo nad mniej rozgarniętym przeciwnikiem – Kumem Wilkiem, ale także nad człowiekiem. Bajka Głupia lisica, w której ponosi ona
klęskę i śmierć, stanowi wyjątek w cyklu bliźniaczo podobnych do siebie historii. Lisica
kradnie, zrzuca winę na wilka, udaje chorą, z każdej opresji wychodzi cało. Innym wyjątkiem jest wariant (nieodnotowany w rejonie Sakaru) o lisicy, która jest sprawiedliwym sędzią
– w historii znajdują odzwierciedlenie ludowe wierzenia, związane z lisem, które uznają
pojawienie się zwierzęcia na drodze za pomyślny omen15. Natomiast przypisywanie lisicy
chytrości i przebiegłości jest wspólne dla całej Europy i prawdopodobnie wywodzi się
z krążącej w wiekach średnich literackiej historii o przygodach lisa Reinarda, osobnika, któremu nie sposób odmówić sprytu bliskiego cwaniactwu. Opowieści o sprytnym lisie w kulturze ustnej stanowią odrębny cykl bajek zwierzęcych, określanych mianem tricksteriady.
Bułgarska wiara ludowa darzyła wilka szacunkiem graniczącym ze strachem, czego wyrazem były np. „wilcze święta”, obchodzone w różnych dniach roku, zależnie od rejonu kraju.
Tradycja ta wiązała wilka ze światem zmarłych, uważała go za twór diabła, niezwykle niebezpieczny dla ludzi, szczególnie dla brzemiennych kobiet. Podczas „wilczych świąt” unikano wypowiadania nazwy gatunku oraz pracy z wełną i ostrymi przedmiotami – nie wolno
było nawet czesać owiec16. Niewymienianie nazw groźnych zwierząt drapieżnych, a użycie
w to miejsce eufemizmów bądź nazw niektórych cech drapieżnika, stanowi ciekawy przykład tabu nie tylko w bułgarskiej obrzędowości – np. polski niedźwiedź, gatunek budzący
w dawnych czasach ogromny lęk, jest omówieniem, ominięciem nazwy, które przetrwało
w warstwie językowej do dziś. Staropolskie miedźwiedź oznaczało stworzenie jedzące miód,
a więc także np. muchę lub łakomego człowieka17. Podobnie w języku bułgarskim, w niektórych jego odmianach gwarowych, do dziś spotyka się określenie medun (czyli niedźwiedź)
zamiast literackiego meczka, meczok. Medun również zawiera w podstawie słowotwórczej med
– miód.
W bułgarskiej bajce ludowej brak odzwierciedlenia lęku przed wilkiem – postrachem
ludzkich siedzib i dobytku. Drapieżnik, polujący stadnie, stanowił realne zagrożenie dla
człowieka i zwierząt gospodarskich, szczególnie zimą, kiedy panujący głód kazał zapomnieć
o strachu. Jego naturalnym wrogiem był niedźwiedź18. Bajkowy Kum Wilk jest nieco nieporadny, naiwny, często ulega intrygom lisicy, na ogół jego przygody kończą się źle. Wspólne
przygody wilka i lisicy w bajkach również mogą być echami cyklu historii o lisie Reinardzie,
którego antagonistą bywał wilk Izengrym, zawsze ponoszący sromotną klęskę.
Dane archeologiczne pozwalają na ustalenie, że kult niedźwiedzia, charakterystyczny dla
autochtonicznej ludności Bałkanów, narodził się w epoce paleolitu, natomiast w neolicie
przeżywał swój rozkwit. Drapieżnik był wówczas zoomorficznym symbolem płodności,
urodzaju i siły fizycznej19. Nieco odległym od tego kultu jest prezentowany bajkowy obraz
niedźwiedzia, pozostający jednak w korelacji z ludowymi wierzeniami, które postrzegają
zwierzę jako wcielenie miłości macierzyńskiej, płodności i zdrowia, a jego sierść ma właściwości lecznicze. W przytoczonych sakarskich bajkach brak reminiscencji tzw. „niedźwieБългарска митология. Енциклопедицзне речник, ред. А. С т о й н е в, София 1994.
Loc. cit.
17 W. K o p a l i ń s k i, Koty w worku..., s. 38-39.
18 Д. М а р и н о в, Народна вяра, т. 1, София 2003, с. 124-128.
19 Р. П о п о в Следи от култа към мечката във вярванията и обичаите на балканските народи, [в:]
Растителният и животинският свят в традиционната култура на Българите, Стара Загора 2003, с. 260-275.
15
16
101
dziego święta” czy raczej „Dnia św. Andrzeja”, obchodzonego 30 XI. W północnej Bułgarii
św. Andrzej jest uważany za panującego nad niedźwiedziami. Wedle ludowych legend, miał
on zwyciężyć drapieżnika i zaprząc go do pługa, aby orał ziemię lub też – wedle innych
wariantów – dosiadł go niczym konia20.
Babcia Niedźwiedzica rzadko występuje jako samodzielna bohaterka bułgarskiej bajki
ludowej, w rejonie Sakaru takich wariantów nie odnotowano w ogóle. Odgrywa jednak rolę
drugoplanową, właściwie bez znaczenia dla przebiegu akcji, jest łagodna, niezgrabna, mało
bystra, tchórzliwa, nie wykorzystuje w żaden sposób danej jej przez naturę siły fizycznej.
Brak jakichkolwiek nawiązań do fizycznej przewagi nad wilkiem czy innymi drapieżnikami.
Pan Zając i Bej Kocur istnieją właściwie na peryferiach sakarskiej bajki, chociaż na terenie
całej Bułgarii warianty z ich udziałem są dosyć częste.
Bohaterowie bułgarskich bajek zwierzęcych z Sakaru z jednej strony stanowią realny
element tamtejszej fauny, a z drugiej – wykonują ludzkie, gospodarskie czynności. Wilk
i lisica idą na ryby, mielą mąkę, kot żeni się z lisicą, ale na pierwszy plan wysuwa się problematyka związana ze zdobywaniem pożywienia. W bajce Zwierzęta w jamie pojawia się widmo
głodu, zagrażające zarówno zwierzętom dzikim, jak i domowym, którym przyszło dzielić
wspólną przestrzeń. Z kolei nazywanie lisicy i wilka „kumami” wskazuje na związki z obrzędowością weselną, a być może stanowi także odległe echo wierzeń totemicznych i wynikających z nich zasad, jakie panowały w społeczeństwach klanowych. Bycie kumem w tradycji ludowej wiąże się ze spełnianiem ważnych funkcji podczas ceremonii zaślubin, której
efektem jest założenie nowego rodu. Kum nie musi być członkiem rodziny wyprawiającej
wesele, ale w lokalnym społeczeństwie jest figurą cieszącą się szacunkiem, poważaniem,
swego rodzaju przedstawicielem wspólnoty i jako taki odpowiada za jej rozwój. Z kolei
kum–członek rodziny jest starszym bratem panny młodej. Kuma zaś – starszą siostrą pana
młodego. Po spełnieniu swych weselnych roli kumowie biorą udział w chrzcie dzieci narodzonych w związku, dla których stają się wujami.
Jak widać, istnieje spora różnica między ludową wiarą a ludową bajką, co skutkuje m.in.
różnymi wyobrażeniami na temat pewnych przedstawicieli świata fauny, które właściwie
wzajemnie się wykluczają. Bajkowy wilk jest głupi i łatwo go oszukać, mityczny wilk posiada demoniczną moc. Mityczny niedźwiedź stanowił przedmiot kultu, bajkowy zaś jest niezdarny i gra rolę drugoplanową. Paradoks pojawia się w chwili, kiedy bajkowa historia jawnie wyszydza dane zwierzę i odmawia mu szacunku, natomiast narrator bez cienia ironii
posługuje się nazwą własną w stosunku do niego, pozwalając na snucie śmiałych domysłów
o refleksach kultowych zakazów. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku lisa, wilka i niedźwiedzia, zwierząt obecnych zarówno w sakarskich lasach, a więc stanowiących element rzeczywistości, jak i w praktykach i wierzeniach ludowych oraz narracyjnej kulturze ustnej.
W wierzeniach ludów prymitywnych wątek pełnego czci stosunku człowieka do konkretnych gatunków zwierząt był zaznaczony bardzo dobitnie. Człowiek pierwotny niewątpliwie uznawał zwierzęta za istoty wyższe od siebie, ponieważ nie zawsze był w stanie
obronić się przed nimi. Dostrzegał występujące w ich działaniu spryt, przebiegłość, siłę
i wiele innych cech, które pragnął sam posiąść: chciał być szybki jak sarna, zwinny jak wąż,
silny jak niedźwiedź, lotny jak ptak. Totemizm był więc formą uświadamiania sobie grupowej odrębności i jedności zarazem, zależnej od mitycznego przodka. Organizacja totemicz-
20
Българска митология... .
102
na była przede wszystkim systemem praw i obowiązków, wyrazem obecnych we wszystkich
kulturach tendencji klasyfikacyjnych21.
Sama obecność zwierząt w opowiadanych historiach, które są uważane za najstarsze wytwory ludzkiej wyobraźni, wynika z archaicznych wierzeń, opartych na obserwacjach poszczególnych gatunków i ich obyczajów, następnie na próbach zbliżenia się do nich, poznania właściwości, wreszcie próbach ich zwyciężenia i zdobycia trofeów w postaci skóry, zębów czy mięsa. Nazewnictwo bohaterów bajek, sygnalizujące pokrewieństwo zwierząt
z gatunkiem ludzkim, jest wypadkową co najmniej kilku czynników; wpływów literackich,
a współcześnie także innych mediów, które zapewne wyprą tradycję opowiadania bajek, ale
także tradycji samej w sobie – od wieków uważa się lisa za przebiegłego, wilka za głupiego
i te stereotypy wciąż są powielane w kulturze ustnej. Być może są to także echa mitów
i sposobu organizacji społecznej dawnych wspólnot totemicznych, utrwalonych w podświadomości, następnie zakodowanych w tradycji pisanej, z której ponownie zaczęły funkcjonować w obiegu ustnym. Współcześnie notowane warianty historii – a do takich należy
zbiór prozy Sakaru – pokazują, jak baśń (bajka literacka) wypiera i zajmuje miejsce tekstów
związanych bardziej bezpośrednio z ludowymi wierzeniami i praktykami. Jednak nazewnictwo bohaterów ludowych bajek zwierzęcych, będące wynikiem dawnych wierzeń totemicznych, stanowi najbardziej archaiczną warstwę historii, która nie poddaje się łatwo wpływom
świata współczesnego, a wręcz przeciwnie – to ona wpływa na świat współczesnej bajki dla
dzieci, której najbardziej rozpoznawalnymi bohaterami pozostają Kuma Lisica, Kum Wilk
i Babcia Niedźwiedzica.
21
A. S z y j e w s k i, op. cit., s. 111-130.
103
Elżbieta Manuiło
Uniwersytet Gdański
KUKUŁECZKA KUKA – OBRAZ KUKUŁKI NA TLE KULTURY
SŁOWIAŃSZCZYZNY – CO MA MALOWANY PTAK DO GÓRSKIEGO WIEŃCA
Potem Bóg rzekł: „Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych,
a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba!”
Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju
pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie
ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre,
pobłogosławił je tymi słowami: „Bądźcie płodne i mnóżcie się,
abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża
na ziemi”. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień piąty.
Księga Rodzaju 1,20–23
Człowiek próbując wyjaśnić sobie prawa i zależności, które kierują przyrodą, opierał się
głównie na jej obserwacji. Głębsze poznanie kształtowało zmiany w postrzeganiu świata,
pomagało w tworzeniu z nim interakcji. Na podstawie zaobserwowanych różnic i podobieństw podzielił świat, który – uporządkowany w antagonistyczny sposób – wydawał się
bliższy, bezpieczniejszy.
Bardzo ważną rolę w życiu człowieka pełniły zwierzęta, a w szczególności ptaki –
„mieszkańcy niebios”. Także i one dzieliły się w zależności od zaobserwowanych cech
i zwyczajów, natomiast typ podziału dyktowany był szerokością i długością geograficzną
oraz umiejscowieniem w konkretnej kulturze. Tak też w Starym Testamencie według prawa
mojżeszowego występuje podział na „ptaki czyste” i „nieczyste”1 (w Nowym Testamencie
klasyfikacja ta zmienia się na „ptaki modlitewne”, „padlinożerców” i „rybożerców”),
a w starożytnych auspicjach np. na „ptaki dobrze i źle wróżące”2. Często przyporządkowanie
różnych gatunków ptaków do konkretnych grup jest różne w poszczególnych kulturach,
np. w niektórych częściach Afryki sowy nacechowane są pejoratywnie, są symbolem czarodziejstwa i śmierci3, podczas gdy w Europie są one kojarzone raczej z mądrością.
Przemożny wpływ na postrzeganie ptaków oraz ich klasyfikację przez człowieka miało
ich zachowanie. I tak:
Stworzenia prowadzące nocny tryb życia utożsamiano ze sługami duchów świata ciemności, w którym
ludzkie zmysły zawodziły. Zwierzęta lub ptaki aktywne nocą wydawały się być w zmowie ze złowieszczymi siłami. Wierzono, że zwierzęta, które syczały lub pluły – nocne lub dzienne – miały w sobie złe
duchy lub były jadowite, dlatego należało ich unikać4.
Na terenie całej Słowiańszczyzny stosowano również często antropomorficzną interpretację zachowania ptaków, np. jak o tym wspominają autorzy Słownika symboliki bibilijnej „go1 L. R y k e n, J. C. W i l h o i t, T. L o n g m a n, Słownik symboliki biblijnej. Obrazy, symbole, motywy, metafory, figury stylistyczne i gatunki literackie w Piśmie Świętym, Warszawa 2003, s. 844.
2 W. K o p a l i ń s k i, Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 2003, s. 946.
3 P. E n r i q u e z, H. M i k k o l a, Comparative study of general public owl knowledge in Costa Rica, Central America
and Malawi, Africa, [w:] Biology and conservation of owls of the Northern Hemisphere, red. J. R. D u n c a n,
D. H. J o h n s o n, T. H. N i c h o l l s, St. Paul 1997, s. 160-166.
4 L. R y k e n, J. C. W i l h o i t, T. L o n g m a n, op. cit., s. 844.
105
łąb zawdzięcza swą niezwykłą sławę łagodnemu głosowi i nawykowi stałego odnawiania
więzi z partnerem5. Na tle kultur słowiańskich (wśród występujących na przypisanych im
terenach geograficznych gatunków) ciekawie maluje się obraz szczególnie jednego ptaka.
Gatunek, o którym mowa, to Cuculus canorus – Kukułka zwyczajna. Jej nazwa – nie tylko
w języku polskim – wzięła się od wydawanego przez nią, charakterystycznego głosu.
A. Brückner tak pisze o tym w swoim Słowniku etymologicznym języka polskiego6:
kukać, kukawka, kukułka, kukułczy, ogólnie europejskie, dźwiękonaśladowcze, od głosu ptaka, jak np.
kukurykać od głosu koguciego; przykłady z innych języków słowiańskich (...) serb. kukati, „biadać”, starorus. kykati, „krzyczeć”'7.
Kukułka, będąca ptakiem niedomowym, jest mieszkańcem niezbyt rozległych lasów liściastych, iglastych i mieszanych, niewielkich kęp zadrzewień śródpolnych, parków i ogrodów oraz obrzeży rozległych drzewostanów. Posiada szarawe ubarwienie ciała z białym,
ciemno prążkowanym brzuchem. Głównymi składnikami jej diety są larwy i owady8. Należy
do pasożytów lęgowych, nie buduje swoich gniazd, a jaja składa do gniazd ptaków innych
gatunków. Te zwyczaje – dość nietypowe w świecie zwierząt – stały się przyczyną ogromnego zainteresowania nią przez człowieka. Poskutkowało to umieszczeniem na stałe kukułki w świecie wierzeń, podań ludowych oraz kultury, co (na podstawie zebranych materiałów) postaram się przedstawić w niniejszej części pracy.
Według autorów Słowiańskiej mitologii9 kukułka to jeden z najbardziej zmitologizowanych
ptaków u Słowian. Posiada ona żeńską symbolikę i właśnie jako samica10 nie posiada pary –
istnieje kilka wyjaśnień tej sytuacji. Pierwsze podaje, że mąż jej utopił się lub też sama go
zabiła, po czym wrzuciła go do grobu albo zakryła mostem. Kolejne mówi o tym, że samiec
odszedł od kukułki w czasach wielkiego potopu, dlatego też zaczęła parzyć się z dudkiem,
mężem wrony, jastrzębiem i słowikiem.
W znanym na obszarze południowej Rosji obrzędzie chrzczenia i pochówku „kukułki”
uczestniczą głównie dziewczęta. Figurkę mającą symbolizować kukułkę formuje się tam
z ziół i ubiera się ją w sarafan (ludową suknię bez rękawów), który związuje się czarną chustą
z powodu przekonania, że kukułka jest wdową.
W kukaniu kukułki słyszy się płacz, zawodzenie, lament czy żałosne przywołanie. Kiedy
ktoś opłakuje bliskich Bułgarzy i Serbowie mówią: Kuka k'o sinja kukavica. W Czarnogórze
na krzyżach rzeźbiono tyle kukułek, ile sióstr opłakiwało zmarłego. W legendach tego kręgu Słowiańszczyzny kobieta przemienia się w kukułkę po stracie męża, syna lub ojca i opłakuje ich śmierć lub prosi ich o wybaczenie przewinień, których dokonała za ich życia.
W kukułkę np. przemieniła się za karę dziewczyna, która zgubiła lub ukradła swemu bratu
klucze. Od tego czasu przyzywa brata tymi słowy: Jakuše, brate, probudi se, ključevi su nañeni.
W innej z legend w kukułkę została przemieniona dziewczyna, którą Chrystus ukarał za
kłamstwo. Kiedy broniła Piotra, który ukradł konia, powiedziała, że on go „ku-pił”.
Ibidem, s. 845-846.
A. B r ü c k n e r, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1993, s. 280.
7 W Polsce kukułka występuje jeszcze pod nazwami: gzegrzołka, gżegżółka, kukałka, kukawica, kukawka,
kukołka, kukulinka, zazula, zieziula, zozula, zuzula i w wielu innych wariantach. J. S t r u t y ń s k i, Polskie nazwy
ptaków krajowych, Wrocław 1972.
8 http://przyroda.polska.pl/multimedia/multimedia,Kukulka,id,204563,cid,970.htm [dostęp z dn. 10 III
2010].
9 Cлoвeнcка митoлoгигјa – eнциклoпeдиjcки рeчник, red. C. M. T o л c т o j, Beograd 2001.
10 Postrzeganie kukułki w kulturze jako postaci płci żeńskiej oraz przekonanie, że właśnie ona kuka, jest nader dziwne, ponieważ w wyniku badań ornitologicznych odkryto, że kuka samiec, a nie samiczka.
5
6
106
W kukułkę, jak wierzono na terenach Słowiańszczyzny Południowej, miała przeobrażać
się również dusza zmarłego. W serbskich pogrzebowych piosenkach żałobnych śpiewano
do zmarłego: Doleći do mene kao kukavica, otkukaj mi svoju slobodicu! po to, aby dusza zmarłego
pod postacią kukułki przyleciała na ziemie porozmawiać z najbliższymi. Często uważano
kukułkę za posłańca z zaświatów. Na pograniczach z Białorusią istnieje zwyczaj kukania
razem z kukułką – kobiety, które straciły bliskich lub są z nimi w rozłące idą do lasu,
a kiedy usłyszą głos kukułki, rozmawiają z nią, żaląc się na swoja niedolę. Ptak przekazuje
im nowiny od ich zmarłych, a one zanoszą poprzez niego swoje modły i prośby „na drugą
stronę”.
Odgłosy kukania często kojarzyły się ze złą wróżbą. I tak u Serbów mówiono, że: Kukavica kuka, nevolju predskazuje, dlatego też ci, którzy usłyszeli kukanie, oddalali od siebie
przepowiednie tymi słowami: Dobro kukaš, neka je o tvoju glavu! Kukanie w pobliżu miejsca
zamieszkania jest interpretowane jako zapowiedź nieurodzaju, zaś – na dachu domostwa –
śmierci, choroby lub pożaru. Na terenie całej Słowiańszczyzny istnieje wierzenie (występujące w różnych wariantach), że jeśli wyjdzie się pierwszy raz na wiosnę z domu i kukułka
zakuka komuś przed oczyma – będzie on płakał – zaś jeśli uczyni to za jego plecami –
umrze11. Odmienna wersja tego wierzenia w Serbii głosi, że człowiekowi, który usłyszy
wiosną pierwszy raz kukanie, a wyszedł w pole bez śniadania, też pisana jest śmierć12. Kukułka w Serbii zwiastuje również śmierć, nieszczęście i biedę, kiedy kuka przy zachodzie
słońca13.
Na terenach Słowiańszczyzny objętych prawosławiem w dzień św. Piotra (28 VI) kukułka przestaje kukać, co tłumaczy się tym, że według tradycji dojrzewa jęczmień, więc kukułka dziobie go i w swojej zachłanności rani się jego kłosem – chrypnie lub zakrztusza się.
Dlatego też mówi się: Osta kukavica bez glasa zbog ječmenog klasa. Na Ukrainie przerwa w kukaniu kukułki w dzień św. Piotra wiąże się z końcem piotrowego postu i fakt zaniemówienia ptaka tłumaczy się tam tym, że raczy się ona serem z knedlami, co skutkuje zadławieniem. W niektórych miejscowościach tego kraju – według zwyczaju – celowo przygotowuje
się i wystawia knedle z serem, aby ptaka udusić. Po zakończeniu dnia św. Piotra kukułka
ucieka i kryje się w kapuście (lub pokrzywie) przed innymi ptakami, którym podrzuciła do
gniazd jaja. Według innych podań ukraińskich przemienia się ona w jastrzębia, do którego
nota bene jest podobna i napada na kury14.
Równie bogaty w podania związane z kukułką, mające na celu próbę wyjaśnienia jej pasożytniczego systemu lęgowego, jest folklor białoruski15. Jednym z nich jest opowiadanie
o dziewczynie zaklętej w kukułkę i skazanej na bezdzietność po tym, jak nie postąpiła według woli swojej matki, która wybrała jej kandydata na męża. Inna legenda opowiada
o ukaranej za swoje skąpstwo siostrze, która przemieniona w ptaka ma spędzić życie samotnie (odmówiła bratu pomocy, po czym zmarł on śmiercią głodową) nawołując: Ja–kub,
Ja–kub. Istnieje również baśń, która opowiada, że kukułka została wysłana przez inne ptaki
na poszukiwanie ptaszęcego króla Kuka, dlatego też, z wdzięczności za ten czyn, wychowują one do dzisiaj jej potomstwo.
Cлoвeнcка..., s. 316.
Cрпcки митoлoшки рeчник, red. Ш. K у л и ш и ћ, Бeoгpaд 1998, s. 276
13 Cлoвeнcка..., s. 316.
14 Loc. cit.
15 Wszelkie informacje o kukułce w folklorze białoruskim zostały zaczerpnięte z maszynopisu artykułu
K. S z c z e ś n i a k, Językowo-kulturowy obraz kukułki i jaskółki w białoruskim zbiorze zamów, przygotowywanego do
druku.
11
12
107
W Symbolice świata w magii ludowej Słowian południowych16 opisano znane Bułgarom wierzenie, dotyczące kukułki: jeśli ptak ten „okukał” krowę, opowiadano, że straci ona mleko.
Aby odwrócić ten urok dwie bajalice17 stawały z dwóch stron zwierzęcia i wypowiadały formułę w formie dialogowej: Ot kuku, ot kuku! – Što otkukuješ? – Na kravata mleko. W Chorwacji natomiast wierzono, że na kiściach winogron można znaleźć kukavičje suze (łzy
kukułki18), które rozpryśnięte na karku chronią człowieka od gorączki. Dzieciom dla
ochrony zalecano też picie wody z dodatkiem kukułczych łez. W okolicach Niszu (Serbia)
istniał zwyczaj wróżenia sobie długości życia z kukania kukułki – analogiczny do
istniejącego w Polsce, Rosji oraz u innych Słowian. Kiedy spotka się19 kukułkę należy
zapytać: Kukavice, kaži mi koliko ću godina još živeti, živ ti sin Miladin. Ile razy kukułka zakuka,
tyle lat będzie się żyło20.
Serbski słownik mitologiczny21 podaje, że w opowiadaniach ludowych tego kraju – podobnie
jak w folklorze rosyjskim, białoruskim czy ukraińskim – pojawia się często motyw kobiety,
która z żalu po śmierci brata tak długo „kukała”22 aż przemieniła się w kukułkę. W niektórych podaniach w kukułki zamieniły się Marta i Maria – siostry księcia Łazarza23, które łkały
(kukały) z powodu śmierci wojowników w bitwie na Kosowym Polu24, a w szczególności –
braci Jugowiczów oraz samego księcia. Dlatego też, idąc za tym wierzeniem, na terenach
Słowiańszczyzny Południowej grzechem jest zabić kukułkę25. Podanie to, szczególnie popularne w tradycji czarnogórskiej, potwierdza w swoich pracach etnolingwistycznych działacz
serbskiego odrodzenia narodowego Vuk Stefanović Karadžić. Ów motyw pojawia się również w utworze Górski Wieniec – XIX-wiecznym poemacie narodowym, opartym na epickich
pieśniach ludowych, autorstwa władyki czarnogórskiego P. P. Njegoša26:
Вук Раслапчевић:
На што мјериш џефердаром, Драшко?
Војвода Драшко:
Хоћах убит једну кукавицу,
а жа ми је фишек оштетити.
Љ. Pa д e н к o в и ћ, Cимбoликa cвeтa y нapoднoj мaгиjи jyжних cлaвeнa, Ниш 1996.
Czyli kobiety zajmujące się zamowami oraz innymi praktykami magicznymi, tzw. w polskiej tradycji mądre
baby, czaruchy, czarnoksiężnice, guślarki, wiedźmy, ciotuchy. A. K r a w c z y k-Ty r p a, Tabu w dialektach polskich, Bydgoszcz 2001, s. 68-72.
18 Taką nazwę noszą różne odmiany storczyków, a tłumaczy się ją na Białorusi tym, że są to „łzy ziaziuli”,
które padły na ziemię. Kukułka miała płakać po stracie bliskiej osoby.
19 W wierzeniach kukułkę często personifikowano, dlatego też używam czasownika w formie bezosobowej.
20 Љ. P a д e н к o в и ћ, op. cit., s. 146-147.
21 Cрпcки....
22 Serb. kukati „biadać”.
23 Łazarz Hrebeljanović, Lazar (serb. Лазар Хребељановић, 1329–28 VI 1389). Książę serbski, zwany też
często carem. W narodowym kulcie serbskim wysławiany w pieśniach i poematach, ogłoszony przez Serbską
Cerkiew Prawosławną świętym męczennikiem, co zalegalizowało jego kult narodowy. Cрпcки..., s. 285.
24 W 1390 r. wojska tureckie starły się z wojskami serbskimi, popartymi przez sojusznicze wojska słowiańskie, pod dowództwem księcia Łazarza. Śmierć księcia i sama bitwa stały się jednym z głównych tematów serbskiej poezji ludowej, jak i – początkiem formowania się tzw. mitu kosowskiego, który rzutował przez następne
stulecia aż do czasów współczesnych na historię i kulturę krajów Półwyspu Bałkańskiego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_na_Kosowym_Polu_(1389) [dostęp z dn. 2 IV 2010].
25 Cрпcки..., s. 276.
26 Właściwie: Radivoj Tomov Petrović, urodzony w Njesuši k. Kotoru 1 XI 1813 r., zmarł 31 X 1851 r.
w Cetinji. Władca i metropolota Czarnogóry (1830–1851), poeta, jeden z najwiekszych twórców w historii
literatury Słowian Południowych. Mały słownik pisarzy zachodniosłowiańskich i południowosłowiańskich, red.
B. C h i c i ń s k a, Warszawa 1973, s. 329.
16
17
108
Вук Раслапчевић:
Немој Драшко, тако ти живота!
Не ваља се бити кукавица...
Али не знаш, рђа те не била,
да су оне шћери Лазареве27?
Motyw osoby przemienionej w kukułkę – tak powszechny w wierzeniach Słowian – znalazł swoje miejsce we współczesnej literaturze. Chodzi tu mianowicie o książkę Malowany
Ptak autorstwa J. Kosińskiego, w której pojawia się legenda o tym, iż wszystkie kukułki były
zaklętymi szlachcicami, dlatego też nie wychowują swojego potomstwa, tylko zlecają to
pliszkom, podczas gdy same zajmują się zawodzeniem i błaganiem Boga o ponowną przemianę:
Lech darzył kukułki szczególną sympatią. Uważał je za ludzi przemienionych w ptaki – szlachciców daremnie błagających Pana Boga, aby przywrócił im ludzką postać. O ich herbowym pochodzeniu miało
świadczyć to, jak postępują z młodymi. Kukułki, mówił Lech, nigdy się nie trudzą chowaniem własnego
potomstwa. Wynajmują pliszki, żeby karmiły ich małe i się nimi opiekowały, same zaś tylko latają po lesie, wzywając Wszechmogącego, by znów przeistoczył je w szlachciców28.
Zaskakująco różny od panującego na terenach Słowiańszczyzny Wschodniej i Południowej jest obraz kukułki w polskich wierzeniach ludowych. Jest to ptak szczęścia, przeważnie przyjazny ludziom i nieczyniący im szkody, tylko w nielicznych rejonach zwiastuje
on śmierć (w okolicach Poronina, gdy gazda, który wyjdzie w pole orać bez śniadania i usłyszy kukanie, już na drugom wiosne nie będzie oroł, ino ziemie gryz29), ale nie skutkuje to bynajmniej
nacechowaniem tego ptaka pejoratywnie30. Ptak ten „symbolizuje wiosnę (...) miłość, lubieżność, ale także zdradę małżeńską, lekkie obyczaje, lenistwo, uzurpację, wyręczanie się
innymi osobami”31, a wszystko to związane jest z jego zwyczajami lęgowymi. Samo kukanie
pozbawione jest złowróżbnego charakteru. Pomnaża ono majątek – ten kto ma przy sobie
pieniądze, słysząc kukanie pierwszy raz na wiosnę, zawsze będzie je miał. Motyw ten, podobnie jak motyw szlachciców–kukułek, również znalazł swoje miejsce w książce J. Kosińskiego:
Człowiek, który słyszy je [kukanie] wiosną po raz pierwszy, musi natychmiast zacząć pobrzękiwać drobnymi i przeliczyć wszystkie pieniądze, jakie ma w kieszeni, żeby zapewnić sobie posiadanie przez cały rok
przynajmniej identycznej sumy32.
Kukanie przepowiadało urodzaj, gdy gospodarz usłyszał je w zielonym gaju, szczęście
przynosiły również kukułcze odchody, o czym mówi powiedzenie z Nowej księgi przysłów
i wyrażeń przysłowiowych polskich: Jemu kukuczka w rękawicë nasrô33. W Polsce, jak też w innych
krajach słowiańskich, istnieje zwyczaj wróżenia sobie z kukania kukułki długości życia,
wróży się także z niego termin ślubu i wesela. Na Podlasiu wróżono: Hej zieziulka, zazula, ile
27 Wuk Raslapczewicz: cóż ty mierzysz dżeferdarem, Draszko? Wojwoda Draszko: Chciałem ubić jedną tam
kukułkę, ale szkoda na to mi naboju! Wuk Raslapczewicz: Nigdy, Draszko, tego wszak nie wolno! Wszak do
kukułek strzelać nie należy! Czy ty nie wiesz, nierozsądny człeku, że to córki cara są Łazarza? http://www.
rastko.rs/knjizevnost/njegos/gorski_vijenac.html [dostęp z dn. 2 IV 2010].
28 J. K o s i ń s k i, Malowany Ptak, Warszawa 1989.
29 M. Z i ó ł k o w s k a, Oj, nie przez próg, nie przez próg!, Warszawa 1981, s. 100.
30 B. O g r o d o w s k a, op. cit., s. 97.
31 Ibidem, s. 97.
32 J. K o s i ń s k i, op. cit..
33 Nowa księga przysłów i wyrażeń przysłowiowych polskich, red. J. K r z y ż a n o w s k i, t. 2, Warszawa 1978,
s. 244.
109
lat do mojego wesela34 lub Kukułeczko, panieneczko z pachnącego ziela, powiedz, powiedz, ile latek do
mego wesela35 i na podstawie długości wnioskowano datę. Za dobrą wróżbę brano również
kierunek lotu kukułki, jeśli wskazywał stronę, z której przybył oblubieniec lub oblubienica36. Mówi się też, że: Kiedy kukułka kuka, a chłop w stodole puka, to dobrze37. Kukułka pojawia
się w wielu (przeważnie zalotnych) pieśniach ludowych. Często słyszy się uprzysłowiony
przyśpiew taneczny: Kukułeczka kuka, chłopiec panny szuka lub a mnie serce puka38.
Ponieważ u Kaszubów „liczne bajki, podania i wierzenia wskazują na szczątki dawnego
kultu ptaków”39 kukułka również znalazła tam swoje miejsce. Pojawia się ona we frazeologizmach związanych z wróżbami. Istnieje również opowiadanie, jakoby była ona wcześniej
kobietą, a z tym z kolei wiąże się zwrot z Kępy Żarnowieckiej: kukawica swoje miono wołô oraz
wyrażenie kukówczé rękawice. W wierzeniach kaszubskich kukułka jest ptakiem metamorficznym – przechodzi trzy okresy przeobrażenia: najpierw jest niekukającą gżegżółką, potem
sapiącą susałką aż staje się kukówką przezywaną łupkiem, przy czym należy tu zaznaczyć, że
mieć łupka u Kaszubów znaczy „być narwanym” lub też „śpieszyć się do panny”40. Kukułka
występuje również w kaszubskich zagadkach, takich jak ta: Co to je za ptôch, ni mô gniôzda,
a w gniôzdze je? – Kukówka41.
Przeanalizowany materiał zarysowuje m.in. dwuznaczne pojmowanie charakteru kukułki
w kulturze słowiańskiej. Pozytywny obraz, który najmocniej zaznacza się na terenach polskich miesza się z negatywnym oddźwiękiem, spotykanym np. w Serbii czy w Bułgarii. Warto również podkreślić rozprzestrzenienie motywu cuculus plorans, czyli kukułki płaczącej oraz
kukułki jako zwierzęcia metamorficznego, które dzięki mocnemu osadzeniu w kulturze
ludowej, zachowały się do czasów współczesnych i doczekały się poprzez kontynuację
swojej realizacji czy to w XIX-wiecznym dziele Petra Petrovića Njegoša, czy też we wzbudzającej wiele kontrowersji twórczości Jerzego Kosińskiego.
B. O g r o d o w s k a, op. cit., s. 97.
M. Z i ó ł k o w s k a, op. cit., s. 99.
36 Nowa księga..., s. 244.
37 Loc. cit.
38 Loc. cit..
39 J. T r e d e r, Frazeologia kaszubska a wierzenia i zwyczaje (na tle porównawczym), Wejherowo 1989, s. 29.
40 Ibidem, s. 31.
41 I d e m, Kaszubi, wierzenia i twórczość, Gdańsk 2002, s. 16.
34
35
110
Piotr Kręzel
Uniwersytet Łódzki
ROLA I UDZIAŁ SERBÓW W POWSTANIU FRANCISZKA II RAKOCZEGO
Ciężka sytuacja ekonomiczna, w której znaleźli się Madziarzy po wojnie z lat 1683–1699
przyczyniła się do wybuchu latem 1703 r. w Munkaczu1 ogólnowęgierskiego powstania
przeciwko rządom Habsburgów. Hasło przewodnie tego zrywu to: „wolne Węgry”. W istocie walczono jednak o większe prawa nie dla szerokich mas społecznych, lecz o zwiększenie
uprawnień i przywilejów dla szlachty węgierskiej. Na czele tego ruchu stanął młody książę
(miał wówczas 27 lat) Franciszek II Rakoczy (1676–1735), syn znanego buntownika przeciw dworowi wiedeńskiemu Franciszka I (1645–1676)2 i równie niepokornej matki Ilony
Heleny (1643–1703)3, córki bana chorwackiego Piotra Zrinskiego (1621–1671)4, który stracił życie w walce z Rakusami5. Młody książę uważał się za kontynuatora antyhabsburskich
działań rozpoczętych w 1672 r. przez Imre Thököliego (1657–1705)6.
Ruch Rakoczego, przepełniony nienawiścią wobec domu habsburskiego, szybko ogarnął
wszystkie niezadowolone z rządów rakuskich warstwy społeczne Korony św. Stefana, począwszy od szlachty przez chłopów, a skończywszy na hajdukach. W szeregach oddziałów
powstańczych znaleźli się też reprezentanci wszystkich konfesji, a więc zarówno katolicy,
jak i kalwini czy też prawosławni. W momencie, kiedy ten ogólnonarodowy bunt wybuchł,
Habsburgowie byli zajęci walką o sukcesję w Hiszpanii. Na ziemi węgierskiej posiadali ok.
30 tys. żołnierzy. Rakoczemu w tym czasie udało się zebrać ok. stutysięczną armię, składającą się głównie ze spauperyzowanej szlachty i chłopów. Otrzymał także pomoc ze strony
króla francuskiego Ludwika XIV (1638–1715) w postaci wyszkolonych oficerów. Niektórzy
historycy podkreślają jednak, że Franciszek II nie miał zdolności organizacyjnych w warunkach wojennych, mimo że koniunktura na arenie międzynarodowej dla buntowników była
ogólnie sprzyjająca (przynajmniej w pierwszym okresie powstania)7. Wychodziło to na jaw
szczególnie wtedy, gdy kurucom przyszło się zmierzyć w otwartej przestrzeni z regularnym
wojskiem austriackim. Walki pomiędzy Rakusami a Madziarami trwały więc długo. Nad1 Munkacz to miasto położone nad Latoricą na Nizinie Zakarpackiej (dziś w granicach państwa
ukraińskiego). Od 1633 r. do 1711 r. miastem zarządzała rodzina Rakoczy.
2 Franciszek I Rakoczy, syn Jerzego II Rakoczego (1621–1660) i Zofii Batory (1629–1680) znany był
z kolaborowania z wrogami Wiednia m.in. ze swoim teściem Piotrem (Petarem) Zrinskim brał udział w tzw.
Zrinsko-frankopanskiej urocie.
3 Ilona Helena Zrinska zasłynęła heroiczną obroną twierdzy Munkacz od połowy listopada 1685 r. do
połowy stycznia 1688 r. przed wojskami cesarskimi pod wodzą generała Antonio Caraffy (1647–1693).
4 Patar Zrinski za działalność spiskową na rzecz Cesarstwa Austriackiego wraz z Frano Krsto Frankopanem
(1643–1671) w Wiener Neustadt został skazany 11 IV 1671 r. na śmierć.
5 Szerzej na temat biografii księcia siedmiogrodzkiego: J. R. N o w a k, Wstęp, [w:] F. R a k o c z y, Pamiętniki.
Wyznania, Warszawa 1988, s. 5-43.
6 Imre Thököly był przywódcą jednego z największych powstań kuruckich przeciw rządom habsburskim na
Węgrzech, które wybuchły w 1672 r. Od 1678 r. posługiwał się tytułem księcia Górnych Węgier, natomiast od
1682 r. nosił tytuł księcia Środkowych Węgier. Prywatnie był ojczymem Franciszka II Rakoczego, gdyż Ilona
Helena Zrinska w 1690 r. powtórnie wyszła za mąż.
7 S. Č a k i ć, Velika Seoba Srba i Patrijarh Arsenije III Crnojević, Novi Sad 1994, s. 331.
111
rzędnym zaś celem, jaki sobie przedłożył przedstawiciel rodziny Rakoczych, było oderwanie Pogranicza Wojskowego od bezpośredniej kontroli Wiednia i oswobodzenie całych
Węgier od wpływów habsburskich.
Ciekawym i jakże ważnym z punktu widzenia dziejów Serbii, jak i relacji serbskowęgierskich, było stanowisko jakie zajęła gens Rasciana wobec buntu Rakoczego. Po której
z walczących stron się opowiedziała? D. Popović na ten temat pisał w ten sposób:
Nasz lud znalazł się w wielkiej rozterce co ma zrobić. Przybył na Węgry, w których szlachta, a właściwie
to w pewnym stopniu cała społeczność zbuntowała się przeciwko swojemu władcy, z którym to nasz etnos zawarł porozumienie i od którego otrzymał przywileje. Chociaż sytuacja [prawna] naszego ludu była
niejasna, to jednak nasi przywódcy nie mieli wątpliwości, kogo mają wybrać: władcę, który dał im przywileje czy jakiegoś madziarskiego magnata, który nawet swoim chłopom nie dawał żadnych praw. Niektórzy znani Serbowie porzucili więc ruch Rakoczego, jak tylko odczuli, że może on przynieść ciężką sytuację dla Serbów. Wśród nich możemy wyróżnić Pana Božicia, dowódcę serbskiego, którego oddziały
stacjonowały w Titlu8 i barańskiego eparchę Jefrema Jankovicia9.
W tym samym czasie co powstanie Rakoczego wybuchł bunt malkontentów w Baranii.
Na jego temat nie dysponujemy nazbyt dużą ilością informacji. Miał on bowiem charakter
lokalny i wydaje się, że był wysoce niezorganizowany. Oczekiwano jednak, że serbscy buntownicy z Baranii wejdą w porozumienie z księciem siedmiogrodzkim, gdyż motywy, którymi się kierowali, były bardzo podobne do tych, którymi kierowali się węgierscy powstańcy. Jednakże Serbowie po kilkudniowych pertraktacjach opowiedzieli się po stronie cesarza,
gdyż ten wiedział lepiej niż strona madziarska, jakich argumentów należało używać w komunikacji z przedstawicielami południowosłowiańskiego etnosu. Gens Rasciana miała zresztą swoje przywileje, które otrzymała od Leopolda I i które w pewnym stopniu zapewniały
jej ochronę przed gwałtami czynionymi przez Węgrów. Z tego też względu nie miała żadnych powodów i interesów, aby dołączyć do ruchu buntowników, na czele których stał
książę siedmiogrodzki. Uważała, że lepiej będzie trzymać stronę cesarza, któremu jako najwyższemu dostojnikowi w państwie nie należało się radykalnie sprzeciwiać10. Poza tym
Serbowie mieli powody, aby obawiać się samowoli madziarskiej szlachty, co dodatkowo
utwierdziło ich w przekonaniu, że powinni pozostać wierni władcy habsburskiemu.
Na początku XVIII stulecia Serbowie byli skupieni w dwóch grupach. Pierwsza to ta
z południowych rubieży Korony św. Stefana (głównie Pomorawia, Podunawia i doliny Cisy), którą dowodził Jovan Popović Tekelija i hadżi Mojsej Rašković (1650–1718)11. Natomiast Serbowie z Budy i okolic znajdowali się pod komendą Jovana Monasterliji (ok.
1640–1706)12. Na przedstawicieli tej (jednej z południowosłowiańskich) społeczności bez
względu na to, gdzie byli zgrupowani, tak dwór wiedeński, jak i władze powstania węgierskiego wywierały naciski, aby jednoznacznie opowiedzieli się po którejś z walczących
stron13. Nie dziwi więc fakt, że Austriacy składali Rascianom różnego rodzaju obietnice. Na-
Tilel to miejscowość znajdująca się w Bačce przy ujściu rzeki Begej do Cisy.
D. P o p o v i ć, Velika Seoba Srba 1690 – Srba seljaci i plemići, Beograd 1954, s. 86-87.
10 W tego typu podejściu do instytucji monarchy widać refleksy bizantyńskiej koncepcji władzy. Szerzej na
ten temat: A. N a u m o w, Berło innowiercy, [w:] Obraz kapłana, wodza, króla w kulturach słowiańskich, red.
T. D ą b e k-Wi r g o w a, A. M a k o w i e c k i, Warszawa 1998, s. 15-21; D. G i l, Prawosławie, historia, naród.
Miejsce kultury duchowej w serbskiej tradycji i współczesności, Kraków 2005, s. 72-77.
11 Izvori o Srbima u Ugarskoj početkom XVIII v. Ispisi, prepisi i prevodi iz Rakocijevog ustanka, red.
S. G a v r i l o v i ć, vol. 5, Beograd 2005, s. 167.
12 Ibidem, s. 150, 171.
13 D. P o p o v i ć, op. cit., s. 84-88.
8
9
112
tomiast Rakoczy oprócz różnych przyrzeczeń nie stronił od gróźb, że jeśli Serbowie nie
przystąpią do niego, to on dokona ich całkowitego zniszczenia.
Dwór w Wiedniu przez swoich dowódców wchodził w interakcję z reprezentantami
serbskiej społeczności oraz z patriarchą Arsenijem III. Čarnojević uchodził za tę osobę,
która w znaczny sposób przyczyniła się do poparcia Austriaków przez pozostających pod
jego jurysdykcją prawosławnych14. Na obszarach zamieszkiwanych zaś przez gens Rasciana
krążyła ułożona przez niego pieśń, która miała znamiona tekstu propagandowego, nawołującego do rozprawienia się z wrogami tego dostojnika kościelnego.
Wiedząc, że Serbowie mogą odegrać w tym konflikcie ważna rolę, Franciszek II 9 VIII
1703 r. zwrócił się do Rascian z południowych Węgier (a także i do Pograniczników), którzy
byli najliczniejszą społecznością pomiędzy Dunajem a Drawą z memoriałem, w którym
pisał, że:
Widzimy, że ten uzbrojony oraz prostoduszny lud serbski w niemałej części smuci się i cierpi prześladowania w naszym państwie. Aby i on jednak mógł uczestniczyć w starych i złotych wolnościach naszej
ziemi, chcielibyśmy niniejszym pismem obwieścić, by nie czekał ani dnia, ani godziny dłużej, lecz, aby od
razu chwycił za broń i związał się z naszą miłą ojczyzną. A jeśli to uczyni, zobowiązujemy się naszą
prawdziwą węgierskością, że od ojca na syna, z pokolenia na pokolenie będzie wolnym, tak że nikt z tego
ludu nie będzie musiał płacić podatków. Wszystkie serbskie miasta, które teraz opowiedzą się za naszym
orężem będą uczestniczyły w wolnościach, podobnie zresztą jak i inne miejscowości hajduckie. Ale jeśli
zdarzy się, że powstaną przeciwko obronie swobód naszej węgierskiej ojczyzny, tak jak już zaczęli to robić Serbowie zebrani w Wielkim Waradynie, to będziemy ich bez jakiegokolwiek miłosierdzia zarzynać
oraz siekać i żadne dziecko nie zostanie im oszczędzone15.
Serbowie jednak w przeważającej liczbie walczyli po stronie wojsk cesarskich, a więc
przeciwko Rakoczemu. Z tego też względu oddziały kuruckie, tak jak zapowiadał w swojej
odezwie Franciszek II, niezwykle okrutnie mściły się na przedstawicielach gens Rasciana.
Palono wsie i miasta, jednocześnie zabijając napotkaną ludność słowiańską. Wywołało to na
tej południowosłowiańskiej społeczności piorunujące wrażenie i w pewnym momencie
stanęła ona po stronie Madziarów. Wybrano wówczas spośród Serbów z Bački, Baranii
i Sremu reprezentację, która złożyła przysięgę wierności księciu siedmiogrodzkiemu. 5 000
uzbrojonych Serbów rozpoczęło walkę z wojskami cesarskimi. Owi „przedstawiciele” słowiańskiego etnosu zostali jednak rozgromieni przez armię austriacką16. Spowodowało to
także prewencyjne działania wojsk rakuskich na terenach zamieszkiwanych przez Serbów,
które w konsekwencji doprowadziły do zaprzestania popierania przez słowiański etnos
Węgrów. Nie trudno się jednak domyślić, że oddziały kuruckie ponownie rozpoczęły prowadzenie represyjnych działań wobec Serbów. Tak np. w Peczu wybito 2 000 przedstawicieli tej społeczności, pozostawiając przy życiu zaledwie 600 osób17.
Od 1 II 1704 r. gens Rasciana rozpoczęła otwartą wojnę z Rakoczym. Ci Serbowie, którzy
pozostawali pod dowództwem komendanta Slawonii generała Johana Ferdinanda von Herberstein (1663–1721) prowadzili akcje odwetowe na ludności katolickiej. Najlepszym dowodem mogą być działania prowadzone przez oddziały pod komendą Mojseja Raškovicia
na południowych rubieżach Korony św. Stefana18. Kiedy katolicy z Pecza dowiedzieli się
o pogromach swoich współwyznawców, postanowili poprosić Herbersteina o ochronę
Ibidem, s. 89.
Ibidem, s. 88-89.
16 S. Č a k i ć, op. cit., s. 334.
17 Izvori o Srbima..., s. 120-121.
18 Ibidem, s. 228.
14
15
113
swojego miasta przed „rozjuszonymi i dzikimi schizmatykami”. Generał austriacki nie zdołał jednak spełnić ich prośby, gdyż Serbowie z pozostającego pod jego kuratelą taboru zdołali się wymknąć i rankiem podeszli po Pecz. Całkowicie zbici z tropu mieszkańcy barańskiego miasta, którzy przecież oczekiwali Herbersteina, myśleli, że wchodzący do Peczu
żołnierze to oddziały rakuskiego generała. Rascianie zaś od razu po wtargnięciu do miasta
ruszyli w kierunku pałacu biskupiego i rozpoczęli pogrom wśród katolickiego duchowieństwa, a w szczególności wśród jezuitów. Biskup miasta Pecz został spalony żywcem. Generał Herberstein był za to przez dwór wiedeński pociągnięty do odpowiedzialności za nieupilnowanie gens Rasciana. Usprawiedliwiając się wskazał, że nie miał wpływu na tę ludność
słowiańską, gdyż była ona podżegana przez 20 popów, którzy w ten sposób chcieli się zemścić na katolikach za ich konfesyjne prześladowania19.
Rakoczy, aby zapobiec dalszym akcjom „schizmatyków”, przeszedł ze swoimi wojskami
na południe w kierunku Bački. Tam też rozpoczął masową rzeź Rascian. Jak wieszczono
w memoriale z 9 VIII 1703 r. krwawą rozprawę z „przeciwnikami węgierskiej ojczyzny”, tak
też się stało. Oddziały kuruckie nie oszczędzały bowiem ani kobiet, ani też dzieci. Książę
siedmiogrodzki ze swoimi oddziałami przybył do Szegedu. Uwolnił go od załogi austriackiej. Natomiast znajdujące się wokół tego miasta osiedla serbskie doszczętnie zniszczył20.
Później tłumaczył się, że nie mógł powstrzymać swoich żołnierzy, którzy byli żądni odwetu
na gens Rasciana, która kilka miesięcy wcześniej zabijała ich rodziny.
Zdarzało się jednak, że prześladowanym przez powstańców madziarskich Serbom w sukurs przychodziły oddziały cesarskie. Ich działania miały jednak charakter prewencyjny.
S. Čakić eksplorując wiedeńskie archiwa odnalazł wart zacytowania opis aktywności wojsk
rakuskich z końca marca 1704 r. z okolic Szegedu. Dokument jest jednak datowany na
24 IV tego roku:
Wypad na Szeged końcem marca 1704 r. Około godziny jedliśmy w twierdzy, a następnie ruszyliśmy na
innych rebeliantów, którzy stali po stronie przeciwnej Bartschowi. Pobiliśmy ich. 100 ludzi powalonych
i 20 uprowadzonych jeńców wraz z dowodzącym oficerem kuruców i jego małym synem. A ponieważ
kurucowie otrzymali wiadomość, że nasze oddziały rzeczywiście napadną z marszu na Szeged, nie czekali
tam dłużej, ale przedarli się gwałtownie i pokonali naszą blokadę21.
W okolicach Szegedu trudno mówić o tym, że zachowywano i dbano o mir społeczny.
W początkach pierwszej dekady XVIII w. na całym pasie ziem południowych Korony
św. Stefana sytuacja była napięta i skomplikowana. O tym, że dochodziło tam do starć pomiędzy wojskami cesarskimi, kuruckimi i serbskimi najlepiej dowiadujemy się z tej samej
relacji datowanej na 24 IV. Czytamy tam, że:
W międzyczasie wojsko Rascian splądrowało całkowicie wszystkie wioski leżące wokoło Szegedu. Rozpędziło bydło, pobiło mężczyzn, których udało im się przyłapać, uprowadziło kobiety i dzieci. Gdy my
zatrzymaliśmy się przy długim moście, aż to wszystko przejdzie, to i nasi [żołnierze] również splądrowali
i rozpędzili bydło z tej wioski, w której musieli stacjonować przed fortyfikacją Szegedu, zgodnie z poleceniem wydanym kapitanowi Pitschoniz przez jaśnie pana hrabiego von Herberstein. Nakazał on [Pitschoniz] jednemu z tych hajduków czy też huzarów, który zabrał bydło i stał zaledwie 2 000 kroków od
nas, aby je zwrócił albo oddał ubogim ludziom22.
Wiosną 1704 r. Rakoczy powtórnie zwrócił się do Arsenija III prosząc go o wpłynięcie
swoim autorytetem na Serbów, aby zaprzestali walczyć wraz z wojskiem cesarskim przeciwD. P o p o v i ć, op. cit., s. 90.
F. R a k o c z y, op. cit., s. 187-189.
21 Cyt za: S. Č a k i ć, op. cit., s. 334-335.
22 Loc. cit.
19
20
114
ko niemu. Zobowiązał się, że w zamian za poparcie jego ruchu, społeczność słowiańska
otrzyma różnego rodzaju wolności, patriarcha zaś 20 tys. forintów. Dostojnik Orientalis
Ecclesiae Graeci Ritus Rascianorum nie tylko, że nie rozgłosił odezwy przywódcy węgierskiego
powstania, ale natychmiast przesłał ją do Wiednia. Cały zaś etnos, który pozostawał pod
jego jurysdykcją, nawoływał do walki z kurucami23.
Z podobnego typu propozycjami Rakoczy wystąpił 6 IX 1704 r. Wystosował wówczas
do najważniejszego dostojnika cerkiewnego pismo, w którym obiecał, że utrzyma wszystkie
dotychczasowe serbskie przywileje, które Leopold I tak często narusza. Warunkiem otrzymania uprzywilejowanej pozycji było jednak przystąpienie i poparcie jego działań militarnych. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że książę siedmiogrodzki składał Čarnojeviciowi
różnego rodzaju propozycje, gdyż chciał otrzymać jego poparcie, co z kolei umożliwiłoby
mu włączenie rzesz Rascian do swoich oddziałów. Nie taił jednak, podobnie jak i Leopold,
że Słowianie wzbudzają w nim odrazę. Tym razem jednak nie jest znana reakcja patriarchy
na odezwę księcia z 6 IX.
22 XI 1704 r. książę siedmiogrodzki ponownie wystosował odezwę do przedstawicieli
południowosłowiańskiej społeczności. Tym razem jednak uczynił to bezpośrednio, pomijając medium patriarchy. W apelu do mieszkańców miasteczka Szentendre składał im więc
obietnice uzyskania wielu swobód, jeśli tylko poprą jego działania i przystąpią do jego oddziałów. Jeśli zaś odmówiliby, zagroził im totalną eksterminacją na ziemi węgierskiej24.
Można więc ukuć wniosek, że Franciszek II obawiał się Serbów. Z tego też powodu składał
im różne propozycje. Nierzadko też były ponętne i lukratywne oferty (casus Arsenija III).
Trzeba w tym miejscu wyraźnie stwierdzić, że Serbów otwarcie wspierających księcia
siedmiogrodzkiego było bardzo mało. Spowodowane było to tym, że takie jednostki z góry
były skazane na ostracyzm całego etnosu. Najlepiej potwierdza to przypadek Obrada Lalicia
z Setna, którego Serbowie publicznie rozstrzelali w Szegedzie za kolaborowanie z Madziarami.
Mimo wielu niebezpieczeństw patriarcha Čarnojević przybył z wizytą duszpasterską do
miasta Pakrac25. Dowiedziawszy się o tym, Rakoczy wysłał do niego 20 III 1705 r. pismo,
w którym nakazywał temu dostojnikowi cerkiewnemu niezwłoczne zwołanie saboru, a tym
samym stworzenie mu możliwości bezpośredniego odwołania się do najważniejszych
przedstawicieli serbskiej wspólnoty. Patriarcha jednak nie spełnił oczekiwań księcia siedmiogrodzkiego i dalej nawoływał do walki z powstańcami węgierskimi. Serbowie zresztą
wyraźnie nie chcieli się przyłączyć do Rakoczego.
Konsekwencją serbskiej postawy była kolejna rzeź przedstawicieli tego etnosu dokonana
w okolicach miejscowości Feldvar26. Na czele oddziałów kuruców stał wówczas Janos Bottyan (ser. Janoš Boćan) zwany „Tygrysem”, bądź też „Biczem na Serbów”. Jego jednostki
przemieszczały się na obszarze między Dunajem a Drawą. Bottyan nie pozostawił w spokoju też tych przedstawicieli gens Rasciana, którzy zamieszkiwali przedmieścia Budy. Tam miało
paść jego ofiarą ok. 800 Serbów. Ten wódz kurucki obwiniany był także o splądrowanie
i spalenie Szentendre27.
D. P o p o v i ć, op. cit., s. 90.
Loc. cit.
25 Pakrac to miejscowość znajdująca się w zachodniej Slawonii.
26 Feldvar (węg. Balatonföldvár) to miasto położone na południowym brzegu Balatonu.
27 Na temat działalności Janosa Bottyana: F. R a k o c z y, op. cit., s. 276-278.
23
24
115
Trudno nie zgodzić się więc z opinią wyrażoną przez autora monografii o Seobie Srba
S. Čakiciem, który stwierdził, że: „żołnierze Rakoczego okrutnie siekali na każdym kroku
Serbów”28. O tych okrucieństwach najlepiej mogą świadczyć madziarskie ludowe pieśni,
które w tamtych czasach były śpiewane przez kuruców. Jedna z nich zaczynała się od słów:
Bij! Bij! Wywróć gęste szeregi Raców!
Niech ten nieczysty lud nie stąpa po ziemi naszej ojczystej!
Spal więc racką ziemię, a pozostaw tylko trzy domy!
Wybij cztery tysiące pozostawiając zaledwie trzystu!29
Samego Rakoczego czasami napawały przerażeniem zbrodnie, których dopuszczali się
jego żołnierze. Pisał więc: „obawiam się tych kuruców, których czyny wołają o pomstę do
nieba. Nie są oni warci pochwały i niczego innego, albowiem przynoszą wstyd przed całym
światem chrześcijańskim”30.
Swoje zatroskanie o przyszłe losy serbskiej wspólnoty religijnej w tak napiętej sytuacji
w basenie środkowego Dunaju wielokrotnie wyrażał patriarcha Arsenije III Čarnojević.
Znajdowało to szczególne odzwierciedlenie w korespondencji, jaką ten dostojnik Orientalis
Ecclesiae Graeci Ritus Rascianorum prowadził z carem Piotrem I. W liście datowanym na 29 X
1705 r. zwracał uwagę władcy rosyjskiemu na wielkie problemy w czasie trwającej wojny
domowej na Węgrzech, z jakimi przyszło się borykać „osieroconemu ludowi synów słowianoserbskich”31. Z tego też względu prosił o wsparcie tak duchowe, jak i materialne, a także
o interwencje na dworze w Wiedniu „Mojżesza”, którym dla niego był Piotr Wielki32. Nie
zachowała się jednak do dziś odpowiedź, jaką patriarcha uzyskał z Moskwy. Nie wiadomo
zresztą, czy taka w ogóle została wystosowana. Z pewnością żaden przedstawiciel domu
Romanowych nie interweniował na dworze władców habsburskich w sprawie ucisku i niedoli, jakie przyszło znosić Serbom na południowych rubieżach Korony św. Stefana.
W tym miejscu warto może zastanowić się nad postawą patriarchy Čarnojevicia. Mirabile
dictu, że pomimo wielokrotnego uskarżania się na swój ciężki los, podobnie zresztą jak
i całej gens Rasciana, wykazywał tak dużą wierność i oddanie względem cesarzy habsburskich.
S. Čakić twierdził, że:
W ani jednym momencie nie stracił nadziei, że chłodne nieustępliwe, egoistyczne cesarskie serce, pewnego dnia zadrży i zwróci się w jego, jak i jego nieszczęśliwego ludu, kierunku. Nagrodzi w ten sposób za
wierność i niewinnie przelaną krew w czasie obrony jego [cesarskiego] imperium33.
Gdyby takim myśleniem kierował się rzeczywiście ten dostojnik cerkiewny, oznaczałoby
to, że nie był on dobrym przywódcą swojego etnosu. Świadczyłoby to również o tym, że
nie orientował się w żaden sposób w arkanach prowadzenia polityki w Wiedniu. Co prawda
Arsenije III nie brylował w kręgach dworskich, niemniej jednak wiedział, gdzie się udać
w stolicy monarchii habsburskiej, jeśli chciał uzyskać jakieś uprawnienia i nie czekał z tym
do momentu uzyskania audiencji cesarskiej.
Na początku 1706 r. Janos Bottyan sukcesywnie zajmował kolejne miasta (m.in. Siklós
i Pecz) na południu Korony św. Stefana, tak że 2 II 1706 r. dotarł na przedmieścia Belgradu, który przez madziarskich buntowników był nazywany „Serbską twierdzą” (Racvaroš).
S. Č a k i ć, op. cit., s. 335.
Loc. cit.
30 Cyt za: D. P o p o v i ć, op. cit., s. 101.
31 Stara srpska kniževnost, red. S. T o m i n, Novi Sad 2001, s. 396-397.
32 Ibidem, s. 397.
33 S. Č a k i ć, op. cit., s. 341.
28
29
116
Obszary znajdujące się na obrzeżach miasta zostały całkowicie splądrowane. Sytuacja dla
Serbów w innych regionach nie wyglądała też dobrze. Tak np. we wrześniu 84 przedstawicieli słowiańskiej społeczności zostało zamordowanych w okolicach Budy przez kuruckiego
dowódcę kapitana Radona Kovacsa. Wielu prześladowań, kończących się najczęściej śmiercią, doświadczali również Serbowie w Transylwanii. Najdłużej opór kurucom stawiali Rascianie z okolic Szegedu, a to głównie dzięki Jovanovi Monasterliji. R. Grujić dodaje, że ten
podwojewoda dowodził tysięczną konnicą i miał do dyspozycji wówczas blisko 1 000 ludzi34. Gdy jednak zmarł (1706 r.), a dowództwo nad uzbrojonymi Serbami przejął pułkownik Dimitrijević, oddziały południowosłowiańskiej społeczności zaczęły być notorycznie
rozbijane.
Pod koniec 1706 r. Barania oraz cały obszar pomiędzy Dunajem i Drawą był już w rękach Rakoczego. Z tego też okresu pochodzą najbardziej krwawe walki pomiędzy zwolennikami księcia siedmiogrodzkiego a prawosławnymi Słowianami.
Ogólnonarodowe powstanie Węgrów zakończyło się 29 IV 1711 r. podpisaniem porozumień pokojowych w Szatmarze35. Dla gens Rasciana korzyści były jednak niewspółmierne
do poniesionych kosztów. Dwór wiedeński co prawda niektórych przedstawicieli tej społeczności nagradzał za wierną służbę różnymi honorowymi tytułami (a więc w większości
nieznaczącymi). Patriarcha otrzymał dobra w Dalj, zaś Monasterlija, Tekelija i Rašković
szlachectwa. Jednak bunt Rakoczego miał pochłonąć, według wyliczeń D. Popovicia, ok.
120 tys. serbskich istnień36. Takie wyliczenia południowosłowiańskiego historyka wydają się
jednak mało prawdopodobne, gdyż oznaczałyby, że w trakcie zamieszek na ziemiach Korony św. Stefana wymordowano prawie całą gens Rasciana, która kilkanaście lat wcześniej
tam przybyła. Niemniej jednak z demograficznego punktu widzenia powstanie księcia
siedmiogrodzkiego miało złe skutki dla serbskiego etnosu. Od początku buntu liczba Rascian zmniejszyła się w Baranii. Część ludności bowiem została wymordowana przez powstańców madziarskich, druga zaś sama opuściła miejsce swojego zamieszkania. W ten
sposób chciała uchronić się przed węgierską przemocą i ocalić swoje życie. Słowiański etnos, który zamieszkiwał okolice jeziora Balaton, był w znacznej części zgładzony, podobnie
zresztą jak na ziemiach na południe od Feldvaru37. Niekorzystne skutki powstania widoczne
były również na obszarze Bački i Banatu. Na północnych terenach tych krain odnotowano
duży spadek populacji serbskiej. Ziemie, które niegdyś zamieszkiwała gens Rasciana, teraz
były sukcesywnie zaludniane Niemcami. Po węgierskim powstaniu odsetek Szwabów
w Bačce i Banacie zaczął rosnąć38.
Dokonując próby oceny udziału południowosłowiańskiej społeczności w ogólnonarodowym zrywie Madziarów trzeba zauważyć, że w większości serbskich prac historycznych
podnoszony jest problem poniesionych strat i uzyskanych korzyści. Nie wszyscy jednak
badacze przeszłej rzeczywistości podchodzą do tych zagadnień sine ira et studio. Nie brak
bowiem w literaturze naukowej emocjonalnej oceny tej problematyki. Najbardziej reprezentatywna dla tego rodzaju publikacji jest praca Velika Seoba Srba 1689/1690 i patrijarh Arsenije
III Crnojević, w której czytamy, że:
R. G r u j i ć, Segedinski Srbi oko Požerevačkog mira 1718, „Vojevoñanski Zbornik”, vol. 2 (1939), s. 86-87.
Szerzej na temat ustaleń w Szatmarze: L. H e n z e l, Kultura szlachecka w Europie Środkowo-wschodniej
w pierwszej połowie XVIII w., Wrocław 1986, s. 20-21.
36 D. P o p o v i ć, op. cit., s. 109-111.
37 D. S t a n j a k o v i ć, Srbi i Rakocijev ustanak, „Letopis Matice Srpske”, vol. 339 (1934), s. 204, 211.
38 V. K o s t â š o v, Serby v Avsrijskoj monarhii v XVIII v., Kaliningrad 1997, s. 30-37.
34
35
117
Czyż nie jest uprawnione w takiej sytuacji stwierdzenie, że wszystko było reżyserowane i przygotowane.
Czyż nie jest to owoc jakiegoś szatańskiego sprzysiężenia austriackich ludzi władzy tak dworskich, jak
i wojskowych oraz węgierskich arystokratycznych despotów. Wszystko to zaś z katolickim błogosławieństwem jezuickich obskurantów – jeden sekretny plan zniszczenia niepożądanych Serbów – przybyszów, którzy już nie są im potrzebni. Odegrali bowiem swoją rolę – obronili granice monarchii habsburskiej przed najeźdźcą tureckim39.
Zaprezentowana w tej książce opinia nosi znamiona „spiskowej teorii dziejów”, zakładającej jakoby wszyscy sprzysięgli się przeciwko Serbom. Autor tej monografii zwraca jednak
uwagę na bardzo ważną kwestię, a mianowicie na rakuskie korzyści. Podkreśla, że serbskowęgierskie walki przychodziły głównie w sukurs interesom cesarskim. Wzmacniały i ugruntowywały przede wszystkim pozycje Habsburgów w południowo-wschodniej części monarchii. Z jednej strony bowiem Rascianie w znaczący sposób przyczynili się do poskromienia
niepokornych Madziarów, z drugiej zaś – kuruckie działania zmniejszyły populację serbską
na ziemiach państwa austriackiego. Nie ulega wątpliwości, że kierujący wiedeńską nawą
polityczną z pewnością musieli spoglądać z pewną dozą niepokoju na tak dużą kumulację
„schizmatyków” w południowej części państwa rakuskiego. Przecież oni też mogli wzniecić
bunt, który mógłby wstrząsnąć monarchią i zburzyć mir społeczny w regionie.
Austriacy raczej nie interweniowali podczas krwawych starć między Węgrami a Serbami.
Ograniczali się co najwyżej do działań prewencyjnych, a częściej nawet podsycali antagonizmy pomiędzy walczącymi etnosami. J. R. Nowak podaje wiele przykładów podjudzania
przez Rakusów społeczności serbskiej. Powołując się na relacje cesarskiego oficera Johana
von Kollarecka charakteryzuje habsburskie metody prowokacji. Opisuje więc m.in. jedno ze
zgromadzeń ludowych, zwołanych przez dowódcę austriackiego, na którym ten rakuski
żołnierz obwieścił starszyźnie gens Rasciana, że przechwycono plan kurucki zmierzający do
eksterminacji wszystkich Serbów40. Tego typu działania Wiednia nie przyczyniały się więc
do zacierania madziarsko-serbskich uprzedzeń etnicznych.
E. Piko, mówiąc o wierności Serbów względem cesarza podczas ogólnonarodowego
buntu na Węgrzech, pisał:
Powstanie Rakoczego dało im [Serbom] okazję, aby pokazać, że wiedzą, jak mają wypełniać swoje obowiązki. Właściwie to na nich i na Chorwatów spadł wtedy ciężar prowadzenia działań wojennych na Węgrzech, gdyż wojska niemieckie były głównie zajęte walkami podczas wojny o sukcesję hiszpańską. To
oni pokonali stronników Rakoczego pod Peczem, Siklós, Kecskemét (...) Ich okrucieństwo było jednak
postrachem dla dzieci i tych kuruców, którzy nazywali ich „dzikimi Rascianami” (Vad Raczok)41.
W serbskiej literaturze przedmiotu nie brak też spekulacji, po czyjej stronie powinni
opowiedzieć się Serbowie podczas powstania księcia siedmiogrodzkiego. Większość badaczy uważa, że w tamtym czasie nie było innej możliwości, jak tylko popieranie Austriaków.
Warto jedna odnotować też i takie spostrzeżenia, jakie prezentował G. Vitković. Dochodzi
on bowiem do wniosku, że być może lepiej byłoby dla gens Rasciana, gdyby poparła Rakoczego, gdyż „był on człowiekiem bardziej wykształconym i liberalnym niż Leopold. Węgrzy
zaś, jako mała i izolowana społeczność, byli mniej niebezpieczni dla narodu niemieckiego
niż kręgi niemieckie”42.
Reasumując należy stwierdzić, że powstanie, które w pierwszej dekadzie XVIII stulecia
wybuchło na ziemiach Królestwa Węgierskiego spowodowało nieodwracalne zmiany
S. Č a k i ć, op. cit., s. 340.
J. R. N o w a k, op. cit., s. 30-31.
41 Cyt za: S. Č a k i ć, op. cit., s. 337-338.
42 G. V i t k o v i ć, Kritični pogląd na prošlost Srba u Ugarskoj, „Glasnik Srpski”, vol 11 (1870), s. 164.
39
40
118
w relacjach madziarsko-serbskich. Dotychczasowe napięcia, które miały głównie podłoże
ekonomiczne i prawne, przerodziły się w czasie buntu Rakoczego w prawdziwe antagonizmy etniczne. Zbyt wiele krwi po obu stronach przelano. Trzeba również zauważyć, że
konflikt między tymi społecznościami był podsycany przez Austriaków, którzy w taki sposób manipulowali dopiero co przybyłą na obszary Korony św. Stefana gens Rasciana, że ta
każdorazowo opowiadała się po stronie rakuskiej. Zadanie to stronie cesarskiej ułatwiał
dodatkowo brak wprawy i zręczności w uprawianiu polityki w nowej rzeczywistości (na
dworze w Wiedniu) przez dostojników Orientalis Ecclesiae Graeci Ritus Rascianorum.
119
Damian Kubik
Uniwersytet Jagielloński
FANTAZMAT WSPÓLNOTY: HISTORIA A LITERATURA. MIEJSCE IDEI
WSPÓLNOTOWEJ W LITERATURZE CHORWACKIEJ PIERWSZEJ POŁOWY
XIX W.
Chorwackie odrodzenie narodowe ze swoją ideologią iliryzmu, postulującą wspólnotę
południowosłowiańską, odcisnęło znaczące piętno na chorwackiej świadomości i kulturze
pierwszych dziesięcioleci XIX w. Mimo jednoznacznych i krytycznych ocen, sformułowanych choćby przez J. Rapacką, według której „ideologia iliryzmu, pragnąca zbudować narodową jedność ponad podziałami kulturowymi, historycznymi i religijnymi, posiadała charakter wzniesionej na fałszywych przesłankach utopii”1, okres ten w znacznej mierze przyczynił się nie tylko do wzbogacenia narodowego imaginarium, ale przede wszystkim stał się
etapem budowania własnej, wąsko zakreślonej chorwackiej tożsamości kulturowej i narodowej.
Przypomnijmy, że kształtowanie się nowoczesnych koncepcji narodu na południu Słowiańszczyzny w XIX w. wynikało z sytuacji politycznej, w jakiej znajdowały się wówczas
Chorwacja czy Serbia. Brak odpowiednich struktur państwowych, zacofanie gospodarcze
i silne uzależnienie od zewnętrznych centrów decyzyjnych uniemożliwiało budowanie politycznej koncepcji narodu2. W tym zatem należy upatrywać jednej z decydujących przyczyn,
która wpłynęła na próby poszukiwań innych fundamentów wspólnoty. Warto również zaznaczyć, że istniejące granice polityczne nie wytyczały granic przestrzeni narodowej – dopiero wykroczenie poza nie stawało się podstawą pełnego ukonstytuowania narodu3. Czynnikiem integrującym czy też płaszczyzną, na której możliwe było zjednoczenie w obrębie
jednej wspólnoty Chorwatów i Serbów, był dla ideologów chorwackiego iliryzmu język
oparty na wspólnym dla nich dialekcie sztokawskim. Przeświadczenie, że teren serbskochorwackiego dialektu jest zamieszkiwany przez jeden naród, pokutowało – choć z różnym
natężeniem – przez cały wiek XIX4.
1 J. R a p a c k a, Leksykon tradycji chorwackich, Warszawa 1997, s. 75-76. Ważne spostrzeżenia na ten temat
znajdzie Czytelnik również w pracach: M. B o b r o w n i c k a, Narkotyk mitu. Szkice o świadomości narodowej
i kulturowej Słowian zachodnich i południowych, Kraków 1995; e a d e m, Patologie tożsamości narodowej
w postkomunistycznych krajach słowiańskich, Kraków 2006.
2 Wszystkie narody południowosłowiańskie to tzw. narody kulturowe, które opierają się przede wszystkim na
wspólnie przeżywanym dorobku kulturowym, a nie na wspólnej historii politycznej i konstytucji.
U. A l t e r m a t t, Sarajewo przestrzega. Etnonacjonalizm w Europie, Kraków 1997. Propozycje innych badaczy na
temat narodów kulturowych (tzw. koncepcje środkowo czy wschodnioeuropejskie) oraz narodów politycznych
(koncepcje zachodnie): M. H r o c h, Małe narody Europy, Wrocław 2003.
3 J. R a p a c k a, O idei jugosłowiańskiej jako idei narodowej, [w:] Śródziemnomorze. Europa Środkowa. Bałkany. Studia
z literatur południowosłowiańskich, red. M. D ą b r o w s k a-Pa r t y k a, Kraków 2002, s. 443. Wśród wielu
opracowań dotyczących iliryzmu w perspektywie historycznej wymienić należy: T. C z a p i k, Język, rzeczywistość,
przestrzeń kulturowa. Z problemów iliryjskiego dyskursu narodowego, [w:] Języki i tradycje Słowian, red. E. T o k a r z,
Katowice 2003, s. 332-339; i d e m, O doświadczeniu przestrzeni kulturowej w iliryzmie, [w:] Cywilizacja – przestrzeń –
tekst. Słowiańska topografia kulturowa w języku i literaturze, red. L. M i o d y ń s k i, Katowice 2005, s. 60-68.
4 Ibidem, s. 444.
121
Dla Chorwatów program wspólnotowy iliryzmu stał się swego rodzaju kompromisem.
By w ogóle mógł zaistnieć, jako podstawę chorwackiego języka standardowego wybrać
trzeba było sztokawszczyznę, marginalizując tym samym bogatą, ale terytorialnie ograniczoną, tradycję czakawską i kajkawską. Wybór ten, podyktowany potrzebą przezwyciężenia
rodzimej różnorodności kulturowej, był konieczny i nieodzowny, wpływający na dalsze
etapy realizacji iliryjskich zamierzeń5.
Podstawą chorwackiego odrodzenia narodowego było dążenie do ukonstytuowania
wspólnego narodu w oparciu o jedno syntetyczne uniwersum kulturowe. Ogromną rolę w tej
wizji odegrał herderyzm ze swoim naczelnym hasłem o wspólnocie narodowego ducha.
W rzeczywistości jednak większość czynników o randze barier cywilizacyjnych przemawiało
za brakiem takiej wspólnoty. Wymienić tu należy przede wszystkim odmienność wyznaniową, odmienność tradycji politycznych, kulturowych i literackich, związane z przynależnością
Chorwacji i Serbii do dwóch przeciwstawnych kręgów cywilizacyjnych. Historię uznano za
główną sprawczynię podziałów w obrębie Słowiańszczyzny, dlatego więc wspólnoty narodowego ducha poszukiwano przed nastaniem historii bądź w folklorze, który był rezerwatem ducha narodu.
