WALENTY JARECKI urodził się 14 lutego 1928 r. w podwieluńskjej
Transkrypt
WALENTY JARECKI urodził się 14 lutego 1928 r. w podwieluńskjej
Moje w i e r s z e Moje wjersze są ze mną o każdej p o r z e dnia noszę je w sobie są jak kwiary są jak ptaki śpiewają we mnie one są jak pola obsiane zbożem jak łąki jak lasy jak rzeka jak morze jak niebo WALENTY JARECKI urodził się 14 lutego 1928 r. w podwieluńskjej wsi jak słońce Osjakowie, tam uczęszczał do szkoły podstawtowej. Po wojnie ukończył l i c e u m jak księżyc i gwiazdy na niebie o północy Pedagogiczne w Wieluniu. Pracował jako nauczyciel w szkołach wiejskich na terenie w sercu je mam na dnie ziemi wieluńskiej. Obecnie przebywa na emeryturze. Wiersze zaczął pisać już w gdzie cisza jakiej dawno nie było 1946 r. Z a d e b i u t o w a ł jako poeta utworem „Siedzę przy oknie" w tygodniku gdzie cisza - jak miłość młodzieżowym „Wici" w 1948 r. Pisze stosunkowo regularnie i dużo, publikuje i jest tam muzyka w pismach młodzieżowych, tygodnikach i almanachach poezji ludowej W 1984 r. co wszystko może zagłuszyć ukazał się tomik wierszy zatytułowany wiersze moje są ciszą i muzyką jest zbiorek poezji '' Zaprzyjaźniony z ziemią". Drugą pozycją „Twarzą do s ł o ń c a " wydany w serii '' Prezentacje" przez Wojewódzki D o m Kultury w Sieradzu. Tworczość Walentego Jareckiego jest bardzo różnorodna od wierszy bedących jakby echem ludowych przyśpiewek do utworów dojrzałych z głęboką refleksją, niekiedy prawie filozoficznych. rodzą się w sercu i w duszy są miłością pieśnią wspomnień moich przeżyć i wzruszeń. Nie umiem malować... Nie umiem malować barwnych obrazów ani pędzlem ani słowem kolory mi się mylą i każdy obraz byłby szary jak moje życie które było i jest szare od wielu wielu lat więc tylko sieję słowa proste jak rolnik zboże na polu kiedy wieje zachodni wiatr aby z ziarna wyrosły plony skromniutkie wiersze moje które pragną być poezją potrzebną jak chleb powszedni na co dzień X X X W moich wierszach niech będzie i słońce i deszcz i jasne niebo jak kwitnący len i chmury tak ciężkie jak ołów w moich wierszach niech będą wszystkie pory roku i wiosna młodości pełna uroku i lato dojrzałych czynów słów i snów i jesień o pochyłych plecach złota i deszczowa i ta siwiejąca szronem która powoli staje sie zimą i zima drżąca od mrozu i śnieżna na przełomie roku łącząca czasu dwa skrzydła w moich wierszach niech będzie przestrzeń i czas od przeszłości do przyszłości trwania przyrody widoczny ślad i pola i sady i łąki i las 51 52 W Konopnicy nad rzeką Wartą .Jest Ziemia pod nogami skrawek planety sercu mojemu najdroższy i błękit nieba nad głową jak baldachim i Słońce jak Monstrancja w Boże Ciało tu nawet ptaki piękniej śpiewają w czasie wiosny i lata i woda przyjaźnie szepcze sekrety do ucha kiedy z wędką siedzę nad rzeką najmilszą z rzek - Wartą O sobie wrosłem w pejzaż twardo korzeniami jak dąb podziwiam gruchanie dzikich gołębi jestem zakochany w trawach łąk nadwarciańskich falujących na wietrze każdy nowy dzień kłania mi się nisko a ja się uśmiecham do przyrody jak do najświętszej Matki Ziemi i drzewa tu szumią pieśni miłości pełne i każdy ptak coraz radośniej w powietrzu Lata Zachwycam się przyrody urodą tu szara codzienność jest upiększana przez przyrodę przez wszystkie pory roku tu niebo jest błękitniejsze i rzeka Warta bardziej urocza niż gdzie indziej i zieleńsze są nadrzeczne drzewa podczas letnich upałów to tu właśnie rośnie miłość jak drzewo na tym skrawku planety Ziemi ojczystej mojej i tu przeżycia moje stają się niespokojnych dni legendą. 53 jarzębina zrzuca paciorki pod nogi ptak jak kropka spada na koniec drogi jak na koniec zdania asfalt czarną wstęgą przepłoszył motyla kiedy przystanął by odpocząć chwilę tu się zachwycam przyrody urodą to mi przypomina moje dzieciństwo i młodość 54 Jest we mnie Jato Barwy lata Jest we mnie lato - wschód i zachód słońca i czerwień maków z zagonu pszenicy i stado ptaków - klamra spinająca niebo i ziemię bez szczególnych przyczyn Lato się złoci, srebrzy i zieleni w sadach, w ogrodach, na łące i w polu, aż miło patrzeć na stubarwność ziemi, aż na te barwy oczy patrzeć bolą... Jest we mnie studnia wypełniona niebem i zapach kłosów z pęczniejącym ziarnem i sen o szczęściu ze słonecznym chlebem i marzeń naszych uśmiechy figlarne Tyle z tej ziemi barw i piękna wokół wytryska źródłem i tyle odcieni, że - gdy je w siebie wchłonąć - w sercu spokój. I nic już ująć, nic dodać, nic zmienić... Jest we mnie Ciebie