dokument Adobe Acrobat Reader

Transkrypt

dokument Adobe Acrobat Reader
-1Sylwia Orczykowska, Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta .
Sylwia Orczykowska
Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta.
-2Sylwia Orczykowska, Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta .
Z lotu ptaka przypomina samolot – złudzenie skrzydeł sprezentował Lucio da Costa, a
geometryczny szkielet wewnątrz – Oscar Niemeyer. To futurystyczne miasto w monotonnym
krajobrazie Wyżyny Brazylijskiej wygląda jak monumetalny pomnik XX wieku 1 – rozpisują się
geograficzne podręczniki. Mowa oczywiście o powstałej ab nihilo Brasilii. Nieoficjalnie,
niepodręcznikowo powiada się, że w tej najmłodszej na kontynencie Ameryki Południowej stolicy2
niejednemu mieszkańcowi lat i włosów siwych z nawiązką przybywa. Czy to możliwe?
Koncepcja miasta wyłożona na kartach Plano Piloto opiewała trzy strategiczne zasady
planistyczne. Zgodnie z ideą poszczególne funkcje miasta miały zostać przyporządkowane jego
określonym dzielnicom, a przejścia dla pieszych z ulicami – rozstawione w sposób wzajem
niekolidujący. Autor podobno miał nie zapomnieć również o jedności sąsiedzkiej, do której nawiązane
było w projekcie na równym architektonicznemu poziomie.3 Prostota, przejrzystość, porządek i
przewidywalność murów w połączeniu z kwitnącym niekłamaną serdecznością światem stosunków
międzyludzkich – czy to nie szczyt rozwiązań urbanistycznych?
Wyjęcie z szuflady pliku projektów to nie sztuka. Ucieleśnienie go w szkle i żelazobetonie też
nią nie jest. Prawdziwy cud architektury staje się dopiero, gdy wkracza w dom człowiek,
i gdy jest mu tam dobrze.
Brazylijski eksperyment od początku budził ambiwalentne odczucia. Miał on podobno
stymulować gospodarcze ożywienie rzadko zaludnionego, a jednocześnie bogatego w zasoby
naturalne wnętrza kraju4. Jednak obok przydomków miasto przyszłości5 i miasto snów6 mówi się
jednocześnie o Brasilii, jako o największej utopii architektonicznej XX wieku 7.
Pośród zamieszkujących stolicę Brazylijczyków funkcjonuje
swoiste określenie specyfiki tamtejszej atmosfery. Brzmi ono:
brasilitis, a jego syndromy, jak precyzuje Bauman, to brak
tłumu i tłoku, puste rogi ulic, anonimowość miejsc i ludzkie
postaci pozbawione twarzy oraz odrętwiała monotonia
otoczenia, które nie kryje żadnych zagadek, pozbawione jest
wszystkiego, co mogłoby podniecać lub zdumiewać.8 Pnące się
w górę wieżowce, bardzo duże między nimi dystanse i … brak
chodników9. Tak, Brasilia była tworzona z myślą o zmotoryzowanych urzędnikach – piesi,
poruszający się siłą własnych nóg przegrywają z mocą koni mechanicznych. Ponadto, według Plano
Piloto infrastruktura miasta była pomyślana dla ok. 300 tys. mieszkańców. W dziesięć lat po
inauguracji Brasilii jako stolicy państwa ich liczba sięgała 520 tys. Dziś przekracza 1 mln, a imigracja
nie ustaje.10 Naturalną tego konsekwencją jest tworzenie się, okalających miasto osiedli, na terenie
których bieda jest główną rezydentką. Dokładny ogląd zjawiska funduje wjazd na stołeczną wieżę
telewizyjną, z wysokości której dostrzega się nieprzewidziany architektonicznie pierścień slumsów11.
1
Encyklopedia Geograficzna Świata, Ameryka Południowa, Opress, Kraków 1996, str. 232.
Oddana do użytku 21.IV.1960r.
3
Por. ibid.
4
Bartłomiej Kozłowski, Przeniesienie stolicy Brazylii z Rio de Janeiro do Brasilii, www.polska.pl/aktualnosci/kalendarz/kalendarium/article
5
Ibid.
6
Ibid.