Wspólna historia, a właściwie jej brak, stała się balastem, poważnym utrudnieniem na
drodze do pełnej realizacji koncepcji zjednoczeniowych. Nieobecność zbiorowej świadomości historycznej poważnie zachwiała iliryzmem, uniemożliwiając zakorzenienie wspólnoty w realiach historycznych. Historia dla ilirystów przestała być zatem strukturą linearną,
w skład której wchodziłyby jedynie wydarzenia celowe, doprowadzające do naturalnej potrzeby stworzenia wspólnoty południowosłowiańskiej. Tak ważne istnienie wspólnego imaginarium, w którego kształtowanie zaangażowana jest (lub powinna być) historia, w okresie
propagowania idei zjednoczeniowych było kwestią arbitralnych wyborów, a więc formą
wynalezienia tradycji. Koncepcję historii, określającą dzieje wyłącznie jako relację czasowego następstwa, iliryzm zastępuje definicją, która kładzie nacisk na odróżnienie tego, co było,
od tego, co jest i będzie. Historia, będąc dziedziną kumulującą w sobie kolektywne wyobrażenia i wzory, zredukowana została zatem do bezczasowej przeszłości, bytującej na granicy
rzeczywistości, mitu i legendy. Przeciwwagą stała się przyszłość, będąca de facto ideą, opartą
o wyobrażenie i iluzję. M. Janion w jednym z wywiadów zaznaczyła:
Naród nie tworzy się ani sam z siebie, ani z nadania Boga – jak to sobie wyobrażali niektórzy romantycy,
lecz jest międzyludzką konstrukcją komunikacyjną, a więc wyobrażoną wspólnotą polityczną czy społeczną6.
Słowa te, będące czytelnym nawiązaniem do Benedicta Andersona, autora fundamentalnej dla badań nad teorią narodu książki Wspólnoty wyobrażone7, sugerują, że wspólnota nie jest
jakimś substancjalnym bytem, którego istnienie podtrzymuje obiektywna rzeczywistość.
Śródków do reprezentacji wspólnoty wyobrażonej, jaką jest naród, dostarczały – jak utrzymywał amerykański badacz – powieść i gazeta. Ta ostatnia, poprzez dowolne zestawienie
wydarzeń, wpływa na konstruowanie wspólnoty wyobrażonej8. Wychodząc od tych konstatacji, należy zauważyć, iż – po pierwsze – czasopiśmiennictwo i literatura w procesie wymyślania wspólnoty współistnieją ze sobą, wzajemnie się uzupełniając. Czasopisma w omawia5
Loc. cit.
M. J a n i o n, Moje herezje antynarodowe, „Gazeta Wyborcza”, 26 V 2006.
7 B. A n d e r s o n, Wspólnoty wyobrażone: rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, Warszawa –
Kraków 1997.
8 M. J a n i o n, Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury, Kraków 2007, s. 262.
6
122
nym okresie ze względu na swoją programową funkcję, a więc propagowanie idei językowych, literackich i kulturowych, odznaczają się w zasadzie bezpośrednio wyrażonym programem, w którym artykuł, odezwa, komunikat jest czytelną wykładnią koncepcji działaczy.
W tej perspektywie tekst literacki w czasopiśmie może być swoistą konkretyzacją myśli. Po
drugie, literatura musi posługiwać się – tak jak to ujął B. Anderson w odniesieniu do gazety
– swobodnym manipulowaniem i wyjaśnianiem zdarzeń, których zestawienie i rozumienie
kreowałoby wspólnego odbiorcę, odczuwającego egzystencjalne i kulturalne bezpieczeństwo. Uwagi poczynione przez B. Andersona względem „wspólnoty wyobrażonej” można –
jak widać – z powodzeniem odnieść do literatury chorwackiej pierwszej połowy XIX w.,
która w dużej mierze stała się paradygmatem iliryjskiej wspólnoty narodowej.
Po przyjęciu, postulowanych przez Ljudevita Gaja, sztokawszczyzny i „ducha słowiańskiego”, stosunek chorwackich autorów wobec koncepcji narodu bliższy jest literackiej
i utopijnej projekcji niż konkretnej i precyzyjnej ideologicznie platformie. Potwierdza to
niejako Aleksandar Flaker, który zauważył, że „w konstytuowaniu się chorwackiego narodu
większą rolę odegrali poeci i uczeni niż wielkie figury, dostojnicy państwowi i wojskowi”9.
Wspólnotowy charakter chorwackiej tożsamości narodowej w okresie odrodzenia narodowego zbliżył się niebezpiecznie do romantycznej alegorezy, a więc przewagi podmiotu imaginacji nad silnie, tj. prawnie, geograficznie i ekonomicznie wyznaczonym obiektem, czyli
narodem. Za czasów Ljudevita Gaja naród wciąż jeszcze był postrzegany jako metafora
romantycznie i emocjonalnie modelowanego krajobrazu i literacka projekcja niż faktycznie
istniejące zjawisko10.
Przyjrzyjmy się pokrótce twórczości Petara Preradovicia, który jest przez niektórych badaczy11 uważany za najbardziej reprezentatywnego wyraziciela ideologii i filozofii ruchu
iliryjskiego. Wychowany i wykształcony na wzór niemiecki, w przyszłości stanie się wysokim oficerem armii Monarchii Habsburskiej. W jednym ze swoich listów do małżonki przyznał w duchu Herdera, że jego „narodowością jest człowieczeństwo”12, wskazując jednocześnie na fakt, iż jego pierwowzór narodu nie leży w jednej nacji, ale wyciągnięty jest niejako z wielu modeli słowiańskich. To rozszerzenie perspektywy, pozwalające zamknąć
w jednym narodzie i Chorwatów, i Serbów, znamienne było dla żywych wówczas idei Herderowskich, które Słowiańszczyznę redukowały do jednej wielkiej przestrzeni miłości, swobody i łagodności. Rozwinięcie idei P. Preradovicia znajdujemy w jego poezji, która proponuje wizję przyszłej zjednoczonej, moralnie doskonałej Słowiańszczyzny. Jej dopełnieniem
stała się bliska mesjanizmowi A. Mickiewicza idea, w myśl której Słowiańszczyźnie przyjdzie spełnić fundamentalną rolę w procesie odnawiania świata. Istnieje jednak u P. Preradovicia nieco odmienna wizja, zbudowana na fundamentach jego osobistego doświadczenia, ale i na podstawie całej południowosłowiańskiej tradycji. Chodzi tu mianowicie o wizję
konfliktu wojennego między Zachodem i Wschodem, w którym Słowianie pełnią rolę przedstraży, co jest de facto nawiązaniem do stanowiącego wspólne dziedzictwo południowej Słowiańszczyzny przeświadczenia o roli chrześcijańskiego przedmurza. Tak zarysowane wyobrażenie obecne w wierszu Na grobniku (1851), odwołującego się do średniowiecznych
walk z Tatarami, stawało się na nowo częścią publicznego dyskursu, choć nie sytuowało
9 N. G o v e d i ć, O Geniju i naciji u hrvatskoj književnosti razdoblja romantizma, [w:] Hrvatska književnost u doba
preporoda (ilirizam, romantizam), red. N. B a t u š i ć, Split 1998, s. 142. Tłumaczenie własne.
10 Ibidem, s. 148.
11 Pogląd taki wyraża np. A. B a r a c, S. Vraz – P. Preradović. Djela, Zagreb 1954, s. 297.
12 Cyt. za: J. B a b i ć, Johann Gottfried Herder i njegove ideje u južnoslavenskome književnom i kulturno-političkom
kontekstu 19. stoljeća, Osijek 2008, s. 199. Tłumaczenie własne.
123
bezpośrednio Słowiańszczyzny ani po stronie starego, „zatrutego” świata zachodniego, ani
po stronie młodego, witalnego świata wschodniego. Nie trudno się jednak domyślić, która
z tych przestrzeni najbardziej charakteryzowała zjednoczoną południową Słowiańszczyznę.
Interesujący pod względem konstruowania wspólnoty wydaje się być przede wszystkim
artykuł P. Preradovicia zatytułowany Jezik Južnoslavski (1844). Wśród kwestii językowych,
podnoszonych przez poetę, do najważniejszych należy oryginalne traktowanie języka jako
„wielkiego mostu”, po którym zstępuje wszystko to, co rodzi się w narodzie. Wpisując się
w żywą w tym okresie dyskusję na temat wspólnego języka i literatury, które to miały
przyczynić się do ugruntowania przeświadczenia o wspólnocie południowych Słowian,
P. Preradović zajmuje się kwestią przezwyciężania różnic językowych i kulturowych,
wskazując na potrzebę jedności i tolerancji. Swój wywód koncentruje wokół tezy, jakoby
główne różnice między narodami południowosłowiańskimi miały podłoże wyznaniowe,
a nie językowe, kulturowe czy polityczne, które to – według niego – możliwe są do
zniwelowania. Pragnąc uczynić swoje idee bardziej rzeczywistymi, powołuje się na autorytet
Herdera, zapowiadającego świetlaną przyszłość Słowian13. Środki, jakie proponuje do
urzeczywistnienia swojego projektu, są jednak przede wszystkim powtórzeniem obiegowych
i najbardziej popularnych rozwiązań. Przezwyciężenie i opracowanie wspólnych zasad pisowni miały w jego przekonaniu położyć fundamenty pod wspólny język i wspólną literaturę, a tym samym przyczynić się do zjednoczenia Chorwatów i Serbów.
Symbolem iliryjskiego projektu wspólnotowego okazał się królewicz Marko, postać tyle
realistyczna, co legendarna. Będąc bohaterem czy wręcz herosem południowosłowiańskiej
ludowej twórczości ustnej, zyskał rolę pomostu łączącego narody. Nie bez znaczenia jest
fakt, że to właśnie jego imię najczęściej pojawia się na łamach Danicy ilirskiej jako rodzimego
bohatera narodowego. Do jednej z wersji mitu o śmierci tego herosa, nawiązuje
P. Preradović w swoim niedokończonym i pod względem artystycznym bardzo nierównym
dramacie Królewicz Marko (1848–1850). Wedle jego wersji królewicz Marko nie umarł, tylko
zasnął i we właściwej chwili ma się przebudzić. W dziele P. Preradovicia moment
przebudzenia bohatera w końcu nadszedł, stając się symbolicznym momentem
przebudzenia wspólnoty południowosłowiańskiej14. Królewicz Marko wiedzie Chorwatów,
Serbów, Bośniaków i Bułgarów na nowe Kosowe Pole, gdzie rozegrać ma się bitwa
z obcym najeźdźcą i tyranem. Akcja przeniesiona została, oczywiście, w czasy współczesne
poecie, znamienny jest jednak fakt, że w pierwszej części dramatu akcja rozgrywa się
w Bośni, pozostającej pod jarzmem tureckim. Josip Babić rozważając tę kwestię wysnuł
tezę, że być może P. Preradović, jako oficer armii austro-węgierskiej, żywił przekonanie
o konieczności iliryjskiej rewolucji tylko na terenach znajdujących się pod władzą turecką,
a więc w Bośni i Hercegowinie, Bułgarii i Macedonii15. Ta dosyć enigmatyczna kwestia staje
się jednak jasna, gdy przyjrzymy się następującej rozmowie:
- Jestże wielki ten nasz ród ilirski?
- Jest, duszo, tak że jego sława może wędrować od jednego do drugiego morza jak po swojej rodzinnej ziemi16.
Ibidem, s. 204.
J. R a p a c k a, Leksykon tradycji chorwackich..., s. 114.
15 J. B a b i ć, op. cit., s. 205-206.
16 P. P r e r a d o v i ć, Kraljević Marko, [w:] i d e m, Izabrana djela, red. C. M i l a n j a, Zagreb 1997, s. 293.
Tłumaczenie własne.
13
14
124
Tylko duch narodowy może wskrzesić królewicza Marka, z kolei tylko on może doprowadzić do spełnienia narodowego ducha. Wskrzesić Marka i ducha może zatem tylko człowiek, który skupia w sobie wszystkie właściwości narodowe, którym u P. Preradovicia jest
sierota, znaleziony i wychowany przez górską wiłę, Stevan – protagonista dramatu, patriota
i wyraziciel programu iliryjskiego.
Za symboliczną klamrę omawianego w niniejszym artykule okresu uznać należy podpisaną w 1850 r. wiedeńską umowę literacką, która stając się tryumfem Vukowców, dla chorwackich intelektualistów stanowiła rodzaj koncesji. Inicjatywa tego porozumienia wyszła ze
strony Vuka Karadžicia, który nigdy nie podzielał optymizmu chorwackich ideologów iliryzmu co do możliwości zjednoczenia, a także zdecydowanie przeciwstawiał się ich koncepcjom i propozycjom. Znamienne i całkowicie uzasadnione stanowisko Vuka wobec tej kwestii najpełniej streszcza jego opinia, wedle której działacze iliryzmu „pozbawieni są rozumu,
a my [Serbowie] bylibyśmy szaleńcami, gdybyśmy zgodzili się porzucić nasze sławne imię
i przyjąć inne, martwe [Ilirów]17. Kodyfikator języka serbskiego i ideolog jednoznacznie
zatem ocenił nie tylko fantazmatyczne źródła tego projektu, ale równocześnie pozbawił go
możliwości realizacji. Perspektywy iliryzmu zdały się już przesądzone. Wracając do umowy
wiedeńskiej, przytoczmy znane i wielokrotnie cytowane zakończenie tego porozumienia:
Mając świadomość, że jeden naród musi mieć jedną literaturę i dlatego z żalem patrząc na nasze rozczłonkowane piśmiennictwo, nie tylko pod względem alfabetu, ale także języka i pisowni, spotkaliśmy się
w tych dniach, aby umówić się, jak moglibyśmy – a teraz jest to bardzo możliwe – zgodzić się i zjednoczyć na płaszczyźnie literatury18.
Projekt wspólnej literatury, postulującej duchowe zjednoczenie narodów południowosłowiańskich, nie wyszedł poza założenia i intencje zawarte w niniejszej umowie, głównie
za sprawą chorwackich sygnatariuszy umowy, którzy wciąż jeszcze przekonani o słuszności
swoich racji, nie stosowali się do jej założeń. To istotne porozumienie, którego oddziaływanie obecne będzie nawet w XX w., również odznacza się sporym ładunkiem fantazmatyczności, co zaobserwować można w samym tekście umowy, w którym nieco dalej czytamy:
Jeśli Bóg da i jeśli te nasze myśli przyjmą się w narodzie, jesteśmy przekonani, że wielkie przeszkody naszej literatury usuniemy z drogi i że do słusznej jedności się przybliżymy. O to prosimy wszystkich pisarzy, którzy naprawdę pragną szczęścia i rozwoju swojego narodu, żeby przystali na te nasze hasła i wykorzystali je w swoich dziełach19.
Powodzenie realizacji tego projektu, jak zaznaczają sami jego twórcy, ma zależeć od
przychylności sił nadprzyrodzonych, decydującą zatem rolę ma odegrać czynnik
metafizyczny. Ziemska perspektywa wymaga natomiast, by pisarze, poeci i wszyscy ci,
ktorzy zajmują się literaturą, zaczęli wcielać nakreślone w niej założenia w życie. O dalszych
losach wiedeńskiej umowy literackiej, która budziła i nadal budzi liczne kontrowersje,
zadecyduje już inne pokolenie, żyjące i tworzące w XX w.
Literatura chorwackiego odrodzenia narodowego pierwszej połowy XIX w., gdy
poczucie jedności południowosłowiańskich narodów wydaje się być najsilniej propagowane,
koncentruje się wokół tematu wspólnoty. Stwarzanie jej odbywało się na fundamencie
pseudonaukowych i zacofanych teorii narodu. Płaszczyznę, na której możliwe byłoby
zjednoczenie w obrębie jednego narodu, kultury i literatury, upatrywano w bliskości
Cyt. za: J. R a p a c k a, Z dziejów idei jugosłowiańskiej..., s. 35.
Cyt. za: M. Ž i v a n č e v i ć, I. F r a n g e š, Povijest hrvatske književnosti. Ilirizam. Realizam, t. 4, Zagreb 1975,
s. 36. Tłumaczenie własne.
19 Cyt. za: ibidem, s. 37.
17
18
125
językowej. Niwelowanie różnic o istotnym znaczeniu dla poczucia oryginalności
i odmienności poszczególnych kultur południowosłowiańskich i podkreślanie tego, co
wspólne, należy uznać za swoistą formę tradycji wynalezionej. Wymyślona, fantazmatyczna
w swej formie wspólnota lokowała się między wyobrażeniem o niej, literacką iluzją autorów
a Herderowsko-słowianofilskimi koncepcjami. Tak zarysowana przestrzeń ze względu na
brak zakorzenienia w ówczesnych realiach polityczno-historycznych była wartościowana
odniesieniami etyczno-moralnymi. Tego typu wartościowanie i swoista charakterystyka
pełniła rolę substytutu tradycji. Przenosiła wspólnotę w sferę idei, której konkretyzację
odnajdziemy w literaturze tego okresu.
Na koniec wypada nawiązać do opinii najwybitniejszego chorwackiego pisarza,
a równocześnie największego krytyka modelu chorwackiej kultury, Miroslava Krležy.
Z okazji obchodów 130. rocznicy chorwackiego odrodzenia narodowego napisał on, że
program politycznego zjednoczenia narodów iliryjskich był na tyle sugestywny, że jego inicjatorzy mogli mieć nadzieję na zarażenie jego ideami ludzi od Istrii aż do Konstantynopola.
Utarte już tezy o oswobodzeniu i zjednoczeniu były – zdaniem chorwackiego pisarza –
kompilacją różnorodnych programów, nawołujących do przebudzenia narodowej i politycznej świadomości u różnych słowiańskich i niesłowiańskich narodów w tej części Europy. „Z tego punktu widzenia” – konstatuje dalej M. Krleža – „poetyckie marzenie o wolności Meda Pucicia nad grobem Dantego lub Kollára kiedy śpiewa o Słowiańszczyźnie, Demetra albo Steriji, Mušickiego, Csokonaia czy Vörösmarty’ego u Węgrów, Słowackiego i Mickiewicza u Polaków nie różnią się wiele; jest to właściwie jeden i ten sam poetycki schemat
jednego i tego samego romantycznego pokolenia”20. Zatem program chorwackiego iliryzmu
nie był zjawiskiem oryginalnym nie tylko na terenie Słowiańszczyzny, ale nawet w odniesieniu do innych narodów europejskich. Nie odmawia on jednak iliryzmowi pewnej wyjątkowości, wskazując na fakt, że działacze tego kulturowego ruchu zdecydowali się przebudzić
narodową świadomość z letargu poprzez wyrzeczenie się swojego narodowego imienia oraz
języka i to całkowicie świadomie i odważnie, w przekonaniu, że dzięki temu może się urzeczywistnić południowosłowiańska, a właściwie – wszechsłowiańska synteza w wyższym,
ponadnarodowym i uduchowionym sensie21.
Zawiedzione nadzieje, jakie rozbudził iliryzm wśród chorwackich elit, długo będą jeszcze
żywe w świadomości Chorwatów. Nostalgia, jaka była z tym związana, przyczyniła się do
poszukiwań nowych projektów, w tym przede wszystkim jugoslawizmu, który wyrósł
z niespełnionych fantazmatów iliryjskich działaczy.
20
21
Cyt. za: ibidem, s. 16.
Cyt. za: loc. cit.
126
Sylwia Michalak
Uniwersytet Łódzki
ROZWÓJ PRZESTRZENNY BELGRADU PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ
Miasto nie opowiada swojej przeszłości,
zachowuje ją, jak linie dłoni, wpisaną
w narożniki ulic, w kraty okienne,
poręcze schodów, druty piorunochronów, drzewce chorągwi,
a każdy segment jest poznaczony z kolei
swoimi własnymi zadrapaniami, rysami, uderzeniami i nacięciami.
I. Calvino
Miasto jest efektem działalności człowieka, pojawiającym się na pewnym etapie rozwoju
cywilizacyjnego i świadczącym o poziomie danego społeczeństwa. Geneza wielu miast sięga
starożytności, jednak poza nielicznymi wyjątkami (np. Rzym, Babilon), skupiska miejskie we
współczesnym rozumieniu zaistniały dopiero w XVIII w.1 Miasta epoki przedindustrialnej
powstawały na terenach trudno dostępnych (górzystych, zabagnionych, ograniczonych
stromymi brzegami lub rozlewiskami rzecznymi), co miało ułatwić obronę przed atakami
najeźdźców. Stawały się one namiastką cywilizacji i kultury2. Późniejsze dzieje, aż do współczesności, zostawiały swój ślad na tkance miejskiej, świadcząc o minionych wydarzeniach.
Belgrad to jeden z najstarszych ośrodków miejskich Europy. Burzliwe losy miasta na
przestrzeni wieków, powiązane ze zmiennością układów sił politycznych, wykreowały obraz
miasta wielokulturowego, o skomplikowanej płaszczyźnie społecznej, politycznej i kulturowej. Bogata historia znajduje swoje odbicie w architekturze i układzie urbanistycznym, zachowując poszczególne warstwy dziedzictwa materialnego w swej przestrzeni3. Współczesny Belgrad stanowi wypadkową panowania Celtów, Rzymian, Słowian i Turków, którzy
przez wieki tworzyli miasto, wiążąc jego przeszłość z teraźniejszością.
Historyczne uwarunkowania rozwoju Belgradu
Pierwsze ślady osadnictwa na obszarze dzisiejszego Belgradu pochodzą z 7000 r. p.n.e.
Na przełomie IV i III w. p.n.e. celtyckie plemię Skordisków założyło osadę obronną o nazwie Singidunum. W I w. p.n.e. podbili ją Rzymianie, którzy rozbudowali swój obóz (castrum) wraz z twierdzą Kalemegdan4. Belgrad należał do ośrodków cywilizacji potamicznej
(nadrzecznej). Powstał w strategicznym punkcie: u ujścia rzeki Sawy do Dunaju. Lokalizacja
ta związana była z determinizmem przyrodniczym oraz względami obronnymi5.
Słowianie zasiedlali obszar Bałkanów od VI w. Terytorium dzisiejszej Serbii, w tym Belgrad, było ofiarą ciągłych ataków ze strony Awarów, Bułgarów, Bizantyńczyków, Macedończyków i Węgrów. Dopiero w XIII w. miasto otrzymali w lenno władcy serbscy. Czasy
świetności ośrodka przypadają na wiek XV. Wówczas despota Stefan Lazarević przeniósł
Geografia urbanistyczna, red. S. L i s z e w s k i, Łódź 2008.
D. S z y m a ń s k a, Geografia osadnictwa, Warszawa 2006.
3 S. K a c z m a r e k, Kultura przestrzeni miejskiej Łodzi, [w:] Kultura jako przedmiot badań geograficznych, red.
E. O r ł o w s k a, Wrocław 2002.
4 A. M a l i c k i, Jugosławia, Warszawa 1974.
5 D. S z y m a ń s k a, op. cit.
1
2
127
stolicę despotowiny serbskiej z Kruševca do Belgradu. W tym okresie miasto stało się ważnym punktem strategicznym oraz handlowym na Półwyspie Bałkańskim. Osadnictwo skupiało się w obrębie tzw. Górnego i Dolnego Miasta, rozpościerających się w pobliżu ujścia
rzek i obwiedzionych murami obronnymi6. W 1521 r. ziemie serbskie na ponad trzy wieki
zajęli Turcy Osmańscy, którzy w znacznym stopniu zniszczyli Belgrad, a następnie rozbudowali z wielkim rozmachem jako stolicę Sandżaku7. Podczas panowania tureckiego, wskutek napływu ludności muzułmańskiej, miasto zyskało charakter orientalny8.
W 1878 r. Serbia odzyskała niepodległość, a Belgrad stał się stolicą suwerennego państwa. Dynamiczny rozwój miasta potwierdzają dane statystyczne dotyczące liczby mieszkańców. U schyłku XIX w. Belgrad zamieszkiwało 35 500 osób, w 1900 r. – 68 500,
a w 1910 r. – 82 5009. Rozwój ośrodka zahamowała I wojna światowa, w czasie której miasto zostało dotkliwie zniszczone przez okupanta austro-węgierskiego. Po wojnie Belgrad
stał się stolicą Zjednoczonego Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców (od 1929 r. –
Jugosławii), będącego realizacją idei panslawistycznych. Prestiżowa funkcja miasta stała się
motorem dalszego rozwoju i modernizacji10. Liczba ludności w 1931 r. przekroczyła
238 500, a w 1940 r. – 430 00011.
Rozwój miasta przerwała II wojna światowa, w czasie której Belgrad został zrównany
z ziemią. Zniszczenia stolicy porównywalne są ze zniszczeniami Warszawy. Najbardziej
dramatycznymi wydarzeniami wojennymi było bombardowanie miasta w kwietniu 1941 r.
przez samoloty Luftwaffe, w skutek którego zginęło 24 000 osób, a także przez wojska
alianckie w październiku 1944 r. (1 100 ofiar). W październiku 1945 r. miasto zostało oswobodzone z rąk Niemców. Wkrótce władzę przejęli komuniści pod wodzą Josipa Broz Tito,
którzy proklamowali Socjalistyczną Federacyjną Republikę Jugosławii12. Stolicą Jugosławii
oraz jednej z sześciu republik – Socjalistycznej Republiki Serbii został Belgrad, co nadało
miastu wyjątkową rangę i spowodowało największy w jego historii rozkwit terytorialny,
gospodarczy i kulturalny.
Powojenny rozwój Belgradu
Na dynamiczny rozwój przestrzenny Belgradu po II wojnie światowej wpłynęło kilka
czynników. Aby je lepiej zrozumieć, należy uświadomić sobie sytuację społeczną nowo
powstałego tworu państwowego. Zubożała po wojnie ludność, pozbawiona perspektyw
w swych rodzinnych stronach, poszukiwała szansy na poprawę jakości życia w najszybciej
odbudowywanej i prężnie rozwijającej się stolicy. Najliczniej imigrowali do Belgradu mieszkańcy wiosek i małych miasteczek – do 15 tys. osób, które przed wojną pełniły funkcje
usługowe dla okolicznych wsi. Rola tych ośrodków wskutek postępującej industrializacji
stawała się marginalna13. Stolica natomiast zapewniała pracę – głównie w przemyśle,
w którym władze upatrywały szansę na pobudzenie gospodarki kraju, jak również w handlu
i usługach, dając ludziom nadzieję na normalną egzystencję.
D. B a t a k o v i ć, Nova istorija srpskog naroda, Belgrad – Lozanna 2000.
Sandżak – turecka jednostka administracyjna.
8 J. S a v i ć, Turistička Biblija Srbije Beli Andjeo. Vodič kroz duhovnost, tradiciju, umetnost, kulturno-istorijske spomenike
Srbije. Turistiki informator Srbije, Belgrad 2004.
9 A. M a l i c k i, op. cit.
10 S. D j u r i c i ć, N. T a s i ć, How to conquer Belgrade?, Belgrad 2006.
11 A. M a l i c k i, op. cit.
12 J. W ę c, Najnowsza historia świata, t. 2, Kraków 2003.
13 J. M u s i l, Urbanizacja w krajach socjalistycznych, Warszawa 1984.
6
7
128
Belgrad zyskał miano stolicy młodego, dużego państwa. Nowe funkcje ośrodka – administracyjna, polityczna, kulturalna, gospodarcza i naukowa – zapewniły mu prestiż i zdeterminowały jego rozwój. Zniszczone przez wojnę miasto odbudowywano z wielkim rozmachem. Miało się ono stać wizytówką Jugosławii i symbolizować siłę socjalistycznego państwa. Gwałtowny napływ ludności oraz rozkwit wielu gałęzi gospodarki stały się przyczyną
rozwoju terytorialnego ośrodka. Do I wojny światowej granice administracyjne Belgradu
nieznacznie wykraczały poza historyczny, średniowieczny rdzeń (Stare Miasto), składający
się z dawnej twierdzy – tzw. Górnego i Dolnego Miasta, podgrodzia i najbliższej okolicy14.
W latach 30. XX w. w granice administracyjne Belgradu włączono dzielnicę Zemun, usytuowaną w zachodniej części i oddzieloną od miasta dwoma rzekami – Dunajem i Sawą. Na
skutek ekspansji miasta po II wojnie światowej zaczęto przyłączać kolejne obszary. Ważną
datą w dziejach Belgradu był rok 1951. Wówczas rozpoczęto budowę prestiżowej dzielnicy
o nazwie Nowy Belgrad. Powstała ona w bezpośrednim sąsiedztwie Zemunu, na „surowym
korzeniu” – obszarze dawniej zabagnionym i nieprzystępnym. Budowa dzielnicy miała prezentować nowoczesność i siłę systemu, wpisując się w treści haseł głoszonych przez władzę. Słuszne zatem staje się twierdzenie A. Drzał-Sierockiej, że „architektura wyobraża do
pewnego stopnia porządek społeczny i stanowi rodzaj gwarancji a nawet zapewnienia jego
realizacji”15.
Kolejne obszary włączono w granice administracyjne miasta w latach 50. Spowodowało
to rozwój miasta głównie w kierunku południowym (dzielnice: Grocka, Zvezdara, Savski
Venac, Sopot, Barajevo, Obrenovac, Voždovac), a także północnym (Palilula). Ta ostatnia
dzielnica pełniła głównie funkcje mieszkaniową i przemysłową. Wybudowano tu kopalnie
żwiru i piasku oraz fabryki mebli, papieru i kartonów. Większość nowych dzielnic usytuowanych na południu miasta dawniej była wioskami o charakterze rolniczym, sadowniczym
i łowieckim. W obrębie Grockiej, Sopotu, Barajeva, Zvezdary i Obrenovca rozwijał się
przemysł spożywczy i włókienniczy oraz sadownictwo. Na obszarze Obrenovca wybudowano ponadto elektrownię na bazie węgla kamiennego. Najmłodszymi dzielnicami są najbardziej wysunięte na południe, przyłączone w 1971 r. – Lazarevac i Mladenovac. W ich
obrębie rozwinęły się zakłady przemysłowe (ceramiczne, elektroniczne i elektryczne).
Jak wspomniano, rozwój terytorialny Belgradu spowodowany był gwałtownym napływem ludności ze wsi i z niewielkich miast. Niekontrolowany napływ imigrantów spowodował chaos przestrzenny. Deficyt obiektów mieszkaniowych z jednej strony spotęgował
zjawisko bezdomności, z drugiej zaś zmusił władze do budowy osiedli blokowych. Powstawały one szybko i niedbale, bez planów i strategii rozwoju16. Budowa nowych dzielnic
wkomponowywała się w plany władz socjalistycznych. Belgrad miał się stać potęgą, symbolem siły systemu, wizytówką państwa na arenie międzynarodowej. Jego rozwój nawiązywał
do marksistowskiej filozofii miasta, według której miasto socjalistyczne było strukturą futurologiczną, „miastem idealnym”, „rajem dla proletariatu”, stanowiącym opozycję dla „miasta przeszłości”, uciskającego człowieka17.
Jak podaje D. Jędrzejczyk, miasto miało się stać elementem większych koncepcji społeczno-gospodarczych, politycznych i przestrzennych18. Budowane osiedla blokowe cechoD. B a t a k o v i ć, op. cit.
A. D r z a ł-Si e r o c k a, Bezdomni wędrowcy w strumieniu wiecznej teraźniejszości. Miasto w filmach Luca Bessona,
„Kultura miasta”, vol. 2/3 (2009).
16 J. M u s i l, op. cit.
17 D. J ę d r z e j c z y k, Teologia miasta, [w:] Humanistyczne oblicze miasta, red. i d e m, Warszawa 2004.
18 Loc. cit.
14
15
129
wało podobieństwo i schematyzm służący budowie społeczeństwa bezklasowego, „równego”. Architektura była narzędziem w rękach władzy. Monumentalność i teatralność form
oraz wspomniane podobieństwo budynków nawiązywały do haseł egalitaryzmu i symbolizowało siłę systemu. Doskonałym przykładem jest wspomniany wcześniej Nowy Belgrad,
przypominające krakowską Nową Hutę.
Dynamiczny rozwój Belgradu potwierdzają również statystyki demograficzne. Tuż po
zakończeniu II wojny światowej liczba mieszkańców miasta wynosiła 330 tys., zaś całą strefę metropolitalną zamieszkiwało 600 tys. osób. Ćwierć wieku później ośrodek liczył dwukrotnie więcej obywateli, a jego strefa metropolitalna skupiała 1,2 mln osób. Na uwagę
zasługuje fakt, iż w latach 70. XX w. w Belgradzie i jego obszarze metropolitalnym mieszkała prawie połowa liczby mieszkańców Socjalistycznej Republiki Serbii19. W 1985 r. miasto
liczyło 1,18 mln obywateli.
Tabela nr 1: Rozwój demograficzny Belgradu w latach 1945–2008
Rok (ludność w mln)
Ludność Belgradu
w ogólnej liczbie
ludności w 2008 r.
(w %)
1945
1948
1971
1975
1985
1995
2005
2008
Belgrad
0,33
0,4
0,77
0,9
1,13
1,18
1,21
1,26
17
Strefa
metropolitalna
0,6
0,63
1,2
1,21
1,5
1,63
1,67
1,74
23
Źródło: Statistical Yearbook of Belgrade, 2008.
W latach 90. XX w. dynamika wzrostu liczby ludności spadła na skutek rozpadu SFRJ
w 1991 r., wieloletnich konfliktów zbrojnych w tym okresie oraz bombardowań NATO po
konflikcie kosowskim w 1999 r.20 Dopiero względna stabilizacja polityczna i gospodarcza na
początku XXI w. spowodowała dynamiczny wzrost liczby mieszkańców z 1,21 mln
w 2005 r. do 1,26 mln w 2008 r. Obecnie Belgrad zamieszkuje 17% obywateli serbskich, zaś
całą strefę metropolitalną stolicy 23%. Belgrad wciąż jest największym miastem Serbii. Drugi pod względem wielkości Nowy Sad liczy ponad trzykrotnie mniej mieszkańców (367 tys.
osób – stan na 2008 r.)21.
Stołeczna funkcja Belgradu po II wojnie światowej wpłynęła również na rozwój kultury.
Jako wizytówka SFRJ, miasto stało się centrum życia kulturalnego, posiadającego liczne
teatry, muzea, kina, galerie sztuki i inne placówki. Niezwykle ważnym okresem były lata 70.
Wówczas powstało wiele prestiżowych imprez i wydarzeń kulturalnych o zasięgu międzynarodowym. Warto wspomnieć m.in. o Belgradzkim Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym, Belgradzkim Festiwalu Muzycznym, Belgradzkim Festiwalu Filmowym. Miasto stało
się również centrum filmowym i muzycznym. Rozwój sceny muzycznej doprowadził do
wykształcenia się tzw. Nowej Fali. Zespoły należące do tego nurtu, np. Riblja Čorba, VIS
Idoli, Bajaga, Ekatarina Velika, Instruktori zajęły poczesne miejsce w historii muzyki bałkańskiej. Prowadzenie polityki „otwartej” na Zachód sprzyjało międzynarodowej współpracy
na płaszczyźnie kulturowej. W Belgradzie znajdowały się filie zagranicznych instytucji kul-
A. M a l i c k i, op. cit.
G. J o v a n o v i ć, Belgrade, Beograd 2007.
21 Republicki Zavod za Statistiku Republike Srbije. webrzs.statserb.sr.gov.yu.
19
20
130
turalnych, m.in. Instituto Cervantes, Centre Culturel Français, Goethe-Institut, Istituto
Italiano di Cultura, Российский центр науки и культуры.
Po 2006 r., kiedy nastąpił pokojowy rozpad Serbii i Czarnogóry, Belgrad stał się stolicą
Republiki Serbii. Współcześnie miasto upodabnia się do stolic Europy Zachodniej. Już
w latach 80. nastąpił rozwój sektora usługowego oraz restrukturyzacja przemysłu. Można
zaobserwować tendencję do przenoszenia zakładów przemysłowych na obrzeża miasta lub
poza jego granice administracyjne oraz napływ kapitału zagranicznego. Wspomniany Nowy
Belgrad, do niedawna kojarzony z architekturą socrealistyczną, obecnie staje się najbardziej
nowoczesną dzielnicą, centrum handlu i biznesu, o największej liczbie mieszkańców (ponad
220 tys. w 2008 r.).
W mieście odbywa się szereg wydarzeń kulturalnych, również o zasięgu międzynarodowym. W 2008 r. Belgrad był gospodarzem konkursu Eurowizji. Wydarzenie odbyło się
w nowoczesnej hali sportowo-widowiskowej „Arena”. W lipcu 2009 r. Belgrad został organizatorem 25. Letniej Uniwersjady, prestiżowej akademickiej imprezy sportowej. Serbska
stolica zdeklasowała innych kandydatów na gospodarzy, Poznań i Monterrey. Ponadto Belgrad będzie ubiegał się o miano Europejskiej Stolicy Kultury 2020 r. Liczne inicjatywy kulturalne mają szansę obalić stereotypy dotyczące Belgradu i Serbii. Wydarzenia lat 90. XX w.
odcisnęły swe piętno na stolicy i całym państwie. Serbia wciąż jeszcze postrzegana jest jako
kraj niebezpieczny, nieatrakcyjny, kojarzony z ciągłymi wojnami domowymi. W ofercie
turystycznej polskich biur podróży kraj ten pojawia się rzadko. Zaledwie kilku touroperatorów organizuje wyjazdy stricte do Serbii lub wycieczki objazdowe po dawnych republikach
Jugosławii.
Zmiana wizerunku miasta jest konieczna dla rozwoju turystyki międzynarodowej. Bałkany zyskują coraz większe grono turystów. Jednakże wśród państw byłej Jugosławii największą popularnością cieszą się jedynie Chorwacja, Czarnogóra i Słowenia. Serbia powoli odbudowuje swoje dobre imię. Na uwagę zasługuje fakt, że w listopadzie 2009 r., w rankingu
australijskiego dziennika „The Sydney Morning Herald”, Belgrad uplasował się na pierwszej
pozycji wśród miast świata o najbardziej rozwiniętym życiu nocnym, rozrywkowym. Autorzy artykułu podkreślają, że czasy złej sławy miasta minęły i staje się ono centrum rozrywki,
z licznymi klubami, restauracjami, dyskotekami, docenianym przez cudzoziemców. Rozwój
turystyki w stolicy Serbii jest jednym z priorytetowych działań władz. Powołana w 1995 r.
Belgradzka Organizacja Turystyczna promuje rozwój turystyki kulturowej, biznesowej
i weekendowej, bazując na dziedzictwie historycznym, rozwiniętej bazie noclegowej, gastronomicznej i rozrywkowej. Turystyka może stać się motorem rozwoju miasta. Drogą do
sukcesu powinny się stać intensywne działania promocyjne, w tym szeroko pojęty PR.
Powojenny rozwój Belgradu, spowodowany prestiżową rolą stolicy Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, okazał się najbardziej dynamiczny w historii miasta. Czterokrotny wzrost liczby ludności, przyłączanie nowych obszarów w granice administracyjne
oraz szeroko pojęty postęp społeczno-gospodarczy i kulturowy sprawiły, że Belgrad stał się
liczącym w Europie miastem. Ustrój SFRJ oraz polityka prowadzona przez władze po
II wojnie światowej posiadały wielu przeciwników. Po 46 latach państwo, traktowane często
jako sztuczny twór, upadło. Niezależnie jednak od przekonań nie można nie dostrzec
ogromnej roli, jaką polityka odegrała w szeroko pojętym rozwoju przestrzennym Belgradu.
Wydarzenia lat 90. XX w. osłabiły pozycję i renomę ośrodka. W 1971 r. miasto odwiedziło
131
ponad 1,6 mln turystów (w tym 420 tys. cudzoziemców)22. W latach 90. wielkość ruchu
turystycznego drastycznie spadła na skutek wydarzeń politycznych. Dopiero pod koniec
pierwszej dekady XXI w. liczba odwiedzających przekroczyła milion rocznie23. Bieżąca
prozachodnia polityka państwa (dążenie do wejścia w struktury NATO i Unii Europejskiej),
intensywne działania marketingowe i liczne wydarzenia kulturalne na międzynarodową skalę
sprawiają, że wizerunek Serbii, a zatem również jego stolicy poprawia się.
Rozwój Belgradu po II wojnie światowej można rozpatrywać na wielu płaszczyznach.
To rozwój terytorialny, kulturalny i społeczno-gospodarczy. Niewątpliwie jest on bezpośrednio związany z sytuacją polityczną i wydarzeniami historycznymi, które odcisnęły swe
piętno. Współczesny Belgrad jest zatem pełen wyrytych w przestrzeni miejskiej znaków,
które przez obserwatora (zarówno mieszkańca, jak i przybysza) mogą być odczytywane
w zupełnie inny sposób, kształtując indywidualny, subiektywny obraz postsocjalistycznej
stolicy Serbii.
22
23
A. M a l i c k i, op. cit.
Statistički Godišnjak Srbije 2009. http://webrzs.stat.gov.rs/axd/godisnjak/god2009pog20.pdf.
132
ANEKS
Mapa nr 1: Plan Belgradu z 1863 r.
Mapa nr 2: Podział administracyjny Belgradu (stan na 2010 r.)
133
Zdjęcie nr 1 i 2: Belgradzkie osiedle Nowy Belgrad z 1951 r.
134
Paweł Luzak
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
CZYNNIKI INTEGRUJĄCE I PRZYCZYNY ROZPADU JUGOSŁAWII PO II WOJNIE
ŚWIATOWEJ
Tło historyczne
Stopniowa dezintegracja Jugosławii końca XX w. to jedno z najistotniejszych i najbardziej dramatycznych wydarzeń powojennej historii Europy. Zanim wzajemna nienawiść
i krwawe walki ostatecznie podzieliły narody zamieszkujące Jugosławię i pogrzebały ideę
państwa południowych Słowian, przez kilka dekad nacje te funkcjonowały w ramach jednego organizmu państwowego.
Poczucie odrębności i wyraźna świadomość narodowa od wieków charakteryzowała ludy
południowosłowiańskie. Poszczególne narodowości różniły się między sobą religią i językiem, wyraźne były także rozbieżności polityczne. Niemniej w XIX w. coraz silniejsze poparcie zaczęła zyskiwać idea jugosłowiańska – koncepcja zjednoczenia wszystkich Słowian
Południowych w jednym państwie, oparta na rozbudzonej świadomości wspólnego pochodzenia1. Na przełomie XIX i XX w. coraz silniej zaznaczały się dążenia emancypacyjne
narodów południowosłowiańskich, zamieszkujących Monarchię Austro-Węgierską i Imperium Osmańskie. Własne (choć de facto zależne od CK Monarchii) państwo udało się utworzyć Serbii i Czarnogórze (w następstwie wojny rosyjsko-tureckiej w latach 1877–1878
i traktatu w San Stefano, zmienionego później przez postanowienia kongresu berlińskiego)2.
Pomysły utworzenia jednego państwa południowosłowiańskiego były żywe zarówno
w okresie poprzedzającym I wojnę światową, jak i w jej trakcie. 7 XII 1914 r. obradujący
w Niszu rząd koalicyjny Serbii, w wydanej deklaracji, uznał za cel wojny wyswobodzenie
wszystkich Serbów, Chorwatów i Słoweńców spod panowania austro-węgierskiego3. Pomysł stworzenia państwa federacyjnego znalazł także poklask wśród części elit chorwackich. Niemniej nie był to trend wyraźnie dominujący. Wśród sporej części ludności dominowały tendencje antyfederacyjne, wynikające przede wszystkim z antyserbskiego nastawienia. Miały one swój wyraz w określonych ruchach i programach partii politycznych
(m.in. frankowcy w Chorwacji czy Słoweńska Partia Ludowa)4. Niemniej w trakcie działań
wojennych idea jugosłowiańska zyskiwała coraz większy poklask wśród kręgów politycznych, będących wyrazicielami interesów poszczególnych narodów południowosłowiańskich. 20 VII na wyspie Korfu uchwalono deklarację, określającą Serbów, Chorwatów
i Słoweńców jako „jeden naród o trzech nazwach”5. Formalnie 1 XII 1918 r. utworzono
Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców (Kraljevina Srba, Hrvata i Slovenaca). Idea jugoW. F e l c z a k, T. W a s i l e w s k i, Historia Jugosławii, Wrocław 1985, s. 5.
Według postanowień pokoju berlińskiego, wieńczącego kongres mocarstw, który miał miejsce między
13 VI a 13 VII 1878 r., Serbia otrzymywała okręgi: Nisz, Pirot, Uranje, a także skrawek ziem nad rzeką Toplicą,
Czarnogóra natomiast fragmenty Hercegowiny, Podgoricę i pas wybrzeża, w tym port w Bar. Ibidem, s. 367.
3 G. B e s i e r, K. S t o k ł o s a, Europa dyktatur. Nowa historia XX w., Warszawa 2009, s. 197.
4 W. F e l c z a k, T. W a s i l e w s k i, op. cit., s. 419.
5 G. B e s i e r, K. S t o k ł o s a, op. cit., s. 198.
1
2
135
słowiańska została de facto zrealizowana6. Warto podkreślić, że duży wpływ na utworzenie
Królestwa SHS miały dążenia mocarstw zachodnich. Pomysł ten znalazł także poklask
wśród polityków i społeczeństwa chorwackiego. Znacznie więcej wątpliwości mieli zwycięzcy w wojnie i niewidzący potrzeby dzielenia się efektami wygranej Serbowie7.
Funkcjonowanie tego złożonego narodowościowo, językowo i religijnie organizmu nie
było jednak łatwe. Na czele nowo utworzonego państwa stanęła serbska dynastia Karadziordziewiciów, a pierwszym królem został Aleksandar I Karadziordziewić. Od początku
był to także twór zdominowany przez Serbów8. W efekcie narastało rozczarowanie innych
nacji, przede wszystkim Chorwatów, liczących wcześniej na utworzenie dualistycznej monarchii serbsko-chorwackiej9. Również wśród innych narodów miały miejsce wystąpienia
narodowościowe – można do nich zaliczyć m.in. krwawo stłumione powstanie w Kosowie
w 1920 r.10 W 1929 r. po zamachu stanu, dokonanym przez Aleksandra I, wprowadzona
została królewska dyktatura. Nastąpiła zmiana nazwy państwa (od 1929 r. Królestwo Jugosławii), a nowa, oktrojowana konstytucja zmieniała dotychczasowy ustrój polityczny i administracyjny. Oficjalną ideologią państwową stał się nacjonalizm jugosłowiański, choć rozumiany z serbskiego punktu widzenia11. Mimo lepszej organizacji państwa, a także bezwzględnej walki z ideami nacjonalistycznymi, komunistycznymi i socjalistycznymi, ciągle
w poszczególnych częściach monarchii silną pozycję miały ugrupowania skrajnie prawicowe. W 1934 r. dwa z nich – chorwaccy ustasze i Wewnętrzna Macedońska Organizacja
Rewolucyjna – dokonały w Marsylii udanego zamachu na króla12 (rządy regencyjne, wobec
niepełnoletności następcy tronu, objął książę Paweł Karadziordziewić). Pierwsza próba
utworzenia państwa jugosłowiańskiego, jaką było Królestwo SHS i Królestwo Jugosławii,
była bez wątpienia nieudana. Pod koniec funkcjonowania tego bytu dokonano wprawdzie
zmian, zwiększających autonomię poszczególnych narodowości, przede wszystkim Chorwatów. Niemniej istnienie tego tworu przerwała II wojna światowa i atak państw Osi w 1941 r.
To, co miało miejsce w trakcie wojny, na zawsze rzutować już będzie na wzajemną niechęć i antagonizmy między nacjami południowosłowiańskimi. 15 IV 1941 r. Włochy
i Niemcy uznały, utworzone raptem kilka dni wcześniej, Niezależne Państwo Chorwackie,
pod rządami ustaszy Ante Pavelicia. Nowo utworzony twór był całkowicie uzależniony od
faszystowskich mocarstw13. Na terenie centralnej Serbii władzę sprawował kolaboracyjny
Rząd Ocalenia Narodowego generała Milana Nedicia, który starał się nakłonić społeczeństwo serbskie do współpracy z Niemcami, zaszczepiając przy tym w swoich działaniach
elementy ideologii narodowosocjalistycznej. Niemniej bardzo silny, choć wewnętrznie podzielony, był ruch oporu. Na czele monarchistycznego ruchu czetników stał generał Draża
Mihailović. Z kolei komunistyczną partyzantką dowodził Josip Broz Tito14. Wzajemna niechęć i silny nacjonalizm sprawiły, że poza walką z okupantem poszczególne ugrupowania
zwalczały się nawzajem. Obok walki narodowowyzwoleńczej na terenie Jugosławii toczyła
W. F e l c z a k, T. W a s i l e w s k i, op. cit., s. 430.
M. H e r m a n, Rozpad Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Uwarunkowania historyczne i współczesne,
http://www.abcnet.com.pl/files/20030424002301_Herman.pdf., s. 21.
8 G. P u s t k o w i a k, Znaczenie państwa jugosłowiańskiego, http://konserwatyzm.pl/archiwum/index2.php?
option=com_content&do_pdf=1&id=1380 [dostęp z dn. 20 IV 2010].
9 M. H e r m a n, op. cit., s. 21.
10 Loc. cit.
11 M. H e r m a n, op. cit., s. 22.
12 Loc. cit.
13 G. B e s i e r, K. S t o k ł o s a, op. cit., s. 204.
14 Ibidem, s. 206.
6
7
136
się więc de facto wojna domowa. Przedstawiciele poszczególnych narodowości nie przebierali
w środkach, dochodziło do represjonowania przedstawicieli innych nacji, a także brutalnych
czystek etnicznych. Szacuje się, że w trakcie wojny zginęło 1,7 mln obywateli kraju (11%)
z czego ok. milion został zabity przez przedstawicieli innych narodów jugosłowiańskich15.
Odbudowa kraju po wojnie – wpływ na zachowanie integralności
W politycznej rozgrywce o kształt jugosłowiańskiej państwowości po II wojnie światowej zwycięstwo odnieśli komuniści Tity. Wprawdzie jeszcze 7 III 1945 r. utworzono tymczasowy rząd Demokratycznej Federacyjnej Jugosławii, składający się zarówno z przedstawicieli Związku Komunistów Jugosławii, jak i reprezentantów rządu emigracyjnego premiera Subasicia, niemniej zaledwie kilka miesięcy zajęło komunistom zdobycie całkowitej władzy16. Od początku zresztą Subasić i inni członkowie rządu emigracyjnego nie mieli wiele
do powiedzenia. Słusznie zauważa się, że wpływ na sytuację miało uznanie przez Tito wielonarodowości państwa i równouprawnienia przedstawicieli różnych nacji17. Już w okresie
międzywojennym komuniści byli jednym z nielicznych ugrupowań, podkreślających w swoim programie kwestie ideologiczne, odżegnujących się natomiast od treści nacjonalistycznych18. W celu uspokojenia aliantów zachodnich złagodzono także retorykę. Komuniści
obiecali nienaruszalność własności prywatnej, unikali także głoszenia postulatów rewolucji
socjalistycznej19.
Po uzyskaniu władzy Tito przeszedł do brutalnej rozprawy z przeciwnikami. Pod koniec
wojny i tuż po niej służby bezpieczeństwa i wojsko przeprowadziły czystki, mordując kolaborantów (Serbów, Chorwatów, Słoweńców, Albańczyków), czetników, monarchistów
i zwolenników demokracji parlamentarnej20. Nieznane są dokładne dane na temat liczby
ofiar. Część źródeł mówi o 150 tys., inne o ok. 330 tys. Milovan Djilas – uczestnik tamtych
zdarzeń – mówi z kolei o liczbie mniejszej od 30 tys. Abstrahując od liczb, powojenne
czystki w Jugosławii można uznać za najkrwawszą rozprawę z faktyczną lub domniemaną
opozycją w całej powojennej Europie Środkowo-Wschodniej21.
Dominacja komunistów była więc niepodważalna. Niepodważalna była też władza i autorytet Tito w aparacie państwowym. Sam Tito to postać niezwykle ciekawa. Urodził się
w 1982 r. we wsi Kumrovec, w chłopskiej rodzinie, na pograniczu Słowenii i Chorwacji22.
Jego ojciec był Chorwatem, matka Słowenką23. Być może miało to wpływ to późniejsze
działania marszałka, który za wszelką cenę dążył do utrzymania integralności i jedności
Jugosławii. Od 1913 r. Josip Broz służył w armii austro-węgierskiej. W trakcie służby dostał
się (w 1915 r.) do niewoli rosyjskiej. Tam też zetknął się z bolszewikami i od tego czasu
aktywnie wspierał ich działalność24. W okresie międzywojennym był czołowym działaczem
(nielegalnej wówczas) partii komunistycznej (od 1940 r. pełnił funkcję szefa KomunistyczM. H e r m a n, op. cit., s. 25-26.
G. B e s i e r, K. S t o k ł o s a, op. cit., s. 207.
17 Loc. cit.
18 G. B e s i e r, K. S t o k ł o s a, op. cit., s. 201.
19 Ibidem, s. 208.
20 M. Z a c h a r i a s, Komunizm, federacja, nacjonalizmy. System władzy w Jugosławii 1943–1991. Powstanie,
przekształcenia, rozkład, Warszawa 2004, s. 67-68.
21 Ibidem, s. 69-71.
22 Europa Środkowo-Wschodnia XX w. Słownik biograficzny, red. W. R o s z k o w s k i, Warszawa 2001, s. 151.
23 M. Z a c h a r i a s, op. cit., s. 36.
24 Europa Środkowo-Wschodnia XX w. ..., s. 151-155.
15
16
137
nej Partii Jugosławii)25. Jakkolwiek nie oceniać jego działalności w ruchu komunistycznym
i sposobu, w jaki rządził Jugosławią po II wojnie światowej, nie ulega wątpliwości, że człowiek ten posiadał ogromną charyzmę i autorytet. Wielu badaczy uważa nawet, że charyzma
ta była decydującym czynnikiem, pozwalającym utrzymać przez kilka dekad byt państwa
jugosłowiańskiego. Stworzenie relatywnie stabilnej wewnętrznie Jugosławii po traumie, jaką
zostawiły walki II wojny światowej, było bez wątpienia samo w sobie dużym sukcesem.
Niemniej warto podkreślić, że (szczególnie wśród młodszej części społeczeństwa), jako
reakcja na krwawe doświadczenia wojny, pojawiła się niechęć do podkreślania antagonizmów narodowych. Możliwość odbudowy kraju po walkach i zniszczeniach, jakie przyniosły ze sobą te trudne lata, również była czynnikiem generującym entuzjazm społeczeństwa
Jugosławii. Narody Demokratycznej Republiki Jugosławii (od 1946 r. Federacyjnej Ludowej
Republiki Jugosławii, a po kolejnej zmianie nazwy w 1963 r. – Socjalistycznej Federacyjnej
Republiki Jugosławii) były zmęczone dotychczasowym stanem wzajemnych relacji i gotowe
do podjęcia wspólnego wysiłku przy odbudowie państwa, które już w okresie międzywojennym uchodziło za jedno z najbardziej zacofanych w Europie, a przez wojnę zostało
dotknięte szczególnie26. Pomimo wprowadzonego terroru, totalitarnego ustroju i fałszerstw
wyborczych ZKJ cieszyło się w powojennej Jugosławii faktycznym poparciem. Podobnie
program komunistów, którego integralną częścią było podkreślenie jedności narodów, tworzących państwo jugosłowiańskie.
Josip Broz dążył ponadto do utworzenia takiej struktury państwa, która umożliwiłaby
daleko idące zaspokojenie ambicji poszczególnych nacji, przy równoczesnym osłabieniu
najsilniejszych (a więc stanowiących 40% ludności kraju Serbów)27. Stąd utworzenie federacji, składającej się z sześciu republik (Chorwacji, Serbii, Słowenii, Macedonii, Bośni i Hercegowiny i Czarnogóry), tj. oderwanie od Serbii Czarnogóry i Macedonii, uznawanych przez
Serbów za część ich historycznego terytorium. W ramach tej samej polityki na obszarze
Serbii wydzielono dwa regiony autonomiczne – Wojwodinę i Kosowo. Utworzenie Bośni
i Hercegowiny miało z kolei na celu pogodzenie interesów chorwacko-serbskich, jak i osłabienie obu tych nacji28.
Innym istotnym czynnikiem, który niewątpliwie miał wpływ na konsolidację państwa po
wojnie, było poczucie zewnętrznego zagrożenia ze strony Związku Radzieckiego. Tito –
przed wojną wierny Moskwie działacz Kominternu – zaraz po wojnie rozpoczął tworzenie
państwa na wzór stalinowskiej dyktatury w ZSRR. Przejawem tego było m.in. wprowadzenie w 1946 r. konstytucji wyraźnie wzorowanej na konstytucji radzieckiej z 1936 r.29 Niemniej z czasem coraz silniej zaczęły zaznaczać się różnice między Belgradem a Moskwą.
Stalin dążył wyraźnie do stworzenia zwartego bloku politycznego, z podporządkowanymi
sobie przywódcami innych państw socjalistycznych, zależnego i kierowanego przez ZSRR.
Silna osobowość Tity, a także postawa ZKJ, dążącego raczej do powielania rozwiązań
ustrojowych Związku Radzieckiego z zachowaniem autonomii w najistotniejszych kwestiach politycznych (w tym decydującego głosu w sprawach polityki zagranicznej), wymykaIbidem, s. 152.
W. W a l k i e w i c z, Jugosławia. Państwa sukcesyjne, Warszawa 2009, s. 211-212.
27 M. K u c z y ń s k i, M. R a y-Ci e m i ę g a, Bałkański syndrom. Konflikty zbrojne w byłej Jugosławii 1991–1999
i wojna w Kosowie. Udział wielonarodowych sił pokojowych NATO w utrzymaniu pokoju na Bałkanach 1993–2000,
Warszawa 2000, s. 24.
28 Loc. cit.
29 E. M i z e r s k i, Jugosłowiański system przedstawicielski 1918–1990, Toruń 1999, s. 64-67; M. Z a c h a r i a s,
op. cit., s. 91-92.
25
26
138
ły się tym planom30. Kulminacją sporu okazała się rezolucja, obradującego w Bukareszcie,
Kominformu z 28 VI 1948 r. Zarzucono w niej KPJ błędną politykę wewnętrzną i zagraniczną, sprzeczną z zasadami marksizmu-leninizmu, nieprzyjazny stosunek do WKP/b
i ZSRR, porzucenie marksistowskiej teorii walki klas oraz rewizję marksistowskoleninowskiej koncepcji kierowniczej roli partii komunistycznej. Już następnego dnia władze
Jugosławii zdecydowanie odrzuciły postawione zarzuty, podobne stanowisko zajął obradujący w dniach 21–28 VII 1948 r. w Belgradzie V Kongres KPJ. Poza powstaniem napiętej
sytuacji doszło do wypowiedzenia przez państwa socjalistyczne wszelkich układów sojuszniczych czy porozumień gospodarczych – co postawiło Jugosławię w bardzo trudnej sytuacji politycznej i ekonomicznej (np. deficyt handlowy wzrósł o 5 mld dinarów)31. W konsekwencji tych zdarzeń Jugosłowianie wyszli z bloku, tworzonego przez komunistyczne państwa Europy Środkowo-Wschodniej, podążając od tego momentu własną „drogą do socjalizmu”32. Poczucie zagrożenia (o czym świadczy wzrost wydatków na wojsko i fortyfikacje)
było do względnego ustabilizowania się sytuacji w połowie lat 50., nieodłączną częścią rzeczywistości politycznej, a także (o czym wyżej wspomniano) czynnikiem integrującym społeczeństwo33.
Specyfika ekonomii Jugosławii
W analizie czynników, które przyczyniły się do dezintegracji Socjalistycznej Federacyjnej
Republiki Jugosławii, nie sposób pominąć ekonomicznych podziałów, jako tła późniejszych
konfliktów. Jeszcze przed utworzeniem Królestwa SHS w 1918 r. Słowenia i Chorwacja,
choć w ramach Austro-Węgier jawiły się jako obszary biedne, na tle pozostałych części
Jugosławii były relatywnie bogate. Dotyczyło to w szczególności Słowenii, bliżej aniżeli inni
połączonej z gospodarką austriacką34. Tendencja to stale się utrwalała. Chorwacja i Słowenia były najbardziej uprzemysłowionymi republikami, dochodziły do tego wymierne korzyści z rozwoju turystyki. Pozostałe części składowe federacji były już zdecydowanie biedniejsze. Doskonale obrazują to statystyki bezrobocia w trakcie kryzysu ekonomicznego lat 80.
W 1986 r. w Słowenii bezrobocie wynosiło raptem 1,3%, w Chorwacji 5,2%. W Wojwodinie było to już 12,4%, Bośni i Hercegowinie 15,8%, a w Serbii (bez okręgów autonomicznych) 18,7%. Najgorzej rzecz się miała na obszarze Czarnogóry (19,3%), Macedonii
(21,5%) i Kosowa (24%)35. Takie rozbieżności w warunkach kryzysów ekonomicznych,
jakie targały jugosłowiańską gospodarką, musiały doprowadzić do sporów o podział dywidendy. Bogatsze rejony miały pretensje o to, iż dochód przez nie wypracowany, jest nieefektywnie wykorzystywany przez obszary biedne. W istniejącym systemie czuły się pokrzywdzone. Najdotkliwszy kryzys ekonomiczny nastąpił w latach 80. i pokrył się z kryzysem politycznym w kraju po śmierci Josipa Broz Tity. Źródłem problemów było przede
wszystkim narastające zadłużenie (20,5 mld dolarów w 1983 r.). W latach 1981–1985 średni
wzrost produkcji przemysłowej wyniósł ledwie 0,6%, a rolniczej niecałe 0,5%. Kolejnym
problemem była wysoka inflacja. Produkcja przemysłowa drożała średnio o 47% rocznie,
sprzedaż detaliczna o 49%, a koszty utrzymania o 47%. Pod koniec 1985 r. poziom inflacji
Ibidem, s. 102.
W. W a l k i e w i c z, op. cit., s. 187.
32 Ibidem, s. 103.
33 A. B o r o w i e c, Yugoslavia after Tito, New York 1977, s. 28.
34 D. W i l s o n, Tito’s Yugoslavia, Cambridge 1976, s. 6-7.
35 W. W a l k i e w i c z, op. cit., s. 250.
30
31
139
osiągnął wysokość 90%36. W warunkach ekonomicznej zapaści w państwie tak złożonym
bardzo łatwo o narastanie wzajemnych pretensji i potęgowanie narodowych antagonizmów.
Tak też stało się w przypadku Jugosławii.
Nasilenie antagonizmów narodowych
Choć wyciszenie waśni narodowościowych zaraz po II wojnie światowej było niewątpliwym sukcesem Tity i jego reżimu, oczywistym jest, że podziały te, choć uśpione, funkcjonowały nadal. Dotyczyło to w szczególności Serbów i Chorwatów – nacji o silnym poczuciu odrębności i niedowartościowania w ramach federacji. Co jakiś czas dochodziło do
wystąpień, świadczących o istnieniu mocnych sił odśrodkowych w ramach organizmu Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Taka sytuacja miała miejsce chociażby na
przełomie lat 60. i 70. Pod koniec listopada 1968 r. odbyły się burzliwe protesty w Kosowie–Metohiji. Wystąpienia Albańczyków (inspirowane z Tirany) zaczęły się od żądań socjalnych, szybko przeszły jednak do postulatów przekształcenia tego okręgu autonomicznego w związkową republikę albańską, luźno pozostającą w federacji37. Zarówno te, jak i kolejne protesty w Kosowie, które wybuchły w 1981 r. udało się jednak stłumić.
Znacznie poważniejszym ostrzeżeniem były jednak wydarzenia tzw. Chorwackiej Wiosny. Ruch ten zapowiadało opublikowanie w marcu 1967 r. deklaracji „o nazwie i położeniu
chorwackiego języka literackiego”. Towarzyszyły jej, wysuwane przez intelektualistów
i istotne instytucje życia publicznego, opinie o negowaniu odrębności kultury chorwackiej
w Jugosławii38. Podnoszono problemy zdominowania administracji przez interesy serbskie.
Najważniejsza dyskusja toczyła się jednak wokół problemów gospodarczych, w tym nade
wszystko finansowych. Protestujący twierdzili, że Chorwacja generuje 50% wpływów dewizowych Jugosławii, które z kolei w 55% kontrolowane są przez belgradzkie banki centralne39. Postulowano przeobrażenia ustroju państwowego, pozwalające nadać większe uprawnienia poszczególnym częściom składowym, godziwiej dzielić zyski i rozszerzyć swobody
polityczne40. Moment kulminacyjny przypadł na 22 XI 1971 r. Wówczas na wniosek organizacji studenckiej i towarzystwa naukowo-kulturalnego „Macierz Chorwacka” (było ono
istotnym ośrodkiem, wokół którego zgromadzili się uczestnicy protestów) rozpoczął się
strajk na Uniwersytecie Zagrzebskim. Postulowano rozszerzenie swobód obywatelskich,
wolność mediów i autonomię uczelnianą. Protesty szybko przeniosły się do Rijeki, Zadaru
i Splitu41. Tito był skłonny zaakceptować poszerzanie autonomii republik pod warunkiem,
że odbywałoby się to pod kierownictwem aparatu partyjnego. Wydarzenia w Chorwacji
poszły za daleko. Władze zdecydowanie przeciwstawiły się postulatom, formułowanym
przez główne ośrodki protestów i rozpędziły demonstracje. Doszło także do czystek w SK
Chorwacji (stanowiska utraciły setki partyjnych działaczy), rozpoczęto ponadto prześladowania opozycji42. Ruch Chorwackiej Wiosny, jakkolwiek brutalnie stłumiony, był pierwszym
niezwykle poważnym ostrzeżeniem dla jugosłowiańskich decydentów. Pokazał, jak silne są
w dalszym ciągu podziały i partykularyzmy w rządzonym przez nich państwie.
Ibidem, s. 247-250.
Ibidem, s. 225-226.
38 M. Z a c h a r i a s, op. cit., s. 280-281.
39 Ibidem, s. 280-282.
40 W. W a l k i e w i c z, op. cit., s. 230.
41 Ibidem, s. 231.
42 M. Z a c h a r i a s, op. cit., s. 322-325.
36
37
140
Niemniej istniały także pozytywne przesłanki. W ciągu 20 lat liczba obywateli deklarujących ponadnarodowość wzrosła o ponad 281% (z 317 do 1209 tys.), malał przy tym odsetek Serbów (z 42,1% do 36,1%) i Chorwatów (z 23,2% do 19,7%). Rósł natomiast odsetek
Muzułmanów (traktowanych już nie tylko jako wspólnota wyznaniowa, ale – w przypadku
bośniackich muzułmanów – jako naród) i Albańczyków. Na podobnym, choć nieznacznie
mniejszym poziomie, utrzymywał się odsetek Słoweńców i Czarnogórców43. Ponieważ
główny problem upatrywano zwykle w antagonizmach chorwacko-serbskich, opisane wyżej
tendencje odbierane były pozytywnie. Stąd władze SFRJ liczyły na ich pogłębienie i stopniowe budowanie ponadnarodowej świadomości obywateli. Jak się okazało, w latach 80.
sytuacja odwróciła się i miast pogłębienia wyżej opisanych procesów, nastąpiło ich cofnięcie i odrodzenie świadomości narodowej.
Specyfika ustroju państwowego
Po konflikcie ze Związkiem Radzieckim i opuszczeniu bloku wschodniego Jugosławia
starała się realizować własną, odmienną od radzieckiej, wizję państwa socjalistycznego.
„Socjalizm samorządowy” miał charakteryzować się ograniczeniem roli państwa w gospodarce. Stopniowo ograniczono terror i wprowadzano elementy gospodarki rynkowej. System samorządowy miał stać się narzędziem pomniejszania wpływów państwowej biurokracji, w której upatrywano źródeł ułomności systemu. Większą rolę miały z kolei odgrywać
rady robotnicze i komitety zarządzające w fabrykach. Należy przy tym podkreślić, że posiadały one słabe kompetencje, a wprowadzane zmiany miały charakter fasadowy i w niewielki
sposób faktycznie szkodziły wpływom biurokracji partyjno-państwowej. Liberalizacja ustroju odbywała się więc w sposób powolny44. Niemniej kolejne ustawy zasadnicze (uchwalane
w 1953 r., 1963 r. i 1974 r.), a także regulacje niższej rangi wyrażały pewną konsekwencję
we wprowadzaniu zmian. Przedsiębiorstwa zyskiwały wpływ na kwestie produkcyjne i bytowe, coraz większe uprawnienia cedowano także na lokalne organy władzy. Niemniej jednak system w dalszym ciągu generował biurokrację i przerost administracji, był nieefektywny. Ponadto uruchomiono pewien samonapędzający się proces. Zwiększenie swobody republik w ramach federacji miało zaspokoić ich żądania i utrzymać cały organizm przy życiu.
Stopniowo dochodziło jednak do eskalacji żądań i wzrostu ambicji poszczególnych części
składowych, w tym formułowania postulatów niepodległościowych. Dotyczy to w szczególności ustawy zasadniczej z 1974 r., którą uznaje się czasami za instytucjonalną bazę rozpadu państwa45.
Warto zwrócić także uwagę na fakt, iż w przeciwieństwie do mieszkańców innych
państw komunistycznych, obywatele Jugosławii od lat 60. dysponowali de facto swobodą
podróżowania poza granice kraju. W ten sposób słabła legitymizacja władzy komunistów,
rosło natomiast zainteresowanie demokratyzacją życia społecznego. Społeczeństwo trudniej
było utrzymać w ryzach.
Analizując problemy systemu politycznego Jugosławii warto również podkreślić rozbieżności, istniejące w Związku Komunistów Jugosłowiańskich. Nie był to jednolity, ponadnarodowy twór. Z biegiem lat przedstawiciele poszczególnych republik coraz bardziej akcentowali interesy i różnice narodowe46. Partia i władza komunistyczna przestały funkcjonować
W. W a l k i e w i c z, op. cit., s 234-235.
M. Z a c h a r i a s, op. cit., s. 582.
45 M. H e r m a n, op. cit., s. 51-52.
46 Ibidem, s. 55.
43
44
141
jako czynnik spajający nacje zamieszkujące Jugosławię. Ideologia odchodziła na dalszy plan,
podziały etniczne wracały z dużą siłą.
W dniu 4 V 1980 r. zmarł Josip Broz Tito. Pewna generacja polityków (Tito, Kardelj,
Bakaric), dla których punktem odniesienia było państwo jugosłowiańskie, odchodziła. Zastępowało ją młodsze pokolenie – działacze ambitni, dla których punktem wyjścia do dalszej kariery było zdobycie odpowiedniej pozycji w strukturach lokalnych47. Tę łatwiej było
wypracować kreując się na wyraziciela interesów poszczególnych nacji48. Zabrakło autorytetu i charyzmy, jaką niewątpliwie posiadał Josip Broz i inni działacze starszej daty.
Niemniej warto podkreślić, iż w latach 80. nałożyło się na siebie wiele czynników, przyspieszających ostateczny upadek państwa jugosłowiańskiego. Nasilający się kryzys polityczny uzupełniały opisane wyżej problemy ekonomiczne. Coraz trudniejsze warunki życia
ludności wytworzyły sytuację, będącą doskonałym polem do popisu dla demagogii. Slobodan Milosević to doskonały przykład polityka, który wykorzystał nacjonalistyczne nastroje
w społeczeństwie na potrzeby własnej kariery49.
Również uwarunkowania zewnętrzne miały wpływ na rozpad Jugosławii. Pierwszym
i najistotniejszym z nich były wydarzenia Jesieni Ludów i ostateczny rozpad Związku Radzieckiego. Upadek komunizmu i dezintegracja bloku wschodniego osłabiały i tak coraz
słabszą legitymizację partii komunistycznej, wzmacniały tendencje demokratyczne, wolnościowe, ale również emancypacyjne. Idea socjalistyczna ostatecznie straciła na znaczeniu
jako element spajający wieloetniczne państwo50. Nie bez znaczenia okazała się również
polityka części państw europejskich. Po zakończeniu rywalizacji zimnowojennej państwom
zachodnim nie zależało już na utrzymaniu za wszelką cenę bytu Jugosławii jako państwa
komunistycznego, skonfliktowanego z Moskwą i co za tym idzie – skłonnego do współpracy ze światem zachodnim. Federacja traciła więc swoje kluczowe geopolityczne znaczenie51.
Niemniej część państw w sposób szczególny przyczyniła się do gwałtownego rozpadu Socjalistycznej Federalnej Republiki Jugosławii. Wymienia się tu przede wszystkim działania
dyplomacji niemieckiej, nakłaniającej Słowenię i Chorwację do ogłoszenia secesji. Podobne
działania podjęły Austria i Watykan. Niemcy jako pierwsze uznały też niepodległość Chorwacji i Słowenii 23 XII 1991 r.52 Warto podkreślić, że uczyniły to poza strukturami i instytucjami Unii Europejskiej.
Pod koniec istnienia SFRJ sugerowano możliwość utworzenia organizmu bliższego
w swej specyfice konfederacji53. Dojście do władzy Slobodana Milosevicia i polityki nacjonalizmu wielkoserbskiego ostatecznie przekreśliło szanse na pokojowe rozwiązanie sytuacji.
Szczególnie, że w pozostałych częściach składowych państwa do władzy dochodziły siły
narodowe z Aliją Izetbegoviciem, Franjo Tudjmanem i Milanem Kucanem na czele. Ogłoszenie niepodległości przez Chorwację i Słowenię 25 VI 1991 r. ostatecznie zakończyło byt
M. Z a c h a r i a s, op. cit., s. 401.
P. N y c z, Jugosławia – przyczyny, przebieg i skutki rozpadu federacji, http://polityka-polska.pl/ksiazka/balkany.
pdf [dostęp z dn. 25 IV 2010].
49 M. H e r m a n, op. cit., s. 64-65.
50 I. M i e s z k o w s k a, Konflikty bałkańskie końca XX w. Sposoby ich rozwiązywania przez społeczność
międzynarodową, http://znze.wsiz.rzeszow.pl/z05/7_Iwona%20Mieszkowska_Konflikty.pdf [dostęp z dn. 20 IV
2010].
51 M. H e r m a n, op. cit., s. 74.
52 W. K o r c z y ń s k i, Czy Jugosławia uległa rozpadowi czy została rozbita?, http://www.mojeopinie.pl/czy_ jugoslawia_ulegla_rozpadowi_czy_zostala_rozbita,3,1230459094 [dostęp z dn. 4 V 2010].
53 M. Z a c h a r i a s, op. cit., s. 522.
47
48
142
państwa jugosłowiańskiego i rozpoczęło okres brutalnych walk. Uratowanie istnienia państwowości w formie federacji było już wówczas niemożliwe. Trudno było jednak przewidzieć, w jaki sposób doszło do rozpadu. Eskalacja nienawiści i brutalność wojny były bowiem zdarzeniem bezprecedensowym w powojennej historii Europy54.
54
I. M i e s z k o w s k a, op. cit.
143
Aleksander Chawanski
Uniwersytet im. Janki Kupały w Grodnie
ROSJA, REPUBLIKA SERBSKA I SERBIA W CZASIE KRYZYSU W BOŚNI
I HERCEGOWINIE W LATACH 1992–1995
W ostatniej dekadzie XX w. rozpadło się jedno z największych wielonarodowych państw
w Europie – Socjalistyczna Federacyjna Republika Jugosławii (SFRJ). Na jej miejscu w wyniku procesów odśrodkowych powstało wiele nowych krajów. Podziałowi Jugosławii na
początku lat 90. XX stulecia towarzyszyły liczne konflikty o podłożu etnicznym i religijnym.
Najdotkliwiej wpływ tych procesów odczuła Bośnia i Hercegowina, gdzie separatyzm etniczny, zmieszany z nietolerancją i ekstremizmem religijnym, przejawiał się w bardzo gwałtownych formach.
Bośnia i Hercegowina była amalgamatem ludnościowym składającym się z 106 wspólnot, z których jedynie 10 było monoetnicznymi, 8 grup było zdominowanych przez
80–89% populacji tej samej narodowości. Natomiast w 49 wspólnotach dominowali muzułmanie, w 37 Serbowie, a w 20 Chorwaci. Należy w tym miejscu nadmienić, że nawet
w tych grupach były osoby pochodzące z innych enklaw etnicznych1. Z tego powodu kompleks etnicznych i politycznych procesów, zachodzących w latach 90. XX w. w Bośni i Hercegowinie, zaostrzył i tak bez tego już napiętą sytuację w regionie. Konflikt między stronami doprowadził ten kraj do starć wojskowych. W latach 1992–1995 r. ta część Europy objęta była wojną domową, która przykuwała uwagę społeczności międzynarodowej.
Bałkany to strefa tradycyjnych wpływów Rosji. Nie dziwi więc fakt, że przywódcy Serbów bośniackich chcieli zdobyć poparcie Rosji. Prezydent Republiki Serbskiej R. Karadžić
w jednym z listów do B. Jelcyna pisał, że:
Wśród nas istnieje przekonanie, że los narodu serbskiego jest nierozłącznie związany z losem Rosji. Ten
stan ducha, sformowany przez doświadczenie historyczne, daje mi prawo zwrócić się do Pana z prośbą,
żeby Pan prezydent jeszcze bardziej bezpośrednio zaangażował się w łagodzenie konfliktu w byłej Bośni
i Hercegowinie2.