nowe rozpoznanie I tylko patrzeć i patrzeć do syta na barwy lata, gdy się w słońcu mienią i z nich jak z księgi piękno lata czytać... i te podróże gdzieś na kraniec świata by Wielkim Wozem na nieba polanie stanąć na chwilę - być w gwiazdach i w kwiatach Jest we mnie lato kwitnących nadziei i święta miłość bogato zdobiona To piękno lata niech sprzyja natchnieniu, niechaj się w nowym znów wierszu uwiecznia ta przyjaźń z latem słoneczna, serdeczna... w hafty przyrody - w serduszka zieleni tętniące życiem w nas jak w drzew koronach Jest we i cisza jest we jest we mnie nieba mnie mnie ziemi głośne przebudzenie w letnie zmartwychwstanie lato - złoty słońca wieniec lato i Tyś jest Kochanie 55 56 Jesień Wrześniowy wiersz skąd ten smutek wrześniowy w pogodny dzień kiedy słonce jak dojrzałe jabłko wisi na niebie a ja pod jabłonią liczę jabłka soczyste słońca bez żadnego uśmiechu i bez żadnej nadziei wciąż jestem tylko przy jabłoni smutny jak ten świątek w przydrożnej kapliczce bo żal mi lata które rumieńcem zastygło na powierzchni jabłka i liście są smutne że im jesień zabiera zieleń nadzieję jaka szkoda że nie ma tu Ciebie przy tej wrześniowej jabłoni Jeszcze mruga do nas słońce przez źrenice okien Jeszcze zsunie się po książce coraz słabszym wzrokiem Jeszcze chciałoby się z nami bawić, kąpać w rzece promienia mi jak kłosami łaskotać nas w plecy Ale wiatr na morskich skrzydłach chłód od rzeki niesie Pragnie złowić słońce w sidła złota polska jesień Płyną chmurki jak łabędzie po niebie za słońcem Pająk babie lato przędzie pod lasem na łące Złoci się i żółci jesień podskakuje w pląsach tańczy z wiatrem w parku, w lesie i z drzew liście otrąca 58 57 Słowo najmilsze ze wszystkich słów... Pragnę ojczyznę sławić chłopską pieśnią, pług błogosławić, chwalić pełne kłosy, tę czarną ziemię jak dziecko wypieścić, wychwalić wierszem słońce, ranną rosę... Pragnę jak słowik zanosić się śpiewem, pochwałę pracy nieść od gwiazd do ziemi, gdzie urosłem w glebę jak przydrożne drzewo, gdzie życie czerpię żądłami korzeni... Pragnę wyśpiewać każdy dzień powszedni, w którym do celu wiedzie droga, prosta, sercem rozdzwonić jak dzwonem Zygmuntem słowo najmilsze ze wszystkich słów: POLSKA Chleba naszego powszedniego... Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj ziemio polska matko czarna i żyzna mat ko chlebodajna matko ojczyzno modlę się co dzień do ciebie bo wiem że ziarno wrzucone w fałdy twojej spódnicy wykiełkują nadzieją urodzi się urośnie łanem zboża żyta i pszenicy dojrzeje w upalnym powietrzu aby chleba bochnem jak słońce zabłysnąć na naszym stole 59 Sny I twarde życie sny twoje są tajemnicze kiedy śpisz nocą niespokojnie po dniu pracowitym przymknięte oczy są ciężkie a pod nimi sens pory roku i marzenia prawie baśniowe a kiedy się obudzisz i unosisz od poduszki głowę to sny pierzchają i marzenia są nierealne ślad tylko po nich przez chwilę pozostaje jeszcze słodkim przeżyciem sny pozostaną tylko snami a życie jest twarde jak kamień i tylko trwały ślad w Tobie na zawsze po wszystkim pozostanie Malwy za oknem kwitną malwy kwiaty mojego dzieciństwa pamiętam to one zaglądały do chaty i pełne były uśmiechu i słońca malwy - kwiaty wypełnione zdrowiem z tych kwiatów piłem herbatę bo moja matka wiedziała na co był najlepszy ten lek za oknem kwiaty malwy kwiaty wspomnień z przeszłości malwy różnokolorowe czerwone i białe brązowe i żółte różowe znów zaglądają w moje oczy jakby chciały się ze mną zabawić jak dawniej w dziecinną zabawę - w „...a kuku..." 60 61 Mamo... Mamo, Twoje ręce są jak skrzydła, pod które jak kurczę wtulałem się nieraz i ciepłe piórka Twojej dobroci głaskałem pieszczotliwie. Mamo, Twoje ręce przenosiły mnie z dzieciństwa w młodość i w nieznane jutro, które wkrótce nadejść miało. Mamo, Twoje ręce są pełne bruzd, są zawsze jak świeże skiby przeoranego życia, w które dziś tylko łzy sieję swojej synowskiej wdzięczności. Wierzę w poranek kto dziś uwierzy w poranek który wydostał się z niewoli kiedy więcej wszędzie nocy niż słońca kiedy tylko dzieci mają zaspane oczy i pytają o nowe przygody świat się nie kończy rano gdy tyle jest słońc ile kropel rosy na trawie a ja właśnie wierzę w poranek zapisany w pamięci bez zaznaczenia jakiejkolwiek daty na horyzoncie By radość była By radość była, Musi być troska, Więc po to, Miła, Po zimie wiosna, • I po to zieleń, Gdzie było biało... Dlatego wiele, Że było mało. Gdzie było smutno, Tam będzie miło... Bo smutek jutro Zmieni się w miłość. 62 63