7
Oscar Niemeyer, www.sztuka-architektury.pl
8
Zygmunt Bauman, Globalizacja i co z tego dla ludzi wynika, tłum. Ewa Klekot, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2000,
str. 54-55.
9
Bartłomiej Kozłowski, op.cit.
10
Por. Encyklopedia…, str. 233.
11
Bartłomiej Kozłowski, op.cit.
2
-3Sylwia Orczykowska, Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta .
I.
Paryska La Defence, czy berliński Potsdamer Platz to przykłady miejsc w obliczu pokrewnych
Brasilii. Takich ośrodków jest na świecie dużo, dużo więcej12. Ona sama jako architektonicznourbanistyczne rozwiązanie biotopu człowieka jest kulminacyjnym ucieleśnieniem mrzonek
modernistycznych architektów z początku XXw. Owe jakości narodziły się we współpracy
wychowanków Bauhausu w Dessau, w Niemczech.
Panowie Walter Gropius – założyciel szkoły, Ludwig Mies van der Rohe – jej dyrektor oraz
Le Corbusier to luminarze uniwersalnego stylu w budownictwie, zwanego stylem
m i ę d z y n a r o d o w y m , bądź wymiennie – i n t e r n a c j o n a l n y m . Położono w nim
przede wszystkim nacisk na funkcjonalność budowli w wymiarze masowym, tzn. przeznaczono je nie
dla jednostek, lecz dla zbiorowości – czyli dla „każdego”, a mówiąc jeszcze inaczej, dla
uniwersalnego człowieka, dla człowieka w ogóle – dla anonimowego i abstrakcyjnego obywatela
świata13. Naturalnie ta prześwietna idea pospolitego zadowolenia okazała się małym zaskoczeniem,
jako nierealizowalna; dodatkowo funkcjonalizm, o który miano zabiegać, nawet dyktujący warunki
formie dzieła rozwiązywano arbitralnie, za biurkiem projektanta, bez porozumienia i uzgodnień z
potencjalnymi użytkownikami, bez uwzględnienia ich konkretnych, a nie założonych przez architekta,
potrzeb14.
Oślepieni blaskiem maksymy less is more młodzi architekci śmiało stawiali kreski
i uprzestrzenniali projekty. Autora tej dewizy, Miesa van der Rohe wsławiły wznoszone
w USA, obiekty w formie zamkniętych prostopadłościanów o regularnej siatce podziałów(…)To jemu
zawdzięczamy prototyp tak popularnych w latach 60. wieżowców ze stali i szkła, o
charakterystycznych, dzielonych w kartkę elewacjach15. Poprzez wyeliminowanie reagujących na
grawitację, ciężkich dekoracji, ornamentów nowe budowanie16 odzyskało przestrzeń kosztem masy.
Plan, z deski kreślarskiej Le Corbsiera, nie bez powodu nazwany został otwartym. Pomieszczenie
przestrzelił prąd powietrza i wdarło się weń światło; ściany nośne zlikwidowano, co zewnętrznym –
powtórzmy, ze szkła i metalu – fundowało efekt jakby tkanki skórnej17. A rzecz cała rozgrywała się o
symfonię linii prostej, równoległej i prostych kątów.
Nie jest tajemnicą, że ten rodzaj zagospodarowania
infrastrukturalnego uśmierca ulicę. Całkiem poważnie
zapowiadał jej pogrzeb Le Corbusier na kartach, jak ją nazywa
Bauman, biblii nowoczesności w urbanistyce, pt. La ville
radieuse. Widziana z wysokości lśniących w słońcu biurowców
nie ma prawa budzić konfuzji. Wydezynfekowana, nie wie co to
przypadek, destrukcyjny chaos, zamieszanie w mijających się
bezładnie przechodniach, którzy kupują, narzekają, płacą, śmieją
się czy, powłócząc butami, nie widzą w tym wszystkim sensu. Sens jest, bo jest porządek, jest
przejrzystość, jest higiena. Czy śmierć ta stopniowalna do granicy w Brasili nie jest, gdzie, jak już
wspomniano, nie raczono zbudować nawet ulicznych chodników?