Głównym priorytetem w polityce międzynarodowej dyplomacji Moskwy z przełomu lat
1991–1992 stały się stosunki z Europą Zachodnią i USA. Stanowisko przywódców Rosji
wobec rozwijającego się wówczas na obszarze SFRJ kryzysu było dość pasywne. Ograniczano się jedynie do deklaracji, że rozwiązywanie problemów w tym regionie powinno odbywać się bez ingerencji zewnętrznej i przy jednoczesnym zachowaniu nienaruszalności
granic. Potem jednak pozycja w sprawie integralności Jugosławii radykalnie się zmieniła.
Rząd Rosji po Stanach Zjednoczonych oraz krajach zachodnioeuropejskich uznał niepodległość najpierw Słowenii i Chorwacji, a następnie Bośni i Hercegowiny. Popierał także sankcje przeciw Serbom3.
Н. В а с и л ь е в а, Балканский тупик? (Историческая судьба Югославии в ХХ в.), Москва 2000, c. 167.
К. Н и к и ф о р о в, Между Кремлем и Республикой Сербской, Москва 1999, c. 73.
3 Ibidem, s. 25.
1
2
145
Charakterystyczne jest jednak to, że podczas kryzysu bośniackiego w Rosji nie było odpowiednich mechanizmów podejmowania decyzji w sprawach polityki zagranicznej, które
pozwoliłyby na wypracowanie koherentnego stanowiska w sferze polityki międzynarodowej. W wyniku tego, podczas trwania całego konfliktu toczyła się uporczywa walka między
zainteresowanymi strukturami międzyinstytucjonalnymi. Z jednej strony istniało umiarkowane stanowisko reprezentowane przez doradcę prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego J. Baturina i jego zwolenników. Zakładali oni dialog i współpracę z Serbami.
Antagonistycznym obozem było radykalne, prozachodnie ugrupowanie związane z ministrem spraw zagranicznych A. Kozyriewem. Rzeczą oczywistą jest więc, że możliwości ministra spraw zagranicznych były znacznie większe niż jego przeciwników. W związku z tym
pozycja Rosji wobec konfliktu w Bośni częściej sprowadzała się do konfrontacji z Serbami
oraz zwiększenia nacisku na Belgrad oraz Pale, aniżeli do konstruktywnego dialogu i racjonalnych propozycji.
Zwolennicy Kozyriewa obawiali się nawiązywać bezpośrednie kontakty z kierownictwem
Republiki Serbskiej i reprezentować ich interesy w rozmowach pokojowych. W związku
z tym przywódca bośniackich Serbów R. Karadžić wielokrotnie apelował do B. Jelcyna
o pomoc. Wszelkie jednak próby wpłynięcia na rosyjskie stanowisko podejmowane przez
R. Karadžicia nie powiodły się.
W ogóle kompetencje rosyjskich dyplomatów zaangażowanych na Bałkanach budzą poważne wątpliwości. Nieznajomość regionu, jego historii, istoty konfliktu to w większości
przypadków cechy charakterystyczne dyplomacji Rosji w czasie jugosłowiańskiego kryzysu.
Prawie wszyscy przedstawiciele państwa rosyjskiego, którzy byli odpowiedzialni za politykę
zagraniczną w czasie kryzysu jugosłowiańskiego, nie mieli nic wspólnego z Jugosławią
w poprzedniej pracy4.
Pewną zmianę w działaniach dyplomacji Rosji można jednak odnotować w 1994 r. Wtedy to Ministerstwo Spraw Zagranicznych po bezkrytycznym popieraniu prozachodniego
kierunku w polityce zagranicznej wobec Jugosławii zaczęło stopniowo odżegnywać się od
stanowczości i jednoznaczności w ocenie działalności Serbów w Bośni i Hercegowinie.
Zaczęto zajmować bardziej umiarkowaną pozycję w sprawach rozwiązywania konfliktu
w Bośni. Takie zmiany były możliwe z powodu silnej krytyki kierownictwa kraju w kręgach
politycznych Rosji, jak również w wyniku wzrostu niezadowolenia społeczeństwa (zakończone na końcu 1993 r. wybory do Dumy wyraźnie pokazały, że prozachodnia polityka
Rosji nie cieszyła się w społeczeństwie szczególną popularnością).
Ważnym zwolennikiem proserbskiej polityki Rosji był mer Moskwy J. Łużkow, który
otwarcie wezwał do pielęgnowania dobrych stosunków z Serbami oraz udzielenia im wszelkiej możliwej pomocy. Za to wielokrotnie był atakowany ze strony ministra spraw zagranicznych A. Kozyriewa, który uważał za niedopuszczalne wspieranie przez Rosję Serbów
w czasach działania międzynarodowych sankcji5. Kluczową jednak rolę w stosunkach rosyjsko-serbskich odgrywał prezydent Federacji Rosyjskiej B. Jelcyn. Na jego zdanie miało
wpływ wiele subiektywnych czynników.
Oddzielnie należy rozpatrywać działania prasy rosyjskiej. Na początkowym etapie kryzysu jugosłowiańskiego przekazywano artykuły z zachodniej prasy. Wtedy też znaleźli się
„analitycy”, którzy celowo zajęli wyraźnie antyserbską pozycję, promując tezy, w których
4 Е. Г у с ь к о в а, Смогла бы Россия отдать Куликово поле. http://www.guskova.ru/w/present/1999-03-24
[dostęp z dn. 11 I 2009].
5 К. Н и к и ф о р о в, op. cit., s. 119.
146
głosili, że wielowiekowe stosunki między Rosjanami i Serbami są niczym więcej niż tylko
mitem oraz stereotypem. Istotą polityki Serbii miało być partykularne i instrumentalne wykorzystanie Rosji6. Jednakże w mediach od końca 1993 r. zaczęły się pojawiać pewne zmiany. Autorzy artykułów coraz częściej zaczęli występować przeciw naciskom wobec Serbów.
Całość i złożoność materiałów prezentowanych w różnych czasopismach w dużym
stopniu zależała od posiadania przez wydawców własnego dziennikarza w rejonie konfliktu,
ale również od ich pozycji oraz etniczno-politycznych sympatii i antypatii. Tak np. gazeta
„Правда” w rozpatrywaniu konfliktu zajęła wyraźnie proserbską pozycję. W przeciwieństwie do niej „Известия” komentowała te wydarzenia zgodnie z aktualną linią rządu Rosji.
Biorąc pod uwagę stosunki gospodarcze Rosji z Republiką Serbii należy zauważyć, że
współpraca w tej dziedzinie była przede wszystkim ograniczona do udzielania Serbom bośniackim pomocy humanitarnej, jak również możliwością wykorzystania przez nich gazu
rosyjskiego. W czasie konfliktu na obszary kontrolowane przez Serbów został dostarczony
gaz o wartości ok. 35–40 mln dolarów7.
Wydarzenia w Bośni i Hercegowinie wzbudzały ogromne zainteresowanie w rosyjskim
społeczeństwie. Nie będzie chyba też przesadnym stwierdzenie, że opinia publiczna w tym
okresie odegrała szczególną rolę. Wśród Rosjan były jeszcze silne wspomnienia o historycznej przeszłości obu narodów, poczuciu prawosławnej jedności oraz empatii. W związku
z tym od początku konfliktu w społeczeństwie pojawiało się i rosło niezadowolenie z polityki zagranicznej Kremla. Podczas całego konfliktu rosyjscy obywatele (lepiej powiedzieć:
obywatele byłego Związku Radzieckiego) wzięli bezpośredni udział w konflikcie bośniackim po stronie Serbów. Jednak nie należy przeceniać ich roli. Według różnych źródeł przez
cały okres bośniackiego kryzysu z lat 1992–1995, w wojnie brało udział nie więcej niż kilkaset wolontariuszy z krajów byłego Związku Radzieckiego8.
Tak więc stosunki Rosji i Republiki Serbskiej były bardzo skomplikowane. Piętno „Kozyriewskej” dyplomacji miało duży wpływ na rosyjsko-serbskie kontakty polityczne. Kontakty Kremla z Pale w znacznej mierze ograniczały się do korespondencji dyplomatycznej
pomiędzy urzędnikami oraz prywatnymi i faktycznie bezrezultatywnymi wizytami w Moskwie przedstawicieli Republiki Serbskiej. Ich celem było zdobycie poparcia przywódców
Rosji oraz pozyskanie pomocy humanitarnej. Bezwarunkowe poparcie Serbowie otrzymywali jedynie ze strony opinii publicznej w Rosji. Po raz pierwszy od 200 lat Rosja odwróciła
się od pokojowego rozwiązywania konfliktu na Bałkanach.
Z punktu widzenia strategicznego Bośnia i Hercegowina była najważniejszym regionem
Serbii. Teren ten był niezwykle bogaty w surowce. Poza tym w Bośni skupiało się ok. 65%
przemysłu wojskowego byłej Jugosławii, w tym mnóstwo fabryk zajmujących się remontem
rakiet, czołgów, artylerii, samolotów i sprzętu wojskowego. Poza tym znajdowały się tam
też wielkie garnizony z czołgami, lotniskami, a także z bazami rakietowymi9. Z tego powodu całkiem uzasadnionym wydaje się zainteresowanie Belgradu utrzymaniem tych obszarów
w strefie swoich wpływów. Znaczącą rolę w tej sprawie odegrał także czynnik etniczny.
Obecność w Bośni i Hercegowinie dużych serbskich enklaw (w 1991 r. 32,4% populacji
stanowili Serbowie), które zawsze były zorientowane na Belgrad10. Później okazało się, że
Ibidem, s. 117.
Ibidem, s. 119.
8 Е. Г у с ь к о в а, История югославского кризиса (1990–2000), Москва 2001, c. 282.
9 Н. В а с и л ь е в а, op. cit., s. 363-364.
10 Е. Г у с ь к о в а, op. cit., s. 221.
6
7
147
popierając na samym początku Serbów bośniackich przywódca Serbii nie spodziewał się
takiego aktywnego udziału społeczności międzynarodowej. Poza tym w tym militarnopolitycznym kryzysie S. Milošević znacznie bardziej liczył na aktywne wsparcie Rosji – tradycyjnego partnera Jugosławii w regionie. Jednak przywódcy Serbii zdecydowanie pomylili
się w ocenie sytuacji geopolitycznej i w możliwym sojuszu z Rosją.
W początkowej fazie konfliktu w Bośni i Hercegowinie współpraca Federacyjnej Republiki Jugosławii z Republiką Serbską rozwijała się bardzo dobrze. Belgrad okazywał wszelkiego rodzaju pomoc bośniackim Serbom. Wspierał rozwój młodego powstającego państwa. Szczególnie korzystne były stosunki na płaszczyźnie gospodarczej i wojskowej. Pod
presją KBWE władze Belgradu do 4 V 1992 r. zostały zmuszone do podjęcia decyzji
o wycofaniu JNA z terytorium Bośni, przy tym maksymalnie ułatwiając tworzenie Armii
Republiki Serbskiej (ARS). Ok. 80% personelu JNA pozostawało w powstającej serbskiej
armii. Ponadto dzięki inicjatywie serbskich oficerów z JNA dużo broni i amunicji zostało
przemieszczone z obszarów głównie zamieszkanych przez muzułmanów i Chorwatów na
tereny zaludnione przez Serbów. W wyniku tego większość sprzętu wojskowego i broni
JNA pozostawało w posiadaniu bośniackich Serbów11.
Szybko i skutecznie rozwijała się współpraca gospodarcza. W latach konfliktu SFRJ
udzieliła pomocy finansowej Republice Serbii w wartości ponad 5 mld dolarów. Priorytetem
była dostawa żywności ponieważ w wojnie domowej ten problem był najbardziej dotkliwy
dla bośniackich Serbów. Znaczna część dostaw do Republiki Serbskiej składała się z broni
oraz amunicji. Ważną rolę odgrywała także dostawa energii. Poza tym w warunkach braku
własnej waluty na terenie Republiki Serbskiej był używany serbski dinar12. Duże kwoty do
RS płynęły także ze strony Czerwonego Krzyża.
„Wynikiem” takiej ścisłej współpracy były sankcje nałożone na SFRJ 30 V 1992 r. (Rezolucja Rady Bezpieczeństwa (RRB) ONZ nr 757) i następnie wzmocnione w 1992 r. (RRB
ONZ nr 787) oraz w 1993 r. (RRB ONZ nr 820). Wtedy to też zostało zawieszone członkostwo Jugosławii w ONZ, OBWE i innych organizacjach międzynarodowych13. Społeczność światowa zaczęła wywierać silną presję na Serbię, wprowadzając całkowitą blokadę
ekonomiczną, żądając zaprzestania wspierania Serbów w Bośni i Hercegowinie.
Jednak w pierwszej fazie kryzysu bośniackiego przy sprzyjającej sytuacji pojawiło się też
dużo sprzeczności pomiędzy przywódcami Serbii i Republiki Serbskiej. S. Miloševiciowi nie
podobała się nadmierna polityczna niezależność i bezkompromisowość rządu w Pale. Dodatkowo sytuację pogarszały motywy osobiste. Silny, charyzmatyczny przywódca bośniackich Serbów R. Karadžić stał się ogólnoserbskim symbolem, który mógł konkurować
z serbskim prezydentem. Na to nie mógł zgodzić się autorytarny S. Miloszević.
Niezgodności polityczne w czasie trwania sankcji gospodarczych i silnej międzynarodowej presji na Belgrad zaczęły odnosić skutki. Mając nadzieję na uniknięcie zaostrzenia embarga ONZ rząd serbski 4 VIII 1994 r. ogłosił zerwanie stosunków politycznych i gospodarczych z Republiką Serbską oraz zamknięcie wspólnej granicy. Odmówiono wejścia do
Jugosławii dla wszystkich szefów bośniackich Serbów. Warto zauważyć, że brama graniczna
zamknęła się w czasie kiedy z Pale do Belgradu wyjechała wiceprezydent Republiki Serbii
B. Plavšić14.
Ibidem, s. 226.
Н. П а с х и н, Сербия лишает боснийских сербов денег, нефти и оружия, Москва 1994, c. 5.
13 К. Н и к и ф о р о в, op. cit., s. 21.
14 Н. П а с х и н, op. cit., s. 5.
11
12
148
Należy zauważyć, że w Serbii nie wszystkie siły polityczne poparły zmianę polityki S. Miloševicia. Oprócz rządzącej Partii Socjalistycznej jego „nową politykę” poparł przewodniczący Serbskiej Partii Odnowienia V. Drašković i przywódcy wielu innych mniejszych partii
demokratycznych. Uważali oni, że interes Serbów w Jugosławii nie pokrywa się z interesami
Serbów w Bośni i Hercegowinie15.
Kategoryczny sprzeciw wobec przerwania pomocy bośniackim Serbom wyraził przewodniczący nacjonalistycznej Serbskiej Partii Radykalnej V. Šešelj i wiodący przywódcy
opozycji antymiloszewiczowskiej Z. Đinñić. (Partia Demokratyczna) i V. Koštunica (Demokratyczna Partia Serbii). Przeciw zwrotowi w polityce S. Miloševicia wystąpił także Serbski Kościół Prawosławny. Patriarcha Paweł kontestacyjnie odwiedził w tych dniach Pale,
gdzie spotkał się z R. Karadžiciem16. Nawet przywódcy armii jugosłowiańskiej i służb specjalnych przyjęli tę „nową politykę” bez żadnego entuzjazmu, a kiedy tylko mogli sabotowali ją17.
Nieprzychylnie działania S. Miloševicia przyjęło także serbskie społeczeństwo. Według
badań statystycznych w Serbii połowa respondentów wyraziła swoje niezadowolenie z polityki izolacji bośniackich Serbów. Próba określenia nastroju serbskiego społeczeństwa była
jednak bardzo trudna, gdyż napór oficjalnej propagandy jednogłośnie usprawiedliwiał działania prezydenta18.
Stanowisko Serbii w sprawie Republiki Serbskiej było bardzo niekonsekwentne
i sprzeczne. W zależności od sytuacji międzynarodowej na różnych etapach kryzysu w Bośni było określone w różny sposób. Obok znaczących sukcesów w sferze gospodarczej oraz
wojskowej w stosunkach między Belgradem i Pale istniały istotne rozbieżności w wielu
kwestiach politycznych. Oczywistym jest, że Serbowie w Bośni i Hercegowinie nie byli samodzielni w tym konflikcie. Sukces Republiki Serbskiej, a szczególnie skuteczność działań
armii bośniackich, zaistniał dzięki wielkiej i wieloaspektowej pomocy, którą okazał Belgrad
(przynajmniej do czasu przerwy w kontaktach w sierpniu 1994 r.).
К. Н и к и ф о р о в, op. cit., s. 66.
А. Б а т у р и н, Научившись водить за нос человечество, боснийские сербы отрабатывают этот прием на
Милошевиче, Москва 1994, c. 7.
17 К. Н и к и ф о р о в, op. cit., s. 66.
18 А. Б а т у р и н, Боснийским сербам остается уповать на себя, на чудо и на смену власти в Белграде, Москва
1994, c. 5.
15
16
149
Marta Przybylska
Uniwersytet Łódzki
ŚWIAT, KTÓREGO NIE MA.
BAŁKANY W OCZACH POŁUDNIOWOSŁOWIAŃSKICH PISARZY
W licznych dyskusjach dotyczących zjednoczonej Europy niejednokrotnie pojawiało się
pytanie o rolę Europy Środkowej, która po upadku komunizmu stała się regionem złożonym z wielu małych państw, mających silne poczucie własnej odrębności oraz tożsamości.
Dyskusje te stały się szczególnie popularne w latach 80., kiedy ukazał się esej Milana Kundery Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej, w którym czeski pisarz zauważył, iż Europa od zawsze była podzielona na dwie odrębnie rozwijające się połowy: jedna była związana
z Rzymem, Kościołem katolickim i posługiwała się alfabetem łacińskim, natomiast druga
pozostawała pod wpływem Bizancjum, prawosławia i używała cyrylicy. Ten przejrzysty
podział uległ zmianie po II wojnie światowej. „Po wojnie ukształtowały się w Europie trzy
zasadnicze sytuacje: sytuacja Europy Zachodniej, sytuacja Europy Wschodniej oraz sytuacja
Europy Środkowej. Ta ostatnia jest najbardziej skomplikowana, gdyż geograficznie Europa
Środkowa jest środkiem, kulturalnie – Zachodem, a politycznie – od 1945 r. – Wschodem”1. Jednak pojawiają się trudności, gdy trzeba określić jej granice, o czym wspomina
Timothy Garton Ash:
Nie ma zgodnego stanowiska co do tego, gdzie właściwie zaczyna się i gdzie kończy Europa Środkowa.
Niemcy oczywiście sytuują jej centrum w Berlinie, Austriacy w Wiedniu. Tomasz Masaryk zdefiniował ją
swego czasu jako strefę małych narodów (...) obejmującą Lapończyków, Szwedów, Norwegów, Duńczyków, Finów, Estończyków, Łotyszów, Litwinów, Polaków, Łużyczan, Czechów, Słowaków, Węgrów,
Serbo-Chorwatów, Słoweńców, Rumunów, Bułgarów, Albańczyków, Turków i Greków – ale nie Niemców i Austriaków2.
Dla brytyjskiego historyka jest to bardziej królestwo ducha niż obszar o ściśle określonej
przestrzeni. Jednak Kundera proponował, by nie postrzegać Europy Środkowej poprzez
pryzmat narzuconych często granic, lecz poprzez wspólne doświadczenia, pamięć i tradycję,
łączące mieszkańców tego regionu.
Esej Kundery był szeroko komentowany przez jugosłowiańskich pisarzy, wśród których
wywołał poruszenie, ponieważ mieli wrażenie, że autor wyraził to, co oni sami już dawno
chcieli powiedzieć, jednak wciąż nie potrafili dobrać odpowiednich słów.
Europa Środkowa stała się legitymacją tego komicznego klubu, a jednocześnie kartą wstępu do Europy,
zgodą na ambiwalentne bogactwo i urodę świata. McDonald’sy i defilady na Placu Czerwonym były
w naszych oczach dokładnie tak samo monotonne i nudne, jak wielkie i wspaniałe. Dla małych środkowoeuropejskich narodów, dla nas – Słoweńców, dla różnych mniejszości wizja Europy Środkowej błysnęła szansą wyjścia z izolacji, do której sami dążymy z równym uporem, z jakim nas inni do tego zmuszają. W sensie ideologicznym, narodowym, a nawet twórczym Europa Środkowa stała się synonimem
możliwości i nadziei, krótko mówiąc – utopią3.
M. K u n d e r a, Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej, „Zeszyty Literackie”, 1984, nr 5, s. 15.
T. G. A s h, Czy Europa Środkowa istnieje?, „Zeszyty Literackie”, 1987, nr 17, s. 30.
3 D. J a n č a r, Europa Środkowa miedzy meteorologią a utopią, [w:] i d e m, Terra incognita, Warszawa 1993, s. 60.
1
2
151
Idea, która początkowo uskrzydlała pisarzy i polityków z Europy i świata, zaczęła się zużywać, stając się sloganem, wykorzystywanym w przemowach, podczas debat i sympozjów.
Między innymi słoweński twórca Drago Jančar zaczął dostrzegać jałowość wszelkich dyskusji na ten temat: „Przyznaję też, że powszechne gadanie o Europie Środkowej chwilami
zaczęło mnie już nudzić. Pojawia się na ustach wielu profesjonalnych krasomówców, a ci
zaczęli ją przeżuwać, aż stała się bezkształtną, abstrakcyjną, retoryczną materią. Rzeczywistość zaś, którą powinni się zajmować owi profesjonaliści, nie zmieniła się ani o jotę”4. Jego
zdaniem należało przestać idealizować koncepcję i ocenić Europę Środkową tak, jak na to
w rzeczywistości zasługuje. Gdyby postawić przed nią lustro, odbiłaby się w nim szpetna,
wykrzywiona nienawiścią, zachłannością i zazdrością twarz. Europa Środkowa w teorii bowiem oznacza dążenie do powszechnej akceptacji, swobodnego przepływu myśli i poglądów, jednak niemal każdy z mieszkańców regionu mógł się przekonać, że oznacza ona
także kierowanie się w stronę przeciętności, wygodnego bezpieczeństwa, pragnienia ujednolicania własnego otoczenia. Dla D. Jančara poszanowanie różnorodności jest kolejnym
hasłem, mającym podkreślać tolerancyjny charakter Europy Środkowej. „Lecz gdy tylko ta
różnorodność pojawia się w pobliżu, kończy się poszanowanie”5. Przykładów historia dostarczyła bez liku.
Słoweński pisarz, opisując przyczyny chaosu, ukazuje jednocześnie, że silna potrzeba zaznaczenia własnej odrębności, w połączeniu z zakorzenioną od pokoleń niechęcią, rodzi
nacjonalizm, leżący u podstaw wielu konfliktów. Chorwacki pisarz Miroslav Krleža określił
ten stan jako „bałkańską karczmę”, w której wszyscy są już nieco pijani, wszyscy zachowują
się niebezpiecznie i czekają, aż ktoś stłucze lampę. Zbicie lampy pozostawało tylko kwestią
czasu, a uważni obserwatorzy zdawali sobie sprawę, że bezpośrednim zagrożeniem dla Jugosławii jest ona sama, że tak chwiejna konstrukcja, oparta na błędnych wyliczeniach, musi
pewnego dnia runąć, podobnie jak runęło niegdyś potężne państwo Habsburgów. Jeszcze
zanim upadły Austro-Wegry obywatele odczuwali zapowiedź zmian na długo przed ich
początkiem, o czym pisał Joseph Roth w powieści Marsz Radetzky’ego:
To państwo musi upaść. Jak tylko nasz cesarz zamknie oczy, rozpadnie się ono na sto części. Bałkany
staną się potężniejsze od nas. Wszystkie narody stworzą swoje własne, małe, cuchnące państewka, nawet
Żydzi w Palestynie obwołają króla. Wiedeń śmierdzi już potem demokratów (...) Robotnicy chodzą
z czerwonym sztandarem i nie chcą pracować. Burmistrz Wiednia jest pobożnym stróżem. Księża idą
z ludem, w kościołach wygłaszają kazania po czesku (...) Powiadam wam, moi panowie, jeśli nie przyjdzie do strzelaniny, wszystko skończone! Dożyjemy tego!6
Proroctwo hrabiego Wojciecha Chojnickiego spełniło się wkrótce potem i potężne Austro-Węgry przestały istnieć, a wraz z nimi ród Trottów, którego powodzenie związane
było z monarchią i osobą cesarza Franciszka Józefa.
Jugosławię natomiast rozsadziły wewnętrzne problemy, niepotrzebna była ingerencja jakichkolwiek czynników zewnętrznych. D. Jančar spostrzega, że jest coś specyficznego
w mentalności mieszkańców Bałkanów, że pretensje i urazy z dalszej i bliższej przeszłości
nierozerwalnie zrosły się z ludem i zostały na zawsze wpisane w jego kod genetyczny. Dlatego dążenia niepodległościowe Słowenii zostały powitane przez Jugosłowian z mieszanymi
uczuciami:
Ibidem, s. 60-61.
I d e m, Nowe lustro dla Europy Środkowej, [w:] ibidem, s. 77.
6 J. R o t h, Marsz Radetzky’ego, Warszawa 1958, s. 176-177.
4
5
152
Przypuszczam, że Słowenia może się oderwać, o ile będzie dalej zmierzała w tym kierunku, jeśli uzna, że
jest to w jej interesie i o ile uzyska akceptację innych republik, co nie jest wykluczone. Ale jeśli idzie
o Chorwację, jest to znacznie trudniejsza sprawa ze względu na ogromne wymieszanie ludności serbskiej
i chorwackiej oraz w Bośni i Hercegowinie. Próba oderwania się Chorwacji mogłaby wywołać dalsze,
bardzo poważne konflikty, a nawet wojnę domową7.
My uważamy, że Europa jednoczy się na podstawie decyzji wolnych narodów, które czynią to dobrowolnie, a nie pod naciskiem. Tylko tego chcemy, niczego innego. Jako mały naród nie mieliśmy możliwości wywalczyć wolności z bronią w ręku, tak jak czyniły to inne, większe narody. Byliśmy przekonani,
że teraz nadszedł taki czas w europejskiej polityce, że nie jest ona budowana na potędze wojennej, ale na
poszanowaniu ludzkich praw, a dla nas jednym z najważniejszych ludzkich praw jest prawo do niepodległości i wolności naszego narodu8.
Mieszany skład tej [jugosłowiańskiej – przyp. M. P.] armii nie jest jej zaletą, ale należy pamiętać, że dysponuje ona ogromna siłą ognia, potężnym uzbrojeniem. Bardzo więc nieostrożnie postępuje wojsko
słoweńskie i chorwackie prowokując ją i upokarzając (...) Wydaje mi się, że niebezpieczne i głupie jest
postępowanie słoweńskiego wojska, które nie bierze pod uwagę swoich niewielkich realnych możliwości.
W ten sposób może ono sprowokować poważny incydent9.
Natomiast Drago Jančar porównywał rozpad państwa, w którym urodził się i spędził
młodość, do rozpadu małżeństwa, sprowadzając w ten sposób dramat wszystkich Jugosłowian do skali jednostkowej – dwojga ludzi, nie potrafiących już żyć ze sobą, bo nic ich już
nie łączy. „Gdy życie w małżeństwie staje się nie do wytrzymania, małżonkowie decydują
się na rozwód. A gdy po długich i męczących rozmowach, po koszmarnych, upokarzających obie strony formalnościach, dochodzi wreszcie do rozwodu, otwiera się pustka. Pustka
opuszczonego mieszkania, pustka po amputowanym kawałku życia, pusty dźwięk ciszy
w tym, czego nie ma”10. D. Jančar widział zatem przyczynę podziału w różnicach nie do
pogodzenia. Z kolei serbski eseista Ivan Čolović dopatrywał się powodów rozpadu w podobieństwach między ludami Jugosławii:
konfliktów wybuchających między bałkańskimi narodami, zwłaszcza narodami na terytorium byłej Jugosławii, nie można tłumaczyć niedającymi się pokonać różnicami, jak chcieliby to przedstawić ideolodzy –
a raczej mitolodzy – nacjonalizmu, którzy usiłują sprawić, by istniejące różnice były jak największe. Przeciwnie, bliższy prawdy wydaje się wniosek, że konflikty te są skutkiem podobieństwa nie do zniesienia,
podobieństwa, które odczuwa się jako nieprzyjacielską prowokację, jako zagrożenie największego dobra,
jedynego, niepodzielnego sposobu istnienia, narodowej tożsamości11.
W oczach Jančara rozpad Jugosławii był tożsamy z zakończeniem ery totalitaryzmu na
tamtych terenach. Przyznawał przy tym, że w federacji ludziom żyło się lepiej w porównaniu z pozostałymi mieszkańcami Europy Środkowej i Wschodniej. „Dlatego Jugosłowianie
z mieszaniną dumy, pogardy i litości – tą wywodzącą się z Orientu kombinacją uczuć –
spoglądali na Rumunów, Polaków, a także Czechów i Węgrów”12. Ponadto, mimo iż po
sporze ze Stalinem, Jugosławia jawiła się jako państwo względnie niezależne, budujące swoją politykę i ustrój z dala od wpływów Moskwy, to jednak pod osłoną dynamicznego rozwoju krył się dramat wielu ludzi. W słoweńskich lasach pochowano 12 tys. zamordowanych
bez procesu domobranów. Na adriatyckiej Nagiej Wyspie założono obóz, w którym więzieni
7 Tylko wojsko... Rozmowa z Milovanem Dijasem, [w:] G. Ł a t u s z y ń s k i, Bałkańskie przekleństwo, Warszawa
1997, s. 82.
8 Najważniejsze z ludzkich praw: prawo do niepodległości. Rozmowa z Cirilem Zlobcem, [w:] ibidem, s. 91.
9 Wszystkie opcje są otwarte. Rozmowa ze Slobodanem Seleniciem, [w:] ibidem, s. 93-94.
10 D. J a n č a r, Wspomnienie o Jugosławii, [w:] i d e m, Eseje, Sejny 1999, s. 30.
11 I. Č o l o v i ć, Bałkany – terror kultury. Wybór esejów, Wołowiec 2007, s. 72.
12 D. J a n č a r, Wspomnienie..., s. 36.
153
byli przeciwnicy polityczni z całej federacji. Mimo to Jugosławia uchodziła za najbardziej
liberalną część bloku wschodniego, w którym przeciętnemu obywatelowi żyło się całkiem
dobrze pod warunkiem, że nie wątpił w „trójjedyne bóstwo”, które tworzyły: Tito – Jugosławia – komunizm. Natomiast tych, którzy ośmielali się kwestionować boskość trójcy,
czekały procesy i prześladowania. „Jugosłowiański komunizm udowadniał, że nie porzucił
pierwotnej idei, że w obrachunku z wrogiem klasowym potrafi być jeszcze bardziej zdecydowany niż Wielki Stalin (...) Z komunistycznego uniwersalizmu, na który z nadzieją zwróciło się tyle par oczu ludzi upokorzonych i znieważonych, nie pozostało nic, co najwyżej
wszędzie taki sam terror i wywodzący się z niego uniwersalny strach, totalny strach (...)
I totalna kontrola, totalitaryzm, krótko mówiąc”13. Lata 70. były czasem prowadzenia polityki „kija i marchewki” i – zdaniem D. Jančara – wówczas zrodziła się powszechna amnezja
społeczna i związany z nią oportunizm. W tej dekadzie pojawiły się korzystne kredyty, wyższy standard życia, otwarte granice, festiwale filmowe, sukcesy sportowe, ale jednocześnie
codzienna prasa była pełna propagandy, określonych ludzi aresztowano i więziono, awansowano „małych karierowiczów”, którzy chętnie przyłączali się do doświadczonych polityków. Od tego jugosłowiańskie społeczeństwo odwracało wzrok i wolało udawać, że o niczym nie ma pojęcia. Dlatego „poza strachem najsilniejszą bronią totalitaryzmu było właśnie milczenie. Przemilczani ludzie, przemilczane życia, przemilczane groby”14. Milczenie
i strach powodowały, że Słoweńcy długo nie chcieli wiedzieć o egzekucjach w Kočevskim
Rogu, podobnie jak Niemcy długo nie chcieli zaakceptować istnienia obozów koncentracyjnych. „Slovenci se tudi močno nagibajo k mnenju, da jih zmeraj zatira kdo drug. Vsega
naj bi bila kriva Beograd in Moskva. Ne rečem, da marsičesa nista bila, kot sta bila
marsičesa v zgodovini kriva tudi Dunaj in Rim (...) Poboji, procesi, še zlasti drobna
šikaniranja, vse to je delo pridnih slovenskih rok”15. Z tego powodu Słoweńcy powinni
pamiętać o swojej przeszłości i rozprawić się z niechlubnymi kartami swojej historii.
Jugosłowiański totalitaryzm upadł, bo miał wbudowany błąd w swoją konstrukcję, toteż
nie zniszczyli go wrogowie, lecz jego własna struktura. „Kiedy skończyło się milczenie,
kiedy już można było swobodnie mówić, najpierw w kręgach ludzi kultury, w utworach
i czasopismach literackich, zaczęto się mniej bać. A kiedy w latach 80. skończył się też
strach, konstrukcja zaczęła chylić się ku upadkowi. Kwestią czasu było tylko, kiedy przemówi to, co prześladowano z ogromnym zapałem, jak każdy inny sposób myślenia,
a mianowicie – solidarność”16. Wkrótce potem opadła żelazna kurtyna, co zarówno
Wschód, jak i Zachód przywitał jako długo wyczekiwany i wytęskniony moment. Jednak
Europa Zachodnia nie była przygotowana na to, co się zza niej wyłoni, ponieważ początkowo ujrzała jasną stronę zniesienia podziałów: zwycięstwo indywidualizmu, dążenie ku
demokracji, zniszczone symbole zła, kulturę, zapewnienia o wzajemnej pomocy i przyjaźni.
Lecz chwilę później zobaczyła, co jeszcze ukrywało się za żelazną kurtyną.
In komaj so se presenečene oči navadile na vse to, (...) že je pridrla na prizorišče množica strahotnih
kosmatih velikanov, ki niso samo bliskali z očmi, ampak so se z noži med zobmi porijeli za goltance,
I d e m, Ciemna strona księżyca, [w:] i d e m, Eseje..., s. 202.
Ibidem, s. 209.
15 I d e m, Slovenske marginalije, [w:] i d e m, Konec tisočletja, račun stoletja, Ljubljana 1999, s. 292. „Słoweńcy
z całą mocą skłaniają się ku przekonaniu, że ich ciągle uciska ktoś inny. Niech wszystkiemu będą winne Belgrad
lub Moskwa. Nie twierdzę, że wielokrotnie nie były, tak jak wielokrotnie w historii winne były Wiedeń i Rzym
(...) Pobicia, procesy, a zwłaszcza drobne szykany były dziełem pracowitych słoweńskich rąk”. Wszystkie
tłumaczenia w tekście, jeśli nie podano inaczej, są mojego autorstwa.
16 I d e m, Temna stran..., s. 214-215.
13
14
154
nekateri pa so začeli čez rampo lesti tja noter v dvorano, med zdaj nekoliko zmedeno in nekoliko
prestrašeno zahodnioevropsko občinstvo. Civilizacijski in nacionalni kompleksi, socialne zmede,
blodnjava vsakršnih emocij, nasilno razreševanje sporov17.
Dlatego Europa na kraje wynurzające się zza żelaznej kurtyny spoglądała najpierw
z ostrożnym zaciekawieniem, potem już ze wzrastającym przerażeniem obserwowała
dzielącą się Jugosławię, rozpadowi której towarzyszyły krwawe walki. Z tego powodu
wolała zachować bezpieczny dystans i czekać, aż „barbarzyńcy ze Wschodu” sami załatwią
swoje porachunki.
Paradoksalnie zniknięcie państwa Josipa Broz Tity z mapy Europy wywołało
w jugosłowiańskich twórcach „jugonostalgię” – tęsknotę za minionym czasem, ból po stracie ojczyzny, spowodowany rozpadem świata, koniecznością zdefiniowania samego siebie
na nowo, a tym samym stworzenia nowej tożsamości na zgliszczach dawnego życia. Samo
słowo „nostalgia” pochodzi z języka greckiego i oznacza „powrót bólu”, a jako termin medyczny odnosi się do pewnej odmiany melancholii. Literacko natomiast wpisuje się w nurt
refleksji, medytacji, smutku i cierpienia18. Każdy z mieszkańców Jugosławii inaczej odczuł
rozstanie z krainą dzieciństwa i młodości, a trauma wywołana potrzebą skonstruowania
nowej biografii zostawiła ślad w twórczości pisarzy z terenów całej federacji.
Pisarką, która szczególnie boleśnie odczuła podział dawnej ojczyzny, była Dubravka
Ugrešić. W swych esejach wielokrotnie nazywała siebie „jugonostalgiczką” albo „jugozombi”, co oznaczało przede wszystkim brak zgody na zaakceptowanie nowej sytuacji politycznej. D. Ugrešić utożsamia się z bohaterem dialogu, który na pytanie, skąd przybywa,
odparł, że z Jugosławii, a na kolejne pytanie, czy istnieje taki kraj, odpowiedział, że nie, ale
mimo to on stamtąd pochodzi. Dla chorwackiej pisarki czas zatrzymał się w 1991 r., kiedy
wszystko, co miało dla niej znaczenie, nagle bezpowrotnie zniknęło. Od tamtej pory cierpi
na nieuleczalną odmianę nostalgii – „jugonostalgię”.
To, co wywołuje nostalgię, owo ukłucie mglistego uczucia, jest tak samo złożone jak topografia naszej
pamięci. Mechanizmy nostalgii są nieprzewidywalne i trudne do odczytania, podobnie jak mechanizm
snu, w którym oniryczne zetknięcie się z błahym i niewinnym przedmiotem może wywołać zupełnie
niewspółmierną emocję. Nostalgia nie podlega kontroli, jest wywrotową formą aktywności naszego mózgu. Wiąże się ze skrawkami rzeczywistości, zapachami, dotykiem, dźwiękiem, melodią, barwą. Sprzyja
jej nieobecność, jest kapryśnym korektorem łatwo asymilującej się pamięci. Strategią jej działania jest
podstęp, grymaśność, wywrotowość, zaskoczenie, zdziwienie i szok. Nostalgia nie zna hierarchii wartości, „materii”, z którą ma do czynienia, nie dzieli na dobrą i złą, akceptowalną i nie, ważną i nieważną,
mądrą i głupią, co więcej, nierzadko jakieś „głupstwo” staje się jej faworytem. Polem jej działania są
podświadomość, chemia mózgu i praca serca, mechanizmy często przypominają zjawisko, które w neurologii nazywa się fenomenem „bólów fantomowych”19.
Z tego bólu zrodziło się pragnienie zatrzymania czasu nie tylko we wspomnieniach, ale
też w przedmiotach, kojarzących się nieodparcie z Jugosławią, w osobach przyjaciół, którzy
w ten sam sposób postrzegają rzeczywistość, w kulturze i literaturze. Jednocześnie chor17 I d e m, Poročilo iz devete dežele, [w:] i d e m, Konec tisočletja..., s. 105. „I ledwie zdumione oczy przywykły do
tego wszystkiego (...) już na scenę wdarło się mrowie straszliwych, kosmatych olbrzymów, którzy nie tylko
groźnie błyskali oczami, lecz z nożami w zębach rzucili się sobie do gardeł, a niektórzy zaczęli przełazić przez
rampę do środka sali, między nieco zmieszaną i trochę przestraszoną publiczność. Cywilizacyjne
i narodowościowe kompleksy, socjalny chaos, pomieszanie wszelkich możliwych emocji, siłowe rozwiązywanie
sporów”.
18 B. C z a p i k-Li t y ń s k a, Nostalgiczna Jugosławia. Oniryczne pejzaże ojczyzny, [w:] Krainy utracone i pozyskane.
Problem w literaturach Europy Środkowej, red. K. K r a s u s k i, Katowice 2005, s. 121.
19 D. U g r e š i ć, Kultura kłamstwa. Eseje antypolityczne, Wrocław 1998, s. 299.
155
wackiej pisarce, żyjącej z wyboru na emigracji, towarzyszyło przekonanie, że powrót jest
niemożliwy, bo nie ma do czego wracać. Mimo to D. Ugrešić nie opuszczała tęsknota za
wymarzoną ojczyzną bezpaństwowych narodów słonecznego południa, za wspólnym państwem południowych Słowian. Zamiana jugosłowiańskiego paszportu na chorwacki nie
spowodowała wytworzenia poczucia przynależności do narodu chorwackiego, a wręcz
przeciwnie – wywołała chęć odseparowania się od nowej, narzuconej, tożsamości. Stąd
pragnienie, by w paszporcie została zakwalifikowana jako others, bo nie potrafiła odnaleźć
w sobie więzów, łączących ją z Chorwacją. Doświadczenie „przemieszczonej percepcji”
spowodowało, że Dubravka Ugrešić, patrząc z dystansu na wydarzenia polityczne, w tym
wojnę w Bośni, dostrzegła bierność świata, przyglądającego się z bezpiecznej odległości
krwawemu rozpadowi Jugosławii. Widziała także wzrost nastrojów nacjonalistycznych,
który wywołał wybuch ukrytych do tej pory uprzedzeń i nienawiści. Dlatego „D. Ugrešić
jawi się jako ofiara nieistniejącego już (jugosłowiańskiego) systemu tożsamościowego,
a w nowej chorwackiej ojczyźnie – jako inna, obca, cudzoziemka”20.
Drago Jančar w jednym ze swoich esejów poruszył temat wojny w Bośni i oblężenia Sarajewa. Słoweński twórca uważał, że milczenie Europy, towarzyszące wydarzeniom w tym
odległym zakątku, wynikało z tego, iż obiegowe opinie na temat chaosu w „bałkańskiej
karczmie” automatycznie wywoływały reakcje obronne Zachodu, który nie potrafił znaleźć
w sobie chęci i potrzeby zrozumienia sytuacji, jaka zaistniała w europejskim tyglu narodów,
wyznań i kultur.
Jugosławia stanowi najbardziej chaotyczną część Europy. Mam wrażenie, że jest to chaos niemożliwy do
opanowania. Dlatego, że widzi się w niej (...) metaforę głębokiego chaosu ogarniającego cały świat, wszyscy się od niej odwracają. Ten zlepek kultur, cywilizacji, religii, bizantyjskich, katolickich i europejskoracjonalistycznych ingrediencji odzwierciedla chaos świata, od którego linearne, porządkujące ów świat
umysły odwracają się z wymówką: tego nie rozumiem21.
Opowieści o życiu i umieraniu mieszkańców Sarajewa obiegły świat, ale nie interesowały
nikogo poza tymi, których dotknęło piekło wojny. Filmy, fotografie, reportaże służyły dostarczeniu tzw. „tematu” do codziennych wiadomości i gazet, wszyscy wiedzieli o oblężeniu
miasta. Jednak w świadomości przeciętnego Europejczyka wydarzenia z odległej Bośni nie
zostawiły śladu. Świat w ocenie słoweńskiego pisarza pozostawał ślepy i głuchy, ponieważ
w naturze człowieka leży zamykanie oczu i uszu na zło, które dzieje się gdzieś daleko. „Masakry Ormian na początku stulecia urządzano gdzieś w dalekiej Anatolii, obozy koncentracyjne były hermetycznie zamknięte, gułagi – na końcu świata, wszystko, co się dzieje
w Sarajewie i Bośni, dzieje się przez cały czas na naszych oczach, widzimy to prawdę mówiąc już w następnej chwili”22. Natomiast mieszkańcy miasta zadawali sobie pytanie, które
również zadała Susan Sontag: Dlaczego właśnie Sarajewo?
Słoweński eseista starał się dotrzeć do jądra konfliktu, który ogarnął miasto. Nie próbował przyznać nikomu racji, nie opowiadał się po żadnej ze stron, co mogłoby wywołać
pełne oburzenia głosy, nie racjonalizował za wszelką cenę sytuacji oblężonego Sarajewa.
Ludzie literatury, a wraz z nimi D. Jančar, traktowali to miasto jako metaforę minionego
stulecia, które rozpoczęło się od zabójstwa arcyksięcia Ferdynanda właśnie w Sarajewie.
Strzały Gavrila Principa oznaczały wybuch I wojny światowej, były także historycznym
B. C z a p i k-Li t y ń s k a, Dubravka Ugrešić – obca czy inna?, [w:] Tropy tożsamości: Inny, Obcy, Trzeci, red.
W. K a l a g a, Katowice 2004, s. 97.
21 D. J a n č a r, Wspomnienie..., s. 49.
22 I d e m, Krótki raport z długo obleganego miasta, [w:] i d e m, Eseje..., s. 107.
20
156
początkiem XX w. Pod koniec stulecia ponownie zabrzmiały strzały w Sarajewie. Krew na
początku i krew na końcu wieku, krew w Sarajewie.
Wewnętrzny problem Sarajewa został głęboko ukryty przed oczami niezbyt spostrzegawczego obserwatora. Dla kogoś patrzącego z boku, nienależącego do tej części Europy,
Sarajewo mogło się jawić jako miasto harmonijnie współistniejących trzech narodów, trzech
kultur i trzech religii. Gdy jednak ten ktoś zadał sobie nieco trudu, by bliżej przyjrzeć się
sytuacji, dostrzegał podziały, granice i próby sprowadzenia do wspólnego mianownika.
„Różnice, o ile nie dawało się ich zlikwidować, bywały instytucjonalizowane w postaci tzw.
narodowego klucza, czyli parytetu. Oznaczało to, że redaktorem naczelnym w wydawnictwie musiał być Chorwat, jeśli dyrektorem był Serb, a redaktorem odpowiedzialnym lub
przynajmniej do spraw handlowych – Muzułmanin”23. To, że obok siebie stały meczety,
cerkwie i kościoły nie było jednoznaczne z istnieniem wspólnoty kulturowej. W Sarajewie
nie było jednej kultury, właściwej dla tego miasta, nie było tolerancji. Według D. Jančara
suma trzech kultur nie oznacza pluralizmu, jedynie parytet, uniemożliwiający swobodny
rozwój każdej z nich oraz realizację stawianych przed nią celów. Ograniczenia rodzą strach,
nieufność, zawiść, prowadzą do kumulowania napięć. Wielu przeczuwało narastanie konfliktu, ale nikt nie przypuszczał, że pewnego dnia nie pomogą rozmowy, perswazja, powoływanie się na kosmopolitycznego ducha tolerancji, że czający się pod powierzchnią chaos
wybuchnie z całą mocą. Obserwatorzy z zewnątrz nie mogli uwierzyć, iż ludzie, którzy na
co dzień żyli obok siebie, w jednej chwili zwrócili się przeciw sobie. Pisarz postrzegał tę
sytuację inaczej: mieszkańcy Sarajewa byli jednocześnie bliscy i dalecy, ale ani do jednego,
ani do drugiego nie potrafili się przyznać, zresztą możliwe, że pozostawało to poza ich
świadomością. Podłożem konfliktu nie było ścieranie się trzech kultur, lecz polityczna manipulacja, której celem było podkreślenie różnic i udowodnienie, że są one nie do pogodzenia.
Ludność muzułmańska była fatalistycznie pasywna, chorwacka sfrustrowana, serbska kontrolowana. Nie
było rzeczywistego, wielokulturowego Sarajewa. Była wspólnota miejskiego życia i możliwej do zaakceptowania przez wszystkich kultury masowej. Jedno i drugie nie wystarczało, by stawić opór partyjnoideologicznym i nacjonalistycznym dogmatykom24.
Kultura, zagrożenie dla jej hermetyzmu, mity, historia i literatura stały się sloganami, za
pomocą których usprawiedliwiano stosowanie przemocy, mające na celu przywrócenie władzy nad umysłami ludzi.
Mimo iż Sarajewem zawładnęły nienawiść i przemoc, to w sercach mieszkańców zniszczonego miasta zrodziła się szczególna odmiana „jugonostalgii” – tęsknota za dawnym
tyglem kulturowym, za miejscem, które już nie będzie nigdy takie samo, które w dawnym
kształcie przestało istnieć. Ten smutek najpełniej wyraził Dževad Karahasan w zbiorze
esejów, pt. Sarajewska sevdalinka.
Już od momentu założenia Miasta zamieszkiwali je wyznawcy trzech monistycznych wyznań – islamu,
katolicyzmu i prawosławia, a mówiło się w nim po turecku, arabsku i persku, bośniacku, chorwacku,
serbsku, węgiersku, niemiecku i włosku. Mniej więcej 50 lat później niż powstało miasto, pobożni władcy – Ferdynand i Izabela – wygnali ze swej Hiszpanii Żydów. Część z nich schroniła się w Sarajewie,
przynosząc ze sobą jeszcze jedną monoteistyczną religię i nową kulturę, wywodzącą się z tej religii
i z wieków tułaczki oraz kilka nowych języków. W ten oto sposób Sarajewo stało się nowym Babilonem
i nowym Jeruzalem – miastem nowego chaosu językowego, miastem, gdzie jednym spojrzeniem można
objąć świątynie wszystkich wyznawców Księgi.
23
24
Ibidem, s. 118.
Ibidem, s. 121.
157
Ta mieszanina języków, religii, kultur i narodów skazanych na to, by żyć wspólnie na tak niewielkiej
przestrzeni, wytworzyła specyficzną formę kultury, system kulturowy charakterystyczny dla Bośni i Hercegowiny, zwłaszcza zaś dla Sarajewa, można by powiedzieć – bardzo oryginalny i właściwy szczególnie
temu regionowi. W wielonarodowym, wielowyznaniowym imperium tureckim było, to oczywiste, dużo
terytoriów i miast, gdzie mieszały się różne języki, narody i religie, ale z pewnością nawet w tym ogromnym państwie nie było miasta, gdzie tyle języków, religii i kultur spotyka się i przeplata na tak małej przestrzeni25.
Pisarz jednak dostrzegał, że siłą i zarazem słabością jego miasta było właśnie zróżnicowanie etniczne i wyznaniowe, które z jednej strony stanowiło o jego wyjątkowości, lecz
z drugiej – doprowadziło do bratobójczej wojny. Na zadawane przez wielu intelektualistów
pytanie: „dlaczego Sarajewo?” najtrafniej odparł Semezdin Mehmedinović: „Dlatego! Właśnie dlatego. I dlatego, że wszystkie pytania przychodzą za późno”26.
Po wojnie mieszkańcy próbują odbudować zniszczone relacje. W 1996 r. franciszkanin
Ivo Marković założył chór „Pontanima”, którego nazwa oznacza „duchowy most”. Członkowie chóru są przedstawicielami wszystkich religii, istniejących w Bośni i Hercegowinie:
judaizmu, islamu, katolicyzmu, prawosławia i protestantyzmu, a w swoim repertuarze mają
pieśni wszystkich swoich wyznań, co ma służyć lepszemu zrozumieniu siebie nawzajem
oraz odbudowaniu więzów przyjaźni i wzajemnego poszanowania. Mimo że idea zakładała
pokojowe współistnienie, pomysł na początku wzbudzał wiele kontrowersji:
Pontanima has faced many challenges. In the beginning, some of the choir members found it horrifying
to sing the songs of their enemies. Singers have been criticized by friends who thought they were betraying their own people or religion. Some religious leaders continue to oppose what they see as syncretism.
Nevertheless, the group has grown and flourished beyond expectation (…) This is not syncretism, but
a method of dialogue, ecumenism and creative life27.
Chór stanowi tylko jedną z inicjatyw, mających połączyć podzielonych przez wojnę
obywateli Bośni i Hercegowiny, którzy zdają sobie sprawę, że potrzeba będzie wielu lat
wspólnego wysiłku, by odbudować zawiedzione zaufanie.
Od „jugonostalgii” nie są też wolni słoweńscy pisarze, dostrzegający z perspektywy wielkich metropolii różnorodność świata, w którym się urodzili. Zanim jeszcze zaczęto podkreślać znaczenie różnic, jako elementu wzbogacającego życie w globalnej wiosce, bogactwo
kulturowe było cechą jugosłowiańskiej egzystencji, a z tej różnorodności twórcy czerpali
natchnienie, siłę i ciekawość świata. Tęsknotę za minionym czasem, za kulturotwórczą rolą
Jugosławii podobnie odczuwali i wyrazili, mimo różnicy pokoleniowej, Drago Jančar i Aleš
Debeljak.
Kocham Dalmację, sentymentalne wspomnienia łączą mnie z pełnymi wina nocami, z oszałamiającymi
zapachami Morza Śródziemnego, zimnym kamieniem jej placów i kościołów (...) Rzeki Bośni, symbioza
kultur i religii w Sarajewie (...) Biblijna Macedonia, chrapliwa mowa moich macedońskich przyjaciół, pełna przemyślnych przeskoków myślowych (...) Belgrad i jego niespożyta żywotność (...) Morawa, słowiań-
25 D. K a r a h a s a n, Sarajewo. Portret wewnętrznego miasta, [w:] i d e m, Sarajewska sevdalinka, Sejny 1995,
s. 16-17.
26 D. U g r e š i ć, op. cit., s. 66.
27 http://www.pontanima.ba/pontanima.html [dostęp z dn. 6 IX 2009]. „Pontanima” musiała stawić czoła
wielu wyzwaniom. Początkowo wielu członków chóru przerażała świadomość, że będą śpiewać pieśni swoich
wrogów. Chórzyści byli krytykowani przez przyjaciół, którzy uważali, że zdradzili oni swój naród i religię.
Niektórzy przywódcy religijni nadal protestują przeciwko czemuś, co postrzegają jako synkretyzm. Mimo to
grupa rozrosła się i rozwinęła powyżej najśmielszych oczekiwań (...) Bo to nie jest synkretyzm, lecz sposób na
porozumienie się, na ekumenizm, pomysł na kreatywne życie”.
158
skie pieśni przy wtórze orientalnych bębnów (...) Zagrzeb ze wzrokiem utkwionym w Wiedniu, ale obiema nogami stojący na Bałkanach28.
Eks-Jugosławia – mówiąc patetycznie, choć zgodnie z prawdą – była podobna do kolorowego dywanu;
to dzięki niemu utrzymywałem kontakt z obszarami i miejscami, które dramatycznie różniły się od barokowego, środkowoeuropejskiego miasteczka, gdzie przeżyłem dzieciństwo, mimo że leżały w politycznych granicach tego samego państwa (...) W mojej pamięci tkwią wysmukłe minarety z bośniackich wsi
(...) Potężne mury Dubrownika strzegą niezależnego ducha średniowiecznej republiki Ragusy (...) W macedońskiej geografii pociągała mnie przejrzała uroda starego Skopia29.
Obaj pisarze są wyrazicielami tęsknoty za urodą minionego świata, jego bogactwem
i różnorodnością smaków, zapachów, kolorów i dźwięków. Poczucie wspólnego odczuwania piękna łączyło ludzi z najodleglejszych zakątków Jugosławii.
W czasie jazdy, podekscytowany, stwierdzałem, że różnice jugosłowiańskiej mozaiki lubię nie tylko ja.
Duma i fascynacja brzmiały także w melodyjnej mowie tych niewykształconych ludzi. I jakkolwiek różniliśmy się strojem, językiem, religią i gustami muzycznymi, mieliśmy coś wspólnego: byliśmy dla siebie
nieznanymi znajomymi (...) rachunek w przydrożnej knajpie płaciliśmy takimi samymi, niewiele wartymi
dinarami, a w kieszeniach mieliśmy takie same paszporty, z takimi samymi czerwonymi okładkami i identycznym, wspaniałym, socjalistycznym godłem30.
Jednak Słoweńcy nigdy nie utożsamiali się z Jugosławią na tyle, by jej rozpad odebrać jako zagładę ich świata, zamach na tożsamość, co stało się udziałem m.in. Serbów. Ze
wspomnień o dawnym państwie przebijała jedynie nuta nostalgii za południem, latami młodości i przyjaźni ponad podziałami. Kiedy federacja podzieliła się na kilka niezależnych
państw, Słoweńcy nie zostali pozbawieni ojczyzny, a jedynie ich „przestrzeń mentalna, do
której ich ziemie należały, uległa zasadniczej redukcji”31. Dla małego narodu ta niewielka
przestrzeń po wielowiekowej nieobecności na mapach Europy stała się przedmiotem troski
i dumy, dlatego Słoweńcy bez wyrzutów sumienia po podziale „zatrzasnęli za sobą drzwi”,
z czego twórcy z pozostałych krajów byłej Jugosławii czynili im zarzut, uważając, iż sprzeniewierzyli się idei wspólnoty Słowian Południowych. Jednak wzrok Słoweńców od zawsze
był utkwiony w Wiedniu, a silne związki z monarchią Habsburgów wywarły piętno na mentalności małego narodu, objawiając się chociażby w poszanowaniu pracy i ogólnego ładu.
Jeszcze inaczej postrzegał świat, jaki powstał po rozpadzie Jugosławii, Bora Ciosić, który
w jesieni życia wybrał się wraz z żoną w podróż do kraju swej młodości. Wiek i lata spędzone poza granicami ojczyzny sprawiły, że pisarz z pewnym dystansem odnosił się do tej
wyprawy.
Człowiek rodzi się tu czy tam za sprawą przypadku. Termin „ojczyzna” traci w świetle tego swoją szczególną wartość: wszystko sprowadza się do współczynników geograficznych, pospolitych punktów na
mapie naszego losu. Więc kiedy dziś, po wielu latach, wybieram się w podróż do kraju swego urodzenia,
czuję się, jakbym jechał do Afryki albo na Alaskę. Jadę do nieznanego kraju swojej przeszłości, właściwie
nie wiedząc dlaczego. W sensie uczuciowym jest to całkowicie neutralne (...) Jadę tam chyba tylko po to,
by pokazać żonie dom, w którym przyszedłem na świat, i aby ona pokazała mi swój dom rodzinny. Wyruszamy na Alaskę naszego dawniejszego życia całkowicie wolni, zwykli turyści na drodze swego istnienia, pielgrzymi do krainy tego, co przeżyliśmy kiedyś32.
D. J a n č a r, Wspomnienie..., s. 30-31.
A. D e b e l j a k, Zmierzch idoli, „Literatura na świecie”, 1994, nr 11, s. 103-106.
30 Ibidem, s. 105-106.
31 Z. D a r a s z, Być Słoweńcem. Eseistyczne reinterpretacje problemu, [w:] Literatury słowiańskie po roku 1989. Nowe
zjawiska, tendencje, perspektywy, t. 3, Podmiotowość, red. B. C z a p i k-Li t y ń s k a, Warszawa 2005, s. 169.
32 B. C i o s i ć, Podróż na Alaskę, Wołowiec 2008, s. 7.
28
29
159
Serbski pisarz przejeżdżał przez byłe republiki Jugosławii, dziś samodzielne państwa
i mimo iż usiłował nie dopuszczać do siebie wspomnień, na każdym kroku powracały obrazy dawnych dni, na myśl przychodzili przyjaciele, spotkania i dyskusje. Z każdego zakamarka wyglądała przeszłość.
Małżonkowie pokazując sobie domy, w których się wychowywali, w rzeczywistości podjęli próbę wyjaśnienia drugiej osobie, co ich ukształtowało, co sprawiło, że są tacy, a nie
inni. Zatarty wzór na parkiecie w kamienicy, znajdującej się w środku Zagrzebia, po którym
stąpała kiedyś mała Lidia, stara klamka, pokryty plamami sufit, kawiarenki w centrum Belgradu, dom, gdzie w dwóch pokojach tłoczyła się cała rodzina pisarza, działka porośnięta
chwastami, to jedyne ślady przeszłości. W oczach dwójki przybyszów jest to cmentarzysko,
a na nim pogrzebane zostały znane im czasy. Najbardziej jednak bolesna okazała się świadomość, że zmienili się ludzie, którzy nie widzą potrzeby ponownego spotkania po latach,
bo B. Ciosić nie jest już jednym z nich. Decyzja o życiu poza granicami Jugosławii stała się
mimowolnie wyrokiem, skazującym go na wykluczenie z kręgu.
Podróż pisarza i jego żony jest zbieraniem okruchów, z których ma się wyłonić jakiś
fragment większej całości: „Czuję się, jakbym składał na nowo skorupy dawnego świata,
który jednak, przynajmniej tu i ówdzie, da się skleić niby rozbita chińska waza. Nie ma już
nierozbitych naczyń naszej przeszłości, wszystko, co mieliśmy, pospadało z pólek i szaf,
możemy jedynie zbierać to i kleić”33. Wraz z każdym kolejnym dniem spędzonym w dawnej
ojczyźnie pojawiało się zrozumienie, że powrót do przeszłości jest nierealny, że nie przeżyje
się ponownie historii i nie odtworzy zdarzeń, jakie miały miejsce.
Rozumiem już, że nasza podróż będzie miała wiele braków i można mówić tylko o niepełnym sukcesie:
nie ma powrotu do tamtych lat, jest to czas raz jeszcze stracony, jak u Prousta, tyle że bez beletrystycznej
aureoli (...) Nikt nie pamięta najważniejszych zdarzeń i ludzi sprzed 30 lat, a wszystko, co uznaje się za
własne korzenie, to mityczna historia sprzed wieków. Dawniej nosiłem w sercu jakąś fantazję, wyobrażałem sobie, że ze spaceru mogę wrócić do mieszkania, które należało do mnie wiele lat temu. Że powitają
mnie nie tylko ojciec i matka, jak w tamtych czasach, ale okaże się, że w tym domu oczekuje mnie także
cały były czas, nietknięty. I dopiero później, jakbym trzeźwiał po pijaństwie, uświadomiłem sobie, że
pod niegdysiejszym adresem nie ma nawet śladu mojego życia, które przeniosło się w zupełnie inne
strony34.
Twórczość pisarzy południowosłowiańskich jest przesiąknięta tęsknotą za tym, co minione. Zwykle wynika to z cudownej właściwości ludzkiego umysłu, mającego skłonność
do idealizowania dni, które odeszły bezpowrotnie. Przeszłość bowiem niemal zawsze jawi
się jako lepsza od teraźniejszości, choćby dlatego, że stanowi zamknięty rozdział, do którego życie nie dopisze żadnej linijki. Teraźniejszość zaskakuje, obfituje w niespodzianki, rujnuje marzenia i plany. Przeszłość jest znana, zamknięta i bezpieczna. Mimo to niejeden
człowiek chciałby zawołać jak Faust: „Stój chwilo, jesteś piękna” i zapłacić za ten moment,
kiedy wskazówki zegara stają w miejscu, najwyższą cenę.
33
34
Ibidem, s. 114.
Ibidem, s. 124-125.
160
Katarzyna Knapik-Gawin
Uniwersytet Łódzki
KOKODŻAMBO I DO PRZODU – KULTUROWE I SPOŁECZNE ASPEKTY JĘZYKA
MŁODZIEŻY URODZONEJ NA PRZEŁOMIE LAT 80. I 90. – NA MATERIALE
POLSKIM I SERBSKIM
Język młodzieżowy, nazywany także slangiem lub żargonem młodzieżowym, jest specyficznym rodzajem socjolektu. Proponuję zatrzymać się przy tym terminie. Dlaczego socjolektu, a nie biolektu, który według A. Wilkonia jest wariantem języka uzależnionym od takich czynników jak płeć czy wiek?1 Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że główną cechą
łączącą użytkowników slangu młodzieżowego jest pewien przedział wiekowy. Paradoksalnie może być on jednak niezrozumiały nawet dla osób w tym samym wieku, jeśli nie odwołują się one do wspólnego dla danego pokolenia tła kulturowego. Opanowanie go jest kluczowe dla porozumiewania się z młodzieżą jej językiem, a szybka zmiana mód, rozwój
i zanik subkultur oraz zmienność historyczno-społecznych doświadczeń pokoleniowych
czynią to jeszcze trudniejszym. Członkowie grupy młodzieżowej „porozumiewają się za
pomocą niewielkiej liczby słów, ponieważ są użytkownikami słów wspólnych, wywołujących wspólne konotacje, tak samo rozumieją znaczenia słów, mają takie same skojarzenia,
podobne źródła metafor i wspólne konteksty aksjologiczne”2. Grupa ta jest zatem z definicji doraźna, a jej język nieustannie tworzy się na nowo.
R. Bugarski, badacz żargonu w języku serbskim, zaczął swoją monografię od stwierdzenia: „Žargon je jezik u malom”3. Odzwierciedla on bowiem procesy zachodzące w języku
ogólnym, a co za tym idzie – w kondycji społeczeństwa i kultury. Nie jest to jednak odbicie
lustrzane, chyba że mowa o krzywym zwierciadle. Można tutaj mówić raczej o satyrze lub
parodii. Wyrasta ona wprost z samego charakteru żargonu jako rodzaju twórczości artystycznej, z drugiej strony – także rozrywki. Jak pisze D. Andrić, autor słownika żargonu,
„nije tu u pitanju (...) samo uživanje u izmišljavanju reči, toj svima mladima dostupnoj duhovnoj igri koja zadovalja neke najosnovnije potrebe za poezjom, ili bar kreiranjem poetskih figura; ima tu i zadovoljstva što se lansiranjem novih izraza direktno utiče bar na neposrednu okolinu; ostavlja se svoj trag, maka u mikro-društvu, ali bez posrednika (...) Žargon
ima i sve čari hobija. Hobi se obično smatra vidom eskapizma, što naravno nije netačno, ali
se zaboravlja da je on i otkrivanje srvari, dakle ne obavezno – bekstvo od nečega, nego i –
hod nečemu u susret”4. Metaforyczność żargonu jest zatem rodzajem odbioru i interpretacji
rzeczywistości, dlatego tak ważna jest wspólna płaszczyzna odwołań. „Konotacje leksykalne
mogą więc mieć charakter stereotypowy, a odbiorca metafory, będący uczestnikiem wspól-
A. W i l k o ń, Typologia odmian językowych współczesnej polszczyzny, Katowice 1987, passim.
B. M a l i n o w s k i, Problem znaczenia w językach pierwotnych, [w:] Językoznawstwo B. Malinowskiego, red.
K. P i s a r k o w a, t. 2, Kraków 2000, s. 25.
3 R. B u g a r s k i, Žargon. Lingvistička studija, Belgrad 2006, s. 5, 7.
4 D. A n d r i ć, Dvosmerni rečnik srpskog žargona i žargonu srodnih reči i izraza, Belgrad 2005, s. 11.
1
2
161
noty, może bez trudu odtworzyć właściwy sens przenośni” – twierdzi E. Kołodziejek, polska badaczka subkultur młodzieżowych5.
Nasuwa się zatem naturalne pytanie, jaki obraz rzeczywistości rysuje się w leksyce dzisiejszych żargonów. Jak pisze E. Kołodziejek, „język współczesnych subkultur (...) jest także nieocenionym źródłem wiedzy o sposobie życia i myślenia uczestników młodzieżowych
wspólnot i ich opinii o społeczeństwie, na którego obrzeżach się rozwijają”6. Według
S. Grabiasa7 socjolekt pełni cztery społeczne funkcje: jednoczy, odróżnia daną grupę od
innych, nadaje prestiż i interpretuje rzeczywistość. Pozwolę sobie skupić się na tej ostatniej
funkcji. W tym celu porównamy dwa socjolekty, polski i serbski, których wzajemne podobieństwa i różnice ułatwią wyciągnięcie ogólniejszych wniosków. Podstawą do porównań są
dane zebrane metodą SAT – na podstawie słowników żargonu8, ankiet przeprowadzonych
w Polsce i w Serbii w grupie wiekowej od 16. do 20. roku życia oraz tekstów źródłowych,
głównie prasy i literatury pięknej.
Na płaszczyźnie podobieństw odkrywamy spory obszar wspólnego leksykalnego i metaforycznego dziedzictwa. Oba żargony znają np. słowo smerf (štrumpf), oznaczające policjanta,
a skojarzenie to ma swoje korzenie w bohaterach kreskówki Les Schtroumpfs wytwórni Hanna Barbera, spopularyzowanej przez nowojorską stację NBC, emitowanej w latach 80. i 90.
XX w., posiadających niebieską skórę i białe elementy stroju. Wspólne są także odwołania
do filmów gangsterskich (wyrażenia takie, jak: big boss, big dil, kiler). Ktoś, kto ma wielkie
uszy to Dambo – słonik, który nauczył się latać za pomocą swoich ogromnych uszu, bohater
kreskówki wytwórni Walta Disneya. Pogardliwe wyrażenie Golum odwołuje się do bohatera
powieści J. R. R. Tolkiena Władca Pierścieni, charakteryzującego się odrażającym wyglądem
i zachowaniem. Ktoś kompletnie zdezorientowany może być lost in spejs (lost in space), co
zaczerpnięto z tytułu popularnego serialu science fiction, w reżyserii S. Hopkinsa, natomiast
bliskich przyjaciół można nazwać Blues Brothers. W żargonie serbskich nastolatków zarozumiała osoba betmeniše se – czyli udaje Batmana, superbohatera z komiksów oraz filmów fabularnych. Coś niemodnego i tandetnego może być bi-džiz (zespół Bee Gees był popularny
w latach 60. i 70. XX w., tj. przed przyjściem na świat badanego pokolenia). Stylizujący się
na gwiazdy popu lat 90. to: britnejki, lopezki, bakstrity (od personaliów wykonawczyń muzyki
pop Birtney Spears, Jennifer Lopez oraz zespołu Backstreet Boys). Wspólnym punktem
odniesienia jest także komputer, jego oprogramowanie, Internet i gry. Nastolatek bez trudu
rozszyfruje kontekst takich wyrażeń, jak mieć errora, reset, džojstik, dilitovati. Ikoną popkultury
jest także Albert Einstein, przywoływany w obu żargonach jako synonim osoby niezwykle
uzdolnionej: słówko einstein lub ajnštajn pojawia się zarówno w polskim, jak i w serbskim
żargonie, chociaż oba narody posiadają swoich wielkich naukowców światowej sławy.
Odwołania do rodzimego kontekstu kulturowego są w obu żargonach znacznie rzadsze
i – co interesujące – dotyczą zazwyczaj wpływów obcych. Przykładem jest słowo burżuj (sr.
buržuj), którego pochodzenie (fr. bourgeois) jest drugorzędne wobec kontekstu propagandy
komunistycznej, co potwierdza żargonowe znaczenie: burżuj jest ironicznym synonimem
bogacza. Do głosu dochodzi tutaj zabawa kontekstem historycznym, który jest ostatnio
popularny dzięki swojej egzotyce (pokolenie fascynujące się nim samo nie posiada wspoE. K o ł o d z i e j e k, Człowiek i świat w języku subkultur, Szczecin 2005, s. 204.
Ibidem, s. 211.
7 S. G r a b i a s, Język w zachowaniach społecznych, Lublin 2001, passim.
8 P. I m a m i, Beogradski frajerski rečnik, Belgrad 2003; D. A n d r i ć, op. cit.; B. C h a c i ń s k i, Wypasiony słownik najmłodszej polszczyzny, Kraków 2003; i d e m, Totalny słownik najmłodszej polszczyzny, Kraków 2007.
5
6
162
mnień z doby socjalizmu). Wyraźnie sarkastyczny podtekst ma także używanie słowa raja na
określenie towarzystwa, grupy rówieśniczej. Raja – obraźliwe wyrażenie pochodzenia arabskiego, używane przez Turków Osmańskich i poturczeńców w stosunku do chrześcijan,
zbliżone znaczeniowo do „stado, bydło” można dzisiaj odnaleźć w Internecie (np. posty
zaczynające się od Zdravo, raja na forach). Serbom nieobcy jest także jeszcze ostrzejszy sarkazm, czego przykładem może być wyrażenie Vindouz 99 – odnoszące się do okien
wzmocnionych taśmą klejącą podczas bombardowania Jugosławii w 1999 r.
Serbszczyzna przejawia także częstszą tendencję do gry językowej, czego przykładem
mogą być blendy oraz metateza w żargonie. Blendy definiuje R. Bugarski jako „motywowany socjolingwistycznie proces budowania wyrazów, inspirowany zestawieniami w angielszczyźnie typu motel (motor + hotel) lub smog (smoke + fog)9. Przykładami blendów z serbskiego
młodzieżowego języka potocznego są wyrażenia typu: smortadela, mučionica, ale także Vukowar (gdzie efekt językowy jest widoczny w zapisie). Twórczość żargonowa może przybierać
postać pseudo-tłumaczeń (Nju Nau czyli Novi Sad, utworzone z tłumaczenia na j. angielski
słów novi – new oraz sad – now) lub wtórnego przetworzenia tłumaczeń na język rodzimy
(tenk ju – czyli blend angielskiego wyrażenia thank you „dziękuję” i tank „czołg”; w wersji
rozszerzonej tenk juri veliku mačku – asocjacja fonetyczna z thank you very much).
Metateza jest natomiast osobnym zjawiskiem, które można opisać w skrócie jako przestawianie sylab w wyrazach lub całych zwrotach. Mechanizm jest analogiczny do zjawiska
verlan (nazwa pochodzi od przestawionych sylab w l’envers, czyli „na obrót”), popularnego
we francuskim slangu młodzieżowym. Typowe przykłady to maćado (domaća – w domyśle:
rakija), živa! (važi!), dajgle! (gledaj!), žemo (može), ćune (neću), vatra (trava), ale także vutra (travu),
gdyż formy utworzone od biernika rzeczowników rodzaju żeńskiego są postrzegane jako
bardziej interesujące. Istnieją także pojedyncze wyjątki w postaci form utworzonych od
wołacza, np. tebra (brate). Granice przestawki są bliżej niesprecyzowane, może jej ulegać
także cała wypowiedź, np. limpa ćiku (palim kući), sigde? (gde si?), ša me gabri (šta me briga), zbili
su me ra (razbili su me).
Polski żargon młodzieżowy jest w te formy znacznie uboższy. Metateza nie występuje
w nim niemal w ogóle, a pojedyncze przykłady przytoczone przez autorów słowników (za
B. Chacińskim10: puda, rukwa ćma) służą raczej eufemizacji wulgarności i nie przesądzają
o zachodzeniu nowego zjawiska. Dla polskiej żargonizacji charakterystyczne jest raczej
redukowanie morfologiczne (typ: impra, dozo, nara, fryz, spoko) niż nadbudowa afiksacyjna
i semantyczna (neologizmy rzadko wnoszą nowe znaczenia). Jak wynika z przeprowadzonych badań ankietowych, młodzi Polacy rzadziej wtrącają do swoich wypowiedzi obce lub
obcobrzmiące „ozdobniki” (typu cool czy sweet), rzadziej popisują się znajomością języków
obcych, rzadziej deklarują się także jako użytkownicy żargonu w ogóle, częściej też uznają
go za drugorzędny i przemijający element ich życia. Ankietowani Serbowie traktują slang
bardziej serio, jest on też bardziej rozbudowany zarówno na polu morfologicznym (sufiksacja), jak i zabawy językowej. Wyraźniej rysuje się w nim także rola wpływu obcego, szczególnie anglicyzmów i kultury amerykańskiej, podczas gdy wiele nowych żargonizmów polskich jest pochodzenia rodzimego (takie jak: ziomal, malinowo, kminić, kleić, materiał, myk,
R. B u g a r s k i, op. cit.; i d e m, Nova lica jezika. Socjolingvističke teme, Belgrad 2002; i d e m, Otkrivamo nove
skrivalice, „Jezik danas”, vol. 6 (2002), nr 15, s. 7-11; i d e m, Dve reči u jednoj: leksičke skrivalice, „Jezik danas”, vol. 5
(2001), nr 13, s. 1-5.
10 B. C h a c i ń s k i, Totalny słownik....
9
163
niehalo, obcinać, padaka, wypas, grubo, zajawka lub prefiks prze- zastępujący dawne mega- i super-,
np. przefota).
Sięgając do doświadczeń pokoleniowych młodych ludzi, do ich mitologii rodem z telewizji i muzyki rozrywkowej, kształtowanych na przestrzeni, zmieniających się intensywnie
w Europie Środkowo-Wschodniej, źródeł definiowania siebie jako Polaka lub Serba, wreszcie – do nastoletniej kontestacji burzliwego życia społecznego i kulturalnego, można pokusić się o komentarz do przedstawionych tendencji językowych. Młodzi Polacy, urodzeni
w latach 80. i na początku 90., tj. w dobie rozpadu systemu socjalistycznego, tęsknili, tak jak
ich bałkańscy równolatkowie, urodzeni w dobie niepokojów politycznych i wojen, kryzysu
i sankcji gospodarczych – za dobrobytem, za Zachodem, jego kulturą wolności i luzu, tym
silniej, im bardziej sztuczna była nowomowa ówczesnej propagandy. Dalsza historia obu
pokoleń potoczyła się jednak odmiennie. Wkroczenie gospodarki wolnorynkowej do Polski
wraz z towarzyszącymi jej wielkimi przemianami społeczno-kulturalnymi, a także przedefiniowanie tożsamości na tle akcesu do NATO i Unii Europejskiej spowodowało (przynajmniej w powszechnej opinii) oddalenie się od statusu „Prawieeuropejczyków” (określenie
M. Todorovej11) w kierunku statusu Europejczyków. Młodzi Serbowie zaś znajdują się
w gorszej sytuacji niż poprzednie pokolenia, prestiż ich kraju oraz języka znacząco spadł,
dodatkowo osłabiły go niedawne secesje Czarnogóry i Kosowa. Serbowie, innymi słowy,
znajdują się nadal w grupie „Prawieeuropejczyków”.
W związku z tymi procesami elementy obce w polskim slangu tracą swój czar jako symbole mody i lepszego świata, ich użycie specjalizuje się do pozycji nacechowanych w określony sposób, wręcz stapiają się ze słownictwem rodzimym, o czym świadczą problemy
respondentów z określeniem ich etymologii. To, co rodzime, jest postrzegane jako oryginalne właśnie dzięki swojej swojskości, dawniej odczuwanej jako wstydliwa i zaściankowa,
dzisiaj atrakcyjnej w duchu mody na oldschool i vintage, popularnej także w rozwiniętych krajach zachodniej Europy – wystarczy wspomnieć Berlin jako nieoficjalną stolicę europejskiego vintage, miejsce targów postkomunistycznych staroci. Moda na PRL, a nawet „peerelonostalgia” przejawia się w Polsce wkroczeniem tej estetyki do reklam i popkultury, a także
konsumpcji (jak np. słynny na całą Polskę klub „PRL” we Wrocławiu).
Kraje postjugosłowiańskie nie są jeszcze na tym etapie ironicznego dystansu wobec własnej przeszłości, przynajmniej nie na taką skalę. „Jugonostalgia” pozostaje nadal kwestią
zbyt świeżą i kontrowersyjną, dopiero „opracowywaną” i przewartościowywaną przez intelektualistów i kulturę wyższą12, nieprzetrawioną jeszcze przez popkulturę i media, by mogła
spaść do statusu mody i młodzieżowego tzw. szpanu. W przeciwieństwie do Polski, Serbia
znajduje się na mniej zaawansowanym etapie transformacji, a prestiż serbszczyzny jako
nowego języka, po oficjalnym ogłoszeniu rozpadu grupy serbsko-chorwackiej w Dayton,
jest znacznie niższy. Sytuacja polityczna sprawia, że zarówno materialne, jak i kulturalne
dobra zachodnie są postrzegane jako lepsze, a konsument serbski nie wymusza lokalizacji
językowej, przede wszystkim dotyczy do Internetu, stąd obserwowana przez badaczy duża
ilość anglicyzmów w języku sieci. Serbska polityka językowa nie jest łagodna wobec pożyczek, a apele ze strony środowisk naukowych, zaniepokojonych rozwojem zjawiska zwanego anglosrpski, pozostają bez szerszego echa w społeczeństwie. Swojskość nie jest postrzegana wśród młodych Serbów jako wartość, w prasie młodzieżowej promuje się intensywnie
produkty światowej mody określeniami typu fensi dizajn – apsolutni must have! Prozachodnia
11
12
M. T o d o r o v a, Bałkany wyobrażone, Wołowiec 2008, passim.
D. U g r e š i ć, Kultura kłamstwa, Wołowiec 2006, passim.
164
postawa może być też wynikiem programowego buntu wobec wszechobecnej kultury narodowego kiczu, zwłaszcza muzycznej, tzw. turbo-folku. (Dla porównania, w Polsce analogiczny gatunek disco-polo szybko stracił popularność i zniknął z tzw. mainstreamowej sceny, by
powrócić w ostatnich latach w ramach mody na tzw. camp). Serbskim nastolatkom nie dokucza w życiu społecznym nadmierny prookcydentalizm ani zalew kultury amerykańskiej,
a nawet jeśli, to serbski przedwojenny oldschool byłby właśnie echem czasów Jugosławii
otwartej na Zachód, której obywatele nie musieli udowadniać swojej światowości.
Jednak nie tylko obecność obcej kultury i obcych wpływów w języku mówi nam wiele
o kondycji pokolenia, które posługuje się danym żargonem. Jak twierdzi M. M. Kosanović,
żargon jest zbudowany na poetyckiej kategorii komizmu: „najvažnijim elementom svakog
doživljanja komike je osećanje nadmoći subjekta nad objektom smeha”13. Uważa ona
wręcz, że każdy proces przenoszenia leksyki z języka ogólnego do żargonu wiąże się z procesem metaforyzacji: metonomizacji lub synekdochy (trava); peryfrazy, nierzadko eufemistycznej (parkirati se u sanduk); wreszcie aforyzmów i kalamburów (fatalist). Tym samym
metaforyczność i ludyczność żargonu spełnia wspomnianą przez S. Grabiasa funkcję interpretowania rzeczywistości. Slangowy komizm zgadza się z szeroko opisywanym w literaturze zjawiskiem „karnawalizacji” kultury i języka14, związanym z postmodernistycznym
zrównaniem poziomów kultur, pastiszu i autocytacji. Według M. Bachtina15, twórcy koncepcji „karnawalizacji”, śmiech rytualny jest odpowiedzią na kryzysy w życiu człowieka
i bóstw, a także wyrugowania komizmu z oficjalnego dyskursu. Karnawałowa stylistyka
symbolizuje względność władzy i wartości, nie uznaje hierarchii, zaprzecza powadze i stałości, służy degradacji i trawestacji. Nie sposób nie dopatrzyć się zbieżności tego opisu z cechami żargonu młodzieżowego: jego istnienie jest krótkotrwałe, spora część jego leksykonu
powstaje okazjonalnie i spontanicznie; dominującą kategorią estetyczną jest ironia, parodia,
czarny humor (np. sr. pustiti suze za Hitlera), z założenia znajduje się w opozycji wobec tego,
co oficjalne, poważne, ogólnie akceptowane. Według R. Bugarskiego16, nowomowa propagandy towarzysząca rozpadowi Jugosławii17 znajduje swoje ironiczne echo właśnie w rozbudowanej sferze gier językowych w serbskim żargonie.
Żargon pozostaje zatem w dalszym ciągu żywą i spontaniczną reakcją na procesy zachodzące nie tylko w języku ogólnym, ale i kondycji społecznej, tożsamościowej i politycznej.
Jak bowiem twierdzi E. Kołodziejek, „badając subkultury, dochodzimy (...) do prawdy
o sobie samych”18.
M. M. K o s a n o v i ć, Slavistička lingvistička poreñenja, Podgorica 2001, s. 94.
M. R u m i ń s k a, Michała Bachtina teoria karnawalizacji języka, [w:] Humor i karnawalizacja we współczesnej
komunikacji językowej, Lublin 2007, s. 181-202.
15 A. S k u b a c z e w s k a-Pn i e w s k a, Teoria karnawalizacji literatury Michała Bachtina, [w:] Teoria
karnawalizacji. Konteksty i interpretacje, red. A. S t o f f, Toruń 2000, s.11-32.
16 R. B u g a r s k i, Žargon..., passim.
17 D. U g r e š i ć, op. cit., passim; I. Č o l o v i ć, Bałkany – terror kultury, Wołowiec 2007, passim.
18 E. K o ł o d z i e j e k, op. cit., s. 211.
13
14
165
Jakub Banasiak
Uniwersytet Łódzki
O BUŁGARACH BANACKICH I ICH JĘZYKU
Jak wiadomo, kluczowym podziałem kultur europejskich pozostaje nadal rozróżnienie
na sferę wpływów cesarstwa wschodnio- i zachodniorzymskiego. W obrębie Słowiańszczyzny odpowiadają mu terminy Slavia Orthodoxa i Slavia Romana. Dychotomia ta niezwykle
skutecznie opiera się postępującej laicyzacji społeczeństwa dowodząc, że jest kategorią nie
tylko żywą, ale i wielopłaszczyznową. Wskazują na to chociażby wyrażenia typu: katolicki
ateista i prawosławny ateista. Roli tego podziału nie można również lekceważyć z punktu
widzenia językoznawstwa (czy wężej – ekologii językowej) z tej choćby przyczyny, że polityka językowa przywiedzionych mocarstw i ich spadkobierców była odmienna. Nieco
upraszczając można powiedzieć, że nawet obecnie przynależność wyznaniowa pozostaje nie
bez wpływu na kształtowanie się nowych języków standardowych.
Co do samej liczby języków słowiańskich waha się ona (w zależności od poglądów autora) od ok. 10 do 40. Wydaje się, że w tej kwestii najbezpieczniej wybrać opcję pośrednią,
którą reprezentuje E. Tokarz i stwierdzić, że obecnie istnieje ok. 20 słowiańskich języków
standardowych1. Jednym z nich jest język Bułgarów banackich, moim zdaniem stosunkowo
niekontrowersyjny, ponieważ pozbawiony ambicji bycia językiem narodowym, wywodzący
sie z gwar katolickich mniejszości wyznaniowych w Bułgarii. Warto akcentować katolicyzm
przodków dzisiejszych Bułgarów banackich (dziś zapewne będących katolikami, bądź katolickimi ateistami), ponieważ to właśnie on doprowadził do oddzielenia się gwar Bułgarów–
katolików od reszty bułgarskiego sytemu językowego.
Bułgarzy banaccy wywodzą się z katolickiej ludności bułgarskiej, która nawiązała kontakty z Monarchią Habsburską. Ich emigracja związana z ciężkimi warunkami społecznoekonomicznymi w ówczesnej Bułgarii rozpoczęła się pod koniec XVII w. Po wojnach Austro-Węgier z Imperium Osmańskim, otrzymują oni zgodę na osiedlenie się na terytorium
Banatu. W 1688 r. po zajęciu przez Austro-Węgry Belgradu, Monarchia Habsburska podburza katolicką ludność bułgarską do powstania, które wybucha w 1688 r. w rejonie Cziprowca. Zgodnie ze słowiańską tradycją powstańczą szybko zostało ono stłumione przez władze
tureckie i w konsekwencji część ludności postanowiła opuścić Bułgarię.
Język Bułgarów banackich jest blisko spokrewniony z rodopskimi dialektami wschodniobułgarskimi, a zwłaszcza z dialektem paulicjańskim, czyli mową katolickiej ludności
bułgarskiej, zamieszkującej Rodopy. Jednak należy zaznaczyć, że pierwotna ludność, która
opuściła Bułgarię po nieudanym powstaniu cziprowskim i osiedliła się w Banacie zaliczała
się językowo do grupy dialektów zachodnich i dopiero później nastąpiło jej przemieszanie
z paulicjanami, wywodzącymi się z Rodopów, których mowa przeważyła ze względów ilościowych i upowszechniła się w całej społeczności.
Do podstawowych cech języka Bułgarów banackich tradycyjnie zalicza się2:
1 E. T o k a r z, Powstawanie nowych standardów językowych u Słowian w końcu XX w., [w:] Słowiańszczyzna
w kontekście przemian Europy końca XX w., Katowice 2001.
2 С. С т о й к о в, Българска диалектология, София 1993.
167
1. na poziomie fonetycznym:
• ъ jako kontynuant prasłowiańskich ъ, ь:
зъп – зъбъ̀
чъ̀до
тъ̀шка (тежка)
• przejście jać pod akcentem, niezależnie od następnej sylaby, w szerokie e:
бêл – бêли
• w sylabach nieakcentowanych jać najczęściej przeszło w zwykłe e, ewentualnie w jer
i zmiękczenie poprzedzającej spółgłoski, lub w i:
пр’ъдàва (предава), пр’ъс, нид’êле
• redukcja o do u:
имàлу, плàтиу
• pozostałości jeri:
сы̀н, ры̀за, жины̀
• przejście i w y lub jer:
пы̀сму, уты̀ва, гудъ̀на, бъ̀л съм
• zachowaną miękkość w wygłosie:
пън’, ден’, гердàн’, сол’, жал’
• przejście miękkich t' i d' w miękkie k' g':
глак’ (глад), зък’ (зет), пузнàк’ (познат), прòлек’, смрък’
2. na poziomie morfologicznym:
• zachowanie formy przypadka dla rzeczowników rodzaju męskiego:
зъ убàдъ на ỳйча, седны̀ до чѝча Пèтра, на Ивàна
• końcówka liczby mnogiej -ve dla jednosylabowych rzeczowników rodzaju męskiego:
чỳкве, врêйве (орехи), нàште дêдве
• zanik aorystu i imperfektum, w ich miejsce używana jest forma wywodząca się z perfektum
• użycie „sztucznego” imiesłowu na -icz: съм бы̀л съднѝч у òдъра (бях, седейки на
одъра), сме блѝ клекнѝч в чъ̀рквата.
W języku Bułgarów banackich można spotkać wiele wpływów obcych, przy czym – jak
zawsze – warstwą najpodatniejszą na procesy innowacyjne była leksyka. Skala zapożyczeń
wzrosła jednak również ze względu na próby nadania mowie Bułgarów banackich statusu
standardowego języka literackiego. Również w tym zakresie przynależność do Slavia Orthodoxa odegrała niebagatelną rolę. Zdaniem Cenki Ivanowej i Nički Bečewej wszelkie wpływy
języka serbskochorwackiego zostały przyjęte w wariancie chorwackim, ze względu na działalność katolickich duchownych z Chorwacji3.
Co oczywiste, tworzeniu normy literackiej towarzyszyła też świadoma działalność jednostek zaangażowanych w proces – część nowych leksemów powstała na drodze derywacji
semantycznej, reszta – formalnej, często na wzór obcy, poprzez tzw. kalkowanie.
Banacki język bułgarski jest znormalizowany i traktowany jako druga norma literacka języka bułgarskiego. Jego podstawowa kodyfikacja miała miejsce w 1866 r., przy czym orto-
3 Ц. И в а н о в а, Н. Б е ч е в a, Говорът и книжовноезиковата практика на Българите–католици от сръбски
Банат. http://liternet.bg/publish10/civanova/banat.htm.
168
grafia została oparta na popularnej na Bałkanach regule fonetycznej. Bułgarzy banaccy
używają oczywiście zmodyfikowanej wersji łacinki.
Niewątpliwie ciekawym zjawiskiem, związanym z rozwojem języków europejskich
w XX w., jest nasilenie procesów nominalizacyjnych, polegających na stosowaniu rzeczowników abstrakcyjnych w pozycjach argumentowych. Proces ten obecnie nie różnicuje wyraźnie języków słowiańskich (podobne nasilenie w języku polskim i bułgarskim), lecz stanowi jeden z wyróżników poszczególnych stylów funkcjonalnych, a także w sposób wyraźny odróżnia teksty gwarowe od napisanych językiem ogólnym.
Jak mają się Bułgarzy banaccy obecnie? Wydaje się, że dobrze. W Internecie można znaleźć wiele książek w języku banackim, dostępne są również nagrania audycji radiowych
i materiały przedstawiające banacki folklor. Wydaje się, że silna więź emocjonalna, jaka
wiąże Bułgarów banackich z Bułgarią, ich patriotyzm i w konsekwencji brak dążeń separatystycznych, stanowią pozytywny przykład realizacji oficjalnej polityki UE w zakresie praw
mniejszości etnicznych do posiadania własnego języka.
W zanalizowanych tekstach stosunkowo często pojawiają się nominalizacje w pozycji intensjonalnej (implikowanej przez predykat główny). Warto zaznaczyć, że frazy ograniczone
do samego centrum w postaci nomen abstractum stanowią rzadkość:
ni se znáji za kako hurtuvat, dali za verata ali za nacionálnustta.
Przeważa typ z powierzchniowo wypełnioną przynajmniej jedną pozycją argumentową,
przy czym jest ona realizowana poprzez:
• frazę przyimkową:
kojtu ij pravil studiji varhu narodnostta i jazika na po-više narudi
• bądź zaimkiem w prepozycji:
tozi tejna otguvor (...) toj pokazuva či sa se daržáli za katoličáne
ni moži da si zabrávi sassem négvotu menatu
Stanowi to wyraźny kontrast z opisanymi przez M. Korytkowską bułgarskimi tekstami
gwarowymi, w których zdecydowanie dominował typ bez realizacji pozycji argumentowych4.
Stosunkowo szeroko stosowana jest również nominalizacja w pozycji ekstensjonalnej
(w tzw. zdaniach okolicznikowych):
pud turskotu robstvu ne imáli misnici
U tazi kniga sa zabelazani, još ud vremeto na zasélvanjétu na nášte prededve u Banáta, glavni dáti
i nešta ud menatotu na bišnuvenete.
čarkovnite knigji za služba na slavjánsćite katoličane sa bli právini tam
sled zavaršvanjétu na gimnázjata Rášku Márkov se ij upisal kača student u Politehniktata ud
Timišvár.
Warto zwrócić uwagę na pisownię poniższej frazy, która dowodzi, że funkcjonuje ona
jako nazwa własna. Zespolenie z rodzajnikiem nazw własnych ma ograniczony zakres
w języku bułgarskim, jednak w określonych, idiomatycznych sytuacjach występuje (np.
bułg. Голямата схизма, Родопите).
sled Gulemata Skizma
Co ciekawe występuje niezwykła (nawet w konfrontacji z bułgarskim językiem literackim) regularność, jeśli chodzi o dystrybucje rodzajnika przy centrum frazy efekcie nominalizacji. Częściowo tłumaczyć to można „literackością” stosowanych konstrukcji, brakiem
4 M. K o r y t k o w s k a, O procesach nominalizacji w gwarach bułgarskich, [w:] Dialektologia jako dziedzina
językoznawstwa i przedmiot dydaktyki. Księga jubileuszowa dedykowana prof. Karolowi Dejnie, Łódź 2002 .
169
w wyekscerpowanym materiale fraz charakterystycznych dla języka potocznego typu: от
страх, с усмивка, które również w języku standardowym nie bywają przeważnie zespalane
z rodzajnikiem.
Warto zaznaczyć, że abstracta stosowane są także w tzw. analityzmach werbonominalnych, które (pomijając szereg starszych typów) również stanowią stosunkowo nowe i nasilone zjawisko w rozwoju języków słowiańskich. Problematyka nominalizacji w języku Bułgarów banackich niewątpliwie wymaga pogłębionych badań, opartych na bardziej zróżnicowanym funkcjonalnie i szerszym korpusie tekstów. Jednak nawet pobieżne badanie wykazuje literacki charakter opisywanego języka, przejawiający się znacznym nasyceniem nominalizacjami, wypełnianiem pozycji argumentowych i regularną dystrybucją rodzajnika.
170
SLAVIA ORIENTALIS
171
Zofia Brzozowska
Uniwersytet Łódzki
ŚWIĘCI KSIĄŻĘTA RUSI – OLGA I WŁODZIMIERZ
Kanonizację Olgi i Włodzimierza w Kościele Wschodnim uznać można za moment
przełomowy w historii kształtowania się wyobrażeń o „chrzcicielu Rusi” i jego babce jako
o parze doskonałych władców chrześcijańskich na wzór bizantyński. Od tej chwili ich postacie nie stanowiły jedynie stricte świeckiego ideału, do osiągnięcia którego dążyć powinni
wszyscy książęta Ziemi Ruskiej, ale stawały się również obiektem kultu cerkiewnego, wprowadzając niejako przedstawicieli panującego domu Rurykowiczów w sferę sacrum.
Pierwsze przesłanki, świadczące o uznawaniu tej pary władców za osoby święte, odnaleźć można już w kilku utworach, pochodzących najprawdopodobniej z drugiej połowy XI
stulecia1: w Słowie o prawie i łasce metropolity Iłariona, Pamięci i pochwale księcia Włodzimierza
autorstwa Jakuba Mnicha oraz w anonimowym panegiryku, zamieszczonym na kartach
Powieści minionych lat pod datą śmierci „apostoła Rusi” (1015 r.). Analiza treści wspomnianych źródeł prowadziła niekiedy XIX-wiecznych badaczy do wysuwania hipotezy o istnieniu oficjalnego kultu pierwszych chrześcijańskich książąt Rusi już w XI w.2 Tymczasem ich
uważniejsza lektura skłania do wysnucia zgoła innego wniosku – żaden z wymieniowych
wyżej autorów nie wypowiada się o Włodzimierzu i Oldze, jako o uznanych świętych, którym należy oddawać cześć. Wprost przeciwnie, we wszystkich tych utworach mamy do
czynienia z postawą postulatywną. „Chwali tedy pochwalnymi głosy rzymska kraina Piotra
i Pawła (...) Pochwalmyż i my, wedle naszej mocy, małymi pochwałami tego, który uczynił
rzeczy wielkie i zdumiewające”3 – pisze metropolita Iłarion. „Gdybyśmy mieli staranie
i modlitwy zanosili do Boga zań w dzień śmierci jego, to Bóg, widząc staranie nasze o niego, wsławiłby go”4 – wtóruje mu twórca pochwały „chrzciciela Rusi”, włączonej w obręb
najstarszego latopisu kijowskiego. Współcześni badacze tej tematyki są więc w zasadzie
zgodni co do tego, iż wszystkie omawiane utwory miały na celu nie tyle wychwalenie świętego władcy, ile swoiste „przygotowywanie gruntu” pod jego kanonizację5.
Co więcej, w XX-wiecznej historiografii panuje nieomal całkowita jednomyślność, że do
zapowiadanej przez metropolitę Iłariona i Jakuba Mnicha kanonizacji Włodzimierza i Olgi
1 В. В. К у с к о в, Идеальные правители Древней Руси, [в:] Древнерусские княжеские жития, ред.
В. В. К у с к о в, Москва 2001, c. 11.
2 Tezę taką wysunął np. metropolita Makary w pierwszym tomie Historii cerkwi rosyjskiej, wydanym w 1868 r.
Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира, [в:] Владимирский сборник. В память 950-летия Крещения Руси.
988–1938, Белград 1938, с. 188-196.
3 I ł a r i o n, Słowo o prawie i łasce, [w:] W. H r y n i e w i c z, Chrystus zmartwychwstał. Motywy paschalne w pismach
metropolity Iłariona (XI w.), Warszawa 1995, s. 193.
4 Powieść minionych lat. Najstarsza kronika kijowska, red. F. S i e l i c k i, Wrocław 2005, s. 117.
5 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, Утверждение христианства на Руси, Киев 1989, с. 202-203;
W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 53-54, 232; А. В. Н а з а р е н к о, Древняя Русь на международных путях.
Междисциплинарные очерки культурных, торговых, политических связей IX–XII в., Москва 2001, c. 436;
A. P o p p e, Państwo i Kościół na Rusi w XI w., Warszawa 1968 s. 63, 230; J. S w a s t e k, Chrzest Rusi, [w:] Teologia
i kultura duchowa Starej Rusi, red. W. H r y n i e w i c z, J. S. G a j e k, Lublin 1993, s. 65; Введение христианства на
Руси, ред. А. Д. С у х о в, Москва 1987, с. 148-149.
173
w XI–XII w. jeszcze nie doszło6. Wyjątkowy wydaje się być w tym kontekście pogląd
B. Uspieńskiego, przypuszczającego, że kult „chrzciciela Rusi” był w najwcześniejszym
okresie ściśle związany z czcią, jaką w Cerkwi Ruskiej już od 1072 r. cieszyli się jego synowie – strastotierpcy7, Borys i Gleb8. Potwierdzeniem niniejszej hipotezy mógłby się okazać
chociażby tekst gramoty nowogrodzkiej (1075–1100 r.), zawierający imiona świętych (ха :
бц] : петра и пла козма дьмь\на : оча василь\ : и бориса и гл]ба : и св]хъ
стхъ)9, jeśli wymienionego w niej „ojca Wasyla” zinterpretowalibyśmy jako
św. Włodzimierza, noszącego wszak chrzcielne imię Bazyli. O wiele pewniejszym dowodem
na swoiste zespolenie kultu „apostoła Rusi” i jego synów w XI–XII w. jest, zamieszczony
we fragmencie месяцеслова10, wchodzącego w skład Студийского устава z XII w., pod datą
24 VII (święto Borysa i Gleba), zaraz po tekście służby ku czci świętych książąt, zapis:
×òåòñÿ æèòèå êíÿçÿ Âîëîäèìèðà11. Zastanawiający jest również fakt, iż najstarsze zachowane przedstawienia ikonograficzne Włodzimierza jako świętego, ukazują go nieodmiennie
w sąsiedztwie jego dwóch zamordowanych synów12.
Dla porządku wypada również wspomnieć wysuniętą ostatnio przez N. N. Nikitienko
hipotezę, jakoby pierwszy chrześcijański władca ruski był już za panowania swego syna
Jarosława Mądrego, wspominany w kijowskiej świątyni Sophii – Mądrości Bożej, podczas
służby ku czci świętych Julity i Kiryka13, celebrowanej w dniu ich święta, wypadającego
w rocznicę śmierci „apostoła Rusi” – 15 VII (kult lokalny)14.
Omówione powyżej koncepcje są jednak głosami znacznie odosobnionymi. Większość
badaczy stoi bowiem na stanowisku, że oficjalna kanonizacja Włodzimierza, rozumiana wg
kryteriów Kościoła Prawosławnego (wpisanie imienia świętego do synodiku, odkrycie jego
relikwii, ustanowienie święta cerkiewnego ku jego czci, powstanie służby włączonej w obręb
mineji oraz żywotu prologowego)15 dokonać się mogła najwcześniej w drugiej połowie
XIII w.16 Również zaliczenie w poczet świętych jego babki musiało mieć miejsce mniej
6 Г. Ф е д о т о в, op. cit.; W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 225; G. P o d s k a l s k y, Chrześcijaństwo i literatura
teologiczna na Rusi Kijowskiej (988–1237), Kraków 2000, s. 42.
7 Strastotierpcy to charakterystyczna jedynie dla prawosławia kategoria świętych – męczenników, obejmująca
osoby, które poniosły śmierć z rąk rodaków i chrześcijan. I. L i s, Święci w kulturze duchowej i ideologii Słowian
prawosławnych w średniowieczu (do XV w.), Kraków 2004, s. 149; E. S m y k o w s k a, Prawosławni święci. Mały słownik,
Warszawa 2008, s. 6.
8 J. K o r p e l a, Prince, Saint and Apostle. Prince Vladimir Svjatoslavič of Kiev, his Posthumous Life, and the Religious
Legitimization of the Russian Great Power, Wiesbaden 2001, s. 183-184.
9 Грамота 906, http://gramoty.ru/index.php?act=full&id=927 [dostęp z dn. 7 VII 2010].
10 Ìåñÿöåñëîâ – kalendarz liturgiczny, stanowiący treść 48. rozdziału Typikonu; zawiera kalendarium dni, tygodni i miesięcy roku liturgicznego, z uwzględnieniem świąt i czczonych na co dzień przez Kościół Prawosławny świętych; w szerszym zakresie może zawierać również krótkie teksty liturgiczne i informacyjne oraz paschalię,
indykcjon i łunnik. A. Z n o s k o, Mały słownik wyrazów starocerkiewno-słowiańskich i terminologii cerkiewno-teologicznej,
Bielsk Podlaski 1983, s. 174.
11 А. В. Н а з а р е н к о, op. cit., s. 435.
12 G. K o b r z e n i e c k a-Si k o r s k a, Wizerunki carów rosyjskich. Między ikoną a portretem, Olsztyn 2007,
s. 69-70; А. В. Н а з а р е н к о, op. cit., s. 435.
13 Julita i jej syn Kiryk to święci męczennicy z przełomu III i IV w., których relikwie odnaleziono za panowania cesarza Konstantyna Wielkiego. Święte niewiasty. Mały leksykon hagiograficzny, red. J. C h a r k i e w i c z,
Hajnówka 2001, s. 140-141.
14 Н. Н. Н и к и т е н к о, Русь и Византия в монументальном комплексе Софии Киевской. Историческая
проблематика, Киев 2004 , s. 242.
15 Г. Ф е д о т о в, op. cit.
16 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 205; Г. Ф е д о т о в, op. cit.; i d e m, Święci Rusi (X–XVII w.),
174
więcej w tym samym czasie. Najstarszymi zabytkami odnotowującymi św. Olgę są – co
niezwykle ciekawe – menologiony (prologi) serbskie z XIII–XIV w., wywodzące się, najprawdopodobniej za pośrednictwem piśmiennictwa bułgarskiego, od protografu staroruskiego z połowy XII w.17 Z tego też względu w historiografii przeważa tendencja do datowania momentu uznania tej księżnej za świętą na XIII stulecie lub okres panowania mongolskiego18.
W przypadku kanonizacji jej wnuka możemy jednak pokusić się o próbę nieco dokładniejszej datacji. Najczęściej moment zaliczenia Włodzimierza w poczet świętych łączy się
bowiem z innym, niezwykle istotnym dla historii średniowiecznej Rusi, wydarzeniem, tj. ze
zwycięstwem księcia Aleksandra Newskiego, odniesionym w bitwie nad Newą, 15 VII
1240 r.19 Powodem powiązania osoby „apostoła Rusi” z pobiciem Szwedów przez jednego
z jego potomków była zapewne wyjątkowa zbieżność chronologiczna – zwycięskie starcie
zbrojne miało miejsce w rocznicę śmierci księcia Włodzimierza. Nic dziwnego zatem, że
większość najstarszych zabytków literackich, mówiącym o „chrzcicielu Rusi” jako o świętym, zawiera również odniesienia do osoby Aleksandra Newskiego i jego zwycięstwa nad
Szwedami. Dla przykładu, w Latopisie Ławrientiejewskim (Лаврентьевская летопись), pod datą
roczną 1240 r. czytamy, że bitwa nad Newą miała miejsce: íà ïàìÿòü ñâÿòûõ îòåö 6000
è 30 áûâøà çáîðà â Õàëêèäîíå, è ñâ. ìó÷åíèêó Êèðèêà è Óëèòû è ñâÿòîãî Âîëîäèìåðà,
êðåñòèâøàãî Ðóññêóþ çåìëþ20. „Chrzciciela Rusi” wspominają również późniejsze odpisy
żywotu Aleksandra Newskiego, kontynuujące najprawdopodobniej lokalną tradycję Nowogrodu Wielkiego, zapoczątkowaną pod koniec XIII w. w tamtejszych menologionach21.
Oficjalna kanonizacja księcia Włodzimierza mogłaby zatem – w świetle powyższego –
dokonać się na synodzie biskupów ruskich, który miał miejsce między 1250 r. a 1263 r.22,
lub w 1284 r.23 w Kijowie pod przewodnictwem metropolity Maksyma (1283–1305)24.
W. Hryniewicz przypuszcza, że akt ten był dobrze przemyślanym przez duchowieństwo
Bydgoszcz 2002, s. 75; W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 25, 98, 205; G. K o b r z e n i e c k a-Si k o r s k a, op. cit.,
s. 66; J. K o r p e l a, op. cit., s. 180; В. В. К у с к о в, op. cit., s. 12; I. L i s, op. cit., s. 146; А. В. Н а з а р е н к о,
op. cit., s. 435; Н. Н. Н и к и т е н к о, op. cit., s. 346; J. S w a s t e k, op. cit., s. 73.
17 W zabytkach tych, co ciekawe, nie ma najmniejszej wzmianki na temat św. Włodzimierza. Г. Ф е д о т о в,
Канонизация святого Владимира...; W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 99; В. В. К у с к о в, op. cit., s. 10.
18 G. F i e d o t o w, Święci Rusi..., s. 75; G. K o b r z e n i e c k a-Si ko r s k a, op. cit., s. 66; J. K o r p e l a, op. cit.,
s. 181; I. L i s, op. cit., s. 146; Н. Н. Н и к и т е н к о, op. cit., s. 345; J. S w a s t e k, op. cit., s. 65. Warto w tym
miejscu zwrócić uwagę na istnienie w nauce odmiennych prób datowania tego wydarzenia. M. Brajczewskij, dla
przykładu, przyjmuje, że kanonizacja Olgi mogła mieć miejsce nawet przed 988 r. (М. Ю. Б р а й ч е в с к и й,
op. cit., s. 203). N. N. Nikitienko nie neguje zaliczenia księżnej w poczet świętych już w XIII w., uzupełnia jednak,
że dopiero od XV w. jej żywot zaczyna być jednym z obowiązkowych komponentów ruskich prologów
(Н. Н. Н и к и т е н к о, op. cit., s. 345).
19 Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира...; i d e m, Święci Rusi..., s. 75; W. H r y n i e w i c z, op. cit.,
s. 98; G. K o b r z e n i e c k a-Si k o r s k a, op. cit., s. 66; J. K o r p e l a, op. cit., s. 182; В. В. К у с к о в, op. cit.,
s. 12; I. L i s, op. cit., s. 146.
20 Cyt. za: Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира...; Н. Н. Н и к и т е н к о, op. cit., s. 242.
21 Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира...; W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 98; Я. Н. Щ а п о в,
Княжеские уставы и церковь в Древней Руси. XI–XIV вв., Москва 1972, с. 45.
22 J. S w a s t e k, op. cit., s. 73.
23 J. K o r p e l a, op. cit., s. 183.
24 W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 127.
175
ruskie posunięciem, które w swym założeniu miało stanowić „moralne wsparcie dla Rusinów w trudnym okresie zniewolenia przez Mongołów”25.
Nie ulega również najmniejszej wątpliwości fakt, iż od połowy XIII w. pojawiają się dość
liczne ślady uznawania omawianego władcy za świętego. W Latopisie hipackim (Ипатьевская
летопись) pod rokiem 1254 odnaleźć można znamienny zapis: Âîëîäèìåð ñ[âÿ]òûè26.
Z XIII w. pochodzi również najstarszy prolog ruski zawierający żywot św. Włodzimierza27.
Co więcej, wszystkie księgi liturgiczne ze stulecia następnego wspominają już „apostoła
Rusi” w dniu jego śmierci 15 VII28. Na początku XIV w. została również wzniesiona pierwsza cerkiew pod wezwaniem tego świętego. O jej budowie nad bramą w murach obronnych
Nowogrodu Wielkiego oraz o konsekracji, dokonanej przez arcybiskupa Dawida29, czytamy
w Pierwszym latopisie nowogrodzkim pod datą 1311 r.: òîãî æå ëýòà àðõèåïèñêîïú Äàâûäú
ïîñòàâè öåðêîâü êàìåíy íà âîðîòýõú îò Íåðåâüñêîãî êîíöà ñâÿòîãî Âîëîäèìèðà30.
Od XIV stulecia zaczyna się także rozwijać, praktycznie nieistniejąca w okresie
XI–XIII w., ikonografia św. Włodzimierza31, przy czym najstarsze zachowane wyobrażenia
„apostoła Rusi” odnaleźć można w Pskowie32. W cerkwi św. Teodora Stratelatesa
w Nowogrodzie Wielkim (XIV w.), na południowej części zachodniej ściany nad chórami,
znajduje się natomiast wizerunek tego księcia w otoczeniu synów Borysa i Gleba33.
W podobny sposób pierwszy chrześcijański władca Rusi został przedstawiony także na
miniaturze, zdobiącej zbornik z 1414 r.34 Swoistym ukoronowaniem tradycji ikonograficznej,
nakazującej wyobrażanie św. Włodzimierza wraz z synami – strastotierpcami jest datowana na
przełom XV i XVI w. miniaturowa ikona – tabliczka, pochodząca z nowogrodzkiej świątyni
Sophii – Mądrości Bożej35. „Chrzciciel Rusi” przedstawiony jest tu frontalnie, w bogatych
szatach książęcych, z koroną na głowie i mieczem w lewej ręce.
Najprawdopodobniej w XV stuleciu pojawia się również tendencja do wykonywania indywidualnych wizerunków św. Włodzimierza36. Świadczy o tym chociażby datowana na
1400–1430 r. ikona, pochodząca ze szkoły nowogrodzkiej37, jak też późniejsze freski portre25
Loc. cit.
W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 98; J. S w a s t e k, op. cit., s. 73.
27 Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира... .
28 Loc. cit.
29 W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 98; J. K o r p e l a, op. cit., s. 184, 187; J. S w a s t e k, op. cit., s. 73-74;
Я. Н. Щ а п о в, op. cit., s. 45.
30 Новгородская первая летопись старшего и младшего изводов, ред. А. Н. Н а с о н о в, Москва – Ленинград
1952, с. 93.
31 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 205; Н. Н. Н и к и т е н к о, op. cit., s. 62. Co ciekawe, ostatnio zgoła
inną tezę wysunęła polska badaczka sztuki staroruskiej G. Kobrzeniecka-Sikorska: „Już w pierwszych wiekach
chrześcijaństwa na Rusi ustaliła się ikonografia świętych Borysa i Gleba oraz św. Włodzimierza”. Brak zabytków
potwierdzających tę konstatację, autorka pracy tłumaczy po prostu niezachowaniem się najstarszych malarskich
wyobrażeń Włodzimierza do naszych czasów. G. K o b r z e n i e c k a-Si k o r s k a, op. cit., s. 69-70.
32 W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 98.
33 А. В. Н а з а р е н к о, op. cit., s. 435; Г. И. В з д о р н о в, Волотово. Фрески церкви Успения на Волотовом
поле близ Новгорода, Москва 1989, с. 51.
34 А. В. Н а з а р е н к о, op. cit., s. 435.
35 G. K o b r z e n i e c k a-Si k o r s k a, op. cit., s. 70; В. Н. Л а з а р е в, Страницы истории новгородской
живописи. Двусторонние таблетки из собора св. Софии в Новгороде, Москва 1977, табл. XXII; K. O n a s c h,
A. S c h n i e p e r, Ikony. Fakty i legendy, Warszawa 2002, s. 198.
36 J. K o r p e l a, op. cit., s. 188.
37 Г. К о л п а к о в а, Искусство Древней Руси. Домонгольский период, Санкт-Петербург 2007, c. 11.
26
176
towe, zdobiące sobory moskiewskiego Kremla: Błagowieszczenski (1508 r.) i Archangielski
(XVII w.)38.
Jeszcze trudniejszy do uchwycenia jest rozwój ikonografii kniahini Olgi. Prawdopodobnie za najstarsze jej wizerunki należy uznać wspomniane wyżej freski ze świątyń znajdujących się w Moskwie, na Kremlu39. Interesujące jest również przedstawienie tej władczyni,
zamieszczone na wielopostaciowej ikonie z przenośnego ikonostasu (szkoła pskowska,
trzecia ćwierć XVI w.), ukazującej świętych książąt ruskich. Została tu wyobrażona w towarzystwie Włodzimierza, Borysa, Gleba i dwóch innych przedstawicieli dynastii Rurykowiczów, w bogatych, purpurowych szatach oraz w złotej, otwartej koronie na głowie. W prawej ręce trzyma, podobnie jak jej wnuk i prawnukowie – prawosławny krzyż40. W podobny
sposób (tyle że bez krzyża w dłoni) święta księżna została przedstawiona na miniaturze
z podlinnika stroganowskiego, datowanego na XVII w.41
Ostatnim elementem, któremu należy poświęcić trochę uwagi przed przystąpieniem do
omówienia poświęconych św. św. Włodzimierzowi i Oldze utworów hagiograficznych
i hymnograficznych, jest próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak oczekiwana przez staroruskich intelektualistów z drugiej połowy XI w. kanonizacja pierwszych chrześcijańskich
książąt kijowskich dokonała się – najostrożniej licząc – dopiero po upływie 200 lat. W literaturze przedmiotu spotkać można odniesienia do trzech – ściśle powiązanych ze sobą –
czynników, które przyczynić się miały do tak znacznego opóźnienia uznania pierwszych
chrześcijańskich książąt Rusi za osoby święte. Są to:
• ówczesna sytuacja polityczna, niesprzyjająca wyniesieniu na ołtarze ruskich władców;
• brak osobistych przejawów świętości w ich biografii (zwłaszcza w życiu Włodzimierza);
• brak cudów, dokonujących się za ich sprawą.
Na moment polityczny zwraca się najczęściej uwagę w starszej literaturze przedmiotu,
eksponując zwłaszcza – jako główny czynnik uniemożliwiający kanonizację „chrzciciela
Rusi” w XI–XII w. – sprzeciw ówczesnych metropolitów kijowskich (głównie pochodzenia
greckiego)42 i patriarchy konstantynopolitańskiego43. G. Fiedotow przypuszcza, że główną
przyczyną opozycji duchowieństwa bizantyńskiego był fakt, iż w całej sprawie chodziło
o zaliczenie w poczet świętych świeckiego władcy Rusi, będącego wszak – wg wschodniorzymskich wyobrażeń – jedynie „archontem”. Kanonizacja natomiast implikowałaby swoiste zrównanie pozycji księcia kijowskiego z konstantynopolitańskim basileusem, kojarzonym
ze sferą sacrum44. Być może właśnie z tego względu zarówno patriarcha, jak i przedstawiciele
hierarchii Cerkwi Ruskiej woleli dać zgodę na oficjalne uznanie świętości Borysa i Gleba –
wywodzących się z książęcego rodu Rurykowiczów, niemniej jednak czczonych nie jako
święci władcy, lecz strastotierpcy. Zostali oni kanonizowani już 20 V 1072 r.45 i można odnieść wrażenie, że ich kult na wiele lat usunął w cień kwestię świętości ich ojca46.
38 Художественные сокровища Государственных музеев Московского Кремля, ред. И. Н е н а р о к о м о в а я,
Е. С и з о в, Москва 1978, с. 188, 203.
39 Loc. cit.
40 K. O n a s c h, A. S c h n i e p e r, op. cit., s. 81.
41 G. K o b r z e n i e c k a-Si k o r s k a, op. cit., s. 70.
42 Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира...
43 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 204; Введение христианства на Руси, ред. А. Д. С у х о в, Москва
1987, c. 148-149; J. K o r p e l a, op. cit., s. 182.
44 Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира...
45 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 205; О. А. П л о т н и к о в а, Сакральный образ князя Владимира
177
Kolejnym elementem, który mógł wpływać negatywnie na kształtowanie się przekonania
o Włodzimierzu jako o świętym, było utrzymywanie się, tak w kręgach duchowieństwa, jak
i wśród ludności Rusi, pogłosek o rozwiązłym trybie życia tego władcy47. Ich niejakiemu
„zatuszowaniu” służyć miało zapewne rozwijanie, w powstających począwszy od drugiej
połowy XI w. enkomionach, wątku osobistych przymiotów „chrzciciela Rusi”, takich jak miłosierdzie, dobroczynność i miłość bliźniego48.
Najważniejszym argumentem działającym na niekorzyść włączenia Włodzimierza i Olgi
w poczet świętych był jednak brak cudów, dokonujących się za ich wstawiennictwem49.
Analizując źródła XI-wieczne możemy wprost odnieść wrażenie, że kwestia ta była znaczącym problemem dla ich autorów. I tak, Jakub Mnich stara się udowodnić, że cuda nie są
niezbędnym atrybutem świętości, gdyż historia chrześcijaństwa zna wiele przypadków świętych, którzy ich nie dokonują: Íå äèâèìñÿ, âúçëþáëåíåè, àùå ÷þäåñ íå òâîðèòü ïî ñìåðòè:
ìíîçå áî ñâÿòåè ïðàâåäíåè íå ñúòâîðèøà ÷þäåñ, íî ñâÿòè ñyòü50. Powołuje się przy tym na
autorytet Jana Chryzostoma, cytując jego stwierdzenie, że świętego człowieka poznaje się
przede wszystkim po uczynkach, a nie cudach: Ðå÷å áî íåãäå î òîì ñâÿòûè Èîàíí
Çëàòîyñò: Îò ÷åãî ïîçíàåì è ðàçyìååì ñâÿòà ÷åëîâåêà, îò ÷þäåñ ëè èëè îò äåë. È ðå÷å:
Îò äåë ïîçíàòè, à íå îò ÷þäåñ51. Niemniej jednak w innym miejscu, tj. w pochwale Olgi,
zwraca uwagę – co może się wydać dość niekonsekwentne, jeśli pominie się możliwość
interpretacji Pamięci i pochwały jako utworu o charakterze kompilacyjnym – na fakt, że nierozłożenie się ciała tej księżnej jest prawdziwym cudem: è âèäåòü ÷åñòíîå òåëî ëåæàùå
öåëî, è äèâèñÿ ÷þäy òàêîâîìy (...) Î äèâíîå è ñòðàøíîå ÷þäî, áðàòèå, è ïðåñëàâíî52.
Również Iłarion stara się przekonać swych odbiorców, że brak cudów nie oznacza
w przypadku „apostoła Rusi” braku świętości, jego argumentacja jest jednak cokolwiek
inna. Kijowski metropolita usiłuje bowiem przede wszystkim udowodnić, że największym
cudem dokonanym przez tego władcę była chrystianizacja Rusinów53. Uwypukleniu apostolskiej działalności Włodzimierza, która w ostatecznym rozrachunku okazuje się więcej
warta niż wszystkie cuda mające miejsce po śmierci, służy wprowadzenie do dyskursu paraleli ze św. Konstantynem Wielkim, którego osoby wszak bizantyńska tradycja hagiograficzna również nie łączyła z aspektem miracula54.
в системе средневекового „литературного этикета”, „Электронный журнал. Знание. Понимание. Умение”,
2008, № 6; A. P o p p e, op. cit., s. 230.
46 О. А. П л о т н и к о в а, op. cit..
47 W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 54, 98; J. K o r p e l a, op. cit., s. 182.
48 Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира...; А. В. Н а з а р е н к о, op. cit., s. 437;
Н. Н. Н и к и т е н к о, op. cit., s. 238-239; О. А. П л о т н и к о в а, op. cit.; М. Б. С в е р д л о в, Домонгольская
Русь. Князь и княжеская власть на Руси VI – первой трети XIII вв., Санкт-Петербург 2003, c. 297.
49 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 204; Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира...;
W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 100; J. K o r p e l a, op. cit., s. 180; I. L i s, op. cit., s. 146.
50 Память и похвала князю руcскому Владимиру Иакова Мниха, [в:] Древнерусские княжеские жития..., c. 27.
51 Loc. cit.
52 Память и похвала..., s. 26.
53 W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 100.
54 Loc. cit.; Д. С. Л и х а ч е в, Г. К. В а г н е р, Г. И. В з д о р н о в, Р. Г. С к р ы н н и к о в, Великая Русь.
История и художественная культура X–XVII в., Москва 1994, c. 28.
178
Jakiekolwiek były przyczyny opóźnienia zaliczenia Włodzimierza i Olgi do grona świętych, wypada stwierdzić, że jeszcze przed oficjalną kanonizacją w XIII stuleciu, wokół osób
„chrzciciela Rusi” i jego babki zaczęła się tworzyć tradycja hagiograficzna oparta o wzorce
bizantyńskie, które do XII w. zostały już zasadniczo przyswojone przez literaturę staroruską55. Szczególne znaczenie dla jej dalszego rozwoju miało zwłaszcza zaadaptowanie schematu żywotu prologowego (ze stichirą lub bez), wprowadzonego do hagiografii bizantyńskiej
w pierwszej połowie X w. przez Symeona Metafrasta56. Praktycznie więc wszystkie żywoty
Włodzimierza i Olgi, spisane w epoce przedmongolskiej, zaliczyć można do gatunku
проложного жития, obejmującego utwory krótkie, włączane w obręb menologionów (prologów) lub synaksarionów, a tym samym – przeznaczone głównie do użytku liturgicznego.
Do korpusu źródeł hagiograficznych, związanych z osobą „apostoła Rusi”, pochodzących z XI–XIII w., zalicza się zazwyczaj, oprócz wielokrotnie już wspominanej Pamięci
i pochwały Jakuba Mnicha, następujące zabytki:
• anonimowy żywot św. Włodzimierza (Житие блаженнаго Володимера), zachowany
w dwóch redakcjach57:
1. dłuższej, datowanej często nawet na drugą połowę XI w.58 i w konsekwencji przypisywanej niekiedy – zwłaszcza w starszej literaturze przedmiotu – Jakubowi Mnichowi59, zachowanej w rękopisie z drugiej połowy XV w.60 (1494)61;
2. krótszej, tzw. Обычное житие62;
• skrócony żywot do synaksarionu (Проложное житие), spisany w związku z oficjalną
kanonizacją kniazia63, lub też w okresie bezpośrednio ją poprzedzającym (wg
J. Szczapowa – w trzeciej ćwierci XII w.64); wykazujący znaczną zależność tekstologiczną od Обычного жития65; zachowany w prologu z XV w. (zbiory Biblioteki Synodalnej, № 240)66;
• Слово о том, како крестися Владимир, возма Корсунь – utwór włączony przed
1116 r. do Powieści minionych lat67; zachowany w wielu odpisach, z których najstarsze
pochodzą z XV w.68;
55 U. W ó j c i c k a, O tradycjach hagiografii bizantyjskiej w oryginalnych żywotach Dawnej Rusi, „Musica Antiqua.
Europae Orientalis. Acta Scientificia”, vol. 8 (1988), nr 2, s. 77.
56 Warto w tym miejscu dodać, że nazywanie wśród Słowian prawosławnych menologionu „prologiem” jest
konsekwencją przeniesienia do języka scs greckiej nazwy wstępu, otwierającego Menologion cesarza Bazylego II –
prawdopodobnie najstarszą zaadaptowaną na gruncie Slavia Orthodoxa księgę liturgiczną tego typu. Żywot
wchodzący w skład menologionu – prologu tradycja staro-cerkiewno-słowiańska zwykła określać odpowiednio
„żywotem prologowym”. M. S k o w r o n e k, „Świat cały ma Cię za obrońcę”. Michał Archanioł w kulturze Słowian
Prawosławnych na Bałkanach, Łódź 2008, s. 53-54.
57 G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 169.
58 W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 96; J. S w a s t e k, op. cit., s. 58.
59 Житiе блаженнаго Володимера, [в:] Три памятника Русской Духовной литературы XI в., „Христiанское
чтенiе, издаваемое при Санктпетербургской Духовной Академiи”, vol. 2 (1849), c. 328-335.
60 W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 232.
61 Т. Ш у м е й ко, Translatio imperii у Илариона Киевского. Симболические импликации Слова о законе
и благодати, [в:] Byzantina et Slavica Cracoviensia, vol. 3, Byzantium and East Central Europe, Kraków 2001, s. 64.
62 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 162, 219; G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 169.
63 В. В. К у с к о в, op. cit., s. 12; G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 169. J. Korpela przyjmuje nawet, że utwór ten
mógł powstać dopiero na przełomie XIII i XIV w. J. K o r p e l a, op. cit., s. 188.
64 Древнерусские письменные источники. X–XIII вв., ред. Я. Н. Щ а п о в, Москва 1991, с. 19.
65 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 163.
66 Древнерусские княжеские жития..., s. 370.
67 G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 169.
179
• Успение равноапостольнаго великаго князя Владимера69, którego najstarszy istniejący odpis datować można dopiero na przełom XIII i XIV w.70
Obszerny żywot św. Włodzimierza został natomiast opracowany (na bazie wspominanego wyżej żywotu prologowego) znacznie później, najwcześniej w okresie panowania Mongołów na Rusi, a być może nawet w państwie moskiewskim w XV71 lub XVI w.72 Jego
szczególnie interesującym wariantem jest tzw. Житие особого состава, wchodzące w skład
Zbornika Pliginskiego (Плигинский сборник) z XVI w., zawierające w swej warstwie historycznej
odniesienia do polskiego kronikarstwa (m.in. dzieł Macieja Stryjkowskiego i Marcina Kromera)73.
Zbiór utworów hagiograficznych poświęconych św. Oldze przedstawia się nieco skromniej. Co ciekawe, można jednak spotkać w historiografii pogląd, iż najstarsze pochwały tej
władczyni powstały już na początku XI w., albo nawet w ostatnich latach X w.74. Do naszych czasów dochowałaby się spośród nich jedynie Pochwała księżnej Olgi (Похвала княгине
Ольге), wczesna kompilacja, włączona mechanicznie w obręb Pamięci i pochwały Jakuba Mnicha75. Równie interesujący powinien się także wydawać fakt, że najstarsze żywoty omawianej świętej nie pochodzą z zabytków proweniencji ruskiej, lecz – serbskiej (wspominane
wyżej menologiony z XIII–XIV w.)76.
Na gruncie literatury staroruskiej znany jest natomiast jedynie żywot prologowy księżnej
Olgi, datowany przez J. Szczapowa na okres 1175–1200 r.77 Wszystkie skatalogowane odpisy tego zabytku podzielić można na dwie redakcje: starszą, południoworuską78 oraz bardziej
rozpowszechnioną północnoruską, zachowaną m.in. w rękopisie z XVI w. (Muzeum Rumiancewa, № 397)79. Warto również w tym miejscu nadmienić, że żywot obszerny św. Olgi
powstał niezwykle późno – w XVI w. w Pskowie, na podstawie przekazu latopisów oraz
miejscowych legend, bazujących nierzadko na folklorze i tradycji ustnej80.
Omawiając wizerunek „apostoła Rusi” i jego babki jako świętych Kościoła Wschodniego
nie sposób pominąć obrazu tych władców, wyłaniającego się z poświęconej im poezji liturgicznej. Powstanie hymnografii stanowi wszak – jak chce jeden z uznanych badaczy tego
zagadnienia – końcowy etap w rozwoju kultu każdego świętego, a także nadanie mu prawdziwie artystycznej oprawy81. Tymczasem spuścizna literacka Rusi z XI–XIII w. przedstawia
М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 163.
G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 169.
70 J. K o r p e l a, op. cit., s. 203.
71 В. В. К у с к о в, op. cit., s. 12; G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 169.
72 J. K o r p e l a, op. cit., s. 40, 188.
73 М. Ю. Б р а й ч е в с к и й, op. cit., s. 162-163. W nauce można się spotkać z hipotezą, że zabytek ten sięga
swymi początkami nawet XI w. Niemniej jednak fakt, że większość zachowanych odpisów pochodzi już z okresu
postbizantyńskiego czyni to przypuszczenie mało prawdopodobnym. J. K o r p e l a, op. cit., s. 41.
74 D. O b o l e n s k y, Chrzest Olgi, księżnej kijowskiej. Problem źródeł, [w:] Teologia i kultura duchowa..., s. 25, 33.
75 М. Б. С в е р д л о в, op. cit., s. 210.
76 Г. Ф е д о т о в, Канонизация святого Владимира...; W. H r y n i e w i c z, op. cit., s. 99; В. В. К у с к о в, op. cit.,
s. 10; А. И. Р о г о в, Культурные связи Киевской Руси с балканскими странами, [в:] Славянские культуры и Балканы
(Les cultures slaves et les Balkans), t. 1 (IX–XVIII в.), София 1978, s. 48.
77 Древнерусские письменные источники..., s. 21.
78 G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 175.
79 Древнерусские княжеские жития..., s. 369.
80 В. В. К у с к о в, op. cit., s. 11.
81 „Служба возникает чаще всего после жития как заключительный этап, венчающий утверждение
и художественную обработку культа святого”. С. К о ж у х а р о в, Типологические параллели между
византийской и славянской гимнографиями, [в:] Славянские культуры и Балканы..., с. 255.
68
69
180
się, jeśli chodzi o to zagadnienie, dość skromnie. Można bowiem odnotować zaledwie trzy
utwory hymnograficzne, których treść odnosi się do osób św. św. Olgi i Włodzimierza, tj.:
• służbę (officium) księcia Włodzimierza82, datowaną przez J. Szczapowa z pewną dozą
niepewności nawet na początek XI w.83; zachowaną w odpisach z XIII–XIV w.84;
• kanon ku czci św. księcia Włodzimierza, przypisywany mnichowi Ławry KijowskoPeczerskiej, Grzegorzowi85, będący zabytkiem o dość spornej proweniencji –
w literaturze przedmiotu można się spotkać z poglądem, iż powstał on na przełomie
XII–XIII w.86, choć nie brakuje też prób datowania tego utworu na okres znacznie
wcześniejszy (XI–XII w.)87;
• kanon ku czci św. Olgi, pochodzący z drugiej połowy XII w.88 (wg J. Szczapowa powstał w latach 1160–117089), zaliczany powszechnie do dorobku literackiego Cyryla
z Turowa90 i określany częstokroć w literaturze przedmiotu również jako „służba”91.
Reasumując, kanonizowani najprawdopodobniej w XIII stuleciu, Olga i Włodzimierz
cieszyli się na średniowiecznej Rusi czcią jako święci władcy z rodzimej dynastii Rurykowiczów, którym Słowianie Wschodni zawdzięczali chrystianizację oraz wprowadzenie w sferę
oddziaływania cywilizacji prawosławnej. Można również mówić o funkcjonowaniu w okresie XIII–XV w. spójnej, ukształtowanej w oparciu o bizantyńskie wzorce, tradycji hagiograficznej i hymnograficznej, poświęconej osobom tych świętych. Od XIV w. zaczyna się również kształtować kanon przedstawień „równych apostołom” książąt kijowskich, wpisujący
się w szerszy nurt kultury ruskiej tego czasu, charakteryzujący się swoistym „powrotem do
źródeł”, tj. odwoływaniem się do postaci protoplastów dynastii, państwowości i chrześcijaństwa na Rusi.
G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 330.
Древнерусские письменные источники..., s. 22.
84 Н. Н. Н и к и т е н к о, op. cit., s. 192.
85 Православие и современность. Информационно-аналитический портал Саратовской епархии Русской
Православной Церкви. http://www.lib.eparhia-saratov.ru/books/09i/ignatia/ignatia1/70.html [dostęp z dn.
7 VII 2010].
86 Древнерусские письменные источники..., s. 23.
87 http://www.lib.eparhia-saratov.ru/books/09i/ignatia/ignatia1/70.html [dostęp z dn. 7 VII 2010].
88 G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 330.
89 Древнерусские письменные источники..., s. 23.
90 Loc. cit.; G. P o d s k a l s k y, op. cit., s. 330.
91 С. К о ж у х а р о в, op. cit., s. 257.
82
83
181
Anna Dominik
Uniwersytet Jagielloński
MARYNA MNISZCHÓWNA, JEDYNA POLKA NA CARSKIM TRONIE – PRAWDA
I LEGENDA
Maryna Mniszchówna należy do tych postaci polskiej historii, które są niezwykle fascynujące, a jednocześnie paradoksalnie najmniej znane. Szeroki ogół Polaków nie ma zazwyczaj pojęcia, kim była ta kobieta, kiedy żyła i czego dokonała. Jeśli już ktoś coś o niej słyszał, przypomina sobie tylko mgliste informacje, rzucone niejako mimochodem na lekcji
historii podczas omawiania niekończących się wojen toczonych przez Rzeczpospolitą
Obojga Narodów w XVII w. z niemal wszystkimi sąsiadami. Wiadomości o wydarzeniach,
w których uczestniczyła – pierwszej i drugiej dymitriadzie, działaniach wojennych w Rosji
epoki Wielkiej Smuty, dramatycznych przewrotach pałacowych, zdradach i przeniewierstwach przechodzą niemal niezauważenie, a wielka szkoda, gdyż Maryna osiągnęła to, czego
nie udało się już dokonać żadnej Polce – jako jedyna z naszych rodaczek poślubiła rosyjskiego cara i zasiadła wraz z nim na moskiewskim tronie1, a co więcej, jako pierwsza kobieta
w historii Rosji dostąpiła zaszczytu koronacji. Jej niezwykłe, malownicze i dramatyczne
losy, w których najwyższe wyniesienia i najgłębsze upadki mieszały się ze sobą, silnie oddziałują na wyobraźnię. Żyła krótko – zaledwie 26 lat – ale, jak pisze A. Andrusiewicz, najwybitniejszy współczesny polski znawca epoki Wielkiej Smuty, „życie Marianny–Maryny
Mniszech, bezsprzecznie kobiety o silnej osobowości, obfitowało w niezwykłe przygody,
a obarczone było niecodziennymi uwarunkowaniami politycznymi i religijnymi. W swoim
krótkim życiu doświadczyła wszystkiego: władzy, entuzjazmu wiwatujących na jej widok
tłumów, nagłych i niespodziewanych zmian, okropności pałacowych przewrotów, niejednokrotnie grozy utraty czci i życia. Duma nie pozwalała jej bezwolnie poddać się losowi.
Pewna swych sił i wiary, walczyła, próbując sprostać wyzwaniom, jakich się podjęła. Wyszła
cało wraz z synem z wielu groźnych sytuacji, aż w końcu okrutny świat ją pochłonął”2.
Osoba Maryny i koleje jej życia od samego początku wzbudzały zainteresowanie, co zaowocowało wielką ilością źródeł, w których wspominano o niej, analizowano jej charakter
i postępowanie, komentowano jej losy i to nie tylko w najbardziej zainteresowanych nią
krajach, czyli w Rzeczypospolitej i Moskwie, ale także wśród cudzoziemców, niekiedy bar1 Gwoli ścisłości należy podać, że niektórzy badacze uważają, iż Polką była także Agafia (Agata) Gruszecka,
pierwsza żona rozmiłowanego w polskiej kulturze, tradycji i języku cara Fiodora III Aleksiejewicza (panował
w latach 1676–1682), przyrodniego brata Piotra I Wielkiego. Pochodziła ona z ziemi smoleńskiej, była córką
jednego z tamtejszych szlachciców. Tereny Smoleńszczyzny kilkakrotnie podczas wojen Rzeczypospolitej i Moskwy przechodziły z rąk do rąk, ostatecznie trafiając w ręce rosyjskie na mocy postanowień rozejmu, zawartego
w 1667 r. w Andruszowie. Wiele mieszkających tam wówczas rodzin szlacheckich, pochodzących z Rzeczypospolitej, zdecydowało się pozostać na miejscu, pod panowaniem carów. Pochodząca właśnie z jednej z takich
rodzin Agafia została przez cara Fiodora wybrana na małżonkę. Pozycją carowej cieszyła się niespełna rok,
umierając w 1681 r. na skutek komplikacji poporodowych. Urodzony przez nią synek Ilja, następca tronu, przeżył matkę zaledwie kilka dni. G. Z i e g l e r, Tajemnice rodu Romanowów, Warszawa 2000, s. 67.
2 A. A n d r u s i e w i c z, Dymitr Samozwaniec i Maryna Mniszech. Syn Iwana Groźnego i Polka na carskim tronie,
Warszawa 2009, s. 35-36.
183
dzo oddalonych od teatru dramatycznych zdarzeń. Już w 1617 r., a więc w trzy lata po
śmierci ,,polskiej carowej”, hiszpański dramaturg Lope da Vega sportretował ją jako Margeritę w swoim utworze Wielki książę moskiewski, wystawionym w tym samym roku w Barcelonie i opowiadającym niezwykłą historię jej pierwszego męża cara Dymitra, zwanego „pierwszym Samozwańcem”. Powieść o jej życiu, pt. Dymitr moskiewski, napisana przez niejakiego
Bisaccioniego, ukazała się już w 1639 r. w Wenecji, zdobywając od razu olbrzymią popularność (cztery lata później wydano ją także w Rzymie). Jedną z bohaterek swojego dramatu
uczynił ją także niemal dwieście lat później niemiecki poeta romantyczny Fryderyk Schiller
w napisanym w 1804 r. dziele Dymitr Samozwaniec czyli krwawe gody w Moskwie.
Obdarzona silnym charakterem Maryna swoimi decyzjami i wyborami, a także swoim
zachowaniem wzbudzała olbrzymie kontrowersje i wręcz prowokowała do wyrażania o niej
opinii, które w przeważającej większości były negatywne. Współcześni jej rodacy nie mieli
o niej najlepszego zdania, co zaważyło na polskiej historiografii i literaturze, w której
Mniszchówna odmalowana jest zazwyczaj w czarnych barwach. Tworzona przez jej krewnych ,,złota legenda” nieszczęsnej, niewinnej ofiary rosyjskiego barbarzyństwa nie trafiła
Polakom do przekonania. Postrzegano ją jako awanturnicę, która zasłużyła sobie na
wszystko, co ją spotkało, próbując wynieść się ponad stan i sięgając po najwyższe godności,
do których nie miała prawa. Hetman Stanisław Żółkiewski, jedna z najbardziej świetlanych
postaci polskich dziejów, aktywny uczestnik wydarzeń politycznych i człowiek bezpośrednio tworzący historię tamtych czasów, w pisanym w trzeciej osobie pamiętniku – relacji
z tamtych wydarzeń – pisał o Marynie z przekąsem jako o tej, której „bardzo się chciało
carować”3, a punkt widzenia hetmana podzielał jego wierny żołnierz i podkomendny, znakomity pamiętnikarz Samuel Maskiewicz, pisząc lapidarnie o jej ojcu i pierwszym mężu:
„Pan wojewoda sędomirski [Jerzy Mniszech], wziąwszy go [Dymitra Samozwańca I] na
przejrzenie swoje, miał pieczę o nim i córkę mu swoją Maryjannę w małżeństwo obiecał, co
potem ziścił, ale niewiele uciechy”4. Z kolei Stanisław Kobierzycki, autor Historii Władysława, królewicza polskiego i szwedzkiego, znacznie surowiej ocenił carową:
Kiedy było trzeba, ta niewiasta zachowywała się jak żołnierz: potrafiła okrywać swą płeć pod męskim
ubiorem, wskakiwać na koń, mieszkać w wojskowych namiotach, mocno ściskać prawicę, poprzez tajnych emisariuszy wzniecać niepokoje, namawiać hojnymi obietnicami (o ile miała wystarczająco dużo
pieniędzy), zachęcać oraz słodko przemawiać do żołnierzy, malując przed nimi perspektywy zwycięstwa
i drogocennych łupów. Dla władzy zapomniała nawet o swej ojczyźnie (…) I w końcu ta niewiasta tak
bezczelna, tak żądna władzy poniosła karę za swoją chciwość5.
Te surowe opinie współczesnych Mniszchówny całkowicie przyćmiły nieliczne wprawdzie, ale bardzo wymowne świadectwa przeciwne, podkreślające jej zalety i wyrażające dla
niej podziw – choćby takie, jak napisany podczas jej ślubu w 1605 r. Hymeneus Najjaśniejszego
Monarchy Dymitra Iwanowicza z łaski Bożej Wielkiego Cara Moskiewskiego i Najjaśniejszej Paniej Jej
Mości Maryny, Carowej Moskiewskiej, autorstwa Jana Jurkowskiego, podkreślający słowiański
charakter i pobratymczą krew narodów polskiego i rosyjskiego, Pieśni na fest ucieszny wielkim
dwiema narodom księdza Stanisława Grochowskiego6 czy też pamiętniki Mikołaja Marchockiego, pt. Historya wojny moskiewskiej, których autor, uczestnik drugiej dymitriady i oficjalnej
S. Ż ó ł k i e w s k i, Początek i progres wojny moskiewskiej, red. J. M a c i s z e w s k i, Warszawa 1966, s. 43.
Pamiętniki Samuela i Bogusława Maskiewiczów, red. W. C z a p l i ń s k i, Wrocław 1961, s. 95.
5 S. K o b i e r z y c k i, Historia Władysława, królewicza polskiego i szwedzkiego, Wrocław 2005, s. 211-212.
6 J. M a c i s z e w s k i, Polska a Moskwa 1603–1618. Opinie i stanowiska szlachty polskiej, Warszawa 1968, s. 92.
3
4
184
polskiej interwencji, wyrażał się o Marynie zawsze z najwyższym uznaniem, podziwiając jej
dzielność, mądrość i hart ducha.
Polscy historycy konsekwentnie postrzegają Marynę jako awanturnicę, tragiczną ofiarę
pychy swojej i ojca. Wybitny dziejopis Józef Szujski (1835–1883) widział w niej „prototyp
możnowładczej dumy polskiej”7, podsumowując krótko jako kobietę, która „wiedziona
gorącą panowania żądzą, nie waha się szalbierstwem odzyskać koronę, dzieli trudy obozowe
i do ostatka wierna swemu przedsięwzięciu życie dla niego potem poświęca”8. Aleksander
Hirschberg (1847–1907), niestrudzony badacz epoki Wielkiej Smuty, autor pierwszej polskiej biografii Dymitra Samozwańca oraz Maryny (wydanej we Lwowie w 1901 r.) ocenił ją
następująco:
Obdarzona była niepospolitą odwagą, wymową i stanowczością charakteru. Były to objawy, zwłaszcza
jak u kobiety, niezwykłej odwagi i energii. Dzięki tym przymiotom z pewnością, gdyby tylko zechciała,
oparłaby się namowom ojca, kiedy przekupiony przez Samozwańca, nakłaniał ją do uznania go za męża.
Atoli w procesie psychicznym, odbywającym się w jej duszy, niewątpliwie i wówczas zwyciężyła ambicja
i duma szalona. Tak więc żądza władzy i panowania była najwybitniejszym, dominującym rysem w jej
charakterze. Z tego też powodu została po kolei małżonką dwóch szalbierzy, a w końcu kochanką czy
też żoną atamana kozackiego. Z upadkiem Zarudzkiego i dumną wojewodziankę dosięgła kara. Nie
igraszką losu więc – jak w zaślepieniu swem się uskarżała – lecz przede wszystkim ofiarą swej własnej
ambicji była Maryna9.
Paweł Jasienica opisał ją zgryźliwie jako „piękną odstręczającą urodą, kobietę zimną,
ambitną a bezwzględną jak najgorszy lichwiarz”10, idealną partnerkę obłudnego, dwulicowego Dymitra. W skrócie można stwierdzić, że polska historiografia stała na stanowisku, iż
Maryna, choć godna współczucia, zasłużyła sobie na swój tragiczny los. Tę negatywną ocenę próbuje zmienić A. Andrusiewicz, wskazując na:
doniosłą rolę kulturową jedynej polskiej żony rosyjskiego imperatora, kobiety, która jak żadna inna zaznaczyła swoją obecność w dziejach Rosji jej najtragiczniejszego okresu (...) Maryna Mniszchówna ani
nie wywołała smuty, ani nie przyczyniła się do jej zakończenia. Była smuty ofiarą (...) Porównywano Marynę do Heleny trojańskiej i Joanny d’Arc. Maryna miała wiele twarzy. Była zupełnie inną kobietą w rodzinnym Samborze, inną na moskiewskim tronie, jeszcze inną, gdy cierpiała na zesłaniu i gdy walczyła
o odzyskanie korony. Może właśnie wówczas najpełniej ujawnił się jej charakter. Dawna zacna panna
Marianna–Maria jako caryca Maryna zrezygnowała z tkliwości, nie przejawiała wstydu, nie okazywała
serca. Całą jej polityczną egzystencję wypełniła walka o odzyskanie tronu, czyli – w konsekwencji –
o unicestwienie władzy Szujskich i Romanowów. Prowadziła z nimi okrutną wojnę. Z wzajemnością.
Nie zgadzała się na kompromisy. Wzywała Rosjan, by służyli Dymitrowi Iwanowiczowi, doskonale wiedząc, że on nie żyje11.
Carowa doczekała się dość umiarkowanego zainteresowania ze strony polskiej literatury,
na karty której wprowadził ją zapomniany dzisiaj całkowicie Piotr Dahlman w napisanym
w 1814 r. dramacie, zatytułowanym po prostu Maryna Mniszchówna. Spośród znanych do
dziś literatów Maryną zajął się Zygmunt Krasiński, który jako niespełna dwudziestoletni
młodzieniec, w niezwykle trudnym okresie swojego życia, wypełnionym rozpaczą po stłumieniu powstania listopadowego i wyrzutami sumienia z powodu tego, że nie wziął w nim
udziału (zabronił mu ojciec, generał Wincenty Krasiński, lojalny stronnik caratu), stworzył
romantyczny poemat Agaj-Han, oceniany obecnie jako „napisany rytmiczną prozą, ciekawy
J. S z u j s k i, Dzieje Polski, t. 3, Kraków 1894, s. 233.
Ibidem, s. 224.
9 A. H i r s c h b e r g, Maryna Mniszchówna, Lwów 1927, s. 338-339.
10 P. J a s i e n i c a, Rzeczpospolita Obojga Narodów, t. 1, Srebrny wiek, Warszawa 1990, s. 267.
11 A. A n d r u s i e w i c z, op. cit., s. 50-51.
7
8
185
przykład romantycznego orientalizmu”12, w którym opisał losy Mniszchówny poczynając
od śmierci drugiego Samozwańca aż po jej własny tragiczny koniec. W tym utworze fakty
historyczne mieszają się z fantastycznymi zdarzeniami, zrodzonymi w bujnej wyobraźni
młodocianego poety (np. Maryna umiera utopiona w wodach Jaiku przez zakochanego
w niej do szaleństwa młodego Tatara, tytułowego Agaj-Hana, którego miłość odrzuciła),
a główna bohaterka przedstawiona została nie jako „młodziutka, niewinna córka wojewody
sandomierskiego, ale caryca moskiewska, wdowa po dwu Dymitrach i matka małego synka,
jednym słowem poważna niewiasta w sile wieku”13. Pochlebny wizerunek nakreślony przez
Krasińskiego nie znalazł naśladowców, kolejni pisarze powrócili do negatywnego obrazu
Maryny Mniszchówny – Adam Krechowicki w napisanej w latach 1898–1905 tetralogii
O tron podkreślił jej ogromną dumę, Stanisław Wyrzykowski w Moskiewskich godach (1928)
wręcz ją ośmieszył, a Władysław Rymkiewicz w powieści Carewicz na ulicach Krakowa nie
wahał się określić ją „odpychającą”14.
W Rosji Maryna Mniszchówna od samego początku cieszyła się wątpliwą sławą prawdziwego demona i uosobienia zła. Na takie ukształtowanie jej wizerunku wpłynęła Cerkiew
prawosławna, której przedstawiciele pozostawili wiele pisemnych świadectw i dzieł literackich poświeconych wydarzeniom epoki Wielkiej Smuty. Napisane przez duchownych latopisy to jedyne źródła z tamtych czasów, które posiadamy (naturalnie w Moskwie tworzyli
także ludzie świeccy, ale ich dzieła niestety nie przetrwały), a wyłaniający się z nich wizerunek Maryny jest jednoznacznie negatywny. Prawosławni duchowni darzyli ją silną niechęcią
na długo przed jej pojawieniem się w Rosji, do czego bynajmniej nie dała im osobistego
powodu, gdyż po prostu nie mieli jeszcze okazji jej poznać. W ich oczach jednak popełniła
błąd, którego niczym nie mogła odkupić – była katoliczką, co dla moskiewskiej Cerkwi
równało się herezji, a nawet pogaństwu. Zrodzoną na tym podłożu wrogość spotęgowało
jeszcze zachowanie Maryny, całkowicie odmienne od tego, czego oczekiwano od kobiety
z wysokiego rodu i małżonki cara. Moskiewskie carowe pędziły zamknięte życie w pełnych
przepychu komnatach Kremla, niemal w ogóle nie pokazując się publicznie – nie uczestniczyły nawet w koronacjach swoich mężów, mogły tylko przyglądać się ceremonii przez
maleńkie okratowane okienko. Nikt nie myślał o tym, aby koronować je same (nie zrobił
tego Iwan Groźny dla swojej ukochanej pierwszej żony Anastazji Zachariny ani też Fiodor
Iwanowicz, który nie uwieńczył czapką Monomacha skroni Iriny Godunowej, choć ta nieprzeciętnie utalentowana i inteligentna kobieta niejednokrotnie, oczywiście nieoficjalnie,
udzielała rad w sprawach państwowych mężowi i bratu Borysowi), nic zatem dziwnego, że
pomysł ukoronowania cudzoziemki i ,,heretyczki” wywołał sprzeciw. Zwyczaje Maryny,
która uwielbiała muzykę i tańce (a zwłaszcza maskarady) postrzegane były jako niemoralność i przejaw zepsucia – moskiewskie ,,wyższe sfery” uważały taniec za coś, co nie przystoi
uczciwemu, szanującemu się człowiekowi, gorszyły się także na samą myśl o przebywaniu
w tym samym pomieszczeniu kobiet i mężczyzn, gdyż ich zdaniem mogło to doprowadzić
do rozpusty (nawet podczas wesel obie płcie przebywały w osobnych izbach, niemal nie
kontaktując się między sobą). Rosyjskie kobiety wysokiego rodu, równe pozycją polskiej
szlachciance Marynie, nie pokazywały się publicznie, przebywając w teremie – osobnej, często urządzonej z przepychem części domu, przeznaczonej tylko dla nich, podporządkowane
władzy męskich członków rodziny:
J. T o m k o w s k i, Literatura polska, Warszawa 1993, s. 136.
T. P i n i, Krasiński. Życie i twórczość, Poznań 1928, s. 77.
14 W. R y m k i e w i c z, Carewicz na ulicach Krakowa, Warszawa 1959, s. 35.
12
13
186
Kobiety szlacheckich rodów przychodziły na świat w teremie i żyły w nim przez całe życie, zmieniwszy
tylko ojcowski terem na mężowski. Opuszczały go tylko, by pójść do cerkwi, a i to za przyzwoleniem
męża (...) We wszystkich sprawach kobieta musiała działać zgodnie z wolą męża. Jeśli sprzeciwiała się
woli mężowskiej, ten musiał wymierzyć jej karę chłosty, ale w odosobnieniu, szlachetnie urodzonych
kobiet nie wolno było bowiem upokarzać publicznie15.