Oto zuniwersalizowane, zuniformizowane oblicze miasta, jakie stworzono tam w pędzie do
urojonej niezniszczalności. Jak wirtualna kultura elektronicznej komunikacji znosi fizyczne dystanse,
tak też podobnie nowoczesna architektura zaprasza do krainy nie odurzającej, ale statycznej i
zrównoważonej, bo wiecznej młodości. Centra miast, prężne, z czubkami w chmurach, tak samo
niewzruszone na pogodę wczoraj, jak i dzisiaj, po prostu ze szkła i żelbetu bez względu na
współrzędne geograficzne są odczłowieczającym miejscem rozgrywek o losy człowieka. Tam
12
Należy jednocześnie pamiętać, że Brasilia to jedyny w swoim rodzaju ośrodek – wzniesiony został na surowym terenie, z materiałów
budowlanych sprowadzanych z daleka, przy braku jakiegokolwiek środowiska historycznego, w który wplatane mogłyby być żelbetowe
konstrukcje. To ważna linia demarkacyjna w grupie tak myślanych miast (bądź ich fragmentów).
13
Krystyna Wilkoszewska, Wariacje na postmodernizm, Universitas, Kraków 2000, str. 157.
14
Ibid., str. 158.
15
Marta Tobolczyk, O modernizmie w architekturze, muzeum.gazeta.pl/Iso/Plus/Dom/Wiearch
16
Por. Karin Kirsch, Nowa architaktura na świecie 1927-2002 – imaginacyjne muzeum pierwocin nowoczesnej architaktury. Próba
udokumantowania., www.laznia.pl/download/NBI
17
Por. Krystyna Wilkoszewska, op.cit., str. 157.
-4Sylwia Orczykowska, Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta .
garnitury podejmują najważniejsze społeczeństwom decyzje. Dzieje się to w obiektach
zaspokajających cały wachlarz potrzeb, od fizjologicznych po estetyczne, ale zapominających
jednocześnie ofiarować jego użytkownikom odrobiny ciepła niepochodzącego z central-heating albo
uśmiechu nie szczerzącego się z wygaszacza ekranu komputera czy z plakatu, który wygrał XXI
Biennale Możliwości Fotomontażu…
II.
Zastanawiając się nad fenomenem sterylizowanego wizualnie miasta, można przywołać
Baumanowski zapis etapów jego formowania się, począwszy od przednowoczesnej, heterogenicznej
wspólnoty18. Zasadza on całokształt na stosunkach władzy i związaną z nimi organizacją przestrzeni.
Z biegiem czasu, w wyniku nieustających, tzw. bitew na mapy, miała dokonać się monopolizacja
kartografii, tzn. mapowanie przestrzeni miało zostać wyparte przez uprzestrzennianie map. Zasady,
wedle których miano tworzyć na papierze zabudowania terenu miały za zadanie umacniać majestat i
poszerzać zasięg władzy. Z kolei w celu ocalenia jednej, arbitralnej, pochodzącej od władzy mapy,
nie mogąc dopuszczać do oddolnych inicjatyw interpretacyjnych19, bądź przekształceń semantycznych
ziemi przez jej użytkowników 20, musiano apriorycznie czynić plan czytelnym, a w następstwie jego
uprzestrzennienia – teren – łatwym do penetrowania i kontrolowania. Ogniwem kończącym potok
przekształceń, z tematycznych racji rozważań pomijając kilka dodatkowo umieszczonych przez
Baumana, jest właśnie nowoczesne megalopolis, z Brasilią, niczym wisienką na szczycie lodowego
metrowca pretendujących do niej w sposób nieskończony miast. Ten śmiało wyłożony proces
stopniowego duszenia się człowieka w nienapełnialnej studni jego manii rządzenia – dokądkolwiek
zmierza, jest smutny. Niech konsekwencje takiego postępowania podsumują takie słowa autora:
Dążenie do przejrzystości miało straszną cenę. W sztucznie stworzonym
środowisku, wyliczonym tak, by zapewnić anonimowość oraz funkcjonalną
specjalizację przestrzeni, mieszkańcy miasta stanęli wobec niemal
nierozwiązywalnego problemu tożsamości. Monotonia pozbawiona twarzy oraz
kliniczna czystość sztucznie stworzonej przestrzeni pozbawiła ich możliwości
negocjowania znaczeń, a przez to wiedzy potrzebnej, by stawić czoło temu
problemowi i go rozwiązać.21
III.
Próżne bogactwo miasta nie kończy się na pokładach szklano-stalowych, gigantycznych
biurowców. Ludność miejska gdzieś jeszcze musi odpoczywać, na noc osiadać. Dziełem, które
pozostawił po sobie również modernizm, jest nowoczesny typ osiedla.
Początki rewolucji w mieszkalnictwie, pod postacią domu funkcjonalnego, przypadają już na
drugią połowę XIX w. W efekcie nasilającego się rozwarstwienia klasowego i towarzyszącej temu
atmosfery bufonady domy nowobogackiej burżuazji w Anglii ostatkiem sił dźwigały przejrzałe
wymysły gzymsów i asymetrii, stylem naśladujące kanony budownictwa arystokratycznego. Coraz
większa ilość niemal cyrkowych rozwiązań budziła estetyczną gorycz. Podobnie chorowały wnętrza
domów. Dzieliły się w błyskawicznym tempie według sztucznie określanych potrzeb na bezlik
pomieszczeń, od sitting, przez dinning i drawing room po recepion, czy niejaki parlour. Królestwo
nadmiarowości i kiczu. Na domiar złego warunki mieszkalne nie spełniały sanitarnych kryteriów, co
pozwoliło rozprzestrzenić się naonczas groźnej epidemii cholery. 22
Do restauracji jakości miast Wielkiej Brytanii przystąpił William Morris, inicjator ruchu Arts
and Krafts. Wzorując się na wiejskich, nie naukowo wspieranych, a wypływających wprost z natury i
18
Zygmunt Bauman, op.cit.
Por. ibid., str. 39.
20
Por. ibid., str. 40.
21
Ibid., str. 57.
19
22
Marta Tobolczyk, Jak powstał dom funkcjoanlny?, muzeum.gazeta.pl/Iso?Plus/Dom/Wiearch
-5Sylwia Orczykowska, Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta .
potrzeb ludzkich sposobach operowania przestrzenią, światłem, symetrią, harmonią miał budować
domy proste, zaspakajając potrzeby ze wzmacniającymi międzysąsiedzkie więzy na czele. Koncepcja
ta przedarła się do planów miast-ogrodów Ebenzera Howarda, francuskich miast przemysłowych
kreski Tony`ego Graniera, czy późniejszego, wzorcowego w Stanach Zjednoczonych miasta –
Radburn autorstwa C.S. Steina i H Wrighta.23. Idea, jaka przyświecała przedsięwzięciu, łączyła w
sobie pomysł wspólnoty społecznej i majątkowej mieszkańców oraz powszechnej dostępności
mieszkań.
W okresie po I wojnie światowej potrzeby mieszkalne ludności dramatycznie wzrosły.
30 lipca 1933r., na IV Międzynarodowym Kongresie Architektury Nowoczesnej (CIAM) w Atenach
znajomy nam już Le Corbusier wygłosił między innymi takie oto słowa:
Punktem wyjścia naszych rozważań jest mieszkanie. Pozostałe funkcje miasta:
produkcja, komunikacja, powinny być rozpatrywane, jako pochodne funkcji
mieszkania(…). Miasto-ogród zadowala egoizm jednostek, ale niweczy
dobrodziejstwa organizacji kolektywnej. Dzięki wdrożeniu do budownictwa
nowoczesnej techniki możemy zakładać miasta skoncentrowane (…). Przygotujmy
miasta do nowego groźnego zjawiska ruchu. Prędkość zwykła (ruch człowieka,
ruch konia) ustąpiła miejsca prędkości dwudziestokrotnie większej
(zmechanizowane środki lokomocji). Rewolucja… Samochód stwarza nowy rząd
wielkości – wymaga wprowadzenia do planów miast nowych jednostek
wymiarowania…24
…które Le Corbusier sam odważnie dyktował. Dom przyszłości jawił mu się, jako powtarzlny
masowy produkt, który schodziłby z taśmy, jak samochód czy samolot razem z wmontowanym
wyposażeniem25. Z jego ramienia na łonie industrialnego społeczeństwa nowe budownictwo
mieszkalne przeszyła strzała, jak to już wspomniano, funkcjonalnegoi racjonalnego projektowania,
gdzie form follows function26. Gromadne lokowanie rodzin na osiedlach, wyposażonych w usługowohandlowo-edukacyjne kompleksy, miało się okazać nie mającym sobie równych rozwiązaniem
taniego, zaspakajającego potrzeby dosłownie wszystkich, mieszkalnictwa. Osiedla te, strukturalnie
przypominające utopię pałacowych falansterów Charlesa Fourier 27, zdobyły sławę i rozmnożyły się
po całym świecie. Zdobyły antyhumanistyczną renomę domów-maszyn, w których człowiek nie
ruszając się z miejsca mógł wykonywać wiele, niemożliwych do niedawna, czynności; czynności, z
których pokaźą część i tak przejął automat. Produkcję domów opartą na metalowym szkielecie
zapoczątkowano w znaczącym czasy miejscu, a mianowicie w fabryce …samolotów Voisin.