Na tym tle ambitna, energiczna Mniszchówna, posiadająca własne zdanie i zawsze gotowa do działania musiała wywoływać szok i niechęć. Wykreowany przez Cerkiew negatywny
wizerunek Maryny przejął rosyjski folklor, który uczynił z niej prawdziwego geniusza zła,
narzędzie szatana, kobietę przewrotną, rozpustną i okrutną. W twórczości ludowej funkcjonowały trzy sposoby przedstawiania władczyń: skrzywdzona, nieszczęśliwa carowa (modelem była Sałomonia Saburowa, pierwsza żona wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla III
Iwanowicza, ojca Iwana Groźnego, z powodu bezpłodności przemocą zmuszona do wstąpienia do klasztoru), idealna caryca prawosławna, prawdziwa matka narodu, troszcząca się
o biednych (wizerunek ukształtowany pod wpływem Anastazji Zachariny, pierwszej żony
Iwana Groźnego, która wywierała na niego dodatni wpływ, łagodząc wybuchy jego gniewu), a wreszcie zła carowa – przy czym jej zło wynikało z obcej, heretyckiej wiary. W rosyjskim folklorze Marynę określano jako „Marynkę, ohydnie zepsutą, bisurmańskiej wiary,
nieochrzczoną, awanturnicę, polską intrygantkę, złodziejkę, która okradła carski skarbiec,
luterankę, heretyczkę, wredną czarownicę, wiedźmę złowieszczą, trucicielkę, rozpustnicę,
czcicielkę fałszywych bóstw”16, słowem – symbol grzechu i zła. Tak ukształtowany wizerunek przejęła rosyjska historiografia: wybitny historyk Nikołaj Karamzin w swojej Historii
państwa rosyjskiego, napisanej na początku XIX w., wypowiedział się o Mniszchównie bardzo
negatywnie, uznając ją i jej pierwszego męża cara Dymitra za „narzędzie zdradzieckich Lachów i podłych jezuitów, którzy działali nie otwarcie, jawnie, lecz pod maską pokojowo
nastawionego sąsiada wnieśli do Rosji płomień wojny, co jest działaniem typowym dla dusz
słabych”17. Dymitr Iłowajski twierdził, że to właśnie ona zgubiła męża, poddanego nieszczęśliwym wpływom „lekkomyślnej wiary w siebie, pogardy wobec starych rosyjskich
obyczajów oraz przyjaźni dla Polaków i jezuitów”18, chociaż postać polskiej carowej niewątpliwie go fascynowała – swojej wnuczce nadał właśnie jej imię. Próby rehabilitacji Maryny podejmowane w XIX w., kiedy próbowano pisać o niej w duchu romantyzmu, nie
powiodły się, chociaż ostatnio coraz częściej w publikacjach historycznych zwraca się uwagę na fakt, że stworzyła ona nowy wzór kobiety–władczyni, do którego odwoływały się
późniejsze caryce – od regentki Zofii Aleksiejewny poczynając, a na Katarzynie II kończąc.
Dramatyczne losy Mniszchówny pobudzały także wyobraźnię rosyjskich literatów,
przedstawiających ją jednak zazwyczaj w złym świetle. Trend ten rozpoczął już Awraamij
Palicyn (zm. 1626 r.), mnich Ławry Troicko-Siergiejewskiej, obleganej przez Polaków podczas Wielkiej Smuty. Wydarzenia tego okresu opisał w znakomitym dziele, zabytku literatury staroruskiej Opowieści o oblężeniu klasztoru Troickiego przez Polaków i Litwę i o dalszych w Rosji
buntach, napisane przez mnicha tegoż klasztoru Troickiego Awraamija Palicyna, zwanym w skrócie
Opowieścią (Сказание). Inspiracją do jego napisania była chęć autora naprawienia stosunków
z metropolitą Filaretem, ojcem cara Michała Romanowa, dlatego też przepoił swój utwór
wiarą w Boskie posłannictwo rodu Romanowych, pochwałą samodzierżawia i nienawiścią
do Polaków. Maryna przedstawiona została jako poganka i wcielenie zła, a opisując ją PaliK. U t r i o, Córki Ewy. Historia kobiety europejskiej, Warszawa 1998, s. 176.
Cyt. za: A. A n d r u s i e w i c z, op. cit., s. 36.
17 Н. М. К а р а м з и н, История государства Российского, www.lib.ru. Tłumaczenie własne.
18 Д. И. И л о в а й с к и й, Русская история для детей и юношества, Курск 1996, с. 147. Tłumaczenie własne.
15
16
187
cyn nie szczędził niewybrednych określeń, a nawet wulgaryzmów, pokazując, jak ona i jej
mąż, car Dymitr faworyzowali heretyków i Żydów, pozwalając im kalać świątynie19. Łagodniej, choć też niepochlebnie, ocenił ją Tadeusz Bułharyn, zruszczony Polak, żyjący w pierwszej połowie XIX w., stwierdzając w swej napisanej w 1830 r. powieści Dymitr Samozwaniec,
że była „wielką awanturnicą”20. Michaił Zagoskin w cieszącym się fenomenalną popularnością dziele Jurij Miłosławski albo Rosjanie w 1612 r. (po raz pierwszy wydana w 1829 r.),
w którym Maryna nie występuje już osobiście, lecz jest w pewien sposób ,,obecna duchem”,
sięgnął po folklorystyczne opowieści, każąc niektórym swoim bohaterom udzielać sobie
nawzajem informacji o tym, jak to carowa po zamordowaniu męża w 1606 r. zdołała ujść
siepaczom, uciekając z Kremla pod postacią... wrony, w którą się dzięki czarom zamieniła21.
Jednak tym, który najmocniej oddziałał na wyobraźnię Rosjan i ukształtował ich wyobrażenia na temat Maryny, okazał się Aleksander Puszkin, wprowadzając ją do swojego znakomitego dramatu historiozoficznego Borys Godunow. Puszkin nie ukrywał swojej fascynacji polską carową, uważając ją za osobowość skomplikowaną, niejednoznaczną, wymykającą się
wszelkim próbom oceny. W liście do przyjaciela generała Nikołaja Rajewskiego pisał o niej:
No oczywiście, była piękna. Miała tylko jedną namiętność – żądzę panowania tak silną, że trudno to sobie wyobrazić. Łyknąwszy carskiej władzy, zamroczyła siebie chimerą, prostytuowaniem, przechodziła
od łajdaka do łajdaka – to dzieliła łoże wygrzane przez Żyda, to żyła z Kozakiem w namiocie, zawsze
gotowa oddać się każdemu, kto dałby jej choćby słabą nadzieję na tron, już bez różnicy. Popatrzcie, jak
ona mężnie prowadzi wojny, żebrze, hańbi się, z polskim królem układa się jak koronowana królowa
z koronowanym królem. I jaki koniec tego burzliwego i niezwykłego życia. Mam dla niej tylko jedną scenę i jeśli Bóg przedłuży moje dni, do niej powrócę. Ona przejmuje mnie trwogą22.
Wspomniana przez poetę jedna scena w Borysie Godunowie rozgrywa się nocą w samborskim ogrodzie Mniszchów przy fontannie, gdzie zakochany pretendent do moskiewskiego
tronu prosi narzeczoną o spotkanie. Ich krótka rozmowa ujawnia charakter Maryny, przedstawiony w niezbyt pochlebnym świetle. Dymitr kocha ją prawdziwie, ona jednak nie odpłaca mu wzajemnością, nie ukrywając, że widzi w nim jedynie środek do zaspokojenia
swoich wygórowanych ambicji, a kiedy zraniony jej obojętnością wyznaje jej szczerze, że nie
jest carewiczem, zszokowana Maryna nie szczędzi mu obelg, po czym nakazuje:
Już jeśliś ty, włóczęga bezimienny,
Oślepić mógł cudownie dwa narody,
To w każdym razie dziś powinieneś
Być godnym choćby swego powodzenia
I zuchwałe swe kłamstwo zabezpieczyć
Głęboką, trwałą, wieczną tajemnicą23.
Wojewodzianka sandomierska ukazana została jako kobieta wyrachowana, nieczuła
i chorobliwie ambitna. Co ciekawe, Puszkin był szczerze zadowolony z literackiego efektu,
napisał do przyjaciela z dumą: „Moja Maryna to świetna baba”24 i przyznał, że ukształtował
ją na podobieństwo swojej znajomej Katarzyny Rajewskiej. Puszkinowska wizja wpłynęła
bardzo silnie na Rosjan, którzy od tamtych czasów (pierwsza połowa XIX w.) przedstawiają
Mniszchównę jednoznacznie negatywnie. Współczesna rosyjska powieść historyczna nie ma
A. B r u c k n e r, Historia literatury rosyjskiej, t. 1, Lwów 1922, s. 196.
T. B u ł h a r y n, Dymitr Samozwaniec, Sanok 1857, s. 18.
21 М. Н. З а г о с к и н, Юрий Милославский или Русские в 1612 г., Москва 1991, с. 22.
22 Cyt. za: A. A n d r u s i e w i c z, op. cit., s. 45.
23 A. P u s z k i n, Borys Godunow, Łódź 1947, s. 116.
24 W. W o r o s z y l s k i, Kto zabił Puszkina, Warszawa 2004, s. 313.
19
20
188
dla niej litości – autorzy tacy jak Nina Molewa (Maryna Juriewna Mniszech, caryca Wszechrosji)
czy Taisa Napołowa (Fiodor Nikitycz: moskiewski Richelieu) powielają stworzony przez
XVII-wieczną Cerkiew wizerunek, podkreślając wyrachowanie i emocjonalny chłód Maryny. Jako szczególnie odrażającą postać ukazał ją neosłowianofil Leopold Borowicz w wydanej w 1997 r. powieści Caryca smuty, kreując ją na kobietę fatalną, przewrotną, bezwzględną
i okrutną, gotową zniżyć się do największej podłości, aby tylko móc sprawować władzę.
Jedynym wyjątkiem w obecnej prozie historycznej jest dzieło Dmitrija Jewdokimowa Dymitr
Pożarski, napisane po ponad 50 latach wytrwałego badania źródeł i oddane do rąk czytelników w 2001 r. Ciekawą zabawę historyczną konwencją zaproponował Borys Akunin
w swojej Książce dla dzieci – Dymitr Samozwaniec okazuje się w niej… pionierem Jurką
Otriepiewem z VIIb, który w latach 60. podczas zwiedzania Ławry Kijowsko-Pieczerskiej
z wycieczką szkolną przeniósł się w czasie do XVII w. i uznany za cudem ocalonego carewicza postanowił skończyć z moskiewskim zacofaniem i jak przystało na wiernego ucznia
Lenina, zacząć budować komunizm, w czym ma mu pomagać Maryna, charakteryzowana
przez zakochanego cara następująco:
Dziewczyna klasa, słowo pioniera. Jak ją pierwszy raz zobaczyłem, to zabujałem się po uszy (...) Nie wyobrażasz sobie, jakie głupie są tu dziewuchy. A Marynka jest normalna. Z nią możesz gadać, o czym
chcesz. Oczywiście XX w. jej głowy nie zawracałem, ale niektórymi pomysłami się podzieliłem. A ona
na to, że też chce budować socjalizm – tyle, że tutaj to się nazywa ,,Królestwo Boże na ziemi”25.
Spośród całej plejady rosyjskich literatów sympatię Marynie okazała jedynie Marina
Cwietajewa, wybitna poetka, wnuczka wspomnianego już historyka D. Iłowajskiego, zafascynowana polską carową przez całe życie – wyraziła to choćby w wydanych w 1916 r.
Wierszach o Moskwie.
Maryna sama dała broń do ręki zarówno swoim zwolennikom, jak i przeciwnikom, pozostawiając po sobie mnóstwo listów, w których szczerze zwierzała się ze swoich motywów, odsłaniała ambitne plany, snuła marzenia. Jej pisma odznaczają się wielką różnorodnością – inaczej pisała do członków rodziny, którą zawsze gorąco kochała, inaczej korespondowała z wielkimi tego świata (jak choćby z królem Zygmuntem III, w których to
listach, według oceny hetmana Żółkiewskiego, „jako była niewiasta ambitiosa (zarozumiała)
grubo dosyć blekotała”26), inaczej w odezwach do żołnierzy, kiedy to zachęcała ich do
wierności i obiecywała za nią liczne nagrody (S. Kobierzycki, analizując jeden z nich,
stwierdził z uznaniem: „Uważam, że list ten został bardzo dobrze napisany po łacinie (!)
i wyraża szlachetny umysł i odwagę niezwykłą dla płci niewieściej”27). Przypisywano jej
także autorstwo pamiętnika, który w 1834 r. został wydany przez rosyjskiego historyka Nikołaja Ustriałowa jako Dziennik Maryny Mniszech, jednakże dziś jego autentyczność poddawana jest w wątpliwość.
Jak wyglądała ta niezwykła kobieta? Romantyczna legenda wykreowała ją na niemalże
nadziemską piękność, która jednym spojrzeniem potrafiła sprawić, aby mężczyźni pokochali ją i byli dla niej gotowi na wszystko. Zygmunt Krasiński w Agaj-Hanie włożył w usta jednego z rosyjskich wodzów następujące słowa: „Owa Maryna Laszka czarownicą jest niepospolitą. Krasa jej najchrobrsze serce zmiękczy”28. Opisy jej zniewalającej urody zajmują
w utworze bardzo wiele miejsca. Mimo tego ponętnego wizerunku musimy pogodzić się
B. A k u n i n, Książka dla dzieci, Warszawa 2007, s. 229.
S. Ż ó ł k i e w s k i, op. cit., s. 91.
27 S. K o b i e r z y c k i, op. cit., s. 100.
28 Z. K r a s i ń s k i, Agaj-Han, Kraków 2002, s. 97.
25
26
189
z faktem, że prawda wyglądała nieco inaczej. W maju 1606 r. malarz Szymon Boguszowicz,
opłacony przez ojca Maryny Jerzego Mniszcha, namalował w Moskwie jej portret naturalnych rozmiarów, do którego młoda carowa z cierpliwością pozowała. Obraz ten przetrwał
do naszych czasów i stał się podstawą do niezliczonych rycin, przedstawiających tragiczną
moskiewską władczynię, które krążyły po całej Europie. Według miejscowej legendy twarz
Maryny ma także figura Najświętszej Marii Panny, stojąca przed kościołem bernardynów
w Samborze, rodzinnym mieście carowej, która znana była z sympatii dla tego zakonu.
Co widzimy na słynnym portrecie S. Boguszowicza? Stoi przed nami młoda kobieta „niskiego wzrostu, wątła i delikatna (...) twarz pociągła, wąski nos, zaciśnięte usta, duże brązowe oczy i czarne włosy ujęte perłowym czepkiem (...) pozująca z dystynkcją i statecznie –
nieosiągalna, godna tronu”29. Analizując ten sam obraz, różni historycy dochodzili do różnych wniosków w ocenie jej urody – A. Hirschberg uznał, że „główną ozdobą Mniszchówny były jej oczy wielkie i rozumne i one to najwięcej nadawały uroku jej fizjonomii, bo
zresztą rysy twarzy jej, znamionujące dumę, upór i zawziętość, raczej niemiłe niż przyjemne
musiały sprawiać wrażenie”30. Współczesny rosyjski historyk Rusłan Skrynnikow stwierdza
autorytarnie: „Maryna Mniszchówna była pozbawiona urody i kobiecego wdzięku (...) chuderlawa postać i niewielki wzrost niewiele miały wspólnego z ówczesnym ideałem urody31.
Dzisiaj patrzymy na Marynę nieco inaczej, bardziej przychylnie, stwierdzając, że „nie była
pięknością, ale miała wiele uroku”32.
Początkowo nic nie wskazywało na to, że przypadną jej w udziale tak niezwykłe i dramatyczne losy. Urodziła się jako Marianna (imienia Maryna zaczęła używać dopiero po zaręczynach z Dymitrem, uznając, że będzie lepiej brzmiało w uszach rosyjskich poddanych)
w 1588 r. lub 1589 r., jako druga córka wojewody sandomierskiego Jerzego Mniszcha i jego
żony Jadwigi Tarłówny, pochodzącej ze znanej rodziny o sympatiach ariańskich. Mniszchowie byli rodem czeskim, przybyłym na teren Rzeczypospolitej w połowie XVI w. Osiedlili się na niespokojnych, zamieszkałych przez warchołów i awanturników obszarach Rusi
Czerwonej33 i rozpoczęli błyskotliwą karierę. Dziadek Maryny Mikołaj poślubił córkę kasztelana sanockiego Klemensa Kamienieckiego i dzięki temu ożenkowi zdobył od razu bogactwa i zaszczyty, zostając podkomorzym koronnym. Jego dwaj synowie Mikołaj i Jerzy (stryj
i ojciec Maryny) należeli do zaufanych dworzan ostatniego Jagiellona Zygmunta Augusta,
ciesząc się jednak wątpliwą sławą królewskich stręczycieli, a po śmierci króla zostali oskarżeni o kradzież jego kosztowności, które w dość tajemniczy sposób zniknęły z zamku
w Knyszynie – niczego im jednak nie udowodniono. Za panowania Zygmunta III Jerzy
Mniszech piastował wysokie urzędy starosty lwowskiego i wojewody sandomierskiego, lecz
liczna rodzina (doczekał się pięciu synów i pięciu córek) oraz hulaszczy tryb życia powodowały, że ustawicznie brakowało mu pieniędzy i tonął wręcz w długach. Jak napisał A. Andrusiewicz, był on „despotą z temperamentu, anarchistą z czynu. Cechowała go gorączkowa ruchliwość, często spotykana u ludzi o wybujałych ambicjach”34. W 1603 r. rozmyślał
właśnie nad sposobami pozbycia się wierzycieli, kiedy otrzymał niezwykłą wiadomość
z Ukrainy od swojego zięcia Konstantego Wiśniowieckiego, męża najstarszej córki Urszuli.
A. A n d r u s i e w i c z, op. cit., s. 133.
A. H i r s c h b e r g, op. cit., s. 8.
31 Р. С к р ы н н и к о в, Самозванцы в России в начале XVII в. Григорий Отрепьев, Новосибирск 1985,
с. 181-182. Tłumaczenie własne.
32 A. A n d r u s i e w i c z, op. cit., s. 132.
33 W. Ł o z i ń s k i, Prawem i lewem. Obyczaje na czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII w., Warszawa 2005.
34 A. A n d r u s i e w i c z, op. cit., s. 130.
29
30
190
Donosił on, że w jego majątkach pojawił się młody człowiek, twierdzący, że jest oficjalnie
zmarłym w tajemniczych okolicznościach w 1591 r. carewiczem Dymitrem, synem Iwana
Groźnego, którego Borys Godunow polecił zamordować. Udało mu się uniknąć śmierci
i uciec, przez wiele lat ukrywał się, ale teraz postanowił upomnieć się o należny mu po ojcu
tron i prosił o pomoc. Sprytny Mniszech, zdając sobie sprawę, że tron Borysa chwieje się
w posadach i że tajemniczy młodzieniec ma szansę na to, by osiągnąć sukces i wkroczyć
triumfalnie do Moskwy (po Rosji od dawna krążyły opowieści o ocaleniu rzekomo nieżyjącego prawowitego dziedzica korony, czyli carewicza Dymitra), uznał, że pomoc w tym
przedsięwzięciu może mu się sowicie opłacić – czyż nowy car nie nadałby swoim stronnikom wielkich majętności i nie obsypałby ich złotem, co pozwoliłoby raz na zawsze pozbyć
się uciążliwych długów i zając wysoką pozycję, do której Mniszchowie byli wręcz predestynowani? Podniecony takimi wizjami polecił zięciowi, aby przywiózł tajemniczego młodego
mężczyznę do Sambora.
Do dziś nie wiemy na pewno, kim był ów człowiek. Najczęściej powtarzana teoria widzi
w nim niejakiego Grigorija Otriepiewa, zbiegłego mnicha, sługę rodu Romanowych, którzy
za jego pomocą pragnęli obalić znienawidzonego Godunowa. Pojawiały się także głosy
twierdzące, że był on nieślubnym synem króla Rzeczypospolitej Stefana Batorego (owocem
romansu z piękną córką leśniczego spod Grodna), a także – tym, za kogo się podawał, czyli
synem Iwana Groźnego i prawowitym dziedzicem czapki Monomacha (taką teorię wysunął
ostatnio najwybitniejszy polski badacz epoki Wielkiej Smuty A. Andrusiewicz w swojej najnowszej książce Dymitr Samozwaniec i Maryna Mniszech. Syn Iwana Groźnego i Polka na moskiewskim tronie). Problem jego tożsamości nurtował współczesnych oraz potomnych, ale z pewnością nie zaprzątał myśli Jerzego Mniszcha, który uznał, że carewicz stanowi jego ,,los na
loterii”, gwarantujący mu sukces, bogactwa i zaszczyty. Pragnąc jak najściślej związać go ze
sobą powziął pomysł połączenia węzłem małżeńskim Dymitra i swojej córki Maryny, wykorzystując widoczne zauroczenie carewicza.
Maryna była ukochaną córką Jerzego, bardzo podobną do niego z charakteru. Spędziła
szczęśliwe dzieciństwo w Samborze w otoczeniu rodziców, braci i sióstr, których gorąco
kochała. Wychowano ją w duchu katolickim i ukształtowano na osobę bardzo pobożną, co
miało jej potem pomóc w wielu trudnych chwilach, kiedy od rozpaczy ratowała ją silna
wiara. Religijna żarliwość nie przeszkadzała jej w bardzo świeckich upodobaniach – uwielbiała muzykę, tańce i jazdę konną, przywiązywała dużą wagę do pięknych przedmiotów,
sukien i biżuterii, ubierała się zgodnie z najnowszą francuską modą. Ojciec nie odmawiał jej
nigdy niczego, spełniając wszystkie zachcianki. Nie zadbał jednak o jej gruntowne wykształcenie, uznając, że wydatki na edukację opłacają się tylko wtedy, gdy przeznaczy się je na
kształcenie synów. Maryna w przyszłości bolała nad tym, gdyż „inteligencja jej i spryt nie
mogły dopełnić braków w wykształceniu. Ale zachowała niezależny umysł i zdrowy rozsądek. Wiele cech charakteru odziedziczyła po ojcu. Była próżna i uparta, skłonna do spontanicznych czynów, ale nie konfliktowa”35.
Dymitra poznała pod koniec 1603 r. w Samborze, dokąd przybył wraz z jej szwagrem
Konstantym Wiśniowieckim. Zamieszkał początkowo w klasztorze bernardynów, lecz
szybko przeniósł się do obszernego zamku Mniszchów, zajmując najlepsze komnaty.
Wkrótce wokół niego zgromadzili się liczni zwolennicy, zarówno z Rzeczypospolitej, jak
i ci, którzy przybyli z Moskwy, pragnąc złożyć hołd swojemu carewiczowi. Odbywały się
huczne zabawy, uczty i maskarady, które tak uwielbiała Maryna, a których honorowym
35
Ibidem, s. 132.
191
gościem zawsze był Dymitr. Dwoje młodych ludzi często ze sobą przebywało i miało okazję dobrze się poznać. Otaczający ich ludzie szybko spostrzegli widoczne zainteresowanie
młodego pretendenta do moskiewskiego tronu energiczną wojewodzianką, która szybko
zyskała na niego duży wpływ. Maryna również zdawała sobie sprawę z uczuć carewicza,
które rychło przekształciły się w zamiary matrymonialne. Z pewnością bardzo jej one pochlebiały, chociaż Dymitra trudno było nazwać przystojnym – był niskiego wzrostu, miał
brodawkę na nosie, rude włosy i jedną rękę krótszą – cóż to jednak znaczyło przy widokach
na carską koronę? Rodzice Maryny, oszołomieni rysującymi się przed ich rodziną perspektywami, namawiali córkę, aby zgodziła się na małżeństwo. Panna zachowywała się dość
biernie – nie starała się zachęcać konkurenta, pozostawiała wszystko w rękach ojca i matki,
milcząco godząc się z ich decyzjami. Czy olśniły ją marzenia o moskiewskim tronie, czy
wierzyła, że Dymitr jest rzeczywiście synem Iwana Groźnego i wreszcie – czy go kochała?
Tego nigdy się nie dowiemy. Literatura kreowała romantyczne obrazy wielkiej miłości – np.
Z. Krasiński w Agaj-Hanie przedstawił Marynę u kresu jej dramatycznego życia, kiedy to
nad wszystkie przeszłości i przyszłości obrazy jeden ponętniejszy umilał jej tęskność więzienia. Młodzieniec to hoży, w skromnej sukni, klęczy u jej stóp w ogrodzie ojcowskim (...) Te pierwsze chwile miłości,
wracając do jej pamięci, wonią niw polskich ją teraz owiały; i jagody rozmiękły od żalu za pierwszym
Dymitrem36.
Taki obraz z pewnością bardzo oddziałuje na wyobraźnię, jednakże nie mamy żadnej
pewności, że istotnie jest on prawdziwy i że Maryna naprawdę kochała Dymitra. Jak napisał
z pewnym przymrużeniem oka A. Hirschberg:
Atoli jakkolwiek ze względu na łaskawe czytelniczki bardzo pragnąłbym na to zapytanie stanowczą dać
odpowiedź, muszę jednak wyznać otwarcie, że trzymając się ściśle źródeł obecnie nam dostępnych, nie
umiałbym rozstrzygnąć na pewno, czy Maryna, idąc za głosem serca, przyrzekła oddać swą rękę Dymitrowi, czy też raczej kierowała się tylko ambicją i nadzieją świetnej przyszłości37.
W historii wiadomo na pewno tylko jedno – na prośbę Dymitra Maryna odpowiedziała
,,tak”. „Miała dopiero szesnaście lat, uchodziła za wzór wszelkich cnót i miała opinię osoby
niezwykle religijnej”38.
W marcu 1604 r. Dymitr udał się na kilka tygodni do Krakowa, gdzie przyjął katolicki
chrzest, spotkał się z królem Zygmuntem III, któremu obiecał rozmaite korzyści polityczne
i gospodarcze w zamian za poparcie jego wyprawy na Moskwę, a także uzyskał królewską
zgodę na małżeństwo z panną Mniszchówną (musiał o to poprosić, ponieważ Maryna była
poddanką władcy Rzeczypospolitej). Po jego powrocie do Sambora, 25 V 1604 r. zawarto
uroczystą umowę przedślubną, na mocy której Jerzy Mniszech miał od zięcia otrzymać
pieniądze na spłatę swoich długów i olbrzymie nadania ziemskie, a młoda narzeczona –
pieniądze, biżuterię oraz ziemię nowogrodzką i pskowską w wyłączne władanie z prawem
wznoszenia tam katolickich kościołów. Ślub młodej pary także miał się odbyć w obrządku
katolickim. Wiadomość o świetnych zaręczynach wojewodzianki sandomierskiej odbiła się
szerokim echem w całej Rzeczypospolitej, budząc podziw i zazdrość. Pojawiły się liczne
panegiryczne wiersze, wysławiające prawowitego cara i jego oblubienicę, wiele panien ze
szlacheckich rodzin nie potrafiła ukryć zawiści na myśl o takim wyniesieniu jednej z nich,
Z. K r a s i ń s k i, op. cit., s. 42-43.
A. H i r s c h b e r g, op. cit., s. 9.
38 A. A n d r u s i e w i c z, op. cit., s. 182.
36
37
192
pocieszały się jednak myślą o tym, że tak naprawdę „los przyszłej żony i przyszłych dzieci
zawieszony był między triumfem i blaskiem korony a toporem kata”39.
Rankiem 23 VIII 1604 r. Dymitr wyruszył z Sambora wraz z armią swoich zwolenników,
nazywanych przez poważnych polskich polityków i spokojnych obywateli hałaśliwą hałastrą. Maryna odprowadziła narzeczonego aż do Lwowa, gdzie oboje uczestniczyli w uroczystej mszy w intencji pomyślności wyprawy, a także w wystawnej uczcie pożegnalnej, po
czym Samozwaniec ruszył na Moskwę, a Mniszchówna wróciła do domu, gdzie zaczęła
długie oczekiwanie na wiadomości. Mieli się zobaczyć dopiero za 20 miesięcy.
Pochód Dymitra na Moskwę okazał się, pomimo pewnych trudności, prawdziwym pochodem triumfalnym. Ludność witała go owacyjnie, przeklinając rządy Borysa Godunowa.
Kiedy ten ostatni nieoczekiwanie zmarł w kwietniu 1605 r., pozostawiając tron zaledwie
szesnastoletniemu, niedoświadczonemu synowi Fiodorowi, nic już nie przeszkadzało Dymitrowi w uroczystym wjeździe do Moskwy, której ludność na jego powitanie zamordowała
nieszczęsnego młodego cara i jego matkę, a siostrę, słynną z urody Ksenię Godunową,
ukochaną córkę Borysa, podarowała zwycięzcy, który według plotek zrobił z niej swoją
kochankę, a potem zamknął w klasztorze. Do stolicy przybyła wdowa po Iwanie Groźnym
i matka Dymitra Maria Nagoj, którą po tragicznych wydarzeniach w Ugliczu w 1591 r. zmuszono do przywdziania zakonnego habitu (otrzymała wtedy imię Marfy). Powitanie rzekomej matki z synem było niezwykle serdeczne i wzruszające – Marfa zamieszkała w paradnych komnatach Kremla, a Dymitr codziennie ją odwiedzał.
Uroczysta koronacja nowego władcy odbyła się 21 (31) VII 1605 r. i zwiastowała początek nowej ery w państwie moskiewskim. Na skronie Dymitra włożono zachodnioeuropejską
koronę (zamówioną niegdyś przez Iwana Groźnego), a nie staroruską czapkę Monomacha,
namaszczono go olejami świętymi (także zwyczaj zachodni) i ogłoszono imperatorem, cesarzem, a nie carem. Młody monarcha nie krył, że pragnie całkowitej modernizacji swojego
państwa – wspierał rozwój handlu zagranicznego, złagodził położenie chłopów, zreformował wojsko, popierał dworian przeciwko bojarom, wspierał klasztory prowadzące ożywioną
działalność kulturalną, propagował postawę tolerancji religijnej, sprowadzał cudzoziemców,
interesował się nauką, szerzył zagraniczne obyczaje (turnieje, tańce, maskarady), marzył
o przebudowie Kremla i Moskwy. Gdyby żył i panował dłużej, mógłby odegrać w historii
rolę, która ostatecznie przypadła Piotrowi I Wielkiemu. Wieloma swoimi działaniami
wzbudzał gniew Cerkwi, posądzającej go o lekceważenie prawosławia i uleganie herezji,
czego dowodem miało być zapowiadane małżeństwo z katoliczką.
Przez cały czas Dymitr prowadził korespondencję z Maryną, posyłając jej kosztowne
podarunki (klejnoty, naczynia, materiały, futra, ikony) – na krótki tylko czas została ona
przerwana, kiedy do carskiej narzeczonej dotarły plotki o Ksenii Godunowej i sprawiły, że
przestała odpisywać na jego listy, co jednak nie przeszkadzało jej nadal przyjmować prezenty. 9 XI 1605 r. do Krakowa przybyło uroczyste moskiewskie poselstwo na czele z wykształconym i kulturalnym bojarem Własiewem, prosząc króla Zygmunta III w imieniu cara
Dymitra o rękę panny Mniszchówny. W trakcie uroczystej audiencji na Wawelu w dniu
18 XI odczytano list moskiewskiego władcy, który zapewniał o aprobacie swojej matki dla
jego małżeństwa i przyrzekał Rzeczypospolitej przyjaźń i łaskę. Dzień później Maryna i jej
matka przybyły do Krakowa, gdzie trwały gorączkowe ustalenia co do miejsca ślubu per
procura – rodzina Mniszchów pragnęła, aby odbył się on na Wawelu, czemu jednak sprzeciwiło się duchowieństwo, zwracając uwagę, że pan młody jest prawosławny, a w katedrze
39
Ibidem, s. 183.
193
sakramentów udzielano tylko katolikom. Ostatecznie podjęto decyzję o urządzeniu kaplicy
w kilku kamienicach na krakowskim rynku, pomiędzy którymi wyburzono ściany, tworząc
obszerny pałac, gotowy na przyjęcie dostojnych gości, wśród których byli król Zygmunt III,
jego syn Władysław, siostra Anna oraz wielu posłów cudzoziemskich (m.in. z Persji).
Uroczysta katolicka ceremonia ślubna odbyła się 22 XI 1605 r. „Ślubna kreacja panny
młodej wzbudziła powszechny zachwyt. Kosztowną białą suknię, wyszywaną perłami, zdobił złoty haft i szlachetnie kamienie”40. W imieniu pana młodego ślubny pierścień wsunął
Marynie na palec Własiew. Ten wykształcony człowiek ku swemu przerażeniu wzbudził
wśród gości wesołość, gdyż nie znając katolickiego obrządku ślubnego popełnił kilka niezręczności – nie chciał podać pannie młodej dłoni, uznał bowiem, że nie wypada mu dotykać carowej, sprzeciwił się także powtarzaniu za kardynałem słów przysięgi, argumentując,
że ma ślubować Marynie, a nie duchownemu i dopiero po wytłumaczeniu mu porządku
ceremonii powtórzył łacińską formułę. Po zakończeniu ślubu wręczył carowej bogate dary
od męża i teściowej, a potem zasiadł obok niej do uczty weselnej. Król Zygmunt III, który
przygotowywał się wówczas do własnego ślubu z arcyksiężniczką Konstancją Habsburżanką, wyszedł stosunkowo wcześnie, złożywszy Marynie życzenia szczęścia i prosząc, aby
męża „do miłości sąsiedzkiej i statecznej przyjaźni wiodła”41. Własiew oburzył się, kiedy
Mniszchówna uklękła przed polskim monarchą, uznał bowiem, że takie zachowanie nie
przystoi carowej. Zabawa trwała do świtu.
Zaraz po uroczystości Maryna wyjechała poza Kraków do pałacu biskupów krakowskich
w Prądniku, nie chcąc uczestniczyć w ślubie króla na Wawelu, jako że strona polska odmówiła oficjalnego uznania tytułów carskich jej i męża. Przebywając tam przygotowywała się
do wyjazdu do Moskwy. Jezuita Kasper Sawicki wygłaszał jej nauki o moskiewskiej etykiecie i obyczajach, papież Paweł V przysłał list, w którym nakazywał jej, aby dbała o propagowanie katolicyzmu w Rosji. Trwało gorączkowe pakowanie rzeczy, w tym strojów, masek
na tak lubiane przez carową maskarady, a także ziół leczniczych. Kompletowano przyszły
dwór, którego ochmistrzynią mianowano Barbarę Kazanowską. Ostatnie dni w ojczyźnie
poświęciła Maryna na huczne zabawy i zwiedzanie Krakowa – po wizycie w Collegium
Maius wpisała się do księgi pamiątkowej: „Maryna Carowa moskiewska ręką własną”42.
Uroczysty odjazd nastąpił 2 III 1606 r. z Sambora po czułych pożegnaniach z rodziną.
Młoda carowa jechała w przysłanej jej przez Dymitra dwuosobowej karocy na saniach,
otoczona niemal 2,5-tysięcznym orszakiem, w skład którego wchodził jej ukochany ojciec,
bernardyni, jezuici, kupcy oraz szlachcice i szlachcianki. Podróż (1200 km) z powodu bardzo ciężkich warunków pogodowych trwała niemal dwa miesiące – graniczny Dniepr był
skuty lodem, natomiast drogi w fatalnym stanie. Na kolejnych popasach czekały na Marynę
listy od stęsknionego Dymitra, zapewniającego wciąż zazdrosną żonę, że na Kremlu nie
przebywa Ksenia Godunowa (Mniszchówna musiała nie dowierzać, skoro zdesperowany
car poprosił w końcu teścia o przyjazd i ,,dokonanie inspekcji”). Ludność witała życzliwie
swoją carową, często wychodząc jej na spotkanie w uroczystych pochodach. Podczas jednej
z takich powitalnych ceremonii w Smoleńsku Maryna popełniła faux pas – podaną jej ikonę
Matki Bożej pocałowała w usta, a nie – jak to przyjęto w prawosławiu – w rękę, co pobudziło jej nowych poddanych do szeptów o herezji, a nawet pogaństwie carowej i wywołało
złe wrażenie.
Ibidem, s. 292.
Ibidem, s. 295.
42 Ibidem, s. 297.
40
41
194
Orszak dotarł wreszcie do Moskwy i zatrzymał się tam na krótki postój, podczas którego Dymitr przybył incognito powitać małżonkę i wręczyć jej kolejne kosztowne podarunki.
Uszczęśliwiona Maryna z optymizmem patrzyła w przyszłość. Uroczysty wjazd do stolicy
odbył się 2 (12) V 1606 r. Zdumieni i zgorszeni Moskwianie spoglądali na zieloną karocę,
w której siedziała ich nowa carowa, ubrana we francuską, wydekoltowaną suknię na fiszbinach, z włosami upiętymi pod diademem, a nie zaplecionymi w warkocze, jak przystało
uczciwym rosyjskim kobietom, mająca u stóp małego Murzynka, zasłuchana w wygrywaną
przez polską orkiestrę pieśń W każdym czasie, tak w szczęściu, jak i w nieszczęściu. Na Kremlu
spotkała się z mężem i teściową, która przyjęła ją bardzo serdecznie. Zgorszenie wśród
Rosjan wywołało zachowanie carskiej pary – Maryna, zamiast jak to było przyjęte pokłonić
się mężowi, poczekała na jego ukłon, po czym podała mu rękę, którą Dymitr ucałował
(zwyczaj całkowicie nieznany w Moskwie i budzący tam oburzenie – od razu zaczęto mówić
o heretyczce, która chce sprowadzić kraj z drogi cnoty). Po tym odświętnym powitaniu
carowa odjechała na pięć dni do klasztoru Wozniesieńskiego, gdzie miała się przygotować
do kolejnego, tym razem prawosławnego ślubu, przez cały czas odwiedzana przez Dymitra,
ku oburzeniu Cerkwi.
W nocy 7 (17) V Maryna zajęła przygotowane dla niej komnaty na Kremlu, a wieczorem
dnia następnego odbył się ślub w Soborze Błagowieszczeńskim, podczas którego panna
młoda wystąpiła w stroju moskiewskim, choć nie zdecydowała się na tradycyjne nakrycie
głowy. Ceremonia trwała trzy godziny, a prowadził ją patriarcha Ignacy przy udziale nielicznych gości, wśród których przeważali Polacy, zachowujący się zresztą skandalicznie –
przez cały czas rozmawiali, śmiali się i niewybrednie komentowali ,,schizmatyckie” rytuały.
Zaraz po jej zakończeniu odbyła się pierwsza w historii Rosji koronacja kobiety – Maryna,
namaszczona olejami świętymi i z koroną na głowie, zasiadła przy boku męża, przyjmując
hołdy bojarów całujących jej rękę. Później za ikonostasem carowa złożyła przed patriarchą
prawosławne wyznanie wiary, lecz nie przyjęła komunii pod dwiema postaciami, formalnie
pozostając więc katoliczką. Po wszystkich uroczystościach para carska wyszła z soboru,
trzymając się za ręce. Huczna uczta weselna odbyła się następnego dnia – państwo młodzi
wystąpili na niej w polskich strojach i koronach na głowach, grała orkiestra, odbywały się
tańce. Wszystko to gorszyło niewymownie tradycyjnych Moskwian, postrzegających tę zabawę jako profanację świętych sal Kremla. Po całym mieście zaczęły krążyć plotki o carowej, postrzeganej już przez wszystkich jako heretyczka. Mówiono, że zależy jej tylko na
władzy, a do męża czuje obrzydzenie, że swoim zachowaniem obraża Boga, a przywiezione
przez nią maski to wizerunki pogańskich bożków, których czci i wkrótce zmusi wszystkich,
aby także bili przed nimi pokłony. Za rozpowszechnianiem i podsycaniem takich nastrojów
stał ród Szujskich, pragnących pozbyć się Dymitra, który bynajmniej nie godził się na rolę
posłusznej marionetki w ich rękach. Postanowili oni usunąć go, wykorzystując oburzenie
Moskwian na aroganckich Polaków, przybyłych z carową i traktujących Moskwę niemal jak
podbite miasto.
Dnia 17 (27) V 1606 r., ósmego po ślubie, o piątej rano w Moskwie zabiły dzwony i ludność pod przewodnictwem obłudnych Szujskich ruszyła na Kreml bronić cara przed Polakami, którzy ponoć mieli zamiar go zamordować. Obudzony Dymitr sądził, że w mieście
wybuchł pożar i to jest powodem zamieszania i krzyków, lecz kiedy spiskowcy wdarli się do
pałacu, nie mógł już się łudzić. Zdążywszy tylko krzyknąć do żony: „Serce moje, zdrada!”43,
rzucił się do ucieczki, jednakże zeskakując z okna złamał nogę i został rozsiekany przez
43
Ibidem, s. 362.
195
nieprzyjaciół. Przerażona Maryna wraz ze swoimi dworskimi pannami ukryła się w jednej
z kremlowskich komnat, do której wkrótce wdarli się zwerbowani przez Szujskich pospolici
kryminaliści, którzy zgwałcili przerażone kobiety, nie śmiejąc jednak skrzywdzić carowej,
która wtuliła się w kąt pokoju, bezsilnie patrząc na rozgrywającą się na jej oczach tragedię.
Przybyli wkrótce potem bojarzy aresztowali ją i przewieźli do domu Własiewa (tego, który
przyjechał po nią do Krakowa), w którym przebywała przez kilka dni niemal nic nie jedząc,
obawiała się bowiem trucizny. Tymczasem w mieście wyrzynano przybyszów z Rzeczypospolitej, nie zważając na płeć i wiek – największa masakra miała miejsce na ulicy Mieleckiej.
Na tron wstąpił Wasyl Szujski, który ogłosił, że zamordowany Dymitr był oszustem.
Maryna dowiedziała się o śmierci męża kilka dni później. Kiedy usłyszała tragiczną wiadomość, doznała szoku i zemdlała. Oszołomiona przyglądała się także, jak zabierają jej
wszystkie prezenty, które otrzymała od Dymitra. Wkrótce jednak odzyskała energię.
Umieszczona w areszcie domowym wraz z ojcem prezentowała podziwu godne opanowanie, spokój i godność, wymagając, aby traktowano ją z szacunkiem, zachowywała się nadal
jak carowa, wierząc, że jej mąż żyje i wkrótce ją uwolni. Tymczasem jej przyszły los pozostawał całkowicie w rękach Wasyla Szujskiego (Rzeczpospolita nie zamierzała występować
w jej obronie), który nie wiedział, jak z nią postąpić – zabić ją, poślubić (proponował mu to
Jerzy Mniszech, wciąż pragnący pozostać carskim teściem) czy też skazać na zesłanie.
Wreszcie we wrześniu 1606 r. zdecydował się na to trzecie rozwiązanie i wyekspediował ją
wraz z ojcem do Jarosławia nad Wołgą, gdzie spędziła prawie dwa lata. Początkowo poddano ją surowemu reżimowi – rozdzielono z ojcem, pozbawiono wszelkiego towarzystwa,
zabroniono kontaktów z miejscową ludnością i rodziną w kraju, żywiono tylko chlebem
i wodą. Później jednak warunki uległy złagodzeniu i była carowa mogła prowadzić całkiem
przyjemne życie, wypełnione rozmowami z ojcem, korespondencją z matką i rodzeństwem,
a nawet przyjęciami, na które zapraszała jarosławskich bojarów.
Tymczasem już w 1607 r. po terytorium Moskwy i Rzeczypospolitej zaczęły krążyć pogłoski o tym, że car Dymitr ocalał z rzezi w Moskwie i wkrótce ponownie upomni się
o tron. Następnie pojawił się podający się za niego człowiek, zwany Dymitrem Samozwańcem II. Jego prawdziwą tożsamość okrywa tajemnica, pewne jest tylko to, że nie był cudem
ocalonym carem. Nowy pretendent założył obóz w Tuszynie nieopodal Moskwy i zaczął
gromadzić wokół siebie zwolenników, wywołując przerażenie Wasyla Szujskiego i wybuch
nadziei uwięzionej w Jarosławiu Maryny, wierzącej, że to jej mąż.
Zaniepokojony Szujski postanowił pozbyć się Maryny, zdawał sobie bowiem sprawę, jakie zamieszanie może ona wywołać, jeśli udzieli swojego poparcia „Tuszyńskiemu worowi”.
W maju 1608 r. sprowadził ją do Moskwy i kazał podpisać zobowiązanie o zrzeczeniu się
tytułu carowej i o tym, że nigdy nie opowie się po stronie drugiego Samozwańca, po czym
pozwolił na powrót do ojczyzny. Maryna z ojcem nigdy jednak tam nie dotarli, gdyż „nie
chcieli jechać tą drogą, którą ich Szujski kazał prowadzić, bawili się po drodze, a potajemnie
dali znać do wojska szalbierzowego, gdzie by ich miało przejmować”44.
Nie wiemy niestety, co w tym czasie myślała i czuła Maryna. Czy naprawdę wierzyła, że
przebywający w Tuszynie mężczyzna to jej cudem ocalony mąż (zachowały się źródła,
opowiadające o jej radości w drodze, nadziei, że znów się z nim połączy), czy też – co bardziej prawdopodobne – wiedziała, że ma do czynienia z oszustem? Jeśli tak, to dlaczego
podjęła decyzję o przyłączeniu się do niego? Czy namówił ją do tego ojciec, czy też postanowiła sama? Pewne jest tylko jedno: po przyjeździe do Tuszyna oświadczyła, że drugi
44
S. Ż ó ł k i e w s k i, op. cit., s. 52.
196
Samozwaniec to jej małżonek, po czym z płaczem rzuciła mu się na szyję. Wszyscy świadkowie czułej sceny byli do głębi wzruszeni... zdolnościami aktorskimi ,,małżeńskiej” pary,
dla nikogo bowiem nie pozostawało tajemnicą, że nowy Dymitr nie może być carem – wyglądał zupełnie inaczej, a poza tym był od niego znacznie starszy. Wbrew rozpowszechnionym do dziś opiniom wcale nie był nieokrzesanym prostakiem, lecz człowiekiem kulturalnym, charyzmatycznym i wykształconym, uwielbiał czytać i posiadał całkiem sporą bibliotekę.
Publiczne okazywanie czułości nie przychodziło Marynie łatwo, wiedziała przecież, że
drugi Dymitr to zupełnie jej obcy człowiek. Religijne wychowanie nie pozwalało jej na życie
w związku nieuświęconym sakramentem (chociaż nie wyrzucało jej kłamstw i niepohamowanej ambicji), dlatego też w kilka dni po przybyciu do Tuszyna wzięła z nim potajemny
katolicki ślub, decydując się w ten sposób na podjęcie walki o odebraną jej przemocą koronę. Oboje z Dymitrem byli sobie nawzajem potrzebni, więc okazywali sobie szacunek.
Świadoma popełnionych wcześniej błędów Mniszchówna postanowiła zjednać sobie sympatię Cerkwi i zbliżyć się w ten sposób do swoich poddanych. W tym celu przez kilka
pierwszych miesięcy po przybyciu do Tuszyna nie angażowała się w żadne działania polityczne, lecz odwiedzała wszystkie okoliczne świątynie i klasztory – w jednym z nich spotkała się z Ksenią Godunową, obecnie mniszką Olgą, domniemaną kochanką swojego pierwszego męża, o którą była niegdyś tak zazdrosna.
Przebudzenie się aktywności Maryny nastąpiło dopiero w styczniu 1610 r. po wyjeździe
jej ojca do Polski, ponoć po gwałtownej kłótni z córką. Już od jakiegoś czasu tych dwoje
najbliższych sobie ludzi nie mogło znaleźć wspólnego języka – Mniszech denerwował się
tym, że córka nie chce już słuchać jego rad, często miewa odmienne zdanie i chce sama
kształtować swoje życie. Po jego powrocie do Rzeczypospolitej carowa zupełnie zmieniła
tryb życia – zaczęła ubierać się po męsku, objeżdżać konno obóz, rozmawiać z żołnierzami,
których zachęcała do wytrwałości i wierności w stosunku do cara. Cieszyła się powszechnym szacunkiem i uwielbieniem, imponowała zaradnością, hartem i odwagą. Mikołaj Marchocki, jeden z najzagorzalszych stronników drugiego Samozwańca, unosił się nad jej dzielnością podczas jednej z licznych potyczek z nieprzyjaciółmi:
Pod ten czas Carowa, która tam była, mężny swój pokazała animusz, kiedy nasi strwożeni jakoś, słabo
się brali do obrony wałów, a Niemcy z Moskwą puścili się byli do szturmu; ona wypadła ze swego
mieszkania i posunęła się ku wałom, mówiąc: co czynicie, źli ludzie, jam białogłowa, a nie straciłam serca. I tak jej powodem obronili zamek i sami siebie45.
Niestety mimo licznych zalet nie zdołała zapobiec coraz częstszym w obozie tumultom,
podczas których niezadowoleni żołnierze ubliżali Dymitrowi, a nawet grozili mu (raz musiał
uciekać do mieszkania Maryny, aby uniknąć linczu). Ogromnym ciosem było dla niej rozpoczęcie latem 1610 r. oficjalnej polskiej interwencji i obiór królewicza Władysława na cara,
po którym hetman Żółkiewski zobowiązał się, że pomoże jej wrócić do Rzeczypospolitej –
wściekła odpisała mu wówczas: „Jestem carową całej Rusi. Lepiej zginąć tutaj, aniżeli
w niełasce wrócić do domu”46. Oboje z Dymitrem przebywali już wówczas w Kałudze,
dokąd on uciekł w styczniu 1610 r., a ona w kilka dni po nim. Podczas tej ucieczki ponownie okazała ogromną odwagę, odbywając całą drogę konno w towarzystwie tylko czterech
służących, pokłóciwszy się uprzednio z bratem Stanisławem i przyjacielem Janem Sapiehą,
którzy odradzali jej dołączanie do Dymitra. Kierowana niepohamowaną żądzą władzy
45
46
M. M a r c h o c k i, Historya wojny moskiewskiej, Poznań 1841, s. 67.
Cyt. za: A. A n d r u s i e w i c z, op. cit., s. 460.
197
i chęcią dalszej walki przybyła do Kaługi w marcu 1610 r., radośnie witana przez męża.
Oboje mocno wierzyli, że tym razem uda im się osiągnąć cel i opanować Moskwę. Optymistycznie pomyśleli nawet o założeniu dynastii i zdecydowali się na dziecko. Kiedy Maryna
ogłosiła, że jest w ciąży, w Kałudze rozpoczęły się niemal nieustanne uczty. Niestety los
ponownie zadrwił z dumnej wojewodzianki, zadając jej okrutny cios – w grudniu 1610 r.
Dymitr został zamordowany podczas polowania przez młodego Tatara Urusowa, należącego do jego najbliższego otoczenia. Z. Krasiński przedstawił w Agaj-Hanie dramatyczną scenę odnalezienia przez Marynę jego porzuconych w polu zwłok:
Przeskoczyła trupy: w szacie książęcej kadłub bez głowy – ale na ręce, odwalonej cięciem pałasza, świeci
pierścień, a on dobrze znany jej, bo krzyknęła. Był to krzyk nagły, głośny (...) odbiła się w nim cała dusza – pełno zniszczonych nadziei, żądza niepowstrzymana osiągnięcia ich raz jeszcze. Był to krzyk królowej na ruinach swojego pałacu, wojownika na polu przegranej – ale nie żony nad ciałem męża47.
W rzeczywistości wszystko wyglądało jeszcze dramatyczniej niż wyobraził sobie poeta –
Maryna otrzymała tragiczną wiadomość w ostatnich tygodniach ciąży, nie zważając na to
wybiegła z krzykiem ze swoich komnat na kałuskim kremlu i próbowała popełnić samobójstwo, ale na szczęście służba odebrała jej nóż. Rozpacz bardzo szybko przekształciła się
w morderczą wściekłość i chęć zemsty, co zaowocowało wydaniem przez nią rozkazu wymordowania wszystkich mieszkających w Kałudze Tatarów. Sama poprowadziła pochód na
nich, niosąc pochodnię i miecz. Zaledwie kilka dni później została złapana przez Rosjan
i wtrącona do więzienia, w którym urodziła syna, „którego przyłudzając się Moskwie, kazała
w ruską wiarę ochrzcić”48, nadając mu imię Iwan na cześć ,,dziadka” Iwana Groźnego.
Wkrótce po porodzie zagroziło jej poważne niebezpieczeństwo – okoliczni mieszkańcy,
nienawidzący ,,heretyczki”, postanowili ją utopić jako czarownicę, w ostatniej jednak chwili
uratował ją ataman Zarudzki, oddany stronnik drugiego Samozwańca i – jak plotkowano –
od kilku miesięcy jej kochanek. M. Marchocki opisał go następująco:
Był on od Tarnopola rodem, wzięty do hordy małym chłopcem. Stamtąd kiedy podrósł i język już tatarski dobrze umiał, uszedł do duńskich [dońskich] kozaków, i między nimi wiele lat chował się. Z nimi
dopiero na służbę Dymitrową z domu wyszedł, znacznym będąc i głową już między nimi. Nam [Polakom] bardzo był przychylny. Urody był pięknej i proporcjonalnej, mąż dobry49.
Wiele wskazuje na to, że to właśnie jego Maryna pokochała naprawdę. Oboje wraz z małym Iwanem oraz synem Zarudzkiego, którym Mniszchówna opiekowała się jak własnym,
uciekli na południe, wciąż licząc na odzyskanie Moskwy, o którą carowa była zdecydowana
walczyć do końca, teraz już dla swojego syna. Niestety tym razem szczęście już się do niej
nie uśmiechnęło, kolejne miasta, w których się chronili (Astrachań, Kołomna) musieli po
pewnym czasie opuścić. Ostateczny kres nadziejom Maryny przyniósł dokonany na początku 1613 r. przez Sobór Ziemski wybór Michała Romanowa na cara. Nowy władca rozkazał
schwytać ją, małego Iwana (ogłoszonego wcześniej przez Zarudzkiego carem Iwanem Dmitriejewiczem) oraz jej kochanka. Otoczeni przez wrogów, ścigani jak wilki, podjęli ostatnią,
desperacką próbę ucieczki, przeprawiając się przez Wołgę (synek Maryny omal nie utonął)
i ukrywając się w maju 1614 r. nad Jaikiem, na jednej z licznych tamtejszych rzecznych wysepek, zwanej ,,wyspą straceńców”. Liczyli (zapewne słusznie), że w takim miejscu będzie
się można długo opierać, ale nie wzięli pod uwagę nastrojów otaczających ich Kozaków,
którzy zdradzili ich za pieniądze i przekazali ludziom cara. Skrępowani powrozami, zostali
Z. K r a s i ń s k i, op. cit., s. 11.
S. Ż ó ł k i e w s k i, op. cit., s. 109.
49 M. M a r c h o c k i, op. cit., s. 108.
47
48
198
przewiezieni do Moskwy, gdzie obrzucano ich wyzwiskami i poniżano. Marynę z dzieckiem
umieszczono w ciężkim kremlowskim więzieniu, w którym przykuto ją łańcuchami do ściany wąskiej, pozbawionej nawet siennika celi. Przesłuchiwał ją tam sam car Michał. Jej jedyną troską stało się ocalenie dziecka, dla niego gotowa była na wszystko. Obiecano jej, że nic
mu się nie stanie, po czym po pięciu dniach zabrano (rzekomo tylko na chwilę) i powieszono na haku na Placu Czerwonym w pobliżu Bramy Spasskiej, gdzie zaledwie trzyletni
chłopczyk konał w męczarniach prawie cztery godziny. Powiadomiona o jego śmierci Maryna oszalała z rozpaczy i miała podobno rzucić klątwę na ród Romanowych. Wkrótce
potem dowiedziała się też o śmierci wbitego na pal Zarudzkiego. Jej samej pozostało już
niewiele czasu – zmarła wiosną 1615 r. w nieznanych do dziś okolicznościach. Pojawiły się
wersje o utopieniu, uduszeniu, śmiertelnym pobiciu, spaleniu na stosie czy wreszcie
o śmierci naturalnej, spowodowanej chorobą i rozpaczą po stracie najbliższych – to ostatnie
przypuszczenie wydaje się najbardziej prawdopodobne. Nie wiadomo, gdzie spoczywa.
Strona polska nigdy nie upomniała się o jej ciało ani nie wyraziła zainteresowania jej grobem. Tragiczny koniec życia tej niezwykłej kobiety dopisał kolejny rozdział do legendy,
którą umiejętnie tworzyła wokół siebie. Jej losy do dzisiaj pobudzają wyobraźnię, budząc
zgrozę i litość. Może rację mają ci, którzy uważają, że sama się na nie skazała przez swoją
nadmierną ambicję i żądzę władzy, ale naprawdę trudno jest nie pomyśleć o niej z litością
i nie życzyć jej wiecznego spoczynku.
199
Anna Wrońska
Uniwersytet Jagielloński
PROBLEM ZŁA W ROSYJSKICH LUDOWYCH BAJKACH MAGICZNYCH
I OBYCZAJOWYCH
W świadomości zbiorowej bajki ludowe uważane są za skarbnice mądrości i doświadczeń całych pokoleń. Stanowią integralną część tradycji i kultury każdego narodu. Prezentują wzorce socjalizacji i pożądanej w danej kulturze orientacji wartościującej. Eksponując
odwieczną walkę dobra ze złem, budzą w odbiorcy nadzieję na szczęśliwe zakończenie.
Bajki wskazują na konieczność przestrzegania imperatywów moralnych, napawają optymizmem, umacniają wiarę w dobro i sprawiedliwość. Wiele bajek rosyjskich przekazuje także
okrutną wizję świata. Przekonują o tym, że konfrontacja dobra ze złem jest nie do uniknięcia. Obok bohaterów pozytywnych, w bajkach tego typu występują także postacie pozbawione uczuć, złe uczynki których karane są często w bezwzględny i dotkliwy sposób. Jednocześnie ton tragiczny jest obcy bajce rosyjskiej – nawet o wydarzeniach smutnych i dramatycznych opowiada się tu językiem zabarwionym humorem1.
Bajka magiczna2 została ukształtowana przez kulturę ludową i odznacza się obecnością
pierwiastków fantastyki i cudowności, które łączą się harmonijnie ze światem realnym. Bajki–baśnie wprowadzają wyjątkowe postacie, zdolne do nadzwyczajnych czynności i zachowań oraz postacie nadprzyrodzone. Bohaterami bajek magicznych są: królowie, cesarze,
książęta, carowie, ich żony, córki, pretendenci do ich rąk z najróżniejszych warstw, Wasylisa
Przemądra (ideał piękna, mądrości, dobra, śmiałości). Bohaterowie pozytywni podejmują
walkę ze złymi mocami: smokami i czarownicami, a w zwycięstwie pomagają im przyjazne
istoty żywe i niezwykłe przedmioty: konie, wilki, czapki, miecze, chusty, pierścienie. Kolejni
bohaterowie bajek magicznych to: wojownicy, dobre i złe córki, dobrzy, choć przygłupi
Bajki rosyjskie, red. L. F l a s z e n, Kraków 1962, s. 9.
Ryszard Łużny, uwzględniając dominujące w danym utworze właściwości treści i formy, dokonał następującej typologii bajek: zwierzęce, fantastyczne (baśnie), nowelistyczno-obyczajowe i bajki–anegdoty. Wymienione
typy bajek dzielą się jeszcze na podgrupy. R. Ł u ż n y, Rosyjska literatura ludowa, Warszawa 1977, s. 185. Systematyka bajek została opracowana m.in. przez folklorystów: Fina Antti Aarnego i Amerykanina Stitha Thompsona.
Wyróżnili oni cztery grupy baśniowych narracji fabularnych: 1) krótkie opowieści typu ezopowego, czyli bajki,
których głównymi bohaterami są zwierzęta; 2) bajki–baśnie, obejmujące obok bajek fantastycznych, magicznych,
również opowieści o tematyce religijnej, czyli tzw. legendy, oraz bajki–nowele, tzn. opowieści o niezwykłych
przygodach; 3) opowiadania komiczne, zawierające tak drobne anegdoty czy „kawały”, jak i obszerniejsze relacje
o przygodach rozmaitych sowizdrzałów i frantów; 4) bajki ajtiologiczne, czyli opowieści podaniowe, wyjaśniające początki świata, poszczególnych narodów, nazw miejscowych lub nazwisk, a także zwierząt i przedmiotów.
I d e m, Aleksander Afanasjew i jego „Rosyjskie bajki ludowe”, [w:] Rosyjskie bajki ludowe ze zbioru Aleksandra Afanasjewa,
red. R. Ł u ż n y, Kraków 2001, s. 16. Nie istnieje ujednolicona klasyfikacja bajek. W. Propp w dziele Morfologia
bajki przywołał kilka takich klasyfikacji, m.in. W. F. Millera (bajki o treści czarodziejskiej, bajki obyczajowe, bajki
o zwierzętach), W. Wundta (bajki, baśnie mitologiczne, czyste bajki magiczne, bajki i baśnie biologiczne, czyste
baśnie o zwierzętach, bajki o pochodzeniu, żartobliwe bajki i baśnie, baśnie moralne), R. M. Wołkowa (klasyfikacja wg fabuł). Sam Propp skoncentrował się na stu bajkach magicznych, wyodrębnił i zbadał relacje ich części
składowych względem siebie i względem całości. Jego zamierzeniem było uczynić możliwymi badania genetyczne bajek całego świata. B. G o ł ę b i e w s k i, Morfologia bajki a morfologia autobiografii kultur, narodów i ludzi, [w:]
W. P r o p p, Morfologia bajki, Warszawa 1976, s. 12-13, 35-40.
1
2
201
synowie3. Ta ucieczka w marzenie i fantazję ma rekompensować codzienność, wprowadzać
choćby na chwilę bardziej sprawiedliwy, mądrzejszy i lepszy świat, w którym rządzą zasady
odpowiadające ludowemu postrzeganiu sprawiedliwości i moralności. Konstrukcja bajki jest
w znacznym stopniu „sformalizowana”, cechuje ją typowość i powtarzalność z nieznacznymi tylko odmianami czy wariantami4.
Według W. Proppa, kryterium pozwalającym wydzielić bajkę magiczną spośród innych
rodzajów bajki, jest jej charakterystyczna i wyraźna kompozycja5. Zdaniem uczonego, bajka
magiczna jest pewną całością, w której wszystkie tematy są wzajemnie ze sobą powiązane
i uwarunkowane. Przechowała ona ślady wielu obrzędów i obyczajów. Wyjaśnienia genetyczne licznych bajkowych motywów są możliwe jedynie poprzez zestawienie z dawnymi
obrzędami. Bajki nie należy rozpatrywać jako kroniki: nieuzasadnionym jest dopatrywanie
się w wizerunkach smoków zachowanych wspomnień o nich czy pozostałości kanibalizmu
w postawie Baby-Jagi, grożącej, że zje bohatera. Obecność takich postaci może być jednak
wyjaśniona poprzez odwołanie do dawnych obrzędów. Zdaniem W. Proppa, bajka zachowała ślady wyobrażeń o śmierci i ślady rozpowszechnionego niegdyś obrzędu wtajemniczenia młodzieńca. U podstaw bajki magicznej leży obraz inicjacji, pozwalający młodzieńcowi
wstąpić do grona dorosłych mężczyzn. W bajce dokonuje się to poprzez podróż do „innego królestwa” w celu znalezienia narzeczonej lub jakiejś cennej rzeczy, po czym następuje
powrót do domu. Obrzęd ten jest ściśle związany z wyobrażeniami o śmierci6.
Elementy świata ponadnaturalnego obecne są także w niektórych bajkach obyczajowych.
To, co magiczne, cudowne, jest jednak jedynie dopełnieniem świata realnego, rzeczywistych
zjawisk społecznych i obyczajowych. Pierwiastek ponadnaturalny jest przy tym zabarwiony
komizmem. Bohaterami tych bajek są postacie z ludu: żołnierz, chłop, parobek, prosta
kobieta. Dzięki chytrości i przebiegłości są w stanie przechytrzyć swoich oponentów, którymi są ciemiężący ich ludzie, a nawet czarta7. Bajki te przekazują wiele gorzkiej prawdy
o społecznych kontrastach na wsi rosyjskiej, opowiadają o wydarzeniach z codziennego
życia ludu, opisują stosunki rodzinne, aspiracje materialne i duchowe. L. Flaszen w następujący sposób wyjaśnia genezę tych bajek:
R. Ł u ż n y, Aleksander Afanasjew…, s. 20-21.
Ibidem, s. 16-18.
5 Rosyjski etnograf W. Propp uważał, że pod względem konstrukcji bajki magiczne należą do jednego typu,
w którym obecne są stałe elementy i funkcje (postępowanie osoby działającej określane z punktu widzenia jego
znaczenia dla toku akcji). Propp wyszedł z założenia, że podstawowe, stałe i niezmienne części składowe bajki
stanowią funkcje osób działających. Liczba funkcji jest ograniczona (31), a ich następstwo – niezmienne. Brak
niektórych funkcji w danej bajce nie zmienia porządku pozostałych. Funkcje odpowiadają za rozwój akcji, są ze
sobą powiązane, układają się w ciągi, a znaczna ich część tworzy pary binarne lub grupy. W bajce magicznej
występuje 7 typów postaci, wokół których grupowane są kręgi tematyczne: przeciwnik (szkodzący), donator,
pomocnik, królewna (lub jej ojciec), osoba wysyłająca, bohater, fałszywy bohater. Obok funkcji postaci działających częściami składowymi bajki są: elementy wiążące, motywacje, sposoby pojawienia się bohaterów
w utworze, elementy atrybutywne postaci. В. П р о п п, Морфология „волшебной” сказки, Москва 1998, с. 20-69.
6 В. П р о п п, Исторические корни волшебной сказки, Москва 1998, с. 116-148.
7 W świadomości ludu czart odznacza się inną, większą realnością niż np. Baba-Jaga. W bajkach obyczajowych diabeł zostaje zawsze oszukany, wykpiony, pokonany przez człowieka. O różnicach między bajkami magicznymi a obyczajowymi: W. P r o p p, Bajki nowelistyczne, [w:] i d e m, Nie tylko bajka, Warszawa 2000,
s. 208-215.
3
4
202
Bezwzględnie obchodzono się z ludem – więc i lud z bezwzględnością dążył do wyrównania poczucia
krzywdy. I z podziwem opowiada o cwaniakach, umiejących okpić możniejszych od siebie; z lubością
maluje wizerunki dziarskich chwatów, siłą i zmyślnością dochodzących swego8.
Bajka ludowa odzwierciedla świat przez pryzmat ludowej percepcji, reprezentuje sposób
myślenia patriarchalnej zbiorowości wiejskiej6. Rosyjską bajkę ludową rozsławił historyk
i folklorysta A. Afanasjew7, wydając w latach 1855–1864 obszerny zbiór Rosyjskie bajki ludowe (Народные русские сказки). Była to publikacja wzorcowa i reprezentatywna dla twórczości
ustnej ludu rosyjskiego, a wydanie zbioru stanowiło ważne wydarzenie w dziejach etnografii, folklorystyki i całej humanistyki rosyjskiej XIX w.8 Bajki wydane przez Afanasjewa stały
się nieodłączną częścią rosyjskiej kultury. W niniejszym artykule analizie poddane zostały
utwory zaliczane do szerokiej grupy bajek magiczno-fantastycznych oraz bajki obyczajowe,
w których występują zdarzenia ponadnaturalne. To właśnie bajki magiczne zajmują szczególne miejsce w zbiorze Afanasjewa. W połowie XIX w. ta odmiana bajek budziła niezwykłe zainteresowanie folklorystów. Podkreślano odległe czasy ich powstania, obecne w nich
pozostałości starożytnych wierzeń pogańskich (wiarę we władców mórz, lasów, żywioły
i kult przodków)9, ale przede wszystkim – życiowe ideały ludu, odzwierciedlone w bajce.
8 Bajki rosyjskie..., s. 8-9. Pierwsza znana europejska bajka (przypowieść o jastrzębiu i słowiku) autorstwa Hezjoda wyrażała żal człowieka pokrzywdzonego, bezsilnego wobec wrogiego mu ustroju. M. G o l i a s, Geneza,
rozwój i charakter bajek ezopowych, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódzkiego”, 1957, nr 7, s. 3-15.
6 Bajki rosyjskie..., s. 5-7.
7 Sam A. Afanasjew zapisał jedynie kilkanaście bajek. W swojej pracy popularyzatora i wydawcy bajek korzystał z archiwów i rękopisów innych badaczy. Afanasjew był przedstawicielem szkoły mitologicznej, jednej
z najbardziej zasłużonych szkół w badaniach bajki. Członkowie tej szkoły w szczegółach folkloru dostrzegali
ślady myślenia mitologicznego. Ich starania koncentrowały się wokół prób odnalezienia korzeni bajkowych
obrazów i motywów z dalekiej przeszłości tzw. „narodów indoeuropejskich”. W podobieństwach między bajkami narodów indoeuropejskich widziano dziedzictwo indoeuropejskiej starożytności. Uznawano, że w tych
odległych czasach nie było bajek, istniały natomiast mity o bóstwach. Gdy oddawanie czci słońcu i żywiołom
zaczęło obumierać, mity przekształciły się w bajki. Celem, jaki stawiali przed sobą przedstawiciele szkoły mitologicznej, było zrekonstruowanie za pomocą bajki religijnych wyobrażeń ludów starożytnych. Przedstawicielem
tej szkoły był również F. Busłajew, który analizował bajkę w kontekście teorii zapożyczeń („wędrujące motywy”). Сказки под редакцией Афанасьева А.Н. http://tale.mus-ani.com/?page_id=15 [dostęp z dn. 6 IV 2010];
Б. В е с н и н а, Сказка, [в:] Онлайн Энциклопедия „Кругосвет”. http://www.krugosvet.ru/enc/kultura_i_obrazovanie/literatura/SKAZKA.html [dostęp z dn. 7 IV 2010]. Szerzej na temat poglądów reprezentowanych przez
przedstawicieli szkoły mitologicznej: А. Н. А ф а н а с ь е в, Предисловие ко 2. изданию 1873 г. http://lib.rus.ec/b/150103/read#t1 [dostęp z dn. 8 IV 2010].
8 R. Ł u ż n y, Aleksander Afanasjew..., s. 9. Badania nad bajkami są ściśle związane z badaniem folkloru. Historia badań nad bajką rosyjską sięga XIX w., a wkład w rozwój tej gałęzi wiedzy wnieśli uczeni reprezentujący
różne dyscypliny naukowe. Obok szkoły mitologicznej w badaniach tych zasłużyli się przedstawiciele szkoły
komparatystycznej (migracyjnej) wyznający pogląd, iż podobieństwo w utworach narodów euroazjatyckich jest
efektem zapożyczenia lub wspólnego źródła opowieści. A. Wiesiołowski był przedstawicielem szkoły badającej
migrację oraz ewolucję motywów i wątków folklorystycznych. Strukturalnym podejściem do bajek charakteryzuje się twórczość naukowa W. Proppa. Kodyfikacją bajek rosyjskich zajął się w latach 20. XX w. radziecki folklorysta N. Andriejew, który przetłumaczył katalog wątków bajkowych autorstwa A. Aarnego, uzupełniając go
o wątki bajek rosyjskich. Б. В е с н и н а, op. cit.; R. Ł u ż n y, Rosyjska literatura ludowa..., s. 26-39.
9 W folklorze pierwotnym mit miesza się z bajką. Już w XIX w. wyodrębniono kryteria pozwalające oddzielić te gatunki. Bajka traktowana jest zazwyczaj jako zjawisko czysto artystyczne, w micie natomiast dostrzega się
zalążki wyobrażeń religijnych, obecne są w nich często ślady związków z rytuałami. Rozpatrując proces powstawania tej formy twórczości, można mówić o przechodzeniu od mitu do bajki. W mitach w centrum uwagi była
cała ludzkość, plemię, świat w wymiarze kosmicznym, natomiast w bajce magicznej zainteresowanie zawęża się
do życia osobistego bohatera (por. zdobycie przez Prometeusza ognia dla całej ludzkości a zdobycie żywej
wody, która ma uzdrowić bohatera bajki magicznej). W bajce dokonuje się demitologizacja bohatera, którym jest
często osoba pokrzywdzona przez los czy członków rodziny. Bohater ten, w przeciwieństwie do bohatera mitu,
203
W bajkach magicznych obecne są wykreowane przez lud postacie śmiałych i prawych bohaterów – obrońców sprawiedliwości. Bajka magiczna zawsze kończy się triumfem prawdy
i ukaraniem kłamstwa10.
Do podobnych wniosków doszedł w swoich badaniach również A. Siniawski, historyk literatury, prozaik i eseista. A. Woźniak, zauważa, że dla Siniawskiego baśń magiczna:
stanowi nie tylko gatunek, lecz także ważną sferę ludowej filozofii, etyki, aksjologii, jak również estetyki.
Baśń odznacza się więc sankcją pozagatunkową, w przekonaniu autora, a przyczyną tego jest jej głęboki
związek z korzeniami magii, dawnych wierzeń epoki prehistorycznej11.
A. Siniawski podkreśla, że naród ceni bajki magiczne, rozumiane jako historie wymyślone. Nie miałyby one szans na przetrwanie w pamięci ludowej w ciągu tysiącleci, gdyby nie
zawierały w sobie nieprzemijających wartości12. Bajka zaspokaja potrzeby estetyczne i moralne. Obecna jest w niej utopia, pragnienie spełnienia tego, co niemożliwe13. Według pisarza bajka nie jest gatunkiem moralizatorskim – nawet gdy uczy, jak należy żyć, czyni to bez
nacisku. U jej podstaw leży jednak dążenie ku dobru14.
Problem zła w bajkach ukazany jest wielopłaszczyznowo. W artykule podjęto próbę wyodrębnienia i scharakteryzowania występujących w nich bohaterów negatywnych. Przedstawiona zostanie również typologia bajkowych sposobów na walkę ze złem. Pierwszą grupę
bohaterów utożsamianych z ciemnymi siłami stanowią tradycyjne dla rosyjskiej bajki magicznej postacie fantastyczne, które są ucieleśnieniem ludowych wyobrażeń o złu i przemocy: Baba-Jaga, Kościej Nieśmiertelny, smok i czart.
Baba-Jaga to najlepiej scharakteryzowana postać negatywna. Przedstawiana jest najczęściej jako kuternoga z nosem zadartym do sufitu lub zupełnie abstrakcyjnie: „Nogi wsunęła
w jeden kąt izby, a głowę – w drugi. Usta sięgały powały, a nos dotykał sufitu”15. Według
Proppa, takie przedstawienie Baby-Jagi sprawia, że przypomina ona trupa znajdującego się
w ciasnej trumnie16. Ma to być dowodem na jej związek ze światem zmarłych. Pojawieniu
się tej postaci towarzyszą niezwykłe zjawiska: „Wtem zaszumiało, zawirowało, w oczach
zrobiło się zielono – ziemia się wybrzuszyła, spod ziemi kamień wychodzi, spod kamienia
nie posiada magicznej siły, ale musi ją zdobyć za pośrednictwem inicjacji. Szerzej na temat różnic między bajką
a mitem: Е. М. М е л е т и н с к и й, Миф и сказка. http://www.ruthenia. ru/folklore/meletinsky11.htm [dostęp
z dn. 8 IV 2010]. Propp uważa, że bajka wywodzi się z religii, choć obecne w niej elementy chrześcijańskie (np.
diabeł w roli przeciwnika) są od niej nowsze. W. P r o p p, Transformacje bajek magicznych, [w:] i d e m, Nie tylko
bajka..., s. 149-150.
10 Сказки под редакцией Афанасьева...
11 A. W o ź n i a k, Ułuda i cud. W świecie sztuki Andrieja Siniawskiego – Abrama Terca, Lublin 1994, s. 375.
12 „Сказка – это какой-то остаток прежних чудес, в которые сам сказочник не верит, но по порядку
которых непонятно почему – тоскует”. („Bajka – to taka pozostałość dawnych cudów, w które sam bajarz nie
wierzy, ale za którymi, nie wiadomo dlaczego, tęskni”). А. С и н я в с к и й, op. cit., s. 9-10, 75. Tłumaczenie
własne.
13 W bajkach czarodziejskie jabłko może powrócić młodość, a żywa i martwa woda są w stanie ożywić zmarłego bohatera. Bajki ukazują zwycięstwo nad biedą, starością i śmiercią, zaspokajając w ten sposób ludzkie
potrzeby i dążenia do lepszego życia. Najogólniej można stwierdzić, że potrzebą tą jest zwycięstwo nad złem.
Wyjaśnia to, dlaczego bajka, poza rzadkimi wyjątkami, dobrze się kończy. Morał w bajce często jest zbieżny
z moralnością chrześcijańską, z tą różnicą, że dobro triumfuje nie tylko w niebie, ale również na ziemi. Jest to
dokonywane najczęściej za pomocą magii, która staje się wyrażeniem Bożej prawdy, woli i sądu. Bajka nie akceptuje równości, w jej rozumieniu ludzie nigdy nie są równi, co jest uzasadnione Bożym porządkiem. Ibidem,
s. 18-23.
14 Ibidem, s. 24.
15 Iwan Carewicz, jego siostra i smok Gorynycz, [w:] Rosyjskie bajki ludowe..., s. 204.
16 В. П р о п п, Исторические корни..., s. 163.