IV.
Le Corbusier zaintonował obok również i taki, jednostkowy model powtarzalnego domu, który
przyjął postać studia/pracowni o otwartym przez dwie kondygnacje pokoju dziennym ze składem lub
sypialnią na antresoli. To wszystko wstawione w formę wydłużonego pudła i oświetlone tylko z dwóch
szczytów, z tarasem na płaskim dachu było proste i tanie w budowie. Podobizny domów, choć przyjęte
i wdrażane masowo w życie, nie spełniły śmiałych oczekiwań modernistycznych architektów. Osiedla,
czy studia pozbawione oryginalności, ujednolicone w treści, zapewniające mieszkańcom podobno
wszystko, a przez to nie pobudzające do żadnych poszukiwań, wysiłków okazały się wartymi losu
Priutt-Igoe.
23
Marta Tobolczyk, Zapomniane idee osiedli społecznych, muzeum.gazeta.pl/Iso/Plus/Dom/Wiearch
Ibid.
25
Marta Toboloczyk, Jak powstał....
26
Krystyn Wilkoszewska, op.cit., str. 158.
27
…która to idea, w wyniku politycznych zamieszek, spłodziła w latach 40. XIXw. t y l k o j e d e n falanster, zwany osiedlem
Napoleona. Por. Jacek Życiński, Budownictwo społeczne we Francji, muzeum.gazeta.pl/Iso/Plus/Dom/Wieach
24
-6Sylwia Orczykowska, Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta .
Pruitt-Igoe to amerykańske osiedle w St.Louis. Powstałe w latach 50. na podstawie projektu
MinoruYamasaki, otrzymało nagrodę Amerykańskiego Instytutu Architektury za uderzającą i podobno
spełniającą swą funkcję …funkcjonalność28.
Pruitt-Igoe to 12 000 mieszkańców w 43 budynkach po 11 pięter, to 2 762 mieszkania!29
W 1970 roku władze stanu rozpoczęły stopniowe, ale masowe
wysiedlanie miejsca, a w dwa lata później nastąpiła totalna
anihilacja jego zabudowań. Prawie żadne państwo nie miało i
nie ma tak pokaźnych, jak Stany Zjednoczone, środków do
zużytkowania na cele socjalne. Z powodu o takim właśnie
charakterze wysadzono bowiem kawałek świata w powietrze.
Pruitt-Igoe, jak i wiele istniejących jeszcze na ziemi
identycznych osiedli, nie sprostało meandrom ludzkiej psychiki.
Blokowiska ciągnące się takim samym bezkształtem, taką samą
bezbezbarwą i beztreścią wdłuż pobocza jednego, drugiego, czterdziestego chodnika – czy to nie
sprzyja nudzie, depresji i przemocy? To już nie pytanie, a fakt. Retorycznie zadawane, budzi tylko
refleksję, zadumę nad setkami metrów kwadratowych powierzchni świata pokrytymi taką samą
beznadzieją, bezszansą. Do odpowiedzialności nie pociaga się nikogo, a ludzie i tak cieszą się, że mają
gdzie mieszkać. Czy o to chodziło?
Charles Jencks, lipcowe popołudnie, w czasie którego dokonało się pamiętne zburzenie,
upatruje za dzień śmierci modernistycznej architektury30. Robert Venturi formułuje złośliwą względem
Miesa van der Rohe replikę: less is bore, pisze swoje Learning from Las Vegas i buduje dla matki
Chestnut Hill House. Wszystko podobno pod egidą tzw. architektury włączającej, a nie, jak to u
modernistów bywało, redukującej31. Mają się tam przeplatać rozmaite wątki, znaczenia, symbole,
dotąd świadomie pomijane w poszukiwaniu lekkości konstrukcji. Ona znowu przybiera na wadze.
Wznoszą się kolejne faszerwane treściami obiekty, jak np. przypominający stojący zegar, a więc
wreszcie …jakiś, AT&T Headquarter – drapacz chmur Philipa Johnsona. Charles Moore natomiast,
owładnięty manią pierwiastków lokalnych, buduje tzw. piazza, dzielnice-oazy imitujące osiadłym
cudzoziemcom rodzime otoczenia na obczyźnie.32 Wspomniany Jencks teoretyzuje o podwójnym
kodowaniu33 i generalnie wszystko byłoby na miejscu – Eskimos spowrotem zaczyna mieszkać w
igloo, a Indianin – w tipi. Materiałom budowlanym dodają temperatury – zapomniane – drewno i
plastik. Mówi się o pluralizmie, ekletyzmie, o karnawale, który trwa…
To, co nastaje po ascetycznych zakusach modernistów, jest naturalne. Bezruch i pustka muszą
wreszcie nabrać tempa i wypełnienia. Jakby w antytezie do nieruchomej teraźniejszości żelazobetonu,
sięga się na skraju wytrzymałości po dojrzały owoc ludzkiej świadomości historycznej i tworzy nowestare jakości. A wszyscy się cieszą, jak dzieci. Gatunkowo dominuje pastisz. W porywach wielkiego
niezaspokojenia i odreagowywania czasów semantycznej ciszy Pruitt-Igoe są i tacy, co decydują się
zamieszkać w domach na kształt hot-doga, czy lornetki!!! 34.
W latach 70. minionego wieku jedna przesada zastąpiła drugą. Reaktywowane ironia z
humorem oddziałały i w drugą stronę – na podmioty je tworzące. Twórca sam stał się czynnym
uczestnikiem przerastania formą treści… Do czasu? Tak, w ostatnich chwilach notuje się kolejny
zwrot. Ma on charakter retrospektywny. Oto rzecz niebywała – postmodernizm wskrzesza
modernizm.
28
Por. Krystyna Wilkoszewska, op.cit., str. 159.
Por. Miasto i jego konsekwencje psychologiczne, hal.psych.uw.edu.pl/katalog2001/specjalizacyjne/srodow
Por. Krystyna Wilkoszewska, op.cit., str 160.
31
Por. ibid., strl. 162.
32
Por. ibid., str. 162-163.
33
Por. ibid., str. 167.
34
Por. Marta Tobolczyk, O modernizmie...
29
30
-7Sylwia Orczykowska, Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta .
Nowy modernizm jest, w oróżnieniu od swojego bliźniaka z lat
30.-50., odarty z tak silnych ideologicznych, społecznych
przesłanek. Nawiązanie następuje przede wszystkim na
płaszczyźnie formalnej. Nie jest to jednocześnie nurt wiodący.
Obok niego figurują i wciąż powstają nowe maniery, szczególnie
w osobach supergwiazdorów-indywidualistów35, którzy nie
bacząc na światowe sentymenty, tworzą wedle własnych pasji,
zachwytów. Architektura, przy większych możliwościach
technicznych, niż pół wieku temu, bardziej, niż kiedykolwiek uświadomiona ekologicznie obiera jakiś
bliżej nieokreślony, krystalizujacy się dopiero kierunek. Co przyniesie?
V.