204
Baba-Jaga Kościana Noga, d... żylasta, na żelaznej stępie jedzie, żelaznym tłuczkiem pobrzękuje, z tyłu piesek poszczekuje”17. Rosyjska Baba-Jaga nie dosiada miotły, lecz nieużywanej już stępy, czyli naczynia przeznaczonego do miażdżenia i rozkruszania18. Mieszka
w chatce, która obraca się na kurzych nóżkach i znajduje się na leśnej polanie. Położenie jej
mieszkania może być uznane za granicę między światem żywych i umarłych, do którego
strzeże dostępu19. O niebezpieczeństwie, jakim może stać się naruszenie spokoju wiedźmy,
przekonuje obejście chatki: „Płot wokół niej był z ludzkich piszczeli, na płocie sterczały
trupie czaszki, z oczami; zamiast palików u wrót – ludzkie nogi, zamiast skobli – ręce, zamiast zamka – usta z ostrymi zębami”20. Baba-Jaga prowadzi odosobnione życie, zjada ludzi
jak kurczęta. Jest silna i przebiegła. To matka i pani leśnych zwierząt21. Odwiedzającym ją
bohaterom pozytywnym daje trudne zadania, z którymi są w stanie się uporać dzięki magicznym przedmiotom lub pomocy zwierząt (Piękna Wasylisa, Maria Moriewna). Może posiadać córkę lub córki przecudnej urody, które pomagają bohaterom, dając im rady, w jaki
sposób można uśmiercić wiedźmę. Bywa łatwowierna, np. wtedy, gdy chcąc pokazać niedoszłej ofierze, w jaki sposób należy usiąść na łopacie, by wygodnie można ją było włożyć do
pieca, sama do niego trafia. Choć powszechnie uważana jest za postać negatywną, zdarza
się, że również ona pomaga siłom dobra, podtrzymując tym samym równowagę między
dobrem i złem: Baba-Jaga karmi22 Iwana i jego siostrę, układa ich do snu, daje na drogę
magiczne przedmioty i przestrzega Iwana przed nieszczęściami, jakich przysporzy mu siostra. Włóczona i tarzana po izbie przez bohaterów innej bajki, gotowa jest spełnić każde
życzenie swych oprawców (Iwan Carewicz, jego siostra i smok Gorynycz; Nikita Kołtoma i groźny
car)23.
W rosyjskich bajkach magicznych obecne są także inne postacie–wiedźmy. Jedną z nich
jest Czuwilicha, zawzięta i okrutna wiedźma, która w pogoni za ofiarą gryzie drzewo, na
którym ukrył się nieszczęśnik (Szczapka). Zęby są często eksponowane jako charakterystyczny atrybut tej postaci. Carska córka, z której wyrosła wiedźma, czyha na życie swoich
krewnych, w tym także Iwana Carewicza. Jest obłudna: udaje radość na widok brata, ale
w rzeczywistości chce go zgładzić. Ścigając go, „zaczęła drogę oczyszczać zębami. Gryzła
drewno i gryzła, aż przegryzła się przez przeszkodę, ale carewicz Iwan był już daleko”24.
Wiedźmy z innych bajek potrafią rzucać czary, sprowadzać choroby na bohaterów. Są podstępne, okrutne i bezwzględne, knują intrygi (Siostrzyczka Alonuszka i braciszek Iwanuszka;
Kniaź Daniła-Szaławiła).
Kolejną postacią reprezentującą siły zła jest przynależący do świata żywych i umarłych
Kościej Nieśmiertelny (ludowa etymologia wywodzi jego imię od słowa: kość)25. Ten antagonista bohatera pozytywnego przedstawiany jest jako chudy, wysoki starzec, strzegący
Niedźwiadek, Wąsal, Waligóra i Wyrwidąb – siłacze, [w:] Rosyjskie bajki ludowe..., s. 119
Mały słownik języka polskiego, red. E. S o b o l, Warszawa 1997, s. 882.
19 Typ chatki odpowiada chacie, w której odbywał się obrzęd wtajemniczenia, inicjacji. В. П р о п п,
Исторические корни..., s. 152-157.
20 Piękna Wasylisa, [w:] Rosyjskie bajki ludowe..., s. 78.
21 В. П р о п п, Исторические корни..., s. 168.
22 Na temat magicznego jedzenia spożywanego w chatce Baby-Jagi: ibidem, s. 161-163.
23 Bajka zna trzy obrazy Baby-Jagi: Babę-Jagę ofiarodawczynię, do której przychodzi bohater i od której
otrzymuje różne przedmioty; Babę-Jagę porywaczkę (dzieci) oraz wojowniczą Babę-Jagę, która przylatuje do
bohaterów i wycina z ich pleców rzemienie. Ibidem, s. 147.
24 Wiedźma i siostra Słońca, [w:] Rosyjskie bajki ludowe..., s. 71-72.
25 Кощей (или Кащей), [в:] Большой Русский Биографический Словарь. http://www.rulex.ru/01110246.htm
[dostęp z dn. 6 IV 2010].
17
18
205
skarbów, a także jako smok. Występuje najczęściej jako porywacz dziewicy, narzeczonej lub
żony głównego bohatera. Czas wypełnia mu polowanie lub latanie nad ruską ziemią. Jest
sprytny, potrafi przekonująco kłamać. Posiada rączego, obdarzonego niezwykłymi zdolnościami konia, pochodzącego ze stajni Baby-Jagi. Źródłem jego siły jest woda, dzięki której
może rozerwać aż dwanaście łańcuchów, którymi był związany. Mimo złych cech, docenia
wyświadczone mu przysługi, z wdzięczności za uwolnienie postanawia dwukrotnie wybaczyć Iwanowi próby odbicia żony, za trzecim razem obiecuje rozerwać go na kawałki (Kościej Nieśmiertelny). Słowo „Kościej” weszło do języka rosyjskiego jako określenie osoby skąpej26.
Z kolei smok najczęściej przedstawiany jest jako gnębiciel rodziny królewskiej, od której
żąda córki lub córek na pożarcie. Czasem porywa i więzi królewskie córki, a one usługują
mu (Poranek, Wieczorek i Północek) i wydobywają informacje potrzebne do jego zgładzenia.
W innych przypadkach żąda krów na pożarcie, a ich liczba uzależniona jest od liczby głów
smoka (Kryształowa Góra). Może mieć ich od trzech do dwunastu. Morduje go Iwan Carewicz, a chwałę za ten bohaterski czyn próbują sobie nierzadko przypisać inni: pan, sługa lub
woziwoda (Dwóch Iwanów, żołnierskich synów; Carewicz Iwan i carówna Marfa; Frołka-Piecuch).
Bajka ludowa nie konkretyzuje dokładnego opisu smoka. W zbiorze Afanasjewa tylko raz
pojawia się informacja o tym, że posiada on skrzydła. Smok to istota zionąca ogniem. Jest
również władcą wód, co udowadnia, że żywioł ognia i wody nie wykluczają się27. Rosyjski
smok nosi czasem przydomek Gorynycz (pochodzi on od słowa gory, gdyż smok często
zamieszkuje góry lub jaskinie)28. Potrafi przeobrazić się w różne przedmioty oraz w pięknego młodzieńca, w którym zakochuje się carówna (Marko Bogaty i Wasyl Nieszczęsny; Iwan
Carewicz, jego siostra i smok Gorynycz). Jest niezwykle silny, ale bywa także łatwowierny (Smok
i Cygan). Obecność w bajce motywu walki ze smokiem można uznać za wyobrażenie walki
idei chrześcijańskich z pogańskimi, uosobieniem których są postacie negatywne, np. smoki29.
Czarty przedstawiane są często jako naiwne postacie, które łatwo oszukać i przechytrzyć
(Parobek; Pleciuga). Bies bywa jednak także sprytny, wykorzystując sytuację i wpisując do
rejestru dusze królewskich córek (Niechluj). To biesy odpowiedzialne są za katusze dręczonych carskich córek (Żołnierz ratuje carównę; Zbiegły żołnierz i czart). Czart potrafi się również
odwdzięczyć: za wypuszczenie go z wieży wynagradza carewicza magicznymi przedmiotami,
poi go wódką, zapewniającą siłę, wreszcie ratuje go (Królewicz i jego sługa).
Kolejną grupę postaci uosabiających zło stanowią członkowie rodzin: opętani żądzą
i zazdrością bracia zabijają swojego brata Iwana, któremu się powiodło: „Carewicz Dymitr
wyjął z pochwy miecz i przebił nim carewicza Iwana, a potem porąbał na drobne kawałki”30. Zazdrosne siostry królowej odebrały jej nowonarodzone dzieci, donosząc królowi, że
dzieci nie są podobne do ludzi (Ptak-gawędziarz i drzewo śpiewające). Car nie waha się posłać
na śmierć żonę lub wygnać ją (Królewicz i jego sługa). Okrutna żona prześladuje bratową: niszczy domowe sprzęty, zabija ulubionego konia męża, nawet morduje własne dziecko, obwiniając o to szwagierkę. Spiskuje dalej, nawet gdy brat uciął niewinnej siostrze ręce (Bezręka
26
Loc. cit.
В. П р о п п, Исторические корни..., s. 299-300.
28 Змей Горыныч. Биография. http://www.bestpeopleofrussia.ru/persona/1725/bio [dostęp z dn. 6 IV 2010].
29 А. Н. А ф а н а с ь е в, op. cit. W bajkach smok występuje jako porywacz, strażnik granic świata zmarłych
(podobnie jak Baba-Jaga), jako ten, który pożera, połyka (można w tym odnaleźć dawne wyobrażenia o śmierci:
śmierć jako porwanie duszy zmarłego). В. П р о п п, Исторические корни..., s. 300-302, 329.
30 Bajka o carewiczu Iwanie, Żar-Ptaku i o szarym wilku, [w:] Rosyjskie bajki ludowe..., s. 178.
27
206
dziewczyna). Obawa przed słowami synka (według których rodzicie będą mu kiedyś usługiwać) sprawia, że podejmują decyzję o pozbyciu się go (Ptasia mowa). Zawiść bogacza na
widok szczęścia, jakie spotkało biednego dotąd brata, sprawia, że postanawia uwolnić biedę,
przybierającą ludzką postać, by znów zrujnowała brata (Bieda). W rosyjskich bajkach pojawia się także motyw niekochanej i wykorzystywanej przez macochę pasierbicy (Mrózko)31.
Obecny jest w nich również motyw tabu kulturowego – kazirodczych związków ojca z córką, np. gdy zmarła żona kupca, „miłość nieczysta go opętała, przychodzi do niej [córki]
i powiada: Zgrzesz ze mną”32. Mimo lamentu córka musiała się zgodzić, gdyż ojciec zagroził jej śmiercią. Jednak kiedy zaszła w ciążę i ojciec polecił jej oskarżyć o to któregoś subiekta, sprzeciw córki sprawił, że odrąbał jej głowę ostrym mieczem. Obecność postaci członków rodziny wśród bohaterów negatywnych bajek można uznać za odzwierciedlenie odwiecznych konfliktów rodzinnych.
Innymi postaciami negatywnymi są sługi (służąca wyłupiła kupieckiej córce oczy, by zamiast niej wyjść za mąż za cara: Kupiecka córka i służąca), a także osoby zamożne i chciwe:
pop (Skarb) czy kupiec, który polecił zarżnąć dziecko, gdyż przepowiedziało ono, że będzie
władać jego majątkiem. Ponadto kucharz miał przygotować z serca i wątroby dziecka pieczyste (Zagadkowy sen). Bohaterkami negatywnymi są także: zła żona, która potrafiła zamęczyć nawet diabły, gdy trafiła do piekła (Zła żona), baba żądająca od magicznego drzewa
coraz wyższych tytułów – chce być carem, a potem nawet bogiem (Chciwa baba), upersonifikowane licho: chuda, poskręcana, jednooka, okrutna kobieta (Jednookie licho).
Eksponowanie przejawów zła wskazuje na ambiwalentną wizję rzeczywistości. W świecie
przedstawionym bajek konfrontacja dobra ze złem jest nieunikniona. Warto podkreślić, że
zło jest konieczne nie tylko jako równowaga dla sił dobra, ale również jako element dynamizujący akcję w bajce. Zmiany w świecie bajkowym są bowiem dokonywane dzięki działalności postaci negatywnych. To właśnie zło w różnych postaciach skłania pozytywnych
bohaterów do wysiłku, którego celem jest przywrócenie porządku aksjologicznego, w którym dobro jest wartością najwyższą.
W świecie bajkowym można zestawić następującą typologię sposobów na walkę ze złem:
1. uśmiercenie bohatera negatywnego – najczęstszy sposób walki ze złem realizowany
w wielu wariantach:
• nierzadko jest to skomplikowany proces, wymagający od bohatera pozytywnego wielkiego wysiłku, gdyż np. droga do uśmiercenia Kościeja jest długa
i trudna: „na morzu, na oceanie jest wyspa, na tej wyspie dąb stoi, pod dębem
kufer jest zakopany, w kufrze zając, w zającu – kaczka, a w kaczce – jajko,
i w tym jajku – śmierć moja”33, uderzenie tym jajkiem zabije Kościeja;
• zgładzenie Kościeja może być czasami łatwiejsze: koń Iwana uderzył Kościeja
kopytem i rozbił mu głowę, a Iwan dobił go palicą, spalił go w ogniu, a popiół
rozpuścił na wietrze (Maria Moriewna);
• rosyjskie bajki przedstawiają kilka sposobów na walkę ze smokami, najczęstszy
to odrąbanie im głów: bohater pozytywny, Frołka „za jednym zamachem odrąbał mu [smokowi] wszystkie siedem głów, schował je pod kamieniem, a tu31 Zawiść i zły charakter macochy sprowadzają na nią karę, która często uderza w jej rodzone dzieci.
W motywie złej macochy znajduje odzwierciedlenie zamierzchła recepcja doli sieroty oraz weselne pieśni poświęcone losowi panny młodej wśród obcej jej rodziny. А. Н. А ф а н а с ь е в, op. cit.
32 Ojciec i córka, [w:] Rosyjskie bajki ludowe..., s. 336.
33 Kościej Nieśmiertelny, [w:] ibidem, s. 156.
207
łów zakopał w ziemi”34. Smok może także zostać rozerwany na strzępy przez
zwierzęta, które pomagają Iwanowi. Szczątki smoka trzeba ostatecznie zniszczyć: zebrać, spalić, a popiół rozrzucić po szczerym polu (Iwan Carewicz, jego siostra i smok Gorynycz);
• w walce z mocarzem Tuharynem Smokowiczem pomogła modlitwa: Alosza
wymodlił deszcz, który zmoczył papierowe skrzydła, dzięki czemu Tuharyn
spadł i po długiej walce poległ. Dopełnieniem jego zniszczenia było odrąbanie
głowy (Alosza Popowicz);
• osoby przypisujące sobie zamordowanie smoka zostają rozstrzelane lub powieszone (Iwan Carewicz, jego siostra i smok Gorynycz; Dwóch Iwanów, żołnierskich synów);
• w walce ze złem reprezentowanym przez macochę i jej córki bierze udział magiczna czaszka przyniesiona z chatki Baby-Jagi. Czaszka, wpatrując się w złe
postacie, spala je na węgiel (Piękna Wasylisa);
• karą za zdradę towarzysza także jest śmierć: Iwan palicą bojową „zabił wszystkich trzech siłaczy i wyrzucił ich ciała w szczere pole, dzikim zwierzętom na
pożarcie”35;
• śmierć czeka również okrutną żonę, znęcającą się nad szwagierką: jej mąż wyprowadził najmocniejszą klacz, przywiązał jej do ogona żonę i puścił galopem.
Klacz galopowała, aż przy ogonie pozostał tylko warkocz wiedźmy (Bezręka
dziewczyna);
• zdradziecki sługa zostaje rozstrzelany (Królewicz i jego sługa), ginie także fałszywa
kupiecka córka: „Wyłupili jej oczy, przywiązali do koni i pogalopowali przed
siebie. Rozniosły ją konie na wertepach”36;
• karą za kazirodztwo jest rozstrzelanie lubieżnego ojca (Ojciec i córka). Dowodzi
to wagi przykładanej do zakazu kazirodztwa, będącego jednym z najbardziej
pierwotnych i najpowszechniejszych w różnych kulturach tabu, przestrzeganie
którego miało wyeliminować zagrożenie dla ciągłości istnienia danej społeczności;
2. pobicie bohatera negatywnego:
• pobicie krnąbrnej wiedźmy, Baby-Jagi, która wcześniej dręczyła siłaczy: „Bił,
bił, półżywą ją ostawił, wyciął jej z pleców trzy rzemienie, zapędził Babę-Jagę
do komory i zamknął”37;
• sposobem na wścibską żonę, która mogła przez tę wadę pozbawić męża życia,
jest pobicie jej. Dzięki temu zmieniła się, spokorniała i przestała być wścibska
(Myśliwy i jego żona);
3. przechytrzenie bohatera negatywnego:
• przechytrzenie wiedźmy, która postawiła warunki: jeśli przeważy brata, zje go,
jeśli on przeważy ją, będzie mógł ją zabić. „Poszli się ważyć, pierwszy na wadze
usiadł carewicz Iwan, po nim usiadła wiedźma; gdy tylko wiedźma się wygra-
Frołka-Piecuch, [w:] ibidem, s. 112.
Niedźwiadek, Wąsal, Waligóra i Wyrwidąb – siłacze, [w:] ibidem, s. 122.
36 Kupiecka córka i służąca, [w:] ibidem, s. 110.
37 Niedźwiadek, Wąsal..., s. 120.
34
35
208
moliła, wagę podrzuciło do góry wraz z carewiczem z taką siłą, że znalazł się
w niebie, w domu siostry Słońca, a wiedźma–potwór została sama na ziemi”38;
• wykorzystanie łatwowierności smoka i nastraszenie go, jako sposób na pozbycie się jego uciążliwego i niebezpiecznego towarzystwa (Smok i Cygan);
• walka z czartem i nieczystym duchem dokonuje się poprzez przechytrzenie,
wykorzystanie jego łatwowierności, pobicie go (Pleciuga; Żołnierz ratuje carównę;
Zbiegły żołnierz i czart) oraz poprzez egzorcyzmy (Wdowa i bies);
4. wypędzenie/izolacja bohatera negatywnego:
• za zdradę brata siostra zostaje zamknięta w wieży, wybaczenie było możliwe
dopiero, gdy zjadła przygotowane dla niej siano, wypiła wodę, a kocioł napełniła łzami (Iwan Carewicz, jego siostra i smok Gorynycz);
• bracia, którzy próbowali zgładzić odnoszącego sukcesy brata, zostali zapędzeni
do ciemnicy (Bajka o carewiczu Iwanie, Żar-Ptaku i o szarym wilku) lub wypędzeni
z domu (Sól);
5. ingerencja siły wyższej:
• zapobieżenie kazirodztwu: czarodziejskie laleczki39 wypowiadające zaklęcia
sprawiają, że dziewczyna zapada się pod ziemię i nie dochodzi do nocy poślubnej między nią a jej bratem (Kniaź Daniła-Szaławiła);
• zawiść i chciwość popa została ukarana przez Boga. Pop postanowił wykraść
skarb, nakładając na siebie skórę kozła, mimo że udało mu się osiągnąć cel,
skóra kozła przyrosła do niego na stałe (Skarb);
• zawiść bogacza, który chce pozbawić majątku brata, uwalniając biedę, sprawia,
że bieda pozostała przy nim (Bieda).
Bogata galeria postaci uosabiających zło oraz liczne sposoby walki z nim przekonują
o zróżnicowanym podejściu do tego problemu w rosyjskich bajkach ludowych. Postacie
z bajek odzwierciedlają ludową sprawiedliwość, są archetypami postępowania – uczą, w jaki
sposób należy dążyć do celu i jakich zachowań trzeba się wystrzegać. Bajka kształtuje racje
pozytywne, posługując się przeciwieństwem: zestawia bohatera pozytywnego i pozytywne
sytuacje z treściami negatywnymi40. Dzięki walce dobra ze złem odbiorca może nauczyć się
rozróżniania i rozumienia zachowań, oswoić się z trudnościami życia, zmaganiami z przeciwnościami losu. Charakter bohaterów jest jednoznacznie osadzony na osi dobra i zła.
W bajkach prezentowane są podstawowe kategorie moralne, a obecność w nich uosobionego zła, ponoszącego klęskę, ma na celu podkreślenie walorów jednoznacznej etyki, którą
należy kierować się w życiu.
Ze względu na pierwiastki drastyczne i demoralizujące młodego czytelnika, wiele bajek
nie jest przeznaczonych dla dziecięcego odbiorcy. J. Krzyżanowski zauważył, że bajka ludowa w rzeczywistości zawiera niewiele elementów wychowawczych. Z uwagi na wysokie
walory artystyczne tych bajek, właściwym rozwiązaniem wydaje się odpowiedni wybór
utworów dla dzieci41. Okrutne sposoby walki ze złem (będące połączeniem rzeczywistych
Wiedźma i siostra Słońca, [w:] ibidem, s. 71-72.
Laleczka wyobraża zmarłego; trzeba ją karmić i wówczas zmarły, wcielony w nią, będzie pomagał bohaterce. В. П р о п п, Исторические корни..., s. 286.
40 J. T r z y n a d l o w s k i, Bajka i przypowieść, [w:] i d e m, Małe formy literackie, Wrocław 1977, s. 118.
41 Bajka dla dzieci, [w:] Słownik folkloru polskiego..., s. 27. Z kolei B. Bettelheim uważał takie utwory za ważne
w budowaniu osobowości dziecka. Opowiadał się za przekazywaniem mu baśni bez skrótów i komentarzy,
ponieważ działają one terapeutycznie dla kruchej dziecięcej psychiki. Baśnie docierają do głęboko ukrytych
38
39
209
kar i ludowej fantazji) mają jednoznacznie i obrazowo przemawiać do wyobraźni odbiorcy,
eliminować ewentualne wahanie przy wyborze między dobrem a złem. Podkreślić należy, że
zasłużona kara za występek jest zgodna z ludową sprawiedliwością, jednak nie wpisuje się
w etykę chrześcijańską.
W bajkach magicznych starcie bohatera z postaciami uosabiającymi zło odzwierciedla
próbę charakteru bohatera, której poddany zostaje w ramach pradawnych obrzędów. Początkowa przewaga zła ma stanowić bodziec wzywający bohatera do jeszcze bardziej wytężonych starań. Choć zło jest potężne, to ostatecznie przegrywa, a przyczynia się do tego
magia. Postacie negatywne uosabiają tajemniczą rzeczywistość, sferę niedostępną na co
dzień. Natomiast bajki obyczajowe pod postaciami antagonistów prezentują ciemiężycieli
najniższej warstwy społecznej oraz członków rodzin, którzy łamią zasady etyczne. Ich naganne uczynki inspirowane są przez złą wolę i takie cechy, jak: zawiść, chciwość czy zazdrość. Zło urzeczywistnia się w ich czynach. Bywa ono pociągające i atrakcyjne, ponieważ
obiecuje profity, których, zdawałoby się, nie można osiągnąć uczciwie. Bajki odsłaniają tym
samym ciemną i słabą stronę ludzkiej natury. Pokazując, do czego prowadzi odejście od
dobra i jego zniszczenie, jednocześnie przestrzegają przed złem. Przedstawiają zło będące
rezultatem nierespektowania obiektywnych wartości moralnych. Bajki stanowią jednak także
odzwierciedlenie fundamentalnych stosunków między ludźmi, w których zło od zawsze
zajmuje widoczne miejsce, gdyż przemoc i agresja są składową życia człowieka.
lęków i pragnień, obiecując pokonanie trudności i spełnienie marzeń dziecka. A. B a l u c h, Książka jest światem.
O literaturze dla dzieci małych oraz dla dzieci starszych i nastolatków, Kraków 2005, s. 30, 32.
210
Daria Domarańczyk
Uniwersytet Łódzki
IDEA PANSLAWIZMU I ZWIĄZKU SŁOWIAŃSKIEGO W TWÓRCZOŚCI
NIKOŁAJA DANILEWSKIEGO
Gdybyśmy zrobili sondaż lub plebiscyt, w którym zapytalibyśmy, z jakim wydarzeniem
czy postacią kojarzy nam się wiek XIX, bezapelacyjnie wygrałby cesarz Francuzów Napoleon. Wśród padających odpowiedzi na pewno znalazłoby się panowanie brytyjskiej królowej
Wiktorii, wojny secesyjna i krymska oraz rewolucja lipcowa. A co z tak dla nas ważnym
słowiańskim odrodzeniem narodowym, rozwijającym się słowianofilstwem i panslawizmem? W tym wypadku można się spodziewać, że takie odpowiedzi pojawiałyby się sporadycznie.
Rozważania nad ideą panslawizmu należy rozpocząć od krótkiej charakterystyki jego
podwalin, czyli odradzającego się od lat 30. XIX w. słowianofilstwa (z gr. philos – „przyjaciel”, czyli przyjaciel Słowian). Wzrost zainteresowania środowisk inteligenckich problemem Słowiańszczyzny jest bez cienia wątpliwości związany z działalnością dwóch niemieckich myślicieli: J. G. Herdera i G. W. F. Hegla. Pierwszy z nich w swej rozprawie Myśli
o filozofii dziejów, a szczególnie w tzw. Rozdziale słowiańskim, charakteryzuje ten lud jako pracowitych rolników miłujących pokój1:
Słowianie rozmiłowani byli w gospodarce rolnej, w bogactwie trzód i zbóż, a także w różnych rzemiosłach domowych i wszędzie uprawiali pożyteczny handel produktami swego kraju i swojej pracy (...)
wiodąc na swój sposób życie radosne, wypełnione muzyką. Byli uczynni i gościnni aż do rozrzutności,
byli miłośnikami wiejskiej swobody, a przy tym ulegli i posłuszni, byli wrogami rabunku i grabieży2.
Filozof twierdzi, że do XV w. wszystkie narody słowiańskie posługiwały się jednym językiem. Podobnie mówił o tej grupie etnicznej G. Hegel. Pod pojęciem Słowiańszczyzny
rozumiał „wielki naród słowiański, którego siedziby ciągnęły się na zachodzie wzdłuż Łaby
aż do Dunaju”3. Potwierdzał ich umiłowanie rolnictwa i przyrody, jednocześnie twierdząc,
iż preferowana przez Słowian nadrzędność związków rodowych nad silną centralizacją
władzy stała się przyczyną ich późniejszej zagłady. Wyjątkiem była dla niego Rosja. Ważne
jest również to, iż G. Hegel w swych rozważaniach traktuje tę grupę ludności jako odrębną
całość etniczno-kulturową4.
Kwestią, która zdecydowanie łączy obu filozofów, jest podkreślanie wyjątkowego charakteru Rosji na tle Słowiańszczyzny. Przez większość XIX w. cesarstwo było jedynym
krajem słowiańskim posiadającym pełną suwerenność. Co więcej, Rosja aspirowała do odgrywania roli decydującej w kształtowaniu politycznego wizerunku Europy i to nie tylko
wschodniej. Pod berłem Romanowych znajdowała się istna mozaika narodowa, co również
uprawniało imperium do odgrywania roli hegemona. W znaczący sposób państwo to odA. F. K o l a, Słowianofilstwo czeskie i rosyjskie w ujęciu panslawistycznym, Łódź 2004, s. 38-48.
A. G. W. H e r d e r, Myśli o filozofii dziejów, t. 2, Warszawa 1962, s. 566; A. L. Z a c h a r i a s z, Słowiańszczyzna mit czy rzeczywistość, „Sophia”, vol. 6 (2006), s. 29.
3 G. W. H e g e l, Wykłady z filozofii dziejów, t. 2, Warszawa 1958, s. 205; A. L. Z a c h a r i a s z, op. cit., s. 30.
4 Ibidem, s. 30-31.
1
2
211
biegało też od panującego w Europie Zachodniej stereotypu, iż Słowianin to niewolnik.
Z „nieugiętą” Rosją zaczęto się tym bardziej liczyć po nieudanej kampanii Napoleona5.
Na podstawie tych stwierdzeń wyłoniły się w państwie Romanowych dwa opozycyjnie
nastawione względem siebie obozy: okcydentalistów i słowianofilów. Pierwsi z nich to istni
rewolucjoniści, nawiązujący do europeizacji Rosji. Krytykowali przestarzały, ich zdaniem,
feudalizm i nawoływali do zniesienia pańszczyzny. Za swego bohatera uważali Piotra I,
który starał się zreformować imperium w duchu zachodniego oświecenia. Domagali się
wprowadzenia kapitalizmu, jako jedynego słusznego czynnika, nakręcającego państwową
koniunkturę. Chcieli wolnego handlu, rozwoju przemysłu i sieci kolei. Opowiadali się za jak
najmniejszą ingerencją państwa w życie obywateli. Na wzór europejski głosili powszechną
tolerancję religijną. W. G. Bieliński, A. J. Hercen, K. D. Kawielin chcieli Rosji nowoczesnej,
mogącej się równać z takimi mocarstwami, jak Anglia czy Francja. Zdawali sobie sprawę, że
bez wprowadzenia w życie rewolucyjnych haseł – liberalizmu ekonomicznego, parlamentaryzmu oraz wolności prasy i słowa – nie będzie to możliwe.
Antagonistyczny obóz stworzyli słowianofile, reprezentowani przez: I. Kiriejewskiego,
A. Chomiakowa, K. Aksakowa i J. Samarina. Dzisiaj nie byłoby błędem nazwanie ich rosyjskimi izolacjonistami. Przeciwstawiali się próbom zmian, jakie zaczęto wprowadzać w imperium począwszy od panowania Piotra I. Słowiańszczyzna była przez nich pojmowana jako
wspólnota tzw. wewnętrznej kultury duchowej. Proces okcydentalizacji Rosji był ich zdaniem zgubny i na zawsze rozbiłby jedność Słowian. Byli przeciwni sztywno określonym
zasadom prawa. W ich mniemaniu społeczeństwo słowiańskie powinno być oparte na prawach, które obowiązywały w tzw. Wielkiej Rusi. Wspólnoty gminne, naturalne poczucie
sprawiedliwości i wiecowa jednomyślność, to odpowiedź na propozycje okcydentalistów6.
A. Kijas ukazuje, jak daleko sięgała utopijna wręcz wizja Wielkosłowiańskiej Rosji: „państwo rosyjskie słowianofile wyobrażali sobie jako monarchię patriarchalną, w której władca
nieskrępowany żadną formalną konstytucją rządzi, opierając się na zaufaniu ludu, z pomocą
wiecu”7. Słowianofile, zwani również „partią moskiewską” w każdy możliwy sposób akcentowali odrębność kulturową państw Europy Zachodniej od Słowian. Badacze są zgodni, iż
tak skonstruowane tezy miały nakierować tę grupę etniczną na budowę swoistego bloku
wspólnotowego z dominującą, nadrzędną rolą Rosji. Już śledząc wypowiedzi I. Aksakowa
odbiorca dojdzie do wniosku, iż słowianofile, będący swego rodzaju odpowiednikiem rosyjskich nacjonalistów, uważali swe przekonania za jedyną słuszną drogę do budowy nowej
myśli politycznej:
A. F. K o l a, op. cit., s. 38-48.
W. Bieliński (1811–1848), rosyjski filozof, krytyk literacki, twórca tzw. rewolucyjnego demokratyzmu;
A. Hercen (1812–1870), rosyjski pisarz, myśliciel, działacz społeczny, założył czasopismo „Полярная звезда”,
współredagował też periodyk „Колокол”, na bazie jego poglądów powstała organizacja Ziemla i Wola;
K. Kawielin (1818–1885), rosyjski historyk, prawnik, socjolog, określany jako architekt rosyjskiego liberalizmu;
I. Kiriejewski (1806–1856), rosyjski myśliciel, działacz społeczny, jeden z twórców słowianofilstwa, redaktor
czasopisma „Москвитянин”; A. Chomiakow (1804–1860), rosyjski poeta i dramaturg, publicysta, myśliciel
prawosławny, jeden z twórców ideologii słowianofilstwa; K. Aksakow (1817–1860), poeta, publicysta, krytyk
literacki, przywódca moskiewskiej grupy słowianofilów, autor słynnego memoriału politycznego О внутреннем
состоянии России; J. Samarin (1819–1876), rosyjski historyk, działacz społeczny i publicysta, jeden z głównych
ideologów rosyjskiego słowianofilstwa. T. S t e f a n i u k, Europa a świat słowiański. Ujęcie panslawistyczne, „Annales
UMCS”, vol. 27 (2002), nr 6, s. 104-105.
7 A. K i j a s, Idea słowiańska w Rosji w XVII–XX w. (do 1917 r.), [w:] Idee wspólnotowe słowiańszczyzny, red.
A. W. M i k o ł a j c z a k, W. S z u l c, B. Z i e l i ń s k i, Poznań 2004.
5
6
212
wszystkie poszczególne narodowości słowiańskie mogłyby zmieszać się ze sobą i utworzyć jedną całość
tylko przez stopienie się z innym potężniejszym i lepiej scalonym pierwiastkiem, tj. pierwiastkiem rosyjskim (...) zarzuca się nawet zupełną obojętność wobec narodów słowiańskich z wyjątkiem Słowian rosyjskich, a i to nie wszystkich, lecz głownie Wielkorusów8.
Bezpośrednią przyczyną wybuchu sporu ideologicznego między prozachodnimi rewolucjonistami a partią moskiewską było opublikowanie w „Teleskopie” w 1836 r. pierwszego
z cyklu ośmiu Listów Filozoficznych P. Czaadajewa, pisanych w latach 1828–1831. Autor
przedstawił w nim obraz Rosji, jako kraju bez historii, przyszłości i ciągłości tradycji. Brak
mu też, wg P. Czaadajewa, własnej siły napędowej, która jest niezbędna do dalszego rozwoju. Swe poglądy twórca ten zweryfikował podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym.
Stwierdził, że w niektórych przypadkach brak historii może być korzystny, trzeba tylko
odpowiednio to wykorzystać. Listy Filozoficzne P. Czaadajewa są uznawane za pierwszą próbę historiograficznego ujęcia relacji między Wschodem i Zachodem9.
W końcowym okresie tego sporu zaczął dominować coraz wyraźniej akcentowany na
politycznej scenie panslawizm, z jego najwybitniejszym przedstawicielem N. Danilewskim.
Ten twórca tzw. „nowego słowianofilstwa” urodził się 28 XI 1822 r. w St. Petersburgu.
Ojciec Nikołaja Jakowlewicza Danilewskiego był oficerem, walczącym m.in. w wojnie
krymskiej, wyróżniającym się również talentem literackim. W latach 1843–1849
N. Danilewski studiował nauki przyrodnicze na Wydziale Fizyczno-Matematycznym Uniwersytetu Petersburskiego. Uczestniczył w wielu pracach badawczych, m.in. z zakresu embriologii porównawczej, jednak jego największą pasją była botanika, którą wykładał profesor I. Szikowski. W 1849 r. został aresztowany z powodu uczestnictwa w tzw. kółku Pietraszewskiego, które zostało uznane przez władze za niebezpieczne ze względu na głoszone
przez jego uczestników hasła rewolucyjnych myślicieli zachodnich: Fouriera, Tocquevila czy
Woltera. W słynnej Twierdzy Pietropawłowskiej w St. Petersburgu spędził kilka miesięcy.
We wrześniu 1852 r. N. Danilewski ożenił się z Wierą Nikołajewą. Niestety w lipcu następnego roku żona zachorowała na cholerę i zmarła. Dla przyszłego autora Rosji i Europy
było to najsmutniejsze wydarzenie w życiu. Najwybitniejszym dziełem N. Danilewskiego
jest bez cienia wątpliwości, opublikowana w 1869 r., Россия и Европа. Взгляд на культурные
и политические отношения славянского мира к германо-романскому. Jednak wg M. M. Strachowa
zbiór prac omawianego twórcy można oszacować na ok. 50 pozycji. Pozostałe tytuły,
o których również warto wspomnieć, to: Литературные заметки (1843), Россия и франкогерманская война (1871), О настоящей войне, очерк (1877), Проливы (1877), Константинополь
(1877), Конференция или даже конгресс (1878), Россия и восточный вопрос (1879). Publikował
w takich periodykach jak „Русский Мир”, „Русская Речь” czy „Заря”. Ten główny teoretyk panslawizmu zakończył swoje życie 7 XI 1885 r. w Tbilisi10.
Zwolennicy idei N. Danilewskiego, mówiącej o potrzebie budowy wielkiego słowiańskiego państwa pod przewodnictwem Rosji, siłą rzeczy popierali słowianofilów. Poza tym
w późniejszych latach „ojciec panslawizmu” wielokrotnie w swych pracach powoływał się
na słowa A. Chomiakowa, J. Samarina czy K. Aksakowa. Jak przytacza w swym artykule
T. Stefaniuk, N. Danilewski z pogardą odnosił się do okcydentalistów, mówiąc o nich „nasi
8 A. L. Z a c h a r i a s z, op. cit., s. 40; A. W a l i c k i, W kręgu konserwatywnej utopii. Strukura i przemiany rosyjskiego
słowianofilstwa, Warszawa 1964, s. 400.
9 P. Czaadajew (1794–1856), rosyjski filozof i publicysta, jego poglądy doprowadziły do sporu między okcydentalistami a słowianofilami w XIX w., autor słynnych Listów filozoficznych. T. S t e f a n i u k, op. cit., s. 105.
10 I d e m, Danilewski. Panslawizm i wielkość cywilizacji, Lublin 2006, s. 17.
213
Europejczycy”11. Podwaliny pod jego poglądy z pewnością położyli konserwatyści literaccy
epoki przedmikołajowskiej, tacy jak M. Szczerbatow, N. Karamzin i M. Pogodin12.
Odbiorca z pewnością zadaje sobie pytanie, czym różni się panslawizm N. Danilewskiego od przekonań słowianofilów. Przede wszystkim odrzucał on nadrzędność i wyjątkowość
religii prawosławnej, na co współpracownicy I. Kirejewskiego nigdy by nie przystali.
T. Stefaniuk twierdzi, iż idea chrześcijańska została tu wyparta przez słowiańską, co rodzi
tezę o etnocentryzmie. N. Danilewski odrzuca też myśl o nadzwyczajnej roli rosyjskiego
chłopstwa w głoszeniu haseł o potędze państwa. W przeciwieństwie do słowianofilów potrafił jednak dostrzec pozytywne aspekty Piotrowych reform, m.in. dostęp Rosji do nowinek technicznych, rozwój floty. Ganił cara jednak za zatracenie ojczystej kultury i rewolucję
obyczajową:
W działalności Piotra należy z pełną surowością wyróżnić dwie strony: jego działalność państwową,
wszystkie zaprowadzone przezeń zmiany w dziedzinach takich jak wojskowość, flota, administracja,
przemysł oraz jego działalność reformatorską w ścisłym znaczeniu tego słowa, tj. zmiany dokonane
w samym istnieniu, charakterze, obyczajach i pojęciach, które starał się wpoić w naród rosyjski. Owa
pierwsza działalność zasługuje na wieczną, zobowiązującą, pełną szacunku pamięć oraz na błogosławienie potomności (...) Jednakże działalnością drugiego rodzaju Piotr nie tylko przyniósł wielką szkodę
przyszłości Rosji, (...) lecz również zaprzepaścił swoje dzieło wzbudzając spór swych poddanych13.
Istotną różnicą jest również podejście do samego problemu zjednoczenia Słowiańszczyzny. Jeśli mówimy o klasycznym słowianofilstwie, to mamy na myśli ideologię, która opiera
się na pacyfizmie. Przedstawiciele „partii moskiewskiej” w swych programach mówili o dobrowolnym zjednoczeniu tej grupy etnicznej na płaszczyźnie kulturowej i politycznej. Natomiast u N. Danilewskiego sprawa ta wygląda inaczej. Sformułowana przez niego tzw.
doktryna panslawizmu nacjonalistycznego zakładała walkę Słowiańszczyzny z germańskoromańskim typem kulturowo-historycznym. Niektórzy z badaczy, by podkreślić właśnie
różnicę między słowianofilstwem a koncepcją N. Danilewskiego, nazywają ją „imperialną
doktryną Rosji”14.
Ojciec panslawizmu ciekawie rozumiał również słowo „ludzkość”. Jego zdaniem to pojęcie dość abstrakcyjne, gdyż określa wszystkich ludzi żyjących na przestrzeni dziejów bez
względu na ich przynależność do typu kulturowo-historycznego:
Ludzkość nie przedstawia sobą niczego w rzeczywisty sposób ukonstytuowanego, podążającego ku jakiemuś konkretnemu celowi, a jest jedynie abstrakcją utworzoną w oparciu o pojęcie o prawach każdego
konkretnego człowieka, przerzucone na wszystkich mu podobnych. Z tego powodu wszystko to, co się
głosi o obowiązkach w stosunku do ludzkości, sprowadza się właściwie do obowiązków w stosunku do
konkretnych ludzi, bez względu na to, do jakiego plemiona by należeli: gdy tymczasem niezależnie od
tych obowiązków istnieją specjalne obowiązki nie tylko wobec państwa, lecz również wobec tej wyższej
jednostki, którą nazywamy typem kulturowo-historycznym15.
11 I d e m, Europa a świat słowiański..., s. 105; Rosyjska myśl filozoficzna i społeczna 1825–1861, red. A. W a l i c k i,
Warszawa 1961, s. 20.
12 M. M. Szczerbatow (1733–1790), rosyjski książę, pisarz polityczny i historyk., autor m.in. История
российская от древнейших времен (Historia rosyjska od czasów najdawniejszych) i О повреждении нравов в России
(O zepsuciu obyczajów w Rosji); N. Karamzin (1766–1826), pisarz i historyk rosyjski, przedstawiciel sentymentalizmu rosyjskiego; M. Pogodin (1800–1875), rosyjski pisarz, dramaturg, historyk, autor dzieła historycznego
Древняя русская история до монгольского ига. T. S t e f a n i u k, Europa a świat słowiański..., s. 105.
13 I d e m, Danilewski..., s. 107; Rosyjska myśl filozoficzna..., s. 224.
14 A. L. Z a c h a r i a s z, op. cit., s. 39.
15 T. S t e f a n i u k, Danilewski..., s. 67.
214
W publikowanym od 1869 r. na łamach „Zorzy” dziele Rosja i Europa krytycznie odniósł
się do następstw wojny krymskiej (1853–1856), w której Rosja została upokorzona przez
zjednoczone siły Anglii, Francji i Turcji. Podważona mocarstwowość cesarstwa po pokoju
paryskim z lutego 1856 r. pozwoliła mu na wysunięcie tezy, iż Europa dzieli się na dwa
walczące ze sobą obozy: germańsko-romański Zachód oraz słowiański Wschód. N. Danilewski patrzył jednak z optymizmem na przyszłość Słowian. Jego zdaniem szczyt twórczej
działalności cywilizacji europejskiej przypadł na okres XVI–XVII w. – osiągnął apogeum
wraz z budową bazyliki św. Piotra w Rzymie, twórczością Szekspira i Leonarda da Vinci
oraz ogłoszeniem odkryć Kartezjusza, Bacona, Keplera i Galileusza. Wiek XIX miał być
w jego oczach przełomowy. Widział w nim ostatni, mobilizujący wysiłek Europy, po którym miałby nastąpić długo wyczekiwany kres jego imperializmu, będący również szansą na
uaktywnienie się cywilizacji słowiańskiej, wyrwanej z objęć zachodniego kręgu kulturowego.
W Rosji i Europie możemy przeczytać następujące słowa:
Jeśli Słowianie mają prawo do swej kulturowo-historycznej samoistności, to należy sobie uświadomić, że
mieli oni nieszczęście ujawnić się ze swymi potrzebami w bardzo niekorzystnym dla takich roszczeń czasie. Potęga cywilizacji Zachodu, Europy osiągnęła obecnie swe apogeum: jej blask rozsiewa się na
wszystkie krańce ziemi, rozjaśnia wszystko i ogrzewa rozchodzącymi się od niej światłem i gorącem.
Czyż to korzystne czasy dla skromnych zadatków nowej kultury, nowej cywilizacji?16
W późniejszych swych rozważaniach podzielił ludy na typy kulturowo-historyczne: egipski, chiński, asyryjsko-babilońsko-fenicki, chaldejski (starosemicki), indyjski, irański, żydowski, grecki, rzymski, nowosemicki (arabski), germańsko-romański (europejski). N. Danilewski utożsamiał Europę Zachodnią właśnie z „polem działania” ostatniego z nich. Jego zdaniem kultura rosyjska i historia tego kraju, w zależności od punktu widzenia, miały szczęście
bądź nie przynależeć do kręgu cywilizacji europejskiej: „Rosja nie bierze udziału ani w europejskim dobru, ani w europejskim złu”17. Wyróżnił również dwa typy cywilizacji: osadnicze, istniejące i rozwijające się w izolacji oraz dziedziczące (sukcesorzy)18.
Filozof zauważył również, że niektóre cywilizacje, podobnie jak elementy układu słonecznego, pojawiają się niespodziewanie i równie gwałtownie zanikają. Nazywa je nawet
ujemnymi czynnikami ludzkości:
Podobnie jak w systemie słonecznym, gdzie oprócz planet są jeszcze komety, pojawiające się od czasu
do czasu, a potem znikające na wieki w otchłani przestworu (...) tak i w świecie ludzkim, oprócz pozytywnie działających kulturowych typów lub samoistnych cywilizacji, są jeszcze okazjonalnie pojawiające
się fenomeny zatrważające im współczesnych, takie jak Hunowie, Mongołowie, Turcy, które dokonawszy swego niszczycielskiego czynu, pomógłszy wyzionąć ducha walczącym ze śmiercią cywilizacjom
i rozniósłszy ich ostatki, skrywają się w uprzednią nicość19.
To typowy przykład na to, iż w przyrodzie słabszy musi ustąpić silniejszemu. Wykorzystując swoją rozległą wiedzę z zakresu biologii i geografii filozof w trzecim rozdziale Rosji
i Europy zadał dość kontrowersyjne pytanie: „Czy Rosja jest Europą?”20 Zdaniem ojca panslawizmu Rosja nie należy pod względem ani geograficznym, ani też kulturowym do tzw.
starego kontynentu, ponieważ nie odnajdziemy źródeł jej cywilizacji w Rzymie:
Ibidem, s. 76.
I d e m, Europa a świat słowiański..., s. 107; Н. Д а н и л е в с к и й, Россия и Европа. Взгляд на культурные
и политические отношения славянского мира к германо-романскому, Санкт-Петербург 1871, с. 49.
18 T. S t e f a n i u k, Europa a świat słowiański..., s. 108.
19 Ibidem, s. 76; Н. Д а н и л е в с к и й, op. cit., s. 75.
20 W. S z a l k i e w i c z, Poglądy społeczno-polityczne Mikołaja Danilewskiego, „Polska i jej wschodni sąsiedzi”,
vol. 7 (2006), s. 93; T. S t e f a n i u k, Danilewski..., s. 64.
16
17
215
Nie żywiła się ona [Rosja] ani jednym z tych korzeni, którymi Europa wciągała tak dobroczynne, jak
szkodliwe soki ze zburzonego przez nią właśnie starożytnego świata. Nie żywiła się również tymi korzeniami, które czerpały pożywienie z głębi ducha germańskiego. Nie wchodziła do składu Cesarstwa
Rzymskiego, wskrzeszonego przez Karola Wielkiego, nie wiązała się w jeden organizm za pomocą systemu feudalnego, nie brała udziału w walce z gwałtami feudalnymi, walce, która doprowadziła do powstania swobód obywatelskich. A zatem Rosja nie powinna ciągnąć się do Europy, gdyż musiałaby wyrzec się patriotyzmu politycznego, wyrzec się wszelkiej myśli o mocy, jednolitości i zjednoczeniu swego
organizmu państwowego, o rusyfikacji swoich kresów21.
Według N. Danilewskiego granica między Azją a Starym Kontynentem jest umowna
i w każdej chwili można ją zmienić. Neguje wybór Uralu, jako pasma rozdzielającego te
części świata, ze względu na to, że jest to jeden z najniższych łańcuchów górskich. Jego
zdaniem lepsza i wyraźniejsza granica biegłaby przez Alpy, Kaukaz czy Himalaje. Poza tym
panslawista wielokrotnie podkreślał, iż Europa to oznaczenie konkretnego kręgu cywilizacyjno-kulturowego22:
Czyliż jednak głośne słowo Europa jest słowem bez dokładnego znaczenia, pustym dźwiękiem bez wyraźnego sensu? O, na pewno nie ! Sens jego jest bardzo poważny – z tym, że nie jest on geograficzny, ale
kulturowo-historyczny i w pytaniu o przynależność lub nieprzynależność do Europy geografia nie ma
nawet najmniejszego znaczenia23.
Sceną, na której ukazano ideologię N. Danilewskiego, miał się okazać słynny II Zjazd
Słowiański w Moskwie w 1867 r. (pierwszy miał miejsce w Pradze w 1848 r.), zorganizowany przez Słowiański Komitet Dobroczynności – najważniejszą rosyjską organizację panslawistyczną24. Spotkanie to miało szczególny wymiar ze względu na obecność na nim przedstawicieli Słowian z zaboru austriackiego i terenów bałkańskich, którzy chcieli uzyskać
wsparcie dla swych dążeń niepodległościowych. Niestety żadnych konkretnych zapewnień
nie uzyskali25.
Głośnym echem odbiło się jednak wystąpienie N. Danilewskiego, prezentujące koncepcję budowy federacji państw słowiańskich, w której główną rolę miałaby odegrać Rosja.
Związek Wszechsłowiański opierałby się na zapewnieniu niezależności politycznej narodom
słowiańskim. W jego szeregach miałoby się znaleźć Imperium Rosyjskie, Królestwo Czesko-Morawsko-Słowackie, Królestwo Serbsko-Chorwacko-Słoweńskie, Królestwo Bułgarskie, Królestwo Rumuńskie, Królestwo Greckie wraz z częścią Macedonii i Cypru, Królestwo Węgierskie z Siedmiogrodem, Konstantynopol i część Azji Mniejszej z cieśninami
Bosfor i Dardanele. Jak mówił sam Danilewski – Związek Słowiański miałby w zasadzie
przypominać Austro-Węgry26.
Zdaniem autora „kodeksu panslawizmu” każdy typ kulturowo-historyczny rozwija się
w oparciu o pewne wzorce. Również Słowianie podlegają ewolucji ściśle według pięciu
sformułowanych przez niego praw:
W. S z a l k i e w i c z, op. cit., s. 94.
Loc. cit.
23 T. S t e f a n i u k, Europa a świat słowiański..., s. 107.
24 Słowiański Komitet Dobroczynności w Moskwie – założony w styczniu 1858 r., za panowania Aleksandra II, pierwsza legalna organizacja panslawistyczna, za swój cel statutowy uznawała pomoc Słowianom z Półwyspu Bałkańskiego oraz przeciwdziałanie wpływom zachodnim w krajach słowiańskich, w swych hasłach
nawoływała do zjednoczenia tej grupy etnicznej pod skrzydłami Rosji. A. K i j a s, op. cit., s. 27.
25 A. M a r s z a ł e k, Suwerenność i integracja europejska w polskiej myśli naukowej i politycznej do końca XIX w., Łódź
2005, s. 186.
26 W. S z a l k i e w i c z, op. cit., s. 97.
21
22
216
Prawo 1. Wszelkie plemiona lub rodzina narodów, charakteryzujące się oddzielnym językiem lub grupą
języków, na tyle bliskich między sobą, aby ich pokrewieństwo dało się rozpoznać bezpośrednio, bez głębokiej analizy filologicznej, tworzą samoistny typ kulturowo-historyczny, o ile w ogóle przez swe duchowe zadatki są one zdolne do historycznego rozwoju i o ile wyszły już z wieku niemowlęcego.
Prawo 2. Ażeby cywilizacja właściwa samoistnemu typowi kulturowo-historycznemu mogła się narodzić
i rozwijać, konieczne jest, ażeby przynależące do niej narody cieszyły się niezawisłością polityczną.
Prawo 3. Początki cywilizacji jednego typu kulturowo-historycznego nie są przekazywane narodom innego typu. Każdy typ wypracowuje je dla siebie, przy większym lub mniejszym wpływie obcych, przeszłych
i współczesnych mu cywilizacji.
Prawo 4. Cywilizacja, właściwa każdemu typowi kulturowo-historycznemu, tylko wówczas osiąga pełnię,
szczyci się różnorodnością i bogactwem, kiedy różnorodne elementy etnograficzne na nią się składające,
nie będąc uznanymi za jedną polityczną całość, cieszą się niezawisłością, tworząc federację lub polityczny układ państw.
Prawo 5. Sposób, w jaki rozwijają się typy kulturowo-historyczne, najbardziej przypomina te wieloletnie
rośliny, u których okres wzrostu jest stosunkowo długi, zaś okres kwitnienia i owocowania – relatywnie
krótki i który raz na zawsze wyczerpuje ich siłę życiową27.
W utopijnej teorii N. Danilewskiego, Konstantynopol miałby zmienić nazwę na Carogród i stać się stolicą Związku Wszechsłowian. Jawić się miał jako nowa Jerozolima, Ateny
czy Rzym28. Panslawista na moskiewskim zjeździe tak wyjaśniał trafność swojej idei:
Na podstawie analizy zaistniałych ogólnych rezultatów działalności wspomnianych typów kulturowohistorycznych i porównania ich z charakterystyką świata słowiańskiego, mając na uwadze zadatki, które
leżą w słowiańskiej naturze, możemy żywić uzasadnioną nadzieję, że słowiański typ kulturowohistoryczny będzie po raz pierwszy przedstawiał sobą syntezę wszystkich stron kulturowej działalności
w szerokim znaczeniu tego słowa – stron, które w dotychczasowych dziejach były kultywowane poprzez
poprzedników tego typu w zupełnym odosobnieniu lub co najwyżej w niepełnym zjednoczeniu29.
Zastanawia fakt, że N. Danilewski w swej koncepcji wziął pod uwagę również narodowości, niewpisujące się w krąg cywilizacji słowiańskiej. Świadczy to o chęci wparcia imperialistycznych dążeń Rosji i odegraniu się na państwach europejskich, przez które tyle razy
została ona upokorzona.
Ważna z naszej perspektywy była oczywiście kwestia Polski. W. Szalkiewicz twierdzi, że
w wypowiedziach filozofa kształtuje się dla niej tragiczna perspektywa:
1) albo będzie pochłonięta przez Niemców, 2) albo będzie utrzymywana pod władzą rosyjską w „Murawjewowskiej rękawicy”, 3) albo będzie zrusyfikowana, 4) albo nareszcie (co najbardziej jest pożądane)
dobrowolnie wstąpi do Związku Słowiańskiego30.
Ideologia panslawizmu, sformułowana przez tego filozofa ma wyraźnie antypolski charakter. Jak podkreślał N. Danilewski, nasz naród wyróżnia się w negatywny sposób spośród
innych Słowian. Według niego Polacy na przestrzeni dziejów zaprezentowali się jako nietolerancyjni i kłótliwi. Jako przykład podaje dominującą u szlachty ideę sarmatyzmu i kontrreformacyjną działalność Jezuitów31. „Jeden z narodów słowiańskich, Polacy, jest tu rzeczywistym i budzącym smutek wyjątkiem. Skłonność do przemocy i nietolerancja znamionują
charakter ich historii32. Nasz kraj jest przez N. Danilewskiego nazwany „Judaszem SłoT. S t e f a n i u k, Danilewski..., s. 77.
W. S z a l k i e w i c z, op. cit., s. 97.
29 T. S t e f a n i u k, Europa a świat słowiański...
30 W. S z a l k i e w i c z, op. cit., s. 98.
31 T. S t e f a n i u k, Danilewski..., s. 126.
32 Loc. cit.
27
28
217
wiańszczyzny”, gdyż zdradził swą grupę etniczną, związując się z germańsko-romańskim
typem kulturowo-historycznym33. Krąg cywilizacji łacińskiej według filozofa jest naturalnym wrogiem Słowian. Wynika to z podziału na ośrodki związane z Rzymem i Bizancjum.
Mimo iż Polacy należą jako naród do Słowiańszczyzny, to jednak nasze dzieje są bliżej
związane właśnie z Europą Zachodnią34:
Niezawisły byt Polski był długotrwały, lecz o ile Polska – w porównaniu z innymi zachodnimi słowiańskimi krainami – rzeczywiście mniej cierpiała z powodu bezpośrednich politycznych nacisków świata zachodniego, o tyle w porównaniu z nimi uczyniła się bardziej podatną kulturowej władzy Zachodu,
wpływającego poprzez łacinę i ustrój feudalny na jej przeszłe stany: tak oto, chroniąc do tej pory swoje
ciało, utraciła Polska swą słowiańską duszę i aby ją odzyskać, musiało dojść do ścisłego, choć niestety
również niedobrowolnego zjednoczenia z Rosją35.
Mogłoby się wydawać, iż zjawisko „danilewszczyzny”, ogłoszonej przez jego najwybitniejszego ucznia – M. M. Strachowa, zginie wraz z brakiem realizacji jego zamierzeń. Nic
jednak bardziej mylnego. Po opublikowaniu, już w całości, w 1871 r. dzieła Rosja i Europa,
idea ta znalazła wielu nowych zwolenników. Ta „Biblia panslawizmu” stała się podstawą dla
działalności kolejnej grupy, określanej jako neo-słowianofile36.
Po zapoznaniu się z przekonaniami N. Danilewskiego nasuwają się takie epitety, jak:
utopista, skrajny nacjonalista, fanatyk czy marzyciel. Uważam jednak, że nie są one w całości adekwatne. „Ojciec panslawizmu” pozostawił po sobie nie tylko tomy opublikowanych
dzieł. Moim zdaniem koncepcja budowy Związku Wszechsłowiańskiego pod przewodnictwem Rosji, jak i sama idea panslawizmu, znalazły swoją kontynuację w państwie, jakim był
Związek Radziecki. Oczywiście nie wszystkie elementy i nie w całości zostały przez komunistów wykorzystane, niemniej jednak wizja zjednoczonych Słowian z decydującą rolą Rosji,
tak często ukazywana w radzieckiej propagandzie, mogła zostać zaczerpnięta z koncepcji
autora Rosji i Europy. I to uznałabym za najcenniejszy element spuścizny N. Danielewskiego.
T. S t e f a n i u k, Danilewski..., s. 128.
Ibidem, s. 129.
35 Loc. cit.
36 W. S z a l k i e w i c z, op. cit., s. 98.
33
34
218
Joanna Bernatowicz
Uniwersytet Jagielloński
O INTELIGENCJI W ZNACZENIU POLSKIM, ROSYJSKIM I BIAŁORUSKIM.
WIZJA INTELIGENCJI MAKSIMA BAHDANOWICZA
Tylko na Wschodzie zrodzić się mogła idea inteligencji jako bezustannej służby.
J. Jedlicki
Rozważania na temat inteligencji prowadzone są często w nurcie dyskusji o samym znaczeniu tego pojęcia. Przyczynę takiego stanu rzeczy stanowi w pierwszym rzędzie stwierdzana przez wszystkich niemal badaczy tego problemu „chwiejność terminu”1, a więc wieloznaczność, niejasność, dyskusyjność pojęcia inteligencji. Decyduje o tym jednak również
sam inteligencki etos, w którym samoświadomość i dążenie ku samopoznaniu zajmują
istotne miejsce. Problem definicji nie jest więc teoretyczny, polega bowiem na nieustannym
formułowaniu swoich celów, obowiązków, zakresu oddziaływania. Inteligencka samoświadomość znajduje swój wyraz w rozważaniach nad miejscem inteligencji w społeczeństwie,
jej misją z jednej strony, zaś jej błędami i słabościami z drugiej. Stąd można mówić o „inteligenckim metadyskursie”, a więc swego rodzaju dyskusji na temat inteligencji prowadzonej
przez samych przedstawicieli tej grupy.
Podejmując problematykę inteligencji, trzeba podkreślić interdyscyplinarność tego zagadnienia. Zakres znaczeniowy pojęcia opisywanego przez socjologów, historyków, historyków idei, antropologów kultury jest dostatecznie szeroki, by pozostawić miejsce pewnej
niejednoznaczności. Dla jednych inteligencja jest „zjawiskiem uwarunkowanym przede
wszystkim aksjologicznie”2, a więc przynależność do niej postrzegana jest głównie w kategoriach etycznych. Równolegle funkcjonuje „ideologicznie neutralne”3 socjologiczne spojrzenie na inteligencję – jako klasę umysłową, a więc wykształconą warstwę społeczną, której
źródłem utrzymania jest praca umysłowa. Jerzy Jedlicki, komentując tę charakterystyczną
dwutorowość myślenia o inteligencji, stara się uniknąć tychże „idealizujących warunków
definicyjnych”, stwierdzając: „nie etos tworzy i określa inteligencję, lecz inteligencja współtworzy kulturę moralną i horyzont umysłowy swojej epoki”4.
Jeszcze jeden ważny rys definicyjny określa inteligencję jako „zjawisko specyficzne dla
Rosji i Polski”5, ukształtowane w XIX w. Nazwa ta nie przyjęła się w językach zachodnioeuropejskich, zastąpiona mianem intelektualisty, klerka, członka elity (fr. les notables). Richard Pipes tłumaczy to wyjątkowe znaczenie inteligencji w krajach słowiańskich przyczynami natury politycznej, przede wszystkim konfrontacją autorytarnej, zachowującej stary
porządek władzy z elitą umysłową – chłonącą nowe idee, utożsamiającą się z narodem,
J. J e d l i c k i, Przedmowa, [w:] M. J a n o w s k i, Narodziny inteligencji 1750–1831, Warszawa 2008, s. 9.
M. A b a s s y, Inteligencja a kultura. O problemach samoidentyfikacji dziewiętnastowiecznej inteligencji rosyjskiej,
Kraków 2008, s. 10.
3 J. J e d l i c k i, Inteligencja, [w:] Słownik literatury polskiej XIX w., red. J. B a c h ó r z, A. K o w a l c z y k o w a,
Wrocław 1994, s. 374.
4 J. J e d l i c k i, Przedmowa..., s. 12.
5 R. C z e p u l i s-Ra s t e n i s, „Klassa umysłowa”. Inteligencja Królestwa Polskiego 1832–1862, Warszawa 1973,
s. 22; J. J e d l i c k i, Inteligencja..., s. 372.
1
2
219
gotową do reprezentowania jego interesów, występującą przeciwko reżimowi. Warunki
sprzeciwu, „pozostawania w opozycji” sprawiły, że inteligenckość nabrała rysów heroizmu,
cech społecznej misji, z którą wiązała się dobrowolna rezygnacja z pewnych życiowych
aspiracji oraz korzyści na rzecz pozostawania w służbie idei. Jak pisze J. Jedlicki:
Tylko na Wschodzie zrodzić się mogła idea inteligencji jako bezustannej służby, misji i ofiary mającej zastąpić funkcje nowoczesnego organizmu państwowego, samorządu terytorialnego i zawodowego, a także
nierozwinięte siły społeczne i produkcyjne. Idea ta, jakkolwiek zwodnicza, okazała się niezmiernie płodna w myśli społecznej i w literaturze6.
Spośród krajów słowiańskich z całą pewnością przynajmniej dwa XIX-wieczne dyskursy
inteligenckie stały się konstytutywne dla kultury narodowej – polski i rosyjski. W drugiej
połowie XIX w. etos inteligencki na trwałe wszedł do paradygmatu kulturowego obu tych
krajów. Również dla Białorusinów – podówczas „młodego” narodu słowiańskiego o charakterze chłopskim, który wkraczał dopiero w epokę odrodzenia narodowego – inteligencja
miała odegrać rolę kluczową. Kształtowała się ona jednak niejako na pograniczu tych
dwóch kultur, polskiej i rosyjskiej, one zaś silnie oddziaływały na białoruskie elity. Z tego
względu kontekstem dla białoruskiej refleksji wokół inteligencji stają się XIX-wieczne dyskusje Polaków i Rosjan na ten temat.
W polskim piśmiennictwie u początków występowania samego pojęcia inteligencji pojawia się wątek „rządu dusz” w znaczeniu duchowego przewodzenia narodowi. W jednym
z pierwszych rozważań na ten temat, w 1844 r., Karol Libelt definiował inteligencję w artykule O miłości Ojczyzny, podkreślając, że:
Stanowią ją ci wszyscy, co troskliwsze i rozleglejsze odebrawszy po szkołach wyższych wychowanie, stają
na czele narodu jako uczeni, urzędnicy, nauczyciele, duchowni, przemysłowi [!] zgoła, którzy mu przewodzą wskutek wyższej swej oświaty7.
W napisanym niemal 20 lat później artykule pt. O inteligencji w znaczeniu polskim z 1861 r.,
który ukazał się na łamach lwowskiego „Dziennika Literackiego”, w większym stopniu
akcentowana jest niejednoznaczność pojęcia „inteligencji”, jego wykraczanie poza tradycyjnie pojętą sferę zawodów fachowych: wyraz ten bowiem „w pojęciu polskim ma jakieś duchowe, niezmierzone okiem ramiona (...) żadną więc miarą nie może być zastosowanym
jedynie do specjalizmu”8.
Status społeczny inteligentów traci więc na znaczeniu („Same nauki, najwyższe czy najniższe zarówno, nie mogą służyć za skalę oznaczającą ściśle inteligencję”), sprawą wielkiej
wagi staje się tymczasem etyka. Miłość ojczyzny i idea służby społecznej stają się wyznacznikami inteligenckości. Społeczeństwo wymaga od inteligencji „rozumienia sprawy narodowej, ukochania jej, pracowania i poświęcania się dla niej”9. Ten wątek w dyskusji na temat
inteligencji ze szczególną intensywnością rozwija się do lat 90. XIX w., podkreślając szczególnie jej przywódczą – aczkolwiek w sensie służebnym – rolę: „przeznaczeniem inteligencji
jest kapłaństwo idei”, „przejęcie się powołaniem swoim, oddanie się interesom umysłowym
swojej epoki, swego kraju”, takie bowiem określenia spotykamy w tekście W. M. Kozłowskiego Czy mamy inteligencję z 1893 r.10
J. J e d l i c k i, Inteligencja..., s. 376.
R. C z e p u l i s-Ra s t e n i s, op. cit., s. 6.
8 J. J e d l i c k i, Inteligencja..., s. 373.
9 Loc. cit.
10 R. C z e p u l i s-Ra s t e n i s, op. cit., s. 8.
6
7
220
Również w Rosji dyskusja wokół inteligencji splata się nieodwołalnie z myśleniem o niej
w kategoriach powinności i postulatu. W drugiej połowie XIX w. w imperium carów
w niezwykłą siłę zaczyna kształtować się inteligencki dyskurs, który z czasem nabiera w kulturze rosyjskiej coraz większego znaczenia, stając się „podmiotem samoświadomości historycznej narodu, (...) zastępując w tej roli pełniący dotąd taką funkcję wykreowany przez
filozofów abstrakt, określany jako – rozum, duch narodu”11. W Rosji carów, podobnie jak
na ziemiach polskich, utrwaliło się przekonanie, że „nie wystarczy być wykształconym
i uczestniczyć w życiu społecznym, ażeby zasłużyć sobie na miano inteligenta”12. Z tą jednak różnicą, iż służba społeczna rosyjskiego inteligenta nabrała cech radykalizmu, polegała
na gotowości do aktywnego obalania istniejącego systemu politycznego i gospodarczego:
„innymi słowy, być inteligentem oznaczało ni mniej ni więcej tylko być rewolucjonistą”13.
Mikołaj Bierdiajew za jedną z głównych cech rosyjskiej inteligencji uważał maksymalizm
w dążeniu do przeobrażania rzeczywistości14. Ogromny wpływ na takie jej postrzeganie
miała rewolucja 1905 r., a przede wszystkim almanach „Drogowskazy” („Вехи”), który
ukazał się w 1909 r. i był próbą podsumowania tych wydarzeń. Autorzy, m.in. Mikołaj
Bierdiajew, Siemion Frank, Siergiej Bułgakow, poddali w nim analizie i ostrej krytyce problemy inteligenckiej świadomości i moralności15. Maksymalizm etyczny i świadomość utopijna, wynikająca z wiary w ideologię rewolucyjną i nosząca znamiona wiary religijnej to –
w świetle „Drogowskazów” – najważniejsze z nich. Aleksander Sołżenicyn pisał o inteligenckiej „psychologii heroicznej ekstazy”:
Marzenie inteligenta – to być zbawcą całej ludzkości lub przynajmniej – narodu rosyjskiego. Egzaltacja,
irracjonalny patos, opętanie walką. Przekonanie, że nie ma innej drogi oprócz walki społecznej i zburzenia istniejącego ustroju społecznego16.
Heroizm wynikał z poczucia winy wobec narodu i „społecznej pokory”: „Oceny i motywy moralne zajmują w duszy rosyjskiego inteligenta miejsce wyjątkowe; myśleć o swojej
osobie – to egoizm, osobiste interesy i istnienie powinny być bezwarunkowo podporządkowane służbie społeczeństwu”17. A. Sołżenicyn, śladem Bierdiajewa, proponował definicję
inteligencji, odchodzącą zupełnie od klasyfikacji socjologicznej: nazwał ją „duchową elitą,
nie zaś warstwą społeczną”18.
Niezwykle obszerna i złożona problematyka inteligencji rosyjskiej przekracza znacznie
rozmiary niniejszego artykułu. Warto jednak nadmienić, że z całą pewnością inteligencji
rosyjskiej nie można sprowadzić do wąskiej grupy rewolucjonistów, stanowi ona bowiem
wielopokoleniową i podzieloną na kilka nurtów społeczność, której rozwój i dziedzictwo
można opisywać na wiele sposobów i w perspektywie różnych dyscyplin badawczych. Warto wspomnieć chociażby o rosyjskim ruchu narodnickim, zwłaszcza w jego pierwszej fazie,
w latach 60. i 70. XIX w. Odrzucał on ideę walki rewolucyjnej, skupiając się na ofiarnej
11 L. S u c h a n e k, Inteligencja rosyjska epoki radzieckiej – A. Sołżenicyn i A. Zinowiew, [w:] Inteligencja u Słowian,
red. i d e m, Kraków 2006, s. 161.
12 R. P i p e s, Rosja carów, Warszawa 2006, s. 248.
13 Loc. cit.
14 M. B i e r d i a j e w, Rosyjska idea, Warszawa 1999, s. 32.
15 A. R a ź n y, Myśl i czyn w świecie zniewolonego ducha. Obraz inteligencji rosyjskiej w tomie „Wiechi”, [w:] Wizja świata
i człowieka w myśli rosyjskiej, red. L. S u c h a n e k, Kraków 1998, s. 74-75.
16 А. С о л ж е н и ц ы н, Образованщина, [в:] Из-под глыб, Париж 1974, с. 220. Wszystkie cytaty z języka rosyjskiego i białoruskiego podaję w tłumaczeniu własnym.
17 Ibidem, s. 219.
18 Ibidem, s. 223.
221
pracy na rzecz ludu, która przybierała postać pracy wśród chłopstwa, tzw. „pójścia w lud”
(хождение в народ) w celu jego uświadamiania politycznego: „by ponieść do chat chłopskich
ideę socjalistycznej Rosji i wezwać lud do realizowania tej idei”19.
Na przełomie XIX i XX w. niejako na pograniczu dwóch kultur narodowych – polskiej
i rosyjskiej – zaczęła kształtować się białoruska inteligencja narodowa. Sprzyjały temu
zwłaszcza wydarzenia rewolucji 1905 r., która przyniosła rozluźnienie bardzo surowej dotychczas polityki narodowościowej władz carskich. Dla białoruskiego odrodzenia narodowego bardzo istotnym wynikiem reform Mikołaja II była legalizacja piśmiennictwa w językach narodowych imperium, dzięki czemu od 1906 r. bardzo szybko zaczął rozwijać się
ruch wydawniczy w języku białoruskim. Trzeba pamiętać, że w odróżnieniu od środowisk
elity intelektualnej w Europie Zachodniej, gdzie warstwa oświecona wywodziła się w dużej
mierze z mieszczaństwa, a także od polskich czy rosyjskich realiów, gdzie szlachta i urzędnicy (a dopiero w dalszej perspektywie wywodzący się w dużej mierze – ok. 30% – z chłopstwa raznoczyńcy) tworzyli inteligencję, w przypadku Białorusinów mamy do czynienia z narodem chłopskim. Na wstępie więc już staje się jasne, że w tym przypadku kryteria definicyjne przynależności do inteligencji trudno było oprzeć na wykonywaniu zawodów związanych z pracą umysłową i wykształceniem.
Paradoksalnie w ówczesnej sytuacji społecznej na ziemiach białoruskich wykształcenie
wiązało się z akcesem do polskiej lub rosyjskiej „klasy umysłowej”, przy czym najczęściej
kryterium przynależności do jednej lub drugiej zależne było od wyznania, w myśl stereotypu
„polskiej” lub „ruskiej wiary”, a więc katolicyzmu i prawosławia – w warunkach białoruskich częstokroć stawały się one wyznacznikiem tożsamości narodowej. Utrata elit wskutek
awansu społecznego stała się najbardziej bolesnym i brzemiennym w skutki doświadczeniem społeczeństwa białoruskiego od XIX w. do pierwszej połowy XX w. Z tego względu
wątek wyrzekania się własnych korzeni, w tym przede wszystkim – języka ojczystego, stał
się jednym z najczęściej podejmowanych problemów w literaturze i publicystyce.
Temat inteligencji ze szczególną wyrazistością ujawnił się w publicystyce Maksima Bahdanowicza (1891–1917), białoruskiego poety związanego ze środowiskiem „Naszej Niwy”.
Można go uznać za pierwszego teoretyka białoruskiej inteligencji. M. Bahdanowicz wychowywał się w Niżnym Nowogrodzie i tylko pierwsze pięć lat życia spędził na ziemiach białoruskich. Brak obcowania z rodzinną ziemią uzupełniał nie tyle ojciec, wybitny folklorysta,
posługujący się wyłącznie językiem rosyjskim, ile ciotka Magdalena, szanująca ludowe obrzędy, chrzestna matka, mieszkająca w Pińsku, która prenumerowała dla Maksyma prasę
białoruską. Nie bez znaczenia był też kontakt z nauczycielami i studentami pochodzenia
białoruskiego20.
Można przypuszczać, że M. Bahdanowicz wychowany w głębi Rosji – choć w białoruskiej rodzinie – stał się uczestnikiem i odbiorcą kultury rosyjskiej, i stąd zapewne czerpał
inspirację do rozważań na temat inteligencji narodowej i jej roli w społeczeństwie. Publicystyka M. Bahdanowicza należy do tzw. okresu „naszoniwskiego”, związanego z tygodnikiem
„Nasza Niwa”, ukazującym się w Wilnie w latach 1906–1915, redagowanym m.in. przez
braci Antona i Iwana Łuckiewiczów, Wacława Iwanowskiego, Wacława Łastouskiego,
Aleksandra Ułasawa, Jankę Kupałę, Alojzę Paszkiewicz. Wokół „Naszej Niwy” ukształtowała się cała formacja pokoleniowa. Czasopismo stworzyło pole nie tylko dla dialogu spoL. B a z y l o w, Historia Rosji, t. 2, Warszawa 1985, s. 331-340.
J. G o r d z i e j e w, Maksym Bohdanowicz w kulturze białoruskiej – artykuł nieopublikowany, udostępniony
dzięki uprzejmości Autora.
19
20
222
łecznego, lecz stało się również instytucją życia literackiego. W kręgu wileńskiego tygodnika
powstała także oryginalna szkoła białoruskiej publicystyki. W centrum problematyki podejmowanej przez autorów „Naszej Niwy” znalazło się „odrodzenie” narodowe – odrodzenie, a więc „powstawanie na nowo”, powrót całego narodu do jego duchowych i kulturowych korzeni, idący w parze z uzyskaniem wolności politycznej i społecznoekonomicznej21.
Publicystyka M. Bahdanowicza, dotycząca zresztą nie tylko spraw białoruskich, lecz
również kultury rosyjskiej, ukraińskiej i czeskiej, wychodziła poza lokalne oddziaływanie.
Duża część jego artykułów ukazywała się w druku rosyjskim (m.in. gazeta „Голос” z Jarosławia, „Жизнь для всех”), ważne studia nad ruchem narodowym i inteligencją białoruską
po raz pierwszy ukazywały się w rosyjskojęzycznym czasopiśmie „Украинская жизнь”.
W szkicu Nowa inteligencja z czerwca 1914 r., opublikowanym w petersburskim czasopiśmie
„Жизнь для всех”, M. Bahdanowicz próbuje odpowiedzieć na pytanie o definicję inteligencji: „gdzie jest granica, oddzielająca ją od przyległych grup społecznych”22. On również
wspomina o niejednoznaczności tego pojęcia, które wydaje się mgliste i nie do końca jasne.
Wyraża jednocześnie przekonanie, iż:
Każdy inteligent koniecznie powinien spełniać dwa wymagania – po pierwsze, powinien mieć pragnienie
wiedzy, po drugie, powinien dążyć do tego, by nieść swoją wiedzę na pożytek ludowi. Oto cechy określające istotę duchowego oblicza inteligencji23.
W eseju Białoruskie odrodzenie z 1914 r. M. Bahdanowicz podkreśla, że już w czasach po
powstaniu styczniowym na ziemiach białoruskich nastąpił pewien ferment, pojawiło się
nowe pokolenie inteligencji pod znakiem narodnictwa, zaznajamiające się z socjalizmem,
a niekiedy także doceniające kwestię białoruskiej świadomości narodowej24. Jednak przełom
nastąpił po rewolucji 1905 r., z tymi wydarzeniami wiąże bowiem Bahdanowicz narodziny
inteligencji o charakterze narodowym25. Epoka rewolucyjna jako czas społecznego niepokoju dotknęła głęboko ludność cesarstwa, dotąd pogrążonego w stagnacji i przyniosła społeczne zapotrzebowanie na nowe idee i wartości. Dla białoruskiego ruchu narodowego był
to czas wzmożonej działalności publicystycznej, literackiej, naukowej, a także kształtowania
się życia politycznego. We wspomnianym szkicu Nowa inteligencja M. Bahdanowicz pisał, iż
w tych okolicznościach zaczynem białoruskiej inteligencji mogły być jedynie jednostki,
„które nie zerwały więzi z ludem, które nie wyszły poza jego krąg i nie wstydzą się języka
narodowego”26.
W świetle publicystyki M. Bahdanowicza w sferze inteligenckich wartości na pierwszym
miejscu znajduje się lud: „przemożną myślą, określającą kierunek całego ich [inteligentów –
przyp. J. B.] świadomego życia, jest myśl o losie narodu, troska o jego sytuację”27. Wiąże się
z tym fakt, iż właściwie nowa białoruska inteligencja, będąca podstawą ruchu narodowego,
rodzi się z ludu:
21 У. К о н а н, Публіцыстыка Максіма Багдановіча, [в:] М. Б а г д а н о в і ч, Поўны збор твораў, т. 3, Мінск
2001, с. 261.
22 М. Б а г д а н о в і ч, Новая интеллигенция, [в:] ibidem, s. 15.
23 Ibidem, s. 16.
24 I d e m, Белорусское возрождение, [в:] ibidem, s. 272.
25 Ibidem, s. 274.
26 I d e m, Новая интеллигенция..., s. 21.
27 Loc. cit.
223
Chłop o szczególnej wrażliwości duchowej, robotnik, innym razem – nauczyciel ludowy – oni to wchodzą w skład białoruskiej inteligencji narodowej. Wszyscy oni to ludzie czynu, a nie słowa, ludzie, stanowiący nieodłączną część narodu, którzy nie przecięli pępowiny łączącej ich z ludem. Z drugiej strony, są
to ludzie, dla których jeden tylko język jest bliski i zrozumiały – język białoruski28.
Na poparcie tych słów M. Bahdanowicz przytacza liczbę korespondencji krajowych,
przysyłanych do „Naszej Niwy” z różnych zakątków ziemi białoruskiej – w 1910 r. było to
„666 korespondencji z 320 miejsc, 60 opowiadań różnorodnych autorów, 112 wierszy
24 poetów i szereg tekstów publicystycznych autorstwa 32 osób”29. W widoczny sposób
autor podkreśla więc, iż białoruskie odrodzenie narodowe i białoruska twórczość wywodzą
się z ludu i mają charakter demokratyczny. Pogląd Bahdanowicza na tę sprawę wskazuje na
inspiracje narodnickie, co zresztą sygnalizują badacze jego twórczości30. Trzeba jednak podkreślić, że „uświadamianie ludu” w białoruskim wydaniu przybiera inną postać niż tylko
niesienia w masy idei socjalizmu. W centrum inteligenckiej aksjologii znajduje się już nie lud
lecz naród. Świadomość inteligencką kształtują bowiem idee odrodzenia narodowego, które
samo w sobie staje się pewnym programem etycznym. Idzie bowiem o podniesienie ludu do
godności narodu, podniesienie „gwary” do miana języka narodowego, wprowadzenie nowego „młodego” etnosu do rodziny narodów europejskich. Zadaniem inteligenta jest czynna praca na rzecz tej przemiany.
I d e m, Белорусское возрождение..., s. 278.
Loc. cit.
30 I d e m, Поўны збор твораў, т. 2, Мінск 2001, c. 524.
28
29
224
Andrej Karacz
Uniwersytet im. Janki Kupały w Grodnie
KULTURA POLSKO-BIAŁORUSKIEGO POGRANICZA W PRACACH MICHAŁA
FEDEROWSKIEGO (1853–1923)
Praca prawdziwego naukowca nie jest możliwa bez „przewodniej gwiazdy” – idei, która
wytycza kierunek jego poszukiwań, zachęca do działania. Celem, któremu poświęcił swoje
życie jeden z wybitnych zbieraczy folkloru białoruskiego oraz badacz naszej kultury materialnej Michał Federowski było stworzenie obszernej monografii o Białorusinach. Poświęcił
tej pracy ponad 30 lat. Do śmierci nie mógł pożegnać się ze sprawą, którą kochał, przyznając się w jednym z listów, że „ był związany z nią bardziej niż z życiem”1.
Michałowi Federowskiemu należy się jedno z najbardziej zaszczytnych miejsc pośród
badaczy etnografii i folkloru białoruskiego, naukowców, którzy przeprowadzili identyfikację
sztuki ludowej oraz ujawnili mentalność Białorusinów światu. Znany polski pisarz J. Iwaszkiewicz nazwał go „białoruskim Kolbergiem”2. Był on bowiem kolekcjonerem i badaczem
Kolbergowskiego poziomu. Wychowany na literaturze polskiego romantyzmu, zafascynowany pomysłami pozytywistów, z entuzjazmem rozpoczął pracę w dziedzinie polskiej etnografii i folkloru. Kiedy w 1877 r. los zawiódł go na Białoruś, M. Federowski został zachęcony przez Oskara Kolberga, Jana Karłowicza oraz Zygmunta Glogera do szczegółowego zbierania informacji na temat kultury duchowej i materialnej Białorusinów.
Michał Federowski urodził się 1 IX 1853 r. w Warszawie. Od najmłodszych lat wychowywał się bez ojca, który jako powstaniec z 1863 r. został zmuszony do życia na emigracji.
Kształcił się w domu. Opowieści jego dziadka o czasach powstania z roku 1830 przyczyniły
się do formowania u wnuka patriotyzmu. Dziadek zapoznał go ze starymi polskimi piosenkami ludowymi. Michał od dziecka miał słabe zdrowie. Federowski wspominał, że w wieku
13 lat zachorował na gruźlicę, a nauki pobierał niesystematycznie, więcej czasu spędzając na
wsi niż w szkole. Trzeba jednak powiedzieć, że otrzymał bardzo wszechstronne wykształcenie3. Po ukończeniu w 1870 r. progimnazjum rosyjskiego w Warszawie Federowski
w 1873 r. został zarejestrowany na Wydział Agronomii w Akademii PiotrowskoRazumowskiej (obecnie Akademia Rolnicza im. Timiriazewa w Moskwie). Studia były krótkie – chroniczne zapalenie płuc zmusiło bohatera mojego artykułu do opuszczenia na pięć
miesięcy Akademii.
Przez pewien czas pracował jako agronom w majątku magnackim pod Warszawą. W latach 1875–1877 badał polski folklor i etnografię. Wyniki jego obserwacji zostały opublikowane w monografii Lud okolic Zarek, Siewierza i Pilicy4. W. Bandarczyk zauważa, że:
zainteresowania badawcze M. Federowskiego zrodziły się pod wpływem znanych polskich etnografów
Eustachiego Tyszkiewicza, Jana Karłowicza i innych, którzy w tym czasie byli zaangażowani w zbieranie
materiałów folklorystyczno-etnograficznych na Białorusi5.
М. Ф е д а р о ў с к і, Люд беларускі, Мінск 1991, с. 3.
Я. С а л а м е в і ч, Міхал Федароўскі, Мінск 1972, с. 5.
3 Ibidem, s. 12.
4 Федароўскі Міхаіл, [в:] Энцыклапедыя літаратуры і мастацтва Беларусі, т. 5, Мінск 1994, с. 394.
1
2
225
W 1877 r. po sześciu miesiącach służby w armii rosyjskiej Federowski przeniósł się do
majątku Łyniwka Walentego Szwykowskiego, który znajdował się niedaleko Szereszewa na
Prużańszczyznie. „Chaty Kurnyya, rolnicy z drewnianymi pradziadowskimi pługami, kosza,
ciemności, choroby, głód, wokół bagna torfowiska i wielowiekowy las. Taka wówczas pokazała się mu Białoruś przed oczyma”6. Życie toczyło się ściśle według niepisanego kodeksu, który składał się z tysiąca wzorów, zastrzeżeń, przesądów, obrzędów i wierności odwiecznym zasadom przodków7.
Następnym miejscem pracy Federowskiego był Kosin. Małe miasteczko oddalone
o 9 km od Wołkowyska. Mieszkał tam 10 lat aż do 1895 r. W tym czasie podróżował do
innych miejscowości. Wacław Bojarczuk, uczeń białoruskiego gimnazjum w Wilnie, którego
ojciec był kowalem w Kosinie pisał o nim w taki sposób:
dobry, ale zapalał się gniewem. Oprócz pisania zajmuje się leczeniem choroby płuc ziołami. Przed domem zawiesił ich paczki. Pieniędzy za leczenie nigdy nie pobiera. Brał jednak dary naturalne. Zioła zbierał sam lub przynosiły mu kobiety, które przyjeżdżały do niego nawet z miejscowości oddalonych
o 20–30 km. Кiedy przebywał w Kosinie, chodził z ludźmi na brzeg rzeki Roś i rozkopywał kopce. Na
wsi zbierał materiały: tkaniny, lampy, gwizdki i za wszystko płacił. Często fotografował ludzi starych.
Nosił szarą odzież lokalnego producenta. Mówił w języku polskim i białoruskim8.
Na Białorusi mieszkał przez prawie 30 lat i cały czas poświęcał się badaniu kultury duchowej i materialnej wiejskiego społeczeństwa, a także gromadzeniu książek, dokumentów,
obrazów i grafik (kupował je od chłopów na wsi, na targach lub za pośrednictwem znajomych). Zapisywał wszystko: legendy i baśni, wierzenia, przesądy, dowcipy, anegdoty, a także
przysłowia, zagadki, piosenki i przyśpiewki. Nie wstydził się nawet zapisywać frywolnych
utworów. Notował różne fakty i wydarzenia z życia miejscowego. Prowadził wykopaliska
archeologiczne na kopcach, cmentarzyskach i w starożytnych osadach. W powiecie augustowskim, suwalskim, prużanskim, białostockim, bielskim, wołkowyskim, grodzieńskim,
sokólskim, słonimskim, wileńskim, lidzkim w guberni wileńskiej, a także w powiatach: nowogrodzkim, słuckim i mińskim. Zbierał materiały do tworzenia map archeologicznych
z zakresu prahistorii Białorusi. Wydobyte artefakty – archeologiczne, folklorystyczne, etnograficzne, naturalne, graficzne, różne pozycje na tematy z życia codziennego białoruskiego
rolnika – najpierw wysyłał Zygmuntowi Glogerowi do jego posiadłości Jeżewo blisko Białegostoku. W 1888 r. w Warszawie zostało otwarte Muzeum Etnograficzne, w którym Federowskiemu zaproponowano pracę. On jednak odrzucił tę propozycję.
Można zgodzić się z twierdzeniem J. Sałamiewicza, że „pierwszą miłością Federowskiego słusznie może być nazwana piosenka”9. Przez pierwsze 10 lat swego pobytu na ziemi
białoruskiej zapisał kilka tysięcy tekstów ludowych piosenek. Piąty i szósty tom Ludu białoruskiego zawierają 4 171 pieśni10. Cechą pracy Federowskiego jako folklorysty jest to, że nie
ograniczał się do utworów białoruskich, ale także nagrywał polskie i rosyjskie, w celu dokładniejszego i pełniejszego pokazania bogactwa pieśni narodu białoruskiego. Zauważył, że
na Białorusi w drugiej połowie XIX w. były śpiewane przez lud piosenki rosyjskie11. Polskie
В. Б а н д а р ч ы к, Гісторыя беларускай этнаграфіі ХІХ ст., Мінск 1964, с. 270.
З клопатам пра песні народа. Знакамітыя людзі Ваўкавышчыны, Ваўкавыск 2003, с. 1.
7 Я. С а л а м е в і ч, op. cit., s. 22.
8 В. К а р п ы з а, Косін (месца працы Міхала Федароўскага), [в:] З гісторыі краю і лёсу людзей, матэрыялы
навукова-практычнай краязнаўчай канферэнцыі, Ваўкавыск 1997, c. 83.
9 Я. С а л а м е в і ч, op. cit., s. 26.
10 Н. Г і л е в і ч, З клопатам пра песні народа, Мінск 1970, с. 94.
11 Loc. cit.
5
6
226
zaś dominowały na zachodnich ziemiach białoruskich. Wśród nich było wiele starych, które
w opinii zbieracza trudno było usłyszeć w Polsce.
W archiwum Federowskiego zachowały się interesujące rękopisy tekstów białoruskich
pieśni ludowych o treści społecznej. Pokazują one trudy życia chłopów pańszczyźnianych,
prześladowania biednych kmieci przez panów i rządców. Wśród tych piosenek na uwagę
zasługuje przede wszystkim tekst Podszedł do karczomki chłop, który odważnie ujawnia
okropne warunki życia chłopów12.
Zbiór M. Federowskiego zawiera tzw. „błahe piosenki”, które w wielu odmianach istniały w kraju, a zwykle były pomijane i niezapisywane przez folklorystów. Bohater mojego
referatu uznał za niezbędne zbadać także i tę grupę piosenek. W przeciwieństwie do Pawła
Szejny Federowski nigdy nie zastępował słów w tekstach, w których spotykał nieprzyzwoite
wyrażenia lub aluzje. Zapisywał wszystko, tak jak słyszał od ludzi. Uważał jednak za dziwne
i nie do końca jasne, dlaczego na białoruskiej prowincji śpiewa się wiele z tych piosenek.
Amoralne zachowanie nie jest przecież charakterystyczną cechą ludu białoruskiego. „Błahe
piosenki” zostały wydane przez Federowskigo w niewielkim nakładzie jako uzupełnienie do
pozostałych tomów Ludu białoruskiego. Zbiór piosenek M. Federowskiego jest niewątpliwie
jednym z najbardziej cennych i ważnych elementów skarbca narodu białoruskiego. Oprócz
pieśni Federowski opisywał także i tańce. Z jego obserwacji wynikało, że najbardziej znanymi i popularnymi na zachodniej Białorusi w końcu XIX w. były: Polka, Szarlatanów, Krucielka, Zając, Balabas, Szupladka, Tawkaczyki, Zbywca.
Gdy Federowski rozpoczął pracę na Białorusi nauczył się także języka ludu. Do chłopów mówił więc po białorusku. Z jakim entuzjazmem i inspiracją podjął on pracę świadczy
fakt, że we wrześniu i październiku 1878 r. ukończył już opis ceremonii ślubnej w powiecie
wołkowyskim. Cała ta monografia13 (144 stron) pokazuje obrządek ślubny Białorusinów od
początku do końca, ze wszystkimi jego rytualnymi szczegółami. Opis został wzbogacony
tekstami 208 białoruskich pieśni weselnych. Imponująca jest dokładność, z jaką przebieg
wydarzenia został zarejestrowany przez M. Federowskiego. Praca ta uważana jest za prawdziwą encyklopedię życia chłopów na Białorusi z lat 70. XIX stulecia.
Wybór powiatu lub okolicy, gdzie Federowski zbierał materiał był kwestią przypadku.
To los decydował o miejscu zamieszkania i zbierania. Pewne jednak rzeczy były planowane.
W powiecie wybierał dobrze prosperujące gospodarstwo i takich właścicieli nieruchomości,
którzy mogli mu pomóc. W trakcie zbierania materiałów Federowski zazwyczaj zwracał się
bezpośrednio do chłopów. W trzecim tomie Ludu białoruskiego podał listę osób, od których
pobierano zapisy. Wśród 148 nazwisk tam zamieszczonych 125 osób pochodziło ze środowiska chłopskiego, a tylko 23 osoby z arystokracji i mieszczaństwa. Wśród nich znajdowali
się słynni gawędziarze i śpiewacy, od których naukowiec spisywał setki utworów. W tym
miejscu warto wymienić: Jana Deżka z powiatu sokolskiego, Tadeusza Matwiejczyka ze wsi
Kusinca, Zosię Żawaronak ze wsi Dychnawicze, Nastulę Nowik ze wsi Nowosady w powiecie wołkowyskim, a także Jana Tkaczuka z Studierawszczyzny, Grzyba Klemensa z Kozłowszczyzny, a także utalentowaną dwudziestoletnią pieśniarkę Annę Sładkę ze wsi Spadwiły w rejonie Grodna oraz wiele innych osób14.
Беларуская фалькларыстыка: збіранне народнай творчасці ў 60. гадах ХІХ–пачатку ХХ ст., Мінск 1989,
с. 130.
13 М. Ф е д а р о ў с к і, op. cit.
14 Я. С а л а м е в і ч, op. cit., s. 25-26.
12
227
Zakres pracy Federowskiego był naprawdę wielki. Wraz ze zbieraniem materiałów etnograficznych i folklorystycznych, przy jednoczesnym badaniu kultury materialnej i duchowej
ludu oraz szlachty zaściankowej, był w stałym kontakcie z Krakowem. Pracował bowiem
także w Komisji Fizjograficznej i Antropologicznej Akademii Nauk. Ponadto studiował
florę Białorusi, a zebrane zielniki i opisy wysyłał do Akademii Nauk. Jako przedstawiciel
Krakowskiego Towarzystwa Ochrony Zabytków, Kultury i Sztuki na Białorusi Federowski
badał kościoły, pałace oraz kaplice. Gromadził także książki i dokumenty ze starych rodowych archiwów. Jednak z upływem czasu Federowski został zmuszony do ograniczenia
zakresu swoich badań naukowych. Po pierwsze, nie miał na to czasu, a po drugie – środków finansowych. Wszystkie dochody uzyskiwane z rolnictwa, wydawał na podróże, pracę
i badania naukowe. Wsparcie materialne od rządowych instytucji badawczych otrzymywał
dość rzadko. Lata 90. XIX w. były dla Federowskiego okresem intensywnej pracy naukowej. Przeniósł się do majątku Podol na Słonimszczyznie i gruntownie badał tamtejsze okolice. Zapisywał razem z Joachimem Traczykiem melodie pieśni ludowych, opisywał lokalne
tkactwo, garncarstwo, ludowe instrumenty muzyczne, wędkarstwo, łowiectwo, stolarstwo,
hodowle zwierząt domowych, kowalstwo, budynki wiejskie. Nagrywał także lokalne dialekty, które w przyszłości posłużyły jako uzupełnienie znanego Słownika języka białoruskiego
Iwana Nosowicza. Zanotował kilka występów batlejki (szopka, teatr lalek) w powiatach
słonimskim i wołkowyskim15.
W niektórych rękopisach zachowały się opisy batlejecznych występów. Jeden z gatunków
tzw. „żywej batlejki” został nagrany w grudniu 1895 r. w miejscowości Zdzięciół w powiecie
słonimskim. Było to przedstawienie (misterium) Król Herod. Spektakl z udziałem czterech
chłopaków, młodzieży, dzieci, mieszczan i rolników przedstawiał wiele postaci: króla Heroda i królową, hetmana, obcokrajowca, anioła i diabła, a także Żyda. Federowski pozostawił szczegółowe opisy ich strojów.
W trzecim tomie Ludu Białoruskiego znajdujemy opisy scen z kukiełkowego przedstawienia pt. Mateusz, które odbyło się w miejscowości Rudziewicze w powiecie wołkowyskim
w guberni grodzieńskiej. Kolejny zapis występu batlejki pochodził z tego samego powiatu,
ale został naszkicowany schematycznie zgodnie z kolejnością wejścia postaci. Zachował się
także projekt opisu uroczystości Bożego Narodzenia z Białostocczyzny z końca XIX w.
Jeden rozdział nosił nazwę Batlejka i znajdowały się w nim pieśni śpiewane przez kolędników. Tutaj Federowski podaje ciekawy opis chodzenia z szopką w okolicach miasteczka
Knyszyn16.
Po opublikowaniu Ludu białoruskiego, aby „rozwinąć niewyczerpane bogactwo oryginalnego folkloru zachodniej części Białorusi”17, zostały także opublikowane bajki i legendy
stanowiące cenny materiał lingwistyczny. M. Federowski jest zazwyczaj uważany za folklorystę. Natomiast zebrane przez niego frazeologizmy pozostają słabo zanalizowane18. Według Iwana Lepeszewa „czwarty tom Ludu białoruskiego może być uznany za pierwszy białoruski regionalny słownik przysłów i frazeologizmów”. Najpełniej bowiem odzwierciedla
frazeologię i bogactwo dialektów zachodniej Białorusi na przełomie XIX i XX w.19 Fedorowski zanotował jednostki frazeologiczne, które dotyczyły różnych dziedzin. Większość
І. С а л а м е в і ч, Батлейкі, запісаныя Федароўскім, „Літаратура і мастацтва”, vol. 25 (1966), c. 25.
Loc. cit.
17 Л. Б е р а г, Беларуская казка, Мінск 1969, с. 17.
18 М. Д а н і л о в і ч, Фразеалагічная спадчына Міхала Федароўскага, „Роднае слова”, vol. 9 (2003).
19 І. Л е п е ш а ў, Фразеалогія сучаснай беларускай мовы, Мінск 1998, с. 251.
15
16
228
pochodzi z języka chłopów. Niektóre tylko były zapisywane od szlachty. Część frazeologizmów miała charakter narodowy, dialektalny bądź regionalny.
Imponująca jest przestrzeń lingwistyczno-geograficzna, którą udało się zbadać M. Federowskiemu. Wszystkie zachodnie powiaty Białorusi, a nawet część środkowych. Zważywszy, że naukowiec nie korzystał z usług korespondentów, można sobie tylko wyobrazić, jak
wiele czasu i wysiłku musiał poświęcić. Na własnych nogach przemierzył wszystkie zakątki
regionu. Słusznie zauważył F. Jankowski, że „w tym zakresie z materiałami M. Federowskiego nie może konkurować żaden materiał jego poprzedników lub współczesnych mu
naukowców”20. W drugiej połowie lat 90. XIX w. Federowski został wybrany członkiem
wielu instytucji naukowych: Towarzystwa Ludoznawczego we Lwowie (1896), Komisji
Antropologicznej Akademii Umiejętności w Krakowie (1899), Towarzystwa Historii Polskiej Społeczności Lokalnej, Towarzystwa Archeologicznego i Numizmatycznego w Krakowie, Towarzystwa Sztuki Pięknej w Wilnie i wielu innych.
Intensywne prace badawcze i wydawnicze Federowskiego spowodowały, że był zmuszony całkowicie opuścić gospodarstwo, co w konsekwencji doprowadziło go do ruiny.
Lata na przełomie wieku nie były dla niego szczęśliwe. Oprócz problemów z gospodarstwem, nieszczęścia spotkały także członków jego rodziny. Z powodu chorób zmarło mu
troje dzieci. Te i inne okoliczności zmusiły go do opuszczenia Białorusi. Jak bardzo trudno
było mu rozstawać się z ulubionymi miejscami, z zawodem etnografa, zbieracza dowiadujemy się z jego listów z tego okresu. W wolnych chwilach starał się uzupełnić swoje notatki
etnograficzne21. W 1904 r. M. Federowski był zmuszony do wyjazdu z kraju, w którym
mieszkał przez 27 lat. Jak trafnie zauważyła G. Kazerska:
miał się wycofać z przestrzeni, z którą się tak ściśle związał. Nigdy nie mieszkał poza ludem, a wszedł do
niego. Dla gminu zawsze wyglądał jak z miasta, jak inteligent, właściciel ziemski. Miał on jednak głęboki
szacunek dla tożsamości Białorusinów jako narodu. Nie miał też inklinacji do ich polonizacji22.
Michał Federowski przeniósł się do Warszawy. Znalazł się w dzielnicy bibliofilów, numizmatyków, antykwariuszy, kolekcjonerów książek i obrazów. O Białorusi nie zapomniał.
Porządkował przywiezione stamtąd materiały. Latem zaś przebywał na jej terenach uzupełniając etnograficzne notatki23. W 1921 r. M. Federowski został pracownikiem naukowym
w dziale etnologii w Instytucie Antropologii. Powraca do wcześniej zebranych materiałów.
Jego nazwisko zaczyna pojawiać się w prasie. Pod koniec 1921 r. i na początku 1922 r.
w Warszawskim Towarzystwie Naukowym wygłosił serię wykładów, które miały charakter
wspomnień z pracy etnograficznej na Białorusi. 10 VI 1923 r. M. Federowski zmarł. Został
pochowany na Powązkach w Warszawie. Warszawskie Towarzystwo Naukowe na jego
grobie postawiło płytę z napisem: „Michał Federowski, etnograf, autor Ludu białoruskiego
1853–1923”.
Spuścizna Michała Federowskiego znajduje się w dziale rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, w archiwum naukowym Polskiego Towarzystwa Etnograficznego we
Wrocławiu oraz w Archiwum Polskiej Akademii Nauk. Jego wielotomowe dzieło Lud białoruski, któremu poświęcił 30 lat tytanicznej pracy, jest jednym z najlepszych narodowych
dóbr kultury, które we właściwy sposób pokazuje oryginalność i niepowtarzalność kultury
i mentalności Białorusinów.
Ф. Я н к о ў с к і, Беларуская мова, Мінск 1978, с. 278.
Я. С а л а м е в і ч, op. cit., s. 36.
22 Ibidem, s. 37.
23 Беларуская фалькларыстыка..., s. 123.
20
21
229
Antoni Murawski
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
BIAŁOGWARDZIŚCI NA UKRAINIE. POLITYKA SKAZANA NA PORAŻKĘ?
Wojna domowa, która rozegrała się na ruinach Imperium Rosyjskiego, wybuchła właściwie bezpośrednio po przewrocie listopadowym, dokonanym przez bolszewików
w 1917 r. Trwała ona w europejskiej części Rosji do końca 1921 r. i spowodowała ogromne
straty materialne i ludnościowe. Te drugie, uwzględniające także spadek liczby urodzeń
i emigrację, szacowane są na 23 mln1. Czteroletnie zmagania miały niezwykle złożony charakter, ponieważ walki toczyły się nie tylko na podłożu ideologicznym, ale na wielu frontach przybierały także wymiar narodowościowy. Szczególnie wyraźnie widoczne było to na
ziemiach ukraińskich, gdzie najsilniej, obok „czerwonego” i „białego”, dał o sobie znać
trzeci nurt, narodowowyzwoleńczy. Główne siły, walczące w wojnie domowej, musiały
ustosunkować się do dążeń emancypacyjnych Ukraińców, gdyż przeciągnięcie ich na swoją
stronę mogło stać się zalążkiem całkowitego zwycięstwa. Szczególnie istotną rolę miał ten
aspekt dla „białych” wojsk generała Denikina, które w 1919 r. zajęły praktycznie całą Ukrainę naddnieprzańską, tworząc z niej zaplecze dla antybolszewickiego frontu.
Właśnie 1919 r. wyznacza ramy czasowe polityki „białogwardzistów” na Ukrainie, gdyż
to w tym krótkim okresie Siły Zbrojne Południa Rosji (SZPR) opanowały te ziemie dając
przeciwnikom bolszewików jedyną, jak się później okazało, okazję do zjednoczenia Rosjan
i Ukraińców w walce przeciwko „czerwonym”. Było to zadanie niezwykle trudne, szczególnie w kontekście doświadczeń ze współpracą z Kozakami Dońskimi, wśród których siły
separatystyczne były przecież o wiele słabsze niż nad Dnieprem. Dodatkowo sprawę komplikowało dążenie „białych” do utrzymania jedności ulegającego dezintegracji imperium.
Siły Zbrojne Południa Rosji, które w 1919 r. wkroczyły na ziemie ukraińskie, swoje powstanie wiążą z kruchym sojuszem, który został zawarty między Armią Ochotniczą, stworzoną na początku 1918 r. przez generałów M. Aleksiejewa i Ł. Korniłowa, z Dońskim
Wojskiem Kozackim generała A. Kaledina2. Po konsolidacji sił antybolszewickich stały się
one częścią zjednoczonego frontu przeciwko bolszewikom, na którego czele stanął admirał
A. Kołczak (1 XII 1918 r. został on „wielkorządcą” Rosji (Верховный Правитель
России)3. Formalne uznanie przez Denikina zwierzchniej władzy Kołczaka nie nabrało
jednak wymiaru praktycznego, mając znaczenie głównie w sferze symbolicznej. Stało się tak
ze względu na ograniczony kontakt pomiędzy armiami obu dowódców, z których jedna
walczyła nad Donem, a druga operowała na Syberii.
W swojej strategii „biali” mieli ściśle określone cele, które realizowali również na ziemiach ukraińskich. W wyniku niejednorodności całego ruchu miały one bardzo ogólny
charakter: walka z bolszewizmem do końca, niepodzielna Rosja, prawa człowieka, autonomia i samorządność, wolności polityczne4. A więc przede wszystkim Denikin dążył do poR. P i p e s, Rewolucja bolszewików, Warszawa 2007, s. 545.
Ibidem, s. 15-20.
3 В. Е. Ш а м б а р о в, Белогвардейщина, Москва 2007, с. 174.
4 Loc. cit..
1
2
231
konania bolszewików, jako siły antypaństwowej, ale równie wysoko w hierarchii celów stawiał walkę o zachowanie integralności Imperium Rosyjskiego. Owszem, dopuszczano
ewentualność nadania szerokiej autonomii poszczególnym częściom państwa, ale kwestia ta
miała być ustalona dopiero po pokonaniu bolszewików5. Podobnie rzecz miała się z ustaleniem przyszłego ustroju. Denikin był zwolennikiem zmian ewolucyjnych, więc na zajętych
przez swoje wojska terenach unikał demontażu struktur administracyjnych, pozostawiając
ich reformę przyszłym organom państwowym6. Powodowało to wielokrotnie zbyt jednoznaczne kojarzenie „białych” z uciskiem i władzą carską. Jednocześnie hasło „jedynej i niepodzielnej Rosji” (единая и неделимая Россия) automatycznie antagonizowało przeciwko nim
wszystkie ruchy niepodległościowe.
Najbardziej uwidoczniło się to na Ukrainie, na której ani polityka narodowa, ani społeczna „białych” nie mogła spotkać się z przychylną reakcją miejscowej ludności. Sytuacja
na Ukrainie przed zajęciem jej przez Siły Zbrojne Południa Rosji była niezwykle skomplikowana i charakteryzowała się ciągłymi przewrotami i przechodzeniem władzy z rąk do rąk.
Proces całkowitej destabilizacji rozpoczął się w momencie wycofania niemieckich sił okupacyjnych, które przez jakiś czas pozostawały na Ukrainie po kapitulacji II Rzeszy 11 XI
1918 r. Pod ich protektoratem powstał Hetmanat Pawła Skoropadskiego, który został obalony przez Symona Petlurę w grudniu 1918 r., a więc praktycznie od razu po wycofaniu się
niemieckiego sojusznika7. Co ciekawe, w tym okresie nastąpiła pierwsza próba zawarcia
przymierza pomiędzy Ukrainą i Denikinem przeciwko bolszewikom, gdyż w tygodniach
poprzedzających swoje obalenie Skoropadski poczynił kroki zmierzające do zbliżenia
z Rosjanami, a w ostatnich dniach listopada 1918 r., gdy pod władzą Petlury znajdowała się
już niemal cała Ukraina z wyjątkiem Kijowa, dowódcy oddziałów sformowanych w stolicy
ogłosili nawet przynależność do Armii Ochotniczej Denikina, który dowiedział się jednak
o tym dopiero, gdy „biała gwardia” została całkowicie rozbita8.
W tym miejscu należy nakreślić główne przyczyny sukcesu wojsk Symona Petlury, po
stronie którego w krótkim czasie opowiedziała się prawie cała Ukraina naddnieprzańska.
Na początku XX w. ziemie ukraińskie były terenami głównie rolniczymi. Dla ludności wiejskiej natomiast głównym przeciwnikiem byli właściciele ziemscy i władza, utożsamiana
z miastem. Dlatego też antagonizmy pomiędzy poszczególnymi warstwami nie miały charakteru etnicznego, lecz socjalny. Wynika to też z poziomu świadomości narodowej wśród
ludności, która była powszechna jedynie w wąskich kręgach ukraińskich elit. Potwierdzają
ten fakt raporty niemieckich sił okupacyjnych z czasów I wojny światowej. W 1918 r.
przedstawiciele cesarstwa donosili, że mimo odpowiedniej propagandy nie udaje się wyplenić ze świadomości ludności ziem ukraińskich przekonania o przynależności do Rosji9. Dla
przeważającej większości mieszkańców wsi najważniejszą kwestią był podział ziemi i samorządność, co świadczyło o tym, że nastroje rewolucyjne wśród ukraińskich chłopów, podobnie zresztą jak wśród rosyjskich, miały przede wszystkim zabarwienie socjalne, a nie
5 Д. В. Б у х в о с т о в а, Политическое устройство России в программах белого движения и белоэмиграции,
„Управление общественными и экономическими системами”, 2009, № 2, с. 2.
6 Loc. cit.
7 В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 191-193.
8 Ibidem, s. 192.
9 С. В. В о л к о в, Украина и Белое движение. http://swolkov.narod.ru/publ/28.htm [dostęp z dn. 11 IV
2010].
232
narodowe10. Dlatego też Petlurowcy, postrzegani jako siła walcząca o prawa wsi, zdołali
przeciągnąć na swoją stronę znaczną część ludności ukraińskiej. Jednak równolegle realizowali oni również politykę narodowościową, która przede wszystkim polegała na przymusowej ukrainizacji i wywoływała opór ze strony rosyjskojęzycznej ludności miast, przede
wszystkim Kijowa (wg danych z 1897 r. Ukraińcy stanowili zaledwie 31% ludności miejskiej11). Wprowadzenie języka ukraińskiego było dla nich jednym z głównych priorytetów,
o czym świadczy akcja zamiany w Kijowie szyldów rosyjskich na ukraińskie, która okazała
się jednym z niewielu przedsięwzięć, które udało się zrealizować władzom Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL) w czasie krótkiego sprawowania władzy w stolicy12. Wynikało to
z faktu, iż dzięki zabarwieniu narodowemu Petlurowcy mogli wyraźnie odciąć się od ideologicznie bliskich im w wielu kwestiach bolszewików. Po przewrocie Petlury władze URL
i ukraińscy bolszewicy w dużym stopniu byli nie przeciwnikami, a konkurentami o kontrolę
nad ruchem rewolucyjnym na Ukrainie. Świadczy o tym chociażby gotowość W. Wynnyczenki, który do lutego 1919 r. był przewodniczącym Dyrektoriatu URL, do ustanowienia
władzy radzieckiej pod warunkiem jednak przyjęcia jego planów ukrainizacji i „dyktatury
języka ukraińskiego”13. Również stosunek do inteligencji i burżuazji w większości łączył
Petlurowców z bolszewikami. Po zdobyciu Kijowa władze ukraińskie zgładziły kilkuset
oficerów14, a pozostali przedstawiciele wyższych klas społecznych zostali natomiast niemal
całkowicie pozbawieni praw. Potwierdza to fakt, że prawa wyborcze mieli zgodnie z decyzją
władz URL jedynie przedstawiciele inteligencji pracującej. Zaliczano do niej np. felczerów
i nauczycieli wiejskich, podczas gdy lekarze i nauczyciele w miastach byli już traktowani jako
burżuazja15. Taki stan rzeczy potęgował niezadowolenie wyższych klas społecznych i ludności miejskiej. Dodatkowo złą sławę Petlurowcom przynosiły pogromy żydowskie, które
urządzali praktycznie wszędzie, gdzie się pojawiali. Należy jednak zaznaczyć, że sam Petlura
nie popierał takich zachowań, lecz nie mógł opanować antysemickich nastrojów wśród
swoich dowódców16.
Mimo zbieżności światopoglądowych ani URL, ani bolszewicy nie zamierzali dzielić się
władzą. Jednak władze w Moskwie oficjalnie nie walczyły z Petlurą, wykazując się charakterystyczną dla nich zręcznością polityczną. W odpowiedzi na apele władz URL o powstrzymanie ofensywy na Ukrainie, Kreml twierdził, że działania wojenne prowadzi nie on,
a Ukraiński Rząd Radziecki w Charkowie17.
W tak złożonej sytuacji na Ukrainie pojawiła się kolejna siła, którą były Siły Zbrojne Południa Rosji. W trakcie ofensywy letniej, po wydaniu przez Denikina Dyrektywy Moskiewskiej, posuwały się one na północ i wyparły znad Dniepru oddziały bolszewickie. O ile
jednak stosunki z „czerwonymi” były ściśle określone, o tyle relacje z URL nie były jasne.
Tymczasem w miarę zbliżania się do Kijowa spotkanie obu sił stawało się nieuchronne.
10 Д. А. А м а н ж о л о в а, Национальный вопрос в годы гражданской войны в России. http://his.1september.
ru/articlef.php?ID=200301901 [dostęp z dn. 11 IV 2010].
11
J. B r u s k i, Petlurowcy. Centrum Państwowe Ukraińskiej Republiki Ludowej na wychodźstwie (1919–1924),
Kraków 2004, s. 26.
12 В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 194.
13 С. В. В о л к о в, op. cit., passim.
14 Loc. cit.
15 В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 193.
16 Ibidem, s. 322.
17 В. Д. М а т а с о в, Белое движение. Украина в период гражданской войны. http://xxl3.ru/kadeti/white_ matasov2.htm [dostęp z dn. 10 IV 2010].
233
W zaistniałej sytuacji, kiedy dla obu stron bolszewicy byli przeciwnikami, pojawiła się potencjalna możliwość zjednoczenia sił w walce z nimi. Jednak, jak się okazało później,
„przepaść” pomiędzy „białymi” i Petlurowcami okazała się nie do pokonania. Jednocześnie
przez jakiś czas obie strony rozważały opcję zawarcia sojuszu taktycznego, a przynajmniej
zachowania wzajemnej neutralności. Plany te pogrzebała „katastrofa kijowska”, która wydarzyła się 31 VIII 1919 r.
Zanim jednak do niej doszło relacje między stronami były już skomplikowane. Oficjalne
stosunki między głównodowodzącym SZPR i atamanem URL nie były w ogóle ustanowione. S. Petlura wielokrotnie próbował to zrobić, ale A. Denikin nie uznawał ani Naddnieprzańskiej Armii URL, ani samej republiki – był on bowiem zwolennikiem „niepodzielnej”
Rosji”18. Takie podejście właściwie już z założenia wykluczało możliwość zawarcia jakiegokolwiek sojuszu. Jednocześnie w obliczu już toczących się walk z bolszewikami obie strony
nie chciały prowadzić działań wojennych na dwa fronty. Rząd URL wypierając bolszewików chciał w obliczu zbliżających się oddziałów SZPR wystąpić w roli gospodarza na ziemiach ukraińskich. Zapewniłoby to Petlurze silniejszą pozycję w trudnych rozmowach
z „białymi”, do których nieuchronnie musiało dojść. W tym celu musiał on jednak zmobilizować wszystkie siły, by zdążyć zająć Kijów przed wojskami Denikina. Miało to znaczenie
symboliczne dla obu stron, co zapoczątkowało pewnego rodzaju „wyścig o Kijów”, który
rozegrał się w sierpniu 1919 r. Gdy w drugiej połowie sierpnia doszło do pierwszego spotkania wojsk Petlury z oddziałami Denikina, wojsko URL otrzymało instrukcje, by nie podejmować żadnych wrogich działań, zaproponować Armii Ochotniczej, by nie zajmowała
ona miejscowości, w których stacjonują już oddziały ukraińskie i nie stwarzała przeszkód
w ich dalszej ofensywie. Ponadto dowódcy otrzymali polecenie dokładnego rozpoznania,
jakimi zasobami dysponują oddziały Denikina i jaki jest ich stosunek do URL19. Również
druga strona początkowo była skłonna do współpracy: dowódca wschodniej grupy wojsk
URL donosił, że białogwardziści nie przejawiają wrogości w stosunku do wojska ukraińskiego i podjęli rozmowy odnośnie ustanowienia linii demarkacyjnej między obiema stronami20. Jednak próby kontynuowania rozmów na wyższym szczeblu po raz kolejny spotkały
się z kategorycznym sprzeciwem ze strony Denikina. Wobec tego Petlurze pozostało jedynie skoncentrowanie się na natarciu na Kijów, mając nadzieję, że zajęcie miasta skłoni „białych” do podjęcia rozmów. Wydał on też jednocześnie rozkaz, w którym zabraniał żołnierzom otwierania ognia w kierunku wojsk Denikina, ale równocześnie nakazywał utrzymanie
zajmowanych pozycji21. Tymczasem wszystko wskazywało, że Kijów zostanie jednocześnie
zajęty przez oddziały URL pod dowództwem generała Krawsa i wojska SZPR generała
Schtackelberga. 30 VIII wieczorem cały prawobrzeżny Kijów był pod kontrolą Ukraińców,
ale w lewobrzeżnej części miasta pojawili się już „biali”. Wprawdzie generał Kraws wydał
rozkaz zamknięcia mostów, ale nie został on zrealizowany i rankiem 31 VIII 1919 r. białogwardziści pojawili się w centrum miasta, wzbudzając konsternację wśród zebranych tam
Kijowian.
Aby zrozumieć to, co się stało w stolicy Ukrainy tamtego dnia, należy zarysować nastroje, jakie panowały wtedy w tym mieście. Jak już zostało wspomniane wcześniej, ówcześnie
18 В. К р а в ц е в и ч-Ро ж н е ц к и й, Прорахунок Антона Денікіна та Симона Петлюри, або що сталося
в Києві 31 VIII 1919 р., „Дзеркало Тижня”, 2001, № 32.
19 Loc. cit.
20 Ю. Р я б у х а, Военный конфликт между Вооруженными Силами Юга России и Украиной осенью 1919 г.
http://www.grafskaya.com/article.php?id=1201 [dostęp z dn. 10 IV 2010].
21 В. К р а в ц е в и ч-Ро ж н е ц к и й, op. cit., passim.
234
miasta na Ukrainie były zamieszkane przeważnie przez Rosjan, którzy traktowali Siły
Zbrojne Południa Rosji jako swoich oswobodzicieli. Taki stan rzeczy szczególnie wyraźnie
widoczny był w Kijowie, w którym, wg szacunków z 1917 r., było jedynie 21% Ukraińców22. Przy tym przeważająca część mieszkańców prezentowała antybolszewickie nastroje,
co tłumaczy fakt, że gdy z jednej strony do Kijowa wkroczyli Strzelcy Galicyjscy generała
Krawsa, a z drugiej oddziały Armii Ochotniczej generała Schtackelberga, ludność rzucała
kwiaty w kierunku jednych i drugich23. W całym mieście wywieszano flagi, zarówno żółtobłękitne ukraińskie, jak trójkolorowe rosyjskie. Gdy rankiem 31 VIII na Placu Dumskim
(obecny Majdan Niezależności) obok oddziałów URL pojawili się żołnierze Denikina, po
początkowym zdziwieniu wśród tłumów zaczęło dominować przekonanie, że Kijów z rąk
bolszewickich odbiły zjednoczone, rosyjsko-ukraińskie siły24. Ten fakt niewątpliwie można
było wykorzystać do zawarcia porozumienia obu stron i wspólnego kontynuowania walki
przeciwko „czerwonym”. Sielankę miały jednak zburzyć wydarzenia przed Dumą Miejską,
które pogrzebały nadzieje na sojusz rosyjsko-ukraiński.
Gdy na Placu Dumskim pojawił się dowodzący siłami „białych” generał Schtackelberg,
czekał już tam na niego dowódca Strzelców Galicyjskich generał Kraws. Powitał on rosyjskiego oficera i w uroczystej atmosferze wkroczył wraz z nim do udekorowanego ukraińskimi flagami budynku Dumy. Wzbudziło to zdumienie wśród członków władz miasta,
którzy potraktowali to jako dowód na zawarcie sojuszu rosyjsko-ukraińskiego. W takiej
podniosłej atmosferze generał Schtackelberg wydał rozkaz traktowania oddziałów ukraińskich jak sojuszników. Jednocześnie zwrócił się z prośbą, by obok flagi ukraińskiej na budynku Dumy wywieszono także flagę rosyjską. Po zgodzie generała Krawsa natychmiast tak
uczyniono25. Dowódca Strzelców Galicyjskich, którzy weszli w skład Armii URL
po zjednoczeniu URL i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, słusznie sądził, że władze SZPR będą chciały rozmawiać jedynie z nim (reprezentował on bowiem w ich oczach
Galicję, która nie wchodziła w skład Imperium Rosyjskiego, a więc nie dotyczył jej postulat
walki o „niepodzielną Rosję”). Chciał on w negocjacjach z głównym dowódcą „białych”,
generałem Bredowem, który właśnie przybył do Kijowa, wykorzystać argument jedności
ludności Kijowa w celu przekonania go do podjęcia rozmów z wyższymi władzami URL26.
Wydawało się, że został przygotowany sprzyjający grunt do rozpoczęcia rozmów pomiędzy stroną ukraińską i rosyjską. Ale wtedy na Chreszczatyku (główna ulica Kijowa) pojawiły się oddziały Kozaków Zaporoskich pułkownika Salskiego. W tym czasie generał
Kraws był już w drodze na rozmowy z generałem Bredowem i nie mógł zapobiec temu, co
się wydarzyło na Placu Dumskim. Pułkownik Salski, podobnie jak inni dowódcy z Ukrainy
naddnieprzańskiej, prezentował o wiele bardziej antyrosyjską pozycję niż oficerowie z Galicji, a dodatkowo nie został w porę poinformowany o ustaleniach Schtackelberga i Krawsa.
Między innymi dlatego, gdy zobaczył rosyjską flagę na budynku Dumy wykrzyknął, że pod
moskiewskim sztandarem parada się nie odbędzie27. Następnie flaga została zerwana i rzucona pod kopyta konia pułkownika Salskiego. Wywołało to oburzenie w szeregach białogwardzistów, wybuchło zamieszanie, padły strzały, które wprawdzie nie doprowadziły do
J. B r u s k i, op. cit., s. 27.
В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 323.
24 В. К р а в ц е в и ч-Ро ж н е ц к и й, op. cit., passim.
25 Loc. cit.
26 Loc. cit.
27 Loc. cit.
22
23
235
otwartych starć, ale zniweczyły wysiłki dyplomatyczne generała Krawsa28. Jednocześnie siły
URL, wobec znacznej przewagi SZPR, albo niemal natychmiast wycofały się z centrum
miasta albo zostały rozbrojone.
W takich okolicznościach rozmowy Krawsa z Bredowym nie mogły odbyć się w przyjaznej atmosferze. Sytuację dodatkowo skomplikowało imperialistyczne myślenie dowódcy
„białych”, który na wstępie ogłosił, że Kijów jest miastem rosyjskim i ukraińskim nigdy nie
będzie29. Równocześnie, co było do przewidzenia, odrzucił możliwość prowadzenia rozmów z władzami URL, podpisując porozumienie jedynie z generałem Krawsem, jako reprezentantem Ukraińskiej Armii Halickiej (UHA). Ale nawet w tak ciężkich warunkach
dowódcy Strzelców Galicyjskich udało się nakłonić generała Bredowa do pewnych
ustępstw. Zgodził on się m.in. na wstępne rozmowy z delegacją URL w kwestii wspólnej
walki przeciwko bolszewikom, zwolnienie wszystkich zatrzymanych żołnierzy ukraińskich
i zwrot zarekwirowanej broni. Ponadto postanowiono dokonać wymiany przedstawicieli
między UHA i SZPR w celu koordynacji działań zbrojnych przeciwko Armii Czerwonej30.
Podsumowując wydarzenia kijowskie należy stwierdzić, że był to moment, w którym porozumienie sił antybolszewickich na Ukrainie było najbardziej prawdopodobne. Jednocześnie żadna ze stron nie wykazała się dalekowzrocznością, co, jak pokazał dalszy rozwój
wypadków, w dużym stopniu doprowadziło do klęski zarówno „białej” Rosji, jak i Ukraińskiej Republiki Ludowej.
Kruche porozumienie, osiągnięte w Kijowie, właściwie nie weszło w życie. Przez całą
pierwszą połowę września 1919 r. wzdłuż linii demarkacyjnej dochodziło do licznych prowokacji, przy czym i Ukraińcy, i Rosjanie przyczyniali się do narastania wrogości, m.in.
rozbrajając posterunki drugiej strony. Kulminacyjnym momentem było wzięcie do niewoli
ukraińskiej oddziału białogwardzistów na stacji Zacisze (Затишье)31. Po tym incydencie
A. Denikin wydał rozkaz rozpoczęcia działań wojennych przeciwko URL. Został on jednak
przechwycony przez Ukraińców, czego logiczną konsekwencją stało się wypowiedzenie
wojny prze Dyrektoriat URL Siłom Zbrojnym Południa Rosji32. Miało to miejsce 24 IX
1919 r. W konsekwencji na ziemiach ukraińskich rozpoczęła się wojna „wszystkich przeciwko wszystkim”, która miała potrwać prawie miesiąc. Najbardziej skorzystali na tym niewątpliwie bolszewicy, gdyż ich wrogowie, walcząc między sobą, odciążyli front przeciwko
Armii Czerwonej w krytycznym momencie „ofensywy moskiewskiej” Denikina. Ponadto
pojawiła się sposobność taktycznego porozumienia z którąś ze stron zgodnie z zasadą
„wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Prawdopodobieństwo takiego rozwoju wypadków zwiększał fakt, że żadna ze stron na dłuższą metę nie mogła sobie pozwolić na
prowadzenie wojny na dwa fronty. Dla dowództwa SZPR jakiekolwiek porozumienie
z bolszewikami nie wchodziło w grę, więc logiczną i jedyną możliwością pozostało zawieszenie broni między Petlurowcami i bolszewikami i skupienie się na walce z Denikinem.
Szczególnie ważne było to dla dowództwa wojsk URL, które ponosiły ciężkie straty w walce z „białymi” i chciały wzmocnić front jednostkami zaangażowanymi do walki z bolszewikami. Petlura właściwie od razu po wypowiedzeniu wojny wysłał swojego pełnomocnika do
Lenina z propozycją nawiązania współpracy i podpisania konwencji wojskowej przeciwko
28
Loc. cit.
Ю. Р я б у х а, op. cit., passim.
30 В. К р а в ц е в и ч-Ро ж н е ц к и й, op. cit., passim.
31 Ю. Р я б у х а, op. cit., passim.
32 Loc. cit.
29
236
Denikinowi33. Odpowiedź „wodza rewolucji” okazała się jednak zbyteczna w obliczu rozbicia wojsk Petlury przez oddziały SZPR. Mimo to między bolszewikami i Ukraińcami zapanowało de facto zawieszenie broni. Wyrażało się ono tym, że czerwonogwardziści nie podejmowali walki przeciwko oddziałom URL, a ci, również zachowując neutralność, bez
przeszkód przepuszczali wojska bolszewików na tyły Denikina34. Tym sposobem przed
bolszewikami została otworzona droga na prawobrzeżną Ukrainę. Skupienie wszystkich sił
na walce z Denikinem nie pomogło jednak Petlurze przechylić szali zwycięstwa na swoją
stronę. 14 XI wojska URL wycofały się z ostatniego bastionu, jakim był Mohylew Podolski
i walki pomiędzy SZPR i Armią Naddnieprzańską URL dobiegły końca35.
Do tak dotkliwej klęski Petlury niewątpliwie przyczyniła się postawa dowódców UHA.
W oddziałach, pochodzących z zajętej przez Polaków Galicji, zdecydowanie dominowały
nastroje pronarodowe i antysocjalistyczne. Powodowało to szereg tarć w armii URL i najdobitniej stało się widoczne w momencie prób porozumienia Petlury z Leninem. W tej
sytuacji Denikin i władze „białej” Rosji okazały się dla Ukraińców z Galicji bliższe ideologicznie niż naddnieprzańscy rodacy pod wodzą Petlury. Ten fakt, jak również ciężka sytuacja na froncie i epidemia tyfusu, doprowadziły do tego, iż 17 XI 1919 r. dowódca UHA,
generał M. Tarnawski podjął decyzję o przejściu na stronę Denikina36. Innym czynnikiem,
który również mógł skłonić Galicjan do podjęcia takiego kroku, były pierwsze próby Petlury porozumienia się z Polakami, którzy wg dowódców UHA okupowali ich ojczyznę37.
Przejście UHA pod dowództwo SZPR jest nadal niejednoznacznie ocenianie – jedni twierdzą, że była to zdrada sprawy ukraińskiej, inni, że posunięcie podyktowane pobudkami
patriotycznymi. Można się także spotkać z opiniami, że Ukraińcy galicyjscy nie mieli po
prostu innego wyjścia i wybrali „najmniejsze zło”38. Z punktu widzenia dowództwa SZPR
była to jednak kolejna szansa na zjednoczenie z Ukraińcami w walce przeciwko bolszewikom. Miało to wprawdzie jedynie symbolicznie znaczenie, gdyż pod koniec 1919 r. „biali”
byli już w defensywie i cofali się na całej długości frontu. Wkrótce mieli zostać całkowicie
wyparci z terenu Ukrainy i okopać się w swoim ostatnim bastionie – „twierdzy” Krym.
W ciągu kilku miesięcy przebywania na ziemiach ukraińskich „biali” musieli maksymalnie
zmobilizować miejscowe społeczeństwo do wspólnej walki przeciwko bolszewikom, lecz
zadanie to w większości nie zostało zrealizowane. Należy przy tym zaznaczyć, że nie było
to wynikiem ich bezwzględnej antyukraińskości. Owszem, „biali” generałowie zwalczali
ukraiński separatyzm, ale jednocześnie zauważali problem odrębności kulturowej nad Dnieprem i w czasie kilku miesięcy sprawowania władzy na tych terenach poczynili kilka deklaracji, które potwierdzają powyższą tezę. Niestety najczęściej za wyrazami dobrej woli
nie szły praktyczne działania.
Już w 1918 r. generał Korniłow oświadczył, że jego wojska będą walczyć m.in. za szeroką autonomię dla poszczególnych części Imperium Rosyjskiego i przyznawał Ukrainie prawo do „narodowego odrodzenia”39. Między innymi w tym celu na początku 1919 r. została
stworzona komisja do spraw narodowych, która posiadała oddział małorosyjski, mający za
В. Д. М а т а с о в, op. cit., passim.
В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 343.
35 Ю. Р я б у х а, op. cit., passim.
36 Loc. cit.
37 В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 372.
38 Loc. cit.
39 Д. А. А м а н ж о л о в а, op. cit., passim.
33
34
237
zadanie określenie charakteru i zakresu autonomii dla ziem ukraińskich40. Prace komisji
ostatecznie nie przyniosły jednak żadnych praktycznych efektów, gdyż autonomia dla patriotycznie nastawionych kręgów ukraińskich była zbyt małym ustępstwem, jednocześnie
będąc nie do przyjęcia dla prawicowych kół rosyjskich. Drugim powodem fiaska prac komisji stał się zbyt krótki czas przebywania „białych” na ziemiach ukraińskich. Jak się okazało
1919 r. był ostatnim momentem, w którym SZPR miały realny wpływ na wydarzenia na
Ukrainie. Mimo powrotu do kwestii ukraińskiej generała Wrangla w 1920 r., który uznał
nawet suwerenność Ukrainy i opowiedział się za federalizacją, było już za późno, by przechylić szalę zwycięstwa na stronę sił antybolszewickich41.
Wracając do sytuacji w 1919 r. należy zaznaczyć, że wtedy oferta „białych” była znacznie
skromniejsza. Mimo to, jak twierdzą naoczni świadkowie tamtych wydarzeń, Ukraińcy
z ulgą oczekiwali nadejścia wojsk Denikina, mając nadzieję na koniec „czerwonego terroru”
i codziennych rozstrzeliwań42.
Jak już wspomniano wcześniej, „biali” często nie realizowali w praktyce swoich deklaracji, a wiele rozporządzeń Denikina pozostało tylko na papierze. Właśnie tak stało się z odezwą Do ludności Małorosji, która ukazała się po wkroczeniu wojsk SZPR na ziemie ukraińskie43. Została w niej poruszona kwestia języka ukraińskiego, który mógł być swobodnie
stosowany we wszystkich sferach życia. Ponadto mimo że państwowe szkolnictwo miało
pozostać rosyjskojęzyczne, kształcenie w szkołach prywatnych mogło przebiegać po ukraińsku44. Tekst odezwy stoi zatem w sprzeczności z powszechnym w niektórych kręgach
przekonaniem, że „biali” całkowicie zakazali używania języka ukraińskiego. Niestety w praktyce postanowienia Denikina nie były realizowane i poszczególni generałowie często wprowadzali politykę rusyfikacji. Tak też zostało odebrane rozporządzenie nr 22 generała MajMajewskiego, który dowodził Doniecką Grupą Wojsk w składzie Armii Ochotniczej.
W niestabilnej sytuacji i w warunkach zamieszania wojennego nakazał on w nim natychmiastową zmianę języka kształcenia w szkołach państwowych na rosyjski i zakazał korzystania
z podręczników ukraińskich45. Wywołało to falę niezadowolenia w szerokich kręgach ukraińskich i niewątpliwie przyczyniło się do spadku popularności „białych”. Generał postąpił
zatem podobnie jak wojska Petlury, zamalowujące pół roku wcześniej szyldy rosyjskie na
ulicach Kijowa. Sceptycznego stosunku do „białych” nie zmieniły nawet deklaracje o równouprawnieniu wszystkich narodowości, które zresztą także nie zawsze były realizowane46.
W dużym stopniu do klęski Denikina na ziemiach ukraińskich przyczyniło się niepowodzenie, którym zakończyły się próby przeciągnięcia na swoją stronę chłopstwa ukraińskiego. Dwa lata po rewolucji SZPR były bowiem często wciąż kojarzone z obaloną władzą
carską, więc ludność obawiała się powrotu starych właścicieli i utraty ziem, które zdążyła
już do tego czasu zająć. Poza tym, jak piszą historycy, większość ludności w obliczu jakiegokolwiek konfliktu społecznego pozostaje bierna. „Biali” generałowie nie potrafili tego
zmienić, w przeciwieństwie do bolszewików, którzy terrorem byli w stanie zmusić chłop-
40
Loc. cit.
Loc. cit.
42 В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 306.
43 Odezwa Głównodowodzącego Sił Zbrojnych Południa Rosji do ludności Małorosji. http://www.unilib.neva.ru/dl/
327/Theme_9/Sources/civil_war/Obrashenije_glavkoma.htm [dostęp z dn. 11 IV 2010].
44 Ю. Р я б у х а, op. cit., passim.
45 Donieck. Historia. Fakty. Wydarzenia. http://infodon.org.ua/pedia/119 [dostęp z dn. 11 IV 2010].
46 Loc. cit.
41
238
stwo do wstępowania w ich szeregi47. Poza tym dwa lata anarchii doprowadziły do sytuacji,
w której ludność nie chciała już żadnej władzy i stała na stanowisku, że każda społeczność
powinna się rządzić samodzielnie, przy wsparciu miejscowych atamanów (takich, jak chociażby Nestor Machno) i bez udziału jakiejkolwiek władzy centralnej48. Tradycyjnymi bastionami, niezmiennie wspierającymi „białych”, pozostawały w przeważającej części zamieszkane przez Rosjan miasta. Jednak w 1919 r. były one już wyczerpane przechodzeniem
„z rąk do rąk” i ciągłymi mobilizacjami. Taki stan rzeczy szczególnie uwidocznił się jesienią
1919 r. w Kijowie, gdzie dowódcy SZPR po zajęciu stolicy mieli nadzieję uzupełnić przetrzebione szeregi swoich oddziałów. W mieście zwerbowano jedynie „garstkę” ochotników,
gdyż najaktywniejsza część obywateli wstąpiła w szeregi „białych” już w 1918 r., udała się
na emigrację lub została rozstrzelana przez bolszewików49.
Jednak nawet uwzględniając czynniki niesprzyjające „białym” należy stwierdzić, że cieszyli się oni sporym poparciem na ziemiach ukraińskich. Świadczy o tym chociażby fakt, że
w okresie największych sukcesów SZPR ok. 75% wchodzących w ich skład żołnierzy pochodziło z terenów dzisiejszej Ukrainy50. Ponadto, jak zauważają historycy, „białym” nawet
w ciężkich warunkach wojny domowej udało się nie dopuścić do rozprzestrzenienia się
głodu, który był zjawiskiem powszechnym na terenach zajmowanych przez bolszewików51.
Odpowiadając na pytanie, postawione w tytule pracy należy stwierdzić, że Denikin i jego
armia ponieśli klęskę na Ukrainie w wyniku złożonego splotu okoliczności, które przyjęły
ewidentnie niekorzystny obrót dla SZPR. Dodatkowo do porażki przyczyniło się także
w dużym stopniu samo kierownictwo „białych”. Byli oni niewystarczająco elastyczni
w obliczu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości i w przeciwieństwie do bolszewików
nie umieli sprawnie korzystać z niezwykle skutecznego narzędzia, jakim jest propaganda.
Ponadto Denikin i jego generałowe nie docenili skali emancypacji w niektórych kręgach
ukraińskich, przez co nie byli w stanie porozumieć się chociażby z Petlurą w celu wspólnej
walki przeciwko bolszewikom. Wojna z URL była też w dużym stopniu rezultatem błędnej
oceny sytuacji przez dowódców SZPR, którzy znajdując się latem 1919 r. w szczytowym
okresie sukcesów na froncie przecenili swoje siły, sądząc, że przegrana bolszewików jest już
niemal pewna. Za główny czynnik, który nie pozwolił SZPR skutecznie wciągnąć ludności
ukraińskiej do wspólnej walki przeciwko bolszewikom, należy jednak uznać czas, a właściwie jego brak. W obliczu anarchii i wyczerpania wojną na ziemiach ukraińskich w 1919 r.
„biali” nie mogli skutecznie realizować swojej polityki i ustabilizować sytuacji. Ich posunięcia miały zatem głównie charakter doraźny i nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Starali
się też przestrzegać przynajmniej podstawowych praw ludności, co czyniło ich mniej skutecznymi w starciu ze stosującymi masowy terror bolszewikami. W wyniku tego 1919 r.
okazał się czasem straconych możliwości, kiedy siły antybolszewickie były najbliżej konsolidacji i pokonania „czerwonych”, lecz w rezultacie błędnej polityki i krótkowzroczności nie
zdołały się porozumieć, co w konsekwencji doprowadziło do ich klęski. Bolszewicy natomiast święcili triumfy i zbudowali państwo totalitarne, w którym terror dosięgał zarówno
Ukraińców, jak i Rosjan.
В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 346.
Ibidem, s. 358.
49 Ibidem, s. 362.
50 С. В. В о л к о в, op. cit., passim.
51 В. Е. Ш а м б а р о в, op. cit., s. 345.
47
48
239
Anna Stępniak
Uniwersytet Łódzki
ДУШИ НАЧИНАЮТ ВИДЕТЬ. СУДЬБА ПЕРЕПИСКИ 1922–1936 ГГ.
МАРИНЫ ЦВЕТАЕВОЙ И БОРИСА ПАСТЕРНАКА
Книгу под заглавием Души начинают видеть, вышедшую из печати в 2004 г.
составляют письма, которые Борис Леонидович Пастернак и Марина Ивановна
Цветаева посылали друг другу на протяжении без малого пятнадцати лет. Название
этой книге дала строчка из стихотворного цикла, который Марина Цветаева
посвятила Борису Пастернаку.
Марина Цветаева и Борис Пастернак были художниками, поэтами, ровесниками
и потомками профессорских семей. Они познакомились в послереволюционной
Москве, но по-настоящему открыли друг друга в 1922 г., когда Цветаева пребывала
уже в эмиграции в Берлине, а Пастернак, под влиянием чтения произведения Версты,
послал поэтессе длинное письмо, переполненное восторгом от ее манеры писать. Об
этой дружбе, запечатленной в обращенных друг другу стихах, критических
замечаниях и, что главное для автора работы, удивительных письмах написала дочь
Цветаевой, Ариадна Сергеевна Эфрон („Звезда”, 1975, № 6): „В маминых записных
книжках и черновых тетрадях множество о тебе” – писала А. С. Эфрон Борису
Пастернаку 20 VIII 1955 г. – „Я тебе выпишу, многого ты, наверное не знаешь. Как
она любила тебя и как долго – всю жизнь! Только папу и тебя она любила, не
разлюбивая”1. Хотя в переписке появляется мотив встречи поэты ни раз за это время
не встретились и письма на протяжении многих лет заменили им реальное общение.
Когда в XX в. стала модной литература на грани документа и литературного
вымысла,
стали
внимательно
рассматриваться
автобиографические
и биографические мотивы в творчестве писателей и людей культуры и искусства,
стали публиковаться всяческие дневники, мемуары, воспоминания и письма, были
опубликованы тоже фрагменты переписки Бориса Пастернака и Марины Цветаевой,
с примечанием, что доступ к архиву с полной записью их писем будет открыт
в 2002 г. Переписке крупнейших русских поэтов XX в. исследователи и теоретики
литературы присматривались уже давно, а та ее часть, которая относится к весне–лету
1926 г. с участием третьего корреспондента, немецкого поэта Райнера Мария Рильке,
вошла в историю как одна из самых известных переписок в русской литературе
прошлого столетия и переведена на несколько европейских языков2. В настоящем
томе Души начинают видеть переписка этих двух поэтов впервые представлена
в наиболее до сих пор полном объеме. Около три четверти текстов писем прежде
никогда не публиковались, среди них более восьмидесяти писем Пастернака и почти
Из переписки Ариадны Эфрон и Бориса Пастернака, „Знамя”, 1988, № 8, с. 159.
До 2004 г., когда были опубликованы Души начинают видеть, вышли из печати: Б. Л. П а с т е р н а к,
Переписка Бориса Пастернака, Москва 1990; Р. М. Р и л ь к е, Б. Л. П а с т е р н а к, М. Ц в е т а е в а, Письма
1926 г., Москва 1990; М. Ц в е т а е в а, Собрание сочинений, т. 6, Москва 1991; Р. М. Р и л ь к е, Дыхание
лирики. Переписка с Мариной Цветаевой и Борисом Пастернаком. Письма 1926 г., Москва 2000.
1
2
241
столько же тетрадных черновиков и фрагментов писем Цветаевой, оригиналы
которых безвозвратно утрачены. Впервые в этом сборнике тоже публикуется ряд
сохранившихся автографов стихов Цветаевой и Пастернака, которые они посылали
друг другу с предназначением получить критическую оценку на тему их
произведений. Ирина Шевеленко, отвечающая за предисловие, подготовку текста
и комментарии к изданию уверяет, что все тексты сверены по существующим
первоисточникам – искажения, имевшие место в прежних публикациях, устранены,
а комментарии рассчитаны как на специалистов, так и на широкий круг читателей.
В биографиях обоих поэтов переписка играет большую роль и занимает
существенное место не только по поводу огромного объема текстов, помещенных
в нескольких томах (Пастернак создавал письма на протяжении всей своей
сознательной жизни, свыше 50 лет), но может рассматриваться как неисчерпаемый
и значительный источник сведений для понимания их творческих и житейских
решений, планов и духовного развития.
Эта уникальная переписка является примером лирического, эстетически высокого
стиля. Нельзя забывать, что это эпистолярное общение не только поэтов,
обладающих большим даром и творческим гением, но прежде всего двух страстно
любящих друг друга людей. На картах писем обсуждаются не только чувства, мысли
и опасения данного биографического момента, но также литературные процессы
XX в., создаваемые ими параллельно произведения, ежедневная борьба
с превратностями прозаической жизни для обретения главного – возможности
писать. Переписка поэтов это тоже важный пример эстетически значимой
литературы, использующей ряд стилистических средств и правила belle lettre. Важно,
что только сейчас, в начале XXI в. перед нами открывается многолетняя переписка
двух поэтов как целое. Существуют несколько причин, для которых письма
полностью появились на свет только в 2000 г.
Во-первых, большая часть писем Пастернака к поэтессе хранится в фонде Марины
Цветаевой в Российском государственном архиве литературы и искусства (РГАЛИ,
Москва). Этот фонд, в котором помещены материалы, переданные в архив дочерью
Цветаевой А. С. Эфрон, был в огромной своей части закрыт для исследователей
и потенциальных читателей до 2000 г. Специальные обострения относились тоже
к письмам Пастернака, которые, за исключением одного, были недоступны и никогда
прежде не вышли из печати. По сведениям Ирины Шевеленко еще двенадцать писем
Пастернака к Цветаевой находится у наследников поэта, и именно они печатались
в изданиях переписки трех художников от 1926 г.
Коварные превратности судьбы уже с самого начала сопровождали переписку,
участь которой была запутанная в связи с историческим моментом, в котором
создавалась и который ей не способствовал. По всей вероятности, в августе 1941 г.,
перед отъездом в эвакуацию, Цветаева передала конверт с письмами, написанными
Пастернаком и Рильке весной–летом 1926 г. к ней на хранение сотруднице
Гослитиздата А. П. Рябининой. Именно от нее впоследствии эти письма получили
наследники Пастернака.
Гораздо драматичнее представляется судьба писем Цветаевой к Пастернаку. До
сегодняшнего дня сохранилось всего лишь несколько экземпляров и кажется по
крайней мере сомнительным, что утраченная часть собрания отыщется. Историю
этой пропажи описал сам Пастернак в своем автобиографическом очерке Люди
и положения:
242
В годы войны и моих наездов к семье в эвакуацию одна сотрудница Музея имени Скрябина,
большая почитательница Цветаевой и большой мой друг, предложила мне взять на сохранение
эти письма вместе с письмами моих родителей и несколькими письмами Горького и Роллана. Все
перечисленное она положила в сейф музея, а с письмами Цветаевой не расставалась, не выпуская
их из рук и не доверяя прочности стенок несгораемого шкафа.
Она жила круглый год за городом и каждый вечер возила эти письма в ручном чемоданчике
к себе на ночлег и привозила по утрам в город на службу. Однажды зимой она в крайнем
утомлении возвращалась к себе домой, на дачу. На полдороге от станции она в лесу
спохватилась, что оставила чемоданчик с письмами в вагоне электрички. Так уехали и пропали
письма Цветаевой3.
Следует здесь отметить, что издания Марины Цветаевой, покинувшей родину
в 1922 г. на семнадцать долгих лет, быстро стали библиографической редкостью,
уникумом в советской России, так что и восстановить переписку как целое граничило
с чудом. Очередные произведения можно было найти разве что у ревностных
собирателей и поклонников ее поэзии. В 1940 г., после возвращения на родину,
Цветаева составила поэтический сборник. Одним из основных способов
распространения текстов Цветаевой в послевоенные годы стал т.н. самиздат4.
Отпечатанные на машинке стихи распространял, напр. известный поэт и страстный
библиофил Алексей Елисеевич Крученых5. Эти машинописи, украшенные
размашистой подписью Крученых, стали одним из самых ранних образцов самиздата
вообще. Поэт Алексей Елисеевич Крученых (1886–1968) составлял в 1943–1944 гг.
машинописные сборники под названием Встречи с Мариной Цветаевой. Можно
полагать, что интенсивная перевозка писем поэтессы была связана еще и с тем, что
Алексей Крученых просил у их хранительницы, чтобы делать с них рукописные,
а затем машинописные копии. Благодаря этой предусмотрительности те несколько
сохранившихся оригиналов писем Цветаевой, как раз находились, за исключением
одного–двух экземпляров, у Крученых в момент пропажи несчастного чемоданчика.
Если речь идет о копиях, то Крученых и его помощники успели сделать их
с большого собрания цветаевских писем 1922–1927 гг. До сих пор по этим копиям
публиковалась большая часть писем. В воссоздании переписки Цветаевой очень
помогла добросовестность и дальновидность самой поэтессы. Иные источники,
кроме немногочисленных копий и оригиналов, не сохранились бы, если бы не
обычай Цветаевой записывать свои письма сначала в черновике (конечно не все,
а только самые важные для нее), в тех же тетрадях, в которых тоже помещались
черновики ее произведений.
После того, как все материалы архива Цветаевой были открыты для
исследователей, показалось, что количество черновиков писем к Пастернаку в ее
рабочих тетрадях достаточно, чтобы восстановить переписку как целое, при чем
один крупный хронологический пробел, с весны 1928 г. по весну 1931 г.,
практически невосстановим. А пробел образовался из-за того, что Цветаева,
3 Б. Л. П а с т е р н а к, Собрание сочинений в 5 томах, Москва 1989–1992, т. 4, с. 341-342. Цитирую за:
И. Д. Ш е в е л е н к о, Предисловие, [в:] М. Ц в е т а е в а, Б. П а с т е р н а к, Души начинают видеть, Москва
2004, c. 6.
4 Самиздат – неофициально изданные в рукописном или отпечатанном виде произведения
литературы: проза, поэзия, публицистика. http://slovari.yandex.ru.
5 Алексей Елисеевич Кручёных (21 II 1886 г., Оливское Херсонской губернии – 17 VI 1968 г.,
Москва) – поэт–футурист. Ввёл в поэзию заумь, т.е. абстрактный, беспредметный язык, очищенный от
житейской грязи, утверждая право поэта пользоваться „разрубленными словами, полусловами и их
причудливыми хитрыми сочетаниями”.
243
возвращаясь в СССР из Парижа, второпях не взяла с собой тетради этих лет,
в которых одновременно работала над поэмой Перекоп и Поэмой о Царской Семье,
и они вместе со всем оставшимся архивом поэтессы погибли во время войны.
Даже сама Цветаева, как будто предвидя проблему, перед которой однажды встанут
исследователи ее творчества и читатели, в одном из тетрадных черновиков письма
к Пастернаку, писала: „Письма к тебе (вот и это письмо) я всегда пишу в тетрадь, на
лету, как черновик стихов. Только беловик никогда не удается, два черновика, один
тебе, другой мне”6.
С точки зрения как читателя так и исследователя творчества Марины Цветаевой
целеустремленным, полностью обоснованным является чтение как тетрадных
черновиков писем так и т.н. „вторых черновиков”, которые тоже посылаются
корреспонденту, потому что одни пополняют другие и создают полную картину
чувств, мыслей, душевных разладов и опасений, которые в данный момент
сопровождали поэтессу. В настоящем издании издатель решил сохранить оба
варианта текста, если они известны, т.е. тетрадный и посланный адресату, чтобы
внимательный читатель смог убедиться во взаимодополнительности этих „двух
черновиков”. Кроме библиофильской приятности общения с двумя вариантами
текста, читатель сопровождается удовлетворением, что проникает в самые интимные
уголки души писателя, который ничего уже не скрывает, благодаря чему читатель
приглядывает за художником и является полноправным участником процесса
творения. Однако издатель, по словам Ирины Шевеленко, не забывает упомянуть
о трудностях и неизбежных потерях, связанных с необыкновенным, особенным
способом реконструкции переписки. Свои затруднения при издании сборника
объясняет прежде всего тем, что огромная часть тетрадных черновиков Цветаевой
написана скорописью, с употреблением сокращений практически всех слов. В связи
с этим их расшифровка потребовала огромных усилий и не во всех случаях
завершилась полным успехом. Для удобства читателя в настоящем издании
конъектуры (ломаные скобки) сохранены в этих расшифровках только тогда, когда
нет уверенности в однозначности или правильности чтения7. Автор предисловия,
подготовки текста и комментариев подчеркивает, что если бы конъектуры были
оставлены везде, то ломаные скобки оказались бы самым частым издательским
знаком на этих страницах. Очень сложной задачей оказались тоже датировка
и встраивание тетрадных черновиков в единый хронологический ряд вместе
с другими источниками (оригиналами писем Пастернака и Цветаевой, копиями
писем Цветаевой). Поэтому в нескольких случаях нет полной уверенности в том, что
тетрадные фрагменты помещены издателем на их точное хронологическое место.
У автора предисловия, подготовки текста и комментариев нет уверенности также
в том, что все обращенные к Пастернаку фрагменты в рабочих тетрадях Цветаевой
в действительности вошли в посланные ему письма. Не имея способа проверить
наличный состав, издатель выбрал единственный возможный путь – публикацию
всего массива таких тетрадных набросков. Издатель уверяет, что все письма,
составившие нынешний том, публикуются по доступным первоисточникам
(оригиналам, копиям или тетрадным наброскам). Большое количество неточностей
6
7
М. Ц в е т а е в а, Б. П а с т е р н а к, op. cit., с. 168.
И. Ш е в е л е н к о, op. cit., с. 7.
244
и купюр, воспроизводившихся в последние десятилетия от издания к изданию при
публикации ряда писем, здесь впервые устранены.
Эпистолярный роман Цветаевой и Пастернака длился на протяжении многих лет.
Художники очень откровенно писали друг другу, будто сознавали, что очередное
письмо может оказаться последним. Важно, что степень интеллектуального
напряжения переписки поэтов равнялась с эмоциональным напряжением, вызванным
раздвоенностью чувств, что придавало переписке ауру определенной драматичности
и динамичности. Эпистолярный роман комментировал события, инспирировал
творческую деятельность, духовно обогащал, разрешал выдержать трудные минуты
жизни и питать надежду на встречу. Читая корреспонденцию Марины и Бориса
следует помнить, что она неразделима с произведениями поэтов, которые писались
вместе с ней, а также с событиями реальной жизни, в которых она берет свое начало.
Это документальная запись истории некого знакомства и платонической любви, не
лишена, конечно, придуманных элементов и стилистических приемов, но прежде
всего это пример превосходной художественной литературы, которая читается как
настоящий шедевр. Поэтому всем, которые заинтересованы по-настоящему судьбой
уникальной переписки и самого знакомства незаурядных одаренных заклинателей
слов, а также письмом как примером литературного жанра на стыке искусства
и жизни, прикладной и художественной литературы, автор работы искренне
рекомендует чтение сборника писем Марины Цветаевой и Бориса Пастернака Души
начинают видеть.
Anna Stępniak
DUSZE ZACZYNAJĄ WIDZIEĆ. LOS KORESPONDENCJI MARINY CWIETAJEWEJ I BORYSA
PASTERNAKA Z LAT 1922–1936
Książka Души начинают видеть, wydana w 2004 r., to zbiór listów, które Borys Pasternak i Marina Cwietajewa pisali do siebie na przestrzeni bez mała 15 lat. Większa część listów Pasternaka do poetki spoczywa w państwowym archiwum literatury i sztuki w Moskwie, które było zamknięte do 2000 r. dla badaczy i czytelników.