Miasto. Gdy kobieta niestrudzona wykłada z koszyka na taśmę przy kasie zupę w proszku,
mleko w proszku, sproszkowane witaminy… o regulowanej kwasowości, z maltodekstryną,
utwardzanymi tłuszczami, aromatyzowane, z substancjami wzmacniającymi smak, glutaminianem,
guanylanem, inozynianem, uff, sodu…
Miasto. Gdy bulwarem paraduje tłum rozpalonych ludzi, wymachujących gadgetami
spreparowanych, wymyślonych na prędce z niepokoju, tożsamości. Homoseksualisto, alterglobalisto,
zwolenniku euta-nazji, anar-chisto, pacy-fisto, sepa-ratysto, femi-nistko, rasta-manie, naro-dowcu,
meta-lowcu, hooli-ganie! A nie! Nie!
Miasto. Gdy w godzinach szczytu chłopiec z tornistrem próbuje przemierzyć jedno z jego
niebezpiecznych skrzyżowań. Próbuje nie zakrztusić się tonami miazmatów wypluwanych z rur
wydechowych blaszanych pojazdów i nie widzieć, jak one same toną w swych wypływach, jak bez
troski dalej napędzają wielkie koło cyrkulacji tzw. powietrza.
Miasto. Gdy pewnego ranka wychodzisz przed dom i leniwie przeciągasz się po drzemce.
Nagle, nie wierząc, przecierasz oczy. Chcesz zgłosić na komisariacie policji, że z niewiadomych
powodów w nocy ukradziono ci horyzont, bez pytania wystrzeliwując w powietrze korpusy
betonowych budynków. Ukradziono ci zachody słońca, podniebne popisy ptaków i korony zielonych
drzew.
Obszary Ziemi, jak te szkicowane w powyższym rozważaniu, zdają się być już nieodwracalnie
przekształconymi. Nie popadając w wymyśloną w mieście chłopomanię, myślę sobie o połaciach
prawie nietkniętych ludzkim narzędziem, choćby o mazurskich arenach popisów glacjalnych. Uczucie,
które targa człowiekiem, gdy przemierza drogę nie do kasy, nie na komisariat, nie przez skrzyżowanie,
a przez zagrodę, las, polanę, jest niepowtarzalnym na żadnym zurbanizowanym terenie wydarzeniem.
Zostawić labirynty miejskich arterii, pozwolić odejść ambicji wciąż przesuwającej się granicy
ludzkich możliwości, ocalić w sobie człowieka nie grającego na giełdzie, nie potrzebującego
reanimować się kawą, nie nudzącego się w razie remanentu wypożyczalni DVD. Biorytm, puls życia,
który się słyszy przy spuszczonych powiekach, przebijajacym przez nie słońcu, pośród zapachu
skoszonej trawy i cykania owadów, notorycznie zagłusza się hałasem nowych dróg, pneumatycznych
młotów, wulgarnych dyskotek. Naiwność, gdy się o czymś różnym od miasta marzy, tragedia, gdy się
tego nie ma, szczęście, gdy się tam jest.
35
Marta Tobolczyk, O modernizmie...
-8Sylwia Orczykowska, Dwa wcielenia stylu międzynarodowego. Szkic upadku miasta .
BIBLIOGRAFIA
1) Bauman Zygmunt, Globalizacja i co z tego dla ludzi wynika, tłum. Ewa Klekot, Państwowy
Instytut Wydawniczy, Warszawa 2000.
2) Wilkoszewska Krystyna, Wariacje na postmodernizm, Universitas, Kraków 2000.
3) Encyklopedia Geograficzna Świata, Ameryka Południowa, Opress, Kraków 1996.
4) Kirsch Karin, Nowa architaktura na świecie 1927-2002 – imaginacyjne muzeum pierwocin
nowoczesnej architaktury. Próba udokumantowania., www.laznia.pl
5) Kozłowski Bartłomiej, Przeniesienie stolicy Brazylii z Rio de Janeiro do Brasilii, www.polska.pl
6) Tobolczyk Marta, Jak powstał dom funkcjonalny, muzeum.gazeta.pl
7) Tobolczyk Marta, O modernizmie w architekturze, muzeum.gazeta.pl
8) Tobolczyk Marta, Zapomniane idee osiedli społecznych, muzeum.gazeta.pl
9) Życiński Jacek, Budownictwo społeczne we Francji, muzeum.gazeta.pl
10) Miasto i jego konsekwencje psychologiczne, hal.psych.uw.edu.pl
11) Oscar Niemeyer, www.sztuka-architektury.pl