Trzy czwarte korespondencji poetów nigdzie wcześniej nie było publikowane. Dramatyczne losy towarzyszyły
korespondencji od początku jej istnienia: do dziś zachowało się tylko kilka oryginałów listów Cwietajewej do
Pasternaka i wszystko wskazuje na to, że zagubione listy nie odnajdą się. Należy pamiętać, że wszelkie wydania
utworów Mariny, która opuściła ojczyznę w 1922 r. na 17 lat, stanowiły bibliograficzną rzadkość, co czyniło
odtworzenie całości korespondencji szczególnie trudnym. Pomocna okazała się zapobiegliwość samej poetki,
która najpierw swoje listy zapisywała w brudnopisie. Wydawca zbioru zapewnia, iż wszystkie teksty listów są
opublikowane na podstawie dostępnych oryginałów i z uwzględnieniem zasad edytorskich: usunięto wszelkie
zanieczyszczenia, a listy opatrzono komentarzem, który zadowoli nie tylko specjalistów, badaczy twórczości
poetów, ale także szeroki krąg czytelników. Odbiorca listów, co bardzo ważne, ma możliwość obcowania
z brudnopisem oraz zmienionym wariantem, przeznaczonym dla adresata. Obie edycje tekstu wzajemnie się
uzupełniają i stanowią pełny zapis uczuć, myśli, które w danym momencie towarzyszyły autorom. Wydawca nie
kryje, iż nietypowy sposób rekonstrukcji korespondencji nie pozwolił na odtworzenie jej w całości, co wynikało
z faktu, że listy były pisane pośpiesznie, z dużym udziałem skrótów myśli i słów. Problemów nastręczało również umiejscowienie niektórych listów w czasie oraz ułożenie brudnopisu w chronologicznym porządku.
245
Bez względu na trudności natury edytorskiej warto sięgnąć po tę wyjątkową, utrzymaną w lirycznym, wysokim stylu korespondencję. Dwuznaczność uczuć między Cwietajewą i Pasternakiem dodaje jej dramatyczności
i dynamiczności. Epistolarny romans komentował wydarzenia, inspirował twórczą działalność, duchowo wzbogacał i pozwalał przetrwać trudne chwile w życiu autorów. Czytając korespondencję poetów należy pamiętać, iż
jest ona nierozłączna z ich utworami, powstającymi jednocześnie z nią, także z wydarzeniami realnymi, w których ma swój początek. Zbiór stanowi dokumentalny zapis historii pewnej znajomości i platonicznego uczucia,
niepozbawiony rzecz jasna fikcyjnych elementów i wyszukanych środków stylistycznego wyrazu, dzięki którym
czyta się go jak dobry kawałek literatury pięknej.
246
Jędrzej M. Paulus
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
АМЕРИКА С ТОЧКИ ЗРЕНИЯ ЭМИГРАНТА. ЖИЗНЬ РУССКИХ
ЭМИГРАНТОВ „ТРЕТЬЕЙ ВОЛНЫ” В ТВОРЧЕСТВЕ СЕРГЕЯ ДОНАТОВИЧА
ДОВЛАТОВА
Эмиграция – после анализа советского общества и образа „лишнего человека” –
третий из самых главных мотивов в творчестве Сергея Донатовича Довлатова. Эта
тема проявляется в тематике, проблематике, идейной структуре и – прежде всего –
в конструкции героя и повествовании в произведениях писателя. С. Довлатов, как
эмигрантский писатель, описывал не только русскую диаспору в Америке, но также
представлял ее как литературно-общественное явление: иронически очертил
Александра Солженицына, а Иосифа Бродского характеризовал как „единственного
писателя”1. Кроме того создавал карикатуры Эдуарда Лимонова и Василия Аксенова2.
В профессии журналиста С. Довлатов работал с Виктором Некрасовым,
Александром Синявским, Александром Генисом и Петром Вайлем. Приехав
в Америку, автор Чемодана начал сотрудничать с такими газетами, как „Новый
Американец”, „New York Times” и „Newyorker”. Симптоматично, что Довлатов
вполне смог реализовать себя как писатель только в эмиграции, так как за время
советского периода своей жизни, он опубликовал лишь несколько рассказов в газетах
в 60. годах, итак почти все его творчество является эмиграционным. Даже если нам
кажется, что автор описал современную себе деятельность и что рукописи вывез
в Америку (о чем вспоминает в Чемодане), мы должны учитывать, что большинство
произведений издано на Западе.
Писатель создал также своеобразный тип советского эмигранта в русской
литературе. Ярче всего этот тип выражен и освящен в книгах Зона и Заповедник
и особенно в сборнике новелл, рассказов и газетных статей под заглавием Речь без
повода... или Колонки редактора, написанного на протяжении 70. и 80. годов. Во второй
главе этого произведения уже было сказано, что книга Чемодан это душевное
возвращение рассказчика–писателя в СССР, проба справиться с большой
эмоциональной нагрузкой, вызванной выездом из родной страны. Речь без повода...
является свидетельством сложного пути советского человека в другой мир – в почти
мифическую Америку, за океаном, далеко от дома, своей улицы и ленинградского
воздуха.
И окружающий мир, и люди представлены сквозь призму переживаний писателя
и рассказика. Мало того, новеллы и рассказы С. Довлатова сильно напоминают
описание жизни самого автора, так, что часто невозможно отделить факты
и литературный замысел писателя от его воспоминаний и фантазии. Сопутствует
этому и форма повествования от первого лица, которая растворяет границу между
1
2
А. А. Г е н и с, Довлатов и окресности, Москва 2004, с. 158.
С. Д. Д о в л а т о в, Речь без повода... или Колонки редактора, Москва 2006, с. 268.
247
автором и рассказчиком. Рассказчик (или сам автор), как в своих многих других
книгах, сильно сосредоточен на своих переживаниях. Даже если описывает других –
почти всегда относит это к себе. Его герои обычно напоминают реального
Довлатова, только названы по-другому.
Читая сочинения С. Довлатова мы можем проследить путь в Америку его
любимого героя – советского „лишнего человека” – ограниченного государством,
который не развивается из-за окружающей его лжи, бессильного из-за низкой
общественной позиции. Начиная с визита в ОВИРе, описанного в Чемодане, книге
названной А. Генисом „эмигрантской сказкой”, мы сталкиваемся с бездушным
советским государством. Чиновница не разрешает герою взять с собой больше трех
чемоданов и ее не хочется слушать, что у него дорогие ему вещи, которые занимают
больше места. Во вступлении к этой книге рассказчик не говорит о надеждах, какие
возлагал на Америку и вообще на эминрацию. Интересной является картина,
в которой герой смотрит на свой багаж: „Я оглядел свой чемодан. На дне – Карл
Маркс. На крышке – Бродский. А между ними – пропащая, бесценная, единственная
жизнь”3.
В сочинениях С. Довлатова мы найдем широкую палитру эмигрантских лиц.
Нашего внимания заслуживает описание подготовки к отъезду. Через описание этого
странного процесса писатель указал нам, как сильное было у людей желание уехать
и не терять шанса на лучшую жизнь.
Все мы готовились к отъезду на Запад. Каждый по-своему.
Самые дальновидные занимались английским. Самые практичные обзаводились кораллами
и хохломой.
Кто-то учился водить автомобиль. Кто-то фотографировал свои рукописи...
Мой сосед Григорович вывез два ратиновых отреза на пальто. (В результате, говорят, сшил из
них чехол для микроавтобуса...)
Лично я собирал информацию. Мне хотелось трезво и объективно представлять себе
будущую жизнь4.
Что касается проблемы подготовки к отъезду, писатель подытожил ее
в нескольких словах: „Подготовиться к эмиграции невозможно. Невозможно
подготовиться к собственному рождению. Невозможно подготовиться к загробной
жизни. Можно только смириться”5.
Знаменательно, что Довлатов–рассказчик признается, что больше всего боялся
тогда не только одиночества, изоляции и немоты, но в главном – ностальгии за
домом. Как не странно, что многие опасения подтвердились, а только ностальгия
отсутствовала. Но это вообще не дало рассказчику импульса к работе.
Опираясь на сочинениях С. Довлатова мы видим, что Америка очень быстро
разрушала надежды и ожидания, которыми уехавшие жили еще в СССР. Довлатов
называет Нью-Йорк хамелеоном, который соединяет позитивные и негативные
черты большого города. Иногда сам большой город США указан как огромный
корабль набитый миллионами пассажиров:
I d e m, Чемодан, Санкт-Петербург 2004, с. 10.
I d e m, Речь без повода..., с. 287.
5 Ibidem, с. 49.
3
4
248
А вокруг бедлам и хаос. Кто-то в смокинге, кто-то в шортах. На ком – вечернее платье, на ком –
трикотажная маечка. Один пришел босиком. Другой в сапогах до колен. Третий в обыкновенных
туфлях, зато – с эрдельтерьером6.
В этом городе, по словам писателя, настоящее, прошлое и будущее идут в одной
упряжке. Но лица, описаны Довлатовым почти никогда не участвуют в жизни
общества.
Японская ученая Аи Мория замечает, что герои прозы писателя быстро понимают
свое положение, оказавшись не в американском Нью-Йорке, а в районе названном
„русской колонией”: Брайтон Бич или Форест-Хиллс7. Описывая Нью-Йорк,
Довлатов пользуется наследством русского классика – Н. Гоголя. В рассказах о НьюЙорке появляются люди в шляпах, шинелях или евреи с большими носами.
Довлатов и здесь пользуется элементами физиологического очерка, чтобы ярче
рассказать нам о жизни своих героев. Поэтому в его прозе так важны детали.
Тем не менее, Америка в прозе С. Довлатова вовсе не приобрела качеств
обетованной земли. Безработица, новый язык, западное общество, ни в чем не
напоминающее советского, вели эмигрантов к отрицательной оценке эмиграции.
Довлатов пишет, что русские эмигранты называли американцев наивными
и черствыми, для которых главное не дружба и любовь, а практический расчет8.
В Соединенных Штатах царствовали беспорядок и высокие цены – писатель
ссылается на слова своих знакомых эмигрантов. На этом фоне отличается главный
герой Довлатова, ему пока что Америка нравится, потому что там очень много
нового, чего нет в Союзе – телефоны без провода, рестораны для собак или
съедобные дамские штаны. Но все-таки он боялся уехать. Он считал, что говоря на
чужом языке, потеряет большую часть своей личности, а в главном – похоже на
мысли Алиханова – боялся, что Америка лишит его чувства юмора9.
Эмигрантскую синусоиду настроения описывает С. Довлатов в Иностранке.
Героиня Маруся проклинает и Россию и Америку. В основе этого плохого
настроения лежат проблемы с работой, но Довлатов с характерным себе юмором
сообщает нам, что чашу горя переполняет ее любимый попугай, который улетел
через окно в туалете10.
Оказавшись в новой стране, цивилизационный тип которой значительно
отличается от советского, у Довлатова появилась возможность свободно, без
цензуры, высказаться на тему менталитета гражданина СССР. В книге Довлатов – мой
добрый приятель, Людмила Штерн поместила короткий рассказ писателя, в котором он
рассказал о том, как сложно жить в Советском Союзе людям, которые жаждали хотя
бы несколько дней нормальной, непритушенной властью, жизни: „Я понял вот что.
Честный человек, живущий в России – герой. Герой, обладающий титанической
силой духа, преисполненный жертвенности, аскетизма и бесстрашия”11.
Ibidem, с. 293.
А. М о р и я, Россия встречается с Америкой, http://sergeidovlatov.com/books/moria.html [доступ: 15 IV
2010].
8 С. Д. Д о в л а т о в, Речь без повода..., с. 187.
9 I d e m, Заповедник, Санкт-Петербург 2004, с. 99.
10 I d e m, Иностранка, [в:] i d e m, Ремесло, Санкт-Петербург 2008, с. 598.
11 I d e m, Мной овладело беспокойство, [в:] Л. Я Ш т е р н, Довлатов – мой добрый приятель, СанктПетербург 2005, с. 226.
6
7
249
Автор Чемодана очень часто замечает, что у советского человека ментальность раба
или подчиненного. Такой тип человека неспособен собственно решать, выбирать по
своему мнению. Ему очень удобная была ситуация, в которой ответственность можно
возложить на других. Из-за этого американская свобода часто смешила и удивляла
бывших граждан СССР.
С. Довлатов обращает внимание еще на один факт: хотя у советского человека
психология служащего, он готов подчиниться кому угодно, лишь бы за это хорошо
платили. Эмиграция, по мнению писателя, в большой части была только сменой
хозяина, а не еле освобождением от тоталитарного режима12. Люди в главном
эмигрировали ради денег, а не только в пользу своих детей, из-за нравственных
причин или политической обстановки.
В своих сочинениях касающихся эмигрантов С. Довлатов заметил, что влияние
советской, абсурдной действительности выражалось даже на лингвистическом
уровне. Писатель подчеркнул эту черту, вводя в живой язык героев–эмигрантов
идеологемы советской пропаганды, которая даже на воле не позволяла людям на
свободную коммуникацию. Этот факт исполнял также функцию здравой
характеристики строя СССР, позволял свободно оценить значение всех слоганов,
которыми власть кормила людей, а даже играть ими в словесную игру13.
Писатель в эмиграции имел возможность неограниченно высказаться на темы,
которые его волновали на родине, но из-за цензуры он не мог высказаться
откровенно. Это привело нас к нескольким интересным замечаниям. Стоит также
обратить внимание на сходство оценки строя СССР у С. Довлатова и Г. Владимова.
Оба они, независимо друг от друга, описали СССР как на большую зону. В Зоне
и Верном Руслане мы увидим одинаковые мнение на тему жертв и палачей. Оба
писателя высказывают мысль, что если поменять местами зеков с надзирателями,
ничего бы не изменилось. Анализ отношений гражданина и власти, а также
сделанные писателями выводы почти одинаковы в Зоне и в Верном Руслане.
Вслед за словами писателя, мы полагаем, что эмигрантам непросто было найти
свое место в демократическом обществе. Довлатов описывает искаженное понимание
демократии в СССР. В Иностранке одному из героев не нравится после приезда
в Америку, потому что ему нечему противостоять14. Обосновывая свое мнение
Довлатов пишет, что после приезда в США русским часто казалось, что они
убежденные демократы. Свои слова они отстаивали не свободой выбора,
мировоззрения или защите гражданских прав, а тем, что они здоровались
с уборщицами, пили с электромонтерами и тихо ненавидели руководство, а в конце
подали документы на выезд из родной страны. Эмигрант из СССР, по мнению
писателя, учится демократии так же как ребенок учится ходить – робко и неуверенно
делает первые шаги, не обходится без ушибов и падении15.
Автор Чемодана сравнивает судьбу „третьего” эмигранта с лагерным рассказом
о зеке, который досиживал последние сутки приговора, но сбежал из зоны и от
свободы он потерял трезвое мышление. Довлатов замечает, что вместо свободы
I d e m, Речь без повода..., с. 152.
E. T y s z k o w s k a-Ka s p r z a k, Jesteśmy niewolnikami słów. Język ideologii radzieckiej w prozie Siergieja
Dowłatowa, „Slavica Wratislaviensia”, vol. 143 (2007), с. 292.
14 С. Д. Д о в л а т о в, Иностранка..., с. 515.
15 I d e m, Речь без повода..., с. 254.
12
13
250
уехавшие получили свободу выбора, к которой они не были приготовлены. Для
эмигрантов в Америке огромным шоком явилась также свобода выбора и мнения,
требование выслушать оппонента и дать ему высказаться. Довлатов замечает, что этот
признак демократии, который, казалось бы, является ее достоинством, вызывает
большие эмоции, когда реципиенты не соглашаются с чьим-то мнением16.
Несмотря на попытки научится жить в Америке, Довлатов уверен, что они часто
бессмысленные. Уехавших в США с „третьей волной” Довлатов называет
„воспитанниками тоталитарной системы, ее послушными учениками”. Над ними
тяготеет тавро, названное писателем Made in USSR.
У С. Довлатова существует еще вопрос антисемитизма в СССР. Под этим
термином мы понимаем одну из форм национальной нетерпимости – враждебное
отношение к евреям17. Антисемитизм проявляется во многих книгах, в которых
описывается жизнь в СССР. Естественный писатель уехал из Советского Союза
в США благодаря израильской визе. Хотя литературный герой часто намекает на
свое еврейское происхождение, оно не является главным, а только одним из
факторов влияющих на его эмиграцию. Чаще в сочинениях С. Довлатова указывается
скрытый антисемитизм существующий во мнении людей и укрепленный
пропагандой. Судя из сочинений писателя, европейская кровь была чем-то стыдном,
пороком, который должно скрыть и не говорить об этом открыто. Довлатов
указывает резкие проявления этого типа мышления. У него даже книга, под заглавием
Наши, описывающая придуманных предков Довлатова – евреев. Они часто спорят
с общественным порядком, борются за свои права, а власть чаще всего не разрешает
им заниматься своими делами. В крайнем случае они обвинены в тунеядстве или
названы шпионами.
С. Довлатов писал иногда об антисемитизме в абсурдном и юмористическом
направлении:
Первый раз вижу еврея – алкоголика!
Братец мой невероятно оживился. Как будто всю жизнь мечтал, чтобы оскорбили его
национальное достоинство. При том, что он как раз евреем не был. Это я был до некоторой
степени евреем. Так уж получилось.
Запутанная семейная история. Лень рассказывать...
Кстати, Борина жена, в девичестве – Файнциммер, любила повторять: „Боря выпил столько
моей крови, что теперь и он наполовину еврей!”
Раньше я не замечал в Боре кавказского патриотизма.
Теперь он даже заговорил с грузинским акцентом: Я – еврей? Значит, я, по-твоему – еврей?!
Обижаешь, дорогой!18
Но это не уменьшает факта, что эту черту советского общества С. Довлатов
оценивал весьма отрицательно. Юмор это только один из способов осваивания этого
грустного человеческого поведения.
С. Довлатов в своих книгах передает еще один образ антисемитизма. Даже люди
еврейского происхождения знали, что они должны сидеть на своем месте и не
обращать на себя чьего-нибудь внимания. Пусть подтверждением этих слов будет
фрагмент рассказа Приличный двубортный костюм из Чемодана. В этом сочинении
Ibidem, с. 148.
С. И. О ж е г о в, Антисемитизм, [в:] Толковый словарь русского языка, ред. С. И. О ж е г о в, Н. Ю.
Ш в е д о в а, Москва 2004, с. 26.
18 С. Д. Д о в л а т о в, Чемодан..., с. 134.
16
17
251
литературный Довлатов старается найти хорошего героя газетной статьи
к очередному Дню рационализатора. Редактору газеты не нравится американская
фамилия монтера, судьба обращается против работодателя Довлатова:
Холидей? Русский умелец – Холидей? Потомок Левши – Холидей?! Ты шутишь! Что мы знаем
о его происхождении? Откуда у него такая фамилия?
Минц, по-твоему, — лучше?... Не говоря о происхождении...
Хуже – согласился Минц – бесспорно, хуже. Но Минц при этом – частное лицо. Про Минца
не сочиняют очерков ко Дню рационализатора. Минц не герой. О Минце не пишут...19
Эмиграция писателя не принесла полного решения проблемы антисемитизма.
Хотя в Америке такое поведение наказывается, С. Довлатов писал в своих газетных
статьях, что люди часто хотели, чтобы редакция его еженедельника определила свое
направление. Мастерство художественной работы со словом позволило Довлатову
отказаться от необходимости определить свою национальность и ответить всем, что
он одновременно работает и в американской и русской и еврейской газете20.
Данный нами анализ „эмигрантской темы” рассказов С. Довлатова вписывается
шире в его литературное наследство. А. Генис считает, что эмиграция „третьей
волны”, описанной Довлатовым была вызвана „мифом Штирлица”21. В знаменитом
сериале шпион проживает в кругу врагов, которые мешают ему показать всему миру –
отсутствием возможности проявить таланты важные хотя бы только для себя, вполне
развиваться в определенном только собой направлении, так, чтобы получить
удовольствие от жизни. Довлатов, описав Америку с точки зрения эмигранта, пришел
однако к выводу, что не только советская жизнь абсурдна. В другом случае мы не
прочитали бы в его сочинениях о русских проклинающих Америку. После приезда
в США герои Довлатова не являются уже жертвами тоталитаризма. Но это не решает
их проблем. Борьба с системой заменяется проблемами материальными,
экзистенциальными или личными. Главным вопросом, который люди должны
задать друг другу ежедневно является не: где жить, а как? Во всех рассказах писатель
стремился найти норму. Это проявляется на уровне лингвистическом
и литературоведческом. В сюжетах также нередко встречаем это слово. Образцом
нормы и гармонии может служить неприступно простой, по сравнению с „тёмными”
текстами например Саши Соколова, язык Довлатова. Автор Зоны любил повторять:
„Сложное в литературе доступнее простого”22. В Зоне, Заповеднике и Чемодане автор
пытается вернуть слову ушедшее, высыпавшееся из него содержание, первый смысл.
Но чистота, ясность довлатовского повествования, это плод сомнений, блужданий:
личных, общечеловеческих и стилистических. Стремление Довлатова перейти от
парадокса или абсурда к норме дало основу П. Вайлю и А. Гениса назвать его
„трубадуром отточенной банальности”23. В истине, С. Довлатов говорит о банальных
вещах, но заставляет нас эту банальность переживать как нечто очень выстраданное,
как итог наших поисков истины. Довлатов в норме видел спасение от абсурдного
и безыдейного мира, в котором пришлось ему жить.
Ibidem, с. 53.
I d e m, Речь без повода..., с. 134-135.
21 А. А. Г е н и с, op. cit., с. 16.
22 I d e m, На уровне простоты, http://www.sergeidovlatov.com/books/genis.html [доступ: 15 IV 2010].
23 С. Д. Д о в л а т о в, Зона, Санкт-Петербург 2008, с. 49.
19
20
252
Jędrzej M. Paulus
AMERYKA Z PUNKTU WIDZENIA EMIGRANTA. ŻYCIE ROSYJSKICH EMIGRANTÓW
„TRZECIEJ FALI” W TWÓRCZOŚCI SIERGIEJA DOWŁATOWA
Niniejszy artykuł stanowi próbę przybliżenia tematu emigracji. Ten motyw w twórczości S. Dowłatowa jest
dopiero od niedawna przedmiotem ożywionej analizy literackiej. Obok obrazu totalitarnej Rosji z punktu widzenia zwykłego człowieka, emigracja do USA jest jednym z głównych motywów przewijających się niemal
przez wszystkie opowiadania i nowele pisarza. W pracy przywołuje się fragmenty utworów i artykułów, które
opisują różne motywacje opuszczenia ojczyzny przez Rosjan (społeczne, rodzinne lub zawodowe). Przeprowadzona zostaje także analiza obrazu emigranta w twórczości S. Dowłatowa. Uwaga zostaje zwrócona na uczucie
rozczarowania bohaterów z powodu zmiany statusu społecznego i na trudności w odnalezieniu się w nowych
realiach w „wielkim mieście” – Nowym Jorku, w którym grupy etniczne często żyją w swoich gettach, co uniemożliwia im uczestniczenie w życiu społeczeństwa. W nowelach i opowiadaniach pisarza często przewijają się
postacie ludzi zagubionych w nowej rzeczywistości. O tych, którzy w miarę szybko przystosowali się do amerykańskiego społeczeństwa, S. Dowłatow pisze, że zapomnieli o sumieniu, współczuciu i wdzięczności na rzecz
wygód materialnych.
Zderzenie cywilizacji wschodniej (ZSRR) z zachodnią (USA) często jest punktem wyjścia do analizy mentalności Rosjan. S. Dowłatow zwraca uwagę, że sowiecka władza stworzyła człowieka – sługę partii komunistycznej, któremu wiele amerykańskich, demokratycznych swobód wydaje się dziwnymi, a przez to śmiesznymi,
ponieważ, według pisarza, taki człowiek nie jest przyzwyczajony do samodzielnego myślenia i podejmowania
decyzji. Widok Rosji zza oceanu jest także możliwością nieocenzurowanych rozmyślań na temat stosunków
między radziecką władzą a obywatelem, ustroju ZSRR, jego siły i słabości. Na tym polu niezwykle interesujące
są słowa pisarza, który stwierdza, że ZSRR jest jedną wielką zoną – obozem pracy więźniów.
253
Katarzyna Sobijanek
Uniwersytet Łódzki
KONCEPT WÓDKI JAKO KOMPONENTU MENTALNOŚCI ROSYJSKIEJ RYTUAŁU
I MITU W KONTEKŚCIE KULTUROWYM
Это водка? – слабо спросила Маргарита.
Кот подпрыгнул на стуле от обиды.
– Помилуйте, королева – прохрипел он –
разве я позволил бы себе налить даме водки?
Это чистый спирт!
М. Булгаков, Мастер и Маргарита
Słowo „wódka” niesie szczególne znaczenie w odniesieniu do Rosji. To nie tylko trunek
cieszący się dużą popularnością w tych szerokościach geograficznych, stereotyp, który od
wieków zadomowił się w świadomości europejskiej, źródło inspiracji dla artystów. Wódka
stała się komponentem mentalności rosyjskiej, zrytualizowanym elementem życia, środkiem
znieczulającym dramatyzm napięć egzystencjalnych, trudności związanych z restrykcyjnym
ustrojem państwowym i licznymi działaniami wojennymi, a jednocześnie jest wyrazem jedności i braterstwa Rosjan.
A. Zorin i A. Haniutin w synopsysie filmu Vodka. Produkt narodowy nr 1 zauważają:
Rosyjskie słowo „wódka” jak żadne inne związane jest z najbardziej odległymi od siebie wyobrażeniami
o Rosji. Ten związek chętnie potwierdzają także sami Rosjanie: reputacja zdeklarowanych pijaków jest
nieodłącznym elementem naszej samoidentyfikacji. Gotowość pić zawsze i wszędzie charakteryzuje
człowieka jako swojego, Rosjanina, „normalnego” mężczyznę. Wydaje się, że sama rosyjska dusza otwiera się dzięki rosyjskiej wódce1.
Należy przy tym zauważyć, że przytoczona wypowiedź prezentuje określony stereotyp,
który można przyjąć i starać się wniknąć w jego sens i znaczenie, próbując zbadać jego źródło lub też z nim polemizować, negować go, pomijać milczeniem. Celem artykułu jest próba zgłębienia konceptu wódki i roli, jaką pełni w mentalności rosyjskiej, na bazie materiału
kulturowego i literackiego. Ów koncept dotyczy problematyki duszy rosyjskiej, która pomimo wydanych na jej temat encyklopedii, podręczników i analitycznych prac naukowych
do dziś pozostaje enigmatycznym zagadnieniem, wymykającym się klasyfikacjom naukowym i definicjom. Zamierzam ponadto wykazać złożoność problemu spożywania „rosyjskiego trunku narodowego” i przybliżyć jego symbolikę.
Krótki rys historyczny
Na rosyjskim gruncie kulturowym „wódka” po raz pierwszy pojawia się w 1533 r.
w Czwartym Latopisie Nowogrodzkim dla potrzeb określenia leczniczej nalewki na bazie wody
i spirytusu: âîäêó íàðÿäèòè è â ðàíó âïóùàòè è âûæèìàòè. W późniejszych poradnikach
leczniczych, pochodzących z XVII–XVIII w., wspomniane są różne określenia wódki
w zależności od struktury i pełnionej funkcji, m.in. wyciąg na bazie koniaku („wódka francuska”), „wódka biała” dla wzmocnienia żołądka, powstała przy użyciu bukietu ziół –
1 http://www.rodaknet.com/ROSJA/rp_cykl_rosja_wodka.htm.
255
szałwii, mięty, imbiru, anyżu i kałganu. Jako środek leczniczy spotykana jest w słownikach
do końca XIX w. Od 1731 r. słowo „wódka” zaczyna być stosowane w odniesieniu do
napojów mocniejszych pod względem zawartości spirytusu od wina. Jako napój służący
w celach innych niż lecznicze funkcjonuje już od końca XVI w.
Oficjalnie stężenie wódki zaczęto mierzyć w procentach w 1894 r., gdzie 1% odpowiadał
0,01 części spirytusu. Od 1902 r. przyjęto, że wódka powinna zawierać 40% czystego alkoholu, co opatentował rząd rosyjski w 1894 r. pod nazwą „Moskovskaya osobaya”2. Utrzymujące się po dzień dzisiejszy przekonanie o uczestnictwie wybitnego chemika rosyjskiego
D. Mendelejewa w opracowywaniu receptury wódki jest legendą, apokryfem, który nie ma
wiarygodnych podstaw – twierdzi I. Dmitrijew w pracy badawczej z 1999 r.3 Współczesne
rosyjskie poradniki przekazują dane, zgodnie z którymi wódka powinna zawierać 40–56%
alkoholu etylowego. Przezroczystość/mętność napoju zależy od jakości przeprowadzonego
procesu jej oczyszczania, zabarwienie zaś zależy od zastosowanych w produkcji surowców
i dodatków, mających na celu uzyskanie konkretnej barwy. Dla przykładu, wódka niebieska
wymaga zastosowania wywaru z kaliny, wódka zielona – liści mięty, pietruszki, estragonu
czy pąków brzozy, wódka czerwona – wywaru z czerwonego sandału i wysuszonych owadów z rodziny tzw. kosmatych wszy (chervec). O jakości napoju wódczanego decydują dwa
czynniki: moc i stopień oczyszczenia alkoholu.
Wódka doczekała się również wielu naczyń do spożywania. Wśród nich należy nadmienić takie jak: czarka (чарка), kieliszek (рюмка), naparstek (напёрсточек), piesek (собачка), kaganek (лампадка), szklanka, arszyn (аршин), metr (метр), lafitnik – kieliszek wydłużony (лафитник), szklaneczka–stopka (стопка). Rzadziej wspomina się o kielichu (бокал) i pucharku
(фужер). Degustacja alkoholu wiąże się również z określonym miejscem umożliwiającym
jego zakup i spożycie. W Rosji na przestrzeni wieków wódkę można było spożywać w knajpie (кабак)4, szynku (шинoк), karczmie (корчма), gospodzie, zajeździe (трактир), w restauracji, w riumochnoj5 – punkcie sprzedaży wódki, spożywanej na miejscu przy pomocy
60-mililitrowych riumok, czyli kieliszków. Sklepy umożliwiały klientom kupować alkohol na
wynos. Za rządów Gorbaczowa, z uwagi na wprowadzony przez niego dekret o wzmocnieniu walki z pijaństwem w dniu 16 V 1985 r. pojawiły się w języku następujące humorystyczno-ironiczne leksemy: mauzoleum – określenie sklepu monopolowego (asortyment winnowódczany), przed którym stoi długa kolejka, pętla Gorbaczowa – długa kolejka po wódkę,
szturm twierdzy – zatłoczona kolejka po wódkę.
Wódka – zjawisko typowo rosyjskie?
Gazeta „Komsomolska Prawda” z 10 II 1999 r. informuje, że „wódka to rosyjski napój:
(wszech)rosyjski twór (...) Jeszcze w 1982 r. światowa wspólnota przyznała Rosji prawo do
prezentowania na rynku wódki jako oryginalnego rosyjskiego napoju alkoholowego”, co
spowodowało sformułowanie sloganu reklamowanego towaru przeznaczonego na eksport:
„Tylko wódka z Rosji jest prawdziwą rosyjską wódką” („Только водка из России – настоящая русская водка”)6. W tym samym artykule spotkamy porównanie: „tłumaczyć
Rosjanom co to takiego wódka, to jak uczyć ryby pływać”7. U A. Liwszyca można przeczy2 Г.
Ю. Б а г р и н о в с к и й, Энциклопедический словарь спиртных напитков, Москва 2003, с. 299.
Ibidem, s. 299-300.
4 W charakterze kontekstu można odnieść się m.in. do sławnego cyklu „piewcy wsi rosyjskiej” S. Jesienina,
Moskwa karczemna (Москва кабацкая). S. J e s i e n i n, Moskwa karczemna, [w:] Pięciu poetów. A. Błok, A. Achmatowa,
B. Pasternak, W. Majakowski, S. Jesienin, Warszawa 1975, s. 487-490.
5 Rumochnaya pojawiła się w rosyjskich miastach w drugiej połowie XIX w.
6 „Комсомольская правда”, 10 II 1999.
3
256
nom co to takiego wódka, to jak uczyć ryby pływać”7. U A. Liwszyca można przeczytać
śmiałą konstatację: „Bardziej patriotycznego czynu od wspólnego wypicia wódki wymyślić
nie podobna”. U N. Leskowa, rosyjskiego klasyka XIX w., w noweli Oczarowany pielgrzym
odnajdziemy fragment: „Zdaje się, że są chrześcijanami. Podpełznąłem jeszcze bliżej: patrzę, żegna się i pije wódkę – a więc, to Rosjanie!”. Ostatni cytat, pochodzący z Notesu lokaja, autorstwa N. Lejkina, nacechowany jest zdziwieniem bohatera, który obserwuje obcokrajowca, pijącego wódkę: „Francuz, a wódkę pije, jak nasz rosyjski brat”.
Przytoczone wyżej cytaty8, pochodzące z różnych tekstów literackich i publicystycznych
i z różnych okresów literackich, świadczą o zakorzenionym w świadomości Rosjan przekonaniu o integralnym związku rosyjskości z wódką. Wódka to rytuał, znak rozpoznawczy,
dokonujący podziału na „swojego” i „obcego”. Francuz, a więc „obcy”, pochodzący z innego obszaru kulturowego, reprezentujący inną mentalność, świat Zachodu9, który pije
wódkę, staje się Rosjaninowi bliższy. Fakt spożycia wódki skraca dystans między nimi, między reprezentantami różnych kultur, niczym w karnawałowym widzeniu świata u M. Bachtina10, gdzie na czas karnawału niwelowane są wszelkie międzyludzkie granice, status społeczny i majątkowy. Wódka staje się zatem płaszczyzną porozumienia „swojego” i oswojonego „obcego”.
Ponadto wypowiedź, pochodząca z noweli N. Leskowa, kryje w sobie zaskakujące spostrzeżenie: Rosjanin zostaje rozpoznany na podstawie dwóch symbolicznych gestów, na
pierwszy rzut oka przeciwstawnych. Picie wódki i wiara prawosławna – wykonanie znaku
krzyża różni się w Kościele prawosławnym i w Kościele rzymskokatolickim, decyduje
o przynależności narodowej. W tym miejscu dotykamy zespolenia dwóch elementów, pochodzących z różnych wymiarów ludzkiego istnienia i wyraźnie wpisujących się w pojęcie
„duszy rosyjskiej”, której umysłem, zwłaszcza racjonalistycznym, pojąć nie można. Z jednej
strony cechująca ją głęboka duchowość, serdeczność, wzniosłość, pokora i uniżenie, z drugiej – porywczość, kultura biesiadna, świąteczne i codzienne spożywanie wódki, prowadzenie rozmów filozoficzno-religijnych przy stole pod wpływem trunku – tę cechę przypisałabym również innym narodom słowiańskim, np. polskiemu i ukraińskiemu.
Problematyka gender
Wódka jest preferowanym trunkiem dla mężczyzn. Na pytanie: „czego się napijesz?”,
powinna paść odpowiedź: „wódki”. Wybór napoju o mniejszej zawartości czystego alkoholu uważa się za niegodny mężczyzny. Delektowanie się koniakiem może zostać odebrane
jako snobizm i przyjęcie zdystansowanej postawy wobec pozostałych. Co więcej, dla mężczyzny picie „wody ognistej” jest niejako obowiązkiem, rodzajem testu na możliwość asymilacji osobnika do męskiej mikro-socjalnej grupy. Odmowa uniemożliwia całkowitą adaptację do nowego miejsca pracy lub życia, a czasem oznaczać może wykluczenie z danej grupy środowiskowej. Odmowa mogła mieć również podłoże polityczne – w czasach radziec7
Loc. cit.
Przytoczone cytaty są jedynie przykładem utworów literackich i tekstów publicystycznych, do których odwołamy się w dalszej części artykułu, zawierających komentarze lub odniesienia do interesującego nas zagadnienia. Bogactwo cytatów, poświęconych wódce rosyjskiej w literaturze i języku, można odnaleźć
w: Г. Ю. Б а г р и н о в с к и й, op. cit., s. 349-357.
9 W mentalności rosyjskiej ważnym pojęciem identyfikującym tożsamość narodową jest opozycja Wschód–
Zachód, którą podejmuje w badaniach naukowych m.in. A. de Lazari. Idee w Rosji. Mentalność rosyjska. Słownik,
red. A. de L a z a r i, Katowice 1995, s. 17-18, 34-35.
10 M. B a c h t i n, Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa 1970, passim.
8
257
kich powszechna stała się zasada permanentnej podejrzliwości, która w języku przyjęła
postać powiedzenia: „Kto nie pije, donosi”.
W XVIII–XIX w. słabsze gatunki wódki słodzonej otrzymały nazwę „babskiej/kobiecej
wódki”. N. Kostomarow zauważa, że Rosjanki piły szczególny rodzaj wódki w celu gruntownego przybrania na wadze. Niestety przepis na ten rodzaj wódki nie zachował się.
Socjalno-zawodowy status użytkownika wódki
Zaskakującym może wydać się fakt sporządzenia listy zawodów predestynowanych do
spożywania „winnego chleba”11. Wśród nich znaleźli się: rybacy, myśliwy, wojskowi, przedstawiciele twórczych profesji: aktorzy, pisarze, malarze, sportowcy, ślusarze, profesjonalni
przestępcy. W przedrewolucyjnej Rosji do listy należy dopisać oficerów, zwłaszcza kawalerzystów, kupców, szewców, woźniców, dozorców, krawców. Znakiem szczególnego zamiłowania rybaków i myśliwych do wódki są liczne anegdoty, a także nazwy gorzkich wywarów alkoholowych: „Rybacka” („Жвею”), „Myśliwska” („Охотничья”).
Spożywanie wódki stało się integralną częścią wyposażenia rosyjskiego żołnierza12, który
wyruszał w bój. Zgodnie z ukazem z 1721 r. żołnierz otrzymywał 2 kubki/kufle, tj. ok.
1,5 l wódki, której moc nie przekraczała 15%. W armii sowieckiej od 1 IX 1941 r. wydawano żołnierzom po 100 ml wódki na dobę. Porcja ta otrzymała nazwę „doza narkomowska”,
„bojowe 100 g”, „narkomowskie 100 g”, która związana była z wdrożeniem przez komisarza ludowego (narkoma) K. Woroszyłowa w czasie wojny z Finlandią (styczeń 1940 r.) określonej dawki wódki, wydawanej aktywnie uczestniczącym w walkach żołnierzom i oficerom.
Piloci zamiast wódki otrzymywali koniak.
Gorzelnicy wierzyli, że to wódka, krzepiąca ducha armii, przyczyniła się do zwycięstwa
nad nazizmem, podobnie jak rakiety Katiusza. Innego zdania jest prof. W. Nużny, znany
teoretyk alkoholizmu w Rosji, twierdzący, że „właśnie te 100 g stało się nieszczęściem całego powojennego pokolenia. Wzrósł odsetek osób uzależnionych od wódki, co już w latach
60. przybrało postać nowego etapu w historii pijaństwa”13.
Obrzędowość wódki
Ponadto spożywanie wódczanego napoju jest nieodzownym elementem życia obrzędowego, rytualnego. Szczególnie rozbudowaną funkcję pełni on w obrzędach weselnych,
w czasie których „wódka leje się wiadrami”. Jedynym ograniczeniem jest w tym wypadku
status materialny rodziny młodej pary. Kluczowym pojęciem w obrzędzie jest słowo запой,
które posiada ponad 30 synonimów14, oznaczające upojenie alkoholowe, opilstwo, okres
pijaństwa15. Składa się on z kilku zrytualizowanych etapów, z którymi szczegółowo można
zapoznać się przy lekturze materiałów kulturowo-bytowych16.
11 Z bogatym słowniczkiem synonimów można zapoznać się na stronie A. Nikiszyna, historyka wódki, na
której prezentuje swoje książki i wykłady poświęcone tej tematyce. http://www.nikishin-collections.ru/.
12 Wyposażenie żołnierza w odpowiednią dawkę wódki dotyczyło również europejskich armii w XVII w.
Г. Ю. Б а г р и н о в с к и й, op. cit., s. 326-327.
13 W. J e r o f i e j e w, Rosyjski bóg, „Gazeta Wyborcza”, 1 I 2004, s. 14.
14 Między innymi: заручная водка, перепой, запойка, охмелье, пропивка, запивная.
15 Jako kontekst może tu posłużyć film produkcji polskiej pt. Wesele z 2004 r. (scenariusz i reżyseria
W. Smarzowski), będący gorzką satyrą na polski obrzęd weselny i narodowe przywary Polaków, m.in. hołdowanie zasadzie: „Zastaw się, a postaw się”. Stan upojenia alkoholowego i towarzysząca mu pogłębiająca się destrukcja moralno-psychiczna obrazują gradację spożycia i jego symbiotyczny związek z kondycją duchowopsychiczną i mentalną człowieka.
16 Ю.С. Р я б ц е в, История русской культуры XVIII–XIX в., Москва 2001, с. 326-340.
258
Wymiar literacki
Wśród kontekstów literackich, zawierających pośrednie lub bezpośrednie odniesienie do
rosyjskiej wódki i rytuału jej spożywania, należy wymienić powieść W. Jerofiejewa Moskwa–
Pietuszki, należącą do nurtu tzw. prozy alkoholowej, powieści F. Dostojewskiego: Zbrodnia
i kara (postać Swidrygajłowa, Marmieładowa) i Bracia Karamazow (postać Fiodora Karamazowa), powieść Zawiść J. Oleszy, dramat N. Kolady Merylin Mongoł, mikropowieść Dzień
Opricznika W. Sorokina, jak również poezję rosyjskich bardów – motywy alkoholowe pojawiają się m.in. u W. Wysockiego, który cierpiał na chorobę alkoholową, J. Wizbora, A. Gorodnickiego i A. Galicza17.
Z uwagi na interesujący nas motyw przewodni należy pokrótce odnieść się do powieści
W. Jerofiejewa Moskwa–Pietuszki, która stanowi studium życia psychicznego i duchowego
przedstawiciela narodu rosyjskiego – inteligenta, egzystującego w komunistycznej rzeczywistości i neutralizującego ból egzystencjalny i pragnienie ucieczki przy pomocy alkoholu. To
właśnie alkohol jest lejtmotywem opowiadanej przez Wienieczkę historii, spoiwem kompozycyjnym, czynnikiem charakteryzującym osobę narratora, któremu towarzyszą poszczególne stadia choroby alkoholowej, znajdujące swoje ewangeliczne odpowiedniki, co prawda
w odmiennej chronologii. Katzenjammer (złe samopoczucie nazajutrz po przepiciu, kociokwik,
kac, pochmiel, klątwa18) jest modlitwą w Ogrójcu, wypicie „na klina”, które służy leczeniu
objawów abstynencyjnych – zmartwychwstaniem, pijaństwo w pociągu – ostatnią wieczerzą,
a delirium tremens (majaczenie alkoholowe)19 – śmiercią krzyżową20. Można zatem przeprowadzić paralelę między Wienieczką a Chrystusem, przy czym bohater powieści W. Jerofiejewa (w zasadzie alter ego pisarza) jest obrazoburczym i zaprzeczonym obrazem Syna Człowieczego, którego droga krzyżowa prowadzi do samodestrukcji, zagubienia i beznadziei.
Bez wątpienia poczucie osamotnienia i odrzucenia są elementem łączącym obie postaci na
drodze krzyża.
Wokół alkoholu skoncentrowane są myśli Wieniczki. Alkohol staje się dlań źródłem poznania, najwyższym dobrem, bolesnym pragnieniem duchowo-cielesnym, źródłem natchnień i przeżyć. I w tym miejscu dotykamy rosyjskości i charakterystycznego zestawienia
sprzeczności, zasady binarnych opozycji, tworzących spójną całość. Sacrum miesza się
z profanum, uwznioślone myśli, wrażliwa duchowość i nierzadko filozoficzne myślenie występują obok wulgaryzmów, majaczeń i pijackich halucynacji, fizjologicznych reakcji organizmu. Alkohol determinuje, według bohatera, życie człowieka, dzieli je na chwile poniżenia
i triumfu, które uzależnione są od dostępności wódki lub jej braku: „Och, te godziny największej niemocy hańby w życiu mego narodu, te godziny od świtu do otwarcia sklepów”21.
17 Dla przykładu: В. Высоцкий: Давно я понял: жить мы не смогли бы, Друг подавал мне водку в стакане,
Красное, зеленое, желтое, лило; А. Галич: Желание славы, Про маляров, истопника и теорию относительности,
Цыганский романс; Ю. Визбор: Женщина, Что ж делать нам?, Железный путь великий....
18 W. K o p a l i ń s k i, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, Warszawa 1983.
19 Stan dezorientacji ze zmąceniem świadomości, któremu często towarzyszą halucynacje, złudzenia, mylna
interpretacja zdarzeń i ogólne poczucie zagubienia oraz zmniejszona zdolność skupienia uwagi na bodźcach
zewnętrznych, a także objawy somatyczne. Delirium tremens pojawia się u osób uzależnionych, zwykle dzień lub
dwa po odstawieniu alkoholu. Leksykon terminów. Alkohol i narkotyki, Warszawa 1997; A. R e b e r, Słownik psychologii, Warszawa 2000, s. 352.
20 Dokładna analiza ewangelicznych paraleli przeprowadzona została w pracy: S. G e i s e r-Sc h n i t m a n,
Венедикт Ерофеев. „Москва-Петушки” или „The Rest is Silence”, Bern 1989; A. D u d e k, Droga krzyżowa Wienieczki
Jerofiejewa albo Rosja wódką umyta. O powieści Moskwa–Pietuszki, [w:] Emigracja i samizdat. Szkice o współczesnej prozie
rosyjskiej, red. L. S u c h a n e k, Rosyjska proza emigracyjna 1, Kraków 1993, s. 254.
21 W. J e r o f i e j e w, Moskwa–Pietuszki, Kraków 2000.
259
Krepkije napitki to również „surogat życia duchowego”, „hipostaza bytów niematerialnych”,
jak zauważa A. Dudek22, gwarant bezpieczeństwa, idylliczna przystań, która pozwala zapomnieć i uwolnić się od ciemiężącej, bezdusznej rzeczywistości, która go otacza i od której
nie potrafi się ostatecznie uwolnić. Moskwa jest przestrzenią zamkniętą, która go więzi,
sprawuje nad nim kontrolę, dlatego rajską krainą i wybawieniem jest cotygodniowa podróż
do Pietruszek, peryferyjnej miejscowości, konotującej naturalne pierwiastki życia i wartości
pozytywne, tam gdzie „nawet ci, którzy całymi tygodniami nie trzeźwieją, mają oczy niezgłębione i promienne”23.
Permanentne spożywanie alkoholu i stany temu towarzyszące uprawomocniają również
zastosowane rozwiązania stylistyczne: groteskowe deformacje autentycznych postaci i sytuacji historycznych, wprowadzenie motywów fantastycznych, np. rozmowa z aniołami czy
też pytania zadawane bohaterowi/autorowi przez samego Sfinksa. Pomimo różnorodnych
odniesień, retardacji, dygresji, intertekstów czytelnik nie ulega znużeniu czy zagubieniu
w toku narracji, wręcz przeciwnie, zabiegi te pomagają mu lepiej zrozumieć obraz głównego
bohatera zagubionego w otaczającej go rzeczywistości. Bez wątpienia źródeł poczucia zagubienia i trudności związanych z adaptacją środowiskowo-egzystencjalną nie należy szukać
jedynie w środkach odurzających. Daleko ważniejszym problemem jest pytanie o przyczynę
tych trudności i napięć rodzących się w duszy bohatera, a idąc dalej – w duszy rosyjskiej,
stanowiącej przedmiot wielowiekowej tradycji badawczej i inspirację dla indywidualnych
kulturowo-socjologicznych poszukiwań istoty rosyjskości.
Innym tekstem publicystyczno-literackim jest wspomniany wcześniej artykuł W. Jerofiejewa Rosyjski bóg24, zainspirowany jubileuszem 500-lecia wódki. Postmodernistyczny pisarz
próbuje przyjrzeć się symbiozie wódki z narodem rosyjskim. Zauważa, że żaden Rosjanin
nie jest obojętny na słowo–koncept „wódka”, choć reakcje mogą być bardzo różne, np.
zasępienie, błysk w oku, porozumiewawcze spojrzenie, bełkot czy pstrykanie palcami.
Autor eseju wspomina o rozmowie z M. Gorbaczowem, jaką prowadził w Fundacji
Gorbaczowa na Leninskim prospekcie w Moskwie, na temat wódki. Przypomnijmy, że
Gorbaczow był jedynym przywódcą w historii wódki na terenie Rosji, który wypowiedział
jej wojnę, widząc śmiertelne żniwo nadużycia tego napoju alkoholowego i jednocześnie
rozumiejąc wpływy zasilające budżet państwa z jego sprzedaży. „W czasach Breżniewa
„pijana część” budżetu ze 100 mld rubli przekształciła się w 170 mld – takie zyski przynosiła państwu wódka” – zauważa w rozmowie M. Gorbaczow25. Prohibicja, która wiązała się
z wprowadzeniem talonów na alkohol z okazji ślubu czy pogrzebu, zakazem podawaniu
alkoholu na przyjęciach w radzieckich ambasadach, spowodowała różnorodne skutki:
wzrost przyrostu naturalnego i długości życia, a z drugiej strony deficyt cukru, spowodowany gwałtownym wykupywaniem go na samogon i śmiertelne zatrucia środkami nieprzeznaczonymi do użytku zewnętrznego, np. wodą kolońską czy płynem hamulcowym.
W. Jerofiejew rozważa wartość wódki w oczach Rosjanina. Odwołuje się do rytuałów,
towarzyszących piciu, pisząc np. o geście trzech palców, który stosuje dwóch mężczyzn
22 A. Dudek wysuwa wniosek, że „spiritus to zarówno homonim i synonim oznaczający ducha utożsamionego z pożądanym napojem”, dodajmy, alkoholowym. Dla Wienieczki W. Jerofiejewa pijaństwo ma wymiar transcendentny: „Już po dwóch kielichach tego koktejlu człowiek staje się tak uduchowiony, że można podjeść i całe
pół godziny pluć mu w gębę w odległości półtora metra, a on słowa nie piśnie”. A. D u d e k,
op. cit., s. 252.
23 Ibidem, s. 39.
24 W. J e r o f i e j e w, Rosyjski bóg....
25 Ibidem, s. 14.
260
w odniesieniu do trzeciego, nierzadko nieznajomego, oznaczający zaproszenie do picia „na
trzech”. Spożywanie wódki w samotności nie jest przyjęte, a stan towarzyszący tej czynności
porównany zostaje do nirwany, swobodnego lotu, moralnej nieważkości i metafizycznej
bezcielesności, jest „dumną, oryginalną istotą rosyjskiej prawdy”. Autor Encyklopedii duszy
rosyjskiej odsłania przy tym ciemną stronę przymusu w filozofii wódki, gdy gospodarz domu
przymusza gości do picia w celu zatarcia społecznego dystansu, poniżenia czy też dla uzyskania własnej korzyści. Takimi gospodarzami byli J. Stalin i Piotr I, którzy odczuwali satysfakcję i radość zmuszając gości do picia.
Zakończenie eseju ma akcent pozytywny, pozwalający mieć nadzieję, gdyż niepicie alkoholu powoli staje się modne, przynajmniej w moskiewskich kręgach elitarnych. I niewykluczone, że ów nowy trend zasili szeregi 5% dorosłego społeczeństwa rosyjskiego, które deklaruje abstynencję alkoholową.
W charakterze podsumowania zasadnym, według autora artykułu, jest przytoczenie słów
wspomnianego wyżej W. Jerofiejewa, Rosjanina, moskiewskiego intelektualisty, „idącego
osobno” wnikliwego pisarza, który wypowiada własne zdanie bez względu na mniej lub
bardziej sprzyjające okoliczności: „W Rosji wszyscy jesteśmy bardziej zakładnikami wódki
niż jakiegokolwiek systemu politycznego (...) Wódka okazała się mocniejsza od prawosławia, samodzierżawia i komunizmu (...) Krótko mówiąc, wódka to rosyjski bóg”26.
26 Ibidem,
s. 15.
261
ANEKS
262
Adam Karpiński
Uniwersytet Łódzki
ROSJA PUTINA OCZAMI POLSKIEJ DZIENNIKARKI ANY UZELAC
(NA PRZYKŁADZIE UTWORU DZIECI Z PUTINO)
Ana Uzelac, autorka książki Dzieci z Putino, urodziła się w 1972 r. w Belgradzie w polskoserbskiej rodzinie. Jak sama podkreśla w nocie biograficznej, załączonej do jej debiutanckiego utworu, od urodzenia zamieszkiwała pogranicza:
Pierwsze przebiegało przez mieszkanie moich rodziców w wieżowcu na przedmieściach Belgradu. Na
zewnątrz była Jugosławia, w domu zaś suwerennie panowała Polska. Dookoła języki mieszały się jak
kawa z mlekiem. Wraz z rozpoczęciem wojny na Bałkanach w moim życiu zjawiły się kolejne pogranicza. Ludzie cudzym życiem wytyczali granice tam, gdzie kiedyś były tylko rzeki i góry1.
W 1995 r. dziennikarka została korespondentką „Gazety Wyborczej” na Bałkanach, skąd
trzy lata później wyjechała do Rosji, gdzie pracowała dla Polskiej Agencji Prasowej. Rezultatem jej kilkuletniego pobytu w tym kraju jest właśnie książka Dzieci z Putino, opublikowana
w 2004 r. Potrzebę napisania reportaży ze swych podróży po Rosji A. Uzelac objaśniła
w następujący sposób:
Wkrótce zauważyłam, że tysiące kilometrów od granic państwowych też istnieją obszary pogranicza. Te
najbardziej rozlegle zamieszkiwali Rosjanie urodzeni w latach radzieckich i ich dzieci, nieznające i nierozumiejące już dawnych zjawisk i pojęć. Ludzie, którzy powinni byli być sobie najbliżsi, przez dramatyczne społeczne zmiany okazywali się obcymi, rozdzieleni przepaścią pokoleniową, na granicy realizmu i utopii, gdzie współistnienie i przenikanie się życia faluje jak znak nieskończoności2.
Debiutancka książka A. Uzelac zwróciła uwagę licznych krytyków i dziennikarzy, m.in.
Michała Olszewskiego, Pauliny Wilk, Marka Włodarskiego. Krzysztof Czyżewski (dyrektor
Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”3 w Sejnach) w recenzji opublikowanej na
okładce utworu podkreślił, że:
Takiej książki o Rosji jeszcze nie było: fascynuje, nie daje spać, przeraża i ujmuje ciepłem bliskości ze
światem, który nam często wydaje się niepojęty i trudno dostępny. Jest w tym zasługa Any Uzelac, czułej
kronikarki i spowiedniczki, starającej się dotrzeć do prawdy, nie raniąc, a zdobywając zaufanie i szczerość
rozmówców. Jest w tym także zasługa samych Rosjan, bohaterów tej książki, których człowiecza wrażliwość silniejsza jest od bezdusznego państwa4.
A. Uzelac podjęła w Dzieciach z Putino próbę opisania współczesnej Rosji, przedstawiając
najmłodsze pokolenie tego kraju. Pisarka oddała głos bohaterom, którzy sami mówią o problemach, z jakimi przychodzi im się zmagać w ich życiu codziennym. Są to m.in. narkomania, bezrobocie, rozpad więzi rodzinnych, samotne macierzyństwo, ucieczka ze wsi do miast
i syndrom czeczeński, na który cierpią młodzi mężczyźni wracający z wojny. Wszystkie
poruszane kwestie zebrane są w cykl sześciu przejmujących reportaży, z których każdy stanowi kolejną stację wnikliwej wędrówki przez Rosję, w czasie której dziennikarka odwiedzi1 A.
U z e l a c, Dzieci z Putino, Sejny 2004, s. 221.
cit.
3 http://www.pogranicze.sejny.pl.
4 A. U z e l a c, op. cit.
2 Loc.
263
ła uralską wioskę Putino, Sankt Petersburg, Gatczynę, Ufę, Niżny Nowogród i Moskwę.
M. Włodarski zauważył, że książka A. Uzelac to:
Efekt trwającej blisko rok „powolnej przechadzki po Rosji”. A przechadzka to bardzo zajmująca, nie tylko w rejestrach reporterskiego opisu czy trafności dziennikarskich spostrzeżeń, a raczej na poziomie
psychologicznego wziernikowania w dusze napotkanych osób5.
Utwór rozpoczyna rozdział Dzieci Putino. Przyjazd. Wyjaśnijmy, że Putino to niewielka
uralska wioska, leżąca w obwodzie permskim. Młodzi mieszkańcy wsi uczą się i pracują
w mieście Perm, skąd w wolne dni wracają do domów. Andriej, główny bohater reportażu,
studiuje germanistykę, choć nikt w jego rodzinnej miejscowości nie wierzył, że chłopak
dostanie się na studia. Nauczyciele zawsze go przekonywali, że dzieci ze wsi nie mają tyle
możliwości, co ich koledzy z miasta. Przeszkodą w podjęciu studiów najczęściej jest brak
pieniędzy na utrzymanie i na opłatę studiów. Na początku swego pobytu w Permie Andriej
mieszkał w akademiku i wierzył w to, że wreszcie udało mu się usamodzielnić i zdobyć
wolność, jakiej nigdy nie mógłby mieć w Putino. Jednak, jak zauważa A. Uzelac:
Życie w akademiku odsłoniło Andriejowi granice wolności. Nieduży, szczupły chłopak ze wsi zrozumiał, że studia to być może nie armia, a akademik nie koszary, ale że tutaj też istnieje hierarchia. Że
wszędzie są diedy. I diedowszczina6.
Andriej został pobity za odmowę kupienia alkoholu i spędził kilka tygodni w łóżku.
Chłopak zrozumiał wtedy, że „do prawdziwej wolności potrzebne są też pieniądze na wynajęcie mieszkania”7. Udało mu się wreszcie znaleźć pracę barmana w nocnym klubie „Space Jam”, którego właścicielem okazała się jedna z największych organizacji przestępczych
w Permie. Praca ta, choć bardzo dobrze płatna, nie była jednak spełnieniem marzeń wykształconego Andrieja, ale zdawał on sobie sprawę, że innej może w ogóle nie znaleźć.
A. Uzelac zestawiła los studenta z życiem jego matki, która wychowała się w Związku Radzieckim i nie pochwala pogoni syna za pieniędzmi, twierdząc, że nie są one potrzebne do
tego, aby mieć rodzinę.
Mama mówi, że dawniej było więcej duchowości w życiu, a teraz niby wszyscy tylko uganiamy się za
pieniędzmi. I że oni żyli godniej i bezpieczniej, bo tego nie musieli robić. I jeszcze mówi, że pieniądze
w naszych czasach to amoralne (...) A ja jej mówię: mamo, pieniądze to dzisiaj wszystko. Bezpieczeństwo, godność, moralność. I wolność – jedyna, jaka istnieje8.
Andriej nie pracuje z pobudek ideologicznych – chce za dobrze wykonywaną pracę godnej zapłaty, która pozwoli mu w pierwszej kolejności kupić mieszkanie w mieście, ożenić
się, zbudować matce wygodny dom w Putino, a dopiero potem wychowywać dzieci. Matka
Andrieja nie może tego zrozumieć – sama mieszkała z mężem w jednym pokoju w akademiku i mimo biedy zdecydowała się na urodzenie dziecka. Różnica między jej pokoleniem,
a pokoleniem jej syna tkwi, jak sama podkreśla, w tym, że:
My kiedyś pracowaliśmy, bo mówili, że tak trzeba. Z poczucia obowiązku, a nie dla pieniędzy. Andriusza
jest też pracowity, jak mrówka. Ale on już potrafi zażądać pieniędzy za swoją pracę. Ja nie potrafię, on
potrafi9.
5 M. W ł o d a r s k i, Reportaże z Russlandii. O książce „Dzieci z Putino” Any Uzelac, http://czytelnia.onet.pl/
0,32719,0,6123,recenzje.html.
6 A. U z e l a c, op. cit., s. 37.
7 Loc. cit.
8 A. U z e l a c, op. cit., s. 38.
9 Ibidem, s. 18.
264
Kolejną bohaterką rozdziału Dzieci Putino. Przyjazd jest Nadia. O samodzielności wywalczonej przez Andrieja może tylko pomarzyć. Nadia miała osiemnaście lat, kiedy podjęła
pracę w barze w Permie. Miała wszystko, czego potrzebowała do szczęścia: zatrudnienie,
wynajmowany pokój, znajomych z miasta i chłopaka w wojsku, z którym chciała zamieszkać. Wszystko przerwała niespodziewana ciąża. Dziewczyna pragnęła w tajemnicy pozbyć
się dziecka i w tym celu podnosiła ciężkie meble, piła rozpuszczony w mleku jod, robiła
wszystko, aby tylko poronić. O aborcji nie myślała, gdyż z jednej strony bała się opinii
mieszkańców rodzinnej wioski, a z drugiej kosztowny, lecz wykonany nieprofesjonalnie
zabieg pozbawiłby ją możliwości posiadania dzieci. Dlatego urodziła córkę, w wieku dziewiętnastu lat wzięła ślub i wróciła z rodziną do Putino, zostawiając pracę i życie w mieście.
Mąż Nadii mieszka większą część roku w Moskwie, gdyż to właśnie tam, tysiąc kilometrów
od domu, znalazł zatrudnienie. Nadia nie czuje się dobrze w Putino, nie potrafi odnaleźć się
w roli matki, faktycznie samotnie wychowującej córkę.
Niezwykle ważnym społecznie problemem w Rosji jest samotne macierzyństwo młodych kobiet. A. Uzelac opisała to zjawisko w rozdziale Faceci to mają nieźle porąbane w głowach…, w którym głównymi bohaterkami uczyniła siostry Irę i Julię z Gatczyny – miasta
w obwodzie leningradzkim. Obie siostry wychowują samotnie córki. Julia wyszła za mąż,
gdy okazało się, że spodziewa się dziecka. Jednak codzienne problemy, brak zainteresowania ojca wychowaniem córki i wreszcie niedojrzałość emocjonalna niepełnoletniej Julii
sprawiły, że młode małżeństwo szybko się rozpadło, a Julia wróciła z dzieckiem do matki.
Dwudziestoletnia Ira wychowuje samotnie córkę, choć cały czas poszukuje męża, który
zaopiekowałby się nią i małą Nastią. Na zamieszczane przez nią w gazetach ogłoszenia
matrymonialne najczęściej odpowiadają więźniowie, mający nadzieję na rozpoczęcie nowego życia po odbyciu kary. Poszukiwania męża dla Iry prowadzi jej matka i to ona w imieniu
córki odpowiada listownie na wszystkie poważne propozycje. Jednak żaden z kandydatów
nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, dlatego Ira stwierdza:
Wobec tego wolę już mieszkać sama, to znaczy z mamą. Bo mużyki to zwykle mają bardzo źle poukładane w głowach. Po co nam tacy, prawda Nastieńka? – zwraca się do posłusznie drepczącej obok niej dwuletniej córeczki. – Jest nam dobrze we dwie10.
Eleonora Bolesławowna, matka Iry i Julii, nie mogła samodzielnie zdecydować o swoim
życiu i w wieku osiemnastu lat poślubiła, wybranego przez jej rodziców, studenta architektury z Ałmaty. Małżeństwo w taki sposób zaaranżowane nie wytrzymało nawet dwóch lat
i Eleonora zmuszona była powrócić do domu.
Do Petersburga pani Ela wróciła już z Nataszą, pierworodną córką. Matka ich nie przyjęła, więc przez
parę lat tułały się po krewnych. Ludzie krzywo na nią patrzyli, unikali jej, nie zapraszali, bo jak to tak –
wychowywać dziecko bez męża? Pieniędzy też nie było, gdyż pani Ela nie miała siły i odwagi się rozwieść, więc nie mogła się też domagać alimentów11.
Dla Eleonory Bolesławownej, przedstawicielki starszego pokolenia, rozwód niósł ze sobą jarzmo ogromnego wstydu przed rodziną i znajomymi, dlatego nie zdecydowała się nań,
choć mogła mieć z tego tytułu prawo do otrzymywania alimentów. Postanowiła samotnie
wychować córkę, chociaż i to w czasach jej młodości było powodem do publicznego ostracyzmu. Kobieta nie była zapraszana na uroczystości, ludzie celowo jej unikali i traktowali ją
jako okrytego hańbą niepełnoprawnego członka społeczeństwa. Dla młodego pokolenia
10
Ibidem, s. 87.
s. 89.
11 Ibidem,
265
Rosjan rozwód i samotne macierzyństwo nie stanowią już problemu. Córki Eleonory mają
wielu rozwiedzionych przyjaciół. Na częste spotkania towarzyskie Julia zabiera swoją córkę
i nikt nie zarzuca jej amoralnego zachowania. Różnicę między pokoleniami i zachodzące
zmiany socjalne matka Julii i Iry opisuje w następujący sposób:
Niebo i ziemia – pani Ela kręci głową. – Niebo i ziemia. Tak bardzo się pod tym względem różnimy,
moje córki i ja. Przecież ja się wstydziłam nawet wymówić słowa: „poród”, a one omawiają, wie pani...
takie sprawy... że aż... – i śliczna twarz pani Eli znowu się oblewa rumieńcem. – Jula mi mówi: „Mamo, ja
nigdy jeszcze nie miałam takiego kochanka, jak Tioma”. I jeszcze parę innych rzeczy... No wstydziłaby
się. – Niech mnie pani źle nie zrozumie, ja wcale nie uważam, że moje czasy były lepsze. Też były złe,
cała ta fałszywa moralność, w której się wszyscy gubiliśmy, jak we mgle. Ale tak, jak teraz, to chyba też
nie powinno być. Albo zupełna cisza, albo całkowita nieodpowiedzialność. Gdzieś przecież musi być jakiś złoty środek, prawda?12
Wraz z rozpadem Związku Radzieckiego wyrosło nowe pokolenie, które charakteryzuje
się całkowicie innym podejściem do samotności, stosunków międzyludzkich, rozwodu i intymnej sfery człowieka. Przykład pani Eleonory pokazuje, że w komunistycznym państwie
człowiek samotny i rozwiedziony był spychany na margines społeczeństwa, co tylko pogłębiało u takiej osoby poczucie wyobcowania i samotności.
Czasy – mówi pani Ela – bardzo się zmieniły. Kiedyś być samotną matką, rozwódką, było strasznie. Wie
to najlepiej, bo całe życie spędziła samotnie, wychowując swoje dzieci, najpierw Nataszkę, potem Julkę
i Irę. I nigdy nie zapomni, jak jej unikali, jak przed nią uciekali, zmieniali tematy, nie zapraszali na urodziny, na przyjęcia dla dzieci, na kolacje i święta. Samotność traktowano jak chorobę zakaźną, której nosicieli trzeba unikać. Więc samotnym matkom żyło się... samotnie. A teraz wszystko jest inaczej. Na
szczęście. I nie ma już tego piętna społecznego, bo Jula ma więcej przyjaciół, niż ona miała przez całe
swoje długie życie13.
Autorka książki Dzieci z Putino pojechała do Gatczyny, aby zobaczyć, jak żyją dziś w Rosji kobiety samotnie wychowujące dzieci. Rzeczywistość, jaką ujrzała, zburzyła wszystkie jej
stereotypy o ich samotności. Bo czy można nazwać Julię samotną, kiedy ta posiada córkę,
siostrę, matkę, byłego męża, kochanka, licznych znajomych i przyjaciół? Jeśli tak, to w jaki
sposób nazwać sytuację jej matki, która nie miała odwagi się rozwieść i żyła przez dwadzieścia lat w platonicznym związku z żonatym mężczyzną? Książka A. Uzelac pokazuje, że
w Rosji zmieniło się podejście do samotności człowieka. Rozwiedzeni nie są już wykluczani
ze społeczeństwa.
Obok problemu bezrobocia, exodusu młodych ludzi ze wsi do miast i rozpadu więzi rodzinnych, A. Uzelac opisała także gwałtowne rozprzestrzenianie się wirusa HIV w St. Petersburgu. Bohaterowie rozdziału Petersburg 37,3 – Edik, Maks i Dima pracują w petersburskim wydziale francuskiej organizacji humanitarnej „Médecins du Monde”14, która zajmuje
się profilaktyką w sferze HIV/AIDS, niesie pomoc narkomanom, prostytutkom i dzieciom
ulicy, przeprowadza anonimowe testy, rozprowadza ulotki i jednorazowe strzykawki.
W St. Petersburgu liczba zarażonych wirusem HIV najbardziej wzrosła w środowisku narkomanów, przede wszystkim ze względu na wspólne korzystanie z igieł. Potwierdza to wypowiedź Siergieja:
Uratowała nas heroina (...) przyszła do Petersburga w 1997 r., parę lat wcześniej niż wirus. Ludzie mieli
czas się przesiąść. I to był bardzo pomyślny rozwój wydarzeń. Bardzo pomyślny, bo gdyby dalej gotowali
kompot (...) albo inne chałupnicze wyroby, tak jak za moich czasów, to byśmy teraz w samym PetersIbidem, s. 100-101.
s. 108-109.
14 http://www.medecinsdumonde.org/.
12
13 Ibidem,
266
burgu mieli z pół miliona zarażonych. Bo wtedy to używaliśmy krwi jako filtra dla wszelkich nieczystości
w kompocie, który gotowało się w jednym garnku dla 15–20 osób na raz. Wpuszczaliśmy parę kropel
krwi do środka, czekaliśmy chwilę, aż brud osiądzie, i potem każdy maczał w tym swoją igłę i wstrzykiwał to sobie do żył. Wyobrażasz sobie, co by to było: dwudziestu zarażonych w ciągu jednej sekundy?
A teraz to przynajmniej każdy z dzieciaków na herze ma własny sprzęt. Własną łyżeczkę, własną strzykawkę. Chociaż i tak co trzeci jest zarażony. Bo jak jesteś na głodzie i ktoś ci zaproponuje swoją łyżkę,
nie odmówisz, nawet gdybyś na własne oczy widziała pływające w niej wirusy15.
W walce z wirusem HIV i w pomocy osobom chorym na AIDS niezwykle ważna jest
profilaktyka finansowana przez państwo i wsparcie szpitali. Jednak z relacji bohaterów
książki A. Uzelac wynika, że w St. Petersburgu większość lekarzy odmawia leczenia chorych, którzy w takiej sytuacji mogą liczyć jedynie na działalność nielicznych organizacji pozarządowych. Prowadzi to do ciągłego zwiększania się liczby zakażonych i dalszego rozwoju epidemii. W epilogu Dzieci z Putino pisarka zamieściła informację, że „liczba zarejestrowanych nosicieli wirusa HIV w Rosji wzrosła o jedną trzecią – do 258 tys. Szacuje się, że
liczba wszystkich nosicieli wzrosła do 1,300 mln”16.
Dziećmi „nowej Rosji” są także żołnierze – bohaterowie i jednocześnie ofiary wojny
w Czeczenii. O okrucieństwie i prawdziwym obliczu wojny traktuje rozdział Zostaw tę wojnę
za sobą. A. Uzelac pokazuje los wielu młodych Rosjan na przykładzie Aleksieja, który po
powrocie z frontu miał nadzieję na normalne życie. Jednak świadomość zabicia wielu Czeczeńców silnie wpłynęła na jego psychikę:
Gdy zabiłem pierwszego Czeczena, trzymałem go na celowniku długo, chciałem się upewnić, że trafiłem. Widziałem, jak mu kula trafia prosto w głowę i rozwala czaszkę. Pamiętam bardzo dziwne, bardzo
straszne uczucie. I myśl, która mi przeleciała przez głowę: „Zabiłem człowieka”. Ale potem kule zaczęły
mi świstać nad głową i pomyślałem, że jak ja ich nie zabiję, to oni zabiją mnie. A to straszne uczucie,
wiesz, już nie wróciło. Poza tym celownik już odwracałem natychmiast po wystrzale – przyzwyczaiłem
się. Człowiek się do tego szybko przyzwyczaja. Przestałem liczyć ilu ich zabiłem, przestałem o tym myśleć. Teraz już zupełnie o tym nie myślę17.
Koszmar wojny polega na tym, że zmienia ona młodych ludzi w zabójców, a śmierć drugiego człowieka staje się wydarzeniem, do którego bardzo łatwo jest im się przyzwyczaić.
Jednak dopiero po powrocie do domów okazuje się, że nie są zdolni do funkcjonowania
w społeczeństwie, które nie zna realiów wojennych. Słowa Iriny Władimirownej, wykładowcy niżnonowogrodzkiego uniwersytetu państwowego, przejrzyście odzwierciedlają sytuację młodych żołnierzy, którzy powrócili z wojny:
Potem wracają i próbują sobie ułożyć życie. Znaleźć pracę, założyć rodzinę. Odnowić stare przyjaźnie
(...) ale starych przyjaźni nie da się odbudować. Bo oni są już inni, zmienili się. Trafili na wojnę, dostali
broń i nagle stali się panami cudzego życia. Niewielu z nas potrafiłoby sobie z tym poradzić. Wie pani,
Rosja mimo wszystko jednak należy do kręgu kultury chrześcijańskiej, a w niej istnieją pewne zakazy.
I istnieją nie na darmo. A jednym z najsilniejszych zakazów jest ten o rozporządzaniu cudzym życiem.
Człowiek się zmienia w chwili, gdy pojmuje, że jest w stanie decydować o cudzym życiu i śmierci (...)
w psychologii nazywają to różnie: post-traumatyczna depresja, post-traumatyczny syndrom stresowy.
Wietnamski, afgański, czeczeński syndrom. Ale w istocie to jest jedno i to samo: oni robili to, czego
człowiekowi nie wolno robić. Zabijali. Ich też zabijano. A nie ma czegoś takiego, jak bezbolesne otarcie
się o śmierć. Cudzą czy też własną. Z cudzej czy też własnej ręki18.
A. U z e l a c, op. cit., s. 50.
s. 215.
17 Ibidem, s. 149-150.
18 Ibidem, s. 151-152.
15
16 Ibidem,
267
Czeczeński syndrom dotknął tysięcy przedstawicieli najmłodszego pokolenia Rosjan,
których wysłano na wojnę, gdzie zabijali i patrzyli, jak zabijają ich przyjaciół. Ci młodzi
ludzie nie mogą się odnaleźć w rzeczywistości poza frontem, popadają w uzależnienie od
alkoholu i narkotyków, wyładowują swój gniew na członkach rodzin, często nie mogą zrezygnować z zabijania i stają się przestępcami. Przeraża także świadomość walczących, że
państwo toczy wojnę z pobudek czysto materialnych. Byli żołnierze podkreślają, że wojna
w Czeczenii to:
wojna przeciwko własnym obywatelom, na własnym terytorium, rozmyta i niejasna (...) brudna i cyniczna. Dla wielu oficerów przekształciła się w źródło dochodów, tam swoi handlują bronią z wrogiem, tam
głodny lub podchmielony żołnierz na posterunku za paręset rubli przepuści ciężarówkę z ładunkiem
wybuchowym, który wybuchnie pod ścianą sztabu głównego. Albo zabije cywilów i po pijanemu zgwałci
kobietę. W Czeczenii walczy nowa Rosja: słaba, pozbawiona ideologii, niespokojna o własne przetrwanie. Cyniczna, skorumpowana, obojętna na los swych obywateli, podzielona na biednych i bogatych. Bogaci wojną kierują, biedni w niej walczą19.
A. Uzelac zaprezentowała w swym utworze nowe i zróżnicowane pod wieloma względami pierwsze pokolenie postradzieckiej Rosji. Z jej relacji wyłania się obraz współczesnego
państwa, które zmaga się z wieloma problemami społecznymi i jednocześnie angażuje swoich obywateli, zwłaszcza tych najmłodszych, w niejasne konflikty wojenne, które przyczyniają się do niszczenia więzi rodzinnych i na zawsze pozostawiają w pamięci walczących
bolesny ślad. Ciągle jeszcze wielki wpływ na charakter życia politycznego w Rosji wywiera
radziecka przeszłość. Młodzi mieszkańcy Rosji są przyszłością tego kraju, dlatego niepokoi
trudna sytuacja materialna, zdrowotna i socjalna, w jakiej wielu z nich się znalazło, a także
brak zainteresowania organów państwa w zapewnieniu im właściwej opieki i udzielenia
pomocy, której oczekują. A. Uzelac, w wywiadzie udzielonym Marcie Kaźmierskiej, w następujący sposób charakteryzuje tych młodych ludzi:
To pokolenie jest chyba jeszcze mniej gotowe zastanawiać się nad globalną odpowiedzialnością Rosji, niż
poprzednie. Młodzi Rosjanie walczą raczej o własne, prywatne ogródki. Akceptują Rosję taką, jaka jest.
Wolność, którą mają, to dla nich coś oczywistego, a nawet z lekka obciążającego. Spotkałam też takich,
którzy byliby w stanie wyrzec się tej wolności w zamian za trochę porządku20.
s. 163.
K a ź m i e r s k a, Rosyjskie Bullerbyn. Rozmowa z Aną Uzelac, „Gazeta Wyborcza”, 17 XI 2004, s. 8.
19 Ibidem,
20 M.
268

Podobne dokumenty